Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 czerwca 2014




 KAMILA I SENNE MARZENIA II. Dług wdzięczności.

Szesnastoletni Przemek ukończył właśnie gimnazjum. Z reguły w wakacje wyjeżdżał z domu, ale tym razem siedział w mieście. I nie żałował, bo podstawą jest dobre towarzystwo a miejsce, w którym spędza się czas, jest mniej istotne.
Zaś towarzystwo miał dobrane odpowiednio. Byli to nieliczni koledzy i jeszcze mniej liczne koleżanki. Dwójka kolegów od piaskownicy i para bliźniaków poznanych nieco później – Mieszko i Oliwia. Dzieci znanego w mieście byłego piłkarza a obecnie dyrektora klubu, oraz nauczycielki.
Przemek lubił oboje. Z Mieszkiem często grywał w piłkę, chodzili na żużel. Oliwia towarzyszyła im rzadziej, ale była praktycznie najlepszą uczennicą w klasie, więc nierzadko wpadał do niej pożyczyć zeszyt i uzyskać pomoc w innych szkolnych sprawach, przy okazji miło spędzając czas z obojgiem. Oliwia rosła na piękną dziewczynę, ale Przemek traktował ją bardziej jako koleżankę, tym bardziej, że ta dość zdecydowanie nie wyrażała zainteresowania bliższymi relacjami z chłopakami. Nie tylko z Przemkiem.

Oliwia była bardzo podobna do matki. No właśnie. Matka…
O matce, nauczycielce z liceum można by napisać książkę. Miała czterdzieści cztery lata, ale wciąż była piękna, kasowała urodą wszystkie jego rówieśniczki z gimnazjum, z ulicy, z osiedla. Wysoka, dość szczupła, na szczęście nie chuda, bardzo kobieca, pełna wdzięku. A z drugiej strony dość, przynajmniej pozornie, pewna siebie, z wysoko uniesioną głową, acz bez zadzierania nosa, czy coś. W stosunku do Przemka, jak i innych ludzi uprzejma, pomocna, sympatyczna, ale jednocześnie trzymała wszystkich na dystans.
Przemek wiedział, że piękna nauczycielka była marzeniem praktycznie całego miasta. Znało ją wielu młodych chłopaków. I ci starsi, którzy uczyli się w liceum i ci młodsi, mieszkający na osiedlu. I praktycznie wszyscy wyrażali się o niej z zachwytem, emocjonując się swymi własnymi fantazjami, często snutymi w towarzystwie kolegów. Przemek był świadkiem niejednej takiej rozmowy, w których koledzy opowiadali sobie o wielu rzeczach. Na przykład o tym, że ktoś widział dzisiaj piękną nauczycielkę w krótszej sukience, czy spódniczce. Zawsze w takich sytuacjach, następnym krokiem były różnego rodzaju teksty o tym, czego by oni wszyscy nie robili z Kamilą. Teksty delikatne, sprośne, lub kompletnie świńskie. Wszystkie łączył jeden wspólny mianownik – były to fantazje, które nie miały żadnych szans na spełnienie.
Przemek nie był inny. Piękna matka Mieszka i Oliwii była definicją kobiecości. Nie musiała być wyuzdana jak pierwsza z brzegu pseudo piękność z telewizji, nie musiała pokazywać gołych cycków w gazecie, nie musiała występować w samych majtkach w teledysku muzycznym. Nie musiała. I tak kasowała wszystkie te gwiazdki i sztuczne piękności. Dlatego, gdyby Przemek miał wybór wybrania stu dziewczyn z Vivy, czy tylko jednej Kamili, to zdecydowanie wybrałby nauczycielkę.
Chłopak był jednak realistą i zdawał sobie z tego sprawę. Sam nie uważał siebie za jakiegoś przystojniaka, był zwykłym chłopakiem o niedługich włosach koloru ciemny blond. Średniego wzrostu nieco ponad sto siedemdziesiąt centymetrów i normalnej, może nieco szczupłej budowy ciała. Nie miał się czego wstydzić, ale też nie było się czym wybitnie chwalić.
Więc gdzie tu porównanie do nauczycielki? Tym bardziej, gdy trzeba było wziąć pod uwagę inne czynniki, jak wiek, pozycja społeczna, fakt, że była nauczycielką, matką pary jego przyjaciół?
Dlatego musiał się zadowolić tym co miał. A była to możliwość zobaczenia pięknej nauczycielki, gdy co tydzień, co dwa, wpadał do Mieszka. Zresztą teraz w wakacje miał pretekst by przychodzić częściej i wykorzystywał to przychodząc do kolegi i koleżanki niemal codziennie. A wakacje miały jeszcze jeden plus. Wysoką temperaturę. Dlatego istniała możliwość zobaczenia nieziemskiej nauczycielki w bardziej skąpym stroju, jakiejś krótszej sukience, czy może nawet w krótkich spodenkach. Na samą myśl o takich widokach, serce biło mu szybciej. Z tym problem, że ich nie zanotował. Czy nauczycielka była aż tak mocną konserwatystką? Kamila, albo przesiadywała w innych pomieszczeniach, albo gdy już na niego wpadała, miała na sobie jakieś dresy, czy inne spodnie.
Przynajmniej do momentu.
Któregoś dnia pod koniec lipca kopał sobie piłkę z Mieszkiem w ich przydomowym ogródku. I po kilkunastu minutach pojawiła się Kamila, ze stertą ubrań. Zajęła się rozwieszaniem prania. Przemkowi serce zabiło mocniej, bo nauczycielka miała na sobie krótkie spodenki z materiału.
Po raz pierwszy w życiu Przemek mógł oglądać długie, zgrabne, ładne, dość silnie opalone nogi pięknej nauczycielki. Oglądać, gdy sytuacja na to pozwalała. Był speszony obecnością Mieszka, głupio było się tak bezczelnie gapić na jego, nieco rozebraną matkę. Ale wykorzystywał każdą okazję, gdy Mieszko zajmował się czym innym. Dodatkowo starał się kopać piłkę tak, by ta leciała gdzieś w pobliże nauczycielki. Mógł wtedy podbiec jeszcze bliżej i rzucić okiem na te olśniewające nogi z odległości mniejszej niż metr.
Te widoki mocno zostały w jego pamięci. Wróciwszy do domu, ulżył sobie, mając w wyobraźni podniecający widok sprzed minut. Robiąc to do tej pory, polegał tylko i wyłącznie na fantazji. Teraz wiedział już jak wyglądają nogi Kamili naprawdę. Przy okazji, zaczął zastanawiać się, czy jej piersi i tyłek są tak samo opalone jak nogi, czy też białe. Czy to możliwe, że opala się nago? Myśl ta podniecała go dodatkowo. Kamila naga, publicznie, gdzieś na łące, czy gdzie indziej… Zobaczyć coś takiego, marzenie…
I tak się w życiu składa, że czasem jak coś nie idzie, to potem nagle się to zmienia. Długo czekał na to, by zobaczyć Kamilę w jakimś bardziej skąpym stroju. Jej widok w krótkich spodenkach, wciąż był nad wyraz żywy, gdy minęły raptem dwa dni a on znów zawitał do mieszkania przyjaciół.
Planował z Mieszkiem pojechać gdzieś rowerami. Kolega polecił, by Przemek zaczekał na korytarzu a on w tym czasie ubierze się w coś odpowiedniego. Przemek czekał więc, mając metr od siebie drzwi do łazienki, zza których dochodziło jakieś krzątanie. Zerknął przez okienko. Oczywiście nie było widać żadnych szczegółów, poza zarysowaną sylwetką matki kolegi. Nie zdążył się zastanowić, czy Kamila się tam myje, czy pierze ubranie, czy coś innego, gdy drzwi się otwarły i Przemkowi znów serce zabiło. I to jeszcze mocniej, niż dwa dni wcześniej.

Piękna nauczycielka wyszła z łazienki pewnym krokiem. Na sobie miała tylko ręcznik. Tylko ręcznik! Nie mógł zasłonić zbyt wiele, poza tymi rzecz jasna najbardziej strategicznymi miejscami. Ale nie można było narzekać. Przemek mógł zobaczyć długie, opalone nogi. Dodatkowo po kształtnych udach lekko ściekała woda. Wilgotne uda wyglądały niezwykle ponętnie i Przemek poczuł jak zasycha mu w gardle. Ledwie wydukał z siebie słowa przywitania. Zauważył jak nauczycielka nerwowym ruchem poprawia ręcznik, jakby obawiając się, że wydostanie się spod niego jakiś intymny szczegół, ale nic takiego nie nastąpiło. Szybkim krokiem udała się do swego pokoju, przechodząc obok chłopaka a ten powiódł za nią wzrokiem, koncentrując się na wysoko odsłoniętych nogach i szczelnie zakrytych pośladkach. Niestety nie dało się zobaczyć choćby skrawka gołego tyłka, ale ten widok przyprawił Przemka niemal o palpitację serca. Czuł, że jest bardziej mokry, niż Kamila.
Dwie kolejne wizyty w mieszkaniu przyjaciół nie przyniosły już takich przeżyć. Za to wydarzyło się coś innego, coś bardziej dramatycznego.
Któregoś ciepłego wieczora, spacerując po osiedlowych ulicach, wspólnie z Mieszkiem i Oliwią, znaleźli się w nieprzyjemnej sytuacji. Do piękniejącej z każdym dniem Oliwii zaczęło się przystawiać dwóch typów. Sytuacja zrobiła się o tyle groźna, że jeden z rozzuchwalonych napastników w pewnym momencie zaczął wymachiwać nożem. Cała trójka przestraszyła się nie na żarty. Z opresji wyratował koleżankę Przemek, który wyczuł, że nieco podpici napastnicy nie muszą być tak groźni, jak mogłoby się wydawać. Odepchnął jednego z nich, na tyle mocno, że tamten upadł. W tym momencie drugi machnął nożem w kierunku Mieszka. Przemek zdążył odepchnąć kolegę, ale nieszczęśliwie nóź przeciął mu skórę na przedramieniu. To wydarzenie jakby oprzytomniło agresorów, którzy zdając sobie sprawę, że przeholowali, uciekli z miejsca wydarzenia.
Rana nie była groźna, ale wymagała opatrunku. Przemek został opatrzony w mieszkaniu przyjaciół, przez ich matkę. Ta nie kryła swego zdenerwowania całą sytuacją. Poinformowana drobiazgowo o całym incydencie zrozumiała, kto okazał się bohaterem tej akcji.
- Mam wobec ciebie spory dług wdzięczności – powiedziała już spokojniej, gdy została sama ze zbierającym się do wyjścia Przemkiem.
Ten nic nie odpowiedział, czując, że będzie lepiej, gdy przemilczy jaką formę spłaty długu preferowałby najchętniej. Ale głębokie spojrzenie Kamili wędrowało razem z nim, przez całą drogę do domu. I towarzyszyło mu przez całą noc.
I tak minęło kilka dni i przyszedł kolejny tydzień, już sierpniowy. Ale pamięć o wydarzeniach wciąż była żywa.
W środowe południe, Przemek znów zawitał do mieszkania przyjaciół. Nie przyszedł jednak bezpośrednio do nich, miał naprawić zepsuty komputer Mieszka. Wiedział, że obojga nie będzie w domu, pojechali gdzieś bowiem z ojcem. Była tylko matka.
Wpuściła go do środka. Była nad wyraz uprzejma i grzeczna. Widocznie wciąż czuła wdzięczność i sympatia do kolegi jej dzieci wzrosła. Przemek nie próżnował, wziął się do pracy. Gwoli ścisłości, nie było to nic skomplikowanego, ale Mieszko zawsze podkreślał, że jest komputerowym ignorantem i nie znał się na tych sprawach nic a nic.
- Jeśli będziesz chciał coś do picia, to możesz zrobić sobie herbatę, wiesz przecież, nie? – przekazała mu Kamila. Przemek wiedział. Był na tyle częstym gościem w tym mieszkaniu, że zdarzało mu się już samemu trochę użerać w tej, nieswoje kuchni.
Pracując przy komputerze, wyłowił uchem odgłosy świadczące o tym, że nauczycielka udała się do łazienki. Odgłos odkręconej wody uświadomił chłopakowi, że Kamila bierze prysznic.
Serce zabiło mu mocniej. Nic nie widział, nic nie mógł zobaczyć, ale ta świadomość… Świadomość, że ta piękna kobieta jest teraz w drugim pomieszczeniu kompletnie naga. A on jest z nią w tym domu sam na sam. Nie łudził się, drzwi na pewno były zamknięte, zresztą gdyby było inaczej, to co z tego? Dlatego ta świadomość musiała mu wystarczyć. I nakręcała coraz mocniej. Dałby głowę, że żaden z jego kolegów, znajomych, nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji.
Naprawił usterkę szybciej, niż się spodziewał. Wstał, słysząc wciąż odgłos lejącej się wody. Zaczął myśleć nad tym, by wykorzystać sytuację, jak się da. Może znów będzie szansa zobaczyć tę nieziemską kobietę owinięta tylko w krótki ręcznik?
Wyszedł do kuchni, nastawiając czajnik. Zrobił sobie herbatę, gdy usłyszał, jak woda przestaje lecieć. Serce zabiło mu mocniej. Co teraz? Siedząc w kuchni widziałby wychodzącą Kamilę, choćby na sekundę. Gdyby wyszedł na korytarz musiałaby przejść obok niego, tak jak poprzednio. No, ale miał tak stać, niby przypadkowo a de facto jak ostatni idiota na korytarzu, by niechcący trafić na przechodzącą akurat nauczycielkę?
Wstał z filiżanką w dłoni, nerwowo przechadzając się po kuchni i podchodząc bliżej korytarza. W tym momencie usłyszał trzask klucza i po sekundzie ukazała się wysoka piękność. Przemek rzucił nerwowo wzorkiem. Znów miała ręcznik, ale tym razem dłuższy. Nici z obejrzenia tyłka. Ale szybko przebiegł się wzrokiem po jej łydkach i kolanach.
- Już skończyłeś? – zagadnęła, wydając się być nieco mniej zdeprymowana, niż uprzednio podczas podobnej sytuacji. Może się przyzwyczaiła do paradowania w samym ręczniku na oczach kolegi jej dzieci?
- Tak, zrobiłem sobie herbatę, korzystając z pozwolenia – wybąkał nieskładnie, starając się wytrzymać silne spojrzenie Kamili.
- Pij spokojnie, idę po ubranie – po tych słowach, usłyszał tylko jej kroki na korytarzu. Zerknął szybko na oddalającą się wysoką postać, po raz kolejny kierując wzrok na nogi i pośladki opięte ręcznikiem. A potem coś go uderzyło.
„Idę po ubranie”? To znaczy, że nie będzie się ubierać tam? Tylko gdzie? W łazience? Ciekawe… Pociągnął łyk i znów usłyszał kroki. Kamila wracała. Przemek podszedł bliżej drzwi, jakby szykując się na jakąś wymianę grzecznościowych, okolicznościowych słów nie mówiących nic, ale nauczycielka nie odezwała się, znikając w łazience z jakimiś ubraniami w dłoni.
Przemek zamarł, jakby uświadamiając sobie co się stało.
Korytarz był prostopadle do kuchni. Ta znajdowała się przy jego końcu. A na tym samym końcu korytarza łazienka. Czyli od kuchennego wejścia, do łazienki było pół metra. Przemek niemal stał w tych drzwiach, widząc przed sobą, nieco z boku łazienkę i uświadomił sobie, co usłyszał. A w zasadzie to czego nie usłyszał.
Choć drzwi zostały przymknięte, to nie usłyszał odgłosu zamku na klucz. Ba, nie usłyszał nawet klamki. Drzwi nie dość, że się nie zamknęły, to tak naprawdę były uchylone. Owszem, przywierały do framugi, zasłaniały wejście do łazienki i widoki w niej, ale wystarczyło je lekko pchnąć i…
Dlaczego to zrobiła? Dlaczego nie zamknęła, choćby na klamkę.
Przemek poczuł, jak mimo pitej herbaty, w gardle ma sucho.
To wszystko trwało niemal ułamek sekundy. W niej przewinęły się przez jego umysł inne matki, nieco bardziej towarzyskie, roześmiane. Gdyby chodziło o nie, zrobiłby to co chciałby zrobić teraz. Może jakoś by się wytłumaczył a one ze swoim podejściem, nie wzięłyby tego za złe. Albo nawet jeśli, to po minucie już by nie pamiętały.
Jakoś by się wytłumaczył. A one pewnie przyjęłyby to ze zrozumieniem, luzem. Może byłoby trochę niezręcznie, ale… Ale przeszliby nad tym do porządku dziennego.
Tyle, że teraz chodziło o Kamilę. Pewną siebie, przynajmniej pozornie. Deprymującą, onieśmielającą kompletnie mężczyzn a co dopiero młodych chłopców. Z nią się tak nie da. Nie dałoby się. Tylko…
Tylko czemu się nie zamknęła?
To wszystko zajęło mu ułamek sekundy. Błyskawicznie odstawił filiżankę obok, nie patrząc gdzie. Nerwowym ruchem, wtarł spoconą dłoń w spodenki. Zrobił dwa kroki, czując jak uginają się pod nim nogi i stanął pod łazienką. A potem delikatnie pchnął drzwi.
Zobaczył Kamilę przed sobą. Wciąż w ręczniku. Stała przed pralką, rozkładając na niej swoje ubrania, w które pewnie zamierzała się zaraz ubrać. Zastanowił się, czy wyczuła jakiś podmuch powietrza, czy wyczuła jego obecność, wzrok. Musiała wyczuć, ale sprawiała wrażenie, jakby jednak nie. Może lekki hałas rozkładanych ubrań zakłócił to. Stała jakiś metr przed Przemkiem, który czuł jak zaczyna drżeć. Oczy zachodziły parą.
Sekundę później miał w gardle tak sucho, jakby znalazł się na Saharze. Usta rozwarły się w niemym oczekiwaniu. Zobaczył jak dłonie Kamili sięgają do zawiązania ręcznika, rozplątując go. Ale nim ten opadł, Kamila rzuciła głową w bok. Zobaczyła Przemka. Jej dłonie zatrzymały się. Jej duże oczy… Nie, nie biły w nich, ani nagana, ani przestraszenie… Choć nie wyrażały żadnego przyzwolenia. Oboje milczeli przez kilka sekund a chłopak mógł patrzeć na nieco większy fragment nagich pleców. Niestety tylko ich.
- Przemku – odezwała się dość łagodnie.
Nie odpowiedział. Stał jak wmurowany. Nie był w stanie wykonać kroku w tył, Prędzej ten w przód.
- Przemku – po kilku sekundach usłyszał raz jeszcze ten sam ton. – Jesteś w mojej łazience…
- Ja… - odczekał kilka sekund, by chwila trwała dłużej a jego głos zabrzmiał względnie naturalnie. – Ja tylko… Myślałem o tym długu wdzięczności.
Znów chwila milczenia. Każda sekunda, która oddalała od zdecydowanego sprzeciwu nauczycielki, była dla Przemka zwycięstwem.
- Chcesz zobaczyć jak się ubieram? – zapytała. Ton nie zmienił się ani o jotę, daleki był od ostracyzmu, ale wyczuł pewną konsternację, lekką niechęć. – Podglądasz nagą… Mnie… - szukała jakby odpowiednich słów. – To nie jest właściwe zachowanie…
- Proszę, niech pani zdejmie ręcznik – sam nie wiedział jakaż to odwaga pchnęła go do wypowiedzenia tych słów. Czuł, jakby wypowiedział je ktoś inny, bo przecież sam nie zdobyłby się na to.
Piękna nauczycielka drgnęła nerwowo, na pół rozplątany ręcznik osunął się nieco. Ta przesunęła dłoń, by powstrzymać przed odsłonieniem swoich pośladków. Niepotrzebnie. Przemek był już przy niej, chwytając za ręcznik. Przytrzymał go, jakby wbrew sobie. Ale czuł, że teraz tak musi. Nieważne, że wolałby, by było inaczej. Był kilka centymetrów przy olśniewającej nauczycielce. Nagiej, okrytej tylko spadającym ręcznikiem. Dotykał go, swoimi spoconymi dłońmi dotykał także jej nagich pleców.
Trwali tak oboje w milczeniu przez kolejne sekundy. Aż Przemek, widząc, że nauczycielka przesuwa swoje dłonie w przód, na piersi, jakby zawierzając chłopakowi, zaczął rozsuwać ręcznik. Serce biło mu jak szalone. Nie wyczul sprzeciwu nauczycielki, choć ta rzuciła nerwowo głową w lewo, potem w prawo. Przemek poczuł zapach jej długich, czarnych włosów, ale koncentrował się już na czym innym. Niemal zapomniał oddychać. Ręcznik rozsunął się całkowicie.
Oniemiały spoglądał w dół. Patrzył na nagie pośladki pięknej nauczycielki. Nagie, kompletnie nagie! Nie mógł uwierzyć w to co widzi.
Mijały kolejne sekundy, aż brak reakcji Kamili zachęcił go do kolejnego kroku. Chwycił boki ręcznika i powoli, acz stanowczo, nie zważając na nerwowy ruch pięknej nauczycielki, zdjął go z niej całkowicie oraz rzucił na wannę. I odsunął się o pół kroku.
Miał przed sobą ją kompletnie nagą. Ją. Kamilę. Marzenie całego miasta. Piękna nauczycielka, senne marzenie wszystkich mężczyzn, którzy widzieli ją choć raz w życiu, stała przed nim nago. Patrzył bezkarnie na jej długie opalone nogi, na jej zgrabne plecy. Ale przede wszystkim na zgrabny, także dość wyraźnie opalony tyłek. Nagi!
Był bliski omdlenia.
- Już? – zapytała Kamila spokojnie, ale Przemek wyczuł, że ten ton przychodzi jej z trudem.
- Jeszcze… Jeszcze przód – odparł głucho.
- Za dużo… Ubieram się – usłyszał odpowiedź. Kamila faktycznie sięgnęła po jakąś część garderoby leżącą na pralce. Było to majtki.
Nie mógł na to pozwolić. Coś go pchnęło. Tym czymś było niezwykłe podniecenie. Niesamowita żądza kierowała jego zmysłami. Ponownie zbliżył się do nauczycielki. Chwycił za biodra a potem… W przypływie odwagi, za pośladek. Boże, dotykał gołej dupy Kamili! Ścisnął pośladek. Lżej a potem mocniej, aż usłyszał głuchy jęk nauczycielki. Ta jakby zastygła, odkładając ubranie się na później. Przemek wykorzystał to. Jego dłonie zaczęły śmiało i niecierpliwie krążyć po nagim ciele pięknej pani profesor. Schylał się, dotykając tych niesamowitych nóg, przesuwał swoje dłonie po nagich plecach, ale przede wszystkim jak szalony bawił się pośladkami, masując je do obłędu, ściskając. W końcu odważył się wymierzyć klapsa a potem kilka kolejnych.
- Stop, przesadzasz już! – tym razem głos Kamili nie był tak spokojny, ale nie potrafił wyczuć, czy mówi przez nią jakaś złość, czy coś innego.
- Przód – ni to nakazał, ni jęknął błagalnie. Chwycił Kamilę raz jeszcze za biodra i spróbował obrócić ku sobie. Opierała się, więc użył siły. Zdeterminowany wygrał ten pojedynek. Kamila gwałtownie stanęła frontem do niego. Teraz mógł zobaczyć kolejne intymne części jej ciała. Niewielkie piersi i… I to co było ostatnim bastionem nagości. Wzgórek łonowy, delikatnie owłosiony pod postacią paska. Coś niezwykłego. Poczuł wilgoć w swych bokserkach.
- No… Już…! – odezwała się cicho Kamila, próbując przerwać tę bluźnierczą sytuację. Ale Przemek nie mógł przerwać. Teraz jeździł dłońmi po jej piersiach, ściskając je lekko. Nie dało mu to tyle satysfakcji, z uwagi na to, że piersi były jednak dużo mniejsze, niż pośladki. Ale sam fakt, że to nagie piersi pięknej nauczycielki… Która zresztą przy każdym kolejnym ściśnięciu zamykała oczy, sugerując, że ta pieszczota działa na nią. Wobec czego, po krótkim czasie odważył się wykonać kolejny krok. Spragnionymi ustami przywarł do piersi Kamili by po chwili wziąć w nie, jej apetyczne sutki. O tak, sutki miała piękne, nieco zadarte w górę, wręcz zachęcające do ustnych pieszczot. Boże, co to było za uczucie! Lizał jej sutki, ściskał ustami, ciągnął za nie… W tym samym czasie dłonią macał wzgórek, wsuwając swą dłoń, między zaciśnięte uda pani profesor. Drugą ściskał pośladki.
W jednym momencie dotykał, pieścił, masował wszystkie intymne części ciała pięknej nauczycielki! Był bliski zawału. Zatracił się, czując jak słabnie. Wykorzystała to Kamila, odpychając chłopaka od siebie.
- Dość, mówiłam już… - sapnęła. Po czym jej wzrok padł na czarne spodenki Przemka. Tak, nie był w stanie ukryć erekcji, zresztą jakie to miało znaczenie? Tym bardziej, że przed chwilą, przez tak długi czas, był tak blisko Kamili, że jego członek wręcz wbijał się w jej ciało.
Stał przez chwilę zdezorientowany, patrząc na nagą nauczycielkę, która jakby utraciła swój spokój i swą wyniosłość. Teraz sprawiała wrażenie wyraźnie wytrąconej z równowagi.
- Skoro ty widzisz mnie… To może ja zobaczę ciebie? – usłyszał pytanie, które wprawiło go w szok. Tego się nie spodziewał. To on był stroną atakującą, wszystko co czynił wynikało jakby z jego własnej agresji i jej pewnego poddania się. Teraz wyglądało, jakby nauczycielka nie miała dość i chciała posunąć się jeszcze dalej. Czy to może być prawda? Stał przez chwilę niezdecydowany, niezdolny do wykonania ruchu, nie wiedząc co o tym myśleć.
Kamila odebrała jego milczenie nieco inaczej.
- Cóż, skoro sam nie chcesz… - szepnęła i oszołomiony Przemek zobaczył jak piękna nauczycielka z wyrazem pewnego obłędu w oczach powoli klęka przed nim. Poczuł niezwykle przyjemny dotyk jej palców na swym brzuchu, po czym zobaczył jak jego spodenki zjeżdżają w dół a zaraz po nich bokserki. Zaparło mu dech. Jego sterczący penis znalazł się na wprost twarzy Kamili.
- Uwielbiam męskie nogi a ty masz bardzo ładne – usłyszał z dołu dość cichy głos. Nie wierzył temu co się dzieje. Poczuł usta Kamili na swoich udach. Już pierwszy pocałunek sprawił, że jego penis stwardniał jeszcze mocniej. Kamila położyła na nim swą dłoń, przesuwając ją po członku, delikatnie, bez nacisku. Wciąż bardziej zajmowała się udami Przemka, który nie mógł uwierzyć, że klęcząca przed nim nauczycielka coraz bardziej zatraca się w całowaniu tej właśnie części ciała. Właśnie, zatraca. Jej pocałunki, były zachłanne, całowała z pasją, zaangażowaniem, momentami liżąc uda chłopaka, nie przejmując się drobnym owłosieniem.
Przemek nic nie mówił, zdając się na inwencję nauczycielki. A ta, dotarła swymi ustami wyżej. W tym momencie już nie jeździła delikatnie palcami po członku chłopaka, doprowadzając go do wrzenia, tylko objęła go mocniej, przesuwając się w górę i w dół. Zwyczajnie, masturbowała go swą dłonią. Przemek poddał się tej pieszczocie bez słowa protestu, choć marzył by wyglądała ona trochę inaczej. I w końcu doczekał się.
Kamila dotarła ustami w pobliże genitaliów chłopaka. Jakby na chwilę się zawahała. Ale w końcu Przemek zobaczył jak piękna nauczycielka rozchyla swe szerokie usta i bierze w nie jego penisa. Poczuł na nim gorący oddech. Jego własne wargi rozchyliły się, wstrzymując oddech i pochłaniając się temu uczuciu. Oto jego penis zniknął w ustach najpiękniejszej kobiety w mieście! To nieprawda, to musi się śnić!
A jednak się nie śniło. Czuł wyraźnie gorące usta pięknej nauczycielki na swoim penisie. Przesuwała je w górę w i dół, oddając się temu zajęciu z całkowitą uwagą. Przemek żałował trochę, że to tak szybko, ale nie mógł wytrzymać. Kilka minut intensywnych pieszczot, niezwykłych przeżyć związanych z pieszczeniem nagiego ciała olśniewającej piękności sprawiło, że wystarczył praktycznie byle dotyk. Kilka ruchów dłonią Kamili a potem kilkadziesiąt sekund obciągania sprawiło, że poczuł jak zbliża się ostateczne rozwiązanie. Zrozumiał, że może sobie pozwolić na więcej. Chwycił mocno za głowę Kamili, unieruchomił ją i intensywnie zaczął posuwać w usta. Kilka ruchów i wystrzelił spermą. Świadomość, że spuszcza się w usta pięknej nauczycielki była obezwładniająca.
- Bierz… Zliż wszystko! – wydusił z siebie, trzymając ją za głowę. Kamila posłusznie zlizywała spermę z jego penisa, do ostatniej kropli. Łapczywie. Niewiarygodny widok i takie samo przeżycie. Westchnął głęboko. Napięcie z wolna zaczęło opadać.
- Koniec… Prawda? – bardziej stwierdziła, niż zapytała Kamila nieco spokojniejszym tonem. Przemek nie odpowiedział. Patrzył jak nauczycielka zbiera się z kolan. Wciąż widział ją nagą. Wciąż miał raj dla swych oczu. Wciąż nie wierzył, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. A przecież wydarzyło.
- Koniec – odparł machinalnie. Zobaczył jak Kamila odwraca się w stronę pralki i sięga po majtki. Tak ,to już koniec. Ale tak wyniosła, dumna, pewna siebie nauczycielka jest teraz jeszcze przez kilka sekund naga, jest jego własnością. Podszedł do niej i raz jeszcze chwycił za pośladki. Po czym strzelił naprawdę soczystego klapsa, aż Kamila się wzdrygnęła.
- Przemku! – zwróciła mu uwagę, ale ten nic sobie z tego nie robił. Co tam, obciągnęła mu, teraz może sobie na to pozwolić. Strzelił jeszcze jednego klapsa, po czym zerknął na nieco wypięty tyłek Kamili, wkładającej na siebie majtki.
- To znaczy, że jutro też wpadnę? – zapytał ni z gruszki, ni z pietruszki, siląc się na zawadiacki uśmiech. Kamila nie odpowiedziała, posyłając mu dość krytyczne spojrzenie.
Wrócił do domu. Usiadł przed komputerem. Nie miał ochoty na żadne spotkania z kolegami, na grę w piłkę, na nic. Patrzył tylko w monitor i zastanawiał się, jakby to wyglądało, gdyby teraz na facebooku zamieścił tekst „Hej, chłopaki, właśnie klepałem w gołą dupę Kamili, gdy ona mi obciągała!”.

4 komentarze:

  1. W sam raz na słodkie dobranoc. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie kiedy można się spodziewać Twoich kolejnych opowiadań. Gosia

    OdpowiedzUsuń
  3. Im więcej zadeklarowanych, zarejestrowanych, bądź przynajmniej podpisujących się fanów, piszących swoje komentarze, tym szybciej:).
    Co dwa, trzy tygodnie, tak to będzie pewnie szło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam że mówię w imieniu innych- ale liczymy na Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń