KAMILA.
NAUCZYCIELKA I UCZEŃ IV. Niebezpieczne zabawy.
- Długo
będziesz siedział przed tym laptopem? – zapytała dość łagodnie Kamila.
Byli w
Sulęcicach, nad jeziorem. Pusto, doskonała okazja, by wyjść na plażę i
skorzystać z promieni słonecznych, póki słońce jeszcze nie zaszło.
Kamila
długo wyczekiwała majowego weekendu, więc humor jej nie opuszczał. Czuła się
szczęśliwa. Jezioro, mała plaża, wokół las, domek zajęty przez nich. To znaczy
przez nią i Sebastiana. Czego chcieć więcej?
-
Mówiłem przecież, odpiszę tylko coś na forum historycznym, w temacie wojny
afgańsko-radzieckiej i finał – wyjaśnił metodycznie. – Choć trochę może to
potrwać – dodał z rozbrajającym uśmiechem.
Machnęła
dłonią. W sumie ona też musiała poświęcić choćby kilka minut na siebie.
Rozpakować swoje drobnostki. Niby nic poważnego, bo jakiego bagażu potrzeba na
jednodniową wycieczkę? Niewielkiego, ale zawsze coś się znalazło. Strój
kąpielowy, jakiś cieplejszy sweter na ewentualną zmianę pogody i inne kobiece
duperele.
Po
rozpakowaniu, wyszła na chwilę przed drzwi na werandę. Rozejrzała się wokół.
Widok spodobał jej się dużo bardziej, niż niemal rok wcześniej, gdy przyjechała
tu za pierwszym razem, przegrawszy zakład ze swoim uczniem.
Teraz
w odległości kilkudziesięciu metrów przed sobą widziała jezioro. Między nim a
domkiem biegła plaża a przynajmniej coś w tym rodzaju, długości może dwustu
metrów. Na prawo na jej końcu znajdowała się mała polna ścieżka prowadząca do
wioski. Z lewej plaża kończyła się lasem, gdzie drzewa niemal wchodziły do
wody.
Z góry
na to wszystko świeciło słońce. Nie było może jakoś niewiarygodnie upalnie, ale
bardzo ciepło na pewno.
- Nie
rozumiem dlaczego nie ma tu żadnych ludzi – odwróciła się do dłubiącego w
komputerze ucznia.
- A
kto ma być? Sama wioska liczy sobie może stu mieszkańców. W większości starych.
Młodzi jak chcą, to pojadą sobie do Antonówka, tam jest według nich fajniej, no
i więcej ludzi z miasta, do tego gastronomia, jakieś mini kluby dyskotekowe. A
tutaj? Tutaj tylko piasek i woda – wyjaśnił logicznie.
No
tak. Tylko tyle i aż tyle. Uwielbiała takie klimaty, gdy mogła być sam na sam
ze swoim mężczyzną w takiej scenerii. Przy czym tym razem tym mężczyzną był
Sebastian. Daniel jak na złość nie przepadał za wypadami nad wodę. Nie, że
nigdy i w ogóle. Ale czynił to rzadko.
A całe
miejsce miało tylko jedno „ale”. Zawsze mógł się pojawić jakiś nieproszony i
natrętny gość. Tak, nie było to nad wyraz bezpieczne, ale z drugiej strony,
przecież nie ma co przesadzać. To nie horror z milionem zboczeńców czających
się w lasach.
W
każdym razie, była to taka mała kraina bezprawia. Gdyby pojawił się ktoś
niepożądany, agresywny, to ciężko byłoby mieć argument przeciw niemu. Brak
innych ludzi a jej towarzysz, Sebastian, to przecież niespełna szesnastoletni,
dość mikry chłopak o niewinnej twarzy.
- No
już? – ponagliła go tym razem z większą niecierpliwością.
-
Sekunda, zresztą… - przerwał lustrując wzrokiem nauczycielkę. – Zresztą, sama
możesz się rozebrać w tym czasie. Przecież nie musisz iść w tej sukni na plażę.
- No
tak… - mruknęła.
Przecisnęła
się na tył pokoju w niewielkim budynku. Zawahała się, czy warto iść do
łazienki, ale przecież po co? To Sebastian, widział ją już nie raz, gdy ściąga
z siebie ubranie. I to niekoniecznie sukienkę.

Osobiście
wolała bardziej iść z duchem czasu, ale Daniel był wręcz zakochany w tych
strojach i nierzadko kupował jej coś w ten deseń. A Sebastianowi to nie
przeszkadzało.
- OK,
pisz, ja wychodzę – odezwała się do wciąż ślęczącego przy monitorze chłopaka i
opuściła domek.
Rozłożyła
kocyk pięćdziesiąt metrów dalej, na piaszczystej plaży i usiadła na nim.
Wyciągnęła swe długie nogi przypatrując się im z lekkim krytycyzmem, ale i
pewną satysfakcją. Każdy ma w sobie jakieś pokłady próżności i z wszystkich
części swego ciała najmniej uwag miała właśnie do nóg.
Rozejrzała
się wokół, wszędzie jak tylko okiem sięgnąć pustka. Wiedziała, że Sebastian nie
minął się z prawdą, gdy wykładał, że tu możliwość napotkania tu kogoś jest
bliska zeru. I dobrze. Można w spokoju spędzić czas na słońcu i w wodzie a to
wszystko w towarzystwie chłopaka, który od przeszło roku nie przestawał jej
fascynować.
Tylko
mógłby w końcu wyłączyć tego laptopa i przyjść tu, rozweselić ją swą samą
obecnością. Choć z drugiej strony humor jej dopisywał. Ale chciała z nim przebywać.
W ubiegły piątek nie mogli się spotkać, dwa tygodnie wcześniej Kamila wybrała
towarzystwo przy chorej matce. Ostatni piątek, który mieli dla siebie wypadł
trzy tygodnie temu, ale… Ale wtedy polonistka cierpiała na comiesięczną
przypadłość.
Wciąż
nie mogła się do tego przyzwyczaić, choć rzecz jasna nie było to już takim
szokiem, jak wtedy, we wrześniu, czy październiku. Nie mogła się przyzwyczaić
do myśli, że raz w tygodniu jest poniekąd jego własnością no i dzieją się
rzeczy, które według starej Kamili, tej jeszcze sprzed kilku lat, nie miały
prawa się zdarzyć.
Ale
się działy. I ona oddawała im się wprawdzie ze skrępowaniem, ale dużo bardziej
z ogromną przyjemnością. Choć niemal zawsze, po wszystkim czuła jakiś wstyd w
stosunku do siebie samej a przede wszystkim do Daniela. Pozwalał na to, w
zasadzie on to zorganizował, ale… Ale to nie było tak do końca w porządku.
Choć
może przez to kochała go jeszcze bardziej. Doceniała to jakiego ma męża i
wiedziała dobrze, że nie zamieniłaby go na żadnego innego.
On w
domu, z dziećmi a ona tu z młodziutkim… Kochankiem?
Nie
pozwoliła by mroczniejsze myśli wdarły się mocniej w jej umysł. Zbyt dobry
miała humor. A Daniel… Gdyby tylko chciał, zerwałaby kontakty z Sebastianem.
Zresztą prędzej, czy później musi to nastąpić. Daniel powiedział, że przez rok.
W zasadzie zatem dwa miesiące, albo cztery, jeśli liczyć wakacje. To już bliżej
końca, niż dalej. Ale kto wie, co będzie później?
Nie
wiadomo, dlatego niech ten Sebastian już przychodzi, bo za chwilę może już nie
być okazji!
Musiały
minąć jednak kolejne minuty, musiała trochę natrudzić się by pomyśleć o
przyjemniejszych rzeczach. Kolejne minuty w czasie których słoneczne promienie
już nieźle rozgrzały jej ciało, by w końcu usłyszała drobny hałas i zobaczyła
zmierzającego w jej stronę ucznia.
-
Jeszcze się nie kąpałaś? – zapytał żywo. – Woda fajna? Nie wiesz… Nie wzięłaś
niczego do picia ze sobą? Kurde, ten strój widziałem w jakimś waszym starym
serialu, znaczy z waszych czasów. Beverly Hills jakoś tak, ale fajny jest, nie
powiem. Strój a nie serial – śmiech.
Tak,
ożywczy potok słów z ust sympatycznego, roześmianego blondyna o ujmujących
błękitnych oczach. Nie mogła się temu oprzeć i jeżeli jej samopoczucie w
ostatnich minutach nieco przygasło, to Sebastian rozjaśnił je w ciągu sekundy.
Niezwykły chłopak…
Z
przyjemnością patrzyła, jak nieporadnie ściąga z siebie jeansowe spodenki,
białą koszulkę i w samych seledynowych kąpielówkach siada obok niej. Nieczęsto
przy tym zamykając usta, rozbrajająco komentując otoczenie.
Niepojęty
chłopak. Momentami dojrzały piętnastolatek górujący umysłem nad zdecydowaną
większością rówieśników, toczący dyskusje z poważnymi historykami w internecie
a chwilę później zabawny dzieciak, na jakiego trochę w sumie wyglądał.
Jak to
się stało, że ona, stateczna, dojrzała, trzydziestoczteroletnia nauczycielka
języka polskiego, daje się pieprzyć szesnastoletniemu mikremu, chłopięcemu
gimnazjaliście?
A czy
to ważne? Ważne, że czasem dzieją się rzeczy niepojęte, więc lepiej nie
próbować ich zrozumieć. Zamiast tego po raz kolejny poczuła drobną gęsią
skórkę, jaką często wywoływało towarzystwo Sebastiana.
Dlatego
korzystała z tej okazji. Rozmawiała, śmiała się, opalała, pluskała się w
wodzie. W jego towarzystwie. Tak wspaniale mijał czas.
-
Widzę, że humor ci dopisuje – zauważył w którymś momencie chłopak. – No to
dobrze, łatwiej spełnisz moją prośbę. Ściągnij z siebie ten strój.
-
Przecież ci się podoba, sam mówiłeś – zaoponowała. Czuła, że jeśli chłopak się
uprze, to pewnie postawi na swoim, co było jej średnio w smak, ale ostatecznie
mogła się zgodzić. Nie chciała jednak poddawać się zbyt łatwo.
- Ale
jeszcze bardziej podoba mi się to co pod nim – uśmiechnął się zniewalająco.
- Tak
myślałam… Sebastian, pusto tu, ale przecież mimo wszystko, ktoś może się
pojawić…
- Nie
sądzę, ale nawet jeśli, to może tu dojść tylko ścieżką, którą przyszliśmy. To
jest dobre dwieście metrów stąd, zdążysz się ubrać dziesięć razy…
- Ty
jak wymyślisz… - wiedziała, że jego argumentacja jest trzeźwa i logiczna. – A
sam pójdziesz w moje ślady? – zapytała zaczepnie.
-
Jestem facetem, mogę mieć białe plamy na tyłku – zaśmiał się.
-
Uważasz, że jestem kiepsko opalona…? – faktycznie jej ciało przez zimę utraciło
sporo barw.
- Masz
tak piękną skórę, że nie ma różnicy, czy wyglądasz jak latynoska, czy jak
syberyjka – powiedział to tak naturalnym tonem, że aż serce skoczyło jej w
górę. – Ale zawsze lepiej jest mieć całe ciało równo opalone, niż wiesz… Tu
czerwone, tam białe…
Nie
odpowiedziała, uznając, że nie ma to większego sensu. Zresztą już od paru
dobrych minut widziała, że Sebastian przypatruje się jej ciału, ciału, którego
dłuższy czas nie widział i ten wzrok sprawiał jej przyjemność.
Z
pewną obawą wynikającą z okoliczności, jak i podnieceniem wiążącym się z samym
faktem striptizu, rozpięła stanik i zrzuciła go na kocyk. Następnie, stojąc
przodem do swego ucznia, ściągnęła z siebie majtki, które również trafiły tam
gdzie stanik.
- Nie
zasłaniaj się tak – usłyszała śmiech swojego blondwłosego ucznia, widzącego jak
pewnie, mimo woli próbuje zasłonić swoje intymne miejsca. No tak, on widział ją
nago już stosunkowo wiele razy, ale przecież to nie znaczy, że zrzucanie przed
nim ubrania należało do zajęć łatwiejszych, niż zjedzenie bułki z masłem.
Dlatego ten śmieszek jeszcze bardziej ją zdeprymował. Z drugiej strony, jego
wzrok przyprawił o lekki, przyjemny dreszczyk. Widziała jego oczy
prześlizgujące się po jej nagim biuście, po jej brzuchu, udach i zatrzymujące
się na wzgórku. Tym razem jak rzadko kiedy, była tam wygolona na zero.
- To
na moją cześć? – zażartował niezgrabnie.
- Nie.
I nie będziesz mnie tam oglądał – odparła, zakrywając wzgórek dłońmi i patrząc
zaczepnie a zarazem nieco stremowana, szeroko otwartymi oczyma w kierunku
chłopaka. Cieszyła ją jego reakcja na jej nagie ciało. Zawsze mógł wyjść z
założenia, że widział ją nago już te pewnie dziesięć razy, może więcej, więc
jest to już jakaś normalka. Ale nie była.
- To
odwróć się, jeszcze musze tyłeczek zlustrować – dalej uśmiechał się
zniewalająco.
-
Zlustruj sobie zawartość swoich majtek. A najlepiej zdejmij je w ogóle – mówiąc
to Kamila położyła się na kocu, wystawiając nagie ciało ku zachodzącemu powoli
słońcu.
Początkowo
wierciła się na kocu, co kilkanaście sekund zerkając niespokojnie na prawo, czy
aby nie wlecze się tu jakiś nieproszony wędrowiec, ale nic takiego nie miało
miejsca. Z minuty na minutę coraz bardziej uspokojona wygrzewała się na słońcu
to przodem, to tyłem.
Uległość
wobec niepozornego szesnastolatka i wystawianie nagiego ciała na jego
świdrujący wzrok wpływały na nią tak jak zwykle, rozkosznie. Nastrój, choć od
początku był dobry, teraz poprawiał się jeszcze bardziej.
Jeśli
coś tylko jej się nie widziało, to był to fakt, że Sebastian nie wyrywał się do
niej. Legł na kocu z boku i opalał się tak jak ona. Albo wskakiwał do wody,
zresztą ona też. Ale jakoś dziwnie trzymał się na dystans. No może nie na
dystans, ale jakoś nie starał się nawiązać kontaktu fizycznego, nie
wykorzystywał okazji, że ma obok siebie uległą, nagą kobietę. Ot, kilka razy
otarł się ciałem w wodzie i to by było na tyle.
A ona
z każdą upływającą minutą coraz bardziej pragnęła pieszczot. Coraz mocniej
chciała, by objął ją w talii, przytulił do siebie, ścisnął za piersi, za
pośladki, pocałował, delikatnie przejechał palcami po wargach sromowych, jak
uwielbiał to robić. Jego młode, jędrne, choć szczupłe ciało przylgnie do niej z
całą swą siłą, jego młodzieńcze mięśnie napną się, nie chcąc wypuścić jej ze
swego uścisku a na koniec…
Ech,
czemu tak? Ale nic. Wiedziała, że prędzej, czy później do tego dojdzie. Nie
wiedziała tylko dlaczego będzie to później.
Słońce
powoli zaczęło chować się za najwyższymi drzewami. Ale Kamila nie chciała
wychodzić z wody. Właśnie teraz była najlepsza. Mimo tego, że Sebastian zaczął
kierować się ku plaży.
- Zwijamy
się powoli, co? Ja muszę do domku, no wiesz… - nie dokończył, aluzja była
zrozumiała.
Kamila
czuła, że w wodzie jest jej za dobrze. Poczuła przypływ energii i gdy chłopak
zniknął za drzwiami budynku postanowiła popłynąć w drugą stronę jeziora, tam gdzie
kończyła się plaża a nad brzegiem rosły drzewa.
Energicznie
uderzała rękoma w powierzchnię wody, pokonując dystans. Nie czuła zmęczenia,
wbrew przeciwnie. Może to wizja tego, co zaraz będzie w domku. Bo chyba
Sebastian nie uzna, że opcja odpisywania na kolejne formowe posty jest
ważniejsza, niż naga nauczycielka.
Z tego
wszystkiego zaczynał nagle płynąć wniosek, że ona jest bardziej napalona na
niego, niż on. Nie, nie napalona, to złe słowo. Ale jednak coś w tym rodzaju.

Jeszcze
przez chwilę zatraciła się w tym widoku i pomyślała, że wypada wracać. Może
jeszcze popływać przez sekundę, dwie i udać się do domku.
Odwróciła
się i popłynęła. Moment później poczuła, że serce zabiło jej mocniej.
Oto od
drugiej strony zobaczyła dwie postacie zbliżające się do miejsca, w którym
leżał ich koc. Nie widziała dobrze co to za osoby, ale przecież nie miało to
znaczenia. To byli obcy ludzie i stanowiło to spory problem.
Szybko
oceniła sytuację. Nie zdąży dopłynąć do swojego miejsca i ubrać się. Nim
dotarłaby tam, oni byliby na dobrą sprawę kilkanaście kroków od niej.
Chociaż…
Widziała, że zatrzymali się na chwilę, jakby medytując co zrobić. Ale to i tak
nie miało znaczenia. Widzieliby ją ewidentnie.

Przypatrując
się uważnie, doszła do wniosku, że postaciami są dwaj chłopacy, w wieku na oko
dwudziestu lat. To nie było zbyt ciekawe spostrzeżenie.
Jeszcze
gorzej, gdy zobaczyła jak oboje siadają na plaży. I to gdzie… Tuż obok kocyka.
Zaklęła
w myślach. Nie dość, że teraz nie mogła w żaden sposób wyjść z wody, to jeszcze
w niebezpieczeństwie znalazły się jej osobiste rzeczy. Pal licho strój, koniec
końców, gdyby odeszli, przebiegłaby nago do domku i wróciła do miasta bez
bielizny. Jakoś by to przeszło. Gorzej z rzeczami osobistymi. W zasadzie z
jedną, z telefonem komórkowym, który tam zostawiła.
Ostrożnie
podpłynęła bliżej brzegu, znajdując pewnie schronienie za drzewami. Tak, stąd
nie mogli jej widzieć. Dzielił ich dystans niespełna stu metrów, dodatkowo
drzewa na pewno utrudniały im dostrzeżenie przebywającej w wodzie kobiety. Ale
to był jedyny plus tego zajścia. Poza nim, były same minusy.
Bo
wszystko wskazywało, że będzie zmuszona spędzić tu trochę czasu. Tylko ile?
Dziesięć minut to jeszcze nie problem. Ale co jeśli będzie to godzina? Albo nie
daj Boże siedzieć tu do północy?

Minuty
mijały. Para młodych chłopaków siedziała sobie swobodnie koło jej koca i nic
nie wskazywało na to, by mieli zamiar opuścić plażę. Kamila zaczęła się
niecierpliwić i przeklinać pomysł Sebastiana. Co zrobi? Podpłynie i jak gdyby
nigdy nic wyjdzie z wody nago, weźmie swoje rzeczy i pójdzie do domku?
Wykluczone.
Tym
bardziej, że jeden z chłopaków wydał się jej znajomy. Wpatrywała się chwilę i
uznała, że to jeden z byłych uczniów liceum, w którym uczyła. Nie miała z nim
lekcji, ale kojarzyła twarz, siłą rzeczy, ona dla niego też nie mogła być obcą
osobą.
Tak
więc jeżeli przed chwilą wyjście z wody, niczym Afrodyta, tylko bez piany mogło
być czymś do rozważenia, bardzo względnego, ale jednak, to teraz odpadało
kompletnie.

Pozostała
tylko jedna opcja, choć mocno wątpliwa.
Musiałaby
wyjść z wody i przedzierać się przez dość gęsto porośnięty lasek, by dojść do
domku za plecami pary nieoczekiwanych gości. Aczkolwiek i tak sporą część
dystansu musiałaby pokonać na widoku. Mogłoby się to udać tylko i wyłącznie
wtedy, gdyby tamci patrzyli tylko przed siebie, na wodę. Mocno ryzykowne.
Siedziała
w tej wodzie chyba już pół godziny kombinując co i jak, gdy usłyszała drobny
hałas. Zobaczyła co się dzieje. Do pary chłopaków podszedł Sebastian witając
się z nimi i przysiadając. No kurde… Powinien ich jakoś przepędzić, ale
widocznie nie przyszło mu to do głowy. Albo tamci nie mieli na to ochoty.
Podjęła
decyzję. Ostrożnie wynurzyła się z wody i postawiła swe stopy na cieniutkim
skrawku lądu miedzy wodą a drzewami, po czym zniknęła w lasku.
Szła
ostrożnie, nie przyzwyczajona do chodzenia boso po lasach. Nie chciała też
robić zbędnego hałasu, choć prawdopodobieństwo, że usłyszą było, z uwagi na
odległość, nikłe. Gorzej, gdyby w lesie znalazł się jeszcze jakiś inny
niepożądany gość.
Kilka
minut zajęło jej przedostanie się na tyły. Wyszukała najbardziej odpowiednie
miejsce i ulokowała się w nim. Miała stamtąd jakieś dwadzieścia metrów do
domku. Zaczęła wyczekiwać dogodnej okazji.
Dzień
kończył się powoli, ale wciąż było na tyle jasno, że tamci musieliby zauważyć naga
kobietę, gdyby ich spojrzenie powędrowało w jej kierunku. Ale musiała podjąć
ryzyko. Zrobiło się zimniej, nieprzyjemnie. Patrzyła z uwagą na trójkę
gawędzących ze sobą chłopaków. Wyczekała na moment, w którym zajmą się sobą,
odwrócą uwagę od swoich tyłów, skupią na tym co z przodu. Byle tylko nie
okazało się, że Sebastian, wychodząc zamknął drzwi na klucz…
Minuta,
druga, trzecia… I odważyła się. Ruszyła szybszym truchtem przez piasek modląc
się by żaden z nich nie odwrócił się. Z łomoczącym sercem dopadła drzwi i
starając się nie wzbudzać uwagi hałasem pociągnęła za klamkę, z olbrzymią ulgą
przyjmując do wiadomości fakt, że dom jest otwarty i zniknęła w bezpiecznej
przystani.
Chyba
nikt nie zauważył.
Odsapnęła
i spojrzała na siebie. Ubrudziła się nieco, przedzierając przez las, wobec
czego rozsądną opcją był prysznic. I tam się właśnie udała.
Kilkanaście
minut później, odziana jedynie w ręcznik, opuściła kabinę. W tym czasie
usłyszała hałas z drugiej strony i zobaczyła wchodzącego do domku Sebastiana.
-
Widzę, że dałaś radę – uśmiechnął się niewinnie.
-
Twoje pomysły jak zwykle są genialne – odparła kąśliwie.
- No
widzisz, taki przypadek… Chłopaki mieli do obgadania parę spraw i przyszli
sobie tutaj. Ale już poszli.
- To
dobrze…
- I
znów jesteśmy sami – dokończył Sebastian i przechodząc obok nauczycielki
szarpnął za ręcznik. Ten się rozluźnił, ale pozostał na ciele.
- Mało
ci tego dzisiaj? – zapytała Kamila, dla zasady przytrzymując ręcznik przed
natrętnym chłopakiem.
-
Mało, bo nic z tego nie wynikło… - odparł ze swoim charakterystycznym niewinnym
uśmieszkiem.
- A
kto powiedział, że musi wyjść teraz? – zapytała słodko, nie zamierzając
ułatwiać zadania.
-
Acha, czyli trzeba użyć siły… - pokiwał głową Sebastian a uśmiech nie schodził
mu z ust.
Przez chwilę
szarpał się z nauczycielką, nie słuchając protestów, o których wiedział, że są
bardziej udawane, niż faktyczne. Ta drobna szarpanina rozładowała nieco
atmosferę i nakręciła oboje. Po kilkudziesięciu sekundach wylądowali na łóżku.
On w pozycji siedzącej, ona przełożona przez jego kolano.
Kamila
czuła, że Sebastianowi udzieliły się emocje i nie stawiała już większego oporu.
Fakt, że leżała przełożona przez kolano mikrego ucznia nakręcił i ją. Sebastian
mocno trzymał jej dłonie złączone na plecach a drugą ręką rozchylił ręcznik,
zrzucając go z ciała nauczycielki.
- Puść
już – zażądała, czując lekki ból w dłoniach. Świadomość, że uczeń wpatruje się
teraz w wypięty przed jego nosem nagi tyłek sprawiła, że poczuła przyjemny
dreszczyk. I lekkie poniżenie.
- Nie
będziesz się bronić? – upewnił się Sebastian posyłając średnio mocnego klapsa
na jeden z wypiętych pośladków.
- Nie,
skąd taki pomysł? – zapytała niewinnie. Poczuła jak jej pośladki przyjmują
kolejne, coraz bardziej nakręcające klapsy.
Ułożyła
głowę na łóżku wsuwając pod nią dłonie. Leżała tak jak by była na plaży i
wystawiła swoje pośladki do opalania. Tyle, że tu nie było opalania a
pieszczoty ucznia. Tym razem delikatniejsze. Kamila wiedziała, że Sebastian
uwielbiał bawić się jej ciałem, dotykać go, tak jakby bezustannie fascynowało
go. Ta nieustająca ochota na macanie jej, strasznie ją podniecała.
Z
coraz większą błogością oddawała się pieszczotom ucznia. Jego palce sunęły od
samej góry, karku, pleców, w dół aż do pośladków i górnej partii ud. Uwielbiała
to. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcz i ciarki na skórze. Pewnie widział to i
wiedział jak na nią działa.
Nie
broniła mu, gdy coraz mocniej koncentrował się na jej pośladkach. Czuła się
coraz silniej zniewolona i pozwalała mu na te wszystkie zabawy. Na masowanie,
na ściskanie, nawet na rozchylanie ich i wpatrywanie się w otwór. Choć to
ostatnie ją nieco krępowało, ale nie protestowała. Czuła jak jego palce masują
ją tuż nad rowkiem a potem wdzierają się nieco niżej. W sam rowek, centymetr,
po centymetrze. To było miłe, bardzo przyjemne, ale gdy dotarł do samej
dziurki, zawstydzenie wzięło górę.
-
Sebastian, daj spokój z tym miejscem…
-
Nigdy mi na to nie pozwalasz… Wstydzisz się, czy chodzi o Daniela?
-
Wiesz sam przecież… - nie dokończyła. Wiedział. Że jest to rewir Daniela. O
dziwo, on sam z tego niezbyt często korzystał, bo Kamila była uprzedzona do
analu. Strasznie ciężko było ją do tego namówić, choć gdy już przełamało się
wszystkie bariery, odczuwała dużą przyjemność. Ale przy następnej próbie,
wszystkie uprzedzenia odzywały się na nowo.
- Ale
przecież to tylko masowanie, nie mam zamiaru cię tam gwałcić – odezwał się
logicznie.
- Ech,
jest tyle fajnych miejsc… - westchnęła, czując, że chłopak się nie podda.
Zrezygnowała z oporu, mimo skrępowania. Przecież jego pieszczoty w tym miejscu
sprawiały jej olbrzymią przyjemność. Jego delikatny dotyk krążący po odbycie
doprowadzał ją do coraz bardziej błogiego stanu, niemal do paraliżu.
- No
wypnij tyłeczek… - odezwał się proszącym tonem.
Uniosła
się lekko, czując jak chłopak obejmuje ją od dołu w talii a drugą nie przestaje
pieścić analnego otworu, znajdującego się teraz praktycznie o centymetry od
jego twarzy. Wręcz czuła na pośladkach gorący oddech swojego ucznia. To było
cudowne uczucie. Nie protestowała gdy poczuła jak jego palec delikatnie wchodzi
samym czubkiem w otwór. Serce zabiło jej mocniej, bo i pieszczota stawała się
coraz bardziej ekscytująca a sam palec zatrzymał się, jakby nie próbując
wdzierać się dalej. Poruszał się ruchem okrężnym sprawiając nauczycielce
dodatkową przyjemność. Aż do momentu…
-
Aaaach…! – Z ust Kamili wydarł się przeciągły, przenikliwy jęk, gdy nagle palec
Sebastiana wdarł się głęboko, może nawet na całą długość. – Co robisz?! –
jęknęła wysokim tonem.
- To
co widzisz… To znaczy, to co czujesz. Powiedz, że jest ci źle…
-
Aaach… Nie… Ale wyjmij.
- Nie
teraz, poczekaj chwilę, mnie też jest dobrze… - jego głos działał na nią
obezwładniająco.
-
Wariacie, przecież wiesz, że mnie to krępuje – usiłowała protestować.
-
Tylko chwilę Kamila, proszę… - po czym nie czekając na odpowiedź nauczycielki
wysunął większą część palca, by od razu wsunąć go z powrotem. Znów spotkało się
to z jękiem nauczycielki, choć tym razem mniejszego kalibru. Sebastian nie
próżnował. Powoli wsuwał i wysuwał palec z otworu, jakby posuwał ją penisem.
Czuł jak nauczycielka drży nieco, w związku z czym przyspieszył rytm.
-
Sebastian! – odezwała się znów Kamila.
-
Chwila, naprawdę, powiedz, że jest ci dobrze! – Tym razem głos ucznia był
bardziej zdecydowany, nawet nieco agresywny i Kamila zrezygnowała z oporu.
Czuła jak jego palec rucha ją w dupę i poczuła niesamowity ucisk w podbrzuszu.
Tak, on pieprzył ją w dupę. Nie penisem, tylko palcem, ale nie zmieniało to
faktu. A jej się to podobało. Jak zawsze, gdy wszystkie bariery zostały
przełamane. Czuła się mocno pieprzona palcem swojego ucznia, który posuwał ją w
dupę coraz szybciej, coraz agresywniej.
Nauczycielka
poczuła, że jest rozgrzana w najwyższym stopniu. I niemal kompletnie
zniewolona. Zaczęła obawiać się, że gdyby Sebastianowi coś odbiło i chciał
wsadzić tam swojego penisa, nie znalazłaby w sobie dość siły, by się obronić.
Ale on
w końcu zmęczył się posuwaniem ją w dupę i wyciągnął palec. Skwitowała to
jękiem.
- No,
dość tego – mruknął nieco zasapany i ściągnął koszulkę, po czym wydostał się
spod ciała Kamili i ta usłyszała jak rozpina ściąga także swoje spodnie. Ten
odgłos przyprawił ją o szybsze bicie serca. Powoli przewróciła się na plecy i
ujrzała wchodzącego ponownie na łóżko ucznia.
Był
już nagi. W końcu doczekała się widoku jego nagiego ciała. I dość silnie
sterczącego już penisa. Wiedziała, co za moment się stanie. I dobrze, bo jej
cipka była wystarczająco mokra i wyczekująca.
Sebastian
dość momentalnie znalazł się na niej. Poczuła dotyk jego młodzieńczego ciała. Z
lekkim rumieńcem na twarzy, rozłożyła szeroko nogi, tak aby chłopak wygodnie
ułożył się między nimi. Wyczuła jak jego penis styka się z jej cipką.
- No
powiedz coś – odezwał się cicho.
- Że
twoja cipka jest spragniona mojego kutasa – zaskoczył ją. Z reguły nie używał
takich określeń, wolał subtelniejsze. Ale to zaskoczenie jeszcze bardziej ją
nakręciło.
- Jest
spragniona, sprawdź sobie – zachęciła go, ale on znów ją zaskoczył.
- Może
sama go do niej zaprowadzisz? – Znów poczuła szybsze bicie serca. Uwielbiała to
a jednocześnie tak rzadko to robiła. Sięgnęła dłonią w dół, chwytając penisa i
nakierowała ją na swoją cipkę. Z wrażenia zamknęła oczy i rozchyliła nieco
usta. Przez chwilę masowała penisem swoje wargi sromowe, swą łechtaczkę co
sprawiało jej nieziemskie doznania, ale szybko skierowała go tam gdzie trzeba.
Tak delikatnie, by główka rozchyliła wejście. Chciała się pobawić dłużej, ale
niecierpliwy uczeń pchnął penisa i z uwagi na olbrzymią wilgotność, ten z
łatwością przedarł się głęboko do środka.
-
Aaaaach…! – skwitowała przeciągłym, wysokim jękiem Kamila, szeroko otwierając
oczy. Pierwsze ruchy chłopaka doprowadziły ją do drgawek.
-
Czemu tak drżysz? Tak bardzo ci się podoba? – zapytał rozemocjonowanym głosem
Sebastian. Chwycił dłonie nauczycielki i przytrzymał je nad jej głową.
- Tak…
- jęknęła wysokim tonem. Chciała coś dodać, ale resztki przyzwoitości i
poczucie wstydu wzięły górę.
-
Uwielbiam, gdy tak chętnie rozkładasz nogi przede mną, wiesz… - Sebastian
powoli posuwał panią profesor i znajdował dodatkowe bodźce w erotycznej
rozmowie.
- Ja
uwielbiam, gdy twój kutas zdobywa moją cipkę na własność – teraz już nie
wytrzymała i wypaliła to co przyszło jej do głowy przed chwilą, pozostając w
konwencji zaproponowanej przez chłopaka. Widok oczu Sebastiana sprawił jej
sporą satysfakcję.
- A
tak jest? Twoja cipka jest moją własnością? Powiedz to – zbliżył swą twarz do
głowy nauczycielki, wsłuchując się w jej westchnienia.
- Jest
twoja Sebastian, władasz nią i ty o wszystkim decydujesz…
- A
mój kutas…?
- A
twój kutas robi mi dobrze, wiesz? – Czuła, że na twarzy pojawiają się rumieńce,
spowodowane tym słownym aktem niezwykłej, jak na nią bezpruderyjności.
- Bo
mój kutas ma dobrze w twojej gorącej cipce… Jest mokro i gorąco i nie ma ochoty
jej opuszczać… I długo nie opuści, wiesz…? Będę tu tak leżał na tobie do rana i
mój kutas w tobie też, wiesz…?
- Ja
pierdolę…! – Ciałem nauczycielki wstrząsnął dreszcz. Odnotowała, że Sebastian
posuwa się nieco szybciej.
- Nie…
To ja cię pierdolę, pani profesor…
- To
pierdol, mnie, pierdol…! Dochodzę… - jęknęła wysokim tonem, zaciskając mocno
uda i spowalniając na sekundę ruchy nieco zaskoczonego tak szybkim finałem
Sebastiana. – Patrz… Widzisz, co robisz…
- To
zasługa mojego kutasa…? – Sebastian odzyskał kontrolę nad wszystkim i mimo
orgazmu przeżywanego przez nauczycielkę dalej kontynuował posuwanie, aczkolwiek
trochę szybciej.
- To
twoja zasługa… Jeszcze nie kończysz?
-
Przecież mówiłem, że to będzie długa noc a mi jest za dobrze, by wychodzić z
ciebie… Będę cię posuwał tak długo, że stracisz świadomość…
-
Posuwaj mnie Sebastian, posuwaj… Rozpychaj swoim kutasem… Jest dla mnie
idealny… - Kamila już dawno zatraciła się w swoich emocjach. Rozpalona z
lubością przesuwała się po łóżku w górę i w dół oddając się w zupełności ruchom
chłopaka.
-
Wulgarna jesteś, pani profesor… Powiedz jakie to uczucie, gdy posuwa cię twój
własny uczeń z gimnazjum? – Sebastian nacierał dość agresywniej.
-
Cudowne… Rób tak po prostu… I powiedz jakie to uczucie pieprzyć swoją
nauczycielkę…?
-
Jakie? Takie… - mówiąc to wyprostował się na łóżku. Teraz miał nieco
swobodniejszy dostęp do cipki nauczycielki i zaczął wchodzić w nią głębiej, na
całą długość swojego penisa. Jednocześnie z sekundy na sekundę zwiększał swoje
ruchy. Ta rozmowa kompletnie go rozpaliła a z satysfakcją stwierdził, że
nauczycielkę również. Teraz swoimi głębszymi i dynamicznymi ruchami, zdobywał
Kamilę do końca. Miał tę świadomość i nie potrzebował słów. Jej przesuwające
się po łóżku ciało, to zamknięte, to szeroko otwarte oczy i mokra cipka
świadczyły o tym nazbyt wyraźnie. On sam koncentrował się na widoku pięknego
ciała równie pięknej nauczycielki. Widoki, rozmowa i tempo posuwania, zbliżały
go do nieuchronnego.
-
Aaaach…! – jęknęła głośniej Kamila.
-
Uwierz mi, będę cię rżnął dzisiaj do samego rana, słyszysz…?
- To
rżnij mnie, jestem cała twoja… Rżnij mnie jak… O Boże, znów…! Aaaach… -
jęknęła, zaliczając drugi w krótkim czasie orgazm. Tego jeszcze przy nim nigdy
nie przeżyła.
- Rżnę
cię a mój kutas… Też za chwilę… - przerwał, koncentrując się na tym co robił i
a w tym momencie jego ruchy osiągnęły maksymalną prędkość. Poczuł jak napinają
się mięsnie a dłonie przyciskają do siebie ciało znajdującej się w jego władzy
nauczycielki.
-
Pieprz mnie a twój kutas niech zaleje w końcu moją cipkę! – Wypaliła nerwowo
również maksymalnie rozemocjonowana polonistka.
-
Powiedz to jeszcze raz… Twoja cipka jest gotowa…? – Sebastian zacisnął usta i
poczuł jak jego penis strzela lepką cieczą.
- Jest
gotowa na twojego kutasa, na twoją spermę, słyszysz…? Aaach… - jęknęła będąc w
kompletnym zniewoleniu dynamicznie posuwającego ją ucznia i czując jak i on
wreszcie osiąga maksymalną rozkosz. Z taką samą przyjemnością obserwowała
wszystkie oznaki jego orgazmu. Poczuła, że niemal traci świadomość. Kilka
sekund później opadł na nią Sebastian.
- Ale
zboczony jesteś… - wsunęła dłoń w jego długie blond włosy. Poczuła, że jego
penis wciąż tkwi w jej cipce.
- Ja?
– Zdziwił się niewinnie. – Gdyby jakiś uczeń mógł zobaczyć teraz swoją
dystyngowaną, konserwatywną, porządną nauczycielkę pieprzącą się z jego
klasowym kolegą i jęczącą o kutasach… To jak myślisz, kogo uznałby za
zboczeńca?
- Nie
przeginaj… - ostrzegła go. Na jej twarz wypłynął kolejny rumieniec, gdy
uświadomiła sobie to wszystko. – Możesz już wyjść ze mnie?
- Nie
– pokręcił głową. – Przecież uprzedzałem. Mój kutas – podkreślił to słowo –
będzie w niej do jutrzejszego rana. I dotrzymam słowa.
Westchnęła.
Drugi raz nie zdążyła, gdyż jej wargi zostały zaatakowane przez usta Sebastiana
a jego dłoń zacisnęła się na jednej z piersi.
Wyczerpana
dwoma orgazmami powoli zaczęła nabierać ochoty na kolejne.
Nie wiem co się dzieje, ale drugi komentarz poszedł się j... przejść gdzieś w przepastne czeluście netu.
OdpowiedzUsuńW skrócie:
Merytorycznie - podobało się, a jakże.
Technicznie - do poprawki.
Cytat:
"Sebastian dość momentalnie znalazł się na niej."
Wyszedł z tego koszmarek stylistyczny. No i trochę literówek też się znalazło.
Niemniej, tak trzymaj. Tego oczekuję czytając o wybrykach Kamili. Chociaż ten Sebastian jest w wieku mojego syna, a Kamila niewiele młodsza od mojej żony ;)
Jakby Ciebie Autorze naszła wena i obdarowałbyś Kamilę trochę starszym partnerem (40+) było by całkiem całkiem.
Pozdrawiam
norbis
Czasem wkradną się jakieś mało stylistyczne potworki a potem przy sprawdzaniu, przelatuję wzrokiem i nie wychwytuję. Sorry, lenistwo...:).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o różnicę wieku, to na tym polega cała perwersja tego akurat cyklu:).
Jak wiadomo, lubuję się w akcjach młody chłopak vs dorosła kobieta. Ale niedługo pojawią się nieco starsi bohaterowie (akurat wczoraj po pracy zacząłem jedno takie pisać, pewnie dzisiaj jeszcze zdążę skończyć). A teraz jeszcze zasugerowałem się tym co napisałeś i przyszedł do głowy jeden pomysł, ale musiałbym go trochę dopracować (czyli dopisać jakąś akcję do scen łóżkowych).
Pozdrawiam.