Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 sierpnia 2022

 

KAMILA I SENNE MARZENIA XLI. Zła.

 

1. Piękna i znana.


Dziwka.

Dzień w dzień to słowo wbijało się w jej mózg, albo nawet i wręcz w uszy. Bo słyszała to. Tak o niej mówili. Za plecami, bo nigdy w twarz. Ale gdy zamykała klasowe drzwi i z dziennikiem pod pachą przechodziła korytarzem do pokoju nauczycielskiego, albo gabinetu dyrektorki, docierało do niej to określenie.

Tak mówili. A nawet jeśli nie mówili, to czuli. Widziała to w ich oczach.

Dlaczego? Głupie pytanie. Przecież chyba trochę dołożyła się do tego, nie? To oczywiste. Wszystkie wybryki jakich dopuściła się na wycieczce nie mogły ujść uwadze licealistów. No dobrze, na szczęście nie wszystkie. Nie mieli pojęcia o tym co przez czterdzieści osiem godzin wyprawiała z Christerem. A raczej co on wyprawiał z nią.

W każdym razie erotyczne tańce z nim właśnie i Oskarem, fakt, że dała im się obu, w zasadzie publicznie, wymacać po dupie i przelizać, obiły się szerszym echem. Jeśli ktoś tego nie widział, to o tym usłyszał od kolegów i koleżanek. A potem doszedł do tego jeszcze motyw, w którym przebywając w pokoju z kilkoma licealistami, zaryzykowała grę, w trakcie której, mając na sobie wibrujące majtki i opowiadając pewną erotyczną fantazję, przeżyła na ich oczach piorunujący orgazm.


No i było jeszcze coś, o czym uczniowska społeczność dowiedzieć się już nie mogła, przynajmniej tak na sto procent. Bo Oskar pewnie uczynił wszystko by opowiedzieć co przeżył w trakcie kolejnej ekspansji nad morze, ale nie miał ku temu żadnych dowodów i nie każdy musiał mu uwierzyć. Z drugiej strony, gdyby się mocno postarał, mógłby zasiać ziarno wątpliwości wśród szkolnej braci. I musiała mieć na uwadze, że zasiał.

Między innymi dlatego miała problem by skupić się na swej pracy w dyrektorskim gabinecie, przerzucając sterty papierów. Jej umysł co chwilę zajmował się czymś zupełnie innym i czynił emocjonalne spustoszenie w jej mózgu.

Stała na rozdrożu i musiała podjąć decyzję.

W ciągu ostatnich trzech miesięcy dwukrotnie dała upust mrocznej części swej natury i to w sposób wręcz niewyobrażalny.

Najpierw podczas szkolnej wycieczki nad morze oddała się posłusznie we władanie jednemu ze swych ulubionych i bardzo interesujących uczniów. Zresztą nim do tego doszło, przeżyła jeszcze kilka innych przygód, w które dotąd nie mogła uwierzyć.

Ale to wszystko było niczym, wobec tego co wydarzyło się dwa miesiące później a więc raptem cztery tygodnie temu, gdy ponownie odwiedziła ten sam nadmorski ośrodek, ale tym razem solo. Przygodne ruchanie z miejscowym przystojniaczkiem a potem udział w filmie porno, między innymi z jednym z licealnych uczniów. Któremu zresztą na sam koniec oddała się w sposób bezgranicznie perwersyjny, pozwalając by robił z nią co chciał.

No i gdzieś między tym, dała się potraktować jak najzwyklejsza prostytutka jednemu z biznesmenów.

Jednym słowem, za pierwszym razem zrobiła z siebie seksualną niewolnicę, co samo w sobie było niezwykłą perwersją, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że ruchał ją kiedy popadnie siedemnastoletni licealista.


Ale za drugim… Nie było co owijać w bawełnę, aż czterokrotnie zrobiła z siebie zwykłą kurwę do ruchania. Nijak inaczej nie dało się tego nazwać.

Może były takie kobiety, które nad tego typu wydarzeniami przeszłyby do porządku dziennego. Ale nie ona. Inny miała charakter, inne wychowanie odebrała i inne poglądy prezentowała.

I jeśli wcześniej miała takowe, mocno perwersyjne fantazje, to realizowała je w swoich marzeniach. Te kilka tygodni temu marzenia przekuły się w rzeczywistość. Musiała pogodzić się z tym, że na zawsze w pamięci zostanie fakt, że dała się przelecieć jakiemuś typkowi a potem zagrała w zwykłym pornosie. Wprawdzie prywatnym, tylko dla kilku ludzi, ale jednak. No i wreszcie na koniec dała się zerżnąć szkolnemu cwaniaczkowi jak ostatnia, zwykła szmata, poniżona, upokorzona, wręcz upodlona swoim totalnym zniewoleniem do ostatnich chyba granic.

A co było najgorsze? Że to się wcale nie skończyło.

Motyw upodlenia, który doprowadził do tego, że wręcz sama pragnęła zostać potraktowaną jak szmata, w normalnych warunkach przyjmowała z niesmakiem, delikatnie mówiąc. Ale to się zmieniło. Po tamtych wydarzeniach, wracała do tego ustawicznie. Można przyjąć, że miała to za sobą i musiała przyjąć to do wiadomości.

I teraz właśnie stała na rozdrożu. Bo, mówiąc wprost… Wciąż była nienasycona.

Wciąż była spragniona tych potwornych emocji jakie dwukrotnie przeżyła nad morzem. A najbardziej nie potrafiła powstrzymać tego ostatniego wspomnienia. Gdy wspinając się na wyżyny uległości i czystego poniżenia, pozwoliła, by jeden z bardziej pyszałkowatych licealistów zrobił z nią dokładnie wszystko co chciał, obrażając ją w swych słowach, nazywając dziwką i kurwą a potem rozbierając do naga mimo jej sprzeciwu i rżnąc jak ostatnią szmatę.

Gdy przypominała sobie te chwile, jej cipka wilgotniała za każdym razem, nierzadko mocząc majtki. Pani dyrektor miała świadomość, że niczego bardziej perwersyjnego w swoim życiu nie przeżyła.


A chciała. Chciała jeszcze raz. Czegoś w tym stylu. A może czegoś mocniejszego? Tylko czy da się wyobrazić coś silniejszego niż to, gdy kompletnie bezwolnie dała się zerżnąć na balkonie jednemu z uczniów?

Nie wiedziała. Wiedziała tylko, że bardzo tego pragnie. A przynajmniej wyobrazić sobie cokolwiek w ten deseń.

Dlatego też tak działały na nią spojrzenia licealistów. Widziała w ich spojrzeniach wszystko. Pożądanie i pogardę. To wszystko co może wyrazić niespełniony facet, gdy miał obok siebie piękną kobietę i… I czegoś tam doświadczył, ale nie aż tyle, czego by chciał. A oni, gdy już piękna nauczycielka i licealna pani dyrektor w jednej osobie przestała być po prostu atrakcyjną kobietą a stała się fajną, rozebraną laską, chcieliby jeszcze czegoś więcej. Bo uświadomili sobie, że nie jest to niemożliwe.

- Możesz to wykorzystać – zasugerował, któregoś jesiennego miesiąca Daniel – I to na szerszą skalę.

Jak? Proste, na wielu płaszczyznach.

- Nie można powiedzieć, że jest jeden typ kobiety, która nam się podoba. Każdy ma swój, nie? Dla jednych będzie to po prostu uśmiechnięta blondynka, dla innych murzynka operująca swoim dupskiem w raperskim teledysku i tak dalej.

No racja…

- Ale dla wielu facetów, nie chciałbym już używać określenia, prawdziwych mężczyzn… Najlepsza jest taka, kobieca. Wiesz… Atrakcyjna, to jedno, ale niekoniecznie od razu naga, wręcz przeciwnie. Najpierw imponująca nam czymś, swoją wiedzą w jakimś temacie, pełniąca jakąś ważną funkcję, dajmy na to pani prokurator, pani profesor w jakiejś tam dziedzinie. Ubierająca się z klasą, szykownie, niekoniecznie od razu w jakiś mini. No i dawkująca nam tą nagość. Fajnie jest zobaczyć taką atrakcyjną panią prokurator gdzieś na wypadzie do galerii w krótkich spodenkach. Albo w bikini na plaży. Albo na zdjęciu w internecie, na przykład w samych majtkach, ale oczywiście zasłaniającą biust. I tak dalej, sama wiesz.


Wiedziała, mówił jej o tym nie raz. I ona też dla niego była kimś takim. Nie super laską z ładną buzią, tylko kobietą z klasą, która nie była pustą ślicznotką, tylko jednak coś tam wiedziała i umiała.

- I dlatego twoja nagość jest fajniejsza od każdej innej nagości – podsumowywał zawsze. - Nawet jeżeli ktoś mi podsunie, że jest jakaś ładniejsza laska na świecie, jakaś modelka, czy aktorka. To co z tego, zakładając, że nawet faktycznie mogłaby być super piękna? Kim ona jest w stosunku do ciebie? Nikim.

Ta wykładnia, nie dość, że była logiczna, to jeszcze w tym wydaniu sprawiała jej sporo satysfakcji.

No dobrze, ale co to miało do rzeczy?

- Stań się sławna w skali ogólnopolskiej, to wykorzystaj to na swój sposób – doradził.

Że co…?

- Możesz milion rzeczy zrobić i pokazać się jako super kobieta z klasą, w najlepszym wieku dla kobiet. Jako przedmiot pożądania tysięcy, albo milionów, nie odsłaniając nawet skrawka ciała, poza dłońmi. Przynajmniej na początku. A od czasu, do czasu dawkować coś innego. Od czego zacząć? Youtube. Zrób sobie jakiś kanał o języku polskim na przykład. Jest konkurencja? No jest, ale masz spore szanse, by się przebić, wiesz czemu. Do tego parę złotych na małą reklamę i już.

Jakby to w pierwszych chwilach nie brzmiało absurdalnie, tak później… No bo fakt, mogła sobie nawet mieć świadomość, że jest atrakcyjną kobietą, ale nigdy nie zamierzała tego wykorzystywać w taki sposób, by stać się osoba znaną, wręcz celebrytką.

Ale… To co rzucił Daniel, zakiełkowało. Ucząc języka polskiego od dziesięciu lat, poszerzyła swą wiedzę, pogłębiła, wiedziała czego naucza i o czym mówi. Dlaczego nie robić tego samego w internecie?


Oszołomiona tym niezwykłym pomysłem sama nie wiedziała kiedy się zaczęło. Pierwszy program, potem drugi. Daniel wyłożył te obiecane kilka złotych na reklamę i nagle po piątym odcinku, doliczyła się dziesięciu tysięcy subskrybujących. Pewnie, że niewiele stosunku do tych najpotężniejszych na rynku, ale to był początek. Spokojnie raz w tygodniu nagrywała coś a liczba oglądających rosła.

Oczywiście pojawiały się komentarze dotyczące samej prowadzącej, ale takich chamskich w zasadzie nie było. Zresztą nawet takich wypośrodkowanych, z pewnymi aluzjami, niewiele więcej.

Zachowywała się tak jak instruował Daniel, zupełnie normalnie. No, prawie… Raz pozwoliła sobie odsłonić nogi nieco powyżej kolan. Do innego z kolei odcinka przystąpiła ubrana w obcisłe spodnie. Niby nic, ale w którymś momencie z jakiegoś powodu musiała wstać z miejsca i przejść przed kamerą, co sprawiło, że na sekundę obraz wypełniły jej ciasno opięte spodniami pośladki. Zupełnie niechcący… Tak samo przypadkowo, jak to, że komentarz zawierający tylko konkretną minutę tego wydarzenia został najbardziej plusowanym komentarzem tego odcinka.

I gdy zaczynała się wiosna… Nie do wiary, ale miała lekko ponad dwieście tysięcy subskrybujących. To już było coś. Przestała być zwykłą nauczycielką, super laską a stała się… Taką już prawie celebrytką. Tym bardziej, że...

- Drugi krok, już właśnie ten ostrzejszy, ale też nie od razu. Instagram – instruował Daniel.

Tak, założyła na nim konto. Wykorzystując do tego najlepszy i jednocześnie najbardziej kontrowersyjny moment. Czyli dzień publikacji filmu, w którym wzięła na tapet wulgaryzmy i ich historię w języku polskim. Starała się ich używać nader oszczędnie, jednocześnie subtelnie przepraszając widzów za ich używanie, ale skoro już zdecydowała się na taki film, nie mogła uniknąć wymówienia ich parę razy.


- Zobaczysz, że to będzie strzał w dychę. Wszystkie możliwe dzieciaki z youtube zlecą się oglądać jak super laska i nauczycielka wyraża się w taki sposób. I nie tylko dzieciaki, stare barany, też, żeby sobie jeszcze zmarszczyć freda – przekonywał ją Daniel na swój jak zwykle mocno oryginalny sposób.

I miał rację. Do końca roku szkolnego oglądalność tego akurat filmu przekroczyła dwa miliony. Sama nie była tak do końca z tego zadowolona, w zasadzie nie używała takich słów, chyba, że w trakcie perwersyjnych, intensywnych zmagań z Danielem w małżeńskim łożu.

Jednak komentarz pod filmikiem, w którym jakiś dowcipny internauta wyliczył wszystkie brzydkie słowa, które padły z ust pięknej nauczycielki, podając jeszcze dokładnie czas, w którym je wypowiedziała, rozbroił ją.

Pierdolić – trzy razy, chuj – dwa razy, kurwa – dwa razy, jebać – dwa razy, kutas – niestety tylko raz, ale soczyście.”

Tak, mogła się trochę zżymać, że społeczeństwo bardziej interesuje się tym, jakie słowa potrafią paść z ust pięknej kobiety z klasą, niż to co ma do powiedzenia na temat zaimków, imiesłowów i innych ciężkich dla przeciętnego Polaka pojęć, ale… W sumie prowadziła ten program w nieco innym celu. Nie czuła w sobie aż takiej wielkiej misji, by dokształcać społeczeństwo. Choć na pewno w jakiś sposób dokształciła.

Tak, czy owak, film ów zakończyła zaproszeniem na ledwo założone konto na instagramie, co sprawiło, że w ciągu czterdziestu ośmiu godzin miała dwadzieścia tysięcy followersów a do stu tysięcy dobiła po dwóch tygodniach. Pewnie gdyby prawie od razu zaczęła zamieszczać jakieś odważniejsze fotki, jej popularność byłaby jeszcze większa.

Ale spokojnie, zgodnie z budowaniem wizerunku kobiety z klasą, nie o to przecież chodziło. Wrzuciła trochę zdjęć, ale normalnych, wręcz zwyczajnych, bez żadnego sztucznego pozowania. Ale zawsze starała się wyglądać na takiej fotce kobieco.


Początkowo sama podchodziła do tego wszystkiego z drobną rezerwą, niemniej z upływem czasu uzależniła się. Od ocen, od wyników wyświetleń i od komentarzy. Z tymi ostatnimi było w sumie najgorzej, bo w zdecydowanej większości składały z się z krótkich, banalnych sformułowań.

Ale wyświetlenia… Czasami przygryzała wargę w oczekiwaniu na to, aż licznik danego filmu przebije jakąś magiczną granicę, na przykład stu tysięcy wyświetleń, to samo z fotkami.

No i przyszedł czas na coś odważniejszego, ale wciąż naturalnego. Któregoś kwietniowego dnia pod pretekstem wyjścia na jogging wrzuciła na instagram foto w krótkich, obcisłych spodenkach, pokazując światu swoje długie i jak zapewniał Daniel, atrakcyjne nogi.

W ciągu kilku dni licznik wyświetleń dwukrotnie przebił dotychczasowe najlepsze osiągnięcie. A poza tym nikt nie mógł jej zarzucić, że robi skok na kasę i lajki. No co, normalny strój do biegania...

Podobnie było, gdy niedługo później wrzuciła fotkę z siłowni. Fotkę, na której była ubrana od stóp dp głów, za to w bardzo obcisły strój, który niewątpliwie mógł działać na męskie zmysły. No i jak pokazały wyświetlenia, oraz komentarze – podziałał.

Zaczęło się to jej nawet podobać. Działało także i na jej zmysły. Świadomość, ze wzbudza emocje w ludziach… No dobrze, głównie wśród męskiej części internetu, robiła jej dobrze.

- Tak, powinien być jeszcze portal, gdzie starsi emeryci mogliby bezkarnie wpisywać ile razy sobie zwalili pod twoje fotki – dokuczał w swoim stylu Daniel.

Dokuczał i w pewien sposób tonował nastroje. No tak, to był raczej efekt uboczny. Bo świadomość, że jakiś obleśny, śmierdzący typ robił sobie dobrze patrząc na jej fotki, był dla niej dość trudna do zaakceptowania.

- A może jakiś młody? – odbijała piłeczkę.

- A to już by ci się podobało?


Hm… To też nie było coś wybitnie fajnego, ale… Ale może w określonych sytuacjach mogłoby sprawić jej przyjemność?

To były w sumie dwie takie bardziej lajtowe fotki. Mocno biła się z myślami, czy wrzucać kolejne, w sensie jakieś odważniejsze.

Pretekst znalazł się w czerwcu, gdy temperatura zbliżyła się do trzydziestu stopni i można było wybrać się całą rodziną nad jakiś zalew. Daniel wykorzystał okazję by pstryknąć małżonce kilka fotek. Ponieważ wiedział, że Kamila nie najlepiej czuje się w roli modelki, zrobił to tak, z partyzanta.

Po powrocie wybrała jedno, właśnie z wody, czyli znów naturalne, bez sztucznego prężenia długich nóg w jakiejś pseudo erotycznej pozie. Naturalne, ale jednak ukazujące sporo jej ciała. Przede wszystkim obcisłe majtki kąpielowe i stanik.

Wrzucać takie foto dla całej Polski? Wahała się. Coś co dla wielu innych dziewczyn, szczególnie tych z instagrama byłoby chlebem powszednim, dla niej nie.

No, ale wstawiła i historia z licznikiem wyświetleń jak i reakcji powtórzyła się po raz kolejny.

Wprawdzie nastąpiły jeszcze przemyślenia, oczywiście, wspólne, łącznie z Danielem, czy nie można by wrzucić czegoś trochę bardziej seksownego, jakiegoś bardziej zmysłowego zdjęcia w majtkach, takiego odsłaniającego właśnie jej długie nogi, chociaż raz, na próbę, wymyślając jakiś pretekst, to ostatecznie nie zdecydowała się na to. Jeszcze nie. Dopóki rosły liczniki obserwujących na youtube i na instagramie. A potem, kto tam wie...

I fakt, nie wiadomo co byłoby potem, gdyby nie pewna akcja w internecie.

Akcja, która wywróciła wszystko do góry nogami.


Akcję poprzedziła pewna sytuacja. Mianowicie jedna z najpopularniejszych polskich piosenkarek postanowiła wziąć głos w sprawie kolejnej awantury o aborcję. Uczyniła to w sposób dość oryginalny, mianowicie wrzucając na swoje instagramowe foto kompletnie nagą fotkę. Oczywiście odpowiednio ocenzurowaną w newralgicznych miejscach. Fakt był jednak faktem.

I choć w internecie nigdy nie brakowało tego typu zdjęć to akurat to z dwóch powodów zrobiło furorę. Po pierwsze rozebrała się dziewczyna znana, która do tej pokazywała się na koncertach, czy w teledyskach kompletnie ubrana a po drugie, doszedł kontekst ideologiczny. Fotce towarzyszył napis „wolę być naga, niż rodzić w takich warunkach”.

W sumie jedno z drugiem nie miało kompletnie nic wspólnego, ale co tam. Ważne, że media podłapały temat. Tym bardziej, że wykorzystując szum, w ślad za piosenkarką poszło wiele innych celebrytek. Co ciekawe jednak, niektóre z nich, wrzucając takie foto, opowiadały się po drugiej stronie barykady.

- Oto moment dla ciebie – zasugerował Daniel.

I miał rację. Bo, owszem, celebrytki masowo wrzucały fotki, ale… Często były to zdjęcia mało atrakcyjne. Przyciemnione, słabej jakości, ocenzurowane zbyt mocno i tak dalej… Trochę tak jakby chciały, ale się bały. Albo potraktowały całą akcję od niechcenia, na zasadzie „wszyscy wrzucają, to ja też coś wrzucę.”

- Mam się rozebrać przed całym krajem? - wolała się dopytać, choć wiedziała co usłyszy.

- Możesz się tak rozebrać, by nikt niczego nie widział.

I to właśnie zrobiła. Najpierw przygotowała się starannie, dokonując pewnych upiększeń oczu, twarzy i włosów a potem… Przyjęła pozycję na wzór słynnej fotki Demi Moore i zrobiła taką samej sobie. Kompletnie nagiej.


Wpatrywała się w nią długo, nim zamieściła. Długo, by znaleźć jakieś uchybienie, ale nie znalazła. I nie dlatego, że była zadufaną w sobie pięknością, raczej przeciwnie. Ale musiała przyznać, że zdjęcie wyszło bardzo atrakcyjnie i nie sposób było się do czegoś doczepić.

Skoro tak… Wpisała w swój instagramowy profil „wolę być naga, niż traktować ludzkie życie jak nic nieznaczący płód”, wkleiła foto i zatwierdziła.

Tego co się wydarzy, się nie spodziewała.

W ciągu dwudziestu czterech godzin jej efektowne foto obiegło polski internet. Znalazło się na wielu polskich profilach facebookowych, nie tylko konserwatywnych, bo podawali je sobie użytkownicy różnej maści. A jej instagram? Pękał od ilości komentarzy wyrażających zachwyt i może nie tylko zachwyt. Ale bez przesady, jakiegoś poważniejszego chamstwa nie uświadczyła. Zresztą jeśli już raczej ze strony zawistnych feministek.

Liczniki znów podskoczyły w górę. Przybyło jej wielu nowych fanów, którzy do tej pory nie mieli pojęcia o obecności pięknej nauczycielki w internecie. Rzecz jasna dużo bardziej podkręcił się jej licznik na instagramie, niż na youtube, ale to akurat było do przewidzenia.

- No i jesteś gwiazdą – podsumował Daniel. - Teraz pozostało już tylko nagranie jakiegoś sextape’u, który niedługo potem zostanie skradziony w tajemniczych okolicznościach i przedostanie się do internetu…

Znów miał rację. Każda akcja miewa swój koniec, więc i ta się skończyła, ale kilka tygodni później jeden z popularniejszych portali postanowił ją podsumować i wybrać najlepsze fotki. No to wybrał.

A przeglądając ich Top 50 od tyłu, Kamila mogła czuć tylko napięcie, czy znajdzie się i jej foto a jeśli tak, to na którym miejscu. Przewijając listę z krótkimi komentarzami, mijała znane, lubiane i często urodziwe gwiazdy polskich mediów, aktorki, piosenkarki, sportsmenki, nawet polityczki i inne celebrytki. Mijała dojeżdżając do pozycji numer dwa.


Tam, na drugim miejscu zobaczyła swoje własne foto. Przegrała tylko z jedną z aktorek. Chyba bardziej na popularność, niż na samą fotkę, ale tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia.

Drugie miejsce a za jej plecami cała śmietanka polskiego szołbiznesu, niemal wszystkie możliwe celebrytki, znane prawie każdemu Polakowi.

To wprawiło ją w zakłopotanie. Nie było odwrotu, musiała przyjąć, że stała się w pewnym stopniu celebrytką, osobą znaną, rozpoznawalną, niemal z pierwszej ligi. A może i bez tego „niemal”. I dokonała tego w sposób, który jednak kłócił się z jej życiowymi poglądami.

Ale chyba jeszcze bardziej, niż zakłopotanie, poczuła sporą satysfakcję.

- To co tam mówiłeś o tym sextapie? - w przypływie doskonałego humoru postanowiła się podroczyć z mężem.

Ale wiadomo, to był tylko żart. Ani chyba on, ani na pewno ona, nie zdecydowaliby się na coś takiego.

Wystarczył im ich własny sextape. Specjalny, bo nagrany tego samego dnia i to przez osobę trzecią. Dominika, jej młoda przyjaciółka była jedyną możliwą osobą, której mogli powierzyć to zadanie a ona zrobiła to, lekko skrępowana.

Tylko przy Dominice Kamila mogła pozostać sobą i dać się przelecieć Danielowi bez żadnych ceregieli, beż żadnego większego wstydu. Oddać mu się w całości nie wstydząc się i nie kontrolując swych emocji, jęków, westchnień, ani nagości.

No ale niezależnie od bliskości w jakiej pozostawała z Dominiką, fakt nagrania domowego porno filmu w obecności osoby trzeciej, był dla niej czymś niezwykle perwersyjnym.

- Masz jeszcze pomysł na coś jeszcze? - zapytała dwa dni później.


Dobrze wiedziała, ze lepiej zapytać Daniela. Z kilku powodów. Raz, że mimo jego otwartości w tym temacie, nie musiał przecież zaakceptować wszystkiego co wymyśli żona. Dwa, że to on zawsze chciał mieć kontrolę nad wszystkim. Trzy, sama mogła trochę stracić rozum po tych ostatnich miesiącach, kiedy z praktycznie nikomu nieznanej nauczycielki mieszkającej w średniej wielkości mieście, stała się osobą znaną. Może nie taką celebrytką żyjącą z tego, że jest znana, ale jednak, rozpoznawalną. Nie czytała na szczęście głupich, plotkarskich artykułów o sobie co drugi dzień na pudelku, w sumie zagościła tam może kilka razy, ale nie była anonimowa i miała tego świadomość. Jakiś nieprzemyślany ruch, mógłby okazać się bardzo niekorzystny.

- Nie możesz iść na żywioł – wyłożył w sumie to, czego ona sama miała świadomość. - Jakbyś teraz co drugi dzień wrzucała jakąś kuszącą fotkę, albo na przykład zaczęła masowo przyjmować reklamy, twój wizerunek ucierpiałby. Bądź wciąż w internecie, jaka jesteś. Super dupa, ale normalna. Kobieta z klasą a nie pseudo modelka wrzucająca co chwilę foto w stringach.

Zgadzała się z tym tokiem rozumowania.

- Ale jedną skromną ofertę mogę przyjąć? - upewniła się.

Chodziło o reklamę producenta kubków do picia kawy, mleka, czegokolwiek. Przyjęła, uzupełniając domowy budżet o kilka tysięcy złotych a przy okazji uczestnicząc w krótkiej sesji reklamowej, polegającej na zrobieniu kilku zdjęć.

No i tak, sesja stała się okazją, do zademonstrowania części swego ciała. Trzymając się dość naturalnego kontekstu porannego rytuału wypicia pobudzającej kawy, wystąpiła w niej, tak jak z reguły prezentują się ludzie rano. Nie licząc oczywiście bielizny miała na sobie tylko długą koszulę, dzięki której wyglądało tak samo kobieco, jak i zmysłowo. Coś tam pokazała, ale przecież nie tak wiele, szczególnie w tych czasach.


No i wrzuciła na instagram najbardziej zmysłowe foto, które przedstawiało ją siedzącą na szafce. Dzięki tej pozycji, nagie uda odsłoniły się dużo wyraźniej niż na innych fotkach.

- I to jest właśnie erotyczne foto – podsumował zadowolony Daniel.

Zgodnie z oczekiwaniami, zdjęcie spowodowało oczywiście wzrost liczby komentarzy, polubień i udostępnień. Kamila uświadomiła sobie, że coraz bardziej napawa się widokiem rosnących cyferek.

Cóż, każdy ma w sobie trochę próżności. I ona sama, choć przez całe życie zachowywała się z reguły mocno racjonalnie, nie była jej pozbawiona. Zresztą takie minimum próżności, nie było niczym złym.

No to co by tu jeszcze…?

Myślała nad czymś w rodzaju „Q&A” dla swych sympatyków na youtube, licząc się z tym, że wśród pytań, które padną, znajdą się i takie prywatne. Ale ostatecznie odrzuciła ten pomysł. Wolała nie zdradzać szczegółów życia intymnego, nawet tych mniejszego kalibru. Przynajmniej na tę chwilę.

Zaczynały się wakacje. Kamila była u szczytu popularności i zatrzymała się, nie mając pojęcia do dalej. Czy na tym miały zakończyć się jej mini erotyczne wybryki?

A jeśli wakacje, to… Mijał równo rok od perwersyjnych wydarzeń nad morzem, zaś ona… Wciąż była pod ich wpływem, pod ich wrażeniem i wciąż… Podniecona. Jakby nie patrzeć, gdyby musiała podsumować minione dwanaście miesięcy jednym słowem, to byłoby to właśnie to słowo. Podniecona.


I jak zawsze, niekoniecznie chodziło jej o doznania czysto fizyczne. To był już tylko efekt końcowy, poprzedzony niesamowitą grą zmysłów. Dlatego seks małżeński… Jaki by nie był udany, nie do końca spełniał jej emocjonalne oczekiwania. Nie oszalała na tyle, by zlekceważyć to wyjątkowe uczucie, które łączyło ją z Danielem, bo wciąż dostarczało jej ono sporo rozkoszy, ale… Ale w pamięci wciąż miała te emocje, które towarzyszyły jej, gdy pozwalała się zeszmacić Markowi, Andrzejowi i przede wszystkim Oskarowi.

Czego nie zrobiłby Daniel, nie mógł jej tego dać, bo w jaki sposób? Oddając mu się bezgranicznie, robiła to, co robiła przez poprzednich szesnaście lat. To wciąż były emocje, ale nie tego kalibru. To był Daniel, który widział ją nagą i rżnął bez ceregieli setki razy. Nie tak jak Oskar, którego widok nagiej nauczycielki i to co mógł z nią robić, doprowadzał do tak nieziemskich emocji. Jak i w konsekwencji ją samą.

I nie wiadomo, jakby się to skończyło, gdyby nie jedno zdarzenie, po którym Kamila ze swymi emocjami poleciała w kosmos. Albo w przepaść, zależy jak na to patrzeć.



2. W pierwszej lidze celebrytek.



W sierpniu jeden z kobiecych magazynów zorganizował huczną, urodzinową imprezę z okazji dwudziestu lat istnienia. Z tej okazji zaprosił kilkudziesięciu gości, mniej, lub bardziej znanych. Aktorów, piosenkarek, ludzi szołbiznesu i innych.

Mimo wszystko, Kamila zdziwiła się, gdy i ona sama dostała zaproszenie. W pierwszej chwili chciała odrzucić, bo nie przepadała za takimi imprezami. Poza tym, nie czuła się żadną celebrytką i nie chciała uchodzić za taką. Stała się znana z zupełnie innych powodów, niż zwykła chęć sławy.

Jednak jedna rozmowa telefoniczna z redaktorką naczelną sprawiła, że uległa. Ostatecznie taki wypad do Warszawy… Tylko, samotnie? Daniel, jak zwykle nie miał na to ochoty na takie rzeczy, zresztą zaczął się sezon piłkarski i miał swoje obowiązki.


Tym samym wyruszyła samotnie pociągiem, umawiając się na miejscu z inną gwiazdką youtube także prowadzącą swój kanał, Patrycją, również udająca się na imprezę samotnie.

Plusem był fakt, że Patrycja była bardziej obeznana w tych eventach. Odznaczała się także bardziej bezpośrednim charakterem. Z łatwością nawiązywała kontakt z ludźmi.

- Pierwszy raz w Warszawie? - przywitała ją szeroko uśmiechnięta na Centralnym.

- Drugi – odpowiedziała Kamila.

Rozglądała się dookoła. W jej mieście, spotkanie dwóch dość znanych osób byłoby dla postronnych pewnym wydarzeniem, tutaj…

- Nie martw się – Patrycja jakby z miejsca wyczytała obawy licealnej pani dyrektor. - To Warszawa, tutaj takie jak my szybko zginiemy w tłumie.

I chyba miała rację. Nie niepokojone przez nikogo dotarły do jednego z warszawskich hoteli, zajmując wspólnie jeden pokój.

Po to, by dokonać odpowiednich zabiegów upiększających przed wieczorną galą. No i Kamila, jak rzadko kiedy, postarała się. Jak rzadko kiedy, bo na dobrą sprawę, nie musiała tego robić.

- Nie mogłabyś być piękna gdzie indziej? – skomentowała Patrycja, gdy już stanęły gotowe do wyjścia. - Będziesz numerem jeden.

Kamila skwitowała to tylko uśmiechem, bo choć miała świadomość, że jest atrakcyjną kobietą, to jednak nigdy nie uważała się za Bóg wie jaką piękność.

A jednak… Może to te słowa rzucone przez nowo poznaną koleżankę zakiełkowały w jej umyśle zbyt mocno a może faktycznie… Gdy już znalazły się na miejscu czuła, że zbiera na sobie spojrzenia z wszystkich możliwych stron. Tak ze strony mężczyzn, jak i kobiet.


Chyba nic dziwnego. Nie dość, że była ładna a dla wielu po prostu piękna, to jeszcze postanowiła odsłonić trochę ciała a głównie to co najlepiej odsłonić. Nogi. Krótka sukienka zrobiła całą robotę.

Poczuła, jakby przekroczyła bramy do innego świata. Owszem, nie miała już kilkunastu lat a i sama nie była jakąś telewizyjną, czy muzyczną maniaczką, ale tyle gwiazd w jednym miejscu… Aktorzy i aktorki, znani z filmów, bądź choćby z seriali na Polsacie, czy TVP. Muzycy, znani z hitów puszczanych w stacjach telewizyjnych, czy radiowych. Przewinęło się nawet kilku znanych sportowców, nie opuszczających tego typu imprez.

I jakby tego było mało, świadomość, że czuje na sobie długie spojrzenie jednego, czy drugiego takiego znanego mężczyzny…

Mogło zakręcić się w głowie. I pewnie trochę zakręciło. Dlatego poprzysięgła sobie, że nie tknie ani grama alkoholu. W żadnym wypadku. Oprócz gwiazd, była także obecna cała armia reporterów z różnych plotkarskich magazynów. Może ci bardziej doświadczeni mogli ich lekceważyć i przejść nad tym do porządku dziennego, ale ona, z uwagi choćby na swój pierwszy raz na takiej imprezie, wolała wypaść na wszystkich zdjęciach normalnie, przyzwoicie.

W sumie, cała ta atmosfera wystarczała, by z lekka kręciło się jej w głowie.

Co nie zmieniało faktu, że po jakimś czasie zaczęło się jej nieco nudzić. W porządku, można rzucić okiem na jedną gwiazdę, drugą, trzecią… Ale jak długo? Zwłaszcza, że Patrycja, czasami znikała z jej oczu, wykorzystując swój dar do poznawania ludzi i Kamila zostawała sama, czując się momentami niezręcznie.

Na moment wykorzystała to przedstawicielka jednego z internetowych kanałów, prosząc ją o krótki wywiad. Zgodziła się po krótkim zawahaniu. Wyprostowała się i uśmiechnęła lekko do kamery.


- Przed nami autorka jednego z najpopularniejszych kanałów na youtube, zajmująca się językiem polskim i nic dziwnego, bo w końcu nauczycielka i jednocześnie dyrektorka szkoły, witaj Kamilo – zaczęła wyraźnie młodsza od niej dziewczyna.

- Witaj – odpowiedziała krótko z lekkim uśmiechem.

- Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale w tym wydaniu jesteś tu chyba gwiazdą numer jeden na tej imprezie – rzuciła nieoczekiwanie dziewczyna. - Powiedz, co to za uczucie, zakasować całą plejadę polskich gwiazd?

- Hm… Jest to uczucie kompletnie mi nieznane, bo chyba mocno przesadziłaś – odpowiedziała zaskoczona tym pytaniem i wątkiem, starając się nie tracić uśmiechu na twarzy i opanować rumieniec. - Zupełnie tego nie odczuwam, przyjechałam tu tylko na galę… - dokończyła lekko niewinnie i bezradnie.

- Nie da się ukryć, że swoją popularność zawdzięczasz także jednej z akcji internetowych, wiemy o co chodzi – nie ustępowała reporterka, posługując się aluzyjnym tonem. - Obstawiam, że twoi fani byliby zadowolenie, gdyby mogli zobaczyć cię na takich fotkach z pewnością dużo częściej, niż tylko raz.

- Wydaje mi się, że będą musieli zadowolić się tą jedną – skomentowała z lekkim uśmiechem wyrażającym dystans.

- Czyli nie ma co liczyć na sesję w Playboyu?

- Wykluczone – odpowiedziała krótko, nie tracąc uśmiechu.

- Wbrew temu co pokazałaś na zdjęciu, nie jesteś fanką rozbierania się?

- Dokładnie. Pokazałam swe nagie ciało, ale w bardzo subtelny i jednocześnie tajemniczy sposób. Chyba w taki najlepszy. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego… - zatrzymała się na chwilę, biorąc głębszy oddech. - Dlaczego miałabym pokazywać całość, piersi i inne atrybuty. To nie dla mnie.

- Wiele dziewczyn nie ma przed tym oporu – nie ustępowała reporterka.


- Ale ja mam – skwitowała krótko Kamila, wciąż czując pewien luz. - Jeżeli ktoś ma potrzebę imponowania innym swoją golizną i zarabiania w ten sposób pieniędzy, to jest to jego sprawa. Ja zarabiam na języku polskim. Jeżeli młodszemu pokoleniu odpowiada bieganie nago i pokazywanie swoich walorów komu popadnie, to ich sprawa.

Na szczęście prowadząca nie drążyła już tego tematu i podjęła wątek samego kanału i jego przyszłości. Padły trzy pytania i wywiad został zakończony.

Reporterka podziękowała za rozmowę zostawiając Kamilę samą, z burzą emocji w mózgu.

Naprawdę, była tym numerem jeden? Skasowała wszystkie pozostałe aktorki, piosenkarki i inne celebrytki? Absurd. Chyba, że… Nie no, widziała na sobie wiele spojrzeń, ale bez przesady. Tak samo patrzono na nią w szkole, na ulicy, w sklepie. Tak, jak patrzy się na niezłą laskę.

No tak, tylko inaczej, gdy patrzy zwykły pan Stefan z ulicy obok a inaczej, gdy na przykład teraz Marcin, aktor znany doskonale z dwóch seriali w telewizji publicznej.

Albo długowłosy, mocno wytatuowany Łukasz, mający na swoim koncie kilka hitów puszczanych na okrągło w TV i radiu.

Wzięła głęboki oddech a uśmiech zniknął z jej twarzy. Czy to było to? Nie do wiary, ale tutaj, w środku głośnej imprezy, wśród gorącej atmosfery, stanęła jej przed oczami wizja tego co wydarzyło się niemal dokładnie przed rokiem.

Stała nieco z boku, czekając cierpliwie aż wybuchająca co chwilę śmiechem Patrycja skończy rozmawiać z pewną aktorką parą. Stała pośród dziesiątek polskich gwiazd a przed oczami miała widok siebie samej, opartej o balkonową balustradę. Kompletnie nagiej, wypiętej w kierunku szydzącego z niej i dynamicznie pieprzącego Oskara.


Z miejsca poczuła wilgoć w swej cipce. Zważając na to gdzie jest i w jakim towarzystwie, spróbowała się opanować, ale przyniosło to średni efekt. Kontrolowała swe emocje na zewnątrz, ale w środku czuła niemal te same emocje, gdy wtedy pozwalała się bezgranicznie poniżyć i zerżnąć jednemu z licealistów.

Czy gdyby tutaj… Gdyby jeden z tych celebrytów, szczególnie jakiś przystojniejszy, jakiś taki…

Nie dokończyła tej myśli, bo u jej boku znalazła się wreszcie Patrycja.

- O czym myślisz? - spojrzała uważniej w jej twarz. - Chyba jednak niezbyt dobrze się tu czujesz. Może powinnaś poznać kilka tajemnic?

- Jakich tajemnic? - zapytała krótko.

- No o nich – dyskretnie wskazała tłum przed nimi. - Opowiedzieć ci kilka rzeczy o niektórych? Takich, których nie wie nikt?

Prawdę mówiąc średnio ją to obchodziło. Z drugiej strony, co tu było lepszego do roboty?

- Kojarzysz Wasilewską? - Patrycja wzięła ją pod rękę i obie wolno ruszyły przed siebie. - To ta.

Ruchem głowy wskazała znajdującą się jakieś dziesięć metrów przed nimi blondynkę o falujących włosach. Aktorkę znaną z polsatowego serialu emitowanego każdej środy.

- Wiesz, że krążą plotki, jakoby kilka lat temu miała gorący romans ze swoim kuzynem? Tak gorący, że zaszła w ciążę a potem panikowała co z tym robić i ostatecznie pojechała na Słowację. Nic dziwnego, że tak ochoczo przystąpiła do tej akcji na instagramie.

Kamila poświęciła najwyżej z dwie sekundy na wspomniana aktorkę, bo Patrycja znalazła już kolejny cel.

- A tu Grabczewski – znów skinęła głową. - Męski, co?


Kamila skrzywiła nieco twarz. Może i aktor znany z innego serialu, tym razem emitowanego w telewizji publicznej, sprawiał wrażenie męskiego, ale chyba bardziej z uwagi na ulizane włosy i modną brodę. Jednak ona sama nie przepadała za takim imidżem mężczyzny, bardzo ostatnio popularnym.

- Taki męski… - powtórzyła Patrycja. - A mówi się i to na poważnie, że aby dostać tę rolę, musiał mocno poświęcić się idei i wkraść w łaski reżysera, Machnickiego. A Machnicki to wiesz… Homo nie wiadomo – niby nie wprost a jednocześnie bardzo klarownie wyłożyła Patrycja.

Hm… No cóż…

- A to Bielawska – wskazała Patrycja kolejną z aktorek. - I wiesz co…?

I tak kroczyły sobie przez jakiś czas a usta Patrycji nie zamykały się. W międzyczasie Kamila mogła dowiedzieć się, który zdradzał żonę, który przegrał pół miliona w kasynie a która z piosenkarek śpiewała na co najmniej dwa fronty. Nie wszystkich znała, nie wszyscy byli mega popularni, ale jednak nie anonimowi...

- A teraz najlepsze, spójrz!

Podążając za wzrokiem towarzyszki, Kamila dostrzegła młodego, być może najmłodszego w tym całym gronie mężczyznę. Ubrany w garnitur, sprawiał wrażenie, jakby się w nim urodził. Wyróżniał się fryzurą. Zamiast tego beznadziejnego ulizania, był ostrzyżony dość krótko. Do tego, co od razu rzucało się w oczy, był niezwykle przystojny.

- To Kuba. Syn jakiegoś byłego piłkarza, takiego sobie zresztą, tak mówią, ja się nie znam... Ma ledwie dwadzieścia dwa lata a jest jedną z ważniejszych postaci w takiej jednej korporacji. Sporo siana, fajna fura, nowe Lamborghini. Dobry towar, nie?

Kamila zatrzymała na chwilę wzrok przy nim. Akurat w normalnym życiu to, ile ktoś miał na koncie i jakim jeździł samochodem nie robiło na niej żadnego wrażenia. Ale tutaj nie było normalnie, zważywszy choćby na jej stan w jakimś znalazła się po udzielonym wcześniej wywiadzie.

Coś w niej kazało go oceniać na podstawie specyficznych wymagań, które zostały dopasowane do...


- Ale to nie wszystko – Patrycja nie pozwoliła jej zostać samej z myślami. - On ma to coś… Wiesz…? - trochę urywała, pozwalając by myśli Kamili weszły na właściwy tor.

Tak jakby tego potrzebowała…

- Powiem ci tak… Mimo tego wieku, on przeleciał to większość dziewczyn z obecnych tutaj – strzeliła prosto z mostu.

Tak, że Kamila nie powstrzymała drgnięcia. Poczuła się nagle nieswojo i wstrzymała oddech, nie spuszczając wzroku z Kuby. Na szczęście on zajęty rozmową z jakimś nieznanym jej mężczyzną, nie widział jej w ogóle.

- Chcesz wiedzieć…? - nie przestawała Patrycja. - Basia, ta młoda, co ma teraz piosenkę na pierwszym miejscu w Esce, no ale to żadna sensacja, ona jest od niego chyba tylko dwa lata starsza…

Kiwnęła tylko głową, bo słabo kojarzyła tą nową gwiazdkę polskiej muzyki.

- Ale na przykład Murawska? - zastrzeliła ją nagle Patrycja.

- Jaka Murawska – odezwała się zaskoczona Kamila. - Przecież nie ta Murawska chyba, ona jest starsza ode mnie o...

- O pięć lat – dokończyła towarzyszka. - Na pewno Top pięć najpopularniejszych aktorek w Polsce. I co ty na to?

Tylko potrząsnęła głową. Faktycznie Agnieszka Murawska była u szczytu popularności, do czego niewątpliwie przysłużyła się się jej niebanalna uroda.

- To była historia… Wszyscy o tym mówili, zresztą pisało nawet na tym forum...Wyrwał ją na którejś poprzedniej imprezie, na oczach wszystkich. Wiesz, takie dodatkowe plus dziesięć do sławy. Wyszli razem na oczach obecnych, wziął ją do Lamborghini i pojechali do jego mieszkania. A skąd o tym wiadomo? Że zaaferowana Agnieszka zostawiła na imprezie płaszcz, po który wróciła dopiero rano. Co robili przez te kilka godzin? Co tam… Pieprzyli się długo i ostro – zaśmiała się niewinnie wyraźnie podekscytowana Patrycja.


Kamila poczuła jak nagle napięły się jej mięśnie. Nie tylko z powodu opowiastki koleżanki. Także dlatego, że Kuba jakby wiedziony jakimś instynktem, odwrócił wzrok od swego towarzysza i skierował go w stronę Kamili.

- Hej! - bezpośrednia Patrycja nie straciła rezonu i swobodnie pokiwała dłonią w stronę młodego mężczyzny. - No, to jest gość… - skomentowała już do ucha Kamili.

Kamila przez moment stała jak sparaliżowana, wymieniając długie spojrzenie z Kubą. Był nieco wyższy od niej, ale tylko trochę. Jego twarz była poważna. Nie uśmiechał się jak przypadkowy bawidamek, słodki drań, który przyszedł tu by prawić puste i żałosne komplementy spragnionym ich paniom. Odczuła jak jego spojrzenie przewierca jej oczy i wdziera się w głąb jej umysłu.

Tak jakby właśnie dowiadywał się, „wiem kim jesteś, wiem po co tu jesteś i wiem czego chcesz.”

Jakby pchana niewidzialną siłą – a może delikatnie przez Patrycję – zrobiła jeden i drugi krok w drugą stronę, skracając dystans i jakby zachęcając do kontaktu.

Spróbowała się przy tym opanować, co nie było łatwe, zwłaszcza gdy zauważyła, że i sam zainteresowany ruszył wolniej w ich stronę. Nagle poczuła się jak nastolatka z liceum, która widzi, że zamierza do niej podejść najprzystojniejszy chłopak w szkole.

- Hej Kuba, może wreszcie zajmiesz się jakimiś dziewczynami, bo na razie to chyba słabo? - pierwsza odezwała się oczywiście Patrycja. Bardzo śmiało i swobodnie.

Z jednej strony dobrze, bo Kamili ewidentnie nie pomagało to, że była w tym małym gronie wyraźnie najstarsza i czuła się nieco sparaliżowana. Z drugiej, na swój zadziwiający sposób zezłościło ją trochę to, że Patrycja skupiła na sobie uwagę Kuby.

Nawet nie skupiła się na słowach Kuby, pochłonięta bardziej brzmieniem jego głosu, gestykulacją, zachowaniem.


I znów, jak dojrzewająca dopiero nastolatka, poczuła jakiś niewytłumaczalny zawrót głowy, w oczekiwaniu na to, by poczuć jego dłoni, gdy wreszcie przedstawią się sobie. A oczekiwanie się przedłużało, bo Patrycja jakoś nie chciała wypuścić dłoni Kuby ze swojej.

Ale gdy w końcu…

- Kuba – skinął głową, podając rękę.

- Kamila – odpowiedziała krótko, siląc się na pozorny spokój.

A jej delikatny uśmiech z najwyższym trudem pozostał na twarzy, podczas powitalnego uścisku dłoni, który najchętniej mocno by przedłużyła, ale o ile wyraźnie młodszej Patrycji pewne zachowania mogłyby ujść, jej, prawdziwej kobiecie, już mniej. Co stwierdziła z pewnym żalem.

Tym bardziej, gdy...

- Wiem, widziałem przecież to zdjęcie.

Ich wzrok znów spotkał się na dłużej. Spróbowała zinterpretować jego słowa i to dlaczego nawiązał do zdjęcia tak na samym początku.

Ale jej ochota na cokolwiek nie została zaspokojona. Ot, urok takich imprez, polegający na tym, że nagle, ni stąd, ni zowąd, dołączyło do nich kilka innych osób.

W tym również dziewczyny patrzące na Kubę w zbliżony sposób jak ona przed chwilą. Co odnotowała z pewną zawiścią. Raczej obcą w jej dotychczasowym życiu.

Może gdyby była tak ofensywna, jak Patrycja, albo inne kobiety, nie pozwoliłaby by zepchnąć się na drugi plan. Ale nie była taka. Pozostała na uboczu, patrząc jak Kuba wdaje się w dyskusję z innymi.

Musiała zadowolić się samą obserwacją i analizą tego pierwszego kontaktu. Kontaktu, który zrobił na niej mocne wrażenie.


Potrzebowała trochę czasy by ogarnąć się i przypomnieć sobie, że są na tej sali również fotoreporterzy. Ponad wszystko musiała być na tej imprezie tym kim była w życiu codziennym. Kobiecą panią dyrektor, matką i żoną.

I tyle. Pozostało się opanować, przywrócić spokój i odczekać chwilę, by można było legalnie wyjść z imprezy i wrócić do hotelowego pokoju.

Na szczęście pomogło jej w tym spotkanie z redaktor naczelną magazynu obchodzącego jubileusz, z którą ucięła sobie nieco dłuższą pogawędkę. I wtedy mogła już wrócić. Choć wolała odszukać jeszcze Patrycję. Nie widząc jej na sali, wyciągnęła z torebki telefon i wyszukała odpowiedni numer.

- Poczekaj jeszcze chwilę! - usłyszała w słuchawce. - A najlepiej przyjdź do nas, na piętro. Coś zobaczysz a potem wrócimy do hotelu!

Nie mając większego wyboru, skierowała się na wyższe piętro, gdzie znajdowały się różne pokoje. Instynkt a w zasadzie pewne ożywienie w okolicach drzwi jednego z nich, doprowadziły ją do celu. Ostrożnie wkroczyła do środka, sekundę wcześniej uświadomiwszy sobie co zobaczy.

W środku znajdowało się może z dziesięć osób. Osiem z nich, z uśmiechami na twarzach, lub innymi reakcjami ciała wpatrywało się w łóżko, na którym pieszczotom zapamiętale oddawały się dwie kobiety.

Kamila najpierw zlokalizowała Patrycję. Stała między dwójką znanych jej aktorów i tak jak wszyscy patrzyła na łóżkowe wygibasy. Wśród publiczności dostrzegła także Kubę. I to na nim najpierw skupiła uwagę, próbując zorientować się co odczuwa widząc taki widok. Ale jego kamienna twarz niczego nie zdradzała.

W przeciwieństwie do innych panów, którzy co jakiś czas dopingowali tarzające się w łóżku panie, bardziej subtelnie, czy wprost wulgarnie. Jakby nie zwracając uwagi, że niektórym, z ich pozycją nie bardzo to przystoi.


Chyba, że teraz, gdy oficjalna część imprezy dobiegła końca, alkohol robił swoje i można było zachowywać się mniej zobowiązująco, zwłaszcza wobec braku kogokolwiek z mediów.

Wreszcie mogła zwrócić uwagę na dwie kobiety. W jednej z nich rozpoznała znaną, serialową aktorkę, której nazwiska nie mogła sobie jednak teraz przypomnieć. Drugiej dziewczyny w tej scenerii nie kojarzyła.

To było porno w czystej wersji. Porno, które… Wzbudziło w niej obrzydzenie. Nie chciała stać się częścią takiego czegoś. Ale…

Ale była ta jedna opcja. Po chwilowym absmaku, nieco przyzwyczaiła się do miejsca w którym przebywała i widoków, których doświadczała.

Bo z jednej strony zachodziła w głowę, co mogło skłonić osobę publiczną do takiego zachowania na oczach dziesięciu obcych osób. Z drugiej… No właśnie...

Wykorzystując to, że mało kto zwracał na nią uwagę, koncentrując się na pieszczotach dwóch atrakcyjnych, nagich dziewczyn w łóżku, sama oddała się myśli, która pojawiła się w jej głowie. Myśli, która stanowiła uzupełnienie tego, co zajmowało jej zmysły od tamtych wakacji.

Ona… Zamiast tych dwóch dziewczyn. Ona z kimś, na oczach obcych mężczyzn, którzy rzucają forsą, bo stać ich na to. Rzucają forsą, by zobaczyć tę kobiecą piękność rżniętą przez kogoś, kogokolwiek. Może na przykład Kubę?

Albo nawet nie. Jeszcze inaczej. Ona z jakąś dziewczyną, robiąca z nią dosłownie wszystko, ale nie pozwalając się w żaden sposób dotknąć, nie pozostawiając żadnych nadziei dla oglądających ją, rozpalonych facetów. Widzących ją nagą, kompletnie nagą, włącznie z najbardziej intymnymi częściami ciała. Ale nic więcej.


Ona… Choć nie była lesbijką, to mogła sobie wyobrazić jedną dziewczynę. Szkolną koleżankę, Dominikę, wysoką, atrakcyjną blondynkę, która pewnie zawróciłaby w głowie niejednemu z tu obecnych. Ona i Dominika. Dwie piękne kobiety oddające się sobie nawzajem. Kompletnie nagie. Na oczach dziesiątki obcych ludzi.

Znów westchnęła głębiej a potem drgnęła nerwowo, gdy kątem oka dostrzegła wzrok Kuby skierowany na nią.

I znów nie mogła się nad tym skoncentrować, bo rumor w pokoju zrobił się silniejszy. Dwie panie chyba kończyły widowisko a panowie poczuli się zobowiązani do wygłoszenia komentarzy. A jeden z nich, znany jej z twarzy jakiś były sportowiec, wyraźnie już nietrzeźwy i zbyt mocno rozochocony skierował uwagę na nią.

- Może następna para? Może pani nauczycielka? Rafał, może z tobą? - zwrócił się hałaśliwie do któregoś z innych obecnych.

Jego słowa ściągnęły na nią uwagę obecnych. Poczuła na sobie wiele spojrzeń.

- Nie sądzę – odpowiedziała krótko, zachowując spokój. A potem kontaktując się wzrokiem z Patrycją, odwróciła się i wyszła na korytarz.

Wyszła zachowując spokój na twarzy a jednocześnie roztrzęsienie w środku. Może i lepiej, że nie wzięła Dominiki do Warszawy? Nie no, bez przesady. Akcja, którą widziała przed chwilą wywarła na niej wrażenie, ale na pewno nie zdecydowałaby się na taki krok. Na pewno nie teraz, nie tutaj. Co innego w fantazji...

Przed samym jednak zejściem w dół przystanęła raz jeszcze z mocniej bijącym sercem. Nie dlatego, że czekała na Patrycję, która wylewnie żegnała się z innymi.

Dlatego, że przed jej oczyma stanął widok jej samej kompletnie nagiej i głośno jęczącej na oczach dziesięciu napalonych facetów z wyższych sfer. Jej samej mocno, dynamicznie i bezlitośnie rżniętej przez zniewalającego ruchacza pod postacią Kuby. Rżniętej na oczach wszystkich, jak ostatnia szmata.



3. Kuba wkracza do akcji.




Byłoby przesadą stwierdzenie, że nie mogła się pozbierać po tej wycieczce, ale odcisnęła ona na niej duże piętno. Z kilku powodów. Tak, młodego Kuby, z którym krótki kontakt przyprawił ją o ciarki na skórze, jak i ogólnie z powodu tego, że na chwilę fizycznie weszła do ogólnopolskiej elity ludzi znanych. To był inny świat. Świat, który pokazał jej choćby to, że znana aktorka może ruchać się bez ceregieli na oczach innych.

Jakby nie patrzeć, ona miała to już za sobą. Ruchała się na oczach innych, z Markiem i z Oskarem. Na oczach jednego, albo drugiego, gdy zajmowali się oni akurat czymś innym, na oczach drugiej z dziewczyn, na oczach kamerzystek. No i później, gdy film już został zmontowany, na oczach biznesmenów. I także kilku innych przypadkowych osób, jak choćby pewnie montażysta, czy ktoś inny tego rodzaju.

Wzdychała głęboko do tych myśli. To było przeżycie, z całą pewnością. Czego jej zatem brakło?

Autentycznego rżnięcia na oczach osób znajdujących się akurat w danym pomieszczeniu? Tak jak te dwie dziewczyny w Warszawie? A może osoby, która mogłaby tego dokonać? Tak, jak mógłby to zrobić ten młody.

Uświadomiła sobie, że po powrocie ze stolicy, nie mogła przestać myśleć także o nim. Nie łatwo wpadała w zauroczenie, więc to nie było tak, że od razu Kuba wypełnił jej mózg, ale z upływem kolejnych dni…

Przystojnych mężczyzn na pewno nie brakowało, ale on był przystojny w inny sposób, taki trochę niepokojący. Taki, który od razu przyciągał wzrok prawdziwej kobiety. Nie jak te wymalowane podróbki facetów, siedzących dwie godziny u fryzjera i nie strzygących brody, bo akurat taka panowała na to bezmyślna moda.

Kuba był inny. Przystojny naturalnie. Trochę jeszcze chłopięcy, ale także już męski. I było coś w nim. I to chyba nawet potrójnie.


Bo było coś w nim, z charakteru, w jego postawie. To nie był ot tylko przystojny chłopaczek, który niczym innym nie mógł się zaprezentować. Nie, na pewno nie. Było w nim to coś.

Po drugie, idący za nim fejm. Fejm, który głosił, że nie miał on problemu z poderwaniem dziewczyny, czy nawet wręcz kobiety z wyższej półki. Nie, nie chodziło o zwykłe licealistki, czy studentki. Chodziło o towar najwyższego sortu. Wiedziała już, że Kuba przeleciał co najmniej kilka znanych osób. Aktorek, czy piosenkarek. Kto mógł się pochwalić takim wyczynem, zwłaszcza w takim wieku?

No i wreszcie… Wszystko to, co normalnie świadczyłoby przeciwko niemu. Warszawiak, praktycznie prosto z elit. Bogaty, z innego świata. Może i z tego tytułu w jakiś sposób zadufany w sobie, zapatrzony, egoistyczny. Może wręcz ostatnia świnia. Czyli coś, co normalnie sprawiłoby, że odrzuciłaby go w pierwszej sekundzie.

Ale w tych nienormalnych fantazjach, w których widziała siebie samą uległą do przesady, wręcz zeszmaconą, Kuba byłby ideałem.

Tak, to słowo dotarło do niej, gdy zaczynał się wrzesień i kolejny rok nauczania. Kuba był ideałem. Młodą, niezwykle atrakcyjną, zniewalająco przystojną a jednak egoistyczną świnią. Tak go odbierała. Nawet jeśli naprawdę taki nie był, no bo przecież prawie w ogóle go nie poznała.

Oddać się całkowicie komuś takiemu? To było tak oburzające i tak perwersyjne, że na samą myśl zaciskała nerwowo uda, czując napięcie w podbrzuszu i wilgoć w cipce.

To wszystko towarzyszyło jej w fantazjach, których doświadczała i w domu i w pracy. Jako dyrektorka niemal w ogóle nie prowadziła już zajęć. Żeby odciążyć inne nauczycielki, wzięła na siebie dwie klasy, co dawało osiem godzin w tygodniu. Resztę przesiadywała w dyrektorskim gabinecie.

I tak się złożyło, że podczas jednej z tych lekcji, z którąś z drugich klas, na samym początku roku szkolnego, do jej uszu doszedł dźwięk nadchodzącej wiadomości. Przeprosiła na chwilę licealistów i otworzyła.


Lubisz szczerych facetów? Za każdym razem gdy pomyślę o naszym spotkaniu w „Gali”, stoi mi. Kuba”

Milczała przez moment, próbując się opanować, bo ten sms w oczywisty sposób wytrącił ją z równowagi. Musiało minąć kilka dobrych sekund, by wróciła do lekcji. W międzyczasie zastanowiła się, skąd wyciągnął numer do niej. Może od Patrycji? Pewnie tak.

Nie odpisała od razu, odczekała. Dopiero pod koniec pracy, gdy szykowała się do wyjścia, wyklikała wiadomość.

Bardzo oryginalne wyrażenie sympatii.”

Tak ogólnikowo. Żeby sobie nie pomyślał. W zasadzie po takiej nic nie mówiącej odpowiedzi nie był w stanie dowiedzieć się czegokolwiek. I bardzo dobrze.

Szkoda, że tak wcześnie wyszłaś. Myślę, że całkiem fajnie by się nam rozmawiało i szybko znaleźlibyśmy wspólny język.”

Tak? Może ten wspólny język niekonicznie miał świadczyć o udanej rozmowie? Tak miała to odebrać?

Myślę, że miałeś wiele czasu, by podejść. A co do języka, to masz rację, jestem w końcu specjalistką w tym. Jeśli masz jakieś braki, to chętnie udzieliłabym korepetycji, zwłaszcza, że kogoś takiego jak Ty, stać na to:)”

No… Ta odpowiedź chyba się jej udała. Aż poczuła podekscytowanie, bo nigdy nie była żadną flirciarą, stosująca słowne gierki.

Stać mnie na więcej niż sobie wyobrażasz. A z językiem nie mam większych problemów, choć korepetycje mógłbym zaliczyć.”

Hm, to pierwsze zdanie, to próba poprawienia wizerunku po pierwszej, chyba niezbyt udanej wiadomości, czy tylko głupia przechwałka dotycząca możliwości finansowych, bądź innych?

Jestem bardzo ciekawa na co Cię stać”, odpisała krótko. Już wieczorem, niewiele przed położeniem się do łóżka.

To mogę zaprezentować tylko na żywo”, odpisał równie krótko.


I jeśli liczył na dłuższą, wieczorną konwersację, to musiał się zawieść, bo Kamila grzecznie położyła się do łóżka, grając na przeczekanie. Ale nie zasnęła zbyt szybko, czując szybsze bicie serca spowodowane tym nieoczekiwanym kontaktem z Kubą.



Nie odpisała w ogóle. Zawsze miała na to czas. Nie musiała się nigdzie spieszyć. To on mógł dać jakiś dowód, że jemu się spieszy.

Nie napisał. Za to, zupełnie nieoczekiwanie w okolicach południa, gdy siedziała w gabinecie, rozległ się dzwonek. Spojrzała w wyświetlacz i znów poczuła szybsze krążenie krwi. Dzwonił Kuba. Widocznie szybko postanowił przejść do dzieła.

- Słucham – odezwała się oficjalnie, po wciśnięciu zielonego przycisku.

- Cześć… Chyba nie uraził cię mój pierwszy sms?

Głos Kuby w słuchawce zrobił jej nieoczekiwanie dobrze.

- Normalnie nie dostaję tego typu wiadomości – skomentowała dyplomatycznie.

- Naprawdę? Gdyby większość ludzi miała twój numer, pewnie byłoby inaczej.

Brzmiał pewnie. Mówił to co chciał powiedzieć, nie zacinał się. Prezentował się odpowiednio, miał w tym z pewnością wprawę.

I robił wrażenie.

- Jakoś nie obchodzi mnie ta większość ludzi.

- Tylko wybrani, tak? Skoro odpisałaś, mogę wnioskować, że się do nich zaliczam.


Fakt, potrafił być bezczelny.

- To już twoja interpretacja – odpowiedziała znów dość oficjalnym tonem.

- Przypuszczam, że jest właściwa.

- Będziemy się teraz co do tego przekomarzać?

- Nie, możemy porozmawiać o czymś o czym nie udało się nam tutaj.

- Naprawdę? A o czym chciałeś ze mną rozmawiać? - autentycznie zaciekawiła się.

- W zasadzie to raczej powiedzieć kilka rzeczy.

- Na przykład jakich?

- Na przykład chciałem ci pogratulować fotek na instagramie.

- Naprawdę?

W sumie wolałaby słuchać innych komplementów, ale fakt, że prawił je Kuba… No i w sumie nawiązał do tego, do czego, jakby nie patrzeć, chciała by nawiązał.

- Lubię kobiety, które dbają o siebie. Fajnie, że biegasz.

Tym ją zaskoczył. Myślała, że nawiąże do innych fotek, w tym ten najpopularniejszej.

- Staram się w wolnym czasie – odpowiedziała ostrożnie, by nie wyjść na kłamczuchę przede wszystkim przed samą sobą.

Bo nie biegała prawie w ogóle.

- Inne fotki, też bardzo fajne. Na przykład ta z plaży.

Fajna, bo ukazała trochę jej ciała. To jasne.

- Też mi się podoba – odpowiedziała zwięźle, jak prawie cały czas w trakcie tej rozmowy.


- O fotce z tej akcji nawet nie chciałem wspomnieć, bo masz świadomość, że jest rewelacyjna.

- Ale jednak o niej wspominasz.

- Bo jest jedna rzecz, o której powinnaś chyba wiedzieć. Tak myślę.

- Tak? Jaka?

Znów wyostrzyła słuch. W ciągu sekundy oczekiwania przez jej głowę przeleciało milion myśli. Włącznie z tą, którą Kuba przekazał w następnej chwili.

- To zdjęcie jest tak rewelacyjne, że wczoraj wieczorem czekając na wiadomość od ciebie, zwaliłem sobie patrząc na nią.

- Uhm… - skwitowała tylko krótko przełykając ślinę.

- Zrobiłem to zresztą nie pierwszy raz.

Odczekała sekundę i wzięła głębszy wdech.

- Myślisz, że przekazywanie mi takich informacji, sprawi, że… Nie wiem, że zapałam większą sympatią?

Teraz on milczał przez moment.

- Myślę, że jesteś inna, niż to pokazujesz na youtube.

- Tak? A skąd to wiesz?

- Nie jestem dzieciakiem, znam się trochę na kobietach.

- Tak? - zapytała powtórnie.

- Tak. Jesteś bardzo elegancka na filmach i w ogóle zresztą. Świetnie się ubierasz, niedrogo, ale z klasą. Wyglądasz jak prawdziwa kobieta. Ale to nie tylko wygląd. I poza tym, jest coś w tobie.

- Uhm… A co takiego?

- Mam na myśli, że wewnątrz jesteś inna. Że jesteś bardzo gorąca. Nie ma nic gorętszego, niż kobieta w okolicach trzydziestu pięciu lat, tak jak ty pewnie teraz masz. Ale ty masz to w sobie podwójnie.


- A skąd ty wiesz takie rzeczy?

- Widziałem to w tobie. I nie zaprzeczaj, bo wiem, że jak każda kobieta miałabyś na to ochotę. Ale zaprzeczanie nie zda się tu na nic. Trzeba poukładać parę klocków, jak twój przyjazd do Warszawy na drugorzędną imprezę, twój wygląd, twoją kreację, czym skasowałaś wszystkie inne laski, choć przecież dużo popularniejsze. Jesteś kobieca, bardzo kobieca, tak tradycyjnie, ale w głębi ciebie coś siedzi.

Jego głos był spokojny, tak właśnie wykładał swoje myśli. Znów uświadomiła sobie, że on wie co mówi, że to nie są takie psuedo zagrywki jakiegoś małolata. Nie, to mówił, ktoś kto znał się na tym, mimo że miał zaledwie dwadzieścia dwa lata.

I z każdą chwilą robiło to na niej coraz silniejsze wrażenie.

I choć rzeczywiście, jak większość kobiet miała ochotę by zaprzeczyć, to uznała, że to nie ma sensu. Za to…

- I co zamierzasz z tym zrobić? - zapytała nieoczekiwanie dla siebie samej.

- To już ustalimy wspólnie następnym razem, bo wzywają mnie obowiązki.

Po głosie doszła do wniosku, że nie zbiła go z tropu tym pytaniem.

- Skoro tak… To może na koniec ja będę miała do ciebie jakieś pytanie?

- Tak…?

Zawahała się na moment, ale skoro powiedziała „A”...

- Czy podczas tej rozmowy też ci stał?

Nie wierzyła, że wypowiedziała te słowa. Na moment wstrzymała oddech, wsłuchując się w reakcję, którą był lekki, krótki śmiech a potem tylko jedno słowo.

- Tak.


Rozmowa dobiegła końca. Odłożyła telefon i przez moment skupiła się na swojej drżącej dłoni.

Drżącej, tak jak całe jej ciało.

Poczuła niewiarygodne wręcz podekscytowanie. To była bardzo erotyczna rozmowa. Przede wszystkim dlatego, że z nim. To było bardziej erotyczne, niż to, że padło w niej kilka pikantnych wyznań. W sumie tak naprawdę jedno.

Odsunęła pracę na kilka minut, wiedząc, że teraz i tak się na niej nie skupi. Postarała się podsumować.

Kuba okazał się chyba dokładnie takim, jakim go sobie namalowała. Pewnym siebie, wręcz bezczelnym. Wykazał inicjatywę, dzwoniąc do niej. Na razie jeszcze siły rozkładały się po równo, ale nie ulegało żadnej wątpliwości, że jeśli ta znajomość potoczy się dalej, to Kuba ją zdominuje a jej pozostanie…

Zamknęła na moment oczy, czując rosnące, niewiarygodne wręcz podniecenie, jakiego nie doświadczyła… Może od roku, od tamtej chwili, gdy stojąc na balkonie pozwoliła by jeden z licealistów, zdjął z niej stringi i przeleciał bez ceregieli wyzywając ją od ostatnich kurew.

Uświadomiła sobie, że wie coś, czego nie wiedział nawet tak pewny siebie podrywacz. Że gdyby nagle znalazł się on w jej gabinecie, nie potrzebowałby pięciu minut, by zmusić ja do tego by się rozebrała, uklęknęła przed nim i wsadziła sobie w usta jego stojącego kutasa, by obciągnąć mu z prawdziwą pasją. I by chwilę później rozłożyła przed nim nogi na biurku, po to by rżnął ją bez litości. I bez końca.

Uświadomiła sobie coś jeszcze. Że jeśli za chwilę nie przystopuje, to będzie musiała zmienić majtki. A w zasadzie po prostu zdjąć, bo przecież żadnych innych w pracy nie miała.




Nie była na tyle rozchwianą emocjonalnie nastolatką by nie potrafić się opanować w domu, przy dzieciach, Danielu. Ale nawet wtedy, w trakcie różnych domowych zajęć w jej myślach pojawiał się Kuba jako wyśniony realizator jej najmroczniejszych, perwersyjnych fantazji.

Ale najbardziej po prostu czekała na telefon od niego.

Tego dnia się nie doczekała. Zamiast tego wieczorem weszła na swoje instragramowe konto i odpaliła to najpopularniejsze foto. Wpatrywała się w nie w milczeniu przez długie minuty. Nie będąc dzieckiem, miała świadomość, że to zdjęcie mogło podpalić niejednego chłopaka do tego stopnia by zwalił sobie konia. Ale pewności nie. Aż do dziś, gdy przyznał się do tego ktoś taki.

Oczywiście normalnie takie wyznania ją odrzucały. Ale od dłuższego czasu nie było normalnie. No i przede wszystkim Kuba nie był kimś normalnym, zwyczajnym.

Siedziała i zastanawiała się o czym myślał? Po prostu patrzył na foto i atrakcyjną kobietę w pełni nagą, choć owszem, zasłaniającą swe najbardziej intymne części ciała? Czy może wyobrażał sobie ją w jakiejś konkretnej sytuacji? Jak przejmuje nad nią władzę, zmusza do wszystkiego co mu w duszy zagra a ona to pokornie spełnia? Jak ją pieprzy… No właśnie. Szybko i dynamicznie a co za tym idzie raczej krótko? Czy może nie tak ostro, bardziej zmysłowo, na kilka sposobów? W jakich pozycjach? Może w jakiejś jego ulubionej? A która by nią była?

A potem uświadomiła sobie, że jest na to chora i chyba powinna się leczyć. Ale nie potrafiła przerwać. I tego wieczoru poprosiła Daniela, by było właśnie tak. Bardziej zmysłowo i w kilku pozycjach. Na co on, choć chyba trochę nieprzekonany, przystał, pieprząc ją od tyłu, ale potem to ona dosiadła go, ujeżdżając bardziej tradycyjnie od przodu, ale także i od tyłu, by on mógł sobie popatrzeć na jej nagie pośladki, prezentujące się chyba jeszcze nie najgorzej, mimo upływającego wieku.

Zasnęła usatysfakcjonowana. Na tyle, że jej myśli odbiegły od Kuby dużo dalej.


Po to by wrócić kolejnego dnia. Podświadomie czekała na kolejny telefon od niego. W sumie, to, że się nie spieszył dobrze o nim świadczyło. Nie sprawiał namolnego typka, który nagle podniecił się jak jakiś nastoletni dzieciak.

Z drugiej… Może nie spieszył się, bo gdy ona siedziała i myślała o nim, on randkował z jakąś kolejną aktoreczką z takiego, czy innego serialu telewizyjnego?

Uświadomiła sobie nie tylko ze zdumieniem, ale i pewnym niepokojem, że nie spodobałoby się to jej. Dlaczego? Czyżby miało to świadczyć o budzącej się zazdrości? W stosunku do kogoś, do kogo przecież nie miała prawa mieć żadnych oczekiwań?

Nonsens. A jednak chyba tak było.

I w końcu zadzwonił. Znów, w południe, kiedy tak jak uprzednio siedziała w swoim gabinecie.

- Cześć – odezwała się po odebraniu rozmowy.

- Cześć. Jak nastrój.

- Wyśmienicie – zapewniła go solennie.

- To doskonale.

- Bo zamierzasz go zepsuć?

- Wręcz przeciwnie, poprawię go jeszcze bardziej.

- A w jaki sposób?

Z jednej strony rozumiała, że w gruncie rzeczy są to typowe wstawki a z drugiej autentycznie ciekawiło ją to, czy faktycznie ma coś do zaoferowania.

- W taki, że wczoraj zakończyliśmy na tym, co zamierzam z tym zrobić. Takie zadałaś pytanie.

- I teraz uzyskam odpowiedź?

- Tak. Jesteś ciekawa?


- Aż płonę – odpowiedziała tonem, wyraźnie zdradzającym sarkazm.

- Świetnie – udał, że tego nie słyszy. - Miałbym zatem dla ciebie zadanie do wykonania.

W pierwszej chwili chciała się postawić i przynajmniej podroczyć. Jego pewność siebie musiała być niezmierzona, skoro uznał, że na tym etapie może wyznaczać jakieś zadania. Choć, zaraz… Może chodziło o jakąś głupotę?

- Zadanie? - powtórzyła neutralnym tonem. - Jakie?

- Jesteś dyrektorką w liceum, tak?

- Dokładnie – kiwnęła głową, jakby tu przy niej był.

- Często przechadzasz się korytarzem, tak?

- To chyba oczywiste – kompletnie nie rozumiała do czego zmierza.

- To przejdziesz się jeszcze raz.

- Dawno nie słyszałam tak bezsensownej prośby – skomentowała sucho.

- To nie prośba.

- A co w takim razie?

- Polecenie.

Zaiste, był bezczelny. Na moment zastanowiła się, na ile faktycznie jest taki pewny, że praktycznie kompletnie nieznajoma kobieta będzie spełniać jego zachcianki, czy też jednak trochę nadrabia i idzie na bezczelnego, na zasadzie „wóz, albo przewóz”?

- Uważasz, że jesteśmy na takim etapie, byś mógł mi wydawać jakiekolwiek polecenia? - tym razem nie odpuściła sobie okazji do utarcia mu nosa.

- Cieszę się, że to powiedziałaś.

- Co powiedziałam? - nie zrozumiała.


- Użyłaś sformułowania „na tym etapie” - wyjaśnił. - Nie chodzi ci o to, że w ogóle wydaję polecenia, tylko, że nie jesteśmy jeszcze, przynajmniej twoim zdaniem, na tym etapie.

Wzięła głęboki oddech i na moment zamilkła. Złapał ją. Był bystry.

- To tylko słowo – obroniła się. - W rozmowie każdemu się zdarzy i o niczym to nie świadczy.

Nie zabrzmiało to najlepiej. I on chyba o tym wiedział.

- Nie frustruj się – jego głos zabrzmiał jakoś cieplej. - Może nie lubisz, jak ktoś ci to wytknie od razu, ale jednak… Widziałem cię, wiem jaka jesteś. Uwielbiasz polecenia, wykonywać różne zadania. Założę się, że z pewnością zrobiłaś ich wiele dla męża. Może nie tylko…

- Nawet jeśli, to najważniejsze jest określenie, którego ty użyłeś, czyli dla męża – podkreśliła z naciskiem, wykorzystując okazję do szybkiego rewanżu.

- Ale odnoszę wrażenie, że w niektórych przypadkach możesz być nadzwyczaj łaskawa także dla kogoś innego, jeśli jest on odpowiednio wyjątkowy.

- Tak myślisz?

- Tak myślę. A kiedy tak myślę, to znaczy, że tak jest na pewno.

Znów zrobiła przerwę. Z jednej strony chciała stawiać opór. Z drugiej… Paliła ją ciekawość.

- To co z tym zadaniem? Mam sobie przejść po prostu korytarzem?

- Tak. Oczywiście nie wszystko jest takie proste.

- A co jest tą krzywizną?

- Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale w twojej szkole istnieje także wieczorówka…?

- Dobrze oglądałeś moje programy.


Przypomniała sobie, że faktycznie, w którymś z nich, wygłaszając parę swoich myśli o edukacji, wspomniała o szkole wieczorowej i o tym, że jest taka i w tym liceum. Tylko… Komu, u diabła, to mogło zapaść w pamięć?

- Powinnaś już wiedzieć, że widzę więcej niż inni.

- Doceniam – znów pokiwała głową. - No i co z tą wieczorówką?

- Kiedy oni mają zajęcia?

- W poniedziałki, środy i piątki.

- Czyli dzisiaj też. Świetnie.

- Chcesz się zapisać? Dopiero początek roku, jeszcze cię wpiszę do dziennika.

- Nie. Nie ja. To ty masz przejść się korytarzem w trakcie zajęć wieczorówki.

- Nie rozumiem – wypaliła, choć jak dwadzieścia cztery godziny wcześniej, instynkt naprowadzał już ją na właściwą odpowiedź.

- Chcę, żebyś przeszła przez cały korytarz mając na sobie tylko szpilki.

Parsknęła cichym śmiechem.

- Z pewnością to zrobię…

- Zrobisz.

Jego głos wciąż wyrażał pewność siebie. I jeśli jego słowa były takimi, które prędzej mogłyby ją odrzucić, to ten głos, ta bezczelna pewność w siebie, w połączeniu z wizerunkiem, który miała w pamięci, sprawiały, że poddawała się.

Słowa miały mniejsze znaczenie, to cała reszta robiła klimat. Także to wszystko co ona sama przeżyła we własnej głowie, czy to wczorajszego dnia, czy poprzednich.

Gdyby kierowała się wyborem partnera życiowego, słowa miałyby ogromne znaczenie. Ale tu nie o taki wybór chodziło.

- Załóżmy, że zrobię – odpowiedziała po kolejnej krótkiej chwili milczenia. - To jak się o tym dowiesz?


- Tak, że nagrasz to i prześlesz.

- Naprawdę uważasz, że to zrobię? Że wyślę film, na którym jestem naga w szkole, komuś zupełnie obcemu?

- Tak. Bo będziesz bezpieczna.

- Jak? - nastawiła ucho.

- Wcale nie zobaczę cię nago.

- Znów nic nie rozumiem – pokręciła głową.

- To zrozum. Mamy dwudziesty pierwszy wiek. W kamerach istnieje możliwość zamazania obrazu, no nie?

- Aha…

- Ja nie muszę oglądać cię kompletnie nagiej, nie o to mi chodzi.

Teraz jego głos wbijał się w nią jeszcze mocniej. Zaskoczył ją. Już spodziewała się, że to o to chodzi a tymczasem...

- Chcę tylko wiedzieć, że wykonałaś zadanie, nic więcej – kontynuował. - Ustawisz sobie kamerę na ławce dla dyżurnych, tak? Sama otworzysz sobie klasę znajdującą się najdalej od ławki i w niej rozbierzesz się do naga.

Do naga...

- Potem wyjdziesz i przejdziesz się korytarzem do ławki, pomachasz ładnie do kamery i wrócisz. Ubierzesz się i wrócisz po nagranie, które prześlesz mi.

- Miałabym to zrobić w trakcie zajęć? - zapytała z wolna.

Zaskoczył ją. Jego pomysł okazał się trochę bardziej wyrafinowany niż mógł wydawać się początkowo. Musiała mu to oddać. Co za tym idzie, zaczęła go sobie wyobrażać.

- To wieczorówka, nie wiem jak u ciebie, w moim liceum też była, tylko po jednej klasie z każdego rocznika. U ciebie jest podobnie?

- Tak – przyznała.


- No to będziesz miała trzy sale zajęte, może zatem nie na wszystkich piętrach. Nie domagam się, abyś zrobiła to na tym piętrze, gdzie są lekcje. Z pewnością jedno wolne się znajdzie. Może na samej górze, może inne, ty wiesz lepiej.

Zamknęła oczy. Jego pomysł rysował się coraz lepiej, coraz sensowniej. To nie była głupia zachcianka napalonego małolata, tylko coś bardziej sprecyzowanego. Okazało się, że stać go na to…

- Dalej jesteś pewny, że to zrobię? - zapytała trochę bezsensownie, z braku pomysłu na coś innego.

Bezsensownie, bo dała mu okazję do tego by ją przekonał.

- Wiem, że chcesz tego – odpowiedział. - Że podoba ci się ten pomysł. W gruncie rzeczy on jest czymś podobnym do tej fotki, którą sobie strzeliłaś i wrzuciłaś na instagram. Też będziesz naga, też otworzysz się dla kogoś. Różnica taka, że tam foto a tu film. Ale twoją fotkę widziało tysiące ludzi, albo może i miliony a ten film zobaczę tylko ja sam.

Choćby chciała zaprzeczyć, ot tak z powodu kobiecej przekorności, musiała przyznać, że to wszystko wyglądało sensownie.

Co miała odpowiedzieć? Znów biła się z myślami.

- Za wcześnie, Kuba.

Znów wpadła w pułapkę. Nie powiedziała, że nie zrobi, tylko, że za wcześnie.

- Dlaczego?

Wzięła głębszy wdech.

- Jesteś mi kompletnie obcy. To nie jest tak, że wiesz… Widzieliśmy się raz przez chwilę, teraz rozmawiamy drugi raz i to w taki sposób. Umówmy się może na jakąś zwykłą rozmowę…

- A po co się umawiać? - przerwał jej. - Mam czas teraz a ty?

Rzuciła okiem na biurko, potem spojrzała w komputer, sprawdziła godzinę.

- No nie wiem… W sumie, nic mnie nie goni.

- No to zaczynaj. Co chcesz wiedzieć?

Wzięła kolejny głęboki oddech, usadziła się wygodniej w fotelu i położyła stopy na biurku.

- Zacznijmy od tego… Czym ty się w ogóle zajmujesz?



4. Naga na szkolnym korytarzu.




Chociaż piątek z rana był pogodny, po południu zachmurzyło się trochę i powiało. W takiej pogodzie po zakończonym w domu obiedzie i pozmywaniu, oznajmiła mężowi, że musi pojechać do szkoły, nie wnikając w szczegóły, które zresztą i tak by nikogo nie zainteresowały.

Oczywiście odpowiednio wcześniej przestudiowała plan zajęć szkoły wieczorowej i znalazła jedną dziurę przed osiemnastą. Dziurę, to znaczy, dwie klasy miały zajęcia na pierwszym piętrze a jedna na drugim. Trzecie pozostawało wolne.

Co oczywiście nie tak wiele zmieniało. Na pierwszym piętrze pozostawała para nudzących się dyżurnych, którym ni stąd, ni zowąd mogło przyjść do głowy by pobiec sobie na trzecie. Albo ktoś mógł sobie urządzić jakieś wagary w toalecie na ostatnim piętrze i wyjść w zupełnie nieodpowiednim momencie. No co, nierealne? Nie takie rzeczy się w szkołach zdarzały.

Na szczęście zdążyła się zorientować, że po południu nie było w szkole żadnych sprzątaczek. Wszystkie inne ważniejsze pomieszczenia, jak sekretariat, czy pokój nauczycielski znajdowały się na pierwszym piętrze.

To wszystko tłukło się w jej głowie, gdy w w jednej z zamkniętych sal lekcyjnych na ostatnim piętrze zdejmowała z siebie ubranie. I te bardziej normalne jego części, jak i w końcu stanik, wraz z majtkami.

Rzecz jasna nie raz i nie dwa przechodziła przez jej głowę myśl, by się w to nie bawić, bo… Z kilku powodów.

Pierwszy był jasny. Robiła coś bardzo perwersyjnego dla obcego faceta. Daniel nic o tym nie wiedział i mógł to potraktować jak zdradę. Zresztą, jak by nie potraktował, przede wszystkim ona sama musiała mieć to na uwadze.

Ale było jeszcze coś innego, coś chyba nawet gorszego. Otóż była to świadomość tego, że teraz stoi przed jednym z najważniejszych życiowych wyborów. Że ta próba jest tą, po której przechyli się szala.


Że jeśli ją wykona, Kuba dostanie informację, że pani dyrektor z odległej Wielkopolski spełnia jego zachcianki i jest w stanie zrobić jeszcze więcej.

Ta myśl przerażała ją, jak i podniecała. I nie wiedziała co bardziej.

Przerażała z wiadomego powodu. Wykonując rzeczone zadanie, oddawała się obcemu mężczyźnie. Tak naprawdę.

A podniecała… Z tego samego powodu. Oto stała nago w szkolnej sali, bo tak sobie ktoś zażyczył. Ktoś obcy a jednak na tyle atrakcyjny, na tyle silny, że zmusił ją do rozebrania się do naga i wykonania nagiego spaceru szkolnym korytarzem. I świadomość, że ona ma zamiar to zrobić, podniecała ją strasznie.

Tak, jakby to w tym momencie nie brzmiało, nie sam seks był tym wykrzyknikiem. Były nim gigantyczne emocje, które teraz przeżywała. Emocje, które kazały jej oddać się obcemu podrywaczowi ze stolicy i spełnić jego zachcianki.

W związku z czym, jakby to nie brzmiało, wszystkie historie sprzed roku mogły zaraz przejść do historii. Ot takie, jak ten film porno. To było tylko ruchanie, nie oddała się emocjonalnie temu aż tak. Po prostu spełniła pewną swą fantazję.

A teraz… Teraz, czyniąc coś pozornie dużo mniej soczystego, oddawała się obcemu mężczyźnie. To co bowiem miała zaraz zrobić nie wynikało z tego, że ona tak chciała.

Robiła to, bo on tak chciał. On, Kuba.

I to, że to robiła było dla niej tym samym, jakby teraz wszedł do tej sali, rzucił ją na biurko i zerżnął do utraty tchu. Tak, naprawdę. Niemal tym samym.

Stała tak nago, w samych szpilkach, jak domagał się tego on. Stała, oddychając ciężko i czując chłód. Tutaj, za zamkniętymi na zatrzask drzwiami była jeszcze bezpieczna a przecież i tak czuła jak te emocje wyprowadzają ją z równowagi.


Stała, patrząc w zegarek. Minuty leciały, ona zwlekała. Jeśli za chwilę tego nie zrobi, zacznie zbliżać się przerwa i będzie musiała przełożyć wykonanie zadania i któregoś dnia, może dopiero za tydzień, zaczynać wszystko od nowa. A tego wolała uniknąć. Chciała to mieć jak najszybciej za sobą.

Wzięła się w garść, wyprostowała i… Podeszła do drzwi, delikatnie odkluczając.

Przez moment nasłuchiwała jeszcze jakichkolwiek odgłosów z korytarza, ale nie usłyszała nic, więc nacisnęła na klamkę.

Odgłos otwierających się drzwi brzmiał w tej sytuacji jak salwa armatnia, więc wystawiła tylko głowę, rozglądając się w lewo i prawo. Niczego ani nikogo nie zobaczyła.

Jeden krok, drugi… Wysunęła się poza drzwi stając na szkolnym korytarzu. Kompletnie nago.

Boże, co to było za uczucie… Nago w szkole, na szkolnym korytarzu, w budynku pełnym ludzi!

Co teraz? Może po prostu zagłuszając cały ten niepokój, czy wręcz strach, ruszyć energicznie w stronę znajdującego się na końcu korytarza biurka, zademonstrować przed obiektywem swe nagie ciało i wrócić? To wszystko zajęłoby pewnie najwyżej minutę.

Ale tak się nie dało. Tym bardziej, że gdy zrobiła pierwszy krok...

Szpilki. Ich hałas brzmiał jak odgłos wystrzału z karabinu i zagłuszał wszystko na parę sekund.

O ile normalnie, będąc na przykład boso, przemknęłaby do ławki nie tracąc kontroli nad sytuacją i minimalizując jakieś zagrożenie w postaci przyłapania, bo z pewnością usłyszałaby gdyby ktoś wchodził na górę po schodach, o tyle w tych szpilkach… Na dobrą sprawę musiałaby zatrzymywać się po każdym kolejnym kroku, bo hałas czyniony przez szpilki ogłuszał na dobre kilka sekund.


Ruszyła w końcu, starając się iść ostrożnie, najciszej jak się dało, ale nie pomagało to aż tak wiele. W końcu przybrała pewien specyficzny chód, najpierw stawiając na podłodze palce a potem opierając piętę.

Musiało to wyglądać komicznie i gdyby ktoś to widział… Nie dość, że przyłapałby panią profesor kompletnie nagą, to jeszcze czyniąca jakieś dziwne wygibasy.

Szła z zapartym tchem, zbliżając się powoli do ławki, która wydawała się tak daleko. W sumie była, bo on zażyczył sobie, by marsz odbył się przez cały korytarz, więc otworzyła sobie salę lekcyjną znajdująca się na przeciwnym końcu. No i z uwagi na specyfikę chodu, poruszała się dość powoli.

Boże, co za uczucie...

Tak, bo oprócz tej, wręcz paniki, czuła też niewiarygodne podekscytowanie. Nie no, jednak… Jego pomysł był genialny. Dostarczył jej emocji na najwyższym poziomie. To był ten rodzaj ekshibicjonizmu, który uwielbiała.

Niby była kompletnie naga w miejscu publicznym, ale bezpieczna, bo w bezpośrednio w pobliżu nikogo nie było i szansa wpadki była niewielka.

I odwrotnie, niby z dala od ludzi, ale jednak… Jednak naga, publicznie.

No i to co najważniejsze. On tak chciał. Wręcz, w którymś momencie wyszeptała sobie to przez zaciśnięte zęby.

Kuba tego chciał.”

A co by tak było, gdyby, któraś z nauczycielek zakończyła lekcję wcześniej, pozwalając licealistom opuścić salę? Owszem, usłyszałaby to i wykonała w tył zwrot, ale czy zdążyłaby dobiec do swojej sali?


Z tą myślą, wypuszczając z ust powietrze zatrzymała się przed ławką. Frontem, pozwalając sobie na pomachanie do kamery a potem robiąc obrót wokół własnej osi.

Poczuła się z tego tytułu niezwykle rozkosznie. Tak, demonstrowała swą nagość obcemu facetowi, ale… Ale znów w bezpieczny sposób. Wcześniej odpowiednio nastawiła ostrość w obrazie i wiedziała, że nie zobaczy on za wiele. Zarys nagiej, kobiecej figury, ale bez pikantnych szczegółów.

Boże, jak on to wymyślił... Aż, już w tym momencie pozwoliła sobie na bardziej wyluzowany uśmiech.

- Haha… - z tego stanu wyrwał ją dobiegający z dołu śmiech, któregoś z dyżurnych. - A wiesz, co Darek na to…? On…

Głos ucichł tak, że nie usłyszała niczego więcej. Wciąż stała przed kamerą, czując tak samo strach przed zdemaskowaniem, jak i podniecenie. Tak, była podniecona tym wszystkim, swoją nagością na szkolnym korytarzu i tym, że czyni to na czyjeś polecenie. Ale w tym momencie ważniejszy było to, że jest po prostu naga. Naga na szkolnym korytarzu.

Stała, relatywnie daleko od sali, w której się rozebrała. Gdyby teraz coś… Na przykład ci dyżurni, do których chyba musiał dotrzeć stukot szpilek o podłogę, pobiegli w górę sprawdzić co i jak… Nie miałaby szans na schowanie się. Za daleko do sali.

Stała przez moment delektując się tymi wszystkimi możliwymi odczuciami. Oddychała szybciej, jej piersi falowały i czuła ten niesamowity ucisk w podbrzuszu.


Ale opanowała się i jakby oswoiła bardziej z tą nagością. Już dawno mogłaby zawrócić i zakończyć misję, ale stała jeszcze przy ławce a nawet zrobiła dwa kroki w kierunku schodów. A potem jeszcze przechyliła się przez barierkę, sprawdzając, czy będzie coś widać. Albo kogoś, to znaczy tych dyżurnych dwa piętra niżej, zupełnie nieświadomych, że tam wyżej, pani dyrektor, piękna i popularna, spaceruje sobie po szkolnym korytarzu kompletnie nago.

Nie, dobra, koniec tego. Szczęście jej dopisało, ale nie mogła go nadużywać.

Odwróciła się i ruszyła w powrotną drogę, widząc przed sobą otwarte szeroko drzwi do sali, w której pozostawiła swe ubranie. Tym razem kroczyła już pewniej, jakby oswoiła się z tą sytuacją. Jakby była przekonana, że w tą stronę nic już jej nie grozi. Że nikogo tu nie ma. Że gdyby nawet usłyszała gdzieś niżej jakieś ruchy, głosy, hałasy, to sala jest już coraz bliżej. Na wszelki wypadek odwracała głowę co kilka sekund.

Każdy kolejny krok przybliżał ją do zakończenia misji. I w końcu dosięgnęła drzwi, czując jakby trochę żalu, ale też sporą ulgę oraz frajdę. Ostatnie kroki i znalazła się w sali, by…

No właśnie, jeszcze przez chwilę nie zamykała drzwi, napawając się swą nagością w szkolnym budynku, wypełnionym w sumie jakąś setką ludzi w różnym wieku. Gdyby, któryś z nich mógł wiedzieć, że tam na górze atrakcyjna pani dyrektor prezentuje swe ciało w pełnej krasie…

Dopiero stojąc tutaj uświadomiła sobie jak bardzo drżą jej nogi. Wcześniej, starając się skoncentrować na dotarciu do ławki nie zauważyła tego. Teraz, gdy w końcu zamknęła salę…


Nogi uginały się pod nią strasznie. Z trudem dotarła do biurka, opierając się o nie.

I poczuła coś jeszcze. Wilgoć w swej cipce. I…

I potworną ochotę na seks.

Gdzieś w jej umyśle zbiegło się kilka myśli naraz. Rzadko masturbowała się w życiu i oczywiście nigdy w szkole. Ale teraz… Skoro zrobiła jedną szaloną rzecz, to może czas na drugą? Tym bardziej bezpieczną, że już za zamkniętymi drzwiami.

A skoro dwie, to i jeszcze trzecia… Przez chwilę patrzyła bezmyślnie na leżący obok telefon. Potem wzięła go w dłoń. Nie była pewna niczego co robi, ale widocznie coś jej kazało. Odszukała na liście odpowiedni numer i wcisnęła zielone.

- Tak? - usłyszała w słuchawce.

- Zrobiłam to – wyrzuciła z siebie.

- Jednak dzisiaj? Świetnie, po głosie czuję, że to musiało być dla ciebie niezwykły przeżycie.

- Było…

- Oj, naprawdę musiało być. Zakładam, że twoja cipeczka jest teraz bardzo wilgotna. Mam rację?

- Tak – wydusiła z siebie.

Podniecona jeszcze bardziej, bo ta rozmowa musiała pójść już tylko w jednym kierunku. A ona, choć wciąż się krępowała, pragnęła usłyszeć jak w tej sytuacji zachowa się Kuba.

Jak zachowa się on.

- Idźmy dalej Kamilo… - jego ton zrobił się bardziej stanowczy, może nawet z lekka agresywny i drapieżny. - Idę o kolejny zakład, że chciałabyś aby ją ktoś teraz porządnie wypieścił, nie?


- Tak… - przełknęła ślinę.

- Ale nikogo nie ma i musisz sobie poradzić sama… Robisz sobie dobrze?

- Nie…

- Ale chcesz sobie zrobić…

Zapadło chwilowe milczenie. Wciąż drżąc na całym ciele musiała udzielić odpowiedzi, której się krępowała i która jeszcze bardziej oddawała ją we władanie Kuby, ale coś w niej kazało się jej przyznać.

- Tak, chcę…

- Więc zrób – głos Kuby stał się jeszcze bardziej dobitny. - Chcę usłyszeć, że trzymasz palce między swoimi nogami.

Przełożyła telefon do lewej ręki. Prawą posłusznie wsunęła między rozłożone uda. Dotknęła swej płonącej i wilgotnej cipki.

- Dotykam się… - zameldowała posłusznie podnieconym głosem.

- Czego dotykasz? Powiedz pełnym zdaniem, jak nauczycielka polskiego – zażądał Kuba z determinacją.

Jego głos i polecenie, którego spełnienia się domagał, przyprawiły ją o zawrót głowy.

- Dotykam swojej cipki – wygłosiła posłusznie.

- To teraz dotykaj jej tak, żeby było ci dobrze. Masuj ją, zataczaj kółka… Nie będę ci dyktował, wiesz dobrze co masz robić. Chcę tylko słyszeć, że to robisz...

- Robię to.

- Co robisz?

- Masuję swoją cipkę – wygłosiła, czując, że płoną także jej policzki.


- Przyznaj szczerze, co zrobiłabyś gdybym nagle pojawił się teraz w twojej szkole i zapukał do drzwi? Otworzyłabyś?

Westchnęła, czując jak urywa się jej oddech. Masowała cipkę, nie zważając na jego polecenia, bo sama chciała zrobić sobie dobrze.

- Otworzyłabym – przyznała łamiącym się głosem.

- Otworzyłabyś. W pełni naga, nie wstydząc się?

- Wstydziłabym się.

- Ale mimo tego otworzyła?

- Tak.

Po tym, w pewnym sensie decydującym wyznaniu zapadła cisza. Musiała uświadomić sobie, co właśnie wyznała.

- Pieścisz cipkę dalej? Aż do orgazmu?

- Chciałabym – przyznała, czując coraz szybsze bicie serca wyznaniami na jakie się zdobywała.

- W porządku. Rozumiem, że nie chcesz zbyt wiele mówić, ale to ja powinienem teraz opowiadać i doprowadzić cie do orgazmu, tak?

- Tak…

Na to właśnie czekała. Tego pragnęła.

- Jeśli zatem myślisz, że rzuciłbym się na ciebie widząc cię w takim stanie, to… Jesteś w dużym błędzie. Myślę, że spróbowałbym się z tobą jeszcze podroczyć.

- Och… - wyrwało się jej.

Zaskoczył ją. Raczej nie tego się spodziewała.


- W każdym razie nie tak jak byś tego chciała. Najpierw popatrzyłbym na ciebie, na twoje ciało całkiem nagie, spojrzał w twoją twarz, wyrażającą pragnienie, bo taki pewnie ma teraz wyraz, nie?

Nie odpowiedziała, nie musiała. Jedyną odpowiedzią było tylko krótkie westchnięcie.

- Widziałbym pragnienie w twoich oczach, ba, tak teraz myślę, może zaczęłabyś się masturbować na moich oczach? Zrobiłabyś to? Powiedz.

- Nie wiem – sapnęła do telefonu.

- W każdym razie nie, nie zająłbym się twoją wilgotną cipkę. Zmusiłbym cię, żebyś uklękła przede mną i rozpięła mi spodnie. Powiedz sama, chciałabyś, żebym władował ci swojego kutasa w usta?

- Och… - podniecona do granic starała się jeszcze trzymać fason i nie odsłaniać wszystkich pragnień.

- Nie mów, że nie, powiedz, że lubisz obciągać.

- Uwielbiam… - jęknęła, cały czas pieszcząc cipkę.

Tym razem mogła udzielić tak szczerej odpowiedzi, zawsze zasłaniając się tym, że miała na myśli obciąganie komuś dużo bliższemu jej sercu. Ale akurat ona dobrze wiedziała, że nie chodziło tylko o Daniela. Podniecona do granic, miała świadomość, że gdyby Kuba faktycznie teraz tu się zjawił, wzięłaby w usta jego kutasa z prawdziwą pasją. Nie musiałby jej wcale do tego zachęcać.

- Wiesz, czym byłoby dla mnie, gdybym widział kogoś takiego jak ty, pięknego, znanego, popularnego, klęczącego posłusznie przede mną i trzymającego w ustach mojego kutasa? Gdyby wszyscy twoi fani mogliby to widzieć poskręcaliby się z zazdrości.


Uderzyło to w nią z siłą młota. Po raz pierwszy dotarło to do niej z całą mocą. Że nie chodziło tylko o to, że była super laską. Olbrzymie znaczenie miał fakt, że była znana. To zawsze działało na facetów. No i nie tylko, na kobiety również, chyba nawet bardziej.

Po raz pierwszy w życiu, w takich okolicznościach, dotarło do niej, że jest sławna. I że jest to ten dodatkowy bodziec dla tych, którzy chcieliby ją przelecieć.

To plus dziesięć do całokształtu, parafrazując słowa Patrycji, które wypowiedziała na imprezie.

- Lubisz pieprzyć znane laski?

- Oczywiście. Jak każdy.

- Ile takich miałeś?

- To zależy, jak na to patrzeć… Ale coś koło dziesięciu mniej, czy bardziej znanych…

- Dużo… - jęknęła do telefonu. - Z którą ci było najlepiej?

- Z żadną. Precyzując… Z żadną nie było mi tak dobrze, jak będzie mi z tobą, gdy cię w końcu dopadnę.

Serce znów zabiło mocniej. Pierwszy raz wyraził swoje pragnienie na głos.

- Skąd wiesz, że to zrobisz?

- Bo chcę tego. A jak chcę, to dostaję – jego głos brzmiał pewnie a słowa były bezczelne. - Tym bardziej, że sama tego chcesz.

- Jesteś pewny…?

- Oczywiście. To co zrobiłaś przed chwilą i to co robisz teraz utwierdza mnie w tym.

Milczała przez moment, koncentrując się na coraz szybszym i mocniejszym pieszczeniu cipki.


- Nigdy nie zdradziłam męża, więc… - urwała.

Zasadniczo byłaby to prawda. Te przygody nad morzem, to nie była zdrada, skoro miała na nie pewne przyzwolenie. Niezależnie od wszystkich jej fantazji, gdyby Daniel sprecyzował jasno i klarownie, że mają pozostać one jedynie fantazjami, posłuchałaby go, to oczywiste.

- Więc zdradzisz po raz pierwszy. I to nawet zdradzisz bardziej, niż myślisz, ale o tym powiem ci później. Zdradzisz, tak jak zdradzasz go teraz, w swoich myślach i fantazjach. Jak robisz sobie dobrze myśląc o tym, że klęczysz przede mną, liżąc mojego kutasa. Ale wiem, że to nie wystarczyłoby ci. Wiec i ja przerwałbym tę zabawę po dłuższej chwili i poprowadził do biurka, na którym teraz siedzisz. Tego chciałabyś, prawda?

Znów nie uznała za stosowne odpowiedzieć, zamiast tego, jęknęła tylko krótko do telefonu.

- Obstawiam, że nie stawiałabyś żadnego oporu, tylko posłusznie rozłożyła na stole, rozkładając szeroko swoje cudowne, długie nogi i demonstrując mi swoją nagą cipkę, którą teraz tak zawzięcie pieścisz. Wpatrywałabyś się tylko z pożądaniem i niecierpliwością w moja twarz i mojego sterczącego kutasa, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie wejdę w ciebie po sam koniec.

- Ach…! - tym razem nie powstrzymała głośniejszego jęku.

- Jak chciałabyś, bym to zrobił? Pewnie szybko, ostro i dynamicznie, ale wiesz…? Ja znów poznęcałbym się na tobą i zaczął spokojnie, wsuwając kutasa powoli, wiedząc, że doprowadzam cię tym bo białej gorączki. Pewnie ruszałabyś się żwawiej na tym biurku nie mogąc się doczekać, aż zacznę cię rżnąć na poważnie. Ale ja władałbym twoimi emocjami i jeszcze przez chwilę pastwił się nad tobą, po prostu wchodząc w ciebie wolno i spokojnie.


- Jezu…! - jęknęła głośniej, czując, że zbliża się do finału.

Nie mogła się już zatrzymać. Nie zrobił tego nawet dzwonek, który rozległ się w całym budynku a w ślad za nim na korytarzach niższych pięter rozszedł się rumor i hałas uczniów szkoły wieczorowej, nie mających zielonego pojęcia o tym, że na najwyższym piętrze, w licealnej sali, masturbuje się w szalonym tempie, piękna, sławna i kompletnie naga szkolna pani dyrektor.

- No ale jak się spodziewasz, w końcu przyspieszyłbym. I to tak znienacka, zaskakując cię i ożywiając jeszcze bardziej. Bawiłbym się się twoimi nogami, rozkładając je szeroko, tak abyś była jeszcze bardziej bezbronna, albo zarzucając je sobie na barki, aby mieć cię jeszcze bliżej, by wchodzić w twoją cipkę najgłębiej jak to tylko możliwe. Jak każda kobieta masz niezłą wyobraźnię, więc możesz sobie wyobrazić jakie spustoszenie siałbym w twojej cipce, wchodząc w nią w takiej pozycji. Jak głęboko bym w nią wchodził, rżnąc cię szybko, ostro, dynamicznie, po prostu pieprząc cię na całego, zdobywając cię w całości, sprawiając, że niemalże straciłabyś świadomość, oddając się mojemu ostremu pieprzeniu...

- Juuuuuuż…! - przerwała mu, jęcząc wysoko.

I informując w ten sposób, że jego słowa osiągnęły cel. Że swoją opowieścią a przede wszystkim głosem i sposobem w jaki ją prowadził, sprawił, że piękna dyrektorka i znana w Polsce jutjuberka przeżyła upragniony, intensywny orgazm.

Tak intensywny po tych wszystkich przeżyciach, że osunęła się bezwładnie na biurko, zalegając na nim kompletnie naga i nie słuchając co miał jeszcze do powiedzenia Kuba.

Jedyną rzeczą na jaką było ją jeszcze w tym momencie stać, było wciśnięcie czerwonego przycisku i zakończenie rozmowy, której nie była w stanie kontynuować.

Długo jeszcze leżała na biurku nago, by kontemplować przeżycia, których doświadczyła w trakcie ostatniej godziny.



5. Laska numer jeden.



W ciągu kolejnych kilku dni najmocniej z tego wszystkiego docierało do niej to, co powiedział Kuba. O tym, że jest znana, co stanowi dodatkowy jej walor.


Wcześniej zupełnie nie rozmyślała o tym w takich kategoriach. Owszem, miała świadomość, że stała się popularna i ludzie patrzą na nią trochę inaczej, ale z dwóch powodów to nie było to.

Po pierwsze, większość z nich znała ją wcześniej, jako nauczycielkę, dyrektorkę, sąsiadkę, klientkę i tak dalej. W związku z czym jej sława nie zrobiła na nich aż takiego wrażenia i nie zmieniła jej obrazu w ich oczach.

Po drugie zaś, popularność zdobyła w zupełnie normalny sposób, głównie dzięki umiejętnościom i znajomości języka polskiego. Rzecz jasna to jedno foto, z pewnością dołożyło swą cegiełkę, ale nie dość, że nie było ono w żaden sposób wulgarne, to opublikowała je w takim momencie, gdy miała już swoją renomę.

Dlatego nikt nie mógł jej zarzucić, że zrobiła karierę na swojej dupie, jak zdecydowana większość instagramerek. No, pewnie to, że ogólnie rzecz biorąc była atrakcyjna, miało swój wpływ, ale nie decydujący.

Być może dlatego tak nią w jakiś sposób wstrząsnęły słowa Kuby. Jeżeli wcześniej była przedmiotem atencji facetów, to dlatego, że była ładna, kobieca. Teraz była już nie tylko atrakcyjna, ale i znana. To wiele zmieniało. To powodowało te dodatkowe „plus dziesięć” dla kogoś, kto mógł znaleźć się bliżej niej.

Niby niewiele to zmieniało dla niej samej, ale gdyby tak wyjść z siebie i stanąć obok… Musiała rozumieć, dlaczego dla facetów stała się jeszcze bardziej atrakcyjna.

To było normalne. Chociaż sama jako małolata nigdy nie była jakąś zaślepioną fanką pięknych aktorów, czy muzyków, to z większym zainteresowaniem czytała informacje, że taki, czy inny aktor ma romans z kimś tam, niż miałoby to dotyczyć pana Stefana z drugiej ulicy. No i inaczej zareagowałaby na zaproszenie na randkę z kimś fajnym a inaczej z kimś fajnym i znanym.


Musiała sobie uświadomić, że była znana i popularna. Nawet jeśli nie znajdowała się w żadnym Top 10 (i chyba na całe szczęście), to jednak była właśnie taka. Jej wartość wzrosła.

Czym innym dla jakiegoś miejskiego, lub innego podrywacza, byłoby zaliczyć atrakcyjną sąsiadkę z ulicy a czym innym atrakcyjną i znaną w całym kraju panią Kamilę. Takie nastawienie musiała przyjąć do wiadomości.

Także a może wręcz przede wszystkim, jeśli chodziło o Kubę. Dla niego też miało to znaczenie. Możliwość bzyknięcia jakiejś jego ładnej, warszawskiej sąsiadki nie była tym samym, co to samo z ładną i popularną gwiazdą internetu, nieźle znaną w całym kraju. To musiało go nakręcać jeszcze bardziej.

Rozumiała zatem, że gdyby dała się zaliczyć takiemu przystojniakowi, bezczelnemu pewnemu siebie ruchaczowi, odniósłby on kolosalne zwycięstwo. I świadomość, że uległaby mu, niewiarygodnie silnie wpływała na jej uległość. Gdyby doszło do tego zaliczenia, czułaby się po prostu zeszmacona. A gdyby dodatkowo to wszystko odbyło się bez wiedzy męża, gdyby go po prostu zdradziła…

Nie mogła sobie wyobrazić czegoś bardziej potwornie uległego, poniżającego, wręcz upadlającego. Jedynym motywem byłoby to, gdyby zrobiła to z nim na oczach innych. Najlepiej innych znanych, tak jak te dwie dziewczyny w Warszawie.

To byłoby maximum perwersji, oddania, zniewolenia i upodlenia. Niczego bardziej kosmicznego wymyślić nie mogła.

Mogła od tego wszystkiego rozboleć głowa, gdyby myślała o tym nieustannie. A właśnie tak myślała.



Myślała i następnego dnia nagle przypomniały się jej słowa Patrycji, na które wtedy w Warszawie, w natłoku zdarzeń i różnych informacji zupełnie nie zwróciła uwagi.


Wszyscy o tym mówili, zresztą pisało nawet na tym forum”, tak to szło. O jakie forum chodziło? Co to za forum?

W wolnej chwili zadzwoniła do Patrycji by uzyskać jakieś informacje.

- Jest takie forum – usłyszała po kilku minutach inauguracyjnej paplaniny. - Nawet dość znane, choć niektórzy podchodzą do wpisów, które się tam znajdują, z dużym dystansem. Nazywa się „Polskie celebrytki”.

- No i co tam jest? - dopytywała się zaciekawiona Kamila.

- Jest kilka działów, fotki i filmiki, na przykład z filmów, wiesz, ze scenami erotycznymi… Ale poza tym jest jeszcze normalne forum, na którym faceci, choć w sumie nie tylko oni, snują swoje fantazje… No i nie tylko fantazje. Jest też sporo opisów, kto z kim, no wiesz…

- No ale te opisy to przecież może być zwykła bujda – wtrąciła Kamila.

- Jasne, dlatego trzeba patrzeć komu ufać a komu nie, mam na myśli to forum. To znaczy, patrzeć na konkretne nicki.

- Czyli…?

- Wiesz… Jak się jest w temacie, to zawsze można wyłapać, kto pisze prawdę a kto tylko zmyśla, nie?

- No, ale ja nie jestem...

- Rozumiem, że rozpala cię gorączka i jesteś żądna pornograficznych newsów ze świata szołbiznesu– naigrywała się Patrycja.

- Daj spokój, po prostu ciekawi mnie to trochę.

- Jest taki użytkownik, który pisze pod nickiem „Bazgroły”, rozumiesz? W sumie nikt nie wie kto to naprawdę jest, albo ktoś wie a nie chce powiedzieć, ale on ma sporo informacji z pierwszej ręki. Mogę ci to powiedzieć, no bo sama znam parę takich pikantnych historii i one zawsze pokrywały się z tym co pisał ten „Bazgroły”.


- No i co on tam pisze?

- Ma swoje dwa wątki. W jednym tak na sucho informuje kto bzyknął się z kim, bez wchodzenia w szczegóły, wiesz? I jak już mówiłam, sporo z tego pokrywa się z tym, co wiem ja, więc wychodzi na to, że gość ma rzetelne info.

- A drugi?

- W drugim pisze wręcz coś w stylu opowiadań erotycznych, albo bardziej szczegółowych relacji z takich wydarzeń – w telefonie rozległ się krótki śmiech Patrycji. - No i tak się składa, że często bohaterem tych opowieści jest Kuba, choć nie tylko on.

- Może to sam Kuba pisze? - podsunęła Kamila.

- Może, nie wiem, mnie to akurat niespecjalnie interesuje…

- No, ale jak tak… Pisze wprost podając konkretne personalia?

- Podaje tylko imiona, ale do tego dodaje garść drobnych szczegółów, przez które spokojnie można powiązać dane imię z odpowiednim nazwiskiem. Chyba tylko raz zdarzyło się, że czytelnicy nie rozszyfrowali o kogo chodziło, w pozostałych przypadkach raczej nie było wątpliwości.

- No i co? Gość sobie pisze a żadna gwiazdka nie protestuje?

- A przeciw czemu ma protestować? Już mówiłam, nazwisk nie ma, więc trudno go o coś poważniejszego oskarżyć. Poza tym, nawet jeśli, to o co? O rozpowszechnianie informacji, że panna X poszła do łóżka z panem Y? Daj spokój, szkoda zachodu. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, to już nie są sensacje tego typu, że kładłyby cień na czyjąś nieskalaną reputację. Poza tym, zawsze można wykręcić się, że autor jest fantastą.

- Ale mówiłaś, że jest wiarygodny…

- Bo jest. Dla mnie i dla wielu użytkowników, bo przez ten czas wyrobił sobie rzetelną renomę. Na tyle rzetelną, że jakby wtrącił jeden, czy drugi kit, to i tak by mu uwierzono – znów usłyszała śmiech Patrycji. - Zresztą z tego forum czerpią informacje różne Pudelki i inne takie.


Chwilę później zakończyły rozmowę. A Kamila momentalnie znalazła się przy komputerze.

Odszukanie forum „Polskich celebrytek” nie nastręczyło żadnych trudności, rejestracja przebiegła równie szybko. W ciągu chwili mogła cieszyć się pełnym dostępem do strony.

Forum, jak forum, dzieliło się na pewne subfora. Ominęła działy z fotkami i filmikami. Te nie interesowały jej w ogóle. Przeszła do subforow tekstowych.

Znalazła kilka fajnych tematów i nie wiedziała od którego zacząć. W sumie najbardziej rzuciły się jej w oczy dwa przyklejone tematy. Oba autorstwa użytkownika „Bazgroły” o tytułach zgodnych z tym, o czym przed chwilą słyszała z ust Patrycji. Jeden informacyjny, drugi bardziej rozwinięty.

Fakt przyklejenia obu tematów dowodził faktu, że administracja forum bardzo sobie ceni wpisy tego użytkownika.

Przyklejony był jeszcze trzeci, zatytułowany „Kobieta idealna 2021”, ale ten nie przykuł jej uwagi.

Ale pod nimi znajdowało się jeszcze kilka innych, o dość interesujących tytułach. A choćby takie, jak „Kto ze znanych jeszcze się nie rozebrał a powinien, w filmie, w internecie, w Playboyu?” Albo jeszcze ciekawszy, „Czyje przygody chcielibyście najbardziej przeczytać w wątkach Bazgroły?” Czy wreszcie o dość dziwnym, ale intrygującym tytule „Najwyżej punktowane laski w Polsce”.

Chciała pootwierać różne wątki, ale nagle coś jej przyszło do głowy.

Przewinęła forum w górę i kliknęła w wyszukiwarkę. Wpisała w niej swoje imię i nazwisko.

Z narastającym podekscytowaniem odnotowała, że w wyniku pojawiło się czternaście postów. Czyli trochę tego było… Do tego pewnie mogły dojść inne komentujące, gdzie nie wymieniono nazwiska tylko imię, albo po prostu odniesiono się do niej bez podawania tych konkretnych danych.


Szybko przerzuciła okiem te komentarze i odpaliła z boku najciekawsze.

Był jeden wpis w temacie zdjęciowym. Chodziło oczywiście o słynne już nagie foto, które zrobiło taką karierę. A pod nim kilka „męskich” komentarzy.

Słynne… Jak to brzmiało…

Przeczytała o sobie także w wątku, w którym użytkownicy podawali nazwiska celebrytek,. Które chcieliby zobaczyć nago w konkretniejszych sesjach zdjęciowych. To samo, a wątku o tym „czyj sextape najbardziej chcielibyście zobaczyć?” W obu wątkach znalazła także kilka słów komentujących wybory użytkowników. We wszystkich były to komentarze pozytywne. Przynajmniej na swój sposób. Jeśli zaliczyć do nich takie typu „też chciałbym widzieć jak się rucha ta suka z dwoma typami”.

Zostały jeszcze dwa wątki.

Pierwszy to ten, który tyczył się użytkownika „Bazgroły”, to znaczy, o kim chciano najchętniej przeczytać. Została wymieniona dwukrotnie a w niższych postach jej nazwisko kilka razy skomentowane. Zatrzymała się trochę przy tym.

Najchętniej poczytałbym o Agnieszce Wiśniewskiej, tej prezenterce z TVN i o Kamili, tej nauczycielce z youtube. Obie są bliżej czterdziestki, obie mają w sobie klasę. To nie takie pustaki z instagrama, tylko prawdziwe kobiety i myśl o tym, że ktoś mógłby je bzyknąć i to jeszcze z uwagi na fakt, że obie są mężatkami…”

Pod tym wpisem pojawiło się kilka komentarzy aprobujących wybór forumowicza.

No i drugi… „Zdecydowanie Kamila, nauczycielka z youtube. Super laska, kobieca, taka na pierwszy rzut oka konserwatywna a przecież w łóżku może być ognista. Ale przede wszystkim dlatego, że zaciągnięcie takiej laski, do tego mężatki, to byłoby coś niesamowitego”.

A niżej, znów trzy komentarze popierające wybór.


No dobra, ostatni wątek, z samą sobą. Ten dziwaczny a jednocześnie intrygujący o najwyżej punktowanych laskach. Szybko zorientowała się, że najlepiej zacząć go od samego początku, co też uczyniła.

No i na samym wstępie natknęła się na taki post, który wyjaśniał wszystko.

Po wielu dyskusjach w naszym gronie, stworzyliśmy system punktacji możliwie najlepiej oddający atrakcyjność polskich kobiet pod kątem ich poderwania na jeden raz. Idealny pewnie nie będzie, każdy może mieć swój punkt widzenia, ale lepszego nie wymyśliliśmy.

Oto jak wygląda zasada przydzielania punktów:

Uroda – ocena w skali szkolnej mnożona razy dziesięć, czyli od 10 do 50.

Wszystkie najważniejsze części ciała – tyłek, piersi i nogi – oceniani, każde z osobna, w skali od 10 do 30.

Dostępność – tak, w tej sytuacji, duże znaczenie ma fakt, czy dany obiekt jest zajęty, czy wolny. W związku z tym ocena wygląda tak: wolna – 10, zajęta – 30, mężatka – 50.

Osobowość – w tym pojęciu wiąże się subiektywnie wszystko to co wiemy o danej osobie, stylu bycia, charakterze, osobowości, itp., punktowane od 10 do 50.

Styl – z tym pojęciem związany jest nasz osobisty, również subiektywny odbiór w kontekście łatwości poderwania takiej dziewczyny. Im w naszej opinii łatwiej, tym mniej punktów, im trudniej, tym więcej. Punktowane od 10 do 50.

Jak łatwo policzyć, kobieta, w omawianym aspekcie idealna, powinna zdobyć 290 punktów.

Czas na Was. Wpisujcie w postach swoje kandydatury z dokładnymi wyliczeniami a my wszystko na końcu policzymy i wybierzemy kobietę idealną do poderwania.”


Przeczytała to z lekkim zaskoczeniem, pewnym rozbawieniem, ale także podekscytowaniem. Można było się trochę zżymać na takie bezduszne, matematyczne wyliczenia, ale zostały one jednak w jakiś sposób zdefiniowane. Lepiej, czy gorzej, ale jednak. I brzmiało to wszystko dość ciekawie.

Tym bardziej ciekawie, że już wiedziała, iż zobaczy tam swoje nazwisko.

I nie musiała długo czekać. Po kilku aktorkach i piosenkarkach, znalazła swoją kandydaturę.

Tak pisał o niej użytkownik „Sowa”:

Uroda – 50, tyłek – 30, nogi – 30, piersi – 20, dostępność – 50, osobowość – 50, styl – 40. W sumie 270 punktów. Prawie ideał:)”

Od razu niżej natknęła się na komentarz autorstwa niejakiego „Wilkołaka123”:

Jak wyżej, ale ja za styl daję – 50, więc u mnie 280!”

Uśmiechała się sama do siebie, czując wprawdzie pewien dyskomfort i lekkie zażenowanie. Zawsze była bowiem bardziej skromna i tego typu komplementy sprawiały, że czerwieniła się, ale z biegiem lat choć trochę przyzwyczaiła się do nich. No i to było jednak na swój sposób miłe. Nawet gdy brało się uwagę, że temat wątku był dość kontrowersyjny.

Przewinęła na drugą stronę, trzecią, czwartą, ślizgając się po wpisach i patrząc kto wyłapał podobne ilości punktowe. Niewiele takich naliczyła.

Na szóstej stronie znalazła jeszcze jeden wpis na swój temat, dający jej 270 punktów a na jedenastej… Wpis użytkownika „Nożownik92”, w którym pisał on tak:

Kamila… Uroda – 50, tyłek – 30, nogi – 30, piersi – 30, dostępność – 50, osobowość – 50, styl – 50. I gdzieś mam to, że nie ma silikonów, czy coś. Piersi, to piersi, takie jakie ma też są super. Takie przynajmniej sprawiają wrażenie.

Sumując – 290, ideał!”


Nie mogła opanować uśmiechu i ogarniającego ją poczucia satysfakcji. Takiego wyniku nie zauważyła jeszcze u żadnej innej kandydatki, więc… Byłaby pod tym względem pierwsza.

Zerknęła w dół. Temat liczył dziewiętnaście stron, więc żwawiej zabrała się do przeglądania. Znalazła swoje nazwisko jeszcze cztery razy, co w sumie dało osiem wpisów. Nie liczyła wpisów dotyczących innych kobiet, ale mogła być prawie pewna, że nikt jej nie przeskoczył. Może z dwie, trzy celebrytki osiągnęły porównywalny wynik.

I jeszcze ostatni wpis, zamykający temat i odsyłający do osobnego wątku w wynikami na kobietę idealną 2021 a więc… Do jedynego z przyklejonych tematów na forum, który jej początkowo nie zainteresował.

Tekstu było niewiele, ot nawiązanie do wątku i zapowiedź wyników na kobietę idealną.

Zaczynało się od dziesiątego miejsca. Na nim dostrzegła foto wymienionej już wcześniej na forum prezenterki TVN Agnieszki Wiśniewskiej ze średnim wynikiem 253 punkty. Na dziewiątym Marika Sosnowska, aktorka serialowa… Dalej kolejna aktorka, jakieś piosenkarki, jedna sportsmenka… Kolejne miejsca… Zjeżdżała powoli niżej, czując dreszczyk ekscytacji i nie spiesząc się. Trzecie miejsce, drugie, pierwsze...

Zatrzymała się. Zobaczyła swoje „słynne” foto i personalia. Do tego dopisek;

Średnia 282 punkty – praktycznie ideał! Mamy swoją zwyciężczynię!

Patrzyła w milczeniu kontemplując to co widzi. Z jednej strony nie przepadała za byciem popularną, z drugiej musiała się do tego w ostatnich miesiącach przyzwyczaić. Także do tego, że popularność miewała swoje, jeśli nie złe, to nie najlepsze strony.

A ta jaką była?

Nie mogła się ogarnąć. Nie wiedziała do końca jak na to zareagować. Po trochu postarała się wejść w skórę tych, którzy ją wytypowali. Jak oni ją odbierali, jak zareagowaliby, gdyby tak spotkali ją na ulicy.


W jakiś sposób internetowa rzeczywistość wywołała w niej to co ponad rok temu, gdy na forum nauczycielek znalazła swoje zdjęcie, kilka ciekawych wpisów a przede wszystkim poznała tam „Zlatana”, z którym znajomość doprowadziła ją do takiego a nie innego miejsca.

Tak, bo to od tego wszystko się chyba zaczęło. Gdyby nie to… Może inaczej potoczyłyby się losy szkolnej wycieczki nad Bałtyk, może nie byłoby chęci powrotu drugi raz, już solo i kolejnych przygód z Markiem, biznesmenami a w efekcie i Oskarem, z którym na balkonie przeżyła najbardziej perwersyjną i poniżającą przygodę swego życia.

Zamknęła oczy. Znów wróciły wspomnienia tamtych chwil. Dać się wyruchać w taki sposób komuś takiemu… Dać się zniewolić, praktycznie posiąść na własność w taki sposób swojemu uczniowi z liceum… Nie, tego nie dało się porównać z niczym innym.

Czy można było to przeżyć raz jeszcze? Nie do końca chodziło o taką samą sytuację i niekoniecznie z Oskarem, ale po prostu… Upodlić w taki sposób. Oddać komuś nieznajomemu, komuś, kto na to nie zasługiwał… Dać się wyruchać w tak perwersyjny sposób, jak ostatnia szmata...

Gdy przecież w życiu codziennym była kimś praktycznie krańcowo odmiennym. Co zresztą dało się wyczytać i na tym forum, gdzie pisali ludzie, którzy nie znali jej w ogóle, co najwyżej bardzo pobieżnie, z filmów i kilku artykułów w sieci.

Zamknęła forum. Życie wzywało a do przygód opisywanych przez użytkownika „Bazgroły” mogła wrócić dużo później. Teraz, zajmując się dziećmi mogła rozmyślać o tym, że jest najbardziej pożądaną i na swój sposób najgorętszą kobietą w Polsce.



- Cześć – odezwała się dzień później, odbierając telefon. - Nawet nie podzieliłeś się wrażeniami z filmu.

- To oczywiste, że byłem pod wrażeniem – usłyszała głos Kuby. - Aż żałuję, że kazałem ci zamazać obraz.


- A skąd wiesz, że zgodziłabym się, by wysłać ci to w wersji normalnej?

- Zgodziłabyś się.

Jego pewność siebie drażniła ją, ale i podniecała. Nie mogła jednak tego tak zostawić. Była przecież kobietą idealną, której nie da się wyrwać tak łatwo.

- Nie bądź tego taki pewny – ostudziła go bardziej zdecydowanym głosem. - Na pewne rzeczy mogłam się zgodzić, na inne nie bardzo.

- Świetnie – jego głos brzmiał, jakby się wcale nie przejął jej słowami. - Bo chciałbym, żebyś zrobiła coś jeszcze.

- A co takiego?

- Znów się rozebrała. I to kilka razy – dodał natychmiast. - Ale nie do naga.

- A jak?

Zaciekawiona niemal zapomniała o swej planowanej asertywności.

- Pokazałabyś mi w jakim stroju mogłabyś przyjechać na randkę do Warszawy.

- Hm..? - otworzyła szerzej oczy.

- Mogłabyś przecież w kilku strojach, no nie? W eleganckiej sukni, w normalnej, fajnej sukience, może w kostiumie? A może zwyczajnie, w ciasnych jeansach? Albo wręcz w krótkich spodenkach? Albo jakiejś takiej przekurewskiej mini?

- Masz na myśli to, że miałabym się przebierać przed kamerą i wkładać to wszystko na siebie?

- Dokładnie tak, kochana. I mogłabyś coś opowiedzieć na temat konkretnego wdzianka, na przykład jak często nosisz taki strój, z jakich okazji i tak dalej… No albo coś innego.

- Hm… To trochę niebezpieczne.

- Niebezpieczne? W jakim sensie?


Lekko ją zaskoczył tym pomysłem. Mimo, że nie chciała mu się oddawać tak łatwo, to czy było to coś odważniejszego, niż poprzedni film z nagim spacerem po szkolnym korytarzu?

No tak, pod jednym względem było...

- Na tym filmie byłaby moja twarz. Gdyby ten film przedostał się gdzieś dalej… Wiesz co mogłoby być.

- Ale nie przedostanie się, bo nie mam zamiaru go nikomu pokazywać.

- No nie wiem, czy mam aż takie zaufanie… - palnęła wprost.

- To dobrze, że nie masz.

- Dlaczego dobrze?

- Bo to fajny motyw. Pomyśl, jak perwersyjne byłoby to, gdybym mógł cię nim lekko szantażować.

Zatkało ją. To był właśnie taki motyw. Motyw perwersyjnego szantażu. Czyż nie mógłby on sprowadzić ją ostatecznie do roli posłusznej, szantażowanej zabawki?

- Lekko szantażować… - powtórzyła kpiącym głosem.

- Tak, lekko. No bo co mógłbym tak naprawdę uzyskać? To mógłby być fajny filmik, ale bez przesady, nie kompromitujący cię w jakiś poważniejszy sposób.

Uhm, jasne… Może i golizny jako takiej nie byłoby w nim wiele, ale motyw popularnej kobiety, wiernej małżonki, matki dwojga dzieci, która wysyła filmik z przebierankami obcemu facetowi…

Tak, tu nie tyle o jakąś goliznę by chodziło, tylko o utratę twarzy. A to wszystko na oczach setek tysięcy Polaków, dla których nie była anonimowa.

- Pomyślę nad tym – odpowiedziała ostrożnie, czując mętlik w głowie.

Tak, nie mogła podjąć decyzji w ciągu sekundy. To trzeba było przemyśleć.

- A z innej beczki – dodała od razu, nie czekając na odpowiedź Kuby. - Czy znasz kogoś takiego, kto w internecie podpisuje się jako „Bazgroły”?


- Byłaś na forum? - głos Kuby nie zdradzał zaskoczenia. - I co cię tam zaciekawiło? Aha, już wiem, pewnie kobieta idealna… - w jego głosie usłyszała śmiech.

- Byłam – przyznała. - A zdradzisz mi coś?

- Co takiego?

Odczekała sekundę, dwie...

- Naprawdę zapłaciłeś tysiaka tej aktorce, Malinowskiej, żeby ci… Zrobiła to co zrobiła?

Czyli zaspokoiła oralnie. Taką właśnie ciekawostkę zdążyła wychwycić w przeczytanych dotąd opowieściach na forum.

- Tak, to kolejna fajna gra.

- Naprawdę? Nie widzę sensu w płaceniu za coś, co można dostać za darmo.

Ale wiedziała, że w tym przypadku nie ma racji. Że takie rzeczy mogą podkręcić atmosferę, że przecież…

- Spróbuj sama – odpowiedział krótko.

- Nie mam zamiaru za nic płacić!

- Nie ty. Zaproponuj swojemu, że mu obciągniesz za… Powiedzmy za stówkę.

Zaniemówiła na moment. Znów wyszło na jego.

Rozłączyła się po kilku ostatnich słowach, po czym zaczęła sobie wyobrażać reakcję Daniela na taką propozycję. „Kochanie, zapłać mi a zrobię to najlepiej i najpiękniej, jak umiem!”...

Pewnie na jego twarzy rozkwitłby charakterystyczny uśmieszek. Ale na bank by go tym zaskoczyła. Tak, że zaniemówiłby na chwilę. A już samo to, było warte rozpatrzenia tego wątku…



Tego wieczoru nie odważyła się jeszcze, albo po prostu brakło okazji. Za to następnego dnia, znów w południe rozbrzmiał dźwięk telefonu. Ale tym razem nie był to Kuba. Wyświetlił się sam numer.


- Słucham – odebrała.

- Dzień dobry, z tej strony Emilia Parczewska z „Internet lifestyle”. Czy może się pani odnieść do słów Moniki Grad, która dość ostro skrytykowała pani wypowiedź, której udzieliła nam pani na imprezie w Warszawie?

- Kto...? Jaka wypowiedź? Przepraszam, nic nie wiem na ten temat… - odpowiedziała zaskoczona i wybita z rytmu.

- Monika wypowiedziała się na swoim koncie na instagramie, w sposób dość krytyczny… Jej wypowiedź jest także na naszym profilu, może pani wejść i się zapoznać.

- Przepraszam… Proszę zadzwonić później.

Dotarcie do odpowiedniego źródła nie zajęło jej więcej niż dwie minuty. Po dwóch kolejnych wiedziała już wszystko.

Szybko skojarzyła dziewczynę. Monika Grad, ikona instagramu z ponad milionem osób obserwujących jej konto. Laska po dwudziestce, na pewno nie brzydka, ale też nie żadna piękność, choć dla wielu facetów może i tak. Tym bardziej, że to czego poskąpiła jej natura nadrobiła w inny sposób. Silikonem, tapetą, fotoszopem i sesjami u najlepszych fotografów.

Poza tym słynęła z niewyparzonego języka, próbując w ten sposób jeszcze bardziej zwiększyć swoją popularność i stać się numerem jeden w kraju pod tym względem. Możliwe, że jej się to udało.

Kamila zerknęła na ostatnie zdjęcie przedstawiającą Monikę topless z piersiami zasłoniętymi dłonią. Obok zdjęcia był wpis. Co tam wyskrobała?

W dupie miej tych, którzy mówią jak masz żyć i cię krytykują. Jebać to. Twoje życie, twoja sprawa. Tak samo jak moja dupa, moje cycki i nikomu nic do tego co z nimi robię. A już na pewno żadnym świętojebliwym babom, które próbują umoralniać a same świecą golizną przed całą Polską. Czym różni się ich nagość od mojej? A co do aborcji, nie chcesz to jej sobie nie rób. Ale jeśli ja będę chciała, to zrobię i nic mnie nie powstrzyma. Carpe diem!


Poczuła się trochę nieswojo. Mogła i musiała zaakceptować fakt, że stała się osobą publiczną, ale takie przepychanki na oczach plebsu? Nigdy ją to nie bawiło.

Przeczytała raz jeszcze. Niby wpis nie odnosił się bezpośrednio do niej, nie padły w nim żadne personalia, ale wszystkie kwestie, których się tyczył, wskazywały właśnie na nią. Przerzucając komentarze, stwierdziła, że większość postrzegała to w ten sam sposób.

Choć usiłowała zachować pewien dystans, trochę ją to ubodło. Przede wszystkim dlatego, że powyższy wpis, zdecydowanie kłócił się z jej definicją odpowiedzialności. Już nawet nie chodziło o ten obraźliwy przymiotnik i agresję. Choć o to w sumie też.

- I co, odpowie pani? - dopytywała się reporterka w trakcie kolejnego telefonu kilka chwil później.

- Odpowiem, ale na swoim instagramie – odpowiedziała krótko Kamila, kończąc rozmowę.

To była słuszna decyzja. Do takiej sprawy trzeba było podejść ostrożniej i przemyśleć ją na poważnie. Wiedziała przecież, że jej słowa zostaną zacytowane a tym przeczytane przez setki tysięcy Polaków.

No to przemyślała i napisała.

Widzę różnicę pomiędzy rozbieraniem się dla zabawy, pieniędzy i zaspokajania własnej próżności a rozbieraniem się dla szczytnej idei. Widzę różnicę pomiędzy rozbieraniem się w sposób subtelny, artystyczny a rozbieraniem się tylko po to by pokazać <cycki i dupę>. A cytowanie sentencji, które nie mają nic wspólnego ani z wątkiem, ani z aborcją, bywa rozbrajające. Niektórzy przez wiele lat musieliby się uczyć czym jest odpowiedzialność za swe czyny, w każdym aspekcie.

Niektórym w ogóle potrzebna jest nauka od podstaw.”

Uśmiechnęła się na tą subtelną uszczypliwość, którą zakończyła wpis. Dodała do niego fotkę, oczywiście jak najbardziej normalną, domową i zamieściła wpis. Na reakcję nie trzeba było czekać długo. Gdy wróciła przed komputer po kilku minutach z herbatą w dłoni, internet już huczał.

Ładnie pani dowaliła temu pustakowi”, brzmiał pierwszy z motywujących i podnoszących na duchu komentarzy. Wiele innych utrzymanych było w zbliżonym tonie.

W sumie nic dziwnego, bo to był jej instagram i grupował przede wszystkim jej sympatyków. Na stronach neutralnych takich jak „Internet lifestyle”, mogło być już mniej sympatycznie. Ale na razie wolała tam nie wchodzić. Po co psuć sobie nastrój?



6. Video striptiz.




Można było go sobie zepsuć następnego dnia, ale… Ale też nie. Wymiana zdań pomiędzy dwiema gwiazdami polskiego internetu raczej nie wyszła jeszcze poza instagram i jedno medium innego rodzaju, więc trudno było mówić o jakimś zasięgu, który zainteresowałby bardziej postronnych obserwatorów. A komentarze były pozytywne, neutralne, jak i krytyczne, choć jakoś wybitnie nie oberwała. Może na instagramie adwersarki, ale tam nie wchodziła.

Była sobota, Daniel właśnie wyjechał na mecz, dzieciaki siedziały w swoim pokoju przy komputerze. Czyż nie było lepszego momentu, by ustawić kamerę i nagrać film?

Nie, tym razem nie na youtube. Chodziło o film dla Kuby. Film, w którym miała się mu pokazać w różnych kreacjach, ale przede wszystkim rozbierać na jego oczach. Tylko do bielizny, ale jednak. Hm, tylko…

Film, który miałby być kolejnym czynnikiem podkreślającym coraz większa uległość w stosunku do Kuby, coraz większe oddanie. Nie można było przecież myśleć o tym inaczej, niż właśnie tak. Jaka normalna mężatka wysyła tego rodzaju film facetowi? Młodszemu w dodatku o piętnaście lat.

No i wreszcie film, który, gdyby wpadł w niepowołane ręce… Media zajmujące się przede wszystkim tematem celebrytów miałyby o czym pisać. A setki tysięcy ludzi co oglądać.

Jednym słowem, taki film w rękach Kuby stałby się niebezpiecznym narzędziem, którym mógłby łatwo ją szantażować…

Czuła narastające bicie serca. Lekko wojowniczy nastrój, w którym znajdowała się, gdy wstąpiła na ścieżkę wojenną z największą gwiazdą instagramu, sprawiał, że nabrała odwagi, by w pewnych kwestiach postawić wszystko na jedna kartę.


Nagranie nagiego spaceru po szkolnym korytarzu, nawet z zamazanym obrazem było dla niej szalonym przeżyciem, który rozpalił w niej ogień, także w stosunku do Kuby. Ten filmik, wymagający pozornie mniej odwagi, za to jednak zupełnie nieanonimowy, mógł uczynić podobnie.

Wzięła głęboki oddech, podejmując decyzję. Filmik mogła nagrać jak najbardziej. Zawsze istniał ten wentyl bezpieczeństwa, w postaci wstrzymania się z wysyłką.

No to… Dwudziestu minut potrzebowała by wszystko przygotować, z czego piętnaście zeszło jej na medytacjach w sprawie wyboru bielizny. W końcu jednak ubrana bardziej elegancko w spodnie z materiału i koszulę sprawdziła, czy wszystko jest dobrze ustawione

I gdy wykonała ruch, by zasiąść na kanapie, na której przez ostatnie miesiące siedziała nagrywając programy na youtube odezwał się dźwięk telefonu. Zerknęła z niechęcią na wyświetlacz a w następnej sekundzie poczuła ożywienie. Tak jakby zadziałała jakaś telepatia.

- Cześć, jak tam idzie sprawa z tym filmikiem? - usłyszała głos Kuby.

- Masz chyba zdolności telepatyczne. Bo właśnie chciałam się za niego zabrać.

Tylko przez sekundę chciała się podroczyć i zasugerować, że nie wiadomo kiedy i czy w ogóle. Ale szybko zrezygnowała.

- Poważnie? - chyba po raz pierwszy usłyszała w jego głosie zdziwienie.

- Tak, poważnie.

- I będziesz nagrywać? - upewnił się.

- Tak, to przecież logiczne. Rozum ci odjęło? - zareagowała złośliwie.


- To nagrywaj, ale… Masz tam pod ręką komputer? - całkowicie ominął przytyk.

- Tak a czemu?

- To włączaj.

- Po co? - zapytała zdezorientowana.

- Odpal facebooka i zaakceptuj moje zaproszenie do znajomych – jego głos stał się bardziej zdecydowany.

- Hm… - ruszyła w kierunku stojącego na biurku komputera, włączając. - Ale po co ci to wszystko?

Nie raz nietrudno było przewidzieć słowa, lub posunięcia Kuby, więc i tym razem, gdy usłyszała jego naleganie, w jej głowie urodziło się coś, co…

- Chcę to widzieć – głos Kuby brzmiał mocno. - Zrobisz transmisję.

- Transmisję? - powtórzyła a szybciej bijącym sercem.

- Tak. To przecież jedno i to samo.

- Transmisję… Tylko dla ciebie? - wytrącona z równowagi wolała się upewnić co do tak oczywistej rzeczy.

- Jak chcesz możesz dla pozostałych znajomych, albo wręcz na cały Facebook, mogę się tobą podzielić…

Przygryzła wargę czując pewien dyskomfort. To, w połączeniu z jego głosem zabrzmiało wręcz chamsko. Tak, że przez sekundę miała ochotę odmówić.

Ale nie zdobyła się na to. Kilka minut grzebania na swoim facebookowym profilu sprawiło, że wszystko było gotowe do transmisji.

Na monitorze ukazała się twarz Kuby. Spojrzała mu w oczy, po raz pierwszy od tamtej krótkiej chwili w Warszawie. Co by nie powiedzieć o tym pyszałku, jego widok zrobił jej dobrze.


- A więc tak mieszkasz – wzrok Kuby rozbiegł się po pokoju. - I ładnie wyglądasz. W tym też mogłabyś przyjechać?

- Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek zadeklarowała jakiekolwiek spotkanie – przypomniała mu na poły subtelnym a na poły dobitnym tonem.

- Wystarczy, że ja to zrobiłem – padła krótka i zdecydowana riposta.

A potem zapanowało chwilowe milczenie. Czuła wzrok Kuby na sobie. Boże, co to miało być… Czułaby ten wzrok nagrywając filmik a teraz… Widział ją na żywo. Dokładnie, w całości.

Wcześniej chodziło o to, żeby nagrać filmik z przebieraniem się i ubieraniem różnych stroi. Teraz… Teraz to miał być tak naprawdę striptiz.

- Coś spoważniałaś – odezwał się w końcu Kuba. - Zabawa beze mnie miała być fajniejsza?

Nie odpowiedziała jeszcze. To wszystko wytrąciło ją z równowagi. I tak miałaby problem by zachować jakąś kontrolę nad twarzą, nad postawą a teraz…

Kobiety bywają dobrymi aktorkami, ale ona się do takich nie zaliczała. Ciężko było się jej uspokoić i pokazać, że zupełnie jej nie rusza to co robi i ma zaraz zamiar zrobić. Nie potrafiła, choć wiedziała, że niepewność w jej głosie i postawie, dadzą Kubie „plus dziesięć” do całej sytuacji.

Choć fakt, było podniecająco, na pewno… Uświadomiła to sobie z całą pewnością, ale co z tego, skoro tak naprawdę była jednak stłamszona?

- Nie wiem, czy fajniejsza, ale spokojniejsza – skwitowała sucho.

- No ale możesz chyba zaczynać?

Wyczuła w jego głosie pewne napięcie. To jej się spodobało. Przynajmniej nie był obojętny. A przecież mógł być, mając takie doświadczenie z kobietami. Trochę ją to podbudowało i pomogło wziąć się w garść.


- Zaczynać? - powtórzyła.

Nie było sensu przedłużać. Jeśli jej się to nie podobało, mogła w ogóle nie zaczynać tego tematu.

- Zaczynaj, zaczynaj… - usłyszała ponaglenie. - Powiedz coś i zrób show!

- W tym oficjalnym stroju chodzę najczęściej chodzę do pracy. Jako dyrektorka muszę wyglądać elegancko i chyba tak wyglądam, nie – wstała i zakręciła się wokół własnej osi. - W sumie do dzisiaj nie wiem, jaki imidż kobiety podoba ci się najbardziej. Czy taki oficjalny, czy bardziej seksowny w jakiejś nie za długiej sukience, czy luźny, w krótkich spodenkach… Domyślam się zatem, że lubisz jak kobieta ma wiele twarzy i w każdej sytuacji wygląda dobrze.

- Dobrze zgadujesz – usłyszała głos Kuby. - To zależy od charakteru randki, miejsca spotkania i tak dalej...

Jeszcze przez chwilę zagadywała, czując podskórnie, że postępuje właściwie. Może dla młodych napalonych chłopaków byłoby to zbyteczne, ale dla koneserów… Dobrze pamiętała nauki Daniela, zresztą sama myślała podobnie. Szybki striptiz jest dobry tylko w tanim pornosie. W poważnej erotyce chodzi o to, by zapoznać się z szanowną damą, poznać ją trochę, pozwolić, by wzrosła w nas ta rozkoszna niecierpliwość.

Dlatego trochę przedłużała i minęło dobrych kilka minut, gdy wreszcie wstała przechodząc do rzeczy.

- Jedną kreację widziałeś, w zasadzie jeszcze ją widzisz, możesz ocenić jak ci się podoba a teraz… - przerwała, czując narastające emocje. - Zobaczysz jak wyglądałabym w drugiej.

Zamilkła, czując, że nie potrafi się opanować, gdy zaczęła rozpinać guziki i zdjęła z siebie koszulę, prezentując ku kamerze swoje piersi w staniku. To jeszcze było pół problemu. Po chwili bowiem, zsunęła ze stóp obuwie i usiłując zachować dobrą minę, rozpięła spodnie ściągając je z siebie.


No i było coś jeszcze co ją przytłaczało. Kuba milczał, chrząknął tylko raz i tak właśnie rozebrała się w tej dziwnej i nieco deprymującej ciszy.

Stała przez moment w samej bieliźnie, patrząc na chwilę w stronę okna. Czymże był tamten spacer na szkolnym korytarzu w stosunku do tego striptizu tutaj? Niby pozostawała w pewnym ubraniu, w bieliźnie, ale…

W razie ewentualnej wpadki tamto można byłoby potraktować jako odważny, perwersyjny, ale jednak żarcik. Na dodatek nie do końca wiadomo kogo przedstawiający. A tutaj?

Tutaj na filmiku ewentualny odbiorca miałby dojrzałą kobietę rozbierającą się w pełni świadomie. Miałby dorosłą żonę i matkę, robiącą striptiz dla tajemniczego kochanka.

Tak, w przypadku wpadki, to ten filmik byłby dla niej dużo bardziej kompromitujący, niż nagi spacer po szkolnym korytarzu. Tym bardziej, że…

Że odwróciła się tyłem do kamery, kierując się w stronę szafy i wyciągając z niej uprzednio przygotowaną sukienkę. No i co za tym idzie… Zademonstrowała oglądaczowi swój prawie nagi tyłek. Bo stringi, które na sobie miała, siłą rzeczy niczego zasłonić nie mogły.

Taki gratisowy prezent dla Kuby. I ewentualnych tysięcy Polaków, w przypadku wycieku.

- U la la… - usłyszała w końcu coś konkretniejszego.

- Tego się pewnie nie spodziewałeś? - rzuciła za siebie, wyciągając sukienkę. - Ale jeśli jesteś zainteresowany, to uprzedzam, że raczej nie preferuję takiej bielizny. Wolę normalną, czym zresztą utwierdza mnie mój mąż.

W trakcie tych manewrów pochyliła się nieco, wypinając ku kamerze dość przypadkowo, ale jednocześnie pewnie jeszcze bardziej zmysłowo swoje pośladki. Poczuła mrowienie na skórze.


- Możesz szukać trochę dłużej – usłyszała niedwuznaczną sugestię.

Na którą nie przystała. Włożenie sukienki nie zajęło jej więcej niż parę sekund.

- I jak? - znów lekko zakręciła się przed kamerą, tym razem trochę łatwiej opanowując emocje. - To chyba moja najlepsza sukienka, ale jak pewnie się domyślasz, nie wkładam jej zbyt często. Prawdę mówiąc miałam ją na sobie bodaj dwa razy i chyba nic w tym dziwnego.

Tak, nic dziwnego, bo była to sukienka podobna do tej, którą miała na sobie w Warszawie, czyli odsłaniająca całkiem sporo. Poza tym trudno, by...

- Do pracy w zwykły roboczy dzień w takiej raczej nie pójdę, choć pewnie niektórym by się spodobała, nie uważasz?

- Gdyby nauczycielki przychodziły tak ubrane w mojej szkole… - Kuba nie musiał kończyć.

- No właśnie – zrobiła to za niego Kamila.

Z na poły niewinnym a na poły prowokacyjnym uśmiechem uniosła stopę wyżej, opierając ją na oparciu kanapy. W ten sposób, odsłoniła w całości jedną ze swych nóg. W całości, od stopy, aż po same biodro.

Te minimum próżności jakie w sobie miała, kazało jej stwierdzić, że musiała wyglądać w tym momencie niezwykle pociągająco. Chociaż z drugiej strony, także wyuzdanie, co było dla niej czymś raczej obcym.

No i jeśli myślał, że w ciągu tych ostatnich kilku minut czuła się zdeprymowana, to teraz chciała mu pokazać, że tak nie jest. A na dodatek… Ten własny ekshibicjonizm podniecił ją na swój sposób.

- A lekcje też prowadzisz w tej pozie? A może mogłabyś nagrać jakiś odcinek o imiesłowach w tej pozycji? - nie ustępował Kuba.


- Nie sądzę – odpowiedziała krótko.

Wytrwała w tej pozie kilka sekund a później powróciła do normalnej postawy.

- To sukienka na specjalne okazje – dodała. - Jeżeli ewentualnie – podkreśliła to słowo. - Wybrałabym się do Warszawy i tam byśmy się spotkali, to mogłabym w niej wejść chyba wszędzie. Jeśli nie, to wyprowadź mnie z błędu.

- Nie widzę możliwości, by ktoś śmiał cię gdzieś nie wpuścić. Szczególnie gdy byłabyś ze mną.

- Wystarczy? - dopytała się.

A stwierdziwszy brak poważniejszej reakcji ze strony chłopaka, zrzuciła sukienkę, znów stając przed nim w bieliźnie. Tym razem dość przekornie starała się nie odwrócić tyłem do niego. Cofnęła się lekko, rzucając sukienkę na kanapę i od razu wciągając spodnie.

- Coś bardziej pospolitego? - przerwał chwilowe milczenie Kuba.

- Mówiąc, że obcisłe spodnie na moich biodrach to coś pospolitego, z lekka mnie znieważyłeś, wiesz…? - wykorzystała okazję do posłania lekkiego prztyczka.

- Aha, no tak…

To chyba miały być przeprosiny, ale jego ton tak średnio na to wskazywał.

- W takim wydaniu też chyba nie prowadzisz lekcji? - dorzucił pytanie.

- A zdarzało się, że owszem – sprostowała. - Kilka razy na pewno. No ale nie o lekcjach tu mówimy, nie?


Stanęła na moment tyłem do niego. Może i była ubrana, ale miała świadomość, że opięte obcisłymi spodniami pośladki prezentują się pewnie tak samo atrakcyjnie, jak uprzednio, gdy prezentowała je praktycznie nagie, mając na sobie tylko stringi.

Mocno fałszujący gwizd z głośników utwierdził ją w tym przekonaniu.

- To mniej oficjalny strój na wyjście do sklepu, algo galerii. Na ewentualną randkę też pasuje – podsumowała.

- Klepałoby się – rzucił Kuba.

Dość chłodno przyjęła ten komplement nie komentując go słowem, stojąc jeszcze przez chwilę w milczeniu i raz jeszcze odwracając się tyłem do komputera.

- Wystarczy? - rzuciła za siebie.

- Musi wystarczyć, tym bardziej, że za chwilę będziesz w czymś jeszcze fajniejszym.

- W tym czego sam chciałeś – uzupełniła.

Rozpięła spodnie i ściągnęła je z bioder robiąc kolejny w ciągu kilku minut striptiz. Niewątpliwie Kuba mógł do woli pooglądać jej nogi, czyli część ciała, która niby w dzisiejszych czasach nie była Bóg wie jak intymna, ale dla niej jednak tak. Do tego podobno były bardzo atrakcyjne, długie, zgrabne, powabne, więc…

No i tym dodatkowo tym razem…

Znów odwróciła się tyłem, po raz drugi tego dnia prezentując Kubie swoje praktycznie nagie pośladki. Ale to nie wszystko, bo...


- Chciałeś krótkich spodenek – rzuciła za siebie. - To jest taki styl, luźny, że wiesz… - przerwała ściągając z siebie koszulkę i przygotowując gwóźdź programu. - Z reguły, szczególnie, gdy jestem w domu, to… - sięgnęła dłońmi w tył, szukając zapięcia stanika. - To po prostu preferują taki styl, że do krótkich spodenek, zakładam samą koszulkę, bez niczego innego pod spodem.

Z tymi słowami, wciąż stojąc tyłem do monitora, odpięła stanik, rzucając go na kanapę. Jednocześnie przycisnęła nieco ramiona do ciała, by ewentualnie zapobiec jakiejś wpadce.

- Pięknie, odwróć się – domagał się Kuba.

- Nie – pokręciła głową.

- Odwróć się, chcę cię zobaczyć – zażądał bardziej zdecydowanym tonem.

Po sekundzie zawahania uległa. Odwróciła się, trzymając jednak dłonie na piersiach.

- Opuść ręce – głos Kuby nie zmieniał się, choć jednak dało się wyczuć w nim pewne pożądanie..

- Nie – pokręciła głową.

- Opuść, chcę cię zobaczyć – domagał się stanowczo.

- Nie ma mowy – sprzeciwiła się. - To jest tylko dla wybranych i na pewno nie w tej sytuacji.

Wiedziała, że postawi na swoim, choć fakt, że wprawiła Kubę w silniejsze emocje imponował jej. Imponował i robił jej dobrze. Czuła się podniecona jego naporem.

- W tej sytuacji? - powtórzył, chociaż musiał wiedzieć o co chodzi.

- Tak, nie dam się nagrać w pełni nago na jakimś filmiku – podkreśliła stanowczo.


I tak właśnie, mimo tego, że była niemal kompletnie rozebrana, mając na sobie tylko stringi, musiała wyglądać. Bo Kuba odpuścił.

I ona po kilku sekundach odwróciła się, grzebiąc w szafie. Najpierw, zgodnie z obietnicą włożyła na nagie piersi koszulkę a następnie wciągnęła krótkie spodenki.

- I tak mogłabyś pójść na lekcje – skomentował Kuba, gdy już odwróciła się w jego stronę.

- Co ty masz z tą szkołą? - pokręciła głową. - Zupełnie jak Daniel.

- A on gdzie? - zainteresował się Kuba.

- Na meczu, zresztą nieważne, nie mówmy o nim. I jak wrażenia?

- Często się tak ubierasz?

Widziała jak wzrok Kuby ślizga się po jej ciele, szczególnie po nogach, które w tym wydaniu prezentowały się pewnie jeszcze bardziej atrakcyjnie, niż wtedy gdy miała na sobie tylko stringi.

I to, że to robił, taksował w ten sposób wzrokiem jej ciało, jej atrakcyjność, przyprawiało ją o cudowny dreszcz na skórze.

- Latem, co jakiś czas…

- A chodzisz tak publicznie? Do sklepu, do sąsiada po cukier…

- Rzadko, nawet bardzo.

- Dorosłej, poważnej kobiecie tak nie przystoi, tak? - domyślił się powodu Kuba.

- Poniekąd – skwitowała lakonicznie.

Stała tak przed monitorem, niczym petentka przed urzędnikiem, wymieniając jeszcze kilka uwag.


- To jak, będziemy kończyć? - rzuciła w końcu.

- Tak, muszę się zająć swoimi sprawami – odpowiedział.

Nie pytała o jakie sprawy chodzi, chociaż trochę ją to ciekawiło.

- Nie zapomnij przesłać mi od razu filmu – dodał na koniec.

- A po co ci on, skoro już wszystko widziałeś? - zareagowała przekornie.

- Po to, żebym mógł zobaczyć jeszcze raz. Jak już będę bardziej wyluzowany. To cześć.

Aluzja o „wyluzowaniu” była dość czytelna, w każdym razie ona ją tak odebrała.

Znów poczuła coś takiego jak ambiwalencja uczuć. Z jednej strony przyjęła to z pewnym niesmakiem. Poczuła się trochę wykorzystana. Jak aktorka w filmie, jeśli nie porno, to erotycznym, mająca świadomość, że występuje po to, by iluś facetów oglądających film, zwaliłoby sobie i szybko zapomniało o filmie i o aktorce.

Z drugiej, świadomość, że Kuba miałby to zrobić, rozkoszując się widokiem jej, pół nagiej, właśnie jej, sprawiała, że miękły jej nogi.

Odczekała jeszcze moment, znów zrzuciła ubranie, ubierając się bardziej normalnie i adekwatnie, po czym, starając się opanować spore podekscytowanie, postanowiła zainteresować się dziećmi.



Coraz silniej czuła nad sobą władzę Kuby, dla którego spełniła już dwa bardzo pikantne polecenia. Podniecało to ją niesamowicie. Czuła, że żyje. Tak jak z jednej strony, normalnie, po ludzku bała się wpadki i jakiegoś wycieku filmu, tak z drugiej, myśl o tym, że jej pikantny filmik, na którym nie dość, że mocno się rozebrała, to jeszcze dla obcego mężczyzny, mogłoby zobaczyć tysiące – a kto wie, może nawet miliony – Polaków, strasznie ją nakręcała.


Tak właśnie coraz silniej wchodziła w stan poniżenia, ten stan, który tak bardzo ją zniewalał, podniecał do granic.

Tak bardzo, że momentami czuła się własnością Kuby. Bo przecież film wcale nie musiał „wyciec”, po prostu Kuba mógł się nim pochwalić wielu znajomym, dać im go skopiować i tak dalej...

I zajmowały ją dwie kwestie. Pierwsza - co jeszcze wymyśli Kuba i czy w ogóle coś?

I druga – czy naprawdę dojdzie do pełnej konsumpcji tej znajomości? Czy naprawdę da się przelecieć, może nawet nie raz, temu pewniaczkowi z Warszawy?

Sama nie wiedziała gdzie postawi granicę. I jeśli znajdzie siłę, by odmówić spotkania w cztery oczy, to czy zrobi to normalnie, racjonalnie, czy raczej z olbrzymim niedosytem i rozczarowaniem.

I pewnie nie wiedziałaby dalej, gdyby nie jedno wydarzenie, na które nie miała żadnego wpływu.

Sen.

Sny mają to do siebie, że po przebudzeniu pozostawiają mocny klimat. Nawet te, w których nie dzieje się nic nadzwyczajnego.

Ale w tym przypadku było o tyle inaczej, że pewnej nocy przyśniło się jej coś naprawdę mocnego.

Śniła, że znów idzie nago szkolnym korytarzem. Ale tym razem sceneria była już inna. Jej spacerowi nie towarzyszyły puste ściany, tylko gromada licealistów i licealistek, których znała doskonale. Tak jak w tym słynnym filmu z jakiejś warszawskiej korporacji, w którym jedna z pracowniczek przeszła naga przez szpaler pracowników po obu stronach korytarza. Tak ona w tym śnie szła.


Tyle, że… Jak to bywa w snach, bardzo wolno, czując jakby miała spętane nogi i każdy z uczniów może oglądać ją nagą bez żadnych przeszkód, bo ona nie potrafi przyspieszyć kroku. Szła żółwim tempem, nie potrafiąc zbliżyć się do celu, ani uciec od tych wszystkich spojrzeń a towarzyszył jej w tym wrzask i śmiech dziesiątek rozpalonych chłopaków i zaciekawionych dziewczyn.

A na dodatek, w którymś momencie zorientowała się, że u jej boku idzie ktoś. Kuba. Idzie, trzymając ją silnie za rękę i prowadząc… No właśnie, gdzie? I po co?

Szedł niczym triumfator, jak gdyby prowadził swoją zdobycz a ciekawskie, roześmiane i podniecone spojrzenia licealistów nagle zaczęły wyrażać zazdrość. Tak jakby zdawali sobie sprawę, że oni widzą swoją panią dyrektor nagą, ale… Tylko widzą. Podczas, gdy ktoś inny zaraz będzie ją dotykał bez końca a potem zacznie pieprzyć i spuści się w jej cipce.

Nawet nie wiedząc jak, znalazła się w końcu w szkolnej sali i potwornie podniecona, bezgranicznie posłuszna, rozłożyła na biurku, by Kuba spełnił swą powinność. Ale, o dziwo nie kwapił się ku temu. To ją w tym śnie strasznie uderzyło i jeszcze bardziej rozpaliło. Podczas gdy ona, niespełniona, oddychając ciężko, niecierpliwie czekała na to aż Kuba wejdzie w nią, on gadał jak najęty przez telefon o jakichś interesach a ona była tym wszystkim tak bardzo podniecona, że aż zaczęła drżeć.

By w końcu obudził ją dźwięk budzika. Wstała, mokra, podniecona do granic, niespełniona. I przez kolejnych kilka godzin nie umiejąc wyobrazić sobie niczego innego, niż Kubę pieprzącego ją całymi godzinami. Pieprzącego i wymyślającego coraz to nowsze polecenia, bardzo jej uwłaczające, bardzo poniżające. Jak na przykład te, w których w trakcie ruchania, wpuścił do środka całe grono licealistów patrzących z podnieceniem i zazdrością jak jakiś obcy i młody przystojniak pieprzy ich piękną dyrektorkę jak ostatnią kurwę.

Tak, to wszystko wyobrażała sobie już w pracy, już na żywo. I w żaden sposób nie potrafiła skupić się na czym innym. I chociaż to silne wrażenie powoli osłabiało się wraz z upływem kolejnych dni, to nie na tyle, by o nim zapomnieć.



7. Naga w Warszawie.



- Wysiadamy! - głośniejszym tonem wydała polecenie, gdy autokar zatrzymał się na hotelowym parkingu. - Proszę zachowywać się! - przypomniała „dyrektorskim” głosem.


Musiała odczekać aż autokar opuści ostatni z licealistów, co wprawiło ją w niezwykłą rozkosz. Tylko pozornie niezrozumiałą. A powody były i to aż dwa.

Po pierwsze, zgodnie z poleceniem Kuby, przyjechała do stolicy w krótkich spodenkach. Mocno na to naciskał. W związku z czym nieco ponad dwudziestu uczniów obojga płci, dostąpiło niepowtarzalnego zaszczytu oglądania długich nóg pani dyrektor w całej okazałości, co wykorzystywali do bólu. Widziała, jak się na nie patrzą. I pewnie w innych warunkach by ją to właśnie krępowało, ale akurat teraz było wprost przeciwnie.

Była skrępowana tylko przez pierwsze pięć minut, na porannej zbiórce. A potem przypominała sobie dokąd jedzie i po co. No i to wystarczyło, by każdy motyw erotyki sprawiał jej niezwykłą frajdę. Wręcz rozkosz.

Sprawiał tak bardzo, że nie kryła się ze swoim strojem, na postojach nie uciekała nigdzie w bok, momentami wręcz jakby prowokując uczniów do tego by patrzyli na nie tak długo jak tylko chcą. Zmieniała ich ułożenie, opierając na przykład stopę o schodek do autokaru. Każdy taki manewr spotykał się z niewypowiedzianym aplauzem licealistów.

Wiedziała gdzie patrzą i co myślą. Wiedziała, jak bardzo chcieliby ich dotknąć, może nawet pocałować. Jednym słowem macać je bez końca. Tak jak lubił to robić Daniel. A potem pewnie rozłożyć je najszerzej jak tylko się dało i dać upust swojemu własnemu podnieceniu rżnąć panią dyrektor i zalać jej cipkę militrami spermy.

No i po drugie… Jakby nie patrzeć, do tej pory kluczowe słowo w relacji z Kubą należało do niej. Ona mogła się zgadzać na jego żądania, mogła też odmówić. Tym razem było już inaczej. Znalazła się w Warszawie, na jego terenie. Tu jej władza malała. Rzecz jasna, nie tak do końca, ale jednak. Tutaj Kuba miał większe pole manewru, gdy na jego terenie pojawiła się super laska numer jeden w Polsce.


- Wygląda jakby przyjechała tu się ruchać – w którymś momencie do jej uszu doszedł taki nie za głośny komentarz. Komentarz, który tak samo uwłaczał jej, jak i podniecał.

Nic nie zostało zatwierdzone, byłoby to bez sensu i pozbawiło wyprawę całego smaku, ale… Skoro spełniła właśnie trzecie jego życzenie, zresztą bardzo subtelne w porównaniu do tego, no i do tego przyjechała do Warszawy, w związku z czym spotkanie było nieuniknione, to szansa na to, że opamięta się i znajdzie w sobie tyle siły, by tylko nacieszyć się jego obecnością, nie były najwyższe.

Był koniec września, ale jeszcze na tyle ciepło, że nie odczuwała chłodu. Wręcz przeciwnie, lekki wiaterek muskający jej nagie nogi jeszcze bardziej rozgrzewał jej zmysły.

W trakcie podroży często nie potrafiła utrzymać równego oddechu. To wszystko było inne, niż zwykle. Nawet niż tamto sprzed roku, ten film porno i to bezwolne, w pełni uległe oddanie się Oskarowi, który ruchał ją od tyłu, jakby to on był jej władcą.

Ach, każde przypomnienie sobie tego, jak bezwolnie pozwala zdjąć z siebie majtki i kompletnie nie reaguje na Oskara wpychającego swego sterczącego kutasa w jej cipkę… Każde przypomnienie sprawiało, że miękły jej nogi. Co to było za przeżycie! A wspomnienie tego na pewno nie pomagało w zachowaniu spokoju ducha.

Ale to było inne. Przynajmniej w tej kwestii, że nie oszukiwała Daniela. A teraz? Po prostu powiedziała mu, że jedzie na wycieczkę i to tyle.

Zdradziła go. Już w tym momencie. Daniel nie miał żadnego pojęcia o Kubie i o jej fantazjach. Zdradziła go.

Chociaż cały czas pocieszała się, że to nie tak na sto procent. Że gdyby wcześniej dał jej czerwone światło na takie przypadki, to posłuchałaby go. Może nawet z żalem, ale jednak. Była posłuszną żoną. I gdyby teraz dostała telefon z kategorycznym zakazem, to nawet nie spotkałaby się z Kubą, nie mówiąc o czymkolwiek więcej.


Ale nie dostała żadnego telefonu. No bo z jakiej okazji miałaby go dostać, skoro Daniel o niczym nie wiedział?

Zmusiła się, by o tym nie myśleć, gdy rozpakowywała bagaż w hotelowym pokoju. Posiedziała w nim przez chwilę, starając się pozbierać myśli a potem otworzyła drzwi i wyszła na korytarz, zerkając w prawo.

Nieprzypadkowo. Wiedziała dobrze, że na tym samym piętrze swój pokój zarezerwował także Kuba, uprzedzając jednak, że nie pojawi się od razu. Ale ona patrzyła w drzwi obok, jakby oczekując, że pojawi się w nich młody warszawiak.

Ale nie pojawił się. I dobrze. Uzmysłowiła sobie, że gdyby ją tak zaskoczył, nie wiedziałaby jak zareagować. Kuba z miejsca wyczułby swą przewagę.

Wobec czego wycofała się do swego pokoju, ogarnęła co trzeba i chwilę później, opuściła hotel, wyruszając w miasto.

Nie znała stolicy, więc nie planowała jakichś rejsów w nieznane, uznała zresztą, że wszystko co trzeba załatwi w centrum. Załatwi, czyli przejdzie się po parku sklepach.

W trakcie krótkiej przejażdżki tramwajem a potem spaceru po głównych ulicach Warszawy, bardziej niż zazwyczaj była wyczulona na spojrzenia męskiej społeczności. Nie była już przecież w tym momencie tylko fajną, czy nawet super laską. Była celebrytką. Osobą znaną, popularną. Może na szczęście w stolicy mniej rozpoznawalną, zresztą tutaj ulicami codziennie przechadzało się wiele sławnych osób, znanych z filmu, muzyki, kultury, sportu, polityki, muzyki i całej reszty. Może dlatego ona sama, wciąż zresztą w krótkich spodenkach nie musiała wzbudzać tak wielkiej sensacji.

I chyba na szczęście nie wzbudzała, choć rzecz jasna wychwyciła dziesiątki spojrzeń, trwających dłużej niż ułamek sekundy. No ale tylko tyle i nic więcej.


No i fajnie. Czuła się doceniana, adorowana, ale w przyzwoity sposób, bez jakiejś nachalności. I może na chwile mogła trochę zapomnieć o tym, że jest znana.

Odwiedziła kilka sklepów, nie zostawiając w nich pieniędzy. Podjęła jednak decyzję by coś sobie kupić. Jak to tak, być na wycieczce, szczególnie w stolicy i nic nie przywieźć do domu?

Głupie, bo dzisiaj można wszystko kupić w internecie, nie wychodząc z domu, nie mówiąc o wyjeżdżaniu do stolicy. No ale...

Po wyjściu z kolejnego sklepu zerknęła na zegarek. Dochodziła siedemnasta. Wiedziała, że powoli kończy się czas wolny. A ona…

Ona paradująca samotnie po warszawskich sklepach w krótkich spodenkach czuła się świetnie. Była tak podekscytowana i tym wszystkim co ją tu sprowadziło i jakąś taką ogólną aurą. Może rześkim powietrzem, może swym delikatnym ekshibicjonizmem, czymkolwiek.

Zauważyła sklepik z damską bielizną. Weszła do środka, zgiełk miasta ucichł, wprowadzając bardziej subtelny klimat. Do tego, z lekkim zaskoczeniem zobaczyła za ladą młodego chłopaka. Chyba pierwszy raz w życiu zauważyła, że w takim miejscu sprzedawcą jest mężczyzna.

A konkretnie chłopak, może nawet ledwie nastoletni, może jeszcze chodzący do szkoły średniej. Może był to jakiś rodzinny biznes i zastąpił matkę, albo starszą siostrę? Mniejsza z tym…

- Dzień dobry, pomóc w czymś? - odezwał się chłopak.

Podziękowała za pomoc, przeglądając asortyment. Żadnych cudów nie uświadczyła, ale… Może to była ta okazja by kupić sobie cokolwiek?

No to po minucie, czy dwóch znalazła parę majtek. Wzięła w dłoń i zawahała na moment.


- Jak znam tą firmę – odezwała się po raz pierwszy od powitania. - To mają trochę inną rozmiarówkę i czasami się nie zgadza…

- Jeżeli pani chce, mamy przebieralnię – natychmiast zasugerował chłopak.

Widziała, że niemal przez cały czas nie spuszczał z niej oka. Z niej i z jej nóg. Przez moment zastanowiła się, czy ją rozpoznał i wiedział, że ma do czynienia z osobą znaną w kraju?

No, ale przecież głupotą byłoby o to pytać. I przede wszystkim tchnęło jakimś zarozumialstwem.

- Tutaj? - upewniła się, wskazując uchylone drzwi.

I chwilę później znalazła się w pomieszczeniu, czując narastające podniecenie. Dała się porwać chwili i teraz… Rozbierała się powoli, zdejmując z siebie przede wszystkim spodenki, potem także górę i… Na końcu majtki.

Przebieralnia, przebieralnią, ale po pierwsze, nie zwykła rozbierać się w nich do naga a po drugie, mogło to brzmieć śmiesznie, ale tutaj, w stolicy, z dala od domu, czuła się jeszcze mniej pewnie, jakby bardziej osaczona. Oczywiście przez głowę przemknęła myśl „a co, jeśli właściciel jest jakimś chorym zbokiem i ma tu gdzieś kamery?”

Czując szybsze bicie serca, przez chwilę, jakby kusząc los stała naga a następnie wciągnęła na siebie stringi. Obejrzała się w lustrze, ale co innego zwróciło jej uwagę. Zgodnie z jej doświadczeniem, stringi okazały się trochę za ciasne.

Już otwierała usta, by rzucić coś za siebie, w kierunku sklepowej lady, by zamknąć je i uświadomić sobie co chce zrobić. Poważnie? Przecież stała tu kompletnie naga, w samych stringach…


Biła się z myślami przez parę sekund, napawając jednocześnie swoją nagością, ekshibicjonizmem i tym co zaświtało w jej głowie. A potem, czując coraz szybsze bicie serca…

- Chyba miałam rację – odezwała się na wszelki wypadek głośniej. - Czy masz może większy rozmiar?

Pozwoliła sobie na zwrócenie się do sprzedawcy bez „panowania”.

- Tak, mam – usłyszała.

Wzięła głęboki oddech, starając się zapanować nad głosem.

- Możesz podać?

Nie odwróciła się w stronę drzwi, mając przecież przed sobą wielkie lustro. Wstrzymała na moment oddech, nasłuchując kroków w sklepie a potem…

Z trudem powstrzymała drgnięcie, gdy drzwi otworzyły się. Tylko lekko odwróciła się w ich stronę, sięgając dłonią w stronę chłopaka podającego jej drobny pakunek. Drugą dłonią zasłoniła sobie nagi biust, mając świadomość, że sutki pewnie zakryje, no ale całości już nie bardzo.

Wzięła pakunek i natychmiast spojrzała w lustro. Zauważyła, że chłopak nieco stremowany, lekko uśmiechnął się i nim przymknął za sobą drzwi, otaksował całą jej sylwetkę.

Całą, czyli kompletnie nagą, nie licząc stringów.

Odetchnęła głębiej. Czuła, że ta sytuacja bardzo ją podnieciła.

Ściągnęła stringi, znów delektując się swą nagością. Powoli rozpakowała materiał i chwilę później znów przeglądała się w lustrze, przyglądając się swej sylwetce w drugiej parze stringów.

Stała, przedłużając tę chwilę. Miała świadomość, że drzwi nie są zamknięte, tylko przymknięte. Na tyle, by pewnie nikt niczego nie mógł zobaczyć, no ale sam fakt...


Było jej dobrze. Ta nieoczekiwana przygoda sprawiła jej sporą rozkosz. Stała, nie wiedząc, czy się zdecydować na to, co dalej siedziało w jej głowie. Może gdyby była po prostu fajną, ale nikomu nieznaną kobietą z prowincji... Ale czy w tej sytuacji jej wypadało? Czy jakaś inna gwiazda na jej miejscu, no obojętnie, na przykład Justyna Steczkowska, Alicja Bachleda, czy inna Doda wywinęła taki numer?

Ach…

- Chyba wszystko w porządku – odezwała się, starając opanować głos. - Możesz przyjść?

To było głupie, po co miał przyjść? Przecież mogła najpierw zdjąć je z siebie, spakować i podać mu przy kasie, ale…

- Tak? - odezwał się krótko.

Znów wyczuła jego spojrzenie na całej swej sylwetce. Spojrzenie, które przyprawiło ją o ciarki.

- Kupuję – stwierdziła pewnym na pozór tonem. - Możesz od razu skasować?

Jeśli nie wiedział o co chodzi a pewnie nie wiedział, to już za chwilę mógł pojąć o co chodziło jego klientce.

Kamila odwróciła się tyłem do sprzedawcy, wstrzymała oddech i wsunęła palce pod stringi, zsuwając je z siebie. Naturalnym efektem zdejmowania bielizny było wypięcie się w stronę młodego chłopaka. Konkretnie wypięcie swojego, mimo że już trzydziestosiedmioletniego, to jednego chyba dość zgrabnego tyłka.

Zresztą jaki by nie był, miał w tym momencie jedną najważniejszą cechę. Nie dość, że należał do pięknej, znanej kobiety, to był już goły. Kompletnie goły.


Wyprostowała się i starając nie patrzeć w oczy chłopakowi, podała mu bieliznę wraz z opakowaniem.

- Proszę – odezwała się krótko.

Odniosła wrażenie, że chłopakowi nie spieszyło się do wyjścia. Przedłużył swój pobyt o sekundę, albo i dwie, raz jeszcze obrzucając spojrzeniem ciało pięknej klientki. Tym razem ciało już kompletnie nagie. Z gołą dupą na czele.

Ale w końcu wyszedł a Kamila drżącymi rękoma wciągnęła na siebie majtki a potem resztę garderoby. Gdy ubrała się już całkowicie odniosła dziwne wrażenie, że to ubranie przeszkadza jej. Jakby zrobiło się za ciasne.

W końcu jednak wyszła, już bardziej opanowana zmierzając w stronę kasy. Miała problem by spojrzeć w oczy chłopaka. Dobiwszy transakcji szybko pożegnała się i opuściła sklep.

A potem szybkim krokiem skierowała się w stronę przystanku tramwajowego, napawając się tym co właśnie uczyniła. Tym, że rozebrała się kompletnie do naga przed obcym nastolatkiem.

No i przy okazji zadając sobie bardzo ważne pytanie. Jeżeli tak zaczęła się jej wizyta w Warszawie to jak miała się skończyć?



8. Nie zrobię tego.



Z trudem wytrzymała na przedstawieniu w teatrze. No bo taki był oficjalny cel wyjazdu, by szkoła dofinansowała. Ale wiadomo, dla licealistów był to dwugodzinny obowiązek między hulaniem po Warszawie i spędzeniem tu interesującej nocy, no a dla niej… W sumie przecież także.

Oczywiście zmieniła już strój, tyle, że… Na pewno na jakiś skromniejszy? Skromniejszy owszem, ale w doborze materiału.


Miała na sobie krótką sukienkę, dzięki rozcięciu odsłaniającą szczególnie jedno udo. I znów jej nogi były na pełnym widoku. I znów odniosła wrażenie, że jej uczniowie nie spuszczają z niej wzroku. W sumie nic dziwnego. Takiego festiwalu gołych nóg nie mogli przegapić, bo przecież w szkole nie było takiej możliwości.

Patrzyli zresztą nie tylko oni. Także widzowie, których nie było aż tak wielu, może i lepiej. Ale zwracała sobą uwagę, z całą pewnością. Nie tylko kreacją, ile całokształtem, zajmując się w widoczny dla postronnych ludzi sposób całą grupą licealistów.

No i prowadząc grupkę nastolatków z budynku do autokaru, wysoka, piękna nauczycielka, ubrana tak elegancko, jak i seksownie, musiała zwracać na siebie uwagę wychodzących widzów, jak i przypadkowych przechodniów.

- Cześć – usłyszała już pod hotelowym pokojem, gdy odebrała telefoniczne połączenie. - I jak się podoba Warszawa?

- Do mojego miasta to jej brakuje, ale nie narzekam – rzuciła lekko.

- Wiesz, że kawałek od hotelu, jest bulwar? - zupełnie nie przejął się lekkim przytykiem.

- Ślepa jeszcze nie jestem – pozostawała w swoim nastroju.

- Świetnie, to trafisz gdzie trzeba.

W dalszej części przekonał jej do wyjścia na zewnątrz, właśnie w kierunku bulwaru, nad którym miały znajdować się budki z jedzeniem i piciem, namioty i ogólnie miał tam panować imprezowy nastrój z muzyką graną gdzieniegdzie przez jakieś lokalne warszawskie kapele, bądź bardziej nowoczesną puszczaną z głośników.

Był już wieczór, oczywiście okolice hotelu były mocno rozświetlone. Wyjrzawszy przez hotelowe okno z łatwością dostrzegła płynącą nieopodal Wisłę a nad jej brzegiem bulwar, z całym jego przybytkiem, o którym wspomniał Kuba.


Cóż, nie było chyba sensu na co czekać. Przez chwilę posiedziała jeszcze w pokoju a potem, w tym samym „teatralnym”, sporo odsłaniającym stroju, wzięła w dłoń torebkę i wyszła na korytarz.

Tam spotkała akurat czwórkę swoich uczniów. Mieli oni wynajęte pokoje rzecz jasna w tym samym hotelu.

Poczuła na sobie ich spojrzenia. Spojrzenia, które otaksowały jej sylwetkę, twarz i prześlizgnęły się po odsłoniętych nogach pani dyrektor.

Nie chciała zwracać na nich uwagi i przeszła obok, ale oczywiście nie mogło się obejść bez zaczepki.

- Wybiera się pani gdzieś? - rzucił niewinnie jeden z nich.

- Dlaczego cię to interesuje? - przeszła obok, nie zwalniając kroku.

- Bo tak ładnie pani wygląda, to jestem ciekawy gdzie pani idzie…

Jego ostatnie słowa dopadły ją już na schodach. Nie raczyła odpowiedzieć schodząc w dół. Uderzona jednak kwestia licealisty. Wyraźnie coś zasugerował i… I pewnie sam nie wiedział jak w swojej sugestii jest blisko prawdy.

Wystarczyło jednak by doprowadzić panią dyrektor do tego, by ugięły się pod nią nogi a serce zabiło mocniej. Nieświadomie przypomniał jej gdzie szła.

No tak, nawet jeżeli nic nie zostało ustalone i dopowiedziane, bo było to bez sensu. Kuba nie mógł być pewien w stu procentach, że złowi ją w sieć. Tak jak i dla niej to wszystko było zmysłową i niezwykle perwersyjną fantazją, która niekoniecznie musi się spełnić.

Wyszła na zewnątrz, zaczerpnąwszy świeżego powietrza. Lato nie chciała odpuścić, ale kalendarz robił swoje i teraz wieczorem było już trochę chłodniej. Nie na tyle jednak by poczuła jakieś zimno na odsłoniętych częściach ciała.


Które przyciągały wzrok. Głównie mężczyzn rzecz jasna. Teraz była już inna bajka, niż te kilka godzin wcześniej, gdy maszerowała po centrum stolicy w krótkich spodenkach. Teraz był wieczór, pora, która ośmielała co niektórych. A ona szła sama, mając do przebycia niezbyt daleki dystans. Załapała się na jakiś przeciągły gwizd, na jakiś komentarz…

Na samym bulwarze było już w tym względzie spokojniej. Ludzie spacerowali tu w parach, czy grupkach i raczej im nie wypadało. Ale czuła te spojrzenia.

Także spojrzenia uczniowskiej braci. No tak, byłaby naiwna, gdyby myślała, że licealiści obojga płci posiedzą trochę w pokojach a potem grzecznie położą się spać. Oczywiście nie liczyła na to.

Ale nie liczyła się też z tym, że spotka ich tutaj na bulwarze, gdy ona sama… To było mocno niekomfortowe.

Pokręciła się trochę w pobliżu wyznaczonego miejsca czując coraz większe zniecierpliwienie. Musiało upłynąć kilka minut, by Kuba wreszcie się pojawił.

- Nie lubię braku punktualności – natychmiast złożyła skargę.

- Byłem punktualnie – poinformował natychmiast Kuba.

- Jakoś nie zauważyłam – postarała się by głos zabrzmiał sarkastycznie.

- Bo stałem kawałek dalej, z kolegami.

- Po co? Zresztą, skoro koledzy są ważniejsi… - zaakcentowała niczym obrażona nastolatka.

- Po to by im cię pokazać – przekazał krótko. - Żeby uwierzyli, że mogłem ściągnąć cię na randkę do Warszawy.

Zamilkła, wpatrując się w Kubę, tak jak i on patrzył w nią. Uderzyło ją to, że do głowy przyszła myśl, która nachodzi kobietę w dość szczególnych przypadkach. Że tyle się naczekała, by go zobaczyć znów i że to, iż stoi obok niej a ona go widzi i czuje, robi jej dobrze.


Na tyle dobrze, że jego dość bezczelne słowa nie wprawiły jej w gorszy nastrój. Raczej odwrotnie. Poczuła mięknące nogi. On naprawdę potrafił być bezczelnym i zachowywać się tak, jakby wszystko było już przesądzone.

Patrzył na nią, jak na ofiarę. Jak na zdobycz. Zdobycz, którą poderwie, zaprowadzi do swego pokoju i tam sfinalizuje wszystko dając upust nadmiarowi testosteronu w jądrach.

Czy mogła się temu przeciwstawić? Powinna. I zrobiła to, ale w sposób mało przekonujący. Prychnęła tylko cicho i założyła ręce na wysokości piersi.

- Nie stójmy tak, chodźmy – pociągnął ją za sobą.

Chcąc, nie chcąc, ruszyła. Chwilę później znaleźli się pod jednym z namiotów. Panowała tam całkiem sympatyczna atmosfera. No i ludzi nie było za wiele. Większość wybierała bulwar z widokiem na Wisłę i drugą brzeg Warszawy.

Tym samym nie dość, że straciła jakoś wigor, gdy on w końcu pojawił się u jej boku, to jeszcze klimat robił swoje. Ciekawiło ją, czy wybrał to celowo, czy raczej przypadkowo. Ale nie pytała.

- Zawsze pokazujesz kolegom swoją domniemaną zdobycz? - zapytała, gdy w dłoniach obojga pojawił się jakiś droższy alkohol.

- Nie muszę. Sami widzą.

Spojrzała pytająco, nie rozumiejąc jego słów.

- Wiesz co to jest dark net? - zapytał.

- Coś mi się obiło o uszy, ale nie do końca wiem.

- To jest taka część internetu, niewidoczna dla normalnych użytkowników – wyjaśnił. - Żeby widzieć różne zamieszczane tam treści trzeba dysponować specjalnym oprogramowaniem.

- I jaki to ma związek z tym o co pytałam? - zapytała, powoli rozumiejąc do czego zmierza.


- Taki, że mam tam swoją stronę, którą mogą oglądać użytkownicy. A na tej stronie mogę wrzucać różne filmiki...

Wstrzymała oddech, uświadamiając sobie co powiedział.

- Jacy użytkownicy? I jakie filmiki?

- Użytkownicy, których do siebie zaproszę, czyli głównie koledzy. Ale także tacy, którzy znajdą mnie przez wyszukiwarkę. A filmy… No cóż, raczej nikt tam nie wrzuca filmów z kotkami – uśmiechnął się lekko.

Ale jego oczy pozostały niezmienione. I hipnotyzowały ją.

- Rozumiem, że zamieszczając takie filmy, posiadasz zgodę osób, które są na nich? - zapytała, czując szybciej płynącą w żyłach krew.

Tym razem wreszcie się roześmiał. A potem milczał przez chwilę jakby celowo wystawiając na niepewność.

- Bądź spokojna – skwitował wreszcie. - Film z tobą leży na dysku i czeka na lepsze czasy.

- To niech nie czeka – odpowiedziała z naciskiem. - Bo żadne lepsze czasy nie nadejdą.

- A… Tego to akurat nie wiesz.

Przez sekundę patrzył jej w oczy a ona czuła jak traci pewność siebie. Jak on zdobywa przewagę.

Przecież nie mogła mieć stuprocentowej pewności, że to co powiedział jest prawdą. Że w rzeczywistości zamieścił film z nią w roli głównej. Film, na którym przebierała się kilka razy i zademonstrowała dużą ilość golizny.

- Ile osób ogląda te twoje filmy? - dopytywała, starając się zachować spokój.

- Z kilkadziesiąt, rzadko powyżej setki, to są rzeczy, których zwykły śmiertelnik nie przekroczy.


Chociaż tyle… W razie wpadki, nie rozlałoby się to na cały kraj. Chyba, że…

- Ale ktoś to może ściągnąć i rozpowszechnić dalej… - ni zapytała, ni stwierdziła.

Potrząsnął głową, upijając trochę alkoholu.

- Nie ma takiej możliwości. To jest dark net i to są zabezpieczenia. Zbyt poważne. Nie da się tego przejść.

Jego głos brzmiał pewnie, więc w tej kwestii nabrała zaufania, że w razie czego, nie będzie jakiejś kompromitacji, ale...

Zaraz… Co to za tok myślenia? Czy oznaczało to, że już pogodziła się z tym, że jej filmik i trafi do internetu, choćby tego mrocznego, zamkniętego? Że nie ma praktycznie żadnego wpływu na to co z filmem zrobi Kuba?

- Przypominam, co mówiłam – postarała się o ostrzejszy ton. - Ten film był tylko dla ciebie i dla nikogo innego. Pamiętaj o konsekwencjach.

- Nie strasz, kochana, nie strasz – szybko zapanował nad nią. - Wiem, co mogę wstawiać a co nie. Wiem co mogę transmitować a co nie...

- Transmitować? - powtórzyła.

- Można utworzyć pokój, mam taki – odpowiedział, mając na myśli rzecz jasna internet. - Jest kamera, są widzowie, jestem ja… I ewentualnie ktoś jeszcze.

Wzięła głębszy oddech.

- Bawiłeś się już w takie transmisje?

Zawahał się przez sekundę.

- Raz – odpowiedział krótko.

- Z kim? - nie ustępowała.


- Nie pytaj, bo będziesz zazdrosna.

Droczył się wyraźnie. A ona nie potrafiła pohamować swojej ciekawości. O ile oczywiście bała się czegoś takiego, to z drugiej strony…

Jej wyobraźnia popracowała gwałtownie. Taka transmisja, tylko dla wybranych, tylko dla kilkudziesięciu osób… Osób, które mogłyby ją rozpoznać, bo przecież była rozpoznawalna, ale… Ale to byłyby osoby przypadkowe, może nawet spoza Polski a wszystko trwałoby tylko kilkadziesiąt minut a potem… Potem wyłączamy, może nawet likwidujemy konto i koniec. Nie ma żadnych nagrań, nie ma niczego, wracamy do życia, nic się nie wydarzyło...

- No powiedz, jak już się tak chwalisz...

- Nie chwalę się, tylko informuję, bo sama wypytujesz – odbił piłeczkę.

- Mów, dalej! - ponagliła go.

- Sosnowska – odpowiedział. - Może nie znasz, taka modelka, z instagrama.

Zmrużyła oczy. Coś jej to mówiło, ale nie skojarzyła z twarzą. Może gdyby bardziej poszukała w pamięci, ale… Nie było na to czasu. Najważniejszą informacją było, to, że nie uczestniczył w nim ktoś faktycznie znany z telewizji, aktorka, czy piosenkarka.

Dopiła alkohol, zerkając na kieliszek. Szybko poszło. Kuba wykorzystał okazję napełniając go ponownie.

I gdy sięgnęła po kieliszek, Kuba położył dłoń na jej nodze. Drgnęła i spojrzała sceptycznie, ale po chwili zawahania postanowiła nie reagować. Nawet jeżeli tym gestem a raczej jego brakiem, dawała towarzyszowi przyzwolenie na coś więcej.

Choć nie o przyzwolenie tu chodziło. Uświadomiła sobie, że bardzo potrzebowała tego dotyku. Że robił jej zbyt dobrze, by go odrzucić.


- A jeśli ten filmik znalazłby się tam? - wrócił do tematu.

- To spotkamy się w sądzie – odparowała krótko i zdecydowanie.

Zaśmiał się tylko, jakby z niedowierzaniem. I miał rację. Nie wyobrażała sobie tego by przed sądem, przy obecności mediów toczyć sprawę o mocno erotyczny film, który wysłała obcej osobie.

Ona to wiedziała i zrozumiała, że on też mógł do tego dojść, o ile dobrze ją przeczytał. A tej umiejętności chyba mu nie brakowało.

Jednym słowem, nie miała środków by mu w takim przypadku czymkolwiek zagrozić.

Zamarła, uświadamiając to sobie. I jeszcze z dwóch innych powodów.

Po pierwsze, poczuła jak jego ręka ożyła przesuwając się delikatnie po jej nodze. Po drugie, on sam pochylił się nad nią a jego głos w jej uchu zabrzmiał dużo bardziej klimatycznie.

- Sądzę, że bardzo chciałabyś tego spróbować.

- A ja nie sądzę – odsunęła się nieco.

- Nie kłam – nie dał się zgasić. - Nagrałaś dla mnie dwa filmy, mimo że jestem dla ciebie niewiele mniej obcy, niż ewentualni widzowie.

- Może „niewiele mniej” robi tą różnicę?

- Ale nie decydującą – obwieścił. - I jakoś mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że taki, czy inny filmik zamieszczony w dark necie, nie wyrządziłby ci krzywdy. Raczej przeciwnie.

- Tak? - mruknęła tylko, znów popijając procentowy napój.


- Tak. Na przykład ten, który mam. Przecież widziałoby to niewiele osób, bez możliwości ściągnięcia i przekazania go dalej. Kilkadziesiąt osób z różnych zakątków świata. Nic zdrożnego, nie znasz ich, oni zasadniczo nie znają ciebie. Co złego w takim filmie? Albo nawet w innym? Może coś odważniejszego…? Może nagrałabyś film, na którym jesteś sama ze sobą? To byłoby wyzwanie i przygoda, nie…? Nie chciałabyś, żeby ktoś to zobaczył?

Milczała przymrużając oczy. Nie dość, że jego głos w połączeniu z dłonią pieszczącą jej uda robiło jej dobrze, to jeszcze wyraził na głos jej własne myśli, czy może wręcz już fantazje, które opanowały jej umysł chwilę wcześniej.

Westchnęła głębiej, czując, że finał dzisiejszego dnia coraz bardziej zmierza ku temu na co zanosiło się od kilku tygodni. Że jeszcze kilka chwil i ona nie znajdzie w sobie takiej siły, by temu sprostać.

Sprostać temu super przystojnemu, młodemu, warszawskiemu cwaniakowi. No dobrze, może nie był takim najgorszym typem z możliwych, ale jednak nie był to też wzór sympatycznego chłopaka.

Był kimś, kto nie zasługiwał na fajne laski. A one i tak oddawały mu się hurtowo. I mowa nie o takich z pierwszej łapanki a o tych z najwyższej półki.

Normalnie odrzucało ją to, ale teraz podniecało. Mocno podniecało. Czuła, że ta znajomość wkracza w decydującą fazę i tutaj trzeba postawić wszystko bardziej czarno na białym.

Opanowała się trochę i zwróciła twarzą w kierunku Kuby. Tego samego Kuby, który z łatwością wyruchał kilka znanych aktorek i innych piękności znanych choćby z instagrama. Kilka, ale ją…

- Chcesz szczerości? - pochyliła się ku niemu.


Wyczuła, że ożywił się. Tak jakby spodziewał się wreszcie tej deklaracji, na którą czekał. Więc…

- Podnieca mnie to wszystko – wyznała, patrząc mu prosto w oczy. - I ty i cała ta otoczka. Ale to tylko fantazja. Wreszcie to zrozumiałam. Nie mogę wykonać tego kroku. I w tym momencie jest to koniec naszej znajomości. Cześć.

Kuba nawet nie spróbował oponować, gdy wstawała z miejsca, tak bardzo go zaskoczyła. A ona, choć pragnęła oddalić się jak najszybciej, nie przemogła się i przez chwilę patrzyła z satysfakcją w twarz młodego warszawiaka. Z satysfakcją, bo mogła przyjąć, że ten chłopak nieczęsto w swoim życiu spotkał się z taką odmową. Nieczęsto, jeśli w ogóle kiedyś.

Dopiero chwilę później zareagował, gdy ona szła już pewnym i w miarę możliwości szybkim krokiem w kierunku hotelu.

- Kamila, czekaj! - usłyszała za sobą.

- Stop! - powstrzymała go jeszcze raz. - To moja klasa – dodała ciszej, odwracając się w stronę Kuby. - Milcz i daj mi dzisiaj spokój.

Dzisiaj… Taki wybieg, by zostawić w nim nadzieję, że to jednak tylko dzisiaj a nie na zawsze i przez to zyskać spokój w otoczeniu licealistów. Bo kilku takich faktycznie pojawiło się na alejce prowadzącej w kierunku hotelu.

Z ulgą stwierdziła, że odpuścił. Z bijącym sercem weszła na schody, mając pewność, że postąpiła właściwie, ale… Ale rozum nie zawsze musiał iść w parze z emocjami. Tym samym, jak najszybciej chciała się znaleźć w pokoju.

Albo… Krocząc korytarzem przystanęła obok jednego z pokojów licealistek. Drzwi były otwarte, w środku było dość gwarnie.

Wkroczyła do środka. Na jej widok gwar ucichł a kilka par oczu padło na postać pani dyrektor. Spojrzenia wyrażały tak niepokój, jak zdezorientowanie, czy niechęć.


- Co robicie? - zapytała i nawet nie poczekała na odpowiedź. - Widzę, że oglądacie jakiś film, pozwolicie, że obejrzę z wami – rozejrzała się za jakimś wolnym krzesłem.

W pokoju rozległ się pomruk. Zdziwienia i dezaprobaty. Rozumiała doskonale przyczyny tej drugiej i natychmiast podjęła się wyprostowania sytuacji.

- Posiedzę trochę z wami. Jako dyrektorka. Mogę – przypomniała wszystkim z lekkim naciskiem, by od razu załagodzić. - Ale obiecuję, niczego nie widzę, niczego nie słyszę, róbcie to na co macie ochotę i mówcie wszystko co wam ślina przyniesie na język. Mnie tu nie ma – uniosła w górę ręce.

Zrobiła to tak, że napięcie chyba lekko zelżało. Dziewczyny rozluźniły się trochę a ona sama natychmiast sięgnęła po telefon. Znalazła numer do męża i napisała krótką wiadomość.

Bez względu na wszystko kocham Cię.”

Odczekała z dwie, trzy minuty, by odebrać wiadomość od drugiej strony.

Ładnie musiałaś nabroić.”

Uśmiechnęła się do siebie. Trochę nabroiła, ale wiedziała kiedy przestać. I dobrze, lepiej wytłumaczyć się z tego co się zdążyło wydarzyć, niż z tego co wydarzyć się mogło.

Siedziała oglądając wraz z dziewczynami jakiś film. Odczekała aż fala podniecenia ustąpi, tak by była bezpieczna. Przede wszystkim dla samej siebie.



9. Forumowe fantazje.



- Znasz temat tego dark netu? - zapytała.

I sama nie do końca wiedziała po co to zrobiła. Chyba głównie dlatego, że znała Daniela doskonale i wiedziała co go kręci. Wiedziała, że to jest dla niej możliwość by go udobruchać.


Choć w sumie nie był zły. Nie przyjął tego wszystkiego najlepiej, ale… Chyba najbardziej był po prostu zaskoczony. Tym, że jego niewolnica, po tym, gdy przez lata wkładał do jej głowy różne fantazje, wreszcie zerwała się ze smyczy i sama zaczęła podejmować decyzje. W sumie zrobiła to przecież już w ubiegłym roku, nad morzem. Już wtedy na dobrą sprawę postawiła go przed faktem dokonanym.

Różnica tylko taka, że on wcześniej wiedział co może się zdarzyć.

- Niespecjalnie – przyznał. - Ale mogę ogarnąć temat. A czemu?

Spojrzał na nią. Wiedziała o co pytał. O to, co jest jej motywacją. Czy chęć zrobienia jakiegoś prezentu, czy może jednak… Może ona sama?

Milczała, nie wiedząc co odpowiedzieć, bo tak naprawdę sama nie była pewna. To wszystko co opowiadał Kuba była na swój sposób kuszące. Motyw, w którym robi z siebie pornogwiazdę… Już raz zrobiła, ale tylko dla jakichś dziesięciu osób. Tym razem mogło być trochę więcej publiczności.

Publiczności, która mogła oglądać, ale nie mogła nagrywać, ściągnąć filmu, mieć go na własność… To była ta sfera bezpieczeństwa, tak bardzo w tym przypadku potrzebna.

- Wiesz co… - odpowiedziała w końcu. - Jeśli mamy coś zrobić, to zróbmy to raz, ale dobrze. A potem… Zakończmy to raz na zawsze.

Zobaczyła rosnący na jego twarzy charakterystyczny uśmieszek. Przecież teraz było inaczej, niż wcześniej. Teraz jego żona była nie tylko piękna. Była także bardzo popularna w całym kraju. To jeszcze bardziej dodawało splendoru, każdemu kto posiadłby nad kimś takim pełnię władzy.

- Raz a dobrze – powtórzył. - Wszystko?

Wszystko… To było rozległe pojęcie, które mogło skończyć się na nagraniu sextape’u i kontrolowanym wycieku do internetu, tak aby ją nagą, ruchaną w różnych pozycjach mogła zobaczyć dokładnie cała Polska i ludzie poza nią. Tego raczej wolałaby uniknąć.

- Wszystko o czym zdecydujesz – przekazała. - Ufam ci w tej kwestii.




Dwa dni później… Tym razem nie telefon, tylko wiadomość na komunikatorze od znajomej redaktorki z „Internet Lifestyle”.

Ustosunkuje się Pani do plotek, które krążą w sieci?”

Zaniepokojona przerzuciła internet starając się wyszukać swoje nazwisko i dość szybko znalazła. Na jednym z plotkarskich portali.

Nagłówek krzyczał „Młody warszawski biznesmen uwiódł piękną gwiazdę polskiego szkolnictwa? Internet huczy od plotek!”

No no… Siląc się na spokój przerzuciła wzrokiem artykuł. Brakło w nim konkretów. Portal nie odważył się postawić zdania twierdzącego, opierając się na przypuszczeniach i donosił, że:

...piękna pani dyrektor znana doskonale z serwisu youtube pozwoliła się oczarować młodemu przystojnemu Kubie. Para została przyłapana na romantycznej schadzce nad wiślanym brzegiem. Po krótkiej chwili oboje zniknęli w tym samym hotelu.

Jaką erotyczną tajemnicę ukrył jeden z hotelowych pokoi? Według informacji, które pojawiły się na pewnym specjalistycznym internetowym forum, ten wieczór był dla obojga bardzo gorący i znacznie się przedłużył. Ile w tym prawdy? Dobrze poinformowani twierdzą, że wiele.

Pikanterii dodaje fakt, że piękna dyrektorka jednej ze szkół, prywatnie jest szczęśliwą mężatką z dwójką dzieci. Myślicie, że mąż dobrze przyjmie tę wiadomość?”

Ech…

No cóż, wyglądało na to, że podjęła wtedy doskonałą decyzję. Gdyby nie tak, dzisiaj faktycznie musiałaby się nieźle tłumaczyć Danielowi. I to z czegoś dużo większego.

No i miałaby problem.


Teraz też miała, ale nie tego kalibru. Owszem, zirytowała się, ale przynajmniej nie niepokoiła. Taką informację łatwo wyprostować. Od czego instagram, albo youtube?

Ale najpierw musiała coś sprawdzić. Wiadomo gdzie. Weszła na forum i szybko znalazła odpowiedni wątek.

Przeczucie nie oszukało jej. W centrum wydarzeń był obszerny wpis użytkownika „Bazgroły”. Przerzuciła wzrokiem początek a potem bardziej skupiła się na tekście.

Zdradziła mu, że jest podniecona, więc on już wiedział. Ominęli jej pokój, trafiając do jego. Po drodze na korytarzu minęli młodzież, która z ciekawością wpatrywała się w swoją dyrektorkę będącą wyraźnie za blisko jakiegoś niewiele od nich starszego, obcego faceta.

Ona nic sobie z tego nie robiła. Owszem, po wejściu jeszcze przez chwilę stawiała opór, ale tylko przez chwilę.

Następnie przywarła do niego, stojącego pod ścianą i zaczęła dobierać, całując go wszędzie, gdzie popadnie i rozbierając niecierpliwie. Tak jakby role się odmieniły i to ona z ofiary zabawiła się w łowczynię. Tak, jakby to jej bardziej zależało.

On pozbył się górnej części ubrania a ona uklęknęła przed nim, niecierpliwie rozpinając jego spodnie. Opuściła w dół bokserki, przyglądając się jego kutasowi. Oględziny wypadły nieźle, skoro skwitowała to pełnym zadowolenia mruknięciem.

A potem, bez większych ceregieli chwyciła penisa i wzięła go w usta. Tylko w pierwszych sekundach tak dla zasmakowania, bo potem wsuwała go coraz głębiej, aż po samo gardło. Jak rasowa obciągara, której akurat po niej nikt by się nie spodziewał.


Ciągnęła intensywnie i tak dobrze, że jego kutas stwardniał jak stal. Nie spodziewał się, że ta pozująca na konserwatywną mężatka, może okazać się taką napaloną suką. Tak, suką, bo ssała jego kutasa tak, że wręcz nie mogła się od niego oderwać.

Więc musiał to zrobić on, chwytając ją i unosząc w górę. Zdjęcie z niej sukienki poszło łatwo i okazało się, że pod spodem są tylko majtki. Nic więcej.

Przyssał się do jej nagich piersi i sterczących sutków tak jak ona chwilę wcześniej do jego kutasa. Ssał, doprowadzając ją do jeszcze większego szaleństwa. A potem oderwał się od jej cycków i popchnął na łóżko.

Sam przy okazji zrzucił z siebie spodnie i buty, wskakując na łóżko a ona… Nie czekając na niego sama błyskawicznie zrzuciła z siebie majtki.

- Jesteś tak napalona, że chyba nie trzeba cię już rozgrzewać – powiedział.

Faktycznie była. Jeden dotyk ręką wystarczył, by się o tym upewnić. Była mokra. Bardzo mokra. Jednak to prawda, że trzydziestolatki – kim by nie były i kogo nie zgrywały - bez przerwy myślą o ruchaniu i są gotowe zawsze i wszędzie.

I ona była. Tak bardzo, że nieoczekiwanie sama przejęła inicjatywę. Wręcz rzuciła go na łóżko, sama windując się na górę. Przez chwilę pieściła jego klatkę, całowała go w usta, szyję, tors…

A potem sięgnęła dłonią w dół, chwytając jego kutasa i odchyliła się. Kilka sekund i stojący kutas bez trudu znalazł się jej cipce.

- O kurwa… - jęknął tylko.

A ona siedząc na jego kutasie zaczęła go ujeżdżać. Oparła swe dłonie na jego klatce piersiowe, odchyliła głowę a jej biodra zaczęły się unosić, nabijając na jego kutasa.


Tego się nie spodziewał. Myślał, że wszystko rozegra się tradycyjnie, że zaciągnie ją do łóżka, ruchając klasycznie a potem może od tyłu, żeby pokazać jak nad nią dominuje a tu taka niespodzianka. To on znalazł się na dole i o on był ujeżdżany przez napaloną mężatkę.

To była niespodzianka. I coś nowego w jego krótkotrwałych romansach. Do tej pory w takich przypadkach bywało raczej schematycznie a tymczasem… Leżał na łóżku i patrzył jak górująca nad nim piętnaście lat starsza piękność, gwiazda youtube i instagrama zawzięcie nabija się na jego kutasa.

Patrzył i słuchał tych niesamowitych odgłosów jakie towarzyszyły temu działaniu. To było tak samo podniecające. Nie wytrzymał i najpierw chwycił jej piersi. Były niewielkie i dość trudno było je złapać tak porządnie, ale złapał ile się dało i pociągnął za sutki. Usłyszał syk bólu, który jednak jak dobrze wiedział, mieszał się także z rozkoszą.

Następnie chwycił za coś jeszcze fajniejszego. Za jej dupsko, obejmując je i ściskając. Macanie gołej dupy takiej piękności było czymś niesamowicie urzekającym, więc robił to.

- Ruchają się? Naprawdę?

Zerknął w bok a wraz z nim i ona. Za oknem był taras dla całego piętra, więc nie mogło dziwić, że ktoś tam się znalazł.

Tyle, że tym kimś byli uczniowie z jej szkoły. Domyślił się tego od razu, choć nikogo nie widział, tak samo jak i oni ich. Okna były zasłonięte, ale tam na tarasie, stojąc w ciemnościach, można było dostrzec grę cieni. Może nawet całkiem dobrze, nie był tego pewien.

- No! Ona się z nim rucha!


No więc jednak na tyle dobrze, że mogli widzieć co dzieje się w pokoju. Może bez jakichś szczegółów, ale jednak. I dobrze wiedzieli kto do tego pokoju przed chwilą wchodził.

Z pewną obawą zerknął w jej stronę, bo przecież… Ale ona jakby się tym nie przejęła. Znów spojrzała na niego i tyle, że teraz przestała się nabijać, ile zaczęła okręcać wokół jego uwięzionego w jej cipce kutasa.

Tak jakby w ogóle nie obchodziło jej, że świadkami tego jak rucha się z obcym facetem, jak zdradza swojego męża byli jej licealni uczniowie!

Cóż, widocznie aż tak bardzo była podniecona, że nie mogła już przestać. A była podniecona, wiedział o tym doskonale. Była kurewsko podniecona.

Okręcała się wokół jego kutasa i właśnie teraz tak naprawdę go ujeżdżała. Teraz jeszcze bardziej nadawała rytm a z jej ust wychodziły głębokie mruknięcia i ciche jęki.

Jęki, które mogły być chyba słyszane na zewnątrz, kto wie… Ale widocznie jej to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzało, że rucha się obcym typem w towarzystwie swoich licealistów.

Ależ suką się okazała ta mężatka pozująca na taką konserwatywną!

Taką suką, że nie wytrzymał. To jak go ujeżdżała było boskie, ale on, doprowadzony do pasji czuł, że nie wytrzymuje. Zrzucił ją z siebie i w ciągu kilku sekund pozycja się zmieniła. Ona przyjęła to bez zastrzeżeń, wiedząc, że tych kilku chwil, które miały nastąpić nie zapomni do końca życia.

Wypięła się na czworakach a ona podniecony, praktycznie od razy wjechał w jej gorącą i mokrą do granic cipkę, aż do samego końca. Tak bardzo, że aż krzyknęła.

- Aj…!


Zabolało. Ale on poczuł z tego tytułu tylko i wyłącznie satysfakcję. Nie zamierzał się litować nad tą piękną gwiazdą polskiego szołbiznesu. Przeciwnie, chwycił ją mocno za biodra i zaczął wbijać w nią w iście ekspresowym tempie.

- Teraz to dopiero ją pierdoli!

Tak, jeśli dało się to określić jednym słowem – pierdolił ją na całego. Szybko, dynamicznie, mocno trzymając za biodra i wbijając się kutasem do samego końca. Pierdolił gwałtownie, nie dając jej szansy na złapanie oddechu. Trzymał się twardo na kolanach, mając przed sobą wypiętą gołą dupę pięknej polskiej gwiazdy. Kto nie chciałby teraz być na jego miejscu? No właśnie…

Pierdolił ją tak, że ona nie umiała już powstrzymać swoich jęków. Jęczała krótko, ale momentami nawet dość głośno przy każdym pchnięciu. A że rżnął ją dynamicznie, były to jakieś dwie minuty niemal bezustannego jęku.

Jęku, teraz już chyba słyszalnego za oknem.

I jęku, który skończył się dopiero w momencie, gdy z jego penisa trysnęła biała lawa zalewająca i tak mokrą cipkę jednej z najpopularniejszych i najpiękniejszych polskich gwiazd.

Padł jak zabity, zmęczony tym morderczym tempem. Padł obok niej, przeżywającej swój piorunujący orgazm, który jej swoim ostrym rżnięciem dał.

- O kurwa – jęknął z wrażenia.

Ona nie mówiła nic, leżąc tak samo wyczerpana jak i on. Wyczerpana i wyruchana do granic. Jak ostatnia dziwka.

No dobrze, nie tak do granic. On miał już w planach ciąg dalszy na ten wieczór. Trzeba było tylko zebrać siły.

Ale o tym napiszę następnym razem”


Ech…

No właśnie, tak to mogło się odbyć. Tak to miało wyglądać i tak chyba wyglądałoby, gdyby nie poszła po rozum do głowy i gdyby nie obudziła się w niej kobieta.

No dobrze… Naczytała się i mimo wszystko zrobiło się jej dość przyjemnie. Ale trzeba było się z tego otrząsnąć i wrócić do pracy. A potem zareagować jakoś na to.

Zareagowała wieczorem, przy pomocy Daniela. Wrzucając na instgram jakieś zwykłe foto i dopisując do tego odpowiedni tekst:

Z jednej strony nie widzę jakiejkolwiek potrzeby tłumaczenia się, ale z drugiej, zanim jakieś obrzydliwe plotki zaczną żyć własnym życiem...

Tak, byłam w Warszawie

Tak, spotkałam się z jednym znajomym

Tak, po krótkim spotkaniu nad Wisłą wróciłam do hotelu.

Tak, wieczór spędziłam w towarzystwie uczennic, przy oglądaniu filmu.

Tak, następnie udałam się do pokoju. Swojego pokoju. I ani w nim, ani później w łóżku nie było nikogo innego poza mną samą.

Ostatnie tak – rozważam podjęcie kroków prawnych przeciwko wszystkim, którzy rozpowszechniają i będą rozpowszechniać bzdurną fantazję jakiegoś niespełnionego pisarza”

To była chyba najbardziej sensowna odpowiedź. Choć w sumie musiała pamiętać o Kubie. On nie musiał trzymać jej strony. No i miał atut w postaci dwóch nagrań a szczególnie tego jednego.

Hm… Motyw tego szantażu był całkiem przyjemny. Mimo wszystko. Chociaż w tym przypadku jednak bardzo niebezpieczny. Gdyby ten film wypłynął, gdyby stało się jasne, że to ona nakręciła go dla niego, nie byłoby ratunku. Na nic zdałoby się to, że naprawdę do niczego nie doszło. Nikt by już w to nie uwierzył.


Wyglądało na to, że gdyby Kubie zachciało się tego szantażu mogłaby stać na przegranej pozycji. Tyle, czy byłby do tego zdolny? Mimo wszystko akurat ktoś taki jak on spokojnie mógł przyjąć dewizę „jak nie jedna, to druga”. I odpuścić sobie dziewczynę, która powiedziała „nie”.

No… Tyle teoria. A praktyka?

Tego co miało wydarzyć się w praktyce nie przewidziała.

Wpis na instagramie chyba zadziałał. Komentarze obserwujących były po jej stronie a wskutek delikatnej groźby niektóre portale chyba powstrzymały się przed rozpowszechnianiem informacji o rzekomej upojnej nocy pięknej polskiej celebrytki z młodym chłopakiem z Warszawy.

Wyglądało na to, że sprawa szybko umarła sprawą naturalną. I Kamila była z tego zadowolona.

Wciąż jednak miała przeczucie, że Kuba tak tego nie zostawi. Nie… Był blisko tego, by przelecieć jedną z najbardziej znanych i atrakcyjnych Polek. Potrafiłby odpuścić? Nie ktoś taki jak on. To nie byłoby w jego stylu. Zwłaszcza, że miał na nią haki.

Nawet biorąc pod uwagę fakt, że taki typ z łatwością mógł się pocieszyć kimkolwiek w tej pieprzonej Warszawie. Kimś równie atrakcyjnym.

No chyba, że za bardzo przesadzała z własną samooceną. Ale… Chyba nie.



10. Propozycja nie do odrzucenia.



Na pewno nie pomyliła się oceniając charakter Kuby. Któryś dzień później siedząc w sekretariacie odebrała telefon.

- Zawiodłaś mnie – usłyszała na początek. - Byłem pewny, że chcesz tego.

- Takie życie – skwitowała krótko.


Nie dodała, że ona w którymś momencie też była pewna, że to się stanie, że da mu dupy. Boże, sama myśl o tym i samo wyrażanie się w ten sposób, podnieciło ją w ciągu sekundy.

Ale nie chciała dać temu wyrazu.

- Dlaczego? – zapytał.

- Wiesz… Może po prostu dostałam to czego chciałam? I może pewne rzeczy uchodzą mi w moim małżeństwie, ale tak naprawdę, jednak faktycznie jestem za bardzo konserwatywna?

Ech… No była, ale jakby przypomnieć sobie jej wyczyny nad morzem…

- I dlatego nagrywasz takie filmiki? I dlatego napalasz się na obcego faceta? - w głosie Kuby brzmiała nieco szydercza nieufność.

- Już mówiłam. Na pewne rzeczy mogę sobie pozwolić. Na inne nie. Rozumiesz co mam na myśli – jej głos brzmiał treściwie i zdecydowanie.

Kuba milczał przez chwilę.

- Skoro tak, to nie nalegam – oświadczył w końcu.

- To się cieszę – odparła zaskoczona.

Zaskoczona, tym, że zrezygnował. Ale także… Rozczarowana? Niby niewiarygodne, ale jednak. Pewnego rodzaju kobieca próżność przywołała to właśnie uczucie. Jak to? Rezygnował z niej? Odpuszczał? To koniec tych emocji? Emocji, trzeba przyznać, momentami kosmicznych.

- Niemniej, chciałbym, żebyś wyrządziła mi pewną przysługę – dodał.

- Jaką przysługę?

- Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła w jednej wycieczce.

- Jakiej wycieczce? - zareagowała zaskoczeniem. - Ale i tak wybacz, nie jestem zainteresowana – dodała od razu.


- Posłuchaj – nalegał. - To jest specjalna wycieczka, na której mi bardzo zależy.

- Nie rozumiem, jaka specjalna…? I dalej nie zmienia to faktu, że nie…

- Posłuchaj – powtórzył, przerywając jej wywód. - Jest taka sprawa, że w przyszłym tygodniu dobijamy targu z pewnymi Japończykami na Teneryfie i coś im obiecałem, więc…

- Zaraz, zaraz – teraz przerwała mu ona. - Co mają mnie obchodzić twoje targi z jakimiś Japończykami i to co im obiecałeś?

- To, że jest to bardzo ważna rzecz dla mnie i mojego pracodawcy. Nie będę ci tłumaczył o co chodzi, o jaki kontrakt, bo się na tym pewnie nie znasz i cię to nie interesuje. Powiem tylko, że w grę wchodzą miliony dolców i ładna prowizja, także dla mnie.

- W dalszym ciągu mówisz o sobie i swoim pracodawcy, nie o mnie – powściągnęła zniecierpliwienie.

- Chodzi o to, że wszystko ma być na tip top, rozumiesz? To ma być spotkanie, na którym z kranów będzie płynął Johny Walker, rozumiesz? Wszystko musi być klasy światowej. Włącznie z dziewczynami.

- Och, dziękuję za ten komplement – zakpiła. - Niestety dużo lepiej czuję się w klasie lokalnej.

- Kamila – jego głos zabrzmiał bardziej zdecydowanie. - Oni są bardzo wymagający no i my też od siebie, więc… Zapewniłem ich, że będą czołowe przedstawicielki polskiego szołbiznesu. Najlepsze, najpiękniejsze, najbardziej znane. Twoje nazwisko też padło.

- No to teraz się z tego tłumacz, że mnie jednak nie będzie – znów zakpiła – Może jakiś pogrzeb mi wymyśl, co?

Poczuła jednak pewien mętlik w głowie. Chyba ją wkręcał, przynajmniej z tym ostatnim wątkiem. Skąd jacyś Japończycy mieliby ją znać? Jej sława chyba aż tak daleko nie dotarła…?


- Kamila, to są starsi ludzie, wymagający i im trzeba mocno zaimponować, bo mamy sporą konkurencję, rozumiesz? Dlatego właśnie szef robi tą imprezę na Teneryfie, na statku, na Atlantyku… Tak, żeby zrobić jak najlepsze wrażenie i zostawić rywali daleko z tyłu.

- I do tego ci znane dziewczyny? A nie wystarczą, że atrakcyjne? Masz takich tysiące w tym kraju.

- Zrozum, to jest specyficzne… Oni coś tam znają, coś tam wiedzą… Zrobiłoby na nich mocne wrażenie, gdyby obsługiwały ich najatrakcyjniejsze i najpopularniejsze Polski. Wiesz, gdyby wystąpiły jako kelnerki topless i ogólnie byłyby przyjazne…

Topless...? Przyjazne...? Zachłysnęła się na moment.

- Przyjazne? - powtórzyła. - Chcesz ze mnie zrobić jakąś prostytutkę, czy co…? Słuchaj…

- Nie, nie o to chodzi – przerwał. - To już byłby ewentualny wybór dziewczyny. Natomiast chodzi o to, by wiesz… Żeby dziewczyny były miłe, towarzyskie, żeby pokazały swoje atuty, tyle. Nic więcej.

Atuty? Hm, zdaje się, że jej biust nie był chyba jakimś atutem. Ochłodziło ją to nieco.

Ochłodziło, bo mimo swych słów, w jej głowie już zarysowała się perspektywa takiej wycieczki. Nie, żeby coś, ale mimo wszystko na swój sposób brzmiało kusząco.

Za dworem zaczynała się już jesień. A tu w perspektywie Teneryfa, statek, ocean, znane towarzystwo… Hm...

- Nie jestem od pokazywania swoich atutów – stwierdziła sucho. - Znajdziesz sobie inne kandydatki.

- Bardzo mi zależy na twojej obecności – jego głos zabrzmiał jakby ostrzej.

- Mi na wielu rzeczach zależy a nie zawsze to mam – palnęła zwyczajową ripostę.

- Co ci nie pasuje? Powiedz szczerze… Ja? Czy coś innego?

- Ogólnie mi się to nie widzi – stwierdziła lakonicznie.


Tak, była jedna rzecz… Niezależnie od tego jaką drogę przeszła w Warszawie jadąc na ruchanie a potem trzeźwiejąc, wiedziała, że ten stan nie musi potrwać długo.

Znała siebie i swój charakter. Potrafił być mocny, ale… W sytuacji, gdy nie miała tak wyraźnego czerwonego światła od Daniela… Co mogło wydarzyć się na statku, gdyby znów spotkała się z Kubą? Czy tym razem umiałaby się powstrzymać przed daniem mu dupy?

Zacisnęła uda, czując, że podbrzusze zaczyna się robić niebezpiecznie miękkie.

Wtedy byli ze sobą krótko, teraz byliby… Nie zdążyła się dowiedzieć jak długo, ale pewnie dobę, może dwie, kto wie.

Kuba miałby wiele czasu by znów zawrócić jej w głowie.

- To nie jest zbyt wiele dla ciebie – przekonywał. - I myślę, że mieści się w tym, co mogłabyś zrobić.

- Uhm… A skąd ty wiesz? - odpowiedziała bez przekonania.

- Nie żartuj… Po tym co zrobiłaś dla mnie? Choćby po tych dwóch filmach?

Milczała przez moment, wiedząc, że argumentacja Kuby jest mocna.

- Mimo to, nie interesuje mnie to wszystko – odpowiedziała w końcu.

- Kamila, przemyśl to dobrze – zaakcentował. - To jest także okazja do wyciągnięcia paru dobrych dolców od tych Japońców. I wcale nie za to, o czym teraz pomyślałaś. Ot, tak po prostu.

- Guzik interesują mnie ich dolce – zareagowała stanowczo.

- A powinny, bo dla nich parę tysiaków to drobne.

- Wolę swoje drobne – skwitowała krótko.

I wiedziała, że ma rację. Nie czuła potrzeby bycia milionerką. Przecież oboje z mężem zarabiali jak dotąd przyzwoicie a jeśli doliczyć do tego środki spływające od jakiegoś czasu z mediów społecznościowych, to wyglądało to naprawdę w porządku.


- Nie odmawiaj Kamila, zrób tą jedną rzecz i dam Ci spokój.

- A jak odmówię, to nie dasz? - zadrwiła lekko, rozbawiona.

Usłyszała chrząknięcie.

- Kamila… Wiesz co było, gdyby ktoś ukradł mój telefon?

- Nie żartuj nawet – natychmiast zareagowała ostrzej. - Jeśli masz z tym problem, to skasuj wszystkie nieodpowiednie rzeczy, rozumiesz?

Dobrze zrozumiała aluzję. Wiedziała do czego nawiązał Kuba.

- Nie żartuję – zapewnił. - I nie skasuję. Są zbyt fajne. Sama o tym wiesz.

- Jeśli są fajne, to ich pilnuj – rzuciła krótko.

- Pilnuję jak oka w głowie, ale sama wiesz… - chrząknął niedwuznacznie.

- Nie baw się ze mną w ten sposób – podsumowała ostro. - Nie dam się zastraszyć.

- Ja nie straszę, ja tylko uprzedzam – tym razem głos Kuby brzmiał bardziej ugodowo.

- Nie możesz mi w końcu dać spokoju? - zapytała zirytowana.

- Mogę i dam – zapewnił solennie. - Zrób tę jedną rzecz i będziemy kwita.

- Kwita? - zadrwiła. - A co takiego ty dla mnie zrobiłeś, że możesz nas, ot tak skwitować?

- Nie czepiaj się… Kamila muszę kończyć. Przemyśl to dobrze? Odezwę się niedługo.

Nawet nie poczekał na jej słowa. Zrozumiała, że rozmowa jest zakończona.

Pozostała z mętlikiem. Z jednej strony, nie chciało się jej jechać a w zasadzie lecieć na jakąś imprezę z dobre chyba dwa tysiące kilometrów od Polski. Nawet tak atrakcyjną. Bo atrakcyjna to ona miała być dla wybranych, niekoniecznie dla niej.


Pieniądze? Nie potrzebowała ich. Miała swoje.

No więc… Było coś, co sprawiało, że poczuła pewną ekscytację?

No było… Klimat, to na pewno. Ona sama, daleko od domu, w towarzystwie obcych osób. Na imprezie zamkniętej, to znaczy bez zbędnych dziennikarzy. To co mogło się tam wydarzyć, pozostałoby tylko w pamięci uczestników i nikogo innego.

Tak więc bawienie się w jakąś głupią kelnerkę topless nie byłoby czymś wybitnie niestosownym, bo…

No jasne, nie byłoby… Paradowanie z odkrytym biustem na oczach iluś facetów? Może kilku, ale pewnie więcej. I do tego inne gwiazdki z Polski. Ile? Trzy dziewczyny? Pięć? Bo chyba nie jakieś całe stado?

Ale nawet gdyby tylko kilka, to byłyby to te najlepsze. O piękniejszych figurach, o pewnie bardziej jędrnych ciałach, poprawionych biustach.

Ta wizja mocno potęgowała jej kompleksy. Robić z siebie elegancką damę mogła tutaj. Tam liczyło się coś innego.

I wiedziała, że obecność młodszych, pięknych dziewczyn wprawiłaby ją w kompleksy.

Hm, trzeba było dowiedzieć się konkretniej, kto, co i jak…



11. Dobra, cycki mogę pokazać.



- I co? Mówiłem, że nie będziesz żałować – oparty o reling Kuba zmierzył Kamilę pewnym siebie wzrokiem.

No i ten wzrok chyba nie tylko wyrażał pewność siebie. Może też nie pożądanie, ale… Akceptację? Coś w tym stylu.

Nic dziwnego, bo skoro miała znaleźć się w takim miejscu, to i odstawiła się godnie. Odpowiednia sukienka i mocno odsłonięte nogi.


Wciąż myślała o tym ewentualnym topless. Jeśli na tym polu miała przegrać z innymi dziewczynami, to musiała wygrać na innym. Choćby w pojedynku na klasę, wdzięk i inne części ciała.

- Skąd wiesz, że nie żałuję? - przystanęła spoglądając w bezkres Atlantyku.

- Widzę po tobie, że nie – skwitował krótko.

On sam też się odstawił. W spodnie od garnituru i koszulę. Nic dziwnego, w końcu był tu oficjalnie.

I Kamila musiała przyznać, że prezentował się w tym naprawdę nieźle. Zawsze miała słabość do tego typu imidżu. Konkretnie do facetów, którzy w garniturze czuli się tak, jakby chodzili w nim od urodzenia.

Zostawiła go ruszając wzdłuż barierki. Jacht był duży i całe szczęście. Na tak dużym jachcie ludzie bardziej się rozpływali. To znaczy, nie było takiego tłoku.

A przecież znajdowało się tu sporo osób. Załoga jachtu. Pracownicy korporacji, do której należał Kuba, bo nie tylko on i jego szef znaleźli się na jachcie. Kilku Japończyków. Paru ochroniarzy. No i pięć dziewczyn. Na szczęście tylko pięć. Pięć elitarnych Polek. Wśród nich i ona.

Niektórymi była zdziwiona. Choćby Agnieszką, aktorką w jej wieku, bardzo przecież popularną, bo grała w filmach od piętnastego roku życia. Ale w sumie, jak dobrze pamiętała, ona i tam się rozebrała, więc…

Chociaż ostatnio grała mniej, to jednak dbała o to, by jej nazwisko nie traciło na popularności.

Poza tym jedna piosenkarka i dwie super modelki z instagrama. Klaudia ze sztucznymi cyckami i Patrycja. Tak samo poprawiona.

Pomyślała, że gdyby dziennikarze mieli tu wstęp, to media huczałyby o tym całymi tygodniami. Ba, ta impreza na zawsze zapadłaby w pamięci Polaków.


Agnieszka, super aktorka w roli dziewczyny do towarzystwa? Tak samo Ola, ta piosenkarka, nie ustępująca jej za bardzo popularnością? I te dwie instagramerki, popularne bardziej wśród młodszej części społeczeństwa?

No i ona sama, znana raczej z zupełnie odmiennego stylu życia, z odmiennych wartości… Media miałyby używanie a ona sama stałaby się obiektem kpin i szyderstw.

Szła w kierunku dzioba. Trochę pożałowała, że zostawiła Kubę za sobą. Będąc samotnie mogła stać się obiektem jakiejś niechcianej adoracji. Ale Japończyków nigdzie nie widziała a Polacy… Może mieli jakiś zakaz, może zdawali sobie sprawę, że za wysokie progi…

Ale mogła też napatoczyć się na jakiegoś ochroniarza a niektórzy nie wyglądali zbyt przyjaźnie.

Nie no, chyba przesadzała…

Może to głupie, ale szła i napawała się swą kobiecością, swym wdziękiem. Oczywiście tak, by nie dać po sobie tego poznać na zewnątrz. No ale… Była trochę próżna jak każda kobieta. Dom był domem. Daniel, którego znała od siedemnastu lat, dwójka dzieci… Tam była matką i żoną. W szkole była w pracy. A tutaj…

Nie wiedziała, czy jest to prawdą, ale wmawiała sobie, że te pozostałe dziewczyny są jednak w jej cieniu.

W takim nastroju znalazła się w pobliżu basenu, gdzie przebywała pewna część wycieczkowiczów. Było to mieszane towarzystwo polsko - japońskie.

Były także dziewczyny. Wszystkie cztery. I Kuba, który widocznie, po tym jak go zostawiła, udał się na znajdujący się na wielkim jachcie basen, tyle, że krótszą drogą.


Z jednej strony jakoś jej tam nie ciągnęło, z drugiej… Popełniła pewne zobowiązania i czuła, że powinna ich przestrzegać. Tak nakazywała jej wrodzona uczciwość, choć na tym jachcie ta cecha była pewnie najmniej wartościową.

- Dobrze, że pani jest – powitał ją wysoki mężczyzna z wąsem, trochę po czterdziestce.

Nie znała dokładnie jego funkcji. Wystarczyło by Kuba przedstawił go jako Marka Szewczyka i określił go mianem „głównodowodzącego” całej imprezy.

Nie odpowiedziała, kiwając tylko głową, jakby przyjmowała te słowa do wiadomości.

- Dziewczyny bawią się w najlepsze a pani nie? - nie ustępował Szewczyk.

Tylko uśmiechnęła się lekko, skrywając odruch pewnego obrzydzenia. Dziewczyny faktycznie bawiły się w bardzo skąpych strojach kąpielowych, sprawiając radość tak Japończykom, jak i przedstawicielom polskiej korporacji. Doskonale rozumiała, że szef chętnie pooglądałby ją w takim samym wydaniu i nie miał oporów by wyrazić swe pragnienia w mało zaowalowany sposób.

- Nasze rozmowy przebiegły dużo szybciej, niż się tego spodziewaliśmy – kontynuował szef, nie spuszczając wzroku z pięknej brunetki. - W zasadzie pozostały do dogrania tylko pewne szczegóły, tym samym wszyscy mamy ochotę na fajną imprezę.

- Nawet nasi Japończycy się rozochocili – dorzucił ktoś z towarzyszących szefowi.

Nie kłamał. Trójka najważniejszych Japończyków również mocno rozebrana, bawiła się świetnie w towarzystwie polskich dziewczyn. Z miejsca gdzie przebywali co chwilę dochodziły wybuchy śmiechu. Zauważyła, że wszyscy tam, coś popijają. Z pewnością nie była to woda mineralna.

Zauważyła też, że jeden z nich rzucił coś głośniej w ich kierunku.


- Pan Ayumu wczoraj nie wyglądał na takiego - skwitował milczący dotąd Kuba.

Tak, bo była tu od wczoraj. Od wczorajszego wieczora. Trafiła na gustowny bankiet, który przebiegł bez jakichś niepoważnych ekscesów.

Poznała też przy okazji trzech Japończyków. Około sześćdziesięcioletni Ayumu Harada był chyba tym najważniejszym. Wyglądał jak typowy Japończyk w tym wieku. Niski, łysawy, z nadwagą. Zdążyła jeszcze zapamiętać imiona dwóch innych biznesmenów – Takashi i Daisuke, ale teraz nie była nawet do końca pewna, który był którym.

W każdym razie byli trochę młodsi i jeden z nich – chyba ten Takashi – nawet wyglądał trochę lepiej. Miał bardziej kwadratową twarz i momentami przywodził na myśl jakiegoś bossa z Yakuzy.

- Pan Ayumu wyraźnie się rozkręcił – zgodził się Szewczyk. - Dobry znak przedostatnią turą.

Kamila przysłuchiwała się w milczeniu. Tak Polakom, jak i Japończykom, którzy po chwili zbliżyli się. Konkretnie rzeczony Ayamu, wyraźnie wciąż w dobrym humorze. Przysłuchiwała się luźnemu dialogowi. Było to o tyle łatwe, że obie strony posługiwały się językiem angielskim. Gorzej, że nie interesowały jej do końca te wywody. Może dlatego poczuła pewne zaskoczenie jak i niepokój, gdy dotarły do niej polskie słowa.

- Pan Ayumu ma ochotę na wyprawę motorówką w pani towarzystwie – usłyszała z ust jednego z rodaków.

- I ma olbrzymią nadzieję, że mu pani nie odmówi – dorzucił niedwuznacznie szef. - My zresztą też.

Nie mogła odmówić. Zobowiązała się do czegoś i teraz musiała robić dobrą minę do złej gry. Choć czy na pewno złej? Co było nie tak w wycieczce motorówką ze starszym Japończykiem?

Może to, że trochę wypił,ale z pewnością nie tyle,by sprawiał wrażenie pijanego.


I tak oto, piętnaście minut później pędziła dużą motorówką, dotrzymując towarzystwa staremu Japończykowi. Za sterem siedział jeden z ochroniarzy.

Towarzystwa dotrzymywała, już nie jako dama w eleganckiej sukni, tylko atrakcyjna dziewczyna w bikini. Uległa dość natarczywym prośbom Azjaty.

Japończyk trochę ją drażnił. Mówił non stop, nawet nie oczekując odpowiedzi z jej strony. To akurat dobrze, bo nie musiała się wysilać z przekładaniem swych myśli na angielski. Którego zresztą nie znała perfekcyjnie, bardziej ot tak, by dogadać się bez większych problemów.

Może dlatego z ulgą przyjęła, gdy dopłynęli do jednej z wysp. Mogła wyjść z motorówki i nieco uciec od towarzysza, zanurzając w wodach Atlantyku.

I zaśmiała się, słuchając natarczywych zawołań Japończyka. Zaśmiała, bo… Choć może ją trochę drażnił, ze swą adoracją, to jednak w jakiś sposób schlebiał jej próżności. Przez chwilę przekomarzała się nim a potem, hołdując zasadzie „a czemu by nie…?”, podpłynęła do motorówki i zdjęła stanik.

Tylko przez moment chowała swoje piersi przed wzrokiem obu gości z Azji a potem odsłoniła je bez większych ceregieli.

Miała pilnować się, by jej nastrój nie przekroczył pewnych norm, ale tutaj… Ten stary Japończyk rozbrajał ją. Nie, żeby leciał na nią w sposób jakoś wybitnie chamski, ale odnosiła wrażenie, że jej uroda nakręca go. A jej nagość tym bardziej.

- Czy to prawda, że pan i pana towarzysze sami wybierali sobie dziewczyny na tą wycieczką?- zapytała zaciekawiona, gdy znalazła się na dziobie motorówki.


Nie widziała powodów, by wkładać stanik. Przysiadła prężąc ku słońcu twarz, swe długie nogi i przede wszystkim nagie piersi.

Zauważyła, że częściej zerka na nie ochroniarz, niż sam biznesmen.

- Dziwne, co? - odpowiedział pytaniem a z jego twarzy nie schodził charakterystyczny dla dobrodusznego dziadka uśmiech. - Chce pani znać szczegóły?

- Ciekawi mnie to.

- To stanowiło część próby dla naszych partnerów z Polski. Wysłaliśmy zapytanie o możliwość tego, by towarzyszyły nam znane Polki. W zamian oni przesłali kilka kandydatek. My wybraliśmy pięć. To cała historia – zakończył, patrząc na Kamilę, ciekaw jej reakcji.

Milczała przez moment. To nie do końca pokrywało się z tym co mówił Kuba. Bo z tego co opowiadał, wynikało, że Japończycy sami z siebie zaproponowali ją, jak i inne dziewczyny. A tymczasem wszystko wyglądało nieco inaczej.

W sumie nie była to może jakaś wielka różnica, ale dawała do myślenia. Wynikałoby z tego, że Kuba sam osobiście zaproponował jej osobę, choć przecież mógł wybrać sporo innych i tamte dałyby się namówić z dużo większą łatwością. Wystarczyłoby rzucić kilka słów, takich jak, impreza na Teneryfie, bogaci Japończycy i nie byłoby dłuższej dyskusji.

Tymczasem…

Otrząsnęła się z tych myśli znów przyłapując ochroniarza na tym jak gapi się w jej nagie piersi. Nieznacznie wzruszyła ramionami. A niech patrzy… To nie polski dziennikarz. Nie zrobi zdjęć i nie wyśle na pudelka, czy do Super Expressu.


A te spojrzenia… Mimo wszystko rozgrzewały ją. Nie była przyzwyczajona do paradowania z nagim biustem wśród obcych ludzi. Opalała się topless podczas obu ubiegłorocznych wycieczek nad Bałtyk, ale w obu przypadkach wystawiała ku słońcu nagie plecy, piersi szczelnie zakrywając.

Przypomniała sobie przygodę, gdy została tak przyłapana przez kilku chłopaków, gdy odwróciła się ku nim, niemal w pełni naga, będąc jedynie w majtkach a piersi zakrywając dłońmi. To było tak samo krępujące, jak i podniecające. Taka scena szkolnej pani dyrektor i kilku dojrzewających nastolatków…

Teraz nie chowała się przed oboma Japończykami. Popatrzą a potem wrócą do Japonii i tyle. Może nawet zapomną o tym fakcie. Może co chwilę dobijają jakieś interesy, albo zwyczajnie mają tyle pieniędzy, że przeżywają dużo intensywniejsze przygody, niż tylko jedna, choćby Bóg wie jak atrakcyjna, laska eksponująca swe nagie piersi.

Z drugiej strony czuła jednak lekki niepokój. Byli na odludziu. Proporcje też nie były korzystne, one jedna i dwóch obcych facetów. Owszem, jeden z nich był uznanym biznesmenem, ale… Nie zdarzało się czasem tak, że w sytuacjach gdy w grę wchodziły wielkie kontrakty i olbrzymie pieniądze, pewne przykre sprawy starano się zatuszować za wszelką cenę? Choćby właśnie pieniędzmi, które mogły stanowić tylko namiastkę zadośćuczynienia?

Hm… Nie podobno, by mogła się czegoś złego spodziewać. W każdym razie… Ta nutka lekkiego niepokoju też dodawała sporej pikanterii i rozgrzewała ją jeszcze mocniej.

- Nie czas wrócić na jacht? - zapytała, mimo wszystko.

Wrócili, ale po pewnym czasie. Pan Ayumu odczekał jeszcze kawałek czasu starając się zabawić piękną Polkę rozmową. W pewnym momencie nawet chwycił ją za kolano. Nie zareagowała. Nawet wtedy gdy ręka starego Azjaty przesunęła się trochę wyżej. Jego dotyk robił jej dobrze. Przyjęła ten seksistowski flirt z lekkim uśmiechem, ale gdy dłoń Japończyka zaczęła wędrować wyżej, sprzeciwiła się w końcu i strąciła ją z siebie.


Wracali. Japończyk wciąż coś tam gderał a jej myśli pobiegły w zupełnie innym kierunku. Wróciły wspomnienia sprzed roku, gdy nad morzem wcieliła się w rolę super prostytutki dając się przelecieć jednemu z warszawskich biznesmenów, nawet nie tyle za pieniądze, ile za inne korzyści.

Milczała, wspominając jak rozłożyła nogi na stole przed biznesmenem, pozwalając by ten dymał ją jak dziwkę. Którą zresztą w tym momencie jak najbardziej się okazała.

Dziwką… Co pomyślałoby o niej tysiące followersów na youtube, czy instagramie, gdyby się o tym dowiedzieli? Że ich ułożona, konserwatywna, kobieca idolka wystąpiła w pornosie a potem zabawiła się w najzwyklejszą prostytutkę?

Te wspomnienia też wpływały na jej nastrój. Przez moment zastanowiła się co pomyślałby o tym wszystkim Kuba? No i czy on czegoś jednak nie planował?

Było już mocno po południu gdy wrócili na jacht. Kamila postanowiła włożyć na siebie stanik, dopiero gdy do niego dopływali. Było jej nad wyraz dobrze, gdy prezentowała swą nagość dwójce Azjatów.

Zaszyła się w swoim pokoju, bo na pewno nie dało się tego nazwać kajutą. Miała tu do dyspozycji niemal wszystko. Cieszył ją fakt szybkiego przebiegu rozmów kontraktowych. Skoro wszystko poszło tak szybko, to należało oczekiwać, że jutro o tej porze mogłaby być już w domu.



12. Nago przed Kubą.



Główne przyjęcie nie wypadło tak źle jak można byłoby się tego obawiać. Początkowo siłą rzeczy była skrępowana swym strojem i trzymała się mocno na dystans nie pozwalając na zbytnią poufałość, ale z upływem czasu zaakceptowała rzeczywistość.


Na szczęście obyło się bez kelnerowania topless, czym przez telefon straszył Kuba. Tutaj nic takiego nie miało miejsca. Wydawało się, że goście z Japonii wystarczająco usatysfakcjonowani są widokiem kilku polskich gwiazdek w samym bikini.

I w sumie dobrze, bo o ile przygoda topless na łodzi pana Ayumu była, no właśnie, przygodą dla tak naprawdę dwóch osób, to tutaj już nie byłoby tak kolorowo. Dużo więcej ludzi, silna konkurencja kobieca i sporo Polaków. Nie zamierzała paradować z gołymi cyckami przed warszawskimi biznesmenami, czy obsługą jachtu.

A tym bardziej przed Kubą. Wciąż czuła, że toczy się między nimi jakaś gra, jakiś pojedynek. A ona podejmowała tę grę całkiem chętnie. Nie unikała kontaktu wzrokowego. Wręcz w jakiś sposób prowokowała go.

Tym bardziej, że pozwalał jej na to nastrój, gdy z biegiem czasu nieco bardziej się wyluzowała. Nie unikała wymiany spojrzeń, nie spuszczała wzroku, ale też trzymała na dystans. Jakby chciała mu przekazać, że może patrzeć na jej prawie nagie ciało, ale nic więcej. Że może było blisko czegoś więcej, że przyjechała wtedy do Warszawy, ale ostatecznie jednak wygrała ze swoimi żądzami i nie dała mu powodów do triumfu. Tak było wtedy i tak miało być teraz.

Pod koniec imprezy była już w lepszym nastroju. Obyło się bez jakichś głupich i nieprzyzwoitych sytuacji. Owszem, zdarzyły się próby flirtu, jakieś takie rozmówki, ale nie poszło za tym nic, co mogłaby uznać za niewłaściwe.

I gdy cała zabawa dobiegała już końca, tuż obok niej znalazł się pan Szewczyk, który po wstępnej pogawędce o niczym przekazał jej dość zaskakującą informację.

- Pani Kamilo… Pan Ayumu wraz z kolegami chcieliby zaprosić panią do swojego apartamentu – oznajmił.

- Może któraś z koleżanek byłaby bardziej zdecydowana? - odparła nie czując wybitnej ochoty na ciąg dalszy wieczoru w prywatnym apartamencie.


- Pan Ayumu zażyczył sobie konkretnie pani.

- Co to znaczy zażyczył? - zapytała tonem domagającym się natychmiastowego wyjaśnienia.

- Proszę się nie obawiać. To zwykłe zaproszenie. A to jak będzie przebiegać wizyta, to już tylko i wyłącznie pani sprawa. My niczego nie sugerujemy ani nie oczekujemy – wyjaśnił klarownie Szewczyk.

Bardzo klarownie. Musiała uznać, że nie było w tej propozycji nic niestosownego. A gdyby w trakcie wizyty do czegoś takiego doszło, mogłaby odmówić, sprzeciwić się, wyjść…

Wobec tego, czując zobowiązanie wobec mocodawców nie znalazła w sobie wystarczająco odpowiedniego argumentu by odmówić.

Zresztą… Nawet poczuła pewnego rodzaju podekscytowanie. To była bardzo bezpieczna sytuacja. Mogła wcielić się w kogoś w rodzaju damy do towarzystwa i w każdej chwili z tej zabawy zrezygnować.

Impreza dobiegała końca. Kamila wyprostowała się i powoli ruszyła w kierunku wyjścia. Tuż obok znienacka pojawił się Kuba.

- Może będziesz potrzebować jakiegoś ochroniarza? - zapytał jakby zgryźliwie a może i zazdrośnie.

Nie opanowała się i uśmiechnęła szeroko. Odczytała to właśnie jako przejaw pewnej zazdrości i poczuła z tego tytułu sporą satysfakcję.

Dość podekscytowana ruszyła w stronę swego pokoju. Była w dobrym nastroju. Co na to wpłynęło? Pewnie wszystko dookoła. Umizgi Japończyków, pożądliwe spojrzenia tak ich, jak i innych. Czuła się adorowana, doceniana. Tysiące dolarów rzucane na imprezie też robiły swoje. Może i było to płytkie, ale dodawało atmosfery na tym jachcie.


No i osoba Kuby, który szedł z nią. To on był chyba tym, który potęgował jej nastrój. Była pewna, że nie wyleciała mu z głowy i to sprawiało jej tak satysfakcję, jak i perwersyjną przyjemność. Dlatego, gdy wkraczała do pokoju, na jej twarzy gościł delikatny uśmiech.

- Widzę, że nie przeraża cię wizyta u trzech starych japońców – rzucił nieco zgryźliwie.

- A dlaczego powinnam się bać? - zapytała subtelnym tonem, zwracając frontem do Kuby. - Coś z nimi nie tak?

Może i było coś nie tak, ale była pewna, że nie o to chodziło Kubie, który przecież musiał mieć w swoim repertuarze parę nieczystych zagrywek.

Nie odpowiedział, patrząc na nią przez moment. A ona, stojąc na wprost niego w samej bieliźnie odczuwała, że ta perwersyjna przyjemność w niej rośnie.

Rozbierała się już przed nim. I podczas spaceru na korytarzu i potem w trakcie czatu video. Ale to było jednak coś innego, niż to, gdy teraz stała na wprost niego w samej bieliźnie.

Ona, trzy lata przed czterdziestką i on nieco po dwudziestce. Ale to on był tutaj ubrany a ona demonstrowała mu niemal nagie ciało. To była dość uwłaczająca sytuacja. I tym samym w jej umyśle rysowała się coraz bardziej perwersyjnie.

- Z takimi nigdy nic nie wiadomo - rzucił wreszcie.

Skwitowała to tylko lekkim wzruszeniem ramion. Odebrała tą wypowiedź jako przejaw zazdrości. Tak podpowiadała jej logika. Czy słusznie?

Logika to jedno, emocje to drugie. Kuba nie był jej całkiem obojętny, miała tego oczywistą świadomość. I choć momentami mogła żałować, nie nie zrealizowała tej największej perwersji, to jednak czuła, że zrobiła dobrze.


W sumie to, że odmówiła mu, sprawiało jej chyba tyle satysfakcji, co ewentualna erotyczna finalizacja ich znajomości. To też miało swój urok.

Poza tym,to, że mu odmówiła… Nie oznaczało, że wszystko co było, dobiegło końca. Nie… Coś tu można było jeszcze podkręcić.

- Odpowiesz mi na jedno pytanie? - odwróciła się w końcu i skierowała w stronę szafy.

- Jakie?

Otworzyła szafę i czując szybciej krążącą w żyłach krew, sięgnęła rękoma w tył rozpinając stanik.

- Do czego ci był ten wpis na forum?

- A kto ci powiedział, że to ja go popełniłem?

- Przyznałeś się, że to ty jesteś autorem – przypomniała jedną z wcześniejszych rozmów.

- Nigdy tego nie powiedziałem – zaprzeczył.

Faktycznie. Takie słowa z jego ust w zasadzie nie padły. Uświadomiła to sobie rzucając stanik w bok i prezentując się Kubie w samych majtkach. Wciąż stojąc do niego tyłem, ale…

- Co robisz? - usłyszała pytanie.

- A jak myślisz? - odpowiedziała zdawkowo. - Skoro zostałam zaproszona na ekskluzywne przyjęcie, to wypadałoby się odpowiednio ubrać, no nie?

Oczywiście odpowiedź nie zawierała ani grama wyjaśnienia dlaczego rozbierała się w jego obecności.

- W sumie racja – skwitował krótko.


Uśmiechnęła się tak, żeby nie widział. Nie, nie było w tym cienia racji. Jedyna „racja” polegała na tym, że mógł popatrzeć na to jak się rozbiera prawie już do naga. Albo wręcz…

Poczuła jak jej serce zaczyna bić w szalonym tempie. Starając się zachować neutralny wyraz twarzy, chwyciła palcami za majtki i ściągnęła je z siebie bez większych ceregieli.

Oto wreszcie, po iluś tygodniach znajomości, erotycznych gierek, rozbieranek, przymierzania się do rżnięcia, pozwoliła mu się zobaczyć kompletnie nago. Przynajmniej od tyłu.

Wystarczyło by mógł bez przeszkód widzieć jej już nie tylko w pełni nagie plecy i długie nogi. Także a w zasadzie przede wszystkim nagie pośladki.

Nie zasłużył na to w żaden sposób. Ale pozwoliła sobie na to. Czuła niemal taką samą perwersyjną uległość jak wtedy na balkonie, gdy wypinała się nago przed macającym a potem rżnącym ją Oskarem.

I tak jak wtedy, starała się nie dać tego poznać po sobie. Wręcz przeciwnie.

- Może wybierzesz za mnie…?

Wzięła w dłoń majtki i jak gdyby nigdy nic, odwróciła się wreszcie ku chłopakowi frontem prezentując mu swe kompletnie nagie ciało od przodu. Czyli konkretnie rzecz biorąc, po demonstracji nagiego tyłeczka, przyszedł czas na zaprezentowanie piersi, jak i wzgórka łonowego.

I jak zdążyła zauważyć, w te miejsca pobiegł wzrok Kuby, choć starał się jednak nie okazywać jakiegoś monstrualnego podniecenia.

Mimo tego, zauważyła, że jej nagość wytrąciła go z równowagi. I dało jej to kolejną porcję satysfakcji.

- Po co to robisz? - zapytał zdezorientowany, ignorując trzymane w jej dłoniach majtki.


- Bo chcę mieć pewność, że dokonam dobrego wyboru.

- Nie graj ze mną. Lubisz się bawić, tak?

- A pewnie zaraz usłyszę, że nie wyglądam na taką? I że nie pasuje to do mnie?

A gdyby to potwierdził, musiałaby przyznać mu słuszność. Jej postawy wyrażane w postach na instagramie, jak i jej grzeczne lekcje języka polskiego na youtube, nic a nic nie przywodziły na myśl takiego zachowania.

Tyle, że...

- Gdybym znał cię tylko z internetu, pewnie bym to powiedział.

No właśnie, zdążył już ją poznać od tej drugiej strony.

- Wybierzesz? - wolała nie kontynuować tematu.

Wiedziała dobrze, że stojąc kompletnie nago przed w pełni ubranym przystojniakiem, który tak na nią oddziaływał, może skończyć się czymś niewłaściwym. Serce biło jej mocno a w cipce czuła narastającą wilgoć. Coraz mniej pewnie czuła się na nogach.

- Pokażesz więcej?

Zaśmiała się tylko cicho i odwróciła w stronę szafy. Czuła narastające podniecenie i nie zamierzała przedłużać tej sceny. Miała świadomość, że każda upływająca sekunda działa na jej niekorzyść.

Wzięła pierwsze z brzegu majtki i wciągnęła je na siebie, mimo protestu Kuby. Nie zamierzała mu ulegać.

Wystarczyło, by sama poczuła jakby te majtki okazały się za ciasne i same prosiły się o to by je zdjąć. Mimo, że tak naprawdę wcale za ciasne nie były.

- Kiedyś chciałeś mnie zobaczyć w przekurewskiej mini – wygłosiła spokojnie, cytując jego słowa z rozmowy video, gdy przebierała się przed nim. - Może dziś jest ten czas?


Miała taką jedną. Wyciągnęła i chwilę później włożyła na swe praktycznie nagie ciało.

O ile Kuba musiał poczuć pewne rozczarowanie, że jeszcze chwilę wcześniej miał ją przed sobą nagą a teraz już nie, to być może podziałała na niego świadomość, że krótką sukienkę, odsłaniającą jej długie nogi w pełnej krasie, włożyła niemal na gołe ciało. Pod krótką sukienką miała przecież tylko majtki.

- I jak? - zaprezentowała się przed nim z uśmiechem na twarzy.

I po prawdzie, nawet nie czekała na reakcję. Za bardzo wyprowadziła ją z równowagi ta scena. Idealnie wkomponowała się w jej nastrój sprzed chwili i rzecz jasna jeszcze silniej go spotęgowała. Ale nie była już w stanie przebywać z Kubą dłużej sam na sam.

- I tak do nich pójdziesz? - w głosie Kuby usłyszała kpinę.

- A czemu ma ci to przeszkadzać?

Chyba zrozumiała jego postawę. Chyba uświadamiał sobie, że sam już nie skorzysta, więc dał lekki upust swej zazdrości w stosunku do innych.

- Mnie nic. Gorzej z twoimi fanami.

- To się zainteresuj nimi nie mną – spojrzała mu prosto w oczy i skierowała w stronę apartamentu japońskich biznesmenów.

Świadomość tego jak wygląda, jak jest ubrana a dodatkowo stukot szpilek sprawiały jej perwersyjną rozkosz. Znów napawała się sobą, tym kim jest i jak musi oddziaływać na facetów.

Także na Kubę. Tego niewątpliwie napalonego Kubę, którego zostawiła na korytarzu wkraczając do lokum zajmowanego przez bogatych Azjatów. Ot, taka szpilka w stronę tego zadufanego w sobie egoistycznego, zabójczego przystojniaka.



13. Za dziesięć tysięcy dolców tylko w majtkach...?



A w pokoju została przywitana entuzjastycznie, szczególnie przez tego najstarszego i pozornie najśmieszniejszego Ayumu, który natychmiast zaproponował jej miejsce na kanapie i podał szklankę z jakimś ekskluzywnym alkoholem.


Przez jakiś czas toczyli niezobowiązujące rozmówki o Polsce, Japonii i milionie innych rzeczy. Kamila uśmiechała się z wdziękiem, jednak nie tak by wyjść na bezrozumną idiotkę.

Siedziała, więc jej nogi odsłoniły się jeszcze bardziej. Siedziała z reguły zakładając jedną na drugą, bo w innej sytuacji najzwyczajniej w świecie widać byłoby jej majtki. W tej nie do końca komfortowej pozycji odsłaniała swoje uda w pełnej okazałości.

I widziała, że działa to na Japończyków. Zwłaszcza Ayumu nie spuszczał z niej wzroku. Chociaż ten nieco młodszy Daisuke też włączał się do rozmowy. Najmniej uczestniczył w niej ten trzeci, Takashi, mimo że najmłodszy, to zdecydowanie najpoważniejszy. Znów, tak jak wcześniej przywodził jej na myśl jakiegoś bossa Yakuzy.

I tym samym jej odczucia w trakcie tego pobytu bywały dość ambiwalentne. Atencja z jaką traktowali ją panowie Ayumu i Daisuke bawiła ją i sprawiała sporą frajdę. Mimo wszystko. Natomiast ten trzeci wprowadzał klimat mroku i niepokoju. Przynajmniej w jakimś stopniu.

A ona była wciąż podniecona. Bo wciąż była pod wrażeniem całego dnia, który zaczął się od wycieczki topless motorówką a do tego przed chwilą dokonała samowolnego, ale niezwykle dla niej uwłaczającego i tym samym podniecającego striptizu przed Kubą.

Mimo wszystko nie miała w zwyczaju rozbierać się przed obcymi. Rozbierać tak, by demonstrować swoje nagie intymne części ciała. Zrobiła to przed spotkaniem z Kubą w Warszawie w sklepowej przymierzalni i wtedy ją to bardzo podnieciło. Teraz, gdy powtórzyła to dużo bardziej bezpośrednio przed Kubą…

Wciąż była pod wrażeniem tej sytuacji. I to w dużej mierze ona wpływała na jej nastrój i wiele innych rzeczy. Także na to,by podjąć lekki, niewinny flirt ze starszymi biznesmenami.


Działał na nią także klimat tego całego spotkania. Została tutaj zaproszona w nie do końca sprecyzowanym celu. I musiała mieć świadomość, że nie chodzi tylko o zwykłe dotrzymanie towarzystwa. Pić Sake, czy inny alkohol mogli sobie panowie z Azji we własnym towarzystwie. Co im dawała obecność kobiety, choćby super atrakcyjnej? Żeby mogli sobie porozmawiać i z nią? Popatrzeć, poczuć jej zapach i to wszystko?

Nie do końca wydawało się to logiczne, dlatego starała się pilnować i uważać na pewne rzeczy. Głównie takie, by nie przedawkować alkoholu. Z tym nie było problemu. Choć po prawdzie, każda kropla tylko zwiększała przyjemność płynącą z tego co wydarzyło się wcześniej. Głównie w jej pokoju, w obecności Kuby.

Nawet przyszło jej przez myśl, że mogliby okazać się natarczywi i nalegać, by zdjęła coś z siebie. Jak powinna wtedy zareagować? Zobowiązała się do pewnych rzeczy, ale nie do wszystkich. Takie rozbieranie… Było niesprecyzowane. Nie należało do jej obowiązków, szczególnie na takim, mocno nieoficjalnym już spotkaniu.

Tyle, że jej emocje mocno wędrowały w tym kierunku. Rozbieranie się przed Kubą było dużo bardziej podniecające, ale też chyba bardziej niebezpieczne. On za mocno na nią oddziaływał. A tutaj? Tutaj mogłaby to przecież potraktować jako perwersyjną, ale w gruncie rzeczy niewinna zabawę.

No tak, rozbieranie się przed trzema starymi biznesmenami z Japonii jako niewinna zabawa… Gdzie ona w tych swoich perwersjach zaszła?

Ale co by nie mówić, nie pomyliła się. Będąc w takim a nie innym towarzystwie pan Ayumu musiał zacząć sprowadzać rozmowę na podobne tory.

- Strasznie spodobała mi się pani akcja w tej sprawie społecznej – mówił z przejęciem pan Ayumu.

Z przejęciem na tyle autentycznym, że uwierzyła jego słowa.


- Strasznie mi imponuje, gdy piękna kobieta ma coś więcej, niż tylko urodę. Powiem, że gdy się o tym dowiedziałem, zdobyła pani moje serce.

- A kiedy się pan o tym dowiedział? - zapytała.

Bo coś jej nie grało. Najpierw Kuba twierdził, że Japończycy zażądali konkretnych kobiet z Polski, potem w trakcie rozmowy na motorówce, biznesmen przyznał, że odbyło się to trochę inaczej a teraz...Tak jakby wynikało, że znał ją jednak trochę wcześniej.

- A czy to ważne? - machnął ręką, wyraźnie zdradzając już wpływ alkoholu i pozostawiając wątpliwości Kamili nierozwiązane. - W każdym razie imponuje mi pani postawa. Ale powiem pani coś…

- Co takiego? - zainteresowała się bardziej z grzeczności, niż z faktycznej ciekawości.

- W Japonii nie mamy takich pięknych kobiet, ale mamy też bardzo wrażliwe… - zachichotał przy tym krótko. - Wątpię by pani słyszała, więc zdradzę pani… Kilka z nich postanowiło założyć właśnie taką swoją wersję portalu ze zdjęciami. No takiego jak ten instagram… - przerwał, by dopić alkohol z kieliszka.

- Ciężko wytrzymać taką konkurencję – skorzystała z chwili milczenia.

- Ciężko, jeśli nie ma się pomysłu – przyznał. - Ale one miały pomysł. Wie pani jaki?

- No słucham…

- Mianowicie wymyśliły sobie, że będą publikować na nim zdjęcia, no wie pani… Takie jak pani przy tej akcji i takie podobne… Ale cały zysk pójdzie nie dla nich, tylko na cele charytatywne, na pomoc chorym dzieciom, rozumie pani?

Kiwnęła głową. Jednak poczuła zaskoczenie historią, której się nie spodziewała. I nie tylko zaskoczenie.

Drugą bowiem myślą jaka jej przyszła do głowy, była tak, że… Co gdyby coś takiego było w Polsce i wtedy…


- To są właśnie te bardziej znane kobiety, przynajmniej u nas w Japonii. Pieniądze dla siebie zarabiają z innych rzeczy, właśnie na tym instagramie, albo z innych mediów. A tutaj cały zysk trafia… No, filantropki – krótko podsumował swój wywód, mając już pewne trudności w wypowiadaniu dłuższych kwestii.

Uderzył w nią trochę ten pomysł. Nawet nie trochę. Na moment oddaliła się duchem poza ten pokój. Gorączkowo zachłysnęła się tym pomysłem. Czy możliwe byłoby coś takiego w Polsce? Jak zareagowałoby na to społeczeństwo? Czy byłaby to możliwość dla niej na hm… Rozwiązanie pewnych „problemów” z jej ekshibicjonizmem? A gdyby się nie przyjęło? Naraziłaby się na drwiny. A może nie? Na pewno wielu ludziom spodobałoby się coś takiego. Zwłaszcza, gdyby pojawiające się na takim portalu fotki były kuszące, erotyczne, ale ze smakiem. I zwłaszcza,gdyby ten projekt wsparło kilka gwiazd internetu…

- A pani? - jakby nieświadomie wszedł w jej myśli ten drugi z Japończyków, Daisuke. - Wzięłaby pani udział w czymś takim?

- Czy pani empatia jest posunięta tak daleko? - dołączył Ayumu.

- Nie wiem, zaskoczyło mnie to – przyznała szczerze z delikatnym uśmiechem.

- Wiemy dobrze, że wasza służba zdrowia nie należy do funkcjonujących najlepiej – skwitował dość dyplomatycznie Daisuke. - Często pojawiają się przypadki chorych ludzi, małych dzieci a leki bywają koszmarnie drogie.

- Wiem, znam taki przypadek. Jedna z moich koleżanek miała kiedyś takie chore dziecko i leczenie kosztowało bardzo dużo.

- Myślę, że dobrze oceniam panią, że zrobiłaby pani wiele, by pomóc takiemu dziecku…

- Co ma pan konkretnie na myśli? - zapytała, ale wiedziała już w jakim kierunku pomknie odpowiedź.


- Że pewnie wykorzystałaby pani taką okazję, by się poświęcić i uzbierać pieniądze.

Roześmiała się, wiedząc do czego to powoli zmierza.

- Tamta sprawa jest już nieaktualna a dziecko ma się dobrze.

Nie zamierzała ułatwiać im zadania.

- Ale inne maja się źle – nie ustępował Daisuke. - Takim też można pomóc. Nawet tu i teraz.

Szybko przystąpił do rzeczy...

- Co ma pan na myśli? - zapytała, choć było już jasne do czego zmierza.

Przez sekundę panowało milczenie, jakby Japończycy ważyli swe słowa.

- Może pani wystąpić w takim stroju, w jakim wystąpiła pani na tym zdjęciu z tej akcji, w której wzięła pani udział.

Zaśmiała się raz jeszcze. Trochę zniesmaczona, ale to uczucie szybko odeszło w zapomnienie. Wiedziała na co się pisze, przychodząc tu i prowadząc taką rozmowę.

Więc tym uczuciem bardziej dominującym było skrępowanie. Nie zapanowała nad nerwowym drgnięciem i poruszeniem się a także lekkim śmiechem. Nie uszło to uwadze Azjatów i odebrali oni jej zachowanie nakręcając się chyba jeszcze bardziej.

Tak jakby wyczuli, że przejęli inicjatywę i są nie tak daleko do spełnienia fantazji. Tylko czyjej?

- Obawiam się, że… To nie takie proste.

- Czego się pani boi? - Ayumu rozwarł szeroko ręce. - Jest pani tutaj i nikt nie wejdzie.

- Nie tylko o to. Jestem tu sama… - nie dokończyła dyplomatycznie a nie mogła mówić więcej, by nie urazić biznesmenów.

- Co pani mówi… - przekrzywił twarz Ayumu. - Jesteśmy ludźmi kultury. Nie grozi pani nic w naszym towarzystwie.


Uśmiechała się nieznacznie, stojąc w emocjonalnym rozkroku. Z normalnego, ludzkiego punktu widzenia, nie chciała się rozbierać przed trójką obcych, starszych facetów. No ale ten nastrój, w którym była…

Wierciła się trochę a to wiercenie powodowane było nie tylko skrępowaniem. Emocje buzowały w niej od dłuższego czasu. Co najmniej od momentu, w którym pozwoliła się oglądać nago przy Kubie. Ta sytuacja doprowadzała ją do lekkiej gorączki. Gdy przypominała sobie wzrok Kuby na swoim nagim ciele, na tyłku, piersiach, wzgórku… Nie mogła usiedzieć spokojnie.

- Tak jak mówiliśmy, zebrałaby w ten sposób pieniądze, które mogłaby pani wpłacić na leczenie jakiegoś dziecka. Albo po prostu przeznaczyć je zgodnie z pani życzeniem.

Pominęła na razie kwestię pieniędzy. Niezależnie od tego co miało się stać, sama kwota była drugorzędną kwestią. Chociaż w głowie pojawiła się wizja skasowania paru tysięcy dolarów. Nawet jeżeli wzięłoby się pod uwagę to, co mówiła wcześniej Kubie. Że pieniądze nie były aż tak istotne. No to jednak…

- Zawsze może pani to zrobić w bieliźnie – dołączył też wyraźniej ożywiony Daisuke.

- Obawiam się, że mam ją trochę niekompletną – odważyła się wyjawić z rozbrajającym uśmiechem i czując jak nogi jej miękną po tym, gdy zdradziła ten sekret.

- Łooo…! - Azjaci ożywili się jeszcze bardziej. - No to nie powinna pani mieć oporów przed tym – skomentował pobudzony Ayumu.

- A my postaramy się zaproponować trochę więcej – dorzucił Daisuke.

- Ile pani sobie życzy? - wtrącił Ayumu.

- Może pięć, nie… Podwoimy. Dziesięć tysięcy dolarów – zaproponował Daisuke.


Nie była sobą. Przytłoczona trochę argumentami, jak i pozostając w erotycznym nastroju miała problem, by sprostać tej nawałnicy argumentów i szybko wyrzucanych słów.

Czuła jak jej policzki płoną. Wierciła się niecierpliwie i w jakimś szale emocji, postanowiła podjąć decyzję.

- Dziesięć tysięcy – powtórzyła.

- Ma pani nasze słowo – Daisuke nawet wstał i rozpoczął przygotowania do przeprowadzenia finansowych formalności.

- I wszystko pozostanie między nami? - upewniła się, rzucając wiele mówiące spojrzenie w stronę drzwi.

- Nikt tu nie wejdzie – zapewnił Ayumu.

Nikt nie musiał zamykać drzwi na klucz. To nie te czasy. Elektroniczny zamek blokował wejście niepożądanym osobom.

Wstała na drżących nogach, biorąc głęboki wdech. To wszystko nie zapowiadało się tak źle, choć obecność tego Takashiego przysparzała ją o lekki niepokój. Trzeci z Japończyków tylko na początku rzucił kilka zdań, po czym wycofał się koncentrując się na czymś w laptopie. Od co najmniej kilkunastu minut zachowywał się jakby był nieobecny.

Może miał taki styl? Może w ogóle go to nie bawiło? W sumie, to byłaby chyba najlepsza opcja. Tamci dwaj wydawali się raczej normalni.

Nie było na co czekać. Ayumu wykonał zachęcający gest i Kamili nie pozostało nic innego jak tylko z wyrażającym skrępowanie uśmiechem ściągnąć z siebie sukienkę. Była dość obcisła, więc trochę czasu minęło nim pochyliła się i ściągnęła w całości. A potem wyprostowała.

Będąc już tylko w samych majtkach. Nie licząc szpilek.

Powstrzymała się od wyrażania emocji na twarzy. Jedyną był tylko pełen skrępowania uśmiech. Zamiast tego emocjonowali się Japończycy, bijąc brawa i komplementując jej urodę.

I choć było to pozornie płytkie, ich komplementy robiły jej dobrze.


- Cudownie, wspaniale – zachwycał się Ayumu, nie spuszczając wzroku z prawie nagiej Kamili.

Nawet Takashi oderwał oczy od monitora i przewiercił jej ciało swym ostrzejszym wzrokiem.

- Może opijemy to jeszcze – zwrócił się do wszystkich Daisuke.

- Miss Kamila, może pani nam nalać? - ni to zapytał, ni poprosił Ayumu, siadając w głębokim fotelu.

Odczytała, że jest już trochę zmorzony przez alkohol. Ale odczytała tą prośbę jeszcze inaczej.

W ten sposób, Japończycy niby niepozornie zrobili sobie z niej nagą, prywatną kelnerkę. Z niej, kobiety reprezentującej nie tylko konkretne postawy, ale poniekąd także Polskę. Odebrała to trochę jako policzek.

Ale nie oponowała. Posłusznie, niczym właśnie opłacona kelnerka rozlała alkohol z butelki do trzech szklanek i podała kolejno Japończykom, maszerując po pokoju półnago.

I odniosła wrażenie, że właśnie o to chodziło. Że w ten sposób azjatyccy biznesmeni mogli bez przeszkód patrzeć na jej prawie nagie ciało w pełnej krasie. I od tyłu, gdy widzieli jej pośladki zakryte tylko majtkami. I z boku, gdy mieli całą sylwetkę. I od przodu, gdy mogli także napalać się na jej nagie piersi.

To dawało im poczucie władzy. A jeśli nawet nie, to ona tak to odbierała. Tak ją poniekąd nauczył Daniel, do tego przyzwyczaił. I ona teraz widziała się w roli prawie nagiej służebnicy, która miała spełniać życzenia swych panów.

Przysiadła w końcu. To w sumie było gorsze. Poruszając się, zmieniała pozycję, tak, że często nie mieli okazji do gapienia się w jej nagie piersi. Gdy przysiadła, mieli ją na wprost siebie i nie mogła się zasłonić.

Ale z drugiej strony ich wzrok… Rozgrzewał jej emocje, rozgrzewał także jej ciało. Robił jej dobrze.


Wrócili do rozmowy, choć w tych warunkach trudno było poruszyć jakiś neutralny temat. Ayumu opowiadał jakieś historyjki dotyczące wspomnianego przez niego portalu a także inne ciekawostki rodem z japońskiego szołbiznesu. Ona, jak poprzednio raczej tylko przytakiwała, rzadko zabierając głos.

I przede wszystkim zastanawiając się, do czego to wszystko zmierza? Odniosła wrażenie, że gdyby nagle zapragnęła zakończyć imprezę i wrócić do siebie, Azjaci mocno by się temu sprzeciwili. Choć oczywiście nie mogliby jej zatrzymać siłą.

Dlatego siedziała, czując skrępowanie, ale i napawając się także tymi perwersyjnymi emocjami. Z minuty na minutę upewniała się, że Japończycy nie będą chcieli by to wszystko skończyło się tylko zachętami do tego by piękna Polka paradowała przed nimi w samych majtkach.

Tak, zastanawiało ja, jak daleko mogą posunąć się Japończycy, ale równie ważne było jak daleko mogła się posunąć ona? No bo miała świadomość, że nie panuje nad sobą tak jak powinna.

Luźna rozmowa w tych warunkach kręciła się wokół ogólnych spraw damsko-męskich i w końcu Kamila wyczuła, że zaczynała przybierać poważniejsze formy.

- Czy w Polsce robicie jakieś gry erotyczne? - dość bezpośrednio zapytał Ayumu.

- Zależy co ma pan na myśli – odpowiedziała zdawkowo. - Ale jakoś wybitnie nie są mi znane.

- Naprawdę? Żadne?

- Istniało coś takiego jak „Słoneczko”, albo „Kamienna twarz”, ale to raczej miejskie legendy.

- Co to za gry? - zaciekawił się.


Wzięła oddech, uznając, że lepiej będzie jak przedstawi tą drugą.

- To wygląda tak, że siedzi kilku panów wokół stołu a pod nim jest jedna dziewczyna. I ona… Wybranemu panu robi dobrze, zaś jego zadaniem jest zachować kamienną twarz, by nie dać po sobie tego poznać – wyjaśniła lekko skrępowana.

Zaśmiali się.

- Ciekawe – podsumował Daisuke. - Ale my w Japonii mamy nawet podobną.

- Jaką? -zapytała bardziej grzecznościowo, niż z ciekawości.

- Nie ma nazwy, ale mogę opowiedzieć…

- Tutaj jest podobnie, ale i odwrotnie – uprzedził kolegę Ayumu. - Też jest kilku mężczyzn i jedna dziewczyna. Ale zasady są nieco inne. Dziewczyna leży rozebrana na łóżku, ręce ma związane a na oczach z opaskę. Nie widzi więc niczego, tymczasem mężczyźni grają w grę, albo losują, kto wejdzie na łóżko… W ten sposób dziewczyna nie ma pojęcia z kim jest a jej zadaniem jest na koniec po wszystkim, z którym mężczyzną miała stosunek.

Podsumował to krótkim śmiechem, uważnie wypatrując reakcji Kamili.

I ona uśmiechała się delikatnie. Pomysł nawet fajny, dla kogoś kto lubi takie rzeczy. Hm, gdyby Daniel trujący jej dupę swoimi fantazjami o tym jak kilku uczniów ma ochotę na swoją nauczycielkę, wpadł kiedyś na taki pomysł…

Na chwilę zamyśliła się… Przecież jakby nie patrzeć, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy dała się przelecieć dwóm uczniom ze swojej szkoły. Najpierw Christerowi, potem Oskarowi. To już za nią… Gdyby tak Daniel wpadł na taki pomysł i zaprosił kiedyś do domu tą dwójkę, plus może jeszcze kogoś…

No… Byłoby go na to stać. A jej własne upokorzenie w tej sytuacji sięgnęłoby zenitu. Pomyślawszy o tym nerwowo zacisnęła uda.


- Byłaby pani tym zainteresowana? - znienacka zapytał Ayumu.

- Nie sądzę – odparła zaśmiewając się krótko.

Ale ten śmiech wyrażał raczej skrępowanie, niż odrzucenie. Poza tym nie widziała powodu, dla którego miałaby zdradzać trzem Azjatom swoje fantazje. Swoje a przede wszystkim Daniela.

- Nie podobają się pani takie gry?

- Nie za bardzo.

- Rozumiem… A gdyby pani coś z tego miała? Coś więcej? - indagował.

- Nie rozumiem. Co mogłabym mieć?

- Pieniądze. Dużo pieniędzy.

- Nie ma takich pieniędzy – znów zaśmiała się krótko.

- Naprawdę? - Ayumu wstał. Był niższy od niej o dobre pół głowy, jeśli nie więcej. - A gdyby to były naprawdę konkretne pieniądze?

- Na przykład sto tysięcy dolarów – dorzucił Daisuke.

Uśmiech na twarzy Kamili zgasł. Dotarło do niej, że ma się dać przelecieć jednemu z Azjatów za sto tysięcy dolców.

- Nie wydaje mi się – rzuciła jeszcze.

Ale przed jej oczami stanęła wizja jej samej dającej się grzmocić… No właśnie, nie wiadomo komu. Może temu staremu, łysawemu Japończykowi. Może temu drugiemu, nieco tylko młodszemu. A może temu trzeciemu o wyglądzie bossa Yakuzy.

No o ile, dwa pierwsze przypadki mogłaby potraktować jak to co zrobiła rok temu nad morzem z tym warszawskim biznesmenem, tak ten trzeci mógłby zrobić z jej cipki jesień średniowiecza…


- Niech się pani zastanowi – rzucił Daisuke. - To jest nasza gra, którą bardzo lubimy i niezależnie od tego co się stanie, nikt nie wyjdzie stratny. My się założymy… Raz wygra jeden, raz drugi… A pani zarobi całe sto tysięcy dolarów. Za piętnaście minut przyjemności.

Wzięła głęboki oddech. Gdyby dostała taką propozycję dwadzieścia cztery godziny wcześniej, odrzuciłaby ją z miejsca, zniesmaczona, zbulwersowana. Ale teraz klimat był inny.

Z miejsca przed jej oczami stanął wizerunek dziwki. Tej samej dziwki, którą był już raz. Nie, nawet dwa! To nie tylko wtedy, gdy leżąc na stole pozwoliła się wyruchać warszawskiemu biznesmenowi, ale także wcześniej, gdy obciągnęła kutasa Markowi, za to droższe wino, czy coś.

Już to zrobiła… I o ile w historii z Markiem sama dążyła do tej sytuacji, to w drugim przypadku było inaczej. Została po prostu prostytutką na te kilka chwil.

- Nie pozwoliłabym się związać – odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem, który wrócił na jej twarz.

- Oj tam – machnął ręką wyraźnie podekscytowany Ayumu. - Możemy opuścić ten punkt programu i po prostu przyjąć, że zdejmuje pani opaskę na nasze wyraźne polecenie, kiedy ta osoba doprowadzi się do porządku.

Czuła silny rumieniec na twarzy i rozdygotane nogi. Boże, co za historia… W jej umyśle emocje tłukły się z rozumem.

Wygrywał rozum, gdy uświadamiała sobie, że spełnianie każdej fantazji na zawołanie, szczególnie takiej, w której daje się dymać jakiemuś staremu Japończykowi nie jest, delikatnie rzecz biorąc najlepszą opcją.


Wygrywały emocje, gdy sugerowały, że fantazje są od tego by je spełniać. I gdy w grę wchodzi sto tysięcy dolarów. Szczególnie za relatywnie bardzo krótki okres czasu. I nawet wtedy, gdy pieniądze nie stanowiły większego znaczenia. Pieniądze nie, ale sto tysięcy dolarów?

Wygrywał rozum, gdy podpowiadał, że jeśli zachciało się jej ruchać, to może opuścić Azjatów, pójść do pokoju Kuby i tam zrobić z siebie dziwkę dającą mu dupy.

I wygrywały emocje, gdy wbijały jej do głowy, że po co ma dawać dupy jakiemuś cwaniaczkowi z Warszawy, skoro może to zrobić w jeszcze bardziej perwersyjny sposób? I w ten sposób dodatkowo wygrać z Kubą. Na zasadzie...”Widzisz? Nie dość, że ty mnie nie przeleciałeś, to jeszcze przeleciał ktoś inny!”

Boże, co to za argumenty…

- Miss Kamila… Nie ma się czego obawiać. To jest gra i taką pozostanie. Piętnaście minut i po wszystkim. A wszyscy będą zadowoleni. My, bo dostaliśmy dawkę adrenaliny, której potrzebujemy… I pani, która wyjdzie stąd bogatsza o sto tysięcy dolarów.

- W sumie o sto dziesięć tysięcy – poprawił drobiazgowy Daisuke.

- Nie znam panów, nie sądzę, by… - wzięła kolejny głęboki oddech.

- Jesteśmy biznesmenami – przerwał jej Ayumu. - Nie robimy rzeczy, które mogłyby nadszarpnąć naszą reputacją. To takjak w tej grze, o której pani opowiedziała. Wygrywa jeden, ale reszta nie płacze. Tu jest tak samo.

- Robimy to czasem – włączył się Daisuke. - Ta gra to część naszego rytuału.

- Nasze rytuały to świętość – odezwał się wreszcie po bardzo długiej przerwie Takashi.


Jego głos brzmiał dość twardo, ale na pewno nie jakoś nieprzyjemnie. Może źle go oceniała? W końcu wygląd, to wygląd, nie zawsze ma się na niego wpływ.

I w sumie patrzyła na niego teraz trochę inaczej. Nie musiał być niebezpieczny. Może trochę szorstki, może męski w takim bardziej tradycyjnym wydaniu, ale dlaczego od razu jakiś zły?

- Sto tysięcy dolarów – powtórzyła machinalnie.

- Sto tysięcy za udział w grze. Zasady już pani zna i obiecuję, że nie zwiążemy pani. Na tyle sobie zaufamy – obiecał Ayumu.

- I nikt by się nie dowiedział? - upewniała się.

- Drzwi są zamknięte a my… Jesteśmy biznesmenami i nie chcielibyśmy by nasza reputacja na tym ucierpiała. Zależy nam na tym tak samo jak pani – dobitnie wyjaśnił Daisuke.



14. A za sto tysięcy...



Milczała a Ayumu wstał z miejsca i jakby alkohol z niego wyparował, podszedł do sprzętu muzycznego zmieniając klimat. Na szczęście nie na jakiś łzawo romantyczny, tylko taki… no bardziej nastrojowy, ale też nakręcający.

No i podgłośnił nieco.

- Po to by pani nie domyśliła się po odgłosach – wyjaśnił.

By pani”… To brzmiało jakby już wszystko zostało postanowione. A ona ma tylko podporządkować się decyzjom.

- I może pani ściągnąć od razu majtki, ale jeśli nie… - nie dokończył Daisuke.


- I nie może pani, nie tylko patrzeć, ale i nie dotykać mężczyzny. Nie może pani robić nic, co by mogło pani pomóc w rozpoznaniu – dorzucił po raz drugi od dłuższego czasu Takashi.

Wyprostowała się z nerwów, ale odniosła wrażenie jakby wyszła z siebie i tak naprawdę stała gdzieś obok. Jeśli miała zrezygnować i stąd wyjść, to było to ostatnie sekundy, w których miała podjąć taką decyzję.

Tymczasem stała nieruchomo, jak tyczka, pozwalając by decydowano za nią. Stała w samych majtkach eksponując swój nagi biust. Jakby sama chciała krzyknąć „hej, patrzcie, macie tu moje nagie cycki, nie widzicie?!”

Pozwalała, by decydowano za nią, więc zdecydowano. Ayumu mówił do niej i sugestywnie, nie dotykając nawet, sprawił, że przesunęła się w stronę łóżka. Sama nie wiedziała, kiedy usiadła na nim.

Nie reagując na to, gdy Ayumu przewiązał jej oczy opaską.

Siedziała tak przez chwilę, próbując odczuć jakieś bodźce. Nie widziała niczego, więc starała się wsłuchiwać, reagować na dotyk. Ten jeden nastąpił, gdy poczuła dłoń na ramieniu. Dłoń, która wraz ze słowami zasugerowała, by położyła się na łóżku.

Zrobiła to z bijącym sercem. Przez chwilę zaciskała nogi, ale potem rozłączyła je nieco, by nie wyglądało to zbyt śmiesznie. Skoro już znalazła się w takiej sytuacji, skoro już miała zrobić to co…

Starała się zapanować na oddechem, ale miała z tym spory problem. Ze zniecierpliwieniem oczekiwała na cokolwiek. Nawet gdy uświadomiła sobie, że czekana ruchanie. Zmiękły jej nogi. Tak, jakby na moment stały się bezwładne i nie pozwoliły na wstanie z łóżka i wyjście.


- Jeszcze minuta i zaczniemy – usłyszała przy uchu głos Ayumu.

Minuta… Dużo, czy mało? Dużo by przemyśleć kogo wolałaby… Z Ayumu seks byłby chyba najprzyjemniejszy. Stary, łysawy Japończyk, którego twarzy i tak nie widziałaby przecież w ogóle. Pewnie wszedłby, poruchał trochę i skończył…

Z Daisuke? On nie sprawiał wrażenia niebezpiecznego. W sumie to nie wiadomo czego można się było po nim spodziewać. Może wytrwałby dłużej, może zabawiłby się z nią jakoś bardziej wyrafinowanie…

Takashi… Miała przeczucie, że ten zdominowałby ją mocno. Czy tak mocno, by wyrządzić jej jakąś krzywdę? Hm, z tym Japończykiem może różnie być. Kto wie jakie tam oni mają zwyczaje…

Poczuła niepokój. Chyba przesadziła… Choć ten niepokój, to też był element perwersji. Trochę kojarzyło się to jej z gwałtem. Czy to nie bliźniacze odczucie? Różnica taka, że ona się na to zgodziła, ale… ale na dobrą sprawę ten ktoś mógł z nią teraz zrobić wszystko.

Poczuła jak na tą myśl jej ciało znów zamiera. Jak usta się otwierają. I jak cipka wilgotnieje jeszcze bardziej.

A potem drgnęła. Drgnęła wyraźnie,gdy poczuła jak ktoś wchodzi na łóżko, jak rozsuwa jej nogi. Drgnęła a z jej ust wydobył się cichy jęk. Serce zaczęło bić jak szalone.

Drgnęła, gdy poczuła dotyk na swoich stopach. Dotyk, który przesunął się wyżej. Męskie dłonie pieściły jej nogi. Konkretnie stopy, łydki i znów stopy. Tak jakby zwycięzca nie chciał od razu przechodzić do rzeczy, tylko napawał się praktycznie nagim ciałem dorosłej, ale wciąż bardzo atrakcyjnej Polski. Polki, z którą teraz na dobrą sprawę mógł zrobić wszystko.


Próbowała wyłowić jakieś odgłosy, ale nie słyszała nic poza muzyką. Miało to swój urok. Słychać było tylko, trzeba przyznać, dość klimatyczną muzykę, ale nie słyszała niczego innego, poza cichymi ruchami na łóżku. A przecież oprócz ich dwojga, w pokoju przebywały jeszcze dwie inne osoby.

Jego ręce błądziły wyżej, macając jej nogi, jej uda. Miała je rozchylone, więc pieszczoty tyczyły się wewnętrznych stron, miejsc bardzo wrażliwych na dotyk. Kwitowała to nerwowymi ruchami i cichymi westchnieniami.

Sama świadomość, że między szeroko rozłożonymi nogami miała obcego mężczyznę sprawiała, że jej cipka była mokra. Miała jeszcze na sobie majtki, jedyną ochronę przed natarczywym mężczyzną, ale było przecież jasne, że to tylko kwestia czasu.

Natarczywego… Wcale nie był taki. Nie rzucił się na nią jak dzikie zwierze, tylko pieścił, jakby napawał się atrakcyjnym ciałem pięknej Polki. Jego dłonie macały jej uda, ale także brzuch a potem…

Wzdrygnęła się, gdy pochylił się nad nią i pocałował w szyję.

- Ach… - jęknęła cicho.

Nie wiedziała,czy jej się to wydawało, ale po tym jęku do jej uszu dotarły stłumione odgłosy. Tak jakby obserwatorzy sycili się tym, że piękna Polka nie tylko leży na łóżku prawie naga, ale jednak reaguje.

Trochę zawstydziła się nad własną reakcją,ale nie miała już na nią i na kolejne żadnego wpływu. Z kolejnymi sekundami była coraz bardziej zdobywana, coraz bardziej zniewalana. Mężczyzna nad nią zachłannie całował ją w szyję, jeszcze bardziej utrudniając zapanowanie nad urywanym oddechem.


Tym samym jej nogi rozłożone było już dużo szerzej. Czuła napór jego ciała na swoje podbrzusze, ale mężczyzna oczywiście nie ustępował. Całował jej klatkę piersiową, aż wreszcie dotarł do biustu.

- Ach… - z jej ust wyrwał się kolejny jęk, gdy poczuła jak usta mężczyzny zacisnęły się na jednym z jej sutków.

Zacisnęły i ssały go. Tak, teraz już natarczywie. Ssały bez skrępowania, bez ceregieli, znęcając się przyjemnie, jak i mocno krępująco nad leżącą bezwładnie piękną Polką.

Tak, czuła skrępowanie, ale i tę namiastkę fizycznej rozkoszy. Kiedy mężczyzna brał w usta jej sutki musiała czuć rozkosz. Przynajmniej w jakimś stopniu.

Chociaż w tym przypadku, rozkosz fizyczna, nie miała prawa dorównać doznaniom duchowym. Było to dla niej oczywiste. Fakt, że zgodziła się na coś takiego i że w tym uczestniczy był tak perwersyjny, że sama fizyczność została zepchnięta na drugi plan.

Chociaż… Nie widząc przecież, ani na dobrą sprawę nie słysząc, była zdana na dotyk i niespodziewane doznania. Niespodziewane, no bo nie patrząc nie mogła być przygotowana na to co w konkretnej chwili przygotowuje jej kochanek.

I siłą rzeczy ten dotyk potęgował jej doznania znacznie bardziej niż zazwyczaj. Tym bardziej, że mężczyzna zdawał się dbać o jej doznania. Pieścił, tak jak wcześniej jej nogi, uda, piersi, tak teraz brzuch, delikatnie sunąc palcami po jej nagim ciele.

Robiąc jej na tyle dobrze, że nie potrafiła panować nad swym ciałem. I oddając się w ten sposób kochankowi jeszcze bardziej.


Wobec tak nieoczekiwanych i przyjemnych tortur, wszelkie obawy o bezpieczeństwo uciekły w siną dal. I to też nie pozostało bez wpływu na jej doznania.

Nie potrafiła zapanować nad oddechem, nad ruchami swojego ciała, w myślach wręcz oczekując, kiedy nieznany jej Japończyk zerwie z niej majtki. Ale tym razem ten moment przewidziała. Wyczuła, że odsunął się od niej nieco a jego palce chwyciły materiał.

- Ach… - jęknęła po raz kolejny.

Nie mogło być inaczej. Poruszyła się żywiej, jakby w geście protestu, ale poza tym niewiele mogła. Oddychała szybciej, czując jak jej majtki zjeżdżają z jej bioder. Nie, nie za szybko. Tak jakby kochanek znów napawał się czymś. Może tym, że odkrywa ostatnią tajemnicę pięknej Polki. Że już za sekundę ta będzie leżeć pod nim kompletnie naga.

Zsuwał spokojnie, przy okazji podciągając jej długie nogi w górę i przytrzymując je tak przez chwilę. Domyśliła się o co chodziło. W ten sposób zniewalał ją jeszcze bardziej. Miał jej cipkę jak na dłoni. Już nawet nie łono, ile samą cipkę.

A to były jeszcze te ostatnie chwile, w których tylko ona wiedziała jak bardzo mokra jest jej cipka.

Ostatnie… Sekundę później jej nogi znów opadły na łóżko szeroko rozłożone a ona poczuła dotyk dłoni na swym łonie. Drgnęła po raz kolejny. Doznania fizyczne były coraz silniejsze.

A potem drgnęła jeszcze mocniej. Nie mogła już zapanować nad tym, gdy poczuła jak przez środek jej wilgotnej cipki przejeżdża język. A następnie drugi raz i trzeci.

To sprawiło jej pewnego rodzaju dyskomfort, ale nie mogła nic na to poradzić. Byli już coraz bliżej tego wszystkiego. Tajemniczy mężczyzna zdobywał ją krok po kroku. Całe ciało. Całą ją. Nie chodziło mu tylko o to by wydupczyć. Chciał się zabawić na całego. Zasmakować całego jej ciała w każdy możliwy sposób. A może nawet i rozgrzać ją.


Także poprzez lizanie jej cipki. Ot, kolejny motyw, którym została zdobyta.

Nie kontrolowała ruchów swojego ciała, wyginało się ono, gdy język któregoś z Japończyków cierpliwie lizał jej cipkę. Czuła, że traci zmysły. Rzecz jasna, nie tylko poprzez czysto fizyczne doznania, ale poprzez całą tą sytuację.

Ktoś lizał jej cipkę a ona nawet nie wiedziała kto…

Na moment opanował ją żal, że tak perwersyjną przygodę przeżywa z dala od męża. Może gdyby Daniel ją kiedyś tak zaskoczył. Gdyby poznał jakichś trzech małolatów a potem jeden z nich…

Nie, odrzuciła to. To już nie było możliwe. Nie teraz, gdy stała się osobą w Polsce popularną. Gdyby któryś z podekscytowanych nastolatków rozgadał o czymś takim…

I w ogóle odrzuciła tę myśl. Bo język mężczyzny oderwał się od jej cipki i przez chwilę nic się nie działo. A skoro tak, to musiało to oznaczać jedno...

Nie pomyliła się i tym razem. Oto wreszcie poczuła jak jej usta otwierają się jeszcze szerzej. I nie tylko usta. Przede wszystkim jej cipka. Z oczywistych względów.

Otworzyła się pod naporem wjeżdżającego kutasa.

Kutasa, który od razu wbił się niemal w całości, co skwitowała jękiem. W sumie nic dziwnego, bo jej cipka była na tyle mokra, że ułatwiła mu to bez problemu.

Zdziwił ją tylko rozmiar penisa. Niby mówiło się, że Azjaci jakoś nie imponują a tu… No, może nie był chyba jakiś wybitnie imponujący, ale mogła odczuć, że jest chyba ponad przeciętny jak na tamte tereny.

No ale wybryki się zdarzają, zresztą… Co tu zresztą dwyagować o rozmiarach, skoro jaki by on nie był, właśnie zaczął się poruszać w jej cipce.

Doznania stały się nieziemskie… Mogła je skwitować tylko…


- Ach… Ach…

Tak, nieziemskie. Bo owszem, zdarzał się jej seks z przewiązanymi oczami, ale zawsze wiedziała kto jest nad nią. Oczywiście Daniel. Natomiast tutaj… Tutaj wbijał w nią kutasa ktoś kogo nie znała.

Chociaż wbijanie nie było aż tak odpowiednim słowem. Mężczyzna nie położył się na niej, tylko chyba klęczał między jej szeroko rozłożonymi nogami i wsuwał swojego sterczącego kutasa w jej mokrą cipkę. Wsuwał głęboko, ale nie tak pospiesznie.

Znów, tak jakby napawał się tym. Tak jakby nie chciał jej zerżnąć i się spuścić, tylko… No, coś więcej. Bawić się, wykorzystać ten czas w pełni. Czas, w trakcie którego miał pod sobą piękną Polkę, którą mógł bawić się bez przeszkód.

Posuwał wolniej, spokojnie, trzymając za jej uda, przesuwając po nich swe dłonie i wzmagając jej doznania.

A ona, jeśli w tym momencie była w stanie o czymkolwiek myśleć, zastanawiała się, który z Japończyków?

Czy to Ayumu jednak zaskoczył trochę i zamiast zachować się jak stary, napalony dziad, postanowił pobawić się trochę subtelniej ?Czy może jeszcze bardziej zaskoczył Takashi, po którym czegoś takiego by się nie spodziewała?

A skoro miało obyć się bez zaskoczeń, to czy najwięcej nie wskazywało na tego Daisuke?

Próbowała wyłowić jakieś odgłosy, by zidentyfikować sprawcę, ale nie słyszała nic. Muzyka nie była zbyt głośno, ale grała tak, że nie dało się praktycznie niczego usłyszeć.


Nie słyszała żadnych odgłosów na przykład sapania, które mogłoby wskazać na zmęczonego staruszka Ayumu. A ich brak w tych warunkach nie mógł jednoznacznie wskazywać na teoretycznie najbardziej sprawnego z nich Takashiego.

Skończyła rozważania, gdy kutas nieco przyspieszył. To już był ten zwyczajowy rytm. Wchodził w nią szybciej a jej ciało reagowało na to ruchami po łóżku. Jej usta cały czas były rozchylone, ale po pewnym momencie, może przyzwyczaiwszy się do tej niezwykle perwersyjnej sytuacji, przestała jęczeć. Chociaż co jakiś czas, wypuszczała z siebie kolejne westchnienia.

Wyczuła pewne ruchy na łóżku, sugerujące jakby Japończyk chciał zmienić pozycję. Znów poczuła jego oddech na swojej twarzy. Położył się, czuła jego ciało, czuła napór. Ruchał ją klasycznie, jedną dłonią chwycił jej pierś próbując wziąć w usta.

Ale po kilkunastu sekundach mu się to chyba znudziło i zapragnął większych wrażeń. I ona sama to odczuła.

Odsunął się od niej, wracając do poprzedniej pozycji, gdy klęczał przed nią, ale teraz było inaczej. Chwycił mocno jej uda od dołu i uniósł nieco. Wiedziała, że tym samym jej cipka znajdowała się praktycznie na wprost jego kutasa, tak jakby leżała na stole.

I dzięki temu on mógł wchodzić w nią nie dość, że szybko i mocno, to jeszcze na całą długość.

I odczuła to.

- Ach…! - wydostało się z jej ust w reakcji na pierwsze takie pchnięcie.


A kolejne były takie same. Mocne, szybkie i głębokie. Czuła jak jego kutas wręcz demoluje jej cipkę. Jak jest brana, niczym ostatnia dziwka służąca do ruchania.

Czuła jak jej pośladki wiszą nad łóżkiem, jak jego ręce mocno trzymają ją za uda, praktycznie w okolicach bioder. Jak czasem wsuwają się niżej, łapiąc ją za dupę.

Ale przede wszystkim czuła jego dynamicznie i głęboko wbijającego się kutasa, którym rozwierał jej cipkę i docierał w każdy jej kąt. Czuła go każdym nerwem. Czuła go tak, że…

- Ach… Ach…! - jęczała niemal przy każdym pchnięciu.

Ale to, że go czuła, to jedno. Drugim było to, że on w tej pozycji po prostu ją brał. Brał jak swoją własność, nie tylko ruchając ostro i dynamicznie, ale także gapiąc się w jej falujące w rytm pchnięć cycki a swoimi dłońmi, to chwytając ją mocno za jej apetyczne uda, albo wręcz obłapiając jej dupsko.

Dlatego tak bardzo czuła się brana. Oddychała ciężko, jęcząc raz za razem i mimo wszystko będąc pod wpływem nie tyle ostro rżnącego ją kutasa, ile ogólnie faktem, że jest rżnięta w taki sposób.

I – czego mogła się spodziewać – takie rżnięcie nie mogło trwać w nieskończoność. Poczuła jeszcze przyspieszone ostatnie ruchy a potem tylko syk z jego ust i wszystko ustało.

Napór zelżał,jej ciało opadło na łóżko a jego kutas wysunął się z cipki. Sekundę później, po ruchach domyśliła się, że Azjata zszedł z łóżka.

Wyruchał ją, spuścił się, zdobył. To wszystko za cenę stu tysięcy dolarów. Zrobił z niej prostytutkę. A konkretnie ekskluzywną prostytutkę.


Jej ciało wciąż jeszcze było pod wpływem emocji. Nie doznała orgazmu, widocznie nie była na to przygotowana.

Stosując się do zapamiętanych zasad, posłusznie leżała na łóżku, czekając na sygnał ze strony Azjatów. Leżała, mając świadomość, że dla nich ta gra w zasadzie się zakończyła, gdy tymczasem ona leży rozłożona na łóżku, kompletnie naga. Nie tylko z piersiami na wierzchu, ale także z cipką.

- Czy już mogę? - zapytała w końcu po odliczeniu w myślach minuty.

- Jeszcze parę sekund – usłyszała odpowiedź Ayumu, sądząc po głosie.

Wykazała cierpliwość i dostosowała się do oczekiwań. W międzyczasie spróbowała zanalizować, czy nie dzieje się coś niewłaściwego, złego. Tylko w sumie co mogło?

No na przykład to, że pozostała dwójka mogła dojść do wniosku, że im też się coś należy. Mogło też być tak, że ktoś nagrał film z całego wydarzenia. Poczuła spory dyskomfort na myśl o tym. Choć, nawet gdyby, czy mogłoby jej coś grozić? Taki film najpewniej pojechałby do Japonii i byłby w bezpiecznych rękach. Poza tym, przez cały czas miała na sobie opaskę, co utrudniało jej identyfikację.

Tak, w takim przypadku sprawa byłaby dużo lepsza, niż w przypadku filmu nagranego rok wcześniej i leżącego w sejfie jednego z warszawskich biznesmenów.

Na tym zaprzestała rozmyślań, bo poczuła jak opaska zsuwa się z jej oczu. Otworzyła je i zmrużyła. Rozpoznała Ayumu.

- Świetnie się pani spisała.

Nie był taki uchachany jak wcześniej. Sprawiał wrażenie poważniejszego. Może był już zmęczony wypitym alkoholem i marzył tylko o tym, by pójść spać?


Nie zawracała sobie głowy tym. Nie miała także ochoty na dalsze rozmowy i zabawę we wskazywanie tego, kto ją zerżnął. Z jednej strony emocje w niej buzowały, z drugiej, do gry wracało myślenie. Zaczęła czuć coraz większy dyskomfort.

Czując spojrzenia wszystkich trzech mężczyzn na jej w pełni nagim ciele, także na tej części, której wcześniej nie mogli zobaczyć, czyli pośladkach w pełnej ich krasie, nie zadała sobie trudu by włożyć majtki. Od razu naciągnęła na siebie sukienkę, by bieliznę wziąć w dłoń.

Wzięła głęboki oddech.

- To chyba wszystko… Pewnie zobaczymy się jutro…

Tyle zdołała wydusić na pożegnanie a następnie skierowała się do drzwi. Otworzyła i nie odwracając się za siebie, na drżących nogach, ubrana jedynie w mini sukienkę, z majtkami w dłoni przemierzyła kilkadziesiąt metrów korytarza, by w trafić do własnego pokoju.



15. Wciąż nie wiesz, kto cię wyruchał?



- Już wcześniej coś takiego wpadło mi do głowy – przyznał Daniel.

- To czemu nie mówiłeś?

- Bo to poważna sprawa. W sensie, jest z tym trochę zachodu, trzeba zrobić porządny portal a nie jakieś głupie forum. Nie znam się na tym.

Przedstawiła mu pomysł, który podsunęli jej Azjaci. Jego reakcja była dość pozytywna. Miał zresztą także swoje pomysły.

- Zawsze można to zdopingować ludzi nieco inaczej. Na przykład wskazujesz jedną zbiórkę, obiecując, że po jej zakończeniu wrzucisz takie, czy inne foto.


To było naprawdę interesujące. Rozmyślała nad tym bezustannie.

- Tylko do tego trzeba sporej liczby odbiorców. Tak naprawdę musiałabyś się skrzyknąć z innymi takimi jak ty. Z innymi jutjuberami i osobami rozpoznawalnymi w necie. Takimi co mają po sto, dwieście tysięcy subskrybentów. Ale bo więcej. W kilka osób można by rozreklamować taki portal bardzo łatwo. I szybko zapełnić go tysiącami użytkowników.

Racja. Kilka osób i czasami w ciągu miesiąca nowy portal miałby już może ze sto tysięcy użytkowników. A może i więcej.

Wiedziała, że ta sprawa nie da jej spokoju i poruszy ją z kilkoma osobami. No bo w trakcie tego roku, zdążyła poznać trochę takich ludzi. W myślach zaczęła tworzyć ekipę, która mogłaby pójść na coś takiego i zaangażować się w stworzenie takiego portalu.

Bo przecież tak naprawdę chodziło tylko o stworzenie i jakiś patronat, by nagonić użytkowników. Nie było obowiązku wstawiania jakichś roznegliżowanych fotek, czy filmów. Mógł to robić ten kto chciał. I nie chodziło tylko o te najbardziej znane postacie, ale także zwykłe bardziej anonimowe osoby, dziewczyny, kobiety, których najlepsze zdjęcia mogły zdobywać spore zasięgi.

Tak… Zapalała się do tego projektu coraz bardziej.

I nie... Nie musiało to oznaczać, że zacznie publikować Bóg wie jakie fotki w sprinterskim tempie. Nie, po prostu chodziło o stworzenie sobie możliwości do zrobienia czegoś takiego.

A to, co miałaby publikować i zresztą czy w ogóle… To już była inna kwestia. Kwestia nastawienia, odwagi i innych aspektów.


Z takimi myślami zasypiała kolejny dzień po powrocie z Teneryfy. Oczywiście w tych myślach wracała też do jednej z najbardziej perwersyjnych historii jej życia, czyli sytuacji, gdzie dała się przelecieć… No właśnie, komu?

Wyglądało na to, że doszło do sytuacji, w której ona, matka i żona uważająca się za kobiecą konserwatywną osobę, do końca życia miała nie wiedzieć, z kim się ruchała.

Tam myśl była tak uwłaczająca i krępująca, jak i podniecająca. Gdzieś tam po świecie chodził człowiek, który mógł się chwalić, że wyruchał jedną z najatrakcyjniejszych Polek.

A ona nie miał zielonego pojęcia kto to taki.



Rozmyślała o tym wszystkim także i szóstego dnia po imprezie na jachcie. Mimo tego, że siedziała w swoim gabinecie dyrektorki i raczej powinna była się skupić na pracy. No, ale nie było w tym chyba niczego dziwnego, że wciąż pozostawała pod wrażeniem tego, czego się dopuściła.

Był piątek i powoli myślała nad weekendem. Także dlatego, że w sobotę czekała ją podróż do Warszawy. Był to zjazd różnych osób znanych z social media, czyli z Youtube, Instagrama, czy Facebooka. Normalnie, nie chciałoby się jej tam pchać, bo po co? Ale zdążyła już zamienić kilka słów z paroma osobami, które mógłby zainteresować nowy portal internetowy, mogący nawet stać się pewną konkurencją dla potentatów.

W jej myślach pojawiał się także Kuba. Trochę dziwiło ją, że nie odzywał się od tamtego weekendu. Po tym gdy zrobiła przed nim samowolny striptiz, widzieli się jeszcze parę razy, ale był to tylko wzrokowy kontakt. On zostawał jeszcze na jachcie, ona wracała do kraju. Nie zamienili ze sobą ani słowa.

Czyżby faktycznie odpuścił? Trochę dziwne. Ten striptiz mógł przecież coś znaczyć, mógł stanowić dla niego jeszcze jakiś bodziec do działania.

No chyba, że odczytał to właśnie tak, jak chciała. Że domyślił się, iż mógł popatrzeć, ale skorzystać – nigdy. I może górę wzięła męska duma.


No cóż… Czy była z tego powodu zawiedziona? Hm…

Nie zdążyła tego ustalić, bo usłyszała dźwięk sms w telefonie.

Nadawca trochę ją zaskoczył. Christer. Co u niego? Otworzyła.

Dzień dobry, chciałem tylko przekazać, że przyleciałem do Polski i jestem od wczoraj w mieście. Do niedzieli. Chętnie spotkałbym się na jakiejś kawie.”

Ożywiła się nieco. Christer, jeden z jej ulubionych uczniów. Tak bardzo ulubionych, że dała mu się przelecieć… Ile? W sumie chyba siedem razy.

Kiedy po wakacjach usłyszała, że razem z rodziną przeprowadza się do Szwecji, poczuła tak samo żal, jak i ulgę. Żal, bo lubiła go, z całą pewnością.

Ulgę, bo miał on jeszcze przed sobą dwa lata nauki w liceum. Świadomość, że przez dwa lata mijałaby na szkolnym korytarzu ucznia, który w ciągu czterdziestu ośmiu godzin uczynił sobie z niej autentyczną niewolnicę, którą rżnął kiedy tylko mu się zachciało, w każdej możliwej pozycji, jaka mu się zamarzyła, nie była zbyt komfortowa.

Na pewno musiałaby się liczyć z tym, że chciałby jakiejś powtórki. Może nie raz i nie dwa. Może wręcz regularnego pieprzenia. A gdyby odmówiła, bo raczej tak musiałaby się zachować, mogłoby się zrobić nieprzyjemnie. I choć Christer był rozumnym chłopakiem, to kto wie czym mogłoby się skończyć takie odrzucenie.

No a taka propozycja spotkania… Tylko kiedy? Był piątek, sobota odpadała. Chętnie spotkałaby się z nim, ale…

Nie zdążyła dokończyć myśli, bo telefon znów wydał dźwięk. Tym razem rozmowa. Zerknęła na ekran i zebrała się w sobie. O wilku mowa...

- Słucham – przywitała się zwięźle.

- Cześć. Przyjeżdżasz jutro? - usłyszała głos Kuby.

- Jeszcze się zastanawiam – odpowiedziała ostrożnie,nie chcąc ujawniać planów. - A dlaczego cię to interesuje?


- Bo jak skończyłaby się ta wasza impreza, to mogłabyś podjechać do innego lokalu, gdzie opijamy kontrakt z Japończykami. W doborowym towarzystwie.

- Ja te kontakty już zakończyłam, wasz sukces to już nie moja sprawa.

- Zdaje się, że te kontakty były chyba bardzo ogniste – w głosie Kuby wyczuła lekką drwinę.

I nie spodobało się to jej. A poza tym… Skąd on mógł wiedzieć, co się działo w pokoju Japończyków? Hm, raczej nie mógł. Po prostu był złośliwy.

- Zazdrościsz tych kontaktów? - zamiast zareagować ostrzej, postanowiła odpowiedzieć spokojniej.

- No oczywiście, któż by nie zazdrościł tego ci się stało?

Poczuła rozdrażnienie. Czyli chyba jednak się dowiedział. Hm… Chyba nie tak miało być.

- Posłuchaj. Nie wiem co sugerujesz, ale…

- Kamila, daj spokój – przerwał jej dość stanowczym głosem. - Może zamiast nauczycielskiego wykładu odpowiesz mi na jedno pytanie…?

- Jakie?

- A takie… Wciąż jeszcze nie wiesz z kim konkretnie się pieprzyłaś?

Jego głos zmroził jej krew w żyłach i od razu nasunął oczywistą sugestię. Sugestię, którą z równie oczywistych powodów natychmiast odrzuciła.

- Słuchaj… Nie wiem co ty sugerujesz, ale baw się w to sam. Tak jak z tym fejkowym wpisem na forum.

Zamiast odpowiedzi usłyszała krótki, cichy śmiech.

- Uwielbiam kiedy ludzie zaprzeczają oczywistym faktom – rzucił z nutą złośliwości. - Czyli twierdzisz, że twoja wizyta przebiegła grzecznie i piękna jutjuberka nie uległa żadnym japońskim zboczeńcom?


- Nudzisz mnie – odpowiedziała, chociaż tok rozmowy wskazywał, że on musiał jednak wiedzieć. - Jeśli masz pieprzyć od rzeczy, to lepiej się rozłącz i daj mi popracować.

Z satysfakcją użyła słowa „pieprzyć”. Nie przypomniała sobie, kiedy szanowna pani dyrektor ostatni raz użyła takiego słowa w zwykłej rozmowie. I czy w ogóle kiedykolwiek.

- W porządku – usłyszała. - pozwól zatem, że opowiem ci krótką historię, dobrze?

- Nie mam ochoty słuchać żadnych twoich historyjek – rzuciła.

- Tą jedną wysłuchaj. Tak będzie lepiej. I jak powiedziałem, jest krótka.

- Co to za historia? – rzuciła niechętnie.

- Otóż… Zaczyna się ona niecały rok temu. Do Warszawy przyjechał wtedy znany ci pan o imieniu Daisuke. Jeden z tych japońców. Trochę, żeby się z nami spotkać, ale tak nieoficjalnie. I był tu też wakacyjnie.

- Mógł znaleźć kilka lepszych miast – zareagowała dość złośliwie.

- Może i masz rację, bo nie był to najlepszy okres dla naszego przyjaciela. Na skutek nieuwagi zgubił wszystkie karty kredytowe, które miał. Zgubił, bądź mu je skradziono. Został z paroma tysiącami dolców w kieszeni. Wystarczająco by się dobrze zabawić i wrócić do Tokio. Tylko, że… Jak pech to pech. Ta zabawa też nie poszła dobrze. Pan Daisuke nieco za ostro zabawił się z jedną z kobiet, która poznał w jednym z lokali.

- Za ostro? - powtórzyła, słuchając uważniej.

No tak, zainteresowało ją to. Wszak chodziło o jednego z tych, który przecież niecały tydzień temu mógł ją…


- Tak, trochę za ostro. Nie wnikajmy w szczegóły. W każdym razie, sprawa rozeszłaby się jakoś po kościach, gdyby nie kolejny pechowy szczegół. Dziewczyną, którą tak potraktował była córka sekretarza ambasady koreańskiej w Warszawie.

Milczała, słuchając i nie bardzo wiedząc o co chodzi.

Ale intuicja podpowiadała już jej, że z tej historii nie mogło wyniknąć nic dobrego. Tylko co konkretnie…

- Jak sama rozumiesz, mieliśmy poważną aferę, która mogłaby zniszczyć życie paru ludziom. Także i nam, bo już wtedy, jak mówiłem, mieliśmy te kontakty z nimi i zaczynaliśmy poważniejsze rozmowy. Nikomu nie zależało na rozgłosie, który przyniósłby nam wszystkim spore straty. Ale po drugiej stronie była ofiara. A w tle afera związana z dyplomacją.

Słuchała, a jej twarz przybrała śmiertelnie poważny wyraz. Gdzieś tam jakieś styki w mózgu zaczęły łączyć fakty i skojarzenia. Łączyć tak, że…

- Było tylko jedno wyjście. Należało dogadać się z ofiarą i jej rodziną. I to błyskawicznie, by sprawa nie została rozdmuchana. Tyle, że, jak też wspomniałem, pan Daisuke bawił się w Warszawie prawie goły i nie był w stanie zaoferować praktycznie niczego. Została mu tylko jedna opcja. Szybki telefon do przyjaciela w Warszawie. Miał wtedy dwa kontakty. Jeden z takim Krzysztofem, drugi ze mną. I wiesz co…?

Z trudem przełknęła ślinę. Jej nastrój pogarszał się z sekundy na sekundę. Już wiedziała do czego to wszystko zmierza i zaczęła w duszy modlić się, by ot jednak nie było to, co już podsuwał jej umysł…


- Nie wiem co zdecydowało, może to, że mnie pierwszego znalazł w telefonie. Zadzwonił. Przyjechałem i… Oszczędzę ci szczegółów, bo one mogą być nudne. To nie było takie łatwe, ale uznałem, że trzeba pomóc i poniosłem sporą ofiarę. Wyłożyłem pieniądze. Całą kwotę. Wiesz o jakiej sumie mowa?

Nie odpowiedziała, bo z całej siły zaciskała zęby. Z trudem powstrzymała głębsze westchnienie, które chciało przecisnąć się przez usta.

Siedziała i czuła jak jej ciało zaczyna drżeć. Jak jej serce zaczyna walić niczym młot kowalski.

- Pewnie się domyślasz. Zadośćuczynienie dla Koreanki wyniosło równe sto tysięcy dolarów. Tyle kosztowało wyciszenie całej sprawy. I jak się domyślasz, pan Daisuke był strasznie wdzięczny. Powiedział, że w jego kraju takie długi spłaca się podwójnie. Ja tam, mimo wszystko odmówiłem, nie to, żeby mnie coś ruszyło, po prostu wolałem, żeby dobre stosunki pozostały dobrymi stosunkami. Pan Daisuke kilka dni później już z Tokio przesłał mi te sto tysięcy dolarów. A to drugie sto tysięcy w ramach podwójnej spłaty? Powiedział, że w takiej, czy innej formie, któregoś dnia zwróci mi je na pewno. Domyślasz się, kiedy nadszedł ten dzień?

- Tak…? - wydusiła z siebie w końcu.

Milczał przez moment, jakby celowo chciał ją torturować i trzymać w niepewności, choć przecież wszystko układało się już w logiczną całość.

- To oczywiste. W sobotę. A okoliczności chyba dobrze jeszcze pamiętasz, prawda?

Nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. Czuła jak cała dygocze. Serce waliło w tak oszalałym tempie, jakby zaraz miała dostać zawału. I prawdę mówiąc chyba była tego bliska.

Poczuła nieziemski wręcz ucisk w podbrzuszu. Z całej siły zacisnęła uda.


- Muzyka grała na tyle głośno, że nie usłyszałaś, jak drzwi się otworzyły – głos Kuby brzmiał jakby pochodził z innego świata. - Wszedłem i zobaczyłem ciebie, prawie zupełnie nagą, leżącą na łóżku. Byłem na to przygotowany. Od razu przystąpiłem do dzieła a zresztą… Co ci będę opowiadał? Pamiętam twoje ciało, które dotykałem, pamiętam twoje reakcje, jak jęczałaś, kiedy cię rżnąłem. Powiedz sama, było ci wspaniale, no nie...?

- Ty świnio…! - wycedziła drżącym głosem. - Zgwałciłeś mnie!

- O jakim gwałcie mówisz? - usłyszała jego beztroski głos, jakże diametralnie różniący od jej własnego. - Chociaż… To też by ci się tak podobało…?

- Świnia…! - powtórzyła cedząc przez zęby. - Czy pozwoliłam ci na to…?! Boże… Jesteś ostatnią świnią!

Ciężko oddychała i nie dbała już o to, że świst tego oddechu jest pewnie słyszalny przez telefon. Nie potrafiła powstrzymać także drżenia całego ciała. Z tych potwornych emocji wstała, ale zachwiała się na nogach i oparła o biurko.

- Może i świnia – zgodził się. - Ale w tym mieście, w tym kraju trzeba taką być. W każdym razie… Chciałem cię przelecieć i tego dokonałem. Spuściłem się w twojej cipce Kamila, musisz się z tym pogodzić. Wziąłem cię jak swoją własność…

Pastwił się nad nią. Znęcał. Dobitnie napawał każdym słowem, którym podkreślał swoją wyższość. Doprowadzając tym samym Kamilę do prawdziwego szaleństwa.

- Świnia…! - powtórzyła po raz kolejny, podnosząc nieco głos. - Świnia…! Nienawidzę cię, skurwielu…!

Drżącym jak osika na wietrze palcem wcisnęła przycisk kończący rozmowę a potem…


Czuła, że jest bliska omdlenia. Trzęsła się cała, próbując być w ruchu i chodzić po gabinecie. Nie umiała stać w miejscu i chodziła w jedną i drugą stronę bez celu na uginających się nogach. Praca zeszła nawet nie na drugi, czy trzeci plan, tylko w ogóle poleciała w zapomnienie.

Czuła, że jest bliska prawdziwego szaleństwa. Wszystkie możliwe emocje buzowały w niej jak nigdy.

Szalały w niej przede wszystkim wściekłość i podniecenie. Wściekłość z oczywistych powodów. Została wykorzystana tak bezczelnie jak nigdy w życiu. W niczym nawet nie dało się tego porównać do sytuacji z Oskarem przed roku. Nawet jeżeli Oskar ją wtedy poniżał i brał jak swoją własność, to czynił to za jej wiedzą.

Tutaj było zupełnie inaczej. Nie wiedziała komu konkretnie miała się oddać, ale akurat Kuba w żaden sposób nie miał prawa być jednym z nich. I może jeszcze przełknęła by to jakoś gdyby okazało się, że zamiast Japończyka, na łóżku znalazł się ktoś inny, może nawet jakiś ich ochroniarz, albo wręcz członek załogi jachtu. Poczułaby się perwersyjnie oszukana, ale byłoby to chyba do zaakceptowania. Mimo wszystko.

W każdym razie, ktokolwiek, ale nie Kuba! Nie on! Nie ten wyrachowany, egoistyczny nieziemski przystojniak kroczący od sukcesu do sukcesu. Podniecała ją znajomość z nim, te rzeczy, na które sobie pozwoliła, czyli spacer na szkolnym korytarzu, rozbieranie się przed kamerą a potem już normalnie, w pokoju na jachcie. Na tyle mu pozwoliła i to wszystko. Na tym miało się skończyć. Tak postanowiła i o tym go poinformowała przy pierwszej wizycie w Warszawie.

Nie potrafiła się uspokoić, wciąż ciężko oddychając i wciąż czując jak jej ciało drży. Ale czuła jeszcze coś. Czuła potworny ucisk w podbrzuszu i to jak z jej mokrej cipki wręcz się leje. Czuła, że zmoczyła majtki.


Bo została potwornie wykorzystana. I mówiąc wprost – bezczelnie wyruchana. Właśnie tak. Ten typ, który nie miał prawa tego zrobić, ostatecznie tego dokonał. Wyruchał ją, mimo jej odmowy.

I właśnie ten fakt, który doprowadził ją do wściekłości, tak samo doprowadził do równie potwornego podniecenia. Oddychała ciężko, bo tak silnie była podniecona tym czego się dowiedziała.

Podniecona, tym, że została bezczelnie oszukana, wykorzystana i wyruchana. Wyruchana w taki sposób. Ona. Gdyby stało się to udziałem jednej z tych gwiazdek z instagramu, czy innej pustej blondynki… Ale nie jej, która zawsze stała z daleka od takich akcji.

Choć czy było to aktualne, po tym jak w poprzednie wakacje zabawiała się z Christerem, Markiem, Oskarem, Andrzejem…? No było, bo jakby nie patrzeć to wszystko działo się za jej przyzwoleniem. Nawet jeżeli była wykorzystywana, nawet jeżeli robiła z siebie wręcz dziwkę, robiła to w pełni świadomie.

Teraz też zrobiła, tylko nie z tym klientem, na którego się umawiała.

No i to potworne oszustwo, którego stała się ofiarą, doprowadzało ją do wrzenia. Także tego erotycznego. Szalała z wściekłości i podniecenia.

Kuba wygrał. Mogła mu odmówić i w Warszawie i mniej dosłownie, ale jednak, także na jachcie. Mogła mu odmówić i odmówiła, ale on i tak ją wyruchał! Znalazł na to sposób i ostatecznie przeleciał! Zdobył ją, stała się jego własnością. Zdobył i przeleciał kolejna znaną Polkę, jedną z najpopularniejszych i najatrakcyjniejszych. Kobietę idealną, żeby zacytować tamto forum.

Wyruchał… Wypuściła z ust głęboki świst powietrza i przysiadła znów w fotelu.


Wszystko w środku niej szalało. Szalało i podsuwało różne wizje, także te niedorzeczne. Ot, choćby takie, w których przypominała sobie całą tą sytuację w pokoju Japończyków i wyobrażała sobie już konkretną osobę. Kubę, który pieści jej nogi, całuje piersi, zdejmuje majtki, niczym właśnie jej władca… A potem liże jej cipkę, by w końcu wbić się kutasem i rżnąć ją, przy jej całkowitej aprobacie…

Znów poczuła potworny ucisk w podbrzuszu. Znów zacisnęła drżące uda tak silnie jak tylko mogła. I po chwili rozluźniła je nieznacznie, tylko po to, by zrobić tam miejsce dla własnej ręki.

Tak, jej szalejące zmysły podsuwały różne wizje, także te, delikatnie mówiąc, mniej rozsądne. Czuła niesamowite podniecenie i w jej wizjach widziała się choćby w sytuacji jak wychodzi ze szkoły, udając się taksówką do domu. I jak mówi taksówkarzowi, że nie ma pieniędzy, wobec czego może mu zaproponować coś innego.

Coś takiego oczywiście zupełnie nie wchodziło w grę i była na tyle przytomna, by to wiedzieć, ale… Ale wyobrażała sobie tego typu i inne wizje.

Wszystko w niej domagało się spełnienia. I drzemiące w niej spotęgowane do granic emocje i jej ciało. Domagało się męskiego dotyku, tylko, że…

Dłoń między nogami pracowała już wtedy, gdy pomyślała o Danielu, czy Christerze. Wolałaby któregoś z nich. Ale Daniel był w pracy i nie chciała mu zawracać głowy. A Christer… Jak miała to zrobić? Oddzwonić i powiedzieć coś w stylu… „Słuchaj, jestem zajęta w weekend i raczej nie będzie możliwości by się spotkać, ale jak się pospieszysz to złapiesz mnie w pracy i przy okazji przelecisz na nauczycielskim biurku, jak o tym pewnie nie raz myślałeś, gdy widziałaś mnie prowadzącą lekcją...”?


Wolała powstrzymać się od tego, choć sama myśl o ten scenie była dodatkowym bodźcem. Ale tylko dodatkowym. W jej głowie siedziała cała ta scena z pokoju Japończyków na jachcie. Przypominała sobie wszystko, każdy najdrobniejszy szczegół, który zapamiętała.

Te zaskakująco delikatne pieszczoty nóg przy pierwszym kontakcie… Potem to jak masował jej uda, aż dopadł do piersi i wziął je w usta… Odwzorowywała sobie dokładnie wszystko, z jednym tylko dodatkowym wyjątkiem. Pieszcząc zawzięcie swą spragnioną dotyku cipkę przed swoimi oczami miała dokładnie Kubę.

Kubę, który wtedy ściskał jej nagie piersi i mocno ssał sutki… Kubę, który zdjął z niej majtki, widząc jaj nagą cipkę w pełnej krasie… Kubę, który owa cipkę zapragnął wylizać… I wreszcie Kubę, który przysiada przed jej rozłożonymi nogami i realizuje to czego nie udało mu się dokonać wtedy w Warszawie.

Kubę, który wchodzi w nią kutasem i pierdoli… Nie, najpierw posuwa spokojniej, delikatniej, jakby napawał się tym, że wreszcie ja pieprzy. Że ma ją pod sobą kompletnie nagą i posłuszną. By po kilku chwilach przyspieszyć tempo i rżnąć ją bezlitośnie. Rżnąc, unosząc jej biodra w górę i obłapiając rękoma jej nagi tyłek. Pierdoląc w tym momencie już do utraty tchu. Pierdoląc w akompaniamencie jej niepowstrzymanych jęków.

Samo to wyobrażenie wystarczyło, by poczuła jak wszystkie jej mięśnie się napinają a ona sama przeżywa piorunujący orgazm. Boże… Robiła to w życiu kilka, może kilkanaście razy, ale z całą pewnością nigdy nie przeżyła takiego orgazmu jak teraz…

Wiadomo, nic nie zastąpi faceta, ale z pewną ulgą uświadomiła sobie, że dobrze się stało, iż nie upodliła się jeszcze bardziej i nie wykonała jakiegoś rozpaczliwego telefonu do Christera. Dobrze… Bo sama sobie zrobiła dobrze, nie poniżając się, bez żadnego przedłużania, bo pewnie po ewentualnym rżnięciu najchętniej wyrzuciłaby Christera z lekcyjnej sali.


Dobrze… Choć przeżyty orgazm zaspokoił ją tylko w części. W głowie wciąż miała to wszystko. Wciąż miała świadomość jak bardzo została wykorzystana. I jak bardzo poniżona.

A przecież to nie wszystko… Teraz, gdy dopiął swego… Nie będzie tak, że pokaże komu popadnie oba filmy z nią? Owszem, na jednym nic nie jakoś wybitnie nie widać, ale na drugim… Film, na którym przebiera się i owszem, nie jest w pełni naga, ale…

Przywróciwszy względnie logiczne myślenie, doszła do wniosku, że musiał się pochwalić. Faceci tacy są. I on też. Wszak nie chodziło o dziewczynę, czy przyszłą żonę, ale o przygodną znajomość, na dodatek sławną super laskę. I to taką, która nie rozebrała się jak dotąd w żadnym filmie, czy w żadnej sesji dla „Playboya”, „CKM”, bądź gdziekolwiek. Taki filmik musiał być rarytasem.

Na bank pokazał to kolegom. Może jednemu, może dwóm a może… Może chwalił się komu popadnie i widziało ją przebierającą się przed kamerą, więcej osób. Musiała przyjąć takie założenie.

I o ile to było prywatne pokazywanie, to gdyby taki filmik wypłynął…

Zaś jednak gdyby nawet nie wypłynął, to wiedziała jedno. Kuba stał się w oczach swych kolegów prawdziwym Bogiem. Kimś, kto rozebrał kogoś takiego jak ona. I spokojnie mógł się także chwalić, że ją przeleciał. Nie dość, że jedną z bardziej znanych i najpiękniejszych Polek, to jeszcze uchodzącą w mediach za przykładną mężatkę.

Bo nawet jeśli na to nie miał dowodu, to po obejrzeniu takiego filmu jego koledzy nie mieliby większych wątpliwości, gdyby się chwalił tym, że ją pieprzył.

Nie było żadnych wątpliwości i musiała to przyjąć do wiadomości. Kuba wygrał.

A nawet nie tyle wygrał, ile zdobył, upokorzył do potęgi, wręcz zeszmacił.

I świadomość tego sprawiała, że znów zaczynało się w niej gotować. Tak w głowie, jak i w majtkach.




I z tą myślą musiała zadzwonić o niego przed wyjazdem.

- Gratuluję, wygrałeś – rzuciła praktycznie na przywitanie.

- Pogodziłaś się z tym? - w jego głosie wyczuła chyba pewne zdziwienie.

- Muszę pogodzić się z faktami – wyjaśniła racjonalnie. - Teraz tylko jedno pytanie. Co dalej?

- Jakie dalej? - zdziwił się chyba jeszcze bardziej. - Co masz na myśli?

Przełknęła ślinę.

- Rozumiem… Zaliczyć i zapomnieć. Taką masz dewizę?

Chyba zaskoczyła go i lekko stłamsiła. Dobre i to, choć czy naprawdę był to powód do jakiejkolwiek satysfakcji?

- Nie, to nie tak… Tylko wątpiłem, czy ty, po tym wszystkim…

- To po co zapraszałeś mnie do Warszawy?

- Tak, pro forma… Żeby rozeznać się w sytuacji. A przyjeżdżasz?

- Prawdopodobnie tak.

- I naprawdę chciałabyś wpaść na naszą imprezę?

- Nie mam ochoty widywać się z nikim od was.

- Tylko ze mną…? - chyba bardziej strzelał. - Wiesz, ja się urwę koło północy, bo mam jedną sprawę do załatwienia.

- Jaką?

- Pamiętasz co ci mówiłem o tym dark necie?

- Tak.

- No więc… Na północ mam zorganizowaną pewną grupę ludzi do oglądania. Mnie i jednej laski.


- Rozumiem, czyli nie wiem co miałeś na myśli, bo do niczego nie byłabym ci potrzebna – rzuciła sucho, z lekkim zdenerwowaniem.

- Zaraz, zaraz… Dodatkowa osoba w niczym by mi nie przeszkadzała – tym razem było słychać lekką ironię.

- Ale mnie tak.

- Dobrze słyszę…? Byłabyś chętna na coś takiego? - w jego głosie znów pobrzmiewało niedowierzanie.

- Tego nie powiedziałam – odparła lakonicznie. - Ta laska, jak powiedziałeś… To ktoś, kogo bym znała?

- Pewnie tak...

- Zdradzisz mi jej nazwisko? - dopytywała cierpliwie.

- No nie wiem, czy mogę… Ale dobra, niech będzie. To Monika Grad. Taka modelka z instagrama.

Zamilkła na moment. Jakże miała nie znać? Super modelka, z ponad milionem followersów na IG. Ta sama, z którą przeżyła lekką wymianę uprzejmości w internecie.

Ona? Ona miałaby pieprzyć się z Kubą? Po tym jak przeleciał ją? Chamstwo i bezczelność. Z jednej i z drugiej strony.

- No to wszystko jasne. Nic tam po mnie – skwitowała siląc się na spokój, choć opanowała ją złość.

I on to może wyczuł.

- Czekaj, czekaj… Ta Monika też nie jest taka pewna. W zasadzie nagrywałem ją na tą… Imprezę – zaakcentował niedwuznacznie. - Ale nie jest pewna. W razie czego przygotowałem sobie pod inną. Ale jeśli byś była zainteresowana…

- Naprawdę uważasz, że zrobiłabym coś takiego? - zapytała.


- Oj, Kamila… Nie jesteś taka święta na jaką pozujesz. Rozmawialiśmy o tym w Warszawie i nie byłaś taka znowu na „nie”...

- Spotkać się mogę, ale na pewno nie na tej imprezie – ominęła temat rzeczonej „imprezy”. - Musiałbyś ty wpaść. Na naszą imprezę.

- Czyli na pewno będziesz w Warszawie – podsumował. - Spoko, wszystko załatwię jak trzeba.

- Jest jeszcze jedna rzecz do omówienia – rzuciła, bo to ją korciło.

- Jaka?

- Filmy – wyjaśniła krótko. - Pokazywałeś je komuś?

- No wiesz… Przecież ci obiecałem…

- Nie ściemniaj mi tu – przywołała go do porządku. - Pokazałeś, czy nie?

- No dobra… Pokazałem – wyjawił po chwili zawahania.

Przełknęła ślinę.

- Oba?

- Tak, oba, chociaż ten pierwszy nie nadaje się do pokazywania, sama wiesz… Ale pokazałem jednemu kumplowi.

- A ten drugi?

- Ten drugi widziało… Może z pięć osób – odpowiedział po sekundzie zastanowienia.

- Świnia – skwitowała krótko i dosadnie. - Tak dotrzymujesz umów?


- Wiesz jaki jestem… Ale mogę cię zapewnić, że to tylko moi koledzy, nie żadni tam… Paparazzi.

- To niczego nie zmienia – upomniała go, choć w jej sytuacji miało to jednak znaczenie.

Milczała, wyobrażając sobie to. To, jak Kuba pokazuje film z nią jakiemuś swojemu kumplowi. Jak ten ktoś ogląda ją, rozbierającą się, w pewnym momencie niemal do naga. Jak ogląda, jak ona paraduje przed kamerą w samych tylko stringach. Jak napala się na jej prawie nagą dupę.

- Chyba coś jednak zmienia – przytomnie zauważył Kuba. - Czyli jesteśmy umówieni…? Bo muszę kończyć, mam sprawę…

- Pa – rzuciła krótko i dość chłodno.

Zakończyła rozmowę, odchyliła w fotelu i wzięła głęboki wdech. A potem zamknęła oczy. Nie chciało się jej jechać do Warszawy, ale teraz miała motywację. Znów był nią Kuba.



16. Nawet w stolicy wszyscy patrzą tylko na mnie.



W normalnym życiu nigdy nie chciała się wywyższać ponad innych, ale tu musiała. Znów musiała pokazać wszystko co ma najlepsze. Włożyła na siebie sukienkę odsłaniającą jej nogi w całej okazałości, wiedząc, że znów skradnie show. Że to na niej będzie koncentrować się uwaga wszystkich.

Sukienka i w pełni odsłonięte długie nagie nogi to rzecz jasna nie wszystko. Do tego długie włosy, lekki makijaż, podkreślone oczy i przede wszystkim zachowanie kobiety z klasą. Wdzięk, urok, powab, subtelny uśmiech… Oczywiście to wszystko dawkowane w odpowiednich porcjach. Bez przeginania w drugą stronę.


Raz jeszcze była damą numer jeden. Czasami czuła, że lekko przegięła. Bo to nie była taka impreza numer jeden dla wszystkich możliwych mediów, paparazzi i innych takich, jak wtedy, gdy pojawiła się w Warszawie pierwszy raz. Większość ludzi była ubrana dość normalnie i może niektórzy patrząc na nią, komentowali dość złośliwie, ale doszła do wniosku, że jednak zrobiła tak jak trzeba.

Nie dla nich zrobiła z siebie kobietę z klasą, emanującą erotyzmem na wyższym poziomie.

Może pojawiały się pod jej adresem złośliwe komentarze i może niektórzy trzymali się od niej z dala. Ale także dlatego, że trudno było się do nich dopchać. Była w centrum uwagi i co chwilę ktoś próbował się zbliżyć. Zaczepić, zamienić choć kilka słów.

Oto zauważyła jak przeciska się do niej, niższy o pół głowy okularnik. Pewnie z dekadę od niej młodszy.

- Dzień dobry! Pani Kamilo, zawsze chciałem panią poznać. Jestem Michał, mam swój kanał z książkami na Youtube. Czy mógłbym zrobić sobie z panią zdjęcie?

Widziała jego emocje. Chociaż nie chciała być aż tak mega zadufaną w sobie panią z wyższej półki, mogła się domyślić, że są to emocje powodowane głównie tym, że chłopak z niszowego kanału stanął obok super atrakcyjnej piękności, o której być może marzył nocami.

Niekoniecznie o tym, że robi sobie z nią zdjęcie, czy siedzi na jakiejś imprezie popijając kawę. Może często wyobrażał sobie ją w pełni nagą, z każdej strony. Ją, jak na przykład posłusznie wypina się przed nim a on z determinacją, zawzięcie, ze wszystkich sił rucha ją od tyłu.

Czy przesadzała? Jeśli tak, to chyba nie aż tak bardzo. Ale i tak czuł, że jej wnioski były słuszne. To do niej przeciskano się, by zagadać, zrobić foto. Do niej a nie na przykład do siedzącej gdzieś dalej Oli prowadzącej na Youtube kanał o zwierzętach.


W części oficjalnej rozdano jakieś nagrody, którymi nawet za bardzo się nie interesowała. Nie dostała żadnej, ale nie przyjechała tu dla nagród. Przyjechała, by wszyscy zobaczyli, jaką jest super laską. Kobietą z klasą i wdziękiem, który mógłby powalić na ziemię każdego.

I pamiętała o tym, żeby jednak wytworzyć pewien dystans między sobą a resztą. To też dodawało tego uroku i wzmagało pożądanie. Tak jakby mówiła, „patrzcie, jestem tu, piękna i nieziemska, ale tak naprawdę zupełnie nie do zdobycia”.

Mogli sobie tylko patrzyć i marzyć.

A takim samym, pewnym dystansem udzieliła kilku luźnych wypowiedzi dla mediów. Nawet nie wiedziała jakich, bo nazwy w większości nic jej nie mówiły.

- Ostatnio jest pani rzadziej na Youtube, sympatycy pani kanału z pewnością nie są tym zachwyceni. Czy jest szansa, że w najbliższym czasie ożywi pani swój kanał? - dopytywała jakaś młoda okularnica.

- Raczej niewielka. W tej chwili mam głowie trochę inny projekt.

- Zdradzi pani jaki.

- Nie, to tajemnica – odpowiedziała z subtelnym uśmiechem.

Chwilę później zaczepił ją ktoś inny. Niewiele starszy od poprzedniej rozmówczyni chłopak.

- Wiele celebrytek czasem zmienia pole swojej działalności, zabierając się za branżę muzyczną, albo filmową. Czy pani też ma takie plany?

- Wykluczone. Nie potrafię ani jednego, ani drugiego – pokręciła głową zdecydowanie.


- Nie da się ukryć, że wielu pani fanów chciałoby widzieć panią częściej w takich sytuacjach jak na tej słynnej już fotce. Jest szansa, że jeszcze kiedyś wystąpi pani w takiej sesji? - dopytywał dość bezpośrednio.

I to był jedyny moment, kiedy się zawahała. Nie do końca była pewna jakiej udzielić odpowiedzi.

- Już kiedyś mówiłam, że takie sesje dla własnej próżności zupełnie mnie nie interesują – odpowiedziała ostrożnie. - Natomiast gdyby w grę wchodziło coś ważnego, kto wie…? - zakończyła krótko i dyplomatycznie.

Snuła się po lokalu, czasem wychodząc na zewnątrz. Choć była już jesień, nie było jeszcze aż tak zimno, zresztą te kilka minut chłodu nie robiło jej żadnej szkody.

Raz, czy drugi pozwoliła sobie usiąść, wiedząc doskonale, jak jej noga odsłania się aż po samo biodro. Wiedząc, że w tym momencie jeszcze bardziej staje się obiektem zainteresowania niemal wszystkich mężczyzn w lokalu a było ich przecież trochę.

Napawała się tym. Dobrze wiedziała, że te ostrożne, zaowalowane teksty o podziwianiu pięknego, kobiecego ciała niewiele mają wspólnego z prawdą. No bo trochę mają, jasne, ale…

Ale w drugiej, albo trzeciej myśli, nie chodziło już tylko o samo podziwianie. Chodziło o to, by przysiąść się do takiej kobiety, położyć dłoń na nodze, dotknąć jej, pomasować, pomacać, najwyżej jak tylko się dało.

I miała świadomość, że niemal wszyscy oni myśleli o tym samym. By w końcu znaleźć się sam na sam z nią, zdjąć z niej tę sukienkę, pod którą jest już tylko bielizna, którą też należało zerwać. I mieć ją na własność. W pełni nagą i uległą.


By pokazać te damie, jak to jest, gdy już zostanie naga, zdana tylko na ich żądze. By rżnąć ją do ból, do utraty tchu, w każdej możliwej pozycji. W każdej jaka tylko by im się zamarzyła.

Wiedziała, że w tym momencie jest brana przez dziesiątki facetów w tym lokalu. Brana… Pieprzona klasycznie, od tyłu, na dole, na górze. Pieprzona w usta, w cipkę, w dupę. Być może nawet pieprzona zbiorowo, przez dwóch chłopaków, albo i większą grupę.

I sprawiało jej to lekką satysfakcję, rozkosz. Powoli wkraczała w ten tryb, w który chciała wkroczyć. Wciąż mając w pamięci, że równo tydzień temu, niemal dokładnie o tej porze, została bezczelnie wykorzystana i wyruchana przez Kubę.

Co wciąż ją tak samo wściekało jak i podniecało.

Odczuła coraz większe zniecierpliwienie, gdy spojrzała na zegarek. Było już po dwudziestej trzeciej. Kuba miał się urwać z tego spotkania a wciąż go nie było.

Czuła podekscytowanie. Zbliżał się moment, gdy miała spojrzeć w oczy swojemu… Oprawcy? Poniekąd tak.

Ale także swojemu zdobywcy. Zdobywcy, który zawziął się, że ją zdobędzie i zaliczy. Czego dokonał.

Zaliczył ją spokojnie, zupełnie bezkarnie, przy braku jej świadomości. Zaliczył, zerżnął jak tylko chciał, spuszczając się w jej cipce.

Zaliczył tak, że gdyby nie omieszkał się tym pochwalić, do końca życia nie wiedziałaby, że to zrobił.

Ta świadomość doprowadzała ją do wrzenia, którego już za bardzo nie kontrolowała. W jej żyłach płynęła niewielka ilość alkoholu, ale nie miała z tym problemu. Spora część gości i tak była dużo bardziej nietrzeźwa.


A ona i tak nie miała prawa zrobić tu niczego głupiego. Poza tym, że niby przypadkowo coraz częściej demonstrowała swoje nagie nogi w pełnej ich krasie. Czy to siedząc, czy to stojąc i opierając stopę o murek, o bar, tak, aby jej udo świeciło pełnym blaskiem.

A gdy siedziała, zastanawiała się, czy nie usiąść tak, by pokazać komuś swe majtki. Ale ostatecznie nie dopuściła do tego.

Drgnęła, w którymś momencie, gdy poczuła zmysłowy dotyk na karku. A nim porządnie zareagowała,usłyszała tylko cichy szept przy uchu.

- Witaj…

Odwróciła się i zobaczyła Kubę. Wydawał się być w dobrej formie. Tak jakby nie wracał z żadnej imprezy.

Był ubrany jak zwykle nienagannie a przy tym podniecająco. Miał ciemną koszulę i zawsze to na nią działało. Tak samo jak to, że rękawy miał podciągnięte do łokci. A poza tym… Taki jak zawsze. Pewny siebie i niepokojący przystojny.

Wystarczało, by ugięły się pod nią nogi.

- Dobrze się tu bawisz? - dorzucił, tym razem będąc już na wprost jej twarzy.

- Wystarczająco – odpowiedziała krótko, patrząc mu w oczy.

Mogła sobie przewidywać różne warianty ich spotkania, ale sposób na przywitanie jaki wybrał Kuba, zdeprymował ją. Zrobił to tak, że gdyby widział to koś postronny, mógłby powziąć lekkie podejrzenia co do pewnych kwestii.

A raczej na pewno ktoś widział.

- Odnoszę wrażenie, że mocno tu nie pasujesz – rozejrzał się wokół.

- A gdzie bym pasowała?

- W pewnym mieszkaniu na Wilanowie.


W dzielnicy dla najbogatszych. Taką, z tego co wiedziała, miała renomę. To tam musiał zamieszkać Kuba. W mieszkaniu, które pewnie widziało już niejedno.

- Przynajmniej na razie zostaniemy tutaj.

Pociągnęła go gdzieś na ubocze. Lokal trochę się przerzedził, część gości opuściła imprezę. Wolnych stolików nie brakowało.

Usiedli w samym rogu przy ścianie. Wolała być z dala od innych.

Usiedli a ta scena wyglądała niemal tak samo jak przy jej drugiej wizycie w stolicy. Miała na sobie podobną kreację, to znaczy, taką, w której jej nogi były niemal równie mocno odsłonięte.

- Może mógłbyś przeprosić – zareagowała trochę jak obrażona nastolatka.

- Za to…? - zrozumiał o co chodziło.

- Zachowałeś się jak świnia – odpowiedziała stanowczo. - Odbieram to jako gwałt.

- A jak przeproszę, to wszystko będzie w porządku i przejdzie ci?

Tak, to się kupy nie trzymało. Zawsze pokpiwała z nastolatek, które domagają się tego typu przeprosin, jakby one wszystko miała załatwić.

- Mógłbyś chociaż od tego zacząć.

- W porządku, przepraszam – zastosował się do prośby. - Przepraszam, to nie tak miało być.

- A jak?

- Tak, byś sama tego chciała – nieco zniżył subtelnie głos. - Byś reagowała. Konkretnie na mnie. Byś zachęcała.

- A skoro nie mogłeś, to postanowiłeś mnie zgwałcić?


Milczał przez sekundę, a jego twarz miała wyraz, jakby dochodził właśnie do jakiegoś wniosku.

- Skoro to lubisz, to nie wiem dlaczego masz do mnie pretensje… - rzucił w końcu, patrząc prosto w jej oczy.

- Skąd ci przyszło do głowy, że to lubię?

- A na co się nastawiałaś przyjmując propozycję tych Japońców? - odpowiedział pytaniem. - Przecież i tak nie wiedziałaś, który z nich miał być tym kim miał…

- Ale wiedziałam, że to będzie ktoś z nich – twardo obstawała przy swoim. - Jest różnica, czy w takiej zabawie uczestniczy taka trójka, czy inna.

- I w czym tamci byli lepsi ode mnie i nie wiem… Mojego szefa i jeszcze kogoś? - znów odpowiedział pytaniem, dodając do tego lekko kpiący ton.

- W tym, że mój wybór był taki a nie inny – powtórzyła z wyborem. - Czy gdybyś sam znalazł się w podobnej sytuacji, nie chciałbyś wiedzieć kto jest a kogo nie ma…?

- Daj spokój – przerwał. - Robisz z siebie wielce poszkodowaną a wcale nie jesteś święta. I grałaś w tą samą grę.

Czuła jak jej krew krąży w żyłach szybciej. Zacisnęła dłonie.

- Co masz konkretnie na myśli?- zapytała z poważnym wyrazem twarzy.

- Przypomnij sobie wszystkie nasze rozmowy… I te filmy, które dla mnie nagrywałaś. Dwa filmy, na których się rozbierasz. I przypomnij sobie tą sobotę, wtedy, jak przebierałaś się przy mnie… Do naga… - urwał na moment. - Paradowałaś przede mną z gołą dupą, jak gdyby nigdy nic. Podobało ci się to. Uwielbiasz takie erotyczne gry.


- To jest co innego… - próbowała wejść mu w słowo, czując jak jej policzki gorzeją.

- Tylko pozornie, w kwestii finalnej – wzruszył ramionami. Ty zagrałaś, ja zagrałem. Ja grałem lepiej. Wygrałem. Zdobyłem cię.

Wstrzymała powietrze. Był bezczelny. Przeruchał ją bez jej zgody i nie widział w tym niczego złego. Poza tym użył tego słowa, które definiowało wszystko. Zdobył ją.

- To też opiszesz na forum? Tak jak tamte wypociny?

- Odnoszę wrażenie, że właśnie tego byś chciała – odpowiedział po chwili milczenia.

- Nie – zareagowała natychmiast.

I nie do końca zgodnie z prawdą. Świadomość tego, że mogła zostać bohaterką kolejnej erotycznej opowiastki, tym razem opartej na faktach, też wzburzała jej emocje i nakręcała.

- Jestem coraz bardziej pewny, że tak.

- Widocznie jednak nie znasz mnie.

- Czyżby? - pochylił się w jej stronę. - Mam przypominać jeszcze raz to wszystko? I to, że zagrałaś w tą głupią grę o to kto ma cię przelecieć? Może nie ty pierwsza, może w naszym światku jest trochę takich lasek, ale raczej nie wśród nich żadnej, który byłaby podobna do ciebie. Mam na myśli postawę. Bo jeśli któraś się w coś takiego bawiła, to raczej żadna dojrzała, konserwatywna mężatka z dwójką dzieci. Znam trochę już to środowisko i wiem. Może te Julki z Instagrama. Ale nie takie jak ty.

Milczała przez moment. Czuła się coraz bardziej obnażona. Mimowolnie założyła nogę na nogę. Tak, że jedna z jej nóg znów odsłoniła się w całości aż po samo biodro.

Czuła się coraz bardziej naga. Może dlatego, że chciała być naga.

- Komu pokazałeś te filmiki? - zmieniła temat.

- Po co ci to?


- Mów – zażądała.

- Kolegom. Nie znasz ich.

- A powiedziałeś komuś, że mnie przeleciałeś?

Zawahał się na moment.

- Tak – odpowiedział w końcu.

- Komu?

- Takiemu koledze, przyjacielowi. Mówimy sobie różne rzeczy.

- To jemu pokazałeś też obydwa filmy?

- Tak.

- Uwierzył? Co powiedział?

- Wierzymy sobie. Uśmiał się trochę…

- Uśmiał?

- No uśmiał, nie w sensie wyśmiewania, czy coś…

- Opowiedziałeś mu wszystko dokładnie? Całą historię tego co się stało na jachcie? - indagowała.

-Tak, wszystko – odpowiedział krótko a po sekundzie milczenia rozwinął wątek. - Wszystko, włącznie z tym jak się przede mną rozebrałaś do naga a potem poszłaś do Japończyków jako dama do towarzystwa i jak przyjęłaś ich zakład. I jak zrobiłem to wszystko. Zaśmiewał się trochę, choćby z tego, że to było jeszcze przed tym, nim zadzwoniłem do ciebie. Śmiał się między innymi z tego, że on wiedział kto cię przeleciał a ty wciąż nie.

Milczała, chłonąc informacje. Jej umysł wrzał. Jej ciało tak samo. Była podniecona niekoniecznie zgodnie z czystą definicją tego słowa, ale mimo wszystko podniecona.

Swoim kurestwem. Tym co się stało i tym, że byli inni, którzy wiedzieli. Wiedzieli, że się skurwiła a potem dała się wykorzystać i wyruchać komu innemu.


Czyli precyzując i próbując określić jeszcze inaczej. Swoim poniżeniem. Bo już nie uległością. Uległość nie była słowem adekwatnym. Bardziej odpowiednim było poniżenie. Kuba poniżył ją w każdy możliwy sposób, rżnąc ją bez przeszkód, pokazując nagie filmiki z nią i chwaląc się tym, że ją przeleciał.

Było jeszcze inne, jeszcze bardziej odpowiednie słowo, które już wcześniej przyszło jej do głowy. Nawet nie tylko poniżył ją, ile zeszmacił.

Ją, kobietę z klasą i wdziękiem. Zeszmacił ją niemal do granic możliwości.

Bo były już chyba tylko dwie opcje, by to zeszmacenie pogłębić.

Pierwszą z nich, był wspomniany opis tego co się wydarzyło na tym ogólnopolskim forum. Długi, szczegółowy opis, jeszcze z dwoma załączonymi filmikami. To by było rzeczywiście upodlenie wysokiego kalibru.

Tyle, że na szczęście filmiki nie wchodziły w grę. To już wkroczyłby prokurator i Kuba dobrze o tym wiedział. No, ale sam opis…

Druga opcja była zaś oczywista. Mogło nią być tylko oddanie mu się w całości na oczach innych. Oddanie w sposób oczywisty. Poprzez danie mu dupy. Poprzez to by pozwolić mu się zerżnąć, z taką samą uległością, z jaką rok temu dała się przelecieć Oskarowi. Ale tym razem tak by widzieli to inni. Inni, mający świadomość z jak popularną kobietą a do tego mężatką zabawia się Kuba.

Niczego bardziej upadlającego nie była chyba w stanie wymyślić.

I jednocześnie miała świadomość, że jest już w swoim żywiole. Tak bardzo, że coraz ciężej da się to odkręcić.

- Powinieneś chyba przeprosić mnie bardziej wyraziście – ni to zasugerowała, ni zażądała.

Milczał przez sekundę, jakby analizował tą sugestię.


- Nie wiem czego oczekujesz…

Brzmiał ostrożnie. Chyba wiedział. W końcu po coś też wspomniał w telefonicznej rozmowie o tym co planował tego wieczora. Ale chyba specjalnie zaczął tak dyplomatycznie.

- Ale najchętniej w ramach przeprosin zaprosiłbym cię do siebie – dokończył.

Milczała. Na padło ani jedno słowo o celu wizyty. Niby zatem wszystko było w porządku.

- Co takiego masz w tym mieszkaniu, że uważasz, iż mnie to usatysfakcjonuje?

- Jest ładne, duże, przestronne – wyjaśniał w tym samym tonie, jak poprzednio. - Nie mam żadnej kolekcji obrazów, ale mam kolekcję filmów.

No tak, co kogo obchodziło kolekcja filmów? Zapraszał ją na pokaz jakiegoś klasyka, czy nowości, która ledwo co się ukazała? Nie no, było jasne, że zachował się jak typowy podrywacz, który ma mieć w domu wszystko, co tylko przyjdzie na myśl kobiecie. Nawet gdyby naszła ją ochota, by wypić jakiś wino rocznik 1950.

Też powinien zadeklarować, że ma. Co najwyżej na miejscu wyjaśniłby, że wino wypił kot, ale on może poczęstować jakimś tanim gównem z biedronki.

- Pokażesz mi „Działa Navarony”? - pozwoliła sobie zakpić.

- Po co od razu dwa. Jedno wystarczy – popisał się świńskim refleksem.

Wierciła się trochę na krześle. Trochę zabrakło jej pomysłu na odpowiedź.

- Skoro tak…


I wstała z miejsca, uginając nieco nogi, przy dosuwaniu krzesła. Tak, aby te nogi odsłoniły się w pełnej okazałości. Długie, zgrabne, szczupłe, ale nie chude. By było widać, że jest co pomacać, za co złapać.

Również wstał i zauważył to.

- Powiem ci, że ze wszystkich twoich atutów, twoje nogi są najlepsze.

- Naprawdę?

Słyszała już ten komplement. Nie zawsze sprawiał jej satysfakcję, bo w takich przypadkach liczy się kontekst.

Tym razem kontekst był odpowiedni. W takich sytuacjach jak ta, zawsze była spragniona komplementów. I wolała tego nie ukrywać.

- Naprawdę – powtórzył, chyba wyczuwając jej nastrój. - Masz najlepsze nogi w Polsce.

Uhuhu… Ten komplement wypowiedziany dość spokojnym, naturalnym głosem podziałał.

- A co jeszcze mam najlepsze w Polsce? - dopytywała się, gdy wyszli na zewnątrz.



17. Rozebrana na ulicy i zmacana w taksówce.



Wyszli a ona widziała, że inni też widzieli. Widzieli jak ta ich internetowa sława i piękność, która dzisiaj zakasowała wszystkich swoją urodą, wdziękiem, czarem, kobiecością wychodzi z lokalu w towarzystwie jakiegoś przystojniaczka. Młodego, niewiele po dwudziestce.


Ilu z nich zadawało sobie pytanie, „oho, czy naprawdę jakiś typ nie złowił tej laski na ruchanie? Nie niemożliwe, ona ma męża i uchodzi za taką przykładną… Ale… Gdzie ona z nim wychodzi? To byłby numer, gdyby jakiś typek zaliczył taką super laskę! To byłby szczęściarz! A ona… Może przyjechała do Warszawy by umówić się z jakimś gościem i ruchać się z nim całą noc, zdradzając męża, który został w domu z dziećmi? Ale jaja!”

To wyobrażenie sobie rozmyślań postronnych obserwatorów podniecało ją jeszcze bardziej.

Po wyjściu na zewnątrz poczuła jednak pewien chłód, szczególnie na ramionach i nogach. Co za tym idzie, poczuła się jeszcze bardziej naga.

- Spokojnie, zaraz przyjedzie taxi – poinformował Kuba.

Stali przez chwilę w milczeniu a ona napawała się swoją kreacją. I swoją nagością. Po ulicy jeździły samochody a chodnikiem kroczyli niezbyt liczni przechodnie. Ubrani normalnie, jak ludzie normalni. W spodniach, większość w kurtkach. Nie wyróżniali się w żaden sposób.

Wyróżniała się tylko ona, mocno eksponująca swoją nagość. Jakby jeszcze prowokująco stanęła tak, że jedna z jej nóg uginała się, w pełni odsłaniając nogą znów niemal po samo biodro.

Nie było chyba nikogo, kto by nie spojrzał. Stała tak i napawała się swą nagością, swoim kurestwem. Bo w tym momencie czuła się kurwiszonem. Ekskluzywnym, ale kurwiszonem. Czyli jeszcze lepiej. Bo taka Ukrainka za sto pięćdziesiąt złotych, to wiadomo… Ale taka super elegancka laska… Różnica była.

- Czy pod ta sukienką masz to samo co wtedy na jachcie?- przerwał ciszę Kuba.


- Nie powinno cię to interesować – nie zamierzała ułatwiać mu zadania.

- Nie zgrywaj się – odpowiedział spokojnie. - Rozbierałaś się przede mną, pokazywałaś jak idziesz ub rana do Japońców… Po co te tajemnice?

- Tak – uległa po chwilowym milczeniu.

Dokładnie tak. Gdyby jakimś cudem wiatr, którego w zasadzie nie było, zerwał z niej sukienkę, stanęłaby na ulicy w samych szpilkach i majtkach.

- Czyli masz tylko majtki – podsumował Kuba.

- Przeszkadza ci to? - usiłowała zakpić.

- Tak – odpowiedział nieoczekiwanie. - Zdejmij je.

Znieruchomiała, wpatrując się w niego.

- Naprawdę uważasz, że jestem tu po to by spełniać twoje oczekiwania?

- Zdejmij majtki – uchylił się od odpowiedzi. - Chcę, żebyś miała na sobie tylko tą sukienkę.

- Ja będę decydować kiedy zdejmuję majtki i czy w ogóle – nie poddawała się.

- W tym przypadku zadecyduję ja. Zdejmij – powtórzył krótko.

- Chyba nie uważasz, że zdejmę majtki na ulicy, na oczach ludzi? - usiłowała zachować spokój w głosie.

Usłyszała cichy śmiech.

- Uważam, że to zrobisz. - odpowiedział. - Przypuszczam, że masz na to ochotę. A propos, zdejmowałaś już kiedyś w takich okolicznościach?

Nie odpowiedziała, rozglądając się wokół.

- Wiesz, że za samą propozycję powinnam dać ci w twarz? - usiłowała trzymać fason.


- To daj – zaproponował. - Ale potem je zdejmij.

Znów zmierzyła go wzrokiem. Uświadomiła sobie, że bardzo mu zależało na tym, by spełniła jego prośbę. Czy nakaz.

Uświadomiła sobie też, że nie tylko jemu.

Rozejrzała się raz jeszcze, czując narastające bicie serca. Wciąż patrzyła w oczy Kuby, ale to nie był już wzrok oburzonej damy, tylko oczy szukające pomocy. Pomocy w wypełnieniu zadania. Mówiące „zrób to jakoś tak, żeby nikt nie widział”.

Wychwyciła moment, kiedy po tej stronie chodnika zrobiło się luźniej, obok przeszła jedna para a następny spacerowicz był parę dobrych metrów dalej.

Swojemu władcy nigdy nie odmawiała. Ale Kuba nie był jej władcą. Był świnią, która bezczelnie ją oszukała, wykorzystała, przeruchała. Zniewalająco, niepokojącą świnią, która zerżnęła ją przy trzech Japończykach, upokorzyła ją, poniżyła a wręcz zeszmaciła. W oczach jej, jak i jego kolegów, którym o tym opowiedział. Temu jednemu i innym, którym pokazał filmik. Był tym, który ją zdobył.

Dyskretnie wsunęła ręce pod sukienkę, potem pod majtki i czując zawrót w głowie, zsunęła je z siebie. Chciała to zrobić na tyle szybko, by zbliżający się przechodzień niczego nie zauważył. Ale w tych warunkach, gdy miała na sobie szpilki, gdy jej nogi uginały się od nadmiaru emocji, gdy przecież musiała się pochylić… Trochę potrwało, nim wyprostowała się z majtkami w dłoni.

- Daj mi je! - zarządził Kuba i po chwili to on trzymał je w dłoni.

Zaczerwieniona jak pomidor Kamila, nawet nie spojrzała w twarz właśnie mijającego ich przechodnia. Przechodnia, który jednak musiał zarejestrować całą sytuację a mijając ich, widział Kubę, trzymającego w dłoniach damskie majtki.


Znów poczuła niesamowite upokorzenie. Może ten ktoś w ogóle jej nie znał, oby tak było. Ale jakby nie patrzeć, już pomijając tego przechodnia…

Spełniła bardzo intymne, erotyczne polecenie Kuby i stała w centrum Warszawy, mając na sobie jedynie lekką sukienkę i szpilki. Poczuła się jeszcze bardziej naga.

Stała, mając świadomość, że pojedzie do mieszkania Kuby bez żadnej bielizny na sobie.

Uczucie upokorzenia mieszało się z szalonym podnieceniem.

- Jedzie – przerwał ciszę Kuba.

Po chwili siedziała już w taksówce. Kuba również zajął miejsce na tylnym siedzeniu.

- Do Wilanowa jest kawałek, posiedzimy razem, pogadamy – wyjaśnił.

Samochód ruszył a ona, roztrzęsiona i wciąż ciężko oddychająca po niesamowitym przeżyciu szybko przekonała się na czym miała polegać rozmowa.

Niemal od razu poczuła jego dłoń na jej nagiej nodze. Strąciła ją.

- Przestań, nie przy ludziach – syknęła mu do ucha.

Tak, mocny argument. Nie przy ludziach, no bo jak już tych ludzi nie będzie, to będziesz mógł mnie macać jak tylko będziesz chciał...

Nie tak to miało zabrzmieć, ale ona nie miała ochoty szukać innych form odmowy.

- On i tak patrzy na jezdnię - mruknął wprost do jej ucha.

- Zostaw – powtórzyła, gdy ręka Kuby znów wylądowała na jej udzie.

Ale tym razem tylko ją chwyciła a nie strąciła.

- On nie widzi, ani nie słyszy – stwierdził Kuba. - My go w ogóle nie interesujemy.


Faktycznie, muzyka z radia grała na tyle głośno, że ich szepty nie mogły dotrzeć do uszu kierowcy.

- Ale co z tego… - szepnęła próbując się jeszcze bronić.

- Przestań – Kuba zareagował bardziej stanowczo. - Już mówiłem, że masz najlepsze nogi w Polsce i chcę je pieścić.

Tak, te komplementy… Mogłyby robić dobrze nastolatce z wioski zabitej dechami a nie kobiecie z klasą. Ale…

- Możesz powtórzyć? - szepnęła.

- Masz najlepsze nogi w Polsce… Chcę ich dotykać, chcę je widzieć, pieścić je… Pamiętasz od czego wtedy zacząłem? Tylko, że tam było krótko a dzisiaj możemy więcej...

Jego słowa rozpalały ją a dotyk jeszcze bardziej. Wzięła głęboki oddech, czując jak jego palce suną po odsłoniętych udach. W górę i w dół. W górę i w dół. Delikatnie, ale potem mocniej.

Zwrócił się ku niej bokiem, przyjąwszy w ten sposób dużo wygodniejszą pozycję. Poczuła, jak jego dłoń próbuje wślizgnąć się między jej zaciśnięte uda.

- Kuba… - szepnęła z naganą w głosie.

- Rozchyl – zażądał.

- Nie ma mowy – z trudem obroniła się.

I nie wiedziała, czy bardziej przed nim, czy przed sobą.

O dziwo, nie powtórzył nakazu. Jego dłoń manewrowała próbując wcisnąć się między jej uda, ale zmienił taktykę.


Drugą wolną ręką przygarnął ją do siebie a jego usta natychmiast wylądowały na jej szyi.

Przekrzywiła głowę w geście obronnym, ale on nie rezygnował. Całował ją namiętnie w te fragmenty szyi, które były dostępne, ale także w ramiona, rozpalając ją tym może jeszcze bardziej. W głowie miała mętlik.

Całował odkryte części jej ciała a kiedy jej twarz nieopatrznie zwróciła się w jego stronę, wykorzystał okazję i pocałował w usta. Wykonała odruch obronny, ale obejmującą ją ręka nie dał jej uciec. Została bezbronna wobec jego namiętności i natarczywości. Nie miała szans ucieczki przed jego ustami.

Taksówka mknęła ulicami Warszawy a ona oddawała się namiętnym pocałunkom Kuby. Lizali się gorąco. Oboje. Z łomoczącym sercem Kamila oddawała pocałunki równie żarliwie jak Kuba. Czuła to co uwielbiała, choć może nie zawsze i co może nie do końca powinna czuć w tej sytuacji. Że jej opór maleje w zastraszającym tempie.

Maleje a co za tym idzie, jej drżące nagie uda rozchyliły się. Kuba wykorzystał to natychmiast, wślizgując dłoń pomiędzy nie.

Drgnęła w ostatnim geście oporu, próbując je zacisnąć, ale dłoni Kuby nie była już w stanie się pozbyć. Weszła tak głęboko, że od doły chwyciła mogę Kamili, zacisnęła się na niej i gwałtownym ruchem przysunęła bliżej siebie, układając ją wygodniej.

Drgnęła raz jeszcze oszołomiona tym ruchem. Jej uda w związku z nm, rozluźniły się jeszcze bardziej i stało się, co stać się musiało. Kuba zatriumfował.

Zatriumfował, docierając do cipki Kamili. Cipki, mokrej i nagiej. Widocznie właśnie dlatego uprzednio kazał jej zdjąć majtki.


- Rozchyl! - zażądał raz jeszcze gorączkowym szeptem, gdy na chwilę oderwał się od jej ust.

Chociaż miała poważne opory, choćby ze względu na siedzącego przed nimi kierowcę, musiała mu ulec. Z wściekle łomoczącym sercem, wykonała gest poddaństwa, rozchylając uda tak szeroko, że Kuba miał praktycznie nieograniczony dostęp do jej nagiej cipki.

Był zdobywcą i pozwolił sobie jeszcze na coś. Na to, by odrzucić część materiału sukienki w drugą stronę. Tym samym jej wzgórek został praktycznie zupełnie odkryty.

Ostatni raz zareagowała defensywnie, próbując zakryć cipkę, ale Kuba stanowczym gestem nie pozwolił.

Taksówkarz skręcił w bok, ale Kamila ledwo zareagowała. Siedziała bardziej bokiem na tylnym siedzeniu, z odkrytą cipką, której o takiej porze, skupiony na jeździe kierowca raczej nie mógł zauważyć. Ale nie miałby problemu by wychwycić rękę jej towarzysza manewrującą między jej nogami.

By powstrzymać ciężki oddech wpiła usta w ramię Kuby. I zamknęła oczy, czując jak ogarnia ją totalny obłęd. Pędziła taksówką po Warszawie a siedzący obok niej Kuba, spokojnie, może nawet za spokojnie, jakby chciał ją torturować, pieścił palcami jej mokrą i nagą cipkę.

To była istne szaleństwo. Była praktycznie naga w taksówce i pieprzyła się z obcym warszawiakiem. Pieprzyła, bo tak odbierała fakt, że pozwoliła mu na to, by swoimi palcami wykonywał okrężne ruchy na jej cipce doprowadzając ja do obłędu.

Na dodatek pieścił trzymając mocno w objęciach. Siedzieli spleceni w miłosnym uścisku a Kuba nie tylko znęcał się nad jej cipką, ale pochylił głowę tak nisko jak tylko się dało, całując jej dekolt.


Nie było to jednak zbyt wygodne, więc szybko wrócił do poprzedniej pozycji. Popatrzył w jej twarz, próbując w tych średnio sprzyjających warunkach wyczytać jak wpływają na nią jego pieszczoty i cała sytuacja, aż wreszcie pochylił się do jej ucha.

- Uwielbiam twoją mokrą pizdę – nie patyczkował się ze słowami. - Chcesz, żebym ci wsadził?

Stłumiony jęk był jedyną odpowiedzią na jaką było jej stać. Dlatego Kuba odebrał to jak przyzwolenie.

- Rozchyl jeszcze bardziej.

Posłusznie wykonała polecenie, starając się maksymalnie ułatwić dostęp do cipki. I chwilę później poczuła, jak wjeżdża w nią palec Kuby.

Mało, że wjeżdża. W zasadzie wwiercał się w nią, wykonując szybkie, drobne okrężne ruchy, doprowadzając Kamilę do białej gorączki.

Znów wpiła wargi w ciało Kuby, wiedząc, że jeśli tego nie zrobi, taksówkarz usłyszy jej co najmniej głębokie westchnięcia a najpewniej po prostu jęki. Oszalała z podniecenia oddawała się pieszczotom Kuby, który wdarł się do jej cipki i całkowicie przejął kontrolę nad nią i jej ciałem.

Przejął i pewnie miał tego świadomość, bo w jego ramionach stała się zupełnie bezwładna. Siedziała z rozłożonymi udami, pozwalając na to, by Kuba miał do dyspozycji całe jej ciało i pragnęła tylko tego, by nie kończył. By manewrował palcem w jej mokrej i rozpalonej cipce. By…

- Taaaak… - szepnęła mu do ucha, gdy...

Gdy manewry przerodziły się w posuwanie. To już był finalny akt zdobywania i wszystkich pieszczot. Kuba posuwał ją palcem, niczym penisem. Wszedł w nią kilka razy spokojniej, jakby chcąc przygotować jej cipkę do poważniejszego działania. No i po tych kilku ruchach, zaczął posuwać się w niej szybciej.


Zasadniczo, po prostu pieprzył ją w tej taksówce palcem.

Pieprzył ją a ona nie miała już żadnych uprzedzeń i skrupułów. Przestała zwracać uwagę na co patrzy kierowca i co może widzieć. Wtulona w bark Kuby, schowana za jego głową nie widziała taksówkarza i może to ułatwiało jej życie. Może to sprawiało, że oddawała się tylko temu, jak Kuba bezlitośnie pieprzy palcem jej cipkę.

I jeśli o czymś marzyła, to tylko o tym, by w końcu przyspieszył jeszcze bardziej, nie przerywając aż do…

Pozostając w tym obłędzie z pewnym opóźnieniem zarejestrowała fakt, że cofający się palec całkowicie wyślizgnął się z cipki i nie powrócił. Gdy sekundę, czy dwie później spojrzała w twarz Kuby, ni to z zapytaniem, ni to z wyrzutem, usłyszała tylko jego spokojny głos.

- Dojechaliśmy.

Powiedział to na tyle wcześnie, że taksówka jeszcze się nie zatrzymała, ale na tyle późno, że gdy światło w samochodzie zapaliło się, ona dopiero się ogarniała. I gdyby kierowca miał to szczęście rzucić okiem w odpowiednie miejsce, ujrzałby swoją piękną pasażerkę rozwaloną na tylnym siedzeniu, z odsłoniętymi w pełnej krasie nogami i gołą cipką na wierzchu.

Ale chyba nie miał.

Trudno było dojść do siebie po takim przeżyciu, więc nie bez problemów wygramoliła się z taksówki. Jeszcze większy problem sprawiło ustanie na załamujących się nogach, tym bardziej, gdy miała na sobie szpilki.

- Tam – wskazał kierunek Kuba.

Płacił rachunek, więc ruszyła w wolnym krokiem we wskazanym kierunku. Wolnym, bo inaczej w tym stanie iść nie mogła.


Zatrzymała się przed wejściem. Kuba był już za nią. Nim zorientowała się, poczuła chłodniejszy podmuch wiatru na tylnych partiach swego ciała.

- Uhm… - mruknął z uznaniem Kuba.

Chwilę potrwało, nim się zorientowała. Korzystając z zaskoczenia i szoku w jakim się znajdowała przesunął w boki uniósł w górę materiał sukienki, odsłaniając przy tym jej nagie pośladki w pełnej krasie. Dopiero po sekundzie, czy dwóch zorientowała się, że Kuba bezkarnie gapi się w jej gołą dupę.

- Świnia! - zareagowała spóźniona i natychmiast doprowadziła się do porządku.

Spojrzała na niego z potępieniem, ale ten gest znów ją podniecił. Chłopak zdobywał wszystko co chciał, chociaż robił to także w sposób bezczelny.

Nic sobie nie zrobił z jej dezaprobaty i ruszył w górę apartamentowca. Na szczęście mieszkał niezbyt wysoko, na drugim piętrze, więc Kamila, choć z niemałym trudem, poradziła sobie ze schodami.



18. Ruchaj mnie, na ich oczach.



Poradziła sobie w takim tempie, że gdy weszła do mieszkania Kuby, ten odpalał już komputer.

- Zmęczona? - zapytał niedwuznacznie z nieco złośliwym uśmieszkiem.

Poniekąd miał rację. Czuła się wyczerpana emocjami, które przeżyła. Od momentu, gdy kazał jej zdjąć majtki na środku chodnika. Ale najbardziej wymęczyło ją to, co zrobił z nią w taksówce.

Musiała się jakoś ogarnąć, ale te emocje, niezaspokojone przecież do końca, wciąż dawały o sobie znać. Nogi uginały się pod nią a jej cipka płonęła wręcz żywym ogniem.


- Uhm… - skwitował z zadowoleniem jej widok. - Wyglądasz jak mistrzyni Polski.

Rozumiała, że tyczy się to jej wyglądu, jej odsłoniętych nóg i w sumie nie tylko. Także jej postawy. Musiała wyglądać na rozemocjonowaną, wytrącona z równowagi i on to widział. Zdradzał ją choćby jej chód.

- Siadaj – wskazał miejsce.

Usiadła z ulgą. Usiadła, nie na krześle, bo było tu tylko jedno i widocznie Kuba zarezerwował je dla siebie, tylko na niewielkiej szafce obok łóżka. Usiadła z westchnieniem ulgi.

Kuba podał jej szklankę z jakimś napojem. Oczywiście procentowym. Przyjęła bez zastrzeżeń i wypiła niemal wszystko na raz.

- Może dolać?

Odmówiła, kręcąc głową. Kuba spojrzał w stronę monitora.

- Już wszystko działa – oznajmił.

Emocje nie wygasły a teraz wzrosły znów. Uświadomiła sobie, że faktycznie Kuba praktycznie od momentu gdy się spotkali w lokalu nie poruszył ani słowem tej sprawy.

Przywiódł ją tutaj i postawił przed faktem niemal dokonanym. Niemal, bo przecież wciąż tylko siedziała na szafce. Niemniej, po coś tu się znalazła a on, nie wspominając o tym wcale, zachowywał się tak, jakby wszystko było z góry ustalone.

- Kamilo – zwrócił się do niej siedząc przed komputerem. - Zademonstrujesz widowni swój największy atut?

Patrzyła w monitor. W nim pojawił się obraz pokoju. Kuba dokonał zbliżenia kamery tak, by w centrum znalazła się ona, „mistrzyni Polski”.


Czując kolejną fale szybszych uderzeń serca, podciągnęła prawą nogę i oparła obuwie o szafkę. W ten sposób, dzięki rozcięciu z boku sukienki, jej noga ukazała się w całości. Od stopy, aż po biodro. W pełnej krasie.

Kolejny już raz, jak w lokalu, na chodniku, czy w taksówce. Ale tutaj oglądała ją publika nie dość, że chyba największa,to jednak bardzo specyficzna. I do tego taka, która wiedziała po o się tu zebrała.

Czuła, że znów traci panowanie nad oddechem. Zamaskowała to, uśmiechając się do monitora. Wpatrywała się w niego, patrząc na siebie, siedzącą na szafce i beztrosko odsłaniającą długą, zgrabną, ponętną nogę.

- Naprawdę ktoś to ogląda? - zapytała.

- Niecałe sto osób z różnych zakątków świata – oznajmił po kilku sekundach Kuba. - Ale pewnie dojdą jeszcze następni.

- A ilu z Polski?

- Tego nie wiem. Czy to ważne?

Jasne, dla niego może nie. Dla niej, gdy uświadamiała sobie, że wyczyny znanej, pięknej, pożądanej celebrytki, matki i żony będą oglądali jacykolwiek Polacy, dobrze wiedzący kogo mają przed sobą… Deprymowały ją, jak i podniecały.

- Piszą coś?

Była zbyt daleko od monitora, by widzieć jakieś drobniejsze rzeczy, ale na tyle blisko, by widzieć jak z boku przeskakują jakieś teksty na zasadzie czatu.

- Tak.


- A co? - zainteresowała się.

- To co już wiesz – odpowiedział po chwili. - Że jesteś świetna, że masz boskie nogi...

Była w takim stanie, że przyjmowała te komplementy z próżniaczą satysfakcją.

Ale nie komplementy sprawiały jej największą frajdę. Jej cipka rozruchana wcześniej przed Kubę wciąż płonęła. Jej emocje buzowały na najwyższym poziomie.

Kuba przywiódł ją tu, poniżył, nakazując jej zdjąć majtki na ulicy w środku Warszawy a następnie w taksówce przełamał jej protesty i wymacał nogi, bez ceregieli dobierając się do jej cipki, nie bacząc przy tym na obecność taksówkarza.

Był jej zdobywcą, był jej władcą. Młody, zdecydowany, zniewalająco przystojny. Nie bacząc na wszystko, przywiódł tu ją, najpiękniejszą, jedną z najbardziej znanych kobiet w Polsce. Przywiódł ją tutaj, nie bacząc na to, że jest mężatką. Przywiódł tu w jednym celu, mało tego. Przywiódł, by dokonać największego z możliwych wyczynów - wyruchać ją tu w obecności internetowej publiczności. Na samą myśl o tym jak bardzo mógł ją tym sposobem upodlić, czuła ogień trawiący tak jej umysł, jak i ciało.

Paliła ją też ta sukienka i tak przecież odsłaniająca tak wiele. Czuła, że jest w stanie zrobić praktycznie wszystko, więc…

- Kolega z Grecji pisze, że chętnie zobaczyłby co masz pod tą sukienką.

Oto był ten moment. Wstała z trudem utrzymując równowagę na drżących nogach.

Wykonała odpowiedni manewr. Nie dało się powstrzymać materiału opadającego na podłogę. Wystarczyło kilka sekund, by stała naga.


Naga, tak jak wtedy na jachcie. Ale wtedy okoliczności były inne. Wtedy to był jej pokój a ona, po prostu chciała dokonać podniecającego striptizu.

Teraz… Stała nago w obcym mieszkaniu, w obcym mieście, u obcego faceta. Faceta, który przecież wcześniej jasno wyłożył co ma zamiar zrobić.

Stała kompletnie nago, mając jedynie szpilki na stopach. Naga, odsłaniając swe ponętne, długie nogi, lekko unoszące się pod jej oddechem piersi i przede wszystkim nagi wzgórek łonowy. To wszystko na oczach ubranego Kuby i około setki osób, w tym pewnie niemałej liczby Polaków.

- Pokaż się bliżej. Jemu i pozostałym – zachęcił Kuba.

To, że nie rzucił się na nią jak dzik, tylko dalej prowadził grę, rozpalało ją jeszcze bardziej.

Oszołomiona, wolnym krokiem by nie upaść podążyła, w stronę kamery. Nie wiedziała gdzie dokładnie jest, ale patrząc na monitor mogła się tym zasugerować. Podeszła, widząc, jak całkiem duży monitor wypełnia jej naga sylwetka. Szczególnie bezbronne w tym momencie łono.

- Pokaż się im od tyłu, bo też masz coś do pokazania.

Z wolna okręciła się, demonstrując teraz kamerze swój tyłek. Aż odwróciła głowę, patrząc w monitor, na którym wyświetlała się jej goła dupa.

Czuła potworny rumieniec wstydu wypływający na jej twarz, ale wciąż stała, jakby urzeczona tym widokiem. Tym, że pozwala sobie na to by setka różnych facetów oglądała jej nagie dupsko w pełnej okazałości, z najdrobniejszymi szczegółami.

Odwróciła wreszcie głową, spoglądając pytająco w twarz Kuby. Tak jakby czekając na to co on rozkaże. Jakie wyda polecenie...


Stał, wyprostowany ze śmiertelnie poważną twarzą. Za nią kryło się zdecydowanie, zdeterminowanie. Gdy do tego zaczął rozpinać koszulę…

- Ten scenariusz na forum… - tym razem to ona odezwała się pierwsza. - Napisałeś go ot tak, czy jakoś bardziej wybitnie ci się spodobał?

- Podobał mi się – odpowiedział. - Tobie też?

- Muszę ci się przyznać – nie kontrolując emocji oblizała językiem wargi. - Gdybym wtedy za pierwszym razem zdecydowała się na to, właśnie tak o mogłoby wyglądać.

- Rzuciłabyś się na mnie? Najpierw tak… A potem tak…? - dopytywał się, nie czując potrzeby o to by nazywać rzeczy po imieniu.

- Coś w tym nie tak?

- Skąd. Po prostu nieźle byś mnie zaskoczyła gdybyś to zrobiła.

Przez chwilę stała jak wryta. Wciąż nago, przez zdejmującym koszulę Kubą. Chciała być naga i pragnęła by gwałcił wzrokiem jej nagie ciało. A wrażenie poniżenia i uległości potęgował fakt, że wszyscy pozostali byli ubrani.

Ci, którzy oglądali ją teraz na swych monitorach i Kuba. To sprawiało, że jej cipka wciąż płonęła.

A ona sama drżała, stojąc na coraz bardziej załamujących się nogach. Z jednej strony napawała się swoją dziwkarską nagością na oczach ludzi i przede wszystkim Kuby, ale z drugiej chciała, żeby wreszcie coś zaczęło się dziać.

Nie wytrzymała i wykorzystując, że Kuba na chwilę zajął się zdejmowaniem koszuli, mając w głowie wspomnienie przytoczonego przed chwilą wpisu na forum, padła na kolana i nie czekając na jakąkolwiek reakcję Kuby, kompletnie oszołomiona własnym zachowaniem drżącymi rękoma rozpięła zamek w jego spodniach i opuściła je, wraz z bielizną.


Jej oczom ukazał się penis Kuby, w pół wzwodzie. Nie sprawdzała reakcji samego chłopaka, jakby po części zawstydzona swoją inicjatywą. Skupiła się na penisie, biorąc go w dłoń. Przesunęła po nim ręką a już sekundę później, pocałowała go.

Uniosła w górę i pocałowała raz jeszcze od dołu. A potem polizała, na całej długości. Wyczuła jakieś drgnięcie, jakby pulsowanie. W każdym razie była to oczekiwana reakcja na jej pieszczoty, reakcja, która sprawiła jej satysfakcję.

Cała gra wstępna została odegrana dużo wcześniej, więc uznała, że nie ma co bawić się w ceregiele. Po trzecim polizaniu, rozchyliła usta szerzej i główka znalazła się w jej ustach.

Czuła jak jej głowa pulsuje. Klęczała nago przed Kubą i dziesiątkami widzów, trzymając w ustach jego penisa. Tu nie było już żadnego odwrotu.

Tym bardziej, że nie było też mowy o dłuższym rozgrzewaniu. Po główce przyszedł czas na całość. Przytrzymując dłonią u nasady, wsunęła w usta całego penisa. Wsunęła, przytrzymując go tak przez chwilę a potem… Potem zaczęła rytmicznie przesuwać usta po całej jego długości.

- Rób tak… - usłyszała nad sobą.

Zaczerwieniona, obciągała z pasją. Uwielbiała te chwile, gdy w jej ustach penis z miękkiego robi się twardy. I tak stało się w ciągu kilkunastu sekund. Przyjęła to z olbrzymią satysfakcją. Uwielbiała działać tak na mężczyzn.

Kuba chwycił jej dłonie i położył je na swoich pośladkach. Zrozumiała ten gest. Ścisnęła jego pośladki, czując jak kutas chłopaka wypełnia jej usta, aż po samo gardło.

- Uhm… - usłyszała ni to mruknięcie, ni to jęk Kuby.


Swoje dłonie wsunął w jej włosy, momentami pieszcząc jej kark. Zdobywał ją i rozgrzewał jeszcze bardziej w ten sposób. Mruknięcia i westchnienia, dochodzące z góry też robiły jej dobrze i jeszcze bardziej wprowadzały w odpowiedni klimat.

Ale czuła, że to nie mogło trwać długo i nie trwało. Jeszcze kilka przesunięć ustami i odchyliła się, po raz pierwszy spoglądając w górę.

- Gotów? - zapytała cicho.

Z reguły praktycznie zawsze była bierna. To Daniel przejmował inicjatywę, ale teraz…

Było tak jak w tym wpisie. Była podniecona, rozpalona, zdeterminowana do tego by dać upust swemu kurestwu. By, jeśli już zdecydowała się temu ulec, zrobić to raz a perfekcyjnie.

Wstała, znów w pełni demonstrując swe nagie ciało. Nie czekając na reakcję Kuby, z delikatnym, zdradzającym pewne zawstydzenie, uśmiechem n ustach, pchnęła go na łóżko. Nie sprawiło jej to poważniejszego problemu, bo spodnie w kostkach ułatwiły jej robotę.

Nie wskoczyła za nim, tylko odczekała te kilka sekund, by Kuba do końca uporał się ze spodniami i dopiero wtedy znalazła się na łóżku. Na łóżku i na Kubie.

Może chwilę wcześniej, gdy wyprostowała się, czuła jeszcze wstyd, ale teraz na łóżku, gdy siedziała na nagim Kubie, kompletnie przejmując inicjatywę… Dyszała z podniecenia, pragnąc już tylko jednego.

By jego kutas wreszcie znalazł się w jej cipce.

I znów nie bawiła się w żadne ceregiele. Odchyliła się lekko, chwyciła sterczącego kutasa, czując jak jej policzki gorzeją i nakierowała, nabijając się powoli na niego. Przymknęła oczy, czując jak rozchylają się jej usta. I przysiadła, czując jak twardy kutas Kuby wypełnił w całości jej rozgrzaną cipkę.


- Ach… - wydobyło się z jej rozchylonych ust.

Nie czekała na żadną reakcję Kuby. Liczyła się tylko ona. Ona od pierwszej sekundy ujeżdżająca leżącego pod nią chłopaka. Od samego początku poruszała się rytmicznie okręcając wokół tkwiącego w niej sztywnego penisa Kuby, który doprowadzał ją do gorączki.

Jakby przestało się liczyć cokolwiek. Liczyły się tylko jej pragnienia i fantazje.

To było tak jak ponad rok wcześniej z Oskarem, kiedy zmuszając się do kompletnej uległości i doprowadzając na skraj zeszmacenia i nie stawiając kompletnie żadnego oporu pozwoliła by jej licealista zerżnął ją zupełnie bezkarnie, niczym jakaś dziwkę.

I teraz było niemal tak samo, tylko odwrotnie. Teraz nie zachowywała się biernie i ulegle, tylko sama przejęła inicjatywę i totalnie zdominowała tego młodego warszawskiego playboya. To on leżał pod nią a ona poruszała się nad nim i przede wszystkim wokół niego a jej ciało żyło i poruszało się bezustannie. Jej biodra unosiły się i przesuwały wzdłuż ciała Kuby. Jej dłonie przesuwały się po jego klatce piersiowej, brzuchu a jej piersi falowały w rytm głośniejszych westchnięć.

No i jednak, niby odwrotnie, ale wciąż było tak samo. Bo tak jak wtedy pozwoliła się poniżyć do granic, tak teraz działo się to samo. Bo przecież, okoliczności były jasne. Ruchała się z warszawskim cwaniaczkiem, który już raz ją wyruchał, w perfidny i podstępny sposób. Zdobył ją, nie wysilając się zbytnio. Do tego, ruchała się na oczach innych. Nawet jeżeli część z nich to byli jacyś cudzoziemcy z drugiej części świata, to przecież nie brakowało wśród nich Polaków.

W tym Polaków znających ją dobrze, wiedzących kim jest. Kojarzących jej wizerunek porządnej, rzeczowej kobiety, do tego mężatki i matki dwójki dzieci. Która teraz z dala od męża, pieprzyła się dziko z jakimś przygodnym cwaniakiem.


Te okoliczności brutalnie dawały do zrozumienia, jak bardzo pozwalała się poniżyć. Jak mocno się szmaciła. Dwie historie, tamta z Oskarem i ta z Kubą. Niby różne, ale efekt ten sam. Efekt dogłębnego upodlenia, który doprowadzał ją do obłędu.

Toteż ruchała się z Kubą obłędnie. Zdeterminowana, by nie pozwolić mu na zmianę pozycji. Zdeterminowana by skończyć w tej. Podniecona do granic, gdy rzucała okiem w monitor. Widząc a nim samą siebie praktycznie od tyłu. Widząc jak jej nagi tyłek wypełnia ekran. Jej gołe dupsko żyjące w niezwykle intensywny sposób przez cały czas. Poruszające się w przód i w tył a także w górę i w dół. Momentami wpatrywała się w ten urzekający spektakl, nie potrafiąc oderwać wzroku od tego co widzi na monitorze.

W tej sytuacji to wszystko nie mogło trwać długo. To wszystko co zaczęło się w taksówce a kończyło właśnie teraz. Kończyło piorunującym orgazmem, po którym odrzuciła głowę w tył i zastygła nieruchomo w górze. Odrzuciła głowę a jej długie, czarne włosy opadły na jej nagie plecy.

To musiałaby być chwila marzeń dla każdego erotycznego fotoreportera, gdyby takowy się tu znajdował.

Dopiero chwilę później zsunęła się z wciąż stojącego kutasa Kuby. On nie skończył. Domyśliła się, że chciał skończyć tak jak w tamtym wpisie na forum, ale nie pozwoliła mu na to. Po takim orgazmie jej ciało nie nadawało się do niczego. Zdecydowanym gestem dłoni, odrzuciła jego zakusy.

Dopiero po chwili zorientowała się, że Kuba niespecjalnie się tym przejął. Wyczuła jakieś ruchy obok i… Potok spermy z jego kutasa wylądował na jej ciele. Była tak osłabiona, że nawet nie drgnęła, gdy poczuła ciepłą ciecz na swym brzuchu i piersiach.


Ale w jej głowie pojawiła się kolejna myśl. Nie dość, że sama zachowała się jak ostatnia dziwka, to i on skończył z nią, niczym w pornosie, spuszczając się może w nie do końca najbardziej satysfakcjonujący sposób, ale z całą pewnością w sposób najbardziej widowiskowy.

Nie dość, że na oczach ludzi poderwał i zerżnął jedną z najpopularniejszych polskich piękności, to jeszcze spuścił się na jej ciało, upodlając ją może nawet i bardziej, niż gdyby zrobił to normalnie.

Nie zareagowała, czując jak jej ciało pulsuje a jej umysł przetwarza to wszystko i przeżywa. Na dobrą sprawę nic tu się jeszcze nie skończyło. Ani dla niej, ani dla niego, ani dla tych wszystkich obserwatorów.

Wciąż leżała w pełni naga na łóżku a jej dłoń przesuwająca się po jej nagim ciele rozmazywała po nim spermę Kuby. Musiała odczekać chwilę, nim wróciła do stanu jako takiej normalności.

W tym czasie słyszała klikanie. Domyśliła się, że Kuba usiadł przed monitorem i pewnie wymieniał jakieś komentarze z użytkownikami. O czym mógł pisać? Przyjmował pochwały i gratulacje, że udało mu się zerżnąć taką super laskę?

Na samą myśl o tym, znów czuła się pobudzona. Otworzyła oczy i spojrzała na siedzącego przed monitorem Kubę.

Zbierała się jeszcze przez chwilę, nim przez jej usta przedarł się zdradzający pewne osłabienie głos.

- O czym piszesz?

- Wymieniamy uwagi – odparł nieco dyplomatycznie Kuba, po sekundzie milczenia.

- Możesz się nimi podzielić ze mną?


- Może sama przeczytasz? - zwrócił twarz w jej stronę.

Minęła kolejna chwila, nim zebrała w sobie siły i wykonała ruch świadczący o tym, że chce zejść z łóżka. Uniosła głowę i rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu sukienki.

- Zapomnij o tym – Kuba zrozumiał jej intencje. - Chodź tu taka jak jesteś.

Znów minęło kilka sekund, nim się na to zdecydowała. Z bijącym sercem opuściła stopy na podłogę i stanęła.

Najpierw jakby nieco przygarbiona, ale potem wyprostowała się i przeciągnęła. Czując zawrót głowy na myśl o tym, że znów prezentuje się nago wszystkim obserwatorom. Kompletnie nago, demonstrując przede wszystkim swe nagie piersi i wzgórek łonowy.

Ten niesłychanie bezwstydny ekshibicjonizm znów doprowadzał ją do szaleństwa. Wciąż nie miała dość…?

Wykonała kilka kroków, niezbyt pewnie czując się bosa i naga w obcym mieszkaniu i przysunęła do Kuby. Pochyliła się nad nim.

Trzeba było kolejnej sekundy, by zorientować się, że tym samym monitor w znaczącym stopniu wypełniła ona sama pochylająca się obok siedzącego Kuby.

Ona sama i jej nagie piersi a także nagi wzgórek. Czuła zawstydzenie, ale i podniecenie swoim niezwykłym wyuzdaniem.

Przecież wciąż miała w świadomości, że tam po drugiej stronie monitora są ludzie, którzy wiedzą kim ona jest. Którzy ją kojarzą.

- Co piszą? - powtórzyła.

Pikanterii temu wszystkiemu dodawał fakt, że Kuba siedział wygodnie przy biurku a ona stała naga, niczym jakaś służąca. Niczym niewolnica. Naga.

- Możesz sama przeczytać.


Pokręciła głową. Nie wiedziała czy to efekt przeżytych emocji, czy przeskakujące linijki, ale miała problem z czytaniem. Powodem były także niezrozumiałe słowa wypisywane w języku innym niż poslki, czy angielski.

Coś tam zdołała jednak przeczytać.

To ty pieprzyłeś ją, czy ona ciebie?”

Ale dorwałeś sukę!”

Nigdy bym nie pomyślał, że taka laska posunie się do tego. Jej mąż wie o tym?”

To taka suka z tej nauczycielki… A taką porządną zgrywała...”

Wypowiedzi jak te dwie ostatnie przyprawiały ją o mocniejsze bicie serca. Szczególnie ta ostatnia.

Jak mogła przewidzieć, wśród publiczności byli ci, którzy znali ją dobrze. Może nawet byli z nią od pierwszych filmików na Youtube. Może…

Jak kiedyś zczaiłem jej kanał na YT i ją… Nie myślałem o tym, że zobaczę ją kiedykolwiek nagą a tu proszę… Rżnie się jak zawodowa dziwka!”

No właśnie… Tego typu komentarze sprawiały, że jej serce tłukło mocniej a nogi załamywały się.

Takie komentarze jeszcze bardziej uświadamiały jej czego się dopuściła i kim się stała. Jak bardzo przekroczyła wszelkie granice.

Takie komentarze sprawiały, że czuła jak jej twarz czerwieni się. Oblizała suche wargi, mając trudności z zapanowaniem nad oddechem.

Co dalej?

Czy spełniła się już, rozbierając się w pełni do naga przed setką obserwatorów i dając na ich oczach dupy jednemu z warszawskich cwaniaków, który tydzień wcześniej perfidnie ją oszukał i wykorzystał? Czy osiągnęła to co czego chciała, stając się dziwką, porno gwiazdą, upadlając się do granic?


Odwróciła się, raz jeszcze demonstrując całemu gronu obserwatorów swą gołą dupę. Wykorzystał to Kuba, mimo dość niewygodnej pozycji i strzelił niezbyt mocnego klapsa.

- Jest propozycja, bym zerżnął cię od tyłu – obwieścił, nim zdążyła zareagować na klapsa.

- Wypchaj się – mruknęła.

Skierowała się w stronę porzuconej sukienki, leżącej na podłodze. Schyliła się, sięgając po nią, ale bardziej ożywiony Kuba był szybszy.

- Oddaj – zażądała.

- Poczekaj, to jeszcze nie koniec – jego głos zabrzmiał zdecydowanie.

- Owszem, koniec.

Jej głos brzmiał spokojniej, ale chyba przebijała z niego pewność siebie.

Zrozumiała, że Kuba sobie to uświadomił. Stała przez chwile przed nim z niemym gestem żądającym zwrotu sukienki i zastanawiała się, jak na to zareaguje. Czy mógłby posunąć się dalej i…

- W porządku – oświadczył nieoczekiwanie. - Poruchałaś się i chcesz iść?

Patrzył jej prosto w oczy a ona nie uznała za stosowne by zareagować na jego uwłaczające słowa. Wciąż stała nago z ręką wyciągniętą w kierunku Kuby trzymającego jej sukienkę.

- No to spieprzaj – kontynuował. - Wiesz, gdzie są drzwi.

- Sukienka – wygłosiła, starając się przezwyciężyć pewien niepokój.

Nie oddał jej sukienki, zamiast tego chwycił ją mocno i zmusił do uległości. Krzyknęła, ale on nie zareagował. Zmusił ją do tego by ruszyła w kierunku drzwi.


- Nie, to nie – oświadczył. - Poruchałem, więc wypierdalaj!

Zszokowana poczuła, jak otwierają się drzwi a ona sama pod naporem silniejszego Kuby, wychodzi na korytarz. Serce zabiło mocniej.

- Masz! - rzucił w jej stronę sukienkę, do której po chwili dołączyły szpilki i torebka. - Majtki zatrzymuję. Wrócisz do domu bez nich, żebyś wiedziała kto cię wyruchał!

Zszokowana uświadomiła sobie, że drzwi się zamknęły a ona została sama na korytarzu, kompletnie naga.

Gdyby wyszedł teraz, któryś z obudzonych sąsiadów… Ale o tej porze nic takiego się nie stało. Nikt nie przyłapał pięknej, popularnej kobiety kompletnie nagiej na klatce jednego z apartamentowców w Wilanowie.

Odetchnęła głębiej. Czując szybsze bicie serca, na swój sposób podekscytowana i zaniepokojona, włożyła na siebie sukienkę, mając świadomość, że to jej jedyne ubranie, poza szpilkami, które włożyła chwilę później. Chwyciła torebkę i ruszyła w dół.

Wyszła na dwór i poczuła chłód na skórze. Poza tym uświadomiła sobie, że znajduje się w obcym mieście, w obcej dzielnicy, kilkaset kilometrów od domu, ubrana jedynie w zwiewną sukienkę, raczej więcej odkrywającą, niż zasłaniającą.

Wyszła na ulicę, krocząc… Na dobrą sprawę nie wiadomo gdzie. Zrobiło się trochę niebezpiecznie. Co, gdyby trafiła o tej porze na jakieś dziwne towarzystwo?

Szła, zastanawiając się. Miała jakichś tam znajomych drugiego garnituru w stolicy. Może by zadzwonić do nich z prośbą o przenocowanie? Chociaż o tej porze…?


W jej umyśle pojawiały się dziwne wersje. Dziwne i szalone. Ot, choćby...

Cześć Mariusz. Przenocowałbyś mnie? Jestem sama na Wilanowie i nie mam dokąd iść. Poza tym, mam na sobie tylko lekką, krótką sukienkę, no i wiesz, różnie to mogłoby być… Nie możesz? No zastanów się, chyba nie zostawisz mnie tutaj samej, w takim miejscu? Może chciałbyś coś w zamian…? Bo przecież nie będę spać w tej sukience no a już mówiłam, mam tylko ją… Że co…? Czego chcesz…? Mariusz, zastanów się, czego ode mnie wymagasz… Ech, no dobrze, zobaczymy jeszcze… Ja naprawdę nie mam wyjścia, nie wykorzystuj tego...”

Uff...

Ale zamiast tego, wsiadła do taksówki. Pieniędzy jej nie brakowało, więc kazała się zawieść do jakiegoś niedrogiego hotelu, gdzie wynajęła pokój, by wziąć prysznic i spróbować zasnąć, co po takich przeżyciach nie było najłatwiejszym zadaniem.

Zasnąć a następnego dnia wrócić do domu. Ale najpierw kupić gdzieś jakieś majtki. W niedzielę. Chyba, że wracać kilkaset kilometrów bez bielizny.



19. Zemsta wieńczy dzieło.



Przez kolejnych kilka dni żyła wydarzeniami z soboty. Milion razy próbowała sobie odpowiedzieć, co było bardziej poniżającym przeżyciem? Danie dupy Oskarowi, czy Kubie?

Oskarowi. Bo był jej uczniem, który ją lżył, obrażał, nazywał wulgarnie, ale mimo tego tego w ogóle nie sprzeciwiała się jego macankom, rozbieraniu, ani temu, że ostatecznie bezceremonialnie zerżnął ją od tyłu.


Kubie. Bo był człowiekiem, który perfidnie ją wykorzystał i wyruchał, gdy ona nie miała o tym żadnego pojęcia. A mimo tego, pojechała do Warszawy, by dać mu dupy raz jeszcze, tym razem w pełni świadomie. I uczyniła to publicznie, przy wielu obserwatorach, oglądających jej poczynania w internecie.

Ten pojedynek był niezwykle wyrównany i jeżeli wygrywał Kuba, to chyba tylko dzięki ostatniemu punktowi. Publiczność była tym czynnikiem, który przechylał szalę. No i to jak potraktował ją na końcu… Jak ostatnią szmatę. Wyruchaną i wyrzuconą za drzwi.

Jak zwykłą szmatę a nie dorosła i pełną kobiecego wdzięku, atrakcyjną i powszechnie znaną Polkę

No i ten punkt o publiczności… Podniecał ją, ale i niepokoił. Wiedziała, że oglądali ją tacy, dla których była właśnie znaną kobietą, popularną, nawet dość lubianą. Oglądali ją ci, którzy znali ją od momentu, gdy zaczęła publikować pierwsze filmy na Youtube.

No i… Co teraz?

Częściej, niż zwykle przesiadywała w internecie. Jakby od razu chcąc reagować na ewentualne komentarze pod filmami, zdjęciami, czy gdziekolwiek. Komentarze typu „widziałem panią, jak się pani rżnęła z jakimś typkiem przy kamerach i transmisji w internecie”.

Ale takowe się nie pojawiały, co odnotowywała z ulgą.

W poniedziałek celowo wrzuciła jedno foto na instagram, tak by ewentualni oglądacze mieli swój cel, pod którym mogliby obwieścić światu co widzieli. Ale nic takiego się nie działo. Błyskawicznie sprawdzała wszystkie powiadomienia, ale żaden z komentarzy nie uchybiał jej w żaden sposób.

Sprawdzała także wiadome forum, ale i na nim, o dziwo było spokojnie.


A w czwartek, wiedząc w pracy odebrała telefon

- Cześć – usłyszała głos Pauliny. - Jak tam w Warszawie? Słyszałam, że byłaś. Zresztą czytałam też.

No tak, fotki z imprezy obiegły internetowy światek. Pewnie mało kto zainteresowałby się tą imprezą, gdyby nie jedna z bohaterek prezentująca się olśniewająco w lekkiej i wiele odsłaniającej sukni...

- Nudy, nic specjalnego – streściła krótko.

- Skoro nudy, to po co pojechałaś? - w głosie Pauliny zabrzmiała zaczepna podejrzliwość. - Zdziwiłam się nawet, że byłaś. Myślałam, że omijasz takie imprezy z daleka. Coś cię tam musiało przyciągnąć…

- Coś sugerujesz? - chrząknęła Kamila.

- Nic, skądże – zapewniła słodko Paulina. - Ale mm dla ciebie świeżą wiadomość. Świeżutką. Z wczoraj.

- Tak?

- Dzwoniła do mnie jedna koleżanka… Pamiętasz naszego wspólnego znajomka? Kubę? Tego co cię tak oczarował wtedy, że stałaś wryta jak słup soli?

- Nie koloryzuj – ostudziła ją Kamila. - Co u niego? - zapytała lekko.

- Wczoraj został napadnięty, czy coś… Nawet nie wiadomo o co tak do końca chodzi. Koleżanka mówiła mi, że niby o długi u jakichś biznesmenów, albo, że u mafiosów, ona sama nie wiedziała co i jak i tylko powtarzała różne wersje.

- Uhm… - skwitowała tylko krótko, czując lekki niepokój.

- W każdym razie ciężko go pobito, leży w szpitalu, może nie być już taki ładny… Z tego co wiem, te bandziory zniszczyły mu też jego super brykę i chyba ukradły, albo zniszczyły telefon, nie wiem…


Słuchała dalej głosu Pauliny, która po chwili zmieniła temat. Słuchała, zdawkowo tylko odpowiadając i wtrącając różne uwagi. W jej głowie działo się coś innego. A chwile później zakończyła rozmowę i mogła skupić się właśnie na tym.

Nie czuła żadnego współczucia. Gdyby czuła, to może nie doszłoby do tego. Kuba był pewnym siebie, aroganckim typem, któremu wydawało się, że ma u stóp cały świat. Że wszyscy są na jego pstryknięcie palcem. Włącznie z pięknymi kobietami.

Zasłużył na to. Może miałaby obiekcje, że przecież sama mu się wepchnęła, ale… Ale zdarzenie na jachcie przesądziło o wszystkim. Poniekąd zgwałcił ją, tak należało nazwać to, jak ją wykorzystał. Zgwałcił i poniósł karę. Warszawski cwaniaczek.

Aha i jeszcze ten telefon, który bandycki ukradli, albo zniszczyli...

Zniszczyli”, dopowiedziała sobie Kamila. „Mieli zniszczyć a nie ukraść. Więc zniszczyli. Na pewno. Nie było innej opcji.”

Rozsiadła się wygodniej na dyrektorskim krześle. Jeżeli Kuba nie przeniósł rożnych rzeczy na komputer, tylko miał je na telefonie, to przepadły. Raz na zawsze.

To za niedotrzymanie danego słowa. A przede wszystkim za gwałt. Zasłużył na to i nie czuła żadnych wyrzutów.

I tym samym ten rozdział w jej życiu został zamknięty. Pozostała tylko jedna rzecz.

Czy to już koniec tego szaleństwa? A jeśli tak, to jak wynagrodzić to wszystko Danielowi?

 

47 komentarzy:

  1. ŚWIETNE !!!
    Długo oczekiwane ale za to jakie, masa perwersji, poniżania i pikanterii.
    Na taką Kamile czekałem, scena na szkolnym korytarzu czy jachcie bardzo podniecająca.
    Akcja na chodniku z majtkami i w taksówce lepsza niż finałowa scena.
    Są też minusy choćby finałowa scena, gdzie rozpala się na maxa ale po pierwszym finiszu, odmawia dalszej zabawy, co trochę mnie zasmuciło i zaskoczyło. I scena na jachcie liczyłem po cichu na zabawę z Japończykami na tamtej wyspie jakieś lody itp. Lub w ich pokoju.
    Ale to tylko moja chora wyobraźnia podpowiada mi takie scenariusze.
    Wracając do zakończenia zastawia mnie jak potoczą się losy zaginionego telefonu - bo raczej nie zniszczonego i czy za tym wszystkim stoi Daniel. Bo sama Kamila rozmawiała z Danielem o DarkNecie i miał coś ogarnąć. Więc co by było jakby Daniel to widział, jak jakiś młokos bzyka mu Żonę o co Kamila nie raczyło go spytać o przyzwolenie.
    Stąd pobity Playboy, rozbite auto i kradzież telefonu.
    Tak czy siak liczę na kontynuację choćby i za pól roku.
    Pozdrawiam i życzę weny do pisania , ocena 5+/6

    OdpowiedzUsuń
  2. No jak widać każdy ma swoją koncepcję rozwoju akcji - i jest to zresztą całkiem fajne. Niestety siłą rzeczy musiała wygrać moja własna:).

    Co by ostudzić trochę... Losy zaginionego telefonu raczej się nie potoczą. Ciągu dalszego, jako takiego, nie przewiduję. W sumie to coraz bardziej jestem pewny, że było to moje ostatnie tak rozbudowane opowiadanie.

    Natomiast dwie rzeczy:

    Już wcześniej wspomniałem, że jest jakaś opcja na tekst pt "Najlepsza", co byłoby kontynuacją "trylogii" i chyba wspomniałem też co miałoby być motywem tej części. Jakby co, motyw pojawia się z w tym opowiadaniu a można go znaleźć w trakcie wizyty Kamili u japońskich biznesmenów.
    Tyle, że - tu odsyłam do tego co napisałem wyżej - na tę chwile nie stać mnie na napisanie czegoś takiego.

    Druga rzecz - jest jakaś szansa na wersję alternatywną "Złej", to znaczy na powrót do pierwszego scenariusza. Opowiadanie sporo krótsze, ale nie jakieś wybitnie krótkie, no i za to bardziej soczyste. Co z tego będzie, zobaczymy.

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja. Jak zwykle. Idę czytać jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak napisał czytelnik powyżej opowiadanie świetne, trzymające wysoki poziom. I też się zgadzam, że najlepsza była akcja na chodniku i w taksówce.
    Kamila osiągnęła kolejny poziom perwersji i zostały tylko resztki hamulców. Właściwie już się od tej swojej perwersji uzależniła. Szkoda, że chcesz zakończyć takie rozbudowane opowiadania, bo teraz Kamila przekroczyła kolejną granicę i sama została inicjatorką własnych perwersji. Tak jak napisałeś to Kamila na końcu ruchała Kubę i była tą aktywniejszą, a widownia jeszcze bardziej ją nakręcała do działania.
    I tu mała moja uwaga i pytanie. Bo skoro Kamila sama tego chciała, chciała być poniżona i upodlona, a Kuba właściwie pomógł jej zrealizować jej fantazje i sny, to czemu oberwał i to solidnie? Za akcję na jachcie? Za potraktowanie jak dziwkę z agencji na godziny i wyrzucenie z nago z mieszkania? Kamila przecież chciała wypełniać najbardziej poniżające polecenia swojego "pana". W gruncie rzeczy wiedziała co może przydarzyć się na jachcie a z Kubą sama "wyszła na ruchanie" na oczach wszystkich gości na party. No i raczej nie za ukradzione stringi:).
    Teraz przed Kamilą otworzyły się nowe możliwości i dlatego liczę na kolejne historie i przede wszystkim na tę soczystą wersję "Złej".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, w tym przypadku motywacją była akcja na jachcie. Myślałem, że to dość klarowne.
    Czy odwet był nielogiczny i przesadzony? Chyba nie a jeśli ktoś tak uważa, to odpowiedzią może być tytuł opowiadania, który można odnieść go kilku rzeczy.

    Inicjatorka, no właśnie. I w "Najlepszej" też mogłaby być tą, która - poprzez wykorzystanie pomysłu, który pojawił się w trakcie wspomnianej już wyżej wizyty u Japończyków - bierze sprawy w swoje ręce.
    Tylko - jak zwykle - co z tego? Usprawiedliwiona szlachetnymi pobudkami Kamila może wrzucić do internetu jedno, czy drugie foto, ale co dalej? Mam prowadzić opowiadanie polegające na tym jak Kamila co kilka dni wrzuca jedną fotkę, drugą, piątą, dziesiątą, rozpalając całą Polskę? Przez 30 stron, albo 50? Nie, to wciąż tylko element opowiadania, jedna z jego części i nic więcej.
    Pojawił się wprawdzie jakiś pomysł całościowy, ale widzę w nim pewne minusy - z grubsza rzecz biorąc chodzi o za daleki, z lekka nierealny odlot.

    Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie.

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie bomba. Jak zwykle zresztą. Kamila idzie w spełnianie "sennych marzeń" jak nóż w miękkie masło :) Niektóre sceny - majstersztyk. Chociażby spacer po szkole czy akcja na ulicy a następnie w taksówce. Klasa.
    Pomysł Japończyków bardzo dobry. Jest potencjał, ale tak jak piszesz, same wrzucanie zdjęć to za mało. Przecież apka może się rozwijać i pójść w kierunku wyzwać. Jeśli zgromadzimy tyle i tyle na szczytny cel, to niekoniecznie fotka, ale może opowiadanie, filmik, zdarzenie w plenerze. Może do apki dołączyć jakaś "konkurentka" Kamili i będzie wyścig, kto więcej zbierze. Jednak to cały czas podobny klimat i w tej formie to można kilka ekscesów opisać. Aby nie iść w tym na maksa to można przecież Kamilę wyciągnąć do jakieś show typu taniec z gniazdami czy coś takiego. A już szczytem to byłby program jak big brother, tylko, że w klimacie szkoła, internat, zajęcia itd.... Oglądanie przez tv w systemie pay per view, duża kasa i "ogień", podlewany alkoholem, pigułami, manipulowaniem przez reżysera itd.
    Cokolwiek jednak Autorze wymyślisz, to wiem, że jest to zawsze mega ekscytujące.
    Gratulacje jeszcze raz.

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, pomysły ogólne są, związane zarówna z publikacją fotek, także filmów aż wreszcie udział w jakimś Big Brother dla celebrytów (we wspomnianym wyżej pomyśle miało być zasugerowane przeze mnie kilka lat temu coś w stylu LiveCam, czyli transmisja z prywatnego domu Kamili). Ten motyw BB nęci od dłuższego czasu. Szczególnie w opcji "Celebs". Z dużym nakierowaniem na to co publiczność kupuje najchętniej, czyli szeroko rozumianą erotykę. No ale...

    Jeden problem jest z fabułą wewnętrzną i jakimiś w miarę niebanalnymi akcjami.I drugi z tym, gdzie postawić granicę. No bo wiadomo, wypadałoby skończyć tekst akcją finałową, tylko jak?
    Zawsze staram się by historia w miarę możliwości nie uciekała zbyt daleko od realiów. A tu? Opcja "full naked" a potem seks w ogólnodostępnych mediach, typu TV, lub internet? Z innym celebrytą, powiedzmy jakiś aktor, sportowiec, czy raper? W wykonaniu zamężnej nauczycielki? Starającej się trzymać w mediach jakiś przyzwoity wizerunek? Na oczach całej Polski?
    Nie wiem jaką motywację musiałaby mieć wstrzemięźliwa na zewnątrz nauczycielka by zdecydować się na taki BB Celebs, kładąc na szalę swoją karierę, swój wizerunek.

    Trochę się to rozjeżdża i prawdę mówiąc nie widzę tego. Poza tym takie opowiadanie to byłby już finał i koniec zabawy, bo co dalej po takim tekście? Chyba już tylko "Kamila otwiera prywatną porno szkołę, bawi się w reżyserkę, scenarzystkę i sama gra główne role a wszystkie filmy publikuje na swoim powszechnie dostępnym portalu".

    W wyobraźni takie opowiadanie wygląda co najmniej fajnie, ale to, żeby złożyć je sensownie i logicznie do kupy a także nie zanudzić czytelnika... To już wyzwanie większego kalibru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kamila otwiera prywatną porno szkołę, bawi się w reżyserkę, scenarzystkę i sama gra główne role a wszystkie filmy publikuje na swoim powszechnie dostępnym portalu".

      Panie Falanga, to by był hit. W Polskim internecie nic takiego nie ma.

      Usuń
  8. Ok. Pomysł z Kamilą w Big Brother ma rzeczywiście problem z granicą i tym, co miałoby się wydarzyć w finale. No bo rzeczywiście, aby Kamila się "rozwinęła" to za chwilę musiałaby dać dupy Strażnikom Galaktyki, zdeprawować młodego Anakina Skywalkera a na koniec zrobić laskę psu Pluto. No wtedy to tylko spuścić kurtynę...
    Szkoła tak, porno nie. Big Brother, projekt Lady albo Projekt Gentlemen? No bo na samej apce z pomysłu japończyków nie da się zbudować całego opowiadania. Nawet jeśli apka przewidywałaby wyzwania, licytację zdjęć czy fimów itd....
    Trzymam kciuki bo wiem, że Twoja pomysłowość nie ma granic :)
    Pozdrawiam
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  9. aha, i jeszcze pytanie. W opowiadaniu pojawił się Christer. Czyżby był wcześniej pomysł na jego większe zaangażowanie? A jeśli tak to jaki? A może jeszcze pojawi się w przyszłości...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję domyślności. Tak, Christer miał do odegrania swoją rolę. Nieprzypadkowo pojawił się przed telefonem od Kuby, bo w pierwszym pomyśle, po zakończeniu rozmowy naładowana emocjami Kamila miała zaprosić Christera do szkoły na "już". Ale z różnych przyczyn uznałem, że zrobię to tak jak to ostatecznie zrobiłem.
    I owszem, Christer będzie miał jeszcze swoje pięć minut i to już w grudniu.
    Aczkolwiek od razu uprzedzę - do opowiadania grudniowego tym razem proponuję podchodzić bez jakichś wygórowanych oczekiwań. Nie będzie to ani epopeja na sto stron i będzie też chyba ciut nietypowo, choć sygnalizowałem już wcześniej coś w ten deseń.

    Dobrze rzuca się ogólnymi nazwami jak BB, czy to co wspomniałeś, tylko co w środku? No i jeszcze miałem jeden tego typu pomysł na bazie tych nowoczesnych jutjuberów, czyli dom Ekipy, czy Natsu. Tylko tu tak naprawdę już sam zamysł ogólny jest bardzo mglisty a to co w środku - tego tym bardziej nie ma.
    W kwestii motywacji fajną rzeczą (przynajmniej dla mnie?) jest rywalizacja z ta instagramerką, która przewinęła się przez powyższy tekst. Ale nie mam przekonania, czy to tłumaczy wszystkie możliwe publiczne zachowania Kamili w tego typu projektach.

    W każdym razie jak zwykle, wszystkich pomysłowych zapraszam na maila.

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej Mistrzu,

    a czy masz w planach jakąś akcję, gdzie Kamila bez żadnego przymuszania zabawia się z dwoma lub trzema chłopakami? Jakieś wyzwanie, zakład czy afrodyzjak rozbudzający potrzeby ślicznej nauczycielki?

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiedzmy, że coś w ten deseń jeszcze będzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim zdaniem Kamila wcale nie jest taka zła, jakby to sugerował tytuł. Jest otwarta na nowe wyzwania jak np. spacer po szkole, dobra szczególnie dla chłopaka w przebieralni, całej ekipy na jachcie. Ma też misję krzewienia kultury języka polskiego. Zuch dziewczyna :) Sprawiedliwie każe Kubę za mało eleganckie zachowanie na koniec. To wszystko. Zła to Kamila chodząca z pejczem, znęcająca się nad uczniami w imię własnej przyjemności i wykorzystująca Daniela i Christera do realizacji swoich celów.
    Opowiadanie ekstra, bez przegięć a akcja w szkole i na ulicy bombowe. Mogę czytać w kółko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zadam pytanie, jakie pewnie nie jest lubiane przez autora, ale nurtuje wielu fanów Kamili - czy możemy już dostać jakąś zapowiedź grudniowego opowiadania? Dla smaczku może tytuł i spis rozdziałów, tak jak to robiłeś wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem, dlaczego miałoby być nielubiane?

    Data pewnie ta co zawsze - 26.XII.
    KISM 42 "Jeden dzień z życia dyrektorki nimfomanki".

    Rozdziały:

    1. W szkole.
    2. W domu.
    3. Na koncercie.

    Liczba stron - 50.

    Były jakieś ogólne pomysły na jeszcze inne rozdziały, ale niechęć do pisania nasila się coraz bardziej i przez te dwa miesiące pewnie nic się nie zmieni.
    Cóż, jeśli kiedykolwiek wróci, może powstanie "drugi dzień", zobaczymy. O ile rzecz jasna takie opowiadanie się spodoba.
    Tekst z jednej strony lekki i szybki do przeczytania, z drugiej, soczysty. Fani dłuższych, rozwijających się historyjek mogą poczuć rozczarowanie, lepiej odbiorą tekst ci, którzy wolą "momenty".

    Nie wiem, czy wrzucę jakieś fragmenty, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy najnowsze opowiadanie będzie kontynuacją Złej? To dalsze losy Kamili?

    OdpowiedzUsuń
  17. To jednak składam podanie o jakieś spoilery, tak po jednym małym z każdego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  18. to ja się też podpisuje pod tą prośbą :) świetnie umili to czas oczekiwania

    OdpowiedzUsuń
  19. Raz:

    - No na przykład Dawid, zacznijmy od ciebie. Możesz wyjawić wszystkim za dostałeś karę i co zamierzasz z tym zrobić.
    - Za wagary – przyznał zapytany bez skrupułów. - A pani nigdy nie chodziła?
    - Możesz się zdziwić, ale nie.
    - To ale musiała być pani nudna – dogryzł jej.
    Dogryzł tak, że nie powstrzymała uśmiechu politowania, który pojawił się na jej twarzy.
    - Dzięki temu ukończyłam liceum, potem studia i jestem gdzie jestem – oświadczyła dobrze wiedząc, że szansa, iż taka argumentacja trafi do Dawida i reszty jest relatywnie niewielka.
    Wstała z miejsca i wyszła przed biurko. Oparła się o nie zakładając ręce na piersiach. Ale wiedziała, że ten gest i tak pozostanie niezauważony.
    Spojrzenia praktycznie wszystkich chłopaków pobiegły w dół. W odsłonięte jak nigdy nogi pięknej pani dyrektor.
    Tego dotąd nie widzieli. Nic dziwnego, ani jako nauczycielka, ani jako dyrektorka nie mogła chodzić do pracy w zbyt odważnym stroju. Teraz była w zasadzie już po pracy. Ponieważ taką karę wymyśliła, to nie miała serca zwalać jej wykonania na nikogo innego. Sama pozostała z ukaranymi uczniami. I w tej wyjątkowej sytuacji mogła sobie pozwolić na więcej.
    Na przykład na to, by włożyć na siebie mini. Co zresztą wiązało się z tym, co miała do zrobienia później.
    - No chyba, że uważasz, że to nie jest adekwatna praca dla mnie i widziałbyś mnie gdzie indziej – dodała dość prowokująco.
    - No... Gdzie ja bym panią widział… - rzucił Dawid jakby od niechcenia, co nadawało jego słowom mocno niedwuznaczny wydźwięk.
    - No pochwal się, gdzie…? - zachęciła go Kamila.
    - Aaa… Nie powiem, bo jeszcze mi się oberwie...
    Milczała. Jedyną odpowiedzią był przelotny cichy śmieszek reszty towarzystwa, które z lekka zaczęło się ożywiać. W sumie co innego mieli do roboty? Przysłuchiwanie się temu, jak Dawid dość odważnie wbija szpilki pięknej pani dyrektor i próbuje jej zaleźć za skórę było jedyną rozrywką. I to całkiem niezłą.
    - Tu się kończy twoja odwaga – podsumowała.
    - To nie kwestia odwagi...
    - A czego? O, może kolega Burbon odpowie? Odwagi starczy wam na wagarowanie a gdy trzeba wziąć odpowiedzialność za coś poważniejszego, to co wtedy?
    Śmiało operowała ksywami, miast imion. Większość z obecnych tutaj wyróżniała się, więc zapamiętanie ich ksyw nie nastręczało większych trudności. Poza tym wiedziała także, z jakich rodzin pochodzą i w jakich warunkach wychowują się co niektórzy.
    Jak właśnie taki Burbon. Leniuch z bogatej rodziny, od początku traktujący naukę w liceum jak uciążliwy, nieznośny obowiązek. I nic więcej.
    - No chodzę a co mam tu siedzieć? - bezczelnie wzruszył ramionami Burbon, uciekając jednak od kontaktu wzrokowego z panią dyrektor.
    No właśnie, poczuła jak w jej ciele spinają się mięśnie. (...)
    - Co ty byś Burbon zrobił w życiu, bez swego ojca, co? - nie powstrzymała się od wbicia szpilki nielubianemu uczniowi.
    - Grałbym w pornosach – sprowokowany odparł bezczelnie.
    - Z panią dyrektor, jakby wagarowała w liceum – może za przykładem kolegi i Dawid poczuł przypływ większej odwagi.
    Milczała przez moment, słuchając jak przez salę przebiega śmieszek świadczący o pewnym podnieceniu reszty chłopaków. O tym, że ożywili się i poczuli podekscytowanie dialogiem, który zszedł na takie tory.
    W dawnych czasach nikt nie odważyłby się na taki tekst w stosunku do nauczycielki. A gdyby, to z miejsca zostałby osadzony. Ale to nie były dawne czasy a ona… Czasami lepiej było załatwić takie sprawy inaczej.
    - Gdybym miała grać w tych filmach z takimi dwoma jak wy, to wolałabym własną rękę – odpowiedziała spokojnym i jednocześnie lekceważącym tonem.
    Miała świadomość co wywoła tą ripostą. Kolejną falę cichego śmiechu i różnych reakcji świadczących o niedowierzaniu uczniów, że z ust pięknej pani dyrektor padły takie słowa.
    - A często jej pani używa? - bezczelność pozwoliła Burbonowi rzucić to pytanie przebijające się ponad szmer w sali.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dwa:

    Zamknęła telefon i wróciła do poprzedniej pozycji, patrząc w głąb sali. Przyłapała niemal wszystkich gapiących się na jej odsłonięte nogi. Niektórzy speszeni odwrócili wzrok, inni nie.
    - Esemsuje pani z kochankiem? - nie ustępował wyraźnie rozochocony Dawid, wzbudzając kolejny raz głośniejszy szmer w klasie.
    - Tak – odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
    Znów kolejna fala szmeru. Licealistom wyraźnie spodobał się tok rozmowy. Mogła się tego spodziewać.
    - A mąż wie?
    - A moim mężem nie musisz się zajmować – odpowiedziała zdawkowo.
    - Biedny chłop… - nie ustawał Dawid, wzbudzając falę śmieszku.
    - Nie taki biedny jak ci się wydaje… - nie wysiliła się na poważniejszą ripostę.
    - No w sumie takim towarem, to może się dzielić z innymi… - chrząknął na koniec i odwrócił wzrok jakby zrozumiał, że tym razem przeholował.
    Ale Kamila nie ustępowała. Wcale nie chciała kończyć tego wątku.
    - A ty byś się dzielił…? A, zapomniałam... – klepnęła się w udo, nie dopuszczając Dawida do odpowiedzi. - Pewnie takiemu jak ty, więcej dziewczyn mówi, że woli własną rękę.
    - Pani tak wspomina o tej ręce, że aż nabrałem podejrzeń, że i pani musi wystarczać… - tym razem Dawid nie uciekł wzrokiem.
    Co kilka, kilkanaście sekund przez klasę przechodził szmer. Licealiści stawali się coraz bardziej podekscytowani. Przechodził szmer i od razu zanikał, jakby nikt nie chciał uronić ani słowa z tej niecodziennej słownej potyczki. A i przy okazji dowiedzieć się czegoś o pani dyrektor.
    - Obawiam, że na rękę muszą liczyć dorastający chłopcy, nie ja – odpowiedziała spokojnie mierząc się z Dawidem wzrokiem.
    - A ja gdzieś wyczytałem, że… No, że w małżeństwie po jakimś czasie robi się nudno i właśnie to ci zamężni muszą działać na własną rękę...
    - Ja nie mam z tym problemu – spokojnie potrząsnęła głową.
    - Naprawdę…? - Dawid też utrzymywał kontakt wzrokowy.
    - Oczywiście. Na przykład wczorajsze bzykanko było całkiem fajne.
    Tym razem szmer przerodził się niemal w hałas. Jeden z drugim nie wytrzymali się i zaśmiali rozdziawiając gęby. Inni rzucili jakieś uwagi, może bardziej do siebie, niż do innych, w efekcie na moment w klasie zapanował hałas.

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzy:

    Kamila milczała, sprawiając wrażenie jakby przytoczonej kolejną falą rumoru w sali. Wstała z biurka, prezentując swą sylwetką w całości i zwróciła się frontem do tablicy oraz znajdującego się obok telewizora, mając oczywistą świadomość, że pozostała czternastka chłopaków jak jeden mąż skupia w tym momencie wzrok na jej długich, mocno odsłoniętych nogach i na jej pośladkach.
    Niby poddała się na moment temu małemu zamieszaniu i oddała kontrolę na rzecz Dawida. Ten uruchomił telewizor i poprosił o telefon. Kamila podała mu go po chwili zawahania. Jednocześnie zbliżyła się do licealisty. Tak, że ten mógł poczuć zapach kobiety i niemal jej dotyk.
    - Ładna ikonka – pochwalił, wpatrując się w telefon.
    - Co na niej jest? - zareagował natychmiast Burbon.
    - Pani Kamila. Goła – spojrzał z szelmowskim uśmiechem w kierunku kolegów.
    - My też chcemy! - zareagował ktoś z ostatniej ławki.
    - Dawid, bo zaraz ci wezmę ten telefon… - spojrzała pobłażliwie na licealistę.
    - Żartowałem – oświadczył natychmiast. - Ubrana. A szkoda.
    Jeszcze jakaś chwila technicznych przekomarzanek, prób i…
    - O, jest…! - oświadczył Dawid.
    - Ooo…! - rozniosło się po sali.
    - Dobra, zatrzymaj – Kamila natychmiast przytomnie przejęła telefon i wcisnęła odpowiedni przycisk.
    Film zatrzymał się na trzeciej sekundzie. Jak można było się zorientować, trwał on nieco ponad dziesięć minut.
    A na niemałym ekranie cała grupa mogła zobaczyć na stopklatce elegancko ubraną szkolną panią dyrektor z delikatnym uśmiechem na twarzy, wchodzącą do jakiegoś pokoju. Ubraną w spodnie i koszulę.
    Jeżeli do tej pory Kamili udało się nieźle podgrzać atmosferę, to teraz… Zrobiło się naprawdę gorąco.
    I grupie nastolatków i jej samej. Czuła jak serce bije coraz mocniej a jej nogi nie są już tak pewne.
    - O, kurwa… - ktoś z tyłu pozwolił sobie na nieparlamentarny i nieszkolny komentarz.
    - Pająk, za tydzień zostajesz tak samo dwie godziny – zareagowała natychmiast.
    - Jak przyniesie pani inny film, to wszyscy zostaniemy – przytomnie zareagował milczący Jaras.
    Już tylko pojedyncze osoby zaśmiały się nerwowo na ten celny pocisk. Cała reszta w napięciu wpatrywała się w monitor, pragnąc by pani dyrektor włączyła wreszcie przycisk „play”.
    - No włączajcie tam – rzucił nerwowo ktoś z tyłu.
    - Zaraz, zaraz… Czy ja wyraziłam pozwolenie? - próbowała sprzeciwiać się Kamila.
    - Pani dyrektor, już przecież podłączyliśmy…
    - Zaraz, spokojnie… Wszyscy mają osiemnaście ukończone?
    - Wszyscy! – przebiło się zbiorowo.
    - No ale przecież wiecie, że nie powinnam wam tego pokazywać, nie?
    - No ale pani dyrektor…! - podobne przesłanie niosło się z wszystkich ławek.
    Uniosła ręce w górę uciszając towarzystwo. Przymknęła oczy, jakby sprawiała wrażenie, że waży decyzję.
    - Nie mogę wam czegoś takiego puścić, bo rozpowiecie wszystkim, przecież wie...
    - Niczego nie rozpowiemy, to jasne, pani dyrektor – znów podniósł się hałas.
    Zapewniali gorliwie. Kamila stojąc frontem do nich widziała sporo rozemocjonowanych twarzy. Umiejętne budowanie atmosfery i napięcia od początku poskutkowało. Gdyby nie to, ich reakcja mogłaby być inna a tak… Wiedzieli czego mogą za chwilę dostąpić i to ich nakręcało.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cztery:

    Wbiegła po schodach i sięgnęła do torebki po klucz. Dopiero sekundę później uświadomiła sobie, że przecież nie musi. Dom nie był pusty. Nacisnęła klamkę i faktycznie, weszła bez problemu, słuchając jak w mieszkaniu rozbrzmiewa stukot szpilek.
    Wkroczyła do sypialni, przeczuwając jaki widok tam zastanie. Nie pomyliła się.
    - Cześć – rzuciła. - Wciąż masz zepsuty komputer?
    - Dopiero jutro będę miał swój – usłyszała odpowiedź. - Jeśli ci przeszkadzam, to powiedz, zostawię…
    - Nie – powstrzymała go natychmiast. - Siedź ile chcesz. Daniela i tak dzisiaj nie będzie a ja też niedługo wychodzę.
    No jasne, za wszelką cenę nie chciała robić Adrianowi przykrości. Wręcz przeciwnie, za wszelką cenę chciała mu pokazać prawdziwy dom i okazać sporo ciepła.
    Adrian wprowadził się kilkanaście dni temu, po tym, gdy ojciec dużo wcześniej zostawił matkę a matka trafiła do szpitala na dłuższy okres. Osiemnastolatek nie mógł przebywać sam w domu jakoś dłużej i gdy kolejni krewni się wykruszali, Kamila zdecydowała, że pomoże i przygarnie dużo młodszego kuzyna do siebie.
    Nie było to trudne, bo Adriana ciężko było nie lubić a poza tym nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. Miał poza tym całkiem przyjemną powierzchowność, można było zawiesić na nim oko, pośmiać się i pogadać o różnych sprawach.
    A skoro siedział sam w domu, to siłą rzeczy najczęściej spędzał czas przy komputerze. To normalne w tym wieku. Gdyby był u siebie może wyszedłby gdzieś z kolegami, pograć w piłkę, czy coś, ale tu, kilka kilometrów od własnego domu, zamkniętego aktualnie na cztery spusty?
    - Co robisz? - zapytała, kładąc torebkę na biurko.
    - Siedzę na jednym forum, nic specjalnego – odrzekł krótko.
    - To siedź – postanowiła. - Ale ja się muszę przebrać, w porządku?
    (...)
    Adrian… Od kilkunastu dni widywali się dużo częściej, znacznie pogłębili swoją znajomość, poznali się lepiej, była między nimi chemia. Kuzyn zdecydowanie nie był głupim chłopakiem, miał swoje zdanie na różne tematy, umiał się wypowiedzieć, ale daleko mu było do nadętego bufona.
    Próbowała na szybko oblecieć pamięcią te kilkanaście dni. Czy zdarzyły się jakieś takie hm… Niedwuznaczne sytuacje? No niespecjalnie, nikt nikomu do łazienki nie wchodził, do sypialni za bardzo też nie. Widział ją z dwa, trzy razy w nieco bardziej skąpym stroju, to chyba wszystko.
    W bardziej skąpym, czyli w dłuższej koszuli, pod którą miała tylko majtki. No dobrze, raz się zdarzyło, że obudziła się bez nich i tak została zaskoczona w kuchni przez sporo młodszego kuzyna. Trzymała fason i nie dała po sobie poznać, że tym razem pod koszulką niczego na sobie nie miała. Ta kilkuminutowa sytuacja nawet ją wtedy trochę podnieciła. Świadomość, że pod koszulką jest kompletnie naga a obok niej stoi młody, fajny, przystojny chłopak ledwo po przebudzeniu, nieźle ją wtedy pobudziła.
    (...)
    - Tutaj? - usłyszała głos wyrażający chyba lekką konsternację.
    - Tak, siedź – powtórzyła najzupełniej naturalnym głosem.
    Tak jakby nic takiego się nie działo i nie miało wydarzyć. A przecież…
    Podeszła do stojącej przy ścianie szafy, otwierając ją. Biurko znajdowało się bokiem do szafy, stąd i sam Adrian siedział bokiem do niej. Nie musiał czynić jakichś wygibasów, wystarczyło, by po prostu spojrzał w lewo, by zobaczył jak…
    Jak praktycznie dwukrotnie starsza kuzynka chwyciła brzegi sukienki i uniosła ją w górę, odsłaniając w ciągu chwili swe ciała niemal zupełnie nagie. Niemal, bo jedynym skrawkiem materiału, jaki pozostał na niej, były tylko stringi, odsłaniające jej pośladki praktycznie w pełnej krasie.
    Nic obie z tego nie robiąc rzuciła sukienkę w bok, próbując znaleźć coś w szafie. Wykonując ruchy w bok, przyciskała ramiona do korpusu, by Adrian nie zobaczył jej nagich piersi. No, ale to jedyne co mogła przed nim ukryć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Pięć:

    Miała świadomość, że Adrian chyba całkowicie stracił zainteresowanie internetem. Prawie nagie ciało mocno starszej, ale wciąż jednak atrakcyjnej kuzynki wyraźnie wytrąciło go z równowagi. No i nie tylko to. Nad nimi wisiała sytuacja, o której on przecież dobrze wiedział. Nie do końca miała pojęcie co on o tym myślał. I wiedziała, że prędzej, czy później do tego nawiąże.
    - Wczoraj też byłaś tak ubrana? - zapytał w końcu.
    - A dlaczego cię to interesuje? - zmrużyła oczy, jakby dając do zrozumienia, że nie powinien się tym zajmować.
    - No tak tylko, bo wróciłaś chyba dość późno…
    - Aha… - pokiwała z powagą głową. - Wlepisz mi za to naganę? Dasz jakąś burę?
    - Dowcipna jesteś czasami… - pokręcił głową.
    - Bo to, że wypominasz mi późny powrót do domu jest niezwykle zabawne…
    - No wiesz… - chrząknął. - Nie uważasz, że cała ta historia jest dość niecodzienna?
    - Ależ zgadzam się Adrianie, że jest. Nie rozumiem tylko dlatego aż tak bardzo cię to interesuje.
    Bawiła się w najlepsze. Dobrze wiedziała dlaczego zżera go ciekawość i dlaczego nawiązuje do tego co było wczoraj. Znał przecież zarys całej sytuacji no i…
    No i właśnie. To, że znał tylko zarys, było dla niego najgorsze. Z pewnością jego wyobraźnia podsuwała mu różne rozwiązania.
    - No myślę, że paru ludzi by zainteresowało. Mnie, czy Daniela…
    Parsknęła śmiechem.
    - Przecież dobrze wiesz, że Daniel jest o wszystkim poinformowany. Za kogo ty mnie uważasz, co? - przybrała nieco napastliwy ton.
    - Nie gadaj tak – nie dał się stłamsić. - Mówię tylko, że to wszystko jest trochę dziwne.
    - I tym się właśnie zajmowałeś wczoraj przed snem? Co porabia twoja kuzyneczka?
    Milczał przez chwilę a potem wstał z krzesła i wpakował się na łóżko.
    - Myślę, że mogłabyś mi opowiedzieć co zrobiłaś. A czego nie – dodał po chwili.
    Jego ciekawość bawiła ją. Jego bliskość zrobiła jej dobrze. Tak samo jak jego spojrzenia lądujące na znajdujących się teraz tuż obok niego nagich, ponętnych nogach dużo starszej kuzynki.
    Wciąż była pod wpływem sporego szoku. Teraz dodatkowo wpadała w dobry nastrój. Wiadomo, pewne rzeczy miała zaplanowane, ale przecież nie wszystkie. Do tego, jak najbardziej potrzebny był ten odpowiedni nastrój.
    - Co cię konkretnie ciekawi? - zapytała.
    - Jak to wszystko wczoraj przebiegło?
    - Uhm… - kiwnęła głową, odkładając magazyn na bok.
    Szlafrok rozsunął się tym sposobem, ale nie uznała za stosowne poprawić go. Tym samym jej nogi pozostały odsłonięte praktycznie w całości. Tak bardzo, że nieco rozsunięty od dołu szlafrok odsłaniał już jej majtki.
    Ale po co to poprawiać? Jeśli Adrian chciał sobie patrzeć, to niech patrzy, co tam… Jej robiło to dobrze.
    Chciała, żeby ją oglądał. Żeby patrzył. Chciała, żeby się podniecił. Zaczęło jej na tym naprawdę zależeć. Czy nie posuwała się za daleko?
    Tak, dziwne pytanie po tym co odwaliła w szkole…
    - Wiesz przecież – odpowiedziała. - Pojechałam, zrobiłam co trzeba i wróciłam. Czego chcesz więcej?
    - Zaraz… - zaoponował. - Jakie więcej. Co konkretnie?
    - A co ty mnie chcesz kontrolować? To nie jest historia na twoje uszy.
    - To nie kontrolowanie – tłumaczył się. - Tylko chciałem wiedzieć.
    - I wyrobić sobie opinię? - uzupełniła jego wypowiedź. - Czy kuzynka jest puszczalska, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  24. Sześć:

    Tyle, że Iwona zachowała na tyle rozsądku, by nie ufać narzeczonemu na sto procent. Chciała go sprawdzić. Od słowa do słowa… Któż mógł sprawdzić lepiej wierność Marcina, niż jakaś super atrakcyjna kobieta? A któż mógł nią być w zupełnie naturalny sposób?
    - Pojechaliście na wieczór kawalerski, ale nie tego Marcina, tak? - dopytywał się Adrian.
    - No nie, do ślubu mają jeszcze trochę czasu. To był wieczór jego kolegi, takiego Radka.
    - No i co?
    - No i pojechałam z tymi dwoma kolegami. Na miejscu dołączył do nas Marcin. A potem zawieźli mnie do mieszkania Radka.
    Tak, pojechała. W roli striptizerki. To była dłuższa i trochę skomplikowana operacja, ale na szczęście Iwona załatwiła wszystko tak, by nikt się niczego nie domyślił. By wszyscy byli przekonani, że wiozą ze sobą nie podstawiona nauczycielkę, tylko autentyczną striptizerkę.
    - Pewnie wszyscy byli już w mocno imprezowym nastroju? - rzucił Adrian lekko, jakby od niechcenia.
    Ale wyczuła w jego głosie pewne napięcie. Autentycznie był zaciekawiony co wydarzyło się dalej.
    - Nie byli – odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Dopiero zaczynali wieczór.
    - Czyli oni w czwórkę i ty jedna?
    - Dokładnie tak.
    - Nie bałaś się?
    - Czego?
    - No wiesz… Różnie mogłoby się to skończyć…
    - Miałam pewien wentyl bezpieczeństwa – uśmiechnęła się lekko. - Można powiedzieć, że byłam pod kontrolą Iwony.
    - Nie wiedziałem… No i co?
    - No i nic… - użyła dość zaczepnego tonu, ale szybko wróciła do przerwanej opowieści. - Posiedzieliśmy trochę, porozmawialiśmy...
    - Myślałem, że od razu przystąpiłaś do dzieła.
    - No skąd… Tak na początku? Miałam zapłacone za trochę więcej, niż za rutynowe pół godziny.
    - Czyli zacieśniłaś znajomość?
    - Tak, dlaczego nie?
    - Czyli dobrze się z nimi czułaś.
    - Próbujesz mi dogryźć? - uśmiechnęła się szeroko.
    - Nie no, tylko tak wnioskuję…
    - To nie wnioskuj, bo ci to nie wychodzi – utemperowała go. - Kobiety potrafią czasem grać.
    - A ty często grasz?
    - Nigdy – zapewniła. - Chyba, że wczoraj. Musiałam.
    - No dobra… Popiliście, pogadaliście… Oni się pogapili na ciebie i zaczęli się rozkręcać, tak? I co?
    Tym razem powstrzymała uśmiech. Adrian wyraźnie rozkręcał się. Albo nakręcał. Jedno i drugie. Wyczuwała, że jest podniecony. Że bardzo chciał usłyszeć jakich erotycznych wyczynów dopuściła się jego starsza kuzynka, na co dzień rozważna, rzeczowa nauczycielka.
    Albo jakich się nie dopuściła. Bo wyczuwała pewną zazdrość. I z kolei ta mocno nakręcała ją. I upewniała, że wybrała dobry sposób na to by go nakręcić.
    - Tak, zrobiło się trochę goręcej – nieco ściszyła głos, dbając o to by klimat zrobił się tak samo subtelny, jak i pikantny. - Panowie pozwalali sobie na nieco odważniejsze teksty.
    - Jakie?
    - No nieważne. Możesz domyślić się, co mówią faceci, którzy mają przed sobą striptizerkę, nie? Zresztą bez przesady, powstrzymywali się od jakiegoś chamstwa, tylko tak jak mówię, byli odważniejsi.
    - I wtedy nadszedł czas na striptiz?
    - Tak… - zwolniła nieco, rozmyślnie przedłużając. - Sprawy zostały przedstawione tak, że trzeba było przystąpić do dzieła.
    - No i jak poszło?
    Znów wysilił się na beztroski ton, ale wiedziała, że to tylko przykrywka.
    - Weszłam na stół. I… Co tu dużo opowiadać? Zresztą w ogóle na jakiej zasadzie mam ci opowiadać? - zareagowała z lekką pretensją.
    - Mów, dalej! - ponaglił.

    OdpowiedzUsuń
  25. Siedem:

    Odczekała na właściwy moment. Na to, aż publiczność powoli zacznie opuszczać aulę. Część wyszła szybko, ale sporo osób jeszcze zostało. Rozmawiali, czekali na kolegów. Widziała, że została też cała grupa tych, którzy kilka godzin wcześniej… To znaczy, było ich tam pięciu, czy sześciu.
    Wstała i wyprostowała się, prezentując całą swą efektowną sylwetkę i wkroczyła na środek sceny, próbując nawiązać jakiś kontakt. Niewiele myśląc, chwyciła w dłonie jedną z wolno stojących gitar.
    - Hm… - brzdąknęła raz, potem drugi. - Nie dla mnie to chyba…
    - Mógłbym panią nauczyć.
    Nie po to poszukała miejsca obok Sebastiana, by swą pomoc zaofiarował inny z członków zespołu. Na razie szczęście jej dopisywało.
    - Obawiam się, że byłabym mało pojętnym uczniem.
    - A od innych pani wymaga – Dawid znalazł się tuż przy niej i nie omieszkał wbić szpilki.
    - Taka ostra jest? - zainteresował się Sebastian, zwracając się w stronę Dawida.
    - Co najwyżej wymagająca – nie dała odpowiedzieć licealiście. - Tak od siebie, jak i od innych.
    Dawid na chwilę zniknął, jakby kursując między sceną a punktem w auli, gdzie skupili się Listek, Pelikan, Jaras i cała reszta.
    Co znów jej pomogło. Oto trzymając gitarę w dłoniach, czuła jak z jednego z ramion zsuwa się jej ramiączko sukni. Zsunęło się a ona niby zaoferowana gitarą jakby tego nie zauważała.
    Zauważyć więc pewnie musiał stojący naprzeciw niej Sebastian. Oczywiście daleko było do tego by spod sukni wysunęła się pierś w całej swej okazałości, ale… Trochę zaczynało być widać.
    Więc Kamila opuściła rękę, niby odstawiając gitarę i sprawiając, że ramiączko zsunęło się jeszcze niżej. I natychmiast poprawiła je, nieco zdeprymowana, bo manewr udał się jeszcze bardziej, niż planowała i brakło bardzo niewiele, by jej pierś wyskoczyła spod sukni, ukazując sterczący sutek. Na szczęście do tego nie doszło, ale…
    Ale kątem oka dostrzegła, że nie uszło to uwadze Sebastiana, który wnikliwie przyglądał się jej piersiom. Szczególnie tej, która mało co nie ukazała się w całości.
    I może dzięki temu domyślił się, że piękna pani dyrektor tego liceum, nie ma na sobie stanika. Co oznaczał, że pod tą krótką sukienką ma jedynie majtki. Jeśli w ogóle…
    Spojrzała czujnie, chcąc wybadać jego reakcję. Speszył się? Może przeciwnie, poczuł jakąś satysfakcję? Hm, nie mogła odczytać…
    Więc skoro tak się już zaczęła ta znajomość…
    - Ładny dzień – odezwała się. - Najpierw wygrałeś konkurs a teraz też byś coś wygrał...
    - Heh… - zaśmiał się krótko. - A więc to prawda co o pani mówili, chociaż…
    - Seba! - przerwał mu, któryś z kolegów. - Zabierasz się z nami, czy nie?
    - Już jedziecie? - nie dała mu odpowiedzieć Kamila.
    - Im się spieszy – wskazał kolegów. - A ja muszę się zabrać z nimi.
    - Szkoda – podsumowała tonem zdradzającym lekkie rozczarowanie. - Bo chciałam zamienić z tobą kilka słów na osobności.
    - O czym? - spojrzał uważniej.
    - O waszym koncercie. Uważam, że wypadł całkiem fajnie i ogólnie uważam całą imprezę za udaną. I tak się zastanawiam, czy nie urządzać takich częściej. Nie mam na myśli tak oficjalnych konkursów, ale po prostu koncerty dla licealistów.
    Mówiła a niesforne ramiączko znów opadło i musiała je poprawić. Poprawiła w ten sposób, że najpierw naciągnęła je w dół, znów odsłaniając swą pierś w całkiem sporym stopniu, by dopiero potem zamocować je znów na ramieniu.
    - Hm… - ten manewr też nie uszedł uwagi Sebastiana. - Zawsze możemy porozmawiać kiedy indziej.
    - Jak chcesz – lekko wzruszyła ramionami. - Ale uprzedzam, że w innych dniach mogę być zawalona robotą.
    Starała się powiedzieć to takim tonem, by brzmiało „albo teraz, albo pewnie nigdy”.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzięki za zapowiedzi! Zapowiada się absolutnie genialne opowiadanie.
    Tyle wątków, szkoła i tylu chłopaków, potem wieczór kawalerski, następnie młodszy kuzyn, koncert... Tematów starczyłoby pewnie na 4-5 opowiadań. Rozbudowanych i z ciekawą akcją.
    Jestem niezmiernie ciekaw, jak nasz Autor poprowadzi Kamilę od orgazmu do orgazmu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Daniel trochę zszedł na dalszy. Już nie aranżuje sytuacji dla Kamili. Wzięła sprawy w swoje ręce. Przez to trafia do starszych chłopaków, czy nawet mężczyzn. Tych, którzy mają odwagę zabrać się do takiej kobiety.
    A moim zdaniem powinno być inaczej. Nawet jeśli bez inicjatywy Daniela. Nauczycielka, powinna przede wszystkim uczyć. Kwestia drugorzędna czego i jakich narzędzi użyje. Nawet jeśli to będzie jej ciało. Przecież to ciało pedagogiczne, więc też ciało powinno być zaangażowane w naukę. W najbliższym opowiadaniu zapowiada się zatem tego bardzo dużo co mnie niesamowicie cieszy. Oby więcej tego i oby mniej starych pierników. Chyba, że będzie to w ramach lekcji jak robić lub nie robić seksu, podrywu, kuszenia.
    Czekam z niecierpliwością na święta i tym samym opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  28. W końcu Kamila uczestniczyła w imprezie na jachcie. To było coś nowego, świeżego. Powinna popłynąć na Darze Młodzieży czy tam Pogorii. Tam też musieli albo i nadal muszą uczyć sie polskiego.
    Poza tym Kamili jeszcze nie było na Mistrzostwach Świata czy Europy. Poza udziałem w treningach czy jakiś drobnych turniejach piłkarskich czy zawodach żużlowych to ma w tym zakresie braki. Nie pamiętam, żeby pojawiła się na dużych stadionach czy w strefach VIP jak na narodowym czy na legii. Dobra oprawa na meczu to połowa zabawy. Kto nie był niech żałuje.

    OdpowiedzUsuń
  29. No ależ Kamila może sobie skoczyć na taki mecz Reprezentacji na Śląski, czy Narodowy, albo i cały Mundial do Kataru, bądź w jakieś przyjemniejsze miejsce, tylko... Co ma z tego wynikać? Ma sobie zapozować do serii zdjęć na trybunach jak dziesięć lat temu pewna hm... "sympatyczna" modelka (może nawet i w jakiejś szokującej kreacji) a potem po prostu oglądać popisy Lewandowskiego i spółki? I co? Po fajnej imprezie perwersyjny trójkąt z Robertem i Anią?:)
    Pomysły ogólne - jak zawsze - OK i ich nie brakuje. Gorzej z tym czymś w środku.
    W sumie to był pomysł z Kamilą jako telewizyjną reporterką z meczów, aczkolwiek chodziło o tą drugą dyscyplinę (mało istotny fakt). Taki projekt trochę w stylu "Złej". Ale przeszło mi to napisaniu dwóch strony, może tez dlatego, że dokończyłem "Złą".

    OdpowiedzUsuń
  30. Może wycieczka do Afryki i otwarcie się na nowe doznania…

    OdpowiedzUsuń
  31. Czyli mlodzi murzyni?

    OdpowiedzUsuń
  32. Akcja prowadząca Kamilę do łóżka, czy wypięcia się w innym miejscu to podstawa.
    Zrobienie z niej przedstawicielki ZNP na wymianie w afryce to jedno, a potem co? Akcja jak z Joanny w Afryce? Widząc jak Falanga pisze, to nie ma szansy na takie skróty...

    OdpowiedzUsuń
  33. Hej
    Proponuję przenieść Kamile do innej epoki, może XVIII, libertynizm, rozbiory itp..
    Mam też pomysł na opowiadanie Fantasy i post-apo. Trochę inny świat pomoże Kamili zdobyć nowe doświadczenia lub po prostu odświeży jej postać. Kamila w grupie ocalałych z kataklizmu próbuje się dostać do Polski, powiedzmy, że była na wycieczce. Zmutowani ludzie, zniszczone miasta, panika, ograniczone zasoby żywności, Kamila wciąż jest nauczycielką.
    XVIII w. Kamila szlachcianka, potomkini jednego z najpotężniejszych rodów w RP zgadza się uczyć młodych szlachciców i ..
    W zamyśle odkrywa ona w jakiej bańce żyła poprzez pojawienie się również na naukach synów chłopów albo drobnego mieszczaństwa. Pojawia się też wątek zagranicznych dygnitarzy, posłów, ambasadora. Swoboda obyczajów doprowadza do bardzo dosadnego wyrażan8a swoich pragnień.

    Wątek Fantasy to bardziej Kamila-elf, sekta młodych ćwierćmagów,

    Narazie mam tyle, trochę to słabe, ale zawsze to pomysł
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  34. afryka dzika i kamila w plemieniu himba zmuszona dobrowolnie pod przymusem do chodzenia nago, no albo z przepaską na biodrach. Do tego jacyś szamani, czary czy palone przez nich zioła :) Żeby tak potrafić pisać jak autor.

    OdpowiedzUsuń
  35. Miałem kiedyś krótką zajawkę na to, by przenieść Kamilę lata wstecz, ale bardziej chodziło mi o inny okres i inny kontynent - konkretnie podbój Ameryki przez Hiszpanów i klimaty indiańskie, ale względnie szybko mi to przeszło.
    XVIII wiek w Polsce mi nie pasuje, w ogóle nie umiem tego ugryźć.

    Świat post-apo, to trochę SF, w tym temacie (SF) można by coś powymyślać a w temacie post-apo raczej brak mi jakiegoś obeznania, w sensie ogarnięcia klimatu, historyjki, itp.
    Acz, może taki świat to odpowiedni pretekst do tego, by nauczycielka mogła bez poważniejszych przeszkód i szykan wstawiała odważniejsze fotki do internetu, czy wręcz otwarcie bawiła się przy kamerach.

    Niekompletnie ubrana Kamila na drugiej półkuli już była. Tyle, że nie w Afryce a w Ameryce płd i to w opowiadaniu, które napisałem z 7 lat temu a do dziś nie opublikowałem.

    Tak, czy owak, żaden ogólny pomysł nie napisze się sam, jeśli nie będzie w środku czegoś świeżego, interesującego.

    OdpowiedzUsuń
  36. To czekamy więc na niepublikowane wcześniej treści 😁

    OdpowiedzUsuń
  37. Przyłączam się do prośby. Może wrzucisz tylko pierwsze kilka stron? Na pewno w komentarzach lub bezpośrednim mailu ktoś zainteresuje Ciebie pomysłem na tyle, że będziesz miał chęć skończyć opowiadanie. Jak powiadają: nadzieja umiera ostatnia :)

    OdpowiedzUsuń
  38. A to opowiadanie o Kamili w Ameryce Płd. napisałeś w całości?Jeżeli masz skończone to liczę na podzielenie się nim z nami na blogu. Teraz to rozbudziłeś oczekiwanie. Ciekawe, co jeszcze kryją w sobie stare szafy (czytaj: dyski). Nieładnie ukrywać takie skarby:)
    A tak o czymś jeszcze. Jaki był odzew na propozycję pomysłów do zamieszczonych przez Ciebie linków do zdjęć? Jakieś ciekawe pomysły?

    OdpowiedzUsuń
  39. Opowiadanie nie jest napisane w całości, aczkolwiek zostało urwane w takim momencie, że można je jako względną całość potraktować.
    Te oczekiwania wolałbym ostudzić. Gdyby ten tekst się do czegoś nadawał, to dawno bym go wrzucił. Skoro nie wrzuciłem, to widocznie jest jakiś powód.
    Skoro jednak jest jakieś zapotrzebowanie, to może w przyszłym roku wrzucę, ale raczej nie jako osobny tekst a po prostu w komentarzach (tak jak wrzucam spoilery) pod tym, który się ukaże na koniec roku. Tak chyba będzie lepiej.
    Poza tym tekstem stare szafy w zasadzie nie kryją już niczego. Są chyba ze dwa-trzy teksty niedokończone, ale tu bardziej pasowałoby raczej określenie "rozpoczęte".
    No niestety wrzucone zdjęcia nikomu nie rozkręciły wyobraźni na tyle, by przysłać jakiś bardziej rozbudowany pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  40. Cały czas chodzi mi po głowie pomysł, Kamila z Danielem na wycieczce zagranicznej poznają inną parę, z czasem pojawia się pomysł wymiany partnerów…

    OdpowiedzUsuń
  41. Dobre i to, że to mini opowiadanie pojawi się chociażby w komentarzach. To jest jednak wersja bez zdjęć a te zawsze były super dodatkiem. Może dasz się jednak namówić na wrzucenie opowiadanie w formie posta i okraszenie go kilkoma zdjęciami, które jak mniemam były też jedną z inspiracji opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Jeszcze dwa tygodnie, całe dwa tygodnie. Masakra.
    Może jakieś slowo otuchy od autora dla wiernych czytelników?

    OdpowiedzUsuń
  43. Raczej nie będzie to słowo otuchy - cieszmy się, że jest jeszcze ten tekst, bo później może już nie być niczego.

    OdpowiedzUsuń
  44. No to rzeczywiście pociechy nie ma :(
    Wygranej w totka i nie trójki a 6 w dużym przy kumulacji, masy czasu wolnego i jeszcze więcej pomysłów i chęci!

    OdpowiedzUsuń
  45. Cześć, będzie dziś to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń