KAMILA.
NAUCZYCIELKA I UCZEŃ I. Młody królewicz.
Nerwowo
złączyła nogi. Potem nerwowo je nieco rozłożyła. Przypomniała sobie po raz
kolejny, że jest bez majtek i znów złączyła. Niepotrzebnie. W przedziale była
sama a pociąg już zwalniał rytm biegu. Wiedziała, że druga stacja to ta, na
której wysiądzie. Już tylko ostatnie sekundy dzieliły ją od nieuniknionego. Od
sytuacji, z którą miała zmierzyć się pierwszy raz w życiu. Zobaczyła małe domki
i tabliczkę z napisem „Sulęcice”. To tutaj. Wstała, czUjąc jak nogi w pewien
sposób odmawiają jej posłuszeństwa, wzięła głęboki oddech i opuściła przedział
a chwilę później pociąg.
Od
dziecka była konserwatystką. Nie lubiła epatowania seksem, zawsze starała się w
jakiś sposób „chować” swoją urodę. Zawsze chciała mieć tylko jednego mężczyznę
na całe życie. Jednego a porządnego. Jakieś dziecinne dyrdymały o tym, że w
życiu trzeba posmakować przynajmniej kilku owoców, nie przekonywały jej
absolutnie i uważała to za przejaw rozpusty. Nie potrzebowała tego.
Życie
potoczyło się trochę inaczej, ale przecież też tak nie do końca.
Jeszcze
jako młoda dziewczyna dała się przelecieć czterem rozpalonym chłopakom. Kilka
lat później, już jako nauczycielka, raz jeden w życiu pozwoliła sobie na oralne
przyjemności z jednym z jej uczniów. Ale to nie było przecież tak dobrowolnie z
jej strony. We wszystkich tych przypadkach swoje palce maczał jej chłopak a
późniejszy mąż. Gdyby tak naprawdę wszystko zależało od niej, nigdy nie
pozwoliłaby sobie na chwile słabości i uległości.
Nigdy
tak naprawdę nie pozwoliła sobie na jakiekolwiek czułości z innym chłopakiem,
niż Daniel. Pozostałe przypadki były zwyczajnie… Przypadkami.
A
teraz… Coś się zmieniło? Nie, w dalszym ciągu reprezentowała te same wartości.
Miała trzydzieści trzy lata, dwójkę dzieci, dom, pracę, szczęśliwą rodzinę. W
zarodku dusiła wszelkiego rodzaju próby podrywu w wykonaniu kolegów z pracy,
czy z osiedla. A seks z mężem, chociaż już oczywiście nie tak pasjonujący jak
dziesięć lat temu, gdy odkrywała te wszystkie tajemnice, to wciąż dawał jej
sporo satysfakcji.
Gdy
nadchodził wieczór, w marzeniach czasem pojawiały się bardziej lubieżne i
wyuzdane fantazje. Jak takie, że jest dziwką spełniającą życzenia swojego
klienta. Jak takie, że jest niemalże gwałcona przez jakiegoś natarczywego
przystojniaka. I jeszcze jakieś inne. Ale to były tylko fantazje z gatunku „nie
do zrealizowania”. Gdy nadchodził ranek i zbierała się do pracy, do nocnych
marzeń wracała z pewnym niesmakiem i poczuciem wstydu.
A może
oszukiwała samą siebie? I czy może jednak stało się coś, co potrafiło zmiękczyć
wyprostowaną, nieugiętą, z tradycjonalistycznym podejściem do życia
nauczycielkę? Jeśli tak, to co na to wpłynęło? Albo lepiej - kto?
Często
zastanawiała się na przynajmniej dwiema rzeczami. Nad własną uległością i nad
swym ekshibicjonizmem. To pierwsze przytrafiła się jej w życiu często, to
drugie nie zdarzyło się niemal nigdy, bo przecież paradowanie nago na oczach
swojego męża trudno sklasyfikować jako ekshibicjonizm.
Doszła
do wniosku że to wszystko działa na zasadzie kontrastu. Że uległość jest
odpowiedzią na jej konserwatywne podejście do związków damsko-męskich. Że, gdy
znajdzie się ktoś, kto potrafi ja przełamać, mózg wysyła sygnał, że został
zdobyty i przestaje się bronić. I podobnie z ekshibicjonizmem. Nigdy nie
pozwalała sobie, by ktoś mógł oglądać ją nago. Jej ciało, było jej świętością,
bastionem wolności, który należał tylko do niej i ukochanego. Dlatego sytuacja,
gdy ktoś mógłby zobaczyć ją nago, skutkowała z jednej strony poczuciem wstydu,
paniką a z drugiej właśnie dużym a momentami ogromnym podnieceniem.
Przykładowo
nie wyobrażała sobie paradowania nago przed uczniami swojej własnej klasy.
Nigdy nie zgodziłaby się na podobną rzecz, byłaby to jakaś kuriozalna
abstrakcja. Ale z drugiej strony gdyby z niewyjaśnionych powodów doszło do
takiego wydarzenia, to czuła, że jej podniecenie osiągnęłoby w tej sytuacji
apogeum i bała się pomyśleć, do czego mogłoby to doprowadzić.
Miała
trzydzieści trzy lata, wszystko było po staremu… Czyżby? Nie, przecież coś się
zmieniło.
Kilka
miesięcy temu, we wrześniu do drugiej klasy gimnazjalnej, której była
wychowawczynią, przyszedł nowy uczeń. Uczeń, który już przy pierwszym
spojrzeniu robił piorunujące wrażenie.
Pierwsze
co rzucało się w oczy, to… Oczy. Niezwykle błyszczące w kolorze błękitu. Można
było się w nich zatopić i patrzeć w nie godzinami, bez żadnego znudzenia.
Kamila często to robiła, bo kolor oczu Sebastiana był absolutnie fascynujący.
Szczególnie było to widoczne, gdy chłopak zapalał się do czegoś, był czymś
podekscytowany. Wtedy jego szeroko otwarte oczy pożerały każde niewieście
serce.
Sam
chłopak był dość mikry. Miał sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, ledwo
dobijał do pięćdziesięciu kilogramów. Jego dość szczupłą, często roześmianą
twarz otaczała burza blond włosów z przedziałkiem z reguły po środku, bądź
lekko z lewej strony. Ale ci, którzy widząc mikrego, ubranego dość niedbale
w jeansy do kolan i sportowe buty
chłopaka, lekceważyli go, traktując jak zwykłego dzieciaka, popełniali duży
błąd. Sebastian wyróżniał się z grona rówieśników niepospolitą inteligencją i
przede wszystkim wiedzą. W parze z tym szła również skromność i spory dystans
do siebie. Dość szybko zrobił furorę w szkole, nie tylko wśród klasowych
kolegów, czy bardziej koleżanek, ale także wśród nauczycielek, które nierzadko
potrafił rozbroić swoją uroczą nieporadnością, czy jakąś celną uwagą.
Kamila
lubiła nowego ucznia, choćby z tego powodu, że wyróżniał się aktywnością na
lekcjach, nie przychodził po to by odbębnić czterdzieści pięć minut, tylko
uczestniczył w niej, zabierając od czasu do czasu głos, czy to poważnie, czy
żartobliwie, ale praktycznie zawsze z sensem. Często zaskakując nauczycielkę
swoim spostrzeżeniem, lub rozśmieszając klasę niebanalnym porównaniem, bądź
przenośnią.
Mijały
tygodnie a Kamila zaczęła reagować na chłopaka dość emocjonalnie. Na przykład w
takich sytuacjach, gdy podczas przerw, w pokoju nauczycielskim zdarzało się jej
usłyszeć uwagi i śmiechy koleżanek z pracy, że „ten nowy chłopak jest taki
uroczy”. Nadstawiała wtedy uszu, chłonąc każde wypowiedziane słowo na temat
podopiecznego.
Tym
bardziej, że w chwilach, gdy pokój nauczycielski się wyludniał, małe grono
młodszych nauczycielek, lubiło sobie docinać w stylu „widzę, że jesteś
następną, która się zakochała w Sebastianie”. Kamila doznawała w takich
chwilach dziwnego uczucia.
Chłopak
zaczynał stawać się w pewien sposób obsesją Kamili. Zachodziła w głowę,
dlaczego nigdy nie ma dziewczyny? Czy jest aż taki wymagający? Czasami widywała
go na przerwach w szkole, gdy gaworzył sobie wesoło z koleżankami z klasy, bądź
innymi. Przyłapywała się na tym, że widząc wpatrzoną w niego młodą pannę, z
którą gaworzy sobie beztrosko na szkolnym korytarzu, czuła jakąś dziwną
niechęć. Z czego to wynikało? Z tego, że trochę traktowała go jak w pewnym
sensie kogoś wybitnego? Że nie chciała, by zadawał się z jakąś wymalowaną, głupią
blondynką, bo zasługuje na dużo lepszą? A jeśli tak, to kogo konkretnie miała
na myśli?
Sebastian
czasem zostawał po lekcjach, czasem brał udział w jakichś kółkach. Wtedy oboje
mieli jakąś okazję, by porozmawiać nieco luźniej, niekoniecznie na szkolne tematy.
Kamila przyłapywała się na tym, że w rozmowach próbuje wyciągnąć z niego jakieś
informacje na ten temat. Głupie… Miała męża, wokół nie brakowało śliniących się
mężczyzn a ona stawała się zazdrosna o piętnastolatka. Czuła, że dopada ją
jakaś paranoja. Jak to w ogóle możliwe?
Tak,
chyba właśnie tak. Stała się o niego zazdrosna. Czuła jakąś nieprawdopodobną
chemię w towarzystwie Sebastiana. Fakt, że młody, niby mikry i niepozorny, ale
jednak atrakcyjny uczeń nie traktował dziewczyn jako materiału na jeden raz,
tylko dużo poważniej, ekscytował Kamilę i działał na plus
Z
tygodnia na tydzień myślała o Sebastianie coraz częściej. Nie były to myśli
lubieżne, erotyczne. Ale uwielbiała go, jako ucznia, jako chłopaka. A takie
uwielbienie siłą rzeczy naprowadzało na seks. No, niekoniecznie na wygibasy w
łóżku, czy poza nim. Zwyczajnie, czasem przed zaśnięciem lubiła sobie wyobrazić
włosy Sebastiana dotykające jej nagiego ramienia, gdy siedzą sobie gdzieś na
ławce w parku. Takie rozmyślania przyprawiały ją o uśmiech na twarzy.
Nie
czuła, że zdradza męża, przecież to tylko myśli. Poza tym gdyby nawet miały one
szansę na realizację, to powiedziałaby stop. A dopóki były one tylko
fantazjami, zresztą bardzo niewinnymi, mogła w nich siedzieć bez przeszkód.
I ta
myśl, podsycana przez wcześniej wymienione czynniki, skłoniła ją do podjęcia
lekkiego flirtu.
Problem
był tylko jeden, Kamila nie była specjalistką w tym temacie. Od zawsze to ją
starali się podrywać faceci. Przynajmniej ci, którzy ośmielili się podejść.
Sama w zasadzie nigdy nie musiała tego robić, tym bardziej, że życie rodzinne
ułożyło się jej dość szybko. Zawsze kiedyś jednak można zacząć, nawet gdy ma
się trzydzieści trzy lata.
Nie
były to zresztą poważne rzeczy, ot czasem starała się błyskotliwie odpowiedzieć
Sebastianowi na jego jakąś równie celną uwagę. Pochylić nad nim, pod pretekstem
sprawdzenia zeszytu. Aczkolwiek prawdę mówiąc, sama nie czuła się w takiej
sytuacji zbyt dobrze. Choć przyjemne, było to również stresujące, wszak w sali
znajdowało się blisko trzydzieścioro innych uczniów.
Któregoś
dnia, korzystając z rozkwitającej wiosny przyszła do szkoły w lekkiej
spódniczce kończącej się kilka centymetrów nad kolanami. Wywołała w ten sposób
lekką sensację w szkole, gdyż zawsze starała się ubierać raczej aseksualnie,
najczęściej w spodnie. Po jakimś pretekstem poprosiła Sebastiana o pozostanie
po lekcji i przez chwilę pogawędziła z nim o rzeczach nieistotnych, siedząc na
krześle tak, by nieco podciągnięta spódniczka odsłoniła jej podobno efektowne
uda, chociaż na kilkanaście centymetrów. Akurat ta sytuacja dała jej dużo
frajdy i sporo przyjemności. Najwięcej wtedy, gdy kątem oka dostrzegała, że
młodzieniec kieruje swój wzrok na jej nogi.
Nauczycielce
spodobało się to na tyle, że powtórzyła ten manewr jeszcze dwukrotnie. Już w
kwietniu, gdy pogoda coraz bardziej usprawiedliwiała taki strój. Ciekawiło ją,
czy Sebastian domyśla się czegoś i co sobie konkretnie wyobraża. Zastanawiała
się też, czy nie przesadza. Coś, co dla normalnej kobiety byłoby lekką
igraszką, dla Kamili, ze względu na jej konserwatywny charakter było już
pewnego rodzaju grą.
Pod
kolejnym wydumanym pretekstem zdarzyło się jej dwukrotnie wejść na salę
gimnastyczną, gdy jej klasa miała akurat lekcje WFu.
Jakby
instynktownie wyczuwała, że Daniel nie miałby nic przeciwko flirtowi, ani nawet
czemuś mocniejszemu. Tak jakby czuła, że Sebastian, był poniekąd „w typie”
Daniela. Chłopak, którego nie dało się nie lubić. Przyłapała się na tym, że
zaczyna myśleć kategoriami swojego męża.
I na
tego typu wydarzeniach z lekkimi podtekstami mijały kolejne tygodnie.
Jednocześnie w jej życiu wydarzyło się jeszcze coś.
Od
lutego zaczęła wchodzić na dość duże, internetowe forum erotyczne. Wiedziała,
że jej mąż publikował tam swoje opowiadania erotyczne, które pisał w wolnych
chwilach. Forum nie ograniczało się tylko do wątków z opowiadaniami. Było tam
wiele tematów i Kamila z wolna wciągnęła się w klimat, uczestnicząc w tym
internetowym życiu.
Nie
pisała zbyt wiele, wolała czytać. Lekko zaintrygował ją temat fotkowy. Pod
wpływem impulsu, dla zaspokojenia tego minimum kobiecej próżności, postanowiła
zamieścić jedno, dość niewinne zresztą zdjęcie. W wątku „Pokaż swoje nogi”,
wkleiła swój własny powód do dumy. Czyli zdjęcie swoich nóg, zresztą nie w
całości. Na tej fotce była ubrana w mini spódniczkę. Twarzy oczywiście nie
odważyła się pokazać, zamazując ją niezgrabnie w paincie. Mimo sporych pokładów
ekshibicjonizmu, wiedziała, że nie odważy się zamieścić swoich zdjęć w tematach
o biustach, czy tyłkach.
Jak
nieskromnie oczekiwała, fotka została przyjęta ciepło. I jednocześnie,
szczęśliwie, z uwagi na małą liczbę postów na koncie, pozostając generalnie
anonimową dziewczyna, jedną z wielu na forum, użytkownicy oszczędzili jej
prywatną skrzynkę, nie zalewając jej głupimi propozycjami. No, zdarzyły się
takowe, ale raptem kilka. Skasowała wszystkie z wyjątkiem jednej. Jednej,
której autor niemal w ogóle nie odniósł się do nóg, tylko poprosił o
rozwiązanie pewnego problemu i o pomoc z polonistyki. Kamila zdążyła wcześniej
wspomnieć w jednym z tematów, że z zawodu jest nauczycielką.

Jednak
w jakiś sposób uczestniczenie w życiu forum uzależniało ją od przebywania na
nim. A korespondencja z młodym gimnazjalistą coraz bardziej wciągała.
Mimo
tego, nie zboczyłaby ona z prawidłowego kierunku, gdyby nie pewna noc
sobotnio-niedzielna. Wrócili z Danielem z urodzin matki Kamili i mąż niemal od
razu poszedł spać. Kamila czując jeszcze alkohol w głowie i nie mając ochoty na
sen, zrobiła sobie drinka i włączyła forum.
W
skrzynce prywatnej czekała na nią wiadomość, od użytkownika S15. Odpisała. Nie
minęło pięć minut a skrzynka zapełniła się znów. A więc też spędzał ten sobotni
wieczór na forum. Zdziwiła się, że ją to ucieszyło. Znów wymieniali się
wiadomościami, pisząc o różnych rzeczach.
Nie
wiedziała, czy rozmówca wyczuł jej nastrój, ale niemal od razu lekko
przyatakował. To znaczy wplatał w swe wypowiedzi różne erotyczne podteksty.
Kamila nie pozostawała dłużna. Jakby lekko zaczęła się otwierać, odpowiadając
bez większych skrupułów na pytania o jej własne przeżycia dotyczące seksu
analnego, czy chodzenia po mieszkaniu nago. W końcu, osaczając ją lekko,
przypuścił nieco poważniejszy szturm.
„Naprawdę
uważasz, że mam talent do pisania? Że mógłbym napisać swoje opowiadanie
erotyczne, jak Twój mąż? Nakręć mnie do tego, zmobilizuj. Najlepiej wysyłając
jakąś fajną fotkę Twoich nóg. Nie w spódniczce, jak na forum, tylko w samej
bieliźnie:).”
„Nie
mam takich fotek”, odpisała zgodnie zresztą z prawdą nauczycielka. „Mam kilka
utrzymanych z tej samej konwencji, jak ta, która widziałeś. Nic nie da się
zrobić”.
„Da
się zrobić”, przeczytała cztery minuty później w nowej wiadomości. „Po prostu
stań przed lustrem i zrób fotkę w samych majtkach”.
Normalnie
żachnęłaby się. Ale teraz, w tym stanie, z tym, dość uroczym poprzez internet
młodzieńcem… Ta myśl trafiła na podatny grunt. Możliwość zrobienia takiego
prezentu fajnemu chłopakowi, nie ryzykując zresztą niczym, nakręcała ją.
Jeszcze nie teraz, jeszcze nie tak łatwo, ale nieco pół godziny później, po
wymianie jeszcze kilku wiadomości, stała przed lustrem w samej bieliźnie.
„Przecież
niczym nie ryzykujesz. Nie proszę o nagie fotki, tylko o takie w bieliźnie.
Zrób z pięć w różnych pozycjach i wyślij”.
Nie,
nie pięć. Za dobrze by miał. Ale zrobiła dwie, jedną od przodu, drugą z boku.
Tyłu wolała nie pokazywać, przynajmniej nie teraz, nie tak od razu. Przejrzała
zrobione fotki. Widać na nich było tylko nogi od stóp po majtki i minimalny
kawałek brzucha. Załadowała zdjęcia na serwer i z lekko bijącym sercem wysłała
maila rozmówcy.
Jego
odpowiedź była na tyle umiarkowana w entuzjazmie, że poczuła minimalny zawód i
chęć pokazania się z jeszcze lepszej strony, aby udowodnić chłopakowi, że jej
nogi trzeba komplementować z trochę większym afektem. I na tyle pozytywna, że
Kamili puściły hamulce i wypytywana o inne prywatne rzeczy, pisała o niemal
wszystkim, zwierzając się bez zahamowań swojemu rozmówcy ze swoich seksualnych
doświadczeń. Pominęła tylko te najbardziej intymne, uznając, że nie jest na to
gotowa. Tak jakby chciała te dwie, trzy sytuacje życiowe wymazać ze swej
pamięci.
„Jakie
jest Twoje największe marzenia seksualne?”, przeczytała, gdy na zegarze dochodziła
już godzina czwarta.
„Nie
wiem, nie mam chyba… W zasadzie jestem spełniona.”
„Naprawdę
nie chciałabyś zrobić czegoś szalonego? Na przykład dla swojego rozmówcy?”
„A co
konkretnie masz na myśli?”, pozwoliła mu popuścić wodze fantazji, siedząc
spokojnie w zaciszu swojego mieszkania.
„Ot,
kilka sytuacji chodzi po mojej głowie. Np. umawiamy się, że przyjedziesz mnie
odwiedzić, nie mając bielizny na sobie. Że chcesz spełnić moje pragnienie
zobaczenia Twoich nóg. Jesteś tylko w sukience i nie masz niczego więcej.
Przyjeżdżasz w nieznane, wysiadasz na stacji. Ale mnie tam nie ma. Ja
nakierowuję Cię telefonicznie, smsami na lasek. Powoli zagłębiasz się w mroczną
dróżkę. Ja obserwuję Cię z daleka, schowany tak, że mnie nie widzisz. Może masz
majtki, może nie masz. Jeśli masz, to nakazuję Ci je zdjąć gdzieś w lesie i
położyć obok. To samo ze stanikiem. A jeśli nie masz… To ja prowokuję Cię do
tego, abyś idąc ścieżką w mrocznym lesie, podciągnęła sobie od czasu do czasu
sukienkę tak, aby było widać, że pod spodem jesteś naga…”
„Masz
wyobraźnię.” Z uśmiechem na ustach Kamila podsumowała post rozmówcy. Ale czuła
się nakręcona opisaną sytuacją. „Uważasz, że naprawdę byłabym w stanie to
zrobić?”
„Nie
wiem, nie znam Cię aż tak dobrze. Ale mogłabyś zrobić chociaż część tego.
Przyjechać do mnie, nie mając na sobie bielizny.”
„A co
ja bym z tego miała? Na jakiej zasadzie miałabym to zrobić i dlaczego?”
„Może,
gdybym pokazał Ci swoje świadectwo na koniec czerwca z samymi ocenami
celującymi. Może to zdopingowało by Cię do wyrażenia swojego podziwu, dla tak
dobrze uczącej się młodzieży?:)”
„Haha…
Sprytnie to sobie wykombinowałeś… Ale ja z tego nic nie będę mieć.”
„No
jak to nie… Wieczór w towarzystwie sympatycznego i uroczego młodzieńca. W
dodatku oczytanego, mogącego udowodnić to swoim świadectwem:)”.

„Nie
dziwię się, ale pisałem tylko o namiastce tego wszystkiego, czyli samym
przyjeździe bez bielizny”
„To
nie takie łatwe kolego. Nie wiem kim jesteś, nie wiem gdzie mieszkasz, nie wiem
jak wyglądasz, jak masz na imię…”
„No to
może przy świadectwie ujawnię się nieco bardziej, dobrze? I wtedy wyrazisz
swoje uznanie w taki sposób, jak to przedstawiłem?:)”
„No…
Jak mi pokażesz świadectwo z samymi szóstkami, to wyrażę swoje uznanie”,
palnęła, czując nie tylko dreszczyk emocji spowodowany długą rozmową, ale i
pewną już senność.
„Wspaniale.
Zatem za trzy tygodnie, przy końcu roku szkolnego… A tymczasem zmykam do łóżka.
Dobranoc!”.
Za
oknem było już całkiem jasno, gdy wyłączała komputer. Cieszyła się trochę z
tego powodu. Wiedziała, że Daniel niedługo będzie się budził a ona znajdzie
sposób, by zajął się nią jak kochający mąż, spragnioną czułości żoną.
Dni
biegły, kolejny rok szkolny zbliżał się ku końcowi a przez głowę Kamili wciąż
przebiegały myśli związane z Sebastianem. Zastanawiała się, gdzie spędzi
wakacje, czy wyjedzie zagranicę, do Egiptu, Chorwacji, czy gdzie indziej. Czy
będzie narażony na atak gorących plażowiczek, pragnących się przykleić do jego
ust, do jego peni… Stop!
S15,
pokazywał się na forum nieco rzadziej i miał trochę mniej czasu, niż zwykle.
Daniel pochłonięty pracą, jakby zapomniał o wakacjach i Kamila nie wiedziała,
czy zrobią jakiś wypad na pola Gettysburga, jak chciałby tego mąż, czy
pozostaną w domu z dziećmi.
Aż
nadszedł przedostatni piątek miesiąca, dzień rozdania świadectw i dzień, który
wywrócił jej życie do góry nogami.
Wieczorem
weszła na forum i otwarła czekającą na nią wiadomość. Zobaczyła krótki, nieco
zaskakujący tekst:
„Możesz
wyrzucić całą swoja bieliznę i włożyć najładniejsza sukienkę…:)”
A pod
spodem link do załącznika. Po otwarciu, oczom nauczycielki, ukazało się zdjęcie
świadectwa, na którym, w każdej rubryce widniała ocena „celujący”. Poczuła się
zaskoczona. Nie wiedziała co odpisać, gdy po kilkunastu minutach, dostała nową
wiadomość.
„Widzę,
że jesteś dostępna, ale nic nie piszesz. Zasłużyłem na obiecana nagrodę,
prawda?”
„Zasłużyłeś…”
odpisała powoli Kamila, kiwając z uznaniem głową i jakby nie bardzo zdając
sobie sprawę na co przyzwala. „Ale nie wiem po co Ci to? Co będziesz z tego
miał, że przyjadę bez majtek? No i wciąż nie znam podstawowych danych”.
„Nic
nie będę miał, poza satysfakcją. A teraz znikam, zaś dane zostawiam w następnej
wiadomości. Odezwę się jutro, dobranoc”.
Była
osiemnasta. Pociąg stanął i Kamila wysiadła rozedrgana. Przebieg wczorajszego
dnia zaskoczył ją tak bardzo, że niemal nie była w stanie racjonalnie myśleć.
Na typowym, wiejskim peronie dostrzegła znajomą, niewysoką postać. Teraz
naprawdę poczuła, co znaczy szybkie bicie serca. Postać zbliżyła się do niej
powoli, jakby sama przeżywała podobne rozterki. Kamila pomyślała, że to nic
dziwnego.
-
Dzień dobry! – odezwał się chłopak. – Jak podróż? – zapytał konwencjonalnie.
-
Krótka, Sebastianie, wiesz dobrze – odparła Kamila siląc się na spokój.
Widok
świadectwa był tylko preludium do tego co zobaczyła później. Na zdjęciu ukazało
się świadectwo raz jeszcze, tym razem z danymi ucznia. Gdy przeczytała
Sebastian S… poczuła, że jest bliska omdlenia.
- To
dobrze, bo to oznacza, że ma pani siły do pozwiedzania okolicy. A choć nie ma
tu żadnych zabytków i innych ciekawych miejsc, to ja lubię tu spacerować, choć
znam te miejsca na pamięć.

Opuścili
stację kierując się polną dróżką w nieznanym nauczycielce kierunku. Sebastian,
zwykle wyluzowany, tym razem lekko spięty miał problem z rozpoczęciem dialogu.
Jego trud był jednak niepotrzebny, gdyż Kamila usiłowała rozwiązać jeszcze
jedną kwestię.
-
Naprawdę nie wiedziałeś, że to ja? – zapytała po raz kolejny, podejrzliwie.
-
Naprawdę – zapewnił uczeń.
-
Ciężko w to uwierzyć… Wobec tego, kiedy się domyśliłeś, czy też dowiedziałeś?
- Już
nie wiem, w którym momencie – lekko zaplątał się Sebastian. – Ale informacje,
którymi się dzieliliśmy, plus fotki… W którymś momencie zatrybiłem.
Nie
chciał i nie mógł jeszcze zdradzić prawdy. Nie, to zabiłoby cały smaczek tej
imprezy. Choć być może z drugiej strony ułatwiłoby pewne rzeczy. Ale nie,
jeszcze nie… Bo przecież prawda była inna. O tym, że może znaleźć nauczycielkę
w sieci, dowiedział się od kogoś. I niech ten ktoś na razie pozostanie objęty
tajemnicą.
Miał nadzieję,
że będzie to jego jedyne kłamstewko w kontaktach z nauczycielką.
Ale
przynajmniej pierwsze lody w bezpośrednim kontakcie zostały przełamane. Szli
sobie wolno dróżką między polami. Na szybszy marsz, nie pozwalały za bardzo
Kamili buty na obcasie. I dobrze. Można było spokojnie porozmawiać. Pośmiali
się trochę z tej sytuacji z forum, co Sebastian przyjął za dobrą monetę. I
rozmowa rozwinęła się tak, jakby nie wydarzyło się nic niezwykłego.
W
związku z czym Kamila poczuła pewną ulgę. Zapomniała o krępującej historii. O
tym, że przyjechała do tej malutkiej miejscowości z powodu przegranego zakładu
z własnym uczniem, którego poznała na forum erotycznym. Że przyjechała bez
bielizny, chociaż jak dotąd Sebastian nie nawiązał ani słowem o stroju.
Znów
poczuła przyjemność płynącą z towarzystwa młodego ucznia o zniewalającym
spojrzeniu. Tym bardziej, że byli sami i nikt im nie przeszkadzał, czego
nauczycielka obawiała się najbardziej. Obawiała się trochę tych wiejskich
klimatów, odludzia, gdzie każdy napotkany mężczyzna widzący dziewczynę ubraną
efektownie, odsłaniającą sporą część ciała, mógł stanowić pewne zagrożenie.
Tutaj tego nie było. No prawie. Dwa razy minęli kilku młodych zapatrzonych
chłopaków, kiwających ręką Sebastianowi. Kamila czuła się w tych momentach dość
niekomfortowo, wiedząc jak dziwnie wyglądają razem.
- Może
skręcimy tutaj – zaproponował po długim spacerze Sebastian. – Kawałek dalej
jest jeziorko, w sumie jedyna atrakcja. Poza tym ciepło jest, zawsze możemy
popływać… - urwał niefrasobliwie, jakby nie zdając sobie sprawy, że jego
propozycja, w tym momencie zabrzmiała dość wyuzdanie.
Posłusznie
skręciła za swoim uczniem. O ile towarzystwo ucznia i ten letni spacerek
wpływały na nią bardzo przyjemnie, to jej stopy zaczęły strajkować. Dużo
fajniej byłoby gdzieś usiąść. Miała nadzieję, że na miejscu, znajdą coś
odpowiedniego.
-
Ciepło jest, ale widzę jakąś chmurkę za nami, spójrz – wskazała dłonią
nauczycielka.
- Eee,
to nic groźnego – zbagatelizował Sebastian. – W razie czego, jest tam gdzie się
schować.
-
Jakieś budynki?
- W
zasadzie nie, ale stoi parę dużych drzew i dają one ochronę. Pod nimi jest
kilka ławek, można usiąść, pogadać.
-
Jeszcze się nie nagadałeś?
-
Zmęczyłem panią?
- Nie,
skądże – zaprzeczyła Kamila. – Tylko sobotni już niemal wieczór, to chyba nie
najbardziej odpowiednia pora na toczenie naukowych dysput, co praktykowaliśmy
przez ostatnią godzinę.
- Ja
mogę o każdej porze, czy wtorek rano, czy sobota wieczór. Ale zawsze możemy
porozmawiać o czym innym. Możemy choćby kontynuować pogawędki z forum –
spojrzał odważnie na nauczycielkę. Wyczuł, że zmieszała się trochę.
- Tego
też nie masz dość?
- To
temat o którym można w nieskończoność, nieprawdaż? Poza tym nie wiem wciąż
wielu rzeczy, na przykład czy spełniła pani to co obiecała – tym razem chłopak
nie wytrzymał i spuścił wzrok.
-
Obawiam się, że nie pozwolę ci tego sprawdzić – odparła dość kategorycznie
Kamila.
- Nie
prosiłem o to. Tylko pytałem… - uśmiechnął się trochę niezdarnie i przy tym
niezwykle uroczo Sebastian.
- No to
może odpowiem, ale nie tak od razu…
- A
kiedy…? A właśnie, bo o to nie pytałem… Jak się pani opala? W stroju, topless,
czy nago? – zapytał bezpośrednio, niewinnym tonem.
-
Ciekawski jesteś… Nago nie. Tylko w stroju – odparła nauczycielka. Nie
odpowiedziałaby na takie pytanie żadnemu innemu uczniowi, ale Sebastian był
wyjątkiem. Czuła coraz większą chemię. No a samo pytanie, choć osobiste, nie
było przecież jakieś wyuzdane.
-
Nawet na solarium?
- Nie
chodzę tam. Preferuję tylko naturalną opaleniznę.
- Czyli
ma pani biały tyłeczek… - postanowił podroczyć się szeroko uśmiechnięty
Sebastian.
- Aż
tak źle nie jest… A jak z twoim? – odpłaciła pięknym za nadobne polonistka.
- Eee…
Może wykąpiemy się nad jeziorkiem? Wtedy pani zobaczy…
- Nie
sądzę by coś z tego kąpania wyszło…
- A to
dlaczego?
-
Dobrze wiesz dlaczego - dość otwarcie i niedwuznacznie odparła nauczycielka.
- Hm…
Przy wchodzeniu do wody żadne majtki nie są wymagane – niemal roześmiał się
Sebastian a jego urokliwe oczy śmiały się całkowicie. Napotkał lekko karcący
wzrok nauczycielki, ale nie popsuło mu to humoru.

-
Pada! – stwierdziła, kierując wzrok na Sebastiana.
-
Biegnijmy nad jezioro, tam się schowamy, to już blisko – wskazał palcem uczeń.
Faktycznie,
było blisko, ale Kamila w swoim obuwiu nie była w stanie ruszyć sprintem. Nim
dobiegła, chroniąc się w drzewach, było już trochę przemoczona. Na szczęście
nie jakoś wybitnie. Gorzej, że z każdą minutą padało coraz silniej.
Usiedli
na ławce. Rozłożyste gałęzie drzew faktycznie chroniły ich przed deszczem.
Lekko zdyszani. Lekko podnieceni, tak rozmową, jak i zjawiskiem atmosferycznym.
Sebastian ukradkiem zerkał na piersi pani profesor. Przez nieco zmoczony
materiał sukienki, lekko przebijały się sutki nauczycielki. Podkręcało go to,
choć nie był z chłopaków, którzy tracą głowę na taki widok.
Kamila
przygryzała wargi. Było fajnie, a teraz tu utknęli. I nic nie wskazywało na
szybką zmianę klimatu.
- Pada
coraz mocniej – stwierdziła z żalem. – A ja mam ostatni pociąg za niecałą
godzinę, jak dojdę w taką pogodę?
- Może
przejdzie – odparł uczeń. - A jeśli nie, to cóż… Mam wolny dom, rodzice
wyjechali, wrócą jutro wieczorem. Służę pomocą – uśmiechnął się niemrawo,
wyobrażając sobie wizytę nauczycielki w jego mieszkaniu, bez żadnych innych
nieproszonych gości. Nawet jeśli mieliby być nimi jego rodzice.
Zaskoczona
Kamila przetrawiła tę informację. Iść do niego? I spać? W przemoczonej
sukience? Alternatywą było spanie nago. Z jednej strony nawet dość kuszące, z
drugiej byłoby to przekroczenie wszelkich barier. Nie, nie można tak…
Nie
rozmawiali zbyt wiele. Siedzieli, wypatrując nadejścia lepszej pogody i patrząc
na siebie. Sebastian koncentrował się na nogach pięknej nauczycielki, które
szczególnie teraz, gdy siedzieli na ławce, były widoczne w całej okazałości.
Starał się rzucić także okiem na biust. Momentami widział przyklejone do
sukienki sutki.
Kamila
zorientowała się szybko, że stanowi przedmiot obserwacji swojego ucznia.
Chociaż lekko ją to deprymowało, to jednocześnie zrobiło się jej bardzo
przyjemnie. Czuła, że się czerwieni a w środku robi się ciepło. Dyskretne
spojrzenia młodego ucznia, które kilka razy uchwyciła sprawiały jej dużą dozę
satysfakcji.
Ale
przecież musiała wracać… Czas biegł szybko, w końcu deszcz ustał.
-
Teraz, Sebastian – powiedziała nauczycielka. – Idziemy, może jeszcze zdążę…
Lekko
rozczarowany chłopak rad, nierad uniósł się z ławki i ruszył śladem polonistki.
Szli droga powrotną. Pogoda wciąż była niepewna a Sebastian zastanawiał się,
jakiego tu użyć fortelu, by to spotkanie zakończyło się nieco inaczej, gdy po
dwustu metrach, znów, bez ostrzeżenia lunął deszcz.

- Nie
ma wyjścia! – krzyknął Sebastian. – Idziemy do mnie, mieszkam kawałek stąd!
Zrezygnowana
Kamila poddała się propozycji ucznia. Ruszyła biegiem, na tyle na ile pozwalało
jej na to obuwie, ale w końcu zrezygnowała. Raz, że bieg był niewygodny i
męczący, dwa, że i tak było już po wszystkim. To czy będzie bardziej mokra, niż
teraz, nie miało już znaczenia. Wściekła na pogodę, odpuściła walkę z nią i nie
forsując tempa doszła do niewielkiego, ale zadbanego budynku, gdzie czekał na
nią Sebastian. Sekundę później znalazła wreszcie upragnioną ochronę przed
deszczem.
- Uff,
pięknie wyglądam, nie ma co – nieco zdyszana, starała się opanować emocje. – I
co teraz? Pociąg odjeżdża, za taksówkę zapłacę miliony…
- Jak
już powiedziałem, mam swój pokój, proszę wejść – Sebastian otwarł któreś drzwi.
Kamila znalazła się w całkiem przytulnym pokoiku, o dziwo, zadbanym. Czysto,
schludnie, żadnego bałaganu. – Może herbatę zrobię? – nie czekając na odpowiedź
udał się do kuchni i wrócił po kilku minutach. – Proszę usiąść.
-
Jestem cała mokra – zaoponowała Kamila. Faktycznie trudno było zaprzeczyć.
Sukienka niemal przyklejona do ciała, uwidaczniała figurę nauczycielki niemal w
każdym detalu. Sebastian nie omieszkał zlustrować wzrokiem tego zjawiska.
- Może
ją pani zdjąć… - zasugerował, po czym, by wyjść z twarzą, z tej niedwuznacznej
propozycji dodał szybko – Postaram się znaleźć coś należącego do matki.
Wyszedł
a Kamila została. Znalazła się w nieoczekiwanej sytuacji. Nie wiedziała co
zrobić. Poczekała kilka minut, pijąc herbatę, nim wrócił chłopak.

- Nie
przesadzajmy, mam ubierać rzeczy twojej mamy? Może nie byłaby z tego
zadowolona…
-
Teraz pani przesadza. Zostawię panią na kilka minut. Nie mam niestety klucza,
ale nie wejdę bez pukania… - szybko
zasłonił okna i wyszedł.
Kamila
poczuła konsternację. Każda sekunda stania w przemoczonej sukience przynosiła
jej mękę. Nie było wyjścia. Niechętnie, z lekko bijącym sercem opuściła
ramiączki. Kilka sekund później, sukienke opadła na podłogę. Kamila stała
kompletnie naga w pokoju swego ucznia z gimnazjum.
Nie
chciała ubierać się w ciuchy matki Sebastiana. Czuła niewytłumaczalną awersję
do takiego postępowania. Po prostu tak miała i już. Ale co zrobić? Włożenie na
siebie mokrej sukienki było wykluczone. Jednak wystarczyło przymierzyć spodnie
na oko, by wiedzieć, że to nie ten rozmiar. Suknia zresztą też nie prezentowała
się zbyt ciekawie.
Stała
niezdecydowana. Miała czas, o ile chłopak nie zniecierpliwi się, albo nie okaże
się, że jego zapewnienia dotyczące pukania, nie okażą się sprytnym blefem. Miał
nagą nauczycielkę w swoim pokoju. Co, jeśli nie będzie się w stanie opanować i
wtargnie tu?
Ta
myśl, plus lekki chłód powodujący gęsią skórkę na ciele Kamili, przyprawiły ją
o szybsze krążenie krwi. Naprawdę mógłby to zrobić? Nie, nie on… Ale przecież
nie będzie czekał w nieskończoność, aż pani profesor raczy się ubrać. A co
jeśli wejdzie? Gdyby to zrobił? I zobaczył bezbronną nauczycielkę, kompletnie
nagą? Właśnie on, Sebastian… Co by zrobił? Wyszedł bez słowa? Stał i się
patrzył? Czy może ruszył do przodu, odbierając to jako zachętę? Nie, nie może
tak być…

Czuła
się coraz bardziej nakręcona. Czuła lekki i przez to przyjemny chłód na swoich
ramionach, na pośladkach. Czuła, że nogi lekko jej drżą a oddech nieco
przyspiesza. Och, przyjemnie jest tak pofantazjować, o tym, że…
- Pani
profesor, czy już…? – głos Sebastiana dobiegający z korytarza sprawił, że serce
zabiło jeszcze mocniej.
-
Poczekaj jeszcze chwilę, dobrze? – odparła, starając się, by jej głos zabrzmiał
normalnie, co tak do końca chyba się nie udało. Usłyszała cichnący odgłos
kroków. Miała jeszcze chwilę.
Ale chwilę
na co? Nie mogła się przemóc na włożenie suchego ubrania. Sekundy mijały i
każda z nich powodowała coraz szybsze bicie serca, bo przybliżała wejście
Sebastiana.
Podeszła
do okna, opierając się o parapet i lekko wypinając tyłek w kierunku drzwi. Po sekundzie
dotarło do niej na co się naraża, ale nie wycofała się. Jeszcze nie wejdzie.
Przypomniała
sobie te skrawki rozmów w pokoju nauczycielskim, czy gdzieś na szkolnym
korytarzu. Agatę od biologii, śmiejącą się z dość odważnie wydekoltowanej Izy,
matematyczki będącej jeszcze przed trzydziestką, że „oczy Sebastiana wypaliły
jej bluzkę”. Kamila nie lubiła tej młodej, dość aroganckiej blondynki.
Zacisnęła usta na samą myśl o tym, że to tamta mogłaby tu być w takiej
sytuacji. Nie, nie. Nie jest i nie będzie. Teraz jest tu Kamila. A Sebastian
wejdzie za chwilę i …

Lepiej
wyobrazić sobie Izę, jak tu jest i czeka w tej samej pozycji. Nie, ona by nie
czekała. Odwróciłaby się i sama wyszła z pokoju szukając ucznia, by położyć się
przed nim na stole i rozłożyć nogi najszerzej jak się da. Tak ona jest do tego
zdolna. Wizja takiej sytuacji, w której ta głupia blondynka uwodzi jej
Sebastiana wzburzyła krew w żyłach Kamili. Ale wyobrażała sobie to. Nagą Izę,
jak idzie korytarzem. Niemal słyszała jej głos wołający ucznia. Niemal słyszała
jej kroki na korytarzu, kroki coraz głośniejsze…
- Pani
Kamilo, wszedłbym już… - głos był zbyt spokojny, by mógł dotrzeć do świadomości
rozemocjonowanej nauczycielki od razu. Dotarł o sekundę za późno. Na niemal
uginających się nogach, odwróciła się w kierunku drzwi, zakrywając jedną ręką
biust, drugą łono. Panika wygrała. Cofnęła się przed nim, w kierunku łóżka.
Błyskawicznie chwyciła koc, którym było przykryte, niezdanie się nim owijając a
przynajmniej zasłaniając przednią część ciała.
Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się we
wchodzącego do pokoju ucznia. Ten stanął w progu wpatrując się w nagą
nauczycielkę.
Milczeli
przez sekundę, drugą i trzecią.
-
Sebastian, jeszcze nie… Nie mogłam przymierzyć, jest… - załamującym się głosem
próbowała wyjaśnić Kamila, czując, że ten głos zdradza ją bardziej, niż brak
stroju.

-
Proszę, wyjdź, co robisz… - wbrew sobie Kamila usiłowała wygonić Sebastiana.
Ale
chłopak podjął już decyzję. Serce biło mu w takim samym tempie jak
nauczycielce. Nie było odwrotu. A przynajmniej nie był w stanie go wykonać.
Ten, który zaplanował to wszystko, zdradzając mu nick nauczycielki na forum i
dając jakieś wskazówki… Jego wspomnienie dodało Sebastianowi odwagi i popchnęło
go do działania. Wiedział na co może sobie pozwolić a na co nie. To ułatwiało
sprawę.
Przez
kilkanaście minut chodził nerwowo w kółko po korytarzu, kuchni i pokoju
rodziców, nie wiedząc co zrobić. Czy niegrzecznie wejść z partyzanta, czy
poczekać na właściwszą sytuację. Nie, nie traktował Kamili przedmiotowo, wręcz
przeciwnie. Lubił ją a jej uroda dodawała tylko polonistce uroku. Poza tym on
sam miał inne podejście do życia, niż większość jego kolegów, uganiających się
za rówieśniczkami chętnie odsłaniającymi dekolty i inne części ciała. Jego to
nie kręciło. I nie spieszyło mu się do pójścia na całość. Ale teraz… No i to
przecież ona…
Teraz
zbliżał się do nagiej, zasłoniętej tylko kocem nauczycielki, starając się ukryć
przyspieszony oddech. Wiedział, że nie może odpuścić.
Spojrzał
w nieziemskie oczy nauczycielki, duże, wyrażające teraz niepewność, obawę i
jakby oczekiwanie. Przyspieszył tempo. Przy akompaniamencie stłumionego jęku
pchnął zaskoczoną piękność na łóżko. Ta opadła na nie bezradnie. Spod koca na
światło dzienne wydostała się długa noga Kamili. Sebastian nie czekał.
Natychmiast niemal wskoczył na nauczycielkę, przygniatając ją swoim ciałem.
- Co
robisz?! Zejdź proszę, natychmiast – usłyszał z ust Kamili, ale w ślad za
słowami, nie poszły niemal żadne inne gesty obronne.
Zaskoczona
Kamila, czując swoje niezwykle mocno łomoczące serce niezdarnie próbowała
odepchnąć chłopaka, ale ten jakby w tym momencie silniejszy, poradził sobie z
jej dłońmi i zdarł z niej koc. Jęknęła panicznie, zdając sobie sprawę, że jest
teraz kompletnie naga przed swoim uczniem. Uczniem, który leży na niej i
przyciska ją coraz mocniej swoim ciałem.
Chciała
zaprotestować, ale ten ciężar był zbyt słodki. Chciała coś powiedzieć, ale gdy
poczuła jego miękkie usta na swoich piersiach, nie była w stanie niczego z
siebie wykrztusić. Chciała go odepchnąć, ale gdy spojrzała w jego oczy, te,
błyszczące teraz dziesięć razy silniej, niż zwykle, wyrażajac pożądanie,
uczucie, namiętność i pasję, zniewoliły ją totalnie.
Tym bardziej,
że pocałunki Sebastiana przyprawiały ją o gęsią skórkę i niesamowitą rozkosz.
Całował piersi, zachłannie, ale namiętnie, nie czyniąc bólu. Językiem drażnił
sutki, które stwardniały w ciągu sekundy. Jednocześnie dłonią błądził po
brzuchu, zjeżdżając w okolice wzgórka łonowego. Kamila słyszała jego szybki
oddech i bicie serce. Chociaż sama już nie miała już pewności, kto jest autorem
tych odgłosów, on, czy ona.
Kompletnie
zniewolona, nie zdała sobie nawet sprawy z tego, że rozłożyła nogi a Sebastian znalazł
się między nimi. Ocknęła się, gdy otwarła oczy i zobaczyła Sebastiana już bez
koszulki, zdejmującego pospiesznie i nerwowo spodenki. Zauważyła, że na chwilę
zawahał się, jakby zawstydził, ale po chwili w ślad za spodenkami, poleciały
także bokserki. Z tej leżącej pozycji, kiepsko widziała jego penisa, bardziej
miała świadomość, że jest nagi, niż to widziała. Sparaliżowało to ją jeszcze
bardziej a serce zabiło jeszcze mocniej.

-
Sebastian, przestań! – bardziej jęknęła, niż rozkazała spanikowana Kamila.
- Chce
pani tego, wiem – odparł lekko drżącym głosem, patrząc w twarz polonistki. Jego
spojrzenie znów obezwładniło ją. Poczuła jego penis na swoich wargach
sromowych. Niemal podskoczyła z wrażenia na łóżku. Przez chwilę jeździł
czubkiem po jej cipce. Zrozumiała, że nie bawi się, tylko dość nieporadnie i
nerwowo szuka wejścia do środka. Ta świadomość niezwykle ją podnieciła.
Wiedziała, że nie miał wcześniej żadnej kobiety.
Kiedy
poczuła jego żołądź wsuwającą się powolutku do środka a potem całego penisa
zmierzającego w głąb jej cipki, rozchyliła usta i otwarła szeroko oczy, oddając
się całkowicie temu uczuciu. Jęknęła przeciągle.
-
Jesteś we mnie…! – wygłosiła nienajmądrzejszy komentarz.
-
Jestem. I będę się z tobą kochał – usłyszała jakby z oddali. Te słowa pobudziły
ją niesamowicie.
-
Chodź do mnie – szepnęła i poczuła gorące ciało młodego chłopaka na swoim.
Teraz zespolili się w jedno. Sebastian penetrował jej cipkę swoimi ruchami,
usiłując skoordynować ich ruchy, zgrać wspólne tempo. Kamila czuła, że
odlatuje. Na swej twarzy czuła gorący oddech chłopaka. Na piersiach jego
dłonie, ugniatające je i pieszczące sutki trochę mocniej, niż uprzednio. Między
udami, żywe, gorące, posuwające się w przód i tył ciało Sebastiana. Wewnątrz,
penetrującego jej wilgotną cipkę, gorącego penisa. Ale najbardziej zniewalał ją
jego nieziemsko błyszczący wzrok.
Już
nie mogłaby tego przerwać. Było jej zbyt dobrze. Oddała mu się całkowicie i
chciała by kochali się jak najdłużej. Jakże spodobało się jej to wypowiedziane
przez niego słowo. Nie był napaleńcem, chcącym ją wyruchać, tylko chłopakiem,
który uprawiał z nią miłość. Chciała by trwało to jak najdłużej. Gdy
przyspieszał, delikatnie stopowała go. Ale tylko do czasu bo i ona w końcu
straciła resztki trzeźwości umysłu. Jego penis w jej cipce rozpalał ją do
granic. Poruszał się w niej coraz szybciej, coraz gwałtowniej. Coraz
agresywniej narzucał swoje zdanie, swoje tempo. Zbliżało się to co nieuniknione.
Ani on nie mógł już zapanować nad swoimi ruchami, ani Kamila nie była w stanie
go zatrzymać. Wchodził w nią jeszcze silniej, na całą długość swojego penisa,
powodując coraz głośniejsze jęki wydobywające się z rozchylonych ust pięknej
nauczycielki. Ich ciała zderzały się ze sobą, aż w końcu Kamila poczuła jak
chłopak napina wszystkie możliwe mięśnie a w jej środku robi się gorąco i
wilgotno. Dotarł do końca. Wypełnił jej cipkę swoją spermą.
Jeszcze
z niej nie schodził. Patrzył na nią oczami pełnymi pożądania i uczucia. Jakiejś
takiej tkliwości. Kamila poczuła, że się czerwieni. Robiło się jej trochę
niewygodnie a nie miała w sobie dość sił, by zrzucić z siebie młodzieńca.
- To
było piękne – powiedział cicho i zbliżył swoje usta do jej. Kompletnie zaskoczona
Kamila nie była w stanie się temu sprzeciwić. A potem przy znów szaleńczo bijącym
sercu zaczęła oddawać pocałunek. Nakręciło ja to znów niesamowicie. Całowali
się namiętnie i zachłannie jak młodzi kochankowie. Poczuła, że brakuje jej
tchu.
-
Sebastian, zejdź, proszę… - tym razem udało się jej w końcu zrzucić go z
siebie. Usiadła na łóżku, sięgając po koc, by wstydliwie zasłonić nim swe
piersi i łono. Sebastian nic sobie z tego nie robiąc, wziął komórkę w dłoń i
usiadł za nią.
- Co
myśmy narobili – wymamrotała nauczycielka, wracając do rzeczywistości. Była w
obcym miejscu, bez możliwości szybkiego powrotu do domu. Naga, ze swoim
uczniem, któremu właśnie dała dupy. Rzeczywistość zaczęła brać górę nad
emocjami. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk telefonu Sebastiana.
- To
do ciebie – odezwał się chłopak. Nie oburzyła się na „tykanie”, dużo bardziej
zdziwiła się, że ktoś może do niej dzwonić na numer Sebastiana. Odebrała
połączenie.
- No i
jak, warto było? – usłyszała dobrze znany głos po drugiej stronie. Serce podskoczyło
jej do gardła.
- A
ty… Skąd wiesz…?
-
Powinnaś wiedzieć, że wszystko wiem – głos w słuchawce nie wyrażał ani gniewu,
ani rozczarowania. Wręcz przeciwnie, zdradzał nawet pewną wesołość. Mimo to
Kamila czuła olbrzymie, naturalne skrępowanie i nie wiedziała co odpowiedzieć.
– Nie żartuj, że dostojną nauczycielkę uwiódł piętnastolatek?
- No
wiesz… - urwała, nie wiedząc co powiedzieć.
-
Wiem, wiem, chciałbym to zobaczyć na żywo.
- Co
masz na myśli?
- To,
że skoro tak ci się podoba… To zrobimy tak, że będzie miał cię na własność
przez cały najbliższy rok szkolny, dobrze?
- Że
co…? – wydukała z niedowierzaniem. – Chyba żartujesz…
- Nie,
nie żartuję. Szczegóły ustalimy później. Tymczasem do zobaczenia jutro.
Dochodziła
ósma rano. Sebastian ostrożnie wstał z łóżka, starając się nie obudzić śpiącej
nauczycielki. Pęcherz nie dawał mu spokoju. Po załatwieniu potrzeby, wrócił do
pokoju, kładąc się z powrotem w łóżku.
Kamila
leżała na boku, twarzą zwróconą do ściany. Spała mocno, widocznie wiejskie
powietrze sprzyjało temu. Sebastian zsunął z niej nieco kołdrę. Jego oczom
ukazały się nagie plecy nauczycielki.

Chociaż
określenie „przeleciał” tu wybitnie nie pasowało. Nie chodziło sam seks. Lubił
panią profesor od polskiego, uwielbiał dyskutować z nią na lekcjach, zapędzać
momentami w kozi róg by obserwować jak czasem nieporadnie się broni a także być
przez nią zapędzanym. Lubił ją bardzo i to była podstawa. Ale przecież jako
dorastający chłopak, nie mógł nie docenić jej wdzięku, urody, piękna.
Na
dobrą sprawę nie wiedział, co jego daleki wuj z kategorii dziesiąta woda po
kisielu, przekazał wczoraj telefonicznie Kamili, ale trochę się domyślał. Z
różnych, wcześniejszych, niedwuznacznych uwag rzucanych przez Daniela i przede
wszystkim z powodu, że to on zorganizował całą akcję.
Domyślał
się a może miał tylko nadzieję, że nie będzie to jednorazowy przypadek. Nie
chodziło zresztą o seks sam w sobie, ale ogólnie o pozaszkolne towarzystwo
nauczycielki. No, ale seks, nagość, seks, pieszczoty, nogi, pośladki,
pieszczoty, piersi, seks…
Poczuł
jak krew szybciej krąży mu w żyłach. Kamila spała. Dość ostrożnie, centymetr,
po centymetrze zsuwał z niej kołdrę a jego oczom ukazywały się coraz większa
fragmenty pięknego i nagiego ciała nauczycielki. Powoli zaczął odsłaniać tyłek.
Nie trafiał na żaden opór.

Serce
biło mu coraz szybciej. Położył się tuż za nią, ocierając się swoim penisem o
pośladki. Potem przycisnął go mocniej. Swoimi dłońmi zjechał między uda
nauczycielki, usiłując je delikatnie rozszerzyć. Szło to opornie, nie chciał
przecież obudzić Kamili. Może by zaprotestowała a on w tym momencie był już
mocno nakręcony.
W
końcu jednak prawa noga Kamili zsunęła się nieco w bok. Sebastian miał większą
możliwość manewru. Z bijącym sercem jeździł palcami po wargach sromowych,
usiłując znaleźć wejście do środka. Gdy znalazł, rozszerzył je lekko i natarł
na nie czubkiem swego penisa. Szło opornie. Nawet bardzo. Zmitręźył dużo czasu,
ale nie przestawał. Poczuł, że główka w końcu weszła. Zbliżył się do
nauczycielki jeszcze bardziej, opierając się swoim torsem o jej plecy. Wykonał
nieco bardziej gwałtowny i zdecydowany ruch. To, czy nauczycielka się obudzi,
czy nie, stało się teraz mniej ważne, ale wciąż słyszał jej cichy i równy
oddech. Pchnął mocniej. Jego sztywny do bólu penis znalazł się w cipce Kamili.
Leżał
przez chwilę po raz kolejny sprawdzając czy Kamila się nie obudziła. Ale nie.
Chyba. Więc powoli cofnął się i tak samo powoli naparł znów. Powtórzył swój
manewr po raz drugi, potem trzeci, czwarty i piaty. Jeszcze wolno, jeszcze
ostrożnie. Zresztą nie spieszyło mu się, chociaż stopień podniecenia zbliżył
się do apogeum. Nie chciał jej rżnąć, tylko kochać się. A takie leniwe
posuwanie śpiącej piękności sprawiało olbrzymią frajdę i chciał by trwało jak
najdłużej. Z bijącym sercem, rozchylonymi ustami, szeroko otwartymi oczami,
napiętymi mięśniami swoich rąk, nóg, spokojnymi ruchami penetrował penisem
cipkę nauczycielki.
Potwornie
go to podniecało. Czuł jak jego penis pulsuje. Posuwał się nieco szybciej.
Uczucie, uczuciem, ale hormony też mają swoje prawa i teraz zaczął z nimi
przegrywać. Nacierał nieco agresywniej. Wbijał się trochę gwałtowniej, choć
wciąż robiąc wszystko na tyle ostrożnie, by nauczycielka się nie zbudziła.
Po
chwili poczuł, że finał jest już blisko. Przestał dbać o cokolwiek. Dodatkowo
pozycja była dość męcząca, więc wręcz przykleił się do pleców nauczycielki a
swoją prawą dłonią objął ją, przytulając do siebie jej łono. Nie ma bata.
Będzie musiała się obudzić. Ale to już nie miało znaczenia. Jeszcze tylko
kilkanaście ruchów, jeszcze tylko dziesięć, jeszcze kilka… Zwiększył tempo,
poczuł jak ciało Kamili zaczyna się ruszać, ale unieruchomił je błyskawicznie,
obejmując silniej, niż poprzednio. Zwiększył tempo posuwania do maksimum. Wydał
z siebie jęk zmęczenia jak i rozkoszy, zbiegający się z jakimś westchnięciem
Kamili i w końcu eksplodował w środku, zalewając cipkę pani profesor swoim
nasieniem.
Nie
chciał wychodzić, było mu tam cudownie. Ale Kamila nie pozwoliła. Uniosła się
znad poduszki, chwytając kołdrę i przykrywając nią.
- Ale
mnie pięknie wykorzystałeś… - odezwała się z nutą lekkiego oskarżenia w głosie.
- Ale
teraz zrobię dobre śniadanie i przyniosę do łóżka. Takie przeprosiny wystarczą?
– odparł z uśmiechem, już nieco uspokojony chłopak, choć jego oczy wciąż nieziemsko
błyszczały. Korzystając z tego, że jest pod kołdrą naciągnął na siebie bokserki
i ruszył w stronę kuchni.
bedzie dalsza czesc?
OdpowiedzUsuńTak, przynajmniej dwie:)
OdpowiedzUsuńkiedy gdzies? Tak dlugo trzeba czekac jak na KiDs? :D
OdpowiedzUsuńTak, myślę, że kolejne opowiadania będę wrzucał co dwa, trzy tygodnie, mieszając zresztą różne serie. Czyli raz "KISM", potem coś z "KNIU", potem coś jeszcze innego.
OdpowiedzUsuńAch mój drogi ciebie nigdy nie będzie mi dość. Mogę czytać i czytać, a wciąż mi mało ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie jak każde Falanga ;) zauważyłem tylko parę literówek a tak jest git ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pietrek