KAMILA I SENNE MARZENIA XXVI. Na chorwackim wybrzeżu.
Rozdział 1. Niebezpieczna nagość.
Pogodny
nastrój chyba odbijał się na jej twarzy, bo zauważyła, że siedząc samotnie na
niewielkich trybunach otaczających małe boisko piłkarskie, przyciąga męski
wzrok. I nie tylko taki. Ale jednocześnie wyraz jej twarzy musiał mówić to co
zwykle, coś o niezdobyciu i takie tam, bo żaden nie próbował zbliżyć się i
zagadywać. Może tez dlatego, że spora większość mężczyzn była w towarzystwie
dziewczyn .
Nastrój
miała pogodny, bo chłopaki z prowadzonej przez nią klasy prowadzili w meczu
półfinałowym trzy do jednego i właśnie…
- Brawo! –
niemal krzyknęła autentycznie zadowolona, widząc Dawida wbijającego czwartego
gola. Nie za bardzo znała się na futbolu, ale z czystej logiki wynikało, że
jest już po wszystkim i rywal nie odrobi strat. Jak się przegrywa w końcówce
meczu jeden do czterech…
Chciała
tego naprawdę. Zwycięstwa, nie tylko w tym meczu, ale i w całym turnieju na
chorwackiej plaży. To byłoby wspaniałe zakończenie tego trochę niefortunnego
roku. Niefortunnego z kilku powodów. Ale mniejsza z nimi.
Jak na
ironię… Dostała klasę, która sprawiła jej wiele przyjemności w trakcie tych
dwóch, do tej pory, licealnych lat. Tak, to właśnie słowo pasowało najlepiej.
Przynajmniej jeżeli chodziło o chłopaków. Sześciu młodzieńców a o każdym z nich
można by sporo powiedzieć.
Bartek,
najbardziej pretendujący do roli lidera. Ciemny blondyn, krótko ścięty,
zbliżony wzrostem do niej samej, może dwa centymetry wyższy. Z nim to różnie
było. Impulsywny, czasem nawet dało się go lubić, innym razem stawał się nie do
zniesienia. Potrafił być opryskliwy, nawet na lekcjach. Dziecko dość zamożnej
pary, może stąd jego pewne rozkapryszenie. Ale miał swoje zalety, bywał
ambitny, błyskotliwy, w jakiś sposób inteligentny. No, to ostatnie na pewno.
No i wydawał
się przyzwoicie zbudowany. W każdym razie sprawiał wrażenie dość silnego
chłopaka, tak fizycznie, jak i duchowo. Był dość władczy.
Kuba, z
fryzurą trochę w stylu Emo, zawsze przywodził jej na myśl jakaś japońską postać
z kreskówek. Nieco zaciśnięte usta i ciemne włosy po bokach na pewno przydawały
mu uroku. Był dość przystojny, wyższy od niej o te pięć centymetrów, zbudowany
normalnie a do tego całkiem ogarnięty, dość inteligentny, taki racjonalny, w
każdym razie nauka nie sprawiała mu problemów. Ale ta jego uroda była tak samo
przyciągająca, jak i na swój sposób niepokojąca. Miał ładne, ciemne oczy.
Najwyższy w
grupie Arek, silny, wysportowany, chyba najsilniejszy w klasie a jednocześnie
najsłabszy z nich, jako uczeń. Non stop z kłopotami w nauce. Ale jednak
ogarniał i zaliczał kolejne przedmioty. Chociaż czasami musiał posiłkować się
korepetycjami.
Dawid…
Łobuzerski, nieco postrzelony, też impulsywny, jak Bartek, ale w trochę inny
sposób. Bartek wyrażał w ten sposób swoje racje, zaś Dawid po prostu miewał coś
głupiego do powiedzenia, nie zawsze to przemyślając. Przyciągający wzrok
niewieści urodą zbliżoną trochę do Cristiano Ronaldo. Ciemnowłosy, mocno, wręcz
bardzo mocno opalony. Chociaż inne warunki fizyczne wyglądały już słabiej. Był
o te pięć centymetrów niższy od niej a do tego wyraźnie szczupły.
Nieobliczalny,
mający pewne problemy z nauką, ale w sytuacjach zagrożeń zadziwiająco bystry,
podnoszący oceny z nieoczekiwaną łatwością. Jednym słowem dość niepokorny
chłopak o kilku twarzach. I do tego ładny, choć dużo bardziej chłopięco, niż
męsko.
Stojący na
bramce, mikry Sebastian. Tak podobny, jak i jednocześnie różniący się od
Dawida. Podobny warunkami fizycznymi, bo nieco niższy i jeszcze szczuplejszy,
podobny także oczami, bo i jego były atrakcyjne, tyle, że niebieskie, natomiast
różniący się włosami, tak jasnym kolorem, jak i ich długością, bo opadały mu po
bokach. Jeśli o Dawidzie można było powiedzieć, że jest osiemnastolatkiem dość
chłopięcym, to Sebastian był taki sam, bez tego zastrzeżenia. Raczej zawstydzony,
nieco skrępowany, może trochę przez swoje warunki fizyczne. Ale z drugiej
strony optymistycznie nastawiony do życia, z takich nieco rezerwowym,
nieśmiałym, ale bardzo urzekającym uśmieszkiem na twarzy. Uśmieszkiem
przyciągającym wzrok jak mało co, bo razem z ustami zawsze śmiały mu się oczy.
Ciężko było go zrazić do czegoś.
I wreszcie
ostatni, okularnik Dominik. Ten tu pasował niby najmniej. W tym towarzystwie
mniejszych, bądź większych przystojniaków, lub choćby średniaków, wypadał
blado. I to dosłownie. No nie był atrakcyjny, także, przez sporą nadwagę, choć,
jak przystało na tego typu chłopaków, najlepiej z nich radził sobie ze szkolnym
materiałem, więc miał swoje atuty… Siłą rzeczy niegłupi i mimo tego, że ze
względu na pewne cechy, które często powodują, że ich właściciel jest
wyśmiewany, bądź lekceważony przez lepiej prezentujących się kolegów, jakoś
zyskał ich szacunek, albo przynajmniej tolerancję.
W tym
turnieju pełnił funkcję rezerwowego i wchodząc na boisko za któregoś ze
zmęczonych kolegów, mimo mało piłkarskich warunków dawał z siebie wszystko i
grał najlepiej jak umiał.
- Jeeeest!
– uniesione w górę ręce były reakcją chłopaków na ostatni, przeciągły gwizdek
sędziego.
No i ona
jako nieformalny manager swojej klasowej drużyny. Reszta poprzyjeżdżała z
nauczycielami od WF a oni ze nauczycielką polskiego. Może dlatego jej rola
ograniczyła się do spraw formalnych, zgłoszeniowych, organizacyjnych. A
chłopacy sami sobie ustalali jak mają grać na boisku.
Siedem
drużyn z siedmiu europejskich miast zaprzyjaźnionych z chorwacką Rijeką i
gospodarze. I to polskie miasto reprezentowała właśnie jej klasa. Taka
rekompensata ze strony szkoły najpierw za storpedowaną wycieczkę do Karpacza a
potem za rejteradę sponsora i brak nagrody za zwycięstwo w powiatowym turnieju
piłkarskim. Rekompensata w pełni zasłużona.
- Chłopaki,
wiem, że możecie być, nie boję się użyć tego słowa, wkurzeni – mówił kilka
tygodni wcześniej dyrektor a oni kiwali głowami, wiedząc, że jeżeli pan
Zbigniew używa takich słów, to znaczy, że ich rozumie i stoi w tej sytuacji
całkowicie po ich stronie. – Sponsor nas nieco wykołował, to znaczy nie nas,
ile radę miejską. Ale jest jeszcze jedna możliwość, na dzień dzisiejszy niezbyt
pewna, ale nie chcę trzymać was w niepewności, bo nie wiem, czy to wam
odpowiada.
Przerwał na
chwilę a oni milczeli słuchając z zaciekawieniem co ma do powiedzenia.
- Władze
miejskie zaprzyjaźnionego z nami miasta w Chorwacji, Rijeki, organizują w lipcu
turniej piłkarski dla drużyn ze szkół średnich i zaproszenie dla takiej drużyny
dostała także nasza rada miejska. Zapewniam was wszystkich, że użyję całej
mocy, aby to zaproszenie trafiło do was, bo w pełni na to zasłużyliście. Myślę,
że już w przyszłym tygodniu będzie decyzja rady miejskiej i ja tylko składam
takie zapytanie w waszym kierunku, czy jesteście zainteresowani, czy może
uważacie, że wycieczka do Chorwacji w lipcu na koszt rady miejskiej i częściowo
szkoły, was nie interesuje?
Odpowiedź
była oczywista. Wprawdzie czasy, gdy wyjazd zagranicę był czymś nieosiągalnym
dawno już minęły, to jednak taka wycieczka w najlepszym możliwym terminie i to
przy minimalnych kosztach własnych jawiła się nad wyraz atrakcyjne.
No i dwa
miesiące później zjawili się w komplecie w Chorwacji, w dobrych nastrojach.
Jedni zajęli się kopaniem piłki treningowo i turniejowo a wieczorem pierwszego
dnia poprawiając humory wypijanym piwem, nawet nie krępując się jakoś dość
krytycznym spojrzeniem klasowej wychowawczyni a ona sama…
Pozwiedzała
trochę miasto, rozłożyła się na plaży i kibicowała swoim podopiecznym. Cóż,
było trochę nudno, ale nie aż tak. Jakaś książka w rękę , no a wieczorem
uczestniczyła nawet w małej imprezie z uczniami. To znaczy, w tej małej
popijawie na werandzie ich domku wypoczynkowego. Był dość rozległy, ośmioosobowy.
Oczywiście ona miała swój indywidualny tuż obok.
No a sama
imprezka miała raczej sympatyczny przebieg. Panowie pożartowali sobie trochę,
nawet adorowali ją lekko. Celował w tym oczywiście Bartek i dużo bardziej
subtelny Kuba. Dawid rzucił jakiś tam tekst w jego stylu… Przyjmowała to z
przymrużeniem oka. Były wakacje a jako się rzekło jej stosunek do klasy był
wyjątkowo pozytywny.
-
Gratulacje chłopaki – przywitała ich z uśmiechem, gdy pojawili się w okolicach
jej miejsca. Niemal wszyscy bez skrępowania ściągnęli koszulki. Wszyscy z
wyjątkiem Dominika, widocznie chłopak miał świadomość swojej nadwagi i ogólnie
mało atrakcyjnego ciała. Ale Bartek, Arek, czy Dawid wręcz dumnie paradowali z
odkrytymi klatkami.
- Nawet nie
chce mi się iść pod prysznic, wolałbym od razu dna plażę – obwieścił Bartek.
- Ja tak
samo – wtórował mu Dawid.
- Idzie
pani z nami? – zapytał Arek.
- Prawdę
mówiąc nie mam pomysłu a tym bardziej stroju – odpowiedziała powoli.
- A wy
macie kąpielówki? – zainteresował się Sebastian, odgarniając długie włosy z
twarzy.
- A po co?
– odparł od razu Bartek, kierując natychmiast wzrok w twarz nauczycielki. –
Przecież jest tu plaża i topless i jeszcze dla nudystów, w czym problem?
Wzruszył
ramionami, wywołując uśmiechy na twarzach kolegów wyobrażających sobie wiadomo
co. Kamila nie tracąc pozytywnego nastroju posłała mu lekko temperujące
spojrzenie.
- Problem w
tym, że chyba jednak wolę poczytać coś ciekawego – odpaliła, czując jednak
coraz większą ochotę na chwilę samotności.
- Czytać?
Na wakacjach? – zmarszczył brwi Arek.
- Arku,
wiem, że ty i poza wakacjami nie czytasz pewnie niczego innego, poza instrukcją
go kolejnej gry, ale uwierz, że są ludzie, którym czytanie książek sprawia
przyjemność.
- Ale ma
pani o mnie zdanie – wzruszył ramionami chłopak, ale uśmiech na jego twarzy
zdradzał, że docinek nauczycielki nie sprawił mu ani grama przykrości.
- Niech
pani pójdzie z nami, może będzie Naseer – Dawid popisał się dużo subtelniejszą
i chyba trafniejszą ripostą, niż kolega.
Bo na
twarzach kilku osób znów pojawiły się domyślne uśmieszki a sama Kamila poczuła,
iż lekko czerwienieje.
Naseer był
prowadzącym drużynę z Francji z miasta Grenoble. Młodszy od niej, choć
niewiele, na oko trzydziestolatek. Pochodzenia arabskiego, co zdradzało przede
wszystkim imię, ale także brązowa cera i ogólnie uroda typowa dla ludzi z
Bliskiego Wschodu. No i przede wszystkim przystojny. Wyższy od niej, dość
dobrze zbudowany, ogarnięty, wygadany…
Pewnie
zauważyli już, że podszedł do niej dwa razy, poprzedniego dnia. Raz na którymś
z meczów a potem w małej knajpce przy dość późnym obiedzie.
- A co cię
tak ten Naseer interesuje, co? – popisała się kiepską obroną.
- Mnie nie,
ale panią chyba bardziej – odparł niewinnym tonem.
- A poza
tym nieładnie tak poświęcać czas na zadawanie się naszym największym wrogiem,
no, ale nic mi do tego – zastrzegł ciemnowłosy Kuba, odzywając się po raz
pierwszy.
- Dziękuję
za waszą troskę, ale bez obaw, nie zdradzę waszych piłkarskich sekretów,
zapewniam was – odpowiedziała nieco pod przymusem robiąc dobrą minę do złej
gry. Trochę nie podobało się jej to, że wiedzą o niej tak dużo.
- No dobrze
– machnął ręką Bartek. – My idziemy, wie pani gdzie nas szukać.
-
Zapamiętam – skomentowała, starając się zachować rezon i posłała spojrzenie za oddalającą
się grupką.
Nie miała
ochoty robić z siebie surowej nauczycielki w trakcie tego pobytu. Nie było
sensu, bo przecież to lekkie dogryzanie nie było niczym wielkim. Przyzwyczaiła
się do tego w trakcie nauki, teraz tym bardziej nie zamierzała nikogo
dyscyplinować. Bez przesady.
Gdy cała
szóstka zniknęła z pola widzenia, wstała z ławki i wolnym krokiem udała się w
stronę domku.
- A może
poszlibyśmy do tych nudystów? – zapytał Dawid.
- Po co? Za
daleko, jestem zjebany po meczu – odpowiedział bez ogródek Bartek.
- I co?
Jaja ci też ucięło? – dogryzł mu kolega.
- Tobie za
to napompowało… Co ty myślisz, że tam opalają się same uczestniczki konkursu
Miss World, czy coś?
- Prędzej
stare baby po pięćdziesiąt lat – dorzucił trzeźwo myślący Kuba.
Krótka batalia
była skończona. Dawid zamilkł i rozłożył się obok kolegów. Wszyscy jak jeden
mąż dumnie paradowali w samych slipkach.
- Byłoby
dobrze wyciągnąć Kamilę z nami – rzucił w końcu.
- No co…?
Nie popatrzyłbyś?
- Nie o tym
przecież mówię… Skoro nie chce, to nie,
chyba, że ją zmusisz. No… Może, gdybyś był Naseerem – w dalszym ciągu
dowcipkował Kuba.
- Kurde,
jak myślicie? Nie lubię go, wygląda na takiego, co by się jej dobrał do majtek.
- Jak każdy
pewnie… Ważniejsze jest to, czy ona pozwoli mu się do nich dobrać.
- Nie
wygląda na taką – odpowiedział Dawid.
- A skąd
wiesz jak wygląda kobieta, która ma ochotę ściągnąć majtki przed facetem, hm…?
Nie znasz jej, ani ja nie znam, nie wiemy jaka jest. Ta jej poza, mina,
surowość… To wszystko może być tylko dla nas. Na co dzień może być zupełnie
inna.
- Kurde,
taki Naseer to by miał dobrze – westchnął Dawid wyobrażając sobie to co
powiedział kolega. Jak dłoń Naseera, gdzieś w ciemnym plażowym klubie ściąga
majtki z ich pięknej, szkolnej nauczycielki.
- Nie
wiemy, ale zaraz możemy się dowiedzieć – wtrącił się w rozmowę kolegów milczący
przez dłuższy czas Bartek, odpalając laptopa.
- Jak to? –
zaintrygował się Dawid. – I nie masz co robić na plaży, tylko bawić się
laptopem?
- Właśnie
do tego jest mi potrzebny.
- Możesz
jaśniej? – teraz wtrącił także zaciekawiony Arek.
- Zaraz wam
wszystko opowiem… Zresztą wpadłem na to już wczoraj i podziałałem w tym
temacie. Teraz czekam na wyniki.
- Jakie
wyniki? – niemal wszyscy licealiści pochylili się nad laptopem kolegi, nie
rozumiejąc w żaden sposób o co mu chodzi.
Rzeczywiście
coś tam poczytała. Tak, bez przekonania, ale jednak. Arek mimo wszystko miał
trochę racji, zaszywanie się samotnie w domku wypoczynkowym i czytanie książki,
w trakcie wakacyjnego pobytu w Chorwacji było dość dziwnym pomysłem.
Wpadła więc
na lepszy. Sięgnęła po laptopa i odpaliła przeglądarkę internetową.
Buszowała
trochę po sieci, ale też bez przekonania. Jej myśli wybiegły trochę w przód.
Pójdzie się bawić na plażę? Jest tak taki klub, zauważyła już wczoraj, gdzie
imprezy przenoszą się z hali na plażę. Zresztą sam klub praktycznie stoi na
plaży. Nic dziwnego, że w tych warunkach, uczestnicy wolą podrygiwać przy
tanecznej muzyce na piasku, niż w ciemnej sali.
Może będzie
Naseer? Zaśmiała się cicho. Trochę ją ten Dawid zażył… Ale w sumie, nie miała
mu tego za złe… Tym bardziej, że miał trochę racji. Francuz pochodzenia
arabskiego stanowił ciekawą opcję miłego wieczoru. Na pewno ciekawszą, niż
siedzenie w domku przy książce, czy laptopie.
Intrygował
ją. Pierwszy raz w życiu miała bliższą styczność z kimś o odmiennym kolorze
skóry. Pociągało ją to na pewno. Tym bardziej, że Naseer był członkiem innej
kultury, ale tak nie do końca. Jego rodzice pochodzili z Egiptu i Syrii, co już
zdążył zdradzić, ale on sam urodził się w Marsylii a potem przeprowadził do
Grenoble. Był więc z urodzenia Francuzem o bliskowschodnich i jednocześnie
afrykańskich korzeniach. I zachowując południową urodę, prezentował
jednocześnie dość europejski styl życia. Takie połączenie, chyba najciekawsze z
możliwych.
Rozmyślania
zostały przerwane, gdy weszła na swój facebookowy profil. Zobaczyła świecącą
się jedynkę przy ikonie z wiadomościami. Odpaliła i rzuciła okiem.
„Dzień
dobry, proszę o wypełnienie ankiety dotyczącej związków damsko-męskich. Ankieta
jest mi potrzebna do pracy na studiach. Ankieta jest oczywiście kompletnie
anonimowa. Z góry dziękuję!”.
Trochę z
ciekawości, trochę z nudów, kliknęła. Wpisała swój wiek, podała płeć, wielkość
miasta, zawód i przeszła do pierwszego pytania.
„Czy
aktualnie jest pan/pani w związku?”
Zaznaczyła
opcję „Tak”. Przeszła do kolejnego.
„Czy
kiedykolwiek dopuścił/a się pan/pani zdrady?”.
„Nie”,
wcisnęła od razu.
„Czy będąc
w związku, uprawia pan/pani masturbację?”.
Oho… Nie za
ostre pytanie?
Ale to
tylko ankieta. Anonimowa. Wzruszyła ramionami i zaznaczyła drugą z trzech
możliwych odpowiedzi, „bardzo rzadko”.
Zawahała
się lekko. Jeśli już, to masturbowała się myśląc o tych hardkorowych fantazjach
pojawiających się późnymi wieczorami. O gwałcie kontrolowanym, o jakimś
poważniejszym ekshibicjonizmie… Jakby nie patrzeć, musiał pojawiać się w nich
ktoś inny, niż mąż.
Wybrała
opcję drugą z trzech. „Czasami są to także inne osoby”.
„Proszę
wpisać liczbę partnerek, partnerów, z którymi uprawiał/a pan/pani seks?”.
Znów się
zawahała. Był tylko Daniel, no i ten niesławny gang bang w czasach młodości.
Niezbyt długo po tym, gdy poznała Daniela. Zorganizowany przez niego, tak
poniekąd. I ta akcja nie odbyła się do końca za jej zgodą. Więc… Jeden?
Ale, ale…
Był jeszcze seks z Mateuszem, trochę wcześniej, na urodzinach Daniela. Poddała
się chwili, nastrojowi i temu odczuciu, które podpowiadało, że Daniel nie
widziałby nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. A jakby co, to zawsze mógł
przerwać, czy po prostu nie dopuścić.
Kurde, co
tu wpisać?
„Jeden”,
pomyślała. „Jeden i koniec. Tamto wszystko to przypadki, wynikające z powodów…
No, nieważne. Jeden”.
„Jaka jest
pana/pani ulubiona pozycja?”.
Zdziwiło ją
i nieco zirytowało to pytanie. Co to ma do związków damsko-męskich, zdrad,
wierności?
Ale pod
przeczytaniu możliwych opcji, wcisnęła odpowiedź czwartą. „Od tyłu”.
„Czy lubi
pan/pani seks oralny?”.
Zaśmiała
się tym razem, rozbrojona pytaniem, znów niespecjalnie przystającym do ankiety.
Przerzuciła okiem możliwe odpowiedzi i przypomniała sobie, szczególnie bardziej
młodzieńcze lata. Władczość Daniela, swoje własne zniewolenie a jednocześnie
chęć poznania męskiego ciała, fascynację nim, chęć przekonania się, jak dobrze
potrafi służyć swojemu mężczyźnie…
Postawiła
krzyżyk przy ostatniej odpowiedzi. „Uwielbiam i robię to często”.
Przeskoczyła
na kolejne pytanie, orientując się, że to już ostatnie. Przeczytała.
„Która z
poniższych fantazji, jest najbliższa panu/pani? Można zaznaczyć większą ilość
odpowiedzi”.
Uważnym
wzrokiem przebiegła się po opcjach odpowiedzi, operując myszką. Chwilę później
nacisnęła opcję „zakończ”, wyłączyła ankietę, facebooka i laptopa.
Pomyślała,
że dobrą rzeczą, przed wyskoczeniem na imprezę będzie odwiedzenie uczniów. A
może pójść tam razem z nimi? Nie no, bez przesady… Ale tak, samej? I czekać na
jakieś miłe towarzystwo, które zresztą może się wcale nie pojawi?
Dobra, co
będzie, to będzie.
- Siema,
cześć… - witali się wszyscy ze wszystkimi. Grupka Chorwatów z Rijeki, która
przegrała dzisiejszy półfinał z Francuzami z Grenoble, podbiła do polskich
licealistów.
-
Powodzenia w finale – rzucił najwyższy z miejscowych.
- Zlejcie
jutro tych żabojadów – dorzucił inny, wywołując uśmiechy na twarzach
rówieśników z Wielkopolski.
Jedni
radzili sobie lepiej z angielskim, inni gorzej, ale atmosfera podlewana litrami
piwa robiła swoje. Nie mieli większych problemów ze zrozumieniem się nawzajem.
- Może
pójdziemy z nimi na plażę nudystów? – nie ustępował w spełnieniu swych fantazji
Dawid.
- Co ty
masz z nimi… - zgromił go Bartek. – Weź się opanuj.
- A może
lepiej do tego klubu, co stoi praktycznie na plaży? – rzucił ktoś inny.
- Mnie tam
nie grzeją takie imprezy… Tu też jest fajnie, plaża, woda, piwo, kumple… Czego
chcesz więcej?
- Gołych
lasek – rzucił Arek ze śmiechem.
- Ten klub
jest dość specyficzny – wtrącił jeden z Chorwatów. – Jest podzielony na dwie
części, jedna dla zwykłych użytkowników, inna dla bardziej elitarnych.
- A co się
dzieje w tej elitarnej? – zainteresował się klasowy lider.
- Jest na
przykład scena dla tańczących dziewczyn. Ale one nie tańczą w ubraniu… - nie
dokończył, dając jasno do zrozumienia o co chodzi. – Ale jest też jeszcze coś.
- Co
takiego?
- To taki,
jakby swing klub. Albo nie tyle… Otóż można tam przyjść i w tej salce na
uboczu, wśród innych bzyknąć się z dziewczyną.
- Z
prostytutką? – nie zrozumiał do końca Bartek.
- Nie, nie
o to chodzi. To znaczy z prostytutką, albo dziewczyną z agencji, też. Jak masz
pieniądze. Ale możesz też ze swoją, jeśli masz na to ochotę, czy po prostu z
jakąś, którą poznałeś w klubie.
- Bez
sensu, skoro można ją zaprosić do domku i bez świadków…
- Właśnie o
to chodzi, że właściciel celowo to organizuje. Napuszcza jedną parę, klienci
patrzą, napalają się, wynajmują u niego dziewczyny i kasa leci… Poza tym,
niektórzy widocznie lubią tak publicznie - wyjaśnił Chorwat.
- Rozumiem…
No, ale co z tego, skoro to jest elitarny klub a my i tak, jak rozumiem, nie
mamy tam wstępu?
- Ale
właściciel jest jednocześnie jednym z najważniejszych sponsorów klubu z Rijeki.
I trochę się z nim znamy, nie Millivoj? – Chorwat szturchnął siedzącego obok
kolegę. – Millivoj już wcześniej robił coś takiego… - zaśmiał się Chorwat.
- Co robił?
– nadstawił uszu Dawid, uprzedzając Bartka.
- No
właśnie to… - Predrag… Znaczy, sponsor i właściciel, namówił go na ruchanie z
taką jedną dupeczką z jego agencji. I Millivoj przeleciał ją wśród tych ludzi.
- No, ale
nam chyba nikt żadnych lasek nie postawi? – Bartek zastrzygł uszami.
- Nie wiem,
jak dobrze zagadacie… - wzruszył ramionami Chorwat, śmiejąc się. – Ale
popatrzyć zawsze można, kto wie, co się przydarzy…
- Chłopaki,
to jak? – zwrócił się do towarzyszy Bartek. – Ja nigdy w takim czymś nie byłem…
- Spokojnie
– zastrzegł Chorwat. – Jest dopiero dwudziesta, mamy trochę czasu. Napijmy się
– zaproponował i akurat ta propozycja nie wywołała żadnych sprzeciwów, czy
rozterek.
- To ten
właściciel taki erotoman jest? – zapodał temat Bartek, otwierając jedną z
licznych butelek z piwem?
- Ma wiele
działalności, ten klub, także wytwórnia filmów… Niekoniecznie westernów –
zaśmiał się tubylec.
- Masz na
myśli porno?
- Porno,
czy tam soft erotyki… Nawet zresztą konkursy robi dla amatorów.
- Jakie
konkursy? – dopytywał się Bartek.
- Co jakiś
czas zwraca się przez internet najczęściej do ludzi, by przysyłali jakieś
amatorskie filmy erotyczne, czy tam porno a ten, który jest najlepszy wygrywa
coś tam.
-
Zagralibyście? – Bartek kpiarsko uśmiechnął się do kolegów.
- Jak
namówisz Kamilę to i ja wziąłbym udział – wypalił natychmiast Dawid.
- Teraz
trwa letni konkurs, termin kończy się pojutrze – wtrącił Chorwat spokojnie
przykładając do ust szklankę z browarem.
Mniej
spokojna była Kamila. Lawirowała po dość zatłoczonej w okolicach klubu
„Eldorado” plaży, wyczekując niedawno poznanego Francuza.
Spotkała
go, niby przypadkiem nieco ponad dwie godziny wcześniej, gdy udała się do
jednego z barów, celem wchłonięcia niewielkiej kolacji. Przysiadł się na krótko
i nie chcąc przeszkadzać w konsumpcji, zajął jej tylko chwilę.
Zachęcił ją
do przyjścia do klubu, informując, że tego wieczoru miała odbyć się jakaś
impreza specjalna i uczestnicy mają pojawić się w strojach kąpielowych. Uśmiała
się z tego. Trochę nie w smak było jej paradowanie wśród imprezowiczów w takim
stroju. Nie do końca przemawiał do niej fakt, że tak ubrani mieli być wszyscy.
Co z tego?
No, ale…
Ale dała się przekonać. Nie tak od razu, obiecując, że sprawę rozważy w
spokoju. Ale rozważyła zgodnie z zaleceniami organizatorów. I po godzinie
dwudziestej, nieco skrępowana przemierzała plażę w tym, tak skąpym stroju. Choć
zarzuciła na niego jeszcze lekką, zwiewną tkaninę.
Nie czekając
zbyt długo, zamówiła sobie coś do picia przy jednym z barów i opuściła lokal,
wychodząc na świeże powietrze. Muzyka dochodziła i tutaj, ba, była niemal tak
samo głośna, jak wewnątrz. Dobre rytmy, gwar rozmów, śmiech dookoła, i
dziesiątki ludzi ubranych, tak jak i ona, sprawiły, że skrępowanie uciekło
gdzieś dalej.
Jeśli czuła
się nieswojo, to tylko dlatego, że była sama. Nie dość, że trochę nudno, to
jeszcze ryzyko niechcianego podrywu. Choć z drugiej strony męskie spojrzenia
sprawiały jej to minimum satysfakcji. Dobrze oświetlona część plaży
uniemożliwiała na szczęście jakieś bardziej chamskie zachowania niektórych, nie
do końca trzeźwych imprezowiczów. I dobrze. Niech wszyscy zajmą się sobą a ona…
-
Przepraszam za lekkie spóźnienie, ale jeszcze chłopakom musiałem coś
wytłumaczyć. Sprawy wychowawcze – dodał Naseer takim tonem, że dalsze
wyjaśnienia stały się zbyteczne.
Jednocześnie
otaksował jej sylwetkę takim wzrokiem, że poczuła tak żywsze bicie serca, jak i
powracające skrępowanie. Cóż, pierwszy raz zobaczył ją w tak skąpym stroju.
- Widocznie
polscy chłopcy nie sprawiają tyle kłopotu, co francuscy – odpowiedziała lekko
zaczepnie.
- Może,
gdyby moi mieli takiego managera, też by nie sprawiali? – popisał się
niewyszukanym komplementem i zaproponował przejście do klubu.
Kupił sobie
również coś do picia i wrzucił kilka luźnych tematów do rozmowy. O wszystkim i
o niczym.
Był dobrym
rozmówcą. Na całe szczęście, bo ona sama przeżywała lekką huśtawkę nastrojów.
Nie wiedziała jak go traktować. Na swój sposób podobał się jej, był atrakcyjny.
Nie traciła głowy i nie zamierzała niczego więcej, no, ale… Czego oczekiwał on?
A może ona
sama nie powinna robić z siebie takiej znowu bogini? Może nie każdy facet od
razu tracił głowę na jej widok, myśląc tylko o jednym? Zresztą, on sam był
wystarczająco atrakcyjny, by romansować z wieloma ładnymi kobietami i nie
musiała być dla niego nikim wyjątkowym.
- Wyjdźmy
na zewnątrz, coś ci powiem – zaproponował, w którymś momencie.
Wyszli.
Powoli zapadał zmrok, ale oświetlenie robiło swoje.
Kamila
czuła się bardziej wyluzowana. Może dlatego, że oboje chwilę przed wyjściem
zamówili sobie po drinku. Uznała, że tyle może.
Zresztą
atmosfera imprezy robiła swoje. Powszechna pół nagość rozimprezowanych,
rozbawionych ludzi, którzy niczego sobie z niej nie robili, rozluźniała ją
coraz bardziej. Mniej, lub bardziej dyskretne spojrzenia Naseera ślizgające się
po jej długich, nagich nogach też raczej sprawiały satysfakcję, niż problem.
Sam Naseer
był w szortach prawie do kolan i koszulce. Czuła się przy nim trochę nago, choć
tak nie do końca. Zresztą nagle w pewnej chwili, uświadomiła sobie, że wolałaby
by jego spojrzenia ślizgały się właśnie po niej a nie po odsłoniętych ciałach
innych atrakcyjnych dziewczyn, których tu nie brakowało.
- Spory raj
dla twoich oczu – odezwała się nieco zaczepnie, gdy zobaczyła, jak przypatruje
się młodej blondynce z obfitym biustem.
- Przecież
i ty masz na co popatrzeć – odpowiedział z pogodnym wyrazem twarzy. Fakt, nie
brakowało tu również atrakcyjnych mężczyzn, chociaż…
- Nie kręci
mnie to aż tak, jak was.
- No tak… A
może chciałabyś zobaczyć cos innego?
- Co masz
na myśli?
- Jesteśmy
tu wcześniej, niż wy, zdążyłem się zatem rozejrzeć i poznać te okolice bliżej.
Poznałem właściciela tego klubu i dowiedziałem się, że jest tu także druga
sala. Dużo mniejsza wprawdzie, za to bardziej… Interesująca – spojrzał jej w
oczy.
- Jak
interesująca? – odwzajemniła spojrzenie.
- Otóż jest
to sala dla bardziej wymagających uczestników. Bardziej też takich, no wiesz…
Odważnych, szukających wrażeń, zasobnych w portfele.
- Czyli nie
dla mnie – zaśmiała się.
- Dlaczego?
- Mój
portfel nie jest zasobny a te bliżej nieznane mi wrażenia niespecjalnie mnie
zachęcają.
- A
widzisz… Może pozwolisz aż ci je przedstawię?
- Możesz
spróbować.
- Mogę.
Tylko wydaje mi się, że będzie lepiej, jeśli sama je zobaczysz na własne oczy.
Gest jego
ręki jak i mowa ciała wskazywały ewidentnie ja zaproszenie. Skrzywiła się
lekko. Miejsca, które on określił jako dla odważnych i szukających rażeń, kojarzyły
się jej z podejrzanymi. Wolała takowych unikać.
- Kamilo –
dodał, widząc, że nie przekonał jej. – Możemy po prostu wejść, zobaczyć i
wyjść, jeśli będziesz chciała. Nie ma przymusu siedzenia do szóstej rano.
- Nawet nie
wiem do końca o co chodzi… - broniła się, choć nieszczególnie. Bo pomijając
własne zastrzeżenia, z drugiej strony… Być tutaj, przyjechać do innego kraju i
nie wykorzystać okazji do zobaczenia czegoś, czego pewnie w życiu nie
widziała…?
- To
zobaczysz – delikatnie ujął ją za ramię. – Znajdziemy właściciela i wejdziemy,
rozejrzeć się.
- Lubi
robić loda…? Dobre! – ożywiony Dawid klasnął w dłonie jak małe dziecko.
- Uwielbia
i robi to często – uściślił Bartek, równie podekscytowany co pozostali koledzy.
- A to
suczka, taka niewinna…
- I jeszcze
ostatnie pytanie, dotyczące fantazji, których jest najbliżej, to znaczy, które
chciałaby spełnić… Kurde, mogłem napisać to pytanie trochę inaczej – złożył
samokrytykę Bartek.
- No dobra
i co zaznaczyła? – niecierpliwił się Dawid, zaglądający, tak jak reszta ponad
głową Bartka w ekran laptopa.
- Trzy
odpowiedzi… Publiczny ekshibicjonizm, kontrolowany gwałt, seks z wieloma
osobami.
- O, kurwa
– powtórzył Dawid, tym razem bardziej jękliwym tonem. – Kto by się po takiej
spodziewał.
- Dziwne
jest to, że napisała iż ruchała się tylko z jednym facetem – nawet Dominikowi
udzieliły się emocje.
- No cóż,
to ostatnie, to tylko fantazje. Ale co ja tam… Oddajmy głos naszemu
specjaliście od osobowości. Czarny, mów co o tym sądzisz – zwrócił się
roześmiany Bartek do Kuby.
- Wychodzi
na to, że jest z jednej strony normalna i wierna mężowi, z drugiej, ma swoje
fantazje, które może spełnić, ale niekoniecznie. Tak mi to wychodzi – oznajmił
Kuba, jedyny, któremu podczas ostatnich minut udało się zachować spokój.
- Chwila,
powiedz mi jak to zrobiłeś? – wtrącił pobudzony Arek. – Byłem w kiblu, nie wiem
co tam gadałeś.
- No
normalnie, stworzyłem ankietę i wysłałem. To wszystko.
- No, ale
skąd wiesz, że to jej odpowiedzi? Przecież ankiety są anonimowe… - nie popisał
się refleksem Arek. Może była to wina tego, że nie należał do najbardziej
błyskotliwych a może wypitego już alkoholu.
- No i co z
tego? – wzruszył ramionami Bartek. – W tym sęk, że ja wysłałem ją tylko do
jednej osoby. Więc to muszą być jej odpowiedzi. Zresztą na wstępie, wszystko
się zgadza. Wiek, trzydzieści cztery lata, miasto od pięćdziesięciu do dwustu
tysięcy ludzi, płeć kobieta, zawód nauczycielka. Wszystko gra.
- Kurwa,
masz łeb – jęknął wyraźnie pobudzony Arek. – To co mamy…?
- Mamy
Kamilę uwielbiającą obciągać, lubiącą ruchać się od tyłu i z paroma dzikimi
fantazjami. Zła wiadomość to taka, że to wszystko robi tylko z tym swoim…
- A
liczyłeś, że zaraz poleci na ciebie? – zadrwił w średnim stylu Kuba.
Zamilkli na
chwilę, przetrawiając uzyskane na temat swojej nauczycielki informacje. Na ich
twarzach pojawiły się uśmiechy podekscytowania.
- Suka jest
i lubi to… Ale wierna baba – skomentował Arek.
- To jak
chłopaki? – głos jednego z Chorwatów przywrócił ich do rzeczywistości. –
Idziemy? Jest już chyba odpowiednia pora.
Wyjrzeli
przez okno swojego domku wypoczynkowego. Fakt, było już ciemno. Choć w głowach
mieli jutrzejszy finał, nie myśleli o wypoczynku. Pobudzało ich wszystko,
impreza, nowi koledzy, sama wycieczka, alkohol i to, że przed chwilą, za pomocą
sprytnego podstępu, w jakiś sposób rozebrali trochę swoją piękną szkolną
wychowawczynię.
- Lecimy,
nie? – Bartek rozejrzał się po twarzach kolegów. – Wyłączę laptopa i znikamy
stąd.
Czuła
podekscytowanie. Nie opuszczało jej od momentu, gdy ubrana tak cienko, zeszła
nieco w dół, ciemnymi schodami. Poczuła też wtedy niepokój, chociaż
instynktownie ufała Naseerowi.
Ten
niepokój w odpowiedni sposób wpłynął na jej stan. Gdy znalazła się już
wewnątrz, zobaczyła średnich rozmiarów salę i kilkadziesiąt osób. Może z
czterdzieści, jakoś tak. W większości mężczyzn, ale nie brakowało także kobiet.
Co ciekawe, w różnym wieku.
Te młodsze
spełniały rolę kelnerek, podających drinki i inne alkohole w strojach jeszcze
bardziej skąpych, niż ten, który miała na sobie ona sama. Co tu dużo mówić,
kelnerki były topless.
Te starsze,
od trzydziestki, nawet do pięćdziesiątki, towarzyszyły swoim partnerom. Mężom,
chłopakom, może kochankom? Kamila nie wiedziała tego i aż tak jej to nie
interesowało.
W każdym
razie usiadła w jednej z niewielu lóż, czy tam boksów obok Naseera, trochę na
uboczu. Boksów było niewiele, bo przeważały pufy, stojące nieco bardziej w
centralnej części sali. Na pufach tych, czy nawet wręcz łóżkach, porozsiadało
się towarzystwo, dyskutując o czymś, popijając alkohol.
- No i jak?
– zagadnął Naseer.
-
Intrygująco – wypaliła, nie bardzo wiedząc co innego powiedzieć. Czuła ten
lekki niepokój i pewną ekscytację. To drugie uczucie było spowodowane jej
strojem. Wprawdzie kelnerki miały na sobie jeszcze mniej, ale pozostałe panie
ubrane były bardziej oficjalnie. Ich towarzysze zresztą też. Wśród takiej
zwykłej publiczności, osoby ubrane jak ona i Naseer dało się policzyć niemal na
palcach.
Tak, czuła
się nieswojo. Jej ekshibicjonizm wpływał na nią. Z jednej strony Naseer, który
już od jakiegoś czasu mógł oglądać jej mocno odsłonięte ciało, z drugiej
nieznani ludzie, ubrani trochę poważniej. To oddziaływało na nią.
Naseer
przywołał jedną z kelnerek i zamówił dwa drinki. Kamila chciała zaprotestować,
ale wszystko potoczyło się zbyt szybko i kelnerka odeszła z zamówieniem. Dobra
tam, dwa drinki to jeszcze nie śmierć. Chociaż w tych warunkach…
- Jest
nawet mini scena – stwierdziła wskazując coś w rodzaju wybiegu idącego od
jednej ściany do środka sali.
- Tak i z
tego co wiem, możesz na niej wystąpić – odpowiedział Francuz wpatrując się w
twarz Kamili.
- Ja? A co
miałabym tam robić? Śpiewać niestety nie umiem – roześmiała się, siląc się
trochę na luz.
- Rozumiem.
Chodzi o jakieś występy pań, tak? – z wolna zaczynało do niej docierać.
- Nie do
końca. Otóż pan Predrag to trochę ekscentryczny człowiek. To ten taki koło
czterdziestki w ten czerwonej koszuli, widzisz? – wskazał palcem. – Ma sporo
pieniędzy i zażyczył sobie takiej imprezy jak dziś i ją zrobił.
- Jakiej
imprezy? – znów poczuła lekki niepokój.
- Pan Predrag nakazał swoim pracownikom
nakłonić kilka najpiękniejszych dziewczyn, które pojawiły się w ostatnich
dniach na plaży do tego by przyszły tutaj dziś do klubu i wystąpiły w
konkursie.
-
Konkursie…?
- Tak. Ta
publiczność, którą widzisz, to jest taka elita Rijeki. Ja ich rzecz jasna
osobiście nie znam, ale właściciel mi opowiadał i jeszcze jeden koleżka,
którego wczoraj poznałem. Tam siedzi sam prezydent miasta z małżonką. Niektórzy
z nich, to właściciele największych firm w Rijece i okolicach. Ten taki w
krótkich zielonych spodenkach, to jakiś muzyk, artysta… Jednym słowem śmietanka
towarzyska. I to dla nich ten konkurs.
- Ale o
jaki konkurs chodzi? – dopytywała się.
- Konkurs
wakacyjnej miss plaży w Rijece. Dlatego też zaproponowałem ci występ.
- Dzięki,
ale zupełnie mnie to nie interesuje – zastrzegła, przywołując na twarz nieco
krzywy uśmiech.
- Nie
zmuszam cię, to twoja wola – odparł spokojnie Naseer. – Wiem tylko, że są
całkiem niezłe nagrody.
- Jakie? –
zapytała.
Nie zdążyła
usłyszeć odpowiedzi, bo do ich boksu podszedł wysoki mężczyzna w czerwonej
koszuli. Naseer wstał na jego widok.
- Widzę, że
i pan ściągnął tu swoją faworytkę – Kamila usłyszała głos właściciela klubu
wypowiadającego słowa po angielsku.
- Byłaby
moja faworytką z całą pewnością, niestety nie ma ochoty na występ –
odpowiedział Francuz.
-
Przepraszam, jak m pani na imię?
- Kamila –
odpowiedziała, wyciągając dłoń w kierunku Chorwata.
- Predrag –
zamiast uścisnąć, pochylił się nisko, całując, co Kamila przypłaciła dość
przyjemnym dreszczykiem płynącym przez jej pół nagie ciało. – Pani Kamilo, moi
goście mają absolutny komfort wolności i mogą robić dokładnie to czego sobie
zażyczą. Niemniej jednak zachęcam panią do wzięcia udziału w konkursie. Z całą
pewnością ma pani szansę wygrać, zdobyć główną nagrodę i cenną pamiątkę z
Chorwacji. Niestety nie wiem, jakiej jest pani narodowości…
- Polka –
dopowiedziała szybko.
- Mogłem
przypuszczać… Niech pani nie robi zawodu swojemu przyjacielowi i mnie. Myślę,
że nie ma czego się krępować, skoro pani już tutaj przybyła…
Nie lubiła
odmawiać, szczególnie, gdy proszący zachowywał klasę i kulturę. A tak właśnie
zachowywał się właściciel klubu, którego wsparł raz jeszcze Naseer.
Cóż miała
zrobić?
- Świetnie
– ucieszył się pan Predrag. – Konkurs zaczyna się za niecałe trzydzieści minut
i prawdę mówiąc jest dość krótki. Nie będzie pani żałować. A jeśli coś się pani
nie spodoba, to zejdzie pani ze sceny, proste – rozłożył ręce.
To ostatnie
chyba uspokoiło ją najbardziej. W sumie przecież… Czemu nie? Chociaż nie lubiła
być traktowana przedmiotowo, to jednak nigdy nie brała udziału w takim
konkursie a teraz… Daleki kraj, oby ludzie, brak znajomych, nikt się nie dowie,
nie będzie przypału, choć przecież i tak raczej mało kto potraktowałby to jako
przypał.
Z wrażenia
sięgnęła po telefon, wystukując krótkiego smsa.
„Kochanie,
zaraz wezmę udział w konkursie na miss plaży w Rijece, trzymaj kciuki i śpij
dobrze!”
Roześmiała
się do siebie. Ta sytuacja, o dziwo wprowadziła ją nagle w dobry humor.
- Ja jestem
ciekawa, jak ty tak szybko oczarowałeś ludzi, że w ciągu kilku dni poznałeś
właściciela klubu i jeszcze kilka innych person – wbiła w niego wzrok.
Faktycznie,
nie kłamała. Naseer jawił się w jej oczach jako ktoś bardzo operatywny, z
łatwością zjednujący sobie ludzi. Kolejny plus.
- Ja… Robię
tylko to co do mnie należy – zażartował.
- Mógłbyś
być szpiegiem. A może nim jesteś? – przekomarzała się.
- Kto to
wie… James Bond… Pijmy nasze Martini.
Wzniósł w
górę dłoń z drinkiem, upijając jego zawartość. Ona też poszła w jego ślady.
Czuła się coraz bardziej rozochocona i podekscytowana. Pewnego rodzaju
uprzedzenia poszły w bok. Liczył się teraz występ dla kilkudziesięcioosobowej
publiczności. No i Naseer. Zyskujący w jej oczach z każdą minutą.
Czuła nagłą
ochotę do wypytania go o parę rzeczy. Ale wstydziła się. Cóż, może przyjdzie na
to czas po konkursie, gdy obojgu zaszumi w głowie chyba trochę mocniej?
Rozejrzała się po sali raz jeszcze.
- Można tu
tańczyć, bo widzę, że nogi same zaczynają ci się ruszać – Naseer jakby domyślił
się nad czym rozmyślała.
- To z
nerwów – roześmiała się.
Faktycznie
nogi lekko podrygiwały. I wpływ na to miały i podekscytowanie konkursem i
lecące w tle niezbyt głośna, ale jednak wyraźna muzyka i może coś jeszcze. W
każdym razie fakt, poczuła ochotę na to by poruszać się na parkiecie.
- Po konkursie będą pewnie tańce, jak
publiczność też się rozbuja. Może wyjdą i jakieś odważniejsze dziewczyny na
scenę – rzucił ukradkowe spojrzenie w oczy Kamili.
- Jeśli
liczysz, że będę tą odważniejszą, to się mylisz – w lot domyśliła się, że
chodzi o jakieś striptizerki, może owe barmanki.
- Nie… Ja
bym wolał, abyś tańczyła tylko dla mnie – posłał jej ripostę.
-
Wymagający jesteś – nie było jej stać na nic lepszego.
- Owszem,
jestem. A poza tym dzieją się tu jeszcze podobno inne rzeczy, ale nie jestem
tego pewny, poza tym, nie wiem czy zawsze, wiec nie będę mówił. Może
zostaniemy, to się przekonamy.
Zadziwiły
ją nieco jego ostatnie słowa. O co mu chodziło? Ale nie rozwijała wątku.
Rozejrzała
się raz jeszcze po sali, zastanawiając się, kto będzie miał okazję pooglądać
stateczną, konserwatywną, polską nauczycielkę w stroju bikini na scenie. Chyba
przybyło kilka par, nie odbiegających niczym od tych, którzy byli tu wcześniej.
W rogach sali panowała lekka ciemność, nie mogła za bardzo dostrzec, kto siedzi
w tych boksach po przeciwnych stronach i czy w ogóle ktoś siedzi. Nie no,
jakieś tam osoby, chyba dwóch chłopaków, trochę młodszych, niż reszta
uczestników imprezy.
Odwróciła
wzrok, skupiając się na swym towarzyszu. Wróciła jeszcze myślami do jego słów i
nagle poczuła, że za wszelką cenę chciałaby się dowiedzieć co on o tym
wszystkim myśli. O niej i w ogóle. Co sobie konkretnie wyobraża. Czy myśli o
tym, że zaciągnie ją dzisiaj do łóżka? Czy ma takie nadzieje? A może to już nie
tylko nadzieje, ale wręcz konkretne plany?
Jeśli tak,
to trochę się rozczaruje. Ale chciałaby to wiedzieć. Świadomość, że stała się
celem przystojnego Francuza arabskiego pochodzenia, sprawiłaby jej dość
nieoczekiwaną przyjemność.
Prawdę
mówiąc już zaczęła sprawiać. Nawet jeśli nie znała odpowiedzi na to pytanie.
- Już chyba
czas – odezwał się widząc zamieszanie na scenie. – Ruszaj do boju. Mam
nadzieję, ze wygrasz.
Wstała,
opanowując drżenie nóg. Skoro się zgodziła… Świecenie nagim ciałem w takich
okolicznościach, wywoływało w niej pewnego rodzaju poniżenie, ale starała się
to traktować jako pewne przeżycie. Nigdy nie brała w czymś takim udziału.
Bez żadnej
wybitnej biurokracji dostała się w okolice sceny przywitana raz jeszcze przez
właściciela klubu i konferansjera. Chwilę później, nie słysząc w ogóle co mówi
prowadzący weszła na scenę, wymieniając zdawkowe uśmiechy z czterema innymi
dziewczynami.
Zlustrowała
je szybko. Faktycznie były ładne i dość różnorodne. Wysoka, bardzo szczupła
blondynka i niższa dziewczyna o tym samym kolorze włosów, z obfitym biustem.
Kamila szybko przypomniała sobie, że widziała ją wcześniej przed klubem, na
plaży. Do tego jedna o wiśniowych włosach i mocno opalona brunetka. Gdzie w tym
wszystkim ona?
Cóż… Niezbadane
są wyroki mężczyzn… I na nie teraz była zdana, nie robiąc sobie wielu nadziei.
„To tylko
zabawa”, pomyślała, gdy pierwsza z dziewczyn, wysoka blondynka, wywołana przez
spikera ruszyła środkiem sceny, tym czymś w rodzaju wybiegu, zbierając brawa i
okrzyki aplauzu zgromadzonej po obu stronach publiczności, która nagle wydała
się Kamili być trochę liczniejsza, niż jeszcze przed chwilą.
Cóż, pewnie
złudzenie, wywołane tremą i skrępowaniem.
- A wiec to
tak… - zareagował Bartek, wchodząc przez drzwi.
Trochę
trudu kosztowało ich wejście tutaj. Klasowy lider odniósł wrażenie, że
ochroniarz ociągał się ze spełnieniem prośby jednego z nowopoznanych Chorwatów.
Ale ostatecznie jednak weszli, zajmując boksy w kącie sali. Dobre i to.
- To ten
konkurs miss plaży, już się zaczął – wyjaśnił ten najwyższy z Chorwatów o
imieniu Ognjen.
- Fajne
dupy, szkoda, że nie możemy podejść… - nie dokończył Dawid, ucinając wypowiedź
i rozdziawiając lekko usta.
- Kamila! -
niemal zaniósł się śmiechem Arek.
- Kurde, to
ona, faktycznie – Dawid w osłupieniu przyglądał się klasowej wychowawczyni
przechodzącej właśnie przez środek wybiegu w akompaniamencie braw i okrzyków.
- A wiec to
tak się zabawia nasza nauczycielka – skomentował Bartek a potem umilkł jak i
reszta.
Bo słowa
były zbędne i zajęli się czym innym. Pierwszy raz w życiu mieli możliwość
oglądania swojej olśniewającej nauczycielki w tak skąpym stroju. Patrzyli na
jej długie, nieźle opalone i prezentujące się fantastycznie nogi. Na jej
odsłonięty brzuch i nagie plecy. Ale także na te części ciała, które
przykrywały kawałki materiału. Na jej niewielkie piersi i dużo bardziej kuszące
pośladki.
Patrzyli w
milczeniu, czując wszyscy jak jeden mąż narastające ciśnienie. Niemal przed
chwilą, za pomocą wybiegu poznali kilka intymnych sekretów z życia licealnej
nauczycielki, to jak lubi się pieprzyć, jak bardzo uwielbia obciągać i jeszcze
tam… A teraz widzieli niemal ilustrację tego wszystkiego. No niestety, nie sam
seks, ile ją. Panią Kamilę, swoją klasową wychowawczynię w samych majtkach i
staniku. Oklaskiwaną przez publiczność. I nie tylko oklaskiwaną.
- A może to
jest konkurs miss nudystek? – z nadzieją w głosie zwrócił się do Chorwatów
Arek.
- Nie –
odparli tamci, śmiejąc się. – Ale może coś tam… Zależy od niej samej - nie
dokończył Ognjen.
- Ta też
jest dobra – stwierdził Dawid, patrząc na opaloną brunetkę, gdy to ona pojawiła
się na wybiegu w miejsce schodzącej nauczycielki.
Patrzyli na
kolejne kandydatki prezentujące się na wybiegu, ale sięgali wzrokiem także w
głąb sceny, gdzie spokojnie czekały inne kandydatki. W tym ich wychowawczyni.
Spiker
mówił coś po chorwacku, czego oczywiście nie rozumieli i kandydatki znów
pojawiły się na wybiegu, poruszając się dość wolno, tak, aby widzowie mogli
zobaczyć ich ciała jak najdokładniej.
Kamila tak
samo. A oni znów wlepiali oczy na jej nogi, tyłek, piersi…
- Ciekawe
jakby się dowiedziała, że tu jesteśmy – rozmyślał na głos Bartek. – Jak
myślicie, zeszłaby?
Odpowiedziało
mu tylko wzruszenie ramion kolegów. Żadnemu z nich nie chciało się wchodzić w
niepotrzebne dywagacje, gdy w odległości kilku metrów od siebie mieli swoją
nauczycielkę w tak skąpym stroju.
- I to
wszystko? – zapytał Kuba, odgarniając czarne, długie włosy, gdy ostatnia
kandydatka zeszła z wybiegu.
- Teraz się
zacznie. Chyba.
- Co się
zacznie? – zapytał Kuba, ale nie doczekał odpowiedzi.
Przez
chwilę spiker nawoływał coś podniesionym głosem wywołując mały aplauz wśród
publiczności. Nie wiedzieli o co chodzi, ale minutę później wszystkie
kandydatki zaprezentowały się raz jeszcze, tym razem grupowo.
- O co mu
chodzi? – znów zapytał Kuba, słuchając nawoływań konferansjera.
- A… Zaraz
zobaczycie – Ognjena najwyraźniej przerastało już tłumaczenie.
Wlepiali
wręcz wzrok i w końcu…
- Ej,
kurwa… - sapnął podekscytowany Bartek. – Rozbierają się?
Wybałuszyli
oczy, gdy zobaczyli jak dłonie kilku kandydatek kierują się w stronę pleców.
Stanik niewysokiej blondynki poleciał w dół jako pierwszy, co zostało przyjęte
głośnym aplauzem.
- Ale
bimbały… - sapnął tym razem Dawid. – Ale…
Tak, ale…
Duże piersi blondynki sprawiały piorunujące wrażenie, lecz w tym momencie
interesowały ich już mniej. Tak samo jak nagie piersi opalonej brunetki i tej o
włosach koloru wiśniowego. Zostały jeszcze dwie kandydatki, widocznie nieco
zaskoczone przebiegiem konkursu i to na jednej z nich najbardziej im zależało.
- No, kurwa
mać… - szepnął podekscytowany Bartek, widząc, jak i najwyższa z uczestniczek
także ściąga stanik.
Było bardzo
ciepło, ale to nie dlatego zaschło im w ustach i nie dlatego chyba wszyscy
poczuli szybciej płynącą w żyłach krew, połączoną z twardością w bokserkach.
Patrzyli na cztery ładne dziewczyny pozostające na scenie w samych majtkach. Na
ich nagie piersi. Ale jeszcze bardziej patrzyli na tą piątą, wyraźnie
skonsternowaną.
- Zrób to,
Kamila, dalej… - oczy Dominika stały się niemal większe, niż jego okulary.
Patrzyli,
jak ich na co dzień stateczna, poważna nauczycielka, stoi teraz dość bezradnie,
skrępowana, przywołując na twarz niepewny uśmiech. W tej odsłonie żelazna pani
profesor wyglądała niezwykle uroczo i rozbrajająco. To jeszcze bardziej
spotęgowało ich pragnienia, ich prośby, ich żądze, ich…
- Ja
pierdolę… - jęknął osłupiały Bartek.
- Uuuu…. –
tylko na tyle było stać rozpalonego do najwyższych granic Dawida.
- Kurwa, ja
sobie to nagram – Bartek błyskawicznym ruchem wyjął telefon, ustawiając od razu
opcję kamery. W ślad za nim poszedł ktoś jeszcze.
Dłonie
wyraźnie zmieszanej wychowawczyni sięgnęły w kierunku stanika i szybko, tak
jakby sama Kamila chciała to mieć za sobą, rozpięły go.
Chłopakom
zrobiło się gorąco. Wszystkim co do jednego. Nie mogli podejść pod scenę, pod
wybieg, by widzieć wszystko wyraźniej, taka była umowa, by nie rzucali się w
oczy. Ale teraz niecierpliwie szurali nogami, robiąc krok, czy dwa w przód. Aby
z jak największego bliska oglądać licealną nauczycielkę a w zasadzie jej nagie
cycki.
Niewielkie,
to prawda i dość przeciętnie wypadające w konfrontacji z obfitymi i jędrnymi
piersiami niewysokiej blondynki. Ale nagie. Nagie piersi olśniewającej
nauczycielki. To jedno zdanie wystarczało za cały komentarz do tego co teraz
czuli.
Niejeden z
nich dyskretnie wyjął z kieszeni telefon komórkowy nagrywając to widowisko.
Drżącymi rękoma filmowali konkurs, jego bohaterki a szczególnie tą jedną.
Klasową wychowawczynię, paradującą po wybiegu z nagim biustem.
-
Faktycznie, lubi to… Ten ekshibicjonizm – po długim milczeniu odezwał się
Bartek, przypominając sobie i wszystkim odpowiedzi, jakich w ankiecie udzieliła
nauczycielka.
- Ale jak
na nią patrzę, to nie wygląda zbyt pewnie – ocenił Kuba.
Bo nie
czuła się tak. I to zresztą było za mało powiedziane. Moment, w którym
przymuszona niejako gremialnie do odsłonięcia jednej z najbardziej intymnych
części swojego ciała wpłynął na nią mocno destabilizująco.
Zrobiła to,
gdyż… Daleko od Polski, brak znajomych, bo uczniowie siedzieli w domku, hasali
gdzieś po plaży, albo i gdzie indziej, więc ryzyko wpadki było żadne. No i
presja ich wszystkich, mniejsza, lub większa… Konferansjera, publiczności i
poniekąd dziewczyn, z których jedne nie robiły ceregieli a drugie po chwilowej
zadumie poszły śladami poprzedniczek.
Zresztą,
wszystko byłoby dobrze, nawet takie paradowanie z nagim biustem wśród obcych ludzi,
nie zrobiłoby na niej aż tak silnego wrażenia, gdyby nie to, że odsłoniła swe
ciało także Naseerowi. Na myśl o tym, że ten przystojny Francuz odniósł teraz
olbrzymie zwycięstwo, że kręcił się tuż pod wybiegiem, ubrany, jak tu przyszedł
a ona świeci gołymi cyckami, doprowadzał jej ciało do potężnych ucisków w
podbrzuszu. Tak było. Błyskawicznie zaczęła odczuwać niechciane, ale niezwykle
silne i przede wszystkim charakteryzujące się totalną uległością podniecenie.
Albo
inaczej. Podniecenie spowodowane właśnie tą uległością, czy wręcz poniżeniem.
Poniżeniem względem Naseera, który oglądał ją teraz… Ją, stateczną kobietę z
zasadami, niemal nagą, wystawioną na widok wszystkich, ale przede wszystkim
jego.
Tak, nogi
drżały jej, gdy spacerowała po krótkim wybiegu w samych majtkach. Z
niecierpliwością zaczęła oczekiwać końca konkursu.
I takowy
nastąpił. Po kolei przeszły się raz jeszcze a konferansjer zachęcał do wiwatów
publiczności dla każdej z nich, odczytując wynik hałasu na urządzeniu
pomiarowym.
- Severina!
– wykrzyknął w końcu i Kamila zrozumiała, że młoda, może dwudziestoletnia
blondynka z dużymi piersiami została triumfatorką konkursu.
A ona sama
zajęła w nim drugie miejsce. Nie o sukcesach myślała i ledwie przyjęła do
siebie werdykt płynący z wyników na urządzeniu pomiarowym. Jej umysł zaprzątało
co innego a jej ciałem rządziły również inne emocje, nad którymi ciężko było
zapanować. Ot, choćby…
- Jeśli
mogę cię prosić, nie zakrywaj się… - usłyszała pierwszy komentarz z ust
Naseera, gdy zeszła z wybiegu ze stanikiem w dłoni.
- Nie
żartuj, proszę… - potrząsnęła głowa, ale jej ciało mówiło co innego. Nagle
chciała, by spojrzenia zgromadzonych tutaj mężczyzn koncentrowały się na jej
długich nogach, na opiętym majtkami tyłku. Ale czy także na piersiach?
Nie chciała
robić scen a on, mimo, że łagodny, był także zdecydowany. Mimowolnie oddała mu
kawałek materiału. Ale nie wyobrażała sobie tego, że pójdzie teraz do boksu w
samych majtkach i będzie siedzieć obok niego, świecąc nagimi piersiami.
Nie
wiedziała do końca co zrobić a Naseer, widząc, że jest rozstrojona, przy pomocy
innych wydarzeń, podjął decyzję za nią.
- Mam
ochotę trochę poszaleć – stwierdził z uśmiechem na ustach.
Podkręcona nieco
muzyka była tym czynnikiem, który zdecydował. Niechęć do zajmowania miejsca w
boksie również. Mimo wciąż drżących nóg, Kamila zaczęła poruszać się w takt
muzyki. Oszołomiona, gdy dotarło do niej to wszystko. To, że ona, porządna,
konserwatywna nauczycielka, buja się po niewielkim parkiecie, niemal naga, w
towarzystwie kilkudziesięciu nieco lepiej ubranych ludzi i przede wszystkim
tego coraz silniej zniewalającego Francuza.
Choć z
drugiej strony były czynniki, które jej w tym pomogły. Na parkiecie zabawiało
się co najwyżej kilkanaście osób, reszta zasiadła na pufach, czy nawet łóżkach,
albo w boksach. Mieli dla siebie trochę przestrzeni. Dodatkowo widziała, że
uczestniczki konkursu wciąż paradują topless a sama zwyciężczyni przechadza się
roześmiana po wybiegu w towarzystwie jakiegoś przystojnego chłopaka.
To pomagało
podjąć decyzję, jakby uspokajając ją trochę, choć de facto, do uspokojenia była
tak daleko jak od Polski. Bliskość Naseera, jego oddech, jego zapach, jego
wzrok… Nie wiedziała kiedy ją bardziej deprymował. Gdy patrzył w jej nagie,
silnie sterczące sutki, czy gdy spoglądał w jej oczy. Próbowała utrzymać ten
kontakt wzrokowy, ale nie wychodziło. Świadomość, że niemal naga tańczy z
ubranym przystojniakiem, była nie do zniesienia.
Starała trzymać
się go na dystans, zresztą on się nie narzucał. Dawał jej oddech, kierując
wzrok, jakby obojętnie w inne rejony sali. Czasem zagadywał, kierując rozmowę w
jakieś nieistotne tematy. Bez jakichś oznak zbytniego napalenia.
Aczkolwiek,
momentami, zbliżał się, obejmując ją w talii. Ona nie odpowiadała tym samym,
ale też nie uciekała. Tak, jakby dawała się powoli zdobywać. Atmosfera klubu
tak samo pomagała, jak i przeszkadzała.
Tym
bardziej, że hałas zaczął się podnosić. Kamila rzuciła okiem w lewo i prawo.
Dostrzegła Severinę na wybiegu tańczącą jak i ona. A w zasadzie dużo odważniej.
W towarzystwie chłopaka, z każdą minutą coraz mocniej do niej przyklejonego.
Widziała, że Naseer też patrzy. Tak jakby czegoś oczekiwał. Zresztą ona sama
oglądała ten spektakl, doceniając walory blond Chorwatki, jak i pasję jej
partnera.
Jakby coraz
bardziej zafrasowana tym widokiem, nie oponowała, gdy Naseer ustawił się za
nią, obejmując ją w talii coraz śmielej. Drgnęła dopiero, gdy poczuła jego
palce delikatnie sunące wzdłuż jej ciała. Po bokach, od majtek w górę. Najeżyła
się trochę, ale dopóki był daleko od miejsc intymnych, pozwalała mu na to.
Dlaczego
nie? Przecież sprawiało jej to przyjemność, nawet jeżeli nadchodziła ona za
wcześnie.
Jak
zahipnotyzowana patrzyła na scenę, gdzie w akompaniamencie coraz lepszej, coraz
bardziej urzekającej muzyki partner Chorwatki posuwał się coraz dalej. To już
nie był taniec, to były pieszczoty. Oboje przykleili się do siebie, obcałowując
nawzajem swe ciała. Chorwat bez koszulki, w samych szortach też prezentował się
co najmniej nieźle.
Widok
chłopaka zatapiającego usta w dużych, jędrnych piersiach Severiny, sprawiał, że
znów poczuła ten przyjemny niepokój. To szybsze bicie serca. Nie stawiała oporu
Naseerowi, który przytulił się do niej mocniej a i jego dłonie zaczęły
zostawiać na bokach jej ciała jakby silniejszy dotyk.
- No i to
chyba koniec mitu niedostępnej królewny – zawyrokował Bartek, bacznie wpatrując
się w półnagą nauczycielkę dającą się zamykać w kleszczach partnera.
- Ten
brudas ma chyba za dobrze… - skomentował z wyraźną zazdrością Arek.
- Kurwa, no
nie wierzę… Jak myślicie, da mu dupy dzisiaj? Ona? – gorączkował się Dawid.
- Jak
wyjdą, to wychodzimy za nimi – zarządził Bartek.
- I co?
Będziemy ich śledzić? A chociaż… - rozmyślał Dawid.
- Jestem
ciekaw, czy da mu dupy – powtórzył słowa kolegi klasowy lider. – Chciałbym się
o tym przekonać. Pójdziemy za nimi do domku i zobaczymy, czy zostanie u niej
dłużej, czy nie. Będziemy wiedzieć.
- Lepiej
kombinuj od razu, czy da się popatrzeć przez jakieś okno, co się będzie dziać…
- Chyba, że
to on weźmie ją do siebie – wtrącił Kuba.
- To mamy
czas, tymczasem patrzcie na wybieg – zwrócił ich uwagę Dawid.
Uwaga była
niepotrzebna, bo akcja działa się zbyt blisko, by tego nie widzieli. Severina
była już bez majtek i właśnie ściągała spodenki ze swego partnera.
- A więc
będzie porno…? – ni to stwierdził, ni zapytał Dawid.
Nie
usłyszał odpowiedzi, zresztą wolał skoncentrować się na tym co miał kilka
metrów przed sobą. Na tym, jak obfite piersi blondynki giną w ustach chłopaka,
na tym, jak ona sama klęka przed nim, ściągając z niego bokserki, co spora
cześć publiczności przyjęła z entuzjazmem.
A potem…
Zaparło im dech w piersiach. Zobaczyli jak nagi chłopak pochyla się nad równie
nagą partnerką. Jak przymierza się przez chwilę. Widzieli jego stojącego
penisa. I potem…
- A co
jeśli Kamilę też tak weźmie? – rzucił przez suche jak pieprz wargi Arek.
Wzięło.
Stała jak sparaliżowana, patrząc na to co się działo. To wszystko zaczęło się
nie w tym momencie przecież. Już jakiś czas temu, gdy przyszła na tą imprezę w
samym stroju kąpielowym. Potem, gdy zeszła do tego klubu, gdy wzięła udział w
konkursie. Gdy spacerowała po wybiegu prezentując swe wdzięki publiczności a
potem, gdy została poniekąd zmuszona do zrzucenia stanika. I gdy Naseer
zaciągnął ją na parkiet.
Wszystko
kumulowało się. Ta hipnotyzująca muzyka i subtelne widoki, które z minuty na
minutę przeradzały się w coś coraz mniej subtelnego a bardziej dosadnego. Znów
poczuła, że nogi stają się coraz mniej pewne.
Polizała
wyschnięte wargi, gdy zobaczyła niezwykle apetyczne uda Chorwata, jego nagi
tyłek i jego ruchy. To co najważniejsze i to co rozpaliło ją najbardziej, czyli
pierwsze wejścia. Gdy upewniła się to wszystko dzieje się naprawdę i on
naprawdę ją rżnie na tej scenie.
Tylko przez
chwilę czuła skrępowanie. Zerkając dyskretnie na boki, widziała, że wszyscy
patrzą na wybieg, więc i ją opuścił wstyd. Skoncentrowała się całkowicie na tym
co widziały jej oczy.
To pierwsze
wejście, gdy naprężony kutas młodego Chorwata znalazł się w cipce ponętnej
blondynki. Zresztą oboje byli atrakcyjni i to też jej się podobało. Dwoje
atrakcyjnych Chorwatów pieprzących się na scenie, na oczach kilkudziesięciu
ludzi. Jej szeroko rozłożone nogi, jej falujący biust. Ale…
Ale jeszcze
bardziej, napięte uda Chorwata, jego nagi, zgrabny tyłek. Uda poruszające się w
przód i w tył. Pokazujące, że to on rządzi w tym układzie, że to on to wszystko
napędza.
To wszystko
doprowadziło ją niemal do gorączki. Tylko tłum ludzi sprawiał, że się hamowała.
Ale wpatrywała się w to jedno miejsce tak silnie, że acz poczuła ból oczu. Tak
jakby starała się zapamiętać każdy ruch Chorwata, każdego jego pchnięcie,
którym dziurawił cipkę Severiny. Ach…
Jęknęła w
duchu, gdy uświadomiła sobie, że przeoczyła coś jeszcze, coś ważniejszego. To,
że dłonie Naseera, nie pieściła już jej boków, tylko delikatnie zeszły w stronę
brzucha. To znaczy jedna zeszła. Drugą pieścił jej kark. Obie te pieszczoty
wywołały silne mrowienie.
Choć
wiedziała, że powinna zareagować, bo to mogło doprowadzić do czegoś
poważniejszego, nie przerywała. Jeszcze nie, jeszcze było zbyt pięknie, zbyt
rozkosznie i wystarczająco niewinnie. Kark to nie piersi, brzuch to nie tyłek.
Ale, czy…?
Miała za sobą największego przystojniaka w klubie. Francuza o arabskiej
urodzie, inteligentnego, wygadanego, dość zdecydowanego, atrakcyjnego. Tyle się
o takich mówiło, że mają fajne, silne ciała i te… Duże penisy…
Nie,
dopóki, to nie przekraczało pewnych barier… Dopóki on pieścił te dość niewinne
fragmenty ciała, dopóki…
Drgnęła,
gdy palce zahaczyły o jej pierś wywołując kolejne mrowienie.
- Naseer,
przestań – szepnęła, ale tak cicho, że nie miała pewności, czy w tym hałasie ją
usłyszy.
Nie mając zresztą
pewności, czy w ogóle chce, by ją usłyszał.
I Naseer
nic sobie chyba z tego nie robił. Tak jak ona zrobiła wszystko, by nie
przejmować się brązowoskórym Francuzem a skoncentrować się na tym co działo się
na wybiegu. Gdzie Chorwat posuwał swoją partnerkę coraz dynamiczniej. Zawładnął
jej ciałem, chwytając je, obejmując, macając, pieszcząc.
Doprowadzający
tym samym do wrzenia i siebie i blondynkę i publiczność i zachłyśniętą tym
widokiem Kamilę. Zachłyśniętą tak, że ledwo poczuła dłonie Naseera na swoich
piersiach. Zataczały niewielkie kręgi a potem chwyciły jej sutki. To zmusiło ją
do zamknięcia oczu i oddania się temu błogiemu nastrojowi na chwilę.
Poczuła
narastającą wilgoć w cipce. Nie dość, że była w tym klubie niemal nago na
oczach ludzi, to jeszcze dawała się macać i to już nie po ramionach, tylko po
cyckach.
- Ach… - z
jej ust wydostał się lekki jęk, gdy palce Naseera zacisnęła się mocniej na
sutkach. Jednocześnie otworzyła oczy, jakby obudzona nieco silniejszym hałasem.
To na
scenie dochodziło do finiszu. Znów przestała zajmować się pieszczotami Naseera,
napierającego na nią coraz mocniej. Ledwo czuła jego naprężonego członka
wbijającego się w jej pośladki, ledwo czuła jego dłonie na jej nagich piersiach
i boleśnie sterczących sutkach. Czuła przede wszystkim olbrzymie podniecenie
spowodowane widokiem dynamicznie poruszających się ud młodego Chorwata
pieprzącego silnie blondynkę. Wiedziała co się stanie. I stało się. Chorwat
nagle zatrzymał się. Było po wszystkim.
Ale,
chociaż sama odetchnęła głęboko, jakby sycąc się jego orgazmem, nie oznaczało
to końca dla niej samej. Hormony wciąż buzowały na najwyższych obrotach.
- Teraz
czas na nas, co? – usłyszała namiętny i jednocześnie zdecydowany szept Naseera.
Krew
uderzyła jej do głowy. I nie tylko krew. Przede wszystkim wizja tego, jak on
sama daje się rżnąć publicznie temu przystojniakowi, na oczach ludzi. To był
już właśnie ten stan. Och…
Odwróciła
się w stronę Francuza, co ten natychmiast wykorzystał, przyciskając ją mocno do
siebie. Ale jej odpowiedź na jego propozycję mogła być tylko jedna.
- Racja, za
dużo sobie pozwala – wyrzucił przez zaciśnięte gardło Dominik, ocierając pot z
czoła i nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi Arka.
- Albo, inaczej,
to ona mu na to pozwala, nasza święta… - dość ironicznie podsumował Kuba.
Mieli na to
wszystko trochę gorszy widok, niż wcześniej na wybory miss. Ale widzieli
wystarczająco dobrze. Widzieli swoją panią profesor w samych majtkach, dającą
się obmacywać coraz chyba mocniej zaciskającemu pętle Francuzowi.
Widzieli
jak jego usta wpijają się w nagi biust ich licealnej wychowawczyni.
- Nie mogę
na to patrzeć – wyznał Bartek. Ale patrzył, jak i reszta. I wciąż nagrywał. Nie
on jeden zresztą.
W tym
zdaniu zawarł wszystko. Podniecało to ich i wkurzało. Z jednej strony widzieli
swą piękną nauczycielkę w takiej sytuacji, z drugiej, z sekundy na sekundę
czuli coraz większą zazdrość.
- To
przerwij – odpowiedział Kuba, patrząc, jak Francuz sugestywnie kieruje wysoką
brunetkę w stronę boksów.
- Za chwilę
nie będziemy nic widzieć – zaniepokoił się Dawid. – A oni tam…
Nie
dokończył, nie musiał przecież. Wszystkim to wszystko zaczęło kojarzyć się z
jednym. Ten klub, ta atmosfera, nagość i przystępność pani profesor. Przecież
przed chwilą widzieli jak jedna z dziewczyn daje się przelecieć swojemu
chłopakowi, publicznie, przy kilkudziesięciu ludziach. Czy ich nauczycielka,
nie może pójść w jej ślady?
Boże, co by
to było…
- Nie
pozwoliłbym na to – mruknął podniecony Bartek, widząc, jak obserwowana przez
nich para zasiada w boksie. Zasiada…?
- Możesz
podejść i powiedzieć dzień dobry, to powinno zadziałać – odparował w swoim
stylu Kuba.
- Co oni
tam…? – nie dokończył Bartek, mrużąc oczy.
- Siedzą…
- Nie, nie
siedzą… To znaczy tak nienaturalnie, ale… Czy tam coś…? – dywagował na głos
przeklinając w duchu kiepską widoczność.
- Jak
wszyscy podejdziemy, to będą nici – stwierdził Dawid.
- Racja,
idź Seba ty – zarządził klasowy lider, kierując palec na najniższego w grupie,
niewysokiego, długowłosego blondyna. – Idź i nagraj. Bo tam się coś dzieje…
- Czemu on?
– zaoponował Dawid.
-
Prześlizgnie się i zrobi co trzeba. Ale jak chcesz, idź z drugiej strony. Tylko
kurwa uważajcie!
Koledzy
zaczęli przeciskać się ostrożnie w stronę boksu nauczycielki, tak, by pozostać
dla niej niezauważonym.
Ale reszta
nie próżnowała. Przesunęła się krok, dwa, trzy w przód, zyskując nieco lepsze
punkty obserwacyjne. Widzieli zatem obmacująca się parę. Ich nauczycielkę i
przystojnego Francuza o arabskiej urodzie. Który w tym czasie zdążył już zdjąć
z siebie koszulkę.
Co
rozgrzało pewnie nie tylko tą parę, ale chyba jeszcze bardziej uczniów, którzy
nabrali przekonania, że to nie koniec tego wszystkiego i za chwilę mogą stać
się świadkami czegoś jeszcze bardziej elektryzującego.
Nie
oponowała, gdy kierował ją w stronę boksu. Nogi jak z waty sygnalizowały, że
lepiej znaleźć jakieś oparcie. I znalazła, w boskie, miedzy oparciem dla pleców
z jednej strony z rozgrzanym ciałem Naseera z drugiej.
- Naseer… -
jęknęła, gdy jego dłonie coraz silniej masowały jej uda, jej piersi,
podniecając ją do granic.
Ale nawet
nie to… Nawet nie te wszystkie sytuacje z ostatnich kilku godzin, czy
kilkudziesięciu minut były tu najważniejsze. Najbardziej zniewalało ją to, że
daje się uwodzić podrywać, nieznajomemu przecież, obcemu mężczyźnie. Ona,
Kamila, szkolna nauczycielka, wierna żona z jasno wytyczonymi zasadami. A
teraz… Rozkoszowała się wizjami czegoś… Musiała się podzielić tym ze swoim
partnerem, nie bacząc, że pogrąża się jeszcze bardziej. Tak właśnie nakazywała
jej własna, pobudzona do granic uległość.
-
Posłuchaj… Straszne co ze mną robisz… W głowie mam takie wizje, że… Ja… Ja
nigdy czegoś takiego się nie… - westchnęła głęboko, bojąc się powiedzieć więcej
i nie mając pewności, czy on zrozumiał co mówiła, co chciała przekazać.
I nie
dowiedziała się tego, bo zaraz on chwycił ją silniej za biodra i przycisnął do
siebie, ale tak, że ona musiała się pochylić. Jej usta trafiła w klatkę
piersiową Naseera. Nagą, bo Francuz chwilę wcześniej zdjął z siebie koszulkę.
Pocałowała go tam, potem drugi raz. I jeszcze schodząc niżej, czując, coraz
silniejsze typowo seksualne podniecenie. Schodziła ustami niżej, wypinając
pośladki w stronę ściany, podczas, gdy Naseer swoim ciałem blokował wyjście na
zewnątrz, na parkiet. I bardzo dobrze, bo dzięki temu, przynajmniej w jakimś
stopniu, zasłaniał widok ewentualnym podglądaczom..
Krew
uderzyła jej do głowy, gdy już wszystko do niej dotarło. To co się działo, to
co robiła i te opowieści, mityczne, czy nie, ale istniejące, o penisach osób o
ciemniejszej skórze. Drżącymi rękoma chwyciła nieporadnie za jego spodenki a on
zrozumiał od razu, unosząc się nieco na siedzeniu a potem opadając, gdy
spodenki zsunęły się już w dół.
- Boże… -
jęknęła, czując, że dostaje niesamowitych drgawek. Gwałtownym ruchem
przeciągnęła jego spodenki w dół, po same kostki. Tak bardzo chciała zobaczyć
go nagiego, w pełnej krasie. I widzieć tę jedną część ciała bez żadnych
przeszkód.
Chwyciła
penisa w dłoń, masując go lekko i spoglądając Naseerowi w oczy. Były tak samo
duże jak i jej. Podniecała go. Wspaniale. Ona a nie ta Severina, czy inna
uczestniczka konkursu miss. To ona najsilniej oddziaływała na tego
arabsko-francuskiego przystojniaka. I patrząc w oczy masowała jego sterczącego
i faktycznie dużego penisa, pochylając się nad nim coraz bardziej…
- Czekaj,
czekaj… - wysapał, zmieniając pozycję. Zrozumiała o co mu chodziło i znów
poczuła jak jej twarz wypełnia potężny rumieniec. Chciał, by zeszła w dół,
niemal pod stół, by klęczała pod nim, ale…
- Naseer…!
– szepnęła z przejęciem i naganą w głosie, czując jak przy tej zmianie pozycji
jego dłonie zahaczają o jej majtki.
Spróbowała
oporu, ale on był silniejszy i nic sobie z tego nie zrobił. Jęknęła z
podniecenia, czując jak i jej majtki błyskawicznie zjeżdżają w dół. Osunęła się
na kolana, zrozumiawszy, że teraz jest już kompletnie naga, nie licząc obuwia
na stopach.
- Teraz,
tak… - usłyszała jego drżący głos. Nie musiał mówić nic więcej.
Siedział
rozłożony wygodnie w boksie a ona na podłodze, niemal pod stolikiem, na
kolanach, z gołą dupą, wypiętą gdzieś tam, masowała jego umięśnione uda,
całując je zachłannie i szybko przenosząc usta wyżej.
Już sam
fakt, że całowała obcego członka wywołał w niej elektryczny wstrząs. Ale chwilę
później… Gdy otworzyła usta i wsunęła go do środka… Najpierw tak trochę, samą
żołądź a potem, praktycznie natychmiast, niemal całego chcąc sprawdzić czy się
zmieści…
Robiła to…
Dotarło to do niej. Robiła i nie było odwrotu. Od tego pierwszego wsunięcia
posuwała go swoimi ustami. Namiętnie, zdecydowanie, silnie, wiedząc, że pragnie
bawić się tym, delektować tym uczuciem i doprowadzić do wytrysku. Do najwyższej
rozkoszy.
Robiła to,
jak ostatnia dziwka.
Ona,
stateczna nauczycielka, sprowadzona w tym momencie do roli klubowej obciągary.
To też do niej dotarło i jeszcze silniej wpłynęło na stan emocjonalny
znajdujący się przecież i tak na najwyższym chyba możliwym poziomie. Nie
przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, wiedziała, że przez te kilka minut będzie
się tym faktem zachłystywać.
Nawet
rzuciła okiem w bok, na parkiet, starając się wychwycić zamglonymi oczami ilość
osób obserwujących jej wyczyny. To, jak się kurwi teraz z nieznajomym mężczyzną
obciągając mu w klubie pełnym ludzi. Nie widziała zbyt wiele, ale zanotowała,
że ktoś patrzył z całą pewnością. Chyba nawet więcej, niż ktoś.
Tyle
wystarczyło. Wystarczyło by zajmować się długim penisem przystojnego Francuza z
jeszcze większą siłą.
- Obciąga
mu, kurwa…! – nie wytrzymał nawet stonowany Kuba.
- Tak… Tak
to wygląda… - zgodził się osłupiały Bartek.
- Nie
wygląda, tylko tak jest. Chodźcie bliżej.
- A jak
zobaczy? – zareagował Arek? – A zresztą chuj z tym!
- Właśnie.
Zresztą nie zobaczy, wygląda, jakby świata bożego nie widziała…
Podeszli
bliżej o kolejne kilka kroków. Jeżeli któryś z nich miał jeszcze jakieś
wątpliwości, to musiał się ich wyzbyć. Nawet w tych warunkach, bo przecież pod
ścianami, w boksach było ciemniej, dyskretniej, widzieli wyraźnie, jak ich
szanowana powszechnie pani profesor obciąga kutasa arabskiemu Francuzowi.
Patrzyli w
nabożnym niemal milczeniu, nie komentując niemal niczego. W tym jednym momencie
tak samo spełniały się ich fantazje, w których od lat wyobrażali sobie panią
Kamilę w takim właśnie wydaniu. Piękną, nagą, uprawiającą seks.
I w tym tez
momencie rujnował się jej obraz nauczycielki zasadniczej, konserwatywnej,
lodowatej, niezdobytej. Wiernej jednemu mężczyźnie. Teraz widzieli zaprzeczenie
tego wszystkiego, co piękna nauczycielka zbudowała sobie przez całe te lata.
Nikt nie
odpowiedział. Patrzyli jak zahipnotyzowaniu, jak głowa nauczycielki porusza się
rytmicznie w górę i w dół. Jak jej właściciel, bo chyba tak można było go teraz
nazwać, gładzie ją po włosach, jak przytrzymuje jej głowę.
Jak
wychowawczyni, co jakiś moment wypuszcza z ust sterczącego penisa, oblizując go
namiętnie, lubieżnie, zmysłowo, zachłannie, patrząc Francuzowi w oczy. Te
momenty najbardziej doprowadzały ich do wrzenia. W głowach mieli tylko jedno,
chcieli zobaczyć jak z tego kutasa tryska lawa zalewając ich dostojną
nauczycielkę.
- Kurwa,
zaraz mi jaja pękną – wycedził narwanym tonem Arek.
- Też bym
sobie zwalił – przyznał Bartek.
Ale na
razie mogli tylko patrzeć z podnieceniem i zazdrością na rozłożonego w boksie
trenera rywali w jutrzejszym finale. Trenera, któremu ich własna menedżerka
obciąga z całą pasję doprowadzając… Tak, właśnie. Doprowadzając go do tego na
co wszyscy czekali.
- O, kurwa…
- westchnął nie po raz pierwszy Bartek.
Widzieli
jak ciało Francuza napina się, jak się porusza… Jak z jego penisa tryska
sperma. Prosto w usta ich nauczycielki. Niewiarygodne, ale jednak… Naprawdę
przyjmowała spermę w usta, ba, wręcz zlizywała resztki ze stojącego penisa. Ich
nauczycielka, niczym rasowa...
- Dziwka –
podsumował z pasją w głosie Arek. Właśnie tak.
- Co
robimy? – zapytał rozedrgany i zdezorientowany Bartek. Nawet on, zwykle
najbardziej racjonalny, błyskotliwy stracił swoje zdolności.
- Czekamy
co dalej, może to nie koniec? – podsunął myśl Kuba.
- Po tym
wszystkim?
- Tak, po
tym. Może jeszcze zostaną trochę w klubie a może pójdą do niej. Albo do niego.
- A ja bym
się jej pokazał – wypalił Dominik.
- Po co?
Może ją tu zerżnie, nie chcesz tego widzieć? – silny Arek miał najmniej skrupułów
z nich wszystkich.
- Ja bym
wolał, żeby nie… - mruknął okularnik, rozglądając się po towarzyszach, czy jego
pogląd spotyka się z ich aprobatą.
- A ja sam
mam ochotą ją zgwałcić – wydusił z siebie Bartek.
Wytarła
usta dłonią. Wciąż drżała. On poczuł spełnienie, ona była od tego daleko. Wciąż
klęczała przed nim, gdy on przeżywał orgazm jaki mu dała.
W uszach
czuła dudnienie muzyki, niezbyt głośnej, ale jednak wyraźnie docierającej.
Czuła także dudnienie w mózgu. Myśli nie potrafiły się łączyć. Przeżywała to
czego dopuściła się przed chwilą, ale nie umiało to do niej dotrzeć tak do
końca. Tak jak i to, że klęczy w klubie, wśród kilkudziesięciu ludzi przed
nagim mężczyzną, sama będąc również kompletnie naga.
Uniosła się
wreszcie w górę, wspierając się na jego kolanach i jakby nakręcana jakimś
eliksirem prawdy…
-
Chciałabym się pieprzyć z tobą tam samo mocno, jak tego zrobić nie mogę…
Urwała,
jakby chcąc znaleźć ratunek w jego oczach, w jego czynach. W tym, że on
podejmie decyzję za nią, że użyje takiej siły, iż jej zahamowania nie będą
miały znaczenia. Tylko, czy do tego naprawdę powinno…
Drgnęła
widząc metr przed sobą w boksie jakaś niewyraźną postać z długimi blond
włosami. Niewyraźną z powodu ciemności, jak i tego, że zamglone oczy nie
potrafiły stwierdzić co naprawdę się dzieje. Sylwetka tego kogoś… Kogoś, bo
nawet nie potrafiła ocenić płci, zniknęła szybko, razem ze światełkiem chyba
telefonu, jakby chowając się w boksie.
Po co?
Dlaczego?
Nagle
otrzeźwiło ją to. Nie zważając na jakieś słowa Naseera, na jego dłonie
próbujące silniej trzymać jej ciało, sięgnęła po majtki a potem stanik,
wkładając tę namiastkę garderoby na siebie.
Usiadła
spokojniej, starając się w jakiś sposób doprowadzić do porządku. Nerwowymi
lekko gestami dłoni zbywała Naseera. Zresztą, może dzięki temu, że ledwo co
finiszował, nie był jakiś wybitnie natarczywy w stosunku do niej. Może uznał,
że da jej trochę czasu i za chwilę ponowi atak, licząc na ostateczną
konsumpcję?
Chyba się
przeliczy, chyba, bo już teraz…
Wiedziona
jakby jakimś przeczuciem spojrzała w bok, na parkiet. Zobaczyła… Wysiliła coraz
sprawniej działający wzrok, otwierając oczy szeroko. Grupka młodzieży,
odwrócona do niej plecami, jakby wycofująca się. Nie była pewna, ale… Ale na
miłość boską… Czując narastający łomot serca, wręcz wychyliła głowę w bok.
Jakieś
lekkie zamieszanie, grupka młodych chłopaków i ochroniarze przy nich. Po czym
wszyscy udali się chyba na zewnątrz.
W mgnieniu
oka powzięła decyzję. Choć jej stan daleki był jeszcze od normalności a nogi
drżały, nie zważając na protesty Naseera, wstała i energicznym krokiem, wręcz
biegiem ruszyła w stronę wyjścia, tego właściwego. Szczęśliwie gubiąc Francuza
a nawet wręcz nie zważając na niego. I cały czas łudząc się, że to co
dostrzegła było tylko przywidzeniem.
Rozdział 2. Bez hamulców.
Ale nawet
jego głos nie brzmiał tak jak zwykle. A jeśli nie on, to kto…?
Była
trzynasta, sędzia gwizdnął po raz pierwszy. A oni, choć starali się mobilizować
przed tym finałowym pojedynkiem, myślami byli gdzie indziej. Wczorajsze
wydarzenia wywarły na nich zbyt duże piętno.
- Bartek,
do chuja…! – nawet stonowany Kuba nie wytrzymał, gdy zobaczył, jak
bramkostrzelny napastnik w prostej sytuacji przenosi piłkę wysoko ponad
poprzeczką.
- Zeszła mi,
kurwa – usłyszał w odpowiedzi, ale widział, że nie to było powodem.
Po prostu
klasowy lider podszedł do sytuacji zbyt anemicznie, jakoś tak bez werwy. Jakby
był myślami gdzie indziej.
Co tu się
dzieje…? Czy prezentując takie podejście, mogą dzisiaj coś ugrać? Zwłaszcza, że
Francuzi z Grenoble wyglądali dużo lepiej.
Czarnowłosy
obrońca bezradnie patrzył, jak przeciwnicy posyłają szybkie piłki, jak ruszają
do przodu większą ławą. Jak dzięki temu pakują do ich siatki jedną bramkę,
potem drugą. Jak przed trzecią ratuje ich tylko cudowna interwencja Sebastiana,
parującego piłkę na aut.
- Albo się
budzimy, albo chuj z tego – znów nie wytrzymał Kuba, rycząc na całe boisko.
Jak nie on.
A jeśli już on odczuwa potrzebę takiego reagowania, to znaczy…
To znaczy, że
jest źle. Tak jak piłka w siatce po raz trzeci. Krótko przed przerwą.
-
Pozamiatane – mruknął tylko Dawid gdy zeszli za linię po tym jak sędzia
odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Jeżeli
mówił to on, to faktycznie musiało być pozamiatane. Zresztą przy tym wyniku…
Kto za to
odpowiadał? No, kto? Głowy młodych licealistów z Wielkopolski jak jeden mąż
szły w kierunku trybun.
Chociaż nie
spała dobrze, to wstała późno. Na tyle późno, że ledwo zdążyła wziąć prysznic i
udać się na plażę a konkretnie na boisko, na którym miał zostać rozegrany mecz
finałowy pomiędzy drużyną jej podopiecznych a Francuzami z Grenoble.
Usiadła na
niewielkiej trybunie, ledwo wymieniając powitalne spojrzenia ze swymi
wychowankami. No tak, jeszcze oni... Przecież… Nie no, może się myliła, może
wczoraj wieczorem wcale ich tam nie było. Oby…
Ale był
Naseer. I tutaj teraz też. Po drugiej stronie, ze swoimi piłkarzami. Ubrany
letnio, wydający komendy, które jego podopieczni wypełniali bez szemrania. Ten
sam Naseer, któremu wczoraj wieczorem bezwstydnie obciągała. Ona. Naprawdę…
Choć wciąż nie mogła uwierzyć.
Ona, naga,
konkurs topless na oczach ludzi, potem ona naga w boksie i jego penis w jej
ustach.
To było
chyba za dużo.
Ale było
prawdą. Choćby nie wiadomo jak bardzo starała się o tym nie myśleć, to nie była
w stanie wyrzucić tego z pamięci. Z rozpaczą niemal pomyślała, co to będzie
dalej? Po finale będzie godzina czternasta, jeszcze cały ten dzień i jutrzejszy
a ona… Ona już nie wytrzymywała z powodów tych wszystkich rozmyślań
rozsadzających jej głowę.
Dobrze, że
nie poszła na całość. Choć chciała. Ale resztkami sił powstrzymała się przed
tym. I nie tylko. Może coś ją obudziło, może te przywidzenia.
Co będzie
dzisiaj? Też będzie zmuszona patrzeć w twarz ciemnoskórego Francuza, którego
smak penisa, niemal namacalnie wciąż czuła w ustach?
Boże, kim
ona się stała? Zwykłą, puszczalską kurwa? Zwiesiła głowę na chwilę. Co by
powiedział Daniel? Czy zaakceptowałby akurat to? Ten układ? Miała pewne
wątpliwości.
Nie, nie
mogła o tym myśleć non stop. Ale trudno było uciec od tematu, gdy nie dość, że
po drugiej stronie boisko stał on, Naseer, to jeszcze jej podopieczni
rozgrywali najsłabszy mecz na tym turnieju. Zero do trzech do przerwy a potem
czwarta bramka i wreszcie piąta. Nokaut.
Zwiesiła
głowę. Chociaż drugie miejsce w tym turnieju było ostatecznie sukcesem a i sam
wynik nie miał jakiegoś niesamowitego znaczenia, to jednak… Widziała po ich
twarzach, że to nie tak miało być.
I nawet nie
odzywali się jakoś do niej. Kilka grzecznościowych słów i to tyle. Dlaczego? Z
powodu wyniku? Ich własnej postawy na boisku? Czy czegoś jeszcze? Znów poczuła
ciarki na skórze. A co, jeśli to oni…?
Nie, chyba
nie… Ogólnie milczeli. Byli oszczędni w słowach nie tylko w stosunku do niej,
ale i do siebie.
Przeniosła
wzrok na drugą stronę boiska. Jej vis a vis triumfował. Francuzi z Grenoble
byli wyraźnie rozradowani, przymierzając się do odbioru nagród za zwycięstwo w
turnieju w Rijece.
- Przez
nią… - mruknął Dawid, na tyle ostrożnie, by siedząca na trybunach wychowawczyni
nie usłyszała. Ale wystarczająco głośno, by nie uszło uwadze kolegów.
Odpowiedzi
nie dosłyszał, bo jej nie było. Pozostali członkowie drużyny widocznie zgodzili
się z werdyktem kolegi. Albo przynajmniej nie sprzeciwili mu się.
Najbardziej
opanowany Kuba, rozejrzał się wokół. Widział po twarzach kolegów, że coś jest
nie tak. Byli rozdrażnieni. Nie tyle wynikiem, ile powodem, dla którego do
niego doszło.
Nie mówił
nic. Nie było sensu. Pierwsze minuty po zejściu z boiska, po dotkliwej porażce,
zero do pięciu nie były odpowiednimi na wytaczanie jakichkolwiek racjonalnych
argumentów. Nie ten czas, nie to miejsce. A kozioł ofiarny zawsze się znajdzie.
Choć w sumie, to podzielał opinie kolegów.
Sprawcą ich
dzisiejszej postawy był wczorajszy wieczór. A konkretniej rzecz biorąc, to co
przeżyli, to co widzieli. To zaprzątało ich umysły bardziej, niż sam futbol.
I łatwo
było zganić wynik meczu właśnie na to. Na te wczorajsze przeżycia. Niezależnie
od tego na ile były prawdą a na ile łatwym usprawiedliwieniem.
- Chuj z
tym… - mruknął wreszcie Kuba uznając, że trzeba pogodzić się z porażką. A w
zasadzie z klęską. Ciężko było przełknąć taki wynik, ale z drugiej strony, co…?
Rozczulać się nad nim w nieskończoność?
- Co
robimy? – spocony Dawid chyba doszedł do takiego samego wniosku.
- Nie wiem,
może tan pan nam coś powie – wskazał na wędrującego w ich stronę menedżera
drużyny z Grenoble, nie mając zresztą nic konkretnego na myśli.
Faktycznie,
ku ich pewnemu zdumieniu, Francuz przeszedł obok trybuny, na której siedziała
ich szkolna wychowawczyni, jakby jej nie zauważając i skierował w ich stronę.
Było to co najmniej zaskakujące.
Tak jak dla
Kamili, która spuściła wzrok, widząc zbliżającą się sylwetkę Naseera. A potem
ze zdumieniem skonstatowała, że on ominął ją arogancko, udając się w stronę jej
podopiecznych.
Aż
otworzyła usta ze zdumienia. Nigdy nie spodziewała się, że ktoś tak ją
zignoruje. Poczuła… Sama nie wiedziała co. Złość? A może tylko konsternację?
Czy polscy mężczyźni swoim wzrokiem, swoją próbą adorowania jej, mniej, lub
bardziej nieudolnie, rozpieścili ją zbyt bardzo?
Choć
wiedziała, że wygląda to trochę chamsko, gapiła się na niego, starając się
zrozumieć dlaczego podszedł do jej chłopaków a nie do niej samej. I dlaczego
jego rozmowa z nimi trwała aż tak dugo. Narastała w niej irytacja. Nie zdążyła
osiągnąć punktu krytycznego, gdy Naseer zakończył dialog z jej uczniami i
zwrócił się w jej kierunku.
Uciekła
wzrokiem w bok, udając obojętność, ale to nie mogło go odstraszyć. Przysiadł
się do niej.
- Uciekłaś
wczoraj szybciej, niżby gonił cię jakiś duch na starym zamku – zażartował,
jednocześnie wbijając w nią swój wzrok.
Spojrzała
mu w oczy, nieco zmieszana tym bezpośrednim zwrotem nawiązującym do
wczorajszych wydarzeń, jednocześnie dyskretnie zerkając za jego plecy. W
kierunku ławki licealistów, którzy w tym momencie wykazywali chyba większe
ożywienie, niż podczas meczu.
- Widocznie
rycerz nie zdał próby chronienia swojej damy – odpowiedziała po angielsku,
siląc się na sztuczny uśmiech.
- Może
zatem dasz szansę rycerzowi, by zrehabilitował się za wczorajszą wpadkę?
Z jego tonu
wynikało, iż nie zauważa żadnej swojej wpadki. Chyba miał rację. I bez żadnego
chyba, dobrze się stało, że uciekła w odpowiednim momencie. Choć ten odpowiedni
moment, tak naprawdę powinien nadejść kilkanaście minut wcześniej.
- Jaką
rehabilitację masz na myśli? – zapytała, czując pewną ulgę, że Francuz nie
nawiązuje do tego co było clou wczorajszego wieczoru.
- Jeszcze
jedną wizytę w klubie naszego wspólnego znajomego, pana Predraga.
- Już
widziałam ten klub, myślałam, że zaproponujesz coś ciekawszego – odpowiedziała
z wolna, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że w ten sposób w jakimś
stopniu przyznaje się do porażki w dniu wczorajszym. Spuścił wzrok w ziemię.
- Nie bądź
taka, stać cię na więcej. Czekam wieczorem, w klubie – odparł dość zdecydowanie
Francuz. Na tyle zdecydowanie, że nie odpowiedziała, patrząc tylko jak Naseer
przechodzi przez płytę boiska w kierunku stanowiska swojej drużyny.
Ale nim
nadszedł wieczór, było jeszcze popołudnie. I impreza na plaży wydana przez
organizatorów turnieju, dla wszystkich, uczestniczących w nim drużyn.
I oprócz
chłopaków, była na niej także ona. W stroju kąpielowym, jak to na plaży i jak
wszyscy inni. Ale na tyle dobranym, że nie wstydziła się tego. I po raz
pierwszy tego dnia mogła spojrzeć podopiecznym w oczy, wciąż nie mając
pewności, czy wczoraj wieczorem, to byli oni, czy tylko…
No bo myśl,
że oni mogliby tam by c i widzieć coś, sprawiała, że jej dłonie machinalnie
wędrowały w okolice miejsc intymnych, jakby sam strój był ochroną
niewystarczającą.
Jednak
podeszła do stolika. W końcu była nauczycielką. Co by nie było musieli czuć
przed nią jakiś respekt. A ona nie mogła dłużej czekać w nieświadomości.
- Nie
bądźcie tacy smutni, drugie miejsce, to też niezły wynik – odezwała się
przywołując na twarz beztroski uśmiech.
- Nie
jesteśmy. Ale porażka trochę za wysoka – zapewnił ją Kuba. Kto, jak kto, ale on
umiał zachować fason.
- Może nie
spaliście najlepiej w nocy? Taki urok wakacji – rzuciła pozornie swobodnie.
- Spaliśmy
dobrze, widocznie wkradło się rozprężenie po tych wszystkich zwycięstwach –
wyjaśnił Bartek.
Niewiele
jej to mówiło. Ale jak mogła do tego podejść? Zapytać wprost, „hej a nie
byliście przypadkiem wczoraj w klubie Predraga i nie widzieliście mnie w
konkursie miss a potem obciągającej Naseerowi?”.
- Co
planujecie dzisiaj? – zapytała.
- Może w
końcu jakąś wspólną imprezę integracyjną z panią profesor? - rzucił subtelnie
Kuba.
- A na czym
miałaby polegać ta integracja? – zapytała bardziej rozluźniona.
- Na
wizycie na plaży nudystów – Dawid szybko zgasił jej lepszy nastrój.
- Naprawdę
zabawne – spojrzała na niego z dezaprobatą, z trudem utrzymując stalowy wyraz
twarzy. Może przesadzała, ale wszystkie takie sugestie kojarzyły się jej z
jednym. To znaczy z tym, że oni to jednak widzieli…
- Hm… -
zawahała się, bo sama nie miała pomysłu na nic. Co mogliby robić? Pójść na
jakiś obiad? Też coś… Pozwiedzać okolicę? Nie ma tutaj niczego wybitnie
ciekawego… Obejrzeć jakiś film? Czyli siedzieć w jakimś pokoju w ten upał?
- No to
zostaje ta plaża – zawyrokował Dawid, widząc wahanie nauczycielki.
- Być może,
ale rzecz jasna zwykła – postanowiła zdecydowanym tonem.
- Ale pani
pruderyjna… - wyczuła kpinę w głosie licealisty. Znów skojarzyło się to z
jednym. Z tym, że wykpiwa jej zasadniczość, gdy wczoraj widział ją w klubie.
Nie no…
- Dawid… –
zareagowała spokojnie, ale stanowczo.
- Dobra,
dobra… - oddalił się w geście rezygnacji z dalszej dyskusji.
Ale i tak
tylko na chwilę. Wstali bowiem wszyscy i przeszli sto metrów dalej, znajdując
jakieś wolne miejsce na piasku, by się rozłożyć. W trakcie drogi spojrzenia
sześciu licealistów i ich nauczycielki naturalną siłą rzeczy, wędrowały po
ciałach mijanych plażowiczów. I plażowiczek. Z których część bez skrępowania
opalała się topless.
Ruchem
głowy Dawid wskazał jedną z nich, drugą, trzecią…
- Mogłaby
się pani jednak dostosować do reszty. One nie wstydzą pokazywać się swoich
cycków.
Nie
odpowiedziała na tę zaczepkę, która spotkała się z lekkim śmieszkiem kolegów.
Wiedziała, że podoba im się poruszanie takich tematów przy szkolnej wychowawczyni,
do tego ponoć bardzo atrakcyjnej. I używanie słów takich, jak „cycki”.
- O a takie
majtki ma pani na sobie? – ożywił się znów wskazując przechodzącą obok nich
Chorwatkę w skąpych kąpielówkach, wyraźnie odsłaniających większą część
pośladków.
- Myślę, że
porządna dziewczyna nie pokaże się publicznie w czymś takim, prawda? – tym
razem musiała podjąć odpowiedź i na chwilę słowa utknęły jej w gardle, gdy znów
przypomniała sobie, jak te słowa nie pasują do tego co wyprawiała wczorajszego
dnia, czego oni mogli być świadomi. Ale opanowała się błyskawicznie i dodała. –
Szanowałbyś mnie Dawidzie, gdybyś zobaczył mnie na tej plaży w samych majtkach
i to jeszcze takich?
- No
pewnie, dlaczego nie? – wzruszył ramionami, patrząc w jej twarz, w oczekiwaniu
na reakcję nauczycielki.
- Nie
sądzę, nie podpuszczaj.
Ale ona już
zamknęła temat, rozumiejąc dobrze, że chłopacy przyjęliby każdą definicję
szacunku, która pozwoliłaby im na oglądanie swojej nauczycielki w mocno
ekshibicjonistycznej wersji. W zasadzie, niemal kompletnie rozebranej.
Musieli się
jednak zadowolić tym, że była tu w normalnych majtkach i staniku.
- To i tak
za dużo, łobuzy – rzuciła krótko, starając się wyluzować, gdy już po tym jak
znaleźli odpowiednie miejsce, z ust Dawida popłynęła kolejna zaczepka.
Tak, dla
niej to nie była łatwa sprawa. Mimo wszystko, rzadko przebywała nad wodą i
takie rozbieranie się do kostiumu kąpielowego też uznawała za pewnego rodzaju
odzieranie się z intymności.
Tym
sposobem majtki wydawały się jej niespecjalnie wystarczające. Irracjonalnie
czuła wręcz spojrzenia wszystkich plażowiczów na swych pośladkach, na swoich
piersiach. A już szczególnie spojrzenia swych licealistów. Czuła się niemal
naga.
Dlatego
sporą część czasu spędziła w wodzie, pływając w jedną stronę i w drugą. A
czasem po prostu tylko zanurzając. Prosto z ciepłej morskiej wody Adriatyku
chłonęła spadające wprost na nią słoneczne promienie ogrzewające górne partie
jej ciała.
Ładny
kawałek czasu upłynął, nim wynurzyła się z morskich fal, wychodząc na plażę i
kładąc na kocu, wystawiając na słońce już całe ciało. I z od przodu i od tyłu.
Z trudem odganiając od siebie myśli, że w tej drugiej pozycji, wzrok
znajdujących się obok uczniów z pewnością pada na jej długie, nagie nogi i
opięty majtkami tyłek.
Nic na to
poradzić nie mogła. Ale z głowy wyjść to jej nie mogło i z podwójnym skupieniem
zwracała uwagę na ruchy, czy szelesty za jej plecami. Czy różnego rodzaju słowa
wypowiadane przez chłopaków. A raczej półsłówka, bądź śmiechy.
Odwróciła
się nagle w pewnym momencie i zobaczyła nad sobą postać trzymającą w dłoni
telefon komórkowy. Sekunda wystarczyła by skojarzyć osobę i czynność, jaką
wykonywała.
- Dawid! –
odezwała się zaskoczona. – Co ty robisz? Zdjęcie?
- A nie
powinieneś zapytać mnie o zgodę?
- Pewnie
tak, ale nie chciałem pani przeszkadzać. Poza tym pewnie by się pani nie
zgodziła.
- Skoro
tak, to dlaczego robisz mi je wbrew mojej woli?
Poczuła
dyskomfort. Na co mu jej fotki w stroju kąpielowym? No tak, chyba trochę głupie
to pytanie…
- Już
powiedziałem, na pamiątkę tych wakacji.
- Jest dużo
fajniejszych miejsc do sfotografowania. Bądź tak dobry i skasuj je.
- Jest
bardzo ładne, podoba mi się, szkoda kasować – nawet przysunął jej telefon przed
nos. Widziała na nim przez moment samą siebie, leżącą na słońcu z opiętym
majtkami tyłkiem w centralnym punkcie.
- Mimo to
uważam, że powinieneś zastosować się do mojej prośby. Nie powinieneś trzymać
takich zdjęć w telefonie – nie wiedziała za bardzo jak zareagować. Przecież nie
mogła przemocą zmusić go do usunięcia pliku.
- Niech mu
pani odpuści, bo jego życie erotyczne całkiem ustanie – nie wytrzymał i odezwał
się siedzący obok uśmiechnięty Bartek.
- Właśnie –
błyskawicznie podchwycił Dawid. – Będę szczery, zrobiłem to zdjęcie, jak i inne
jeszcze, po to by móc się przy nim masturbować. Niech pani nie wymaga ode mnie
tego bym skasował…
- Nie
wygłupiajcie się, obaj… - skarciła obu uczniów i czując wypływający na twarz
lekki rumieniec wstydu, wywołany wspomnieniem o masturbacji, znów ukryła twarz
w przedramionach, układając się na kocu, tak jak uprzednio.
Chłopaki…
Faktycznie nie chciała, by jej fotki, takiego charakteru trzymał któryś z
uczniów, ale co mogła zrobić?
Nie zrobiła
nic więcej. Po jakimś czasie, ponownie przewróciła na plecy wystawiając ku
słońcu przednią cześć ciała. W tej pozycji akurat mogła uniknąć niepożądanych
przygód. Tak się jej przynajmniej wyda…
- Dawid…! –
jęknęła niemal z przyganą, gdy z boku znów uniosła się dłoń jednego z uczniów,
z telefonem w dłoni a do jej uszu dobiegło ciche bzyknięcie.
- Już nie
będę, to było ostatnie. Ale wygląda pani na nim bosko – palnął i faktycznie
zamilkł a ona zirytowana, znów nie wiedziała jak zareagować.
Zmąciło jej
to spokój, ale wytrzymała kilkanaście minut w tej pozycji. Słońce relaksowało.
W przeciwieństwie do podopiecznych, których towarzystwo, było dla niej w pewnym
stopniu krępujące. Tym bardziej, że…
- A mogę
się o coś panią zapytać? – usłyszała znów beztroski głos Dawida.
- Słucham –
odpowiedziała po kilku sekundach, wystawiając go na próbę.
- Wybiera
się pani dzisiaj na randkę z Naseerem?
Westchnęła.
Na szczęście odgłos został stłumiony, przez cichy chichot, rozlegający się z po
jej lewej stronie.
- Chcesz mi
towarzyszyć? – nie przyszła jej do głowy żadna riposta, oprócz tej oklepanej.
- Mógłbym
się przydać – usłyszała ostrożną odpowiedź.
- A w jakim
celu? – zainteresowała się.
- Żeby ktoś
czasem się nie zapomniał – palnął.
Zrobiło się
jej nieprzyjemnie. Znów wróciły myśli o tym, że oni wiedzą… Dopiero po chwili
uświadomiła sobie, że równie dobrze mogą po prostu naigrywać się z tej
znajomości. W końcu jakby nie patrzeć, była ich nauczycielką, atrakcyjną,
mającą męża. A tu taka dość charakterystyczna znajomość…
- Jestem na
tyle odpowiedzialna, nie bój się… - odpowiedziała spokojnie, zdając sobie po
raz kolejny sprawę, że robi z siebie idiotkę, jeżeli oni wczoraj byli tam.
- No ja
pani ufam, jakby nie było, ale…
- Ale ja
uciekam – oświadczyła, wykorzystując zawahanie ucznia i wstając z piasku.
Rozejrzała się po plaży. Słońce kierowało się już coraz wyraźniej na zachód.
- Wkurzyłem
panią? – zapytał chłopak z niewinną miną.
- Nie –
odpowiedziała krótko i nie podejmując tematu, narzuciła na siebie lekkie
okrycie i udała się w kierunku swojego domku.
Miała czas,
by przemyśleć kilka spraw. By po raz pierwszy tak naprawdę pobiec myślami do
wczorajszego wieczoru.
Pobiegła na
tyle mocno, że w pewnym momencie niemal namacalnie poczuła smak penisa Naseera
na swych ustach. Nakręciło ją to tak samo, jak i zdeprymowało.
Zerknęła na
zegarek i uznała, że to dobry moment na wejście pod prysznic. Wieczór zbliżał
się powoli. Rozebrała się, weszła do kabiny i odkręciła ciepłą wodę. W tych
warunkach wcale nie musiała być gorąca, wystarczyło, że była zwyczajnie ciepła.
A w rytm lejącej się wody i dłoni zmywającej z jej nagiego ciała pot i brud,
wracała wspomnieniami do imprezy w klubie biznesmena z Rijeki.
Szkoda, że
nie usłyszała od Naseera jakichś wyznań. Takich, że chciałby ją… No cóż, może
nie musiał mówić, może po prostu tak kierował tym wszystkim, że słowa były
zbędne. A poza tym ona sama jakoś nie stawiała zbyt wielkiego oporu…
Ale chciała
to usłyszeć. Rozgrzałyby ją na pewno takie słowa a ona… Chyba tego właśnie
chciała najbardziej. Niezależnie od konsekwencji. Bo wydawało się jej, że nad
tym akurat może zapanować. Przecież wczoraj, mimo wszystko, nie poszła z nim na
całość.
Jeżeli
wziąć pod uwagę, że mu tylko obciągnęła a on spuścił się w jej usta. Tak, tylko
tyle. Tylko. I nic więcej.
No bo tego
niczego więcej być nie musiało. Przecież opanowała się, nim jeszcze zauważyła
ten nagły ruch obok siebie. I powiedziała mu to wprost, Naseerowi.
A co, gdyby
on po prostu wziął ją siłą? Na samą myśl o tym, na sekundę zmiękły jej nogi.
Czy to możliwe, że nie stawiłaby mu oporu?
Poczuła jak
jej ciało rozgrzewa się, nie tyle pod wpływem wody, ile jej fantazji. Fantazji,
bo nagle wyobraziła sobie… No po prostu, jego penisa wbijającego się w jej
cipkę aż po sam koniec. Choć starała się to odrzucić, to ta myśl uporczywie
wracała.
Zawsze
preferowała zmysłowość, to znaczy pewną grę, wzajemne rozpalanie a sam akt
wbijania się, był już tylko aktem końcowym, finalnym. A teraz… Nawet nie
wyobrażała sobie konkretnej pozycji, tylko po prostu kutasa tego Francuza,
który bezlitośnie penetrował jej wilgotną cipkę. Wilgotną, taką, jaka była
właśnie teraz.
Zakręciła
wodę i wyszła z kabiny.
„Jestem
popierdolona”, pomyślała dosadnie i z irytacją. „Przecież mam męża, nawet jeśli
on…”.
Właśnie.
Nawet jeśli Daniel czerpał sporo przyjemności z tego, że to inni napalali się
na jego żonę i nawet jeżeli w swoich fantazjach posuwał się dalej, do opisów
tego, jak mogłaby się przed nimi rozbierać, jak mogłaby się z nimi… Ale Daniel
zawsze opowiadał o nastolatkach, takich jak na przykład przebywający tutaj z
nią w Chorwacji uczniowie z jej szkoły. Na oko trzydziestoletni Naseer się do
tej grupy nie zaliczał.
Nie była
pewna, co by powiedział Daniel. A ona sama? Nie ma swojego mózgu, by wiedzieć,
że fantazje są fajne, do momentu, gdy trzeba wziąć odpowiedzialność za
wprowadzenie ich w życie? Widocznie miała z tym problem.
Zaczęła
powoli ubierać się. Czas gonił. Spojrzała beznamiętnie na jedną z książek,
które przywiozła do Chorwacji. Nie było sensu jej otwierać. Brakowało i czasu i
ochoty. Nie mogłaby się skupić na akcji.
Ubrała się,
usiadła przy stoliku z przyborami do makijażu, by poprawić ewentualne
mankamenty urody, sporadycznie zerkając na włączony telewizor.
Gdy wybiła
dwudziesta, wzięła głęboki oddech i opuściła domek, biorąc kurs na klub.
- Tak, wiem
przecież – usłyszała w odpowiedzi słowa, które ją zaskoczyły.
- Jak to,
wiesz? – dopytywała się z wyrazem niedowierzania.
-
Normalnie. Daniel to twój mąż. Znam go trochę, to znaczy tylko drogą
korespondencyjną, mailową, faksową… - Naseer spokojnie popił piwo, zerkając na
otoczenie.
- Ale w
jaki sposób? – nie lubiła, gdy ktoś ją robił w konia, ale tu…
- Pracuję
także jako trener drużyny młodzieżowej Grenoble. Już wcześniej kontaktowaliśmy
się przy okazji tego turnieju a konkretnie rok temu był pierwszy raz, bo tu
wtedy grała drużyna ze szkoły, która posiadała licznych zawodników z waszego
klubu. Stąd te kontakty. Myślę zresztą, że kojarzyłby także pana Predraga,
właściciela tego klubu – wyjawił wszystkie tajemnice Francuz.
No, prawie
wszystko, bo to co usłyszała, sprawiło, że oprócz pewnej swobody, poczuła także
kolejną zagwozdkę. Czy on, Daniel, to wszystko…? Nie no, przecież nie mógł wiedzieć
wszystkiego. Ale, czy…? A może wcześniej, obaj rozmawiali na jej temat? I jakoś
to zaaranżowali? Nie no… Szaleństwo.
Zerknęła na
zegarek. Było kilka minut po dwudziestej pierwszej a ona sączyła drugiego
drinka. Uzyskane informacje sprawiły, że napój wchodził szybciej, niż zwykle.
Rozejrzała
się po klubie. Publiczność była mniej liczna, niż wczoraj. Oprócz nich w
elitarnej salce przebywało może dwadzieścia osób. W pewien sposób czuła się
bardziej komfortowo, tym bardziej, że kojarzyła choćby właściciela lokalu.
Choćby
przez wspomnienie o Danielu, poczuła większą więź z Naseerem. Choć może właśnie
dlatego, że się znali, nie powinna tego robić, ale… Ale coś jej mówiło, że
Daniel nie pozostawił tam naprawdę wszystkiego przypadkowi. Nie, nie… Skoro
okazało się, że zna kogoś, kto ją podrywa… Nie, nie ma takich przypadków, że…
Poczuła się
zrelaksowana. Nawet chyba zbyt mocno. Może to przez oswojenie się z tym
erotycznym klubem, może przez spokojniejszą, ale tak samo podrywającą muzykę,
może przez skończonego właśnie drugiego drinka i rozpoczętego właśnie
trzeciego, może przez ostatnie wyznanie Naseera… W każdym razie jakby nagle
wszystkie złe myśli odeszły.
I może
także dlatego, że on ani razu do tej pory nie poruszył tematu wczorajszego
wieczora. Gdzie przecież zniewolił ją swoim urokiem, doprowadził do tego, że…
Mignął jej nagle w mózgu flesz, jak klęczy, obciągając jego penisa. A on teraz…
Patrzył gdzieś w bok z zainteresowaniem. Może na jedną z atrakcyjnych kelnerek
topless?
Pochyliła
się ku Francuzowi z delikatnym uśmieszkiem na twarzy.
- Dzisiaj
też będzie jakiś konkurs?
- A chcesz
wystąpić? Nie widzę problemu, zaraz coś zorganizuję – roześmiał się szczerze.
- A może
sam byś wystąpił? – droczyła się, nie chcąc zbyt szybko wycofywać się z
erotycznych podtekstów.
- Jeśli
sobie tego życzysz, możemy wystąpić razem – nie dał się zbić z tropu i spojrzał
jej głęboko w oczy.
- Tak…? –
pokiwała głową jakby z niedowierzaniem.
Był
zwycięzcą. Ona mu uległa wczoraj i wciąż to odczuwała. Jego przewagę. Ale nie
chciała się poddawać na żadnym polu. To obrała sobie za punkt honoru.
- Tak –
odpowiedział spokojnie, subtelniejszym tonem, jednocześnie kładąc rękę na jej
nagim kolanie. – Zapraszam na scenę.
Z trudem
powstrzymała tak zaskoczenie wypływające na jej twarz, jak i drgnięcie,
wywołane dotykiem dłoni Naseera. Wywołał on swoim ruchem niemal elektryczny
efekt, ale za żadną cenę nie chciała przyznać, że ją to zdeprymowało.
A przecież
zdeprymowało i czuła się skonfundowana. Poruszała się lekko po siedzeniu, nie
spuszczając ani na chwilę wzroku z twarzy Francuza.
Co miała
odrzec? Odmowa oznaczałaby właśnie porażkę w tym niewinnym flircie, porażkę,
której przecież chciała uniknąć.
- Prowadź
wodzu – odpowiedziała tylko i niemal od razu ugryzła w język. Takiego sformułowania
używała do tej pory tylko w stosunku do Daniela.
Poprowadził.
Zostawiła szklankę z niedokończonym drinkiem i niepewnym krokiem, trzymana za
rękę podążyła za Naseerem.
- Zresztą,
zdaje się, że ktoś już wpadł na ten pomysł – Francuz wskazał głową w kierunku
sceny i wybiegu.
Właśnie z
niego półnagie kelnerki podawały gościom drinki i przekąski. A jeśli tego nie
robiły, to zabijały nudę w pracy krótkimi, ale zmysłowymi tańcami na wybiegu.
Wprawdzie bardziej dla żartu, niż z jakiegoś konkretniejszego powodu. Tak,
jakby zrobiły sobie zabawę, która z nich wypadnie lepiej.
- Skoro
wczoraj tak dobrze ci poszło, to myślę, że teraz też zrobisz im mocną
konkurencję – Naseer posłał jej zawadiacki uśmiech.
Dotrzymał
jej. Wszedł na scenę tuż po niej. Ciekawiło ją, czy znalazł się tam po prostu
by jej towarzyszyć, czy też sam da się poznać ze strony, z której go jeszcze
nie znała.
A ona sama…
Czuła się wciąż pewniej, niż wczoraj. Kameralne grono odpowiadało jej bardziej.
Zresztą tak z widzenia, byli to ludzie, którzy pewnie już wczoraj widzieli ją w
samym stroju kąpielowym a nawet topless. A może nawet i jeszcze inaczej…
Uśmiech na
jej twarzy przygasł tylko na moment. Dała się wczoraj ponieść emocjom i zrobić
z siebie… Dobra, nieważne, przecież i tak za dwa dni, nikt już nie będzie tu
pamiętał żadnej Polki, która robiła, to co robiła.
Jakby w
sukurs przyszły jej oklaski kilku osób, które z zainteresowaniem zerknęły na
nową dziewczynę na wybiegu. Pomogła też muzyka i chyba przede wszystkim
rozluźnienie spowodowane coraz bardziej szumiącym w głowie alkoholem.
- Może
najpierw musiałabyś dostosować się strojem do rywalek? – rzucił Naseer
pozostający gdzieś z tyłu.
Czuła
rozlewające się po całym ciele ciepło. Uwaga rzucona przez Naseera
zakiełkowała, ale jeszcze nie teraz… Dała sobie czas na to by pokręcić się
swobodnie po wybiegu. Delikatnie, bez wygłupów, w rytm dość spokojnej, czarnej
muzyki. Delikatnie, ale przypuszczała, że wygląda to i tak przynajmniej w
jakimś stopniu zmysłowo.
A taka
właśnie chciała być. Zmysłowa, subtelna. Tak raczej. Zresztą rola jakiejś
wyuzdanej, emanującej seksem gwiazdki nigdy do niej nie pasowała i nigdy nawet
w taką nie próbowała wchodzić.
Ruszała się
a delikatny, jakby nieśmiały uśmiech nie schodził z jej ust. Rywalki, jak to
określił Naseer, nie były żadnymi rywalkami. Traktowały ją zwyczajnie, jedna z
Chorwatek podeszła, w którymś momencie, jakby chcąc we dwójkę wykonać lekko
erotyzujący taniec. Wykonała swoje postanowienie, ale chyba nieco zdeprymowała
Kamilę, która w tym jednym momencie poczuła się dość niepewnie mając obok
siebie ładną brunetkę, mającą na sobie tylko majtki, eksponującą bez
skrępowania swój biust i delikatnie ocierającą się o polską nauczycielkę. Ale
po chwili roześmiana, odeszła.
Naseer
znalazł się obok niej, kładąc dłonie na jej sukience. Dobrze wyczuła, co chciał
zasugerować, ale stawiła opór. Jeśli miała ją zdjąć, to tylko i wyłącznie
dlatego, że sama tego chciała a nie dlatego, że tak nakazał jej jeden Francuz.
A owszem,
chciała. Atmosfera tego miejsca i wczorajszy konkurs… Pierwszy raz w życiu
paradowała w tak skąpym stroju dla publiczności, nie aż tak licznej, ale
jednak. No i cholera… Nie było takiej tragedii. A skoro, choć fakt, od pewną
presją tłumu, zdjęła wczoraj stanik…
To teraz
miała o tyle ułatwione zadanie, że sukienkę zdejmowało się jednym ruchem.
Uczyniła to, stojąc przodem do Naseera. Jakby chcąc dodać sobie pewności, że
może spojrzeć mu w oczy przy wykonywaniu takiej czynności a jego zdeprymować.
Nie miała
pewności, Czy udało się jej to drugie, ale to pierwsze przynajmniej na pozór
wyszło dobrze. Gorzej, kiedy odwróciła się do partnera plecami. Odetchnęła
głębiej, z ulgą czując, że teraz nie musi grać.
- Brawo! –
zakrzyknął ktoś z dołu, ale nawet nie spojrzała.
W głowie
miała tylko świadomość, że Naseer będący za jej plecami, bez przeszkód
obserwuje jej pośladki i w ogóle całe ciało okryte tylko bielizną.
Uśmiech
powoli znikał z jej twarzy. To już nie było takie swawolne, beztroskie. Mimo
wszystko, była dość mocno rozebrana, przynajmniej jak na swoje własne
standardy. Ale nie był to już pierwszy raz.
No i ludzi
mniej… Zauważyła także, że zniknął gdzieś właściciel. Przebiegła wzrokiem po
obecnych. Może jakieś piętnaście osób, chociaż w przeciwieństwie do dnia
wczorajszego, w dużej większości mężczyźni.
Alkohol
uderzał mocniej a ona, o dziwo nie czuła żadnego nacisku ze strony Naseera.
Czyżby zadowolił się samym patrzeniem z pewnej odległości? W każdym razie obie
te rzeczy rozluźniały ją, miała tą swoją przestrzeń, by wejść w swój trance. Bo
i pośladki, mimo wszystko wypinały się jakby coraz mocniej.
- Wczoraj
oglądaliście jednego pornosa, teraz znów? – próbował zakpić Kuba, ale nie
wyszło mu to.
Nie wyszło,
bo tak jak reszta kolegów wgapiał się w stojący na stole monitor starając się
nie uronić ani sekundy tego przedstawienia.
-
Moglibyśmy spróbować wejść – ponowił temat impulsywny Dawid.
- Nie
wpuszczą nas – odparł Bartek starając się zachować trzeźwość umysłu. – Wczoraj
mieliśmy szczęście. I gdyby nie to, dzisiaj nie oglądalibyśmy ego – wskazał
głową w kierunku monitora.
- Bo byśmy
nic o tym nie wiedzieli – dopowiedział Kuba.
- Dobrze,
że chociaż ten Millivoj tam jest i kręci dla nas – poddał się Dawid, wiercąc
niecierpliwie na krześle.
Milczeli
przez chwilę, przetrawiając to co działo się na ekranie. Z każdą minutą serca
waliły im mocniej.
- Niezły
obraz jest. I dźwięk też – skomentował krótko Arek.
- Co będzie
dalej? – wyrwało się nerwowo Dominikowi.
- Będzie
pornos – zakpił bardziej, niż odpowiedział Bartek.
- Jaki
znowu pornos…? – zaoponował niepewnie Dominik. – Ona nie jest taka…
- Wczoraj
widziałeś jaka jest a jak nie…
- Wczoraj
to było wczoraj, zresztą nie dała mu…
- Więc
dzisiaj to nadrobi.
Zamilkli.
Chcieli tego i nie chcieli. Z jednej strony widok pani profesor hasającej teraz
po scenie w samych majtkach i staniku był czymś niesamowitym a przecież
istniała możliwość, że posunie się dalej, tak jak wczoraj. Ale z drugiej na
samą myśl o tym, że ich piękna nauczycielka może po prostu dać dupy jakiemuś
Francuzowi napawała ich pewną niechęcią.
- Oby tylko
nic nie przerwało transmisji – odezwał się Dawid.
- Jak
przerwie to trudno. Millivoj tam jest i nagra cały występ. W najgorszym razie
obejrzymy sobie jutro – zakończył temat Bartek.
Co, jak co,
ale kondycję miała w przypadku tańców niezłą. Mogła to robić godzinami.
A Naseer?
Co z nim? Ani nie zbliżał się, ani nie poruszał tematu wczorajszego wieczoru…
Czyżby uznał, że wczoraj stało się wszystko, czego chciał i teraz jakaś Polka
przestała go interesować? Czyżby ten wtręt o Danielu, przyznanie się do pewnej
znajomości z nim, świadczyło o tym, że mówi pas?
- Nie wiem
co mówisz… - rozłożyła bezradnie ręce Kamila, gdy usłyszała z dołu głos
jakiegoś starszego mężczyzny, może nawet przed sześćdziesiątką. Z brzuchem,
choć nie jakimś wybitnie wielkim i brodą. W pierwszej chwili pomyślała, że jest
odpychający, ale jednak zachowywał się z klasą, tłumacząc coś po chorwacku.
- Tez nie
do końca rozumiem, ale przypuszczam, że próbuje cię nakłonić do tego byś
walczyła z rywalkami na równych zasadach – odezwał się Naseer, który stanął
obok.
Mężczyzna
wypowiedział jeszcze kilka słów a na końcu nawet ukłonił się głęboko, co
skwitowała sympatycznym, kobiecym uśmiechem.
- Nenad –
usłyszała jeszcze i zrozumiała, że to jego imię. Skłoniła się nawet lekko .
Ale już w
drugiej chwili krew uderzyła do głowy mocniej, gdy dotarły do niej słowa
Francuza.
Nie
wiedziała jak się zachować. Tak, ten alkohol i atmosfera spowodowana także tymi
subtelnymi, zmysłowymi wygibasami, ale… Ale także jej własny ekshibicjonizm,
to, że wczoraj chodziła po tym wybiegu topless a teraz… Teraz było przecież
dużo fajniej, jakoś bardziej kameralnie, klimatycznie…
- Pomogę ci
– zaoferował się Naseer, co odebrała jako jego chęć do rozpięcia jej stanika,
ale…
Ale zamiast
tego zobaczyła Francuza, zdejmującego z siebie koszulkę a chwilę później także
spodnie i buty. Poczuła skrępowanie tym, że tuż przed nią rozbiera się
mężczyzna, ale… Ale skoro on to zrobił, to…
- Teraz ty,
ślicznotko – i z tymi słowami, sam zaczął poruszać się po wybiegu dość
energicznie, choć bez przesadnych szaleństw.
Na jej
twarz wypełzł uśmiech będący efektem skrępowania z pewnym podekscytowaniem.
Jeszcze obok przeszła jakaś chorwacka kelnerka, dołączając na chwilę do
Naseera, co zaowocowało niezłym kilkudziesięciosekundowym duetem.
To
zdecydowało. Chciała tam być z nimi, bo jednak wolała, by Naseer zwracał uwagę
na nią a nie na kelnerkę a teraz… Teraz pewnie nikt na nią nie patrzył, bo
chyba wszyscy byli zajęci obserwowaniem dość energicznego, choć wciąż
zmysłowego duetu. Zresztą z dołu rozległy się oklaski, więc…
Więc
szybkim ruchem sięgnęła w tył, rozpięła stanik i oblizując wyschnięte wargi,
odłożyła go na stojące na scenie krzesło, gdzie leżała już jej sukienka.
Z nerwów
poczuła, że nogi jej drżą. Opanowała się z pewnym trudem. Znów było tak, jak
wczoraj. Znów eksponowała swój biust. Teraz jakby bardziej świadomie, jakby to
była jej wyłączna suwerenna decyzja. Choć zdenerwowana i ciężko dysząca, to
jednak unosiła ręce w górę, jakby chciała zwrócić uwagę publiczności tym, że
ona też jest tak samo prawie naga, jak kelnerki.
- Pięknie!
– klasnął w dłonie i sam Naseer, gdy wreszcie Chorwatka odkleiła się od niego i
mógł zwrócić uwagę na polską nauczycielkę. Natychmiast znalazł się tuż obok
niej a jego dłonie przejechały delikatnie po bokach jej ciała.
Aż ona sama
poczuła dreszcze wywołane tak tym dotykiem, jak i przede wszystkim zauważalną
energicznością bijącą od ciemnoskórego Francuza.
Ruszał się
dynamiczniej i porwał ją w tym tańcu. Nawet nie tyle tańcu ile po prostu
ruszaniu się na scenie. Krępowała się tylko przez chwilę. Szybkie ruchy
sprawiały, że zasłanianie nagiego biustu kompletnie przestało mieć sens.
Oddała się
temu tańcowi i ruchom Naseera. Wreszcie poznała kogoś, kto to lubił. Daniel
tancerzem zdecydowanie nie był. Naseer przeciwnie, lubił się ruszać, co
udowadniał właśnie teraz.
I choćby
chciała, siłą rzeczy nie potrafiła powstrzymać jego dłoni wędrujących przy każdej
okazji po jej praktycznie nagim ciele. Szczególnie po bokach, po ramionach, po
biodrach… Potrafił chwycić ją mocno, przycisnąć do siebie, przejeżdżając dłonią
po jej coraz bardziej miękkim brzuchu. I czasem dobrze, że przytrzymywał, bo z
upływem kolejnych sekund jej nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Powoli
traciła panowanie nad sobą. Jej własna nagość na oczach ludzi a przede
wszystkim coraz większa siła bijąca od Naseera… A może tylko jej się tak
zdawało, może to jej własna uległość kazała się podporządkowywać ruchom tego
Francuza i nie tylko ruchom? Ogólnie, jemu samemu.
Ale w tym
tańcu i ona pokazywała, że nie jest tylko bezwolną marionetką w rękach
wyćwiczonego partnera. I on dostrzegł jej żywiołowość, jakąś zaciętość. Raz
jeszcze przycisnął do siebie.
- Czas
chyba pozbyć się majtek…?
Odetchnęła
głęboko przez otwarte usta, wykorzystując moment, że stała do niego tyłem. Ta
wizja… Tak absurdalna w życiu codziennym, teraz sprawiła, że nogi ugięły się
jeszcze mocniej.
- Masz mnie
za głupią idiotkę? – nie poddawała się jednak tak łatwo i splotła ręce na jego
karku, gdy obrócił ją ku sobie.
- Mam cię
za arcydzieło czegokolwiek – odparł zdecydowanie patrząc jej w oczy, tak, że
uwierzyła bez zastrzeżeń.
Patrzyła
przez chwilę, kręcąc się swobodnie, stykając z nim ciałem.
- Nie wiem,
czy jest ktoś godny, by zdjąć ze mnie majtki – sprowokowała, czując wypływający
na twarz rumieniec.
Skoro już
poruszała ten temat, w tej sytuacji, przy nim… To chyba nie było odwrotu i
uświadomiła to sobie, tak z przerażeniem, jak i niesamowitym podnieceniem.
- Więc sama
to zrobisz – usłyszała w odpowiedzi i on znów ją odwrócił tyłem, wypuszczając z
objęć.
Nogi niemal
załamały się pod nią. W uszach dudniła muzyka. Także słowa Nasera i jakieś
odgłosy spod sceny. Te ostatnie starała się zignorować. Tak, jakby byli tutaj
tylko we dwoje.
Zamknęła
oczy, oddając się chwili. Palce wsunęły się pod ostatnią część garderoby jaką
na sobie jeszcze miała i z wolna poczęły zsuwać ją w dół. Pochyliła się, czując
jak jej pośladki wypinają się w stronę przystojnego Francuza, jak on teraz
widzi wszystko jak na dłoni… A jej majtki zjechały w dół. Uniosły po kolei obie
stopy, rzucając skrawek materiału na krzesło, tam gdzie leżały sukienka i
stanik.
- Lubisz
porządek – dostrzegła uśmiech na twarzy Naseera.
Nie
odpowiedziała, kierując się ku niemu i pozwalając, by objął ją, trzymając za
biodra. Ponownie zarzuciła ma ręce za kark, mając świadomość, że ten gest może
on odebrać jednoznacznie.
Czy nie
przesadzała? Czy nie zachowywała się jak jakaś łatwa blondynka? Czy nie
powinien się jeszcze trochę postarać?
I czy jej
myśli nie świadczą o tym, że jest już gotowa na to co powinna odrzucić
zdecydowanie dawno temu? Że tak łatwo przyjęła do wiadomości, coś, co…
Zamknęła
oczy, czując, że rumieniec na twarzy, w pewien sposób zdradzający jej uległość
i skrępowanie powiększa się z każdą sekundą.
A jego
dłonie przesunęły się z bioder na pośladki. Jeszcze stawiła opór, jeszcze
drgnęła, próbując zmusić go do zmiany zachowania i toku myślenia, ale na próżno.
Nie odpuścił i mimo prób wyrwania się z jego uścisku, pozostały na pośladkach,
zaciskając się na nich, co przyprawiła niedostrzegalnym jękiem.
- Nadszedł
czas na spełnienie twojej ostatniej fantazji – usłyszała w uchu i to na moment
orzeźwiło ją.
Czy
faktycznie to sprawka Daniela? Czy jednak to on, Naseer ją tak przeczytał? Tak
łatwo? Ale w sumie, czemu się dziwić, skoro wczoraj najpierw paradowała
topless, by potem obciągnąć mu w boksie a teraz stoi już kompletnie naga na
oczach prawie dwudziestu ludzi i przytula się do niego, wiedząc dobrze, że on
czyta z jej zachowania to co trzeba.
Poczuła jak
pochyla się nad nią, jak jej ciało wygina się w tył. I nie przestaje. Jak jej
nogi uginają się w kolanach, jak zostaje zmuszona, do ułożenia się na wybiegu.
- Ej…! –
zaprotestowała czując niesamowity łomot w głowie a mięśnie jej ciała napięły
się. Chciała go odepchnąć, ale nie pozwolił na to. Zdecydowanym ruchem znalazł
się między jej nogami.
„Zaraz
oszaleję”. Tylko ta jedna myśl przebiegła jej przez głowę. Leżała na wybiegu,
naga, wystawiona na oczy kilkunastu obcych ludzi a przed sobą miała brązowe
ciało przystojnego Francuza równie nagiego jak ona. Równie… Przez zamglone oczy
widziała jego nagie biodra i sterczącego penisa.
Z szeroko
otwartymi oczami, jak i ustami, ostatkiem sił spróbowała złączyć nogi, ale
mogły się one spotkać jedynie na plecach Naseera. Brązowoskóry Francuz był
pomiędzy jej udami a jego penis… Drgnęła jak szalona, gdy poczuła ten
elektryzujący kontakt jego kutasa ocierającego się o jej cipkę.
- Błagam…!
– jęknęła, nie wiedząc o co tak naprawdę błaga. Czy o to by dał jej spokój,
ratując resztki honoru prawdziwej damy z Polski, czy o to, by spełnił jej
szalone senne marzenia. No właśnie…
- Marzyłaś
o tym, bym zerżnął cię publicznie, na oczach tych ludzi, prawda? – usłyszała
nad sobą i te słowa zbiegły się z czymś jeszcze bardziej szokującym. Z jego
twardym kutasem wdzierającym się bez przeszkód w jej mokrą jak ocean cipkę.
Stało się…
Jej dłonie
powędrowały w stronę barków Naseera, jakby tylko one zachowały jeszcze resztkę
przyzwoitości i starały się odepchnąć Francuza. Ale ten nie patyczkował się.
Chwycił je i błyskawicznym ruchem wykręcił tak, że znalazły się nad głową
oszołomionej Kamili.
Do jej uszu
dotarł wręcz jakiś silniejszy pomruk, jakby aprobaty dla poczynań Naseera. Nie
wiedziała, czy to możliwe, ale poczuła, że czerwieni się jeszcze bardziej.
Bo nie
dość, że wszystko było już jasne, że Naseer ruchał ją publicznie, na wybiegu w
chorwackim klubie, przy udziale publiczności, to jeszcze jak ruchał… Poprzez
swój gest, jasno i wyraźnie obwieścił tak jej, jak i reszcie świata, kto tu
jest panem. Poczuła się nie dość, że dymana, to jeszcze bezsilna, kompletnie
zniewolona. I to wszystko na oczach ludzi.
Jak
prawdziwa kurewka w filmie porno. Teraz dotarło do niej to z całą mocą.
Pieprząc się na oczach publiczności z nieznajomym przystojniakiem robiła w tym
momencie za autentyczną porno gwiazdę.
Przegrała z
samą sobą. I z fantazją i z rzeczywistością. Jej ciało przestało stawiać opór,
poddając się całkowicie dominacji Naseera, by to on decydował o nim ruchami
swego penisa.
Ruchami
zdecydowanymi, wchodzącymi w głąb jej cipki. Przez chwilę przebiegło jej przez
głowę wspomnienie wczorajszego wieczora
i dwójki młodych Chorwatów. Czy pośladki Naseera i jego uda wyglądały teraz tak
samo urzekająco jak te należące do młodego Chorwata? Na samą myśl poczuła
kolejny ucisk w podbrzuszu i jeszcze większą wilgoć w środku.
Dudniąca
muzyka, szum alkoholu w głowie i podniesiony gwar tuż obok niej dopełniły
reszty. Oddawała się ruchom Francuza, jego silnemu ciału, jego zdecydowaniu.
Zamknęła oczy, delektując się chwilą, mimo wciąż nie ustępujących rozterek.
A gdy
zamknęła, poczuła nagle, jak penis opuszcza jej cipkę. Jednocześnie usłyszała
głos Naseera, dobiegający jakby z oddali.
- Teraz
inaczej…
Rzucił
tylko dwa słowa a jego ruchy dopełniły reszty. Z trudem złączyła nogi,
odwracając się. Uniosła się na kolana, posłusznie wypinając w jego stronę
pośladki.
Zdążyła
zarobić jeszcze silnego klapsa a potem znów jej cipkę wypełnił penis Naseera.
Wbił się w nią dużo bardziej ekspresyjnie, niż przy pierwszym razie, tak, że aż
drgnęła odczuwając jego obecność chyba zbyt mocno.
Ale
jednocześnie tym ruchem, znów od razu poczuła się zdominowana i zdobyta przez
Francuza. W tej pozycji rządził nią jeszcze bardziej, trzymając silnie za
biodra. To było to… Teraz oddawała mu się z całą mocą, choć… Choć tak naprawdę
on po prostu brał to co mu się należało.
I znów, w
tej pozycji jeszcze bardziej poczuła się gwiazdą porno. Choć czy prawdziwe
porno aktorki czerwienią się, występując na oczach tłumu ludzi?
Brał,
posuwając ją mocno, zdecydowanie, rytmicznie. Wchodząc głęboko w jej mokrą
cipkę. Ciekawiło ja jak daleko jest od spełnienia, czy dalej, czy już bliżej.
Czy jej uległość, jej piękne podobno ciało działają na niego tak, że wytryśnie
w niej szybciej, niż w każdym innym przypadku. A może była dla niego tylko
jedną z wielu i przyzwyczaił się do takich sytuacji…?
Odrzuciła
ostatnią myśl. W zasadzie odrzuciła wszystkie, koncentrując się na tym co
przeżywała. Na jego silnych dłoniach trzymających ją mocno za biodra i na jego
dynamicznych ruchach, którymi sprawiał, że jej ciało przesuwało się po wybiegu
w przód i w tył. No i o jego penisie, twardym jak stal, bezlitośnie rżnącym ją
w cip…
- Aaach…! –
wydarło się z jej ust, gdy poczuła, że to ona pierwsza przeżywa spełnienie. –
Aaaach…! – powtórzyła kilka razy, gdy orgazm wciąż trwał, gdy Francuz
przyspieszył ruchy, spuszczając się w niej raptem kilka sekund później.
Niemal
bezwładnie opadła na wybieg, czując brak sił. Spełniona zatraciła się na chwilę
w samej sobie, nie zważając na Francuza, na nikogo. Przewróciła się na plecy i
zamknęła oczy, izolując się od tego, że leży naga w klubie, na oczach ludzi,
gapiących się na jej gołe piersi i cipkę.
Ignorowała
wszystko co obok, jakby dopiero po chwili rejestrując jakąś dłoń na jej ciele,
udach, biodrach, brzuchu, piersiach. Ale nawet wtedy nie zareagowała. Czy to
przez brak sił, czy to przez to, że było już wszystko jedno. Przecież to co
wyprawiała w tym klubie przez te dwa dni…
Na chwilę
dostała niemal drgawek. Zbiegło się to z czyimiś dłońmi na jej ciele. Nawet to
początkowo ignorowała. Ale gdy dotarło do niej, że te dłonie zmierzają z
brzucha na nagie piersi, chwytając za sutki a do uszu dotarł męski głos,
otworzyła oczy.
Dopiero
teraz uświadomiła sobie, że Naseer klęczał za nią, wciąż trzymając ją za ręce
znajdujące się nad jej głową. W ten sposób unieruchamiał ją, tak jak na samym
początku, gdy wszedł w nią pierwszy raz.
A więc ręce
nie były jego. Oszołomiona spojrzała w dół.
Przed nią,
na scenie stał ów blisko sześćdziesięcioletni mężczyzna z brodą i brzuchem.
Brzuch faktycznie rzucał się w oczy, bo jego właściciel zdążył się pozbyć
koszuli i...
- Ej…! –
spróbowała zareagować uniesieniem się z wybiegu i ściśnięciem ud, ale to drugie
nie wyszło, bo stary Chorwat był między jej nogami i przytrzymał je. A na
pierwsze nie pozwolił Naseer, trzymając ją mocno za dłonie i przygważdżając do
wykładziny.
- Nie
podoba ci się pan Nenad? Spójrz, to bardzo miły i sympatyczny człowiek…
Zszokowana
nie odpowiedziała, próbując wierzgać nogami. Nenad jakby zawahał się, nie
używając siły, ale z jego ust nie schodził uśmiech. Mimo wszystko, faktycznie
dość sympatyczny. Ale w tych warunkach, gdy ona wciąż leżała nago na oczach
wszystkich…
Spojrzała w
górę na Francuza. Nie ustępował w swym uścisku, zresztą miał ułatwione zadanie.
- Co
robisz? – zapytała półgłosem, czując, że niżej, stary otłuszczony Chorwat znów
ruszył do boju.
- To jeden
z chorwackich przedsiębiorców, udziela się charytatywnie w wielu akcjach. Nie
odmówisz mu chyba tej wspaniałej przyjemności? – odpowiedział kulturalnie
pełnym głosem.
- Nie
odmówię? Czy jestem jakąś…
Nie
dokończyła, bo jej uwagą przyciągnęło to, co działo się w dole. Nie zdołała już
zacisnąć nóg, bo Chorwat był praktycznie nad nią. Ze zwisającym brzuchem, z
uśmiechem na swej brodatej twarzy, z opuszczonymi w dół spodniami i z
wyłaniającym się spośród fałd tłuszczu stojącym penisem.
- Nie
zrobisz tego Kamilo, ani mi, ani jemu – odezwał się jeszcze Francuz,
przytrzymując ją wciąż stanowczo za dłonie.
Poczuła
niesamowity skurcz w podbrzuszu, gdy jej rozłożone nogi zostały jeszcze
bardziej rozepchnięte przez chorwackiego filantropa. Jak dziwka, jak dziwka…
Odpychający na pierwszy rzut oka, choć fakt, na drugi trochę już mniej Chorwat
przymierzał się do…
Drgnęła a
jej twarz wykrzywiła się. Wciąż wilgotna cipka przyjęła kolejnego tego dnia
kutasa. Ale o ile ten pierwszy należał do czarującego Francuza, to ten drugi…
- Aaach… -
ni to jęknęła, ni to burknęła. Sama nie wiedziała co czuje. Czy obrzydzenie,
czy pełną rozkoszy uległość?
Kurwiła
się, ale… Ale czy wcześniej nie zrobiła tego samego? Owszem, zrobiła, ale
bardziej z własnej woli a teraz… Została zmuszona do rozłożenia nóg i przyjęcia
w sobie kogoś, kto nie powodował mięknięcia nóg, ani żadnych innych tego typu
objawów. Na dodatek teraz cos do niej mówił.
-Mówi, że
jest mu bardzo miło, że jest pani niezwykle… Nie rozumiem tutaj do końca –
tłumaczył Naseer. – W każdym razie to jakieś staroświeckie określenia, pełne
kurtuazji i szacunku.
- Tak,
szacunku… Do dymanej na oczach wszystkich dziwki? Zresztą kontaktowała teraz
dużo bardziej, niż uprzednio i słyszała gwar dobiegający obok, niemal przy jej
uchu. Tak, jakby publiczność dopingowała starego Chorwata. W sumie nie było się
czemu dziwić. Wszyscy oni tutaj znali się chyba bardzo dobrze.
- Uhm… -
mruknęła, ni to akceptując słowa tłumaczone przez Naseera, ni to reagując na
pchnięcia starego brodacza.
Ten,
pochylił się jeszcze nad nią biorąc w usta jej sutki. Choć wzdragała się przed
tym kontaktem, to był on jednak przyjemny i po kilku sekundach zaniechała
oporu. Ku swojemu zdumieniu, zaczęła oddawać się coraz bardziej temu
Chorwatowi. Nie był aż tak obrzydliwy, jak jej się to na początku wydawało. No
dobra, nie miał ciała sportowca i tak dalej, ale… Ale nadrabiał to czymś innym.
Z bijącym
mocno sercem czuła jak jej ciało przesuwa się w górę i w dół w takt ruchów
penisa Nenada. Jak rozgrzewa się pod jego ustami, jak dotyk jego brody
przyjemnie drażni jej skórę… Naprawdę, tak to było. Przyjemnie.
Choć grały
w niej wszystkie możliwe emocje, gdy uświadomiła sobie ponownie, że jest dymana
przez starego, otłuszczonego brodacza na oczach może dwudziestu ludzi. Dymana,
jak jakaś dziwka, która przyjechała z Polski i zapragnęła wrażeń. Znów na samą
myśl o tym poczuła silny skurcz w podbrzuszu a potem drugi a potem…
- Aaaaach…!
– jej palce zacisnęła się na silnych barkach mężczyzny a jej uda na jego.
Zastygła na chwilę, nie pojmując jak to się stało, że ten nieatrakcyjny
fizycznie człowiek dał jej właśnie orgazm.
Zauważył
to? Pewnie tak, bo i jego ruchy uległy przyspieszeniu. I jego mięśnie chwilę
później napięły się a ona poczuła jak sperma z jego penisa zalewa cipkę. Dyszał
ciężko, przywracając ją do rzeczywistości, choć tym razem nie potrzebowała
żadnych wielkich bodźców ku temu.
Pochylił
się jeszcze nad nią, całując kilka razy w policzek. Zamknęła oczy a gdy je
otworzyła zobaczyła Chorwata jak już stoi na nogach, z podciągniętymi spodniami.
Tym razem
nie pozwoliła sobie na dłuższe wylegiwanie i sama przezornie wstała. Jak na
jeden wieczór, wrażeń było zdecydowanie za dużo.
- Mam dość
wrażeń – powtórzyła na głos, gdy spróbowała powstrzymać ją ręka Naseera.
Skierowała
się w stronę krzesła, na którym pozostawiła wcześniej ubranie. Teraz sięgnęła
po nie, wkładając je na siebie.
-
Odprowadzę cię – zaofiarował się Francuz, widząc, że ubrana już Kamila zmierza
ku wyjściu.
- Ale tylko
do domu – zastrzegła. Jego towarzystwo w drodze było przydatne, ale wiedziała,
że do środka wpuścić go nie może.
Nie
oponował.
Rozdział 3. Rozkoszna zemsta.
Przyzwyczaiła
do tego, że dała się przelecieć dwóm obcym mężczyznom, wręcz w tym drugim
przypadku niemal takiemu, który po prostu podszedł do niej i puknął, jak gdyby
nigdy nic?
To były
wrażenia, na pewno… Emocje i to niesamowite. Ale teraz jak zwykle do głosu
zaczynał dochodzić rozsądek.
Cóż…
W miarę
upływu czasu, siedząc w swoim domku czuła się jakby zamknięta w klatce. Uznała,
że musi wyjść na powietrze. Ale gdzie? Na plażę? Akurat pogoda nieco się
zepsuła, było trochę chłodniej, nawet zanosiło się na deszcz.
Zrobiła
sobie jakieś śniadanie własnym sumptem i tym samym odpadło także zwiedzanie
barów, czy fast foodów.
Wypadałoby
zatem odwiedzić chłopaków. Nie widziała ich od czasu, gdy wszyscy leżeli na
plaży.
Z ulga
wciągnęła świeże powietrze. Ruszyła w kierunku mieszkań licealistów. W jej
głowie wciąż jednak pojawiały się obrazki z ostatnich dwu wieczorów. Czy oni
byli tam? Wczoraj nie. Na pewno nie. Ale przedwczoraj? Wciąż nie mogła być
pewną tego.
Stanęła
przed drzwiami do jednego z domków. Zapukała, widząc przez okno, że domek z
pewnością nie jest pusty.
- Dzień
dobry chłopaki – rzuciła pogodnie, rozglądając się po wnętrzu.
- Dzień
dobry – usłyszała w odpowiedzi, wypowiadane raczej mrukliwie. Uczniowie zrobili
jej miejsce i Kamila weszła do środka.
- To co na
wakacjach – rzucił krótko Bartek, wywołując uśmiechy na twarzach kolegów.
Zrozumiała je doskonale.
- No tak,
osiemnaście lat i myślicie, że świat jest wasz… Ale przyjmuję, nic mi do tego –
uniosła ręce, jakby odżegnywała się od jakiejkolwiek umoralniającej pogadanki.
- Mogłaby
pani zrobić z nami taka imprezę, dzisiaj wieczorem – zasygnalizował Kuba.
- Imprezę?
– powtórzyła.
- No tak.
Nawalić się ostro jak szpak – Bartek nie przebierał w słowach.
- W waszym
towarzystwie? Mam rozpijać swoich uczniów? – zapytała spokojnie, nie próbując
nawet bawić się w żadne pedagogiczne kazania.
- Albo
uczniowie panią – posłał ripostę klasowy lider.
Choć przez
chwilę czuła, że chciał powiedzieć coś zupełnie innego. Niekoniecznie o
imprezie i o rozpijaniu. Tak jakoś dziwnie patrzył…
- Zawsze
lepsze to, niż włóczenie się po jakichś podejrzanych klubach – odezwał się ni z
gruszki, ni z pietruszki Dawid.
Jej uwadze
nie uszło lekkie poruszenie wśród uczniów i kolejna fala uśmiechów na ich
twarzach. Poczuła się naprawdę nieswojo i spuściła na chwilę wzrok.
- Wnioskuję
zatem, że pani też się nudzi i nie ma pani koncepcji na dzisiejsze popołudnie –
przerwał tę nieco denerwującą, chwilową ciszę Bartek.
- No nie
mam – przyznała. – Ale w chińczyka raczej nie zagram, jeślibyście chcieli to
zaproponować – spróbowała rozładować atmosferę dość kiepskim chyba żartem.
- To może
obejrzelibyśmy jakiś film? – usłyszała propozycję Bartka.
- To
jeszcze zależy jaki…
- Chłopaki,
co tam mamy teraz odpalone? – zwrócił się do kolegów a ona odnotowała jakieś
niezrozumiałe poruszenie w grupie.
- Ten co
teraz oglądaliśmy…? To się chyba nie nadaje – odezwał się sprawiający wrażenie
zaniepokojonego Dominik poprawiając okulary.
To już
wzbudziło głośniejszy śmiech chłopaków.
- Rozumiem,
że oglądacie coś, czego nauczycielka oglądać z wami nie powinna, tak? –
zapytała, starając się wyluzować i wejść w atmosferę.
- Przeciwnie,
może nie jest to jakiś grzeczny film, ale ja nie widzę przeszkód – zaoponował
Bartek.
Znów
nastąpiło poruszenie i uśmieszki. Kamila poczuła się skonsternowana, ale nim
zdążyła zareagować ubiegli ją inni.
-
Faktycznie nie jest grzeczny, ani zbyt ambitny, jak pani książki, ale nie
będzie się pan nudzić – odezwał się Arek przypatrując się jej uważnie.
- Niech
pani wejdzie do drugiego pokoju, odpalimy – zaproponował klasowy lider.
Podążyła we
wskazanym kierunku, czując dobrze, że określenie, iż film nie zalicza się do
grzecznych, to zwykły eufemizm. Mogła się założyć, że oglądali jakieś porno.
No, albo jakąś rąbankę, z tego typu scenami.
Nie
protestowała. Niech mają. Domyślała się, że oglądanie tego typu filmów z
damsko-męskimi scenami w towarzystwie starszej kobiety i to jeszcze licealnej
nauczycielki sprawiłoby im sporą frajdę.
Trochę się
najeżyła, ale stanęła z boku, pod ścianą w niewielkim zresztą pomieszczeniu,
wpatrując się w ekran na stole. Konkretnie w laptopa.
- Niech
pani usiądzie, to nie szkoła – zaprosił ją na jeden z foteli Bartek, nawiązując
do tego, że polonistka prowadziła zajęcia na stojąco, nie siadając niemal nigdy
na krześle jak inne nauczycielki.
Z pewnymi
oporami przyjęła zaproszenie. Co, jeśli film faktycznie będzie chamski, albo po
prostu beznadziejny?
- No to
oglądamy, co? – Bartek pogrzebał przy laptopie a Kamila wyczuła znów poruszenie
i śmiech. Tak, uśmiechy pojawiły się na twarzach Sebastiana i Kuby.
To było
doprawdy z lekka denerwujące. Rozglądała się wokół, gdy usłyszała dźwięk
dobiegający z głośników.
- Opalony,
może być przyniósł pepsi pani profesor… – rzucił krytycznie Bartek, kierując
swe słowa do Dawida.
- A sam
przynieś, co ja… - odparował chłopak, ale sekundę później zniknął w drugim
pomieszczeniu.
Kamila sama
jeszcze zwróciła uwagę na to, że większość chłopaków stała, może z uwagi na
niewielką ilość miejsca.
Jeszcze
przez kilka sekund rozglądała się po pomieszczeniu, bo jej uwagę przykuwały
nerwowe ruchy niektórych chłopaków. Widok wycierającego spocone dłonie
Dominika, czy zdradzającego napięcie Arka.
Dawid
wkroczył ponownie do pokoju, wręczając jej pepsi w szklance i dopiero wtedy
mogła wreszcie zerknąć na monitor, mając świadomość, że film leciał już od
kilkunastu sekund, przyciągając uwagę uczniów.
Z głośników
dobiegał jakiś hałas, sugerujący, że akcja filmu działa się w jakimś klubie.
Spojrzała, faktycznie tak było. Przez chwilę obojętnie patrzyła się w monitor
usiłując odgadnąć co to za film, o czym może być i co za akcja właśnie się
dzieje. Akcja działa się na pewno w klubie, scena wyglądała dość dziwnie, jak
nie w filmie, tylko…? Taka statyczna, to znaczy jacyś ludzie w centralnym
miejscu a dalej, gdzieś tam na scenie…
Skupiła się
na tej scenie, próbując zrozumieć co widzą jej oczy. Przyłożyła do ust
szklankę, biorąc kilka łyków napoju. Zmrużyła oczy. Potrzebowała jeszcze kilku
sekund, by stwierdzić, że jej domysły były słuszne. Tam dalej na scenie
zobaczyła mężczyznę i kobietę bez ubrań, w wiadomej sytuacji.
Otwierała
usta, by wygłosić jakąś kąśliwą uwagę pod adresem podopiecznych, gdy coś ją
powstrzymało. Najpierw wystrój lokalu, wydający się jej znajomy. Potem ten
mężczyzna na scenie, ale nim dotarło do niej kim mógł on być, natychmiast
rozpoznała znajdującego się na pierwszym planie uśmiechniętego brodacza z dużym
brzuchem.
Poczuła jak
traci kontrolę nad nogami. Jak usta otwierają się, ale nie po to by cokolwiek
powiedzieć. Jak jej ciało ogarnia chłód, za to policzki niepowstrzymany żar.
Milczała,
wpatrując się w monitor z szeroko otwartymi oczami i niewiele mniej, ustami.
Wpatrywała się, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że w monitor patrzy się
tylko ona jedna. Reszta uczestników patrzyła na nią i na jej reakcje.
- Bartek,
wyłącz to natychmiast! – rozkazała, siląc się na spokojny ton. – Co wy mi…
- Dlaczego?
Nie ma tam chyba niczego, czego by się pani wstydziła, skoro sama pani… - nie
dokończył, bo jego uwaga była jednoznaczna.
- Ale ja
nie będę tego oglądać, zrozumiałeś?! – nie czekając na reakcję ucznia, niemal
rzuciła się do klawiatury laptopa, usiłując znaleźć odpowiedni przycisk.
Ciężko
oddychała i nie mogła nad tym zapanować. A więc jednak… Co teraz, jak się
usprawiedliwić, co powiedzieć…?
- Niech
pani jest, chociaż my sobie to oglądaliśmy już kilka razy – pastwił się nad nią
Bartek, mimo spokojnego tonu.
- Skąd to
macie? – zapytała gorzko.
- Jeden z
chorwackich kolegów przeprowadził transmisję na żywo – wyjaśnił klasowy lider.
- A
przedwczoraj i tak byliśmy – dorzucił na pozór beztrosko Dawid, potwierdzając
ostatecznie jej podejrzenia i dobijając ostatecznie, choć tak naprawdę nie
miało to już większego znaczenia.
Z trudem
opanowała rozedrganie. Nie umiała spojrzeć im w twarz.
- Nie mam
obowiązku wam się tłumaczyć z niektórych rzeczy, przyjmijmy to, dobrze? –
rzuciła, sama nie wiedząc co się pod tym kryje.
-
Oczywiście, że nie, to pani sprawa – zgodził się podejrzanie łatwo Bartek.
- Będzie
wobec tego najlepiej, jak złożymy to wszystko na karb wycieczki i pobytu w
kraju, z dala od Polski, od naszych domów – kontynuowała, nie bardzo wierząc,
że przyjmą taki tok myślenia. I nie myliła się.
- Ma nas
pani trochę za idiotów, ale dobrze – na twarzy Bartka pojawił się uśmiech,
nieco ironiczny.
- Wcale nie
mam was za idiotów – zaprzeczyła. – W każdym razie najlepszym wyjście będzie,
jeżeli skasujemy ten film i z dysku i z naszych pamięci – zaproponowała,
czując, że nie będzie to takie łatwe do przeforsowania.
I znów
miała rację.
- W tym
punkcie się z panią nie zgodzę – wyznał bez ogródek Bartek. – Myślę, że fajnie
byłoby wziąć taki filmik do Polski i mieć z niego ładną pamiątkę wakacyjną, nie
chłopaki?
Znów lekki
śmieszek. Śmieszek, który zagłuszył niewypowiedziane zresztą słowa „pamiątkę
wakacyjną, którą będziemy mogli pochwalić się kolegom”.
- Myślę, że
prezentowanie takich filmów innym, mogłoby przynieść komuś sporo niezasłużonej
krzywdy, prawda? – zapytała spokojnie.
- Nie wiem,
o jakiej niezasłużonej pani mówi, w końcu chyba była pani świadoma tego co robi
– tym razem ton ucznia zabrzmiał dość oskarżycielsko. – Nie wnikam już w to co
na to pani mąż…
- Pomińmy
mojego męża, dobrze? Nie widzę powodu, by wtajemniczać was w pewne sprawy, ale
akurat on nie jest skrzywdzonym – wyjaśniła dyplomatycznie. – Przynajmniej do
momentu, w którym ów film mógłby się ukazać gdzieś…
- Więc
zadbajmy o to, by nikt nie ucierpiał – zgodził się licealista. – Ma pani jakieś
propozycje dla nas?
- Jakie
propozycje, co masz na myśli? – spojrzała uważnie, bo jego słowa skojarzyły się
dość chamsko.
- Mam na
myśli to, że skoro tak fajnie idzie pani gra aktorska, jak widzieliśmy – rzucił
głową w stronę wyłączonego monitora. – To weźmie pani udział w jakimś innym
filmie, specjalnie dla nas.
- Jakim
filmie? Co ty proponujesz? – spróbowała udać oburzenie, co wbrew słowom o
dobrym aktorstwie wyszło jej oczywiście beznadziejnie.
-
Chcielibyśmy, żeby zaprezentowała się pani tylko dla nas. Na przykład… - udał,
że się zastanawia. – Na przykład, korzystając tutaj z uroków plaży w Chorwacji
i wszechobecnego liberalizmu… Mogłaby na przykład pani przejść się po plaży… Na
przykład od morza, brzegiem parku, do swojego domku wypoczynkowego. Oczywiście
mam na myśli to, że przeszłaby się pani nago.
- Bartek,
rozumiem pewne rzeczy, ale nie pajacuj…
- Mówię
poważnie, przecież… - przerwał na chwilę i pochylił się w kierunku laptopa.
- Nie
musisz tego włączać, już prosiłam – zareagowała.
- Nie, nie
to… Ja tylko… O, już mam…
Zerknęła na
monitor. Tym razem dużo szybciej rozpoznała lokal, ale… Znów serce zabiło jej
mocniej, choć niby nie miało to już znaczenia. Zobaczyła samą siebie,
spacerującą po wybiegu, topless. Znów poczuła powracający na twarz rumieniec.
- Dobra,
mam świadomość, że to się stało i co? – zareagowała nerwowo.
- Mam na
myśli to, że skoro lubi tak bardzo pani ekshibicjonizm, to nagranie takiego
filmiku z takim spacerem, dla nas, dla swojej klasy, będzie dla pani czystą
przyjemnością – zakpił wyraźnie.
- Skąd ty
wiesz, co lubię, co…?
- A wiem…
Lubi pani ekshibicjonizm, stąd między innymi pani występy w tym konkursie z
nagim biustem.
- Nie tylko
po tym… Sama pani przyznała w ankiecie.
- W jakiej
ankiecie? – zatkało ją a dopiero potem przypomniała sobie.
- W takiej,
którą pani dostała do wypełnienia. Zresztą przyznała się pani do dużo
ciekawszych fantazji.
- A skąd ty
o tym wiesz?! – faktycznie, na chwilę górę wzięło zdumienie. – Zresztą… Jeśli
wiesz to, to… To jest chamskie i bezczelne z twojej strony! Z waszej! –
poprawiła się, jakby przypomniała sobie o pozostałej piątce, milczącej,
wyraźnie zdając się na umiejętności negocjacyjne klasowego lidera.
Przy okazji
wstała, jakby dodając sobie animuszu. Nauczycielskie doświadczenie
podpowiadało, że jej wzrost, postawa i pewne zdecydowanie w sytuacjach wymiany
poglądów z krnąbrnymi uczniami, dawało jej psychologiczną przewagę w polemice.
Ale nie tym
razem. Bartek również wstał.
- Pani
profesor… Pieprzy się pani z jakimś murzynem a potem jakimś zarośniętym
grubasem, starszym, niż pewnie pani ojciec a nam wypomina jakieś rzeczy? A nie
bierze pani pod uwagę, że pani zachowanie i przeżycia z tego wszystkiego,
wyprowadziło nas z równowagi przez co przegraliśmy ten finał z Żabojadami?
Zatkało ją.
I jego zdecydowanie i te słowa o pieprzeniu. Szybko została sprowadzona do
defensywy.
- To co
proponujesz, to szantaż, Bartek. Normalni ludzie nie bawią się w takie rzeczy i
brzydzą nimi – podkreśliła, chwytając się chyba ostatniego argumentu.
- Przez dwa
ostatnie dni, robiła pani takie rzeczy, jakie pani robiła a nam mówi coś o
obrzydzeniu? Przecież przedwczoraj sama się pani rozbierała, w czym jest
problem? – w odpowiedzi wzruszył ramionami.
- To jest
coś zupełnie innego. Jesteście moimi uczniami…
- To
znaczy, że może się pani rozbierać przed byle kim a przed nami już nie? Zabawna
interpretacja – wyraźnie zwycięski Bartek popisywał się elokwencją. Zdążyła go
już poznać od tej strony.
- Czyli co
miałabym zrobić…? – spojrzała mu prosto w oczy.
- Już
powiedziałem. Spacerek wieczorem. Specjalnie dla nas. Nago, tak jak pani
paradowała w klubie tego tam biznesmena. Operatora znajdziemy sobie.
Zaprzyjaźniliśmy się tu z kilkoma Chorwatami już.
Milczała,
krocząc powoli ku wyjściu. Prawdę mówiąc nie zastanawiała się nad propozycją.
Miała w głowie taki chaos, że nie była w stanie niczego sensownego wymyślić.
- Mam
nadzieję, że spotkamy się jeszcze dzisiaj i porozmawiamy o tym wszystkim –
stanęła w drzwiach, wygłaszając te bezstronne, nie mówiące nic, słowa.
- Nie
powinna pani raczej liczyć na zmianę naszego zdania, ale to pani decyzja.
W milczeniu
skierowała się do wyjścia, otwierając drzwi. Nim jednak zrobiła krok dalej,
usłyszała za sobą głos Dawida.
- Pani
profesor… Naprawdę chciałaby pani uprawiać seks z kilkoma osobami naraz? To
dość fajnie, myślę…
Nie
odpowiedziała na tę poniżającą uwagę, nie odwróciła się. Wystarczyło, że
usłyszała jakiś pełen podekscytowania śmiech. Wystarczyło, że poczuła kolejny
rumieniec wstydu na swojej twarzy.
Oszołomiona
wolnym krokiem udała się w kierunku domku.
- Skąd ci
przyszedł do głowy ten pomysł z filmem? – nawet Kuba był zaskoczony i takim
właśnie wzrokiem spoglądał na Bartka.
- A tak mi
wpadło nagle… Uznałem, że można to jakoś wykorzystać, to wszystko, żebyśmy i my
coś z tego mieli. A nie było okazji, żeby to przemyśleć, bo nas zaskoczyła tym
wejściem.
- Mogłeś
powiedzieć, że chcemy taki film, ale nie z ekshibicjonizmem, czy jak mu tam,
tylko z tym grupowym – zarzucił koledze Dawid.
- Jasne…
Myślisz, że Kamila by ci się zgodziła, ot tak, na pstryknięcie palcem?
„Chłopaki nie ma sprawy, zagram z wami w pornosie” – Bartek nie przepuścił
okazji, by wykpić bardziej zapalczywego kolegę.
- No nie… -
Dawid spuścił z tonu. – Ale jakbyś się uparł…
- Przestań
śnić, to w ogóle jest nierealne. A tak… Tak, popatrzymy sobie na filmik dla nas
i pooglądamy ją na żywo…
- Ale jak?
– zaoponował podekscytowany Arek. – Przecież sam powiedziałeś, że nas tam nie
będzie, że filmik będzie kręcił ktoś z tych znajomych Chorwatów…
- W sumie
szkoda tej pogody, moglibyśmy zaproponować opalanie nago, spełniłoby się
marzenie Dawida – zakpił Kuba.
- No
właśnie, w sumie nie wywalczyłeś nic ponad to, czego sami już nie widzieliśmy –
poparł kolegę Dawid.
- Wy tam
wiecie… A zwycięstwo natury psychologicznej? To wam nie daje satysfakcji?
Rozejrzał
się wokół. Wiedział, że Kuba rozumie co miał na myśli, Dominik pewnie też. A
reszta? Nie dbał o to.
- To, że
zmusiłeś ją do porażki? Do tej uległości? – zajarzył w końcu Dawid.
- No
poniekąd. Ale to chyba jednak nie wszystko. Mam coś w głowie, tylko się boję…
Ale z tego co widziałem, co ona nam zaprezentowała… Nie wiem chłopaki, ale jest
chyba coś do przemyślenia. Na szczęście mamy czas prawie do wieczora.
Tak jak
miała ten czas i sama nauczycielka. Ale nie wymyśliła nic. Przez sporą część
czasu siedziała na łóżku, niemal jak sparaliżowana, dopuszczając by mózg
przetrawił wszystkie zebrane informacje.
Co za
okres! Najpierw rozebrała się sama występując w jakimś idiotycznym konkursie
miss w stroju topless, potem znów się rozebrała, biegając po chorwackim klubie
nago i nie tylko a teraz… Wszystko wskazywało na to, że będzie musiała się
rozebrać dla swoich uczniów.
Kuriozum. I
to, że uczniowie złożyli jej taką propozycję i to, że nie potrafiła znaleźć
argumentu na odmowę.
Z drugiej
strony przecież… Oni jednak byli tam w klubie, wtedy. Widzieli ją najpierw,
właśnie topless a potem nawet nagą, jak zabawiała się z penisem Naseera. Zaś to
wszystko co działo się wczoraj oglądali i tak siedząc wygodnie w swoim domku.
To czego tu
się jeszcze tak naprawdę wstydzić? Chyba tylko tego, że przegrała mentalnie. To
znaczy psychologicznie. Że została zmuszona do rozebrania się przez własnych
uczniów.
I chyba to
było najbardziej dotkliwe.
To o tym
najbardziej myślała, gdy bliżej wieczora, rozbierała się na chorwackiej plaży.
Przez chwilę chodziła po piasku w zwykłym stroju kąpielowym przyzwyczajając się
do względnej nagości w miejscu publicznym. I czekając na jakiegoś spóźniającego
się Chorwata. W sumie dobrze, że się spóźniał, bo było już coraz mroczniej. Tym
samym jej własna nagość nie musiała rzucać się tak w oczy.
- Sorry,
I’m to late – usłyszała w końcu od zbliżającego się nastolatka.
Mogła
porozumieć się z nim po angielsku, choć po prawdzie, nie było o czym za bardzo
dyskutować.
Widziała,
że miał ze sobą kamerę. Wyglądała na dość sensowną. To ją trochę stremowało.
Ratunkiem był zapadający powoli zmrok. Ale, czy taka kamera nie miała
wystarczającego oświetlenia?
Starała się
przedłużać ten moment, ale nie mogła go uniknąć. W zasadzie plaża w tej części
była dość pusta, gdzieś tam w oddali błąkali się jacyś ludzie obojga płci. Ale
ona i tak kierowała się w drugą stronę, miała przejść obok parku, dość gęsto
porośniętego drzewami.
Czyli to
wszystko nie wyglądało tak źle. Choć gdyby spotkała w tym parku jakiegoś
podejrzanego typa… Ale na wszelki wypadek miała pod ręką tego Chorwata.
Westchnęła
w duszy, widząc wyczekujące spojrzenie chłopaka.
Nie było
już sensu przedłużać. Powoli rozpięła stanik, zrzucając go na ziemię.
- I takie
it – wyjaśnił krótko Chorwat biorąc część garderoby w rękę.
Dopełniło
się. Trzeci dzień z rzędu zdejmowała z siebie publicznie stanik i majtki. Tak
jak teraz. I tą część bielizny również wziął w dłonie chłopak.
Mimowolnie
kuliła się, ale na dłuższą metę nie było to do zrobienia. Tym bardziej, że
Chorwat niecnie wykorzystywał takie momenty ustawiając się z tyłu i filmując
jej wypięte w takich momentach pośladki. Gdy zorientowała się w czym rzecz,
przybrała wyprostowaną postawę.
Ruszyła do
przodu. Choć spacer był poniżający i obawiała się kolejnych kroków, nie mogąc
przyjąć do świadomości tego, że spaceruje kompletnie nago w miejscu publicznym,
to przecież chciała to mieć jak najszybciej za sobą.
Szła. Od
celu dzieliło ją kilkaset metrów. Jakieś czterysta, może pięćset? Niezbyt dużo.
Albo koszmarnie dużo, jeżeli wziąć pod uwagę brak stroju.
- Not to
fast – usłyszała od Chorwata.
Zwolniła. I
tak musiała przystanąć, bo w kierunku, w którym zmierzała, dostrzegła jakąś
postać. Wolała nie wzbudzać sensacji, choć ten moment doskonale wykorzystał
Chorwat, filmując ją podczas tego postoju z każdej strony.
Tak… Będą
mieli wszystkie części jej ciała w pełnej krasie. Nie tylko piersi, także
pośladki a nawet wzgórek łonowy. Niech ich…
Ruszyła,
spokojniej. Chorwat błąkał się tuż za nią, albo obok. Z rzadka podbiegał
wyprzedzając i filmując nauczycielkę od przodu. W takich sytuacjach starała się
patrzeć byle gdzie, tylko nie w obiektyw. W końcu zresztą przestała zwracać
uwagę na kamerzystę.
W końcu też
i jej własna nagość przestała sprawiać taki problem. Miała świadomość, że to
już trzeci raz w Chorwacji. Ale jednak w wyniku uwłaczającego szantażu uczniów,
w miejscu publicznym, wśród ewentualnych przypadkowych przechodniów…
O, takich
jak ten. Wzdrygnęła się, widząc za jednym z drzew niezbyt schludnie ubranego
mężczyznę w podeszłym wieku. Ten bardziej jednak był zainteresowany grzebaniem
w koszu na śmieci i dzięki temu stracił okazję do obejrzenia cudzoziemskiej
piękności eksponującej swe walory w pełnej krasie.
Znów trochę
podkręciła tempo, widząc, że na drodze nikogo nie ma. Szła, odliczając w głowie
kroki, wiedząc, że z każdym z nich, znajduje się coraz bliżej domku
wypoczynkowego.
Skręciła w
lewo kierując się właśnie w stronę głównej alejki i zamarła na chwilę, widząc
kilka metrów przed sobą parę pewnie chorwackich nastolatków. Wyczuła na sobie
ich spojrzenia wyrażające pełne zdziwienie. Nawet tu, w Chorwacji, gdzie
kawałek dalej znajdowała się plaża dla nudystów, takie widoki nie zaliczały się
do miana codziennych.
Spuściła
głowę, przygryzła wargę i czując przyspieszony puls przeszła obok zaskoczonej i
chyba trochę rozbawionej pary. Kamila poczuła ucisk w podbrzuszu, wiedząc
doskonale, że w momencie mijania spojrzenia obojga wylądowały na jej nagich
pośladkach.
Dystans
upływał a ona w tej bocznej alejce szczęśliwie nie napotykała żadnych
niespodziewanych spacerowiczów, chociaż gdzieniegdzie, głównie z głównej
alejki, tudzież znajdujących się za nią domków do jej uszu dochodziły różne
odgłosy, śmiechy, głośne komentarze. Z reguły odgłosy męskie.
Ale na tym
się kończyło. Głosy głosami a ona szła przez nikogo nie niepokojona. Mijała
właśnie domek licealistów, stąd wiedziała, że do własnego zostało jej jeszcze
sto metrów.
Oddychała
ciężko a nogi jej się uginały. Nie wiedziała, czy ze zmęczenia, czy z nadmiaru
emocji, ale bardziej pewnie to drugie. Głosy narastały. Był wakacyjny wieczór w
chorwackim ośrodku wypoczynkowym, imprezy trwały w najlepsze.
Niespełna
pięćdziesiąt metrów przed domkiem wyszła na główna alejkę. Krew krążyła
szybciej. To było miejsce, nie dość, że uczęszczane, to jeszcze dobrze
oświetlone. Z zapartym oddechem odliczała kroki dzielące jej od własnego
lokalu.
Gdzieś obok
do jej uszu doszedł gwizd a potem jakieś zawołanie. I jeszcze jedno. Widocznie
jacyś balangowicze w jednym z domków dostrzegli niecodzienny widok.
Przyspieszyła kroku, po raz kolejny czując rumieniec na twarzy i przyspieszone
tętno. Tak, musiała się z tym liczyć, że parę osób zobaczy ją nago. Kompletnie
nago. Kilkanaście metrów przed celem poczuła, że uginają się jej nogi. To był
ten nadmiar emocji.
Emocji,
które oprócz negatywnych, niosły w sobie także pozytywne doznania. I może
dlatego przed samym domkiem zwolniła, dając kamerzyście możliwość sfilmowania
jej nagiego ciała z zegarmistrzowską chyba precyzją.
Gestem
dłoni poprosiła chyba również rozemocjonowanego młodzieńca o zwrot bielizny i
torebki, w której miała klucz do drzwi. Po kilku nerwowych chwilach otworzyła
je, słysząc znów jakieś gwizdy i okrzyki za sobą.
Z ulgą
postawiła stopę na korytarzu. Misja dobiegła końca. Zostanie jeszcze filmik z
tego wydarzenia. Ale teraz nie myślała o tym, bo zamarzyła się jej…
Serce
skoczyło gwałtownie a z ust wydarł się pisk, mimo, że zamaskowany napastnik
silnym ruchem dłoni szybko zakrył jej twarz. Także oczy. Do jej uszu dobiegł
jeszcze odgłos kroków i zamykanych drzwi.
Wytężyła
siły i wyrwała się, chyba dość nieoczekiwanie dla napastnika. Natychmiast
odwróciła głowę, próbując rozeznać się w sytuacji. Poczuła przerażenie. Sekunda
wystarczyła, by zorientować się, że do jej domku wbiegło kilku zamaskowanych
napastników. Sprawiali groźne wrażenie. Niesamowity lęk wypełnił jej serce.
- Kim
jesteście?! Zostawcie mnie…!
To były jej
ostatnie słowa. Pierwszy z agresorów ruszył ku niej i raz jeszcze obezwładnił z
dziecinną łatwością, nie popełniając już drugi raz takiego błędu jak przed
chwilą. Kamila poczuła, że tym razem nie ma szans na wywinięcie się z opresji,
choćby dlatego, że napastnikowi przyszedł z pomocą drugi.
Ostatni
krzyk utkwił w gardle, gdy poczuła jak kneblują jej usta, jak naciągają coś na
oczy. Nie widziała nic. Tylko czuła. Tak jak teraz stół. O który najpierw ją
oparli a potem, jakby zmieniwszy zdanie rzucili na niego.
Była
rozłożona na stole i silnie przytrzymywana. Usłyszała jakieś głosy, ale
materiał zarzucony na głowę nie pozwalał na rozeznanie się w sytuacji. Tym
bardziej, że serce biło jak oszalałe a mózg odmawiał posłuszeństwa przyjmując
do wiadomości tylko tyle, że szanowna nauczycielka leży na stole kompletnie
naga, przytrzymywana silnie a od przodu któryś z agresorów wpychał się między
jej nogi.
Z jej ust
wyszedł zduszony krzyk, ale chyba nie zrobił na nikim wrażenia. Znów usłyszała
jakieś stłumione głosy, jakąś szamotaninę, jakby sami nie wiedzieli, albo coś…
Ale moment później wszystko się ustabilizowało i kompletnie zniewolona silnym
uciskiem męskich dłoni Kamila poczuła z narastającą paniką, jak ten z
napastników znajdujący się przed nią, zbliża się jeszcze bardziej, jak jego
ciało styka się z jej, nagim, rozłożonym bezradnie na stole, jak…
Drgnęła jak
szalona, gdy jej cipka zetknęła się z czymś twardym a potem… Potem zaczęła się
rozjeżdżać. Z jej ust raz jeszcze wyszedł stłumiony krzyk, ale niczego nie
zmienił.
Silne,
męskie dłonie zacisnęły się na jej udach rozstawiając je szeroko, zresztą w tej
pozycji Kamila miała utrudnione pole manewru i nie była w stanie obronić się w
żaden sposób. W każdym razie czuła silny chwyt męskich dłoni i jeszcze
silniejszego, twardszego penisa, rozrywającego jej cipkę.
Zawyła, nie
widząc, czy to z bólu, czy z bezsilności. Nie wiedząc zresztą, czy bardziej z
bólu fizycznego, czy psychicznego. Nie, ten pierwszy chyba nie wchodził w grę.
Emocje spowodowane ekshibicjonistycznym spacerem zaowocowały tym, że jej cipka
zrobiła się wilgotniejsza, co teraz cynicznie i bezlitośnie wykorzystywał
oprawca.
Wykorzystywał
rżnąc ją silnie, mocno. Chyba bardziej bolał ją chwyt jego dłoni mocno
ściskający uda. Ale akurat nie na to zwracała uwagę, tylko na to, że po tych
wszystkich pełnych erotyki, tak subtelnej, jak i mocniejszej, teraz jest
świadkiem prawdziwego hardkoru. Tego, że jest brutalnie gwałcona przez jakichś
agresorów.
Zawyła, ale
dużo ciszej, niż uprzednio. Raczej kwiliła a w oczach pojawiły się łzy. Jacyś
napastnicy wykorzystali ten moment i teraz bezkarnie gwałcili polską nauczycielkę.
Tak, do jej umysłu wdarł się jedyny logiczny i tym samym przerażający wniosek,
że to dopiero początek, bo wezmą ją wszyscy, po koeli. Z pewnością nikt nie
odpuści sobie takiej zabawy.
Zostanie
zgwałcona przed czterech, czy pięciu a może nawet sześciu mężczyzn naładowanych
testosteronem. Czuła ten właśnie testosteron bijący od nich, ich męska siłę,
zdecydowanie.
Oczy pod
nakryciem wyszły jej na orbit. Mokra cipka szczęśliwie pozwalała uniknąć bólu,
ale ten drugi ból…
- Uhm… -
usłyszała odgłos z góry i napastnik nagle przystopował a w swojej cipce poczuła
coś ciepłego i lepkiego. Zadrżała jak szalona. Pierwszy z napastników dokończył
dzieła. Nad wyraz szybko.
Może
właśnie to spowodowało, że usłyszała nad sobą chyba śmiech i jakieś przytłumione
komentarze. Czyżby dotyczyły tego, że napastnikowi nie było wiele trzeba? A
może to jej czas upłynął zbyt szybko?
Ale dla
niej nie miało to znaczenia. Nogi tylko przez sekundę zwisały luźno ze stołu.
Zgodnie z najczarniejszym scenariuszem, miejsce pierwszego gwałciciela, zajął
kolejny.
Załkała
bezsilnie, nie będąc w ogóle pewną, czy agresorzy mieli tego świadomość, Już
nie stawiała oporu. To minimum walki na jakie było ją stać, wyczerpały jej
siły. Teraz po prostu leżała na stole przytrzymywana wciąż przez dwóch
napastników, acz i oni nie musieli już trzymać jej nazbyt mocno a jej nogi po
prostu rozsunęły się na boki, przyjmując między siebie kolejne natarczywe
męskie ciało.
I kolejnego
sztywnego penisa wdzierającego się w jej cipkę. Drgnęła znów, ale już nie tak
histerycznie jak poprzednio. Choć wciąż jeszcze pozostały resztki złudzeń, że
to tylko sen, że to wszystko za sekundę się skończy, to umysł podsuwał zupełnie
inne rozwiązania. I tak jak kilkanaście minut wcześniej odliczała kroki do
domu, tak teraz mogła odliczać pchnięcia dzielące ją od tego, aż wszyscy
oprawcy po kolei nasycą się nagim i bezbronnym ciałem atrakcyjnej podobno
Polki.
A co jeśli
nie? W rytm pchnięć drugiego z gwałcicieli, pchnięć chyba spokojniejszych,
jakby bardziej wysublimowanych w jej głowie rysowały się różne scenariusze
finału tej sytuacji.
Serce
podchodziło jej do gardła. A co jeśli się tym nie zadowolą? Jeżeli będą chcieli
zrobić jeszcze jedną rundę? Albo w ogóle zabawiać się nią przez całą noc, albo
i jeszcze dłużej?
Nie, tak
być nie może. Przecież prędzej, czy później musieli tu wpaść jej uczniowie,
zauważyliby, że dzieje się coś nie tak. Chociaż była sama w domku, gwałcona
bezlitośnie przez nieznanych oprawców, to nie była sama w tym ośrodku.
Mimo
dramatyzmu całej sytuacji, w rytm posuwistych ruchów drugiego napastnika,
starała się myśleć logicznie. I… Zaraz…
Z jej ust
wydobył się lekki jęk. Jęk bólu, cierpienia… Nie, nie… Chociaż cierpiało jej
ciało, rzucone na ten stół jak worek kartofli, ale jej cipkę… Jej cipkę rozgrzewał
penis drugiego gwałciciela.
No właśnie…
Chłopacy, uczniowie, oni… Przecież… Zaraz, zaraz…
Straciła
wątek, bo napastnik zaczął reagować szybciej, dynamiczniej. Wytrącił ją tym z
równowagi, jeżeli w tej sytuacji można było mówić o jakiejś równowadze.
Mimowolnie skoncentrowała się na wydarzeniach. Poczuła jak jego dłonie
zaciskają się na jej udach mocniej a on sam raptownie przestaje.
Tak… Drugi
z gwałcicieli spełnił się w jej cipce.
Scenariusz
powtórzył się z tą różnicą, że ten trzeci podszedł do niej jakoś agresywniej. I
nieco inaczej. Poczuła jak jej nogi nie rozjeżdżają się tym razem na boki,
tylko idą w górę. Jak jej stopy lądują na barkach trzeciego gwałciciela.
Wyobraziła
sobie przez moment, jak w takiej sytuacji jej cipka jest widoczna dla wszystkich
a przede wszystkim samego agresora, jak karp na patelni. Zawstydziła się, tak
jakby cały ten akt nie był wystarczająco poniżający.
Jego penis
zaatakował agresywniej. Chyba najbardziej agresywnie z wszystkich trzech.
Szczęśliwie żaden z gwałcicieli nie dysponował sprzętem powyżej przeciętnej i
nie robił jej krzywdy. Ale ten trzeci teraz…
Sprawiał
jej jednak ból. Atakował z pasją, z agresją, tak jakby nie mógł już wytrzymać
widoków ostatnich kilkunastu minut, gdy patrzył jak atrakcyjna Polka jest ruchana
przez dwóch kolegów.
Poczuła się
zdominowana pod jego ruchami. Tak, jakby tamci, wykorzystując fakt, że ich
koledzy przytrzymują bezbronną kobietę, nie zdominowali jej wystarczająco… Ale
ten był jakiś bardziej natarczywy. Posuwał ją w szybkim tempie, co odczuwała,
gdy jej ciało przesuwało się po stole.
- Aaaach… -
z jej ust wydobywała się ni to jęki, ni to westchnięcia.
Czuła się,
jakby w jakimś kuriozalnym stopniu brała w tym udział, jakby łączyła się w tym
gwałcie dokonywanym na jej osobie, jakby mimowolnie współpracowała z
gwałcicielem. Jego dłonie w przeciwieństwie do tamtych, nie trzymały jej za
uda, raczej jeździły po nich, przesuwając się także w górę jej nagiego ciała.
Na brzuch i przede wszystkim na cycki, które masował, ściskał i ugniatał. Czasem
bawił się sutkami, także je ściskając, albo wręcz pociągając za nie.
I gdzieś w
tym momencie uderzyło ją, że te dłonie… To nie są męskie dłonie, raczej
chłopięce, niezbyt wielkie i miękkie.
Jakby
zapominając o ostro gwałcącym jej cipkę twardym penisie, spróbowała wyłączyć
się z tego i pomyśleć. Czy naprawdę tak mogło być, że stała się ofiarą młodych
agresorów? Czy właśnie to, co przyszło jej do głowy dwie minuty wcześniej…
Poczuła
ucisk w podbrzuszu, gdy dotarło do niej ta możliwość. Możliwość, że jest
gwałcona przez młodych licealistów, własnych wychowanków. Jeżeli to była
prawda. Jeżeli jej wniosek był prawidłowy. Przecież oni wiedzieli o wynikach
tej ankiety, czort wie skąd. Ale wiedzieli. A ona wpisała tam w temacie
fantazji coś o gwałcie.
Wiedzieli?
I postanowili wprowadzić to w życie?
Jej myśli
kłębiły się i nie potrafiły znaleźć rozwiązania. Bo przecież to mogło być tylko
złudzenie a ręce sprawiające wrażenie młodych, mogły należeć do jakichś młodych
Chorwatów, czy w ogóle kogoś innego. A ona w tej sytuacji nie był w stanie
skupić się na logice, tym bardziej, że trzeci z oprawców, zaczął poczynać sobie
jeszcze ostrzej, jeszcze agresywniej, jeszcze dynamiczniej, sprawiając, że…
- Aaach…
Aaaach… - z ust gwałconej nauczycielki wydobywały się przytłumione jęki.
Dawid?
Czyżby to był on? Naprawdę? Czy ten absurd mógł stać się rzeczywistością? Czy
ta furia, którą odczuwała nad sobą i te niecierpliwe, młode dłonie nie pasowały
do trochę postrzelonego, impulsywnego, czarnowłosego ucznia?
Silnie
przytrzymywane przez młode dłonie nogi rozjechały się szerzej a oprawca wbił
się w nią jeszcze głębiej. Raz, drugi i trzeci, doprowadzając do jęków tak
gwałconą nauczycielkę, jak i siebie samego.
Przestał i
on. Kamila na chwilę odzyskała możliwość skoncentrowania się na czymś innym.
Czy jeśli to wszystko się zgadzało, oznaczało, że zostanie zgwałcona jeszcze
przez trzech napastników?
Wciąż czuła
strach, choć mniejszy, niż poprzednio, wciąż bolała ją niemoc, poniżenie i upodlenie.
Ale możliwość, że jej całe ciało, że jej cipka jest brutalnie gwałcona przez
jej własnych uczniów, sprawiała, że to upodlenie zaczęło kierować jej emocje w
nieco inną stronę.
Nie miała
czasu się nad tym zastanowić. Leżała bezwładnie a na nad nią coś się działo.
Wyczuła poluźnienie uchwytu, tak jakby oprawcy przytrzymujący ją zmieniali się.
Faktycznie,
w takt jakichś przytłumionych głosów, poczuła, że jej ciało zjeżdża ze stołu,
że znów stoi na równych nogach, ale oni odwracają ją siłą.
Tak, stoi…
Stoi, bo ją przytrzymywali. Jej długie, uginające się nogi nie były w stanie
utrzymać rozedrganej do granic nauczycielki, do której dopiero po chwili
dotarło, że jest teraz rozłożona na tym stole przodem, leżąc na nim brzuchem i
piersiami. To znaczyło, że czwarty z nich będzie chciał ją wziąć od…
- Ej..! –
zareagowała ostro stłumionym głosem i nawet przez moment była bliska temu by
wyrwać się z rąk oprawców, ale powstrzymali ją, trzymając twardo za
rozciągnięte wszerz ręce.
A reakcja
wynikała z tego, że poczuła kolejnego męskiego członka atakującą jej otwór, ale
nie ten…
Spanikowana
wyrzuciła z siebie serię jakichś przytłumionych pisków, jęków i okrzyków, ale
gwałciciel nic sobie z tego nie robił. Nieustępliwie przymierzał się do otworu
analnego.
Dziwnym
trafem, poczuła w sobie więcej sił i usiłowała wierzgać się, sprawiać problem
oprawcom, stawić opór. Choć czuła jednocześnie, że swoimi ruchami, bardziej ich
nakręcała, jak to w takich przypadkach bywało, niż odstraszała.
Spróbowała
ścisnąć pośladki, ale w niczym to nie pomogło. Gwałciciel poradził sobie bez
problemu i…
- Ajjj…! –
zawyła spod przykrywającej ją szmaty, czując jak jego twardy penis zagłębia się
w jej wypięte dupsko.
To naprawdę
mieli być jej uczniowie? Aż tak bezczelni w swym zamiarze? Ale, czy już sam
gwałt nie był na tyle odważną i bezczelną opcją? Czym wobec tego była zmiana
pozycji i to, że któryś z nich odważył się wyruchać ją w dupę?
A ten ktoś
ruchał ją mocno i zdecydowanie. Wręcz wyczuwała jego podniecenie, ten
testosteron. Tylko na początku miał jakby pewne problemy z dopasowaniem się,
ale kilka ruchów wystarczyło by opanował sytuację, ścisnął ją mocno za biodra i
zdominował wpychając brutalnie swego twardego penisa w jej wypięte, bezbronne
dupsko.
- Aaach…
Aaaach… - pojękiwała cicho w rytm ruchów gwałciciela, zdając sobie sprawę, że
tymi odgłosami pewnie słyszanymi przez niego rozpala go jeszcze bardziej.
Mógłby to odebrać tak, jakby jej się to podobało.
A czy skoro
była w stanie myśleć logicznie w tak dramatycznej sytuacji, nie oznaczało, że
nie jest ona aż tak dramatyczna? Że ni stąd, ni zowąd nagle przeszła nad tym…
No dobra, nie do porządku dziennego, ale jakoś tak…
Jakoś tak,
trzepana bezlitośnie od tyłu przez kogoś, kim mógł być… Bartek? Nie wiedziała
do końca, dlaczego on jej się z tym skojarzył, ale jednak. Tak jakby jeszcze w
tej chwili spróbowała dopasować psychologiczne portrety swych uczniów do tego
koszmaru, który dział się w jej pokoju.
No i
najważniejsze. Czy gdyby miała możliwość wyboru swoich oprawców, wiedząc, że
gwałt jest kwestią nieuchronną… Czy wtedy wskazałaby właśnie na nich a nie na
jakichś nieznanych jej kompletnie zakapiorów?
- Ach…! –
wyrwało się jej niemal płaczliwie, gdy gwałciciel wzmocnił uchwyt na biodrach i
zaczął posuwać ją w dupę jeszcze dynamiczniej. – Ach…! Boże…
Na miłość
boską, czy naprawdę stała teraz a raczej była podtrzymywana przez uczniów z
własnej klasy, gdy trzeci z nich grzmocił ją bezlitośnie w dupę a inni patrzyli
jak na jakiś fantastyczny film?
- Matko…! –
jęknęła, czując, że z trudem łapie oddech a jej sponiewierane ciało nie ma
żadnych możliwości by choć w minimalny sposób przeciwstawić się temu
zniewalającemu rżnięciu.
I gdy była
niemal bliska omdlenia, nagle zrobiło się jasno. Potrzebowała kilku sekund, by
zorientować się, że oprawca ściągnął z niej szmatę.
Zrobił, to
bo czuła, że zbliża się do finału. Młócił ją coraz mocniej, trzymał za biodra
coraz silniej, czasem kierując dłonie na jej nagie pośladki, macając
bezczelnie, nawet strzelając klapsa.
Klapsa swojej
nagiej licealnej wychowawczyni. O ile tak było, bo w tej pozycji, kompletnie do
tego oszołomiona, mimo wytężania wzroku nie potrafiła odwrócić głowy tak, by
upewnić się, że…
- Aaach,
kurwa…! – usłyszała z tyłu i poczuła jak jej dupsko zalewa ciecz wystrzelona z
kolejnego penisa, który miał przyjemność spuścić się w swojej licealnej
wychowawczyni.
Bo ten
okrzyk, jak i inne obserwacje upewniły ją w tym, co przyszło do jej głowy
kilkanaście minut wcześniej.
- Ej,
trzymajcie ją!
Jak przez
mgłę dotarł do niej czyjś okrzyk. Nie pozbawiony sensu, bo jej ciało
wypuszczone z silnego uścisku ostatniego z gwałcicieli osunęło się bezwładnie w
dół. Nie pomogły nawet dłonie tych, którzy stali po bokach.
Leżała
zniszczona, jakby nieobecna na podłodze i… I nic. Mimo, że logika próbowała
wedrzeć się do jej mózgu i nakierować myśl, iż było czterech. Pozostało więc
jeszcze dwóch. O ile jej rachuby były trafione.
Leżała nie
wiedząc jak długo, próbując niezdarnie przykryć się rękoma i bojąc otworzyć
oczy. Bo bała się, że to co ujrzy przekroczy jej zdolność rozumowania.
Leżała
wyławiając jednocześnie uchem jakieś chrząknięcia, jakieś urwane słowa, jakieś
odgłosy świadczące o niepewności. O, to był ten moment, kiedy już musiała.
- Boże…! –
jęknęła.
Tylko taka
reakcja wchodziła w grę, gdy na własne oczy ujrzała to, co podsunęła jej
szalona a jednak realna wyobraźnia w trakcie tego gwałtu.
Próbowała
się zebrać, ale dopiero pomoc chłopaków sprawiła, że stanęła na nogach,
podpierając się zresztą o stół. W innym przypadku znów osunęła by się w dół. A
tak… Tak stała ciężko oddychając i starając ogarnąć całą sytuację. No i
kompletnie naga w otoczeniu szóstki swych uczniów.
- Co was
napadło…? – wysapała w końcu drżącym głosem, nawet nie wiedząc jak zareagować.
No bo jak?
Mimo wszystko, jakimś kuriozalnym zbiegiem okoliczności nie odczuwała ani
przerażenia, ani wściekłości na swych oprawców. Nie. Może dlatego, że bardzo
rzadko się na kogoś wściekała. Ale jeżeli kiedyś miała, to dziś był ten dzień.
A tymczasem…
- Co wy
wymyśliliście?! – niepewność przerodziła się w oskarżenie, ale drżący głos nie
zmienił się.
- To nie
my. To pani zaczęła – obronił się natychmiast Bartek.
- Co…? –
wygłosiła niemal ogłuszona. Była o krok od wybuchu, porażona niesamowitą
bezczelnością klasowego lidera.
- Pani
robiła w tym klubie takie rzeczy… A potem przez to przerżnęliśmy finał – nie
dał się zbić z tropu.
- O czym ty
mówisz, jaki finał? – podniosła głos zdezorientowana i bliska wybuchu, mimo
wciąż odczuwanego oszołomienia nie z tej ziemi.
- Taki
finał, który nam pani zjebała, obciągając temu żabojadowi! – niemal huknął
nieoczekiwanie Barek sprowadzając ją oszołomioną do parteru.
- O czym ty
mówisz…? Wiesz, co zrobiliście…?
-
Spełniliśmy pani fantazję a dodatkowo ukaraliśmy panią za przegrany mecz! Co
jeszcze mam tłumaczyć?! – zaskakująca furia Bartka nie ustępowała.
Umilkła na
chwilę starając się skojarzyć fakty. Do tego przyczyniła się przede wszystkim
postawa Bartka. Jego pewność siebie, zdecydowanie… To w tym momencie decydowało
o przebiegu rozmowy.
Ale
przecież nie mogła tak łatwo odpuścić…
- Jesteś
bezczelny… - zaczerpnęła tchu, zdumiona właśnie tą bezczelnością ucznia. – Czy
ty wiesz co zrobiłeś…? Wiesz, że za to…
- Zerżnąłem
panią w dupę, pasuje?! – zareagował tak agresywnie, że natychmiast zamilkła
wpatrując się w twarz klasowego lidera. – I za karę i z przyjemności. I pani
się to spodobało tak, że kurwa, szkoda gadać…!
Stała
oniemiała a jej dłonie nerwowo krążyły wokół ciała, próbując nieporadnie
zasłonić łono i piersi, nie zasłaniając ich jednocześnie prawie wcale.
I dopiero
teraz w tym momencie sobie to tak naprawdę uświadomiła. Że sześciu uczniów z
jej klasy wpatruje się w swą wychowawczynią kompletnie nagą. I totalnie
zerżniętą przez większość z nich. Kto…? Kuba… Arek… Dawid… Bartek. Ta czwórka.
To byli oni. A co z Dominikiem i Sebastianem?
Wiedziała,
że cała przewaga chłopaków tkwi w tej chwili w Bartku. Może jeszcze silny Arek,
ale on nie był zdolny do słownych potyczek. Dawid po tym jak spuścił się w
cipce swej wychowawczyni spuścił także z tonu. Kuba z pewnością to samo. Oni
się nie liczyli.
Spuścił się
w cipce swej nauczycielki. W niej, w Kamili. Boże, jak to brzmiało…!
Zamknęła
oczy, próbując ogarnąć to wszystko rozumem. Ale nie była w stanie.
- Czterej?
– zapytała bezsensownie, bo w głowie tłukło się właśnie to, że czterech a nie
sześciu. Jakby to w tej sytuacji było najważniejsze…
- Sebastian
jest zakochany i sam się wykluczył – wyjaśnił Bartek spokojniejszym głosem, ale
jednocześnie takim, który zabolał ją jeszcze mocniej. Kpiącym.
Kpiącym.
Tym gorzej, że ten tekst wzbudził wśród kolegów pewną wesołość.
- Został
jeszcze Domino – rzucił ktoś nieco mniej pewniejszym tonem. Arek.
- Dominik
nie chciał w taki sposób, więc… Więc nie chciał – wyjaśnił może mało składnie,
ale zrozumiale Bartek.
Dopiero
jednak następne słowa znów ją oszołomiły.
- Więc może
pani z nim po dobroci…
Z trudem
uświadomiła sobie, że te słowa wygłosił Kuba. Nigdy by go o takie coś nie
podejrzewała. W sumie jednak o gwałt na własnej nauczycielce też raczej nie…
-
Przestańcie żartować. Wyjdźcie – nakazała natychmiast czując, że powoli, bo
powoli, ale wraca do jakiejś tam równowagi.
Wciąż ni to
siedziała, ni to leżała na podłodze. Kompletnie nago. Mając nad sobą sześciu
uczniów.
Nie
odpowiedziała, próbując zmierzyć się wzrokiem ze swym uczniem. Wyszło blado.
Zniszczona psychicznie, jak i fizycznie… Jej silne spojrzenie, którym nie raz i
nie dwa gasiła jakieś niepożądane sytuacje w szkole, było tylko wspomnieniem. W
tym pojedynku Bartek wygrywał niemal przez nokaut.
Spuściła
wzrok, za to uniosła ręce szukając jakiegoś uchwytu. Dźwignęła się w górę i
stanęła na wprost szóstki licealistów. Kompletnie naga.
- Wyjdźcie
natychmiast – powtórzyła siląc się na surowszy ton a jej dłonie niezdarnie
usiłowały zasłonić najbardziej intymne części ciała. Jedna łono, druga piersi.
Dostrzegli
to a na ich twarzach pojawiły się uśmieszki. Przed chwilą zrobili taką rzecz,
że nagość szanownej pani profesor nie robiła już na nich większego wrażenia. A
jej gest tylko dodał jej samej jeszcze większego upokorzenia. Pojęła to, gdy
piątka uczniów opuszczała domek.
Piątka.
Jeden został w środku. Stał i patrzył niepewnie. A ona nie wiedziała jak
zareagować.
Naturalna
czynnością byłoby wyproszenie Dominika, jak i ubranie się. Ale nie zrobiła ani
jednego, ani drugiego. Jakby jej nagość i obecność jednego z licealistów nie
miały żadnego znaczenia.
Zasadniczo,
w kontekście tego co wydarzyło się przed chwilą, chyba faktycznie nie miały.
Oparła się
o stolik, świadomie, bądź nie, wypinając tylnią część ciała w stronę
okularnika. Tak musiała. Nie czuła się pewnie, jej nogi tym bardziej. Ledwo na
nich stała próbując zebrać myśli do kupy.
Gdy
tymczasem usłyszała za sobą chrząknięcie, niepewne mruknięcie i kroki. Dominik
podszedł bliżej.
- Mam
nadzieję, że nie przeżyła tego pani tak zbyt… Zbyt boleśnie, jakoś… Jakoś tak,
że wie pani…
Drgnęła,
gdy w ślad za słowami licealisty poszedł dotyk. Poczuła niepewne, drżące dłonie
na swych biodrach. Spróbowała się nieco wyprostować, bo dotyk był nieco
elektryzujący a nagie pośladki niemal zetknęły się z podbrzuszem okularnika.
Milczała.
Już dawno powinno była wyrazić się stanowczo i zamknąć sprawę. Ale nie…
Milczała, bo… Bo w tym całym szaleństwie obudziła się w niej ciekawość jak
podejdzie do całej sprawy Dominik? Jak się zachowa?
I nie
reagowała, bo… Bo ten delikatny, niepewny dotyk gorących dłoni był pewną
odmianą i na swój sposób obezwładniał ją, jak i sprawiał pewną przyjemność?
Mimo całego skrępowania płynącego z tej absurdalnej sytuacji?
- Przykro
mi, że tak to się stało, bo to było na pewno niesprawiedliwe – usłyszała raz
jeszcze. – Niesprawiedliwe, że tak z panią postąpili. I niesprawiedliwe, że ja…
No, że… Że ja bym postąpił inaczej.
Tylko
oszołomienie, w którym wciąż tkwiła nie pozwoliło się jej roześmiać, bo w innej
sytuacji słowa Dominika z pewnością rozbawiłyby ją. Niesprawiedliwe…
Niesprawiedliwe, że jego twardsi koledzy bezczelnie zerżnęli nauczycielkę a on,
który nie akceptował takich metod, nie. Więc teraz jemu się coś za jego postawę
należy…
Odetchnęła
głębiej, ukrywając twarz w dłoniach a sekundę później poczuła ręce ucznia
przesuwające się na plecy. I z powrotem na biodra, jakby się nie chciał od
razu, jakby się przymierzał, jakby brakowało odwagi by… By w końcu jednak
znalazły się na pośladkach.
Wyczuła
jego drżenie. Usłyszała przyspieszony oddech, którego Dominik nie umiał
powstrzymać.
- No więc,
skoro tak… I skoro oni potraktowali panią niesprawiedliwie… To mam nadzieję, że
pani nic nie boli?
Udał
zatroskanego a jego słowa stały się pretekstem, by wsunąć palce nieco niżej,
między jej nogi.
Drgnęła,
ale tym razem nie tak silnie. Jakby oczekiwała tego, spodziewała się.
Rzuciła
głową w bok, gdy do jej uszu doszedł odgłos rozpinanych spodni. To był ostatni
moment. Jeśli teraz nie zatrzyma tego obłędu, tego absurdu, to nie zatrzyma go
w ogóle.
Nie
zatrzymała. Wsłuchiwała się tylko w te odgłosy, wyczekiwała kolejnych posunięć
Dominika. Czekała, czy on sam z siebie…
Tak,
czekała. Uświadomiła sobie, że to w jaki sposób daje się traktować temu nieco
grubszemu licealiście, dość niespecjalnie atrakcyjnemu wpływa na nią
paraliżująco. I tym sposobem podniecająco. Nie do wiary, po tym wszystkim… Ale
tak właśnie było.
Z
matematyczną niemal precyzją odnotowywała kolejne ruchy. Jego dłonie znów na
jej pośladkach. Jego drżące westchnięcie, czy pomruki. Dłoń zjeżdżająca w dół,
między nogi nauczycielki. Tak jakby chciał rozsunąć jej uda. Jedną dłonią, bo
drugą…
Wyczuła
kontakt. Poruszyła się niespokojnie, ale usta miała zamknięte. Nie powiedziała
ani słowa. Jej wciąż mokra cipka, w której jej własne soki mieszały się ze spermą
trójki licealistów była… No właśnie, mokra i nie stawiała żadnego oporu. Tym
bardziej, że sama Kamila zdobyła się wreszcie na jakiś gest. Rozsunęła nogi
szerzej.
Jeśli miała
jeszcze wątpliwości, która Kamila zagnieździła się na dobre w jej własnym umyśle,
to słowa, które przyszły jej do głowy, pozbawiły ją złudzeń.
- Nie
zrobisz mi krzywdy jak tamci?
- Nie, nie,
pani profesor… - usłyszała zapewnienie wygłoszone drżącym z podniecenia głosem.
– Ja tylko tak…
Jego
podniecenie udzieliło się i jej. Oczywiście nie tak mocno, była to raczej
namiastka, ale… Jego rozemocjonowany głos pobudzał. Tak jak jego członek,
którego początkowo nawet niemal nie odczuła do czasu, gdy korzystając z
niesamowitej wilgoci wślizgnął się w jej cipkę aż po sam koniec. Dopiero wtedy…
- O…! –
drgnęła gwałtownie, próbując wyprostować. – To boli…!
-
Przepraszam, pani profesor – sumitował się rozpalony Dominik. – Teraz będzie…
Nie
dokończył. Faktycznie, wycofał się delikatnie, by wsunąć go ponownie również
powoli. Powtórzył ten manewr raz jeszcze. A potem znów. Trzymając nauczycielkę
za biodra. Raczej niezdarnie, niż silnie, ale jednak.
I ten
właśnie niezdarny chwyt, jak i ostrożne ruchy licealisty uświadomiły
nauczycielkę kim w tej chwili jest. O ile mogła nazwać się dziwką w tych wszystkich
sytuacjach z Francuzem, to jednak uczestniczyła w nich, bo miała na to ochotę.
Na Naseera, na to wszystko. A teraz… Przecież nie zasypiała co noc myśląc o
tym, że daje się posuwać temu akurat uczniowi. Gdyby miała ułożyć listę
atrakcyjnych mężczyzn, Dominik nie zmieściłby się na niej z całą pewnością.
Więc…?
Skoro dawała mu się teraz rżnąć, to? To kim była?
- Ach… -
usłyszała nerwowe sapnięcie nad uchem.
Dominik
mimo starań nie wytrzymywał. Nic dziwnego. Przy pierwszych próbach mógł być
delikatny, skoro nauczycielka zasugerowała mu, że nerwowe, inicjacyjne
wtargnięcie było dla niej zbyt bolesne. Ale jeśli miał wcześniej jakieś
wątpliwości, to teraz musiały one uciec w siną dal. Posuwał panią profesor i
zyskiwał pewność, że ta już go z siebie nie wygoni. Nie wygoni dopóki on nie
spuści się w niej.
Dlatego
właśnie dymał ją szybciej. Przejmował powoli władzę. Nie było to nic w
porównaniu do Daniela, ale po prostu… Po prostu nie zważał już na Kamilę, na
jej odczucia, na ewentualny ból. Górę wziął egoizm. Liczył się już tylko sam
Dominik i jego nieziemskie podniecenie spowodowane tym, że jego twardy kutas
penetrował cipkę pięknej nauczycielki.
A rzeczona
nauczycielka poddała się ruchom swego ucznia, jego posunięciom, determinacji
wynikającej z podniecenia. Jego kutasowi wchodzącemu w jej mokrą cipkę jak w
masło i jego niecierpliwie błądzącym po jej ciele dłoniom. Dominik rzadziej
przytrzymywał za biodra. Rozumiał raczej, że to co się dzieje, jest pierwszym i
pewnie ostatnim tego typu wydarzeniem. Że najpewniej nie będzie miał już w
życiu okazji do tak bliskiego kontaktu z olśniewającą nauczycielką.
Wykorzystywał
więc te chwile, by macać ją wszędzie, gdzie się dało. Poddająca się ruchom
kolejnego kutasa w swej własnej cipce Kamila czuła rozpalone dłonie na swych
długich nogach, na pośladkach, które Dominik momentami uciskał natarczywie, czy
na piersiach, które usiłował objąć i ścisnąć.
Momentami
czuła skrępowanie, ale jednak bardziej przyjemność. Przyjemność płynącą z
faktu, że po prostu daje się pieprzyć komuś, komu bardzo na tym zależało. Komuś
kogo ona sama doprowadzała do obłędu. Komuś, na kim jej nagie podobno przecież
niezwykle atrakcyjne ciało robiło nieziemskie wrażenie. Tak, daje się po prostu
pieprzyć.
Czując
coraz szybsze ruchy kutasa. Tak szybkie, bo Dominik odchylił się nieco i
mocniej chwycił za biodra. To był ten moment, w którym przygrubawy okularnik
przejął totalną już kontrolę nad piękną nauczycielką i po prostu ruchał jak
oszalały.
A ona
straciła kontrolę nad swym ciałem, wiedząc dobrze co oznaczają dynamiczne ruchy
licealisty. Zamknęła oczy, bo obecność twardego kutasa sprawiała jej coraz
większy ból, jak i jednak przyjemność. A fakt, że Dominika rżnie ją już na
całego oznaczał tylko jedno. Właśnie to…
Nie
poruszyła się. Wciąż opierała się o stół, jakby zamarła. I chłonęła orgazm
najmniej atrakcyjnego ze swych uczniów, który, wzorem pozostałych spuścił się w
cipce licealnej wychowawczyni. Za to w odróżnieniu od tamtych, za jej zgodą.
-
Wspaniale… Dziękuję… - usłyszała za sobą.
Emocje
opadły i Dominik wrócił do swego naturalnego zachowania. I podziękował, tak jak
dziękuje się komuś za użyczenie czegoś. W tym przypadku za użyczenie cipki do
poruchania.
Nie odzywała
się przez moment, trwając w swej pozycji i wypinając nagi tyłek w kierunku
ucznia. Nie miało to już znaczenia. Widzieli go w ostatnich dniach tyle razy,
że nie stanowił już żadnej intymnej tajemnicy.
W milczeniu
czekała na to, czy uczeń bez słów zrozumie, że powinien już się pożegnać, czy
jednak będzie jeszcze przeciągał ten moment, wciąż chłonąć widok pięknej
nauczycielki, kompletnie nagiej.
Faktycznie,
zbierał się powoli, ale w końcu chyba dotarło do niego, to co trzeba. Bąknął słowa
pożegnania i opuścił domek.
Dopiero
wtedy ruszyła się ociężale, kompletnie wyczerpana, zwalając na łóżko. Dopiero
wtedy odetchnęła głęboko próbując pojąć co tu się wydarzyło. Miała z tym
problem, bo przecież ta akcja przekroczyła chyba zdecydowanie dwie z dwóch
poprzednich dni.
- Pieprzona
Chorwacja… - jęknęła przenikliwie. Tak jakby znalazła winnego wszystkich jej
niestosownych zachowań.
Ale to nie
Chorwacja była winna. Ona tylko stworzyła dogodną okazję. A ktoś inny musiał ją
jeszcze wykorzystać.
Jeden był
plus całego tego wydarzenia. Wyczerpana bezczelnym gwałtem w wykonaniu swych
licealnych podopiecznych nie miała sił na nic. Czuła tylko senność.
Nie ruszała
się więc z łóżka, było jej zbyt błogo. Dokładnie tak, błogo. Po gwałcie
dokonanym przez grupę dobrze jej znanych nastolatków. Błogo. Mimo tego, że z
minuty na minutę, bardzo powoli, ale jednak, wracała świadomość i „prawdziwa”
Kamila.
Błogo. Czy
naprawdę to co zrobili… Czy zrobili jej tym krzywdę, czy oddali przysługę?
Boże, jak to brzmiało… Ale jednak… Wracała świadomość i sama Kamila wracała
myślami do momentu, gdy zaczęła się rozbierać na plaży. I do tego, gdy
otworzyła drzwi a za nią do domku wbiegło kilku zamaskowanych typów.
Coś, co
powinno być złowrogim koszmarem, okazało się wspomnieniem, które nie chciało
wyjść z jej głowy. I wiedziała, że już nie wyjdzie. Wiedziała, że będzie leżeć
w tym łóżku dopóki nie zaśnie, rezygnując z prysznica. Dobra tam… Prysznic
weźmie jutro, przed wyjazdem.
Przed
wyjazdem do Polski. Przed wyjazdem, kiedy trzeba będzie spojrzeć w twarz
wszystkich swoich gwałcicieli. A i oni będą spoglądać w jej, szukając
jakichkolwiek oznak reakcji własnej nauczycielki na dzisiejsze zajście.
Senna, ale
jednocześnie nieco rozedrgana przewróciła się na drugi bok. W jej umyśle
pojawił się raz jeszcze obraz silnych dłoni Bartka, czy Kuby przytrzymujących
ręce szkolnej nauczycielki i bezczelnego Dawida, albo silnego Arka pieprzących
ją z całej siły.
Zrozumiała,
że może jest wyczerpana i senna, ale ten sen długo jeszcze nie nadejdzie.
Jak zwykle super poziom :) zajebiste opowiadanie. Od początku do końca trzyma w napięciu. Nie moge sie doczekać kolejnego opowiadania.
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanko:)
OdpowiedzUsuńTo jest ta Kamila którą lubię.
Poproszę o więcej takich kawałków.
Pozdrawiam i życzę weny twórcze:)
Nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńKiedy możemy się spodziewać kolejnej części :) ? uchylisz rąbka tajemnicy czego możemy się spodziewać :) ?
OdpowiedzUsuńW pierwszej dekadzie sierpnia.
OdpowiedzUsuńBez żadnych zwiastunów dotyczących akcji - bo takowej, "pozaerotycznej" raczej nie będzie - motywem przewodnim będzie, powiedzmy ekshibicjonizm. A samo opowiadanie (jak i większość tego co się ukaże w sierpniu i później), będzie jakimś miksem klimatu i fabuły chyba przede wszystkim z "Niespokojnego urlopu", ale także "Ona tańczy dla nas", może "Obozu piłkarskiego", "Jak chcesz to klepnij", czy "Królowej parkietu".
Będzie kolejna część Oliwii policjantki ?
OdpowiedzUsuńPatryk
Będzie, gdzieś we wrześniu.
OdpowiedzUsuńTakiej Kamili dawno nie widziałem. Opowiadanie niesamowite. Bardzo mi się podobał spacer Kamili nago, aż szkoda, że tak szybko minął. Kamila mogłaby częściej tak chodzić. Nie przekonało mnie tak szybkie, tak łatwe pogodzenie się Kamili z tym co wydarzyło się pierwszego dnia w klubie. Potem jej zgoda na drugi dzień w klubie. Tak naprawdę cała akcja ze spacerowaniem nago czy akcją z chłopakami, może trochę pod wpływem procentów mogła się wydarzyć już po pierwszym dniu.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko opowiadanie bardzo fajne.
Z tego co pisałem wyżej można się domyślić, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy Kamila wykona jeszcze niejeden spacerek. Między innymi w opowiadaniu, gdzie przez czterdzieści stron tekstu ma na sobie co najwyżej majtki i stanik.
OdpowiedzUsuńWitam,jestem zachwycony,tym opowiadaniem i wszystkimi innymi,Czy nie da się przyspieszyć terminu publikacji następnego opowiadania?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tomek
Kamila staje się coraz mniej pruderyjna. To nawet ciekawe, tylko, że to też dodawało jej uroku. Przekroczenie granic w takim stopniu jak ma to miejsce w tym opowiadaniu - trochę oderwane od rzeczywistości. W pewnym momencie myśl, czy to aby na pewno opowiadanie o Kamili, niedostępnej nauczycielce.
OdpowiedzUsuńJeśli ma przez cześć opowiadania Kamila biegać prawie nago to chyba są ku temu jakieś logiczne powody? No i gdzie w tym wszystkim Daniel?
Poza tym jest ok, i jak poprzedni komentator czekam na kolejną odsłonę historii Kamili.
Zasadniczo Kamila w każdym opowiadaniu przekracza jakieś granice. Mniej, lub bardziej. I zawsze dzieje się to pod wpływem jakiegoś impulsu, czy innych czynników. Tutaj mamy gorący klimat wakacyjny, nieco przymuszony ekshibicjonizm, porno live i przystojnego partnera. Chyba wystarczy, by niedostępność ustąpiła drugiej, mroczniejszej naturze bohaterki.
OdpowiedzUsuńPoza tym, gdyby teksty były zawsze takie same, byłoby trochę nudno.
Różnie bywa z logiką w opowiadaniach erotycznych. Z reguły dominują emocje i gorąca krew. Ale jakiejś logiki chyba nie zabraknie. A w opowiadaniu będzie i Daniel, przynajmniej do pewnego momentu.
Po co przyspieszać publikację, skoro powyższe jest wciąż jeszcze świeże a następne ukaże się i tak dość szybko? Po to, by między tym następnym a kolejnym zrobiła się jeszcze większa dziura?
Też nie mogę się doczekać kolejnej części :) mam nadzieję, że nie będziesz nas do końca trzymał i opublikujesz trochę wcześniej :) :)
OdpowiedzUsuńto i ja wtrace swoje 3 grosze. U Kamili kreci mnie najbardziej jak to ona deprawuje mlodszych, albo wspolnie przekraczaja jakies granice. Szczegolnie jak widac, ze jest to nowosc dla obu stron. Jak robi to ze starszymi, do tego arabami... fuj.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam autora
Ada
Każdego kręci coś innego, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę czytelników tego bloga, którzy z założenia mają zbliżone upodobania. zbliżone nie oznaczają jednak identycznych.
OdpowiedzUsuńDla jakiejś świeżości postanowiłem wrzucić starszego bohatera i na moment jeszcze starszego. Tyle. Niech każdy ma coś dla siebie.
Jednego kręci córka, drugiego teściowa, co poniektórych kręci teść a z tego co widzę i co bardzo mnie smuci są i tacy których najbardziej podnieca pies albo koza.
OdpowiedzUsuńA mnie jak chyba większość czytelników najbardziej pociąga Kamila w konfiguracji z młodzieżą szkolną :)
pozdrowienia
Wg mnie wstawki, gdzie Kamila nei tylko deprawuje młodzież sa wskazane i są ok. Zgodzę sie z autorem, że potrzebne jest jakieś urozmaicenie.
OdpowiedzUsuńPanie Falanga, czy w lipcu przeczytamy coś nowego o Kamili? Może jakaś krótka zapowiedź?
OdpowiedzUsuńJuż pisałem wyżej, że opowiadanie w pierwszej dekadzie sierpnia, raczej na pewno w pierwszych dniach.
OdpowiedzUsuńZwiastuna tym razem nie robię, bo z uwagi na charakter tekstu, raczej nie ma sensu.
Może krótko tylko... Głównym punktem opowiadania jest osiemnastka jednego ze swych uczniów (Adriana, którego pożyczyłem sobie z "Następnej szkolnej wycieczki", ale bez nawiązania do tamtej fabuły), gdzie Kamila zobowiązana danym wcześniej słowem ma do wykonania pewne zadanie.
Tytuł opowiadania "Rozebrana słowem honoru".
Panie Falanga, dziękuje za przybliżenie fabuły.
OdpowiedzUsuńA jak idzie pisanie II części Żołnierzy? Udało się popchnąć dalej temat? Może poszukujesz pomysłów?
Chyba pisałem już wcześniej, że II część "Żołnierzy", ta, w której zatrzymałem się na siedemnastej stronie, poszła do kosza.
OdpowiedzUsuńW związku z tym część III, napisana już dawno temu stała się II.
Część III się pisze. Dość leniwie, ale jednak.
Mam chrapkę na gigantyczny pomysł na część IV (z kłopotami Kamili jak w części I), ale na razie jest to pomysł ogólny, bez większego sprecyzowania fabuły, więc czekam.
Moja skrzynka pocztowa jest otwarta dla każdego czytelnika, który ma pomysł na cokolwiek, o ile ten pomysł zawiera oczywiście więcej, niż dwa krótkie zdania.
A czy z owego pomysłu skorzystam, to już inna rzecz, bo do tego potrzebuję i zapału i czasu a w związku z chyba ośmioma opowiadaniami zaczętymi, plus pięcioma pomysłami na kolejne, może być z tym krucho.
Ale jeżeli ktoś ma ochotę, niech próbuje, może trafi.