Łączna liczba wyświetleń

piątek, 11 listopada 2016




KAMILA I SENNE MARZENIA XXI. Ochroniarz.

Kiedy szedł do liceum, rodzice liczyli, że po maturze pójdzie na studia medyczne i skończy jako chirurg. Potem otrzeźwieli i po prostu oczekiwali, że skończy ogólniaka, jakieś tam studia i będzie miał dobrą pracę.
No to miał. Choć nie był pewny, czy posada ochroniarza w empiku zaliczała się do tych dobrych.
Ale on nie żałował. Ambicja nigdy nie była jego zaletą. Po prostu mieć robotę, skasować trochę więcej, niż najniższa krajowa i… I to tyle.
Kręcił się obok drzwi, albo w środku. Przeglądał półki z magazynami, gazetami, książkami, komiksami. Nie należał do ludzi wybitnie zafascynowanych literaturą, ale słowo pisane nie odstraszało go tak, jak innych ludzi. Tak mijały mu kolejne miesiące, w czasie których nabrał większej pewności siebie.
I tak mijał mu dzień, w którym kończył dwudziesty piąty rok życia.
Robił to co zwykle, zerkając od czasu, do czasu na fajniejsze klientki. Akurat w letnim okresie ich nie brakowało, choć po jakimś czasie zaczął wybrzydzać. A to jakaś zbyt odważna panna z grubymi nogami a to inna z białymi jak śnieg a to trzecia z tatuażem na udzie… Akurat tego ostatniego fenomenu nie potrafił zrozumieć. Dziary – tak. Ale w jakimś sensownym miejscu. Na górnej partii pleców, na dolnej, gdzieś na ręce. Ale jakiś oczojebny, kolorowy na udzie? Bleee…

Zerknął na zegarek, wybiła trzynasta. Zbliżała się połowa zmiany a tu… Czuł pot na skórze. Wolałby ubrać się lżej, ale nie mógł. Regulamin i te sprawy. Czuł się z tym trochę niekomfortowo.
Właśnie zastanawiał się, czy nie zrobić sobie przerwy na coś do zjedzenia, gdy jego uwagę przykuł wysoki kobiecy głos. Zerknął w bok, przypatrując się z uwagą. Do środka weszły dwie dość wysokie kobiety. Wbił w nie wzrok.
- Muszę Filipowi te zeszyty kupić, na mieście nie ma już żadnej księgarni, tylko ta w galerii – utyskiwała dość żywiołowo jedna z nich, krótkowłosa, blondynka.
Była nawet dość atrakcyjna. Szczególnie stukot jej obcasów na posadzce robił niezłe wrażenie. Ale nie ona, nie… Ta druga…
Wbijał w nią wzrok, chcąc upewnić się, że się nie myli, ale nie mógł popełnić błędu. To na pewno była nauczycielka języka polskiego z liceum do którego uczęszczał kilka lat temu. Tak, ona, na bank. Parę lat starsza, ale pamiętał ją na tyle, że wiedział, iż to ona.
Szła obok tej krótkowłosej blondynki, odpowiadając na jej problemy, ale on nie usłyszał odpowiedzi. Zresztą jej słowa nie interesowały go. Zmierzył wzrokiem całą sylwetkę nauczycielki, lekką sukienkę i odsłonięte w niemałym kawałku nogi. Długie, zgrabne, zakończone super tyłeczkiem…
Tak, to była laska, że… Jak nie, jak tak? Trzy roczniki licealistów, może z dwieście, albo i trzysta dziewczyn a i tak największa laską była nauczycielka, debiutująca jak dobrze pamiętał, w tej roli.
Była pewnie o te dziesięć lat starsza. Czyli dzisiaj powinna mieć trzydzieści pięć. W sumie na tyle właśnie wyglądała.
Dyskretnie ruszył w stronę obu kobiet. Obserwowanie fajnych lasek było czymś, co uprzyjemniało tą nudną robotę. Ale pani Kamila, bo, jak dobrze pamiętał, tak właśnie miała na imię nauczycielka, nie zaliczała się do fajnych, tylko super ekstra fajnych.
Z odległości może trzech metrów rzucił okiem na gołe nogi blondynki. Tak, ta też prezentowała się całkiem fajnie. Ale potem przeniósł wzrok na panią polonistkę. Ech, co za dupa…
Wyglądała bardzo kobieco. Zastanawiał się w ogóle, czy w przypadku jakiegoś spotkania się wzrokiem, nie powiedzieć grzecznie „dzień dobry”, ale doszedł do wniosku, że pani profesor nie będzie go pamiętać. Nie dość, że nie miał z nią nigdy lekcji, to nie zaliczał się do wyróżniających chłopaków. Nie był ani piękny, ani brzydki, ani wysoki, ani niski, ani gruby, ani chudy. Był taki jak tysiące innych. Nie sądził, by sześć lat po maturze, nauczycielka mogła pamiętać jego twarz. Twarz licealisty, który opuścił mury liceum dawno temu i z którym nigdy wcześniej nie zamieniła ani słowa.
Chichot wyraźnie ożywionej blondynki brzmiał rozbrajająco, ale stonowane reakcje, bardziej kobiecej, efektownej nauczycielki przyciągała jego uwagę mocniej. Wpatrywał się w jej twarz, w jej sylwetkę. Tak jakby chciał zapamiętać, jakby czuł, że następnym razem wpadnie tu może za dwa lata i to zimą, ubrana w płaszcz, czapkę, ciężkie buty…
- Kupiłabyś coś temu swojemu. Historyk jest, jak mówisz przecież a też ma imieniny niedługo, nie? – blondynka nie przestawała gadać.
- Jasne… Kupię a on powie, że akurat ten motyw go nie interesuje, albo okaże się, że ma już to – ciepły, spokojny, raczej cichy, kobieco brzmiący głos pani Kamili, powodował, że krew w jego żyłach zaczęła krążyć szybciej.
- To nie wiesz, jaki on książki ma? – roześmiała się krótko blondynka.
- On ma tego ze trzy setki, pewnie sam wszystkich nie wymieni – z rezygnacją machnęła dłonią nauczycielka.
Blondynka zmieniła widocznie na chwilę temat, ściszając głos a on nie słyszał niczego, bo uwagę skierował na chwilę na nowe osoby, które weszły do lokalu. Zerknął na jakiegoś barczystego, zarośniętego draba, sprawiającego wrażenie, że pomylił drzwi.
- I wiesz… - znów skierował wzrok na dwie kobiety, słysząc, że blondynka podniosła głos. – Przyjechała policja, no i siedziała tam u nich trzy godziny. Tak było. A Marek, okazało się w końcu, wyszedł na niewinnego.
- Daj spokój – usłyszał odpowiedź nauczycielki i zobaczył jej lekko skrzywioną twarz. – Ja to bym nie wytrzymała. Nienawidzę policji, w sensie takim, że wiesz… Że ich sam widok pod moim domem zabiłby mnie nerwowo.
- Oj, tam, normalni ludzie, przecież…
- Ja wiem, że tak, ale po prostu nie chcę mieć do czynienia z prawem. Już tak mam, że te paragrafy wszystkie, jak słyszę, to już się widzę za kratkami, czy coś. Nie, nie i nie – podkreśliła stanowczo.
Patrzył na wyginające się ciała obu kobiet, szczególnie blondynki, bo ta wyczyniała jakiś aerobik między półkami. Nauczycielka zachowywała się spokojniej. A szkoda, bo chętniej popatrzyłby na jej większą cześć nóg, gdyby tak pochyliła się nad jakąś książką, czy coś…
- A może jednak – usłyszał głos polonistki. – O, wiem, że tym się interesuje. Może tak… - nie dokończyła, sięgając po jakąś książkę.
Nie widział jaką, ale widząc, jak z pewnym respektem, pietyzmem traktuje kolejne kartki książki, poczuł niesamowite mrowienie na skórze. Co to była za kobieta… Jakim cudem wywoływała takie reakcje? Przecież widział już w życiu sporo fajnych lasek. A ta… Owszem, ta była jeszcze fajniejsza, ale… ale to nie tylko to. To jej zachowanie, sposób poruszania się, ta cała kobiecość właśnie.
Ni stąd, ni zowąd poczuł, że serce przyspiesza rytm bicia, krew krąży w żyłach szybciej a w bokserkach robi się ciasno. Zaklął w myślach. Jednocześnie zaczęły się w nich pojawiać dziwaczne obrazy. Ech, „dziwaczne”…
Dziwaczne obrazy rozmazały się, gdy blondynka chwyciła dzwoniący telefon. Nie słyszał rozmowy, może poprzez gwar, który chwilowo rozniósł się po sklepie, w każdym razie poznał jej efekt.
- Kamila, muszę uciekać, bo Rafał już stoi samochodem. Spotkamy się jutro, dobra?
Nie czekając na odpowiedź, pomknęła w dal, zostawiając koleżankę samą. Poruszył się niespokojnie. Tak, jakby ta ucieczka blondynki coś symbolizowała.
Patrzył na szkolną nauczycielkę już bez skrępowania. Tak, jakby bez towarzystwa, samotna, nagle stała się kimś bezbronnym, zdanym na łaską, czy niełaskę kogoś… Kogo? No, hm… Nie wiadomo, kogoś, kto mógłby uczynić jej jakąś krzywdę.
Skulił się na chwilę za regałem, czując, że efekt napięcia, jakie odczuwał coraz bardziej, może zostać przez kogoś zauważony. Dyskretnie spuścił wzrok w dół. Nie, no, nie było to aż tak widoczne…
Bez skrępowania patrzył na jej nogi, niemal wbijając się wzrokiem w stopy, kostki, łydki, kolana, czy ten skrawek odsłoniętych ud. Gdzie tymczasem ona, zupełnie nie przejmując się otoczeniem kartkowała jakąś historyczną książkę, mającą być prezentem dla kogoś tam. Pewnie chłopaka, czy męża.
W jego głowie zaczęły pojawiać się coraz bardziej niedorzeczne myśli. Naprawdę. Takie, przy których myśl o tym, że chętnie zobaczyłby ją bez tej sukienki, wydawała się grzeczną bajką dla dzieci. Ale skupił się właśnie na niej. Tylko na sekundę, bo nauczycielka drgnęła, zamknęła książkę i ruszyła w kierunku kasy, sięgając dłonią do torebki.
Powiódł za nią wzrokiem a także krokiem. Mózg zaczął pracować szybciej. Widział, jak wysoka brunetka płaci za książkę, chowa ją do torebki i rusza w kierunku wyjścia. To ostatnie chwile, kiedy widzie jej olśniewające, zgrabne nogi. Kurwa, ile by dał, żeby zobaczyć je w całości. To już ostatnia chwila…
Desperackim ruchem sięgnął do kieszeni spodni.
W momencie, gdy wysoka piękność przechodziła przez bramkę, rozległ się alarm. Zerknął na nią już oficjalnie. Nie musiał się kryć. Zobaczył jej zmieszane oczy wyrażające konsternację. Kilka osób przebywających w lokalu również rzuciło okiem, ale większość natychmiast odwróciła wzrok.
- Hm, to chyba jakaś pomyłka – usłyszał jej kobiecy głos, skierowany tym razem bezpośrednio do niego. Wreszcie.
- Pewnie tak. Niestety muszę panią zaprosić na zaplecze – poinformował, siląc się na pewny i zdecydowany, ale jednocześnie spokojny ton.
- Ale ja… Wie pan, to… - zawahała się, przyjmując jego zaproszenie z oporem.
- Takie rzeczy się zdarzają, system bywa wadliwy, niestety muszę to sprawdzić, takie mamy procedury i pewnie pani doskonale to rozumie – wytłumaczył zgrabnie.
Niechętnie, ale podążyła za nim. Zerkał jednym okiem na kroczącą obok niego zestresowaną piękność. Szybko znalazł się przed drzwiami do pomieszczenia dla ochrony. Wpuścił ją do środka a potem wszedł i on, zamykając drzwi.
Otarł ukradkiem spocone dłonie.
- Proszę przejść przez tą bramkę tutaj – wskazał urządzenie stojące pod ścianą.
Odgłos jej kroków na posadzce, pobudził go znów. Tak, jakby nie był wystarczająco pobudzony. Ale te kroki, ten odgłos, te sunące nogi… Znów poczuł narastającą twardość w bokserkach. Skulił się nieznacznie, znów sięgając do kieszeni.
- Nie wiem o co chodzi – skomentowała skonfundowana widząc, że znów spowodowała alarm, tutaj jednak dużo cichszy, niż w samym lokalu.
Spojrzał na nią, starając się nadać swoim oczom silny wyraz. Musiał ją trochę zdeprymować. Tak, żeby poczuła się winną, choć nią nie była. Ale tak trochę chociaż. To pomogłoby sprawie.
- Proszę pani… Alarm zabrzmiał i przy drzwiach i tutaj… Nie chcę oczywiście rzucać oskarżeń, ale system dwa razy się nie myli…
- Ale to jakiś absurd – żachnęła się nauczycielka. – Słyszę ten alarm, tylko nie mam nic wspólnego.
- Rozumiem pani argumenty, jednak procedury są takie, że mam w tym przypadku dwa wyjścia.
- Jakie?
- Jedno takie, że należałoby dokonać rewizji. W przypadku odmowy, byłbym zmuszony zadzwonić na policję i oni wyjaśniliby tę sprawę.
Zauważył niepokój w jej oczach. Połączony z niechęcią i jeszcze czymś. Jak dobrze, że usłyszał wcześniej ten fragment rozmowy o policji!
- Proszę pana, jestem niewinna, nie widzę potrzeby wzywania policji, to nieporozumienie… - próbowała wyjaśnić nieco mniej oburzonym, za to bardziej skruszonym tonem.
- Rozumiem panią i staram się pani wierzyć – zapewnił ją. – W takim przypadku pozostałaby tylko rewizja. Jest tylko jeden problem.
- Jaki problem?
- Taki, że jestem sam na stanowisku. Mogę dokonać rewizji, tylko w tym przypadku, gdy pani zgodzi się na to.
- Rozumiem… - widział jak kiwa głową. Docierało do niej, o co chodzi. Tak mu się przynajmniej wydawało.
- Jeśli zatem nie wyraża pani sprzeciwu, proszę wyciągnąć wszystko co pani ma w torebce – zakomunikował.
Z ulgą usiadł za biurkiem. Nie dość, że napięcie męczyło go, to jeszcze ta nieustępująca erekcja… A ona wciąż stała przed nim. Tym razem już nie jako nieprzyzwoicie piękna kobieta, ale coraz bardziej jak ofiara. Bezbronna. Tylko może jeszcze nie zdająca sobie z tego sprawy.
Bez cienia protestu podeszła do biurka i wysypała wszystko na blat. Ledwo rzucił okiem, wiedząc doskonale, że nie znajdzie tam niczego podejrzanego.
- Bardzo dobrze. Teraz może pani przejść raz jeszcze przez naszą bramkę – wskazał gestem kierunek.
Zerknął na jej pośladki, gdy odwróciła się powtarzając manewr. Znów dyskretnie uruchomił odpowiedni mechanizm i ten znów zadziałał.
- Proszę pana… A co, jeśli ten system jest jednak zepsuty i nie działa jak trzeba?
Niemal utonął w jej wielkich oczach, w tym nieziemskim spojrzeniu, którym obdarowała go nieświadomie. Magia, po prostu magia.
- Dobrze, sprawdzimy to na mnie – odezwał się po chwili, wstając z miejsca.
Dobrze, że skierowała wzrok w nieco inne miejsce, ale z ulgą zauważył, że jakiegoś niezwykłego wybrzuszenia nigdzie nie ma. Spokojnie przeszedł przez bramkę. Alarm oczywiście milczał. Rzucił spojrzenie na załamującą ręce nauczycielkę, tak, aby zawierało ono choćby minimum niewypowiedzianego oskarżenia.
- I co teraz? – zapytała zrezygnowana.
- W dalszym ciągu ma pani wybór – odezwał się przełamując ściśnięte gardło i siadając znów za biurkiem. – Przypomnę, albo powiadam policję, albo kontynuujemy rewizję.
Poczuł złość na siebie, gdy wypowiadał ostatnie słowa. Chodziło o ton. Głos niemal mu się załamał. Zauważyła to? Jeśli tak, to nic z tego nie będzie.
Milczała przez chwilę, kręcąc się niecierpliwie i rozważając jego słowa. Milczał i on, wiedząc, że nie należał do mistrzów negocjacji i bał się odzywać, by czegoś nie spieprzyć. Z pozorną beztroską zajął się segregowaniem papierów na biurku.
- To znaczy, rewizję, tak…? – zaczęła z wolna, jakby nie do końca rozumiała o co chodzi. Ale oczywiście rozumiała, tylko oswajała się z tą myślą.
- Tak, proszę pani. Wybór, ze zrozumiałych względów należy do pani, ja nie mogę niczego narzucać – rozłożył ręce, podkreślając swój pozorny dystans do całej sytuacji.
- Proszę pana, ale to absurd, przecież ja niczego nie mam pod tą sukienką, gdzie miałabym to schować? Pomijając fakt, że ja w ogóle niczego nie mam, to znaczy, niczego nie ukradłam…
- Rozumiem pani tłumaczenie, naprawdę – odpowiedział starając się nadać swojemu głosowi cierpliwy i wyrozumiały ton. – Ale nie mogę inaczej. Skoro brzęczyk zabrzęczał, to ja muszę podjąć odpowiednie kroki. Ja rozumiem panią, ale niech pani zrozumie też mnie. Mam swój kodeks, według którego postępuję i nie mogę tego tak zostawić.
Odetchnął, bardziej w głębi, niż na zewnątrz. Wybrnął z tego chyba najlepiej jak mógł. Zresztą jej westchnięcie było jeszcze głębsze.
- Rozumie pan chyba, że to co pan proponuje jest…
- Ja niczego nie proponuję – wykonał gest, jakby chciał od wszystkiego umyć ręce. – Ja przedstawiam pani dwa jedyne wyjścia z tej sytuacji. Nic więcej.
Patrzył, ale tym razem w jej oczy. Starając się, by nie dostrzegła w nich rosnącego w szalejącym tempie podniecenia. Patrzył, starając się by wyglądało to tak… No, oficjalnie.
Zrobiła kilka nerwowych kroków, odwracając się do ściany. Wykorzystał kolejny moment, by z rozkoszą przelecieć wzrokiem po jej nogach i zasłoniętym sukienką tyłku. Boże, naprawdę jest szansa, że za chwile zobaczy ten tyłek, tylko w samych…
Odwróciła się a on znów błyskawicznie uniósł wzrok w górę. Starał się cokolwiek wyczytać z jej twarzy. I wywnioskował, że jest skrępowana, ale zachowuje się tak, jakby za wszelką cenę nie chciała robić żadnego cyrku.
- No dobrze – usłyszał słowa, które w jego uszach zabrzmiały niczym jakiś rajski dźwięk. – Czy mógłby się pan odwrócić?
- Proszę pani… - zawahał się. – Muszę widzieć, czy faktycznie zdjęła pani ubranie… Niestety, nie mogę…
Skinęła głową. Odwróciła się w stronę ściany, jakby chciała uniknąć jego wzroku a on stracil kontrolę. Poczuł jak oczy wychodzą mu na orbit, gdy zobaczył zsuwającą się powoli z ciała nauczycielki sukienkę. Tak, powoli, co jeszcze dopełniało tego niesamowitego uczucia. Ta miła tortura była niezwykle rozkoszna, bo wiedział przecież, że prędzej, czy później…
Poczuł, że nagle robi się gorąco. Tak gorąco, jak nigdy wcześniej. Sukienka opadała, jeszcze zahaczając o bieliznę co dopełniło tylko tej rozkoszy. Bo i tak sekundę później osunęła się w dół a nauczycielka schyliła się, wypinając swoje opięte bielizną pośladki i prezentując swoje olśniewające, prawie nagie ciało.
Poczuł zawrót głowy. I znów zaklął w myślach, że to nie może tak trwać i musi się opanować. Ale nauczycielka, jakby zawstydzona tym wydarzeniem, nie spojrzała nawet na niego, tylko natychmiast skierowała się w stronę bramki dając mu te trzy sekundy, by się opanował.
Na tyle, że w ostatniej chwili zdążył sięgnąć dłonią w kieszeń, sprawiając, że, jak w poprzednich przypadkach w pomieszczeniu rozległ się dźwięk brzęczyka doprowadzając wysoką piękność niemal do palpitacji serca.
- To są jakieś żarty – żachnęła się, prezentując swoją postawą, tak złość, jak i załamanie.
- Rozumiem… - zapewnił pospiesznie, starając się by jego głos brzmiał normalnie, na co szanse były niewielkie. – Trudno… W takim razie…
- No właśnie. Co teraz?
Pytała, stojąc przed nim wyprostowana z rękoma na biodrach. Wyglądała jak… Ech, brak słów. A on, za tym biurkiem w pierwszej chwili poczuł się jak jakiś nieistotny pyłek w obliczu tak nieziemskiego zjawiska.
Ale w drugiej zebrał się w sobie raz jeszcze. To on tu był szefem, on prowadził tą sytuację. I jakby nie wyglądali, to on decydował teraz o jej losie.
- Teraz, proszę pani… Nie pozostaje mi chyba nic innego, niż wezwanie policji.
- Ale, jak to…? Nie ma już innego wyjścia? – zaniepokoiła się.
- Jest, proszę pani, gdyż rewizja nie została dokończona.
- Ale… Chyba nie ma pan na myśli…
- Właśnie. Nie mogę tego pani zaproponować. W związku z tym, procedury zmuszają mnie do poinformowania policji.
Zebrał się w sobie na tyle, że udało mu się wybrnąć z tej sytuacji gładko. Ale nie wytrzymał. Spuścił wzrok, koncentrując się, niby przypadkowo na obnażonych nogach pięknej nauczycielki, którą pamiętał jeszcze z liceum. Ktoś by mu wtedy powiedział, że życie przyniesie mu taką niespodziankę, to…
- Nie chcę, żeby przyjeżdżała policja. To strata czasu i… - urwała.
- Rozumiem panią dobrze – pokiwał głową, zgadzając się z nią. – Tylko niech pani zrozumie i mnie.
- Cos nie tak jest z tym alarmem. Chyba nie wyobraża sobie pan, że mogłabym coś schować w majtkach?
- Sprawdzę raz jeszcze – odezwał się donośniejszym głosem i wstał, przemierzając drogę do bramki. Przeszedł przez nią, rzucając spojrzenie w twarz wysokiej brunetki. W jej oczach dostrzegł rezygnację.
- To znaczy… Jak ta dalsza rewizja miałaby wyglądać? – zapytała niepewnie.
- Musiałaby pani pozbyć się reszty ubrania – odpowiedział krótko.
Westchnęła, nie odpowiadając. Dostrzegł, że jej dłoń jakby machinalnie powędrowała w kierunku zapięcia stanika a potem opadła. Była rozedrgana. Stał z bijącym sercem, oczekując decyzji. Starał się opanować ze wszelkich sił, choć wszystko wewnątrz drgało jak…
- Wie pan, że to tak… Ciężko jest – jej ton drgał tak samo, choć wyczuł, że i ona siliła się na normalność. – Gdybym została sama…
- Rozumiem panią, ale niestety nie mogę wyjść. Siłą rzeczy przy rewizji musi ktoś być.
- Może się pan odwrócić? – zaproponowała nagle a serce zabiło mu jak bęben.
- Też nie za bardzo – odparł, znów spuszczając wzrok w okolice jej kolan. – Przykro mi, ale sama pani wie… Może pani pomoże, jak się pani odwróci?
Oparł się o biurko i znów poczuł przyspieszone bicie serca. Miał ją przed sobą w samej bieliźnie. Jej oczy spuszczone, wędrujące gdzieś po różnych zakątkach pomieszczenia sprawiały, że mógł gapić się na jej nieziemskie ciało niemal bez skrępowania.
A do tego ten ruch… Odwróciła się i uczyniła krok ku ścianie. Nie dość, że teraz w ogóle miał przed sobą jej nagie uda i nawet fragmenty pośladków, to jeszcze ten ruch obu dłoni. Ruch, którym sięgnęła po zapięcie stanika.
Krew uderzyła mu do głowy, oczy rozszerzyły się, usta otwarły. Zobaczył jak stanik poleciał w bok. Nie widział jej piersi, może jakiś tam lekki zarys od tyłu, ale to już było nieistotne. Zobaczy je za chwile a przede wszystkim zaraz stanie się coś dużo…
Z pulsującą czaszką i wściekle sercem, z trudem zarejestrował widok dłoni pięknej nauczycielki wsuwającej się pod majtki. Nie… Nie… To nie mogła być prawda, ale…
Jego penis stał już prosto jak armata a jej majtki… Zjechały w dół, wypinając w jego kierunku nagie pośladki. Nagie. Tak, to nie był sen. Trwało to sekundę, dwie, trzy, ale trwało. I było naprawdę.
Ostatnim trudem powstrzymał się, by nie ruszyć do niej, by nie objąć jej biodrach, by nie wymierzyć siarczystego klapsa w ten wypięty, nagi tyłek a potem…
Nie zwracając uwagi na niego, znów skierowała się w stronę bramki. Spuścił wzrok w dół, dostrzegając przez sekundę nagi wzgórek, przez środek którego przebiegał wąski pasek kobiecego owłosienia. No, kurwa, jeszcze to…
W życiu nie widział lepszego pornosa. A ten przecież jeszcze się nie skończył. Dobrze, że ręce miał w kieszeni i nie przegapił momentu, w którym piękna nauczycielka po raz kolejny przeszła przez bramkę.
- Nie no, to jakiś żart – zbuntowała się, rozkładając ręce a on w tym momencie mógł w końcu ogarnąć jej całą sylwetkę. Jej drobne, ale jednak nagie piersi. Jej wzgórek. Jej długie nogi. Jej brzuch. Jej ciało, całe nagie.
Całe i nagie. Boże…
- Co ja mam teraz jeszcze zdąć? – rzuciła tonem tak kpiącym, jak i pełnym zdenerwowania.
- Nic, proszę pani. Niech pani podejdzie do biurka – zaproponował, samemu odchodząc bliżej ściany.
- W jakim celu? – zapytała, ale posłusznie wykonała polecenie.
- Niech pani rozsunie pośladki – zarządził, wiedząc już co się stanie. Nie mogło być inaczej, nie, nie. Za żadne skarby nie mógł tego wypuścić. Żadne konsekwencje nie mogły tego zmienić. Żądza, która ogarnęła jego ciało była już nie do powstrzymania.
- Pan chyba żartuje? – odwróciła głowę.
Wyczuł jej niepewność. Stała przed biurkiem, opierając się dłońmi o blat, nieco pochylona. W tej pozycji lekko wypinała swoje pośladki w jego kierunku. Znów.
- Nie, to jest element rewizji – wysapał, już nie przejmując się swoim głosem, zdradzającym go bezlitośnie.
- Co ma pan na myśli…?- usłyszał niepewność i zdenerwowanie.
Nie odpowiedział już. Wszystkie karty zostały rozdane. Zrobił krok w przód, chwytając ją za biodra. Drgnęła, ale nie odsunęła się. O, dziwo.
Drżącymi rękoma, chwycił jej nagie pośladki. Teraz dopiero wyczuł opór, ale zdecydowanym zachowaniem utemperował go. A ona… Jakby się temu poddała, jakby została całkowicie zdominowana. Jakby nie przyszło jej na myśl nic złego. Jakby to, że jakiś ochroniarz łapie ją za dupę, próbując rozchylić pośladki, było może czymś wprawdzie nieczęsto spotykanym, ale mieszczącym się w kanonach.
A on ściskał jej ponętne dupsko, nawet nie starając się zapanować nad kurewsko szybkim oddechem. Przecież ona musiała wyczuć, że coś jest nie tak. Musiała a mimo to…
Nie było wyjścia, nie było odwrotu. Jedną rękę przytrzymywał na jej pośladku, drugą, gorączkowo rozpinał guziki od własnych spodni. Nie, już nic nie mogło go powstrzymać. Nawet ewentualny dźwięk syren samochodów policyjnych.
- Jeszcze…- bardziej jęknął, niż nakazał, dając do zrozumienia, że ma rozłożyć nogi szerzej, bo rewizja się nie zakończyła. A ona, znów, choć niepewnie rzucając głową na boki, opierając się dłońmi o biurko, dała się do tego przekonać.
A on… Już nie czekał na nic. Błyskawicznie nakierował twardego jak skała kutasa w kierunku jej cipki.
- Tu jeszcze cos może być… - wysapał, jakby na usprawiedliwienie swojego czynu i pchnął raptownie w przód. Pchnięciu towarzyszyło gwałtowne drgnięcie nagiej piękności i ostry pisk.
- Auuu…! – wyrwało się z ust gwałtownie poruszającej się piękności.
- Cicho, kurwa…! – uspokoił ją agresywnym tonem, tak, że podziałało, niemal, jak biczem trzasnął. Nauczycielka chyba oniemiała. Albo może była zbyt roztrzęsiona tym wszystkim, co poprzedziło ten akt. Akt gwałtu. Bo chyba tak to można było określić.
- Przestań, człowieku…! – usłyszał raz jeszcze, ale soczysty klaps na wypięty pośladek a potem drugi, uciszył polonistkę na dobre.
Jedną dłonią mocno trzymał ją za ręce skrzyżowane na jej plecach a drugą strzelał klapsy. No, kurwa, to nie mogło być… Ale było. Miał ją przed a w zasadzie trochę już pod sobą. Ją, piękną i nagą. I rżnął. Rżnął jak oszalały, od samego początku, wchodząc ostro, dynamicznie, jak prawdziwy mężczyzna, bo ostatnie kilkadziesiąt minut, od momentu pojawienia się tej piękności w empiku sprawiło, że nie był w stanie inaczej.
Posuwał ją w szalonym tempie, rozkoszując się tym. W życiu nie był z laską zbliżoną poziomem do tej a tu proszę. No i co Chudy, Bemol, Kuba, Orlik? I inni? Wtedy, niespełna dziesięć la temu, na przerwach nieustannie snuliście dysputy o tym, kto by ją w jaki sposób dymał. I kto ją teraz dyma, co? On ją dymał.
Dymał ją tak, że nie był w żaden sposób zapanować nad sobą i swoim pożądaniem. Ta niewiarygodnie szalona jazda zakończyła się szybciej, niż by tego chciał. Jego pożądanie było zbyt wielkie, emocje zniszczyły jakąkolwiek samokontrolę. Ile to trwało? Nie wiedział, bo przecież nie liczył. Chociaż dwie minuty? Nawet krócej?
Nieważne. Ważne, że w ostatnim momencie puścił już jej dłonie i trzymając ostro za biodra jeszcze przyspieszył tempo, pokazując kto tu jest prawdziwym ogierem. Zalał jej cipkę spermą i to tak bardzo, że lawa wydawała się nie mieć końca.
- O, kurwa…! – skomentował w stylu większości facetów, wzdychając głęboko i strzelając na koniec soczystego klapsa w nagi tyłek pięknej nauczycielki.
Z dumą patrzył na swoje dzieło. Nie znał jej, nigdy nie poznał dobrze jej życia prywatnego. Ba, w ogóle nie poznał. Ale przypuszczał, że nie jest to żadna dupodajka, tylko kobieta z klasą. I był pewien, że znalazł się w zaszczytnym gronie nielicznych, którzy mieli okazję spuścić się w jej cipce.
- Aaaach… - westchnął raz jeszcze chowając członka i zapinając powoli spodnie.
Nie usłyszał w odpowiedzi nic. Jakby oszołomiona tym co się stało, nauczycielka, straciła jakiekolwiek poczucie świadomości. A może to był efekt tego, że ją tak dobrze zerżnął? Tak, pewnie to…
Za to powoli on wracał do realiów. Trzeba było zakończyć jakoś tę sprawę. A ona, swoim zachowaniem pomagała mu w tym. Hm, rzadko zdarzyło mu się widzieć w życiu tak bierną, uległą dziewczynę. Dziwne… Cóż, to już nie jego problem.
- Tak wiec rewizja zakończyła się powodzeniem – odezwał się spokojniejszym głosem. – Sporządzę protokół, że wszystko wynika z wadliwego sprzętu a panią uznam za absolutnie niewinną. Czy pani…
Przerwało mu donośne pukanie do drzwi. Znieruchomiał. Kto to? Nikt z personelu empiku raczej nigdy nie dobijał się do kanciapy ochroniarzy.
- Schowaj się – syknął w kierunku wyraźnie jeszcze zamroczonej kobiety.
Nie było za bardzo odpowiedniego miejsca, więc popchnął ją kierunku ściany, obok drzwi. Nauczycielka próbowała się wyrywać, ale on był silniejszy. I sprytniejszy, bo otworzył drzwi tylko trochę.
Za nimi stała ładna blondynka. Chyba równie ładna co ta nauczycielka. A na dodatek jeszcze wyższa. I od polonistki i od niego samego.
- O co chodzi? – zapytał nieufnie.
- O to, że mam sprawę i chciałabym wejść do środka – zbliżyła się w kierunku drzwi, wywierając na nim nacisk. Nie mógł jej na to pozwolić.
- Nie mogę… Zajęty jestem.
Jakby sprowokowany naciskiem ze strony wysokiej blondynki, uniósł rękę, ale nim wykonał jakikolwiek inny ruch, dłoń blondynki chwyciła jego własną i wykręciła ją tak, że zawył z bólu. Z niesamowitą gracją, blondynka rozłożyła go na podłodze w ciągu dwóch sekund.
- Zajęty byłeś, przyjacielu a teraz będziesz miał naprawdę dużo wolnego czasu na rożne rozmyślania – usłyszał nad sobą głos, który wcale nie sprawiał wrażenia zmęczonego, czy w ogóle… Był jakiś taki nijaki, beznamiętny. No, może wyczuł w nim cień satysfakcji. Ale, zaraz…
- Zaraz, o co chodzi? Co się stało? – zapytał oburzony, jak i spanikowany.
- Wydział Dochodzeniowy Komendy Głównej. Oto, co się stało – usłyszał nad sobą i poczuł jak jego ciało oblewa zimny pot. – Zabrać mi tego niewyżytego oblecha, ale już!
- Zaraz… - próbował protestować. – Ale… Ale skąd… - urwał. Faktycznie, skąd oni się tu wzięli?
- Skąd? A przypominasz sobie takie nazwisko jak Beata Tomaszewska? Taka, dość drobna czarnulka. Była tutaj sześć tygodni temu i zszokowana pewnymi wydarzeniami złożyła zeznania na komendzie. Pamiętasz tą panią?
Zbladł. Oszołomiony nie stawiał oporu. Ktoś przywrócił go do pionu, wcześniej zakładając kajdanki na ręce. Jeszcze przez chwilę stał oparty o ścianę, starając się uniknąć ciekawskich spojrzeń niektórych ludzi, którzy widzieli całą sytuację. Głównie Magdy, jednej z kasjerek. Ale uniknąć się nie dało.
Patrzył jak do środka wchodzi i ta wysoka policjantka i jeszcze dwóch gości. Wszyscy po cywilnemu, ale mógł być pewien, że to nie zadni cywile. Zamknął oczy, czując, że traci świadomość.
- Nie mogliście wpaść wcześniej? – do jego uszu dobiegł głos nauczycielki. O dziwo, spokojny, przynajmniej jak na to co się stało. W każdym razie nie zdradzał jakichś większych emocji.
- A ty odpuściłabyś sobie taką akcję? – sardonicznie skomentowała blondynka.
Kamila nie odpowiedziała. Odetchnęła ciężko, czując, że jej nogi są wciąż miękkie. Po tym co zaszło… Jakby było już jej wszystko jedno, że paraduje teraz kompletnie nago, nie dość, że na oczach Wiktorii, to jeszcze dwójki policjantów, którzy niby zabezpieczali pomieszczenie, ale nie omieszkali prześlizgnąć się wzrokiem po jej nagim ciele.
Krępowało ją to, ale… Ale poczuła jakiś dreszczyk. Cos niesamowitego, ale sięgnęła po majtki i jakoś nie czuła wybitnej ochoty, by włożyć je w końcu na siebie.
Wręcz odwróciła się, niby porządkując ubranie, niby przygotowując sukienkę do tego by ją włożyć, mając jednocześnie świadomość, że w tym momencie, panowie z policji z całą pewnością patrzą na jej nagie pośladki.
Ale w końcu uznała, że trzeba. Choć kto, wie, gdyby nie obecność blondwłosej policjantki, może przeciągnęłaby jeszcze ten moment.
- Zbieraj się, sama też musisz złożyć zeznanie na komendzie – ponagliła ją Wiktoria, strzelając niewinnego klapsa na nagi pośladek Kamili. – Zasadniczo, to nawet muszę cię pochwalić. Może jeszcze kiedyś wykażesz się patriotyzmem i zaliczysz jeszcze jeden wkład w rozwój polskiej kryminalistyki, ślicznotko?

24 komentarze:

  1. No i pierwszy komentarz, tym razem mój.

    Jest krótkie opowiadanko, jakie obiecałem. Następne, pod koniec roku, tym razem już dużo dłuższe, zapewniające kilkadziesiąt minut lektury na święta, choć bynajmniej ze świętami nie związanej:)

    Wrzucę jeszcze, jak zapowiadałem link do ankiety, dla tych, którzy komentarzy nie czytają a mogliby wziąć udział w ankiecie i odpowiedzieć na kilka kwestii dotyczących bloga.

    Tych, którzy tego nie uczynili zachęcam do wypełnienia - https://www.survio.com/survey/d/A8M4S4P3U2J5N1W0O

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótkie, ale treściwe. Autor zaserwował nam przed dłuższą przerwą małą nowelkę z Kamilą. Scenariusz trochę oklepany, ale dobrze przedstawiony. Miło się czyta. 9 na 10.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że takie krótkie to opowiadanie.
    Brakowało mi w nim myśli i odczuć Kamili.
    Będę czekał z niecierpliwością na następne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i od razu dzień milszy jak się dowiedziałem co u Kamili. Zgadzam się z poprzednikami, szkoda, że opowiadanie takie krótkie, ale poza tym super.
    Dzięki Falango za dobre opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Autorze, opublikujesz wyniki ankiet? Dużo ich przybyło po opublikowaniu nowego opowiadania? Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Liczba powoli dobija do sześćdziesięciu, jakieś podsumowanie zrobię, w któryś z dwóch najbliższych weekendów.

    OdpowiedzUsuń
  7. A może by tak jakieś opowiadanko na Mikołaja?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie. Będzie na Gwiazdora a w zasadzie nieco "po". Przypuszczam, że w drugi dzień Świąt, moze któryś dzień później, ale na pewno przed Sylwestrem.

    Zamiast opowiadania mam podsumowanie ankiety, które muszę podzielić na dwie części.

    Skoro jeden z czytelników nalegał a ja obiecałem, to jest. Podsumowanie ankiety.
    Wzięło w niej udział 60 osób. Przynajmniej do tej pory. Nie znaczy to, że ankieta jest zamknięta, kto jeszcze chciałby się dopisać, może to uczynić w każdej chwili.
    Od razu, na początku napiszę, że, po czasie (jak to zwykle bywa) wyszło, iż ankieta mogła być bogatsza o dwa-trzy pytania a szczególnie jedno. Mianowicie to, dotyczące częstotliwości odwiedzin ankietowanego na blogu. Niestety podczas tworzenia nie przyszło mi ono do głowy a później było już „po ptokach”.
    Pytanie to mocno przydałoby mi się podczas analizowania indywidualnych wypowiedzi. W podsumowaniu zbiorczym ma raczej mniejsze znaczenie.
    Przejdźmy więc do konkretów.

    Pyt.1 „Proszę podać swoją płeć”
    93% ankietowanych to mężczyźni. Wielkiego zaskoczenia chyba nie ma, aczkolwiek liczyłem po cichu, że liczba czytelniczek płci pięknej przekroczy jednak te 10%.

    Pyt.2. „Proszę podać swój wiek”
    Zdecydowana większość, bo aż niespełna 62% czytelników bloga to ludzie w wieku 18-29 lat. 28%, to społeczność z trójką z przodu. 8% czytelników mieści się a kategorii „40-49 lat” a tylko jedna osoba z ankietowanych przyznała się, że przekroczyła już pięćdziesiątkę. Tak więc i tutaj obyło się bez niespodzianek.

    Następne dwa pytania były w zasadzie interesujące tylko dla mnie, lecz wyniki przedstawię.
    Pyt.3 „Czy kupiłbyś książkę drukowaną o przygodach Kamili, opartych na tekstach, które już wcześniej ukazały się na blogu?”.
    Brakło jakiejś zdecydowanej odpowiedzi. Najwięcej głosów, bo 45% zebrała opcja „być może” a odpowiedzi „tak” i „nie” poszły niemal równo. Pierwszą wskazało ponad 28% a drugą niemal 27% ankietowanych.

    Pyt.4 „Czy kupiłbyś książkę drukowaną o przygodach Kamili, nie publikowanych wcześniej na blogu?”.
    W tym przypadku szala przechyliła się już wyraźniej na „moją korzyść”, bo ponad połowa ankietowanych (53%) zadeklarowała, że tak, do tego 32 % wahało się. Tylko 15% ankietowanych uznało, że taka książka ich nie interesuje.

    Pyt.5 „Co najbardziej podoba ci się w opowiadaniach?”.
    Zdecydowanie, zbierając aż 85% głosów, wygrała opcja „główna bohaterka”, co jest mimo wszystko lekkim zaskoczeniem dla mnie, bo cały czas uważam, że nie oddaję Kamili w aż takim stopniu jak powinienem to zrobić. Może jednak z drugiej strony to dobrze, bo czytelnicy wolą skupiać się na jej rozterkach i wyborach związanych z erotyką a nie z kupowaniem kiełbasy i musztardy w spożywczaku. Dodam jeszcze, że niemal do połowy ankiety, ta odpowiedź miała ponad 90% poparcia.
    Dwie dość bliźniacze odpowiedzi „styl pisania” i „styl prowadzenia akcji” zebrały odpowiednio bliskie wyniki – 62% i 58%. Opcja „młodzi bohaterowie” zebrała 37% głosów a „zdjęcia” 20%. Sześciu czytelników pokusiło się by dodać coś od siebie, choć były to wypowiedzi krótkie.

    Pyt.6 „Jak bardzo zwracasz uwagę na młodych, męskich bohaterów opowiadań?”… Było dla mnie pytaniem bardzo ważnym. A to w związku z tym, że staram się by to nie tylko Kamila, ale i inni bohaterowie wzbudzali jakieś poważniejsze emocje wśród czytelników.
    I prawdę mówiąc wyniki są takie sobie, gdyż ostatecznie wygrała opcja „niewielką, przede wszystkim liczy się bohaterka”, zbierając 47% głosów. Z drugiej jednak strony, gdy zsumuje się wyniki pozostałych, bliźniaczych odpowiedzi, czyli „dość dużą…” (43%) i „bardzo dużą” (10%), to szala przechyla się nieznacznie w drugą stronę. Czyli ostatecznie nie jest tak źle, choć nie do końca mnie to satysfakcjonuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pyt.7 „Jakie tagi podobają ci się najbardziej w tekstach zamieszczanych na blogu?”.
    Wyniki rozłożyły się dość równomiernie. Wygrała opcja „natarczywość, pewnego rodzaju przemoc”, zyskując 60% głosów, ale podchodząca pod ten „tag” dość zbliżona odpowiedź „gwałt” spotkała się już z mniejszym poparciem, choć ostatecznie i tak dość dużym – 43%. Pomiędzy tymi opcjami znalazły się odpowiedzi „młody chłopak i starsza kobieta” – 53% oraz „sceny nagości i podglądania” – 47%. Jedynym „tagiem”, który nie spotkał się z większym uznaniem czytelników była opcja „subtelność, delikatność, romans”, która znalazła 22% zwolenników.

    Pyt.8 „Gdyby to od ciebie zależało – co zmieniłbyś, lub dodał w tekstach zamieszczanych na blogu?”.
    Pytanie było trochę podobne do poprzedniego, więc i tu wygrała opcja „więcej przemocy, nawet brutalnej, włącznie z gwałtami”, uzyskując jednak nieco niższy wynik – 52% a dodatkowo, dość jednak nieoczekiwanie (przynajmniej dla mnie) dokładnie taki sam wynik odnotowała opcja „więcej scen wewnątrz rodzinnych” – do tego wrócę jeszcze niżej. 27% osób domagało się większej ilości scen lesbijskich a 20% więcej delikatności i romansu.
    Dodatkowo dokładnie jedna trzecia, czyli dwadzieścia osób wpisało swoje propozycje, niektóre bardzo lapidarne, inne za to złożone z więcej, niż jednego zdania.
    No i teraz komentarz związany właśnie ze scenami wewnątrz rodzinnymi, których domaga się nieco ponad połowa czytelników. Prawdę mówiąc ta odpowiedź była skonstruowana trochę niefortunnie, ale z drugiej strony opcja ankiety nie pozwalała na więcej. Chodzi mi bowiem o to, że nie bardzo wiem o jakie duety (a może nie tylko duety) czytelnikom chodziło. Pierwsze co narzuciło mi się w tej sytuacji, to opcja „Kamila i Mieszko”, ale dość szybko (choćby z wolnych komentarzy w tym pytaniu, jak i pytaniu numer 13) wyszło na to, że nie brakuje takich, którym marzy się akcja pod tytułem „Kamila i Oliwia”. Dodatkowo (co przyszło mi do głowy dopiero później), jakby nie patrzeć, akcją wewnątrz rodzinną jest również opcja „Kamila i Daniel”. Nie wiem niestety, czy czytelnicy mieli na myśli także ewentualne inne opcje, już bez Kamili, czyli „Mieszko i Oliwia”, względnie „Daniel i Oliwia”. Trochę szkoda, że ci, którzy oddali głos na tą właśnie odpowiedź, nie rozszerzyli jej w komentarzu.
    O ewentualnych trójkątach, czy nawet zbiorowym czworokącie się już nie wypowiadam. W każdym razie pewne zagwozdki są.

    Pyt.9 „Jaką długość opowiadań preferujesz?”.
    Niewielką przewagą wygrała opcja „21-40 stron”, zbierając 47% głosów. Fani najdłuższych opowiadań, czyli „powyżej 40 stron” oddali 42% głosów, natomiast sympatyków najkrótszych, czyli „poniżej 20 stron” było najmniej – 11%.
    Niestety akurat przy tym pytaniu najboleśniej odczułem brak wspomnianego wcześniej pytania pomocniczego, czyli „jak często wchodzisz na blog?”. Dlaczego? Ano dlatego, iż mam podstawy przypuszczać, że bardziej aktywni czytelnicy preferowaliby odpowiedź bardzo długich opowiadań a ci, którzy wchodzą rzadziej – krótszych. Tym bardziej, że opcja najdłuższych tekstów, prowadziła w pierwszych dniach ankiety. Niestety pozostanie to tylko w sferze domysłów.
    W sumie jednak cieszy, że zasadniczo, nadmiarem stron nie przynudzam czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pyt.10 „Jak uważnie czytasz opowiadania publikowane na blogu?”.
    Tutaj wyniki były bardzo zadowalające, gdyż zdecydowanie wygrała opcja „od początku do końca, nie przegapiając praktycznie żadnego słowa”, zbierając 73% głosów. Tylko jedna czwarta czytelników, a więc 25% zadeklarowała, że czyta uważnie, momentami omijając jakieś nudniejsze dla nich fragmenty a zaledwie jeden czytelnik przyznał, że przelatuje wzrokiem tekst starając się wychwycić ciekawsze fragmenty.

    Pyt.11 „Czy z równym zainteresowaniem przeczytałbyś te opowiadania, gdzie nie tylko seks, ale i erotyka są praktycznie bardzo długo nieobecne a pojawiają się dopiero po kilkudziesięciu stronach?”.
    Pytanie skonstruowane trochę niefortunnie, powinno być raczej „czy z równym, bądź niemal równym…”, ale myślę, że nie wpływa to na mój odbiór wyników. Wygrała opcja „tak”, znajdując 63% zwolenników, zaś opcja „nie” miała ich oczywiście 37%.
    Cieszy mnie ten wynik, gdyż wskazuje on, że istnieje jednak dość liczne grono osób, którzy mogą czytać o Kamili gdy niekoniecznie klęczy przed jednym z młodych bohaterów a tekstów a zajmuje się na przykład obieraniem ziemniaków na obiad:).

    Pyt.12 „Z jakim zainteresowaniem czytałeś opowiadania, których główną bohaterką była z reguły Oliwia(…)?”.

    Pytanie ważne dla mnie, gdyż – tak jak wyżej – dawało odpowiedź na podejście czytelników do erotyki, jak i jej ograniczonej ilości. A licznik wejść nie zawsze wszystko powie.
    Zasadniczo nad wynikami płakać chyba nie mogę. Wygrała opcja „Z umiarkowanym” zbierając 53% głosów, ale 32% zadeklarowało, że lubi czytać o Oliwii „z dużym zainteresowaniem”. 15% czytelników przyznało, że nie czyta tych tekstów w ogóle.

    Pyt. 13 „Czy chciałbyś przekazać autorowi coś co nie zostało zawarte w poprzednich pytaniach?”.
    Tutaj parę osób wysiliło się na drobne sugestie, za to duża większość wykorzystała tą opcję do przesłania autorowi krótkich (bądź w paru przypadkach dłuższych) podziękowań, słów zachęty, pewnych komentarzy twórczości itd., więc ze swej strony dziękuję za te słowa wsparcia i pozdrawiam również. Niektóre komentarze naprawdę potrafiły sprawić, że człowiek się uśmiechnął, nawet pomyślałem, czy by takowych nie skopiować i wkleić (jakieś top5, czy top10), ale skoro ankieta była anonimowa (choć przecież ankietowani i tak się nie podpisywali, nie licząc jednej osoby, zresztą mimo podpisu w dalszym ciągu dla mnie anonimowej), to niech owe komentarze pozostaną tam gdzie są.

    OdpowiedzUsuń
  11. No i to by było tyle, jeśli chodzi o wyniki samej ankiety. Tutaj wypadałoby wygłosić jakiś szerszy komentarz, ale jak zwykle nie ogarniam wszystkiego, o czym chciałem napisać, więc tak lapidarnie…
    Jak już wspomniałem, najbardziej żal niezadanego pytania o częstotliwość odwiedzin. To dało się we znaki, przy zbieraniu odpowiedzi na kilka pytań. Mogę oczywiście przyjąć założenie, że ci którzy wypełnili ankiety najwcześniej, są stałymi bywalcami bloga a inni wpadają tu od czasu, do czasu, ale jest to teza trochę ryzykowna i chyba nie ma sensu tego tłumaczyć.
    W sumie też lekko żałuję niezadanego pytania o ulubione opowiadania, jeżeli ktoś takowe ma, ale to już tylko tak, z ciekawości.
    Tym samym… Chciałbym napisać, że czasami nie macie pojęcia, jak takie drobnostki potrafią napędzić do pisania, jak przy czytaniu odpowiedzi (tak sugerowanych, jak i wolnych) potrafią powstawać różne pomysły, OK, z reguły ogólnikowe, które potem trzeba jeszcze dopracować – ale jednak. Sugerowałem niejednokrotnie, że twórca żyje tak naprawdę z dwóch rzeczy – zarabiania na swojej twórczości i z kontaktu z fanami (w tym przypadku czytelnikami). Jeśli chodzi o sprawy materialne, to na swojej pisaninie nie zarobiłem ani grosza i takowego nie zarobię (nawet jeśli wydałbym w końcu tą książkę), pozostaje zatem tylko ta druga opcja. No i powiedzmy sobie szczerze, że sytuacja, w której pod tekstem padają trzy-cztery komentarze (czasem i tego nie ma) a cała reszta ogranicza się do „kiedy następne?”, nie jest wybitnie zachęcająca.
    To nie jest tak, że nalegam na komentowania a już w ogóle na lizanie pewnej części ciała. Nie chodzi mi o masową produkcję wpisów w stylu „kapitalne”, „zajebiste”, etc, tylko choćby o dwa zdania jakiegoś obiektywnego komentarza, albo czasem choćby i krótkie „wpadłem, przeczytałem, niezłe (albo słabe)”. Zapewniam, że takie rzeczy kiełkują gdzieś tam. Bez jakiegoś szerszego omawiania sprawy, napiszę tylko, że bez kontaktu z czytelnikami nie powstałaby na przykład „Wyspa na Morzu Czarnym”, jeśli chodzi o te opublikowane. Natomiast z nieopublikowanych, na przykład „Na chorwackim wybrzeżu”, które pojawi się niedługo na blogu. Do tego dochodzą te, które zacząłem pisać, a w których wykorzystuję pomysły, które przyszły mi do głowy właśnie przy przeglądaniu kolejnych ankiet.
    Zasada jest prosta. Opowiadań może być więcej i to zależy także od czytelników. Zapamiętajcie sobie - przyszłość tego bloga leży także w Waszych rękach. Pomijając rzecz jasne inne oczywiste czynniki, jak czas (czy raczej jego chroniczny brak), realizacja innych pasji, no i sam autor, który kiedyś pewnego dnia uzna, że napisał już wszystko co miał do napisania i kontynuacja tego wszystkiego zupełnie go już nie kręci. Ale to jeszcze nie dzisiaj. W sumie zważywszy na to, że pierwszy raz zakończenie pisania obwieściłem na „Pokątnych” przy okazji bodaj piątej części „Niewolnicy”, czyli „Urodzin Daniela” a wiec już blisko pięć lat (i pięćdziesiąt opowiadań) temu, mogę przyjąć, że życie jest absolutnie nieprzewidywalne.
    I to by było na tyle z mojej strony. Podziękowania dla tych, którym chciało się to czytać:).
    Raz jeszcze dziękuję wszystkim, którzy wypełnili ankiety.
    Falanga JONS

    OdpowiedzUsuń
  12. Autorze,

    dziękuje za szczegółową informację odnośnie ankiety. Jeżeli chodzi o brakujące informacje to mogę napisać, że na blog wchodzę 2-3 razy w tygodniu i zdecydowanie wolę dłuższe opowiadania. Kamila rzeczywiście jest magnesem, ale moim zdaniem dlatego, że jest bohaterką kilkudziesięciu opowiadań i na szczęście jej historia i opisywany przez Ciebie jej charakter nie zmienia się. Jest jedna bohaterka i to jest fajne. Mi się to podoba.
    A które opowiadania najbardziej mi się podobają? Ona tańczy dla nas - za długi, fajny striptiz i za to, że w końcu ulega. Niespokojny urlop - za długie budowanie napięcia i prowadzenie narracji od strony chłopaków i Kamili. Szkoda trochę, że pod koniec trochę zarzuciłeś postać Łukasza i jego odczuć, szczególnie jak już było po akcji pod drzewem. Jedno z najlepszych opowiadań: Obóz piłkarski - podobało mi się wykonywanie poleceń Daniela przez Kamilę związanych z rozdziewiczeniem młodego chłopaka. Elitarna osiemnastka - bardzo podniecająco opisana akcja na imprezie a potem pierwsze akcja z Patrykiem. Cała seria Kamila Nauczycielka - długa akcja podzielona na części. Nie ma za dużo seksu, ale jest podtekst erotyczny. A pierwsze opowiadania: Kamila Niewolnica - świetne. Szczególnie Mateusz i odkrywanie przez Kamilę swoich bardziej wyuzdanych stron charakteru.
    Z pozdrowieniami.

    OdpowiedzUsuń
  13. To teraz kilka słów ode mnie. Dziękuję Ci autorze za Twoją twórczość, poświęcony dla nas czas i za Kamilę :).

    Na pytanie które nie padło w ankiecie odpowiem tak: wchodzę nieco częściej niż są opowiadania. Piszesz że opowiadania będzie za dwa miesiące? Ok. Przez dwa miesiące zatem będę w męczarniach czekał. Od czasu do czasu wejdę powspominać stare opowiadania z myślą że może jednak wydasz coś szybciej. Takie tam... Zboczenie moje.

    Co do wyników ankiety to od razu muszę zauważyć pewną rzecz. Jak wynikło z ankiety większość biorących w niej udział to (o zgrozo) mężczyźni w wieku od 18 do 29 lat. Założę się że wielu czytających nnie brało w niej udział właśnie dlatego. Młodzi mężczyźni niewiele w ogóle czytają coś poza słowami na opakowaniach produktów, w vrach komputerowych czy też napisów do filmu. Z tej małej grupy wyciągnij teraz tych niewielu którzy dostrzegą potencjał i uwielbienie w erotyce. Teraz z powstałej grupy wielu w ogóle o Tobie nie słyszało ( tutaj mam pewną propozycję ale to za chwilę) a ci co słyszeli niekoniecznie będą się dzielili swoją opinią właśnie dlatego bo są młodymi kolesiami. Oni nie są z natury wylewni :). Zwłaszcza że temat tego bloga jest dość nieprzychylnie odbierany przez ogół społeczeństwa.

    Co do poszerzenia grona czytelników. Moja druga połówka pisze opowiadania na stronie wattpad.com. Jest tam też dział dotyczący erotyki i zauważyłem że ludzie jednak potrafią się przemóc i czytać takie opowiadania. Przeczytałem ze dwa z Top najlepszych i w moim subiektywnym odczuciu rządziłbyś tam.

    Jak już mówiłem moja druga połówka pisze opowiadania i książki i mam jako takie pojęcie na temat tego jak ciężko pogodzić wenę, wolny czas, życie osobiste, pracę i jeszcze inne pasje. Cholernie ciężko dlatego tym bardziej doceniam Twój wysiłek.

    Olaboga. Tak długi komentarz pisany na telefonie bez autokorekty to czasochłonne zajęcie... Przepraszam za przecinki. Było to ponad moją cierpliwość. Za ewentualne błędy też.

    Pozdrawiam i życzę sukcesów i mnóstwa weny.
    Gall_Anonim

    OdpowiedzUsuń
  14. Co do serii "Nauczycielka" i dzielenia tekstu na części, to warto zaznaczyć coś na co często nie zwraca się uwagi. Otóż cała seria liczy sobie 82 strony (a więc każdy odcinek średnio ma po blisko 14). W tej chwili już niektóre opublikowane opowiadania zbliżyły się do objętości całej serii, choćby "Szkolna wycieczka" (przypomnę, 57 stron) a mam przecież w zanadrzu dłuższe, jak choćby "Kolejna szkolna wycieczka" (blisko 110 stron), jak i opowiadanie, które ukaże się za trzy tygodnie (66 stron).
    Chodzi mi o to, że gdybym dzielił te właśnie bardzo długie opowiadania na kilkunastostronicowe części, to też wyszłyby z tego mini serie składające się z kilku odcinków, które mógłbym publikować praktycznie co dwa tygodnie. Wolę jednak publikować od razu całość. Być może spotka to także ową zapowiadaną od dawna serię z Oliwią w roli głównej.

    Co do chłopaków w młodszym wieku, to jak widać, czytają oni, choćby moje opowiadania, więc nie jest chyba tak źle. Nie ma raczej większego sensu generalizowanie, że młodzi nie czytają a starsi pożerają lekturę za lekturą. To zbyt szeroki temat.
    Wszedłem na stronę wattpad, od razu zauważyłem, że nawigacja na tej stronie jest dość kiepska (albo przynajmniej ja ją bardzo średnio ogarniam). Niemniej wrzuciłem tam jedno opowiadanie, tyle, że nie mam pojęcia, czy jest ona gdzieś tam widoczna, bo licznik wejść stoi na dwójce (jeśli to ta ikona) i są to dwa moje wejścia. Więc nie wiem o co tam biega za bardzo.

    Tyle. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Seria z Oliwią będzie - dziękuję Panie Falanga.
    Jan

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie, choć jest niedokończona i z uwagi na wiadome aspekty nie dokończę jej zbyt szybko (jeśli w ogóle).
    Mimo to postaram się opublikować dotychczasowe części i to w formie po dwa rozdziały naraz (choć mam ich do tej pory w sumie pięć, więc z uwagi na liczbę nieparzystą, piąty sobie jeszcze poczeka na lepsze czasy). Tak to rozwiążę, gdyż części całej serii są dość krótkie ( każda mieści się w przedziale 8-12 stron).

    OdpowiedzUsuń
  17. A może tak jakieś opowiadanie w klimatach świątecznych?

    Gall_Anonim

    OdpowiedzUsuń
  18. To, które ukaże się za tydzień poniekąd będzie miało klimat świąteczny.
    Główna akcja dzieje się w dniach 30 kwiecień - 2 maj:)

    A propos jeszcze niezadanych pytań w ankiecie, to zapomniałem zapytać o stosunek czytelników do zwiastunów, więc teraz nie wiem, czy takowe umieszczać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć

    Czytam od jakiegoś czasu opowiadania o Kamili. Podoba mi się to jak piszesz, historie są ok, ale ze względu na to jak rzadko są nowe opowiadania to mnie trochę odrzuca. Zapominam o opowiadaniach bo jedno raz na kilka miesięcy, to za rzadko. Rozumiem autora bo pisać w kółko nowe opowiadania to proste nie jest. Raczej. Zwiastuny są dobre. Wolałbym przeczytać cześciej krótkie opowiadanie, lub jego część niż tak rzadko jak jest teraz. Na pokatnych czy wczesciej na najlepszejerotyce bylo dużo opowiadań podzielonych na krótkie część, choć w sumie stanowiły jedną całość. Taka forma mi bardziej opowiada. Jak z jedzeniem. Tort zjadam za jednym razem. Nie rozkładam na kilka dni, a potem znowu trzeba czekać miesiąc albo dwa.
    Dobrego wieczoru

    OdpowiedzUsuń
  20. To jest też opcja, którą powinienem poruszyć w ankiecie, ale wtedy nie przyszło mi to do głowy.

    Otóż powiedzmy, że pewne rzeczy się zmieniły. Jak? Chodzi mi o to, że w niektórych wydłużonych opowiadaniach, trzeba przewinąć kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt strony, by coś zaczęło się "dziać". Tak będzie na przykład z "Następną szkolną wycieczką". Otóż, mogłoby się zdarzyć, że dzieląc takie opowiadania na części, do czegokolwiek związanego z erotyką mogłoby dojść dopiero w trzeciej, lub nawet czwartej. Mam pewne obawy, czy spodobałoby się to czytelnikom.

    Poza tym, były wcześniej komentarze i to w stosunkowo niezłej liczbie, sugerujące, że ich autorzy lubią dłuższe opowiadania. Zresztą wyniki ankiety dają temu dość wyraźny dowód.

    Wniosek jest jeden - wszystkim nie da się dogodzić.

    I jeszcze coś z mojego punktu widzenia - otóż, dzieląc taką opowiastkę na kilka części, praktycznie musiałbym ją publikować co tydzień. Być może młodsi czytelnicy mający na głowie niewiele obowiązków nie zrozumieją, ale ja nie zawsze mam czas i ochotę by regularnie, co tydzień, powiedzmy, każdej soboty grzebać na blogu.

    I zwróć uwagę na jeszcze jedną rzecz. Piszesz o niedosycie a nie wspominasz o przesycie. Otóż, czy nie uważasz, że istnieje taka możliwość, by Kamila występująca na blogu, nie sześć razy (jak w 2016 roku) rocznie a pięćdziesiąt dwa, doprowadziłaby innych czytelników do wymiotów?

    Jest jeszcze inna opcja - może spróbować czytać dane opowiadanie w częściach, samemu narzucając sobie ile tekstu chcesz przeczytać za jednym zamachem? W sumie jest to opcja podobna do tej, o której zresztą pomyślałem stosunkowo niedawno, to znaczy wklejenie opowiadania w całości, ale zaznaczenie w tekście rozdziałów, części. W ten sposób czytelnik zapamiętałby, że przeczytał pierwszy rozdział i mógłby uciec do innych rzeczy a wrócić do kolejnego rozdziału jakiś czas później.

    Niczego innego wymyślić się nie da, nie da się bowiem pogodzić oczekiwań wszystkich czytelników. Są one zbyt różne a akurat w tym punkcie nie da się pójść na kompromis.

    Dzięki za komentarz i pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ta opcja z rozdziałami wydaje się sensowna. To jak z książkami, albo czytasz jedną, następnie kupujesz drugą, albo kupujesz wszystkie tomy/części.

    @Do komentarza: Anonimowy19 grudnia 2016 12:25
    Autor daje Ci wolny wybór, sam sobie narzuć ograniczenia.

    Pozdrawiam AnnoEx.

    OdpowiedzUsuń
  22. Być może więc, jeśli są chętni, wprowadzę taki pomysł w najbliższym opowiadaniu. Choć może jeszcze ktoś będzie miał ochotę wypowiedzieć się w temacie.

    Tymczasem jest to najlepszy i jednocześnie chyba ostatni moment by poczynić zapowiedź:).

    KISM XXII. "Żołnierze opuszczonej królowej".

    Życie Kamili prowadzącej w liceum spokojną klasę złożoną w zdecydowanej większości z dziewczyn i trzech bardzo ze sobą zgranych chłopaków biegnie niemal sielankowo, nie licząc drobnych i mimo wszystko zabawnych utarczek z jednym z rozbrykanych podopiecznych. Nic nie zapowiada burzy, aż do momentu, gdy podczas studniówki dochodzi do mocno nieprzyjemnego incydentu. Kilka tygodni później, gdy wydawało się już, że wydarzenie odeszło w niepamięć, nauczycielka zostaje wezwana do dyrektora szkoły. Tam z osłupieniem wysłucha werdyktu wydanego przez sąd honorowy. Gdy wydaje się, że opuszczona przez wszystkich, będzie musiała samotnie stanąć na placu, w tym zdecydowanie nierównym boju, swoją ofiarną pomoc zaoferują nieoczekiwani sprzymierzeńcy.

    Termin (przypuszczalny) - 26.XII.2016.

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam,

    pomysł z podzieleniem opowiadania na części - jak dla mnie bardzo ok. Rozumiem Falangę, że nie zawsze można znaleźć czas na pisanie, a tym bardziej aby siedzieć w każdą sobotę i wrzucać nową partię na bloga. Dodatkowo okraszając ciekawymi fotkami.
    Nie mam ciśnienia tylko na sceny erotyczne z Kamilą, dlatego nawet bardzo długie wprowadzenie mnie nie zniechęca. Przypomnę o wynikach ankiety, w której odpowiadający wskazali w dużej mierze, że czytają opowiadania ze względu na bohaterkę. Dlatego Panie Falango, proszę się nie przejmować, że opowiadanie jest długie i się według Ciebie ciągnie.

    życząc dużo weny twórczej,
    pozdrawiam

    Anonimowy Anonim

    OdpowiedzUsuń