KAMILA I SENNE MARZENIA XXXII. Królowa zagubionych dusz.
Dzwonek
oznajmiający koniec przerwy rozległ się w szkolnym budynku, ale dwie
nauczycielki siedziały nieporuszone w pokoju nauczycielskim. Z uwagi na projekt
ministerstwa, dyrektor odciążył je trochę od pracy w szkole, by skupiły się na
owym właśnie projekcie. No i teraz…
- Koniec –
westchnęła Dominika, odsuwając od siebie stertę wypracowań. W dłoni trzymała jedną
kartkę.
Było tego
sporo, nic więc dziwnego, że młoda historyczka, która z konieczności na ten
krótki okres czasu musiała zmienić się w polonistkę, odczuła ulgę.
- Też finiszuję
– mruknęła siedząca obok w pokoju nauczycielskim Kamila, przekładając papiery.
- Mam nadzieję,
że Ewa wróci za rok z macierzyńskiego i ominie mnie jeszcze raz coś takiego… -
na twarzy wysokiej blondynki pojawił się uśmiech odprężenia.
Ponad pół
tysiąca wypracowań, na szczęście krótkich, ale jednak. Ministerstwo edukacji
zleciło taki projekt w związku z prowadzoną przez siebie kampanią uczącą
pokonywania własnych lęków. We wszystkich szkołach średnich w całym kraju,
tysiące licealistów pisało krótkie wypracowania na ten temat. To znaczy na
jeden z trzech tematów dotyczących pokonywania nieśmiałości, radzenia sobie z
nieśmiałością, albo ostatniego, dość dowolnego, „co byś zrobił, gdybyś nie był
taki nieśmiały?”.
Oczywiście ich
szkoła też wzięła w tym udział. Całe szczęście, że projekt był dość luźny, no
i, jako się rzekło, licealiści nie przyłożyli się za bardzo do tych prac, ale
sprawdzenia kilkuset wypracowań dało się dwóm nauczycielkom we znaki.
Szczególnie
Kamili, która już poprzedniego dnia przeżyła pewne zaskoczenie i lekki dyskomfort.
No i jakiś taki mroczny niepokój. A wszystko, dlatego, że…
- To ostatnia
kartka – pomachała jej przed nosem Dominika. – Specjalnie dla ciebie.
- Jeszcze
jedna? – uniosła głowę Kamila przypatrując się kartce papieru. – Niech zgadnę,
niepodpisana?
- Zgadłaś –
skinęła głową historyczka. – Masz, szczęściaro.
- Szczęściaro…
Jak chcesz to mogę się podzielić z tobą.
- Dziękuję, z
łaski to ja nie chcę – uśmiechnęła się zaczepnie Dominika i temat upadł.
Chociaż Kamila
była trochę ciekawa, czy młodsza o jedenaście lat Dominika zazdrości jej tych
wypracowań, czy tylko tak podpuszcza.
No właśnie,
prace… Kamila raz jeszcze pomknęła do wczorajszego wieczoru, gdy przysiadła nad
stertą papierów i zaczęła je przeglądać.
Po iluś tam
standardowych raczej tekstach, trafiła na kartkę, która… No właśnie. Sięgnęła
po znajdującą się obok kartkę.
„Prawdę mówiąc,
nie wiem co zrobiłbym mając większą śmiałość. Bo nie wiem jak to jest.
Najchętniej zaprosiłbym swoją nauczycielkę języka polskiego na lody na rynek.
Szczerze mówiąc, sam nie jestem sobie tego wyobrazić, więc nie wiem co dalej.
Siedzielibyśmy razem na rynku, jedli lody i co dalej? Nie wiem. Bałbym się
zapytać o cokolwiek, bo może by się pani obraziła. Chociaż chciałbym
porozmawiać z nią o tysiącach spraw. Ale to byłaby udręka. Ona chyba męczyłaby
się ze mną a ja z nią. Bo miałbym w głowie świadomość, że odliczam minuty do
momentu, aż pani Kamila wstałaby, pożegnała i poszła do domu, zostawiając mnie znów
samego. I to byłoby najgorsze. Chociaż, może gdybym był śmiały, znalazłbym inne
rozwiązanie?”.
I jeszcze kilka
zdań w ten deseń. Nie było to może nic odkrywczego, ale z wypracowania biła
wprost ta porażająca bezsilność. Bezsilność autora, która przekładała się na
odczucia czytającej tekst nauczycielki. Gdzieś w tym momencie poznawała
odczucia tej drugiej strony.
Nie wiedziała
kto był autorem tekstu, bo piszący postawił na anonimowość. Podobnie jak autor
drugiego tekstu dość zresztą podobnego… Po kilku zdaniach wstępu przeszedł on
do sedna.
„… wnerwia mnie
to. Wnerwia, że są na świecie ludzie, którzy podeszli do kogoś takiego jak pani
Kamila i… No właśnie, co powiedzieli? Nie wiem a chciałbym wiedzieć. Nie wiem,
czy zapytali o godzinę, czy po prostu palnęli coś o ładnej pogodzie a pani
Kamila uśmiechnęła się i podała im swój numer telefonu, czy też pozwoliła się
choćby odprowadzić do domu. Jakim cudem? Nie umiem rzucić luźnego tekstu a
gdybym się o to postarał, to zagadnięta dziewczyna, szczególnie tak atrakcyjna
uciekłaby szybko w popłochu.
Chciałbym
poznać, ilu chłopakom udała się ta sztuka, że podjęli taką luźną rozmowę z
panią Kamilą. Chciałbym się dowiedzieć ilu z nich dostąpiło szczęścia trzymać
ją za rękę, czy pocałować. A o innych rzeczach nawet nie wspominając. I
chciałbym się dowiedzieć jak tego dokonali. A się tego nie dowiem i jakby to
kuriozalnie nie brzmiało, może to lepiej. Bo gdybym wiedział, że było ich tak
wielu, że są gdzieś blisko, ci, którzy na luzie, po kilku godzinach znajomości
posmakowali ust mojej nauczycielki języka polskiego, oszalałbym z zazdrości,
rozpaczy, wściekłości i czegokolwiek.”
I już na sam
koniec wieczornej pracy jeszcze jeden tekst w ten deseń. Tylko dużo bardziej
zaskakujący a także na swój sposób, niepokojący.
„Chciałabym być
śmielsza, bo w ten sposób zdobyłabym władzę. Mogłabym decydować o wielu
rzeczach. Może także decydowałabym o życiu ludzi, na których nie mam wpływu. O
losach ludzi ponadprzeciętnych, wręcz wybitnych. Za taką uważam jedną z naszych
nauczycielek, panią Kamilę.
Pani profesor
ma zbyt wiele cech, definiujących ją jako właśnie ponadprzeciętną. Jest osobą
wyjątkową pod wieloma względami. I moim niedoścignionym marzeniem. Pod każdym
względem. A tym moim marzeniem jest krok po kroku uwieść ją, zapanować nad nią
i zdobyć. Zdobyć nad nią przewagę. Uczynić ją posłuszną i uległą w stosunku do
siebie. Zatriumfować.
Poznać bliżej
jej męża, który mając taką żonę, musi być niezwykłym człowiekiem. I tutaj,
odwrotnie, dać mu się ujarzmić, tak aby to on przejął pełną kontrolę nade mną,
bym mogła z radością spełniać jego prośby jeszcze lepiej, niż tak wyjątkowa
żona. Te skrajności… Ujarzmić ją i dać się ujarzmić jemu. Oto, gdybym miała
więcej odwagi…”.
Dziewczyna...
Licealistka nie podpisana z imienia i nazwiska. Która to? Jak ją znaleźć? I w
zasadzie po co?
- No i jak? –
przerwała milczenie Dominika wpatrując się w twarz starszej koleżanki.
- Czytam
jeszcze – odparła lakonicznie polonistka.
Ten czwarty
list nie różnił się za bardzo. Też nie podpisany i przedstawiający tą samą
bohaterkę. Ale…
„Poznałbym
bliżej moją nauczycielkę języka polskiego. To, jakie lubi filmy i czy ogląda
też filmy porno. To, jakiej słucha muzyki i przy jakiej muzyce uprawia seks.
To, jakie czyta książki i czy są to również książki erotyczne. Widzę jak się
ubiera w pracy, ale chciałbym wiedzieć co ma na sobie w domu. Czy bardziej
gustowne ciuchy przystające takiej kobiece jak ona, czy luźne dresy. A może
tylko króciutkie spódniczki latem. To, jakie majtki preferuje, czy zwykłe, czy
też stringi. To, czy czasem w ogóle nosi majtki. To, w jakiej pozycji lubi
uprawiać seks. To, czy lubi seks oralny a może nawet analny. To, czy kocha się
w milczeniu, czy jęczy jak aktorka porno. To, czy kocha się po bożemu, czy
grasuje w łóżku, jak tygrysica. To, czy marzy się jej seks z kimś innym, niż
mąż. Z jakimś sportowcem, aktorem, piosenkarzem. To, czy prowadząc lekcję,
wyobraża sobie jak jej mąż, albo ktoś inny rżnie ją ostro od tyłu. To, czy lubi
wyobrażać sobie, jak rżnie ją trzech murzynów z długimi pałami, ładując jej we
wszystkie dziurki…”
- Ale się
rozpędził, świntuch… - skomentowała, urywając na moment czytanie.
- Tamci, o
których opowiadałaś wcześniej byli bardziej subtelni? – zaciekawiła się
rozbrajająco uśmiechnięta Dominika. – Tak w ogóle, to dałabyś przeczytać tamte…
- A proszę
bardzo… - Kamila podała koleżance trzy kartki.
- Hm… -
odezwała się historyczka kilkadziesiąt sekund później, po pobieżnym
zlustrowaniu wypracowań. – Nie korci się, by dowiedzieć kto to pisał?
- Tak średnio,
szczerze mówiąc – odpowiedziała zgodnie z prawdą Kamila. – A poza tym, to ja
już wiem.
- Wiesz? –
uśmiech zamarł na twarzy młodej nauczycielki. – Skąd?
-
Przeprowadziłam dochodzenie rano. Żmudne. Wszystkie wypracowania zostały
podpisane, tylko te cztery nie. Pozostało dodać dwa do dwóch…
- To znaczy? –
Dominika jakby nie rozumiejąc wpatrywała się w twarz Kamili.
- To znaczy, że
trzeba było odhaczyć te ponad pięćset osób, które oddały kartki i odjąć
nieobecnych, przebywających na chorobowym. Zostały mi trzy nazwiska.
- No niestety…
Mam nazwiska trzech chłopaków, dziewczyny nie zlokalizowałam. Wszystko się
zgadza, było tam… Trzysta z kawałkiem dziewczyn, sześć nieobecnych. Wynik się
zgadza, ale… - urwała Kamila.
- Myślisz
zatem, że albo, któraś z tych co są na chorobowym podała kartkę koleżance…? –
dedukowała blondynka. – Ewentualnie, jedna z nich napisała dwa wypracowania,
jedno oficjalne pod własnym nazwiskiem, drugie, to intymne i oddała dwie
kartki…
- Jest jeszcze
trzecia opcja, że sama namieszałam i zrobiłam gdzieś błąd – uzupełniła starsza
z nauczycielek. – Ale skoro w przypadku płci męskiej mi się udało, to dlaczego
miałabym się pomylić wśród naszych pań?
- Zdradzisz mi
nazwiska tych chłopaków?
- Proszę, nie
wiem, dlaczego cię to interesuje – Kamila podsunęła koleżance małą kartkę
papieru.
- Tak tylko –
mruknęła jakby niepewnie Dominika zerkając na zapisany papier. – Hm… Dwóch
kojarzę, trzeciego nie. Co z tym teraz zrobisz?
- A co byś
sugerowała? – Kamila spojrzała w oczy blondynki.
- Ja? Nic, to
twoja sprawa przecież…
- To inaczej.
Co byś zrobiła na moim miejscu? – tym razem to polonistka sprawiała wrażenie
autentycznie zaciekawionej.
- Masz na
myśli, czy porozmawiałabym z nimi? Hm… Ciężko mi powiedzieć… - odpowiedziała
blondynka z zawahaniem.
- No a ja mam
zamiar to zrobić – skwitowała Kamila, wstając z krzesła.
- Jak? W
szkole?
- Tak.
Poprosiłam, by zostali po lekcjach. Ci trzej. Chyba nie wiedzą o co chodzi. A
może… - zamyśliła się Kamila patrząc przez okno.
- Świetnie… Będziesz
ich identyfikować? – Dominika spojrzała z zaciekawieniem.
-Nie… Nie o to
mi chodzi. Zresztą mam pewne podejrzenia. Tak, czy owak, przyświeca mi wyższy
cel - zażartowała lekko.
- Uhm… -
mruknęła niedwuznacznie Dominika a potem roześmiała, widząc nieco zgorszone
spojrzenie starszej koleżanki.
Tak właśnie
było. Wyższy cel. Niezależnie od tego, w jak złośliwy sposób mogła to odebrać
Dominika. Siląc się na spokój, kroczyła pustym korytarzem, zbliżając do drzwi
jednej z sal lekcyjnych. Tam w środku…
Byli wszyscy
trzej. Weszła do środka dość energicznie, próbując nie tracić rezonu. Mimo
wszystko było to dość krępujące. Chciała zrobić, to co chciała, lecz musiała
przy tym zahaczyć o ten wstydliwy temat. Wstydliwy w przynajmniej jednym
przypadku. Ale w dwóch pozostałych, jeśli nie wstydliwy, to na pewno trudny.
Wszyscy trzej…
Ogarnęła ich szybko wzrokiem.
Najniższy,
Kuba, I rzeczywiście najmniej atrakcyjny. Niewysoki grubasek w okularach z
jeżykiem na głowie. Chociaż przynajmniej nie jakiś tępy baran. To on mógł
napisać pierwszy tekst. Ten o lodach na rynku.
Średniego
wzrostu Dominik. Dość opalony, ciemnowłosy, również okularnik. Nawet
niebrzydki, ale fakt, mocno zamknięty w sobie i to trochę rzutowało na jego
odbiór. Ale sylwetkę miał w porządku. Szczupły, symetrycznie zbudowany. Z tej
trójki, właśnie Dominika znała chyba najlepiej i wiedziała, że ma do czynienia
z introwertykiem. Na sto procent był autorem drugiego tekstu. Wnerwionym i
zazdrosnym o tych wszystkich, którzy mieli bliższy kontakt z jego licealną
nauczycielką.
I wreszcie
Mateusz, najwyższy z nich i… Hm… Czy on naprawdę sprawiał wrażenie nieśmiałego?
Czy to był może taki żart z jego strony? W sumie… Wygląd nie zawsze decyduje.
Fakt, może Mateusz nie był jakiś taki przystojny, ale z pewnością niebrzydki.
Do tego ten wzrost, prawie dwa metry i przyzwoita budowa ciała. Tak jak u
Dominika, ale jednak proporcjonalnie nieco szerszy. Tak jak trzeba, bez
przesady. Również ciemnowłosy. Owszem nie należał do tych, którzy wbijają się
swą aktywnością na pierwszy plan, no ale…
Ale to on
musiał być autorem trzeciego tekstu. Tego świńskiego. Nie mogło być inaczej.
Wszystko było
więc jasne, tylko co teraz? Trzeba to było jakoś rozegrać, wzięła więc głębszy
wdech i…
- Pewnie nie
domyślacie się, z jakiego powodu postanowiłam was zatrzymać. A może jednak? –
urwała na moment patrząc w nieprzeniknione, choć zdradzające pewne zakłopotanie
twarze licealistów. – Chodzi mi o wasze wypracowania. Nie, nie, nie
przerywajcie, jestem pewna, że to są wasze wypracowania. Wiecie o czym mówię –
skończyła szybko, widząc drobną nerwowość, szczególnie u Kuby i Dominika.
No tak… „Jakoś
rozegrać”. Dyplomatka, że hej… Miała podejść subtelnie a niemal wszystko
wyłożyła w ciągu dziesięciu sekund.
Psycholog, że
pożal się Boże…
- Nie chcę
ustalać, kto z was jest autorem konkretnego tekstu, bo nie o to mi tutaj
chodzi. Chciałabym… - urwała na moment.
No właśnie. Jak
to dobrze wyrazić?
Przestąpiła z
nogi na nogę, przybierając pozę równie nieśmiałej jak i oni.
- Chciałabym,
żebyście w waszej nieśmiałości, otworzyli się trochę bardziej. Może choćby tak,
że skoro mieliście odwagę napisać to co napisaliście, to teraz powiecie to tak,
żebym usłyszała?
Niemal złapała
się za głowę. Do czego namawiała? Żeby Mateusz zaczął dywagować na głos o tym,
jak to bardzo chciałby się dowiedzieć, czy jego licealna nauczycielka lubi seks
analny, albo czy ma fantazje o pieprzeniu z grupą koszykarzy z NBA?
- Może nie tak
w całości – dopowiedziała szybko. – Ale chciałabym wam właśnie pomóc w tym,
żebyście byli bardziej otwarci w wyrażaniu swoich myśli.
Odpowiedziało
jej tylko wiercenie i chrząkanie. Stali niemal jak skazańcy pod murem. Albo
przynajmniej sędzią. Odczekała moment.
- Rozumiem, że
pewnie przeszkadza wam fakt, że jesteście w trójkę i pewnie każdy z was
chciałby mieć możliwość indywidualnej wypowiedzi, rozmowy… Niestety, dzisiaj
nie mam na to większej ilości czas, być może innym razem…
- Na pewno
lepiej byłoby samemu – wreszcie ktoś otworzył usta. Najwyższy Mateusz.
No tak, jemu
pewnie lepiej… Ale dobrodusznie odczuła, że chyba nie tylko o to chodziło.
- W takim
wypadku… - szybko przewertowała rozkład zajęć w pamięci. – Niestety, dopiero w
następnym tygodniu. Jest czwartek, jutro jestem już zajęta, może poniedziałek,
albo…
Nagła myśl
strzeliła jej do głowy.
- A może… Mam
nadzieję, że wybieracie się na luźną imprezę do Antonówka w sobotę? Będę tam,
gdzieś od piętnastej, być może byłaby szansa spotkać się, porozmawiać w
luźniejszej atmosferze?
– Ja nie
planowałem, ale teraz… - wyrwał się Kuba, któremu twarz poczerwieniała i to
chyba raczej nie z powodu dość wysokiej temperatury.
- Ja też
mógłbym być – wzruszył ramionami Mateusz, jakby pozorując obojętność.
- Więc dobrze.
Żeby nie było, do niczego was nie zmuszam – zastrzegła natychmiast. – To tylko
i wyłącznie moje zaproszenie i wasza wolna wola. Ja po prostu chciałabym dość
subtelnie pomóc. Mam nadzieję, że was nie naciskam.
Pytanie
wypowiedziane tonem sugerującym ostrożność skierowała przede wszystkim w stronę
najbardziej zamkniętego w sobie Dominika. Tamci okazali się jednak ciut
bardziej otwarci.
- Nie widzę
problemu – skomentował krótko Mateusz.
Znów poczuła
mały mętlik w głowie. On nie był taki nieśmiały, więc…? A w sumie, czy to co
napisał w swoim wypracowaniu aż tak świadczyło o nieśmiałości? Nie no, raczej
nie. Po prostu on…
- Nie czuję się
naciskany, pani profesor – dodał także Kuba, chyba spokojniejszym tonem, niż
uprzednio.
Dominik milczał
jak grób a Kamila, rzucając wzrokiem za okno i widząc znajomy samochód
natychmiast straciła uprzednią myśl.
- Skoro tak –
podsumowała z pewną ulgą, widząc, iż mimo dość nieporadnego rozegrania całej
sytuacji udało się ją jakoś opanować. – Widzimy się pojutrze w Antonówku, nieco
popołudniu, w porządku?
- No chodź, nie
wstydź się – Kamila pociągnęła Dominikę za rękę. – To plaża a nasi chłopacy
popatrzą sobie na młodą nauczycielkę.
Zabawne… W
większości przypadków w życiu, jeżeli nie we wszystkich, sytuacja bywała
odwrotna. To ona słyszała takie, lub podobne słowa z ust na przykład Daniela,
czy koleżanek. A teraz… Chyba pierwszy raz w życiu sama mogła kogoś zdeprymować
tego typu tekstem.
Ale Dominika
chyba nie wydawała się zdeprymowana. Spokojnie kroczyła obok starszej
koleżanki. A że obie szły w strojach kąpielowych, to zbierały na sobie mnóstwo
spojrzeń. Nie było w tym nic dziwnego, że gapili się głównie uczniowie liceum.
Widok dwóch atrakcyjnych nauczycielek w takim wydaniu musiał być dla nich
niezłym rarytasem
- W ramach
przełamywania nieśmiałości może zrobimy jakiś plebiscyt, która przyciąga więcej
spojrzeń? – odcięła się Dominika, jednak bardziej wyluzowana, niż spięta.
- Czyją
nieśmiałość masz na myśli?
- Naszych
chłopaków, jak to ładnie określiłaś. Ciekawe ilu z nich odważyłoby się nam
prosto w twarz wyrazić swoją opinię, popartą argumentami.
Nieco
zaskoczona Kamila nie odpowiedziała. Zaskoczona… Tak spokojnym tonem Dominiki,
jak i jej słowami. Znała młodą historyczkę z nieco innej strony. Także tej nieśmiałej,
introwertycznej. Mimo tego, co przeżyły praktycznie równo rok temu w Antonówku,
podczas spóźnionej studniówki. Mimo wydarzeń w saunie a potem w miejscowym
burdelu.
Ech… Po co
wracać do tamtych dziejów? No cóż, nie było łatwo wymazać je z pamięci.
Pozwoliła na
to, by jej mąż przeleciał Dominikę. By rozdziewiczył ją na oczach swej żony. A
ona siedziała obok i patrzyła jak Daniel posuwa młodą nauczycielkę, względnie
jeszcze niedawną uczennicę. Czuła…
Dobra, nieważne
co czuła. Ważniejsze to, że po tamtej przygodzie Dominika jakby przystopowała.
A Kamila sama nie wiedziała, czy po prostu jej przeszło, czy może uznała, że
wchodzenie na trzeciego nie ma większego sensu. Że może być tylko dodatkiem dla
udanego przecież małżeństwa swojej koleżanki z grona pedagogicznego.
A może jednak
nie? Może to w sobie tłumiła i… I co? I chyba nic. Spotykała się przecież z
Danielem, ale zawsze była przy tym obecna Kamila. Owszem, Dominika miała
specjalny stosunek do Daniela, ale nic w tym chyba dziwnego, zważywszy, że był
dla niej wyjątkowym człowiekiem. I poprzez to, jakim był i poprzez tą noc w
burdelu…
Dobra, stop!
Chociaż sama
Kamila nie miała pewności, czy czasami… Czy czasami nie chciałaby widzieć raz
jeszcze, jak Daniel tresuje piękną historyczkę na swój sposób. Czy nie widzieć
jak młoda, atrakcyjna kobieta ulega w pełni jej mężowi. To by imponowało i jemu
i jej. Może nawet bardziej jej.
- Są i twoi
bohaterowie – przerwała natłok myśli koleżanka, wskazując na trójkę chłopaków
krzątających się wokół dużego koca rozłożonego na plaży.
Kamila też ich
dostrzegła. Znów poczuła lekki niepokój. W zasadzie sama tak naprawdę nie
wiedziała do czego zmierzała i…
- Zagrasz starszą
koleżankę, zamiast królowej lodu, jaką cię znali?
Bardziej
wyczuła uśmiech na twarzy Dominiki, niż go zobaczyła. Ale i sama się
uśmiechnęła.
- A ty zagrasz
ich rówieśniczkę, co? Jeszcze pamiętam cię taką, jak oni – odcięła się Kamila
czując pewne rozprężenie.
Roześmiały się
obie. Cicho, ale szczerze. To poprawiło nastrój. A ten był niezbędny, skoro
przyszło improwizować.
- Dzień dobry –
przywitali się wszyscy trzej.
Nauczycielki
nie pozostały dłużne. Kamila zlustrowała szybko całą trójkę. Mimo
dogodniejszych warunków wydawali się być tak samo zestresowani jak w ciągu
ostatnich dwóch lat. Może nawet bardziej, bo obecność dwóch atrakcyjnych
nauczycielek w strojach kąpielowych mogła chyba ich doprowadzić do skrępowania.
Fakt, było ich
chyba o jedną za dużo. Ale Kamila nie mogła przecież wygonić Dominiki,
przynajmniej tak bezpośrednio.
- Jak woda?
Pływaliście już – skierowała pytanie do wszystkich i do nikogo konkretnie.
- Ciepła, może
być – krótko streścił Mateusz.
- Dominika, jak
cię znam, pewnie masz ochotę od razu wskoczyć do jeziora – zwróciła się do
młodszej koleżanki.
- Ja… Aha, może
trochę… - historyczka połapała się z pewnym opóźnieniem. – Daj mi kilka minut.
Dała. Dominika
zostawiła na kocu telefon komórkowy i jakiś olejek, po czym wskoczyła do wody.
Kamila została sama z trójką osiemnastolatków. Tak się złożyło, że cała trójka
anonimowych pozornie autorów wypracowań, to byli drugoklasiści.
Nie kleiło się.
Padło kilka grzecznościowych, lapidarnych wyrażeń i niewiele więcej. Oni wciąż
czuli zrozumiały dystans, może dlatego, że czyli się winni temu, iż coś
przeskrobali. To znaczy odważyli się wyjawić swe fantazje o nauczycielce a ona
rozszyfrowała ich tożsamość. Zaś sama Kamila wolała unikać jak ognia prawienia
jakichś elaboratów o radzeniu sobie z nieśmiałością, czy coś. Czuła, że jeszcze
bardziej speszyłaby licealistów, zresztą ona sama do tych najodważniejszych
zdecydowanie nie należała.
Zadowalała się
tym, że patrzą na skąpo odziane ciało swojej nauczycielki. Pozwalała im patrzeć
na jej długie nogi, czasem na opięte majtkami pośladki. Wolała udawać, że nie
widzi ich spojrzeń. Przyłapywanie ich na tym, karcenie, czy po prostu
onieśmielanie byłoby złym krokiem.
Próbowała
czasem rzucić jakiś subtelniejszy wątek nawiązujący do tematu, ale nie
wychodziło jej to. Pomoc nadeszła nieoczekiwanie ze strony licealistów.
Konkretnie od Dominika, który zapatrzył się na wychodzącą z wody nauczycielkę
historii.
- Pani Dominika
przypomina mi jedną dziewczynę z Youtube. Pewnie pani nie oglądała tego
filmiku…
- Jakiego? –
zainteresowała się Kamila.
- Takiego
trochę, ten… - zaplątał się ciemnowłosy chłopak, który nawet tu, na plaży nie
zdejmował okularów. – Widziałem kiedyś taki prank… Wie pani co to jest?
- Coś mi
chodzi… To są jakieś żarty, czy niespodzianki…?
- To jest takie
wkręcanie ludzi – wyjaśnił dokładniej. – I są takie pranki z sytuacjami
damsko-męskimi. Ostatnio mnóstwo takich, gdzie na przykład jacyś kolesie
podrywają dziewczyny a te ich spławiają. Po czym wracają sekundę później na
miejsce akcji wypasionymi furami i nagle te dziewczyny zmieniają front. Wtedy
tamci się wyśmiewają z nich. Jest też sporo takich pranków, gdzie faceci
proponują dziewczynom ileś tam forsy, by te na przykład zdjęły publicznie jakąś
część ubrania, albo dały się pocałować, wie pani… Tak, naprawdę… Albo nawet
pomacać.
- I twoim
zdaniem, Dominika wzięła udział w takim pranku? – z uśmiechem na ustach
wysiliła się na luźny komentarz, prężąc swoje długie nogi ku słońcu i witając
wracającą koleżankę, która usiadła obok, wsłuchując się w rozmowę.
- Nie, nie… Są
jeszcze inne pranki, gdzie bohaterkami bywają dziewczyny. I niedawno widziałem
jeden taki, gdzie taka dziewczyna, właśnie wysoka blondynka stała na rynku w
jakimś mieście i pytała przechodzących chłopaków, czy chcieliby uprawiać z nią
seks.
No, no…
Ukradkiem zerknęła w stronę chłopaka, starając się zorientować, czy to ostatnie
słowo wypowiedział ze skrępowaniem, czy z satysfakcją, że mówi o czymś takim w
towarzystwie dwóch atrakcyjnych nauczycielek.
- Może jeszcze
oferowała im za to pieniądze? – wczuła się w klimat opowieści rozweselona
Dominika.
- Nie, jak
dobrze pamiętam, nie…
- Skoro nie ma
w tym niczego korupcyjnego… - z wolna zaczęła historyczka. – To przećwiczcie
takiego pranka z panią Kamilą.
Nagłe, pełne
zaskoczenia milczenie zapanowało na plaży. Spojrzenia wszystkich chłopaków
wędrowały od jednego do drugiego, ale przede wszystkim koncentrowały się na
twarzach obu nauczycielek. Zdumienie nie ominęło też samej Kamili.
- Dominika,
przy całym szacunku dla chłopaków, nie mam możliwości, by nakłaniać ich do tak
nieprzyzwoitych rzeczy…
- Ale ja miałam
na myśli coś odwrotnego – pospieszyła z wytłumaczeniem historyczka. – To oni
mieliby wymyślić coś, byś ty… No wiesz, wynagrodziła im to jakoś. Przecież nie
jakoś wulgarnie, czy coś, to chyba jasne. Chłopaki, widzicie w tym coś złego? –
w poszukiwaniu ratunku i chęci zatarcia być może trochę złego wrażenia zwróciła
się do trójki przysłuchujących się jej wywodom licealistów.
- Ja nie –
zapewnił szybko okularnik Kuba, który jednak w przeciwieństwie do Dominika, na
czas pobytu na plaży odłożył okulary gdzieś na bok.
- To zależy co
mamy wymyślić – zareagował dość nerwowo Dominik. Nie wytrzymał i wstał.
- Oj, chłopaki,
no co wy… - znów pierwsze skrzypce grała historyczka, która również wstała. –
Pani Kamila ma tyle pieniędzy, że waszych nie potrzebuje, spokojnie – usiłowała
wrzucić trochę luzu między obecnych.
Kamila patrzyła
na nią z coraz większym zaskoczeniem. Dziwiła ją jej postawa. Gdyby był tu
Daniel, to byłoby dla niego normalne. Ale raczej zahukana, introwertyczna
Dominika nalegająca dyskretnie, ale jednak na odegranie sceny z internetowego,
erotycznego pranka?
Podnieśli się
chłopacy, kręcąc się niespokojnie, bo możliwość wzięcia udziału w nawet dość
niewinnej akcji z atrakcyjną nauczycielką, będącą obiektem ich pożądania, była
z pewnością niezwykle pociągająca. I choć z jednej strony nie chcieli wyjść na
napalonych zboczeńców, którymi zresztą w swoich wypracowaniach, może poza
jednym, się nie jawili, to z drugiej, z napięciem oczekiwali reakcji
polonistki.
W normalnych
warunkach… Ale te warunki nie były normalne. Miała misję o wykonania.
Oczywiście nie za wszelką cenę a wręcz nawet broń Boże. Ale to, co proponowała
młodsza koleżanka…
- Pieniędzy i
mądrości zawsze mi brakowało – skwitowała wreszcie dostosowawszy się do humoru
Dominiki i wstając jak pozostali.
Delikatnie
poprawiła przy tym majtki na pośladkach, wsuwając pod nie palce.
- Mogę zadać
pani prywatne pytanie? – usłyszała głos Dominika.
Prywatne?
Odważnie… Więc…
- A proszę
bardzo… - wzruszyła ramionami, jakby nie robiła z tego żadnego problemu.
- Z iloma
mężczyznami całowała się pani tak na poważnie?
No tak. Kwestia
poruszona w wypracowaniu numer dwa, napisanym jak podejrzewała, właśnie przez
tego licealistę, który stał teraz naprzeciw niej.
Przeczekała
cichy, nerwowy śmieszek z tyłu. To była pewnie reakcja Mateusza. Poza tym
czekała, wysilając szare komórki w pamięci, choć tak naprawdę przecież nie
musiała niczego takiego szukać…
- Z jednym –
odpowiedziała, patrząc w twarz chłopaka. – Widzę, że mi nie dowierzasz –
dodała, bo na jego twarzy pojawił się wyraz nieufności.
- Nie no… -
sprzeciwił się, ale faktycznie, raczej grzecznościowo. – Tylko mnie to trochę
dziwi.
- Zapewniam cię
Dominik, że taka jest prawda – potwierdziła z niezmąconym spokojem. – Pewnie
wyglądam jak relikt przeszłości, ale tak na poważnie, jak to określiłeś,
całowałam się w życiu tylko z jednym mężczyzną - urwała natychmiast,
przypominając sobie nagle wieczór w pewnym klubie, praktycznie dokładnie rok
temu i pewnego sympatycznego, młodego hiphopowca, który właśnie zdał maturę. –
Nie mówię, było coś tam jeszcze, ale to też tylko raz i nie aż tak poważnie –
dodała, chcąc nieco oczyścić własne sumienie.
- Wierzę pani –
zapewnił Dominik i faktycznie wyglądał na bardziej przekonanego tym dłuższym
wyznaniem.
- I teraz
chciałbyś zostać tym drugim, czy choćby trzecim – skomentowała natychmiast
historyczka, wzbudzając, mimo pewnego skrępowania i rosnącego podniecenia, leki
śmieszek dookoła. Bardziej jednak świadczący o nerwowości, niż rozweseleniu.
- To byłaby
chyba jednak pewna przesada, choć… - zareagowała subtelnie Kamila, rozglądając
się jednocześnie na boki.
Plaża była w
tym miejscu mniej zatłoczona, niż przy wjeździe. Logiczne i naturalne.
Licealiści, jak i inni plażowicze przebywali trochę dalej. Tutaj było ciszej,
spokojniej, nieco intymniej, bo tylko kilka osób wylegiwało się na kocach a
kilka innych rozkoszowało pływaniem.
- Lepiej
przypomnij sobie Dominik, ile dostałeś z ostatniej klasówki z polskiego – znów
wtrąciła historyczka.
- Trójkę –
przyznał z oporem licealista. – Dlaczego pani o to pyta?
- Dlatego, że
teraz możesz pewnie w nagrodę pocałować panią Kamilę trzy razy w bok. Czyli
tak, jakby raz na poważnie.
- Trzy rogi i
karny – przypomniał starą zasadę z podwórkowych boisk Mateusz, który odezwał
się po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- Taki karny,
to prawie gol – zachęciła Dominika.
A Kamila
milczała, wstrzymując oddech i wpatrując się w twarz licealisty. Jej postawa
nie wyrażała ani przyzwolenia, ani negacji. Po prostu czekała, co zrobi
Dominik, mając świadomość, że przekroczenie granicy w ten sposób… Nie będzie
chyba żadnym grzechem.
A on stał, nie
kontrolując chyba swych nerwowych ruchów. Z pewnością chciał, ale nie miał tej
pewności siebie, by przejąć pałeczkę, by…
- Dominik, bo
zaraz sędzia odgwiżdże grę na czas – napomknęła zadziwiająco aktywna
historyczka.
Kamila stała
jak wmurowana, czując jak poddaje się tej scenie. Jak praktycznie z sekundy na
sekundę, ona, starsza praktycznie dwukrotnie od stojącego przed nią chłopaka i
pełniąca do tego momentu, mimo pewnej subtelności i delikatności rolę liderki,
zdaje się na jego decyzję.
Zdumiewająco
szybko wyschły jej usta. A oczy wciąż wpatrujące się w twarz ciemnowłosego
okularnika stały się większe. I jeszcze większe, gdy…
Z trudem
powstrzymała drgnięcie, gdy ciepłe dłonie Dominika znalazły się na jej
biodrach. Gdy chłopak powoli, jakby nie wierząc temu co może zrobić, pochylił
się ku swej nauczycielce, ku jej lewemu policzkowi. Kamila wyczuła wręcz
drżenie chłopaka, drżenie, które oszołomiło ją na swój sposób. A potem poczuła
dotyk jego warg po lewej stronie.
Z wrażenia
zamknęła oczy. Licealista odsunął się, ale tylko na kilka centymetrów,
natychmiast przenosząc usta na prawą stronę i tam Kamila poczuła na skrze drugi
pocałunek. I w końcu trzeci, znów z lewej strony. Najdłuższy, jakby Dominik,
wiedział, że to już ten ostatni moment, gdy przez kilka sekund był w raju i
przedłużał ten kontakt. Ale nerwowy ruch zmieszanej nauczycielki sprawił, że
oderwał się w końcu od niej.
Otworzyła oczy,
ale ciężko było utrzymać wzrok w jednym miejscu. Musiała się jednak
przezwyciężyć, by nie wyjść na… No właśnie, małą, zagubioną dziewczynkę,
zamiast jednak dojrzałej nauczycielki. Ale jednocześnie nie mogła z siebie
zrobić kogoś, kto po prostu pozwolił się pocałować i przeszedł nad tym do
porządku dziennego, jakby nic się nie stało.
- I co? Było to
takie trudne? – spojrzała w kierunku chłopaka.
Może nie słowa,
ale cichy głos, brzmiący spokojnie i jednocześnie subtelnie, z pewnością dotarł
do Dominika i uświadomił mu, że to wydarzenie zdecydowanie nie było dla jego
nauczycielki pryszczem. Że zrobił coś, nie dość, że ważnego dla samego siebie,
to jeszcze coś, co i ona będzie pamiętać dłużej.
Patrzyła jak i
on zadrżał lekko a potem spuścił wzrok i jakby się wycofał, nie mogąc znieść,
że jest w centrum wydarzeń w takiej właśnie chwili.
- Mateusz,
teraz ty powiedz, ile dostałeś z ostatniej klasówki?
Dominice
najwyraźniej wciąż było mało, ale Kamila…
- Stop –
przerwała dość energicznie. – Myślę, że chłopcy mają swój repertuar
kreatywności, z którego skorzystają. A ja chciałabym się po prostu ułożyć i
trochę opalić.
Ostatnie słowa
wypowiedziała spokojniejszym tonem. Może nawet na tyle aluzyjnym, by zachęcić
któregoś z nich, najlepiej oczywiście kogoś z pozostałej dwójki.
Uczyniła, jak
zapowiedziała. Siląc się na spokój ducha, ułożyła ponownie na kocu, wystawiając
ku słońcu przednią część ciała. Ale kilkadziesiąt sekund później, gdy towarzystwo
jakby ochłonęło i rozsiadło się obok, przewróciła się na brzuch.
Znów odczekała
moment, by zwrócić się do koleżanki.
- Czekaj… -
Dominika pogrzebała w torebce i po chwili pochyliła się ku Kamili, wręczając
jej niewielki flakonik.
- Dzięki –
mruknęła polonistka i zaczęła niezdarnie rozsmarowywać olejek po ramionach i
tej części pleców, do jakiej sięgnęła ręką. Czyli niewielkiej.
- Może ci
pomogę? – usłyszała rozbawiony głos Dominiki.
- Dzięki, ale
chyba dam sobie radę… - skomentowała Kamila, starając się, by w jej głosie
zabrzmiały wątpliwość i niepewność. W towarzystwie wciąż nieporadnych ruchów.
- A może ja,
pani profesor? – usłyszała tym razem głos Mateusza.
- No dobrze,
poddaję się – wygłosiła, wręczając przedmiot licealiście.
Poczuła lekkie
zażenowanie. Sytuacja była bardzo aluzyjna i czytelna dla średnio ogarniętego
człowieka, ale bała się trochę, że lekki opór, czy przeciąganie sprawy, mogą
ich zniechęcić. Więc nie bawiła się w żadne kobiece gierki.
Dość
zaskakująco, Mateusz usiadł na niej okrakiem. Poczuła jego ciężar gdzieś na
wysokości łydek. Ogarnął ją lekki niepokój, tak jak i pewne skrępowanie.
Niepokój, bo nie była pewna, czy pozwolenie na to, by jeden z jej uczniów
dotykał niemal nagiej nauczycielki, jest odpowiednie. I skrępowanie z tych
samych powodów. Dodatkowo rzecz działa się na oczach dwójki innych licealistów
i młodej nauczycielki.
I nie tylko.
Gdy dłonie Mateusza sunęły od łydek, przez kolana, po uda, uniosła nieco głowę,
rozglądając się wokół. Może to wina specyficznej sytuacji, ale odniosła
wrażenie, że plażowiczów jakby przybyło. I nawet rozpoznała jakąś znajomą twarz
z liceum. I to może nawet niejedną.
Ale już było za
późno na jakąkolwiek reakcję. Zresztą… Owszem, było to w pewien sposób
poniżające, ale przecież przyświecał jej wyższy cel. Dodanie tej trójce
pewności siebie.
No i sytuacja
była raczej inna, dość nietypowa. Owszem, w jakimś stopniu dawała się
obmacywać, ale raczej delikatnie, bo chłopak nie był zbyt natarczywy, no i w
tym przypadku nie było mowy o żadnym niecnym wykorzystywaniu sytuacji. Przecież
tak naprawdę to ona zainicjowała to wszystko.
Dlatego
wyluzowała się nieco a nawet zapomniała. Dłonie Mateusza dość leniwie błądziły
po jej ciele, po jej nogach, dość szybko przechodząc na plecy i ramiona.
- Może
chciałaby się pani opalić bez tego paska na plecach? – usłyszała nad głową.
Roześmiała się
tylko nie mówiąc nic. Zaskoczył ją trochę. Znów coś jej nie zagrało. W sensie…
Jego słowa i ogólnie sylwetka… Do tego przecież ten tekst, którego, jak
przypuszczała, był autorem. No i teraz te słowa. Jakoś nie kojarzyło się to jej
z nieśmiałością. Owszem, zasadniczo był milczący, schowany, defensywny, ale nie
aż taki nieśmiały.
Nie odpowiedziała,
zostawiając mu pole wyboru. Chociaż pod względem wychowawczym wyglądałoby to
niestosownie, to jednak tutaj, w tym miejscu, gdy leżała na brzuchu…
Hm, byłoby to
nawet przyjemnie rozbrajające…
- Nie chcę
wchodzić tam, gdzie mnie nie chcą, mimo pani ewidentnych prób ośmielenia nas –
znów odezwał się Mateusz.
No tak.
Śmiałość, śmiałością a granice granicami. Więc…
- Czuj się
ośmielony wszystkim co robisz… - zachęciła łaskawie, dość subtelnym, acz także
w pewien sposób neutralnym tonem, by nie zabrzmiało to jakoś żenująco.
Nie musiała dwa
razy powtarzać. Mateusz natarł jakby intensywniej, odważniej. Wsunął dłonie pod
zapięcie a potem, uznając, że ma przecież to przyzwolenie, rozpiął stanik,
rozsuwając sznurki na bok. Kamila przycisnęła ręce do boków swego ciała,
ubezpieczając się przed wpadką. Ale niepotrzebnie. Nic takiego nie groziło, bo
licealista koncentrował się na nagich plecach nauczycielki. Na moment przesunął
dłonie bardziej na boki, ale nie próbował się wcisnąć między nie a ręce Kamili.
Ta znów poczuła
się niekomfortowo i jednocześnie rozbrajająco przyjemnie. Miała przecież
świadomość, że jest obserwowana na pewno przez obecnych tu uczniów, wraz z
Dominiką. Ale nie tylko. Pewnie niejeden z plażowiczów zwrócił uwagę na tą
scenę. I pewnie znajdował się wśród nich niejeden licealista patrzący, jak
któryś z jego kolegów siedzi teraz okrakiem na atrakcyjnej nauczycielce masując
jej plecy a potem znów uda.
Tak, bo
ponownie wrócił na tę cześć ciała, zachowując się odważniej. Kamila wyczuła
ewidentnie, że nie jest to żadne wcieranie olejku, tylko macanie. Dłonie
Mateusza błądziły po jej długich nogach a najbardziej tam, gdzie było miękko,
przyjemnie, intymnie. Właśnie na jej udach.
Pomyślała, że
wykonała dobry manewr z tym ośmieleniem licealisty, choć chyba powoli zaczynał
zachowywać się zbyt odważnie. Może nie wjeżdżał za bardzo w wewnętrzną stronę
nóg a jeśli już, to nie w tych najwyższych partiach, ale nadrabiał to, po
zewnętrznej stronie, niemal obłapując je swoimi dużymi dłońmi. Właśnie przez to
Kamila poczuła się trochę osaczona i wykorzystywana. Chyba trochę za bardzo.
- Mateusz,
myślę, że bardzo dobrze wykonałeś swoje zadanie – oznajmiła dość sugestywnie
leniwym tonem, bo, mimo pewnego napięcia, poczuła się rozleniwiona dotykiem chłopaka,
jak i palącym słońcem.
- Rozumiem –
usłyszała z góry nie do końca chyba naturalny głos. – Jeszcze moment.
Nie wiedziała
za bardzo po co ten moment, poza tym, że pewnie ciężko mu było przerwać taką
czynność. Ale nie, nie o to chodziło. Nie…
Rozleniwiona i
uśpiona pieszczotami licealisty, który wielokrotnie podczas swej pracy
zapuszczał się w wysokie partie nóg nauczycielki, zlekceważyła ostatnią szarżę.
Zareagowała
zbyt późno. Dopiero wtedy, gdy uświadomiła sobie, że sunące po jej nogach ręce
nie zatrzymują się, tylko wdzierają pod majtki. Sekunda, dwie… Gdy Kamila
drgnęła jak szalona czując pełne dłonie Mateusza zaciskające się na jej
pośladkach.
- Mateusz! –
uniosła tak głos, jak i głowę, odwracając się zszokowana w stronę siedzącego
wciąż na niej ucznia.
Ale w kolejnej
sekundzie musiała, przynajmniej częściowo wrócić do poprzedniej pozycji. Chyba
tak samo późno przypomniała sobie o rozwiązanym staniku. Pulsujący rumieniec na
twarzy uświadomił jej, że siedzący z boku licealiści przez ułamek sekundy mogli
zobaczyć nagą pierś swojej nauczycielki.
- Sama pani
mówiła, że mam się czuć ośmielony – usłyszała wytłumaczenie z góry. Tak samo
bezczelne jak fakt, że jego dłonie wciąż znajdowały się pod majtkami
polonistki, próbując ściskać jej nagie pośladki.
- Wyjmij ręce,
natychmiast! – nakazała.
Jej głos
zabrzmiał nieco spokojniej, bo nie chciała robić widowiska. Wiele ją to
kosztowało, gdyż całe wydarzenie było nad wyraz szokujące. Nerwowo sięgnęła
dłonią w tył usiłując zawiązać stanik, co szło jej opornie. Tym bardziej, że
nie przestawała się wiercić, próbując wpłynąć na zachowanie chłopaka.
- Mateusz, ile
razy mam mówić…? – zareagowała raz jeszcze, widząc, że licealista nic sobie nie
robi z jej nakazów.
- Mateusz,
chyba trochę przesadzasz… - w sukurs przyszła jej Dominika, chyba tak samo
zaskoczona zachowaniem wysokiego licealisty.
- Skoro tak, to
może coś źle zrozumiałem… - usprawiedliwił się i Kamila poczuła, że nacisk na
pośladkach ustąpił.
Ale tylko na
chwilę, bo unosząc dłonie w górę, Mateusz napiął materiał majtek do oporu a
potem opuścił je w dół, strzelając jeszcze bardziej szokującego klapsa.
Wprawdzie w tych warunkach niezbyt mocnego, ale znów zszokowana Kamila
otworzyła usta.
- Mateusz, na
miłość boską…! – ruszyła się gwałtowniej, wiedząc, że wprawdzie wciąż ma
rozwiązany stanik, ale przynajmniej piersi leżą spokojnie w miseczkach.
Zszedł wreszcie
a ona, łapiąc oddech, zawiązała stanik i wstała błyskawicznie, kierując gniewny
wzrok na wysokiego bruneta.
Spróbowała
powstrzymać się od dosadnego komentarza, szybko rozglądając się dookoła.
Pewnie z dwóch, może trzech starszych
facetów zwróciło uwagę na incydent. Odwróciła się od nich, nie chcąc jakiegoś
poniżającego pojedynku wzrokowego. Gorzej ze stroną po prawej, gdzie było już nieco
tłoczniej a wśród plażowiczów dostrzegła jakieś znajome twarze.
- Nie
wiedziałem, pani profesor, myślałem, że skoro daje pani pozwolenie… - bronił
się Mateusz.
A Kamila sama
nie wiedziała, czy incydent faktycznie nastąpił z braku zrozumienia, czy jednak
ten Mateusz… Wyprowadzona z równowagi nie potrafiła wyczytać niczego
konkretnego z zachowania licealisty.
- Czy naprawdę
uważasz, że wcieranie olejku w tym właśnie miejscu ma sens? – wyłożyła
najbardziej racjonalny argument, ale nawet nie czekała na odpowiedź. – Dobrze,
to tyle z zabawy. Mnie się odechciało.
Zapadła lekka
konsternacja. Zrezygnowana Kamila pokręciła głową i tłumiąc lekkie wzburzenie,
chwyciła się za biodra.
- Idę popływać
– oznajmiła krótko.
Swoje
postanowienie błyskawicznie wprowadziła w życie. Wbiegła niemal do jeziora i
rzuciła się na taflę, odpływając kawałek od plaży.
Ten incydent
wyprowadził ją z równowagi. Mogła pozwolić swoim uczniom na pewne rzeczy, ale
łapanie jej za tyłek zdecydowanie było sporą przesadą.
Ech… Bądź tu
dobra dla ludzi… Sama wbiła sobie do głowy jakieś poczucie misji, z pewnością
ważniejszej dla trójki licealistów a oni ją wykorzystali. No dobrze, nie
wszyscy, tylko jeden. Wystarczyło.
Z wody mogła
bezpieczniej ogarnąć wzrokiem plażę. Patrzyła przede wszystkim w bok od własnej
grupki, szukając znajomych twarzy z liceum. Było kilka. Z pewnością jeden, czy
drugi musiał widzieć zajście, tym bardziej, że wcześniej wpatrywali się w
jednego ze szkolnych kolegów wcierającego olejek w ciało atrakcyjnej
nauczycielki. Jeśli widział choć jeden, to szybko przekazał innym. W ten sposób
informacja szybko obiegnie szkolną grupkę.
Mateusz został
pewnie na swój sposób bohaterem a ona… Z niej się pośmieją, pokpią. A w ogóle
to po prostu po podniecają, że jeden dzieciak chwycił panią profesor za dupsko.
Wzdrygnęła się.
Ale czy nie przesadzała?
No tak… Patrząc
w stronę, gdzie znajdowało się kilku licealistów i jakieś licealistki, nie
widziała większego poruszenia. Może po prostu zobaczyli, skomentowali i
zapomnieli? Może ona właśnie przesadzała, że ten czyn zostanie jakoś
rozpowszechniony? Owszem, nienawidziła takich sytuacji, ale może teraz w tych
czasach, nikt już nie robił sensacji z takich rzeczy, bo normalnością stały się
dużo odważniejsze sytuacje?
No dobra… Może
czas się ogarnąć i trochę uspokoić? W zasadzie, fizycznie była uspokojona. Tak
wpłynęło na nią kilkanaście minut w wodzie. A i w środku chyba też…
Powoli wyszła z
wody kierując się w stronę koca. Dominik opalał się leżąc na brzuchu, także
Dominika zajęła się łapaniem promieni słonecznych. Kuba rozglądał się dookoła a
Mateusz…
- Pani
profesor, przepraszam, jeśli panią uraziłem, to naprawdę wyniknęło z
nieporozumienia…
- Dajmy już temu
spokój – ucięła krótko, zajmując wolną przestrzeń koca.
Kolejne minuty
płynęły w spokojniejszy sposób. Większość towarzystwa milczała, od czasu tylko
do czasy wymieniając jakieś nieznaczące uwagi. Zdecydowanie bardziej skupiali
się na opalaniu. Kamila również.
I tak upływał
czas, w trakcie którego w głowie Kamili znów pojawił się drobny wyrzut. Kuba.
Udało się coś wymyślić z Dominikiem, również z Mateuszem, który ostatecznie
nawywijał tak, że paradoksalnie ukarany za to został trzeci z licealistów.
Hm…
- Koniec tego
dobrego – oświadczyła po jakimś czasie, uznając, że dalsze przebywanie na
słońcu mija się z celem i stając na nogi.
- Zbieramy się?
– Dominika skierowała głowę w stronę koleżanki. – No tak… Siedemnasta prawie…
Coś zjeść i na imprezę.
Miała na myśli
wieczorny koncert, na którym obie chciały jeszcze zostać i nieco wyszaleć. Tym
bardziej, skoro zapłaciły za domek na całą dobę. Głupio byłoby uciekać z
Antonówka po trzech godzinach pobytu. Nie taki miały plan.
- A może
pójdziemy razem na imprezę? – wyrzucił z siebie Kuba.
- Hm… Prawdę
mówiąc chciałyśmy same, więc przykro nam… - odparła z lekkim zawahaniem Kamila.
– Ale dzięki za zaproszenie, to miłe.
- Drobiazg –
umilkł Kuba i natychmiast wycofał się.
- Tak, czy
owak, do zobaczenia, bo gdzieś tam na pewno wpadniemy na siebie – dorzuciła
Dominika.
Poszły obie, choć
Kamila poczuła niepokój. Nie z uwagi na zachowanie uczniów, ale dlatego, że
zostawiła na kocu telefon komórkowy. Czy zrozumieją? W sensie, czy zrozumieją,
co powinni zrobić? I czy przypadkiem nie ma ryzyka, że ten telefon tam
zostanie, bo chłopaki nie ogarną tematu?
O zawartość się
nie bała, bo komórka została zablokowana hasłem dostępu. Więc nie zajrzą do
środka i nie znajdą niczego, czego znaleźć nie powinni. Tylko…
Spokojnym
tempem wróciły do domku. Ten składał się z niewielkiego pokoju, łazienki i jeszcze
mniejszej kuchni.
Kamila nie
mogła sobie znaleźć miejsca. Co rusz wyglądała przez okno wyczekując znajomej
postaci. Wydawało się jej, że powinna przybyć praktycznie wprost za nimi. Ale
musiały upłynąć długie minuty, nim dostrzegła zmierzającego w stronę domku
Kubę. Poczuła szybsze bicie serca.
- Dasz mi się
przebrać? – poprosiła koleżankę.
Dziwna sprawa.
Widziały się nago i to bodaj po dwa razy. No i w warunkach dużo bardziej
intymnych. A jednak w takich sytuacjach wolały rozbierać się samotnie.
- Kurde,
Dominika… - odezwała się głośniej, gdy historyczka znikała już za drzwiami. –
Zostawiłam telefon na plaży, może któryś z nich go przyniesie?
- Masz chyba
szczęście, bo właśnie idzie tu ten Kuba. I ma coś w ręce.
- Wpuść go
może… Ja w tym czasie… - nie dokończyła.
Szybkim ruchem
zdjęła z siebie strój kąpielowy, stając przez moment nago w pokoju. Nie miała
większej ilości czasu na kombinowanie. Otworzyła małą szafkę i wyjęła z niej
pierwszą lepsza bieliznę. Zaczęła ją wciągać na siebie równo z dźwiękiem
dzwonka do drzwi.
Usłyszała
krótki dialog Dominiki z Kubą i kroki. W tym niewielkim domku wystarczyły całe
trzy, by osiemnastolatek stanął w drzwiach. Dokładnie w momencie, gdy jego
licealna nauczycielka zapinała stanik.
- Mam… Pani
telefon. Zostawiła go pani na plaży – poinformował niezbyt pewnym głosem.
- Dziękuję,
ledwo co zwróciłam na to uwagę… – dopięła stanik i w samej bieliźnie ruszyła w
kierunku ucznia, by odebrać swoją własność.
Po czym
odwróciła się od niego, sprawdzając, czy telefon faktycznie jest wciąż
zablokowany. Był. Zajęła się przez moment komórką i jednocześnie zdawała sobie
sprawę, że niewysoki grubasek wykorzystuje ten moment, by dokładnie przyjrzeć
się półnagiej figurze szkolnej nauczycielki.
Wręcz przez
moment wyczuła za plecami jego szybszy oddech.
- Przykro mi,
że Mateusz zachował się tak, jak zachował i mam nadzieję, że nie pani do nas
żalu – usłyszała słowa wyraźnie speszonego Kuby.
To już było
coś. Bała się, że sama będzie musiała coś improwizować.
Z drugiej
strony, może była złośliwa, ale wyczuwała lekką obłudę. Słowa licealisty
wytłumaczyła sobie… „Przykro mi, że Mateusz złapał panią za dupsko, bo się pani
obraziła i w konsekwencji ja nie mogłem pani ani pocałować, ani pomacać, ani
nic…”.
Ale kto wie…
Może oceniała go zbyt niesprawiedliwie?
- Zapomnijmy o
tamtej sprawie Kubo – machnęła ręką, znów odwracając się do wyraźnie niższego
ucznia frontem. – Było, minęło i tyle. Można porozmawiać o dużo ciekawszych
rzeczach.
O, właśnie to.
O tym pisał w swym wypracowaniu. Że chciałby porozmawiać, choć sam nie wiedział
o czym.
- Przypuszczam,
że nie sądzę, by miała pani ze mną o czym rozmawiać… - skomentował uprzejmie.
- Nie stój tak
w drzwiach, wejdź – zaprosiła go, nie bacząc, że wchodząc do małego pokoju,
znalazł się krok od siadającej na łóżku nauczycielki. – A co do tematu, to
można rozmawiać o wielu rzeczach, chyba, że ktoś nie ma nic do powiedzenia a
ciebie raczej za takiego nie uważam.
Komplement nie
okazał się zachętą. Kuba poruszył się nerwowo i nie odezwał ani słowem, patrząc
jak nauczycielka grzebie w szafce i wyjmuje małe opakowanie.
- Skoro już tu
jesteś, to pozwolisz, że ubiorę się na imprezę, dobrze?
Jasne… Nie
bawiąc się w fałszywą skromność, chciałaby widzieć takiego, który w tym
momencie oznajmiłby, że woli zostawić nauczycielkę samą…
Spokojnie, nie
spiesząc się, wyjęła z opakowanie parę pończoch samonośnych. Po krótkim
przeglądzie, oparła lewą stopę na skraju łóżka i zaczęła z wolna wkładać tą
właśnie część garderoby.
- Nie lubisz
imprezować? – zagadnęła, nie spuszczając oczu ze swej nogi.
- Nie za
bardzo, prawdę mówiąc… Ale dzisiaj pójdę z chłopakami.
- Jasne…
Obiecasz mi, że nie przesadzicie z różnymi napojami? – zapytała raczej
żartobliwie, siląc się na nieco szelmowski ton.
Pończocha
naciągnęła się i w całości wypełniła jej nogę, sięgając za połowę uda. Kamila
sięgnęła po drugą i powtórzyła manewr, opierając o skraj łóżka tym razem prawą
stopę.
- Ja… Nie piję
tak za bardzo. Może tak trochę. Po prostu nie przepadam – wyjaśnił.
Nie patrzyła na
niego, aby go nie peszyć, ale miała pewność, że nie spuszcza oczu z jej nóg,
chłonąc widok siedzącej na łóżku w samej bieliźnie nauczycielki wkładającej na
nogi pończochy.
- To dobrze… Ja
też nie – tym razem skierowała wzrok na ucznia przyłapując go na spojrzeniu w
wiadomym kierunku. – Ale, jeśli mogę prosić cię o dochowanie tajemnicy… -
zrobiła wymowną pauzę.
- Tak?
- To dzisiaj z
Dominiką pewnie trochę zabalujemy, chociaż w sumie to ona też woli życie na
trzeźwo. Ale to zostaje między nami – zastrzegła, ubierając twarz w całkiem
sympatyczny uśmiech, który chyba wyszedł jej jak rzadko kiedy.
- Nie jestem
gadułą – odparował natychmiast.
- Cieszę się –
naciągnęła pończochę i wstała, oglądając się w akurat stosunkowo dużym lustrze.
Prawdę mówiąc w
tej kreacji, przed jednym ze swych licealnych uczniów, poczuła się trochę jak
dziwka. Tym bardziej, że chwyciła się za biodra, okręcając lekko w jedną i
drugą stronę.
Chyba
wystarczająco zademonstrowała? Nadszedł czas zakończenie rozmowy. Otworzyła
usta, gdy nagle zastygła. Zachowała się, jakby coś sobie nagle przypomniała,
czy coś w tym stylu.
- Hm… -
zawahała się. – Czy nie uważasz, że ten stanik nie pasuje do reszty?
- Ja… - zawahał
się i on nie wiedząc co powiedzieć.
I jeśli
cokolwiek przyszło mu na myśl, to już tego nie sformułował. Kamila machnęła
ręką.
- Wam, facetom,
wszystko pasuje, kiepsko jest z waszymi gustami – docięła dość łagodnie. Ale
uznała, że musi, by usprawiedliwić swój wyczyn.
Wyczyn, który
ją tak samo rozbroił i nakręcił, jak i oczywiście usztywnił. Zrobiła krok ku
szafie i stanęła przed nią, kilka razy w ciągu tych paru sekund upewniając się,
że jest bezpieczna, bo Kuba znajduje się centralnie za jej plecami i sięgnęła
dłońmi w tył.
- Mam nadzieję,
że jesteś na tyle porządnym chłopakiem, że nie podglądasz – rzuciła w tył, tak
samo po to by utemperować ewentualne ciągotki chłopaka, jak i podkręcić go
komentowaniem swej nagości.
Nagości, bo
stała już przed szafą w samych majtkach i pończochach. Trzymany w dłoni stanik
szybko znalazł się na jednej z półek a Kamila przez chwilę przebierała w
ciuchach, szukając czegoś bardziej odpowiedniego. Wszystko to w rytm całkiem
rozkosznej, jak i jednocześnie poniżającej świadomości, że prezentuje stojącemu
całe dwa kroki dalej licealiście kompletnie nagie plecy.
W sumie, niby
nic, bo przecież żadna to intymna nagość, ale… Ale bardziej liczył się fakt tej
relacji miedzy młodym licealistą a szanowaną nauczycielką. Tym bardziej,
atrakcyjną nauczycielką. Rozumiała, że czasy się zmieniały i nagie kobiece
plecy mało kogo podniecały, ale tutaj sytuacja była inna. Uczeń, nauczycielka,
sami w pokoju i to wszystko na wyciągnięcie ręki.
- Nie, nie będę
podglądał – zapewnił.
Uwierzyła mu.
Może ktoś bardziej temperamentny, odważny, wykombinował by coś, choć i to wątpliwe.
On, do takich nie należał, więc tym bardziej.
Nawet nie
przysłaniała się za bardzo rękoma po bokach, choć dotarła do niej świadomość,
że Kuba mógł widzieć jakieś minimalne kontury nagich piersi swej licealnej
nauczycielki, ale… Ale chyba nie. Może gdyby dysponowała ona większym rozmiarem
a tak…
- Niech będzie
ten – zdecydowała, wyciągając wybrany stanik i włożyła go na ramiona,
zapinając. Jednocześnie jej wzrok pobiegł w bok.
Z trudem
powstrzymała wzdrygnięcie. Zapomniała przecież o lustrze! Jeśli Kuba zerknął
tam, to… Na pewno nie mógł zobaczyć całego biustu, jako takiego ale… Ale z
pewnością więcej, niż tylko kontury. W zasadzie cały bok lewej piersi, nawet
wraz z sutkiem…
Poczuła
rumieniec na twarzy. Dopięła się energicznym ruchem i odwróciła w stronę
niskiego licealisty, którego oczy wydawały się trochę większe.
- Dobrze, Kuba,
to chyba wszystko. Dziękuję ci za telefon i nie wypędzam, ale… Musimy się czymś
zająć z panią Dominiką.
- Rozumiem, nie
ma sprawy, pani profesor – bąknął nieco zmieszany.
Kamila raz
jeszcze odwróciła się tyłem, słysząc kroki odchodzącego ucznia. Drzwi trzasnęły
a do pokoju wparowała wysoka blondynka.
- Pięknie pani
profesor… Czy to program „spełniamy marzenia” na Polsacie, czy gdzieś tam?
- Czyżbyś i ty
miała jakieś? – odcięła się Kamila ze spokojem.
Wygłosiła
kwestie zupełnie neutralnie, ale zauważyła, że Dominika zamilkła, nie
kontynuując tematu, ani nie odpowiadając na zaczepkę. Hm…
W każdym razie
Kamila w spokoju mogła dokończyć przygotowania do wieczornej imprezy.
A ta przyniosła
raczej rozczarowanie. Mimo, że do lata brakowało jeszcze kilkunastu dni,
zrobiło się nad wyraz gorąco. W sumie nie tylko poprzez temperaturę, ale także
tłok na plaży.
Dodatkowo, obie
planowały raczej coś w stylu babskiego wieczora, ale dwie atrakcyjne panie na
plaży, samotne, bez męskiego towarzystwa… To się prosiło o zaczepki. Nie
brakowało ich i ze względu na repertuar imprezy, nie należały do specjalnie
wyszukanych. Trochę psuło to humor obu nauczycielkom.
Niewiele
alkoholu, niewiele tańców, choć z drugiej strony, tyle, by Kamila nie czuła
niedosytu.
O dziwo, tym
razem Dominika miała większy problem z namolnymi adoratorami, niż Kamila. A
przynajmniej z jednym. Gdyby chociaż coś reprezentował… Niestety dla pechowej
historyczki, był to starszy o dobre dwadzieścia pięć lat facet, wyglądający na
rolnika. Subtelne uwagi młodej blondynki nie pomagały, mężczyzna nie chciał się
odkleić. Kamila patrzyła na to wszystko tak z dezaprobatą, jak i delikatnym
rozbawieniem oraz ulgą, że tym razem, to nie ona jest tą, która skupia męskie
spojrzenia i działania na sobie.
Rozbawienie w
końcu ustąpiło zdegustowaniu i chęci niesienia pomocy koleżance. Nieco
rozochocona wymyśliła tylko jeden sposób.
- Posłuchaj
pan… Jesteśmy tu we dwie i nie chcemy żadnych mężczyzn, dobrze? – zwróciła się
do starszego imprezowicza.
I zrobiła coś,
co nakazywała jej jakaś intuicja. Wsunęła dłoń we włosy stojącej obok, nieco
wyższej blondynki i przytuliła ją a potem objęła ramieniem. Wyczuła drgnięcie
zaskoczonej historyczki, ale ta, choć z pewnym oporem przysunęła się do
polonistki.
I nawet stanęły
do siebie bardziej przodem. Może nie aż tak, jak jakaś zakochana para
przytulająca się w miłosnym uścisku, ale jednak dość niedwuznacznie. Kamila
stłumiła uśmiech, kiedy zobaczyła reakcję starszego mężczyzny. Jeszcze nie
ustępował, w sensie, że coś tam komentował, ale… Ale dał sobie w końcu spokój.
Kamila zatriumfowała.
- To jednak
najlepszy sposób na facetów – podsumowała.
Nie odkleiły
się już od siebie, komentując półsłówkami różne wydarzenia. Kamila wciąż czuła
pewne skrępowanie sytuacją i wiedziała, że partnerka czuje je także. Coś je
łączyło i coś dzieliło. Albo ktoś. I wiadomo kim był ten ktoś. I Kamili z
minuty na minutę zaczęło zależeć, by w końcu poruszyć temat, którego od
praktycznie roku nie poruszała. Przynajmniej nie tak poważnie, jakby tego
chciała.
Tylko czy był
sens? Pewnie był, bo Dominika, choć faktycznie nie wykonywała żadnych krzywych
akcji i zachowywała się jak trzeba, z pewnością wciąż myślała o Danielu. Kamila
była tego pewna. Co by o Dominice nie mówić, była rozsądną, młodą kobietą.
Takie jak ona nie zmieniały obiektu swych fantazji co pięć minut. Tym bardziej,
gdy łączyło je z nimi piękne wspomnienie. O ile rzeczywiście było ono piękne…
Ale z całą pewnością ważne i nieusuwalne z pamięci.
Długo się do
tego zbierała, formułując myśli i zastanawiając, jak dość jednak delikatnie
ugryźć temat. I gdy otwierała usta, usłyszała głos koleżanki.
- Coraz mniej
mi się tu podoba. A poza tym chce mi się spać. Idziemy?
Kamila milczała
przez moment. Impreza z pewnością nie należała do tych niezapomnianych. Sama
zresztą była zmęczona, tak, już względnie późnym wieczorem, jak i temperaturą.
Spojrzała w kierunku koleżanki i kiwnęła głową.
Kamila
beznamiętnie ściągnęła z siebie sukienkę. Rozejrzała się po pokoju w
poszukiwaniu szczoteczki i pasty do zębów.
- Idę jeszcze
do łazienki – oznajmiła.
- Bierzesz
prysznic? – zapytała Dominika.
- Nie… Jutro
wezmę.
- Dobra, to ja
wskoczę.
Kamila
spokojnie stanęła przed lustrem, przygotowując się do zaplanowanej czynności.
Wycisnęła pastę z tubki na szczoteczkę i zaczęła myć zęby, patrząc na swe odbicie
w lustrze. Kilkadziesiąt sekund później ręka zamarła, gdy zaskoczona polonistka
zobaczyła wchodzącą do łazienki koleżankę.
Nie byłaby tak
zdziwiona, gdyby nie to, że Dominika była kompletnie naga i wyglądała tak,
jakby sobie z tego nic nie robiła. Wprawdzie niemal od razu wkroczyła do
kabiny, zamykając się w niej, no ale…
W porządku,
widziały się już nago i dwukrotnie znalazły się w co najmniej dziwnych
sytuacjach. Raz w jakimś opuszczonym budynku w lesie a rok temu w saunie w
Antonówku. W porządku, no ale…
A może
przesadzała? Sama stała przed umywalką w bieliźnie i to dość zmysłowej, biorąc
pod uwagę pończochy. Ale te miejsce intymne były zakryte. Tymczasem Dominika,
ta jednak bardziej nieśmiała w tym duecie, beztrosko paradowała nago. Przez
kilka sekund, ale jednak.
Kamila
dokończyła mycie zębów, ale nie opuściła łazienki. Zrobiła w tył zwrot,
wpatrując się w kabinę prysznicową, widząc w niej kontury nagiego ciała
wysokiej blondynki.
No właśnie…
Przez cały ten czas Dominika wydawała się być tą nieco zahukaną introwertyczką.
Czy to co działo się choćby dzisiaj, nie powinno zmienić myślenia na ten temat?
Znów… Po raz…?
Trzeci już dzisiejszego dnia Kamila zamyśliła się na temat młodszej o
koleżanki. I nieuchronnie w tym wszystkim pojawiał się Daniel. Nie tylko w
obrazku sprzed roku, gdy… No cóż, posuwał młodą historyczkę na oczach swej
żony. Nie tylko. Gdzieś, chociaż na chwilę poczuła ochotę na to, by spojrzeć na
Dominikę wzrokiem faceta. To znaczy, konkretnie, Daniela. Potrafiła? Co mógł
zobaczyć, gdy na nią patrzył?
Wysoką, ładną
blondynką. Ładną, w takim raczej inteligentnym stylu, niż Barbie girl. No i coś
sobą reprezentującą. Zasadniczą, długo wstrzymującą się z pierwszym razem a
Daniel to cenił. Pasjonatkę historii a więc kogoś z kim Daniel mógł toczyć
długie jak diabli dyskusje. Mimo sporej urody, nieśmiałą, wyciszoną a to Daniela
pociągało. Nie lubił przecież rozwrzeszczanych imprezowiczek.
Tak… Czy jej
się to podobało, czy nie, Dominika mogła uchodzić w oczach Daniela za
atrakcyjną dziewczynę. I to bardzo. Zresztą uchodziła i sama Kamila miała tego
świadomość. I gdyby nie to, że była pewna Daniela bardziej, niż siebie samej…
A okiem
kobiety? Czyż Dominika nie była tak samo atrakcyjna? Jak dla której, ale dla
niej, dla Kamili? Nawet jeżeli sama Kamila nie czuła pociągu do kobiet? No,
może trochę, ale zasadniczo tylko w pewnych okolicznościach, na które zresztą
wpływ miał Daniel…
Hm… Do czego
zmierzała ona sama tym myśleniem? I dlaczego nie potrafiła oderwać wzroku od
kabiny a w zasadzie od konturów ciała wysokiej, smukłej, niezwykle zgrabnej
blondynki? Na dodatek tak bliskiej jej przecież charakterem. Takiej, z którą
miała dobry kontakt, z którą dzieliła ją nić sympatii, którą mimowolnie
opiekowała się przez pierwszy rok pracy w szkole…
Dobra, koniec.
Odgłos zakręconej wody wygonił Kamilę z łazienki.
Nim Dominika
opuściła kabinę i wytarła mokre ciało, Kamila leżała już w łóżku w samych
majtkach. Zdjęła oczywiście pończochy a po krótkim wahaniu także stanik. Nie
sypiała w nim, chyba jak każda kobieta a koszulki nie chciało się jej wkładać. Chociaż
mimo wszystko należała do grona skromniejszych kobiet, to w tym przypadku chyba
nie było powodu, by wstydzić się swej nagości.
Dominika
weszła, nie mówiąc nic. Również była w samych majtkach i od razu położyła się
do łóżka, ale Kamila nie mogła się powstrzymać przed rzuceniem spojrzenia na
nagi i dużo większy, niż jej własny, biust młodszej koleżanki.
Uff… Co by nie
mówić… Leżąc już w ciemnościach, nie zamieniając ani słowa z koleżanką, nie
mogąc zasnąć, mając w pamięci tak wydarzenia z Antonówka, jak i widoki sprzed
chwili… Poczuła, że ni stąd, ni zowąd jest podniecona. Nie tak jakoś mocno, ale
jednak… Coś jej nie dawało spać.
- Gorąco –
odmruknęła tonem usprawiedliwienia.
- Wiesz, że to
ja jestem nową królową lodu w szkole? Wpadnij do mnie pod koc, zrobi ci się
lepiej…
Kamila
znieruchomiała, bo te słowa skojarzyły się tak jakoś… Przez moment poczuła
lekki niesmak. Ale tylko lekki i tylko przez moment. A potem zaczęła rozmyślać
nad tym, co chciała jej przekazać Dominika?
Nim zdążyła
cokolwiek wymyśleć minęło zbyt wiele czasu a ona sama poczuła, że wreszcie
morzy ją sen.
Wykorzystując
wolną sobotę, spała dłużej. Obudziła się dobrze po dziesiątej. Dominika już nie
spała, krzątając się po pokoju z filiżanką herbaty w dłoni.
Kamili nie
spieszyło się. Już wcześniej ustaliły, że wyjeżdżają stąd równo w południe. Nie
było już mowy o żadnej plaży. Można było tylko leżeć, albo zjeść śniadanie.
- Zrobiłabyś
starszej koleżance jakieś kanapki – przeciągnęła się w łóżku, nie mając
najmniejszej ochoty na opuszczenie go.
- Starszej…? –
Dominika spojrzała pobłażliwie. – Gdyby nie moja subtelna natura, powiedziałabym
coś co sprawiłoby, że natychmiast wyskoczyłabyś z łóżka…
„Ale czujesz
respekt do niedawnej nauczycielki” przemknęło przez myśl Kamili. Dziwne. Raz
tak a raz inaczej. Raz była odważniejsza a potem znów przegrywała z
nieśmiałością. Cała Dominika.
I co by nie
powiedzieć, jej nieśmiałość, jej zamknięcie było chyba tym powodem, dla którego
Kamila czuła taką bliskość z młodą historyczką. Dominice nie odbijała szajba,
nie uderzała sodówka. A przecież mogła.
Odczekała kilka
minut, czując, że pęcherz ciśnie. Odrzuciła kołdrę i posiedziała przez moment
na łóżku, by w końcu wstać. Poczuła na sobie spojrzenie koleżanki.
- Jakaś równość
jednak musi być – spojrzeniu Dominiki towarzyszył jej głos.
- Równość? –
powtórzyła Kamila, nie mając kompletnie pojęcia o co chodzi.
Jej spojrzenie
na nagich piersiach Kamili przyprawiło polonistkę o lekkie ciarki. Gdzieś tam
odezwał się ten skrywany ekshibicjonizm. Normalnie powinna poszukać koszulki,
okryć się. Niezależnie od tego, że to nie był przecież pierwszy raz, kiedy
Dominika widziała ją nago. Widywała ją wszakże w bardziej hardkorowym wydaniu,
bez majtek, więc tu… Ale co to miało do rzeczy?
Nic a mimo
tego, po załatwieniu tego co trzeba w ubikacji, wróciła do pokoju i jakoś ani
myślała się ubrać. Ze zdumieniem, jak i pewnym niepokojem poczuła, że naprawdę
lepiej jest jej w tym momencie, gdy jej nagie piersi pozostają na wolności.
Nawet, gdy,
przynajmniej według jej własnej opinii, nie było czego pokazywać i tak naprawdę
czym się chwalić.
Chociaż
istnieli mężczyźni, którym tak niewielkie piersi się podobały. Najważniejsze,
że podobały się Danielowi. Mimo pewnych oporów wierzyła mu, kiedy ją o tym
zapewniał.
A teraz i ona
sama wyłapała spojrzenie Dominiki. Nie jedno. Tak jak i ona wczoraj wieczorem
gapiła się w kabinę prysznicową, tak teraz Dominika. No nie, może nie tak samo,
Dominika robiła to subtelniej. Ale jednak i właśnie ta subtelność była jednym z
czynników, które sprawiały, że po zaparzeniu herbaty, usiadła w pokoju ani
myśląc o włożeniu czegokolwiek.
- Nie, żebym ci
coś wyrzucała, ale gdyby tu wszedł ktoś z naszej trójki, albo jeszcze ktoś
inny, to pomyślałby, że zaraz zaczniemy kręcić lesbijskie porno – skomentowała
Dominika z uśmiechem.
Ale Kamila
przyjrzawszy się bacznie koleżance dostrzegła, że ten uśmiech maskował
niepewność.
O co chodziło?
Hm, czy nie nadszedł właśnie odpowiedni czas na…
- Bez pukania
chyba nikt nie wejdzie? – odpowiedziała siermiężnie.
- Drzwi są
zamknięte – wyjaśniła jakby speszona wzrokiem koleżanki Dominika.
Zapadło
milczenie. No właśnie... Czy nie nadszedł odpowiedni moment na wrócenie do tego
wszystkiego sprzed roku? Żeby coś wyjaśnić, coś dopowiedzieć? Bo chyba było
jednak o czym rozmawiać, więc…
- Dobra, czekaj
chwilę na mnie, bo mi się przypomniało, że mam coś kupić – Dominika zerwała się
nagle z krzesła.
- Do matki coś…
I muszę tutaj.
Sekundę później
już jej nie było a Kamila odczuła rozczarowanie. Okazja znów uciekła i nie
wiadomo czy miała wrócić.
Ostrożnie
podeszła do drzwi, zamykając je. A potem stała względnie blisko, jakby
napawając się tym, że na zewnątrz zaczyna kręcić się coraz więcej ludzi a ona
stoi za drzwiami niemal naga, mając na sobie tylko majtki.
Kręciła się tak
po domku przez kilka minut, sama nie wiedząc… Ale w sumie co? Przecież do
jakiego stanu nie doprowadziłby jej ten ekshibicjonizm, nie mogła tego
zakończyć tutaj. Brakowało Daniela a sama… Nie, Dominika mogła w każdej chwili
wrócić a poza tym takie rzeczy oddziaływały na nią dość średnio. Robiła to raz
na ruski rok i nigdy nie przynosiło jej to pełnej satysfakcji.
Odczekała
jeszcze moment i zaczęła się ubierać.
- Ale daje –
poskarżyła się Kamila, gdy punktualnie w samo południe wsiadła do samochodu i
zapięła pasy, patrząc jak znajdująca się po lewej stronie koleżanka odpala
silnik.
- To się
rozbierz – wesoło odpowiedziała blondynka, jakby ten upał jej nie doskwierał.
Pominęła tę
uwagę milczeniem. I tak miała na sobie niewiele.
Samochód ruszył
a Kamila zerknęła w stronę młodszej koleżanki z pewnym respektem. Co by o
Dominice nie powiedzieć, prawo jazdy zrobiła i umiała sobie poradzić z
samochodem. Dla Kamili była to czarna magia, wolała nie tykać motoryzacji pod
żadnym pozorem. A Dominika…
- Myślisz, że
to im pomoże? – rzuciła, gdy znaleźli się na drodze, mając nieco ponad dziesięć
kilometrów do miasta.
- Pomoże? – nie
zrozumiała w pierwszej chwili Kamila.
- Tak, pomoże –
powtórzyła blondynka. – To, że jeden złapał cię za tyłek, drugiemu urządziłaś
striptiz…
- Aha, im… -
drgnęła lekko polonistka, przypominając sobie te dość niefortunne przypadki. Na
moment niemal zupełnie realnie poczuła dłonie Mateusza zaciskające się na jej
pośladkach. – Nie wiem.
- Po to, żeby
uwierzyli w siebie. Żeby zaliczyli ten jakiś pierwszy kontakt z kobietą,
starszą…
- Piękną –
dorzuciła koleżanka.
- Ty to
powiedziałaś – Kamila wolała zachować skromność. – A czy im pomoże? Nie mam
pojęcia. Ale myślę, że doda im trochę wiary w siebie.
- A ta
dziewczyna? – zmieniła nieco temat historyczka, znów spoglądając w stronę
koleżanki.
- Nie znam jej
przecież… Nie wiem, co…
- No tak, ale
jak zachowałabyś się wobec niej?
- Skąd mam
teraz wiedzieć? W ogóle dziwne rzeczy wypisywała o mnie, o Danielu… Trochę mnie
to zaniepokoiło. Kto by tak mógł pi… Ej, gdzie jedziesz? – przerwała nieco
zaskoczona, patrząc jak Dominika hamuje i nieoczekiwanie zjeżdża na prawo w
leśną dróżkę.
- Mam jeszcze
coś do załatwienia – wyjaśniła spokojnie blondynka. – I nie masz żadnych
podejrzeń?
- Nie mam, bo
skąd? – Kamila rozglądała się na boki. Przynajmniej na moment znalazła się w
cieniu, choć drzewa rosły jednak dość rzadko a za chwilę miały się w ogóle
skończyć.
- I nie masz
żadnych podejrzeń? – powtórzyła historyczka.
- To mógł być
każdy. Może są jakieś dziewczyny, które przychodzą mi na myśl, ale zupełnie bez
konkretów, więc…
Urwała po raz
drugi, tym razem naprawdę zdumiona. Samochód wjechał na coś w rodzaju polany.
Nie był to typowy las, drzewa rosły rzadko a niedaleko widniała tafla jeziora.
Ale nie to
oczywiście spowodowało reakcję Kamili. Od razu zorientowała się, że nie są tu
sami. Pod zaroślami stała trójka dobrze jej znanych chłopaków. Mateusz, Dominik
i Kuba. Wszyscy trzej jak jeden mąż w samych spodenkach.
- O co chodzi?
– spojrzała na Dominikę zaskoczona, jak i jednocześnie lekko zaniepokojona.
Kompletnie nie miała pojęcia co tu jest grane.
- Wysiądź, to
się dowiesz – poleciła krótko historyczka, gasząc silnik.
Chcąc, nie
chcąc Kamila otworzyła drzwi i wyszła na słońce. To samo po drugiej stronie
uczyniła Dominika. Wystarczyło kilka kroków, by obie znalazły się naprzeciw
trójki chłopaków.
- Zaprosiłam
ich tutaj, bo jest jedna niedokończona sprawa – wyjaśniła Dominika.
-
Niewyjaśniona? – Kamila dziwnie spojrzała na koleżankę. – Co tu jest do
wyjaśniania.
- Już mówię… -
Dominika stanęła w lekkim rozkroku a jej długie, smukłe, zgrabne nogi wyglądały
w tym momencie naprawdę nieziemsko.
Dokładnie tak.
Wciąż trochę zdekoncentrowana całą sytuacją Kamila przez moment nie zwracała
uwagi na słowa koleżanki, tylko jej postawę. Gdzieś w tym momencie faktycznie
wyglądała tak, jakby przejęła władzę nad tym wszystkim co tu się działo. No i
wyglądała… Po prostu pięknie. Tak, że sama Kamila, królowa piękności w niemalże
wszystkich tego typu momentach życiowych nagle poczuła się mniejsza od szkolnej
koleżanki. Nie fizycznie, bo taką faktycznie, mimo swego słusznego wzrostu
była, ale…
- Wszyscy trzej
– zwróciła się Dominika do chłopaków. – Odważyliście się napisać to czego nie
moglibyście powiedzieć w twarz. Wykonaliście w pewien sposób zadanie. Tylko, że
nie wszyscy… To znaczy, została jeszcze autorka czwartego wypracowania i ktoś
jeszcze, kto też ma swoje tajemnice, których nie mógłby powiedzieć na głos – tu
spojrzała na Kamilę.
- O czym ty
mówisz? – Kamila skupiła uwagę na ustach koleżanki.
- Nie znalazłaś
autorki czwartego wypracowania, więc pomogę ci. Ja wiem, kto nią jest – oświadczyła
Dominika.
- Kto? –
zapytała zaskoczona Kamila.
- Ja –
wygłosiła odważnie Dominika patrząc w twarz jeszcze bardziej zaskoczonej
polonistki i patrząc jak w ten sposób wprowadza Kamilę w dyskomfort. –
Korzystając z okazji podrzuciłam ci swe wypracowanie. Napisane tak, by
oczywiście nie przyznać się do znajomości z Danielem, bo wtedy
zdekonspirowałabym się. Teraz już mogę.
- A co było w
pani opisie? – zainteresował się Dominik, masując ramię.
- No właśnie…
Nie miałoby to wszystko sensu, gdybym pozostawiła to między mną a panią Kamilą,
więc… Napisałam, że podziwiam Kamilę za to, że jest osoba zdecydowanie
nieprzeciętną i taką, jaką chciałabym być. A moim marzeniem jest zdobyć ją,
uwieść, uczynić posłuszną w każdym możliwym aspekcie – wyrzuciła z siebie
jednym tchem na oczach wyraźnie ożywionych chłopaków, tak, że Kamila nie
zdążyła wtrącić ani słowa. Dopiero… - Ale to nie wszystko, bo wspomniałam także
o mężu pani Kamili i…
- Dominika,
rozumiem wszystko, ale może wyłączmy Daniela z tego wszystkiego, dobrze? –
Kamila uznała, że w tym momencie nie ma już na co czekać.
- Wręcz
przeciwnie – zaoponowała wysoka blondynka zadziwiająco stanowczym i
zdeterminowanym głosem, przejmując dominację. – Wiesz dobrze co chcę
powiedzieć, ale ja muszę to wygłosić. Moim marzeniem jest to by oddać mu się w
całości i by robił ze mną wszystko co tylko chciał. Musiałam, Kamila… - głos
blondynki nieco złagodniał, ale tylko trochę. – Teraz wyczyściłam się i przed
sobą i przed tobą.
„Tylko dlaczego
jeszcze przed nimi?”, skwitowała jeszcze w myślach zmieszana całą sytuacją
polonistka. Milczała przez moment nie wiedząc, co w tej krępującej chwili
zrobić. Nie dość, że autorką zaskakującego wyznania okazała się właśnie
Dominika, to jeszcze wmieszała w to wszystko osoby trzecie, które stały tuż
obok nich, wyraźnie ożywione, przestępujące nerwowo z nogi na nogę. Szczególnie
okularnik Kuba wydawał się być mocno podekscytowany.
- Tak
skompletowaliśmy te cztery wyznania – Dominika wykorzystała moment ciszy. – Ale
to nie wszystko. Czekamy jeszcze na piąte.
- Na jakie
piąte? – zareagowała nerwowo Kamila czując na sobie wzrok historyczki.
- Na twoje –
oświadczyła bez ogródek blondynka. – Ty też masz coś do ukrycia i powinnaś to
wyjawić. Pójdź naszą drogą i pokonaj własną nieśmiałość.
- Ale ja nie
wiem o czym mówisz… Nawet jeśli mam swoje tajemnice, jak każdy, to nie widzę
powodu, by się z nich spowiadać – postawiła się Kamila.
- Tak, ale
specyfika tego zebrania… Wszyscy się otworzyliśmy, oni i ja… Wobec tego i ty
powinnaś być uczciwa i zdradzić nam swoje intymne tajemnice. A jeśli nie
zrobisz tego ty, to zrobię ja – oświadczyła blondynka niespodziewanie.
- Dominika,
przesadzasz… I na pewno nie zrobisz tego, czego ja…
- Czyżby? –
przerwała jej blondynka i po raz kolejny zwróciła się w stronę trójki
licealistów. – Pani Kamila, co powinniście wiedzieć, w skrytości ducha uwielbia
ekshibicjonizm. Nie tak otwarcie, jest na tyle wstydliwa, by nie epatować swą
nagością ot tak, na pstryknięcie palcem, po prostu w sprzyjających warunkach
może sobie pozwolić na…
- Dominika! –
żachnęła się Kamila. – Takie rzeczy nie powinny interesować obcych chłopaków,
nie powinni ich wysłuchiwać i nie ma to nic wspólnego z nieśmiałością, jak mi
to insynuujesz.
- Może i nie –
zadziwiająco łatwo zgodziła się blondynka. – Tylko, że to już nie ma znaczenia.
Po prostu osiągnęłam swój cel.
- Jaki znowu
cel..?
- Ten, o którym
pisałam w wypracowaniu. Panuję nad tobą.
- Bzdura…
Skończmy tą komedię i wracajmy do…
- Nigdzie nie
wracamy – stanowczo zaoponowała Dominika. – Przyrzekłam sobie, że raz w życiu
osiągnę swój cel i teraz już tego nie wypuszczę.
Kamili brakło
słów. Patrzyła ze zdumieniem na wyższą koleżankę, wyglądającą na zdesperowaną i
przede wszystkim stanowczą. To była Dominika… Ta, którą widziała raz. Wtedy, w
lesie, gdy Daniel, który tego dnia ukartował swe porwanie posłużył się właśnie
Dominiką, by ta wyżyła się trochę na nieszczęsnej Kamili, rozbierając ją w
środku lasu do naga a potem przywiązując w jakimś opuszczonym domku i
wykorzystując tą sytuację do pomacania nagiego ciała swej byłej nauczycielki.
Ta Dominika… I nic nie wskazywało, by miała się zmienić.
- Co masz na
myśli? – zapytała w końcu rozedrgana Kamila, starając się trzymać fason. Nawet
jeśli Dominika zaczarowała ją w jakiś sposób, to nie mogła tego okazać przed
trójką młodych chłopaków.
- Mam na myśli
to, że powinnaś spełnić tą fantazję, która wprawdzie jest tylko jedną z
rozlicznych, ale akurat ta nadaje się najlepiej w tym momencie do wykorzystania…
- Bądź poważna…
Oczywiście, że tego nie zrobię.
- Wobec tego
dokonaj jakiegoś wyznania, skoro poprzednie musiałam uczynić za ciebie.
- Nie mam
niczego do wyznania – zdenerwowana Kamila złożyła ręce na piersiach przyjmując
wojowniczą postawę.
- Czyżby? –
zadrwiła lekko Dominika. – Nie masz innych fantazji? Także tych, które zdążyłaś
zrealizować? A może znowu ja mam opowiedzieć za ciebie? Na przykład co robiłaś
w pewnym miejscu, prawie dokładnie rok temu, w niedzielę równo o północy?
- Nie sądzę,
żeby to kogoś interesowało – przerwała natychmiast Kamila, czując szybsze bicie
serca. – Więc zamilcz.
- Skoro nie
jest to takie interesujące, to jak rozumiem nie będziesz miała nic przeciwko
temu, bym sama im opowiedziała tą historię? Proszę bardzo…
- Przestań –
Kamila poczuła, że tak samo czerwienieje, jak i blednie. – Robimy tutaj
zupełnie niepotrzebny show na oczach naszych licealistów, którzy nie powinni
tego…
- Daj spokój
Kamila – głos Dominiki znów stał się silniejszy. – Ja doprowadzę to do końca,
czy ci się to podoba, czy nie. Masz dwie rzeczy do wyboru. Albo opowiesz nam
wszystkim tą historię sprzed roku, albo spełnisz swą dziką fantazję o byciu
oglądaną nago przez obcych ludzi. No… Tym bardziej dziką, że w tym przypadku
nie do końca przez takich obcych.
Kamila
poruszyła się nerwowo, uświadamiając sobie, że stoi na przegranej pozycji.
Dominika jak najbardziej wyglądała na zdeterminowaną i taką, która nie odpuści.
Zamknęła oczy,
wznosząc wzrok ku niebu. Czy naprawdę mogła zdobyć się na wyznanie swym
uczniom, że rok temu, znalazła się w burdelu, oczekując na szczęśliwca, który
rozwiąże zagadkę i tym samym dostąpi do skonsumowania wdzięków pięknej pani
profesor? I, że koniec końców finał był taki, że w łóżku znalazł się jej mąż
posuwający obecną tu młodziutką nauczycielkę historii?
- Pomożemy ci –
usłyszała głos Dominiki. – Chłopaki, chyba nic nie stanie na przeszkodzie,
jeżeli pozbędziecie się tego i tak skąpego ubrania, prawda? Czy jesteście w
stanie zapłacić taką cenę za nagość pani Kamili?
- Przestań, nie
potrzebuję tego – wtrąciła Kamila.
- Ale to ja
dyktuję warunki i ja sadzę, że powinniśmy ci wszyscy pomóc. To jak chłopaki? –
zwróciła się raz jeszcze do trójki licealistów.
A gdy to
wezwanie nie pomogło, bo żaden z nich nie mógł się przełamać, Dominika
szarpnęła za swój własny kawałek materiału i sekundę później zbierała na sobie
spojrzenia wszystkich obecnych, gdy stanęła na tej niby polanie w samej
bieliźnie.
- Teraz wy –
zachęciła ich dość zdecydowanym tonem. – A Kamila… Masz, powiedzmy piętnaście
sekund, by się zastanowić. Jeśli nie… To ja opowiem pewną pasjonującą
historyjkę.
Wezwana
patrzyła na wszystko tylko sekundę, bo gdy jej oczom ukazał się obrazek
Dominika, zdecydowanym ruchem sięgającym w kierunku spodenek i ściągających je
z bioder, skierowała wzrok gdzie indziej. Burza myśli w głowie nie ułatwiała
podjęcia decyzji. Docierało jednak do niej to, że wszystko będzie lepsze od
publicznego zwierzenia na temat wydarzeń z Antonówka.
I z każdą
sekundą rozumiała, że Dominika nie cofnie się przed spełnieniem groźby. Jeśli
zatem kierować się logiką, jeśli odmówiłaby czegokolwiek… To oni poznaliby tę
historię tak, czy siak.
Drżącą ręką
sięgnęła w stronę letniej sukienki. Ale przedtem rozejrzała się jeszcze
dookoła, czując, jak słońce niemal wypala jej dziurę w mózgu.
- Nie masz się
czego bać – pocieszyła ją Dominika. – Znam te okolice, cudem jest tutaj
kogokolwiek spotkać. A jeśli jednak… No to mamy samochód. Tak, czy inaczej,
możesz schować się pod drzewkiem.
Kamila
niechętnie postąpiła krok w przód, czując w tym momencie na twarzy oddechy
chłopaków. Zrobiło się klaustrofobicznie. Trójka kompletnie nagich licealistów
i Dominika w samej bieliźnie… Wszyscy ją otaczali. Nawet jeżeli nie dosłownie,
to tak się czuła.
- Albo jeszcze
coś – wypaliła historyczka. – Może spełnij swą misję do końca, tak przy okazji
i daj się wykazać chłopakom… Niech zdecyduję ja. Mateusz, byłeś niegrzeczny na
plaży, więc zacznij ty.
Jej gest był na
tyle wymowny, że każdy zrozumiał co miała na myśli. Kamila nie odważyła się
spojrzeć w oczy Mateuszowi, gdy ten zrobił dwa kroki, by stanąć za licealną
nauczycielką. Nie odważyła się też zaprotestować, czując coraz większe
osaczenie. Fizyczne ze strony wyraźnie podekscytowanych chłopaków i psychiczne
ze strony szkolnej koleżanki.
Najwyższy z
chłopaków nie miał wprawy, więc napracował się trochę, by oswobodzić swą
nauczycielkę języka polskiego ze zbędnego balastu. Wydłużenie tej poniżającej
chwili wpłynęło na Kamilę jeszcze bardziej deprymująco. Aż zapragnęła by ta
sukienka wreszcie znalazła się na ziemi, co w końcu stało się faktem. Niemniej…
- Kuba… Raz
widziałeś jak pani zdejmuje stanik sama, to teraz zrób to za nią – natychmiast
zabrzmiał głos Dominiki.
Kamila tylko
przez moment mierzyła wzrokiem niskiego okularnika z nadwagą. Potem oczy znów
uciekły w bok a następnie zamknęły się, gdy polonistka poczuła gorące dłonie na
swych plecach i kolejne niezdarne próby rozpięcia tym razem stanika. Znów
musiała odczekać aż młody uczeń upora się z tym trudnym zadaniem, ale w końcu
dopiął swego.
Ręce Kamili
machinalnie poszły w górę zasłaniając nagie piersi, ale co z tego? Przecież
zgodnie z logiką…
- No i Dominik…
- nie ustawała w dowodzeniu historyczka. – Tobie przypadła decydująca
rozgrywka.
Gdy i wskazany,
tropem kolegów ustawiał się za nauczycielką, Kamila nerwowo zerknęła w stronę
koleżanki, chcąc spróbować sprzeciwu, ale ostatecznie zamilkła. Taka prośba
poniżyłaby ją samą jeszcze mocniej a Dominikę przyprawiłaby o satysfakcję ze
zdecydowanie wygranego pojedynku.
Wyprostowała
ręce, otworzyła oczy, uniosła głowę w górę, choć najchętniej uciekłaby stąd
gdzie pieprz rośnie, to jednak z zaciśniętymi ustami prezentowała swa
zaczerwienioną twarz, czując niewiarygodnie silny ucisk w podbrzuszu, gdy trzy
męskie pary oczu i jedna kobieca bezlitośnie dziurawiły spojrzeniami jej nagie
ciało. Kierując wzrok rzecz jasna najczęściej na piersi, czy na wzgórek. A
wciąż stojący za plecami Dominik pewnie na tyłek.
- Czy już
wystarczy? – rzuciła, siląc się na rzeczowy ton.
- A może pani
wykonać pełen obrót? – odważył się zapytać Kuba.
Zmiażdżyła go
wzrokiem. Chyba trochę zmieszał się, ale jego spojrzenie wciąż buszowało po
nagim ciele licealnej nauczycielki. Kamila nie miała zamiaru ruszyć się. Może
także dlatego, że czuła jak napięte do granic mięśnie paraliżują jej ciało.
- Nie, nie
wystarczy – rozległ się głos Dominiki. – To dopiero początek…
- Dominika… -
Kamila spokojniej, niż uprzednio spróbowała wejść w słowo koleżanki.
- Daj nacieszyć
się i chłopakom i swojej fantazji – nie dała jej dojść do głosu blondynka. –
Mogłabyś uświadomić sobie jakie wrażenie wywierasz…
Tak… Nie mogła rzecz
jasna nie zauważyć… Choć starała się nie patrzeć, to przecież w takiej sytuacji
jej wzrok siłą rzeczy lądował w takich właśnie miejscach. Choć wszyscy trzej
panowie byli skrępowani, to jednak również podekscytowani i to wyrażało się w
tym, że ich penisy zdawały się być pobudzone.
A oni sami
patrzyli się bezkarnie na piękne ciało licealnej nauczycielki. Przeżywali coś,
czego nie byli w stanie sobie wcześniej wyobrazić. Naga pani profesor… Czy
mogła się im dziwić? Dziwić ich spojrzeniom wbijającym się w piersi, w uda, w
pośladki. I w ten najbardziej intymny, bezwstydnie obnażony wzgórek łonowy?
Poniekąd
uświadomiła sobie własną bezwolność. A także pewną ciekawość, pomieszaną z
zaniepokojeniem. Co jeszcze mogła wymyślić Dominika? Wszystko nagle skojarzyło
się jej z jednym. Z jednym kimś. Z Danielem. Ale po nim wiedziała czego się spodziewać
a Dominika… W tym momencie wydawała się być całkowicie nieobliczalna.
Westchnęła,
czując się rozbrojona.
- Czego jeszcze
zatem oczekujesz? – zapytała ciszej i spokojniej, próbując ignorować widok
nagich chłopaków oglądających ją równie nagą bez przeszkód.
- Pytanie
mogłoby brzmieć, czego oczekują nasze chłopaki – po słowach blondynki,
spojrzenia licealistów pobiegły właśnie w kierunku historyczki, jakby uczniowie
oczekiwali, że stanie się coś czego spodziewać się nie mogli, ale… - Myślę, że
swoje dostali, ale wciąż możemy spełnić jedną fantazję. I oni i my.
Kamila wbiła
wzrok w usta Dominiki próbując rozszyfrować co ma na myśli szkolna koleżanka,
bo za żadne skarby nie potrafiła się tego domyślić.
- Mówiąc
wprost… Myślę, że zakopując jedną tajemnicę w grobie, możemy nawiązać do
drugiej. I kontynuować to, czego nie udało nam się zrobić w saunie. Co ty na
to?
Milczała wciąż,
czując coraz większy łomot w głowie. Jakby na moment przestało mieć znaczenie,
że stoi nago na oczach swych uczniów. A krew krążyła w żyłach coraz szybciej,
gdy oszołomiona zobaczyła, jak i Dominika rozpina stanik, ściągając go z siebie
i uwalniając swe imponujące piersi.
- Spełnijmy
nasze marzenia. Wszystkie. Ja będę panią, tak napisałam. Ty spełnisz moje
wszystkie życzenia, tak jak spełniałaś do tej pory. A oni… Popatrzą sobie na
coś czego nie widzieli i pewnie już nigdy nie zobaczą…
Tego spodziewać
się nie mogła. Uparcie patrzyła w oczy koleżanki chcąc z nich wyczytać
cokolwiek. Wyczytała determinację, nieco schowane pożądanie i żądze władzy.
Cofnęła się o krok, ale to nie pomogło. Wpadła na Dominika, nadziewając się
przy okazji pośladkami na jego sterczącego penisa. To zdekoncentrowało ją
jeszcze bardziej.
- Myślę, że nie
powinnaś myśleć o sprzeciwie, bo ja mam tą władzę i strzegę tajemnic. A w razie
czego dysponuję ta armią trzech naszych chłopaków, którzy z pewnością pomogliby
mi, by zobaczyć to cudo na własne oczy… A zresztą… Chłopaki, pomożecie?
Nim Kamila
zdążyła zareagować. Dominika stała już nad nią, chwytając ją za włosy. Widok
ten, włącznie z zapowiedzią historyczki musiał podziałać na licealistów jak
płachta na byka. Chociaż krępowali się tak czynnie dokonać aktu przemocy na
władczej dotychczas pięknej polonistce, to zachowanie blondynki przełamało ich
strach.
Oszołomiona
Kamila nie była nawet w stanie zaprotestować, gdy poczuła cztery pary rąk na
swoich barkach, ramionach, biodrach… Cztery pary rąk zmuszające licealną
nauczycielkę do uklęknięcia w trawie. Nie dała się położyć jak jakaś
niewolnica, ale okazało się, że takie właśnie były plany Dominiki.
Uklęknęła na
wprost niej, wymuszając posłuszeństwo. Nie tylko czynem, ale i słowami.
- Pokażmy im
trochę…
Jej głos
brzmiał już sporo subtelniej, ale czyny wciąż wyrażały się determinacją. Kamila
czuła, że Dominika nie ustąpi za żadne skarby. I czy jej się to podobało, czy
nie, będzie musiała ulec młodszej o jedenaście lat koleżance.
Poczuła z tego
tytułu tak frustrację, jak i zaskoczenie. Perwersyjnym pomysłem i odwagą
Dominiki, której nigdy by się po niej nie spodziewała. Jak przez mgłę
przypominała sobie ten tekst, to wypracowanie. Wtedy był to po prostu tekst,
teraz nagle biła z niego pełna determinacji siła. I Kamila odczuwała ją z całą
mocą, kiedy usta zdecydowanej na wszystko historyczki przylgnęły do jej własnych.
Niemal
podskoczyła. Mimo takich a nie innych warunków… Wydawało się to niemożliwe, ale
żar jaki ogarnął Dominikę odczuła w sposób po prostu nieziemski. Gorące usta
pięknej, dominującej blondynki zniewoliły Kamilę okrutnie. Z miejsca
przyprawiły o dreszcz na skórze i miękkość w podbrzuszu.
W życiu nie
przypuszczała, że kobiecy pocałunek może ją tak rozpalić, tak zniewolić. Ale
wiedziała jedno. To już nie była żadna gra. Dominika, choć wciąż usiłowała
trzymać władzę, najzwyczajniej w świecie oddawała się pożądaniu. I oddawała
jej, Kamili, całą siebie. Była tego pewna.
Kamila czuła
jak jej nagie ciało zaczyna drżeć w tym upalnym słońcu a jej natura ustępuje
tej mroczniejszej. Tej, która nic nie robiła sobie z obecności trzech
znajdujących się tuż nad obiema nauczycielkami uczniów a wręcz przeciwnie,
jakby stanowili bodziec dopełniający jej zniewolenia, oddania i podniecenia.
Dlatego
oddawała pocałunki, acz bardziej chłonęła te, które Dominika składała już nie
na jej ustach, ale na rozgrzanych ramionach, szyi, dekolcie, na piersiach…
Czuła kolejną falę rumieńców, gdy uwiadomiła sobie ile znaczy ten widok dla
stojących nad nimi trzech licealistów. Widok pięknej nauczycielki całującej
nagie piersi drugiej, nie ustępującej przecież urodą tej pierwszej.
Ale Dominika
nie wzięła w usta jej sutków, choć te sterczały zachęcająco. Oderwała się od
ciała polonistki patrząc jej przez moment w oczy. A potem…
- Teraz twoja
kolej…
Wycofała się
minimalnie, rozkładając szerzej nogi i wpuszczając między nie starszą z
nauczycielek, która pochyliła się nieco do przodu i sama zaczęła całować
ponętne ciało smukłej, wysokiej blondynki, choć chyba nie aż tak zachłannie jak
ona sama chwilę wcześniej. Widocznie Dominika była bardziej podniecona, niż ona
sama. A może to coś innego…
W każdym razie
Kamila schodziła ustami w dół, z ramion na piersi i w przeciwieństwie do
koleżanki nie zawahała się przed tym, by wziąć jej sutki w usta. Wzięła i
zaczęła ssać tak nieustępliwie, że z ust blondynki wydobył się pierwszy tego
dnia krótki, urwany jęk, który najbardziej podniecił chyba trójkę licealistów.
Ale Kamila już o nich nie dbała, chociaż miała świadomość, że pochylając się
coraz bardziej nad wpół leżącą na trawie Dominiką coraz mocniej wypina swoje
nagie pośladki, które każdy z chłopaków mógł oglądać bez przeszkód.
To niech sobie
ogląda…
- No zrób to… -
usłyszała nad głową syk blondynki.
Przynajmniej w
tym jednym momencie, to Kamila mogła wziąć górę. Jednym ruchem chwyciła za
majtki koleżanki i ściągnęła je w tempie jakby chciała pobić rekord świata.
Jakby chciała zdeprymować choć na moment historyczkę, która teraz tak samo jak
i ona była naga w stosunku do trzech obserwujących to wszystko licealistów.
- Kontynuuj –
usłyszała z góry, tak jakby sama nie wiedziała czego oczekuje młodsza
koleżanka.
Nie wahała się
już. Jeżeli dotarły do tego punktu… Nic nie robiła sobie z oglądających jej
uczniów, ale ich obecność przyprawiała ją o dodatkową porcję rozkosznego
poniżenia.
Palcami
przejechała po wargach sromowych Dominiki z satysfakcją odnotowując drgnięcie i
cichy jęk. Może i Dominika sprowokowała całą tą sytuacje, może ją zniewoliła,
może upodliła… Ale w tym momencie, w tym aspekcie, to Kamila przejęła władzę
dostarczając swojej przyjaciółce odpowiednich wrażeń i napawając się widokiem
młodszej nauczycielki, zamykającej oczy i odrzucającej głowę w tył, aż końcówki
jej długich, jasnych włosów zginęły gdzieś w trawie.
A co mieli
powiedzieć ci, którzy patrzyli jak jedna atrakcyjna i kompletnie naga
nauczycielka pieści cipkę drugiej, równie nagiej i równie atrakcyjnej? No
właśnie. Kamila uznała, że tyle zabawy wystarczy a teraz przyszedł czas na
ostateczność, zaś Dominika…
- No… Macie
swoją panią dla siebie… Ale możecie tylko dotykać.
Kamila
podświadomie oczekiwała tego. Ale nie zrobiła nic, by się temu przeciwstawić.
Choć było to krępujące, bo w ten sposób oddawała swe ciało już nie tylko ich
oczom, ale także dłoniom. Nie zdobyła się na protest. Wykorzystała ostatnią
chwilę, by zanurzyć głowę między szeroko rozłożonymi nogami Dominiki i złożyć
namiętny pocałunek na jej wilgotnej cipce.
Gwałtowne
drgnięcie koleżanki przyprawiło Kamilę o kolejną falę rozkoszy i satysfakcji. A
potem polonistka skupiła się tylko na delikatnym lizaniu, czując jednocześnie
jak jeden z chłopaków klęka za nią, chwytając ją za biodra. Na chwilę serce
zabiło jej mocniej, bo wystraszyła się, że chłopak zlekceważy zakaz Dominiki,
ale potem uspokoiła. Ręce zaczęły jeździć po bokach jej ciała. Od kolan, przez
uda, biodra, brzuch, aż po piersi starając się je ścisnąć.
Poczuła się
znów stłamszona bo od dołu miała ciało wysokiej blondynki a z tyłu napastował
ją jeden licealistów, momentami niemal kładąc się na niej swym rozgrzanym
ciałem. I oczywiście nie dało się uniknąć kontaktu ze sterczącym penisem,
wbijającym się momentami między wypięte pośladki Kamili, ale generalnie tylko
ocierającym się o nie. Dokładnie tak, po kilkudziesięciu sekundach Kamila
zorientowała się, że chłopak macając gorączkowo nagą nauczycielkę, mimowolnie,
bądź i nie, robi sobie dobrze, wykorzystując do tego nagie ciało pani profesor.
Jej też robiło
to dobrze, choć czuła coraz większe osaczenie. Bo dobierali się też inni. Z
boku dostrzegła Kubę, klęczącego i jedną dłonią masującego penisa a drugą
sięgającego w kierunku jej piersi. A gdy je złapał, potrafił ścisnąć nawet do
bólu, zmuszając licealną nauczycielkę do jęku. Natomiast z drugiej strony
raczej wyczuła, niż zobaczyła kogoś większego, czyli pewnie Mateusza, który
zadowolił się macaniem jej tyłka. W związku z czym jej pośladki były pieszczone
przez trzy, nawet cztery męskie dłonie, bezlitośnie wykorzystujące zniewolenie
atrakcyjnej nauczycielki.
Boże, co to był
za pornos…! Niemal jak prawdziwy, bo ciężko było się skupić na swej, hm… Pracy?
W każdym razie po chwili, przynajmniej jak na te warunki, oswoiła się z
obecnością trzech napalonych licealistów, z och rozgrzanymi ciałami, z ich
niecierpliwym dotykiem, z tym, że chyba wszyscy robią sobie dobrze, patrząc na
nagą piękność liżącą cipkę drugiej nauczycielce.
No cóż… Który
uczeń nie chciałby widzieć na żywo, jak dwie najpiękniejsze nauczycielki w
szkole uprawiają ze sobą dziki, namiętny seks? I jeszcze uczestniczyć w tym,
choćby poprzez możliwość dotyku?
Nie czuła Bóg
wie jakiej rozkoszy z lizania cipki młodszej koleżanki. Czuła rozkosz, że z
tego, że jej skoncentrowane, okrężne ruchy językiem po rozłożonej na trawie
Dominice sprawiają olbrzymią przyjemność właśnie zbliżającej się do orgazmu
blondynce. Ale to i tak było już niemal niczym wobec tego co działo się i za
nią i obok niej.
Bo to
dostarczało jej największą rozkosz. Z jednej strony potwornie zawstydzającą, no
bo jak to… Konserwatywna nauczycielka rozebrana do naga, wypinająca do granic
możliwości pośladki, za którymi operował jeden z licealistów ocierając się o
nie penisem i macając bezkarnie każdą inną część ciała. A obok dwaj inni,
również macający i dupsko i cycki i nogi i cokolwiek jeszcze. Choć i któraś z
rąk trafiła również na ciało Dominiki. Ba, nawet zacisnęła się na jednej z jej
dużo bujniejszych przecież piersi.
Tak, rozkosz i
to zawstydzającą. Ale jednak rozkosz, bo świadomość tej klaustrofobii, tego
zamknięcia, osaczenia w dotyku trzej napalonych licealistów, bezkarnie
macających każdy zakamarek jej ciała… Świadomość ich niecierpliwego dotyku,
gorących oddechów, która wprost czuła na swym nagim ciele, świadomość krótkich
jęków, spanieć, czy innych odgłosów… To wszystko było tak poniżające jak i
przez to potwornie rozkoszne.
A sama Kamila
czując zbliżający się już wielkimi krokami orgazm historyczki, wręcz oczekiwała
tego by… No właśnie. Drgnęła gdy dopiero teraz, po dwóch, trzech, może nawet
czterech minutach, jeden z chłopaków, czyli pewnie Dominik, wcisnął rękę między
jej ściśnięte, choć bez przesady uda, przejeżdżając po jej cipce, doprowadzając
do tego, że piękna polonistka nie powstrzymała drgnięcia. Dłoń wycofała się,
jakby przestraszona reakcją pani profesor, ale po kilku sekundach wróciła znów.
Kamila nieco ścisnęła uda, skrępowana tym dotykiem w najbardziej intymnym z
możliwych miejsc, ale jednocześnie uświadomiła sobie, że pragnie tego dotyku
raz jeszcze.
I Dominik,
pewnie zupełnie nieświadomy pragnień licealnej nauczycielki wtargnął raz
jeszcze i tym razem już nie uciekł. Jednocześnie Kamila odczuła, że trzymające
ją dotąd za biodra dłonie puściły. Wynikało z tego, że jedną dłonią Dominik
pieścił jej cipkę a drugą…
- Och…! – z ust
wpółleżącej Dominiki wyrwał się wreszcie głośniejszy jęk a jej nogi zacisnęły
się wokół głowy Kamili, tak, że tak na moment straciła oddech a dodatkowo
jeszcze bardziej poczuła się uwięziona.
Dokładnie tak…
Trwało to pewnie kilka sekund, ale tak jak niekomfortowa była ta sytuacja, tak
dziesięć razy bardziej rozkoszna. Na samą myśl, że została uwięziona od przodu przez
zaciśnięte uda jasnowłosej koleżanki a z tyłu przez Dominika, który nie miał
świadomości, że przez te kilka sekund mógł uczynić z licealną nauczycielką
dosłownie wszystko z wtargnięciem w jej bezbronną cipkę na czele. Po prostu
Kamila została na moment całkowicie sparaliżowana orgazmem Dominiki, uwięziona
tak, że nie mogła się ruszyć.
Dominik
wykorzystywał tą sytuację, jednak tylko tak jak do tej pory, masując cipkę
polonistki. I Kamila, która zareagowała na to z ulgą, nie mogła wyzbyć się tej
myśli, że przecież mógł wtargnąć w nią bezlitośnie penisem a ona nie byłaby w
stanie zareagować. I na samą myśl poczuła najsilniejszy tego dnia skurcz w
podbrzuszu a jej cipka stała się wprost mokra.
Dominika
rozluźniła chwyt opadając na trawę, Kamila była wolna. Ale wciąż klęczała w
pozycji na czworaka, spuszczając głowę w dół i dając się bezkarnie macać trzem
napalonym licealistom. A szczególnie temu jednemu, który coraz ostrzej, coraz
szybciej masował cipkę pięknej pani profesor, chyba łapiąc, że jej się to
podoba.
I nadszedł ten
moment, w którym Kamila, choć miała opory wpadła na ten sam pomysł, co
zbierająca się powoli Dominika. Blondynka znów przybrała pozycję pół leżącą,
eksponując wciąż swą nagość, także z wilgotną cipką, jak nie ona… W każdym
razie pochyliła się ku Kamili i jednym gestem zasugerowała co ma zrobić.
Z oporem, znów
zaczerwieniona… Ale zrobiła to. Uciekła spod dłoni Dominika i znalazła tuż obok
historyczki, przybierając podobną pozycję co i ona i mając wreszcie widok na
wszystkich trzech chłopaków.
Chociaż, mimo
tego niewątpliwe perwersyjnego podniecenia, nie opuszczało jej skrępowanie,
potrafiła spojrzeć w twarz przede wszystkim będącemu naprzeciw niej Dominikowi,
który, jak się tego spodziewała jedną ręką pieścił swego penisa, choć teraz
wstrzymał się, jakby niepewny reakcji pani profesor.
- Już wystarczy
chłopaki – odezwała się Dominika, chrząkając przy tym i siląc na normalny ton.
– Pani Kamila skończy za was.
Skąd ona
wiedziała? A może nie wiedziała a tylko się domyślała? Owszem, siłą rzeczy, w
głowie poniżonej a wręcz upodlonej Kamili pojawiały się coraz bardziej
perwersyjne pragnienia, ale… Ale czy można było przekroczyć tą barierę i
wcielić je w życie?
To życie chyba
podjęło decyzję za nią. Nie miała pojęcia, czy to słowa Dominiki tak ośmieliły
chłopaków, czy może sami z siebie, po tym wszystkim… W każdym razie Mateusz i
tak znajdujący się najbliżej, przysunął się do swej nauczycielki jeszcze o
krok.
Ten pierwszy
kontakt z penisem był najbardziej elektryzujący. Ostrożnie, trochę niczym małe
dziecko wzięła sterczącego członka w dłoń, przypatrując mu się przez moment,
ale potem, uznając, że takie zachowanie poniża ją jakby jeszcze bardziej, chcąc
już to mieć za sobą, otworzyła usta i wsunęła go na trzy czwarte. Więcej nie
dała rady. Znów poczuła rumieniec na twarzy, ale nie zważała już na to. Smak
gorącego penisa był zbyt zniewalający, by zareagować inaczej, niż przesuwaniem
ust wzdłuż całej jego długości.
Mimo całego
oszołomienia sytuacją czuła wstyd, ale starała się go opanować. Po tym
wszystkim co tu zaszło… A z drugiej strony ów wstyd dopingował ją do tego, by
jak najszybciej doprowadzić pierwszego z licealistów do spełnienia. I prawdę
mówiąc nie potrzebowała zbyt wiele czasu. Głównie pewnie przez to, że chłopacy
sami już doprowadzili się do skraju wytrzymałości, więc kilkadziesiąt sekund
obciągania wystarczyło, by członek Mateusza trysnął białą cieczą.
Trysnął gdzieś
w dal, bo w ostatniej chwili, przywołana jakby poczuciem przyzwoitości Kamila
skierowała penisa Mateusza w bok, unikając strumienia.
- Uhm… -
mruknęła, patrząc jednocześnie jak dość silne ciało wysokiego chłopaka napina
się. Był to bardzo rozkoszny widok, tym bardziej, że przecież ona sama
najbardziej się do tego przyczyniła.
Nie miała
chwili wytchnienia, bo miejsce najwyższego z chłopaków zajął najniższy. Kuba.
Musiał przejść z drugiej strony, bo tam blokowała go obecność Dominiki.
Tym razem
wzięła penisa w usta od razu, choć z mniejszą ochotą. Kuba zdecydowanie nie
należał do atrakcyjnych uczniów. Ale może dlatego, tak naprawdę pierwszy raz
tego gorącego dnia poczuła się jak ostatnia dziwka. Obciągała niskiemu
grubasowi o bladej cerze. Praktycznie o zerowej atrakcyjności. A jednak wsuwała
w usta jego sterczącego penisa. Właśnie, jak dziwka. Był to kolejny z bodźców,
który oprócz skrępowania przyniósł jej tą perwersyjną przyjemność.
Ale stało się
jeszcze coś bardziej perwersyjnego. Otóż Kuba rozzuchwalił się tak, że zaczął
do niej mówić.
- Ciągnij mi
mała suko – mruczał, acz w tym mruczeniu dało się wyczuć prawdziwy żar. – Tak
jakbyś ciągnęła jakiemuś wielkiemu murzynowi, pewnie lubisz to, co? Ciągnęłaś
kiedyś jakiemuś murzynowi z wielką pałą? No powiedz…
Te słowa nie
tylko oszołomiły, ale także na moment jakby przywróciły ją do rzeczywistości.
Przystopowała nieco, jakby zapragnęła się z tego obudzić i powiedzieć „stop, to
już przesada”.
Ale jakoś nie
mogła. Mały brzydal jakoś tak przytrzymywał jej głowę, że praktycznie sam
ładował sterczącego kutasa w jej usta. I nie ustawał…
- Lubisz obciągać,
widać to… Pewnie w dupę też lubisz… Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym ci się
spuścić w dupę. Ale w usta też fajnie…
Może nie był to
najlepszy moment na takie dywagacje, ale czyżby się pomyliła z tą kolejnością?
Czyżby to jednak Kuba był autorem tego ostatniego, najbardziej chamskiego
tekstu? On a nie wysoki Mateusz?
Nie miała
jednak czasu na rozwiązanie tej kwestii. Niski, mało atrakcyjny licealista
rozpędził się tak, że już nie potrzebował pomocy nauczycielki. Praktycznie
ruchał ją w usta a oszołomiona jego słowami, jaki swym odkryciem nauczycielka biernie
przyjmowała jego zachowania pozwalając się ruchać. Czując zresztą, że to
koniec, że Kuba rozkręcił się tak, że ten finisz…
Nie zmogła się
i w ostatniej chwili wyrwała z objęć Kuby. Spuścił się, ale jego sperma
poleciała gdzieś dalej, nie w jej usta ani w ogóle nie w nią. Chłopakowi chyba
jednak to przeszkodziło.
- O, kurwa…! -
jęknął drżącym głosem.
Został już
tylko Dominik ze swym sterczącym penisem, którym zajęła się od razu, tak jakby
faktycznie powracała do rzeczywistości i chciała już mieć to wszystko za sobą.
Dominik,
zadziwiająco wytrwały, bo przecież od dłuższego czasu dobierał się do swej
nauczycielki. Pieścił ją zachłannie a w zasadzie macał, gdy ona zabawiała się z
koleżanką a potem musiał odczekać na swoja kolej patrząc jak polonistka robi
dobrze dwóm jego kolegom.
Jego penis był
już mokry a gdy Kamila wzięła się do pracy, było jasne, że finał nastąpi
praktycznie równo szybko, jak w przypadku Kuby.
Z jednej strony,
jakby wracała do rzeczywistości, porwana wcześniej przez absurdalną magię tego
co tu się działo, z drugiej musiała przyznać w duchu, że Dominik, może i
spokojny, nieśmiały… Ale jego ciało prezentowało się całkiem apetycznie.
Może dlatego po
kilku sekundach zawahania znów poczuła podniecenie, przyjemność z faktu
obciągania chyba jednak przystojnemu licealiście. Chwyciła go za biodra, tym
razem przejmując pełną kontrolę nad czynnością. Jej usta obejmujące gorącego
penisa Dominika przesuwały się po nim, nie tak na odpierdol, tylko z
namiętnością, tak jakby faktycznie chciała zrobić to najlepiej. Bo chciała.
Jej dłonie
przesuwały się w tył, chwytając ucznia za apetyczne, chłopięce, choć może już
bardziej męskie pośladki. Napawała się tym uczuciem. Wcześniej za bardzo nie
zwróciła na to uwagi, ale teraz wywnioskowała, że tyłek Dominika jest całkiem
fajny.
Może dlatego
zwalniała rytm, delektując się chwilą, w której znajdowała przyjemność. Może
już uświadomiła sobie, że skoro tyle się wydarzyło a oni wszyscy tyle widzieli…
Nawet jeżeli teraz, gdy wszyscy po kolei przeżyli orgazm i wracali do
rzeczywistości, realnie ogarniając co tu się stało… To ona wciąż zabierała się
do swej pracy z pasją. Taką, że określenie praca było tu nie na miejscu.
Tyle, że
zgodnie z oczekiwaniami, Dominik nie potrafił wytrzymać zbyt długo. Prawdę
mówiąc, dobrze, że wytrzymał i tyle. Młodszym chłopakom podobno niewiele było
trzeba, tymczasem on, biorąc pod uwagę te wszystkie wydarzenia z ostatnich
minut i to, że musiał czekać do końca…
Był ostatni i
jako ostatni odebrał najwyższa nagrodę. Może także dlatego, że poprzedniego
dnia, gdy Mateusz łapał ją za tyłek a Kuba przypuszczalnie widział jej nagie
cycki, on wycisnął ze swej nauczycielki najmniej…
Zadrżał i on,
czując się chyba mniej pewnie na swych nogach, mimo, że przez moment jego
mięśnie napięły się do granic, co dla Kamili było jeszcze bardziej
interesującym widokiem.
Ale gdy Dominik
wysuwał z ust pięknej nauczycielki penisa, gdy całe towarzystwo rozpamiętywało
jeszcze ostatnie chwile, do niej samej docierało, że to już koniec. Że to co
się stało… Zostanie z pewnością wszystkim w pamięci, kosztem tego, że ze
zrozumiałych względów niektórym ciężko będzie spojrzeć sobie w oczy.
Z pewnością nie
im… Dużo bardziej samej polonistce. Dlatego nie była w stanie czekać.
- Zbieramy się
– rzuciła krótko Dominice, która zresztą w międzyczasie zdążyła włożyć
bieliznę.
Na szczęście
nie trzeba było powtarzać dwa razy. Kamila zdążyła względnie szybko włożyć na
siebie majtki i stanik a potem resztą ubrania i nie mówiąc ni słowa, zajęła
miejsce w samochodzie. Chwile później znalazła się w nim również jego
właścicielka. Włączyła silnik i niedługo potem samochód znalazł się na drodze
krajowej.
Dominika
milczała, Kamila również nie wiedziała jak zareagować. To wszystko było zbyt
szokujące. Musiała sobie to poukładać. Albo nie… Zawsze przecież lepiej zwalić
winę na kogoś innego, czyż nie? Nawet jeżeli nie odpowiadało to do końca
prawdzie. No i…
- Daniel cię za
to zabije – wypaliła w końcu, gdy przed szybą zobaczyła pierwsze budynki
miasta.
Zdezorientowana
zauważyła, że na twarzy młodszej koleżanki pojawił się delikatny uśmiech.
- Naprawdę tak
uważasz? – zapytała tonem, który zwrócił uwagę Kamili, tonem, w którym
zabrzmiała jakaś irracjonalna i jednocześnie denerwująca nadzieja.. – Bardzo
będzie zły? No cóż… Wobec tego jedziemy ku przeznaczeniu…
Jak zwykle czyta się lekko i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak szybko się skończyło:(
Moim skromnym zdaniem mogłeś trochę więcej wycisnąć z tego opowiadania. Chłopcy powinni trochę więcej zaszaleć a
Dominika bardziej odkryć. Wszak podobną ma naturę do Kamili.
Dobrym posunięciem było osadzenie w jednej z głównych ról Dominiki. Podoba mi się duet Kamili z Dominiką.
Chodź muszę powiedzieć, że nie byłem zaskoczony tym, że to ona była autorką czwartego opowiadania. Posiadała bowiem niezbędną w tym temacie wiedzę.
Jutro rozpoczyna się nowy rok szkolny, liczę na to, że szkolny duet Kamila-Dominika jeszcze się pojawi a uczniowi dadzą im nieźle popalić.
Ciekawych czasów dożyliśmy, że tekst na 32 strony kończy się zbyt szybko:)
OdpowiedzUsuńNie chciałem robić w tym opowiadaniu typowego pornola z orgią na trzech uczniów i dwie nauczycielki. Może czasem trzeba trochę przyhamować.
A że można było wycisnąć więcej, z tym się zgodzę. Tylko, że mam na myśli coś innego... A co konkretnie? Odpowiedzią niech będzie ostatnia kwestia Dominiki.
Pewnie rok, czy dwa lata temu pociągnąłbym to dalej. Ale dziś już nie mam do tego serca i zakończyłem w tym punkcie, w którym zakończyłem.
Co nam przyniesie nowy rok szkolny? Zgodnie z tym o czym konsekwentnie informuję od prawie roku, niestety niezbyt wiele. W zasadzie prawie już nic.
Ale jeszcze nie składajmy broni tak do końca.
Fajnym zwrotem akcji pod koniec opowiadania, byłoby to że to Dominika na oczach Kamili uprawia pierwszy seks z uczniem.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dożyliśmy ciekawych czasów, ale już trochę przywykliśmy do dłuższych opowiadań, jakie z czasem zamieszczałeś na blogu. Dlatego tak smutnawo, że opowiadanie tak szybko się skończyło. Ja to przeczytałem je właściwie jednym tchem.
OdpowiedzUsuńA tak odnośnie Królowej Zagubionych Dusz, to przyznam się, że trochę mnie zaskoczyłeś rozwojem historii. Spodziewałem się raczej "przygód" Kamili nawiązujących do przeczytanych przez nią opowiadań uczniów. Myślałem, że po zapoznaniu się z "nieśmiałościami" i rozpoznaiu piszących Kamila postara się rozwiązać ich dylematy i pytania. Czyli z jednym odbyć randkę na mieście, dugiemu pozwolić na macanki a trzeciemu zdradzić swoje ukyte tajemnice i ekshibicjonistyczne fantazje. A tu jednak coś innego. A z Dominiką to majstersztyk i super niespodzianka. Świetny pomysł.
No to teraz czekam na świąteczne opowiadanie:).
Jak zwykle wysoki poziom. Tak jak pisali poprzednicy, żal, że tak szybko się opowiadanie skończyło. Może i są 32 strony, ale Falango masz talent więc i przyjemność czytania ogromna. Trochę szkoda, że impreza nie przeniosła się potem na jakąś dyskotekę, gdzie Dominika z Kamilą dalej uwodziły by i ośmielały chłopaków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piotr
No tak, jak widać, opowiadanie rodziło różne koncepcje co do ciągu dalszego, ja miałem swoją, czytelnicy swoje. Powtórzę - być może rok, czy dwa lata temu bym to pociągnął dalej, ale teraz brakło motywacji.
OdpowiedzUsuńPozdro.
Nie masz motywacji do pisania, do pisania erotyki czy do pisania o Kamili?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, nie mam motywacji. Do tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńJest ochota, bo pisanie to fajna rzecz, ale teraz po prostu musi wpaść mi do głowy jakiś naprawdę wystrzałowy pomysł. Wystrzałowy raczej w sensie ogólnym, poza erotycznym, bo w kwestii erotyki prawie wszystko już było.
Szkoda. Jedyne na co można liczyć, że kiedyś wróci Ci ochota na pisanie o Kamili. Może w mniej erotycznej wersji, gdzieś w jakimiś kryminale, tropiąca zboczeńca. Przecież zawsze może porzucić pracę w szkole na rzecz pracy w cbś czy czymś takim. Jeśli pisanie sprawia Ci przyjemność to szkoda marnować taki wielki talent.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i trzymam kciuki za Twoją wenę i motywację.
Piotr
Ochota sama w sobie, w sensie ogólnym, jak pisałem - jest. Problem z motywacją do pisania o tym, co było już milion razy.
OdpowiedzUsuńKamila w innych wątkach, owszem, już wcześniej zaznaczyłem, że był w planach thriller, napisany jak dotąd na jakieś 20 stron. Zobaczymy czy jeszcze coś z tego kiedyś wyjdzie.
A kryminał jeszcze bardziej. I nie musi to być CBŚ, ABW, czy cokolwiek w tym rodzaju. Może być jakaś szkolna aferka do rozwiązania. I taki szkolny klimat bardzo mnie kręci i chodzi po głowie od dłuższego czasu, tylko brak konkretnego pomysłu na jakaś zawikłaną, skomplikowaną fabułę.
Hej Falanga, chciałem napisać Ci na priwie, żeby nie było, że spamuję, ale nie ma takiej opcji, więc spamuję tutaj.
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowe i stare pornopulpety
https://starskiimperiumdeprawacji.blogspot.com/
Gratulacje Falango! Obcy autorzy reklamują się u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńA co do opowiadań "reklamodawcy"... trochę przaśne ;) z całym szacunkiem do poziomu naszego Mistrza trochę brakuje. A może to sentyment do Kamili? W każdym razie nie potrafię być obiektywny. Brakuje też fajnie dobranych zdjec, które są dużym atutem opowiadań i całego bloga.
Pozdrawiam
Paweł
Nie czytałem, więc się nie wypowiem, od dawna nie czytam praktycznie żadnych innych opowiadań, czasem robię tylko małe wyjątki.
OdpowiedzUsuńMoże w Twoim coś poszło do przodu?:)
No to masz okazję znów przeczytać coś wartego zachodu ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dodałem też najlepszą część cyklu o Kamili.
pozdrawiam
AS
najlepsza część cyklu o Kamili to część "nowa", której jeszcze nie było na żadnym blogu, stronie itp.
OdpowiedzUsuńKolonia, to staroć sprzed kilku lat ;)
pozdrawiam
Paweł
Mistrzu,
OdpowiedzUsuńA może jakieś rozpoczęte opowiadanie byś wrzucił w oczekiwaniu na grudzień?
Rozpoczęte, z grupy tych, o których pisałem wcześniej, że na 99% żadnego nie ukończę?
OdpowiedzUsuńRaczej jednak nie, choćby dlatego, że mam zablokowany plik KISM pisany w wordzie (przespałem trochę moment, gdy dostęp stał się płatny) i obecnie tworzę w innym programie, ale tamtego pliku nie mogę odzyskać.
Szkoda. Żadnych szans na dzyskanie?
OdpowiedzUsuńDo świąt zatem nie będzie żadnego nowego, nawet nie ukończonego opowiadania?
Szanse są, ale to dość mocno skomplikowane, poza tym jakoś mi nie zależy na odzyskaniu materiału. Nic z tego co tam jest nie zostanie ukończone, jedyne opowiadanie, które zacząłem pisać przed zamknięciem pliku, zdążyłem przenieść gdzie indziej i to już jest sfinalizowane.
OdpowiedzUsuńW święta najpewniej "Porno intryga 2".
Cześć,
OdpowiedzUsuńprzeglądając ostatnio internety trafiłem na taką oto stronę: opowiadaniajoanna.blogspot.com Z góry zastrzegam, nie jestem autorem, ani administratorem. Jakaś dobra dusza postanowiła wskrzesić Joannę Lavendy i opisać jej nowe historie. Poziom niestety nie powala, ale to już niech każdy oceni sam. Osobiście mogę powiedzieć, że teraz nawet opowiadania samego Lavendy nie robią na mnie wrażenia. Przynajmniej takiego jak kiedyś. Ogólny poziom opowiadań mocno poszedł w górę. Co między innymi można zauważyć po opowiadaniach o Kamili.
z pozdrowieniami
Piotr
Witam,
OdpowiedzUsuńMoże jakaś krótka zapowiedź opowiadania?
Skoro ktoś chcę, to może wrzucę jakiś zwiastun, ale za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałem link powyżej, opowiadania takie sobie, autor mógłby się pokusić o stworzenie czegoś nowego, zamiast podkradać bohaterów LaVendzie i robić sequele. Mam na myśli to, że mógłby ukraść mu tylko główną bohaterkę a resztę stworzyć po swojemu.
Opowiadania takie sobie.
W sumie ciekawe, czy i mnie ktoś kiedyś podkradnie Kamilę. Raczej nie, biorąc pod uwagę jednak dużo mniejszą popularność mojego bloga. Do tej pory spotkałem się tylko z jednym tekstem o Kamili napisanym przez kogoś innego i więcej chyba nie będzie.
Czekamy zatem na zwiastun :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania nie powalają. Chyba najlepsze opowiadania z Joanną, które nie było autorstwa LaVendy to Joanna na przysiędze. Akurat ta bohaterka była / jest dużo bardziej znana, ze względu na mniejszą ilość opowiadań. Ponad 10 lat temu, opowiadania LaVendy zdecydowanie wyróżniały się jakością i tematyką na tle pozostałej twórczości. Teraz jest tego dużo, dużo więcej. Nie ma też "głównego" portalu z opowiadaniami. Stron na których można znaleźć erotykę wyższych czy zdecydowanie częściej niższych lotów jest masa. Do tego cześć autorów publikuje tylko na blogach - chociażby Ty, ale i na przykład autor nowych przygód Joanny. Co do Twojej osoby to przynajmniej na pokatnych jest do Ciebie link, ale do innych? Może jest ktoś, kto pisze o Twojej Kamili, ale my o tym nie wiemy :P No i są przynajmniej dwa teksty o Kamili. Sam jeden wrzuciłeś na bloga - taka alternatywna wersja spotkania Dawida i młodej Kamili, a druga no wiadomo tekst z Kamilą na koloniach.
Co do podkradania bohaterki i całego jej otoczenia, to uważam, że aby to była mowa o tej bohaterce, a nie innej, to tak jak w przypadku Joanny musi się tam pojawiać Henryk, Paweł itd... Inaczej byłoby to opowiadania o jakiejś Joannie, a nie o tej konkretnej która tak zafascynowała piszącego jej nowe historie. Tak jak wcześniej wspomniałem, opowiadania takie sobie. Mnie akurat w nich raziło używanie tego samego sformułowania jak u LaVendy "zaczynała się druga runda". Ważne jest jednak to, że ktoś może z mniejszym talentem pokusił się o napisanie kolejnych erotycznych przygód Joanny. Mam nadzieję, że Kamila również znajdzie chętnych do opisania jej dalszych losów, ewentualnie innych historii z nią w roli głównej. Problemem będzie tylko poziom opowiadań, które nie sądzę aby choć w małym stopniu dorównały do oryginału. Niestety dobry autor będzie chciał stworzyć swoją bohaterkę, a nie kopiować innego twórcę.
Mam jednak nadzieję, że się mylę.
z pozdrowieniami
Piotr
A no tak, jest jeszcze wersja Starskiego. Natomiast mnie chodziło o tekst (jeśli dobrze pamiętam tytuł) "Kolejna brama", który został napisany przez bliżej mi nieznaną autorkę krótko po tym jak opublikowałem dwie pierwsze części "Niewolnicy" i który jest u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńTymczasem...
26.XII.2018 KISM 33. Porno intryga II.
Zajeżdżając od września do szkoły samochodem i mający w pamięci tak niezwykłe wspomnienia sprzed kilku dni z Antonówka Mikołaj, czuje się niczym amerykańska gwiazda szkolnego futbolu. Wciąż jednak, oprócz wdzięków pięknej pani dyrektor, najbardziej zależy mu na poznaniu jej motywów. Tymczasem Kamila dowiaduje się, że w związku z przemianami politycznymi, przestaje pełnić funkcję dyrektorki szkoły. Zastępuje ją na tym stanowisku przedstawiciel młodej fali, pełen nowoczesnych poglądów, które zdecydowanie nie idą w parze z punktem widzenia reprezentowanym przez Kamilę. Do starcia obu osobowości dojdzie już w szkole a kulminacja nastąpi podczas niecodziennego szkolnego happeningu w Antonówku, gdzie dodatkowo Kamila będzie musiała zmierzyć się ze swoją zmorą z przeszłości w postaci atrakcyjnej modelki, dawnej miłości Daniela.
Stron 65, aczkolwiek wg starego programu worda, byłoby to nieco ponad 75.
Rozdziały:
1. Mam ochotę znów wylizać pani cipkę-------1
2. Nowoczesny dyrektor---------------------15
3. Wielki show Kamili----------------------28
4. Na oczach całej szkoły i całego miasta--50
Miłej lektury:).
Na oczach całej szkoły i całego miasta. Nie mogę się doczekać opowiadania.
OdpowiedzUsuńAaaaa... 26, a nie 6... Kurde. :-/
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko półtora tygodnia !!! :-D
OdpowiedzUsuńŚwięta tuż tuż, zima na dworze, może dla rozgrzania jakiś mały spoilerek?:)
OdpowiedzUsuńZwiastun jest wyżej, tekst będzie w ciągu dwóch dni, więc niczego więcej już nie trzeba.
OdpowiedzUsuńJakby ktoś pytał o plany na 2019 - jeden długi tekst (w okolicach 90-100 stron) będzie na pewno. Czy coś więcej? Zobaczymy.