KAMILA
I SENNE MARZENIA XXXV. Dobra. cz.I
1.
Przyłapana na podglądaniu.
Daniel
uprzedził ją, że nie będzie w stanie podjechać pod szkołę,
więc Kamila musiała podejść pod stadion piłkarski. Odległość
między oboma obiektami wynosiła niecałe dwa kilometry, więc
pokonanie drogie zajęło pani dyrektor trochę czasu, ale nie
utyskiwała. Podczas wymuszonego spaceru miała okazję chłonąć
wiosenny klimat i droga na stadion minęła jak z bicza strzelił i w
końcu dotarła do klubowego budynku.
-
Jesteś – w wejściu niemal zderzyła się z nieco podminowanym
Danielem. - Już jedziemy, tylko jeszcze coś załatwię. A przy
okazji, wejdź do szatni młodych, bo zostawiłem tam telefon. Będę
za trzy minuty.
Zniknął
a ona nieco zdezorientowana wkroczyła do środka, chwilę później
skręcając w prawo. Orientowała się w rozkładzie budynku na tyle,
by wiedzieć gdzie iść. Tylko...
-
Dzień dobry – witali się ci, którzy kojarzyli bywającą tu
czasem piękną żonę dyrektora klubu.
No
właśnie, to piłkarze z drużyny juniorów, którzy gremialnie
opuszczali korytarz kierując się ku wyjściu. Skończyli trening i
mogli udać się do domów.
Kamila
zerknęła w stronę korytarza. Był pusty, może oznaczało to, że
wszyscy już wyszli. Tak byłoby jednak lepiej. Wolała nie wchodzić
do pomieszczenia, w którym może przebierali się jeszcze jacyś
spóźnialscy.
Ale
nikt się nie pojawiał, więc ruszyła. Zatrzymała się przed
właściwymi drzwiami i zapukała głośno. A potem raz jeszcze. Nikt
nie odpowiedział, więc otworzyła drzwi i weszła do środka.
Wewnątrz
faktycznie było pusto, ale do jej uszu dotarł odgłos lejącej się
wody dochodzący z pomieszczenia obok, czyli spod prysznica, do
którego wejście znajdowało się na końcu szatni, z boku. Tam też,
na czymś w rodzaju biurka leżał telefon.
Podeszła
w to miejsce i rozpoznała komórkę Daniela. Wzięła ją w dłoń,
gdy jej wzrok… No cóż, przypadkowo, czy nie poleciał w bok.
Jej
oczom ukazała się sylwetka kompletnie nagiego nastolatka. Stał
tyłem do niej, pod lecącym z góry strumieniem wody. Może w innej
sytuacji Kamila natychmiast odwróciłaby wzrok, ale… Ale to była
ta inna sytuacja, sprawiająca że coś ją zatrzymało w miejscu.
Po
pierwsze szybko uświadomiła sobie, że zna chłopaka biorącego
prysznic. Był nim chłopak chodzący do jej szkoły. Christer,
dziecko szwedzko-polskiego małżeństwa, chłopak dość wyjątkowy.
A po drugie, to co widziała…
No
cóż, nie mogła zaprzeczyć przed sobą samą. Serce zabiło jej
mocniej. Sylwetka Christera po prostu przyciągała wzrok. W szkole
mogła się wpatrywać w jego przyciągającą wzrok twarz a teraz...
Tutaj
mogła podziwiać jego wspaniałe, błyszczące, nagie ciało.
Ramiona, ładnie odznaczone plecy. Może słabo umięśnione, ale ona
nie była z tych kobiet, którym robiło się słabo na widok góry
mięśni, liczył się raczej ogólny kształt. Dłonie śmigające
po jego nagim ciele. Szczupłe, ale silne nogi, o kształcie takim,
jaki jej się zawsze podobał. I przede wszystkim trochę chłopięcy,
ale i trochę męski tyłeczek, zgrabny, silny, może nawet
delikatnie wypukły. Tyłeczek licealisty, od którego nie mogła
oderwać wzroku.
Poczuła
pewną suchość na ustach. Z niechęcią stwierdziła, że te kilka
sekund wpatrywania się w nagiego Christera musiało wystarczyć, bo
przecież nie mogła tu stać w nieskończoność. Już odwracała
wzrok i z bijącym sercem zabierała się do wyjścia, gdy...
-
Pani dyrektor, jakby co to zapraszam, zmieścimy się tutaj we
dwójkę.
Drgnęła
przerażona. Zrozumiała wszystko natychmiast. Słońce wpadające
przez okno, spryskane wodą kafelki… To w nich odbijała się jej
stojąca tuż przed wejściem postać i to widocznie tak wyraźnie,
że Christer bez problemu zidentyfikował podglądaczkę.
-
Chyba jednak nie – mruknęła ni to w odpowiedzi, ni to do siebie.
Odwróciła
się i kompletnie zawstydzona, wręcz upokorzona przez licealistę
poczuła narastający w ekspresowym tempie rumieniec na twarzy i
skierowała się ku wyjściu z szatni.
Na
korytarzu opanowała szybszy oddech, poczekała chwilę, aż jej
twarz przestanie zdradzać oznaki potwornego skrępowania wywołanego
tą koszmarną wpadką. Bo tak to trzeba było nazwać.
Przypadkowo,
czy nie, ona, licealna nauczycielka z premedytacją stała w
drzwiach, przez te kilka sekund obserwując biorącego prysznic,
kompletnie nagiego chłopaka, który zresztą był jej uczniem.
-
Ufff… - sapnęła i ruszyła w stronę wyjścia z budynku.
Nie
wiedząc, czy sapnięcie bardziej było spowodowane tą
kompromitacją, czy widokami, których doświadczyła.
Tym
pierwszym na pewno. W końcu licealna pani dyrektor dała się
przyłapać na tym, jak wpatruje się w nagiego młodzieńca,
uczęszczającego do jej szkoły. Nagiego.
A
to drugie… Wiedziała doskonale, że wiele licealistek oddałoby
pewnie pół życia, by na te kilka sekund zamienić się z panią
dyrektor i obejrzeć sobie bardzo popularnego w szkole Christera
kompletnie nagiego.
Tylko,
czy samej Kamili też wypadało pozostawać przez całe godziny,
także już po powrocie do domu, pod wrażeniem tego… No właśnie,
czego? Tego, że przeżyła erotyczną mimo wszystko sytuację, czy
samego Christera?
Nie
mogła ukryć przed sobą dwóch faktów. Tego, że przez całą
resztę dnia była wytrącona z równowagi, zawstydzona swoją
wpadką, jak i podekscytowana w pewien sposób przeżytą sytuacją i
tym, że zobaczyła być może najbardziej interesującego licealistę
kompletnie nagiego, przynajmniej od tyłu. I tego, że Christer, no
właśnie…
Od
początku zrobił wrażenie na równolatkach w szkole. I z powodu
swego pochodzenia i przede wszystkim walorów fizycznych, ale nie
tylko. Niewątpliwie przyciągał wzrok. Był dość przystojny a
okalające jego twarz dość bujne, ale fajnie uczesane blond włosy
dodawały mu roku. Nie wyróżniał się jakoś sylwetką, był
średniego wzrostu, raczej szczupły. Dopiero dzisiaj Kamila mogła
zobaczyć go w całej okazałości i pewnie ta nagość nie zrobiłaby
na Kamili aż takiego wrażenia, gdyby to był jakiś inny młody
piłkarz, czy nawet licealista. Ale to był Christer.
Christer,
który, co w tym wszystkim najważniejsze, mimo świadomości, że
robi pewną furorę w liceum, sprawiał wrażenie zupełnie
normalnego chłopaka, któremu nie odbija palma. Przynajmniej tyle
mogła o nim powiedzieć Kamila, widząc go na szkolnym korytarzu,
czy też prowadząc lekcje z klasą w której się znajdował.
Tak,
czy owak chłopak był niezwykle intrygujący no i przyciągał
wzrok. Nic więc dziwnego, że nie potrafiła przejść do porządku
dziennego nad sytuacją w szatni. Trochę ją irytowało, że nie
potrafi sobie z tym poradzić, ale trudno się dziwić. Takie
sytuacje z takim chłopakiem nie zdarzały się codziennie.
Była
więc podminowana i układając się wieczorem do łóżka,
obserwowała Daniela, czy ten będzie się poczuwał do wypełnienia
małżeńskiej powinności. A że wyglądało na to, iż poczuwa się
niespecjalnie, to...
-
Czemu nie uprzedziłeś mnie dzisiaj, ze w szatni mogą być jacyś
niekompletnie ubrani chłopacy? - nawiązała do jego prośby, która
była powodem całej tej historii z Christerem.
-
A skąd mam wiedzieć, czy jeszcze są, czy już nie? - wzruszył
ramionami. - A byli?
-
Tak, Christer. Brał akurat prysznic.
-
Podglądałaś go? - zapytał z zainteresowaniem.
Z
trudem stłumiła uśmiech. Faceci, nawet tacy jak Daniel, potrafili
być bardzo przewidywalni. Tyle lat sugerował, subtelnie, czy mniej
jakieś fantazje z udziałem młodego chłopaka, że wystarczyło
wspomnieć o czymś takim i natychmiast się ożywiał.
Opowiedziała
mu o wszystkim nie kryjąc niczego, bo i po co? Reakcja męża była
satysfakcjonująca. Wsunął dłoń między jej nogi, docierając bez
problemu do cipki i masując ją leniwie.
-
Podobało ci się? - zapytał wprost.
Wzruszyła
ramionami.
-
Trudno by podobał mi się fakt, że dałam się przyłapać –
odpowiedziała oszczędnie.
-
Nie to miałem na myśli.
-
No przecież fajny jest, lubię go, mówiłam ci już.
Tak,
temat chłopaka przewinął się już wcześniej w ich rozmowach.
Uczył się w szkole Kamili, grał w młodzikach u Daniela, więc
oboje mieli z nim coś wspólnego.
-
To teraz w rewanżu on musi zobaczyć ciebie nagą – zawyrokował
Daniel w swoim stylu.
Jednocześnie
położył się na Kamili a ona natychmiast posłusznie rozsunęła
nogi wpuszczając go do siebie. Chwilę później poczuła jak penis
Daniela wypełnia jej cipkę.
-
Myślisz, że on byłby bardziej natarczywy? - dopytywał między
kolejnymi ruchami.
Nie
wiedziała i nie interesowało ją to. Miała przed sobą Daniela, to
jego widziała i to jego czuła w sobie. Być może inne kobiety
umiały wyobrazić sobie innego mężczyznę, ale ona nie. Poza tym
miała swoje zasady a mężczyzną jej życia był Daniel.
Zaś
Christer, przy wszystkich swoich zaletach pozostawał tylko
Christerem.
2.
Gdy widzisz swoje zdjęcie w internecie.
Gwar
w pokoju nauczycielskim wzmagał się. Kamila mogła to tolerować aż
do momentu, gdy usłyszała podniesiony głos Marty, usiłującej
przebić się za wszelką cenę…
-
Uważaj, bo jak tak często będziesz zatrzymywała Christera po
lekcji, to w końcu sama wylądujesz na biurku z rozłożonymi
nogami!
-
Dziewczyny! - zareagowała w końcu Kamila a jej twarz przybrała
wyraz zniesmaczenia.
Ucichły,
czując choć to minimum respektu przed licealną dyrektorką. Ale
tylko na chwilę.
-
Kamila, nie bądź taka zasadnicza a poza tym my przecież tylko
żartujemy – przekonywała Marta, dość drobna, młoda
matematyczka, o krótkich czarnych włosach.
Może
i tak. Tylko te żarty przekraczały dopuszczalną skalę. Nie dało
się o nich powiedzieć, by były subtelne.
-
Kamila ma racje, nie wiem co wy widzicie w tym Christerze – poparła
dyrektorkę Iwona, młoda nauczycielka biologii, choć podążyła
chyba nie tą ścieżką, co trzeba.
-
Tak, ty byś pewnie pobawiła się z Oskarem – uszczypliwie
skomentowała Marta.
-
Zajmijcie się tym czym trzeba, dobrze? - zareagowała nieco ostrzej
Kamila.
Młode
nauczycielki… Kamila nie umiała do końca zgrać się z ta nową
falą. Marta, Iwona, Beata, jeszcze z trzy inne… Przyszły rok, czy
dwa lata temu i szybko scaliły się w jedną grupę, wprowadzając
powiew świeżości do zatęchłego pokoju nauczycielskiego, choć
ten powiew… Nie był chyba tym, czego Kamila oczekiwała.
No
dobrze, może nie tylko zachowanie młodszych koleżanek ją tak
irytowało, ale także to, że przedmiotem ich sprośnych fantazji
wygłaszanych niemal oficjalnie w gronie bardziej przypadkowych osób,
jak choćby nowa pani dyrektor, był także Christer.
-
Mogłabyś sobie wejść na forum z nauczycielkami i poczytać co
nieco. To nie jest aż takie dziwne – nie poddawała się Marta,
kontynuując jednak swój wywód w bardziej stonowany sposób.
-
Jakie forum? - mruknęła Kamila.
-
Jest takie, ogólnopolskie, gdzie chłopaki piszą o swoich
nauczycielkach, zdjęcia wklejają, piszą o swoich fantazjach. Nawet
wpisują się tam nauczycielki. O ile to one.
Obiło
się jej o uszy wcześniej, ale nie zainteresowała się tym tematem.
Co ją obchodziły fantazje erotyczne nastolatków? Choć, czy gdyby
nadarzyła się okazja do poznania takich fantazji Christera, to…?
Machnęła
ręką ucinając dyskusję. Przerwa dobiegała końca, młodsze
koleżanki powoli zbierały się do wyjścia z pokoju.
Ale
kilka dni później, przy wolnym weekendowym wieczorze przypomniała
sobie tą rozmowę i surfując po internecie, wyszukała forum.
Znalazła je z łatwością i otworzyła stronę.
Forum
nie prezentowało się jakoś nadzwyczajnie, ale nie o to chodziło.
Od góry zauważyła spis tematów. Tymi najpopularniejszymi były
oczywiście tematy fotkowe, gdzie użytkownicy wklejali zdjęcia
swoich nauczycielek. Kamila weszła w ten największy, zbiorczy i
przesuwała kursor, ślizgając się po zdjęciach i komentarzach do
nich.
Nie
były to jakieś wybitne fotki, nie wiadomo w ogóle zresztą, czy
niektóre panie faktycznie były nauczycielkami. To internet,
wystarczyło wkleić foto byle ślicznotki i podpisać
„nauczycielka”.
Ale
z upływem kolejnych stron uświadomiła sobie, że jednak większość
z kobiet to faktycznie nauczycielki. Pojawiało się coraz więcej
fotek robionych z ukrycia na lekcjach. Siłą rzeczy, nie
przedstawiały one wszystkich walorów bohaterek i często były
średniej jakości, no ale przynajmniej zrobiło się bardziej
autentycznie.
Wciągnęło
ją to trochę i przerzucała kolejne podstrony. Być może… Nie,
nie była narcyzem, ale musiała mieć świadomość tego, że… No,
że jest raczej nieprzeciętna. No więc...
Skarciła
się na moment za tą myśl. Z całą pewnością w Polsce nie
brakowało ładnych nauczycielek i ona sama mogła ginąć w fali
innych, które spędzały sen z powiek uczniom szkół średnich.
Grzechem byłoby myśleć o sobie w ten sposób, że...
Zatrzymała
się gwałtownie, czując nagłe przyspieszenie serca.
„Oto
nasza nowa pani dyrektor!”, głosił wpis nad zdjęciem. Zdjęciem
na którym zobaczyła samą siebie. Opierającą się o biurko
podczas prowadzenia lekcji. Bez trudu rozpoznała szkolna salę, w
której zwyczajowo prowadziła lekcje, ale nie chciało się jej
identyfikować licealistów uchwyconych na fotce. Było to zresztą o
tyle trudne, że widziała ich od tyłu.
Najważniejsze
było to, że ona sama znalazła się w tej galerii „najfajniejszych
nauczycielek” na ogólnopolskim, internetowym forum. Z
niecierpliwością przesuwała kursor w dół, wczytując się w
komentarze.
„No,
fajna, naprawdę.”
„Łooo
kur… ale dupa!”
Gdzie
ona uczy?”
„
„Gdzie
były takie nauczycielki jak ja chodziłem do technikum?”
„Zawsze
chodzi w spodniach? Nie masz jej fotek w jakiejś spódniczce?”
Fakt,
na tym zdjęciu miała na sobie spodnie.
„Jak
będzie okazja, to zrobię takie foto, ale zostało mi kilka tygodni
do matury i nie wiem czy zdążę.”
Kamila
zerknęła w bok. Data wpisu sugerowała, że zdjęcie wklejono
niemal dokładnie przed rokiem. Co w zestawieniu z wpisem oznaczało,
że autor posta opuścił już mury liceum.
I
po kolejnym lakonicznym komentarzu doceniającym jej walory fizyczne
trafiła na dłuższą wypowiedź.
„Wygląda
niezwykle urzekająco. Nie wiem czy tak udało ci się uchwycić ją
akurat w takiej sytuacji, ale wygląda tak, jakby wkładała serce w
to co robi. Ale nie tak jak stara belferka wbijająca coś do głów
tępym baranom, tylko tak z serca, jakby naprawdę chciała. Nie
widać w jej oczach nudy, rezygnacji, tylko pasję, ochotę do
nauczenia, tak rozbrajająco naturalną. To mnie bardzo ujmuje i
dlatego mogę patrzeć w tą fotkę godzinami. Ta nauczycielka musi
być pewnie dobrą kobietą, widać to po niej.”
Wstrzymała
na moment oddech, czując rozkoszny dreszczyk przebiegający przez
jej ciało. Niesamowity komentarz. I niesamowite, że na tym forum,
znalazł się ktoś, kto przelał swe wrażenia na papier w takiej
właśnie formie. Ktoś kto potrafił napisać coś dużo więcej i
coś w zupełnie innym tonie, niż „fajna laska”.
Spojrzała
w bok. Autor wpisu podpisał się niewiele mówiącym nickiem
”Zlatan”. I licznik jego postów wynosił dokładnie jeden.
Stwierdziła to z zadziwiającym żalem.
Trudno.
Treść posta zagnieździła się głęboko w jej głowie, ale powoli
przesuwała kursor niżej. Było jeszcze kilka komentarzy na jej
temat, ale wszystkie typowe i żaden z nich nawet nie zbliżył się
poziomem do Zlatana.
Ale
na następnej podstronie znalazła jeszcze jedno swoje zdjęcie.
Zgodnie z obietnicą autor pierwszej fotki o trudnym do wymówienia
nicku wkleił foto nowej pani dyrektor, ubraną w spódniczkę. Dość
podekscytowana Kamila krytycznym okiem stwierdziła, że nie
prezentowała się na fotce źle.
Przerzuciła
wzrokiem komentarze, ale przeżyła lekkie rozczarowanie. Ich poziom
nie odbiegał od tego co ma do powiedzenia przeciętny nastolatek.
„Fajna laska”, „niezłe nogi” i kilka innych w ten deseń.
Zlatan, zgodnie z tym co sugerował licznik postów, milczał.
Poświęciła
jeszcze kilkanaście minut na dokończenie przeglądania strony.
Znalazło się na niej jeszcze kilkanaście fotek różnych
nauczycielek z całej Polski, ale jej już nie.
Westchnęła
głęboko zamykając stronę a potem komputer i kładąc się do
łóżka obok śpiącego od dawna Daniela.
3.
Wyruchane nauczycielki.
Gdy
następnego dnia, w sobotę podzieliła się swoim odkryciem z mężem,
ten zareagował, jak to miał w zwyczaju.
-
Podziękuj mu jakoś, wyślij fotkę topless i pamiętaj, żeby się
ładnie uśmiechnąć. No, to do wieczora.
Odwrócił
się i wyszedł. Razem ze swą drużyną udawał się na mecz
wyjazdowy i zapowiedział powrót na późny wieczór.
Kamila
została sama, zajmując się przez cały dzień dziećmi i domowymi
sprawami. Pod wieczór znów zasiadła przy komputerze. Po
przejrzeniu kilku ulubionych stron, znów postanowiła wejść na
forum o nauczycielkach.
Nie
mogła tego ukryć przed sobą. Fakt, że na ogólnopolskim forum
znalazła swe fotki, wraz z jednym komentarzem, który mocno w nią
trafił wytrącił ją z rytmu, tak jak sytuacja z Christerem sprzed
kilku dni.
Weszła
na forum, ale prawdę mówiąc nie oferowało ono jakiejś większej
gamy interesujących wątków. Znalazła jeden taki, który wzmógł
jej ciekawość. Zatytułowany był „Nasze erotyczne historie z
nauczycielkami”.
Trochę
zaintrygował ją ten temat. Ciekawiło ją do jakiego stopnia mogli
posunąć się niektórzy uczniowie by wyrazić swe zainteresowanie
ich nauczycielkami. Domyślała się, że chodziło pewnie o jakieś
próby podglądnięcia. Czy coś więcej? Hm, realia otaczającego
świata wskazywały, że może i tak… Ale musiała liczyć się z
tym, że jeżeli napotka takie wyznanie, to mimo wszystko będzie
pewnie ono stanowić wymysł nastoletniego fantasty erotomana.
No
i mogła liczyć na to, że nie znajdzie tu niczego na swój temat.
No bo jak? Ale...
Ale
na wszelki wypadek, z lekkim niepokojem szybko zrobiła rachunek
sumienia. Przypomniała sobie jakieś wycieczki, gdzie ewentualnie…
No właśnie, co? Licealiści co najwyżej mogli sobie popatrzeć na
nią na plaży, gdy miała na sobie strój kąpielowy i to były
chyba wszystkie „erotyczne” wspomnienia jakie mogli mieć z jej
udziałem, nie?
No
to uspokojona i z lekkim podekscytowaniem otworzyła wątek.
W
sumie nie było w nim niczego ekscytującego. Wypełniały go raczej
fantazje młodych użytkowników, typu „Ja to bym z moją panią od
biologii...”. No wiadomo co.
Ale
w kwestii realnej...
Natknęła
się na jakiś wpis o tym jak to ktoś podszedł do pani od
angielskiego i wiele nie mówiąc przeleciał ją na biurku a ona
krzyczała wniebogłosy, ale od razu wzięła to za zwykły wymysł,
podobnie jak i komentujący użytkownicy. Na dalszych stronach było
jeszcze kilka podobnych wyznań.
Szczytem
erotyzmu były wpisy forumowiczów piszących o tym, że widzieli
swoje nauczycielki w trochę odważniejszych strojach, gdzieś na
plaży, na mieście, czy na wycieczkach, gdzie owe profesorki
przechadzały się w strojach kąpielowych, bądź krótkich
spodenkach. Jeden, czy drugi z forumowiczów pisali o tym jak
podglądali kapiące się nauczycielki pod prysznicami, ale i te
wpisy były pewnie nieautentyczne.
Jeszcze
może takie trochę ciekawsze wpisy jak ten...
Kiedyś
mieszkałem w jednym bloku z moją nauczycielką od polskiego, była
najlepsza w szkole i ogólnie 8/10. Latem codziennie wychodziła do
sklepu w jakiejś krótkiej sukience, albo w spodenkach. Co ja się
napatrzyłem na jej nogi przez trzy lata w każde wakacje… Tak
robiłem, żeby spotkać się z nią w sklepie, albo po drodze i iść
przez kawałek za nią i gapić się z tyłu na jej nogi i tyłek bez
przeszkód. Chyba wiedziała o co mi chodzi, ale nigdy nic nie
powiedziała. I zawsze jak wróciłem do domu, to sobie waliłem
pamięciówkę.”
„
Hm…
W sumie to i ona też wychodziła do sklepu w czymś lekkim, ale
raczej nigdy nie spotkała jakiegoś stałego napaleńca. No ale może
też znaleźli się tacy, którzy po tym, gdy zobaczyli ją w
lżejszej kreacji po powrocie do domu robili to samo co autor
wyznania.
Hm…
Z poczuciem lekkiego niesmaku przewijała stronę w dół.
Widziała
jakieś dialogi, nie przyglądała im się zbyt wnikliwie, ale
zrozumiała, że chodzi o chłopaka, któremu wydawało się, że
jakaś nauczycielka na niego leci, prosząc o pomoc w jazdach
samochodem przed egzaminem na prawo jazdy. Tak, jasne...
Ale...
Zatrzymała
się, widząc długi wpis i pochyliła nad monitorem.
„Jak
już wcześniej pisałem, pani Beata nie jest wybitnie atrakcyjną
kobieta, może taką 4, albo 5/10. Nawet w szkole mamy ładniejsze
nauczycielki, nie mówiąc o innych, więc nie rościłem sobie
żadnych nadziei, trochę poćwiczyliśmy, Beata nawet jak nie ona,
trochę pożartowała, starała się nie być taka sztywna jak w
szkole. W sumie dopiero wtedy zauważyłem, że ona ma niezłe cycki,
chyba największe z naszych nauczycielek. Mówię o tych sensownych w
każdym razie. No i tak w sumie puściła ze dwa, trzy takie trochę
pikantniejsze teksty, że muszę mieć pewnie takie propozycje od
koleżanek i takie tam. No, ale w zasadzie na tym się skończyło.
Poćwiczyliśmy godzinę, w sumie nawet fajnie było, jako, że nie
miałem do niej większej spiny, to sobie pozwoliłem na to by ją
opieprzyć raz i drugi, ale oczywiście tak z umiarem, wiecie. Po
wszystkim odwiozłem ją do domu a ona zaproponowała gorącą
herbatę, bo trochę zimno było, no i chciałaby się jakoś
odwdzięczyć. Ale odmówiłem, bo się spieszyłem, bo byłem
umówiony z kumplami. I zauważyłem, że trochę zmarkotniała. No
to już wiedziałem i powiedziałem od razu, że innym razem. No i za
drugim razem znów podjeżdżam, patrzę a ona wychodzi w kozaczkach
i krótkiej spódniczce. Podkreślam, ona, pani Beata! No i w
samochodzie, jak spódniczka się podwinęła, to było widać jej
nogi całe. I powiem, że mimo iż nie jest jakąś niezłą laską,
to akurat w tym momencie zarobiła kilka punktów w górę. Nogi ma
takie fajne, nie za chude, ładne uda, mimo wszystko. I pojechaliśmy
na ten poligon. Beata jakoś tak w fajniejszym nastroju, uśmiechająca
się nawet. Wyszła z auta, znów patrzę na te jej nogi, kozaczki,
spódniczkę… Podjarałem się chłopaki, naprawdę się
podjarałem. Beatą! I coś we mnie wstąpiło. Po prostu po tym
wszystkim byłem pewny, że jej chodzi po głowie niekoniecznie nauka
jazdy. Wyszedłem, stanąłem obok auta i kazałem Beacie oprzeć
ręce o maskę. Ona, trochę zdezorientowana, pyta po co, ale
posłusznie zrobiła. No to stanąłem za nią i mówię do niej, czy
wie, że jest taki przesąd, że kierowca na egzaminie musi mieć
czerwone majtki, jak zakaz stopu. A ona, że pierwsze słyszy. No a
ja, naprawdę podjarany tą jej spódniczką i nogami, niewiele
myśląc, powiedziałem, że muszę to sprawdzić i natychmiast
chwyciłem za spódniczkę i uniosłem w górę. No, naprawdę widoki
były niezłe a majtki miała czarne jakby co, za to stringi! Moja
pani Beata, rozumiecie? Odwróciła się od razu do mnie twarzą,
wyraźnie zmieszana, ale i zaskoczona. Przez sekundę pomyślałem,
że może przesadziłem, ale nie straciłem rezonu i nie dałem jej
szansy. Zacząłem ją całować, chwytając rękoma za jej dupsko.
Była zmieszana i uciekała ustami, coś tam mówiła, że co ja
robię. No to ja, że ona mnie strasznie podnieca w tej kiecce i nie
mogę się powstrzymać. I opowiadałem wszystko co mi tylko do głowy
przyszło, bo widziałem, że na nią to działa. Mówiłem, że się
po niej nie spodziewałem, że ona taka spokojna raczej a okazuje
się, że jest taka gorąca i że wygląda w tej kreacji tak, że mi
po prostu stoi na jej widok i nic nie mogę poradzić. I widziałem
jak mięknie, jak działają na nią te słowa a może też to, że
wypowiadałem je namiętnie, podniecony, bo byłem kurwa podniecony,
bardziej, niż przy takiej Paulinie, choć Paulina niby lepsza dupa
(piszę o mojej koleżance z ulicy, co ją bzyknąłem niecały
miesiąc temu). I tak, miękła a ja mówię wprost, bo widzę, że
sobie mogę pozwolić, mówię do niej, że nic na to nie poradzę,
że chcę ją widzieć nago, kompletnie nago, jej zajebiste nogi, że
gdybym wcześniej wiedział, że ma takie nogi, to nie usiedziałbym
spokojnie na jej lekcjach. A ona już nie wytrzymywała po tych
słowach i nie stawiała oporu. Wepchnąłem ją praktycznie do auta,
wylądowaliśmy na tylnym siedzeniu i w ogóle nie dałem jej czasu
na przemyślenie, bo mi strasznie zależało. Zdjąłem z niej górę,
całowaliśmy się, w końcu rozpiąłem stanik i chwyciłem mocno za
jej duże cycki, aż syknęła. Docisnąłem się natychmiast do jej
sutków a ona odjechała. Pobawiłem się cyckami a ona już bez
problemu, kompletnie uległa dała się rozebrać do końca. Prawie
zdarłem z niej spódniczkę i mówię, co tam, rozerwałem majtki.
Krzyknęła, chyba trochę ze strachu, ale też z podniecenia.
Pobawiłem się przez moment jej cipką palcami, była mokra w
cholerę, jęczała, zaciskała uda. Ale ja je rozwarłem, rozpiąłem
spodnie i niemal wskoczyłem na nią. Było ciasno, ale wszedłem w
nią jak w masło, taka była mokra. No i ruchaliśmy się jak
szaleni. Ona jęczała, że tak dawno nie miała seksu, że miała
tylko jednego chłopaka i z nim kilka razy… A ja już widząc w
jakim ona jest stanie sobie pozwalałem na coraz więcej. Ruchałem
ją jak szalony i mówiłem, że teraz w szkole nie dam jej żyć. Że
ma nosić do szkoły ta spódniczkę i przychodzić w tych
kozaczkach, to będę ją dymał na każdej przerwie. I widziałem
jak to ją doprowadza do szaleństwa. Pytałem wprost, czy lubi
mojego twardego kutasa w jej cipce. Mówiłem do niej na „ty”,
normalnie po imieniu. Mówiłem, „Beata a teraz w szkole będziesz
mi już stawiać pałę, ale wiesz jak, nie?” A ona, może najpierw
trochę zawstydzona, ale jak powtórzyłem pytanie, to powiedziała,
że marzy o tym, żeby mi stawiać pałę, żeby mi obciągać.
Beata! Aj, chłopaki, może was to zdziwi, bo w sumie Paulina to
niezła dupa, ale to Beatę ruchało mi się najlepiej, przysięgam
wam! Tak dobrze, że jak się w niej spuściłem, to siedzieliśmy
jeszcze przez chwilę, obejmując się, macając trochę i potem…
Potem mówię do niej wprost, że jest tak gorącą laską, że mam
ochotę przelecieć ją jeszcze raz. No i tylko popatrzyła na mnie
dziwnie a potem powiedziałem jej, żeby się wypięła, co chcę ją
wziąć od tyłu. I zrobiła to a ja trochę polizałem jej cipkę,
dałem parę klapsów i się za nią wziąłem. Ciężko jak cholera
w samochodzie, musiałem się pochylać, ale przynajmniej dzięki
temu łapałem ją za jej duże cycki a ona jęczała, czując jak w
tej pozycji mój kutas wbija się w nią w całości. I znów
zachęcałem, żeby mówiła jak jest jej dobrze z moim sztywnym
kutasem. No i mówiła. Haha, opowiadałem dwóm kolegom potem, to
niby oni się śmiali, że mamy w budzie lepsze nauczycielki, ale ja
ich zgasiłem i powiedziałem, że Beata jest jaka jest, ale jej
wyruchanie to naprawdę była zajebista jazda!”
Kamila
czytała, czując z każdym zdaniem rosnące ożywienie. Owszem, to
mógł być fejk, jakiś wymysł, ale… Gdy wzięło się pod uwagę
rozmiar tekstu, jego szczegółowość, formę pisania… Wiele
wskazywało na to, że wpis mógł być autentyczny.
Tym
bardziej, że autor nie silił się na opisywanie nauczycielki jak
jakiejś piękności, wręcz przeciwnie, od razu zaznaczył, że do
miana urodziwej trochę jej brakowało.
Hm…
Czyżby? Czyżby trafiła na coś co faktycznie miało miejsce?
Czyżby dokopała się do ostatecznego dowodu na to, że uczeń
szkoły średniej może przelecieć jakąś swą nauczycielkę? I że
nauczycielka, niby dojrzała kobieta, może ulec wdziękom
przystojnego ucznia?
Poruszyła
się niespokojnie na krześle. Czuła pewnego rodzaju podniecenie. I
tym co sobie uświadomiła i opowiastką, która przeczytała. Autor
może nie należał do mistrzów języka polskiego, ale jego wyznanie
przepełnione emocjami zrobiło na niej wrażenie.
Przeleciała
przez niewiele mówiące komentarze. Autor wyznania odezwał się
jeszcze kilka razy precyzując swój wpis, ale nie wnosząc już nic
nowego w kwestii emocji.
Na
następnej stronie znalazła jeszcze jeden dłuższy wpis. Zatrzymała
się i przeczytała.
„To
nie takie proste, ponieważ ja osobiście żadnej swojej nauczycielki
nie puknąłem, ale widziałem coś takiego. Mianowicie, historia
jest taka, że jeden z moich kolegów zwierzał się, że ma młoda
nauczycielkę od biologi, taką Olgę, która na niego leci. Był
tego pewien. I jakiś czas później powiedział mi, że ją
przeleciał. Nie wierzyłem, ale on opowiedział mi wszystko ze
szczegółami i nie mogłem wyrobić sobie o tym zdania. Mówił
między innymi, że ona jest bardzo uległa, co w sumie pasowała do
jej wizerunku. Bardzo zależało mu na tym, żebym uwierzył, więc
zaaranżował następne spotkanie z tą swoją nauczycielką, tak,
żebym wszystko widział. Chodziło o to, że wybrali sobie domek
wypoczynkowy gdzieś nad jeziorkiem i w momencie gdy mieli się
ruchać, to on miał mi wysłać smsa, że mam przyjść, bo drzwi
będą otwarte. Wszedłem więc najciszej jak się tylko dało i
zanim zobaczyłem, to zdążyłem usłyszeć. Przyczajony za drzwiami
patrzyłam jak mój kumpel rzeczywiście rucha swoją nauczycielkę!
I jak on zobaczył mnie, to kazał mi wejść. Ona się wystraszyła,
ale on ją szybko uspokoił i dokończyli ruchanie a ja patrzyłem.
Najlepsze, że laska, może nie piękna, ale dość ładna, zgrabna,
szczupła, choć jak dla mnie za chuda i miała naprawdę małe
cycki. Skończyli, odsapnęli, kumpel zapoznał mnie z Olgą i tak
ona leżała przez chwile w łóżku, przykryta a my siedzieliśmy i
sobie gadaliśmy. A kumpel cały czas nawijał, że możemy wziąć
Olgę we dwóch. A ona nie komentowała tych tekstów, w każdym
razie nie zdradzała zainteresowania. Ale kumpel naciskał, naciskał,
no i ona, uległa w końcu odpuściła i chwilę później wypięła
się na czworaka na łóżku i zaczęła obciągać kumplowi a ja
ulokowałem się za nią i podniecony na maksa zacząłem ją mocno
walić od tyłu. Nawet prosiła, żebym trochę przyhamował, bo
jestem za ostry, ale mnie to jeszcze bardziej nakręcało i ruchałem
ją jak pojebany. Byłem mocno podniecony, że dymam starszą o osiem
lat chyba laskę i w sumie dość niezłą dupę. No i spuściłem
się szybko. Dzisiaj pewnie byłoby inaczej, no ale to było sześć
lat temu”.
Hm…
Historyjka nie musiała być autentyczna, ale wiele wskazywało, że
jednak była. Kamila może nie przeżyła takich emocji jak przy
poprzedniej, ale i ta zawierała w sobie coś ciekawego i
jednocześnie mocnego.
Mianowicie
to, że nauczycielka choć niby młoda, to jednak wciąż wyraźnie
starsza, okazała się bardzo uległa wobec młodszych o około osiem
lat chłopaków, którym pozwalała się bezkarnie wydupczyć. No
dobrze, widocznie w jednym się zauroczyła, ale ten drugi? Ot tak
sobie przyszedł i mimo jej pewnych protestów nie sprzeciwiła się
gdy przeleciał ją od tyłu?
Kamila
zacisnęła mocniej uda. Odnalazła ten wątek wspólny z Olgą.
Uległość, którą zresztą uwielbiała, ale pod warunkiem, że jej
panem był Daniel a nie jakiś pierwszy z brzegu małolat.
Przyszedł
jej do głowy Christer. Co by było, gdyby on chciał sobie nią tak
porządzić. Na jej twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech, choć
na swój sposób taka wizja była także rozbrajająca w drugą
stronę. Ale nie potrafiła sobie wyobrazić by taki Christer mógł
wskazać jakiegoś drugiego, kompletnie jej obcego chłopaka i
powiedział do niej „wypnij dupę, niech i on cię przeleci”.
Potrząsnęła
głową. Zresztą gdzie ona w ogóle się w tym myśleniu zapędziła?
Czemu zaczęła rozważać opcję seksu z tym akurat licealistą, nie
mówiąc o jakimś jego towarzyszu? Nie, chyba za dużo tego forum.
Ale
przed wyłączeniem postanowiła zrobić coś jeszcze. Odszukała
forumowy profil Zlatana i wcisnęła opcję „wyślij wiadomość
prywatną”. A potem zastygła nad klawiaturą.
Co
by tu napisać? Coś lekkiego? A może jednak mocniejszego? I
zachować anonimowość, czy też przyznać się, że ma do czynienia
z bohaterką zdjęcia?
Długo
się wahała, dopijając wino, które zafundowała sobie na samotny
sobotni wieczór. W końcu zaczęła stukać w klawiaturę.
„Ciebie
urzekła moja fotka, mnie Twój komentarz. Pozdrawiam.”
Wyłączyła
wszystko i poszła spać.
4.
Mały książę.
Niedziela
upłynęła pod znakiem wypoczynku z mężem i dziećmi. Nie
interesowała się specjalnie ewentualną odpowiedzią od Zlatana,
gdyż z informacji na profilu wynikało, że forumowicz ostatni raz
zalogował się na forum cztery miesiące temu.
Tym
bardziej zdziwiła się, gdy po dwudziestej wyświetliła się jej
jednak wiadomość z odpowiedzi. Widocznie Zlatan otrzymał
powiadomienie na pocztę i wszedł na forum.
„Aż
musiałem sobie przypomnieć swój komentarz. To naprawdę pani?
Upewniam się, bo w internecie każdy może być każdym”.
„Dlatego
właśnie ja uwielbiam być sobą”, odpisała szybko.
„Byłbym
pewniejszy, gdybym jeszcze raz zobaczył panią z fotki, ze specjalną
dedykacją dla mnie”. Zakończył buźką.
Zaśmiała
się.
„Pewnie
w szkole, podczas lekcji, w tej samej pozie?”
„Niekoniecznie,
może być w domu, o ile podczas siekania kotletów też robi to pani
z takim uczuciem...”
W
ten sposób zaczęła wymianę wiadomości, która wydawała się nie
mieć końca. Fakt, że w niedzielę poszła do łóżka równo o
północy o czymś świadczył.
I
gdy sobie to uświadomiła, włączyła jej się lampka. Bo jakby nie
patrzeć, on wiedział z kim ma do czynienia, przynajmniej w takim
sensie, że widział jej dwie fotki zamieszczone na forum. A ona nie.
„Chciałeś
ode mnie fotkę a sam swojej nie pokażesz”, napisała już
następnego dnia.
„Bo
podobno tajemniczy mężczyźni bardzo pociągają kobiety”.
Uśmiechała
się lekko, czytając te wiadomości. Zlatan miał przyjemny styl,
nie spinał się z tym wszystkim, nie był nachalny a znając
możliwości wielu nastolatków, wiedziała, że nie było to dla
nich normą. Dlatego doceniała jego styl i to, że miło spędzała
przy nim czas.
No
właśnie, tak to wyszło, że zaczepiła go w sumie nie wiadomo po
co, wysyłając niby tylko drobne podziękowanie a to przerodziło
się w dłuższą korespondencję. Jakoś żadne z nich nie chciało
postawić ostatniej kropki. Widocznie dobrze bawili się w swoim
towarzystwie. Siedemnastoletni chłopak – bo tyle zdążyła się o
nim dowiedzieć – i trzydziestosześcioletnia kobieta.
A
tak bardzo życzysz sobie, byś był dla mnie pociągający?”
„
„Przynajmniej
tak, bym w końcu zobaczył specjalne foto z dedykacją dla mnie”.
No
więc on wiedział jak wygląda ten ktoś z kim rozmawia i znał jej
profesję. Ona nie wiedziała o nim nic oprócz wieku. Teoretycznie
mógł być kimś kogo znała, może nawet licealistą z jej szkoły.
Tyle,
że po przemyśleniu wszystko wskazywało, że jednak nim nie był.
Jego reakcja na jej foto dowodziła, że pisał jak o obcej,
nieznanej mu kobiecie. Tym samym wszystko wskazywało, że pod tym
względem jest bezpieczna.
Pod
względem tego, że mogła być wobec rozmówcy otwarta, wiedząc, że
nic kompromitującego nie wyjdzie na jaw.
Ta
świadomość pozwalała się jej wyluzować.
Dlatego
więc, gdy po jakimś czasie wątek rozmowy zaczął wchodzić w
bardziej intymne tematy, poruszane jednak w sposób zaczepny,
zawadiacki a nie czysto pornograficzny, nie uciekała od nich. Nie
mówiąc zresztą od raz wszystkiego i samej dostosowując się do
stylu młodego rozmówcy.
Nie
uciekała, bo czuła to bezpieczeństwo i podobał się jej styl
rozmowy. Zlatan nie naciskał, nie był nachalny, nie wypytywał od
razu, czy lubi w dupę. Raczej krążył wokół tematu. Ale w końcu
przyszedł jednak czas na coś mocniejszego.
„Co
jest dla pani największą perwersją w seksie?”
Mając
na uwadze powyższe wnioski, nie wahała się z odpowiedzią.
„Bycie
kompletnie uległą wobec swojego mężczyzny”.
„To
coś chyba pani to nie wychodzi, skoro nie potrafi pani wysłać mu
fajnej fotki z dedykacją”.
Kolejny
raz jej twarz rozszerzył uśmiech.
„Może
korona szanownego władcy nie jest ze szczerego złota?”
„Być
może w innym miejscu jestem bardziej złoty”.
„Obyś
nie miał na myśli swoich kieszeni”.
„Miałem
na myśli swoje wnętrze”.
To
już lepiej. Ale tak, czy owak, spóźniłeś się o jakieś
piętnaście lat”.
„
„Powinienem
mieć pretensje do ojca, że tak późno zabrał się za mamę?”.
Bawił
ją ten drobny flirt. Czuła z tego wszystkiego pewne iskrzenie.
Decydował sam chłopak i styl rozmów. Ale chyba musiała wziąć
pod uwagę, że wcześniejsze wydarzenia, jak ten incydent z
Christerem, czy opowieści z forum.
„A
czy dla tych, co aspirują do srebrnej korony, znalazłoby się coś?”
Czuła
podekscytowanie. Czuła, że chłopak z drugiej strony internetu też
był nakręcony no i… No i jakby nie patrzeć teraz ona sama,
oczywiście w skali mikro, przeżywała to, co bohaterki owych
forumowych opowiastek. Zaskoczyło ją trochę uświadomienie sobie
tego.
Ale
pomyślała sobie, że w zasadzie czemu nie? Przynajmniej na tym
etapie nie działo się nic absolutnie złego. No i Daniel ze swym
podejściem do takich spraw dawał jej sporo wolności.
„Aspirujesz
do miana małego księcia? Odważne jak na dwa razy młodszego”.
I
w tym właśnie momencie, gdy napisała to zdanie, uświadomiła
sobie całą tą perwersję a w zasadzie, to, jak by ona wyglądało,
gdyby miało jednak urodzić się z tego coś większego.
Na
razie jeszcze nie sprecyzowała, co miałoby być tym czymś
większym, ale… Ale w jej głowie wyświetliła się właśnie ta
myśl… Myśl, jakby to było, gdyby tak ten młodzian stał się
właśnie kimś w rodzaju młodszego władcy. Gdyby ona, Kamila,
pozwoliła mu na to. I sobie.
Zacisnęła
uda. Czy było to możliwe? Czy mogłaby się mu oddać? Nie w
całości, ale w jakiejś tam sferze. Choćby z tym zdjęciem. I
gdyby chciał jakieś odważniejsze. Na razie nie prosił o takie,
tym bardziej, że jeszcze nie doprosił się pierwszego, zwykłego.
Na razie rozmowa, nawet gdy oscylowała wokół intymnych sfer, była
prowadzona kulturalnie, spokojnie. Ale to przecież mogło się
zmienić.
„Skoro
jesteśmy na takim forum, to moja odwaga jest uzasadniona, czyż
nie?”
„I
czego konkretnie byś sobie życzył?”, zapytała tym razem
bardziej wprost.
I
tym razem naczekała się trochę na odpowiedź.
„Przyznam,
że widząc pani zdjęcie, widzę niezwykłą kobietę z klasą. To
zdjęcie naprawdę robi na mnie wrażenie, pod każdym względem. I
prawdę mówiąc spełnienie przez panią każdego mojego życzenia,
nawet najdrobniejszego, byłoby czymś kosmicznie rozkosznym. Nawet
gdyby chodziło o wytłumaczenie różnicy między imiesłowem
czynnym a biernym. Szczególnie gdyby zrobiła to pani osobiście,
tylko dla mnie, z taką namiętnością, jaka widzę na zdjęciu”.
Znów
ją zaskoczył. Ktoś inny napisałby, że chciałby… No raczej
wiadomo. A on… Mimo wszystko nie odbierała tego tak sto procent na
poważnie, ale jednak. Wiele wskazywało, że chłopak patrzy na nią
jednak pod zupełnie innym kątem, niż „super dupa”.
„Jeśli
będziesz pisał tak dalej, to sama zaproponuję indywidualne
korepetycje. Oczywiście zupełnie darmowe”.
Może
trochę dała się ponieść emocjom, ale… Ale w sumie chłopak
zasługiwał na taki komplement. No i może to też dlatego, że
miała ten wentyl bezpieczeństwa. Ona tu, on gdzieś tam, w Polsce.
„Może
zatem spotkamy się na indywidualnych korepetycjach gdzieś w kraju?
Wybiera się pani kiedyś?”
Jak
to odczytać? Czy na pewno chodziło tylko o te korepetycje i
niewinne spotkanie?
„Za
kilka tygodni, na początku czerwca ruszam nad morze ze swoją klasą.
Nie wiem, czy cię to satysfakcjonuje”.
„Jest
całkiem możliwe, że by to pasowało, aczkolwiek najpierw
należałoby zgrać szczegóły”.
No
tak, nie było pośpiechu, chyba, że… Chyba, ze chodziło o to, że
czuła coraz większą senność. Ocknęła się z tego przyjemnego
nastroju, widząc późną godzinę.
„Zgramy
je, ale na pewno nie dzisiaj, bo zmykam do łóżka”.
W
pracy uświadomiła sobie, jak bardzo wciągnęła się w tą
znajomość. Właśnie tak, w pracy, gdy w trakcie lekcji, kilka
razy, miast na przerabianym materiale, skupiała się na tym, w którą
stronę brnie jej flirt ze Zlatanem.
Nie
no, jak dotąd niby nie było źle, tylko chodziło o tą uległość.
Zasygnalizowała ją dość wyraźnie a przecież tak naprawdę nie
wiedziała z kim ma do czynienia. To, że przez internet było
fajnie, nie oznaczało, że przełożyłoby się to na rzeczywistość.
Z
drugiej strony, odzywała się w niej ta uległość, rozwinięta
przecież na tak wysokim poziomie. I powoli zaczynała podsuwać
jakieś niedorzeczne pomysły i rozwiązania. Ale przynajmniej na
razie mogła je jeszcze zdusić w zarodku.
I
jeżeli coś ją przywoływało do rzeczywistości, to paradoksalnie
Christer. Zauważyła, że od momentu zajścia w szatni piłkarskiej
zachowywał się jakby nieco śmielej wobec niej. Nie unikał
kontaktu wzrokowego, wręcz przeciwnie a wielokrotnie w takich
sytuacjach na jego twarzy pojawiał się uśmiech, który z reguły
mocno ją deprymował. Niemal każdorazowo czuła się jakby ktoś
wylewał na jej głowę… No jeśli nie wiadro, to przynajmniej
szklankę wody.
W
każdym razie ta ostatnia wymiana wiadomości była przełomowa. Po
kilkudniowym krążeniu wokół siebie i trzymaniu się na dystans,
mury pękły. Przynajmniej pod takim względem, że Kamila nie
owijała już w bawełnę i gdy Zlatan zadawał jakieś bardziej
bezpośrednie pytania, nie miała większych oporów przed
udzieleniem odpowiedzi.
Wręcz
przeciwnie, wpisywało się to w klimat znajomości i powodowało
przyjemny dreszczyk na ciele. Jednocześnie poprzez swoją otwartość
Kamila czuła coraz większe uzależnienie od rozmówcy. Dochodziła
do wniosku, że podświadomie oczekuje tego, by Zlatan stał się jej
małym księciem, że chce spełniać jego polecenia, przynajmniej te
w gruncie rzeczy niewinne, jak choćby zdradzanie szczegółów z jej
intymnego życia.
Dlatego,
gdy...
„Wcześniej
pisała pani o byciu kompletnie uległą. Może młody jestem, ale
wydaje mi się, że kobiety lubią tak mówić a potem gdy przychodzi
co do czego, to wcale tak nie jest i odwracają kota ogonem. W której
grupie jest pani? Czy naprawdę jest pani w stu procentach uległa,
czy tylko tak pani napisała?
Strasznie
podobała się jej jego składnia. Dziewięćdziesiąt procent jego
rówieśników a nawet starszych od niego, do zadania takiego pytania
użyłoby pięciu słów, nie zadając sobie trudu by wstawić
przecinki, czy znaki zapytania. On zachowywał się dużo dojrzalej.
I
jednocześnie dawał dowód, że ma naprawdę siedemnaście lat. Bo
przecież gdyby chciał ściemnić, to prędzej dodałby sobie lat,
niż odjął, zwłaszcza, że miał ku temu podstawy. Dlatego pod tym
względem mogła mu wierzyć. Co za tym idzie, może nie tylko pod
tym.
„Naprawdę
taka jestem. Po prostu uwielbiam to”.
„A
może pani napisać jakie to ma konkretnie przełożenie na pani
życia? Jak to wygląda tak konkretnie?”
Wzięła
głęboki oddech i zaczęła klikać.
Uwielbiam
być uległą wobec mojego męża. Chodzi tak o sprawy zwykłe,
domowe, jak i te intymne. Nie znaczy to, że jest on tyranem, w żaden
sposób. Po prostu robi to tak, że wprowadza element zaskoczenia,
nawet takiego kuriozalnego i strasznie mnie to kręci. Na przykład,
z takich pomniejszych spraw, któregoś dnia jechaliśmy do pracy na
tą samą godzinę, wstaliśmy z łóżka i zaczęliśmy się
ubierać. Mój mąż przyjrzał mi się jak już byłam ubrana i
nakazał mi unieść spódniczkę w górę w celu sprawdzenia majtek,
po czym uznał, że mam je zdjąć bo on życzy sobie, bym poszła do
szkoły w czerwonych stringach. I nawet jeżeli to wszystko było
pozornie bez sensu, bo co za różnica, czy głęboko pod spódniczką
będę miała na sobie takie majtki, czy inne, to zaskoczył mnie
tym, ożywił i spełniłam jego zachciankę bez szemrania. Podobnie
było kiedy indziej, gdy w takiej samej sytuacji nakazał mi zdjęcie
majtek, tak by widział moje łono, bo chciał sprawdzić jego
wygląd. Zrobiłam to a on zaczął głośno zastanawiać się, czy
mój pasek nie jest zbyt szeroki i czy może mnie tak puścić do
szkoły. Znów, wiadomo, że mówił to niepoważnie, ale ja musiałam
tak stać i demonstrować mu swój wzgórek. A on jeszcze
zasugerował, że powinnam zrobić ankietę w klasie, czy
nauczycielka powinna mieć wzgórek wydepilowany na zero, zrobiony na
pasek, czy niewydepilowany. Ale na szczęście tylko sugerował. No i
jest wiele takich sytuacji, wszystkich tutaj nie wypiszę”.
„
Ufff…
Dobrze jej robiło przypominanie sobie tych z pozoru dość
niewinnych scen i opisywanie ich anonimowemu rozmówcy. Jej
podekscytowanie zawsze wzmagało się w takich przypadkach.
„A
gdyby nie zasugerował, tylko nakazał?”
„To
musiałabym się nagłowić i znaleźć sposób, by spełnić jego
życzenie w sposób możliwe najmniej dla mnie wstydliwy”.
„Szkoda,
że uczniowie często nie wiedzą o takich sprawach...”
„O
takich, albo i innych”, sprowokowała lekko.
„A
o jakich jeszcze?”
Jak
zwykle podczas rozmowy ze Zlatanem była w zbyt erotycznym nastroju
by się hamować. Po dziesiątkach wiadomości, które między sobą
wymienili...
„Nie
wszystko sobie przypomnę, ale… Zdarzyło się, że przyjechał do
mnie, do szkoły, w przerwie, kazał zdjąć majtki i prowadzić
lekcje bez nich. Kiedyś też naciskał, abym powiedziała uczniowi
jakiś odważny tekst. W praktyce wyglądało to tak, że widząc
ucznia bawiącego się długopisem przy ustach, powiedziałam mu, że
też lubię seks oralny, ale przynajmniej przy tym nie rozmawiam.
Miałam przy tym otwartą rozmowę telefoniczną, więc mąż
wszystko słyszał. Pewnie coś jeszcze takiego się zdarzyło, ale
to raczej drobnostki”.
„Podniecało
panią to, że prowadzi pani lekcje, nie mając na sobie majtek?”
„Bardziej
krępowało, ale co za tym idzie także podniecało. Bez przesady,
ale jednak”.
„No
to nadszedł chyba najwyższy czas, bym i ja w końcu dostał swoje
upragnione zdjęcie z dedykacją”.
Uśmiechnęła
się do monitora. Uznała, że wystarczająco długo broniła się
przed spełnieniem tej prośby.
„A
czy masz jakieś specjalne życzenia do treści dedykacji?”
„Nie,
sama pani wymyśli odpowiednią”.
Cwaniak,
na nią zrzucił odpowiedzialność. Ale podekscytowana opuściła na
chwilę miejsce przy monitorze. Podekscytowana, bo jakby nie patrzeć
właśnie fizycznie spełniała pierwszą prośbę siedemnastolatka.
Zażyczył sobie fotki, tym samym...
Fotki
normalnej, więc może nie było to aż tak ekscytujące jak w
przypadku innej prośby, ale jednak. Stanęła przed lustrem,
wiedząc, że w tym zdjęciu chodziło właśnie o to by przede
wszystkim pokazała swą twarz, udowadniając, że jest tą samą
nauczycielką, której zdjęcie skomentował Zlatan.
W
dłoni przytrzymała kartkę. Przez moment zastanawiała się, czy
nie napisać czegoś figlarnego, ale przypomniała sobie, że mimo
wszystko było jakieś zagrożenie, iż foto trafi w niepowołane
ręce. Skończyło się zatem zwykłym tekstem „Kamila
nauczycielka. Dla Zlatana”.
Wróciła
przed monitor, załadowała foto i wysłała z niecierpliwością
oczekując reakcji.
„Mogę
teraz teraz pokazywać to foto wszystkim dookoła i chwalić się
swoją nauczycielką?”, zakończył buźką.
„Czyli
ci się podoba?”
Może
nie była narcyzem, ale jako kobieta miała w sobie te minimalne
pokłady próżności i szczere komplementy od czasu do czasu były
wskazane.
„To
jest tak oczywiste, że nie było sensu o tym wspominać”.
Tak
więc mogła sobie przyjąć, że pierwszy raz wysłała swoje foto
obcemu człowiekowi. No dobrze, tak naprawdę samo foto niczym
specjalnie nie różniło się od tego, które miała na przykład na
facebooku, ale jeśli dodać, że uczyniła to na czyjąś prośbę i
uzupełniła ja dedykacją...
I
owszem foto było zwykłe, normalne. Ale coś w jej głowie mówiło,
że na tym się nie skończy.
I
nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle, ale sama wręcz zaczęła
tego oczekiwać.
5.
Po co mi majtki, gdy prowadzę lekcję?.
No
i stało się jakiś trzy dni później. W czwartek wieczorem, gdy
standardowo wymieniła kilka wiadomości ze Zlatanem. No i w końcu,
gdy dywagowali o jej uległości o tym gdy Daniel kazał jej wkładać
do pracy taką a nie inną bieliznę...
„To
może dzisiaj ja powiem pani, jaką bieliznę ma pani włożyć do
pracy?”
Niewiele
miał w sobie z pana i władcy, ale to chyba lepiej. Mimo sporych
emocji, które udzielały się przecież nie tylko jej, ale i jemu,
zachował trzeźwość umysłu i nie próbował bawić się w żadnego
tyrana, co przecież w tych okolicznościach dałoby raczej żałosny
efekt.
Wobec
tego Kamila nie próbowała się sprzeciwiać, ani nawet specjalnie
przekomarzać.
„A
jaką byś sobie życzył?”
„Nie
do końca wiem jakim asortymentem pani dysponuje...”
„Jest
bogaty. Możesz wybierać”.
„No
dobrze, zaryzykuję czarne stringi. I żeby wszystko było uczciwie,
to mam nadzieję, że zaraz zobaczę je na pani biodrach”.
Tego
się spodziewała.
„Podejrzewasz
mnie o nieuczciwość?”
„Po
prostu eliminuję niepewne wątki”.
Znów
wstała z krzesła. Nie musiała się przebierać, miała dokładnie
takie majtki na sobie. Mogła tylko zarejestrować narastające
podniecenie. I niepokój. Bo nigdy czegoś takiego nie robiła, to
miał być pierwszy raz.
W
łazience zsunęła z siebie szlafrok, stając w samych majtkach
przed lustrem. Nie, tym razem musiało rzecz jasna obyć się bez
twarzy. No i bez gołych piersi, to oczywiste.
I
żeby nie było za kolorowo, stanęła przodem. Tak może być, na
początek.
Po
powrocie załadowała foto i przycięła, tak by nie było widać
nagiego biustu. Przyjrzała się krytycznie, ale niczego skrytykować
chyba się nie dało. Na zdjęciu były jej uda od kolan wzwyż,
czarne stringi na biodrach i kawałek brzucha.
„Liczyłem
na widoki od tyłu, ale i tak cieszy mnie to, że spełniła pani
moje życzenie. Ale jest jeden problem...”
„Jaki?”
Chciałbym
mieć jeszcze dowód, że jutro faktycznie będzie pani miała tą
bieliznę na sobie podczas lekcji”.
„
„Jednak
nie ufasz mi...”, w sumie mogła się takiego życzenia spodziewać.
„A
pani ufa wszystkim ludziom tak na sto procent? Czy możemy się
wymienić numerami telefonów, aby wiedziała pani pod jaki numer
przysłać zdjęcie?”
Zawahała
się, ale tylko na moment. Zawsze był to krok w przód i ryzyko
jakiejś niemiłej niespodzianki. Z drugiej strony ludzie ryzykowali
w życiu gorszymi rzeczami. A ta propozycja Zlatana wydawała się
intrygująca.
Wpisała
dziewięć cyfr i pożegnała się z rozmówcą.
Prawdę
mówiąc następnego dnia w szkole, z uwagi na różnego rodzaju
wyczyny Daniela swego czasu, często zapominała o swoim zobowiązaniu
i nie wywiązałaby się z niego, gdyby nie sms od Zlatana.
Przypomniał jej o tym, więc ona...
W
przypływie dobrego nastroju, w trakcie lekcji, w okolicach południa,
przeprosiła licealistów, wyszła do łazienki i uniosła spódniczkę
w górę. Wycelowała odpowiednio telefonem i strzeliła zdjęcie.
Zerknęła
w ekran telefonu i zobaczyła siebie samą stojącą tyłem z
uniesioną spódniczką i prezentującą niemal nagi tyłek. Znów
poczuła narastające podekscytowanie. Czy była w stanie wysłać
takie foto obcemu nastolatkowi?
Była.
Dwie, trzy minuty zawahania, rozważania wszelkich za i przeciw i
ostatecznie wysłała plik pod wskazany numer. Potem wróciła na
lekcję. Jednak trochę wytrącona z równowagi i rozemocjonowana.
Jakby
nie patrzeć robiła striptiz dla obcego chłopaka i podobało się
to jej. Wszystko zaczynało być coraz bardziej ekscytujące i
chociaż zachowywała w miarę trzeźwy umysł, to jednak coś w niej
chciało kontynuować tą coraz bardziej perwersyjną zabawę
poważnej nauczycielki z anonimowym nastolatkiem.
Dlatego
nie zareagowała ze zdziwieniem kilka dni później, gdy maj zbliżał
się już ku końcowi i Zlatan zlecił kolejne zadanie. Tak, to już
nie była prośba, ile właśnie zadanie. Bo instynktownie mogła się
tego spodziewać.
„Wobec
tego pani Kamilo, z okazji coraz wyższej temperatury powinna pani
poprowadzić przynajmniej jedną jutrzejszą lekcję bez majtek”.
Pewne
zaskoczenie pojawiło się dopiero przy kolejnym wpisie.
„Żeby
wykluczyć prawdopodobieństwo jakieś ewentualnego oszustwa,
musiałaby pani nagrać całe wydarzenie. To znaczy przynajmniej ten
moment, kiedy jest pani w klasie, ściąga z siebie majtki i czeka aż
do klasy wejdą pani uczniowie. Ale ucieszyłbym się jeszcze
bardziej, gdyby nagranie pokazywało jak pani prowadzi lekcje dalej,
siada na biurku, przekłada nogi, itd”.
W
sumie nie zawiodła się. Miał chłopak fantazję i jednocześnie
klasę, co stwierdziła już wcześniej. Nie zażądał niczego z
sufitu, przecież to czego chciał, mieściło się w granicach
rozsądku.
Tym
razem już nie zapominała o zadaniu. Miała przy sobie małą kamerę
i zgodnie z umową czekała na sygnał od Zlatana. Przez pierwsze
trzy lekcje, bo pod koniec trzeciej przyszedł sms.
„Może
ta najbliższa lekcja jest odpowiednia by wykonała pani zadanie.
Proszę zdjąć majtki i poprowadzić najbliższe czterdzieści pięć
minut bez nich”.
Weszła
do sali wcześniej, niż licealiści, zatrzasnęła za sobą drzwi i
ustawiła aparat. Musiała wszystko zrobić tak, by na kamerze nie
pojawiła się jej twarz. W zamian, w razie czego machnęła przed
obiektywem kartką z dedykacją dla Zlatana, żeby ten nie miał
wątpliwości co do autentyczności nagrania.
Rozpoczęła
je na minutę przed dzwonkiem. Stanęła przed biurkiem i ustawioną
na nim małą kamerą, po czum uniosła lekko spódniczkę
odsłaniając swe nogi niemal w całej okazałości. Chwyciła za
majtki i ściągnęła je z siebie niespiesznie. Bo miała je tylko
ściągnąć, nie musiała przy tym demonstrować swoich intymnych
części ciała.
Choć
poprzedniej nocy naszła ją myśl, czy nie przyjść do pracy w
jeansach. Tym samym musiałaby najpierw ściągnąć spodnie, potem
bieliznę i wtedy trudno byłoby ukryć swą nagość. Na swój
sposób podniecała ją ta myśl, ale rozsądek nakazywał
ostrożność.
Otworzyła
drzwi i wpuściła klasę o środka. Tak się złożyło, że była
to jej własna klasa, której była wychowawczynią a lekcją miało
być wychowanie do życia w rodzinie. Normalnie nie prowadziła tych
zajęć, ale dzisiaj miała zastępstwo. O czym od razu przypomniała
swym uczniom.
-
Nie wymagajcie ode mnie, żebym poprowadziła tą lekcję w
zastępstwie pani Sobczak – poinformowała na wstępie stojąc
naprzeciw blisko trzydziestorga siedzących w ławkach nastolatków.
- Nie mam do tego przygotowania, ale jeżeli macie jakieś pytania,
to możemy to zrobić to właśnie w ten sposób.
Wiedziała
doskonale, że wkłada kij w mrowisko, że puszczenie na żywioł
dojrzewających nastolatków może skończyć się czymś
niewłaściwym. Ale może pozwoliła sobie na taki wstęp także
właśnie dlatego. Może spowodowane było to jej nastrojem i tym
drobnym striptizem, którego dopuściła się przed kilkoma minutami.
-
Do pani to mamy wiele pytań – rzucił niedwuznacznie jeden z
odważniejszych uczniów, wprowadzając jednocześnie odpowiednia
atmosferę.
Pokiwała
tylko głową. Wiedziała, że tak będzie. Że wykorzystają do
granic możliwość porozmawiania na te tematy z taką nauczycielką.
-
Odpowiem oczywiście… Tylko na wybrane – skomentowała spokojnie.
Posypały
się. O różnych rzeczach. Na początku zresztą jakby brakowało im
odwagi, dziewczyny wypytywały coś tam o antykoncepcję i to zajęło
większa część lekcji. Co nie do końca podobało się chłopakom,
którzy woleli porozmawiać o czymś ostrzejszym. Ale gdy zapadało
milczenie, odwaga ich opuszczała.
Stać
ich było na rzucanie względnie pikantniejszych tekstów. Kamila
raczej nie komentowała ich, nie chcąc prowokować. Miała
świadomość, że wszystko wciąż się nagrywa. Niby nie miało to
znaczenia, bo tak naprawdę mogła sobie pociąć film i zostawić
tylko to co najważniejsze. To, że poprowadziła lekcję nie mając
na sobie majtek.
No
ale jednak była pod wpływem tego, że jest filmowana. Że jej słowa
są rejestrowane. W jakiś sposób zniewalało to ją, głównie w
stosunku do Zlatana. I w jej głowie kręciła się myśl, że pewnie
chciałby on usłyszeć coś bardziej pikantnego. Coś osobistego od
niej.
Nie
była zobowiązana do tego, ale… Ale ta gra ze Zlatanem, ich
niewinny w sumie internetowy flirt wpływał na jej emocje.
Gdy
więc w końcu, czując zbliżający się finisz zajęć jeden z
uczniów odważył się wyrzucić z siebie coś pikantnego, nie
chciała uciekać od odpowiedzi.
-
A mogłaby pani coś o sobie powiedzieć a nie tak ogólnie –
zarzucił ktoś.
-
To są zajęcia szkolne a nie spowiedź – odparowała. - A co
takiego chciałbyś usłyszeć?
-
Co pani preferuje, seks tylko w związku, czy taki jednorazowy? -
palnął grubszy Michał, wywołując lekkie podekscytowanie tym
pytaniem, wśród uczniowskiej braci.
-
Zdecydowanie seks w związku – odparła natychmiast.
-
A czemu nie taki przypadkowy? - naciskał.
-
Głównie dlatego, że mam męża – odpowiedziała, nie spuszczając
z rozmówcy wzroku.
-
A gdyby pani nie miała? - dopytywał.
-
A czy jak pani nie miała, to nie zdarzyło się pani pójść do
łóżka ot tak, naraz? - wtrącił inny, zachęcony odwagą kolegi.
-
Nie, nigdy – podkreśliła z naciskiem. Tyle mogła zdradzić, tym
bardziej, że nie było to nic, czego miałaby się wstydzić.
-
To niech pani żałuje – mruknął ktoś w lekkim tumulcie
wywołując trochę śmiechu w sali.
-
Ale dlaczego? Przecież to też jest fajne… - kontynuował wątek
Michał.
-
Dlatego – uspokoiła lekki rozgardiasz unosząc w górę ręce. -
Że każdy z nas jest inny i ja tak mam. Uznaję seks tylko w
związku, najlepiej małżeńskim. Po prostu muszę kogoś dobrze
poznać, dobrze z tym kimś się czuć, już nie wspominam o
zakochaniu… A przygodny seks tego nie gwarantuje, wręcz
przeciwnie.
-
Staroświecka… - znów usłyszała mruknięcie.
-
A przygodny seks… - kontynuowała po zaczerpnięciu powietrza. -
Kojarzy mi się z przedmiotowym traktowaniem kobiet. Z tym, że jakiś
mężczyzna wybiera sobie ofiarę, bo tak to można ująć… Że
wybiera ją pod jednym kątem, nie interesując się co ona ma w
głowie, czym się zajmuje, jakie szkoły skończyła, jakie ma hobby
i milionem innych rzeczy. Interesuje go tylko… No właśnie
zaliczenie jej, puknięcie, jak by to niektórzy określili...
-
Wyruchanie – odezwał się znów ten sam mruk.
-
W każdym razie, nie niesie to za sobą żadnych praktycznie
wartości, bo seks to nie tylko ładne ciało, fajny tyłek i reszta…
To przede wszystkim głowa i kobieta, czy może w moim przypadku
mężczyzna nie musi wyglądać jak Achilles, Adonis, czy inny Bóg.
Tak samo, nie chciałabym, by mnie ktoś traktował jako laskę z
fajnym tyłkiem, tylko jako coś więcej. Liczą się doznania nie
tyle fizyczne, ile duchowe, mentalne.
Zakończyła
ten wywód, czując sporą satysfakcję i pewnego rodzaju
podniecenie, że opowiada o takich rzeczach publicznie, swym
licealistom, używając przy tym słów, których na zwykłych
lekcjach się raczej nie używa.
-
No i żeby nie było – dodała natychmiast, wykorzystując względną
ciszę w klasie. - Są takie kobiety, które akurat bardzo podnieca
to, że mogą się w ten sposób oddać mężczyźnie w całości.
Takiemu właśnie, który potraktuje je tak, jak opowiedziałam. To
jest właśnie ta mentalność, która ma dużo większe znaczenie,
niż fizyczność. Po prostu takie kobiety strasznie podnieca fakt,
że robią coś niewłaściwego, niż sam akt robienia tego czegoś –
wyłożyła chyba składnie.
I
odwróciła się na moment tyłem do klasy, by ukryć swe emocje. W
ten sposób, unikając bezpośredniości, zdradziła całej grupie
nastolatków swe fantazje erotyczne. Ba, w zasadzie, zdefiniowała je
tak dokładnie, że bardziej by się chyba nie dało.
Oparła
się o biurko, znów patrząc w stronę klasy, zdumiona, że poszło
jej z tym wyznaniem tak łatwo i tak dosadnie. Bardziej dosadnie
byłoby, gdyby powiedziała „tak, konkretnie to właśnie ja mam
takie fantazje, by dać się zaliczyć jakiemuś typkowi, tak, bym
spełniła każdą jego zachciankę i dała mu się zerżnąć w
każdy możliwy sposób”. Ale tego zrobić nie mogła.
-
Czyli na wycieczce, w przyszłym tygodniu… - wolno zaczął znów
ten mruk, Damian, jeden z najsłabszych uczniów w klasie, ale
jednocześnie bardzo w niej lubiany ze względu na swe specyficzne
poczucie humoru.
-
Tak…? - zachęciła go do ubrania w słowa swych myśli.
-
Nie zobaczymy niestety pani, jak się pani daje zaliczyć jakiemuś
przystojnemu cwaniaczkowi?
Przeczekała
lekki śmiech, który przeszedł przez klasę. To nie była normalna
lekcja a i ona była w nieco innym nastroju, niż zwykle, więc...
-
A gdybym tak się dała… - odpowiedziała spokojnie, może nawet
subtelnie, zniżając nieco głos. - To co by ci z tego przyszło?
Znów
lekki szmer przeszedł przez klasę. Tak jakby w reakcji na ton głosu
pięknej pani profesor.
-
No mi pewnie nic, tylko pytam… - Damianowi chyba brakło odwagi do
udzielenia bardziej zaczepnej wypowiedzi.
-
Mów, mów, skoro zacząłeś – zachęciła go nieoczekiwanie dla
samej siebie. - Jak to sobie wyobrażasz? Zapominam o obrączce i co?
I daje się uwieść jakiemuś, jak to określiłeś cwaniaczkowi? I
co?
-
No bo nie zawsze można zapanować nad swoimi zasadami – wtrącił
ktoś inny.
-
Skąd pani wie, że nie pozna pani jakiegoś super faceta? - podjął
atak następny.
-
Jeśli nawet, to po to mamy głowę na karku a nie w innym miejscu,
by odpowiednio zareagować – odpowiedziała spokojnie. - Dalej nie
wiem, jaki wy mielibyście mieć w tym interes – rozłożyła
bezradnie ręce.
-
Po prostu chłopaki martwią się o panią i chcieliby zachęcić
panią do jednorazowej przygody – rzucił głośniej Michał,
czując chyba zbliżający się koniec lekcji.
Pokręciła
głową. Jakby na zawołanie, szkolnymi murami wstrząsnął dzwonek.
Normalnie wszyscy zerwaliby się z miejsc jak szaleni, ale z uwagi na
wątek, szło im to jakoś bardziej opornie niż zwykle.
Kamila
przygryzła wargę, sięgając mimowolnie w stronę wyłącznika
kamery.
I
udając nieco zrezygnowaną…
-
Wezmę pod uwagę wasze zmartwienia i skoro tak nalegacie, to może,
przy sprzyjających wiatrach dam się komuś zaliczyć, w porządku?
Na
wszelki wypadek odwróciła się od uczniów, by nie prowokować ich
do podjęcia tematu.
6.
Deklaracja uległości.
Zlatan
odezwał się dopiero następnego dnia a ona ze zdumieniem
zarejestrowała fakt swej niecierpliwości. To znaczy tego, że co
kilkadziesiąt minut sprawdzała forum, by dowiedzieć się, czy jest
już wiadomość prywatna dla niej.
A
więc wciągnęła się i to bardzo. Do czego mogło to doprowadzić
i czy w ogóle do czegoś? Przecież wszystko działo się na niwie
internetowej. Ale na tej niwie przekroczyła już pewne granice. Foto
w stringach, nagranie, gdy prowadzi lekcję bez majtek, do tego sporo
intymnych wyznań, szczególnie te o uległości.
I
w perspektywie szkolna wycieczka, co do której Zlatan już wcześniej
zgłosił pewne aspiracje. To znaczy do tego, by spotkać się tam
nad morzem. Czy była na to gotowa? I jaki charakter miało mieć to
spotkanie? Bo takie zwykłe, przy kawie… Z siedemnastolatkiem?
Dziwnie by to wyglądało. A jakieś bardziej w temacie ich
forumowych rozmów? Nie potrafiła sobie tego wyobrazić.
Choć
fakt, że mogłaby ofiarować swą uległość w ręce obcego
chłopaka i robić wszystko czego by sobie życzył...
Zacisnęła
mocno uda. To było strasznie nieprzyzwoite, nie do zrobienia, pod
każdym względem. Nierealne po prostu. Ale gdy tylko sobie to
wyobrażała… Swoja własną uległość i tą najdzikszą
fantazję, z której zwierzyła się wczoraj swej klasie...
„Fantastyczny
filmik. Wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiła to pani dla mnie,
że rozebrała się pani z majtek. A już w ogóle w to, że tak
trafiłem z lekcją i mogłem usłyszeć pani wywody. Niech zgadnę,
czy to ostatnie co pani opowiadała, o kobietach, które bardzo
podnieca ten fakt, mentalny, że robią coś tak nieprzyzwoitego, to
było pani wyznanie? Zresztą i tak wiem, że miała pani na myśli
siebie”.
Jego
pewność trochę ja podrażniła, ale i podnieciła. Podrażniła,
bo sprawił wrażenie takiego pewniaczka a przecież nie mógł
wiedzieć o kogo chodziło. Podnieciła, bo sprawił wrażenie tego
mitycznego, pewnego siebie faceta, który z miejsca wie czego pragnie
kobieta.
„Skąd
możesz wiedzieć?”, zapytała lakonicznie.
„Bo
gdyby nie chodziło o panią, nie dopowiedziałaby pani tego. W ogóle
pominęłaby pani ten temat. Nie dość, że nie widziałaby pani
sensu opowiadać o tym, to jeszcze byłby dla pani kompletnie obcy. A
tak...”
A
jednak… Spryciarz. Błyskotliwy.
„Sprytny
jesteś”, odpisała z pewnym uznaniem. „Przyznaję, że to o
mnie. To moja najdziksza fantazja, której nigdy nie zrealizuję.”
„Chyba,
że trafi pani na Małego Księcia.”
Uśmiechnęła
się. Znów internet, więc można było dać ponieść się
fantazji. Fantazji przyprawiającej o ciarki na skórze. Fantazji, w
której ona, poważna nauczycielka oddaje się w pełni kompletnie
nieznajomemu mężczyźnie. Ba, nastoletniemu chłopakowi w wieku jej
szkolnych wychowanków.
Przygryzła
wargę. Nie była flirciarą, nie umiała kłamać. A on, był jednak
kimś innym, niż typowy, nabuzowany hormonami nastolatek.
„Chcesz
szczerości? No to masz… Bardzo bym tego chciała. Przyznaję bez
bicia, że ta wizja przyprawia mnie o spore podniecenie. Ale nie ma
szans.”
„Pięknie
to przeczytać, że bardzo by panie chciała. A dlaczego nie chce
pani dać nam obojgu szansy?”
„Powody
są chyba oczywiste… No i jest jeszcze coś. Nie znam cię tak
naprawdę. Zebrałeś sporo plusów, ale nie znam cię, nie wiem jak
wyglądasz, nie wiem jak bym się przy Tobie czuła.”
„Może
na tym też polega ta fantazja? By rzucić się w nieznane? Przecież
w przypadku przygodnego seksu też tak naprawdę jedna osoba nie wie
o drugiej prawie nic. Przynajmniej nie tyle, co my wiemy o sobie po
tych kilku tygodniach. Ale ma pani pewną rację, to pani musi uznać,
czy poznała mnie pani na tyle dobrze i czy wszystko jest tak, jakby
pani chciała.”
Ruszała
się niespokojnie, czytając to wszystko. To wszystko co o nim
wiedziała robiło solidne wrażenie. O ile nie lepsze. Przypomniała
sobie te dziesiątki wiadomości, w zasadzie już chyba setki. Jego
reakcje na jej zdjęcia na forum, na zdjęcia, które mu wysłała,
na filmik, na fantazje, które mu wyznała…
Naprawdę
sprawiał wrażenie takiego jak trzeba. Nie rzucał się jak sęp na
żer, raczej tonował swoje wypowiedzi.
A
nim zdążyła odpisać...
„Czyli
wygląd ma jednak znaczenie, wbrew temu co usłyszałem na filmiku.
Tyrion Lannister nie miałby jednak u pani szans?”
Znów
się uśmiechnęła. Rozluźnił ją ten komentarz, pewnego rodzaju
napięcie zeszło.
„Mogłabym
dać się uwieść i Tyrionowi, gdyby miał sporo do zaoferowania pod
innymi względami. To nie o to chodzi.”
„W
porządku, jakby co, to wyglądam jednak trochę lepiej od Tyriona. A
zresztą co wyglądu, to może zrobimy mały eksperyment?”
„Jaki?”,
odpisała krótko.
„Jesteśmy
na forum o nauczycielkach. I o uczniach fantazjujących o nich. Może
zrobimy zatem nieco inaczej. Czy ma pani fantazje erotyczne z którymś
z pani licealistów?”
„A
dlaczego pytasz? Raczej nie mam...”
Raczej...
„Pytam
a propos tego wyglądu, tego jak się pani czuje przy niektórych
osobach. Mianowicie… Chodzi mi o to, by przysłała mi pani fotki
trzech chłopaków z pani szkoły, z krótką charakterystyką,
dlaczego wybrałaby pani ich, by pójść z nimi do łóżka, gdyby
była taka możliwość.”
Zaskoczył
ją i zaintrygował. Była to dość niecodzienna propozycja.
„Dalej
nie wiem do czego tak naprawdę zmierzasz. Poza tym, jak już
ustaliliśmy, to raczej nierealne, mogę sobie co najwyżej tylko
pogdybać.”
„Wiem
i rozumiem, ale właśnie o to chodzi. O te fantazje i konkretne
osoby... Zwyczajnie chciałbym się porównać do nich. I wyglądem i
charakterem. Wiedziałbym na czym stoję.”
Chrząknęła
przed monitorem. Ciekawa prośba. A może zadanie? W każdym razie
skoro chciał...
Skoro
chciał to zabrała się do dzieła, które trochę potrwało.
Musiała się natrudzić przy opisach. Wybranie trzech najbardziej
interesujących licealistów przebiegło szybko, po prostu wpisała
tych, którzy przyszli jej do głowy jako pierwsi. To była najlepsza
metoda.
A
zamiast zdjęć, wysyłała po prostu adresy do profilów na
facebooku.
„Damian,
w sumie niewiele o nim mogę napisać, po prostu przyszedł mi do
głowy jako trzeci. Jest dość zabawny, swoim specyficznym poczuciem
humoru przypomina mi mojego męża. Może nie jest
najprzystojniejszy, ale nie odpycha mnie swoim wyglądem. Ma fajny
sposób bycia, jest raczej schowany, ale jak już błyśnie, to
trudno się nie uśmiechnąć.”
Wysłała
pierwszą wiadomość, nadszedł czas na drugą. Wahała się trochę,
ale ta zabawa w jakiś sposób ją nakręciła. Jakby nie patrzeć
uskuteczniała teraz swe fantazje o realnych osobach. Nie musiała
sobie wyobrażać kogoś kto nie istnieje. Trochę przeszkadzał jej
fakt, że tyczyło się to jej licealistów, ale na tym poziomie nie
było to jakieś takie wybitnie odrzucające.
Wahała
się, ale skoro podjęła zabawę, to chyba na całego… Takie
rozbieranie się przed Zlatanem też było podniecające. To, że ten
ktoś tam po drugiej stronie miał dostęp do jej fantazji...
„Oskar…
To chłopak z mojej klasy. Nie to, żeby kręcił mnie wybitnie, bo
ma taki styl zachowania jaki ma. Ale idzie za nim fejm. Jest
najpopularniejszy w całej szkole. Najprzystojniejszy, przynajmniej
zdaniem wielu dziewczyn. Pewny siebie, zdobywca. Może dlatego mnie
to razi, bo mam awersje do tego typu chłopaków, ale muszę
przyznać, że jest interesujący. I nadawałby się do tej
ewentualnej fantazji pod jednym względem. Jako zły. Jako ktoś, kto
absolutnie nie zasługuje na to bym oddała mu się i uległa w
pełni. Bo nie zasługuje. Ale oddanie się komuś takiemu,
sprawiłoby, że moja fantazja byłaby jeszcze mroczniejsza.”
Serce
biło jej mocniej, gdy czyniła to wyznanie. Tak, to był chyba dużo
poważniejszy ekshibicjonizm, niż wysyłanie fotki w stringach.
Wreszcie...
„Christer.
Przystojny, o pociągającej twarzy. Raczej przyjazny, wydaje mi się,
że ma wiele fajnych zalet. Z tego co wiem, jest lojalny, uczciwy i
mimo wszystko nie sprawia wrażenia, by odbijała mu palma. Też
popularny, jak Oskar, ale to inny typ człowieka. Oskar to zdobywca a
Christer to swój chłopak, złoty chłopak, którego szybko da się
polubić. Poza tym… Piszę to z ciężkim sercem, ale muszę…
Jakiś czas temu miałam z nim drobną wpadkę, po prostu weszłam do
szatni piłkarskiej (Christer gra w klubie, w którym trenerem jest
mój mąż) i dość niespodziewanie natknęłam się na niego pod
prysznicem. Był oczywiście kompletnie nagi i choć z jednej strony
poczułam się niekomfortowo tym, że zobaczyłam go nagiego, jak i
tym, że i on zobaczył jak na niego patrzę, pewnie o sekundę za
długo, to z drugiej, wciąż mam w pamięci ten widok.”
Ufff...
Czyli
jednak znalazł się uczeń, który panią nakręcił...”
„
Chciała
odpisać, że nie tyle uczeń, ile cała ta sytuacja, ale… To nie
byłaby cała prawda.
„Za
duże słowo. Niech będzie, że wytrącił z równowagi. Pod każdym
względem”.
„To
może jeszcze jedno zadanie, pani Kamilo. Czy może mi pani napisać
jak by sobie pani wyobrażała przygodę z każdym z nich? Ile
mogłaby im pani dać z siebie? Chociaż w kilku słowach, tak na
luźno.”
Na
luźno… Jeśli miała do tego podejść w ramach swej fantazji, to
nie było miejsca na luz. Rozumiała jednak, że Zlatan po prostu nie
wymaga jakiegoś elaboratu, tylko krótkiego zwierzenia.
„Co
do Damiana to nie wiem, prawdę mówiąc. Nie mogę sobie wyobrazić
co on mógłby zrobić w takiej sytuacji. Pewnie jakieś rzeczy
standardowe i nie wiem, czy nie byłoby w tej sytuacji więcej
śmiechu, niż emocji innego kalibru… Oskar, jak już pisałam,
pewnie chciałby wszystko a ja musiałabym mu dać. Nie wiem, czy
prosiłby o coś, czy stawiałby jakieś zadania, czy może
zwyczajnie domagałby się tego co mu przysługuje. A jakbym stawiała
opór, to po prostu zniewoliłby mnie siłą i praktycznie zgwałcił.
A Christer? Nie wiem, być może to jest taki chłopak, wobec którego
(jeżeli moje teorie dotyczące jego osoby by się potwierdziły),
sama chciałabym być bardzo uległa i wręcz domagać się, by
wydawał mi polecenia i robił cokolwiek, czego by sobie zażyczył.”
„A
ten gwałt w wykonaniu Oskara, o którym pani wspomniała… To
byłoby coś dramatycznego, czy wręcz przeciwnie, rozkosznego?”
„Trafiłeś”,
nie chciała ukrywać prawdy. „Jeśli posunęłabym się do
spełnienia takiej fantazji, to w grę wchodziłoby wszystko. Byłabym
uległa w każdej sytuacji i tak jak pisałam przy Christerze,
musiałabym się liczyć ze wszystkim. A najbardziej z tym, by zostać
jak najmocniej poniżoną. Poprzez rozbieranie się, pieszczenie w
każdy możliwy sposób i rżnięcie w każdej pozycji jaką
zażyczyłby sobie mój książę.”
Odetchnęła
głęboko po tym wyznaniu. Tu nie było już czego dodawać a ona
sama czuła coraz większą wilgoć pomiędzy nogami. Wilgoć
spowodowaną tym swoim emocjonalnym ekshibicjonizmem.
A
ponieważ milczenie po obu stronach monitora się przedłużało...
No
i jak widzisz swoje szanse?”
„
Pytanie
było prowokujące, ale nie hamowała się. Te kilka tygodni
znajomości, te spełniane prośby i żądania i ta dzisiejsza
rozmowa… Poważnie zaczęła żałować, że świat jest bardziej
skomplikowany.
„To
już oceni pani sama, po tym jak się spotkamy nad morzem drugiego
dnia, albo może jeszcze pierwszego pod wieczór. I po tym, gdy zaraz
uczyni pani deklarację, że ma pani odwagę stawić czoła tej
dzikiej fantazji i oddać mi się w całości.”
Westchnęła
głęboko. A propos tej wcześniejszej myśli, gdyby to wszystko było
takie proste… Nie potrafiła już w tej chwili...
„Będę
szczera. Jak zawsze zresztą. Nie potrafię w tej chwili myśleć o
niczym innym, niż o tym, że mnie zniewalasz w każdy możliwy
sposób. To naprawdę strasznie podniecające. Ale nie mogę tak...”
„To
może pani zadeklarować coś innego? Mam na myśli dwie rzeczy”
„Jakie…?”
„Na
przykład, że spełni pani trzy moje prośby, nim się spotkamy.
Oczywiście nie będzie to chyba nic ostrego, powiedzmy coś jak na
tym poziomie jak dotychczas.”
Przygryzła
wargę. Skoro nic wybitnie ostrego… Czy mogła podjąć takie
ryzyko? Przecież zawsze mogła odwołać taką deklarację. Z
drugiej strony, zawsze była słowna i traktowała swoje
przyrzeczenia śmiertelnie poważnie. No, ale...
„W
porządku, niech tak będzie...”, napisała drżącą ręką. „A
druga?”
„Jeżeli
okaże się, że jestem taki jak jeden z tych trzech, których pani
opisała, to stanę się tym Małym Księciem a pani będzie wobec
mnie kompletnie uległa.”
Uśmiechnęła
się rozemocjonowana. Przecież to...
„Możesz
być taki jak oni a nawet bardziej interesujący, ale możesz się
tego nie dowiedzieć, bo Ci nie powiem. Co wtedy?”
Ale
pani już pisała, że zawsze jest szczera. Wierzę, że mnie pani
nie okłamie.”
„
Uśmiech
nie znikał z jej twarzy, mimo że jej własne napięcie sięgało
zenitu. Uświadomiła sobie, że chce tego. Że ten młody,
błyskotliwy, inteligentny nastolatek, z pewnością zasługuje na
coś, co… I gdyby w życiu rzeczywistym okazał się takim
interesującym jak tutaj...
Wahała
się, to oczywiste. Serce biło jej mocno. Tak, była słowna i nie
rzucała słów na wiatr. Nigdy. Nie mogła zadeklarować czegoś, z
czego potem musiałaby się kompletnie wycofywać. Nie mogła
oszukiwać i grać drugim człowiekiem.
„Powiedziałabym,
że w porządku, ale muszę mieć jakaś furtkę, by jednak w wyniku
jakichś nieoczekiwanych zdarzeń… Sam rozumiesz o co mi pewnie
chodzi a może i nie… Nie wiem, czy taka deklaracja na 99% jest dla
Ciebie cokolwiek warta, więc...”
„Jest
warta pani Kamilo. Niech pani po prostu zadeklaruje i zostawmy sobie
ten jeden procent.”
Poczuła,
że ma wyschnięte wargi a jej twarz przybrała poważniejszy wyraz.
Owszem, zostawiała sobie ten jeden procent, ale to nie była zabawa.
Zaczynało się coś większego.
„W
porządku. W takim razie deklaruję swoją uległość wobec Ciebie”.
Na
moment ukryła twarz w dłoniach. Sekundę później w pokoju rozległ
się odgłos otwieranych drzwi. Do środka wszedł Daniel.
-
Chodź tu – kiwnęła głową w stronę męża.
A
gdy ten, nie wiedząc o co chodzi, znalazł się przy jej krześle,
sięgnęła dłońmi w jego stronę, ściągając z niego bokserki.
Najpierw ujęła jego penisa w dłoń, ale już sekundę później
wsadziła go sobie głęboko w usta, chcąc jak najszybciej
doprowadzić do wzwodu. Spoglądając w twarz Daniela wyczuła pewne
zaskoczenie z jego strony swą inicjatywą, ale nie zdeprymowało to
jej. Wręcz przeciwnie, zaczęła ssać jego penisa z jeszcze większa
energią.
7.
Naprawdę jest pani ekskluzywną prostytutką, pani dyrektor?
I
to w zasadzie byłoby tyle, jeśli chodziło o wymianę wiadomości
ze Zlatanem przez internet. W weekend nie miała już czasu.
Poprawiała ostatnie sprawdziany przed wyjazdem na wycieczkę. Wszak
po powrocie z niej zostawały całe dwa tygodnie do końca roku
szkolnego.
Ale
emocje tego weekendu się nie skończyły. Tyle, że o ile w
pierwszej fazie były to emocje bardzo przyjemne, to w drugiej…
W
niedzielny wieczór Kamila zasiadła przy komputerze, odpalając
kilka stron, między innymi także stronę z bazą dziewczyn do
towarzystwa najwyższego sortu.
Była
to strona dla zamożnych, którzy poprzez nią mogli zamawiać
towarzystwo pięknych, atrakcyjnych Polek. Towarzystwo, no ale…
Można przyjąć, że był to po prostu portal dla mężczyzn
szukających luksusowych prostytutek.
Jakiś
czas temu Daniel, szukając ujścia i dla swoich fantazji i dla
ekshibicjonistycznych ciągotek żony, umieścił tam jej profil, pod
dziwacznym pseudonimem „Falangistka”. Oczywiście nie po to, by
wypożyczać ją zamożniejszym facetom. Po prostu była to kolejna
okazja do tego by zademonstrować wdzięki Kamili. Wspólnie
zamieścili kilka jej zdjęć, przedstawiających ją w bieliźnie, w
samonośnych pończochach, albo nawet i topless, ale zawsze
zasłaniając nagie piersi, no i oczywiście na żadnej z fotek nie
było widać twarzy wielkopolskiej nauczycielki. Tak więc podobnie
jak w przypadku filmu nagranego dla Zlatana, nie było jakiegoś
ryzyka rozpoznania.
Tak
jej się przynajmniej wydawało.
W
każdym razie co kilka dni lubiła wejść na portal i sprawdzić
ranking, bo taki tam był, jak i wszędzie indziej. Użytkownicy
głosowali na najbardziej atrakcyjne hm… Damy do towarzystwa. Niby
nic wielkiego, ale jak każda kobieta Kamila miała w sobie ten
promil próżności, który kazał się jej cieszyć, gdy jej profil
przesuwał się w tym rankingu w górę, aż osiągnął miejsce w
drugiej dziesiątce.
Co,
zważywszy tak na konkurencję, jak i na to, że był to praktycznie
profil fejkowy, bez zdjęć twarzy, jak i bez poświadczonych relacji
ze spotkań, nie licząc kilku takich, które powpisywał Daniel ze
swoich równie fejkowych kont, było wynikiem co najmniej
zadowalającym
Zdarzyły
się oczywiście propozycje bezpośredniego kontaktu, ale rzecz jasna
Kamila wszystkie odrzucała. Już na początku wywindowała stawkę
do niebotycznej wręcz kwoty pięciu tysięcy złotych za dzień a
jeśli ktoś był bardziej uparty, to wymawiała się czymś innym,
brakiem czasu, bądź tym, że jest już umówiona z kimś innym a w
ostateczności ignorowała.
Profil
więc istniał, Kamila co jakiś czas wrzucała nowe, erotyczne foto,
wchodziła na portal sprawdzając pozycję w rankingu i pocztę.
Wydawało się, że wszystko gra, gdy tego właśnie niedzielnego
wieczoru odebrała nieoczekiwaną wiadomość.
„Pani
profesor? To pani?”
Znieruchomiała,
czując pierwsze oznaki niepokoju. Czyżby jednak nie doceniła
możliwości niektórych uczniów i ktoś domyślił się, że to
ona?
Wiadomość
pochodziła ze środy. Potem były następne. Od tego samego nadawcy.
Odpaliła je po kolei.
Niepokój
nasilił się, gdy w drugiej wiadomości przeczytała swoje prawdziwe
personalia i dalszy ciąg tekstu.
„Pamiętam
jak przyszedłem kiedyś do pani na korepetycje. W pani pokoju stała
meblościanka z kolekcją książek historycznych, należąca do pani
męża. I na tej fotce widzę to samo. Zgadzają się kolory ścian w
pokoju, nawet krzesło wydaje mi się takie samo. Osoba ze zdjęć
jest bardzo do pani podobna, jeśli chodzi o figurę. Tyle
poszlak...To niemożliwe by zaszła jakaś pomyłka, prawda?”
Zdegustowana
przygryzła wargę. A więc jednak… Jak się okazuje nadmierna
pewność i zlekceważenie kilku rzeczy, potrafią przyprowadzić do
zguby. Hm, w sumie, nie stało się chyba nic tragicznego, chociaż…
No
bo jak nie? Owszem, gdyby sprawa rozeszła się gdzieś szerzej,
mogłaby się jasno wytłumaczyć, że to wszystko było tylko
żartem, grą. Że przecież szanowana powszechnie nauczycielka
języka polskiego w jednym z miejskich liceów nie jest żadną
ekskluzywną prostytutką! Że te kilka fotek, nie pokazujących
przecież jednoznacznej nagości, ani nie pozwalające na
identyfikację osoby, to nic aż tak poważnego. Że te kilka wpisów
w referencjach, typu „Umówiłem się i nie żałuję ani jednej
wydanej złotówki. Falangistka to dama wysokiej klasy, która
potrafiła oczarować swą osoba towarzystwo, z którym prowadziłem
nieformalne negocjacje biznesowe w hotelu. Równie czarująca była
kilka godzin później w hotelowym apartamencie, gdzie umacnialiśmy
naszą znajomość w mniej formalny sposób. Zapewniam, że
Falangistka daje z siebie wszystko i w pełni zasługuje na wydane na
nią pieniądze”, to tylko wybryk jej kochanego męża...
Owszem,
to dałoby się pewnie załatwić, tyle, że ewentualne wyjaśnianie
takich rzeczy obcym osobom z dyrekcji szkoły, czy może nawet z
kuratorium nie było czymś fajnym. Dodatkowo za sprawą owego
ucznia, który ją zidentyfikował wszystko mogłoby się odbić
głośnym echem na szkolnym boisku i na szkolnych korytarzach. Jej
reputacja...
„Powiem
szczerze, jest pani super laską, ale nigdy nie pomyślałbym, że
akurat ktoś taki jak pani będzie bawić się w prostytucję. To
jest dopiero nowina!”
No
właśnie… Jej reputacja upadłaby strasznie mocno. Wytłumaczyć
to się mogła w ostateczności przełożonym. Ale przecież
poruszanie takiego tematu wśród społeczności uczniowskiej i
zapewnianie, że „to tylko zabawa”… Nie no, nie wchodziło w
grę.
Przeczytała
wszystkie wiadomości i w porywie emocji uznała, że przede
wszystkim trzeba zrobić jedną rzecz. Usunąć jej profil z tego
portalu. I niewiele myśląc, po znalezieniu odpowiedniej opcji na
ekranie monitora, wcisnęła przycisk „usuń profil”.
Może
jednemu się udało, ale nie znajdzie już jej profilu na tym
portalu. Ani on, gdy wejdzie raz jeszcze, ani nikt inny. Uznała, że
to w jakiś sposób rozwiązywało sprawę.
Nie
wiedziała nawet jak bardzo jest w błędzie.
8.
Pani dyrektor topless i natrętni licealiści.
Piotrowice
były niewielkim ośrodkiem położonym nad morzem. Trochę ginął
on wśród innych, dodatkowo był dopiero początek czerwca, więc
kilkadziesiąt osób z kilku klas wielkopolskiego liceum zajęło
praktycznie cały hotel i jednocześnie stanowiło większość
wycieczkowiczów.
Rozdzielenie
licealistów przebiegło sprawnie i zniecierpliwiona Kamila mogła
zająć się sobą. Zniecierpliwiona, gdyż od samego początku była
podekscytowana. Od samego początku, czyli od momentu gdy dostała
wiadomość od Zlatana. Podał swoje pierwsze życzenie. Było nim
to, by nakłonić pozostałe nauczycielki do opalania się topless na
publicznej plaży.
Na
szczęście nie wspomniał o tym, czy to ma być topless przodem, czy
tyłem.
I
na szczęście Kamila nie musiała nalegać. Po prostu w którymś
momencie rzuciła subtelną aluzję a Marta szybko połknęła
haczyk, informując zresztą, że na zagranicznych plażach takie
sytuacje to norma, więc dlaczego nie tutaj? A uczniowie? Zawsze
można znaleźć miejsce trochę dalej. I w razie ewentualnej wpadki
obrócić się na brzuch, albo szybko wciągnąć stanik.
Rozłożyły
się w piątkę faktycznie nieco dalej, choć nie było to aż takie
konieczne, gdyż plaża była dość opustoszała.
W
piątkę, czyli Marta, ciemnowłosa, dość drobna, ale energiczna
nauczycielka matematyki, Beata, blondynka ucząca angielskiego,
najstarsza w towarzystwie, czterdziestoletnia Ewa od polskiego i
Iwona, nauczycielka biologii. Kamila, jako świeżo upieczona pani
dyrektor była tą piątą.
Zdawała
sobie sprawę, że młodsze nauczycielki pochodziły do niej z pewną
rezerwą, dlatego już wcześniej poczyniła przygotowania by nieco
zniwelować ten dystans i subtelnie zaznaczyć, że to wycieczka,
więc można dać sobie więcej luzu. To przyzwolenie na opalanie
topless, przy ryzyku wpadki z licealistami było tego elementem.
Nie
tylko zresztą to. Kamila celowo sprowadzała rozmowy na podobne
tematy, jak na przykład ewentualne reakcje licealistów i inne
takie. W zasadzie wystarczyło tylko delikatne naprowadzenie, bo
dziewczyny podchwytywały temat, w czym brylowała oczywiście
matematyczka.
W
ten sposób Kamila napawała się tym niesamowitym klimatem. Od
dłuższego czasu nie była sobą, jej mroczna natura coraz bardziej
wychodziła na powierzchnię. Zaczęło się od wizyty na
internetowym forum a potem niemal codziennymi rozmowami ze Zlatanem,
rozmowami, w których zdradziła wiele intymnych rzeczy, głównie
jeśli chodziło o jej fantazje. Rozmowami, które miały przerodzić
się w podniecającą, bardzo hardkorową rzeczywistość, co do
której oczywiście wciąż nie była pewna, ale…
Ale
niezależnie od tego, czy miałoby cokolwiek wyjść z tego w
rzeczywistości, to samo wyobrażenie sobie pewnych rzeczy było
maksymalnie podniecające. Nawet samo zaplanowane spotkanie się
wreszcie ze Zlatanem. Moment, w którym miała stanąć oko w oko ze
swoim internetowym rozmówcą, któremu wysyłała pikantne zdjęcia
i któremu zwierzała się z jeszcze bardziej pikantnych rzeczy…
Niemal
nieustannie czuła miękkie nogi i wilgoć między nimi.
Wierciła
się na kocyku, wystawiając ostrożnie swe nagie piersi ku słońcu.
To był kolejny element, który jeszcze bardziej zwiększał jej
podniecenie. Dziękowała Bogu, że, poza Ewą, wszystkie dziewczyny
ochoczo zrzuciły staniki, bo wyglądałaby przy nich jak jakaś
ladacznica. A tak…
-
Kamila, rozgrzewasz się… - rzuciła luźno Marta nawiązując do
zachowania pani dyrektor.
A
tak, leżała niemal nago, w samych majtkach na publicznej plaży.
Wprawdzie wyraźnie daleko od innych ludzi a już szczególnie
ewentualnych licealistów, których w najbliższym otoczeniu
brakowało, ale jednak. To nie było dla niej normalne. Nie
praktykowała tego typu zachowań.
-
No to jutro zagramy w słoneczko, nie? - rzuciła raz jeszcze
niewinnym tonem Marta.
Kamila
wzruszyła tylko ramionami, nie bardzo wiedząc co ma na myśli
koleżanka. Słoneczko kojarzyło się jej z głupią bajką, mitem o
jakichś gimnazjalnych zabawach. Jakoś nie wyobrażała sobie, by
koleżanka rzuciła ten wątek na poważnie.
Pozostałe
nauczycielki przyjęły ten wątek cichym śmiechem.
-
A skład już masz? - zapytała Beata.
-
Skoro jesteśmy tu, to możemy wybrać.
-
O czym mówicie? - wtrąciła Kamila lustrując twarze koleżanek
poważniejszym wzrokiem.
-
Takie tam głupoty – machnęła ręką Iwona.
Aczkolwiek
Kamila wyczuła podskórnie, że być może wcale nie chodzi o żadne
głupoty.
-
Tak sobie lubimy czasem pofantazjować, gdyby nam wypadło zrobić
sobie słoneczko w szkolnym składzie… My w czwórkę, albo z tobą,
to w piątkę, no i taka sama liczba chłopaków – wyjaśniła
bardziej czysto i składnie Marta. - W sensie, że sobie wybieramy
najbardziej gorące towary ze szkoły.
Znów
śmiech a Kamila przez chwilę zastanawiała się, na ile wypowiedź
Marty jest niewinna, w sensie, że tyczy się tylko fantazji a na
ile…
-
Kamila, w sumie to twoich typów nie znamy, więc sprzedaj nam swoją
pierwszą piątkę – coraz śmielej kontynuowała matematyczka.
Normalnie
ucięłaby temat w zarodku, ale tutaj, po tym wszystkim, gdy sama
zasugerowała pewne wyluzowanie i odejście od konwenansów...
-
Nie zastanawiałam się nad tym – wybrnęła z tego mrukliwie.
-
No nie mów, że nie dałabyś się na przykład Oskarowi poobracać
– podpuszczała Marta, widząc chyba pewne zmieszanie na twarzy
pani dyrektor. - Albo Arkowi. A z tego co mi się udało zasłyszeć,
Arek podobno dysponuje całkiem niezłym sprzętem – zachichotała
na koniec.
-
Tobie za to przydałby się zimny prysznic – skomentowała z
sarkazmem Iwona.
-
Wskakujemy do wody? - rzuciła pytająco Ewa.
-
Kamila zostaniesz?
Ktoś
musiał zostać, popilnować rzeczy zostawionych na kocach. Kamila
czuła się rozgrzana mocno palącym słońcem, ale skoro pozostałe
koleżanki podniosły się z miejsc, zapinając staniki, odpuściła.
Została
sama i przewróciła się na brzuch, wystawiając ku słońcu nagie
plecy. Nie miała pod ręką żadnej książki, więc pozostała sama
ze swymi myślami.
Tym
razem głowiąc się konkretnie nad tekstami Marty. Zastanawiała się
na ile matematyczka puszczała wodze fantazji a na ile mogło to mieć
przełożenie na rzeczywistość.
To
co mogło wyglądać na niewinne i głupie fantazje, nie musiało
mieć miejsca w przypadku akurat tej dziewczyny. Kamila dobrze
zdążyła już poznać mocno liberalną matematyczkę, jej lekkie
podejście do życia i wielu spraw. Także do życia erotycznego.
Marta często plotkowała o różnych facetach, z którymi zawarła
bliższą znajomość, więc coś mogło być na rzeczy.
Tylko
co konkretnie? Słoneczko? Naprawdę? Nie no, to żart. Marta, nawet
gdyby… To jeszcze Beata i Iwona, owszem, dziewczyny o zbliżonym
podejściu do życia jak ich wodzirejka, ale chyba jednak nie aż
tak. No i Ewa, starsza od nich, nie uchodząca wprawdzie za żaden
wzór cnót, ale i tym bardziej nie jakaś puszczalska.
Chyba,
że Kamila czegoś nie wiedziała.
W
każdym razie, te teksty to… Chyba jednak tylko takie celowe,
przesadzone, może mające na celu trochę podokuczać pani dyrektor?
Może było w tym trochę nabijania się z niej, Kamili? Może...
-
Pani dyrektor – czyjś głos przerwał jej rozmyślania. - Możemy…?
Bo mamy problem.
Drgnęła
nerwowo. Stanik został dalej, nie było chyba możliwości by
sięgnąć po niego. A chrzęst piasku deprymował ją dodatkowo.
-
Tak? - rzuciła za siebie.
-
Marcinowi rozwiązał się but i nie może sobie poradzić.
Usłyszała
śmiech nad sobą, za plecami. Przygryzła wargę. Dobrze zrozumiała
motyw. Ot, podejść, zagadać do opalającej się pół nago pięknej
pani dyrektor.
Jakże
erotycznie wyglądała ta sytuacja. Ona sama, pół naga i stojący
nad nią rozochoceni licealiści. Musiało być ich z pewnością
kilku.
Mieli
doskonały widok na jej kompletnie nagie plecy, długie nogi i majtki
opinające jej zgrabne pośladki.
Tak,
wyglądało to nawet nie tyle erotycznie, ile wręcz pornograficznie,
jeśli przynajmniej przyjąć odpowiedni punkt widzenia.
Co
miała zrobić? Leżenie na brzuchu i chowanie w ten sposób piersi
nie wchodziło w grę. Wzięła się w garść, wsunęła pod spód
ręce i upewniając się, że szczelnie zakryła swe nagie piersi,
uniosła się na kolana, odwracając w kierunku licealistów.
-
Niczego mądrzejszego nie umiecie wymyślić? - zapytała spokojnie
lustrując twarze uczniów.
Byli
tam Oskar, Marcin, Kuba… Paru takich, których nie znała, w sumie
siedem osób. W gromadzie mogli czuć się mocni i czuli, ale…
Ale
zauważyła, że odważny gest pani dyrektor, która nie uciekła a
przeciwnie, odwróciła się w ich stronę zakrywając nagie piersi
jedynie dłońmi trochę wybił ich z rytmu. Przynajmniej niektórych.
-
Ale to naprawdę jest spory problem, bo...
-
Jak już się napatrzyliście, to poszukajcie sobie miejsca dalej –
przerwała zdecydowanie.
Tak,
patrzyła im w twarze i czuła na sobie ich spojrzenia. Na całym
ciele, szczególnie na udach i na tej dłoni, którą przykrywała
swe nagie piersi. Spojrzenia zarówno niepewne, jak i pożądliwe.
-
Na panią można patrzeć godzinami – tym razem odezwał się
Oskar.
-
To patrzcie, ale nie tu. Zasłaniacie mi słońce – wolną ręką
wskazała kategorycznie gdzie mogą się udać.
Niechętnie,
mrucząc coś pod nosem musieli przyjąć nakaz szkolnej pani
dyrektor. Wszyscy z wyjątkiem Oskara.
-
Ja mam do pani poważniejszą sprawę – odezwał się, zostając na
miejscu.
-
To porozmawiamy o niej później – Kamila utrzymywała zdecydowany
i rozkazujący ton.
-
Nie – choć krótko, Oskar zabrzmiał jeszcze bardziej
zdecydowanie.
I
jakoś tak złowróżbnie…
Kamila
uniosła w górę podbródek patrząc na licealistę wyraźnie
ofensywnie.
-
Na skutek pewnych wydarzeń, doszliśmy do wniosku, że zrobimy
dzisiaj w dość kameralnym gronie fajną imprezę z pani koleżankami
– wyjaśniał. - I chcielibyśmy, by nie robiła pani z tego tytułu
żadnych problemów.
-
Jaką imprezę? - jej oczy przybrały czujny wyraz. - I jakie
problemy miałyby z tego wyniknąć?
-
Imprezę… Integracyjną… - głos Oskara stał się jakby
lekceważący, może nieco drwiący. - A wie pani co może dziać się
podczas takich imprez.
-
Nie lubię gdy ktoś mówi zagadkami. Możesz wyrazić się bardziej
precyzyjnie?
-
Pani Marta miała wyjaśnić coś szerzej, skoro tego nie zrobiła…
Będzie to taka impreza, na której będzie nas czterech i cztery
nauczycielki.
Urwał,
spoglądając wyczekująco a Kamila poczuła szybsze uderzenie serca.
Co, u diaska? Dlaczego skojarzyło się to jej z fantazjami snutymi
przez Martę? Czy to na pewno były fantazje…?
Wciąż
jedną ręką zasłaniała swe nagie piersi.
-
Dalej nie wiem, jakie problemy miałyby z tego wyniknąć –
powtórzyła wcześniejsze zapytanie, ale jej głos stał się
bardziej ostrożny.
-
No właśnie, ale na wszelki wypadek… Taki pomysł mnie naszedł
ostatnio, może pani sama będzie nam towarzyszyć?
-
Nie mam większej ochoty na zabawy dzisiaj…
Do
czego zmierzał? Poczuła narastający powoli niepokój. Coś tu nie
grało.
-
A jeśli zapłacilibyśmy pani? Choćby te pięć tysięcy?
Ach
tak! Z trudem utrzymała spokój na twarzy, choć w jej serce
wślizgnął się lód.
-
Możesz w końcu wyjaśnić co masz na myśli?
Trzeba
było zareagować agresywniej, ale Kamila nie potrafiła udawać. A w
momencie gdy wypowiadała te słowa, mogła być już pewna do czego
nawiązał Oskar. Jego słowa zmroziły ją, mimo dość upalnej
pogody.
-
Myślę, że doskonale pani wie – zareagował zdecydowanie wbijając
się wzrokiem w oczy pani dyrektor. - Mam na myśli pani profil w
bazie ekskluzywnych pros… Tfu, pań do towarzystwa – poprawił
się z widoczną ironią. - Tym samym...
-
Oskar, nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz – przerwała mu,
siląc się na spokój. - nie wiem co sugerujesz, coś ci się
musiało...
-
Niech pani nie udaje – skrzywił się z lekceważeniem. - Dobrze
wiem jak wygląda pani mieszkanie, widząc ten profil od razu
skojarzyłem, potem szukałem jeszcze jakichś drobnostek, żeby się
upewnić a potem...
-
Jaki profil? Pokaż mi go!
-
Nie ma go, już skasowany.
-
Skoro nie ma żadnego profilu, to po co zawracasz mi głowę? -
zwróciła się agresywnie, próbując uczepić się tej narracji.
-
Profil zniknął, gdy wysłałem wiadomość. Czy to nie dziwne?
Gdybym się pomylił, dostałbym taką odpowiedź, tymczasem…
Tymczasem profil zniknął, jakaś prostytu… Tfu, pani do
towarzystwa przestraszyła się czegoś widocznie. Zlikwidowała
profil, bo ktoś wysłał do niej wiadomość, że rozpoznał w niej
szkolną nauczycielkę. Dziwne, no nie?
Ironizował
a ona dopiero teraz uświadomiła sobie, że popełniła błąd.
Trzeba było rozegrać to inaczej. No ale...
-
Nie wiem dlaczego tak się uparłeś, że to ja – znów wysiliła
się na spokój. - Ale to już nieistotne. Skoro ten profil nie
istnieje, to nie ma tematu, niezależnie od tego co sobie ubzdurałeś.
Zakończyła
dobitnym tonem, usiłując zakończyć temat, ale nie przewidziała,
że...
-
Profilu nie ma, ale pozostały zrzuty z ekranu, które wykonałem.
Chce pani zobaczyć? Nie no, myślę, że mi pani wierzy. Są zrzuty
profilu i tych kilku całkiem fajnych fotek. I myślę, że wiele
osób ucieszyłoby się widząc je.
-
Oskar, zaczynasz mnie nudzić – broniła się, choć nie tak
twardo, raczej po to by zachować twarz. - Czy to jakaś żałosna
groźba?
-
Co jest dla pani żałosne? To, że o tym, że pani dyrektor szkoły
ma profil w bazie ekskluzywnych prostytutek może dowiedzieć się
całe liceum i jeszcze wyżej? Nie ma to dla pani żadnego znaczenia.
-
Oskar, daj sobie spokój z tym – rzuciła pojednawczo, jakby
lekceważąco, próbując wysłać sygnał, że to nie jej sprawa.
-
Rozumiem, że wciąż nie chce się pani przyznać, że wkłada pani
na siebie maskę… No dobrze… W każdym razie mam nadzieję, że
dołączy pani do… Do słoneczka – na ustach Oskara pojawił się
szeroki uśmiech zdobywcy. - Byłaby pani bardzo cennym dodatkiem.
Niech pani to przemyśli.
Wstał
i odszedł. Całe szczęście, bo Kamili brakło w tym momencie
jakiegokolwiek argumentu.
Korzystając
z okazji, włożyła na piersi stanik. Odechciało się jej opalania
a już szczególnie nago. Miała sporo spraw do przemyślenia.
Oskar…
Wygrał coś i miała tego świadomość. To też był znak czasu,
efekt nastroju, w którym znajdowała się od jakiegoś czasu… Bo
niezależnie od złości i niepokoju, które czuła, spowodowanymi
ewentualnymi konsekwencjami, które mogła ponieść, to w jej umyśle
zagnieździł się ten erotyczny wątek. Ten, w którym ona sama
została mocno zdominowana przez innego mężczyznę, w dodatku
licealistę z jej szkoły. Tego „złego”, jak pisała o nim w
korespondencji ze Zlatanem.
I
to nie było chyba to, co czuć powinna. Przecież zaistniało
zagrożenie, które mogła zlikwidować tylko poprzez pewną uległość
wobec Oskara. Pewną… Bo jak daleko miała pójść? Tego nie
wiedziała.
Co
zaproponował Oskar? Towarzystwo w czasie jakiejś imprezy z
nauczycielkami? Co to za impreza? Naprawdę chodziło o coś z
erotycznym wątkiem? O słoneczko? Nie no, to musiał być żart,
chociaż… Skoro wspomniała o tym także Marta… To może jednak
coś było na rzeczy?
Zacisnęła
uda, próbując wyciągnąć logiczne wnioski. Niedawno wkroczyła w
inny świat odnajdując forum internetowe ze wspominkami przeżyć
erotycznych uczniów szkół średnich z nauczycielkami. Czy wypadało
teraz przyjąć, że ten światek znalazł się dużo bliżej niej,
niż jej się to wydawało?
Czuła,
że serce bije jej mocniej. W tym momencie zbiegły się trzy wątki.
Sprawa jej profilu na stronie ekskluzywnych prostytutek i co za tym
idzie szantaż w wykonaniu Oskara. Rzekome słoneczko a w każdym
razie jakaś tajemnicza impreza jej koleżanek z licealistami. I
wreszcie jej erotyczna uległość w stosunku do Zlatana, która
zresztą dopiero miała rozkwitnąć.
Czuła
się kompletnie wybita z równowagi i nie miała pojęcia jak
zareagować.
9.
Pani dyrektor lubi podglądać.
I
z upływem czasu mimo wszystko się uspokajała. Nie wiedziała
dlaczego I Marta i Oskar napomknęli o tym słoneczku, ale dochodziła
do wniosku, że to jakaś bujda. Gdy jakiś czas później, już po
powrocie do hotelu, odwołała się w towarzystwie koleżanek do tej
fantazji Marty...
-
Daj spokój z tymi bzdurami – skwitowała krótko Iwona.
No
więc dała, tym bardziej, że w samym hotelu nic godnego uwagi się
nie działo. Zbliżał się wieczór, młodzi zajmowali się swoimi
sprawami, ona usiadła przy książce, po dziewiętnastej do pokoju
wpadła Ewa wyciągając ją do restauracji na dole, by posiedzieć i
pogadać w piątkę.
Siedziały,
ale po kolacji Kamila zwinęła się dość szybko do pokoju.
Wymigała się tym, że wciągnęła ją lektura nowego kryminału
Cobena. W sumie nie było to takie odległe od prawdy.
Trochę
poczytała, następnie wskoczyła pod prysznic. Gdy wyszła, na
zegarze była już dwudziesta pierwsza.
Sięgnęła
po telefon i zaczęła pisać.
„Pierwsze
zadanie wykonane”. Do tekstu dołączyła zdjęcie wykonane jeszcze
przed tym zanim dziewczyny wskoczyła do wody. Zrobiła je Marta,
tak, że na fotce było widać leżącą na brzuchu Kamilę. Z
widocznymi nagimi plecami, za to bez twarzy.
„Wspaniale.
Tylko nie wiem, czy jutro się spotkamy, bo się chyba nie wyrobię.
Ale jakby co, to będzie jeszcze środa”.
Poczuła
lekkie rozczarowanie. To też był jakiś znak. Znak, że zależało
jej na spotkaniu ze Zlatanem. Niekoniecznie od razu z jakimś motywem
erotycznym, a już na pewno z tym co mu obiecała. Ale jednak.
Chciała go zobaczyć, spojrzeć mu w oczy. Poczuć jego zapach.
Zabawne,
zważywszy, że chodziło o nastolatka. Ale tym samym kryła się w
tym jeszcze większa perwersja. Oddać się posłusznie mężczyźnie,
takiemu jak Daniel. Czy nawet młodszemu, ale w granicach rozsądku.
A tu polecenia miał jej wydawać siedemnastolatek… To było trochę
niedorzeczne, ale podniecające.
Zwłaszcza,
że był to dość nietypowy siedemnastolatek. Zachowujący się jak
dorosły.
„Uhm…
No to żebyś czasem nie przespał mojego powrotu do domu...”
No
i właśnie… Czy nie nadchodziła pora, by przemyśleć to wszystko
i postanowić sobie coś? To znaczy jak daleko może posunąć się w
tej perwersyjnej grze ze Zlatanem?
No
bo obiecała, ale… Ale zostawiła sobie ten jeden procent, jakby
coś poszło nie tak. Tylko co miało pójść? Nagle okazałoby się,
że Zlatan jest kompletnie nieatrakcyjny fizycznie? Nie no, nawet
gdyby… To jednak dla niej ważniejsze były inne priorytety. Jego
charakter i przede wszystkim ta chemia, która ich połączyła w
internecie.
No
więc…? Czy może nie zrobić tego kroku dalej i postanowić, że
skoro tak to wszystko ładnie szło… Anulować tą zostawioną
sobie furtkę? Czy może jednak, niech się ten Zlatan trochę
wysili, tak żeby nie miał wszystkiego podanego na tacy?
Tym
bardziej, że pewne erotyczne prośby, czy tam żądania to jedno a
gdyby zadeklarowała mu tą swoją uległość bez granic…
Skończyłoby się jednym, nawet jeżeli Zlatan nie sprawiał takiego
wrażenia.
Był
młodym, dojrzewającym chłopakiem a ona atrakcyjną kobietą. Tu
nie mogłoby być innego finału niż...
Zacisnęła
uda i zamknęła oczy, próbując sobie to wyobrazić. To, że
poprzez swą deklarację faktycznie oddaje się tajemniczemu
nastolatkowi w całości. Że czuje w swojej wilgotnej, jak teraz,
cipce wsuwającego się w nią zdecydowanie naprężonego,
młodzieńczego kutasa. Kutasa, który posuwa ją siłą podniecenia
młodego chłopaka. Że daje się wykorzystać, zerżnąć, zaliczyć,
po prostu pieprzyć bez granic. Ona, dojrzała już przecież kobieta
z klasą, jakiemuś kompletnie nieznanemu dzieciakowi.
Odetchnęła
głębiej i otworzyła oczy, słysząc dźwięk nadchodzącej
wiadomości.
„Myślę,
że nie prześpię, ale za to jutro w południe wymyślę jednak coś
ciekawszego, w porządku?”
Uśmiechnęła
się lekko. Co niby ciekawszego? Zainteresowało ją to. Daniel
potrafił coś takiego wymyślać, choć między Bogiem a prawdą,
coraz rzadziej. Czy może doczekał się jakiegoś następcy?
Jak
każda kobieta lubiła niespodzianki, więc poczuła się
zainteresowana.
„W
porządku, tylko nie rozczaruj mnie”.
No
właśnie, oto było to. Niech też się wysili i poczuje trochę
presji. To mu nie zaszkodzi.
Wszystko
wskazywało na to, że dzisiejsza konwersacja ze Zlatanem dobiegła
końca. Kamila wstała z łóżka i zerknęła za okno. Było już
ciemno. Na korytarzach panował względny spokój. Młodzi korzystali
z okazji i włóczyli się po plaży, czy ogólnie po miejscowości,
choć nie było tu specjalnie niczego ciekawego. Nie pozostawało im
nic innego do roboty, niż zrobić sobie pewnie jakieś szkolne
ognisko, upiec sobie przy tym kiełbaskę, wypić piwo, dwa. Albo
pięć.
Wzruszyła
ramionami. Była dyrektorką, ale nie ich matką. Nie będzie ganiała
po plaży i kontrolowała napojów spożywanych przez licealistów.
Nie miało to najmniejszego sensu. Każdy wiek ma swoje prawa, poza
tym żadna kontrola niczego by nie dała.
Rozemocjonowana
ostatnimi dniami, także wymianą wiadomości ze Zlatanem, wyszła na
balkon, zastanawiając się kiedy wróci Ewa, z którą dzieliła
pokój. W tym obok, trzyosobowym zameldowały się pozostałe trzy
nauczycielki. I stojąc na balkonie Kamila widziała świecące się
w ich pokoju światło.
Odruchowo
przeszła w bok. Czyżby dziewczyny wróciły już z restauracji? A
Ewa obskoczyła jeszcze ich pokój?
Dotarła
do barierki i wychyliła się lekko usiłując dojrzeć do działo
się w pokoju koleżanek. Może było to nieeleganckie, ale tak tylko
na chwilę, w celu zorientowania się w sytuacji...
Z
tej pozycji nie miała oczywiście wglądu w cały pokój a jedynie w
jego część, ale dostrzegła połowicznie rozebraną Martą,
snującą się po pokoju. Kamila patrzyła jeszcze przez moment, czy
nie zobaczy pozostałych koleżanek, ale nie widziała.
I
już miała się wycofać, kiedy serce zabiło jej mocniej.
Dostrzegła jeszcze jedną postać, tyle, że… Tyle, że nie była
to żadna kobieta. Był to mężczyzna. Młody.
Konkretnie
rzecz biorąc, Oskar.
Wstrzymała
oddech, nie spuszczając wzroku z oświetlonego okna. W ciągu jednej
sekundy wróciło wszystko to, co już zdawało się odchodzić w
zapomnienie. Te rzekome fantazje Marty i ten szantażyk Oskara.
Co
tu się działo? Czy to możliwe, by młoda nauczycielka matematyki
przyjmowała we własnym pokoju wieczorną już porą jednego z
licealistów, akurat tego najprzystojniejszego, najbardziej
władczego, pewnego siebie… Przyjmowała go ot tak, neutralnie?
Czy
może jednak samej Kamili trochę poprzestawiało się w głowie od
nadmiaru erotycznych wrażeń i zaczęła się doszukiwać afer tam,
gdzie ich...
Wstrzymała
oddech, gdy jej uwadze nie umknął gwałtowniejszy ruch Oskara.
Kamila poczuła jak jej usta rozchylają się w zdziwieniu, ale i w
nagłym podnieceniu. Zobaczyła jak młody licealista jednym ruchem
sprowadził nauczycielkę matematyki na kolana.
Jak
drugim ruchem, wolną ręką, wyciągnął ze spodenek nabrzmiałego
kutasa.
I
jak kolejnym, przysunął do niego głowę licealnej pani profesor,
by...
Choć
Kamila widziała wszystko bardzo wyraźnie, jak na możliwości,
które miała, to poczuła, że jej oczy otworzyły się tak szeroko,
że…
Oto
na jej oczach, jedna z jej koleżanek, niespełna trzydziestoletnia
nauczycielka matematyki, posłusznie, niczym nastoletnia dziewczynka,
klęcząc na kolanach, zachłannie i namiętnie obciągała kutasa
własnemu licealiście!
Kamila
poczuła, że serce wali jej jak młot. A więc to prawda, te
wszystkie sugestie, mniej, czy bardziej subtelne, miały pokrycie w
faktach! Oni naprawdę… Nie, nie było to żadne słoneczko, ale
przecież w niczym nie umniejszało to faktu, że jedna z jej
koleżanek, nauczycielka uprawiała teraz seks ze swym uczniem!
Ale
kwestie wychowawcze zeszły teraz na dalszy plan. Choć w pierwszym
momencie Kamilą targnęło wzburzenie, to… To w drugim, to
widowisko, które rozgrywało się na jej oczach, zwyczajnie zajęło
ją pod kątem erotycznym.
Poczuła
jak jej nogi zaczynają drżeć a ona sama nie może ustabilizować
oddechu. Serce tłukło jak młot, bo na własne oczy widziała
największego amanta w szkole pół nagiego. Widziała jego
sterczącego kutasa, przynajmniej w tych chwilach, kiedy opuszczał
on usta Marty.
Kamila
odruchowo oblizała wysuszone wargi. A więc tak poczynał sobie ten
szkolny super przystojniak. I tak oddziaływał nie tylko na jego
szkolne rówieśniczki, ale i na nauczycielki. No jakby nie patrzeć,
sama Kamila nie mogła przejść obok niego tak kompletnie obojętnie.
Chociaż
miała świadomość, że robi źle podglądając parę dobrze
znanych jej osób w tak intymnej czynności, nie potrafiła oderwać
wzroku. To co działo się na jej oczach było zbyt perwersyjne.
Zasadniczość Kamili przegrała z jej własnym podnieceniem.
Odruchowo
zaczęła oczekiwać czegoś więcej i… I doczekała się. W
którymś momencie Oskar gestem odsunął głowę Marty od swego
przyrodzenia, podniósł ją i… I w ciągu krótkiej chwili niemal
zerwał z niej ubranie. Na oczach pani dyrektor, jej podwładna,
matematyczka ukazała się kompletnie naga.
Nie
była jakąś pięknością, ale pewnej urody nie dało się jej
odmówić. Poza tym ciało miała na pewno przyzwoite a Kamila przez
te kilka sekund mogła popatrzeć na szczupły, zgrabny i na pewno
jędrny tyłeczek koleżanki.
Ale
tylko przez chwilę. Oto stało się coś, co znów doprowadziło ją
do szybszego bicia serca. Oskar, niczym wytrawny kochanek a nie
osiemnastoletni licealista mocno chwycił swą nauczycielkę za
biodra i niemal rzucił ją na stolik. Kamila zobaczyła szeroko
rozłożone nogi swej koleżanki i… I Oskara tym razem od tyłu.
Już zasadniczo kompletnie nagiego.
Nagiego
i wbijającego się swym kutasem w cipkę Marty.
Kamila
ogarniająca te widoki z szeroko otwartymi nie tylko oczami, ale i
ustami, nie wiedziała na co patrzeć. Pochłaniało ją wszystko. I
poruszający się rytmicznie, zgrabny, nagi tyłek młodego
licealisty i twarz Marty, która po kilku pchnięciach przybrała
niezwykle błogi i co za tym idzie, zniewalający wyraz. Było jej
dobrze, Kamila miała świadomość tego. I to uczucie udzielało się
także jej.
Niewiele
z tej pozycji widziała samego aktu, w zasadzie nie widziała niemal
nic. Ale może to i lepiej, bo jej niesamowicie w tym momencie
rozgrzana fantazja podpowiadała jej odpowiednie obrazy. Oczyma
wyobraźni widziała wręcz sztywnego penisa Oskara wbijającego się
bezlitośnie w bezbronną cipkę jego nauczycielki matematyki.
Bezbronną
i wilgotną. Tak samo jak wilgotna była cipka stojącej na drżących
nogach Kamili. Bo jej zasadniczość przegrywała z rozdmuchanym do
granic ogniem erotyki ziejącym w jej wnętrzu. Niemal w ogóle
przestało się liczyć to, że ogląda coś, do czego nie miało
prawa absolutnie dojść.
Liczyło
się to, że widzi swego szkolnego super przystojniaka grzmocącego
jej koleżankę z grona pedagogicznego. To, że widziała jego
świetne, zgrabne, silne, opalone nagie ciało, włącznie z tą
intymną sfera jaką były jego pośladki. I to, że widziała jak
szybkimi, dynamicznymi ruchami bioder rżnie swą licealną
nauczycielkę, sprawiając jej tym samym ogromną rozkosz.
Podglądanie
było dla Kamili czymś obleśnym, ale teraz nie potrafiła oderwać
wzroku od tego nieziemskiego spektaklu. Na drżących nogach, z
zaczerwienioną twarzą, rozchylonymi ustami i bijącym sercem
patrzyła, odliczając sekundy od końcowego akordu.
I
doczekała się a jej wrażenia zostały jeszcze spotęgowane przez
jęk Marty, słyszalny mimo zamkniętego okna. Matematyczka jeszcze
przez moment leżała nieruchomo na sole, podczas gdy Oskar stał,
prężąc swe nagie ciało. Aż w końcu pochylił się i podciągnął
w górę spodenki.
Marta
zeskoczyła ze stołu a Kamila, wciąż ledwo trzymając się na
nogach wycofała się w ciemniejsze strefy balkonu, pod drzwi do
swego pokoju. Po raz kolejny oblizała wyschnięte wargi i zamknęła
oczy. Przed nimi stanął obraz...
Odgłos
otwieranych drzwi przywrócił ją do świata żywych. Natychmiast
wskoczyła do środka i ujrzała wchodzącą do pokoju Ewę.
-
Chłodzisz się na dworze? - zapytała z lekkim uśmiechem niczego
nieświadoma koleżanka.
Kamila
coś tam odpowiedziała i natychmiast skierowała się w stronę
łóżka. Była już pora spania, ale… Ale jak tu zasnąć, kiedy
dosłownie przed sekundami było się świadkiem czegoś takiego?
Nie
dało się. Nie tylko dlatego, że Ewa jeszcze przez jakiś czas
krzątała się po oświetlonym pokoju.
Bijące
serce uspokoiło się, choć nie dało się tego nazwać regularną
pracą. Nie pomagały temu chore wizje, którym poddawała się nowa
pani dyrektor liceum.
Tak,
chore, bo jak inaczej nazwać to, że oddawała się w nich Oskarowi?
Owszem, bardzo przystojnemu, wysportowanemu o świetnej figurze, ale
także pyszałkowatemu, chełpliwemu, cwaniakowatemu, jednym słowem,
takiemu reprezentującemu ten typ faceta, który od zawsze wręcz
nienawidziła?
Ale
w tej chorej fantazji, to było jeszcze bardziej podniecające.
Podniecające tak silnie, że w cipce pani dyrektor panowała istna
powódź a ona sama z trudem tłumiła jęki.
Oddać
się tak w całości, takiemu właśnie bezczelnemu kozakowi, dla
którego byłaby wprawdzie bardzo atrakcyjnym, ale jednak tylko
pojemnikiem na spermę. Takiemu, który z miejsca pochwaliłby się
wszystkim, chodząc dumny jak paw, „hej, wydymałem tą super dupę,
naszą panią dyrektor tak, że wyła z rozkoszy! Rżnąłem ją na
wszystkie sposoby, ostro, brutalnie, gwałtownie, z przodu, z tyłu,
w każdej możliwej pozycji, w cipkę, w dupę a ona wyła za każdym
razem, gdy wkładałem jej kutasa po same jaja! Taka niby porządna a
tak naprawdę taka ostra kurewka, która w ogóle nie dała spokoju
mojemu kutasowi, tylko ciągle błagała o jeszcze więcej!”
Boże…
Przewracała się z boku na bok, marząc o tym, że Oskar zmusza ją
do pokornego lizania jego apetycznego tyłeczka. I do wielu innych
obscenicznych rzeczy, przy których samo pieprzenie to nic
specjalnego. Jednym słowem poniża jak nikt inny i bierze jak swoja
własność.
Ach,
co by było gdyby Oskar był tak łaskawy i raz jeszcze ponowił ten
bezczelny szantaż, grożąc swojej pani dyrektor, że jeśli ta nie
spełni jego wyuzdanych żądań, to ujawni informację, że ta
zarejestrowała się w internecie jako luksusowa prostytutka...
10.
Obłędnie pragnę ktoś mnie zaliczył.
Oczywiście
po przebudzeniu ta ostatnia fantazja uleciała w dal, choć… Choć
nie tak daleko jak powinna.
W
ogóle przebudzenie po takiej nocy nastąpiło ze sporym opóźnieniem.
Nic dziwnego, skoro Kamila zasnęła pewnie po trzech, czy czterech
godzinach bezowocnego rzucania się po łóżku.
Wstała
z łóżka koło jedenastej. Na korytarzu było raczej cicho,
licealiści też pewnie jeszcze spali, albo dopiero wstawali. Kamili
godzinę zajęło ogarnięcie się, wciągnięcie skromnego
śniadania, wraz z herbatą i niemal równo w południe opuściła
pokój.
Fantazja
o bezgranicznym oddaniu się Oskarowi, oddaliła się, ale pani
dyrektor wciąż pozostawała w niezwykłym nastroju. Wciąż była
pod wrażeniem wczorajszego wieczoru i tego, że…
Że
przyłapała swoją koleżankę pieprzącą się z licealistą. Ta
świadomość niezwykle mocno zagnieździła się w jej umyśle i
wciąż silnie grała na jej emocjach.
Dźwięk
wiadomości tekstowej… Zlatan. Odebrała.
„Dzień
dobry, nadszedł czas na drugie zadanie. W sumie to może takie
ogólne. Chciałbym, żeby zachowywała się pani dość
uwodzicielsko, przyjaźnie w stosunku do jakiegoś ewentualnego
adoratora na plaży, w barze, czy gdziekolwiek. W jaki konkretnie
sposób – to już zostawiam pani. Czy skończy pani na uśmiechach
i sympatycznej rozmowie, czy da się pani dotknąć, popieścić,
albo nawet nieco rozebrać, o tym zdecyduje pani sama. Nakładam
tylko jeden obowiązek, musi pani zdać mi po wszystkim szczegółową
relację. Z uwagi na to, że stwarza pani wrażenie zasadniczej
kobiety, takie doświadczenie będzie na pewno czymś bardzo
interesującym i dla pani i dla mnie.”
To
był tekst od siedemnastolatka? Nie no, miał chłopak potencjał,
rozumiał doskonale, że kobieta, nawet atrakcyjna, nie składa się
tylko z dupy i cycków. Raz jeszcze potwierdził, że jest
nietuzinkowym nastolatkiem.
No
ale co równie ważne… Nie był to sms, który uspokoiłby jej
emocje. Wręcz przeciwnie, ot, kolejny wątek, który rozgrzał ją
jeszcze mocniej.
Opuściła
pokój, jak i hotel kierując się w stronę niewielkiego parku. O
tej porze był on prawie pusty, przebywało w nim dosłownie kilka
osób. W sumie jej to nie przeszkadzało.
Wzięła
ze sobą książkę, załadowała do torebki i kroczyła powoli. Ale
prawdę mówiąc, miała świadomość, że z czytania wyjdą nici.
Jej zmysły żyły czymś zupełnie innym.
Ubrała
się bowiem adekwatnie do pogody jak i nastroju, w krótkie spodenki
i koszulę. Sporo odsłaniała, przynajmniej jak na nią. Nie zwykła
chodzić publicznie w krótkich spodenkach i odsłaniać swych
długich nóg praktycznie w całości aż do pośladków. Tym
bardziej teraz, gdy szanownej dyrektor szkoły chyba nie do końca
tak wypadało.
Ale
chciała tak. Wiedziała bowiem co się z tym wiąże. Wiązały się
z tym męskie spojrzenia, taksujące jej długie, zgrabne, opalone
nogi, od których ciężko było podobno uciec wzrokiem. Jeśli zaś
dodać do tego ładną twarz, to całość prezentowała się
wyjątkowo ponętnie.
Tak
przynajmniej zawsze mówił jej Daniel a co by nie mówić, nie zwykł
on prawić pustych komplementów. Wierzyła mu. No i sama też miała
oczy. Choć zawsze wolała patrzeć na siebie bardziej krytycznym
wzrokiem, to przecież musiała mieć świadomość swoich atutów.
To
nie było niestety centrum Warszawy, czy choćby jakiś inny ośrodek
wypoczynkowy. Minęła zaledwie kilku mężczyzn, w różnym wieku no
i także w towarzystwie kobiet, więc ich wzrokowa adoracja nie
spełniła jej próżniaczych zachcianek. Musiała się zadowolić
jej namiastką. I tym co sama sobie wymyśliła.
To
znaczy wcielić się na chwilę w duszę faceta i pofantazjować o
tym, co chciałby robić z taką super laską jak ta, która właśnie
kroczy parkową alejką, akcentując każdy krok stukotem szpilek a
potem siada sobie wygodnie na ławce i wyjmuje książkę zanurzając
się, przynajmniej pozornie, w lekturze.
No
cóż, pewnie chciałby robić wiele rzeczy. I pewnie choć trochę
by się podniecił. Być może penis w jego spodniach drgnąłby
trochę, albo nawet więcej niż trochę. Hm…
Nigdy
jakoś nie fantazjowała w ten sposób i tak naprawdę w życiu
codziennym świadomość, że jakiemuś kroczącemu za nią
chodnikiem facetowi twardnieje penis, by ją odrzucała, lub
przynajmniej byłaby obojętna. Ale dzisiaj, w tym klimacie… Myśl,
że jednemu, czy drugiemu mężczyźnie staje na sam jej widok…
No
właśnie, na tę myśl zareagowała jej własna cipka, stając się
bardziej wilgotna.
Przysiadła
na wolnej ławce, krzyżując nogi i jeszcze mocniej eksponując je w
ten sposób dla osób postronnych. Sięgnęła do torebki i
wyciągnęła książkę.
W
pobliżu znajdowało się raptem kilka osób i praktycznie nie było
wśród nich mężczyzn. Jeśli nie liczyć dwóch chłopaków,
nastolatków w różnym wieku, może braci. Do tego jakieś dwie
panie ze swymi kilkuletnimi pociechami.
Trzymała
w dłoniach książkę, ale było jasne, że nie będzie jej czytać.
Skupienie się nad treścią kryminału przekraczało jej możliwości.
Tym bardziej, że jeszcze musiała się zastanowić nad czymś, o
czym do tej pory nie myślała. Nad ewentualnymi konsekwencjami wobec
swej koleżanki. Dając dupy swojemu uczniowi przekroczyła prawo.
I
ona, Kamila, jako dyrektor szkoły, jeśli miała być w zgodzie sama
z sobą, musiała te konsekwencje wyciągnąć.
Ale
nie teraz, nie dzisiaj. Najpierw musiałaby porozmawiać o tym z
Martą, z Oskarem, chyba też z innymi nauczycielkami. Na trzeźwo,
tak, by górę wziął zdrowy rozsądek a nie emocje. A dzisiaj nie
było o tym mowy.
Rozglądając
się trafiła w spojrzenie jednego z tych dwóch nastolatków. O coś
się chyba kłócili, ale jeden z nich, ten starszy, nie spuszczał z
niej wzroku. Może nie było to do końca to czego oczekiwała, ale w
tym stanie… Przyjęła jego zainteresowanie przyjemnym dreszczykiem
i lekkim uśmiechem.
Ich
spojrzenia spotkały się kilka razy. Nastolatek dzielił uwagę na
perorowanie coś młodszemu towarzyszowi. Ale co chwilę patrzył na
Kamilę.
Po
kilku minutach młodszy z chłopaków odjechał i ten starszy został
sam. Kręcił się trochę wokół małego placyku dla dzieci, co
sekundę nerwowo zerkając na Kamilę. Wiedziała, że wzbudziła w
nim spore zainteresowanie, może nawet silne pożądanie. Uśmiechnęła
się raz jeszcze, nie bardzo wiedząc, czy do nastolatka, czy do
siebie i swych myśli.
Ale
coś przyszło jej do głowy i gdy on raz jeszcze spojrzał na nią,
odpowiedziała mu również spojrzeniem i nie spuszczała z niego
wzroku uśmiechając się lekko. On też tym razem wytrzymał to
przyjazne spojrzenie.
W
końcu zaczął się zbliżać, trochę od niechcenia, jakby
zainteresowany pustym placem dla dzieci. Był kilka metrów od niej i
znów spojrzał, znów nastąpiła wymiana uśmiechów, przy czym
lekka pewność siebie Kamili ustąpiła miejsca pewnemu zmieszaniu,
gdy serce zabiło mocniej.
Dotarło
do niej, że zaczyna coś co… Nie wiadomo jeszcze dokąd
doprowadzi, ale przynajmniej da jej sporo frajdy.
Nigdy
przecież, absolutnie nigdy nie wychodziła z inicjatywą w stronę
mężczyzny. Poczuła, że w jej serce wkradają się zupełnie
nieznane jej dotąd emocje.
-
Widzę, że coś cię mocno nurtuje – posłała chłopakowi
subtelny uśmiech.
No
tak, z braku doświadczenia pozostało wyjść z czymś bardzo
standardowym. Ale chłopak i tak musiał ucieszyć się, że siedząca
na ławce piękna kobieta w ogóle się do niego odezwała i to
pierwsza.
-
Chodzi o mojego kuzyna? - nie zajarzył, nieco stremowany. - Nie,
pojechał już do domu. Aha, o panią…? - potarł nerwowo dłonie.
-
Ja nie wiem – Kamila nie przestawała się uśmiechać. - Usiądź,
zapytaj, powiedz...
Spróbował
się ogarnąć, co wyszło mu średnio, ale chyba nie był już taki
nieśmiały jak przed momentem. Usiadł swobodniej.
Miał
czarne, lekko kręcone włosy i ciemną karnację a także dość
ładną twarz, choć nie nazwałaby jej mianem przystojnej. Może za
parę lat, jak dojrzeje… Ale odcień jego skóry robił naprawdę
fajne wrażenie. Była taka czerwona, jakby świeżo po opalaniu.
Ubrany
był w ciemne spodenki prawie do kolan, jasną koszulkę przyjemnie
kontrastująca z innymi ciemnymi kolorami i obuwie sportowe. Jednym
słowem sprawiał dość przyjemne wrażenie.
-
Dobrze, powiem – zareagował faktycznie odważniej. - Trochę
żałuję, że jestem taki młody.
-
Dlaczego? - zapytała z zainteresowaniem.
-
Bo przez to uciekają mi takie laski jak pani.
Parsknęła
cichym śmiechem. Takiego komplementu się raczej nie spodziewała.
Ale mimo wszystko, zrobiło się jej jeszcze przyjemniej i spojrzała
na towarzysza z większą sympatią.
-
Dorośniesz i te wszystkie laski będą w twoim zasięgu...
-
Ale pani… - zaczął i urwał.
-
Ja będę już starą babą dobrze po czterdziestce, tak? -
dokończyła prowokująco.
-
Nie to chciałem powiedzieć – wybronił się trochę nieskładnie.
-
A co? - drążyła temat.
-
No… Że nie jestem przekonany, czy spotkam jeszcze panią…
-
Ach… To na mnie ci tak zależy… - pokiwała głową, kryjąc
lekki, autentyczny rumieniec.
Nie
odpowiedział. Ten brak odpowiedzi mówił zresztą wszystko.
-
A co takiego ci się we mnie podoba, że aż tak żałujesz?
-
Wszystko. Ale najbardziej pani nogi – wygłosił odważniej.
-
Tak? - zerknęła w dół, jakby pierwszy raz w życiu widziała
swoje nogi. - Co w nich jest takiego?
-
No jak co… Ładne są, zgrabne, opalone, długie…
-
I co? Patrzyłbyś na nie? - uśmiechem zachęciła go do odpowiedzi.
-
No… I nie tylko.
-
A co jeszcze?
-
Dotykałbym, bo aż się o to proszą.
Znów
zaśmiała się cicho w reakcji. A potem czując narastający lekko
ucisk w podbrzuszu…
-
Aż tak bardzo byś chciał?
-
Bardzo – podkreślił z mocą.
Nie
ogarniała tego co robi, co czuje… Na sekundę skierowała wzrok na
towarzystwo. Została już tylko jedna kobieta z małym dzieckiem,
kompletnie niezainteresowana tym co dzieje się na ławce położonej
trochę dalej.
Pod
wpływem impulsu Kamila przesunęła się na bok ławki, opierając
się o niego. W ten sposób najwygodniejszą pozycją dla jej nóg
byłyby… Kolana chłopaka, na którym znalazły się one w ułamku
sekundy.
-
No to dotknij sobie! - wygłosiła subtelnie, z delikatnym uśmiechem
na ustach.
Usłyszała
tylko westchnięcie, potem mruknięcie, czy chrząknięcie… I
dłonie nastolatka wylądowały na jej piszczeli.
To
nie było najbardziej erogenne z miejsc znajdujących się na ciele
kobiety, dlatego nie wywołało jakichś wybitnych emocji. Ale na
chwilę zamarła uświadamiając sobie, że daje się macać obcemu
chłopakowi w wieku…
-
Może zdradziłbyś mi ile masz lat?
-
Siedemnaście – wymruczał nierównym głosem, pozostając
najwyraźniej pod wpływem nieoczekiwanego wydarzenia, które
wytrąciło go z równowagi.
-
A jak masz na imię?
-
Norbert.
-
Kamila – uznała, że wypada zachować się przyzwoicie i także
samej się przedstawić. - I jakie są moje nogi w dotyku?
-
Są… Boskie… - pokręcił głową chłopak.
Jego
dłoń poruszała się w bezpiecznych strefach, od kostek po kolana,
ale Kamila czuła narastające powoli drżenie. Może nie działo się
nic wielce nieprzyzwoitego, ale...
Nie
działo się? Trzydziestosześcioletnia pani dyrektor liceum dawała
się beztrosko macać po swych nagich nogach młodemu chłopakowi i
to jeszcze na publicznym widoku, choć fakt, nie było tu nikogo, kto
zwróciłby na to uwagę i to nie było nieprzyzwoite? Hm...
-
A mógłbym zdjąć z pani te buty? - wysilił się na odwagę.
Odczekała
chwilę z odpowiedzią.
-
Proszę bardzo.
Tym
razem poczuła już silniejsze emocje. Nie dość, że pozwalała się
rozbierać, choć fakt, że ze stosunkowo niewinnej części
garderoby, to… To ten pietyzm, uwaga z jaką poświęcał się tej
czynności Norbert… Przyprawił ją o gęsią skórkę.
A
gdy dotknął jej stopy, drgnęła nerwowo a potem roześmiała się
cicho.
-
Łaskoczesz mnie…
Też
uśmiechnął się lekko, ale ona wyczytała z jego twarzy
narastające podniecenie. Podniecenie, które oddziaływało także
na nią. Podniecała się i swoją uległością a w zasadzie w
jakimś sensie dziwkarstwem, ale chyba bardziej podniecało ją to,
że ona sama i jej nagie części ciała podniecają także
siedzącego obok niej chłopaka. To było przecież to, czego
oczekiwała od samego początku. Zobaczyć podnieconego na jej widok
mężczyznę.
Norbert
całkowicie poświęcił się pieszczeniu jej nóg. Stóp, kostek,
łydek, kolan. Zerknęła więc dyskretnie w kierunku jego spodenek.
Znów coś nowego, bo przecież nigdy nie zależało jej na tym, by
wiedzieć, że jakiemuś facetowi stoi na jej widok. Ale dzisiaj...
Niestety
nie mogła tego stwierdzić. Norbert siedział i jego spodenki
wyglądały raczej normalnie. Może gdyby wstał…
-
A wyżej też mogę? - odezwał się.
Wzruszyła
tylko ramionami w nic nie mówiącej reakcji. Wcześniej
wystarczająco przecież zachęciła chłopaka. Teraz czekała, czy
sam wykaże się minimum odwagi.
Wykazał.
Przesunął swe dłonie wyżej jakby badając uda siedzącej obok
pięknej kobiety. Delikatnie podszczypywał skórę na opalonych
nogach Kamili.
To
już było dużo bardziej erotyczne doświadczenie i Kamila
wstrzymywała oddech, starając się nie poddać mu całkowicie.
Musiała się przecież w jakimś stopniu pilnować a stan w jakim
się znajdowała, mógł okazać się bardzo zdradliwy.
A
z tego wszystkiego najbardziej podobał się jej ten dotyk ciepłych,
chyba trochę spoconych z nadmiaru emocji palców Norberta. Wyczuła,
że momentami dłonie mu drżą, co świadczyło o bardzo silnym
podnieceniu.
-
Nigdy nie dotykałeś kobiecych nóg? - zapytała przełamując
chwilę ciszy.
-
Nie. Takich na pewno nie – poprawił się, jakby chciał ukryć
fakt swojej niewinności.
-
Widzę, że ci się to nie znudzi… - droczyła się z nim lekko.
-
Nigdy by mi się nie znudziło – zapewnił.
Dyskretnie
przełknęła ślinę, gdy dłonie Norberta jakby próbując dalej
przełamywać jakieś bariery wdarły się delikatnie, acz
niecierpliwie do wnętrza jej ud, masując je i tym razem jeszcze
lekko ugniatając. Kamila wyczuła, że chłopak powoli zatraca się
w tym pieszczeniu. Że coraz mniej panuje nad sobą i coraz bardziej
oddaje emocjom.
Podniecało
to ją, ale i krępowało. W każdej chwili w parku mógł pojawić
się ktoś, kto mógł zauważyć dość nieprzyzwoite sceny. A gdyby
to jeszcze był ktoś ze szkoły…
-
Czy mogę już wziąć swoje nogi z powrotem? - zapytała subtelnie.
-
A jeśli nie…? - jego głos był nierówny.
-
No przykro mi, ale… - uśmiechnęła się jakby w ramach
przeprosin.
Zsunęła
nogi, ponownie siadając normalnie. Schyliła się po szpilki i
wyczuła drżenie ciała Norberta a także jego ciche westchnięcie.
Na
chwilę zamarła, uświadamiając sobie, że chłopak mógł być
Zlatanem. Ale szybko przypomniała sobie, że tamten nie mieszkał
tutaj, więc taka możliwość odpadała. Hm, czy to źle? Gdyby to
Norbert był jej internetowym rozmówcą, przed którym tak się
odkryła i któremu tyle obiecała…?
Nie
byłaby to chyba taka najgorsza możliwość.
-
Nie martw się, w przyszłości pewnie jeszcze podotykasz sobie nóg
różnych kobiet – pocieszyła go subtelnie z uśmiechem na twarzy.
-
Takich jak te, to chyba nie… - westchnął.
Widocznie
faktycznie zrobiła na nim piorunujące wrażenie. I to odkrycie
sprawiało jej przyjemną rozkosz.
-
A w innych miejscach też mógłbym panią podotykać? - jakby
ogarnął się na moment i też uśmiechnął.
-
A w jakie byś chciał? - przygryzła wargę.
-
No… Na przykład w tyłek – odważył się.
-
Nie wydaje mi się, by ściąganie spodenek w parku było najlepszym
wyjściem – nie odpowiedziała wprost, kokietując chłopaka.
-
Nie, nie… Chociaż przez spodenki… - wyjaśnił.
-
Zboczeniec… - podkreśliła z lekkim naciskiem, oczywiście niezbyt
surowym tonem. - Może ja też bym chciała dowiedzieć się czegoś
o dorastających młodzieńcach?
-
Tak? A czego?
Przygryzła
wargę raz jeszcze a jej twarz nieco spoważniała. Boże, naprawdę
chce to powiedzieć?
-
Na przykład czy ci stanął?
Spojrzał
zaskoczony, ale ona utrzymała wzrok, niezależnie od tego, że czuła
wypływający na jej twarz rumieniec. Nie posunęła się za daleko?
Dopóki była bierna, to jeszcze, ale teraz sama...
-
Może pani sama oceni…? Może ja ściągnę spodenki i pani też i
wtedy… - wzruszył ramionami, jakby mówił o czymś zwyczajnym.
Trochę
silił się na luz, ale na jego twarzy widać było wyraźne
napięcie. Nabrał odwagi przynajmniej na tyle, że wytrzymywał
kontakt wzrokowy z piękną towarzyszką.
-
To chyba spora przesada – pokręciła głowa, znów przywołując
uśmiech na twarz.
Widocznie
jej sprzeciw zabrzmiał zbyt zdecydowanie, bo Norbert nie kontynuował
tematu. Choć było wyraźnie widać, że ma na to ochotę.
Tym
razem Kamila westchnęła głęboko.
-
No patrz… Wyszłam do parku a zapomniałam wziąć czegoś do
picia. W taką pogodę… Będę musiała znaleźć jakiś sklep.
-
Mam w domu coś do picia, mieszkam po drugiej stronie ulicy, to z
dwieście metrów.
Miał
na myśli ulicę przebiegająca za parkiem. Wynikało z tego, że
jeśli chodziło o odległość faktycznie mówił prawdę.
-
Co powiedzą twoi rodzice, gdy zobaczą jak sprowadzasz do domu
starszą kobietę? - znów pokręciła przecząco głową.
-
Tata jest w Anglii, mama pracuje w sklepie do osiemnastej, w domu
nikogo nie ma – poinformował natychmiast.
Znów
zaśmiała się cicho, jakby rozważając wszystkie za i przeciw.
Jakby faktycznie sprawiając wrażenie, że nie chce się jej łazić
po sklepach.
-
Skoro tak mówisz… - skomentowała ni to do niego, ni do siebie.
-
Zapraszam, proszę bardzo – wstał z miejsca szybko, zdradzając
pewną nerwowość, podminowanie.
Wstała
i ona, czując, że jej nogi nie są zbyt sztywne. Wciąż czuła na
nich dotyk palców Norberta.
Ruszyła
z nim, nie odzywając się, jakby dając się ponieść przygodzie.
Poniekąd tak było, bo fakt, że daje się prowadzić do mieszkania
siedemnastoletniego chłopaka, którego nie znała.
Szczególnie
zaś, że daje się prowadzić tam, po tym, gdy dała mu wymacać swe
długie nogi w całości i gdy po tym doszło pomiędzy nimi do
jeszcze bardziej zboczonego dialogu.
-
Przyjechała pani na wakacje? Skąd pani jest? - zapytał w trakcie
spaceru.
-
Z Wielkopolski. Tyle wystarczy, co?
-
Gdzie pani pracuje?
-
Jestem nauczycielką – nie widziała sensu ukrywania prawdy.
Zresztą,
zgodnie z tym o czym czasem wspominał Daniel, to mogło wpłynąć
na chłopaka jeszcze bardziej.
I
chyba wpłynęło.
-
Czego pani uczy? - spojrzał z większym zainteresowaniem.
-
Polskiego. W liceum – dodała.
-
Ile ja bym dał za taką nauczycielkę – pokręcił głową.
Uśmiechnęła
się tylko. Z upływem czasu chłopak stawał się coraz
odważniejszy. To mogło zwiastować, hm...
-
Dlaczego tak panią zainteresowało, czy mi stanął?
No
właśnie.
-
Oj, byłam po prostu ciekawa, nie dorabiaj do tego wielkiej ideologii
– jakby wycofała się trochę.
Stukot
jej szpilek po asfaltowej alejce w parku dodawał erotyzmu w tej
sytuacji.
-
To niech mi pani powie, czy rozmiar ma znaczenie? - spojrzał na nią.
-
Jeśli ktoś nie ma bardzo małego, albo bardzo dużego, to nie ma –
wyjaśniła krótko.
-
Naprawdę? - jakby nie dowierzał.
Nie
kłamał, spacer trwał krótko. Wkroczyli na pustą jezdnię,
kierując się w stronę stojącego nieopodal piętrowego domu.
-
Mężczyźni mają z tym problem – wyjaśniła oficjalnie. -
Kobiety nie. Jeżeli penis ma te dziesięć to już jest w porządku.
Jak ma dużo więcej, to może być problem.
„Penis”.
To słowo w rozmowie z obcymi facetami było dla niej jednym z tych
zakazanych. Poczuła erotyzm wynikający z tego, że je
wypowiedziała.
Norbert
niewątpliwie też.
-
Bo różnie słyszałem – wytłumaczył swoje pytania.
Hm...
-
A ty? Dużego masz?
Tym
razem uciekła wzrokiem, udając, że więcej uwagi poświęca
kamyczkom znajdującym się na ich drodze.
-
Może jednak pani sama się o tym przekona?
-
Nie sądzę – zaśmiała się cicho. - Coś dużo tych tajemnic
masz a mnie się dopytujesz – dogryzła mu lekko.
-
No dobrze… Czternaście – odpowiedział z lekkim zawahaniem.
-
O ile mi wiadomo, to kawałek powyżej średniej, więc nie
powinieneś mieć z tego powodu żadnych kompleksów – podsumowała.
Nie
kontynuowali tematu, bo Norbert otworzył furtkę i Kamila wkroczyła
na ogródek. A potem na schody, prowadzące na piętro. Przed
drzwiami chłopak wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył.
Była
w środku. Poczuła, że jest tu trochę chłodniej, ale… Ale
zważywszy na to, jak przebiegło zawiązanie znajomości z
Norbertem, uświadomiła sobie, że robi się jej raczej bardzo
gorąco.
-
Uff… - westchnęła, z braku laku wachlując się torebką.
-
Już coś pani podaję – Norbert zrozumiał gest towarzyszki. -
Niech pani pójdzie do pokoju – wskazał dłonią kierunek.
Weszła
i nie czekając na pozwolenie usiadła na łóżku.
-
Pozwolisz, że ściągnę szpilki. Strasznie ciężko się w nich
chodzi w niektórych warunkach – odezwała się, gdy Norbert wszedł
z butelką wody mineralnej i szklankami.
-
To dlaczego pani w nich chodzi? - spojrzenie Norberta padło na stopy
Kamili.
Znów
nagie.
-
Po to by mężczyźni podziwiali moje nogi – uśmiechnęła się
zaczepnie.
-
A często to się zdarza?
Poczekał
cierpliwie na odpowiedź, aż Kamila wzięła kilka łyków
mineralnej ze szklanki.
-
Nie wiem, nie pytam.
-
Innym ludziom nie daje pani pieścić swoich nóg? - zapytał trochę
bez sensu.
-
Nie. Ty byłeś pierwszy w ten sposób. Naprawdę – dodała, bo
przecież nie kłamała.
Wyglądało
na to, że jej wierzy. Znów sięgnęła po szklankę i upiła
trochę, delektując się chłodem mineralnej.
I
ciszą, która panowała w pokoju. Co on sobie myślał? I co ona?
Czy
przyprowadzając ją tutaj liczył na kolejną dawkę emocji? A ona?
Na co była gotowa? I na co nie? Czy to co miało się stać udziałem
Zlatana… Nie pospieszyła się trochę? Nie no, przecież nic się
nie działo, po prostu przyszła tu na zaproszenie poznanego
nastolatka, który ofiarował jej chłodne picie.
Nastolatka,
który wypieścił jej nogi i który na pewno liczył na coś
jeszcze.
A
ona wiedziała, że emocje, które przeżyła na ławce nie
zaspokoiły w pełni jej apetytu.
Czuła
bijące coraz silniej serce. Ot, poniekąd spełniła właśnie swą
najdzikszą fantazję a przynajmniej jej część. Dała się wyrwać
przypadkowemu facetowi, na dodatek bardzo młodemu. Wyrwać i
przyprowadzić do pustego domu. Gdzie tak naprawdę mogło się
zdarzyć wszystko. A jeśli by się nie zdarzyło to i tak mogła żyć
tą fantazją, że...
-
Pani Kamilo… - przerwał ciszę Norbert, jakby wahającym się
głosem.
-
Tak? - zachęciła go.
-
Bo pani jest chyba bardzo pomocna, jak zauważyłem. Znaczy, nie
chyba… - poprawił się. - I tak się zastanawiam...
-
Nad czym? - spojrzała.
-
No bo chciałbym zobaczyć jak się uprawia seks – wypalił. - Nie,
nie tak jak pani myśli, nie chodzi mi o wkładanie, ale… Ot tak po
prostu, można w ubraniach, ale po prostu… - urwał.
Chociaż
w tych warunkach jej błyskotliwość była wystawiona na ciężką
próbę, w lot zrozumiała o co chodzi Norbertowi. Wszystko
wskazywało, że chodzi mu o… Pieszczoty, jak na ławce, tyle, że
dużo odważniejsze.
Spojrzała
na niego jeszcze uważniej.
-
Norbert, chyba… Trochę przesadzasz, jeśli nie zauważyłeś,
jestem mężatką – wyświetliła mu przed oczami dłoń z obrączką
na palcu.
Aczkolwiek,
żeby nie zabrzmiało to zbyt odrzucająco, tym razem ona położyła
dłoń na jego kolanie.
-
Dlatego mówię, że to tak na… Na niby, bez tam żadnego… -
plątał się nerwowo, pocierając dłonie o siebie. - Tak po prostu,
żeby ktoś mi pokazał jak to wygląda.
Uśmiechnęła
się lekko, czując narastające emocje. Świadomość, że wszystko
wciąż kręciło się wokół erotyki, że działała na niego tak
silnie bardzo ją pobudzała.
-
Tak, żeby się potarzać w łóżku – sprecyzowała z pobłażliwym
wyrazem twarzy.
-
No tak jakby – spojrzał na nią wyraźnie zdenerwowany, nakręcony.
-
Ale to tak nie działa – tłumaczyła jakby przedłużając ta
rozkoszną chwilę gdy widziała jak bardzo rozemocjonowany jest
nastolatek. - Wiesz, to tak trzeba… Z wyczuciem. To trzeba też
podniecić kobietę… - prowokowała subtelnym głosem i z lekkim
uśmieszkiem na twarzy.
-
No tak… - potarł dłonie o spodenki, bo na tym jego inwencja
najwyraźniej się skończyła.
-
Na przykład od masażu – podsunęła mu. - Kobiety najbardziej
uwielbiają masaż karku.
Spojrzał
na nią jakby niepewnie, czy nie żartuje, ale po chwili zobaczyła
jak przesuwa się po łóżku, klęcząc za nią.
Poczuła
potworne podniecenie. Przecież to wszystko naprawdę zaczęło
zmierzać do...
Poczuła
jego przyspieszony oddech na karku i włosach. Przymknęła oczy a
chwilę później na karku wylądowała dłoń Norberta, którą
niewprawnie zaczął ją masować. Niewprawnie, ale jego ruchy szybko
stały się pewniejsze.
-
Czy tak? - usłyszała lekko drżący głos.
-
O tak, całkiem fajnie… - mruczała.
Fakt,
nie był to Daniel, który potrafił ją rozluźnić w trzy sekundy,
ale chłopak, który rozsiadł się za nią wygodnie dawał jej sporo
przyjemności. A przynajmniej starał się i doceniała to.
Rozsiadł
się tak, że obejmował ją niemal udami. Zachował jednak odległość
na tyle, że nie czuła za sobą niczego niestosownego.
-
Jest pani dobrze?
-
Nie pytaj, czy jest mi dobrze, tylko po prostu rób…
-
A inne miejsca też? - zapytał kilka sekund później.
-
Tak… Plecy… Choć to trzeba umieć...
Znów
musiało minąć kilka sekund, by poczuła dłonie Norberta na swojej
koszulce. Zadarły ją kilka centymetrów w górę.
-
Ubranie miało zostać – przypomniała mu.
-
No, ale skoro mam wymasować plecy...
Nie
skomentowała i gdy raz jeszcze poczuła nacisk jego dłoni, z pewnym
oporem uniosła ręce w górę, zastanawiając się, czy postępuje
właściwie. Nie znalazła odpowiedzi a koszulka przeszła przez jej
głowę i Norbert odrzucił ją dalej.
Jego
dłonie znalazły się na jej łopatkach. Pieściły je, choć co
chwilę zahaczały o stanik. Kamila milczała, nie sugerując
niczego, choć na samo wyobrażenie tego poczuła ciarki. I chwilę
po tym Norbert zaczął majstrować przy jej staniku.
Rzuciła
tylko głową w bok, jakby to miała być jedyna reakcja wzywająca
chłopaka do zaprzestania czynności. I była, ale nie zniechęciła
go. Widocznie stawał się coraz odważniejszy.
Stanik
opadł i choć piersi zostały natychmiast przysłonięte jej dłońmi,
to fakt pozostawał faktem. Siedziała w domu kompletnie obcego
chłopaka poznanego kilkadziesiąt minut wcześniej i miała na sobie
już tylko spodenki.
Była
rozgrzana i jeszcze coś… Tak jak do tej pory podniecał ją cały
nastrój i podniecenie Norberta, tak teraz… Najbardziej podniecała
ją własna uległość i niewiedza gdzie postawi szlaban. Bo jak na
razie nie było jej tego erotycznego uniesienia dość.
Erotycznego
i na swój sposób absurdalnego. To też odgrywało swoją rolę.
I
to, że swoim zachowaniem dawała Norbertowi niewypowiedziane
przyzwolenie na więcej. Nie protestowała, zamknęła oczy,
momentami mruczała cicho i pozwalała by dłonie Norberta
niecierpliwie buszowały po jej ciele coraz śmielej.
-
To teraz powiedz coś jeszcze… - zachęciła go cichym głosem.
-
Uhm… Hm...
-
No na przykład to czego nie powiedziałeś w parku – podsunęła
mu.
-
Aha… Wtedy był twardy… Ale teraz mój penis stoi już mocno.
Na
potwierdzenie tych słów przysunął się bliżej a ona odczuła tą
twardość na sobie.
-
Mów dalej. Cokolwiek… Często walisz konia?
Nie
no, pytanie o takiej treści w jej ustach…? Co ją do tego
skłoniło?
Zrozumiała
od razu. Była mocno podniecona tą całą sytuacją. Jej zmysły
domagały się spełnienia. Gdy to sobie uświadomiła jej ciałem
wstrząsnął dreszcz.
-
Tak, dość często. Chciałaby pani zobaczyć?
Coś
co jeszcze wczoraj byłoby dla niej czymś obrzydliwym, dziś…
Kolejny motyw, który podniecił ją jeszcze bardziej.
-
A wyobrażając sobie mnie, też będziesz walił? - zapytała, z
trudem tłumiąc podniecenie w głosie.
-
Teraz to chyba codziennie będę sobie walił myśląc o pani.
Przełknęła
ślinę. Nie zareagowała nawet zbytnio, gdy niecierpliwe dłonie
Norberta dorwały się do guzików w jej spodenkach.
W
swym oszalałym zwidzie zapragnęła by rozbierał ją dalej.
Wysunęła się delikatnie z jego objęć i przesunęła tak, by
ułożyć się na łóżku na wznak. Biernie i ulegle. IO dając w
ten sposób przyzwolenie na… Na bardzo wiele.
-
Teraz możesz.
Czy
potrzeba było większej zachęty? Jej dłonie wciąż zasłaniały
jej nagie piersi, wobec czego Norbert bez żadnej przeszkody rozpiął
jej spodenki i zsunął je poprzez nogi.
Kamila
pozostała w samych majtkach, na których niemal od razu poczuła
dłonie chłopaka.
-
Nie! - zaprotestowała tym razem. - A ty co?
Choć
jej wypowiedź była zwięzła, to nie pozostawiła złudzeń.
Norbert zrozumiał natychmiast.
Patrzyła
oszołomiona jak błyskawicznie zrzucił z siebie koszulkę a potem
tak samo postąpił zresztą ubrania, skarpetkami, spodenkami i
wreszcie bokserkami. I znów rzucił się do majtek leżącej przed
nim pięknej nauczycielki.
-
Poczekaj chwilę – wstrzymała go wysokim szeptem. - Niech chociaż
to zostanie na mnie.
Nie
było to prawdą. Chciała być naga, kompletnie naga, tak jak i on,
ale te resztki przyzwoitości w niej jeszcze ja powstrzymały.
Więc
w zamian...
-
I choć tu wreszcie…
Tempo
akcji zmieniło się całkowicie, doprowadzając do tego, że serce
Kamili skoczyło w górę.
Norbert
rzucił się niemal na nią. Jego napór przyprawił ją o kolejną
porcję rozkoszy. Całował ją zachłannie, od razu dopadając szyi,
ale szybko uznał, że na ciele pięknej, nagiej kobiety znajdują
się jeszcze ciekawsze rzeczy, takie jak choćby piersi, których
Kamila już nie zasłaniała pozwalając by Norbert obsypywał je
dzikimi pocałunkami i lizał je zachłannie. A jego szczególnym
zainteresowaniem cieszyły się sterczące sutki, które brał w
usta, choć trochę ostrożniej, jakby ciekawy… Ale brał,
doprowadzając Kamilę do pasji.
-
Ściśnij – poleciła mu głośniejszym szeptem. - Ustami… I
ssij… O, tak…
Jęk
rozkoszy nie był udawanym. Naprawdę zrobiło się jej dobrze, gdy
Norbert zachęcony jej wskazówkami wziął sutki w usta i ssał je
namiętnie, muskając jeszcze językiem.
Robił
to tak zaskakująco dobrze, że Kamila zaczęła się wić po łóżku,
tracąc kontrolę nad emocjami.
-
Świetnie, rób tak… - jęknęła zachęcająco raz jeszcze.
Oddawała
się jego pieszczotom, myśląc jednocześnie z przerażeniem jak
łatwo przychodzi jej ta utrata kontroli nad sobą. No dobrze, skoro
potrafiła to sobie uświadomić, to jeszcze nie było tak źle, ale
fakt, że ta sytuacja sprawiała jej tak olbrzymią rozkosz...
W
sumie jednak, czego mogła się spodziewać? Jej własne kurewstwo,
które doprowadziło do tego, że wylądowała naga w łóżku z
siedemnastolatkiem poznanym ledwie niecałą godzinę wcześniej...
No i jego emocje, rozgorączkowane dłonie błądzące po wszystkich
częściach jej ciała, piersiach, brzuchu, nogach, między nimi,
jego pot, szybki, urywany oddech zdradzający olbrzymie podniecenie i
zapach mężczyzny dyszącego z pożądania… To wszystko musiało
dać taki efekt, że zasadnicza pani dyrektor poczuła zawrót głowy.
Usta
Norberta oderwały się od piersi schodząc niżej, na brzuch a jego
dłonie znów zacisnęły się na jej majtkach. Kamila wstrzymała
oddech. Choć wiedziała, że naraża się na pewne niebezpieczeństwo
całkowitej utraty kontroli nie tylko nad sobą, ale i całą
sytuacją, to nie pragnęła niczego innego, niż tego, by Norbert
zerwał z niej te majtki, być być przed nim kompletnie nagą.
I
tak się stało. Norbert jakby wahał się jeszcze przez moment mając
w głowie jej sprzeciw sprzed chwili, ale w końcu się zdecydował i
szybkim ruchem pozbawił leżącą pod nim piękność ostatniej
części garderoby. Kamila widziała jak chłopak szeroko otwartymi
oczami wpatruje się w jej gołą cipkę.
-
O kurwa… - usłyszała ciche, drżące sapnięcie.
-
Pamiętaj co mówiliśmy – przypomniała mu chrapliwie. - To tylko
tak na niby.
Tak
na niby… Jakby to, że leżała kompletnie naga w domu zupełnie
obcego nastolatka i tarzała się z nim w łóżku, było czymś
kompletnie normalnym.
No
ale jednak na niby, czyli bez żadnego wkładania, finalizowania tej
tak niezwykle absurdalnej historii, że Kamila musiała się
uszczypnąć, aby mieć pewność, że to wszystko jednak działo się
naprawdę.
I
działo się. Norbert przypadł do jej cipki, od razu smakując ją,
całując a potem liżąc. Kamila przypłaciła ten pierwszy kontakt
elektryczną wręcz reakcją, ale i później niewiele się zmieniło.
Patrzyła w dół między swe szeroko rozłożone uda, widząc
siedemnastoletniego chłopaka liżącego jej cipkę. Lizał zbyt
zachłannie nie sprawiając jej w ten sposób fizycznie większej
rozkoszy. No ale sam fakt, że lizał, że cieszył się możliwością
tak intymnego kontaktu z piękną kobietą działał na nią
niezwykle pobudzająco.
Boże,
jakie to było rozkoszne…! Głowa Kamili opadła na poduszkę a ona
sama zakryła oczy rękoma, bezwiednie rozkładając uda jeszcze
szerzej, tak, że Norbert nie miał żadnego problemu z dostępem do
jej cipki, liżąc ją a momentami podrażniając palcami.
Ale
gdy oderwał się na chwilę i przez sekundę, czy dwie nic się nie
działo, zapaliła się lampka ostrzegawcza. Bała się trochę, że
w tej gorączce Norbert posunie się za daleko i jednak spróbuje. A
ona, mimo wszystko nie mogła do tego dopuścić.
Jakiejś,
choćby jednej zasady musiała się trzymać i nie mogła dać się
przelecieć temu nastolatkowi. Boże, jak to zresztą brzmiało…
Poderwała
się z poduszki, zbliżając do siedzącego Norberta, który odsunął
się nieco, jakby nasycił się tym pierwszym dotykiem a teraz po
prostu patrzył, ciesząc wzrok widokiem leżącej jeszcze przed
chwilę na jego łóżku niezwykle pięknej kobiety, kompletnie
nagiej.
-
No i…? - nie dokończyła Kamila, czując charkot w gardle.
Jednocześnie
sama położyła dłoń na jego nodze, przesuwając po szczupłym,
zgrabnym, opalonym udzie w górę.
-
Niech się pani wypnie – zażądał niemal, podnieconym głosem.
-
Ustaliliśmy już coś – pokręciła głową.
-
Wiem, chcę tylko panią widzieć i tak na niby… - zapewnił
gorliwie.
Z
lekkim oporem przekręciła się i przyjęła pozycję na czworaka,
wypinając nagie pośladki w stronę chłopaka.
W
tej pozycji na pewno poczuła się nieco zdominowana, nawet jeżeli
nic się nie działo. A przynajmniej nie miało, bo jednak wyczuła
na biodrach gorące dłonie Norberta, który uklęknął za nią.
Rzuciła głową w tył.
-
Mogę…? Tylko tak, spróbować, jak się umówiliśmy...
Spróbowanie
polegało na tym, że chłopak uderzył podbrzuszem w nagie, wypięte
pośladki Kamili, wciąż trzymając ją za biodra. Ta drgnęła a
potem zaczęła się przesuwać rytmicznie w rytm kolejnych posunięć
Norberta. No, może nie tyle pchnięć, tylko właśnie uderzeń. Po
prostu chłopak markował stosunek seksualny od tyłu.
I
choć jego penis nie wchodził w jej cipkę a Kamila mogła go poczuć
tylko na wypiętych pośladkach, to ten pomysł znów ją podniecił.
Może nie było to realne rżnięcie, ale reszta tej otoczki
zwyczajnie to sugerowała. Nie trzeba było mieć w tym momencie zbyt
rozwiniętej fantazji, by wyobrazić sobie, że pani dyrektor jest
właśnie rżnięta od tyłu przez napalonego młodzieńca.
I
jemu też się podobało, bo bawił się w ten sposób stosunkowo
długo. Aż...
-
Muszę sobie zwalić – usłyszała za sobą, w którymś momencie
pełen podniecenia głos.
Poczuła,
że jego prawa ręka opuściła jej biodro. Uderzenia też stały się
lżejsze a chwile później ustały zupełnie. Zamiast tego poczuła
lewą dłoń Norberta niecierpliwie obłapującą jej nagie ciało, a
przede wszystkim pośladki. Usłyszała też charakterystyczny
odgłos.
Znów
zamknęła oczy, gdy uświadomiła sobie, że jest wykorzystywana jak
jakaś dziwka, że napalony małolat patrzy się na jej nagie dupsko
i maca je, trzepiąc przy tym konia. Znów kolejna podniecająca
sytuacja przyprawiająca o ciarki na skórze.
Nie
wytrzymała tak, odwróciła się, siadając przed nim i znów
rozkładając nogi.
-
Może wolisz na to popatrzeć?
Czy
z przodu, czy z tyłu, było na co popatrzeć, więc Norbertowi było
wszystko jedno. A wzrok Kamili padł na stojącego, sztywnego,
czerwonego penisa, którego chłopak zawzięcie masował w szybkim
tempie.
Znieruchomiała
chłonąc ten widok. Nie trwało to długo, bo Norbert ułożył się
wygodniej, aby jedną ręką walić konia a drugą macać całe nagie
ciało leżącej przed nim piękności. Jego palce znów nerwowo
krążyły po cyckach Kamili, brzuchu, długich nogach, ale
najczęściej po cipce. Błądziły, pieściły, macały a momentami
ściskały. Nawet dość agresywnie, jakby Norbert już oswoił się
z tą szokującą sytuacją.
Kamila
nie zwracała większej uwagi na silne momentami pieszczoty,
pozwalając mu na nie. Jej uwagę całkowicie pochłonął widok
walącego konia Norberta. Patrzyła jak zahipnotyzowana na zaciśnięte
mięśnie ręki chłopaka, na występujące żyły, na przesuwającą
się po penisie śliską skórę. Na dobrą sprawę pierwszy raz
przeżywała coś takiego. Pierwszy raz widziała jak ktoś obcy wali
konia podniecając się nią. To było kosmiczne przeżycie.
Dlatego
inne pragnienie musiało pozostać niezrealizowane. Skoro rozgrzana
Kamila postawiła sobie znak stopu przed pełnym seksem, to pod
wpływem silnych emocji i szczególnie tego widoku poczuła
pragnienie by wziąć sterczącego kutasa Norberta w usta. Ale
zbierała się do tego zbyt długo, niepewnie i na dodatek wciąż
pozostawała pod wrażeniem tego widoku. Widoku zawzięcie masującego
swego penisa Norberta.
Aż
w końcu wystrzelił. Kamila czując zbliżający się finał
profilaktycznie przesunęła się nieco i wystrzał poleciał na jej
długie nogi. Z olbrzymią satysfakcją patrzyła na rozpływająca
się po jej udach białą maż. Uświadomiła sobie, że również i
Norbert odczuł równie ogromne zadowolenie, że spuścił się na
ciało pięknej kobiety.
-
O kurwa… - sapnął raz jeszcze, kładąc się na łóżko.
Zaległ,
zmęczony swymi zmaganiami a Kamila patrzyła na jego ciało, zalążki
mięśni i wiotczejącego powoli kutasa. Spektakl dobiegł końca a
ona wciąż była rozgrzana. Pieszczoty chłopaka nie dały jej
orgazmu. Niby się na to nie nastawiała, ale z drugiej strony
potrzebowała spełnienia.
Wiedziała
jednak, że ta potrzeba pozostanie niezrealizowana. Nadszedł czas by
uspokoić emocje, przynajmniej w jakimś stopniu. Nie mogła tu
siedzieć cały dzień i oddawać się perwersyjnym przyjemnościom z
praktycznie kompletnie jej nieznanym nastolatkiem.
-
Gdzie masz łazienkę? - zapytała wstając powoli z łóżka.
Wytłumaczył
a ona na miękkich nogach skierowała się we wskazanym kierunku. Do
szeregu erotycznych przeżyć doszło kolejne. Oto poruszała się po
kompletnie obcym jej mieszkaniu zupełnie naga. Wprawdzie nikogo w
nim nie było, no ale… Nigdy nie można być niczego pewnym na sto
procent.
Co
by było gdyby nagle rozległ się dzwonek u drzwi? Listonosz, jakiś
koleżka, może ten mały kuzyn, czy ktokolwiek inny z rodziny…?
Niepokoiła
się i jednocześnie napawała taką możliwością obmywając się w
łazience. Szybko skończyła i wróciła do pokoju.
Norbert
wciąż wylegiwał się w łóżku. Poderwał się dopiero, gdy
zobaczył jak Kamila szybko wciągnęła na siebie majtki.
-
Już…? - odezwał się w końcu, unosząc głowę i zdradzając
pewne rozczarowanie.
-
Tak – odpowiedziała krótko, wciągając również spodenki i
sięgając po stanik.
Ubierała
się błyskawicznie. Wszystko było już skończone, ale bała się,
że jej niezaspokojone emocje wygrają i nakażą pozostać. No i
trochę bała się też, czy przypadkiem Norbert po tym, gdy tak się
zabawił, nie nabrał większej zuchwałości, co mogłoby się
skończyć mniej przyjemnie.
Gdy
chłopak zebrał się z łóżka, sięgając po bokserki, ona stała
już ubrana.
-
Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze? - wygłosił Norbert
naturalnym głosem, w którym pobrzmiewała właśnie nadzieja.
Z
jednej strony wiedziała, że musi iść, z drugiej, dotarło do
niej, że poniekąd zachowała się jak te chłopaki, lowelasy…
Wpadli, zadowolili się i gdy mocje opadły, już stoją w drzwiach
wychodząc i nie zwracając uwagi na dziewczynę.
Nie
tolerowała tego. I nie chciała być taka sama. Tylko…
-
Będzie o to ciężko, mam swoje obowiązki, pewnie dzisiaj dojdą
jeszcze nowe.
Nie
kłamała, wszak z każdą godziną zbliżało się spotkanie ze
Zlatanem. Jeszcze nie dzisiaj, no ale…
Westchnął
ciężko, patrząc nieco oskarżycielskim wzrokiem.
-
No nie patrz tak, chyba ci się podobało? - skomentowała
pocieszającym tonem.
-
Tak mocno, że chciałbym jeszcze jutro, albo pojutrze...
-
Będę zajęta, naprawdę – uniosła w górę palec, jakby
przysięgała. - Zobaczymy…
-
A pani się podobało?
No
wreszcie. Wzięła głęboki oddech.
-
Tak, naprawdę. Masz bardzo fajne ciało i dostarczyłeś mi wiele
przyjemności. Opłaciło się zaryzykować.
-
Zaryzykować?
-
Pewnie nie uwierzyć po czymś takim, ale zrobiłam to pierwszy raz w
życiu.
Gdyby
nie to zastrzeżenie, pewnie by faktycznie nie uwierzył, ale chyba
sprawiał wrażenie przekonanego.
-
Ciesz się, nikt przed tobą nie dostąpił tego zaszczytu i pewnie
nikt po tobie…
Zabrzmiało
to dość narcystycznie, ale dotarło do niej zbyt późno. Gdy
uświadomiła to sobie, wzięła torebkę w dłoń i ruszyła ku
wyjściu.
-
Przeziębisz się – zażartowała wychodząc na balkon i rzucając
ostatnie spojrzenie w ubranego tylko w bokserki Norberta.
-
To byłoby warte tego – popatrzył na nią specyficznie.
-
Czego? - nie zrozumiała.
-
Gdyby ktoś był i zobaczył, że żegnam taką laskę w samych
bokserkach… Co by pomyślał?
Hm,
zaskakujące… Zmieszała się na moment, czując, ze chłopak miał
rację. Ale rozglądając się dookoła nie zobaczyła nikogo.
A
gdyby ktoś się pojawił i to jeszcze ktoś ze szkoły, to… No
właśnie, miałby nad czym myśleć.
-
Na razie żartownisiu – machnęła ręką i zeszła po schodach.
11.
Braknie mi pięćdziesięciu złotych, więc może...
Siliła
się na względny spokój i zeszła bez większego problemu, ale gdy
już znalazła się na zewnątrz, nogi się pod nią ugięły.
Kroczyła w stronę hotelu, ale wolnym krokiem, czując się jakby
była ogłuszona. Jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, czego się
dopuściła.
Zrobiła
coś absolutnie niezwykłego. Doprowadziła do erotycznej sytuacji, w
zasadzie praktycznie seksu z młodym, nastoletnim chłopakiem,
poznanym ledwie kilkadziesiąt minut wcześniej. I nie wiedziała co
było bardziej szokujące, to, że coś takiego się w ogóle stało,
czy to, że ona sama była inicjatorką.
Tak,
od samego stroju, przez historię z pieszczeniem nóg, po
wykorzystanie chęci napicia się i zaprowadzenia do domu no i potem
tego wszystkiego już.
Czuła
się zszokowana. Ot, poważna, konserwatywna nauczycielka a od
niedawna pani dyrektor liceum na godzinę stała się zwykłą,
rozpustną dziwką. Zrobiła to, co do tej pory praktykowała
wyłącznie w fantazjach, czego słuchała wyłącznie w zaczepnych
sugestiach Daniela.
Może
nie zrobiła tego tak na sto procent, bo ostatecznie nie dała się
wyruchać młodemu, nie dała się zaliczyć. Ale czy miało to
jakieś większe znaczenie?
Tym
bardziej, że stanowiło to idealny wstęp do tego co miała robić
ze Zlatanem. Jeśli dało się tak to określić, to próba generalna
została właśnie zaliczona.
I
była jeszcze jedna istotna rzecz, która ją szokowała. Idąc wolno
czuła ucisk w podbrzuszu, nie tylko dzięki tym perwersyjnym
przeżyciom sprzed chwili.
Głównie
dlatego, że wciąż czuła się niespełniona. Może gdyby przeżyła
orgazm, emocje opadłyby. Ale nie odważyła się prowadzić tego z
Norbertem tak długo, sterować nim, naprowadzać, by i on dał jej
spełnienie. To co się stało, w jakimś stopniu usatysfakcjonowało
ją emocjonalnie. Ale nie fizycznie.
Dlatego…
Idąc spokojnie na uginających się nogach, wciąż prezentowała
takie nastawienie jak wcześniej, gdy w samo południe wchodziła do
parku. Napawała się samą sobą, super laską, ubraną dość
odważnie, wiele pokazującą jak na kobietę z klasą.
Jakby
to głupio nie brzmiało, zachowywała się tak, jakby niemal
krzyczała „hej, zobacz jaka super laska, poderwałbyś? A może
chętnie zwaliłbyś konia na mój widok?”
Miękły
jej nogi a serce biło dużo mocniej niż zwykle. Czy nie dość tych
emocji? Nie lepiej powstrzymać się i poczekać do jutra? Choć
przecież, do cholery, jakim cudem zaczęła brać swą uległość
wobec Zlatana jako fakt dokonany? Jeszcze nie, jeszcze nie...
Ale
zasadniczo nikt nie chciał tak na nią patrzeć. Głównie dlatego,
że nikogo na swej drodze nie spotkała, poza tym, że ulicą
przejechało kilka samochodów. Jak na miejscowość nadmorską, było
tu zadziwiająco sennie i pusto. Może czas turystów miał nadejść
za kilka tygodni, gdy zaczną się wakacje i sezon urlopowy...
Szła
wolno a jeszcze zwolniła przed sklepem monopolowym. Na chodniku stał
samochód. Nie znała marki, ale prezentował się całkiem ładnie.
Uśmiechnęła się do siebie. Jeszcze tego wszystkiego brakowało,
by zachowując się jak dziwka, zachowała się jak blachara
próbując zwrócić na siebie uwagę kierowcy samochodu, który
wpadł pewnie na chwilę do sklepu.
Zatrzymała
się na sekundę przeglądając w przyciemnionej szybie samochodu. Co
tam, faktycznie wyglądała jak super laska a nie pani dyrektor
liceum. Super laska, ale nie z pornosa, tylko taka z klasą.
Odwróciła
się i zrobiła krok w stronę sklepu. Zatrzymała się natychmiast,
z dwóch powodów. Najpierw zobaczyła kartkę na drzwiach
informującą, że sklep jest jeszcze zamknięty a w tym samym
momencie z boku wyszedł młody mężczyzna z kluczykami.
-
Jeszcze zamknięte? - zmarszczyła brwi, kierując pytanie ni to do
siebie, ni do mężczyzny.
-
Otwieramy o piętnastej – młody mężczyzna zatrzymał się przy
samochodzie. - Wcześniej nie ma sensu, nikt nie przyjdzie.
Zakręciła
się nieporadnie na szpilce. Pewnie kilkaset metrów dalej, bliżej
Bałtyku znajdowały się sklepy z alkoholem, ale tam już nie
chciało się jej teraz iść. Chodzenie w szpilkach trochę ją
wymęczyło.
-
A dla mnie pan nie otworzy? - uśmiechnęła się sympatycznie, z
klasą, nie obleśnie, jak jakaś porno aktorka.
Zauważył
uśmiech, otaksował jej sylwetkę wzrokiem. Sprawiał wrażenie
otwartego, raczej wyluzowanego, otwartego na kontakty z ludźmi
człowieka. Był jej wzrostu, szczupły, względnie przystojny, miał
czarne włosy, związane na górze w niewielki kucyk. Ubrany jak
wszyscy o tej porze roku w szorty i koszulkę.
-
Naprawdę spieszę się, bo muszę wziąć towar z domu. Będę z
powrotem za dziesięć minut.
-
Każe mi pan czekać w tym słońcu? – próbowała kontynuować
jakiś tam flirt, w czym nigdy nie była mistrzynią.
-
Lepiej w słońcu, niż w deszczu – i on nie popisał się
wyszukaną ripostą, ale również się uśmiechnął. - Może pani
jechać ze mną, nie będzie musiała pani stać.
Rzucił
tą propozycję oczywiście żartem, nie wierząc pewnie, że piękna
nieznajoma mogłaby potraktować ją poważnie.
I
nie potraktowałaby, gdyby nie ten nastrój, gdyby nie te emocje,
które natychmiast podsunęły jej do głowy różne wizje.
Znieruchomiała na moment.
-
Dziesięć minut, pan mówi...?
-
Mieszkam w sąsiedniej miejscowości, cztery kilometry stąd –
poinformował. - Wjadę, załaduję i wracam. No niech będzie
piętnaście – sprecyzował sumiennie.
Gdy
otwierał drzwi, wrzucając do środka jakiś pakunek, Kamila
przygryzając wargę dyskretnie otaksowała sylwetkę chłopaka.
Prezentowała się całkiem apetycznie i zachęcająco. W widocznych
miejscach ciało tego młodego mężczyzny było ładnie opalone. Ale
największe wrażenie robiły jego oczy. Przyciągały jak i tam samo
wzbudzały niepokój. Ładne, ale wyczuwała z nich coś… Mówiły,
że właściciel sklepu potrafi być cwaniakiem, egoistą,
przynajmniej w określonych momentach.
Cóż,
biznesmen, musiał mieć w sobie trochę inwencji, zaradności a to
wszystko wiązało się ze sobą. W ogóle on sam wyglądał na
takiego między dwudziestym piątym a trzydziestym rokiem życia.
Chyba bliżej tej pierwszej liczby.
Ocknęła
się, gdy tylne drzwi od samochodu trzasnęły. Zebrała się w
sobie. Czy naprawdę ocenianie tego chłopaka pod kątem… Nie, nie
myślała od razu Bóg wie o czym, ale takie szybkie ocenianie jego
atrakcyjności…
-
To jak? - zapytał, przechodząc do drzwi od strony kierowcy.
-
Nawet bym pojechała, ale nie wiadomo, co niektórym przystojnym
kierowcom potrafi przyjść do głowy… - odpowiedziała wolno,
siląc się by nie spuścić wzroku z twarzy mężczyzny.
Zaśmiał
się krótko.
-
Szybka jazda – poinformował. - Pani też ją lubi?
Może
i nie miał niczego złego na myśli, może delikatnie dostosował
się trochę do klimatu rozmowy… A może Kamila w tym stanie
wszystko kojarzyła z jednym…
-
Nawet nie wiem jak ma pan na imię – przeszła do drzwi od strony
pasażera.
-
Marek – odpowiedział krótko, zasiadając przed kierownicą i
włączając silnik.
-
Kamila – przedstawiła się i ona, będąc już w środku.
Tak
naprawdę to wszystko było bardzo niewinne. Ot, zabrała się na
przejażdżkę z nowo poznanym właścicielem sklepu. Przejażdżkę,
która miała trwać piętnaście minut. I chociaż wszędzie trąbi
się o ostrożności w tego typu kontaktach, to każdego dnia
dziesiątki autostopowiczów radzą sobie w ten sposób.
Ale
gdy już mknęli w kierunku tej sąsiedniej miejscowości Kamila nie
potrafiła myśleć niczym innym, niż o tym, że właśnie tak
zaczynały się dziesiątki filmu w branży porno. Niezbyt
wyszukanie, bo ciężko było znaleźć jakiś wyszukany film porno.
Nie o to przecież chodziło, tylko o co innego.
W
drodze do sąsiedniej miejscowości podjęła lekki flirt, usiłując
podtrzymać klimat pewnego erotyzmu, bez przesady oczywiście. Myśl
o tym, że podróżuje z dość przystojnym, nieznanym jej młodszym
facetem, że jest tak naprawdę trochę zdana na jego widzimisię,
przyprawiała ją o kolejne fale rozkoszy. Tej rozkoszy emocjonalnej.
Tym
bardziej, że w trakcie podróży zaśmiała się krótko z dwa, albo
trzy razy. Jakoś im się rozmawiało. No i miała świadomość, że
zrobiła wrażenie na Marku.
Nie
kłamał, szybko uwinął się na dość opustoszałej drodze i po
pięciu minutach był pod swoim rodzinnym domem.
-
Zostań, za pięć minut wracamy – poinformował i opuścił
samochód.
Zajął
się tym, co miał do zrobienia a siedząca na przednim fotelu Kamila
czuła łomot serca i wilgoć w cipce. W jej umysł coraz mocniej
wchodziła ta najmroczniejsza wizja jej fantazji. Pierwszą część
już wykonała, wchodząc do samochodu nieznanego mężczyzny. No nie
licząc tego, co zrobiła z Norbertem, ale to w tym momencie nie
miało znaczenia.
Nie
wierzyła, że może się na to odważyć, ale… Ale jeszcze wczoraj
nie uwierzyłaby, że może odwalić taki numer z siedemnastoletnim
chłopakiem a tymczasem…
I
jeszcze jedna rzecz chodziło jej po głowie. Tak mocno, że nie
potrafiła przestać o niej myśleć.
Mianowicie
wciąż miała w pamięci widok nagiego Norberta i jego sztywnego,
śliskiego, całkiem przyjemnego w widoku penisa. Nie odważyła się
wtedy, za długo się zbierała, może dlatego, że chłopak był już
bliski finału…
Ale,
jeśli można tak ująć, z każdą chwilą żałowała, że nie
posmakowała tego penisa, że nie wzięła mu go w usta, że nie
obciągnęła soczyście, z pasją, tak jak jej to tkwiło w głowie.
I z każdą chwilą pragnęła coraz silniej, by po prostu obciągnąć
by czyjś sterczący kutas wypełnił jej spragnione...
-
Wszystko w porządku? - usłyszała zapytanie, gdy Marek ponownie
zasiadł za kierownicą.
-
Tak, dlaczego?
-
Wyglądasz jakoś tak… Myślałem…
Nie
dokończył. Znieruchomiała, czując, że oblewa ją zimny pot.
Wyczuł coś? Jej zachowanie było aż tak nienaturalne? Hm...
Marek
włączył silnik i ruszyli. Kamila wiedziała, że podróż potrwa
krótko, tak jak w pierwszą stronę, czyli jakieś pięć minut.
-
Ładny samochód. Pewnie często wozisz ze sobą ładne dziewczyny?
-
Takie z takimi nogami, to raczej nie – skrzywił twarz w uśmiechu.
Jedno
subtelne zdanie i niespecjalnie wyszukany komplement a serce znów
walnęło mocniej.
-
No dziękuję – wysiliła się na szeroki uśmiech. - Ale twoja
ewentualna dziewczyna nie powinna takich rzeczy słuchać.
-
Moja dziewczyna na razie faktycznie jest ewentualną.
Aha…
-
Co ciekawego wziąłeś ze sobą? - zapytała, nie mając innego
pomysłu na kontynuowanie rozmowy.
-
Trochę browarów, parę butelek wódki… - rzucił jakby od
niechcenia.
-
Myślałam, że masz coś poważniejszego...
-
A czego konkretnie szukasz?
-
Konkretnie to nie wiem… Ale coś bardziej specjalnego a mniej
trywialnego na babski wieczór.
-
Mam w sklepie parę takich wynalazków dla lepszej klienteli, która
tu wpada od czasu do czasu, jakieś starsze wina, czy inne trunki. Na
przykład Grande Champagne, starszy rocznik. Tylko, że to kosztuje.
Trzy tysiące.
-
Za dużo jak na kieszeń nauczycielki – pokręciła głową z
rezygnacją.
-
Nauczycielki? - powtórzył.
Oderwał
na moment oczy od drogi i bez ceregieli otaksował jej sylwetkę raz
jeszcze, skupiając się głównie na długich, nagich nogach.
No
tak, przecież nauczycielkami z reguły bywały zwykłe, starsze,
nieatrakcyjne panie z nadwagą i w ogóle. Nie takie atrakcyjne
kobiety, bezwstydnie prezentujące swe walory.
-
Nauczycielki – powtórzyła Kamila kierując wzrok w stronę Marka.
- Coś się nie zgadza?
-
No tak trochę… - zaśmiał się krótko. - Mam jeszcze Petite
Champagne, młodszy rocznik, trochę tańszy. Hennessy z ekskluzywnej
kolekcji za siedem stów.
-
Wciąż za dużo – kręciła głową, czując w niej coraz większy
łomot.
Przede
wszystkim z uwagi na myśl, która jej przyszła do niej. Myśl tak
absurdalna i nieprzyzwoita, że zaparło jej dech. Myśl, która
owszem pojawiała się, ale tylko w najgorszych nocnych, hm…
Koszmarach? Perwersyjnych koszmarach.
-
Może litrowy Ballantines w kartoniku? Dwieście pięćdziesiąt –
zszedł dużo niżej.
-
Hm…
Urwała,
czując jak napinają się jej wszystkie możliwe mięśnie ciała.
Zesztywniała, jakby chwycił ją jakiś paraliż. Czy naprawdę
miała wypowiedzieć to...
-
Jest mały problem, bo mam przy sobie tylko dwieście i ani grosza
więcej – westchnęła z udawanym ubolewaniem, próbując zatrzeć
fakt, że na moment zadrżał jej głos.
-
Heh… - skwitował tylko lekkim uśmiechem.
-
Nie wiem, czy zdarzyło ci się przyjąć w zapłacie coś jeszcze
oprócz pieniędzy, bo niestety braknie mi tych pięćdziesięciu
złotych – dorzuciła subtelnie.
Urwała,
zastanawiając się czy brzmi bardziej jak kurwa, czy bardziej jak
ostatnia idiotka.
Pięć
dych. To była taka suma, która niektórym mogła kojarzyć się
dość, no tak...
Zerknęła
dyskretnie na prowadzącego Marka. Jego twarz chyba spoważniała i
przybrała taki… Jakby lisi wyraz. Jakby zaczynał coś rozumieć...
-
No ale nie wiem, co masz dokładnie na myśli – skwitował, jakby
domagając się jasnego postawienia sprawy.
Nie
odpowiedziała. Patrzyła tylko na niego starając się by jej twarzy
nie opanował żaden potworny rumieniec wstydu.
-
Już dojeżdżamy – odezwała się. - Może przystaniemy na chwilę
i przedyskutujemy to?
Jakby
niedostrzegalnie wzruszył ramionami. I kilka sekund później Kamila
poczuła gwałtowne uderzenie serca, gdy Marek zwolnił a następnie
skręcił w jakąś boczną dróżkę, wjeżdżając na oddaloną o
kilkanaście metrów od drogi krajowej polankę.
-
To wyjdźmy – wyłączył silnik i otworzył drzwi.
Kamila
również opuściła samochód, czując niezwykły łomot serca. Nogi
autentycznie się pod nią uginały. Marek szybko znalazł się po
jej stronie. Tak blisko, że poczuła na sobie jego oddech.
-
Co proponujesz? - zapytał.
Ciężko
było spojrzeć mu w oczy. Traciła kontrolę nad sobą. Wręcz
uznała przez moment, że to nie rzeczywistość, tylko jakiś chory
pieprzony sen.
-
Tak w pełni to nie mogę – poinformowała i czym prędzej uciekła
wzrokiem w dół. Tak jakby bała się tego zdradliwego rumieńca,
albo tego co Marek mógł wyczytać z jej twarzy.
No
i aby dość wyraźnie zasugerować, że nie ma mowy by zwyczajnie
dała się przelecieć. Jeszcze na tyle się szanowała.
Szanowała…
Boże!
Nie
czekała, jej dłonie znalazły się na jego brzuchu, wślizgując
się pod koszulkę a ona sama zaczęła klękać, głównie też
dlatego, że coraz ciężej było jej ustać na drżących nogach.
-
Zaraz! - Marek chwycił ją mocniej i z powrotem podciągnął w
górę.
Przywarł
ustami do jej warg, całując się, albo przynajmniej próbując, bo
spanikowana Kamila przez moment była kompletnie sztywna. Ale po
sekundzie ożywiła się przyjmując ten zaborczy, gwałtowny
pocałunek. Jęknęła przy tym cicho.
Także
dlatego, że poczuła dłonie Marka niżej. Na jej odsłoniętych
udach. Próbował macać jej długie nogi, masować je i ściskać.
Ale po chwili dłonie młodego mężczyzny znalazły się na
pośladkach Kamili i zacisnęły się na nich.
No
cóż, jeżeli był tu jeszcze czas na jakieś dyskusje, to chyba
tylko na te takiego kalibru. Kamila uświadomiła to sobie z cała
mocą.
Dłonie
Marka błądziły po dostępnych miejscach ciała pięknej
nieznajomej. Kamila czuła je na nogach, plecach i pośladkach. A
swoimi ustami wbijał się niżej , w szyję, w dekolt...
-
Zdejmij to – polecił zdecydowanym głosem, zdradzającym
podniecenie.
Posłusznie
wykonała polecenie, zdejmując koszulkę. Stanik pozostał na
miejscu, ale Markowi to nie przeszkadzało. Jednym ruchem opuścił
miseczki w dół i przyssał się do sterczących sutków Kamili,
wywołując u niej silne drgnięcie i jęk.
Zamknęła
na moment oczy i wsunęła dłoń w jego włosy, czując to samo co
przed chwilą, tylko jeszcze mocniej. Czując, że to nie może się
dziać naprawdę, że to jakiś absurd.
Ale
gdy otworzyła oczy ponownie, widziała dookoła drzewa, polanę,
samochód i Marka, namiętnie i zachłannie ssącego jej nagie sutki.
Czuła jak bardzo to wszystko jest uwłaczające i jednocześnie
ogromnie podniecające.
-
Ej… - jęknęła cicho.
I
wykorzystując to, odsunęła się nieco od Marka, zmuszając by
wypuścił z ust jej nagie cycki. Tym razem już nie sprzeciwił się,
gdy opadła na kolana. Gra wstępna została wykonana a Kamila drżącą
ręką przejechała po spodenkach. Przez materiał wyczuła sporą
twardość.
Znów
poczuła się jak we mgle, zresztą mocno musiała otwierać oczy,
gdy drżącymi rękoma wolno opuszczała spodenki w dół i jej oczom
ukazał się penis Marka w całej okazałości.
-
Łał… - szepnęła cicho.
Jej
szept nie był tylko uprzejmym komentarzem do tego co zobaczyła.
Nieco zwisający jeszcze w dół penis Marka prezentował się na
pewno imponująco. Był duży. Przesuwała po nim dłonią starając
się opanować drżenie całego praktycznie ciała.
A
więc tak to wyglądało. Tak wyglądało, gdy szanowna pani dyrektor
liceum robiła z siebie prawdziwą prostytutkę, przymierzając się
do obciągania wartego pięćdziesiąt złotych...
Przysunęła
usta bliżej i zamknęła oczy. Poczuła żołądź na wyschniętych
ustach. Wycofała się, oblizując je a potem znów przybliżyła.
Pocałowała delikatnie, jakby pamiętając o wszystkich aspektach
fellatio. Nie tylko o tym, że należy przesuwać głową w przód i
w tył, do znudzenia.
Nie…
Szanowna pani dyrektor była artystką w obciąganiu. Nie mogła
pozwolić by jej klient po wszystkim odczuwał brak satysfakcji.
Marzyła
o tym penisie od co najmniej kilkudziesięciu minut, teraz miała go
przed sobą, na dodatek prezentował się on bardzo apetycznie, co
przecież nie było regułą.
Drażniła
językiem żołądź a wyczuwalne ruchy Marka upewniały ją w tym,
że robiła to dobrze i już na samym początku potrafiła sprawić
mu rozkosz. Co nie pozostało bez wpływu na jej własny stan. Sama
poczuła olbrzymie podniecenie i na ułamek sekundy wyświetliła się
jej wizja Marka pieprzącego ją mocno w tym samochodzie.
Nie,
na to nie mogła pozwolić. Rozedrgana, po chwili rozkosznej
pieszczoty, przechyliła głowę, tak, że sterczący już silnie
członek wślizgnął się w jej rozchylone usta.
Wślizgnął
się tylko w części. Nie była w stanie wziąć go w całości, był
zbyt duży. Wzięła, zacisnęła lekko usta i tak trwała w tym
stanie przez moment chłonąc rzeczywistość.
Czyli
to, że klęczy w skąpym stroju na leśnej polanie i trzyma w ustach
sterczącego kutasa napalonego młodego, kompletnie jej nieznanego
mężczyzny. Że nie dość, że robi z siebie łatwą kurwę, to
jeszcze kurwę za pieniądze.
I
ruszyła do dzieła, jakby powstrzymując te myśli, z jednej strony
tak podniecające, ale z drugiej przecież moralnie naganne. Aby
zagłuszyć te rozterki przystąpiła do akcji z prawdziwą pasją.
Natarła na penisa ustami, przesuwając je po nim zachłannie,
łapczywie, już od samego początku. Pomagała sobie przy tym
dłonią, bo członek opierającego się o samochód Marka był
wystarczająco duży, by zmieściła ją na nim. Tym samym część
kutasa od podbrzusza ściskała i masowała dłonią a tą górną
ustami.
Tak
to wyglądało przez dłuższy czasu. Oddawała się swojej fantazji,
swojej pracy a reakcje Marka dowodziły, że jest pod wrażeniem
obciągania, jakie serwuje mu ledwo co poznana piękna kobieta, z
zawodu nauczycielka.
Poznana
ledwie piętnaście minut wcześniej. Piętnaście!
Markowi
musiało być dobrze, wiedziała to. Choć mniej Markiem się
przejmowała, niż sobą, swoimi odczuciami i rozkoszowaniem się
czynnością, której się dopuściła. Rozkoszowaniem z tak przecież
olbrzymią domieszką niemoralności, która przyprawiała ją o
obłęd każdego rodzaju.
Ale
nie przerywała całej akcji, wiedziała doskonale, że musi
doprowadzić ją do końca, choćby dlatego, że obiecała, licząc
na upust w wysokości pięćdziesięciu złotych. Tak, obciągała za
pięć dych. Jak prawdziwa rasowa kurwa a nie porządna licealna
nauczycielka, żona i matka dwójki dzieci.
A
tą pierwszą poczuła się jeszcze silniej, gdy coraz bardziej
rozemocjonowany Marek chwycił ją za włosy i przysunął mocniej do
podbrzusza. Zwolniła na moment a potem wręcz zatrzymała się,
doznając uczucia zadławienia. Kutas Marka był duży i wszedł
głęboko, w całości, sięgając do gardła.
Drgnęła
kilka razy, dając tym samym swojemu chwilowemu władcy sygnał, że
nie wszystko jest w porządku. Choć świadomość, że ma w tym
momencie usta w całości już wypełnione kutasem obcego faceta
sprawiała, że odpływała.
Puścił
a one wypuściła penia z ust, dysząc ciężko. Spojrzała w górę
i zobaczyła, że twarz Marka zdradza olbrzymie emocje. Pięknie.
Jego oczy płonęły. Pewnie tak samo jak jej.
-
Ciągnij, dalej… - zażądał też nieco zdyszanym, podnieconym
tonem.
Już
sam fakt, że obcy mężczyzna zwracał się do niej w ten sposób
rozpalił ją i zniewolił jeszcze bardziej. Jeszcze bardziej
zdopingowana wzięła się ponownie do pracy, ssąc i masując dużego
kutasa. Z doświadczenia wyczuwała że finał jest już blisko.
Ciągnęła
jak nakazał, na tej leśnej polanie, niczym uliczna prostytutka z
Rumunii a w swojej głowie rysowała już wizje jakby to było w
innej sytuacji. Gdyby rozłożyła się szeroko na tylnym siedzeniu a
Marek wchodził w nią w tej ciasnocie. Pewnie czułaby na sobie
każdy fragment jego ciała. A jeszcze bardziej czułaby jego dużego
kutasa, którym penetrowałby wszystkie zakamarki jej wilgotnej jak
rzadko kiedy cipki. Którym najzwyczajniej w świecie rżnąłby ją,
jak ostatnią dziwkę, której obiecał za to pięćdziesiąt
złotych.
Mówiłby
coś do niej? Poniżałby ją, używając ostrzejszych słów?
Nazywał suką, dziwka a może i kurwą? Bo byłaby kurwą, która
pieprzyłaby się z nim po piętnastu minutach znajomości za butelkę
drogiego alkoholu.
Miękły
jej nogi i dobrze, że klęczała. Ta wizja pochłaniała ją tak
bardzo, że z każdą sekundą coraz poważniej myślała by
przerwać. By on wszedł w nią tym swoim wielkim kutasem i zerżnął
ją przyprawiając o nieziemską rozkosz.
Nie,
nie mogła się do tego posunąć. Mimo wszystko nie mogła.
Pozostawały tylko kosmiczne fantazje, którym oddawała się podczas
ostatniego aktu obciągania.
No
bo przecież mógł ja wziąć tutaj, na powietrzu. Mógł zedrzeć z
niej ubranie a piękna pani dyrektor stanęłaby na leśnej polanie
kompletnie naga, oparta o samochód. Wypinając swe nagie pośladki,
między które wbijałby się Marek swoim wielkim kutasem, jeszcze
bardziej w tej pozycji pastwiąc się nad jej cipką. Nie no, gdyby
jeszcze trzymał ją mocno za biodra, jak przystało na dominującego
faceta, to nie wytrzymałaby i jęczała a może nawet krzyczała na
tej polanie.
Tak,
że jeszcze ktoś by usłyszał. I pojawiłaby się jakaś grupka
licealistów, obserwując z uśmiechami na twarzach, jak ich pani
dyrektor daje się bezlitośnie rznąć jakiemuś typkowi.
-
Boże…! - jęknęła, wypuszczając penisa z ust i odsuwając głowę
nieco dalej.
Masowała
dynamicznie dłonią wiedząc co się zdarzy za chwilę. Reakcje
Marka były jednoznaczne. Kamila odsunęła w ostatniej chwili głowę
i strumień spermy trysnął daleko w trawę. Drugi też. Masowała
jeszcze, chcąc by cały ładunek opuścił jądra młodszego pewnie
gdzieś o dziesięć lat mężczyzny.
Wszystkiemu
towarzyszyło jego głębokie westchnięcie. Kilka sekund westchnień
i jego i Kamili i było po wszystkim.
Marek
podciągnął spodenki. Ona wciąż klęczała, obcierając usta.
Poziom emocji opadł przynajmniej o ten jeden stopień. Bo on się
spełnił a ona… Wciąż nie i wciąż miała w głowie wizje
pieprzącego ją Marka, które bezskutecznie starała się odgonić.
W
każdym razie poziom emocji nieznacznie opadł i… I co teraz? Wstać
jak gdyby nigdy nic? Uśmiechnąć się z satysfakcją jak ostatnia
kurwa? Nigdy nie była w takiej sytuacji.
Nie
licząc tej sprzed kilkudziesięciu minut z Norbertem.
No
ale bez względu na to co tu się wydarzyło, tak naprawdę nie była
ani kurwą, ani żadną łatwą dziewczyną i czuła się jednak dość
niezręcznie. Wykorzystała tą chwilę, by w końcu stanąć na nogi
i sięgnąć po leżącą na dachu samochodu koszulkę. Włożyła ja
na siebie, starając się unikać wzroku Marka.
-
No to co? - odezwała się w końcu, próbując brzmieć naturalnie.
- Jedziemy już?
Marek
jakby się ocknął. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, coś tam
skomentował pod nosem i chwilę później siedział już po stronie
kierowcy, odpalając samochód.
Nie
mówił wiele a i Kamila milczała, chłonąc to wszystko. A przede
wszystkim to, że w oczach Marka uchodziła w tym momencie z
pewnością za pannę lekkich obyczajów. Co innego myśleć o sobie
w taki sposób przed spełnieniem swojej dzikiej fantazji a co innego
już po.
Na
szczęście powrót do sklepu zajął im tylko nieco ponad minutę,
więc nie było zbyt wiele czasu na rozmyślaniami. Wracająca do
rzeczywistości Kamila tylko raz jeszcze musiała zmierzyć się z
tym co właśnie zaszło.
-
Czyli dwieście, tak? - upewniła się, chowając do torebki butelkę
umówionego wcześniej alkoholu.
-
Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze po butelkę czegoś dobrego –
odpowiedział Marek chowając pieniądze do kasy.
Kamila
bez trudu wyczuła niedwuznaczność tego tekstu.
-
To jeszcze zależy choćby od koleżanek – wysiliła się na
uśmiech i opuściła sklep szybkim krokiem.
Na
zewnątrz nie zatrzymała się, tylko nie zmieniając tempa
skierowała się w stronę hotelu. Starała się skupić na innych
aspektach życia, niż na tym co stało się w ciągu ostatnich dwóch
godzin.
W
których najpierw dała się rozebrać do naga i porządnie wymacać
siedemnastolatkowi a potem obciągnęła kutasa młodemu
właścicielowi sklepu.
Roztrzęsiona
rzuciła się na łózko w hotelowym pokoju, składając dłonie na
czole. Piękny początek wycieczki. No i właśnie, początek. Tak
jak i początek dnia, bo dopiero dochodziła czternasta. Dzień się
jeszcze nie skończył. A wycieczka? Dopiero zaczynała.
Zostali
jeszcze Oskar ze swym szantażykiem i Zlatan.
Jak
to wszystko miało się skończyć?
12.
Poruchałbym, pani dyrektor, ale po co mam płacić, skoro...
Jej
myśli tańczyły w różny sposób przez te kilka godzin a wszystko
sprowadzało się do dwóch kwestii. Do tego by się ogarnąć i
powiedzieć stop, bo te dwie niesamowite historie, w które momentami
nie mogła uwierzyć, powinny wystarczyć. I do tego, by przeciwnie,
skoro rozpoczęła swój show, to może jednak pójść za ciosem,
odważyć się i pozwolić sobie na jeszcze większe szaleństwo.
Oczywiście
nie wymyśliła niczego i została z niczym. Rozsądek brał górę
nad emocjami a chwilę potem im ulegał.
W
każdym jednak razie wizja swojej totalnej uległości wobec młodego
chłopaka niesamowicie ją rozpalała. To byłoby coś kompletnie
nowego. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że w pewnych
okolicznościach taka sytuacja mogła stać się w jakiś sposób
niebezpieczna. Co by było bowiem, gdyby Zlatan zażyczył sobie
czegoś nietypowego? No na przykład jakiegoś publicznego
ekshibicjonizmu, czy coś…
W
każdym razie dotarło do niej, ze coraz bardziej przyjmuje władzę
Zlatana za pewnik. I to było kolejnym czynnikiem, który potęgował
emocje licealnej pani dyrektor.
Ale
był jeszcze Oskar. Nie mogła o nim zapomnieć. Czego konkretnie
mógł chcieć? Może dałoby się z nim jakoś dogadać? Jakoś, bo
przecież to co zasugerował, te bajania o tym słoneczku… Coś
takiego, rzecz jasna kompletnie nie wchodziło w grę.
Kurde,
była panią dyrektor. Musiał istnieć jakiś sposób, by nie dać
się zaszantażować i utrzymać sprytnego ucznia w ryzach. Może
mogło dać się zrobić coś jakimś niewielkim kosztem.
Zbliżał
się wieczór, na który umówiły się wszystkie razem. Taki,
babski, o którym dość oględnie mówiła wcześniej Marta. Taki,
który miała na myśli, walcząc dzielnie o butelkę Ballantinesa.
Ale
nim jeszcze nastąpił, doszło do spotkania z Oskarem. Zainicjowała
je, wykorzystując okazję i wciągając go do swego pokoju.
Nigdy
nie była dobrą negocjatorką. Zresztą nie było sensu niczego
udawać. On wiedział i ona wiedziała. No więc…
-
Chciałam porozmawiać o tym, o czym wspomniałeś wczoraj na plaży
– zaczęła wprost, przyjmując bardziej oficjalną, dyrektorską
postawę w celu zdeprymowania licealisty. - Niezależnie do kogo
należałby profil, o którym wspomniałeś, twoja próba szantażu
jest karygodna. Tak się nie robi!
-
Ale problem w tym, że ten profil należał do pani a jest pani
dyrektorką poważnej szkoły. To trochę zmienia postać rzeczy, no
nie?
-
Jeśli nawet byłby, to nie miałoby to nic wspólnego ze szkołą,
ani pełnioną przeze mnie funkcją, czy to jasne?
-
No nie wiem… Może by zapytać o to pani przełożonych? -
niefrasobliwie poskrobał się po głowie.
-
Nie mieszajmy do tego żadnych przełożonych, bo to nie ich sprawa,
dobrze? - wygłosiła oficjalnie a potem nieco zmieniła ton. - Jak
rozwiążemy ten problem?
Zauważyła,
że się ożywił. Tak jakby jej pytanie było dość niefortunne a
on dostrzegł w tym jakąś szansę.
-
Tak jak proponowałem wczoraj – odpowiedział. - A pani jaki ma
pomysł?
-
Taki, że zapominamy o całej sprawie i idziemy w swoją stronę.
-
Nie, to mi się zupełnie nie kalkuluje – pokręcił głową
licealista. - To mam coś bardziej polubownego.
-
Co takiego?
-
Skorzystam z usług jakie pani oferuje, ale nie zapłacę tych pięciu
tysięcy, których nie mam – uśmiechnął się trochę niewinnie a
trochę złośliwie.
Kamila
odczekała sekundę.
-
Oskar, wbij sobie do głowy jedno – zaakcentowała. - Niezależnie
od tego profilu i wszystkich innych rzeczy, ja nie świadczę żadnych
usług, za żadne pięć tysięcy, ani nic w tym stylu… -
podkreśliła dobitnie.
-
No o tym właśnie mówię, że nie zapłacę żadnych pięciu
tysięcy – uśmiech na jego twarzy poszerzył się nieznacznie.
-
I dobrze, bo nie wydarzy się nic takiego, co miałoby usprawiedliwić
przyjęcie przeze mnie takiej kwoty, ani żadnej innej – nie dała
się wyprowadzić z równowagi.
Chociaż
fakt, że toczyła właśnie pertraktacje z jednym ze swych uczniów
na taki a nie inny temat, z jednej strony ją krępował, z drugiej
nieoczekiwanie rozgrzewał.
Trudno
było o inną reakcję po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.
Tym bardziej trudno, gdy wciąż miała przed oczami akcje z dnia
poprzedniego. Młodego, przystojnego, zgrabnie zbudowanego licealistę
pieprzącego jedną z jego szkolnych nauczycielek.
Zamknęła
na moment oczy a przed nimi pojawił się obraz Oskara rżnącego
leżącą na stole Martę.
-
Ja jednak obstawałbym przy tym właśnie rozwiązaniu a jeśli
nie...
-
Oskar, wybij sobie z głowy wszystkie tego typu rozwiązania a jeśli,
że pozwolę sobie dokończyć za ciebie, masz zamiar pójść z tym
w świat, to droga wolna. Takiej ceny nie zapłacę.
No
i zastrzeliła go. Swoim zdecydowaniem przekonała chłopaka, że
jeśli myślał o uciechach w wyjątkowej skali, to niestety dla
niego nic z tego. Przekonała go, widziała to.
Ale
jeśli był rozczarowany, to nie zdradzał tego wybitnie. Może
jednak był realistą i wiedział, że szanse na spełnienie swojej
fantazji były dość iluzoryczne?
-
Jeśli tak… To może pójdziemy jutro na jakąś specjalną randkę?
-
Jaką specjalną?
-
Plaża jest szeroka, może wyskoczymy w takie miejsce, gdzie ludzie
opalają się nago, tak wcześniej, żeby nie było nikogo, albo
prawie nikogo i...
-
Żadnych takich! – zareagowała stanowczo. - To nie wchodzi w grę,
absolutnie!
-
To może usiądziemy sobie na łóżku i będziemy sobie robić
dobrze? Ale każdy sam sobie, jeśli…
-
Oskar – przerwała mu, patrząc z politowaniem. - Postaraj się być
poważny, to nie jest żaden porno film. Wymyśl coś bardziej
realnego.
-
Ale co realnego? - przystąpił i on do ataku. - Zaproponowałem
kilka rzeczy a pani nie chce się na nic zgodzić.
-
Bo proponujesz takie właśnie niewykonalne rzeczy. Zejdź trochę na
ziemię.
-
Schodzę i schodzę a pani się wciąż nie zgadza…
-
Bo nie proponujesz niczego realnego.
Na
chwilę zapadła cisza. Kamila nie chciała niczego podsuwać, choć
w jej umyśle może coś tam się mgliście zarysowało. Nie chciała
jednak niczego wyjawiać na głos. Co by się nie działo, to ona
miała być tą szantażowaną, która z niechęcią ulegnie jakiejś
względnie łagodnej propozycji szantażysty.
Brr…
Znów… Z jednej strony wzdragała się przed tym, z drugiej…
Fakt, że Oskar rozdaje karty, mając w rękawie, jeśli nie asa, to
chociaż waleta, był dość zniewalający i na swój sposób całkiem
rozkoszny.
A
Oskar milczał, jakby coś analizował, to wbijając wzrok w podłogę,
to przypatrując się stojącej twardo jak skała, pozornie niczym
niewzruszonej pani dyrektor. Nie czuła większego niepokoju.
Wolałaby oczywiście, by ta sprawa nie rozniosła się szerzej, ale
nie była aż taką dramatyczną, by poświęcać się dla niej jakoś
wyjątkowo mocno. W razie czego mogła cierpliwie i szczegółowo
wyjaśnić ewentualnym przesłuchującym pobudki, które nią
kierowały przy zakładaniu konta na takim portalu.
Choć
rzecz jasna, wolałaby jednak nie robić tego wcale.
-
No dobrze – odezwał się w końcu licealista. - To zejdę niżej,
ale tego już mi pani nie odmówi.
-
Tak…?
-
Bo i tak jestem dla pani łaskawy…
-
Aha… - kiwnęła głową, przygryzając wargę, by nie roześmiać
się.
Jej
nastrój wyraźnie poprawił się. Uniknęła najgorszego. Oskar nie
okazał się żadnym twardym negocjatorem. Wprawdzie gdyby był, to i
tak nie osiągnąłby niczego, ale podświadomie oczekiwała
cięższych rokowań.
-
Zatańczymy ze sobą dzisiaj w klubie.
Zaskoczył
ją. Nie tego się spodziewała i czuła, że coś się za tym kryje.
-
Zatańczymy? - powtórzyła.
-
Tak. Może nie tak zwyczajnie, tylko bliżej. Dużo bliżej –
uściślił.
-
Jak to bliżej? - wolała coś bardziej precyzyjnego.
-
No bliżej, po prostu… Tak trochę jak tańczą zakochani, no wie
pani… Może tak nie do końca grzecznie...
-
Czyli jak?
-
Musi mieć pani wszystko na tacy, jak w jakimś kontrakcie? - Oskar
spojrzał na nią mrużąc oczy. - Po prostu. Niech będzie blisko i
to wszystko.
-
Nie traktuj tego jak wymówkę, ale dzisiaj mamy małą imprezę z
pozostałymi paniami.
-
No to się pani wyrwie…
-
Nie wiem, czy będę mogła, ale postaram się – obiecała, bo
jednak poczuła się w obowiązku by dać coś od siebie. - Czyli
bliski, nie do końca grzeczny taniec…?
-
Tak – Oskar otworzył drzwi wiodące na korytarz i stojąc w nich
odwrócił się jeszcze rzucając ostatnie słowa. - Tak, żeby
wszyscy mogli widzieć. A potem wyjdziemy z imprezy.
I
nie dając pani dyrektor czasu na odpowiedź zamknął za sobą
drzwi.
Wzruszyła
ramionami. To było coś z erotycznym podtekstem, jak najbardziej. I
nie podobało się to jej, zwłaszcza ta ostatnia wrzutka, żeby
wszyscy widzieli. I nie do końca rozumiała o co chodziło z tym
wyjściem z imprezy?
No
ale utargowała naprawdę wiele. Oskar mógł się głupio uprzeć i
naprawdę dążyć do jakichś seksualnych uniesień. Do tego seksu z
piękną panią dyrektor. Mógł się uprzeć i nie odpuszczać.
Więc
jeśli miało skończyć się na jakimś tańcu, nawet względnie
niegrzecznym… To, chociaż godziło to w nieskalaną dumę pani
dyrektor, było jednak czymś do przyjęcia.
Dobra,
nie było to może spełnienie marzeń, ale jakby nie patrzeć
zanosiło się, że wszystko zostanie rozwiązane w stopniu
satysfakcjonującym.
Mogła
powoli przygotować się do wieczornej imprezy z koleżankami.
Wstrzymała się jeszcze z napisaniem relacji z wszystkich wydarzeń
dla Zlatana.
13.
Nie kupiłam, dałam za nią dupy.
-
Naprawdę wydałaś dwie i pół stówki na to? - najstarsza z
nauczycielek, czterdziestoletnia Ewa chyba bardziej z podziwem, niż
z niedowierzaniem patrzyła na opróżnioną już w połowie butelkę
alkoholu.
To
właśnie w pokoju zajmowanym przez Ewą i Iwonę odbywała się
impreza licealnych nauczycielek.
-
Z pensji dyrektorskiej też pewnie byłoby cię stać – dogryzła
młodsza Marta.
-
Skąd wiesz, że kupiłam? - czująca już szum w głowie Kamila,
rozsiadła się wygodniej. - Dałam za nią dupy i tyle.
Wszystkie
dziewczyny zachichotały, traktując wypowiedź swej przełożonej
jako zwykły, cięty tekst i nie zdając sobie sprawy jak wiele było
prawdy w słowach pani dyrektor.
Niezbyt
już trzeźwej, podobnie jak reszta uczestniczek. Dlatego też wątki
rozmowy dotykały spraw, których raczej nie poruszano w pokoju
nauczycielskim. Chociaż w sumie...
-
Przyjdą w końcu? - niecierpliwie zerknęła na zegarek Marta.
-
Jeszcze parę minut, co ty taka? - ostudziła ją Iwona.
Chodziło
o grupę striptizerów, które zaprosiły na ten specjalny, babski
wieczór. I wszystkim im zdawały się z tego tytułu udzielać
emocje. Nawet Kamili.
Tak,
bo chociaż nie kręciły ją w ogóle takie popisy, w wykonaniu
zresztą panów o prezencji, która robiła na niej raczej negatywne
wrażenie, niż pozytywne, to jednak ciekawość brała górę. Co by
nie mówić, wszystko związane było ze sprawami damsko-męskimi, na
których bak zdecydowanie tego dnia nie mogła narzekać, ale nie
znaczyło, że miała ich już dosyć.
Wręcz
przeciwnie, jej emocje syciły się tym wszystkim przez cały dzień,
ale rozgrzane ciało było jakby trochę poszkodowane i mogło
narzekać na niedosyt.
No,
ale dobrze, Kamila miała świadomość, że mimo tego niedosytu, jak
i płynącego we krwi alkoholu, akurat tego wieczoru nic nie miało
prawa się wydarzyć. Po prostu to nie było dla niej. Nawet jeśli
nie o sam striptiz chodziło...
-
Bo u mnie już wszystko gra – wyjawiła otwarcie krótkowłosa
matematyczka. - I może zamiast czekać, zawołamy kilku naszych
chłopaków i oni zrobią co trzeba? - rozejrzała się bezwstydnie
po towarzystwie.
-
Co ty masz z nimi… - sceptycznie pokręciła głową Beata.
-
Nie róbcie z siebie takich świętych – nie dawała za wygraną
Marta. - Nie mówcie, że jesteście takie obojętne na Oskara,
Wojtka, czy Christera…
-
No, Oskar… - mruknęła Iwona nie kończąc i wyraźnie dając do
zrozumienia, że przynajmniej w jakimś stopniu zgadza się z
koleżanką.
Kamila
taksowała wzrokiem towarzystwo. Paliła ją ciekawość, czy one
wiedzą, że Marta, że Oskar… Że chyba niemal dokładnie
dwadzieścia cztery godziny temu ten największy szkolny playboy
zerżnął bezlitośnie na stole młodą nauczycielkę matematyki.
Chyba
nie wiedziały. A jak by zareagowały na taką rewelację? Z
potępieniem, czy zazdrością? To było interesujące...
-
Wiecie co – zmieniła nagle ton Marta na bardziej intrygujący. -
To zanim te patałachy przyjdą to może zróbmy coś i opowiedzmy.
Ale wszystkie. I tak szczerze – spoglądała przenikliwym wzrokiem
na koleżanki.
-
Ale o czym? - zainteresowała się najstarsza w tym gronie Ewa.
-
O naszych chłopakach. Niech każda z nas zdradzi, czy miała jakąś
fajną akcję z jakimś uczniem. No nie musi być przecież od razu
same wiecie co… Ale coś takiego, wiecie… A jak nie, to chociaż
jakąś fantazję. Czy, no wiecie… Czy nie przyszło wam kiedyś na
myśl by zabawić się z kimś, ale tak poważniej na myśl...
Kamila
siedziała nieruchomo, ale inne dziewczyny poruszyły się, może
niespokojnie, może trochę rozbawione pomysłem Marty.
-
Ale co miałabym powiedzieć, skoro takich nie miałam i nie mam? -
Iwona kręciła sceptycznie głową.
Ale
Kamila wyczuła, że chyba trochę udaje.
-
Twoja reakcja na to gdy wymieniłam Oskara podpowiedziała mi coś
innego – Marta chyba doszła do takiego samego wniosku i wysunęła
w stronę nauczycielki biologii oskarżycielski palec.
-
No Oskar, to może tam… Ale co z tego? To, że może i fajny, ale
nie znaczy, że od razu wyobrażam go sobie, jak go ujeżdżam –
roześmiała się chyba trochę sztucznie Iwona.
-
No opowiedz, zróbmy sobie taki klimat zanim tamci przyjdą… -
nalegała Marta.
-
Może ty daj nam przykład i zacznij od swoich fantazji z Oskarem,
co?
„A
najlepiej od razu od tego, jak wczoraj pieprzyłaś się z nim na
całego”, przemknęło natychmiast przez głowę Kamili, ale usta
pozostały zamknięte.
-
Ale ja nie mam już fantazji z Oskarem – wygłosiła nieoczekiwanie
Marta.
Nieoczekiwanie…
Pewnie dla innych, ale niekoniecznie dla Kamili. Skoro wczoraj je
zrealizowała, to dzisiaj faktycznie może już takowych nie mieć.
To
by do niej pasowało. Typowa Marta. Szybsza niż Pendolino.
-
To o kim?
-
A… O Christerze na przykład – wypaliła, robiąc wcześniej
krótką pauzę.
-
Nie wiem co w nim widzicie, toż to dzieciak – tym razem Iwona
zareagowała bardziej zdecydowanie.
-
Ale ładniutki – skrzywiła usta w uśmiechu Marta.
-
No i mało męski. Oskar już bardziej...
-
Czyli teraz będziesz chciała wprowadzić w życie plan bzyknięcia
się z Christerem? - zapytała swobodnie milcząca dotąd Beata,
nauczycielka angielskiego, próbując chyba trochę zdeprymować
matematyczkę.
Tym
razem Kamila nie powstrzymała drgnięcia. Co miała znaczyć ta
uwaga? Że wczorajszy wybryk Marty nie uszedł jednak uwadze innych
dziewczyn?
A
może… Że też nie przyszło jej to do głowy! Może to wcale nie
był pierwszy raz w wykonaniu tej pary?
W
każdym razie Marty nie dało się tak łatwo zdeprymować. Nie
przejęła się uwagą nauczycielki angielskiego.
Wręcz
przeciwnie. Jakby nie przejmując się niczym, zaczęła snuć swą
fantazję.
-
Ładniutki jest i kto wie, chyba nigdy nie miał dziewczyny. A kto go
lepiej wyuczy w tym sporcie, niż doświadczona nauczycielka? -
uśmiech na twarzy Marty stał się trochę figlarny, trochę
marzycielski. - Zresztą już raz spróbowałam, ale się nie
udało...
-
Co spróbowałaś? - spojrzała uważnie Iwona.
-
Miał małe zaległości w przedmiocie i w kwietniu zaproponowałam
mu korepetycje, takie luźne, za pół ceny… - zaśmiała się
krótko matematyczka. - Tak się złożyło, że kończyliśmy tego
dnia zajęcia razem, więc zaproponowałam, by pojechał od razu ze
mną, samochodem. No i ciepło już było, więc jak wpadliśmy do
domu, to od razu zaprosiłam go do pokoju i powiedziałam, że muszę
się przebrać w coś luźniejszego, bo w tym nie wytrzymam. No i
poprosiłam by siedział grzecznie i się nie odwracał a ja się
rozebrałam bo bielizny. A potem, no wiecie… Przypomniałam sobie,
haha, że legginsy mam gdzie indziej i przespacerowałam się w
samych majtkach i staniku przed jego nosem. Był chyba zdziwiony, kto
by nie był… Wypięłam się przed nim, szukając tych legginsów a
potem wciągnęłam. Chyba czuł się trochę niezręcznie, nie
wykazał niestety żadnej inicjatywy, gdyby to był Oskar, to pewnie
inaczej by się to skończyło…
-
Marta… - wtrąciła Ewa kręcąc z politowaniem głową.
-
Mówcie sobie co chcecie, jak jest okazja zabawienia się z fajnym
chłopakiem, to trzeba skorzystać – odparowała natychmiast
matematyczka. - I co z tego, że ma siedemnaście lat, skoro jest
lepszy, niż większość tych starych? Wiek nie ma znaczenia a
pobawić się takim młodym, nieużywanym i nauczyć go kilku rzeczy…
To jest frajda! - zakończyła dobitnie.
Kamila
patrzyła na młodszą koleżankę niemal wrogo. Zachowanie Marty
coraz bardziej jej się nie podobało. Delikatnie mówiąc.
Bo
nie dość, że wyraźnie przekroczyła reguły, łamiąc prawo,
poprzez seks z jednym z uczniów, to jeszcze usiłowała się zabrać
za drugiego. I o ile Kamila mogła zacisnąć zęby i przymknąć oko
na wybryki koleżanki z Oskarem, to faktu, że ta nad wyraz liberalna
nimfomanka chciała uwieść dużo bardziej pozytywnego Christera,
nie mogła tolerować w żaden sposób. Nie. Mogła się ruchać z
kim popadnie, skoro taka już była. Ale nie z Christerem. Ten
chłopak zdecydowanie zasługiwał na coś lepszego.
Chrząknęła,
wykorzystując moment ciszy.
-
Marta, od Christera trzymaj się z dala – powiedziała
ostrzegawczym tonem.
-
A to dlaczego? - zdziwiła się matematyczka. - Tylko nie wyjeżdżaj
mi z jakimiś regułami i zasadami, bo…
-
Właśnie z nimi wyjadę, bo po to są, by ich przestrzegać –
przerwała bardziej stanowczym tonem. - Poza tym, Christer to chłopak
innego kalibru, takiego typu, że można go łatwo skrzywdzić, nie
to co ten twój Oskar, czy inni.
-
Skrzywdzić? - przekrzywiła twarz Marta z lekko szyderczym wyrazem
twarzy. - Oni są w takim wieku, że marzą tylko o jednym. Wydupczyć
fajna laskę. A czasem nawet nie tyle fajną, ile wręcz każdą jaka
się nawinie. I każdy tak ma, każdy – podkreśliła. - Każdy
jeden, Christer też. Nawet jeśli niektórzy to ukrywają, bo nie
maja tej pewności siebie, śmiałości, odwagi. Tacy jak Oskar od
razu zabierają się do roboty, nad takimi jak Christer trzeba lekko
popracować. A ja już mam kilka sposobów na niego i wiesz…
-
Marta, ogarnij się trochę – przerwała potok słów Beata.
-
Zdejmuj majtki przed Oskarem, ale Christera zostaw w spokoju, dobrze?
- nie ustępowała Kamila.
-
A może ty zazdrosna jesteś i tobie też Christer wpadł w oko, co?
- nagle zmieniła ton Marta.
Nim
nieco zaskoczona a trochę zbulwersowana tym oskarżeniem Kamila
otworzyła usta by udzielić stosownej odpowiedzi, na korytarzu
rozległ się szmer przeradzający w konkretniejszy hałas. Oczy
wszystkich nauczycielek zwróciły się w stronę otwierających się
drzwi.
-
Dzień dobry – przywitał się wchodzący do środka mężczyzna.
Za nim do środka wkraczali kolejni.
-
No w końcu…! - Marta wyrzuciła już z głowy Christera,
koncentrując się na przybyszach.
-
Jestem Adam – przedstawił się ten pierwszy. - A to… Wojtek,
Michał, Marcin i Damian.
Pięciu.
Dla pięciu kobiet. Kamila poruszyła się niespokojnie. Niby to miał
być striptiz, ale z wcześniejszych słów rzucanych przez koleżanki
wynikało, że niekoniecznie na striptizie musi się skończyć… No
więc, pięciu…?
W
pokoju zrobiło się dużo tłoczniej. Wprawdzie pokoje akurat w tym
przybytku były trochę większe, niż w standardowym hotelu, to
jednak teraz… Jeden ocierał się o drugiego. Zrobiło się małe
zamieszanie.
-
No to jak panie sobie życzą – przeszedł do sedna Adam. - Czy
mamy zaczynać od razu, czy może poznamy się lepiej… - jego głos
zawisł w powietrzu, w oczekiwaniu na reakcje ożywionych
nauczycielek.
-
Poznać to możemy się w każdej chwili – cienki głos Marty wzbił
się ponad zgiełk. - Najlepiej jak już będzie po wszystkim –
zachichotała.
Adam
kiwnął głową, odbierając słowa drobnej matematyczki za zachętę
do startu.
Kamila
dołączyła do stojących koleżanek. Zrobiło się jej trochę
nieswojo. Potrząsnęła głową, dając wyraźny sygnał, że
najchętniej to jednak opuściłaby pokój. Niech się zabawiają
same.
-
Stój i czekaj – nalegała Marta, zapomniawszy już o wcześniejszej
scysji.
-
Nie mam na co czekać – zawzięcie broniła się Kamila.
Niezbyt
głośno, nie chcąc ściągać na siebie krytycznych spojrzeń
pozostałych koleżanek.
Nie
pasowała tu. Nie chciała tego. Choć w sumie liczyła, że to nie
okaże się tym, czy miało się okazać. Łudziła się, że jednak
jej koleżanki są bardziej ogarnięte, bardziej opanowane, bardziej
myślące.
Ale
nie były. Liberalna do granic Marta, wiadomo… Ale nie spodziewała
się, że Beata i Iwona okażą się niewiele mniej otwarte. Młode
pokolenie nauczycielek. Wszystkie krótko przed trzydziestką. I
jedna, starsza Ewa.
Wszystkie
mniej lub bardziej liberalne, wyzwolone, bezpruderyjne. A do tego
wakacje i poznana raptem dzień wcześniej grupa chłopaków,
striptizerów, których oferta nie musiała się kończyć na
striptizie, o ile rozochocone panie mogły sobie zażyczyć czegoś
więcej.
Nie,
to się nie mogło dobrze skończyć...
-
Siedź – nakazała Marta raz jeszcze widząc wahanie Kamili. - Nikt
cię do niczego nie zmusza. Nie spodoba ci się, to sobie pójdziesz.
Ale nigdzie nie idź, tylko baw się razem z nami.
Bawić
się? Nie, to nie było najlepsze określenie. Ta sytuacja nie
pasowała do niej.
Czuła
zdenerwowanie. Mimo, że przecież niczego nie deklarowała, to jak
powinna się zachować, gdy atmosfera zrobi się zbyt gorąca? Głupie
pytanie, tak jak powinna się zachować kobieta z klasą. Podziękować
i wyjść.
Chociaż
to nie takie proste…
Bawić
mogła się Marta i reszta. Nie ona. Ona traktowała to inaczej.
Czuła podekscytowanie, owszem. Ale to wiązało się z tymi
fantazjami, w których na przekór własnym wartościom oddaje się
bez zahamowań obcemu facetowi, który po prostu rżnie ją bez
ceregieli jak ostatnią dziwkę. Poniekąd w tym stylu czego
dopuściła się dzisiaj z Norbertem a potem z Markiem. I co miało
się wydarzyć ze Zlatanem.
Ale
nie z nimi. Nie z grupką pięciu dobrze zbudowanych mężczyzn w
okolicach trzydziestki.
No
ale… Przynajmniej zrobić taki mały krok, zobaczyć jak to jest,
jak zachowają się koleżanki…
A
one… Zaskoczyły ją i przeraziły. Niemal od razu przykleiły się
do mężczyzn, gdy ci pojawili się w pokoju. Zrobiło się tłoczno,
ale dziewczynom to nie przeszkadzało. Chłopakom tym bardziej. Tylko
Kamila doznała klaustrofobicznego uczucia.
Rozglądała
się wokół, próbując demonstrować postawę „nie zbliżajcie
się do mnie, moje koleżanki chcą was bardziej”. Od biedy zdawało
to rezultat. Gdy nie pomagała postawa, musiała wykładać swe myśli
werbalnie.
Niestety
było to konieczne, gdy i niektórzy mężczyźni stali się nieco
zbyt nachalni, jak i gdy koleżanki próbowały nakłonić ją do
tego by wyluzować i… No właśnie, bawić się.
-
Myślałam, że to miał być striptiz – mruknęła subtelnie,
widząc co się dzieje i na co się zanosi.
-
A z czego ich tu rozbierać? - odpowiedziała swobodnie Marta. -
Chcesz striptizu, to masz!
Młoda
matematyczka bez ceregieli odchyliła bokserki jednego z porno
aktorów a oczom Kamili ukazał się jego penis. Chrząknęła,
tłumiąc skrępowanie i odwróciła wzrok.
Owszem,
serce biło jej mocniej, bo to wszystko siedziało w jej psychice a
ta była najważniejsza. To ona dostarczała Kamili najwięcej
rozkoszy. To, że była tutaj, że wykonała jakiś krok w celu
spełnienia swej fantazji. Że przebywa w miejscu, w którym...
No
właśnie… Patrzyła jak coraz więcej części ubrania ląduje na
podłodze, na kanapie… Jak koleżanki wchodzą z coraz silniejsza
interakcję z chłopakami pewnie w podobnym wieku.
Jedynym
plusem było to, że z uwagi na niezłomną postawę Kamili, nie była
przez nikogo zaczepiana. Stała bardziej z boku patrząc z
oszołomieniem i skrepowaniem na nagie piersi Marty, pieszczone
przez, jak zarejestrowała, Wojtka. Na starszą przecież Ewę,
liżącą się namiętnie z Michałem.
I
na majtki Iwony, zerwane wręcz z pasją przez Marcina. Z pasją,
która, co tu ukrywać, sprawiła, że serce Kamili obserwującej to
już praktycznie porno w wersji live, zabiło mocniej a nogi się
ugięły. Starała się jednak panować nad sobą i tłumić uczucia,
gdy widziała jak właśnie Iwona jako pierwsza… Jako pierwsza
rozłożyła nogi szerzej a Marcin wdarł się w nią swym penisem z
impetem, wywołując jęk ze strony młodej nauczycielki biologii.
Kamila
czuła jak płoną jej policzki. Jako jedyna została w ubraniu i
jako jedyna ogarniała całość. Patrzyła na rozłożoną na
kanapie Iwonę, w którą wbijał się Marcin. Młoda nauczycielka
biologii miała nad sobą krocze Beaty, blondynki od angielskiego,
która w pozycji na czworaka z pasją obciągała chłopakowi o
imieniu, którego nie zarejestrowała. Tuż obok znajdowała się
stojąca, oparta o kanapę Marta. Drobną matematyczkę mocno
pieprzył od tyłu dobrze zbudowany lider grupy, Adam a różnice w
obu sylwetkach silnie kojarzyły się Kamili z tą właśnie mroczną
fantazją, w której mężczyzna bierze po prostu wszystko.
Po
drugiej stronie Ewa… No właśnie ta Ewa, najstarsza z nich,
czterdziestoletnia... No więc ta poważna niby Ewa, zabawiała się
z dwoma facetami! Jezu, co tu się…
Stała
z boku, czując się trochę jak idiotka. Jak podglądaczka. W końcu
dotarło to do niej. Wszyscy pieprzyli się już z wszystkimi, na
całego. Tylko ona, jak jakaś…
Nie
wytrzymała. Odwróciła się i rozstrojona opuściła pokój
wychodząc na hotelowy korytarz. Wolnym krokiem, starając się
opanować drżenie nóg, skierowała się w dół, w stronę
znajdującego się na parterze klubu.
Próbowała
odetchnąć głębiej, ale gdzie? W zadymionym klubie? Zdegustowana
pokręciła głową. Może nie był to najlepszy wybór, ale nie
innego nie miała. Powrót do własnego pokoju nie wchodził w grę
po tym co zobaczyła.
No
i miała coś jeszcze do zrobienia. Coś przecież obiecała.
14.
Czuję, że ma pani stringi, pani dyrektor.
Ni
stąd, ni zowąd chwilę później znalazła się w dużym boksie,
zajmowanym przez licealistów. Widziała w nim coś koło dziesięciu
osób, może więcej, bo co chwile ktoś wychodził a ktoś dołączał.
-
Myśleliśmy, że bawi się pani razem z resztą nauczycielek –
rzucił tak samo subtelnie, jak i złośliwie Bartek.
Spojrzała
na niego z rezerwą. Pozostali przysłuchiwali się z dyskretnymi
uśmiechami na twarzach. Skąd oni wiedzieli takie rzeczy? Hm...
-
Możesz mnie tam zastąpić – odpowiedziała krótko.
-
Pani się nie nadaje do takich rzeczy, tak? - drążył temat
uparcie.
-
A co ty taki ciekawy, co…? - uniosła podbródek patrząc surowo.
-
No bo my sobie rozmawiamy tu o różnych tematach, to myśleliśmy,
że pani do nas dołączy...
-
Żebyś ty tak dobrze myślał w szkole…
-
No przecież nie powie mi pani, że mam z tym jakiś problem?
Fakt,
raczej nie miał. Był dość pojętnym uczniem, choć leniwym.
-
Nie powinna się pani tak krępować, mamy dwudziesty pierwszy wiek –
dołączył Oskar.
Jeśli
ta grupa miała jakiegoś lidera, to był nim oczywiście on. Na
wycieczce było kilka klas i w każdej z nich znajdowały się jakieś
osoby wiodące, ale Oskar był ponad nimi. Znał go po prostu każdy.
-
Ja się przecież niczego nie krępuję, nie wiem skąd
wyciągnęliście taki wniosek – odpowiedziała spokojnie.
-
No to może nam pani udzielić odpowiedzi – Oskar sprawiał
wrażenie bardziej uważnego.
-
A co chcecie wiedzieć?
-
To o czym napomknął Bartek...
-
To, czemu nie uczestniczy pani w tym gang bangu, jak reszta
nauczycielek – wygłosił bez ogródek Bartek, wywołując kolejne
uśmiechy na twarzach licealistów.
Normalnie
raczej by się zjeżyła, słysząc tak bezceremonialny tekst, ale
teraz po tym co widziała przed chwilą… Po tym, gdy okazało się,
że jej koleżanki w ogóle nie zadbały o dyskrecję… No i tutaj,
w wakacyjnym klimacie...
-
Tak jak mówiłeś, nie nadaję się do tego – wyznała.
-
A do czego się pani nadaje?
-
Do stawiania pał wszystkim nieprzygotowanym do lekcji – podjęła
rękawicę.
-
A lubi pani je stawiać? - Bartek nie ustawał w swej bezczelności.
-
Prawdę mówiąc wolałabym, byś ty, lub inni… Dużo bardziej
poważnie traktowali obowiązek czytania lektur...
-
Uhm… - nie znalazł riposty.
Opuściła
na moment lożę, kierując się w stronę baru. Zamówiła drinka i
wróciła do towarzystwa. Po tym co działo się w jednym z pokojów
piętro wyżej, krygowanie się z delikatną porcją alkoholu przed
licealistami wydało się jej zbędne.
Siedziała
w milczeniu, zatopiona w myślach. Przed oczyma wciąż miała te
fascynujące obrazki szkolnych koleżanek pieprzonych przez młodych,
dobrze zbudowanych chłopaków. Bez ceregieli dających im dupy.
Wciąż była podekscytowana. Hamowała trochę swe emocje przed
uczniami, ale momentami w jej wnętrzu wręcz kipiało od nich.
Praktycznie
na jej oczach rozegrała się jedna z najmroczniejszych fantazji,
jakie miała w życiu. W sumie coś podobnego przeżyła także
dzisiaj, ale… Ale były pewne różnice. Tak w doborze facetów,
jak i w tym, że mimo wszystko ona miała wtedy cały czas wszystko
pod kontrolą. Mogła przerwać w każdej chwili a tutaj… Mogło to
nie być takie proste.
-
Co pani tak odleciała? - usłyszała z boku głos Bartka.
Spojrzała
na niego krytycznie. Potrafił ją zachwycić czasem na lekcji jakimś
błyskotliwym wnioskiem, jak i wkurzyć niemiłosiernie lenistwem.
Gdyby chciał, mógłby być najlepszym uczniem w szkole.
-
A zdradzi nam pani coś więcej, dlaczego nie bierze pani w tym
udziału? - wykorzystał natychmiast moment Oskar
Spojrzała
na niego. Czy dążył do czegoś? Czy już rozpoczynał jakąś grę
wstępną, dzięki której oboje mieli wylądować na parkiecie
kręcąc się wokół siebie? O to mu chodziło?
-
Może to decyduje – wyprostowała dłoń, demonstrując ślubną
obrączkę na jednym z palców.
-
Aha, tradycyjna… Ale pani Ewa też jest chyba mężatką.
-
Nie wnikam w dylematy moralne moich koleżanek.
Zapadło
chwilowe milczenie. Wiedziała, że nie potrwa długo, bo towarzystwo
chyba wyczuło dobrą okazje do pogadania z atrakcyjną nauczycielką
na całkiem kuszące tematy.
I
choć normalnie by to odrzuciła, to teraz… Te kilka czynników
sprawiało, że nie uciekała od tematu.
-
Nie potrafiłabym tak, z obcym mężczyzną, w jednym tylko celu. Nie
wiem dlaczego masz o mnie takie zdanie, ale musisz je zmienić –
zniżyła nieco głos.
-
A kto powiedział, że ja tak o pani myślę? - zaprzeczył
natychmiast. - Ale z tego wynika, że jeśli tego kogoś pani zna i
nie chodzi tylko o jeden cel… - nie dokończył, zostawiając
resztę domysłom.
Uśmiechnęła
się szerzej kwitując te dość zaczepne słowa. Raz jeszcze
subtelnie przyjrzała się swym dłoniom, jakby to miało wystarczyć
za odpowiedź.
-
No raczej nie, bo jakby się mąż o tym dowiedział i później
przełożył przez kolano, to… - teraz nie dokończyła ona,
wywołując tymi słowami odpowiednie poruszenie wśród słuchaczy.
-
Ale przecież nie musiałby się dowiedzieć…
-
Musiałby – skwitowała krótko. - Nienawidzę kłamstwa i kogoś
tak bliskiego nigdy nie oszukam.
Znów
chwilowe milczenie i jakieś komentarze, których treści nie
słyszała.
-
A dla ciebie, Oskar jak ważna jest szczerość? - wykorzystała
moment do kontrataku.
-
Dla mnie też rzecz jasna – zapewnił.
Jasne,
jasne… Jasne jak noc listopadowa.
-
A gdyby nie miała pani męża? - rzucił ktoś z grupy.
-
Wtedy tez nie – wzruszyła ramionami. - Ja lubię jednak inaczej.
Tak,
mimo tej fantazji siedzącej w głowie, mimo tego, że wciąż była
pod wrażeniem niedawnych widoków. Lubiła inaczej. Zdecydowanie.
-
Czyli jak? - podchwycił Oskar.
Dlaczego
zdecydowała się odpowiedzieć? Ten klimat, to wszystko co w niej
siedziało… Czuła dobrą zabawę. Właśnie teraz a nie pół
godziny temu w hotelowym pokoju. Teraz to ona, nawet będąc pod
wpływem innych czynników, dyktowała warunki i rozpalała swoich
uczniów. Miała tego świadomość i wiedziała, że tutaj, w tej
sytuacji mogła sobie na to pozwolić. To nie była szkoła. To była
fajna zabawa z nią w roli głównej. Z nią, czującą miłe i
stosunkowo silne uciski w podbrzuszu.
Nawet
jeżeli w dość mrocznym tle tkwił cień szantażu ze strony
Oskara.
-
Po prostu lubię poznawanie się a na to nie ma czasu w takich
sytuacjach – wyjaśniła. - Mam na myśli także fizyczne
poznawanie się. Dotknięcie nagiego ramienia na przykład. Dłoni.
Innych części ciała, niekoniecznie od razu intymnych. To jest taka
długa gra wstępna, którą uwielbiam.
-
Pani mąż tak pani robi? - dopytywał się niecierpliwie ktoś,
wykorzystując dostępność, zwykle niedostępnej atrakcyjnej
nauczycielki..
Otwierała
usta, by oznajmić, że to co dzieje się między nią a jej mężem
nie powinno już nikogo obchodzić, ale...
-
Mój mąż uwielbia pieścić moje ciało, jest w tym wręcz
niestrudzony – wyznała, wiedząc, że podkręca atmosferę. - Nie
ma chyba nic wspanialszego niż jego dłoń sunąca delikatnie po
moich plecach, od talii po kark.
-
A gdzie indziej też? - dopytywał się z zainteresowaniem Bartek.
-
Ty myślisz tylko o jednym – ostudziła go.
-
A pani też lubi go tak pieścić? - wtrącił Oskar.
-
Oczywiście, zawsze oddaje to co dostanę.
Nadstawiła
uszu, spodziewając się kolejnego pytania o jakieś szczególne
miejsca, które lubi pieścić, ale jednak nikt się nie odważył.
-
To pewnie lubi pani tańczyć – odezwała się tym razem któraś z
licealistek.
-
Bardzo – pokręciła głową.
-
To nie powinna tu chyba pani z nami siedzieć…
-
Może i nie, ale kandydatów brak – skwitowała.
-
Pełno tu facetów – wzruszyła ramionami licealistka.
-
Ale ja nie mam ochoty na bliższe kontakty z kimś kogo nie znam –
przypomniała subtelnie.
-
Ale Oskara pani zna…
Zawahała
się na moment, jakby tknięta jakimś przeczuciem. To nawiązanie do
Oskara nie spodobało się jej. Zabrzmiało trochę, jakby sam
bohater przygotował innych do jakiejś akcji z piękną panią
dyrektor.
Naprawdę?
Czy może była trochę przewrażliwiona?
-
Nie, ja się boję – zareagował natychmiast wspomniany.
-
Nie narzucam się, ale jakby co, to nie gryzę – subtelnie docięła
Kamila.
-
To nie o to… Ja się boje siebie samego – wyznał zaskakująco.
-
Co masz na myśli?
-
Boję się tego, że za bardzo panią lubię i że moje ręce
chciałyby zrobić pani zbyt dobrze – wyznał patrząc uważnie na
nauczycielkę.
Rozległ
się śmiech a Kamila przygryzła wargę. Pozwoliła Oskarowi
błysnąć. Pozwolił sobie na zbyt dużo. Takie słowa do pani
dyrektor… Owszem, wcześniej dała niewypowiedziane przyzwolenie a
i sama zachowała się trochę prowokująco no ale...
-
Skoro tak uważasz… - skomentowała po chwili.
-
O… „Let’s make love” - rozbujał się Oskar, słuchając
klimatycznej muzyki dobiegającej z głośników.
-
Idź z panią profesor, skoro tak cię wyrywa – odpuściła go
jedna z licealistek.
-
Ja już coś powiedziałem – bronił się chłopak.
-
No idź…!
-
Nie bądź dupa…
Chwila
przekomarzania się, wymieniania spojrzeń i wyczekiwania. Kamila
próbowała wyostrzyć przytępione już alkoholem zmysły. Jeśli
nie przesadzała, to ta sytuacja sprawiała wrażenie trochę
sztucznej. Jedni namawiali a Oskar bronił się, chociaż przecież
sam wcześniej wytargował ten właśnie taniec.
O
co chodziło? Może o jakiś smaczek w postaci czegoś takiego, typu
„patrzcie, ja sobie siedzę a pani dyrektor sama chce ze mną
pofiglować na parkiecie”?
Nie
potrafiła tego rozszyfrować. Wiedziała tylko, że jeśli ma
zamknąć sprawę z Oskarem, to najlepiej tu, teraz i mieć to
wszystko z głowy.
Ale
było coś jeszcze. Zaskakujące podniecenie z jej strony.
Te
kilka czynników wpływających na to… Oskar, wiadomo, super
przystojniak i w ogóle. Ten Oskar, który sam wczorajszego wieczoru
zerżnął nauczycielkę matematyki. Miała to przed oczami. Nagiego
przystojniaka, jego zgrabny tyłeczek, jego biodra napędzające
kutasa, którym wbijał się w cipkę matematyczki.
Nawet
jeżeli w ostatecznym rozrachunku ten Oskar był zły, to… To
dodawało to całej sprawie tego niesamowitego, perwersyjnego
smaczku. Kamila czuła lekki zawrót głowy spowodowany nie tylko
większa ilością wypitego alkoholu.
Czy
nie było tak, że czasami, późnym wieczorem fantazjowała o tym,
że bierze ją ktoś zły, ktoś, kto kompletnie nie zasługuje na
ruchanie takiej kobiety jak ona? Że bierze ją jak swoją własność,
rucha, albo wręcz gwałci a ona się temu nie sprzeciwia, pokornie
przyjmując kolejne ruchy kutasa w swej cipce?
Czy
to, że pozwoliłaby wygrać temu złemu w dość, mimo wszystko,
banalnej sprawie, nie byłoby także spełnieniem jednej z tych
najmroczniejszych fantazji? No właśnie, banalnej, w porównaniu do
ruchania się z jakimś obrzydliwym, zadufanym w sobie narcyzem.
-
No dobrze… Pani profesor… - z zamyślenia wyrwał ją głos
Oskara. Chłopak stał obok niej.
Poczuła
szybsze uderzenie serca. Zawahała się na moment, ale bardziej dla
pozoru, niż realnie. W końcu także wstała.
Zza
pleców dobiegły ją jakieś nerwowe śmieszki i komentarze, których
treści nie zrozumiała. Miała jednak świadomość czego się
tyczą.
-
Czujesz dyskomfort z uwagi na to, że zaraz znajdziesz się pod
obstrzałem? - z delikatnym uśmiechem wbiła mu szpilkę, aby nie
myślał sobie, że taniec przy wolniejszej muzyce z atrakcyjną
nauczycielką to sama przyjemność.
-
Może zatem oszukamy ich wszystkich i znajdziemy sobie miejsce tylko
dla siebie? - jego odpowiedź zabrzmiała pewniej.
Doskonale.
Zaskoczył ją tym a ona nie zamierzała się sprzeciwiać. Im dalej
od licealistów, tym lepiej.
Tym
lepiej, że było tam trochę ciemniej. Tylko, że to nie stało w
zgodzie z wcześniejszą sugestią Oskara.
Już
od samego początku znaleźli się blisko siebie. Przytłoczyło to
ją w jakiś sposób, choć nie dała znać tego po sobie.
-
Co kombinujesz? - zapytała, gdy już znaleźli swój rytm a dłonie
Oskara znalazły się na biodrach pani dyrektor.
-
Kombinuję?
-
Mówiłeś, że chcesz tak aby wszyscy widzieli.
-
Aha… W sumie nie ma to takiego znaczenia.
Zamilkli
na chwilę. Byli blisko siebie, ale bez przesady. Odniosła wrażenie,
że licealista daje jej pewne poczucie swobody.
-
To dobry moment by wyjaśniła pani, na co to pani było – rzucił
po chwili.
-
Co wyjaśnić?
-
Ten portal. Ciężko mi uwierzyć by akurat pani trudniła się
dorabianiem jako luksusowa prostytutka.
-
Bo nie dorabiałam tak. Nigdy.
-
Więc po co?
Milczała
przez chwilę bijąc się z myślami. Zostawić wszystko dla siebie,
czy może rozebrać się nieco, co jak zwykle wpłynęłoby
pozytywnie na jej uległy charakter?
-
To sprawka mojego męża – odezwała się w końcu.
-
Nie rozumiem...
-
Nie będę ci wyjaśniać szczegółowo. Po prostu mojego męża
kręci to, że inni mogą oglądać mnie w mniej oficjalnym wydaniu.
A akurat ta strona gwarantowała duży licznik wejść, jak mało
która.
-
A facebook, albo instagram?
-
Tam nie ma dyskrecji, od razu wiadomo kto jest kim, bo trzeba podać
prawdziwe dane, albo nie da się przebić przez miliony użytkowników.
Patrzył
na nią, jakby chciał zagiąć ją jeszcze w jakiś sposób, ale
Kamila wyczytała z jego twarzy, że chyba jednak dał wiarę jej
wyjaśnieniom.
-
Ale pani to chyba lubi, co? - Oskar zbliżył twarz o kilka
centymetrów.
A
przy okazji, wykorzystując wolniejsze numery oparł swe dłonie na
ramionach pani dyrektor. Jednocześnie zachęcił ją, by ta oparła
swoje na jego biodrach.
Posłuchała.
-
Co lubię?
-
Pokazywać się tak… Wczoraj na plaży opalała się pani w samych
majtkach…
-
Ale tyłem...
-
No ale mimo wszystko…
-
A jeśli w jakiś sposób lubię, to jest w tym coś złego?
-
Skądże. Tylko pytam.
Pytał
i chyba dostał odpowiedź, dzięki której upewnił się w swoim
przeświadczeniu.
-
A co jeszcze pani lubi?
-
A może teraz ty mi powiesz co lubisz?
-
A co chce pani konkretnie wiedzieć?
Tańczyli
blisko siebie, ich ciała stykały się ze sobą. To była ta
niegrzeczność, której się domagał? Chyba nie. Taki taniec z
piękną panią dyrektor mógłby usatysfakcjonować większość
licealistów, ale nie Oskara. On chciał czegoś więcej i musiała
zdawać sobie z tego sprawę. Tym bardziej, że miał przecież w
ręku dość solidne argumenty by liczyć na coś więcej.
Patrzyła
w jego oczy, zdając sobie sprawę, że o ile tacy faceci zawsze
odrzucali ją mentalnie, to jednak znajdowała się pod ich wpływem.
Oczu, wyrazu twarzy, zapachu, który w tak bliskim kontakcie
wyczuwała doskonale.
I
o ile wciąż była to sytuacja niekomfortowa, no bo pani dyrektor
liceum tańcząca z jednym z uczniów, który miał pewnie ochotę
znaleźć się jeszcze bliżej… Z uczniem, który jednak robił za
tego złego… To z drugiej strony ta sytuacja nakręcała ją. I
może jednak była w stanie sprostać pewnym oczekiwaniom Oskara,
nawet jeżeli miałyby godzić w jej godność.
Cóż
sobie myślała właśnie wczoraj, gdy leżała już w łóżku
daremnie próbując zasnąć? Gdy w jej umyśle przesuwały się
kolejne wizje Oskara pieprzącego ją do bólu i poniżającego w
każdy możliwy sposób? Mogła to składać na karb jej własnej,
chorej uległości i widoków, których doświadczyła wcześniej
podpatrując Oskara rżnącego Martę, ale fakt był faktem.
Wzięła
głębszy oddech i sama zbliżyła się do Oskara tak, że ich piersi
zetknęły się bardziej. Tak jakby wyluzowała i na moment
spróbowała przejąć kontrolę nad sobą, nad całą sytuacją.
Jakby chciała coś komuś udowodnić.
-
No na przykład, jak było wczoraj z panią Dudziak?
Zaskoczyła
go. Nie wiedział, że ona wie. Nie wiedział skąd wie. No
właśnie...
-
Skąd pani wie?
Wzruszyła
ramionami, wyraźnie sygnalizując w ten sposób, że ta kwestia nie
ma żadnego znaczenia.
Oskar
milczał przez moment, wolno poruszając się w takt muzyki.
Wykorzystał fakt, że Kamila sama praktycznie niemal przykleiła się
do niego i objął ją jedną ręką w talii a drugą delikatnie
błądził po jej plecach.
-
Niech pani oprze głowę na ramieniu, tak jak zakochana –
oświadczył.
-
Uciekasz od tematu?
-
Nie. Niech pani to zrobi a ja pani wszystko wyszepczę do ucha.
Oczywiście
odczuła potrzebę podroczenia się, ale… Odpuściła. Opór nie
miał większego sensu, Oskar nie odpuściłby. Kamila dość
ostrożnie złożyła głowę na ramię.
-
No to mów – i jej głos zabrzmiał subtelniej.
Czy
nie za mocno wczuwała się w swą rolę?
-
Chodzi o wczoraj, tak?
-
A więc wcześniej też coś było? - zareagowała zgodnie z logiką.
-
Tak. Kilka razy.
Zamknęła
na moment oczy. Mimo wszystko nie tego oczekiwała.
-
Chce pani to wiedzieć jako pani dyrektor?
-
Po prostu mi powiedz.
-
No dobrze. Mam nadzieję, że pamięta pani o naszych wcześniejszych
ustaleniach.
W
ślad za tymi słowami ręka Oskara zjechała z talii pani dyrektor.
Kamila chwyciła ją i przytrzymała, odrywając jednocześnie głowę
od ramienia.
-
Czy mi się wydaje, że chciałeś położyć rękę na… - nie
dokończyła patrząc licealiście w oczy.
-
Tak – potwierdził bez skrępowania. - Niech to będzie ten akt…
Tego o czym mówiłem, no… Chodzi mi o tą niegrzeczność.
Milczała
przez moment, nie wiedząc jak zareagować. Z jednej strony
zezwolenie licealiście na macanie dupy pani dyrektor było czymś
absurdalnym, z drugiej musiała mieć na uwadze, że była to
relatywnie niewielka cena za jego milczenie.
Zgodnie
ze swoją kobiecą naturą nie potrafiła wyrazić zgody w sposób
werbalny. Powoli, jakby przełamując się, znów położyła głowę
na ramieniu chłopaka. Wstrzymała oddech delektując się tą
właśnie absurdalną sytuacją.
Sytuacją,
gdy ręka Oskara wylądowała na jej tyłku. Delikatnie, bez jakiegoś
mocniejszego nacisku. No ale była tam i po chwili zaczęła się
poruszać, jakby masowała pośladki pięknej pani dyrektor przez
materiał sukienki.
-
Powiesz mi w końcu? - usiłowała skupić uwagę na innej kwestii.
-
To było jeszcze w październiku, któregoś dnia po szkole...
W
październiku? A więc dobre ponad pół roku temu? Nie no...
-
Pani Marta uznała, że potrzebuję korepetycji i zaproponowała, że
możemy pojechać od razu po szkole. No to wsiedliśmy w jej
samochód.
Oho…
Czyżby Marta była zadziwiająco mało kreatywna w swoich planach?
-
Ja już miałem jakieś doświadczenie, może pani powie, że coś ze
mną nie tak, ale coś mi się zaświeciło w głowie, to znaczy
skojarzyło z jednym. Nie tak do końca, ale… No i jak po
przyjeździe pani Marta zaczęła się przy mnie przebierać, to
zacząłem nabierać pewności, że coś tu jest nie tak. Zdjęła
jeansy, tłumacząc, że w domu lubi chodzić w czymś luźnym i
pokazała mi się w samych majtkach, na dodatek od tyłu a okazało
się, że to były stringi, więc tak naprawdę wypinała do mnie
praktycznie gołą dupę, grzebiąc w szafie i szukając tego czegoś
luźniejszego, tylko, że dziwnym trafem jakoś długo nie mogła
znaleźć.
Kamila
zamknęła oczy kołysząc się leniwie u boku Oskara. Nie po to tu
była, by wysłuchiwać kolejnych erotycznych historyjek, ale tak się
złożyło, że… Że ze znanych doskonale powodów pragnęła
usłyszeć ciągu dalszego, nawet jeżeli cała ta otoczka w postaci
zapchanego klubu, przytulającego się Oskara i bawiącego się nieco
dalej grona licealistów była dość krępująca.
Postanowiła
nawet odpuścić akt, że dłoń Oskara jakby mocniej zaczęła
zaciskać się na jej pośladkach, czemu nie przeszkadzał materiał
lekkiej, zwiewnej sukienki.
-
I przez cały czas komentowała, że tego nie ma, bo nie pasuje a coś
innego właśnie wyprała i trwało to tak długo, że miałem już
praktycznie pewność. A jak już poprosiła mnie o pomoc… To
podszedłem i w przypływie odwagi chwyciłem ją za biodra. Nawet
nie zareagowała jakoś tak wybitnie, wręcz przeciwnie, jeszcze
przez kilka sekund grzebała w szafie, no więc co mogłem sobie
pomyśleć? Powiedziałem, że jak dla mnie, to mogłaby mi udzielić
korepetycji w samych stringach. Zaśmiała się i zapytała, czy aż
tak podoba mi się jej tyłeczek… To nabrałem jeszcze większej
pewności i skoro tak… Złapałem ją za dupsko i ścisnąłem. Nie
narobiła krzyku, tylko pisnęła nieco a może nawet odebrałem to
jako jęk. Więc było po wszystkim. Podniecony odwróciłem ją do
siebie i zaczęliśmy się całować jak szaleni. Natychmiast
ściągnąłem z niej górną część ubrania, ona rozpięła
stanik. Całowałem ją wszędzie, pieściłem i chwilę później
byliśmy już na łóżku a ja rżnąłem ją jak szalony. Bo w sumie
to miałem już przyjemność z ładniejszymi dziewczynami, ale to
było coś niesamowitego, bo Marta była przecież moją
nauczycielką. Ruchaliśmy się jak szaleni aż...
-
Dobra Oskar, wystarczy – przerwała mu głośniejszym szeptem do
ucha.
O
wiele za późno. Wystarczyło przerwać po kilku zdaniach. Ale ten
nastrój, to wszystko, kazały jej zaczekać z tym praktycznie do
samego końca.
Nastrój
spotęgowany przez stonowany głos licealisty wpadający jej wprost
do ucha. I przez jego dłonie już bezkarnie ściskające bezbronne
pośladki pięknej pani dyrektor.
No
i twardość jego kutasa, którą zaczynała odczuwać w dole.
Poczuła się w związku z tym dziwnie. Tak, to było najlepsze
określenie. Bo nie wiedziała, czy odczuwa z tego tytułu
zażenowanie, czy jednak pewną rozkosz, wywołaną świadomością
tego jak oddziałuje na największego przystojniaka w liceum.
-
I co było dalej? Oskar...
Ostatni
słowo wygłosiła ostrzegawczym tonem, znów wykonując ruch jakby
chciała się wycofać. To przez to, że licealista uniósł sukienkę
lekko w górę, wdzierając się pod nią jedną ręką. Poczuła ją
na nodze. Na wyższej partii uda.
-
Pani dyrektor, uwielbiam pani nogi, niech pani da mi chwilę i to
będziemy szczęśliwi, co?
Ciężko
powiedzieć by jej się to podobało, ale jakoś nie potrafiła
wyrazić sprzeciwu. Prawie pół doby wcześniej dała się wymacać
w tym miejscu ledwo poznanemu siedemnastolatkowi, więc teraz…
-
Podnieca cię to? - zapytała nieoczekiwanie dla samej siebie.
Czego
chciała się dowiedzieć? Chciała go stłamsić? A może usłyszeć
wprost do ucha wyznanie największego przystojniaka w szkole, który
w jej fantazjach wczorajszej nocy zerznął ją w każdy możliwy
sposób?
-
Pani cała mnie podnieca – usłyszała kilka centymetrów od ucha.
- Dużo bardziej niż Marta i pewnie dobrze pani o tym wie.
Może
nie tyle wiedziała, ile powinna się domyślać.
-
A panią podnieca mój twardy penis?
Ach…
To się nazywa riposta. Zmieszała się trochę.
-
Nie obraź się Oskar, ale raczej nie – mruknęła mu do ucha. -
Możemy wrócić do tematu?
-
Pewnie, że możemy...
W
ślad za tymi słowami jego ręka przesunęła się w górę.
Obejmowała ją od tylu, więc Kamila poczuła ją już praktycznie
na granicy nóg i pośladków. Oczywiście powinna to przerwać, ale…
Ale zastygła w milczeniu, jakby czekając czy Oskar odważy się na
coś więcej.
Albo
inaczej, czy ona sama, szanowna pani dyrektor odważy się na to, by
pozwolić jednemu ze swych licealistów by zaczął macać ją
centralnie po dupie?
-
Byłem u niej jeszcze na korepetycjach kilka razy… Nie tak
cyklicznie, może raz, czy dwa w miesiącu. Wiadomo, to fajna rzecz,
ale z drugiej strony coś mnie od niej odrzucało. Ona jest
kompletnie bezuczuciowa, traktuje wszystko instrumentalnie. Miałem
wrażenie, że może mi szeptać gorące słowa a godzinę później
powtarzać dokładnie takie same z zupełnie innym facetem. Nie do
końca mi to pasowało. Ja rozumiem, że nie mogło być z tego nic
wielkiego i nie dążyłem do tego, ale mimo wszystko trzeba mieć
pewne zasady a ona nie ma ich chyba żadnych. Zwyczajnie żadnych.
No, ale… Co się dało poruchać… Ma pani stringi? Pani dyrektor?
Stało
się… Jak zahipnotyzowana z dwóch stron… Z jednej słowami
Oskara, z drugiej jego rękoma, która w końcu wylądowała na
nagich pośladkach licealnej pani dyrektor. Nagich, bo faktycznie
miała na sobie stringi, co zdecydowanie nie należało do reguły.
-
Czy istnieje jakiś przepis zakazujący szkolnym dyrektorkom
chodzenie w stringach? - zapytała mrucząc.
Nawet
nie czekała na odpowiedź, całkowicie chłonąc swoją uległość,
która znów wkraczała na kosmiczny poziom. Owszem, tym razem był
dodatkowy powód w postaci szantażu ze strony Oskara, ale wypadałoby
chociaż zachować cień przyzwoitości i powalczyć o to by...
By
ten szkolny playboy nie zdobył jej dupy tak łatwo.
A
zdobył. I Kamila cieszyła się tym razem z atmosfery i otoczki,
która uniemożliwiała w każdym razie utrudniała zdradę. Oskar
nie mógł dostrzec zdradzającej niezwykłe emocje twarzy pani
dyrektor. Emocje wywołane tym, że oddała się temu złemu. Że
tańczyła z nim wolno, przytulona, opierając głowę na jego
ramieniu i przede wszystkim dając się bezkarnie macać po nagiej
dupie.
Czuła
na pośladkach coraz silniejszy, coraz bardziej niecierpliwy dotyk
dłoni Oskara. Najpierw jeździł po nich palcami, ale dość szybko
przeszedł do objęcia ich całymi dłońmi a potem już wręcz
zaczął ściskać.
A
ona mu w tym kompletnie nie przeszkadzała. Czując, owszem
skrępowanie i mając świadomość, ze robić coś złego, może
nawet okropnego, coś, na co żadna szanująca się kobieta a już na
pewno pani dyrektor liceum nie powinna pozwolić, ale jednocześnie
coraz większa dawkę obezwładniającej rozkoszy spowodowanej
świadomością, że najzwyczajniej w świecie oddawała się temu
złemu. Że dając się macać po dupie, po prostu kurwiła się.
-
To wszystko? - zapytała w końcu siląc się na normalny ton.
-
A co pani chce jeszcze wiedzieć? - głos Oskara zdawał się być
już mniej normalny. Wyczuwała pewnego rodzaju sapanie. A więc i on
był podniecony. - Pieprzyliśmy się parę razy, raz nawet w szkole,
na biurku w sali matematycznej. Marta poprosiła mnie o pozostanie na
moment a potem bez ceregieli doprowadziła do tego, że rżnąłem ją
na biurku. To było mocne.
Kamila
czując ociężałą głowę tak z powodu rozbujanych emocji, jak i
wypitego alkoholu uniosła ją. Rozejrzała się dookoła. W ciągu
ostatnich chwil jakby zapomniała się trochę i teraz wracała do
świata żywych. Pomogły jej w tym dłonie Oskara wciąż
niecierpliwie i dość agresywnie ściskające jej nagie dupsko, czym
doprowadzały panią dyrektor tak do zawstydzenia jak i szaleństwa.
-
Dość! - szepnęła mocniej, odrywając się od licealisty. - To
wszystko. Sprawa zakończona, prawda?
Oskar
milczał. Kamila cofnęła się o krok, zyskując trochę wolnej
przestrzeni i uwalniając pośladki od gorących dłoni Oskara.
Poprawiła sukienkę.
Niby
nie wszystko, bo wcześniej Oskar domagał się jeszcze wyjścia
razem, nie bardzo wiadomo w jakim celu. No nie bardzo, bo co…?
Chciał sprawić wrażenie na postronnych obserwatorach, że po
gorącym tańcu zabiera swoją zdobycz w bardziej ustronne miejsce w
celu finalizacji? Zniknąć z pola widzenia szkolnych kolegów i
koleżanek na dobre? Z piękną panią dyrektor u boku?
Nie
no, nawet gdyby, to chyba nikt by nie przyjął tej historii na
poważnie.
-
W porządku – wygłosił nieoczekiwanie. - Tylko całus na
pożegnanie i jest po wszystkim.
-
Oskar – pokręciła głową w formie sprzeciwu, chcąc odejść.
-
Pani dyrektor – nie ustąpił. - Jeden niewinny buziak i tyle.
Nie
wyrażała na to ochoty, ale nie większych miała sił na utarczkę
i droczenie się. Oskar znów zbliżył się bardziej, chwycił ją
za ramiona i zbliżył usta. Kamila na sekundę poczuła na swoich
wargach smak ust największego szkolnego przystojniaka.
Poczuła,
że znów czerwienieje. Niby nic takiego, szczególnie w porównaniu
z macaniem po dupie, no ale…
Nie
patrząc w stronę Oskara, wolnym krokiem udała się w stronę
toalety. Oszołomiona wciąż tym zmysłowym tańcem, tym, że dała
się naprawdę ostro wymacać jednemu ze swych licealistów. Także
jego opowieściami, jak i wreszcie wypitemu alkoholowi, którego
obecność w jej ciele coraz mocniej dawała o sobie znać.
15.
Widziałaś jak wymacał dyrektorkę po dupie?
Chwile
później siedziała w kabinie na desce, próbując raz jeszcze
przetrawić to wszystko. Te ostatnie dwanaście godzin, od momentu,
gdy w południe wyszła na spacer do parku.
Machnęła
ręką. Nie miało to sensu, zresztą nie potrafiła. Alkohol dawał
o sobie znać i wiedziała z doświadczenia, że ten stan potrwa
jeszcze z kilkadziesiąt minut. Nie była w stanie myśleć o niczym
poważniejszym.
Mogła
tylko o jednym. Że przynajmniej sprawa z Oskarem została załatwiona
raz na zawsze. O ile był słownym chłopakiem. Ale przecież
obiecał… A chociaż ona sama określała go mianem złego, to
chyba nie był taką świnią, by...
Usłyszała
otwierające się drzwi i gwar. Do środka weszły jakieś
dziewczyny, co najmniej dwie. Przez moment rozmyślała, czy zbierać
się do wyjścia, czy poczekać aż tamte dwie załatwią co trzeba,
gdy...
-
Ale ten Oski ją wymacał po dupie, nie? - rozległ się roześmiany,
dziewczęcy głos.
Jedno
zdanie wystarczyło, by Kamila zamarła na desce. Jak to? Przecież
byli w takim miejscu, że… Może nie chodziło o nią? Może...
-
Ale na pewno? - drugi dziewczęcy głos wyrażał większe
wątpliwości. - Skąd to wiesz?
-
Nie widziałaś? Staliśmy w kilka osób na schodach do loży dla
VIPów, Bartek, Maruda, chyba Karolina z Olą i jeszcze parę osób.
I stamtąd było wszystko widać prawie jak na dłoni.
Kamila
zmrużyła oczy, próbując sobie przypomnieć konstrukcję klubu.
Czy faktycznie coś przeoczyła i dała się zrobić w bambuko?
Poczuła jak nie pierwszy raz tego dnia na jej twarz wypływa
rumieniec. Boże, jeśli tak, to…
-
Zostałam u nas, z resztą. To co było?
-
No walnęli takiego przytulańca, że aż niektórym chłopakom
skoczył pewnie gul – słowom dziewczyny towarzyszył śmiech. - A
potem widzieliśmy jak Oski zaczął macać ją po tyłku a na koniec
nawet wsadził jej ręce pod sukienkę i jeździł po dupie a może
jeszcze gdzie indziej, kto tam wie… Chociaż chyba nie.
-
Jaja sobie robisz…
-
Poważnie ci mówię, zapytaj kogo chcesz.
-
Oski? Nie no, ja rozumiem pewne rzeczy, ale żeby z dyrektorką? No
kurwa…!
-
No mówię, się popisał chłopak. Biedny Christer, mocno się
rozczaruje – w toalecie znów rozległ się śmiech.
A
zszokowana Kamila otworzyła usta szerzej. Jak to Christer? Co miał
do tego Christer? O co tu cho...
-
Ale o co dokładnie biega z tym Christerem?
-
Julita, na litość boską, ty w ogóle nic nie wiesz – głos
pierwszej z dziewczyn zdradzał irytację. - Przestań się zajmować
tylko nauką i swoim Antkiem i rozejrzyj trochę po świecie!
Julita…
Chmielewska? Przyszłoroczna maturzystka? Innej Julity nie kojarzyła
a i głoś chyba...
-
Wolę Antka, niż wszystkie inne romanse – roześmiała się
połajana Julita. - No i wiem przynajmniej o tych jej zdjęciach na
tym portalu dla prostytutek.
Podsłuchująca
Kamila wstrzymała oddech na dobre, czując jak przez jej
zesztywniałe ciało przechodzi dreszcz. Zdjęcia? Wiedzą o tym?
Oskar jednak wygadał!?
-
Ty, ale numer, nie? Kto by się spodziewał tego akurat po niej. Jak
myślisz, faktycznie dawała za pięć kawałków jakimś dzianym
typom?
-
Nie wiem Aga, nie wiem… W ogóle to pewne, że to ona?
-
A widziałaś zdjęcia?
-
No widziałam, bo przecież Oski pokazywał wszystkim. No i nie wiem,
bo ja tam nigdy u niej nie byłam, ale znalazło się dwóch takich,
którzy mówili, że z tego co pamiętają, to mógł być jej pokój
no i ona sama. A zdjęcia… Kosmos!
-
No… Jeszcze ja sama bym na nią poleciała – roześmiała się
Aga a Julita dołączyła do niej.
Zaś
kompletnie zdemolowana Kamila czuła się niemal jak bokser po
nokaucie. Wszystko poszło nie tak! Wszystko! Nie dość, że w jakiś
sposób uległa Oskarowi, dając mu się macać po dupie, to jeszcze
okazało się, że widziało to pewne grono licealistów. A na koniec
wyszło na to, że jej poświęcenie poszło na marne, bo Oskar i tak
pokazał zdjęcia komu się dało, pewnie wszystkim!
I
na dodatek coś było nie tak z Christerem, ale co…?
No
właśnie...
-
To co z tym Christerem? - zapytała Julita.
-
No oni od początku mieli coś do siebie, tak jakoś… Szczególnie
jak Oski nabrał wiatru w żagle przez to, że wiesz, z Dudziakową
od matmy, nie…?
Dwie
kolejne rzeczy wytrąciły Kamilę z równowagi. Pierwsza taka, że
drzwi otworzyły się po raz kolejny, do środka ktoś wszedł i
zrobił się mały hałas, przez co dziewczyny przerwały na moment
rozmowę a druga, że ze słów Agnieszki wynikało, iż wszyscy od
dawna wiedzieli o Oskarze i Marcie.
Piękne
odkrycie, nie ma co. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, siedząca
wciąż na desce Kamila wzięła głęboki oddech.
Po
kilku sekundach obie licealistki podjęły temat, ale z uwagi na
hałas Kamila musiała wytężać słuch, by zrozumieć wszystko.
Niestety uciekło jej sporo słów.
-
Bo się kłócili o to, że… Christer uważał, że jest inna…
Oskar się nabijał i mówił, że każda… Że Kamilę można…
Jak Martę… A Christer nie… I Christer wtedy...
Odgłos
spuszczanej wody zagłuszył kolejne słowa. Zaintrygowana Kamila
musiała odczekać chwilę.
-
No i teraz Oski będzie chodził jak paw i nabijał się z Christera,
nie? Biedny, nie zasłużył, że Kamila go tak zrobiła w trąbę…
Dobra, skończyłaś? Wychodzimy?
Wyglądało
na to, że obie licealistki zakończyły rozmowę i faktycznie
kilkadziesiąt sekund później wszystko ucichło a Kamila pozostała
w toalecie sama.
Odczekała
jakieś dwie minuty, wyszła, spojrzała w lustro przyglądając się
krytycznym wzrokiem swemu odbiciu i opuściła pomieszczenie kierując
się w stronę sali.
16.
Że przelizałeś się z panią dyrektor i łapałeś ją za dupę.
Z
dwojga złego, lepiej, że dowiedziała się wszystkiego, niż
miałaby żyć dalej w kompletnej nieświadomości.
Nie
wiedziała tylko o co dokładnie chodziło z Christerem. Z rozmowy
wynikało, że on i Oskar mieli jakąś wymianę zdań, scysję i
zupełnie odmienne punkty widzenia na pewne sprawy, konkretnie na swe
nauczycielki. A jeszcze konkretniej na nią, Kamilę.
Czyżby
chodziło o to, że, w dużym skrócie, Oskar nie miał najlepszego
zdania na temat prowadzenia się nowo mianowanej pani dyrektor a
Christer wręcz przeciwnie? Tak to musiało wyglądać, coś w ten
deseń.
A
więc wracała na salę, zdradzona niemal przez wszystkich. Głównie
przez Oskara, który zrobił ją w konia i wykorzystał na oczach
innych. No i w oczach innych… Kim teraz była? Panią dyrektor,
która dała się wymacać po dupie jednemu z licealistów. Panią
dyrektor, która najpewniej świadczyła podejrzane usługi typom z
wypchanymi portfelami.
Zdradzona…
Zdradzona przez Martę, która teraz wiodła rej przy jednym ze
stolików, zagadując nie kogo innego, niż Christera. Widziała to z
daleka.
Kto
wie, czy ten widok nie zabolał Kamili jeszcze bardziej, niż ta cała
historia z Oskarem.
No,
może nie tyle zabolał, co zirytował, wkurzył. Tak, wściekła
się. Do całej tej serii klęsk miało jeszcze dojść to, że Marta
mogła zrealizować swą groźbę i fantazję w jednym. Uwieść
Christera.
Groźbę,
to było właściwe słowo. Oskar był zdeprawowany, jak i Marta, ich
historia nie robiła na niej jakiegoś przytłaczającego wrażenia.
Ale świadomość, że Marta mogłaby zaciągnąć do łóżka
Christera doprowadzała ją do szału. Nie mogła na to pozwolić.
Nim
doszła do miejsc opanowanych przez licealistów i matematyczkę,
która widocznie zdążyła już opuścić seks imprezę ze
striptizerami, ale mimo to wciąż zachowywała się energicznie,
jakby ta impreza nie zaspokoiła jej w żadnym stopniu, zahaczyła o
bar, prosząc o małego drinka. Wchłonęła go w siebie w ciągu
minuty. Przesadziła? Szumiąca już głowa sugerowała, że tak, ale
widocznie potrzebowała tego jeszcze jednego.
Starała
się iść spokojnym krokiem, prosto, nie chcąc zdradzić swego
stanu. W momencie gdy znalazła się w zasięgu wzroku licealistów,
skupiła na sobie spojrzenia ich wszystkich.
Nie
chciała się skupiać nad tym co mówiły. Czy to, że „znowu
nasza piękna dyrektorka”, czy raczej „o, to ta, co się dała
wymacać po dupie naszemu kumplowi”.
Sprężyła
się. Niezależnie od wszystkiego była dyrektorką liceum i tak się
w tym momencie prezentowała.
-
Chłopaki, zróbcie trochę miejsca dla pani dyrektor!
Głos
Marty zabrzmiał entuzjastycznie, ale Kamila nie dała się nabrać.
Dobrze wiedziała, że nie była w tym momencie mile widzianą osobą
przez matematyczkę. Ta wolałaby został sam na sam z młodym
wikingiem.
-
Nie, nie fatygujcie się – Kamila postarała się, by jej głos
brzmiał normalnie a przy okazji i stanowczo. - Christer, czy
mogłabym zamienić z tobą kilka słów?
Wyczuła
na sobie przenikliwy wzrok Marty, jakby ta domyśliła się od razu.
Być może nawet chciała zaprotestować, ale uznała, że nie będzie
toczyć afery ze swą przełożoną na oczach licealistów.
Chłopak
posłusznie wstał i zaczął przeciskać się w stronę przejścia.
Kamila starała się zapanować nad rumieńcem. Przecież po tym
wszystkim, całe uczniowskie grono mogło mieć jedno skojarzenie.
Ale
tego nie mogła uniknąć.
-
W czym mogę pomóc? - nastolatek znalazł się w końcu przy niej.
-
Przejdźmy się kawałek, dobrze? - starała się nie mówić zbyt
głośno, unikając w ten sposób głębszych wydechów, które
mogłyby nie zrobić zbyt fajnego wrażenia na chłopaku.
Ruszył
posłusznie za nią, aż w zasadzie znaleźli się poza polem
widzenia innych.
-
Może znajdziemy sobie jakieś ustronne miejsce na parkiecie? -
zaproponowała.
-
Nigdy nie spodziewałbym się, że to pani zaprosi mnie do tańca –
odparł rezolutnie.
Patrzyła
na niego z uwagą. Nie sprawiał wrażenia jakiegoś rozczarowanego.
Był raczej zaciekawiony. Może nie wiedział o niczym? Nie, mało
prawdopodobne. Tego typu historie rozchodzą się wśród młodzieży
z szybkością światła.
Zresztą
ona sama zawahała się na moment. Raptem przed chwilą zabawiała
się w ten sposób z Oskarem a teraz znalazła się w tym samym
miejscu z innym licealistą. Co sobie pomyślą inni, jeśli to
zauważą? A na pewno zauważą.
Zbliżyli
się do siebie, ale Christer nie był Oskarem. Trzymał się nieco
bardziej na dystans.
No
dobrze od czego tu zacząć?
-
Nie mieliśmy okazji rozmawiać od tego nieszczęsnego incydentu w
szatni – wyznała patrząc chłopakowi w oczy. - Chcę, żebyś
wiedział, że był to przypadek i jest mi z tego powodu głupio.
-
No w porządku – zareagował normalnie. - Choć jakąś fajną
rekompensatą bym nie pogardził – uśmiechnął się.
-
Jaką konkretnie?
-
Hm… Oko za oko – oświadczył z pewną rezerwą, ciekaw reakcji
pani dyrektor.
Może
i poważne wpadki, które przeżyła w ciągu ostatnich minut były
niczym kubeł zimnej wody na głowę, ale… Ale Christer, to nie
Oskar. I nie był niczemu winien. A nawet, jeśli dobrze zrozumiała
rozmowę Agnieszki i Julity w toalecie, wręcz przeciwnie.
I
tego postanowiła się trzymać.
Tym
bardziej, że mimo tego wszystkiego, znów poczuła przyjemny ucisk w
podbrzuszu. Wizja, w której wiedziona jakimś poczuciem
sprawiedliwości, obnaża się przez tym nastoletnim polskim
Szwedem...
Jakby
wykorzystując sytuację, przybliżyła się bardziej w tym leniwym
tańcu i położyła swe dłonie na jego barkach. Ręce Christera
znalazły się na jej biodrach, ale nie były zbyt agresywne
-
Zdajesz sobie sprawę, że to byłoby chyba zbyt… Niewykonalne.
-
Nie będę niekulturalny i postaram się nie przypominać, że jednak
doprowadziła pani do… Innych, niewykonalnych historii –
skomentował bardzo grzecznie.
W
lot zrozumiała, że nawiązał do sytuacji sprzed dwudziestu minut.
Poczuła, że jest spięta.
-
Nie będziesz przypominał, ale przypominasz. To jest ta druga
sytuacja, o której chciałam ci powiedzieć, w zasadzie się
wytłumaczyć… Ta historia ma inne podłoże...
-
Wiem – wszedł jej w słowo, dość luźno. - Dotarło do mnie co
nieco i rozumiem pani pobudki.
„Dotarło
do mnie, że publikowała pani zdjęcia na portalu dla prostytutek”,
tak to zabrzmiało. Nie było to najweselsze, ale musiała się z tym
pogodzić i żyć.
-
Rozumiesz? - powtórzyła.
-
Tak, co w tym trudnego? - niedostrzegalnie wzruszył ramionami. -
Nietrudno się domyślić, że Oskar chciał z tego coś wycisnąć.
Milczała
przez moment patrząc w jego jasne włosy okalające ładną,
pociągającą twarz i w jego niebieskie oczy. Może Oskar był
bardziej męski a on chłopięcy, ale… Swoim zachowaniem też
zdradzał jednak pewną męskość.
-
I rozumiem, że nie masz z tego tytułu do mnie jakichś pretensji?
Alkohol
szumiał w głowie coraz mocniej i Kamila zrozumiała, że trochę
popłynęła z tym pytaniem, spowodowanym podsłuchaną rozmową w
toalecie.
-
A dlaczego miałbym mieć? - spojrzał z lekkim zdziwieniem. - To
pani życie, mi nic do tego.
-
Chodziło mi o to… Że doszły mnie słuchy, że nie łączą cię
z Oskarem zbyt pokojowe stosunki.
-
Nawet jeśli… - znów lekko wzruszył ramionami, tym razem
spuszczając na moment wzrok. - To i tak jest to przecież mój
problem a nie pani. Nie wiem dlaczego pani ma się tym przejmować.
Oho…
Zniósł porażkę mężnie, jak prawdziwy facet. Wciąż nie miała
pewności, czy dobrze zrozumiała ten fragment rozmowy w toalecie,
ale jeśli tak, to Christer musiał przeżyć jednak pewien zawód
postawą pani dyrektor, nawet jeżeli przyjął do wiadomości, że
była ona jednak wymuszona.
-
Po prostu pytam, czy nie chciałbyś wziąć jakiegoś rewanżu na
Oskarze – spojrzała mu w oczy.
Jakby
znów o sekundę za późno dotarło do niej, że zabrzmiało to jak
jakaś bardzo niestosowna propozycja.
-
Jakiego konkretnie rew… Ma pani na myśli siebie? - i on zajarzył
z lekkim opóźnieniem.
-
Tak ogólnie pytam – wolała się jednak wycofać.
-
Odnoszę wrażenie, że… - urwał w połowie zdania a ona, mimo
szumu w głowie wiedziała co chciał przekazać.
„Odnoszę
wrażenie, że pani bardziej zależy na tym rewanżu, niż mi”, coś
takiego wyczytała z jego spojrzenia. Czy nie było w tym racji?
O
dziwo, nie speszyła się tym, że on ją przejrzał. W jakiś sposób
rozebrał ją z jej ukrytych pragnień. A rozbieranie mentalne było
nie mniej frapujące, niż fizyczne.
-
Nie chodzi mi o to, byś od razu powtórzył to co on… - urwała.
-
Nie miałem tego na myśli – zapewnił tak naturalnie, że
uwierzyła mu bez granic.
No
i poczuła jednak pewne zaskoczenie.
-
Ja chciałbym od pani czegoś innego – kontynuował po chwili
milczenia.
-
Czego? - zapytała krótko.
-
Szczerości. Bezwzględnej – uściślił. - W jednej kwestii. Niech
mi to pani obieca.
-
Chcesz o coś zapytać? Nie mogę tak obiecać, ale postaram się.
-
OK, niech mi pani powie, ale tak naprawdę… Dlaczego wtedy w
szatni, stała pani przez kawałek czasu gapiąc się na mnie, zanim
sobie pani poszła i to dopiero po mojej interwencji?
Powstrzymała
rumieniec, choć pytanie Christera wytrąciło ją nieco z równowagi.
Także przez coraz bardziej odczuwalny alkohol.
Czyli
faktycznie… Wolał rozbierać umysł, niż ciało. Choć w tej
kwestii to akurat nic dziwnego.
-
Wstydzi się pani? - dodał, widząc, że Kamila milczy.
-
To jest coś bardziej skomplikowanego – przyznała bez bicia. - Ale
dobrze...
Znów
zamilkła. Nie no, trzeba było wziąć się w garść, tym bardziej,
że tak niedawno w sytuacji z Oskarem dała się ponieść swej
uległości, choć nieco przymuszonej.
Alkohol
też pomógł w podjęciu decyzji.
-
Dobrze – powtórzyła. - Będę szczera. Dla ciebie – uściśliła,
znów dopiero po chwili uświadamiając sobie, że sprawia chłopakowi
nadspodziewaną przyjemność. - Zafascynował mnie na swój sposób
ten obrazek. Po prostu.
-
Obrazek, czy nagi chłopak pod prysznicem? - dopytywał się z
ciekawością i lekkim uśmiechem na twarzy.
-
Jedno i drugie. Ale rozumiem, że oczekujesz… Nie będę ściemniać…
Nie jestem zwolenniczką oglądania nagich mężczyzn, to nie jest
coś co mnie, wiesz… Ale jednak… No, mówiąc krótko, podobało
mi się. Tak ogólnie i tak w szczególe...
Trochę
przestraszyła się swojej nieskładności. Już chyba wolała się
tak poniżająco uzewnętrznić, niż wyjść w oczach lubianego
ucznia na pijaną.
Bo
chyba musiała przyjąć, że ten dodatkowy drink był jednym
drinkiem za dużo. Jednak nie powinna...
-
No i to by było wszystko o czym mieliśmy porozmawiać, czyż nie? -
podsumowała nieco żwawszym tonem, jakby chcąc odepchnąć tą dość
jednak erotyczną otoczkę.
-
To pani powinna wiedzieć. Może jednak zostało coś jeszcze…?
Zapytał
chyba bardziej siebie samego, niż ja, więc milczała w oczekiwaniu.
-
Chyba, że chce pani już wrócić do naszych? - miał na myśli
towarzystwo na drugim końcu sali.
Potrząsnęła
głową.
-
Ja będę wracała do pokoju. Ten dzień już się skończył.
-
To może pożegna się pani ze mną, lepiej niż z Oskarem?
Znieruchomiała
wbijając wzrok w Christera. To, jak na niego była dość odważna
propozycja.
I…
Zadziałała nią w sposób nieoczekiwany. Rozbroiła ją. Może to
także z powodu alkoholu puściły jej pewne hamulce.
Roześmiała
się lekko, jakby chcąc dodać sobie odwagi. Przysunęła się
bliżej i pochyliła dotykając wargami ust Christera. To było coś
elektryzującego. Pocałowała go drugi raz a potem jeszcze trzeci.
Oszołomiona uświadomiła sobie, że nie ma dość i czeka na to by
zetknąć się z nim po raz czwarty.
Jak
i jednocześnie uświadamiając sobie, że oto wchodzi w interakcję
z czwartym facetem tego dnia. Jednego dnia! To brzmiało jak jakiś
chory absurd!
I
nie powstrzymało jej przed tym czwartym zetknięciem. Tak naprawdę
ostatnim, bo…
Bo
już się nie odkleiła. Christer zareagował tym razem bardziej
zdecydowanie przyciągając do siebie panią dyrektor i aktywnie wpił
się swoimi ustami w jej. Zaskoczył ją tym wyraźnie i ożywił.
Poczuła jak podkręcana alkoholem krew szybciej krąży w żyłach.
Ale
to nie był koniec zaskoczeń, bo Kamila, która wyraźnie uległa
natarczywości nastolatka, wkrótce poczuła jego dłonie wdzierające
się z boku pod sukienkę. I tak jak wcześniej w przypadku Oskara,
poczuła jak zaciskają się na jej praktycznie nagich pośladkach.
Znieruchomiała
na moment, nie wiedząc do końca jak się zachować. Czy po
dyrektorsku i odrzucić? Tym bardziej, że w jej głowie pojawiło
się jakieś przeczucie mówiące, że to może być coś w rodzaju
gry. Że najpierw Oskar a potem Christer, jak w jakiejś rywalizacji,
której ona miała stać się łatwym przedmiotem…
Ale
odrzuciła tę myśl. Nie Christer, nie on.
Wpijała
się więc ustami w jego a chwilę później sklepiły się jeszcze
ich języki dopełniając całości tego rozkosznego absurdu. Alkohol
coraz mocniej przytępiał zmysły, więc z trudem przychodziło jej
uwierzyć, że oto liże się ostro z jednym z pierwszoklasistów,
gdy dodatkowo on ściska jej dupsko.
Nie
zrobiła jednak niczego by to powstrzymać. Dlaczego? Czy tak dobrze
było jej w tej zaskakującej sytuacji? Czy może wyszła z
założenia, że skoro Oskar dostał coś zupełnie niezasłużenie,
to Christer tym bardziej powinien otrzymać to samo?
Jakkolwiek
nonsensownie to brzmiało, to w dużej mierze robiła to właśnie
dla niego. Ale także z tego powodu, że czuła podniecenie tą całą
sytuacją. Tym, że całowała się namiętnie z przystojnym
licealistą dając mu pomacać swe pośladki.
Oczywiście
nic nie mogło trwać wiecznie. Po długim pocałunku oderwała się
w końcu od Christera dysząc ciężko. I on nie pozostał obojętny
na uroki swej szkolnej dyrektorki, zdradzając niezwykły jak na
niego brak opanowania. Ale zauważyła, że ogarnął się chyba
pierwszy.
I
mimo że wciąż czuła jego dłonie ściskające jej nagie pośladki,
to wypadałoby się chyba już pożegnać.
-
Dobranoc Christer – rzuciła dość chrapliwym głosem. - Możesz
wrócić do loży i pochwalić, że przelizałeś się z panią
dyrektor i łapałeś ją za tyłek.
Cofnęła
się o pół kroku, oswabadzając się z uścisku chłopaka.
Poprawiła ułożenie sukienki.
-
Nie mam ochoty się tym chwalić – pokręcił głową licealista. -
Będzie lepiej jeśli odprowadzę panią do pokoju.
Przez
moment nie wiedziała jak zareagować na tę propozycję. Nie
odpowiedziała więc, tylko wykonała w tył zwrot i lawirując
między imprezowiczami opuściła klub.
I
chyba dopiero na korytarzu uświadomiła sobie jak trudnym zadaniem
było dotarcie do hotelowego pokoju. Alkohol uderzył do głowy tak,
że z trudem utrzymywała równowagę. A to tylko dlatego, by nie
skompromitować się na oczach licealisty.
Szła
więc mało pewnym krokiem przez korytarz a potem wspinając się po
schodach by wejść na swoje piętro, słysząc nieustanny stukot
obcasów i czując dyskretną obecność Christera.
Czuła
też mocny rumieniec na twarzy. Po wcześniejszej akcji z Oskarem po
prostu uwolniła się od jego towarzystwa. Teraz Christer, po takiej
samej wciąż był z nią i patrzył. Na prawie pijaną panią
dyrektor, którą sekundy wcześniej, jak samo to ujęła, przelizał
i wymacał po dupie.
I
otwierając drzwi do pokoju uświadomiła sobie jeszcze kilka rzeczy.
Że to ostatecznie nie Oskar, tylko Christer wyszedł w jej
towarzystwie z klubu. I że ona jakoś nie chciała jeszcze zostawać
sama. Poczuła się… Dziwnie. I gdy znalazła się w swym pokoju
sama z młodym licealistą, który ostrożnie wszedł do środka...
-
To tyle – dyplomatycznie podziękowała mu tymi słowami za
towarzystwo, tak by nie poczuł się w obowiązku wyjść. - Ja idę
spać. Możesz zgasić światło i zamknąć drzwi?
Tak,
to też nie wiązało się z pożegnaniem. Tak jakby zostawała
furtkę Christerowi.
Światło
zgasło w momencie, gdy Kamila włączyła nocną lampę przy łóżku.
Usłyszała odgłos zamykanych drzwi. Nie odwróciła się nawet,
jakby postać Christera była czymś obojętnym.
Ale
miała oczywistą swiadomość, że chłopak pozostał w pokoju.
I
mógł sobie popatrzeć na piękną panią dyrektor bez ceregieli
ściągającą z siebie sukienkę. Kamila na tym nie poprzestała.
Kładąc się do łóżka, rozpięła także stanik, uwalniając spod
niego swe nagie piersi. Ale Christer nie miał już prawa dostrzec
nagości, gdyż Kamila natychmiast przykryła się kołdrą.
Układając
się w łóżku co najmniej dziwnie. Tak jakby na skos, zasłaniając
kołdrą twarz, piersi, brzuch i majtki, choć tego ostatniego nie
była już pewna. Stopy miała oparte na podłodze, wobec tego jej
długie, nagie nogi, które prezentowała w całej okazałości były
niczym wystawione na strzał dla jakiegoś rozpalonego mężczyzny.
Wiedziała
z doświadczenia, że Danielowi takie widoki nigdy nie były
obojętne. Nigdy. Ale, czy Christer...
No
i… Czy to nie był kolejny powód, by poważnie zastanowić się
nad samą sobą?
Może
i był, tylko który raz tego dnia przyszła jej do głowy taka myśl.
-
Możesz mi zdjąć buty? - wyszeptała z trudem.
I
wreszcie usłyszała jakiś ruch w pokoju. Nie widziała co się
dzieje, mogła zdać się tylko na inne zmysły. Wyglądało na to,
że Christer przysunął sobie jakieś krzesło i usiadł przed
łóżkiem, na wprost leżącej przed nim bezwładnie pani dyrektor
mając widok na jej długie, nagie nogi od stóp po same majtki.
Kamila
poczuła kolejną tego dnia falę zniewalającej rozkoszy. Ale nie
była w stanie zareagować fizycznie. Także wtedy, gdy poczuła
ciepłe dłonie Christera na swoich stopach, gdy zdejmował z nich
szpilki. Dłonie jeszcze bardziej zwiększające tę falę rozkoszy
płynącą przez prawie nagie ciało pani dyrektor.
Z
trudem panowała nad nieregularnym oddechem, gdy dotarło do niej, że
Christer nie poprzestał na samym zdjęciu obuwia ze nóg pani
dyrektor, tylko pieścił jej stopy. Delikatnie masując, czasem
lekko ściskając. Tak jakby wiedział, czego akurat pani dyrektor
pragnie.
Albo
po prostu realizował swoje własne potrzeby. Bo pewnie Oskar
próbowałby szybko dobrać się do innych części ciała...
Ale
Christer widocznie sycił się tym, że pieści w ogóle jakąkolwiek
część ciała pięknej pani dyrektor i to mu wystarczało.
Rozleniwiał tym samym Kamilę, która czuła coraz bardziej
ogarniającą ją senność.
I
nie zmienił tego to, że poczuła w końcu dłonie Christera
przesuwające się wyżej. Ba, że...
Że
do jej uszu dobiegł lekki szmer, sugerujący, że chłopak zmienił
pozycję, albo w ogóle zszedł z krzesła. Tak, to drugie, bo jego
dłoń przesunęła się po wyciągniętej łydce aż po kolana a...
A
zszokowana Kamila poczuła na swoich stopach gorące usta Christera.
Naprawdę gorące, składające delikatne i namiętne pocałunki.
Kolejna fala tej niespodziewanej i zakazanej rozkoszy przeszyła jej
i tak przecież rozgrzane już ciało.
Alkohol
tak ją osłabił, że nie była w stanie wykonać żadnego ruchu
świadczącego o sprzeciwie, lub czymkolwiek. Leżała na łóżku
jak zabita, czując niesamowity szum w głowie.
I
dłonie Christera wciąż delikatnie, ale nieubłaganie
przemieszczające się coraz wyżej. Docierające już w bardziej
miękki rewiry. W ślad za nimi szły jego usta całujące teraz
wyciągnięte, napięte łydki, by dotrzeć w końcu i do kolan.
Ostatnie
co w tym stanie Kamila mogła poczuć, to jeszcze ten niesamowity
dreszczyk, który nie opuścił jej już do końca. Dreszczyk
zniewalającej rozkoszy, mieszający się z paniką.
-
Christer... – wyszeptała po raz ostatni, starając się, by w
głosie zabrzmiała nagana, lub cokolwiek sugerujące sprzeciw.
Tak,
by chłopak nie zapuścił się za daleko, bo z drugiej strony, nie
chciała jeszcze by rezygnował.
Nie
wiedziała, czy zrozumiał, w każdym jednak razie nie rezygnował.
Jego usta rozpalały skórę jej ud, niby początkowo względnie
złączonych, ale teraz już rozdzielonych za sprawą wcześniejszych
pieszczot Christera. Całował ją tak samo delikatnie i namiętnie,
ale jeśli mogła jeszcze wyciągać jakieś wnioski, to
wywnioskowała, że nie są to jakieś wybitnie zachłanne pieszczoty
rozpalonego do granic nastolatka.
Tak
jakby chłopak był bardziej stonowany i kontrolował siebie samego,
wiedząc, że pewnych granic nie może przekroczyć. Że po prostu
pieści i… Zakończy jeżeli uzna, że posunął się już wybitnie
daleko.
I
ta myśl była ostatnią jaka zagościła w jej szumiącej jak ul
głowie. Przy asyście gorących ust Christera całujących jej
nagie, rozchylone i rozgrzane do granic uda, mocno nietrzeźwa pani
dyrektor najzwyczajniej w świecie zasnęła.
C.D.N.
Dzisiaj tylko część zapowiadanej pierwszej części. Szesnaście rozdziałów a więc od końca drugiego dnia wycieczki.
OdpowiedzUsuńTekst był widocznie zbyt długi i nie chciał się zapisać po skopiowaniu z dysku. Gdy wkleiłem mniejszą część, zapis zadziałał. Całe szczęście, że wykonałem tą operację na początku a nie po całej pracy.
Drugą cześć pierwszej części pierwszej części (brzmi coraz śmieszniej) postaram się wrzucić do końca roku.
Całe szczęście, że dostaliśmy "chociaż" tyle. Dobrze, że koniec roku tak blisko, bo czyta się to fantastycznie. Jak dobrą książkę. Tak trzymaj. Brawo.
OdpowiedzUsuńCiekawie rozwija się akcja. Kamila postanawia zrealizować swoje fantazje... Czekam na rozwiązanie zagadki kim jest Zlatan, no i na kolejne, trzecie jego życzenie do spełnienia przez Kamilę.
OdpowiedzUsuńUda się Falango poznać przed Sylwestrem trzeci dzień nad morzem?
Pozdrawiem i życzę Szczęśliwego Nowego Roku i nadejścia w nim wielu nowych pomysłów, zwłaszcza literackich.
Wydaje mi się że powieść jest dojść schematyczna ...zawsze to szkolny przystojniak zalicza Kamile a ona ma ciągle dylematy choć miała już pół szkoły... Mam taką wizję że Kamila zostaje aktorka porno ..Ale to nie jest zwykle porno a film instruktażowy na lekcje przystosowanie "do życia w rodzinie" ...oczywiscie nakaz nagrania takiego filmu przychodzi z ministerstwa oświaty ..A Kamila w szkolnym referendum zostaje wybrana na głowę aktorka filmu .. Z 15 minutowego filmu instruktażowego robi się weekendowa młocka. Z zmiana aktorów powtórkami scen ..awanturą syna który musi być na planie i pilnować czy mamie nie robią krzywdy ... dopiero pan Janusz szkolny woźny stanął na wysokości zadania i bzyknął panią dyrektor Kamila gdzie traktował ją z szacunkiem a film wyglądał jak erotyk A nie zwykle porno z tanią dziwką... Ale oczywiście to tylko moje sugestie ...
OdpowiedzUsuń