KAMILA NIEWOLNICA VIII. NAGO
NAD JEZIOREM.
Dochodziła siedemnasta.
Upał w autokarze dawał się we znaki, ale Kamila pocieszała się, że to tylko
jeszcze kilka minut i zobaczy końcowy przystanek. Niestety była to dzisiaj
jedyna rzecz, która dawała jej jakąkolwiek ulgę. Właśnie zaczął się lipiec.
Przed chwilą ukończyła pierwszy rok pedagogiki a więc kontynuowała krok ku
samodzielnemu życiu. Normalnie cieszyłaby się z w pełni zasłużonych wakacji,
ale była jedna rzecz, która sprawiała, że wierciła się na siedzeniu z
najwyższym niepokojem. W zasadzie jedna rzecz wynikająca z drugiej, mającej swe
korzenie w niezbyt odległej przeszłości. Chodziło oczywiście o ostatnią wspólną
imprezę, w październiku ubiegłego roku, kiedy to pozwoliła by czterech
niepełnoletnich chłopaków urządziło sobie gang bang z nią w roli głównej.
Złączyła nerwowo gołe nogi na wspomnienie tamtego wydarzenia i oblała się
rumieńcem. Jak zwykle po fakcie, była na siebie zła za swoją uległość, chociaż
podczas samej imprezy było jej przyjemnie a nawet w pewien sposób rozkosznie,
szczególnie gdy Mateusz kochał się z nią jak ze swoją panią a z kolei Adrian
rżnął bezceremonialnie jak dziwkę. Nie, dość tych wspomnień. Ale co będzie
dziś? Przecież wtedy, później, gdy wyszli już wszyscy włącznie z Wiktorią,
Daniel zapewnił ją o tym, że nie będzie już więcej tego typu imprez.
Ale
jednoznacznie przyznał, że być może chciałby oddać ją na własność każdemu z
tych chłopaków jednego wybranego przez nich dnia podczas przyszłych wakacji.
Powiedział to w formie przypuszczającej, wahał się, ale kto tam przeniknie jego
umysł? Zaskakiwał ją często swoimi pomysłami i niczego nie była pewna. W każdym
razie kolejne miesiące mineły spokojnie, to znaczy bez obecności małolatów w
ich życiu. Byli tylko sami dla siebie i Kamili bardzo to odpowiadało.
No i teraz nadeszły te
wakacje a ona jechała do swojej ciotki na wieś, bo znów prosiła ją o to matka.
Wszystko mogło wyglądać fajnie, gdyby nie to, że o planowanym przyjeździe
Kamili dowiedział się jej kuzyn Bartek. I dziś rano po śniadaniu odebrała od
niego telefon.
- Cześć kuzynka –
usłyszała jego śmiały i roześmiany głos – Slyszałem, że wpadniesz dziś do nas.
- Tak, mam przyjechać do
ciotki – Kamili od początku zapaliła się ostrzegawcza lampka.
- Fajnie, porozrabiamy
trochę – zachichotał w swoim stylu.
- Nie wiem jak długo będę
– ostrożnie próbowała go zniechęcić Kamila – Pewnie załatwię to co trzeba i
wrócę.
- Oj, nie gadaj, dawno się
nie widzieliśmy, przecież nie przyjedziesz na dziesięć minut.
- Może być, że właśnie na
tyle przyjadę – starała się nadać swojemu głosowi szorstki ton i nie bardzo
wiedząc w jaki inny sposób może się wymigać.
- Nie wypuszczę cię tak
szybko. Może pogramy sobie w piłkę, może obejrzymy jakiś filmik?
- Nie umiem grać a filmy
mnie nudzą – odparła niechętnie.
- Znajdzie się jakiś
ciekawy film do obejrzenia, zobaczysz – wyczuła lekko kpiący ton – Poza tym,
zawsze możemy iść nad jezioro.
- Nigdzie nie idę, nie
będę brała stroju – ucięła krótko Kamila. Nie doceniła jednak kuzyna.
- Kamila, wiesz, bo jednak
chciałbym żebyś spełniła moją prośbę.
- Jaką prośbę?
- Otóż Daniel mi kiedyś
coś powiedział, to znaczy na coś pozwolił – kluczył, osaczając ją ostrożnie a
Kamila poczuła gęsią skórkę na plecach – No i chciałem teraz wykorzystać to
pozwolenie – czekał aż Kamila się odezwie i zastanawiał się, czy rozumie
aluzję.
- Na co pozwolenie? –
zapytała z bijącym sercem dziewczyna
- Jest gorąco. Skoro
ostatnio wracałaś od nas bez majtek, to chciałbym, żebyś dzisiaj przyjechała do
nas bez nich. I bez stanika też – wypalił szybko, po chwilowym kluczeniu i
naprowadzeniu na temat.
- Jesteś normalny? –
zdenerwowała się kuzynka – Mam chodzić publicznie bez bielizny?
- A czy wtedy ci to
przeszkadzało?
- Wtedy było inaczej, nie
miałam wyjścia – tłumaczyła się zdenerwowana, sama nie wiedząc czemu to robi.
- Podoba mi się, jak się
tłumaczysz – zakpił lekko, rozchichotany urwis – Więc uznajmy, że teraz też nie
masz wyjścia.
- Teraz mam wyjście. Za to
nie mam ochoty, by paradować po mieście i twojej wiosce bez majtek na sobie.
- Oj, bo jeszcze Daniel
się obrazi na ciebie – prowokował ją lekko
- A co ma Daniel do tego?
– nie zrozumiała a raczej nie chciała zrozumieć tego co zasugerował Bartek.
- Przecież nie musisz
zakładać jakiejś mini. Wystarczy, że będziesz mieć na sobie krótkie spodenki i
już będzie fajnie – usłyszała, jak jego głos mu lekko zadrżał. Nie spodobało
się to jej, ale czuła się dość bezradnie.
- Nie mam żadnych spodenek
teraz – oponowała nieprzekonującym tonem.
- Nie ściemniaj, jakieś na
pewno masz. Więc ustalmy, że przyjeżdżasz do mnie w krótkich spodenkach i
koszulce. Bez majtek i stanika. A teraz kończę, bo mi karta padnie – rozłączył
się, zanim Kamila zdołała cokolwiek powiedzieć.
Do czego to doszło, by jej
małoletni kuzyn wydawał polecenia i to jeszcze takiego charakteru? Imię Daniela
wymienione w rozmowie, zdecydowało o tym, że ze złością, ale jednak zastosowała
się do tej prośby. No i teraz siedziała w autobusie ubrana w sportowym stylu,
czyli w dość obcisłe, białe jak śnieg, bardzo krótkie spodenki i równie białą
koszulkę z jakimś odpowiednim napisem, umieszczonym na takiej wysokości, że
tuszował brak stanika. Całości dopełniały czarno-białe buty sportowe. Wiedziała
jak wygląda. Wiedziała jakie robi wrażenie na chłopakach, którzy mijali ją w
mieście na ulicy. Przeszywali ją wzrokiem. Ona jednak nie czuła się jak jakaś adorowana
piękność, tylko jak wyuzdana dziwka. „Jak dziwka. Powtórz jeszcze raz, jak
dziwka wypełniająca życzenia swojego klienta, którym był w tym przypadku
zaledwie szesnastoletni, jej własny kuzyn”, myślała gorączkowo. Boże, ten
Daniel kompletnie zwariował. Od razu przyszło jej do głowy, że pozostali
uczestnicy tego pamiętnego wieczoru, również mają zielone światło od Daniela.
Czuła jak zimny pot oblewa jej ciało a serce przyspiesza tempo.
Wiedziała, że Adriana nie
ma w mieście. Jego talent rozwinął się gwałtownie i w tej chwili przebywał, w
którymś z klubów na Wybrzeżu, przygotowując się do nowego sezonu, w nowych
barwach, na dużo wyższym poziomie. I dobrze, nad morzem znajdzie sobie nowe
dziwki do ruchania. Właśnie. Nowe dziwki. Jak to słowo często przychodzi jej do
głowy. Czuła jak jej humor pogarsza się z każdą sekundą. W fatalnym stanie
wysiadła z autobusu, gdy ten wjechał na właściwy przystanek.
Wyszła i przez chwilę
zamarzyło się jej, by wsiąść z powrotem i mieć wszystko gdzieś. Potrzebowała
dobrej minuty, może dwóch, by się ogarnąć i ruszyć w dół drogi. Na szczęście
pustej, zresztą stało tu niewiele domostw, poprzecinanych łąkami, polami.
Podczas nieco ponad kilometrowego marszu napotkała tylko dwie osoby. Starą,
krzywo patrząca babę i młodego, niezbyt ładnie wyglądającego chłopaka, pewnie w
wieku Bartka, którego z kolei spojrzenie mówiło coś innego. Ominęła go
obojętnie, zebrała się w sobie, uniosła głowę do góry i nieco przyspieszyła
kroku. Szła dumnie wyprostowana a jej oczy wyrażały pewność siebie. Dobra, nie
będzie tak źle. Przecież nietypowa prośba Bartka nie musi oznaczać niczego
skrajnego. A jakby chciał jej zajrzeć pod koszulkę, czy pomyśleć o czymś
więcej, to znajdzie jakiś sposób, by go zniechęcić.
Tylko, że jeszcze nie
wiedziała jaki.
- No jesteś – powitała ją
ciotka Teresa – Myślałam, że przyjedziesz trochę wcześniej.
- Miałam coś do
załatwienia – skłamała gładko, nie mogąc przecież zdradzić jakiego rodzaju
obawy opóźniły jej przybycie.
- Trochę szkoda, będziesz
wracać pod wieczór – Teresa spojrzała dość dwuznacznie na ubiór siostrzenicy.
- No właśnie nie wiem,
chciałam załatwić to co trzeba i wrócić do domu – zaczęła ostrożnie, ale nie
miała szans na wysłuchanie.
- Chyba żartujesz. Przyjedziesz
raz na rok… - spojrzała z zawodem ciotka i Kamila wiedziała, że nie odmówi temu
co powie za chwilę – Zostań trochę, zjemy coś, pogadamy, przeglądniemy te
książki dla Alicji, zresztą część jest jeszcze u Malinowskich, skoczycie do
nich z Bartkiem.
Kamila z niechęcią
usłyszała, że zostanie sam na sam z kuzynem, ale nie miała wyjścia. Nie mogła
odmówić ciotce. Zrezygnowana udała się do mieszkania Teresy.
Najpierw przez niemal
godzinę plotkowały o różnych sprawach a potem kolejne kilkadziesiąt minut zajęło
im przeglądanie książek potrzebnych Alicji. Szczęśliwie Kamila przez cały czas
przebywała w towarzystwie ciotki. Bartek oczywiście przywitał się z kuzynką i
kręcił się wokół, ale nie mógł wymyślić niczego ciekawego. Zresztą poza
pierwszym spojrzeniem, którym obrzucił Kamilę w chwili gdy się spotkali w domu,
spojrzeniem, wyglądajacym tak, jakby cieszył się z żartu jaki zrobił kuzynce,
zachowywał się normalnie. W miarę upływu czasu obawy Kamili zaczęły zanikać.
Wreszcie w okolicach
18.30, Teresa wysłała ich do sąsiadów. Mieszkali oni w domu położonym najbliżej
jeziora. Przez całą drogę Bartek zachowywał się swobodnie, dość luźno. Swoimi
mniej, lub bardziej głupimi odzywkami uśpił czujność dziewczyny.
Wizyta u sąsiadów trwała
nieco ponad minutę. Bartek załadował kilka ksiażek do dużej torby, którą niósł
ze sobą i Kamila z ulgą pomyślała, że niedługo wróci do domu. Nie wzięła pod
uwagę, że Bartek miał inne plany.
- Chodź pójdziemy tą drogą
– wskazał na niknącą między drzewami ścieżkę.
- Dlaczego tą a nie normalnie?
- Przejdziemy koło
jeziora. Odległość niewiele większa a muszę przejść po plaży, bo coś muszę
znaleźć.
- Co takiego?
- Piłkę – objaśnił.
Graliśmy dzisiaj trochę tu z chłopakami i później zapomnieliśmy wziąć. Może
razem pogramy? – zwrócił się z uśmiechem do kuzynki.
- Nie umiem, mówiłam
przecież.
- Jak można nie umieć –
wyśmiał ją kpiąco, wchodząc na ścieżkę – Cóż w tym takiego skomplikowanego?
- A wiesz kolego co to
onomatopeja? Albo parafraza? – Kamila odpłaciła pięknym za nadobne.
- Ale to nie to samo. Tu
kopniesz piłkę i leci. Albo podbijesz raz i tak podbijasz do stu. A nie
wkuwanie jakichś durnych regułek i innych definicji.
- To jest to samo. Jeden
umie to a drugi coś innego.

Kamila zaśmiała się po raz
pierwszy tego dnia. Bartek uznał to za dobry omen. Nikt nie wiedział jak dużo
kosztowało go zachowanie spokoju przez cały dzień. Czekał tyle godzin na
przyjazd kuzynki i jej widok doprowadził go niemal zawału, na szczęście
potrafił skrzętnie ukryć emocje. Kamila w swoim bardzo skąpym białym ubraniu i
czyściutkich sportowych butach wyglądała bosko. Jej, wprawdzie niezbyt opalone,
wręcz jasne, szczupłe, zgrabne łydki i nieco bardziej rozbudowane uda, które
szczególnie przy wyprostowaniu nogi uwypuklały delikatnie mięśnie, działały na
niego jak płachta na byka. Wprawdzie osobiście preferował bardziej opalone
dziewczyny o ciemnej karnacji, ale te nogi odznaczały się taką gładkością, że
mogły być reklamą fotoszopa w wersji na żywo. Nie był w stanie przekonać się,
czy Kamila spełniła jego ni to polecenie, ni prośbę i przyjechała faktycznie
bez bielizny, ale ta myśl doprowadzała go do gorączki.
Wiedział, że musi to
sprawdzić. Zdawał sobie sprawę, że wydawanie poleceń i powoływanie się na
Daniela może tu nie zadziałać. A nawet jakby, to zepsułoby to całą sytuację,
cały ten smaczek. Nie, zrobi to inaczej. Zrobi to tak, by wiedziała kto tu rządzi
a kto jest uległą niewolnicą. Na samą myśl o tym, że może zniewolić taką
boginię poczuł silny wzwód. To, że była jego kuzynkją przestało mieć znaczenie.
Dobrze, że idzie przodem, bo Kamila mogłaby coś dostrzec. Do jeziora jest
jeszcze trzysta metrów, trzeba się uspokoić.
Piłka leżała pod
krzaczkami. Bartek pomyślał, że to powinno uspokoić Kamilę. Choć w sumie to,
czy była uspokojona, czy nie, nie miało już większego znaczenia. Ale zawsze
lepsza milsza atmosfera, niż mniej miła.
- Bierz piłkę i idziemy –
powiedziała Kamila.
- Gdzie ci się spieszy?
Pokopmy sobie trochę, usiądziemy i dopiero wtedy… - to mówiąc kopnał futbolówkę
w kierunku kuzynki.
- Oj, no spieszy mi się
trochę. Późno się robi, wolę wrócić do domu w dzień a nie w ciemnościach –
starała się odkopnąć piłkę, co wyszło jej dość niezgrabnie.
- E, cienka jesteś.
Popatrz jak to się robi – to mówiąc, nie biorąc piłki w rękę, zaczał podbijać
ją prawą nogą. Kiedy doszedł do trzydziestu, pozwolił jej upaść – Teraz ty,
spróbuj – znów kopnął w jej stronę.
- Nie umiem, przecież
mówię – wyjaśniała cierpliwie. Posłusznie jednak wzięła piłkę w rękę i opuściła
ją w dół, starajac się wykonać kilka podbić, co oczywiście jej się nie udało.
Bartek patrzył jak zahipnotyzowany. Wyglądała w tym momencie niezwykle słodko,
uroczo, bajecznie i chłopak nagle zawstydził się, że za chwilę będzie musiał
dopuścić się niecnych czynów wobec niej.
- Próbuj dalej, spróbuj
jeszcze kilka razy– zachęcał ją. Kamila zawzięła się i postanowiła za punkt
honoru podbić więcej niż chociaż pięć razy. Zapomniała całkowicie o
nieprzyjemnych uczuciach i skoncentrowała na piłce. Bartek już całkowicie
otwarcie mógł skupić się na jej ruszającym się ciele. Widok napinających się
mięśni jej ud, widok tak seksownie ubranej piękności ganiającej za piłką
doprowadził go do niesamowitego podniecenia. Wiedział, że już nie przeciagnie
tego dłużej.
- Dobra, choć usiądziemy –
zarządził, wykorzystując fakt, że piłka po ostatniej, nieudanej próbie
poleciała kilkanaście metrów dalej.
- Ale tu nie ma gdzie usiąść.
Sam piach i trawa. Ubrudzę się – zaoponowała kuzynka.
- Jestem na to
przygotowany – mówiąc to, Bartek wyjał ze swej torby koc i w mgnieniu oka
rozłożył go pod krzaczkami.
- Mieliśmy wracać do domu,
wiesz, że się spieszę – zwróciła się z lekką pretensją w głosie Kamila, ale
usiadła blisko kuzyna.
- No spokojnie… - zawiesił
się i przystąpił do ataku – Wiesz, że mamy do zrobienia jedną rzecz.
- Jaką rzecz? – odparła
nie przeczuwając niczego złego.
- Miałas spełnić pewną
moją prośbę – rzucił jakby od niechcenia.
- No i co w związku z tym?
– drgnęła lekko dziewczyna.
- No, to, że muszę się
upewnić, czy zrobiłaś to, czy nie.
- Upewnić? Co masz na myśli?
– Kamila szukała w myślach jakiegos wyjścia.
- Nie zgrywaj się.
Przecież wiesz, co mam na myśli. Powinnaś zdjąć koszulkę… No a potem…
- Bartek – starała się
zachować spokojny i stanowczy ton patrząc mu w oczy – Nie będę się rozbierać
przed tobą.
- A dlaczego nie? Nie ma
innego sposobu, by się upewnić, czy zrobiłaś to, czy nie.
- A czy to takie ważne? –
broniła się dziewczyna.
- Tak. Chciałem cię
zobaczyć bez… To znaczy, chciałem byś przyjechała nie mając na sobie majtek i
wiesz…- przerwał, czując jak głos więźnie mu w gardle.
- Nigdy nie widziałeś
nagiej dziewczyny? – próbowała mu dopiec Kamila nie przeczuwając, że kuzyn za
sekundę obróci to przeciwko niej.
- Widziałem. Przynajmniej
raz widziałem – uśmiechnał się w swoim stylu a Kamila poczuła jak się
momentalnie czerwieni na twarzy.
- Raz zdarzyło się coś, co
nie powinno mieć miejsca – strasznie zmieszana starała się rzeczowo wyjaśnić
swój punkt widzenia, ale nagle zrozumiała, że ma problem ze składnym wyrażaniem
się.
- Przecież jesteśmy
rodziną, nagość to normalna rzecz – próbował naiwnie przekonywać.
- Tak? Swoją matkę też
podglądasz?
- Matka to co innego.
- Naprawdę? A dlaczego? Bo
ma prawie pięćdziesiątkę? A dwudziestoletnia kuzynka, jeszcze niezła dupa, to
już się nadaje do oglądania nago?
- Nie jesteś niezłą dupą –
stwierdził poważnie – Niezła dupa to jest może Doda. Ty jesteś piękna – zaszarżował
odważnie.
- Och, dziękuję ci bardzo
– wzruszyła ramionami Kamila.
- Nie ma sprawy –
zripostował Bartek – Więc ściągnij tą koszulkę, ile mam prosić?
- Niczego nie ściagnę –
odparła siląc się na stanowczość – Zresztą, jak? Gdzie? Tutaj, na widoku?
- Przecież tu nikogo nie
ma – odparł zgodnie z prawdą, zataczając ręką koło – Ludzie siedzą w domach, na
drugim brzegu masz jakąś parę, ale to jest trzysta metrów, widzą nas tak samo
jak my ich. Jak małe robaki.
- A jak mają lornetki? –
upierała się trochę bezsensownie dziewczyna.
- No, od razu teleskop
wzięli ze sobą na plażę – wybuchnął swoim krótkim śmieszkiem Bartek.
- Nigdy nic nie wiesz.
- Kamila, nie wyszukuj
problemów na siłę – Bartek coraz mocniej podniecał się tym nagabywaniem.
- Nie wyszukuję. Nie będę
się tutaj rozbierać. I nigdzie indziej – dodała po sekundzie.
- Rozbierz się, zobaczę,
że nie masz bielizny i tyle… Proszę cię ostatni raz po dobroci.
- Po dobroci? A jak nie,
to co mi zrobisz? – bardziej z zainteresowaniem, niż z przestrachem zapytała
kuzynka.
- Nie sądzę byś chciała
się przekonywać – odparł Tomek. Wyjał z kieszeni telefon i zaczał coś w nim
grzebać.
Kamila biła się z myślami.
Nie lubiła sporów, kłótni, ale przecież nie będzie się rozbierać na życzenie.
Może dałoby się to jakoś rozwiązać polubownie? Unieść koszulkę, pokazać mu gołe
plecy? Obawiała się, że to jednak nie wystarczyłoby kuzynowi. A pokazywać
gołego tyłka nie miała zamiaru.
- Co tam robisz z tym
telefonem? – usiłowała zmienić temat widząc skupionego Bartka wpatrującego się
w wyświetlacz, nie wiedząc, że właśnie tym pytaniem wbija sobie gwóźdź do
trumny.
- Oglądam filmik.
- Obejrzysz później. Teraz
wracajmy do domu.
- Ale to specjalny filmik.
I bardzo interesujący.
- I musisz go obejrzeć
właśnie teraz?
- Myślę, że sama obejrzysz
go z ciekawością – odparł z lekkim uśmieszkiem Bartek.
- A dlaczego tak uważasz?
- Bo to filmik erotyczny i
to bardzo fajny – wysilił się na uśmiech.
- Nie ineteresują mnie
takie filmy.
- Jestem pewny, że i tobie
się ten spodoba. No chodź tu i zobacz sama – zachęcił ją ruchem głowy.

Potrzebowała kilku sekund
by domyślić się co naprawdę ogląda. Obraz w telefonie, siłą rzeczy był
niewielki a dodatkowo akcja działa się w pewnym oddaleniu. Wreszcie zrozumiała,
że ogląda nagą dziewczynę leżącą na stole i posuwaną przez jakiegoś
niewysokiego, chyba dość młodego chłopaka. Tak wręcz dzieciaka. A ten stół, te
ściany, ten pokój… Jeszcze raz ta dziewczyna, ten chłopak i kilku innych w tle.
Poczuła jak krew mrozi się w jej żyłach a serce podchodzi do gardła.
- Skąd ty to masz? –
jękneła z lękiem – Od Daniela?
- Tak. Miał kamery w
pokoju. Myślałem, że wiesz, że nagrał tamten wieczór – odparł ostrożnym tonem.
- Drań – jękneła tym razem
ze złością. Oczywiście, że wiedziała, ze to nagrał, bo powiedział jej o tym.
Ale nigdy nie oglądała tego filmiku i nie spodziewała się, że Daniel przekaże
kopię innym. Kto jeszcze to miał? Tomek, Mateusz, Adrian też? Mieli to na
swoich dyskach? I pokazywali kolegom ze szkoły, z osiedla? Myslała, że zaraz zwariuje.
- Tylko ja to mam, oni nie
– Bartek w minimalnym stopniu uspokoił kuzynkę.
- Całe szczęście. O ile to
prawda – mrukneła Kamila. Bała się spojrzeć w oczy kuzyna.
- No właśnie. A przecież
mogę im to wysłać. I nie tylko im.
- Po co? – nie popisała
się refleksem Kamila – Daniel by cię zabił.
- Naprawdę? A jeśli
Danielowi jutro przyszedłby do głowy pomysł, by wysłać filmik także tamtym?
Wiesz, że to możliwe tak samo jak to, że tego nie zrobi – odpowiedział a Kamila
wiedziała, że ma rację.
- No i po co chcesz im
wysłać? – zapytała powtórnie.
- Nie chcę. Tak tylko
powiedziałem. Jak zrobisz to czego chcę, to nie wyślę.
- To czego chcesz? Mam się
rozebrać? – Kamila przestraszyła się na poważnie, czując, że tym razem Bartek
ma poważne atuty.
- Teraz już nie tylko.
Wszystko w swoim czasie – odważnie przejmował inicjatywę Bartek czując, ze
szala przechyliła się znacząco na jego stronę.
-Nie tylko? To czego
jeszcze byś chciał? – to już przekraczało granice jej skłonności do
pertraktowania.
- Wszystko w swoim czasie
– powtórzył kuzyn – Rozbierzesz się, wykąpiemy się, podotykamy, takie tam…
- Chyba nie myślisz, że
dam ci się przelecieć? Jeśli tak, to jesteś w grubym błędzie – próbowała się
bronić z lekką rozpaczą.
- Przed chwilą też byłem
pewnie w grubym błędzie i byłaś pewna, że się nie rozbierzesz – uśmiechnał się
ni to sympatycznie, ni to złośliwie.
- Nie prześlesz im
niczego. Nie odważysz się – próbowała wpłynąć na niego Kamila.

- Tam kasują takie filmy.
- Owszem, kasują, ale
najpierw muszą go znaleźć a zajmie im to parę godzin. Do tego czasu pół miasta
zobaczy – z maską fałszywego spokoju wykładał swoje racje.
- Przestań, nie zrobisz
tego. To byłoby świństwo – rzuciła na niego wściekłe spojrzenie.
- Tak? Prosiłem po dobroci,
nie chciałaś. Jak chciałaś tak masz. A moje wymagania rosną.
- Nie zrobisz tego –
zaryzykowała – Idę stąd.
- Zrobię – siląc się na
spokój odpowiedział Bartek – Sama mnie do tego zmuszasz – próbował zrzucić
odpowiedzialność na kuzynkę – Ciekawe co by było, gdybyś chciała wrócić po
studiach do liceum, jako nauczycielka… Ten śmieszny dyrek pewnie przyjałby cię
bardzo gorąco – zaśmiał się kpiarsko.
Kamila bezsilnie wzruszyła
ramionami. Tu ją miał. Za dużo mogła stracić. To prawda, całe miasto mogło to
zobaczyć. A przynajmniej spora grupa kolegów Tomka i Mateusza. Taki film
rozpowszechnił by się bardzo szybko, nie miała co do tego złudzeń. Tak, ten
mały urwis miał w ręku same asy.
Zadrżała tak z frustracji
jak i z bezsilności. Powoli do niej docierało, że znów będzie zmuszona rozebrać
się do naga. Spojrzała na Bartka. Jego oczy oprócz pożądania błyszczały także
wyrazem triumfu. Bezradność doprowadziła ją niemal do rozpaczy. Znów zostanie
sprowadzona do roli niewolnicy jakiegoś napalonego samca. W zasadzie samczyka,
młodego napalonego szesnastolatka. Dzieciaka. Strasznie ją to poniżało. I bała
się tego, bo wiedziała już z autopsji, do czego może doprowadzić ją maksymalne
zawstydzenie i poniżenie. Rozebrać się może, cóż, kuzyn i tak widział już ją
nago. Ale jeśli będzie chciał czegoś więcej? Nie ma ochoty na nic więcej.
- Co mam zrobić? –
zapytała posępnie.
- Fajnie, że pytasz.
Wiesz, kto tu rządzi – uśmiechnął się triumfalnie – I ustalmy zasady na
najbliższą godzinę. Będziesz się zwracać do mnie per „panie”.
- Nie odbija ci za bardzo?
– zapytała bardziej zdziwiona, niż rozzłoszczona.
- Nie mów tak. Przez
godzinę będę twoim właścicielem. Już nim jestem.
- Dobrze – wzruszyła
bezradnie ramionami.
- Dobrze…?
- Dobrze mój panie –
poprawiła się dość oschle.
- No to dobrze. A więc
zdejmij koszulkę – jego głos załamał się przy końcu wypowiadanego zdania. To
jest ten moment. Wygrał i teraz miał odebrać najcudowniejszą nagrodę jaką mógł
sobie wyobrazić.
Kamila zamknęła oczy i
przez chwilę stała bez ruchu, szukając rozpaczliwie jakiegoś wyjścia z
sytuacji. Nie znalazła żadnego. Zrezygnowana odwróciła się twarzą do jeziora a
tyłem do Bartka. Drżącymi dłońmi ujęła brzegi swojej koszulki i uniosła ją w
górę. Umysł protestował, spowalniał ruchy, ale wiedziała, że musi ją zdjąć.
Wyciągnęła ręce ku górze i koszulkę przeszła przez jej głowę. Delikatnie
złożyła ją i położyła tuż obok siebie na kocu. Skrzyżowała ręce na swoim
niewielkim biuście i tak trwała w bezruchu i niepewności.
- Dobrze, teraz odwróć się
– usłyszała za sobą zduszony głos Bartka.
- Przecież widzisz, że nie
mam stanika.
- Chcę zobaczyć od przodu,
że nie masz - skazana na bezradność Kamila z oporem odwróciła się w stronę
wciąż siedzącego kuzyna.

- A teraz rozłóż ręce.
- Po co? Przecież widzisz,
że nie mam. Spełniłam życzenie – broniła się Kamila.
- Masz spełnić więcej, już
to ustaliliśmy – jego głos stawał się nieco agresywniejszy.
- No i co ci to da, że
rozłożę?
- Chcę zobaczyć twoje
cycki – wypalił prosto z mostu.
- Nie bądź chamski. Już je
widziałeś – upierała się.
- Zapomniałaś, że ja tu
jestem twoim panem?
- Bartek, zapominasz się –
starała się przywrócić go do rzeczywistości ostrzejszym tonem.
- Dobra, dobra – wycofał
się, nie chcąc przedłużać kłótni, bo przeciez i tak wiedział, że zobaczy coś
więcej – teraz zdejmij spodenki.
- Bartek – usiłowała na
niego wpłynąć jakoś – Nie przeginaj. Widzisz, że nie mam stanika, zapewniam
cię, że majtek też nie mam.
- Ale ja chcę to zobaczyć
– rozgorączkowany wstał, czując, że każda część jego ciała pulsuje. Kamila
rzuciła okiem na jego spodenki. Zauważyła delikatną wypukłość. No tak, mogła
się tego spodziewać. Zadrżała na ten widok.
- Nie jesteś taki zboczony,
żeby rozbierać swoją kuzynkę publicznie, prawda? – rozpaczliwie szukała
argumentów, jakby zapominając co się stało ponad pół roku wcześniej.
- Dość tego – zbliżył się
do niej na odległość kilkudziesięciu centymetrów – Rozbieraj się, albo ja to
zrobię za ciebie.
Spojrzała w rozszerzone
oczy kuzyna i wiedziała, że dalsze próby nie mają sensu. Odwróciła się znów.
Opuściła ręce i chwyciła za spodenki.
- Czekaj, jeszcze nie –
powstrzymał ją drżącym z emocji głosem Bartek – Najpierw buty.
Uporała się z butami w
ciągu minuty, przedłużając moment zdjęcia spodenek, jakby liczyła na cud. Ale
cud nie nastąpił. Ponownie sięgnęła dłonią do spodenek. Świadomość, że za nią
stoi napalony kuzyn i za chwilę zobaczy jej nagi tyłek, sprawiła, że poczuła
się straszliwie poniżona. Z silnie bijącym sercem, opornie zsuwała spodenki.
Przedłużała ten moment, jakby naiwnie licząc, że kuzyn się rozmyśli. Ale nic
takiego nie mogło się stać. Westchnęła z rozpaczą i opuściła spodenki, po czym
pochyliła się lekko, wypinając tyłek w kierunku chłopaka i uniosła po kolei
stopy rzucając ostatnią część garderoby na koc. Strasznie zawstydzona zamykała
oczy i otwierała je trwożliwie lustrując najbliższe sąsiedztwo. Na szczęście
wkoło nie było żywej duszy.
- Już? – Zapytała
zwracając lekko głowę w kierunku kuzyna – Wystarczy? Mogę się ubrać?
- Tak szybko? Nie, to
dopiero początek – usłyszała naładowany emocjami głos.
- Jaki początek? Początek
czego?
- Muszę zobaczyć cię od
przodu a potem… Zobaczysz – odparł krótko i przyglądał się rozszerzonym wzrokiem
jej nagim, niezwykle gładkim pośladkom. Serce biło mu jak szalone. Delikatnie,
tak aby nie przestraszyć kuzynki zdjał z siebie koszulkę. Potem natychmiast
zrzucił z siebie buty a na końcu spodenki. Pozostał w samych bokserkach i
zbliżył się do Kamili na odległość kilku centymetrów. Do dziewczyny dotarły tak
odgłosy jakichś ruchów, jak i jego oddech. Pomimo tego, że temperatura niewiele
odbiegała od trzydziestu stopni, Kamila poczuła chłodny dreszcz przechodzący po
jej ciele.
- Teraz odbiorę drugą
część – odparł chrapliwie, nie ukrywajac emocji.
- Bartek, jak mnie
dotkniesz dostaniesz w twarz – ostrzegła go kuzynka.
- Dobrze, wtedy będziesz
musiała się odwrócić i zobacze twoje cycki i jeszcze coś więcej – zakpił ze
zwycięskim uśmieszkiem.
- Przeginasz…
- Zapomniałaś jak miałaś
się do mnie zwracać?
- Ciebie naprawdę pogięło
– Bartek czekał na taki pretekst. Rozwarł palce prawej dłoni i przyłożył z
całej siły w nagi pośladek kuzynki. Z jej ust wydobył się krótki ni to jęk, ni
to okrzyk.
- Więc jak? – uprzedził
ewentualny atak słowny Kamili.
- Nie dotykaj mnie –
jękneła i w tej chwili na drugim posladku wylądowała druga dłoń Bartka. Tym
razem jednak nie wycofał jej, ściskając jej tyłek, gdy prawą ręką objął ją w
talii i przycisnął do siebie.

Oszołomiona Kamila nie
była w stanie zaprotestować. Z walacym sercem posłusznie ułożyła się na kocu.
Nie było już sensu zasłaniać piersi. Swoje dłonie ulokowała na wzgórku, nogi
trzymając mocno ściśnięte. Wzrok skierowała na twarz kuzyna, twarz, która nie śmiała
się luzacko jak zazwyczaj, tylko wyrażała wręcz obłęd. Kamila przestraszyła się
nie na żarty.
- Rozłóż nogi – rozkazał
drżącym głosem.
- Co zamierzasz…?
- Rozłóż nogi, zdejmij
dłonie i pamiętaj co powiedziałem przed chwilą – powtórzył bardziej
zdecydowanie.

Bartek nie kontrolował się
niemal kompletnie. Zanurzył się między rozłożonymi udami kuzynki, poczuł dotyk
jej ciała, jej zapach… Przed oczami miał wszystkie jej tajemnice, które ona
ukazywała mu posłusznie. Przed chwilą oglądał jej cipeczkę i łono zarośnięte
niewielkim paseczkiem. Teraz patrzył na jej piersi z odległości kilku
centymetrów. Jej również rozszerzone oczy, rozchylone usta, sprawiły, ze
odleciał. Upajał się swoją władzą, dominacją. Miał ją na wyłączność i mógł z
nią robić wszystko. No, prawie wszystko…. Nie czekał z pieszczotami. Zachłannie
przesuwał swoją lewą rękę po całym jej ciele, od ramion, po kolana. Dotyk jej
cudownych, wręcz idealnych ud rozpalał go nieziemsko. Prawą dłoń położył na
piersi dziewczyny. Masował ją, dotykał jej sutków, po czym bezceremonialnie
ścisnął go mocno. Jęk Kamili podziałał na niego jak płachta na byka.
Natychmiast przyssał się do drugiego sutka swoimi ustami. Lizał go, całował,
obejmował ustami, pociągał w górę, lekko szarpał. W końcu uznał, że czas na coś
jeszcze fajniejszego. Odsunął się trochę od niej, mając ją całą przed sobą.
- Unieś nogi wyżej –
zakomendrował.
- Bartek, nie rób tego… -
Kamila z obawą w głosie, ale posłusznie uniosła nogi w górę. Jego oczom okazała
się jej cipeczka bez żadnych osłon. Czuł jak kręci mu się w głowie.
- Nie zrobię – obiecał –
Jeśli mnie poprosisz o to. Dużo ładniej.
- Proszę mój panie, nie
rób mi niczego złego – z wysiłkiem spełniła polecenie Kamila.
- Dobrze, połóż mi zatem
nogi na moich ramionach – rozkazał a kuzynka niepewnie, lecz posłusznie
wykonała polecenie. Bartek pocałował ją w łydki i znów położył na niej. Ich
usta znalazły się blisko siebie. Bartek zaczął gorączkowo całować jej twarz.
Wsunął lewą rękę pod jej głowę, prawą błądził po jej ciele i w tym momencie
zaczął wykonywać ruchy jakby ją faktycznie posuwał, chociaż jego penis pozostawał
na wolności. Ta pozycja, w której Kamila była kompletnie zdana na niego i cała
sytuacja, sprawiły, że czuł się jeszcze bardziej podniecony niż na imprezie.
Wtedy było trochę inaczej, Kamila była po alkoholu, przed nim ostro zerżnał ją
Adrian i dziewczyna słabo kontaktowała. A teraz. Teraz miał ją dla siebie, była
zdana tylko na jego władzę. Jeszcze tylko czegoś mu brakowało.
- Podoba ci się prawda?
Chcę usłyszeć twoje jęki – i Kamila posłusznie zaczęła wydawać z siebie ciche
odgłosy. Bartek symulował posuwanie jeszcze bardziej zapamiętale. Widok
płynącej na kocu, pod jego ciałem dziewczyny i ciche a później nawet nieco
głośniejsze jęki Kamili, spowodowane jego jeszcze silniejszymi ruchami
doprowadziły go do szaleństwa. Czuł się jakby ruchał ją naprawdę. Czuł jak
niewiele brakuje mu do spełnienia, ale wiedział, że w tej pozycji nie osiągnie
tego. Jeszcze przez chwilę symulował sex z Kamilą, oszołomiony wsłuchując się w
jej jęki a potem zatrzymał się, zszedł z niej i położył bokiem.
- Weź go w rękę – poinstruował
podnieconym do granic głosem a gdy Kamila bez większego oporu spełniła
polecenie, dodał – Masuj go, zaprowadź mnie… Zrób mi dobrze.

- Chodź do wody –
powiedział – Obmyjemy się z tego wszystkiego.
- Ja muszę zaraz wracać do
domu, poźno jest – zaprotestowała słabo.
-Cóż, możesz pojechać z
moją spermą na wierzchu – popisał się standardowo złośliwością.
- No dobra, ale co z
ubraniami?
- Zostaną tu, to jakieś
dwadzieścia metrów, będziemy mieli je na oku.
- A jak ktoś weźmie? –
zapytała nieufnie, rozglądając się wokół.
- Nikogo tu nie ma i nikt
już nie przyjdzie o tej porze – uspokoił ją przynajmniej w jakims stopniu i
Kamila uznała, że ma rację. Wciąż drżąc lekko, wstała i nieco wstydliwie
przygarbiona ruszyła w kierunku wody. Za nią podążył Bartek bezwstydnie gapiąc
się na pośladki Kamili.

Bartkowi nie nudził mu się
ten dotyk i cała zabawa przeciągała się w nieskończoność. . Ale Kamila nagle
zebrała się w sobie i uznała, że za dużo tego.
- Dość już – i nie
czekając na reakcję kuzyna, wybiegła z wody. Ten niespiesznie podążył za nią,
chcąc wyłapać jeszcze ostatnie widoki jej nagiego ciała. W ciągu tych
kilkunastu minut spędzonych w wodzie, znów krew zaczęła mu się gotować i
chętnie spróbowałby raz jeszcze czegoś fajnego, ale coś go blokowało. Stał i
patrzył tylko jak kuzynka pospiesznie wkłada spodenki, koszulkę i buty. Nie
widząc innego wyjścia poszedł w jej ślady.
Pożegnanie wypadło niezbyt
gorąco. Wciąż oszołomiona Kamila sama nie wiedziała kiedy znalazła się na
przystanku, wsiadła w PKS i wróciła do domu. Wciąż drżącymi dłońmi otworzyła
drzwi i jak burza wpadła do pokoju.
- I hear voices in my head! Niggaz
that’s live, niggaz that’s dead! – bujał się Daniel w rytm nowo odkrytego
kawałka Blaq Poet.
- Może byś posłuchał
mojego głosu – wyrzuciła z siebie Kamila.
- A co się stało? –
zaniepokoił się lekko, widząc rozemocjonowaną ukochaną.
- No posłuchaj – streściła
mu przebieg całego dnia – I co ty na to? – zapytała po zakończeniu?
- Hm… - chrząknał –
Naprawdę nie masz na sobie niczego, oprócz tego co widzę?
- A tylko to cię
interesuje? – zirytowała się.
- Chcesz mi powiedzieć –
wysunął w jej stronę oskarżycielskim gestem palec – że jeździsz sobie po Polsce
bez stanika, bez majteczek a ja nic o tym nie wiem? No… To wymaga szerszej
dyskusji, rozprawy i surowej kary.
- O! A jakaż to karę
zaordynuje mi szanowny pan właściciel? - zadrwiła
- No na przykład szanowny
pan najpierw sprawdzi, czy strój służebnicy jest zgodny z jej wersją zeznań… -
Daniel obrzucił krytycznym spojrzeniem biurko.
- A wypchaj się. Nic z
tych rzeczy – zbuntowała się Kamila, składając ręce na wysokości biustu i
przyjmując wyczekującą postawę
- Zobaczymy – Daniel
wzruszył beztrosko ramionami i błyskawicznie chwycił za spodenki Kamili,
ściągając je na sam dół, zanim dziewczyna zdolała zareagować..
- Przestań! –
bezskutecznie próbowała go powstrzymać – Mało co jeden napaleniec mnie nie
zgwałcił, teraz drugi?
- Tak to już zawsze jest,
że jak młodzi piłkarze spieprzą akcję to potem stare repy muszą ratować
sytuację – uśmiechnął się zawadiacko chwytając dziewczynę za pośladki, unosząc
ją i sadzając bezceremonialnie na biurku.
- Co ty nie powiesz. A
może… - urwała, bo Daniel błyskawicznie przykleił się swoimi ustami do jej.
Tylko przez chwilę stawiała opór. Potem zatonęła w ich smaku czując gęsią
skórkę przechodzącą przez jej ciało. W końcu Daniel oderwał się od niej.
- A teraz ręce do góry, bo
strzelam – uprzedził lekko chrapliwym tonem. Głos i jego zniewalające
spojrzenie sprawiły, że Kamila ani myślała o sprzeciwie. Posłusznie wykonała
rozkaz i po dwóch sekundach jej jedynym elementem ubrania zostały tylko buty.
Znów zbliżył się do jej twarzy, całując ją namiętnie w usta.
- Podobała ci się ta
historia nad jeziorem? – zapytał lekko łamiącym się z podniecenia głosem.
- Nie… – westchnęła
jękliwie Kamila.
- Nie kłam – uderzył lekko
dłonią w jej łono a Kamila drgnęła i jęknęła.
- No dobra, trochę tak…
- Tylko trochę? – zapytał
masując swoimi palcami jej łono, zbliżając się niebezpiecznie do łechtaczki.
- Chcę wiedzieć, co czułaś
tam – popchnął ją lekko do przodu, tak, że oparła się na łokciach a on nachylił
się nieco – Tak długo jak będziesz opowiadać, tak długo będę ci robił dobrze –
to mówiąc złożył namiętny pocałunek na jej łonie. A potem rozłożył jej nogi
jeszcze szerzej i Kamila poczuła przyspieszony, gorący oddech swojego chłopaka
na cipeczce. Poczuła jak wilgotnieje w błyskawicznym tempie.
- Och… - jęknęła, czując
jak jej ciało zaczyna żyć własnym życiem. – Czułam niepokój… Strach. A potem
podniecenie… Rozpaliło mnie to trochę… - starała się ostrożnie dobierać słowa,
co nie przychodziło jej łatwo - Żałowałam, że nie ma tam Ciebie, żebyś zrobił,
to co teraz… - położyła dłoń na swoim wzgórku wzmacniając tym samym doznania
wywoływane językiem Daniela i po sekundzie poczuła, że nie jest w stanie skupić
się na mówieniu. Daniel kontynuował swe dzieło jeszcze przez chwilę a potem
odsunał się i błyskawicznym ruchem rozpiął swe spodnie.

- Twojego, to oczywiste –
z trudem wydobyła z siebie głos. – Tylko ciebie chcę czuć w sobie – zapewniła
go żarliwie.
- A teraz chcesz wolniej,
spokojniej, czy szybko i ostro? – zapytał poruszając się w niej średnim tempem.
- Chcę tak, jak ty chcesz.
Zrób to, jak pragniesz… Zrób ze mną wszystko… - jękneła po raz kolejny, czując
wypełniającego ją gorącego penisa przesuwającego się w górę i w dół.
- Chcę być w tobie jak
najdłużej, choć przy takiej królewnie jest to raczej niemożliwe… - wysapał
przyspieszając nieco tempo
- Ooch… - jękneła Kamila
czując coraz mocniejsze doznania tak fizyczne jak i duchowe, rozumiejąc co
Daniel chciał przekazać poprzez to co powiedział.
- Chcę się kochać z tobą,
jak ze swoją przyszłą żoną… – rozpędzał się Daniel, czując jak jego słowa
rozgrzewają dziewczynę do granic wytrzymałości. Zamilkł na chwilę skupiając się
bardziej na obrzuceniu pożądliwym spojrzeniem ciała ujeżdżanej przez niego
Kamili.
- Nie żartuj… - jęknęła
głośno Kamila czując jak mięśnie zaczynają się mocno napinać.
- Zaciśnij swoje uda na
mnie, mocno – nakazał, czując, że dziewczyna jest bliżej niż on. Kamila
posłusznie wypełniła polecenie. Daniel poczuł się uwięziony i zaczął ją posuwać
dużo szybciej, przesuwając swe dłonie po piersiach dziewczyny. Jego ruchy
doprowadziły dziewczynę do wydawania z siebie coraz głośniejszych jęków.
- Głęboko… – wysapała z
jękiem Kamila. Daniel nie do końca zrozumiał, czy to zachwyt, czy skarga.
- Kochanie, nawet taka
dziewica jak Jula chce głębiej za każdym razem – odparł załamującym się głosem
i rżnął dalej swą dziewczynę w coraz bardziej ekspresowym tempie, wchodząc w
nią całą długością swojego penisa i wypełniając ją do samego końca.
- Juuuuż… - jego ruchy jak
i słowa doprowadziły ją na skraj szaleństwa. Niemal wbiła swe łokcie w biurko i
szeroko otwarła oczy, czując jak napinają się wszystkie mięśnie jej ciała.
Ostatni ułamek świadomości pozwolił jej na zaobserwowanie tego samego zjawiska
u Daniela. Widok napiętych mięśni i nabrzmiałych żył na silnych rękach
grzmocacego ją z furią chłopaka podniecił ją do granic. Zamknęła oczy i poczuła
jak oboje odlatują w kosmos. Wiedziała, że za nic nie chce wracać do
rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz