KAMILA I SENNE MARZENIA XXI. Ochroniarz.
Kiedy szedł
do liceum, rodzice liczyli, że po maturze pójdzie na studia medyczne i skończy
jako chirurg. Potem otrzeźwieli i po prostu oczekiwali, że skończy ogólniaka,
jakieś tam studia i będzie miał dobrą pracę.
No to miał.
Choć nie był pewny, czy posada ochroniarza w empiku zaliczała się do tych
dobrych.
Ale on nie
żałował. Ambicja nigdy nie była jego zaletą. Po prostu mieć robotę, skasować
trochę więcej, niż najniższa krajowa i… I to tyle.
Kręcił się
obok drzwi, albo w środku. Przeglądał półki z magazynami, gazetami, książkami,
komiksami. Nie należał do ludzi wybitnie zafascynowanych literaturą, ale słowo
pisane nie odstraszało go tak, jak innych ludzi. Tak mijały mu kolejne
miesiące, w czasie których nabrał większej pewności siebie.
I tak mijał
mu dzień, w którym kończył dwudziesty piąty rok życia.
Robił to co
zwykle, zerkając od czasu, do czasu na fajniejsze klientki. Akurat w letnim
okresie ich nie brakowało, choć po jakimś czasie zaczął wybrzydzać. A to jakaś
zbyt odważna panna z grubymi nogami a to inna z białymi jak śnieg a to trzecia
z tatuażem na udzie… Akurat tego ostatniego fenomenu nie potrafił zrozumieć.
Dziary – tak. Ale w jakimś sensownym miejscu. Na górnej partii pleców, na dolnej,
gdzieś na ręce. Ale jakiś oczojebny, kolorowy na udzie? Bleee…
Zerknął na
zegarek, wybiła trzynasta. Zbliżała się połowa zmiany a tu… Czuł pot na skórze.
Wolałby ubrać się lżej, ale nie mógł. Regulamin i te sprawy. Czuł się z tym
trochę niekomfortowo.
Właśnie
zastanawiał się, czy nie zrobić sobie przerwy na coś do zjedzenia, gdy jego
uwagę przykuł wysoki kobiecy głos. Zerknął w bok, przypatrując się z uwagą. Do
środka weszły dwie dość wysokie kobiety. Wbił w nie wzrok.
- Muszę
Filipowi te zeszyty kupić, na mieście nie ma już żadnej księgarni, tylko ta w
galerii – utyskiwała dość żywiołowo jedna z nich, krótkowłosa, blondynka.
Była nawet
dość atrakcyjna. Szczególnie stukot jej obcasów na posadzce robił niezłe
wrażenie. Ale nie ona, nie… Ta druga…
Wbijał w
nią wzrok, chcąc upewnić się, że się nie myli, ale nie mógł popełnić błędu. To
na pewno była nauczycielka języka polskiego z liceum do którego uczęszczał
kilka lat temu. Tak, ona, na bank. Parę lat starsza, ale pamiętał ją na tyle,
że wiedział, iż to ona.
Szła obok
tej krótkowłosej blondynki, odpowiadając na jej problemy, ale on nie usłyszał
odpowiedzi. Zresztą jej słowa nie interesowały go. Zmierzył wzrokiem całą
sylwetkę nauczycielki, lekką sukienkę i odsłonięte w niemałym kawałku nogi.
Długie, zgrabne, zakończone super tyłeczkiem…
Tak, to
była laska, że… Jak nie, jak tak? Trzy roczniki licealistów, może z dwieście,
albo i trzysta dziewczyn a i tak największa laską była nauczycielka,
debiutująca jak dobrze pamiętał, w tej roli.
Była pewnie
o te dziesięć lat starsza. Czyli dzisiaj powinna mieć trzydzieści pięć. W sumie
na tyle właśnie wyglądała.
Dyskretnie
ruszył w stronę obu kobiet. Obserwowanie fajnych lasek było czymś, co
uprzyjemniało tą nudną robotę. Ale pani Kamila, bo, jak dobrze pamiętał, tak właśnie
miała na imię nauczycielka, nie zaliczała się do fajnych, tylko super ekstra
fajnych.
Z
odległości może trzech metrów rzucił okiem na gołe nogi blondynki. Tak, ta też
prezentowała się całkiem fajnie. Ale potem przeniósł wzrok na panią polonistkę.
Ech, co za dupa…
Wyglądała
bardzo kobieco. Zastanawiał się w ogóle, czy w przypadku jakiegoś spotkania się
wzrokiem, nie powiedzieć grzecznie „dzień dobry”, ale doszedł do wniosku, że
pani profesor nie będzie go pamiętać. Nie dość, że nie miał z nią nigdy lekcji,
to nie zaliczał się do wyróżniających chłopaków. Nie był ani piękny, ani
brzydki, ani wysoki, ani niski, ani gruby, ani chudy. Był taki jak tysiące
innych. Nie sądził, by sześć lat po maturze, nauczycielka mogła pamiętać jego
twarz. Twarz licealisty, który opuścił mury liceum dawno temu i z którym nigdy
wcześniej nie zamieniła ani słowa.
Chichot
wyraźnie ożywionej blondynki brzmiał rozbrajająco, ale stonowane reakcje,
bardziej kobiecej, efektownej nauczycielki przyciągała jego uwagę mocniej.
Wpatrywał się w jej twarz, w jej sylwetkę. Tak jakby chciał zapamiętać, jakby
czuł, że następnym razem wpadnie tu może za dwa lata i to zimą, ubrana w
płaszcz, czapkę, ciężkie buty…
- Kupiłabyś
coś temu swojemu. Historyk jest, jak mówisz przecież a też ma imieniny
niedługo, nie? – blondynka nie przestawała gadać.
- Jasne…
Kupię a on powie, że akurat ten motyw go nie interesuje, albo okaże się, że ma
już to – ciepły, spokojny, raczej cichy, kobieco brzmiący głos pani Kamili,
powodował, że krew w jego żyłach zaczęła krążyć szybciej.
- To nie
wiesz, jaki on książki ma? – roześmiała się krótko blondynka.
- On ma
tego ze trzy setki, pewnie sam wszystkich nie wymieni – z rezygnacją machnęła
dłonią nauczycielka.
Blondynka
zmieniła widocznie na chwilę temat, ściszając głos a on nie słyszał niczego, bo
uwagę skierował na chwilę na nowe osoby, które weszły do lokalu. Zerknął na
jakiegoś barczystego, zarośniętego draba, sprawiającego wrażenie, że pomylił
drzwi.
- I wiesz…
- znów skierował wzrok na dwie kobiety, słysząc, że blondynka podniosła głos. –
Przyjechała policja, no i siedziała tam u nich trzy godziny. Tak było. A Marek,
okazało się w końcu, wyszedł na niewinnego.
- Daj
spokój – usłyszał odpowiedź nauczycielki i zobaczył jej lekko skrzywioną twarz.
– Ja to bym nie wytrzymała. Nienawidzę policji, w sensie takim, że wiesz… Że
ich sam widok pod moim domem zabiłby mnie nerwowo.
- Oj, tam,
normalni ludzie, przecież…
- Ja wiem,
że tak, ale po prostu nie chcę mieć do czynienia z prawem. Już tak mam, że te
paragrafy wszystkie, jak słyszę, to już się widzę za kratkami, czy coś. Nie,
nie i nie – podkreśliła stanowczo.
Patrzył na
wyginające się ciała obu kobiet, szczególnie blondynki, bo ta wyczyniała jakiś
aerobik między półkami. Nauczycielka zachowywała się spokojniej. A szkoda, bo
chętniej popatrzyłby na jej większą cześć nóg, gdyby tak pochyliła się nad
jakąś książką, czy coś…
- A może
jednak – usłyszał głos polonistki. – O, wiem, że tym się interesuje. Może tak…
- nie dokończyła, sięgając po jakąś książkę.
Nie widział
jaką, ale widząc, jak z pewnym respektem, pietyzmem traktuje kolejne kartki
książki, poczuł niesamowite mrowienie na skórze. Co to była za kobieta… Jakim
cudem wywoływała takie reakcje? Przecież widział już w życiu sporo fajnych
lasek. A ta… Owszem, ta była jeszcze fajniejsza, ale… ale to nie tylko to. To
jej zachowanie, sposób poruszania się, ta cała kobiecość właśnie.
Ni stąd, ni
zowąd poczuł, że serce przyspiesza rytm bicia, krew krąży w żyłach szybciej a w
bokserkach robi się ciasno. Zaklął w myślach. Jednocześnie zaczęły się w nich
pojawiać dziwaczne obrazy. Ech, „dziwaczne”…
Dziwaczne
obrazy rozmazały się, gdy blondynka chwyciła dzwoniący telefon. Nie słyszał
rozmowy, może poprzez gwar, który chwilowo rozniósł się po sklepie, w każdym
razie poznał jej efekt.
- Kamila,
muszę uciekać, bo Rafał już stoi samochodem. Spotkamy się jutro, dobra?
Nie
czekając na odpowiedź, pomknęła w dal, zostawiając koleżankę samą. Poruszył się
niespokojnie. Tak, jakby ta ucieczka blondynki coś symbolizowała.
Patrzył na
szkolną nauczycielkę już bez skrępowania. Tak, jakby bez towarzystwa, samotna,
nagle stała się kimś bezbronnym, zdanym na łaską, czy niełaskę kogoś… Kogo? No,
hm… Nie wiadomo, kogoś, kto mógłby uczynić jej jakąś krzywdę.
Skulił się
na chwilę za regałem, czując, że efekt napięcia, jakie odczuwał coraz bardziej,
może zostać przez kogoś zauważony. Dyskretnie spuścił wzrok w dół. Nie, no, nie
było to aż tak widoczne…
Bez
skrępowania patrzył na jej nogi, niemal wbijając się wzrokiem w stopy, kostki,
łydki, kolana, czy ten skrawek odsłoniętych ud. Gdzie tymczasem ona, zupełnie
nie przejmując się otoczeniem kartkowała jakąś historyczną książkę, mającą być
prezentem dla kogoś tam. Pewnie chłopaka, czy męża.
W jego
głowie zaczęły pojawiać się coraz bardziej niedorzeczne myśli. Naprawdę. Takie,
przy których myśl o tym, że chętnie zobaczyłby ją bez tej sukienki, wydawała
się grzeczną bajką dla dzieci. Ale skupił się właśnie na niej. Tylko na
sekundę, bo nauczycielka drgnęła, zamknęła książkę i ruszyła w kierunku kasy, sięgając
dłonią do torebki.
Powiódł za
nią wzrokiem a także krokiem. Mózg zaczął pracować szybciej. Widział, jak
wysoka brunetka płaci za książkę, chowa ją do torebki i rusza w kierunku
wyjścia. To ostatnie chwile, kiedy widzie jej olśniewające, zgrabne nogi.
Kurwa, ile by dał, żeby zobaczyć je w całości. To już ostatnia chwila…
Desperackim
ruchem sięgnął do kieszeni spodni.
W momencie,
gdy wysoka piękność przechodziła przez bramkę, rozległ się alarm. Zerknął na
nią już oficjalnie. Nie musiał się kryć. Zobaczył jej zmieszane oczy wyrażające
konsternację. Kilka osób przebywających w lokalu również rzuciło okiem, ale
większość natychmiast odwróciła wzrok.
- Hm, to
chyba jakaś pomyłka – usłyszał jej kobiecy głos, skierowany tym razem
bezpośrednio do niego. Wreszcie.
- Pewnie
tak. Niestety muszę panią zaprosić na zaplecze – poinformował, siląc się na
pewny i zdecydowany, ale jednocześnie spokojny ton.
- Ale ja…
Wie pan, to… - zawahała się, przyjmując jego zaproszenie z oporem.
- Takie
rzeczy się zdarzają, system bywa wadliwy, niestety muszę to sprawdzić, takie
mamy procedury i pewnie pani doskonale to rozumie – wytłumaczył zgrabnie.
Niechętnie,
ale podążyła za nim. Zerkał jednym okiem na kroczącą obok niego zestresowaną
piękność. Szybko znalazł się przed drzwiami do pomieszczenia dla ochrony.
Wpuścił ją do środka a potem wszedł i on, zamykając drzwi.
Otarł
ukradkiem spocone dłonie.
- Proszę
przejść przez tą bramkę tutaj – wskazał urządzenie stojące pod ścianą.
Odgłos jej
kroków na posadzce, pobudził go znów. Tak, jakby nie był wystarczająco
pobudzony. Ale te kroki, ten odgłos, te sunące nogi… Znów poczuł narastającą
twardość w bokserkach. Skulił się nieznacznie, znów sięgając do kieszeni.
- Nie wiem
o co chodzi – skomentowała skonfundowana widząc, że znów spowodowała alarm,
tutaj jednak dużo cichszy, niż w samym lokalu.
Spojrzał na
nią, starając się nadać swoim oczom silny wyraz. Musiał ją trochę zdeprymować.
Tak, żeby poczuła się winną, choć nią nie była. Ale tak trochę chociaż. To
pomogłoby sprawie.
- Proszę
pani… Alarm zabrzmiał i przy drzwiach i tutaj… Nie chcę oczywiście rzucać
oskarżeń, ale system dwa razy się nie myli…
- Ale to
jakiś absurd – żachnęła się nauczycielka. – Słyszę ten alarm, tylko nie mam nic
wspólnego.
- Rozumiem
pani argumenty, jednak procedury są takie, że mam w tym przypadku dwa wyjścia.
- Jakie?
- Jedno
takie, że należałoby dokonać rewizji. W przypadku odmowy, byłbym zmuszony
zadzwonić na policję i oni wyjaśniliby tę sprawę.
Zauważył
niepokój w jej oczach. Połączony z niechęcią i jeszcze czymś. Jak dobrze, że
usłyszał wcześniej ten fragment rozmowy o policji!
- Proszę
pana, jestem niewinna, nie widzę potrzeby wzywania policji, to nieporozumienie…
- próbowała wyjaśnić nieco mniej oburzonym, za to bardziej skruszonym tonem.
- Rozumiem panią
i staram się pani wierzyć – zapewnił ją. – W takim przypadku pozostałaby tylko
rewizja. Jest tylko jeden problem.
- Jaki
problem?
- Taki, że
jestem sam na stanowisku. Mogę dokonać rewizji, tylko w tym przypadku, gdy pani
zgodzi się na to.
- Rozumiem…
- widział jak kiwa głową. Docierało do niej, o co chodzi. Tak mu się
przynajmniej wydawało.
- Jeśli
zatem nie wyraża pani sprzeciwu, proszę wyciągnąć wszystko co pani ma w torebce
– zakomunikował.
Z ulgą
usiadł za biurkiem. Nie dość, że napięcie męczyło go, to jeszcze ta
nieustępująca erekcja… A ona wciąż stała przed nim. Tym razem już nie jako
nieprzyzwoicie piękna kobieta, ale coraz bardziej jak ofiara. Bezbronna. Tylko
może jeszcze nie zdająca sobie z tego sprawy.
Bez cienia
protestu podeszła do biurka i wysypała wszystko na blat. Ledwo rzucił okiem,
wiedząc doskonale, że nie znajdzie tam niczego podejrzanego.
- Bardzo
dobrze. Teraz może pani przejść raz jeszcze przez naszą bramkę – wskazał gestem
kierunek.
Zerknął na
jej pośladki, gdy odwróciła się powtarzając manewr. Znów dyskretnie uruchomił
odpowiedni mechanizm i ten znów zadziałał.
- Proszę
pana… A co, jeśli ten system jest jednak zepsuty i nie działa jak trzeba?
Niemal
utonął w jej wielkich oczach, w tym nieziemskim spojrzeniu, którym obdarowała
go nieświadomie. Magia, po prostu magia.
- Dobrze,
sprawdzimy to na mnie – odezwał się po chwili, wstając z miejsca.
Dobrze, że
skierowała wzrok w nieco inne miejsce, ale z ulgą zauważył, że jakiegoś
niezwykłego wybrzuszenia nigdzie nie ma. Spokojnie przeszedł przez bramkę.
Alarm oczywiście milczał. Rzucił spojrzenie na załamującą ręce nauczycielkę,
tak, aby zawierało ono choćby minimum niewypowiedzianego oskarżenia.
- I co
teraz? – zapytała zrezygnowana.
- W dalszym
ciągu ma pani wybór – odezwał się przełamując ściśnięte gardło i siadając znów
za biurkiem. – Przypomnę, albo powiadam policję, albo kontynuujemy rewizję.
Poczuł
złość na siebie, gdy wypowiadał ostatnie słowa. Chodziło o ton. Głos niemal mu
się załamał. Zauważyła to? Jeśli tak, to nic z tego nie będzie.
Milczała
przez chwilę, kręcąc się niecierpliwie i rozważając jego słowa. Milczał i on,
wiedząc, że nie należał do mistrzów negocjacji i bał się odzywać, by czegoś nie
spieprzyć. Z pozorną beztroską zajął się segregowaniem papierów na biurku.
- To
znaczy, rewizję, tak…? – zaczęła z wolna, jakby nie do końca rozumiała o co
chodzi. Ale oczywiście rozumiała, tylko oswajała się z tą myślą.
- Tak,
proszę pani. Wybór, ze zrozumiałych względów należy do pani, ja nie mogę
niczego narzucać – rozłożył ręce, podkreślając swój pozorny dystans do całej
sytuacji.
- Proszę
pana, ale to absurd, przecież ja niczego nie mam pod tą sukienką, gdzie
miałabym to schować? Pomijając fakt, że ja w ogóle niczego nie mam, to znaczy,
niczego nie ukradłam…
- Rozumiem
pani tłumaczenie, naprawdę – odpowiedział starając się nadać swojemu głosowi
cierpliwy i wyrozumiały ton. – Ale nie mogę inaczej. Skoro brzęczyk zabrzęczał,
to ja muszę podjąć odpowiednie kroki. Ja rozumiem panią, ale niech pani
zrozumie też mnie. Mam swój kodeks, według którego postępuję i nie mogę tego
tak zostawić.
Odetchnął,
bardziej w głębi, niż na zewnątrz. Wybrnął z tego chyba najlepiej jak mógł.
Zresztą jej westchnięcie było jeszcze głębsze.
- Rozumie
pan chyba, że to co pan proponuje jest…
- Ja niczego
nie proponuję – wykonał gest, jakby chciał od wszystkiego umyć ręce. – Ja
przedstawiam pani dwa jedyne wyjścia z tej sytuacji. Nic więcej.
Patrzył,
ale tym razem w jej oczy. Starając się, by nie dostrzegła w nich rosnącego w
szalejącym tempie podniecenia. Patrzył, starając się by wyglądało to tak… No,
oficjalnie.
Zrobiła
kilka nerwowych kroków, odwracając się do ściany. Wykorzystał kolejny moment,
by z rozkoszą przelecieć wzrokiem po jej nogach i zasłoniętym sukienką tyłku.
Boże, naprawdę jest szansa, że za chwile zobaczy ten tyłek, tylko w samych…
Odwróciła
się a on znów błyskawicznie uniósł wzrok w górę. Starał się cokolwiek wyczytać
z jej twarzy. I wywnioskował, że jest skrępowana, ale zachowuje się tak, jakby
za wszelką cenę nie chciała robić żadnego cyrku.
- No dobrze
– usłyszał słowa, które w jego uszach zabrzmiały niczym jakiś rajski dźwięk. –
Czy mógłby się pan odwrócić?
- Proszę
pani… - zawahał się. – Muszę widzieć, czy faktycznie zdjęła pani ubranie…
Niestety, nie mogę…
Skinęła
głową. Odwróciła się w stronę ściany, jakby chciała uniknąć jego wzroku a on
stracil kontrolę. Poczuł jak oczy wychodzą mu na orbit, gdy zobaczył zsuwającą
się powoli z ciała nauczycielki sukienkę. Tak, powoli, co jeszcze dopełniało
tego niesamowitego uczucia. Ta miła tortura była niezwykle rozkoszna, bo
wiedział przecież, że prędzej, czy później…
Poczuł, że
nagle robi się gorąco. Tak gorąco, jak nigdy wcześniej. Sukienka opadała,
jeszcze zahaczając o bieliznę co dopełniło tylko tej rozkoszy. Bo i tak sekundę
później osunęła się w dół a nauczycielka schyliła się, wypinając swoje opięte
bielizną pośladki i prezentując swoje olśniewające, prawie nagie ciało.
Poczuł
zawrót głowy. I znów zaklął w myślach, że to nie może tak trwać i musi się
opanować. Ale nauczycielka, jakby zawstydzona tym wydarzeniem, nie spojrzała
nawet na niego, tylko natychmiast skierowała się w stronę bramki dając mu te
trzy sekundy, by się opanował.
Na tyle, że
w ostatniej chwili zdążył sięgnąć dłonią w kieszeń, sprawiając, że, jak w
poprzednich przypadkach w pomieszczeniu rozległ się dźwięk brzęczyka
doprowadzając wysoką piękność niemal do palpitacji serca.
- To są
jakieś żarty – żachnęła się, prezentując swoją postawą, tak złość, jak i
załamanie.
- Rozumiem…
- zapewnił pospiesznie, starając się by jego głos brzmiał normalnie, na co
szanse były niewielkie. – Trudno… W takim razie…
- No
właśnie. Co teraz?
Pytała,
stojąc przed nim wyprostowana z rękoma na biodrach. Wyglądała jak… Ech, brak
słów. A on, za tym biurkiem w pierwszej chwili poczuł się jak jakiś nieistotny
pyłek w obliczu tak nieziemskiego zjawiska.
Ale w
drugiej zebrał się w sobie raz jeszcze. To on tu był szefem, on prowadził tą
sytuację. I jakby nie wyglądali, to on decydował teraz o jej losie.
- Teraz,
proszę pani… Nie pozostaje mi chyba nic innego, niż wezwanie policji.
- Ale, jak
to…? Nie ma już innego wyjścia? – zaniepokoiła się.
- Jest,
proszę pani, gdyż rewizja nie została dokończona.
- Ale…
Chyba nie ma pan na myśli…
- Właśnie.
Nie mogę tego pani zaproponować. W związku z tym, procedury zmuszają mnie do
poinformowania policji.
Zebrał się
w sobie na tyle, że udało mu się wybrnąć z tej sytuacji gładko. Ale nie
wytrzymał. Spuścił wzrok, koncentrując się, niby przypadkowo na obnażonych
nogach pięknej nauczycielki, którą pamiętał jeszcze z liceum. Ktoś by mu wtedy
powiedział, że życie przyniesie mu taką niespodziankę, to…
- Nie chcę,
żeby przyjeżdżała policja. To strata czasu i… - urwała.
- Rozumiem
panią dobrze – pokiwał głową, zgadzając się z nią. – Tylko niech pani zrozumie
i mnie.
- Cos nie
tak jest z tym alarmem. Chyba nie wyobraża sobie pan, że mogłabym coś schować w
majtkach?
- Sprawdzę
raz jeszcze – odezwał się donośniejszym głosem i wstał, przemierzając drogę do
bramki. Przeszedł przez nią, rzucając spojrzenie w twarz wysokiej brunetki. W
jej oczach dostrzegł rezygnację.
- To
znaczy… Jak ta dalsza rewizja miałaby wyglądać? – zapytała niepewnie.
- Musiałaby
pani pozbyć się reszty ubrania – odpowiedział krótko.
Westchnęła,
nie odpowiadając. Dostrzegł, że jej dłoń jakby machinalnie powędrowała w
kierunku zapięcia stanika a potem opadła. Była rozedrgana. Stał z bijącym
sercem, oczekując decyzji. Starał się opanować ze wszelkich sił, choć wszystko
wewnątrz drgało jak…
- Wie pan,
że to tak… Ciężko jest – jej ton drgał tak samo, choć wyczuł, że i ona siliła
się na normalność. – Gdybym została sama…
- Rozumiem
panią, ale niestety nie mogę wyjść. Siłą rzeczy przy rewizji musi ktoś być.
- Może się
pan odwrócić? – zaproponowała nagle a serce zabiło mu jak bęben.
- Też nie
za bardzo – odparł, znów spuszczając wzrok w okolice jej kolan. – Przykro mi,
ale sama pani wie… Może pani pomoże, jak się pani odwróci?
Oparł się o
biurko i znów poczuł przyspieszone bicie serca. Miał ją przed sobą w samej
bieliźnie. Jej oczy spuszczone, wędrujące gdzieś po różnych zakątkach
pomieszczenia sprawiały, że mógł gapić się na jej nieziemskie ciało niemal bez
skrępowania.
A do tego
ten ruch… Odwróciła się i uczyniła krok ku ścianie. Nie dość, że teraz w ogóle
miał przed sobą jej nagie uda i nawet fragmenty pośladków, to jeszcze ten ruch
obu dłoni. Ruch, którym sięgnęła po zapięcie stanika.
Krew
uderzyła mu do głowy, oczy rozszerzyły się, usta otwarły. Zobaczył jak stanik
poleciał w bok. Nie widział jej piersi, może jakiś tam lekki zarys od tyłu, ale
to już było nieistotne. Zobaczy je za chwile a przede wszystkim zaraz stanie
się coś dużo…
Z pulsującą
czaszką i wściekle sercem, z trudem zarejestrował widok dłoni pięknej
nauczycielki wsuwającej się pod majtki. Nie… Nie… To nie mogła być prawda, ale…
Jego penis
stał już prosto jak armata a jej majtki… Zjechały w dół, wypinając w jego
kierunku nagie pośladki. Nagie. Tak, to nie był sen. Trwało to sekundę, dwie,
trzy, ale trwało. I było naprawdę.
Ostatnim
trudem powstrzymał się, by nie ruszyć do niej, by nie objąć jej biodrach, by
nie wymierzyć siarczystego klapsa w ten wypięty, nagi tyłek a potem…
Nie
zwracając uwagi na niego, znów skierowała się w stronę bramki. Spuścił wzrok w
dół, dostrzegając przez sekundę nagi wzgórek, przez środek którego przebiegał
wąski pasek kobiecego owłosienia. No, kurwa, jeszcze to…
W życiu nie
widział lepszego pornosa. A ten przecież jeszcze się nie skończył. Dobrze, że
ręce miał w kieszeni i nie przegapił momentu, w którym piękna nauczycielka po
raz kolejny przeszła przez bramkę.
- Nie no,
to jakiś żart – zbuntowała się, rozkładając ręce a on w tym momencie mógł w
końcu ogarnąć jej całą sylwetkę. Jej drobne, ale jednak nagie piersi. Jej
wzgórek. Jej długie nogi. Jej brzuch. Jej ciało, całe nagie.
Całe i
nagie. Boże…
- Co ja mam
teraz jeszcze zdąć? – rzuciła tonem tak kpiącym, jak i pełnym zdenerwowania.
- Nic,
proszę pani. Niech pani podejdzie do biurka – zaproponował, samemu odchodząc
bliżej ściany.
- W jakim
celu? – zapytała, ale posłusznie wykonała polecenie.
- Niech
pani rozsunie pośladki – zarządził, wiedząc już co się stanie. Nie mogło być
inaczej, nie, nie. Za żadne skarby nie mógł tego wypuścić. Żadne konsekwencje
nie mogły tego zmienić. Żądza, która ogarnęła jego ciało była już nie do
powstrzymania.
- Pan chyba
żartuje? – odwróciła głowę.
Wyczuł jej
niepewność. Stała przed biurkiem, opierając się dłońmi o blat, nieco pochylona.
W tej pozycji lekko wypinała swoje pośladki w jego kierunku. Znów.
- Nie, to
jest element rewizji – wysapał, już nie przejmując się swoim głosem,
zdradzającym go bezlitośnie.
- Co ma pan
na myśli…?- usłyszał niepewność i zdenerwowanie.
Nie
odpowiedział już. Wszystkie karty zostały rozdane. Zrobił krok w przód,
chwytając ją za biodra. Drgnęła, ale nie odsunęła się. O, dziwo.
Drżącymi
rękoma, chwycił jej nagie pośladki. Teraz dopiero wyczuł opór, ale zdecydowanym
zachowaniem utemperował go. A ona… Jakby się temu poddała, jakby została
całkowicie zdominowana. Jakby nie przyszło jej na myśl nic złego. Jakby to, że
jakiś ochroniarz łapie ją za dupę, próbując rozchylić pośladki, było może czymś
wprawdzie nieczęsto spotykanym, ale mieszczącym się w kanonach.
A on
ściskał jej ponętne dupsko, nawet nie starając się zapanować nad kurewsko
szybkim oddechem. Przecież ona musiała wyczuć, że coś jest nie tak. Musiała a
mimo to…
Nie było
wyjścia, nie było odwrotu. Jedną rękę przytrzymywał na jej pośladku, drugą,
gorączkowo rozpinał guziki od własnych spodni. Nie, już nic nie mogło go
powstrzymać. Nawet ewentualny dźwięk syren samochodów policyjnych.
- Jeszcze…-
bardziej jęknął, niż nakazał, dając do zrozumienia, że ma rozłożyć nogi
szerzej, bo rewizja się nie zakończyła. A ona, znów, choć niepewnie rzucając
głową na boki, opierając się dłońmi o biurko, dała się do tego przekonać.
A on… Już
nie czekał na nic. Błyskawicznie nakierował twardego jak skała kutasa w
kierunku jej cipki.
- Tu
jeszcze cos może być… - wysapał, jakby na usprawiedliwienie swojego czynu i
pchnął raptownie w przód. Pchnięciu towarzyszyło gwałtowne drgnięcie nagiej
piękności i ostry pisk.
- Auuu…! –
wyrwało się z ust gwałtownie poruszającej się piękności.
- Cicho,
kurwa…! – uspokoił ją agresywnym tonem, tak, że podziałało, niemal, jak biczem
trzasnął. Nauczycielka chyba oniemiała. Albo może była zbyt roztrzęsiona tym
wszystkim, co poprzedziło ten akt. Akt gwałtu. Bo chyba tak to można było
określić.
- Przestań,
człowieku…! – usłyszał raz jeszcze, ale soczysty klaps na wypięty pośladek a
potem drugi, uciszył polonistkę na dobre.
Jedną
dłonią mocno trzymał ją za ręce skrzyżowane na jej plecach a drugą strzelał
klapsy. No, kurwa, to nie mogło być… Ale było. Miał ją przed a w zasadzie
trochę już pod sobą. Ją, piękną i nagą. I rżnął. Rżnął jak oszalały, od samego
początku, wchodząc ostro, dynamicznie, jak prawdziwy mężczyzna, bo ostatnie
kilkadziesiąt minut, od momentu pojawienia się tej piękności w empiku sprawiło,
że nie był w stanie inaczej.
Posuwał ją
w szalonym tempie, rozkoszując się tym. W życiu nie był z laską zbliżoną
poziomem do tej a tu proszę. No i co Chudy, Bemol, Kuba, Orlik? I inni? Wtedy,
niespełna dziesięć la temu, na przerwach nieustannie snuliście dysputy o tym,
kto by ją w jaki sposób dymał. I kto ją teraz dyma, co? On ją dymał.
Dymał ją
tak, że nie był w żaden sposób zapanować nad sobą i swoim pożądaniem. Ta
niewiarygodnie szalona jazda zakończyła się szybciej, niż by tego chciał. Jego
pożądanie było zbyt wielkie, emocje zniszczyły jakąkolwiek samokontrolę. Ile to
trwało? Nie wiedział, bo przecież nie liczył. Chociaż dwie minuty? Nawet
krócej?
Nieważne.
Ważne, że w ostatnim momencie puścił już jej dłonie i trzymając ostro za biodra
jeszcze przyspieszył tempo, pokazując kto tu jest prawdziwym ogierem. Zalał jej
cipkę spermą i to tak bardzo, że lawa wydawała się nie mieć końca.
- O,
kurwa…! – skomentował w stylu większości facetów, wzdychając głęboko i
strzelając na koniec soczystego klapsa w nagi tyłek pięknej nauczycielki.
Z dumą
patrzył na swoje dzieło. Nie znał jej, nigdy nie poznał dobrze jej życia
prywatnego. Ba, w ogóle nie poznał. Ale przypuszczał, że nie jest to żadna dupodajka,
tylko kobieta z klasą. I był pewien, że znalazł się w zaszczytnym gronie
nielicznych, którzy mieli okazję spuścić się w jej cipce.
- Aaaach… -
westchnął raz jeszcze chowając członka i zapinając powoli spodnie.
Nie
usłyszał w odpowiedzi nic. Jakby oszołomiona tym co się stało, nauczycielka,
straciła jakiekolwiek poczucie świadomości. A może to był efekt tego, że ją tak
dobrze zerżnął? Tak, pewnie to…
Za to
powoli on wracał do realiów. Trzeba było zakończyć jakoś tę sprawę. A ona,
swoim zachowaniem pomagała mu w tym. Hm, rzadko zdarzyło mu się widzieć w życiu
tak bierną, uległą dziewczynę. Dziwne… Cóż, to już nie jego problem.
- Tak wiec
rewizja zakończyła się powodzeniem – odezwał się spokojniejszym głosem. –
Sporządzę protokół, że wszystko wynika z wadliwego sprzętu a panią uznam za
absolutnie niewinną. Czy pani…
Przerwało
mu donośne pukanie do drzwi. Znieruchomiał. Kto to? Nikt z personelu empiku
raczej nigdy nie dobijał się do kanciapy ochroniarzy.
- Schowaj
się – syknął w kierunku wyraźnie jeszcze zamroczonej kobiety.
Nie było za
bardzo odpowiedniego miejsca, więc popchnął ją kierunku ściany, obok drzwi.
Nauczycielka próbowała się wyrywać, ale on był silniejszy. I sprytniejszy, bo
otworzył drzwi tylko trochę.
Za nimi
stała ładna blondynka. Chyba równie ładna co ta nauczycielka. A na dodatek
jeszcze wyższa. I od polonistki i od niego samego.
- O co
chodzi? – zapytał nieufnie.
- O to, że
mam sprawę i chciałabym wejść do środka – zbliżyła się w kierunku drzwi,
wywierając na nim nacisk. Nie mógł jej na to pozwolić.
- Nie mogę…
Zajęty jestem.
Jakby
sprowokowany naciskiem ze strony wysokiej blondynki, uniósł rękę, ale nim
wykonał jakikolwiek inny ruch, dłoń blondynki chwyciła jego własną i wykręciła
ją tak, że zawył z bólu. Z niesamowitą gracją, blondynka rozłożyła go na
podłodze w ciągu dwóch sekund.
- Zajęty
byłeś, przyjacielu a teraz będziesz miał naprawdę dużo wolnego czasu na rożne
rozmyślania – usłyszał nad sobą głos, który wcale nie sprawiał wrażenia
zmęczonego, czy w ogóle… Był jakiś taki nijaki, beznamiętny. No, może wyczuł w
nim cień satysfakcji. Ale, zaraz…
- Zaraz, o
co chodzi? Co się stało? – zapytał oburzony, jak i spanikowany.
- Wydział
Dochodzeniowy Komendy Głównej. Oto, co się stało – usłyszał nad sobą i poczuł
jak jego ciało oblewa zimny pot. – Zabrać mi tego niewyżytego oblecha, ale już!
- Zaraz… -
próbował protestować. – Ale… Ale skąd… - urwał. Faktycznie, skąd oni się tu
wzięli?
- Skąd? A
przypominasz sobie takie nazwisko jak Beata Tomaszewska? Taka, dość drobna
czarnulka. Była tutaj sześć tygodni temu i zszokowana pewnymi wydarzeniami
złożyła zeznania na komendzie. Pamiętasz tą panią?
Zbladł.
Oszołomiony nie stawiał oporu. Ktoś przywrócił go do pionu, wcześniej
zakładając kajdanki na ręce. Jeszcze przez chwilę stał oparty o ścianę,
starając się uniknąć ciekawskich spojrzeń niektórych ludzi, którzy widzieli
całą sytuację. Głównie Magdy, jednej z kasjerek. Ale uniknąć się nie dało.
Patrzył jak
do środka wchodzi i ta wysoka policjantka i jeszcze dwóch gości. Wszyscy po
cywilnemu, ale mógł być pewien, że to nie zadni cywile. Zamknął oczy, czując,
że traci świadomość.
- Nie
mogliście wpaść wcześniej? – do jego uszu dobiegł głos nauczycielki. O dziwo,
spokojny, przynajmniej jak na to co się stało. W każdym razie nie zdradzał
jakichś większych emocji.
- A ty
odpuściłabyś sobie taką akcję? – sardonicznie skomentowała blondynka.
Kamila nie
odpowiedziała. Odetchnęła ciężko, czując, że jej nogi są wciąż miękkie. Po tym
co zaszło… Jakby było już jej wszystko jedno, że paraduje teraz kompletnie
nago, nie dość, że na oczach Wiktorii, to jeszcze dwójki policjantów, którzy
niby zabezpieczali pomieszczenie, ale nie omieszkali prześlizgnąć się wzrokiem
po jej nagim ciele.
Krępowało
ją to, ale… Ale poczuła jakiś dreszczyk. Cos niesamowitego, ale sięgnęła po
majtki i jakoś nie czuła wybitnej ochoty, by włożyć je w końcu na siebie.
Wręcz
odwróciła się, niby porządkując ubranie, niby przygotowując sukienkę do tego by
ją włożyć, mając jednocześnie świadomość, że w tym momencie, panowie z policji
z całą pewnością patrzą na jej nagie pośladki.
Ale w końcu
uznała, że trzeba. Choć kto, wie, gdyby nie obecność blondwłosej policjantki,
może przeciągnęłaby jeszcze ten moment.
- Zbieraj
się, sama też musisz złożyć zeznanie na komendzie – ponagliła ją Wiktoria,
strzelając niewinnego klapsa na nagi pośladek Kamili. – Zasadniczo, to nawet
muszę cię pochwalić. Może jeszcze kiedyś wykażesz się patriotyzmem i zaliczysz
jeszcze jeden wkład w rozwój polskiej kryminalistyki, ślicznotko?
No i pierwszy komentarz, tym razem mój.
OdpowiedzUsuńJest krótkie opowiadanko, jakie obiecałem. Następne, pod koniec roku, tym razem już dużo dłuższe, zapewniające kilkadziesiąt minut lektury na święta, choć bynajmniej ze świętami nie związanej:)
Wrzucę jeszcze, jak zapowiadałem link do ankiety, dla tych, którzy komentarzy nie czytają a mogliby wziąć udział w ankiecie i odpowiedzieć na kilka kwestii dotyczących bloga.
Tych, którzy tego nie uczynili zachęcam do wypełnienia - https://www.survio.com/survey/d/A8M4S4P3U2J5N1W0O
Krótkie, ale treściwe. Autor zaserwował nam przed dłuższą przerwą małą nowelkę z Kamilą. Scenariusz trochę oklepany, ale dobrze przedstawiony. Miło się czyta. 9 na 10.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda, że takie krótkie to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi w nim myśli i odczuć Kamili.
Będę czekał z niecierpliwością na następne:)
No i od razu dzień milszy jak się dowiedziałem co u Kamili. Zgadzam się z poprzednikami, szkoda, że opowiadanie takie krótkie, ale poza tym super.
OdpowiedzUsuńDzięki Falango za dobre opowiadanie!
Autorze, opublikujesz wyniki ankiet? Dużo ich przybyło po opublikowaniu nowego opowiadania? Dobrego dnia.
OdpowiedzUsuńLiczba powoli dobija do sześćdziesięciu, jakieś podsumowanie zrobię, w któryś z dwóch najbliższych weekendów.
OdpowiedzUsuńA może by tak jakieś opowiadanko na Mikołaja?
OdpowiedzUsuńPopieram :)
OdpowiedzUsuńNie. Będzie na Gwiazdora a w zasadzie nieco "po". Przypuszczam, że w drugi dzień Świąt, moze któryś dzień później, ale na pewno przed Sylwestrem.
OdpowiedzUsuńZamiast opowiadania mam podsumowanie ankiety, które muszę podzielić na dwie części.
Skoro jeden z czytelników nalegał a ja obiecałem, to jest. Podsumowanie ankiety.
Wzięło w niej udział 60 osób. Przynajmniej do tej pory. Nie znaczy to, że ankieta jest zamknięta, kto jeszcze chciałby się dopisać, może to uczynić w każdej chwili.
Od razu, na początku napiszę, że, po czasie (jak to zwykle bywa) wyszło, iż ankieta mogła być bogatsza o dwa-trzy pytania a szczególnie jedno. Mianowicie to, dotyczące częstotliwości odwiedzin ankietowanego na blogu. Niestety podczas tworzenia nie przyszło mi ono do głowy a później było już „po ptokach”.
Pytanie to mocno przydałoby mi się podczas analizowania indywidualnych wypowiedzi. W podsumowaniu zbiorczym ma raczej mniejsze znaczenie.
Przejdźmy więc do konkretów.
Pyt.1 „Proszę podać swoją płeć”
93% ankietowanych to mężczyźni. Wielkiego zaskoczenia chyba nie ma, aczkolwiek liczyłem po cichu, że liczba czytelniczek płci pięknej przekroczy jednak te 10%.
Pyt.2. „Proszę podać swój wiek”
Zdecydowana większość, bo aż niespełna 62% czytelników bloga to ludzie w wieku 18-29 lat. 28%, to społeczność z trójką z przodu. 8% czytelników mieści się a kategorii „40-49 lat” a tylko jedna osoba z ankietowanych przyznała się, że przekroczyła już pięćdziesiątkę. Tak więc i tutaj obyło się bez niespodzianek.
Następne dwa pytania były w zasadzie interesujące tylko dla mnie, lecz wyniki przedstawię.
Pyt.3 „Czy kupiłbyś książkę drukowaną o przygodach Kamili, opartych na tekstach, które już wcześniej ukazały się na blogu?”.
Brakło jakiejś zdecydowanej odpowiedzi. Najwięcej głosów, bo 45% zebrała opcja „być może” a odpowiedzi „tak” i „nie” poszły niemal równo. Pierwszą wskazało ponad 28% a drugą niemal 27% ankietowanych.
Pyt.4 „Czy kupiłbyś książkę drukowaną o przygodach Kamili, nie publikowanych wcześniej na blogu?”.
W tym przypadku szala przechyliła się już wyraźniej na „moją korzyść”, bo ponad połowa ankietowanych (53%) zadeklarowała, że tak, do tego 32 % wahało się. Tylko 15% ankietowanych uznało, że taka książka ich nie interesuje.
Pyt.5 „Co najbardziej podoba ci się w opowiadaniach?”.
Zdecydowanie, zbierając aż 85% głosów, wygrała opcja „główna bohaterka”, co jest mimo wszystko lekkim zaskoczeniem dla mnie, bo cały czas uważam, że nie oddaję Kamili w aż takim stopniu jak powinienem to zrobić. Może jednak z drugiej strony to dobrze, bo czytelnicy wolą skupiać się na jej rozterkach i wyborach związanych z erotyką a nie z kupowaniem kiełbasy i musztardy w spożywczaku. Dodam jeszcze, że niemal do połowy ankiety, ta odpowiedź miała ponad 90% poparcia.
Dwie dość bliźniacze odpowiedzi „styl pisania” i „styl prowadzenia akcji” zebrały odpowiednio bliskie wyniki – 62% i 58%. Opcja „młodzi bohaterowie” zebrała 37% głosów a „zdjęcia” 20%. Sześciu czytelników pokusiło się by dodać coś od siebie, choć były to wypowiedzi krótkie.
Pyt.6 „Jak bardzo zwracasz uwagę na młodych, męskich bohaterów opowiadań?”… Było dla mnie pytaniem bardzo ważnym. A to w związku z tym, że staram się by to nie tylko Kamila, ale i inni bohaterowie wzbudzali jakieś poważniejsze emocje wśród czytelników.
I prawdę mówiąc wyniki są takie sobie, gdyż ostatecznie wygrała opcja „niewielką, przede wszystkim liczy się bohaterka”, zbierając 47% głosów. Z drugiej jednak strony, gdy zsumuje się wyniki pozostałych, bliźniaczych odpowiedzi, czyli „dość dużą…” (43%) i „bardzo dużą” (10%), to szala przechyla się nieznacznie w drugą stronę. Czyli ostatecznie nie jest tak źle, choć nie do końca mnie to satysfakcjonuje.
Pyt.7 „Jakie tagi podobają ci się najbardziej w tekstach zamieszczanych na blogu?”.
OdpowiedzUsuńWyniki rozłożyły się dość równomiernie. Wygrała opcja „natarczywość, pewnego rodzaju przemoc”, zyskując 60% głosów, ale podchodząca pod ten „tag” dość zbliżona odpowiedź „gwałt” spotkała się już z mniejszym poparciem, choć ostatecznie i tak dość dużym – 43%. Pomiędzy tymi opcjami znalazły się odpowiedzi „młody chłopak i starsza kobieta” – 53% oraz „sceny nagości i podglądania” – 47%. Jedynym „tagiem”, który nie spotkał się z większym uznaniem czytelników była opcja „subtelność, delikatność, romans”, która znalazła 22% zwolenników.
Pyt.8 „Gdyby to od ciebie zależało – co zmieniłbyś, lub dodał w tekstach zamieszczanych na blogu?”.
Pytanie było trochę podobne do poprzedniego, więc i tu wygrała opcja „więcej przemocy, nawet brutalnej, włącznie z gwałtami”, uzyskując jednak nieco niższy wynik – 52% a dodatkowo, dość jednak nieoczekiwanie (przynajmniej dla mnie) dokładnie taki sam wynik odnotowała opcja „więcej scen wewnątrz rodzinnych” – do tego wrócę jeszcze niżej. 27% osób domagało się większej ilości scen lesbijskich a 20% więcej delikatności i romansu.
Dodatkowo dokładnie jedna trzecia, czyli dwadzieścia osób wpisało swoje propozycje, niektóre bardzo lapidarne, inne za to złożone z więcej, niż jednego zdania.
No i teraz komentarz związany właśnie ze scenami wewnątrz rodzinnymi, których domaga się nieco ponad połowa czytelników. Prawdę mówiąc ta odpowiedź była skonstruowana trochę niefortunnie, ale z drugiej strony opcja ankiety nie pozwalała na więcej. Chodzi mi bowiem o to, że nie bardzo wiem o jakie duety (a może nie tylko duety) czytelnikom chodziło. Pierwsze co narzuciło mi się w tej sytuacji, to opcja „Kamila i Mieszko”, ale dość szybko (choćby z wolnych komentarzy w tym pytaniu, jak i pytaniu numer 13) wyszło na to, że nie brakuje takich, którym marzy się akcja pod tytułem „Kamila i Oliwia”. Dodatkowo (co przyszło mi do głowy dopiero później), jakby nie patrzeć, akcją wewnątrz rodzinną jest również opcja „Kamila i Daniel”. Nie wiem niestety, czy czytelnicy mieli na myśli także ewentualne inne opcje, już bez Kamili, czyli „Mieszko i Oliwia”, względnie „Daniel i Oliwia”. Trochę szkoda, że ci, którzy oddali głos na tą właśnie odpowiedź, nie rozszerzyli jej w komentarzu.
O ewentualnych trójkątach, czy nawet zbiorowym czworokącie się już nie wypowiadam. W każdym razie pewne zagwozdki są.
Pyt.9 „Jaką długość opowiadań preferujesz?”.
Niewielką przewagą wygrała opcja „21-40 stron”, zbierając 47% głosów. Fani najdłuższych opowiadań, czyli „powyżej 40 stron” oddali 42% głosów, natomiast sympatyków najkrótszych, czyli „poniżej 20 stron” było najmniej – 11%.
Niestety akurat przy tym pytaniu najboleśniej odczułem brak wspomnianego wcześniej pytania pomocniczego, czyli „jak często wchodzisz na blog?”. Dlaczego? Ano dlatego, iż mam podstawy przypuszczać, że bardziej aktywni czytelnicy preferowaliby odpowiedź bardzo długich opowiadań a ci, którzy wchodzą rzadziej – krótszych. Tym bardziej, że opcja najdłuższych tekstów, prowadziła w pierwszych dniach ankiety. Niestety pozostanie to tylko w sferze domysłów.
W sumie jednak cieszy, że zasadniczo, nadmiarem stron nie przynudzam czytelników.
Pyt.10 „Jak uważnie czytasz opowiadania publikowane na blogu?”.
OdpowiedzUsuńTutaj wyniki były bardzo zadowalające, gdyż zdecydowanie wygrała opcja „od początku do końca, nie przegapiając praktycznie żadnego słowa”, zbierając 73% głosów. Tylko jedna czwarta czytelników, a więc 25% zadeklarowała, że czyta uważnie, momentami omijając jakieś nudniejsze dla nich fragmenty a zaledwie jeden czytelnik przyznał, że przelatuje wzrokiem tekst starając się wychwycić ciekawsze fragmenty.
Pyt.11 „Czy z równym zainteresowaniem przeczytałbyś te opowiadania, gdzie nie tylko seks, ale i erotyka są praktycznie bardzo długo nieobecne a pojawiają się dopiero po kilkudziesięciu stronach?”.
Pytanie skonstruowane trochę niefortunnie, powinno być raczej „czy z równym, bądź niemal równym…”, ale myślę, że nie wpływa to na mój odbiór wyników. Wygrała opcja „tak”, znajdując 63% zwolenników, zaś opcja „nie” miała ich oczywiście 37%.
Cieszy mnie ten wynik, gdyż wskazuje on, że istnieje jednak dość liczne grono osób, którzy mogą czytać o Kamili gdy niekoniecznie klęczy przed jednym z młodych bohaterów a tekstów a zajmuje się na przykład obieraniem ziemniaków na obiad:).
Pyt.12 „Z jakim zainteresowaniem czytałeś opowiadania, których główną bohaterką była z reguły Oliwia(…)?”.
Pytanie ważne dla mnie, gdyż – tak jak wyżej – dawało odpowiedź na podejście czytelników do erotyki, jak i jej ograniczonej ilości. A licznik wejść nie zawsze wszystko powie.
Zasadniczo nad wynikami płakać chyba nie mogę. Wygrała opcja „Z umiarkowanym” zbierając 53% głosów, ale 32% zadeklarowało, że lubi czytać o Oliwii „z dużym zainteresowaniem”. 15% czytelników przyznało, że nie czyta tych tekstów w ogóle.
Pyt. 13 „Czy chciałbyś przekazać autorowi coś co nie zostało zawarte w poprzednich pytaniach?”.
Tutaj parę osób wysiliło się na drobne sugestie, za to duża większość wykorzystała tą opcję do przesłania autorowi krótkich (bądź w paru przypadkach dłuższych) podziękowań, słów zachęty, pewnych komentarzy twórczości itd., więc ze swej strony dziękuję za te słowa wsparcia i pozdrawiam również. Niektóre komentarze naprawdę potrafiły sprawić, że człowiek się uśmiechnął, nawet pomyślałem, czy by takowych nie skopiować i wkleić (jakieś top5, czy top10), ale skoro ankieta była anonimowa (choć przecież ankietowani i tak się nie podpisywali, nie licząc jednej osoby, zresztą mimo podpisu w dalszym ciągu dla mnie anonimowej), to niech owe komentarze pozostaną tam gdzie są.
No i to by było tyle, jeśli chodzi o wyniki samej ankiety. Tutaj wypadałoby wygłosić jakiś szerszy komentarz, ale jak zwykle nie ogarniam wszystkiego, o czym chciałem napisać, więc tak lapidarnie…
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałem, najbardziej żal niezadanego pytania o częstotliwość odwiedzin. To dało się we znaki, przy zbieraniu odpowiedzi na kilka pytań. Mogę oczywiście przyjąć założenie, że ci którzy wypełnili ankiety najwcześniej, są stałymi bywalcami bloga a inni wpadają tu od czasu, do czasu, ale jest to teza trochę ryzykowna i chyba nie ma sensu tego tłumaczyć.
W sumie też lekko żałuję niezadanego pytania o ulubione opowiadania, jeżeli ktoś takowe ma, ale to już tylko tak, z ciekawości.
Tym samym… Chciałbym napisać, że czasami nie macie pojęcia, jak takie drobnostki potrafią napędzić do pisania, jak przy czytaniu odpowiedzi (tak sugerowanych, jak i wolnych) potrafią powstawać różne pomysły, OK, z reguły ogólnikowe, które potem trzeba jeszcze dopracować – ale jednak. Sugerowałem niejednokrotnie, że twórca żyje tak naprawdę z dwóch rzeczy – zarabiania na swojej twórczości i z kontaktu z fanami (w tym przypadku czytelnikami). Jeśli chodzi o sprawy materialne, to na swojej pisaninie nie zarobiłem ani grosza i takowego nie zarobię (nawet jeśli wydałbym w końcu tą książkę), pozostaje zatem tylko ta druga opcja. No i powiedzmy sobie szczerze, że sytuacja, w której pod tekstem padają trzy-cztery komentarze (czasem i tego nie ma) a cała reszta ogranicza się do „kiedy następne?”, nie jest wybitnie zachęcająca.
To nie jest tak, że nalegam na komentowania a już w ogóle na lizanie pewnej części ciała. Nie chodzi mi o masową produkcję wpisów w stylu „kapitalne”, „zajebiste”, etc, tylko choćby o dwa zdania jakiegoś obiektywnego komentarza, albo czasem choćby i krótkie „wpadłem, przeczytałem, niezłe (albo słabe)”. Zapewniam, że takie rzeczy kiełkują gdzieś tam. Bez jakiegoś szerszego omawiania sprawy, napiszę tylko, że bez kontaktu z czytelnikami nie powstałaby na przykład „Wyspa na Morzu Czarnym”, jeśli chodzi o te opublikowane. Natomiast z nieopublikowanych, na przykład „Na chorwackim wybrzeżu”, które pojawi się niedługo na blogu. Do tego dochodzą te, które zacząłem pisać, a w których wykorzystuję pomysły, które przyszły mi do głowy właśnie przy przeglądaniu kolejnych ankiet.
Zasada jest prosta. Opowiadań może być więcej i to zależy także od czytelników. Zapamiętajcie sobie - przyszłość tego bloga leży także w Waszych rękach. Pomijając rzecz jasne inne oczywiste czynniki, jak czas (czy raczej jego chroniczny brak), realizacja innych pasji, no i sam autor, który kiedyś pewnego dnia uzna, że napisał już wszystko co miał do napisania i kontynuacja tego wszystkiego zupełnie go już nie kręci. Ale to jeszcze nie dzisiaj. W sumie zważywszy na to, że pierwszy raz zakończenie pisania obwieściłem na „Pokątnych” przy okazji bodaj piątej części „Niewolnicy”, czyli „Urodzin Daniela” a wiec już blisko pięć lat (i pięćdziesiąt opowiadań) temu, mogę przyjąć, że życie jest absolutnie nieprzewidywalne.
I to by było na tyle z mojej strony. Podziękowania dla tych, którym chciało się to czytać:).
Raz jeszcze dziękuję wszystkim, którzy wypełnili ankiety.
Falanga JONS
Autorze,
OdpowiedzUsuńdziękuje za szczegółową informację odnośnie ankiety. Jeżeli chodzi o brakujące informacje to mogę napisać, że na blog wchodzę 2-3 razy w tygodniu i zdecydowanie wolę dłuższe opowiadania. Kamila rzeczywiście jest magnesem, ale moim zdaniem dlatego, że jest bohaterką kilkudziesięciu opowiadań i na szczęście jej historia i opisywany przez Ciebie jej charakter nie zmienia się. Jest jedna bohaterka i to jest fajne. Mi się to podoba.
A które opowiadania najbardziej mi się podobają? Ona tańczy dla nas - za długi, fajny striptiz i za to, że w końcu ulega. Niespokojny urlop - za długie budowanie napięcia i prowadzenie narracji od strony chłopaków i Kamili. Szkoda trochę, że pod koniec trochę zarzuciłeś postać Łukasza i jego odczuć, szczególnie jak już było po akcji pod drzewem. Jedno z najlepszych opowiadań: Obóz piłkarski - podobało mi się wykonywanie poleceń Daniela przez Kamilę związanych z rozdziewiczeniem młodego chłopaka. Elitarna osiemnastka - bardzo podniecająco opisana akcja na imprezie a potem pierwsze akcja z Patrykiem. Cała seria Kamila Nauczycielka - długa akcja podzielona na części. Nie ma za dużo seksu, ale jest podtekst erotyczny. A pierwsze opowiadania: Kamila Niewolnica - świetne. Szczególnie Mateusz i odkrywanie przez Kamilę swoich bardziej wyuzdanych stron charakteru.
Z pozdrowieniami.
To teraz kilka słów ode mnie. Dziękuję Ci autorze za Twoją twórczość, poświęcony dla nas czas i za Kamilę :).
OdpowiedzUsuńNa pytanie które nie padło w ankiecie odpowiem tak: wchodzę nieco częściej niż są opowiadania. Piszesz że opowiadania będzie za dwa miesiące? Ok. Przez dwa miesiące zatem będę w męczarniach czekał. Od czasu do czasu wejdę powspominać stare opowiadania z myślą że może jednak wydasz coś szybciej. Takie tam... Zboczenie moje.
Co do wyników ankiety to od razu muszę zauważyć pewną rzecz. Jak wynikło z ankiety większość biorących w niej udział to (o zgrozo) mężczyźni w wieku od 18 do 29 lat. Założę się że wielu czytających nnie brało w niej udział właśnie dlatego. Młodzi mężczyźni niewiele w ogóle czytają coś poza słowami na opakowaniach produktów, w vrach komputerowych czy też napisów do filmu. Z tej małej grupy wyciągnij teraz tych niewielu którzy dostrzegą potencjał i uwielbienie w erotyce. Teraz z powstałej grupy wielu w ogóle o Tobie nie słyszało ( tutaj mam pewną propozycję ale to za chwilę) a ci co słyszeli niekoniecznie będą się dzielili swoją opinią właśnie dlatego bo są młodymi kolesiami. Oni nie są z natury wylewni :). Zwłaszcza że temat tego bloga jest dość nieprzychylnie odbierany przez ogół społeczeństwa.
Co do poszerzenia grona czytelników. Moja druga połówka pisze opowiadania na stronie wattpad.com. Jest tam też dział dotyczący erotyki i zauważyłem że ludzie jednak potrafią się przemóc i czytać takie opowiadania. Przeczytałem ze dwa z Top najlepszych i w moim subiektywnym odczuciu rządziłbyś tam.
Jak już mówiłem moja druga połówka pisze opowiadania i książki i mam jako takie pojęcie na temat tego jak ciężko pogodzić wenę, wolny czas, życie osobiste, pracę i jeszcze inne pasje. Cholernie ciężko dlatego tym bardziej doceniam Twój wysiłek.
Olaboga. Tak długi komentarz pisany na telefonie bez autokorekty to czasochłonne zajęcie... Przepraszam za przecinki. Było to ponad moją cierpliwość. Za ewentualne błędy też.
Pozdrawiam i życzę sukcesów i mnóstwa weny.
Gall_Anonim
Co do serii "Nauczycielka" i dzielenia tekstu na części, to warto zaznaczyć coś na co często nie zwraca się uwagi. Otóż cała seria liczy sobie 82 strony (a więc każdy odcinek średnio ma po blisko 14). W tej chwili już niektóre opublikowane opowiadania zbliżyły się do objętości całej serii, choćby "Szkolna wycieczka" (przypomnę, 57 stron) a mam przecież w zanadrzu dłuższe, jak choćby "Kolejna szkolna wycieczka" (blisko 110 stron), jak i opowiadanie, które ukaże się za trzy tygodnie (66 stron).
OdpowiedzUsuńChodzi mi o to, że gdybym dzielił te właśnie bardzo długie opowiadania na kilkunastostronicowe części, to też wyszłyby z tego mini serie składające się z kilku odcinków, które mógłbym publikować praktycznie co dwa tygodnie. Wolę jednak publikować od razu całość. Być może spotka to także ową zapowiadaną od dawna serię z Oliwią w roli głównej.
Co do chłopaków w młodszym wieku, to jak widać, czytają oni, choćby moje opowiadania, więc nie jest chyba tak źle. Nie ma raczej większego sensu generalizowanie, że młodzi nie czytają a starsi pożerają lekturę za lekturą. To zbyt szeroki temat.
Wszedłem na stronę wattpad, od razu zauważyłem, że nawigacja na tej stronie jest dość kiepska (albo przynajmniej ja ją bardzo średnio ogarniam). Niemniej wrzuciłem tam jedno opowiadanie, tyle, że nie mam pojęcia, czy jest ona gdzieś tam widoczna, bo licznik wejść stoi na dwójce (jeśli to ta ikona) i są to dwa moje wejścia. Więc nie wiem o co tam biega za bardzo.
Tyle. Pozdrawiam.
Seria z Oliwią będzie - dziękuję Panie Falanga.
OdpowiedzUsuńJan
Będzie, choć jest niedokończona i z uwagi na wiadome aspekty nie dokończę jej zbyt szybko (jeśli w ogóle).
OdpowiedzUsuńMimo to postaram się opublikować dotychczasowe części i to w formie po dwa rozdziały naraz (choć mam ich do tej pory w sumie pięć, więc z uwagi na liczbę nieparzystą, piąty sobie jeszcze poczeka na lepsze czasy). Tak to rozwiążę, gdyż części całej serii są dość krótkie ( każda mieści się w przedziale 8-12 stron).
A może tak jakieś opowiadanie w klimatach świątecznych?
OdpowiedzUsuńGall_Anonim
To, które ukaże się za tydzień poniekąd będzie miało klimat świąteczny.
OdpowiedzUsuńGłówna akcja dzieje się w dniach 30 kwiecień - 2 maj:)
A propos jeszcze niezadanych pytań w ankiecie, to zapomniałem zapytać o stosunek czytelników do zwiastunów, więc teraz nie wiem, czy takowe umieszczać.
Cześć
OdpowiedzUsuńCzytam od jakiegoś czasu opowiadania o Kamili. Podoba mi się to jak piszesz, historie są ok, ale ze względu na to jak rzadko są nowe opowiadania to mnie trochę odrzuca. Zapominam o opowiadaniach bo jedno raz na kilka miesięcy, to za rzadko. Rozumiem autora bo pisać w kółko nowe opowiadania to proste nie jest. Raczej. Zwiastuny są dobre. Wolałbym przeczytać cześciej krótkie opowiadanie, lub jego część niż tak rzadko jak jest teraz. Na pokatnych czy wczesciej na najlepszejerotyce bylo dużo opowiadań podzielonych na krótkie część, choć w sumie stanowiły jedną całość. Taka forma mi bardziej opowiada. Jak z jedzeniem. Tort zjadam za jednym razem. Nie rozkładam na kilka dni, a potem znowu trzeba czekać miesiąc albo dwa.
Dobrego wieczoru
To jest też opcja, którą powinienem poruszyć w ankiecie, ale wtedy nie przyszło mi to do głowy.
OdpowiedzUsuńOtóż powiedzmy, że pewne rzeczy się zmieniły. Jak? Chodzi mi o to, że w niektórych wydłużonych opowiadaniach, trzeba przewinąć kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt strony, by coś zaczęło się "dziać". Tak będzie na przykład z "Następną szkolną wycieczką". Otóż, mogłoby się zdarzyć, że dzieląc takie opowiadania na części, do czegokolwiek związanego z erotyką mogłoby dojść dopiero w trzeciej, lub nawet czwartej. Mam pewne obawy, czy spodobałoby się to czytelnikom.
Poza tym, były wcześniej komentarze i to w stosunkowo niezłej liczbie, sugerujące, że ich autorzy lubią dłuższe opowiadania. Zresztą wyniki ankiety dają temu dość wyraźny dowód.
Wniosek jest jeden - wszystkim nie da się dogodzić.
I jeszcze coś z mojego punktu widzenia - otóż, dzieląc taką opowiastkę na kilka części, praktycznie musiałbym ją publikować co tydzień. Być może młodsi czytelnicy mający na głowie niewiele obowiązków nie zrozumieją, ale ja nie zawsze mam czas i ochotę by regularnie, co tydzień, powiedzmy, każdej soboty grzebać na blogu.
I zwróć uwagę na jeszcze jedną rzecz. Piszesz o niedosycie a nie wspominasz o przesycie. Otóż, czy nie uważasz, że istnieje taka możliwość, by Kamila występująca na blogu, nie sześć razy (jak w 2016 roku) rocznie a pięćdziesiąt dwa, doprowadziłaby innych czytelników do wymiotów?
Jest jeszcze inna opcja - może spróbować czytać dane opowiadanie w częściach, samemu narzucając sobie ile tekstu chcesz przeczytać za jednym zamachem? W sumie jest to opcja podobna do tej, o której zresztą pomyślałem stosunkowo niedawno, to znaczy wklejenie opowiadania w całości, ale zaznaczenie w tekście rozdziałów, części. W ten sposób czytelnik zapamiętałby, że przeczytał pierwszy rozdział i mógłby uciec do innych rzeczy a wrócić do kolejnego rozdziału jakiś czas później.
Niczego innego wymyślić się nie da, nie da się bowiem pogodzić oczekiwań wszystkich czytelników. Są one zbyt różne a akurat w tym punkcie nie da się pójść na kompromis.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam również.
Ta opcja z rozdziałami wydaje się sensowna. To jak z książkami, albo czytasz jedną, następnie kupujesz drugą, albo kupujesz wszystkie tomy/części.
OdpowiedzUsuń@Do komentarza: Anonimowy19 grudnia 2016 12:25
Autor daje Ci wolny wybór, sam sobie narzuć ograniczenia.
Pozdrawiam AnnoEx.
Być może więc, jeśli są chętni, wprowadzę taki pomysł w najbliższym opowiadaniu. Choć może jeszcze ktoś będzie miał ochotę wypowiedzieć się w temacie.
OdpowiedzUsuńTymczasem jest to najlepszy i jednocześnie chyba ostatni moment by poczynić zapowiedź:).
KISM XXII. "Żołnierze opuszczonej królowej".
Życie Kamili prowadzącej w liceum spokojną klasę złożoną w zdecydowanej większości z dziewczyn i trzech bardzo ze sobą zgranych chłopaków biegnie niemal sielankowo, nie licząc drobnych i mimo wszystko zabawnych utarczek z jednym z rozbrykanych podopiecznych. Nic nie zapowiada burzy, aż do momentu, gdy podczas studniówki dochodzi do mocno nieprzyjemnego incydentu. Kilka tygodni później, gdy wydawało się już, że wydarzenie odeszło w niepamięć, nauczycielka zostaje wezwana do dyrektora szkoły. Tam z osłupieniem wysłucha werdyktu wydanego przez sąd honorowy. Gdy wydaje się, że opuszczona przez wszystkich, będzie musiała samotnie stanąć na placu, w tym zdecydowanie nierównym boju, swoją ofiarną pomoc zaoferują nieoczekiwani sprzymierzeńcy.
Termin (przypuszczalny) - 26.XII.2016.
Witam,
OdpowiedzUsuńpomysł z podzieleniem opowiadania na części - jak dla mnie bardzo ok. Rozumiem Falangę, że nie zawsze można znaleźć czas na pisanie, a tym bardziej aby siedzieć w każdą sobotę i wrzucać nową partię na bloga. Dodatkowo okraszając ciekawymi fotkami.
Nie mam ciśnienia tylko na sceny erotyczne z Kamilą, dlatego nawet bardzo długie wprowadzenie mnie nie zniechęca. Przypomnę o wynikach ankiety, w której odpowiadający wskazali w dużej mierze, że czytają opowiadania ze względu na bohaterkę. Dlatego Panie Falango, proszę się nie przejmować, że opowiadanie jest długie i się według Ciebie ciągnie.
życząc dużo weny twórczej,
pozdrawiam
Anonimowy Anonim