Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 czerwca 2014




KAMILA. NAUCZYCIELKA I UCZEŃ II. Nago w szkole.

Chłodne mury szkolnego budynku, tylko na chwilę przyniosły jej ulgę. Wprawdzie na szkolnym korytarzu panowała mniejsza temperatura, niż na zewnątrz, gdzie wrześniowe słońce przygrzewało mocno, to przecież niewiele to zmieniało. Decydował nastrój a nie termometr. A przecież dzisiaj na swój sposób zaczynała nowe życie. No dobrze, to sformułowanie brzmiało za ostro, ale jakby nie patrzeć, ustabilizowane życie nauczycielki z dniem dzisiejszym ulegało dużym zmianom. A przynajmniej jednej, za to kosmicznej.
Ponad dwa miesiące temu… Powrót do domu po sobotniej chwili zapomnienia był dość ciężki, choć Daniel już wcześniej dał znać, że niby nic się nie stało. Ale dla niej stało się. Pierwszy raz zdradziła męża świadomie, choć gdyby nie wcześniejsze akcje prowokowane przez Daniela, z pewnością nie doszłoby i do tej. Dodatkowo, no tak… Podobało się to jej. Sebastian, choć młodziutki, młodszy o osiemnaście lat był kimś nad wyraz wyjątkowym. I dał dowód, że nie zależało mu tylko na jej tyłku, na jej cyckach. Wiedziała, że to było coś dużo więcej, niż jakiś przygodny seks.

Tylko co z tego? Kochała Daniela, mężczyznę swojego życia i miała świadomość, że za pozwoleniem, czy nie, zrobiła coś niewłaściwego. Choć fajnego. Dlatego „kara” jaką wymyślił mąż, została przyjęta przez nią tak z osłupieniem, jak i z pokorą. Chociaż kontrowersyjna, nie czuła się na siłach, by jakoś wybitnie protestować. Choć stała w sprzeczności z nią samą, z jej osobowością, wychowaniem, poglądami, to przecież z drugiej strony dla wielu dziewczyn byłaby nie karą, tylko nagrodą.
Ale Kamila był zdecydowanie z tych „pierwszych”. Dlatego owa „kara” wpływała na nią deprymująco. W sumie to nie bała się, że Sebastian wykorzysta to w jakiś perfidny sposób. Nie, nie był taki, wierzyła w to. Ale przecież sam fakt..
Sam fakt. „Od września, do czerwca, przez cały rok szkolny, w każdy piątek w tym okresie będziesz własnością Sebastiana”. Jakby poczuła się młodsza niemal o piętnaście lat i usłyszała swojego ojca. Choć w ciągu tego okres, dorosła, dojrzała i stała się mniej ortodoksyjna. No, ale wtedy podobne słowa, nie brzmiały tak radykalnie.
Dlatego stukając obcasem po szkolnym korytarzu, czuła ciepło swojego ciała, czuła jak oblewa ją pot, wprowadzając w niezbyt przyjemny nastrój. Aczkolwiek także nastrój ekscytacji, pewnego oczekiwania. Dzisiaj był trzeci wrzesień. Pierwsza lekcja polskiego ze swoją klasą. I jednocześnie pierwszy piątek nowego roku szkolnego.
Otworzyła drzwi do sali lekcyjnej, wpuszczając przypatrujących się jej po letniej przerwie uczniów. Nic nowego. Wiedziała, że podoba się mężczyznom i nie była tego w stanie zmienić. Przecież nie ogoli się na łyso i nie zacznie wkładać worka kartofli zamiast szarej spódniczki do kolan i białej koszuli, które miała teraz na sobie. Swoim wyglądem przypominała bardziej katechetkę, niż podobno najpiękniejszą nauczycielkę, jaka kiedykolwiek uczyła w tym gimnazjum – takie opinie słyszała mimo woli. Nie zmieniało to faktu, że wciąż przyciągała spojrzenia.
I najbardziej chciała uniknąć tego jednego, lecz wiedziała, że to niemożliwe. Tym bardziej, że nie widzieli się od tamtego weekendu. Posiedzieli trochę w pokoju. Sebastian starał się jak mógł, ale Kamila czuła się mocno niezręcznie. Po dwóch godzinach wsiadła w pociąg i wróciła do domu. Z tego co wiedziała, Sebastian wyjechał wraz z rodzicami niemal na całe dwa miesiące do Norwegii, na zbieranie owoców. Biedaczysko, nie miał nawet porządnych wakacji. Jak na przykład Agata, ta siedząca w pierwszej ławce opowiadająca cicho koleżance o cudach Egiptu i Morza Śródziemnego.
Kamila uniknęła spojrzenia przy wpuszczaniu uczniów do sali, oddając się przy tym całkowicie przeglądaniu dziennika lekcyjnego.
Z powodu tej rozłąki, nie wiedziała nawet co Sebastian myśli o tym wszystkim. Jak zareagował, gdy Daniel zasugerował a potem przekazał mu coś takiego? Na czym mu najbardziej zależy? Na niej, Kamili, na jej towarzystwie, na rozmowie, po prostu na wspólnym spędzaniu czasu? Możliwe, przecież dobrze czuli się ze sobą i w szkole i jeszcze bardziej, gdy doszło do tamtej wizyty, zanim deszcz zagonił ich do domu. Czy może jednak na darmowym seksie, bez uczucia, ot tak, by włożyć i przelecieć swoją nauczycielkę? Przecież jest piętnastolatkiem. I to płci męskiej. Miał taką okazję do wykorzystania… Co weźmie górę?
Uwielbiała go. Ale nie chciała by rozwiązywał sprawy w ten sposób. By przychodził do niej w piątek po szkole i rozkazywał „proszę zdjąć majtki pani profesor”. Albo „Wypnij tyłek, bo ruchać mi się chce”.
Nie dopuszczała takich myśli do głowy.
Ale przewijały się je w niej przez niemal całe czterdzieści pięć minut. Nie dało rady uniknąć kontaktu wzrokowego z chłopakiem, było to niemożliwe. Ale nie wyczytała z nich nic. Choć może… Pewnego rodzaju napięcie, jakby wahanie, oczekiwanie, czujność. Tak jakby on też nie wiedział jak się zachować w tej sytuacji. Na co może sobie pozwolić a czego chciałby uniknąć.
Te wnioski przyniosły jej lekką ulgę. Jeżeli były prawdziwe, świadczyły o tym, że nie zmienił się w jakiegoś niewyżytego bęcwała pragnącego tylko dorwać się do gołego tyłka atrakcyjnej nauczycielki.
Czterdzieści pięć minut. Potem co? Powrót do domu i czekanie na wizytę Sebastiana? Tętno przyspieszało jej na myśl o takim rozwoju wypadków. Jakby to miało wyglądać? Przyjdzie i co…?
Całe szczęście, że lekcja była dość luźna i nie musiała skupiać się za bardzo na materiale. W zasadzie omówiła nieco program materiału na trzeci rok gimnazjum. Podała spis lektur. Nawet tutaj wyrwało się jej:
- To może przelecimy sobie pobieżnie spis… - urwała, rumieniąc się lekko, jakby powiedziała coś niewłaściwego. Ale klasa nie zareagowała. Widocznie myśli gimnazjalistów biegły w zupełnie innym kierunku, niż te tłoczące się w mózgu nauczycielki.
W jakiś sposób uspokoiła się. Minuty leciały i w końcu dzwonek dał sygnał kończący pracę na dziś. Jej klasa, jak i ona sama kończyła zajęcia na dziś.
Usiadła przy biurku notując coś w dzienniku, słysząc jak uczniowie po kolei opuszczają klasę. Gdy uspokoiło się kompletnie, usłyszała odgłos zamykanych drzwi. Odwróciła głowę i zaskoczona ujrzała Sebastiana, zamykającego je na patent. Bynajmniej nie zamierzał opuścić sali. Odwrócił się i podszedł do pierwszej ławki w środkowym rzędzie, siadając na krześle. Kamila poczuła żywsze bicie serca.
- Coś nie tak? Nie zrozumiałeś czegoś, liczysz na jakieś korepetycje? – spróbowała nieco żartobliwie rozładować przede wszystkim własne napięcie.
- O tak, korepetycje to w tym kontekście właściwe wyrażenie – łobuzersko uśmiechnął się chłopak, aczkolwiek uśmiech nieco przygasł po tym, gdy uczeń spojrzał w oczy nauczycielki, które żadnej wesołości nie wyrażały.
- To słucham, czego szanowny pan nie zrozumiał? – Kamila wysiliła się na lekki luz.
- Chodzi mi o wyjaśnienie jednej sytuacji, która zagmatwała się dość mocno i pewnie potrzebuje naświetlenia…
- Jakiej sytuacji? – zapytała nauczycielka, gdy chłopak przerwał zaczerpując powietrza.
- …naświetlenia z obu stron. Bo prawdę mówiąc jestem trochę zielony – wypalił dość szczerze, uśmiechając się nieporadnie i przez to zniewalająco. Kamila już domyśliła się co miał na myśli. Znów zrobiło się jej trochę gorąco. Ale nie zamierzała mu ułatwiać zadania.
- Więc jeszcze raz. Co masz na myśli?
- Wie pani dobrze i nie wiem, dlaczego ucieka pani od tematu. Chodzi o to co się stało w ostatnią sobotę czerwca – starał się patrzyć uważnie w oczy nauczycielki, by wyczytać z nich jakąkolwiek reakcję. Po sekundzie oczy uciekły w inne miejsce.
- I co zamierzasz mi wyjaśniać?
- Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że to co się stało, nie ma jak dla mnie żadnego związku z Danielem. Owszem, coś tam wcześniej mi powiedział, dał kontakt na forum. Ale ja tak sam z siebie…
- Nie dziwię się… - odparła mało skromnie nauczycielka. – A mogę wiedzieć co konkretnie Daniel ci naopowiadał? – prawdę mówiąc skóra jej ścierpła. Czy aby ten szalony człek nie zdradził największych tajemnic? Wolałaby tego uniknąć?
- W sumie to nic ponad to, co przed sekundą powiedziałem – deklarował Sebastian a Kamila tonęła w jego oczach. – Wolałbym, abyśmy zajęli się bezpośrednio tym, do czego doszło między nami… - zawahał się na moment. – I do czego może dojść jeszcze – Kamila niemal podskoczyła.
- No do czego doszło…? – uratowała się jakąś desperacką i mało inteligentną odpowiedzią, nie znajdując pomysłu na żadną ripostę.
- Nie ułatwia mi pani zadania a prawdę mówiąc wolałbym, by był to dialog a nie monolog. Chyba, że takie sytuacje to dla pani normalka… - podpuścił ją lekko, udając nieco urażonego.
- Nie, to nie jest normalka. To mi się nie zdarza w ogóle – zapewniła go gorliwie Kamila, jakby rehabilitując się za wytkniętą oziębłość. – Aczkolwiek nie wiem do czego zmierzasz…
- Pani profesor… Ma pani męża, który ma na panią olbrzymi wpływ i nakazał, aby oddawała się pani pod moje polecenia każdego piątku przez rok szkolny. Czy to jest nic? Czy to co zrobiliśmy w czerwcu, to też jest nic? Bo dla mnie na pewno nie…
- A czym dla ciebie to było? – pytała na serio. Bardzo chciała usłyszeć, jak chłopak potraktował tamtą noc.
- Chętnie o tym opowiem, ale chciałbym, żeby pani coś dla mnie w zamian zrobiła.
- Co takiego miałabym zrobić?
- Chcę by pani zdjęła z siebie tę spódniczkę i koszulę. Nie chcę wykorzystywać tego, co nakazał Daniel – dodał szybko, widząc drgnięcie Kamili. – Nie mam zamiaru traktować pani w przedmiotowy sposób, ale chciałbym, zobaczyć panią w samej bieliźnie.
- A co jeśli się nie zgodzę? – zapytała wprost, unikając teatralnych gestów wyrażających oburzenie. Przecież tak naprawdę stała na straconej pozycji.
- Wtedy nie powiem. Czy wymagam aż tak wiele, szczególnie w porównaniu z tym, co stało się wtedy i z tym, co obiecał mi Daniel? Nie sądzę – perorował logicznie.
- Zapominasz, że jesteśmy w szkole. W każdej chwili może tu zajrzeć sprzątaczka.
- Drzwi są zamknięte. A my siedzimy cicho. Nawet jeśli będzie się natarczywie dobijać, uspokoi ją pani jakimś prostym wytłumaczeniem.
- A ty na wszystko masz rozwiązanie? I dlaczego uważasz, że powinno mnie zainteresować, to co masz do powiedzenia?
- To co mamy oboje do powiedzenia – uściślił Sebastian. – Jeżeli jest pani taka, za jaką ją biorę i taka, której coś takiego zdarza się raz w życiu, to znaczy, że musiało się stać coś niezwykłego. I nie zostawi pani tego wszystkiego ot tak bez słowa wyjaśnienia. Chociaż w sumie to bardzo kobiece. Ale nie sądzę, by pani… Myślę, że chce pani o tym porozmawiać i dowiedzieć się tego co myślę, no i tak dalej…
- Spryciarz – mruknęła do siebie cichutko Kamila. Czuła lekkie zamieszanie w głowie. Miała teraz, tutaj w szkole rozbierać się przed swoim uczniem? – Jeśli rozbiorę się, to co dalej?
- Dalej? Porozmawiamy. Na poważnie.
- I do tego musze być w samych majtkach? – zadrwiła lekko złośliwym tonem.
- Proszę nie przedłużać – odparł łagodnie, znów uśmiechając się nieporadnie. – Oboje dajemy coś od siebie w tej sytuacji.
Jego nieziemskie oczy hipnotyzowały ją. Nie do uwierzenia. Taki piętnastolatek. Owszem, niezwykły, wyjątkowy, ale jednak. Kamila jakby wbrew sobie wstała, starając się ukryć drżenie nóg i wyszła przed biurko. Musiała oprzeć się o nie, rozpinając powoli koszulę. Wbiła wzrok w chłopaka. Uśmiech zgasł mu nieco, tylko w kącikach ust pozostało coś na jego kształt. Kamila zrzuciła z siebie koszulę, pozostając w samym białym staniku. Z dużym oporem sięgnęła do zamknięcia w spódniczce. Zamknęła oczy i jakby zawahała się na moment, zastanawiając się nad tym co ona właściwie robi? Ale nie miała specjalnego wyboru. Po kilku sekundach szara spódniczka opadła na podłogę. Kamila z bijącym sercem oparła się raz jeszcze o biurko, czując się w staniku i białych majtkach bardziej naga, niż gdyby faktycznie taka była.
Starała się zagłuszyć panikę i wmówić, że przecież już ją tak widział. I to bez bielizny. Ale to tak nie działało. Stała w bieliźnie przed tym fascynującym uczniem. To było poniżające. I jednocześnie spowodowało poważne przyspieszenie rytmu serca.
- No więc słucham… - postanowiła zagrać niewzruszoną, co raczej jej nie wyszło. Splotła dłonie na wysokości łona, przyjmując wyczekującą pozycję.
- Więc, jak wspomniałem, nie zrobiłem tego, dlatego, że Daniel tak chciał. On mi tylko ułatwił drogę. I co najważniejsze, nie chodziło mi o to, że jest pani świetną laską, czy coś… Jest pani czymś więcej. Ja naprawdę panią lubię… - uśmiechał się lekko nieporadnie.
- I z tego lubienia, teraz mnie rozbierasz?
- Tak, bo pani ciało też lubię – odważnie przyznał Sebastian, unikając niepotrzebnego krążenia wokół tematu. – To dziwne?
Nie znalazła odpowiedzi na tak zadane pytanie. Albo wyszłaby na obłudną hipokrytkę, albo na napuszoną sukę.
- A co, jeśli powiem, że mam w głębokim poważaniu sugestie mojego męża?
- Wtedy sam musiałbym się wysilić… - przyznał chłopak.
- No właśnie… - pokiwała głową Kamila, usiłując odzyskać luz i przejąć kontrolę nad tą dziwna sytuacją. – I jakbyś to zrobił?
- Może zagralibyśmy w coś. W znajomość lektur. I wtedy i tak rozebrałbym panią do końca – znów uśmiechnął się zawadiacko, nie spuszczając wzroku z oczu nauczycielki, choć mógł patrzeć na inne, niemniej ciekawe części ciała.
- A kto powiedział, że bym się na to zgodziła? – poczuła się pewniej, spychając go do obrony.
- Takie są realia… - odparł dyplomatycznie szukając lepszego wyjaśnienia.
- Ale mieliśmy mówić o tym co by było gdyby. Poza tym, zawszę mogę wyrazić swoje zdanie i odmówić wykonania tego co nakazał Daniel?
- Pani profesor… - odezwał się Sebastian poważniej. – Czy w czerwcu zadecydowały jakieś rozporządzenia i nakazy? Przyjechała pani do mnie, chciała się pani ze mną spotkać. Nie wiem po co, nie wiem, czy chciała pani tego ci się stało. Ale stało się, zrobiliśmy to. Kochaliśmy się – powiedział z delikatnym naciskiem po sekundzie przerwy patrząc w oczy nauczycielki. – Chciała pani tego. Mam to potraktować jako jednorazowy wybryk, że chciała pani ze mną… Na jeden raz? Że wybiera sobie pani co jakiś czas jakiegoś młodzieńca i uprawia z nim seks? Tak mam o pani myśleć?
Zastrzelił ją tym wywodem i tym razem ona poczuła się zepchnięta do defensywy.
- Nie… - odparła wolno, namyślając co odpowiedzieć na takie dictum. – Ale jeśli nastąpiło to pod wpływem chwili? Nie wziąłeś tego pod uwagę?
- Pod wpływem chwili przyjechała pani do mnie bez bielizny i zrobiła to co zrobiła? – nieporadnie, lekko nerwowym ruchem odgarnął opadający na twarz kosmyk swoich blond włosów. – To brzmi nielogicznie, choć kobiety słyną z braku logiki – uśmiechnął się zaczepnie. – Ale nie aż tak.
- Czyli jak według ciebie to wyglądało? – chciała usłyszeć jego wersję wydarzeń.
- Wie pani, że mi się pani podoba – wstał z ławki i zbliżył się do wciąż opartej o biurko nauczycielki. – Już to powiedziałem. Lubię pani oczy, pani uśmiech, pani nieporadność gdy prowadzi pani lekcję i ktoś czasem zapędzi w kozi róg. Pani nieśmiałość i próbę zgrywania pewnej siebie. I wiele innych rzeczy. Ale niech pani nie prosi o to, żebym opowiadał za panią, to o czym pani myślała wtedy, co czuła. Bo wie pani o tym lepiej, niż ja. Dlatego niech pani opowie.
- Ach tak… Myślę, że wolałabym to zostawić dla siebie – poczuła się lekko osaczona, tak jego bliskością jak i tym wyznaniem.
- Tak przypuszczałem. Ale ja nalegam.
- Tyle, że ja nie mam na to ochoty.
- Wobec tego poproszę by rozebrała się pani do naga – wystrzelił znienacka.
- Dlaczego? – znów popisała się niezbyt mądrą reakcją.
- Skoro nie chce pani wyjść z tej skorupy, nie chce się podzielić ze mną wspomnieniem tego wydarzenia, to przynajmniej sobie popatrzę.
- Tak? Jak na mięso?
- Wychodzi na to, że wtedy to pani potraktowała mnie jak mięso. Wyjdzie na remis – odparł pewnym tonem, który zaskoczył Kamilę. Odczekała kilka sekund.
- Nie, nie podoba mi się to – skwitowała. – Koniec tego dobrego, ubieram się.
Ciekawa reakcji chłopaka, spróbowała odwrócić się w stronę krzesła, na którym miała ubranie, ale gdy tylko wykonała zwrot, Sebastian jednym susem znalazł się przy niej i unieruchomił w uścisku.
- Nie ma mowy – podkreślił z mocą. – Rozbieraj się!
- Oszalałeś? – Nauczycielka była bardziej zdumiona, niż przestraszona. – Puszczaj natychmiast.
 - Nie ma mowy – powtórzył. – Skoro nie chcesz pokazać wnętrza, pokażesz to co masz pod majtkami – to mówiąc, sięgnął dłonią do zapięcia.
- Przestań natychmiast! – nakazała głośno nauczycielka, niczym podczas lekcji. – Jeszcze ktoś usłyszy!
- Jak będziesz się tak szamotać i zachowywać, to na pewno ktoś usłyszy, ale ja się tego nie boję – usłyszała lekceważący głos chłopaka. Miał rację, co spowodowało, że przestała się szamotać. Sebastian wykorzystał to i rozpiął stanik. Nie minęła sekunda i znalazł się on w całości w jego rękach.
- Oddaj natychmiast! – nieco spanikowana Kamila odwróciła się w stronę ucznia, starając się zakryć swe nagie piersi.
- Proszę bardzo – Sebastian udowodnił, że poczucie humoru nie jest mu obce, rzucając stanik przed siebie, tak, że spadł on na drugą ławkę w głębi klasy. Ale na tym też polegał jego plan.
- Jak małe dziecko – z trudem stłumiła złość nauczycielka. Odwróciła się po raz kolejny, ale nie zdołała zrobić nawet kroku. Sebastian wykorzystał zmianę pozycji i znajdując się za plecami Kamili przyciągnął ją do siebie a potem błyskawicznie chwycił za gumkę od bielizny i ściągnął majtki na sam dół. Zblokowana przez materiał, nauczycielka omal nie przewróciła się. Młodzieniec wykorzystał to ściągając majtki z jej stóp. Z bijącym sercem wyprostował się, trzymając majtki w dłoniach. Osłupiała nauczycielka stała przed nim naga, usiłując wyrwać się z jego uścisku. Zrozumiała, że widział jej nagie pośladki, dotykał jej nagich pleców…
- Nie chciałaś po dobroci… - odpowiedział siląc się na stanowczość, choć głos drżał z podniecenia.
- Sebastian, przegiąłeś! Co ty robisz, puść mnie! – protestowała wychowawczyni, starając się nie podnosić głosu.
- Nie chciałaś sama, musiałem zrobić to za ciebie – ze swoistym poczuciem humoru drobny blondyn zrzucił winę na nauczycielkę.
- Jesteś bezczelny, wiesz? – Kamila czuła, że gotuje się w niej. Stała kompletnie naga w sali lekcyjnej a ten zniewalający uczeń, mógł bez przeszkód patrzeć na niemal wszystkie nagie partie jej ciała. Poczuła w środku ogień. Ta sytuacja, tak jak ją zdenerwowała, tak samo podnieciła. Poczuła się poniżona niemal do granic. Ona, kobieta, przykładna matka i żona, stała teraz nago przed swoim zjawiskowym uczniem. Cała ta sytuacja była tak samo niedorzeczna, jak i zniewalająca.
Przez chwilę nie wiedziała co zrobić.
- Tego chciałeś? Tak mnie traktujesz? – zapytała lekko drżącym głosem. Stała przodem, zasłaniając dłonią swoje łono i piersi.
- Chciałem po dobroci. Sama mnie zmusiłaś – patrzył na jej ciało. Kamila czuła się gwałcona przede wszystkim jego wzrokiem, ale także tym, że z łatwością przeszedł na „ty”. Czuła się coraz bardziej zniewolona.
- Dość się napatrzyłeś, chcę się ubrać.
- Dość? Nawet nie zacząłem. Zdejmij swe dłonie, chcę cię zobaczyć całą – odparł łamiącym się głosem. Ten ton wprawiał Kamilę w szybsze bicie serca.
- Nie ma mowy.
- No dobrze… Opowiesz mi teraz o tym co się wydarzyło wtedy?
- Wiesz dobrze co się stało, nie chcę o tym rozmawiać…
- No to w takim razie posiedzimy tu dłużej – zauważyła, że Sebastian czuje się coraz pewniej, w przeciwieństwie do niej samej. – Przejdź się dookoła sali, chcę zobaczyć jak się poruszasz.
- Nie ma mowy! – podkreśliła Kamila siląc się na stanowczość. – Skończmy tę komedię.
 - Pójdziesz, zrobisz to dla mnie – podszedł do polonistki, jakby chciał rozłożyć jej ręce a w momencie, gdy ta odwróciła się nieco, przyjmując pozycję obronną, wykorzystał sytuację i wymierzył jej klapsa w nagi pośladek.
- Sebastian! – wybuchnęła gniewem.
- Nie możesz mi oddać, widzisz? – triumfował chłopak, uderzając raz jeszcze. – A teraz maszeruj! – rozkazał, odwracając ją tyłem od tablicy.
Oszołomiona Kamila nie zaprotestowała. Posłusznie odwróciła się i drżącym krokiem doszła do końca sali, czując wzrok Sebastiana na swoich pośladkach. Odwróciła się i wróciła w kierunku biurka. Cały czas wbijała wzrok w oczy Sebastiana. Nie mogła się uwolnić od jego nieziemskiego spojrzenia. Teraz on sam stał przy biurku, opierając się o nie, patrząc pożądliwym wzrokiem na jej nagie ciało. Kamila podeszła do niego, zatrzymując się chyba zbyt blisko.
Widocznie uznała się już za pokonaną i też chciała go dotknąć, tak jak on ją wcześniej. Czy opór miał sens? Czy Sebastian nie miał racji, że mogła poprowadzić rozmowę w innym kierunku? Czy nie mogła mu wcześniej opowiedzieć o tym wszystkim co czuła tamtego dnia? Przecież chciała właśnie tej bliskości. To dlaczego tak mu się stawiała? Nie lepiej zmienić front?
Bo stała teraz kompletnie naga w klasowej sali, przed wciąż ubranym chłopakiem. Ona, trzydziestoczteroletnia kobieta, nauczycielka, naga przed swym piętnastoletnim uczniem. Czy domyślał się choć trochę, jak bardzo zniewala ją ta, tak absurdalna jak i poniżająca sytuacja? Że zniewala tak bardzo, iż za chwilę może kompletnie stracić kontrolę nad sobą? Że powstrzymuje ją tylko resztka przyzwoitości?

Zamknęła na sekundę oczy, gdy dotarło do niej, że przegrała. Że nie ma argumentów na powstrzymanie tego co się stanie. Że nie może wygrać z nieziemsko błyszczącym wzrokiem Sebastiana, pieszczącym jej nagie piersi, ze sterczącymi sutkami, nagie, lekko opalone uda i przede wszystkim nagi, pokryty lekkim owłosionym paseczkiem wzgórek łonowy.
Nieprawdopodobnie błyszczące błękitne oczy Sebastiana wprawiały nauczycielkę w nastrój niezwykle przyjemnego poniżenia i rozkosznej uległości. Niesamowite dreszcze przebiegały przez jej ciało. Choć broniła się przed tym, z wyschniętymi ustami, niecierpliwie oczekiwała elektryzującego dotyku dłoni swojego ucznia.
Dotyk nastąpił, gdy zadrżała z emocji, z trudem utrzymując się na nogach. Sebastian od razu przytrzymał ją, łapiąc za biodra. Po czym jakby wykorzystując sytuację, swoim ruchem, delikatnie, ale zdecydowanie zmusił ją do uklęknięcia.
Nauczycielka ostrożnie oparła kolana o zimną posadzkę. Klęcząc naga przed górującym nad nią atrakcyjnym, piętnastoletnim uczniem poczuła jeszcze większe poniżenie. Spojrzała na niego z szeroko rozwartym wzrokiem i rozchylonymi ustami. Szybkim i nerwowym ruchem rozpiął spodnie a gestem dłoni zaprosił nauczycielkę do przejęcia sprawy. Ta bezwolnie poddała się temu. Serce zabiło jej jak szalone. Już za sekundę zobaczy penisa tego nieziemskiego blondyna w całej okazałości. Wtedy go nie praktycznie nie widziała. Tylko czuła, gdy był już w środku.
Niemal trzęsąc się, tak z lekkiego chłodu, jak i z olbrzymiego podniecenia, zsunęła w dół tak spodnie, jak i bokserki. Jej oczom ukazał się dość szczupły, ale nawet długi penis. Nie stał jeszcze twardo jak trzeba, ale był już duży. A więc tak wygląda największy skarb, o którego widoku marzyły dziesiątki uczennic a pewnie i niektóre nauczycielki! Chciała się niemal rzucić na niego. I w zasadzie zrobiła to. Bez podchodów, bez prób, wzięła go w dłoń a potem pocałowała. Wyczuła pulsowanie, penis twardniał. Nie czekała ani sekundy. Zamknęła oczy i zachłannie wsunęła go w swoje usta, czując niezwykłe ciepło bijące od tej części ciała jak i niesamowity żar we własnym wnętrzu.
Boże, jakie to było cudowne uczucie! Miała w ustach penisa Sebastiana i masowała go nimi zachłannie, starając się sprawić, by było mu jak najlepiej. Zachłannie, wsuwając go sobie głęboko. Był jej i tylko jej, nie pozwoliłaby mu wyjąć go! Nie… Chciała mu robić dobrze, czuła jak jest już twardy, jak penetruje jej usta. Nie wytrzymała, wydając z siebie pomruki.
Klęczała naga przed swoim uczniem i obciągała jego penisa. Drżała na całym ciele i gdy w końcu otwarła szerzej usta, dla zaczerpnięcia oddechu, wydobył się z nich przeciągły, drżący jęk.

Zobaczyła jak Sebastian dynamicznie unosi swe dłonie i ściąga z siebie koszulkę. Zawsze podniecał ją ten moment w wykonaniu Daniela i tym razem też podziałało. Spojrzała w jego nieziemskie oczy i czując maksymalne podniecenia, jak i dłonie Sebastiana, obejmujące niecierpliwie jej głowę,  znów wsunęła sterczącego penisa w swe usta, tym razem dość płytko, wykorzystując do pieszczenia swój język. Po kilku sekundach jednak wróciła do tego co było uprzednio, czyli do głębszej penetracji i faktycznego obciągania.
Czuła niezwykłą rozkosz, ale Sebastian przerwał tę czynność. Położył dłonie na jej ramionach i nieporadnie próbował ją postawić na nogi. Osłabiona niezwykłym podnieceniem Kamila początkowo nie była w stanie sprostać oczekiwaniom ucznia.
- Możesz wstać? – zapytał cicho, głosem zdradzającym podniecenie.
Kamila zebrała siły i uniosła się na drżących nogach. Pewnie upadłaby, gdyby uczeń nie przytrzymał jej za biodra. Po czym z energią obrócił ją tak, że to ona oparła się o biurko. Stał tuż przed nią. Blisko. Wykorzystał to, by zbliżyć swoje usta do niej. Kamila nie była w stanie przeciwstawić się gorącemu pocałunkowi a po sekundzie zaangażowała się w niego tak jak uprzednio w obciąganie. Po kilku sekundach Sebastian przerwał jednak tę rozkoszną czynność.
- Połóż się! – nakazał cicho a rozpalona nauczycielka spełniła jego oczekiwanie, opierając się na łokciach. A więc to nastąpi! Za chwilę wbije w nią swego penisa! Poczuła niezwykłe dreszcze.
- Rozłóż nogi – bardziej poprosił, niż rozkazał. Osłabiona nauczycielka z trudem wykonywała to polecenie, więc Sebastian sam rozsunął jej uda szeroko. Kamila szeroko rozwartymi oczyma patrzyła jak chłopak gwałci wzrokiem jej cipkę, w której teraz się niemal gotowało. Jakie to było poniżające i podniecające!
Tak, była podniecona jak nigdy w ostatnich latach. Ona, stateczna kobieta z zasadami, przykładna żona, leżała naga na biurku a między jej rozłożonymi nogami, młody uczeń próbował wprowadzić w nią swojego penisa. Było to dla niej coś niewyobrażalnego.
Zamglonym wzrokiem patrzyła jak chłopak nakierowuje swojego penisa w stronę jej cipki. Wstrzymała oddech rozchylając usta. Dotyk penisa sprawił, że drgnęła gwałtownie, ale potem leżała, wciąż oparta na łokciach, jak sparaliżowana, patrząc jak po kilku nieporadnych próbach Sebastian odnalazł właściwą drogę i ruszył do przodu. Szeroko otwarte oczy Kamili, otwierały się jeszcze szerzej, gdy penis wbił się w jej cipkę dość gwałtownie, gdyż z powodu ponadnaturalnej ilości wilgoci, wszystko poszło jak z płatka.
- Aaach…! - nie była w stanie powstrzymać jęku. Wciąż niemal sparaliżowana patrzyła jak penis fascynującego ucznia znika wewnątrz jej cipki. Patrzyła jak urzeczona i czuła go w sobie. A potem poczuła jak cofa się i napiera znów. Wrażliwe ścianki pochwy dawały wyraźnie znać jak reagują na te ruchy.
Poczuła się jak w raju. Chciała by trwało to jak najdłużej. Coś niewiarygodnego, jej piętnastoletni uczeń, posuwał ją nagą na nauczycielskim biurku w sali lekcyjnej. Powoli, jakby badając teren, jakby napawając się tym co robi. I za którymś razem wreszcie wbił się na całą długość, docierając w głąb mokrej cipki i wywołując tym ruchem kolejny jęk nauczycielki.
- Pamiętaj, kocham się z tobą, nie wykorzystuję tego… - wysapał nerwowo, drżącym głosem Sebastian. Jego zniewalające spojrzenie, drżący z podniecenia głos i penis, który niespiesznie, za to dokładnie penetrował jej cipkę, doprowadzały Kamilę niemal do omdlenia. Udzieliło się tak ogromne podniecenie, że nie była w stanie zapanować nad swoimi emocjami i zaczęła regularnie jęczeć, przy każdym kolejnym posunięciu. To wszystko było tak samo perwersyjne jak i jednocześnie romantyczne.
Czuła, że faktycznie kocha się a nią, to słowo było odpowiednie. Nie zachowywał się jak dzieciak, któremu nadarzyła się okazja do wydymania pięknej nauczycielki, wsuwał swojego penisa nie spiesząc się i koncentrując na innych pieszczotach. Obrócił ją lekko na bok, rozkładając szeroko prawą nogę Kamili, trzymając ją mocno za łydkę a lewą położył na swoim barku. W pewnym momencie odwrócił się w prawo i zaczął całować stopę nauczycielki. Ta, bezwolnie poddała się tej kolejnej, miłej pieszczocie. Swą wolną prawą rękę przesuwał po jej ciele, brzuchu, piersiach, aczkolwiek najczęściej trzymał ją na wzgórku wywołując tym samym niemal konwulsje u Kamili.
Ale nieoczekiwanie Sebastian zapragnął nowych bodźców.
Dość nagle przystanął, po czym chwycił mocno za uda rozanieloną nauczycielkę przyciągając ją do siebie. Ten męski, zdecydowany ruch sprawił, że jęknęła głośniej. Teraz miał ją jeszcze dostępniejszą, gdy jej cipka znalazła się nieco poza krawędzią biurka. Teraz mógł wchodzić jeszcze głębiej. I zrobił to. Już pierwsze wejście wywołało kolejny jęk Kamili. W ślad za tym poszedł kolejny głęboki cios a potem następny. Sebastian zwiększył tempo. Teraz było mu jeszcze wygodniej i w tym momencie totalnie narzucił swą wolę nauczycielce.
Kamila poczuła, że wchodzi w nią głębiej i przede wszystkim szybciej. Coraz szybciej, coraz mocniej, coraz agresywniej. Jak zaczarowana patrzyła na ruchy jego ud i na swoje ciało, które biernie poddało się dominacji piętnastolatka, przesuwając się po biurku w rytm jego mocnych ruchów. Poczuła, że już się z nią nie kochał.
Teraz ją po prostu pierdolił.
Jego ruchy stawały się coraz dynamiczniejsze. Wiedziała, że nie może się powstrzymać i zmierza ku orgazmowi. Jego uda uderzały o rozłożone nogi nauczycielki a penis wdzierał się bardzo głęboko. Kamila nie wytrzymała i teraz jęk wydobywał się z niej przy każdym pchnięciu Sebastiana. Wciąż bała się, że ktoś może usłyszeć co dzieje się w klasie, ale nie była w stanie powstrzymać swoich odgłosów. Oszalała z rozkoszy, całkowicie poddała się dominacji ucznia. Mógł z nią robić co chce. I robił, rżnął, w akompaniamencie odgłosu zderzających się ciał i jęków nauczycielki. Kamila poczuła niewiarygodny skurcz w pochwie. Mięśnie jej ud zacisnęły się silnie jak nigdy. Chwilę później poczuła podobne objawy u pieprzącego ją ucznia. Poruszający się jak dziki zwierz Sebastian zalał wnętrze jej cipki swoją spermą. Pomimo tego, jeszcze przez kilkadziesiąt sekund poruszał się w niej, jakby mu było mało, jakby za żadne skarby nie chciał opuszczać tak przyjemnego miejsca.
Także Kamila nie chciała się ruszyć, choć w zasadzie bardziej nie mogła. Po intensywnym orgazmie, zwykłe klasowe biurko stało się wygodnym miejscem na to by dojść do siebie. Cała sytuacja poprzedzająca seks, jak i sam Sebastian doprowadziły ją do takiego stanu, że ledwo kontaktowała. Nie zauważyła nawet, że chłopak ubrał się i pojawił znów przy niej, intensywnie wpatrując się bezbronne nagie miejsca na jej ciele. W jej piersi, długie nagie nogi a przede wszystkim w jej wzgórek łonowy wystawiony bezwstydnie na widok zaciekawionego młodzieńca. Wzrok nie wystarczył i nauczycielka poczuła delikatny dotyk dłoni na swoim brzuchu, biuście, łonie. W tym momencie po takim orgazmie, nie było to tak przyjemne jak przedtem i przywróciło ją do życia. Powoli ześlizgnęła się z biurka i nieporadnie stanęła na nogi, celem ubrania się.
- Mógłbyś się odwrócić – cichym i suchym głosem zwróciła się do ucznia.
Usłyszała tylko cichy, sympatyczny śmiech. Odwróciła się, czując niemal namacalnie spojrzenie Sebastiana na swoich pośladkach. Ubranie się i względne doprowadzenie do porządku zajęło jej kilka minut. Uczeń nie odzywał się, jednocześnie nie spuszczając z niej pełnego uwielbienia wzroku, który doprowadzał Kamilę tak do zmieszania, jak i motylków w brzuchu.
- Jedziesz teraz do domu? – zapytała, jak gdyby nigdy nic.
- Nie, ja nie z takich… - pokiwał przecząco głową. – Idziemy do ciebie, dobrze? Zrobisz jakiś obiad, porozmawiamy o tych lekturach, dobrze?
Nic nie wskazywało, że żartował. Naprawdę chciał z nią spędzić czas „normalnie”. Kamila z ogromnym zdziwieniem poczuła się szczęśliwa.

4 komentarze:

  1. super opowiadanie! :)
    kiedy mozna spodziewać się kolejnego??
    miałęś może taka nauczycielke w szkole czy jakaś inna inspiracja? :P / Adrian

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już pisałem, opowiadania będą się ukazywać co dwa, trzy tygodnie, naprzemiennie mieszając serie.
    Inspiracji nie będę zdradzał:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć, chociaż, choć... strasznie się powtarzasz na początku

    OdpowiedzUsuń
  4. Znajome to wszystko i bliskie. Przyjemnie się czyta, z naciskiem na przyjemnie...;)

    OdpowiedzUsuń