KAMILA I SENNE MARZENIA XXX. Naga i sprawiedliwa.
Osłabiona
emocjami Agnieszka opadła na poduszkę ciężko dysząc. Nie wierzyła, że do tego
doszło. Nie dość, że do tego, to jeszcze z nim.
- O Boże… -
wysapała krótko starając się opanować oddech.
Z wolna
dochodziła do siebie, gdy tymczasem partner przypatrywał się jej nagiemu ciału.
Wydawał się być zupełnie spokojny i opanowany. No tak, dla niego to nie była
pierwszyzna. Nie pytała go o to, ale przecież nie miała złudzeń. Taki ktoś jak
on…
Z sekundy na
sekundę zaczęła jednak czuć coraz większy dyskomfort. Z reguły to ciała pań są
bardziej atrakcyjne, niż facetów. Ale w tym przypadku… On nie miał się czego
wstydzić. Nie dość, że przystojny, to jeszcze względnie wysoki, średniej budowy
ciała z lekko zarysowaną muskulaturą, opalony i penisem, który nawet w oklapłym
stanie prezentował się nad wyraz urzekająco.
A ona…
Siedemdziesiąt pięć kilogramów wagi… Już to samo powodowało ów dyskomfort. Do
tego ogólnie rzecz biorąc ciało takie sobie. Przynajmniej jej zdaniem. I raczej
blade. Lato dopiero nadchodziło.
Sięgnęła po
kołdrę, ale nie pozwolił się jej przykryć. Dłonią powstrzymał jej zapędy. A
więc… Naprawdę mu się podobało? Przecież miał pewnie do czynienia w życiu z
dużo ciekawszymi dziewczynami…
Spojrzała na
niego z nietajonym, choć lekko wstydliwym uśmiechem. Jej wzrok utkwił w jego
oczach. Zadziwiająco opanowanych, wręcz chłodnych. No tak…
No i co teraz
będzie? Nie chciała kończyć właśnie teraz, właśnie w taki sposób. Ale… To on
rozdawał karty, nie mogła mieć złudzeń.
To on podczas
weekendowej imprezy w jego domu pod nieobecność rodziców, uwiódł ją i zrobił to
co chciał.
- Dobra,
wstajemy – rzucił krótko.
Nie skomentowała
tego. Ociężale uniosła się z łóżka patrząc z nieskrywaną przyjemnością na
boskie ciało rówieśnika. Czy nie wymagała zbyt wiele? Czy może już sam fakt, że
on zechciał ją zaliczyć stanowił jakiś powód do satysfakcji? Przecież na tej
imprezie były dwie całkiem atrakcyjne blondynki, Karolina i Klaudia. Do tego
jeszcze ciemnowłosa, krótko ścięta, impulsywna Daria. Tak, konkurencji nie
brakowało a jednak, ona Agnieszka…
Patrzyła jak
jego cudowny tyłek znika pod wciągniętymi bokserkami. Jak wrzuca na siebie
koszulkę, wkłada buty.
- Poczekaj na
mnie – poprosiła gramoląc się, ale nie posłuchał.
Zobaczyła jak
zamykają się za nim drzwi. Wzięła się bardziej w karb, ale wkładanie pończoch
nie szło tak szybko. Musiała poświęcić dużo więcej czasu na ubranie się.
- Wieloryb
zaliczony? – usłyszała dobiegający z drugiej części korytarza komentarz, który
sprawił, że lekki uśmiech zniknął z jej ust. Wytężyła słuch.
- Jaki znowu
wieloryb? – to było mruknięcie Tomka.
- No przecież
sam mówiłeś, że chcesz ją przelecieć tylko dlatego, że jeszcze nigdy nie
ruchałeś żadnej grubej baby.
Odpowiedź
zginęła w salwie śmiechu kilku osób obu płci. Agnieszka poczuła, że zamiera a
jej twarz czerwienieje.
- Co nie
pamiętasz? Mówiłeś, że prosiak, prosiakiem, ale cycki ma duże, nie?
Siedziała przez
chwilę jak skamieniała nasłuchując jeszcze pojedynczych słów z korytarza, choć
wolałaby ich nie słyszeć.
W końcu wstała
z łóżka, gdy na korytarzu zrobiło się ciszej. Wywnioskowała, że towarzystwo
przeniosło się do pokoju, więc ona sama, nie niepokojona przez nikogo mogła
skierować się w drugą stronę i cichcem opuścić dom rodziców Tomka.
Leżeli na plaży
w Antonówku. Znaczy Daniel siedział. Podparty wygodnie, patrzył. Albo w prawo,
gdzie dość daleko opalali się, bądź pływali inni plażowicze, albo w lewo, gdzie
tuż obok niego opalała się jego żona. Aktualnie leżąc na brzuchu. Może nie
byłoby w tym niczego interesującego, gdyby nie to, że Kamila ufając opiece męża
nie miała na sobie niczego. Wystawiała ku słońcu swoje nogi, plecy i przede
wszystkim nagie pośladki.
Po trzynastu
latach znajomości, znał szczegóły tego ciała na pamięć, ale… Ale widocznie było
takie fajne, że trudno było oderwać od niego wzrok. Nawet jemu.
Tak, byli dość
daleko od innych plaż. Tutaj, w tym miejscu nie było nikogo. Kamila zgodziła
się na opalanie bez stroju, ale rzecz jasna nie w towarzystwie innych osób.
Daniel, co równie oczywiste nie oponował, choć w jego głowie rodziły się
ciekawe pomysły.
Tylko spokojnie,
bez pośpiechu i szaleństwa.
Akurat w ten
weekend odbywał się w Antonówku mały festiwal muzyczny i ściągnęło tu trochę
osób z okolicy. Kamila doskonale wiedziała, że może tu spotkać także swych
uczniów. Wiedziała, bo zdążyła spotkać niemałą grupkę nieco wcześniej. Byli
wśród niej aktualni licealiści, absolwenci, jak i inni, bliżej jej nieznani
młodzieńcy.
- Może zawołać
kogoś, kto popilnuje cię za mnie, bo mi się już trochę nudzi? – Daniel nie
byłby sobą, gdyby nie złożył żartobliwej propozycji tego typu.
- Siedź na
dupie, tak jak siedzisz. Albo i nie. Byłoby lepiej, gdybyś opalił ją sobie tak
jak ja.
- A na co mi
opalone dupsko, skoro i tak nikt tego nie doceni?
- Pewnie o
stawkę. Jaką tym razem? – Kamila mrużąc z ciekawością oczy, uniosła głowę znad
książki.
- A przejdziesz
się nago po colę do baru, bo chce mi się pić.
- A jak ty
przegrasz? – spojrzała na męża pobłażliwie, nie traktując oczywiście tej
propozycji w żaden sposób poważnie.
- No co ty,
przecież ja nie przegrywam – Daniel uśmiechnął się zawadiacko.
- To idziesz ty
nago po colę. Dawaj.
- Dobrze,
pomyślmy… Kto dowodził bitwą pod Chocimiem?
- Hm… Sobieski?
– bardziej strzeliła, niż wiedziała.
- No to by się
nawet zgadzało, gdyby chodziło mi o Chocim późniejszy, ale, że chodziło o
wcześniejszy, to prawidłową odpowiedzią jest Chodkiewicz.
- Jak znam
życie, to tak i ty najchętniej skorzystasz z nowego wyglądu rzeczonej gołej
dupy – odpaliła Kamila.
- W sumie dobry
prezent na pojutrzejsze imieniny…
- Wspaniale,
przynajmniej zaoszczędzę parę złotych na coś bardziej wymyślnego.
- I pożytek wielomiesięczny…
Ty to jednak masz głowę do interesów, może wciągnąć cię do zarządu klubu?
- Tak,
najpewniej widziałbyś mnie w roli sekretarki, umalowanej, odpicowanej, ubranej
w krótkie sukieneczki, co robi panu dyrektorowi kawkę i może jeszcze inne
rzeczy, nieprzystające normalnie w pracy.
- Tak myślałem…
Cóż, przez ciebie, pozostanę jedynym dyrektorem w lidze bez sekretarki. Dobra,
zbieramy się na tą colę – podjął decyzję, stając na nogi.
Kamila
potrzebowała większą ilość czasu, by stanąć na równe nogi. Wcześniej musiała
zapiąć stanik i wciągnąć na siebie majtki. W takim stroju przyszła na plażę,
więc niczego więcej założyć już nie mogła.
- Dużo ludzi –
skomentowała, gdy powoli zbliżali się do alejki, na której stały sklepiki, bary
i ogólnie jakieś punkty handlowe.
No tak, lokalni
przedsiębiorcy wykorzystali okazję do zarobienia kilku złotych w ten lipcowy
weekend. Co się dziwić?
Daniel z pewną
satysfakcją przyjmował fakt, że żona poruszała się w tym skąpym stroju wśród
ludzi dość pewnie. No dobrze, większość miała na sobie podobny strój, ale
wiedział, że dla Kamili nie był to żaden argument. Tym razem jednak wyglądała
tak, jakby mocno odsłonięte ciało nie sprawiało jej tylu problemów. Jakby
spojrzenia i kobiet i mężczyzn kierowane co jakiś czas na Kamilę, jej twarz,
długie nogi, zakryte majtkami pośladki nie krępowały jej tak, jak to zwykle
bywało.
Za to Kamila z
lekkim niesmakiem i minimalną dozą zazdrości obserwowała rozglądającego się
wokół Daniela. Akurat tutaj, w tym fragmencie ośrodka, ładnych dziewczyn nie
brakowało. Daniel nigdy nie był żadnym babiarzem, wręcz przeciwnie, stanowił
niemal definicję ideału wiernego mężczyzny, ale przecież nikt święty nie jest,
więc lubił rzucić sobie spojrzenie na jakąś dziewczynę. A teraz, tutaj, czynił
to trochę zbyt często.
Może nie
robiłaby z tego problemu, gdyby nie to, że niektóre dziewczyny były naprawdę
urodziwe a dodatkowo przemieszczały się w skąpych strojach kąpielowych, w
obcisłych krótkich spodenkach, co Daniel bardzo uwielbiał. Trochę ją to
ruszyło.
- Może namówisz
jakąś blondynkę, żeby poszła opalać się z tobą, zamiast mnie? – zapytała z
lekkim przekąsem.
- A co mi po
jakiejś blondynce… – odparł swobodnie, niezrażony delikatnym oskarżeniem ze
strony żony. – A która ci się podoba najbardziej? – zmienił temat, kpiąc
najwyraźniej z przejawiającej lekką zazdrość Kamili.
- No na
przykład ta – z odrobinę wykrzywioną twarzą przełamała się i wskazała ładnie uśmiechniętą
blondynkę z olśniewającymi oczami. Ubraną standardowo w majtki i stanik. I
zachowującą się tak, jakby w takim stroju się urodziła, nie czując żadnego
skrępowania z tego powodu.
- Tak? I co?
Mam podejść i załatwić by jutro ona wysmarowała cię olejkiem na plaży? –
uśmiechnięty kpił sobie w najlepsze.
Nie podjęła
tematu. Stanęła bliżej baru i zamówiła sobie zapiekankę.
Tak, czuła
spojrzenia na sobie, te męskie a także żeńskie. Ale jakoś dzisiaj, w obecności
Daniela, nie krępowały jej tak, jak zwykle. Kwestia klimatu? Podejścia?
Jakiegoś urlopowego nastawienia? Nie wiedziała.
- No to gdzie
idziemy? – z zapiekanką w dłoni odwróciła się w stronę Daniela.
- Wiesz co… Nie
mam dość. A ty?
- Czego
konkretnie?
Spojrzał na nią
w charakterystyczny sposób. Nie odpowiedział, pozwalając by żona zjadła w
spokoju.
Ale ona widząc
jego minę nie czuła się zbyt spokojnie. Niektóre niedwuznaczne uwagi rzucone
przez Daniela na plaży, czy po drodze… Czuła podskórnie, że będzie chciał
wymyślić coś oryginalnego. W pewien sposób zabawić się nią, Kamilą. Z jednej
strony czuła lekki niepokój, z drugiej kobiecą ciekawość i pewne
podekscytowanie.
I Daniel chyba
właśnie doprecyzował swój plan. Spojrzał na małżonkę w szczególny sposób.
- Gotowa na
wejście do piekła? – zapytał a jego twarz rozszerzyła się w nieznacznym, ale
specyficznym uśmiechu.
Tak jak
zaobserwowała wcześniej Kamila, grupa nie była mała, acz nie jakoś wybitnie
liczna. Coś koło dziesięciu osób.
- Co
dzisiaj grają? – rzucił zapytanie jasnowłosy Arek, dwudziestokilkuletni piłkarz,
otwierając piwo.
- Jakieś
disco polo – mruknął niedbale, kolega z drużyn, czarny Karol.
- Dance a
nie disco polo – sprostował ktoś.
- Jeden
chuj, widzisz jakąś różnicę? – zgasił oponenta Karol.
- Jak
między grą w pierwszym składzie a siedzeniem na ławce – odgryzł się tamten.
Karol
tylko parsknął z niezadowoleniem, ale nim znalazł jakąś odpowiedź, uprzedził go
Arek.
- W sumie
co tu robić? – zmienił temat.
- A zauważyliście,
że jakoś mało lasek jest? A jak już są to takie… - nie dokończył jeden z
młodszych członków ekipy.
- A po co
ci laski? – wzruszył ramionami Karol. – Tak byś nie wiedział co z nimi zrobić.
- Ty… -
skierował uwagę na zaczepionego Arek. – A ta co z nią gadałeś, to twoja
nauczycielka?
- Tak a
co? Powinieneś ją przecież znać, skoro grasz…
- No znam,
żona dyrektora przecież – kiwnął głową Arek. – Dobra dupa, jakby nie patrzeć…
-
Nauczycielka? Prawdziwa? – ożywił się Karol a z drugiej znów skrzywił twarz. –
Nic nie wiedziałem, że jest nauczycielką. Gdzie ona może być teraz?
- Pewnie
opala się nago z mężem – wtrącił ktoś kpiarskim tonem.
- E tam… -
machnął ręką Karol. – To nauczycielka. Może i dobra dupa, ale… Już od początku
miałem niejasne wrażenie, że to zwykła cnotka jest.
Wahała się.
Mimo wszystko. Raz jeszcze ogarnęła plażę wzrokiem.
- Za chwilę
będę wyglądała jak jakaś latynoska – niby poskarżyła się mężowi.
No tak, druga
sesja z palącym słońcem na niebie. Ale Danielowi to z pewnością nie
przeszkadzało.
A jej…? Dużo
bardziej, to oczywiste.
Może czasy się
trochę zmieniły, może to już nie była purytańska Polska z kobietami ubranymi
jak trzeba, nawet na plaży. Ale nawet widok kilku dziewczyn opalających się
topless, nie przekonywał jej do pójścia w ich ślady.
Liczył się
przecież także status. Co innego osiemnastolatka, co innego sklepowa
ekspedientka, nie pomniejszając im przecież… Ale ona, licealna nauczycielka?
Mająca świadomość, że gdzieś tam kilkaset metrów dalej, napotkała grupę swoich
uczniów, raptem kilku, w towarzystwie innych, nieznanych jej chłopaków, ale
jednak. Gdyby ją tak przydybali… jakie miałoby znaczenie, czy udało się to
jednemu z nich, czy pięciu? Tak, czy owak, wtopa, której oczywiście
zdecydowanie wolała uniknąć.
Ale Daniel
drążył cierpliwie i konsekwentnie. Przekonywał ją, mimo wszystko. Rozejrzała
się raz jeszcze po plaży. Nie było tutaj żadnego tłumu, ale nie dało się
powiedzieć, że są sami.
Nie widziała
żadnych znajomych twarzy. To nic nie znaczyło. Przecież takowe mogły pojawić
się za minutę, pięć, dziesięć…
Raz jeszcze
skupiła się na tym… By policzyć wszystkie panie opalające się toples. Doszła do
siódemki i poddała się.
- Witamy po
jasnej stronie mocy – usłyszała kpiący głos Daniela.
Drań… Dobrze
wiedział, ile kosztowało ją zdjęcie stanika, gdy chwilę wcześniej leżała na
brzuchu. A teraz… Teraz przewróciła się na plecy wystawiając całemu światu swe
nagie piersi. Co z tego, że niewielkie i tym samym pewnie niezbyt atrakcyjne.
Ale nagie. A to była zbyt intymna część ciała, by przechodzić nad tym do
porządku dziennego.
- Jasna strona
mocy zapanuje, gdy ściągniesz majtki i zaprezentujesz swą nagą dupę – odcięła
się złośliwie.
Tylko się
zaśmiał. Jego nie sposób było obrazić. Zresztą nie takim czymś.
Leżała próbując
zamknąć oczy. Ale za każdym razem gdy je zamykała w jej myślach pojawiał się
obraz potężnego tłumu, który pochyla się nad leżącą na plaży nauczycielkę i
bezczelnie gapi w jej nagie cycki.
Więc je
otwierała.
Skoro sam tego
chciał… Skoro nie przeszkadzał mu widok przechodzących obok mężczyzn w różnym
wieku, którzy rzucali spojrzenia na prawie nagą małżonkę…
No tak, jemu
nie przeszkadzało. A jej? Poruszyła się niecierpliwie.
- Zaschło mi w
gardle – usłyszała głos męża. – Może poszłabyś do baru po pepsi?
W lot
zrozumiała jego intencje.
- Kochanie… -
odezwała się łagodnym i subtelnym tonem. – Ty zostałeś powołany przez
najwyższego, by pilnować moich piersi a nie wydawać je na żer byle komu…
- Hm… -
zastanowił się nad odpowiedzią. – Dlaczego od razu byle komu? Zresztą popatrz
na towarzystwo. Idź i je wszystkie pobij.
Fakt. Jakoś
przeoczyła to, że praktycznie już wszystkie tu kobiety były rozebrane do samych
majtek. Naliczyła raptem kilka takich, które powstrzymały się od zdjęcia
stanika. Więc…? Czy to oznaczało, że urządzi sobie kilkudziesięciometrowy marsz
przez względnie zatłoczoną plażę topless? Serce zabiło jej mocniej.
To było
wyzwanie…
Była wciąż skrępowana,
choć nie tak, jak dwadzieścia minut wcześniej, gdy po raz pierwszy wystawiła
swe piersi na świat. W głąb jej duszy zaczął wkradać się ten szczególny duch
ekshibicjonizmu, odpowiadający za czerpanie przyjemności z pokazywania swego
ciała innym osobom. Czego tak naprawdę niemal nigdy w życiu nie zrobiła.
Gdzie spełnić
swą głęboko skrywaną, kuszącą fantazję, jeśli nie tutaj, w Antonówku gdzie było
tak samo bezpiecznie jak i nie? Bezpiecznie, bo wciąż nie widziała żadnych
znajomych twarzy. Nie, bo jednak trochę tych ludzi się nazbierało.
- A jak ktoś
będzie chciał nawiązać jakiś bliższy kontakt, to się nie krępuj – usłyszała
słowa męża a jego twarz przybrała charakterystyczny, kpiarski wyraz.
Roześmiała się
cicho, wyciągając z torebki banknot i raz jeszcze otrzepując się lekko z
niewiadomo czego oraz poprawiając ubranie, zrobiła pierwszy krok. Ubranie…
Czyli jedne, jedyne majtki, bo przecież niczego więcej na sobie nie miała.
Już pierwsze
kroki przyprawiły ją o lekki zawrót głowy. Może to także przez ten upał, ale
chyba co innego było powodem. Serce zabiło mocniej. Robiła coś, czego dobrze
wychowana kobieta robić nie powinna. Zaczęła spacer w dość zaludnionym miejscu,
eksponując swoje nagie piersi.
Piersi, choć
niewielkie, były tą intymną częścią ciała, której nie powinna pokazywać żadnym
obcym ludziom a już na pewno mężczyznom. Piersi, nagie, bezbronne, wystawione
na wzrok facetów. Może początkowo nie zauważyła na sobie jakichś dłuższych
spojrzeń, to…
Może dlatego,
że spuściła wzrok w dół, patrząc, gdzie stawia stopy? A spuściła ten wzrok, bo
wstydziła spojrzeć się mijanym trochę z oddali mężczyznom? Albo dlatego, że
poczuła spory ucisk w podbrzuszu i rosnące napięcie? I to, że jej sutki sterczą
trochę silniej, niż zwykle? Niemal tak, jak w sytuacjach, gdy Daniel brał je w
usta rozgrzewając ich właścicielkę przed właściwą akcją?
Ufff…
O ile drogę do
baru pokonała względnie, jak na tą sytuację, spokojnie, to oczekiwanie w
kolejce, choć krótkiej, za kobietą i mężczyzną w wieku zbliżonym do jej, było
niemal udręką. Tutaj już nie mogła uciec w prawo, czy w lewo przed jakimś
natrętnym spojrzeniem. Tutaj, w towarzystwie ludzi ubranych dużo poważniej,
choćby w spodenki i koszulki czuła się prawdziwie naga. Tym bardziej, że blisko
pięćdziesięcioletni sprzedawca co chwilę wykorzystywał okazję, by rzucić okiem
na jej twarz a potem nagie cycki. Było to zbyt krępujące i te dwie minuty pod
barem ciągnęły się niczym godzina. Momentami jej ręce nerwowo wyrywały się ku
piersiom, by zakryć je przed światem, ale za każdym razem uznawała, że te gesty
są w tym przypadku dość żałosne. Trzeba było po prostu włożyć stanik.
Wzięła pepsi
dla siebie, drugie dla Daniela i z ulgą wróciła na właściwą część plaży.
Nie wiedzieć
czemu, ale po odejściu spod baru znów zrobiło się normalniej, to znaczy, jej
nagość, nie wpływała na nią tak nieprzyjemnie.
Jakby nabrała
większej pewności siebie, jakby bardziej dziarsko rozglądała się po
plażowiczach, czy to wylegujących się na piasku, czy po przechadzających się w
jedną, czy drugą stronę. Z ulgą minęła uśmiechniętą blondynkę, paradującą także
topless. Jakby co, to miała wymówkę, „patrzcie, inni też tak robią, nie tylko
ja jestem taka…”.
Swawolnie
zmieniła nieco trasę, odbijając lekko w lewo. Tak jakby bawiła się własnym
ekshibicjonizmem i jednocześnie walczyła z własnym, mimo wszystko, wciąż
dającym się we znaki skrępowaniem. Swobodnie kierowała wzrok na lewo i prawo
wychwytując spojrzenia padające na jej nagie piersi, jak i równocześnie,
mimowolnie unosiła w górę rękę trzymającą butelkę pepsi, próbując dyskretnie
zasłonić swą nagość.
Lekkim
uśmiechem wypływającym na twarz odpowiedziała na spojrzenia młodego
nastoletniego, sprawiającego dość sympatyczne wrażenie chłopaka wylegującego
się na kocu i taksującego jej prawie nagie ciało. Poczuła pewną satysfakcję z
tego, że wygrała ten pojedynek, bo chyba skrępowany chłopak, skierował oczy
gdzie indziej. Tak, to sprawiło, że poczuła się pewniej i jak na warunki
spowodowane jej strojem, dość śmiało rozglądała się po ludziach, zmierzając
powoli w stronę miejsca, gdzie wraz z Martą rozłożyły koc. Śmiało. Do czasu…
Do czasu, gdy
zwracając wzrok w lewo dostrzegła nieco opustoszałą część plaży a w jej środku
dwóch stojących, dobrze zbudowanych i przynajmniej względnie przystojnych
młodzieńców. No, takich, w wieku około dwudziestu pięciu lat. W przeciwieństwie
do innych, nie patrzyli na nią przelotnie. Patrzyli zdecydowanie, starając się
uchwycić kontakt wzrokowy, uśmiechając się z lekka. Jeden nawet rzucił w jej
stronę kilka słów w języku, którego nie zrozumiała. Obcokrajowcy? Dziwne…
Tak, czy
inaczej, straciła rezon zupełnie. Tylko przez chwilę siłą woli starała się
utrzymać pogodny wyraz twarzy. Nie udało się to jej. Poczuła jak na twarz
wypływa rumieniec. Ta sytuacja była nad wyraz erotyczna. Przeszła z nagimi
piersiami obok dwóch dość przystojnych młodych mężczyzn, którzy bez skrępowania
patrzyli na jej ciało a przede wszystkim właśnie na nagi biust.
Te spojrzenia
sprawiły, że zrobiło się tak samo nieprzyjemnie, jak i rozkosznie. Tak naprawdę
dopiero teraz poczuła się prawdziwie naga, oglądana bezceremonialnie przez
dwóch młodych byczków. Jak towar do zerżnięcia. Bo jej umysłem opanowało
przeświadczenie, że oni teraz właśnie w myślach obracają ją na różne sposoby.
Spuściła wzrok
a potem skierowała go w drugą stronę, starając się nie rozmyślać o tym
wydarzeniu. Chociaż idąc przed siebie, wciąż czuła ich spojrzenia na jej
majtkach a w pamięci silnie tkwił ich poniżający ja wzrok na jej nagich
piersiach i sutkach, które mimowolnie, bez zgody właścicielki znów stwardniały.
Także pewnie na jej długich nogach, które ponownie stały się bardziej miękkie,
tak jak wtedy, gdy zaczynała swój ekshibicjonistyczny marsz po plaży.
Zapragnęła by
jak najszybciej znaleźć się przy kocu i przyspieszyła nieco kroku, by zwolnić
przed samym celem i ostatni raz napawać się jeszcze swą nagością.
- Zadowolona? –
powitał ją z typowym dla siebie uśmiechem Daniel.
Drań. Dobrze
wiedział co jej w duszy grało. Te wszystkie zawiłości jej natury dla niego nie
stanowiły większej tajemnicy. Drań, drań i jeszcze raz drań.
Jakie miała
szczęście… Była atrakcyjna, miała tego świadomość. I tym samym mogła paść
łatwym łupem jakiegoś przystojniaczka, który w końcu zawróciłby jej w głowie.
Teraz pewnie siedziałaby gdzieś w Polsce i przeklinała swój los, swoje chwilowe
zauroczenie. A jakimś niepojętym szczęściem dała się omotać pewnemu z pozoru
średniakowi, który na pierwszy rzut oka nie miałby u niej niemal żadnych szans.
Za to na drugi…
- Postawiłabym
swoje jedyne majtki na to, że twoje zadowolenie jest dużo większe –
odpowiedziała naśladując styl męża.
- Hehe… -
zaśmiał się dyskretnie pod nosem i pociągnął łuk zimnej pepsi. – To opowiadaj o
ważniejszych wydarzeniach tej morderczej wycieczki.
Nie uczyniła
oczywiście ze swych przeżyć żadnej długiej opowieści, bo nie tego oczekiwał.
Ale samo zwierzanie się ze swych najskrytszych tajemnic, rozbierało ją wobec
niego jeszcze silniej. Ten wewnętrzny ekshibicjonizm wymagany przez Daniela
dużo bardziej, niż zewnętrzny zbliżał ją do niego bardzo silnie. Wręcz
uzależniała się od męża w ten sposób.
- Naprawdę
musisz wyjeżdżać tak szybko? – zapytała kilka minut później.
- Muszę. Jestem
przecież umówiony na dziewiętnastą i znasz mnie. Wolę wyjechać szybciej.
- Cóż, szkoda…
- odwróciła twarz, kwitując odpowiedź męża subtelnym tonem.
Musiał
zareagować. Objął ramieniem żonę i przysunął twarz bliżej.
- Może to
lepiej, że pozostaniesz taka, hm… Niespełniona? Tak będzie ci chyba fajniej…
- Jedno nie
przeszkadza drugiemu – sprzeciwiła się spokojnie patrząc w oczy męża.
Jakby
zapomniała, że jest na publicznej plaży i wciąż eksponuje swój nagi biust na
widok dziesiątek obcych ludzi. Przechyliła się ku mężowi tak, że ich nosy
niemal się zetknęły. Czując lekki rumieniec na twarzy zdobyła się na niezwykle
odważny jak na nią szept.
- Kochanie,
może czas się zatrzyma, gdy twój kutas znajdzie się we mnie…?
- Uhm… Ale
sobie potwora wychowałem… - kolejny raz na jego twarzy pojawił się
charakterystyczny uśmiech.
Wiedziała. Ile
razy w życiu popisała się takim tekstem? Według męża, zdecydowanie za mało.
- Tak właśnie
według ciebie wygląda potwór? – przechyliła twarz starając się uwieść męża
mimiką.
- Nie dokazuj
mała – przystopował ją nieco, jednocześnie delikatnie drażniąc sutki żony
palcami.
Ta, choć
podekscytowana tym dotykiem jeszcze bardziej, otrzeźwiała, uznając, że
erotycznie pieszczenie jej nagich piersi na publicznej plaży jest zbyt krępujące
i wykracza poza jakiekolwiek standardy. Poza tym… Mogło się to skończyć czymś
naprawdę niepożądanym. Przynajmniej akurat w tym miejscu…
- Daniel… -
szepnęła, uciekając jednocześnie ciałem od mężowskich pieszczot.
- Nic z tego
kochanie, wybacz mi – potrząsnął głową. – Musisz być dzielna, kobiety w
historii ludzkości stawały przed dużo poważniejszymi problemami.
Wstał. Kamila
zerknęła przez chwilę w stronę jego spodenek a potem również wstała.
- Skoro wracamy
do hotelu, wypadałoby byś oddał mi stanik.
- A może nie? –
i on spojrzał zawadiacko.
Tak… Do seksu
to nie, ale do tego, by wywołać rozkoszne skrępowanie żony już był pierwszy…
Cały Daniel.
- Oddaj –
zareagowała bardziej stanowczo i ostatecznie postawiła na swoim.
- Niech ci jest
– skomentował ruszając w drogę. – W sumie i tak niewiele masz na sobie, więc
chłopaki w hotelu się ucieszą.
Dokładnie tak.
W hotelu. Ośrodek w Antonówku rozwinął się na tyle, że ktoś zaryzykował
postawienie hotelu. No dobra, bardziej hoteliku, ale jednak. I Kamila uznała,
że może sobie pozwolić na luksus wynajęcia pokoju w nim.
Nie ona jedna.
Kilku chłopaków również. Piłkarze, Arek, Karol, Rafał, młody okularnik Dominik.
Absolwenci jednego z miejskich liceów, obecnie studenci. Wysoki, przystojny
Tomek, jego koledzy Darek i Grzegorz. Czy wreszcie najmłodsi w tym gronie,
wciąż jeszcze licealiści. Długowłosy Kuba, ciemnowłosy, pięknie opalony Dawid,
czy też nażelowany Oliwier, albo nieco impulsywny Bartek.
Wynajęli
największe pokoje. Co tam… Niektórzy grali w piłkę, niektórzy już pracowali,
niektórzy mieli zamożnych rodziców. Dwa czteroosobowe i jeden apartament.
Wiadomo kogo było stać na taki gest.
- Ty to masz
kurwa za dobrze w tym życiu – z lekką zazdrością pokiwał głową Arek wchodząc do
najlepszego pokoju w hotelu.
- Się pracuje,
się ma – rzucił krótko Tomek.
I na wyrost.
Wszyscy dobrze wiedzieli, że Tomek przede wszystkim czerpał z pozycji rodziców.
Owszem, sam zatrudnił się w ich firmie, ale nikt nie miał złudzeń. Pracą tego
nie dało się nazwać, ojciec powoli wprowadzał syna w tajniki przedsiębiorstwa a
syn… Po prostu wpadał do pracy od czasu, do czasu a na jego konto co miesiąc
wpływała niezła, przynajmniej jak na polskie warunki, pensja.
Ale nie chcieli
tego komentować. Po co zrażać do siebie kolegę, który ma duże możliwości?
Pieniądze, apartament w małym hotelu z barkiem zaopatrzonym w alkohole. I
jeszcze ten urok, który sprawiał, że lgnęły do niego tabuny dziewczyn.
- Otwórz ten
barek, zaczniemy coś, nie? – rzucił jeden z kolegów studenta, Darek.
- Już? Tak wcześnie?
– skrzywił się Karol.
Faktycznie,
była siedemnasta. Do imprezy pozostało jeszcze trochę czasu. Oczywiście
niektórzy mogli się usprawiedliwiać, że w tym wieku i w ogóle…
- Dzisiaj taki
sprzęt to ma każdy w domu chyba – sprowadził go na ziemię Bartek.
- No a co
chcecie robić? – zaperzył się opalony licealista.
- Ja bym w piłę
pograł – wzruszył ramionami Arek. Jakby mu było mało kopania w klubie.
- Ja bym na
plażę poszedł – skontrował któryś ze studentów.
- A propos
plaży… - ktoś odwrócił się w stronę korytarza.
Zwrócił uwagę
chyba wszystkich. Nie tylko tymi słowami. Stukot obuwia na korytarzu
przyciągnął wzrok chłopaków.
Przez otwarte
drzwi zobaczyli przechodzącą obok wysoką brunetkę w…
- O, kurwa… -
nie powstrzymał się od komentarza Bartek, uchodzący za lidera grupki
licealistów.
Nie powstrzymał
się także od tego, by wyskoczyć za drzwi i wzrokiem śledzić wysokiej piękności
w samych majtkach i staniku. Nie mógł przegapić takiej okazji. Wyszedł na
środek korytarza robiąc miejsce dla kolegów. Kuby, Dawida, Oliwiera a także
starszych kolegów. Kilka osób śledziło smukłą, zgrabną sylwetkę pięknej
trzydziestopięcioletniej kobiety, która chwilę później zniknęła w jednym z
pokojów.
- Dalibyśmy
cynk na facebooku jakie widoki można tu spotkać, to za godzinę mielibyśmy całą
szkołę – skomentował ironicznie długowłosy Kuba.
- To wasza
nauczycielka? – upewnił się jasnowłosy Arek, również dość podekscytowany
widokiem. – Kurwa a ja do technikum poszedłem…
- Na treningi
nie chodzi? Albo na mecze? – dopytywał się dość drobny Oliwier z żelem we
włosach.
- Z dwa razy ją
widziałem – wzruszył ramionami piłkarz.
- A szanowny
małżonek gdzie?
- A nawet nie
wiem, czy jest – zafrasował się Arek. – Gadałem z nim kilka godzin temu, mówił,
że dopina jeden transfer dzisiaj wieczorem, może pojechał do miasta.
- Hm… -
strzelił palcami Bartek a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. – Ktoś
by się musiał panią profesor zaopiekować.
Być może Kamila
faktycznie potrzebowała opieki, bo uświadomiła sobie, że jej własny
ekshibicjonizm wyprowadził ją nieco z równowagi. I po powrocie do hotelu nie
potrafiła znaleźć sobie miejsca.
Daniel nawet
nie wchodził na górę. Miał wszystko ze sobą, zwyczajnie pożegnał się, wsiadł do
samochodu i pojechał.
A ona została
sama. Próbowała ułożyć się na łóżku z książką Deavera, ale mimo wciągającej
fabuły przewracanie kolejnych kartek szło dość opornie.
W końcu
przestała. Włączyła telewizor a sama zaczęła się zastanawiać co tu zrobić. W
planach miała wyjście na plażową imprezę, na ten festiwal. Chociaż sama muzyka
jej nie kręciła, to możliwość pobujania się przy prostych rytmach już trochę
bardziej. Żałowała jednak nieco, że nie będzie mieć męskiego towarzystwa. To narażało ją na
zaczepki. Raczej niechciane.
Ale
postanowiła, że wyjdzie. Przecież siedzenie w pokoju podczas urlopu mijało się
z celem. Równie dobrze mogłaby się spakować i wrócić do domu.
Tyle, że… To
dopiero za dwie, trzy godziny. Nie dość, że zostało jeszcze trochę czas, to jej
myśli biegły w wyraźnie innym kierunku.
Wciąż czuła
podekscytowanie. Ona, która przez całe dotychczasowe życie rozbierała się tylko
przed mężem, dzisiaj pozwoliła sobie na dużo więcej. Na coś, co te dziesięć lat
temu wydawało się czymś zupełnie niewyobrażalnym. Ten ekshibicjonizm, który ją
czasami męczył wieczorami realizowała w swych bezpiecznych fantazjach. Dzisiaj
je zrealizowała. Pokazała swe piersi obcym ludziom. Całe szczęście, że tylko
obcym. Że nie było tak nikogo znajomego. Jakiegoś starego kolegi ze szkoły, czy
podwórka. A już broń Boże, kolegi z grona nauczycielskiego. Czy też żadnego z
uczniów. Chyba.
Rzuciła się na
łóżko analizując niemal każdą sekundę, którą przeżyła na plaży. Delektowała się
własnym poniżeniem. Właśnie tak, bo tak traktowała rozbieranie się przed obcymi
ludźmi, pokazywanie im nagiego ciała. Zdawała sobie sprawę, że dla masy kobiet
publiczne odsłonięcie swego biustu nie stanowiło żadnego problemu. Ale dla niej
stanowił.
Problemem było
już samo paradowanie w bikini. Już to było dla niej przejawem ekshibicjonizmu.
Miała świadomość, że niejeden facet będzie się napalał na jej długie nogi,
odsłonięte w pełnej krasie. Na jej tyłek zakryty tylko cienkimi majtkami. I nie
przepadała za tym.
Ale czym był
ekshibicjonizm, jeśli nie właśnie tym? Odsłanianiem swego ciała, wystawianiem
go na żer. Żer męskich spojrzeń. I to ją poniżało i upodlało w takim sam
sposób, jak nakręcało.
Czy było warto?
Czy warto było przeżyć te chwile poniżającej rozkoszy? Bo przecież po tym
wszystkim trzeba się było obudzić następnego dnia i spojrzeć w lustro. I
przypomnieć sobie, że dzień wcześniej kobieca, szanowana nauczycielka
pokazywała obcym ludziom swe nagie cycki.
Tak więc sama
do końca nie wiedziała, jak opuściła pokój, jak znalazła się ponownie na
zewnątrz hotelu. Jak spokojnym krokiem, zatopiona w myślach przemierzała alejkę
ośrodka w Antonówku. Tak jak uprzednio, w samym stroju kąpielowym. Już teraz
zbierając na sobie spojrzenia mężczyzn w różnym wieku. Spojrzenia uważne, jak i
roześmiane. Przyjazne i mniej. Spojrzenia, które mówiły, że niejeden z tych
patrzących chętnie zaprzyjaźniłby się z atrakcyjną, samotną brunetką idącą… No
właśnie, gdzie?
Przystanęła na
chwilę a potem skierowała na plażę. Tam, jej strój był naturalny. A jeśli ona
chciała zrobić to co chciała, to mimo wszystko musiała właśnie tam.
Tam, gdzie
każdy był rozebrany tak jak ona. A i ludzi jakby trochę wywiało. Nic dziwnego,
słońce powoli już zachodziło a i godzina festiwalu zbliżała się nieubłaganie.
No więc…
Więc jeśli
miała to zrobić…
To tu i teraz.
Zlustrowała wzrokiem otoczenie i sięgnęła dłonią w tył. Widok leżącej na kocu
kilkanaście metrów dalej kobiety topless dodał jej odwagi. Pięć sekund później
stała ze stanikiem w dłoni, po raz kolejny tego dnia prężąc dumnie swe nagie
piersi, ku zadowoleniu całego świata.
Trzysta metrów
przed sobą zobaczyła bar, jakiś fast food. Uznała, że będzie on dobrym celem.
To znaczy dojść tam, posilić się…
Ruszyła. Delikatny
wiaterek muskał jej ożywione wyraźnie sutki. Kilka sekund wystarczyło by poczuła
się niesamowicie. Chyba jeszcze lepiej, niż poprzednio, gdy wybrała się w takim
stroju po pepsi. Wtedy stało się tak trochę przypadkowo. Teraz miała do
czynienia z celowym zamiarem. I to podjętym na zwykłej plaży, mimo, że i tu nie
brakowało plażowiczek topless.
Zamiarem
polegającym na spacerze z odkrytymi piersiami i zliczaniem gapiących się
facetów.
Czuła tak
podekscytowanie, jak i poniżenie. Przecież pokazywanie nagiego ciała obcym
ludziom, szczególnie mężczyznom, było czymś nad wyraz intymnym, przynajmniej w
jej pojęciu. Nigdy tego nie robiła, choć nieraz ogarniały ją nocne fantazje, w
których dawała się podglądać jakimś rozpalonym chłopakom. Fantazje mają jednak
to do siebie, że są bezpieczne, bo odbywają się w umyśle. Do tego nie wszystkie
muszą być spełnione i byłoby wręcz lepiej, gdyby niektóre pozostały tylko w
sferze marzeń.
A teraz, tutaj…
Tutaj po prostu szła półnago eksponując obcym ludziom swoje nagie cycki. Czuła
się tak samo skrępowana oraz poniżona, jak i podniecona.
Tak,
podniecona. Oczywiście nie jakoś wybitnie i zdecydowanie nie na tyle, by
posyłać uśmiechy z rzadka mijanym mężczyznom. Ale jednak. Jej własna nagość,
jej uległość, która nakazywała pokazywanie intymnych części swego ciała obcym
ludziom wpływała na nią właśnie tak. Ulegle, poniżająco i co za tym idzie
poniżająco.
Tym bardziej,
że to był jej indywidualny wybryk. Nie za sugestią Daniela, tylko swoją własną.
Rozsmakowała się we własnej nagości.
Idąc na nieco
uginających się nogach przez dość gorączkujący się umysł przeszła myśl, co by
było, gdyby zdjęła jeszcze majtki. Uśmiechnęła się nerwowo do siebie. Było to
wykluczone. Nie dość, że wtedy mogłaby przyciągnąć uwagę jakichś służb
porządkowych, to po prostu… To byłaby jednak przesada. To byłoby zbyt wulgarne.
Mimo wszystko
czuła oczywiście spore skrępowanie i miała świadomość, że jest ono wypisane na
jej twarzy. Nie wiedziała ile zliczyła spojrzeń podczas całej wędrówki. Niezbyt
wiele. I to może nawet więcej ze strony kobiet, niż mężczyzn.
Nie czuła z
tego tytułu rozczarowania. Raczej ulgę. Jej celem było po prostu przejść przez
plażę w majtkach. Nie to, by gapiły się na nią dziesiątki facetów. Tak było
dobrze. Właśnie tak, dobrze. Z takim uczuciem doszła pod fast food, zamawiając
jakżeby inaczej, zapiekankę.
Tutaj, podobnie
jak kilka godzin wcześniej poczuła się dużo mniej pewnie. Wprawdzie było dość
pusto, oprócz w niej w pobliżu znajdowała się jedna para oraz jeszcze troje
ludzi.
Nie patrzyła na
nich. Skupiła się na jedzeniu, które jak bywa w dość stresujących sytuacjach
szło opornie. Musiała więc zwolnić tempo.
Ale każdy gryz,
każde spuszczenie głowy w dół sprawiało, że widzi własne cycki. Nagie.
Ukradkiem
zerkała, czy są one przedmiotem obserwacji innych osób. Bywały. Może nikt z
tych paru osób nie wpatrywał się jakoś namolnie, ale spojrzenia padały. I ze
strony wąsatego draba przed pięćdziesiątką i z miejsca, w którym siedział jakiś
piegowaty nastolatek. I jeszcze ze strony jakiegoś niewiele starszego
młodziana, o wyraźnie rozradowanym obliczu.
Momentami
nerwowo się garbiła. A jej sutki twardniały raz za razem.
Spałaszowała
wreszcie zapiekankę i już miała sięgnąć o stanik, gdy pomyślała, że przecież…
Przecież w drugą stronę też można przejść tak jak w pierwszą.
Ruszyła, ale
nieco inną drogą. Kierując się w stronę jeziora. Zeszła bliżej linii brzegowej.
Tam wcale nie było tłoczniej. Ale jakoś tak w geście obronnym… Tam po prostu
jej strój wydawał się bardziej naturalny.
Nie było
tłoczniej, ale z trzydzieści metrów przed nią jakaś większa grupka
dwudziestolatków szykowała się do wyjścia z plaży. Nie chcąc robić sensacji,
przystanęła nad taflą jeziora czekając, aż tamci wyjdą najpierw. Przystanęła z
rękoma na biodrach, starając się ogarnąć to wszystko czego dopuściła się w
ciągu tych kilkunastu minut.
Westchnęła
głębiej, nieświadomie potarła nerwowo dłonią piersi. Widocznie domagały się
tego rodzaju pieszczot. Nic dziwnego, wrażenia, na które wystawiła je szanowna
właścicielka…
Coś jej
przerwało. Zauważyła, że grupka dwudziestolatków przemieściła się już dalej,
ale w jej stronę zbliżał się ktoś. Ba, był już całkiem blisko i wolnym krokiem
kierował się właśnie w jej stronę.
Patrzyła
wyczekująco. Nie zwróciła uwagi, że takie patrzenie w jakiś sposób przyciąga
chłopaka. Ale może i on też przyciągał jej wzrok.
- Wyglądasz
jakbyś coś zgubiła – odezwał się, gdy już podszedł a ona drgnęła nerwowo. –
Albo kogoś.
Drgnęła, bo
przecież… Taki spacer topless jeszcze uchodził, ale rozmowa z kimś? Z młodym,
pewnie coś po dwudziestce, wysokim i przystojnym chłopakiem? Poczuła
narastające skrępowanie.
- Nie wiem skąd
taki wniosek – odpowiedziała krótko.
Nie spodobała
się jej zaczepka. Raz, że jako nauczycielka od lat była uczulona, by osoby w
jego wieku, czy tam trochę młodsze zwracały się do niej nieco inaczej, niż per
„ty”. Dwa, że ten tekst… Mógł być ironiczny i dotyczyć tak brakującej części
garderoby, którą wciąż trzymała w dłoni.
- Stąd, że
pierwszy raz widzę kobietę w takim stroju, samotną – odparł.
Jego wzrok… Był
taki dziwny. Filtrował ją uważnie, wnikliwie, ale… Ale nie gapił się na te
cycki. Cały czas patrzył w jej oczy. Wyczytała w nich skupienie, uwagę. Mimo
wszystko jakąś neutralność, brak napalenia, widocznego nieraz w zachowaniu
niektórych chłopaków gapiących się na nią w analogicznych sytuacjach.
No i ten wyraz
twarzy. Przystojnej przecież. Był taki… Chłodny? I przyciągał jej wzrok.
- Sugerujesz,
że mam się ubrać, jak przystało na porządną kobietę?- zapytała siląc się na
spokój.
Miał coś w
sobie, niewątpliwie. W innym przypadku nie wchodziłaby w rozmowę, ucięłaby ją w
zarodku. Tym bardziej stojąc topless w publicznym miejscu. Ale nagle poczuła
chęć wojny. Albo chociaż jakiejś wojenki. Nie chciała się poddać, spłoszyć i w
swym zmieszaniu włożyć stanik. Świadczyłoby to o pewnej porażce.
Skoro już
prezentowała światu swe nagie piersi… Piersi, które wreszcie i nieznajomy
zaszczycił swym spojrzeniem. Przyprawiając ich właścicielkę o obezwładniający
dreszczyk.
- Sugeruję, że
jest rzeczą niemożliwą, by ktoś taki udał się na festiwal samotnie – znów
spojrzał jej w oczy.
Milczała.
Riposty w stylu „a skąd wiesz, że sama, a skąd wiesz, że w ogóle się tam
wybieram?” godne roztrzepanych nastolatek nie były w jej stylu.
- Ktoś taki…? –
nie przyszło jej do głowy nic lepszego. Odwróciła na chwilę wzrok w stronę
jeziora.
- Lubisz
komplementy. Mnie to nie dziwi, choć powinny ci spowszednieć.
- A tobie
powszednieją? – znów skierowała wzrok na chłopaka, starając się go zdeprymować.
Dopiero sekundę
później uświadomiła sobie, że sama trochę niechcący posłała mu właśnie
komplement. Trudno.
I miała
wreszcie tą sekundę dla siebie by spojrzeć na chłopaka szerzej.
Miał coś koło
dwudziestu dwóch lat. Wysoki, pewnie zbliżył się do stu dziewięćdziesięciu
centymetrów. Sylwetka normalna, nieco wysportowana, ale bez przesady. Taka
jakie lubiła, musiała to przyznać. Delikatny zarys mięśni, ale niewiele więcej.
Jasne, krótkie
włosy, wygolone po bokach. Lekka opalenizna na twarzy, dłoniach. Wyraźnie
zarysowana szczęka, regularne rysy twarzy. I te oczy… No cóż, nie był
przystojny. Był super przystojny.
Z jednej strony
wolała trzymać się z dala od tego typu chłopaków, dość przystojnych, dość
zrobionych, to znaczy nieco przypakowanych i opalonych. To nie był jej typ, tym
bardziej, że zawsze zwracała mocną uwagę na wnętrze. A tacy z reguły nie mieli
niczego ciekawego do zaprezentowania.
Ale z drugiej
musiała zawsze obiektywnie przyznać, że wizualnie prezentowali się atrakcyjnie.
I że najczęściej mieli to co trzeba, by przez te kilka godzin znajomości
prezentować się atrakcyjnie. To znaczy, oprócz wyglądu, bywali choćby w
minimalnym stopniu błyskotliwi, dowcipni, rozmowni, umieli pokazać, że zależy
im na kobiecie. To, że to wszystko to był pozór, który kończył się wraz z
upływem imprezy i czar pryskał miało mniejsze znaczenie. Przynajmniej dla
większości kobiet. Dla tych, które żyły chwilą.
A ona? Hm…
Przez cały ten
czas stała bardziej bokiem, momentami krzyżując ręce na brzuchu, lub piersiach.
Ale nie… Nie chowała ich przed nim. Po prostu była skrępowana. Znalazła się w
małej pułapce własnego umysłu. Rozebrana, ni stąd, ni zowąd stała się obiektem
adoracji super przystojniaka.
- Ja nie
zbieram dziesiątej części tego co ty – odpowiedział.
Milczała.
Uświadomiła sobie, że siła tego chłopaka leżała w jego postawie raczej, niż w
tym co jej przyszło do głowy przed chwilą. Nie był może super błyskotliwy, nie
chował w zanadrzu tysiąca ciętych ripost, czy uwodzicielskich tekstów. Po
prostu był. Taki trochę tajemniczy, trochę niepokojący…
- Jestem Tomek
– przedstawił się w końcu, wyciągając przed siebie dłoń.
Wahała się
przez moment, ale dobre wychowanie zwyciężyło nad chęcią minimalnej
złośliwości.
- Kamila –
uścisk był nieco elektryzujący.
- Czy uznałaś
mnie już za godnego, by ponieść twój bagaż?
Na jej twarzy
wreszcie pojawił się uśmiech. To było bezpośrednie odniesienie do jej nagości,
go tego…
- Nie jest na
tyle ciężki, bym nie dała rady sama – odpowiedziała, odgarniając włosy z
twarzy.
- Nie wątpię,
chciałem tylko pokazać, że potrafię być dżentelmenem.
- A kim jeszcze
potrafisz być?
- Kim tylko
zechcesz – popisał się najprostszą odpowiedzią.
Zaaferowana
własną nagością, tym, że stoi w samych majtkach na publicznej plaży i daje się
podrywać super przystojniakowi czuła wibracje w podbrzuszu i dreszczyk na
skórze.
Nie czuła za to
niczego innego. Obecności zbliżającej się grupki osób. Tomek zresztą skupił jej
całą uwagę na sobie. Owszem, wyczuła jakiś drobny hałas, szelest piasku, ale to
była plaża, przebywały tu jeszcze inne osoby, więc nie zwróciła uwagi.
Zwróciła
dopiero, gdy poczuła tą obecność za plecami i z boku. Jakiś metr, dwa. Wydało
się jej nienaturalne, że ktoś stoi za nią jakiś czas. I nie tylko wyczuła, bo w
momencie chwilowego milczenia usłyszała także słowa, które ją zaskoczyły.
- Dzień dobry,
pani profesor.
Odwróciła się
raptownie, nieświadomie prezentując swą nagość… Komu? Własnym uczniom. Z
miejsca rozpoznała te twarze. Bartek, Kuba, Oliwier, Dawid. Było z nimi jeszcze
kilku chłopaków.
- Widzę, że
korzysta pani ze słońca w pełni – dorzucił Bartek, bo to on zaczął rozmowę.
Sparaliżował
ją. Dokładnie tak. Prze kilka sekund nie wiedziała co zrobić. No bo… Pierwszym
naturalnym odruchem było zasłonięcie piersi. Ale ona ten odruch powstrzymała. W
jej umyśle zagnieździła się myśl, że coś takiego byłoby przyznaniem się do
porażki, w zasadzie klęski. Bo dała się zaskoczyć własnym uczniom. Zaskoczyć
tak, by mogli obejrzeć ją półnago.
I oglądali.
Bezlitośnie. Wyczuła ich spojrzenia na swych nagich piersiach. Na sutkach,
które momentalnie po raz kolejny tego dnia zesztywniały. A skoro już je
widzieli, skoro nie potrafiła temu zapobiec…
- Pięknie się
zachowujecie… Tak mnie podglądać?
Starała się nie
tracić rezonu, choć wiedziała, że nie jest w stanie powstrzymać rumieńca
występującego na jej twarz.
Za to udało się
jej pohamować szybszy oddech. To było jak jakiś absurd. Stała w samych majtkach
na publicznej plaży i pozwalała, żeby w jej niewielkie, ale przede wszystkim
nagie piersi patrzyło się jakieś dziesięć par męskich oczu. W tym czwórka
uczniów z jej własnej, licealnej klasy.
- Nikt nikogo
nie podgląda – obronił się racjonalnie Bartek. – Nikt z nas niczego z pani nie
zdejmował… - na jego twarzy wykwitł uśmieszek.
- Skoro mamy
taki piękne spotkanie, to kontynuujmy je festiwalu – wtrącił Tomek. – Możemy
już powoli iść.
- Życzę zatem
dobrej imprezy – kiwnęła szybko głową Kamila dając jednocześnie do zrozumienia,
że nigdzie się nie wybiera.
- Pani Kamilo,
chyba nie zostawi pani tych biednych chłopaków samym sobie? – natychmiast
zareagował Tomek wzbudzając delikatny śmiech.
Za to ona sama
nie wiedziała jak zareagować, jakby nagle jej umysł wypełniła kompletna pustka.
Stała przez moment bezradnie, mając świadomość, że czterech uczniów gapi się na
jej nagi biust i sterczące sutki, wyobrażając sobie Bóg wie co. No i…? Grać
dalej niewytrąconą z równowagi dojrzałą kobietę, która zwyczajnie postanowiła
się zrelaksować, czy oprzytomnieć i wrócić do rzeczywistości?
W tej burzy
zmysłów zareagowała dość bezmyślnie…
- Skoro
uważacie, że należy się im opieka…
Spokojnym
krokiem skierowała się w stronę widniejącej z daleka sceny, ani myśląc o
trzymanym w dłoni staniku.
Próbujące ją
wpędzić w złość nieco pogardliwe i ironiczne spojrzenie Bartka mówiące „ale cię
przydybaliśmy, pani profesor…”, zrekompensowała sobie pełnym zdumienia wzrokiem
onieśmielonego Oliwiera, który czasem próbował w klasie zgrywać cwaniaczka a
tu… Wytrącony z równowagi, chyba nie wiedzący co tu się dzieje Dawid podążył
wraz z najbardziej zrównoważonym Kubą.
A za nimi, jak
zauważyła trzej piłkarze i jeszcze dwie osoby, towarzysze Tomka.
A ona sama…
Szła przodem, obok Tomka, który czasem coś tam powiedział. Nie spieszyła się.
Sama przez moment nie do końca wiedziała co robi a jeśli już, to czy robi to
dobrze. Przynajmniej idąc z przodu nie czuła na swoich nagich piersiach wzroku
uczniów. Choć miała świadomość, że bez żadnego skrępowanie przyglądają się jej
długim nogom i opiętym majtkami pośladkom.
Po prostu szła,
eksponując swe nagie piersi między innymi kilku własnym uczniom, jakby nie
działo się nic dziwnego. Nie, skądże… Szła, nie dając się pokonać ani
oszołomieniu tym co robi, ani nawet pewnemu swoistemu ogłuszeniu, którego
doznała na moment.
Wzięła się w
garść, przynajmniej na tyle, na ile mogła. Nie da się poniżyć w taki sposób.
Niech to wszystko jest pod jej kontrolą. Niech nie wydaje im się, że zaskakując
swoją nauczycielkę w takim stroju, wygrali coś. Nie… Ona to zaplanowała i
kontynuowała pomysł. I czerpała z niego pełną garścią.
Czerpała,
chociaż ten ekshibicjonizm, w tym otoczeniu nie sprawiał jej takiej satysfakcji
jak uprzednio. Satysfakcję sprawiało jej to, że nie robiła ceregieli ze swojej
nagości i potrafiła przekręcić całą sytuację na swoją korzyść.
Przynajmniej
tak jej się wydawało. Przez te kilka minut drogi w kierunku sceny. Zmuszając
się trochę do konwersacji z Tomkiem. Tak, to był taki typ chłopaka, przy którym
czuło się fajnie, ale niekoniecznie rozmawiało.
Pamiętała to z
liceum, czy nawet podstawówki. Miała kilka koleżanek. Z niektórymi można było
rozmawiać długo i o wszystkim. Z innymi a szczególnie z jedną, rzadziej, acz
jeśli już to konkretniej. I jakoś tą wspominała przyjemniej, jakoś ta była jej
bliższa.
Słuchając
oszczędnego w słowach Tomka i oddając się wspomnieniom z młodości doszła do
miejsca, gdzie zaczynały gromadzić się większe masy ludzkie. No cóż…
- Tu już trzeba
prezentować się ładniej, czyż nie? – wysiliła się na lekki uśmiech i spojrzała
w twarz maszerującego obok Tomka, jednocześnie przymierzając stanik na powrót.
- Nie uważam,
by do tej pory wyglądała pani gorzej – nawet przy tak luźnej konwersacji jego
twarz pozostała nieruchoma. Bez uśmiechu. Nie, że jakaś śmiertelnie poważna,
jakby grał, czy silił się na człowieka bez emocji. Po prostu tak już musiał
mieć.
Dużo, choć na
tym kawałku plaży pod sceną wciąż pozostawała w nielicznym gronie kobiet, które
można by uznać za rozebrane. Większość miała na sobie spodenki, spódniczki, czy
sukienki. Krótkie, ale jednak. Panowie prezentowali się w szortach i
koszulkach. Rzadko zdarzali się ci eksponujący swoje nagie torsy.
Jej towarzysze
także nie kwapili się do ściągnięcia koszulek. Zresztą… Nagle zastanowiła się
jak musiało wyglądać wejście dziesięciu młodych chłopaków między osiemnastym a
pewnie dwudziestym trzecim rokiem życia w towarzystwie jednej trzydziestopięciolatki
w bikini.
W sumie to mało
kto zwrócił na nich uwagę, ale jeśli ktoś zwrócił, to ten widok chyba go nieco
zastanowił.
Pokręcili się
wokół, pokomentowali. I między sobą i z nią. Acz ona unikała dywagacji. W
zasadzie odpowiadała tylko na uwagi Tomka i dwóch wyraźnie próbujących się
zbliżyć piłkarzy, Karola i Arka.
Dochodziła
dwudziesta. Słońce powoli chowało się za horyzont.
- To co? Pijemy
coś? – rzucił jeden z kolegów Tomka.
Zaczęło się.
Kamila wróciła
nieco bardziej do rzeczywistości. Odsunęła się nieco w bok, nie opuszczając
jednocześnie grupki nieoczekiwanych towarzyszy. No… Opuściła ich tylko na
moment, udając się do jednego z punktów i zamawiając drinka. Ze szklanką w
dłoni wróciła na swoje miejsce.
Muzyka nie
interesowała jej, spojrzenia padające na nią też niespecjalnie. Z pewnością
fakt, że tuż obok kręciła się dziesięcioosobowa grupa młodzieńców odstraszał
ewentualnych amatorów jej wdzięków. I to był z pewnością plus tej sytuacji.
Dlatego
popijając drinka, obserwowała imprezę a tak naprawdę swoich towarzyszy, którzy
czasem próbowali wkręcić ją w jakąś rozmowę. Ale tylko czasem. Mimo wszystko
chyba biła z niej jakaś taka aura niezdobytej, albo zbyt pięknej, bo czynili to
sporadycznie i z widoczną nieśmiałością. Wyjątkiem był Tomek, może jeszcze
Arek.
Swoich uczniów
znała. Tomka też zdążyła, aczkolwiek z pewną lubością rzucała na niego
spojrzenie za spojrzeniem parząc na jego zachowanie. Koledzy przystojnego
blondyna byli tacy raczej bez wyrazu, więc nie poświęciła im swojej uwagi.
Zostali trzej piłkarze. Wyróżniający się Arek z Karolem i zupełnie nie
rzucający się w oczy Dominik.
Dwaj pierwsi
wyglądali na dwadzieścia dwa lata, mogli być rówieśnikami Tomka i jego kolegów.
Średniego wzrostu Arek również był blondynem, ale o dłuższych włosach, trochę
śmiejących się momentami oczach, dość sympatycznej, przystojnej twarzy. W
czarnych szortach i jasnej koszulce jego sylwetka prezentowała się całkiem
atrakcyjnie.
Minimalnie
wyższy od kolegi Karol miał czarne włosy i twarz taką… Ani brzydką, ani ładną,
w zależności od sytuacji można by go uznać za względnie atrakcyjnego, albo zupełnie
przeciwnie. Sprawiał wrażenie nieco twardszego, nieustępliwego a przede
wszystkim mocno egoistycznie nastawionego do życia. Kilka scenek z tej imprezy
nasunęły jej taki właśnie obraz chłopaka.
No i ten
Dominik, którego niemal nie zauważyła. Każdy z pozostałej dziewiątki czymś się
odznaczał a ten… Nic. Nie odezwał się chyba ani słowem. Nie wziął do ust ani
kropli alkoholu. Stał tylko z boku, podobnie jak i ona. Czasami wychwyciła jego
spojrzenie na sobie a gdy spotkali się wzrokiem, on natychmiast szukał innego
punktu zaczepienia. Nieśmiały, to już wiedziała. I to jedyne co mogła o nim
powiedzieć poza cechami zewnętrznymi. A te, hm… Ciemne, krótkie włosy, oczy
schowane za okularami, smukła sylwetka, przyzwoicie opalone ciało. Raczej nie
kojarzył się z piłkarzem, choć nogi miał lekko umięśnione.
W każdym razie,
w całym tym tłoku chłopaków zwracających na siebie uwagę, albo nawet
przystojnych, nie mówiąc o jednym super przystojniaku, ten schowany Dominik z
upływem czasu robił dość sympatyczne wrażenie. O ile to było odpowiednie słowo.
Tak właśnie
upłynęła godzina. A druga? Na drugim drinku i kolejnych obserwacjach. Na
słuchaniu muzyki, która jakoś wciąż nie przekonywała do poważniejszej rozrywki.
Na próbach zagadania w wykonaniu Tomka i którego, mimo wszystko starała się
trzymać na dystans. Który to dystans w jej głowie zmniejszał się, za każdym
razem, gdy przypominała sobie wydarzenia z plaży, gdzie Tomek przydybał ją
topless.
Widziała coś
jeszcze. Nie tylko ona sama wyłapywała spojrzenia. Zbierał je także Tomek.
Rzecz jasna autorkami tychże, były kobiety w różnym wieku.
Drugi drink
robił jej dobrze i chociaż ekshibicjonizm schował się gdzieś głębiej, to nie
ugasiła go całkiem. Zresztą nie miała chyba takiego zamiaru. Zasadniczo tkwiła
w takim jakby zawieszeniu między jedną a drugą Kamilą.
Dochodziła
dwudziesta druga, gdy zauważyła, że towarzystwo nieco się przerzedziło.
Zniknęli gdzieś Darek i Grzegorz. A kilka minut potem…
- To co
zbieramy się? – rzucił ktoś hasło.
- Idziemy do
twojego apartamentu…
- Tam się
napijemy w spokoju.
- Rozumiem, że
pani wciąż poczuwa się do tego, by mieć chłopaków na oku? – zwrócił się do niej
bezpośrednio Tomek.
Tym razem na
jego twarzy pojawiło się cos na kształt uśmiechu a ona… Pewnie w innym
przypadku skwitowałaby to pobłażliwie i poszła gdzieś, ale teraz po dwóch
drinkach…
Nie mogła
jednak zrobić z siebie jakiejś idiotki. Perspektywa dalszej zabawy w
towarzystwie dziesięciu chłopaków… To było kuszące i znów obudziło w niej te głębiej
skrywane emocje. Ale udała, że się waha.
- Z pewnością
macie swoje sprawy do obgadania, tylko bym przeszkadzała…
Te słowa padły
z jej ust, gdy ruszyła w ślad za chłopakami w kierunku hotelu.
- Niech pani
nie żartuje – odpowiedział krótko Tomek.
Nie
protestowała więcej. Tym razem to ona szła na końcu w towarzystwie wysokiego
krótkowłosego blondyna.
Chwilę później
chyba wyjaśniła sobie nieobecność kolegów Tomka. Gdy wkraczała do apartamentu
zobaczyła, że i tu jest już impreza z chipsami na stole i przede wszystkim z butelkami
wódki, jak i piwa. Z głośników grała muzyka. Pewnie Darek z Grzegorzem wpadli
tu wcześniej przygotować to wszystko.
Rozejrzała się
z lekką ciekawością. Zasadniczo nie imponował jej taki rozmach, ale tak, czy
owak, apartament wyglądał całkiem gustownie. Rzecz jasna jej własny pokoik nie
miał żadnego porównania.
Chłopacy
natychmiast rzucili się do butelek z piwem, otworzono także butelkę wódki.
Patrzyła na to z pewną rezerwą. Co tu miał robić? Była sama, ich dziesięciu.
Ale przede wszystkim chodziło o różnice wiekową. To nie było jej towarzystwo.
Czuła się tu na dokładkę, jako element wystroju. Coś ładnego, ale…
- Niech pani
siada, zmieścimy się przecież – nie ustępował Tomek.
Z pewną
satysfakcją stwierdziła, że mimo takiej a nie innej inauguracji znajomości,
tytułował ją jednak „panią”.
- Nie chcę
przeszkadzać młodym mężczyznom – rzuciła zdawkowo. – Niektórzy mogą się
wstydzić.
Chciała wbić
szpilkę swoim podopiecznym, ale przecież…
- Pani się nas
nie wstydziła, to dlaczego my mamy wstydzić się pani? – logicznie sformułował
klasowy lider, Bartek.
Trochę zepsuł
jej tym humor i podniósł ciśnienie. Jeśli w ogóle miała zamiar wracać do
pokoju, to teraz…
Rozejrzała się
po pomieszczeniu. Niektórzy porozsiadali się, innych nieco nosiło.
Usłyszała odgłos
zamykanych drzwi. Mimowolnie serce zabiło mocniej. Znalazła się sama w
otoczeniu dziesięciu młodych, zdrowych, w dużej mierze przystojnych mężczyzn.
Ona, dostojna nauczycielka. Rozebrana, bo miała przecież na sobie tylko strój
kąpielowy.
Czy to nie przywodziło
na myśl jakiegoś filmu, niekoniecznie dla dzieci? Zaśmiała się w duchu. Nie,
gdyby to od niej zależało. Ale co na to oni? Jak to w ogóle wyglądało? Jak
odebrałby to ktoś postronny?
Oni, choć
ubrani luźno, byli wciąż ubrani. Ona, trzydziestopięcioletnia nauczycielka
paradowała wśród tej młodzieży w samych majtkach i staniku.
Znów zaczęła
czuć się bardziej naga, niż ubrana. Znów, bo tam, na koncercie nie odczuwała
tego aż tak. Teraz, w tym otoczeniu, w zamkniętym pokoju, sama wśród dziesiątki
rozrywkowych chłopaków, znajomych i nie…
Zmiękły jej
nogi. Odmówiła przyjęcia drinka. W głowie szumiało już i tak. I impreza i te
dwa drinki, które spożyła wcześniej.
A teraz… Sama
nie wiedziała, czy mówi to poważnie, czy nie… Czy na głos, czy tylko w myślach,
ale…
- A dlaczego? –
zapytał gospodarz imprezy zdradzając jakby lekkie zaniepokojenie a potem go
olśniło. – Jeśli naprawdę pani chce, może pani skorzystać z tego
Spojrzała na
niego pobłażliwie. Przynajmniej tak to miało wyglądać, ale aktorką była
kiepską. Tyle, że on chyba tego nie zauważył.
- Naprawdę
uważasz, że to właściwe miejsce?
- Na pewno
uważam, że jest fajniejszy, niż w zwykłych pokojach – odpowiedział
dyplomatycznie, nie chcąc wyjść na napaleńca.
Ale i on nie
posiadał odpowiednich umiejętności aktorskich. Wyczuła, że jednak się spiął. Że
to już nie jest ten obojętny Tomek sprzed dwóch godzin. Że obecność pięknej
kobiety, półnagiej w jego apartamencie hotelowym burzy krew w jego żyłach.
Mimo to…
- Możesz
pokazać? – zapytała z zawahaniem.
Niby
wybrzydzała, ale… Dwie minuty później Kamila stała w łazience hotelowego
apartamentu już sama, zamknięta.
Za drzwiami
trwała impreza z muzyką i alkoholem, na kilku metrach tłoczyło się dziesięciu
młodych chłopaków a ona powoli zdejmowała z siebie stanik a chwilę później
majtki.
I zrozumiała
jedno, że z całą pewnością wywołała sensację. Dla dorastających chłopaków,
nawet już młodych mężczyzn fakt, że atrakcyjna trzydziestopięciolatka znalazła
się o kilka kroków od nich, jedynie za zamkniętymi drzwiami kompletnie naga,
musiał wpływać odpowiednio ekscytująco.
Przez kilka
sekund nasłuchiwała komentarzy dochodzących z pokoju. Nie usłyszała niczego
wartościowego, poza jakimś śmiechem. Czy to była reakcja na jej zachowanie? Na
nią samą? Nie wiedziała. Schowała się w kabinie prysznicowej odkręcając wodę.
Poddała się tej
rozkoszy z podwójną przyjemnością. Bo prysznic zawsze takową był a dodatkowo
chyba pierwszy raz w życiu robiła to będąc pod pewnym wpływem alkoholu, czując
lekki szum w głowie. To też wpływało.
No i fakt, że
bierze prysznic, gdy tuż za drzwiami znajdowało się dziesięciu młodych,
naładowanych testosteronem wysportowanych chłopaków, przyprawiał ją tak o
skrępowanie, jak i płynącą z tego tytułu przyjemność.
Kamila trochę
ją przedłużała. Ciepła, ale nie gorąca woda spływała po ciele, relaksując
właścicielkę. Przedłużała, bo lubiła to. I prysznic i swoją nagość. Szczególnie
taką bezpieczną. Bo przecież to, że była naga nie powodowało niebezpieczeństwa,
że ktoś ją zobaczy. Drzwi były zamknięte, okienko zasłonięte. Nawet, gdy wyszła
z kabiny, wciąż była bezpieczne. I stała nago, powoli wycierając się
ręcznikiem.
Stała i
wycierała się długo. To nie był jej pokój, by wyszła, rzuciła się na łóżko,
schnąc dalej i tyle. Tutaj…
Tak w ogóle,
czy nie przesadziła z tym wszystkim? To znaczy, czy nie za dużo już tego?
Stała nago
wpatrując się w lustro. Naprawdę to wszystko się wydarzyło? Nago na plaży w
towarzystwie Daniela. Spacer topless po pepsi na polecenie męża. Potem jeszcze
jeden spacer topless po plaży, już dla zaspokojenie własnej żądzy. I wciąż
topless, gdy nachodzili ją kolejni chłopacy. Najpierw Tomek a potem cała grupka
jego znajomych, w tym czwórka uczniów Kamili z liceum.
I kolejny
bezwstydny spacer topless w towarzystwie dziesiątki młodzieńców. Być może
najbardziej perwersyjny z tego wszystkiego co się dzisiaj wydarzyło.
A teraz…
Prysznic w zatłoczonym apartamencie. Zatłoczonym tak, że testosteron było czuć
tutaj, w tej łazience.
Wzięła oddech. Już
wiedziała. Trzeba było wziąć nad wszystkim kontrolę.
Dlatego, gdy ubrała się,
otworzyła drzwi i wyszła, udając, że nie widzi tych wszystkich spojrzeń na swym
gorącym ciele natychmiast podeszła do stolika.
- Mogę? –
uśmiechnęła się w kierunku Tomka, biorąc w dłoń butelkę Żubrówki.
- Oczywiście,
tego nie ma prawa braknąć dzisiaj.
Trzeci drink. Z
reguły kończyła takie imprezy na dwóch, czy właśnie trzech. Dzisiaj, w tym
towarzystwie… Tym bardziej, że wlała więcej alkoholu niż zazwyczaj.
Nie siadała.
Alkohol robił swoje. Bojące szybciej serce też. Nogi prowadziły do tańca. Ale
nie przyjmowała do siebie jakichś prób zalotów.
Odwróciła się
plecami do większości towarzystwa wgapiając się w telewizor. Miała oczywiście
świadomość, że spojrzenia kolejnych chłopaków nie schodzą z jej pośladków.
Czekała chwilę,
czekała… Aż alkohol zacznie działać, ale…
Coś jej mówiło,
że zaraz się zacznie. Że niektórym się zapaliło coś w głowach. Że poczują się
zbyt mocni.
Gdzieś
docierały do niej coraz bardziej podniesione głosy roześmianego Arka. Nie
ustępował mu raczej spokojniejszy, za to zdecydowanie bardziej cyniczny Karol. Wtórowali
im koledzy Tomka. Próbował się w to wmieszać ktoś z młodszych, głównie Bartek.
Oliwier był traktowany raczej z pobłażaniem i szybko został sprowadzony na
swoje miejsce.
I gdy
spodziewała się lada moment czegoś nieoczekiwanego, to…
- Wychodzimy,
zaraz wrócimy – usłyszała głos Bartka.
Odwróciła się.
Wyszedł nie tylko on. Cała czwórka licealistów, do tego także Tomek wraz z
kolegami. Zostali tylko piłkarze.
- Gdzie poszli?
– zwróciła się do nich zdziwiona.
- Wrócą, to
wyjaśnią – wzruszył ramionami Arek a Kamila poczuła kolejne spojrzenie na
swoich nogach.
Wzruszyła
ramionami i ona. Ale skoro wyszli…
To i ona
uznała, że to najlepsza pora. Dopiła trzeciego drinka i było jej mało.
Skierowała się w stronę jedynego siedzącego przy stole piłkarza.
- Wolne
miejsce, prawda? – zagadnęła luźno, dekoncentrując chłopaka jeszcze bardziej.
- Tak – drgnął
nerwowo Dominik.
Siadła zatem
spokojnie, sięgając po alkohol. Nawet nie patrząc w stronę nastolatka,
zauważyła jego spojrzenie na jej długich, nagich nogach, które zaprezentowała
mu w całości. W ogóle się z tym nie krył. Albo był jednak odważniejszy, albo po
prostu piękna, półnaga kobieta zupełnie wytrąciła go z równowagi i nie panował
nad sobą.
- Widzę, że
sceneria nie bardzo do ciebie przemawia? – zwróciła się do niego, mieszając
drinka.
- Nie no… Nie
jest źle – spróbował się ogarnąć i nerwowo poprawił okulary.
- Nie zdążyłam
cię jeszcze poznać. Jak masz na imię?
- Dominik –
odpowiedział krótko.
- Jestem Kamila
– uśmiechnęła się lekko i trochę skarciła w myślach.
Z dwóch
powodów. Po pierwsze ze zbyt luzackiego, nie będącego w jej stylu zachowania.
Po drugie, że właśnie w ten sposób deprymowała chłopaka jeszcze bardziej. Jak
na dłoni było widać, że nie miał żadnego doświadczenia z towarzystwem
atrakcyjnych kobiet w średnim wieku.
Hm, w średnim…
No w każdym
razie, postanowiła podejść do sprawy nieco subtelniej.
- Nie czujesz
się dobrze z kolegami, czy po prostu w tym otoczeniu? Nie jesteś typem
imprezowicza, tak?
- Raczej tak… -
był wyraźnie zmieszany, ale pociągnął temat. – Wolę inaczej spędzać czas.
- Jak? –
starała się okazać zainteresowanie.
- Na przykład czytam
książki.
- Jakie lubisz?
- Różne
naprawdę… I przygodowe i thrillery i kryminały. Ale klasyka też.
- No… - uniosła
brwi. – A co z tej klasyki?
- Na przykład
Sienkiewicz, Dumas, Dostojewski. Szekspira też czytałem, jeszcze coś tam.
- A co z
Szekspira? – teraz zainteresowała się na poważnie.
- Uhm… -
mruknęła starając się przybrać luźną postawę i rzucić niewymuszony komplement.
– Chyba pierwszy raz widzę dość przystojnego chłopaka i piłkarza w jednej
osobie, który zaczytuje się w Szekspirze – wychyliła spory łyk drinka ze
szklanki.
- Dość… - na
jego twarzy po raz pierwszy pojawił się uśmiech. Wyrażający tak samo
skrępowanie, jak i przyjemność.
Nie skłamała.
Przy bliższym spojrzeniu chłopak nie prezentował się źle. Był minimalnie wyższy
od niej, raczej szczupły, ale nogi, jak przystało na piłkarza, całkiem fajne. W
sumie klatka piersiowa też chyba nie prezentowała się źle, choć na ćwiczącego
nie wyglądał. Ale ona za takimi nie przepadała. Preferowała właśnie takie widoki.
Raczej szczupłe klatki z minimalnym zarysem mięśni.
Do tego
opalony, jak zauważyła dyskretnie spoglądając w dół. Dominik jak większość
uczestników imprezy miał na sobie krótkie spodenki i ogólnie nie prezentował
się źle. Co najmniej. Gdzieś za tymi okularami krył się całkiem fajny chłopak.
Tylko, że jego królestwo znajdowało się zupełnie gdzie indziej. We własnym
domu, w swoim pokoju, gdzie mógł się zamknąć z książką w dłoni.
Zamyśliła się
na moment. Ilu takich chłopaków ginęło gdzieś w tym świecie, gdy przed pierwszy
szereg wychodzili pewni siebie, zdecydowani, choć tak naprawdę niewiele sobą
prezentujący wygadani, roześmiani, dowcipni przystojniacy?
No właśnie. I
dlatego poczuła, że…
- Yo…! – nagły
gwar przerwał jej rozmyślania. Zerknęła w bok.
Wśród okrzyków,
różnych tekstów, w pokoju pojawili się wszyscy chłopacy. Znów zrobiło się
głośniej, gwarniej.
Do tego, do jej
nosa dotarł specyficzny zapach. Chyba już zrozumiała. Towarzystwo wyszło, żeby
zapalić marihuanę. Nie chcieli tutaj, przy starszej kobiecie, dla niektórych
nauczycielce. Wyszli na zewnątrz.
Przez przypadek
straciła trochę ten wyrabiany kontakt z Dominikiem. Nie dość, że zapatrzyła się
w Tomka i resztę, to jeszcze muzyka poszła trochę głośniej. Nogi Kamili
poruszyły się z niecierpliwością.
- Nie,
dziękuję, nie umiem kompletnie – bronił się wyraźnie onieśmielony.
- No nie bądź
taki, chodź… - ponagliła go, robiąc bardziej przyjazną minę.
- Nie,
naprawdę…
- Pani Kamilo,
możemy prosić? – odezwał się Arek.
Odwróciła głowę
i posłusznie, niemal niczym uczennica wstała, nie puszczając czwartego drinka z
dłoni.
Wmieszała się w
tłumek chłopaków. Zrobiło się ciasno, więc przystopowała. Wiedziała co mogło
się stać w takiej sytuacji. Jakaś rozgorączkowana dłoń tu, czy tam…
- Chcieliśmy
tylko zapytać jaką muzykę pani preferuje – dodał Tomek.
- Puśćcie co
sobie chcecie – na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Domyśliła się,
że chodziło o to by ją wyciągnąć zza stołu. Kwestia muzyki była mniej istotna.
Ale po krótkich negocjacjach z głośników popłynął kawałek w czarnym soulowym
klimacie. A potem kolejny. Jakiś komercyjny hip hop i takie tam czarne klimaty.
To w tym
momencie było chyba najbardziej odpowiednie. Nie czuła siły do skakania, czy
żywszego podrygiwania. Natomiast takie spokojniejsze bujanie się…
Zaczęła
spokojniej, bo ktoś musiał dać przykład. A oni… Sami faceci i widocznie byli
trochę skrępowani. Może było im głupio tak w męskim gronie.
- Przygaście
trochę światło – rzucił ktoś i kilka sekund później faktycznie zrobiło się
ciemniej..
Głowa Kamili
szumiała coraz silniej, ale nie na tyle, by zakłócić logikę. W lot zrozumiała niewinne
z pozoru intencje pomysłodawcy. To nie był klimat dla męskich nasiadówek. To
był klimat dla bardziej romantycznych rzeczy.
Wiele rzeczy
poczuła, kręcąc leniwie biodrami. Ostrzeżenie i niepokój. Bijące serce i
uginające się nieco nogi. Domyślała się, że zaczął się najważniejszy punkt
wieczoru. Że oni będą chcieli sprawdzić. I siebie samych i ją, piękną, dorosłą
kobietę. Sprawdzić jak daleko można się posunąć. Jeśli nie wszyscy, to na pewno
dwaj piłkarze, dwaj koledzy Tomka, nawet jej uczniowie, którzy chętnie
zobaczyliby jak się bawi ich dostojna nauczycielka prywatnie. Ale przede
wszystkim tym, który miał największą ochotę ją sprawdzić był ten super
przystojniak Tomek.
I ze wszystkich
tych rzeczy, które poczuła, na pierwszy plan wysunęło się… Podniecenie.
Właśnie tak.
Była podniecona. Ta cała oprawa, ta sytuacja, gdy krok po kroku, na imprezie,
czy tutaj serwując alkohol, puszczając muzykę, nawiązując czasem dialog a
wreszcie kreując romantyczny klimat chcieli ją uwieść… Uwieść, może tylko
potańczyć bliżej, może wsunąć gdzieś rękę a może coś dużo więcej… I to wszystko
ją podnieciło.
Podnieciła ją
ta sytuacja, w której jeszcze bardziej dobitnie uświadomiła sobie gdzie jest, w
jakim towarzystwie i w jakich proporcjach. O skąpym stroju nie mówiąc.
Tańczyła,
korzystając z ciemności, coraz śmielej. Tańczyła czując, że robi się wokół niej
trochę tłoczniej. Akurat o to w tym pomieszczeniu nie było trudno, ale teraz
poczuła męską obecność dużo silniej. Tańczyła zamykając oczy i otwierając.
Czując przecież także niepokój.
Chociaż był on
chyba na wyrost. Cóż mogłoby się jej stać? Było tu czterech jej uczniów.
Odważyliby się zrobić cokolwiek wbrew jej woli? Mimo wszystko niemożliwe. Tak
więc…
Otarła się
pierwszy raz o kogoś. Ktoś inny otarł się o nią. Niby niewinnie, gdzieś o
ramię. W tym tłoku nie było o to trudno. Zresztą oni raczej poruszali się
mniej, lub bardziej swobodnie po pokoju. Idąc po alkohol, pepsi, chipsy, czy
coś tam. Z jednego miejsca w drugie.
Tylko Arek z
Karolem byli jakoś bliżej. Dziwne. Tomek jakby był z tyłu. Jego dwaj koledzy
nie liczyli się. Uczniowie odpadali. Za młodzi i na starcie bez szans. Mieli
świadomość, że czego by nie próbowali, nie przekroczyliby ani jednej granicy. I
ten ostatni Dominik, wciąż siedział przy stole a ona wyczuwała jego spojrzenie
na sobie.
Zamknęła oczy,
zastanawiając się, czy nie przesadziła z alkoholem. Chyba nie, chociaż szum w
głowie był silniejszy. Napawała się swoją nagością, bo tak musiała odbierać
swój strój w tym kontekście. Napawała się swoją własną uległością, bo tak
naprawdę była zdana na łaskę tych chłopaków. Nie tak do końca, bo zawsze po
prostu mogła opuścić imprezę, ale… Ale to oni prowadzili, to oni decydowali.
Czuła, że nogi
stają się mniej pewne a kilka minut później w talii poczuła pierwszy uścisk,
który nie puszczał. Był to Arek.
Uśmiechnęła
się. Było ciemno, ale nie aż tak, by tego ni dostrzegł.
- Świetnie się
pani rusza. Oddałbym wszystko za jeden taki wolniak z panią – rzucił do jej
ucha.
Krepował się
pewnie, ale nie aż tak jak inni. Pewnie gdyby byli sam na sam, byłby
odważniejszy. Ale musiał się zmierzyć z takimi właśnie przeciwnościami losu.
- Później –
zaśmiała się cicho.
Tak, jeszcze
nie teraz. Teraz bujała się sama, napędzając w ten sposób własne emocje,
pobudzając się, jakby tego pobudzenia było za mało.
Głowa bujała
się tak jak i jej ciało. Powoli zaczynała tracić kontrolę nad sobą a przede
wszystkim nad ciałem. Górę brały emocje. Uniesione wysoko w górę ręce nadawały
jej zmysłowej sylwetce zabójczy widok.
Jakby
wykorzystali to obaj piłkarze. Poczuła niemal na raz dwie pary dłoni na swoim
ciele. Z tyłu na biodrach, na plecach, w talii. Dłonie i Arka i Karola. Dość
sympatycznego i dość przystojnego Arka, oraz niepokojącego i wybitnie
egoistycznego Karola. Dwóch różnych chłopaków a jednocześnie dwóch przyjaciół.
Nie przegoniła
ich. Nie. Ten dotyk rozgrzewał ją mocniej. Te dłonie, które poczynały sobie
śmielej, zaczynając wędrówkę po plecach dojrzałej kobiety, robiły jej dobrze.
Bo Arek z Karolem zabrali się do tego całkiem sympatycznie, stawiając raczej na
subtelność, delikatność. I na to by sprawić przyjemność kobiecie a nie sobie.
Aż tacy byli
mocni? A może bardziej doświadczeni, niż mogła tego przypuszczać? Hm…
Nie broniła im
niczego. Może dlatego, że wciąż buszowali po niewinnych miejscach. Może
dlatego, że osłabione alkoholem ciało reagowało z pewnym opóźnieniem. W każdym
razie po raz kolejny poczuła narastające podniecenie. Bo pal licho, że oni to
robili… Ważniejsze było to, że robili to publicznie, na oczach kilku innych, w
tym jej własnych podopiecznych z liceum.
Nie widziała w
tym momencie licealistów, ale z pewnością wpatrywali się w ten spektakl. W ten
taniec powolnych, subtelnych jeszcze zmysłów. W to, jak dwóch piłkarzy podrywa
ich piękną nauczycielkę. Mieli przed sobą… Jeśli nie pornos, to przynajmniej
zalążek filmu erotycznego w wymarzonej obsadzie.
A to co
widzieli… Widzieli poruszającą się zmysłowo nauczycielkę, która… Została wzięta
niemal w kanapkę. Dokładnie tak. Nieco zaskoczona dostrzegła to za późno.
Arek od przodu,
Karol za plecami. I ona w środku. Nie tak na chama, ale jednak poczuła się
uwięziona. Swoim naporem jakby spychali ją nawzajem na siebie. Tak, że Kamila
poczuła dotyk ciała Arka, jak i Karola.
To było
zaskakujące. Naprawdę się na to odważyli? Byli blisko, uwięzili ją… No nie tak
dosłownie, bo zawsze przecież mogła zareagować i się wyrwać, ale jednak. A ich
dłonie nie opuszczały jej ciała. Cztery dłonie na niej samej… Na plecach, na
biodrach, na brzuchu. Ten ostatni dotyk rozpalał ją najbardziej.
Poczuła toteż
skurcz w podbrzuszu jak i ciarki na skórze. To było coś niesamowitego. Jeszcze
nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji. Napór chłopaków był coraz silniejszy,
poczuła dłonie Karola na swoich ramionach i jego oddech na karku. Tak, Karola
tego zasranego egoisty. I nie uciekała przed nim.
Z trudem
utrzymała równowagę i regularny oddech. Zastanawiało ją tylko jedno. Gdzie
podział się Tomek? To z jego strony spodziewała się ataku. A tymczasem…
Po raz kolejny
uniosła ręce w górę a wtedy… Arek sprytnie wykorzystał fakt, by się do niej
zbliżyć. By… Objąć ją w talii. Wstrzymała na chwilę oddech, ale nie uciekła.
- Szkoda, że
wcześniej nie wiedziałam, że w klubie mojego męża grają tacy przystojniacy –
rzuciła lekko.
Tak, po
czterech drinkach Arek zrobił się jeszcze atrakcyjniejszy. Zastanawiało ją, co
z Tomkiem, ale nie dbała o to. Tak jak i oto, że za nią wciąż czaił się Karol.
Burza w głowie nie przeszkodziła w
zarejestrowaniu faktu, że jej słowa ośmieliły jasnowłosego piłkarza. Objął ją w
talii silniej, przytulając. Nie tak z całej siły, ale pewnie poczuł na klatce
dotyk jej miękkich piersi. Tak jak Kamila poczuła jego podbrzusze.
Wstrzymała
oddech, gdy ręce Arka przesunęły się z bioder… Czubkami palców dotykał jej
pośladków zasłoniętych tylko byle majtkami. Nie przeszkadzała. Nie… Czując szum
w głowie, złożyła ją na ramionach piłkarza. Musiała tak. Przynajmniej na
chwilę.
I z rosnącym,
coraz bardziej perwersyjnym podnieceniem uświadamiała sobie, że ręce Arka
zjeżdżają niżej. Niżej a Kamila nie reagowała, dając przyzwolenie. Przyzwolenie
na to, by młody piłkarz macał ją po dupie. Może nie mocno, po prostu położył
dłonie na pośladkach, ale jednak.
Na moment
zaparło jej dech. Kim ona była i kogo z siebie robiła? Tutaj, na oczach iluś
chłopaków dawała się macać po dupie jednemu z piłkarzy. Musiał to wyczuć także
Karol, bo dłonie Arka wślizgnęły się między niego a pośladki Kamili.
Muzyka grała,
do jej uszu dochodził jakby przytępiony gwar, drobniejszy, ale jednak. Tak
jakby nikt nie zwracał uwagi na jedyną kobietę w pomieszczeniu. Ale zwracał.
Wszyscy zwracali. Bezczelnie, albo dyskretnie, ale zwracali. Patrzyli i
widzieli jak piękna nauczycielka daje się macać po dupie jednemu z ich kolegów.
Była tego pewna.
Krew wrzała.
Tak w niej, jak i w pozostałych. Tego też była pewna. Bo z tyłu Karol również
przesunął dłonie w przód i obejmował ją od tej strony. Teraz to dopiero dała
się uwięzić, niczym w klatce. Teraz to dopiero mogli macać. Ale ich nie
interesowały już ani plecy, ani brzuch, ani ramiona.
Bujała się
lekko teraz na boki, w rytm muzyki. Czuła dłonie Arka na pośladkach i dłonie
Karola na brzuchu. Wszystkie cztery rozgrzewały ją, ale ona wciąż nie
przeszkadzała. Choć domyślała się, że już sekundy dzielą ją od…
- Gdyby wszyscy
piłkarze byli tacy jak ty, nie opuściłabym żadnego meczu… - palnęła cicho w
ucho Arka.
Gotowało się w
niej. Nigdy nie przeżyła takiej sytuacji i teraz paliła się z ciekawości. Mimo
pewnego otępienia alkoholowego, jej umysł zarejestrował fakt, jak gumka od
majtek odrywa się od jej ciała.
Zastygła niemal
oszołomiona do granic. Chłonęła każdą sekundę, każdy centymetr. Tak, centymetr,
bo dłonie Arka, centymetr, po centymetrze, jakby nie mając pewności wślizgiwały
się pod majtki. Kamila oblizała nerwowo wyschnięte wargi, nie mając pojęcia
dlaczego nie reaguje. W każdym razie Arek chyba też miał dość zabawy. W ciągu
kilku sekund wślizgnął się cały.
Kamila czuła
jak jej ciało pulsuje. Z trudem uświadomiła sobie, że pozwoliła na to, by
dłonie Arka w całości znalazły się pod jej majtkami. By obcy chłopak macał jej
nagą dupę. Tak, bo Arek odczekał kilka sekund, jakby licząc się z jakąś
negatywną reakcją i położył swe całe dłonie na pośladkach pięknej nauczycielki.
Z zapartym
tchem poczuła jak dłonie przystojnego piłkarza zaciskają się na jej dupie.
Pomyślała, że to sen, ale nie… To była jawa. Dawała się macać po dupie jednemu
z piłkarzy. Dawała się macać na oczach ośmiu innych chłopaków, w tym czwórki
własnych uczniów. Przecież musieli to widzieć. Musieli widzieć jak jeden z ich
znajomych wsunął ręce pod majtki ich licealnej nauczycielki.
Co to było za
rozkoszne upodlenie…! Upodlenie, którego nie miała dość, bo z tyłu zaatakował
wyraźnie już niewytrzymujący Karol. I jego dłonie rozszerzyły gumkę od majtek.
I jego dłonie spróbowały się wsunąć pod majtki, co też uczyniły. Nie za
głęboko, ale jednak. I nerwowo macały wzgórek Kamili.
To, że dała się
macać po dupie Arkowi było perwersją wyższych lotów. Ale jak nazwać to, że
pozwoliła, by ten pieprzony egoista, typ, jakich szczerze nienawidziła, macał
jej łono? Sprawdzał poziom depilacji licealnej nauczycielki? Jak mogła na to
pozwolić? Wciąż się rozgrzewała? To jakiej rozgrzewki jeszcze potrzebowała, że
ściśnięta w kanapce miedzy dwoma piłkarzami pozwalała się im macać po
najbardziej intymnych zakątkach swego ciała, dając jednocześnie porno spektakl
obserwatorom? W tym własnym uczniom?
Wyczuła coraz
większą nerwowość i opadające majtki. Arek ścisnął jej dupsko po raz kolejny.
Karol spróbował sięgnąć ręką w dół, jakby chcąc dotrzeć do jej cipki. Nie…
Boże, co to była za perwersja…!
- Dość…! –
szepnęła rozdygotana, próbując się wyrwać z tej pułapki.
Szarpnęła się,
bo nie było łatwo. Ale ostatecznie wyrwała, zwracając już oficjalnie uwagę
innych. I wpadła przy okazji na Tomka.
- Za dużo was…
- szepnęła starając się zachować klasę.
- Jeden
mężczyzna w zupełności ci wystarczy? – błysnął wreszcie Tomek.
- Jeśli to ma
być ktoś taki… - odpowiedziała z wolna, czując szaleństwo w mózgu.
Z miejsca
oddała się jego dotykowi. W tej szalonej perwersji jego szerokie ramiona
paradoksalnie wydawały się być ucieczką przed tym co mogło nastąpić.
Drżała, chłonąc
ostatnie minuty, gdy niczym ostatnia dziwka dawała się macać dwójce piłkarzy po
dupie i wzgórku łonowym. Jak dziwka? To co robiła teraz?
Z miejsca
przylgnęła do Tomka. To był super przystojniak. Sama go tak określiła i nie
miała wątpliwości, że niejedna dziewczyna zrobiłaby to samo. On to wszystko
zorganizował i ona zasługiwał na to co stało się udziałem dwójki piłkarzy.
Wtuliła się w
jego ramiona, nie broniąc mu niczego. Musiał widzieć co robili z nią Arek i
Karol, bo objął ją w talii, ale nisko.
- Byłem
zazdrosny o ciebie – mruknął do jej ucha, jakby się usprawiedliwiając.
Nie
odpowiedziała, chłonąc jego dotyk. Mógł robić z nią wszystko, albo prawie
wszystko. Mógł i robił. Bez ceregieli. A ona po raz kolejny pozwoliła by ręce
nieznajomego mężczyzny wślizgnęły się pod majtki i chwyciły nagie pośladki.
Jęknęła cicho i
zmysłowo. Musiał to usłyszeć. I musiał to odebrać jako zachętę. Bawił się jej
pośladkami, jakby były jego własnością. Może były. Oddawała mu je z pełnym
posłuszeństwem i bijącym wściekle sercem. Nie, nie oddawała. Kurwiła się…
Nie dbała o to,
że widzieli to inni. Że widzieli jak teraz stateczna nauczycielka jest
bezczelnie macana przez super przystojniaka. I że to wszystko wygląda tak,
jakby on miał być tym ostatnim. Tym, który na macaniu nie skończy.
Przylgnęła do
niego podbrzuszem. Nie wycofał się.
- Twój kutas
jest strasznie twardy – szepnęła mu do ucha, napawając się swym własnym
kurwieniem.
- Mam nadzieję,
że twoja cipka bardzo mokra – odpowiedział natychmiast doprowadzając ja do
wrzenia.
Jęknęła raz
jeszcze, czując jak majtki, pod naporem niecierpliwych dłoni Tomka zjeżdżają
nieco w dół. Przesunęła się bardziej w stronę ściany. A Tomek wykorzystał to,
przyciskając ją do niej.
Jeżeli był w
tym apartamencie ktoś, kto jakimś cudem kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego
co tu się dzieje, to teraz nie mógł już mieć wątpliwości. Chociaż nie mogła
wyjść z siebie i stanąć obok, to musiała zdawać sobie sprawę jak to wygląda. To,
że atrakcyjna nauczycielka jest w tej chwili przygnieciona do ściany przez
młodszego o kilkanaście lat super przystojniaka, który bezkarnie maca ją po
dupie, wykorzystując opuszczone do połowy bioder majtki. I nie, już nie po
dupie a po cipce.
Kamila poczuła
jak zacisnęły się jej wszystkie możliwe mięśnie. Palce Tomka bezlitośnie,
brutalnie wdarły się między jej uda docierając do jej cipki. Była chyba
dokładnie tak mokra jak tego oczekiwał, bo mruknął z satysfakcją.
Z trudem
tłumiła jęki, gdy ten przystojniak masował jej cipkę. Pragnęła tego i to
marzenie się spełniało. Była… Nie, jeszcze nie rżnięta, ale czy na pewno? Czy
tego zdecydowanego masowania cipki nie dało się nazwać rżnięciem?
Zdecydowanego, na oczach dziewięciu innych chłopaków, w tym jej uczniów. Mimo
mroku, musieli to widzieć. Nie ze szczegółami, ale ten brak szczegółów jeszcze
bardziej podsycał ich wyobraźnię i rozpalał ich żądze. Czy nie mogła się w nich
obudzić nadzieja, że gdy już ich kolega skończy, zostawi piękną nauczycielkę im
samym?
Ta myśl
rozpaliła ją jeszcze mocniej, jeśli to w ogóle było możliwe. Ale ona, tłumiąc
jęki i wpijając usta w szyję Tomka wiedziała, że musi skończyć.
- Boże… -
jęknęła, urywając. – Panujesz nad moją cipką… Panuj nad nią… Inaczej…
- Jak inaczej?
– albo nie zrozumiał, albo chciał dosłowności.
Milczała,
zbierając się w sobie.
- Masz twardego
kutasa. A dużego? – napawała się własną odwagą, czując jednocześnie że jej
policzki pulsują a głos drży jak rzadko kiedy.
- Przekonaj
się…
- Nie tak –
sprzeciwiła się, domyślając się o co mu chodziło. – Chcę to sprawdzić inaczej…
I po sekundzie
milczenia kontynuowała.
- Chcę go
sprawdzić swoimi ustami. A potem chcę by rozerwał moją cipkę. Nie chciałbyś
tego…?
To musiało
zadziałać. Nawet gdy Tomek oderwał się trochę od niej i rozejrzał bezradnie po
apartamencie.
- Tutaj nie… -
wybąkał.
Z satysfakcją
stwierdziła, że doprowadziła go do takiego stanu, że nie potrafił wypowiedzieć
się składnie. Ze był podniecony.
- Ja mam swój pokój wolny – naprowadziła go
zmysłowo. – I pamiętaj, że w moim pokoju rządzę ja…
Nie mogła tego
przekazać w bardziej oczywisty sposób. Musiał zatrybić. Jego dłoń nie pracowała
już między nogami Kamili. Mimo całego szaleństwa wracała normalność.
Oderwał się od
niej i chwycił za rękę. Kamila w ostatniej chwili podciągnęła majtki. Szła za
Tomkiem, przeciskając się w tym tłoku i wyławiając niedwuznaczne spojrzenia.
Wciąż rozpalonych piłkarzy, którzy przed chwilą wymacali ją jak ostatnią dziwkę
i pewnie nie mniej rozgorączkowanych licealistów, którym własna nauczycielka
urządziła erotyczny pokaz.
I którym teraz
przekazywała… „Patrzcie, znalazł się taki przystojniak co zaraz będzie rżnął
waszą nauczycielkę jak tanią kurewkę!”.
Głowa
pulsowała, także wtedy, gdy drzwi otwarły się i Kamila znalazła się na
korytarzu. Szli a on wciąż trzymał ją za rękę. Szli, choć nogi odmawiały
posłuszeństwa.
Drżącą dłonią
wpisała kod i drzwi do jej pokoju stanęły otworem. Wpadli oboje,
rozgorączkowani. Tomek natychmiast przykleił się do niej, całując zachłannie w
szyję, w policzki, w usta. Ale nie wpuściła go między zaciśnięte wargi, napawając
się przez chwilę swoją uległością, tym, że pozwalała niemal na wszystko komuś
takiemu.
- Dość –
nakazała.
I nie mówiąc
nic więcej, zebrała w sobie wystarczającą ilość siły, by pchnąć chłopaka na
łóżko. Ten rozłożył się na nim. Chyba trochę zaskoczony.
Kamila
wskoczyła na łóżko. Jego dłonie chwyciły ją za uda. Macały wysokie partie nóg,
usiłując wedrzeć się pod majtki. Tolerowała to jeszcze, przygotowując się do
czegoś innego.
Zdobyła się na
uśmiech, pochylając nad leżącym przystojniakiem.
- Pamiętasz co
mówiłam… W moim pokoju rządzę ja…!
Chwyciła jego
prawą dłoń rozkładając szeroko i przywiązując do brzegu łóżka. Chyba mu się to
nie do końca spodobało, ale ufny w uśmiech na pięknej twarzy starszej kobiety
nie protestował. Pewnie trawiła go też ciekawość. Być może nie miał nigdy
okazji by przeżyć coś takiego. Dlatego Kamila łatwo poradziła sobie także z
lewą ręką.
Odetchnęła
głęboko siedząc wciąż na biodrach chłopaka. Spojrzała mu w oczy a uśmiech nie
schodził z jej twarzy.
Poszło łatwo.
Czy mężczyźni w takich sytuacjach zawsze tak łatwo tracą głowę?
Zeszła z łóżka.
Tomek poruszył się niecierpliwie. Z jego oczu wyczytała niewiele rozumiał.
- Czekaj na
mnie. Zaraz wracam – rzuciła kierując się w stronę drzwi.
Ale nim to
wyszła, wystukała coś w telefonie i wysłała.
Ciężko
oddychając ruszyła z powrotem w kierunku apartamentu. Łomot w głowie nie
ustępował. Tętno także nie spadło. Wciąż była podekscytowana, rozedrgana,
podniecona. Ale logiczne myślenie nie wyłączało się.
Otworzyła
drzwi. Uderzył w nią gorący podmuch. Tyle osób w tak niewielkim miejscu…
Wyłapała kilka zdziwionych spojrzeń, ale nic już sobie z nich nie robiła.
Za stołem
nikogo nie było. Przebiegła wzrokiem po imprezowiczach. Wciąż było mroczno,
więc miała problem, by wyłowić… O, znalazła.
Wzięła się w
garść. Gra uległej nauczycielki dobiegła końca. Nawet jeśli nie aż tak, to…
Teraz nadszedł czas dziwki, która doskonale wie czego chce.
Pewnym krokiem
weszła w tłumek ocierając się o jednego, o drugiego chłopaka. Podeszła do
Dominika nie wahając się ani przez moment. Stał nieco na uboczu, akurat
odkładał na stół szklankę z jakimś napojem.
- Przepraszam,
że zachowałam się tak niegodnie – powiedziała patrząc mu prosto w twarz. – Ale
wiem, że moje słowa będą dla ciebie niewystarczające. Co zatem mogłabym dla
ciebie zrobić? Jakich przeprosin oczekujesz?
Nie krzyczała,
ale nie zniżyła jakoś głosu. Wiedziała, że mimo grającej muzyki i pewnego
gwaru, jej słowa dotarły przynajmniej do tych, którzy stali bliżej.
Widziała, że
Dominik znieruchomiał, nie wiedząc kompletnie o czym ona mówi i co ma na myśli.
Nic dziwnego. Pewnie w drugą stronę byłoby to samo.
- Przepraszam
raz jeszcze… - przysunęła się bliżej.
Ich ciała
zetknęły się. Wyczuła drgnięcie chłopaka, ale nie odpuściła. Przywarła ustami
do jego i…
I oszołomiona
zrobiła coś, na co nie umiałaby się porwać nawet w fantazjach. Wsunęła dłoń
między koszulkę a spodenki Dominika. Wsunęła i wślizgnęła się w dół. Mimo oporu
chłopaka pewnie chwyciła w dłoń jego penisa. Miękkiego, co za tym idzie niezbyt
wielkiego. Ale gorącego. I ten dotyk znów dołożył swoje do jej podniecenia.
Całowała
Dominika nie chcąc się odkleić. W żaden sposób nie potrafiła też wypuścić jego
penisa z dłoni. Znów wiedziała, że inni to widzą. Widzą, jak szanowana nauczycielka
zadaje się z czwartym tego dnia chłopakiem. To już był szczyt kurestwa…
Do takiego
samego wniosku doszedł chyba ktoś inny. Kamila wyczuła ruch za plecami.
- Pani Kamilo,
ale z nim…?
Karol.
Cwaniaczek i egoista. Pewnie wciąż rozmyślał, jak jeszcze kilka minut temu
buszował w jej majtkach. Widocznie zrozumiał, że ma do czynienia z ekskluzywną
kurewką. I bez skrępowania wślizgnął się rękoma pod jej majtki raz jeszcze. Ale
tym razem z tyłu, od dołu, chwytając za nagie pośladki.
- Na pewno nie
z tobą – odkleiła się od Dominika i zwróciła głowę w stronę Karola. – Puść mnie
natychmiast.
- Gwarantuję
pani lepsza zabawę, niż ta pipa… - Karol najwyraźniej nie robił sobie nic z
ostrzeżenia Kamili, wciąż ugniatając jej pośladki.
Nie miała
zamiaru bawić się w kolejne ostrzeżenia. Wyciągnęła dłoń ze spodenek Dominika,
wyprostowała ją i z całej siły przywaliła natrętowi w twarz.
Nieoczekiwane
uderzenie zachwiało chłopakiem. W pomieszczeniu zapanowała lekka konsternacja,
Kamila usłyszała śmiechy. Ale sama nie miała ochoty czekać. Działając niczym w
transie chwyciła Dominika i silnie pociągnęła go za sobą.
- Chodź! –
nakazała zdecydowanie i mimo pewnego oporu wyciągnęła go na zewnątrz.
Znów wzięła
głęboki oddech, znów ruszyła w stronę własnego pokoju, znów z chłopakiem pod
ręką. Ale tym razem to już był finał.
Podekscytowana
tym, że wszystko poszło dokładnie tak jak trzeba, sięgnęła dłonią w tył,
rozwiązując stanik. Ostatnie metry przemierzyła topless, po raz kolejny tego
dnia. Który to już dzisiaj raz? Czwarty?
O, matko…
I nie miała
dość. Szła, starając się dyskretnie wyłapać spojrzenia idącego obok niej
zdezorientowanego Dominika.
Wpadła do
pokoju nadziewając się na kolejne zdezorientowane spojrzenie. Obezwładnionego
Tomka. Tym razem dodatkowo zaskoczonego widokiem kolejnego chłopaka.
- Nie chce mi
się bawić w dyplomację i żadne gierki – oznajmiła nic sobie nie robiąc z tego,
że po raz kolejny tego dnia prezentuje nagie piersi dwójce młodych chłopaków. –
Chcesz wiedzieć, czy już zapomniałeś? – skierowała pytanie do leżącego
przystojniaka.
Jego mina
wyrażała jeden wielki znak zapytania. Nie powiedział nic. Kamila już otwierała
usta, gdy na korytarzu rozległy się kroki. Wstrzymała oddech, odwracając głowę.
Drzwi były uchylone. Już wiedziała…
- Kilka tygodni
temu zabawiłeś się z pewną znaną mi dziewczyną. Zabawiłeś… To najlepsze słowo.
Zabawiłeś, za nic mając jej uczucia. Potraktowałeś jak szmatę, jak lalkę… Tak,
że następnego dnia nałykała się jakichś gówien, na szczęście nie na tyle, by doszło
do tragedii – wyrzuciła z siebie na jednym wdechu. – No… To tyle a teraz…
Drzwi uchyliły
się szerzej. Do pokoju weszła dwoje nowych ludzi. Kamila widziała jak dłonie
Tomka zaciskają się, ale chłopak nie potrafił niczego wskórać.
- Dziewczyny
nie muszę ci przedstawiać – kontynuowała Kamila zerkając na Agnieszkę. –
Natomiast ten oto pan… - wskazała na dość wysokiego, nieźle zbudowanego
mężczyznę koło trzydziestki. – Ten pan ma na imię Sławek. Jakby ci to
powiedzieć Tomaszu, używając słów, jakich lubią używać chłopcy jak ty…
Zapamiętaj imię Sławka, bo będziesz je dzisiaj głośno krzyczał przez cały
wieczór a może i noc a Agnieszka z pewnością popatrzy sobie z satysfakcją… No…
Zakończyła
wywód, biorąc wdech. Wbiła się spojrzeniem w rozszerzone oczy Tomka. Znów
poruszył się, ale nic nie mógł zrobić. Kamila otarła pot z czoła i zwróciła się
w kierunku Dominika.
- Zostawimy
dyskretnie naszych przyjaciół samych, dobrze?
Znów wypchnęła
go z pokoju. Chłopakowi chyba nie podobało się własna bierność, ale na dobrą
sprawę nie mógł zareagować inaczej, niż posłuszeństwem.
- Skoro
udostępniłam swój pokój twojej siostrze i dwóm miłym panom, to chyba muszę
liczyć na to, że ty podejmiesz mnie gościną, prawda? – spojrzała w oczy Dominika.
- Mieszkamy w
trójkę… - wybąkał niepewnie, ale oczywiście poprowadził praktycznie dwukrotnie
starszą, roznegliżowaną kobietę w zasugerowanym kierunku.
Niecierpliwiła
się z jednej strony a drugiej napawała swą nagością. Tym, że bezustannie
maszeruje publicznie, po tym korytarzu z odsłoniętymi piersiami. Robiła to
dzisiaj tak często, że nie powinno to być już żadną sensacją. Ale było…
Dominik puścił
ją przodem i włączył światło. Wkroczyła, szybko ogarniając wzrokiem pokój. Taki
sam jak i jej. Trzy łóżka, stolik, dwa krzesła, łazienka.
Usłyszała
odgłos zamykanych drzwi za sobą. Uśmiechnęła się, czując narastający ucisk w
podbrzuszu. Odwróciła się w stronę nastolatka. Patrzył to w jej twarz, to w jej
piersi.
No więc… Jak by
to rozegrać…?
- Pewnie nie podoba
ci się towarzystwo takiej… Dziwki? – mimo, że ostatnie słowo przewijało się w
jej myślach non stop, to z trudem przeszło jej przez gardło.
- Mówili, że
jest pani nauczycielką – chyba nie zajarzył kontekstu.
- Jestem –
wyjaśniła krótko. – Miałam na myśli swoje zachowanie, swój… - spuściła wzrok
niżej, jednoznacznie dając do zrozumienia co ma myśli. – Pewnie dla chłopaków
jak ty, jest to naganne…?
- Jest…
Niekonwencjonalne – poruszył się nerwowo, poprawiając okulary.
- Słusznie. Tak
się zachowałam, bo chciałam pomóc twojej siostrze. Odniosłam zresztą wrażenie,
że też nie lubisz Tomka.
- Nie lubię –
odpowiedział krótko.
Nie wiedział
jak się zachować. Nie wiedział, czego może się oczekiwać od półnagiej kobiety
stojącej metr przed nim.
Jego
nieśmiałość obezwładniała ją.
- Znasz moje
usprawiedliwienie – powiedziała spokojniej, subtelniej. – Chciałam cię
przeprosić za to. Powiedz sam… - delikatnie przełknęła ślinę. – Powiedz czego
byś oczekiwał w ramach przeprosin?
Odetchnął
głębiej. Wywnioskowała, że sam nie miał pojęcia jak daleko może się posunąć w
swoich oczekiwaniach.
- Naprawdę
uważam, że jesteś przystojny. A to, że czytasz książki bardzo mi imponuje.
Coraz mniej takich chłopaków. Wiem, że mają problem, by poznać fajne
dziewczyny…
- Ja nie mam
problemów z dziewczynami – zapewnił niezdarnie, odsuwając się o pół kroku.
- Dominiku,
jesteśmy tu we dwoje, możesz być szczery – zapewniła go spokojnie. – Nie jestem
taka jak ci się mogło wydawać… Ja to robiłam specjalnie, szczególnie w
apartamencie. Przyznaję to szczerze. Ty też mógłbyś… Zresztą…
Machnęła
dłonią, odwracając wzrok. Czy był w stanie zareagować jakoś… Być bardziej
kreatywny?
- Napije się
pani czegoś? – usłyszała za sobą.
No cóż…
Odwróciła się i
podeszła bliżej. Poczuła jak serce znów przyspiesza rytm a nogi uginają się na
myśl o scenariuszu, który postanowiła wprowadzić w życie.
- Spójrz w dół
– nakazała nieco mocniejszym głosem. – Widzisz moje piersi? Może są za małe i
nie podobają ci się?
- Nie… Są ładne
przecież… - wybąkał zaskoczony.
- Widzisz więc
moje sutki? Sterczą od kilku godzin i marzą byś wziął je w usta – wyrzuciła
urywanym głosem, bo emocje podwoiły się w ciągu kilku sekund. – Nie czekaj i
nie pozwól im tak cierpieć… Ach…
Jęknęła, bo
Dominik tym razem na nic już nie czekał, tylko pochylił się i Kamila mogła
wreszcie poczuć męskie usta na spragnionych tego uczucia piersiach.
- Nie
przerywaj… Za żadne skarby, nie przerywaj… Dobrze…? – jęknęła wysokim,
błagalnym głosem, czując wszystko co tylko możliwe.
A najbardziej
chyba krew uderzającą do głowy i efekt w postaci silnych rumieńców na
policzkach. Tak bardzo podnieciła ją, jej własna aktywność. Aktywność
polegająca na tym, by zachęcić nieznajomego chłopaka by wziął jej wrażliwe
sutki w usta i pieścił je jak szalony. Co czynił doprowadzając Kamile…
- Kilka sekund
wystarczyło, byś doprowadził mnie do obłędu – wyjęczała cicho nad uchem
Dominika. – Boże…
Oderwał się
zdyszany a ona drżąc oparła się o stół, dysząc tak samo ciężko. Popatrzyła mu w
oczy, mając świadomość, że jej własny wzrok zdarza jej niesamowite emocje.
Emocje, które ona, zwykle sama zdobywana przez Daniela, teraz jeszcze mogła
podkręcić.
- Zdejmowałeś
kiedyś majtki z kobiety? – zapytała wciąż ciut za wysokim tonem. – Zdejmiesz je
ze mnie, czy wolisz, bym zrobiła to sama?
- Zdejmij –
polecił niepewnie, po raz pierwszy zwracając się do niej bardziej bezpośrednio.
- Dobrze –
zgodziła się natychmiast. – Ale ty ściągnij koszulkę. Chce zobaczyć twoja
ciało…
Zrobił to od
razu. Z lekką, wciąż widoczną nieśmiałością, ale jednak. Jej oczom wyświetliło
się to czego się spodziewała. Całkiem przyjemna w widoku klatka piersiowa z
lekko zarysowanymi młodzieńczymi mięśniami, nieźle opalona. Nie powstrzymała
uśmiechu.
- Nie pomyliłam
się co do ciebie – skwitowała subtelnie.
I sama, jakby
nieco ogłuszona zabrała się do tego co obiecała, ale jeszcze…
- Pierwszy raz
rozbierasz się przed kobietą – ni stwierdziła, ni zapytała. – Możesz mi nie
wierzyć, ale ja… Nie licząc męża też robię to pierwszy raz.
Spojrzała w
jego rozszerzone oczy, w oczekiwaniu na reakcję. Chyba jednak uwierzył. Wykonał
gest w stylu skinienia głową.
Złożyła na nim
nawet swe dłonie, po raz pierwszy tego dnia czując prawdziwe ogarniające ją
zewsząd skrępowanie. Ale nie mogła już tego zatrzymać.
Podeszła bliżej
okularnika trochę niepewna jego reakcji a on wciąż nerwowo czekał… Więc
przylgnęła do niego, całując delikatnie w szyję a potem…
A potem już
mniej delikatnie w ramię, I w klatkę piersiową. I jeszcze raz. Już nie delikatnie,
już zachłannie, agresywniej. Całowała z pełną żądzą schodząc coraz niżej, na
brzuch i czując dłonie Dominika na swych ramionach a potem zjeżdżające przez
plecy w kierunku pośladków. Nie zdążył ich chwycić. Tracąca zmysły Kamila
uklękła na wprost spodenek chłopaka.
Pomasowała go
przez spodenki, czując, że chłopak może z nerwów a może z innych powodów nie
jest gotowy. Prawdę mówiąc nie był chyba gotowy wcale. Czując łomot w głowie
chwyciła za spodenki i chociaż wyczuła lekki opór nastolatka, ściągnęła je z
niego do kostek, wraz z bokserkami.
Znów miała
rację. Niewielkich rozmiarów penis zwisał swobodnie. Ale Kamila nie miała
zamiaru odpuścić. Ba, ten widok nakręcił ją jeszcze bardziej. Miała przed sobą
osiemnastoletniego, coraz bardziej przystojnego piłkarza i jego bardzo
apetyczne, młode, silne, sprężyste ciało. Ze szczególnym uwzględnieniem
efektownych górnych partii nóg, które tak uwielbiała.
- Uhm… -
mruknęła zmysłowo.
Dotknęła
penisa, złapała go delikatnie, przesuwając po nim dłonią i patrząc od dołu w
twarz Dominika. Następnie, nie wypuszczając członka z ręki, pocałowała chłopaka
w udo. Nisko, nieco ponad kolanem. By spokojnie, subtelnie, delikatnie
przesuwać się ustami w górę. Uwielbiała to robić. Daniel to wykorzystywał. A
teraz… Nie Daniel, tylko Dominik. Całowała go i od czasu do czasu zerkała w
górę, ciekawa jego reakcji. Pragnąc spojrzeć mu w oczy…
Reagował chyba
już normalnie. Przynajmniej względnie. Podniecał się z pewnością widząc jak
dojrzała piękność chwyta mięśnie jego ud w usta, całując je a nawet oblizując.
Jak jej dłoń nie puszcza penisa. Jak ten penis chyba powoli zaczął robić się
bardziej giętki.
Kamila uznała,
że to był ten moment, by zadziałać inaczej. Zbliżyła się ustami do członka i
pocałowała go najbardziej delikatnie jak tylko mogła w sam czubek. A potem
jeszcze raz. I kolejny.
- Podoba ci
się? – zapytała cicho zadzierając głowę w górę.
Nie dosłyszała
odpowiedzi, bo takowa pewnie nawet nie padła. Poczuła za to wreszcie dłonie
nastoletniego piłkarza we włosach. Jakby mimowolnie sprowokował tym gestem do
tego, by Kamila pocałowała penisa już nie w czubek, tylko na jego długości. I
by chwilę później polizała go. Ostrożnie, delikatnie. I by ponowiła tę czynność
kilkukrotnie, napawając się samą czynnością, jak i nerwowymi drgnięciami
chłopaka.
Wiedziała, że
uczy seksu chłopaka, że na zawsze zostanie w jego pamięci. To ją obezwładniało
do tego stopnia, że przez jej nagie ciało przeszedł nieziemsko przyjemny
dreszczyk. Chociaż z tym uczeniem… Nie odbierała tego w ten sposób i miała
nadzieję, że on też nie. Miała nadzieję, że dla niego jest to po prostu
głębokie przeżycie wynikające z namiętności.
Otworzyła
wreszcie usta, by wsunąć go w nie. Zrobiła to, czując, że nie jest już taki
miękki jak początkowo. Otworzyła usta i zamknęła oczy. Tak było lepiej. Tak
było subtelniej, piękniej. Bardziej zmysłowo. W ten sposób przesunęła po nim
wargami. Jeszcze był za miękki, jeszcze się to nie udało jak trzeba, ale…
Ale twardniał.
I to szybko. Pomogła mu w tym przytrzymując ręką i ssąc żołądź. Drażniąc ją
językiem. Robiła tak przez kilka długich sekund upajając się tym momentem.
Momentem, w którym konserwatywna nauczycielka kompletnie naga, na kolanach
ssała kutasa poznanego kilka godzin wcześniej nastolatka z pełną pasją i pełnym
poświęceniem. I z satysfakcją, gdy okazało się, że tenże kutas już nie jest
taki mały.
I gdy już
stwardniał praktycznie tak jak trzeba, wzmogła intensywność, robiąc to, co nie
udało się wcześniej. Przesuwając po członku swoje usta, początkowo ostrożnie a
potem szybciej, momentami starając się go uchwycić najgłębiej jak to tylko
możliwe. W takich chwilach wydawała z siebie pomruki, ale najbardziej
podniecało ją zachowania Dominika, który wyraźnie rozemocjonowany poruszał się,
tracąc kontrolę nad swym ciałem. Tak, to ją nakręcało niesamowicie.
Ale nie mogła
tego robić w nieskończoność. W jej umyśle scenariusz miał być inny. Oderwała
się od młodzieńczego kutasa, otwierając oczy i patrząc w górę.
- Jesteś
gotowy? – zapytała cicho, subtelnie i delikatnie.
Chyba nie
wiedział co odpowiedzieć. W każdym razie Kamila wstała prezentując raz jeszcze
podnieconemu młodzieńcowi swe nagie ciało w pełnej krasie. Tym razem nie
zakrywając już niczego.
Czekanie na
reakcje było zbędne. Zbliżył się do niej raz jeszcze, chcąc dotknąć tego cudu,
który miał przed sobą. Nie broniła mu tego. Jego dłonie wylądowały na jej
ramionach, potem chwyciły piersi i zjechały w dół. Zwarł się z nią ciałem,
obejmując od tyłu i chwytając pewnie za pośladki, co skwitowała kolejnym
mruknięciem.
Nie mogła czekać.
Ze sporym zdumieniem uświadomiła sobie, że jej cipka wprost płonie. Że czeka na
to wszystko bardziej, niż młody, zdrowy osiemnastoletni chłopak.
Oderwała się od
Dominika. Jeden krok wystarczył, by znalazła oparcie w stole. Odwróciła się
tyłem, ale głowę skierowała w stronę chłopaka.
- Powiedz coś
Dominiku… Czy podoba ci się moje ciało?
- Jest
fantastyczne… - odpowiedział pewniejszym tonem. Chyba opanował ten największy
stres.
- Czy jest na
tyle fantastyczne, żeby taki chłopak jak ty mógł go wsadzić we mnie?
Absurd, który
ją potwornie podniecił. Nie chodziła z głową w chmurach, ale moment, gdy to
akurat ona sama musiała prosić się o coś, co każdy inny wykonałby bez żadnego
zaproszenia… No właśnie…
Wypięła się
jeszcze bardziej, opierając łokciami o stół. Będący za nią Dominik miał jej
tyłek w pełnej krasi. Położył na nim gorące dłonie.
- Proszę cię
Dominiku, wsadź go… - głos się jej załamał. Wszystkie znaki w głowie i na ciele
upewniły ja, że osiągnęła najwyższy punkt podniecenia.
Mimo tego a
może właśnie dlatego drgnęła silnie, gdy jego twardy kutas zetknął się z cipką.
Przez moment Dominik operował trochę nieudolnie, nie bardzo widząc z tego
miejsca gdzie. To jej przypominało, że ma do czynienia z debiutantem i
nakręcało jeszcze mocniej. Ale… Czy nie mogła podniecić się jeszcze silniej?
Otóż mogła…
- Wsuń, proszę
cię Dominiku… - jej głos załamywał się, zdradzając wszelkie możliwe emocje. –
Wsuń, tylko tak delikatnie… Nie chcesz zrobić mi krzywdy, prawda…?
Zamknęła oczy
delektując się tym magicznym poniżeniem, tą nieziemską chwilą. Poniżeniem, gdy
ona sama prosiła o to, by młody piłkarz raczył wreszcie rozepchnąć jej płonąca
cipkę swym penisem. Gdy instruowała go, jak ma to zrobić. Gdy…
- Ooooo, tak…!
– drgnęła i jęknęła w jednej chwili, gdy penis znalazł się w środku.
Nie w całości,
tylko zgodnie z zaleceniem wsuwał się powoli rozpychając pochwę, tak, że…
- Boże…! –
jęknęła, dostając niemal drgawek. – Złap mocno za biodra, błagam…! – jęknęła
znów.
Natychmiast
wykonał polecenie. Stąd wyczuwała drżenie jego ciała. Nie przypominała sobie
kiedy była tak podniecona a on? Też musiał być.
- Tak, Dominik…
- jęknęła, gdy penis znalazł się niemal w całości. – A teraz wysuń… Powoli… O,
tak… Właśnie tak… - głos na sekundę uwiązł jej w gardle, ale kontynuowała. – A
teraz wbij się we mnie… Tylko mocniej…! – wyjęczała znów, gdy chłopak
posłusznie spełnił jej życzenie.
Na moment
ukryła twarz w dłoniach, skupiając się tylko na cielesnych doznaniach. Na tym,
jak młody piłkarz powtarza manewr. Jak wbija się nieco szybciej i głębiej a
potem wycofuje się w wolnym tempie. I gdy powtórzył to raz jeszcze, pomyślała,
że znalazła się na granicy obłędu…
- Dominik, ja
oszaleję…! – jęknęła drżącym i dużo bardziej podniesionym tonem. – Zrób mi tak
jeszcze… Kilka razy i ja… ! – nie dokończyła.
Nie musiała.
Dominik zadziwiająco swobodnie radził sobie z jej życzeniami i torturował ją w
ten niezwykły sposób wchodząc w nią coraz szybciej i głębiej, oraz wychodząc
powoli. Niczym stary, doświadczony ogier.
- Co ty ze mną
robisz…! – nie potrafiła powstrzymać drżenia w głosie. – Boże święty…! Jesteś
fantastyczny…!
Ale i on
przegrywał z podnieceniem. Jego wyjścia nie były już takie wolne. Tak jakby
może i on jakimś cudem wyczuł, że oddająca mu się kobieta nasyciła się tą
torturą i teraz już tylko…
- Trzymaj mnie
mocno za biodra – wygłosiła chrapliwie. – Trzymaj i … I teraz rób już tylko to
co chcesz… Proszę cię, trzymaj mnie i rżnij!
Nie potrzebował
już większej zachęty, ale ta, już otrzymana upewniła go w przedsięwzięciu.
Kamila poczuła silny uścisk na biodrach. Na tyle silny, że nie byłaby się w
stanie wyślizgnąć. I nie wiedziała, czy ten zniewalający uścisk podnieca ją
bardziej, czy też sztywny, twardy jak drąg kutas wbijający się w jej cipkę z
determinacją i niespożytą energią. Wbijający się szybko i głęboko. Wbijający
się tak, że jej ciało przesuwało się po stole a ona sama rozchylając usta...
- Aaach…
Aaaach… - pojękiwała cicho w rytm pchnięć Dominika. – Aaach… Aaaach…
To wydawało się
niewiarygodne, ale cała sytuacja, od początku do końca podnieciła ją tak, że to
ona ani on… To ona, mimo wszystko doświadczona już kochanka, choć należąca
tylko do jednego mężczyzny, znalazła się bliżej finału, niż debiutujący,
rozpalony nastolatek.
Zacisnęła
pięści, zacisnęła wargi. Zamknęła oczy, czując, jak pomiędzy jej udami spływa
wilgoć. Jak napinają się jej mięśnie. Jak ona sama reaguje na mocny uścisk
dłoni Dominika i jego penisa raz za razem wbijającego się głęboko w jej mokrą
cipkę.
Prawie straciła
zamysły. Silny orgazm przeciągnął się niemal w nieskończoność. Dałaby głowę, że
przez chwilę znajdowała się zupełnie gdzieś indziej. Jakimiś końcówkami zmysłów
przyjmowała tylko te fizyczne bodźce w postaci silnych dłoni Dominika i jego
twardego penisa demolującego jej cipkę.
Jej ciało
zwiotczało, by przyjąć kolejny orgazm. Orgazm młodego chłopaka, który spełnił
się w jej cipce, chwilę po Kamili.
I to był ten
piorunujący akord tego kosmicznego dnia, w który, już leżąc chwilę później na
łóżku, nie mogła uwierzyć, że się wydarzył naprawdę.
Tyle razy nago…
Najpierw tylko dla Daniela, ale wciąż publicznie. A potem… Na jego polecenie,
na oczach dziesiątek plażowiczów… I kilka godzin później już samotnie, z
własnej woli, włącznie z posiłkiem w fast foodzie… I spacer w towarzystwie
dziesięciu młodych mężczyzn, w tym jej licealnych uczniów… I ostre macanie
intymnych fragmentów jej ciała przez kilku chłopaków, na oczach innych… Aż
wreszcie uwiedzenie introwertycznego osiemnastolatka i finał. Finał z jego
kutasem w ustach i w cipce.
Dlatego fakt,
że leżała nago, na jego oczach, nie robił już chyba większego wrażenia.
Przynajmniej do momentu, gdy emocje zaczynały opadać. Ale nawet wtedy nie było
potrzeby zasłonięcia swego ciała. Zwyczajnie zaczęła się zastanawiać do dalej.
Dominik położył
się obok niej. Jego twarz zdradzała ambiwalentne odczucia. Nie był pewien, czy
po tym całym szaleństwie, jego tajemnicza nieznajoma, która tak szczodrze
obdarzyła go swymi wdziękami wciąż jest taka sama…
Nie no…
Niezależnie od niej samej, nie mogła sobie pozwolić na to, by klepnąć go w
plecy i powiedzieć „hej, kolego, byłeś spoko, ale teraz wracamy do życia”.
Nie. Gdyby
jakimś cudem pozwoliła sobie na taką akcję z Tomkiem, albo tymi dwoma
piłkarzami… Ale nie z nim. Chociaż wciąż był obcy, miała pewną sympatię dla
takich jak on.
- Nic nie
powiesz, jak było? – odezwała się, czując bardziej ludzkie reakcje. Na przykład
pewien wstyd, który zaczął ją ogarniać.
- Myślałam, że
skoro spędzasz tyle czasu z książkami, postarasz się o bardziej kwieciste
wypowiedzi… - skwitowała z lekką dawką uszczypliwości.
- Było jak u
Sienkiewicza… Ogniem i mieczem… - odparł wolno.
Parsknęła
śmiechem. Rozbawił ją. Zobaczyła i na jego twarzy wreszcie coś na kształt
uśmiechu. Jakiegoś takiego wyrażającego nadzieję.
Nadzieję na co?
Na coś więcej, po tym, gdy jutro obudzą się rano? Czy może nadzieję, że nie
jest z nim tak źle, skoro potrafił rozbawić starszą, atrakcyjną kobietę?
Co do tego
pierwszego, no cóż…
- Skoro
mówiłeś, że nie masz problemu z kobietami, to od teraz nie będziesz miał chyba
tym bardziej… - wyłożyła dość subtelnie.
Pokiwał głową.
Chyba chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował.
Pomyślała, że
to chyba dobrze.
- Twoi koledzy…
Pewnie wrócą niebawem? – zmieniła temat na bardziej istotny.
- Pewnie tak. O
ile nie przesadzą tam i nie popadają jak kłody. Ale nawet jak wrócą, to po
prostu uwalą się do łóżek.
- No bo… W moim
pokoju, jak sam wiesz, trwa teraz dzika orgia – przypomniała. – I prawdę mówiąc
nie dość, że nie chciałabym w niej przeszkadzać, to nawet gdyby, nie dałabym
rady tam zasnąć.
- Niech się
pani czuje jak u siebie w domu – odparł niemal natychmiast.
Spostrzegła
jakiś wyraz ulgi na jego twarzy. Był chyba oczywisty. Mógł się cieszyć jej
towarzystwem jeszcze przez kilka godzin. No cóż…
Nie wiedziała
co urodziło się mu w głowie, ale postanowiła trochę się ogarnąć. W ciągu kilku
sekund znalazła się pod kocem. Przeciągnęła się z lubością, układając na boku.
- Możesz zgasić
światło?
Bez słowa
wykonał prośbę. Odezwał się dopiero wtedy, gdy wrócił do łóżka, lokując się tuż
za nią.
- A może mi
pani obiecać, że nie włoży majtek?
Zaskoczył ją
trochę. Jak na niego, to była odważna prośba.
- Mogę… -
odpowiedziała wolno. – O ile ty z kolei obiecasz, że nie zrobisz niczego, co
mogłoby się mi nie spodobać…
- To się chyba
do tego nie zalicza?
Wraz z
pytaniem, Kamila poczuła dłoń na biodrze. Dłoń, która przesunęła się nieco
dalej, dotykając brzucha. Obejmując ją.
W pierwszej
chwili zawahała się. Miała ochotę po prostu się wyspać. Ale w drugiej… Czy nie
świadczyłoby to o niej źle? Dominik w dużym stopniu przyczynił się do
spełnienia jednej z jej najdzikszych fantazji. Poza tym… Przy swoich wadach,
był jednak pozytywny.
- Ale niewiele
więcej, dobrze?
Musiała być
jednak w dobrym nastroju, skoro pozwoliła ma pewien margines.
Gwar za oknem
malał. Festiwal skończył się już jakiś czas temu, teraz uczestnicy rozchodzili
się do domków, hotelowych pokoi, albo wracali do miasta. Dodatkowo gdzieś
daleko pojawił się jakiś błysk zwiastujący zmianę pogody.
Czując miękki
dotyk dłoni Dominika na brzuchu, Kamila zamknęła oczy.
Jak zwykle trzymasz wysoki poziom. Wierz mi oczkiwanie na kolejne historie jest udręką.
OdpowiedzUsuńFajny prezent na święta:)
OdpowiedzUsuńTo jest ta Kamila którą lubię najbardziej i która nigdy mi się nie znudzi.
Wesołych Świąt dla autora i wszystkich czytelników.
Czekam na więcej.
.... sprawiło, że poczuła się pewniej i jak na warunki spowodowane jej strojem, dość śmiało rozglądała się po ludziach, zmierzając powoli w stronę miejsca, gdzie wraz z Martą rozłożyły koc. Śmiało. Do czasu…
OdpowiedzUsuńChyba raczej z Danielem?
Tak, z Danielem.
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie efekt tego przenoszenia fajniejszych a niewykorzystanych scen z jednego opowiadania do drugiego. Trzy razy sprawdzałem, wymieniając Martę na Daniela i Chorwację na Antonówek i jak widać jedno mi umknęło.
Graty za wychwycenie błędu.
Mistrzu,mistrzu, mistrzu . Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Człowiek rozkoszował się tymi kolejnymi minutami "spędzonymi" z Kamilą, a teraz uświadamia sobie, że to koniec i myśli co dalej? Kiedy znowu dasz nam trochę radości i Kamila powróci?
OdpowiedzUsuńPowinieneś robić tak jak kiedyś było w filmach o 007 zawsze na koniec James Bond powróci i tytuł to Ty możesz pisać np Kamila powróci w czerwcu 2018 z okazji zakończenia roku szkolnego? :)
Gdybym znał daty i tytułu kolejnych opowiadań (nawet jeżeli aktualnie nie mam większego wyboru), to pewnie bym podawał:)
OdpowiedzUsuńNo, ale wstępnie mogę zapowiedzieć.
Kamila wróci pod koniec czerwca w filmie "Porno intryga".
Jesteś najlepszy !!! Piszę to z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością. Opowiadanie jest świetne, inspirujące, lekkie i bardzo erotyczne.
OdpowiedzUsuńWielkie graty !
A błędy zdarzają się każdemu. Nie robi ich tylko ten kto nic nie robi.
pozdrawiam
PS
Czekam na opowiadania w formie Książki
OdpowiedzUsuńNowe? Czy stare?
OdpowiedzUsuńZ wiadomych względów, o których piszę na blogu od jakiegoś czasu, nie stworzę już niczego nowego, co mógłbym wydać drukiem.
Musiałoby to być albo kilka luźnych opowiadań (powiedzmy, że choćby trzy), albo jakaś dłuższa mini seria. Były w planach "Szkolne wycieczki" i "Żołnierze".
Te pierwszy ukazały się już na blogu, ewentualnie powstanie jeszcze trzecia, ale to chyba za mało.
Ta druga seria w sumie wygląda podobnie.
Nowej długiej opowieści, czy jakiejś mini serii raczej nie należy oczekiwać.
Pozostaje tylko opcja zebrania kilku opowiadań zamieszczonych już na blogu, ale nie sądzę by miało to większy sens i zwyczajnie, raczej dopłaciłbym do interesu, niż choćby wyszedł na zero, nie mówiąc o zarobku.
Świetne opowiadanie. Czyta się z ogromną przyjemnością. Spodziewałem się na koniec opowiadania i seksu Dominika z Kamilą wejścia jego współlokatorów do pokoju. Gdzieś w głowie widziałem, już jak Kamila ma dwóch obserwatorów, którym co prawda nie pozwala się dotknąć, ale popatrzeć. Czemu nie. Na zasadzie ukarania? Albo chociaż, podglądania przez jej uczniów przez szybę, którzy wyszli znowu zajarać i przy okazji zobaczyli jak ich kolega rżnie ich nauczycielkę. Oczywiście, Kamila musiałaby ich zobaczyć. Jeszcze więcej perwersji. Coś podobnego było w opowiadaniu jak chcesz to klepnij.
OdpowiedzUsuńMimo to, opowiadanie rewelacyjne. Szczególnie spacer toples po plaży. Zarówno pierwszy i drugi.
Dzięki za komentarz. Podglądanie było niedawno (?) w opowiadaniu "honorowym", w sumie w "chorwackim" też (chociaż w obu przypadkach bez wiedzy Kamili), więc nie chciałem raz jeszcze wciskać tego motywu, tym bardziej, że pewnie pojawi się także w przyszłości (już w bardziej bezpośredni sposób).
OdpowiedzUsuńPrzypominając poprzedniemu komentującemu i Falandze, podglądanie było chociażby w ostatnim opowiadaniu "za oknem", poza tym w "honorowym", no a wcześniej "wyspa na morzu czarnym", "zdejmij majtki" czy w serii Kamila i Urugwaj. Za każdym razem jednak podane trochę inaczej i zawsze ciekawie. Lubię te klimaty, więc podglądanie może być w każdym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńW tym akurat rozprawiczanie Dominika - poezja. Świetne opowiadanie.
No i na plus do całego bloga. Falanga nie zostawia, pytań czy uwag do opowiadań bez odpowiedzi. Doceniam i dziękuje.
Pozdrawiam
Mnie też się podoba motyw podglądania, szczególnie przez młodych, spragnionych takich widoków. Tyle, że możliwości są trochę ograniczone. ewentualnie ja jestem ograniczony z kreowaniu takich sytuacji.
OdpowiedzUsuńMoże napiszę tylko, że dość fajny motyw podglądania będzie w jednym z najbliższych tekstów, tyle, że... No właśnie, najlepiej na tym urwę.
Z tym podglądaniem jest trochę jak z ekshibicjonizmem. Też lubię te spacery Kamili, jak w "Jak chcesz to klepnij", albo przede wszystkim w powyższym tekście. Tyle, że dość ciężko wykreować takie, by nie było zbyt wiele powtórzeń. No i do tego - może sobie chodzić ta Kamila w skąpym stroju kąpielowym, albo nawet i topless, tylko takie chodzenie w jedną i drugą stronę, bez celu, bez jakichś konkretniejszych wydarzeń i praktycznie wyłączne zachłystywanie się bohaterki własną nagością może być nudne i ciężkostrawne, tak dla piszącego, jak i czytelników.
Oczywiście jeśli ktoś z czytelników ma jakieś fajne, nowe pomysły dotyczące w/w motywów, może pisać.
Pozdro.
Powtórzę to co napisałem wcześniej. Mimo, że podglądanie pojawia się od czasu do czasu to podane jest w bardzo przyjmnej, ciekawej i za każdym razem inne formie.
OdpowiedzUsuńEkshibicjonizm Kamili nie musi się wcale przejawiać w spacerowaniu po plaży topless, opalaniu się nago czy obsługiwaniu jako kelnerka w "honorowym". Kamila może np. nie założyć stanika pod bluzkę. Nie ma co prawda za dużych piersi, ale chodzi o to, że takie działanie kieruje do bardziej ekstremalnych zachowań. Obnażaniem jest też zakładanie krótkich spódniczek, aby fruwały na wietrze, stringów albo w ogóle brak bielizny. To też cienkie sukienki a pod nimi mocno wycięta koronkowa bielizna, albo jej brak. Może być paradowanie przed uczniami w prześwitującej czy też mocno obcisłej spódniczce. Ewentualnie na wycieczce szkolnej spacer na tle słońca gdzie cała figura Kamili jest na widoku obserwujących. A może nocleg z klasą albo wybraną grupką chłopaków w miejscu gdzie łazienki są koedukacyjne a w prysznicach są tylko mleczne szyby przedzielające kabiny?
Część sytuacji byłaby wymuszona wspomnianą wyżej konstrukcją łazienek w hostelu, planem wycieczki i wspinaniem się po stromych schodach, czy wietrzną pogodą nad w górach. Pozostałe to jednak chęć Kamili pokazania się, wcześniejszego nakręcenia przez Daniela czy brak zastanowienia się nad konsekwencjami takiego czy innego stroju. Połączenie ekshibicjonizmu z uleganiem wpływom bliskich jej mężczyzn to mieszanka wybuchowa. Szczególnie jeśli takie wymuszenie stroju jest ze strony młodszych chłopaków co pojawiło sie w opowiadaniach Kamili z Sebastianem. Niestety, nikt poza Sebastianem tego nie widział, więc pole do manewru jest dość spore.
Te łazienki koedukacyjne przyszły mi do głowy już jakiś czas temu:). Tyle, że opowiadanie, w którym miałem je wykorzystać nie pykło i poszło do kosza.
OdpowiedzUsuńNo, ale może da się ułożyć jakąś fajną fabułę do innego i wykorzystać ten motyw, jak i inne tego typu.
Jeśli mogę coś zdradzić, to w jednym z najbliższych opowiadań jest taki motyw, że chłopaki zakładają się o to, kto "osiągnie" najwięcej z Kamilą (w sensie jakiegoś związanego z erotyką figla), tyle, że jest to motyw w owym tekście nie do końca wykorzystany, więc może by do niego wrócić w innym (np jakiś luźniejszy tekst w stylu "Prima Aprillis") i dać się wykazać każdemu z grupy licealistów a motyw podglądania (różnego kalibru) pasowałby tu z pewnością najlepiej.
Pomyślimy, zobaczymy, tym bardziej, że te kilka minut pisania komentarza wystarczyło, by narodziła się w głowie jakaś mini fabuła:).
Skoro mowa o podglądaniu to niech chłopaki założą się kto zobaczy więcej Kamili i będzie miał na to dowód w formie zdjecia czy filmu. Kamila mogłaby się mniej wiecej zorientować ze coś dzieje wokół niej i sama wejść w ta rolę prowakatorki. Czy to sama z siebie, podpuszczam przez Daniela czy pisząc na jakimś forum internetowym z wyzwaniami.
OdpowiedzUsuńEkshibicjonizm to nie tylko latanie z gola dupa po hotelu to tez pisanie o najskrytszych pragnieniach na forum.
Z pozdrowieniami
Arek
No i widzicie chłopaki... Jeden koment, drugi, trzeci i...
OdpowiedzUsuńI mamy tekst a konkretnie solidne wzbogacenie jednego z tekstów i co za tym idzie dopracowanie całej fabuły. A wszystko to przelewam właśnie na papier:).
Co lepsze, jeżeli miałbym się skusić kiedykolwiek na tą książkę, to właśnie bije ostatni dzwonek (to wspomniane opowiadanie byłoby drugą częścią "Porno Intrygi"), więc być może zrobię niedługo jeszcze jedną, szybką ankietę, na temat zakupu owej książki i pomyślę.
Tyle, pozdro.
I oby wena twórcza nie opuściła. W sprawie książki sugeruję dla pewności przedpłaty. Jak na malucha. Dobrze aby w książce były opowiadania których nie ma na blogu. Idealnie jakby były zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami
Arek
Obejdzie się bez przedpłat, w najgorszym wypadku będzie czym w piecu palić przez parę lat:).
OdpowiedzUsuńTak, czy owak, najpierw trzeba skupić się na napisaniu a potem myśleć o wydaniu.
A czy potrzebujesz pomocy? Można Ci jakoś pomóc?
OdpowiedzUsuńW sensie pisania tekstu, czy wydania książki?
OdpowiedzUsuńRaczej poradzę sobie i z jednym i drugim, aczkolwiek przy tekście mam zagwozdkę (choć nie jest to jakiś względny problem i pewnie rozwiążę go sam) w kontekście względnie oryginalnej sceny finałowej, więc jeżeli ktoś chce, niech pisze na priv, tzn na maila.
Co do wydania, to być może taka pomoc będzie potrzebna, choćby przy projektowaniu okładki, czy ewentualnie samym wydaniu. Jeśli więc ktoś czuje się na siłach, to również zapraszam na maila.
Grafikiem komputerowym nie jestem, ale chętnie podeślę jakieś propozycje scen, wydarzeń itp na maila. Jeśli dzięki temu przyjdzie do Tobie do głowy fajny pomysł na scenę finałową będzie ok.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o omawiany tekst ("Porno intryga" 1 i 2), to jak już powiedziałem, fabuła jest ogarnięta w całości, tekst już praktycznie napisany, przede mną tylko scena finałowa, co do której mam pewne zagwozdki i to tyle.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek jeśli masz jakieś głębsze pomysły dotyczące przygód Kamili, to zapraszam, jeśli coś wpadnie w oko, to można wykorzystać gdzie indziej.
Ponieważ nikt nie zapytał, to nie odpowiem:).
OdpowiedzUsuńNajbliższe opowiadanie w czerwcu, niestety nie znam nawet względnie przybliżonej daty, gdyż zmienił mi się system w pracy i zamieszczę tekst trochę spontanicznie, po prostu wtedy kiedy będzie mi to pasować.
I na 99% będzie to tym razem dzień powszedni. Gdzieś między 15 a 30 czerwca.
Tytuł, jak już zapodałem wcześniej - "Porno intryga", acz może zmienić się w "Homo intrygę", ale to drobny szczegół.
Zapowiedzi jako takiej nie będzie, bo tak naprawdę nie ma czego zapowiadać, natomiast korci mnie trochę by zrobić zapowiedź wyrywkami tekstu, jak to wcześniej było proponowane, w którymś z komentarzy pod pierwszą częścią "Żołnierzy".
Z drugiej strony waham się, bo sporo osób nie lubi spoilerów (choć oczywiście starałbym się nie zabrnąć zbyt daleko i głęboko), więc postanowiłem poczekać parę dni na Wasze ewentualne opinie i podejmę decyzję, czy wrzucać tego typu zwiastun, czy jednak nie.
spoilery są super. Nie wahaj się :D
OdpowiedzUsuńhomo? znaczy się Kamila będzie spędzać czas z Patrycją czy chłopaki między sobą?
OdpowiedzUsuńTrudna sprawa z tymi spoilerami...
OdpowiedzUsuńZ jednej strony człowieka zżera ciekawość, z drugiej chciałoby się przeczytać od razu całe opowiadanie, tak więc ja wstrzymuję się od głosu w tej sprawie. Może jednak jakaś małą zapowiedź? Coś dla podkręcenia klimatu oczekiwania:)
Pozdrawiam
szkoda - ani spoilera, ani zapowiedzi:( cisza...
OdpowiedzUsuńCzekałem czy pojawią się jeszcze z jeden, bądź dwa komentarze.
OdpowiedzUsuńKISM XXXI "Homo intryga"
Głównym bohaterem opowiadania jest Mikołaj, licealista posądzany o zainteresowania odbiegające normą od zainteresowań innych chłopaków.
Mikołaj, wraz z resztą swojej licealnej klasy przebywa na krótkiej wycieczce szkolnej w Antonówku. Nawał oskarżeń, jak i nietypowa zabawa, którą wymyślają jego koledzy, sprawią, iż fascynacja licealną wychowawczynią i jednocześnie świeżo upieczoną panią dyrektor, przybierze zupełnie inny niż dotychczas i kompletnie nieoczekiwany przebieg.
Zwiastuny tekstu:
"W zasadzie sam nie wiem, czy nastąpił jeden konkretny moment, w którym to się stało. Ot, cała gama różnych akcji i dziwnych oskarżeń, jak…
- A dlaczego ty się nie gapisz na te nogi dziewczyn, jak my? – spojrzał dziwacznie Rudolf.
Ja się nie gapię? Jak to? Non stop wiosną i latem wodziłem wzrokiem za dziewczynami w krótkich spódniczkach i jeszcze krótszych spodenkach. Pamiętam jak kiedyś szedłem piechotą do centrum a z bocznej uliczki wyszła przede mną dziewczyna, którą kojarzyłem ze szkoły. Miała na sobie mini odsłaniające jej długie nogi. Przepuściłem ją grzecznie przed siebie a potem szedłem przez niemal dwa kilometry w odległości kilku kroków od niej nie robiąc nic innego niż gapiąc się w te nogi i kształtny tyłek.
Więc ja się nie gapię? No dobra… Coraz częściej to wyglądało tak, że odwracałem wzrok, by nie wyjść na jakiegoś zjebanego zboczeńca, któremu w głowie tylko fajne nogi. Zamykałem oczy w swej pobożności, aby nie wodziły mnie na pokuszenie. Hm…
- A czemu ty w ogóle nie masz dziewczyny? – zapytała podejrzliwie Justyna świdrując mnie niebieskimi oczami.
Ja? No bo nie mam i tyle. Co to za jakiś przymus, by w wieku osiemnastu lat koniecznie mieć dziewczynę? Zresztą miliony chłopaków w moim wieku nie mają swojej partnerki i chyba nikt ich nie oskarża o nic złego. Więc dlaczego akurat mnie?
- Co ty tak obcinasz te nasze fiuty? – burknął kiedyś pod prysznicem Strzelba.
Ale niby ja? No jak się jest w sali prysznicowej z całą drużyną po treningu, czy meczu, to logiczne, że wzrok padnie tu, czy gdzie indziej. Na penisy też. Każdy tak ma, no nie? Co ten Strzelba? Sam przypadkiem nie zerknął nigdy na jakieś przyrodzenie innego kolegi z drużyny?
- Ty jesteś jakiś taki spokojny, w ogóle bez ikry – zarzuciła mi krytycznym tonem spasiona jak wieprz pani Makowska od geografii.
Ja? No i co w tym dziwnego? Świat musi się składać z samych łobuzów? Nie można być spokojnym, głupio uśmiechniętym, pozytywnie traktującym życie człowiekiem? Takim, co pożyczy kumplowi pięć złotych, wiedząc, że tamten i tak zapomni mu ich oddać? Albo dać odpisać zadanie domowe innemu, mimo, że ten wczoraj wyzywał go od różnych takich części rowerowych?
- Ta twoja gęba nie jest przypadkiem trochę za ładna? – dokuczał Pinokio.
Za ładna? Czy to moja wina, że nie obsypało mnie krostami w czasie dojrzewania? Że miałem łagodniejsze rysy twarzy i z pewnością nigdy nie zagrałbym w żadnym filmie ról, które brali Mariusz Jakus, Danny Trejo, czy inny Michael Madsen? Że raczej wyglądałem na pozytywnego chłopaka nie takiego szukającego kłopotów?
- Z takim imieniem to ty sobie lepiej szukaj drugiego Mikołaja – podsumował Pelargonia.
Noż kurwa, co złego jest w imieniu Mikołaj? Co to za argument w ogóle? W czym gorszy jest Mikołaj od jakichś Tomków, Robertów, Sebastianów i innych? Znaczy, że Kopernik też był jakiś nie halo?"
"I nim ktokolwiek zareagował inaczej, niż obrzuceniem wzrokiem całej sylwetki pani dyrektor, ze szczególnym uwzględnieniem jej nagich, długich nóg, odezwała się znów tonem nie znoszącym sprzeciwu.
OdpowiedzUsuń- Piotrze, nie życzę sobie, by którykolwiek z uczniów mojej szkoły wyrażał się w ten sposób, jasne? Kategorycznie zakazuję ci obrażania swoich kolegów takimi słowami. W przeciwnym razie podejmę odpowiednie kroki przewidziane regulaminem by dostatecznie uprzykrzyć ci życie aż do matury, czyli przez najbliższe dwanaście miesięcy. Czy wyrażam się jasno?
- Jasno, pani dyrektor – Pelargonia potrafił ugiąć się przed autorytetem z zadziwiającą łatwością.
- Cieszę się, że to rozumiesz. Wobec tego nie przeszkadzam. Ale ciebie Mikołaj poproszę na chwilę do mnie.
Nieco zaskoczony wykonałem kilka kroków, podążając za panię profesor, kierująca się w stronę ścieżki.
Ożesz… Jak tu się nie gapić na jej nogi, gdy szła przede mną, patrząc pod stopy i nie mogąc widzieć na co patrzę ja? Moja bezkarność w tym momencie dodała mi odwagi. Niestety, w końcu trzeba było wyjść na ścieżkę i stanąć twarzą w twarz.
Twarz nowej pani dyrektor, która w tym momencie była już dużo bardziej przyjazna, niż przed chwilą.
- Mikołaju… Mam nadzieję, że nie czujesz się obrażony grubiańskim zachowaniem Piotra. Przepraszam cię za niego, ale mam nadzieję, że nie ucierpisz więcej ze względu na swoją orientację.
- Pani dyrektor, ale ja… - wytrzeszczyłem oczy, robiąc rybią minę.
- Nie ty musisz się tłumaczyć – przerwała mi natychmiast. – To oni powinni. Ja mogę cię tylko zachęcić, abyś zgłaszał mi każde niewłaściwe zachowanie twoich kolegów i innych pozostałych członków naszej licealnej społeczności. Obiecuję ci z całego serca, że żadne z takich zachowań nie przejdzie bez echa i kary.
Zamurowało mnie. Nie no… Rozumiem, że koledzy, oni mogli mnie uważać za odmieńca. Zawsze miałem dystans do siebie i te docinki nie przeszkadzały mi, przynajmniej jakoś mocno. Jakby to nie zabrzmiało… Miałem to w dupie.
Ale ona? Nasza nowa pani dyrektor? Ona tez wzięła mnie za homosia? Jakim prawem, ja się pytam?! Przecież ja jestem najzupełniej normalny! Przecież…
- Pani dyrektor, ale… Jakby to pani powiedzieć… – z nerwów nie potrafiłem porządnie sprostować sytuacji. – Ja jestem normalny, to znaczy…
- Ależ ja wcale nie twierdzę, że jesteś nienormalny, przecież nic takiego nie zasugerowałam – przerwała mi natychmiast zapalczywie. – Jesteś najzupełniej normalny, tak jak my wszyscy, tak właśnie ja cię traktuję i daję słowo, że w mojej szkole wszyscy będą cię tak traktować.
- No, ale… - opadły mi ręce.
- Nie przejmuj się Mikołaj, naprawdę – pani Kamila nie dała mi dojść do głosu i nagle, nieoczekiwanie zniżyła własny głos. – I tak w ogóle miałabym do ciebie pewną prośbę.
- Prośbę? Jaką?
- Z tej racji, że nigdy do tej pory nie miałam do czynienia z homoseksualistą a w naszej szkole nikt się do niczego oficjalnie nie przyznał, to…
- Ale ja tez się do niczego nie przyznałem! – tym razem przerwałem ja. Dość mocno wzburzony.
- To dobrze, Mikołaju, ja cię nie będę do niczego zmuszać – zapewniła subtelnie w dalszym ciągu niczego nie rozumiejąc. – Wrócę więc tylko do czego, co chciałam zaproponować.
- Zaproponować? – zmrużyłem nieufnie oczy wciąż nie wiedząc jak to wszystko naprawić.
Co zaproponować? Oczami wyobraźni ujrzałem siebie na podeście w wielkiej, szkolnej auli, opowiadającego o życiu homoseksualisty. Nie no, ludzie… Czy dobrze rozkminiłem? To miała na myśli?
- Chodzi o to, że my… Mam na myśli szkołę, no i co za tym idzie, także mnie samą, powinniśmy zmierzyć się nowoczesnymi wyzwaniami i lepiej poznać siebie nawzajem. Ja osobiście chciałabym poznać punkt widzenia tej drugiej strony. Jednym słowem chciałabym, żebyś mi opowiedział coś o sobie, o ile oczywiście nie narusza to twojej intymności.
Mówiła subtelnym, delikatnym tonem, bojąc się widocznie jakiejś agresji z mojej strony. Heh, agresji… Dobre…"
"Mówiła subtelnym, delikatnym tonem, bojąc się widocznie jakiejś agresji z mojej strony. Heh, agresji… Dobre…
OdpowiedzUsuńI gdy kompletnie skonsternowany otwierałem usta, nabierając jednocześnie głębokiego wdechu, by wyrzucić z siebie całą prawdę, pani dyrektor ubiegła mnie po raz kolejny.
- Krótko, chciałabym cię zaprosić do siebie, żebyśmy porozmawiali sobie w bardziej sprzyjającej atmosferze.
Wypuściłem powietrze ze świstem. Czy dobrze słyszałem?
- Do siebie? W sensie, że…? Ale teraz gram mecz – palnąłem głupotę, gryząc się natychmiast w język.
- Nie, nie teraz, jestem zajęta – zaprzeczyła natychmiast. – Miałam na myśli jakiś spokojniejszy termin. Może wieczorem?
- Wieczorem? – powtórzyłem machinalnie a moja wyobraźnia zaczęła pracować dziesięciokrotnie intensywniej. – Myślałem, że wieczorem wybiera się pani na imprezę.
- Wybieram, ale tylko na chwilę – potrzasnęła głową. – Na godzinę, czy dwie. Opiekę zostawię innych paniom, zresztą na co wam opieka na wycieczce…
- Czyli tak o dwudziestej drugiej? – upewniłem się.
- No coś w tym stylu. Chyba nie będziesz już spał o tej porze?
- Nie, skąd – zaprzeczyłem. – Nie zrezygnowałbym z randki z panią na rzecz snu - chlapnąłem.
- Jasne – na twarzy pani dyrektor w końcu pojawił się szeroki uśmiech. – Wobec tego jesteśmy umówieni. Znajdziemy się na imprezie. No… To już nie przeszkadzam.
Czując łomot w sercu kiwnąłem głową na pożegnanie i udałem, że ruszam w stronę boiska. Ale zatrzymałem się i skierowałem wzrok na smukłą sylwetkę pani Kamili udającą się już w swoją stronę. Na jej zgrabną figurę, na długie, czarne włosy spadające na plecy. No i przede wszystkim na ten niespotykany przecież w szkole powiew nagości, czyli piękne nogi ograniczone dopiero krótkimi spodenkami.
O w mordę… "
"Tak mijały minuty, upłynęła chyba godzina, aż na horyzoncie pojawił się Pelargonia. W sumie dziwiłem się, że go nie było. Widocznie miał coś innego na głowie. A co takiego? Miałem dowiedzieć się już wkrótce.
OdpowiedzUsuńPelargonia był zadziwiająco spokojny. Nie wiadomo czemu miał przy sobie laptopa. Wysłuchał co mieli do powiedzenia koledzy, pośmiał się z pomysłów. Ale znałem go na tyle dobrze, by wiedzieć, że coś go rozsadza.
I nie myliłem się. Pelargonia swoimi komentarzami raczej wyśmiewającymi pomysły kolegów zwrócił na siebie ich krytyczne spojrzenia. Był nad wyraz pewny siebie. Dużo bardziej, niż zazwyczaj, choć pozornie nie wydawało się to możliwe.
- Co masz za asa w rękawie? – zapytał w końcu Białas czujący widocznie to samo co ja.
- Nie mam asa. Mam cztery asy, no dobra, może trzy – odpowiedział buńczucznie Pelargonia.
Tym skupił już na sobie uwagę całej grupy.
- No powiedz co wymyśliłeś.
- Chciałem poczekać do samego finału, by wam powiedzieć… Ale widzę, że już nikt mnie nie przebije, nie widzę takiej możliwości.
- Co zrobiłeś? – zapytał poważnie Burek, co zdarzało mu się średnio raz w roku.
Pelargonia wzruszył ramionami i pokręcił się po ławce chcąc wzbudzić jeszcze większe napięcie.
- Byłem dzisiaj u niej – oświadczył w końcu.
Pełen złych przeczuć wytężyłem słuch.
- Po co? – zapytał ktoś czujnie.
- A… Przechodziłem obok i mnie nacisnęło, więc zapukałem i zapytałem, czy mogę skorzystać z toalety.
Dwie, trzy osoby się zaśmiały, ale reszta tkwiła w milczeniu. Było jasne, że nie o to chodziło, że kryło się za tym coś więcej. Ale co?
- Wysrałeś się i co? – rzucił Białas.
- Ani srałem, ani lałem – sprostował z satysfakcją Pelargonia, po czym nieoczekiwanie wyjął z kieszeni jakiś przedmiot pokazując go wszystkim. – Wiecie co to jest?
- Zwykły brelok do kluczy…
- Brawo Sherlocku. Tylko, że nie taki zwykły. Popatrzcie uważnie.
Niemal wszyscy pochyli się w stronę licealisty.
- Widzicie to szkiełko tutaj, w środku? Wiecie już?
- Kamera? – upewnił się Białas. – Ale co to ma do rzeczy?
- To, że mam trzy takie breloki. Jednego wam pokazałem, drugiego... O, ja głupi i zapominalski… Zostawiłem w łazience naszej pani dyrektor.
Mimo połowy dnia, zapanowała cisza, jakby w promieniu kilometra nikogo nie było. Do wszystkich powoli docierało, na co porwał się Pelargonia. "
"- No i zapomnieliście zapytać o jeszcze jeden brelok, bo powiedziałem, że mam trzy – Pelargonia nie odpuszczał.
OdpowiedzUsuń- I gdzie go masz?
- Zostawiłem w pokoju, ma tam małą szafkę z półkami. Wcisnąłem go tam, gdy akurat nie patrzyła. Tak więc, jeśli spóźniłem się na prysznic, to na bank nagram ją, jak się przebiera, idzie spać. Może przy odrobinie szczęścia ściągnie stanik, może nawet majteczki… Tak, czy owak, nie ma opcji, by się nie udało.
Chyba te słowa najdobitniej uzmysłowiły wszystkim nam czego dokonał Pelargonia i świadkami czego możemy być. Otóż, możemy bezkarnie zobaczyć panią Kamilę prywatnie, jak oddaje się swym codziennym, ulubionym czynnościom.
No i jak, niczym nieskrępowana, zupełnie bezbronna rozbiera się do naga.
Kompletnie do naga…
Nie no… Skurwysyn…
- Skurwysyn… - wyraził moje myśli Oliwier, gwiżdżąc przy tym z podziwem. – No teraz, to wygrałeś.
- Teraz, to chyba ktoś musiałby ją zwyczajnie przelecieć – podminowany Dawid rozejrzał się po twarzach kolegów.
- Ale zaraz… - rozgorączkował się nawet Białas. – To się nagrywa, czy nadaje na żywo?
- Jedno i drugie. Proszę bardzo – wcisnął odpowiedni przycisk w laptopie.
Kilkanaście głów pochyliło się jak na komendę. Kilkanaście par oczu intensywnie wpatrywało się w monitor, na którym zobaczyliśmy pustą łazienkę. Nic się w niej nie działo. Ale sam fakt, że to łazienka w domku pani dyrektor… Chociaż…
- A jeśli to nie jej łazienka, tylko twoja? – wygłosił podejrzliwie Dawid.
- No to patrz teraz – zaanonsował z triumfem Pelargonia.
Wcisnął przycisk raz jeszcze, czym, jak się okazało, przełączył kamerę na drugą. Naszym osłupiałym oczom…
Ukazała się bohaterka naszych fantazji. Siedziała spokojnie na kanapie, na tej samej kanapie, na której wczoraj siedziałem i ja, pieszcząc jej boskie nogi. Te nogi też były teraz dobrze widoczne, gdyż pani dyrektor, ubrana była adekwatnie do pory roku. Krótkie spodenki, luźna koszulka i książka w ręce.
- O ja pierdolę… Teraz jesteś mistrzem… - sapnął Oliwier, uśmiechając się szeroko.
- Będę skromny… Jestem dopiero vice mistrzem – puszył się z fałszywą skromnością Pelargonia. - Mistrzem będę za chwilę. Chcecie zobaczyć nagranie sprzed niecałej godziny?
Zdumienie, napięcie i emocje sięgnęły zenitu.
- Jakie nagranie? Przecież mówiłeś, że nie wzięła prysznica…
- Do łazienki nie chodzi się tylko po prysznic… No patrzcie.
Zaparło nam dech, gdy znów ujrzeliśmy łazienkę, ale tym razem ktoś do niej wszedł. Pani Kamila.
- Ło kurwa… - szepnął ktoś, ale ten szept, wśród panującej ciszy rozbrzmiał jak wystrzał armatni. "
"Niepokoiłem się z minuty na minutę, nie znajdując jej ani w pierwszym, do którego wszedłem, ani w drugim. Szybkim krokiem udałem się w drugą stronę, nie omijając Fast foodów.
OdpowiedzUsuńUfff… Była. Kończyła powoli talerz pomidorowej. Hm, swoją drogą mogła jadać coś bardziej ambitnego.
- Dzień dobry – wszedłem i przywitałem się tak z nią, jak i towarzyszącym jej Rogowskim.
Ten wkurzał mnie tak samo, jak i moi koledzy, typu Pelargonia. Nie opuszczał pani dyrektor ani na moment. Pewnie też chciałby ją przelecieć. Co na to jego żona? Nią się nie przejmował.
Kawał chuja i tyle.
- Pani profesor, czy jak pani skończy… Mógłbym z panią porozmawiać na osobności?
- Stało się coś? – spojrzała uważnie.
- Poniekąd, ale nie musi się pani spieszyć. Poczekam przed barem – wyjaśniłem i chciałem wyjść, gdy...
- Adidasy ci się rozwiązały? – usłyszałem kpiący i złośliwy głos nauczyciela matematyki.
Nie tylko głos był złośliwy, wyraz twarzy też. Nie dość, że postanowił sobie zakpić z pedała, to jeszcze się na niego wkurzył, bo ten wszedł mu w paradę...
- Nie… - odpowiedziałem wolno czując w mózgu tak rzadki w moim przypadku przejaw geniuszu. - Rozwiązywałem krzyżówkę i natknąłem się na pytanie, jak się nazywa człowiek, który zamiast zajmować się żoną w ciąży, truje dupę innym laskom? I wie pan co? Wyszło mi pana nazwisko!
- Ej, uważaj sobie! – groźny głos Rogowskiego i…
- Mikołaj! – … i subtelne napomnienie z ust pani dyrektor zbiegły się w jednym momencie.
(...)
- Wejdę do domu, wezmę dyskretnie co trzeba i będę za piętnaście minut, w porządku? – upewniła się pani dyrektor.
- W porządku, jak najbardziej – pokiwałem gorliwie głową, robiąc krok w kierunku alejki.
- Aha, bo zapomniałabym o najważniejszym…
Odwróciłem się raz jeszcze w jej stronę. Pani Kamila przysunęła się w moją stronę i patrzyła prosto w oczy a jej wzrok...
- Nie wyobrażasz sobie nawet, jak bardzo jestem ci wdzięczna, że zamiast uczestniczyć w tym niecnym procederze, poinformowałeś mnie o wszystkim. Zachowałeś się jak prawdziwy mężczyzna i możesz na mnie liczyć w przyszłości, pamiętaj!
Odwróciła się i lekkim krokiem pomaszerowała w kierunku drzwi.
A ja odwróciłem się w drugą stronę, czując, że nogi zrobiły się tak miękkie, jakby mi ktoś z nich wyciągnął, kurwa kolana."
I ostatni:
OdpowiedzUsuń"Roześmiałem się na cały głos. Kto by mi w to uwierzył.
Uniosłem się. Dwudziesta trzydzieści. Telefonu brak. Potarłem nerwowo ręce. No to czekamy.
Dwudziesta czterdzieści pięć. Cisza.
Dwudziesta pierwsza. Coś mi burknęło w brzuchu. Ale nie byłem w stanie niczego zjeść. Tak w ogóle zaczęły mi drżeć ręce.
Dwudziesta pierwsza piętnaście. Cisza. Stanąłem przed lustrem. Naprawdę podobał jej się mój wygląd? Czarne spodenki, czarna koszulka – tego na szczęście miałem pod dostatkiem. Może faktycznie jestem choć trochę przystojny?
Dwudziesta pierwsza trzydzieści. Dobra, nie zadzwoni. Czas oprzytomnieć i przełknąć gorzką pigułkę. Rozmyśliła się. Nic dziwnego. Przecież nie dość, że miała (...) To przecież nawet nie pokazując tego przed kamerą, poniekąd wystawiłaby się chłopakom na strzał. Nie zadzwoni. Niestety. To nie przejdzie.
Dwudziesta pierwsza czterdzieści pięć. Włączyłem stary telewizor. No, nie taki stary. I była kablówka. Nie miałem ochoty na nic do myślenia, więc poszukałem programów muzycznych. Trafiłem na jakiś teledysk Rihanny. Czułem, że gorzka pigułka z każdą kolejną minutą smakuje coraz bardziej gorzko.
„Jezioro łabędzie” zabrzmiało z komórki, niczym salwa z obu burt na „Victory” admirała Nelsona.
Rzuciłem się do telefonu jak pojebany. Wstrzymując oddech, drżącym palcem wcisnąłem odbiór rozmowy.
- Mikołaj? – usłyszałem dźwięczny a jednocześnie subtelny, kobiecy głos, który zniewolił mnie w ciągu sekundy i po raz kolejny wyjął kolana z nóg. – Jesteś gotów? To wychodź. Po drodze opowiem ci co wymyśliłam. "
Całkiem spory kawałek opowiadania zamieściłeś jako spoiler. Robi się ciekawie:) Zobaczymy co wymyśliła Kamila i z jakiego powodu, no ale nie będę próbować odgadywać dalszej fabuły.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tym spoilerem.
Ja tam wolę jak od razu jet całość opowiadania.
OdpowiedzUsuńNarobiłeś mi tylko smaku:)
Będę teraz codziennie zaglądał czy pojawiła się już całość
jak dobry spoiler. jest dużo przesłanek, żeby próbować domyślać się co będzie dalej. Wychodzi na to, że Kamila nie zostanie poniżona wbrew jej woli, ale znając opowiadania Falangi będzie jeszcze kilka zwrotów akcji i wyjdzie inaczej niż myślę. Opowiadanie zapowiada się super. Czekam na całość ze zdjęciami.
OdpowiedzUsuńja pierdole... bedzie sie dzialo :P
OdpowiedzUsuńpojawil sie nowy bohater z nowym imieniem. No i nie wiem - bedzie cwaniaczek jak Oskar, czy grzeczny jak Lukasz?
a jak tam autorze, znajdujesz czas na pisanie przy tej ilosci meczy?
Odpowiedź jest prosta - nie znajduję:)
OdpowiedzUsuńJak się uda, opowiadanie jutro, w poniedziałek.
Jak się nie uda - pewnie za 2,5 tygodnia.
Mistrzu nasz. Błagamy o dziś :) za dobrze to się zapowiada, żeby dłużej czekać. Nie "torturuj" nas.;)
OdpowiedzUsuńJedziesz do ruskich na mistrzostwa?
OdpowiedzUsuńA moze jak nasi dojda do ćwierćfinału to wrzucilbys jakas mini nowelke ;)
Nie, nie jadę.
OdpowiedzUsuńBrak jakiegoś pomysłu na piłkarskie nowelki:).
Dzieki !!!
OdpowiedzUsuńWracając do tego opowiadania, szkoda, że Arek z Karolem nie pozbawili jej stanika :( ale i tak opowiadanie bardzo dobre.
OdpowiedzUsuń