KAMILA I SENNE MARZENIA II. Dług wdzięczności.
Szesnastoletni
Przemek ukończył właśnie gimnazjum. Z reguły w wakacje wyjeżdżał z domu, ale
tym razem siedział w mieście. I nie żałował, bo podstawą jest dobre towarzystwo
a miejsce, w którym spędza się czas, jest mniej istotne.
Zaś
towarzystwo miał dobrane odpowiednio. Byli to nieliczni koledzy i jeszcze mniej
liczne koleżanki. Dwójka kolegów od piaskownicy i para bliźniaków poznanych
nieco później – Mieszko i Oliwia. Dzieci znanego w mieście byłego piłkarza a
obecnie dyrektora klubu, oraz nauczycielki.
Przemek
lubił oboje. Z Mieszkiem często grywał w piłkę, chodzili na żużel. Oliwia
towarzyszyła im rzadziej, ale była praktycznie najlepszą uczennicą w klasie,
więc nierzadko wpadał do niej pożyczyć zeszyt i uzyskać pomoc w innych
szkolnych sprawach, przy okazji miło spędzając czas z obojgiem. Oliwia rosła na
piękną dziewczynę, ale Przemek traktował ją bardziej jako koleżankę, tym
bardziej, że ta dość zdecydowanie nie wyrażała zainteresowania bliższymi
relacjami z chłopakami. Nie tylko z Przemkiem.
Oliwia była
bardzo podobna do matki. No właśnie. Matka…
O matce,
nauczycielce z liceum można by napisać książkę. Miała czterdzieści cztery lata,
ale wciąż była piękna, kasowała urodą wszystkie jego rówieśniczki z gimnazjum,
z ulicy, z osiedla. Wysoka, dość szczupła, na szczęście nie chuda, bardzo
kobieca, pełna wdzięku. A z drugiej strony dość, przynajmniej pozornie, pewna
siebie, z wysoko uniesioną głową, acz bez zadzierania nosa, czy coś. W stosunku
do Przemka, jak i innych ludzi uprzejma, pomocna, sympatyczna, ale jednocześnie
trzymała wszystkich na dystans.
Przemek
wiedział, że piękna nauczycielka była marzeniem praktycznie całego miasta.
Znało ją wielu młodych chłopaków. I ci starsi, którzy uczyli się w liceum i ci
młodsi, mieszkający na osiedlu. I praktycznie wszyscy wyrażali się o niej z
zachwytem, emocjonując się swymi własnymi fantazjami, często snutymi w
towarzystwie kolegów. Przemek był świadkiem niejednej takiej rozmowy, w których
koledzy opowiadali sobie o wielu rzeczach. Na przykład o tym, że ktoś widział
dzisiaj piękną nauczycielkę w krótszej sukience, czy spódniczce. Zawsze w
takich sytuacjach, następnym krokiem były różnego rodzaju teksty o tym, czego
by oni wszyscy nie robili z Kamilą. Teksty delikatne, sprośne, lub kompletnie
świńskie. Wszystkie łączył jeden wspólny mianownik – były to fantazje, które
nie miały żadnych szans na spełnienie.

Chłopak był
jednak realistą i zdawał sobie z tego sprawę. Sam nie uważał siebie za jakiegoś
przystojniaka, był zwykłym chłopakiem o niedługich włosach koloru ciemny blond.
Średniego wzrostu nieco ponad sto siedemdziesiąt centymetrów i normalnej, może
nieco szczupłej budowy ciała. Nie miał się czego wstydzić, ale też nie było się
czym wybitnie chwalić.
Więc gdzie
tu porównanie do nauczycielki? Tym bardziej, gdy trzeba było wziąć pod uwagę
inne czynniki, jak wiek, pozycja społeczna, fakt, że była nauczycielką, matką
pary jego przyjaciół?
Dlatego
musiał się zadowolić tym co miał. A była to możliwość zobaczenia pięknej
nauczycielki, gdy co tydzień, co dwa, wpadał do Mieszka. Zresztą teraz w
wakacje miał pretekst by przychodzić częściej i wykorzystywał to przychodząc do
kolegi i koleżanki niemal codziennie. A wakacje miały jeszcze jeden plus.
Wysoką temperaturę. Dlatego istniała możliwość zobaczenia nieziemskiej
nauczycielki w bardziej skąpym stroju, jakiejś krótszej sukience, czy może
nawet w krótkich spodenkach. Na samą myśl o takich widokach, serce biło mu
szybciej. Z tym problem, że ich nie zanotował. Czy nauczycielka była aż tak
mocną konserwatystką? Kamila, albo przesiadywała w innych pomieszczeniach, albo
gdy już na niego wpadała, miała na sobie jakieś dresy, czy inne spodnie.
Przynajmniej
do momentu.
Któregoś
dnia pod koniec lipca kopał sobie piłkę z Mieszkiem w ich przydomowym ogródku.
I po kilkunastu minutach pojawiła się Kamila, ze stertą ubrań. Zajęła się
rozwieszaniem prania. Przemkowi serce zabiło mocniej, bo nauczycielka miała na
sobie krótkie spodenki z materiału.
Po raz
pierwszy w życiu Przemek mógł oglądać długie, zgrabne, ładne, dość silnie
opalone nogi pięknej nauczycielki. Oglądać, gdy sytuacja na to pozwalała. Był
speszony obecnością Mieszka, głupio było się tak bezczelnie gapić na jego,
nieco rozebraną matkę. Ale wykorzystywał każdą okazję, gdy Mieszko zajmował się
czym innym. Dodatkowo starał się kopać piłkę tak, by ta leciała gdzieś w
pobliże nauczycielki. Mógł wtedy podbiec jeszcze bliżej i rzucić okiem na te
olśniewające nogi z odległości mniejszej niż metr.
Te widoki
mocno zostały w jego pamięci. Wróciwszy do domu, ulżył sobie, mając w wyobraźni
podniecający widok sprzed minut. Robiąc to do tej pory, polegał tylko i
wyłącznie na fantazji. Teraz wiedział już jak wyglądają nogi Kamili naprawdę.
Przy okazji, zaczął zastanawiać się, czy jej piersi i tyłek są tak samo opalone
jak nogi, czy też białe. Czy to możliwe, że opala się nago? Myśl ta podniecała
go dodatkowo. Kamila naga, publicznie, gdzieś na łące, czy gdzie indziej…
Zobaczyć coś takiego, marzenie…
I tak się w
życiu składa, że czasem jak coś nie idzie, to potem nagle się to zmienia. Długo
czekał na to, by zobaczyć Kamilę w jakimś bardziej skąpym stroju. Jej widok w
krótkich spodenkach, wciąż był nad wyraz żywy, gdy minęły raptem dwa dni a on
znów zawitał do mieszkania przyjaciół.
Planował z
Mieszkiem pojechać gdzieś rowerami. Kolega polecił, by Przemek zaczekał na
korytarzu a on w tym czasie ubierze się w coś odpowiedniego. Przemek czekał
więc, mając metr od siebie drzwi do łazienki, zza których dochodziło jakieś
krzątanie. Zerknął przez okienko. Oczywiście nie było widać żadnych szczegółów,
poza zarysowaną sylwetką matki kolegi. Nie zdążył się zastanowić, czy Kamila
się tam myje, czy pierze ubranie, czy coś innego, gdy drzwi się otwarły i
Przemkowi znów serce zabiło. I to jeszcze mocniej, niż dwa dni wcześniej.
Piękna nauczycielka wyszła z łazienki pewnym krokiem. Na sobie miała tylko ręcznik. Tylko ręcznik! Nie mógł zasłonić zbyt wiele, poza tymi rzecz jasna najbardziej strategicznymi miejscami. Ale nie można było narzekać. Przemek mógł zobaczyć długie, opalone nogi. Dodatkowo po kształtnych udach lekko ściekała woda. Wilgotne uda wyglądały niezwykle ponętnie i Przemek poczuł jak zasycha mu w gardle. Ledwie wydukał z siebie słowa przywitania. Zauważył jak nauczycielka nerwowym ruchem poprawia ręcznik, jakby obawiając się, że wydostanie się spod niego jakiś intymny szczegół, ale nic takiego nie nastąpiło. Szybkim krokiem udała się do swego pokoju, przechodząc obok chłopaka a ten powiódł za nią wzrokiem, koncentrując się na wysoko odsłoniętych nogach i szczelnie zakrytych pośladkach. Niestety nie dało się zobaczyć choćby skrawka gołego tyłka, ale ten widok przyprawił Przemka niemal o palpitację serca. Czuł, że jest bardziej mokry, niż Kamila.
Dwie
kolejne wizyty w mieszkaniu przyjaciół nie przyniosły już takich przeżyć. Za to
wydarzyło się coś innego, coś bardziej dramatycznego.
Któregoś
ciepłego wieczora, spacerując po osiedlowych ulicach, wspólnie z Mieszkiem i
Oliwią, znaleźli się w nieprzyjemnej sytuacji. Do piękniejącej z każdym dniem
Oliwii zaczęło się przystawiać dwóch typów. Sytuacja zrobiła się o tyle groźna,
że jeden z rozzuchwalonych napastników w pewnym momencie zaczął wymachiwać
nożem. Cała trójka przestraszyła się nie na żarty. Z opresji wyratował
koleżankę Przemek, który wyczuł, że nieco podpici napastnicy nie muszą być tak
groźni, jak mogłoby się wydawać. Odepchnął jednego z nich, na tyle mocno, że
tamten upadł. W tym momencie drugi machnął nożem w kierunku Mieszka. Przemek
zdążył odepchnąć kolegę, ale nieszczęśliwie nóź przeciął mu skórę na
przedramieniu. To wydarzenie jakby oprzytomniło agresorów, którzy zdając sobie
sprawę, że przeholowali, uciekli z miejsca wydarzenia.
Rana nie
była groźna, ale wymagała opatrunku. Przemek został opatrzony w mieszkaniu
przyjaciół, przez ich matkę. Ta nie kryła swego zdenerwowania całą sytuacją.
Poinformowana drobiazgowo o całym incydencie zrozumiała, kto okazał się
bohaterem tej akcji.
- Mam wobec
ciebie spory dług wdzięczności – powiedziała już spokojniej, gdy została sama
ze zbierającym się do wyjścia Przemkiem.
Ten nic nie
odpowiedział, czując, że będzie lepiej, gdy przemilczy jaką formę spłaty długu
preferowałby najchętniej. Ale głębokie spojrzenie Kamili wędrowało razem z nim,
przez całą drogę do domu. I towarzyszyło mu przez całą noc.
I tak
minęło kilka dni i przyszedł kolejny tydzień, już sierpniowy. Ale pamięć o
wydarzeniach wciąż była żywa.

Wpuściła go
do środka. Była nad wyraz uprzejma i grzeczna. Widocznie wciąż czuła wdzięczność
i sympatia do kolegi jej dzieci wzrosła. Przemek nie próżnował, wziął się do
pracy. Gwoli ścisłości, nie było to nic skomplikowanego, ale Mieszko zawsze
podkreślał, że jest komputerowym ignorantem i nie znał się na tych sprawach nic
a nic.
- Jeśli
będziesz chciał coś do picia, to możesz zrobić sobie herbatę, wiesz przecież,
nie? – przekazała mu Kamila. Przemek wiedział. Był na tyle częstym gościem w
tym mieszkaniu, że zdarzało mu się już samemu trochę użerać w tej, nieswoje
kuchni.
Pracując
przy komputerze, wyłowił uchem odgłosy świadczące o tym, że nauczycielka udała
się do łazienki. Odgłos odkręconej wody uświadomił chłopakowi, że Kamila bierze
prysznic.
Serce
zabiło mu mocniej. Nic nie widział, nic nie mógł zobaczyć, ale ta świadomość…
Świadomość, że ta piękna kobieta jest teraz w drugim pomieszczeniu kompletnie
naga. A on jest z nią w tym domu sam na sam. Nie łudził się, drzwi na pewno
były zamknięte, zresztą gdyby było inaczej, to co z tego? Dlatego ta świadomość
musiała mu wystarczyć. I nakręcała coraz mocniej. Dałby głowę, że żaden z jego
kolegów, znajomych, nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji.
Naprawił
usterkę szybciej, niż się spodziewał. Wstał, słysząc wciąż odgłos lejącej się
wody. Zaczął myśleć nad tym, by wykorzystać sytuację, jak się da. Może znów
będzie szansa zobaczyć tę nieziemską kobietę owinięta tylko w krótki ręcznik?
Wyszedł do
kuchni, nastawiając czajnik. Zrobił sobie herbatę, gdy usłyszał, jak woda
przestaje lecieć. Serce zabiło mu mocniej. Co teraz? Siedząc w kuchni widziałby
wychodzącą Kamilę, choćby na sekundę. Gdyby wyszedł na korytarz musiałaby
przejść obok niego, tak jak poprzednio. No, ale miał tak stać, niby przypadkowo
a de facto jak ostatni idiota na korytarzu, by niechcący trafić na przechodzącą
akurat nauczycielkę?
Wstał z
filiżanką w dłoni, nerwowo przechadzając się po kuchni i podchodząc bliżej
korytarza. W tym momencie usłyszał trzask klucza i po sekundzie ukazała się
wysoka piękność. Przemek rzucił nerwowo wzorkiem. Znów miała ręcznik, ale tym
razem dłuższy. Nici z obejrzenia tyłka. Ale szybko przebiegł się wzrokiem po
jej łydkach i kolanach.
- Już
skończyłeś? – zagadnęła, wydając się być nieco mniej zdeprymowana, niż
uprzednio podczas podobnej sytuacji. Może się przyzwyczaiła do paradowania w
samym ręczniku na oczach kolegi jej dzieci?
- Tak,
zrobiłem sobie herbatę, korzystając z pozwolenia – wybąkał nieskładnie,
starając się wytrzymać silne spojrzenie Kamili.
- Pij
spokojnie, idę po ubranie – po tych słowach, usłyszał tylko jej kroki na
korytarzu. Zerknął szybko na oddalającą się wysoką postać, po raz kolejny
kierując wzrok na nogi i pośladki opięte ręcznikiem. A potem coś go uderzyło.
„Idę po
ubranie”? To znaczy, że nie będzie się ubierać tam? Tylko gdzie? W łazience?
Ciekawe… Pociągnął łyk i znów usłyszał kroki. Kamila wracała. Przemek podszedł
bliżej drzwi, jakby szykując się na jakąś wymianę grzecznościowych,
okolicznościowych słów nie mówiących nic, ale nauczycielka nie odezwała się,
znikając w łazience z jakimiś ubraniami w dłoni.
Przemek
zamarł, jakby uświadamiając sobie co się stało.

Choć drzwi
zostały przymknięte, to nie usłyszał odgłosu zamku na klucz. Ba, nie usłyszał
nawet klamki. Drzwi nie dość, że się nie zamknęły, to tak naprawdę były
uchylone. Owszem, przywierały do framugi, zasłaniały wejście do łazienki i
widoki w niej, ale wystarczyło je lekko pchnąć i…
Dlaczego to
zrobiła? Dlaczego nie zamknęła, choćby na klamkę.
Przemek
poczuł, jak mimo pitej herbaty, w gardle ma sucho.
To wszystko
trwało niemal ułamek sekundy. W niej przewinęły się przez jego umysł inne
matki, nieco bardziej towarzyskie, roześmiane. Gdyby chodziło o nie, zrobiłby
to co chciałby zrobić teraz. Może jakoś by się wytłumaczył a one ze swoim
podejściem, nie wzięłyby tego za złe. Albo nawet jeśli, to po minucie już by
nie pamiętały.
Jakoś by
się wytłumaczył. A one pewnie przyjęłyby to ze zrozumieniem, luzem. Może byłoby
trochę niezręcznie, ale… Ale przeszliby nad tym do porządku dziennego.
Tyle, że
teraz chodziło o Kamilę. Pewną siebie, przynajmniej pozornie. Deprymującą,
onieśmielającą kompletnie mężczyzn a co dopiero młodych chłopców. Z nią się tak
nie da. Nie dałoby się. Tylko…
Tylko czemu
się nie zamknęła?
To wszystko
zajęło mu ułamek sekundy. Błyskawicznie odstawił filiżankę obok, nie patrząc
gdzie. Nerwowym ruchem, wtarł spoconą dłoń w spodenki. Zrobił dwa kroki, czując
jak uginają się pod nim nogi i stanął pod łazienką. A potem delikatnie pchnął
drzwi.
Zobaczył
Kamilę przed sobą. Wciąż w ręczniku. Stała przed pralką, rozkładając na niej
swoje ubrania, w które pewnie zamierzała się zaraz ubrać. Zastanowił się, czy
wyczuła jakiś podmuch powietrza, czy wyczuła jego obecność, wzrok. Musiała
wyczuć, ale sprawiała wrażenie, jakby jednak nie. Może lekki hałas rozkładanych
ubrań zakłócił to. Stała jakiś metr przed Przemkiem, który czuł jak zaczyna
drżeć. Oczy zachodziły parą.

- Przemku –
odezwała się dość łagodnie.
Nie
odpowiedział. Stał jak wmurowany. Nie był w stanie wykonać kroku w tył, Prędzej
ten w przód.
- Przemku –
po kilku sekundach usłyszał raz jeszcze ten sam ton. – Jesteś w mojej łazience…
- Ja… -
odczekał kilka sekund, by chwila trwała dłużej a jego głos zabrzmiał względnie
naturalnie. – Ja tylko… Myślałem o tym długu wdzięczności.
Znów chwila
milczenia. Każda sekunda, która oddalała od zdecydowanego sprzeciwu
nauczycielki, była dla Przemka zwycięstwem.
- Chcesz
zobaczyć jak się ubieram? – zapytała. Ton nie zmienił się ani o jotę, daleki
był od ostracyzmu, ale wyczuł pewną konsternację, lekką niechęć. – Podglądasz
nagą… Mnie… - szukała jakby odpowiednich słów. – To nie jest właściwe
zachowanie…
- Proszę,
niech pani zdejmie ręcznik – sam nie wiedział jakaż to odwaga pchnęła go do
wypowiedzenia tych słów. Czuł, jakby wypowiedział je ktoś inny, bo przecież sam
nie zdobyłby się na to.
Piękna
nauczycielka drgnęła nerwowo, na pół rozplątany ręcznik osunął się nieco. Ta
przesunęła dłoń, by powstrzymać przed odsłonieniem swoich pośladków.
Niepotrzebnie. Przemek był już przy niej, chwytając za ręcznik. Przytrzymał go,
jakby wbrew sobie. Ale czuł, że teraz tak musi. Nieważne, że wolałby, by było
inaczej. Był kilka centymetrów przy olśniewającej nauczycielce. Nagiej, okrytej
tylko spadającym ręcznikiem. Dotykał go, swoimi spoconymi dłońmi dotykał także
jej nagich pleców.

Oniemiały
spoglądał w dół. Patrzył na nagie pośladki pięknej nauczycielki. Nagie,
kompletnie nagie! Nie mógł uwierzyć w to co widzi.
Mijały
kolejne sekundy, aż brak reakcji Kamili zachęcił go do kolejnego kroku. Chwycił
boki ręcznika i powoli, acz stanowczo, nie zważając na nerwowy ruch pięknej
nauczycielki, zdjął go z niej całkowicie oraz rzucił na wannę. I odsunął się o
pół kroku.
Miał przed
sobą ją kompletnie nagą. Ją. Kamilę. Marzenie całego miasta. Piękna
nauczycielka, senne marzenie wszystkich mężczyzn, którzy widzieli ją choć raz w
życiu, stała przed nim nago. Patrzył bezkarnie na jej długie opalone nogi, na
jej zgrabne plecy. Ale przede wszystkim na zgrabny, także dość wyraźnie opalony
tyłek. Nagi!
Był bliski
omdlenia.
- Już? –
zapytała Kamila spokojnie, ale Przemek wyczuł, że ten ton przychodzi jej z
trudem.
- Jeszcze…
Jeszcze przód – odparł głucho.
- Za dużo…
Ubieram się – usłyszał odpowiedź. Kamila faktycznie sięgnęła po jakąś część
garderoby leżącą na pralce. Było to majtki.
Nie mógł na
to pozwolić. Coś go pchnęło. Tym czymś było niezwykłe podniecenie. Niesamowita
żądza kierowała jego zmysłami. Ponownie zbliżył się do nauczycielki. Chwycił za
biodra a potem… W przypływie odwagi, za pośladek. Boże, dotykał gołej dupy
Kamili! Ścisnął pośladek. Lżej a potem mocniej, aż usłyszał głuchy jęk
nauczycielki. Ta jakby zastygła, odkładając ubranie się na później. Przemek
wykorzystał to. Jego dłonie zaczęły śmiało i niecierpliwie krążyć po nagim
ciele pięknej pani profesor. Schylał się, dotykając tych niesamowitych nóg,
przesuwał swoje dłonie po nagich plecach, ale przede wszystkim jak szalony
bawił się pośladkami, masując je do obłędu, ściskając. W końcu odważył się
wymierzyć klapsa a potem kilka kolejnych.
- Stop,
przesadzasz już! – tym razem głos Kamili nie był tak spokojny, ale nie potrafił
wyczuć, czy mówi przez nią jakaś złość, czy coś innego.

- No… Już…!
– odezwała się cicho Kamila, próbując przerwać tę bluźnierczą sytuację. Ale
Przemek nie mógł przerwać. Teraz jeździł dłońmi po jej piersiach, ściskając je
lekko. Nie dało mu to tyle satysfakcji, z uwagi na to, że piersi były jednak
dużo mniejsze, niż pośladki. Ale sam fakt, że to nagie piersi pięknej
nauczycielki… Która zresztą przy każdym kolejnym ściśnięciu zamykała oczy,
sugerując, że ta pieszczota działa na nią. Wobec czego, po krótkim czasie
odważył się wykonać kolejny krok. Spragnionymi ustami przywarł do piersi Kamili
by po chwili wziąć w nie, jej apetyczne sutki. O tak, sutki miała piękne, nieco
zadarte w górę, wręcz zachęcające do ustnych pieszczot. Boże, co to było za
uczucie! Lizał jej sutki, ściskał ustami, ciągnął za nie… W tym samym czasie
dłonią macał wzgórek, wsuwając swą dłoń, między zaciśnięte uda pani profesor.
Drugą ściskał pośladki.
W jednym
momencie dotykał, pieścił, masował wszystkie intymne części ciała pięknej
nauczycielki! Był bliski zawału. Zatracił się, czując jak słabnie. Wykorzystała
to Kamila, odpychając chłopaka od siebie.
- Dość,
mówiłam już… - sapnęła. Po czym jej wzrok padł na czarne spodenki Przemka. Tak,
nie był w stanie ukryć erekcji, zresztą jakie to miało znaczenie? Tym bardziej,
że przed chwilą, przez tak długi czas, był tak blisko Kamili, że jego członek
wręcz wbijał się w jej ciało.
Stał przez
chwilę zdezorientowany, patrząc na nagą nauczycielkę, która jakby utraciła swój
spokój i swą wyniosłość. Teraz sprawiała wrażenie wyraźnie wytrąconej z
równowagi.
- Skoro ty
widzisz mnie… To może ja zobaczę ciebie? – usłyszał pytanie, które wprawiło go
w szok. Tego się nie spodziewał. To on był stroną atakującą, wszystko co czynił
wynikało jakby z jego własnej agresji i jej pewnego poddania się. Teraz
wyglądało, jakby nauczycielka nie miała dość i chciała posunąć się jeszcze
dalej. Czy to może być prawda? Stał przez chwilę niezdecydowany, niezdolny do
wykonania ruchu, nie wiedząc co o tym myśleć.
Kamila
odebrała jego milczenie nieco inaczej.
- Cóż,
skoro sam nie chcesz… - szepnęła i oszołomiony Przemek zobaczył jak piękna
nauczycielka z wyrazem pewnego obłędu w oczach powoli klęka przed nim. Poczuł niezwykle
przyjemny dotyk jej palców na swym brzuchu, po czym zobaczył jak jego spodenki
zjeżdżają w dół a zaraz po nich bokserki. Zaparło mu dech. Jego sterczący penis
znalazł się na wprost twarzy Kamili.
- Uwielbiam
męskie nogi a ty masz bardzo ładne – usłyszał z dołu dość cichy głos. Nie
wierzył temu co się dzieje. Poczuł usta Kamili na swoich udach. Już pierwszy
pocałunek sprawił, że jego penis stwardniał jeszcze mocniej. Kamila położyła na
nim swą dłoń, przesuwając ją po członku, delikatnie, bez nacisku. Wciąż
bardziej zajmowała się udami Przemka, który nie mógł uwierzyć, że klęcząca
przed nim nauczycielka coraz bardziej zatraca się w całowaniu tej właśnie
części ciała. Właśnie, zatraca. Jej pocałunki, były zachłanne, całowała z
pasją, zaangażowaniem, momentami liżąc uda chłopaka, nie przejmując się drobnym
owłosieniem.
Przemek nic
nie mówił, zdając się na inwencję nauczycielki. A ta, dotarła swymi ustami
wyżej. W tym momencie już nie jeździła delikatnie palcami po członku chłopaka,
doprowadzając go do wrzenia, tylko objęła go mocniej, przesuwając się w górę i
w dół. Zwyczajnie, masturbowała go swą dłonią. Przemek poddał się tej
pieszczocie bez słowa protestu, choć marzył by wyglądała ona trochę inaczej. I
w końcu doczekał się.
Kamila
dotarła ustami w pobliże genitaliów chłopaka. Jakby na chwilę się zawahała. Ale
w końcu Przemek zobaczył jak piękna nauczycielka rozchyla swe szerokie usta i
bierze w nie jego penisa. Poczuł na nim gorący oddech. Jego własne wargi
rozchyliły się, wstrzymując oddech i pochłaniając się temu uczuciu. Oto jego
penis zniknął w ustach najpiękniejszej kobiety w mieście! To nieprawda, to musi
się śnić!
A jednak
się nie śniło. Czuł wyraźnie gorące usta pięknej nauczycielki na swoim penisie.
Przesuwała je w górę w i dół, oddając się temu zajęciu z całkowitą uwagą.
Przemek żałował trochę, że to tak szybko, ale nie mógł wytrzymać. Kilka minut
intensywnych pieszczot, niezwykłych przeżyć związanych z pieszczeniem nagiego
ciała olśniewającej piękności sprawiło, że wystarczył praktycznie byle dotyk.
Kilka ruchów dłonią Kamili a potem kilkadziesiąt sekund obciągania sprawiło, że
poczuł jak zbliża się ostateczne rozwiązanie. Zrozumiał, że może sobie pozwolić
na więcej. Chwycił mocno za głowę Kamili, unieruchomił ją i intensywnie zaczął
posuwać w usta. Kilka ruchów i wystrzelił spermą. Świadomość, że spuszcza się w
usta pięknej nauczycielki była obezwładniająca.
- Bierz…
Zliż wszystko! – wydusił z siebie, trzymając ją za głowę. Kamila posłusznie
zlizywała spermę z jego penisa, do ostatniej kropli. Łapczywie. Niewiarygodny
widok i takie samo przeżycie. Westchnął głęboko. Napięcie z wolna zaczęło
opadać.
- Koniec…
Prawda? – bardziej stwierdziła, niż zapytała Kamila nieco spokojniejszym tonem.
Przemek nie odpowiedział. Patrzył jak nauczycielka zbiera się z kolan. Wciąż
widział ją nagą. Wciąż miał raj dla swych oczu. Wciąż nie wierzył, że to
wszystko wydarzyło się naprawdę. A przecież wydarzyło.
- Koniec –
odparł machinalnie. Zobaczył jak Kamila odwraca się w stronę pralki i sięga po
majtki. Tak ,to już koniec. Ale tak wyniosła, dumna, pewna siebie nauczycielka
jest teraz jeszcze przez kilka sekund naga, jest jego własnością. Podszedł do
niej i raz jeszcze chwycił za pośladki. Po czym strzelił naprawdę soczystego
klapsa, aż Kamila się wzdrygnęła.
- Przemku!
– zwróciła mu uwagę, ale ten nic sobie z tego nie robił. Co tam, obciągnęła mu,
teraz może sobie na to pozwolić. Strzelił jeszcze jednego klapsa, po czym
zerknął na nieco wypięty tyłek Kamili, wkładającej na siebie majtki.
- To
znaczy, że jutro też wpadnę? – zapytał ni z gruszki, ni z pietruszki, siląc się
na zawadiacki uśmiech. Kamila nie odpowiedziała, posyłając mu dość krytyczne
spojrzenie.
Wrócił do
domu. Usiadł przed komputerem. Nie miał ochoty na żadne spotkania z kolegami,
na grę w piłkę, na nic. Patrzył tylko w monitor i zastanawiał się, jakby to
wyglądało, gdyby teraz na facebooku zamieścił tekst „Hej, chłopaki, właśnie
klepałem w gołą dupę Kamili, gdy ona mi obciągała!”.
W sam raz na słodkie dobranoc. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam pytanie kiedy można się spodziewać Twoich kolejnych opowiadań. Gosia
OdpowiedzUsuńIm więcej zadeklarowanych, zarejestrowanych, bądź przynajmniej podpisujących się fanów, piszących swoje komentarze, tym szybciej:).
OdpowiedzUsuńCo dwa, trzy tygodnie, tak to będzie pewnie szło.
Przepraszam że mówię w imieniu innych- ale liczymy na Ciebie ;)
OdpowiedzUsuń