Łączna liczba wyświetleń

sobota, 20 września 2014




KAMILA. NAUCZYCIELKA I UCZEŃ IV. Niebezpieczne zabawy.

- Długo będziesz siedział przed tym laptopem? – zapytała dość łagodnie Kamila.
Byli w Sulęcicach, nad jeziorem. Pusto, doskonała okazja, by wyjść na plażę i skorzystać z promieni słonecznych, póki słońce jeszcze nie zaszło.
Kamila długo wyczekiwała majowego weekendu, więc humor jej nie opuszczał. Czuła się szczęśliwa. Jezioro, mała plaża, wokół las, domek zajęty przez nich. To znaczy przez nią i Sebastiana. Czego chcieć więcej?
- Mówiłem przecież, odpiszę tylko coś na forum historycznym, w temacie wojny afgańsko-radzieckiej i finał – wyjaśnił metodycznie. – Choć trochę może to potrwać – dodał z rozbrajającym uśmiechem.
Machnęła dłonią. W sumie ona też musiała poświęcić choćby kilka minut na siebie. Rozpakować swoje drobnostki. Niby nic poważnego, bo jakiego bagażu potrzeba na jednodniową wycieczkę? Niewielkiego, ale zawsze coś się znalazło. Strój kąpielowy, jakiś cieplejszy sweter na ewentualną zmianę pogody i inne kobiece duperele.

Po rozpakowaniu, wyszła na chwilę przed drzwi na werandę. Rozejrzała się wokół. Widok spodobał jej się dużo bardziej, niż niemal rok wcześniej, gdy przyjechała tu za pierwszym razem, przegrawszy zakład ze swoim uczniem.
Teraz w odległości kilkudziesięciu metrów przed sobą widziała jezioro. Między nim a domkiem biegła plaża a przynajmniej coś w tym rodzaju, długości może dwustu metrów. Na prawo na jej końcu znajdowała się mała polna ścieżka prowadząca do wioski. Z lewej plaża kończyła się lasem, gdzie drzewa niemal wchodziły do wody.
Z góry na to wszystko świeciło słońce. Nie było może jakoś niewiarygodnie upalnie, ale bardzo ciepło na pewno.
- Nie rozumiem dlaczego nie ma tu żadnych ludzi – odwróciła się do dłubiącego w komputerze ucznia.
- A kto ma być? Sama wioska liczy sobie może stu mieszkańców. W większości starych. Młodzi jak chcą, to pojadą sobie do Antonówka, tam jest według nich fajniej, no i więcej ludzi z miasta, do tego gastronomia, jakieś mini kluby dyskotekowe. A tutaj? Tutaj tylko piasek i woda – wyjaśnił logicznie.
No tak. Tylko tyle i aż tyle. Uwielbiała takie klimaty, gdy mogła być sam na sam ze swoim mężczyzną w takiej scenerii. Przy czym tym razem tym mężczyzną był Sebastian. Daniel jak na złość nie przepadał za wypadami nad wodę. Nie, że nigdy i w ogóle. Ale czynił to rzadko.
A całe miejsce miało tylko jedno „ale”. Zawsze mógł się pojawić jakiś nieproszony i natrętny gość. Tak, nie było to nad wyraz bezpieczne, ale z drugiej strony, przecież nie ma co przesadzać. To nie horror z milionem zboczeńców czających się w lasach.
W każdym razie, była to taka mała kraina bezprawia. Gdyby pojawił się ktoś niepożądany, agresywny, to ciężko byłoby mieć argument przeciw niemu. Brak innych ludzi a jej towarzysz, Sebastian, to przecież niespełna szesnastoletni, dość mikry chłopak o niewinnej twarzy.
- No już? – ponagliła go tym razem z większą niecierpliwością.
- Sekunda, zresztą… - przerwał lustrując wzrokiem nauczycielkę. – Zresztą, sama możesz się rozebrać w tym czasie. Przecież nie musisz iść w tej sukni na plażę.
- No tak… - mruknęła.
Przecisnęła się na tył pokoju w niewielkim budynku. Zawahała się, czy warto iść do łazienki, ale przecież po co? To Sebastian, widział ją już nie raz, gdy ściąga z siebie ubranie. I to niekoniecznie sukienkę.
Rozebranie się zajęło jej parę sekund. Lekka sukienka opadła szybko i Kamila mogła przyjrzeć się w lustrze swojej niemal nagiej sylwetce. Na sobie miała tylko strój kąpielowy, dość wysoko wcięte majtki, relikt mody lat dziewięćdziesiątych i dopasowany do tego stanik. Wszystko w kolorze czerwonym.
Osobiście wolała bardziej iść z duchem czasu, ale Daniel był wręcz zakochany w tych strojach i nierzadko kupował jej coś w ten deseń. A Sebastianowi to nie przeszkadzało.
- OK, pisz, ja wychodzę – odezwała się do wciąż ślęczącego przy monitorze chłopaka i opuściła domek.
Rozłożyła kocyk pięćdziesiąt metrów dalej, na piaszczystej plaży i usiadła na nim. Wyciągnęła swe długie nogi przypatrując się im z lekkim krytycyzmem, ale i pewną satysfakcją. Każdy ma w sobie jakieś pokłady próżności i z wszystkich części swego ciała najmniej uwag miała właśnie do nóg.
Rozejrzała się wokół, wszędzie jak tylko okiem sięgnąć pustka. Wiedziała, że Sebastian nie minął się z prawdą, gdy wykładał, że tu możliwość napotkania tu kogoś jest bliska zeru. I dobrze. Można w spokoju spędzić czas na słońcu i w wodzie a to wszystko w towarzystwie chłopaka, który od przeszło roku nie przestawał jej fascynować.
Tylko mógłby w końcu wyłączyć tego laptopa i przyjść tu, rozweselić ją swą samą obecnością. Choć z drugiej strony humor jej dopisywał. Ale chciała z nim przebywać. W ubiegły piątek nie mogli się spotkać, dwa tygodnie wcześniej Kamila wybrała towarzystwo przy chorej matce. Ostatni piątek, który mieli dla siebie wypadł trzy tygodnie temu, ale… Ale wtedy polonistka cierpiała na comiesięczną przypadłość.
Wciąż nie mogła się do tego przyzwyczaić, choć rzecz jasna nie było to już takim szokiem, jak wtedy, we wrześniu, czy październiku. Nie mogła się przyzwyczaić do myśli, że raz w tygodniu jest poniekąd jego własnością no i dzieją się rzeczy, które według starej Kamili, tej jeszcze sprzed kilku lat, nie miały prawa się zdarzyć.
Ale się działy. I ona oddawała im się wprawdzie ze skrępowaniem, ale dużo bardziej z ogromną przyjemnością. Choć niemal zawsze, po wszystkim czuła jakiś wstyd w stosunku do siebie samej a przede wszystkim do Daniela. Pozwalał na to, w zasadzie on to zorganizował, ale… Ale to nie było tak do końca w porządku.
Choć może przez to kochała go jeszcze bardziej. Doceniała to jakiego ma męża i wiedziała dobrze, że nie zamieniłaby go na żadnego innego.
On w domu, z dziećmi a ona tu z młodziutkim… Kochankiem?
Nie pozwoliła by mroczniejsze myśli wdarły się mocniej w jej umysł. Zbyt dobry miała humor. A Daniel… Gdyby tylko chciał, zerwałaby kontakty z Sebastianem. Zresztą prędzej, czy później musi to nastąpić. Daniel powiedział, że przez rok. W zasadzie zatem dwa miesiące, albo cztery, jeśli liczyć wakacje. To już bliżej końca, niż dalej. Ale kto wie, co będzie później?
Nie wiadomo, dlatego niech ten Sebastian już przychodzi, bo za chwilę może już nie być okazji!
Musiały minąć jednak kolejne minuty, musiała trochę natrudzić się by pomyśleć o przyjemniejszych rzeczach. Kolejne minuty w czasie których słoneczne promienie już nieźle rozgrzały jej ciało, by w końcu usłyszała drobny hałas i zobaczyła zmierzającego w jej stronę ucznia.
- Jeszcze się nie kąpałaś? – zapytał żywo. – Woda fajna? Nie wiesz… Nie wzięłaś niczego do picia ze sobą? Kurde, ten strój widziałem w jakimś waszym starym serialu, znaczy z waszych czasów. Beverly Hills jakoś tak, ale fajny jest, nie powiem. Strój a nie serial – śmiech.
Tak, ożywczy potok słów z ust sympatycznego, roześmianego blondyna o ujmujących błękitnych oczach. Nie mogła się temu oprzeć i jeżeli jej samopoczucie w ostatnich minutach nieco przygasło, to Sebastian rozjaśnił je w ciągu sekundy. Niezwykły chłopak…
Z przyjemnością patrzyła, jak nieporadnie ściąga z siebie jeansowe spodenki, białą koszulkę i w samych seledynowych kąpielówkach siada obok niej. Nieczęsto przy tym zamykając usta, rozbrajająco komentując otoczenie.
Niepojęty chłopak. Momentami dojrzały piętnastolatek górujący umysłem nad zdecydowaną większością rówieśników, toczący dyskusje z poważnymi historykami w internecie a chwilę później zabawny dzieciak, na jakiego trochę w sumie wyglądał.
Jak to się stało, że ona, stateczna, dojrzała, trzydziestoczteroletnia nauczycielka języka polskiego, daje się pieprzyć szesnastoletniemu mikremu, chłopięcemu gimnazjaliście?
A czy to ważne? Ważne, że czasem dzieją się rzeczy niepojęte, więc lepiej nie próbować ich zrozumieć. Zamiast tego po raz kolejny poczuła drobną gęsią skórkę, jaką często wywoływało towarzystwo Sebastiana.
Dlatego korzystała z tej okazji. Rozmawiała, śmiała się, opalała, pluskała się w wodzie. W jego towarzystwie. Tak wspaniale mijał czas.
- Widzę, że humor ci dopisuje – zauważył w którymś momencie chłopak. – No to dobrze, łatwiej spełnisz moją prośbę. Ściągnij z siebie ten strój.
- Przecież ci się podoba, sam mówiłeś – zaoponowała. Czuła, że jeśli chłopak się uprze, to pewnie postawi na swoim, co było jej średnio w smak, ale ostatecznie mogła się zgodzić. Nie chciała jednak poddawać się zbyt łatwo.
- Ale jeszcze bardziej podoba mi się to co pod nim – uśmiechnął się zniewalająco.
- Tak myślałam… Sebastian, pusto tu, ale przecież mimo wszystko, ktoś może się pojawić…
- Nie sądzę, ale nawet jeśli, to może tu dojść tylko ścieżką, którą przyszliśmy. To jest dobre dwieście metrów stąd, zdążysz się ubrać dziesięć razy…
- Ty jak wymyślisz… - wiedziała, że jego argumentacja jest trzeźwa i logiczna. – A sam pójdziesz w moje ślady? – zapytała zaczepnie.
- Jestem facetem, mogę mieć białe plamy na tyłku – zaśmiał się.
- Uważasz, że jestem kiepsko opalona…? – faktycznie jej ciało przez zimę utraciło sporo barw.
- Masz tak piękną skórę, że nie ma różnicy, czy wyglądasz jak latynoska, czy jak syberyjka – powiedział to tak naturalnym tonem, że aż serce skoczyło jej w górę. – Ale zawsze lepiej jest mieć całe ciało równo opalone, niż wiesz… Tu czerwone, tam białe…
Nie odpowiedziała, uznając, że nie ma to większego sensu. Zresztą już od paru dobrych minut widziała, że Sebastian przypatruje się jej ciału, ciału, którego dłuższy czas nie widział i ten wzrok sprawiał jej przyjemność.
Z pewną obawą wynikającą z okoliczności, jak i podnieceniem wiążącym się z samym faktem striptizu, rozpięła stanik i zrzuciła go na kocyk. Następnie, stojąc przodem do swego ucznia, ściągnęła z siebie majtki, które również trafiły tam gdzie stanik.
- Nie zasłaniaj się tak – usłyszała śmiech swojego blondwłosego ucznia, widzącego jak pewnie, mimo woli próbuje zasłonić swoje intymne miejsca. No tak, on widział ją nago już stosunkowo wiele razy, ale przecież to nie znaczy, że zrzucanie przed nim ubrania należało do zajęć łatwiejszych, niż zjedzenie bułki z masłem. Dlatego ten śmieszek jeszcze bardziej ją zdeprymował. Z drugiej strony, jego wzrok przyprawił o lekki, przyjemny dreszczyk. Widziała jego oczy prześlizgujące się po jej nagim biuście, po jej brzuchu, udach i zatrzymujące się na wzgórku. Tym razem jak rzadko kiedy, była tam wygolona na zero.
- To na moją cześć? – zażartował niezgrabnie.
- Nie. I nie będziesz mnie tam oglądał – odparła, zakrywając wzgórek dłońmi i patrząc zaczepnie a zarazem nieco stremowana, szeroko otwartymi oczyma w kierunku chłopaka. Cieszyła ją jego reakcja na jej nagie ciało. Zawsze mógł wyjść z założenia, że widział ją nago już te pewnie dziesięć razy, może więcej, więc jest to już jakaś normalka. Ale nie była.
- To odwróć się, jeszcze musze tyłeczek zlustrować – dalej uśmiechał się zniewalająco.
- Zlustruj sobie zawartość swoich majtek. A najlepiej zdejmij je w ogóle – mówiąc to Kamila położyła się na kocu, wystawiając nagie ciało ku zachodzącemu powoli słońcu.
Początkowo wierciła się na kocu, co kilkanaście sekund zerkając niespokojnie na prawo, czy aby nie wlecze się tu jakiś nieproszony wędrowiec, ale nic takiego nie miało miejsca. Z minuty na minutę coraz bardziej uspokojona wygrzewała się na słońcu to przodem, to tyłem.
Uległość wobec niepozornego szesnastolatka i wystawianie nagiego ciała na jego świdrujący wzrok wpływały na nią tak jak zwykle, rozkosznie. Nastrój, choć od początku był dobry, teraz poprawiał się jeszcze bardziej.
Jeśli coś tylko jej się nie widziało, to był to fakt, że Sebastian nie wyrywał się do niej. Legł na kocu z boku i opalał się tak jak ona. Albo wskakiwał do wody, zresztą ona też. Ale jakoś dziwnie trzymał się na dystans. No może nie na dystans, ale jakoś nie starał się nawiązać kontaktu fizycznego, nie wykorzystywał okazji, że ma obok siebie uległą, nagą kobietę. Ot, kilka razy otarł się ciałem w wodzie i to by było na tyle.
A ona z każdą upływającą minutą coraz bardziej pragnęła pieszczot. Coraz mocniej chciała, by objął ją w talii, przytulił do siebie, ścisnął za piersi, za pośladki, pocałował, delikatnie przejechał palcami po wargach sromowych, jak uwielbiał to robić. Jego młode, jędrne, choć szczupłe ciało przylgnie do niej z całą swą siłą, jego młodzieńcze mięśnie napną się, nie chcąc wypuścić jej ze swego uścisku a na koniec…

Ech, czemu tak? Ale nic. Wiedziała, że prędzej, czy później do tego dojdzie. Nie wiedziała tylko dlaczego będzie to później.
Słońce powoli zaczęło chować się za najwyższymi drzewami. Ale Kamila nie chciała wychodzić z wody. Właśnie teraz była najlepsza. Mimo tego, że Sebastian zaczął kierować się ku plaży.
- Zwijamy się powoli, co? Ja muszę do domku, no wiesz… - nie dokończył, aluzja była zrozumiała.
Kamila czuła, że w wodzie jest jej za dobrze. Poczuła przypływ energii i gdy chłopak zniknął za drzwiami budynku postanowiła popłynąć w drugą stronę jeziora, tam gdzie kończyła się plaża a nad brzegiem rosły drzewa.
Energicznie uderzała rękoma w powierzchnię wody, pokonując dystans. Nie czuła zmęczenia, wbrew przeciwnie. Może to wizja tego, co zaraz będzie w domku. Bo chyba Sebastian nie uzna, że opcja odpisywania na kolejne formowe posty jest ważniejsza, niż naga nauczycielka.
Z tego wszystkiego zaczynał nagle płynąć wniosek, że ona jest bardziej napalona na niego, niż on. Nie, nie napalona, to złe słowo. Ale jednak coś w tym rodzaju.
Zaśmiała się i zatrzymała. Sięgnęła wzrokiem w dal. Jezioro kończyło się jakieś dobre pół kilometra dalej. Na brzegach nie było w zasadzie miejsca dla ewentualnych plażowiczów. Niemal wszędzie, tuż obok rosły drzewa. W sumie sprawiało to mniej przyjemne wrażenie, niż ta „ich” część akwenu.
Jeszcze przez chwilę zatraciła się w tym widoku i pomyślała, że wypada wracać. Może jeszcze popływać przez sekundę, dwie i udać się do domku.
Odwróciła się i popłynęła. Moment później poczuła, że serce zabiło jej mocniej.
Oto od drugiej strony zobaczyła dwie postacie zbliżające się do miejsca, w którym leżał ich koc. Nie widziała dobrze co to za osoby, ale przecież nie miało to znaczenia. To byli obcy ludzie i stanowiło to spory problem.
Szybko oceniła sytuację. Nie zdąży dopłynąć do swojego miejsca i ubrać się. Nim dotarłaby tam, oni byliby na dobrą sprawę kilkanaście kroków od niej.
Chociaż… Widziała, że zatrzymali się na chwilę, jakby medytując co zrobić. Ale to i tak nie miało znaczenia. Widzieliby ją ewidentnie.
A potem znów ruszyli. Kamila z niepokojem zauważyła, że kierują się w stronę koca. Tak jakby ich przyciągał. Może postanowili sprawdzić, kto tu jest razem z nimi?
Przypatrując się uważnie, doszła do wniosku, że postaciami są dwaj chłopacy, w wieku na oko dwudziestu lat. To nie było zbyt ciekawe spostrzeżenie.
Jeszcze gorzej, gdy zobaczyła jak oboje siadają na plaży. I to gdzie… Tuż obok kocyka.
Zaklęła w myślach. Nie dość, że teraz nie mogła w żaden sposób wyjść z wody, to jeszcze w niebezpieczeństwie znalazły się jej osobiste rzeczy. Pal licho strój, koniec końców, gdyby odeszli, przebiegłaby nago do domku i wróciła do miasta bez bielizny. Jakoś by to przeszło. Gorzej z rzeczami osobistymi. W zasadzie z jedną, z telefonem komórkowym, który tam zostawiła.
Ostrożnie podpłynęła bliżej brzegu, znajdując pewnie schronienie za drzewami. Tak, stąd nie mogli jej widzieć. Dzielił ich dystans niespełna stu metrów, dodatkowo drzewa na pewno utrudniały im dostrzeżenie przebywającej w wodzie kobiety. Ale to był jedyny plus tego zajścia. Poza nim, były same minusy.
Bo wszystko wskazywało, że będzie zmuszona spędzić tu trochę czasu. Tylko ile? Dziesięć minut to jeszcze nie problem. Ale co jeśli będzie to godzina? Albo nie daj Boże siedzieć tu do północy?
Z ulga zauważyła, że chłopacy nie mają przy sobie żadnego bagażu w postaci alkoholu. To dobrze, bo wynikało z tego, że nie planują tu żadnej alkoholowej imprezy. Ale co jeśli przyszli sobie na jakąś dłuższą pogawędkę, połączoną z pływaniem?
Minuty mijały. Para młodych chłopaków siedziała sobie swobodnie koło jej koca i nic nie wskazywało na to, by mieli zamiar opuścić plażę. Kamila zaczęła się niecierpliwić i przeklinać pomysł Sebastiana. Co zrobi? Podpłynie i jak gdyby nigdy nic wyjdzie z wody nago, weźmie swoje rzeczy i pójdzie do domku? Wykluczone.
Tym bardziej, że jeden z chłopaków wydał się jej znajomy. Wpatrywała się chwilę i uznała, że to jeden z byłych uczniów liceum, w którym uczyła. Nie miała z nim lekcji, ale kojarzyła twarz, siłą rzeczy, ona dla niego też nie mogła być obcą osobą.
Tak więc jeżeli przed chwilą wyjście z wody, niczym Afrodyta, tylko bez piany mogło być czymś do rozważenia, bardzo względnego, ale jednak, to teraz odpadało kompletnie.
Słońce zaszło, temperatura nieco spadła, poczuła lekki chłód na plecach, na ramionach. Zanurzyła się w wodzie tak, że wystawała jej tylko głowa i obserwowała dwójkę chłopaków. Nic się nie zmieniało, siedzieli i rozmawiali.
Pozostała tylko jedna opcja, choć mocno wątpliwa.
Musiałaby wyjść z wody i przedzierać się przez dość gęsto porośnięty lasek, by dojść do domku za plecami pary nieoczekiwanych gości. Aczkolwiek i tak sporą część dystansu musiałaby pokonać na widoku. Mogłoby się to udać tylko i wyłącznie wtedy, gdyby tamci patrzyli tylko przed siebie, na wodę. Mocno ryzykowne.
Siedziała w tej wodzie chyba już pół godziny kombinując co i jak, gdy usłyszała drobny hałas. Zobaczyła co się dzieje. Do pary chłopaków podszedł Sebastian witając się z nimi i przysiadając. No kurde… Powinien ich jakoś przepędzić, ale widocznie nie przyszło mu to do głowy. Albo tamci nie mieli na to ochoty.
Podjęła decyzję. Ostrożnie wynurzyła się z wody i postawiła swe stopy na cieniutkim skrawku lądu miedzy wodą a drzewami, po czym zniknęła w lasku.
Szła ostrożnie, nie przyzwyczajona do chodzenia boso po lasach. Nie chciała też robić zbędnego hałasu, choć prawdopodobieństwo, że usłyszą było, z uwagi na odległość, nikłe. Gorzej, gdyby w lesie znalazł się jeszcze jakiś inny niepożądany gość.
Kilka minut zajęło jej przedostanie się na tyły. Wyszukała najbardziej odpowiednie miejsce i ulokowała się w nim. Miała stamtąd jakieś dwadzieścia metrów do domku. Zaczęła wyczekiwać dogodnej okazji.
Dzień kończył się powoli, ale wciąż było na tyle jasno, że tamci musieliby zauważyć naga kobietę, gdyby ich spojrzenie powędrowało w jej kierunku. Ale musiała podjąć ryzyko. Zrobiło się zimniej, nieprzyjemnie. Patrzyła z uwagą na trójkę gawędzących ze sobą chłopaków. Wyczekała na moment, w którym zajmą się sobą, odwrócą uwagę od swoich tyłów, skupią na tym co z przodu. Byle tylko nie okazało się, że Sebastian, wychodząc zamknął drzwi na klucz…
Minuta, druga, trzecia… I odważyła się. Ruszyła szybszym truchtem przez piasek modląc się by żaden z nich nie odwrócił się. Z łomoczącym sercem dopadła drzwi i starając się nie wzbudzać uwagi hałasem pociągnęła za klamkę, z olbrzymią ulgą przyjmując do wiadomości fakt, że dom jest otwarty i zniknęła w bezpiecznej przystani.
Chyba nikt nie zauważył.
Odsapnęła i spojrzała na siebie. Ubrudziła się nieco, przedzierając przez las, wobec czego rozsądną opcją był prysznic. I tam się właśnie udała.
Kilkanaście minut później, odziana jedynie w ręcznik, opuściła kabinę. W tym czasie usłyszała hałas z drugiej strony i zobaczyła wchodzącego do domku Sebastiana.
- Widzę, że dałaś radę – uśmiechnął się niewinnie.
- Twoje pomysły jak zwykle są genialne – odparła kąśliwie.
- No widzisz, taki przypadek… Chłopaki mieli do obgadania parę spraw i przyszli sobie tutaj. Ale już poszli.
- To dobrze…
- I znów jesteśmy sami – dokończył Sebastian i przechodząc obok nauczycielki szarpnął za ręcznik. Ten się rozluźnił, ale pozostał na ciele.
- Mało ci tego dzisiaj? – zapytała Kamila, dla zasady przytrzymując ręcznik przed natrętnym chłopakiem.
- Mało, bo nic z tego nie wynikło… - odparł ze swoim charakterystycznym niewinnym uśmieszkiem.
- A kto powiedział, że musi wyjść teraz? – zapytała słodko, nie zamierzając ułatwiać zadania.
- Acha, czyli trzeba użyć siły… - pokiwał głową Sebastian a uśmiech nie schodził mu z ust.
Przez chwilę szarpał się z nauczycielką, nie słuchając protestów, o których wiedział, że są bardziej udawane, niż faktyczne. Ta drobna szarpanina rozładowała nieco atmosferę i nakręciła oboje. Po kilkudziesięciu sekundach wylądowali na łóżku. On w pozycji siedzącej, ona przełożona przez jego kolano.
Kamila czuła, że Sebastianowi udzieliły się emocje i nie stawiała już większego oporu. Fakt, że leżała przełożona przez kolano mikrego ucznia nakręcił i ją. Sebastian mocno trzymał jej dłonie złączone na plecach a drugą ręką rozchylił ręcznik, zrzucając go z ciała nauczycielki.
- Puść już – zażądała, czując lekki ból w dłoniach. Świadomość, że uczeń wpatruje się teraz w wypięty przed jego nosem nagi tyłek sprawiła, że poczuła przyjemny dreszczyk. I lekkie poniżenie.
- Nie będziesz się bronić? – upewnił się Sebastian posyłając średnio mocnego klapsa na jeden z wypiętych pośladków.
- Nie, skąd taki pomysł? – zapytała niewinnie. Poczuła jak jej pośladki przyjmują kolejne, coraz bardziej nakręcające klapsy.
Ułożyła głowę na łóżku wsuwając pod nią dłonie. Leżała tak jak by była na plaży i wystawiła swoje pośladki do opalania. Tyle, że tu nie było opalania a pieszczoty ucznia. Tym razem delikatniejsze. Kamila wiedziała, że Sebastian uwielbiał bawić się jej ciałem, dotykać go, tak jakby bezustannie fascynowało go. Ta nieustająca ochota na macanie jej, strasznie ją podniecała.
Z coraz większą błogością oddawała się pieszczotom ucznia. Jego palce sunęły od samej góry, karku, pleców, w dół aż do pośladków i górnej partii ud. Uwielbiała to. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcz i ciarki na skórze. Pewnie widział to i wiedział jak na nią działa.
Nie broniła mu, gdy coraz mocniej koncentrował się na jej pośladkach. Czuła się coraz silniej zniewolona i pozwalała mu na te wszystkie zabawy. Na masowanie, na ściskanie, nawet na rozchylanie ich i wpatrywanie się w otwór. Choć to ostatnie ją nieco krępowało, ale nie protestowała. Czuła jak jego palce masują ją tuż nad rowkiem a potem wdzierają się nieco niżej. W sam rowek, centymetr, po centymetrze. To było miłe, bardzo przyjemne, ale gdy dotarł do samej dziurki, zawstydzenie wzięło górę.
- Sebastian, daj spokój z tym miejscem…
- Nigdy mi na to nie pozwalasz… Wstydzisz się, czy chodzi o Daniela?
- Wiesz sam przecież… - nie dokończyła. Wiedział. Że jest to rewir Daniela. O dziwo, on sam z tego niezbyt często korzystał, bo Kamila była uprzedzona do analu. Strasznie ciężko było ją do tego namówić, choć gdy już przełamało się wszystkie bariery, odczuwała dużą przyjemność. Ale przy następnej próbie, wszystkie uprzedzenia odzywały się na nowo.
- Ale przecież to tylko masowanie, nie mam zamiaru cię tam gwałcić – odezwał się logicznie.
- Ech, jest tyle fajnych miejsc… - westchnęła, czując, że chłopak się nie podda. Zrezygnowała z oporu, mimo skrępowania. Przecież jego pieszczoty w tym miejscu sprawiały jej olbrzymią przyjemność. Jego delikatny dotyk krążący po odbycie doprowadzał ją do coraz bardziej błogiego stanu, niemal do paraliżu.
- No wypnij tyłeczek… - odezwał się proszącym tonem.
Uniosła się lekko, czując jak chłopak obejmuje ją od dołu w talii a drugą nie przestaje pieścić analnego otworu, znajdującego się teraz praktycznie o centymetry od jego twarzy. Wręcz czuła na pośladkach gorący oddech swojego ucznia. To było cudowne uczucie. Nie protestowała gdy poczuła jak jego palec delikatnie wchodzi samym czubkiem w otwór. Serce zabiło jej mocniej, bo i pieszczota stawała się coraz bardziej ekscytująca a sam palec zatrzymał się, jakby nie próbując wdzierać się dalej. Poruszał się ruchem okrężnym sprawiając nauczycielce dodatkową przyjemność. Aż do momentu…
- Aaaach…! – Z ust Kamili wydarł się przeciągły, przenikliwy jęk, gdy nagle palec Sebastiana wdarł się głęboko, może nawet na całą długość. – Co robisz?! – jęknęła wysokim tonem.
- To co widzisz… To znaczy, to co czujesz. Powiedz, że jest ci źle…
- Aaach… Nie… Ale wyjmij.
- Nie teraz, poczekaj chwilę, mnie też jest dobrze… - jego głos działał na nią obezwładniająco.
- Wariacie, przecież wiesz, że mnie to krępuje – usiłowała protestować.
- Tylko chwilę Kamila, proszę… - po czym nie czekając na odpowiedź nauczycielki wysunął większą część palca, by od razu wsunąć go z powrotem. Znów spotkało się to z jękiem nauczycielki, choć tym razem mniejszego kalibru. Sebastian nie próżnował. Powoli wsuwał i wysuwał palec z otworu, jakby posuwał ją penisem. Czuł jak nauczycielka drży nieco, w związku z czym przyspieszył rytm.
- Sebastian! – odezwała się znów Kamila.
- Chwila, naprawdę, powiedz, że jest ci dobrze! – Tym razem głos ucznia był bardziej zdecydowany, nawet nieco agresywny i Kamila zrezygnowała z oporu. Czuła jak jego palec rucha ją w dupę i poczuła niesamowity ucisk w podbrzuszu. Tak, on pieprzył ją w dupę. Nie penisem, tylko palcem, ale nie zmieniało to faktu. A jej się to podobało. Jak zawsze, gdy wszystkie bariery zostały przełamane. Czuła się mocno pieprzona palcem swojego ucznia, który posuwał ją w dupę coraz szybciej, coraz agresywniej.
Nauczycielka poczuła, że jest rozgrzana w najwyższym stopniu. I niemal kompletnie zniewolona. Zaczęła obawiać się, że gdyby Sebastianowi coś odbiło i chciał wsadzić tam swojego penisa, nie znalazłaby w sobie dość siły, by się obronić.
Ale on w końcu zmęczył się posuwaniem ją w dupę i wyciągnął palec. Skwitowała to jękiem.
- No, dość tego – mruknął nieco zasapany i ściągnął koszulkę, po czym wydostał się spod ciała Kamili i ta usłyszała jak rozpina ściąga także swoje spodnie. Ten odgłos przyprawił ją o szybsze bicie serca. Powoli przewróciła się na plecy i ujrzała wchodzącego ponownie na łóżko ucznia.
Był już nagi. W końcu doczekała się widoku jego nagiego ciała. I dość silnie sterczącego już penisa. Wiedziała, co za moment się stanie. I dobrze, bo jej cipka była wystarczająco mokra i wyczekująca.
Sebastian dość momentalnie znalazł się na niej. Poczuła dotyk jego młodzieńczego ciała. Z lekkim rumieńcem na twarzy, rozłożyła szeroko nogi, tak aby chłopak wygodnie ułożył się między nimi. Wyczuła jak jego penis styka się z jej cipką.
- No powiedz coś – odezwał się cicho.
- A co chcesz usłyszeć?
- Że twoja cipka jest spragniona mojego kutasa – zaskoczył ją. Z reguły nie używał takich określeń, wolał subtelniejsze. Ale to zaskoczenie jeszcze bardziej ją nakręciło.
- Jest spragniona, sprawdź sobie – zachęciła go, ale on znów ją zaskoczył.
- Może sama go do niej zaprowadzisz? – Znów poczuła szybsze bicie serca. Uwielbiała to a jednocześnie tak rzadko to robiła. Sięgnęła dłonią w dół, chwytając penisa i nakierowała ją na swoją cipkę. Z wrażenia zamknęła oczy i rozchyliła nieco usta. Przez chwilę masowała penisem swoje wargi sromowe, swą łechtaczkę co sprawiało jej nieziemskie doznania, ale szybko skierowała go tam gdzie trzeba. Tak delikatnie, by główka rozchyliła wejście. Chciała się pobawić dłużej, ale niecierpliwy uczeń pchnął penisa i z uwagi na olbrzymią wilgotność, ten z łatwością przedarł się głęboko do środka.
- Aaaaach…! – skwitowała przeciągłym, wysokim jękiem Kamila, szeroko otwierając oczy. Pierwsze ruchy chłopaka doprowadziły ją do drgawek.
- Czemu tak drżysz? Tak bardzo ci się podoba? – zapytał rozemocjonowanym głosem Sebastian. Chwycił dłonie nauczycielki i przytrzymał je nad jej głową.
- Tak… - jęknęła wysokim tonem. Chciała coś dodać, ale resztki przyzwoitości i poczucie wstydu wzięły górę.
- Uwielbiam, gdy tak chętnie rozkładasz nogi przede mną, wiesz… - Sebastian powoli posuwał panią profesor i znajdował dodatkowe bodźce w erotycznej rozmowie.
- Ja uwielbiam, gdy twój kutas zdobywa moją cipkę na własność – teraz już nie wytrzymała i wypaliła to co przyszło jej do głowy przed chwilą, pozostając w konwencji zaproponowanej przez chłopaka. Widok oczu Sebastiana sprawił jej sporą satysfakcję.
- A tak jest? Twoja cipka jest moją własnością? Powiedz to – zbliżył swą twarz do głowy nauczycielki, wsłuchując się w jej westchnienia.
- Jest twoja Sebastian, władasz nią i ty o wszystkim decydujesz…
- A mój kutas…?
- A twój kutas robi mi dobrze, wiesz? – Czuła, że na twarzy pojawiają się rumieńce, spowodowane tym słownym aktem niezwykłej, jak na nią bezpruderyjności.
- Bo mój kutas ma dobrze w twojej gorącej cipce… Jest mokro i gorąco i nie ma ochoty jej opuszczać… I długo nie opuści, wiesz…? Będę tu tak leżał na tobie do rana i mój kutas w tobie też, wiesz…?
- Ja pierdolę…! – Ciałem nauczycielki wstrząsnął dreszcz. Odnotowała, że Sebastian posuwa się nieco szybciej.
- Nie… To ja cię pierdolę, pani profesor…
- To pierdol, mnie, pierdol…! Dochodzę… - jęknęła wysokim tonem, zaciskając mocno uda i spowalniając na sekundę ruchy nieco zaskoczonego tak szybkim finałem Sebastiana. – Patrz… Widzisz, co robisz…
- To zasługa mojego kutasa…? – Sebastian odzyskał kontrolę nad wszystkim i mimo orgazmu przeżywanego przez nauczycielkę dalej kontynuował posuwanie, aczkolwiek trochę szybciej.
- To twoja zasługa… Jeszcze nie kończysz?
- Przecież mówiłem, że to będzie długa noc a mi jest za dobrze, by wychodzić z ciebie… Będę cię posuwał tak długo, że stracisz świadomość…
- Posuwaj mnie Sebastian, posuwaj… Rozpychaj swoim kutasem… Jest dla mnie idealny… - Kamila już dawno zatraciła się w swoich emocjach. Rozpalona z lubością przesuwała się po łóżku w górę i w dół oddając się w zupełności ruchom chłopaka.
- Wulgarna jesteś, pani profesor… Powiedz jakie to uczucie, gdy posuwa cię twój własny uczeń z gimnazjum? – Sebastian nacierał dość agresywniej.
- Cudowne… Rób tak po prostu… I powiedz jakie to uczucie pieprzyć swoją nauczycielkę…?
- Jakie? Takie… - mówiąc to wyprostował się na łóżku. Teraz miał nieco swobodniejszy dostęp do cipki nauczycielki i zaczął wchodzić w nią głębiej, na całą długość swojego penisa. Jednocześnie z sekundy na sekundę zwiększał swoje ruchy. Ta rozmowa kompletnie go rozpaliła a z satysfakcją stwierdził, że nauczycielkę również. Teraz swoimi głębszymi i dynamicznymi ruchami, zdobywał Kamilę do końca. Miał tę świadomość i nie potrzebował słów. Jej przesuwające się po łóżku ciało, to zamknięte, to szeroko otwarte oczy i mokra cipka świadczyły o tym nazbyt wyraźnie. On sam koncentrował się na widoku pięknego ciała równie pięknej nauczycielki. Widoki, rozmowa i tempo posuwania, zbliżały go do nieuchronnego.
- Aaaach…! – jęknęła głośniej Kamila.
- Uwierz mi, będę cię rżnął dzisiaj do samego rana, słyszysz…?
- To rżnij mnie, jestem cała twoja… Rżnij mnie jak… O Boże, znów…! Aaaach… - jęknęła, zaliczając drugi w krótkim czasie orgazm. Tego jeszcze przy nim nigdy nie przeżyła.
- Rżnę cię a mój kutas… Też za chwilę… - przerwał, koncentrując się na tym co robił i a w tym momencie jego ruchy osiągnęły maksymalną prędkość. Poczuł jak napinają się mięsnie a dłonie przyciskają do siebie ciało znajdującej się w jego władzy nauczycielki.
- Pieprz mnie a twój kutas niech zaleje w końcu moją cipkę! – Wypaliła nerwowo również maksymalnie rozemocjonowana polonistka.
- Powiedz to jeszcze raz… Twoja cipka jest gotowa…? – Sebastian zacisnął usta i poczuł jak jego penis strzela lepką cieczą.
- Jest gotowa na twojego kutasa, na twoją spermę, słyszysz…? Aaach… - jęknęła będąc w kompletnym zniewoleniu dynamicznie posuwającego ją ucznia i czując jak i on wreszcie osiąga maksymalną rozkosz. Z taką samą przyjemnością obserwowała wszystkie oznaki jego orgazmu. Poczuła, że niemal traci świadomość. Kilka sekund później opadł na nią Sebastian.
- Ale zboczony jesteś… - wsunęła dłoń w jego długie blond włosy. Poczuła, że jego penis wciąż tkwi w jej cipce.
- Ja? – Zdziwił się niewinnie. – Gdyby jakiś uczeń mógł zobaczyć teraz swoją dystyngowaną, konserwatywną, porządną nauczycielkę pieprzącą się z jego klasowym kolegą i jęczącą o kutasach… To jak myślisz, kogo uznałby za zboczeńca?
- Nie przeginaj… - ostrzegła go. Na jej twarz wypłynął kolejny rumieniec, gdy uświadomiła sobie to wszystko. – Możesz już wyjść ze mnie?
- Nie – pokręcił głową. – Przecież uprzedzałem. Mój kutas – podkreślił to słowo – będzie w niej do jutrzejszego rana. I dotrzymam słowa.
Westchnęła. Drugi raz nie zdążyła, gdyż jej wargi zostały zaatakowane przez usta Sebastiana a jego dłoń zacisnęła się na jednej z piersi.
Wyczerpana dwoma orgazmami powoli zaczęła nabierać ochoty na kolejne.

2 komentarze:

  1. Nie wiem co się dzieje, ale drugi komentarz poszedł się j... przejść gdzieś w przepastne czeluście netu.

    W skrócie:

    Merytorycznie - podobało się, a jakże.
    Technicznie - do poprawki.

    Cytat:
    "Sebastian dość momentalnie znalazł się na niej."

    Wyszedł z tego koszmarek stylistyczny. No i trochę literówek też się znalazło.

    Niemniej, tak trzymaj. Tego oczekuję czytając o wybrykach Kamili. Chociaż ten Sebastian jest w wieku mojego syna, a Kamila niewiele młodsza od mojej żony ;)

    Jakby Ciebie Autorze naszła wena i obdarowałbyś Kamilę trochę starszym partnerem (40+) było by całkiem całkiem.

    Pozdrawiam
    norbis

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem wkradną się jakieś mało stylistyczne potworki a potem przy sprawdzaniu, przelatuję wzrokiem i nie wychwytuję. Sorry, lenistwo...:).
    Jeśli chodzi o różnicę wieku, to na tym polega cała perwersja tego akurat cyklu:).
    Jak wiadomo, lubuję się w akcjach młody chłopak vs dorosła kobieta. Ale niedługo pojawią się nieco starsi bohaterowie (akurat wczoraj po pracy zacząłem jedno takie pisać, pewnie dzisiaj jeszcze zdążę skończyć). A teraz jeszcze zasugerowałem się tym co napisałeś i przyszedł do głowy jeden pomysł, ale musiałbym go trochę dopracować (czyli dopisać jakąś akcję do scen łóżkowych).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń