KAMILA
NAUCZYCIELKA VI. DEKONSPIRACJA.
Powoli,
acz zdecydowanie przeciskała się przez tłum imprezowiczów. W klubie było dość
tłoczno, ale nic dziwnego. Piątek, wieczór, czerwiec, koniec roku szkolnego.
Była już po dwóch drinkach, wracała z toalety. Wiedziała jak wygląda i jakie
wrażenie czyni na mijanych meżczyznach. Jej 176 centymetrów wzrostu, ciemne
włosy opadające delikatnie na ramiona. Jej zgrabne, niezwykle długie nogi
okryte czarnymi spodniami z materiału Jej górne partie ciała zakryte białą
koszulą na guziki, z jednym odpiętym, odsłaniającym lekko dekolt. Jej czarne
szpilki na stopach i idealnie dobrany makijaż, widoczny, ale bez przesady.
Mocno podkreślający i tak nieziemskie oczy. Do tego niezwykle kobiecy zapach. Szła
pewnym krokiem z wzrokiem utkwionym przed siebie, pozornie nie zwracając uwagi
na nikogo. Tak naprawdę widziała wszystkie skierowane na nią spojrzenia, tak
męskie jak i damskie. Te pierwsze zatrzymywały się na długo, jakby ich
właściciele zostali zahipnotyzowani jej urodą, niektóre z nich mówiły tylko
jedno. Te drugie wyrażały zainteresowanie, uwagę, ale także zawiść i zazdrość.
Nie przejmowała się ani jednymi, ani drugimi, przywykła do różnych form
zainteresowania, jakimi ją obdarzano.
Teraz liczyło się coś innego. Najpierw
relaks a potem… Mimo wymalowanej na twarzy niesamowitej pewności siebie, która
jak magnes przyciągała spojrzenia klubowiczów, co chwilę czuła jak miękną jej
nogi.
Jeżeli
było jakieś miejsce na świecie, gdzie czuła się cudownie, wspaniale i
swobodnie, to był nim parkiet taneczny.
Tak
jak w życiu przechodziła przez wiele sytuacji, które ją deprymowały,
onieśmielały i przerastały, tak na sali zapominała o bożym świecie i oddawała
się sama sobie. Uwielbiała tańczyć a gatunek muzyczny zawsze odgrywał
drugorzędną rolę. Tak było i teraz. Zamknęła oczy i oddała się swoim emocjom.
Nie potrzebowała zbyt wielkiej ilości czasu, by wpaść w trans. Nie przejmowała
się nikim i niczym. Liczyła się tylko atmosfera, dudniąca muzyka i ona sama.
Czuła skierowane na sobie dziesiatki spojrzeń. Była niezdobytą królową
piękności i królową parkietu. Bez żadnej konkurencji. Gdzieś czasem przemknęła
jakaś znajoma twarz, to rozpalonego maturzysty z jej szkoły, to zazdrośnie
przyglądającej się maturzystki. Nie dbała o to co widzą i co jeszcze mogą
zobaczyć. A przynajmniej starała się o tym nie myśleć. Wiedziała, że ten
wieczór jest jej i że zrobi coś niesamowitego. No… Przynajmniej takie były
plany, bo im bardziej uzmysławiała sobie to wszystko, tym bardziej nogi jej
miękły a serce podchodziło do gardła.
„Będę
dzisiaj około 22”.
To był
ostatni sms od niego. Wyznaczony czas zbliżał się w zastraszającym tempie.
Jeszcze tylko piętnaście minut, jeszcze dziesięć… Czuła coraz mocniejszy ucisk
w dolnych partiach brzucha. Zamykała i otwierała oczy. Próbował się przyssać do
niej jakiś opalony żelik. Odepchnęła go z niechęcią. „Zjeżdżaj koleżko, mam męża
a za chwilę i tak będzie tu jeszcze ktoś inny…” No właśnie, tylko kto
konkretnie?
„Pokaże
swoją twarz kiedy zechcę. Ale nie od razu. Sam wybiorę ten moment. Będę z tyłu,
więc bądź posłuszna i nie odwracaj się”.

„Sama
wyszłaś z pewną propozycją, ja ją tylko rozwinąłem. Zagrajmy w grę, dajmy się
jej ponieść i sprawdźmy dokąd nas zaprowadzi.”
Zdumiewała
ją jego metamorfoza jaką przeszedł od niemal romantycznego wpisu na szkolnym
forum, po ostre narzucanie jej swojej wizji. Przez głowę przemknęło jej to, że
być może Daniel udzielił mu kilku wskazówek, dzięki czemu tak łatwo udaje mu
się ją omotać. Nieważne. Ważne, że trafiał do niej. Dokładnie dwa tygodnie po
dramatycznych wydarzeniach na wycieczce, znów była sobą. I pamiętała komu to
zawdzięcza.
„To ja
wygrywam i ja prowadzę grę. Widziałem Twoje nagie piersi, pieściłem Twoje nogi,
widziałem jak przeżywasz orgazm. Dzisiaj też chciałbym coś zobaczyć.”

„Znajdziesz
z pewnością jakieś ciemniejsze miejsce na parkiecie. Wtedy podejdę i dam znak.
Nie odwracaj się, ja zdecyduję, kiedy staniemy twarzą w twarz. Do zobaczenia.”
Nie
było mowy o żadnym seksie. Wszystko toczyło się w ramach zniewolenia,
osaczania. Ale, czy da się tego uniknąć? Jak daleko może posunąć się siedemnastolatek?
Nie wiedziała dokąd może zaprowadzić ją ta sytuacja i jak zachowa się ona sama.
Nie, nie można pójść za daleko. Ale ta niepewność przyprawiała ją o rozkoszną
gęsią skórkę.

Łukasz
czuł się niemniej spanikowany niż ona. Czym innym było prowadzenie odważnej,
nawet perwersyjnej konwersacji anonimowo zza osłony monitora, czy telefonu a
czym innym bezpośredni kontakt. Owszem Daniel przekazał mu coś tam,
wprowadzając zresztą chłopaka w osłupienie. Ale teraz trzeba grać już po
swojemu. Być pewnym siebie, zdecydowanym, wykonać krok pierwszy, drugi i
trzeci. Ale jak tu być pewnym, gdy swoim zabójczym, zniewalającym wzrokiem
patrzy na ciebie największa piękność w mieście i jest nią dodatkowo twoja
szkolna wychowawczyni, starsza o dziesięć lat? To nie takie proste…

Z ulgą
stwierdziła, że adorator wcale nie był nachalny. To pozwoliło jej odprężyć się
tyle, na ile mogła i oddać się znów tańcowi. Trochę spokojniejszemu. Powoli
poruszała się w rytm muzyki i jedynie dłonie trzymające ją wciąż delikatnie za
biodra przypominały o obecności ucznia. Nic więcej się nie działo, tak jakby
pozwalał na to, by rozkręciła się bardziej. Nie wiedziała, czy rozumuje
właściwie, ale atmosfera klubu i cała sytuacja zaczęły na nią oddziaływać coraz
mocniej. Z sekundy na sekundę, jej ruchy stawały się coraz bardziej pewne,
dynamiczne. Muzyka sprawiła, że na sekundę zapomniała o obecności chłopaka i
objawiło się to bardziej efektownym ruchom jej bioder. Dopiero po chwili
uświadomiła sobie, jak to może wyglądać z perspektywy „Urugwaja” i zawstydziła
się, ale jednocześnie nakręciła. Poruszała biodrami nieco bardziej perwersyjnie
i poczuła jak jego dłonie zaciskają się na nich coraz silniej. W końcu poczuła
jak rozwiera lekko ucisk i przesuwa je nieco w górę, dotykajac palcami jej
brzucha a potem zjeżdża nimi w dół po zewnętrznej stronie ud. Powtórzył te
czynność wielokrotnie a Kamila czuła, że robi się jej coraz cieplej. Tym
bardziej, że uczeń przysunał się do niej nieco bliżej i poczuła jego klatkę
piersiową na swoich plecach, oddech na karku i delikatny nacisk jego ciała na
pośladki. Powoli, ale konsekwentnie osaczał ją coraz silniej. Nakręcało ją to
coraz bardziej.

Na
razie dał sobie jeszcze kilka minut. Masował boki jej ciała przesuwając dłonie
coraz bardziej w dół do kolan i coraz bardziej w górę napawając się dotykiem
tego nieziemskiego ciała. W którymś momencie postanowił dotknać jej piersi,
przemieścił dłonie w górę zatrzymując się, gdy wymacał stanik. Przesunął dłonie
do przodu. Wyczuł, że Kamila drgnęła, jakby zatrzymując się w swym tańcu. Gdy
dotknął stanika od przodu, nauczycielka delikatnie, ale stanowczo odsunęła jego
dłonie. Zdeprymowało go to, ale postanowił próbować dalej. Opuścił dłonie niżej
i objął nimi jej brzuszek, przyciskając ją niezbyt silnie do siebie. Tym razem
nie wyczuł protestu i wreszcie poczuł dotyk jej miękkich pośladków. Fakt, że
pozostaje w fizycznym kontakcie z tak intymną częścią ciała szkolnej królowej
wprawił go w niezwykłe podniecenie. Lekko skrępowany tym, że krew w jego żyłach
płyneła coraz szybciej nie chciał przyciskać się do nich mocniej, uznał, że
przyjdzie na to jeszcze czas. Teraz przytulał się do niej delikatnie wciąż
pozostawajac za jej plecami i przesuwał swoje dłonie po jej ciele, delektując
się tym razem jej przednią stroną. Brzuchem i nogami, nie próbując jak na razie
dotrzeć do piersi i łona.

„Wyjdź
powoli. Będę szedł tuż za Tobą. Skierujesz się w lewo i pójdziesz w stronę
parku. Pamiętaj, by się nie odwracać.” Wysłał i po sekundzie zobaczył jak
nauczycielka drgnęła sięgając po telefon. Mimo niesamowitego podniecenia,
niemal parsknął śmiechem, uświadamiając sobie pewien komizm całej sytuacji.
Kamila
czuła zaskoczenie takim rozwojem sytuacji. A więc chłopak sprytnie wybrnął z
tej sytuacji i dalej miał przewagę. Poczytała mu to za plus i powoli zaczęła
kierować się w stronę wyjścia. Nie było to łatwe, ale w końcu osiągnęła cel.
Świeże powietrze sprawiło jej przyjemność.
Obrała
kurs na park. Nie znajdował się daleko. Kilka minut drogi i znalazła się między
drzewkami. Sympatyczne a zarazem dziwne miejsce. Niby znajdujące się w centrum
miasta a niespecjalnie odwiedzane przez jego mieszkańców. Zaś teraz, dość
ciemne a jednak sprawiające wrażenie bezpiecznego i dość przytulnego.
Ta
nieco perwersyjna gra zaczęła ją lekko nużyć. Pomyślała, że to powoli najwyższy
czas by stanąć twarzą w twarz z tajemniczym wielbicielem. Nadal jednak
cierpliwie szła alejką, czekając na jakiś sygnał od „Urugwaja”. Dotarła pod jej
koniec i zatrzymała się. Nie wiedziała, czy dość szczęśliwym zbiegiem
okoliczności trafiła w wymarzone miejsce, o którym myślał uczeń, ale uznała, że
jest chyba idealne. Ławka w przyciemnionej strefie i dobry widok na wszystko co
się dzieje dookoła. Przystanęła i czekała.
Idący
dwadzieścia, czasem trzydzieści metrów za polonistką Łukasz też uznał, że ta
forma gry się wyczerpała. Nie mógł jej wziąć do domu, zresztą dziwnie byłoby
jechać taksówką i patrzeć w każdym możliwym kierunku, tylko nie na siebie. To
była najlepsza opcja. I tak oto nadszedł czas na dekonspirację. Zaschło mu w
gardle, gdy zbliżył się do stojącej nauczycielki. Zatrzymał się tuż za nią.
-
Dzień dobry… W zasadzie dobry wieczór – poprawił się stremowany.
Kamila
zrozumiała, że to już czas by dokonać ostatecznego rozpoznania. Niewiele mniej
zdenerwowana odwróciła się. Zlustrowała wzrokiem ucznia. Przez głowę przebiegło
jej tysiąc myśli a najgłośniejszym była ulga. A więc to Łukasz. Dobry,
koleżeński uczeń, sympatyczny chłopak o ładnej twarzy, z fajnym ciałem. Bez
cienia zarozumialstwa, zadufania. Odetchnęła. Z wszystkich możliwych rozwiązań,
to było bezdyskusyjnie najlepsze.
-
Diego Forlan też nie – chłopak również starał się odzywać pewnym tonem.
- A
kto to taki? – zainteresowała się.
-
Piłkarz. Najlepszy. Blondyn z Urugwaju – wyjaśnił najlepiej jak umiał.
- No
tak. W sumie coś mi to mówi – doznała lekkiego olśnienia. – Nie miałeś
przypadkiem koszulki z jego nazwiskiem?
-
Miałem na wycieczce.
- To
dlatego Daniel tak szybko Cię rozszyfrował – nagle wszystko stało się jasne.
-
Kiepsko zadbałem o ukrycie tożsamości – lekko markotnym tonem złożył
samokrytykę.
- Za
to ja byłam od początku doskonale widoczna – urwała zdając sobie sprawę jak to
brzmi. „Widoczna jak stoję topless pod latarnią”, pomyślała czerwieniąc się
lekko do tak niedawnych wspomnień.
A z tą
myślą pojawiły się kolejne. Już mogła wszystko połączyć z twarzą, z osobą. To
Łukasz widział jej nagie piersi, To Łukasz zdejmował z niej spodnie, pieścił
jej nogi i widział jak związana i zniewolona kocha się z mężem. Wreszcie to
Łukasz ostatniego dnia widział jej nagi tyłek a w zasadzie całą nagą od tyłu.
Te myśli przyprawiły ją o dość rozkoszne ciepło rozlewające się we wnętrzu jej
ciała.
-
Usiądźmy – zaproponował chłopak. Oboje, na tyle, na ile pozwalało skąpe
światło, sprawdzili wzrokiem czystość ławki i dali odpocząć nogom. Łukasz
poczekał, aż nauczycielka pierwsza zajmie miejsce a potem usadowił się najbliżej
jak się dało, obok niej. Sytuacja kompletnie wytraciła go z równowagi. Czuł jak
zaczyna lekko dygotać. Wymiana dość osobistych wiadomości drogą internetową,
dawała mu nadzieję, że będzie mógł sobie pozwolić na coś więcej. Ale na ile? I
jak się do tego zabrać, gdy obok siedzi dziesięć lat starsza niesamowita
piękność, w dodatku wychowawczyni jego klasy? Zebrał się w sobie i postanowił
ruszyć do przodu.
-
Dlaczego pokazałaś mi swoje piersi wtedy, pierwszego dnia? – Zaryzykował i
zwrócił się do niej jak do koleżanki. Trudno, najwyżej oberwie burę od
nauczycielki.
- A
wolałbyś, żeby zostały w staniku? – starała się kluczyć Kamila, łaskawie
zezwalając na tykanie.
- Nie…
Tylko dziwni mnie to trochę… Nie co dzień zdarza się taki występ nauczycielki.
-
Sugerujesz, że jestem łatwa? – celowo udała lekkie oburzenie.
- Mam
nadzieję – uśmiechnęła się lekko, nie dodając, że dla niej też. Niedobrze
byłoby udzielać takich informacji.
- A
jak zareagowałaś, gdy Daniel powiedział ci, na co mi pozwolił trzeciego dnia? –
zapytał, czując jak rośnie w nim napięcie.
- No…
- chrząknęła, dając sobie czas do namysłu. Czuła się osaczana takimi pytaniami
i wbrew innym sytuacjom tego typu, tym razem, było jej z tego tytułu
przyjemnie. – On czasami lubi mi robić takie niespodzianki, więc nie byłam
wybitnie zszokowana – dyplomatycznie ominęła opis swoich uczuć, na czym jak się
domyślała, najbardziej zależało uczniowi.
-
Czyli już wcześniej miałaś takie sytuacje? – zapytał z lekkim rozczarowaniem w
głosie.
- Nie,
wcześniej takich nie było, pierwszy raz ktoś trzeci widział mnie w takiej
sytuacji.
-
Podobał ci się mój dotyk? – zapytał nerwowo.
-
Wtedy nie wiedziałam, że to twój – początkowo starała się uciec od konkretnej
odpowiedzi, ale w końcu dodała. – Tak, to było przyjemne.
-
Dzisiaj też chętnie ściągnąłbym te spodnie – zapewnił żarliwie. Uznał, że jest
to dobry moment, by umieścić swoją drżącą dłoń na kolanie wychowawczyni. Co też
uczynił.
-
Trudno, nie mam innego… A wcześniej pisałaś, że lubisz dominujących facetów,
którzy cię zniewalają? – pytał lekko załamującym się głosem.
- To
nie tak – starała się obronić dziewczyna. – Lubię jednego dominującego
mężczyznę – dość jednoznacznie dała do zrozumienia, o co a w zasadzie o kogo
chodzi.
-
Szkoda – mruknął i nie kontynuował tematu koncentrując się na pieszczeniu
kolana nauczycielki.
-
Chyba naprawdę myślisz, że jestem łatwa – sprowokowała go do podtrzymania
tematu. Delikatny dotyk jego palców pieszczących okolice jej kolana rozgrzewał
ją coraz bardziej.
-
Wcale nie – zapewnił. – Widziałem już we wrześniu, jak Warkoczyński od WFu
próbował cię obłapywać kolo sekretariatu i jak nieomal nie dostał w twarz. To
samo było później z Biedalczykiem od angielskiego. Zresztą on podobno posuwa
Gołębiewską na boku – rozpędził się chłopak.
-
Naprawdę? – zapytała Kamila zaskoczona, tak zmysłem obserwacyjnym ucznia, jak i
wiadomością o romansie dwojga osób grona nauczycielskiego. Nigdy nie
interesowało ją, kto z kim sypia, więc nie zwracała uwagi na zachowywanie się
kolegów i koleżanek względem siebie.
-
Takie chodzą plotki, Biedalczyk ma siostrzeńca w drugiej klasie i on to
rozpowszechnia.
- A
jakie chodzą plotki na mój temat? – zainteresowała się Kamila.
-
Żadne. Co najwyżej paru uczniów chciałoby przelecieć panią polonistkę do
matury.
- Jacy
konkretnie?

-
Naprawdę? Nie pamiętam już jak to było.
- Mogę
przypomnieć. Wyszłaś do Beaty i nie mogłem zrealizować wygranej. Wiec chciałbym
odebrać ją teraz – ich oczy spotkały się i Łukasz poczuł jak tonie w głębokim
spojrzeniu schowanym pod pięknie podkreślonymi rzęsami.
- Ale
odebrałeś to sobie inaczej i rozpiąłeś inne guziki – Kamila czuła jak robi się
jej coraz przyjemniej.
-
Tamto, to był nieplanowany bonus. Odwróć się do mnie bardziej przodem –
poprosił nerwowym i jednocześnie drżącym głosem.
- Mam
już dwa rozpięte, to chyba wystarczy – zaoponowała dla zasady nauczycielka, ale
zmieniła swoją pozycję, zgodnie z poleceniem i teraz zobaczyła oczy Łukasza
praktycznie na wprost swojego dekoltu.
- Chcę
więcej – podkreślił z naciskiem Łukasz, czując jak jego penis momentalnie
sztywnieje i drżącą dłonią sięgnął w kierunku białej koszuli nauczycielki. Nie
stawiała oporu i to go podnieciło jeszcze bardziej. Przez kilka sekund mocował
się z guzikiem, by wreszcie dokonać dzieła. Rozchylił koszulę. Trzy rozpięte
guziki spowodowały, że mógł widzieć jej koronkowy, czarny stanik w całej
krasie. Poczuł jak kręci mu się w głowie a oczy na moment zaszły mgłą. Nie
wytrzymał. Położył swoją dłoń nad jej piersiami, tylko minimalnie zahaczając o
niej. Dotyk jej ciała i to w takim miejscu sprawił, że odpłynął.
-
Łukasz, ktoś nas może zobaczyć – starała się go przywołać do porządku Kamila,
choć atmosfera miejsca, jego zachowanie, nieporadność i wyczuwalne, olbrzymie
podniecenie, sprawiły, że i ona czuła się już nieźle rozpalona.
- Nikt
nas nie zobaczy, jesteśmy dobrze schowani, gałęzie wiszą nisko – tłumaczył
rozgorączkowany.
-
Jesteś moim uczniem…
- Twoi
uczniowie widzieli cię, choćby w klubie – dość nieostrożnie wyszedł z tym
argumentem, więc szybko dodał. – Teraz chcę, żebyś była tylko dla mnie. Bez tej
koszuli – to mówiąc zaczął rozpinać ostatnie dwa guziki.
Kamila
czuła, że powinna była zaoponować, ale zrezygnowała z tego. Nieporadny dotyk,
drżących dłoni „Urugwaja” podniecił ją jeszcze mocniej. Poczuła jak rozpina jej
ostatni guzik i rozkłada koszulę na boki, kładąc swoją dłoń na jej brzuchu.
Rozpalił ją ten dotyk. Moment później przejechał dłońmi po bokach jej korpusu,
docierając do ramion i próbując zdjąć z niej koszulę. Przyjemny wiaterek
chłodzący jej rozpaloną skórę, sprawił, że znów nie zaprotestowała. Po kilku
sekundach siedziała na ławce w samym staniku. Siedzenie utrudniało dotykanie
rożnych miejsc, więc Łukasz podjał decyzję.
- Po
co – postanowiła stawić lekki opór nauczycielka.
- Chcę
cię dotykać. Nie protestuj, zrób to dla mnie.
Kamila
wstała, czując, jak uginają się pod nią nogi. Posłusznie przeszła na tył ławki.
Podniecony Łukasz już tam był i błyskawicznie odwrócił ją przodem do ławki,
stając za nią. Kamila poczuła jak obejmuje jej brzuch od tyłu. A potem jedną
dłonią odgarnia jej włosy z karku, pieszcząc go delikatnie swoimi palcami.
Poczuła niezwykle przyjemne mrowienie i na chwile przestała stawiać jakikolwiek
opór. Wykorzystał to chłopak, rozpinając guziki od jej spodni. Nim zdążyła się
zorientować, miała je opuszczone na kostkach.
-
Łukasz, przesadzasz – lekko zdyszanym głosem zdobyła się na niezbyt agresywny
protest.
- Nie
przesadzam, chce widzieć cię nago.
- Nie
zobaczysz… - dalej brzmiała nieprzekonująco i Łukasz uprarcie dążył do celu.
Czuł się coraz pewniej. Piękna wychowawczyni, od początku onieśmielała go, ale
teraz? Po mniej, lub bardziej intymnych rozmowach w sieci? Po dzisiejszej
randce w klubie? Po co tu przyszła? Choć nie lubił się podpalać i patrzeć na
świat w nazbyt optymistycznych barwach, to męska logika podsuwała jedno
rozwiązanie. Dlatego czuł, że ma pewne przyzwolenie od nauczycielki, co
doprowadzało go do obłędu. Z łomoczącym sercem sięgnął do zapięcia stanika.
- Nie!
– tym razem Kamila zdobyła się na głośniejszy protest, próbując odwrócić się w
kierunku ucznia. Jak nie, to nie. Wykorzystał to po swojemu. Obejmując ją w
talii, przysunał ją do siebie a potem zrobił krok do przodu, tak, że nauczycielka
oparła się o ławkę. Teraz była uwięziona między nią a nim. Skierował swój
zamglony wzrok na jej dekolt. Nie zastanawiał się ani chwili. Skoro nie
pozowala rozpiąć… Wsadził swoje dłonie pod ramiączki i zsunął je z ramion.
Stanik stał się luźniejszy. Przez szybszy i głęboki oddech wychowawczyni, jej
piersi falowały tuż pod jego nosem. Nie mógł pozostac obojętny na ten widok.
Czując suchość w gardle, złożył długi i namiętny pocałunek na jej biuście.
Następnie zaczał go lizać. Obezwładniona nauczycielka nie była w stanie stawić
oporu. Zresztą jej coraz głębszy oddech był dowodem na to, że nie ma
najmniejszej ochoty na jakiekolwiek protesty.
Nie
wytrzymując napięcia, zsunął miseczki w dół i jego oczom ukazał się już niczym
nieskrępowany, nagi biust szkolnej piękności. Mimo, że niewielki, w świetle
księżyca wyglądał bosko. Domyślił się, że sterczące sutki są efektem tego, że
nauczycielce bardzo podobają się jego pieszczoty. Nie mógł powstrzymać się od
komentarza.
-
Boże, jakie piękne – wyszeptał pożądliwym tonem, wpatrując się intensywnie w
sterczące sutki. Zachęcony brakiem oporu, przyssał się do nich swoimi ustami,
smakując je delikatnie a potem drażniąc językiem. Doczekał się wreszcie
niezwykle podniecającego efektu swoich działań. Z ust ciężko oddychającej
wychowawczyni wydobył się pieszczący jego uszy jęk. Wykorzystał to, by
przysunąć się jeszcze bliżej. Zupenie nie skrępowany przygwoździł ją do ławki
swoim sztywnym penisem. Nie było szans by go nie poczuła na swoim podbrzuszu.
Poczuł jak jej ciało zaczyna drżeć. Zachęcony tym, postanowił zaatakowac już
niemal ostatnią bazę. Nie wypuszczając jej piersi ze swych ust, wsunał swoje
dłonie, pod jej, jak wcześniej zauważył ciemne, granatowe, albo czarne,
średniej wielkości majtki. Nie licząc się z niczym, ścisnął jej pośladki.
Doszedł do wniosku, że musi zdjąć z niej te majtki i wykonał taki ruch.
-
Łukasz przestań, to za dużo – zaprotestowała nauczycielka. – Za daleko się
posuwasz…
- Nie
chcę ci zrobić żadnej krzywdy, przysięgam – wszedł jej w słowa rozgorączkowany,
odrywając się od biustu. – Chcę cię tylko zobaczyc nago, chcę zobaczyć twój
wzgórek, czy jest taki jak pisałaś – urwał, zdając sobie sprawę, że te słowa
mogą brzmieć trochę śmiesznie, ale nie usłyszał żadnego sprzeciwu, więc uznał
to za powolenie. – Najpierw jeszcze stanik – wysapał ni to do siebie, ni do
niej, czując, że dość niefajnie wyglądałaby z opuszczonymi majtkami i stanikiem
wiszącym pod jej piersiami. Przez chwilą nerwowo mocował się z zapięciem, po
czym zdjał go i połozył na ławce. Następnie przykucnał, czując jak jego ciało
pulsuje w sposób trudny do opisania i zdjął majtki do kostek. Piękna
wychowawczyni stała przed nim kompletnie naga.
Pozostał
w tej pozycji, czując niezwykły zawrót głowy i brak tchu. Oto z odległości
centymetra mógł wbijać swoje roziskrzone oczy w najbardziej intymny skarb
swojej nauczycielki. Widok jej wzgórka, wygolonego po bokach na zero, ze
średniej szerokości paskiem owłosienia przebiagającym przez jego środek,
stanowil dowód, że ma do czynienia z kobietą a nie przykładowo piętnastoletnią
koleżanką z osiedla. I ten widok doprowadził go na skraj wrzenia. Przysunał swe
usta do łona i zatopił się w namiętnym pocałunku. Kompletnie stracił głowę.
Wsunął swoje dłonie, między nauczycielkę i ławkę, obejmując w ten sposób jej
nagie pośladki i ściskając je co jakiś czas. Całował ją jak szalony, jeżdżąc
językiem po całym łonie i nie przejmując się drobnymi włosami przyklejającymi
się sporadycznie do jego warg. Próbował obejmować ustami jak największa
powierzchnię jej łona. Po krótkim czasie poczuł dłonie nauczycielki na swojej
głowie. Podobało się jej to, słyszał zresztą także cichutkie westchnięcia.
- Rób
tak, nie przerywaj… – usłyszał jękliwy szept wychowawczyni. Nie potrzebował tej
zachęty, ale skoro przyszła, spróbował, rozsunąć jej złączone uda. Kamila
zrozumiała intencje ucznia i przestawiła lewą nogę nieco w bok. Nie zadowalało
go to w pełni. Nie mógł się tam wedrzeć językiem, musiał zastąpić go czym
innym. Delikatnie przejechał palcami, po jej wysoko połozonej wewnętrznie
stronie ud. Wyczuł gwałtowne drgnięcie rozpalonej nauczycielki. Kontynuował,
wsuwając palec między jej uda. Znów zdobył kolejną bazę. Poczuł wilgoć.
Podnieciony do granic przejechał dość delikatnie kilka razy palcami wzdłuż jej
warg sromowych. Uznał, że nie wytrzyma za długo w tej męczącej pozycji. Wstał
czując zawrót głowy, ale jego palce pozostały między udami. Zamglony wzrok
nauczycielki spotęgował jego podniecenie jeszcze bardziej. Ale dzieła
zniszczenia dopełniły dopiero jej słowa:
- Wsuń
go do środka… Proszę, wejdź nim we mnie… - To był prawdziwy oblęd. Nie czekał
ani chwili. Momentalnie znalazł drogę do jej wnętrza, popieścił je lekko i
zaczął wsuwać w nie palec. Szeroko otwarte oczy wychowawczyni, drżenie jej
ciała, rozchylone usta i wydoibywające się z nich urywane jęki doprowadziły go
do szaleństwa. Wdarł się z impetem, najgłębiej jak mógł. Usłyszał dużo
głosniejszy również urwany jęk i poczuł jej piękną dłoń na swojej ręce. Posuwał
ją swoim palcem, tak jakby to był jego penis. Ruchy jej nagiego ciała
doprowadzały go do niemal do omdlenia. Czuł jak w środku jest ciepło i
wilgotno. Nawet nie wilgotno a wręcz mokro. W którymś momencie wyczuł jakieś
zgrubienie w jej pochwie. Poswięcił mu trochę więcej czasu, widząc jeszcze
większe ożywienie na twarzy polonistki.
- O
właśnie tam… Nie przestawaj… - wydyszała. Widok był niesamowity. Pieścił tę
cześć pochwy zapamietale, zastanawiając się, czy to jest właśnie ten punkt G.
Nieważne. Ważniejszy był widok pięknej, nagiej nauczycielki tańczącej na jego
palcu. Nie trwało to długo. Po chwili poczuł jak przez jej ciało przebiegają
lekkie skurcze, jej dłoń silnie zaciska się na jego ręce a mięśnie jej ud
napinają się do granic. Zrozumiał, że to ten moment. Pomógł mu w tym przeciągły
jęk dobiegający z odchylonej nieco głowy nauczycielki. Jeszcze przez chwilę
poruszał się palcem w jej pochwie, aż poczuł jak jej ciało wiotczeje.
Przytrzymał je prawą ręką, przytulając nieco do siebie, niczym swoją
dziewczynę. Patrzył na nią w skupieniu, czując, że po tym przeżyciu ledwo
kontaktuje. Krew uderzyła mu do głowy. Ustawił się na wprost niej, opierając
jej posladki o ławkę. Wsunął kolano między jej uda, starając się je rozchylić.
Sięgnał dłonią do rozporka, starajac się go rozpiąć. Nauczycielka jednak
zorientowała się co chce zrobić.
- Nie,
Łukasz, nie… Nie możemy – pokręciła głową a chlopak zrozumiał. Nawet nie poczuł
specjalnego zawodu.
-
Dobrze, tak tylko na chwilę… - wysapał przejęty, nie za bardzo tłumacząc, co
tylko na chwilę. Wszedł obiema nogami, między jej rozsunięte nogi. Nacierał
schowanym za spodniami penisem na jej miękką, wilgotną cipeczkę. Ta pozycja
znów przyprawiła go o niezwykłe podniecenie. Po chwili zaczął uderzać nieco
mocniej, tak jakby faktycznie ją posuwał a i nauczycielka dała się ponieść jego
fantazji, wykonując ruchy, jakby naprawdę była ruchana przez swojego ucznia. Ta
sytuacja rozpaliła ją na nowo. Wiedziała, że nie może przekroczyć tej granicy,
ale czuła, że chce czegoś więcej. Chce jeszcze rozkoszy dla siebie i dla niego.
Powstrzymała go ruchem ręki.
-
Jestem kompletnie naga a ty ubrany, widzisz? – zwróciła się drżącym szeptem. –
Ja też chcę popatrzyć na ciebie. Zdejmij z siebie wszystko.
Łukasz
nie zastanawiał się chwili. Prośba wychowawczyni mile połechtała jego ego.
Zresztą nie miał się czego wstydzić. Błyskawicznie zdjął z siebie koszulkę i
opuścił spodnie. Zawahał się przy bokserkach. Spojrzał na nauczycielkę.
-
Wstydliwy jesteś – uśmiechnęła się lekko. Zlustrowała jego przyjemne ciało,
skupiając się na jego ładnych udach i pięknych jak na chłopaka łydkach.
- Ja
musiałem sam zdejmować majtki z ciebie – zadrżał Lukasz prowokując wychowawczynię.
Uda się, czy…?
Kamila
zrozumiała o co chodzi. Stanęła na drżących nogach. Dotknęła swoją dłonią jego
klatki piersiowej, po czym zjechała w dół. Przykucnęła, tak jak poprzednio
Łukasz. Nie wahając się, ściągnęła ciemne bokserki z jego ud a jego sztywny
penis niemal uderzył ją w twarz. Przez moment przypatrywała mu się. Był
zwykłej, średniej długości. Młodzieńczy i z tego co wiedziała, do tej pory
nieużywany przez żadną inną kobietę. Wszystko to razem było bardzo kuszące.
Poczuła jak ogarnia ją fala pożądania. Wzięła go w rękę, wyczuwając drgnięcie
chłopaka. Pocałowała go z boku, potem drugi raz w innym miejscu, potem trzeci.
Całowała coraz zachłanniej, jeździła językiem po całej jego długości, zostawiając
swoją ślinę na skórce. W końcu zwróciła się do niego frontem. Uniosła oczy w
górę, trafiając na zamglone spojrzenie drżącego chłopaka i otworzyła usta,
wsuwając sobie najpierw jego żołądź. Possała ją lekko a potem wsunęła go
głębiej, zamykając swoje usta, niemal przy samym łonie chłopaka, czując na
twarzy jego delikatne owłosienie. W tym momencie poczucie przyzwoitości
ulotniło się kompletnie. Straciła też poczucie rzeczywistości. Liczył się tylko
gorący penis Łukasza w jej ustach i temu zjawisku poświęciła się całkowicie.
Przesuwała swoje usta po nim powoli, ostrożnie, jakby zapoznając się z nim. Na
moment wypuszczała go na wolność, otwierając oczy i przypatrując się ponownie a
także liżąc jezykiem żołądż. Z kolejnymi sekundami, angażowała się w tą
czynność coraz silniej, coraz szybciej przesuwała swoje usta po naprężonym
penisie. Delikatne odgłosy wychchodzące z ust chłopaka zachęcały ją do tego
najmocniej. Zatraciła się w tym. Było jej dobrze i nie chciała by kończył zbyt
szybko, czuła, że może mu obciągać przez długi czas. Co chwilę zerkała na
niego, na jego twarz, by widzieć co czuje i uświadamiając sobie, że wygląda jak
dziwka z pornosa. Ta świadomość niezwykle ją podniecała. Chciała by chwila
trwała w nieskończoność, ale w końcu poczuła, że Łukasz zbliża się do
eksplozji. Przez sekundę zastanowila się, czy chce pozwolić by zniewolić się do
konca i przyjąć jego wystrzał na usta. Odpowiedź była jasna. Popchnęła ją do
zwiększenia do tempa i jej usta pracowały najszybciej jak się dało. W końcu po
kilkudziesięciu sekundach usłyszała głośniejszy jęk swojego ucznia i poczuła
sypływającą z jego penisa białą ciecz. Straciła głowę. Jeździła swoimi ustami
po jego penisie jak oszalała, zlizując każdą kropelkę spermy i połykając. Dbając
o to, by nie uronić ani mililitra męskiego nektaru.
Kilku
chwil i jednego żywszego podmuchu wiatru, było potrzeba, aby nauczycielka
wróciła do względnie normalnego świata żywych. Powoli wracało racjonalne
myślenie. Oboje, jakby unikając wzajemnych spojrzeń, zaczęli się niemrawo
ubierać. Wiedzieli, że nadszedł kres spotkania, które było pierwszym i
najpewniej ostatnim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz