Łączna liczba wyświetleń

sobota, 24 czerwca 2017




 
      KAMILA I SENNE MARZENIA XXVI. Na chorwackim wybrzeżu.
Rozdział 1. Niebezpieczna nagość.

Pogodny nastrój chyba odbijał się na jej twarzy, bo zauważyła, że siedząc samotnie na niewielkich trybunach otaczających małe boisko piłkarskie, przyciąga męski wzrok. I nie tylko taki. Ale jednocześnie wyraz jej twarzy musiał mówić to co zwykle, coś o niezdobyciu i takie tam, bo żaden nie próbował zbliżyć się i zagadywać. Może tez dlatego, że spora większość mężczyzn była w towarzystwie dziewczyn .
Nastrój miała pogodny, bo chłopaki z prowadzonej przez nią klasy prowadzili w meczu półfinałowym trzy do jednego i właśnie…
- Brawo! – niemal krzyknęła autentycznie zadowolona, widząc Dawida wbijającego czwartego gola. Nie za bardzo znała się na futbolu, ale z czystej logiki wynikało, że jest już po wszystkim i rywal nie odrobi strat. Jak się przegrywa w końcówce meczu jeden do czterech…
Chciała tego naprawdę. Zwycięstwa, nie tylko w tym meczu, ale i w całym turnieju na chorwackiej plaży. To byłoby wspaniałe zakończenie tego trochę niefortunnego roku. Niefortunnego z kilku powodów. Ale mniejsza z nimi.
Jak na ironię… Dostała klasę, która sprawiła jej wiele przyjemności w trakcie tych dwóch, do tej pory, licealnych lat. Tak, to właśnie słowo pasowało najlepiej. Przynajmniej jeżeli chodziło o chłopaków. Sześciu młodzieńców a o każdym z nich można by sporo powiedzieć.

Bartek, najbardziej pretendujący do roli lidera. Ciemny blondyn, krótko ścięty, zbliżony wzrostem do niej samej, może dwa centymetry wyższy. Z nim to różnie było. Impulsywny, czasem nawet dało się go lubić, innym razem stawał się nie do zniesienia. Potrafił być opryskliwy, nawet na lekcjach. Dziecko dość zamożnej pary, może stąd jego pewne rozkapryszenie. Ale miał swoje zalety, bywał ambitny, błyskotliwy, w jakiś sposób inteligentny. No, to ostatnie na pewno.
No i wydawał się przyzwoicie zbudowany. W każdym razie sprawiał wrażenie dość silnego chłopaka, tak fizycznie, jak i duchowo. Był dość władczy.
Kuba, z fryzurą trochę w stylu Emo, zawsze przywodził jej na myśl jakaś japońską postać z kreskówek. Nieco zaciśnięte usta i ciemne włosy po bokach na pewno przydawały mu uroku. Był dość przystojny, wyższy od niej o te pięć centymetrów, zbudowany normalnie a do tego całkiem ogarnięty, dość inteligentny, taki racjonalny, w każdym razie nauka nie sprawiała mu problemów. Ale ta jego uroda była tak samo przyciągająca, jak i na swój sposób niepokojąca. Miał ładne, ciemne oczy.
Najwyższy w grupie Arek, silny, wysportowany, chyba najsilniejszy w klasie a jednocześnie najsłabszy z nich, jako uczeń. Non stop z kłopotami w nauce. Ale jednak ogarniał i zaliczał kolejne przedmioty. Chociaż czasami musiał posiłkować się korepetycjami.
Dawid… Łobuzerski, nieco postrzelony, też impulsywny, jak Bartek, ale w trochę inny sposób. Bartek wyrażał w ten sposób swoje racje, zaś Dawid po prostu miewał coś głupiego do powiedzenia, nie zawsze to przemyślając. Przyciągający wzrok niewieści urodą zbliżoną trochę do Cristiano Ronaldo. Ciemnowłosy, mocno, wręcz bardzo mocno opalony. Chociaż inne warunki fizyczne wyglądały już słabiej. Był o te pięć centymetrów niższy od niej a do tego wyraźnie szczupły.
Nieobliczalny, mający pewne problemy z nauką, ale w sytuacjach zagrożeń zadziwiająco bystry, podnoszący oceny z nieoczekiwaną łatwością. Jednym słowem dość niepokorny chłopak o kilku twarzach. I do tego ładny, choć dużo bardziej chłopięco, niż męsko.
Stojący na bramce, mikry Sebastian. Tak podobny, jak i jednocześnie różniący się od Dawida. Podobny warunkami fizycznymi, bo nieco niższy i jeszcze szczuplejszy, podobny także oczami, bo i jego były atrakcyjne, tyle, że niebieskie, natomiast różniący się włosami, tak jasnym kolorem, jak i ich długością, bo opadały mu po bokach. Jeśli o Dawidzie można było powiedzieć, że jest osiemnastolatkiem dość chłopięcym, to Sebastian był taki sam, bez tego zastrzeżenia. Raczej zawstydzony, nieco skrępowany, może trochę przez swoje warunki fizyczne. Ale z drugiej strony optymistycznie nastawiony do życia, z takich nieco rezerwowym, nieśmiałym, ale bardzo urzekającym uśmieszkiem na twarzy. Uśmieszkiem przyciągającym wzrok jak mało co, bo razem z ustami zawsze śmiały mu się oczy. Ciężko było go zrazić do czegoś.
I wreszcie ostatni, okularnik Dominik. Ten tu pasował niby najmniej. W tym towarzystwie mniejszych, bądź większych przystojniaków, lub choćby średniaków, wypadał blado. I to dosłownie. No nie był atrakcyjny, także, przez sporą nadwagę, choć, jak przystało na tego typu chłopaków, najlepiej z nich radził sobie ze szkolnym materiałem, więc miał swoje atuty… Siłą rzeczy niegłupi i mimo tego, że ze względu na pewne cechy, które często powodują, że ich właściciel jest wyśmiewany, bądź lekceważony przez lepiej prezentujących się kolegów, jakoś zyskał ich szacunek, albo przynajmniej tolerancję.
W tym turnieju pełnił funkcję rezerwowego i wchodząc na boisko za któregoś ze zmęczonych kolegów, mimo mało piłkarskich warunków dawał z siebie wszystko i grał najlepiej jak umiał.
- Jeeeest! – uniesione w górę ręce były reakcją chłopaków na ostatni, przeciągły gwizdek sędziego.
No i ona jako nieformalny manager swojej klasowej drużyny. Reszta poprzyjeżdżała z nauczycielami od WF a oni ze nauczycielką polskiego. Może dlatego jej rola ograniczyła się do spraw formalnych, zgłoszeniowych, organizacyjnych. A chłopacy sami sobie ustalali jak mają grać na boisku.
Siedem drużyn z siedmiu europejskich miast zaprzyjaźnionych z chorwacką Rijeką i gospodarze. I to polskie miasto reprezentowała właśnie jej klasa. Taka rekompensata ze strony szkoły najpierw za storpedowaną wycieczkę do Karpacza a potem za rejteradę sponsora i brak nagrody za zwycięstwo w powiatowym turnieju piłkarskim. Rekompensata w pełni zasłużona.
- Chłopaki, wiem, że możecie być, nie boję się użyć tego słowa, wkurzeni – mówił kilka tygodni wcześniej dyrektor a oni kiwali głowami, wiedząc, że jeżeli pan Zbigniew używa takich słów, to znaczy, że ich rozumie i stoi w tej sytuacji całkowicie po ich stronie. – Sponsor nas nieco wykołował, to znaczy nie nas, ile radę miejską. Ale jest jeszcze jedna możliwość, na dzień dzisiejszy niezbyt pewna, ale nie chcę trzymać was w niepewności, bo nie wiem, czy to wam odpowiada.
Przerwał na chwilę a oni milczeli słuchając z zaciekawieniem co ma do powiedzenia.
- Władze miejskie zaprzyjaźnionego z nami miasta w Chorwacji, Rijeki, organizują w lipcu turniej piłkarski dla drużyn ze szkół średnich i zaproszenie dla takiej drużyny dostała także nasza rada miejska. Zapewniam was wszystkich, że użyję całej mocy, aby to zaproszenie trafiło do was, bo w pełni na to zasłużyliście. Myślę, że już w przyszłym tygodniu będzie decyzja rady miejskiej i ja tylko składam takie zapytanie w waszym kierunku, czy jesteście zainteresowani, czy może uważacie, że wycieczka do Chorwacji w lipcu na koszt rady miejskiej i częściowo szkoły, was nie interesuje?
Odpowiedź była oczywista. Wprawdzie czasy, gdy wyjazd zagranicę był czymś nieosiągalnym dawno już minęły, to jednak taka wycieczka w najlepszym możliwym terminie i to przy minimalnych kosztach własnych jawiła się nad wyraz atrakcyjne.
No i dwa miesiące później zjawili się w komplecie w Chorwacji, w dobrych nastrojach. Jedni zajęli się kopaniem piłki treningowo i turniejowo a wieczorem pierwszego dnia poprawiając humory wypijanym piwem, nawet nie krępując się jakoś dość krytycznym spojrzeniem klasowej wychowawczyni a ona sama…
Pozwiedzała trochę miasto, rozłożyła się na plaży i kibicowała swoim podopiecznym. Cóż, było trochę nudno, ale nie aż tak. Jakaś książka w rękę , no a wieczorem uczestniczyła nawet w małej imprezie z uczniami. To znaczy, w tej małej popijawie na werandzie ich domku wypoczynkowego. Był dość rozległy, ośmioosobowy. Oczywiście ona miała swój indywidualny tuż obok.
No a sama imprezka miała raczej sympatyczny przebieg. Panowie pożartowali sobie trochę, nawet adorowali ją lekko. Celował w tym oczywiście Bartek i dużo bardziej subtelny Kuba. Dawid rzucił jakiś tam tekst w jego stylu… Przyjmowała to z przymrużeniem oka. Były wakacje a jako się rzekło jej stosunek do klasy był wyjątkowo pozytywny.
- Gratulacje chłopaki – przywitała ich z uśmiechem, gdy pojawili się w okolicach jej miejsca. Niemal wszyscy bez skrępowania ściągnęli koszulki. Wszyscy z wyjątkiem Dominika, widocznie chłopak miał świadomość swojej nadwagi i ogólnie mało atrakcyjnego ciała. Ale Bartek, Arek, czy Dawid wręcz dumnie paradowali z odkrytymi klatkami.
- Nawet nie chce mi się iść pod prysznic, wolałbym od razu dna plażę – obwieścił Bartek.
- Ja tak samo – wtórował mu Dawid.
- Idzie pani z nami? – zapytał Arek.
- Prawdę mówiąc nie mam pomysłu a tym bardziej stroju – odpowiedziała powoli.
- A wy macie kąpielówki? – zainteresował się Sebastian, odgarniając długie włosy z twarzy.
- A po co? – odparł od razu Bartek, kierując natychmiast wzrok w twarz nauczycielki. – Przecież jest tu plaża i topless i jeszcze dla nudystów, w czym problem?
Wzruszył ramionami, wywołując uśmiechy na twarzach kolegów wyobrażających sobie wiadomo co. Kamila nie tracąc pozytywnego nastroju posłała mu lekko temperujące spojrzenie.
- Problem w tym, że chyba jednak wolę poczytać coś ciekawego – odpaliła, czując jednak coraz większą ochotę na chwilę samotności.
- Czytać? Na wakacjach? – zmarszczył brwi Arek.
- Arku, wiem, że ty i poza wakacjami nie czytasz pewnie niczego innego, poza instrukcją go kolejnej gry, ale uwierz, że są ludzie, którym czytanie książek sprawia przyjemność.
- Ale ma pani o mnie zdanie – wzruszył ramionami chłopak, ale uśmiech na jego twarzy zdradzał, że docinek nauczycielki nie sprawił mu ani grama przykrości.
- Niech pani pójdzie z nami, może będzie Naseer – Dawid popisał się dużo subtelniejszą i chyba trafniejszą ripostą, niż kolega.
Bo na twarzach kilku osób znów pojawiły się domyślne uśmieszki a sama Kamila poczuła, iż lekko czerwienieje.
Naseer był prowadzącym drużynę z Francji z miasta Grenoble. Młodszy od niej, choć niewiele, na oko trzydziestolatek. Pochodzenia arabskiego, co zdradzało przede wszystkim imię, ale także brązowa cera i ogólnie uroda typowa dla ludzi z Bliskiego Wschodu. No i przede wszystkim przystojny. Wyższy od niej, dość dobrze zbudowany, ogarnięty, wygadany…
Pewnie zauważyli już, że podszedł do niej dwa razy, poprzedniego dnia. Raz na którymś z meczów a potem w małej knajpce przy dość późnym obiedzie.
- A co cię tak ten Naseer interesuje, co? – popisała się kiepską obroną.
- Mnie nie, ale panią chyba bardziej – odparł niewinnym tonem.
- A poza tym nieładnie tak poświęcać czas na zadawanie się naszym największym wrogiem, no, ale nic mi do tego – zastrzegł ciemnowłosy Kuba, odzywając się po raz pierwszy.
- Dziękuję za waszą troskę, ale bez obaw, nie zdradzę waszych piłkarskich sekretów, zapewniam was – odpowiedziała nieco pod przymusem robiąc dobrą minę do złej gry. Trochę nie podobało się jej to, że wiedzą o niej tak dużo.
- No dobrze – machnął ręką Bartek. – My idziemy, wie pani gdzie nas szukać.
- Zapamiętam – skomentowała, starając się zachować rezon i posłała spojrzenie za oddalającą się grupką.
Nie miała ochoty robić z siebie surowej nauczycielki w trakcie tego pobytu. Nie było sensu, bo przecież to lekkie dogryzanie nie było niczym wielkim. Przyzwyczaiła się do tego w trakcie nauki, teraz tym bardziej nie zamierzała nikogo dyscyplinować. Bez przesady.
Gdy cała szóstka zniknęła z pola widzenia, wstała z ławki i wolnym krokiem udała się w stronę domku.

- A może poszlibyśmy do tych nudystów? – zapytał Dawid.
- Po co? Za daleko, jestem zjebany po meczu – odpowiedział bez ogródek Bartek.
- I co? Jaja ci też ucięło? – dogryzł mu kolega.
- Tobie za to napompowało… Co ty myślisz, że tam opalają się same uczestniczki konkursu Miss World, czy coś?
- Prędzej stare baby po pięćdziesiąt lat – dorzucił trzeźwo myślący Kuba.
Krótka batalia była skończona. Dawid zamilkł i rozłożył się obok kolegów. Wszyscy jak jeden mąż dumnie paradowali w samych slipkach.
- Byłoby dobrze wyciągnąć Kamilę z nami – rzucił w końcu.
- To użyj swoich magicznych sztuczek – zakpił Kuba, poprawiając opadające na twarz ciemne włosy.
- No co…? Nie popatrzyłbyś?
- Nie o tym przecież mówię…  Skoro nie chce, to nie, chyba, że ją zmusisz. No… Może, gdybyś był Naseerem – w dalszym ciągu dowcipkował Kuba.
- Kurde, jak myślicie? Nie lubię go, wygląda na takiego, co by się jej dobrał do majtek.
- Jak każdy pewnie… Ważniejsze jest to, czy ona pozwoli mu się do nich dobrać.
- Nie wygląda na taką – odpowiedział Dawid.
- A skąd wiesz jak wygląda kobieta, która ma ochotę ściągnąć majtki przed facetem, hm…? Nie znasz jej, ani ja nie znam, nie wiemy jaka jest. Ta jej poza, mina, surowość… To wszystko może być tylko dla nas. Na co dzień może być zupełnie inna.
- Kurde, taki Naseer to by miał dobrze – westchnął Dawid wyobrażając sobie to co powiedział kolega. Jak dłoń Naseera, gdzieś w ciemnym plażowym klubie ściąga majtki z ich pięknej, szkolnej nauczycielki.
- Nie wiemy, ale zaraz możemy się dowiedzieć – wtrącił się w rozmowę kolegów milczący przez dłuższy czas Bartek, odpalając laptopa.
- Jak to? – zaintrygował się Dawid. – I nie masz co robić na plaży, tylko bawić się laptopem?
- Właśnie do tego jest mi potrzebny.
- Możesz jaśniej? – teraz wtrącił także zaciekawiony Arek.
- Zaraz wam wszystko opowiem… Zresztą wpadłem na to już wczoraj i podziałałem w tym temacie. Teraz czekam na wyniki.
- Jakie wyniki? – niemal wszyscy licealiści pochylili się nad laptopem kolegi, nie rozumiejąc w żaden sposób o co mu chodzi.

Rzeczywiście coś tam poczytała. Tak, bez przekonania, ale jednak. Arek mimo wszystko miał trochę racji, zaszywanie się samotnie w domku wypoczynkowym i czytanie książki, w trakcie wakacyjnego pobytu w Chorwacji było dość dziwnym pomysłem.
Wpadła więc na lepszy. Sięgnęła po laptopa i odpaliła przeglądarkę internetową.
Buszowała trochę po sieci, ale też bez przekonania. Jej myśli wybiegły trochę w przód. Pójdzie się bawić na plażę? Jest tak taki klub, zauważyła już wczoraj, gdzie imprezy przenoszą się z hali na plażę. Zresztą sam klub praktycznie stoi na plaży. Nic dziwnego, że w tych warunkach, uczestnicy wolą podrygiwać przy tanecznej muzyce na piasku, niż w ciemnej sali.
Może będzie Naseer? Zaśmiała się cicho. Trochę ją ten Dawid zażył… Ale w sumie, nie miała mu tego za złe… Tym bardziej, że miał trochę racji. Francuz pochodzenia arabskiego stanowił ciekawą opcję miłego wieczoru. Na pewno ciekawszą, niż siedzenie w domku przy książce, czy laptopie.
Intrygował ją. Pierwszy raz w życiu miała bliższą styczność z kimś o odmiennym kolorze skóry. Pociągało ją to na pewno. Tym bardziej, że Naseer był członkiem innej kultury, ale tak nie do końca. Jego rodzice pochodzili z Egiptu i Syrii, co już zdążył zdradzić, ale on sam urodził się w Marsylii a potem przeprowadził do Grenoble. Był więc z urodzenia Francuzem o bliskowschodnich i jednocześnie afrykańskich korzeniach. I zachowując południową urodę, prezentował jednocześnie dość europejski styl życia. Takie połączenie, chyba najciekawsze z możliwych.
Rozmyślania zostały przerwane, gdy weszła na swój facebookowy profil. Zobaczyła świecącą się jedynkę przy ikonie z wiadomościami. Odpaliła i rzuciła okiem.
„Dzień dobry, proszę o wypełnienie ankiety dotyczącej związków damsko-męskich. Ankieta jest mi potrzebna do pracy na studiach. Ankieta jest oczywiście kompletnie anonimowa. Z góry dziękuję!”.
Trochę z ciekawości, trochę z nudów, kliknęła. Wpisała swój wiek, podała płeć, wielkość miasta, zawód i przeszła do pierwszego pytania.
„Czy aktualnie jest pan/pani w związku?”
Zaznaczyła opcję „Tak”. Przeszła do kolejnego.
„Czy kiedykolwiek dopuścił/a się pan/pani zdrady?”.
„Nie”, wcisnęła od razu.
„Czy będąc w związku, uprawia pan/pani masturbację?”.
Oho… Nie za ostre pytanie?
Ale to tylko ankieta. Anonimowa. Wzruszyła ramionami i zaznaczyła drugą z trzech możliwych odpowiedzi, „bardzo rzadko”.
„Czy masturbując się wyobraża sobie pani aktualnego partnera, czy inne osoby?”.
Zawahała się lekko. Jeśli już, to masturbowała się myśląc o tych hardkorowych fantazjach pojawiających się późnymi wieczorami. O gwałcie kontrolowanym, o jakimś poważniejszym ekshibicjonizmie… Jakby nie patrzeć, musiał pojawiać się w nich ktoś inny, niż mąż.
Wybrała opcję drugą z trzech. „Czasami są to także inne osoby”.
„Proszę wpisać liczbę partnerek, partnerów, z którymi uprawiał/a pan/pani seks?”.
Znów się zawahała. Był tylko Daniel, no i ten niesławny gang bang w czasach młodości. Niezbyt długo po tym, gdy poznała Daniela. Zorganizowany przez niego, tak poniekąd. I ta akcja nie odbyła się do końca za jej zgodą. Więc… Jeden?
Ale, ale… Był jeszcze seks z Mateuszem, trochę wcześniej, na urodzinach Daniela. Poddała się chwili, nastrojowi i temu odczuciu, które podpowiadało, że Daniel nie widziałby nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie. A jakby co, to zawsze mógł przerwać, czy po prostu nie dopuścić.
Kurde, co tu wpisać?
„Jeden”, pomyślała. „Jeden i koniec. Tamto wszystko to przypadki, wynikające z powodów… No, nieważne. Jeden”.
„Jaka jest pana/pani ulubiona pozycja?”.
Zdziwiło ją i nieco zirytowało to pytanie. Co to ma do związków damsko-męskich, zdrad, wierności?
Ale pod przeczytaniu możliwych opcji, wcisnęła odpowiedź czwartą. „Od tyłu”.
„Czy lubi pan/pani seks oralny?”.
Zaśmiała się tym razem, rozbrojona pytaniem, znów niespecjalnie przystającym do ankiety. Przerzuciła okiem możliwe odpowiedzi i przypomniała sobie, szczególnie bardziej młodzieńcze lata. Władczość Daniela, swoje własne zniewolenie a jednocześnie chęć poznania męskiego ciała, fascynację nim, chęć przekonania się, jak dobrze potrafi służyć swojemu mężczyźnie…
Postawiła krzyżyk przy ostatniej odpowiedzi. „Uwielbiam i robię to często”.
Przeskoczyła na kolejne pytanie, orientując się, że to już ostatnie. Przeczytała.
„Która z poniższych fantazji, jest najbliższa panu/pani? Można zaznaczyć większą ilość odpowiedzi”.
Uważnym wzrokiem przebiegła się po opcjach odpowiedzi, operując myszką. Chwilę później nacisnęła opcję „zakończ”, wyłączyła ankietę, facebooka i laptopa.
Pomyślała, że dobrą rzeczą, przed wyskoczeniem na imprezę będzie odwiedzenie uczniów. A może pójść tam razem z nimi? Nie no, bez przesady… Ale tak, samej? I czekać na jakieś miłe towarzystwo, które zresztą może się wcale nie pojawi?
Dobra, co będzie, to będzie.

- Siema, cześć… - witali się wszyscy ze wszystkimi. Grupka Chorwatów z Rijeki, która przegrała dzisiejszy półfinał z Francuzami z Grenoble, podbiła do polskich licealistów.
- Powodzenia w finale – rzucił najwyższy z miejscowych.
- Zlejcie jutro tych żabojadów – dorzucił inny, wywołując uśmiechy na twarzach rówieśników z Wielkopolski.
Jedni radzili sobie lepiej z angielskim, inni gorzej, ale atmosfera podlewana litrami piwa robiła swoje. Nie mieli większych problemów ze zrozumieniem się nawzajem.
- Może pójdziemy z nimi na plażę nudystów? – nie ustępował w spełnieniu swych fantazji Dawid.
- Co ty masz z nimi… - zgromił go Bartek. – Weź się opanuj.
- A może lepiej do tego klubu, co stoi praktycznie na plaży? – rzucił ktoś inny.
- Mnie tam nie grzeją takie imprezy… Tu też jest fajnie, plaża, woda, piwo, kumple… Czego chcesz więcej?
- Gołych lasek – rzucił Arek ze śmiechem.
- Ten klub jest dość specyficzny – wtrącił jeden z Chorwatów. – Jest podzielony na dwie części, jedna dla zwykłych użytkowników, inna dla bardziej elitarnych.
- A co się dzieje w tej elitarnej? – zainteresował się klasowy lider.
- Jest na przykład scena dla tańczących dziewczyn. Ale one nie tańczą w ubraniu… - nie dokończył, dając jasno do zrozumienia o co chodzi. – Ale jest też jeszcze coś.
- Co takiego?
- To taki, jakby swing klub. Albo nie tyle… Otóż można tam przyjść i w tej salce na uboczu, wśród innych bzyknąć się z dziewczyną.
- Z prostytutką? – nie zrozumiał do końca Bartek.
- Nie, nie o to chodzi. To znaczy z prostytutką, albo dziewczyną z agencji, też. Jak masz pieniądze. Ale możesz też ze swoją, jeśli masz na to ochotę, czy po prostu z jakąś, którą poznałeś w klubie.
- Bez sensu, skoro można ją zaprosić do domku i bez świadków…
- Właśnie o to chodzi, że właściciel celowo to organizuje. Napuszcza jedną parę, klienci patrzą, napalają się, wynajmują u niego dziewczyny i kasa leci… Poza tym, niektórzy widocznie lubią tak publicznie - wyjaśnił Chorwat.
- Rozumiem… No, ale co z tego, skoro to jest elitarny klub a my i tak, jak rozumiem, nie mamy tam wstępu?
- Ale właściciel jest jednocześnie jednym z najważniejszych sponsorów klubu z Rijeki. I trochę się z nim znamy, nie Millivoj? – Chorwat szturchnął siedzącego obok kolegę. – Millivoj już wcześniej robił coś takiego… - zaśmiał się Chorwat.
- Co robił? – nadstawił uszu Dawid, uprzedzając Bartka.
- No właśnie to… - Predrag… Znaczy, sponsor i właściciel, namówił go na ruchanie z taką jedną dupeczką z jego agencji. I Millivoj przeleciał ją wśród tych ludzi.
- No, ale nam chyba nikt żadnych lasek nie postawi? – Bartek zastrzygł uszami.
- Nie wiem, jak dobrze zagadacie… - wzruszył ramionami Chorwat, śmiejąc się. – Ale popatrzyć zawsze można, kto wie, co się przydarzy…
- Chłopaki, to jak? – zwrócił się do towarzyszy Bartek. – Ja nigdy w takim czymś nie byłem…
- Spokojnie – zastrzegł Chorwat. – Jest dopiero dwudziesta, mamy trochę czasu. Napijmy się – zaproponował i akurat ta propozycja nie wywołała żadnych sprzeciwów, czy rozterek.
- To ten właściciel taki erotoman jest? – zapodał temat Bartek, otwierając jedną z licznych butelek z piwem?
- Ma wiele działalności, ten klub, także wytwórnia filmów… Niekoniecznie westernów – zaśmiał się tubylec.
- Masz na myśli porno?
- Porno, czy tam soft erotyki… Nawet zresztą konkursy robi dla amatorów.
- Jakie konkursy? – dopytywał się Bartek.
- Co jakiś czas zwraca się przez internet najczęściej do ludzi, by przysyłali jakieś amatorskie filmy erotyczne, czy tam porno a ten, który jest najlepszy wygrywa coś tam.
- Zagralibyście? – Bartek kpiarsko uśmiechnął się do kolegów.
- Jak namówisz Kamilę to i ja wziąłbym udział – wypalił natychmiast Dawid.
- Teraz trwa letni konkurs, termin kończy się pojutrze – wtrącił Chorwat spokojnie przykładając do ust szklankę z browarem.

Mniej spokojna była Kamila. Lawirowała po dość zatłoczonej w okolicach klubu „Eldorado” plaży, wyczekując niedawno poznanego Francuza.
Spotkała go, niby przypadkiem nieco ponad dwie godziny wcześniej, gdy udała się do jednego z barów, celem wchłonięcia niewielkiej kolacji. Przysiadł się na krótko i nie chcąc przeszkadzać w konsumpcji, zajął jej tylko chwilę.
Zachęcił ją do przyjścia do klubu, informując, że tego wieczoru miała odbyć się jakaś impreza specjalna i uczestnicy mają pojawić się w strojach kąpielowych. Uśmiała się z tego. Trochę nie w smak było jej paradowanie wśród imprezowiczów w takim stroju. Nie do końca przemawiał do niej fakt, że tak ubrani mieli być wszyscy. Co z tego?
No, ale… Ale dała się przekonać. Nie tak od razu, obiecując, że sprawę rozważy w spokoju. Ale rozważyła zgodnie z zaleceniami organizatorów. I po godzinie dwudziestej, nieco skrępowana przemierzała plażę w tym, tak skąpym stroju. Choć zarzuciła na niego jeszcze lekką, zwiewną tkaninę.
Nie czekając zbyt długo, zamówiła sobie coś do picia przy jednym z barów i opuściła lokal, wychodząc na świeże powietrze. Muzyka dochodziła i tutaj, ba, była niemal tak samo głośna, jak wewnątrz. Dobre rytmy, gwar rozmów, śmiech dookoła, i dziesiątki ludzi ubranych, tak jak i ona, sprawiły, że skrępowanie uciekło gdzieś dalej.
Jeśli czuła się nieswojo, to tylko dlatego, że była sama. Nie dość, że trochę nudno, to jeszcze ryzyko niechcianego podrywu. Choć z drugiej strony męskie spojrzenia sprawiały jej to minimum satysfakcji. Dobrze oświetlona część plaży uniemożliwiała na szczęście jakieś bardziej chamskie zachowania niektórych, nie do końca trzeźwych imprezowiczów. I dobrze. Niech wszyscy zajmą się sobą a ona…
- Przepraszam za lekkie spóźnienie, ale jeszcze chłopakom musiałem coś wytłumaczyć. Sprawy wychowawcze – dodał Naseer takim tonem, że dalsze wyjaśnienia stały się zbyteczne.
Jednocześnie otaksował jej sylwetkę takim wzrokiem, że poczuła tak żywsze bicie serca, jak i powracające skrępowanie. Cóż, pierwszy raz zobaczył ją w tak skąpym stroju.
- Widocznie polscy chłopcy nie sprawiają tyle kłopotu, co francuscy – odpowiedziała lekko zaczepnie.
- Może, gdyby moi mieli takiego managera, też by nie sprawiali? – popisał się niewyszukanym komplementem i zaproponował przejście do klubu.
Kupił sobie również coś do picia i wrzucił kilka luźnych tematów do rozmowy. O wszystkim i o niczym.
Był dobrym rozmówcą. Na całe szczęście, bo ona sama przeżywała lekką huśtawkę nastrojów. Nie wiedziała jak go traktować. Na swój sposób podobał się jej, był atrakcyjny. Nie traciła głowy i nie zamierzała niczego więcej, no, ale… Czego oczekiwał on?
A może ona sama nie powinna robić z siebie takiej znowu bogini? Może nie każdy facet od razu tracił głowę na jej widok, myśląc tylko o jednym? Zresztą, on sam był wystarczająco atrakcyjny, by romansować z wieloma ładnymi kobietami i nie musiała być dla niego nikim wyjątkowym.
- Wyjdźmy na zewnątrz, coś ci powiem – zaproponował, w którymś momencie.
Wyszli. Powoli zapadał zmrok, ale oświetlenie robiło swoje.
Kamila czuła się bardziej wyluzowana. Może dlatego, że oboje chwilę przed wyjściem zamówili sobie po drinku. Uznała, że tyle może.
Zresztą atmosfera imprezy robiła swoje. Powszechna pół nagość rozimprezowanych, rozbawionych ludzi, którzy niczego sobie z niej nie robili, rozluźniała ją coraz bardziej. Mniej, lub bardziej dyskretne spojrzenia Naseera ślizgające się po jej długich, nagich nogach też raczej sprawiały satysfakcję, niż problem.
Sam Naseer był w szortach prawie do kolan i koszulce. Czuła się przy nim trochę nago, choć tak nie do końca. Zresztą nagle w pewnej chwili, uświadomiła sobie, że wolałaby by jego spojrzenia ślizgały się właśnie po niej a nie po odsłoniętych ciałach innych atrakcyjnych dziewczyn, których tu nie brakowało.
- Spory raj dla twoich oczu – odezwała się nieco zaczepnie, gdy zobaczyła, jak przypatruje się młodej blondynce z obfitym biustem.
- Przecież i ty masz na co popatrzeć – odpowiedział z pogodnym wyrazem twarzy. Fakt, nie brakowało tu również atrakcyjnych mężczyzn, chociaż…
- Nie kręci mnie to aż tak, jak was.
- No tak… A może chciałabyś zobaczyć cos innego?
- Co masz na myśli?
- Jesteśmy tu wcześniej, niż wy, zdążyłem się zatem rozejrzeć i poznać te okolice bliżej. Poznałem właściciela tego klubu i dowiedziałem się, że jest tu także druga sala. Dużo mniejsza wprawdzie, za to bardziej… Interesująca – spojrzał jej w oczy.
- Jak interesująca? – odwzajemniła spojrzenie.
- Otóż jest to sala dla bardziej wymagających uczestników. Bardziej też takich, no wiesz… Odważnych, szukających wrażeń, zasobnych w portfele.
- Czyli nie dla mnie – zaśmiała się.
- Dlaczego?
- Mój portfel nie jest zasobny a te bliżej nieznane mi wrażenia niespecjalnie mnie zachęcają.
- A widzisz… Może pozwolisz aż ci je przedstawię?
- Możesz spróbować.
- Mogę. Tylko wydaje mi się, że będzie lepiej, jeśli sama je zobaczysz na własne oczy.
Gest jego ręki jak i mowa ciała wskazywały ewidentnie ja zaproszenie. Skrzywiła się lekko. Miejsca, które on określił jako dla odważnych i szukających rażeń, kojarzyły się jej z podejrzanymi. Wolała takowych unikać.
- Kamilo – dodał, widząc, że nie przekonał jej. – Możemy po prostu wejść, zobaczyć i wyjść, jeśli będziesz chciała. Nie ma przymusu siedzenia do szóstej rano.
- Nawet nie wiem do końca o co chodzi… - broniła się, choć nieszczególnie. Bo pomijając własne zastrzeżenia, z drugiej strony… Być tutaj, przyjechać do innego kraju i nie wykorzystać okazji do zobaczenia czegoś, czego pewnie w życiu nie widziała…?
- To zobaczysz – delikatnie ujął ją za ramię. – Znajdziemy właściciela i wejdziemy, rozejrzeć się.

- Lubi robić loda…? Dobre! – ożywiony Dawid klasnął w dłonie jak małe dziecko.
- Uwielbia i robi to często – uściślił Bartek, równie podekscytowany co pozostali koledzy.
- A to suczka, taka niewinna…
- I jeszcze ostatnie pytanie, dotyczące fantazji, których jest najbliżej, to znaczy, które chciałaby spełnić… Kurde, mogłem napisać to pytanie trochę inaczej – złożył samokrytykę Bartek.
- No dobra i co zaznaczyła? – niecierpliwił się Dawid, zaglądający, tak jak reszta ponad głową Bartka w ekran laptopa.
- Trzy odpowiedzi… Publiczny ekshibicjonizm, kontrolowany gwałt, seks z wieloma osobami.
- O, kurwa – powtórzył Dawid, tym razem bardziej jękliwym tonem. – Kto by się po takiej spodziewał.
- Dziwne jest to, że napisała iż ruchała się tylko z jednym facetem – nawet Dominikowi udzieliły się emocje.
- No cóż, to ostatnie, to tylko fantazje. Ale co ja tam… Oddajmy głos naszemu specjaliście od osobowości. Czarny, mów co o tym sądzisz – zwrócił się roześmiany Bartek do Kuby.
- Wychodzi na to, że jest z jednej strony normalna i wierna mężowi, z drugiej, ma swoje fantazje, które może spełnić, ale niekoniecznie. Tak mi to wychodzi – oznajmił Kuba, jedyny, któremu podczas ostatnich minut udało się zachować spokój.
- Chwila, powiedz mi jak to zrobiłeś? – wtrącił pobudzony Arek. – Byłem w kiblu, nie wiem co tam gadałeś.
- No normalnie, stworzyłem ankietę i wysłałem. To wszystko.
- No, ale skąd wiesz, że to jej odpowiedzi? Przecież ankiety są anonimowe… - nie popisał się refleksem Arek. Może była to wina tego, że nie należał do najbardziej błyskotliwych a może wypitego już alkoholu.
- No i co z tego? – wzruszył ramionami Bartek. – W tym sęk, że ja wysłałem ją tylko do jednej osoby. Więc to muszą być jej odpowiedzi. Zresztą na wstępie, wszystko się zgadza. Wiek, trzydzieści cztery lata, miasto od pięćdziesięciu do dwustu tysięcy ludzi, płeć kobieta, zawód nauczycielka. Wszystko gra.
- Kurwa, masz łeb – jęknął wyraźnie pobudzony Arek. – To co mamy…?
- Mamy Kamilę uwielbiającą obciągać, lubiącą ruchać się od tyłu i z paroma dzikimi fantazjami. Zła wiadomość to taka, że to wszystko robi tylko z tym swoim…
- A liczyłeś, że zaraz poleci na ciebie? – zadrwił w średnim stylu Kuba.
Zamilkli na chwilę, przetrawiając uzyskane na temat swojej nauczycielki informacje. Na ich twarzach pojawiły się uśmiechy podekscytowania.
- Suka jest i lubi to… Ale wierna baba – skomentował Arek.
- To jak chłopaki? – głos jednego z Chorwatów przywrócił ich do rzeczywistości. – Idziemy? Jest już chyba odpowiednia pora.
Wyjrzeli przez okno swojego domku wypoczynkowego. Fakt, było już ciemno. Choć w głowach mieli jutrzejszy finał, nie myśleli o wypoczynku. Pobudzało ich wszystko, impreza, nowi koledzy, sama wycieczka, alkohol i to, że przed chwilą, za pomocą sprytnego podstępu, w jakiś sposób rozebrali trochę swoją piękną szkolną wychowawczynię.
- Lecimy, nie? – Bartek rozejrzał się po twarzach kolegów. – Wyłączę laptopa i znikamy stąd.

Czuła podekscytowanie. Nie opuszczało jej od momentu, gdy ubrana tak cienko, zeszła nieco w dół, ciemnymi schodami. Poczuła też wtedy niepokój, chociaż instynktownie ufała Naseerowi.
Ten niepokój w odpowiedni sposób wpłynął na jej stan. Gdy znalazła się już wewnątrz, zobaczyła średnich rozmiarów salę i kilkadziesiąt osób. Może z czterdzieści, jakoś tak. W większości mężczyzn, ale nie brakowało także kobiet. Co ciekawe, w różnym wieku.
Te młodsze spełniały rolę kelnerek, podających drinki i inne alkohole w strojach jeszcze bardziej skąpych, niż ten, który miała na sobie ona sama. Co tu dużo mówić, kelnerki były topless.
Te starsze, od trzydziestki, nawet do pięćdziesiątki, towarzyszyły swoim partnerom. Mężom, chłopakom, może kochankom? Kamila nie wiedziała tego i aż tak jej to nie interesowało.
W każdym razie usiadła w jednej z niewielu lóż, czy tam boksów obok Naseera, trochę na uboczu. Boksów było niewiele, bo przeważały pufy, stojące nieco bardziej w centralnej części sali. Na pufach tych, czy nawet wręcz łóżkach, porozsiadało się towarzystwo, dyskutując o czymś, popijając alkohol.
- No i jak? – zagadnął Naseer.
- Intrygująco – wypaliła, nie bardzo wiedząc co innego powiedzieć. Czuła ten lekki niepokój i pewną ekscytację. To drugie uczucie było spowodowane jej strojem. Wprawdzie kelnerki miały na sobie jeszcze mniej, ale pozostałe panie ubrane były bardziej oficjalnie. Ich towarzysze zresztą też. Wśród takiej zwykłej publiczności, osoby ubrane jak ona i Naseer dało się policzyć niemal na palcach.
Tak, czuła się nieswojo. Jej ekshibicjonizm wpływał na nią. Z jednej strony Naseer, który już od jakiegoś czasu mógł oglądać jej mocno odsłonięte ciało, z drugiej nieznani ludzie, ubrani trochę poważniej. To oddziaływało na nią.
Naseer przywołał jedną z kelnerek i zamówił dwa drinki. Kamila chciała zaprotestować, ale wszystko potoczyło się zbyt szybko i kelnerka odeszła z zamówieniem. Dobra tam, dwa drinki to jeszcze nie śmierć. Chociaż w tych warunkach…
- Jest nawet mini scena – stwierdziła wskazując coś w rodzaju wybiegu idącego od jednej ściany do środka sali.
- Tak i z tego co wiem, możesz na niej wystąpić – odpowiedział Francuz wpatrując się w twarz Kamili.
- Ja? A co miałabym tam robić? Śpiewać niestety nie umiem – roześmiała się, siląc się trochę na luz.
- Nie o śpiewanie tu chodzi – zaprzeczył lakonicznie.
- Rozumiem. Chodzi o jakieś występy pań, tak? – z wolna zaczynało do niej docierać.
- Nie do końca. Otóż pan Predrag to trochę ekscentryczny człowiek. To ten taki koło czterdziestki w ten czerwonej koszuli, widzisz? – wskazał palcem. – Ma sporo pieniędzy i zażyczył sobie takiej imprezy jak dziś i ją zrobił.
- Jakiej imprezy? – znów poczuła lekki niepokój.
 - Pan Predrag nakazał swoim pracownikom nakłonić kilka najpiękniejszych dziewczyn, które pojawiły się w ostatnich dniach na plaży do tego by przyszły tutaj dziś do klubu i wystąpiły w konkursie.
- Konkursie…?
- Tak. Ta publiczność, którą widzisz, to jest taka elita Rijeki. Ja ich rzecz jasna osobiście nie znam, ale właściciel mi opowiadał i jeszcze jeden koleżka, którego wczoraj poznałem. Tam siedzi sam prezydent miasta z małżonką. Niektórzy z nich, to właściciele największych firm w Rijece i okolicach. Ten taki w krótkich zielonych spodenkach, to jakiś muzyk, artysta… Jednym słowem śmietanka towarzyska. I to dla nich ten konkurs.
- Ale o jaki konkurs chodzi? – dopytywała się.
- Konkurs wakacyjnej miss plaży w Rijece. Dlatego też zaproponowałem ci występ.
- Dzięki, ale zupełnie mnie to nie interesuje – zastrzegła, przywołując na twarz nieco krzywy uśmiech.
- Nie zmuszam cię, to twoja wola – odparł spokojnie Naseer. – Wiem tylko, że są całkiem niezłe nagrody.
- Jakie? – zapytała.
Nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi, bo do ich boksu podszedł wysoki mężczyzna w czerwonej koszuli. Naseer wstał na jego widok.
- Widzę, że i pan ściągnął tu swoją faworytkę – Kamila usłyszała głos właściciela klubu wypowiadającego słowa po angielsku.
- Byłaby moja faworytką z całą pewnością, niestety nie ma ochoty na występ – odpowiedział Francuz.
- Przepraszam, jak m pani na imię?
- Kamila – odpowiedziała, wyciągając dłoń w kierunku Chorwata.
- Predrag – zamiast uścisnąć, pochylił się nisko, całując, co Kamila przypłaciła dość przyjemnym dreszczykiem płynącym przez jej pół nagie ciało. – Pani Kamilo, moi goście mają absolutny komfort wolności i mogą robić dokładnie to czego sobie zażyczą. Niemniej jednak zachęcam panią do wzięcia udziału w konkursie. Z całą pewnością ma pani szansę wygrać, zdobyć główną nagrodę i cenną pamiątkę z Chorwacji. Niestety nie wiem, jakiej jest pani narodowości…
- Polka – dopowiedziała szybko.
- Mogłem przypuszczać… Niech pani nie robi zawodu swojemu przyjacielowi i mnie. Myślę, że nie ma czego się krępować, skoro pani już tutaj przybyła…
Nie lubiła odmawiać, szczególnie, gdy proszący zachowywał klasę i kulturę. A tak właśnie zachowywał się właściciel klubu, którego wsparł raz jeszcze Naseer.
Cóż miała zrobić?
- Świetnie – ucieszył się pan Predrag. – Konkurs zaczyna się za niecałe trzydzieści minut i prawdę mówiąc jest dość krótki. Nie będzie pani żałować. A jeśli coś się pani nie spodoba, to zejdzie pani ze sceny, proste – rozłożył ręce.
To ostatnie chyba uspokoiło ją najbardziej. W sumie przecież… Czemu nie? Chociaż nie lubiła być traktowana przedmiotowo, to jednak nigdy nie brała udziału w takim konkursie a teraz… Daleki kraj, oby ludzie, brak znajomych, nikt się nie dowie, nie będzie przypału, choć przecież i tak raczej mało kto potraktowałby to jako przypał.
Z wrażenia sięgnęła po telefon, wystukując krótkiego smsa.
„Kochanie, zaraz wezmę udział w konkursie na miss plaży w Rijece, trzymaj kciuki i śpij dobrze!”
Roześmiała się do siebie. Ta sytuacja, o dziwo wprowadziła ją nagle w dobry humor.
- Dasz sobie radę i oczarujesz jurorów – odezwał się także uśmiechnięty Naseer.
- Ja jestem ciekawa, jak ty tak szybko oczarowałeś ludzi, że w ciągu kilku dni poznałeś właściciela klubu i jeszcze kilka innych person – wbiła w niego wzrok.
Faktycznie, nie kłamała. Naseer jawił się w jej oczach jako ktoś bardzo operatywny, z łatwością zjednujący sobie ludzi. Kolejny plus.
- Ja… Robię tylko to co do mnie należy – zażartował.
- Mógłbyś być szpiegiem. A może nim jesteś? – przekomarzała się.
- Kto to wie… James Bond… Pijmy nasze Martini.
Wzniósł w górę dłoń z drinkiem, upijając jego zawartość. Ona też poszła w jego ślady. Czuła się coraz bardziej rozochocona i podekscytowana. Pewnego rodzaju uprzedzenia poszły w bok. Liczył się teraz występ dla kilkudziesięcioosobowej publiczności. No i Naseer. Zyskujący w jej oczach z każdą minutą.
Czuła nagłą ochotę do wypytania go o parę rzeczy. Ale wstydziła się. Cóż, może przyjdzie na to czas po konkursie, gdy obojgu zaszumi w głowie chyba trochę mocniej? Rozejrzała się po sali raz jeszcze.
- Można tu tańczyć, bo widzę, że nogi same zaczynają ci się ruszać – Naseer jakby domyślił się nad czym rozmyślała.
- To z nerwów – roześmiała się.
Faktycznie nogi lekko podrygiwały. I wpływ na to miały i podekscytowanie konkursem i lecące w tle niezbyt głośna, ale jednak wyraźna muzyka i może coś jeszcze. W każdym razie fakt, poczuła ochotę na to by poruszać się na parkiecie.
-  Po konkursie będą pewnie tańce, jak publiczność też się rozbuja. Może wyjdą i jakieś odważniejsze dziewczyny na scenę – rzucił ukradkowe spojrzenie w oczy Kamili.
- Jeśli liczysz, że będę tą odważniejszą, to się mylisz – w lot domyśliła się, że chodzi o jakieś striptizerki, może owe barmanki.
- Nie… Ja bym wolał, abyś tańczyła tylko dla mnie – posłał jej ripostę.
- Wymagający jesteś – nie było jej stać na nic lepszego.
- Owszem, jestem. A poza tym dzieją się tu jeszcze podobno inne rzeczy, ale nie jestem tego pewny, poza tym, nie wiem czy zawsze, wiec nie będę mówił. Może zostaniemy, to się przekonamy.
Zadziwiły ją nieco jego ostatnie słowa. O co mu chodziło? Ale nie rozwijała wątku.
Rozejrzała się raz jeszcze po sali, zastanawiając się, kto będzie miał okazję pooglądać stateczną, konserwatywną, polską nauczycielkę w stroju bikini na scenie. Chyba przybyło kilka par, nie odbiegających niczym od tych, którzy byli tu wcześniej. W rogach sali panowała lekka ciemność, nie mogła za bardzo dostrzec, kto siedzi w tych boksach po przeciwnych stronach i czy w ogóle ktoś siedzi. Nie no, jakieś tam osoby, chyba dwóch chłopaków, trochę młodszych, niż reszta uczestników imprezy.
Odwróciła wzrok, skupiając się na swym towarzyszu. Wróciła jeszcze myślami do jego słów i nagle poczuła, że za wszelką cenę chciałaby się dowiedzieć co on o tym wszystkim myśli. O niej i w ogóle. Co sobie konkretnie wyobraża. Czy myśli o tym, że zaciągnie ją dzisiaj do łóżka? Czy ma takie nadzieje? A może to już nie tylko nadzieje, ale wręcz konkretne plany?
Jeśli tak, to trochę się rozczaruje. Ale chciałaby to wiedzieć. Świadomość, że stała się celem przystojnego Francuza arabskiego pochodzenia, sprawiłaby jej dość nieoczekiwaną przyjemność.
Prawdę mówiąc już zaczęła sprawiać. Nawet jeśli nie znała odpowiedzi na to pytanie.
- Już chyba czas – odezwał się widząc zamieszanie na scenie. – Ruszaj do boju. Mam nadzieję, ze wygrasz.
Wstała, opanowując drżenie nóg. Skoro się zgodziła… Świecenie nagim ciałem w takich okolicznościach, wywoływało w niej pewnego rodzaju poniżenie, ale starała się to traktować jako pewne przeżycie. Nigdy nie brała w czymś takim udziału.
Bez żadnej wybitnej biurokracji dostała się w okolice sceny przywitana raz jeszcze przez właściciela klubu i konferansjera. Chwilę później, nie słysząc w ogóle co mówi prowadzący weszła na scenę, wymieniając zdawkowe uśmiechy z czterema innymi dziewczynami.
Zlustrowała je szybko. Faktycznie były ładne i dość różnorodne. Wysoka, bardzo szczupła blondynka i niższa dziewczyna o tym samym kolorze włosów, z obfitym biustem. Kamila szybko przypomniała sobie, że widziała ją wcześniej przed klubem, na plaży. Do tego jedna o wiśniowych włosach i mocno opalona brunetka. Gdzie w tym wszystkim ona?
Cóż… Niezbadane są wyroki mężczyzn… I na nie teraz była zdana, nie robiąc sobie wielu nadziei.
„To tylko zabawa”, pomyślała, gdy pierwsza z dziewczyn, wysoka blondynka, wywołana przez spikera ruszyła środkiem sceny, tym czymś w rodzaju wybiegu, zbierając brawa i okrzyki aplauzu zgromadzonej po obu stronach publiczności, która nagle wydała się Kamili być trochę liczniejsza, niż jeszcze przed chwilą.
Cóż, pewnie złudzenie, wywołane tremą i skrępowaniem.

- A wiec to tak… - zareagował Bartek, wchodząc przez drzwi.
Trochę trudu kosztowało ich wejście tutaj. Klasowy lider odniósł wrażenie, że ochroniarz ociągał się ze spełnieniem prośby jednego z nowopoznanych Chorwatów. Ale ostatecznie jednak weszli, zajmując boksy w kącie sali. Dobre i to.
- Co to za dupy na wybiegu? Jakieś modelki, czy co? – bezceremonialnie wypalił Dawid.
- To ten konkurs miss plaży, już się zaczął – wyjaśnił ten najwyższy z Chorwatów o imieniu Ognjen.
- Fajne dupy, szkoda, że nie możemy podejść… - nie dokończył Dawid, ucinając wypowiedź i rozdziawiając lekko usta.
- Kamila! - niemal zaniósł się śmiechem Arek.
- Kurde, to ona, faktycznie – Dawid w osłupieniu przyglądał się klasowej wychowawczyni przechodzącej właśnie przez środek wybiegu w akompaniamencie braw i okrzyków.
- A wiec to tak się zabawia nasza nauczycielka – skomentował Bartek a potem umilkł jak i reszta.
Bo słowa były zbędne i zajęli się czym innym. Pierwszy raz w życiu mieli możliwość oglądania swojej olśniewającej nauczycielki w tak skąpym stroju. Patrzyli na jej długie, nieźle opalone i prezentujące się fantastycznie nogi. Na jej odsłonięty brzuch i nagie plecy. Ale także na te części ciała, które przykrywały kawałki materiału. Na jej niewielkie piersi i dużo bardziej kuszące pośladki.
Patrzyli w milczeniu, czując wszyscy jak jeden mąż narastające ciśnienie. Niemal przed chwilą, za pomocą wybiegu poznali kilka intymnych sekretów z życia licealnej nauczycielki, to jak lubi się pieprzyć, jak bardzo uwielbia obciągać i jeszcze tam… A teraz widzieli niemal ilustrację tego wszystkiego. No niestety, nie sam seks, ile ją. Panią Kamilę, swoją klasową wychowawczynię w samych majtkach i staniku. Oklaskiwaną przez publiczność. I nie tylko oklaskiwaną.
- A może to jest konkurs miss nudystek? – z nadzieją w głosie zwrócił się do Chorwatów Arek.
- Nie – odparli tamci, śmiejąc się. – Ale może coś tam… Zależy od niej samej - nie dokończył Ognjen.
- Ta też jest dobra – stwierdził Dawid, patrząc na opaloną brunetkę, gdy to ona pojawiła się na wybiegu w miejsce schodzącej nauczycielki.
Patrzyli na kolejne kandydatki prezentujące się na wybiegu, ale sięgali wzrokiem także w głąb sceny, gdzie spokojnie czekały inne kandydatki. W tym ich wychowawczyni.
Spiker mówił coś po chorwacku, czego oczywiście nie rozumieli i kandydatki znów pojawiły się na wybiegu, poruszając się dość wolno, tak, aby widzowie mogli zobaczyć ich ciała jak najdokładniej.
Kamila tak samo. A oni znów wlepiali oczy na jej nogi, tyłek, piersi…
- Ciekawe jakby się dowiedziała, że tu jesteśmy – rozmyślał na głos Bartek. – Jak myślicie, zeszłaby?
Odpowiedziało mu tylko wzruszenie ramion kolegów. Żadnemu z nich nie chciało się wchodzić w niepotrzebne dywagacje, gdy w odległości kilku metrów od siebie mieli swoją nauczycielkę w tak skąpym stroju.
- I to wszystko? – zapytał Kuba, odgarniając czarne, długie włosy, gdy ostatnia kandydatka zeszła z wybiegu.
- Teraz się zacznie. Chyba.
- Co się zacznie? – zapytał Kuba, ale nie doczekał odpowiedzi.
Przez chwilę spiker nawoływał coś podniesionym głosem wywołując mały aplauz wśród publiczności. Nie wiedzieli o co chodzi, ale minutę później wszystkie kandydatki zaprezentowały się raz jeszcze, tym razem grupowo.
- O co mu chodzi? – znów zapytał Kuba, słuchając nawoływań konferansjera.
- A… Zaraz zobaczycie – Ognjena najwyraźniej przerastało już tłumaczenie.
Wlepiali wręcz wzrok i w końcu…
- Ej, kurwa… - sapnął podekscytowany Bartek. – Rozbierają się?
Wybałuszyli oczy, gdy zobaczyli jak dłonie kilku kandydatek kierują się w stronę pleców. Stanik niewysokiej blondynki poleciał w dół jako pierwszy, co zostało przyjęte głośnym aplauzem.
- Ale bimbały… - sapnął tym razem Dawid. – Ale…
Tak, ale… Duże piersi blondynki sprawiały piorunujące wrażenie, lecz w tym momencie interesowały ich już mniej. Tak samo jak nagie piersi opalonej brunetki i tej o włosach koloru wiśniowego. Zostały jeszcze dwie kandydatki, widocznie nieco zaskoczone przebiegiem konkursu i to na jednej z nich najbardziej im zależało.
- No, kurwa mać… - szepnął podekscytowany Bartek, widząc, jak i najwyższa z uczestniczek także ściąga stanik.
- Kurwa, ja pierdole… Zrobi to? – gorączkował się Arek.
Było bardzo ciepło, ale to nie dlatego zaschło im w ustach i nie dlatego chyba wszyscy poczuli szybciej płynącą w żyłach krew, połączoną z twardością w bokserkach. Patrzyli na cztery ładne dziewczyny pozostające na scenie w samych majtkach. Na ich nagie piersi. Ale jeszcze bardziej patrzyli na tą piątą, wyraźnie skonsternowaną.
- Zrób to, Kamila, dalej… - oczy Dominika stały się niemal większe, niż jego okulary.
Patrzyli, jak ich na co dzień stateczna, poważna nauczycielka, stoi teraz dość bezradnie, skrępowana, przywołując na twarz niepewny uśmiech. W tej odsłonie żelazna pani profesor wyglądała niezwykle uroczo i rozbrajająco. To jeszcze bardziej spotęgowało ich pragnienia, ich prośby, ich żądze, ich…
- Ja pierdolę… - jęknął osłupiały Bartek.
- Uuuu…. – tylko na tyle było stać rozpalonego do najwyższych granic Dawida.
- Kurwa, ja sobie to nagram – Bartek błyskawicznym ruchem wyjął telefon, ustawiając od razu opcję kamery. W ślad za nim poszedł ktoś jeszcze.
Dłonie wyraźnie zmieszanej wychowawczyni sięgnęły w kierunku stanika i szybko, tak jakby sama Kamila chciała to mieć za sobą, rozpięły go.
Chłopakom zrobiło się gorąco. Wszystkim co do jednego. Nie mogli podejść pod scenę, pod wybieg, by widzieć wszystko wyraźniej, taka była umowa, by nie rzucali się w oczy. Ale teraz niecierpliwie szurali nogami, robiąc krok, czy dwa w przód. Aby z jak największego bliska oglądać licealną nauczycielkę a w zasadzie jej nagie cycki.
Niewielkie, to prawda i dość przeciętnie wypadające w konfrontacji z obfitymi i jędrnymi piersiami niewysokiej blondynki. Ale nagie. Nagie piersi olśniewającej nauczycielki. To jedno zdanie wystarczało za cały komentarz do tego co teraz czuli.
Niejeden z nich dyskretnie wyjął z kieszeni telefon komórkowy nagrywając to widowisko. Drżącymi rękoma filmowali konkurs, jego bohaterki a szczególnie tą jedną. Klasową wychowawczynię, paradującą po wybiegu z nagim biustem.
- Faktycznie, lubi to… Ten ekshibicjonizm – po długim milczeniu odezwał się Bartek, przypominając sobie i wszystkim odpowiedzi, jakich w ankiecie udzieliła nauczycielka.
- Ale jak na nią patrzę, to nie wygląda zbyt pewnie – ocenił Kuba.

Bo nie czuła się tak. I to zresztą było za mało powiedziane. Moment, w którym przymuszona niejako gremialnie do odsłonięcia jednej z najbardziej intymnych części swojego ciała wpłynął na nią mocno destabilizująco.
Zrobiła to, gdyż… Daleko od Polski, brak znajomych, bo uczniowie siedzieli w domku, hasali gdzieś po plaży, albo i gdzie indziej, więc ryzyko wpadki było żadne. No i presja ich wszystkich, mniejsza, lub większa… Konferansjera, publiczności i poniekąd dziewczyn, z których jedne nie robiły ceregieli a drugie po chwilowej zadumie poszły śladami poprzedniczek.
Zresztą, wszystko byłoby dobrze, nawet takie paradowanie z nagim biustem wśród obcych ludzi, nie zrobiłoby na niej aż tak silnego wrażenia, gdyby nie to, że odsłoniła swe ciało także Naseerowi. Na myśl o tym, że ten przystojny Francuz odniósł teraz olbrzymie zwycięstwo, że kręcił się tuż pod wybiegiem, ubrany, jak tu przyszedł a ona świeci gołymi cyckami, doprowadzał jej ciało do potężnych ucisków w podbrzuszu. Tak było. Błyskawicznie zaczęła odczuwać niechciane, ale niezwykle silne i przede wszystkim charakteryzujące się totalną uległością podniecenie.
Albo inaczej. Podniecenie spowodowane właśnie tą uległością, czy wręcz poniżeniem. Poniżeniem względem Naseera, który oglądał ją teraz… Ją, stateczną kobietę z zasadami, niemal nagą, wystawioną na widok wszystkich, ale przede wszystkim jego.
Tak, nogi drżały jej, gdy spacerowała po krótkim wybiegu w samych majtkach. Z niecierpliwością zaczęła oczekiwać końca konkursu.
I takowy nastąpił. Po kolei przeszły się raz jeszcze a konferansjer zachęcał do wiwatów publiczności dla każdej z nich, odczytując wynik hałasu na urządzeniu pomiarowym.
- Severina! – wykrzyknął w końcu i Kamila zrozumiała, że młoda, może dwudziestoletnia blondynka z dużymi piersiami została triumfatorką konkursu.
A ona sama zajęła w nim drugie miejsce. Nie o sukcesach myślała i ledwie przyjęła do siebie werdykt płynący z wyników na urządzeniu pomiarowym. Jej umysł zaprzątało co innego a jej ciałem rządziły również inne emocje, nad którymi ciężko było zapanować. Ot, choćby…
- Jeśli mogę cię prosić, nie zakrywaj się… - usłyszała pierwszy komentarz z ust Naseera, gdy zeszła z wybiegu ze stanikiem w dłoni.
- Nie żartuj, proszę… - potrząsnęła głowa, ale jej ciało mówiło co innego. Nagle chciała, by spojrzenia zgromadzonych tutaj mężczyzn koncentrowały się na jej długich nogach, na opiętym majtkami tyłku. Ale czy także na piersiach?
- Nie żartuję, możesz mi podać? Oddam ci później – ujął w dłoń stanik.
Nie chciała robić scen a on, mimo, że łagodny, był także zdecydowany. Mimowolnie oddała mu kawałek materiału. Ale nie wyobrażała sobie tego, że pójdzie teraz do boksu w samych majtkach i będzie siedzieć obok niego, świecąc nagimi piersiami.
Nie wiedziała do końca co zrobić a Naseer, widząc, że jest rozstrojona, przy pomocy innych wydarzeń, podjął decyzję za nią.
- Mam ochotę trochę poszaleć – stwierdził z uśmiechem na ustach.
Podkręcona nieco muzyka była tym czynnikiem, który zdecydował. Niechęć do zajmowania miejsca w boksie również. Mimo wciąż drżących nóg, Kamila zaczęła poruszać się w takt muzyki. Oszołomiona, gdy dotarło do niej to wszystko. To, że ona, porządna, konserwatywna nauczycielka, buja się po niewielkim parkiecie, niemal naga, w towarzystwie kilkudziesięciu nieco lepiej ubranych ludzi i przede wszystkim tego coraz silniej zniewalającego Francuza.
Choć z drugiej strony były czynniki, które jej w tym pomogły. Na parkiecie zabawiało się co najwyżej kilkanaście osób, reszta zasiadła na pufach, czy nawet łóżkach, albo w boksach. Mieli dla siebie trochę przestrzeni. Dodatkowo widziała, że uczestniczki konkursu wciąż paradują topless a sama zwyciężczyni przechadza się roześmiana po wybiegu w towarzystwie jakiegoś przystojnego chłopaka.
To pomagało podjąć decyzję, jakby uspokajając ją trochę, choć de facto, do uspokojenia była tak daleko jak od Polski. Bliskość Naseera, jego oddech, jego zapach, jego wzrok… Nie wiedziała kiedy ją bardziej deprymował. Gdy patrzył w jej nagie, silnie sterczące sutki, czy gdy spoglądał w jej oczy. Próbowała utrzymać ten kontakt wzrokowy, ale nie wychodziło. Świadomość, że niemal naga tańczy z ubranym przystojniakiem, była nie do zniesienia.
Starała trzymać się go na dystans, zresztą on się nie narzucał. Dawał jej oddech, kierując wzrok, jakby obojętnie w inne rejony sali. Czasem zagadywał, kierując rozmowę w jakieś nieistotne tematy. Bez jakichś oznak zbytniego napalenia.
Aczkolwiek, momentami, zbliżał się, obejmując ją w talii. Ona nie odpowiadała tym samym, ale też nie uciekała. Tak, jakby dawała się powoli zdobywać. Atmosfera klubu tak samo pomagała, jak i przeszkadzała.
Tym bardziej, że hałas zaczął się podnosić. Kamila rzuciła okiem w lewo i prawo. Dostrzegła Severinę na wybiegu tańczącą jak i ona. A w zasadzie dużo odważniej. W towarzystwie chłopaka, z każdą minutą coraz mocniej do niej przyklejonego. Widziała, że Naseer też patrzy. Tak jakby czegoś oczekiwał. Zresztą ona sama oglądała ten spektakl, doceniając walory blond Chorwatki, jak i pasję jej partnera.
Jakby coraz bardziej zafrasowana tym widokiem, nie oponowała, gdy Naseer ustawił się za nią, obejmując ją w talii coraz śmielej. Drgnęła dopiero, gdy poczuła jego palce delikatnie sunące wzdłuż jej ciała. Po bokach, od majtek w górę. Najeżyła się trochę, ale dopóki był daleko od miejsc intymnych, pozwalała mu na to.
Dlaczego nie? Przecież sprawiało jej to przyjemność, nawet jeżeli nadchodziła ona za wcześnie.
Jak zahipnotyzowana patrzyła na scenę, gdzie w akompaniamencie coraz lepszej, coraz bardziej urzekającej muzyki partner Chorwatki posuwał się coraz dalej. To już nie był taniec, to były pieszczoty. Oboje przykleili się do siebie, obcałowując nawzajem swe ciała. Chorwat bez koszulki, w samych szortach też prezentował się co najmniej nieźle.
Widok chłopaka zatapiającego usta w dużych, jędrnych piersiach Severiny, sprawiał, że znów poczuła ten przyjemny niepokój. To szybsze bicie serca. Nie stawiała oporu Naseerowi, który przytulił się do niej mocniej a i jego dłonie zaczęły zostawiać na bokach jej ciała jakby silniejszy dotyk.

- No i to chyba koniec mitu niedostępnej królewny – zawyrokował Bartek, bacznie wpatrując się w półnagą nauczycielkę dającą się zamykać w kleszczach partnera.
- Ten brudas ma chyba za dobrze… - skomentował z wyraźną zazdrością Arek.
- Kurwa, no nie wierzę… Jak myślicie, da mu dupy dzisiaj? Ona? – gorączkował się Dawid.
- Nie da… Porządna jest – stanął w obronie honoru nauczycielki rozedrgany Dominik.
- Jak wyjdą, to wychodzimy za nimi – zarządził Bartek.
- I co? Będziemy ich śledzić? A chociaż… - rozmyślał Dawid.
- Jestem ciekaw, czy da mu dupy – powtórzył słowa kolegi klasowy lider. – Chciałbym się o tym przekonać. Pójdziemy za nimi do domku i zobaczymy, czy zostanie u niej dłużej, czy nie. Będziemy wiedzieć.
- Lepiej kombinuj od razu, czy da się popatrzeć przez jakieś okno, co się będzie dziać…
- Chyba, że to on weźmie ją do siebie – wtrącił Kuba.
- To mamy czas, tymczasem patrzcie na wybieg – zwrócił ich uwagę Dawid.
Uwaga była niepotrzebna, bo akcja działa się zbyt blisko, by tego nie widzieli. Severina była już bez majtek i właśnie ściągała spodenki ze swego partnera.
- A więc będzie porno…? – ni to stwierdził, ni zapytał Dawid.
Nie usłyszał odpowiedzi, zresztą wolał skoncentrować się na tym co miał kilka metrów przed sobą. Na tym, jak obfite piersi blondynki giną w ustach chłopaka, na tym, jak ona sama klęka przed nim, ściągając z niego bokserki, co spora cześć publiczności przyjęła z entuzjazmem.
A potem… Zaparło im dech w piersiach. Zobaczyli jak nagi chłopak pochyla się nad równie nagą partnerką. Jak przymierza się przez chwilę. Widzieli jego stojącego penisa. I potem…
- A co jeśli Kamilę też tak weźmie? – rzucił przez suche jak pieprz wargi Arek.

Wzięło. Stała jak sparaliżowana, patrząc na to co się działo. To wszystko zaczęło się nie w tym momencie przecież. Już jakiś czas temu, gdy przyszła na tą imprezę w samym stroju kąpielowym. Potem, gdy zeszła do tego klubu, gdy wzięła udział w konkursie. Gdy spacerowała po wybiegu prezentując swe wdzięki publiczności a potem, gdy została poniekąd zmuszona do zrzucenia stanika. I gdy Naseer zaciągnął ją na parkiet.
Wszystko kumulowało się. Ta hipnotyzująca muzyka i subtelne widoki, które z minuty na minutę przeradzały się w coś coraz mniej subtelnego a bardziej dosadnego. Znów poczuła, że nogi stają się coraz mniej pewne.
Polizała wyschnięte wargi, gdy zobaczyła niezwykle apetyczne uda Chorwata, jego nagi tyłek i jego ruchy. To co najważniejsze i to co rozpaliło ją najbardziej, czyli pierwsze wejścia. Gdy upewniła się to wszystko dzieje się naprawdę i on naprawdę ją rżnie na tej scenie.
Tylko przez chwilę czuła skrępowanie. Zerkając dyskretnie na boki, widziała, że wszyscy patrzą na wybieg, więc i ją opuścił wstyd. Skoncentrowała się całkowicie na tym co widziały jej oczy.
To pierwsze wejście, gdy naprężony kutas młodego Chorwata znalazł się w cipce ponętnej blondynki. Zresztą oboje byli atrakcyjni i to też jej się podobało. Dwoje atrakcyjnych Chorwatów pieprzących się na scenie, na oczach kilkudziesięciu ludzi. Jej szeroko rozłożone nogi, jej falujący biust. Ale…
Ale jeszcze bardziej, napięte uda Chorwata, jego nagi, zgrabny tyłek. Uda poruszające się w przód i w tył. Pokazujące, że to on rządzi w tym układzie, że to on to wszystko napędza.
To wszystko doprowadziło ją niemal do gorączki. Tylko tłum ludzi sprawiał, że się hamowała. Ale wpatrywała się w to jedno miejsce tak silnie, że acz poczuła ból oczu. Tak jakby starała się zapamiętać każdy ruch Chorwata, każdego jego pchnięcie, którym dziurawił cipkę Severiny. Ach…
Jęknęła w duchu, gdy uświadomiła sobie, że przeoczyła coś jeszcze, coś ważniejszego. To, że dłonie Naseera, nie pieściła już jej boków, tylko delikatnie zeszły w stronę brzucha. To znaczy jedna zeszła. Drugą pieścił jej kark. Obie te pieszczoty wywołały silne mrowienie.
Choć wiedziała, że powinna zareagować, bo to mogło doprowadzić do czegoś poważniejszego, nie przerywała. Jeszcze nie, jeszcze było zbyt pięknie, zbyt rozkosznie i wystarczająco niewinnie. Kark to nie piersi, brzuch to nie tyłek.
Ale, czy…? Miała za sobą największego przystojniaka w klubie. Francuza o arabskiej urodzie, inteligentnego, wygadanego, dość zdecydowanego, atrakcyjnego. Tyle się o takich mówiło, że mają fajne, silne ciała i te… Duże penisy…
Nie, dopóki, to nie przekraczało pewnych barier… Dopóki on pieścił te dość niewinne fragmenty ciała, dopóki…
Drgnęła, gdy palce zahaczyły o jej pierś wywołując kolejne mrowienie.
- Naseer, przestań – szepnęła, ale tak cicho, że nie miała pewności, czy w tym hałasie ją usłyszy.
Nie mając zresztą pewności, czy w ogóle chce, by ją usłyszał.
I Naseer nic sobie chyba z tego nie robił. Tak jak ona zrobiła wszystko, by nie przejmować się brązowoskórym Francuzem a skoncentrować się na tym co działo się na wybiegu. Gdzie Chorwat posuwał swoją partnerkę coraz dynamiczniej. Zawładnął jej ciałem, chwytając je, obejmując, macając, pieszcząc.
Doprowadzający tym samym do wrzenia i siebie i blondynkę i publiczność i zachłyśniętą tym widokiem Kamilę. Zachłyśniętą tak, że ledwo poczuła dłonie Naseera na swoich piersiach. Zataczały niewielkie kręgi a potem chwyciły jej sutki. To zmusiło ją do zamknięcia oczu i oddania się temu błogiemu nastrojowi na chwilę.
Poczuła narastającą wilgoć w cipce. Nie dość, że była w tym klubie niemal nago na oczach ludzi, to jeszcze dawała się macać i to już nie po ramionach, tylko po cyckach.
- Ach… - z jej ust wydostał się lekki jęk, gdy palce Naseera zacisnęła się mocniej na sutkach. Jednocześnie otworzyła oczy, jakby obudzona nieco silniejszym hałasem.
To na scenie dochodziło do finiszu. Znów przestała zajmować się pieszczotami Naseera, napierającego na nią coraz mocniej. Ledwo czuła jego naprężonego członka wbijającego się w jej pośladki, ledwo czuła jego dłonie na jej nagich piersiach i boleśnie sterczących sutkach. Czuła przede wszystkim olbrzymie podniecenie spowodowane widokiem dynamicznie poruszających się ud młodego Chorwata pieprzącego silnie blondynkę. Wiedziała co się stanie. I stało się. Chorwat nagle zatrzymał się. Było po wszystkim.
Ale, chociaż sama odetchnęła głęboko, jakby sycąc się jego orgazmem, nie oznaczało to końca dla niej samej. Hormony wciąż buzowały na najwyższych obrotach.
- Teraz czas na nas, co? – usłyszała namiętny i jednocześnie zdecydowany szept Naseera.
Krew uderzyła jej do głowy. I nie tylko krew. Przede wszystkim wizja tego, jak on sama daje się rżnąć publicznie temu przystojniakowi, na oczach ludzi. To był już właśnie ten stan. Och…
Odwróciła się w stronę Francuza, co ten natychmiast wykorzystał, przyciskając ją mocno do siebie. Ale jej odpowiedź na jego propozycję mogła być tylko jedna.

- Racja, za dużo sobie pozwala – wyrzucił przez zaciśnięte gardło Dominik, ocierając pot z czoła i nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi Arka.
- Albo, inaczej, to ona mu na to pozwala, nasza święta… - dość ironicznie podsumował Kuba.
Mieli na to wszystko trochę gorszy widok, niż wcześniej na wybory miss. Ale widzieli wystarczająco dobrze. Widzieli swoją panią profesor w samych majtkach, dającą się obmacywać coraz chyba mocniej zaciskającemu pętle Francuzowi.
Widzieli jak jego usta wpijają się w nagi biust ich licealnej wychowawczyni.
- Nie mogę na to patrzeć – wyznał Bartek. Ale patrzył, jak i reszta. I wciąż nagrywał. Nie on jeden zresztą.
W tym zdaniu zawarł wszystko. Podniecało to ich i wkurzało. Z jednej strony widzieli swą piękną nauczycielkę w takiej sytuacji, z drugiej, z sekundy na sekundę czuli coraz większą zazdrość.
- To przerwij – odpowiedział Kuba, patrząc, jak Francuz sugestywnie kieruje wysoką brunetkę w stronę boksów.
- Za chwilę nie będziemy nic widzieć – zaniepokoił się Dawid. – A oni tam…
Nie dokończył, nie musiał przecież. Wszystkim to wszystko zaczęło kojarzyć się z jednym. Ten klub, ta atmosfera, nagość i przystępność pani profesor. Przecież przed chwilą widzieli jak jedna z dziewczyn daje się przelecieć swojemu chłopakowi, publicznie, przy kilkudziesięciu ludziach. Czy ich nauczycielka, nie może pójść w jej ślady?
Boże, co by to było…
- Nie pozwoliłbym na to – mruknął podniecony Bartek, widząc, jak obserwowana przez nich para zasiada w boksie. Zasiada…?
- Możesz podejść i powiedzieć dzień dobry, to powinno zadziałać – odparował w swoim stylu Kuba.
- Co oni tam…? – nie dokończył Bartek, mrużąc oczy.
- Siedzą…
- Nie, nie siedzą… To znaczy tak nienaturalnie, ale… Czy tam coś…? – dywagował na głos przeklinając w duchu kiepską widoczność.
- Jak wszyscy podejdziemy, to będą nici – stwierdził Dawid.
- Racja, idź Seba ty – zarządził klasowy lider, kierując palec na najniższego w grupie, niewysokiego, długowłosego blondyna. – Idź i nagraj. Bo tam się coś dzieje…
- Czemu on? – zaoponował Dawid.
- Prześlizgnie się i zrobi co trzeba. Ale jak chcesz, idź z drugiej strony. Tylko kurwa uważajcie!
Koledzy zaczęli przeciskać się ostrożnie w stronę boksu nauczycielki, tak, by pozostać dla niej niezauważonym.
Ale reszta nie próżnowała. Przesunęła się krok, dwa, trzy w przód, zyskując nieco lepsze punkty obserwacyjne. Widzieli zatem obmacująca się parę. Ich nauczycielkę i przystojnego Francuza o arabskiej urodzie. Który w tym czasie zdążył już zdjąć z siebie koszulkę.
Co rozgrzało pewnie nie tylko tą parę, ale chyba jeszcze bardziej uczniów, którzy nabrali przekonania, że to nie koniec tego wszystkiego i za chwilę mogą stać się świadkami czegoś jeszcze bardziej elektryzującego.

Nie oponowała, gdy kierował ją w stronę boksu. Nogi jak z waty sygnalizowały, że lepiej znaleźć jakieś oparcie. I znalazła, w boskie, miedzy oparciem dla pleców z jednej strony z rozgrzanym ciałem Naseera z drugiej.
- Naseer… - jęknęła, gdy jego dłonie coraz silniej masowały jej uda, jej piersi, podniecając ją do granic.
Ale nawet nie to… Nawet nie te wszystkie sytuacje z ostatnich kilku godzin, czy kilkudziesięciu minut były tu najważniejsze. Najbardziej zniewalało ją to, że daje się uwodzić podrywać, nieznajomemu przecież, obcemu mężczyźnie. Ona, Kamila, szkolna nauczycielka, wierna żona z jasno wytyczonymi zasadami. A teraz… Rozkoszowała się wizjami czegoś… Musiała się podzielić tym ze swoim partnerem, nie bacząc, że pogrąża się jeszcze bardziej. Tak właśnie nakazywała jej własna, pobudzona do granic uległość.
- Posłuchaj… Straszne co ze mną robisz… W głowie mam takie wizje, że… Ja… Ja nigdy czegoś takiego się nie… - westchnęła głęboko, bojąc się powiedzieć więcej i nie mając pewności, czy on zrozumiał co mówiła, co chciała przekazać.
I nie dowiedziała się tego, bo zaraz on chwycił ją silniej za biodra i przycisnął do siebie, ale tak, że ona musiała się pochylić. Jej usta trafiła w klatkę piersiową Naseera. Nagą, bo Francuz chwilę wcześniej zdjął z siebie koszulkę. Pocałowała go tam, potem drugi raz. I jeszcze schodząc niżej, czując, coraz silniejsze typowo seksualne podniecenie. Schodziła ustami niżej, wypinając pośladki w stronę ściany, podczas, gdy Naseer swoim ciałem blokował wyjście na zewnątrz, na parkiet. I bardzo dobrze, bo dzięki temu, przynajmniej w jakimś stopniu, zasłaniał widok ewentualnym podglądaczom..
Krew uderzyła jej do głowy, gdy już wszystko do niej dotarło. To co się działo, to co robiła i te opowieści, mityczne, czy nie, ale istniejące, o penisach osób o ciemniejszej skórze. Drżącymi rękoma chwyciła nieporadnie za jego spodenki a on zrozumiał od razu, unosząc się nieco na siedzeniu a potem opadając, gdy spodenki zsunęły się już w dół.
- Boże… - jęknęła, czując, że dostaje niesamowitych drgawek. Gwałtownym ruchem przeciągnęła jego spodenki w dół, po same kostki. Tak bardzo chciała zobaczyć go nagiego, w pełnej krasie. I widzieć tę jedną część ciała bez żadnych przeszkód.
Chwyciła penisa w dłoń, masując go lekko i spoglądając Naseerowi w oczy. Były tak samo duże jak i jej. Podniecała go. Wspaniale. Ona a nie ta Severina, czy inna uczestniczka konkursu miss. To ona najsilniej oddziaływała na tego arabsko-francuskiego przystojniaka. I patrząc w oczy masowała jego sterczącego i faktycznie dużego penisa, pochylając się nad nim coraz bardziej…
- Czekaj, czekaj… - wysapał, zmieniając pozycję. Zrozumiała o co mu chodziło i znów poczuła jak jej twarz wypełnia potężny rumieniec. Chciał, by zeszła w dół, niemal pod stół, by klęczała pod nim, ale…
- Naseer…! – szepnęła z przejęciem i naganą w głosie, czując jak przy tej zmianie pozycji jego dłonie zahaczają o jej majtki.
Spróbowała oporu, ale on był silniejszy i nic sobie z tego nie zrobił. Jęknęła z podniecenia, czując jak i jej majtki błyskawicznie zjeżdżają w dół. Osunęła się na kolana, zrozumiawszy, że teraz jest już kompletnie naga, nie licząc obuwia na stopach.
- Teraz, tak… - usłyszała jego drżący głos. Nie musiał mówić nic więcej.
Siedział rozłożony wygodnie w boksie a ona na podłodze, niemal pod stolikiem, na kolanach, z gołą dupą, wypiętą gdzieś tam, masowała jego umięśnione uda, całując je zachłannie i szybko przenosząc usta wyżej.
Już sam fakt, że całowała obcego członka wywołał w niej elektryczny wstrząs. Ale chwilę później… Gdy otworzyła usta i wsunęła go do środka… Najpierw tak trochę, samą żołądź a potem, praktycznie natychmiast, niemal całego chcąc sprawdzić czy się zmieści…
Robiła to… Dotarło to do niej. Robiła i nie było odwrotu. Od tego pierwszego wsunięcia posuwała go swoimi ustami. Namiętnie, zdecydowanie, silnie, wiedząc, że pragnie bawić się tym, delektować tym uczuciem i doprowadzić do wytrysku. Do najwyższej rozkoszy.
Robiła to, jak ostatnia dziwka.
Ona, stateczna nauczycielka, sprowadzona w tym momencie do roli klubowej obciągary. To też do niej dotarło i jeszcze silniej wpłynęło na stan emocjonalny znajdujący się przecież i tak na najwyższym chyba możliwym poziomie. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, wiedziała, że przez te kilka minut będzie się tym faktem zachłystywać.
Nawet rzuciła okiem w bok, na parkiet, starając się wychwycić zamglonymi oczami ilość osób obserwujących jej wyczyny. To, jak się kurwi teraz z nieznajomym mężczyzną obciągając mu w klubie pełnym ludzi. Nie widziała zbyt wiele, ale zanotowała, że ktoś patrzył z całą pewnością. Chyba nawet więcej, niż ktoś.
Tyle wystarczyło. Wystarczyło by zajmować się długim penisem przystojnego Francuza z jeszcze większą siłą.

- Obciąga mu, kurwa…! – nie wytrzymał nawet stonowany Kuba.
- Tak… Tak to wygląda… - zgodził się osłupiały Bartek.
- Nie wygląda, tylko tak jest. Chodźcie bliżej.
- A jak zobaczy? – zareagował Arek? – A zresztą chuj z tym!
- Właśnie. Zresztą nie zobaczy, wygląda, jakby świata bożego nie widziała…
Podeszli bliżej o kolejne kilka kroków. Jeżeli któryś z nich miał jeszcze jakieś wątpliwości, to musiał się ich wyzbyć. Nawet w tych warunkach, bo przecież pod ścianami, w boksach było ciemniej, dyskretniej, widzieli wyraźnie, jak ich szanowana powszechnie pani profesor obciąga kutasa arabskiemu Francuzowi.
Patrzyli w nabożnym niemal milczeniu, nie komentując niemal niczego. W tym jednym momencie tak samo spełniały się ich fantazje, w których od lat wyobrażali sobie panią Kamilę w takim właśnie wydaniu. Piękną, nagą, uprawiającą seks.
I w tym tez momencie rujnował się jej obraz nauczycielki zasadniczej, konserwatywnej, lodowatej, niezdobytej. Wiernej jednemu mężczyźnie. Teraz widzieli zaprzeczenie tego wszystkiego, co piękna nauczycielka zbudowała sobie przez całe te lata.
- Spuści się jej na gębę? – zaciekawił się Arek.
Nikt nie odpowiedział. Patrzyli jak zahipnotyzowaniu, jak głowa nauczycielki porusza się rytmicznie w górę i w dół. Jak jej właściciel, bo chyba tak można było go teraz nazwać, gładzie ją po włosach, jak przytrzymuje jej głowę.
Jak wychowawczyni, co jakiś moment wypuszcza z ust sterczącego penisa, oblizując go namiętnie, lubieżnie, zmysłowo, zachłannie, patrząc Francuzowi w oczy. Te momenty najbardziej doprowadzały ich do wrzenia. W głowach mieli tylko jedno, chcieli zobaczyć jak z tego kutasa tryska lawa zalewając ich dostojną nauczycielkę.
- Kurwa, zaraz mi jaja pękną – wycedził narwanym tonem Arek.
- Też bym sobie zwalił – przyznał Bartek.
Ale na razie mogli tylko patrzeć z podnieceniem i zazdrością na rozłożonego w boksie trenera rywali w jutrzejszym finale. Trenera, któremu ich własna menedżerka obciąga z całą pasję doprowadzając… Tak, właśnie. Doprowadzając go do tego na co wszyscy czekali.
- O, kurwa… - westchnął nie po raz pierwszy Bartek.
Widzieli jak ciało Francuza napina się, jak się porusza… Jak z jego penisa tryska sperma. Prosto w usta ich nauczycielki. Niewiarygodne, ale jednak… Naprawdę przyjmowała spermę w usta, ba, wręcz zlizywała resztki ze stojącego penisa. Ich nauczycielka, niczym rasowa...
- Dziwka – podsumował z pasją w głosie Arek. Właśnie tak.
- Co robimy? – zapytał rozedrgany i zdezorientowany Bartek. Nawet on, zwykle najbardziej racjonalny, błyskotliwy stracił swoje zdolności.
- Czekamy co dalej, może to nie koniec? – podsunął myśl Kuba.
- Po tym wszystkim?
- Tak, po tym. Może jeszcze zostaną trochę w klubie a może pójdą do niej. Albo do niego.
- A ja bym się jej pokazał – wypalił Dominik.
- Po co? Może ją tu zerżnie, nie chcesz tego widzieć? – silny Arek miał najmniej skrupułów z nich wszystkich.
- Ja bym wolał, żeby nie… - mruknął okularnik, rozglądając się po towarzyszach, czy jego pogląd spotyka się z ich aprobatą.
- A ja sam mam ochotą ją zgwałcić – wydusił z siebie Bartek.

Wytarła usta dłonią. Wciąż drżała. On poczuł spełnienie, ona była od tego daleko. Wciąż klęczała przed nim, gdy on przeżywał orgazm jaki mu dała.
W uszach czuła dudnienie muzyki, niezbyt głośnej, ale jednak wyraźnie docierającej. Czuła także dudnienie w mózgu. Myśli nie potrafiły się łączyć. Przeżywała to czego dopuściła się przed chwilą, ale nie umiało to do niej dotrzeć tak do końca. Tak jak i to, że klęczy w klubie, wśród kilkudziesięciu ludzi przed nagim mężczyzną, sama będąc również kompletnie naga.
Uniosła się wreszcie w górę, wspierając się na jego kolanach i jakby nakręcana jakimś eliksirem prawdy…
- Chciałabym się pieprzyć z tobą tam samo mocno, jak tego zrobić nie mogę…
Urwała, jakby chcąc znaleźć ratunek w jego oczach, w jego czynach. W tym, że on podejmie decyzję za nią, że użyje takiej siły, iż jej zahamowania nie będą miały znaczenia. Tylko, czy do tego naprawdę powinno…
Drgnęła widząc metr przed sobą w boksie jakaś niewyraźną postać z długimi blond włosami. Niewyraźną z powodu ciemności, jak i tego, że zamglone oczy nie potrafiły stwierdzić co naprawdę się dzieje. Sylwetka tego kogoś… Kogoś, bo nawet nie potrafiła ocenić płci, zniknęła szybko, razem ze światełkiem chyba telefonu, jakby chowając się w boksie.
Po co? Dlaczego?
Nagle otrzeźwiło ją to. Nie zważając na jakieś słowa Naseera, na jego dłonie próbujące silniej trzymać jej ciało, sięgnęła po majtki a potem stanik, wkładając tę namiastkę garderoby na siebie.
Usiadła spokojniej, starając się w jakiś sposób doprowadzić do porządku. Nerwowymi lekko gestami dłoni zbywała Naseera. Zresztą, może dzięki temu, że ledwo co finiszował, nie był jakiś wybitnie natarczywy w stosunku do niej. Może uznał, że da jej trochę czasu i za chwilę ponowi atak, licząc na ostateczną konsumpcję?
Chyba się przeliczy, chyba, bo już teraz…
Wiedziona jakby jakimś przeczuciem spojrzała w bok, na parkiet. Zobaczyła… Wysiliła coraz sprawniej działający wzrok, otwierając oczy szeroko. Grupka młodzieży, odwrócona do niej plecami, jakby wycofująca się. Nie była pewna, ale… Ale na miłość boską… Czując narastający łomot serca, wręcz wychyliła głowę w bok.
Jakieś lekkie zamieszanie, grupka młodych chłopaków i ochroniarze przy nich. Po czym wszyscy udali się chyba na zewnątrz.
W mgnieniu oka powzięła decyzję. Choć jej stan daleki był jeszcze od normalności a nogi drżały, nie zważając na protesty Naseera, wstała i energicznym krokiem, wręcz biegiem ruszyła w stronę wyjścia, tego właściwego. Szczęśliwie gubiąc Francuza a nawet wręcz nie zważając na niego. I cały czas łudząc się, że to co dostrzegła było tylko przywidzeniem.

Rozdział 2. Bez hamulców.

- Gramy, chłopaki – rzucił Bartek.
Ale nawet jego głos nie brzmiał tak jak zwykle. A jeśli nie on, to kto…?
Była trzynasta, sędzia gwizdnął po raz pierwszy. A oni, choć starali się mobilizować przed tym finałowym pojedynkiem, myślami byli gdzie indziej. Wczorajsze wydarzenia wywarły na nich zbyt duże piętno.
- Bartek, do chuja…! – nawet stonowany Kuba nie wytrzymał, gdy zobaczył, jak bramkostrzelny napastnik w prostej sytuacji przenosi piłkę wysoko ponad poprzeczką.
- Zeszła mi, kurwa – usłyszał w odpowiedzi, ale widział, że nie to było powodem.
Po prostu klasowy lider podszedł do sytuacji zbyt anemicznie, jakoś tak bez werwy. Jakby był myślami gdzie indziej.
Co tu się dzieje…? Czy prezentując takie podejście, mogą dzisiaj coś ugrać? Zwłaszcza, że Francuzi z Grenoble wyglądali dużo lepiej.
Czarnowłosy obrońca bezradnie patrzył, jak przeciwnicy posyłają szybkie piłki, jak ruszają do przodu większą ławą. Jak dzięki temu pakują do ich siatki jedną bramkę, potem drugą. Jak przed trzecią ratuje ich tylko cudowna interwencja Sebastiana, parującego piłkę na aut.
- Albo się budzimy, albo chuj z tego – znów nie wytrzymał Kuba, rycząc na całe boisko.
Jak nie on. A jeśli już on odczuwa potrzebę takiego reagowania, to znaczy…
To znaczy, że jest źle. Tak jak piłka w siatce po raz trzeci. Krótko przed przerwą.
- Pozamiatane – mruknął tylko Dawid gdy zeszli za linię po tym jak sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Jeżeli mówił to on, to faktycznie musiało być pozamiatane. Zresztą przy tym wyniku…
Kto za to odpowiadał? No, kto? Głowy młodych licealistów z Wielkopolski jak jeden mąż szły w kierunku trybun.

Chociaż nie spała dobrze, to wstała późno. Na tyle późno, że ledwo zdążyła wziąć prysznic i udać się na plażę a konkretnie na boisko, na którym miał zostać rozegrany mecz finałowy pomiędzy drużyną jej podopiecznych a Francuzami z Grenoble.
Szła z bijącym sercem. Wspomnienia minionego wieczoru były zbyt żywe.
Usiadła na niewielkiej trybunie, ledwo wymieniając powitalne spojrzenia ze swymi wychowankami. No tak, jeszcze oni... Przecież… Nie no, może się myliła, może wczoraj wieczorem wcale ich tam nie było. Oby…
Ale był Naseer. I tutaj teraz też. Po drugiej stronie, ze swoimi piłkarzami. Ubrany letnio, wydający komendy, które jego podopieczni wypełniali bez szemrania. Ten sam Naseer, któremu wczoraj wieczorem bezwstydnie obciągała. Ona. Naprawdę… Choć wciąż nie mogła uwierzyć.
Ona, naga, konkurs topless na oczach ludzi, potem ona naga w boksie i jego penis w jej ustach.
To było chyba za dużo.
Ale było prawdą. Choćby nie wiadomo jak bardzo starała się o tym nie myśleć, to nie była w stanie wyrzucić tego z pamięci. Z rozpaczą niemal pomyślała, co to będzie dalej? Po finale będzie godzina czternasta, jeszcze cały ten dzień i jutrzejszy a ona… Ona już nie wytrzymywała z powodów tych wszystkich rozmyślań rozsadzających jej głowę.
Dobrze, że nie poszła na całość. Choć chciała. Ale resztkami sił powstrzymała się przed tym. I nie tylko. Może coś ją obudziło, może te przywidzenia.
Co będzie dzisiaj? Też będzie zmuszona patrzeć w twarz ciemnoskórego Francuza, którego smak penisa, niemal namacalnie wciąż czuła w ustach?
Boże, kim ona się stała? Zwykłą, puszczalską kurwa? Zwiesiła głowę na chwilę. Co by powiedział Daniel? Czy zaakceptowałby akurat to? Ten układ? Miała pewne wątpliwości.
Nie, nie mogła o tym myśleć non stop. Ale trudno było uciec od tematu, gdy nie dość, że po drugiej stronie boisko stał on, Naseer, to jeszcze jej podopieczni rozgrywali najsłabszy mecz na tym turnieju. Zero do trzech do przerwy a potem czwarta bramka i wreszcie piąta. Nokaut.
Zwiesiła głowę. Chociaż drugie miejsce w tym turnieju było ostatecznie sukcesem a i sam wynik nie miał jakiegoś niesamowitego znaczenia, to jednak… Widziała po ich twarzach, że to nie tak miało być.
I nawet nie odzywali się jakoś do niej. Kilka grzecznościowych słów i to tyle. Dlaczego? Z powodu wyniku? Ich własnej postawy na boisku? Czy czegoś jeszcze? Znów poczuła ciarki na skórze. A co, jeśli to oni…?
Nie, chyba nie… Ogólnie milczeli. Byli oszczędni w słowach nie tylko w stosunku do niej, ale i do siebie.
Przeniosła wzrok na drugą stronę boiska. Jej vis a vis triumfował. Francuzi z Grenoble byli wyraźnie rozradowani, przymierzając się do odbioru nagród za zwycięstwo w turnieju w Rijece.

- Przez nią… - mruknął Dawid, na tyle ostrożnie, by siedząca na trybunach wychowawczyni nie usłyszała. Ale wystarczająco głośno, by nie uszło uwadze kolegów.
Odpowiedzi nie dosłyszał, bo jej nie było. Pozostali członkowie drużyny widocznie zgodzili się z werdyktem kolegi. Albo przynajmniej nie sprzeciwili mu się.
Najbardziej opanowany Kuba, rozejrzał się wokół. Widział po twarzach kolegów, że coś jest nie tak. Byli rozdrażnieni. Nie tyle wynikiem, ile powodem, dla którego do niego doszło.
Nie mówił nic. Nie było sensu. Pierwsze minuty po zejściu z boiska, po dotkliwej porażce, zero do pięciu nie były odpowiednimi na wytaczanie jakichkolwiek racjonalnych argumentów. Nie ten czas, nie to miejsce. A kozioł ofiarny zawsze się znajdzie. Choć w sumie, to podzielał opinie kolegów.
Sprawcą ich dzisiejszej postawy był wczorajszy wieczór. A konkretniej rzecz biorąc, to co przeżyli, to co widzieli. To zaprzątało ich umysły bardziej, niż sam futbol.
I łatwo było zganić wynik meczu właśnie na to. Na te wczorajsze przeżycia. Niezależnie od tego na ile były prawdą a na ile łatwym usprawiedliwieniem.
- Chuj z tym… - mruknął wreszcie Kuba uznając, że trzeba pogodzić się z porażką. A w zasadzie z klęską. Ciężko było przełknąć taki wynik, ale z drugiej strony, co…? Rozczulać się nad nim w nieskończoność?
- Co robimy? – spocony Dawid chyba doszedł do takiego samego wniosku.
- Nie wiem, może tan pan nam coś powie – wskazał na wędrującego w ich stronę menedżera drużyny z Grenoble, nie mając zresztą nic konkretnego na myśli.
Faktycznie, ku ich pewnemu zdumieniu, Francuz przeszedł obok trybuny, na której siedziała ich szkolna wychowawczyni, jakby jej nie zauważając i skierował w ich stronę. Było to co najmniej zaskakujące.

Tak jak dla Kamili, która spuściła wzrok, widząc zbliżającą się sylwetkę Naseera. A potem ze zdumieniem skonstatowała, że on ominął ją arogancko, udając się w stronę jej podopiecznych.
Aż otworzyła usta ze zdumienia. Nigdy nie spodziewała się, że ktoś tak ją zignoruje. Poczuła… Sama nie wiedziała co. Złość? A może tylko konsternację? Czy polscy mężczyźni swoim wzrokiem, swoją próbą adorowania jej, mniej, lub bardziej nieudolnie, rozpieścili ją zbyt bardzo?
Choć wiedziała, że wygląda to trochę chamsko, gapiła się na niego, starając się zrozumieć dlaczego podszedł do jej chłopaków a nie do niej samej. I dlaczego jego rozmowa z nimi trwała aż tak dugo. Narastała w niej irytacja. Nie zdążyła osiągnąć punktu krytycznego, gdy Naseer zakończył dialog z jej uczniami i zwrócił się w jej kierunku.
Uciekła wzrokiem w bok, udając obojętność, ale to nie mogło go odstraszyć. Przysiadł się do niej.
- Uciekłaś wczoraj szybciej, niżby gonił cię jakiś duch na starym zamku – zażartował, jednocześnie wbijając w nią swój wzrok.
Spojrzała mu w oczy, nieco zmieszana tym bezpośrednim zwrotem nawiązującym do wczorajszych wydarzeń, jednocześnie dyskretnie zerkając za jego plecy. W kierunku ławki licealistów, którzy w tym momencie wykazywali chyba większe ożywienie, niż podczas meczu.
- Widocznie rycerz nie zdał próby chronienia swojej damy – odpowiedziała po angielsku, siląc się na sztuczny uśmiech.
- Może zatem dasz szansę rycerzowi, by zrehabilitował się za wczorajszą wpadkę?
Z jego tonu wynikało, iż nie zauważa żadnej swojej wpadki. Chyba miał rację. I bez żadnego chyba, dobrze się stało, że uciekła w odpowiednim momencie. Choć ten odpowiedni moment, tak naprawdę powinien nadejść kilkanaście minut wcześniej.
- Jaką rehabilitację masz na myśli? – zapytała, czując pewną ulgę, że Francuz nie nawiązuje do tego co było clou wczorajszego wieczoru.
- Jeszcze jedną wizytę w klubie naszego wspólnego znajomego, pana Predraga.
- Już widziałam ten klub, myślałam, że zaproponujesz coś ciekawszego – odpowiedziała z wolna, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że w ten sposób w jakimś stopniu przyznaje się do porażki w dniu wczorajszym. Spuścił wzrok w ziemię.
- Nie bądź taka, stać cię na więcej. Czekam wieczorem, w klubie – odparł dość zdecydowanie Francuz. Na tyle zdecydowanie, że nie odpowiedziała, patrząc tylko jak Naseer przechodzi przez płytę boiska w kierunku stanowiska swojej drużyny.

Ale nim nadszedł wieczór, było jeszcze popołudnie. I impreza na plaży wydana przez organizatorów turnieju, dla wszystkich, uczestniczących w nim drużyn.
I oprócz chłopaków, była na niej także ona. W stroju kąpielowym, jak to na plaży i jak wszyscy inni. Ale na tyle dobranym, że nie wstydziła się tego. I po raz pierwszy tego dnia mogła spojrzeć podopiecznym w oczy, wciąż nie mając pewności, czy wczoraj wieczorem, to byli oni, czy tylko…
No bo myśl, że oni mogliby tam by c i widzieć coś, sprawiała, że jej dłonie machinalnie wędrowały w okolice miejsc intymnych, jakby sam strój był ochroną niewystarczającą.
Jednak podeszła do stolika. W końcu była nauczycielką. Co by nie było musieli czuć przed nią jakiś respekt. A ona nie mogła dłużej czekać w nieświadomości.
- Nie bądźcie tacy smutni, drugie miejsce, to też niezły wynik – odezwała się przywołując na twarz beztroski uśmiech.
- Nie jesteśmy. Ale porażka trochę za wysoka – zapewnił ją Kuba. Kto, jak kto, ale on umiał zachować fason.
- Może nie spaliście najlepiej w nocy? Taki urok wakacji – rzuciła pozornie swobodnie.
- Spaliśmy dobrze, widocznie wkradło się rozprężenie po tych wszystkich zwycięstwach – wyjaśnił Bartek.
Niewiele jej to mówiło. Ale jak mogła do tego podejść? Zapytać wprost, „hej a nie byliście przypadkiem wczoraj w klubie Predraga i nie widzieliście mnie w konkursie miss a potem obciągającej Naseerowi?”.
- Co planujecie dzisiaj? – zapytała.
- Może w końcu jakąś wspólną imprezę integracyjną z panią profesor? - rzucił subtelnie Kuba.
- A na czym miałaby polegać ta integracja? – zapytała bardziej rozluźniona.
- Na wizycie na plaży nudystów – Dawid szybko zgasił jej lepszy nastrój.
- Naprawdę zabawne – spojrzała na niego z dezaprobatą, z trudem utrzymując stalowy wyraz twarzy. Może przesadzała, ale wszystkie takie sugestie kojarzyły się jej z jednym. To znaczy z tym, że oni to jednak widzieli…
- To może pani mogłaby coś zaproponować? – zwrócił się do niej Bartek.
- Hm… - zawahała się, bo sama nie miała pomysłu na nic. Co mogliby robić? Pójść na jakiś obiad? Też coś… Pozwiedzać okolicę? Nie ma tutaj niczego wybitnie ciekawego… Obejrzeć jakiś film? Czyli siedzieć w jakimś pokoju w ten upał?
- No to zostaje ta plaża – zawyrokował Dawid, widząc wahanie nauczycielki.
- Być może, ale rzecz jasna zwykła – postanowiła zdecydowanym tonem.
- Ale pani pruderyjna… - wyczuła kpinę w głosie licealisty. Znów skojarzyło się to z jednym. Z tym, że wykpiwa jej zasadniczość, gdy wczoraj widział ją w klubie. Nie no…
- Dawid… – zareagowała spokojnie, ale stanowczo.
- Dobra, dobra… - oddalił się w geście rezygnacji z dalszej dyskusji.
Ale i tak tylko na chwilę. Wstali bowiem wszyscy i przeszli sto metrów dalej, znajdując jakieś wolne miejsce na piasku, by się rozłożyć. W trakcie drogi spojrzenia sześciu licealistów i ich nauczycielki naturalną siłą rzeczy, wędrowały po ciałach mijanych plażowiczów. I plażowiczek. Z których część bez skrępowania opalała się topless.
Ruchem głowy Dawid wskazał jedną z nich, drugą, trzecią…
- Mogłaby się pani jednak dostosować do reszty. One nie wstydzą pokazywać się swoich cycków.
Nie odpowiedziała na tę zaczepkę, która spotkała się z lekkim śmieszkiem kolegów. Wiedziała, że podoba im się poruszanie takich tematów przy szkolnej wychowawczyni, do tego ponoć bardzo atrakcyjnej. I używanie słów takich, jak „cycki”.
- O a takie majtki ma pani na sobie? – ożywił się znów wskazując przechodzącą obok nich Chorwatkę w skąpych kąpielówkach, wyraźnie odsłaniających większą część pośladków.
- Myślę, że porządna dziewczyna nie pokaże się publicznie w czymś takim, prawda? – tym razem musiała podjąć odpowiedź i na chwilę słowa utknęły jej w gardle, gdy znów przypomniała sobie, jak te słowa nie pasują do tego co wyprawiała wczorajszego dnia, czego oni mogli być świadomi. Ale opanowała się błyskawicznie i dodała. – Szanowałbyś mnie Dawidzie, gdybyś zobaczył mnie na tej plaży w samych majtkach i to jeszcze takich?
- No pewnie, dlaczego nie? – wzruszył ramionami, patrząc w jej twarz, w oczekiwaniu na reakcję nauczycielki.
- Nie sądzę, nie podpuszczaj.
- Nie podpuszczam, naprawdę…
Ale ona już zamknęła temat, rozumiejąc dobrze, że chłopacy przyjęliby każdą definicję szacunku, która pozwoliłaby im na oglądanie swojej nauczycielki w mocno ekshibicjonistycznej wersji. W zasadzie, niemal kompletnie rozebranej.
Musieli się jednak zadowolić tym, że była tu w normalnych majtkach i staniku.
- To i tak za dużo, łobuzy – rzuciła krótko, starając się wyluzować, gdy już po tym jak znaleźli odpowiednie miejsce, z ust Dawida popłynęła kolejna zaczepka.
Tak, dla niej to nie była łatwa sprawa. Mimo wszystko, rzadko przebywała nad wodą i takie rozbieranie się do kostiumu kąpielowego też uznawała za pewnego rodzaju odzieranie się z intymności.
Tym sposobem majtki wydawały się jej niespecjalnie wystarczające. Irracjonalnie czuła wręcz spojrzenia wszystkich plażowiczów na swych pośladkach, na swoich piersiach. A już szczególnie spojrzenia swych licealistów. Czuła się niemal naga.
Dlatego sporą część czasu spędziła w wodzie, pływając w jedną stronę i w drugą. A czasem po prostu tylko zanurzając. Prosto z ciepłej morskiej wody Adriatyku chłonęła spadające wprost na nią słoneczne promienie ogrzewające górne partie jej ciała.
Ładny kawałek czasu upłynął, nim wynurzyła się z morskich fal, wychodząc na plażę i kładąc na kocu, wystawiając na słońce już całe ciało. I z od przodu i od tyłu. Z trudem odganiając od siebie myśli, że w tej drugiej pozycji, wzrok znajdujących się obok uczniów z pewnością pada na jej długie, nagie nogi i opięty majtkami tyłek.
Nic na to poradzić nie mogła. Ale z głowy wyjść to jej nie mogło i z podwójnym skupieniem zwracała uwagę na ruchy, czy szelesty za jej plecami. Czy różnego rodzaju słowa wypowiadane przez chłopaków. A raczej półsłówka, bądź śmiechy.
Odwróciła się nagle w pewnym momencie i zobaczyła nad sobą postać trzymającą w dłoni telefon komórkowy. Sekunda wystarczyła by skojarzyć osobę i czynność, jaką wykonywała.
- Dawid! – odezwała się zaskoczona. – Co ty robisz? Zdjęcie?
- Tak. Na pamiątkę – z typową dla niego bezczelną pewnością siebie, nie zaprzeczył.
- A nie powinieneś zapytać mnie o zgodę?
- Pewnie tak, ale nie chciałem pani przeszkadzać. Poza tym pewnie by się pani nie zgodziła.
- Skoro tak, to dlaczego robisz mi je wbrew mojej woli?
Poczuła dyskomfort. Na co mu jej fotki w stroju kąpielowym? No tak, chyba trochę głupie to pytanie…
- Już powiedziałem, na pamiątkę tych wakacji.
- Jest dużo fajniejszych miejsc do sfotografowania. Bądź tak dobry i skasuj je.
- Jest bardzo ładne, podoba mi się, szkoda kasować – nawet przysunął jej telefon przed nos. Widziała na nim przez moment samą siebie, leżącą na słońcu z opiętym majtkami tyłkiem w centralnym punkcie.
- Mimo to uważam, że powinieneś zastosować się do mojej prośby. Nie powinieneś trzymać takich zdjęć w telefonie – nie wiedziała za bardzo jak zareagować. Przecież nie mogła przemocą zmusić go do usunięcia pliku.
- Niech mu pani odpuści, bo jego życie erotyczne całkiem ustanie – nie wytrzymał i odezwał się siedzący obok uśmiechnięty Bartek.
- Właśnie – błyskawicznie podchwycił Dawid. – Będę szczery, zrobiłem to zdjęcie, jak i inne jeszcze, po to by móc się przy nim masturbować. Niech pani nie wymaga ode mnie tego bym skasował…
- Nie wygłupiajcie się, obaj… - skarciła obu uczniów i czując wypływający na twarz lekki rumieniec wstydu, wywołany wspomnieniem o masturbacji, znów ukryła twarz w przedramionach, układając się na kocu, tak jak uprzednio.
Chłopaki… Faktycznie nie chciała, by jej fotki, takiego charakteru trzymał któryś z uczniów, ale co mogła zrobić?
Nie zrobiła nic więcej. Po jakimś czasie, ponownie przewróciła na plecy wystawiając ku słońcu przednią cześć ciała. W tej pozycji akurat mogła uniknąć niepożądanych przygód. Tak się jej przynajmniej wyda…
- Dawid…! – jęknęła niemal z przyganą, gdy z boku znów uniosła się dłoń jednego z uczniów, z telefonem w dłoni a do jej uszu dobiegło ciche bzyknięcie.
- Już nie będę, to było ostatnie. Ale wygląda pani na nim bosko – palnął i faktycznie zamilkł a ona zirytowana, znów nie wiedziała jak zareagować.
Zmąciło jej to spokój, ale wytrzymała kilkanaście minut w tej pozycji. Słońce relaksowało. W przeciwieństwie do podopiecznych, których towarzystwo, było dla niej w pewnym stopniu krępujące. Tym bardziej, że…
- A mogę się o coś panią zapytać? – usłyszała znów beztroski głos Dawida.
- Słucham – odpowiedziała po kilku sekundach, wystawiając go na próbę.
- Wybiera się pani dzisiaj na randkę z Naseerem?
Westchnęła. Na szczęście odgłos został stłumiony, przez cichy chichot, rozlegający się z po jej lewej stronie.
- Chcesz mi towarzyszyć? – nie przyszła jej do głowy żadna riposta, oprócz tej oklepanej.
- Mógłbym się przydać – usłyszała ostrożną odpowiedź.
- A w jakim celu? – zainteresowała się.
- Żeby ktoś czasem się nie zapomniał – palnął.
Zrobiło się jej nieprzyjemnie. Znów wróciły myśli o tym, że oni wiedzą… Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że równie dobrze mogą po prostu naigrywać się z tej znajomości. W końcu jakby nie patrzeć, była ich nauczycielką, atrakcyjną, mającą męża. A tu taka dość charakterystyczna znajomość…
- Jestem na tyle odpowiedzialna, nie bój się… - odpowiedziała spokojnie, zdając sobie po raz kolejny sprawę, że robi z siebie idiotkę, jeżeli oni wczoraj byli tam.
- No ja pani ufam, jakby nie było, ale…
- Ale ja uciekam – oświadczyła, wykorzystując zawahanie ucznia i wstając z piasku. Rozejrzała się po plaży. Słońce kierowało się już coraz wyraźniej na zachód.
- Wkurzyłem panią? – zapytał chłopak z niewinną miną.
- Nie – odpowiedziała krótko i nie podejmując tematu, narzuciła na siebie lekkie okrycie i udała się w kierunku swojego domku.
Miała czas, by przemyśleć kilka spraw. By po raz pierwszy tak naprawdę pobiec myślami do wczorajszego wieczoru.
Pobiegła na tyle mocno, że w pewnym momencie niemal namacalnie poczuła smak penisa Naseera na swych ustach. Nakręciło ją to tak samo, jak i zdeprymowało.
Zerknęła na zegarek i uznała, że to dobry moment na wejście pod prysznic. Wieczór zbliżał się powoli. Rozebrała się, weszła do kabiny i odkręciła ciepłą wodę. W tych warunkach wcale nie musiała być gorąca, wystarczyło, że była zwyczajnie ciepła. A w rytm lejącej się wody i dłoni zmywającej z jej nagiego ciała pot i brud, wracała wspomnieniami do imprezy w klubie biznesmena z Rijeki.
Szkoda, że nie usłyszała od Naseera jakichś wyznań. Takich, że chciałby ją… No cóż, może nie musiał mówić, może po prostu tak kierował tym wszystkim, że słowa były zbędne. A poza tym ona sama jakoś nie stawiała zbyt wielkiego oporu…
Ale chciała to usłyszeć. Rozgrzałyby ją na pewno takie słowa a ona… Chyba tego właśnie chciała najbardziej. Niezależnie od konsekwencji. Bo wydawało się jej, że nad tym akurat może zapanować. Przecież wczoraj, mimo wszystko, nie poszła z nim na całość.
Jeżeli wziąć pod uwagę, że mu tylko obciągnęła a on spuścił się w jej usta. Tak, tylko tyle. Tylko. I nic więcej.
No bo tego niczego więcej być nie musiało. Przecież opanowała się, nim jeszcze zauważyła ten nagły ruch obok siebie. I powiedziała mu to wprost, Naseerowi.
A co, gdyby on po prostu wziął ją siłą? Na samą myśl o tym, na sekundę zmiękły jej nogi. Czy to możliwe, że nie stawiłaby mu oporu?
Poczuła jak jej ciało rozgrzewa się, nie tyle pod wpływem wody, ile jej fantazji. Fantazji, bo nagle wyobraziła sobie… No po prostu, jego penisa wbijającego się w jej cipkę aż po sam koniec. Choć starała się to odrzucić, to ta myśl uporczywie wracała.
Zawsze preferowała zmysłowość, to znaczy pewną grę, wzajemne rozpalanie a sam akt wbijania się, był już tylko aktem końcowym, finalnym. A teraz… Nawet nie wyobrażała sobie konkretnej pozycji, tylko po prostu kutasa tego Francuza, który bezlitośnie penetrował jej wilgotną cipkę. Wilgotną, taką, jaka była właśnie teraz.
Zakręciła wodę i wyszła z kabiny.
„Jestem popierdolona”, pomyślała dosadnie i z irytacją. „Przecież mam męża, nawet jeśli on…”.
Właśnie. Nawet jeśli Daniel czerpał sporo przyjemności z tego, że to inni napalali się na jego żonę i nawet jeżeli w swoich fantazjach posuwał się dalej, do opisów tego, jak mogłaby się przed nimi rozbierać, jak mogłaby się z nimi… Ale Daniel zawsze opowiadał o nastolatkach, takich jak na przykład przebywający tutaj z nią w Chorwacji uczniowie z jej szkoły. Na oko trzydziestoletni Naseer się do tej grupy nie zaliczał.
Nie była pewna, co by powiedział Daniel. A ona sama? Nie ma swojego mózgu, by wiedzieć, że fantazje są fajne, do momentu, gdy trzeba wziąć odpowiedzialność za wprowadzenie ich w życie? Widocznie miała z tym problem.
Zaczęła powoli ubierać się. Czas gonił. Spojrzała beznamiętnie na jedną z książek, które przywiozła do Chorwacji. Nie było sensu jej otwierać. Brakowało i czasu i ochoty. Nie mogłaby się skupić na akcji.
Ubrała się, usiadła przy stoliku z przyborami do makijażu, by poprawić ewentualne mankamenty urody, sporadycznie zerkając na włączony telewizor.
Gdy wybiła dwudziesta, wzięła głęboki oddech i opuściła domek, biorąc kurs na klub.

- Tak, wiem przecież – usłyszała w odpowiedzi słowa, które ją zaskoczyły.
- Jak to, wiesz? – dopytywała się z wyrazem niedowierzania.
- Normalnie. Daniel to twój mąż. Znam go trochę, to znaczy tylko drogą korespondencyjną, mailową, faksową… - Naseer spokojnie popił piwo, zerkając na otoczenie.
- Ale w jaki sposób? – nie lubiła, gdy ktoś ją robił w konia, ale tu…
- Pracuję także jako trener drużyny młodzieżowej Grenoble. Już wcześniej kontaktowaliśmy się przy okazji tego turnieju a konkretnie rok temu był pierwszy raz, bo tu wtedy grała drużyna ze szkoły, która posiadała licznych zawodników z waszego klubu. Stąd te kontakty. Myślę zresztą, że kojarzyłby także pana Predraga, właściciela tego klubu – wyjawił wszystkie tajemnice Francuz.
- Ach tak… - wszystko stało się jasne.
No, prawie wszystko, bo to co usłyszała, sprawiło, że oprócz pewnej swobody, poczuła także kolejną zagwozdkę. Czy on, Daniel, to wszystko…? Nie no, przecież nie mógł wiedzieć wszystkiego. Ale, czy…? A może wcześniej, obaj rozmawiali na jej temat? I jakoś to zaaranżowali? Nie no… Szaleństwo.
Zerknęła na zegarek. Było kilka minut po dwudziestej pierwszej a ona sączyła drugiego drinka. Uzyskane informacje sprawiły, że napój wchodził szybciej, niż zwykle.
Rozejrzała się po klubie. Publiczność była mniej liczna, niż wczoraj. Oprócz nich w elitarnej salce przebywało może dwadzieścia osób. W pewien sposób czuła się bardziej komfortowo, tym bardziej, że kojarzyła choćby właściciela lokalu.
Choćby przez wspomnienie o Danielu, poczuła większą więź z Naseerem. Choć może właśnie dlatego, że się znali, nie powinna tego robić, ale… Ale coś jej mówiło, że Daniel nie pozostawił tam naprawdę wszystkiego przypadkowi. Nie, nie… Skoro okazało się, że zna kogoś, kto ją podrywa… Nie, nie ma takich przypadków, że…
Poczuła się zrelaksowana. Nawet chyba zbyt mocno. Może to przez oswojenie się z tym erotycznym klubem, może przez spokojniejszą, ale tak samo podrywającą muzykę, może przez skończonego właśnie drugiego drinka i rozpoczętego właśnie trzeciego, może przez ostatnie wyznanie Naseera… W każdym razie jakby nagle wszystkie złe myśli odeszły.
I może także dlatego, że on ani razu do tej pory nie poruszył tematu wczorajszego wieczora. Gdzie przecież zniewolił ją swoim urokiem, doprowadził do tego, że… Mignął jej nagle w mózgu flesz, jak klęczy, obciągając jego penisa. A on teraz… Patrzył gdzieś w bok z zainteresowaniem. Może na jedną z atrakcyjnych kelnerek topless?
Pochyliła się ku Francuzowi z delikatnym uśmieszkiem na twarzy.
- Dzisiaj też będzie jakiś konkurs?
- A chcesz wystąpić? Nie widzę problemu, zaraz coś zorganizuję – roześmiał się szczerze.
- A może sam byś wystąpił? – droczyła się, nie chcąc zbyt szybko wycofywać się z erotycznych podtekstów.
- Jeśli sobie tego życzysz, możemy wystąpić razem – nie dał się zbić z tropu i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Tak…? – pokiwała głową jakby z niedowierzaniem.
Był zwycięzcą. Ona mu uległa wczoraj i wciąż to odczuwała. Jego przewagę. Ale nie chciała się poddawać na żadnym polu. To obrała sobie za punkt honoru.
- Tak – odpowiedział spokojnie, subtelniejszym tonem, jednocześnie kładąc rękę na jej nagim kolanie. – Zapraszam na scenę.
Z trudem powstrzymała tak zaskoczenie wypływające na jej twarz, jak i drgnięcie, wywołane dotykiem dłoni Naseera. Wywołał on swoim ruchem niemal elektryczny efekt, ale za żadną cenę nie chciała przyznać, że ją to zdeprymowało.
A przecież zdeprymowało i czuła się skonfundowana. Poruszała się lekko po siedzeniu, nie spuszczając ani na chwilę wzroku z twarzy Francuza.
Co miała odrzec? Odmowa oznaczałaby właśnie porażkę w tym niewinnym flircie, porażkę, której przecież chciała uniknąć.
- Prowadź wodzu – odpowiedziała tylko i niemal od razu ugryzła w język. Takiego sformułowania używała do tej pory tylko w stosunku do Daniela.
Poprowadził. Zostawiła szklankę z niedokończonym drinkiem i niepewnym krokiem, trzymana za rękę podążyła za Naseerem.
- Zresztą, zdaje się, że ktoś już wpadł na ten pomysł – Francuz wskazał głową w kierunku sceny i wybiegu.
Właśnie z niego półnagie kelnerki podawały gościom drinki i przekąski. A jeśli tego nie robiły, to zabijały nudę w pracy krótkimi, ale zmysłowymi tańcami na wybiegu. Wprawdzie bardziej dla żartu, niż z jakiegoś konkretniejszego powodu. Tak, jakby zrobiły sobie zabawę, która z nich wypadnie lepiej.
- Skoro wczoraj tak dobrze ci poszło, to myślę, że teraz też zrobisz im mocną konkurencję – Naseer posłał jej zawadiacki uśmiech.
- Możliwe, tym bardziej, że nie będę sama – subtelnie przypomniała mu i o jego obietnicy.
Dotrzymał jej. Wszedł na scenę tuż po niej. Ciekawiło ją, czy znalazł się tam po prostu by jej towarzyszyć, czy też sam da się poznać ze strony, z której go jeszcze nie znała.
A ona sama… Czuła się wciąż pewniej, niż wczoraj. Kameralne grono odpowiadało jej bardziej. Zresztą tak z widzenia, byli to ludzie, którzy pewnie już wczoraj widzieli ją w samym stroju kąpielowym a nawet topless. A może nawet i jeszcze inaczej…
Uśmiech na jej twarzy przygasł tylko na moment. Dała się wczoraj ponieść emocjom i zrobić z siebie… Dobra, nieważne, przecież i tak za dwa dni, nikt już nie będzie tu pamiętał żadnej Polki, która robiła, to co robiła.
Jakby w sukurs przyszły jej oklaski kilku osób, które z zainteresowaniem zerknęły na nową dziewczynę na wybiegu. Pomogła też muzyka i chyba przede wszystkim rozluźnienie spowodowane coraz bardziej szumiącym w głowie alkoholem.
- Może najpierw musiałabyś dostosować się strojem do rywalek? – rzucił Naseer pozostający gdzieś z tyłu.
Czuła rozlewające się po całym ciele ciepło. Uwaga rzucona przez Naseera zakiełkowała, ale jeszcze nie teraz… Dała sobie czas na to by pokręcić się swobodnie po wybiegu. Delikatnie, bez wygłupów, w rytm dość spokojnej, czarnej muzyki. Delikatnie, ale przypuszczała, że wygląda to i tak przynajmniej w jakimś stopniu zmysłowo.
A taka właśnie chciała być. Zmysłowa, subtelna. Tak raczej. Zresztą rola jakiejś wyuzdanej, emanującej seksem gwiazdki nigdy do niej nie pasowała i nigdy nawet w taką nie próbowała wchodzić.
Ruszała się a delikatny, jakby nieśmiały uśmiech nie schodził z jej ust. Rywalki, jak to określił Naseer, nie były żadnymi rywalkami. Traktowały ją zwyczajnie, jedna z Chorwatek podeszła, w którymś momencie, jakby chcąc we dwójkę wykonać lekko erotyzujący taniec. Wykonała swoje postanowienie, ale chyba nieco zdeprymowała Kamilę, która w tym jednym momencie poczuła się dość niepewnie mając obok siebie ładną brunetkę, mającą na sobie tylko majtki, eksponującą bez skrępowania swój biust i delikatnie ocierającą się o polską nauczycielkę. Ale po chwili roześmiana, odeszła.
Naseer znalazł się obok niej, kładąc dłonie na jej sukience. Dobrze wyczuła, co chciał zasugerować, ale stawiła opór. Jeśli miała ją zdjąć, to tylko i wyłącznie dlatego, że sama tego chciała a nie dlatego, że tak nakazał jej jeden Francuz.
A owszem, chciała. Atmosfera tego miejsca i wczorajszy konkurs… Pierwszy raz w życiu paradowała w tak skąpym stroju dla publiczności, nie aż tak licznej, ale jednak. No i cholera… Nie było takiej tragedii. A skoro, choć fakt, od pewną presją tłumu, zdjęła wczoraj stanik…
To teraz miała o tyle ułatwione zadanie, że sukienkę zdejmowało się jednym ruchem. Uczyniła to, stojąc przodem do Naseera. Jakby chcąc dodać sobie pewności, że może spojrzeć mu w oczy przy wykonywaniu takiej czynności a jego zdeprymować.
Nie miała pewności, Czy udało się jej to drugie, ale to pierwsze przynajmniej na pozór wyszło dobrze. Gorzej, kiedy odwróciła się do partnera plecami. Odetchnęła głębiej, z ulgą czując, że teraz nie musi grać.
- Brawo! – zakrzyknął ktoś z dołu, ale nawet nie spojrzała.
W głowie miała tylko świadomość, że Naseer będący za jej plecami, bez przeszkód obserwuje jej pośladki i w ogóle całe ciało okryte tylko bielizną.
Uśmiech powoli znikał z jej twarzy. To już nie było takie swawolne, beztroskie. Mimo wszystko, była dość mocno rozebrana, przynajmniej jak na swoje własne standardy. Ale nie był to już pierwszy raz.
No i ludzi mniej… Zauważyła także, że zniknął gdzieś właściciel. Przebiegła wzrokiem po obecnych. Może jakieś piętnaście osób, chociaż w przeciwieństwie do dnia wczorajszego, w dużej większości mężczyźni.
Alkohol uderzał mocniej a ona, o dziwo nie czuła żadnego nacisku ze strony Naseera. Czyżby zadowolił się samym patrzeniem z pewnej odległości? W każdym razie obie te rzeczy rozluźniały ją, miała tą swoją przestrzeń, by wejść w swój trance. Bo i pośladki, mimo wszystko wypinały się jakby coraz mocniej.

- Wczoraj oglądaliście jednego pornosa, teraz znów? – próbował zakpić Kuba, ale nie wyszło mu to.
Nie wyszło, bo tak jak reszta kolegów wgapiał się w stojący na stole monitor starając się nie uronić ani sekundy tego przedstawienia.
- Moglibyśmy spróbować wejść – ponowił temat impulsywny Dawid.
- Nie wpuszczą nas – odparł Bartek starając się zachować trzeźwość umysłu. – Wczoraj mieliśmy szczęście. I gdyby nie to, dzisiaj nie oglądalibyśmy ego – wskazał głową w kierunku monitora.
- Bo byśmy nic o tym nie wiedzieli – dopowiedział Kuba.
- Dobrze, że chociaż ten Millivoj tam jest i kręci dla nas – poddał się Dawid, wiercąc niecierpliwie na krześle.
Milczeli przez chwilę, przetrawiając to co działo się na ekranie. Z każdą minutą serca waliły im mocniej.
- Niezły obraz jest. I dźwięk też – skomentował krótko Arek.
- Co będzie dalej? – wyrwało się nerwowo Dominikowi.
- Będzie pornos – zakpił bardziej, niż odpowiedział Bartek.
- Jaki znowu pornos…? – zaoponował niepewnie Dominik. – Ona nie jest taka…
- Wczoraj widziałeś jaka jest a jak nie…
- Wczoraj to było wczoraj, zresztą nie dała mu…
- Więc dzisiaj to nadrobi.
Zamilkli. Chcieli tego i nie chcieli. Z jednej strony widok pani profesor hasającej teraz po scenie w samych majtkach i staniku był czymś niesamowitym a przecież istniała możliwość, że posunie się dalej, tak jak wczoraj. Ale z drugiej na samą myśl o tym, że ich piękna nauczycielka może po prostu dać dupy jakiemuś Francuzowi napawała ich pewną niechęcią.
- Oby tylko nic nie przerwało transmisji – odezwał się Dawid.
- Jak przerwie to trudno. Millivoj tam jest i nagra cały występ. W najgorszym razie obejrzymy sobie jutro – zakończył temat Bartek.

Co, jak co, ale kondycję miała w przypadku tańców niezłą. Mogła to robić godzinami.
A Naseer? Co z nim? Ani nie zbliżał się, ani nie poruszał tematu wczorajszego wieczoru… Czyżby uznał, że wczoraj stało się wszystko, czego chciał i teraz jakaś Polka przestała go interesować? Czyżby ten wtręt o Danielu, przyznanie się do pewnej znajomości z nim, świadczyło o tym, że mówi pas?
- Nie wiem co mówisz… - rozłożyła bezradnie ręce Kamila, gdy usłyszała z dołu głos jakiegoś starszego mężczyzny, może nawet przed sześćdziesiątką. Z brzuchem, choć nie jakimś wybitnie wielkim i brodą. W pierwszej chwili pomyślała, że jest odpychający, ale jednak zachowywał się z klasą, tłumacząc coś po chorwacku.
- Tez nie do końca rozumiem, ale przypuszczam, że próbuje cię nakłonić do tego byś walczyła z rywalkami na równych zasadach – odezwał się Naseer, który stanął obok.
Mężczyzna wypowiedział jeszcze kilka słów a na końcu nawet ukłonił się głęboko, co skwitowała sympatycznym, kobiecym uśmiechem.
- Nenad – usłyszała jeszcze i zrozumiała, że to jego imię. Skłoniła się nawet lekko .
Ale już w drugiej chwili krew uderzyła do głowy mocniej, gdy dotarły do niej słowa Francuza.
Nie wiedziała jak się zachować. Tak, ten alkohol i atmosfera spowodowana także tymi subtelnymi, zmysłowymi wygibasami, ale… Ale także jej własny ekshibicjonizm, to, że wczoraj chodziła po tym wybiegu topless a teraz… Teraz było przecież dużo fajniej, jakoś bardziej kameralnie, klimatycznie…
- Pomogę ci – zaoferował się Naseer, co odebrała jako jego chęć do rozpięcia jej stanika, ale…
Ale zamiast tego zobaczyła Francuza, zdejmującego z siebie koszulkę a chwilę później także spodnie i buty. Poczuła skrępowanie tym, że tuż przed nią rozbiera się mężczyzna, ale… Ale skoro on to zrobił, to…
- Teraz ty, ślicznotko – i z tymi słowami, sam zaczął poruszać się po wybiegu dość energicznie, choć bez przesadnych szaleństw.
Na jej twarz wypełzł uśmiech będący efektem skrępowania z pewnym podekscytowaniem. Jeszcze obok przeszła jakaś chorwacka kelnerka, dołączając na chwilę do Naseera, co zaowocowało niezłym kilkudziesięciosekundowym duetem.
To zdecydowało. Chciała tam być z nimi, bo jednak wolała, by Naseer zwracał uwagę na nią a nie na kelnerkę a teraz… Teraz pewnie nikt na nią nie patrzył, bo chyba wszyscy byli zajęci obserwowaniem dość energicznego, choć wciąż zmysłowego duetu. Zresztą z dołu rozległy się oklaski, więc…
Więc szybkim ruchem sięgnęła w tył, rozpięła stanik i oblizując wyschnięte wargi, odłożyła go na stojące na scenie krzesło, gdzie leżała już jej sukienka.
Z nerwów poczuła, że nogi jej drżą. Opanowała się z pewnym trudem. Znów było tak, jak wczoraj. Znów eksponowała swój biust. Teraz jakby bardziej świadomie, jakby to była jej wyłączna suwerenna decyzja. Choć zdenerwowana i ciężko dysząca, to jednak unosiła ręce w górę, jakby chciała zwrócić uwagę publiczności tym, że ona też jest tak samo prawie naga, jak kelnerki.
- Pięknie! – klasnął w dłonie i sam Naseer, gdy wreszcie Chorwatka odkleiła się od niego i mógł zwrócić uwagę na polską nauczycielkę. Natychmiast znalazł się tuż obok niej a jego dłonie przejechały delikatnie po bokach jej ciała.
Aż ona sama poczuła dreszcze wywołane tak tym dotykiem, jak i przede wszystkim zauważalną energicznością bijącą od ciemnoskórego Francuza.
Ruszał się dynamiczniej i porwał ją w tym tańcu. Nawet nie tyle tańcu ile po prostu ruszaniu się na scenie. Krępowała się tylko przez chwilę. Szybkie ruchy sprawiały, że zasłanianie nagiego biustu kompletnie przestało mieć sens.
Oddała się temu tańcowi i ruchom Naseera. Wreszcie poznała kogoś, kto to lubił. Daniel tancerzem zdecydowanie nie był. Naseer przeciwnie, lubił się ruszać, co udowadniał właśnie teraz.
I choćby chciała, siłą rzeczy nie potrafiła powstrzymać jego dłoni wędrujących przy każdej okazji po jej praktycznie nagim ciele. Szczególnie po bokach, po ramionach, po biodrach… Potrafił chwycić ją mocno, przycisnąć do siebie, przejeżdżając dłonią po jej coraz bardziej miękkim brzuchu. I czasem dobrze, że przytrzymywał, bo z upływem kolejnych sekund jej nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Powoli traciła panowanie nad sobą. Jej własna nagość na oczach ludzi a przede wszystkim coraz większa siła bijąca od Naseera… A może tylko jej się tak zdawało, może to jej własna uległość kazała się podporządkowywać ruchom tego Francuza i nie tylko ruchom? Ogólnie, jemu samemu.
Ale w tym tańcu i ona pokazywała, że nie jest tylko bezwolną marionetką w rękach wyćwiczonego partnera. I on dostrzegł jej żywiołowość, jakąś zaciętość. Raz jeszcze przycisnął do siebie. 
- Czas chyba pozbyć się majtek…?
Odetchnęła głęboko przez otwarte usta, wykorzystując moment, że stała do niego tyłem. Ta wizja… Tak absurdalna w życiu codziennym, teraz sprawiła, że nogi ugięły się jeszcze mocniej.
- Masz mnie za głupią idiotkę? – nie poddawała się jednak tak łatwo i splotła ręce na jego karku, gdy obrócił ją ku sobie.
- Mam cię za arcydzieło czegokolwiek – odparł zdecydowanie patrząc jej w oczy, tak, że uwierzyła bez zastrzeżeń.
Patrzyła przez chwilę, kręcąc się swobodnie, stykając z nim ciałem.
- Nie wiem, czy jest ktoś godny, by zdjąć ze mnie majtki – sprowokowała, czując wypływający na twarz rumieniec.
Skoro już poruszała ten temat, w tej sytuacji, przy nim… To chyba nie było odwrotu i uświadomiła to sobie, tak z przerażeniem, jak i niesamowitym podnieceniem.
- Więc sama to zrobisz – usłyszała w odpowiedzi i on znów ją odwrócił tyłem, wypuszczając z objęć.
Nogi niemal załamały się pod nią. W uszach dudniła muzyka. Także słowa Nasera i jakieś odgłosy spod sceny. Te ostatnie starała się zignorować. Tak, jakby byli tutaj tylko we dwoje.
Zamknęła oczy, oddając się chwili. Palce wsunęły się pod ostatnią część garderoby jaką na sobie jeszcze miała i z wolna poczęły zsuwać ją w dół. Pochyliła się, czując jak jej pośladki wypinają się w stronę przystojnego Francuza, jak on teraz widzi wszystko jak na dłoni… A jej majtki zjechały w dół. Uniosły po kolei obie stopy, rzucając skrawek materiału na krzesło, tam gdzie leżały sukienka i stanik.
- Lubisz porządek – dostrzegła uśmiech na twarzy Naseera.
Nie odpowiedziała, kierując się ku niemu i pozwalając, by objął ją, trzymając za biodra. Ponownie zarzuciła ma ręce za kark, mając świadomość, że ten gest może on odebrać jednoznacznie.
Czy nie przesadzała? Czy nie zachowywała się jak jakaś łatwa blondynka? Czy nie powinien się jeszcze trochę postarać?
I czy jej myśli nie świadczą o tym, że jest już gotowa na to co powinna odrzucić zdecydowanie dawno temu? Że tak łatwo przyjęła do wiadomości, coś, co…
Zamknęła oczy, czując, że rumieniec na twarzy, w pewien sposób zdradzający jej uległość i skrępowanie powiększa się z każdą sekundą.
A jego dłonie przesunęły się z bioder na pośladki. Jeszcze stawiła opór, jeszcze drgnęła, próbując zmusić go do zmiany zachowania i toku myślenia, ale na próżno. Nie odpuścił i mimo prób wyrwania się z jego uścisku, pozostały na pośladkach, zaciskając się na nich, co przyprawiła niedostrzegalnym jękiem.
- Nadszedł czas na spełnienie twojej ostatniej fantazji – usłyszała w uchu i to na moment orzeźwiło ją.
Czy faktycznie to sprawka Daniela? Czy jednak to on, Naseer ją tak przeczytał? Tak łatwo? Ale w sumie, czemu się dziwić, skoro wczoraj najpierw paradowała topless, by potem obciągnąć mu w boksie a teraz stoi już kompletnie naga na oczach prawie dwudziestu ludzi i przytula się do niego, wiedząc dobrze, że on czyta z jej zachowania to co trzeba.
Poczuła jak pochyla się nad nią, jak jej ciało wygina się w tył. I nie przestaje. Jak jej nogi uginają się w kolanach, jak zostaje zmuszona, do ułożenia się na wybiegu.
- Ej…! – zaprotestowała czując niesamowity łomot w głowie a mięśnie jej ciała napięły się. Chciała go odepchnąć, ale nie pozwolił na to. Zdecydowanym ruchem znalazł się między jej nogami.
„Zaraz oszaleję”. Tylko ta jedna myśl przebiegła jej przez głowę. Leżała na wybiegu, naga, wystawiona na oczy kilkunastu obcych ludzi a przed sobą miała brązowe ciało przystojnego Francuza równie nagiego jak ona. Równie… Przez zamglone oczy widziała jego nagie biodra i sterczącego penisa.
Z szeroko otwartymi oczami, jak i ustami, ostatkiem sił spróbowała złączyć nogi, ale mogły się one spotkać jedynie na plecach Naseera. Brązowoskóry Francuz był pomiędzy jej udami a jego penis… Drgnęła jak szalona, gdy poczuła ten elektryzujący kontakt jego kutasa ocierającego się o jej cipkę.
- Błagam…! – jęknęła, nie wiedząc o co tak naprawdę błaga. Czy o to by dał jej spokój, ratując resztki honoru prawdziwej damy z Polski, czy o to, by spełnił jej szalone senne marzenia. No właśnie…
- Marzyłaś o tym, bym zerżnął cię publicznie, na oczach tych ludzi, prawda? – usłyszała nad sobą i te słowa zbiegły się z czymś jeszcze bardziej szokującym. Z jego twardym kutasem wdzierającym się bez przeszkód w jej mokrą jak ocean cipkę.
Stało się…
Jej dłonie powędrowały w stronę barków Naseera, jakby tylko one zachowały jeszcze resztkę przyzwoitości i starały się odepchnąć Francuza. Ale ten nie patyczkował się. Chwycił je i błyskawicznym ruchem wykręcił tak, że znalazły się nad głową oszołomionej Kamili.
Do jej uszu dotarł wręcz jakiś silniejszy pomruk, jakby aprobaty dla poczynań Naseera. Nie wiedziała, czy to możliwe, ale poczuła, że czerwieni się jeszcze bardziej.
Bo nie dość, że wszystko było już jasne, że Naseer ruchał ją publicznie, na wybiegu w chorwackim klubie, przy udziale publiczności, to jeszcze jak ruchał… Poprzez swój gest, jasno i wyraźnie obwieścił tak jej, jak i reszcie świata, kto tu jest panem. Poczuła się nie dość, że dymana, to jeszcze bezsilna, kompletnie zniewolona. I to wszystko na oczach ludzi.
Jak prawdziwa kurewka w filmie porno. Teraz dotarło do niej to z całą mocą. Pieprząc się na oczach publiczności z nieznajomym przystojniakiem robiła w tym momencie za autentyczną porno gwiazdę. 
Przegrała z samą sobą. I z fantazją i z rzeczywistością. Jej ciało przestało stawiać opór, poddając się całkowicie dominacji Naseera, by to on decydował o nim ruchami swego penisa.
Ruchami zdecydowanymi, wchodzącymi w głąb jej cipki. Przez chwilę przebiegło jej przez głowę  wspomnienie wczorajszego wieczora i dwójki młodych Chorwatów. Czy pośladki Naseera i jego uda wyglądały teraz tak samo urzekająco jak te należące do młodego Chorwata? Na samą myśl poczuła kolejny ucisk w podbrzuszu i jeszcze większą wilgoć w środku.
Dudniąca muzyka, szum alkoholu w głowie i podniesiony gwar tuż obok niej dopełniły reszty. Oddawała się ruchom Francuza, jego silnemu ciału, jego zdecydowaniu. Zamknęła oczy, delektując się chwilą, mimo wciąż nie ustępujących rozterek.
A gdy zamknęła, poczuła nagle, jak penis opuszcza jej cipkę. Jednocześnie usłyszała głos Naseera, dobiegający jakby z oddali.
- Teraz inaczej…
Rzucił tylko dwa słowa a jego ruchy dopełniły reszty. Z trudem złączyła nogi, odwracając się. Uniosła się na kolana, posłusznie wypinając w jego stronę pośladki.
Zdążyła zarobić jeszcze silnego klapsa a potem znów jej cipkę wypełnił penis Naseera. Wbił się w nią dużo bardziej ekspresyjnie, niż przy pierwszym razie, tak, że aż drgnęła odczuwając jego obecność chyba zbyt mocno.
Ale jednocześnie tym ruchem, znów od razu poczuła się zdominowana i zdobyta przez Francuza. W tej pozycji rządził nią jeszcze bardziej, trzymając silnie za biodra. To było to… Teraz oddawała mu się z całą mocą, choć… Choć tak naprawdę on po prostu brał to co mu się należało.
I znów, w tej pozycji jeszcze bardziej poczuła się gwiazdą porno. Choć czy prawdziwe porno aktorki czerwienią się, występując na oczach tłumu ludzi?
Brał, posuwając ją mocno, zdecydowanie, rytmicznie. Wchodząc głęboko w jej mokrą cipkę. Ciekawiło ja jak daleko jest od spełnienia, czy dalej, czy już bliżej. Czy jej uległość, jej piękne podobno ciało działają na niego tak, że wytryśnie w niej szybciej, niż w każdym innym przypadku. A może była dla niego tylko jedną z wielu i przyzwyczaił się do takich sytuacji…?
Odrzuciła ostatnią myśl. W zasadzie odrzuciła wszystkie, koncentrując się na tym co przeżywała. Na jego silnych dłoniach trzymających ją mocno za biodra i na jego dynamicznych ruchach, którymi sprawiał, że jej ciało przesuwało się po wybiegu w przód i w tył. No i o jego penisie, twardym jak stal, bezlitośnie rżnącym ją w cip…
- Aaach…! – wydarło się z jej ust, gdy poczuła, że to ona pierwsza przeżywa spełnienie. – Aaaach…! – powtórzyła kilka razy, gdy orgazm wciąż trwał, gdy Francuz przyspieszył ruchy, spuszczając się w niej raptem kilka sekund później.
Niemal bezwładnie opadła na wybieg, czując brak sił. Spełniona zatraciła się na chwilę w samej sobie, nie zważając na Francuza, na nikogo. Przewróciła się na plecy i zamknęła oczy, izolując się od tego, że leży naga w klubie, na oczach ludzi, gapiących się na jej gołe piersi i cipkę.
Ignorowała wszystko co obok, jakby dopiero po chwili rejestrując jakąś dłoń na jej ciele, udach, biodrach, brzuchu, piersiach. Ale nawet wtedy nie zareagowała. Czy to przez brak sił, czy to przez to, że było już wszystko jedno. Przecież to co wyprawiała w tym klubie przez te dwa dni…
Na chwilę dostała niemal drgawek. Zbiegło się to z czyimiś dłońmi na jej ciele. Nawet to początkowo ignorowała. Ale gdy dotarło do niej, że te dłonie zmierzają z brzucha na nagie piersi, chwytając za sutki a do uszu dotarł męski głos, otworzyła oczy.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że Naseer klęczał za nią, wciąż trzymając ją za ręce znajdujące się nad jej głową. W ten sposób unieruchamiał ją, tak jak na samym początku, gdy wszedł w nią pierwszy raz.
A więc ręce nie były jego. Oszołomiona spojrzała w dół.
Przed nią, na scenie stał ów blisko sześćdziesięcioletni mężczyzna z brodą i brzuchem. Brzuch faktycznie rzucał się w oczy, bo jego właściciel zdążył się pozbyć koszuli i...
- Ej…! – spróbowała zareagować uniesieniem się z wybiegu i ściśnięciem ud, ale to drugie nie wyszło, bo stary Chorwat był między jej nogami i przytrzymał je. A na pierwsze nie pozwolił Naseer, trzymając ją mocno za dłonie i przygważdżając do wykładziny.
- Nie podoba ci się pan Nenad? Spójrz, to bardzo miły i sympatyczny człowiek…
Zszokowana nie odpowiedziała, próbując wierzgać nogami. Nenad jakby zawahał się, nie używając siły, ale z jego ust nie schodził uśmiech. Mimo wszystko, faktycznie dość sympatyczny. Ale w tych warunkach, gdy ona wciąż leżała nago na oczach wszystkich…
Spojrzała w górę na Francuza. Nie ustępował w swym uścisku, zresztą miał ułatwione zadanie.
- Co robisz? – zapytała półgłosem, czując, że niżej, stary otłuszczony Chorwat znów ruszył do boju.
- To jeden z chorwackich przedsiębiorców, udziela się charytatywnie w wielu akcjach. Nie odmówisz mu chyba tej wspaniałej przyjemności? – odpowiedział kulturalnie pełnym głosem.
- Nie odmówię? Czy jestem jakąś…
Nie dokończyła, bo jej uwagą przyciągnęło to, co działo się w dole. Nie zdołała już zacisnąć nóg, bo Chorwat był praktycznie nad nią. Ze zwisającym brzuchem, z uśmiechem na swej brodatej twarzy, z opuszczonymi w dół spodniami i z wyłaniającym się spośród fałd tłuszczu stojącym penisem.
- Nie zrobisz tego Kamilo, ani mi, ani jemu – odezwał się jeszcze Francuz, przytrzymując ją wciąż stanowczo za dłonie.
Poczuła niesamowity skurcz w podbrzuszu, gdy jej rozłożone nogi zostały jeszcze bardziej rozepchnięte przez chorwackiego filantropa. Jak dziwka, jak dziwka… Odpychający na pierwszy rzut oka, choć fakt, na drugi trochę już mniej Chorwat przymierzał się do…
Drgnęła a jej twarz wykrzywiła się. Wciąż wilgotna cipka przyjęła kolejnego tego dnia kutasa. Ale o ile ten pierwszy należał do czarującego Francuza, to ten drugi…
- Aaach… - ni to jęknęła, ni to burknęła. Sama nie wiedziała co czuje. Czy obrzydzenie, czy pełną rozkoszy uległość?
Kurwiła się, ale… Ale czy wcześniej nie zrobiła tego samego? Owszem, zrobiła, ale bardziej z własnej woli a teraz… Została zmuszona do rozłożenia nóg i przyjęcia w sobie kogoś, kto nie powodował mięknięcia nóg, ani żadnych innych tego typu objawów. Na dodatek teraz cos do niej mówił.
-Mówi, że jest mu bardzo miło, że jest pani niezwykle… Nie rozumiem tutaj do końca – tłumaczył Naseer. – W każdym razie to jakieś staroświeckie określenia, pełne kurtuazji i szacunku.
- Tak, szacunku… Do dymanej na oczach wszystkich dziwki? Zresztą kontaktowała teraz dużo bardziej, niż uprzednio i słyszała gwar dobiegający obok, niemal przy jej uchu. Tak, jakby publiczność dopingowała starego Chorwata. W sumie nie było się czemu dziwić. Wszyscy oni tutaj znali się chyba bardzo dobrze.
- Uhm… - mruknęła, ni to akceptując słowa tłumaczone przez Naseera, ni to reagując na pchnięcia starego brodacza.
Ten, pochylił się jeszcze nad nią biorąc w usta jej sutki. Choć wzdragała się przed tym kontaktem, to był on jednak przyjemny i po kilku sekundach zaniechała oporu. Ku swojemu zdumieniu, zaczęła oddawać się coraz bardziej temu Chorwatowi. Nie był aż tak obrzydliwy, jak jej się to na początku wydawało. No dobra, nie miał ciała sportowca i tak dalej, ale… Ale nadrabiał to czymś innym.
Z bijącym mocno sercem czuła jak jej ciało przesuwa się w górę i w dół w takt ruchów penisa Nenada. Jak rozgrzewa się pod jego ustami, jak dotyk jego brody przyjemnie drażni jej skórę… Naprawdę, tak to było. Przyjemnie.
Choć grały w niej wszystkie możliwe emocje, gdy uświadomiła sobie ponownie, że jest dymana przez starego, otłuszczonego brodacza na oczach może dwudziestu ludzi. Dymana, jak jakaś dziwka, która przyjechała z Polski i zapragnęła wrażeń. Znów na samą myśl o tym poczuła silny skurcz w podbrzuszu a potem drugi a potem…
- Aaaaach…! – jej palce zacisnęła się na silnych barkach mężczyzny a jej uda na jego. Zastygła na chwilę, nie pojmując jak to się stało, że ten nieatrakcyjny fizycznie człowiek dał jej właśnie orgazm.
Zauważył to? Pewnie tak, bo i jego ruchy uległy przyspieszeniu. I jego mięśnie chwilę później napięły się a ona poczuła jak sperma z jego penisa zalewa cipkę. Dyszał ciężko, przywracając ją do rzeczywistości, choć tym razem nie potrzebowała żadnych wielkich bodźców ku temu.
Pochylił się jeszcze nad nią, całując kilka razy w policzek. Zamknęła oczy a gdy je otworzyła zobaczyła Chorwata jak już stoi na nogach, z podciągniętymi spodniami.
Tym razem nie pozwoliła sobie na dłuższe wylegiwanie i sama przezornie wstała. Jak na jeden wieczór, wrażeń było zdecydowanie za dużo.
- Mam dość wrażeń – powtórzyła na głos, gdy spróbowała powstrzymać ją ręka Naseera.
Skierowała się w stronę krzesła, na którym pozostawiła wcześniej ubranie. Teraz sięgnęła po nie, wkładając je na siebie.
- Odprowadzę cię – zaofiarował się Francuz, widząc, że ubrana już Kamila zmierza ku wyjściu.
- Ale tylko do domu – zastrzegła. Jego towarzystwo w drodze było przydatne, ale wiedziała, że do środka wpuścić go nie może.
Nie oponował.

Rozdział 3. Rozkoszna zemsta.

Kolejna pobudka w chorwackim ośrodku wypoczynkowym i kolejne przemyślenia. Ale dużo krótsze, niż poprzednio. Czyżby nagle do wszystkiego się przyzwyczaiła? Do tego, co do tej pory w życiu było dla niej kompletnie obce?
Przyzwyczaiła do tego, że dała się przelecieć dwóm obcym mężczyznom, wręcz w tym drugim przypadku niemal takiemu, który po prostu podszedł do niej i puknął, jak gdyby nigdy nic?
To były wrażenia, na pewno… Emocje i to niesamowite. Ale teraz jak zwykle do głosu zaczynał dochodzić rozsądek.
Cóż…
W miarę upływu czasu, siedząc w swoim domku czuła się jakby zamknięta w klatce. Uznała, że musi wyjść na powietrze. Ale gdzie? Na plażę? Akurat pogoda nieco się zepsuła, było trochę chłodniej, nawet zanosiło się na deszcz.
Zrobiła sobie jakieś śniadanie własnym sumptem i tym samym odpadło także zwiedzanie barów, czy fast foodów.
Wypadałoby zatem odwiedzić chłopaków. Nie widziała ich od czasu, gdy wszyscy leżeli na plaży.
Z ulga wciągnęła świeże powietrze. Ruszyła w kierunku mieszkań licealistów. W jej głowie wciąż jednak pojawiały się obrazki z ostatnich dwu wieczorów. Czy oni byli tam? Wczoraj nie. Na pewno nie. Ale przedwczoraj? Wciąż nie mogła być pewną tego.
Stanęła przed drzwiami do jednego z domków. Zapukała, widząc przez okno, że domek z pewnością nie jest pusty.
- Dzień dobry chłopaki – rzuciła pogodnie, rozglądając się po wnętrzu.
- Dzień dobry – usłyszała w odpowiedzi, wypowiadane raczej mrukliwie. Uczniowie zrobili jej miejsce i Kamila weszła do środka.
- Co robiliście wczoraj, bo się nie widzieliśmy?
- To co na wakacjach – rzucił krótko Bartek, wywołując uśmiechy na twarzach kolegów. Zrozumiała je doskonale.
- No tak, osiemnaście lat i myślicie, że świat jest wasz… Ale przyjmuję, nic mi do tego – uniosła ręce, jakby odżegnywała się od jakiejkolwiek umoralniającej pogadanki.
- Mogłaby pani zrobić z nami taka imprezę, dzisiaj wieczorem – zasygnalizował Kuba.
- Imprezę? – powtórzyła.
- No tak. Nawalić się ostro jak szpak – Bartek nie przebierał w słowach.
- W waszym towarzystwie? Mam rozpijać swoich uczniów? – zapytała spokojnie, nie próbując nawet bawić się w żadne pedagogiczne kazania.
- Albo uczniowie panią – posłał ripostę klasowy lider.
Choć przez chwilę czuła, że chciał powiedzieć coś zupełnie innego. Niekoniecznie o imprezie i o rozpijaniu. Tak jakoś dziwnie patrzył…
- Zawsze lepsze to, niż włóczenie się po jakichś podejrzanych klubach – odezwał się ni z gruszki, ni z pietruszki Dawid.
Jej uwadze nie uszło lekkie poruszenie wśród uczniów i kolejna fala uśmiechów na ich twarzach. Poczuła się naprawdę nieswojo i spuściła na chwilę wzrok.
- Wnioskuję zatem, że pani też się nudzi i nie ma pani koncepcji na dzisiejsze popołudnie – przerwał tę nieco denerwującą, chwilową ciszę Bartek.
- No nie mam – przyznała. – Ale w chińczyka raczej nie zagram, jeślibyście chcieli to zaproponować – spróbowała rozładować atmosferę dość kiepskim chyba żartem.
- To może obejrzelibyśmy jakiś film? – usłyszała propozycję Bartka.
- To jeszcze zależy jaki…
- Chłopaki, co tam mamy teraz odpalone? – zwrócił się do kolegów a ona odnotowała jakieś niezrozumiałe poruszenie w grupie.
- Ten co teraz oglądaliśmy…? To się chyba nie nadaje – odezwał się sprawiający wrażenie zaniepokojonego Dominik poprawiając okulary.
To już wzbudziło głośniejszy śmiech chłopaków.
- Rozumiem, że oglądacie coś, czego nauczycielka oglądać z wami nie powinna, tak? – zapytała, starając się wyluzować i wejść w atmosferę.
- Przeciwnie, może nie jest to jakiś grzeczny film, ale ja nie widzę przeszkód – zaoponował Bartek.
Znów nastąpiło poruszenie i uśmieszki. Kamila poczuła się skonsternowana, ale nim zdążyła zareagować ubiegli ją inni.
- Faktycznie nie jest grzeczny, ani zbyt ambitny, jak pani książki, ale nie będzie się pan nudzić – odezwał się Arek przypatrując się jej uważnie.
- Niech pani wejdzie do drugiego pokoju, odpalimy – zaproponował klasowy lider.
- A jak się pani nie spodoba, to wyłączymy, nie ma problemu – dokończył z niewinną miną Dawid.
Podążyła we wskazanym kierunku, czując dobrze, że określenie, iż film nie zalicza się do grzecznych, to zwykły eufemizm. Mogła się założyć, że oglądali jakieś porno. No, albo jakąś rąbankę, z tego typu scenami.
Nie protestowała. Niech mają. Domyślała się, że oglądanie tego typu filmów z damsko-męskimi scenami w towarzystwie starszej kobiety i to jeszcze licealnej nauczycielki sprawiłoby im sporą frajdę.
Trochę się najeżyła, ale stanęła z boku, pod ścianą w niewielkim zresztą pomieszczeniu, wpatrując się w ekran na stole. Konkretnie w laptopa.
- Niech pani usiądzie, to nie szkoła – zaprosił ją na jeden z foteli Bartek, nawiązując do tego, że polonistka prowadziła zajęcia na stojąco, nie siadając niemal nigdy na krześle jak inne nauczycielki.
Z pewnymi oporami przyjęła zaproszenie. Co, jeśli film faktycznie będzie chamski, albo po prostu beznadziejny?
- No to oglądamy, co? – Bartek pogrzebał przy laptopie a Kamila wyczuła znów poruszenie i śmiech. Tak, uśmiechy pojawiły się na twarzach Sebastiana i Kuby.
To było doprawdy z lekka denerwujące. Rozglądała się wokół, gdy usłyszała dźwięk dobiegający z głośników.
- Opalony, może być przyniósł pepsi pani profesor… – rzucił krytycznie Bartek, kierując swe słowa do Dawida.
- A sam przynieś, co ja… - odparował chłopak, ale sekundę później zniknął w drugim pomieszczeniu.
Kamila sama jeszcze zwróciła uwagę na to, że większość chłopaków stała, może z uwagi na niewielką ilość miejsca.
Jeszcze przez kilka sekund rozglądała się po pomieszczeniu, bo jej uwagę przykuwały nerwowe ruchy niektórych chłopaków. Widok wycierającego spocone dłonie Dominika, czy zdradzającego napięcie Arka.
Dawid wkroczył ponownie do pokoju, wręczając jej pepsi w szklance i dopiero wtedy mogła wreszcie zerknąć na monitor, mając świadomość, że film leciał już od kilkunastu sekund, przyciągając uwagę uczniów.
Z głośników dobiegał jakiś hałas, sugerujący, że akcja filmu działa się w jakimś klubie. Spojrzała, faktycznie tak było. Przez chwilę obojętnie patrzyła się w monitor usiłując odgadnąć co to za film, o czym może być i co za akcja właśnie się dzieje. Akcja działa się na pewno w klubie, scena wyglądała dość dziwnie, jak nie w filmie, tylko…? Taka statyczna, to znaczy jacyś ludzie w centralnym miejscu a dalej, gdzieś tam na scenie…
Skupiła się na tej scenie, próbując zrozumieć co widzą jej oczy. Przyłożyła do ust szklankę, biorąc kilka łyków napoju. Zmrużyła oczy. Potrzebowała jeszcze kilku sekund, by stwierdzić, że jej domysły były słuszne. Tam dalej na scenie zobaczyła mężczyznę i kobietę bez ubrań, w wiadomej sytuacji.
Otwierała usta, by wygłosić jakąś kąśliwą uwagę pod adresem podopiecznych, gdy coś ją powstrzymało. Najpierw wystrój lokalu, wydający się jej znajomy. Potem ten mężczyzna na scenie, ale nim dotarło do niej kim mógł on być, natychmiast rozpoznała znajdującego się na pierwszym planie uśmiechniętego brodacza z dużym brzuchem.
Poczuła jak traci kontrolę nad nogami. Jak usta otwierają się, ale nie po to by cokolwiek powiedzieć. Jak jej ciało ogarnia chłód, za to policzki niepowstrzymany żar.
Milczała, wpatrując się w monitor z szeroko otwartymi oczami i niewiele mniej, ustami. Wpatrywała się, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że w monitor patrzy się tylko ona jedna. Reszta uczestników patrzyła na nią i na jej reakcje.
- Bartek, wyłącz to natychmiast! – rozkazała, siląc się na spokojny ton. – Co wy mi…
- Dlaczego? Nie ma tam chyba niczego, czego by się pani wstydziła, skoro sama pani… - nie dokończył, bo jego uwaga była jednoznaczna.
- Ale ja nie będę tego oglądać, zrozumiałeś?! – nie czekając na reakcję ucznia, niemal rzuciła się do klawiatury laptopa, usiłując znaleźć odpowiedni przycisk.
Ciężko oddychała i nie mogła nad tym zapanować. A więc jednak… Co teraz, jak się usprawiedliwić, co powiedzieć…?
- Niech pani jest, chociaż my sobie to oglądaliśmy już kilka razy – pastwił się nad nią Bartek, mimo spokojnego tonu.
- Skąd to macie? – zapytała gorzko.
- Jeden z chorwackich kolegów przeprowadził transmisję na żywo – wyjaśnił klasowy lider.
- A przedwczoraj i tak byliśmy – dorzucił na pozór beztrosko Dawid, potwierdzając ostatecznie jej podejrzenia i dobijając ostatecznie, choć tak naprawdę nie miało to już większego znaczenia.
Z trudem opanowała rozedrganie. Nie umiała spojrzeć im w twarz.
- Nie mam obowiązku wam się tłumaczyć z niektórych rzeczy, przyjmijmy to, dobrze? – rzuciła, sama nie wiedząc co się pod tym kryje.
- Oczywiście, że nie, to pani sprawa – zgodził się podejrzanie łatwo Bartek.
- Będzie wobec tego najlepiej, jak złożymy to wszystko na karb wycieczki i pobytu w kraju, z dala od Polski, od naszych domów – kontynuowała, nie bardzo wierząc, że przyjmą taki tok myślenia. I nie myliła się.
- Ma nas pani trochę za idiotów, ale dobrze – na twarzy Bartka pojawił się uśmiech, nieco ironiczny.
- Wcale nie mam was za idiotów – zaprzeczyła. – W każdym razie najlepszym wyjście będzie, jeżeli skasujemy ten film i z dysku i z naszych pamięci – zaproponowała, czując, że nie będzie to takie łatwe do przeforsowania.
I znów miała rację.
- W tym punkcie się z panią nie zgodzę – wyznał bez ogródek Bartek. – Myślę, że fajnie byłoby wziąć taki filmik do Polski i mieć z niego ładną pamiątkę wakacyjną, nie chłopaki?
Znów lekki śmieszek. Śmieszek, który zagłuszył niewypowiedziane zresztą słowa „pamiątkę wakacyjną, którą będziemy mogli pochwalić się kolegom”.
- Myślę, że prezentowanie takich filmów innym, mogłoby przynieść komuś sporo niezasłużonej krzywdy, prawda? – zapytała spokojnie.
- Nie wiem, o jakiej niezasłużonej pani mówi, w końcu chyba była pani świadoma tego co robi – tym razem ton ucznia zabrzmiał dość oskarżycielsko. – Nie wnikam już w to co na to pani mąż…
- Pomińmy mojego męża, dobrze? Nie widzę powodu, by wtajemniczać was w pewne sprawy, ale akurat on nie jest skrzywdzonym – wyjaśniła dyplomatycznie. – Przynajmniej do momentu, w którym ów film mógłby się ukazać gdzieś…
- Więc zadbajmy o to, by nikt nie ucierpiał – zgodził się licealista. – Ma pani jakieś propozycje dla nas?
- Jakie propozycje, co masz na myśli? – spojrzała uważnie, bo jego słowa skojarzyły się dość chamsko.
- Mam na myśli to, że skoro tak fajnie idzie pani gra aktorska, jak widzieliśmy – rzucił głową w stronę wyłączonego monitora. – To weźmie pani udział w jakimś innym filmie, specjalnie dla nas.
- Jakim filmie? Co ty proponujesz? – spróbowała udać oburzenie, co wbrew słowom o dobrym aktorstwie wyszło jej oczywiście beznadziejnie.
- Chcielibyśmy, żeby zaprezentowała się pani tylko dla nas. Na przykład… - udał, że się zastanawia. – Na przykład, korzystając tutaj z uroków plaży w Chorwacji i wszechobecnego liberalizmu… Mogłaby na przykład pani przejść się po plaży… Na przykład od morza, brzegiem parku, do swojego domku wypoczynkowego. Oczywiście mam na myśli to, że przeszłaby się pani nago.
- Bartek, rozumiem pewne rzeczy, ale nie pajacuj…
- Mówię poważnie, przecież… - przerwał na chwilę i pochylił się w kierunku laptopa.
- Nie musisz tego włączać, już prosiłam – zareagowała.
- Nie, nie to… Ja tylko… O, już mam…
Zerknęła na monitor. Tym razem dużo szybciej rozpoznała lokal, ale… Znów serce zabiło jej mocniej, choć niby nie miało to już znaczenia. Zobaczyła samą siebie, spacerującą po wybiegu, topless. Znów poczuła powracający na twarz rumieniec.
- Dobra, mam świadomość, że to się stało i co? – zareagowała nerwowo.
- Mam na myśli to, że skoro lubi tak bardzo pani ekshibicjonizm, to nagranie takiego filmiku z takim spacerem, dla nas, dla swojej klasy, będzie dla pani czystą przyjemnością – zakpił wyraźnie.
- Skąd ty wiesz, co lubię, co…?
- A wiem… Lubi pani ekshibicjonizm, stąd między innymi pani występy w tym konkursie z nagim biustem.
- I po tym to wnioskujesz? Nawet gdyby, to co wtedy?
- Nie tylko po tym… Sama pani przyznała w ankiecie.
- W jakiej ankiecie? – zatkało ją a dopiero potem przypomniała sobie.
- W takiej, którą pani dostała do wypełnienia. Zresztą przyznała się pani do dużo ciekawszych fantazji.
- A skąd ty o tym wiesz?! – faktycznie, na chwilę górę wzięło zdumienie. – Zresztą… Jeśli wiesz to, to… To jest chamskie i bezczelne z twojej strony! Z waszej! – poprawiła się, jakby przypomniała sobie o pozostałej piątce, milczącej, wyraźnie zdając się na umiejętności negocjacyjne klasowego lidera.
Przy okazji wstała, jakby dodając sobie animuszu. Nauczycielskie doświadczenie podpowiadało, że jej wzrost, postawa i pewne zdecydowanie w sytuacjach wymiany poglądów z krnąbrnymi uczniami, dawało jej psychologiczną przewagę w polemice.
Ale nie tym razem. Bartek również wstał.
- Pani profesor… Pieprzy się pani z jakimś murzynem a potem jakimś zarośniętym grubasem, starszym, niż pewnie pani ojciec a nam wypomina jakieś rzeczy? A nie bierze pani pod uwagę, że pani zachowanie i przeżycia z tego wszystkiego, wyprowadziło nas z równowagi przez co przegraliśmy ten finał z Żabojadami?
Zatkało ją. I jego zdecydowanie i te słowa o pieprzeniu. Szybko została sprowadzona do defensywy.
- To co proponujesz, to szantaż, Bartek. Normalni ludzie nie bawią się w takie rzeczy i brzydzą nimi – podkreśliła, chwytając się chyba ostatniego argumentu.
- Przez dwa ostatnie dni, robiła pani takie rzeczy, jakie pani robiła a nam mówi coś o obrzydzeniu? Przecież przedwczoraj sama się pani rozbierała, w czym jest problem? – w odpowiedzi wzruszył ramionami.
- To jest coś zupełnie innego. Jesteście moimi uczniami…
- To znaczy, że może się pani rozbierać przed byle kim a przed nami już nie? Zabawna interpretacja – wyraźnie zwycięski Bartek popisywał się elokwencją. Zdążyła go już poznać od tej strony.
- Czyli co miałabym zrobić…? – spojrzała mu prosto w oczy.
- Już powiedziałem. Spacerek wieczorem. Specjalnie dla nas. Nago, tak jak pani paradowała w klubie tego tam biznesmena. Operatora znajdziemy sobie. Zaprzyjaźniliśmy się tu z kilkoma Chorwatami już.
Milczała, krocząc powoli ku wyjściu. Prawdę mówiąc nie zastanawiała się nad propozycją. Miała w głowie taki chaos, że nie była w stanie niczego sensownego wymyślić.
- Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze dzisiaj i porozmawiamy o tym wszystkim – stanęła w drzwiach, wygłaszając te bezstronne, nie mówiące nic, słowa.
- Nie powinna pani raczej liczyć na zmianę naszego zdania, ale to pani decyzja.
W milczeniu skierowała się do wyjścia, otwierając drzwi. Nim jednak zrobiła krok dalej, usłyszała za sobą głos Dawida.
- Pani profesor… Naprawdę chciałaby pani uprawiać seks z kilkoma osobami naraz? To dość fajnie, myślę…
Nie odpowiedziała na tę poniżającą uwagę, nie odwróciła się. Wystarczyło, że usłyszała jakiś pełen podekscytowania śmiech. Wystarczyło, że poczuła kolejny rumieniec wstydu na swojej twarzy.
Oszołomiona wolnym krokiem udała się w kierunku domku.

- Skąd ci przyszedł do głowy ten pomysł z filmem? – nawet Kuba był zaskoczony i takim właśnie wzrokiem spoglądał na Bartka.
- A tak mi wpadło nagle… Uznałem, że można to jakoś wykorzystać, to wszystko, żebyśmy i my coś z tego mieli. A nie było okazji, żeby to przemyśleć, bo nas zaskoczyła tym wejściem.
- Mogłeś powiedzieć, że chcemy taki film, ale nie z ekshibicjonizmem, czy jak mu tam, tylko z tym grupowym – zarzucił koledze Dawid.
- Jasne… Myślisz, że Kamila by ci się zgodziła, ot tak, na pstryknięcie palcem? „Chłopaki nie ma sprawy, zagram z wami w pornosie” – Bartek nie przepuścił okazji, by wykpić bardziej zapalczywego kolegę.
- No nie… - Dawid spuścił z tonu. – Ale jakbyś się uparł…
- Przestań śnić, to w ogóle jest nierealne. A tak… Tak, popatrzymy sobie na filmik dla nas i pooglądamy ją na żywo…
- Ale jak? – zaoponował podekscytowany Arek. – Przecież sam powiedziałeś, że nas tam nie będzie, że filmik będzie kręcił ktoś z tych znajomych Chorwatów…
- W sumie szkoda tej pogody, moglibyśmy zaproponować opalanie nago, spełniłoby się marzenie Dawida – zakpił Kuba.
- No właśnie, w sumie nie wywalczyłeś nic ponad to, czego sami już nie widzieliśmy – poparł kolegę Dawid.
- Wy tam wiecie… A zwycięstwo natury psychologicznej? To wam nie daje satysfakcji?
Rozejrzał się wokół. Wiedział, że Kuba rozumie co miał na myśli, Dominik pewnie też. A reszta? Nie dbał o to.
- To, że zmusiłeś ją do porażki? Do tej uległości? – zajarzył w końcu Dawid.
- No poniekąd. Ale to chyba jednak nie wszystko. Mam coś w głowie, tylko się boję… Ale z tego co widziałem, co ona nam zaprezentowała… Nie wiem chłopaki, ale jest chyba coś do przemyślenia. Na szczęście mamy czas prawie do wieczora.

Tak jak miała ten czas i sama nauczycielka. Ale nie wymyśliła nic. Przez sporą część czasu siedziała na łóżku, niemal jak sparaliżowana, dopuszczając by mózg przetrawił wszystkie zebrane informacje. 
Co za okres! Najpierw rozebrała się sama występując w jakimś idiotycznym konkursie miss w stroju topless, potem znów się rozebrała, biegając po chorwackim klubie nago i nie tylko a teraz… Wszystko wskazywało na to, że będzie musiała się rozebrać dla swoich uczniów.
Kuriozum. I to, że uczniowie złożyli jej taką propozycję i to, że nie potrafiła znaleźć argumentu na odmowę.
Z drugiej strony przecież… Oni jednak byli tam w klubie, wtedy. Widzieli ją najpierw, właśnie topless a potem nawet nagą, jak zabawiała się z penisem Naseera. Zaś to wszystko co działo się wczoraj oglądali i tak siedząc wygodnie w swoim domku.
To czego tu się jeszcze tak naprawdę wstydzić? Chyba tylko tego, że przegrała mentalnie. To znaczy psychologicznie. Że została zmuszona do rozebrania się przez własnych uczniów.
I chyba to było najbardziej dotkliwe.
To o tym najbardziej myślała, gdy bliżej wieczora, rozbierała się na chorwackiej plaży. Przez chwilę chodziła po piasku w zwykłym stroju kąpielowym przyzwyczajając się do względnej nagości w miejscu publicznym. I czekając na jakiegoś spóźniającego się Chorwata. W sumie dobrze, że się spóźniał, bo było już coraz mroczniej. Tym samym jej własna nagość nie musiała rzucać się tak w oczy.
- Sorry, I’m to late – usłyszała w końcu od zbliżającego się nastolatka.
Mogła porozumieć się z nim po angielsku, choć po prawdzie, nie było o czym za bardzo dyskutować.
Widziała, że miał ze sobą kamerę. Wyglądała na dość sensowną. To ją trochę stremowało. Ratunkiem był zapadający powoli zmrok. Ale, czy taka kamera nie miała wystarczającego oświetlenia?
Starała się przedłużać ten moment, ale nie mogła go uniknąć. W zasadzie plaża w tej części była dość pusta, gdzieś tam w oddali błąkali się jacyś ludzie obojga płci. Ale ona i tak kierowała się w drugą stronę, miała przejść obok parku, dość gęsto porośniętego drzewami.
Czyli to wszystko nie wyglądało tak źle. Choć gdyby spotkała w tym parku jakiegoś podejrzanego typa… Ale na wszelki wypadek miała pod ręką tego Chorwata.
Westchnęła w duszy, widząc wyczekujące spojrzenie chłopaka.
Nie było już sensu przedłużać. Powoli rozpięła stanik, zrzucając go na ziemię.
- I takie it – wyjaśnił krótko Chorwat biorąc część garderoby w rękę.
Dopełniło się. Trzeci dzień z rzędu zdejmowała z siebie publicznie stanik i majtki. Tak jak teraz. I tą część bielizny również wziął w dłonie chłopak.
Mimowolnie kuliła się, ale na dłuższą metę nie było to do zrobienia. Tym bardziej, że Chorwat niecnie wykorzystywał takie momenty ustawiając się z tyłu i filmując jej wypięte w takich momentach pośladki. Gdy zorientowała się w czym rzecz, przybrała wyprostowaną postawę.
Ruszyła do przodu. Choć spacer był poniżający i obawiała się kolejnych kroków, nie mogąc przyjąć do świadomości tego, że spaceruje kompletnie nago w miejscu publicznym, to przecież chciała to mieć jak najszybciej za sobą.
Szła. Od celu dzieliło ją kilkaset metrów. Jakieś czterysta, może pięćset? Niezbyt dużo. Albo koszmarnie dużo, jeżeli wziąć pod uwagę brak stroju.
- Not to fast – usłyszała od Chorwata.
Zwolniła. I tak musiała przystanąć, bo w kierunku, w którym zmierzała, dostrzegła jakąś postać. Wolała nie wzbudzać sensacji, choć ten moment doskonale wykorzystał Chorwat, filmując ją podczas tego postoju z każdej strony.
Tak… Będą mieli wszystkie części jej ciała w pełnej krasie. Nie tylko piersi, także pośladki a nawet wzgórek łonowy. Niech ich…
Ruszyła, spokojniej. Chorwat błąkał się tuż za nią, albo obok. Z rzadka podbiegał wyprzedzając i filmując nauczycielkę od przodu. W takich sytuacjach starała się patrzeć byle gdzie, tylko nie w obiektyw. W końcu zresztą przestała zwracać uwagę na kamerzystę.
W końcu też i jej własna nagość przestała sprawiać taki problem. Miała świadomość, że to już trzeci raz w Chorwacji. Ale jednak w wyniku uwłaczającego szantażu uczniów, w miejscu publicznym, wśród ewentualnych przypadkowych przechodniów…
O, takich jak ten. Wzdrygnęła się, widząc za jednym z drzew niezbyt schludnie ubranego mężczyznę w podeszłym wieku. Ten bardziej jednak był zainteresowany grzebaniem w koszu na śmieci i dzięki temu stracił okazję do obejrzenia cudzoziemskiej piękności eksponującej swe walory w pełnej krasie.
Znów trochę podkręciła tempo, widząc, że na drodze nikogo nie ma. Szła, odliczając w głowie kroki, wiedząc, że z każdym z nich, znajduje się coraz bliżej domku wypoczynkowego.
Skręciła w lewo kierując się właśnie w stronę głównej alejki i zamarła na chwilę, widząc kilka metrów przed sobą parę pewnie chorwackich nastolatków. Wyczuła na sobie ich spojrzenia wyrażające pełne zdziwienie. Nawet tu, w Chorwacji, gdzie kawałek dalej znajdowała się plaża dla nudystów, takie widoki nie zaliczały się do miana codziennych.
Spuściła głowę, przygryzła wargę i czując przyspieszony puls przeszła obok zaskoczonej i chyba trochę rozbawionej pary. Kamila poczuła ucisk w podbrzuszu, wiedząc doskonale, że w momencie mijania spojrzenia obojga wylądowały na jej nagich pośladkach.
Dystans upływał a ona w tej bocznej alejce szczęśliwie nie napotykała żadnych niespodziewanych spacerowiczów, chociaż gdzieniegdzie, głównie z głównej alejki, tudzież znajdujących się za nią domków do jej uszu dochodziły różne odgłosy, śmiechy, głośne komentarze. Z reguły odgłosy męskie.
Ale na tym się kończyło. Głosy głosami a ona szła przez nikogo nie niepokojona. Mijała właśnie domek licealistów, stąd wiedziała, że do własnego zostało jej jeszcze sto metrów.
Oddychała ciężko a nogi jej się uginały. Nie wiedziała, czy ze zmęczenia, czy z nadmiaru emocji, ale bardziej pewnie to drugie. Głosy narastały. Był wakacyjny wieczór w chorwackim ośrodku wypoczynkowym, imprezy trwały w najlepsze.
Niespełna pięćdziesiąt metrów przed domkiem wyszła na główna alejkę. Krew krążyła szybciej. To było miejsce, nie dość, że uczęszczane, to jeszcze dobrze oświetlone. Z zapartym oddechem odliczała kroki dzielące jej od własnego lokalu.
Gdzieś obok do jej uszu doszedł gwizd a potem jakieś zawołanie. I jeszcze jedno. Widocznie jacyś balangowicze w jednym z domków dostrzegli niecodzienny widok. Przyspieszyła kroku, po raz kolejny czując rumieniec na twarzy i przyspieszone tętno. Tak, musiała się z tym liczyć, że parę osób zobaczy ją nago. Kompletnie nago. Kilkanaście metrów przed celem poczuła, że uginają się jej nogi. To był ten nadmiar emocji.
Emocji, które oprócz negatywnych, niosły w sobie także pozytywne doznania. I może dlatego przed samym domkiem zwolniła, dając kamerzyście możliwość sfilmowania jej nagiego ciała z zegarmistrzowską chyba precyzją.
Gestem dłoni poprosiła chyba również rozemocjonowanego młodzieńca o zwrot bielizny i torebki, w której miała klucz do drzwi. Po kilku nerwowych chwilach otworzyła je, słysząc znów jakieś gwizdy i okrzyki za sobą.
Z ulgą postawiła stopę na korytarzu. Misja dobiegła końca. Zostanie jeszcze filmik z tego wydarzenia. Ale teraz nie myślała o tym, bo zamarzyła się jej…
Serce skoczyło gwałtownie a z ust wydarł się pisk, mimo, że zamaskowany napastnik silnym ruchem dłoni szybko zakrył jej twarz. Także oczy. Do jej uszu dobiegł jeszcze odgłos kroków i zamykanych drzwi.
Wytężyła siły i wyrwała się, chyba dość nieoczekiwanie dla napastnika. Natychmiast odwróciła głowę, próbując rozeznać się w sytuacji. Poczuła przerażenie. Sekunda wystarczyła, by zorientować się, że do jej domku wbiegło kilku zamaskowanych napastników. Sprawiali groźne wrażenie. Niesamowity lęk wypełnił jej serce.
- Kim jesteście?! Zostawcie mnie…!
To były jej ostatnie słowa. Pierwszy z agresorów ruszył ku niej i raz jeszcze obezwładnił z dziecinną łatwością, nie popełniając już drugi raz takiego błędu jak przed chwilą. Kamila poczuła, że tym razem nie ma szans na wywinięcie się z opresji, choćby dlatego, że napastnikowi przyszedł z pomocą drugi.
Ostatni krzyk utkwił w gardle, gdy poczuła jak kneblują jej usta, jak naciągają coś na oczy. Nie widziała nic. Tylko czuła. Tak jak teraz stół. O który najpierw ją oparli a potem, jakby zmieniwszy zdanie rzucili na niego.
Była rozłożona na stole i silnie przytrzymywana. Usłyszała jakieś głosy, ale materiał zarzucony na głowę nie pozwalał na rozeznanie się w sytuacji. Tym bardziej, że serce biło jak oszalałe a mózg odmawiał posłuszeństwa przyjmując do wiadomości tylko tyle, że szanowna nauczycielka leży na stole kompletnie naga, przytrzymywana silnie a od przodu któryś z agresorów wpychał się między jej nogi.
Z jej ust wyszedł zduszony krzyk, ale chyba nie zrobił na nikim wrażenia. Znów usłyszała jakieś stłumione głosy, jakąś szamotaninę, jakby sami nie wiedzieli, albo coś… Ale moment później wszystko się ustabilizowało i kompletnie zniewolona silnym uciskiem męskich dłoni Kamila poczuła z narastającą paniką, jak ten z napastników znajdujący się przed nią, zbliża się jeszcze bardziej, jak jego ciało styka się z jej, nagim, rozłożonym bezradnie na stole, jak…
Drgnęła jak szalona, gdy jej cipka zetknęła się z czymś twardym a potem… Potem zaczęła się rozjeżdżać. Z jej ust raz jeszcze wyszedł stłumiony krzyk, ale niczego nie zmienił.
Silne, męskie dłonie zacisnęły się na jej udach rozstawiając je szeroko, zresztą w tej pozycji Kamila miała utrudnione pole manewru i nie była w stanie obronić się w żaden sposób. W każdym razie czuła silny chwyt męskich dłoni i jeszcze silniejszego, twardszego penisa, rozrywającego jej cipkę.
Zawyła, nie widząc, czy to z bólu, czy z bezsilności. Nie wiedząc zresztą, czy bardziej z bólu fizycznego, czy psychicznego. Nie, ten pierwszy chyba nie wchodził w grę. Emocje spowodowane ekshibicjonistycznym spacerem zaowocowały tym, że jej cipka zrobiła się wilgotniejsza, co teraz cynicznie i bezlitośnie wykorzystywał oprawca.
Wykorzystywał rżnąc ją silnie, mocno. Chyba bardziej bolał ją chwyt jego dłoni mocno ściskający uda. Ale akurat nie na to zwracała uwagę, tylko na to, że po tych wszystkich pełnych erotyki, tak subtelnej, jak i mocniejszej, teraz jest świadkiem prawdziwego hardkoru. Tego, że jest brutalnie gwałcona przez jakichś agresorów.
Zawyła, ale dużo ciszej, niż uprzednio. Raczej kwiliła a w oczach pojawiły się łzy. Jacyś napastnicy wykorzystali ten moment i teraz bezkarnie gwałcili polską nauczycielkę. Tak, do jej umysłu wdarł się jedyny logiczny i tym samym przerażający wniosek, że to dopiero początek, bo wezmą ją wszyscy, po koeli. Z pewnością nikt nie odpuści sobie takiej zabawy.
Zostanie zgwałcona przed czterech, czy pięciu a może nawet sześciu mężczyzn naładowanych testosteronem. Czuła ten właśnie testosteron bijący od nich, ich męska siłę, zdecydowanie.
Oczy pod nakryciem wyszły jej na orbit. Mokra cipka szczęśliwie pozwalała uniknąć bólu, ale ten drugi ból…
- Uhm… - usłyszała odgłos z góry i napastnik nagle przystopował a w swojej cipce poczuła coś ciepłego i lepkiego. Zadrżała jak szalona. Pierwszy z napastników dokończył dzieła. Nad wyraz szybko.
Może właśnie to spowodowało, że usłyszała nad sobą chyba śmiech i jakieś przytłumione komentarze. Czyżby dotyczyły tego, że napastnikowi nie było wiele trzeba? A może to jej czas upłynął zbyt szybko?
Ale dla niej nie miało to znaczenia. Nogi tylko przez sekundę zwisały luźno ze stołu. Zgodnie z najczarniejszym scenariuszem, miejsce pierwszego gwałciciela, zajął kolejny.
Załkała bezsilnie, nie będąc w ogóle pewną, czy agresorzy mieli tego świadomość, Już nie stawiała oporu. To minimum walki na jakie było ją stać, wyczerpały jej siły. Teraz po prostu leżała na stole przytrzymywana wciąż przez dwóch napastników, acz i oni nie musieli już trzymać jej nazbyt mocno a jej nogi po prostu rozsunęły się na boki, przyjmując między siebie kolejne natarczywe męskie ciało.
I kolejnego sztywnego penisa wdzierającego się w jej cipkę. Drgnęła znów, ale już nie tak histerycznie jak poprzednio. Choć wciąż jeszcze pozostały resztki złudzeń, że to tylko sen, że to wszystko za sekundę się skończy, to umysł podsuwał zupełnie inne rozwiązania. I tak jak kilkanaście minut wcześniej odliczała kroki do domu, tak teraz mogła odliczać pchnięcia dzielące ją od tego, aż wszyscy oprawcy po kolei nasycą się nagim i bezbronnym ciałem atrakcyjnej podobno Polki.
A co jeśli nie? W rytm pchnięć drugiego z gwałcicieli, pchnięć chyba spokojniejszych, jakby bardziej wysublimowanych w jej głowie rysowały się różne scenariusze finału tej sytuacji.
Serce podchodziło jej do gardła. A co jeśli się tym nie zadowolą? Jeżeli będą chcieli zrobić jeszcze jedną rundę? Albo w ogóle zabawiać się nią przez całą noc, albo i jeszcze dłużej?
Nie, tak być nie może. Przecież prędzej, czy później musieli tu wpaść jej uczniowie, zauważyliby, że dzieje się coś nie tak. Chociaż była sama w domku, gwałcona bezlitośnie przez nieznanych oprawców, to nie była sama w tym ośrodku.
Mimo dramatyzmu całej sytuacji, w rytm posuwistych ruchów drugiego napastnika, starała się myśleć logicznie. I… Zaraz…
Z jej ust wydobył się lekki jęk. Jęk bólu, cierpienia… Nie, nie… Chociaż cierpiało jej ciało, rzucone na ten stół jak worek kartofli, ale jej cipkę… Jej cipkę rozgrzewał penis drugiego gwałciciela.
No właśnie… Chłopacy, uczniowie, oni… Przecież… Zaraz, zaraz…
Straciła wątek, bo napastnik zaczął reagować szybciej, dynamiczniej. Wytrącił ją tym z równowagi, jeżeli w tej sytuacji można było mówić o jakiejś równowadze. Mimowolnie skoncentrowała się na wydarzeniach. Poczuła jak jego dłonie zaciskają się na jej udach mocniej a on sam raptownie przestaje.
Tak… Drugi z gwałcicieli spełnił się w jej cipce.
Scenariusz powtórzył się z tą różnicą, że ten trzeci podszedł do niej jakoś agresywniej. I nieco inaczej. Poczuła jak jej nogi nie rozjeżdżają się tym razem na boki, tylko idą w górę. Jak jej stopy lądują na barkach trzeciego gwałciciela.
Wyobraziła sobie przez moment, jak w takiej sytuacji jej cipka jest widoczna dla wszystkich a przede wszystkim samego agresora, jak karp na patelni. Zawstydziła się, tak jakby cały ten akt nie był wystarczająco poniżający.
Jego penis zaatakował agresywniej. Chyba najbardziej agresywnie z wszystkich trzech. Szczęśliwie żaden z gwałcicieli nie dysponował sprzętem powyżej przeciętnej i nie robił jej krzywdy. Ale ten trzeci teraz…
Sprawiał jej jednak ból. Atakował z pasją, z agresją, tak jakby nie mógł już wytrzymać widoków ostatnich kilkunastu minut, gdy patrzył jak atrakcyjna Polka jest ruchana przez dwóch kolegów.
Poczuła się zdominowana pod jego ruchami. Tak, jakby tamci, wykorzystując fakt, że ich koledzy przytrzymują bezbronną kobietę, nie zdominowali jej wystarczająco… Ale ten był jakiś bardziej natarczywy. Posuwał ją w szybkim tempie, co odczuwała, gdy jej ciało przesuwało się po stole.
- Aaaach… - z jej ust wydobywała się ni to jęki, ni to westchnięcia.
Czuła się, jakby w jakimś kuriozalnym stopniu brała w tym udział, jakby łączyła się w tym gwałcie dokonywanym na jej osobie, jakby mimowolnie współpracowała z gwałcicielem. Jego dłonie w przeciwieństwie do tamtych, nie trzymały jej za uda, raczej jeździły po nich, przesuwając się także w górę jej nagiego ciała. Na brzuch i przede wszystkim na cycki, które masował, ściskał i ugniatał. Czasem bawił się sutkami, także je ściskając, albo wręcz pociągając za nie.
I gdzieś w tym momencie uderzyło ją, że te dłonie… To nie są męskie dłonie, raczej chłopięce, niezbyt wielkie i miękkie.
Jakby zapominając o ostro gwałcącym jej cipkę twardym penisie, spróbowała wyłączyć się z tego i pomyśleć. Czy naprawdę tak mogło być, że stała się ofiarą młodych agresorów? Czy właśnie to, co przyszło jej do głowy dwie minuty wcześniej…
Czy to nie mogli być oni? Jej uczniowie?
Poczuła ucisk w podbrzuszu, gdy dotarło do niej ta możliwość. Możliwość, że jest gwałcona przez młodych licealistów, własnych wychowanków. Jeżeli to była prawda. Jeżeli jej wniosek był prawidłowy. Przecież oni wiedzieli o wynikach tej ankiety, czort wie skąd. Ale wiedzieli. A ona wpisała tam w temacie fantazji coś o gwałcie.
Wiedzieli? I postanowili wprowadzić to w życie?
Jej myśli kłębiły się i nie potrafiły znaleźć rozwiązania. Bo przecież to mogło być tylko złudzenie a ręce sprawiające wrażenie młodych, mogły należeć do jakichś młodych Chorwatów, czy w ogóle kogoś innego. A ona w tej sytuacji nie był w stanie skupić się na logice, tym bardziej, że trzeci z oprawców, zaczął poczynać sobie jeszcze ostrzej, jeszcze agresywniej, jeszcze dynamiczniej, sprawiając, że…
- Aaach… Aaaach… - z ust gwałconej nauczycielki wydobywały się przytłumione jęki.
Dawid? Czyżby to był on? Naprawdę? Czy ten absurd mógł stać się rzeczywistością? Czy ta furia, którą odczuwała nad sobą i te niecierpliwe, młode dłonie nie pasowały do trochę postrzelonego, impulsywnego, czarnowłosego ucznia?
Silnie przytrzymywane przez młode dłonie nogi rozjechały się szerzej a oprawca wbił się w nią jeszcze głębiej. Raz, drugi i trzeci, doprowadzając do jęków tak gwałconą nauczycielkę, jak i siebie samego.
Przestał i on. Kamila na chwilę odzyskała możliwość skoncentrowania się na czymś innym. Czy jeśli to wszystko się zgadzało, oznaczało, że zostanie zgwałcona jeszcze przez trzech napastników?
Wciąż czuła strach, choć mniejszy, niż poprzednio, wciąż bolała ją niemoc, poniżenie i upodlenie. Ale możliwość, że jej całe ciało, że jej cipka jest brutalnie gwałcona przez jej własnych uczniów, sprawiała, że to upodlenie zaczęło kierować jej emocje w nieco inną stronę.
Nie miała czasu się nad tym zastanowić. Leżała bezwładnie a na nad nią coś się działo. Wyczuła poluźnienie uchwytu, tak jakby oprawcy przytrzymujący ją zmieniali się.
Faktycznie, w takt jakichś przytłumionych głosów, poczuła, że jej ciało zjeżdża ze stołu, że znów stoi na równych nogach, ale oni odwracają ją siłą.
Tak, stoi… Stoi, bo ją przytrzymywali. Jej długie, uginające się nogi nie były w stanie utrzymać rozedrganej do granic nauczycielki, do której dopiero po chwili dotarło, że jest teraz rozłożona na tym stole przodem, leżąc na nim brzuchem i piersiami. To znaczyło, że czwarty z nich będzie chciał ją wziąć od…
- Ej..! – zareagowała ostro stłumionym głosem i nawet przez moment była bliska temu by wyrwać się z rąk oprawców, ale powstrzymali ją, trzymając twardo za rozciągnięte wszerz ręce.
A reakcja wynikała z tego, że poczuła kolejnego męskiego członka atakującą jej otwór, ale nie ten…
Spanikowana wyrzuciła z siebie serię jakichś przytłumionych pisków, jęków i okrzyków, ale gwałciciel nic sobie z tego nie robił. Nieustępliwie przymierzał się do otworu analnego.
Dziwnym trafem, poczuła w sobie więcej sił i usiłowała wierzgać się, sprawiać problem oprawcom, stawić opór. Choć czuła jednocześnie, że swoimi ruchami, bardziej ich nakręcała, jak to w takich przypadkach bywało, niż odstraszała.
Spróbowała ścisnąć pośladki, ale w niczym to nie pomogło. Gwałciciel poradził sobie bez problemu i…
- Ajjj…! – zawyła spod przykrywającej ją szmaty, czując jak jego twardy penis zagłębia się w jej wypięte dupsko.
To naprawdę mieli być jej uczniowie? Aż tak bezczelni w swym zamiarze? Ale, czy już sam gwałt nie był na tyle odważną i bezczelną opcją? Czym wobec tego była zmiana pozycji i to, że któryś z nich odważył się wyruchać ją w dupę?
A ten ktoś ruchał ją mocno i zdecydowanie. Wręcz wyczuwała jego podniecenie, ten testosteron. Tylko na początku miał jakby pewne problemy z dopasowaniem się, ale kilka ruchów wystarczyło by opanował sytuację, ścisnął ją mocno za biodra i zdominował wpychając brutalnie swego twardego penisa w jej wypięte, bezbronne dupsko.
- Aaach… Aaaach… - pojękiwała cicho w rytm ruchów gwałciciela, zdając sobie sprawę, że tymi odgłosami pewnie słyszanymi przez niego rozpala go jeszcze bardziej. Mógłby to odebrać tak, jakby jej się to podobało.
A czy skoro była w stanie myśleć logicznie w tak dramatycznej sytuacji, nie oznaczało, że nie jest ona aż tak dramatyczna? Że ni stąd, ni zowąd nagle przeszła nad tym… No dobra, nie do porządku dziennego, ale jakoś tak…
Jakoś tak, trzepana bezlitośnie od tyłu przez kogoś, kim mógł być… Bartek? Nie wiedziała do końca, dlaczego on jej się z tym skojarzył, ale jednak. Tak jakby jeszcze w tej chwili spróbowała dopasować psychologiczne portrety swych uczniów do tego koszmaru, który dział się w jej pokoju.
No i najważniejsze. Czy gdyby miała możliwość wyboru swoich oprawców, wiedząc, że gwałt jest kwestią nieuchronną… Czy wtedy wskazałaby właśnie na nich a nie na jakichś nieznanych jej kompletnie zakapiorów?
- Ach…! – wyrwało się jej niemal płaczliwie, gdy gwałciciel wzmocnił uchwyt na biodrach i zaczął posuwać ją w dupę jeszcze dynamiczniej. – Ach…! Boże…
Na miłość boską, czy naprawdę stała teraz a raczej była podtrzymywana przez uczniów z własnej klasy, gdy trzeci z nich grzmocił ją bezlitośnie w dupę a inni patrzyli jak na jakiś fantastyczny film?
- Matko…! – jęknęła, czując, że z trudem łapie oddech a jej sponiewierane ciało nie ma żadnych możliwości by choć w minimalny sposób przeciwstawić się temu zniewalającemu rżnięciu.  
I gdy była niemal bliska omdlenia, nagle zrobiło się jasno. Potrzebowała kilku sekund, by zorientować się, że oprawca ściągnął z niej szmatę.
Zrobił, to bo czuła, że zbliża się do finału. Młócił ją coraz mocniej, trzymał za biodra coraz silniej, czasem kierując dłonie na jej nagie pośladki, macając bezczelnie, nawet strzelając klapsa.
Klapsa swojej nagiej licealnej wychowawczyni. O ile tak było, bo w tej pozycji, kompletnie do tego oszołomiona, mimo wytężania wzroku nie potrafiła odwrócić głowy tak, by upewnić się, że…
- Aaach, kurwa…! – usłyszała z tyłu i poczuła jak jej dupsko zalewa ciecz wystrzelona z kolejnego penisa, który miał przyjemność spuścić się w swojej licealnej wychowawczyni.
Bo ten okrzyk, jak i inne obserwacje upewniły ją w tym, co przyszło do jej głowy kilkanaście minut wcześniej.
- Ej, trzymajcie ją!
Jak przez mgłę dotarł do niej czyjś okrzyk. Nie pozbawiony sensu, bo jej ciało wypuszczone z silnego uścisku ostatniego z gwałcicieli osunęło się bezwładnie w dół. Nie pomogły nawet dłonie tych, którzy stali po bokach.
Leżała zniszczona, jakby nieobecna na podłodze i… I nic. Mimo, że logika próbowała wedrzeć się do jej mózgu i nakierować myśl, iż było czterech. Pozostało więc jeszcze dwóch. O ile jej rachuby były trafione.
Leżała nie wiedząc jak długo, próbując niezdarnie przykryć się rękoma i bojąc otworzyć oczy. Bo bała się, że to co ujrzy przekroczy jej zdolność rozumowania.
Leżała wyławiając jednocześnie uchem jakieś chrząknięcia, jakieś urwane słowa, jakieś odgłosy świadczące o niepewności. O, to był ten moment, kiedy już musiała.
- Boże…! – jęknęła.
Tylko taka reakcja wchodziła w grę, gdy na własne oczy ujrzała to, co podsunęła jej szalona a jednak realna wyobraźnia w trakcie tego gwałtu.
Próbowała się zebrać, ale dopiero pomoc chłopaków sprawiła, że stanęła na nogach, podpierając się zresztą o stół. W innym przypadku znów osunęła by się w dół. A tak… Tak stała ciężko oddychając i starając ogarnąć całą sytuację. No i kompletnie naga w otoczeniu szóstki swych uczniów.
- Co was napadło…? – wysapała w końcu drżącym głosem, nawet nie wiedząc jak zareagować.
No bo jak? Mimo wszystko, jakimś kuriozalnym zbiegiem okoliczności nie odczuwała ani przerażenia, ani wściekłości na swych oprawców. Nie. Może dlatego, że bardzo rzadko się na kogoś wściekała. Ale jeżeli kiedyś miała, to dziś był ten dzień. A tymczasem…
Nie pozwolił jej chyba na to kompletny szok nie opuszczający jej ani przez moment. Nic dziwnego.
- Co wy wymyśliliście?! – niepewność przerodziła się w oskarżenie, ale drżący głos nie zmienił się.
- To nie my. To pani zaczęła – obronił się natychmiast Bartek.
- Co…? – wygłosiła niemal ogłuszona. Była o krok od wybuchu, porażona niesamowitą bezczelnością klasowego lidera.
- Pani robiła w tym klubie takie rzeczy… A potem przez to przerżnęliśmy finał – nie dał się zbić z tropu.
- O czym ty mówisz, jaki finał? – podniosła głos zdezorientowana i bliska wybuchu, mimo wciąż odczuwanego oszołomienia nie z tej ziemi.
- Taki finał, który nam pani zjebała, obciągając temu żabojadowi! – niemal huknął nieoczekiwanie Barek sprowadzając ją oszołomioną do parteru.
- O czym ty mówisz…? Wiesz, co zrobiliście…?
- Spełniliśmy pani fantazję a dodatkowo ukaraliśmy panią za przegrany mecz! Co jeszcze mam tłumaczyć?! – zaskakująca furia Bartka nie ustępowała.
Umilkła na chwilę starając się skojarzyć fakty. Do tego przyczyniła się przede wszystkim postawa Bartka. Jego pewność siebie, zdecydowanie… To w tym momencie decydowało o przebiegu rozmowy.
Ale przecież nie mogła tak łatwo odpuścić…
- Jesteś bezczelny… - zaczerpnęła tchu, zdumiona właśnie tą bezczelnością ucznia. – Czy ty wiesz co zrobiłeś…? Wiesz, że za to…
- Zerżnąłem panią w dupę, pasuje?! – zareagował tak agresywnie, że natychmiast zamilkła wpatrując się w twarz klasowego lidera. – I za karę i z przyjemności. I pani się to spodobało tak, że kurwa, szkoda gadać…!
Stała oniemiała a jej dłonie nerwowo krążyły wokół ciała, próbując nieporadnie zasłonić łono i piersi, nie zasłaniając ich jednocześnie prawie wcale.
I dopiero teraz w tym momencie sobie to tak naprawdę uświadomiła. Że sześciu uczniów z jej klasy wpatruje się w swą wychowawczynią kompletnie nagą. I totalnie zerżniętą przez większość z nich. Kto…? Kuba… Arek… Dawid… Bartek. Ta czwórka. To byli oni. A co z Dominikiem i Sebastianem?
Wiedziała, że cała przewaga chłopaków tkwi w tej chwili w Bartku. Może jeszcze silny Arek, ale on nie był zdolny do słownych potyczek. Dawid po tym jak spuścił się w cipce swej wychowawczyni spuścił także z tonu. Kuba z pewnością to samo. Oni się nie liczyli.
Spuścił się w cipce swej nauczycielki. W niej, w Kamili. Boże, jak to brzmiało…!
Zamknęła oczy, próbując ogarnąć to wszystko rozumem. Ale nie była w stanie.
- Czterej? – zapytała bezsensownie, bo w głowie tłukło się właśnie to, że czterech a nie sześciu. Jakby to w tej sytuacji było najważniejsze…
- Sebastian jest zakochany i sam się wykluczył – wyjaśnił Bartek spokojniejszym głosem, ale jednocześnie takim, który zabolał ją jeszcze mocniej. Kpiącym.
Kpiącym. Tym gorzej, że ten tekst wzbudził wśród kolegów pewną wesołość.
- Został jeszcze Domino – rzucił ktoś nieco mniej pewniejszym tonem. Arek.
- Dominik nie chciał w taki sposób, więc… Więc nie chciał – wyjaśnił może mało składnie, ale zrozumiale Bartek.
Dopiero jednak następne słowa znów ją oszołomiły.
- Więc może pani z nim po dobroci…
Z trudem uświadomiła sobie, że te słowa wygłosił Kuba. Nigdy by go o takie coś nie podejrzewała. W sumie jednak o gwałt na własnej nauczycielce też raczej nie…
- Przestańcie żartować. Wyjdźcie – nakazała natychmiast czując, że powoli, bo powoli, ale wraca do jakiejś tam równowagi.
Wciąż ni to siedziała, ni to leżała na podłodze. Kompletnie nago. Mając nad sobą sześciu uczniów.
- Nie żartujemy – sprzeciwił się Bartek. – My możemy wyjść, ale Dominik zostanie, w porządku?
Nie odpowiedziała, próbując zmierzyć się wzrokiem ze swym uczniem. Wyszło blado. Zniszczona psychicznie, jak i fizycznie… Jej silne spojrzenie, którym nie raz i nie dwa gasiła jakieś niepożądane sytuacje w szkole, było tylko wspomnieniem. W tym pojedynku Bartek wygrywał niemal przez nokaut.
Spuściła wzrok, za to uniosła ręce szukając jakiegoś uchwytu. Dźwignęła się w górę i stanęła na wprost szóstki licealistów. Kompletnie naga.
- Wyjdźcie natychmiast – powtórzyła siląc się na surowszy ton a jej dłonie niezdarnie usiłowały zasłonić najbardziej intymne części ciała. Jedna łono, druga piersi.
Dostrzegli to a na ich twarzach pojawiły się uśmieszki. Przed chwilą zrobili taką rzecz, że nagość szanownej pani profesor nie robiła już na nich większego wrażenia. A jej gest tylko dodał jej samej jeszcze większego upokorzenia. Pojęła to, gdy piątka uczniów opuszczała domek.
Piątka. Jeden został w środku. Stał i patrzył niepewnie. A ona nie wiedziała jak zareagować.
Naturalna czynnością byłoby wyproszenie Dominika, jak i ubranie się. Ale nie zrobiła ani jednego, ani drugiego. Jakby jej nagość i obecność jednego z licealistów nie miały żadnego znaczenia.
Zasadniczo, w kontekście tego co wydarzyło się przed chwilą, chyba faktycznie nie miały.
Oparła się o stolik, świadomie, bądź nie, wypinając tylnią część ciała w stronę okularnika. Tak musiała. Nie czuła się pewnie, jej nogi tym bardziej. Ledwo na nich stała próbując zebrać myśli do kupy.
Gdy tymczasem usłyszała za sobą chrząknięcie, niepewne mruknięcie i kroki. Dominik podszedł bliżej.
- Mam nadzieję, że nie przeżyła tego pani tak zbyt… Zbyt boleśnie, jakoś… Jakoś tak, że wie pani…
Drgnęła, gdy w ślad za słowami licealisty poszedł dotyk. Poczuła niepewne, drżące dłonie na swych biodrach. Spróbowała się nieco wyprostować, bo dotyk był nieco elektryzujący a nagie pośladki niemal zetknęły się z podbrzuszem okularnika.
Milczała. Już dawno powinno była wyrazić się stanowczo i zamknąć sprawę. Ale nie… Milczała, bo… Bo w tym całym szaleństwie obudziła się w niej ciekawość jak podejdzie do całej sprawy Dominik? Jak się zachowa?
I nie reagowała, bo… Bo ten delikatny, niepewny dotyk gorących dłoni był pewną odmianą i na swój sposób obezwładniał ją, jak i sprawiał pewną przyjemność? Mimo całego skrępowania płynącego z tej absurdalnej sytuacji?
- Przykro mi, że tak to się stało, bo to było na pewno niesprawiedliwe – usłyszała raz jeszcze. – Niesprawiedliwe, że tak z panią postąpili. I niesprawiedliwe, że ja… No, że… Że ja bym postąpił inaczej.
Tylko oszołomienie, w którym wciąż tkwiła nie pozwoliło się jej roześmiać, bo w innej sytuacji słowa Dominika z pewnością rozbawiłyby ją. Niesprawiedliwe… Niesprawiedliwe, że jego twardsi koledzy bezczelnie zerżnęli nauczycielkę a on, który nie akceptował takich metod, nie. Więc teraz jemu się coś za jego postawę należy…
Odetchnęła głębiej, ukrywając twarz w dłoniach a sekundę później poczuła ręce ucznia przesuwające się na plecy. I z powrotem na biodra, jakby się nie chciał od razu, jakby się przymierzał, jakby brakowało odwagi by… By w końcu jednak znalazły się na pośladkach.
Wyczuła jego drżenie. Usłyszała przyspieszony oddech, którego Dominik nie umiał powstrzymać.
- No więc, skoro tak… I skoro oni potraktowali panią niesprawiedliwie… To mam nadzieję, że pani nic nie boli?
Udał zatroskanego a jego słowa stały się pretekstem, by wsunąć palce nieco niżej, między jej nogi.
Drgnęła, ale tym razem nie tak silnie. Jakby oczekiwała tego, spodziewała się.
Rzuciła głową w bok, gdy do jej uszu doszedł odgłos rozpinanych spodni. To był ostatni moment. Jeśli teraz nie zatrzyma tego obłędu, tego absurdu, to nie zatrzyma go w ogóle.
Nie zatrzymała. Wsłuchiwała się tylko w te odgłosy, wyczekiwała kolejnych posunięć Dominika. Czekała, czy on sam z siebie…
Tak, czekała. Uświadomiła sobie, że to w jaki sposób daje się traktować temu nieco grubszemu licealiście, dość niespecjalnie atrakcyjnemu wpływa na nią paraliżująco. I tym sposobem podniecająco. Nie do wiary, po tym wszystkim… Ale tak właśnie było.
Z matematyczną niemal precyzją odnotowywała kolejne ruchy. Jego dłonie znów na jej pośladkach. Jego drżące westchnięcie, czy pomruki. Dłoń zjeżdżająca w dół, między nogi nauczycielki. Tak jakby chciał rozsunąć jej uda. Jedną dłonią, bo drugą…
Wyczuła kontakt. Poruszyła się niespokojnie, ale usta miała zamknięte. Nie powiedziała ani słowa. Jej wciąż mokra cipka, w której jej własne soki mieszały się ze spermą trójki licealistów była… No właśnie, mokra i nie stawiała żadnego oporu. Tym bardziej, że sama Kamila zdobyła się wreszcie na jakiś gest. Rozsunęła nogi szerzej.
Jeśli miała jeszcze wątpliwości, która Kamila zagnieździła się na dobre w jej własnym umyśle, to słowa, które przyszły jej do głowy, pozbawiły ją złudzeń.
- Nie zrobisz mi krzywdy jak tamci?
- Nie, nie, pani profesor… - usłyszała zapewnienie wygłoszone drżącym z podniecenia głosem. – Ja tylko tak…
Jego podniecenie udzieliło się i jej. Oczywiście nie tak mocno, była to raczej namiastka, ale… Jego rozemocjonowany głos pobudzał. Tak jak jego członek, którego początkowo nawet niemal nie odczuła do czasu, gdy korzystając z niesamowitej wilgoci wślizgnął się w jej cipkę aż po sam koniec. Dopiero wtedy…
- O…! – drgnęła gwałtownie, próbując wyprostować. – To boli…!
- Przepraszam, pani profesor – sumitował się rozpalony Dominik. – Teraz będzie…
Nie dokończył. Faktycznie, wycofał się delikatnie, by wsunąć go ponownie również powoli. Powtórzył ten manewr raz jeszcze. A potem znów. Trzymając nauczycielkę za biodra. Raczej niezdarnie, niż silnie, ale jednak.
I ten właśnie niezdarny chwyt, jak i ostrożne ruchy licealisty uświadomiły nauczycielkę kim w tej chwili jest. O ile mogła nazwać się dziwką w tych wszystkich sytuacjach z Francuzem, to jednak uczestniczyła w nich, bo miała na to ochotę. Na Naseera, na to wszystko. A teraz… Przecież nie zasypiała co noc myśląc o tym, że daje się posuwać temu akurat uczniowi. Gdyby miała ułożyć listę atrakcyjnych mężczyzn, Dominik nie zmieściłby się na niej z całą pewnością.
Więc…? Skoro dawała mu się teraz rżnąć, to? To kim była?
- Ach… - usłyszała nerwowe sapnięcie nad uchem.
Dominik mimo starań nie wytrzymywał. Nic dziwnego. Przy pierwszych próbach mógł być delikatny, skoro nauczycielka zasugerowała mu, że nerwowe, inicjacyjne wtargnięcie było dla niej zbyt bolesne. Ale jeśli miał wcześniej jakieś wątpliwości, to teraz musiały one uciec w siną dal. Posuwał panią profesor i zyskiwał pewność, że ta już go z siebie nie wygoni. Nie wygoni dopóki on nie spuści się w niej.
Dlatego właśnie dymał ją szybciej. Przejmował powoli władzę. Nie było to nic w porównaniu do Daniela, ale po prostu… Po prostu nie zważał już na Kamilę, na jej odczucia, na ewentualny ból. Górę wziął egoizm. Liczył się już tylko sam Dominik i jego nieziemskie podniecenie spowodowane tym, że jego twardy kutas penetrował cipkę pięknej nauczycielki.
A rzeczona nauczycielka poddała się ruchom swego ucznia, jego posunięciom, determinacji wynikającej z podniecenia. Jego kutasowi wchodzącemu w jej mokrą cipkę jak w masło i jego niecierpliwie błądzącym po jej ciele dłoniom. Dominik rzadziej przytrzymywał za biodra. Rozumiał raczej, że to co się dzieje, jest pierwszym i pewnie ostatnim tego typu wydarzeniem. Że najpewniej nie będzie miał już w życiu okazji do tak bliskiego kontaktu z olśniewającą nauczycielką.
Wykorzystywał więc te chwile, by macać ją wszędzie, gdzie się dało. Poddająca się ruchom kolejnego kutasa w swej własnej cipce Kamila czuła rozpalone dłonie na swych długich nogach, na pośladkach, które Dominik momentami uciskał natarczywie, czy na piersiach, które usiłował objąć i ścisnąć.
Momentami czuła skrępowanie, ale jednak bardziej przyjemność. Przyjemność płynącą z faktu, że po prostu daje się pieprzyć komuś, komu bardzo na tym zależało. Komuś kogo ona sama doprowadzała do obłędu. Komuś, na kim jej nagie podobno przecież niezwykle atrakcyjne ciało robiło nieziemskie wrażenie. Tak, daje się po prostu pieprzyć.
Czując coraz szybsze ruchy kutasa. Tak szybkie, bo Dominik odchylił się nieco i mocniej chwycił za biodra. To był ten moment, w którym przygrubawy okularnik przejął totalną już kontrolę nad piękną nauczycielką i po prostu ruchał jak oszalały.
A ona straciła kontrolę nad swym ciałem, wiedząc dobrze co oznaczają dynamiczne ruchy licealisty. Zamknęła oczy, bo obecność twardego kutasa sprawiała jej coraz większy ból, jak i jednak przyjemność. A fakt, że Dominika rżnie ją już na całego oznaczał tylko jedno. Właśnie to…
- Aaaach….! – usłyszała za sobą jęk przechodzący w głośniejszy niemal krzyk.
Nie poruszyła się. Wciąż opierała się o stół, jakby zamarła. I chłonęła orgazm najmniej atrakcyjnego ze swych uczniów, który, wzorem pozostałych spuścił się w cipce licealnej wychowawczyni. Za to w odróżnieniu od tamtych, za jej zgodą.
- Wspaniale… Dziękuję… - usłyszała za sobą.
Emocje opadły i Dominik wrócił do swego naturalnego zachowania. I podziękował, tak jak dziękuje się komuś za użyczenie czegoś. W tym przypadku za użyczenie cipki do poruchania.
Nie odzywała się przez moment, trwając w swej pozycji i wypinając nagi tyłek w kierunku ucznia. Nie miało to już znaczenia. Widzieli go w ostatnich dniach tyle razy, że nie stanowił już żadnej intymnej tajemnicy.
W milczeniu czekała na to, czy uczeń bez słów zrozumie, że powinien już się pożegnać, czy jednak będzie jeszcze przeciągał ten moment, wciąż chłonąć widok pięknej nauczycielki, kompletnie nagiej.
Faktycznie, zbierał się powoli, ale w końcu chyba dotarło do niego, to co trzeba. Bąknął słowa pożegnania i opuścił domek.
Dopiero wtedy ruszyła się ociężale, kompletnie wyczerpana, zwalając na łóżko. Dopiero wtedy odetchnęła głęboko próbując pojąć co tu się wydarzyło. Miała z tym problem, bo przecież ta akcja przekroczyła chyba zdecydowanie dwie z dwóch poprzednich dni.
- Pieprzona Chorwacja… - jęknęła przenikliwie. Tak jakby znalazła winnego wszystkich jej niestosownych zachowań.
Ale to nie Chorwacja była winna. Ona tylko stworzyła dogodną okazję. A ktoś inny musiał ją jeszcze wykorzystać.
Jeden był plus całego tego wydarzenia. Wyczerpana bezczelnym gwałtem w wykonaniu swych licealnych podopiecznych nie miała sił na nic. Czuła tylko senność.
Nie ruszała się więc z łóżka, było jej zbyt błogo. Dokładnie tak, błogo. Po gwałcie dokonanym przez grupę dobrze jej znanych nastolatków. Błogo. Mimo tego, że z minuty na minutę, bardzo powoli, ale jednak, wracała świadomość i „prawdziwa” Kamila.
Błogo. Czy naprawdę to co zrobili… Czy zrobili jej tym krzywdę, czy oddali przysługę? Boże, jak to brzmiało… Ale jednak… Wracała świadomość i sama Kamila wracała myślami do momentu, gdy zaczęła się rozbierać na plaży. I do tego, gdy otworzyła drzwi a za nią do domku wbiegło kilku zamaskowanych typów.
Coś, co powinno być złowrogim koszmarem, okazało się wspomnieniem, które nie chciało wyjść z jej głowy. I wiedziała, że już nie wyjdzie. Wiedziała, że będzie leżeć w tym łóżku dopóki nie zaśnie, rezygnując z prysznica. Dobra tam… Prysznic weźmie jutro, przed wyjazdem.
Przed wyjazdem do Polski. Przed wyjazdem, kiedy trzeba będzie spojrzeć w twarz wszystkich swoich gwałcicieli. A i oni będą spoglądać w jej, szukając jakichkolwiek oznak reakcji własnej nauczycielki na dzisiejsze zajście.
Senna, ale jednocześnie nieco rozedrgana przewróciła się na drugi bok. W jej umyśle pojawił się raz jeszcze obraz silnych dłoni Bartka, czy Kuby przytrzymujących ręce szkolnej nauczycielki i bezczelnego Dawida, albo silnego Arka pieprzących ją z całej siły.
Zrozumiała, że może jest wyczerpana i senna, ale ten sen długo jeszcze nie nadejdzie.

21 komentarzy:

  1. Jak zwykle super poziom :) zajebiste opowiadanie. Od początku do końca trzyma w napięciu. Nie moge sie doczekać kolejnego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanko:)
    To jest ta Kamila którą lubię.
    Poproszę o więcej takich kawałków.
    Pozdrawiam i życzę weny twórcze:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej części :) ? uchylisz rąbka tajemnicy czego możemy się spodziewać :) ?

    OdpowiedzUsuń
  5. W pierwszej dekadzie sierpnia.
    Bez żadnych zwiastunów dotyczących akcji - bo takowej, "pozaerotycznej" raczej nie będzie - motywem przewodnim będzie, powiedzmy ekshibicjonizm. A samo opowiadanie (jak i większość tego co się ukaże w sierpniu i później), będzie jakimś miksem klimatu i fabuły chyba przede wszystkim z "Niespokojnego urlopu", ale także "Ona tańczy dla nas", może "Obozu piłkarskiego", "Jak chcesz to klepnij", czy "Królowej parkietu".

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie kolejna część Oliwii policjantki ?
    Patryk

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie, gdzieś we wrześniu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Takiej Kamili dawno nie widziałem. Opowiadanie niesamowite. Bardzo mi się podobał spacer Kamili nago, aż szkoda, że tak szybko minął. Kamila mogłaby częściej tak chodzić. Nie przekonało mnie tak szybkie, tak łatwe pogodzenie się Kamili z tym co wydarzyło się pierwszego dnia w klubie. Potem jej zgoda na drugi dzień w klubie. Tak naprawdę cała akcja ze spacerowaniem nago czy akcją z chłopakami, może trochę pod wpływem procentów mogła się wydarzyć już po pierwszym dniu.
    Mimo wszystko opowiadanie bardzo fajne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego co pisałem wyżej można się domyślić, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy Kamila wykona jeszcze niejeden spacerek. Między innymi w opowiadaniu, gdzie przez czterdzieści stron tekstu ma na sobie co najwyżej majtki i stanik.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,jestem zachwycony,tym opowiadaniem i wszystkimi innymi,Czy nie da się przyspieszyć terminu publikacji następnego opowiadania?

    Pozdrawiam Tomek

    OdpowiedzUsuń
  11. Kamila staje się coraz mniej pruderyjna. To nawet ciekawe, tylko, że to też dodawało jej uroku. Przekroczenie granic w takim stopniu jak ma to miejsce w tym opowiadaniu - trochę oderwane od rzeczywistości. W pewnym momencie myśl, czy to aby na pewno opowiadanie o Kamili, niedostępnej nauczycielce.
    Jeśli ma przez cześć opowiadania Kamila biegać prawie nago to chyba są ku temu jakieś logiczne powody? No i gdzie w tym wszystkim Daniel?
    Poza tym jest ok, i jak poprzedni komentator czekam na kolejną odsłonę historii Kamili.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zasadniczo Kamila w każdym opowiadaniu przekracza jakieś granice. Mniej, lub bardziej. I zawsze dzieje się to pod wpływem jakiegoś impulsu, czy innych czynników. Tutaj mamy gorący klimat wakacyjny, nieco przymuszony ekshibicjonizm, porno live i przystojnego partnera. Chyba wystarczy, by niedostępność ustąpiła drugiej, mroczniejszej naturze bohaterki.
    Poza tym, gdyby teksty były zawsze takie same, byłoby trochę nudno.
    Różnie bywa z logiką w opowiadaniach erotycznych. Z reguły dominują emocje i gorąca krew. Ale jakiejś logiki chyba nie zabraknie. A w opowiadaniu będzie i Daniel, przynajmniej do pewnego momentu.

    Po co przyspieszać publikację, skoro powyższe jest wciąż jeszcze świeże a następne ukaże się i tak dość szybko? Po to, by między tym następnym a kolejnym zrobiła się jeszcze większa dziura?

    OdpowiedzUsuń
  13. Też nie mogę się doczekać kolejnej części :) mam nadzieję, że nie będziesz nas do końca trzymał i opublikujesz trochę wcześniej :) :)

    OdpowiedzUsuń
  14. to i ja wtrace swoje 3 grosze. U Kamili kreci mnie najbardziej jak to ona deprawuje mlodszych, albo wspolnie przekraczaja jakies granice. Szczegolnie jak widac, ze jest to nowosc dla obu stron. Jak robi to ze starszymi, do tego arabami... fuj.
    pozdrawiam autora
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  15. Każdego kręci coś innego, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę czytelników tego bloga, którzy z założenia mają zbliżone upodobania. zbliżone nie oznaczają jednak identycznych.
    Dla jakiejś świeżości postanowiłem wrzucić starszego bohatera i na moment jeszcze starszego. Tyle. Niech każdy ma coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jednego kręci córka, drugiego teściowa, co poniektórych kręci teść a z tego co widzę i co bardzo mnie smuci są i tacy których najbardziej podnieca pies albo koza.
    A mnie jak chyba większość czytelników najbardziej pociąga Kamila w konfiguracji z młodzieżą szkolną :)

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  17. Wg mnie wstawki, gdzie Kamila nei tylko deprawuje młodzież sa wskazane i są ok. Zgodzę sie z autorem, że potrzebne jest jakieś urozmaicenie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Panie Falanga, czy w lipcu przeczytamy coś nowego o Kamili? Może jakaś krótka zapowiedź?

    OdpowiedzUsuń
  19. Już pisałem wyżej, że opowiadanie w pierwszej dekadzie sierpnia, raczej na pewno w pierwszych dniach.
    Zwiastuna tym razem nie robię, bo z uwagi na charakter tekstu, raczej nie ma sensu.
    Może krótko tylko... Głównym punktem opowiadania jest osiemnastka jednego ze swych uczniów (Adriana, którego pożyczyłem sobie z "Następnej szkolnej wycieczki", ale bez nawiązania do tamtej fabuły), gdzie Kamila zobowiązana danym wcześniej słowem ma do wykonania pewne zadanie.
    Tytuł opowiadania "Rozebrana słowem honoru".

    OdpowiedzUsuń
  20. Panie Falanga, dziękuje za przybliżenie fabuły.
    A jak idzie pisanie II części Żołnierzy? Udało się popchnąć dalej temat? Może poszukujesz pomysłów?

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba pisałem już wcześniej, że II część "Żołnierzy", ta, w której zatrzymałem się na siedemnastej stronie, poszła do kosza.
    W związku z tym część III, napisana już dawno temu stała się II.
    Część III się pisze. Dość leniwie, ale jednak.
    Mam chrapkę na gigantyczny pomysł na część IV (z kłopotami Kamili jak w części I), ale na razie jest to pomysł ogólny, bez większego sprecyzowania fabuły, więc czekam.

    Moja skrzynka pocztowa jest otwarta dla każdego czytelnika, który ma pomysł na cokolwiek, o ile ten pomysł zawiera oczywiście więcej, niż dwa krótkie zdania.
    A czy z owego pomysłu skorzystam, to już inna rzecz, bo do tego potrzebuję i zapału i czasu a w związku z chyba ośmioma opowiadaniami zaczętymi, plus pięcioma pomysłami na kolejne, może być z tym krucho.
    Ale jeżeli ktoś ma ochotę, niech próbuje, może trafi.

    OdpowiedzUsuń