Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 października 2016




KAMILA I SENNE MARZENIA XX. Na złość im wszystkim.

Każda szkoła zawsze miała swoją wyjątkową miss i wyjątkowego mistera. Albo prawie zawsze. Ale z reguły miała. Wiedziała o tym z autopsji, bo chcąc, nie chcąc, sama takie miano dostała w czasie swojej edukacji w liceum.
Tak się złożyło, że po latach, jako nauczycielka sama miała we własnej klasie taką miss. Była bardzo urodziwą blondynką o wypracowanej, szczupłej figurze. Licealistki jej nienawidziły, licealiści wodzili za nią wzrokiem, tak jak kilkanaście lat temu za Kamilą.
Nauczycielka od samego początku nie lubiła Pauliny. Tak jak nie lubi się ludzi, którzy się wywyższają ponad innych. Paulina była niesympatyczna, tak w skrócie mówiąc. Nie zauważała innych, przede wszystkim kolegów z klasy, czy koleżanek. Miała tylko jedną przyjaciółkę, Martynę, trochę chyba od niej rozsądniejszą.
Nie trzymała się klasy, nie integrowała się za bardzo. Nie raz i nie dwa nie było jej na lekcjach. Powód? Różny, ale najczęściej, sesja dla jakiegoś fotografa. Wystarczyło wejść później na facebookowy profil, by sprawdzić efekt. Paulina udostępniała swoją galerię zdjęciową wszystkim wchodzącym. Poza tym zwykłe wagary. Nie chciało się jej iść do szkoły, to nie szła, proste. Dość zamożni rodzice, byli w tym względzie nad wyraz liberalni dla swej najmłodszej córki.

Nie było jej w szkole, przynajmniej duchowo, nie żyła klasą, nie jeździła na wycieczki. To można było, mimo wszystko znieść. Być może Paulina poważnie traktowała swoją karierę modelki i w ten sposób można by usprawiedliwić jej wyobcowanie, ale to był tylko czubek góry lodowej.
Do lekcji przystępowała nieprzygotowana. Nie tylko u Kamili, ale także na innych zajęciach. Rok, w rok, gdy wiosna rozkwitała w pełni, rodzice Pauliny odwiedzali budynek szkolny i w ten magiczny sposób oceny ich córki nagle poprawiały się, by jakoś to świadectwo wyglądało. A potem od września od razu zjazd.
Dziewczyny nie przepadały za nią, ale pozostawało im co najwyżej lekceważenie jej. Na dokuczanie nie miały ochoty. Chłopaków w klasie było tylko kilku, do tego żadnego z jakąś większą charyzmą. Co najwyżej wodzili za nią wzrokiem jak barany, szczególnie gdy przychodziła na lekcje w jakichś błyskotliwych i coś odsłaniających kreacjach.
Może i nie świadczyło to najlepiej o samej Kamili, ale modelka najbardziej podpadała jej tym, że wszelkiego rodzaju uwagi kwitowała miną „co ta głupia pinda ode mnie chce?”. A chciała prostych rzeczy, przede wszystkim, żeby skupiła się na lekcji a nie na pogawędkach z Martyną i żeby te oceny naprawdę wyglądały lepiej a nie tylko dlatego, że w ostatnich tygodniach nauki można się trochę, hm… Zmobilizować do poprawki.
W każdym razie urodziwa uczennica wyjątkowo grała jej na nerwach od pierwszych dni, gdy Kamila wzięła pod opiekę właśnie tą klasę. Może tym bardziej, że w zasadzie nie miała na nią żadnych argumentów, którymi mogłaby wymóc jakaś poprawę. No bo jakie? Oceny wystawiała jej zgodnie z rzeczywistością, potem w maju Paulina poświęcała więcej czasu na naukę, poprawiała niektóre działy i przechodziła do następnej klasy. Chociaż tyle. Ale na jej zachowanie nie miała już absolutnie żadnego wpływu. Była bezsilna.
I taka miała pozostać już do końca. Trudno, co zrobić. Kolejna porażka systemu edukacji i ogólnie wychowawczego. Paulina nie przejmowała się nawet zbliżającymi się maturami. Najważniejsze było odebranie świadectwa ukończenia liceum. Nie było już na nią kija. Za chwilę niesympatyczna, wkurzająca wszystkich dziewczyna, która wszystko co miała zawdzięczała przypadkowi, czyli zamożnym rodzicom i naturze, która urody jej nie poskąpiła, miała raz na zawsze bezkarnie zniknąć z jej życia.
Miała…
To był środek kwietnia. Do końca nauki, trzecim klasom pozostały już tylko dwa tygodnie. Jedni nerwowo zakuwali, licząc, by wyciągnąć na świadectwie jedną czwórkę, czy nawet piątkę więcej, inni spokojniej szykowali się do matur a nielicznie mieli wszystko głęboko gdzieś.
Korzystając z olśniewającej pogody, Kamila wyszła na szkolne boisko, oddając się wyklepywaniu smsa do Daniela. Może właśnie z uwagi na piękne wiosenne słońce tego dnia, zajęcie to szło jej wyjątkowo opornie. A może dlatego, że tuż obok potoczył się dynamiczny dialog dwóch licealistek.
- Po co wyjeżdżasz? – dopytywała się Martyna. – Nie możesz tej sesji zrobić u Patryka?
- Patryk jest dobry, ale w ogóle to wiesz… Ten Markowski ma lepsze kontakty, poza tym zawsze trzeba spróbować czegoś nowego. On może uchwycić w zdjęciach coś więcej, coś innego w każdym razie.
- Cały weekend cię nie będzie?
- Pasuje mu tylko sobotnie popołudnie, taki jest zajechany terminami. Wrócę w sobotę w nocy, chociaż starzy mówią, żebym sobie hotel wynajęła w tych Katowicach.
- To zostawiasz Patryka samego w Manhattanie. Już widzę, co będzie wyrabiał – do uszu Kamili dobiegł śmiech Martyny.
- Nie podpuścisz mnie – nie dała się zbić z tropu Paulina. – Wiem co o nim myślisz, ale to już nie to.
- To nie chodzi co o nim myślę, tylko sama wiesz, jaki był przedtem. Mówią, że zaliczył z kilkadziesiąt lasek, ty powinnaś wiedzieć lepiej, ja w to nie wnikam.
- A myślisz, że wiązałabym się z jakąś życiową beznadzieją? Patryk jest doświadczony, ale odkąd jesteśmy razem, jest mi wierny.
- A jesteście od dwóch miesięcy. No dobrze, nic nie mówię…
- No właśnie. A że on pukał inne głupie modelki do oporu, to co z tego? Wolno mu było.
- I tak mu teraz ufasz?
- Coś insynuujesz? Jeśli tak, to go pilnuj w sobotę.
- Pytam tylko. A jak ciebie nie będzie to się tam i tak nie wybieram.
- Więc, tak. Ufam mu, tak jak ona ufa mnie. Nie jest tacy jak inni, właśnie dlatego, że tyle w życiu pukał nie musi się rzucać na byle ścierwo, co nie umie sobie nawet dobrze oczu podkreślić.
Dzwonek kończący przerwę przywrócił Kamilę do rzeczywistości. Udała się do pokoju nauczycielskiego i na jakiś czas zapomniała o tym co słyszała. Na jakiś czas. Przypomniała sobie o tym wieczorem.
Weszła na facebookowy profil Pauliny. Poprzez niego, bez trudu zlokalizowała także profil rzeczonego Patryka. Przyjrzała mu się gruntowniej.
Widać było, że fotograf, bo i swoje fotki miał odpicowane, może nie tyle przerobione programem komputerowym, ale ogólnie w fajnych pozach, ujęciach. Ciekawe były po prostu i wzbudzały zainteresowanie. Może dlatego, że sam Patryk był z pewnością przystojnym chłopakiem. Znalazła informację, że miał dwadzieścia jeden lat.
Hm, taki młody wiek i taka liczba zaliczonych lasek? To zasługa, niewątpliwie atrakcyjnego wyglądu, czy jeszcze dodatkowych atutów? To, że był fotografem i na co dzień obcował z ładnymi, czy przynajmniej niebrzydkimi dziewczynami dodawało mu uroku i z pewnością przysporzyło mu sporo doświadczenia w obchodzeniu się z płcią przeciwną.
Co do wyglądu, to był atrakcyjny, w taki typowy dla nastolatek sposób. Raczej szczupły, przypuszczalnie niewysoki, na pewno nie napakowany, chociaż to minimum męskiej figury miał. Włosy czarne, wygolony po bokach a na górze grzywka, czasem wyklejona żelem.
Jednym słowem reprezentował wszystko to co kochały młode dziewczyny i czego nienawidziła Kamila. Miał wygląd typowego playboya, przystojny, przyzwoicie opalony i ten nieszczęsny żel na głowie.
Wyłączyła komputer i poszła spać. Był czwartek. Poszła spać z powstającymi w jej myślach jakimiś absurdalnymi wizjami.
Wizjami, które udoskonalała w piątek i to od samego rana. Nawet w szkole rozmyślała o tym wszystkim. O Paulinie, Patryku, klubie Manhattan leżącym tuż za granicami miasta, w małej wiosce. Klubie zresztą bardzo popularnym wśród miejskiej młodzieży.
Uświadomiła sobie, że z każdą godziną wkręca się w temat coraz mocniej. O tyle dziwne, że był to dla niej temat z pozoru absolutnie absurdalny. Ona? W czymś takim? Po co? Z powodu jakiejś głupiej pindy? Bez żartów.
Ale to nie były żarty. Już po piętnastej, gdy odpoczywała w domu po zjedzonym obiedzie w jej głowie pojawiały się coraz silniejsze żądze. Nakręcała się coraz mocniej. Tym bardziej, że całą historią podzieliła się oczywiście z Danielem. Nie mogła inaczej. Musiał o tym wiedzieć i albo zachęcić ją do tego, ale najzwyczajniej w świecie strzelić w pysk.
To drugie było zdecydowanie bardziej pożądane. Ale nie zrobił tego. Wysłuchał a potem powiedział kilka słów.
I jakby, żeby ją jeszcze bardziej podminować, wieczorem w łóżku po prostu odwrócił się na drugi bok i po prostu zasnął, mimo, że uśmiechała się do niego znacznie przyjemniej, niż zwykle.
Przyszła więc sobota a ona nie mogła znaleźć sobie miejsca. No dobra, z rana było jeszcze w porządku, ale potem… Mało co nie przypaliła obiadu a potem przy zmywaniu stłukła jeden talerz. Coraz częściej zerkała na zegarek i nie myślała już o niczym innym.
- Zawsze możesz to skończyć, dokładnie w każdym momencie – przekazał jej Daniel chyba najbardziej pożądaną informację dotyczącą tego wieczoru.
Przełknęła ślinę wychodząc z domu. Fantazja, która pojawiała się w jej głowie od jakiegoś już czasu, gdy ten perfidny człowiek, prawnik i piłkarz w jednej osobie, rozbudził w niej seksualność i przemienił ją z grzecznej, zaczerwienionej, choć podobno pięknej dziewczyny, w marzącą nocami o różnych niedorzecznych historiach kobietę, nagle stała się tak bliska zrealizowania.
Wsiadła w taksówkę i pojechała. Nie odzywała się niemal w ogóle do próbującego zagadać ją taksówkarza. Ona, może trochę zboczona, choć głównie nocami, gdy spała bezpiecznie w swoim łóżku u boku chroniącego ją męża… W każdym razie ona, dojrzała, trzydziestotrzyletnia nauczycielka o nieposzlakowanej opinii, konserwatywna, rodzinna, ceniąca tradycyjne wartości, jechała do klubu po to by po prostu dać dupy pierwszemu z brzegu playboyowi. No dobra… Może nie do końca był taki pierwszy z brzegu.
  
Wiedziała, że różni się typem urody od innych ładnych dziewczyny, które faceci przede wszystkim chcieli przelecieć. Od takich typowych blondynek w krótkich sukienkach, blondynek zdradzających zamiłowanie do wizyt na solarium. Daniel kiedyś jej to zgrabnie wytłumaczył.
- To są laski, które chcielibyśmy przelecieć. Ty jesteś laską, którą chcielibyśmy kochać – krótko, acz dosadnie. Potem rozwinął swą myśl trochę głębiej i wytłumaczył bardziej szczegółowo.
Pamiętała te słowa i zastanawiała się, czy ten typ urody, która prezentowała, nie stanowił czasem przeszkody.
- Nie – zapewniał ją Daniel. – I tak dla niego będziesz po prostu super dupą. Niekoniecznie taką jak te głupie blondynki, ale jednak. Wystarczy, że podkreślisz swoje nieziemskie oczy, włożysz coś krótkiego i będzie na ciebie patrzył jak na mięso.
No tak…
Dużo trudu kosztowało ją odrzucenie własnego ja, tego wszystkiego co w niej zazwyczaj siedziało. Zresztą nie odrzuciła tego tak naprawdę, po prostu zminimalizowała wpływ tej „starej, normalnej Kamili”.
Opłaciło się. Widziała jak na nią patrzyli, gdy kroczyła wejściem do klubu, potem przez szatnię, aż po salę. I po niej, gdy szukała jakiegoś miejsca. Uznała, że w sumie nie będzie zajmować żadnego stolika. Po co? Przecież tak ma zrobić, by wylądować w loży jakiegoś przystojniaka. Jakiegoś…
Krótka sukienka odsłaniała jej nogi przysłonięte samonośnymi pończochami. Nie była wprawdzie aż taka krótka, ale jak na jej standardy... Kolana i uda kilka centymetrów powyżej były widoczne dla wszystkich napaleńców w klubie a nie brakowało ich tu. Nie było chyba sekundy, by nie czuła na sobie jakiegoś spojrzenia.
- Idziesz, tak jak tylko ty umiesz – rozbrajająco pouczał Daniel. – Wysoka, wyprostowana, pewna siebie, z głową uniesioną wysoko, ze ściągniętymi włosami, chłodnym wzrokiem taksująca najbliższe otoczenie i nie zwracająca na nie żadnej większej uwagi. To ty masz przyciągać uwagę ich a nie oni twoją.
Przyciągała. Chociaż sama była wysoka, to po włożeniu szpilek mierzyła spokojnie sto osiemdziesiąt. Wiedziała, że tym samym zyskuje na niedostępności. Że część tych lokalnych bawidamków będzie się śliniła na jej widok, ale jej postawa ochłodzi ich w równie dużym stopniu. No i dobrze. Miała być gorąca tylko dla jednego faceta.
Opłacało się przynajmniej w takim stopniu, że odwagę, by zagadać, najczęściej w głupi sposób miało tylko kilka osób. Spławiła ich lodowym wzrokiem. Nie lubiła traktować w ten wyniosły, mało kulturalny sposób adoratorów, ale życie nauczyło ją tego, że to najlepsza opcja. Dodatkowo akurat w tym momencie musiała tak robić. Miała być wolna.
Cierpliwie czekała na ofiarę. Właśnie, ofiarę… Całe życie to ona pozwalała się łowić jednemu facetowi, teraz, zupełnie nieprzygotowana do tego życiowo, sama miała bawić się w łowczynię.
Zauważyła go. Oczywiście w towarzystwie dziewczyny. Po otaksowaniu sylwetki, uznała ją za modelkę. Blondynka w kręconych włosach, średniego wzrostu, szczupła. Widać było od razu, kim jest Patryk. To owa dziewczyna starała się dotrzymywać mu towarzystwa, podczas gdy on sprawiał wrażenie, jakby nie odrzucał jej obecności tylko przez grzeczność. Widziała, że co chwilę zamienia kilka słów z kimś innym. Z jakimś koleżką, drugim, potem jeszcze jakąś dziewczyną.
Siląc się na spokój popijała drinka, nie spuszczając chłopaka z oczu. Jakoś musiała zwrócić jego uwagę. W zasadzie już zwróciła, jego wzrok padł na nią, ale szybko uciekł. Może z winy zagadującej go nieustannie koleżanki.
Przebić się do niego w odpowiedniej chwili, gdy zostałby sam graniczyło z cudem. Musiała znaleźć inny sposób. Najprostszy, to przejść, niczym Brigitte Bardot, czy może bardziej na czasie, Angelina Jolie. Raz a jak będzie potrzeba, to drugi, albo i trzeci.
A co jeśli przeceniała swoją osobę? Albo nie tyle ona, ile Daniel i reszta mężczyzn, dla których była tak atrakcyjna? Albo po prostu on miał inny gust?
Jeszcze nie przejmowała się tym. Choć impreza trochę posunęła się w czasie, obserwowała Patryka, koncentrując się na jego zachowaniu, ruchach, mimice twarzy, gestykulacji. Tak, zachowywał się naturalnie a jednocześnie niezwykle pociągająco. Był playboyem, bawidamkiem, przystojniaczkiem mogącym uwieść niejedną kobietę. Nie musiał się przy tym wysilać. Stąd jego naturalność. Wynikająca z tego, że nie musiał pozować, zgrywać Bóg wie kogo.
I co? I teraz ona, konserwatystka, starająca się zawsze patrzeć na mężczyzn racjonalnie, nie dająca sobie nigdy zawrócić w głowie takim typkom, miała pozwolić by ten ktoś…?
Gdy po jakimś czasie zniknął z jej pola widzenia, wstała wreszcie z miejsca i nie niepokojona przez nikogo, wolnym krokiem ruszyła w stronę parkietu, mając nadzieję, że spotka go gdzieś tam. Jej ruchy stawały się nieco bardziej taneczne. Muzyka trance zachęcała do tego. Lubiła ją, przynajmniej w pewnych okolicznościach. A te dzisiaj były sprzyjające. Trochę alkoholu w żyłach i głowie, klimat imprezy, gwar wokół i cel wyprawy…
Poruszała się miękko i jednocześnie dość wolno, statecznie z pewną klasą. Zwracała na siebie uwagę, ale nie dbała o to, koncentrując się na jednym człowieku. Dostrzegła go, obok konsoli DJ’a. Oczywiście rozmawiał z kimś. Widocznie był naprawdę popularny w mieście. Wszędzie kręcili się jacyś jego koledzy, bądź znajomi. Do tego jakieś dziewczyny. Ale tej blondynki nie było już u jego boku.
Dostrzegł ją i on. Zmierzyli się wzrokiem. Starała się by jej oczy nie przybrały jakiegoś idiotycznego, pseudo erotycznego wyrazu. Patrzyła zdecydowanie. Choć nie na tyle, by go odstraszyć. A potem uciekła wzrokiem w bok. Niech się teraz chłopak zastanowi nad tym co zobaczył. A ona kątem oka spostrzegła, jak ruchem głowy wskazał ją koledze, wymieniając jakieś uwagi. Co między sobą mówili? Nie miała oczywiście pojęcia.
Tym bardziej, że jej oczy wyłowiły jeszcze jedną charakterystyczną postać. Też się w nią wpatrywała. Daniel. A więc i on postanowił rozerwać się trochę i na miejscu kontrolować to wszystko. W pewien sposób osaczył ją, nie dał możliwości, by uciekła od rzeczywistości. Ale z drugiej, poczuła spory komfort bezpieczeństwa.  
Zamknęła oczy i uniosła w górę ręce, oddając się tańcu. Było świetnie, naprawdę. Może dlatego, że na tą chwilę zostawiła Patryka samego sobie i myśli o nim też odeszły jakoś w dal. Dała porwać się muzyce i klimatowi imprezy. Światła zbladły, panował lekki półmrok. Lubiła to i często żałowała, że Daniel nie podzielał jej tanecznych pasji.
W sumie mogła bawić się tak sama, chociaż wtedy zawsze istniało ryzyko, że u boku pojawi się ktoś, kogo zupełnie nie potrzebuje, zakłócając jej ten chwilowy flirt z muzyką, klimatem i tańcem. Dlatego zamykała oczy, choć nie mogła tak trwać w nieskończoność. Otwierając je co kilka sekund, widziała tłumek ludzi na parkiecie, choć na szczęście nie aż taki, by zrobiło się zbyt tłoczno. Gdzieś mignął jej jakiś kształt, jakaś sylwetka.
Jeszcze raz zamknęła oczy, mając w pamięci obecność Daniela niedaleko stąd. Raptem kilka, może kilkanaście metrów dalej. Jakby odważniej oddała się tańcu, pozwalając sobie na swobodniejsze ruchy bioder. Uśmiechnęła się lekko do siebie, mając na uwadze fakt, że z pewnością nie brakuje tutaj uczniów z liceum. Może niewielu, ale statystycznie rzecz biorąc, ktoś z pewnością znajdował się nieopodal.
Muzyka przycichła a potem w ogóle urwała się raptownie, co zmusiło ją do otwarcia oczu. Chyba w odpowiednim momencie.
- Gdybym miał przy sobie aparat… Nie zamieniłbym zdjęć z tego co widziałem na żadne z udziałem moich modelek – dobiegł ją męski głos z prawej strony. Zwróciła głowę w tym kierunku.
- A wiele ich masz? – odparła spokojnie zachowując stonowany wyraz twarzy.
- Żadnej – odparł naturalnym głosem. – Ale jestem fotografem. Mam na imię Patryk.
- Kamila – zrewanżowała się po krótkim wahaniu. Z jednej strony nie chciała grać głupiej, zafascynowanej przystojniakiem idiotki i to tak od razu. Z drugiej, lepiej było by jak najszybciej pozbyć się tego wiekowego dystansu. Dzieliło ich przecież dwanaście lat.
- Prezentowałaś się tak, że to ja zapłaciłbym ci za sesję.
- A teraz straciłam swój urok? – posłała mu lekki uśmiech.
- Absolutnie. I właśnie nie wiem, czy czekać na kolejną część tego show, czy też od razu schować cię w boksie przed spojrzeniami innych.
Uśmiechnęła się znów. Szybko zaczął. Ale to co mówił, brzmiało wciąż naturalnie, bez żadnej sztuczności i nachalności. Poczytała mu to za plus, jednocześnie wiedząc, że jest to znakomity wabik na kobiety.
- Wątpię by w tym boksie czekały mnie większe cuda niż tutaj – podpuściła go, patrząc gdzieś w dal.
- Na cuda trzeba trochę poczekać, ale rzeczy niemożliwe do wykonania robię od zaraz – zripostował.
Uśmiechała się z dystansem i nie odzywała, pozwalając, by całą grą zaczęły rządzić gesty. Te wykonywane przez Patryka, którymi nakłonił ją do przemieszczenia się w bardziej ustronne miejsce.
Szła spokojnie, koncentrując się na poniżających spojrzeniach znajdujących się wokół facetów. Wiedziała jak na nią patrzą. Z zazdrością, z niechęcią, z pożądaniem. Z pożądaniem, to jasne. Z zazdrością, bo widzieli jak jakiś koleś wyrwał sobie właśnie super laskę do towarzystwa a może jeszcze i do przeruchania. Z niechęcią, że to właśnie ten gość a nie oni.
Czuła jak jej długie nogi, w niemałym stopniu odsłonięte, są gwałcone wzrokiem tych, którzy teraz w myślach rozkładali je szeroko ładując się między nie. Jak jej zaciśnięte usta, które lekko oblizała są rozwierane przez sztywne penisy tych stojących obok, patrzących na nią z pożądaniem a na jej towarzysza z niechęcią, czy wręcz wrogością. I te wszystkie wizje były tak samo obrzydliwe, jak i w tym klimacie nakręcające.
Przepuścił ja kulturalnie pierwszą. Tak, kulturalnie… To oczywiste, że wolał ją mieć w środku a samemu zamykać wyjście na parkiet. Tak też się stało. Usiadł obok, niezbyt blisko, by nie czuła się osaczona, ale i nie za daleko. I kontynuował flirt.
Pozwalała mu na to, choć sama zawzięła się w sobie, by wyjść nie tylko na piękną, ale i z charakterem. Nawet jeśli miała jakiś niecny plan tego wieczora, to i tak dużo przyjemniej było wcielić go w życie po dużo fajniejszej grze wstępnej a nie po szybkim przyklejeniu się do niego, czy też po prostu jakimś większym otwarciu się.
Plan… Mimo wszystko nie mogła tego zaakceptować. Te senne marzenia były piękne i podniecające, gdy kompletnie bezpieczna leżała w łóżku, w domu, z dala od tych wszystkich świństw. A teraz, gdy znalazła się ze swym pragnieniem twarzą w twarz? Było to podniecające, ale przyprawiało ją o ciarki na ciele. Te z gatunku przyjemnych i te nie bardzo. Nie tak ją wychowano, nie taki miała charakter. Tak naprawdę była konserwatystką., która tylko w określonych sytuacjach dała się porywać swoim demonom.
- Napijesz się jeszcze? – zapytał w którymś momencie.
Zawahała się. Z jednej strony, jeśli już faktycznie w tym szaleństwie miała iść na całość, to lepiej trzeźwa, by pamiętać wszystko a dodatkowo nie upijać się przed młodszym o jedenaście lat chłopakiem. Z drugiej…
- Przynieś drinka. Zapłacę ci – uległa, sięgając to torebki
Protestował kilka minut później, gdy wsunęła mu w dłoń pieniądze, ale nie ugięła się. Zrozumiał.
- Kłótnie o pieniądze są najbardziej żenującymi jakie znam – podsumował.
Wzięła sporego łyka, próbując się lekko wyluzować. Nie było o to łatwo, bo do boksu co chwilę ktoś wpadał. Patryk kulturalnie nie wyrzucał gości, choć wyczuła, że wolałby tylko jej towarzystwo. Na szczęście dla niego goście nie należeli do upierdliwych, pogadali chwilę i szli gdzieś dalej.
Z wyjątkiem jednej dziewczyny, sami chłopacy. W różnym wieku, zdarzali się tacy, którzy wyglądali na starszych o kilka lat od fotografa. Wszyscy bez wyjątku zawieszali na dłużej wzrok na jego towarzyszce. Zauważyła to bez problemu. I rozumiała co widzą. Może także kobietę z klasą, ale jednak przede wszystkim trochę starszą super dupę do zerżnięcia, którą wyłowił ich koleżka a która w tym czasie powinna dzieci kołysać do snu.
Między tymi krótkimi wizytami Patryk chyba już w bardziej zaangażowany sposób dążył do tego by oczarować ją. Starał się być zabawny, ale i męski. Widocznie zdobycie starszej o ponad dekadę atrakcyjnej kobiety zaburzyło trochę jego naturalność i początkowy dystans. Pasowało jej to. W jakiś sposób poznawała go bardziej.
Przyszedł czas zatem i na jej atak. Już w momencie, gdy w szklance ukazało się dno.
- Dlaczego nie masz zatem dziewczyny? – wypaliła, wpadając w kontekst rozmowy.
- Nie mówiłem, że nie mam – uciekł od odpowiedzi.
- Nie żartuj, gdybyś miał, nie puściłaby cię tu samego – delikatnym śmiechem ubarwiła ten zawoalowany komplement.
- Dlaczego? Czy robię coś niestosownego? – udał zdziwienie.
- Nie uciekaj od odpowiedzi – naprowadziła go na właściwe tory. – Ciekawi mnie to.
- Widocznie nie jestem stworzony do życia w rodzinie – odpowiedział przyparty do muru a ona z satysfakcją kiwnęła głową.
Ładnie, ładnie… Tak oto wypierasz się Paulinki… Szkoda, że trochę wymijająco, ale fakt jest faktem. Co dalej?
Dalej to on odbił piłeczkę.
- Sama nie pochwaliłaś się swoim stanem cywilnym…
- Haha… A jeśli to tajemnica? – postanowiła podroczyć się z nim.
- Nie bądź taka, powiedz – naciskał.
- No dobrze – zgodziła się, po czym przyszła jej do głowy ochota, by powiedzieć coś wyuzdanego. – Jest na tym świecie jeden facet, który może mnie pieprzyć w każdej chwili i nie powiem… Lubię to – wypaliła patrząc mu prosto w oczy, z trudem ukrywając tak skrępowanie, jak i zaciekawienie.
- Ach… - widziała, że to słowo i w sumie całe wyznanie, poruszyło go. – Mąż, albo chłopak, nie wnikam… Ale widać, on ma twardszy charakter, niż… Znaczy, jest twardy, na tyle, że może puścić cię w bój samą – zrewanżował się jej za wcześniejszy tekst.
- Albo po prostu ma gdzieś, czy ma na mnie wyłączność, czy nie – swobodnie wzruszyła ramionami, wypowiadając te wiele znaczące słowa.
- A często korzystasz tej wolności? – chwycił przynętę, już teraz zwracając się ku niej całym ciałem. Poczuła się delikatnie osaczana. Zdenerwowanie nieznacznie wzrosło, ale poczuła także pewną rozkosz płynącą z tego, że rozbudza zmysły tego atrakcyjnego niewątpliwie chłopaka.
- Niegrzeczne pytanie – prowokowała go, unikając odpowiedzi, jednocześnie robiąc taką minę, by w żaden sposób nie odebrał tego do siebie a wręcz przeciwnie. I zrozumiał to.
Czuła już alkohol w głowie i on też. Stał się nieco bardziej agresywny, wyraźniej zaciskał kleszcze. Półmrok panujący w sali ułatwiał mu to, w pewien sposób go rozbestwiał. Widział już niej zwierzynę, która wpadła w jego sieci. Jeszcze broniącą się, ale uznającą już przewagę myśliwego.
A ona, choć ukrywała to pod maską spokoju, czuła coraz większe roztrzęsienie. To już był ostatni moment podchodów, oboje byli coraz bliżej. I czuła tak samo obawę, jak i pewną rozkosz. Uwikłała się w sytuację dotąd jej nieznaną. Całe jej erotyczne życie to Daniel. Tylko on, nie licząc tam jego dwóch, czy trzech wymysłów. Ale nigdy ona sama, tylko przy jego jakimś przyzwoleniu…
To była pewnego rodzaju rozkosz, wynikające z tego, że się poniża wchodząc, nie dość, że w coraz bardziej intymny kontakt z kimś obcym, to jeszcze takim.
Zwłaszcza, gdy na swojej twarzy poczuła jego oddech. Pochylił się ku niej, ale ona nie uciekła, patrząc prosto w jego oczy.
- Niegrzeczne, bo zadane niegrzecznej dziewczynce – odparował nie spuszczając z niej wzroku a jego dłoń wylądowała na jej kolanie.
Nie odsunęła się, choć z trudem powstrzymała drgnięcie. Przypomniała sobie, że mimo wszystko ma furtkę. Zawsze może po prostu wyjść z boksu. Tak, była niewolnicą, ale tylko jednego mężczyzny.
Jego dłoń poczęła przesuwać się wyżej.
- Ostro sobie poczynasz – bardziej szepnęła, zdając sobie sprawę, że ton jej głosu raczej zachęci go do kontynuowania ataku. Poczuła dreszcz na skórze. Jakby nie patrzeć dotyk jego dłoni sprawiał jej przyjemność. Mimo to zacisnęła uda, sprawiając, że ręka Patryka zatrzymała się.
- Bo mam do czynienia z kimś tak ostrym…
- To powiedz coś o moich nogach, skoro nagle zapragnąłeś je pomacać – wypaliła zaciekawiona co powie. Tym razem uaktywniła się także jej kobieca próżność.
- Ostro bronią dostępu… Może i lepiej, bo są tak gorące jak reszta twojego ciała – nie spuszczał z niej wzroku.
- Tego już nie wiesz, jak gorąca jest ta reszta – i ona nie pozwalała zbić się z tropu, z coraz większym trudem powstrzymując drżenie. Czuła się zdobywana i to z sukcesem. Pozwalała by macał jej nogi, jego głowa znajdowała się kilka centymetrów od jej twarzy… To już było wiele a miał to być dopiero początek.
- Nie wiem, ale zaraz się dowiem – jego naturalnie brzmiąca pewność siebie sprawiła na niej silne wrażenie. Naprawdę już widział ją rozbieraną, nagą, szalejącą z nim gdzieś w klubowym kiblu? Aż zaparło jej dech, gdy w mózgu pojawiła się wizja takowego.
Dostrzegł jej słabość.
- A w jaki sposób? – zadała z jednej strony idiotyczne w tych warunkach a z drugiej, prowokujące pytanie.
- A w taki… - bardziej mruknął, usiłując przebić się dłonią, przez jej zaciśnięte uda.
Trochę zdziwił ją tej brak finezji. Na tym opierał się, zdobywając dziewczyny? Czy może ona sama aż tak szybko go rozpaliła?
- Nie – powstrzymała go dłonią. Z jednej strony czuła się coraz bardziej roztrzęsiona swoją uległością i przesuwaniem granic, z drugiej… Z drugiej, działo się właśnie to, co miało się dziać. Wzięła spory łyk ze szklanki. Drugiej już.
Odczekał chwilę, jakby dając czas, by kolejne mililitry alkoholu rozluźniły ją w międzyczasie wciąż masował jej nogi, nie wbijając się jednak głębiej.
- Czym się zajmujesz na co dzień? – zapytał.
- Jestem nauczycielką – nie widziała powodu, by ukrywać prawdę.
- Naprawdę? – spojrzał nieufnie.
- Tak a dlaczego nie wierzysz?
- Nie to, że nie wierzę… Po prostu w swoich szkołach, takich nauczycielek nie widziałem.
W sensie, „takich lasek”, zrozumiała chyba dobrze ten niewypowiedziany komplement.
- Sporo zarabiasz na pracy fotografa? – zapytała swobodnie. Tak, skoro ma ją brać za puszczającą się dziwkę, to niech jeszcze taką materialną.
- Z głodu nie umieram, mieszkanie też mam – odpowiedział spokojnie.
- A wypromowałeś już jakieś dziewczyny stąd?
- Mogę wypromować ciebie. Chcesz?
- Nie żartuj. Pytam poważnie.
- Mam wymieniać nazwiska?
- W sumie tak, bo jestem ciekawa, czy znałabym jakieś na przykład ze szkoły.
- Marta Stachurska na przykład, tak ze dwa lata temu, jak zaczynałem, ale to nie tyle moja zasługa, bo nie miałem takiej marki jak teraz – gładko i naturalnie wyszło mu to samochwalstwo. – A tak już bardziej moje, to na przykład Daria Gajewska, taka brunetka, wysoka, nawet w reklamie TV zagrała ostatnio…
- Nie za bardzo kojarzę, jeszcze jakieś? W szkole kilka mam takich dziewczyn, które się chyba udzielają, nie wiem do końca, bo nie pytałam.
- Sama podaj nazwiska, może skojarzę, albo odrzucę.
- Ola Wysoczyńska, znasz? Nie… Albo Ewelina Barszczewska, taka ruda, ogniście… Albo Paulina Wojtkowiak, blondynka, taka trochę Barbie. Jeszcze Dominika Mazurska, też blondynka. Żadnej nie znasz?
Nie mógł znać trzech z nich, bo podawała nazwiska dziewczyn, które modelkami nie miały prawa być. Z wyjątkiem rzecz jasna Pauliny. Była ciekawa jego reakcji.
- Nie kojarzę tych pań – pokręcił głową.
- Żadnej? – wbiła w niego spojrzenie, starając się, by wyglądało lekko już naiwnie. – Albo ja przesadziłam ze swoją oceną tych dziewczyn, albo ty nie jesteś aż taki specjalista – wbiła mu lekką szpilkę.
- Żadnej – powtórzył a ona naturalnym gestem, upiła kolejną dawkę alkoholu. Tak, by nie dać po sobie poznać, że ta sprawa interesuje ją jakoś nadzwyczajnie. I poczuła kolejny przypływ satysfakcji, gdy on znów wyparł się znajomości z Pauliną. Znajomości tak przecież bliskiej. – Widocznie albo się w to nie bawią, albo korzystają z kogoś innego.
- Wiele tracą – mruknęła, nie patrząc w jego stronę. Tak, jakby chciała go zachęcić, co się udało.
- Nie bądź zatem taka jak one – pochylił się a ręką, która wcześniej oderwała się od jej nóg, znów tam powróciła, wślizgując się między kolana.
Uśmiechnęła się lekko i nerwowo, zdradzając tym samym swą uległość. I nie tylko tym. Tym razem nie zacisnęła ud mocniej i z zapartym tchem patrzyła, jak ciepła dłoń tego bawidamka wjeżdża powoli między nie, ściskając je lekko. Szła w górę i szła a ona, jak zahipnotyzowana nie umiała tego przerwać. Przynajmniej do momentu, gdy jego palce zahaczyły o majtki, wyczuwając pewnie lekką wilgoć. Drgnęła i nieco zmieniła pozycję, wyganiając dłoń Patryka stamtąd. Ale on po prostu tylko wycofał ją o kilkanaście centymetrów.
Spojrzała mu w oczy, starając się ukryć drżenie ciała, jak i własną niepewność, która poskutkowałaby tym, że ona natychmiast przejąłby kontrolę nad całą sytuacją. To był ten moment, kiedy czuła i obrzydzenie do samej siebie za to, jak się kurwiła, jak i przyjemność płynącą z tego rodzaju poniżenia, o którym często marzyła nocami.
Dostrzegł to? Chyba tak.
- Zawsze chciałem wiedzieć, jak depilują się nauczycielki – wyszeptał do jej ucha.
- Tutaj tego na pewno nie zobaczysz – odpowiedziała dyplomatycznie, bo mogła mieć na myśli tak własną defensywę, jak i po prostu kiepskie warunki. Było na to zbyt ciemno.
- Jestem zdania, że powinniśmy zmienić miejsce tak, by było to możliwe. Znudziła mnie ta impreza.
- To chyba czas, bym poszła do domu – zasugerowała, nieco faktycznie przestraszona. Bo jeśli coś miało się dziać, to tylko tutaj, za żadne skarby nie pojechałaby do jego mieszkania.
Zrobiła gest, jakby chciała wstać z miejsca i on zareagował zgodnie z oczekiwaniami. A jednocześnie ją zaskoczył. Bardziej dynamicznie, niż zakładała, przygwoździł ją do oparcia a jego dłoń agresywniej po raz kolejny wdarła się pomiędzy jej uda.
Krew uderzyła jej do głowy. To już było coś na kształt właściwej akcji. Czyż fakt, że on całuję ją w szyję, w twarz a jego ręka dobiera się do majtek, takową nie jest?
Ręka Patryka niecierpliwie próbowała zadrzeć jej sukienkę. Mimowolnie uniosła się lekko, czując zawrót głowy. Bo w ten sposób umożliwiła mu to. On to wykorzystał i sukienka przestała stawiać opór. Wbijając wzrok w dół, widziała już nie tylko koronki pończoch, ale przede wszystkim swoje majtki a tuż pod nimi, między wciąż zaciśniętymi udami dłoń Patryka, stykająca się z wilgotną częścią bielizny.
- Skoro nie będzie mi dane zobaczyć, to chociaż wyczuję – szepnął jej do ucha a ona znów spojrzała w dół.
Bo tak z przerażeniem, jak i wyschniętymi ustami, zobaczyła jak ręka Patryka wdziera się pod jej bieliznę. Nie, nie od dołu, tylko od góry. Tak, jakby faktycznie chciał upewnić się co do wyglądu jej wzgórka łonowego.
I wdarł się a ona drgnęła jak szalona. Nie pozwolił się jej jednak wyrwać ze swych objęć. Osłupiała i zniewolona patrzyła w dół, jak palce Patryka macają jej wzgórek. Jak ten bawidamek zdobywa kolejną swoją ofiarę. Bo jego dłoń natychmiast zjechała w dół, umiejętnie luzując jej majtki, tak, że i te osunęły się nieco .
Zmieniła widok, kierując wzrok na Patryka, w jego oczy. Ciężko oddychała, wiedząc, że on to widzi i uświadamia sobie, że jest już po wszystkim, że właśnie wyrwał kolejną ofiarę, kolejną niezłą dupę, która za chwile posłuży mu do tego, by mógł z nią wyczyniać co tylko chce.
Uświadamiając to sobie, poczuła potworny ucisk w podbrzuszu i zacisnęła uda, ale te natychmiast rozjechały się, pod wpływem silnej dłoni chłopaka. Jego palce znalazły cel.
Jęknęła, zaciskając dłoń na jego ręce. Jęknęła godząc się na to upadlające zniewolenie. Bo oto teraz siedziała w dyskotekowym boksie, z rozłożonymi, odsłoniętymi w całości nogami, zsuniętymi nieco w dół majtkami, przygwożdżona przez młodszego o dwanaście lat playboya, któremu pozwalała to, by swoimi palcami wygrywał melodyjki na jej nagiej cipce.
Tak, to nie tyle jego ruchy a świadomość tego co się dzieje, na co sobie i jemu pozwala, sprawiły, że poczuła kolejny ucisk w podbrzuszu. To było tak ekscytujące, że… Że poczuła, iż mimo jej zasad, mimo jej charakteru ta zabawa może dać jej coś niezwykłego.
- Wiem, że masz ochotę na coś w sobie, prawda? – usłyszała rozemocjonowany szept w uchu.
Pod wpływem impulsu, uniosła się nieznacznie i jednym ruchem, ściągnęła swe majtki w dół, aż po kostki. Właśnie po to, by…
Ot, kolejny motyw do tego, by jej ciało przeszedł niezwykły dreszcz. Teraz swobodnie mogła rozłożyć nogi szeroko jak jakaś dyskotekowa kurwa. Z emocji poczuła jeszcze większa wilgoć w środku. Gdyby Patryk zrobił, to co zasugerował, jego palec…
Wdarł się do środka. Pod wpływem tego, znów zacisnęła uda a z ust wyszedł kolejny głęboki jęk. Swoimi rękoma już nie broniła dostępu do siebie, tylko zaparła się na bokach, jakby chcąc unieść swe łono wyżej i udostępnić swoją cipkę Patrykowi, tak, żeby wdzierał się w nią jak najgłębiej.
Przerażona czuła, że traci jakąkolwiek kontrolę i nad sobą i nad sytuacją, ale nie mogła się oprzeć. Tutaj, w dyskotekowym boksie, z majtkami opuszczonymi do kostek dawała się ruchać miejscowemu playboyowi. Co z tego, że palcem? Czym by tego nie robił, zdobywał na własność jej ciało, do tej pory zastrzeżone wyłącznie dla męża.
Tylko pierwsze jego ruchy były spokojniejsze, teraz posuwał ją na całego. Wdzierał się w głąb a dodatkowo zataczał szersze kręgi przy wejściu, do powodowało jeszcze większą rozkosz. Gdzieś w tyle została świadomość, że mimo ciemności, ktoś może to zobaczyć. Zobaczyć, jak kobieta z klasą, dała się uwieść młodemu playboyowi, niczym zwykła kurewka na jedną noc.
W tych warunkach, orgazm był kwestią czasu i to niewielkiego. Dała się ponieść chwili, pozwoliła, by sytuacja wyrwała się spod kontroli a palec Patryka nieustępliwie penetrujący, zdobywający jej cipkę doprowadził ją do stanu wrzenia.
Zacisnęła uda raz jeszcze, czując, jakby jej ciało przeszył niemal prąd i zastygła w bezruchu, delektując się tym, co się działo, co przeżyła. Jej dłoń zaciśnięta na jego ręce dała mu do zrozumienia, o ile nie zrozumiał tego wcześniej.
Przestał. Powoli, nie spiesząc się, wyciągnął wilgotny palec z jej cipki. Na chwilę poczuła się niemal bezwładna prawie leżąc w dyskotekowym boksie, z zadartą w górę, przygniecioną sukienką, eksponując swoje nogi w pełnej krasie i przede wszystkim cipkę.
Czuła, że Patryk porusza się niecierpliwie. Sprawił jej rozkosz i teraz tego samego chciałby i on. Z wolna zaczęła wracać do przynajmniej względnej świadomości. Otworzyła oczy, znów delikatnie uniosła się, obciągając sukienkę, ale wcześniej podciągając majtki.
- Już wiesz, jak depilują się nauczycielki? – zapytała siląc się na mocniejszy głos.
- Teraz chciałbym wiedzieć jak potrafią obciągać – wypalił zdecydowanie.
Te słowa uderzyły ją niczym młot, sprawiając, że jej twarz zapłonęła niemal ogniem. Jeśli już miała iść na całość, to na całość. A jeśli by mu zrobiła, to czego chciał, to potem brakło by mu amunicji. Chociaż młody był, to kto wie…
Zdecydował za nią. Chwycił ją za rękę i poprowadził w kierunku spodni. Sam rozpiął zamek i lekko zsunął, aby ułatwić jej zadanie.
Siedział praktycznie tyłem do parkietu, aby na wszelki wypadek zasłonić ją jakoś. A ona… Sama sięgnęła ręką w kierunku jego bielizny. Pogładziła go po czymś twardym i mocując się przez sekundę z materiałem, w tych trochę niewygodnych okolicznościach, wydobyła na zewnątrz jego penisa. Sterczącego w górę, gorącego, już lekko wilgotnego.
Czuła wstyd i zażenowanie samą sobą, ale jeszcze bardziej pożądanie. Trzymała penisa w dłoni i za nic nie chciała puścić. Przesunęła dłonią w dół i w górę. Lekko, niespiesznie, patrząc mu prosto w oczy. Była jeszcze na tyle świadoma tego wszystkiego, że zdawała sobie sprawę, jak wielkie są jej własne oczy a usta rozchylone. Tak, że w jego oczach wyglądała na taką, która nie myśli o niczym innym, jak tylko o tym, by obciągnąć mu do ostatniej kropli spermy.
Wahała się strasznie, ale kusiło… Oderwała wzrok od twarzy Patryka i skierowała w stronę penisa. Pochyliła głowę. Było niewygodnie a nie chciała już robić z siebie ostatniej dziwki, by klęknąć na podłodze. Dlatego bardziej powąchała, jakkolwiek śmiesznie by to wyglądało. Delikatnie pocałowała.
Sekundę później poczuła nacisk na głowie, pochyliła się jeszcze bardziej i w tej niewygodnej pozycji poczuła jak sterczący penis Patryka, wypełnia jej usta. Objęła go drżącymi ustami, oblizując. Boże…
Przesunęła ustami w górę i w dół. Kilka razy. Tak, aby dotarło do niej, że obciąga fiuta jakiegoś dyskotekowego playboya. Jak prawdziwa kurewka na jeden raz. Ale nie była pewna, czy dotarło to do jej świadomości z całą mocą. Chyba przerastało to ją. Przerastało ją to wyobrażenie. Było zbyt nierealne a przecież to działo się naprawdę.
Obciągała resztkami sił, wynikającymi z tej niewygody. Ale obciągała, czując w ustach obcego penisa. Obcego, twardego, nawet przyzwoitych rozmiarów. Zniewalał ją, on i jego właściciel. Kurwiła się, tak, że do oczu popłynęły niemal łzy.
Oderwała się, zdyszana, czując drżenie na całym swoim ciele. Zaczęła czuć się, niczym mała dziewczynka. Przerosło ją nie tylko uświadomienie sobie tego wszystkiego. Cała sytuacja również.
- No co jest? – usłyszała niecierpliwe pytanie.
Nie odpowiedziała. Zamknęła oczy, ciężko dysząc. Potem otworzyła, wpatrując się w niego. Wytrzeszczała je mocno, czując, że są zamglone. Chyba wziął to za oznakę czegoś innego.
- Wstydzisz się? – zapytał i odwrócił twarz lustrując otoczenie za swoimi plecami. – Heh, nie ma czego. Tylko jakiś stary dziad nam się przygląda.
- Kto? – zapytała drżącym głosem, wychylając lekko i patrząc w dal.
- Jakiś typ czterdziestoletni pewnie. Może żona go wywaliła z chaty. No, skarbie… - pochylił się ku niej, szepcząc ostatnie słowa do ucha.
Odepchnęła go. Wstała i na drżących nogach zaczęła przeciskać się na parkiet.
- Gdzie idziesz? – próbował ją powstrzymać.
- Napić się – odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo smak jego kutasa w ustach zaczynał ją strasznie brzydzić. – Po pepsi – wybąkała niezdarnie i nie zważając na jego reakcję, wkroczyła na parkiet, przeciskając się przez tłumek imprezowiczów, do baru.
Nie chciał jej wypuścić, ale nie ustąpiła. Widząc w jego oczach żar i zniecierpliwienie, zrozumiała, że osiągnęła to co osiągnąć chciała.
Odczekała swoje w kolejce, starając się w tym momencie doprowadzić do porządku i z napojem w dłoni ruszyła w drogę powrotną. Ale nie do tego samego boksu. Do innego.
Usiadła, nie patrząc w twarz siedzącego obok mężczyzny. Wzięła łyk napoju, potem drugi. Patrzyła chwilę przed siebie. Nie mówiła nic i on też nie.
Ale w końcu skierowała wzrok w prawo. Nawet nie siliła się na obojętność. Była na to zbyt rozemocjonowana. Pochyliła się ku siedzącemu.
- Jeżeli mam być kurwą, to tylko dla jednego mężczyzny – wyrzuciła z siebie, starając się na spokojny ton. – Skorzystasz?
Na jego twarzy pojawił się charakterystyczny i dobrze jej znany uśmiech. Chwilę wcześniej przemknęło jej przez myśl, że może go zawiodła, ale nie… To nie ten kaliber władcy. Zostawił jej margines dla siebie, dla tego, by sama podjęła decyzję. Nie zmuszał jej do niczego. Tym bardziej, że ona sama to wymyśliła. Ale przeceniła swoje siły. Opamiętanie przyszło w odpowiednim momencie.
- Tutaj? – zapytał. – A może mam cię zaprowadzić do dyskotekowego kibla, jak taką… - nie dokończył.
Szybkim ruchem dopiła pepsi i chwyciła go za dłoń. Nie stawiał oporu. Znów przebijała się przez tłum, nawet nie patrząc w sąsiedni boks, gdzie może jeszcze siedział Patryk czekając cierpliwie na jej powrót. Nie obchodził jej już. Jakieś swoje zwycięstwo osiągnęła. Zresztą ta świadomość nie była jej już do niczego potrzebna.
Dotarła do pomieszczeń z toaletami. Ruch był taki sobie. Zawahała się. Wiec zdecydował on.
- Dawaj tutaj – skierował ją w stronę męskiego WC. Teraz on ciągnął ją za dłoń. I teraz ona nie oponowała. Potulnie jak baranek, dała się zaprowadzić do jednej z kabin, po drodze wyłapując zdziwione spojrzenie jakiegoś wysokiego, krótko ściętego młodzieńca.
Wepchnął ją niemal do środka. Tutaj mogli jakoś głębiej spojrzeć sobie w oczy. Było jasno i widzieli swoje emocje. Jej były większe, on wyglądał na bardziej wyrachowanego. Tak było prawie zawsze. To też powodowało, że bez słowa oddawała się jego poleceniom.
Tak jak teraz bez słowa uniosła sukienkę w górę. Odsłaniając swoje długie nogi w całości. Ale nie, jemu było za mało. Odwrócił ją tyłem i rozpiął zamek. Sukienka poleciała w dół. W ostatniej chwili powstrzymała ją przed zetknięciem z podłogą.
- Brudno tu – wyszeptała wciąż drżącym głosem.
- Brudna kobieta, to i brudna sukienka – wysilił się na taki komentarz, ale przy zdejmowaniu sukienki zachował odpowiednią ostrożność. Wziął ją w dłoń – Resztę ty.
Ciężko oddychając rozpięła stanik a potem zdjęła majtki. Hormony znów się rozszalały i nie potrzeba było do tego żadnych przygłupawych, dyskotekowych plejbojów. Wystarczył jeden mężczyzna z krwi i kości stojący w jeansach i gustownej, granatowej koszuli. Mierzył jej nagie ciało ostrym spojrzeniem.
Usta rozchyliły się a ręce bezwiednie powędrowały w dół, zasłaniając łono, jakby stała nago przed obcym facetem a nie własnym mężem. Może to był efekt całej tej scenerii? Tego, że porządna nauczycielka z liceum stała właśnie kompletnie nago w dyskotekowym kiblu?
Nie zdążyła się zastanowić. Jednym ruchem dłoni, obrócił ją i przycisnął do ściany. Z jej ust wydobył się cichy jęk.
A jeśli miała jeszcze jakieś opory, to pozbyła się ich, kiedy zza pleców dobiegł ją dźwięk rozpinanej klamry od pasa. To oznaczało jedno, to kojarzyło się z jednym…
- Wypnij ładnie dupsko, jak przystało na nauczycielkę – nakazał, nie przejmując się, że jego słowa może ktoś usłyszeć. Jeszcze tego brakowało, by stała się bohaterką nagranego w jakiś ekwilibrystyczny sposób filmiku.
Ale wypięła. Ufała Danielowi. Już jego w tym głowa, by nie dać skrzywdzić swojej niewolnicy. Bez obaw…
Drgnęła, gdy sztywny penis męża wślizgnął się w jej cipkę. Z trudem powstrzymała jęk. Na tyle, na ile mogła, bo z jej ust wydobywały się głębsze westchnięcia. Głębsze, urywane. Jej nogi drżały i dobrze, że Daniel trzymał mocno za jej biodra posuwając ją porządnie. Oddała mu się całkowicie. Tutaj, w tej scenerii, przyparta do ściany w męskim kiblu, kompletnie naga…
To było to... To, co oddziaływało na nią, dziewczynę z dobrego domu, z porządnymi zasadami. Przekraczała kolejne granice, nie przekraczając najważniejszej. Było perwersyjnie do bólu głowy, ale bezpiecznie. Z własnym mężem Dbającym o nią i o wszystko inne. Dbającym by było jej dobrze. Nawet więcej, niż dobrze. By było wspaniale, tak jak teraz, gdy zwolnił nieco tempo na rzecz bardziej finezyjnego wchodzenia. Zataczał okrągłe ruchy, wbijając się w jej cipkę co doprowadzała ją niemal do utraty świadomości.
Wpiła usta w swoje przedramię. Musiała, bo dźwięki wychodzące z jej ust stawały się coraz głośniejsze i nie umiała ich powstrzymać. Nie była w stanie się kontrolować. Kontrolował ją Daniel morderczymi ruchami swojego członka penetrującego bezlitośnie jej mokrą jak ocean cipkę. Jak dobrze, że trzymał ją za te biodra, jak dobrze… Bo, gdyby nie to, upadłaby niechybnie.
Zacisnęła uda, wciągając głęboko powietrze. Nie powstrzymała jęku, który wyszedł z jej ust, ale już o to nie dbała. Piorunujący orgazm ogarnął jej ciało i trwał jeszcze chwilę, trwał… Tak, jakby Daniel swoimi umiejętnymi ruchami przedłużał go w nieskończoność. Co było rzecz jasna ułudą, ale jakże niezwykłą. Gdy poczuła, że jej ciało wiotczeje, ruchy męża stały się silniejsze i on też osiągnął finał.
Przytulił się do niej od tyłu, choć nie wiedziała do końca, czy tego potrzebował, czy po prostu wyczuł, że ona sama nie ustoi na nogach. Trwali tak przez dłuższą chwilę. Daniel szybko doszedł do siebie, ona potrzebowała jeszcze trochę…
Ale nie mogła stać w nieskończoność. Odwróciła się i połączyła z mężem w namiętnym pocałunku. A potem wreszcie on poluzował ostrożnie swój uścisk, ale będąc w pogotowiu. Jego charakterystyczny uśmiech mówił wszystko.
Obolała, rozwalona emocjonalnie z trudem sięgnęła po bieliznę. Z jeszcze większym spróbowała ją na siebie włożyć. Trwało by to w nieskończoność, gdyby Daniel nie przerwał tego przedstawienia, wyrywając ją z jej rąk. Zamiast bielizny, podał jej sukienkę, pomagając się ubrać.
- Niegrzeczne nauczycielki tego nie potrzebują – wskazał na bieliznę a charakterystyczny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Wolnym krokiem opuścili WC. Za drzwiami, złączyli swoje dłonie w jedno i wyszli na zewnątrz. Chłodne powietrze orzeźwiło Kamilę, choć tak naprawdę wiedziała, że mimo zmęczenia, długo nie zaśnie.

13 komentarzy:

  1. Jeszcze nie przeczytałem, ale juz dzieki za wrzutke!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie fajne. Nie jest złe i nie jest bardzo dobre. Jest po prostu zwyczajne i fajne. I jak dla mnie to za krótkie. Ale ja po prostu lubie czytac wiec moze dlatego. Zakonczenie zaskakujace i wpasowujace sie w tred zaskakiwania czytelnika. Osobiscie niekoniecznie zawsze musze byc zaskakiwany ale tutaj wszystko zagralo. Tak trzymac i czekam na cos dluugiego.

    Pzdr.
    Spoko

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbuję stosować zwroty akcji, bo myślę, że na tym etapie, po napisaniu ponad pięćdziesięciu opowiadań, jest tu już niemalże konieczne. W innym przypadku, następuje powielanie tego co już było.
    Chyba, że akcja opowiadania sama w sobie w jakiś sposób ogranicza powtarzalność.

    Czasem człowiek ma ochotę napisać coś krótszego, coś bardziej konkretnego. Taki też będzie kolejny mój tekst (przypuszczalnie 11 listopada), ale poza nim, dysponuję już tylko jednym długim, jednym bardzo długim i jednym kosmicznie długim. I kolejne z opowiadań, które jeszcze akurat nie jest zakończone, ale prędzej, czy później doczeka się finału, również będzie zaliczać się do bardzo długich. Więc fani opowiastek rozpisanych na naprawdę dobre kilkadziesiąt stron powinni być chyba usatysfakcjonowani. Czy poziomem również? Tego już nie wiem.

    Pozdro, panie "Spoko":)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Falango, nawiązując do bardzo długiego opowiadania. Poruszaliśmy już wątek wydania książki, jednak wiemy jak to wygląda, to znaczy nie wiemy, bo jest dość skomplikowane. Jednak czy słyszałes i zastanawiałeś się nad self publishingiem?

    OdpowiedzUsuń
  5. Panią nigdy nie byłem i na szczęście nigdy nie będę:).

    Tak, wspomniałem o tym w jednym z komentarzy pod poprzednim tekstem.
    Dlaczego o to pytasz? W formie zachęty?

    Opcja self publishing to wydatek od 2 do 3 tysięcy złotych w zamian za nakład rzędu bodaj 120 książek (to chyba też zależy od samego wydawcy). Abym wyszedł na zero, cena książki musiałaby się zakręcić w okolicach 30 złotych, przy założeniu, że sprzedam wszystkie. Nie wiem ilu byłoby zainteresowanych kupnem.

    Niezależnie od tego, że stać mnie na taką inwestycję, to niekoniecznie uśmiecha mi się opcja ostatecznego dołożenia do interesu i wywalania jednej miesięcznej pensji w błoto. Nie należę do gatunku ludzi, którzy muszą za wszelką cenę pochwalić się wydaną na papierze książką. Ten blog praktycznie całkowicie spełnia moje ambicje.

    Do tego dochodzą wątpliwości na temat poziomu literackiego. OK, skoro to self publishing, to nie muszę się niczego bać, bo żaden wydawca mi niczego nie zarzuci, itp. Ale ja mam swoje ambicje i rozumiem, że to co nadaje się na luźny blog niekoniecznie musi odpowiadać standardom książkowym. Jak już pisałem kilka tygodni temu, przydałby się ktoś, kto przeczytałby całą opowieść (mam na myśli tutaj ten sequel "Szkolnej wycieczki").

    A tak w ogóle przypomniałem sobie coś o czym zapomniałem. Mianowicie myślałem wcześniej nad stworzeniem ankiety dotyczącej bloga, opowiadań, itp. Może w nim zawarłbym pytanie o książkę i chęć ewentualnego zakupu przez czytelników. Cóż, pomyślę jeszcze nad tym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Falanga, czy tym dużym opowiadaniu będzie wątek Kamila z inną kobietą ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kamili*

    Fabuły nie zdradzę. Mogę tylko napisać, że znaczące role w tym opowiadaniu przypadną aż sześciu osobom i podział wśród płci przebiega równomiernie:).

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, udało mi się stworzyć ankietę, więc proszę czytelników o wypełnienie jej, co pomoże na pewno mi w dalszym redagowaniu bloga.
    To tylko trzynaście pytań, całość zajmie pewnie nie więcej, niż sześćdziesiąt sekund. Z góry dzięki.

    https://www.survio.com/survey/d/A8M4S4P3U2J5N1W0O

    OdpowiedzUsuń
  9. Wypełnione, będzie jakieś podsumowanie na blogu?

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że będzie, ale poczekam jeszcze do następnego opowiadania, gdzie link wrzucę w pierwszym komentarzu, by ci, którzy wchodzą na blog rzadziej i nie przeglądają komentarzy też dostali szansę wypowiedzenia się.

    OdpowiedzUsuń
  11. Falango,dużo już masz wypełnionych ankiet? Kiedy będziesz chciał trafić do szerszego audytorium z informacją ankiecie, czyli kiedy będziesz zamieszczać nowe opowiadanie?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wypełnionych ankiet na tę chwilę jest 30. Co zastanawia, to ilość odrzuconych - 21. Nie wiem, czy niektórzy przymierzali się po kilka razy, czy tez po prostu odrzucili możliwość wzięcia w niej udziału, rezygnując tym samym z możliwości wpływu na dalsze losy Kamili i ewentualnie innych bohaterów moich tekstów.

    Nowe opowiadanie (najkrótsze od bardzo dawna), jak już chyba informowałem powinno ukazać się 11.11.

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie jest takie, jakie akurat to powinno być: dość krótkie, z jasno wyznaczonym celem, dążące. Powinno takie być, ponieważ klimat nakreślił już początek, motyw. Motyw! Również konkretny, bez złudzeń, bez zasłony przyzwoitości. Ucieszył mnie ten powód, impuls. Był nasycony negatywną emocją, to coś nowego, coś prawdziwszego.

    Dalej już, jak zawsze, włada Pan, Panie Jons, emocjami, szybkością oddechu Czytelniczki.

    OdpowiedzUsuń