Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 stycznia 2015





KAMILA I SENNE MARZENIA IX. Obóz piłkarski.

- No chłopaki, co to kurwa jest? – uniósł się Daniel, widząc, że boiskowa utarczka przeradza się w coś więcej.
Ruszył do przodu i po sekundzie znalazł się w środku grupki juniorów, których zajęcia prowadził.
Jako trzydziestoośmiolatek znajdował się już o krok od zakończenia swojej piłkarskiej kariery i mógł poświęcać swój czas młodym wychowankom klubu. Podjął się prowadzenia treningów kadry under 16 i nie żałował. Lubił przebywać z młodymi chłopakami, uczyć ich boiskowych zachowań, rzucać głupie teksty, po których zalewali się śmiechem i inne takie. Robił to charytatywnie, ale te dwie godziny tygodniowo to nie było żadne poświęcenia.
Oczywiście wraz z możliwością przyjemnego spędzenia czasu i realizowania jakichś tam swych pasji, pojawiły się nieco mniej fajne rzeczy, jak właśnie ta szarpanina na środku boiska, pomiędzy trzema chłopakami. Reszta drużyny stanęła i patrzyła.
- Dajcie spokój, co wam znów Patryk przeszkadza?! – podniósł głos, widząc jak jeden z atakujących uderzył broniącego się, pięścią w klatkę piersiową.

- Bo ja mu kurde mówię, że ma zagrać na prawą nogę, to mi gra na lewą – wypalił jeden z odciągniętych
- Jak mam zagrać na prawą, jak mi tę stronę zablokował Rumun? – próbował wytłumaczyć się napadnięty, dość szczupły chłopak w czarnych lokach.
- To zgraj z kimś, albo coś a nie zachowujesz się jak pizda…
- Grzebień, kurwa, jak ci matka zrobi na kolację kanapki, zamiast bigosu, to też ją walisz z pięści w cycki? – zareagował Daniel wzbudzając lekki śmiech wśród przysłuchujących się młodych piłkarzy.
- No nie, ale…
- Nie ma kurwa ale! – Daniel uznał, że to dobry moment na wyłożenie kolejnej piłkarskiej zasady, okraszonej mocnymi słowami i dobitnym tonem. – Na boisku jesteście jednością a wszelkie nieporozumienia tłumaczycie w szatni. Na boisku, jak ktoś coś spierdoli, to drugi ma obowiązek to naprawić. Dać z siebie wszystko, umrzeć za to, żeby drużyna osiągnęła cel. Ty masz umrzeć za niego, ona za ciebie. Więc…
- Ale to lamus jest i nie będę z nim grał – odważył się przerwać rozzłoszczony Grzebień.
- Twoja decyzja. Za dwa tygodnie startuje liga, masz odpoczynek, wchodzi za ciebie Karol – Daniel stanowczo wskazał palcem na jednego z chłopaków. – Ty się zastanów nad wszystkim. Dobra, koniec.
Zagonił wszystkich do szatni, sam odczekując chwilę na boisku, by pozbierał się również czarnowłosy chłopak, któremu najwyraźniej nie w smak było podążyć bezpośrednio za całą grupą. Ruszył, gdy tamci wchodzili już na bieżnię a ich uwagę zajęła wchodząca przez bramkę piękna ciemnowłosa dziewczyna ubrana w lekką czarną kurteczkę i obcisłe jeansy.
- No co jest Patryk? – zagadnął w końcu Daniel młodego chłopaka ślamazarnie kierującego się w stronę szatni. – To przez ojca?
- A wiem… - wzruszył ramionami w zbolałym geście piłkarz. – Ojciec odszedł dwa lata temu, raczej nikt się nie nabija.
- Czyli masz za dobre oceny w szkole? Nie pasujesz do nich?
- Być może, powód się zawsze znajdzie… - odparł dość niechętnie, jakby nie chcąc mówić za wiele.
- Czyli baby – zawyrokował zdecydowanie Daniel. Nie był ani głupi, ani ślepy. Wiedział co się dzieje z człowiekiem, jak ma piętnaście lat. Zerknął na trybuny i zobaczył trzy roześmiane blondynki w wieku gimnazjalnym, szczerzące się do Grzebienia, Czerwonego, Kwasa i jeszcze innych piłkarzy. – To o nie chodzi?
- A, bo… - Patryk urwał szybko, widząc zbliżającą się w ich stronę wysoką piękność. – Bo… Bo pan tego nie zrozumie. Do widzenia – powiedział, jakby nieco naburmuszony i odszedł szybszym krokiem.
- Już, uwinęłam się – odezwała się kobieta, przystanąwszy obok Daniela. – Jedziemy?
- Poczekaj te dziesięć minut, będę musiał zamknąć szatnię.
- No dobra, poczekam…
- A poza tym… Wiesz, że za tydzień jedziemy na obóz z młodymi, nie? Ja, ty, będzie jeszcze Jarek, też z żoną. Bo wiesz co…? Jakby to… Może zrobisz jedną fajną rzecz dla ludzkości…?

Słońce dawało ostro. W ośrodku bardziej wypoczynkowym, niż sportowym, mieszczącym się w Antonówku panował ruch. Kilkunastu juniorów z klubu piłkarskiego zawzięcie trenowało przed zbliżającym się sezonem. Ich zmaganiom przyglądało się dwóch mężczyzn i dwie kobiety korzystające z uroków pogody. Cała czwórka siedziała na ławkach, rozebrana niemal do rosołu. To znaczy mężczyźni w spodenkach, kobiety oprócz nich miały jeszcze na sobie staniki.
- Zaraz się ugotują – zwrócił uwagę Jarek.
- Młodzi są, im więcej treningów w takich warunkach, tym mniej krwi na boisku – odparł Daniel.
Ale w duchu przyznał koledze słuszność. Tym bardziej, że było dopiero wczesne, piątkowe popołudnie a oni mieli tu być do niedzieli. Podniósł się z ławki, odczekał jeszcze chwilę i ogłosił koniec zajęć
- Dobra, na plażę! – rozległ się okrzyk wysokiego, krótko ostrzyżonego Kwasa i nim Daniel się obejrzał, prawie cała drużyna ruszyła sprintem w kierunku wody.
- A to tak się zmęczyliście… - pokiwał głową. – Trzeba piłki wziąć, czekaj, Patryk, chodź tu – kiwnął palcem w kierunku czarnowłosego chłopaka. – Kamila, chodź też, pomożesz – zwrócił się także do żony.
Dziewczyna ruszyła w ich kierunku, opornie, jakby to wezwanie trochę ją zaskoczyło a trochę z niewiadomego powodu onieśmieliło. Ale posłusznie podeszła.
Patryk nieśmiało zerknął na swoją gimnazjalną nauczycielkę. Pierwszy raz widział ją w takim stroju. Krótkie, jeansowe spodenki i niebieski stanik. To wszystko, nie licząc sportowego obuwia. Szybko prześlizgnął się wzrokiem po jej długich nogach.
Na swój sposób ucieszył się, że jest tylko jednym z dwóch przebywających na obozie uczniów tego gimnazjum, w którym uczyła pani Kamila. Reszta była z innych szkół, więc tylko on będzie mógł opowiadać po powrocie kolegom co widział. Nie licząc Lufy, ale ten pobiegł z innymi na plażę.
- No… Jedno weźmie piłki, drugie pachołki, bo nie ma co tu zostawiać – zarządził Daniel.
- A ty? – zainteresowała się Kamila, patrząc błyszczącym wzrokiem na męża.
- A ja… Idę na plażę sprawdzić, czy ktoś się nie utopił. To na razie – odwrócił się na pięcie i czmychnął w kierunku swoich podopiecznych.
- Patrz, jakiego masz trenera – Kamila uśmiechnęła się lekko ironicznie pochylając w stronę chłopaka. – No nic, bierzemy to wszystko.
Udała się przodem, mając pewność, że idący za nią chłopak wykorzystuje okazję by pooglądać jej nogi i pośladki opięte dość ciasnymi spodenkami. Czuła się z tym dość niekomfortowo. Tym bardziej, że wiedziała, iż jeśli chce wypełnić polecenie męża, to owe wypinanie tyłka jest dopiero początkiem.
Gdy tydzień wcześniej Daniel powiedział o co chodzi, przyjęła to bardziej ze zdziwieniem, osłupieniem, niż z jakimś innym uczuciem. Znała swego męża, wiedziała, jakich mniej więcej zagrywek można się po nim spodziewać. Ale dopiero teraz tu, na miejscu uświadomiła sobie, czego się podjęła.
Dlatego wiedziała, że uczucie mniejszego, bądź większego skrępowania będzie jej towarzyszyć przez cały okres pobytu w Antonówku. Mimo tego, gdy już dotarli do domku, który zajmowała wraz z Danielem, pozwoliła sobie na lekkie pochylenie się kilka razy nad łóżkiem, niby przypadkowo wypinając pośladki w kierunku ucznia.
- No to co robimy? – wyprostowała się w końcu upchnąwszy gdzieś cały sprzęt w kącie.
- My…? Szczerze mówiąc nie wiem co ja… Do wody mi się tak znowu nie spieszy…
- Nie lubisz pływać?
- Tak średnio… - skrzywił trochę usta. – Ale wolałbym później, teraz jakoś…
Domyśliła się, że nie lubi towarzystwa większości kolegów drużyny. Trochę zaczynała rozumieć to o czym wcześniej opowiadał Daniel. Wprawdzie znała Patryka już te dwa lata, bo był uczniem jej gimnazjalnej klasy, ale w szkole nie zauważyła by inni odsuwali go od siebie. Widocznie tutaj było inaczej.
- Dobra, włączymy telewizor – zadecydowała. – Siadaj.
Przysiadła na łóżku a chłopak, jakby nie do końca pewny, czy zaproszenie nie było pomyłką, po upływie paru dobrych sekund na krześle.
Kamila próbowała wciągnąć ucznia w jakąś rozmowę, ale niełatwo było znaleźć wspólne tematy, zresztą ona sama też nigdy nie należała do kogoś kogo dałoby się określić mianem duszy towarzystwa. Dodatkowo Patryk sam był raczej skąpy w słowach. Nie wiedziała, czy wynikało to bardziej z jego charakteru, czy z sytuacji w jakiej się znalazł.
Nie było tu wielkiego wyboru programów telewizyjnych, ale coś tam znalazła. To znaczy wyszukiwała takie, w których pojawiał się podtekst seksu, czyli głównie programy muzyczne, z clipami, na których wokalistki i inne tancerki nie miały wyglądały jak porno gwiazdki. Próbowała przy tych okazjach komentować owe stroje, czy bardziej ich brak, ale jakoś nie napotykała większego zainteresowania.
Skoro tak…
- Dobra, dość tego, nic nie ma… Idziemy na ta plażę?
- W sumie, możemy iść…
- Tylko tak… - nagle coś przyszło jej do głowy. – Musze się przebrać w strój, poczekasz tutaj, nie? Ja tylko udam się do łazienki.
Nie czekając na odpowiedź wyszła do kabiny, świadomie nie zamykając drzwi na klucz. Wprawdzie żeby zobaczyć ją nago, musiałby nacisnąć klamkę, więc była bezpieczna, bo nie spodziewała się takiego zachowania z jego strony, ale lekko ją to nakręciło. Zdjęła spodenki, majtki i stanik. W to miejsce włożyła czerwony strój kąpielowy. Majtki z lekkimi wycięciami po bokach i stanik. Upięła włosy wysoko, przejrzała się w lustrze i wyszła.
Napotkała zaciekawiony wzrok swojego ucznia. Może nie tylko zaciekawiony.
- No – westchnęła lekko, wiedząc na co się pisze. – Idziemy?
- Dobrze – zgodził się, podnosząc się z krzesła. Jakby z zawahaniem, czy aby na pewno nauczycielka nie ma zamiaru włożyć na siebie niczego więcej.
Nie włożyła. Z lekko bijącym sercem Kamila zamknęła drzwi i schowała klucz, wraz z olejkiem i komórką, do małej torebeczki. Z bijącym, bo poniekąd już teraz poświęcała się. Wprawdzie na plażę nie było daleko, jakieś sto pięćdziesiąt metrów i ludzi nie było zbyt wielu a co, którzy byli i tak mieli na sobie to samo co ona, bądź niewiele więcej, ale nie lubiła tego. Wiedziała jak się na nią patrzą. I pięćdziesięcioletni, spasieni panowie i ich niespecjalnie chudsze towarzyszki. Zresztą ani wiek, ani płeć nie grały tu roli. Patrzyli się prawie wszyscy.
I teraz było podobnie.
Ale akurat spojrzenia młodych piłkarzy sprawiły jej pewna satysfakcję. Nie ze względu na nią samą, ale jej towarzysza. Wiedziała, że w ten sposób podnosi jego samoocenę, przynajmniej w jakimś stopniu. I swoim towarzystwem i zazdrością, którą wzbudził wśród kolegów.
Szli obok siebie. Nie, w takiej sytuacji nie chciała by patrzył się w jej pośladki ciasno opięte cienkim materiałem. Dyskretnie, co jakiś czas, obciągała majtki, wychodząc z założenia, że pośladki powinny być szczelnie zakryte. Tak była wychowana i takie miała zasady. Do wzbudzenia zazdrości wystarczały inne atrybuty, do tego jej pewny krok i wysoko uniesiona głowa, co w połączeniu z wysoko upiętymi włosami dawało nieziemski efekt. Tak przynajmniej przysięgał Daniel.
I tak właśnie teraz szła, przyciągając wzrok młodych uczestników tego obozu. Chociaż z reguły nie przepadała za wzbudzaniem zainteresowania w taki sposób, tym razem dostosowała się do swej roli.  Przechodząc obok grupki małolatów wiedziała, że za chwilę odwrócą się i będą lustrować jej pośladki. Mimo wszystko poczuła pewien dyskomfort.
- Tutaj? – zapytała ucznia, gdy przeszli już kawałek. – Wiesz, nie chce mi się z nimi wszystkimi…
Wiedziała, że chłopak nie zaprotestuje. Był dość bierny, chociaż w środku coś się w nim tliło. Coś, co mogło wybuchnąć. Ale nie teraz, nie w tej sytuacji, dlatego wiedziała, że przyjmie to co ona zaproponuje.
Rozłożyła kocyk, usiadła i przez chwilę wystawiła twarz na słońce. Patryk wykazał minimum odwagi, by przysiąść przy nauczycielce. Zauważyła, że wciąż pozostawał w butach, spodenkach piłkarskich i takiej koszulce.
- Tak na sucho nie ma sensu, pójdę się popluskać a ty się rozbierz i trochę opal – uśmiechnęła się sympatycznie do młodego ucznia i wskoczyła do wody.
Kilkanaście minut przebywania w wodzie wykorzystała na przemyślenie tego wszystkiego. Co ją do tego skłoniło? Na pewno Daniel, jego dominacja i jej posłuszeństwo. Ale przecież to nie wszystko, bo na drugiej stronie szali stały konserwatyzm i wychowanie. Dobra, miała trzydzieści trzy lata, dorosła, już nie była tak ekstremalna w swoich zachowaniach, jak dajmy na to piętnaście lat temu. Ale jednak była…
No i jak daleko się posunąć? Do ostrzejszych pieszczot, nagości, czy pełnego dostępu? Zaśmiała się, uświadamiając sobie jak brzmią te słowa, dla kogoś takiego jak ona.
Nie no… Za daleko się chyba przecież nie posunie? Ech… To będzie dobra lekcja na przełamywanie barier nie tylko dla młodego ucznia.
Tylko jak to rozegrać? Przecież nie podejdzie wprost i nie zapyta, „słuchaj, chcesz pooglądać moje cycki?”
- No i jak? – wyskoczyła z wody. – Teraz wskakuj ty a ja się tu wyciągnę – mówiąc to położyła się na kocu.
Chłopak zareagował posłusznie i Kamila ukradkiem mogła przyjrzeć mu się dokładniej. Był może tego samego wzrostu co ona. Miał kruczoczarne włosy, układające się w loki, dość przeciętną twarz. Ani wybitnie przystojną, ani odpychającą. Ot, taki normalny chłopak. Szczupły i dość blady. Nie aż tak śmiertelnie, ale widać, że kiepsko wykorzystał dotychczasowy okres wakacyjny, nie łapiąc niemal w ogóle słońca.
Zerknęła także w bok. Młodzi piłkarze zostali kilkadziesiąt metrów dalej, pomiędzy nią a nimi nie było nikogo. Świetnie, wybrała odpowiednie miejsce. Na tyle dalekie, że ich gapienie się w jakieś szczególne punkty jej ciała skazane było na niepowodzenie a na tyle blisko, że mogli zobaczyć jak ona opala się w towarzystwie Patryka.
Albo jeszcze…
Gdy usłyszała jak chłopak wychodzi z wody, serce zabiło jej mocniej. Leżała na brzuchu i przez kilka dobrych minut zbierała się do wyrażenie swych myśli.
- I jak? Poopalamy się trochę? – zapytała siląc się na beztroski ton.
- I tak nie ma co robić…
- No tak… Wiesz co, miałabym prośbę… - przełknęła ślinę. – Czy nie mógłbyś wysmarować mnie z tyłu olejkiem?
- Yyy… Z tyłu…?
- Tak, trzymaj – podała mu mały flakonik. – Zacznij od nóg, potem plecy – dodała, urywając nieco skonsternowana.
Musiała odczekać parę dobrych sekund, by poczuć na swoich łydkach dotyk ciepłej dłoni swego ucznia, niezgrabnie rozsmarowującej zawartość pojemnika. Z jednej strony był on dość przyjemny, z drugiej… Z drugiej, właśnie przekroczyła granicę, pozwalając się macać swojemu uczniowi. Na razie jeszcze w miejscu dość niewinnym, ale za chwilę…
Długo trwała ta chwila, tak jakby Patryk nie miał tej pewności, czy może wjechać wyżej. Leżąca na brzuchu Kamila oparła głowę o położone na kocu ręce i zamknęła oczy, tak jakby chciała przekazać uczniowi coś w stylu „rób co powiedziałam, rób co chcesz, mnie to tam nie interesuje”, ale miała wątpliwości, czy on dobrze je odczyta.
W każdym razie jego wahanie w pewien sposób rozgrzewało ją. Ale w końcu uznał, że czas przedrzeć się nieco wyżej za kolana i jego dłonie przesunęły się na uda. Smarował dość delikatnie, jakby znów czegoś się bał. Ten nieśmiały dotyk podobał się nauczycielce, ale…
- Patryk – zebrała się w sobie. – Jeśli możesz, wcieraj olejek trochę mocniej.
Te słowa podziałały. Posłuchał. Jego nacisk stał się nieco mocniejszy, jego dłonie zaczęły mocniej obejmować jej uda. I to coraz wyżej i dodatkowo wsuwały się w wewnętrzną stronę. Robił to powoli, tak jakby sycił się jej ciałem. No cóż… Chyba się rozbujał?
Tak, to już nie było niewinne macanie równie niewinnych części ciała. To już dla niej a i pewnie dla niego też był erotyzm pełną gębą. Tym bardziej, że jego poczynania stawały się coraz odważniejsze. Nie klęczał już z boku, tylko ku zdumieniu wychowawczyni, usadowił się na jej kolanach. W ten sposób jego dotyk stał się wyraźniejszy, miał pełny dostęp do jej nóg a dodatkowo… Dodatkowo praktycznie tuż przed nosem miał jej tyłek.
Ta sytuacja przyprawiła Kamilę o nieco szybsze bicie serca. Trochę się zlękła. Przecież młodzi piłkarze na pewno widzieli całą sytuację. Widzieli swego kolegę klęczącego na żonie ich trenera. Cóż, liczyła się z tym, wręcz prowokowała do tego, ale teraz, gdy już do takiej sytuacji doszło, poczuła lekki, zniewalający ucisk w podbrzuszu.
Wcieranie olejku trwało na pewno nieco dłużej, niż trwać powinno. Miała tego świadomość, ale nie oponowała. Tym bardziej, że chłopak nie odważył się przekroczyć kolejnej granicy i posłusznie zatrzymywał swe dłonie pod pośladkami. I tym bardziej nie wdzierał się bardziej w głąb wewnętrznych stron jej ud.
- Plecy też, tak? – usłyszała w końcu głos swojego ucznia. Normalny a może trochę nieśmiały.
- Tak, też.
Sekundę później jego dłonie znalazły się na jej plecach. Dość delikatnie masowały ich powierzchnię, zahaczając o stanik. Raz, drugi, trzeci… W końcu walcząca ze sobą nauczycielka zdecydowała się.
- Czekaj chwilę – sięgnęła dłonią w tył, w kierunku zapięcia. Po chwili skrawki materiału rozsunęły się. Kamila natychmiast położyła się, aby piersi nie uciekły spod luźnych teraz miseczek.
Poczuła lekkie mrowienie. No, to było coś w rodzaju striptizu. Rozpinanie stanika, nawet w takiej sytuacji, gdy nie mógł zobaczyć nawet skrawka piersi, było czymś niespotykanym.
To był taki subtelny erotyzm i gdyby pominąć okoliczności, w jakich do niego doszło, to Kamila poczułaby pewnie coś więcej niż przyjemne mrowienie. Ale i tak było fajnie.
Dlatego nie protestowała, gdy wcieranie olejku w plecy przeciągało się. Drgnęła dopiero, gdy jego dłonie znów znalazły się na udach. A to tak! Przecież nie miało to nic wspólnego z dawno już wtartym olejkiem. No, ale jednak odważył się… Pewnie gdyby zareagowała ostrzej, wypaliłby, że „o, tu była jakaś niewtarta kropelka”. Stłumiła uśmiech.
- Patryk. Dziękuję, możesz już zejść – odezwała się w końcu. Dobra, trochę go przełamała. Siebie zresztą też. To musiało wystarczyć, bo sytuacja zaczęła się robić bardziej krępująca.
Z lekkim rumieniłem na twarzy zastanawiała się, czy mu stanął. Ale nie odważyła się rzucić okiem w stronę jego kąpielówek.
Zachichotała cicho nad swoimi myślami. „Ciekawe, czy mojemu uczniowi stoi w tym momencie penis?” Ech…
Dobra, jakiś punkt przekroczony, teraz trzeba było dać na wstrzymanie. Nie, nie może pójść tak łatwo. Ani jemu, ani chyba przede wszystkim jej. Wciąż biła się z myślami, walczyła ze swoim własnym charakterem.
Dlatego następnych kilka godzin, już do samego wieczora spędziła niewinnie. Jeszcze przez jakiś czas opalała się z Patrykiem a następnie wróciła do domku, założyła coś bardziej sensownego, czyli krótkie spodenki i zajęła miejsce u boku męża. Mimo wszystko, dość było wrażeń.
Wciąż jednak sytuacja, w której uczeń jej własnej klasy, pod pozorem wcierania olejku, macał jej ciało, bo tak to trzeba było nazwać, wracała w jej głowie jak bumerang.
Trochę się jednak bała. Wiedziała, że ma przed sobą całą sobotę i w razie czego jeszcze kawałek niedzieli. I kilka niewinnych, kuszących pomysłów. Niewinnych… W normalnej sytuacji pomysły takiej jak prowokowanie sytuacji, gdzie on wchodzi do jej domku i zastaje ją oglądającą film porno, czy biorącą prysznic przy niedomkniętych drzwiach, albo nakrywając ją na masturbacji, z pewnością nie zasługiwały na miano niewinnych.
Trochę rozochociła się myśląc o tym wszystkim, przy małej wieczornej imprezie. Jakoś łatwiej było jej eksponować swe nogi przed grupą kilkunastu młodych piłkarzy a szczególnie przed Patrykiem. Nie wahała się poruszać zmysłowo przy jakichś tam tańcach najpierw z Jarkiem, kolegą Daniela a potem z Patrykiem.
Zastanawiała się gorączkowo, co sobie myślą na ten temat jego koledzy. Nie wiedziała. Ciężko było jej to wybadać nie przebywając bezpośrednio w ich towarzystwie.
Wydawało się jej, że powoli czas na zakończenie imprezy, gdy nagle uświadomiła sobie, że od dłuższego czasu nie widzi Patryka. Dyskretny wywiad przeprowadzony wśród kolegów przyniósł jej informacje, że chłopak udał się połazić po plaży.
Zawahała się, ale tylko na sekundę. Późny, ciepły wieczór, brak ludzi na średnio oświetlonej plaży, nienajgorsza atmosfera… Dyskretnie opuściła imprezujące towarzystwo, udając się w kierunku nieodległego jeziora.
Szczęście jej dopisało, chłopak nie chował się po krzakach, tylko stał dalej, jakby nieco zamyślony w pobliżu którejś latarni. Gdzieś tam dalej. O ile to był on. Musiała pokonać dystans kilkudziesięciu metrów by się o tym upewnić.
Westchnęła do siebie, czując nieco szybciej bijące serce. Co tu można zrobić? Pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy była związana z jej własnym ekshibicjonizmem, który w takich sytuacjach uaktywniał się nad wyraz mocno.
Latarnie znajdowały się kawałek od brzegu, nie oświetlały plaży jakoś wybitnie. I dobrze.
Zeszła na piasek i przeszła kawałek, tuż nad wodą. Zbliżyła się do stanowiska Patryka. Kątem oka zauważyła jakiś słaby kontur znajdujący się kilkanaście metrów w bok, jednak udawała, że nic nie widzi. Zrobiła jeszcze kilka kroków i przystanęła.
Pochyliła się zdejmując lekkie obuwie i trzymając je w dłoniach weszła do wody. Ot, tak trochę. Zachichotała lekko. Odwróciła się i dbając o to by uśmiech nie znikał z jej twarzy, ściągnęła z siebie spodenki, kładąc wraz z obuwiem na piasku. Pozostała w samych majtkach i białej koszulce.
Poczuła, że krew szybciej krąży w żyłach. Rozejrzała się wokół, sprawiając wrażenie kogoś, kto upewnia się, że wkoło nikogo nie ma. Oczywiście, jakaś postać majaczyła gdzieś tam, ale wciąż udawała, że nie widzi.
To wszystko wyglądało chyba naturalnie. Ot, urwała się dziewczyna po imprezie, rozweselona i atmosferą i odrobiną alkoholu i przyszło jej do głowy by popluskać się trochę. No a przecież nie zmoczy swojej bielizny…
Przez moment biła się z myślami. Czy to wystarczy? Nie no, skoro w efekcie finalnym ma posunąć się dużo dalej, to jeszcze koszulka powinna znaleźć się na piasku w towarzystwie spodenek i obuwia. Ale jeśli, on tu nie jest sam? Jeżeli ktoś jeszcze wyrwał się z imprezy i znajdzie się tutaj?
Dobra, oświetlenie jest takie jakie jest. Takie, że widać tyle, ile widać. Czyli, kurde niewiele. Lekko drżącymi dłońmi zdjęła z siebie koszulkę. Pod spodem nie miała stanika, nie był jej potrzebny. Skrzyżowała ręce na nagich piersiach i rozejrzała jeszcze raz ukradkiem, jakby sprawiając wrażenie dziewczyny obawiającej się, że zostanie przyłapana w niewłaściwym stroju. I ruszyła naprzód, wchodząc do wody, powoli pozwalając by zakryła najpierw jej kolana, potem uda, aż w końcu majtki.
Wiedziała, że z tego miejsca, tam gdzie stał Patryk widać było naprawdę bardzo niewiele. Pozwoliła sobie na zdjęcie rąk z piersi i odwrócenie się w kierunku plaży. Przede wszystkim pilnując, by jakiś nieoczekiwany zgrywus nie pożyczył sobie leżącej na plaży garderoby.
Nigdy nie miała o sobie jakiegoś wybitnego mniemania, przeciwnie raczej milion kompleksów, które Daniel określał mianem absurdalnych. Ale życie przyzwyczaiło ją do tego, że wzbudza niemal nieustanne zainteresowanie mężczyzn. Stąd domyślała się, że dla wielu z nich stanowi jakąś tam pokusę.
Dlatego liczyła na to, że chłopak nie odejdzie. Hm, w sumie, tu nawet jej względna uroda nie miała znaczenia. Przecież najważniejsze było to, że w jego obecności pluska się niemal naga kobieta. I dodatkowo jest nią jego własna nauczycielka.
Nie mógł za wiele widzieć, w zasadzie w momencie, gdy znajdowała się te kilkanaście metrów od brzegu, nie widział niemal nic. Ale ta świadomość. Czy to wystarczało do tego, by się nakręcił? Nie miała takiej pewności.
A ona chciała aby… Aby on teraz robił sobie dobrze.
Przez całe życie nigdy nie była świadkiem takiej sytuacji. Takiej, aby ktoś masturbował się widząc ją, myśląc o niej. No dobrze, Daniel, raz, czy dwa, w łóżku, gdy go o to poprosiła. Ale to był jej mąż, to było normalne. Ale ci wszyscy mężczyźni oglądający się za nią na ulicy. Ci wszyscy uczniowie z jej szkoły, byli i obecni. Czy im się to zdarza?
I czy on chciałby teraz? Tylko jak ma to zrobić, skoro niczego nie widzi? Poczuła gęsią skórkę na ciele.
Ostrożnie postępowała krok po kroku, wychodząc z wody. Ostrożnie, bo przecież teoretycznie mógł tu się pojawić ktoś jeszcze. No i ona sama z sobą toczyła wewnętrzny bój. Paradowanie z nagim biustem, nawet w kiepsko sprzyjających do podglądania warunkach, to było wiele.
Krok za krokiem. Woda zakrywała już tylko kolana. Jej ręce zwieszone wzdłuż ciała wyrywały się w kierunku nagiego biustu, ale powstrzymała je. I zrobiła kolejny krok a potem następny. I zatrzymała się stojąc na plaży.
Docierające tu światło, które wcześniej wydawało się jej blade, teraz nagle okazało się silniejsze. Wiedziała, że to złudzenie. Spowodowane strachem, że ktoś ją zobaczy. Zobaczy jak stoi w samych majtkach. Z nagim biustem wystawionym w kierunku plaży.
Poczuła jak jej sutki twardnieją.
Nie mogła tak stać, niczym betonowy posąg. Musiała zachowywać się bardziej naturalnie. Przeszła dwa kroki w lewo, potem w prawo. Zmieniając pozycję, wykorzystała to, rzucając dyskretne spojrzenie w bok. Jakaś postać wciąż się tam czaiła.
A więc stało się. Naprawdę. Prezentowała swój nagi biust jednemu ze swoich uczniów. Kiepsko widoczny, to fakt, ale jednak. Jej sutki stwardniały jeszcze bardziej.
Przystanęła na chwilę, wystawiając twarz w kierunku księżyca. Zamieniła się w słuch, próbując złowić jakiekolwiek odgłosy. Czy on tam się masturbuje? A jeśli tak, to o czym myśli? Czy sam widok jej niemal kompletnie nagiego ciała wystarcza? Czy może wyobraża sobie, jak wyskakuje z tych krzaków, dopada do niej, nie mogąc wytrzymać tego napięcia i…?
Poczuła, że wilgotnieje w środku. Tak, Daniel będzie miał dzisiaj zajęcie. Ale to za później. Teraz zastanawiała się, jakby zareagowała, gdyby Patryk wybiegł i rzucił się na nią, tak jak to sobie wyobrażała. Co by zrobiła? Wygrałoby jej wychowanie? Czy może ekshibicjonizm i uległość? A może, najpewniej wygrałby chłopak, sam decydując o tym, czy jest w stanie się opamiętać i przerwać, czy też wręcz przeciwnie, pójść na całość?
Stała nieruchomo nasłuchując. Niestety nie słyszała niemal nic. Lekki podmuch wiatru, cichutki szelest liści. I to wszystko.
Stała minutę, dwie. Pokręciła się jeszcze trochę. W końcu uznała, że dość. Sięgnęła po koszulkę, próbując włożyć ją na siebie. Jakby niesiona ostatnim podrygiem ekshibicjonizmu, zbliżyła się te dwa, trzy metry bliżej latarni. Po czym w wolnym tempie, jakby udając, że musi ładnie rozłożyć wywróconą na drugą stronę koszulkę, włożyła ją na siebie. W tym czasie jej ucho złowiło odgłosy jakichś trzaśniętych gałązek.
Nie wiedziała co mogło być powodem.
Cofnęła się o kilka kroków, wciągając spodenki i obuwie. Mokra bielizna uwierała ją, dość ekscytująca przygoda również dodała skrzydeł. Niemal biegiem wpadła do domku, widząc wcześniej, że w miejscu imprezowania nie ma już ani męża, ani drugiej pary.
Zastała go leżącego w łóżku. Nie wiedziała, czy to zmęczenie, czy cos innego, bo alkoholu nigdy nie nadużywał. Niemal z miejsca wskoczyła na niego.
- Coś taka mokra? – zdziwił się czując wilgoć.
- Musze to od razu zrzucić, nieprzyjemne… - w sekundę zdjęła z siebie koszulkę, choć ta akurat była sucha. Równie szybko pozbyła się spodenek i co najważniejsze majtek.
- Wskoczyłaś do wody w ubraniu, czy jak…? – indagował zaciekawiony mąż.
- A czy to ważne? No ułóż się jak trzeba – rozkazała, mając na myśli to, by przesunął się na sam środek. Sama usiadła tuż poniżej jego podbrzusza. Bezceremonialnie zsunęła z męża bokserki.
- Lubię jak mnie gwałcisz, choć czynisz to nadzwyczaj rzadko, ale wolałbym wiedzieć co cię tak nakręciło…
- A nie powinno wystarczyć, że gwałcę ciebie a nie tego twojego piłkarza? – zapytała, masując oklapłego penisa.
- Ach, no tak myślałem… Ale jak znam życie nic specjalnego się nie stało, tak?
- To zależy, co uważasz… Troszkę się rozebrałam, ale fakt, niewiele mógł widzieć.
- No tak… Czyli trochę do tyłu jesteś, ale w sumie… - podrapał się po łysej głowie.
- Ale jutro nadrobię, skoro czynisz ze mnie prostytutkę – Kamila uznała, że penis jest już względnie twardy. Daleko było do doskonałości, ale nic to. Na początek wystarczy, tym bardziej, że wiedziała, iż ten najszybciej dojrzewa wtedy, kiedy jest już w jej wnętrzu.
Usiadła więc okrakiem na mężu i wsunęła sobie jego wpół sterczącego penisa w swoją wilgotną cipkę. Jego ciepło pobudziło ją od razu. Od pierwszej sekundy poddała się temu uczuciu. Przez chwilę okrężnymi ruchami bioder doprowadzała do tego by twardniał on jeszcze mocniej a potem zaczęła go ujeżdżać.
Wiedziała, że cała zabawa nie potrwa długo. Akcja z plaży pobudziła ją mocniej, niż się spodziewała, dodatkowo w tej pozycji zawsze było jej łatwiej o orgazm. To ona dyktowała tempo, ona rządziła. Mimo, że tak rzadko decydowała się na tę pozycję.
Dyktowała tempo, ale zabawne… Nawet w tej pozycji i tak czuła przewagę Daniela, jego dominację. Ich dłonie splotły się w powietrzu, jak gdyby siłując się. Daniel zawsze wygrywał. Uścisk jego dłoni zniewalał ją. Działało to na nią mocno. Teraz też. Nie trzeba było długiej jazdy, choć czasem zwalniała tempo, czekając na męża. Przecież on też powinien dojść.
Czekała, ale i tak była szybsza. Nabijając się na w pełni sterczącego penisa, szczytowała wcześniej, niż mąż. Ten odczekał chwilę dając żonie podelektować się orgazmem a następnie przewrócił ją na łóżko i po kilkunastu ruchach sam mógł cieszyć się spełnieniem.
On zasnął szybko. Ona przeciwnie, przez dłuższy okres rzucała się po łóżku, wspominając piątkowe wydarzenia.

Być może z tego właśnie powodu w sobotę obudziła się późno, z uczuciem rozleniwienia, niewyspania.
Pobyt na obozie, zdejmował się niemal całkowicie obowiązki pani domu, więc nie spieszyła się z ogarnięciem. Minuty mijały a ona leżała w łóżku, przypominając sobie dotyk swojego ucznia na jej udach, na plecach. A potem swój wieczorny striptiz. Może niekompletny i z dala od blasku światła, ale jednak.
Uświadomiła sobie, że jeżeli naprawdę ma się stać coś mocniejszego, to jest to dzisiaj. Jutro jest taką opcją ratunkową, na zasadzie „dobra, chodź tu i mnie zerżnij”. Zachichotała. To było niedorzeczne, nigdy by się na coś takiego nie odważyła. Pomijając fakt, że taka opcja zabiłaby cały ten czar uwodzenia, tę niepewność…
Z uwagi na temperaturę, zrzuciła z siebie część kołdry. Leżała nago, z wystawionymi na widok piersiami i nogami. Z rękoma pod głową, rozmyślając.
Z jednej strony niewyspana, czuła się drugiej pobudzona. Miała trzydzieści trzy lata, jeszcze dziesięć lat temu, już po utracie dziewictwa nie przypuszczała, że jej potrzeby zostaną tak rozbudzone. No a z Danielem było.. .Fajnie rzecz jasna, ale on już chyba wkraczał powoli na drugą stronę rzeki. Mówiąc wprost, nie było tak często, jak ona by sobie tego życzyła.
Przesunęła dłonie wzdłuż ciała, zrzucając nogą kołdrę z siebie niemal całkowicie. Wczorajsze wspomnienia doprowadziły ją do tego, że zaczęła lekko masować swój brzuch a potem piersi.
Nigdy nie potrzebowała masturbacji. Ani przed utratą dziewictwa, ani po, ani w związku a potem w małżeństwie z Danielem. Zrobiła to może kilka razy i praktycznie zawsze na życzenie Daniela, który chciał widzieć swą żonę zabawiającą się samą. Krępowało ja to, ale spełniała jego prośby, wiedząc, że go to kręci.
Sama z siebie…? Może raz, czy dwa i to tylko gdy wiedziała, że jest to rozgrzewka przed czymś poważniejszym a Daniel zwlekał. Na przykład siedział jeszcze w wannie, albo oglądał mecz.
Teraz spróbowała sama, ot tak dla zabawy. Bez wymagań co do finału. Do tego jednak potrzebowała mężczyzny. Choćby obok niej, zajmującego się jej ciałem, szepczącego coś do ucha.
A po kilkudziesięciu sekundach poczuła szybsze tętno. Odebrała telefon od męża z informacją, że ktoś tam zaraz przyjdzie po piłki.
I co tu zrobić? Logika nakazywałaby ogarnięcie się, ubranie i przyjęcie gościa. A zadanie, które miała do wykonania…
Kurde, gdyby dało się tak, by ten ktoś (a nie miała wątpliwości, że tym kimś będzie Patryk), mógł jakoś dyskretnie ją obejrzeć masturbującą się. Ale dyskretnie, tak jak wczoraj na plaży, nie widząc wszystkiego, w zasadzie widząc tylko część. Bardziej mieć świadomość, że ona tu jest i się pieści, niż widzieć. Nie, nie byłaby w stanie pozwolić na to, by uczeń jej klasy mógł oglądać ją, nagą, bawiącą się swoim biustem, swoją cipką. Absolutnie wykluczone.
Jeszcze przez chwilę bawiła się swoim ciałem, po czym wstała. Podeszła do drzwi, upewniając się, że są otwarte a potem do okna. Nikt się nie zbliżał. Z bijącym sercem przeniosła piłki w pobliże drzwi do łazienki. Po czym udała się do kabiny, upewniając się, że drzwi do łazienki pozostaną minimalnie, ale jednak uchylone.
Nie wiedziała, czy biorąc prysznic w kabinie usłyszy pukanie do drzwi. A może… Może lepiej będzie nie słyszeć? W ten sposób, gdy chłopak wejdzie, będzie miał świadomość, że ona się go nie spodziewa…
Zdecydowała. Weszła do kabiny, trzymając się tego co ustaliła wcześniej. Zamknęła się za drzwiami. Były to typowe drzwi do kabiny, nie dało się przez nie dostrzec wszystkich szczegółów, ale można było zobaczyć zarysy ciała, kształt pośladków, piersi…
Czując jak wilgotnieje w środku, odkręciła wodę i oddała się jej pieszczocie. Nie mogła jednak skupić się na myciu. Przecież właśnie wystawiała się na czyjś wzrok. To znaczy jeszcze nie teraz, ale za chwilę.
Poczuła lekkie drżenie nóg. Niespiesznie bawiła się kostką mydła przesuwając ją od ramion, przez brzuch, po nogi. Tak, uświadomiła sobie, że hałas lejącej się wody jest zbyt głośny i nie będzie słyszeć pukania. Niemniej, mając lustro naprzeciw drzwi, zobaczy, czy ktoś się za nimi czai.
Nie wiedziała ile upłynęło czasu między jednym a drugim spojrzeniem rzucanym w kierunku lustra. Starała się patrzeć co kilkanaście sekund, czasem zdarzyła się dłuższa przerwa. Nie spieszyła się z myciem, przecież ten ktoś mógł się z różnych przyczyn spóźnić.
Starała się stać bokiem do wejścia, tak aby ewentualny podglądacz mógł zobaczyć jej figurę, ale bez wyraźnych szczegółów. Bez piersi, bez pośladków, bez wzgórka.
Czas jednak mijał a nic nie wskazywało na to, by ktoś tam był.
Nie miała nigdzie zegara, ale wiedziała, że minuty płynęły. Pięć, potem pewnie dziesięć, chyba nawet piętnaście. Gdy uznała, że bawi się w tej kabinie dobre dwadzieścia minut, uznała, że nie ma sensu. Lejąca się woda przestała sprawiać przyjemność. Ostrożnie, by nie natknąć się akurat w tym momencie na niczyj wzrok, uchyliła drzwi do kabiny i wzięła ręcznik. Wytarła się i owijając wyszła z łazienki.
Serce skoczyło jej mocniej, gdy stwierdziła, że w pokoiku nie ma żadnej piłki.
A więc był. O ile to był on. Ale dlaczego go nie widziała? Czyżby źle coś obliczyła? Czyżby nie odważył się podglądać jej wcale? A może zrobił to tylko przez chwilę, moment? Może zawstydził się a może bał, że nauczycielka odwróci się zaraz i przyłapie go?
Musiała się tego dowiedzieć.
- No i co, wysłałeś Patryka? – zapytała beztrosko kilkadziesiąt minut później, gdy ubrana tak jak wczoraj w jeansowe spodenki i białą koszulkę, podeszła do męża z ławki obserwującego trening spoconych piłkarzy.
- Tak, poszedł, nie widziałaś go?
- Brałam akurat prysznic, stąd pytam.
A więc był. No to ciekawe jak długo tam stał i czy przypatrzył się wnikliwie. Wynikało z tego, że sprawa nieco wymknęła się spod kontroli. Wyglądało to tak, że to nie ona pozwoliła mu się oglądać nago, tylko on sam ją sobie obejrzał, bez jej konkretnej wiedzy.
No cóż… W pewien sposób wytrąciło ją to z równowagi. Poczuła lekki dreszczyk na swym ciele.
Dzień mijał powoli. Młodzi trenowali zawzięcie różne zagrywki, które Daniel aplikował im do upadłego, potem nastąpiła przerwa na obiad. Godzinę później znów trening, ale już lżejszy. O szesnastej było po wszystkim. No tak, jeszcze nie do końca.
Siedziała w domku i czekała. Daniel wcześniej, wyjaśnił jej swój zamiar..
Znalazła jakiś film erotyczny w internecie. Nie, nie pornos, zwykły erotyk. Znalazła jakąś scenę i przytrzymała, zerkając co chwilę przez okno, by nie przegapić nadchodzącego ucznia. Gdy zobaczyła, że się zbliża, włączyła przycisk play a sama udała się do łazienki.
- Wejdź – krzyknęła, słysząc pukanie. – Wejdź i poczekaj.
Do jej uszu doszedł odgłos kroków. Siedziała spokojnie na muszli klozetowej, udając załatwianie potrzeb fizjologicznych. Niech chłopak odczeka trochę, delektując się przyłapaniem pani profesor na oglądaniu erotyka. 
- A… No tak… - udała lekkie zawstydzenie, wychodząc po dwóch minutach z łazienki i natychmiast wyłączyła odtwarzanie. – Chyba, że chcesz obejrzeć – posłała uczniowi niewinny uśmiech.
- Nie, nie trzeba – odparł. Chyba nieco speszony.
- To Daniel zostawił tak i wiesz… - odparła niezdarnie, wiedząc, że chłopak i tak zorientuje się w kłamstwie. – A ty dlaczego nie pobiegłeś z resztą drużyny? – zmieniła temat, udając, że nie jest zorientowana.
- Daniel uznał, że mam jakiś uraz, w sumie mam coś z nogą…
- Coś poważnego? Chyba nie… No dobrze, to co robimy? To co wczoraj?
Nie oponował. Był dość bierny, niestety. Oboje udali się na plażę, niewiele mówiąc. Widząc pojedyncze osoby na samym jej początku, Kamila wybrała dość odległy fragment plaży. Taki, na którym na pewno byli odosobnieni.
Czas płynął, było już mocne popołudnie. W zasadzie teraz jest najlepsza okazja, by pociągnąć sprawę dalej.
Zafrasowana Kamila niby beztrosko, zdjęła z siebie spodenki, nawet nie zwracając uwagi na wzrok ucznia. Taki mini striptiz w wykonaniu nauczycielki musiał podnieść mu krążenie krwi.
Zamyślona rozpięła też stanik. Dopiero po sekundzie zorientowała się, że przecież jest tu jej uczeń i to nie tak ma wyglądać. Zarumieniona szybko zapięła z powrotem.
- Przepraszam, zamyśliłam się – lekko uśmiechnięta zwróciła się do ucznia. Ten pokiwał głową, odwracając wzrok.
I chyba dobrze, bo Kamila zorientowała się, że palnęła lekką gafę. Otóż nie miała na sobie stroju kąpielowego, tylko zwykłą bieliznę. W sumie niby nic, ale te niebieskie majtki… No nie stringi, ale w zasadzie bliżej było im właśnie do stringów, niż do normalnego stroju kąpielowego. Speszyła się mocno.
Wrócić do domku po odpowiednią garderobę? Bez sensu, nie chciało się jej. Stała przez jakiś czas tak na piasku, skupiając na sobie wzrok ucznia.
- Zapomniałam wziąć strój – wyznała skonfudowana, tym razem nie podpuszczając chłopaka, tylko mówiąc poważnie. – Te majtki, to wiesz… - urwała, jakby zdając sobie sprawę z niestosowności tłumaczenia takich rzeczy.
- Zdarza się – skwitował Patryk.
- Zdarza… Psiakość – zaklęła delikatnie. – Będzie lipa z kąpaniem a tak leżeć na piasku bez wody, to nie za ciekawie… - perorowała.
Przez chwilę faktycznie nie wiedziała co zrobić, aż w końcu… Poczuła silny ucisk w podbrzuszu. Rozejrzała się wokół. Najbliżsi plażowicze przebywali ponad sto metrów dalej. Było ich zresztą bardzo niewielu, jakieś pojedyncze sztuki. Tutaj rosły zresztą jakieś krzaczki, dalej drzewka. Na tyle rzadkie by widzieć, że nikt się miedzy nimi nie kryje, na tyle gęste, by utrudnić widoczność.
- Posłuchaj – chrząknęła, czując przyspieszone bicie serca. – zrobimy tak. Nie chcę by majtki zrobiły się mokre, więc… Więc po prostu odwrócisz się a ja wejdę do wody, dobrze?
Aluzja była nadzwyczaj jasna. Wejdzie do wody nago. Co on na to? Wbiła wzrok w ucznia. Ten drgnął, jakby ożywił się i niepewnie uśmiechnął.
- No dobrze, mam rozumieć, że potem będę pilnował pani… Bielizny?
- Byłoby to wskazane – kiwnęła głową i poczekała aż chłopak się odwróci. Wtedy drżącymi rękoma odpięła stanik i zrzuciła majtki. Szybko, jakby nie chcąc sobie dać szansy na opamiętanie się. Z bijącym jak młot sercem, kompletnie naga wycofała się do wody a gdy ta ją przykryła, poinformowała o tym grzecznego ucznia.
I wciąż jakby nie docierało do niej co zrobiła. Albo raczej wypierała to ze świadomości. Tak jakby chciała postawić się przed faktem dokonanym, że wskoczyła do wody nago a tam na plaży, kilkanaście metrów przed nią, jej młody uczeń pilnował bielizny.
Przecież co będzie gdy wyjdzie? Włoży na mokre ciało stanik i majtki? A co jeśli Patryk tym razem nie odwróci się? I bezczelnie będzie wpatrywał się w jej nagość?
Ma ją na widelcu. A ona podała mu się na tacy sama.
Przedłużała moment pływania we względnie bezpiecznej odległości od miejsca, gdzie bezczynnie siedział Patryk. Przedłużała, by zastanowić się nad tym co dalej. Bo przyszedł moment otrzeźwienia. To już ta, decydująca akcja? Wyjdzie na brzeg i co? Ubierze się? Albo nie…? Albo nie i co? Tak byłoby najwygodniej. Oczywiście, gdyby była sama. Ale nie jest. Będzie się opalać nago w towarzystwie ucznia?
Przecież jest sobotnie popołudnie. Czasu coraz mniej… Tak więc postawiła i siebie i przede wszystkim ucznia przed faktem dokonanym. Ona jest naga a on… Mógłby wykazać się jakąś inicjatywą.
Ale nie tak od razu. Podpłynęła bliżej i stanęła bliżej brzegu, kuląc się nieco, gdy poczuła grunt pod stopami.
- Patryk – odezwała się głośno. – Odwróć się raz jeszcze.
Zauważyła, że uczeń posłuchał jej po raz kolejny. Zaczęła wychodzić. Czuła dziwne wibracje w brzuchu. Przecież doszła już do wniosku, że się nie ubierze. Na drżących nogach podeszła do koca i usiadła na nim. Przodem do odwróconego wciąż ucznia.
- Patryk, posłuchaj… - zaczęła trochę nerwowo. – Coś bym chciała wyjaśnić… Byłeś dzisiaj w domku po piłki, tak? Bo wiesz, no…
- Byłem – wtrącił uczeń, słysząc zacinającą się nieco nauczycielkę.
- No właśnie a ja... Zapomniałam zamknąć drzwi i wiesz… - znów się zacięła. – Chciałam się dowiedzieć, czy spojrzałeś – dodała w końcu, starając się, by ton jej głosu nie brzmiał jak jakiś wyrzut.
- Widziałem, że się pani kąpie, wobec tego wziąłem piłki i wyszedłem.
- Patrzyłeś tylko chwilę? – upewniła się.
- Tak.
Przygryzła wargę. A więc był widział. Ale tylko sekundę, dwie, może pięć. Dlaczego? Taki był ułożony, dobrze wychowany? A może zwyczajnie mu się nie podobała. No dobra, widziała jaka jest, jak działa na mężczyzn, ale na Boga przecież musieli być tacy, na których nie robiła większego wrażenia.
Dlaczego on jest taki potulny i ona wszystko musi robić sama?
- Widzisz, sprawa jest taka… - zaczęła spokojnie, choć myślała gorączkowo, czując szybsze bicie serca przed słowami, które chciała wypowiedzieć. – Bo przecież nie będziesz siedział cały czas tyłem do jeziora. A znowu ja… Nie chciałabym zmoczyć swojej bielizny a skoro ty i tak już widziałeś mnie bez ubrania… - nie mogła się przemóc by skończyć. Zresztą wyraziła się chyba jasno i zauważyła, że chłopak poruszył się niespokojnie, rzucając lekkie spojrzenie w bok.
Nic jednak nie powiedział. Znów musiała drążyć temat sama. Westchnęła.
- Skoro widziałeś mnie, to wychodzi na to, że mogłabym tu poopalać się bez ubrania, nie…? Ale wiesz… - dodała szybko, widząc kolejne nerwowe drgnięcie. – Żeby to miało jakiś sens, to ty też musiałbyś zrzucić z siebie spodenki. No i nie tylko – dodała ciszej, jakby zawstydzona swoimi słowami. Tak zresztą było, Kamila poczuła jak na jej twarz wypływa rumieniec.
Chłopak wiercił się nerwowo. Kamila wyczuła, że jest speszony, zawstydzony. Pewnie chciał ją oglądać nago, w sumie wczorajszego popołudnia, przy smarowaniu olejkiem, uległ lekkiej pokusie i próbował pomacać jej uda. Ale może nie za taką cenę?
-Jeśli się wstydzisz, to zrobimy tak, że rozbierzesz się i położymy się na kocu nie patrząc na siebie, dobrze? – dodała
- No dobrze – zgodził się po kilku sekundach. – Niech się zatem pani położy – poprosił.
- OK. a ty nie podglądaj!
Tym razem Kamila posłuchała, odgadując jego intencje. Kładąc się na brzuchu zwróciła swą twarz w kierunku ośrodka, tak aby widzieć ewentualnych intruzów. Tym samym nie mogła widzieć za bardzo rozbierającego się ucznia. Chyba, że spojrzałaby w bok. Ale zgodnie z umową tego nie czyniła. Słyszała tylko, jak odwrócony wciąż tyłem Patryk zdejmuje z siebie buty, spodenki a na końcu pewnie majtki i … I oto położył się obok niej, również na brzuchu.
Wczoraj w podobnej sytuacji czuła się dużo bardziej swobodnie. Ale wczoraj miała na sobie majtki. Dzisiaj nie. Ot, to ta drobna różnica. No i wczoraj miała jakieś pole do popisu, daleko było do godziny W. Teraz czas naciskał coraz mocniej. Czuła się niezbyt przyjemnie, trochę jakby osaczona. I przez uciekający czas i przez własną nagość w tym ośrodku wczasowym. Co kilkadziesiąt sekund unosiła głowę i odwracała się na boki i w tył.
- Tak tylko patrzę, czy nikt nie nadejdzie z bardziej niespodziewanej strony – wytłumaczyła uczniowi, jakby usprawiedliwiając się.
Próbowała doszukać się jakichś pozytywów, aby rozluźnić się. Ale było o to ciężko. Jedynym było chyba ostro palące słońce grzejący jej plecy, nogi i nagie pośladki. Ale tak długo nie można być. W końcu zmusiła się nieco do wyluzowania na siłę.
- Opalasz się tak bez wody, bez olejku, wiesz… To da kiepski efekt – odezwała się.
- Trudno, nie zależy mi na tym aż tak wybitnie – zobaczyła wzruszenie ramion.
- Skoro już tu jesteś, to wypadałoby wykorzystać słońce w pełnie, nie uważasz? Może tak… Wczoraj wysmarowałeś mnie, dzisiaj ja się zrewanżuję i wysmaruję ciebie, co? – jej beztroski ton, nie przyszedł z łatwością.
Ta propozycja zatkała go. Domyślała się, że w jego myślach wstyd i skrępowanie walczyły z obietnicą przyjemności. Która przecież nie musiała się na tym kończyć. Bo przecież mógł wziąć rewanż i wysmarować jej ciało znów. Doszedł do tego? Nie wiedziała, ale postanowiła nie podawać mu wszystkiego na tacy.
Wciąż się nie odzywał, widocznie nie mogąc się zdecydować. Kamila uniosła się lekko za koca, na wszelki wypadek zasłaniając sobie piersi przedramieniem.
- No dobrze, zdecyduję za ciebie – odezwała się nieco bardziej stanowczym tonem, tak aby nieco stłamsić ucznia. – O, tu mam tubkę… - sięgnęła dłonią.
Zerknęła na nagie ciało piętnastolatka. Ciało poruszające się nerwowo, tak jakby chcące uciec przed wzrokiem nauczycielki. Ale uciec nie mogło. Kamila rozsmarowała sobie olejek w dłoniach i sprawnie zaczęła wcierać specyfik w ciało ucznia. W jego szczupłe, słabo owłosione łydki, w jego równie szczupłe, niemal zupełnie pozbawione włosów, ściśnięte uda a potem…
Potem przeniosła się na plecy. Tyłek ominęła. Chwilowo. Smarując plecy zwolniła nieco rytm, tak jakby robiła jakiś masaż. Chciała by chłopak wyluzował się trochę, nabrał jakiejś pewności. Oswoił się z dotykiem dłoni nauczycielki, która masowała jego nagie ciało. I patrzyła na nie.
Ale ją samą paliła ciekawość. Co on teraz czuje? Mając nagi tyłek wystawiony na oczy swojej nauczycielki. Najchętniej zapytałaby, ale… No właśnie, ale co?
- Chyba nie krępuje cię to co robię, prawda? – zapytała swobodnie.
- Nie, proszę pani – usłyszała, ale wyczuła lekkie zawahanie.
- Mam nadzieję, że zachowasz się jak dżentelmen i nie będziesz się tym chwalił w szkole…
- Oczywiście, że nie… - tym razem dosłyszała jakby lekko stłumiony śmieszek.
- No i dobrze – przeszła nad tym do porządku dziennego. – To teraz jeszcze to…
Głos nieco się załamał, bo podjęła decyzję o przekroczeniu kolejnej granicy. Jej dłonie masujące plecy Patryka, w tym momencie przeniosły się na pośladki. Wyczuła to czego się spodziewała, czyli drgnięcie. Nawet mocne.
- Ale tam nie trzeba, może pani przestać…
- Nie uważasz, że lepiej mieć całe ciało tak opalone? – postarała się wyjaśnić rzeczowo. – Skoro opalasz się nago, to i wysmaruję cię również tam.
Kontynuowała wcieranie olejku. Słowny opór chłopaka ustał, ale objawił się lekkim zaciśnięciem pośladków. Teraz skrępowana Kamila stłumiła lekki uśmiech. Ta nieporadna obrona, ten wstyd, rozbroiły ją lekko i wzięła to wszystko nader sympatycznie, wręcz rozczulająco.
Masowała nieco dłużej, niż powinna rozglądając się wokół. Ale nie widziała niczego niebezpiecznego, wszystko wskazywało, że byli tu sami.
- Wystarczy już – powiedziała i na zakończenie, strzeliła leżącemu chłopakowi lekkiego klapsa na rozluźnienie. – Teraz musze się położyć. 
Co mówiąc, zrobiła. Tak jak uprzednio położyła się na brzuchu, wystawiając nagie plecy i tyłek na słońce. Chłopak nie odzywał się, ale wyczuwała jakiś ruch. Obserwowała go dyskretnie, więc wiedziała, że nie podglądał. Uznała, że jest mocno skrępowany wydarzeniami sprzed chwili. I z narastającym biciem serca domyśliła się, że chce wziąć rewanż…
Tylko pewnie nie wie jak się do tego zabrać. Wskazywało na to coraz gwałtowniejsze wiercenie.
Kilkadziesiąt sekund później dostrzegła jednak jak podnosi głowę, zerkając w jej kierunku. Nie pozostała mu dłużna. Ich spojrzenia spotkały się. Kamila dostrzegła w oczach ucznia to czego się spodziewała. Z jednej strony wycofanie i nieśmiałość, z drugiej ochotę na coś…
- Przepraszam, zapomniałem, że panią też trzeba nasmarować – zaczął wcale nienajgorzej. Przynajmniej jak na niego.
- Wysmarowałeś mnie wczoraj, więc dzisiaj nie musisz – wciąż nie zamierzała ułatwiać zadania, patrząc uważnie w oczy chłopaka. Wiedziała, że jej spojrzenie często deprymuje mężczyzn.
- No więc… - zająknął się. – Wiec wczoraj, to nie dzisiaj… To już nie działa.
- Prawda… Ale ja jestem naga, więc to tak trochę… - nie dokończyła kiwając niedwuznacznie głową.
- Ale ja też jestem nagi i pani to nie przeszkadzało, więc…
- To inna sprawa, uczniowie nie powinni oglądać swojej nauczycielki nago, nie sądzisz?
- Nie – postawił się wreszcie twardziej, co Kamila przyjęła z pewnym zadowoleniem i skwitowała nieco przyspieszonym oddechem. – To znaczy, w innej sytuacji… W tej, sprawa jest jednoznaczna – sięgnął dłonią po leżący nieopodal flakonik z olejkiem.
- Patryk, chyba posuwasz się trochę za daleko – spróbowała go jeszcze zniechęcić, tak by nie myślał, że nauczycielka się łatwo poddaje. Jednocześnie poczuła już dużo mocniejsze walenie serca i dziwne uczucie w brzuchu. On za chwilę zobaczy jej ciało w całej okazałości. Przynajmniej jego tylnią cześć.
- Może pani odwrócić głowę, zgodnie z umową? – zignorował jej uwagę. Widząc, że pani profesor nie reaguje, przeturlał się jakoś po kocu, tak aby ukryć swą męskość przed wzrokiem nauczycielki i sekundę później był już za nią, klęcząc nad jej stopami.
Kamila poczuła dreszcze na ciele. I choć przed chwilą uśmiechała się widząc spinającego pośladki ucznia, teraz dopadło ją to samo. Bezwiednie zacisnęła mięśnie ud. Pośladki też.
Sekundę później dłoń ucznia znalazła się na jej łydkach.
Ale w przeciwieństwie do wczorajszego popołudnia, tym razem Patryk uporał się z jej nogami szybciej. Widocznie spieszyło mu się do czegoś innego. Tak, jakby obawiał się, że nauczycielka ogarnie się i zareaguje tak jak normalnie powinna zareagować.
Ale to się nie działo. Kamila z głową wtuloną w rozłożone szeroko ręce, z zapartym oddechem przyjmowała dotyk ciepłych dłoni swojego ucznia, na łydkach a potem udach. Dotyk niebezpiecznie zbliżał się do tyłka. Wyczuła ruch za sobą. Ruch oznaczający to, że uczeń przyklęknął gdzieś w okolicy jej kolan.
Boże, przecież on miał teraz jej nagi tyłek w odległości kilkudziesięciu centymetrów od swych oczu. A za chwilę pochyli się jeszcze bardziej chcąc…
Choć bardzo się starała, w tym momencie straciła kontrolę nad swym ciałem. Gdy jego gorące dłonie znalazły się na pośladkach, Kamila drgnęła tak mocno, że niemal podskoczyła na kocu. Jej twarz natychmiast spłonęła rumieńcem. Podwójnym. Raz z powodu reakcji, dwa, z powodu tego co działo się na jej tyłku.

A tam Patryk, jakby odmieniony dość beztrosko rozmasowywał olejek na jej zaciskających się pośladkach. Kamila z trudem powstrzymywała szybszy oddech i modliła się, by uczeń nie słyszał jak serce wali jak bęben. Działo się to, co… Jej uczeń masował… nie. Nie masował. Bezkarnie macał jej tyłek. O wiele już za długo, niż powinien. Przecież smarowanie olejkiem tak niewielkiej części ciała powinno skończyć się po kilku sekundach. A tu upłynęła już chyba minuta a on wciąż jeździł swoimi dłońmi po jej pośladkach. Poczuła się mocno poniżona.
W ciągu chwili to ona z łowczyni stała się ofiarą. Jej uczeń macający jej nagie pośladki. Musiała to przerwać.
- Patryk. Już chyba wystarczy? – starała się zachować spokój w głosie.
Nie odpowiedział. Posłusznie jednak przesunął swe dłonie wyżej Jego dotyk na plecach był silniejszy niż poprzedniego dnia. Tak jakby przyzwyczaił się do towarzystwa nauczycielki w niekompletnym stroju. Ba, dzisiaj już bez niego…
Serce powoli zwalniało rytm, ale daleko było do pełnego uspokojenia. Zaczęła rozmyślać, czy to wystarczy, czy oczekiwania Daniela byłyby spełnione, bo jak zwykle nie przekazał on jej w pełni tego co myślał, zostawiając jakiś margines. Ale sugerował jednak coś więcej. Nie no, jak więcej, skoro przez jej ciało przebiegały dreszcze spowodowane tym, że leży na plaży nago w towarzystwie macającego jej ucznia? Ale przecież Daniel…
Serce znów podskoczyło mocniej, gdy wyczuła kolejny ruch za sobą. Patryk skończył zabawę z plecami i jego dłonie znów znalazły się na pośladkach. Tym razem bez ceregieli, znienacka ścisnął je mocno. Znów drgnęła jak oparzona.
- Patryk, przestań, już! – zwróciła się z naciskiem i przyganą w głosie, odwracając lekko głowę.
A ten ku jej osłupieniu najpierw jeszcze mocniej ścisnął pośladki nauczycielki, tak, że jego oczom musiał ukazać się otwór analny a na zakończenie zabawy strzelił oszołomionej polonistce klapsa, tak jak i ona uprzednio jemu. I dopiero wtedy zszedł a raczej zsunął się z Kamili, ale nie położył się na kocu, tylko wciąż pozostawał z tyłu.
- Dlaczego pani to zrobiła? – zapytał znienacka.
- Co masz na myśli? – odparła zaskoczona pytaniem. Wciąż czuła mrowienie na ciele i stan pewnego bezsilnego poniżenia, czując jego wzrok na swoich zaciskających się pośladkach.
- To wszystko… W domku, w łazience… I teraz na plaży…
- Dziwnie pytasz… W domku, nie wiedziałam, że ktoś wejdzie – posłusznie tłumaczyła, jakby to ona była uczennicą a on nauczycielem. – A tu… Znasz przecież powód.
- Nie wydaje mi się… - pokręcił głową. I gdy Kamila zaczęła zastanawiać się, jak utrzymać jakoś rozmowę, do jej uszu dobiegły drobne odgłosy. Po sekundzie zrozumiała, że chłopak zaczął wkładać na siebie ubranie. Zdumiała się. Poniekąd właśnie dostała kosza. Nieco oszołomiona odwróciła głowę w stronę ucznia.
- Już ci się znudziło? Dopiero co cię wysmarowałam…
- Proszę się nie obrażać, ale nie podoba mi się to – wypalił, zapinając zamek w spodniach. – Nie rozumiem pewnych rzeczy a najbardziej tego, że ma pani męża a on jest jeszcze tutaj, w ośrodku i … - przerwał wkładając na siebie koszulkę i już nie dokończył. Zerwał się na nogi i szybkim krokiem podążył w stronę domków, pozostawiając zdezorientowaną nauczycielkę samą sobie.
Ta, nie dość, że została w pewien sposób porzucona przez chłopaka, który najzwyczajniej, nie uległ mocy jej wdzięków, to jeszcze teraz leżała sama na plaży świecąc nagim tyłkiem.
Poczuła się mocno niekomfortowo. Ale odleżała jeszcze chwilę korzystając z promieni słonecznych padających na jej wysmarowane olejkiem ciało. I nadmiaru wolnego czasu. Mogła przemyśleć zdarzenia ostatnich minut, godzin. I dokonać jakiegoś podsumowania.
Cóż, widocznie tak miało być. Bo wydawało się, że cała ta impreza została właśnie zakończona. Czy dobrze, czy źle? Rzecz jasna dobrze, no bo ostatecznie poświęciła tylko swe nagie ciało, nie będąc przymuszaną do robienia innych, jeszcze bardziej intymnych rzeczy. Niby źle, bo Daniel chyba oczekiwał czegoś więcej. No cóż, wytłumaczy mu się jasno, co się stało i tyle.
I po wszystkim…
Poleżała sobie jeszcze kilkanaście minut na słońcu, rozglądając się wkoło co chwilę i uznała, że tyle wystarczy. Ubrała się i poszła w kierunku domku. Czekając na powrót Daniela, włączyła telewizor gapiąc się beznamiętnie.
Powoli wracała do siebie. Dała się pooglądać nago i pomacać po tyłku… No trudno, ten Daniel… Ech, dobrze, że tylko na tym się skończyło.
Gdy mąż wrócił zaczęła odliczać godziny dzielące ją od powrotu do domu. Jeszcze jedna mała impreza na zakończenie tego mini zgrupowania, jakieś browarki z drugą parą opiekującą się młodymi, do tego kiełbasa z grilla. Trochę śmiechu, momentami uważnych obserwacji. To na młodych, gapiących się na jej długie nogi. To na Patryka, który snuł się gdzieś po uboczu i do którego nie szło się zbliżyć. Zresztą chyba nie było sensu. Skoro zakończył to, w dość dziwny sposób, to po co nalegać na jakiś kontakt, czy rozmowę, która pewnie niczego by nie zmieniła?
Jednak jego zachowanie w pewien sposób ja niepokoiło. Czy nie wykombinuje czegoś nieobliczalnego?
Z tą myślą zasnęła głęboko, grubo po północy. I zmęczona tą małą imprezą spała jak zabita.

Patryk nie spał spokojnie. W zasadzie nie spał niemal w ogóle. Wydarzenia ze zgrupowania wytrąciły go z równowagi.
Z jednej strony piękna, nieosiągalna nauczycielka, która nagle, z kompletnie nieznanych powodów stała się jak najbardziej osiągalna. Przynajmniej w zasięgu wzroku, czy nawet dotyku. To było coś niewyobrażalnego. Ale z drugiej strony była przecież żoną jego trenera od piłki nożnej. Nie mogło mu się to pomieścić w głowie. Dał się ponieść hormonom, ale nie do końca. Ostatecznie zapanował nad sobą i przerwał ten, jakże przyjemny i niespotykany wręcz kontakt, który jednocześnie stał się bardzo kłopotliwym.
Nie mógł tak…
Była siódma rano. Niedziela. Wstał, ubrał się i wyszedł z domku. Włóczył się po ośrodku, przechadzał się powoli nad wodą. Jednak coś ciągnęło go w stronę tego domku zamieszkanego przez parę opiekunów. Może powiedzieć coś trenerowi? A może nie…?
- Cześć – usłyszał znienacka, stojąc kilka metrów przed domkiem nauczycielki. To Daniel. Patryk stanął jak wmurowany. – Też nie możesz spać?
- No nie, tak właśnie chodzę… W sumie to dobrze, że pana widzę, bo…
- No…?
- No więc… My wczoraj się opalaliśmy trochę… To znaczy ja i pani Kamila i…
- Ach, to… - przerwał nieporadny wywód młodego piłkarza machnięciem ręki Daniel. – Dobra, mówiła mi, że nie dokończyłeś smarowania.
- Jak to…? Ale… - Patryk nie potrafił przebić się przez lekki śmiech trenera.
- No nic, mniejsza z tym. Dobra słuchaj, sprawa jest. Ja sobie pobiegam, muszę zrobić kilka kilometrów, zajmie mi o trochę czasu, wiesz? Skoro się nudzisz, to może wejdziesz i zrobisz Kamil jakąś herbatę?
- No, mogę…
-Poczekaj chwilę… - znów przerwał Daniel i zniknął w mieszkaniu, wracając po kilkudziesięciu sekundach. - Bo ona jeszcze śpi, jak zabita. Wejdź tam, dobra? Czuj się jak u siebie i niczym nie przejmuj. Ja wrócę za dobrą godzinę, jak nie lepiej.
Patryk nie zdążył odpowiedzieć, gdy Daniel ruszył energicznie między drzewa.
Zresztą co miałby powiedzieć? W głowie miał mętlik, spowodowany już nie tylko wrażeniami z ostatnich dni, ale także słowami swojego trenera.
Wszedł. W pierwszym małym pomieszczeniu była mała kuchenka, tuż obok znalazł drzwi do większego pokoju. Zrobił krok w przód i znieruchomiał.
Nauczycielka faktycznie spała i to chyba dość mocno. Stojący w wejściu Patryk widział jednak co innego. Mocno odsłonięte ciało pięknej nauczycielki.
Spała naga. Wprawdzie nie widział jej całego ciała, ale te odsłonięte fragmenty zdecydowanie wskazywały na to, że pani Kamila nie ma na sobie ani majtek, ani stanika. Niczego.
Serce zabiło mu mocniej. Widział nagą nauczycielkę już wczoraj, gdy wszedł po piłki, potem na plaży. Widział jej nagi tyłek i jakiś zarys nagiej sylwetki. Ale tutaj…
Tutaj była jakby bardziej naga. Bo aż z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że spała. I wyglądało nadzwyczaj uroczo. Tak bezbronnie, jakby zdana na czyjąś łaskę i niełaskę. No bo poniekąd była bezbronna. A on mógł patrzeć bezkarnie na jej długą nogą wystającą spod kołdry i fragment piersi.
A po drugie dlatego, że zachowanie Daniela… Przecież on wiedział, że jego żona jest w takiej pozycji, że wiele widać. No i przecież wszedł tu, na moment przed pobiegnięciem w las. Musiał widzieć. Czyżby celowo nie poprawił ułożenia kołdry? A może jeszcze inaczej, z zupełnie nieznanych powodów odsłonił ja nieco?
Było to niezrozumiałe, ale jednocześnie tłumaczyło chyba wszystko. Powoli docierało to do głowy chłopaka.
Z bijącym sercem wszedł. Ostrożnie, ale niepotrzebnie. Nauczycielka nie dawała znaku życia, poza tym, że jej pierś unosiła się niemal niedostrzegalnie. Patryk zbliżał się z każdym krokiem coraz zachłanniej pożerając wzrokiem to co widział wczoraj na plaży. Ale teraz było inaczej.
Teraz to wszystko było… Jego?
Przecież Daniel nie przysłał go tutaj, by robił herbatę śpiącej żonie, która niewiadomo kiedy się obudzi.
Przysiadł z boku na łóżku, zapadając się lekko. Z coraz mocniej bijącym sercem i szybszym oddechem położył swą dłoń na wysuniętym spod okrycia kolanie pani profesor. Nie zareagowała. Zaczął powoli masować tę cześć ciała, jeżdżąc z dołu, w górę i na przemian. Coraz wyżej, acz wciąż dość delikatnie. W swojej podróży po długiej nodze nauczycielki dotarł do jej biodra.
Dotarł i się zatrzymał. Co dalej?
W mózg uderzały go tak słowa trenera, jak i samo zachowanie jego żony choćby w dniu wczorajszym. To nie mógł być jakiś irracjonalny przypadek. To wszystko musiało mieć jakiś cel.
A więc…
Poczuł przypływ odwagi. Już takiej większej. Wstał, czując drżące nogi i delikatnie zsunął równie drżącymi dłońmi kołdrę ze śpiącej nauczycielki. Jeszcze nie do końca, ale miał już odkrytą panią profesor niemal w całości. Teraz po raz pierwszy mógł przyjrzeć się jej piersi. Patrzył z rozwartymi ustami. Pierś była niewielka, ale nieco zadarty w górę sutek wyglądał nad wyraz apetycznie. Patryk poczuł jak w ciągu sekundy wyschły mu wargi.
Cała lewa część ciała pani profesor była odkryta. Lwa noga w całości, lewa pierś… A i z prawej rysowały się już coraz ciekawsze widoki.
Ale on skupił się na tym co w środku. Pochylił się, dla lepszej widoczności i bez skrępowania z walącym sercem przypatrywał się nagiemu wzgórkowi łonowemu, wygolonemu na zero, aczkolwiek widać było jakieś drobne ślady zarostu.
Widocznie nauczycielka depilowała się kilka dni przed wyjazdem nad jezioro. A on teraz mógł patrzeć bezkarnie na to cudo natury. Więc patrzył i czuł jak jego spodenki robią się za ciasne.
Czuł też, że samo patrzenie na niemal kompletnie nagie ciało pięknej nauczycielki, nie wystarczy. Chciał dotykać, ale bał się, że ją obudzi.
Ale, w związku z wnioskami do jakich doszedł… Co by się stało, gdyby się obudziła? Skoro wczoraj… I skoro dzisiaj Daniel wpuścił go tutaj?
Poczuł kolejny zawrót głowy. Delikatnie, jak tylko pozwalała mu na to burza w głowie a przede wszystkim w krwiobiegu wszedł na łóżko i spokojnie starał się rozchylić nogi śpiącej królewny. Szło ciężko, ale nie ustawał. Macanie nagich ud wychowawczyni podniecało go jeszcze bardziej. Jej pozycja ułatwiła mu trochę zadanie. Minuta, dwie i uda rozłożyły się nieco. Przynajmniej na tyle, by mógł zmieścić tam swą głowę.
Oddychał szybko, aż się przestraszył. Nie wybudził jej swoimi ruchami, swoim dotykiem, czy może obudzić gorącym oddechem? Oddechem ziejącym wprost w znajdującą się kilkanaście centymetrów przed nim nagą, wydepilowaną, bezbronną cipkę. Ten widok jednocześnie obezwładniał go, jak i doprowadzał do szaleństwa.
Leciutko dotknął czubkiem palca warg sromowych. Zdziwił się ich miękkością. Sprawdził także wzgórek, był równie zadziwiająco miękki i ta miękkość powodowała, że tracił zmysły. To, że bezkarnie macał panią profesor po jej najbardziej intymnej części ciała, też.
Ale chciał czegoś więcej. Tym razem bardziej niecierpliwym gestem przysunął swe usta w kierunku cipki. Jeszcze jeden ruch, jeszcze lekki pochylenie się… Serce waliło jak bęben. Obudzi się, czy nie? A niech tam, niech się budzi! On musi spróbować tego owocu, za wszelką cenę!
Wysunął język i niemal jęcząc dotknął nim delikatnie wargi sromowej. Z wściekle bijącym sercem oczekiwał jakiejkolwiek reakcji śpiącej polonistki, ale się jej nie doczekał. Tym samym powtórzył manewr. A potem trzeci raz i czwarty. Nie minęła minuta a on lizał cipkę pani profesor. Jeszcze delikatnie, jeszcze łagodnie, jeszcze tylko tak czubkiem języka, ale jednak! Naprawdę lizał cipkę pięknej, trzydziestotrzyletniej nauczycielki.
Nawet nie myślał o tym, ilu chłopaków ze szkoły chciałoby się znaleźć na jego miejscu. Nie obchodziło go to. Każdej sekundy czerpał jak największą przyjemność z tego co robił, sycąc się tą nieprzemijającą chwilą. Z biegiem czasu poczynał sobie coraz odważniej, delikatnie rozchylając płatki, wbijając się językiem nieco ostrzej, opierając swe dłonie na smukłych, ponętnych, szeroko rozłożonych nogach pani profesor, uświadamiając sobie w końcu, że oto naprawdę robi jej najprawdziwszą minetę!
Z wrażenia zamknął oczy.
Ale nie przestawał lizać. A jego dłonie coraz odważniej buszowały po nagim ciele nauczycielki, po udach, po brzuchu aż dotarły w końcu do jej piersi. Już nie dbał aż tak bardzo o to, czy to co robie jest niebezpieczne, to znaczy, czy swoimi ruchami obudzi wychowawczynię. Delikatnie masował jej biust a swoim językiem rysował coraz dziwniejsze figury geometryczne na jej cipce, zatracając się w tym co robi. Może dlatego zbyt późno dostrzegł z wolna poruszające się uda pani profesor.
Aż wreszcie…
- Rób, nie przestawaj… - doszedł do jego uszu słaby głos. W zasadzie szept.
W pierwszej sekundzie sprawił on, że niemal zeskoczył z łóżka. Ale w drugiej… Czy ona wiedziała z kim ma do czynienia? Może pomyślała, że to Daniel?
Z wściekle bijącym sercem kontynuował swą czynność, choć podniecenie chwilowo ustąpiło miejsca panice. Co będzie, gdy za chwile ona w końcu uniesie głowę i zobaczy, że to nie jej mąż?
Pomyślał, że na to przyjdzie czas później. A teraz ma jedyną, niepowtarzalną okazję co wylizania cipki pani profesor w pełni legalnie. Chyba, że zorientuje się, iż dłonie pieszczące jej piersi nie należą do Daniela a do szkolnego ucznia.
Tym samym po kilkunastu sekundach lekkiej paniki z zapałem podjął się wykonywanej czynności. Jeszcze głębiej wtulił swą głowę między rozłożone uda nauczycielki, tak, że jego nos pocierał łechtaczkę. Z przyspieszonym oddechem wsłuchiwał się w nieco głośniejsze westchnienia a jego dłonie wyczuwały coraz żwawsze ruchy ciała polonistki, poruszającego się leniwie na łóżku. A więc było jej dobrze. Ta myśl spowodowała, że jego penis stwardniał jeszcze bardziej. Patryk poczuł, że nie tylko cipka wychowawczyni jest wilgotna. Jego majtki również.
Lizał zawzięcie i z olbrzymią satysfakcją przyjmował ruchy pani profesor, widocznie nie mogącej utrzymać w ryzach swojego ciała. Sprawiało mu to olbrzymią przyjemność. Gdy zastanawiał się, czy zdoła doprowadzić ją do orgazmu, stało się coś nieprzewidzianego.
- Chodź i dokończ… - usłyszał mruczący głos pani profesor. Spanikowany wycofał nieco głowę, co nauczycielka wykorzystała do tego, by błyskawicznie przewrócić się na brzuch. Jednocześnie oszołomiony Patryk zobaczył, jak w jego kierunku wysuwa się jej tyłek.
Zadrżał a usta rozchyliły mu się, jak aktorowi w jakiejś kiepskiej komedii. Co miała na myśli? Nie no, głupie pytanie, przecież to jasne. Ale czy on… Czy on mógł, czy miał prawo…
- No… Jak długo? – usłyszał kolejny ponaglający pomruk. Zerknął w przód. Nauczycielka nie odwracała się mając głowę wtuloną w poduszkę. A on… On szeroko rozwartym wzrokiem patrzył w zachęcająco wypięty przed sobą tyłek pięknej pani profesor.
Nie wiedział, czy zorientowała się, kto jest po drugiej stronie. Nie wiedział, czy robiła to specjalnie, czy faktycznie chciała. Nie wiedział nic. Nie wiedział nawet, że drżącą z oszalałego podniecenia dłonią rozpina zamek i wyciąga sterczącego jak pal penisa.
Zbliżył go w kierunku cipki. Zetknięcie się obu tych części ciała podziałało na niego niemal jak porażenie prądem. Nie wiedział co robi, ale rozumiał jedno. Jeżeli chce by nic się nie wydało, musi uporać się jak najszybciej z przeszkodą.
Nieporadnie, z bijącym sercem naparł do przodu. Nie udało się, źle wycelował. Nerwowo poprawił. Tak, tutaj… Oooo, właśnie…! No, wchodź…! Już jest żołądź, już wyczuł wzdrygnięcie nauczycielki, już poczuł, że tam w środku jest i ciepło i przede wszystkim wilgotno. I już był!
Nie do wiary, był w środku! Czy to prawda, czy tylko jakiś chory sen?
Z najwyższym trudem stłumił w sobie przeciągły jęk. Oto jego penis znalazł się w cipce pięknej nauczycielki. Drgnęła i wydała z siebie cichy pomruk, wciąż mając twarz na poduszce. Jej oczy były zamknięte, gdyby nie to lekkie drgnięcie można by przypuszczać, że śpi.
Chociaż chyba nikt nie śpi z wypiętym wysoko tyłkiem.
Patryk wycofał się i naparł znów. Ostatkiem rozsądku uznał, że powinien złapać mocno nauczycielkę za biodra, tak jak czynią to mężczyźni. Przynajmniej tak to robili w jakimś pornosie. Więc zrobił to. Unieruchomił ją. Teraz była w jego władaniu. Skoro tak, to zaatakował znów, wpychając swojego penisa jeszcze głębiej a polonistka drgnęła raz jeszcze.
Kompletnie oszołomiony patrzył w dół. To co widział przechodziło ludzkie pojęcie. Widział jak jego penis znika między udami pani profesor wbijając się w całości a potem z niej wychodzi. I tak na okrągło, do znudzenia. Ale czy to mogło się znudzić? Pieprzył najpiękniejszą kobietę jaką widział w życiu, więc nie mówienie o nudzie stanowiłoby grzech śmiertelny.
Kamila biernie poddawała się jego ruchom, więc chłopak nabrał trochę pewności. Z upływem kolejnych sekund posuwał się coraz szybciej, coraz mocniej, coraz dynamiczniej. Motywowały go do tego i ruchy jej ciała i przede wszystkim pomruki wydawane z zamkniętych ust. Patryk czuł, że znalazł się w innym świecie. Nie wiedział gdzie patrzeć, czy na jej zmysłową twarz wyrażającą przyjemność, czy na długie nogi, czy na jej wypięte pośladki, czy na swojego penisa pojawiającego się i znikającego we wnętrzu pochwy.
Wiedział, że długo nie wytrzyma, jego penis był u skraju wytrzymałości. Olbrzymie podniecenie dawało o sobie znać. Nie miał pojęcia, jak daleko od celu jest nauczycielka a nie chciał jej zostawiać bez satysfakcji. Nie wiedział, ile jej trzeba, ale wyczuł jakieś żwawsze ruchy jej bioder usiłujących wyrwać się spod jego kontroli. Czy to jest to? Nie wiedział… Ale nie mógł wytrzymać, zresztą przedłużanie tego momentu mogło zakończyć się katastrofą.
Chwycił za biodra jeszcze mocniej i naparł ze zdwojoną siłą. Jak oszalały grzmocił panią profesor w cipkę, czując, że to już tylko sekundy. Poczuł jak mięśnie się napinają. Jakby dla dodania sobie animusz, albo też wykorzystania być może ostatniej szansy na coś takiego, klepnął nauczycielkę w wypięty tyłek a potem poprawił. Boże, co za jazda… Jeszcze trzy ruchy, jeszcze dwa, jeden… I eksplodował we wnętrzu. Nie był w stanie powstrzymać cichego jęku.
Zalał cipkę nauczycielki. Przeleciał ją. A jej ruchy wskazywały, że i ona miała dobrze. Chyba.
W każdym razie jej głowa, którą uniosła nieco wcześniej, teraz znów opadła na poduszkę. A ciało jakby nieco zwiotczało. Pani profesor przeciągnęła się na łóżku.
Wciąż leżała nie otwierając oczu. I nic nie mówiąc. Może przeżywała to co się stało przed chwilą. Nieważne, bo Patryk już podjął decyzję. Wiedział, że to może być jedyna okazja na wycofanie się tak, aby nie poznała go.
Zszedł z łóżka stając na uginających się nogach. Błyskawicznie zapiął spodnie i wycofał się w kierunku wyjścia. Rzucił raz jeszcze okiem na nagie ciało pięknej pani profesor i sekundę później znalazł się już na zewnątrz.
Chyba bez sensu, bo przecież ona zaraz ocknie się i o ile naprawdę wciąż myślała, że to był mąż, to za minutę, pięć, zostanie wyprowadzona z błędu. Tym bardziej, że Daniel wróci prędzej, czy później, powie jej co i jak i nauczycielka metodą dedukcji dojdzie do wniosku z kim miała przyjemność…
A więc dowie się na pewno…
Patryk ciężko oddychał i słaniał się na nogach, z trudem zachowując równowagę. Szedł jak zamroczony, nie wiedząc gdzie idzie. Nieważne. Jeszcze godzina, dwie i wrócą do miasta. A jutro…
Jutro lekcja polskiego w szkole.

18 komentarzy:

  1. OK, teraz kilka słów o przyszłości.
    Powyższe opowiadanie jest ostatnim, z do tej pory ukończonych. Są jeszcze z dwa bliskie finału, ale brak weny a raczej brak ochoty do pisania, sprawiają, że niekoniecznie muszę je ukończyć w najbliższym czasie.
    Mam rozpoczęte trzy serie (jedna o przygodach Oliwii JONS „Krwistowłosa wojowniczka”, pozostałe dwie to sequele „KiDs” – dwie, gdyż jedna z nich dzieje się w alternatywnej rzeczywistości). Z uwagi na to, że również tym seriom daleko jest do ukończenia (Oliwia JONS – trzy odcinki, KiDs – jedna wersja – dwa odcinki, druga – jeden), waham się z rozpoczęciem publikacji. Druga sprawa jest taka, że erotyki w owych seriach jest jak na lekarstwo – uprzedzam tych, którzy w moich opowiadaniach oczekują przede wszystkim sporego ładunku relacji damsko-męskich.
    Piszę po to, by uprzedzić ewentualne zapytania typu „kiedy następne opowiadanie”. Odpowiedź jest prosta – nie wiem i raczej nieprędko. Chyba, że zdecydują się na publikacje wyżej wspomnianych serii, w sensie po jednej, inauguracyjnej części każdej z nich, ryzykując, że zostawię je nieukończone.
    Jeżeli ktoś ma ochotę, to może wrzucić jakieś wskazówki, podpowiedzi, oczekiwania, sugestie. Czy to ogólne, czy – co widziałbym chętniej – bardziej szczegółowe. Być może, któraś z nich trafi do mnie i zachęci do pisania.
    To chyba tyle, życzę miłej lektury i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. moje sugestie tez sie licza^^ ?

    OdpowiedzUsuń
  3. REWELACJA !!! To jest to!
    Czy ewentualne sugestie, propozycje scenariusza chciałbyś w komentarzach, czy może na maila?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarze sa jak najbardziej odpowiednim miejscem do wyrażenia swojej opinii na podany przeze mnie (jak i każdy inny) temat.
    Starski, sugestie fana najwierniejszego z najwierniejszych liczą się potrójnie:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Może Kamila Nauczycielka i różne erasmusy. np. Kamila Nauczycielka: Egipt

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie przemawia to do mnie. Zresztą nie chodzi mi to gdzie, z kim i dlaczego, bo to żaden problem i żadne wyzwanie, tylko o jakieś konkretniejsze pomysły, fabuły, itp.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może Kamila + rodzic poznany na wywiadówce

    OdpowiedzUsuń
  8. Kamila I Daniel na wakacjach. Jakaś dzika Afryka, zwiedzanie na własną rękę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no, tak jak piszę, nie chodzi mi o to kto, z kim, gdzie i dlaczego, tylko o coś świeżego, jakąś konkretną sytuację, której jeszcze nie było.
    Trudno, zobaczy się, pomyśli. Na razie z owych w/w nieukończonych opowiadań, jedno sfinalizowane, drugie o krok od finału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm…. dla mnie chyba jedno z najlepszych opowiadać. Bardzo dużo miejsca jest poświęcone Kamili, no i przede wszystkim Patryk to nie ogier wypisz wymaluj z niemieckiego ślizgacza.

      Propozycja? Chciałbym zobaczyć Kamilę na tygodniowym, może 2 – tygodniowym wyjeździe z kilkorgiem uczniów na warsztaty pisarskie (z pisania opowiadań :P). Może w grupie uczniów byłby Patryk? Reszta uczniów może trochę młodsza, mniej doświadczona, za to bardziej wrażliwa i zdecydowanie bardziej nieśmiała. Miejsce: Sopot. Czas: Zima, okolice ferii zimowych.

      Do Sopotu przywozi Kamilę Daniel, który na początek zabiera Kamilę do Świata Saun w sopockim Aqua Parku. W takich miejscach w całej Polsce strój jest zakazany. Pozostaje tylko ręcznik…. Daniel jak to Daniel, pomaga kilku chłopakom z warsztatów ominąć zakaz wstępu osób niepełnoletnich na saunę i …. Do wczucia się w klimat miejsca polecam wirtualny spacer po wspomnianym miejscu. Z własnego doświadczenia polecam zimową porą suchą saunę 110 stopni, która mieści się na dachu budynku. Możliwość wytarzania się w śniegu:)

      To co uczestnicy zobaczą lub sobie wyobrażą w saunie, to co się wydarzy mogłoby być tematem opowiadań pisanych w czasie warsztatów. Różne narracje, spojrzenia na to co się wydarzyło. Kamila, omawiając / czytając opowiadania też widziałaby siebie, jak działa na chłopaków. Co się mogłoby dalej wydarzyć?

      Ty jesteś tu Mistrzem.

      Moja prośba, niech Kamila nie idzie od razu do rżnięcia. Niech się pomęczy co najmniej tak jak było z Patrykiem.

      Pozdrawiam

      Usuń
  10. hahaha
    Drogi kolego Anonimowy, gdyby Falanga umiał pisać tak złożone i wielowątkowe rzeczy, byłby pisarzem a nie dekarzem :)

    Sam napisz to opowiadanie, skoro rozeznanie w terenie już posiadasz. :)

    pozdrawiam

    AS

    ps
    Falanga, widzisz, sam się prosiłeś o sugestie i co teraz ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj
    Nie święci garnki lepią :) Ja niestety nie napiszę, bo tej lekkości pióra Falangi nie mam
    Co do złożoności? Czemu nie? Chyba chodzi o to, żeby było coś nowego, bardziej rozbudowanego... :)
    Pozdrawiam
    P

    OdpowiedzUsuń
  12. Prosiłem się o sugestie i wreszcie dostałem coś bardziej rozbudowanego, coś, co z pewnością może rozpalić jakieś ognisko.
    Fajna, subtelna erotyka, gdzie nikomu nie spieszy się od razu do wiadomo czego. To jest coś, od czego zaczynałem, acz teraz po tych wszystkich częściach KISM, czy KNiU, niełatwo cofnąć się do tego. Ale nie jest to niemożliwe.
    Lubię umieszczać akcje swoich opowiadań gdzieś nad jeziorkiem. W saunie, w Sopocie - nie próbowałem, zresztą, to chyba rzecz drugorzędna. W każdym razie, dwa opowiadania, które mam rozpoczęte, są utrzymane w tym klimacie, to jest klimacie wycieczki klasowej. Być może da się z tego wszystkiego skleić coś niegłupiego. Zobaczymy.
    Ze spraw technicznych - sugerujesz, że uczestnicy mogliby być młodsi od Patryka. Cóż, bohaterowie tego odcinka KISM (a więc i Patryk), mają po piętnaście lat...:). Mnie to jakoś nie odrzuca, wręcz - jak nietrudno się domyślić - uwielbiam ten klimat, ale młodsi... O rok, jeszcze może być, ale o dwa, trzy, bądź jeszcze więcej?
    Starski, widzę, że czuwasz na moim blogu jak Cerber i wystarczy trzydzieści minut, by interesant dostał odpowiedź. Chwali Ci się to:).
    Poza tym nie jestem dekarzem, tylko operatorem - kibolem:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no stary, 30 minut to słaby wynik. Mam podczepiony Twój blog pod google allert, dostaje smsa, atak budzika i strzałkę od mamy jak tylko pojawi się jakiś nowy komentarz, więc jak widzisz moja reakcja była i tak nadzwyczaj opóźniona!

    ps

    postaram się o poprawę ;)

    pps
    Opowiadanie proponowane przez kolegę Anonima też chętnie bym przeczytał, ale kto nam to napisze...
    ppps

    Weź te baby gołe zredukuj (kosztem ilości odwiedzin oczywiście, wiem) bo już na mnie dziwnie patrzą w pracy.

    Yo!

    AS

    OdpowiedzUsuń
  14. Z najbliższych czterech opowiadań, jakie zamieszczę, trzy będą miały po 30 stron, lub niewiele mniej (powyższe ma 23), więc rekordy w ilości fotek dopiero przed nami:)
    Starski, ja Ci Kamili nie pożyczę do Sopotu, ale jeszcze paroma innymi nauczycielkami dysponuję:).

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja w Sopocie chyba nigdy nie bylem i sie nie wybieram :p
    Ale jak mialem z 15 lat napisalem podobne opowiadanie o nauczycielce-instruktorce zeglarstwa, ktora zabrala na omege jedenastu chlopakow z klasy i zastala ich na wyspie burza :D To bylo jedno z moich pierwszych erotycznych opowiadan o ile nie pierwsze. Dzis jest juz nie do odzyskania, papier na pewno juz dawno zjadly myszy i czas ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Pomysły? Skoro Kamila jest obiektem westchnień to proponowałbym w końcu jakiegoś stalkera, który ostatecznie porywa ją i trzyma w piwnicy. :) Do tego poszukiwania i kryminał pełną gębą. :) Ewentualnie jakieś opowiadanie z lekką nutką ekshibicjonizmu, ale wśród obcych, a nie uczniów czy znajomych. Na przykład w czasie wizyty u męża w pracy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem, że z tym ostatnim, mam jakiś pomysł, nad którym myślę i może coś napiszę.

    OdpowiedzUsuń