KAMILA
NAUCZYCIELKA IV. CORAZ BLIŻEJ.
Dzień trzeci, 13.00
- Nie
ma co zamulać, idziemy do wody – zakończył średnio klejącą się rozmowę Przemek
i pobiegł do jeziorka.
-
Krzyknij, czy ciepła – zawołał za nim Błażej, ale nie czekając na odpowiedź ruszył
za nim. Podobny ruch wykonali Krzysztof i Łukasz. Tego ostatniego zatrzymał
jednak siedzący z nimi od kilkudziesięciu minut Daniel.
-
Jesteś kibicem Atletico? – już wcześniej zwrócił uwagę na koszulkę chłopaka.
- W
Madrycie jest tylko jeden klub i nie jest to żaden Real – zaczepnie odparł
Łukasz.
- No
tak, tak… - uśmiechnał się z sympatią Daniel. - Też kiedyś ich lubiłem. Ale od wielu
lat nie mają szczęścia w derbach.
-
Kiedyś się odmieni.
-
Kiedyś tak, ty może tego dożyjesz, ja pewnie już nie. A w ogóle, dlaczego
Atletico a nie Real?
- Nie
wiem – wzruszył ramionami Łukasz. – Kilku fajnych piłkarzy a nie modelki i
supergwiazdy jak w Realu.
- No
tak, był Aguero, był Forlan a teraz?
Jest ten młody, jak mu tam? Falcao?
- Tak
– pospiesznie potwierdził chłopak, jakby zmieszany nagle wzmianką o Forlanie.
- Dla
mnie Forlan to był mistrz. Najlepszy grajek na mundialu w RPA. Gdyby go brakło,
Urugwaj nie wyszedłby nawet z grupy, no nie? – Daniel spojrzał z udawaną
obojętnością na Łukasza.
Dzień trzeci, 15.00
Kamila
przeciągnęła się lubieżnie w łóżku. Nie miała ochoty wstawać, ale wiedziała, że
tak dłużej nie może być. Późno jak cholera, ale też późno położyła się wczoraj
spać. Zresztą budziła się wcześniej kilka razy, tyle, że nie miała siły zejść z
łóżka. Zebrała się w końcu w sobie, nie mogła przecież leżeć do wieczora.
Pochodziła
trochę w kółko po pokoju. Czuła lekki ból głowy, nie chciało się jej niczego.
Ani wychodzić na zewnątrz, ani włączać telewizora, ani jeść, ani wejść pod
prysznic. No, to ostatnie by się przydało, ale uznała, że zrobi to później. Na
chwilę usiadła w fotelu i przeanalizowała dotychczasowy bilans wycieczki.
Paradowanie z nagim biustem przed jednym ze swych uczniów – fakt, że w
nienajlepszym oświetleniu, ale jednak. Paradowanie w samych majtkach przed
społecznością dwóch klas – fakt, że tyłem i bez pokazywania piersi, ale jednak.
Ładny dorobek, nie ma co. Wzdrygnęła się i uznała, że musi przestać o tym
myśleć. Zebrała się w sobie, wyszła na korytarz i zapukała do drzwi koleżanki.
U niej
spędziła jakieś trzy godziny rozmawiając i nasłuchując, czy jej mąż nie kręci
się gdzieś po holu. Nie miała specjalnej ochoty na prowadzenie jakichś wielkich
dyskusji z Beatą i jej mężem, ale to było lepsze, niż siedzenie w pokoju i
gapienie się w zegarek. Pragnęła obecności męża a on jak na złość gdzieś
zniknął i się nie pojawiał. Był za to mąż Beaty, które dość bezczelnie, nie
kryjąc się z tym, gapił się na jej nogi okryte lekką spódniczką średniej
długości. Znajdując się wybitnie we wczorajszym nastroju, Kamila nawet nie
próbowała zasłaniać się jakoś przed jego natarczywym wzrokiem. W końcu, nie
chcąc przeszkadzać sąsiadom, postanowiła wrócić do siebie.
Zbliżał
się wieczór. Pomyślała, że to dobra pora na wskoczenie pod prysznic. Zrzuciła
ciuchy w pokoju i nago wbiegła do łazienki. Zanim zamknęła się w kabinie
rzuciła okiem za szybę. Dostrzegła zbliżające się ciemne chmury zwiastujące deszcz
a może i burzę. No i dobrze, zmusi to w końcu Daniela, by wrócił i zajął się
nią. Z tą myślą odkręciła kurek. Strumień wody spływający po jej nagim ciele
działał na nią relaksująco i poprawiał nastrój, więc wizyta pod prysznicem
trwała dłużej niż zazwyczaj. Gdy wreszcie zakręciła wodę, usłyszała silny
odgłos deszczu uderzającego o szybę, parapet. Nie czekając sekundy, okryła się
niedbale ręcznikiem i otworzyła drzwi chcąc wyjść po ubranie.
Dzień trzeci, 19:00.
Tym
razem grali w kosza. Tak zapamiętale, że nawet nie zwrócili uwagi na zmieniającą
się raptownie pogodę. Niektórzy już wcześniej zawinęli się do domków, ale Łukasz
i Przemek kontra Bartek i Błażej mieli sobie coś do udowodnienia i dzielnie
trwali na boisku. Krzysztof kiepsko radzący sobie z piłką stał obok boiska
nieopodal Daniela przyglądającemu się tym zmaganiom.
-
92:90, do stu coraz bliżej – krzyknął Przemek po umieszczeniu kolejny raz piłki
w koszu. – Gdyby te twoje lamusy nie uciekły, może byłoby już po meczu – dodał
złośliwie w kierunku Bartka.
- Nie
mądruj się, nie przywiąże ich łańcuchami – odparł ten twardo podając silnie
piłkę do Błażeja. – Jedziemy z nimi.
-
Chyba nigdzie nie pojedziecie – mruknął Łukasz czując jak spadają na nich
pierwsze krople deszczu. – Czas odpuścić.
-
Gramy, z cukru nie jesteśmy – upierał się Bartek.
- Może
i nie, ale leje coraz mocniej – odparł Przemek, zerkając po raz enty w niebo. –
Dobra, koniec imprezy, zjeżdżamy stąd – krzyknął, gdy w po dosłownie kilku
sekundach lunęła na nich istna ściana wody.
Wszyscy
ruszyli biegiem w kierunku domków. Konkretnie w kierunku pierwszego z nich.
Problem w tym, że nie był to ich domek. Zawahali się, zatrzymawszy się przed
drzwiami.
- No
czemu stoicie? – zareagował spokojnie Daniel. – Nie róbcie jaj i wchodźcie do
środka.
Otworzyli
drzwi i znaleźli się na wprost schodów. Weszli na górę, wychodząc na korytarz.
Ten ciągnął się przez może dwadzieścia metrów a po każdej jego stronie
znajdowały się po trzy pary drzwi. Daniel ruszył do tych pierwszych po lewej
otwierając je i zapraszając gości.
-
Wchodźcie – zachęcił ich i sam przeszedł do drugiego pokoju znajdującego się po
lewej. Chłopacy weszli i od razu zwrócili uwagę na dwie rzeczy. Pierwszą były
rozrzucone na podłodze damskie ciuchy. Drugą, kolejne drzwi, z prawej strony.
Zza nich dobiegał lekki szmer, choć nie mieli pewności, czy nie ulegają
złudzeniu, bo przecież równie dobrze mógł to być deszcz walący w szyby.
-
Ładnie tu – mruknął Przemek, ocierając dłonią wilgotne czoło i patrząc jak
wszyscy pod nogi.
-
Chyba widzę majteczki naszej pani profesor – skwitował cicho, ale z widoczną
ironią w głosie Błażej.
- A
gdzie ona sama? – zapytał Przemek, kierując mimowolnie wzrok w prawą stronę
-Właśnie
pewnie tam – skinął głową Błażej. – A tam, zgodnie z tym co wcześniej
zaobserwowaliśmy, jest… - nie dokończył, bo wszyscy, z wyjątkiem Bartka
wiedzieli co miał na myśli a i on się pewnie połapał. I wszystkim zrobiło się
nagle goręcej, gdy uświadomili sobie, że kilka metrów od nich pluska się naga
wychowawczyni. Zamilkli na moment wpatrując się jak jeden mąż w te magiczne
drzwi, gdy nagle otwarły się one gwałtownie i stanęła w nich nauczycielka
owinięta niezbyt dużym ręcznikiem. Jej zaskoczenie zmieszało się z lekką
paniką. Stała tak, przez dwie, trzy sekundy, nie wiedząc co zrobić i czując, że
lekko się czerwieni. Całe towarzystwo też się trochę zmieszało.
-
Dzień dobry – wybąkał wreszcie Przemek nie szukając nawet kontaktu wzrokowego,
tylko bezwstydnie przyglądając się długim, zgrabnym nogom wychowawczyni,
których golizna sięgała bardzo wysoko.
- Co
tu robicie? – zapytała wreszcie Kamila, siląc się na pewny ton.
- Pani
mąż nas zaprosił, gdy uciekaliśmy przed deszczem – wyjaśnił rzeczowo Łukasz.
- No
dobrze… A gdzie on jest? W drugim pokoju? To przejdźcie tam – nakazała,
przyglądając się z lekkim uczuciem zawstydzenia porozrzucanym po podłodze
częściom bielizny, które zostawiła, spiesząc pod prysznic. Serce zabiło jej
mocniej, gdy pomyślała, że we własnym domu nierzadko zdarzało się jej wychodzić
z łazienki nago. Tutaj nie czuła się zbyt pewnie i całe szczęście, bo byłaby
katastrofa.
-
Nabrudzimy, zdążyliśmy trochę przemoknąć – zaoponował Bartek, sprytnie
przedłużając moment gapienia się na półnagą nauczycielkę. Wszystkim zrobiło się
gorąco. Gdyby ręcznik był dziesięć centymetrów krótszy, można byłoby dostrzec
jej wzgórek łonowy. Coś niesamowitego… Ale i tak cała piątka molestowała
wzrokiem nagie, mokre, zgrabne, opalone uda swojej wychowawczyni.
-
Idźcie, idźcie, najwyżej Daniel ładnie posprząta – nakazała raz jeszcze
nerwowym tonem, przytrzymując uważnie ręcznik, by nie spadł. Chłopakom w tym
momencie nie pozostało nic innego, by spełnić polecenie nauczycielki. Zniknęli
za drzwiami a Kamila mogła odetchnąć z ulgą i w końcu się ubrać. Ale adrenalina
pozostała, bo drzwi mogły się w każdej chwili otworzyć. Otwarła szafkę i
ostrożnie wsunęła na siebie niebieskie stringi a potem stanik tego samego
koloru. Wtedy zdecydowała się opuścić ręcznik w dół i dokończyła ubieranie,
zakładając czarne długie spodnie z materiału i białą koszulę z guzikami. W
sumie dość szykownie, ale skoro w domu miała gości, których pewnie Daniel nie
wypuści w ten deszcz…
Kiedy
po około dziesięciu minutach weszła do drugiego pokoju, zobaczyła chłopaków
porozsiadanych na krzesłach i łóżku gapiących się w telewizor. To znaczy,
gapili się tylko w tym momencie, bo wszyscy od razu jak na komendę skierowali
wzrok w stronę nauczycielki. W tym stroju i nie do końca wysuszonymi włosami
opadającymi luźno na kark i ramiona prezentowała się nad wyraz pięknie. Na
chwilę stracili zainteresowanie filmem włączonym zaledwie przed chwilą.
- Co
oglądacie? – zainteresowała się życzliwie Kamila, nie zwracając uwagi na
spojrzenia swoich uczniów.
- A
ten nowy thriller, który mieliśmy obejrzeć razem – zwrócił się do niej mąż. –
Siadaj i oglądaj z nami.
- No
ładnie, ładnie – krytycznie odniosła się do tego pomysłu Kamila, ale nie
zamierzała zmieniać harmonogramu.
Wolała
obejrzeć film we dwójkę w nieco innych okolicznościach, ale nie oponowała.
Usiadła i bardziej z grzeczności, niż zainteresowania oglądała to co dzieje się
na ekranie. W międzyczasie Daniel wyszedł i wrócił z kilkoma puszkami piwa.
-
Bierzcie, nie jesteście w szkole, nauczycielka nie widzi – zażartował kiepsko,
wywołując uśmiechy na twarzach chłopaków i kolejne krytyczne spojrzenie żony.
Ale ta na tym zakończyła swój protest i sama otwarła jedno. Rozsiadła się
wygodnie w fotelu i założyła nogę na nogę.
Po
trzydziestu minutach puszki zostały opróżnione, więc Daniel postanowił wyjść do
pobliskiego sklepiku z zamiarem uzupełnienia braków, zostawiając żonę z
uczniami. Film leciał sobie dalej. Po chwili na ekranie, główna bohaterka,
agentka specjalna NSA, pokazała, że błyskotliwy mózg nie jest jej jedynym
atutem.
-
Krzychu, bo ci oczy wyjdą poza okulary – zakpił wyluzowany Błażej.
-
Zamknij się – zripostował natychmiast zawstydzony lekko mikrus.
- Ale
ładnie się porusza – podchwycił temat przewodni sceny Bartek, widząc agentkę
tańczącą w samej bieliźnie. – Zupełnie jak nasza pani profesor wczoraj – puścił
dyskretne spojrzenie na nauczycielkę. Nie on jeden zresztą. Na twarzach
pojawiły się delikatne uśmiechy.
-
Wydaje mi się, że ja robiłam to jednak nieco lepiej – zmusiła się do luźnej i odważnej
odpowiedzi Kamila. Nie chciała rozwijać tematu, ale też nie chciała wykazywać
się nieuprzejmością i zamykać go rozkazem.
- W
sumie ta Megan Fox, to nawet w pewien sposób podobna do pani – zaopiniował
Bartek.
- Nie,
ma trochę chamski wyraz twarzy – sprzeciwił się Łukasz. – Nie ten rozmiar
kapelusza – skierował niespecjalnie wyszukany komplement w stronę
wychowawczyni.
- I
tylko to was interesuje w tym filmie – Kamila nie chciała zgrywać zbyt
zasadniczej nauczycielki.
-
Przecież i tak wiadomo jak się skończy – wzruszył ramionami Bartek.
- Poza
tym, my tu nie do końca o filmie… - mruknał kpiarsko Błażej unikając tym razem
wzroku wychowawczyni.
Urwał,
bo scena z klubu przeniosła się do hotelowego pokoju, gdzie agentka weszła już
w dużo bliższy kontakt z kolegą po fachu. Oglądać taką scenę z piękną
nauczycielką? Na twarzach chłopaków pojawiły się lekkie uśmiechy a Kamila
poczuła się skrępowana całą tą sytuacją.
- O,
widzę, że przegapiłem najważniejszą scenę – Daniel władował się do pokoju z
pokażną reklamówką wypełnioną browarami.
- Pan
to ma takie sceny na co dzień – wzruszył ramionami coraz odważniejszy i bezczelniejszy
Bartek.
-
Może… Ale Kamila i tak nie będzie chciała puścić – sprytnie wykorzystał
sytuację i w swoim stylu podpuścił chłopaków a ci aż poruszyli się niespokojnie
na samą myśl o istnieniu tego typu filmów.
- To
może pan ją namówi – Bartek z uśmiechem próbował dalej
- Nie
rozpędzaj się tak kolego – posłała mu ostrzegawcze i jednocześnie pobłażliwe
spojrzenie Kamila.
- A na
przykład nasze niektóre koleżanki z klasy chwalą się takimi nagraniami – drążył
temat chłopak.
-
Kaśka? – roześmiał się kpiąco Błażej.
- No
choćby Kaśka.
-
Która to? – zainteresował się lekko Daniel.
- Taka
mała, ruda z dużymi cyc… piersiami – wyjaśnił Przemek. – W sumie nic
specjalnego.
- Niby
nic, ale potrzymałbyś – roześmiał się ordynarnie Bartek.
- Mnie
takie coś nie kręci, wolę mniejsze, ale u fajniejszej laski – rzucił wzrokiem w
kierunku monitora, na którym agentka dalej paradowała w niekompletnym stroju.
Rozmowa o takich rzeczach, w obecności szkolnej piękności z grona
pedagogicznego mocno ich nakręcała.
- A ta
taka, ładna blondynka, dość wysoka, długonoga o smutnym, lekko melancholijnym
spojrzeniu, nic nie nakręciła? – zapytał Daniel, wzbudzając swoją formą
wypowiedzi lekki chichot chłopaków.
-
Dominika? – Ni to zapytał, ni stwierdził Błażej. – Chyba nie, ona jest długodystansowa.
- Na
pewno nie – uściślił dobitnie Bartek. - Nie da do siebie nikomu podejść bliżej
niż na kilka metrów, spławia wszystkich od razu.
-
Widocznie ci co podchodzą, robią to wyjątkowo kiepsko.
- Tak…
To spróbuj sam – z uwagi na względną znajomość na niwie piłkarskiej, Przemek
jako jedyny zwracał się do Daniela per „ty”.
- Nie
mogę, kto by się wtedy zajał żoną? – westchnał, wywołując kolejne uśmiechy.
- My.
Tak jak wczoraj – odważnie kombinował dziarsko uśmiechnięty Bartek.
- Albo
Konopacki – zakpił Błażej, wywołując huraganowy śmiech. Wszyscy już wcześniej
zwrócili uwagę na spojrzenia męża wychowawczyni sąsiedniej klasy. Daniel śmiał
się z tego, tak jak uczniowie, nawet rozbrojona Kamila pokręciła głową.
-
Niemożliwi jesteście – wygodniej usadowiła się na łóżku, zdając sobie sprawę,
że jakiekolwiek apele o zmianę tematu skazane są na porażkę. Uczniów mogła
uciszyć, ale męża nie była w stanie. – Tylko o jednym możecie gadać w kółko –
dodała wjeżdżając towarzystwu na ambicję.
-
Nieprawda, znamy się także na innych rzeczach – zaperzył się Przemek.
-
Ciekawe na jakich, mam was przepytać ze znajomości lektur? – Odparła zaczepnie
nauczycielka.
- Ja
większość przeczytałem – wyrwał sie Krzysztof.
-
Każdy z nas ma jakiegoś konika – kontynuował Bartek – Krzychu lubi lekcje
polskiego, Błażej zna się na geografii, Łukasz na wszystkim…
- A na
historii najbardziej – wpadł mu w słowo chłopak.
-
Przemek… Hm, no Przemek…
-
Umiem grać w nogę i w kosza też. Tyle wystarczy.
- To
chyba nie podpada pod posiadanie wiedzy szkolnej – skwitowała wychowawczyni.
- Może
i nie, ale ciało trzeba mieć sprężyste jak i umysł – wyprostował swe nogi,
manifestując swoją koordynację ruchową i delikatnie napinając mięśnie tu i tam.
- No a
ty? – zwróciła się do Bartka?
- Ja
to jarzę wszystko po trochu – odważnie kontynuował temat.
- I
myślisz, że to wystarczy?
- Na
razie wystarcza. A potem i tak nie będzie potrzebne – wzruszył ramionami
nawiązując do znanej wszystkim swojej sytuacji materialnej.
- I
tyle ci wystarczy do złapania jakiejś dziewczyny i wydawania pieniędzy ojca?
- A
Daniel na co panią wyrwał? Na strzelane bramki? Czy może stosował jakieś
kruczki prawne? – szelmowsko kontynuował temat Bartek, nie zważając na mało kulturalną
formę wypowiedzi. Zresztą wiedział, że Daniel, którego wszyscy zdążyli już
jakoś poznać, jako niezbyt typowy dorosły, nie ma nic specjalnie przeciwko tego
typu konwersacji.
- Nie…
Na bezbłędne podanie szyku okrętow liniowych Nelsona i Colingwooda pod
Trafalgarem – palnęła z luzackim uśmiechem.
- O,
tyle to ja też bym umiał – ożywił się, generalnie milczący do tej pory Łukasz.
- To
podaj ustawienie Hiszpanów i Francuzów – zaproponował zaciekawiony Daniel.
- Hm,
Flota Połączona… Villenueve na „Bucentaure”, czyli okręcie flagowym, Hidalgo de
Cisneros na „Santisima Trinidad”, największym okręcie tamtych czasów. Co tam
jeszcze były za statki… „San Agustin”, „Neptune”… Jakbym pomyślał, to jeszcze
coś bym sobie przypomniał…
-
Nieźle, nieźle – pochwalił Daniel. – Ja w twoim wieku pewnie nie podałbym
żadnego oprócz „Victory” Nelsona. Całkiem fajnie, zaimponowałbyś takim pannom
jak Kamila… A skoro ich tu nie ma, to możesz pocałować orginalną Kamilę – przez
pokój przeszedł lekki śmiech a Łukasz lekko się zaczerwienił.
-
Ruszaj do boju jak ten Nelson, czy jak mu tam – pochwycił na wpół ironicznie
Błażej. Wyzwany tylko wzruszył ramionami. Ale tematyka rozmowy, jak i kolejne
opróżniane puszki z piwem z minuty na minutę podnosiły atmosferę.
-
Czyli uważa pani, że pojedynek na wiedzę, zakończyłby się inaczej niż
wczorajszy przy stole – odważniej zaszarżował Bartek.
- Jako
wychowawczyni nie powinnam tak mówić, ale z tobą pewnie tak – uśmiechnęła się
lekko złośliwie.
-
Wiemy, że siłą rzeczy, ma pani opanowaną wiedzę na temat języka polskiego…
- Oj,
zaraz się zarumienię – weszła mu w słowo, popisując się lekką ironią.
- Ale
może w innych dziedzinach zgaślilibyśmy panią.
-
Wszyscy? Wy wszyscy przeciwko mnie samej? Chcecie się rzucić na mnie samą? –
odrzuciła włosy patrząc pewnie w twarz chłopakowi i zdając sobie sprawę jak
dwuznacznie brzmią te słowa.
- No
może nie tak… Ale skoro jest pani taka mocna we wszystkim – świadomie
podpuszczał nauczycielkę.
- To
co wtedy? – twardo patrzyła w niego dalej domyślajac się do czego zmierza.
- To
myślałem, że może zrobimy jakiś rewanż za wczoraj. Że może pani chce wziąć ten
rewanż.
- Ach…
- pokiwała głową rozumiejąc wszystko doskonale. – I jak by to miało wyglądać?
- No
na przykład, zadalibyśmy określoną liczbę pytań i gdyby ktoś nie potrafił
odpowiedzieć, to zdejmowałby ubranie – galopował coraz odważniej. Wizja
rozbieranej nauczycielki znajdowała się ponad racjonalnym myśleniem. Liczył, że
mimo przeciętnej wiedzy, jakoś da radę i coś tam ściągnie z ciała pani
profesor.
- I
każdy ma taką sama ilość pytań? Was jest pięciu, czyli zadacie mi pięć razy
więcej pytań, niż ja wam. Sprytnie pomyślane – pokiwała głową z uśmiechem.
- No
nie wiem, wszystko da się jakoś rozwiązać… - urwał na chwilę Bartek, myślac
intensywnie.
- Na
wszystko jest sposób – wrzucił jakby od niechcenia Daniel. – Na przykład jedna
seria pytań, każdy z was ma po jednym a Kamila pięć. I jakoś to się wyrównuje –
wzruszył na pozór obojętnie ramionami.
- No
choćby tak – podchwycił Przemek.
- To w
dalszym ciągu jest pięć ataków wymierzonych we mnie. A ja odpowiadam tylko po
jednym na każdego z was. Tak nie będzie. Poza tym, o czym my w ogóle mówimy? –
stanowczo zaprotestowała nauczycielka, dobrze jednak bawiąc się intensywnymi
próbami swoich uczniów.
- No,
hm… Wczoraj stanęła jednak pani do takiego turnieju – gorączkował się Bartek,
szukając wzrokiem wsparcia u kolegów. Przyszło ono jednak z najmniej
oczekiwanej przez niego strony.
- To
faktycznie mało sprawiedliwe – odezwał się Daniel. – Dlatego Kamila nie może
zdejmować wszystkiego, powiedzmy, ze brak odpowiedzi z jej strony, może oznaczać
rozpięcie guzika w koszuli. W porządku?
-
Trochę mało… – dość bezczelnie próbował pertraktować Bartek, ale Daniel wszedł
mu w słowo.
- To
niech będzie tak, że w nagrodę, zwycięzca sam dokona aktu rozpięcia –
rozstrzygnął z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Ooo,
chyba pan przeszarżował – znów zaoponowała Kamila, ale na myśl o takich
niewinnych igraszkach sprawiła, że zrobiło się jej dość przyjemnie. Gorzej,
gdyby koszula została rozpięta do ostatniego guzika. – A zresztą… Niech będzie,
ale po kolejnej zwycięskiej potyczce zapinam guzik z powrotem – urwała, jakby
uświadomiwszy sobie na jaki temat pertraktuje ze swoimi uczniami.
- Gra
gitara – szybko zakończył temat Daniel, uznając, że warunki są odpowiednie –
Chyba wszystko ustalone. No nie?
- A
pan też gra? – zapytał Łukasz
- Nie.
Ja pobawię się w sędziego. Ktos musi rozstrzygać spory i sprawdzać w googlach
różne zawiłe kwestie.
- Do
jakiego wyniku zagramy? – zapytał lekko drżącym głosem Krzysztof, nie wierząc,
czy to sen, czy jawa.
- No
cóż, chyba nie będziemy z nikogo zdejmować majtek – rozejrzał się z lekko
kpiącym uśmiechem Daniel. – Ustalmy, że ci, którzy zostaną w samej bieliźnie,
grzecznie ubierają się i wychodzą. Pasuje?
-
Pasuje – pokiwali zgodnie głowami chłopacy.
- No
to jedziemy – zadecydował Daniel, włączajac komputer.
-
Możemy zadawać każde możliwe pytanie? – upewnił się Błażej.
-
Każde, dotyczące zakresu szkolnego materiału – wyrecytował Daniel. –
Ewentualnie, jeśli wychodzi poza zakres, to mam prawo podpowiedzieć żonie,
pasuje? – zapytał powtórnie.
-
Jasne – odpowiedzieli.
Na
zewnątrz zrobiłoby się nieco jaśniej, gdyby, nie to, że zbliżał się wieczór.
Ciemne chmury odeszły w dal, powietrze zrobiło się parne, temperatura podniosła
się o kilka stopni. W sumie to nikt nie wiedział, czy to przez warunki
atmosferyczne, czy z nieco bardziej intymnego powodu. W pokoju zapadła chwilowo
cisza. Chłopacy nerwowo szurali butami, rozgorączkowani sytuacją i
niecierpliwie oczekujący gry. Dziwili się tylko Danielowi, że pozwala na takie
coś. Nie znali go na tyle, by wiedzieć, że wszystko, co ich zdaniem wynikło
spontanicznie, on już dawno miał zaplanowane. Jak zwykle prowadził całą akcję
po mistrzowsku.
Kamila
nie bardzo wiedziała jak się zachować. Przystała na całą imprezę, bo
poszczególne wpadki mogły zaowocować jedynie rozpinaniem kolejnych guzików
koszuli. Dodatkowo nieporadne, jak się spodziewała, rozpinanie ich, przez
młodych niedoświadczonych chłopaków wydawało się całkiem zabawną i przyjemną
sprawą. Gorzej, gdyby udało im się zdjąć koszule i potem musiałaby zdjąć
spodnie. Za nic nie chciała się pokazywać takiej publiczności w bardzo skąpych,
koronkowych stringach, które nawiasem mówiąc zakładała bardzo rzadko.
I
pierwsza runda pytań uspokoiła ją niemal kompletnie. Żaden z chłopaków nie
potrafił jej zaskoczyć pytaniem. Najwięcej problemów miała z Łukaszem, ale i tu
wygrała. Za to przy okazji rewanżu, nie wysilajac się zbytnio doprowadziła do
tego, by chłopacy kolejno ściągali buty, wraz ze skarpetkami. Nie skończyły się
lekkie narzekania rozczarowanych uczniów, gdy ruszyła druga seria quizu.
-
Uprzedzałam – pozwoliła sobie na lekkie samochwalstwo zadowolona z siebie
nauczycielka.
-
Trzeba było zadzwonić po Piotrka – mruknął zaczepnie Błażej.
W
drugiej serii wybronili się tylko Łukasz i Krzysztof. Pozostała trójka
siedziała w samych krótkich spodenkach. Strój Kamili wciąż pozostawał
nienaruszony.
-
Szybko to zakończymy – westchnał Bartek, gdy w trzeciej serii zawstydzony
Przemek, przy akompaniamencie złośliwości rzucanych przez kolegów, został
zmuszony do zdjęcia spodenek. Stało się jasne, że kończy on imprezę. Za chwilę
to samo stało się udziałem Błażeja. Oboje, skrępowani swym strojem zgodnie z
zasadami czekali do końca rundy.
- Oj,
Bartku, to specjalnie dla ciebie zadam coś łatwiejszego – obiecała Kamila
niesłychanie ubawiona bezradnością, próbujących rozebrać ją chłopaków. –
Powiedz jak miał na imię syn Odyseusza?
- To
nawet ja wiem – mruknał Błażej, żałując, że to pytanie nie trafiło do niego.
-
Telemach – niepewnie odparł pytany. – No, na pewno Telemach – poprawił się
silniejszym głosem.
- Masz
szczęście, zostajesz dalej – spokojnie przeszła nad tym do porządku dziennego –
Krzysztof, jak miała na imię żona Hektora?
- To
trudniejsze – nerwowo oponował okularnik. – Nie można czegoś łatwiejszego?
- Nie
wybrzydzaj, bo jeszcze zmienię ci ocenę na koniec roku – zagroziła uśmiechnięta
nauczycielka. – Dawaj odpowiedź.
- Eee…
No nie wiem – wzruszył bezradnie ramionami.
-
Przegrałeś – skwitowała krótko – Łukaszu, tobie musiałabym coś trudniejszego…
Który z trzech greckich filozofów urodził się najwcześniej?
-
Sokrates – odparł bez wahania.
- O,
brawo, nie spodziewałam się – pokiwała z uznaniem głową. – Ile ja ci dałam na koniec
roku?
-
Czwórkę.
- Jak
zaraz rozepniesz kilka guzików, to będzie piątka – Błażej na wszystko miał
odpowiedź. Wzbudził lekki śmieszek u raczej markotnych kolegów.
- Kto wie, kto wie – podchwyciła temat Kamila,
by postrzelać do tych bardziej odpornych na wiedzę – Może i dostanie a tym,
którzy siedzą w samej bieliźnie, poobniżam.
- A
tam Sokrates – warknął niezadowolony z przebiegu gry Bartek – Ciekawe, czy miał
więcej kasy, niż mój stary.
- Ale
to dzięki znajomości Sokratesa i innych, ja mogę oglądać teraz dwóch chłopaków
w slipkach i dwóch w bokserkach. A sama pozostaję wciąż ubrana – popisała się
ripostą nauczycielka.
Teraz
Kamila dostała się pod trzeci, seryjny obstrzał pytań. Bawiła się dobrze,
widząc, że Przemek, Błażej i Bartek nie potrafią wymyślić niczego choćby
średnio skomplikowanego. W końcu przyszła kolej na Krzysztofa. Ten, zrezygnował
ze swojej ulubionej tematyki, wiedząc, że wychowawczyni jest w tym silniejsza.
- Już
wiem – serce zabiło mu mocniej – Jaki jest największy szczyt w Bieszczadach?
-
Trudne… - pokiwała głową Kamila i zamyśliła się na chwilę, ale nic nie
przychodziło jej do głowy – Dobra, nie mam pojęcia – poddała się, bez większego
stresu, choć ta porażka nie wpłynęła dobrze na jej humor.
-
Krzychu, ty baranie… - jęknał Bartek, widząc, że niepozornemu mikrusowi uda się
to, czego nie dokonał on.
-
Jedziesz chłopie, masz swoje pięć sekund chwały – zakpił z lekką zazdrością
Błażej.
Lekko
zaczerwieniony okularnik wstał nerwowo i jednocześnie nieśmiało. Pewny siebie
wzrok, lekko uśmiechniętej nauczycielki sprawił, że spuścił oczy w dół. Wśród
nerwowych uśmieszków kolegów odszedł do siedzącej na łóżku wychowawczyni i
wyciągnął dłoń w kierunku koszuli. Chochot kolegów stał się nieco głośniejszy.
Drżącym ruchem ręki chwycił najwyżej położony z guzików i przez kilka sekund
męczył się z rozpięciem go.
- No
co to za filozofia – wzruszyła w końcu ramionami Kamila.
-
Krzychu, nie macaj tyle – mruknał Błażej a guzik w końcu został rozpięty.
Niczego specjalnie nie odsłonił, bo Krzysztof szybko wrócił na swoje miejsce.
- No
to teraz Łuki – wskazał następnego zniecierpliwiony Bartek.
- To
ja zapytam o imię ojca Henryka Pobożnego – Daniel uśmiechnął się słysząc
pytanie, bo jako historyk hobbysta znał na nie odpowiedź. Gorzej z Kamilą,
która po raz drugi z rzędu musiała uznać wyższość przeciwnika.
-
Dobrze, nie dam rady – poddała się.
-
Henryk Brodaty, to proste – odparł uczeń i wstał, czując jak serce
przyspieszyło rytm bicia. Postanowił zrobić to nieco odważniej niż jego kolego
przed chwilą. Stanął podobnie jak on przed siedzącą nauczycielką, pochylil się
lekko i rozpiał drugi guzik za pomocą obu swoich dłoni. Po rozpięciu, chwycił
szybko, ale delikatnie brzegi koszuli i rozchylił je lekko. Zaskoczona
wychowawczyni nie zdążyła zareagować. Oczom Łukasza i chłopaków ukazał się
wyraźnie odsłonięty dekolt nauczycielki.
- Cóż,
idziemy w takim momencie – Błażej i Przemek zaczęli się ubierać. Kamila zdążyła
jeszcze rzucić dyskretne spojrzenie na szczupłe, ale dość ładnie umięśnione
nogi wysokiego Przemka. Ciało Błażeja wyglądało trochę słabiej. Dwie minuty
wystarczyły, by obaj uczniowie ubrali się, pożegnali ze wszystkimi i wyszli. W
pokoju zrobiło się ciut luźniej.
-
Skoro jest nas trzech, to może zmienimy reguły? To znaczy te, dotyczące tych
guzików? – zapytał Bartek. Kamila zdecydowanie i stanowczo pokręciła głową.
-
Wybij to sobie z głowy.
- No
dobrze, to może tak, że odbieramy Kamili prawo do zapinania ich z powrotem –
zawyrokował siedzący z boku Daniel.
- Może
być – zgodził się dość niechętnie Bartek. Kamila pewna zbliżającego się finału,
też nie zaprotestowała.
I
miała rację, bo czwarta seria pytań przyniosła jej trzy zwycięstwa, co
oznaczało koniec zabawy dla wściekłego Bartka i rozczarowanego Krzysztofa.
Tylko Łukasz pozostał w spodenkach.
-
Żegnamy się powoli chłopaki – triumfowała Kamila, wprawiając Bartka w jeszcze
większą złość – Dawajcie trzy pytania i zostanie tylko Łukasz.
Chwila
triumfu zgubiła ją. Wprawdzie Krzysztof nie dał rady jej rozebrać, ale Bartek
zdołał skonstruowac takie pytanie, przy którym wychowawczyni okazała się
bezradna. No, chociaż tyle.
Wstał
energicznie i stanął blisko niej, tak blisko, że jego bokserki znalazły się
kilkanaście centymetrów od twarzy Kamili. Ta chciała się odsunąć, ale Bartek
pewnie i bezceremonialnie złapał za trzeci guzik znajdujący się minimalnie pod
stanikiem i rozpiął go. Jego rozpalonym oczom ukazały się niebieskie miseczki.
To jeszcze nie koniec. Zamiast odejść, postąpił podobnie jak chwilę wcześniej
Łukasz, rozkładając na boki brzegi koszuli i niby przypadkowo muskając jej
dekolt swoimi palcami. Przez sekundę mógł podziwiać jej niewielkie, ale
niezwykle podniecające wypukłości w części uwolnione a w części schowane za
stanikiem.
- Dość
już – zaprotestowała gwałtownie Kamila, odsuwając się od chłopaka. – Na zbyt
wiele sobie pozwalasz – starała się zachować spokój, ale bezczelne zachowanie
ucznia, wyprowadziło ją lekko z równowagi.
-
Dobra, dobra – uśmiechnął się cynicznie i wrócił na swoje miejsce. – Jeszcze
Łukasz, nie? – skinął głową na kolegę. – A my powoli się ubieramy i wychodzimy.
Jednak
Łukasz nie zdążył zadać swego pytania, gdyż w do uszu wszystkich doszedł głos
dzwonka do drzwi.
-
Cześć Daniel – usłyszeli głos Konopackiego. – Jest Kamila? Beata coś się źle
poczuła i potrzebuje jakichś tabletek.
Słysząc
to, Kamila szybko zapięła guziki, wstała i wyszła.
-
Jesteś… Przejdziesz się do nas? To zajmie chwilę – jego głos zanikał w tupocie
kroków na korytarzu.
- No i
koniec imprezy – westchnął Daniel do trójki chłopaków – Nie ma co czekać – dyskretnie
dał do zrozumienia chłopakom, że mogą sobie pójść. Ci zaczęli się ubierać.
- Skąd
masz taką znajomość historii? Interesujesz się tym? – rzucił od niechcenia
Daniel pytanie Łukaszowi, gdy uczniowie szykowali się już do wyjścia.
-
Trochę czytam. Ojciec kupi czasem jakąś książkę, czasem posiedzę w necie –
odpowiedział chłopak.
- I
jaki okres najbardziej lubisz?
-
Różnie… Historia Polski w sumie, czasy Piastów, potem RON. A ze świata, wojny
napoleońskie, druga wojna światowa, czasy krucjat…
-
Dobra, my idziemy – przerwał tę litanię zniecierpliwiony Bartek. – Dogonisz nas
później. – Łukasz wzruszył ramionami. Nie chciał a niekulturalny sposób uciekać
Danielowi. Gdy jednak za kolegami zamknęły się drzwi, ten zmienił trochę
tematykę.
-
Siadaj, poczekamy na Kamilę. No chyba, że nie chcesz. – Łukasza coś tknęło,
więc posłusznie zagłębił się w fotelu.
- W
sumie to masz jedno zaległe pytanie… – ta odpowiedź przesądziła o wszystkim.
Łukasz usiadł i zastanawiał ile konkretnie znaczy to „trochę”.
Tak
siedząc porozmawiali sobie o kilku sprawach i po kilku minutach usłyszeli
otwierające się drzwi w pokoju obok. Daniel błyskawicznie zerwał się z łóżka i
wyszedł do Kamili.
- No i
co tam? – podszedł i objął żonę mocno, nie dając jej szans na przemieszczanie
się – Przeżyła?
- No
jasne, jakieś tam duperele – wzruszyła ramionami. – Wygoniłeś już chłopaków?
- Mogę
ich zawołać na dogrywkę, jeżeli jest ci zbyt gorąco.
- Nie…
Nie jest za gorąco, w zasadzie najchętniej znów położyłabym się do łóżka.
- O
tym samym pomyślałem – szeroko uśmiechnął się mąż.
-
Acha… Ale ja chyba nie do końca o tym samym – spróbowała zaprotestować, choć
gra stoczona z chłopakami przed chwilą, wprowadziła ją w przyjemny nastrój.
-
Zaraz dokończę dzieła, skoro oni nie potrafili i zdejmę z Ciebie to wszystko –
zadecydował pewnym głosem. – Ale najpierw coś jeszcze… - to mówiąc sięgnął na
leżący obok czarny pasek materiału.
- Co
chcesz zrobić? – zapytała lekko nieufnie a jednocześnie lekko rozpalona.
- To –
przełożył opaskę przez jej oczy i zawiązał z tyłu głowy. – Nic nie widzisz,
prawda? – upewnił się.
- I
dobrze zdaj się teraz na mój dotyk – to mówiąc przysunął się do niej i
pocałował silnie w usta. Kamila straciła głowę w jednej chwili. Tego oczekiwała
od samego ranka. – A teraz chodźmy do pokoju.
Ostrożnie,
kontrolując Kamilę, by nie przyszło jej do głowy ściągnięcie opaski zaprowadził
ją na skraj łóżka. Zerknął na Łukasza stojącego nieruchomo, z lekko rozchylonymi
ustami.
- To
jeszcze nie koniec kochanie – szybko rozpiął jej koszulę i zsunął z ramion
żony. Ta stała tyłem do swojego ucznia, który zobaczył teraz jej nagie plecy i
cienkie zapięcie stanika.
-
Szybko ci to idzie – mruczała.
- A
teraz ty, bądź równie szybka i sama rozepnij sobie stanik – rozkazał Daniel.
Kamila ani myślała stawiać oporu. Posłusznie sięgnęła rękoma do tyłu i uwolniła
swe ciało od niebieskiego stanika. Ten opadł na podłogę. Łukasz czuł jak serce
wali mu jak młot. Czy za chwilę zobaczy znów jej piersi? Już nie z odległości
iluś metrów przy przeciętnej widoczności, ale na wyciągnięcie ręki, przy pełnym
świetle!
- Co
mam z nimi zrobić? – zapytał chrapliwie Daniel.
- Weź
je w usta – odparła natychmiast Kamila, nie zdając sobie sprawy, że w tej
intymnej chwili towarzyszy jej jeden z jej uczniów. Daniel przez chwilę lizał
sutki, które momentalnie stwardniały i przystąpił do kolejnej realizacji planu.
-
Chodźmy tutaj – skierował się w stronę łóżka. Kamila nie oponowała. Wciąż
pozostawała odwrócona od Łukasza, ale kiedy mąż położył ją gwałtownie na łóżku,
chłopak mógł zobaczyć jej niewielkie piersi kompletnie nagie. Zadrżał. Daniel
położył się na nauczycielce, wyciagając jej ręce do tyłu. Znalazł jakiś szalik
klubu piłkarskiego i związał jej dłonie z tyłu, na tyle odpowiednio, że Kamila
nie miała szans, by się oswobodzić. Ale to jeszcze nie wszystko.
-
Kochanie, nie będziesz nic widzieć, nie będziesz nic słyszeć. Będziesz zdana
tylko na dotyk – to mówiąc, wyjął z biurka zatyczki i wsadził je dokładnie w
uszy żony. Kamila poczuła się dziwnie, ale to jeszcze bardziej spotęgowało jej
doznania. Czuła jakby znajdowała się gdzieś pod wodą, jakby była nieobecna a
nad nią, ktoś bawił się jej ciałem, jak tylko mógł. Była wobec tego zupełnie
bezradna i to podnieciło ją do granic. Daniel nie zaczął jeszcze pieszczot a
ona już mruczała i wyciągała się na łóżku. Nie słyszała nic, czuła tylko zapach
swojego męża i jakieś ruchy na łóżku.
To
Daniel gestem ręki przywołał Łukasza. Ten z jednej strony był lekko zawstydzony,
ale nie zawahał się ani przez moment. Wiedział, że nie może dotykać ciała
wychowawczyni, bo ta może w którejś chwili poczuć dwie pary dłoni na sobie. Ale
Daniel kolejnym gestem ręki pokazał mu co ma zrobić i serce znów zabiło mu
mocniej. Ostrożnie, usiadł bokiem na łóżku. Patrząc oniemiały na nagi biust i
sterczące sutki swojej wychowawczyni, powoli skierował swe dłonie w stronę jej czarnych
spodni. Poczył delikatny dotyk materiału. Nie wierzył, że jest tak blisko.
Zadrżał, czując jak ślina grzęźnie mu w gardle. Ostrożnie rozpiął pierwszy
guzik spodni, potem drugi i trzeci. Spodnie zrobiły się trochę luźniejsze. Jego
oczom ukazały się niebieskie majtki pani profesor. Chwycił lekko górne partie
jej czarnych spodni i zaczął je zsuwać w dół. Czuł jak jego penis niemal
rozrywa bokserki. W miarę upływania kolejnych sekund, jego oczom ukazały się
majtki w całej swej krasie, jak i pięknie opalone i niezwykle zgrabne uda a na
sam koniec, długie, zgrabne łydki. Zsunął spodnie ze stóp nauczycielki i oto leżała
przed nim. Skrępowana, bezbronna i niemalże kompletnie naga, przysłonięta
jedynie niewielkimi niebieskimi majtkami a z jej ust wydobywały się rozkoszne
dźwięki. Ileż by dał, by dotknąć choćby skrawka tego nieziemskiego ciała!
Ostatnim zmysłem rozsądku postanowił jednak czekać, by nie doszło do wpadki. No
i musiał się liczyć ze zdaniem Daniela, na którego ewentualne polecenia jeszcze
czekał. Nie, to chyba niemożliwe, by pozwolił mu jeszcze na to, by zdjął z niej
majtki…
Daniel
faktycznie jeszcze przez sekundę bił się z myślami, na ile może pozwolić
chłopakowi. W końcu zszedł z łóżka ostrożnie i gestem ręki nakazał wejść na nie
Łukaszowi. Ten znów poczuł szybsze krążenie krwi i łomot serca.
-
Pobaw się nogami. Ale nie za wysoko – ostrzegł go szeptem. – I nie za długo –
dodał po chwili.
Łukasz
poczuł jak uginają się pod nim nogi. Położył drżące dłonie na stopach
nauczycielki, po czym począł przesuwać je w górę. Dotykał palcami delikatnie
jej kształtnych łydek, dojeżdżając do kolan. Widok prawie nagiego ciała pani
profesor wyciągającej się na łóżku w napięciu i w oczekiwaniu na mocniejsze
pieszczoty przyprawiał go o zawrót głowy. Czuł jak jego członek pulsuje.
Masował nogi swojej nauczycielki coraz zachłanniej. Zastanawiał się, czy nie
pocałować ich, czy nie skończyłoby się to jakąś wpadką. Zrezygnował jednak z
tego pomysłu a zamiast tego, postanowił zobaczyć jeszcze coś więcej. Chwycił za
kostki swojej nauczycielki i rozłożył je szeroko, najszerzej jak się dało. Wbił
wzrok w jej zasłoniętą skrawkiem materiału kobiecość usiłując przeniknąć przez
tą zasłonę. Świadomość, że bezkarnie przypatruje się temu cudowi natury
doprowadzała go do szaleństwa. Długo trzymał jej nogi w ten sposób, przesuwając
dłonie nieco powyżej kolan, mimo wcześniejszych ostrzeżeń Daniela. Napawał się
dotykiem jej boskiego ciała. W którymś momencie rozłożył jej kolana nerwowym
ruchem tak szeroko, że z ust wychowawczyni wydobył się głośniejszy jęk.
- Na
co czekasz? Zdejmij je i dobierz się do mnie… - wyszeptała namiętnym,
rozemocjonowanym tonem.
Gdybym
tak mógł jak nie mogę – pomyślał Łukasz. Rzucił jednak wzrok w stronę Daniela z
lekką nadzieją w oczach. Ten jakby zawahał się na sekundę, ale odmownie
pokręcił głową. Szkoda, ale cóż. Musi wystarczyć to co jest. Kątem oka widział,
jak Daniel rozbiera się, pozostając w bieliźnie. Czyli za chwile go wygoni.
Czuł, że musi wykorzystać te ostatnie chwile. Jeszcze intensywniej masował nogi
pani profesor, jeszcze szerzej próbował je rozłożyć. A swój wzrok kierował, to
na nagie uda, to na nagie piersi, by zapamiętać tą nagość najbardziej jak się
da. W końcu jednak Daniel nakazał mu zejście z łóżka. Posłusznie wykonał
polecenie.
- Będę
już chyba szedł – mruknął cicho, jakby zawstydzony i czując, że tego właśnie
oczekuje Daniel. Ale ten go zaskoczył.
-
Chcesz to zostań. Pójdziesz jak skończymy – odparł wprawiając chłopaka w
oszołomienie – I jak chcesz, możesz zrobić sobie dobrze.
Decyzja
mogła być tylko jedna. Z bijącym gwałtownie sercem usiadł na krześle mając
łóżko w odległości niespełna metra przed swoim wzrokiem. Z niesamowitym
napięciem oczekiwał co stanie się dalej. Czy wreszcie zobaczy swoją
wychowawczynią bez majtek?
Niestety
w pierwszych sekundach poczuł pewne rozczarowanie. Daniel wszedł na łóżku i
sięgnął po kołdrę narzucając ją na siebie jak i leżącą nauczycielkę. Przykrył
ją dobrze, tak, że spod niej wystawała tylko głowa i związane dłonie. Łukasz
zauważył, że Daniel zaczął wykonwyać jakieś ruchy swoimi dłońmi. Domyślił się,
że w tym momencie zdejmuje majtki z ciała swojej żony. Znów poczuł lekki zawrót
głowy. Daniel wynurzył się spod nakrycia trzymając w dłoni niebieskie stringi i
rzucił je w bok. Upadły na podłodze, obok podnieconego chłopaka. Tan patrzył
dalej. Daniel położył się mocniej na Kamili, rozpychając jej nogi, które
wysuneły się spod nakrycia i Łukasz mógł podziwiać dolne partie prawej nogi swojej
swojej pięknej polonistki. Widokowi towarzyszył przeciągły jęk. Łukasz
zrozumiał, że Daniel wbił się w nią swoim penisem.
Chłopak
podniecił się jeszcze mocniej. Oto na jego oczach Daniel rżnał jego piękną
nauczycielką, związaną i kompletnie uległą. Początkowo nie widział jej nagiego
ciała, poza wspomnianym prawym kolanem i łydką. Jednak w miarę coraz szybszych
ruchów, kołdra zsuwała się z górnych parti ciała nauczycielki, odsłaniając jej
szyję, dekolt a w końcu i piersi. Daniel dyskretnie pilnował, aby nic więcej
nie wyszło na widok, więc Łukasz musiał się tym zadowolić i prawdę mówiąc to
doprowadzało go do szaleństwa. Widok nieziemsko pięknej nauczycielki płynącej po
łóżku w górę i w dół, w rytm ruchów posuwającego ją męża, widok jej nagich
piersi, sterczących sutków, w które wpatrywał się intensywnie szeroko otwartymi
oczami i wreszcie odgłosy wydobywające się z jej rozchylonych ust. Najpierw
krótkie, ciche jęki, które przerodziły się w dłuższe, przeciągłe, by w miarę
zbliżania się do kulminacyjnego punktu rżnięcia przejść w głośniejsze, błagalne
niemal krzyki doprawadzające obserwującego wszystko ucznia do obłędu. Czuł
wilgoć w swoich bokserkach, ale zawstydzenie powstrzymało go przed wykonaniem
tego, na co pozwolił mu Daniel. Wiedział, że zapamieta sobie całą tą sytuację
doskonale i zrobi z niej użytek w bardziej dogodnym momencie.
Teraz
wyczuwał, że cała akcja zmierza ku końcowi. I skorzystał na tym. Błagalnie jęcząca
Kamila nie wytrzymywała i oplotła swoimi długimi nogami biodra swego męża. Lewa
noga, przy ścianie pozostała pod okryciem, ale prawa wysuneła się spod kołdry
całkowicie. Wprawdzie niemożliwością byłoby zobaczyć jej łono, czy jeszcze
bardziej intymne fragmenty, ale widok jej długiej, zgrabnej nogi, opalonego,
lekko umięśnionego uda i pięknie zarysowanej łydki, którą obejmowała męża
sprawiły, że chłopakowi zrobiło się po raz kolejny słabo. Zadrżał na swoim
ciele, gdy zobaczył, że jej uda zaciskują się najmocniej jak tylko mogą, jej
głowa odchyla się w tył a z ust wydobywa się przeciągły jęk rozkoszy.
Zrozumiał, że tak wygląda kobiecy orgazm. Zamknał na chwilę oczy, jakby
upewniając się, że to wszystko co widział i przeżył, nie było snem, tylko jawą.
Otwarł je i zaobserowował jeszcze kilku ruchów Daniela, po których padł na
ciało swojej żony, po czym gestem ręki przekazał, że pokaz jest skończony.
Łukasz nie miał wyjścia. Opanował się w miarę możliwości, powoli wstał z
krzesła i nieco skulony, cicho ruszył w kierunku drzwi. Przed nimi, rzucił
ostatnie spojrzenie na nagie piersi swojej wychowawczyni i wyszedł z pokoju a
chwilę później z mieszkania.
Szedł
do swojego domku niemalże w szoku, nie zwracając uwagi, na to, czy ktoś go
widzi, czy nie. Na szczęście pora była późna a chłodny podeszczowy wiaterek
sprawił, że krew nie płynęła już tak szybko. Wiedział jednak, że jak
najszybciej musi znaleźć sobie odpowiednie miejsce, by dać upust swoim
nieziemskim emocjom.
















Powiem tyle gdyby nie zdjęcia to by było kiepskawe.
OdpowiedzUsuń