KAMILA.
NAUCZYCIELKA I UCZEŃ II. Nago w szkole.
Chłodne
mury szkolnego budynku, tylko na chwilę przyniosły jej ulgę. Wprawdzie na
szkolnym korytarzu panowała mniejsza temperatura, niż na zewnątrz, gdzie
wrześniowe słońce przygrzewało mocno, to przecież niewiele to zmieniało.
Decydował nastrój a nie termometr. A przecież dzisiaj na swój sposób zaczynała
nowe życie. No dobrze, to sformułowanie brzmiało za ostro, ale jakby nie
patrzeć, ustabilizowane życie nauczycielki z dniem dzisiejszym ulegało dużym
zmianom. A przynajmniej jednej, za to kosmicznej.
Ponad
dwa miesiące temu… Powrót do domu po sobotniej chwili zapomnienia był dość
ciężki, choć Daniel już wcześniej dał znać, że niby nic się nie stało. Ale dla
niej stało się. Pierwszy raz zdradziła męża świadomie, choć gdyby nie wcześniejsze
akcje prowokowane przez Daniela, z pewnością nie doszłoby i do tej. Dodatkowo,
no tak… Podobało się to jej. Sebastian, choć młodziutki, młodszy o osiemnaście
lat był kimś nad wyraz wyjątkowym. I dał dowód, że nie zależało mu tylko na jej
tyłku, na jej cyckach. Wiedziała, że to było coś dużo więcej, niż jakiś
przygodny seks.
Tylko
co z tego? Kochała Daniela, mężczyznę swojego życia i miała świadomość, że za
pozwoleniem, czy nie, zrobiła coś niewłaściwego. Choć fajnego. Dlatego „kara”
jaką wymyślił mąż, została przyjęta przez nią tak z osłupieniem, jak i z
pokorą. Chociaż kontrowersyjna, nie czuła się na siłach, by jakoś wybitnie
protestować. Choć stała w sprzeczności z nią samą, z jej osobowością,
wychowaniem, poglądami, to przecież z drugiej strony dla wielu dziewczyn byłaby
nie karą, tylko nagrodą.
Ale
Kamila był zdecydowanie z tych „pierwszych”. Dlatego owa „kara” wpływała na nią
deprymująco. W sumie to nie bała się, że Sebastian wykorzysta to w jakiś
perfidny sposób. Nie, nie był taki, wierzyła w to. Ale przecież sam fakt..
Sam
fakt. „Od września, do czerwca, przez cały rok szkolny, w każdy piątek w tym
okresie będziesz własnością Sebastiana”. Jakby poczuła się młodsza niemal o
piętnaście lat i usłyszała swojego ojca. Choć w ciągu tego okres, dorosła,
dojrzała i stała się mniej ortodoksyjna. No, ale wtedy podobne słowa, nie
brzmiały tak radykalnie.
Dlatego
stukając obcasem po szkolnym korytarzu, czuła ciepło swojego ciała, czuła jak
oblewa ją pot, wprowadzając w niezbyt przyjemny nastrój. Aczkolwiek także
nastrój ekscytacji, pewnego oczekiwania. Dzisiaj był trzeci wrzesień. Pierwsza
lekcja polskiego ze swoją klasą. I jednocześnie pierwszy piątek nowego roku
szkolnego.
Otworzyła
drzwi do sali lekcyjnej, wpuszczając przypatrujących się jej po letniej
przerwie uczniów. Nic nowego. Wiedziała, że podoba się mężczyznom i nie była
tego w stanie zmienić. Przecież nie ogoli się na łyso i nie zacznie wkładać
worka kartofli zamiast szarej spódniczki do kolan i białej koszuli, które miała
teraz na sobie. Swoim wyglądem przypominała bardziej katechetkę, niż podobno
najpiękniejszą nauczycielkę, jaka kiedykolwiek uczyła w tym gimnazjum – takie
opinie słyszała mimo woli. Nie zmieniało to faktu, że wciąż przyciągała
spojrzenia.

Kamila
uniknęła spojrzenia przy wpuszczaniu uczniów do sali, oddając się przy tym
całkowicie przeglądaniu dziennika lekcyjnego.
Z
powodu tej rozłąki, nie wiedziała nawet co Sebastian myśli o tym wszystkim. Jak
zareagował, gdy Daniel zasugerował a potem przekazał mu coś takiego? Na czym mu
najbardziej zależy? Na niej, Kamili, na jej towarzystwie, na rozmowie, po
prostu na wspólnym spędzaniu czasu? Możliwe, przecież dobrze czuli się ze sobą
i w szkole i jeszcze bardziej, gdy doszło do tamtej wizyty, zanim deszcz
zagonił ich do domu. Czy może jednak na darmowym seksie, bez uczucia, ot tak,
by włożyć i przelecieć swoją nauczycielkę? Przecież jest piętnastolatkiem. I to
płci męskiej. Miał taką okazję do wykorzystania… Co weźmie górę?
Uwielbiała
go. Ale nie chciała by rozwiązywał sprawy w ten sposób. By przychodził do niej
w piątek po szkole i rozkazywał „proszę zdjąć majtki pani profesor”. Albo
„Wypnij tyłek, bo ruchać mi się chce”.
Nie
dopuszczała takich myśli do głowy.
Ale
przewijały się je w niej przez niemal całe czterdzieści pięć minut. Nie dało
rady uniknąć kontaktu wzrokowego z chłopakiem, było to niemożliwe. Ale nie
wyczytała z nich nic. Choć może… Pewnego rodzaju napięcie, jakby wahanie,
oczekiwanie, czujność. Tak jakby on też nie wiedział jak się zachować w tej
sytuacji. Na co może sobie pozwolić a czego chciałby uniknąć.
Te
wnioski przyniosły jej lekką ulgę. Jeżeli były prawdziwe, świadczyły o tym, że
nie zmienił się w jakiegoś niewyżytego bęcwała pragnącego tylko dorwać się do
gołego tyłka atrakcyjnej nauczycielki.
Czterdzieści
pięć minut. Potem co? Powrót do domu i czekanie na wizytę Sebastiana? Tętno
przyspieszało jej na myśl o takim rozwoju wypadków. Jakby to miało wyglądać?
Przyjdzie i co…?
Całe
szczęście, że lekcja była dość luźna i nie musiała skupiać się za bardzo na
materiale. W zasadzie omówiła nieco program materiału na trzeci rok gimnazjum.
Podała spis lektur. Nawet tutaj wyrwało się jej:
- To
może przelecimy sobie pobieżnie spis… - urwała, rumieniąc się lekko, jakby
powiedziała coś niewłaściwego. Ale klasa nie zareagowała. Widocznie myśli
gimnazjalistów biegły w zupełnie innym kierunku, niż te tłoczące się w mózgu
nauczycielki.
W
jakiś sposób uspokoiła się. Minuty leciały i w końcu dzwonek dał sygnał
kończący pracę na dziś. Jej klasa, jak i ona sama kończyła zajęcia na dziś.
Usiadła
przy biurku notując coś w dzienniku, słysząc jak uczniowie po kolei opuszczają
klasę. Gdy uspokoiło się kompletnie, usłyszała odgłos zamykanych drzwi.
Odwróciła głowę i zaskoczona ujrzała Sebastiana, zamykającego je na patent.
Bynajmniej nie zamierzał opuścić sali. Odwrócił się i podszedł do pierwszej
ławki w środkowym rzędzie, siadając na krześle. Kamila poczuła żywsze bicie
serca.
- Coś
nie tak? Nie zrozumiałeś czegoś, liczysz na jakieś korepetycje? – spróbowała
nieco żartobliwie rozładować przede wszystkim własne napięcie.
- O
tak, korepetycje to w tym kontekście właściwe wyrażenie – łobuzersko uśmiechnął
się chłopak, aczkolwiek uśmiech nieco przygasł po tym, gdy uczeń spojrzał w oczy
nauczycielki, które żadnej wesołości nie wyrażały.
- To
słucham, czego szanowny pan nie zrozumiał? – Kamila wysiliła się na lekki luz.
-
Chodzi mi o wyjaśnienie jednej sytuacji, która zagmatwała się dość mocno i
pewnie potrzebuje naświetlenia…
-
Jakiej sytuacji? – zapytała nauczycielka, gdy chłopak przerwał zaczerpując
powietrza.

- Więc
jeszcze raz. Co masz na myśli?
- Wie
pani dobrze i nie wiem, dlaczego ucieka pani od tematu. Chodzi o to co się
stało w ostatnią sobotę czerwca – starał się patrzyć uważnie w oczy nauczycielki,
by wyczytać z nich jakąkolwiek reakcję. Po sekundzie oczy uciekły w inne
miejsce.
- I co
zamierzasz mi wyjaśniać?
-
Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że to co się stało, nie ma jak dla mnie
żadnego związku z Danielem. Owszem, coś tam wcześniej mi powiedział, dał
kontakt na forum. Ale ja tak sam z siebie…
- Nie
dziwię się… - odparła mało skromnie nauczycielka. – A mogę wiedzieć co
konkretnie Daniel ci naopowiadał? – prawdę mówiąc skóra jej ścierpła. Czy aby
ten szalony człek nie zdradził największych tajemnic? Wolałaby tego uniknąć?
- W
sumie to nic ponad to, co przed sekundą powiedziałem – deklarował Sebastian a
Kamila tonęła w jego oczach. – Wolałbym, abyśmy zajęli się bezpośrednio tym, do
czego doszło między nami… - zawahał się na moment. – I do czego może dojść
jeszcze – Kamila niemal podskoczyła.
- No
do czego doszło…? – uratowała się jakąś desperacką i mało inteligentną
odpowiedzią, nie znajdując pomysłu na żadną ripostę.
- Nie
ułatwia mi pani zadania a prawdę mówiąc wolałbym, by był to dialog a nie
monolog. Chyba, że takie sytuacje to dla pani normalka… - podpuścił ją lekko,
udając nieco urażonego.
- Nie,
to nie jest normalka. To mi się nie zdarza w ogóle – zapewniła go gorliwie
Kamila, jakby rehabilitując się za wytkniętą oziębłość. – Aczkolwiek nie wiem
do czego zmierzasz…
- Pani
profesor… Ma pani męża, który ma na panią olbrzymi wpływ i nakazał, aby
oddawała się pani pod moje polecenia każdego piątku przez rok szkolny. Czy to
jest nic? Czy to co zrobiliśmy w czerwcu, to też jest nic? Bo dla mnie na pewno
nie…
- A
czym dla ciebie to było? – pytała na serio. Bardzo chciała usłyszeć, jak
chłopak potraktował tamtą noc.
-
Chętnie o tym opowiem, ale chciałbym, żeby pani coś dla mnie w zamian zrobiła.
- Co
takiego miałabym zrobić?
- Chcę
by pani zdjęła z siebie tę spódniczkę i koszulę. Nie chcę wykorzystywać tego,
co nakazał Daniel – dodał szybko, widząc drgnięcie Kamili. – Nie mam zamiaru
traktować pani w przedmiotowy sposób, ale chciałbym, zobaczyć panią w samej bieliźnie.
- A co
jeśli się nie zgodzę? – zapytała wprost, unikając teatralnych gestów
wyrażających oburzenie. Przecież tak naprawdę stała na straconej pozycji.

-
Zapominasz, że jesteśmy w szkole. W każdej chwili może tu zajrzeć sprzątaczka.
-
Drzwi są zamknięte. A my siedzimy cicho. Nawet jeśli będzie się natarczywie
dobijać, uspokoi ją pani jakimś prostym wytłumaczeniem.
- A ty
na wszystko masz rozwiązanie? I dlaczego uważasz, że powinno mnie
zainteresować, to co masz do powiedzenia?
- To
co mamy oboje do powiedzenia – uściślił Sebastian. – Jeżeli jest pani taka, za
jaką ją biorę i taka, której coś takiego zdarza się raz w życiu, to znaczy, że
musiało się stać coś niezwykłego. I nie zostawi pani tego wszystkiego ot tak
bez słowa wyjaśnienia. Chociaż w sumie to bardzo kobiece. Ale nie sądzę, by
pani… Myślę, że chce pani o tym porozmawiać i dowiedzieć się tego co myślę, no
i tak dalej…
-
Spryciarz – mruknęła do siebie cichutko Kamila. Czuła lekkie zamieszanie w
głowie. Miała teraz, tutaj w szkole rozbierać się przed swoim uczniem? – Jeśli
rozbiorę się, to co dalej?
-
Dalej? Porozmawiamy. Na poważnie.
- I do
tego musze być w samych majtkach? – zadrwiła lekko złośliwym tonem.
-
Proszę nie przedłużać – odparł łagodnie, znów uśmiechając się nieporadnie. –
Oboje dajemy coś od siebie w tej sytuacji.
Jego
nieziemskie oczy hipnotyzowały ją. Nie do uwierzenia. Taki piętnastolatek.
Owszem, niezwykły, wyjątkowy, ale jednak. Kamila jakby wbrew sobie wstała,
starając się ukryć drżenie nóg i wyszła przed biurko. Musiała oprzeć się o nie,
rozpinając powoli koszulę. Wbiła wzrok w chłopaka. Uśmiech zgasł mu nieco, tylko
w kącikach ust pozostało coś na jego kształt. Kamila zrzuciła z siebie koszulę,
pozostając w samym białym staniku. Z dużym oporem sięgnęła do zamknięcia w
spódniczce. Zamknęła oczy i jakby zawahała się na moment, zastanawiając się nad
tym co ona właściwie robi? Ale nie miała specjalnego wyboru. Po kilku sekundach
szara spódniczka opadła na podłogę. Kamila z bijącym sercem oparła się raz
jeszcze o biurko, czując się w staniku i białych majtkach bardziej naga, niż
gdyby faktycznie taka była.
- No
więc słucham… - postanowiła zagrać niewzruszoną, co raczej jej nie wyszło.
Splotła dłonie na wysokości łona, przyjmując wyczekującą pozycję.
-
Więc, jak wspomniałem, nie zrobiłem tego, dlatego, że Daniel tak chciał. On mi
tylko ułatwił drogę. I co najważniejsze, nie chodziło mi o to, że jest pani
świetną laską, czy coś… Jest pani czymś więcej. Ja naprawdę panią lubię… -
uśmiechał się lekko nieporadnie.
- I z
tego lubienia, teraz mnie rozbierasz?

Nie
znalazła odpowiedzi na tak zadane pytanie. Albo wyszłaby na obłudną hipokrytkę,
albo na napuszoną sukę.
- A
co, jeśli powiem, że mam w głębokim poważaniu sugestie mojego męża?
-
Wtedy sam musiałbym się wysilić… - przyznał chłopak.
- No
właśnie… - pokiwała głową Kamila, usiłując odzyskać luz i przejąć kontrolę nad
tą dziwna sytuacją. – I jakbyś to zrobił?
- Może
zagralibyśmy w coś. W znajomość lektur. I wtedy i tak rozebrałbym panią do
końca – znów uśmiechnął się zawadiacko, nie spuszczając wzroku z oczu
nauczycielki, choć mógł patrzeć na inne, niemniej ciekawe części ciała.
- A
kto powiedział, że bym się na to zgodziła? – poczuła się pewniej, spychając go
do obrony.
-
Takie są realia… - odparł dyplomatycznie szukając lepszego wyjaśnienia.
- Ale
mieliśmy mówić o tym co by było gdyby. Poza tym, zawszę mogę wyrazić swoje
zdanie i odmówić wykonania tego co nakazał Daniel?
- Pani
profesor… - odezwał się Sebastian poważniej. – Czy w czerwcu zadecydowały
jakieś rozporządzenia i nakazy? Przyjechała pani do mnie, chciała się pani ze
mną spotkać. Nie wiem po co, nie wiem, czy chciała pani tego ci się stało. Ale
stało się, zrobiliśmy to. Kochaliśmy się – powiedział z delikatnym naciskiem po
sekundzie przerwy patrząc w oczy nauczycielki. – Chciała pani tego. Mam to
potraktować jako jednorazowy wybryk, że chciała pani ze mną… Na jeden raz? Że
wybiera sobie pani co jakiś czas jakiegoś młodzieńca i uprawia z nim seks? Tak
mam o pani myśleć?
Zastrzelił
ją tym wywodem i tym razem ona poczuła się zepchnięta do defensywy.
- Nie…
- odparła wolno, namyślając co odpowiedzieć na takie dictum. – Ale jeśli
nastąpiło to pod wpływem chwili? Nie wziąłeś tego pod uwagę?
- Pod
wpływem chwili przyjechała pani do mnie bez bielizny i zrobiła to co zrobiła? –
nieporadnie, lekko nerwowym ruchem odgarnął opadający na twarz kosmyk swoich
blond włosów. – To brzmi nielogicznie, choć kobiety słyną z braku logiki –
uśmiechnął się zaczepnie. – Ale nie aż tak.
-
Czyli jak według ciebie to wyglądało? – chciała usłyszeć jego wersję wydarzeń.
- Wie
pani, że mi się pani podoba – wstał z ławki i zbliżył się do wciąż opartej o
biurko nauczycielki. – Już to powiedziałem. Lubię pani oczy, pani uśmiech, pani
nieporadność gdy prowadzi pani lekcję i ktoś czasem zapędzi w kozi róg. Pani
nieśmiałość i próbę zgrywania pewnej siebie. I wiele innych rzeczy. Ale niech
pani nie prosi o to, żebym opowiadał za panią, to o czym pani myślała wtedy, co
czuła. Bo wie pani o tym lepiej, niż ja. Dlatego niech pani opowie.
- Ach
tak… Myślę, że wolałabym to zostawić dla siebie – poczuła się lekko osaczona,
tak jego bliskością jak i tym wyznaniem.
- Tak
przypuszczałem. Ale ja nalegam.
-
Tyle, że ja nie mam na to ochoty.
-
Wobec tego poproszę by rozebrała się pani do naga – wystrzelił znienacka.
-
Dlaczego? – znów popisała się niezbyt mądrą reakcją.
-
Skoro nie chce pani wyjść z tej skorupy, nie chce się podzielić ze mną
wspomnieniem tego wydarzenia, to przynajmniej sobie popatrzę.
- Tak?
Jak na mięso?
-
Wychodzi na to, że wtedy to pani potraktowała mnie jak mięso. Wyjdzie na remis
– odparł pewnym tonem, który zaskoczył Kamilę. Odczekała kilka sekund.
- Nie,
nie podoba mi się to – skwitowała. – Koniec tego dobrego, ubieram się.
Ciekawa
reakcji chłopaka, spróbowała odwrócić się w stronę krzesła, na którym miała
ubranie, ale gdy tylko wykonała zwrot, Sebastian jednym susem znalazł się przy
niej i unieruchomił w uścisku.
- Nie
ma mowy – podkreślił z mocą. – Rozbieraj się!
-
Oszalałeś? – Nauczycielka była bardziej zdumiona, niż przestraszona. – Puszczaj
natychmiast.
- Nie ma mowy – powtórzył. – Skoro nie chcesz
pokazać wnętrza, pokażesz to co masz pod majtkami – to mówiąc, sięgnął dłonią
do zapięcia.
-
Przestań natychmiast! – nakazała głośno nauczycielka, niczym podczas lekcji. –
Jeszcze ktoś usłyszy!

-
Oddaj natychmiast! – nieco spanikowana Kamila odwróciła się w stronę ucznia,
starając się zakryć swe nagie piersi.
-
Proszę bardzo – Sebastian udowodnił, że poczucie humoru nie jest mu obce,
rzucając stanik przed siebie, tak, że spadł on na drugą ławkę w głębi klasy.
Ale na tym też polegał jego plan.
- Jak
małe dziecko – z trudem stłumiła złość nauczycielka. Odwróciła się po raz
kolejny, ale nie zdołała zrobić nawet kroku. Sebastian wykorzystał zmianę
pozycji i znajdując się za plecami Kamili przyciągnął ją do siebie a potem błyskawicznie
chwycił za gumkę od bielizny i ściągnął majtki na sam dół. Zblokowana przez
materiał, nauczycielka omal nie przewróciła się. Młodzieniec wykorzystał to
ściągając majtki z jej stóp. Z bijącym sercem wyprostował się, trzymając majtki
w dłoniach. Osłupiała nauczycielka stała przed nim naga, usiłując wyrwać się z
jego uścisku. Zrozumiała, że widział jej nagie pośladki, dotykał jej nagich
pleców…
- Nie
chciałaś po dobroci… - odpowiedział siląc się na stanowczość, choć głos drżał z
podniecenia.
-
Sebastian, przegiąłeś! Co ty robisz, puść mnie! – protestowała wychowawczyni,
starając się nie podnosić głosu.
- Nie
chciałaś sama, musiałem zrobić to za ciebie – ze swoistym poczuciem humoru
drobny blondyn zrzucił winę na nauczycielkę.

Przez
chwilę nie wiedziała co zrobić.
- Tego
chciałeś? Tak mnie traktujesz? – zapytała lekko drżącym głosem. Stała przodem,
zasłaniając dłonią swoje łono i piersi.
-
Chciałem po dobroci. Sama mnie zmusiłaś – patrzył na jej ciało. Kamila czuła
się gwałcona przede wszystkim jego wzrokiem, ale także tym, że z łatwością
przeszedł na „ty”. Czuła się coraz bardziej zniewolona.
- Dość
się napatrzyłeś, chcę się ubrać.
-
Dość? Nawet nie zacząłem. Zdejmij swe dłonie, chcę cię zobaczyć całą – odparł
łamiącym się głosem. Ten ton wprawiał Kamilę w szybsze bicie serca.
- Nie
ma mowy.
- No
dobrze… Opowiesz mi teraz o tym co się wydarzyło wtedy?
-
Wiesz dobrze co się stało, nie chcę o tym rozmawiać…
- No
to w takim razie posiedzimy tu dłużej – zauważyła, że Sebastian czuje się coraz
pewniej, w przeciwieństwie do niej samej. – Przejdź się dookoła sali, chcę
zobaczyć jak się poruszasz.
- Nie
ma mowy! – podkreśliła Kamila siląc się na stanowczość. – Skończmy tę komedię.

- Sebastian!
– wybuchnęła gniewem.
- Nie
możesz mi oddać, widzisz? – triumfował chłopak, uderzając raz jeszcze. – A
teraz maszeruj! – rozkazał, odwracając ją tyłem od tablicy.
Oszołomiona
Kamila nie zaprotestowała. Posłusznie odwróciła się i drżącym krokiem doszła do
końca sali, czując wzrok Sebastiana na swoich pośladkach. Odwróciła się i
wróciła w kierunku biurka. Cały czas wbijała wzrok w oczy Sebastiana. Nie mogła
się uwolnić od jego nieziemskiego spojrzenia. Teraz on sam stał przy biurku,
opierając się o nie, patrząc pożądliwym wzrokiem na jej nagie ciało. Kamila
podeszła do niego, zatrzymując się chyba zbyt blisko.
Widocznie
uznała się już za pokonaną i też chciała go dotknąć, tak jak on ją wcześniej.
Czy opór miał sens? Czy Sebastian nie miał racji, że mogła poprowadzić rozmowę
w innym kierunku? Czy nie mogła mu wcześniej opowiedzieć o tym wszystkim co
czuła tamtego dnia? Przecież chciała właśnie tej bliskości. To dlaczego tak mu
się stawiała? Nie lepiej zmienić front?
Bo
stała teraz kompletnie naga w klasowej sali, przed wciąż ubranym chłopakiem.
Ona, trzydziestoczteroletnia kobieta, nauczycielka, naga przed swym
piętnastoletnim uczniem. Czy domyślał się choć trochę, jak bardzo zniewala ją
ta, tak absurdalna jak i poniżająca sytuacja? Że zniewala tak bardzo, iż za
chwilę może kompletnie stracić kontrolę nad sobą? Że powstrzymuje ją tylko
resztka przyzwoitości?
Zamknęła na sekundę oczy, gdy dotarło do niej, że przegrała. Że nie ma argumentów na powstrzymanie tego co się stanie. Że nie może wygrać z nieziemsko błyszczącym wzrokiem Sebastiana, pieszczącym jej nagie piersi, ze sterczącymi sutkami, nagie, lekko opalone uda i przede wszystkim nagi, pokryty lekkim owłosionym paseczkiem wzgórek łonowy.
Nieprawdopodobnie
błyszczące błękitne oczy Sebastiana wprawiały nauczycielkę w nastrój niezwykle
przyjemnego poniżenia i rozkosznej uległości. Niesamowite dreszcze przebiegały
przez jej ciało. Choć broniła się przed tym, z wyschniętymi ustami, niecierpliwie
oczekiwała elektryzującego dotyku dłoni swojego ucznia.
Dotyk
nastąpił, gdy zadrżała z emocji, z trudem utrzymując się na nogach. Sebastian
od razu przytrzymał ją, łapiąc za biodra. Po czym jakby wykorzystując sytuację,
swoim ruchem, delikatnie, ale zdecydowanie zmusił ją do uklęknięcia.
Nauczycielka
ostrożnie oparła kolana o zimną posadzkę. Klęcząc naga przed górującym nad nią
atrakcyjnym, piętnastoletnim uczniem poczuła jeszcze większe poniżenie. Spojrzała
na niego z szeroko rozwartym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Szybkim i nerwowym
ruchem rozpiął spodnie a gestem dłoni zaprosił nauczycielkę do przejęcia
sprawy. Ta bezwolnie poddała się temu. Serce zabiło jej jak szalone. Już za
sekundę zobaczy penisa tego nieziemskiego blondyna w całej okazałości. Wtedy go
nie praktycznie nie widziała. Tylko czuła, gdy był już w środku.
Niemal
trzęsąc się, tak z lekkiego chłodu, jak i z olbrzymiego podniecenia, zsunęła w
dół tak spodnie, jak i bokserki. Jej oczom ukazał się dość szczupły, ale nawet
długi penis. Nie stał jeszcze twardo jak trzeba, ale był już duży. A więc tak
wygląda największy skarb, o którego widoku marzyły dziesiątki uczennic a pewnie
i niektóre nauczycielki! Chciała się niemal rzucić na niego. I w zasadzie
zrobiła to. Bez podchodów, bez prób, wzięła go w dłoń a potem pocałowała.
Wyczuła pulsowanie, penis twardniał. Nie czekała ani sekundy. Zamknęła oczy i zachłannie
wsunęła go w swoje usta, czując niezwykłe ciepło bijące od tej części ciała jak
i niesamowity żar we własnym wnętrzu.
Boże,
jakie to było cudowne uczucie! Miała w ustach penisa Sebastiana i masowała go
nimi zachłannie, starając się sprawić, by było mu jak najlepiej. Zachłannie,
wsuwając go sobie głęboko. Był jej i tylko jej, nie pozwoliłaby mu wyjąć go!
Nie… Chciała mu robić dobrze, czuła jak jest już twardy, jak penetruje jej
usta. Nie wytrzymała, wydając z siebie pomruki.
Klęczała
naga przed swoim uczniem i obciągała jego penisa. Drżała na całym ciele i gdy w
końcu otwarła szerzej usta, dla zaczerpnięcia oddechu, wydobył się z nich
przeciągły, drżący jęk.
Zobaczyła jak Sebastian dynamicznie unosi swe dłonie i ściąga z siebie koszulkę. Zawsze podniecał ją ten moment w wykonaniu Daniela i tym razem też podziałało. Spojrzała w jego nieziemskie oczy i czując maksymalne podniecenia, jak i dłonie Sebastiana, obejmujące niecierpliwie jej głowę, znów wsunęła sterczącego penisa w swe usta, tym razem dość płytko, wykorzystując do pieszczenia swój język. Po kilku sekundach jednak wróciła do tego co było uprzednio, czyli do głębszej penetracji i faktycznego obciągania.
Czuła
niezwykłą rozkosz, ale Sebastian przerwał tę czynność. Położył dłonie na jej
ramionach i nieporadnie próbował ją postawić na nogi. Osłabiona niezwykłym
podnieceniem Kamila początkowo nie była w stanie sprostać oczekiwaniom ucznia.
-
Możesz wstać? – zapytał cicho, głosem zdradzającym podniecenie.
Kamila
zebrała siły i uniosła się na drżących nogach. Pewnie upadłaby, gdyby uczeń nie
przytrzymał jej za biodra. Po czym z energią obrócił ją tak, że to ona oparła
się o biurko. Stał tuż przed nią. Blisko. Wykorzystał to, by zbliżyć swoje usta
do niej. Kamila nie była w stanie przeciwstawić się gorącemu pocałunkowi a po
sekundzie zaangażowała się w niego tak jak uprzednio w obciąganie. Po kilku
sekundach Sebastian przerwał jednak tę rozkoszną czynność.
-
Połóż się! – nakazał cicho a rozpalona nauczycielka spełniła jego oczekiwanie,
opierając się na łokciach. A więc to nastąpi! Za chwilę wbije w nią swego
penisa! Poczuła niezwykłe dreszcze.
-
Rozłóż nogi – bardziej poprosił, niż rozkazał. Osłabiona nauczycielka z trudem
wykonywała to polecenie, więc Sebastian sam rozsunął jej uda szeroko. Kamila szeroko
rozwartymi oczyma patrzyła jak chłopak gwałci wzrokiem jej cipkę, w której
teraz się niemal gotowało. Jakie to było poniżające i podniecające!
Tak,
była podniecona jak nigdy w ostatnich latach. Ona, stateczna kobieta z
zasadami, przykładna żona, leżała naga na biurku a między jej rozłożonymi
nogami, młody uczeń próbował wprowadzić w nią swojego penisa. Było to dla niej
coś niewyobrażalnego.
Zamglonym
wzrokiem patrzyła jak chłopak nakierowuje swojego penisa w stronę jej cipki.
Wstrzymała oddech rozchylając usta. Dotyk penisa sprawił, że drgnęła
gwałtownie, ale potem leżała, wciąż oparta na łokciach, jak sparaliżowana,
patrząc jak po kilku nieporadnych próbach Sebastian odnalazł właściwą drogę i
ruszył do przodu. Szeroko otwarte oczy Kamili, otwierały się jeszcze szerzej,
gdy penis wbił się w jej cipkę dość gwałtownie, gdyż z powodu ponadnaturalnej
ilości wilgoci, wszystko poszło jak z płatka.
-
Aaach…! - nie była w stanie powstrzymać jęku. Wciąż niemal sparaliżowana
patrzyła jak penis fascynującego ucznia znika wewnątrz jej cipki. Patrzyła jak
urzeczona i czuła go w sobie. A potem poczuła jak cofa się i napiera znów.
Wrażliwe ścianki pochwy dawały wyraźnie znać jak reagują na te ruchy.
Poczuła
się jak w raju. Chciała by trwało to jak najdłużej. Coś niewiarygodnego, jej
piętnastoletni uczeń, posuwał ją nagą na nauczycielskim biurku w sali
lekcyjnej. Powoli, jakby badając teren, jakby napawając się tym co robi. I za
którymś razem wreszcie wbił się na całą długość, docierając w głąb mokrej cipki
i wywołując tym ruchem kolejny jęk nauczycielki.
-
Pamiętaj, kocham się z tobą, nie wykorzystuję tego… - wysapał nerwowo, drżącym
głosem Sebastian. Jego zniewalające spojrzenie, drżący z podniecenia głos i
penis, który niespiesznie, za to dokładnie penetrował jej cipkę, doprowadzały
Kamilę niemal do omdlenia. Udzieliło się tak ogromne podniecenie, że nie była w
stanie zapanować nad swoimi emocjami i zaczęła regularnie jęczeć, przy każdym
kolejnym posunięciu. To wszystko było tak samo perwersyjne jak i jednocześnie romantyczne.
Czuła,
że faktycznie kocha się a nią, to słowo było odpowiednie. Nie zachowywał się
jak dzieciak, któremu nadarzyła się okazja do wydymania pięknej nauczycielki,
wsuwał swojego penisa nie spiesząc się i koncentrując na innych pieszczotach.
Obrócił ją lekko na bok, rozkładając szeroko prawą nogę Kamili, trzymając ją
mocno za łydkę a lewą położył na swoim barku. W pewnym momencie odwrócił się w
prawo i zaczął całować stopę nauczycielki. Ta, bezwolnie poddała się tej
kolejnej, miłej pieszczocie. Swą wolną prawą rękę przesuwał po jej ciele,
brzuchu, piersiach, aczkolwiek najczęściej trzymał ją na wzgórku wywołując tym
samym niemal konwulsje u Kamili.
Ale
nieoczekiwanie Sebastian zapragnął nowych bodźców.
Dość
nagle przystanął, po czym chwycił mocno za uda rozanieloną nauczycielkę
przyciągając ją do siebie. Ten męski, zdecydowany ruch sprawił, że jęknęła
głośniej. Teraz miał ją jeszcze dostępniejszą, gdy jej cipka znalazła się nieco
poza krawędzią biurka. Teraz mógł wchodzić jeszcze głębiej. I zrobił to. Już
pierwsze wejście wywołało kolejny jęk Kamili. W ślad za tym poszedł kolejny
głęboki cios a potem następny. Sebastian zwiększył tempo. Teraz było mu jeszcze
wygodniej i w tym momencie totalnie narzucił swą wolę nauczycielce.
Kamila
poczuła, że wchodzi w nią głębiej i przede wszystkim szybciej. Coraz szybciej,
coraz mocniej, coraz agresywniej. Jak zaczarowana patrzyła na ruchy jego ud i
na swoje ciało, które biernie poddało się dominacji piętnastolatka, przesuwając
się po biurku w rytm jego mocnych ruchów. Poczuła, że już się z nią nie kochał.
Teraz
ją po prostu pierdolił.
Jego
ruchy stawały się coraz dynamiczniejsze. Wiedziała, że nie może się powstrzymać
i zmierza ku orgazmowi. Jego uda uderzały o rozłożone nogi nauczycielki a penis
wdzierał się bardzo głęboko. Kamila nie wytrzymała i teraz jęk wydobywał się z
niej przy każdym pchnięciu Sebastiana. Wciąż bała się, że ktoś może usłyszeć co
dzieje się w klasie, ale nie była w stanie powstrzymać swoich odgłosów.
Oszalała z rozkoszy, całkowicie poddała się dominacji ucznia. Mógł z nią robić
co chce. I robił, rżnął, w akompaniamencie odgłosu zderzających się ciał i
jęków nauczycielki. Kamila poczuła niewiarygodny skurcz w pochwie. Mięśnie jej
ud zacisnęły się silnie jak nigdy. Chwilę później poczuła podobne objawy u
pieprzącego ją ucznia. Poruszający się jak dziki zwierz Sebastian zalał wnętrze
jej cipki swoją spermą. Pomimo tego, jeszcze przez kilkadziesiąt sekund
poruszał się w niej, jakby mu było mało, jakby za żadne skarby nie chciał
opuszczać tak przyjemnego miejsca.
Także
Kamila nie chciała się ruszyć, choć w zasadzie bardziej nie mogła. Po
intensywnym orgazmie, zwykłe klasowe biurko stało się wygodnym miejscem na to
by dojść do siebie. Cała sytuacja poprzedzająca seks, jak i sam Sebastian
doprowadziły ją do takiego stanu, że ledwo kontaktowała. Nie zauważyła nawet,
że chłopak ubrał się i pojawił znów przy niej, intensywnie wpatrując się
bezbronne nagie miejsca na jej ciele. W jej piersi, długie nagie nogi a przede
wszystkim w jej wzgórek łonowy wystawiony bezwstydnie na widok zaciekawionego
młodzieńca. Wzrok nie wystarczył i nauczycielka poczuła delikatny dotyk dłoni
na swoim brzuchu, biuście, łonie. W tym momencie po takim orgazmie, nie było to
tak przyjemne jak przedtem i przywróciło ją do życia. Powoli ześlizgnęła się z
biurka i nieporadnie stanęła na nogi, celem ubrania się.
Usłyszała
tylko cichy, sympatyczny śmiech. Odwróciła się, czując niemal namacalnie spojrzenie
Sebastiana na swoich pośladkach. Ubranie się i względne doprowadzenie do
porządku zajęło jej kilka minut. Uczeń nie odzywał się, jednocześnie nie
spuszczając z niej pełnego uwielbienia wzroku, który doprowadzał Kamilę tak do
zmieszania, jak i motylków w brzuchu.
- Jedziesz
teraz do domu? – zapytała, jak gdyby nigdy nic.
- Nie,
ja nie z takich… - pokiwał przecząco głową. – Idziemy do ciebie, dobrze?
Zrobisz jakiś obiad, porozmawiamy o tych lekturach, dobrze?
Nic
nie wskazywało, że żartował. Naprawdę chciał z nią spędzić czas „normalnie”.
Kamila z ogromnym zdziwieniem poczuła się szczęśliwa.
super opowiadanie! :)
OdpowiedzUsuńkiedy mozna spodziewać się kolejnego??
miałęś może taka nauczycielke w szkole czy jakaś inna inspiracja? :P / Adrian
Jak już pisałem, opowiadania będą się ukazywać co dwa, trzy tygodnie, naprzemiennie mieszając serie.
OdpowiedzUsuńInspiracji nie będę zdradzał:)
Choć, chociaż, choć... strasznie się powtarzasz na początku
OdpowiedzUsuńZnajome to wszystko i bliskie. Przyjemnie się czyta, z naciskiem na przyjemnie...;)
OdpowiedzUsuń