KAMILA I DANIEL I.
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
Czasami
myślę, że niektórzy z was znają mnie lepiej, niż ja sama.
Czasami
myślę, że niektórzy nie znają mnie w ogóle.
Czasami
myślałam, że lepiej byłoby wziąć pióro w swoje ręce i napisać wszystko od początku.
Tak więc
witajcie. Jestem Kamila i chcę sama opowiedzieć tę historię.
Jestem
jedynaczką. Moi rodzice zawsze dbali, by było mi dobrze, ale jednocześnie
trzymali mnie krótko. Najważniejsza była nauka, przyszłość. Matka pracowała
jako nauczycielka w liceum, później zostając wicedyrektorką. Ojciec kombinował
po swojemu, akurat w okresie mojego dorastania miał warsztat samochodowy.
Różnie mu szło, raz lepiej, raz gorzej. I tak było w domu, nigdy się nie
przelewało, ale też nigdy nie żyliśmy w nędzy.
Byłam nieco
wyrośnięta, acz bez przesady. W liceum doszłam do 176 centymetrów i tak
zostało. Waga wahała się między 60-65 kilogramów. Nigdy nie chciałam mieć
wyglądu anorektycznej modelki, ale z drugiej strony pilnowałam, by nadmiar
kilogramów nie zepsuł mojej figury.
Jestem naturalną brunetką i nigdy nie
kombinowałam ze zmianą koloru włosów. Zmieniałam za to fryzury, czasami miałam
włosy opadające na plecy, czasami ledwo zasłaniały kark. Czasem rozpuszczone
luźno, innym razem związane luźniej, lub mocniej z wysoko sterczącą kitką.
Ciało? Nigdy jakoś o nie, nie dbałam. Nie chodziłam na siłownię, bardzo rzadko
pojawiałam się na basenie, czy w ogóle gdzieś na wodą, by się poopalać. Stąd
jego kolor przez większą część mojego życia był dość jasny. Inne szczegóły?
Pominę milczeniem, może z wyjątkiem biustu, o którym już wiadomo, że
imponujących rozmiarów nie osiągnął. Z jednej strony, czasem nachodziła mnie
zazdrość widząc bardziej rozwinięte koleżanki, czy inne obce dziewczyny, ale z
drugiej, mniejszy biust, to wygodniejsze życie.
Całość
prezentowała się podobno dość atrakcyjnie. Oczywiście ja miałam spory dystans
do swojej fizyczności, ale wzrok wielu chłopaków wbijany we mnie podczas
różnych sytuacji, uświadamiał mnie w tym, że jestem uważana za ładną
dziewczynę, atrakcyjną. Niektórzy nawet określali mnie mianem księżniczki, co
mnie lekko bawiło a z drugiej strony deprymowało.
Moi rodzice
byli konserwatywni. Jak już wspomniałam, pilnowali mnie jak oczka w głowie. Do
czasów osiągnięcia pełnoletniości nie mogłam wracać do domu później niż o dwudziestej
drugiej. Zrobili wyjątek raz, czy dwa, przedłużając granicę o dwie godziny.
Zresztą po osiemnastce zmieniło się niewiele. Mogłam wychodzić na imprezy nieco
częściej, ale i tak pilnowali godzin powrotu. Granicę wyznaczała najczęściej
druga w nocy.

Druga
domówka, która miała miejsce cztery tygodnie później a była nią kolejna
osiemnastka, tym razem koleżanki, wyglądała jeszcze gorzej. Spóźniłam się
nieco, tym samym w momencie mojego wejścia, towarzystwo było już trochę
wstawione. I odważniejsze. Był już początek czerwca i z okazji wysokiej
temperatury ubrałam się niezbyt grubo. Miałam na sobie dość krótką, dżinsową
spódniczkę i taką samą kurteczkę. Tę ostatnią, po przybyciu na miejsce,
oczywiście zdjęłam. Ubranie niby dość normalne, ale ja rzadko ubierałam się w
ten sposób. Spódniczka w połączeniu z białą, odsłaniającą fragment brzucha koszulkę
wywołała liczne komentarze.
- Ale zrobiłaś
wejście smoka – stwierdził z uśmiechem jeden z kolegów. To jeszcze nie było
złe, ale…
- Wreszcie
pokazałaś nam swoje nogi – zakpił drugi, bezczelnie wpatrując się w okolice
moich kolan.
- Czemu
chodzisz wciąż w dżinsach, skoro masz takie superanckie koniczyny? – tonem dość
mocno wskazującym na sporą ilość alkoholu dorzucił trzeci. I użył takiego
właśnie sformułowania, „koniczyny”. Rozbawiło to naszych kolegów z klasy,
zresztą koleżanki też. W tym śmiechu utonął kolejny komentarz.
- Ciekawe,
kto je dzisiaj wyrucha – zapamiętałam, że autorem tych słów był Kuba, który
przez trzy lata liceum sprawiał wrażenie zatopionego w myślach, nieśmiałego
okularnika. A tu takie coś...
Przywitanie
nie wypadło zachęcająco a i później nie było lepiej. Co jakiś czas, ktoś
próbował rzucić w moim kierunku jakieś zdanie z podtekstem. W końcu doszło do
dwóch zdarzeń, które mocno mnie zdenerwowały.
Chłopakiem
wiodącym rej w naszej klasie był Kamil. Nie za wysoki, raczej szczupły, ale
dość energiczny, wygadany i mocno wyluzowany. Zawsze miał coś do powiedzenia.
Niby dowcipnego a częściej głupiego, ale znajdował posłuch w towarzystwie i
bywał jego duszą. Tego wieczoru jak zwykle pokręcił się przy bardziej
towarzysko nastawionych koleżankach, niż ja, ale w końcu i mnie poprosił o
jeden taniec. Niespecjalnie miałam na to ochotę, ale nie dał się spławić.
Natychmiast przykleił się do mnie i jego ręce objęły mnie w talii. Po jakimś
czasie poczułam jak jego dłonie zjeżdżają niżej próbując obłapić moje pośladki.
Nie pozwoliłam i na to i błyskawicznym ruchem zawróciłam je na swoje miejsce.
Nie rezygnował i ponowił próbę. Znów nieudaną. Przy trzeciej, wkurzyłam się i
szepnęłam mu udo ucha, nie chcąc robić zamieszania.
- Jeżeli
spróbujesz zrobić to jeszcze raz, dostaniesz w gębę – zagroziłam, bardziej
wyczuwając, niż słysząc lekkie ożywienie za moimi plecami. Zrozumiałam, że od
jakiegoś czasu nasza para stała się przedmiotem uważnej obserwacji klasowych
kolegów.
- Ale
Kamila, nie bądź taka, co to takiego jest, no powiedz? – oponował nie znoszącym
sprzeciwu tonem i po raz kolejny spróbował dopiąć swojego celu. Gdy dotknął
swoją dłonią zewnętrznej strony mojego uda, nie wytrzymałam. Wyrwałam się i
wymierzyłam mu ostry policzek. Osłupiał. Przez sekundę panowała cisza, po czym
nastąpił wybuch niekontrolowanego śmiechu stojących za nami kolegów.
Wykorzystałam to, by wyjść z pokoju.
Dalsza część
imprezy płynęła spokojnie, bo większość uczestników zaczęła zasypiać. Ostałam
się ja, dwie koleżanki i dwóch kolegów, jednym z nich był solenizant, Dawid. W
którymś momencie zaczął bezczelnie prosić mnie, bym uniosła swoją spódniczkę w
górę. Teraz ja osłupiałam.
- No zrób to
dla solenizanta – mamrotał, będą wyraźnie pod wpływem. Z ust czuć było wódką.
- Chyba oszalałeś
– nie chciałam robić scen w dniu jego święta, więc wykazałam się cierpliwością.
Do czasu, gdy brakło mu jej jemu. Widząc, że nic nie wskóra słowem, sam zaczął
się do mnie dobierać.
- Kamila,
jeden raz, na chwilę. Zrobisz to dla mnie. – przysunął się do mnie i próbował
objąć jedną ręką, gdy drugą położył na kolanie, usiłując podnieść spódniczkę w
górę. Oszczędziłam go, zwyczajnie odpychając. Wzięłam kurtkę i wyszłam z
mieszkania, uznając, że nie mam tu czego szukać.
Nie miałam
ochoty na kolejną domówkę, ale była nią kolejna osiemnastka, bliskiej koleżanki,
Agnieszki. Nie mogłam odmówić. Z uwagi na lipiec i ponad trzydziestostopniową
temperaturę w dzień nie mogłam założyć niczego innego, niż lekkiej, zwiewnej
spódniczki w kolorowe wzorki kończącej się tuż nad kolanami. Znów lekko się
spóźniłam.

Po jakimś
czasie atmosfera rozluźniła się i zaczęły się tańce. Tym razem trzymałam się
bardziej na uboczu, nie wchodząc na środek pokoju zamieniony w prowizoryczny
parkiet. Z nudów popijałam drinka. Zrobiło mi się trochę cieplej. W błyskawicznym
tempie kolejne osoby podnosiły się z krzeseł i znikały wśród roztańczonej
gromady. W końcu i ja uznałam, że nie ma co zamulać. Kilkanaście minut na
parkiecie uśpiło moje obawy.
Chwilę później
poszła nieco wolniejsza muzyka, część towarzystwa podobierała się w pary, ja
zostałam sama. Nie na długo, pierwszy podszedł Dawid, drugi Kuba. Mimo, że na
poprzednich imprezach nie zapisali się w mojej pamięci zbyt dobrze, tym razem
nie sprawiali problemów i byli grzeczni. To znów mnie trochę uśpiło.
Trzeci
podszedł Michał. Znany mi z widzenia kolega Agnieszki, rok od nas starszy,
kilkanaście tygodni wcześniej zdał maturę. Nawet dość przystojny i trochę
szalony, więc gdy przytulił się nieco mocniej, jakoś specjalnie nie
protestowałam. Rzewny kawałek, naprawdę uśpił moją uwagę, zamyśliłam się dość
mocno.. Że coś jest nie tak, zorientowałam się z opóźnieniem, gdy poczułam, że
jego dłonie obejmujące moja biodra, w sprytny sposób delikatnie a potem
szybciej uniosły w górę moją spódniczkę. Śmieszek kolegów przeradzający się w
głośniejszy śmiech i oklaski sprawił, że odskoczyłam jak oparzona.
Czerwieniejąc na twarzy, ze złością skierowałam się ku Michałowi, ale on
zniknął w tym małym tłumie. Widocznie nie chciał podzielić losu Kamila z
poprzedniej balangi. Kompletnie przeszła mi ochota na imprezę.
- Kamila,
czemu nie nosisz stringów? – usłyszałam kpiący głos jednego z klasowych
kolegów.
- Nie gadaj,
te białe majteczki, też fajne – odezwał się drugi.
- Gdzie się
wybierasz? Michał musi odebrać jeszcze nagrodę.
- Jak ona mu
nie zapłaci, to trudno i tak już wygrał.
„Jaką
nagrodę? I co wygrał?”, zapytałam samą siebie. Nie wiedziałam, dopóki minutę
później jedna z koleżanek, Kinga nie wyjaśniła mi wszystkiego.
- No wiesz…
Zakładali się o ciebie – mówiła, nie patrząc mi w oczy. – Wyznaczali jakieś tam
sobie cele, kto cię pomaca po tyłku, kto uniesie spódniczkę a nawet kto
pierwszy przeleci.
- Czemu nikt
mi nie powiedział? – nie ukrywałam żalu.
- Ja się o
tym dowiedziałam dzisiaj, krótko przed twoim przyjściem. Zdążyli wypić co nieco
i się pochwalili. Chciałam powiedzieć, ale nie było okazji – tłumaczyła dość
pokrętnie.
- Fajne mam
koleżanki – mruknęłam ze złością.
- Przecież
wiesz, że tamte cię nie lubią. Martyna, Paulina i ich grupa. Wiesz za co… - Nie
wiedziałam, mogłam się tylko domyślać. Za to, że chłopacy patrzą na nie jak na
laski do wydymania na raz. A na mnie trochę inaczej. Szczerze mówiąc, wcale mi
to nie imponowało.
Być może
niektórzy z was śmieją się czytając te słowa i myślą, że robię z igły widły. No
cóż, ja mam inne poglądy. Nikt nie ma prawa dotykać mnie, bez mojego pozwolenia.
Pal licho jeszcze jakieś neutralne fragmenty, jak ramiona, czy talię. Ale
bardziej intymne części ciała jak pośladki, są moje i nigdy nie miałam
najmniejszej ochoty pozwalać na to, by macał je jakiś napalony i nawalony koleś
z klasy, który akurat poczuł na to ochotę. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to
trudno.
Na dobrą
sprawę, w klubach, czy na dyskotekach, nie było lepiej.
W zasadzie
nigdy nie byłam typem towarzyskiej, imprezowej dziewczyny szczebiocącej o
wszystkim co jej ślina przyniesie na język. Nie zajmowałam się plotkowaniem.
Wolałam jakieś poważniejsze rozmowy o literaturze na przykład. To odstraszało
część chłopaków, którzy na imprezach, delikatnie mówiąc nie mieli głowy do
czegoś takiego. Inną grupę stanowili z kolei ci, którzy sami nie mieli nic
choćby ćwierć mądrego do powiedzenia. Podobno całkiem liczną grupę stanowili
ci, których z kolei odstraszałam ja. Swoim wyglądem. Tak przynajmniej mówiły mi
obie najbliższe koleżanki, które twierdziły, że swoją urodą onieśmielam sporą
liczbę chłopaków, wychodzących z założenia, że takiej ślicznotki nie poderwą,
więc dają sobie spokój na starcie. Zawsze przyjmowałam takie opinie z
dystansem, ale, codzienność upewniała mnie, że mogą mieć, przynajmniej w
jakiejś części, rację. Utkwione we mnie spojrzenia mężczyzn w różnym wieku, gdy
szłam chodnikiem, szkolnym korytarzem, wchodziłam do sklepów, zajmowałam się
przydomowym ogródkiem i w wielu innych miejscach, z jednej strony denerwowały i
onieśmielały mnie a z drugiej w pewien sposób mile łechtały moja kobiecą
próżność. Ale nie miało to żadnego przełożenia na dużo bliższe kontakty.
Różne tego
typu śmieszne zachowania przeżyłam w tym okresie.
Raz,
któregoś letniego dnia wybrałam się do centrum miasta piechotą. Jakieś dwieście
metrów po wyjściu z domu, przepuścił mnie jakiś chłopak, tylko po to by znaleźć
się za moimi plecami i patrzeć na mnie, pewnie na moje nogi i pośladki. Szedł
tak w odległości kilku metrów przez dobre dwa kilometry, aż nasze drogi
rozeszły się, gdy weszłam do sklepu z damską odzieżą. Szalone…
Innym razem
na przykład, w trakcie podobnej wycieczki, podobno zaabsorbowałam swoją osobą
całą ekipę remontową, naprawiającą jezdnię. Sama nie zwróciłam na to uwagi,
opowiadała mi to potem jedna z koleżanek, która przez mieszkała akurat obok i
śmiała się, mówiąc, że gdyby szła wtedy za mną całkowicie naga, to i tak nikt
nie zwróciłby na nią uwagi.
Ale jak już
powiedziałam, to wszystko, nie miało przełożenia na żadne bliskie kontakty.

Aż do tego tragicznego w skutkach wieczoru.
Byliśmy w
klubie. Ja, koleżanka i dwóch kolegów. I pojawił się on. Miał na imię Robert,
był pięć lat starszy. Mimo mocno nażelowanej fryzury, dość męski, interesujący,
rozmowny. Zawsze śmieszyli mnie faceci z nażelowanymi włosami, ale on był inny,
miał w sobie to coś. I dałam się ponieść czarowi. Wpływ na to, miał też pewnie
fakt, że byłam już w momencie drugiego drinka.
Tańczyliśmy
raz, drugi. Za trzecim, przytulił się do mnie mocniej a ja nie oponowałam.
Czułam ciepło rozlewające się po moim ciele. Po raz pierwszy w życiu poczułam
pewnego rodzaju podniecenie. W pewien sposób, także po raz pierwszy ujawniły
się moje perwersyjne skłonności. Był nieco niższy ode mnie i sprawiał wrażenie
chłopaka mogącego mieć prawie każdą dziewczynę. Alkohol działał. Kręciło mnie
to, że z takiego dość niewysokiego chłopaka bije taka siła, której się
poddawałam. Że pozwalam na tyle komuś, kto może wrócić do klubu jutro i
podrywać sobie inną Kaśkę a o mnie już nie pamiętać. Poddałam się chwili. W
sumie zresztą, śmiesznie to brzmi, skoro tak naprawdę nie pozwoliłam mu na tak
wiele. W zasadzie, nie tyle ja nie pozwoliłam, ile on nie wziął. Po raz
pierwszy zetknęłam się z męskimi ustami. Ale jego ręce w przeciwieństwie do rąk
moich kolegów, napaleńców z licealnej klasy nie pchały się w zakazane obszary.
Przynajmniej wtedy.
Wróciliśmy
do boxu. On odszedł na chwilę do swoich kolegów i wrócił po dwudziestu
minutach. Umiejętnie wzbudził we mnie niecierpliwość i pewien rozkoszny niepokój.
Minęła już północ a ja siedziałam z trzecim drinkiem. Przysiadł się w końcu,
pogawędziliśmy chwilę neutralnie a potem nieco przyatakował. Objął mnie jedną
dłonią a drugą położył na kolanie. Miałam na sobie spódniczkę założoną na nagie
nogi. Drgnęłam. To był pierwszy tak bliski kontakt fizyczny z facetem. Rozum
buntował się, ale ciało chciało. Jego palce po jakimś czasie próbowały wjechać
w wzwyż moich ud. Serce zabiło mi mocniej, ale zasady zwyciężyły. Przesunął się
tylko kilka centymetrów, gdy zacisnęłam swoją dłoń na jego. Zrozumiał i nie
próbował więcej, zadowalając się niezwykle przyjemnymi pieszczotami mojego
kolana. Poczułam ulgę. Nie wiem, jakby to się skończyło, gdyby spróbował po raz
drugi, czy trzeci. To znaczy, na pewno nie poszłabym na całość, ale jest
całkiem możliwe, że Robert zaliczyłby jakieś kolejne, jak to mówią chłopcy,
bazy.
Tak się
złożyło, że Robert znał pobieżnie moich kolegów. Konkretnie jednego mniej, drugiego
bardziej. Rozmawiali trochę w trakcie imprezy. Nie wiem o czym, to znaczy wtedy
nie wiedziałam.
Oszczędzę
szczegółowego opisu dalszych wydarzeń, bo ani mi się nie chce do tego wracać,
ani was to nie powinno interesować. Robert powiedział, że chce wpaść do domu po
pieniądze, bo mu się skończyły. Wyszliśmy z klubu całą piątką i pojechaliśmy.
Przedawkowałam drinki i było mi źle. Oni weszli do mieszkania, ja zostałam na
zewnątrz, powiedzieli żebym pilnowała, choć nie zajarzyłam czego miałam
pilnować. Skupiłam się zatem na pilnowaniu by ewentualne wymiociny nie poszły w
kierunku moich butów, czy co gorsza spódniczki. Wrócili podekscytowani, ale w
złym tego słowa znaczeniu. Z niewiadomych przyczyn zamiast imprezować dalej,
odwieźli mnie do domu. W sumie lepiej, bo w związku z alkoholem straciłam
ochotę na coś więcej. Było mi tylko żal, że Robert odjechał nie zostawiając
żadnego kontaktu.
A później…
Policja, sprawa, szok i wkurzenie rodziców, większość z was wie o tym. I młody,
początkujący adwokat z pasją i zacięciem. Ojciec bezdyskusyjnie zdecydował,
by to on wziął sprawę w swoje ręce. Co
by o moim ojcu nie mówić, to znał się na ludziach. Zresztą zawsze wiadomo, że
lepiej gdy za robotę bierze się ktoś pełen zapału, niż ktoś, kto przychodzi
odbębnić swoje i wrócić do domu, bo czeka talerz pomidorowej. Dlatego z dwojga
darmowych prawników, musiałam zaakceptować trzeciego. Daniela, który ładnie
zakręcił rodziców, mnie zresztą też.
No i tak do
końca nie był darmowy, ale to też już wiecie. Cały ten cyrk wymyślił mój
ojciec. Nie miał pieniędzy a że zawsze starał się być dumnym i honorowym
człowiekiem, to pod wpływem olbrzymich emocji, wymyślił takie kuriozum. Także
dlatego, by dać mi jakaś nauczkę. Widać uznał, że miałam za dobrze w domu i
zaproponował Danielowi taką swoistą służącą w postaci mojej osoby. Ojciec
zawsze był dla mnie autorytetem a dodatkowo w takiej sytuacji, nie byłam w stanie
wyrazić swojego sprzeciwu. Więc nie dość, że go nie zgłaszałam, to jeszcze w
obliczu poważnych kłopotów z prawem, gorliwie zapewniałam Daniela, że będę mu
posłuszna, spełniając każde jego życzenie. Chyba trochę się zagalopowałam, więc
miałam okazję zobaczyć jego sympatyczną, zaskoczoną a na końcu niemal
roześmianą minę. No cóż, mnie do śmiechu nie było. Na szczęście tylko przez
jakiś czas. Niesamowita nerwówka zakończyła się zawiasami, czyli sukcesem.
Wyrok oznaczał dla mnie także zmianę miejsca zamieszkania. Następnego dnia z
sercem na gardle (choć nieporównywalnie mniejszym), zapukałam do drzwi Daniela.
Nasze relacje
na początku były dość dziwne. W zasadzie, gdy przypominam sobie te pierwsze
dni, to chce mi się śmiać. Na swój sposób, jedno bało się drugiego. Ja po
trochu obawiałam się, że nazbyt dosłownie potraktuje moje zapewnienia, że
jestem zdecydowana na wszystko. On nie chciał wyjść na egoistycznego pana i
władcę, któremu w głowie tylko jedno. Zresztą niepotrzebnie, bo szybko
zauważyłam, że w głowie to on ma całkiem dużo innych i często fajnych rzeczy. W
zasadzie to nawet byłam zaskoczona, że traktuje mnie z pewnym dystansem, woląc
nieraz zamknąć się w pokoju i spędzać samotnie czas z książką w dłoni.
Najczęściej historyczną, których miał i ma do dziś sporą kolekcję. Nie chcę
wyjść na zarozumiałą księżniczkę, zwyczajnie do tej pory byłam przyzwyczajona
do innego, bardziej nachalnego, często obscenicznego traktowania mnie przez
facetów. Daniel był inny. A przynajmniej sprawiał takie wrażenie.
Dlatego
mocno zaplusował u mnie i po dwóch, trzech tygodniach pobytu, zaczęłam
spoglądać na niego inaczej. Nie jak na fajnego kolegę, z którym można pogadać i
w którego towarzystwie człowiek dobrze się czuje. Zaczął mi imponować jako mężczyzna.
Młody, ale dość pracowity. Z uwagi na grę w lokalnej drużynie piłkarskiej,
cieszący się umiarkowaną popularnością w mieście. Może niezbyt przystojny, ale
z pewnością niebrzydki. Wiedzący czego chce, z reguły zdecydowany a czasami
rozbrajająco nieporadny. Inteligentny, oczytany, z poczuciem humoru. Umiejący
zachować dystans do siebie. Wreszcie czasami odpływający myślami gdzieś w siną
dal, na wody Trafalgaru, czy pola Gettysburga, tak, że mogłabym chodzić mu
przed nosem nago a on i tak nie zwróciłby uwagi. Spełniał w tym względzie wiele
moich oczekiwań. Dlatego, gdy i ja zauważyłam, że jego spojrzenia częściej
kierują się na mnie niż na kolejną książkę o generale Franco, czy krucjacie do
Jerozolimy, poczułam i satysfakcję i pewnego rodzaju przyjemność.
Nasz relacje
zaczęły zmieniać się bardzo, ale to bardzo powoli. Jakbyśmy oboje bali się
zrobić się dłuższy krok w naszym kierunku. Ale jednak, powolutku, powolutku… W
czwartym tygodniu, w piątek doszło do pewnego przełomu. Daniel przyniósł trochę
alkoholu i posiedzieliśmy długo razem w jednym pokoju, oglądając jakieś filmy.
Ale wiadomo, że filmy miały znaczenie drugo a tak naprawdę trzeciorzędne.
Znaczenie tego wieczoru, miała nasza najdłuższa do tej pory rozmowa, ciągnąca
się dobrze do drugiej w nocy. Była nie tylko najdłuższa, ale i najintymniejsza.
Rozkręcający się Daniel z biegiem czasu wyciągał ode mnie osobiste informacje
na temat mojego dotychczasowego życia erotycznego, moich marzeń. Wstydziłam
się, ale z drugiej strony nakręcała mnie rozmowa z nim na ten temat. Nie wszystko
ze mnie wyciągnął, ale dowiedział się, że jestem dziewicą i najintymniejszym
przeżyciem jak do tej pory był zwykły pocałunek i męska dłoń na kolanie. Odbierałam go też raczej jako
konserwatystę, więc liczyłam, że zareaguje raczej pozytywnie i nie
rozczarowałam się. Nie chciało nam się kończyć tej rozmowy. Trochę bałam się,
że naturalnym jej zwieńczeniem mogło być wspólne zaśnięcie w jednym łóżku, ale
chyba brakło mu jeszcze odwagi by to zaproponować. Albo zwyczajnie nie chciał
naciskać. I skończyliśmy w swoich, osobnych pokojach a ja po raz pierwszy tej
nocy wyobrażałam sobie, że zasypiam u jego boku. Tylko tyle i aż tyle.
Następnego
dnia spotkaliśmy się rano w kuchni. Rano, czyli coś przed jedenastą. Czułam się
niewyspana, ale jego uśmiech mocno poprawił mi humor. Robiąc sobie coś do
jedzenia czułam także jego wzrok na sobie. W końcu usłyszałam i głos.
- Kamila,
czemu zawsze chodzisz w długich spodniach, jeansach, albo dresie?
- Pewnie
dlatego, że mamy styczeń – odparowałam.
- No tak,
prawda – stropił się nieco a ja powstrzymywałam się, by nie parsknąć śmiechem.
– Ale w mieszkaniu jest ciepło, więc mogłabyś spokojnie chodzić w czymś lekkim.
- Nie mam
tutaj spodenek, musiałbyś kupić – starałam się go jakoś zniechęcić do tego
pomysłu. Ale zareagował zupełnie inaczej.
- No to
fajnie. Zjedz coś i za pół godziny polecimy do miasta.

- Może
takie? – zwróciłam się do Daniela.
- To jeszcze
zależy komu mają się podobać, tobie, czy mnie – pokazał dołeczki na twarzy.
- Musiałabym
przymierzyć… - wypaliłam szybko, nie wiedząc, że właśnie wpadłam jak śliwka.
Daniel natychmiast to wykorzystał.
- Dobry
pomysł, chodźmy do przymierzalni, o tu jest, obok – wskazał dłonią.
- My? –
zdumiałam się lekko.
- No my, też
chcę zobaczyć – zaciągnął mnie niemal siłą do niewielkiego pomieszczenia.
- Ale będę
musiała zdjąć spodnie – zareagowałam niezbyt inteligentnie.
- No tak,
chyba masz majtki na sobie? – uśmiechnął się lekko, acz trochę niepewnie, unikając
mojego wzroku. Nie stawiałam oporu. Nie było sensu, poza tym trochę obawiałam
się jego reakcji, ewentualnego rozczarowania. Zawahałam się jednak na chwilę,
czując konsternację.
Mimo
styczniowej pory, było niemal dziesięć stopni na plusie, więc miałam na sobie
lekką kurteczkę. Zdjęłam ją i podałam Danielowi. Zaczęłam zdejmować buty a
potem rozpinać jeansy. Szczęśliwie na górze miałam dość obszerną bluzę, która
generalnie zasłaniała moją bieliznę. Czułam, że krew szybciej krąży w moich
żyłach. Poniekąd dokonywałam pierwszego striptizu przed chłopakiem, który
zresztą wciąż pozostaje tylko kolegą. Ale było coś jeszcze. Oprócz skrępowania
poczułam także motylki w brzuchu.. Nie wiedziałam co się dzieje, ale
prezentując przed nim kompletnie nagie nogi poczułam całkiem dużą przyjemność
ogarniająca moje ciało. Lekko oszołomiona nieznanym mi uczuciem, włożyłam na
siebie spodenki.
- I jak? –
zapytałam, przeglądając się w lustrze.
Takiej
reakcji się nie spodziewałam. Oparł delikatnie moją kurtkę o ścianę i stanął
tuż za mną. Jego dłonie objęły moją talię. Drgnęłam jak oparzona. Ale nie
zrobiłam żadnego innego ruchu, szukając w lustrze jego oczu. Wyglądały
niesamowicie i patrzyłam w nie jak urzeczona. Jego dłonie nieznacznie
przesuwały się po moim brzuchu a ja skamieniała nie byłam w stanie się ruszyć.
Staliśmy tak długi czas a ja czułam, jak na moim ciele zaczyna pojawiać się
gęsia skórka. Obok w sklepie chodzili ludzie a ja stałam w przymierzalni i
oddawałam się dość niewinnym w istocie pieszczotom Daniela. Niewinnym, ale jak
do tej pory, kompletnie mi nieznanym. Daniel był mojego wzrostu, ale w jego
objęciach czułam się jak dziecko. Było mi po prostu dobrze. To było ekscytujące
i z pewnym poczuciem wstydu przyznawałam w duchu, że nie mam ochoty przerywać.
Ale nie mogliśmy tam stać do wieczora.
- Daniel –
szepnęłam i spojrzałam na niego. Zrozumiał. Jakby na pożegnanie, przycisnął
mnie do siebie nieco mocniej, pocałował delikatnie w kark i puścił. Poczułam
niesamowite mrowienie. Nie mówiliśmy nic więcej. Ubrałam się, wyszliśmy,
zapłaciliśmy za towar i wróciliśmy do domu.

Nadeszła
jednak kolejna sobota.
Tego dnia
samotność doskwierała mi bardziej, niż wcześniej. Kij z dniami powszednimi, ale
tę sobotę chciałam spędzić jak dwa tygodnie wcześniej. Zrobiłam co swoje i
czekałam na jego powrót. Pomyślałam, że nawet mogłabym zrobić mu jakaś
niespodziankę i po raz pierwszy w domu włożyłam na siebie te spodenki. Niestety
godziny mijały i nic. Wiedziałam, że wróci późno, ale nie aż tak. Gdy wybiła
dwudziesta, zrezygnowana postanowiłam porządnie się wykąpać. Siedziałam w
wannie z dobre pół godziny i szykowałam się do wyjścia, gdy usłyszałam
delikatny hałas w mieszkaniu. Domyśliłam się, że to Daniel.
Lekko
zaniepokojona uświadomiłam sobie, że nie mam tu żadnego świeżego ubrania.
Wszystko wylądowało w koszu i jedynym przyodziewkiem mógł stać się tylko
ręcznik. Owinęłam się nim, widząc, że ledwo zakrywa moje łono i pośladki.
Trudno, liczyłam, że może jakoś prześlizgnę się do pokoju.
Niestety,
nie prześlizgnęłam się, tylko poślizgnęłam. Wychodząc ostrożnie, znienacka natknęłam
się na Daniela. Lekko wystraszona tym zetknięciem, wykonałam jakiś nerwowy ruch
i bach, wylądowałam na podłodze. Szczęściem ręcznik pozostał na miejscu, ale
Daniel mógł zobaczyć moje uda w całej okazałości, być może nawet też jakiś fragment
pośladków. Próbowałam się zebrać, ale nieporadnie. Wtedy do akcji wkroczył
Daniel. Nim zdążyłam zaprotestować, pochylił się, wziął mnie mocno na ręce i
zaniósł do swojego pokoju. Serce załomotało mi gwałtownie. Jego akcja, jego
ruchy i męski zapach, obezwładniły mnie na chwilę.
- Wszystko
gra? – położył mnie na łóżku i przyjrzał się mojej stopie. Jako piłkarz miewał
do czynienia z takimi urazami.
- Nic mi nie
jest. Trochę boli, ale zaraz przestanie – wyjaśniłam zawstydzona swoim upadkiem
i tą sytuacją.
- Czyli
jednak bolało. To dobrze, mogłem wypełnić swoją bohaterską misję – uśmiechnął
się nieznacznie.
- Jestem ci
za nią bardzo wdzięczna – usiłowałam odpowiedzieć w ten sam sposób. Wciąż
czułam się obezwładniona, przede wszystkim tym, że w centralnym punkcie jego
wzroku znajdują się moje nagie nogi. Nerwowo złączyłam uda i wsunęłam między
nie swoją dłoń, zawstydzona unikając kontaktu wzrokowego z Danielem. Ręcznik
był tak krótki, że gdybym tego nie uczyniła, mógłby zobaczyć o wiele za dużo.
- Całe
szczęście, że nie zostałem na imprezie klubowej. Mimo wszystko przepraszam, że
się spóźniłem, wiem, że chciałaś obejrzeć coś wcześniej.
- W takim
razie ja przepraszam za mój niekompletny strój – ostrożnie zbierałam się z
łóżka próbując wstać w jakiś korzystny sposób, nie ukazując zbyt wiele nagości.
- Nie, to ja
przepraszam, że wciąż jestem ubrany – kontynuował ten festiwal uprzejmości
Daniel. Rozładował tym zdaniem część napięcia.
- Wobec
tego, przepraszam, ale jeśli pozwolisz, ubiorę się – spróbowałam wstać z łóżka.
- Ja również
przepraszam, ale niestety, nie pozwolę ci na to – odparł natychmiast,
przyciągając mnie ramieniem do siebie. Lekko zaparło mi dech w piersiach.
- Daniel,
widzisz jak wyglądam – próbowałam mu to wyperswadować. - Będzie jednak lepiej,
jak się ubiorę.
- Widzę, jak
wyglądasz, nie podpuszczaj – opacznie przekręcił moje myśli. – i jednak bez
tych jeansów wyglądasz jeszcze lepiej – pokiwał z entuzjazmem głową.
- Czyli mam
spędzić ten wieczór, siedząc skrępowana i odziana w ten ręcznik dla liliputa?
- Jest na to
sposób – zauważył bardziej stanowczym głosem i spojrzał na mnie przenikliwie. –
Najlepiej będzie, gdy po prostu zrzucisz ten ręcznik – serce znów mi zabiło,
ale wróciły i uprzednie lęki.
- Daniel… -
po kilku sekundach, postanowiłam zapytać wprost. – Chcesz po prostu odebrać to
co ci obiecałam wtedy?
- Nie –
stanowczo zaprzeczył i spojrzał mi w oczy. – Gdybym chciał cię tak potraktować,
to zrobiłbym to już pierwszego dnia – tak, ten argument miał sens.
- No to
dlaczego…?
- Wiesz, ze
jesteś dla mnie kimś więcej, niż tylko koleżanką, czy służącą, czy… - przerwał
a ja słuchałam uważnie, nie wtrącając się. – Nie chcę wywierać presji, czy coś,
ale, no cóż… Chcę być blisko ciebie.
- Ale teraz
przecież jesteś – odparłam tym samym, stonowanym głosem.
- Ale nie aż
tak – odparł i wciąż obejmując mnie prawą dłonią, lewą położył na moich ugiętych
kolanach. Poczułam jak przyjemna fala ciepła rozpływa się po ciele. Walczyła z
takim samym stopniem zdenerwowania.
- I co
chcesz zrobić? – próbowałam stawiać jednak opór. Chyba to wyczuł i zmienił
nieco ton.
- Chcę żebyś
wstała. I stanęła tu przede mną – wskazał stanowczym tonem.

Na chwilę
przyszła mi do głowy myśl, żeby rzucić to wszystko w diabły i uciec. Ale nie.
Nie mogłam.
Po sekundzie
usłyszałam skrzypniecie łóżka, po drugiej jego oddech na karku. Poczułam
mrowienie i odruchowo pochyliłam lekko głowę. Wykorzystał to, kładąc delikatnie
swoje dłonie na moich nagich ramionach. Jednocześnie jego oddech na moim karku
stał się jeszcze wyraźniejszy. Wyczułam, że jest podniecony. Rozgrzało mnie to
delikatnie i w taki sam sposób przestraszyło. Chciałam bliskiego kontaktu z
nim, było mi dobrze, ale bałam się, że będzie chciał pójść na całość a na to
nie byłam gotowa. Za szybko, za wcześnie. Jeszcze nie ten level. Dlatego gdy po
kilkunastu sekundach poczułam jak majstruje z boku, przy zawiązaniu, z walącym
jak młot sercem, cofnęłam się lekko, opierając o jego tors i zwracając ku niemu
głowę.
- Daniel…
Wiem, że mam wobec ciebie zobowiązania, ale pamiętasz co ci mówiłam dwa
tygodnie temu… Wiesz, to trochę…
- Kamilo –
przerwał mi w pół słowa z żarem w spojrzeniu. – Nie bój się niczego, nie mam
zamiaru robić niczego na siłę i na pewno nie będę chciał ci niczego wtykać –
urwał na chwilę, uśmiechając się, z widocznym jednak napięciem. – Chcę tylko
zobaczyć, tu… dotykać… i… no wiesz… – nie wiedziałam, ale się domyśliłam. Jego urywany
głos w jakimś stopniu uspokoił moje obawy i wzniecił pożar w moim ciele.
Wciąż
trzymał mnie przy sobie, ale znalazł tyle miejsca, by jednak dojść do miejsca
zawiązania. Odetchnęłam głośniej i poczułam panikę. Za chwilę po raz pierwszy
stanę kompletnie naga przed facetem! I to nie swoim. Cały mój świat miał się
wywrócić do góry nogami i nie mogłam zareagować. Czułam się zniewolona i było
mi z tym przerażająco dobrze. Po raz pierwszy odkryłam to uczucie. Dodatkowo
Daniel, jakby zaczął się ze mną przyjemnie drażnić. Rozwiązał mi ręcznik, ale
wciąż trzymał go, torturując mnie w ten sposób bardzo przyjemnie. Zaowocowało
to tym, że po paru sekundach zaczęłam drżeć na całym ciele, nie mając
kompletnie pojęcia, co stanie się dalej. Daniel to zauważył, odsunął się jakieś
pół metra do tyłu i wziął ręcznik, rzucając go na łóżko.
- Daniel…! –
jęknęłam wysokim tonem. Nie mogłam ukryć drżenia i lekko świszczącego oddechu.
Stałam kompletnie naga. Zamknęłam oczy i znieruchomiałam, nie będąc w stanie
wykonać żadnego gestu. Sparaliżowało mnie zawstydzenie i niesamowita magia całej
sytuacji. W głowie kołotała tylko jedna myśl. Co będzie dalej?
Usłyszałam
za sobą szelest ściąganej bluzy i koszulki. Nie, to nie może być… Znów przeszły
mnie dreszcze i zachwiałam się lekko na nogach. Daniel szybko przytrzymał mnie.
Moje plecy oparły się o jego klatkę piersiową. Jego lewa dłoń wylądowała na
moim brzuchu a prawa na dekolcie. Od razu przesunął ją w stronę szyi, obejmując
ją i zmuszając w ten sposób, bym oparła głowę na jego ramieniu. Miał mnie
zamkniętą w uścisku a ja poczułam się totalnie zniewolona i zdana na niego.
Było to niezwykłe uczucie i skrępowanie z wolna zaczęło ustępować zaskakującej rozkoszy.
Zaczęłam szybciej oddychać, moja pierś unosiła się lekko w górę przyciągając
jego uwagę. Palce jego dłoni w niezwykle delikatny sposób zaczęły masować mój
biust, zataczać na nim kółka aż dotarły do sutków. Czułam, że naprawdę mi się
to podoba. Podobało mi się także to, że Daniel nigdzie się nie spieszył,
rozgrzewał mnie wolno i cierpliwie, wzbudzając tym samym we mnie zaufanie do
niego.
Znów odsunął się ode mnie na chwilę, wykorzystując
ten czas na szybkie zdjęcie spodni. Ten gest sprawił, że ponownie się
zmieszałam. Gdy przytulił się po raz kolejny poczułam z ulgą, że jego bokserki
zostały na miejscu. Poczułam jednak też coś, czego nie dało się nie wyczuć.
Jego penisa ocierającego się delikatnie o moje pośladki. Znów wrócił do poprzedniej
pozycji, obezwładniając mnie swoimi dłońmi. Zniewalał mnie jeszcze bardziej,
gdy jego lewa dłoń znalazła się na moim podbrzuszu. Zajmował się nim w taki sam
delikatny sposób, jak wcześniej moimi piersiami. To już naprawdę doprowadzało
mnie do coraz większej rozkoszy i oddychałam coraz ciężej. Poczułam wtedy coś
bardzo ważnego, mianowicie to, że robi to nie tylko dla zaspokojenia swoich
własnych potrzeb, ale także dla mnie. Że chce by było mi najprzyjemniej jak
tylko może być. Tym samym zniewolił mnie praktycznie całkowicie i sprawił, że
porzuciłam jakiekolwiek myśli o stawianiu oporu.
Moment
później, po raz drugi tego wieczoru wziął mnie na ręce i ponownie położył na
łóżku. Tym razem na wznak a sam wylądował na mnie, zniewalając mnie swoim ciałem.
Mogłam wreszcie zobaczyć jego ciało. Nieco owłosioną klatkę piersiową, napięte
bicepsy i inne mięsnie ramion. Żadnego kulturyzmu i masy, po prostu wszystko
było tak jak trzeba. Jego dotyk, jego zapach i moje ubezwłasnowolnienie
sprawiły, że po raz pierwszy w życiu zrobiło mi się tak naprawdę wilgotno
między udami. A on nie dał spokoju mojemu ciału. Całował mnie z góry na dół, od
szyi przez piersi, brzuch aż do podbrzusza. Krępowałam się nieco czując jego
usta na moim wzgórku, ale to co robił było niezwykle przyjemne, aż poczułam, że
muszę położyć ręce na jego głowie. A on nie przestawał, w końcu zdecydowanym
ruchem rozchylił moje nogi i jego oczom ukazała się moja cipeczka. Na sekundę
zamknęłam oczy zawstydzona nagością. Rozum krzyczał „nie!” a zmysły coś
zupełnie innego. Potem otwarłam i zauważyłam z jakim podnieceniem Daniel
wpatruje się w to miejsce.
W końcu
pochylił się, ulokował głowę między moimi nogami i przez chwilę delikatnie
jeździł palcami, doprowadzając mnie do jeszcze większej wilgoci a następnie
przywarł ustami. Po raz kolejny drgnęłam jak oparzona, nie będąc przygotowaną
na takie doznania. Moje ciało zaczęło się unosić, moje uda to zaciskały się na
jego głowie, to rozkładały się bezwstydnie szeroko. Z moich ust wydobywały się
już nie westchnięcia, ale pierwsze ciche jęki. Było mi cudownie, aczkolwiek,
jak się okazało, droga do orgazmu była jeszcze daleka. Dopiero poznawałam swoje
ciało, jego reakcje i mimo całej szokującej przyjemności, na orgazm było
jeszcze za wcześnie. Daniel zrozumiał to i po dobrze kilkuminutowym drażnieniu
mojej łechtaczki, uniósł się i po chwili znów jego głowa znalazła się przy
mojej. Tym razem jednak położył się bokiem do mnie.
Oszczędzę
drobiazgowego opisywania tego co działo się dalej. W zasadzie Daniel powtarzał
to zrobił uprzednio. Delikatnie, dość leniwie pieścił moje ciało, moje piersi,
brzuszek, ramiona, wzgórek, nogi, naprzemiennie, to dłońmi, to językiem. Było
mi cudownie i mimo wciąż tlącego się tam gdzieś w środku poczucia wstydu, nie
chciałam by ta noc się kończyła. Nie mówiliśmy nic. Nie było takiej potrzeby.
Wystarczyło, że z każdą kolejną sekundą czułam jak mnie zniewala, jak staje się
moim panem.
W którymś momencie Daniel, po raz kolejny
położył się na boku i jednocześnie wsunął pod moje plecy swoją rękę obracając
mnie tak, bym też znalazła się w takiej samej pozycji, zwrócona twarzą do
niego.
Mimo tego,
że wciąż przebywał w bokserkach, widziałam, że jego penis jest spragniony
pieszczot. Pomyślałam, że pewnie chciałby, bym sprawiła mu tą przyjemność.
Odruchowo położyłam dłoń na jego biodrach. Zawahałam się i spojrzałam w jego
twarz.
- Pewnie
chciałbyś… - nie dokończyłam zdania.
- Tylko
wtedy, kiedy sama masz ochotę to zrobić – odparł dość pewnym tonem. – Jeżeli
nie chcesz, to nie, dam sobie radę.
Nie mogłam
się przemóc. Nie, to jeszcze nie był ten poziom. Wyczuł to i nie nalegał. Ale
ciekawość mnie paliła. Zdobyłam się na niezwykłą jak na mnie odwagę.
- Widzisz
mnie kompletnie nagą a ja… Zdejmiesz…? – zapytałam z lekka nieśmiałością co do
jego reakcji. A na moich ustach pojawił się także nieśmiały i pełen
zawstydzenia uśmieszek, gdy uświadomiłam sobie o co poprosiłam.
Wykonał
kilka akrobacji i po sekundzie leżał dokładnie tak samo nagi jak ja. Mój wzrok
od razu skupił się na tej części ciała, którą miałam okazję widzieć na żywo po
raz pierwszy w życiu. Ostrożnie położyłam na nim swoją dłoń. Byłam zaskoczona,
że jest ciepły. Nie stał twardo, był raczej w fazie pół wzwodu, aczkolwiek mój
dotyk dość wyraźnie go ożywił, co skwitowałam kolejnym, lekkim rumieńcem na
twarzy. Wydawał mi się duży, dopiero po jakimś czasie i obejrzeniu kilku
tematycznych filmów zrewidowałam swój pogląd z „dużego” na „normalny”.
Czułam, że
Daniel chce, bym zajęła się jego penisem poważniej. Ale nie mogłam. Nie wtedy,
gdy i tak przekroczyliśmy już tyle granic. Poprzestałam na lekkim masażu i
delikatnym dotyku. Daniel nie zmuszał mnie do niczego. Było mi z nim naprawdę
cudownie. Gdy w końcu zaspokoiłam swoją ciekawość dotyczącą jego penisa i
wypuściłam go z dłoni, przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej i tak
leżeliśmy aż do momentu, gdy zmorzył nas sen. To znaczy jego, bo ja po tych
wszystkich oszałamiających wydarzeniach, długo nie mogłam zasnąć, próbując
przemyśleć, przeanalizować to wszystko do czego doszło tego wieczoru i w
zasadzie już nocy. To stało się tak szybko i wytrąciło mnie z równowagi. Ale
bliskość Daniela, jego zapach, poczucie bezpieczeństwa, które stwarzał,
wrażenie, że dba o mnie, dawały mi nadzieję, że zaczyna się coś naprawdę
ważnego w moim życiu. Może wtedy było to trochę naiwne, ale jak już wiecie
nadzieja przerodziła się realne uczucie.
Daniel spał
a ja dopiero wtedy odważyłam się przysunąć do niego naprawdę blisko. Delikatnie
dotykałam palcami jego ramion, fragmentów jego klatki piersiowej, szyi, twarzy.
To było dziewicze doświadczenie. Po raz pierwszy miałam przed sobą nagiego
mężczyznę, słodko śpiącego i chyba nieświadomego mojego zainteresowania jego
ciałem. Czułam jego penisa na swoim łonie. Był już dość miękki, ale jego dotyk
momentami bardzo mnie nakręcał. Po raz pierwszy w życiu zaczęłam sobie
wyobrażać, że wchodzi on w moją pochwę. Zastanawiałam się, jakie to może być
uczucie i czułam jak po raz kolejny tego dnia robię się wilgotna. W moich
myślach pojawiła się wizja Daniela będącego bliziutko mnie, tak jak teraz.
Obezwładniającego mnie swoim dotykiem, zamykającego mnie w swoich ramionach i
penetrującego swoim penisem moją cipeczkę. Zrobiło mi się potwornie gorąco i
mokro.
Po raz
pierwszy zrozumiałam, jak bardzo mogę się zmienić, gdy zaistnieją stosowne ku
temu okoliczności. Ale nie mogłam jeszcze wiedzieć, że to dopiero wstęp do
całej gamy niezwykłych perwersji, które ten chłopak miał mi zafundować w
niedalekiej przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz