Łączna liczba wyświetleń

sobota, 17 maja 2014





KAMILA. NAUCZYCIELKA I UCZEŃ I. Młody królewicz.

Nerwowo złączyła nogi. Potem nerwowo je nieco rozłożyła. Przypomniała sobie po raz kolejny, że jest bez majtek i znów złączyła. Niepotrzebnie. W przedziale była sama a pociąg już zwalniał rytm biegu. Wiedziała, że druga stacja to ta, na której wysiądzie. Już tylko ostatnie sekundy dzieliły ją od nieuniknionego. Od sytuacji, z którą miała zmierzyć się pierwszy raz w życiu. Zobaczyła małe domki i tabliczkę z napisem „Sulęcice”. To tutaj. Wstała, czUjąc jak nogi w pewien sposób odmawiają jej posłuszeństwa, wzięła głęboki oddech i opuściła przedział a chwilę później pociąg.

Od dziecka była konserwatystką. Nie lubiła epatowania seksem, zawsze starała się w jakiś sposób „chować” swoją urodę. Zawsze chciała mieć tylko jednego mężczyznę na całe życie. Jednego a porządnego. Jakieś dziecinne dyrdymały o tym, że w życiu trzeba posmakować przynajmniej kilku owoców, nie przekonywały jej absolutnie i uważała to za przejaw rozpusty. Nie potrzebowała tego.

Życie potoczyło się trochę inaczej, ale przecież też tak nie do końca.
Jeszcze jako młoda dziewczyna dała się przelecieć czterem rozpalonym chłopakom. Kilka lat później, już jako nauczycielka, raz jeden w życiu pozwoliła sobie na oralne przyjemności z jednym z jej uczniów. Ale to nie było przecież tak dobrowolnie z jej strony. We wszystkich tych przypadkach swoje palce maczał jej chłopak a późniejszy mąż. Gdyby tak naprawdę wszystko zależało od niej, nigdy nie pozwoliłaby sobie na chwile słabości i uległości.
Nigdy tak naprawdę nie pozwoliła sobie na jakiekolwiek czułości z innym chłopakiem, niż Daniel. Pozostałe przypadki były zwyczajnie… Przypadkami.
A teraz… Coś się zmieniło? Nie, w dalszym ciągu reprezentowała te same wartości. Miała trzydzieści trzy lata, dwójkę dzieci, dom, pracę, szczęśliwą rodzinę. W zarodku dusiła wszelkiego rodzaju próby podrywu w wykonaniu kolegów z pracy, czy z osiedla. A seks z mężem, chociaż już oczywiście nie tak pasjonujący jak dziesięć lat temu, gdy odkrywała te wszystkie tajemnice, to wciąż dawał jej sporo satysfakcji.
Gdy nadchodził wieczór, w marzeniach czasem pojawiały się bardziej lubieżne i wyuzdane fantazje. Jak takie, że jest dziwką spełniającą życzenia swojego klienta. Jak takie, że jest niemalże gwałcona przez jakiegoś natarczywego przystojniaka. I jeszcze jakieś inne. Ale to były tylko fantazje z gatunku „nie do zrealizowania”. Gdy nadchodził ranek i zbierała się do pracy, do nocnych marzeń wracała z pewnym niesmakiem i poczuciem wstydu.
A może oszukiwała samą siebie? I czy może jednak stało się coś, co potrafiło zmiękczyć wyprostowaną, nieugiętą, z tradycjonalistycznym podejściem do życia nauczycielkę? Jeśli tak, to co na to wpłynęło? Albo lepiej - kto?
Często zastanawiała się na przynajmniej dwiema rzeczami. Nad własną uległością i nad swym ekshibicjonizmem. To pierwsze przytrafiła się jej w życiu często, to drugie nie zdarzyło się niemal nigdy, bo przecież paradowanie nago na oczach swojego męża trudno sklasyfikować jako ekshibicjonizm.
Doszła do wniosku że to wszystko działa na zasadzie kontrastu. Że uległość jest odpowiedzią na jej konserwatywne podejście do związków damsko-męskich. Że, gdy znajdzie się ktoś, kto potrafi ja przełamać, mózg wysyła sygnał, że został zdobyty i przestaje się bronić. I podobnie z ekshibicjonizmem. Nigdy nie pozwalała sobie, by ktoś mógł oglądać ją nago. Jej ciało, było jej świętością, bastionem wolności, który należał tylko do niej i ukochanego. Dlatego sytuacja, gdy ktoś mógłby zobaczyć ją nago, skutkowała z jednej strony poczuciem wstydu, paniką a z drugiej właśnie dużym a momentami ogromnym podnieceniem.
Przykładowo nie wyobrażała sobie paradowania nago przed uczniami swojej własnej klasy. Nigdy nie zgodziłaby się na podobną rzecz, byłaby to jakaś kuriozalna abstrakcja. Ale z drugiej strony gdyby z niewyjaśnionych powodów doszło do takiego wydarzenia, to czuła, że jej podniecenie osiągnęłoby w tej sytuacji apogeum i bała się pomyśleć, do czego mogłoby to doprowadzić.
Miała trzydzieści trzy lata, wszystko było po staremu… Czyżby? Nie, przecież coś się zmieniło.
Kilka miesięcy temu, we wrześniu do drugiej klasy gimnazjalnej, której była wychowawczynią, przyszedł nowy uczeń. Uczeń, który już przy pierwszym spojrzeniu robił piorunujące wrażenie.
Pierwsze co rzucało się w oczy, to… Oczy. Niezwykle błyszczące w kolorze błękitu. Można było się w nich zatopić i patrzeć w nie godzinami, bez żadnego znudzenia. Kamila często to robiła, bo kolor oczu Sebastiana był absolutnie fascynujący. Szczególnie było to widoczne, gdy chłopak zapalał się do czegoś, był czymś podekscytowany. Wtedy jego szeroko otwarte oczy pożerały każde niewieście serce.
Sam chłopak był dość mikry. Miał sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, ledwo dobijał do pięćdziesięciu kilogramów. Jego dość szczupłą, często roześmianą twarz otaczała burza blond włosów z przedziałkiem z reguły po środku, bądź lekko z lewej strony. Ale ci, którzy widząc mikrego, ubranego dość niedbale w  jeansy do kolan i sportowe buty chłopaka, lekceważyli go, traktując jak zwykłego dzieciaka, popełniali duży błąd. Sebastian wyróżniał się z grona rówieśników niepospolitą inteligencją i przede wszystkim wiedzą. W parze z tym szła również skromność i spory dystans do siebie. Dość szybko zrobił furorę w szkole, nie tylko wśród klasowych kolegów, czy bardziej koleżanek, ale także wśród nauczycielek, które nierzadko potrafił rozbroić swoją uroczą nieporadnością, czy jakąś celną uwagą.
Kamila lubiła nowego ucznia, choćby z tego powodu, że wyróżniał się aktywnością na lekcjach, nie przychodził po to by odbębnić czterdzieści pięć minut, tylko uczestniczył w niej, zabierając od czasu do czasu głos, czy to poważnie, czy żartobliwie, ale praktycznie zawsze z sensem. Często zaskakując nauczycielkę swoim spostrzeżeniem, lub rozśmieszając klasę niebanalnym porównaniem, bądź przenośnią.
Mijały tygodnie a Kamila zaczęła reagować na chłopaka dość emocjonalnie. Na przykład w takich sytuacjach, gdy podczas przerw, w pokoju nauczycielskim zdarzało się jej usłyszeć uwagi i śmiechy koleżanek z pracy, że „ten nowy chłopak jest taki uroczy”. Nadstawiała wtedy uszu, chłonąc każde wypowiedziane słowo na temat podopiecznego.
Tym bardziej, że w chwilach, gdy pokój nauczycielski się wyludniał, małe grono młodszych nauczycielek, lubiło sobie docinać w stylu „widzę, że jesteś następną, która się zakochała w Sebastianie”. Kamila doznawała w takich chwilach dziwnego uczucia.
Chłopak zaczynał stawać się w pewien sposób obsesją Kamili. Zachodziła w głowę, dlaczego nigdy nie ma dziewczyny? Czy jest aż taki wymagający? Czasami widywała go na przerwach w szkole, gdy gaworzył sobie wesoło z koleżankami z klasy, bądź innymi. Przyłapywała się na tym, że widząc wpatrzoną w niego młodą pannę, z którą gaworzy sobie beztrosko na szkolnym korytarzu, czuła jakąś dziwną niechęć. Z czego to wynikało? Z tego, że trochę traktowała go jak w pewnym sensie kogoś wybitnego? Że nie chciała, by zadawał się z jakąś wymalowaną, głupią blondynką, bo zasługuje na dużo lepszą? A jeśli tak, to kogo konkretnie miała na myśli?
Sebastian czasem zostawał po lekcjach, czasem brał udział w jakichś kółkach. Wtedy oboje mieli jakąś okazję, by porozmawiać nieco luźniej, niekoniecznie na szkolne tematy. Kamila przyłapywała się na tym, że w rozmowach próbuje wyciągnąć z niego jakieś informacje na ten temat. Głupie… Miała męża, wokół nie brakowało śliniących się mężczyzn a ona stawała się zazdrosna o piętnastolatka. Czuła, że dopada ją jakaś paranoja. Jak to w ogóle możliwe?
Tak, chyba właśnie tak. Stała się o niego zazdrosna. Czuła jakąś nieprawdopodobną chemię w towarzystwie Sebastiana. Fakt, że młody, niby mikry i niepozorny, ale jednak atrakcyjny uczeń nie traktował dziewczyn jako materiału na jeden raz, tylko dużo poważniej, ekscytował Kamilę i działał na plus
Z tygodnia na tydzień myślała o Sebastianie coraz częściej. Nie były to myśli lubieżne, erotyczne. Ale uwielbiała go, jako ucznia, jako chłopaka. A takie uwielbienie siłą rzeczy naprowadzało na seks. No, niekoniecznie na wygibasy w łóżku, czy poza nim. Zwyczajnie, czasem przed zaśnięciem lubiła sobie wyobrazić włosy Sebastiana dotykające jej nagiego ramienia, gdy siedzą sobie gdzieś na ławce w parku. Takie rozmyślania przyprawiały ją o uśmiech na twarzy.
Nie czuła, że zdradza męża, przecież to tylko myśli. Poza tym gdyby nawet miały one szansę na realizację, to powiedziałaby stop. A dopóki były one tylko fantazjami, zresztą bardzo niewinnymi, mogła w nich siedzieć bez przeszkód.
I ta myśl, podsycana przez wcześniej wymienione czynniki, skłoniła ją do podjęcia lekkiego flirtu.
Problem był tylko jeden, Kamila nie była specjalistką w tym temacie. Od zawsze to ją starali się podrywać faceci. Przynajmniej ci, którzy ośmielili się podejść. Sama w zasadzie nigdy nie musiała tego robić, tym bardziej, że życie rodzinne ułożyło się jej dość szybko. Zawsze kiedyś jednak można zacząć, nawet gdy ma się trzydzieści trzy lata.
Nie były to zresztą poważne rzeczy, ot czasem starała się błyskotliwie odpowiedzieć Sebastianowi na jego jakąś równie celną uwagę. Pochylić nad nim, pod pretekstem sprawdzenia zeszytu. Aczkolwiek prawdę mówiąc, sama nie czuła się w takiej sytuacji zbyt dobrze. Choć przyjemne, było to również stresujące, wszak w sali znajdowało się blisko trzydzieścioro innych uczniów.
Któregoś dnia, korzystając z rozkwitającej wiosny przyszła do szkoły w lekkiej spódniczce kończącej się kilka centymetrów nad kolanami. Wywołała w ten sposób lekką sensację w szkole, gdyż zawsze starała się ubierać raczej aseksualnie, najczęściej w spodnie. Po jakimś pretekstem poprosiła Sebastiana o pozostanie po lekcji i przez chwilę pogawędziła z nim o rzeczach nieistotnych, siedząc na krześle tak, by nieco podciągnięta spódniczka odsłoniła jej podobno efektowne uda, chociaż na kilkanaście centymetrów. Akurat ta sytuacja dała jej dużo frajdy i sporo przyjemności. Najwięcej wtedy, gdy kątem oka dostrzegała, że młodzieniec kieruje swój wzrok na jej nogi.
Nauczycielce spodobało się to na tyle, że powtórzyła ten manewr jeszcze dwukrotnie. Już w kwietniu, gdy pogoda coraz bardziej usprawiedliwiała taki strój. Ciekawiło ją, czy Sebastian domyśla się czegoś i co sobie konkretnie wyobraża. Zastanawiała się też, czy nie przesadza. Coś, co dla normalnej kobiety byłoby lekką igraszką, dla Kamili, ze względu na jej konserwatywny charakter było już pewnego rodzaju grą.
Pod kolejnym wydumanym pretekstem zdarzyło się jej dwukrotnie wejść na salę gimnastyczną, gdy jej klasa miała akurat lekcje WFu.
Jakby instynktownie wyczuwała, że Daniel nie miałby nic przeciwko flirtowi, ani nawet czemuś mocniejszemu. Tak jakby czuła, że Sebastian, był poniekąd „w typie” Daniela. Chłopak, którego nie dało się nie lubić. Przyłapała się na tym, że zaczyna myśleć kategoriami swojego męża.
I na tego typu wydarzeniach z lekkimi podtekstami mijały kolejne tygodnie. Jednocześnie w jej życiu wydarzyło się jeszcze coś.

Od lutego zaczęła wchodzić na dość duże, internetowe forum erotyczne. Wiedziała, że jej mąż publikował tam swoje opowiadania erotyczne, które pisał w wolnych chwilach. Forum nie ograniczało się tylko do wątków z opowiadaniami. Było tam wiele tematów i Kamila z wolna wciągnęła się w klimat, uczestnicząc w tym internetowym życiu.
Nie pisała zbyt wiele, wolała czytać. Lekko zaintrygował ją temat fotkowy. Pod wpływem impulsu, dla zaspokojenia tego minimum kobiecej próżności, postanowiła zamieścić jedno, dość niewinne zresztą zdjęcie. W wątku „Pokaż swoje nogi”, wkleiła swój własny powód do dumy. Czyli zdjęcie swoich nóg, zresztą nie w całości. Na tej fotce była ubrana w mini spódniczkę. Twarzy oczywiście nie odważyła się pokazać, zamazując ją niezgrabnie w paincie. Mimo sporych pokładów ekshibicjonizmu, wiedziała, że nie odważy się zamieścić swoich zdjęć w tematach o biustach, czy tyłkach.
Jak nieskromnie oczekiwała, fotka została przyjęta ciepło. I jednocześnie, szczęśliwie, z uwagi na małą liczbę postów na koncie, pozostając generalnie anonimową dziewczyna, jedną z wielu na forum, użytkownicy oszczędzili jej prywatną skrzynkę, nie zalewając jej głupimi propozycjami. No, zdarzyły się takowe, ale raptem kilka. Skasowała wszystkie z wyjątkiem jednej. Jednej, której autor niemal w ogóle nie odniósł się do nóg, tylko poprosił o rozwiązanie pewnego problemu i o pomoc z polonistyki. Kamila zdążyła wcześniej wspomnieć w jednym z tematów, że z zawodu jest nauczycielką.
Znajomość rozwinęła się poważniej. Niewiele wiedziała o swoim rozmówcy. Ostrożnie badając się, doszli do wniosku, że mieszkają w tym samym regionie kraju. Kończył gimnazjum, choć sprawiał wrażenie studenta. Gdyby poznała wiek swojego rozmówcy w innych okolicznościach, nie miałaby ochoty wymieniać z nim maili, ale pomagając mu nieco z polonistyki, przyzwyczaiła się do jego obecności, tym bardziej, że po sposobie pisania doszła do wniosku, że pisze, że nietypowym gimnazjalistą. Dlatego wiek nie przeszkadzał jej. Także w wymianie wiadomości z lekkimi podtekstami erotycznymi. Przecież to tylko internet.
Jednak w jakiś sposób uczestniczenie w życiu forum uzależniało ją od przebywania na nim. A korespondencja z młodym gimnazjalistą coraz bardziej wciągała.
Mimo tego, nie zboczyłaby ona z prawidłowego kierunku, gdyby nie pewna noc sobotnio-niedzielna. Wrócili z Danielem z urodzin matki Kamili i mąż niemal od razu poszedł spać. Kamila czując jeszcze alkohol w głowie i nie mając ochoty na sen, zrobiła sobie drinka i włączyła forum.
W skrzynce prywatnej czekała na nią wiadomość, od użytkownika S15. Odpisała. Nie minęło pięć minut a skrzynka zapełniła się znów. A więc też spędzał ten sobotni wieczór na forum. Zdziwiła się, że ją to ucieszyło. Znów wymieniali się wiadomościami, pisząc o różnych rzeczach.
Nie wiedziała, czy rozmówca wyczuł jej nastrój, ale niemal od razu lekko przyatakował. To znaczy wplatał w swe wypowiedzi różne erotyczne podteksty. Kamila nie pozostawała dłużna. Jakby lekko zaczęła się otwierać, odpowiadając bez większych skrupułów na pytania o jej własne przeżycia dotyczące seksu analnego, czy chodzenia po mieszkaniu nago. W końcu, osaczając ją lekko, przypuścił nieco poważniejszy szturm.
„Naprawdę uważasz, że mam talent do pisania? Że mógłbym napisać swoje opowiadanie erotyczne, jak Twój mąż? Nakręć mnie do tego, zmobilizuj. Najlepiej wysyłając jakąś fajną fotkę Twoich nóg. Nie w spódniczce, jak na forum, tylko w samej bieliźnie:).”
„Nie mam takich fotek”, odpisała zgodnie zresztą z prawdą nauczycielka. „Mam kilka utrzymanych z tej samej konwencji, jak ta, która widziałeś. Nic nie da się zrobić”.
„Da się zrobić”, przeczytała cztery minuty później w nowej wiadomości. „Po prostu stań przed lustrem i zrób fotkę w samych majtkach”.
Normalnie żachnęłaby się. Ale teraz, w tym stanie, z tym, dość uroczym poprzez internet młodzieńcem… Ta myśl trafiła na podatny grunt. Możliwość zrobienia takiego prezentu fajnemu chłopakowi, nie ryzykując zresztą niczym, nakręcała ją. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie tak łatwo, ale nieco pół godziny później, po wymianie jeszcze kilku wiadomości, stała przed lustrem w samej bieliźnie.
„Przecież niczym nie ryzykujesz. Nie proszę o nagie fotki, tylko o takie w bieliźnie. Zrób z pięć w różnych pozycjach i wyślij”.
Nie, nie pięć. Za dobrze by miał. Ale zrobiła dwie, jedną od przodu, drugą z boku. Tyłu wolała nie pokazywać, przynajmniej nie teraz, nie tak od razu. Przejrzała zrobione fotki. Widać na nich było tylko nogi od stóp po majtki i minimalny kawałek brzucha. Załadowała zdjęcia na serwer i z lekko bijącym sercem wysłała maila rozmówcy.
Jego odpowiedź była na tyle umiarkowana w entuzjazmie, że poczuła minimalny zawód i chęć pokazania się z jeszcze lepszej strony, aby udowodnić chłopakowi, że jej nogi trzeba komplementować z trochę większym afektem. I na tyle pozytywna, że Kamili puściły hamulce i wypytywana o inne prywatne rzeczy, pisała o niemal wszystkim, zwierzając się bez zahamowań swojemu rozmówcy ze swoich seksualnych doświadczeń. Pominęła tylko te najbardziej intymne, uznając, że nie jest na to gotowa. Tak jakby chciała te dwie, trzy sytuacje życiowe wymazać ze swej pamięci.
„Jakie jest Twoje największe marzenia seksualne?”, przeczytała, gdy na zegarze dochodziła już godzina czwarta.
„Nie wiem, nie mam chyba… W zasadzie jestem spełniona.”
„Naprawdę nie chciałabyś zrobić czegoś szalonego? Na przykład dla swojego rozmówcy?”
„A co konkretnie masz na myśli?”, pozwoliła mu popuścić wodze fantazji, siedząc spokojnie w zaciszu swojego mieszkania.
„Ot, kilka sytuacji chodzi po mojej głowie. Np. umawiamy się, że przyjedziesz mnie odwiedzić, nie mając bielizny na sobie. Że chcesz spełnić moje pragnienie zobaczenia Twoich nóg. Jesteś tylko w sukience i nie masz niczego więcej. Przyjeżdżasz w nieznane, wysiadasz na stacji. Ale mnie tam nie ma. Ja nakierowuję Cię telefonicznie, smsami na lasek. Powoli zagłębiasz się w mroczną dróżkę. Ja obserwuję Cię z daleka, schowany tak, że mnie nie widzisz. Może masz majtki, może nie masz. Jeśli masz, to nakazuję Ci je zdjąć gdzieś w lesie i położyć obok. To samo ze stanikiem. A jeśli nie masz… To ja prowokuję Cię do tego, abyś idąc ścieżką w mrocznym lesie, podciągnęła sobie od czasu do czasu sukienkę tak, aby było widać, że pod spodem jesteś naga…”
„Masz wyobraźnię.” Z uśmiechem na ustach Kamila podsumowała post rozmówcy. Ale czuła się nakręcona opisaną sytuacją. „Uważasz, że naprawdę byłabym w stanie to zrobić?”
„Nie wiem, nie znam Cię aż tak dobrze. Ale mogłabyś zrobić chociaż część tego. Przyjechać do mnie, nie mając na sobie bielizny.”
„A co ja bym z tego miała? Na jakiej zasadzie miałabym to zrobić i dlaczego?”
„Może, gdybym pokazał Ci swoje świadectwo na koniec czerwca z samymi ocenami celującymi. Może to zdopingowało by Cię do wyrażenia swojego podziwu, dla tak dobrze uczącej się młodzieży?:)”
„Haha… Sprytnie to sobie wykombinowałeś… Ale ja z tego nic nie będę mieć.”
„No jak to nie… Wieczór w towarzystwie sympatycznego i uroczego młodzieńca. W dodatku oczytanego, mogącego udowodnić to swoim świadectwem:)”.
„Ładnie kusisz a wiesz, że ja potrafię docenić inteligentną młodzież, chociaż niekoniecznie w taki sposób, by pakować się do mrocznego lasu i zdać się na różne, dziwne wymysły autora…”, nie pisała do końca szczerze, ale tak naprawdę wymieniona wyżej opcja, to była tylko fantazja. W realnym życiu bałaby się ją zrealizować. No i pamiętała, że ma męża.
„Nie dziwię się, ale pisałem tylko o namiastce tego wszystkiego, czyli samym przyjeździe bez bielizny”
„To nie takie łatwe kolego. Nie wiem kim jesteś, nie wiem gdzie mieszkasz, nie wiem jak wyglądasz, jak masz na imię…”
„No to może przy świadectwie ujawnię się nieco bardziej, dobrze? I wtedy wyrazisz swoje uznanie w taki sposób, jak to przedstawiłem?:)”
„No… Jak mi pokażesz świadectwo z samymi szóstkami, to wyrażę swoje uznanie”, palnęła, czując nie tylko dreszczyk emocji spowodowany długą rozmową, ale i pewną już senność.
„Wspaniale. Zatem za trzy tygodnie, przy końcu roku szkolnego… A tymczasem zmykam do łóżka. Dobranoc!”.
Za oknem było już całkiem jasno, gdy wyłączała komputer. Cieszyła się trochę z tego powodu. Wiedziała, że Daniel niedługo będzie się budził a ona znajdzie sposób, by zajął się nią jak kochający mąż, spragnioną czułości żoną.

Dni biegły, kolejny rok szkolny zbliżał się ku końcowi a przez głowę Kamili wciąż przebiegały myśli związane z Sebastianem. Zastanawiała się, gdzie spędzi wakacje, czy wyjedzie zagranicę, do Egiptu, Chorwacji, czy gdzie indziej. Czy będzie narażony na atak gorących plażowiczek, pragnących się przykleić do jego ust, do jego peni… Stop!
S15, pokazywał się na forum nieco rzadziej i miał trochę mniej czasu, niż zwykle. Daniel pochłonięty pracą, jakby zapomniał o wakacjach i Kamila nie wiedziała, czy zrobią jakiś wypad na pola Gettysburga, jak chciałby tego mąż, czy pozostaną w domu z dziećmi.
Aż nadszedł przedostatni piątek miesiąca, dzień rozdania świadectw i dzień, który wywrócił jej życie do góry nogami.
Wieczorem weszła na forum i otwarła czekającą na nią wiadomość. Zobaczyła krótki, nieco zaskakujący tekst:
„Możesz wyrzucić całą swoja bieliznę i włożyć najładniejsza sukienkę…:)”
A pod spodem link do załącznika. Po otwarciu, oczom nauczycielki, ukazało się zdjęcie świadectwa, na którym, w każdej rubryce widniała ocena „celujący”. Poczuła się zaskoczona. Nie wiedziała co odpisać, gdy po kilkunastu minutach, dostała nową wiadomość.
„Widzę, że jesteś dostępna, ale nic nie piszesz. Zasłużyłem na obiecana nagrodę, prawda?”
„Zasłużyłeś…” odpisała powoli Kamila, kiwając z uznaniem głową i jakby nie bardzo zdając sobie sprawę na co przyzwala. „Ale nie wiem po co Ci to? Co będziesz z tego miał, że przyjadę bez majtek? No i wciąż nie znam podstawowych danych”.
„Nic nie będę miał, poza satysfakcją. A teraz znikam, zaś dane zostawiam w następnej wiadomości. Odezwę się jutro, dobranoc”.

Była osiemnasta. Pociąg stanął i Kamila wysiadła rozedrgana. Przebieg wczorajszego dnia zaskoczył ją tak bardzo, że niemal nie była w stanie racjonalnie myśleć. Na typowym, wiejskim peronie dostrzegła znajomą, niewysoką postać. Teraz naprawdę poczuła, co znaczy szybkie bicie serca. Postać zbliżyła się do niej powoli, jakby sama przeżywała podobne rozterki. Kamila pomyślała, że to nic dziwnego.
- Dzień dobry! – odezwał się chłopak. – Jak podróż? – zapytał konwencjonalnie.
- Krótka, Sebastianie, wiesz dobrze – odparła Kamila siląc się na spokój.
Widok świadectwa był tylko preludium do tego co zobaczyła później. Na zdjęciu ukazało się świadectwo raz jeszcze, tym razem z danymi ucznia. Gdy przeczytała Sebastian S… poczuła, że jest bliska omdlenia.
- To dobrze, bo to oznacza, że ma pani siły do pozwiedzania okolicy. A choć nie ma tu żadnych zabytków i innych ciekawych miejsc, to ja lubię tu spacerować, choć znam te miejsca na pamięć.
Zerknął przy tym na strój pani profesor. Miała buty na obcasie, ale na szczęście nie szpilki, dzięki czemu mogła znieść powolny spacer. Dość cienka biała sukienka, kończąca się kilkanaście centymetrów nad kolanami, wyglądała na ciele nauczycielki bosko. Sebastian poczuł skurcz w brzuchu. Nie mógł uwierzyć, że jednak dotrzymała słowa i przyjechała, choć mogła skorzystać z wielu furtek, jak i normalnie odmówić. Ale zrobiła to. Nawet nie zastanawiał się, czy wypełniła dodatkowe polecenia, czy nie. To była tylko taka gierka, dla niego nie aż tak istotna, choć na swój sposób nakręcająca. Ważniejsze było, że ulubiona nauczycielka przyjechała do jego miejscowości.
Opuścili stację kierując się polną dróżką w nieznanym nauczycielce kierunku. Sebastian, zwykle wyluzowany, tym razem lekko spięty miał problem z rozpoczęciem dialogu. Jego trud był jednak niepotrzebny, gdyż Kamila usiłowała rozwiązać jeszcze jedną kwestię.
- Naprawdę nie wiedziałeś, że to ja? – zapytała po raz kolejny, podejrzliwie.
- Naprawdę – zapewnił uczeń.
- Ciężko w to uwierzyć… Wobec tego, kiedy się domyśliłeś, czy też dowiedziałeś?
- Już nie wiem, w którym momencie – lekko zaplątał się Sebastian. – Ale informacje, którymi się dzieliliśmy, plus fotki… W którymś momencie zatrybiłem.
Nie chciał i nie mógł jeszcze zdradzić prawdy. Nie, to zabiłoby cały smaczek tej imprezy. Choć być może z drugiej strony ułatwiłoby pewne rzeczy. Ale nie, jeszcze nie… Bo przecież prawda była inna. O tym, że może znaleźć nauczycielkę w sieci, dowiedział się od kogoś. I niech ten ktoś na razie pozostanie objęty tajemnicą.
Miał nadzieję, że będzie to jego jedyne kłamstewko w kontaktach z nauczycielką.
Ale przynajmniej pierwsze lody w bezpośrednim kontakcie zostały przełamane. Szli sobie wolno dróżką między polami. Na szybszy marsz, nie pozwalały za bardzo Kamili buty na obcasie. I dobrze. Można było spokojnie porozmawiać. Pośmiali się trochę z tej sytuacji z forum, co Sebastian przyjął za dobrą monetę. I rozmowa rozwinęła się tak, jakby nie wydarzyło się nic niezwykłego.
W związku z czym Kamila poczuła pewną ulgę. Zapomniała o krępującej historii. O tym, że przyjechała do tej malutkiej miejscowości z powodu przegranego zakładu z własnym uczniem, którego poznała na forum erotycznym. Że przyjechała bez bielizny, chociaż jak dotąd Sebastian nie nawiązał ani słowem o stroju.
Znów poczuła przyjemność płynącą z towarzystwa młodego ucznia o zniewalającym spojrzeniu. Tym bardziej, że byli sami i nikt im nie przeszkadzał, czego nauczycielka obawiała się najbardziej. Obawiała się trochę tych wiejskich klimatów, odludzia, gdzie każdy napotkany mężczyzna widzący dziewczynę ubraną efektownie, odsłaniającą sporą część ciała, mógł stanowić pewne zagrożenie. Tutaj tego nie było. No prawie. Dwa razy minęli kilku młodych zapatrzonych chłopaków, kiwających ręką Sebastianowi. Kamila czuła się w tych momentach dość niekomfortowo, wiedząc jak dziwnie wyglądają razem.
- Może skręcimy tutaj – zaproponował po długim spacerze Sebastian. – Kawałek dalej jest jeziorko, w sumie jedyna atrakcja. Poza tym ciepło jest, zawsze możemy popływać… - urwał niefrasobliwie, jakby nie zdając sobie sprawy, że jego propozycja, w tym momencie zabrzmiała dość wyuzdanie.
Posłusznie skręciła za swoim uczniem. O ile towarzystwo ucznia i ten letni spacerek wpływały na nią bardzo przyjemnie, to jej stopy zaczęły strajkować. Dużo fajniej byłoby gdzieś usiąść. Miała nadzieję, że na miejscu, znajdą coś odpowiedniego.
- Ciepło jest, ale widzę jakąś chmurkę za nami, spójrz – wskazała dłonią nauczycielka.
- Eee, to nic groźnego – zbagatelizował Sebastian. – W razie czego, jest tam gdzie się schować.
- Jakieś budynki?
- W zasadzie nie, ale stoi parę dużych drzew i dają one ochronę. Pod nimi jest kilka ławek, można usiąść, pogadać.
- Jeszcze się nie nagadałeś?
- Zmęczyłem panią?
- Nie, skądże – zaprzeczyła Kamila. – Tylko sobotni już niemal wieczór, to chyba nie najbardziej odpowiednia pora na toczenie naukowych dysput, co praktykowaliśmy przez ostatnią godzinę.
- Ja mogę o każdej porze, czy wtorek rano, czy sobota wieczór. Ale zawsze możemy porozmawiać o czym innym. Możemy choćby kontynuować pogawędki z forum – spojrzał odważnie na nauczycielkę. Wyczuł, że zmieszała się trochę.
- Tego też nie masz dość?
- To temat o którym można w nieskończoność, nieprawdaż? Poza tym nie wiem wciąż wielu rzeczy, na przykład czy spełniła pani to co obiecała – tym razem chłopak nie wytrzymał i spuścił wzrok.
- Obawiam się, że nie pozwolę ci tego sprawdzić – odparła dość kategorycznie Kamila.
- Nie prosiłem o to. Tylko pytałem… - uśmiechnął się trochę niezdarnie i przy tym niezwykle uroczo Sebastian.
- No to może odpowiem, ale nie tak od razu…
- A kiedy…? A właśnie, bo o to nie pytałem… Jak się pani opala? W stroju, topless, czy nago? – zapytał bezpośrednio, niewinnym tonem.
- Ciekawski jesteś… Nago nie. Tylko w stroju – odparła nauczycielka. Nie odpowiedziałaby na takie pytanie żadnemu innemu uczniowi, ale Sebastian był wyjątkiem. Czuła coraz większą chemię. No a samo pytanie, choć osobiste, nie było przecież jakieś wyuzdane.
- Nawet na solarium?
- Nie chodzę tam. Preferuję tylko naturalną opaleniznę.
- Czyli ma pani biały tyłeczek… - postanowił podroczyć się szeroko uśmiechnięty Sebastian.
- Aż tak źle nie jest… A jak z twoim? – odpłaciła pięknym za nadobne polonistka.
- Eee… Może wykąpiemy się nad jeziorkiem? Wtedy pani zobaczy…
- Nie sądzę by coś z tego kąpania wyszło…
- A to dlaczego?
- Dobrze wiesz dlaczego - dość otwarcie i niedwuznacznie odparła nauczycielka.
- Hm… Przy wchodzeniu do wody żadne majtki nie są wymagane – niemal roześmiał się Sebastian a jego urokliwe oczy śmiały się całkowicie. Napotkał lekko karcący wzrok nauczycielki, ale nie popsuło mu to humoru.
Szli tak, dowcipkując i docinając sobie. Kamila, mimo tego, że starała się trzymać swego ucznia na dystans, pozwalała sobie na rzucanie niedwuznacznych uwag. Momentami nie czuła ani różnicy wieku, ani tego, że przekraczają kolejne granice. Owszem, nie rozmawiali o żadnych bardzo intymnych rzeczach, ale podtekstów w rozmowie nie brakło. Nakręcało to i chłopaka i polonistkę. Szli tak, wymieniając się zapamiętale uwagami i ripostami, że Kamila ocknęła się dopiero, gdy poczuła silniejszy podmuch wiatru i moment później pierwsze krople deszczu.
- Pada! – stwierdziła, kierując wzrok na Sebastiana.
- Biegnijmy nad jezioro, tam się schowamy, to już blisko – wskazał palcem uczeń.
Faktycznie, było blisko, ale Kamila w swoim obuwiu nie była w stanie ruszyć sprintem. Nim dobiegła, chroniąc się w drzewach, było już trochę przemoczona. Na szczęście nie jakoś wybitnie. Gorzej, że z każdą minutą padało coraz silniej.
Usiedli na ławce. Rozłożyste gałęzie drzew faktycznie chroniły ich przed deszczem. Lekko zdyszani. Lekko podnieceni, tak rozmową, jak i zjawiskiem atmosferycznym. Sebastian ukradkiem zerkał na piersi pani profesor. Przez nieco zmoczony materiał sukienki, lekko przebijały się sutki nauczycielki. Podkręcało go to, choć nie był z chłopaków, którzy tracą głowę na taki widok.
Kamila przygryzała wargi. Było fajnie, a teraz tu utknęli. I nic nie wskazywało na szybką zmianę klimatu.
- Pada coraz mocniej – stwierdziła z żalem. – A ja mam ostatni pociąg za niecałą godzinę, jak dojdę w taką pogodę?
- Może przejdzie – odparł uczeń. - A jeśli nie, to cóż… Mam wolny dom, rodzice wyjechali, wrócą jutro wieczorem. Służę pomocą – uśmiechnął się niemrawo, wyobrażając sobie wizytę nauczycielki w jego mieszkaniu, bez żadnych innych nieproszonych gości. Nawet jeśli mieliby być nimi jego rodzice.
Zaskoczona Kamila przetrawiła tę informację. Iść do niego? I spać? W przemoczonej sukience? Alternatywą było spanie nago. Z jednej strony nawet dość kuszące, z drugiej byłoby to przekroczenie wszelkich barier. Nie, nie można tak…
Nie rozmawiali zbyt wiele. Siedzieli, wypatrując nadejścia lepszej pogody i patrząc na siebie. Sebastian koncentrował się na nogach pięknej nauczycielki, które szczególnie teraz, gdy siedzieli na ławce, były widoczne w całej okazałości. Starał się rzucić także okiem na biust. Momentami widział przyklejone do sukienki sutki.
Kamila zorientowała się szybko, że stanowi przedmiot obserwacji swojego ucznia. Chociaż lekko ją to deprymowało, to jednocześnie zrobiło się jej bardzo przyjemnie. Czuła, że się czerwieni a w środku robi się ciepło. Dyskretne spojrzenia młodego ucznia, które kilka razy uchwyciła sprawiały jej dużą dozę satysfakcji.
Ale przecież musiała wracać… Czas biegł szybko, w końcu deszcz ustał.
- Teraz, Sebastian – powiedziała nauczycielka. – Idziemy, może jeszcze zdążę…
Lekko rozczarowany chłopak rad, nierad uniósł się z ławki i ruszył śladem polonistki. Szli droga powrotną. Pogoda wciąż była niepewna a Sebastian zastanawiał się, jakiego tu użyć fortelu, by to spotkanie zakończyło się nieco inaczej, gdy po dwustu metrach, znów, bez ostrzeżenia lunął deszcz.
- Niech to cholera – zaklnęła Kamila. – I co teraz? Nie pobiegnę w tym deszcze na stacje, za daleko! – krzyknęła, bo ulewa stała się coraz mocniejsza i deszcz zagłuszał słowa.
- Nie ma wyjścia! – krzyknął Sebastian. – Idziemy do mnie, mieszkam kawałek stąd!
Zrezygnowana Kamila poddała się propozycji ucznia. Ruszyła biegiem, na tyle na ile pozwalało jej na to obuwie, ale w końcu zrezygnowała. Raz, że bieg był niewygodny i męczący, dwa, że i tak było już po wszystkim. To czy będzie bardziej mokra, niż teraz, nie miało już znaczenia. Wściekła na pogodę, odpuściła walkę z nią i nie forsując tempa doszła do niewielkiego, ale zadbanego budynku, gdzie czekał na nią Sebastian. Sekundę później znalazła wreszcie upragnioną ochronę przed deszczem.
- Uff, pięknie wyglądam, nie ma co – nieco zdyszana, starała się opanować emocje. – I co teraz? Pociąg odjeżdża, za taksówkę zapłacę miliony…
- Jak już powiedziałem, mam swój pokój, proszę wejść – Sebastian otwarł któreś drzwi. Kamila znalazła się w całkiem przytulnym pokoiku, o dziwo, zadbanym. Czysto, schludnie, żadnego bałaganu. – Może herbatę zrobię? – nie czekając na odpowiedź udał się do kuchni i wrócił po kilku minutach. – Proszę usiąść.
- Jestem cała mokra – zaoponowała Kamila. Faktycznie trudno było zaprzeczyć. Sukienka niemal przyklejona do ciała, uwidaczniała figurę nauczycielki niemal w każdym detalu. Sebastian nie omieszkał zlustrować wzrokiem tego zjawiska.
- Może ją pani zdjąć… - zasugerował, po czym, by wyjść z twarzą, z tej niedwuznacznej propozycji dodał szybko – Postaram się znaleźć coś należącego do matki.
Wyszedł a Kamila została. Znalazła się w nieoczekiwanej sytuacji. Nie wiedziała co zrobić. Poczekała kilka minut, pijąc herbatę, nim wrócił chłopak.
- Może coś takiego? Nic więcej nie znalazłem – zaproponował, podając spodnie z lekkiego materiału i jakąś bluzkę. – Albo to – w drugiej ręce trzymał sukienkę. – Tylko wie pani… Moja mama jest trochę niższa a za to… Trochę obszerniejsza – wydukał niezręcznie, uśmiechając się przepraszająco.
- Nie przesadzajmy, mam ubierać rzeczy twojej mamy? Może nie byłaby z tego zadowolona…
- Teraz pani przesadza. Zostawię panią na kilka minut. Nie mam niestety klucza, ale nie wejdę bez pukania…  - szybko zasłonił okna i wyszedł.
Kamila poczuła konsternację. Każda sekunda stania w przemoczonej sukience przynosiła jej mękę. Nie było wyjścia. Niechętnie, z lekko bijącym sercem opuściła ramiączki. Kilka sekund później, sukienke opadła na podłogę. Kamila stała kompletnie naga w pokoju swego ucznia z gimnazjum.
Nie chciała ubierać się w ciuchy matki Sebastiana. Czuła niewytłumaczalną awersję do takiego postępowania. Po prostu tak miała i już. Ale co zrobić? Włożenie na siebie mokrej sukienki było wykluczone. Jednak wystarczyło przymierzyć spodnie na oko, by wiedzieć, że to nie ten rozmiar. Suknia zresztą też nie prezentowała się zbyt ciekawie.
Stała niezdecydowana. Miała czas, o ile chłopak nie zniecierpliwi się, albo nie okaże się, że jego zapewnienia dotyczące pukania, nie okażą się sprytnym blefem. Miał nagą nauczycielkę w swoim pokoju. Co, jeśli nie będzie się w stanie opanować i wtargnie tu?
Ta myśl, plus lekki chłód powodujący gęsią skórkę na ciele Kamili, przyprawiły ją o szybsze krążenie krwi. Naprawdę mógłby to zrobić? Nie, nie on… Ale przecież nie będzie czekał w nieskończoność, aż pani profesor raczy się ubrać. A co jeśli wejdzie? Gdyby to zrobił? I zobaczył bezbronną nauczycielkę, kompletnie nagą? Właśnie on, Sebastian… Co by zrobił? Wyszedł bez słowa? Stał i się patrzył? Czy może ruszył do przodu, odbierając to jako zachętę? Nie, nie może tak być…
Poczuła prawdziwe podniecenie. Była tutaj, daleko od domu, zdana na łaskę swojego ucznia. I to jakiego. Tego, z którym zawsze chciała znaleźć się sam na sam, oczywiście bez podtekstów seksualnych, ale jednak… I los sprawił, że taka sytuacja się pojawiła a nawet przerosła wyobrażenia. Bo ona była wciąż naga a Sebastian pewnie lada chwila zapuka do drzwi.
Czuła się coraz bardziej nakręcona. Czuła lekki i przez to przyjemny chłód na swoich ramionach, na pośladkach. Czuła, że nogi lekko jej drżą a oddech nieco przyspiesza. Och, przyjemnie jest tak pofantazjować, o tym, że…
- Pani profesor, czy już…? – głos Sebastiana dobiegający z korytarza sprawił, że serce zabiło jeszcze mocniej.
- Poczekaj jeszcze chwilę, dobrze? – odparła, starając się, by jej głos zabrzmiał normalnie, co tak do końca chyba się nie udało. Usłyszała cichnący odgłos kroków. Miała jeszcze chwilę.
Ale chwilę na co? Nie mogła się przemóc na włożenie suchego ubrania. Sekundy mijały i każda z nich powodowała coraz szybsze bicie serca, bo przybliżała wejście Sebastiana.
Podeszła do okna, opierając się o parapet i lekko wypinając tyłek w kierunku drzwi. Po sekundzie dotarło do niej na co się naraża, ale nie wycofała się. Jeszcze nie wejdzie.
Przypomniała sobie te skrawki rozmów w pokoju nauczycielskim, czy gdzieś na szkolnym korytarzu. Agatę od biologii, śmiejącą się z dość odważnie wydekoltowanej Izy, matematyczki będącej jeszcze przed trzydziestką, że „oczy Sebastiana wypaliły jej bluzkę”. Kamila nie lubiła tej młodej, dość aroganckiej blondynki. Zacisnęła usta na samą myśl o tym, że to tamta mogłaby tu być w takiej sytuacji. Nie, nie. Nie jest i nie będzie. Teraz jest tu Kamila. A Sebastian wejdzie za chwilę i …
Czuła jak napinają się wszystkie mięśnie jej ciała. Jak nogi drżą. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie jak Sebastian patrzy na ten wypięty tyłek i… Nie, nie!
Lepiej wyobrazić sobie Izę, jak tu jest i czeka w tej samej pozycji. Nie, ona by nie czekała. Odwróciłaby się i sama wyszła z pokoju szukając ucznia, by położyć się przed nim na stole i rozłożyć nogi najszerzej jak się da. Tak ona jest do tego zdolna. Wizja takiej sytuacji, w której ta głupia blondynka uwodzi jej Sebastiana wzburzyła krew w żyłach Kamili. Ale wyobrażała sobie to. Nagą Izę, jak idzie korytarzem. Niemal słyszała jej głos wołający ucznia. Niemal słyszała jej kroki na korytarzu, kroki coraz głośniejsze…
- Pani Kamilo, wszedłbym już… - głos był zbyt spokojny, by mógł dotrzeć do świadomości rozemocjonowanej nauczycielki od razu. Dotarł o sekundę za późno. Na niemal uginających się nogach, odwróciła się w kierunku drzwi, zakrywając jedną ręką biust, drugą łono. Panika wygrała. Cofnęła się przed nim, w kierunku łóżka. Błyskawicznie chwyciła koc, którym było przykryte, niezdanie się nim owijając a przynajmniej zasłaniając przednią część ciała.
 Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się we wchodzącego do pokoju ucznia. Ten stanął w progu wpatrując się w nagą nauczycielkę.
Milczeli przez sekundę, drugą i trzecią.
- Sebastian, jeszcze nie… Nie mogłam przymierzyć, jest… - załamującym się głosem próbowała wyjaśnić Kamila, czując, że ten głos zdradza ją bardziej, niż brak stroju.
A on milczał. Stał w swoich jeansowych szortach i luźnej koszulce a blond włosy opadały mu na twarz. A potem zamiast wyjść, zbliżył się do polonistki.
- Proszę, wyjdź, co robisz… - wbrew sobie Kamila usiłowała wygonić Sebastiana.
Ale chłopak podjął już decyzję. Serce biło mu w takim samym tempie jak nauczycielce. Nie było odwrotu. A przynajmniej nie był w stanie go wykonać. Ten, który zaplanował to wszystko, zdradzając mu nick nauczycielki na forum i dając jakieś wskazówki… Jego wspomnienie dodało Sebastianowi odwagi i popchnęło go do działania. Wiedział na co może sobie pozwolić a na co nie. To ułatwiało sprawę.
Przez kilkanaście minut chodził nerwowo w kółko po korytarzu, kuchni i pokoju rodziców, nie wiedząc co zrobić. Czy niegrzecznie wejść z partyzanta, czy poczekać na właściwszą sytuację. Nie, nie traktował Kamili przedmiotowo, wręcz przeciwnie. Lubił ją a jej uroda dodawała tylko polonistce uroku. Poza tym on sam miał inne podejście do życia, niż większość jego kolegów, uganiających się za rówieśniczkami chętnie odsłaniającymi dekolty i inne części ciała. Jego to nie kręciło. I nie spieszyło mu się do pójścia na całość. Ale teraz… No i to przecież ona…
Teraz zbliżał się do nagiej, zasłoniętej tylko kocem nauczycielki, starając się ukryć przyspieszony oddech. Wiedział, że nie może odpuścić.
Spojrzał w nieziemskie oczy nauczycielki, duże, wyrażające teraz niepewność, obawę i jakby oczekiwanie. Przyspieszył tempo. Przy akompaniamencie stłumionego jęku pchnął zaskoczoną piękność na łóżko. Ta opadła na nie bezradnie. Spod koca na światło dzienne wydostała się długa noga Kamili. Sebastian nie czekał. Natychmiast niemal wskoczył na nauczycielkę, przygniatając ją swoim ciałem.
- Co robisz?! Zejdź proszę, natychmiast – usłyszał z ust Kamili, ale w ślad za słowami, nie poszły niemal żadne inne gesty obronne.
Zaskoczona Kamila, czując swoje niezwykle mocno łomoczące serce niezdarnie próbowała odepchnąć chłopaka, ale ten jakby w tym momencie silniejszy, poradził sobie z jej dłońmi i zdarł z niej koc. Jęknęła panicznie, zdając sobie sprawę, że jest teraz kompletnie naga przed swoim uczniem. Uczniem, który leży na niej i przyciska ją coraz mocniej swoim ciałem.
Chciała zaprotestować, ale ten ciężar był zbyt słodki. Chciała coś powiedzieć, ale gdy poczuła jego miękkie usta na swoich piersiach, nie była w stanie niczego z siebie wykrztusić. Chciała go odepchnąć, ale gdy spojrzała w jego oczy, te, błyszczące teraz dziesięć razy silniej, niż zwykle, wyrażajac pożądanie, uczucie, namiętność i pasję, zniewoliły ją totalnie.
Tym bardziej, że pocałunki Sebastiana przyprawiały ją o gęsią skórkę i niesamowitą rozkosz. Całował piersi, zachłannie, ale namiętnie, nie czyniąc bólu. Językiem drażnił sutki, które stwardniały w ciągu sekundy. Jednocześnie dłonią błądził po brzuchu, zjeżdżając w okolice wzgórka łonowego. Kamila słyszała jego szybki oddech i bicie serce. Chociaż sama już nie miała już pewności, kto jest autorem tych odgłosów, on, czy ona.
Kompletnie zniewolona, nie zdała sobie nawet sprawy z tego, że rozłożyła nogi a Sebastian znalazł się między nimi. Ocknęła się, gdy otwarła oczy i zobaczyła Sebastiana już bez koszulki, zdejmującego pospiesznie i nerwowo spodenki. Zauważyła, że na chwilę zawahał się, jakby zawstydził, ale po chwili w ślad za spodenkami, poleciały także bokserki. Z tej leżącej pozycji, kiepsko widziała jego penisa, bardziej miała świadomość, że jest nagi, niż to widziała. Sparaliżowało to ją jeszcze bardziej a serce zabiło jeszcze mocniej.
Sparaliżowało tak, że nie była w stanie zaprotestować, gdy Sebastian rozłożył jej nogi jeszcze szerzej. Kamila poczuła jego pełen pożądania wzrok na swoim nagim łonie. Na jej twarz wypłynął rumieniec. Zebrała siły, by złączyć nogi, ale zdeterminowany chłopak nie pozwolił na to. Wręcz przeciwnie, zbliżył się do niej swoim penisem.
- Sebastian, przestań! – bardziej jęknęła, niż rozkazała spanikowana Kamila.
- Chce pani tego, wiem – odparł lekko drżącym głosem, patrząc w twarz polonistki. Jego spojrzenie znów obezwładniło ją. Poczuła jego penis na swoich wargach sromowych. Niemal podskoczyła z wrażenia na łóżku. Przez chwilę jeździł czubkiem po jej cipce. Zrozumiała, że nie bawi się, tylko dość nieporadnie i nerwowo szuka wejścia do środka. Ta świadomość niezwykle ją podnieciła. Wiedziała, że nie miał wcześniej żadnej kobiety.
Kiedy poczuła jego żołądź wsuwającą się powolutku do środka a potem całego penisa zmierzającego w głąb jej cipki, rozchyliła usta i otwarła szeroko oczy, oddając się całkowicie temu uczuciu. Jęknęła przeciągle.
- Jesteś we mnie…! – wygłosiła nienajmądrzejszy komentarz.
- Jestem. I będę się z tobą kochał – usłyszała jakby z oddali. Te słowa pobudziły ją niesamowicie.
- Chodź do mnie – szepnęła i poczuła gorące ciało młodego chłopaka na swoim. Teraz zespolili się w jedno. Sebastian penetrował jej cipkę swoimi ruchami, usiłując skoordynować ich ruchy, zgrać wspólne tempo. Kamila czuła, że odlatuje. Na swej twarzy czuła gorący oddech chłopaka. Na piersiach jego dłonie, ugniatające je i pieszczące sutki trochę mocniej, niż uprzednio. Między udami, żywe, gorące, posuwające się w przód i tył ciało Sebastiana. Wewnątrz, penetrującego jej wilgotną cipkę, gorącego penisa. Ale najbardziej zniewalał ją jego nieziemsko błyszczący wzrok.
Już nie mogłaby tego przerwać. Było jej zbyt dobrze. Oddała mu się całkowicie i chciała by kochali się jak najdłużej. Jakże spodobało się jej to wypowiedziane przez niego słowo. Nie był napaleńcem, chcącym ją wyruchać, tylko chłopakiem, który uprawiał z nią miłość. Chciała by trwało to jak najdłużej. Gdy przyspieszał, delikatnie stopowała go. Ale tylko do czasu bo i ona w końcu straciła resztki trzeźwości umysłu. Jego penis w jej cipce rozpalał ją do granic. Poruszał się w niej coraz szybciej, coraz gwałtowniej. Coraz agresywniej narzucał swoje zdanie, swoje tempo. Zbliżało się to co nieuniknione. Ani on nie mógł już zapanować nad swoimi ruchami, ani Kamila nie była w stanie go zatrzymać. Wchodził w nią jeszcze silniej, na całą długość swojego penisa, powodując coraz głośniejsze jęki wydobywające się z rozchylonych ust pięknej nauczycielki. Ich ciała zderzały się ze sobą, aż w końcu Kamila poczuła jak chłopak napina wszystkie możliwe mięśnie a w jej środku robi się gorąco i wilgotno. Dotarł do końca. Wypełnił jej cipkę swoją spermą.
Jeszcze z niej nie schodził. Patrzył na nią oczami pełnymi pożądania i uczucia. Jakiejś takiej tkliwości. Kamila poczuła, że się czerwieni. Robiło się jej trochę niewygodnie a nie miała w sobie dość sił, by zrzucić z siebie młodzieńca.
- To było piękne – powiedział cicho i zbliżył swoje usta do jej. Kompletnie zaskoczona Kamila nie była w stanie się temu sprzeciwić. A potem przy znów szaleńczo bijącym sercu zaczęła oddawać pocałunek. Nakręciło ja to znów niesamowicie. Całowali się namiętnie i zachłannie jak młodzi kochankowie. Poczuła, że brakuje jej tchu.
- Sebastian, zejdź, proszę… - tym razem udało się jej w końcu zrzucić go z siebie. Usiadła na łóżku, sięgając po koc, by wstydliwie zasłonić nim swe piersi i łono. Sebastian nic sobie z tego nie robiąc, wziął komórkę w dłoń i usiadł za nią.
 - Co myśmy narobili – wymamrotała nauczycielka, wracając do rzeczywistości. Była w obcym miejscu, bez możliwości szybkiego powrotu do domu. Naga, ze swoim uczniem, któremu właśnie dała dupy. Rzeczywistość zaczęła brać górę nad emocjami. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk telefonu Sebastiana.
- To do ciebie – odezwał się chłopak. Nie oburzyła się na „tykanie”, dużo bardziej zdziwiła się, że ktoś może do niej dzwonić na numer Sebastiana. Odebrała połączenie.
- No i jak, warto było? – usłyszała dobrze znany głos po drugiej stronie. Serce podskoczyło jej do gardła.
- A ty… Skąd wiesz…?
- Powinnaś wiedzieć, że wszystko wiem – głos w słuchawce nie wyrażał ani gniewu, ani rozczarowania. Wręcz przeciwnie, zdradzał nawet pewną wesołość. Mimo to Kamila czuła olbrzymie, naturalne skrępowanie i nie wiedziała co odpowiedzieć. – Nie żartuj, że dostojną nauczycielkę uwiódł piętnastolatek?
- No wiesz… - urwała, nie wiedząc co powiedzieć.
- Wiem, wiem, chciałbym to zobaczyć na żywo.
- Co masz na myśli?
- To, że skoro tak ci się podoba… To zrobimy tak, że będzie miał cię na własność przez cały najbliższy rok szkolny, dobrze?
- Że co…? – wydukała z niedowierzaniem. – Chyba żartujesz…
- Nie, nie żartuję. Szczegóły ustalimy później. Tymczasem do zobaczenia jutro.

Dochodziła ósma rano. Sebastian ostrożnie wstał z łóżka, starając się nie obudzić śpiącej nauczycielki. Pęcherz nie dawał mu spokoju. Po załatwieniu potrzeby, wrócił do pokoju, kładąc się z powrotem w łóżku.
Kamila leżała na boku, twarzą zwróconą do ściany. Spała mocno, widocznie wiejskie powietrze sprzyjało temu. Sebastian zsunął z niej nieco kołdrę. Jego oczom ukazały się nagie plecy nauczycielki.
Jakby nie docierało do niego to co stało się wczoraj. Gdyby powiedział o tym w szkole, wszyscy uznaliby go za chorego fantastę. A przecież to się naprawdę stało. Przeleciał swoją nauczycielkę. Piękną i wciąż młodą, to jednak starszą o osiemnaście lat.
Chociaż określenie „przeleciał” tu wybitnie nie pasowało. Nie chodziło sam seks. Lubił panią profesor od polskiego, uwielbiał dyskutować z nią na lekcjach, zapędzać momentami w kozi róg by obserwować jak czasem nieporadnie się broni a także być przez nią zapędzanym. Lubił ją bardzo i to była podstawa. Ale przecież jako dorastający chłopak, nie mógł nie docenić jej wdzięku, urody, piękna.
Na dobrą sprawę nie wiedział, co jego daleki wuj z kategorii dziesiąta woda po kisielu, przekazał wczoraj telefonicznie Kamili, ale trochę się domyślał. Z różnych, wcześniejszych, niedwuznacznych uwag rzucanych przez Daniela i przede wszystkim z powodu, że to on zorganizował całą akcję.
Domyślał się a może miał tylko nadzieję, że nie będzie to jednorazowy przypadek. Nie chodziło zresztą o seks sam w sobie, ale ogólnie o pozaszkolne towarzystwo nauczycielki. No, ale seks, nagość, seks, pieszczoty, nogi, pośladki, pieszczoty, piersi, seks…
Poczuł jak krew szybciej krąży mu w żyłach. Kamila spała. Dość ostrożnie, centymetr, po centymetrze zsuwał z niej kołdrę a jego oczom ukazywały się coraz większa fragmenty pięknego i nagiego ciała nauczycielki. Powoli zaczął odsłaniać tyłek. Nie trafiał na żaden opór.
Spokojnie położył dłoń na biodrach śpiącej polonistki, przesuwając ją w górę i w dół. Szybko jego palce znalazły się na pośladkach. Możliwość bezkarnego pieszczenia tej, tak przecież intymnej części ciała, sprawiła, że jego penis stanął na baczność. Trochę bardziej niecierpliwie zsunął okrycie do końca. Piękna nauczycielka leżała przed nim naga.
Serce biło mu coraz szybciej. Położył się tuż za nią, ocierając się swoim penisem o pośladki. Potem przycisnął go mocniej. Swoimi dłońmi zjechał między uda nauczycielki, usiłując je delikatnie rozszerzyć. Szło to opornie, nie chciał przecież obudzić Kamili. Może by zaprotestowała a on w tym momencie był już mocno nakręcony.
W końcu jednak prawa noga Kamili zsunęła się nieco w bok. Sebastian miał większą możliwość manewru. Z bijącym sercem jeździł palcami po wargach sromowych, usiłując znaleźć wejście do środka. Gdy znalazł, rozszerzył je lekko i natarł na nie czubkiem swego penisa. Szło opornie. Nawet bardzo. Zmitręźył dużo czasu, ale nie przestawał. Poczuł, że główka w końcu weszła. Zbliżył się do nauczycielki jeszcze bardziej, opierając się swoim torsem o jej plecy. Wykonał nieco bardziej gwałtowny i zdecydowany ruch. To, czy nauczycielka się obudzi, czy nie, stało się teraz mniej ważne, ale wciąż słyszał jej cichy i równy oddech. Pchnął mocniej. Jego sztywny do bólu penis znalazł się w cipce Kamili.
Leżał przez chwilę po raz kolejny sprawdzając czy Kamila się nie obudziła. Ale nie. Chyba. Więc powoli cofnął się i tak samo powoli naparł znów. Powtórzył swój manewr po raz drugi, potem trzeci, czwarty i piaty. Jeszcze wolno, jeszcze ostrożnie. Zresztą nie spieszyło mu się, chociaż stopień podniecenia zbliżył się do apogeum. Nie chciał jej rżnąć, tylko kochać się. A takie leniwe posuwanie śpiącej piękności sprawiało olbrzymią frajdę i chciał by trwało jak najdłużej. Z bijącym sercem, rozchylonymi ustami, szeroko otwartymi oczami, napiętymi mięśniami swoich rąk, nóg, spokojnymi ruchami penetrował penisem cipkę nauczycielki.
Potwornie go to podniecało. Czuł jak jego penis pulsuje. Posuwał się nieco szybciej. Uczucie, uczuciem, ale hormony też mają swoje prawa i teraz zaczął z nimi przegrywać. Nacierał nieco agresywniej. Wbijał się trochę gwałtowniej, choć wciąż robiąc wszystko na tyle ostrożnie, by nauczycielka się nie zbudziła.
Po chwili poczuł, że finał jest już blisko. Przestał dbać o cokolwiek. Dodatkowo pozycja była dość męcząca, więc wręcz przykleił się do pleców nauczycielki a swoją prawą dłonią objął ją, przytulając do siebie jej łono. Nie ma bata. Będzie musiała się obudzić. Ale to już nie miało znaczenia. Jeszcze tylko kilkanaście ruchów, jeszcze tylko dziesięć, jeszcze kilka… Zwiększył tempo, poczuł jak ciało Kamili zaczyna się ruszać, ale unieruchomił je błyskawicznie, obejmując silniej, niż poprzednio. Zwiększył tempo posuwania do maksimum. Wydał z siebie jęk zmęczenia jak i rozkoszy, zbiegający się z jakimś westchnięciem Kamili i w końcu eksplodował w środku, zalewając cipkę pani profesor swoim nasieniem.
Nie chciał wychodzić, było mu tam cudownie. Ale Kamila nie pozwoliła. Uniosła się znad poduszki, chwytając kołdrę i przykrywając nią.
- Ale mnie pięknie wykorzystałeś… - odezwała się z nutą lekkiego oskarżenia w głosie.
- Ale teraz zrobię dobre śniadanie i przyniosę do łóżka. Takie przeprosiny wystarczą? – odparł z uśmiechem, już nieco uspokojony chłopak, choć jego oczy wciąż nieziemsko błyszczały. Korzystając z tego, że jest pod kołdrą naciągnął na siebie bokserki i ruszył w stronę kuchni.

6 komentarzy:

  1. bedzie dalsza czesc?

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy gdzies? Tak dlugo trzeba czekac jak na KiDs? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, myślę, że kolejne opowiadania będę wrzucał co dwa, trzy tygodnie, mieszając zresztą różne serie. Czyli raz "KISM", potem coś z "KNIU", potem coś jeszcze innego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach mój drogi ciebie nigdy nie będzie mi dość. Mogę czytać i czytać, a wciąż mi mało ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie jak każde Falanga ;) zauważyłem tylko parę literówek a tak jest git ;)
    Pozdrawiam Pietrek

    OdpowiedzUsuń