Łączna liczba wyświetleń

sobota, 5 sierpnia 2017




KAMILA I SENNE MARZENIA XXVII. Rozebrana słowem honoru.

- No to… Wyciągamy zeszyty, długopisy, co tam macie – zażartowała, podchodząc do swej klasy.
Odpowiedzią był rzecz jasna śmieszek. Kto by na początku lipca myślał o zeszytach i długopisach. Zwłaszcza na plaży w Antonówku.
A jednak…
- Pierwszy raz cieszę się, że jestem na lekcji – nie omieszkał przekazać nauczycielce tej istotnej i zadziwiającej jednocześnie informacji pięknie opalony, szczupły, czarnowłosy Dawid, klasowy zgrywus.
- Zdziwię cię. Też się cieszę – nie pozostała dłużna, posyłając rozbrykanemu uczniowi zaczepne spojrzenie.
Bo to była prawda. Już sam fakt, że lekcja na plaży, ale jeszcze coś.
Po raz pierwszy zdarzyło się jej prowadzić zajęcia w stroju kąpielowym. W samych majtkach i staniku.
Była w niemal doskonałym nastroju. Nie tylko z powodu wakacji, te trwały już od prawie dwóch tygodni. Coś jej mówiło…

Ten klimat, to miejsce, ten dzień. Zwariowany, choć przecież to całe zwariowanie miało nadejść. Zaczęło się już teraz, niecodzienną lekcją prowadzoną w niecodziennym miejscu na niecodzienny temat. A kontynuacja miała nastąpić wieczorem, w znajdującym się niedaleko stąd mieszkaniu Adriana, jednego z uczniów jej klasy. Ucznia, dodajmy, najlepszego, ujmującego, uśmiechniętego, inteligentnego, dość przystojnego i parę przymiotników można by jeszcze dodać.
W mieszkaniu, w którym miała odbyć się impreza dla całej klasy. Impreza z okazji osiemnastych urodzin bardzo lubianego w klasie Adriana.
No, ale najpierw lekcja. Lekcja co najmniej dziwna, ale…
- Komisja Europejska do spraw walki z ciemnotą i zacofaniem nakazała bezwzględnie wszystkim szkołom na terenie Unii Europejskiej wprowadzić lekcje dotyczące wychowania seksualnego i przysłała nam program – oznajmiła a w zasadzie przypomniała, bo wszyscy chyba byli o tym doskonale poinformowani.
Stała nad grupą. Mimo wszystko nie chciała siadać w tym stroju. Było bezpieczniej, chociaż… Czy stanowiłoby problem to, gdyby pozwoliła sobie na tą nutkę perwersji, która tak tego dnia chodziła jej po głowie?
- I pani dostosowała się strojem – nie omieszkał skomentować wstępu Dawid.
- Tak jak ty i wszyscy pozostali – nie dała się zbić z tropu, wiedząc, że szczególnie z nim będzie mieć ciężką przeprawę przy akurat tych zajęciach.
Żaden z pozostałych pięciu chłopaków nie był aż tak odważny, chociaż coś tam mamrotali pod nosem. Osiemnaścioro dziewcząt raczej odpuściło sobie komentowanie, przynajmniej na początku. Ale Kamila widziała uśmiechy i pewnego rodzaju podekscytowanie na ich twarzach.
- Nie będę omawiała całego programu, to znaczy co wchodzi w jego skład, bo to mija się z celem – stojąc przed grupą bawiła się dłońmi na wysokości brzucha. – Przejdę od razu do pierwszego tematu, którym są fantazje seksualne.
- Ja mam dużo – znów wyrwał się Dawid.
- Ja też – pospieszyła się z chyba nie do końca odpowiednią ripostą, więc od razu kontynuowała. – Niestety nie będę pracować według konkretnego programu tego działu, gdyż takowe jeszcze do nas nie dotarły. Muszę improwizować.
- No to słuchamy pani – tym razem Dawida uprzedziła Kasia, jedna z klasowych liderek.
- Otóż na wstępie powiem, że fantazje dzielą się na takie, które można realizować jak najbardziej i na takie, których realizacja jest utrudniona. Zasadniczo, omawiać tych pierwszych chyba nie trzeba. Są to rzeczy, raczej powszechnie akceptowane, stosowane przez dwójkę ludzi i prawdę mówiąc niczego odkrywczego na ten temat powiedzieć się nie da.
- A dlaczego niektórych nie można realizować? – wtrącił słuchający z uwagą Dawid.
- A dlatego, że istnieje spora różnica między tym co dzieje się w głowie a tym, gdy przychodzi okazja do realizacji. Mówiąc inaczej, w głowie, w marzeniach możemy na przykład strzelać do ludzi, ale gdyby nagle zaistniała taka możliwość w życiu realnym, to już nie bylibyśmy tacy skorzy, prawda? – wytłumaczyła cierpliwie.
- A jakie to by były fantazje według pani?
Wzięła oddech. Dawid dość sprytnie ją podpuścił, nie wiedząc, że sama nauczycielka akurat tego dnia… Nie dość, że postanowiła poprowadzić lekcję bardzo profesjonalnie, starając się przekazać jak najwięcej wiedzy, to jeszcze jej własny nastrój…
- Chcę być z wami uczciwa i mówić o wszystkim, tym bardziej, że jak wspomniałam muszę improwizować. A więc…
- Nie zaczyna się zdania od „a więc”… - upomniał ją Dawid.
- Dziękuję Dawidzie, masz rację. A więc… - powtórzyła a część dziewczyn skomentowała sytuację śmiechem. – Są to fantazje, po których ciężko byłoby spojrzeć sobie w lustro. Dla każdego może to być coś innego, ale na przykład… No nie jesteście już małymi dziećmi, więc podam przykłady wprost. Choćby zdrada, nawet taka kontrolowana. Albo publiczny ekshibicjonizm. W fantazji łatwo rozebrać się w miejscu publicznym i to może być podniecające. Ale w rzeczywistości już dużo trudniej, prawda? To już trzeba się zastanowić nad tym, co będzie po tym przyjemnym fakcie, gdy do głowy przyjdzie otrzeźwienie.
Dla wygody oparła się o drzewko, splatając dłonie. Wiedziała, że niejedna para oczu i to nie tylko męskich, wpatruje się ze szczególną uwagą w pewne części jej mocno nagiego ciała. Głównie w nogi. Ale także w dekolt, albo w trójkącik przysłonięty bezpiecznie majtkami.
- A czy pani ma także swoje fantazje? – zainteresowała się Kasia.
- Myślę, że każdy z nas ma – odpowiedziała dość enigmatycznie.
- Niech nam pani opowie – zareagował Dawid.
- Ja też chciałabym usłyszeć, jakie są fantazje dojrzałej kobiety – dużo chytrzej podeszła do tematu Kasia.
Zresztą Kamila usłyszała jeszcze prośby z ust kilku innych uczniów i uczennic.
Zdawała sobie sprawę, że zapędziła się w tym ekshibicjonizmie celowo. No właśnie… Jeśli tak zaczynała dzień, to jak go mogła skończyć?
No dobra, to nie był taki znów początek. Umówili się na piętnastą i ta właśnie godzina wybijała na zegarku. To już trwało.
- Jak już powiedziałam, postaram się poprowadzić lekcję poważnie, bo to poważny temat i możecie na mnie liczyć – zapewniła solennie. – Moją fantazją jest uległość i wszystko co kręci się wokół wstydu.
- Wstydu? – Dawid jakby nie zrozumiał.
- Ale czy mówi pani teraz o fantazjach realnych, czy nierealnych? – włączyła się Kasia prostując swe nieźle już opalone nogi.
- O jednych i o drugich. W przypadku tych pierwszych, uległość jest decydującym czynnikiem a z uwagi na to, że są to fantazje bezpieczne, to i wstyd jakby się nie pojawia. Bo te fantazje spełniam z mężem.
- Może podać pani przykłady? – zainteresował się tym razem Karol, ciemnowłosy chłopak patrzący na nauczycielkę z nietajoną ciekawością.
- Chodzi głównie o to, że uwielbiam spełniać polecenia mojego męża. Także te perwersyjne, jakich by sobie nie życzył.
- No… Na przykład…? – niecierpliwił się Dawid.
Nie tylko zresztą on. Wyczuła, że sporo podopiecznych ma ochotę na intymne wyznania swojej licealnej wychowawczyni. No więc…
- No na przykład chodzenie nago po mieszkaniu. Teraz już nie, bo dzieci dorastają, ale wcześniej zdarzało się, że mąż życzył sobie bym chodziła przez sobotę w jakimś letnim miesiącu kompletnie nago.
- I robiła to pani? – zapytał Karol nie tając zazdrości i pewnego podekscytowania.
Z wszystkich uczniów i uczennic własnej klasy, akurat on wzbudzał u niej najmniej pozytywne odczucia. Jakoś tak… Trochę źle mu z oczu patrzyło. No dobrze, może nie aż tak, ale uważała go trochę za zbyt egoistycznego, cynicznego młodzieńca. Nienajlepiej odnosił się do dziewczyn. Zgrywał po trochu playboya, mimo, że do wybitnie przystojnych się nie zaliczał.
- Tak, robiłam – wyznała szczerze. – Nie miałam wyjścia, skoro mój pan mi kazał.
- A czy mąż nie nakazywał pani czegoś, co było fantazją z tego drugiego gatunku? – wtrąciła Kasia, nie chcąc widocznie czekać na zwierzenia wychowawczyni dotyczące zrealizowanych fantazji.
- Nie. Jest na tyle odpowiedzialny, że wie, iż nie może mi tego nakazać. Co najwyżej poruszył taki temat w rozmowie, sprawdzając, czy bym się odważyła.
- I co pani proponował?
- Na przykład to samo, tyle, że w miejscu publicznym.
- I dlaczego pani tego nie robiła? – wstrzelił się Dawid.
- Nie powiedziałam, że nie zrobiłam – zaoponowała, wiedząc, że tym wyznaniem podkręciła swojego ucznia i nie tylko jego.
- Rozbierała się pani publicznie? Gdzie? – zaciekawił się na poważnie.
- Niedawno byliśmy w Chorwacji, podczas urlopu. Tam panują nieco luźniejsze obyczaje. No i na jednej z takich zwykłych plaż zasugerował bym rozebrała się do naga, opalając sobie całe ciało. Co też uczyniłam. Nie był to jednak taki pełny ekshibicjonizm, gdyż byliśmy raczej z dala od ludzi a mąż pilnował, by nikt nie podszedł za blisko.
Przestąpiła z nogi na nogę. Wiedziała, że profesjonalizm, profesjonalizmem, ale przekracza pewne granice. Nie tylko dotyczące kontaktów nauczycieli z uczniami. Także te we własnym umyśle. Ten ekshibicjonizm, tym razem duchowy, nakręcał ją nie mniej, niż fizyczny.
- Jednym słowem marzy pani by się rozebrać publicznie, na przykład tak teraz na tej plaży? – Dawid usiłował zapędzić wychowawczynię w kozi róg.
- Po pierwsze to nie jest tak, że to chodzi za mną non stop – podjęła rękawicę. – To nie jest tak, że hop siup, mam ochotę ściągnąć jakąś cześć garderoby i iść tak przez plażę. Musi zajść szereg pewnych czynników, o których nie ma już sensu wspominać. Poza tym podałam tylko przykład, mogą być też inne. Na przykład erotyczna sesja zdjęciowa u jakiegoś nieznanego mi fotografa i tak dalej.
- Czyli fantazjuje pani o ekshibicjonizmie? – podsumowała Kasia.
- Między innymi. Ale to wynika z czegoś innego. Jest efektem mojej uległości i wstydu, o którym wspomniałam wcześniej. To się miesza i daje taki efekt.
Czuła, że dopiero teraz wchodzi na śliski grunt prawdziwie intymnego wyznania. Ale jakoś nie potrafiła się zatrzymać. Tym bardziej, że…
- O co chodzi z tym wstydem, może pani wyjaśnić? – zapytała wyraźnie zainteresowana Kasia.
- To jest tak… - wzięła głęboki oddech Kamila, czując jednocześnie, że jej nogi stają się nieco mniej pewne. – To wszystko wynika z poczucia wstydu, które to poczucie potrafi być bardzo podniecające. Ot, właśnie przy okazji tego ekshibicjonizmu, ale także innych rzeczy. Wtedy pojawiają się takiego motywy jak uległość, poniżenie, czy właśnie wstyd. Ten wstyd jest strasznie krępujący, ale przez to niezmiernie pociągający. Przekraczanie tych barier, tego wstydu napędza. Przynajmniej mnie i moje fantazje. Chodzi o to obnażanie się. Na przykład gdybym tutaj była naga…
- Może pani spróbować – uwaga Dawida była tym razem bardziej wycofana a i on sam szybko się roześmiał.
- Gdybym była tutaj naga… To odbywałoby się to w taki sposób, że byłabym wśród was. Ubranych. Czyli wy bylibyście w jakiś sposób naturalni a ja nie. Wy mielibyście przewagę, która sprowadziłaby na mnie taką falę uległości, poniżenia z tego powodu, że moglibyście oglądać moje intymne części ciała a ja waszych nie… Wiem, że to trochę skomplikowane i być może nie umiem tego wyjaśnić dogłębniej… W każdym razie ten wstyd, to poniżenie i wszystko co się z tym wiąże wynika właśnie z tej uległości, co mnie akurat mocno nakręca – przyznała, zdając sobie sprawę, że na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
- To możemy się wszyscy rozebrać – zaproponował Dawid, wywołując lekkich śmiech i fale komentarzy.
- Jak zwykle słyszałeś tylko to co chciałeś usłyszeć – posłała pobłażliwe spojrzenie uczniowi. – Miałam tylko przedstawić fantazje a nie realizować je. Tym bardziej, że są one właśnie z gatunku nierealnych. Choćby poprzez fakt występowania stosunków na linii nauczycielka-uczeń.
- A dlaczego ich pani nie zrealizuje? – nie poddawał się. – Nawet jeżeli jesteśmy my, wiadomo… Ale w innych sytuacjach…
- Właśnie dlatego, że po wszystkich fantazjach trzeba wrócić do życia codziennego. I załóżmy, że bym to teraz zrobiła. Jak wyglądałoby to później? Jak sobie to wyobrażasz, gdybym za dwa miesiące od września miała prowadzić z wami lekcje i spoglądać wam w oczy?
- No normalnie… - spuścił nieco z tonu, nie znajdując argumentu na dalszą polemikę.
- Raczej niezbyt – podkreśliła krótko.
Zapadło chwilowe milczenie. Ona sama sięgnęła po butelkę wody mineralnej, bo od natłoku słów wyschło jej gardło.
- No cóż… To chyba tyle. Jakby ktoś pytał, to pierwszą lekcję na temat wychowania seksualnego mamy zrobioną – zażartowała, zwracając się w stronę licealistów.
- A pani profesor… A ja mam jeszcze pytanie – znów usłyszała opalonego ciemnowłosego zgrywusa.
- Słucham…
- A powie nam pani, jak jest pani wydepilowana?
Wśród śmiechów dostrzegła jego spojrzenie usiłujące przebić materiał stroju kąpielowego. Powstrzymała i swój własny uśmiech.
- To pytanie zdecydowanie wykracza poza tematykę zajęć – nie poddała się, patrząc licealiście prosto w oczy.
- No niech pani powie, skoro się tak pani rozgadała – nie ustępował.
- Skoro się rozgadałam… - powtórzyła, czując przyjemny ucisk w podbrzuszu. – Nie lubię na zero, w zasadzie to mąż nie lubi, bo mu się to kojarzy z pedofilią. Tak więc pozostaje lekki pasek.
Tak, to już było erotyczne wyznanie. Nie miało nic wspólnego z fantazjami. Po prostu zdradziła uczniowi a przy okazji i całej klasie jeden ze swoich intymnych sekretów.
- A propos fantazji – włączyła się Kasia. – Czy stanowiłoby dla pani problem, gdyby zdjęła pani część garderoby, na przykład stanik, podczas opalania na plaży, tutaj?
- Oczywiście, że stanowiłoby – odpowiedziała, powstrzymując się od drobnej złośliwości. – Rozumiem, że nie o problem pytasz – dorzuciła nieco zmieszana.
Zmieszana, bo gdyby pytał Dawid, czy kto inny z chłopaków… Ale swego rodzaju natarczywość ze strony uczennicy odebrała trochę dziwnie. Chyba, że…
- No tak, źle się wyraziłam – zgodziła się. – Bo w sumie, my chciałyśmy się poopalać trochę topless – roześmiała się, jakby zawstydzona.
- Topless? – powtórzyła Kamila. – Wy? Wszystkie? – zdziwiła się.
- No nie wszystkie, ale część z nas.
- No to dawajcie na plażę – rzucił natychmiast Dawid.
- Nie mogę wam przecież tego zabronić – zaczęła wolno Kamila nie wiedząc sama jak się do tego ustosunkować.
- Kasia pytała, czy chce pani do nas dołączyć – wyjaśniła Wioletta, najbliższa koleżanka Kasi.
- Pani profesor, jak wszyscy, to wszyscy – podchwycił Dawid.
- Dawid! – rzuciła tylko krótko temperując niesfornego ucznia. – Ja nie wnikam w takie rzeczy, choć po prawdzie niespecjalnie mi się to podoba, ale…
- Przecież ludzi prawie nie ma, jesteśmy trochę dalej od wjazdu na plaże, sama pani widzi – broniła się Kasia.
- Rozumiem, ale mimo wszystko… W każdym razie, mnie do tego nie mieszajcie – stwierdziła dość kategorycznie.
I trochę tego pożałowała. Nie dlatego, że zabrzmiało dość ostro, czy coś, tylko… Tylko uświadomiła sobie, że w pewnym stopniu swoją kategoryczna odmową wyszła na hipokrytkę.
A to z tego powodu, że jak najbardziej miała ochotę na to, by się choć w części rozebrać. Oczywiście nie przed klasą, chociaż… Nie no, realnie nie, ale taka fantazja, podkręcona jeszcze przerobionym przed chwilą wykładem, mocno siedziała w jej głowie.
Tak, to było to marzenie. Marzenie jej samej, nagiej, gdy idzie plażą pełną ludzi, gdy każdy z nich patrzy się na nią, na jej nagie piersi, nagi tyłek i nagi wzgórek łonowy. Gdy ona, poważna nauczycielka odkrywa przed masą ludzi swoje najskrytsze tajemnice swego ciała.
To tak naprawdę nie wchodziło w grę. Ale Kasia miała rację. Ludzi było mało i jeśli już to po lewej, przy wjeździe na plażę. W tym miejscu dominowała zdecydowanie jej klasa. A dalej, w prawo… .
- Idzie pani z nami? – nie ustępował Dawid, choć tym razem nie złożył żadnej niestosownej propozycji.
- Mam ochotę na spacer – odpowiedziała wymijająco i ruszyła.
Przez chwilę jeszcze szli razem, aż licealiści zaczęli zbaczać bardziej w kierunku jeziora.
Miała świadomość, że wygląda to trochę dziwacznie, kiedy ruszyła w odległym kierunku, sama, bez celu, w samym stroju kąpielowym… Nadzieje, że nikt nie zwróci na to uwagi były płonne. Nie, nie ona. Odrzucając fałszywą skromność, musiała liczyć się z tym, że jej sylwetka jest długo ścigana wzrokiem licealistów.
Niemniej jednak po kilku minutach śmiałego kursu a przeciwną, niż wszyscy stronę zaowocowały tym, że w końcu zniknęła z pola widzenia.
Wtedy zwolniła. Rozejrzała się na boki, także za siebie. Wokół nie było żywej duszy. Teoretycznie mogła chować się jakaś gdzieś za drzewami, ale… Ale była tu już parę razy i miała świadomość, że ta część ośrodka jest z reguły po prostu pusta. A jakby jednak ktoś się pokazał? To cóż… Takie ryzyko zawsze dodaje smaczku całej historii, więc…
Więc sięgnęła do tyłu rozpinając stanik. Jeszcze przez moment zwlekała, ale ostatecznie stanik wylądował w dłoni. Odetchnęła pełną piersią. Może niezbyt imponujących rozmiarów, ale jednak nagą.
Dreszczyk przebiegł przez ciało. I w zasadzie przebiegał non stop. Leciutki wiaterek muskający nagie piersi jeszcze bardziej wzmagał to uczucie. Było boskie. Tak, boskie. Sama popadła w osłupienie, że wzięło ją tak szybko.
Tak jak opowiadała swym uczniom, ten moment z reguły dojrzewał, powoli, osiągając punkt kulminacyjny po jakimś czasie. A teraz… Teraz wystarczył moment. Choć fakt, do tego momentu trochę się jednak przygotowała. Cały ten wykład na temat fantazji seksualnych, ten ekshibicjonizm duchowy… To też miało duży wpływ na jej pragnienie. Pragnienie zrzucenia wszystkiego co na sobie miała.
Szła dalej do przodu patrząc w bok, między rzadko stojące drzewa i zieleninę innego rodzaju, wiedząc, że trochę ryzykuje. Nawet nie tyle tym, że ktoś może ją zobaczyć. Jak zobaczy to trudno. Jeśli już ktoś miałby się znaleźć, to pewnie jakiś miejscowy zagubiony dzieciak, czy inny dziwak. To nie byłaby tragedia.
Gorzej gdyby taki nieoczekiwanie napotkany obywatel podpalił się widokiem pięknej i niemal nagiej kobiety za bardzo. Wtedy sprawy mogłyby przybrać gorszy obrót.
Ale nie bała się. Mimo wszystko. Może to klimat krajobrazu, tego czwartkowego popołudnia. No i właśnie. Czwartek, stąd brały się te pustki na plaży i w całym ośrodku.
Przystanęła. Uznała, że nie ma sensu dalej iść. Drzewa znikły, po lewej stronie, od Antonówka a w zasadzie pól i łąk dzieliły ją krzaki, krzewy i takie tam. Po prawej miała jezioro.
Z uwagi na nieregularną linię brzegową, cała jej klasa była z tego miejsca po prostu niewidoczna. Tym samym ona, Kamila mogła poczuć się bezpiecznie.
Zadrżała. Tak jak i jej serce. Palce wsunęły się pod majtki. Powoli, ale nieubłaganie sunęły w dół. Tak, rozebrała się już na plaży. Ale chorwackiej, z dala od domu i ewentualnych znajomych. Na dodatek pod czujnym okiem Daniela. Ale tutaj, w Polsce, w ośrodku tuż pod swoim miastem, przy znajdującej się kilkaset metrów dalej całej swej licealnej klasie?
Majtki opadły do kostek. Pochyliła się i wzięła je w rękę, czując, że wiatr muska jej nagie pośladki bezlitośnie, jakby celowo. Jakby przypominał statecznej, szanowanej nauczycielce, że stoi nad wodą, kompletnie naga. I, że jeśli jednak ktoś tam by się znalazł za tą zieleniną, to widziałby nagi tyłek pięknej nauczycielki w pełnej krasie.
Ostrożnie ułożyła strój na trawie i natychmiast skierowała się do wody. Nie dość, że chciała się ochłodzić, to przynajmniej tam mogła się odwrócić w stronę plaży i kontrolować sytuację.
- Uff…! – sapnęła z nadmiaru wrażeń.
Jej ciało żyło już własnym życiem. Nie potrafiła skupić się nad niczym innym, niż myślami o erotyce. No dobrze, prawie. Nie odleciała na tyle daleko, by zapomnieć, że jednak trzeba się trochę kontrolować.
Choć tak naprawdę nie myślała o niczym konkretnym. Może tylko o tym, że nagle zostaje przez kogoś zaskoczona. To by dopiero jeszcze była porcja wrażeń… Taka, że przez chwilę zastanawiała się kto by to mógł ewentualnie być. Ktoś młodszy? Starszy? Znajomy? Kompletnie obcy? Zwykły zabłąkany miejscowy? Czy jakiś przystojniak niewiadomo skąd?
- Boże… - jęknęła, czując się niemal jak w raju.
Pluskała się, poruszała w wodzie w lewo i w prawo, co kilka sekund patrząc w kierunku brzegu. Nie kontrolowała ciała. To mogło trwać niemal godzinami. Ale mogło przecież trwać też na brzegu.
Zmoczywszy swe nagie ciało dostatecznie wyszła na brzeg. Przez chwilę wahała się nie mając pewności, czy nie nadużywać tego szczęścia, ale ciało chciało swoje.
Położyła się na miękkiej trawie. Nie było to zbyt przyjemne, ale niczego innego nie miała pod ręką. Z trudem uspokoiła swe ciało, by zaległo nieruchomo chłonąc promienie słoneczne.
Oczywiście co rusz patrzyła to w lewo, to w prawo a bezustannie przed siebie. Nic nie mąciło spokoju. Leżała, wyprężając ku słońcu swoje nagie plecy i pośladki.
Trochę się uspokoiła. Zaczęła rozmyślać nad dalszym przebiegiem dnia. Bo przecież to był początek a później…
Odczekała jeszcze chwilę i przewróciła się na przód wystawiając tym razem ku słońcu przednią część ciała.
I wróciła myślami niemal równo pół roku do tyłu. Do połowinek. Na których bawiła się nad wyraz dobrze. Może dlatego, że cała klasa trzymała na tej imprezie ze sobą. I nie wypuszczała klasowej wychowawczyni ze swego grona. Kamila poddała się ich woli.
Numerem jeden był Adrian. Nie dlatego, że był taki jaki był, ze swoimi wszystkimi zaletami, tylko…
„Nie chcę się chwalić, bo to nie tak…”, bronił się z uśmiechem przed gratulacjami, które płynęły z ust klasowych koleżanek. „Ale po prostu uważam, że to jest dobry numer i parę osób go usłyszy”.
Mówił o swoim pierwszym poważnym hiphopowym tracku. Bo nie pierwszym w ogóle. Ale ten, który nagrał ze swoim producentem był takim, w którego wierzył. Wierzył, że jest dobry. Zresztą…
„Parę, to znaczy ile? Sto? Tysiąc?”, podpuszczała nieco rozochocona wychowawczyni. Nie ze złośliwości rzecz jasna. Raczej zaczepnie, ot tak, by się podroczyć z lubianym chyba przez wszystkich uczniem.
„Dlaczego mnie tak pani nie docenia…?” Adrian udał zawiedzonego.
„Broń Boże Adrianie” pospieszyła z wyjaśnieniem. „Słyszałam twój kawałek. Nie znam się na hip hopie, niestety, choć mój mąż jest specjalistą. W każdym razie jestem pod wrażeniem tekstu, jest poetycki, zrobił na mnie wrażenie, powiem wręcz, że uwielbiam niektóre takie metafory”, tłumaczyła widząc, iż jej słowa robią uczniowi, hm… Dobrze.
„W czym więc widzi pani problem?”
„W tym, że na tej scenie nie ma niestety miejsca na coś takiego. Mówię o scenie muzycznej, nie hiphopowej, bo się na niej nie znam. Aczkolwiek jeśli coś tam kojarzę, to nawet wśród hiphopowców będziesz miał ciężko przebić się z takim tekstem, bo duża część z nich i tak tego nie zrozumie, choć jak dla mnie, największą siłą tego tekstu jest właśnie to, że mimo tej pięknej, nie waham się powiedzieć, poetyckiej metafory ogólnej i wielu już w środku, to jest on bardzo czytelny, przynajmniej dla człowieka, który coś wie o świecie. Ale po prostu… Nie, żebym ci źle życzyła, to chyba jasne. Po prostu takie rzeczy się nie przebijają, nad czym sama boleję.”
Sekundę po tym wywodzie zrobiło się jej trochę głupio, że tak sceptycznie podeszła do szans „Świętego Graala”, bo tak nazywał się ten numer. Ale Adrian nie obraził się w żaden sposób. Wiedział dobrze co miała na myśli wychowawczyni. Niemniej, obstawiał przy swoim.
„Kwestia promocji jest ważna a to co pani mówi, też… Ale sądzę, że tu bit zrobi dużo a tekst…”
„No dobra, pytanie było, ile będziesz miał wejść na Youtube”, do dyskusji włączyła się Kasia.
„Pani profesor mówi, że tysiąc… No to ja odważnie, co tam. Milion”, twardo rzucił Adrian z uśmiechem na ustach.
„Nie od razu, że tysiąc, mam nadzieję, że więcej, ale milion… Życzę ci, ale…”, wciąż bardziej droczyła się z sympatycznym uczniem, niż kurczowo trzymała swojej wersji.
„No to jakiś zakład musi być”, swoje trzy grosze wtrącił oczywiście Dawid.
„O, właśnie…!” podchwyciła Kasia. „Ale o co?”
„Jak wygram, to pani profesor będzie kelnerką na mojej osiemnastce w lipcu” rzucił Adrian w akompaniamencie śmiechu i różnych komentarzy.
„Kelnerką w bikini rzecz jasna!” palnęła Kasia, po czym szybko zamknęła usta, jakby dopiero zdając sobie sprawę, że nieco przeholowała.
Kamila była w zbyt dobrym nastroju, by się żachnąć. Raczej rozbroiło ja to a jeśli zniesmaczyło to tylko w minimalnym stopniu. Jako jednak porządnie wychowana dziewczyna, na samą myśl, że w jej czasach ktoś mógłby rzucić coś podobnego w stronę nauczycielki… No raczej nie wyobrażała sobie. Nawet w luźnej atmosferze żartów.
„Pani profesor, stoi!” Dawid spojrzał pytająco, jednocześnie tonem i postawionym tekstem stawiając wychowawczynię przed czynem dokonanym.
Uśmiechnięta wzruszyła tylko ramionami, nie widząc sensu w zaprzeczaniu. Nie widząc, bo i perspektywa miliona wejść była odległa i sam zakład potraktowała raczej żartobliwie. Także na zasadzie… „A co jeśli przegram? Naprawdę będą starali się to wyegzekwować?”
Odpowiedź poznała cztery miesiące później, w maju. Na godzinie wychowawczej, na której klasa od początku zachowywała się podejrzanie. Trochę nieznośnie, coś tam chichotali. Wzbudziło to jej lekki niesmak, ale i uwagę. Aż pod koniec lekcji Adrian wstał.
„Pani profesor… Mamy tu komputer w klasie, mogę skorzystać na chwilę?”
„Teraz? Dlaczego? W domu nie możesz?”, nie zrozumiała intencji ucznia.
„Koniecznie muszę wejść a przy okazji komuś coś pokazać.”
W sali kolejny raz rozległ się chichot i zapanowała lekkie rozprężenie. Kamila przez chwilę pomyślała, że ktoś chce jej zrobić jakiś kawał. Ale…
„Skoro musisz…”
Wyszedł z ławki i skierował się w stronę stolika, na którym stał komputer. Ona sama na chwilę zatopiła się w myślach przy przeglądaniu dziennika.
„Pani profesor”, usłyszała niewinny ton głosu Adriana. „Pamięta pani może, że opowiadałem pani kiedyś, że nagrałem dobry kawałek hiphopowy?”
„Tak…”, odpowiedziała z wolna usiłując zebrać myśli a tymczasem w klasie rozległy się już głośniejsze śmiechy i jakieś komentarze.
„Może pani podejść?” zachęcił ją głośniej, starając się przekrzyczeć gwar.
Wstała i podeszła. Zobaczyła stronę Youtube, potem tytuł filmu i…
„Może pani przeczytać tą liczbę na głos?”
To niewinne pytanie wzbudziło już niemal salwę śmiechu a nawet zebrało brawa. W klasie zapanował gwar a pochylona nad monitorem Kamila patrzyła z niedowierzaniem.
„No pięknie…”, mruknęła widząc rząd siedmiu cyfr. Milion wyświetleń z groszami.
Wyprostowała się, nieco zaskoczona a nawet lekko oszołomiona, usiłując sobie uświadomić co się stało…
„Pani profesor, ja tylko powiem, że Adrian obiecał nam, że na osiemnastkę zaprosi całą klasę”, odezwała się Kasia wywołując kolejną falę śmiechów i komentarzy.
„Hm…’ chrząknęła Kamila, czując lekki rumieniec na twarzy. „Gratuluję ci Adrian, ale…”, zwróciła się do klasy. „O ile pamiętam nie zobowiązałam się…”
„Nieeee….! Pani profesor, umów trzeba dotrzymywać!”, protest całej klasy zagłuszył jej słowa.
‘Cisza, proszę was…” zaapelowała raczej pobłażliwym tonem. „Hm… Cóż… Naprawdę nie czuję się zobowiązana, zobaczymy co się da w tej sprawie zrobić”.
Dzwonek kończący zajęcia uratował ją przed dalszym zgłębianiem tej zaskakującej informacji.
Tak było wtedy a teraz…
Teraz przewróciła się na brzuch, raz jeszcze wystawiając na słońce nagie pośladki. Ale… Ale nastrój powoli zaczął opadać. Trochę żałowała, bo okazja do tego by opalić sobie tyłek, w tym kraju jeszcze się jej nie zdarzyła. A Daniel by się chyba ucieszył…
Pewnie gdyby dowiedział się, że ktoś przyłapał jego żonę jak opalała się nago w Antonówku też by się ucieszył…
Nic z tego. Wciąż czuła podekscytowanie, ale jednak trochę mniejsze. Już teraz zamyślona, przypominając sobie połowinki i późniejszą lekcję w szkole zaniedbała rozglądania się wokół. Gdyby miała ułożyć się na brzuchu i zamknąć oczy…
Nie. Sięgnęła po majtki i wciągnęła je na swoje, suche już ciało. Chociaż tyle.
Uspokojona złożyła głowę na dłoniach przymykając oczy i delektując się wrażeniami jak i rozgrywając w myślach ten dzisiejszy wieczór. Może nie tyle rozgrywając, bo tu nic do rozgrywania nie było, ile próbując sobie wyobrazić jak to w ogóle miało wyglądać. Dwadzieścia pięć osób, na szczęście bez rodziców Adriana. Sama młodzież, cała klasa. Jej własna. I cała. I ona, wychowawczyni. W majtkach i staniku.
Niesamowite. W każdej innej sytuacji raczej załamałaby ręce i poczuła duży stres, próbując się wymigać z tego zakładu. A teraz… Nie udało się jej powstrzymać cichego parsknięcia. Naprawdę? Czy ta klasa miała na nią aż tak dobroczynny wpływ, że stawała się wobec niej uległa niemal jak w stosunku do Daniela? A może po prostu jednak… Jednak gdzieś w środku czuła, że to jest właśnie ten dzień. Ten dzień, gdy…
- Nie mam zielonego pojęcia dlaczego jest pani tak wesoło, więc się tylko przywitam… Dzień dobry.
Drgnęła jakby obudzona z jakiegoś koszmaru słysząc wyraźny głos nad sobą i uniosła głowę, po czym natychmiast przypadła do ziemi, zakrywając boki rękoma. Całe szczęście, że nie zapomniała, iż nie ma na sobie stanika.
Kompletnie zaskoczona spojrzała w górę. Wiedziała kto, bo głos rozpoznała, ale…
- Na miły Bóg, kolego… Co cię napadło aby straszyć swoją nauczycielkę, co…?
- Przecież ja się tylko grzecznie przywitałem – obronił się Adrian.
Uspokoiła się trochę, widząc, że on patrzy zresztą w jej oczy, jakby w ogóle nie zauważając kompletnie nagich pleców swej licealnej wychowawczyni. Co nie zmieniło faktu, że poczuła się nieswojo. I w pewien sposób obezwładniona.
- Zaszedłeś mnie od tyłu… - starała się wyjść z tej nieco kompromitującej sytuacji z twarzą wyluzować. – Taka cisza a ja nic nie słyszałam. Jesteś jak Winnetou…
- Nie będę ukrywał, że mocno przypomina mi pani Pocahontas – pokiwał głową, błyskawicznie dostosują się do tematu. – Co nie zmienia faktu, że Indianki były na tyle bystre, by nie gubić niektórych części garderoby i jeszcze pozwolić im się walać tak po trawie…
- Jeśli już o tym mowa… - chrząknęła nieco zdeprymowana. – Pozwolisz, że poproszę byś się nieco odwrócił…
- Nie ma mowy – pokręcił kategorycznie głową. – Jeszcze ktoś ten stanik ukradnie i dopiero będzie problem.
Faktycznie, usiadł obok nauczycielki. Odczuła, że jest chyba jednak nieco skrępowany nagością licealnej wychowawczyni i tylko tak strugał odważniaka.
- Dowcipniś – skomentowała krótko, po czym przechyliła się nieco w drugą stronę, sięgając po stanik.
Założenie go, ukrywając przy tym swą nagość kosztowało ją trochę nerwów i rumieńców na policzkach. Z jednej strony rozmiar piersi sprawiał, że sprawa wydawała się prosta do zrealizowania. Z drugiej, fakt, że czyniła to na oczach własnego ucznia i to dość szczególnego, deprymował ją i sprawiał, że cała operacja potrwała parę dobrych sekund.
- Już… - podsumowała, gdy uporała się z czynnością.
Odwróciła się od razu w stronę Adriana, mając wiadomość, że ten przez cały czas mógł bezkarnie patrzeć nie tylko na nieporadne próby włożenia stanika przez piękną nauczycielkę, ale i jej długie, nagie nogi w pełnej krasie. Z pewnością nie omieszkał też zlustrować jej pośladków, opiętych już na szczęście majtkami.
A to mu się udało…
I co by było, gdyby jednak tak jak wcześniej zaryzykowała opalanie kompletnie nago i nie włożyła majtek? Hm…
Ale jego oczy, choć czujne, to jednak spokojnie patrzyły prosto w jej twarz. Może sam wykazał się niezłym refleksem i nie dał się przyłapać na oglądaniu z bliska niemal nagiego ciała licealnej wychowawczyni?
Wciąż zdeprymowana odwróciła się normalnie, siadając w pozycji pół leżącej i podpierając się łokciami. W tym samym momencie uświadomiła sobie, że wygląda jak jakaś aktorka porno a ta sytuacja…
- Przepraszam, że przeszkodziłem, jeśli pani sobie życzy, to zostawię panią samą.
Uśmiechnęła się tylko delikatnie, wiedząc, że jego odejście niczego już nie mogło zmienić. Tym bardziej, że dostatecznie wyleżała się w tym słońcu.
Ale ta krępująca i deprymująca sytuacja wpływało na nią… Rozbrajająco.
- No chyba nie powiesz, że wstydzisz się mojego towarzystwa – spojrzała…
No właśnie, z subtelnym uśmiechem rodem, na szczęście bardziej z amerykańskiego, niż niemieckiego pornosa.
Miała świadomość, że w pewnym stopniu robi z siebie idiotkę, ale to nie musiało przeszkadzać osiemnastolatkowi. A ona nie mogła się powstrzymać. Ostatnia godzina na tej plaży, w słońcu i nago… I to, że ją zaskoczył, czym w jakiś sposób spotęgował jej uległość…
- Miałem na myśli to, że jest raczej odwrotnie – wyjaśnił, chyba faktycznie zepchnięty do defensywy przez nienaturalnie zachowującą się nauczycielkę.
- I co teraz…? Pochwalisz się reszcie, że zaskoczyłeś wychowawczynię opalającą się bez stanika? – nie ustępowała i brnęła dalej w tej porno stylistyce.
- Niestety, nie mam się do końca czym pochwalić, bo niczego nie udało mi się zobaczyć – chyba się opanował i spróbował dostosować do poziomu rozmowy.
- Biedactwo… - pokiwała głową.
- Zawsze możemy nakręcić tę scenę raz jeszcze…
Zaśmiała się cicho, czując lekki rumieniec na twarzy. Czyżby i jemu nasunęło się to samo skojarzenie? Czy tylko nieświadomie użył takiego zwrotu?
- Pewnie tak, ale czułabym się pewniej, gdyby i mężczyzna był ubrany tak samo jak i ja…
Nie! To już była przesada. Sugerować własnemu uczniowi by zdjął z siebie koszulkę, spodenki a nie daj Boże coś jeszcze… Otrzeźwiała.
- Dla takiej sprawy jestem gotów się poświęcić – wygłosił jeszcze odpowiedź.
Ale ona uciekła wzrokiem i wstała otrzepując się z piasku i poprawiając majtki. Spróbowała wygładzić wilgotne włosy. Może skończyło się już porno, ale zaczął „Słoneczny Patrol”.
- Złą byłabym nauczycielką, gdybym zmuszała własnych uczniów do takich poświęceń – skwitowała, siląc się na normalniejszy ton. – Czas chyba iść.
Czuła, że podkręciła go trochę i wolałby inny scenariusz, ale teraz swym tonem, jak i postawą sprowadziła go na ziemię. Posłusznie wstał i oboje udali się w kierunku ośrodka, by dołączyć do reszty klasy.
Szli spokojnie, rozmawiając beztrosko o różnych sprawach. Kamila, mimo wszystko wciąż czuła się dość ulegle i z jej umysłu nie potrafiły uciec różne wizje rozwijające sceny z momentu, gdy Adrian zaskoczył ją nad jeziorem.
Wizje podkręcane przez jej własny strój. Godzinę wcześniej było trochę inaczej, bo i cała gromada licealistów ubrana była tak samo. Ale teraz Adrian miał na sobie jednak więcej a dodatkowo… No właśnie, to był Adrian.
Nie spieszyli się, więc dobre dziesięć minut minęło, nim znaleźli się w pobliżu licznej gromady znanych sobie nastolatków.
- O… Jest MC! – krzyknął z daleka Dawid. – Ominęła cię najlepsza lekcja w życiu!
- Chyba, że pani profesor udzieliła ci indywidualnej – skomentował dość niedwuznacznie Karol.
Gdyby taki komentarz wygłosił ktoś inny, dotknęłoby ją. A w przypadku Karola… Tym bardziej. Nie uczyniła jednak niczego poza posłaniem uczniowi karcącego spojrzenia. Ten chyba jakoś się nie przejął.
- Nie zdążyłem, robiłem w domu przygotowania i sami wiecie…
- Przygotowania… - szturchnęła go Kasia. – Pewnie pisałeś jakiś tekst na płytę, przyznaj się lepiej.
- Heh, jak ty mnie znasz… No dobra, mi ciągle chodzi coś po głowie.
- Może z okazji osiemnastki zrobiłbyś swój własny koncert dla nas? – wyszła z pomysłem drobna, jasnowłosa okularnica o imieniu Olga.
- Nie no… Raczej w ramach prezentu chętnie wysłuchałbym klasowego utworu na mój temat – odpłacił się uśmiechnięty Adrian.
- Mogliśmy o tym pomyśleć wcześniej – zatarła dłonie Kamila.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, aby weszła pani na stół i zaśpiewała, tekst mogę na szybko wymyślić – Adrianowi nie brakło odwagi w złożeniu kolejnej nie do końca przyzwoitej propozycji.
- Z moim śpiewem wygoniłabym całe towarzystwo na zewnątrz.
- Przecież i tak jest ciepło, w czym problem?
Przekomarzali się tak przez jakiś czas, aż przyszedł moment, by opuścić ośrodek, kierując się w stronę mieszkania Adriana. Nim jednak to uczynili, udali się w kierunku domków wypoczynkowych, przebierając w nieco bardziej wyjściowe stroje.
Kamila uczyniła to samo, choć… Choć jej własna nagość wciąż ją kręciła. Silą rzeczy, biorąc pod uwagę tak pogodę, jak i zakład, nie wzięła ze sobą jakichś wyszukanych kreacji. Postanowiła zatem włożyć na siebie tylko spodenki i luźną koszulę. I tak wyszła z ośrodka, kierując się w stronę ulicy a potem samotnie przemierzając drogę do celu.
Tym razem nie potrzebowała młodych podopiecznych, jako bodźca podsycającego ten minimalny, ale jednak, ekshibicjonizm. Niestety okazało się, że czwartkowe popołudnie niczego nie zmieniło. Lokalna droga była pusta, od czasu do czasu przemknął tylko jakiś samochód. Niejeden z kierowców zatrąbił widząc przemierzającą drogę samotną piękność, ale na tym się skończyło.
No… Prawie na tym. Jeden z młodych kierowców zatrzymał i zaoferował podwiezienie. Ale grzecznie podziękowała, wyjaśniając, że od celu dzieliło ją niespełna dwieście metrów.
Jak na złość, innego bardziej bezpośredniego amatora jej wdzięków w postaci długich nóg nie znalazła. Wobec czego niespiesznym krokiem doszła do miejsca przeznaczenia.

Tak, to pewnie był ten dzień. Dzień idealny na niezwykłe przeżycia. Czuła to, bo mimo, że na zegarze wybiła dwudziesta pierwsza, ten specyficzny nastrój nie opuszczał jej ani na moment. Może czasami słabł przygaszony poczuciem wstydu, ale chwilę później ten sam wstyd podsycał jej mroczne fantazje.
Początkowo, jakby drocząc się i czekając na jakieś szpilki wbijane przez podopiecznych śmigała po mieszkaniu głównego bohatera, tak jak przyszła. Ale uległa lekkim przekomarzaniom, no i w tym właśnie momencie, trzy godziny przed północą, skorzystała z pokoju, należącego do Adriana i zdjęła z siebie zbędne ciuchy.
O tym co czuła, świadczył fakt, że nawet dość pospolite wydarzenie, jak przejście z normalnego ubioru w bieliznę, nakręciło ją mocno. Pospolite… Pospolite, bo wiedziała, że to zrobi, już wcześniej. Nie było to wiec nic nowego, szokującego. Powinno być czymś normalnym.
Ale nie było, bo na nauczycielkę mocno podziałała świadomość, że ściąga z siebie koszulę i spodenki w pokoju należącym do Adriana. Tu przesiadywał, grał na komputerze, oglądał telewizję, uczył się, pisał teksty, spał. To był jego własny pokój a ona w tym pokoju dokonała właśnie striptizu.
I syciła się tym, pozostając w nim dłużej niż trzeba. Z uwagą przyglądała się każdemu zakamarkowi. Czuła się tu… Specyficznie. Mocno rozbrojona. Czuła, że po prostu weszła w intymny świat swego niezwykłego ucznia.
Najchętniej zajrzałaby mu nawet do szafek. Oczywiście nie zrobiła tego, ale sam fakt, że miała na to ochotę…
W końcu jednak uznała, że dłuższe przebywanie w tym pokoju mija się z celem. Tym bardziej, że poza nim czekały na nią dużo większe atrakcje. Wszak przecież…
- O ja cię… - pierwszy komentarz został wygłoszony przez oczywiście najszybszego Dawida. On pierwszy dostrzegł strój pani profesor.
- No, no, pani profesor… - ujrzała zdumione oczy jednej z uczennic. Zdumione, nie wyrażały żadnego potępienia, raczej uznanie dla odwagi.
Tego się spodziewała. Choć zawsze preferowała bieliznę z gatunku normalnej, tak tego wieczoru…
Nie zrobiłaby tego, gdyby klasa była inna. Ale ta… Czuła mniejszą, lub większą sympatię do zdecydowanej większości. Na palcach mogła policzyć te osoby, które traktowała z pewnym dystansem. Ale one się nie liczyły. Ta zdecydowana większość zasłużyła. W każdym razie była pretekstem, by ten zakład potraktować i jako solenną próbę wywiązania się z niego i jak spełnienie swoich fantazji.
I mało które środowisko nadawało się do tego lepiej. Owszem, był ten jeden oczywisty minus. Byli licealistami z klasy prowadzonej przez nią. Ale była szansa, że ten minus zostanie zminimalizowany…
- Mam nadzieję, że spełniłam warunki zakładu – wygłosiła, gdy w dużym pokoju, gdzie siedziała większość uczestników imprezy, dojrzała wpatrzonych w siebie kilkanaście par oczu. – I jeśli tak, to chyba oczywiste, że pewne rzeczy nie wyjdą poza ten dom, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie…
- Nikt tu nie ma za długiego języka, pani profesor… - Dawid spojrzał tak, że przekonałby ateistę do uwierzenia w zmartwychwstanie.
No i to, że uczynił to właśnie on, sprawiło, że na twarzy nauczycielki pojawił się specyficzny uśmiech wyrażający lekki sceptycyzm.
- Tę prośbę skierowałam głównie do ciebie, więc pamiętaj – zmrużyła nieco brwi, tak ostrzegawczo, jak i po to, by nie brał wszystkiego na poważnie.
- A może się pani odwrócić? – już zaczęło interesować go coś zupełnie innego.
Widziała jak spod okna przechyla wzrok, który ześlizgnął się z twarzy nauczycielki na biodra. Już dostrzegł, że te majtki, niekoniecznie są takimi z gatunku dla grzecznych.
- Jeśli mam służyć na tej osiemnastce, to Adrianowi… - odpowiedziała zaczepnie, nie chcąc tak łatwo spełniać prośby nakręconego ucznia.
Wiedziała dobrze, że prędzej, czy później to nastąpi. Że nie będzie przecież przez kilka godzin stała pod ścianą zasłaniając pośladki. Wiedziała dobrze, po co włożyła na siebie majtki, które z tyłu raczej więcej odkrywały, niż zasłaniały.
- O jakiej służbie mowa? – przekrzywił twarz Adrian a na jego przyjaznej twarzy pokazał się tak sympatyczny, jak i jednak wyrażający pewną nieśmiałość uśmiech.
- Tylko i wyłącznie takiej, o której była mowa w zakładzie – podkreśliła patrząc mu w oczy jak nauczycielka, która chce kogoś utemperować. Ale ton jej głosu był nieco inny.
- To zapraszam do kuchni – nie przestawał się uśmiechać a ona wiedziała, że jak się odwróci…
Szmer przebiegł po pokoju. Szmer, słyszalny, mimo muzyki, która nie grała zresztą zbyt głośno. Ci, których spotkała na korytarzu widzieli już wcześniej, teraz cała reszta, włącznie z rozpalonymi chłopakami i zaskoczonymi dziewczynami. Szmer wyrażający uznanie, zaskoczenie, może nawet zazdrość, a także niedowierzanie. Że ich nauczycielka, którą owszem, uważali za atrakcyjną, ale jednak bardzo zasadniczą, odważyła się pokazać całej klasie w skąpych majtkach odsłaniających sporą cześć pośladków. Mimo wszystko wciąż zgrabnych, przynajmniej zdaniem Daniela, mimo tego, że już trzydziestoczteroletnich.
Ale najbardziej ciekawiła ją reakcja Adriana. Reakcja, której niestety dostrzec nie mogła, gdyż puścił nauczycielkę przodem. W ten sposób będąc o krok za nią przez te kilka metrów miał doskonały wzgląd w jej mocno nagi tyłek.
Wychodząc na korytarz czuła się rozebrana. Wchodząc do kuchni odniosła wrażenie, że jest naga. Jeśli ten wieczór tak się zaczynał, jeżeli teraz kontynuowała to co zaczęła kilka godzin temu…
Nie miała pojęcia jakim występem z jej strony mogło się to skończyć, ale…
- Mam nadzieję, że nie traktuje pani tego kelnerowania zbyt poważnie – odezwał się Adrian.
Odwróciła się dość raptownie chcąc po raz drugi tego dnia przyłapać go na tym, jak gapi się w jej tyłek. I znów poczuła lekki zawód.
- Ja… Dotrzymuję słowa, jakie by ono nie było – powiedziała z naciskiem, unosząc przy tym w górę palec i zastanawiając się, czy wygląda teraz kusząco i erotycznie, czy jednak bardziej komicznie i żałośnie.
- No dobrze… - jakby wycofał się. – Tylko pracy to tu za wiele nie ma, wszystko jest na stołach a z uwagi na temperaturę, jak i imprezę… Oni wszyscy raczej będą pić, niż jeść.
Miał rację. I trochę zastanowiła się, na ile teraz powinna okazać się klasową wychowawczynią a na ile przymrużyć oko. Musiało skończyć się tym drugim, o ile wszystko przebiegało w granicach normy. Gdyby ktoś ją przekroczył, wypadało podjąć interwencję.
Pracy wiele nie było, ale jednak parę kursów między kuchnią a dużym pokojem zrobiła. Nim do tego jednak doszło…
- Pani profesor, bo trzeba zaśpiewać w końcu sto lat – wyciągnęły ją z kuchni Marta z Klaudią.
Weszła do pokoju, gdzie zgromadziło się dwadzieścia pięć osób. Było tłoczno, więc tym razem jak najbardziej stanęła gdzieś bliżej ściany, nie przepychając się.
Zauważyła, że wszyscy trzymają w dłoniach kieliszki z jakąś zawartością. Chyba nie było wątpliwości, że…
- Pani profesor… - chrząknął Adrian. – To nie mój pomysł, ale skoro wszyscy, to chyba pani też wypije te skromne pięćdziesiąt za zdrowie najlepszego rapera, jakiego pani uczyła… - zakończył z typowym dla siebie defensywnym, sympatycznym i rozbrajającym uśmieszkiem.
- Nie pijam czystego alkoholu… - spróbowała się obronić, chociaż…
- Może drinka? – zaproponował Adrian.
Ale do akcji wkroczył natychmiast Dawid.
- Pani profesor, jak wszyscy, to wszyscy i tak już zrobiła pani coś chyba niecodziennego…
Teraz ona chrząknęła. Trochę biła się z sobą. Nie dość, że faktycznie jeśli piła to tylko drinki, to jeszcze klasa… Ale Dawid miał rację, czy symboliczna pięćdziesiątka była czymś bardziej gorszącym, niż strój, który miała na sobie?
Widząc jej niezdecydowanie Dawid natychmiast zrobił co trzeba i Kamila uniosła literatkę w górę.
Rozległo się chóralne sto lat a po jego zakończeniu, cała klasa, włącznie z okularnicą Olgą, jej wyraźnie zawstydzoną koleżanką Martyną no i nauczycielką wychyliła duszkiem zawartość tego co miała w dłoniach.
Sekundę później niemal wszystkim powykrzywiało twarze, co z kolei zaowocowało zbiorowym śmiechem. Impreza zaczęła się na dobre.
Kursowała więc między kuchnią a pokojem i jeśli, w którymś momencie górę brało skrępowanie, to uderzający do głowy alkohol pacyfikował je. Dokładnie tak. W tych warunkach, po tak upalnym dniu, w mieszkaniu gdzie przebywało dwadzieścia sześć osób, w tym pewnym zaduchu, przy dźwiękach nieco głośniejszej muzyki i imprezowej atmosferze, jedna pięćdziesiątka czystej wódki robiła w głowie duży zamęt.
Na tyle, że w pewnym momencie nogi same rwały się jej do tańca, gdy rozstawiała na stołach talerze z ciastem, bo inne pożywienie było zbędne. Ale nie odważyła się. Może to dziwne, bo paradując nieustannie w tym stroju non stop łapała na sobie masowe spojrzenia, ale to było coś innego, niż wejście w ten mały, stłoczony na niewielkiej przestrzeni tłumek głównie dziewczyn, ale także kilku chłopaków, gdzie jeden ocierał się o drugiego.
Patrzyli na nią, niektórzy nawet mało dyskretnie. Jak Karol, który dość bezczelnie wyszedł sobie w pewnym momencie na korytarz, wykorzystując w ten sposób okazję do bezustannego patrzenia się na praktycznie nagie pośladki licealnej wychowawczyni.
Trudno… Zresztą myśl, że jej dupsko ogląda bezkarnie ktoś, kto jednak raczej na to nie zasługiwał, była również z pewnością perwersyjna, choć nie do końca takiej perwersji oczekiwała.
Patrzył Karol, patrzył Dawid, także nieśmiały, choć wysoki i raczej niebrzydki Robert. Patrzyły dziewczyny, czy to z podziwem, czy z zazdrością. Ale jednego spojrzenia nie umiała wychwycić. Spojrzenia Adriana. To znaczy, patrzył i on, szczególnie gdy wymienili ze sobą jeszcze po kilka uwag, czy to w pokoju, czy w kuchni, ale zawsze w oczy. Nigdy niżej.
Dziwiło ją to i trochę nawet denerwowało. Śmieszne… Tak bardzo zależało jej na nim? Może właśnie dlatego, że jeszcze bardziej okazywał się mężczyzną. Nie napalonym chłoptasiem oglądającym sobie nagie pośladki pięknej pani profesor, tylko właśnie mężczyzną, umiejącym zachować zdrowy rozsądek.
- Wiara, dwudziesta druga, czas na drugą kolejkę! – gdy szła korytarzem do jej uszu dobiegł głos Dawida.
- Tak co godzinę będziemy robić? – śmiała się Kasia.
- To do północy niektórzy będą mieli dość.
- Dość… Dość gadania – zarządził Dawid. – Albo jesteśmy jedną klasą, albo nie. Więc…?
Weszła do środka nie mówiąc ani słowa, zbierając kilka pustych talerzyków. Gdy wróciła do pokoju dwie minuty później zastała scenerię łudząco podobną do tej sprzed godziny. Z jednym wyjątkiem. Tym razem nikt się nie pytał nauczycielki, czy ma ochotę, czy nie. Ta spojrzała na zostawioną dla niej literatkę dość sceptycznie.
- Dawid – wiedziała, że to jego robota. – Niektórzy nie muszą aż tyle…
- Pani profesor, samorząd klasowy postanowił, przegłosował… Nie ma pani za bardzo wyjścia…
W swym natręctwie był dość rozbrajający, więc tylko chrząknęła i nic nie mówiąc wzięła literatkę w dłoń.
- Drugi i ostatni raz – zastrzegła.
- Znowu za solenizanta? – zapytał ktoś.
- A co mu będziemy skąpić…
- Zaraz, zaraz… - przerwał Dawid. – Nie wiem jak wy, ale ja bym wypił za to, żeby pani profesor dokończyła nam lekcję z plaży!
- Ooo… Zgoda, niech pani dokończy…! – podniósł się gwar złożony z kilku, może nawet kilkunastu głosów.
- No to wszyscy…!
Zaskoczona, nieco zarumieniona wspomnieniem lekcji wypiła też, obiecując sobie solennie, że to faktycznie ostatni. Po trzecim mógł się już jej łamać głos a także uginać nogi. Co jak co, ale z pewnością paradowanie w stringach przed całą klasą było czymś mniej kompromitującym, niż upicie się.
- Prawdę mówiąc, o ile dobrze pamiętam, dokończyłam temat – odezwała się Kamila jako pierwsza, gdy wszyscy odstawili naczynia na stół.
- Ale pani profesor… - tym razem pałeczkę lidera przejęła Kasia. – Powiedziała pani o jednej fantazji, o tym ekshibicjonizmie, ale z tym, z czym to się wiąże, to jest z poczuciem wstydu i uległości, można pociągnąć temat bardziej i wydaje mi się, że w związku z tym ma pani więcej takich fantazji, niż tylko ekshibicjonizm.
- Pewnie mam – zgodziła się ostrożnie. – Tylko, że to nie była lekcja o moich fantazjach, ale o fantazjach ogólnie. Niekoniecznie musiałam opierać się na swoich fantazjach.
- Ale pani profesor… Uważam... W zasadzie wszyscy uważamy, że opowiadanie na własnym przykładzie świetnie pani wyszło i mogłaby pani opowiedzieć nam więcej... Uświadomić, no…
Kamila zawahała się. Z jednej strony chciała być wzorową nauczycielką, z drugiej czuła, że uczennica ją trochę podpuszcza. Tylko dlaczego? Gdyby to był któryś z chłopaków… A ona, Kasia?
- Zdajecie sobie doskonale sprawę, że to są prywatne rzeczy i bardzo intymne – podkreśliła.
Nie musiała podnosić głosu, bo muzyka szła definitywnie ciszej. Nastolatki porozsiadały się na krzesłach, kilka osób stało. Tak jak i sama Kamila, między ścianą a szczytem stołu, prezentując całej klasie swoje ciało w pełnej niemal odsłonie. Z wyjątkiem tych miejsc zasłoniętych przez niewielki stanik i równie niewielkie majtki.
- Ale pani profesor, mamy do pani zaufanie i pani do nas pewnie też, bo inaczej nie przyszłaby pani na imprezę… Szczególnie tak… - urwała a przez pokój przeleciał śmieszek kilku osób.
Śmieszek, który z jednej strony doprowadził wychowawczynię do kolejnych rumieńców, ale z drugiej rozładował nieco atmosferę.
- Mam zaufanie, jak najbardziej- uniosła nieco głos, starając się ogarnąć ten drobny gwar. – Tylko, że to nie musi oznaczać ochoty do jakiegoś wielkiego wygadania się…
- Ale na plaży dobrze pani szło… - skomentowała nieco oskarżycielsko, jak i zachęcająco Kasia.
- To niech pani opowie tak o tych fantazjach – rzucił ktoś z chłopaków.
- No właśnie, niech pani wymieni – nakierował nieco sprytniej Dawid.
Poczuła się zachęcająco przytłoczona tym drobnym atakiem ze strony licealistów. Czuła zamęt w głowie spowodowany wieloma rzeczami, także działającym coraz mocniej alkoholem, ale była oczywiście na tyle trzeźwa, że gdyby tylko chciała, to odmówiłaby bez problemu. Tylko, czy chciała odmawiać? A do tego jeszcze…
- Poza tym solenizant może czuć się poszkodowany, bo nie słyszał lekcji na plaży.
- Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi – z uśmiechem na ustach wbiła szpilkę w Adriana, wyszukując go wzrokiem.
- No, pani profesor… - rozległo się kilka głosów, też raczej ubawionych, niż natarczywych. – To ten ekshibicjonizm i co jeszcze?
Tak jak na plaży, splotła palce obu dłoni na wysokości brzucha.
- Oprócz tego… Są to rzeczy, które po prostu wywołują wstyd. I przed… Na samą myśl o tym. I w trakcie, gdy człowiek sobie uświadomi. I po, gdy emocje opadną i trzeba sobie uświadomić co się stało.
Mimo, że powoli czuła szum w głowie, to była pewna, że na zewnątrz nie zdradza żadnych oznak lekkiego upojenia. Trzymała się prosto, język się nie plątał, wyrażała się składnie a głos nie łamał.
- Mówię o rzeczach naprawdę osobistych i podkreślam, że są to fantazje z gatunku tych nie do spełnienia – zastrzegła raz jeszcze. – Może tak zatem będzie łatwiej, choć nie jestem pewna… Tym samym, z poczuciem wstydu, co w ten sam sposób nakręca, jak i hamuje związane są te bardziej perwersyjne fantazje. Na przykład… Czasami fantazjuje się o gwałcie – wyznała dość ostrożnie, bezosobowo. – Oczywiście o gwałcie, który nie do końca ma coś wspólnego z prawdziwym gwałtem. W przypadku takich fantazji po prostu ważna jest osoba tego gwałciciela. Najczęściej jest to ktoś bardzo bliski, albo ktoś, owszem daleki, ale ktoś kto się nam podoba. Ale też nie zawsze.
- Kasia, może ty chcesz, żebym cię zgwałcił? – rozległ się głos Dawida, gdy nauczycielka przerwała na moment.
- Wolałabym się sama zgwałcić moim gumowym… - palnęła ripostę Kasia i natychmiast umilkła, zdając sobie sprawę, że się zagalopowała.
Cała klasa wybuchła śmiechem a zmieszana licealistka ukryła zaczerwienioną twarz w dłoniach.
- Dobra, nie przerywajcie – po kilku sekundach zaczęto się nawzajem uspokajać.
- I co jeszcze? - niecierpliwił się ktoś.
W tej atmosferze było jakby łatwiej, tym bardziej, że niby opowiadając o sobie, starała się by brzmiało to raczej neutralnie.
- No na przykład inne rzeczy, działające na zasadzie kontrastu. Na przykład taka sytuacja, gdy jakaś, jak to się mówi, szanująca się dziewczyna, kobieta, z dobrego domu, dobrze wychowana, o wysokich wartościach, wiecie o czym mówię, konserwatywna… - tłumaczyła. – Gdy taka właśnie dziewczyna, która w życiu codziennym trzyma się kurczowo tych zasad a w sennych marzeniach staje się kimś, no… Nie chcę tutaj używał słów, ale po prostu łatwiejsza…
- Kurwą – rzucił jeden z niezbyt już trzeźwych chłopaków, wyłapując tak śmiechy jak i dość zgorszone spojrzenia.
- Skoro uczyniłeś to za mnie, to dziękuję – podsumowała pięknie swego ucznia Kamila odpowiednim tonem, wywołując także lekki śmiech. – W każdym razie to wynika właśnie z silnej uległości, także tego wstydu, bo już samo pomyślenie, że mogłabym oddać się komuś, nie wiem, na dyskotece, w klubie… Jakiemuś lokalnemu przystojniakowi polującemu na jakąś panienkę do zaliczenia… samo pomyślenie o tym bywa wstydliwe a co, gdy już się konkretnie wyobraża taką sytuację, tą konkretną bliskość… Wtedy dopiero narasta wstyd, ale potrafi być on, tak jak w przypadku ekshibicjonizmu bardzo przyjemny, rozkoszny. To jest właśnie coś bardzo uległego, wręcz poniżającego. Wtedy te fantazje nabrzmiewają.
- A z kilkoma też? Gangbang? – zapytał wyraźnie zainteresowany Dawid.
- Takie marzenia też się pojawiają w głowie – odpowiedziała znów zachowując pewną ostrożność. – Też jest to szczególnie perwersyjne dla dobrze wychowanych dziewczyn, gdy nagle postanawiają one zostać… Jakby to ładnie powiedzieć… Gdy zostają sprowadzone do roli przedmiotu, by zaspokoić kilku mężczyzn, które się po prostu na nich wyżywają. Gdy one same po prostu dopuszczają do siebie kolejne członki, które mają się po prostu w nich spuścić… - urwała, czując, że rozpędziła się nieco za mocno.
- I na pewno nie chce pani tego spełnić? – rzucił na pozór niedbale Dawid, na wszelki wypadek uciekając wzrokiem przed spojrzeniem nauczycielki.
- A co dopiero, gdyby na przykład ktoś jeszcze miał to nagrać… – rzuciła Kasia, nim Kamila zdążyła zastanowić się nad ripostą dla ucznia.
- O, to też jest jeden z takich motywów – podchwyciła, czując okazję do zmiany tematu ze zbyt krępującego. - Czyli nagranie takiego porno filmu. Nawet jeśli byłby to film z partnerem, to fakt, że mógłby on trafić w niepowołane ręce, niekoniecznie zresztą przypadkowo… To znaczy, gdyby na przykład mąż pokazał taki film z żoną swojemu koledze z pracy, czy coś. Albo większej ilości osób. To też jest coś podobnego…
- A czy pani mąż pokazywał takie filmiki komuś? – zagadnął na pozór niefrasobliwie Dawid.
- O ile mi wiadomo nie – uśmiechnęła się, temperując ucznia, nim za chwilę dotarło do niej, że…
- Czyli z pani odpowiedzi wynika, że nagrywa sobie pani takie filmiki! – wygłosił podekscytowany triumfującym głosem.
Zamilkła na chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Zdradzający rozbawienie gwar, który uniósł się w powietrzu, uniemożliwił jej zresztą ripostę.
- A zdrada też? – zapytała jedna z dziewczyn.
- Być może, ale mnie zdrada absolutnie nie kręci. Jest mi to zupełnie obce – pokręciła stanowczo głową, przestępując z nogi na nogę.
- No to dobrze… - kiwnęła głową ta sama dziewczyna.
- Tym samym, jeśli chodzi o temat zajęć chyba go zupełnie wyczerpaliśmy, prawda? Zamykam lekcję – zdecydowała przywołując na twarz uśmiech.
- Już? Tak wcześnie? – zaoponował Dawid.
- Dawidzie, gdybyś ty w szkole był tak skupiony i aktywny na zajęciach… Jakoś dziwnym trafem nie przypominam sobie byś choć raz narzekał na dzwonek na przerwę…
- A no bo pani tylko o Prusie i Słowackim…
- Ci panowie potrafili być bardziej interesujący, niż to o czym mówiłam. Jesteśmy na imprezie a nie w szkole, koniec – podkreśliła bardziej zdecydowanym głosem, czując nieco wyschnięte gardło.
Sięgnęła po szklankę pepsi, by zwilżyć usta. Czuła się, mimo wszystko, coraz pewniej. Tak przez alkohol uderzający do głowy coraz mocniej, jak i przez tematykę zajęć.
Pewniej… Ale nie tylko. Była rozemocjonowana. Pomijając wydarzenia poprzedzające to wszystko, to… Przez ostatnich kilka dobrych minut stała w tym co miała na sobie przed własną, pełną klasą w obcym mieszkaniu i opowiadała o zboczonych fantazjach erotycznych. O swoich fantazjach. Tak nie do końca bezpośrednio o swoich, ale jednak. I oni wszyscy to wiedzieli.
Czy można było się jeszcze bardziej otworzyć na ten ekshibicjonizm? Czy w tym momencie było jeszcze czego pilnować?
Szumiąca coraz wyraźniej głowa nie znajdowała potwierdzającej odpowiedzi na to pytanie. I tu mógł się rodzić problem.
Z uwagi na zakończony wykład, jeden z uczniów odpowiedzialny za oprawę muzyczną podkręcił trochę kolumny. Alkohol uderzający do głowy nie tylko nauczycielce, imprezowy nastrój i wiele innych czynników sprawiły, że sporo osób zaczęło tłoczyć się na niewielkim niestety, wręcz mikroskopijnym parkiecie.
Sama nie do końca wiedziała co począć. Niby miała swe obowiązki, ale… Ale były one wypełnione. Niewiele było tu do roboty a to co zostało mogło poczekać. A ona sama, była już w takim nastroju, w którym chętnie pobujałaby się do czarnych rytmów, bo te dominowały na osiemnastce Adriana.
- Pani profesor, chyba już lepiej, żeby pani z nami została – usłyszała czyjś dziewczęcy głos. Nie jeden zresztą.
Uśmiechnęła się, ale nie opuściła swego miejsca. Choć narastały w niej znowu te same żądze, co popołudniu, gdy spacerowała nad brzegiem jeziora, to tutaj…
Ale gdy ktoś, ku aprobacie uczestników zgasił światło, pozostawiając palące się na stołach świeczki…
Poruszała się leniwie, samotnie, przy ścianie. Zresztą tutaj nie sposób było mówić o samotności. Z uwagi na to, że dziewczyn było zdecydowanie więcej i z uwagi na ciasnotę pomieszczenia. Jedni tarli się o drugich, stykając z innymi różnymi częściami ciała.
Poruszała się więc sama, ale sama nie była. Tuz obok rozpoznawała kolejne dziewczyny z klasy. Chłopacy byli gdzieś dalej, w większości zresztą siedzieli przy stołach, jakby nie zdradzając ochoty do wygibasów.
Ta atmosfera zapewniała znakomite warunki wypitemu wcześniej alkoholowi, by rozlewał się po ciele, by sterował nim, by decydował o wszystkim. Ruchy nauczycielki były nieco śmielsze, dawała się ponieść muzyce i nastrojowi. Nawet próbowała zmienić ustawienie, tak, by czasem wyświetlić imprezowiczom swoje praktycznie nagie pośladki. Co i tak z uwagi na przyciemnienie nie stanowiło jakiegoś ekshibicjonizmu.
No i tym bardziej, że wokół kręciły się same dziewczyny. Cóż… W tym towarzystwie nie ryzykowała tym, że ktoś napali się za bardzo, ale z drugiej strony ewentualne krytyczne reakcje uczennic mogły uderzyć w nią silniej, niż takie same ze strony uczniów. Pewnie dlatego, że w tym drugim przypadku trudno byłoby o negatywne reakcje.
Rozpędzała się z tym oddaniem się tańcowi, jednej ze swoich pasji, przyhamowanej ostatnimi laty z wielu powodów. Towarzyszki z boku w żaden sposób nie dawały odczuć swej licealnej nauczycielce, że coś jest nie tak, od czasu do czasu nawiązując jakieś namiastki rozmowy. Zresztą na dobrą sprawę… No dobrze, miały na sobie coś więcej niż skąpe majtki i staniki, ale większość ubrana była w spódniczki, czy spodenki a na górze w koszulki.
Z jednej strony niewiele, z drugiej zawsze coś więcej. Coś co sprawiało, że Kamila momentami wciąż czuła się naga.
Kątem oka dostrzegła ruch po drugiej stronie pokoju. Zauważyła, że Adrian wstał i rozmawiał z kimś przez moment, potem z kimś jeszcze. Zaczął przeciskać się ku wyjściu.
- Adrian, wpłyń na Chomika, by zmienił muzę – rzuciła któraś dziewczyn.
- Nie mogę teraz, muszę wyjść. Dostałem telefon od babci – wyjaśnił solenizant.
- Stało się coś złego?
- Nie, chyba nie – zmitygował ją, jak i pozostałe osoby Adrian. – Ale muszę wyjść do niej. Wrócę za jakiś czas. Mieszka niedaleko z trzysta metrów stąd.
Kamila patrzyła za swym uczniem, jak wychodzi na korytarz a potem znika za drzwiami, opuszczając dom.
W tym samym momencie muzyka przycichła a światło rozbłysło ponownie, chyba oślepiając niektóre osoby, szczególnie te, które już trochę przedobrzyły z alkoholem.
- Chwila przerwy, poczekamy na Adriana. A kto chce, to do kibelka – wyjaśnił w swoim stylu Dawid.
Swą uwagą jakby przypomniał niektórym o tym, że alkohol ma szczególny wpływ na pęcherz. Duży pokój trochę opustoszał. Część osób wyszła na korytarz, na zewnątrz, zrobiło się sporo luźniej.
- Chodź na balkon – rzuciła jedna z licealistek do drugiej.
- A co tam masz na tym balkonie? Chodź do Kaśki – skrzywiła się druga.
Porzucony pomysł podchwyciła nauczycielka. Przeszła przez cały pokój i otworzyła drzwi na balkon, po czym wkroczyła na niego ostrożnie.
Nikt za nią nie podążył. Może to i lepiej, bo została na chwilę sama ze sobą a wieczorny wiaterek przyjemnie chłodził rozgrzane ciało. Choć uspokoić rozgrzanej głowy nie zdołał.
Balkon był dość długi, więc Kamila zrobiła trzy kroki w prawo i znalazła się pod oświetlonym oknem. Wiedziała doskonale, że jest to łazienka. Gwar rozmów jaki stamtąd dochodził, świadczył, że podopieczni korzystali z niej po kilka osób naraz. A te rozmowy…
Stała tuż obok okna, tak aby jej nie widzieli. Zresztą z uwagi na światło w pomieszczeniu jak i ciemność na zewnątrz, nie dostrzegliby jej nawet gdyby nauczycielka zajrzała do środka.
Z reguły rozróżniała głosy mówiących osób, ale z czasem zlały się w jedno. Ciekawsze było to, co wyrażały.
- Ale widzieliście…? Ma tak wąskie majtki, że można jej zajrzeć między nogi praktycznie, w sensie wiesz co mam na myśli. I jest wygolona perfekcyjnie, żadnych włosów nie widziałem.
- Tak, ty jej na pewno zaglądałeś… - ten sarkastyczny komentarz należał do wysokiego Roberta.
- No ba… - to oczywiście był Dawid. – I przynajmniej widziałem to co mówię.
- Powiedz jeszcze, że cipkę widziałeś.
- Nie no, ale między nogami, wysoko… I tak jak mówię, uda wygolone perfekt.
- Przewidziała to. Poza tym plaża…
- Co ty myślisz, że laski są zarośnięte jak trzydzieści lat temu? – tu uwagi Dawida spotkały się kpiącą uwagą wygłoszoną dziewczęcym głosem.
- A ty co masz?
- Co mam, to mam… A ty golisz jajca? – dziewczęcy głos przeszedł w śmiech.
- Nie twój interes… W każdym razie cipka fajna… A dupeczka…
Ktoś zagwizdał. Pewnie sam Dawid.
- Dupeczka fajna, aż mi już kilka razy ręka szła, żeby klepnąć – to z pewnością był głos Karola.
- To klepnij, w czym problem? – zachęcał Dawid. – Dostaniesz zjebke a co sobie pomacasz to twoje…
Rozległ się śmiech.
- Kurwa, jakby to była maturalna… Ale tak, to miałbym jeszcze problem w trzeciej…
- Przecież nie masz z tym problemów, masz średnią koło czterech, z czym się szczypiesz?
- A tam wiesz… - Karol nie wydawał się przekonany.
Jak to najczęściej bywało, ci co byli najodważniejsi w gębie tchórzyli gdy przyszło zmierzyć się z rzeczywistością.
- A może gdzieś by coś wymyślić, żeby wyskoczyła do środka spod tej ściany i by się pomacało…
- A może by w ogóle wymyślić jakąś zabawę, albo coś, żeby…
- No już opowiadała o tych fantazjach, mogłeś wtedy wyskoczyć z czymś…
- Ale wtedy mi to nie przyszło do głowy… Ale ciekawe, kurde… Naprawdę zdradzała swoje fantazje? Że chciałby się ruchać z kimś tam, gdzieś tam, tak po prostu dać dupy? Ona?
Głosy mieszały się coraz bardziej. Nawet te dziewczęce z chłopięcymi.
- A co tam ona… Baba jak każda. To, że w szkole jest taka to nie znaczy, że wiesz… Ruchać się chce i to ostro!
Znów śmiech.
- Ale tak, jak… Kto to wypalił, że kurwa…?!
- No fakt, kto, jak kto, ale że ona miałaby ochotę dać dupy jak jakaś dziwka…
- Kurwa… Mam coraz większą ochotę by ścisnąć ją za ten tyłek!
- Nie, nie… Ale może… Cos mi przyszło do głowy…
- Gdzie jest Adrian w ogóle?
- Poszedł do babki, mieszka niedaleko. A mi w związku z tym coś przyszło…
- Ale co?
- No coś w stylu kawału i można by ją… Też wkręcić… Wiesz…
Głosy zginęły na korytarzu, zniknęły w cichszym już gwarze dochodzącym z dalszej odległości.
Zrobiła dwa kroki tym razem w przód, opierając dłonie o barierkę i patrząc przed siebie w znajdujący się kawałek dalej sąsiedni dom.
Westchnęła ciężko, znów rozemocjonowana silniej, niż przed chwilą. Nie miała żadnych fantazji na temat swych uczniów, nie. Chociaż nie byli jacyś tacy… Ale bez przesady. Natomiast to o czym opowiadali i sama świadomość, że chyba po raz pierwszy w życiu miała możliwość posłuchania co mówi się o niej, gdy ona tego nie słyszy, przynajmniej w założeniu.
I to było zdumiewająco podniecające.
Tak samo jak słowa Dawida te z początku. Fakt, była wygolona, ale nie sądziła, że ktoś będzie wpatrywał się w jej największe partie ud i że będą one tak widoczne dla postronnych. Było to tak samo podniecające jak i krępujące.
I co teraz? Powinna przerwać tę zabawę, albo zostawić tak jak jest, czy…
- Ej, słuchajcie, bo sprawa jest! – usłyszała głos Dawida, który wszedł do dużego pokoju.
Kamila sama stanęła w drzwiach między balkonem a pokojem. W pomieszczeniu znajdowało się kilkanaście osób.
- Doszliśmy do wniosku, że Adrian dostał trochę za mało prezentów od nas – zaczęła Kasia i parsknęła śmiechem a potem dokończyła. – I niektórym przyszło do głowy, że możemy dać mu jeszcze jeden, jak wróci do domu.
- Jaki? – posypały się pytania.
- Na bank bardzo by się ucieszył, gdyby żeńska część klasy wyszła mu na powitanie w samej bieliźnie.
- Haha… Pięknie… - posypał się gwar wyrażający rozbawienie pomysłem, jak i spory dystans do niego.
- Ja nie podejmuję decyzji – Kasia, klasowe liderka w geście obronnym uniosła dłonie w górę. – Możemy przegłosować.
- Czemu głosować? – zapytała sceptycznie drobna Olga. – Jak ktoś chce to niech to zrobi a jak nie, to nie…
- Ale zawsze byłby lepszy efekt, gdybyśmy zrobiły to wszystkie – Kasia nieświadomie przeszła do grona popierających pomysł.
- A oni? – Olga wskazała na chłopaków.
- No właśnie a wy…
- A my też możemy, w czym problem? – wzruszył ramionami Dawid. – Nie wiem, czy Adrianowi będzie się to podobać, ale…
Znów rozległ się śmiech. Nieprzekonane dziewczyny spoglądały jedna na drugą. Kamila wciąż stała w drzwiach milcząc i z zaciekawieniem czekając na finał.
- No to jak…? – Kasia rozejrzała się wokół. – Przecież…
- Przecież ciepło jest i mieliśmy niejeden WF razem – wpadł jej w słowo Dawid. – A pani profesor dała nam przykład.
Kamila chrząknęła, czując pewien dyskomfort tym posłużeniem za przykład w słowach licealisty. Ale nie zdążyła wymyślić żadnej riposty, bo najpierw rozległ się śmieszek a potem…
- Dobra większość jest za… - stwierdziła Kasia.
- Ja tam mogę, chciałabym zobaczyć jego minę – poparła ją jasnowłosa Daria.
- No to robimy, dobra? – Dawid rozejrzał się wokół. – I my też.
Sam, nie czekając na kolegów i koleżanki ściągnął z siebie koszulkę. Potem wyszedł na korytarz.
- Chodźcie do pokoju, tam zostawimy ciuchy! – zawołał.
Zaczął się ruch. Ci, którym pomysł przypadł do gustu gremialnie opuszczali pokój. Dziewczyny, którym podobało się to mniej, kręciły trochę głowami, nie wiedząc jak się do końca zachować.
Ale Kamila widziała, że jednak wychodzą. W wejściu mijały się z koleżankami, które w akompaniamencie śmiechu wchodziły już w samych majtkach i stanikach.
Pokręciła głową. Z jednej strony to wszystko trochę zaczęło przekraczać pewne normy, z drugiej… Od kogo się zaczęło, jeśli nie od samej klasowej wychowawczyni?
Ale milczała, stojąc wciąż na uboczu. Choć sytuacja okazała się nieco krępująca, to sama z przynajmniej jednego powodu mogła odetchnąć z ulgą. Nie była już sama. Kolejne dziewczyny wchodziły do pokoju mając na sobie bieliznę. Niektóre nosiły zresztą również stringi.
Także i chłopacy pojawili się w samych bokserkach. Nawet raczej nieśmiały Robert. Zrobiło się hm… Dość erotycznie.
Tak jakby do tej pory nie było.
- To nas teraz pani profesor wyklnie… - rzuciła ze śmiechem jedna z dziewczyn.
- A pani profesor przecież sama jest taka… Taka sama – skontrowała inna, wzbudzając kolejne uśmieszki.
- Ale mogłaby coś o tym wszystkim powiedzieć… - wygłosiła jedna z bardziej sumiennych uczennic.
Kamila opanowała zmieszanie czując na sobie wszystkie możliwe spojrzenia.
- Jeśli mam być szczera, to najbardziej podoba mi się to, że okazaliście wszyscy solidarność. Zawsze mi to imponowało… - wygłosiła spokojnie.
- No to podkręćcie głośniki i ruszamy z imprezą – zaordynował Dawid.
- Zaraz… - zaoponowała któraś z dziewczyn. – A nie poczekamy aż przyjdzie?
- Jak przyjdzie, to wejdzie i zobaczy, na co chcesz czekać…?
- No tak, myślałam… - urwała. – Może niech nas uprzedzi jak będzie wracał?
- I co wtedy? Chcesz mu zrobić jakieś wielki pisk?
- No nie wiem… - znów urwała, jakby niepewna swoich myśli.
- Właśnie wyszedł – poinformował Robert po sekundzie ciszy, wyłączając telefon. – Będzie tu za trzy, cztery minuty.
Znów wszyscy zamilkli na sekundę. Jedni jakby niepewni swojego wyczyny. I drudzy, jakby w ich głowach pojawiło się coś jeszcze bardziej szalonego. Dawid spojrzał na Kasię. Oboje parsknęli śmiechem.
- Wiecie co… - zaczął szczupły, czarnowłosy, opalony chłopak. – Mnie jeszcze coś przyszło…
- Aj, skończ już, bo pewnie to samo co mnie – Kasia zwijała się ze śmiechu.
- No to mów… - ale nie czekając na koleżankę, kontynuował. – W sumie jesteśmy równą klasą, nie…? Solidarną, jak powiedziała pani Kamila… I robimy wszystko razem. I jeden za wszystkich i wszyscy za… No wiecie…
- Za przywołanie Trzech Muszkieterów dostałbyś w szkole ode mnie plusa – skwitowała tak samo rozbrojona jak i zaciekawiona Kamila.
- Tym samym, kontynuując… Jak już robimy coś takiego, to zróbmy to do końca… - zrobił pauzę, rozglądając się wokół.
- Czyli… - niecierpliwiła się jedna z dziewczyn.
- Czyli chce, żebyśmy zrzuciły staniki – dokończyła za kolegę Kasia, patrząc na Dawida zarówno pobłażliwie, jak i z podekscytowaniem.
- Haha… - kilka dziewczyn nie wytrzymało.
Ale…
- Mówisz tak, bo wam łatwiej – Olga wysunęła oskarżycielski palec.
- Łatwiej, czy nie, my prezentujemy gołe klaty – wygłosił nie bez słuszności Dawid.
- Ja tam nie wiem… - usłyszeli głos wahającej się Kasi.
Jedno spoglądało na drugie. Wśród niepewności, podekscytowania, wymieniając rozbrajające uśmiechy. Inicjatorzy chyba wyczuli, że to wcale nie jest takie nierealne.
- Jakby co, to… Będzie za góra dwie minuty – odezwał się Robert.
- Dobra, dziewczyny – głos Dawida zabrzmiał bardziej zdecydowanie. – Wiadomo, że nie zmuszam, no nie? Ale jak ten, to… Przygasimy światło i tak powitamy Adriana.
- My powitamy a nie wy – rzeczowo wtrąciła Olga.
- Witajcie, na pewno się ucieszy – skontrował Dawid.
Podskoczył do wyłącznika i zapadła ciemność przerywana, tak jak uprzednio świeczkami na stołach i blaskiem lamp z ulicy.
- Teraz wszyscy czekają, która zrobi to pierwsza – rzuciła któraś z licealistek .
- Masz na myśli mnie? – wzięła do siebie słowa koleżanki Kasia. – A co tam…
Wśród drobnego śmiechu i gestów wyrażających niedowierzanie, zobaczyli na tyle, na ile się dało zobaczyć, jak klasowa liderka rozpina stanik i kładzie go na oparcie krzesła.
- No i co? A wy…? – rzuciła do wszystkich.
- Tak jak pani profesor powiedziała, bądźcie solidarne – zareagował Dawid, próbując mało dyskretnie wgapić się w nagie cycki klasowej koleżanki.
- Pani profesor chyba nam zaraz nagany powpisuje – mruknęła Wioletta, charakteryzująca się kręconymi włosami.
Kamila poczuła na sobie kilkanaście par oczu. Chrząknęła niepewnie, sama nie wiedząc jak zareagować.
- No cóż, gdybym miała powpisywać komuś nagany, czy jakieś uwagi, to chyba musiałabym zacząć od kogoś innego, niż wy – wygłosiła niedwuznacznie dając do zrozumienia kogo miała na myśli. – Nie znaczy to, że was…
- Uliczka – przerwał jej Dawid, komentując odgłos, który dobiegł zza domu. – Będzie tu za dziesięć sekund. No dziewczyny… Skoro pani profesor nie widzi w tym nic złego…!
- No dalej, nie pozwólcie, żebym została sama – Kasia spojrzała w grono koleżanek podpierając się pod boki i prezentując swój nie taki mały biust. – Możemy zrobić coś, co przejdzie do historii tej szkoły… - urwała, zaśmiewając się.
Na te słowa, czując już obecność kolegi klasowego na schodach, słysząc jak wchodzi na korytarz, dziesiątki rąk poszły w ruch. Kamila wstrzymała oddech, nie bardzo, poprzez łomot w głowie rozumiejąc, czy to co widzi dzieje się naprawdę, czy to tylko jakieś niesamowite halucynacje.
- Trzy… Dwa… Jeden… Łaaaa…!
Dziesiątki rąk uniosły się w górę a potem całym pokojem wstrząsnęła fala śmiechu wyrażającego tak skrępowanie, jak i podekscytowanie. No i reakcję na wyraz twarzy Adriana, który stanął w drzwiach wejściowych próbując ogarnąć co tu się dzieje.
Kamila wbiła się wzrokiem w jego twarz niewiele zresztą widząc. Przepchnęła się ku przodowi, bo reakcja chłopaka interesowała ją bardzo. Wśród gwaru nie słyszała co mówił, może także dlatego, że mówił niewiele.
Widać był, że czuł skrępowanie tym co zobaczył. Pewnie się na swój sposób ucieszył, ale… Ale to nie był typ chłopaka, który od razu doskakiwałby do kolejnych dziewczyn gapiąc się każdej po kolei w cycki. Rzucił okiem na jedną koleżankę, potem drugą, może trzecią…
- Myślałam Adrian, że będziesz bardziej zadowolony – któraś z uczennic podzieliła myśli nauczycielki.
- Ależ jestem, skąd twoje obawy? – zapewnił Adrian. – Choć w tych warunkach niewiele widać.
- Włączamy światło… - zaproponował Dawid i nie słysząc jakiegoś wyraźniejszego sprzeciwu zrealizował swe zamierzenie.
- No to teraz już nie możesz narzekać – Kasia zawadiacko spojrzała w twarz Adriana.
- No cóż… - widać, że go zatkało. – To teraz jeszcze możemy zrobić sobie zdjęcie klasowe, w porządku? – spróbował wybrnąć, siląc się na luz.
Kamila z przyjemnością wpatrywała się w twarz ucznia, nie spuszczając z niej wzroku. Jego zakłopotanie było bardzo rozbrajające. On sam jeden pozostał ubrany. Miał na sobie czarne szorty do kolan i sportowe buty a na górze ciemną bluzę z kapturem. Mimo wszystko nie sprawiał wrażenia przeciętnego hiphopowca. Jego twarz była na to zbyt inteligentna. Zbyt spokojna, jak na taką sytuację.
- Zrobimy? – podchwyciła pomysł Kasia, ale bardziej dla żartu.
Kilka osób dość dobitnie wyraziło swój sceptycyzm do tego pomysłu.
- To teraz może jeszcze zrobimy konkurs na miss nagiego biustu w klasie? – tym razem rzucił Dawid.
- A ja będę jednoosobowym jury? – podchwycił Adrian, choć było widać, że podchodzi do tego pomysłu z luzem i bez większego entuzjazmu.
- Skoro to twoje święto, to któżby inny? – skwitowała Kasia dość wyraźnie wdzięcząca się przed solenizantem.
- Miałbym spory problem z dwudziestoma dziewczynami. Tym bardziej, że jak widzę jedna z nich się wyłamała.
Jego raczej niepewne spojrzenie podbite równie niepewnym uśmiechem utkwiło wreszcie w klasowej wychowawczyni. Kamila poczuła jak przez jej też przecież prawie nagie ciało przechodzą ciarki. Ciarki spowodowane kolejną erotyczną sytuacją tego dnia. No i tą, choć nieśmiałą, to równie erotyczną sugestią.
- Rozumiem Adrianie, że jesteś tym faktem rozczarowany…? – mimo, że wytrącona z równowagi, to z delikatnym uśmiechem na ustach postanowiła nie zgrywać surowej nauczycielki. Zresztą w tym momencie, po tym wszystkim co zrobiła tchnęłoby to hipokryzją.
- Skłamałbym, gdybym zaprzeczył – mimo niepewności podtrzymywał ten drobny flirt.
- Pani profesor… Bo jak pamiętam, to pani wygłosiła, że imponuje pani nasza klasowa solidarność… - odważył się przypomnieć Karol.
- No i pani zachwycała się dewizą trzech muszkieterów – dołączył Dawid.
- Myślę, że biorąc pod uwagę swoją profesję, możemy uznać, że jestem tak samo solidarna jak wy wszyscy, prawda? – zareagowała spokojnie, nie przestając się uśmiechać.
Nie musiała. Wiele mówiący wzrok wyjaśnił raczej wszystkie wątpliwości.
- No dobrze, to trzeci raz po pięćdziesiąt i jedziemy – podsunął pomysł Dawid.
Wśród śmiechów, docinków i gwaru alkohol został rozlany raz jeszcze. Nie ominęło to Kamili, choć czuła jest już odpowiednio dobrze i jeszcze jedna kolejka może spowodować, że pani nauczycielka trochę straci swój autorytet.
Ale nie znalazła w sobie siły by odmówić.
- No to żebyś widział w życiu jeszcze więcej cycków, niż teraz – rzucił niefrasobliwie Dawid i znów wszyscy wypili, krzywiąc się.
Kamila czuła szybsze bicie serca. Z kilku powodów. I trzeciej porcji alkoholu i tego co widziała. Znała swoją klasę, wiedziała, że jest zdolna do pewnych wybryków, ale to… No cóż…
Na dodatek alkohol dawał się we znaki coraz mocniej. Ona sama już powoli traciła kontrolę nad umysłem i ciałem. Trzy kolejki powoli zakłócały w niej zdolność do logicznego myślenia. No a ciało… Wcześniej, przechodząc po pokoju czyniła to pewnym krokiem, starając się jednocześnie robić wszystko tak, by nie wystawiać swych praktycznie nagich pośladków na widok publiczny.
Teraz… Teraz miała już to niemal gdzieś. Kroczyła niezbyt pewnym krokiem, owszem mając świadomość, że jej pośladki są oglądane, nie tylko zresztą przez chłopaków. Ale przestała o to dbać. Przestała zważać.
Jeśli chcieli oglądać swój nauczycielkę w takiej krasie, to przecież i tak przez te kilka godzin zdążyli ją obejrzeć. A ona, mimo wszystko, po coś się tak ubrała. To nie tylko kwestia zakładu, z którego mogła jakoś wybrnąć. Ale nie wybrnęła. Taka klasa, taka impreza, taki Adrian…
Nie uciekła pod ścianę jak uprzednio. Chociaż wciąż jeszcze czuła dyskomfort widząc prawie dwadzieścia dziewczyn swojej własnej klasy, ubranych jedynie w majtki, często również niespecjalnie zakrywające pośladki… Chociaż czuła się dość niepewnie wśród tej gromady licealistek z nagimi biustami, w większości dumnie i bez zahamowań, nie licząc kilku tych bardziej wstydliwych, które albo usunęły się w cień, albo niby tańczyły z rękoma skrzyżowanymi na klatce…
To starała się przebywać w środku, wiedząc dobrze, że mimo wszystko wyróżnia się wzrostem i jakąś postawą. Także mimowolnie wciąż szacunkiem, który sprawiał, że mimo tłoku, który panował w pokoju, ona miała wokół siebie te minimum wolnej przestrzeni, bo dziewczyny odsuwały się nieco zostawiając swej wychowawczyni kawałek miejsca.
I pole do popisu, bo Kamila dała się ponieść muzyce. Może nie tak jak by tego naprawdę chciała, ale jednak. Poruszała się pewniej i odważniej, niż uprzednio, wiedząc dobrze, że spojrzenia tych kilku licealistów nie schodzą z jej półnagiego ciała, że świdrują jej prawie nagie pośladki i usiłują wkraść się pomiędzy uda, upewniając się, że atrakcyjna nauczycielka jest pięknie i seksownie wydepilowana w całości, co tylko mogło pobudzać ich wyobraźnię.
Tak jak świadomość tego, że jest oglądana, pobudzała jej własną.
I to pobudzała coraz silniej. Kamila nie potrafiła wygonić z głowy grzesznych myśli. Może nie tyle żałowała, ale zastanawiała się co byłoby gdyby uległa i zdjęła stanik. Albo gdyby teraz raz jeszcze ktoś ją o to poprosił. Jej nagie piersi i sterczące sutki coraz silniej domagające się pieszczot wydostałyby się na światło dzienne. Czy potrafiłaby zapanować nad tym obezwładniającym uczuciem ekshibicjonizmu? Czy czerwona z powodu wypitego alkoholu i własnej nagości nie zapragnęłaby nagle, by ktoś, ktokolwiek ścisnął te sutki, wziął je mocno w usta, zmuszając szanowaną licealną wychowawczynię do tego, by wydała z siebie pełen uległości jęk rozkoszy?
Ufff…
Ocknęła się, ale tylko na moment. Rozejrzała się dyskretnie, czy nie robi z siebie jakiegoś pośmiewiska. Czy to wszystko na pewno nie przekracza granic dobrego smaku. Nie, chyba nie. Muzyka grała, niezbyt głośno, ale jednak i mimo wszystko, dziewczyny w większości były skupione na sobie i dobrej zabawie. Przecież one wszystkie też wypiły i niektórym też głowa mocno się kiwała. Kto by się przejmował w tym momencie tańczącą tuż obok nauczycielką?
Ale byli jeszcze uczniowie. Oni poniekąd też nie zawsze zwracali uwagę na mocno rozebraną nauczycielkę. Przecież tuż obok siebie mieli dziewiętnaście dziewczyn. I dziewiętnaście par nagich cycków.
I jeszcze Adrian. Jedyny ubrany człowiek na tej imprezie… On sam, nawet gdyby chciał, to nie mógł koncentrować się na nauczycielce. Niemal bezustannie był zaczepiany to przez jakiegoś kolegę, to przez koleżankę. Celowała w tym głównie Kasia.
Nieco uspokojona Kamila mogła zamknąć oczy. I zmysłowo ocierać się jednym udem o drugie, co przyprawiało ją o zaskakująco rozkoszne doznania. Raczej nigdy czegoś takiego nie robiła a tu, w tej sytuacji… Naprawdę momentami potrafiła się otrzeć wyjątkowo silnie, co przyprawiało ją o niezwykle przyjemny dreszczyk.
Gdzieś tam otarła się o kogoś, ale nawet nie reagowała. Tym bardziej, że zetknięcie raczej nie wynikało z czyjejś chęci do pomacania rozebranej nauczycielki. Ot, styknęła się z kimś udem, potem drugim. Gdzieś poczuła dotyk na plecach. Nie reagowała. Tym bardziej, że wokół nie było żadnych chłopaków, tylko dziewczyny.
Dziesiątki myśli zaczęły pojawiać się w głowie. Wszystkie spowodowane przebiegiem dzisiejszego dnia. Czy oprócz swej własnej nagości na plaży, wykładów na temat erotycznych fantazji, czy swego własnego stroju na tej imprezie nie mogło wydarzyć się jeszcze coś pobudzającego?
Może zdjęłaby ten stanik? Ot, tak po prostu? Nie… Wyglądałoby to chyba zbyt żenująco. Była okazja i minęła, zresztą… To byłaby chyba przesada. Ale coś bardziej subtelnego? Tylko co? Przecież na dobrą sprawę w grę nie wchodziło nic więcej, jak tylko rozebrać się jeszcze bardziej. Czyli odsłonić swe intymne części ciała, piersi, tyłek, łono… Ale to przed chwilą wykluczyła.
Mimo, że miała na to coraz większą ochotę. Jej sutki sztywniały raz za razem, jej cipka robiła się dość wilgotna…
Znów się ocknęła, tym razem z przestrachem i szybciej bijącym sercem. To pewnie przez ten szum w głowie zareagowała za późno. Za późno, bo jej dłoń mimowolnie zjechała niżej i przejechała się między udami, raz a nawet drugi a potem potarła łono. I dopiero wtedy… Ale chyba nikt nie zauważył?
Rozejrzała się, ale wszystko wydawało się być normalne. Licealiści śmiali się, bawili, tańczyli, niektórzy zdradzali wyraźne objawy zmęczenia a niektórym wciąż było mało i delektowali się piwem.
W głowie szumiało, muzyka grała, nogi się ruszały, ciało pulsowało, sutki sterczały a ona… Nie mogła a przede wszystkim nie chciała tego zwalczyć. To było zbyt przyjemne, zbyt rozkoszne. Tylko co jeszcze…
- Pizza przyjechała! – rzucił głośniejszym tonem Adrian a Kamila otworzyła oczy usiłując ogarnąć się. – Ktoś pomoże mi ją odebrać?
- Tak, wyskoczymy wszystkie a cyckami na wierzchu – skomentowała zgryźliwie Kasia.
- Pani profesor pójdzie – rzuciła Olga.
Znów poczuła kilka spojrzeń na sobie. Nie mogła odmówić.
Ogarnęła się w jakimś stopniu, dopiero teraz zdając sobie sprawę jak rozgrzało się jej ciało. Powoli, by nie zdradzić swego stanu zaczęła przeciskać się ku wyjściu.
Zatrzymała spojrzenie na dwójce licealistek. Wioletta w kręconych włosach tańczyła mocno przytulona do szczupłej blondynki, Alicji. Nie, żeby coś, ale… Spojrzenie Kamili wylądowało na biustach dziewczyn apetycznie ze sobą zetkniętych. One dwie… I nie krępowały się?
Rzuciła jeszcze spojrzenie w tył wychwytując Chomika tańczącego z Olą. Chomik wyraźnie rozradowany przy uwieszonej mu na szyi dziewczynie siłą rzeczy bezceremonialnie gapił się w dół. I chociaż piersi Oli nie imponowały jakoś rozmiarem, to jednak licealista miał je na wyciągnięcie dłoni. Praktycznie przed nosem.
Ufff…
Wolnym krokiem, by nie doprowadzić do jakiejś kompromitacji ruszyła w towarzystwie Adriana. Wyszli na balkon, ten po właściwej stronie. Schodami wchodził rozwoziciel pizzy z ciężkim pakunkiem.
- Pięć sztuk, to będzie sto pięćdziesiąt pięć złotych– poinformował nie spuszczając wzroku z towarzyszącej Adrianowi piękności.
A ta piękność dopiero teraz poczuła lekkie zażenowanie swym wyglądem. Szybko przejechała wzrokiem po przybyszu. Trochę starszy od licealistów, ale niewiele. Na szczęście nie znała go i miała nadzieję, że on jej też.
Ale nie mogło być mowy o ucieczce, czy wycofaniu.
- Może pani zanieść cztery do nich a jedną wezmę do pokoju? Bo zanim teraz ja to ogarnę – poprosił Adrian mając na myśli uiszczenie rachunku..
Jego spojrzenie znów niczego wielkiego nie mówiło. Może to i lepiej. Bo sama świadomość towarzystwa interesującego i normalnie ubranego ucznia wpływała na nią zbyt obezwładniająco. Gdyby jeszcze wykorzystał okazję i śmignął wzrokiem po prawie nagiej sylwetce pani profesor…
Wystarczyło, że robił to dostawca pizzy.
Przemierzyła dystans, zostawiając kartonowe pudła na stole i wróciła. Z ulgą stwierdziła, że co jak co, ale nogi czują się wystarczająco pewnie. Jej samej dodało to pewności siebie.
Z większą gracją wróciła na balkon odbierając ostatnią pizzę i nie przejmując się kolejnymi spojrzeniami dostawcy odwróciła się prezentując pośladki w niemal pełnej krasie i skierowała tym razem w drugą stronę, do pokoju Adriana.
Cisza, która tu panowała jakby ogłuszyła ją. Ona sama jakby w zwolnionym tempie pochyliła się nad stołem i położyła karton z pizzą.
Alkohol wpływał na reakcje. Tym razem zbyt późno usłyszała kroki. Zareagowała dopiero gdy drzwi do pokoju zamknęły się.
- No, no… - mruknął Adrian a Kamila wyprostowała się natychmiast i odwróciła.
Na jej twarzy pojawił się rumieniec. To, że paradowała w takim stroju, to jedno. To, że przez moment poważana nauczycielka wypinała niemalże gołe dupsko w kierunku jednego ze swych uczniów, to…
- Dlaczego tutaj chcesz? Myślałam, że ze wszystkimi… - skierowała uwagę na inny temat.
- Chcę posiedzieć przez chwilę – odpowiedział spokojnie.
- Nie podoba ci się impreza? – zapytała patrząc na Adriana uważnie.
- Skądże – zapewnił. – Po prostu chciałem chwilę spędzić tutaj.
Stali naprzeciw siebie. Niby normalna sytuacja, gdyby nie to, że wszystko działo się w jego domu. On był ubrany normalnie a ona w stringi i stanik. On był jej uczniem a ona jego nauczycielką. On był trzeźwy a ona czuła w głowie szum.
Przestąpiła niepewnie z nogi na nogę.
Może to było złudzenie, ale nagle odniosła wrażenie, że w całym domu zapanowała cisza. A przecież praktycznie za ścianą trwała impreza. Wszyscy nagle skupili się na pizzy?
- Trochę nie jestem pewna czy ci się podoba. Masz wspaniała imprezę, dostałeś piękny prezent. Najpierw ten normalny, potem… - nie dokończyła, bo przecież nie musiała.
- No nie do końca, bo jedna pani uznała, że nie zasłużyłem na ten drugi prezent – na jego twarzy znów pojawił się sympatyczny, charakterystyczny uśmieszek zdradzający lekką niepewność.
- To raczej nie jest kwestia zasługi – wyjaśniła poważnie, ale potem zmieniła ton. – To trochę nieładnie sugerować własnej nauczycielce…
- Ja niczego przecież nie sugeruję – jakby przestraszył się i wycofał, otwierając karton z pizzą.
Jakby w tym momencie zamykał temat. Ale ona jakimś cudem nie miała go dosyć.
- Adrian, naoglądałeś się chyba wystarczająco. A jak możesz zauważyć swoimi rozmiarami przegrywam z wieloma dziewczynami.
- Co pani opowiada… - machnął ręką i ku jej zdziwieniu skierował się w stronę łóżka, siadając na nim. – Niech się pani poczęstuje.
Poczuła, że się wygłupiła i z tego tytułu na twarzy wykwitł kolejny rumieniec. W tej temperaturze, atmosferze i buszującym we krwi alkoholu nie było już o to trudno.
Usiadła obok Adriana sięgając po kawałek pizzy, chociaż nie była specjalnie głodna. Jedli przez chwilę w milczeniu.
W milczeniu, które sprawiło, że już drugi raz do Kamili dotarło, że w domu jest trochę za cicho. Co najwyżej jakiś tam drobny gwar za ścianą, ale to chyba trochę za mało. Dziwne…
- Dziwię się… Wyglądasz na zupełnie trzeźwego – przerwała w końcu tą ciszę.
- Dlaczego to panią dziwi? Nie każdy nastolatek musi pić. Ja sobie radzę bez alkoholu.
- W ogóle? – zainteresowała się.
- Zasadniczo tak. A dzisiaj jedna kolejka wystarczyła – spojrzał na nią.
Uśmiechał się lekko. Tak jakby był nieco speszony tą sytuacją. Tak jakby ten zakład i jego realizacja przerosły go.
A może po prostu był jednak inny i nic sobie nie robił z obecności półnagiej wychowawczyni.
- I co tam w hip hopie? – zagadała luźniej przegryzając kolejny kęs. – Jesteś bliżej nagrania albumu, czy dalej? Bo jakoś się ostatnio nie chwaliłeś.
Bo nie lubił się chwalić. Przypomniała to sobie po wygłoszeniu pytania.
- Już jest nagrany – ożywił się trochę. – Mam dwanaście kawałków, jeszcze ostatnie prace i będzie można kupić.
- I znów myślisz, że osiągniesz jakąś okrągłą barierę? – zapytała nieco czupurnie.
- Lubi mnie pani podpuszczać – tym razem nie odpuścił. – Nie, nie jestem nastawiony na zysk. Pewnie parę płyt się sprzeda, reszta będzie do odsłuchania na Youtube. Nie ma na to innej rady, taki jest rynek w Polsce.
- Jeśli mnie zapewnisz, że wszystkie kawałki na tej płycie są takie jak „Święty Graal”, to sama wydam na nią ostatnie pieniądze – zapewniła trzymając się żartobliwego klimatu.
- No tak… A nie można było inaczej się dogadać?
- Jak? – zapytała kończąc pizzę.
Adrian pałaszował już drugi kawałek. Jej ten jeden wystarczył w zupełności.
- No na przykład jako nauczycielka mogła sama pani pomóc w pisaniu tekstów. Sama je pani nazwała poetyckimi.
- To, że jestem nauczycielką, nie musi oznaczać, że umiem takie pisać. W ogóle nie rozumiem trochę mimo wszystko hip hopu. Nie wiedziałabym o czym pisać.
- Myślę, że mogłaby wykorzystać pani każdy możliwy temat. Na przykład ten, o którym dziś dała pani wykład…
Zdziwiła się lekko. W końcu poruszył tą bardziej intymną sferę. Teraz i ona poczuła szybsze krążenie krwi. Wciąż pozostawała w tym nastroju, który nie opuszczał jej w ciągu całego dnia. Wciąż. I wciąż nie umiała temu zaradzić.
Z uwagą spojrzała na licealistę.
- Takie teksty znalazłyby słuchaczy z pewnością… - skwitowała niedwuznacznie.
- Szczególnie, gdyby wyraźnie zaznaczono, że nie są marketingowym produktem, tylko płyną prosto z serca…
Uhm, to tak…
- Jesteś zaskoczony? Może rozczarowany?
- Nie, skądże – zaprzeczył, acz chyba trochę nerwowo. – To znaczy nie rozczarowany, skoro mówiła pani, że to ta druga kategoria fantazji, które powinny zostać tylko fantazjami. Ale zaskoczony… Trochę tak i chyba się pani nie dziwi.
- Wychodzisz z założenia, że nauczycielce nie wypada? – nie spuszczała z niego wzroku.
- Nauczycielce… Nie tyle nauczycielce, ile pani sprawiała inne wrażenie raczej. Bardziej spokojnej w takich kwestiach. No, ale jak widać każdy ma w głowie jakiegoś hopla… Bez obrazy, oczywiście – zastrzegł natychmiast.
Kiwnęła głową, przyjmując do siebie ostatnie zastrzeżenie.
- Pewnie każdy. Ja swoje fantazje wyznałam, nie mając możliwości poznania innych. Na przykład twoich.
No… To już był bardziej zdecydowany atak. Trochę się go przestraszyła, ale zaciekawienie i bijące serce wygrały. Wygrały także z kolejnym złudzeniem ciszy w mieszkaniu.
- Nie wiem, może jedną mam – odpowiedział ostrożnie.
- Jaką?
Oszołomiona alkoholem nawet nie próbowała ukryć ciekawości. Dopiero po fakcie, nieco skrępowana przygryzła wargę.
- Może taką, by i moja wychowawczyni dostosowała się do klasy i zrobiła to samo co pozostałe dziewczyny?
Po cichu spodziewała się tego, więc nie była specjalnie zaskoczona. Tym bardziej, że wygłosił to dość luźnym tonem.
- Uhm… Dziewiętnaście nagich biustów to wciąż za mało – nie zeszła z tematu, zdając sobie sprawę jak mógłby wyglądać dla stojącej z boku osoby taki dialog nauczycielki z uczniem.
- Wiedziałem, że pani pójdzie w tym kierunku – zareagował trochę nerwowo. – Każdy jeden to dużo, po prostu… - wzruszył ramionami. 
Może wciąż był trochę speszony, może po prostu nie lubił się wdawać w takie lekko drażliwe flirty, które były specjalnością niektórych kobiet, ale mężczyzn już niekoniecznie.
- No tak… Łaskawy solenizant porozbierałby wszystkie możliwe dziewczyny a sam siedział w ubraniu, tak…?
Nie powstrzymała się. Wygłaszając ten zaczepny tekst, położyła dłoń na odsłoniętym kolanie Adriana. Choć mogło to wyglądać śmiesznie, męskie nogi były tą częścią ciała, do której miała słabość. Oczywiście ładne nogi, będące własnością fajnych chłopaków.
A Adrian był fajny. I jego nogi były zbudowane jak trzeba. Raczej szczupło, ale mogła dostrzec zarys mięśni. Szczególnie nieco wygięte w łuk mięśnie łydki wyglądały apetycznie. Uda zresztą też nie odbiegały od całości, przynajmniej tyle co widziała, bo siedząc Adrian odsłaniał je w niewielkim zarysie.
- Ostatecznie też mógłbym coś zdjąć, jeśli miałoby to pomóc… - uśmiech na jego twarzy poszerzył się.
- Naprawdę? – przekornie przechyliła głowę. – A gdybym poprosiła o zdjęcie koszulki, to co wtedy?
- Proszę bardzo – odparł wchłaniając ostatni kęs pizzy.
Kamila poczuła, że serce zaczyna bić jej mocniej. Szum w głowie wyłączył logikę. Tylko jakimiś resztkami świadomości zdążyła pojąć, że właśnie sprowokowała jednego ze swych uczniów do striptizu. Może takiego delikatnego, ale jednak.
Adrian poruszył się chwytając koszulkę, ale jej dłoń twardo trzymała się jego kolana a nawet wykorzystując okazję przesunęła w górę, dotykając mięśni.
O, Boże… Czy faceci czuli to samo dotykając kobiecych nóg? Czy tylko ona była taka nienormalna?
- I już – skomentował.
A ona siedziała nie wiedząc co zrobić i wpatrywała się w naga klatkę piersiową licealisty. Nie był to jakiś cud natury, ale ona nie szukała cudów. Ot, normalna klatka z minimalnym zarysem mięśni, przyzwoicie opalona i to wszystko. Ale fakt, że była to klatka piersiowa Adriana…
Przez cały dzień chodziła nakręcona swoim ekshibicjonizmem, dziesiątki razy przeszło jej przez głowę by zrobić jeszcze coś szalonego. Wiedziała, że albo teraz, albo już nie.
Nie mogła oprzeć się tej pokusie.
Z bijącym w tempie biegnącego sprintera sercem, na drżących nogach uniosła się nieco i czując, że to się nie dzieje, że to po prostu jakaś jej chora wyobraźnia… Władowała się przodem na uda zaskoczonego Adriana rozchylając w ten sposób nogi i sięgnęła dłonią w tył. Przez moment czuła się jak w jakiejś innej rzeczywistości, ale dotyk własnych dłoni definitywnie był realny.
 Bo tylko na sekundę wbiła się do jej mózgu myśl, że niczego bardziej idiotycznego wymyślić nie mogła. Więc poprawiła. Rozpinając stanik, zsuwając go z siebie i odsłaniając oszołomionemu uczniowi swoje piersi.
Myślała nad jakimś choćby pół sensownym komentarzem, ale mózg się zablokował a usta nie potrafiły wykrztusić ani słowa. Mało tego, po kilku sekundach nieznośnego milczenia i potwornego napięcia zrozumiała, że nie musi nic mówić i niczego przekazywać. Jej rozszerzone oczy i ściągnięta twarz zdradzały jej emocje bezlitośnie.
Dopiero wtedy… Gdy patrzyła mu w oczy, gdy on nie potrafił spuścić wzroku ze sterczących sutków swojej licealnej nauczycielki…
- Czy podoba ci się prezent od wychowawczyni?
Ogromny wysiłek, dzięki któremu zdołała choć trochę się opanować zaowocował delikatnym uśmiechem, którym miała zdeprymować ucznia. Jednocześnie pochyliła się, jakby chcąc wygrać to starcie, onieśmielić nastolatka, albo może…
Sekunda, dwie, trzy… Sterczące już dosłownie przed oczami Adriana nagie piersi licealnej wychowawczyni domagały się szalonych pieszczot. To dlatego Kamila się pochyliła. To dlatego nie potrafiła oddalić się od licealisty, czując jego gorący oddech na piersiach.
Aż poczuła, że i on się nie opanował i chyba w tym szaleństwie zdołał jednak wyciągnąć odpowiednie wnioski. Przybliżył głowę a Kamila zobaczyła coś, co stało się w jakby zwolnionym tempie. Zobaczyła jak jej sterczące sutki znikają w gorących ustach Adriana.
Nie stłumiła ani westchnienia, ani jeszcze bardziej rozdygotanego ciała. Sama przy tym mimowolnie odrzuciła głowę w tył, niczym rasowa aktorka porno. Przy czym u niej to wszystko działało naturalnie. I naturalne było to, że nie miała szans by oderwać się od osiemnastolatka. Jej perwersyjna, uległa natura nie pozwoliła na to.
- O, kur…! – sapnął drżącym głosem Adrian, dusząc ostatnie głoski, gdy wypuścił na chwilę z ust piersi pięknej nauczycielki. Ale sekundę później znów je wziął, już dużo pewniej i bardziej zdecydowanie. Jakby się bał, że ona za chwile oprzytomnieje. Na wszelki wypadek przycisnął nauczycielkę do siebie.
A jej dłonie miast zwyczajowo w takich sytuacjach objąć partnera zgłębiały tajemnice jego fajnych nóg. Bezwstydnie wsuwała dłonie pod spodenki głębiej i głębiej, wiedząc dobrze, że daje w ten sposób Adrianowi sygnał do czegoś więcej. Czegoś co wciąż nie mieściło się jej w głowie, ale nie mogła temu się sprzeciwić.
Jakby straciła hamulce, jakby nagie piersi pieszczone gorącymi ustami Adriana były tym bodźcem, który sprawił, że kompletnie oderwała się od rzeczywistości. No bo jak wytłumaczyć fakt, że jej dłonie wtargnęły pod spodenki licealisty tak głęboko, że niemal rozrywały materiał a przede wszystkim dotknęły jego wyraźnie pobudzonego członka?
Adrian drgnął, ale ona… Bezwstydnie dotykała twardniejącego penisa. Pulsowanie, które wyczuwała obezwładniało jej umysł. Także i jej ciałem wstrząsnęły drgawki zdradzające bezlitośnie jak bardzo podniecona była na pozór zrównoważona i dostojna nauczycielka.
Opanowało ją jakieś szaleństwo. Gdy Adrian znów wypuścił jej piersi z ust, odsunęła się nieco, ale nie po to by uciec. Jej dłonie znalazły się na zewnątrz, ale ich właścicielka natychmiast odczuła tęsknotę za gorącym i intymnym dotykiem.
- Ty też mi pokażesz swój prezent? - szepnęła starając się by brzmiało to zmysłowo. Choć wyschnięte gardło nadało jej wypowiedzi nieco inne znaczenie.
Może zabrzmiało to głupio, ale nie miało już znaczenia. Nie czekając na odpowiedź Kamila zsunęła się z nóg Adriana i nie czując oporu sięgnęła dłonią w stronę spodenek ściągając je z bioder ucznia. Z ulgą zauważyła, że chłopak uniósł się nieco pomagając w ten sposób nauczycielce w wykonaniu czynności.
Z ulgą, bo świadczyło o tym, że on też tego chciał. Najgorszą rzeczą byłoby, gdyby wyszło, że Adrian przyjmuje to… Ot, tak, może fajnie, ale bez przesady.
Opadła na kolanach na podłogę. Nie bawiła się w subtelność, jakby i ona bała się, że on ucieknie. A przecież tak bardzo pragnęła… Jej wzrok natychmiast skierował się w jedno miejsca a Kamila przesunęła tam głowę, czując jak policzki bezlitośnie pulsują.
- Tak właśnie chce pani spełnić jedną z tych niespełnianych fantazji? – usłyszała zadane chrapliwym głosem pytanie, gdy chwyciła tym razem delikatniej gorącego, pulsującego penisa.
Wstrzymała oddech. To były jego pierwsze słowa od momentu, gdy wskoczyła mu na kolana. Spojrzała mu w oczy.
- Nie chcesz mi w tym pomóc? – wyrzuciła głucho, przesuwając palce po giętkim, twardniejącym członku.
- Pytam… - odparował szybko, siląc się na spokój. A może po prostu chciał być cicho, nie psuć nastroju. – A jeszcze jakąś? Bo zrobiłaby to pani tak, że czuję się jak w porno… A gdyby teraz ktoś to oglądał? Przeszkadzałoby to pani?
Nieco zadziwiła ją ta sekwencja kilku zdań w kontekście pełnego milczenia w ciągu ostatnich chwil. Ale nie była w stanie zastanowić się nad jego słowami.
- A nie chciałbyś zagrać w nim ze swoją nauczycielką?
Kolejna kwestia, która nie miała prawa wyjść z jej ust i może także przez to zabrzmiała wyjątkowo idiotycznie. Ale w tej scenerii, w tym klimacie nic nie było normalne. Słowa licealnej nauczycielki masującej sterczącego penisa własnego ucznia tym bardziej.
- To zagrajmy – odpowiedział krótko.
Ta krótka wymiana zdań otrzeźwiła ja tylko minimalnie. Widok przystojnego, przynajmniej w tej właśnie chwili, zniewalającego licealisty w pełni nagiego, widok jego apetycznych ud i sterczącego członka natychmiast przywrócił ją na właściwe tory.
Znów pojęła niesamowitą perwersję tego wydarzenia i znów przyprawiło ją to o zawrót głowy. Była stracona.
Więc nie czekała zbyt długo. Wręcz przeciwnie, dłonie zeszły na uda, masując je i ściskając a jej usta zatopiły się w sterczącym członku. Tak bardzo chciała posmakować tego penisa, tak bardzo chciała poczuć go w ustach. Chociaż nie, nie tyle chciała, ile wręcz dziko pragnęła.
Przestało ją obchodzić, czy w oczach Adriana w jednej chwili zmieniła się z kobiecej, odpowiedzialnej nauczycielki w rozpustną dziwkę. Po prostu chciała spełnić jedną z najdzikszych fantazji jakie przeszły jej w życiu przez głowę a głuchy szum w niej tylko to ułatwiał. Klęczała niemal w pełni nago przed swym uczniem, jeszcze bardziej zresztą nagim i obciągała mu.
Uwielbiała to robić mężowi, uwielbiała także komukolwiek w swych perwersyjnych, wieczornych fantazjach. Nic więc dziwnego, że kiedy w końcu fantazja stała się rzeczywistością oddała się jej z pełnym poświęceniem.
I nie. Nie obciągała mu, tylko się z nim kochała. Z penisem swego atrakcyjnego ucznia. Sterczącym, giętkim, przyjemnym wizualnie, bo leciutko zakrzywionym. Nie jakimś wybitnie dużym, ale też i nie małym. Zresztą najważniejsze było w tym wszystkim to, że należał on do właściwego mężczyzny. I znajdował się w równie atrakcyjnym fizycznie otoczeniu.
Może dlatego, gdy lizanie, ssanie i przesuwanie ustami po całym członku Adriana rozpaliło ją jeszcze bardziej postanowiła podkręcić atmosferę jeszcze mocniej.
- Podoba ci się jak obciągam? Bo ja mogłabym ci tak robić… - nie dokończyła, bo przecież wszystko było jasne.
Pochylił się nieco ku nauczycielce.
- Nie obciąga mi pani, tylko się z nim kocha – wstrzelił Adrian, zaskakując tym zwrotem Kamilę. – I jak to widzę, to nie marzę o niczym innym, tylko o tym, by zalać spermą pani zmysłowe usta.
Mruknięcie zmieszane z jękiem było jedną odpowiedzią na jaką było ją stać. Nie wiedziała, czy to możliwe, ale na moment poświęciła się swej czynności jeszcze bardziej starając się wsuwać członka najgłębiej jak się tylko da.
A, że dało się i momentami stojący kutas Adriana trafiał praktycznie w gardło swej nauczycielki, kwitowała to stłumionymi w tej sytuacji, ale niepowstrzymanymi jękami.
- Chce pani mieć spermę w swych ustach? – nie wytrzymał w końcu i pochylił się jeszcze bardziej. Chwycił nauczycielkę za włosy i niemal siłą oderwał od twardego kutasa.
- Chcę… - wysapała drżącym tonem, usiłując wyrwać się z jego chwytu .
- Ale ja chcę posmakować pani cipki – skomentował obezwładniającym tonem znów doprowadzając, że przez ciało Kamili przeszedł niesamowity dreszcz.
Puścił ją, ale swymi ruchami dał wyraźnie do zrozumienia co miał na myśli. Chwycił ją za ramiona i wciągnął na siebie.
Nie była pewna, ale domyśliła się. Znów wylądowała na udach Adriana, tym razem w pełni już nagich. A on ponownie chwycił w usta wciąż silnie sterczące sutki, co skomentowała kolejnym jękiem. Jednocześnie jednak jego dłonie wsunęły się pod skąpe majtki nauczycielki i zsunęły je z jej bioder.
Drżała z emocji, mimowolnie próbując go powstrzymać, jakby nie będąc do końca pewną, czy tak właśnie… Ale to on decydował i musiał mieć rację. To on jeszcze zwiększył dawkę tej perwersji a ona musiała mieć to na uwadze już wcześniej.
Majtki zsunęły się z bioder, potem nóg, aż w końcu także ze stóp, odsłaniając nagie pośladki licealnej nauczycielki już tym razem w pełnej krasie, choć dla osiemnastolatka niewidoczne. Widział za to co innego. Nagi wzgórek łonowy swej wychowawczyni, wygolony jak rzadko kiedy na zero.
- Pięknie… - wyszeptał przejeżdżając po nim dłonią, co wywołało w Kamili niemal elektryczne doznania.
Znów mimowolnie uniosła głowę, za to z pełną świadomością biodra. Oparła dłonie na barkach Adriana, widząc że jego ręka przytrzymuje członka. Obserwującej to wszystko z zapartym tchem Kamili nie pozostało nic innego jak tylko opuścić się. Powoli, choć jej rozgrzana, wilgotna do granic cipka prosiła błagalnie o jak najszybszą reakcję.
- O Jezu…! – jęknęła przenikliwie, gdy twardy kutas Adriana bezproblemowo wniknął w nią. Dokładnie tak. Zatrzymała się na chwilę chłonąc to niewiarygodne wydarzenie.
- O Boże…! – jęknęła raz jeszcze, gdy uświadomiła sobie to wszystko.
Oto był finał tego niezwykłego dnia. Nie miała żadnej pewności, że akurat taki sobie wymarzyła, ale stał się faktem. Klęczała na nagim uczniu swej własnej licealnej klasy mając w cipce jego nabrzmiałego kutasa.
Nie mogła wytrzymać. Choć Adrian zachowywał się w tej sytuacji raczej zrozumiale biernie, ona sama siłą rzeczy przejęła inicjatywę. Tak, to był prawdziwy pornos! Nie dość, że dawała się rżnąć swojemu uczniowi, to jeszcze w takiej pozycji, gdy to ona decydowała o wszystkim.
Okręcała się biodrami wokół podbrzusza Adriana czując, że doznaje przy tym prawdziwej ekstazy. Jeśli nie dało się tego powiedzieć wcześniej, to teraz wiedziała to już z absolutną pewnością. Była stracona. Tak, że nawet trzęsienie ziemi nie potrafiłoby jej oderwać od Adriana i jego penisa.
On starał się utrzymywać w pionie, tak by chwycić choć jedną ręką którąś z piersi a drugą wziąć w usta. Dopełniał tym samym rozkoszy jego nauczycielki. Nauczycielki, która zatraciła się po raz kolejny w tym co robiła, ujeżdżając swego ucznia z determinacją, z każdym ruchem coraz bardziej zaciekle, zatracając się kompletnie w tym coraz dzikszym ruchaniu.
Boże, jak to musiało z boku wyglądać? Co powiedział Adrian…? Gdyby ktoś to teraz oglądał? Ba…! Ona sama oddałaby wiele, żeby móc zobaczyć siebie samą, jak stateczna, wierna żona, przykładna matka dwójki dzieci, kobieca, wręcz niemal dostojna, szanowana nauczycielka rucha się dziko ze swym własnym uczniem niczym dawno nie zerżnięta dziwka.
Choć to on powinien być dużo bliżej orgazmu, to czuła, że jest odwrotnie. Szaleństwo tej perwersji, jej własna dzikość w ruchach, jej zatracenie, gdy odchyliła się nieco, opierając dłońmi o apetyczne uda Adriana i unosiła oraz opadała na jego sterczącego kutasa, zataczając przy tym okrężne ruchy… Marzyła, by trwało to wieczność, ale rozbujane do granic możliwości żądze unicestwiały te fantazję.
- Nie zastanowiła pani ta cisza tam u nich…? – usłyszała drżący głos Adriana.
- Ach… - jedyną odpowiedzią na jaką potrafiła się zdobyć był tylko jęk. 
- Marzyła pani, by zagrać w pornosie… A co, jeśli oni jakimś sposobem nas widzą? – podekscytowany podniósł głos nieco wyżej. – Może pani sobie to wyobrazić? I przyjąć, że tak właśnie jest?
Zamykała i otwierała oczy, nie zaprzestając przy tym swej szalonej jazdy. Jednocześnie usiłowała zgłębić sens słów licealisty. Docierał do niej w jakimś strzępku. Nie była w stanie sobie tego…
- To dajmy im jeszcze jedną scenę – wyrzucił z siebie znów głośniej, jednocześnie wyrywając się spod władzy rozgorączkowanej nauczycielki.
Także nieco zdezorientowanej. Ale posłusznej przejmującemu dominację uczniowi.
- Niech się pani wypnie pani profesor! Tak, żeby ich też wprawić w ekstazę
Nie miała ochoty myśleć, tym bardziej, że dyskusja niczego by nie zmieniła. Posłusznie uniosła się, stając na drżących nogach i opierając o ławę. Poczuła za sobą rozpalonego Adriana. Na szczęście nie dał oddechu jej cipce. Szybko naprowadził swego członka i chwycił za biodra.
- To też jest prawdziwy pornos, nie…? – szepnął drżącym i rozemocjonowanym głosem do ucha swej nauczycielki.
Choć marzyło się jej skończyć w uprzedniej pozycji, to w tym przypadku też przecież… Znów ujawniła się jej uległa natura. Wcześniej dominowała ona, teraz stery przejął licealista. Kamila poczuła pewny chwyt za biodra, co przecież tak uwielbiała.
Na dodatek Adrian nie bawił się w ceregiele. Od początku przejął kontrolę nad swą wychowawczynią i przede wszystkim jej mokrą cipką wbijając się głęboko. Tak, teraz czuła jego mocnego penisa jeszcze silniej. I to tez spowodowało, że znów nadeszła świadomość zbliżającego się finału.
Ale ostatkiem sił wstrzymała go, napawając się silnym uściskiem rąk Adriana a przede wszystkim tym jak dynamicznie wbijał się w gorącą cipkę swej wychowawczyni. Napawając się tym, że poważna kobieta daje się rżnąć osiemnastolatkowi jak ostatnia szmata.
- Jęcz, jak w prawdziwym pornosie, w którym grasz… - zażądał tuż przed finałem, po raz pierwszy zwracając się do swej pani profesor bezpośrednio.
- Aaach…! Aaaach…! – nie potrzebowała do tego zachęty. Acz jego prośba spotęgowała tylko doznania.
Jakby piorun poraził jej ciało bezwzględnie młócone przez napalonego nastolatka. Jęknęła jeszcze głośniej, tracąc definitywnie na moment kontrolę nad swym ciałem.
Jeśli nie upadła to tylko dlatego, że Adrian trzymał ją wciąż mocno, wbijając się silnie swym kutasem i dążąc do finału. Co udało mu się kilka chwil po swej nauczycielce. Mimo, że niewiele dzieliło ją od utraty świadomości, zdołała odnotować ten fakt z bijącym sercem. Fakt, że ulubiony uczeń osiągnął rozkosz dzięki swej licealnej wychowawczyni i spuścił w jej mokrej cipce, przyprawił Kamilę o kolejny wstrząs.
Poczuła ogarniające ją osłabienie, ale Adrian też pewnie odczuwający utratę sił nie zostawił nauczycielki samej. Nie wypuszczając jej z uścisku skierował na łóżko. Tym razem już tylko po to, by zalec obok niej.
Zamknęła oczy a w pokoju obok usłyszała jakiś podniesiony gwar, włącznie z jakimiś piskami, czy okrzykami triumfu. Próbowała go zanalizować, nawet połączyć ze słowami Adriana. Ale w tym momencie było to zbyt trudne.
- Nie przejmowała się pani w ogóle tym, że mógł tu wejść ktoś, kto by czegoś chciał ode mnie? Albo od pani? – usłyszała pytanie wyrażone już spokojniejszym, choć dalekim od spokojnego tonem.
Nie zareagowała. Choć w głowie wciąż tłoczyły się jakieś myśli. Była zbyt osłabiona i na myślenie i na gadanie. Najchętniej nie wstawałaby z tego łóżka.
Tylko jak…? Przecież nie dość, że Adrian, to jeszcze tam za ścianą… To wszystko nie trwało jakoś wybitnie długo, ale faktycznie, ktoś mógłby się zainteresować nieobecnością dwójki głównych bohaterów tego dnia.
Zresztą, gdyby tylko Adrian wyszedł, to co? Musiałby powiedzieć, że panią profesor dopadła jakaś przypadłość. No tak, podejrzane… Albo dające powód do śmiechu, gdyby licealistom przyszło do głowy, że szanowna wychowawczyni klasy upiła się na osiemnastce jednego ze swych uczniów.
Ale naprawdę…
- Idziemy? – szepnął do ucha Adrian, przy okazji przejeżdżając dłonią po nagim ciele swej nauczycielki.
- Za chwilę – odpowiedziała wreszcie mrukliwie.
- Jak sobie to wszystko przypominam… - zaczął z wolna po chwilowej ciszy. – To myślę, że wyglądało to tak niesamowicie, że chciałbym zobaczyć nagranie z tego… A pani?
- Coś za dużo o tym mówisz – szepnęła nie mając sił na mocniejszy ton.
Nie odpowiedział. Wstał i bardziej po ruchach domyśliła się, że zaczął się ubierać.
- Poczekaj, pójdziemy razem – poprosiła odwracając się.
- I co im powiemy? – skrzywił się zawadiacko.
Milczała, próbując spojrzeć na nastolatka z pewną dezaprobatą. Jakby dopiero teraz dotarło do niej, że jest w pełni naga. No cóż, w kontekście tego co tu się wydarzyło, nie powinno to stanowić problemu, ale… Powoli zaczynała odzyskiwać świadomość. Tą „normalną”.
- A może jednak wyjdzie pani tylko w majtkach? – nie przestawał żartować.
Chociaż nie była pewna, czy żartuje. Wziął w dłoń jej stanik. Kamila przekręciła się na bok, by mu go odebrać, ale Adrian uciekł nieco dalej.
- Wszyscy są tak ubrani, niech pani też da im prezent – nie przestawał się szelmowsko uśmiechać.
- Adrian… - odezwała się tylko nieco głośniej, niż dotąd, ale jej głos zabrzmiał wyraźnie krytycznie.
- Uhm… - pokiwał głową. – Wyżyła się pani i już nie ma ochoty na takie perwersje? Wieczór fantazjowania skończony? A może jednak nie?
Nie wiedziała czy mówi poważnie, czy tylko żartuje. Ale jeśli żartował to nie do końca. Chyba faktycznie nie miał dość. Dość władzy nad swą nauczycielką…
- Niech pani odpowie – poprosił chyba nieco zniecierpliwiony.
- Nie uśmiecha mi się to, chyba rozumiesz sam… - odpowiedziała.
Milczał wpatrując się w nią z lekkim uśmiechem. Uśmiechem, który ja trochę niepokoił. Tak jakby kryło się coś za nim.
- Idę – oświadczył w końcu, oddając nauczycielce stanik. – Prędzej, czy później ktoś tu wejdzie, więc chyba lepiej by…
Patrzyła jak ubrany wychodzi. Otwierając oczywiście drzwi, co spowodowało natężenie hałasu, dzięki któremu musiała podjąć taką samą decyzję. 
Uniosła się i wciągnęła na siebie majtki a potem zapięła stanik. Ale jej myśli krążyły już gdzie indziej. Przecież oni tam wiedzieli… To znaczy wiedzieli, że na dobre kilkanaście minut zniknął i Adrian i ich nauczycielka. Ktoś z całą pewnością musiał widzieć, albo przynajmniej mieć świadomość, że klasowa wychowawczyni zniknęła w pokoju dzisiejszego solenizanta.
Ostrożnie wyszła na korytarz usiłując opanować wyraźnie osłabione nogi. Podobnie osłabiona była głowa po trzech soczystych kolejkach. Może na kimś innym nie wywarłoby to takiego wrażenia, ale na niej, na dodatek w tej temperaturze, atmosferze, zaduchu…
Rozejrzawszy się czujnie czmychnęła jeszcze do łazienki, gdzie dokonała odpowiednich oględzin. Zmarszczyła brwi widząc swą twarz. Dość zmizerowaną, zmęczoną. Czym bardziej? Jednak tym alkoholem. Bo choć te kilkanaście minut namiętności zrobiły swoje, to jednak akurat te emocje dało się jakoś opanować.
Wzięła się w garść i wyszła. Ostatecznie, oni wszyscy wypili tyle samo, albo i więcej. Już wcześniej sporo osób zdradzało oznaki zmęczenia, więc po dodatkowym czasie… Już gdy wychodziła, niektórzy a w zasadzie niektóre dziewczyny rozłożyły się osłabione przy stole. Teraz ukradkiem z korytarza widziała to samo. Parę dziewczyn wyraźnie zmęczonych. I wciąż topless.
Ale jednak jakiś hałas był. Ktoś się śmiał, ktoś coś mówił, ktoś coś krzyknął. Tylko muzyka nie grała. Dziwne.
Weszła w końcu, wyprostowana, jak przystało na nauczycielkę, ściągając twarz i pozorując trzeźwość. Emocje opadły na tyle, by choć na moment wyrzucić z umysłu to co działo się wcześniej. Z finałem sprzed chwili włącznie. Mimo, że było to piekielnie trudne i nie do końca się udało.
Z niepokojem zorientowała się, że jednak dobrze połowa biesiadników trzymała się na nogach i wyglądała chyba lepiej a przynajmniej nie gorzej, niż ona sama.
W drugiej chwili zauważyła, że patrzyli w duży zawieszony na ścianie ekran telewizora. Patrzyli z uwagą, napięciem, ale i jakimś luzem.
A ona sama… Pierwszy napatoczył się Dawid. Jego opalenizna jakby błyszczała jeszcze bardziej, niż zwykle. A on sam stał, chociaż chwiał się nieco. Alkohol chyba dodał mu odwagi.
- Pani profesor…! To jest chyba impreza pani życia! Tyle fantazji spełnionych! I to jeszcze takich…! – aż złapał się za głowę patrząc na nią… Najbardziej chyba z podekscytowaniem.
Milczała, czując jak krążenie krwi znów osiąga szaleńczy poziom. Jak nogi miękną jeszcze bardziej, niż kilkanaście minut temu. Jak serce znów zaczyna walić niczym bęben. A usta otwierają się zdradzając narastający szok.
- Niech pani siada – zaproponowała Kasia zupełnie nie przejmując się nagim, falującym biustem. – Przecież mówiła pani, że o tym marzyła. No to Adrian spełnił pani fantazję.
Kamila usiadła, bo niczego innego nie była w stanie zrobić. Rumieniec wstydu opanował jej twarz, ale nie schowała jej. Nie spuściła też w dół oczu. Niczym zahipnotyzowana patrzyła w ekran widząc na nim siebie samą ujeżdżającą swego ucznia w szalonym tempie rodem z prawdziwego pornosa. W obrazie kręconym widocznie z kamery zamontowanej dokładnie na wprost łóżka.
- Ale jazda…! – komentarz rzucony przez Dawida wydawał się jak najbardziej adekwatny.
A ona nawet nie zwróciła na niego uwagi. Nie miała pojęcia jak się zachować. Jej umysł, mimo takiego szoku wciąż pozostawał w otępieniu.
W otępieniu, tak, że poczuła, jakby nagle znalazła się w innym świecie i nic do niej nie docierało. Dopiero po chwili wróciła do rzeczywistości.
Wstać, nakrzyczeć? Upomnieć, że zachowali się źle? Żart… Po tym wszystkim, gdy ona sama rozebrała się do skąpej bielizny, paradując w niej przez kilka godzin na oczach swych uczniów i uczennic? Po tym, gdy nie reagowała na masowy striptiz licealistów? I po tym gdy sama wskoczyła na swego ucznia, dając się mu pieprzyć jak tylko chciał? Tak, to byłby żart…
Nie mówiła nic, patrząc tylko w skupieniu i starając się nie zwracać uwagi na komentarze obecnych. Czuła się tak samo niezręcznie jak i ekscytująco. Heh, niezręcznie, co za określenie… Nawet mimo tego szoku potrafiło ją na chwilę rozbawić.
Niezręcznie… Gdy kilkunastu licealistów z jej własnej klasy oglądało właśnie porno film z własną wychowawczynią dającą się przelecieć jednemu z uczniów. Niezręcznie…
I zarazem podekscytowana. W jak najbardziej chory sposób, ale jednak. Dokładnie z tego samego powodu jak niezręcznie.
Znów poczuła mimowolny ucisk w podbrzuszu. Chcąc, nie chcąc zrobiła z siebie porno gwiazdkę. A raczej zrobiono ją z niej. Niekoniecznie za jej zgodą. Ale… Pomijając wszystkie inne odczucia poczuła także zdumienie kreatywnością i tym podstępem własnej klasy.
- Dobrze, skończyliście już oglądać? – wypowiedziała wreszcie pierwsze słowa, gdy na moment górę wzięło skrępowanie. W chwili, gdy zobaczyła na ekranie moment własnego orgazmu.
- Przecież to już tak końcówka – z bezczelną pewnością siebie skomentował Dawid.
No trudno… Musiała wytrzymać jeszcze parę sekund dymania. Potem jeszcze zrzut na łóżko i koniec nagrania.
Większość obecnych patrzyła w jej twarz. Co miała powiedzieć?
Wyręczył ją Adrian.
- Mam nadzieję, że przyjmie pani także prezent i ode mnie – podszedł bliżej i w akompaniamencie lekkiego chichotu i krótkich komentarzy wręczył klasowej nauczycielce płytę. – I mam nadzieję, że nie obrazi się pani, że zatrzymam oryginał dla siebie.
Z ciężkim westchnięciem przyjęła prezent. Bo co mogła zrobić? Widowiskowo połamać? Było już po wszystkim. Widzieli ją na żywo podczas transmisji, widzieli podczas powtórki. Mogli ją widzieć każdej chwili, gdyby tylko Adrian użyczył nagrania.
Boże…
Nim zdążyła jakkolwiek zareagować dosiadł się coraz odważniejszy Dawid.
- Nie wiem, czy dobrze liczyłem, ale została pani jeszcze na pewno jedna fantazja, prawda?
- Czy zmierzasz do czegoś? – chrząknęła siląc się na sarkazm.
Ten dialog z uczniem, który przed chwilą oglądał własną nauczycielkę w porno akcji z klasowym kolegą był dostatecznie poniżający. Ale starała się trzymać fason. Krzyk i jakakolwiek skrajna reakcja tego typu byłyby najgorszym wyjściem.
- Bo ja mam osiemnastkę w sierpniu – wypalił. – A oprócz mnie w sierpniu ma jeszcze Karol a wprawdzie Chomik miał już w kwietniu, to chętnie by powtórzył.
- Hm…? – próbowała zajarzyć i chyba się już domyślała.
- Mam na myśli to, że też chcielibyśmy jakiś ekskluzywny prezent – wyjaśnił dość składnie jak na mocno nietrzeźwego. – A przy okazji i pani dostała by prezent od nas…
Na wszelki wypadek odsunął się nieco, mimo, że nadał swojej wypowiedzi niby żartobliwy ton. Ale widziała, że czeka na jak najbardziej poważną odpowiedź.
- Dawidzie… Jeszcze raz zapytasz o coś takiego i możesz szukać powodzenia na maturze dwanaście miesięcy później… - odpowiedziała łagodnym a zarazem wiele mówiącym tonem.
- A Adrian mógł? – nie ustawał w swojej bezczelności.
- To jest sprawa tylko między mną i Adrianem, rozumiesz? – wyjaśniła, znów czując skrępowanie a wręcz poniżenie tłumaczeniem się ze swej niezwykle hardkorowe akcji klasowemu uczniowi. W dodatku mocno nietrzeźwemu.
- Powinna być pani bardziej sprawiedliwa – nie ustawał w swojej bezczelności.
I co mogła zrobić? Te dziewczyny, które przysłuchiwały się dialogowi milczały, albo nawet zaśmiewały cicho, jak Kasia. Chłopacy, tym bardziej.
Znów zadziałał gospodarz imprezy.
- Pohamuj się trochę – zwrócił się w kierunku Dawida. – Mówisz do pani Kamili.
Dawid chyba miał na końcu języka jakiś dosadny komentarz, ale tym razem się jednak pohamował.
Kamila czuła się wciąż dwojako. Przecież to wszystko kompromitowało ją doszczętnie. Tak, że nie mogła w to uwierzyć, iż ten hardkorowy dzień przyniósł takie zwieńczenie. Gdy wydawało się, że finałem będzie nieziemska akcja z Adrianem, stało się jeszcze coś innego, chyba nawet bardziej perwersyjnego.
Ale z drugiej strony, to wszystko… Zniewalało ją niesamowicie. Znów rozbudziło ukryte żądze. Z pewnością nie w taki sam sposób jak rozbudzała je ona sama wcześniej, ale jednak. Chyba dlatego nie potrafiła poczuć żadnej złości na Adriana. Poczuła wręcz coś w rodzaju podziwu. Nawet minimalnego uwielbienia.
Adrian był prawdziwym bohaterem dnia, od samego rana. Ale teraz stał się nim jeszcze bardziej.
Nie potrafiła się na niego rozgniewać.
Ale z minuty na minutę czuła, że nie potrafi usiedzieć w tym towarzystwie. Nie po tym wszystkim. Nie mogła i już. I Adrian musiał to zrozumieć, gdy zobaczył nauczycielkę jak wstaje od stołu i wychodzi w kierunku jego pokoju. Tego samego, w którym kilka godzin wcześniej rozebrała się do bielizny a potem…
- Wychodzi pani? – zapytał stając najpierw w drzwiach a potem wchodząc do środka.
- Tak, na mnie już czas. Dostałeś swój prezent, prawda?
Milczał patrząc jak nauczycielka wciąga na siebie spodenki a potem koszulkę. Jak wystukuje wiadomość telefoniczną.
- Jeśli dobrze odczytałem, nie sprawia pani wrażenia rozgniewanej na mnie – zagadnął w końcu.
- Dobrze odczytujesz – odpowiedziała lakonicznie.
Rzuciła dookoła wzrokiem, upewniając się, że niczego nie zostawiła i ruszyła w kierunku balkonu. Adrian podążył za nią.
- Ktoś po panią przyjedzie?
- Mąż – znów nie popisała się elokwencją.
- Ale poczeka pani tutaj, prawda? Nie będzie pani chodzić o tej godzinie samotnie…
- Dojedzie w piętnaście minut. Tyle czasu chyba nie wystarczy żadnemu gwałcicielowi? – starała się trzymać fason.
- Pójdę z panią – zaofiarował się natychmiast.
I poszedł. Mimo wszystko jego ofiarność zauroczyła ją. Nie miała żadnego doświadczenia w takich sytuacjach, ale domyślała się, że nie każdy by się na to zdobył.
Szli w milczeniu mijając kolejne domki Antonówka aż te skończyły się. Na szczęście lampy oświetlały drogę krajową tak, że nie było mowy o jakimś strachu.
Szli w milczeniu a ona coraz silniej odczuwała pewne podekscytowanie. Teraz, gdy znów byli sam na sam, wracała pamięć tych wszystkich niesamowitych przeżyć. No i najważniejsze… Pierwszy raz szła obok kogoś, kto ją praktycznie przed chwilą porządnie wymłócił. A tym kimś był osiemnastoletni uczeń z jej klasy. Który jeszcze na sam koniec tego wieczoru okazał się opiekuńczy i odpowiedzialny.
Znów zrobiło się jej tak erotycznie, jak wtedy, gdy była u niego w pokoju. Znów czuła coś niezwykłego. Znów szła wyprostowana, pewna własnego kobiecego uroku.
- To mi spłatałeś figla – odezwała się w końcu, ciekawa jego reakcji dotyczącej tego wszystkiego.
- A pani mi nie? – odparł błyskawicznie.
- Ale ty mi podwójnego…
- Ale pani chyba nie jest z tego powodu zła.
Nie była. Im dłuższy czas upływał od tego szoku, im dłużej o tym myślała, świadomość tego, że bezwiednie dała się podglądać niemal całej swej klasie jak daje dupy swemu uczniowi wprawiała ją w osłupienie, ale nad wyraz rozkoszne.
Może także dlatego przez reakcję licealistów. Poza drobnymi docinkami Dawida i łakomymi spojrzeniami Karola obyło się bez chamstwa i jakichś większych sensacji? Dlaczego? Bali się ruszyć temat mocniej, mimo wszystko? A może po prostu to już takie czasy, że nie robiło to aż takiego wrażenia? A może swoje zrobiła dysproporcja płciowa, bo w innym przypadku nie byłoby tak wesoło? A może po prostu ją lubili, tak jak i ona ich?
Nieważne zresztą. Przynajmniej nie teraz. Fakt był faktem, że ten kompromitujący występek uszedł jej jakoś płazem i właśnie dzięki temu…
- Już mówiłam… A ty nie powiedziałeś mi nic – zerknęła w bok.
- A co tu mówić? – spojrzał i on.
- No tak, czyli było to po prostu nic… - sprowokowała w typowo babskim stylu.
- Niech pani nie żartuje – zareagował zgodnie z oczekiwaniami. – Było oczywiście wręcz przeciwnie. Dlatego moje słowa są tu zbędne.
- Dziwne jak na hiphopowca lubiącego ocierać się o poezję – brnęła dalej, czując, że jej umysł stawał się coraz bardziej świeży.
- Lubię ocierać się też o coś innego – nie dał się sprowokować i objął ją w talii próbując przycisnąć nieco do siebie, ale bez rezultatu.
- Zaraz się dowiem, że naszła cię ochota na napisanie jakiegoś dosadnego tekstu o swojej osiemnastce…
- Chciałaby pani zostać bohaterką takiego utworu? – zagadnął chytrze.
Obok nich przemknął pierwszy tego wieczoru samochód, by chwilę później zniknąć w oddali.
Przystanęła a Adrian, chyba trochę zaskoczony też. Zwróciła się twarzą ku niemu.
- To jeszcze zależy kogo chciałbyś w tym utworze opisać. I co.
- Co ma pani na myśli? – zapytał trochę zdezorientowany.
- To, czy przeleciałeś swoją nauczycielkę, czy po prostu jakąś dziwkę, która przez przypadek jest twoja nauczycielką.
- Co pani… - dał się na moment zepchnąć do defensywy. – Nigdy bym tak o pani nie pomyślał.
- Czyżby? – nie ustępowała. – No to pytam, czym to dla ciebie było.
- Czymś niewyobrażalnym – wyjawił po sekundzie milczenia. – Czymś czego nie chciałbym kończyć. Nigdy.
Uliczne lampy oświetlały jego poważną i skupioną twarz. Jego sylwetkę. Adriana będącego wciąż w tych samych ciuchach. Prezentującego styl, który bardzo ją kręcił. W jakiś dziwny sposób zniewalał.
- Gdybym była chłopakiem, też bym pewnie nie chciała czegoś takiego kończyć…
- Ale jest pani kobietą i…
- I chciałabym usłyszeć jak składasz wersy na ten temat.
- Tutaj? Teraz? – nie opanował zdziwienia.
- Dlaczego nie? Poezja bywa mocno erotyczna. Nawet jeśli nie traktuje o erotyce.
Zamilkł patrząc na nauczycielkę nie mając pewności czy ta przypadkiem się z niego nie nabija. Ale twarz Kamili wyrażała co najwyżej lekkie podekscytowanie. Nic więcej.
- To była ta osiemnastka, o której marzy każdy chłopak. Wyrafinowana tak, że nie da się jej opisać w żadnych słowach. Nie oddałby tego dźwięk, ani żaden obraz. Nie namalowałby tego nawet Bruegel, Rubens, ani Goya – deklamował spokojnie, choć ciekawiło ją, czy w środku też był taki spokojny. Chyba nie.
- Bruegel na pewno nie – parsknęła cichym śmiechem. – Rubens też chyba poczułby do mnie obrzydzenie. Ale dość o nich. Przejdź do rzeczy.
- Do rzeczy?
- Do rzeczy. Mówię chyba wyraźnie?
Stłamsiła go. Owszem, kilkadziesiąt minut wcześniej również była stroną czynną doprowadzając do całej akcji, ale w zupełnie inny sposób.
Teraz stała wyprostowana, pewna siebie, zdecydowana, elokwentna, błyskotliwa. Jak prawdziwa nauczycielka przed jednym ze swych uczniów. Emanując w ten sposób kobiecością. No i seksem, jeśli wziąć pod uwagę choćby jej nagie długie nogi.
Chyba zrozumiał.
- Nie odda tego Goya, nie opisze Mickiewicz, co czułem, gdy wsadziła w me usta swoje piersi. Nie miałem szans utrzymać jej w ryzach, gdy wzięła w usta mojego penisa. Jak szalona tańczyła cipką na moim kutasie zaginając całą nauczycielską ekstraklasę. I chociaż jestem beznadziejny w opowiadaniu na żywo, to w łóżku z panią profesor było jak…
- Z dziwką… - dokończyła za niego. – Ładne słownictwo tak poza tym…
Spojrzał na nią poważnie i jakby nawet z urazem.
- Chciałem użyć słowa poetycko. A niezależnie czego by pani nie zrobiła, ani jak mnie nie prowokowała, nigdy nie nazwę pani dziwką. Zbyt mocno panią lubię i szanuję.
Ujęło ją to. Nie grał, nie mówił na pokaz. Znała go na tyle, by mu zaufać. Poza tym jaki miałby interes w takiej deklaracji? Gdy przecież karty zostały rozdane trochę wcześniej i zgarnął całą pulę?
- Myślisz cały czas o tym co się stało u ciebie w pokoju? – zapytała ściszając nieco głos, acz nie zmieniając postawy.
- No nie cały, ale… Myślę – spojrzał badawczo.
- A gdy sobie to przypominasz… - przysunęła się o krok niemal stykając całym ciałem. – To staje ci?
Równolegle z ostatnim zdaniem chwyciła przez spodenki penisa Adriana.
O ile do tej pory jak najbardziej czuła się pewnie, to teraz zrozumiała, że przegięła. Nawet w kontekście wydarzeń z całego dnia. A to dlatego, że to zagranie rodem z filmu porno, czy jakiejś dyskoteki dla naćpanych małolatów zdecydowanie nie było w jej stylu. Coś takiego zrobiła pierwszy raz w życiu. I to jeszcze komu…
Ale ręki nie cofnęła. Patrzyła w oczy zaskoczonego Adriana, czując w głowie malejącą pewność siebie a w dłoni jego penisa. Nie, nie stał, ale nie sprawiał wrażenia śpiącego.
- Jakie to do pani niepodobne – wygłosił zdumiewający komentarz raz jeszcze dowodząc, że jest nietuzinkowym chłopakiem. – Czy to te wszystkie fantazje robią to z panią…? Rządzą panią tak, że nie ma pani nic do powiedzenia?
Cofnęła dłoń, czując, że sytuacja nieco się zmieniła. Teraz to on przez swój komentarz odzyskał przynajmniej część kontroli, nie poddając się tak łatwo. Ta próba analizy wybitnie niestosownego zachowania własnej nauczycielki wskazała, że niełatwo go zmusić do uległości.
- Chodź – zachęciła tylko kierując się kilka kroków w bok.
Pod drzewo. Na dobrą sprawę byli widoczni, ale skoro przez te kilka minut przejechał tylko jeden samochód… A głębszy las raczej ją odstraszał.
Poczuła, że Adrian chciał przejąć inicjatywę, objął ją za biodra, ale nie pozwoliła na to. Jednym gestem pokierowała nim tak, że to on znalazł się pod drzewem a ona…
- Pokażesz mi go raz jeszcze? – zbliżyła się do nastolatka patrząc mu w oczy. – Może tym razem uda ci się spuścić w moje usta, tak jak tego pragnąłeś?
Nie czekała na odpowiedź. Bo zanim ją wybąkał ona była już na kolanach na trawie. Nie przeszkadzało jej to.
Raz jeszcze tego wieczoru, tym razem nie siląc się na jakąś grę wstępną ściągnęła z licealisty spodenki wraz z bokserkami. Gra wstępna nie była do niczego potrzebna, toczyła się już od jakiegoś czasu w jej głowie. Dla niego zrobiła ją sama, muskając ustami wysokie partie apetycznych ud, nie omijając jąder. To ją podniecało jeszcze bardziej. To, że w tych okolicznościach bawi się jądrami ucznia, najpierw ściskając je lekko dłonią a potem oblizując i biorąc w usta. W tym momencie była ugotowana. Może nie tak jak w mieszkaniu Adriana, ale jednak.
Delikatnie podrażniła powoli rosnącego członka językiem chłonąc jego smak i własną uległość. Przejechała językiem po całej długości penisa i to kilka razy. Także od dołu, wiedząc, że akurat w tym miejscu mężczyźni są bardziej wrażliwi. Do tego dołożyła kilka pocałunków i…
I penis był już twardy niemal tak jak trzeba a ona miała go w ustach od razu przystępując do namiętnego, ale nieustępliwego obciągania. Ssała go ostro, nie bawić się w większe ceregiele. Może przesadzała, ale po prostu chciała skończyć przed przyjazdem Daniela. W zasadzie chciała, żeby skończył on.
Nie chciał nazwać jej dziwką, ale ona w tym momencie tak właśnie się czuła. Bo obciągała nie z powodu uczucia, czy choćby nawet jakiejś poważnej fascynacji. Owszem, lubiła Adriana i w jakiś sposób działał na nią, ale to nie to. Nie o to tu chodziło. Chodziło przede wszystkim by spełnić się w roli obciągary, dziwki, która działa na mężczyzn tak, że w ciągu kilku chwil potrafi doprowadzić do tego, że spuszczają się.
Hormony grały, przez ciał o przebiegały przyjemne dreszcze, ale tym razem nie o jej własną seksualną przyjemność jej chodziło. Przyjemność tą miał czerpać przede wszystkim osiemnastoletni licealista oficjalnie wchodzący tego dnia w dorosłe życie. A ona, jego nauczycielka miała mu tę przyjemność dostarczyć. Stanowiło to jej punkt honoru. Jakkolwiek by to nie brzmiało.
- Możesz coś mówić… - zasugerowała zdyszana, gdy na chwilę oderwała się od penisa.
- A co chce pani usłyszeć? – usłyszała pytanie zadane równie zdyszanym głosem.
- Mów. Po prostu mów – niemal zażądała ostrzejszym tonem.
Niestety milczał. Ale poczuł się na tyle dominująco, że Kamila poczuła jego dłonie na swej głowie. Wsunął je lekko we włosy. Ale nie bawił się w sterowanie wychodząc widocznie z założenia, że licealna nauczycielka świetnie radzi sobie sama.
Kamila miała pewne obawy, że chłopak, który spuścił się w niej niespełna godzinę wcześniej tym razem będzie musiał potrzebować dłuższego czasu, ale szybko wyzbyła się tej myśli. Jego penis stał mocno, gotów do akcji, choć tym razem pozostawał bierny.
A ona sama zabawiła się w coś co jak zauważyła już wcześniej sprawiało Adrianowi sporą frajdę. Próbowała wsadzić penisa jak najgłębiej i to się udawało. Chociaż nie była doświadczona w głębokim gardle to teraz za cel postanowiła pobawić się w to tak, by i Adrian miał z tego tytułu sporą frajdę. I pewnie miał. Wyczuwała to. Kto by nie miał, pakując swego penisa na całą długość aż po gardło swojej pięknej nauczycielce?
- Niech pani tak robi, niech mi pani tak obciąga… - odezwał się wreszcie. Widocznie wcześniej nie miał konceptu na jakikolwiek tekst.
- Uhm… - mruknęła, bo przecież w tej sytuacji niczego powiedzieć nie mogła.
- Pani profesor… Weź go najgłębiej jak się tylko da, tak… - zająknął się. – Tak, żebyś poczuła moje włosy na twarzy…
Poczuła. Niesamowitą miękkość w podbrzuszu, gdy usłyszała jak licealista zwraca się do niej na „ty”. I zrobiła wszystko by wciągnąć jego kutasa najgłębiej, co się udało. Zanurzyła się nosem w miękkim owłosieniu łonowym Adriana, z olbrzymią satysfakcją czując, że ma w ustach jego twardego kutasa w całości w swoich ustach.
Zamknęła oczy oddając się temu uczuciu tak, że nie miała pewności, czy bardziej podniecony jest Adrian, czy ona sama. Napawała się tą chwilą jednocześnie próbując lizać językiem wypełniającego jej usta penisa. I odczuwając jak niecierpliwie, nerwowo porusza się Adrian, tracąc widocznie kontrolę nad swoim ciałem, co podniecało ją jeszcze mocniej.
- Ach… - wreszcie i z jego ust wydobył się satysfakcjonujący ją jęk. – Ciągnij!
- Opowiesz o tym kolegom, prawda? – wydusiła z siebie, wypuszczając penisa z ust.
- Nie – zaprzeczył, gdy w tym czasie nauczycielka szybkimi ruchami dłoni masowała jego członka. – To będzie tylko nasze…
Ujęło ją to. Masowała penisa coraz silniej a po ruchach chłopaka uznawała, że zbliża się on do finału na co wyczekiwała z przejęciem. Już miała zachęcić go do jeszcze jakiegoś pikantnego tekstu, gdy nagle on odważył się chwycić ją za włosy. Spojrzała w górę.
- Nie mogę myśleć, że Dawid, a tym bardziej Karol mogą dostać takie prezent od pani na swoich imprezach… Niech pani obieca, że…
- Za kogo mnie masz? – zapytała spokojnie, co w tych warunkach brzmiało dość zabawnie, jak i zarazem bezczelnie. – Tylko ty możesz spuścić się w moje usta. Chcesz tego…?
- Już… - wysapał nakręcony zapewnieniem pani profesor.
Już… Sama to czuła. Masowała silnie penisa a w ostatniej chwili wsunęła go ponownie w usta, aczkolwiek nie tak głęboko. Tylko główkę, ssąc mocno. Poczuła jak Adrian niemal wyrywa się z jej objęć co ją jeszcze mocniej nakręciło. Tak samo jak to, że jeszcze silniej zacisnął ręce w jej włosach.
A w ustach poczuła zalewającą je ciepłą, lekką ciecz. Zacisnęła wargi by nie wypuścić nasienia, tak jak obiecała. Uważnie patrzyła w górę starając się uchwycić wyraz twarzy chłopaka. I ssała, do ostatniej kropli.
- Połknij…! – zażądał zduszonym jak i charczącym głosem.
Najpierw wstała a połknęła dopiero wtedy, gdy spojrzała uczniowi w twarz. Z trudem trzymała się na drżących nogach.
Dostrzegł to i przytulił nauczycielkę do siebie, trzymając ją w biodrach. Ona jedną ręką objęła jego kark, drugą trzymała za wciąż nagiego, acz już mięknącego członka. Dopiero po chwili zrozumiała co robi.
- Strasznie mi się podoba twój penis – wyjaśniła szepcząc. – Aż nie chciałabym się z nim rozstawać.
Nie odpowiedział. Patrzył w oczy nauczycielki, która wciąż nie potrafiła wrócić do normalności i uczyniła kolejne dziwkarskie wyznanie.
Milczała i ona, pojmując wreszcie, że spełniła największą fantazję z tych, które ogarniała ją nocami. I to jak… Chciała być dziwką, rozebraną, w pełni nagą, wykorzystaną w każdy możliwy sposób… I dokonała tego a już ta ostatnia akcja wypadła perfekcyjnie w każdym detalu. Od początku zdominowała swego ucznia i wszystko rozegrało się tak jak chciała. Tak jak powinna to zrobić prawdziwa dziwka. Sprowokowała nastolatka, zaciągnęła go w bardziej ustronne miejsce, rozebrała, obciągnęła z całą pasją i wreszcie przyjęła jego orgazm w usta, połykając całą zawartość nasienia.
Czy to naprawdę się stało…? To wszystko? Przecież stała tu, obok drzewa, kilka metrów od ulicy przytulając się do wciąż pół nagiego ucznia a w torebce miała płytę z nagraniem z tego co wydarzyło się w pokoju Adriana.
Gdzieś w oddali usłyszeli dźwięk zwiastujący nadjeżdżający samochód. Ocknęli się. Adrian podciągnął spodnie zmuszając tym samym nauczycielkę by ta wypuściła z dłoni jego zwiotczałego penisa. Ale nie odpuścił sobie możliwości, złapania wychowawczyni za pośladki.
Strzelił nawet lekkiego klapsa, co Kamila przyjęła z lekkim uśmiechem.
- A jak mój album osiągnie jakąś tam przyzwoitą sprzedaż, albo w szkolę dostanę piątkę z trudnej klasówki, to… - nie dokończył.
Wciąż delikatnie się uśmiechała. Zrozumiała z łatwością o co mu chodziło.
Samochód się zbliżał. Nie miała pewności, ale logika podpowiadała, że to właśnie ten. Stanęła przy samej drodze.
- Nigdy nie wiesz co ci życie przyniesie – odpowiedziała. – Nie możemy planować niczego. Jak wypuścisz ten album, będziesz grał koncerty, to spotkasz dużo bardziej odpowiednie dziewczyny.
- Jeśli mam być szczery, nie oddałbym wszystkich swoich aktualnych i przyszłych fanek za panią, jedną…
Znów się uśmiechnęła, acz niepewnie. Słyszała już podobne teksty i różnie reagowała. Z reguły sprawiały jej minimum satysfakcji, ale dużo bardziej wpędzały ją w zakłopotanie. Tym bardziej teraz. Wiedziała, że Adrianowi nie chodziło tylko o to, że jego nauczycielka ma boskie ciało i zrobiła z nim to co zrobiła. Ale przecież…
- Nie mogę się rozdwoić – odpowiedziała. – Natomiast… Zobaczymy się we wrześniu. Zobaczymy co nam przyniesie życie. Co będzie, to będzie… - zakończyła dość niedwuznacznie, zachowując jednak tym razem poważniejszy wyraz twarzy. Tak, że ucznia zarazem utrzymać w ryzach, jak i jednak nie pozbawiać pewnej nadziei.
- Zawsze może pani wpaść na koncert, bo może jakiś zagram w wakacje, jest taka opcja – zdążył jeszcze rzucić Adrian, gdy nadjeżdżający samochód zaczął hamować.
- Posłuchałabym twoich kawałków – odpowiedziała jeszcze z pewnym zaciekawieniem i kiwając głową na znak pożegnania.
Wsiadła do samochodu odnotowując, że Adrian cofnął się, jakby nie chciał patrzeć w twarz człowieka, któremu właśnie przeleciał żonę.
Usiadła z ulgą nic nie mówiąc. Daniel także milczał ruszając w drogę powrotną. Zamknęła na chwilę oczy, jakby upewniając się, że dzisiejsze południe i wieczór nie były snem, ani fantazją.
- Musisz wiedzieć, że byłam dzisiaj mocno niegrzeczna – odezwała się w końcu po jakimś czasie.
Nie mogła tego trzymać w sobie. I choć dobrze znała nastawienie Daniela, bez którego rzecz jasna nie pozwoliłaby sobie na żadną z tych rzeczy, to jednak przyznawanie się do nich nie było taką przyjemnością.
Skoro Daniel pozwalał, sugerował, nawet zachęcał, to nie mogło być mowy o zdradzie. Ale mimo wszystko fakt, że była z innym mężczyzną, że było jej dobrze, wręcz rozkosznie sprawiał jej pewien problem.
- Było ci dobrze? – usłyszała.
No właśnie…
- Było – przyznała z pewnym przymusem. – Ale jakich fantazji bym nie spełniała i czego rozkosznego dzisiaj nie przeżyłam, to nigdy nie będzie mi tak dobrze jak z tobą.
Nie powiedziała tego tak na odpierdol, nie. Czuła to naprawdę, nie okłamałaby go. Fantazje, fantazjami, ale przede wszystkim liczył się umysł. Ten, który logicznie uświadamiał jej, ile zawdzięcza swojemu mężowi i jego podejściu.
- No patrz… - skwitował w swoim stylu. – Ciekawe zatem co zaproponujesz w ramach wyznaczenia kary samej sobie za niegrzeczne zachowanie.
- A co być chciał? – spojrzała z zaciekawieniem.
- No przecież mówię, że to ty masz wymyślić coś dla siebie, bym nie poczuł się jak gorszy sort kochanka…
- Wszystko już przeżyłeś… - przypomniała z zawahaniem. – Poza tym, to zawsze byłeś kreatywny w takich akcjach.
- Fakt – przyznał jakby z lekką niechęcią.
Wyczuła, że po prostu chętnie przeżyłby coś nowego a tymczasem… Przez te czternaście lat przerobił z nią już wszystko. Bo na wszystko mu pozwalała. Nie licząc oczywiście jakichś mega hardkorów, które ich nie interesowały.
- To co… - dorzucił. – Może rozbierzesz się i pójdziesz nago? A ja odjadę parę metrów w przód…
Spojrzała poważniej. Zbliżali się już do miasta, ich oczom ukazywały się pojedyncze domki.
- Mówisz poważnie, czy tylko… - nie była pewna.
Milczał przez moment. Chyba jednak mu się nie chciało. A i ona nie wydawała werdyktu. Z jednej strony, byłoby to przeżycie, z drugiej… Nie za dużo już tej publicznej nagości dzisiaj?
- Dobra, jutro coś wymyślę – poddał się i sam Daniel mocniej naciskając pedał gazu. – Ale będziesz naga dużo mocniej niż dzisiaj. Jak przypuszczam.
Pomknęli do domu a Kamila odetchnęła jednak z ulgą czując się wymęczona tak fizycznie, jak i przede wszystkim psychicznie. Niemniej już zaczęła myśleć o dniu jutrzejszym.

49 komentarzy:

  1. Brawo, jak zawsze na wysokim poziomie. ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam
    Bardzo dobrze napisane opowiadanie,jest takie jakie powinno by�
    Czekam na kolejne i również chciałbym się dowiedzieć Czy będzie kolejna część Oliwi policjantki(bardzo fajnie sie czytało)
    Pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już pisałem wcześniej, pozostałe trzy odcinki przygód Oliwii wrzucę we wrześniu. Daty nie podaję, bo nie znam.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko co fajnie niestety szybko się kończy:(
    To jest ta Kamila którą tak bardzo lubię.
    Czekam z niecierpliwością na kolejne jej przygody:)
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie, jedno z najlepszych na tym blogu.
    No i Kamila wreszcie wskoczyła w stringi:). Oby częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjemnie się czyta, trochę literówek, ale to drobiazg. Trochę mało logiczne zachowanie Kamili, ale dzięki temu coś się dzieje w opowiadaniu. Tak mało chłopaków było na imprezie a tyle dziewczyn toples, więc myślałem, że w międzyczasie np. Dawid będzie zabawiał się z Kasią, a Karol jeszcze z kimś innym. Szkoda, że Kamila nie zafascynowała się dwoma chłopakami, nie tylko Adrianem.Obydwaj by ją pociągali na różne sposoby. A to by doprowadziło do trójkąta.
    Mimo wszystko, jedne z najlepszych opowiadań na necie jakie można znaleźć. Ogromna przyjemność czytania. Gratki dla autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... Rozumiałbym zarzut, że Kamila była nad wyraz łaskawa, ale nie bardzo wiem, czemu nielogiczna.
    Co do obecności innych... Po pierwsze, na tym polegała koncepcja, że Kamila poczuła słabość do Adriana a nie od razu do wszystkich obecnych. Po drugie, przyjdzie jeszcze pewnie czas na większy tłok:).

    OdpowiedzUsuń
  8. Ok, rzeczywiście, sformułowanie nielogiczna rzeczywiście nie do końca pasuje.
    Odnośnie tłoku, jeśli można prosić o to aby nie było to przy sprzeciwie Kamili. Jakoś gwałty mi mało pasują, ale tak jak było np. w żołnierzach - fajne. Oby więcej takich opowiadań na necie. Byłoby co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie bomba!
    W końcu Kamila chodzi w stringach. Niech Daniel przegoni Kamilę przez plażę w Antonówku albo gdzieś na kompleksie basenowym.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy kolejne opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Podbijam pytanie

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ukrywam, też jestem ciekawy. Czytanie opowiadań to sama przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wrzesień - trzy pozostałe części przygód Oliwii.
    11 listopad - KISM 28.
    26 grudzień - KISM 29.

    OdpowiedzUsuń
  14. "Niedawno byliśmy w Chorwacji, podczas urlopu. Tam panują nieco luźniejsze obyczaje. No i na jednej z takich zwykłych plaż zasugerował bym rozebrała się do naga, opalając sobie całe ciało. Co też uczyniłam. Nie był to jednak taki pełny ekshibicjonizm, gdyż byliśmy raczej z dala od ludzi a mąż pilnował, by nikt nie podszedł za blisko"
    Zawsze Kamila opowiada o czymś o czym już czytaliśmy...
    tego jeszcze nie grali :P
    autorze, może słówko komentarza?

    OdpowiedzUsuń
  15. Szanuję bystrych i wnikliwych czytelników:).

    Ale najpierw odwrócę kota ogonem - skąd wiesz, że w/w przygoda nie została wymyślona na potrzeby dialogu w komentowanym opowiadaniu?:)

    No i już bez wykręcania się - niektóre teksty wiszą w moim pliku od dwóch, albo trzech lat i nie mogę ich skończyć, albo dawno z nich zrezygnowałem i wykasowałem, kopiując jednak pewne "niuanse" do innych opowiadań. Tak jest i z powyższą sceną, którą wymyśliłem pewnie gdzieś w 2014 a potem przenosiłem chyba do trzech kolejnych tekstów, które również kasowałem, aż w końcu trafiła ona do opowiadania, które ukończyłem. Jest to tekst, o którym już wspominałem, ten, w którym Kamila przez czterdzieści stron nie ma na sobie niczego więcej, niż majtek i stanika. Publikacja w przyszłym roku.

    Graty spostrzegawczości i pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki za uznanie :)

    Myślałem, że to te opowiadanie w którym Kamila gania przez 40 stron w samych majtkach i staniku... no bo poza przejściem z domku na imprezę do Adriana to tak jest. Skoro jest inne w którym Kamila prezentuje się światu mocno rozebrana - ekstra.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Panie Falanga,

    nie można opublikować wcześniej jakiegoś opowiadania o Kamili? Czy musimy czekać aż 3 miesiące? Jeśli nie chcesz publikować całego, może chociaż pół :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak ktoś jakieś napisze, przyśle i będzie spełniało minimum przyzwoitości, to opublikuję.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam,czy będzie więcej oopowiadań w których główną postacią jest Oliwia?Oczywiście prócz zapowiedzianych
    Pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo dobrze dobrane zdjęcia. Widać mnóstwo pracy i serca włożonego w publikację poszczególnych opowiadań. Jak do tej pory najlepsze opowiadania na sieci jakie trafiłem.
    Takie pytanie do innych czytelników, czy znają jakieś opowiadania, autorów, którzy piszą podobne teksty. Chodzi mi zwłaszcza o temat: nauczycielka, uczniowie, starsza kobieta, młodzież, "rozprawiczanie". No i na jakimś poziomie. Nie spotkałem jeszcze tak dobrze i ciekawie opowiedzianych historii jak te o Kamili, ale może za słabo szukałem.

    OdpowiedzUsuń
  21. 90% opowiadań w tych klimatach, to teksty pisane przez dzieciaków, na kiepskim poziomie, gdzie brakuje porządnego wprowadzenia, gdzie dominuje absurdalny schemat "drzwi otworzyła mi matka kolegi, była w prześwitującej bieliźnie", albo sama bohaterka jest łatwa jak Helga z niemieckiego pornosa.
    Są czasem opowiadania lepsze w treści, ale niestety praktycznie wszystkie dość sztampowe, brakuje jakiegoś elementu zaskoczenia, jakiejś świeżości.
    A szkoda, bo sam z olbrzymią ochotą poczytałbym coś dobrego w ten deseń. Niestety nie mogę niczego takiego znaleźć.
    PS. Dzięki za docenienie tej pracy, bo różnie z tym bywa. Gdybym tak przedstawił teraz, ile czasu zajmuje cały proces
    dotyczący tekstu (od jego powstawania, przez wybór zdjęć, po zamieszczenie), to pewnie natychmiast skończyłyby się pytania "kiedy następne".

    Do komentarza wyżej - w żadnej serii z Oliwią w roli głównej (KiDs II, Pornogwiazdka, Na Dzikim Zachodzie, Krwistowłosa Wojowniczka, Policjantka) od dawna nie napisałem żadnego słowa i już nie napiszę. Nie mam ku temu żadnej weny, czasu by przysiąść i pomyśleć też nie.
    Jest w pliku KISM jedno niedokończone opowiadanie, w którym Oliwia występuje (obok Kamili i Mieszka) w głównej roli, ale nie sądzę, bym i ten tekst kiedyś dokończył. Z powodów tych samych jak wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Całkowicie zgadzam się z Falangą. Jeśli ktoś sam spróbowałby napisać opowiadanie, z ciekawą fabułą, dialogami no i co bardzo ważne nie oderwane od rzeczywistości, ale z opisanymi wydarzeniami, które naprawdę mogłyby mieć miejsce darowałoby sobie pytania: kiedy następne opowiadanie.
    Nie ukrywam, sam parę razy przysiadałem do pisania o Kamili i wiem jak trudne i czasochłonne jest stworzenie realnej historii. Chodzą mi głowie "scenariusze" ale przełożenie tego na "papier" to wyższa szkoła jazdy. Czasami drobne rzeczy stają "w poprzek opowiadanej historii" i nie da się ich przejść bez można powiedzieć naginania praw fizyki i zdrowego rozsądku :P
    Inna sprawa to to, że pisanie takiej historii to duża frajda. Na swój sposób pozwala tworzyć Kamilę od nowa. Polecam! Ja w każdym razie historię o naszej ulubionej bohaterce cały czas tworzę...

    Z pozdrowieniami dla Autora
    P

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam nadzieję zatem, że już niedługo zobaczymy efekt finalny:).

    To w sumie dobry moment, by również zachęcić innych czytelników - chcecie więcej opowiadań o Kamili? Weźcie sprawy w swoje ręce i piszcie. Zawsze mogę pomóc. Podsunąć pomysł ogólny, nakierować na coś, udzielić kilku wskazówek, skorygować tekst, nawet wysłać któryś z niedokończonych tekstów, itp, itd.
    Wy zaś na swoich kartkach możecie ożywić główną bohaterkę, zdecydować, że tym razem pójdzie ona do szkoły w nieco krótszej sukience, zapomniawszy włożyć bieliznę a wykładając temat lekcji, usiądzie na biurku i założy nogę na nogę, zmieniając ich układ co minutę, czy dwie. I wymyślić milion innych rzeczy.
    Być może, ktoś z was jest w stanie napisać coś fajnego, świeżego, ciekawego...

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  24. Połowa września już za nami, kiedy można się spodziewać kolejnego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  25. Prawie na pewno nie we wrześniu.

    Komputer w poważnej rozsypce, wróci za dobrych kilka dni. O ile w ogóle wróci. Mam nadzieję, ze wróci chociaż dysk, lecz trochę to potrwa. No, ale i wtedy blog na jakiś czas znajdzie się na drugim planie.

    Falanga JONS

    OdpowiedzUsuń
  26. Opowiadania Falangi tak postarały procesor że ten się spalił :) Kunszt naszego mistrza potrafi docenić nawet pecet :)

    Gall_Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjarały... Przepraszam za wpadkę

      Gall_Anonim

      Usuń
  27. Całkowicie się zgadzam Gallu. Myślę, że pecet przeczytał coś co Falanga akurat pisze no i wystrzelił. Też jestem ciekawy co akurat jest na tapecie u naszego Mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  28. coś ten komputer w poważnej rozsypce... :( uda się naprawić?

    OdpowiedzUsuń
  29. Chyba jest naprawdę źle, skoro autor nawet w komentarzach nic nie pisze. Szkoda. Uwielbiam czytać opowiadania o Kamili. Nawet zapowiedzi lubię, bo wiem, że niedługo przeczytam kolejne, bardzo dobre opowiadanie. Czymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  30. No więc... Sytuacja powoli normalizuje się (podkreślam, powoli). Nie zmienia to faktu, że kolejne części "Oliwii Policjantki" przerzucam na luty, ale zapowiadane części z serii KISM powinny ukazać się zgodnie z planem.

    Może najbliższe opowiadanie nie bardzo, ale druga część "Żołnierzy" z całą pewnością doczeka sie zapowiedzi, w postaci niemal wręcz (drobnej rzecz jasna, bo tylko blogowej) kampanii reklamowej:).

    A jeżeli na blogu nuda... Do was należą komentarze, w których możecie pisac cokolwiek. Nie nalegam, nie narzucam, ale jeżeli rok temu o tej porze bawiliśmy się wspólnie w ankietę, to może teraz korzystając z dłuższej, wymuszonej przerwy między opowiadaniami, jakaś zabawa na Top3, albo Top5 Waszych ulubionych opowiadań z udziałem Kamili (albo i innych)? Rzecz jasna najlepiej z uzasadnieniem, choćby jednozdaniowym, ale jednak, bo takie posty czyta się najlepiej.
    Jeśli i kogoś interesuje to i ja mogę wrzucić Top swoich ulubionych, własnych opowiadań:)

    Falanga JONS

    OdpowiedzUsuń
  31. hola, hola. Nie da się wybrać 3 czy nawet 5 najlepszych opowiadań z blogu w którym zdecydowana większość to super perełki. Mimo wszystko postaram się przedstawić kilka, które na mnie wywarły największe wrażenie. Jednak 5 to za mało.
    Ona tańczy dla nas - chyba najczęściej do tego opowiadania wracam. Nie sądziłem, że wybiorę tekst, którego akcja dzieje się w ciągu zaledwie 2-3 godzin. Mając do wyboru teksty kilkudniowe ten jest kwintesencją Kamili, która chce i nie chce. Broni się i ulega sobie. Jej wewnętrzna walka, co mogę, czego nie powinnam, ale jednak sobie ulegam bardzo mi się podoba.
    Niespokojny urlop - zawsze mi się podobały opowiadania La Vendy, a w tym opowiadaniu najbardziej czuć jego duch. Niezależnie od tego, że LaVenda wywarł na mnie niesamowite wrażenie, to i tak uważam, że opowiadania Falangi są ciekawsze. Moje zdanie nie wynika z tego, że to jest na jego blogu, ale są bardziej rozbudowane. Kamila jest zbudowana dużo lepiej, jest to dużo głębsza postać.
    Żołnierze opuszczonej - świetne opowiadanie. Akcja w lesie jest jak z dobrego kryminału. Całe opowiadanie dobrze trzyma w napięciu. Poza tym lubię Kamilę, która sama wybiera i bałamuci czy tam deprawuje małolatów.
    Kamila niewolnica, nago nad jeziorem. Lubię te klimaty, jeziorko, ekshibicjonizm, lato.
    Jak chcesz to klepnij, na chorwackim wybrzeżu - ekshibicjonizm - super. Podoba mi się, jak Kamila na wyjeździe łamie zasady.
    Obóz piłkarski - zadania wyznaczane przez Daniela są w porządku. Mąż rządzi.
    No i wszystkie pozostałe. Może lepiej wskazać, które się nie podobały?

    OdpowiedzUsuń
  32. Dzięki za post, jak najbardziej możesz wskazać także te nieudane opowiadania. Skoro jest miejsce na laury, to musi być także miejsce i na rózgi:).

    Również zachęcam innych do wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  33. No to teraz mój ranking TOP5. Cofając się:

    5 - Królowa parkietu.
    bardzo ciekawie nakreślony klimat zależności Kamili od Daniela, klimat publicznego ekshibicjonizmu, chyba pierwsze opowiadanie gdzie Kamila sama (no właściwie z niewielką pomocą) obnaża się i pierwszy publiczny seks

    4 - Kamila nauczycielka (jako seria)
    cała seria, bo porównując do obecnych opowiadań, to by było jedno dłuższe opowiadanko; klimat obozu, zniewolenia przez nieznanego ucznia, wykonywanie poleceń i stopniowanie napięcia

    3 - Jak chcesz to klepnij i Na chorwackim wybrzeżu.
    właściwie to dwa równorzędne opowiadania; klimat ekshibicjonizmu, Kamili puszczają hamulce poza domem i realizuje swoje fantazje; oczywiście w tym drugim opowiadaniu są one jeszcze bardziej wyuzdane i bardziej publiczne

    2 - Żołnierze... i Następna szkolna wycieczka.
    kolejny remis - mega opowiadania z rozbudowaną fabułą pozaerotyczną; w pierwszym Kamila staje się coraz bardziej dostępna dla uczniów, pojawia się motyw wdzięczności; w drugim ciekawa historia właściwie uzależnienia się emocjonalnego Kamili od ucznia

    1 - Rozebrana słowem honoru.
    Kamila przechodzi na kolejny poziom ekshibicjonizmu i realizacji fantazji erotycznych, właściwie publiczny seks z uczniem na oczach całej klasy; pokaz został przychylnie przyjęty przez uczniów, Kamila spotkała się z wyrazami uznania i po wszystkim młodzież traktuje nauczycielkę normalnie; ciekawe czy ten wątek, tzn. że Kamila może publicznie uprawiać seks wśród uczniów, którzy będą to traktować jako coś normalnego, zostanie gdzieś pociągnięty dalej?

    Wg nie słabsze opowiadania też są, ale zawsze jest to sprawa subiektywna, każdy ma inny gust i pomysły.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Co do ostatniego wątku...
    Raz - nie odnoszę wrażenia, by akcja Kamili spotkała się z aż tak "normalną" reakcją licealistów, jest to chyba ciut bardziej skomplikowane, ale w sumie każdy odbiera po swojemu.
    Dwa - osobiście wolę (i większość czytelników chyba też) Kamilę, jako osobę podejmującą decyzję pod wpływem impulsu, uległości, itp, niż taką bardziej wyrachowaną, w stylu "dzisiaj dam się przelecieć temu i temu, w takich a takich okolicznościach", stąd trudno zrobić z tego opowiadanie z porządną fabułą. No ale coś tam kombinuję i być może ekshibicjonizm Kamili znajdzie swoje ujście w jeszcze bardziej perwersyjnych fantazjach - a chyba wiesz, bądź domyślasz się, który pomysł ("tag") mam na myśli.

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  35. 3. Puchar dla mistrzów
    2. Żołnierze i ona tańczy dla nas
    1. Czerwone majtki i na własność.

    Po prostu lubię grupowe i tam gdzie Kamila nie jest gwałcona na siłę, tak jak to było w zemście kuzyna.

    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  36. Mój ranking TOP5

    5. Dzień Europejskiej Integracji - za ciekawy pomysł, kto z nas by nie chciał chodzić do takiej szkoły?

    4. Rozebrana słowem honoru - za pełną integracje Kamili z klasą a szczególnie z jednym z uczniów:)

    3.Ona tańczy dla nas - krótkie opowiadanko pokazujące jak żona powinna słuchać męża.

    2. Na chorwackim wybrzeżu - Kamila pokazana w pełnej krasie, sex z uczniami, rówieśnikiem i osoba starszą.
    Oj poszalała Kamilka:)

    1. Żołnierze opuszczonej królowej - również ciekawie pomyślany wątek opowiadania gdzie Kamila w pełni odwdzięcza się swoim wybawcom a następnie robi w konia można by tak rzec osoby które chciały by ją niecnie wykorzystać.


    Czekam niecierpliwie na następne opowiadania.
    Mam nadzieję, że podobnie jak te wcześniejsze będzie się je czytało z wielka przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Listopad się zbliża... Czy wrzucisz Autorze jakąś zapowiedź najbliższego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  38. Przyłączam się do prośby, może jakaś mała zapowiedź przed najbliższymi przygodami Kamili?

    OdpowiedzUsuń
  39. Zapowiedzi stosuję w przypadku dłuższych opowiadań, bądź takich gdzie fabuła pozaerotyczna jest bardziej rozwinięta, lekko zakręcona. Najbliższe opowiadanie raczej nie spełnia żadnej z powyższych kategorii.

    Za to być może, ukaże się ono szybciej, niż 11. Być może już w środę.

    OdpowiedzUsuń
  40. Czyli opowiadanie będzie zbliżone np. do opowiadania "ochroniarz"?

    OdpowiedzUsuń
  41. Trzy razy dłuższe, ale raczej niezbyt skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
  42. Jaki będzie tytuł najbliższego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  43. Oby sie udało na środę! Nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Moje top 5:

    5- „Puchar dla mistrzów“

    Lubię gdy grupa typków dobiera się do naszej ulubienicy. Zwłaszcza gdy ona nie ma za bardzo prawa głosu. Po prostu mnie to urzeka.

    4- „Żołnierze opuszczonej królowej“

    Jest tutaj dużo wątków nieerotycznych, które mi się spodobały. To dziwne bo nie wchodzę na Twojego bloga by czytać o takich rzeczach. A mimo to całe opowiadanie przyprawione erotyzmem jest super. Jedyny minus to akcje homo... Gdyby nie one to byłoby podium.

    3- „Wiktoria znaczy zwycięstwo“

    Jedno ze starszych opowiadań. Nadal czule wspominam ten trójkącik. Piękna Wiktoria... Noi Kamila po drugiej stronie barykady.

    2- „Czerwone majtki“ oraz „Na własność“

    Dwa opowiadania. Jedno po drugim które wspólnie tworzą całość. Miodzio. Kamila w pierwszym opowiadaniu nie ma za dużo do gadania i następuje orgia. Coś co lubię. A co lubię jeszcze bardziej? Gdy podoba jej się tak bardzo że w drugim jest o wiele bardziej uległa. Miodziox2. Kwintesencja wszyskiego co dobre na tym blogu.

    1- „Zdejmij majtki mamo“

    Nie wiem. Po prostu tematyka tak bardzo do mnie trafia że musiałem dać to na 1 miejscu. Pomyślałem sobie: Które opowiadanie jest najlepsze i pierwsze co mi na myśl to przyszło mi opowiadanie z kategorii incest. Ahh.. Wszystko co dobre znajdziecie i tutaj. Może prócz grupowego. Ale młody w pojedynkę daje radę.

    Drogi falango. A jakie Twoje opowiadanie jest numerem 1? I dlaczego. I jakie opowiadanie erotyczne nie Twojego autorstwa jest dla ciebie na 1 miejscu?

    Pozdrawiam Gall_Annonim

    OdpowiedzUsuń
  45. Dość zaskakująca i oryginalna ta piątka, stare kawałki i tylko jeden świeższy.

    To i ja polecę oryginalnie - przynajmniej w kwestii nie tyle najlepszego, ile ulubionego.

    Mój numer jeden, to "Całe życie na stadionie", czyli druga część serii "KiDs". Dlaczego? Dlatego, że sporo tam wątków osobistych a akcja toczy się leniwie w trakcie poimprezowej niedzieli, w miejscu, które przez lata było moim drugim domem a całość zawiera się w trzech tagach, które przez cały niemal ten czas stanowiły treść mojego życia a więc żużel, futbol i w mniejszym stopniu świat kibicowski. Właśnie dlatego.

    A najlepsze? Nie wiem, pewnie cykl "Żołnierzy", zarówno część pierwsza, jak i druga. Jest akcja (niekoniecznie chodzi mi o akcje kompatybilne z tematyką bloga), jest klimat, jest ciekawie.

    Co do innych opowiadań, nietrudno się domyślić, że te najchętniej czytane, to boje Joanny z małolatami. Konkretnie więc "Joanna nad jeziorem", który zresztą zainspirował mnie po latach do "Niespokojnego urlopu", na drugim miejscu pewnie "Kąpiel Joanny".

    Dawno temu (może nie aż tak, coś koło 2013), spodobała mi się mini seria SF, gdzie motywem erotycznym był incest, ale nie pamiętam już tytułu tej serii. Ukazywała się na Pokątnych, byłem jednym ze stosunkowo jej niewielu czytelników i chyba jedynym komentującym, jakbym poszperał, to znalazłbym, ale chyba nie ma takiej potrzeby.

    Tyle, pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  46. Moje ulubione opowiadanie nie twego autorstwa to Joanna nad morzem. LaVenda zamieścił tam wszystko co lubię.

    Jest jeszcze taka seria „Karen Wagner - Naga w szkole“. Trzecia ulubiona seria poza Kamilą i Joanną.

    I to nie tak że nowe opowiadania mi się nie podobają. Wybrałem takie, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Ze wszystkich opowiadań na tym blogu najmniej przypadło mi do gustu to o Oliwii. Może dlatego że mało tam erotyzmu? Zobaczymy jak to poleci dalej.

    Gall_Annonim

    OdpowiedzUsuń
  47. Są jakieś szanse na to, że przeczytamy kiedyś jakąś dalszą historię z Kamilą i Adrianem? Ciąg dalszy tego co się tu tak fajnie zaczęło?

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie sądzę. Prędzej wrócę do innej historii na linii Kamila - Adrian, czyli mini serii "Szkolnych wycieczek".

    OdpowiedzUsuń