Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 grudnia 2019






KAMILA I SENNE MARZENIA XXXV. Dobra. cz.I

1. Przyłapana na podglądaniu.

Daniel uprzedził ją, że nie będzie w stanie podjechać pod szkołę, więc Kamila musiała podejść pod stadion piłkarski. Odległość między oboma obiektami wynosiła niecałe dwa kilometry, więc pokonanie drogie zajęło pani dyrektor trochę czasu, ale nie utyskiwała. Podczas wymuszonego spaceru miała okazję chłonąć wiosenny klimat i droga na stadion minęła jak z bicza strzelił i w końcu dotarła do klubowego budynku.
- Jesteś – w wejściu niemal zderzyła się z nieco podminowanym Danielem. - Już jedziemy, tylko jeszcze coś załatwię. A przy okazji, wejdź do szatni młodych, bo zostawiłem tam telefon. Będę za trzy minuty.
Zniknął a ona nieco zdezorientowana wkroczyła do środka, chwilę później skręcając w prawo. Orientowała się w rozkładzie budynku na tyle, by wiedzieć gdzie iść. Tylko...
- Dzień dobry – witali się ci, którzy kojarzyli bywającą tu czasem piękną żonę dyrektora klubu.
No właśnie, to piłkarze z drużyny juniorów, którzy gremialnie opuszczali korytarz kierując się ku wyjściu. Skończyli trening i mogli udać się do domów.
Kamila zerknęła w stronę korytarza. Był pusty, może oznaczało to, że wszyscy już wyszli. Tak byłoby jednak lepiej. Wolała nie wchodzić do pomieszczenia, w którym może przebierali się jeszcze jacyś spóźnialscy.

Ale nikt się nie pojawiał, więc ruszyła. Zatrzymała się przed właściwymi drzwiami i zapukała głośno. A potem raz jeszcze. Nikt nie odpowiedział, więc otworzyła drzwi i weszła do środka.
Wewnątrz faktycznie było pusto, ale do jej uszu dotarł odgłos lejącej się wody dochodzący z pomieszczenia obok, czyli spod prysznica, do którego wejście znajdowało się na końcu szatni, z boku. Tam też, na czymś w rodzaju biurka leżał telefon.
Podeszła w to miejsce i rozpoznała komórkę Daniela. Wzięła ją w dłoń, gdy jej wzrok… No cóż, przypadkowo, czy nie poleciał w bok.
Jej oczom ukazała się sylwetka kompletnie nagiego nastolatka. Stał tyłem do niej, pod lecącym z góry strumieniem wody. Może w innej sytuacji Kamila natychmiast odwróciłaby wzrok, ale… Ale to była ta inna sytuacja, sprawiająca że coś ją zatrzymało w miejscu.
Po pierwsze szybko uświadomiła sobie, że zna chłopaka biorącego prysznic. Był nim chłopak chodzący do jej szkoły. Christer, dziecko szwedzko-polskiego małżeństwa, chłopak dość wyjątkowy. A po drugie, to co widziała…
No cóż, nie mogła zaprzeczyć przed sobą samą. Serce zabiło jej mocniej. Sylwetka Christera po prostu przyciągała wzrok. W szkole mogła się wpatrywać w jego przyciągającą wzrok twarz a teraz...
Tutaj mogła podziwiać jego wspaniałe, błyszczące, nagie ciało. Ramiona, ładnie odznaczone plecy. Może słabo umięśnione, ale ona nie była z tych kobiet, którym robiło się słabo na widok góry mięśni, liczył się raczej ogólny kształt. Dłonie śmigające po jego nagim ciele. Szczupłe, ale silne nogi, o kształcie takim, jaki jej się zawsze podobał. I przede wszystkim trochę chłopięcy, ale i trochę męski tyłeczek, zgrabny, silny, może nawet delikatnie wypukły. Tyłeczek licealisty, od którego nie mogła oderwać wzroku.
Poczuła pewną suchość na ustach. Z niechęcią stwierdziła, że te kilka sekund wpatrywania się w nagiego Christera musiało wystarczyć, bo przecież nie mogła tu stać w nieskończoność. Już odwracała wzrok i z bijącym sercem zabierała się do wyjścia, gdy...
- Pani dyrektor, jakby co to zapraszam, zmieścimy się tutaj we dwójkę.
Drgnęła przerażona. Zrozumiała wszystko natychmiast. Słońce wpadające przez okno, spryskane wodą kafelki… To w nich odbijała się jej stojąca tuż przed wejściem postać i to widocznie tak wyraźnie, że Christer bez problemu zidentyfikował podglądaczkę.
- Chyba jednak nie – mruknęła ni to w odpowiedzi, ni to do siebie.
Odwróciła się i kompletnie zawstydzona, wręcz upokorzona przez licealistę poczuła narastający w ekspresowym tempie rumieniec na twarzy i skierowała się ku wyjściu z szatni.
Na korytarzu opanowała szybszy oddech, poczekała chwilę, aż jej twarz przestanie zdradzać oznaki potwornego skrępowania wywołanego tą koszmarną wpadką. Bo tak to trzeba było nazwać.
Przypadkowo, czy nie, ona, licealna nauczycielka z premedytacją stała w drzwiach, przez te kilka sekund obserwując biorącego prysznic, kompletnie nagiego chłopaka, który zresztą był jej uczniem.
- Ufff… - sapnęła i ruszyła w stronę wyjścia z budynku.
Nie wiedząc, czy sapnięcie bardziej było spowodowane tą kompromitacją, czy widokami, których doświadczyła.
Tym pierwszym na pewno. W końcu licealna pani dyrektor dała się przyłapać na tym, jak wpatruje się w nagiego młodzieńca, uczęszczającego do jej szkoły. Nagiego.
A to drugie… Wiedziała doskonale, że wiele licealistek oddałoby pewnie pół życia, by na te kilka sekund zamienić się z panią dyrektor i obejrzeć sobie bardzo popularnego w szkole Christera kompletnie nagiego.
Tylko, czy samej Kamili też wypadało pozostawać przez całe godziny, także już po powrocie do domu, pod wrażeniem tego… No właśnie, czego? Tego, że przeżyła erotyczną mimo wszystko sytuację, czy samego Christera?
Nie mogła ukryć przed sobą dwóch faktów. Tego, że przez całą resztę dnia była wytrącona z równowagi, zawstydzona swoją wpadką, jak i podekscytowana w pewien sposób przeżytą sytuacją i tym, że zobaczyła być może najbardziej interesującego licealistę kompletnie nagiego, przynajmniej od tyłu. I tego, że Christer, no właśnie…
Od początku zrobił wrażenie na równolatkach w szkole. I z powodu swego pochodzenia i przede wszystkim walorów fizycznych, ale nie tylko. Niewątpliwie przyciągał wzrok. Był dość przystojny a okalające jego twarz dość bujne, ale fajnie uczesane blond włosy dodawały mu roku. Nie wyróżniał się jakoś sylwetką, był średniego wzrostu, raczej szczupły. Dopiero dzisiaj Kamila mogła zobaczyć go w całej okazałości i pewnie ta nagość nie zrobiłaby na Kamili aż takiego wrażenia, gdyby to był jakiś inny młody piłkarz, czy nawet licealista. Ale to był Christer.
Christer, który, co w tym wszystkim najważniejsze, mimo świadomości, że robi pewną furorę w liceum, sprawiał wrażenie zupełnie normalnego chłopaka, któremu nie odbija palma. Przynajmniej tyle mogła o nim powiedzieć Kamila, widząc go na szkolnym korytarzu, czy też prowadząc lekcje z klasą w której się znajdował.
Tak, czy owak chłopak był niezwykle intrygujący no i przyciągał wzrok. Nic więc dziwnego, że nie potrafiła przejść do porządku dziennego nad sytuacją w szatni. Trochę ją irytowało, że nie potrafi sobie z tym poradzić, ale trudno się dziwić. Takie sytuacje z takim chłopakiem nie zdarzały się codziennie.
Była więc podminowana i układając się wieczorem do łóżka, obserwowała Daniela, czy ten będzie się poczuwał do wypełnienia małżeńskiej powinności. A że wyglądało na to, iż poczuwa się niespecjalnie, to...
- Czemu nie uprzedziłeś mnie dzisiaj, ze w szatni mogą być jacyś niekompletnie ubrani chłopacy? - nawiązała do jego prośby, która była powodem całej tej historii z Christerem.
- A skąd mam wiedzieć, czy jeszcze są, czy już nie? - wzruszył ramionami. - A byli?
- Tak, Christer. Brał akurat prysznic.
- Podglądałaś go? - zapytał z zainteresowaniem.
Z trudem stłumiła uśmiech. Faceci, nawet tacy jak Daniel, potrafili być bardzo przewidywalni. Tyle lat sugerował, subtelnie, czy mniej jakieś fantazje z udziałem młodego chłopaka, że wystarczyło wspomnieć o czymś takim i natychmiast się ożywiał.
Opowiedziała mu o wszystkim nie kryjąc niczego, bo i po co? Reakcja męża była satysfakcjonująca. Wsunął dłoń między jej nogi, docierając bez problemu do cipki i masując ją leniwie.
- Podobało ci się? - zapytał wprost.
Wzruszyła ramionami.
- Trudno by podobał mi się fakt, że dałam się przyłapać – odpowiedziała oszczędnie.
- Nie to miałem na myśli.
- No przecież fajny jest, lubię go, mówiłam ci już.
Tak, temat chłopaka przewinął się już wcześniej w ich rozmowach. Uczył się w szkole Kamili, grał w młodzikach u Daniela, więc oboje mieli z nim coś wspólnego.
- To teraz w rewanżu on musi zobaczyć ciebie nagą – zawyrokował Daniel w swoim stylu.
Jednocześnie położył się na Kamili a ona natychmiast posłusznie rozsunęła nogi wpuszczając go do siebie. Chwilę później poczuła jak penis Daniela wypełnia jej cipkę.
- Myślisz, że on byłby bardziej natarczywy? - dopytywał między kolejnymi ruchami.
Nie wiedziała i nie interesowało ją to. Miała przed sobą Daniela, to jego widziała i to jego czuła w sobie. Być może inne kobiety umiały wyobrazić sobie innego mężczyznę, ale ona nie. Poza tym miała swoje zasady a mężczyzną jej życia był Daniel.
Zaś Christer, przy wszystkich swoich zaletach pozostawał tylko Christerem.


2. Gdy widzisz swoje zdjęcie w internecie.


Gwar w pokoju nauczycielskim wzmagał się. Kamila mogła to tolerować aż do momentu, gdy usłyszała podniesiony głos Marty, usiłującej przebić się za wszelką cenę…
- Uważaj, bo jak tak często będziesz zatrzymywała Christera po lekcji, to w końcu sama wylądujesz na biurku z rozłożonymi nogami!
- Dziewczyny! - zareagowała w końcu Kamila a jej twarz przybrała wyraz zniesmaczenia.
Ucichły, czując choć to minimum respektu przed licealną dyrektorką. Ale tylko na chwilę.
- Kamila, nie bądź taka zasadnicza a poza tym my przecież tylko żartujemy – przekonywała Marta, dość drobna, młoda matematyczka, o krótkich czarnych włosach.
Może i tak. Tylko te żarty przekraczały dopuszczalną skalę. Nie dało się o nich powiedzieć, by były subtelne.
- Kamila ma racje, nie wiem co wy widzicie w tym Christerze – poparła dyrektorkę Iwona, młoda nauczycielka biologii, choć podążyła chyba nie tą ścieżką, co trzeba.
- Tak, ty byś pewnie pobawiła się z Oskarem – uszczypliwie skomentowała Marta.
- Zajmijcie się tym czym trzeba, dobrze? - zareagowała nieco ostrzej Kamila.
Młode nauczycielki… Kamila nie umiała do końca zgrać się z ta nową falą. Marta, Iwona, Beata, jeszcze z trzy inne… Przyszły rok, czy dwa lata temu i szybko scaliły się w jedną grupę, wprowadzając powiew świeżości do zatęchłego pokoju nauczycielskiego, choć ten powiew… Nie był chyba tym, czego Kamila oczekiwała.
No dobrze, może nie tylko zachowanie młodszych koleżanek ją tak irytowało, ale także to, że przedmiotem ich sprośnych fantazji wygłaszanych niemal oficjalnie w gronie bardziej przypadkowych osób, jak choćby nowa pani dyrektor, był także Christer.
- Mogłabyś sobie wejść na forum z nauczycielkami i poczytać co nieco. To nie jest aż takie dziwne – nie poddawała się Marta, kontynuując jednak swój wywód w bardziej stonowany sposób.
- Jakie forum? - mruknęła Kamila.
- Jest takie, ogólnopolskie, gdzie chłopaki piszą o swoich nauczycielkach, zdjęcia wklejają, piszą o swoich fantazjach. Nawet wpisują się tam nauczycielki. O ile to one.
Obiło się jej o uszy wcześniej, ale nie zainteresowała się tym tematem. Co ją obchodziły fantazje erotyczne nastolatków? Choć, czy gdyby nadarzyła się okazja do poznania takich fantazji Christera, to…?
Machnęła ręką ucinając dyskusję. Przerwa dobiegała końca, młodsze koleżanki powoli zbierały się do wyjścia z pokoju.
Ale kilka dni później, przy wolnym weekendowym wieczorze przypomniała sobie tą rozmowę i surfując po internecie, wyszukała forum. Znalazła je z łatwością i otworzyła stronę.
Forum nie prezentowało się jakoś nadzwyczajnie, ale nie o to chodziło. Od góry zauważyła spis tematów. Tymi najpopularniejszymi były oczywiście tematy fotkowe, gdzie użytkownicy wklejali zdjęcia swoich nauczycielek. Kamila weszła w ten największy, zbiorczy i przesuwała kursor, ślizgając się po zdjęciach i komentarzach do nich.
Nie były to jakieś wybitne fotki, nie wiadomo w ogóle zresztą, czy niektóre panie faktycznie były nauczycielkami. To internet, wystarczyło wkleić foto byle ślicznotki i podpisać „nauczycielka”.
Ale z upływem kolejnych stron uświadomiła sobie, że jednak większość z kobiet to faktycznie nauczycielki. Pojawiało się coraz więcej fotek robionych z ukrycia na lekcjach. Siłą rzeczy, nie przedstawiały one wszystkich walorów bohaterek i często były średniej jakości, no ale przynajmniej zrobiło się bardziej autentycznie.
Wciągnęło ją to trochę i przerzucała kolejne podstrony. Być może… Nie, nie była narcyzem, ale musiała mieć świadomość tego, że… No, że jest raczej nieprzeciętna. No więc...
Skarciła się na moment za tą myśl. Z całą pewnością w Polsce nie brakowało ładnych nauczycielek i ona sama mogła ginąć w fali innych, które spędzały sen z powiek uczniom szkół średnich. Grzechem byłoby myśleć o sobie w ten sposób, że...
Zatrzymała się gwałtownie, czując nagłe przyspieszenie serca.
Oto nasza nowa pani dyrektor!”, głosił wpis nad zdjęciem. Zdjęciem na którym zobaczyła samą siebie. Opierającą się o biurko podczas prowadzenia lekcji. Bez trudu rozpoznała szkolna salę, w której zwyczajowo prowadziła lekcje, ale nie chciało się jej identyfikować licealistów uchwyconych na fotce. Było to zresztą o tyle trudne, że widziała ich od tyłu.
Najważniejsze było to, że ona sama znalazła się w tej galerii „najfajniejszych nauczycielek” na ogólnopolskim, internetowym forum. Z niecierpliwością przesuwała kursor w dół, wczytując się w komentarze.
No, fajna, naprawdę.”
Łooo kur… ale dupa!”
Gdzie ona uczy?”

Gdzie były takie nauczycielki jak ja chodziłem do technikum?”
Zawsze chodzi w spodniach? Nie masz jej fotek w jakiejś spódniczce?”
Fakt, na tym zdjęciu miała na sobie spodnie.
Jak będzie okazja, to zrobię takie foto, ale zostało mi kilka tygodni do matury i nie wiem czy zdążę.”
Kamila zerknęła w bok. Data wpisu sugerowała, że zdjęcie wklejono niemal dokładnie przed rokiem. Co w zestawieniu z wpisem oznaczało, że autor posta opuścił już mury liceum.
I po kolejnym lakonicznym komentarzu doceniającym jej walory fizyczne trafiła na dłuższą wypowiedź.
Wygląda niezwykle urzekająco. Nie wiem czy tak udało ci się uchwycić ją akurat w takiej sytuacji, ale wygląda tak, jakby wkładała serce w to co robi. Ale nie tak jak stara belferka wbijająca coś do głów tępym baranom, tylko tak z serca, jakby naprawdę chciała. Nie widać w jej oczach nudy, rezygnacji, tylko pasję, ochotę do nauczenia, tak rozbrajająco naturalną. To mnie bardzo ujmuje i dlatego mogę patrzeć w tą fotkę godzinami. Ta nauczycielka musi być pewnie dobrą kobietą, widać to po niej.”
Wstrzymała na moment oddech, czując rozkoszny dreszczyk przebiegający przez jej ciało. Niesamowity komentarz. I niesamowite, że na tym forum, znalazł się ktoś, kto przelał swe wrażenia na papier w takiej właśnie formie. Ktoś kto potrafił napisać coś dużo więcej i coś w zupełnie innym tonie, niż „fajna laska”.
Spojrzała w bok. Autor wpisu podpisał się niewiele mówiącym nickiem ”Zlatan”. I licznik jego postów wynosił dokładnie jeden. Stwierdziła to z zadziwiającym żalem.
Trudno. Treść posta zagnieździła się głęboko w jej głowie, ale powoli przesuwała kursor niżej. Było jeszcze kilka komentarzy na jej temat, ale wszystkie typowe i żaden z nich nawet nie zbliżył się poziomem do Zlatana.
Ale na następnej podstronie znalazła jeszcze jedno swoje zdjęcie. Zgodnie z obietnicą autor pierwszej fotki o trudnym do wymówienia nicku wkleił foto nowej pani dyrektor, ubraną w spódniczkę. Dość podekscytowana Kamila krytycznym okiem stwierdziła, że nie prezentowała się na fotce źle.
Przerzuciła wzrokiem komentarze, ale przeżyła lekkie rozczarowanie. Ich poziom nie odbiegał od tego co ma do powiedzenia przeciętny nastolatek. „Fajna laska”, „niezłe nogi” i kilka innych w ten deseń. Zlatan, zgodnie z tym co sugerował licznik postów, milczał.
Poświęciła jeszcze kilkanaście minut na dokończenie przeglądania strony. Znalazło się na niej jeszcze kilkanaście fotek różnych nauczycielek z całej Polski, ale jej już nie.
Westchnęła głęboko zamykając stronę a potem komputer i kładąc się do łóżka obok śpiącego od dawna Daniela.


3. Wyruchane nauczycielki.


Gdy następnego dnia, w sobotę podzieliła się swoim odkryciem z mężem, ten zareagował, jak to miał w zwyczaju.
- Podziękuj mu jakoś, wyślij fotkę topless i pamiętaj, żeby się ładnie uśmiechnąć. No, to do wieczora.
Odwrócił się i wyszedł. Razem ze swą drużyną udawał się na mecz wyjazdowy i zapowiedział powrót na późny wieczór.
Kamila została sama, zajmując się przez cały dzień dziećmi i domowymi sprawami. Pod wieczór znów zasiadła przy komputerze. Po przejrzeniu kilku ulubionych stron, znów postanowiła wejść na forum o nauczycielkach.
Nie mogła tego ukryć przed sobą. Fakt, że na ogólnopolskim forum znalazła swe fotki, wraz z jednym komentarzem, który mocno w nią trafił wytrącił ją z rytmu, tak jak sytuacja z Christerem sprzed kilku dni.
Weszła na forum, ale prawdę mówiąc nie oferowało ono jakiejś większej gamy interesujących wątków. Znalazła jeden taki, który wzmógł jej ciekawość. Zatytułowany był „Nasze erotyczne historie z nauczycielkami”.
Trochę zaintrygował ją ten temat. Ciekawiło ją do jakiego stopnia mogli posunąć się niektórzy uczniowie by wyrazić swe zainteresowanie ich nauczycielkami. Domyślała się, że chodziło pewnie o jakieś próby podglądnięcia. Czy coś więcej? Hm, realia otaczającego świata wskazywały, że może i tak… Ale musiała liczyć się z tym, że jeżeli napotka takie wyznanie, to mimo wszystko będzie pewnie ono stanowić wymysł nastoletniego fantasty erotomana.
No i mogła liczyć na to, że nie znajdzie tu niczego na swój temat. No bo jak? Ale...
Ale na wszelki wypadek, z lekkim niepokojem szybko zrobiła rachunek sumienia. Przypomniała sobie jakieś wycieczki, gdzie ewentualnie… No właśnie, co? Licealiści co najwyżej mogli sobie popatrzeć na nią na plaży, gdy miała na sobie strój kąpielowy i to były chyba wszystkie „erotyczne” wspomnienia jakie mogli mieć z jej udziałem, nie?
No to uspokojona i z lekkim podekscytowaniem otworzyła wątek.
W sumie nie było w nim niczego ekscytującego. Wypełniały go raczej fantazje młodych użytkowników, typu „Ja to bym z moją panią od biologii...”. No wiadomo co.
Ale w kwestii realnej...
Natknęła się na jakiś wpis o tym jak to ktoś podszedł do pani od angielskiego i wiele nie mówiąc przeleciał ją na biurku a ona krzyczała wniebogłosy, ale od razu wzięła to za zwykły wymysł, podobnie jak i komentujący użytkownicy. Na dalszych stronach było jeszcze kilka podobnych wyznań.
Szczytem erotyzmu były wpisy forumowiczów piszących o tym, że widzieli swoje nauczycielki w trochę odważniejszych strojach, gdzieś na plaży, na mieście, czy na wycieczkach, gdzie owe profesorki przechadzały się w strojach kąpielowych, bądź krótkich spodenkach. Jeden, czy drugi z forumowiczów pisali o tym jak podglądali kapiące się nauczycielki pod prysznicami, ale i te wpisy były pewnie nieautentyczne.
Jeszcze może takie trochę ciekawsze wpisy jak ten...
Kiedyś mieszkałem w jednym bloku z moją nauczycielką od polskiego, była najlepsza w szkole i ogólnie 8/10. Latem codziennie wychodziła do sklepu w jakiejś krótkiej sukience, albo w spodenkach. Co ja się napatrzyłem na jej nogi przez trzy lata w każde wakacje… Tak robiłem, żeby spotkać się z nią w sklepie, albo po drodze i iść przez kawałek za nią i gapić się z tyłu na jej nogi i tyłek bez przeszkód. Chyba wiedziała o co mi chodzi, ale nigdy nic nie powiedziała. I zawsze jak wróciłem do domu, to sobie waliłem pamięciówkę.”

Hm… W sumie to i ona też wychodziła do sklepu w czymś lekkim, ale raczej nigdy nie spotkała jakiegoś stałego napaleńca. No ale może też znaleźli się tacy, którzy po tym, gdy zobaczyli ją w lżejszej kreacji po powrocie do domu robili to samo co autor wyznania.
Hm… Z poczuciem lekkiego niesmaku przewijała stronę w dół.
Widziała jakieś dialogi, nie przyglądała im się zbyt wnikliwie, ale zrozumiała, że chodzi o chłopaka, któremu wydawało się, że jakaś nauczycielka na niego leci, prosząc o pomoc w jazdach samochodem przed egzaminem na prawo jazdy. Tak, jasne...
Ale...
Zatrzymała się, widząc długi wpis i pochyliła nad monitorem.
Jak już wcześniej pisałem, pani Beata nie jest wybitnie atrakcyjną kobieta, może taką 4, albo 5/10. Nawet w szkole mamy ładniejsze nauczycielki, nie mówiąc o innych, więc nie rościłem sobie żadnych nadziei, trochę poćwiczyliśmy, Beata nawet jak nie ona, trochę pożartowała, starała się nie być taka sztywna jak w szkole. W sumie dopiero wtedy zauważyłem, że ona ma niezłe cycki, chyba największe z naszych nauczycielek. Mówię o tych sensownych w każdym razie. No i tak w sumie puściła ze dwa, trzy takie trochę pikantniejsze teksty, że muszę mieć pewnie takie propozycje od koleżanek i takie tam. No, ale w zasadzie na tym się skończyło. Poćwiczyliśmy godzinę, w sumie nawet fajnie było, jako, że nie miałem do niej większej spiny, to sobie pozwoliłem na to by ją opieprzyć raz i drugi, ale oczywiście tak z umiarem, wiecie. Po wszystkim odwiozłem ją do domu a ona zaproponowała gorącą herbatę, bo trochę zimno było, no i chciałaby się jakoś odwdzięczyć. Ale odmówiłem, bo się spieszyłem, bo byłem umówiony z kumplami. I zauważyłem, że trochę zmarkotniała. No to już wiedziałem i powiedziałem od razu, że innym razem. No i za drugim razem znów podjeżdżam, patrzę a ona wychodzi w kozaczkach i krótkiej spódniczce. Podkreślam, ona, pani Beata! No i w samochodzie, jak spódniczka się podwinęła, to było widać jej nogi całe. I powiem, że mimo iż nie jest jakąś niezłą laską, to akurat w tym momencie zarobiła kilka punktów w górę. Nogi ma takie fajne, nie za chude, ładne uda, mimo wszystko. I pojechaliśmy na ten poligon. Beata jakoś tak w fajniejszym nastroju, uśmiechająca się nawet. Wyszła z auta, znów patrzę na te jej nogi, kozaczki, spódniczkę… Podjarałem się chłopaki, naprawdę się podjarałem. Beatą! I coś we mnie wstąpiło. Po prostu po tym wszystkim byłem pewny, że jej chodzi po głowie niekoniecznie nauka jazdy. Wyszedłem, stanąłem obok auta i kazałem Beacie oprzeć ręce o maskę. Ona, trochę zdezorientowana, pyta po co, ale posłusznie zrobiła. No to stanąłem za nią i mówię do niej, czy wie, że jest taki przesąd, że kierowca na egzaminie musi mieć czerwone majtki, jak zakaz stopu. A ona, że pierwsze słyszy. No a ja, naprawdę podjarany tą jej spódniczką i nogami, niewiele myśląc, powiedziałem, że muszę to sprawdzić i natychmiast chwyciłem za spódniczkę i uniosłem w górę. No, naprawdę widoki były niezłe a majtki miała czarne jakby co, za to stringi! Moja pani Beata, rozumiecie? Odwróciła się od razu do mnie twarzą, wyraźnie zmieszana, ale i zaskoczona. Przez sekundę pomyślałem, że może przesadziłem, ale nie straciłem rezonu i nie dałem jej szansy. Zacząłem ją całować, chwytając rękoma za jej dupsko. Była zmieszana i uciekała ustami, coś tam mówiła, że co ja robię. No to ja, że ona mnie strasznie podnieca w tej kiecce i nie mogę się powstrzymać. I opowiadałem wszystko co mi tylko do głowy przyszło, bo widziałem, że na nią to działa. Mówiłem, że się po niej nie spodziewałem, że ona taka spokojna raczej a okazuje się, że jest taka gorąca i że wygląda w tej kreacji tak, że mi po prostu stoi na jej widok i nic nie mogę poradzić. I widziałem jak mięknie, jak działają na nią te słowa a może też to, że wypowiadałem je namiętnie, podniecony, bo byłem kurwa podniecony, bardziej, niż przy takiej Paulinie, choć Paulina niby lepsza dupa (piszę o mojej koleżance z ulicy, co ją bzyknąłem niecały miesiąc temu). I tak, miękła a ja mówię wprost, bo widzę, że sobie mogę pozwolić, mówię do niej, że nic na to nie poradzę, że chcę ją widzieć nago, kompletnie nago, jej zajebiste nogi, że gdybym wcześniej wiedział, że ma takie nogi, to nie usiedziałbym spokojnie na jej lekcjach. A ona już nie wytrzymywała po tych słowach i nie stawiała oporu. Wepchnąłem ją praktycznie do auta, wylądowaliśmy na tylnym siedzeniu i w ogóle nie dałem jej czasu na przemyślenie, bo mi strasznie zależało. Zdjąłem z niej górę, całowaliśmy się, w końcu rozpiąłem stanik i chwyciłem mocno za jej duże cycki, aż syknęła. Docisnąłem się natychmiast do jej sutków a ona odjechała. Pobawiłem się cyckami a ona już bez problemu, kompletnie uległa dała się rozebrać do końca. Prawie zdarłem z niej spódniczkę i mówię, co tam, rozerwałem majtki. Krzyknęła, chyba trochę ze strachu, ale też z podniecenia. Pobawiłem się przez moment jej cipką palcami, była mokra w cholerę, jęczała, zaciskała uda. Ale ja je rozwarłem, rozpiąłem spodnie i niemal wskoczyłem na nią. Było ciasno, ale wszedłem w nią jak w masło, taka była mokra. No i ruchaliśmy się jak szaleni. Ona jęczała, że tak dawno nie miała seksu, że miała tylko jednego chłopaka i z nim kilka razy… A ja już widząc w jakim ona jest stanie sobie pozwalałem na coraz więcej. Ruchałem ją jak szalony i mówiłem, że teraz w szkole nie dam jej żyć. Że ma nosić do szkoły ta spódniczkę i przychodzić w tych kozaczkach, to będę ją dymał na każdej przerwie. I widziałem jak to ją doprowadza do szaleństwa. Pytałem wprost, czy lubi mojego twardego kutasa w jej cipce. Mówiłem do niej na „ty”, normalnie po imieniu. Mówiłem, „Beata a teraz w szkole będziesz mi już stawiać pałę, ale wiesz jak, nie?” A ona, może najpierw trochę zawstydzona, ale jak powtórzyłem pytanie, to powiedziała, że marzy o tym, żeby mi stawiać pałę, żeby mi obciągać. Beata! Aj, chłopaki, może was to zdziwi, bo w sumie Paulina to niezła dupa, ale to Beatę ruchało mi się najlepiej, przysięgam wam! Tak dobrze, że jak się w niej spuściłem, to siedzieliśmy jeszcze przez chwilę, obejmując się, macając trochę i potem… Potem mówię do niej wprost, że jest tak gorącą laską, że mam ochotę przelecieć ją jeszcze raz. No i tylko popatrzyła na mnie dziwnie a potem powiedziałem jej, żeby się wypięła, co chcę ją wziąć od tyłu. I zrobiła to a ja trochę polizałem jej cipkę, dałem parę klapsów i się za nią wziąłem. Ciężko jak cholera w samochodzie, musiałem się pochylać, ale przynajmniej dzięki temu łapałem ją za jej duże cycki a ona jęczała, czując jak w tej pozycji mój kutas wbija się w nią w całości. I znów zachęcałem, żeby mówiła jak jest jej dobrze z moim sztywnym kutasem. No i mówiła. Haha, opowiadałem dwóm kolegom potem, to niby oni się śmiali, że mamy w budzie lepsze nauczycielki, ale ja ich zgasiłem i powiedziałem, że Beata jest jaka jest, ale jej wyruchanie to naprawdę była zajebista jazda!”
Kamila czytała, czując z każdym zdaniem rosnące ożywienie. Owszem, to mógł być fejk, jakiś wymysł, ale… Gdy wzięło się pod uwagę rozmiar tekstu, jego szczegółowość, formę pisania… Wiele wskazywało na to, że wpis mógł być autentyczny.
Tym bardziej, że autor nie silił się na opisywanie nauczycielki jak jakiejś piękności, wręcz przeciwnie, od razu zaznaczył, że do miana urodziwej trochę jej brakowało.
Hm… Czyżby? Czyżby trafiła na coś co faktycznie miało miejsce? Czyżby dokopała się do ostatecznego dowodu na to, że uczeń szkoły średniej może przelecieć jakąś swą nauczycielkę? I że nauczycielka, niby dojrzała kobieta, może ulec wdziękom przystojnego ucznia?
Poruszyła się niespokojnie na krześle. Czuła pewnego rodzaju podniecenie. I tym co sobie uświadomiła i opowiastką, która przeczytała. Autor może nie należał do mistrzów języka polskiego, ale jego wyznanie przepełnione emocjami zrobiło na niej wrażenie.
Przeleciała przez niewiele mówiące komentarze. Autor wyznania odezwał się jeszcze kilka razy precyzując swój wpis, ale nie wnosząc już nic nowego w kwestii emocji.
Na następnej stronie znalazła jeszcze jeden dłuższy wpis. Zatrzymała się i przeczytała.
To nie takie proste, ponieważ ja osobiście żadnej swojej nauczycielki nie puknąłem, ale widziałem coś takiego. Mianowicie, historia jest taka, że jeden z moich kolegów zwierzał się, że ma młoda nauczycielkę od biologi, taką Olgę, która na niego leci. Był tego pewien. I jakiś czas później powiedział mi, że ją przeleciał. Nie wierzyłem, ale on opowiedział mi wszystko ze szczegółami i nie mogłem wyrobić sobie o tym zdania. Mówił między innymi, że ona jest bardzo uległa, co w sumie pasowała do jej wizerunku. Bardzo zależało mu na tym, żebym uwierzył, więc zaaranżował następne spotkanie z tą swoją nauczycielką, tak, żebym wszystko widział. Chodziło o to, że wybrali sobie domek wypoczynkowy gdzieś nad jeziorkiem i w momencie gdy mieli się ruchać, to on miał mi wysłać smsa, że mam przyjść, bo drzwi będą otwarte. Wszedłem więc najciszej jak się tylko dało i zanim zobaczyłem, to zdążyłem usłyszeć. Przyczajony za drzwiami patrzyłam jak mój kumpel rzeczywiście rucha swoją nauczycielkę! I jak on zobaczył mnie, to kazał mi wejść. Ona się wystraszyła, ale on ją szybko uspokoił i dokończyli ruchanie a ja patrzyłem. Najlepsze, że laska, może nie piękna, ale dość ładna, zgrabna, szczupła, choć jak dla mnie za chuda i miała naprawdę małe cycki. Skończyli, odsapnęli, kumpel zapoznał mnie z Olgą i tak ona leżała przez chwile w łóżku, przykryta a my siedzieliśmy i sobie gadaliśmy. A kumpel cały czas nawijał, że możemy wziąć Olgę we dwóch. A ona nie komentowała tych tekstów, w każdym razie nie zdradzała zainteresowania. Ale kumpel naciskał, naciskał, no i ona, uległa w końcu odpuściła i chwilę później wypięła się na czworaka na łóżku i zaczęła obciągać kumplowi a ja ulokowałem się za nią i podniecony na maksa zacząłem ją mocno walić od tyłu. Nawet prosiła, żebym trochę przyhamował, bo jestem za ostry, ale mnie to jeszcze bardziej nakręcało i ruchałem ją jak pojebany. Byłem mocno podniecony, że dymam starszą o osiem lat chyba laskę i w sumie dość niezłą dupę. No i spuściłem się szybko. Dzisiaj pewnie byłoby inaczej, no ale to było sześć lat temu”.
Hm… Historyjka nie musiała być autentyczna, ale wiele wskazywało, że jednak była. Kamila może nie przeżyła takich emocji jak przy poprzedniej, ale i ta zawierała w sobie coś ciekawego i jednocześnie mocnego.
Mianowicie to, że nauczycielka choć niby młoda, to jednak wciąż wyraźnie starsza, okazała się bardzo uległa wobec młodszych o około osiem lat chłopaków, którym pozwalała się bezkarnie wydupczyć. No dobrze, widocznie w jednym się zauroczyła, ale ten drugi? Ot tak sobie przyszedł i mimo jej pewnych protestów nie sprzeciwiła się gdy przeleciał ją od tyłu?
Kamila zacisnęła mocniej uda. Odnalazła ten wątek wspólny z Olgą. Uległość, którą zresztą uwielbiała, ale pod warunkiem, że jej panem był Daniel a nie jakiś pierwszy z brzegu małolat.
Przyszedł jej do głowy Christer. Co by było, gdyby on chciał sobie nią tak porządzić. Na jej twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech, choć na swój sposób taka wizja była także rozbrajająca w drugą stronę. Ale nie potrafiła sobie wyobrazić by taki Christer mógł wskazać jakiegoś drugiego, kompletnie jej obcego chłopaka i powiedział do niej „wypnij dupę, niech i on cię przeleci”.
Potrząsnęła głową. Zresztą gdzie ona w ogóle się w tym myśleniu zapędziła? Czemu zaczęła rozważać opcję seksu z tym akurat licealistą, nie mówiąc o jakimś jego towarzyszu? Nie, chyba za dużo tego forum.
Ale przed wyłączeniem postanowiła zrobić coś jeszcze. Odszukała forumowy profil Zlatana i wcisnęła opcję „wyślij wiadomość prywatną”. A potem zastygła nad klawiaturą.
Co by tu napisać? Coś lekkiego? A może jednak mocniejszego? I zachować anonimowość, czy też przyznać się, że ma do czynienia z bohaterką zdjęcia?
Długo się wahała, dopijając wino, które zafundowała sobie na samotny sobotni wieczór. W końcu zaczęła stukać w klawiaturę.
Ciebie urzekła moja fotka, mnie Twój komentarz. Pozdrawiam.”
Wyłączyła wszystko i poszła spać.


4. Mały książę.


Niedziela upłynęła pod znakiem wypoczynku z mężem i dziećmi. Nie interesowała się specjalnie ewentualną odpowiedzią od Zlatana, gdyż z informacji na profilu wynikało, że forumowicz ostatni raz zalogował się na forum cztery miesiące temu.
Tym bardziej zdziwiła się, gdy po dwudziestej wyświetliła się jej jednak wiadomość z odpowiedzi. Widocznie Zlatan otrzymał powiadomienie na pocztę i wszedł na forum.
Aż musiałem sobie przypomnieć swój komentarz. To naprawdę pani? Upewniam się, bo w internecie każdy może być każdym”.
Dlatego właśnie ja uwielbiam być sobą”, odpisała szybko.
Byłbym pewniejszy, gdybym jeszcze raz zobaczył panią z fotki, ze specjalną dedykacją dla mnie”. Zakończył buźką.
Zaśmiała się.
Pewnie w szkole, podczas lekcji, w tej samej pozie?”
Niekoniecznie, może być w domu, o ile podczas siekania kotletów też robi to pani z takim uczuciem...”
W ten sposób zaczęła wymianę wiadomości, która wydawała się nie mieć końca. Fakt, że w niedzielę poszła do łóżka równo o północy o czymś świadczył.
I gdy sobie to uświadomiła, włączyła jej się lampka. Bo jakby nie patrzeć, on wiedział z kim ma do czynienia, przynajmniej w takim sensie, że widział jej dwie fotki zamieszczone na forum. A ona nie.
Chciałeś ode mnie fotkę a sam swojej nie pokażesz”, napisała już następnego dnia.
Bo podobno tajemniczy mężczyźni bardzo pociągają kobiety”.
Uśmiechała się lekko, czytając te wiadomości. Zlatan miał przyjemny styl, nie spinał się z tym wszystkim, nie był nachalny a znając możliwości wielu nastolatków, wiedziała, że nie było to dla nich normą. Dlatego doceniała jego styl i to, że miło spędzała przy nim czas.
No właśnie, tak to wyszło, że zaczepiła go w sumie nie wiadomo po co, wysyłając niby tylko drobne podziękowanie a to przerodziło się w dłuższą korespondencję. Jakoś żadne z nich nie chciało postawić ostatniej kropki. Widocznie dobrze bawili się w swoim towarzystwie. Siedemnastoletni chłopak – bo tyle zdążyła się o nim dowiedzieć – i trzydziestosześcioletnia kobieta.
A tak bardzo życzysz sobie, byś był dla mnie pociągający?”

Przynajmniej tak, bym w końcu zobaczył specjalne foto z dedykacją dla mnie”.
No więc on wiedział jak wygląda ten ktoś z kim rozmawia i znał jej profesję. Ona nie wiedziała o nim nic oprócz wieku. Teoretycznie mógł być kimś kogo znała, może nawet licealistą z jej szkoły.
Tyle, że po przemyśleniu wszystko wskazywało, że jednak nim nie był. Jego reakcja na jej foto dowodziła, że pisał jak o obcej, nieznanej mu kobiecie. Tym samym wszystko wskazywało, że pod tym względem jest bezpieczna.
Pod względem tego, że mogła być wobec rozmówcy otwarta, wiedząc, że nic kompromitującego nie wyjdzie na jaw.
Ta świadomość pozwalała się jej wyluzować.
Dlatego więc, gdy po jakimś czasie wątek rozmowy zaczął wchodzić w bardziej intymne tematy, poruszane jednak w sposób zaczepny, zawadiacki a nie czysto pornograficzny, nie uciekała od nich. Nie mówiąc zresztą od raz wszystkiego i samej dostosowując się do stylu młodego rozmówcy.
Nie uciekała, bo czuła to bezpieczeństwo i podobał się jej styl rozmowy. Zlatan nie naciskał, nie był nachalny, nie wypytywał od razu, czy lubi w dupę. Raczej krążył wokół tematu. Ale w końcu przyszedł jednak czas na coś mocniejszego.
Co jest dla pani największą perwersją w seksie?”
Mając na uwadze powyższe wnioski, nie wahała się z odpowiedzią.
Bycie kompletnie uległą wobec swojego mężczyzny”.
To coś chyba pani to nie wychodzi, skoro nie potrafi pani wysłać mu fajnej fotki z dedykacją”.
Kolejny raz jej twarz rozszerzył uśmiech.
Może korona szanownego władcy nie jest ze szczerego złota?”
Być może w innym miejscu jestem bardziej złoty”.
Obyś nie miał na myśli swoich kieszeni”.
Miałem na myśli swoje wnętrze”.
To już lepiej. Ale tak, czy owak, spóźniłeś się o jakieś piętnaście lat”.

Powinienem mieć pretensje do ojca, że tak późno zabrał się za mamę?”.
Bawił ją ten drobny flirt. Czuła z tego wszystkiego pewne iskrzenie. Decydował sam chłopak i styl rozmów. Ale chyba musiała wziąć pod uwagę, że wcześniejsze wydarzenia, jak ten incydent z Christerem, czy opowieści z forum.
A czy dla tych, co aspirują do srebrnej korony, znalazłoby się coś?”
Czuła podekscytowanie. Czuła, że chłopak z drugiej strony internetu też był nakręcony no i… No i jakby nie patrzeć teraz ona sama, oczywiście w skali mikro, przeżywała to, co bohaterki owych forumowych opowiastek. Zaskoczyło ją trochę uświadomienie sobie tego.
Ale pomyślała sobie, że w zasadzie czemu nie? Przynajmniej na tym etapie nie działo się nic absolutnie złego. No i Daniel ze swym podejściem do takich spraw dawał jej sporo wolności.
Aspirujesz do miana małego księcia? Odważne jak na dwa razy młodszego”.
I w tym właśnie momencie, gdy napisała to zdanie, uświadomiła sobie całą tą perwersję a w zasadzie, to, jak by ona wyglądało, gdyby miało jednak urodzić się z tego coś większego.
Na razie jeszcze nie sprecyzowała, co miałoby być tym czymś większym, ale… Ale w jej głowie wyświetliła się właśnie ta myśl… Myśl, jakby to było, gdyby tak ten młodzian stał się właśnie kimś w rodzaju młodszego władcy. Gdyby ona, Kamila, pozwoliła mu na to. I sobie.
Zacisnęła uda. Czy było to możliwe? Czy mogłaby się mu oddać? Nie w całości, ale w jakiejś tam sferze. Choćby z tym zdjęciem. I gdyby chciał jakieś odważniejsze. Na razie nie prosił o takie, tym bardziej, że jeszcze nie doprosił się pierwszego, zwykłego. Na razie rozmowa, nawet gdy oscylowała wokół intymnych sfer, była prowadzona kulturalnie, spokojnie. Ale to przecież mogło się zmienić.
Skoro jesteśmy na takim forum, to moja odwaga jest uzasadniona, czyż nie?”
I czego konkretnie byś sobie życzył?”, zapytała tym razem bardziej wprost.
I tym razem naczekała się trochę na odpowiedź.
Przyznam, że widząc pani zdjęcie, widzę niezwykłą kobietę z klasą. To zdjęcie naprawdę robi na mnie wrażenie, pod każdym względem. I prawdę mówiąc spełnienie przez panią każdego mojego życzenia, nawet najdrobniejszego, byłoby czymś kosmicznie rozkosznym. Nawet gdyby chodziło o wytłumaczenie różnicy między imiesłowem czynnym a biernym. Szczególnie gdyby zrobiła to pani osobiście, tylko dla mnie, z taką namiętnością, jaka widzę na zdjęciu”.
Znów ją zaskoczył. Ktoś inny napisałby, że chciałby… No raczej wiadomo. A on… Mimo wszystko nie odbierała tego tak sto procent na poważnie, ale jednak. Wiele wskazywało, że chłopak patrzy na nią jednak pod zupełnie innym kątem, niż „super dupa”.
Jeśli będziesz pisał tak dalej, to sama zaproponuję indywidualne korepetycje. Oczywiście zupełnie darmowe”.
Może trochę dała się ponieść emocjom, ale… Ale w sumie chłopak zasługiwał na taki komplement. No i może to też dlatego, że miała ten wentyl bezpieczeństwa. Ona tu, on gdzieś tam, w Polsce.
Może zatem spotkamy się na indywidualnych korepetycjach gdzieś w kraju? Wybiera się pani kiedyś?”
Jak to odczytać? Czy na pewno chodziło tylko o te korepetycje i niewinne spotkanie?
Za kilka tygodni, na początku czerwca ruszam nad morze ze swoją klasą. Nie wiem, czy cię to satysfakcjonuje”.
Jest całkiem możliwe, że by to pasowało, aczkolwiek najpierw należałoby zgrać szczegóły”.
No tak, nie było pośpiechu, chyba, że… Chyba, ze chodziło o to, że czuła coraz większą senność. Ocknęła się z tego przyjemnego nastroju, widząc późną godzinę.
Zgramy je, ale na pewno nie dzisiaj, bo zmykam do łóżka”.


W pracy uświadomiła sobie, jak bardzo wciągnęła się w tą znajomość. Właśnie tak, w pracy, gdy w trakcie lekcji, kilka razy, miast na przerabianym materiale, skupiała się na tym, w którą stronę brnie jej flirt ze Zlatanem.
Nie no, jak dotąd niby nie było źle, tylko chodziło o tą uległość. Zasygnalizowała ją dość wyraźnie a przecież tak naprawdę nie wiedziała z kim ma do czynienia. To, że przez internet było fajnie, nie oznaczało, że przełożyłoby się to na rzeczywistość.
Z drugiej strony, odzywała się w niej ta uległość, rozwinięta przecież na tak wysokim poziomie. I powoli zaczynała podsuwać jakieś niedorzeczne pomysły i rozwiązania. Ale przynajmniej na razie mogła je jeszcze zdusić w zarodku.
I jeżeli coś ją przywoływało do rzeczywistości, to paradoksalnie Christer. Zauważyła, że od momentu zajścia w szatni piłkarskiej zachowywał się jakby nieco śmielej wobec niej. Nie unikał kontaktu wzrokowego, wręcz przeciwnie a wielokrotnie w takich sytuacjach na jego twarzy pojawiał się uśmiech, który z reguły mocno ją deprymował. Niemal każdorazowo czuła się jakby ktoś wylewał na jej głowę… No jeśli nie wiadro, to przynajmniej szklankę wody.


W każdym razie ta ostatnia wymiana wiadomości była przełomowa. Po kilkudniowym krążeniu wokół siebie i trzymaniu się na dystans, mury pękły. Przynajmniej pod takim względem, że Kamila nie owijała już w bawełnę i gdy Zlatan zadawał jakieś bardziej bezpośrednie pytania, nie miała większych oporów przed udzieleniem odpowiedzi.
Wręcz przeciwnie, wpisywało się to w klimat znajomości i powodowało przyjemny dreszczyk na ciele. Jednocześnie poprzez swoją otwartość Kamila czuła coraz większe uzależnienie od rozmówcy. Dochodziła do wniosku, że podświadomie oczekuje tego, by Zlatan stał się jej małym księciem, że chce spełniać jego polecenia, przynajmniej te w gruncie rzeczy niewinne, jak choćby zdradzanie szczegółów z jej intymnego życia.
Dlatego, gdy...
Wcześniej pisała pani o byciu kompletnie uległą. Może młody jestem, ale wydaje mi się, że kobiety lubią tak mówić a potem gdy przychodzi co do czego, to wcale tak nie jest i odwracają kota ogonem. W której grupie jest pani? Czy naprawdę jest pani w stu procentach uległa, czy tylko tak pani napisała?
Strasznie podobała się jej jego składnia. Dziewięćdziesiąt procent jego rówieśników a nawet starszych od niego, do zadania takiego pytania użyłoby pięciu słów, nie zadając sobie trudu by wstawić przecinki, czy znaki zapytania. On zachowywał się dużo dojrzalej.
I jednocześnie dawał dowód, że ma naprawdę siedemnaście lat. Bo przecież gdyby chciał ściemnić, to prędzej dodałby sobie lat, niż odjął, zwłaszcza, że miał ku temu podstawy. Dlatego pod tym względem mogła mu wierzyć. Co za tym idzie, może nie tylko pod tym.
Naprawdę taka jestem. Po prostu uwielbiam to”.
A może pani napisać jakie to ma konkretnie przełożenie na pani życia? Jak to wygląda tak konkretnie?”
Wzięła głęboki oddech i zaczęła klikać.
Uwielbiam być uległą wobec mojego męża. Chodzi tak o sprawy zwykłe, domowe, jak i te intymne. Nie znaczy to, że jest on tyranem, w żaden sposób. Po prostu robi to tak, że wprowadza element zaskoczenia, nawet takiego kuriozalnego i strasznie mnie to kręci. Na przykład, z takich pomniejszych spraw, któregoś dnia jechaliśmy do pracy na tą samą godzinę, wstaliśmy z łóżka i zaczęliśmy się ubierać. Mój mąż przyjrzał mi się jak już byłam ubrana i nakazał mi unieść spódniczkę w górę w celu sprawdzenia majtek, po czym uznał, że mam je zdjąć bo on życzy sobie, bym poszła do szkoły w czerwonych stringach. I nawet jeżeli to wszystko było pozornie bez sensu, bo co za różnica, czy głęboko pod spódniczką będę miała na sobie takie majtki, czy inne, to zaskoczył mnie tym, ożywił i spełniłam jego zachciankę bez szemrania. Podobnie było kiedy indziej, gdy w takiej samej sytuacji nakazał mi zdjęcie majtek, tak by widział moje łono, bo chciał sprawdzić jego wygląd. Zrobiłam to a on zaczął głośno zastanawiać się, czy mój pasek nie jest zbyt szeroki i czy może mnie tak puścić do szkoły. Znów, wiadomo, że mówił to niepoważnie, ale ja musiałam tak stać i demonstrować mu swój wzgórek. A on jeszcze zasugerował, że powinnam zrobić ankietę w klasie, czy nauczycielka powinna mieć wzgórek wydepilowany na zero, zrobiony na pasek, czy niewydepilowany. Ale na szczęście tylko sugerował. No i jest wiele takich sytuacji, wszystkich tutaj nie wypiszę”.

Ufff… Dobrze jej robiło przypominanie sobie tych z pozoru dość niewinnych scen i opisywanie ich anonimowemu rozmówcy. Jej podekscytowanie zawsze wzmagało się w takich przypadkach.
A gdyby nie zasugerował, tylko nakazał?”
To musiałabym się nagłowić i znaleźć sposób, by spełnić jego życzenie w sposób możliwe najmniej dla mnie wstydliwy”.
Szkoda, że uczniowie często nie wiedzą o takich sprawach...”
O takich, albo i innych”, sprowokowała lekko.
A o jakich jeszcze?”
Jak zwykle podczas rozmowy ze Zlatanem była w zbyt erotycznym nastroju by się hamować. Po dziesiątkach wiadomości, które między sobą wymienili...
Nie wszystko sobie przypomnę, ale… Zdarzyło się, że przyjechał do mnie, do szkoły, w przerwie, kazał zdjąć majtki i prowadzić lekcje bez nich. Kiedyś też naciskał, abym powiedziała uczniowi jakiś odważny tekst. W praktyce wyglądało to tak, że widząc ucznia bawiącego się długopisem przy ustach, powiedziałam mu, że też lubię seks oralny, ale przynajmniej przy tym nie rozmawiam. Miałam przy tym otwartą rozmowę telefoniczną, więc mąż wszystko słyszał. Pewnie coś jeszcze takiego się zdarzyło, ale to raczej drobnostki”.
Podniecało panią to, że prowadzi pani lekcje, nie mając na sobie majtek?”
Bardziej krępowało, ale co za tym idzie także podniecało. Bez przesady, ale jednak”.
No to nadszedł chyba najwyższy czas, bym i ja w końcu dostał swoje upragnione zdjęcie z dedykacją”.
Uśmiechnęła się do monitora. Uznała, że wystarczająco długo broniła się przed spełnieniem tej prośby.
A czy masz jakieś specjalne życzenia do treści dedykacji?”
Nie, sama pani wymyśli odpowiednią”.
Cwaniak, na nią zrzucił odpowiedzialność. Ale podekscytowana opuściła na chwilę miejsce przy monitorze. Podekscytowana, bo jakby nie patrzeć właśnie fizycznie spełniała pierwszą prośbę siedemnastolatka. Zażyczył sobie fotki, tym samym...
Fotki normalnej, więc może nie było to aż tak ekscytujące jak w przypadku innej prośby, ale jednak. Stanęła przed lustrem, wiedząc, że w tym zdjęciu chodziło właśnie o to by przede wszystkim pokazała swą twarz, udowadniając, że jest tą samą nauczycielką, której zdjęcie skomentował Zlatan.
W dłoni przytrzymała kartkę. Przez moment zastanawiała się, czy nie napisać czegoś figlarnego, ale przypomniała sobie, że mimo wszystko było jakieś zagrożenie, iż foto trafi w niepowołane ręce. Skończyło się zatem zwykłym tekstem „Kamila nauczycielka. Dla Zlatana”.
Wróciła przed monitor, załadowała foto i wysłała z niecierpliwością oczekując reakcji.
Mogę teraz teraz pokazywać to foto wszystkim dookoła i chwalić się swoją nauczycielką?”, zakończył buźką.
Czyli ci się podoba?”
Może nie była narcyzem, ale jako kobieta miała w sobie te minimalne pokłady próżności i szczere komplementy od czasu do czasu były wskazane.
To jest tak oczywiste, że nie było sensu o tym wspominać”.
Tak więc mogła sobie przyjąć, że pierwszy raz wysłała swoje foto obcemu człowiekowi. No dobrze, tak naprawdę samo foto niczym specjalnie nie różniło się od tego, które miała na przykład na facebooku, ale jeśli dodać, że uczyniła to na czyjąś prośbę i uzupełniła ja dedykacją...
I owszem foto było zwykłe, normalne. Ale coś w jej głowie mówiło, że na tym się nie skończy.
I nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle, ale sama wręcz zaczęła tego oczekiwać.


5. Po co mi majtki, gdy prowadzę lekcję?.


No i stało się jakiś trzy dni później. W czwartek wieczorem, gdy standardowo wymieniła kilka wiadomości ze Zlatanem. No i w końcu, gdy dywagowali o jej uległości o tym gdy Daniel kazał jej wkładać do pracy taką a nie inną bieliznę...
To może dzisiaj ja powiem pani, jaką bieliznę ma pani włożyć do pracy?”
Niewiele miał w sobie z pana i władcy, ale to chyba lepiej. Mimo sporych emocji, które udzielały się przecież nie tylko jej, ale i jemu, zachował trzeźwość umysłu i nie próbował bawić się w żadnego tyrana, co przecież w tych okolicznościach dałoby raczej żałosny efekt.
Wobec tego Kamila nie próbowała się sprzeciwiać, ani nawet specjalnie przekomarzać.
A jaką byś sobie życzył?”
Nie do końca wiem jakim asortymentem pani dysponuje...”
Jest bogaty. Możesz wybierać”.
No dobrze, zaryzykuję czarne stringi. I żeby wszystko było uczciwie, to mam nadzieję, że zaraz zobaczę je na pani biodrach”.
Tego się spodziewała.
Podejrzewasz mnie o nieuczciwość?”
Po prostu eliminuję niepewne wątki”.
Znów wstała z krzesła. Nie musiała się przebierać, miała dokładnie takie majtki na sobie. Mogła tylko zarejestrować narastające podniecenie. I niepokój. Bo nigdy czegoś takiego nie robiła, to miał być pierwszy raz.
W łazience zsunęła z siebie szlafrok, stając w samych majtkach przed lustrem. Nie, tym razem musiało rzecz jasna obyć się bez twarzy. No i bez gołych piersi, to oczywiste.
I żeby nie było za kolorowo, stanęła przodem. Tak może być, na początek.
Po powrocie załadowała foto i przycięła, tak by nie było widać nagiego biustu. Przyjrzała się krytycznie, ale niczego skrytykować chyba się nie dało. Na zdjęciu były jej uda od kolan wzwyż, czarne stringi na biodrach i kawałek brzucha.
Liczyłem na widoki od tyłu, ale i tak cieszy mnie to, że spełniła pani moje życzenie. Ale jest jeden problem...”
Jaki?”
Chciałbym mieć jeszcze dowód, że jutro faktycznie będzie pani miała tą bieliznę na sobie podczas lekcji”.

Jednak nie ufasz mi...”, w sumie mogła się takiego życzenia spodziewać.
A pani ufa wszystkim ludziom tak na sto procent? Czy możemy się wymienić numerami telefonów, aby wiedziała pani pod jaki numer przysłać zdjęcie?”
Zawahała się, ale tylko na moment. Zawsze był to krok w przód i ryzyko jakiejś niemiłej niespodzianki. Z drugiej strony ludzie ryzykowali w życiu gorszymi rzeczami. A ta propozycja Zlatana wydawała się intrygująca.
Wpisała dziewięć cyfr i pożegnała się z rozmówcą.
Prawdę mówiąc następnego dnia w szkole, z uwagi na różnego rodzaju wyczyny Daniela swego czasu, często zapominała o swoim zobowiązaniu i nie wywiązałaby się z niego, gdyby nie sms od Zlatana. Przypomniał jej o tym, więc ona...
W przypływie dobrego nastroju, w trakcie lekcji, w okolicach południa, przeprosiła licealistów, wyszła do łazienki i uniosła spódniczkę w górę. Wycelowała odpowiednio telefonem i strzeliła zdjęcie.
Zerknęła w ekran telefonu i zobaczyła siebie samą stojącą tyłem z uniesioną spódniczką i prezentującą niemal nagi tyłek. Znów poczuła narastające podekscytowanie. Czy była w stanie wysłać takie foto obcemu nastolatkowi?
Była. Dwie, trzy minuty zawahania, rozważania wszelkich za i przeciw i ostatecznie wysłała plik pod wskazany numer. Potem wróciła na lekcję. Jednak trochę wytrącona z równowagi i rozemocjonowana.
Jakby nie patrzeć robiła striptiz dla obcego chłopaka i podobało się to jej. Wszystko zaczynało być coraz bardziej ekscytujące i chociaż zachowywała w miarę trzeźwy umysł, to jednak coś w niej chciało kontynuować tą coraz bardziej perwersyjną zabawę poważnej nauczycielki z anonimowym nastolatkiem.


Dlatego nie zareagowała ze zdziwieniem kilka dni później, gdy maj zbliżał się już ku końcowi i Zlatan zlecił kolejne zadanie. Tak, to już nie była prośba, ile właśnie zadanie. Bo instynktownie mogła się tego spodziewać.
Wobec tego pani Kamilo, z okazji coraz wyższej temperatury powinna pani poprowadzić przynajmniej jedną jutrzejszą lekcję bez majtek”.
Pewne zaskoczenie pojawiło się dopiero przy kolejnym wpisie.
Żeby wykluczyć prawdopodobieństwo jakieś ewentualnego oszustwa, musiałaby pani nagrać całe wydarzenie. To znaczy przynajmniej ten moment, kiedy jest pani w klasie, ściąga z siebie majtki i czeka aż do klasy wejdą pani uczniowie. Ale ucieszyłbym się jeszcze bardziej, gdyby nagranie pokazywało jak pani prowadzi lekcje dalej, siada na biurku, przekłada nogi, itd”.
W sumie nie zawiodła się. Miał chłopak fantazję i jednocześnie klasę, co stwierdziła już wcześniej. Nie zażądał niczego z sufitu, przecież to czego chciał, mieściło się w granicach rozsądku.
Tym razem już nie zapominała o zadaniu. Miała przy sobie małą kamerę i zgodnie z umową czekała na sygnał od Zlatana. Przez pierwsze trzy lekcje, bo pod koniec trzeciej przyszedł sms.
Może ta najbliższa lekcja jest odpowiednia by wykonała pani zadanie. Proszę zdjąć majtki i poprowadzić najbliższe czterdzieści pięć minut bez nich”.
Weszła do sali wcześniej, niż licealiści, zatrzasnęła za sobą drzwi i ustawiła aparat. Musiała wszystko zrobić tak, by na kamerze nie pojawiła się jej twarz. W zamian, w razie czego machnęła przed obiektywem kartką z dedykacją dla Zlatana, żeby ten nie miał wątpliwości co do autentyczności nagrania.
Rozpoczęła je na minutę przed dzwonkiem. Stanęła przed biurkiem i ustawioną na nim małą kamerą, po czum uniosła lekko spódniczkę odsłaniając swe nogi niemal w całej okazałości. Chwyciła za majtki i ściągnęła je z siebie niespiesznie. Bo miała je tylko ściągnąć, nie musiała przy tym demonstrować swoich intymnych części ciała.
Choć poprzedniej nocy naszła ją myśl, czy nie przyjść do pracy w jeansach. Tym samym musiałaby najpierw ściągnąć spodnie, potem bieliznę i wtedy trudno byłoby ukryć swą nagość. Na swój sposób podniecała ją ta myśl, ale rozsądek nakazywał ostrożność.
Otworzyła drzwi i wpuściła klasę o środka. Tak się złożyło, że była to jej własna klasa, której była wychowawczynią a lekcją miało być wychowanie do życia w rodzinie. Normalnie nie prowadziła tych zajęć, ale dzisiaj miała zastępstwo. O czym od razu przypomniała swym uczniom.
- Nie wymagajcie ode mnie, żebym poprowadziła tą lekcję w zastępstwie pani Sobczak – poinformowała na wstępie stojąc naprzeciw blisko trzydziestorga siedzących w ławkach nastolatków. - Nie mam do tego przygotowania, ale jeżeli macie jakieś pytania, to możemy to zrobić to właśnie w ten sposób.
Wiedziała doskonale, że wkłada kij w mrowisko, że puszczenie na żywioł dojrzewających nastolatków może skończyć się czymś niewłaściwym. Ale może pozwoliła sobie na taki wstęp także właśnie dlatego. Może spowodowane było to jej nastrojem i tym drobnym striptizem, którego dopuściła się przed kilkoma minutami.
- Do pani to mamy wiele pytań – rzucił niedwuznacznie jeden z odważniejszych uczniów, wprowadzając jednocześnie odpowiednia atmosferę.
Pokiwała tylko głową. Wiedziała, że tak będzie. Że wykorzystają do granic możliwość porozmawiania na te tematy z taką nauczycielką.
- Odpowiem oczywiście… Tylko na wybrane – skomentowała spokojnie.
Posypały się. O różnych rzeczach. Na początku zresztą jakby brakowało im odwagi, dziewczyny wypytywały coś tam o antykoncepcję i to zajęło większa część lekcji. Co nie do końca podobało się chłopakom, którzy woleli porozmawiać o czymś ostrzejszym. Ale gdy zapadało milczenie, odwaga ich opuszczała.
Stać ich było na rzucanie względnie pikantniejszych tekstów. Kamila raczej nie komentowała ich, nie chcąc prowokować. Miała świadomość, że wszystko wciąż się nagrywa. Niby nie miało to znaczenia, bo tak naprawdę mogła sobie pociąć film i zostawić tylko to co najważniejsze. To, że poprowadziła lekcję nie mając na sobie majtek.
No ale jednak była pod wpływem tego, że jest filmowana. Że jej słowa są rejestrowane. W jakiś sposób zniewalało to ją, głównie w stosunku do Zlatana. I w jej głowie kręciła się myśl, że pewnie chciałby on usłyszeć coś bardziej pikantnego. Coś osobistego od niej.
Nie była zobowiązana do tego, ale… Ale ta gra ze Zlatanem, ich niewinny w sumie internetowy flirt wpływał na jej emocje.
Gdy więc w końcu, czując zbliżający się finisz zajęć jeden z uczniów odważył się wyrzucić z siebie coś pikantnego, nie chciała uciekać od odpowiedzi.
- A mogłaby pani coś o sobie powiedzieć a nie tak ogólnie – zarzucił ktoś.
- To są zajęcia szkolne a nie spowiedź – odparowała. - A co takiego chciałbyś usłyszeć?
- Co pani preferuje, seks tylko w związku, czy taki jednorazowy? - palnął grubszy Michał, wywołując lekkie podekscytowanie tym pytaniem, wśród uczniowskiej braci.
- Zdecydowanie seks w związku – odparła natychmiast.
- A czemu nie taki przypadkowy? - naciskał.
- Głównie dlatego, że mam męża – odpowiedziała, nie spuszczając z rozmówcy wzroku.
- A gdyby pani nie miała? - dopytywał.
- A czy jak pani nie miała, to nie zdarzyło się pani pójść do łóżka ot tak, naraz? - wtrącił inny, zachęcony odwagą kolegi.
- Nie, nigdy – podkreśliła z naciskiem. Tyle mogła zdradzić, tym bardziej, że nie było to nic, czego miałaby się wstydzić.
- To niech pani żałuje – mruknął ktoś w lekkim tumulcie wywołując trochę śmiechu w sali.
- Ale dlaczego? Przecież to też jest fajne… - kontynuował wątek Michał.
- Dlatego – uspokoiła lekki rozgardiasz unosząc w górę ręce. - Że każdy z nas jest inny i ja tak mam. Uznaję seks tylko w związku, najlepiej małżeńskim. Po prostu muszę kogoś dobrze poznać, dobrze z tym kimś się czuć, już nie wspominam o zakochaniu… A przygodny seks tego nie gwarantuje, wręcz przeciwnie.
- Staroświecka… - znów usłyszała mruknięcie.
- A przygodny seks… - kontynuowała po zaczerpnięciu powietrza. - Kojarzy mi się z przedmiotowym traktowaniem kobiet. Z tym, że jakiś mężczyzna wybiera sobie ofiarę, bo tak to można ująć… Że wybiera ją pod jednym kątem, nie interesując się co ona ma w głowie, czym się zajmuje, jakie szkoły skończyła, jakie ma hobby i milionem innych rzeczy. Interesuje go tylko… No właśnie zaliczenie jej, puknięcie, jak by to niektórzy określili...
- Wyruchanie – odezwał się znów ten sam mruk.
- W każdym razie, nie niesie to za sobą żadnych praktycznie wartości, bo seks to nie tylko ładne ciało, fajny tyłek i reszta… To przede wszystkim głowa i kobieta, czy może w moim przypadku mężczyzna nie musi wyglądać jak Achilles, Adonis, czy inny Bóg. Tak samo, nie chciałabym, by mnie ktoś traktował jako laskę z fajnym tyłkiem, tylko jako coś więcej. Liczą się doznania nie tyle fizyczne, ile duchowe, mentalne.
Zakończyła ten wywód, czując sporą satysfakcję i pewnego rodzaju podniecenie, że opowiada o takich rzeczach publicznie, swym licealistom, używając przy tym słów, których na zwykłych lekcjach się raczej nie używa.
- No i żeby nie było – dodała natychmiast, wykorzystując względną ciszę w klasie. - Są takie kobiety, które akurat bardzo podnieca to, że mogą się w ten sposób oddać mężczyźnie w całości. Takiemu właśnie, który potraktuje je tak, jak opowiedziałam. To jest właśnie ta mentalność, która ma dużo większe znaczenie, niż fizyczność. Po prostu takie kobiety strasznie podnieca fakt, że robią coś niewłaściwego, niż sam akt robienia tego czegoś – wyłożyła chyba składnie.
I odwróciła się na moment tyłem do klasy, by ukryć swe emocje. W ten sposób, unikając bezpośredniości, zdradziła całej grupie nastolatków swe fantazje erotyczne. Ba, w zasadzie, zdefiniowała je tak dokładnie, że bardziej by się chyba nie dało.
Oparła się o biurko, znów patrząc w stronę klasy, zdumiona, że poszło jej z tym wyznaniem tak łatwo i tak dosadnie. Bardziej dosadnie byłoby, gdyby powiedziała „tak, konkretnie to właśnie ja mam takie fantazje, by dać się zaliczyć jakiemuś typkowi, tak, bym spełniła każdą jego zachciankę i dała mu się zerżnąć w każdy możliwy sposób”. Ale tego zrobić nie mogła.
- Czyli na wycieczce, w przyszłym tygodniu… - wolno zaczął znów ten mruk, Damian, jeden z najsłabszych uczniów w klasie, ale jednocześnie bardzo w niej lubiany ze względu na swe specyficzne poczucie humoru.
- Tak…? - zachęciła go do ubrania w słowa swych myśli.
- Nie zobaczymy niestety pani, jak się pani daje zaliczyć jakiemuś przystojnemu cwaniaczkowi?
Przeczekała lekki śmiech, który przeszedł przez klasę. To nie była normalna lekcja a i ona była w nieco innym nastroju, niż zwykle, więc...
- A gdybym tak się dała… - odpowiedziała spokojnie, może nawet subtelnie, zniżając nieco głos. - To co by ci z tego przyszło?
Znów lekki szmer przeszedł przez klasę. Tak jakby w reakcji na ton głosu pięknej pani profesor.
- No mi pewnie nic, tylko pytam… - Damianowi chyba brakło odwagi do udzielenia bardziej zaczepnej wypowiedzi.
- Mów, mów, skoro zacząłeś – zachęciła go nieoczekiwanie dla samej siebie. - Jak to sobie wyobrażasz? Zapominam o obrączce i co? I daje się uwieść jakiemuś, jak to określiłeś cwaniaczkowi? I co?
- No bo nie zawsze można zapanować nad swoimi zasadami – wtrącił ktoś inny.
- Skąd pani wie, że nie pozna pani jakiegoś super faceta? - podjął atak następny.
- Jeśli nawet, to po to mamy głowę na karku a nie w innym miejscu, by odpowiednio zareagować – odpowiedziała spokojnie. - Dalej nie wiem, jaki wy mielibyście mieć w tym interes – rozłożyła bezradnie ręce.
- Po prostu chłopaki martwią się o panią i chcieliby zachęcić panią do jednorazowej przygody – rzucił głośniej Michał, czując chyba zbliżający się koniec lekcji.
Pokręciła głową. Jakby na zawołanie, szkolnymi murami wstrząsnął dzwonek. Normalnie wszyscy zerwaliby się z miejsc jak szaleni, ale z uwagi na wątek, szło im to jakoś bardziej opornie niż zwykle.
Kamila przygryzła wargę, sięgając mimowolnie w stronę wyłącznika kamery.
I udając nieco zrezygnowaną…
- Wezmę pod uwagę wasze zmartwienia i skoro tak nalegacie, to może, przy sprzyjających wiatrach dam się komuś zaliczyć, w porządku?
Na wszelki wypadek odwróciła się od uczniów, by nie prowokować ich do podjęcia tematu.


6. Deklaracja uległości.


Zlatan odezwał się dopiero następnego dnia a ona ze zdumieniem zarejestrowała fakt swej niecierpliwości. To znaczy tego, że co kilkadziesiąt minut sprawdzała forum, by dowiedzieć się, czy jest już wiadomość prywatna dla niej.
A więc wciągnęła się i to bardzo. Do czego mogło to doprowadzić i czy w ogóle do czegoś? Przecież wszystko działo się na niwie internetowej. Ale na tej niwie przekroczyła już pewne granice. Foto w stringach, nagranie, gdy prowadzi lekcję bez majtek, do tego sporo intymnych wyznań, szczególnie te o uległości.
I w perspektywie szkolna wycieczka, co do której Zlatan już wcześniej zgłosił pewne aspiracje. To znaczy do tego, by spotkać się tam nad morzem. Czy była na to gotowa? I jaki charakter miało mieć to spotkanie? Bo takie zwykłe, przy kawie… Z siedemnastolatkiem? Dziwnie by to wyglądało. A jakieś bardziej w temacie ich forumowych rozmów? Nie potrafiła sobie tego wyobrazić.
Choć fakt, że mogłaby ofiarować swą uległość w ręce obcego chłopaka i robić wszystko czego by sobie życzył...
Zacisnęła mocno uda. To było strasznie nieprzyzwoite, nie do zrobienia, pod każdym względem. Nierealne po prostu. Ale gdy tylko sobie to wyobrażała… Swoja własną uległość i tą najdzikszą fantazję, z której zwierzyła się wczoraj swej klasie...
Fantastyczny filmik. Wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiła to pani dla mnie, że rozebrała się pani z majtek. A już w ogóle w to, że tak trafiłem z lekcją i mogłem usłyszeć pani wywody. Niech zgadnę, czy to ostatnie co pani opowiadała, o kobietach, które bardzo podnieca ten fakt, mentalny, że robią coś tak nieprzyzwoitego, to było pani wyznanie? Zresztą i tak wiem, że miała pani na myśli siebie”.
Jego pewność trochę ja podrażniła, ale i podnieciła. Podrażniła, bo sprawił wrażenie takiego pewniaczka a przecież nie mógł wiedzieć o kogo chodziło. Podnieciła, bo sprawił wrażenie tego mitycznego, pewnego siebie faceta, który z miejsca wie czego pragnie kobieta.
Skąd możesz wiedzieć?”, zapytała lakonicznie.
Bo gdyby nie chodziło o panią, nie dopowiedziałaby pani tego. W ogóle pominęłaby pani ten temat. Nie dość, że nie widziałaby pani sensu opowiadać o tym, to jeszcze byłby dla pani kompletnie obcy. A tak...”
A jednak… Spryciarz. Błyskotliwy.
Sprytny jesteś”, odpisała z pewnym uznaniem. „Przyznaję, że to o mnie. To moja najdziksza fantazja, której nigdy nie zrealizuję.”
Chyba, że trafi pani na Małego Księcia.”
Uśmiechnęła się. Znów internet, więc można było dać ponieść się fantazji. Fantazji przyprawiającej o ciarki na skórze. Fantazji, w której ona, poważna nauczycielka oddaje się w pełni kompletnie nieznajomemu mężczyźnie. Ba, nastoletniemu chłopakowi w wieku jej szkolnych wychowanków.
Przygryzła wargę. Nie była flirciarą, nie umiała kłamać. A on, był jednak kimś innym, niż typowy, nabuzowany hormonami nastolatek.
Chcesz szczerości? No to masz… Bardzo bym tego chciała. Przyznaję bez bicia, że ta wizja przyprawia mnie o spore podniecenie. Ale nie ma szans.”
Pięknie to przeczytać, że bardzo by panie chciała. A dlaczego nie chce pani dać nam obojgu szansy?”
Powody są chyba oczywiste… No i jest jeszcze coś. Nie znam cię tak naprawdę. Zebrałeś sporo plusów, ale nie znam cię, nie wiem jak wyglądasz, nie wiem jak bym się przy Tobie czuła.”
Może na tym też polega ta fantazja? By rzucić się w nieznane? Przecież w przypadku przygodnego seksu też tak naprawdę jedna osoba nie wie o drugiej prawie nic. Przynajmniej nie tyle, co my wiemy o sobie po tych kilku tygodniach. Ale ma pani pewną rację, to pani musi uznać, czy poznała mnie pani na tyle dobrze i czy wszystko jest tak, jakby pani chciała.”
Ruszała się niespokojnie, czytając to wszystko. To wszystko co o nim wiedziała robiło solidne wrażenie. O ile nie lepsze. Przypomniała sobie te dziesiątki wiadomości, w zasadzie już chyba setki. Jego reakcje na jej zdjęcia na forum, na zdjęcia, które mu wysłała, na filmik, na fantazje, które mu wyznała…
Naprawdę sprawiał wrażenie takiego jak trzeba. Nie rzucał się jak sęp na żer, raczej tonował swoje wypowiedzi.
A nim zdążyła odpisać...
Czyli wygląd ma jednak znaczenie, wbrew temu co usłyszałem na filmiku. Tyrion Lannister nie miałby jednak u pani szans?”
Znów się uśmiechnęła. Rozluźnił ją ten komentarz, pewnego rodzaju napięcie zeszło.
Mogłabym dać się uwieść i Tyrionowi, gdyby miał sporo do zaoferowania pod innymi względami. To nie o to chodzi.”
W porządku, jakby co, to wyglądam jednak trochę lepiej od Tyriona. A zresztą co wyglądu, to może zrobimy mały eksperyment?”
Jaki?”, odpisała krótko.
Jesteśmy na forum o nauczycielkach. I o uczniach fantazjujących o nich. Może zrobimy zatem nieco inaczej. Czy ma pani fantazje erotyczne z którymś z pani licealistów?”
A dlaczego pytasz? Raczej nie mam...”
Raczej...
Pytam a propos tego wyglądu, tego jak się pani czuje przy niektórych osobach. Mianowicie… Chodzi mi o to, by przysłała mi pani fotki trzech chłopaków z pani szkoły, z krótką charakterystyką, dlaczego wybrałaby pani ich, by pójść z nimi do łóżka, gdyby była taka możliwość.”
Zaskoczył ją i zaintrygował. Była to dość niecodzienna propozycja.
Dalej nie wiem do czego tak naprawdę zmierzasz. Poza tym, jak już ustaliliśmy, to raczej nierealne, mogę sobie co najwyżej tylko pogdybać.”
Wiem i rozumiem, ale właśnie o to chodzi. O te fantazje i konkretne osoby... Zwyczajnie chciałbym się porównać do nich. I wyglądem i charakterem. Wiedziałbym na czym stoję.”
Chrząknęła przed monitorem. Ciekawa prośba. A może zadanie? W każdym razie skoro chciał...
Skoro chciał to zabrała się do dzieła, które trochę potrwało. Musiała się natrudzić przy opisach. Wybranie trzech najbardziej interesujących licealistów przebiegło szybko, po prostu wpisała tych, którzy przyszli jej do głowy jako pierwsi. To była najlepsza metoda.
A zamiast zdjęć, wysyłała po prostu adresy do profilów na facebooku.
Damian, w sumie niewiele o nim mogę napisać, po prostu przyszedł mi do głowy jako trzeci. Jest dość zabawny, swoim specyficznym poczuciem humoru przypomina mi mojego męża. Może nie jest najprzystojniejszy, ale nie odpycha mnie swoim wyglądem. Ma fajny sposób bycia, jest raczej schowany, ale jak już błyśnie, to trudno się nie uśmiechnąć.”
Wysłała pierwszą wiadomość, nadszedł czas na drugą. Wahała się trochę, ale ta zabawa w jakiś sposób ją nakręciła. Jakby nie patrzeć uskuteczniała teraz swe fantazje o realnych osobach. Nie musiała sobie wyobrażać kogoś kto nie istnieje. Trochę przeszkadzał jej fakt, że tyczyło się to jej licealistów, ale na tym poziomie nie było to jakieś takie wybitnie odrzucające.
Wahała się, ale skoro podjęła zabawę, to chyba na całego… Takie rozbieranie się przed Zlatanem też było podniecające. To, że ten ktoś tam po drugiej stronie miał dostęp do jej fantazji...
Oskar… To chłopak z mojej klasy. Nie to, żeby kręcił mnie wybitnie, bo ma taki styl zachowania jaki ma. Ale idzie za nim fejm. Jest najpopularniejszy w całej szkole. Najprzystojniejszy, przynajmniej zdaniem wielu dziewczyn. Pewny siebie, zdobywca. Może dlatego mnie to razi, bo mam awersje do tego typu chłopaków, ale muszę przyznać, że jest interesujący. I nadawałby się do tej ewentualnej fantazji pod jednym względem. Jako zły. Jako ktoś, kto absolutnie nie zasługuje na to bym oddała mu się i uległa w pełni. Bo nie zasługuje. Ale oddanie się komuś takiemu, sprawiłoby, że moja fantazja byłaby jeszcze mroczniejsza.”
Serce biło jej mocniej, gdy czyniła to wyznanie. Tak, to był chyba dużo poważniejszy ekshibicjonizm, niż wysyłanie fotki w stringach.
Wreszcie...
Christer. Przystojny, o pociągającej twarzy. Raczej przyjazny, wydaje mi się, że ma wiele fajnych zalet. Z tego co wiem, jest lojalny, uczciwy i mimo wszystko nie sprawia wrażenia, by odbijała mu palma. Też popularny, jak Oskar, ale to inny typ człowieka. Oskar to zdobywca a Christer to swój chłopak, złoty chłopak, którego szybko da się polubić. Poza tym… Piszę to z ciężkim sercem, ale muszę… Jakiś czas temu miałam z nim drobną wpadkę, po prostu weszłam do szatni piłkarskiej (Christer gra w klubie, w którym trenerem jest mój mąż) i dość niespodziewanie natknęłam się na niego pod prysznicem. Był oczywiście kompletnie nagi i choć z jednej strony poczułam się niekomfortowo tym, że zobaczyłam go nagiego, jak i tym, że i on zobaczył jak na niego patrzę, pewnie o sekundę za długo, to z drugiej, wciąż mam w pamięci ten widok.”
Ufff...
Czyli jednak znalazł się uczeń, który panią nakręcił...”

Chciała odpisać, że nie tyle uczeń, ile cała ta sytuacja, ale… To nie byłaby cała prawda.
Za duże słowo. Niech będzie, że wytrącił z równowagi. Pod każdym względem”.
To może jeszcze jedno zadanie, pani Kamilo. Czy może mi pani napisać jak by sobie pani wyobrażała przygodę z każdym z nich? Ile mogłaby im pani dać z siebie? Chociaż w kilku słowach, tak na luźno.”
Na luźno… Jeśli miała do tego podejść w ramach swej fantazji, to nie było miejsca na luz. Rozumiała jednak, że Zlatan po prostu nie wymaga jakiegoś elaboratu, tylko krótkiego zwierzenia.
Co do Damiana to nie wiem, prawdę mówiąc. Nie mogę sobie wyobrazić co on mógłby zrobić w takiej sytuacji. Pewnie jakieś rzeczy standardowe i nie wiem, czy nie byłoby w tej sytuacji więcej śmiechu, niż emocji innego kalibru… Oskar, jak już pisałam, pewnie chciałby wszystko a ja musiałabym mu dać. Nie wiem, czy prosiłby o coś, czy stawiałby jakieś zadania, czy może zwyczajnie domagałby się tego co mu przysługuje. A jakbym stawiała opór, to po prostu zniewoliłby mnie siłą i praktycznie zgwałcił. A Christer? Nie wiem, być może to jest taki chłopak, wobec którego (jeżeli moje teorie dotyczące jego osoby by się potwierdziły), sama chciałabym być bardzo uległa i wręcz domagać się, by wydawał mi polecenia i robił cokolwiek, czego by sobie zażyczył.”
A ten gwałt w wykonaniu Oskara, o którym pani wspomniała… To byłoby coś dramatycznego, czy wręcz przeciwnie, rozkosznego?”
Trafiłeś”, nie chciała ukrywać prawdy. „Jeśli posunęłabym się do spełnienia takiej fantazji, to w grę wchodziłoby wszystko. Byłabym uległa w każdej sytuacji i tak jak pisałam przy Christerze, musiałabym się liczyć ze wszystkim. A najbardziej z tym, by zostać jak najmocniej poniżoną. Poprzez rozbieranie się, pieszczenie w każdy możliwy sposób i rżnięcie w każdej pozycji jaką zażyczyłby sobie mój książę.”
Odetchnęła głęboko po tym wyznaniu. Tu nie było już czego dodawać a ona sama czuła coraz większą wilgoć pomiędzy nogami. Wilgoć spowodowaną tym swoim emocjonalnym ekshibicjonizmem.
A ponieważ milczenie po obu stronach monitora się przedłużało...
No i jak widzisz swoje szanse?”

Pytanie było prowokujące, ale nie hamowała się. Te kilka tygodni znajomości, te spełniane prośby i żądania i ta dzisiejsza rozmowa… Poważnie zaczęła żałować, że świat jest bardziej skomplikowany.
To już oceni pani sama, po tym jak się spotkamy nad morzem drugiego dnia, albo może jeszcze pierwszego pod wieczór. I po tym, gdy zaraz uczyni pani deklarację, że ma pani odwagę stawić czoła tej dzikiej fantazji i oddać mi się w całości.”
Westchnęła głęboko. A propos tej wcześniejszej myśli, gdyby to wszystko było takie proste… Nie potrafiła już w tej chwili...
Będę szczera. Jak zawsze zresztą. Nie potrafię w tej chwili myśleć o niczym innym, niż o tym, że mnie zniewalasz w każdy możliwy sposób. To naprawdę strasznie podniecające. Ale nie mogę tak...”
To może pani zadeklarować coś innego? Mam na myśli dwie rzeczy”
Jakie…?”
Na przykład, że spełni pani trzy moje prośby, nim się spotkamy. Oczywiście nie będzie to chyba nic ostrego, powiedzmy coś jak na tym poziomie jak dotychczas.”
Przygryzła wargę. Skoro nic wybitnie ostrego… Czy mogła podjąć takie ryzyko? Przecież zawsze mogła odwołać taką deklarację. Z drugiej strony, zawsze była słowna i traktowała swoje przyrzeczenia śmiertelnie poważnie. No, ale...
W porządku, niech tak będzie...”, napisała drżącą ręką. „A druga?”
Jeżeli okaże się, że jestem taki jak jeden z tych trzech, których pani opisała, to stanę się tym Małym Księciem a pani będzie wobec mnie kompletnie uległa.”
Uśmiechnęła się rozemocjonowana. Przecież to...
Możesz być taki jak oni a nawet bardziej interesujący, ale możesz się tego nie dowiedzieć, bo Ci nie powiem. Co wtedy?”
Ale pani już pisała, że zawsze jest szczera. Wierzę, że mnie pani nie okłamie.”

Uśmiech nie znikał z jej twarzy, mimo że jej własne napięcie sięgało zenitu. Uświadomiła sobie, że chce tego. Że ten młody, błyskotliwy, inteligentny nastolatek, z pewnością zasługuje na coś, co… I gdyby w życiu rzeczywistym okazał się takim interesującym jak tutaj...
Wahała się, to oczywiste. Serce biło jej mocno. Tak, była słowna i nie rzucała słów na wiatr. Nigdy. Nie mogła zadeklarować czegoś, z czego potem musiałaby się kompletnie wycofywać. Nie mogła oszukiwać i grać drugim człowiekiem.
Powiedziałabym, że w porządku, ale muszę mieć jakaś furtkę, by jednak w wyniku jakichś nieoczekiwanych zdarzeń… Sam rozumiesz o co mi pewnie chodzi a może i nie… Nie wiem, czy taka deklaracja na 99% jest dla Ciebie cokolwiek warta, więc...”
Jest warta pani Kamilo. Niech pani po prostu zadeklaruje i zostawmy sobie ten jeden procent.”
Poczuła, że ma wyschnięte wargi a jej twarz przybrała poważniejszy wyraz. Owszem, zostawiała sobie ten jeden procent, ale to nie była zabawa. Zaczynało się coś większego.
W porządku. W takim razie deklaruję swoją uległość wobec Ciebie”.
Na moment ukryła twarz w dłoniach. Sekundę później w pokoju rozległ się odgłos otwieranych drzwi. Do środka wszedł Daniel.
- Chodź tu – kiwnęła głową w stronę męża.
A gdy ten, nie wiedząc o co chodzi, znalazł się przy jej krześle, sięgnęła dłońmi w jego stronę, ściągając z niego bokserki. Najpierw ujęła jego penisa w dłoń, ale już sekundę później wsadziła go sobie głęboko w usta, chcąc jak najszybciej doprowadzić do wzwodu. Spoglądając w twarz Daniela wyczuła pewne zaskoczenie z jego strony swą inicjatywą, ale nie zdeprymowało to jej. Wręcz przeciwnie, zaczęła ssać jego penisa z jeszcze większa energią.


7. Naprawdę jest pani ekskluzywną prostytutką, pani dyrektor?


I to w zasadzie byłoby tyle, jeśli chodziło o wymianę wiadomości ze Zlatanem przez internet. W weekend nie miała już czasu. Poprawiała ostatnie sprawdziany przed wyjazdem na wycieczkę. Wszak po powrocie z niej zostawały całe dwa tygodnie do końca roku szkolnego.
Ale emocje tego weekendu się nie skończyły. Tyle, że o ile w pierwszej fazie były to emocje bardzo przyjemne, to w drugiej…
W niedzielny wieczór Kamila zasiadła przy komputerze, odpalając kilka stron, między innymi także stronę z bazą dziewczyn do towarzystwa najwyższego sortu.
Była to strona dla zamożnych, którzy poprzez nią mogli zamawiać towarzystwo pięknych, atrakcyjnych Polek. Towarzystwo, no ale… Można przyjąć, że był to po prostu portal dla mężczyzn szukających luksusowych prostytutek.
Jakiś czas temu Daniel, szukając ujścia i dla swoich fantazji i dla ekshibicjonistycznych ciągotek żony, umieścił tam jej profil, pod dziwacznym pseudonimem „Falangistka”. Oczywiście nie po to, by wypożyczać ją zamożniejszym facetom. Po prostu była to kolejna okazja do tego by zademonstrować wdzięki Kamili. Wspólnie zamieścili kilka jej zdjęć, przedstawiających ją w bieliźnie, w samonośnych pończochach, albo nawet i topless, ale zawsze zasłaniając nagie piersi, no i oczywiście na żadnej z fotek nie było widać twarzy wielkopolskiej nauczycielki. Tak więc podobnie jak w przypadku filmu nagranego dla Zlatana, nie było jakiegoś ryzyka rozpoznania.
Tak jej się przynajmniej wydawało.
W każdym razie co kilka dni lubiła wejść na portal i sprawdzić ranking, bo taki tam był, jak i wszędzie indziej. Użytkownicy głosowali na najbardziej atrakcyjne hm… Damy do towarzystwa. Niby nic wielkiego, ale jak każda kobieta Kamila miała w sobie ten promil próżności, który kazał się jej cieszyć, gdy jej profil przesuwał się w tym rankingu w górę, aż osiągnął miejsce w drugiej dziesiątce.
Co, zważywszy tak na konkurencję, jak i na to, że był to praktycznie profil fejkowy, bez zdjęć twarzy, jak i bez poświadczonych relacji ze spotkań, nie licząc kilku takich, które powpisywał Daniel ze swoich równie fejkowych kont, było wynikiem co najmniej zadowalającym
Zdarzyły się oczywiście propozycje bezpośredniego kontaktu, ale rzecz jasna Kamila wszystkie odrzucała. Już na początku wywindowała stawkę do niebotycznej wręcz kwoty pięciu tysięcy złotych za dzień a jeśli ktoś był bardziej uparty, to wymawiała się czymś innym, brakiem czasu, bądź tym, że jest już umówiona z kimś innym a w ostateczności ignorowała.
Profil więc istniał, Kamila co jakiś czas wrzucała nowe, erotyczne foto, wchodziła na portal sprawdzając pozycję w rankingu i pocztę. Wydawało się, że wszystko gra, gdy tego właśnie niedzielnego wieczoru odebrała nieoczekiwaną wiadomość.
Pani profesor? To pani?”
Znieruchomiała, czując pierwsze oznaki niepokoju. Czyżby jednak nie doceniła możliwości niektórych uczniów i ktoś domyślił się, że to ona?
Wiadomość pochodziła ze środy. Potem były następne. Od tego samego nadawcy. Odpaliła je po kolei.
Niepokój nasilił się, gdy w drugiej wiadomości przeczytała swoje prawdziwe personalia i dalszy ciąg tekstu.
Pamiętam jak przyszedłem kiedyś do pani na korepetycje. W pani pokoju stała meblościanka z kolekcją książek historycznych, należąca do pani męża. I na tej fotce widzę to samo. Zgadzają się kolory ścian w pokoju, nawet krzesło wydaje mi się takie samo. Osoba ze zdjęć jest bardzo do pani podobna, jeśli chodzi o figurę. Tyle poszlak...To niemożliwe by zaszła jakaś pomyłka, prawda?”
Zdegustowana przygryzła wargę. A więc jednak… Jak się okazuje nadmierna pewność i zlekceważenie kilku rzeczy, potrafią przyprowadzić do zguby. Hm, w sumie, nie stało się chyba nic tragicznego, chociaż…
No bo jak nie? Owszem, gdyby sprawa rozeszła się gdzieś szerzej, mogłaby się jasno wytłumaczyć, że to wszystko było tylko żartem, grą. Że przecież szanowana powszechnie nauczycielka języka polskiego w jednym z miejskich liceów nie jest żadną ekskluzywną prostytutką! Że te kilka fotek, nie pokazujących przecież jednoznacznej nagości, ani nie pozwalające na identyfikację osoby, to nic aż tak poważnego. Że te kilka wpisów w referencjach, typu „Umówiłem się i nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Falangistka to dama wysokiej klasy, która potrafiła oczarować swą osoba towarzystwo, z którym prowadziłem nieformalne negocjacje biznesowe w hotelu. Równie czarująca była kilka godzin później w hotelowym apartamencie, gdzie umacnialiśmy naszą znajomość w mniej formalny sposób. Zapewniam, że Falangistka daje z siebie wszystko i w pełni zasługuje na wydane na nią pieniądze”, to tylko wybryk jej kochanego męża...
Owszem, to dałoby się pewnie załatwić, tyle, że ewentualne wyjaśnianie takich rzeczy obcym osobom z dyrekcji szkoły, czy może nawet z kuratorium nie było czymś fajnym. Dodatkowo za sprawą owego ucznia, który ją zidentyfikował wszystko mogłoby się odbić głośnym echem na szkolnym boisku i na szkolnych korytarzach. Jej reputacja...
Powiem szczerze, jest pani super laską, ale nigdy nie pomyślałbym, że akurat ktoś taki jak pani będzie bawić się w prostytucję. To jest dopiero nowina!”
No właśnie… Jej reputacja upadłaby strasznie mocno. Wytłumaczyć to się mogła w ostateczności przełożonym. Ale przecież poruszanie takiego tematu wśród społeczności uczniowskiej i zapewnianie, że „to tylko zabawa”… Nie no, nie wchodziło w grę.
Przeczytała wszystkie wiadomości i w porywie emocji uznała, że przede wszystkim trzeba zrobić jedną rzecz. Usunąć jej profil z tego portalu. I niewiele myśląc, po znalezieniu odpowiedniej opcji na ekranie monitora, wcisnęła przycisk „usuń profil”.
Może jednemu się udało, ale nie znajdzie już jej profilu na tym portalu. Ani on, gdy wejdzie raz jeszcze, ani nikt inny. Uznała, że to w jakiś sposób rozwiązywało sprawę.
Nie wiedziała nawet jak bardzo jest w błędzie.


8. Pani dyrektor topless i natrętni licealiści.


Piotrowice były niewielkim ośrodkiem położonym nad morzem. Trochę ginął on wśród innych, dodatkowo był dopiero początek czerwca, więc kilkadziesiąt osób z kilku klas wielkopolskiego liceum zajęło praktycznie cały hotel i jednocześnie stanowiło większość wycieczkowiczów.
Rozdzielenie licealistów przebiegło sprawnie i zniecierpliwiona Kamila mogła zająć się sobą. Zniecierpliwiona, gdyż od samego początku była podekscytowana. Od samego początku, czyli od momentu gdy dostała wiadomość od Zlatana. Podał swoje pierwsze życzenie. Było nim to, by nakłonić pozostałe nauczycielki do opalania się topless na publicznej plaży.
Na szczęście nie wspomniał o tym, czy to ma być topless przodem, czy tyłem.
I na szczęście Kamila nie musiała nalegać. Po prostu w którymś momencie rzuciła subtelną aluzję a Marta szybko połknęła haczyk, informując zresztą, że na zagranicznych plażach takie sytuacje to norma, więc dlaczego nie tutaj? A uczniowie? Zawsze można znaleźć miejsce trochę dalej. I w razie ewentualnej wpadki obrócić się na brzuch, albo szybko wciągnąć stanik.
Rozłożyły się w piątkę faktycznie nieco dalej, choć nie było to aż takie konieczne, gdyż plaża była dość opustoszała.
W piątkę, czyli Marta, ciemnowłosa, dość drobna, ale energiczna nauczycielka matematyki, Beata, blondynka ucząca angielskiego, najstarsza w towarzystwie, czterdziestoletnia Ewa od polskiego i Iwona, nauczycielka biologii. Kamila, jako świeżo upieczona pani dyrektor była tą piątą.
Zdawała sobie sprawę, że młodsze nauczycielki pochodziły do niej z pewną rezerwą, dlatego już wcześniej poczyniła przygotowania by nieco zniwelować ten dystans i subtelnie zaznaczyć, że to wycieczka, więc można dać sobie więcej luzu. To przyzwolenie na opalanie topless, przy ryzyku wpadki z licealistami było tego elementem.
Nie tylko zresztą to. Kamila celowo sprowadzała rozmowy na podobne tematy, jak na przykład ewentualne reakcje licealistów i inne takie. W zasadzie wystarczyło tylko delikatne naprowadzenie, bo dziewczyny podchwytywały temat, w czym brylowała oczywiście matematyczka.
W ten sposób Kamila napawała się tym niesamowitym klimatem. Od dłuższego czasu nie była sobą, jej mroczna natura coraz bardziej wychodziła na powierzchnię. Zaczęło się od wizyty na internetowym forum a potem niemal codziennymi rozmowami ze Zlatanem, rozmowami, w których zdradziła wiele intymnych rzeczy, głównie jeśli chodziło o jej fantazje. Rozmowami, które miały przerodzić się w podniecającą, bardzo hardkorową rzeczywistość, co do której oczywiście wciąż nie była pewna, ale…
Ale niezależnie od tego, czy miałoby cokolwiek wyjść z tego w rzeczywistości, to samo wyobrażenie sobie pewnych rzeczy było maksymalnie podniecające. Nawet samo zaplanowane spotkanie się wreszcie ze Zlatanem. Moment, w którym miała stanąć oko w oko ze swoim internetowym rozmówcą, któremu wysyłała pikantne zdjęcia i któremu zwierzała się z jeszcze bardziej pikantnych rzeczy…
Niemal nieustannie czuła miękkie nogi i wilgoć między nimi.
Wierciła się na kocyku, wystawiając ostrożnie swe nagie piersi ku słońcu. To był kolejny element, który jeszcze bardziej zwiększał jej podniecenie. Dziękowała Bogu, że, poza Ewą, wszystkie dziewczyny ochoczo zrzuciły staniki, bo wyglądałaby przy nich jak jakaś ladacznica. A tak…
- Kamila, rozgrzewasz się… - rzuciła luźno Marta nawiązując do zachowania pani dyrektor.
A tak, leżała niemal nago, w samych majtkach na publicznej plaży. Wprawdzie wyraźnie daleko od innych ludzi a już szczególnie ewentualnych licealistów, których w najbliższym otoczeniu brakowało, ale jednak. To nie było dla niej normalne. Nie praktykowała tego typu zachowań.
- No to jutro zagramy w słoneczko, nie? - rzuciła raz jeszcze niewinnym tonem Marta.
Kamila wzruszyła tylko ramionami, nie bardzo wiedząc co ma na myśli koleżanka. Słoneczko kojarzyło się jej z głupią bajką, mitem o jakichś gimnazjalnych zabawach. Jakoś nie wyobrażała sobie, by koleżanka rzuciła ten wątek na poważnie.
Pozostałe nauczycielki przyjęły ten wątek cichym śmiechem.
- A skład już masz? - zapytała Beata.
- Skoro jesteśmy tu, to możemy wybrać.
- O czym mówicie? - wtrąciła Kamila lustrując twarze koleżanek poważniejszym wzrokiem.
- Takie tam głupoty – machnęła ręką Iwona.
Aczkolwiek Kamila wyczuła podskórnie, że być może wcale nie chodzi o żadne głupoty.
- Tak sobie lubimy czasem pofantazjować, gdyby nam wypadło zrobić sobie słoneczko w szkolnym składzie… My w czwórkę, albo z tobą, to w piątkę, no i taka sama liczba chłopaków – wyjaśniła bardziej czysto i składnie Marta. - W sensie, że sobie wybieramy najbardziej gorące towary ze szkoły.
Znów śmiech a Kamila przez chwilę zastanawiała się, na ile wypowiedź Marty jest niewinna, w sensie, że tyczy się tylko fantazji a na ile…
- Kamila, w sumie to twoich typów nie znamy, więc sprzedaj nam swoją pierwszą piątkę – coraz śmielej kontynuowała matematyczka.
Normalnie ucięłaby temat w zarodku, ale tutaj, po tym wszystkim, gdy sama zasugerowała pewne wyluzowanie i odejście od konwenansów...
- Nie zastanawiałam się nad tym – wybrnęła z tego mrukliwie.
- No nie mów, że nie dałabyś się na przykład Oskarowi poobracać – podpuszczała Marta, widząc chyba pewne zmieszanie na twarzy pani dyrektor. - Albo Arkowi. A z tego co mi się udało zasłyszeć, Arek podobno dysponuje całkiem niezłym sprzętem – zachichotała na koniec.
- Tobie za to przydałby się zimny prysznic – skomentowała z sarkazmem Iwona.
- Wskakujemy do wody? - rzuciła pytająco Ewa.
- Kamila zostaniesz?
Ktoś musiał zostać, popilnować rzeczy zostawionych na kocach. Kamila czuła się rozgrzana mocno palącym słońcem, ale skoro pozostałe koleżanki podniosły się z miejsc, zapinając staniki, odpuściła.
Została sama i przewróciła się na brzuch, wystawiając ku słońcu nagie plecy. Nie miała pod ręką żadnej książki, więc pozostała sama ze swymi myślami.
Tym razem głowiąc się konkretnie nad tekstami Marty. Zastanawiała się na ile matematyczka puszczała wodze fantazji a na ile mogło to mieć przełożenie na rzeczywistość.
To co mogło wyglądać na niewinne i głupie fantazje, nie musiało mieć miejsca w przypadku akurat tej dziewczyny. Kamila dobrze zdążyła już poznać mocno liberalną matematyczkę, jej lekkie podejście do życia i wielu spraw. Także do życia erotycznego. Marta często plotkowała o różnych facetach, z którymi zawarła bliższą znajomość, więc coś mogło być na rzeczy.
Tylko co konkretnie? Słoneczko? Naprawdę? Nie no, to żart. Marta, nawet gdyby… To jeszcze Beata i Iwona, owszem, dziewczyny o zbliżonym podejściu do życia jak ich wodzirejka, ale chyba jednak nie aż tak. No i Ewa, starsza od nich, nie uchodząca wprawdzie za żaden wzór cnót, ale i tym bardziej nie jakaś puszczalska.
Chyba, że Kamila czegoś nie wiedziała.
W każdym razie, te teksty to… Chyba jednak tylko takie celowe, przesadzone, może mające na celu trochę podokuczać pani dyrektor? Może było w tym trochę nabijania się z niej, Kamili? Może...
- Pani dyrektor – czyjś głos przerwał jej rozmyślania. - Możemy…? Bo mamy problem.
Drgnęła nerwowo. Stanik został dalej, nie było chyba możliwości by sięgnąć po niego. A chrzęst piasku deprymował ją dodatkowo.
- Tak? - rzuciła za siebie.
- Marcinowi rozwiązał się but i nie może sobie poradzić.
Usłyszała śmiech nad sobą, za plecami. Przygryzła wargę. Dobrze zrozumiała motyw. Ot, podejść, zagadać do opalającej się pół nago pięknej pani dyrektor.
Jakże erotycznie wyglądała ta sytuacja. Ona sama, pół naga i stojący nad nią rozochoceni licealiści. Musiało być ich z pewnością kilku.
Mieli doskonały widok na jej kompletnie nagie plecy, długie nogi i majtki opinające jej zgrabne pośladki.
Tak, wyglądało to nawet nie tyle erotycznie, ile wręcz pornograficznie, jeśli przynajmniej przyjąć odpowiedni punkt widzenia.
Co miała zrobić? Leżenie na brzuchu i chowanie w ten sposób piersi nie wchodziło w grę. Wzięła się w garść, wsunęła pod spód ręce i upewniając się, że szczelnie zakryła swe nagie piersi, uniosła się na kolana, odwracając w kierunku licealistów.
- Niczego mądrzejszego nie umiecie wymyślić? - zapytała spokojnie lustrując twarze uczniów.
Byli tam Oskar, Marcin, Kuba… Paru takich, których nie znała, w sumie siedem osób. W gromadzie mogli czuć się mocni i czuli, ale…
Ale zauważyła, że odważny gest pani dyrektor, która nie uciekła a przeciwnie, odwróciła się w ich stronę zakrywając nagie piersi jedynie dłońmi trochę wybił ich z rytmu. Przynajmniej niektórych.
- Ale to naprawdę jest spory problem, bo...
- Jak już się napatrzyliście, to poszukajcie sobie miejsca dalej – przerwała zdecydowanie.
Tak, patrzyła im w twarze i czuła na sobie ich spojrzenia. Na całym ciele, szczególnie na udach i na tej dłoni, którą przykrywała swe nagie piersi. Spojrzenia zarówno niepewne, jak i pożądliwe.
- Na panią można patrzeć godzinami – tym razem odezwał się Oskar.
- To patrzcie, ale nie tu. Zasłaniacie mi słońce – wolną ręką wskazała kategorycznie gdzie mogą się udać.
Niechętnie, mrucząc coś pod nosem musieli przyjąć nakaz szkolnej pani dyrektor. Wszyscy z wyjątkiem Oskara.
- Ja mam do pani poważniejszą sprawę – odezwał się, zostając na miejscu.
- To porozmawiamy o niej później – Kamila utrzymywała zdecydowany i rozkazujący ton.
- Nie – choć krótko, Oskar zabrzmiał jeszcze bardziej zdecydowanie.
I jakoś tak złowróżbnie…
Kamila uniosła w górę podbródek patrząc na licealistę wyraźnie ofensywnie.
- Na skutek pewnych wydarzeń, doszliśmy do wniosku, że zrobimy dzisiaj w dość kameralnym gronie fajną imprezę z pani koleżankami – wyjaśniał. - I chcielibyśmy, by nie robiła pani z tego tytułu żadnych problemów.
- Jaką imprezę? - jej oczy przybrały czujny wyraz. - I jakie problemy miałyby z tego wyniknąć?
- Imprezę… Integracyjną… - głos Oskara stał się jakby lekceważący, może nieco drwiący. - A wie pani co może dziać się podczas takich imprez.
- Nie lubię gdy ktoś mówi zagadkami. Możesz wyrazić się bardziej precyzyjnie?
- Pani Marta miała wyjaśnić coś szerzej, skoro tego nie zrobiła… Będzie to taka impreza, na której będzie nas czterech i cztery nauczycielki.
Urwał, spoglądając wyczekująco a Kamila poczuła szybsze uderzenie serca. Co, u diaska? Dlaczego skojarzyło się to jej z fantazjami snutymi przez Martę? Czy to na pewno były fantazje…?
Wciąż jedną ręką zasłaniała swe nagie piersi.
- Dalej nie wiem, jakie problemy miałyby z tego wyniknąć – powtórzyła wcześniejsze zapytanie, ale jej głos stał się bardziej ostrożny.
- No właśnie, ale na wszelki wypadek… Taki pomysł mnie naszedł ostatnio, może pani sama będzie nam towarzyszyć?
- Nie mam większej ochoty na zabawy dzisiaj…
Do czego zmierzał? Poczuła narastający powoli niepokój. Coś tu nie grało.
- A jeśli zapłacilibyśmy pani? Choćby te pięć tysięcy?
Ach tak! Z trudem utrzymała spokój na twarzy, choć w jej serce wślizgnął się lód.
- Możesz w końcu wyjaśnić co masz na myśli?
Trzeba było zareagować agresywniej, ale Kamila nie potrafiła udawać. A w momencie gdy wypowiadała te słowa, mogła być już pewna do czego nawiązał Oskar. Jego słowa zmroziły ją, mimo dość upalnej pogody.
- Myślę, że doskonale pani wie – zareagował zdecydowanie wbijając się wzrokiem w oczy pani dyrektor. - Mam na myśli pani profil w bazie ekskluzywnych pros… Tfu, pań do towarzystwa – poprawił się z widoczną ironią. - Tym samym...
- Oskar, nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz – przerwała mu, siląc się na spokój. - nie wiem co sugerujesz, coś ci się musiało...
- Niech pani nie udaje – skrzywił się z lekceważeniem. - Dobrze wiem jak wygląda pani mieszkanie, widząc ten profil od razu skojarzyłem, potem szukałem jeszcze jakichś drobnostek, żeby się upewnić a potem...
- Jaki profil? Pokaż mi go!
- Nie ma go, już skasowany.
- Skoro nie ma żadnego profilu, to po co zawracasz mi głowę? - zwróciła się agresywnie, próbując uczepić się tej narracji.
- Profil zniknął, gdy wysłałem wiadomość. Czy to nie dziwne? Gdybym się pomylił, dostałbym taką odpowiedź, tymczasem… Tymczasem profil zniknął, jakaś prostytu… Tfu, pani do towarzystwa przestraszyła się czegoś widocznie. Zlikwidowała profil, bo ktoś wysłał do niej wiadomość, że rozpoznał w niej szkolną nauczycielkę. Dziwne, no nie?
Ironizował a ona dopiero teraz uświadomiła sobie, że popełniła błąd. Trzeba było rozegrać to inaczej. No ale...
- Nie wiem dlaczego tak się uparłeś, że to ja – znów wysiliła się na spokój. - Ale to już nieistotne. Skoro ten profil nie istnieje, to nie ma tematu, niezależnie od tego co sobie ubzdurałeś.
Zakończyła dobitnym tonem, usiłując zakończyć temat, ale nie przewidziała, że...
- Profilu nie ma, ale pozostały zrzuty z ekranu, które wykonałem. Chce pani zobaczyć? Nie no, myślę, że mi pani wierzy. Są zrzuty profilu i tych kilku całkiem fajnych fotek. I myślę, że wiele osób ucieszyłoby się widząc je.
- Oskar, zaczynasz mnie nudzić – broniła się, choć nie tak twardo, raczej po to by zachować twarz. - Czy to jakaś żałosna groźba?
- Co jest dla pani żałosne? To, że o tym, że pani dyrektor szkoły ma profil w bazie ekskluzywnych prostytutek może dowiedzieć się całe liceum i jeszcze wyżej? Nie ma to dla pani żadnego znaczenia.
- Oskar, daj sobie spokój z tym – rzuciła pojednawczo, jakby lekceważąco, próbując wysłać sygnał, że to nie jej sprawa.
- Rozumiem, że wciąż nie chce się pani przyznać, że wkłada pani na siebie maskę… No dobrze… W każdym razie mam nadzieję, że dołączy pani do… Do słoneczka – na ustach Oskara pojawił się szeroki uśmiech zdobywcy. - Byłaby pani bardzo cennym dodatkiem. Niech pani to przemyśli.
Wstał i odszedł. Całe szczęście, bo Kamili brakło w tym momencie jakiegokolwiek argumentu.
Korzystając z okazji, włożyła na piersi stanik. Odechciało się jej opalania a już szczególnie nago. Miała sporo spraw do przemyślenia.
Oskar… Wygrał coś i miała tego świadomość. To też był znak czasu, efekt nastroju, w którym znajdowała się od jakiegoś czasu… Bo niezależnie od złości i niepokoju, które czuła, spowodowanymi ewentualnymi konsekwencjami, które mogła ponieść, to w jej umyśle zagnieździł się ten erotyczny wątek. Ten, w którym ona sama została mocno zdominowana przez innego mężczyznę, w dodatku licealistę z jej szkoły. Tego „złego”, jak pisała o nim w korespondencji ze Zlatanem.
I to nie było chyba to, co czuć powinna. Przecież zaistniało zagrożenie, które mogła zlikwidować tylko poprzez pewną uległość wobec Oskara. Pewną… Bo jak daleko miała pójść? Tego nie wiedziała.
Co zaproponował Oskar? Towarzystwo w czasie jakiejś imprezy z nauczycielkami? Co to za impreza? Naprawdę chodziło o coś z erotycznym wątkiem? O słoneczko? Nie no, to musiał być żart, chociaż… Skoro wspomniała o tym także Marta… To może jednak coś było na rzeczy?
Zacisnęła uda, próbując wyciągnąć logiczne wnioski. Niedawno wkroczyła w inny świat odnajdując forum internetowe ze wspominkami przeżyć erotycznych uczniów szkół średnich z nauczycielkami. Czy wypadało teraz przyjąć, że ten światek znalazł się dużo bliżej niej, niż jej się to wydawało?
Czuła, że serce bije jej mocniej. W tym momencie zbiegły się trzy wątki. Sprawa jej profilu na stronie ekskluzywnych prostytutek i co za tym idzie szantaż w wykonaniu Oskara. Rzekome słoneczko a w każdym razie jakaś tajemnicza impreza jej koleżanek z licealistami. I wreszcie jej erotyczna uległość w stosunku do Zlatana, która zresztą dopiero miała rozkwitnąć.
Czuła się kompletnie wybita z równowagi i nie miała pojęcia jak zareagować.


9. Pani dyrektor lubi podglądać.


I z upływem czasu mimo wszystko się uspokajała. Nie wiedziała dlaczego I Marta i Oskar napomknęli o tym słoneczku, ale dochodziła do wniosku, że to jakaś bujda. Gdy jakiś czas później, już po powrocie do hotelu, odwołała się w towarzystwie koleżanek do tej fantazji Marty...
- Daj spokój z tymi bzdurami – skwitowała krótko Iwona.
No więc dała, tym bardziej, że w samym hotelu nic godnego uwagi się nie działo. Zbliżał się wieczór, młodzi zajmowali się swoimi sprawami, ona usiadła przy książce, po dziewiętnastej do pokoju wpadła Ewa wyciągając ją do restauracji na dole, by posiedzieć i pogadać w piątkę.
Siedziały, ale po kolacji Kamila zwinęła się dość szybko do pokoju. Wymigała się tym, że wciągnęła ją lektura nowego kryminału Cobena. W sumie nie było to takie odległe od prawdy.
Trochę poczytała, następnie wskoczyła pod prysznic. Gdy wyszła, na zegarze była już dwudziesta pierwsza.
Sięgnęła po telefon i zaczęła pisać.
Pierwsze zadanie wykonane”. Do tekstu dołączyła zdjęcie wykonane jeszcze przed tym zanim dziewczyny wskoczyła do wody. Zrobiła je Marta, tak, że na fotce było widać leżącą na brzuchu Kamilę. Z widocznymi nagimi plecami, za to bez twarzy.
Wspaniale. Tylko nie wiem, czy jutro się spotkamy, bo się chyba nie wyrobię. Ale jakby co, to będzie jeszcze środa”.
Poczuła lekkie rozczarowanie. To też był jakiś znak. Znak, że zależało jej na spotkaniu ze Zlatanem. Niekoniecznie od razu z jakimś motywem erotycznym, a już na pewno z tym co mu obiecała. Ale jednak. Chciała go zobaczyć, spojrzeć mu w oczy. Poczuć jego zapach.
Zabawne, zważywszy, że chodziło o nastolatka. Ale tym samym kryła się w tym jeszcze większa perwersja. Oddać się posłusznie mężczyźnie, takiemu jak Daniel. Czy nawet młodszemu, ale w granicach rozsądku. A tu polecenia miał jej wydawać siedemnastolatek… To było trochę niedorzeczne, ale podniecające.
Zwłaszcza, że był to dość nietypowy siedemnastolatek. Zachowujący się jak dorosły.
Uhm… No to żebyś czasem nie przespał mojego powrotu do domu...”
No i właśnie… Czy nie nadchodziła pora, by przemyśleć to wszystko i postanowić sobie coś? To znaczy jak daleko może posunąć się w tej perwersyjnej grze ze Zlatanem?
No bo obiecała, ale… Ale zostawiła sobie ten jeden procent, jakby coś poszło nie tak. Tylko co miało pójść? Nagle okazałoby się, że Zlatan jest kompletnie nieatrakcyjny fizycznie? Nie no, nawet gdyby… To jednak dla niej ważniejsze były inne priorytety. Jego charakter i przede wszystkim ta chemia, która ich połączyła w internecie.
No więc…? Czy może nie zrobić tego kroku dalej i postanowić, że skoro tak to wszystko ładnie szło… Anulować tą zostawioną sobie furtkę? Czy może jednak, niech się ten Zlatan trochę wysili, tak żeby nie miał wszystkiego podanego na tacy?
Tym bardziej, że pewne erotyczne prośby, czy tam żądania to jedno a gdyby zadeklarowała mu tą swoją uległość bez granic… Skończyłoby się jednym, nawet jeżeli Zlatan nie sprawiał takiego wrażenia.
Był młodym, dojrzewającym chłopakiem a ona atrakcyjną kobietą. Tu nie mogłoby być innego finału niż...
Zacisnęła uda i zamknęła oczy, próbując sobie to wyobrazić. To, że poprzez swą deklarację faktycznie oddaje się tajemniczemu nastolatkowi w całości. Że czuje w swojej wilgotnej, jak teraz, cipce wsuwającego się w nią zdecydowanie naprężonego, młodzieńczego kutasa. Kutasa, który posuwa ją siłą podniecenia młodego chłopaka. Że daje się wykorzystać, zerżnąć, zaliczyć, po prostu pieprzyć bez granic. Ona, dojrzała już przecież kobieta z klasą, jakiemuś kompletnie nieznanemu dzieciakowi.
Odetchnęła głębiej i otworzyła oczy, słysząc dźwięk nadchodzącej wiadomości.
Myślę, że nie prześpię, ale za to jutro w południe wymyślę jednak coś ciekawszego, w porządku?”
Uśmiechnęła się lekko. Co niby ciekawszego? Zainteresowało ją to. Daniel potrafił coś takiego wymyślać, choć między Bogiem a prawdą, coraz rzadziej. Czy może doczekał się jakiegoś następcy?
Jak każda kobieta lubiła niespodzianki, więc poczuła się zainteresowana.
W porządku, tylko nie rozczaruj mnie”.
No właśnie, oto było to. Niech też się wysili i poczuje trochę presji. To mu nie zaszkodzi.
Wszystko wskazywało na to, że dzisiejsza konwersacja ze Zlatanem dobiegła końca. Kamila wstała z łóżka i zerknęła za okno. Było już ciemno. Na korytarzach panował względny spokój. Młodzi korzystali z okazji i włóczyli się po plaży, czy ogólnie po miejscowości, choć nie było tu specjalnie niczego ciekawego. Nie pozostawało im nic innego do roboty, niż zrobić sobie pewnie jakieś szkolne ognisko, upiec sobie przy tym kiełbaskę, wypić piwo, dwa. Albo pięć.
Wzruszyła ramionami. Była dyrektorką, ale nie ich matką. Nie będzie ganiała po plaży i kontrolowała napojów spożywanych przez licealistów. Nie miało to najmniejszego sensu. Każdy wiek ma swoje prawa, poza tym żadna kontrola niczego by nie dała.
Rozemocjonowana ostatnimi dniami, także wymianą wiadomości ze Zlatanem, wyszła na balkon, zastanawiając się kiedy wróci Ewa, z którą dzieliła pokój. W tym obok, trzyosobowym zameldowały się pozostałe trzy nauczycielki. I stojąc na balkonie Kamila widziała świecące się w ich pokoju światło.
Odruchowo przeszła w bok. Czyżby dziewczyny wróciły już z restauracji? A Ewa obskoczyła jeszcze ich pokój?
Dotarła do barierki i wychyliła się lekko usiłując dojrzeć do działo się w pokoju koleżanek. Może było to nieeleganckie, ale tak tylko na chwilę, w celu zorientowania się w sytuacji...
Z tej pozycji nie miała oczywiście wglądu w cały pokój a jedynie w jego część, ale dostrzegła połowicznie rozebraną Martą, snującą się po pokoju. Kamila patrzyła jeszcze przez moment, czy nie zobaczy pozostałych koleżanek, ale nie widziała.
I już miała się wycofać, kiedy serce zabiło jej mocniej. Dostrzegła jeszcze jedną postać, tyle, że… Tyle, że nie była to żadna kobieta. Był to mężczyzna. Młody.
Konkretnie rzecz biorąc, Oskar.
Wstrzymała oddech, nie spuszczając wzroku z oświetlonego okna. W ciągu jednej sekundy wróciło wszystko to, co już zdawało się odchodzić w zapomnienie. Te rzekome fantazje Marty i ten szantażyk Oskara.
Co tu się działo? Czy to możliwe, by młoda nauczycielka matematyki przyjmowała we własnym pokoju wieczorną już porą jednego z licealistów, akurat tego najprzystojniejszego, najbardziej władczego, pewnego siebie… Przyjmowała go ot tak, neutralnie?
Czy może jednak samej Kamili trochę poprzestawiało się w głowie od nadmiaru erotycznych wrażeń i zaczęła się doszukiwać afer tam, gdzie ich...
Wstrzymała oddech, gdy jej uwadze nie umknął gwałtowniejszy ruch Oskara. Kamila poczuła jak jej usta rozchylają się w zdziwieniu, ale i w nagłym podnieceniu. Zobaczyła jak młody licealista jednym ruchem sprowadził nauczycielkę matematyki na kolana.
Jak drugim ruchem, wolną ręką, wyciągnął ze spodenek nabrzmiałego kutasa.
I jak kolejnym, przysunął do niego głowę licealnej pani profesor, by...
Choć Kamila widziała wszystko bardzo wyraźnie, jak na możliwości, które miała, to poczuła, że jej oczy otworzyły się tak szeroko, że…
Oto na jej oczach, jedna z jej koleżanek, niespełna trzydziestoletnia nauczycielka matematyki, posłusznie, niczym nastoletnia dziewczynka, klęcząc na kolanach, zachłannie i namiętnie obciągała kutasa własnemu licealiście!
Kamila poczuła, że serce wali jej jak młot. A więc to prawda, te wszystkie sugestie, mniej, czy bardziej subtelne, miały pokrycie w faktach! Oni naprawdę… Nie, nie było to żadne słoneczko, ale przecież w niczym nie umniejszało to faktu, że jedna z jej koleżanek, nauczycielka uprawiała teraz seks ze swym uczniem!
Ale kwestie wychowawcze zeszły teraz na dalszy plan. Choć w pierwszym momencie Kamilą targnęło wzburzenie, to… To w drugim, to widowisko, które rozgrywało się na jej oczach, zwyczajnie zajęło ją pod kątem erotycznym.
Poczuła jak jej nogi zaczynają drżeć a ona sama nie może ustabilizować oddechu. Serce tłukło jak młot, bo na własne oczy widziała największego amanta w szkole pół nagiego. Widziała jego sterczącego kutasa, przynajmniej w tych chwilach, kiedy opuszczał on usta Marty.
Kamila odruchowo oblizała wysuszone wargi. A więc tak poczynał sobie ten szkolny super przystojniak. I tak oddziaływał nie tylko na jego szkolne rówieśniczki, ale i na nauczycielki. No jakby nie patrzeć, sama Kamila nie mogła przejść obok niego tak kompletnie obojętnie.
Chociaż miała świadomość, że robi źle podglądając parę dobrze znanych jej osób w tak intymnej czynności, nie potrafiła oderwać wzroku. To co działo się na jej oczach było zbyt perwersyjne. Zasadniczość Kamili przegrała z jej własnym podnieceniem.
Odruchowo zaczęła oczekiwać czegoś więcej i… I doczekała się. W którymś momencie Oskar gestem odsunął głowę Marty od swego przyrodzenia, podniósł ją i… I w ciągu krótkiej chwili niemal zerwał z niej ubranie. Na oczach pani dyrektor, jej podwładna, matematyczka ukazała się kompletnie naga.
Nie była jakąś pięknością, ale pewnej urody nie dało się jej odmówić. Poza tym ciało miała na pewno przyzwoite a Kamila przez te kilka sekund mogła popatrzeć na szczupły, zgrabny i na pewno jędrny tyłeczek koleżanki.
Ale tylko przez chwilę. Oto stało się coś, co znów doprowadziło ją do szybszego bicia serca. Oskar, niczym wytrawny kochanek a nie osiemnastoletni licealista mocno chwycił swą nauczycielkę za biodra i niemal rzucił ją na stolik. Kamila zobaczyła szeroko rozłożone nogi swej koleżanki i… I Oskara tym razem od tyłu. Już zasadniczo kompletnie nagiego.
Nagiego i wbijającego się swym kutasem w cipkę Marty.
Kamila ogarniająca te widoki z szeroko otwartymi nie tylko oczami, ale i ustami, nie wiedziała na co patrzeć. Pochłaniało ją wszystko. I poruszający się rytmicznie, zgrabny, nagi tyłek młodego licealisty i twarz Marty, która po kilku pchnięciach przybrała niezwykle błogi i co za tym idzie, zniewalający wyraz. Było jej dobrze, Kamila miała świadomość tego. I to uczucie udzielało się także jej.
Niewiele z tej pozycji widziała samego aktu, w zasadzie nie widziała niemal nic. Ale może to i lepiej, bo jej niesamowicie w tym momencie rozgrzana fantazja podpowiadała jej odpowiednie obrazy. Oczyma wyobraźni widziała wręcz sztywnego penisa Oskara wbijającego się bezlitośnie w bezbronną cipkę jego nauczycielki matematyki.
Bezbronną i wilgotną. Tak samo jak wilgotna była cipka stojącej na drżących nogach Kamili. Bo jej zasadniczość przegrywała z rozdmuchanym do granic ogniem erotyki ziejącym w jej wnętrzu. Niemal w ogóle przestało się liczyć to, że ogląda coś, do czego nie miało prawa absolutnie dojść.
Liczyło się to, że widzi swego szkolnego super przystojniaka grzmocącego jej koleżankę z grona pedagogicznego. To, że widziała jego świetne, zgrabne, silne, opalone nagie ciało, włącznie z tą intymną sfera jaką były jego pośladki. I to, że widziała jak szybkimi, dynamicznymi ruchami bioder rżnie swą licealną nauczycielkę, sprawiając jej tym samym ogromną rozkosz.
Podglądanie było dla Kamili czymś obleśnym, ale teraz nie potrafiła oderwać wzroku od tego nieziemskiego spektaklu. Na drżących nogach, z zaczerwienioną twarzą, rozchylonymi ustami i bijącym sercem patrzyła, odliczając sekundy od końcowego akordu.
I doczekała się a jej wrażenia zostały jeszcze spotęgowane przez jęk Marty, słyszalny mimo zamkniętego okna. Matematyczka jeszcze przez moment leżała nieruchomo na sole, podczas gdy Oskar stał, prężąc swe nagie ciało. Aż w końcu pochylił się i podciągnął w górę spodenki.
Marta zeskoczyła ze stołu a Kamila, wciąż ledwo trzymając się na nogach wycofała się w ciemniejsze strefy balkonu, pod drzwi do swego pokoju. Po raz kolejny oblizała wyschnięte wargi i zamknęła oczy. Przed nimi stanął obraz...
Odgłos otwieranych drzwi przywrócił ją do świata żywych. Natychmiast wskoczyła do środka i ujrzała wchodzącą do pokoju Ewę.
- Chłodzisz się na dworze? - zapytała z lekkim uśmiechem niczego nieświadoma koleżanka.
Kamila coś tam odpowiedziała i natychmiast skierowała się w stronę łóżka. Była już pora spania, ale… Ale jak tu zasnąć, kiedy dosłownie przed sekundami było się świadkiem czegoś takiego?
Nie dało się. Nie tylko dlatego, że Ewa jeszcze przez jakiś czas krzątała się po oświetlonym pokoju.
Bijące serce uspokoiło się, choć nie dało się tego nazwać regularną pracą. Nie pomagały temu chore wizje, którym poddawała się nowa pani dyrektor liceum.
Tak, chore, bo jak inaczej nazwać to, że oddawała się w nich Oskarowi? Owszem, bardzo przystojnemu, wysportowanemu o świetnej figurze, ale także pyszałkowatemu, chełpliwemu, cwaniakowatemu, jednym słowem, takiemu reprezentującemu ten typ faceta, który od zawsze wręcz nienawidziła?
Ale w tej chorej fantazji, to było jeszcze bardziej podniecające. Podniecające tak silnie, że w cipce pani dyrektor panowała istna powódź a ona sama z trudem tłumiła jęki.
Oddać się tak w całości, takiemu właśnie bezczelnemu kozakowi, dla którego byłaby wprawdzie bardzo atrakcyjnym, ale jednak tylko pojemnikiem na spermę. Takiemu, który z miejsca pochwaliłby się wszystkim, chodząc dumny jak paw, „hej, wydymałem tą super dupę, naszą panią dyrektor tak, że wyła z rozkoszy! Rżnąłem ją na wszystkie sposoby, ostro, brutalnie, gwałtownie, z przodu, z tyłu, w każdej możliwej pozycji, w cipkę, w dupę a ona wyła za każdym razem, gdy wkładałem jej kutasa po same jaja! Taka niby porządna a tak naprawdę taka ostra kurewka, która w ogóle nie dała spokoju mojemu kutasowi, tylko ciągle błagała o jeszcze więcej!”
Boże… Przewracała się z boku na bok, marząc o tym, że Oskar zmusza ją do pokornego lizania jego apetycznego tyłeczka. I do wielu innych obscenicznych rzeczy, przy których samo pieprzenie to nic specjalnego. Jednym słowem poniża jak nikt inny i bierze jak swoja własność.
Ach, co by było gdyby Oskar był tak łaskawy i raz jeszcze ponowił ten bezczelny szantaż, grożąc swojej pani dyrektor, że jeśli ta nie spełni jego wyuzdanych żądań, to ujawni informację, że ta zarejestrowała się w internecie jako luksusowa prostytutka...


10. Obłędnie pragnę ktoś mnie zaliczył.


Oczywiście po przebudzeniu ta ostatnia fantazja uleciała w dal, choć… Choć nie tak daleko jak powinna.
W ogóle przebudzenie po takiej nocy nastąpiło ze sporym opóźnieniem. Nic dziwnego, skoro Kamila zasnęła pewnie po trzech, czy czterech godzinach bezowocnego rzucania się po łóżku.
Wstała z łóżka koło jedenastej. Na korytarzu było raczej cicho, licealiści też pewnie jeszcze spali, albo dopiero wstawali. Kamili godzinę zajęło ogarnięcie się, wciągnięcie skromnego śniadania, wraz z herbatą i niemal równo w południe opuściła pokój.
Fantazja o bezgranicznym oddaniu się Oskarowi, oddaliła się, ale pani dyrektor wciąż pozostawała w niezwykłym nastroju. Wciąż była pod wrażeniem wczorajszego wieczoru i tego, że…
Że przyłapała swoją koleżankę pieprzącą się z licealistą. Ta świadomość niezwykle mocno zagnieździła się w jej umyśle i wciąż silnie grała na jej emocjach.
Dźwięk wiadomości tekstowej… Zlatan. Odebrała.
Dzień dobry, nadszedł czas na drugie zadanie. W sumie to może takie ogólne. Chciałbym, żeby zachowywała się pani dość uwodzicielsko, przyjaźnie w stosunku do jakiegoś ewentualnego adoratora na plaży, w barze, czy gdziekolwiek. W jaki konkretnie sposób – to już zostawiam pani. Czy skończy pani na uśmiechach i sympatycznej rozmowie, czy da się pani dotknąć, popieścić, albo nawet nieco rozebrać, o tym zdecyduje pani sama. Nakładam tylko jeden obowiązek, musi pani zdać mi po wszystkim szczegółową relację. Z uwagi na to, że stwarza pani wrażenie zasadniczej kobiety, takie doświadczenie będzie na pewno czymś bardzo interesującym i dla pani i dla mnie.”
To był tekst od siedemnastolatka? Nie no, miał chłopak potencjał, rozumiał doskonale, że kobieta, nawet atrakcyjna, nie składa się tylko z dupy i cycków. Raz jeszcze potwierdził, że jest nietuzinkowym nastolatkiem.
No ale co równie ważne… Nie był to sms, który uspokoiłby jej emocje. Wręcz przeciwnie, ot, kolejny wątek, który rozgrzał ją jeszcze mocniej.
Opuściła pokój, jak i hotel kierując się w stronę niewielkiego parku. O tej porze był on prawie pusty, przebywało w nim dosłownie kilka osób. W sumie jej to nie przeszkadzało.
Wzięła ze sobą książkę, załadowała do torebki i kroczyła powoli. Ale prawdę mówiąc, miała świadomość, że z czytania wyjdą nici. Jej zmysły żyły czymś zupełnie innym.
Ubrała się bowiem adekwatnie do pogody jak i nastroju, w krótkie spodenki i koszulę. Sporo odsłaniała, przynajmniej jak na nią. Nie zwykła chodzić publicznie w krótkich spodenkach i odsłaniać swych długich nóg praktycznie w całości aż do pośladków. Tym bardziej teraz, gdy szanownej dyrektor szkoły chyba nie do końca tak wypadało.
Ale chciała tak. Wiedziała bowiem co się z tym wiąże. Wiązały się z tym męskie spojrzenia, taksujące jej długie, zgrabne, opalone nogi, od których ciężko było podobno uciec wzrokiem. Jeśli zaś dodać do tego ładną twarz, to całość prezentowała się wyjątkowo ponętnie.
Tak przynajmniej zawsze mówił jej Daniel a co by nie mówić, nie zwykł on prawić pustych komplementów. Wierzyła mu. No i sama też miała oczy. Choć zawsze wolała patrzeć na siebie bardziej krytycznym wzrokiem, to przecież musiała mieć świadomość swoich atutów.
To nie było niestety centrum Warszawy, czy choćby jakiś inny ośrodek wypoczynkowy. Minęła zaledwie kilku mężczyzn, w różnym wieku no i także w towarzystwie kobiet, więc ich wzrokowa adoracja nie spełniła jej próżniaczych zachcianek. Musiała się zadowolić jej namiastką. I tym co sama sobie wymyśliła.
To znaczy wcielić się na chwilę w duszę faceta i pofantazjować o tym, co chciałby robić z taką super laską jak ta, która właśnie kroczy parkową alejką, akcentując każdy krok stukotem szpilek a potem siada sobie wygodnie na ławce i wyjmuje książkę zanurzając się, przynajmniej pozornie, w lekturze.
No cóż, pewnie chciałby robić wiele rzeczy. I pewnie choć trochę by się podniecił. Być może penis w jego spodniach drgnąłby trochę, albo nawet więcej niż trochę. Hm…
Nigdy jakoś nie fantazjowała w ten sposób i tak naprawdę w życiu codziennym świadomość, że jakiemuś kroczącemu za nią chodnikiem facetowi twardnieje penis, by ją odrzucała, lub przynajmniej byłaby obojętna. Ale dzisiaj, w tym klimacie… Myśl, że jednemu, czy drugiemu mężczyźnie staje na sam jej widok…
No właśnie, na tę myśl zareagowała jej własna cipka, stając się bardziej wilgotna.
Przysiadła na wolnej ławce, krzyżując nogi i jeszcze mocniej eksponując je w ten sposób dla osób postronnych. Sięgnęła do torebki i wyciągnęła książkę.
W pobliżu znajdowało się raptem kilka osób i praktycznie nie było wśród nich mężczyzn. Jeśli nie liczyć dwóch chłopaków, nastolatków w różnym wieku, może braci. Do tego jakieś dwie panie ze swymi kilkuletnimi pociechami.
Trzymała w dłoniach książkę, ale było jasne, że nie będzie jej czytać. Skupienie się nad treścią kryminału przekraczało jej możliwości. Tym bardziej, że jeszcze musiała się zastanowić nad czymś, o czym do tej pory nie myślała. Nad ewentualnymi konsekwencjami wobec swej koleżanki. Dając dupy swojemu uczniowi przekroczyła prawo.
I ona, Kamila, jako dyrektor szkoły, jeśli miała być w zgodzie sama z sobą, musiała te konsekwencje wyciągnąć.
Ale nie teraz, nie dzisiaj. Najpierw musiałaby porozmawiać o tym z Martą, z Oskarem, chyba też z innymi nauczycielkami. Na trzeźwo, tak, by górę wziął zdrowy rozsądek a nie emocje. A dzisiaj nie było o tym mowy.
Rozglądając się trafiła w spojrzenie jednego z tych dwóch nastolatków. O coś się chyba kłócili, ale jeden z nich, ten starszy, nie spuszczał z niej wzroku. Może nie było to do końca to czego oczekiwała, ale w tym stanie… Przyjęła jego zainteresowanie przyjemnym dreszczykiem i lekkim uśmiechem.
Ich spojrzenia spotkały się kilka razy. Nastolatek dzielił uwagę na perorowanie coś młodszemu towarzyszowi. Ale co chwilę patrzył na Kamilę.
Po kilku minutach młodszy z chłopaków odjechał i ten starszy został sam. Kręcił się trochę wokół małego placyku dla dzieci, co sekundę nerwowo zerkając na Kamilę. Wiedziała, że wzbudziła w nim spore zainteresowanie, może nawet silne pożądanie. Uśmiechnęła się raz jeszcze, nie bardzo wiedząc, czy do nastolatka, czy do siebie i swych myśli.
Ale coś przyszło jej do głowy i gdy on raz jeszcze spojrzał na nią, odpowiedziała mu również spojrzeniem i nie spuszczała z niego wzroku uśmiechając się lekko. On też tym razem wytrzymał to przyjazne spojrzenie.
W końcu zaczął się zbliżać, trochę od niechcenia, jakby zainteresowany pustym placem dla dzieci. Był kilka metrów od niej i znów spojrzał, znów nastąpiła wymiana uśmiechów, przy czym lekka pewność siebie Kamili ustąpiła miejsca pewnemu zmieszaniu, gdy serce zabiło mocniej.
Dotarło do niej, że zaczyna coś co… Nie wiadomo jeszcze dokąd doprowadzi, ale przynajmniej da jej sporo frajdy.
Nigdy przecież, absolutnie nigdy nie wychodziła z inicjatywą w stronę mężczyzny. Poczuła, że w jej serce wkradają się zupełnie nieznane jej dotąd emocje.
- Widzę, że coś cię mocno nurtuje – posłała chłopakowi subtelny uśmiech.
No tak, z braku doświadczenia pozostało wyjść z czymś bardzo standardowym. Ale chłopak i tak musiał ucieszyć się, że siedząca na ławce piękna kobieta w ogóle się do niego odezwała i to pierwsza.
- Chodzi o mojego kuzyna? - nie zajarzył, nieco stremowany. - Nie, pojechał już do domu. Aha, o panią…? - potarł nerwowo dłonie.
- Ja nie wiem – Kamila nie przestawała się uśmiechać. - Usiądź, zapytaj, powiedz...
Spróbował się ogarnąć, co wyszło mu średnio, ale chyba nie był już taki nieśmiały jak przed momentem. Usiadł swobodniej.
Miał czarne, lekko kręcone włosy i ciemną karnację a także dość ładną twarz, choć nie nazwałaby jej mianem przystojnej. Może za parę lat, jak dojrzeje… Ale odcień jego skóry robił naprawdę fajne wrażenie. Była taka czerwona, jakby świeżo po opalaniu.
Ubrany był w ciemne spodenki prawie do kolan, jasną koszulkę przyjemnie kontrastująca z innymi ciemnymi kolorami i obuwie sportowe. Jednym słowem sprawiał dość przyjemne wrażenie.
- Dobrze, powiem – zareagował faktycznie odważniej. - Trochę żałuję, że jestem taki młody.
- Dlaczego? - zapytała z zainteresowaniem.
- Bo przez to uciekają mi takie laski jak pani.
Parsknęła cichym śmiechem. Takiego komplementu się raczej nie spodziewała. Ale mimo wszystko, zrobiło się jej jeszcze przyjemniej i spojrzała na towarzysza z większą sympatią.
- Dorośniesz i te wszystkie laski będą w twoim zasięgu...
- Ale pani… - zaczął i urwał.
- Ja będę już starą babą dobrze po czterdziestce, tak? - dokończyła prowokująco.
- Nie to chciałem powiedzieć – wybronił się trochę nieskładnie.
- A co? - drążyła temat.
- No… Że nie jestem przekonany, czy spotkam jeszcze panią…
- Ach… To na mnie ci tak zależy… - pokiwała głową, kryjąc lekki, autentyczny rumieniec.
Nie odpowiedział. Ten brak odpowiedzi mówił zresztą wszystko.
- A co takiego ci się we mnie podoba, że aż tak żałujesz?
- Wszystko. Ale najbardziej pani nogi – wygłosił odważniej.
- Tak? - zerknęła w dół, jakby pierwszy raz w życiu widziała swoje nogi. - Co w nich jest takiego?
- No jak co… Ładne są, zgrabne, opalone, długie…
- I co? Patrzyłbyś na nie? - uśmiechem zachęciła go do odpowiedzi.
- No… I nie tylko.
- A co jeszcze?
- Dotykałbym, bo aż się o to proszą.
Znów zaśmiała się cicho w reakcji. A potem czując narastający lekko ucisk w podbrzuszu…
- Aż tak bardzo byś chciał?
- Bardzo – podkreślił z mocą.
Nie ogarniała tego co robi, co czuje… Na sekundę skierowała wzrok na towarzystwo. Została już tylko jedna kobieta z małym dzieckiem, kompletnie niezainteresowana tym co dzieje się na ławce położonej trochę dalej.
Pod wpływem impulsu Kamila przesunęła się na bok ławki, opierając się o niego. W ten sposób najwygodniejszą pozycją dla jej nóg byłyby… Kolana chłopaka, na którym znalazły się one w ułamku sekundy.
- No to dotknij sobie! - wygłosiła subtelnie, z delikatnym uśmiechem na ustach.
Usłyszała tylko westchnięcie, potem mruknięcie, czy chrząknięcie… I dłonie nastolatka wylądowały na jej piszczeli.
To nie było najbardziej erogenne z miejsc znajdujących się na ciele kobiety, dlatego nie wywołało jakichś wybitnych emocji. Ale na chwilę zamarła uświadamiając sobie, że daje się macać obcemu chłopakowi w wieku…
- Może zdradziłbyś mi ile masz lat?
- Siedemnaście – wymruczał nierównym głosem, pozostając najwyraźniej pod wpływem nieoczekiwanego wydarzenia, które wytrąciło go z równowagi.
- A jak masz na imię?
- Norbert.
- Kamila – uznała, że wypada zachować się przyzwoicie i także samej się przedstawić. - I jakie są moje nogi w dotyku?
- Są… Boskie… - pokręcił głową chłopak.
Jego dłoń poruszała się w bezpiecznych strefach, od kostek po kolana, ale Kamila czuła narastające powoli drżenie. Może nie działo się nic wielce nieprzyzwoitego, ale...
Nie działo się? Trzydziestosześcioletnia pani dyrektor liceum dawała się beztrosko macać po swych nagich nogach młodemu chłopakowi i to jeszcze na publicznym widoku, choć fakt, nie było tu nikogo, kto zwróciłby na to uwagę i to nie było nieprzyzwoite? Hm...
- A mógłbym zdjąć z pani te buty? - wysilił się na odwagę.
Odczekała chwilę z odpowiedzią.
- Proszę bardzo.
Tym razem poczuła już silniejsze emocje. Nie dość, że pozwalała się rozbierać, choć fakt, że ze stosunkowo niewinnej części garderoby, to… To ten pietyzm, uwaga z jaką poświęcał się tej czynności Norbert… Przyprawił ją o gęsią skórkę.
A gdy dotknął jej stopy, drgnęła nerwowo a potem roześmiała się cicho.
- Łaskoczesz mnie…
Też uśmiechnął się lekko, ale ona wyczytała z jego twarzy narastające podniecenie. Podniecenie, które oddziaływało także na nią. Podniecała się i swoją uległością a w zasadzie w jakimś sensie dziwkarstwem, ale chyba bardziej podniecało ją to, że ona sama i jej nagie części ciała podniecają także siedzącego obok niej chłopaka. To było przecież to, czego oczekiwała od samego początku. Zobaczyć podnieconego na jej widok mężczyznę.
Norbert całkowicie poświęcił się pieszczeniu jej nóg. Stóp, kostek, łydek, kolan. Zerknęła więc dyskretnie w kierunku jego spodenek. Znów coś nowego, bo przecież nigdy nie zależało jej na tym, by wiedzieć, że jakiemuś facetowi stoi na jej widok. Ale dzisiaj...
Niestety nie mogła tego stwierdzić. Norbert siedział i jego spodenki wyglądały raczej normalnie. Może gdyby wstał…
- A wyżej też mogę? - odezwał się.
Wzruszyła tylko ramionami w nic nie mówiącej reakcji. Wcześniej wystarczająco przecież zachęciła chłopaka. Teraz czekała, czy sam wykaże się minimum odwagi.
Wykazał. Przesunął swe dłonie wyżej jakby badając uda siedzącej obok pięknej kobiety. Delikatnie podszczypywał skórę na opalonych nogach Kamili.
To już było dużo bardziej erotyczne doświadczenie i Kamila wstrzymywała oddech, starając się nie poddać mu całkowicie. Musiała się przecież w jakimś stopniu pilnować a stan w jakim się znajdowała, mógł okazać się bardzo zdradliwy.
A z tego wszystkiego najbardziej podobał się jej ten dotyk ciepłych, chyba trochę spoconych z nadmiaru emocji palców Norberta. Wyczuła, że momentami dłonie mu drżą, co świadczyło o bardzo silnym podnieceniu.
- Nigdy nie dotykałeś kobiecych nóg? - zapytała przełamując chwilę ciszy.
- Nie. Takich na pewno nie – poprawił się, jakby chciał ukryć fakt swojej niewinności.
- Widzę, że ci się to nie znudzi… - droczyła się z nim lekko.
- Nigdy by mi się nie znudziło – zapewnił.
Dyskretnie przełknęła ślinę, gdy dłonie Norberta jakby próbując dalej przełamywać jakieś bariery wdarły się delikatnie, acz niecierpliwie do wnętrza jej ud, masując je i tym razem jeszcze lekko ugniatając. Kamila wyczuła, że chłopak powoli zatraca się w tym pieszczeniu. Że coraz mniej panuje nad sobą i coraz bardziej oddaje emocjom.
Podniecało to ją, ale i krępowało. W każdej chwili w parku mógł pojawić się ktoś, kto mógł zauważyć dość nieprzyzwoite sceny. A gdyby to jeszcze był ktoś ze szkoły…
- Czy mogę już wziąć swoje nogi z powrotem? - zapytała subtelnie.
- A jeśli nie…? - jego głos był nierówny.
- No przykro mi, ale… - uśmiechnęła się jakby w ramach przeprosin.
Zsunęła nogi, ponownie siadając normalnie. Schyliła się po szpilki i wyczuła drżenie ciała Norberta a także jego ciche westchnięcie.
Na chwilę zamarła, uświadamiając sobie, że chłopak mógł być Zlatanem. Ale szybko przypomniała sobie, że tamten nie mieszkał tutaj, więc taka możliwość odpadała. Hm, czy to źle? Gdyby to Norbert był jej internetowym rozmówcą, przed którym tak się odkryła i któremu tyle obiecała…?
Nie byłaby to chyba taka najgorsza możliwość.
- Nie martw się, w przyszłości pewnie jeszcze podotykasz sobie nóg różnych kobiet – pocieszyła go subtelnie z uśmiechem na twarzy.
- Takich jak te, to chyba nie… - westchnął.
Widocznie faktycznie zrobiła na nim piorunujące wrażenie. I to odkrycie sprawiało jej przyjemną rozkosz.
- A w innych miejscach też mógłbym panią podotykać? - jakby ogarnął się na moment i też uśmiechnął.
- A w jakie byś chciał? - przygryzła wargę.
- No… Na przykład w tyłek – odważył się.
- Nie wydaje mi się, by ściąganie spodenek w parku było najlepszym wyjściem – nie odpowiedziała wprost, kokietując chłopaka.
- Nie, nie… Chociaż przez spodenki… - wyjaśnił.
- Zboczeniec… - podkreśliła z lekkim naciskiem, oczywiście niezbyt surowym tonem. - Może ja też bym chciała dowiedzieć się czegoś o dorastających młodzieńcach?
- Tak? A czego?
Przygryzła wargę raz jeszcze a jej twarz nieco spoważniała. Boże, naprawdę chce to powiedzieć?
- Na przykład czy ci stanął?
Spojrzał zaskoczony, ale ona utrzymała wzrok, niezależnie od tego, że czuła wypływający na jej twarz rumieniec. Nie posunęła się za daleko? Dopóki była bierna, to jeszcze, ale teraz sama...
- Może pani sama oceni…? Może ja ściągnę spodenki i pani też i wtedy… - wzruszył ramionami, jakby mówił o czymś zwyczajnym.
Trochę silił się na luz, ale na jego twarzy widać było wyraźne napięcie. Nabrał odwagi przynajmniej na tyle, że wytrzymywał kontakt wzrokowy z piękną towarzyszką.
- To chyba spora przesada – pokręciła głowa, znów przywołując uśmiech na twarz.
Widocznie jej sprzeciw zabrzmiał zbyt zdecydowanie, bo Norbert nie kontynuował tematu. Choć było wyraźnie widać, że ma na to ochotę.
Tym razem Kamila westchnęła głęboko.
- No patrz… Wyszłam do parku a zapomniałam wziąć czegoś do picia. W taką pogodę… Będę musiała znaleźć jakiś sklep.
- Mam w domu coś do picia, mieszkam po drugiej stronie ulicy, to z dwieście metrów.
Miał na myśli ulicę przebiegająca za parkiem. Wynikało z tego, że jeśli chodziło o odległość faktycznie mówił prawdę.
- Co powiedzą twoi rodzice, gdy zobaczą jak sprowadzasz do domu starszą kobietę? - znów pokręciła przecząco głową.
- Tata jest w Anglii, mama pracuje w sklepie do osiemnastej, w domu nikogo nie ma – poinformował natychmiast.
Znów zaśmiała się cicho, jakby rozważając wszystkie za i przeciw. Jakby faktycznie sprawiając wrażenie, że nie chce się jej łazić po sklepach.
- Skoro tak mówisz… - skomentowała ni to do niego, ni do siebie.
- Zapraszam, proszę bardzo – wstał z miejsca szybko, zdradzając pewną nerwowość, podminowanie.
Wstała i ona, czując, że jej nogi nie są zbyt sztywne. Wciąż czuła na nich dotyk palców Norberta.
Ruszyła z nim, nie odzywając się, jakby dając się ponieść przygodzie. Poniekąd tak było, bo fakt, że daje się prowadzić do mieszkania siedemnastoletniego chłopaka, którego nie znała.
Szczególnie zaś, że daje się prowadzić tam, po tym, gdy dała mu wymacać swe długie nogi w całości i gdy po tym doszło pomiędzy nimi do jeszcze bardziej zboczonego dialogu.
- Przyjechała pani na wakacje? Skąd pani jest? - zapytał w trakcie spaceru.
- Z Wielkopolski. Tyle wystarczy, co?
- Gdzie pani pracuje?
- Jestem nauczycielką – nie widziała sensu ukrywania prawdy.
Zresztą, zgodnie z tym o czym czasem wspominał Daniel, to mogło wpłynąć na chłopaka jeszcze bardziej.
I chyba wpłynęło.
- Czego pani uczy? - spojrzał z większym zainteresowaniem.
- Polskiego. W liceum – dodała.
- Ile ja bym dał za taką nauczycielkę – pokręcił głową.
Uśmiechnęła się tylko. Z upływem czasu chłopak stawał się coraz odważniejszy. To mogło zwiastować, hm...
- Dlaczego tak panią zainteresowało, czy mi stanął?
No właśnie.
- Oj, byłam po prostu ciekawa, nie dorabiaj do tego wielkiej ideologii – jakby wycofała się trochę.
Stukot jej szpilek po asfaltowej alejce w parku dodawał erotyzmu w tej sytuacji.
- To niech mi pani powie, czy rozmiar ma znaczenie? - spojrzał na nią.
- Jeśli ktoś nie ma bardzo małego, albo bardzo dużego, to nie ma – wyjaśniła krótko.
- Naprawdę? - jakby nie dowierzał.
Nie kłamał, spacer trwał krótko. Wkroczyli na pustą jezdnię, kierując się w stronę stojącego nieopodal piętrowego domu.
- Mężczyźni mają z tym problem – wyjaśniła oficjalnie. - Kobiety nie. Jeżeli penis ma te dziesięć to już jest w porządku. Jak ma dużo więcej, to może być problem.
Penis”. To słowo w rozmowie z obcymi facetami było dla niej jednym z tych zakazanych. Poczuła erotyzm wynikający z tego, że je wypowiedziała.
Norbert niewątpliwie też.
- Bo różnie słyszałem – wytłumaczył swoje pytania.
Hm...
- A ty? Dużego masz?
Tym razem uciekła wzrokiem, udając, że więcej uwagi poświęca kamyczkom znajdującym się na ich drodze.
- Może jednak pani sama się o tym przekona?
- Nie sądzę – zaśmiała się cicho. - Coś dużo tych tajemnic masz a mnie się dopytujesz – dogryzła mu lekko.
- No dobrze… Czternaście – odpowiedział z lekkim zawahaniem.
- O ile mi wiadomo, to kawałek powyżej średniej, więc nie powinieneś mieć z tego powodu żadnych kompleksów – podsumowała.
Nie kontynuowali tematu, bo Norbert otworzył furtkę i Kamila wkroczyła na ogródek. A potem na schody, prowadzące na piętro. Przed drzwiami chłopak wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył.
Była w środku. Poczuła, że jest tu trochę chłodniej, ale… Ale zważywszy na to, jak przebiegło zawiązanie znajomości z Norbertem, uświadomiła sobie, że robi się jej raczej bardzo gorąco.
- Uff… - westchnęła, z braku laku wachlując się torebką.
- Już coś pani podaję – Norbert zrozumiał gest towarzyszki. - Niech pani pójdzie do pokoju – wskazał dłonią kierunek.
Weszła i nie czekając na pozwolenie usiadła na łóżku.
- Pozwolisz, że ściągnę szpilki. Strasznie ciężko się w nich chodzi w niektórych warunkach – odezwała się, gdy Norbert wszedł z butelką wody mineralnej i szklankami.
- To dlaczego pani w nich chodzi? - spojrzenie Norberta padło na stopy Kamili.
Znów nagie.
- Po to by mężczyźni podziwiali moje nogi – uśmiechnęła się zaczepnie.
- A często to się zdarza?
Poczekał cierpliwie na odpowiedź, aż Kamila wzięła kilka łyków mineralnej ze szklanki.
- Nie wiem, nie pytam.
- Innym ludziom nie daje pani pieścić swoich nóg? - zapytał trochę bez sensu.
- Nie. Ty byłeś pierwszy w ten sposób. Naprawdę – dodała, bo przecież nie kłamała.
Wyglądało na to, że jej wierzy. Znów sięgnęła po szklankę i upiła trochę, delektując się chłodem mineralnej.
I ciszą, która panowała w pokoju. Co on sobie myślał? I co ona?
Czy przyprowadzając ją tutaj liczył na kolejną dawkę emocji? A ona? Na co była gotowa? I na co nie? Czy to co miało się stać udziałem Zlatana… Nie pospieszyła się trochę? Nie no, przecież nic się nie działo, po prostu przyszła tu na zaproszenie poznanego nastolatka, który ofiarował jej chłodne picie.
Nastolatka, który wypieścił jej nogi i który na pewno liczył na coś jeszcze.
A ona wiedziała, że emocje, które przeżyła na ławce nie zaspokoiły w pełni jej apetytu.
Czuła bijące coraz silniej serce. Ot, poniekąd spełniła właśnie swą najdzikszą fantazję a przynajmniej jej część. Dała się wyrwać przypadkowemu facetowi, na dodatek bardzo młodemu. Wyrwać i przyprowadzić do pustego domu. Gdzie tak naprawdę mogło się zdarzyć wszystko. A jeśli by się nie zdarzyło to i tak mogła żyć tą fantazją, że...
- Pani Kamilo… - przerwał ciszę Norbert, jakby wahającym się głosem.
- Tak? - zachęciła go.
- Bo pani jest chyba bardzo pomocna, jak zauważyłem. Znaczy, nie chyba… - poprawił się. - I tak się zastanawiam...
- Nad czym? - spojrzała.
- No bo chciałbym zobaczyć jak się uprawia seks – wypalił. - Nie, nie tak jak pani myśli, nie chodzi mi o wkładanie, ale… Ot tak po prostu, można w ubraniach, ale po prostu… - urwał.
Chociaż w tych warunkach jej błyskotliwość była wystawiona na ciężką próbę, w lot zrozumiała o co chodzi Norbertowi. Wszystko wskazywało, że chodzi mu o… Pieszczoty, jak na ławce, tyle, że dużo odważniejsze.
Spojrzała na niego jeszcze uważniej.
- Norbert, chyba… Trochę przesadzasz, jeśli nie zauważyłeś, jestem mężatką – wyświetliła mu przed oczami dłoń z obrączką na palcu.
Aczkolwiek, żeby nie zabrzmiało to zbyt odrzucająco, tym razem ona położyła dłoń na jego kolanie.
- Dlatego mówię, że to tak na… Na niby, bez tam żadnego… - plątał się nerwowo, pocierając dłonie o siebie. - Tak po prostu, żeby ktoś mi pokazał jak to wygląda.
Uśmiechnęła się lekko, czując narastające emocje. Świadomość, że wszystko wciąż kręciło się wokół erotyki, że działała na niego tak silnie bardzo ją pobudzała.
- Tak, żeby się potarzać w łóżku – sprecyzowała z pobłażliwym wyrazem twarzy.
- No tak jakby – spojrzał na nią wyraźnie zdenerwowany, nakręcony.
- Ale to tak nie działa – tłumaczyła jakby przedłużając ta rozkoszną chwilę gdy widziała jak bardzo rozemocjonowany jest nastolatek. - Wiesz, to tak trzeba… Z wyczuciem. To trzeba też podniecić kobietę… - prowokowała subtelnym głosem i z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- No tak… - potarł dłonie o spodenki, bo na tym jego inwencja najwyraźniej się skończyła.
- Na przykład od masażu – podsunęła mu. - Kobiety najbardziej uwielbiają masaż karku.
Spojrzał na nią jakby niepewnie, czy nie żartuje, ale po chwili zobaczyła jak przesuwa się po łóżku, klęcząc za nią.
Poczuła potworne podniecenie. Przecież to wszystko naprawdę zaczęło zmierzać do...
Poczuła jego przyspieszony oddech na karku i włosach. Przymknęła oczy a chwilę później na karku wylądowała dłoń Norberta, którą niewprawnie zaczął ją masować. Niewprawnie, ale jego ruchy szybko stały się pewniejsze.
- Czy tak? - usłyszała lekko drżący głos.
- O tak, całkiem fajnie… - mruczała.
Fakt, nie był to Daniel, który potrafił ją rozluźnić w trzy sekundy, ale chłopak, który rozsiadł się za nią wygodnie dawał jej sporo przyjemności. A przynajmniej starał się i doceniała to.
Rozsiadł się tak, że obejmował ją niemal udami. Zachował jednak odległość na tyle, że nie czuła za sobą niczego niestosownego.
- Jest pani dobrze?
- Nie pytaj, czy jest mi dobrze, tylko po prostu rób…
- A inne miejsca też? - zapytał kilka sekund później.
- Tak… Plecy… Choć to trzeba umieć...
Znów musiało minąć kilka sekund, by poczuła dłonie Norberta na swojej koszulce. Zadarły ją kilka centymetrów w górę.
- Ubranie miało zostać – przypomniała mu.
- No, ale skoro mam wymasować plecy...
Nie skomentowała i gdy raz jeszcze poczuła nacisk jego dłoni, z pewnym oporem uniosła ręce w górę, zastanawiając się, czy postępuje właściwie. Nie znalazła odpowiedzi a koszulka przeszła przez jej głowę i Norbert odrzucił ją dalej.
Jego dłonie znalazły się na jej łopatkach. Pieściły je, choć co chwilę zahaczały o stanik. Kamila milczała, nie sugerując niczego, choć na samo wyobrażenie tego poczuła ciarki. I chwilę po tym Norbert zaczął majstrować przy jej staniku.
Rzuciła tylko głową w bok, jakby to miała być jedyna reakcja wzywająca chłopaka do zaprzestania czynności. I była, ale nie zniechęciła go. Widocznie stawał się coraz odważniejszy.
Stanik opadł i choć piersi zostały natychmiast przysłonięte jej dłońmi, to fakt pozostawał faktem. Siedziała w domu kompletnie obcego chłopaka poznanego kilkadziesiąt minut wcześniej i miała na sobie już tylko spodenki.
Była rozgrzana i jeszcze coś… Tak jak do tej pory podniecał ją cały nastrój i podniecenie Norberta, tak teraz… Najbardziej podniecała ją własna uległość i niewiedza gdzie postawi szlaban. Bo jak na razie nie było jej tego erotycznego uniesienia dość.
Erotycznego i na swój sposób absurdalnego. To też odgrywało swoją rolę.
I to, że swoim zachowaniem dawała Norbertowi niewypowiedziane przyzwolenie na więcej. Nie protestowała, zamknęła oczy, momentami mruczała cicho i pozwalała by dłonie Norberta niecierpliwie buszowały po jej ciele coraz śmielej.
- To teraz powiedz coś jeszcze… - zachęciła go cichym głosem.
- Uhm… Hm...
- No na przykład to czego nie powiedziałeś w parku – podsunęła mu.
- Aha… Wtedy był twardy… Ale teraz mój penis stoi już mocno.
Na potwierdzenie tych słów przysunął się bliżej a ona odczuła tą twardość na sobie.
- Mów dalej. Cokolwiek… Często walisz konia?
Nie no, pytanie o takiej treści w jej ustach…? Co ją do tego skłoniło?
Zrozumiała od razu. Była mocno podniecona tą całą sytuacją. Jej zmysły domagały się spełnienia. Gdy to sobie uświadomiła jej ciałem wstrząsnął dreszcz.
- Tak, dość często. Chciałaby pani zobaczyć?
Coś co jeszcze wczoraj byłoby dla niej czymś obrzydliwym, dziś… Kolejny motyw, który podniecił ją jeszcze bardziej.
- A wyobrażając sobie mnie, też będziesz walił? - zapytała, z trudem tłumiąc podniecenie w głosie.
- Teraz to chyba codziennie będę sobie walił myśląc o pani.
Przełknęła ślinę. Nie zareagowała nawet zbytnio, gdy niecierpliwe dłonie Norberta dorwały się do guzików w jej spodenkach.
W swym oszalałym zwidzie zapragnęła by rozbierał ją dalej. Wysunęła się delikatnie z jego objęć i przesunęła tak, by ułożyć się na łóżku na wznak. Biernie i ulegle. IO dając w ten sposób przyzwolenie na… Na bardzo wiele.
- Teraz możesz.
Czy potrzeba było większej zachęty? Jej dłonie wciąż zasłaniały jej nagie piersi, wobec czego Norbert bez żadnej przeszkody rozpiął jej spodenki i zsunął je poprzez nogi.
Kamila pozostała w samych majtkach, na których niemal od razu poczuła dłonie chłopaka.
- Nie! - zaprotestowała tym razem. - A ty co?
Choć jej wypowiedź była zwięzła, to nie pozostawiła złudzeń. Norbert zrozumiał natychmiast.
Patrzyła oszołomiona jak błyskawicznie zrzucił z siebie koszulkę a potem tak samo postąpił zresztą ubrania, skarpetkami, spodenkami i wreszcie bokserkami. I znów rzucił się do majtek leżącej przed nim pięknej nauczycielki.
- Poczekaj chwilę – wstrzymała go wysokim szeptem. - Niech chociaż to zostanie na mnie.
Nie było to prawdą. Chciała być naga, kompletnie naga, tak jak i on, ale te resztki przyzwoitości w niej jeszcze ja powstrzymały.
Więc w zamian...
- I choć tu wreszcie…
Tempo akcji zmieniło się całkowicie, doprowadzając do tego, że serce Kamili skoczyło w górę.
Norbert rzucił się niemal na nią. Jego napór przyprawił ją o kolejną porcję rozkoszy. Całował ją zachłannie, od razu dopadając szyi, ale szybko uznał, że na ciele pięknej, nagiej kobiety znajdują się jeszcze ciekawsze rzeczy, takie jak choćby piersi, których Kamila już nie zasłaniała pozwalając by Norbert obsypywał je dzikimi pocałunkami i lizał je zachłannie. A jego szczególnym zainteresowaniem cieszyły się sterczące sutki, które brał w usta, choć trochę ostrożniej, jakby ciekawy… Ale brał, doprowadzając Kamilę do pasji.
- Ściśnij – poleciła mu głośniejszym szeptem. - Ustami… I ssij… O, tak…
Jęk rozkoszy nie był udawanym. Naprawdę zrobiło się jej dobrze, gdy Norbert zachęcony jej wskazówkami wziął sutki w usta i ssał je namiętnie, muskając jeszcze językiem.
Robił to tak zaskakująco dobrze, że Kamila zaczęła się wić po łóżku, tracąc kontrolę nad emocjami.
- Świetnie, rób tak… - jęknęła zachęcająco raz jeszcze.
Oddawała się jego pieszczotom, myśląc jednocześnie z przerażeniem jak łatwo przychodzi jej ta utrata kontroli nad sobą. No dobrze, skoro potrafiła to sobie uświadomić, to jeszcze nie było tak źle, ale fakt, że ta sytuacja sprawiała jej tak olbrzymią rozkosz...
W sumie jednak, czego mogła się spodziewać? Jej własne kurewstwo, które doprowadziło do tego, że wylądowała naga w łóżku z siedemnastolatkiem poznanym ledwie niecałą godzinę wcześniej... No i jego emocje, rozgorączkowane dłonie błądzące po wszystkich częściach jej ciała, piersiach, brzuchu, nogach, między nimi, jego pot, szybki, urywany oddech zdradzający olbrzymie podniecenie i zapach mężczyzny dyszącego z pożądania… To wszystko musiało dać taki efekt, że zasadnicza pani dyrektor poczuła zawrót głowy.
Usta Norberta oderwały się od piersi schodząc niżej, na brzuch a jego dłonie znów zacisnęły się na jej majtkach. Kamila wstrzymała oddech. Choć wiedziała, że naraża się na pewne niebezpieczeństwo całkowitej utraty kontroli nie tylko nad sobą, ale i całą sytuacją, to nie pragnęła niczego innego, niż tego, by Norbert zerwał z niej te majtki, być być przed nim kompletnie nagą.
I tak się stało. Norbert jakby wahał się jeszcze przez moment mając w głowie jej sprzeciw sprzed chwili, ale w końcu się zdecydował i szybkim ruchem pozbawił leżącą pod nim piękność ostatniej części garderoby. Kamila widziała jak chłopak szeroko otwartymi oczami wpatruje się w jej gołą cipkę.
- O kurwa… - usłyszała ciche, drżące sapnięcie.
- Pamiętaj co mówiliśmy – przypomniała mu chrapliwie. - To tylko tak na niby.
Tak na niby… Jakby to, że leżała kompletnie naga w domu zupełnie obcego nastolatka i tarzała się z nim w łóżku, było czymś kompletnie normalnym.
No ale jednak na niby, czyli bez żadnego wkładania, finalizowania tej tak niezwykle absurdalnej historii, że Kamila musiała się uszczypnąć, aby mieć pewność, że to wszystko jednak działo się naprawdę.
I działo się. Norbert przypadł do jej cipki, od razu smakując ją, całując a potem liżąc. Kamila przypłaciła ten pierwszy kontakt elektryczną wręcz reakcją, ale i później niewiele się zmieniło. Patrzyła w dół między swe szeroko rozłożone uda, widząc siedemnastoletniego chłopaka liżącego jej cipkę. Lizał zbyt zachłannie nie sprawiając jej w ten sposób fizycznie większej rozkoszy. No ale sam fakt, że lizał, że cieszył się możliwością tak intymnego kontaktu z piękną kobietą działał na nią niezwykle pobudzająco.
Boże, jakie to było rozkoszne…! Głowa Kamili opadła na poduszkę a ona sama zakryła oczy rękoma, bezwiednie rozkładając uda jeszcze szerzej, tak, że Norbert nie miał żadnego problemu z dostępem do jej cipki, liżąc ją a momentami podrażniając palcami.
Ale gdy oderwał się na chwilę i przez sekundę, czy dwie nic się nie działo, zapaliła się lampka ostrzegawcza. Bała się trochę, że w tej gorączce Norbert posunie się za daleko i jednak spróbuje. A ona, mimo wszystko nie mogła do tego dopuścić.
Jakiejś, choćby jednej zasady musiała się trzymać i nie mogła dać się przelecieć temu nastolatkowi. Boże, jak to zresztą brzmiało…
Poderwała się z poduszki, zbliżając do siedzącego Norberta, który odsunął się nieco, jakby nasycił się tym pierwszym dotykiem a teraz po prostu patrzył, ciesząc wzrok widokiem leżącej jeszcze przed chwilę na jego łóżku niezwykle pięknej kobiety, kompletnie nagiej.
- No i…? - nie dokończyła Kamila, czując charkot w gardle.
Jednocześnie sama położyła dłoń na jego nodze, przesuwając po szczupłym, zgrabnym, opalonym udzie w górę.
- Niech się pani wypnie – zażądał niemal, podnieconym głosem.
- Ustaliliśmy już coś – pokręciła głową.
- Wiem, chcę tylko panią widzieć i tak na niby… - zapewnił gorliwie.
Z lekkim oporem przekręciła się i przyjęła pozycję na czworaka, wypinając nagie pośladki w stronę chłopaka.
W tej pozycji na pewno poczuła się nieco zdominowana, nawet jeżeli nic się nie działo. A przynajmniej nie miało, bo jednak wyczuła na biodrach gorące dłonie Norberta, który uklęknął za nią. Rzuciła głową w tył.
- Mogę…? Tylko tak, spróbować, jak się umówiliśmy...
Spróbowanie polegało na tym, że chłopak uderzył podbrzuszem w nagie, wypięte pośladki Kamili, wciąż trzymając ją za biodra. Ta drgnęła a potem zaczęła się przesuwać rytmicznie w rytm kolejnych posunięć Norberta. No, może nie tyle pchnięć, tylko właśnie uderzeń. Po prostu chłopak markował stosunek seksualny od tyłu.
I choć jego penis nie wchodził w jej cipkę a Kamila mogła go poczuć tylko na wypiętych pośladkach, to ten pomysł znów ją podniecił. Może nie było to realne rżnięcie, ale reszta tej otoczki zwyczajnie to sugerowała. Nie trzeba było mieć w tym momencie zbyt rozwiniętej fantazji, by wyobrazić sobie, że pani dyrektor jest właśnie rżnięta od tyłu przez napalonego młodzieńca.
I jemu też się podobało, bo bawił się w ten sposób stosunkowo długo. Aż...
- Muszę sobie zwalić – usłyszała za sobą, w którymś momencie pełen podniecenia głos.
Poczuła, że jego prawa ręka opuściła jej biodro. Uderzenia też stały się lżejsze a chwile później ustały zupełnie. Zamiast tego poczuła lewą dłoń Norberta niecierpliwie obłapującą jej nagie ciało, a przede wszystkim pośladki. Usłyszała też charakterystyczny odgłos.
Znów zamknęła oczy, gdy uświadomiła sobie, że jest wykorzystywana jak jakaś dziwka, że napalony małolat patrzy się na jej nagie dupsko i maca je, trzepiąc przy tym konia. Znów kolejna podniecająca sytuacja przyprawiająca o ciarki na skórze.
Nie wytrzymała tak, odwróciła się, siadając przed nim i znów rozkładając nogi.
- Może wolisz na to popatrzeć?
Czy z przodu, czy z tyłu, było na co popatrzeć, więc Norbertowi było wszystko jedno. A wzrok Kamili padł na stojącego, sztywnego, czerwonego penisa, którego chłopak zawzięcie masował w szybkim tempie.
Znieruchomiała chłonąc ten widok. Nie trwało to długo, bo Norbert ułożył się wygodniej, aby jedną ręką walić konia a drugą macać całe nagie ciało leżącej przed nim piękności. Jego palce znów nerwowo krążyły po cyckach Kamili, brzuchu, długich nogach, ale najczęściej po cipce. Błądziły, pieściły, macały a momentami ściskały. Nawet dość agresywnie, jakby Norbert już oswoił się z tą szokującą sytuacją.
Kamila nie zwracała większej uwagi na silne momentami pieszczoty, pozwalając mu na nie. Jej uwagę całkowicie pochłonął widok walącego konia Norberta. Patrzyła jak zahipnotyzowana na zaciśnięte mięśnie ręki chłopaka, na występujące żyły, na przesuwającą się po penisie śliską skórę. Na dobrą sprawę pierwszy raz przeżywała coś takiego. Pierwszy raz widziała jak ktoś obcy wali konia podniecając się nią. To było kosmiczne przeżycie.
Dlatego inne pragnienie musiało pozostać niezrealizowane. Skoro rozgrzana Kamila postawiła sobie znak stopu przed pełnym seksem, to pod wpływem silnych emocji i szczególnie tego widoku poczuła pragnienie by wziąć sterczącego kutasa Norberta w usta. Ale zbierała się do tego zbyt długo, niepewnie i na dodatek wciąż pozostawała pod wrażeniem tego widoku. Widoku zawzięcie masującego swego penisa Norberta.
Aż w końcu wystrzelił. Kamila czując zbliżający się finał profilaktycznie przesunęła się nieco i wystrzał poleciał na jej długie nogi. Z olbrzymią satysfakcją patrzyła na rozpływająca się po jej udach białą maż. Uświadomiła sobie, że również i Norbert odczuł równie ogromne zadowolenie, że spuścił się na ciało pięknej kobiety.
- O kurwa… - sapnął raz jeszcze, kładąc się na łóżko.
Zaległ, zmęczony swymi zmaganiami a Kamila patrzyła na jego ciało, zalążki mięśni i wiotczejącego powoli kutasa. Spektakl dobiegł końca a ona wciąż była rozgrzana. Pieszczoty chłopaka nie dały jej orgazmu. Niby się na to nie nastawiała, ale z drugiej strony potrzebowała spełnienia.
Wiedziała jednak, że ta potrzeba pozostanie niezrealizowana. Nadszedł czas by uspokoić emocje, przynajmniej w jakimś stopniu. Nie mogła tu siedzieć cały dzień i oddawać się perwersyjnym przyjemnościom z praktycznie kompletnie jej nieznanym nastolatkiem.
- Gdzie masz łazienkę? - zapytała wstając powoli z łóżka.
Wytłumaczył a ona na miękkich nogach skierowała się we wskazanym kierunku. Do szeregu erotycznych przeżyć doszło kolejne. Oto poruszała się po kompletnie obcym jej mieszkaniu zupełnie naga. Wprawdzie nikogo w nim nie było, no ale… Nigdy nie można być niczego pewnym na sto procent.
Co by było gdyby nagle rozległ się dzwonek u drzwi? Listonosz, jakiś koleżka, może ten mały kuzyn, czy ktokolwiek inny z rodziny…?
Niepokoiła się i jednocześnie napawała taką możliwością obmywając się w łazience. Szybko skończyła i wróciła do pokoju.
Norbert wciąż wylegiwał się w łóżku. Poderwał się dopiero, gdy zobaczył jak Kamila szybko wciągnęła na siebie majtki.
- Już…? - odezwał się w końcu, unosząc głowę i zdradzając pewne rozczarowanie.
- Tak – odpowiedziała krótko, wciągając również spodenki i sięgając po stanik.
Ubierała się błyskawicznie. Wszystko było już skończone, ale bała się, że jej niezaspokojone emocje wygrają i nakażą pozostać. No i trochę bała się też, czy przypadkiem Norbert po tym, gdy tak się zabawił, nie nabrał większej zuchwałości, co mogłoby się skończyć mniej przyjemnie.
Gdy chłopak zebrał się z łóżka, sięgając po bokserki, ona stała już ubrana.
- Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze? - wygłosił Norbert naturalnym głosem, w którym pobrzmiewała właśnie nadzieja.
Z jednej strony wiedziała, że musi iść, z drugiej, dotarło do niej, że poniekąd zachowała się jak te chłopaki, lowelasy… Wpadli, zadowolili się i gdy mocje opadły, już stoją w drzwiach wychodząc i nie zwracając uwagi na dziewczynę.
Nie tolerowała tego. I nie chciała być taka sama. Tylko…
- Będzie o to ciężko, mam swoje obowiązki, pewnie dzisiaj dojdą jeszcze nowe.
Nie kłamała, wszak z każdą godziną zbliżało się spotkanie ze Zlatanem. Jeszcze nie dzisiaj, no ale…
Westchnął ciężko, patrząc nieco oskarżycielskim wzrokiem.
- No nie patrz tak, chyba ci się podobało? - skomentowała pocieszającym tonem.
- Tak mocno, że chciałbym jeszcze jutro, albo pojutrze...
- Będę zajęta, naprawdę – uniosła w górę palec, jakby przysięgała. - Zobaczymy…
- A pani się podobało?
No wreszcie. Wzięła głęboki oddech.
- Tak, naprawdę. Masz bardzo fajne ciało i dostarczyłeś mi wiele przyjemności. Opłaciło się zaryzykować.
- Zaryzykować?
- Pewnie nie uwierzyć po czymś takim, ale zrobiłam to pierwszy raz w życiu.
Gdyby nie to zastrzeżenie, pewnie by faktycznie nie uwierzył, ale chyba sprawiał wrażenie przekonanego.
- Ciesz się, nikt przed tobą nie dostąpił tego zaszczytu i pewnie nikt po tobie…
Zabrzmiało to dość narcystycznie, ale dotarło do niej zbyt późno. Gdy uświadomiła to sobie, wzięła torebkę w dłoń i ruszyła ku wyjściu.
- Przeziębisz się – zażartowała wychodząc na balkon i rzucając ostatnie spojrzenie w ubranego tylko w bokserki Norberta.
- To byłoby warte tego – popatrzył na nią specyficznie.
- Czego? - nie zrozumiała.
- Gdyby ktoś był i zobaczył, że żegnam taką laskę w samych bokserkach… Co by pomyślał?
Hm, zaskakujące… Zmieszała się na moment, czując, ze chłopak miał rację. Ale rozglądając się dookoła nie zobaczyła nikogo.
A gdyby ktoś się pojawił i to jeszcze ktoś ze szkoły, to… No właśnie, miałby nad czym myśleć.
- Na razie żartownisiu – machnęła ręką i zeszła po schodach.


11. Braknie mi pięćdziesięciu złotych, więc może...


Siliła się na względny spokój i zeszła bez większego problemu, ale gdy już znalazła się na zewnątrz, nogi się pod nią ugięły. Kroczyła w stronę hotelu, ale wolnym krokiem, czując się jakby była ogłuszona. Jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, czego się dopuściła.
Zrobiła coś absolutnie niezwykłego. Doprowadziła do erotycznej sytuacji, w zasadzie praktycznie seksu z młodym, nastoletnim chłopakiem, poznanym ledwie kilkadziesiąt minut wcześniej. I nie wiedziała co było bardziej szokujące, to, że coś takiego się w ogóle stało, czy to, że ona sama była inicjatorką.
Tak, od samego stroju, przez historię z pieszczeniem nóg, po wykorzystanie chęci napicia się i zaprowadzenia do domu no i potem tego wszystkiego już.
Czuła się zszokowana. Ot, poważna, konserwatywna nauczycielka a od niedawna pani dyrektor liceum na godzinę stała się zwykłą, rozpustną dziwką. Zrobiła to, co do tej pory praktykowała wyłącznie w fantazjach, czego słuchała wyłącznie w zaczepnych sugestiach Daniela.
Może nie zrobiła tego tak na sto procent, bo ostatecznie nie dała się wyruchać młodemu, nie dała się zaliczyć. Ale czy miało to jakieś większe znaczenie?
Tym bardziej, że stanowiło to idealny wstęp do tego co miała robić ze Zlatanem. Jeśli dało się tak to określić, to próba generalna została właśnie zaliczona.
I była jeszcze jedna istotna rzecz, która ją szokowała. Idąc wolno czuła ucisk w podbrzuszu, nie tylko dzięki tym perwersyjnym przeżyciom sprzed chwili.
Głównie dlatego, że wciąż czuła się niespełniona. Może gdyby przeżyła orgazm, emocje opadłyby. Ale nie odważyła się prowadzić tego z Norbertem tak długo, sterować nim, naprowadzać, by i on dał jej spełnienie. To co się stało, w jakimś stopniu usatysfakcjonowało ją emocjonalnie. Ale nie fizycznie.
Dlatego… Idąc spokojnie na uginających się nogach, wciąż prezentowała takie nastawienie jak wcześniej, gdy w samo południe wchodziła do parku. Napawała się samą sobą, super laską, ubraną dość odważnie, wiele pokazującą jak na kobietę z klasą.
Jakby to głupio nie brzmiało, zachowywała się tak, jakby niemal krzyczała „hej, zobacz jaka super laska, poderwałbyś? A może chętnie zwaliłbyś konia na mój widok?”
Miękły jej nogi a serce biło dużo mocniej niż zwykle. Czy nie dość tych emocji? Nie lepiej powstrzymać się i poczekać do jutra? Choć przecież, do cholery, jakim cudem zaczęła brać swą uległość wobec Zlatana jako fakt dokonany? Jeszcze nie, jeszcze nie...
Ale zasadniczo nikt nie chciał tak na nią patrzeć. Głównie dlatego, że nikogo na swej drodze nie spotkała, poza tym, że ulicą przejechało kilka samochodów. Jak na miejscowość nadmorską, było tu zadziwiająco sennie i pusto. Może czas turystów miał nadejść za kilka tygodni, gdy zaczną się wakacje i sezon urlopowy...
Szła wolno a jeszcze zwolniła przed sklepem monopolowym. Na chodniku stał samochód. Nie znała marki, ale prezentował się całkiem ładnie. Uśmiechnęła się do siebie. Jeszcze tego wszystkiego brakowało, by zachowując się jak dziwka, zachowała się jak blachara próbując zwrócić na siebie uwagę kierowcy samochodu, który wpadł pewnie na chwilę do sklepu.
Zatrzymała się na sekundę przeglądając w przyciemnionej szybie samochodu. Co tam, faktycznie wyglądała jak super laska a nie pani dyrektor liceum. Super laska, ale nie z pornosa, tylko taka z klasą.
Odwróciła się i zrobiła krok w stronę sklepu. Zatrzymała się natychmiast, z dwóch powodów. Najpierw zobaczyła kartkę na drzwiach informującą, że sklep jest jeszcze zamknięty a w tym samym momencie z boku wyszedł młody mężczyzna z kluczykami.
- Jeszcze zamknięte? - zmarszczyła brwi, kierując pytanie ni to do siebie, ni do mężczyzny.
- Otwieramy o piętnastej – młody mężczyzna zatrzymał się przy samochodzie. - Wcześniej nie ma sensu, nikt nie przyjdzie.
Zakręciła się nieporadnie na szpilce. Pewnie kilkaset metrów dalej, bliżej Bałtyku znajdowały się sklepy z alkoholem, ale tam już nie chciało się jej teraz iść. Chodzenie w szpilkach trochę ją wymęczyło.
- A dla mnie pan nie otworzy? - uśmiechnęła się sympatycznie, z klasą, nie obleśnie, jak jakaś porno aktorka.
Zauważył uśmiech, otaksował jej sylwetkę wzrokiem. Sprawiał wrażenie otwartego, raczej wyluzowanego, otwartego na kontakty z ludźmi człowieka. Był jej wzrostu, szczupły, względnie przystojny, miał czarne włosy, związane na górze w niewielki kucyk. Ubrany jak wszyscy o tej porze roku w szorty i koszulkę.
- Naprawdę spieszę się, bo muszę wziąć towar z domu. Będę z powrotem za dziesięć minut.
- Każe mi pan czekać w tym słońcu? – próbowała kontynuować jakiś tam flirt, w czym nigdy nie była mistrzynią.
- Lepiej w słońcu, niż w deszczu – i on nie popisał się wyszukaną ripostą, ale również się uśmiechnął. - Może pani jechać ze mną, nie będzie musiała pani stać.
Rzucił tą propozycję oczywiście żartem, nie wierząc pewnie, że piękna nieznajoma mogłaby potraktować ją poważnie.
I nie potraktowałaby, gdyby nie ten nastrój, gdyby nie te emocje, które natychmiast podsunęły jej do głowy różne wizje. Znieruchomiała na moment.
- Dziesięć minut, pan mówi...?
- Mieszkam w sąsiedniej miejscowości, cztery kilometry stąd – poinformował. - Wjadę, załaduję i wracam. No niech będzie piętnaście – sprecyzował sumiennie.
Gdy otwierał drzwi, wrzucając do środka jakiś pakunek, Kamila przygryzając wargę dyskretnie otaksowała sylwetkę chłopaka. Prezentowała się całkiem apetycznie i zachęcająco. W widocznych miejscach ciało tego młodego mężczyzny było ładnie opalone. Ale największe wrażenie robiły jego oczy. Przyciągały jak i tam samo wzbudzały niepokój. Ładne, ale wyczuwała z nich coś… Mówiły, że właściciel sklepu potrafi być cwaniakiem, egoistą, przynajmniej w określonych momentach.
Cóż, biznesmen, musiał mieć w sobie trochę inwencji, zaradności a to wszystko wiązało się ze sobą. W ogóle on sam wyglądał na takiego między dwudziestym piątym a trzydziestym rokiem życia. Chyba bliżej tej pierwszej liczby.
Ocknęła się, gdy tylne drzwi od samochodu trzasnęły. Zebrała się w sobie. Czy naprawdę ocenianie tego chłopaka pod kątem… Nie, nie myślała od razu Bóg wie o czym, ale takie szybkie ocenianie jego atrakcyjności…
- To jak? - zapytał, przechodząc do drzwi od strony kierowcy.
- Nawet bym pojechała, ale nie wiadomo, co niektórym przystojnym kierowcom potrafi przyjść do głowy… - odpowiedziała wolno, siląc się by nie spuścić wzroku z twarzy mężczyzny.
Zaśmiał się krótko.
- Szybka jazda – poinformował. - Pani też ją lubi?
Może i nie miał niczego złego na myśli, może delikatnie dostosował się trochę do klimatu rozmowy… A może Kamila w tym stanie wszystko kojarzyła z jednym…
- Nawet nie wiem jak ma pan na imię – przeszła do drzwi od strony pasażera.
- Marek – odpowiedział krótko, zasiadając przed kierownicą i włączając silnik.
- Kamila – przedstawiła się i ona, będąc już w środku.
Tak naprawdę to wszystko było bardzo niewinne. Ot, zabrała się na przejażdżkę z nowo poznanym właścicielem sklepu. Przejażdżkę, która miała trwać piętnaście minut. I chociaż wszędzie trąbi się o ostrożności w tego typu kontaktach, to każdego dnia dziesiątki autostopowiczów radzą sobie w ten sposób.
Ale gdy już mknęli w kierunku tej sąsiedniej miejscowości Kamila nie potrafiła myśleć niczym innym, niż o tym, że właśnie tak zaczynały się dziesiątki filmu w branży porno. Niezbyt wyszukanie, bo ciężko było znaleźć jakiś wyszukany film porno. Nie o to przecież chodziło, tylko o co innego.
W drodze do sąsiedniej miejscowości podjęła lekki flirt, usiłując podtrzymać klimat pewnego erotyzmu, bez przesady oczywiście. Myśl o tym, że podróżuje z dość przystojnym, nieznanym jej młodszym facetem, że jest tak naprawdę trochę zdana na jego widzimisię, przyprawiała ją o kolejne fale rozkoszy. Tej rozkoszy emocjonalnej.
Tym bardziej, że w trakcie podróży zaśmiała się krótko z dwa, albo trzy razy. Jakoś im się rozmawiało. No i miała świadomość, że zrobiła wrażenie na Marku.
Nie kłamał, szybko uwinął się na dość opustoszałej drodze i po pięciu minutach był pod swoim rodzinnym domem.
- Zostań, za pięć minut wracamy – poinformował i opuścił samochód.
Zajął się tym, co miał do zrobienia a siedząca na przednim fotelu Kamila czuła łomot serca i wilgoć w cipce. W jej umysł coraz mocniej wchodziła ta najmroczniejsza wizja jej fantazji. Pierwszą część już wykonała, wchodząc do samochodu nieznanego mężczyzny. No nie licząc tego, co zrobiła z Norbertem, ale to w tym momencie nie miało znaczenia.
Nie wierzyła, że może się na to odważyć, ale… Ale jeszcze wczoraj nie uwierzyłaby, że może odwalić taki numer z siedemnastoletnim chłopakiem a tymczasem…
I jeszcze jedna rzecz chodziło jej po głowie. Tak mocno, że nie potrafiła przestać o niej myśleć.
Mianowicie wciąż miała w pamięci widok nagiego Norberta i jego sztywnego, śliskiego, całkiem przyjemnego w widoku penisa. Nie odważyła się wtedy, za długo się zbierała, może dlatego, że chłopak był już bliski finału…
Ale, jeśli można tak ująć, z każdą chwilą żałowała, że nie posmakowała tego penisa, że nie wzięła mu go w usta, że nie obciągnęła soczyście, z pasją, tak jak jej to tkwiło w głowie. I z każdą chwilą pragnęła coraz silniej, by po prostu obciągnąć by czyjś sterczący kutas wypełnił jej spragnione...
- Wszystko w porządku? - usłyszała zapytanie, gdy Marek ponownie zasiadł za kierownicą.
- Tak, dlaczego?
- Wyglądasz jakoś tak… Myślałem…
Nie dokończył. Znieruchomiała, czując, że oblewa ją zimny pot. Wyczuł coś? Jej zachowanie było aż tak nienaturalne? Hm...
Marek włączył silnik i ruszyli. Kamila wiedziała, że podróż potrwa krótko, tak jak w pierwszą stronę, czyli jakieś pięć minut.
- Ładny samochód. Pewnie często wozisz ze sobą ładne dziewczyny?
- Takie z takimi nogami, to raczej nie – skrzywił twarz w uśmiechu.
Jedno subtelne zdanie i niespecjalnie wyszukany komplement a serce znów walnęło mocniej.
- No dziękuję – wysiliła się na szeroki uśmiech. - Ale twoja ewentualna dziewczyna nie powinna takich rzeczy słuchać.
- Moja dziewczyna na razie faktycznie jest ewentualną.
Aha…
- Co ciekawego wziąłeś ze sobą? - zapytała, nie mając innego pomysłu na kontynuowanie rozmowy.
- Trochę browarów, parę butelek wódki… - rzucił jakby od niechcenia.
- Myślałam, że masz coś poważniejszego...
- A czego konkretnie szukasz?
- Konkretnie to nie wiem… Ale coś bardziej specjalnego a mniej trywialnego na babski wieczór.
- Mam w sklepie parę takich wynalazków dla lepszej klienteli, która tu wpada od czasu do czasu, jakieś starsze wina, czy inne trunki. Na przykład Grande Champagne, starszy rocznik. Tylko, że to kosztuje. Trzy tysiące.
- Za dużo jak na kieszeń nauczycielki – pokręciła głową z rezygnacją.
- Nauczycielki? - powtórzył.
Oderwał na moment oczy od drogi i bez ceregieli otaksował jej sylwetkę raz jeszcze, skupiając się głównie na długich, nagich nogach.
No tak, przecież nauczycielkami z reguły bywały zwykłe, starsze, nieatrakcyjne panie z nadwagą i w ogóle. Nie takie atrakcyjne kobiety, bezwstydnie prezentujące swe walory.
- Nauczycielki – powtórzyła Kamila kierując wzrok w stronę Marka. - Coś się nie zgadza?
- No tak trochę… - zaśmiał się krótko. - Mam jeszcze Petite Champagne, młodszy rocznik, trochę tańszy. Hennessy z ekskluzywnej kolekcji za siedem stów.
- Wciąż za dużo – kręciła głową, czując w niej coraz większy łomot.
Przede wszystkim z uwagi na myśl, która jej przyszła do niej. Myśl tak absurdalna i nieprzyzwoita, że zaparło jej dech. Myśl, która owszem pojawiała się, ale tylko w najgorszych nocnych, hm… Koszmarach? Perwersyjnych koszmarach.
- Może litrowy Ballantines w kartoniku? Dwieście pięćdziesiąt – zszedł dużo niżej.
- Hm…
Urwała, czując jak napinają się jej wszystkie możliwe mięśnie ciała. Zesztywniała, jakby chwycił ją jakiś paraliż. Czy naprawdę miała wypowiedzieć to...
- Jest mały problem, bo mam przy sobie tylko dwieście i ani grosza więcej – westchnęła z udawanym ubolewaniem, próbując zatrzeć fakt, że na moment zadrżał jej głos.
- Heh… - skwitował tylko lekkim uśmiechem.
- Nie wiem, czy zdarzyło ci się przyjąć w zapłacie coś jeszcze oprócz pieniędzy, bo niestety braknie mi tych pięćdziesięciu złotych – dorzuciła subtelnie.
Urwała, zastanawiając się czy brzmi bardziej jak kurwa, czy bardziej jak ostatnia idiotka.
Pięć dych. To była taka suma, która niektórym mogła kojarzyć się dość, no tak...
Zerknęła dyskretnie na prowadzącego Marka. Jego twarz chyba spoważniała i przybrała taki… Jakby lisi wyraz. Jakby zaczynał coś rozumieć...
- No ale nie wiem, co masz dokładnie na myśli – skwitował, jakby domagając się jasnego postawienia sprawy.
Nie odpowiedziała. Patrzyła tylko na niego starając się by jej twarzy nie opanował żaden potworny rumieniec wstydu.
- Już dojeżdżamy – odezwała się. - Może przystaniemy na chwilę i przedyskutujemy to?
Jakby niedostrzegalnie wzruszył ramionami. I kilka sekund później Kamila poczuła gwałtowne uderzenie serca, gdy Marek zwolnił a następnie skręcił w jakąś boczną dróżkę, wjeżdżając na oddaloną o kilkanaście metrów od drogi krajowej polankę.
- To wyjdźmy – wyłączył silnik i otworzył drzwi.
Kamila również opuściła samochód, czując niezwykły łomot serca. Nogi autentycznie się pod nią uginały. Marek szybko znalazł się po jej stronie. Tak blisko, że poczuła na sobie jego oddech.
- Co proponujesz? - zapytał.
Ciężko było spojrzeć mu w oczy. Traciła kontrolę nad sobą. Wręcz uznała przez moment, że to nie rzeczywistość, tylko jakiś chory pieprzony sen.
- Tak w pełni to nie mogę – poinformowała i czym prędzej uciekła wzrokiem w dół. Tak jakby bała się tego zdradliwego rumieńca, albo tego co Marek mógł wyczytać z jej twarzy.
No i aby dość wyraźnie zasugerować, że nie ma mowy by zwyczajnie dała się przelecieć. Jeszcze na tyle się szanowała.
Szanowała… Boże!
Nie czekała, jej dłonie znalazły się na jego brzuchu, wślizgując się pod koszulkę a ona sama zaczęła klękać, głównie też dlatego, że coraz ciężej było jej ustać na drżących nogach.
- Zaraz! - Marek chwycił ją mocniej i z powrotem podciągnął w górę.
Przywarł ustami do jej warg, całując się, albo przynajmniej próbując, bo spanikowana Kamila przez moment była kompletnie sztywna. Ale po sekundzie ożywiła się przyjmując ten zaborczy, gwałtowny pocałunek. Jęknęła przy tym cicho.
Także dlatego, że poczuła dłonie Marka niżej. Na jej odsłoniętych udach. Próbował macać jej długie nogi, masować je i ściskać. Ale po chwili dłonie młodego mężczyzny znalazły się na pośladkach Kamili i zacisnęły się na nich.
No cóż, jeżeli był tu jeszcze czas na jakieś dyskusje, to chyba tylko na te takiego kalibru. Kamila uświadomiła to sobie z cała mocą.
Dłonie Marka błądziły po dostępnych miejscach ciała pięknej nieznajomej. Kamila czuła je na nogach, plecach i pośladkach. A swoimi ustami wbijał się niżej , w szyję, w dekolt...
- Zdejmij to – polecił zdecydowanym głosem, zdradzającym podniecenie.
Posłusznie wykonała polecenie, zdejmując koszulkę. Stanik pozostał na miejscu, ale Markowi to nie przeszkadzało. Jednym ruchem opuścił miseczki w dół i przyssał się do sterczących sutków Kamili, wywołując u niej silne drgnięcie i jęk.
Zamknęła na moment oczy i wsunęła dłoń w jego włosy, czując to samo co przed chwilą, tylko jeszcze mocniej. Czując, że to nie może się dziać naprawdę, że to jakiś absurd.
Ale gdy otworzyła oczy ponownie, widziała dookoła drzewa, polanę, samochód i Marka, namiętnie i zachłannie ssącego jej nagie sutki. Czuła jak bardzo to wszystko jest uwłaczające i jednocześnie ogromnie podniecające.
- Ej… - jęknęła cicho.
I wykorzystując to, odsunęła się nieco od Marka, zmuszając by wypuścił z ust jej nagie cycki. Tym razem już nie sprzeciwił się, gdy opadła na kolana. Gra wstępna została wykonana a Kamila drżącą ręką przejechała po spodenkach. Przez materiał wyczuła sporą twardość.
Znów poczuła się jak we mgle, zresztą mocno musiała otwierać oczy, gdy drżącymi rękoma wolno opuszczała spodenki w dół i jej oczom ukazał się penis Marka w całej okazałości.
- Łał… - szepnęła cicho.
Jej szept nie był tylko uprzejmym komentarzem do tego co zobaczyła. Nieco zwisający jeszcze w dół penis Marka prezentował się na pewno imponująco. Był duży. Przesuwała po nim dłonią starając się opanować drżenie całego praktycznie ciała.
A więc tak to wyglądało. Tak wyglądało, gdy szanowna pani dyrektor liceum robiła z siebie prawdziwą prostytutkę, przymierzając się do obciągania wartego pięćdziesiąt złotych...
Przysunęła usta bliżej i zamknęła oczy. Poczuła żołądź na wyschniętych ustach. Wycofała się, oblizując je a potem znów przybliżyła. Pocałowała delikatnie, jakby pamiętając o wszystkich aspektach fellatio. Nie tylko o tym, że należy przesuwać głową w przód i w tył, do znudzenia.
Nie… Szanowna pani dyrektor była artystką w obciąganiu. Nie mogła pozwolić by jej klient po wszystkim odczuwał brak satysfakcji.
Marzyła o tym penisie od co najmniej kilkudziesięciu minut, teraz miała go przed sobą, na dodatek prezentował się on bardzo apetycznie, co przecież nie było regułą.
Drażniła językiem żołądź a wyczuwalne ruchy Marka upewniały ją w tym, że robiła to dobrze i już na samym początku potrafiła sprawić mu rozkosz. Co nie pozostało bez wpływu na jej własny stan. Sama poczuła olbrzymie podniecenie i na ułamek sekundy wyświetliła się jej wizja Marka pieprzącego ją mocno w tym samochodzie.
Nie, na to nie mogła pozwolić. Rozedrgana, po chwili rozkosznej pieszczoty, przechyliła głowę, tak, że sterczący już silnie członek wślizgnął się w jej rozchylone usta.
Wślizgnął się tylko w części. Nie była w stanie wziąć go w całości, był zbyt duży. Wzięła, zacisnęła lekko usta i tak trwała w tym stanie przez moment chłonąc rzeczywistość.
Czyli to, że klęczy w skąpym stroju na leśnej polanie i trzyma w ustach sterczącego kutasa napalonego młodego, kompletnie jej nieznanego mężczyzny. Że nie dość, że robi z siebie łatwą kurwę, to jeszcze kurwę za pieniądze.
I ruszyła do dzieła, jakby powstrzymując te myśli, z jednej strony tak podniecające, ale z drugiej przecież moralnie naganne. Aby zagłuszyć te rozterki przystąpiła do akcji z prawdziwą pasją. Natarła na penisa ustami, przesuwając je po nim zachłannie, łapczywie, już od samego początku. Pomagała sobie przy tym dłonią, bo członek opierającego się o samochód Marka był wystarczająco duży, by zmieściła ją na nim. Tym samym część kutasa od podbrzusza ściskała i masowała dłonią a tą górną ustami.
Tak to wyglądało przez dłuższy czasu. Oddawała się swojej fantazji, swojej pracy a reakcje Marka dowodziły, że jest pod wrażeniem obciągania, jakie serwuje mu ledwo co poznana piękna kobieta, z zawodu nauczycielka.
Poznana ledwie piętnaście minut wcześniej. Piętnaście!
Markowi musiało być dobrze, wiedziała to. Choć mniej Markiem się przejmowała, niż sobą, swoimi odczuciami i rozkoszowaniem się czynnością, której się dopuściła. Rozkoszowaniem z tak przecież olbrzymią domieszką niemoralności, która przyprawiała ją o obłęd każdego rodzaju.
Ale nie przerywała całej akcji, wiedziała doskonale, że musi doprowadzić ją do końca, choćby dlatego, że obiecała, licząc na upust w wysokości pięćdziesięciu złotych. Tak, obciągała za pięć dych. Jak prawdziwa rasowa kurwa a nie porządna licealna nauczycielka, żona i matka dwójki dzieci.
A tą pierwszą poczuła się jeszcze silniej, gdy coraz bardziej rozemocjonowany Marek chwycił ją za włosy i przysunął mocniej do podbrzusza. Zwolniła na moment a potem wręcz zatrzymała się, doznając uczucia zadławienia. Kutas Marka był duży i wszedł głęboko, w całości, sięgając do gardła.
Drgnęła kilka razy, dając tym samym swojemu chwilowemu władcy sygnał, że nie wszystko jest w porządku. Choć świadomość, że ma w tym momencie usta w całości już wypełnione kutasem obcego faceta sprawiała, że odpływała.
Puścił a one wypuściła penia z ust, dysząc ciężko. Spojrzała w górę i zobaczyła, że twarz Marka zdradza olbrzymie emocje. Pięknie. Jego oczy płonęły. Pewnie tak samo jak jej.
- Ciągnij, dalej… - zażądał też nieco zdyszanym, podnieconym tonem.
Już sam fakt, że obcy mężczyzna zwracał się do niej w ten sposób rozpalił ją i zniewolił jeszcze bardziej. Jeszcze bardziej zdopingowana wzięła się ponownie do pracy, ssąc i masując dużego kutasa. Z doświadczenia wyczuwała że finał jest już blisko.
Ciągnęła jak nakazał, na tej leśnej polanie, niczym uliczna prostytutka z Rumunii a w swojej głowie rysowała już wizje jakby to było w innej sytuacji. Gdyby rozłożyła się szeroko na tylnym siedzeniu a Marek wchodził w nią w tej ciasnocie. Pewnie czułaby na sobie każdy fragment jego ciała. A jeszcze bardziej czułaby jego dużego kutasa, którym penetrowałby wszystkie zakamarki jej wilgotnej jak rzadko kiedy cipki. Którym najzwyczajniej w świecie rżnąłby ją, jak ostatnią dziwkę, której obiecał za to pięćdziesiąt złotych.
Mówiłby coś do niej? Poniżałby ją, używając ostrzejszych słów? Nazywał suką, dziwka a może i kurwą? Bo byłaby kurwą, która pieprzyłaby się z nim po piętnastu minutach znajomości za butelkę drogiego alkoholu.
Miękły jej nogi i dobrze, że klęczała. Ta wizja pochłaniała ją tak bardzo, że z każdą sekundą coraz poważniej myślała by przerwać. By on wszedł w nią tym swoim wielkim kutasem i zerżnął ją przyprawiając o nieziemską rozkosz.
Nie, nie mogła się do tego posunąć. Mimo wszystko nie mogła. Pozostawały tylko kosmiczne fantazje, którym oddawała się podczas ostatniego aktu obciągania.
No bo przecież mógł ja wziąć tutaj, na powietrzu. Mógł zedrzeć z niej ubranie a piękna pani dyrektor stanęłaby na leśnej polanie kompletnie naga, oparta o samochód. Wypinając swe nagie pośladki, między które wbijałby się Marek swoim wielkim kutasem, jeszcze bardziej w tej pozycji pastwiąc się nad jej cipką. Nie no, gdyby jeszcze trzymał ją mocno za biodra, jak przystało na dominującego faceta, to nie wytrzymałaby i jęczała a może nawet krzyczała na tej polanie.
Tak, że jeszcze ktoś by usłyszał. I pojawiłaby się jakaś grupka licealistów, obserwując z uśmiechami na twarzach, jak ich pani dyrektor daje się bezlitośnie rznąć jakiemuś typkowi.
- Boże…! - jęknęła, wypuszczając penisa z ust i odsuwając głowę nieco dalej.
Masowała dynamicznie dłonią wiedząc co się zdarzy za chwilę. Reakcje Marka były jednoznaczne. Kamila odsunęła w ostatniej chwili głowę i strumień spermy trysnął daleko w trawę. Drugi też. Masowała jeszcze, chcąc by cały ładunek opuścił jądra młodszego pewnie gdzieś o dziesięć lat mężczyzny.
Wszystkiemu towarzyszyło jego głębokie westchnięcie. Kilka sekund westchnień i jego i Kamili i było po wszystkim.
Marek podciągnął spodenki. Ona wciąż klęczała, obcierając usta. Poziom emocji opadł przynajmniej o ten jeden stopień. Bo on się spełnił a ona… Wciąż nie i wciąż miała w głowie wizje pieprzącego ją Marka, które bezskutecznie starała się odgonić.
W każdym razie poziom emocji nieznacznie opadł i… I co teraz? Wstać jak gdyby nigdy nic? Uśmiechnąć się z satysfakcją jak ostatnia kurwa? Nigdy nie była w takiej sytuacji.
Nie licząc tej sprzed kilkudziesięciu minut z Norbertem.
No ale bez względu na to co tu się wydarzyło, tak naprawdę nie była ani kurwą, ani żadną łatwą dziewczyną i czuła się jednak dość niezręcznie. Wykorzystała tą chwilę, by w końcu stanąć na nogi i sięgnąć po leżącą na dachu samochodu koszulkę. Włożyła ja na siebie, starając się unikać wzroku Marka.
- No to co? - odezwała się w końcu, próbując brzmieć naturalnie. - Jedziemy już?
Marek jakby się ocknął. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, coś tam skomentował pod nosem i chwilę później siedział już po stronie kierowcy, odpalając samochód.
Nie mówił wiele a i Kamila milczała, chłonąc to wszystko. A przede wszystkim to, że w oczach Marka uchodziła w tym momencie z pewnością za pannę lekkich obyczajów. Co innego myśleć o sobie w taki sposób przed spełnieniem swojej dzikiej fantazji a co innego już po.
Na szczęście powrót do sklepu zajął im tylko nieco ponad minutę, więc nie było zbyt wiele czasu na rozmyślaniami. Wracająca do rzeczywistości Kamila tylko raz jeszcze musiała zmierzyć się z tym co właśnie zaszło.
- Czyli dwieście, tak? - upewniła się, chowając do torebki butelkę umówionego wcześniej alkoholu.
- Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze po butelkę czegoś dobrego – odpowiedział Marek chowając pieniądze do kasy.
Kamila bez trudu wyczuła niedwuznaczność tego tekstu.
- To jeszcze zależy choćby od koleżanek – wysiliła się na uśmiech i opuściła sklep szybkim krokiem.
Na zewnątrz nie zatrzymała się, tylko nie zmieniając tempa skierowała się w stronę hotelu. Starała się skupić na innych aspektach życia, niż na tym co stało się w ciągu ostatnich dwóch godzin.
W których najpierw dała się rozebrać do naga i porządnie wymacać siedemnastolatkowi a potem obciągnęła kutasa młodemu właścicielowi sklepu.
Roztrzęsiona rzuciła się na łózko w hotelowym pokoju, składając dłonie na czole. Piękny początek wycieczki. No i właśnie, początek. Tak jak i początek dnia, bo dopiero dochodziła czternasta. Dzień się jeszcze nie skończył. A wycieczka? Dopiero zaczynała.
Zostali jeszcze Oskar ze swym szantażykiem i Zlatan.
Jak to wszystko miało się skończyć?


12. Poruchałbym, pani dyrektor, ale po co mam płacić, skoro...


Jej myśli tańczyły w różny sposób przez te kilka godzin a wszystko sprowadzało się do dwóch kwestii. Do tego by się ogarnąć i powiedzieć stop, bo te dwie niesamowite historie, w które momentami nie mogła uwierzyć, powinny wystarczyć. I do tego, by przeciwnie, skoro rozpoczęła swój show, to może jednak pójść za ciosem, odważyć się i pozwolić sobie na jeszcze większe szaleństwo.
Oczywiście nie wymyśliła niczego i została z niczym. Rozsądek brał górę nad emocjami a chwilę potem im ulegał.
W każdym jednak razie wizja swojej totalnej uległości wobec młodego chłopaka niesamowicie ją rozpalała. To byłoby coś kompletnie nowego. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że w pewnych okolicznościach taka sytuacja mogła stać się w jakiś sposób niebezpieczna. Co by było bowiem, gdyby Zlatan zażyczył sobie czegoś nietypowego? No na przykład jakiegoś publicznego ekshibicjonizmu, czy coś…
W każdym razie dotarło do niej, ze coraz bardziej przyjmuje władzę Zlatana za pewnik. I to było kolejnym czynnikiem, który potęgował emocje licealnej pani dyrektor.
Ale był jeszcze Oskar. Nie mogła o nim zapomnieć. Czego konkretnie mógł chcieć? Może dałoby się z nim jakoś dogadać? Jakoś, bo przecież to co zasugerował, te bajania o tym słoneczku… Coś takiego, rzecz jasna kompletnie nie wchodziło w grę.
Kurde, była panią dyrektor. Musiał istnieć jakiś sposób, by nie dać się zaszantażować i utrzymać sprytnego ucznia w ryzach. Może mogło dać się zrobić coś jakimś niewielkim kosztem.
Zbliżał się wieczór, na który umówiły się wszystkie razem. Taki, babski, o którym dość oględnie mówiła wcześniej Marta. Taki, który miała na myśli, walcząc dzielnie o butelkę Ballantinesa.
Ale nim jeszcze nastąpił, doszło do spotkania z Oskarem. Zainicjowała je, wykorzystując okazję i wciągając go do swego pokoju.
Nigdy nie była dobrą negocjatorką. Zresztą nie było sensu niczego udawać. On wiedział i ona wiedziała. No więc…
- Chciałam porozmawiać o tym, o czym wspomniałeś wczoraj na plaży – zaczęła wprost, przyjmując bardziej oficjalną, dyrektorską postawę w celu zdeprymowania licealisty. - Niezależnie do kogo należałby profil, o którym wspomniałeś, twoja próba szantażu jest karygodna. Tak się nie robi!
- Ale problem w tym, że ten profil należał do pani a jest pani dyrektorką poważnej szkoły. To trochę zmienia postać rzeczy, no nie?
- Jeśli nawet byłby, to nie miałoby to nic wspólnego ze szkołą, ani pełnioną przeze mnie funkcją, czy to jasne?
- No nie wiem… Może by zapytać o to pani przełożonych? - niefrasobliwie poskrobał się po głowie.
- Nie mieszajmy do tego żadnych przełożonych, bo to nie ich sprawa, dobrze? - wygłosiła oficjalnie a potem nieco zmieniła ton. - Jak rozwiążemy ten problem?
Zauważyła, że się ożywił. Tak jakby jej pytanie było dość niefortunne a on dostrzegł w tym jakąś szansę.
- Tak jak proponowałem wczoraj – odpowiedział. - A pani jaki ma pomysł?
- Taki, że zapominamy o całej sprawie i idziemy w swoją stronę.
- Nie, to mi się zupełnie nie kalkuluje – pokręcił głową licealista. - To mam coś bardziej polubownego.
- Co takiego?
- Skorzystam z usług jakie pani oferuje, ale nie zapłacę tych pięciu tysięcy, których nie mam – uśmiechnął się trochę niewinnie a trochę złośliwie.
Kamila odczekała sekundę.
- Oskar, wbij sobie do głowy jedno – zaakcentowała. - Niezależnie od tego profilu i wszystkich innych rzeczy, ja nie świadczę żadnych usług, za żadne pięć tysięcy, ani nic w tym stylu… - podkreśliła dobitnie.
- No o tym właśnie mówię, że nie zapłacę żadnych pięciu tysięcy – uśmiech na jego twarzy poszerzył się nieznacznie.
- I dobrze, bo nie wydarzy się nic takiego, co miałoby usprawiedliwić przyjęcie przeze mnie takiej kwoty, ani żadnej innej – nie dała się wyprowadzić z równowagi.
Chociaż fakt, że toczyła właśnie pertraktacje z jednym ze swych uczniów na taki a nie inny temat, z jednej strony ją krępował, z drugiej nieoczekiwanie rozgrzewał.
Trudno było o inną reakcję po tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Tym bardziej trudno, gdy wciąż miała przed oczami akcje z dnia poprzedniego. Młodego, przystojnego, zgrabnie zbudowanego licealistę pieprzącego jedną z jego szkolnych nauczycielek.
Zamknęła na moment oczy a przed nimi pojawił się obraz Oskara rżnącego leżącą na stole Martę.
- Ja jednak obstawałbym przy tym właśnie rozwiązaniu a jeśli nie...
- Oskar, wybij sobie z głowy wszystkie tego typu rozwiązania a jeśli, że pozwolę sobie dokończyć za ciebie, masz zamiar pójść z tym w świat, to droga wolna. Takiej ceny nie zapłacę.
No i zastrzeliła go. Swoim zdecydowaniem przekonała chłopaka, że jeśli myślał o uciechach w wyjątkowej skali, to niestety dla niego nic z tego. Przekonała go, widziała to.
Ale jeśli był rozczarowany, to nie zdradzał tego wybitnie. Może jednak był realistą i wiedział, że szanse na spełnienie swojej fantazji były dość iluzoryczne?
- Jeśli tak… To może pójdziemy jutro na jakąś specjalną randkę?
- Jaką specjalną?
- Plaża jest szeroka, może wyskoczymy w takie miejsce, gdzie ludzie opalają się nago, tak wcześniej, żeby nie było nikogo, albo prawie nikogo i...
- Żadnych takich! – zareagowała stanowczo. - To nie wchodzi w grę, absolutnie!
- To może usiądziemy sobie na łóżku i będziemy sobie robić dobrze? Ale każdy sam sobie, jeśli…
- Oskar – przerwała mu, patrząc z politowaniem. - Postaraj się być poważny, to nie jest żaden porno film. Wymyśl coś bardziej realnego.
- Ale co realnego? - przystąpił i on do ataku. - Zaproponowałem kilka rzeczy a pani nie chce się na nic zgodzić.
- Bo proponujesz takie właśnie niewykonalne rzeczy. Zejdź trochę na ziemię.
- Schodzę i schodzę a pani się wciąż nie zgadza…
- Bo nie proponujesz niczego realnego.
Na chwilę zapadła cisza. Kamila nie chciała niczego podsuwać, choć w jej umyśle może coś tam się mgliście zarysowało. Nie chciała jednak niczego wyjawiać na głos. Co by się nie działo, to ona miała być tą szantażowaną, która z niechęcią ulegnie jakiejś względnie łagodnej propozycji szantażysty.
Brr… Znów… Z jednej strony wzdragała się przed tym, z drugiej… Fakt, że Oskar rozdaje karty, mając w rękawie, jeśli nie asa, to chociaż waleta, był dość zniewalający i na swój sposób całkiem rozkoszny.
A Oskar milczał, jakby coś analizował, to wbijając wzrok w podłogę, to przypatrując się stojącej twardo jak skała, pozornie niczym niewzruszonej pani dyrektor. Nie czuła większego niepokoju. Wolałaby oczywiście, by ta sprawa nie rozniosła się szerzej, ale nie była aż taką dramatyczną, by poświęcać się dla niej jakoś wyjątkowo mocno. W razie czego mogła cierpliwie i szczegółowo wyjaśnić ewentualnym przesłuchującym pobudki, które nią kierowały przy zakładaniu konta na takim portalu.
Choć rzecz jasna, wolałaby jednak nie robić tego wcale.
- No dobrze – odezwał się w końcu licealista. - To zejdę niżej, ale tego już mi pani nie odmówi.
- Tak…?
- Bo i tak jestem dla pani łaskawy…
- Aha… - kiwnęła głową, przygryzając wargę, by nie roześmiać się.
Jej nastrój wyraźnie poprawił się. Uniknęła najgorszego. Oskar nie okazał się żadnym twardym negocjatorem. Wprawdzie gdyby był, to i tak nie osiągnąłby niczego, ale podświadomie oczekiwała cięższych rokowań.
- Zatańczymy ze sobą dzisiaj w klubie.
Zaskoczył ją. Nie tego się spodziewała i czuła, że coś się za tym kryje.
- Zatańczymy? - powtórzyła.
- Tak. Może nie tak zwyczajnie, tylko bliżej. Dużo bliżej – uściślił.
- Jak to bliżej? - wolała coś bardziej precyzyjnego.
- No bliżej, po prostu… Tak trochę jak tańczą zakochani, no wie pani… Może tak nie do końca grzecznie...
- Czyli jak?
- Musi mieć pani wszystko na tacy, jak w jakimś kontrakcie? - Oskar spojrzał na nią mrużąc oczy. - Po prostu. Niech będzie blisko i to wszystko.
- Nie traktuj tego jak wymówkę, ale dzisiaj mamy małą imprezę z pozostałymi paniami.
- No to się pani wyrwie…
- Nie wiem, czy będę mogła, ale postaram się – obiecała, bo jednak poczuła się w obowiązku by dać coś od siebie. - Czyli bliski, nie do końca grzeczny taniec…?
- Tak – Oskar otworzył drzwi wiodące na korytarz i stojąc w nich odwrócił się jeszcze rzucając ostatnie słowa. - Tak, żeby wszyscy mogli widzieć. A potem wyjdziemy z imprezy.
I nie dając pani dyrektor czasu na odpowiedź zamknął za sobą drzwi.
Wzruszyła ramionami. To było coś z erotycznym podtekstem, jak najbardziej. I nie podobało się to jej, zwłaszcza ta ostatnia wrzutka, żeby wszyscy widzieli. I nie do końca rozumiała o co chodziło z tym wyjściem z imprezy?
No ale utargowała naprawdę wiele. Oskar mógł się głupio uprzeć i naprawdę dążyć do jakichś seksualnych uniesień. Do tego seksu z piękną panią dyrektor. Mógł się uprzeć i nie odpuszczać.
Więc jeśli miało skończyć się na jakimś tańcu, nawet względnie niegrzecznym… To, chociaż godziło to w nieskalaną dumę pani dyrektor, było jednak czymś do przyjęcia.
Dobra, nie było to może spełnienie marzeń, ale jakby nie patrzeć zanosiło się, że wszystko zostanie rozwiązane w stopniu satysfakcjonującym.
Mogła powoli przygotować się do wieczornej imprezy z koleżankami. Wstrzymała się jeszcze z napisaniem relacji z wszystkich wydarzeń dla Zlatana.


13. Nie kupiłam, dałam za nią dupy.


- Naprawdę wydałaś dwie i pół stówki na to? - najstarsza z nauczycielek, czterdziestoletnia Ewa chyba bardziej z podziwem, niż z niedowierzaniem patrzyła na opróżnioną już w połowie butelkę alkoholu.
To właśnie w pokoju zajmowanym przez Ewą i Iwonę odbywała się impreza licealnych nauczycielek.
- Z pensji dyrektorskiej też pewnie byłoby cię stać – dogryzła młodsza Marta.
- Skąd wiesz, że kupiłam? - czująca już szum w głowie Kamila, rozsiadła się wygodniej. - Dałam za nią dupy i tyle.
Wszystkie dziewczyny zachichotały, traktując wypowiedź swej przełożonej jako zwykły, cięty tekst i nie zdając sobie sprawy jak wiele było prawdy w słowach pani dyrektor.
Niezbyt już trzeźwej, podobnie jak reszta uczestniczek. Dlatego też wątki rozmowy dotykały spraw, których raczej nie poruszano w pokoju nauczycielskim. Chociaż w sumie...
- Przyjdą w końcu? - niecierpliwie zerknęła na zegarek Marta.
- Jeszcze parę minut, co ty taka? - ostudziła ją Iwona.
Chodziło o grupę striptizerów, które zaprosiły na ten specjalny, babski wieczór. I wszystkim im zdawały się z tego tytułu udzielać emocje. Nawet Kamili.
Tak, bo chociaż nie kręciły ją w ogóle takie popisy, w wykonaniu zresztą panów o prezencji, która robiła na niej raczej negatywne wrażenie, niż pozytywne, to jednak ciekawość brała górę. Co by nie mówić, wszystko związane było ze sprawami damsko-męskimi, na których bak zdecydowanie tego dnia nie mogła narzekać, ale nie znaczyło, że miała ich już dosyć.
Wręcz przeciwnie, jej emocje syciły się tym wszystkim przez cały dzień, ale rozgrzane ciało było jakby trochę poszkodowane i mogło narzekać na niedosyt.
No, ale dobrze, Kamila miała świadomość, że mimo tego niedosytu, jak i płynącego we krwi alkoholu, akurat tego wieczoru nic nie miało prawa się wydarzyć. Po prostu to nie było dla niej. Nawet jeśli nie o sam striptiz chodziło...
- Bo u mnie już wszystko gra – wyjawiła otwarcie krótkowłosa matematyczka. - I może zamiast czekać, zawołamy kilku naszych chłopaków i oni zrobią co trzeba? - rozejrzała się bezwstydnie po towarzystwie.
- Co ty masz z nimi… - sceptycznie pokręciła głową Beata.
- Nie róbcie z siebie takich świętych – nie dawała za wygraną Marta. - Nie mówcie, że jesteście takie obojętne na Oskara, Wojtka, czy Christera…
- No, Oskar… - mruknęła Iwona nie kończąc i wyraźnie dając do zrozumienia, że przynajmniej w jakimś stopniu zgadza się z koleżanką.
Kamila taksowała wzrokiem towarzystwo. Paliła ją ciekawość, czy one wiedzą, że Marta, że Oskar… Że chyba niemal dokładnie dwadzieścia cztery godziny temu ten największy szkolny playboy zerżnął bezlitośnie na stole młodą nauczycielkę matematyki.
Chyba nie wiedziały. A jak by zareagowały na taką rewelację? Z potępieniem, czy zazdrością? To było interesujące...
- Wiecie co – zmieniła nagle ton Marta na bardziej intrygujący. - To zanim te patałachy przyjdą to może zróbmy coś i opowiedzmy. Ale wszystkie. I tak szczerze – spoglądała przenikliwym wzrokiem na koleżanki.
- Ale o czym? - zainteresowała się najstarsza w tym gronie Ewa.
- O naszych chłopakach. Niech każda z nas zdradzi, czy miała jakąś fajną akcję z jakimś uczniem. No nie musi być przecież od razu same wiecie co… Ale coś takiego, wiecie… A jak nie, to chociaż jakąś fantazję. Czy, no wiecie… Czy nie przyszło wam kiedyś na myśl by zabawić się z kimś, ale tak poważniej na myśl...
Kamila siedziała nieruchomo, ale inne dziewczyny poruszyły się, może niespokojnie, może trochę rozbawione pomysłem Marty.
- Ale co miałabym powiedzieć, skoro takich nie miałam i nie mam? - Iwona kręciła sceptycznie głową.
Ale Kamila wyczuła, że chyba trochę udaje.
- Twoja reakcja na to gdy wymieniłam Oskara podpowiedziała mi coś innego – Marta chyba doszła do takiego samego wniosku i wysunęła w stronę nauczycielki biologii oskarżycielski palec.
- No Oskar, to może tam… Ale co z tego? To, że może i fajny, ale nie znaczy, że od razu wyobrażam go sobie, jak go ujeżdżam – roześmiała się chyba trochę sztucznie Iwona.
- No opowiedz, zróbmy sobie taki klimat zanim tamci przyjdą… - nalegała Marta.
- Może ty daj nam przykład i zacznij od swoich fantazji z Oskarem, co?
A najlepiej od razu od tego, jak wczoraj pieprzyłaś się z nim na całego”, przemknęło natychmiast przez głowę Kamili, ale usta pozostały zamknięte.
- Ale ja nie mam już fantazji z Oskarem – wygłosiła nieoczekiwanie Marta.
Nieoczekiwanie… Pewnie dla innych, ale niekoniecznie dla Kamili. Skoro wczoraj je zrealizowała, to dzisiaj faktycznie może już takowych nie mieć.
To by do niej pasowało. Typowa Marta. Szybsza niż Pendolino.
- To o kim?
- A… O Christerze na przykład – wypaliła, robiąc wcześniej krótką pauzę.
- Nie wiem co w nim widzicie, toż to dzieciak – tym razem Iwona zareagowała bardziej zdecydowanie.
- Ale ładniutki – skrzywiła usta w uśmiechu Marta.
- No i mało męski. Oskar już bardziej...
- Czyli teraz będziesz chciała wprowadzić w życie plan bzyknięcia się z Christerem? - zapytała swobodnie milcząca dotąd Beata, nauczycielka angielskiego, próbując chyba trochę zdeprymować matematyczkę.
Tym razem Kamila nie powstrzymała drgnięcia. Co miała znaczyć ta uwaga? Że wczorajszy wybryk Marty nie uszedł jednak uwadze innych dziewczyn?
A może… Że też nie przyszło jej to do głowy! Może to wcale nie był pierwszy raz w wykonaniu tej pary?
W każdym razie Marty nie dało się tak łatwo zdeprymować. Nie przejęła się uwagą nauczycielki angielskiego.
Wręcz przeciwnie. Jakby nie przejmując się niczym, zaczęła snuć swą fantazję.
- Ładniutki jest i kto wie, chyba nigdy nie miał dziewczyny. A kto go lepiej wyuczy w tym sporcie, niż doświadczona nauczycielka? - uśmiech na twarzy Marty stał się trochę figlarny, trochę marzycielski. - Zresztą już raz spróbowałam, ale się nie udało...
- Co spróbowałaś? - spojrzała uważnie Iwona.
- Miał małe zaległości w przedmiocie i w kwietniu zaproponowałam mu korepetycje, takie luźne, za pół ceny… - zaśmiała się krótko matematyczka. - Tak się złożyło, że kończyliśmy tego dnia zajęcia razem, więc zaproponowałam, by pojechał od razu ze mną, samochodem. No i ciepło już było, więc jak wpadliśmy do domu, to od razu zaprosiłam go do pokoju i powiedziałam, że muszę się przebrać w coś luźniejszego, bo w tym nie wytrzymam. No i poprosiłam by siedział grzecznie i się nie odwracał a ja się rozebrałam bo bielizny. A potem, no wiecie… Przypomniałam sobie, haha, że legginsy mam gdzie indziej i przespacerowałam się w samych majtkach i staniku przed jego nosem. Był chyba zdziwiony, kto by nie był… Wypięłam się przed nim, szukając tych legginsów a potem wciągnęłam. Chyba czuł się trochę niezręcznie, nie wykazał niestety żadnej inicjatywy, gdyby to był Oskar, to pewnie inaczej by się to skończyło…
- Marta… - wtrąciła Ewa kręcąc z politowaniem głową.
- Mówcie sobie co chcecie, jak jest okazja zabawienia się z fajnym chłopakiem, to trzeba skorzystać – odparowała natychmiast matematyczka. - I co z tego, że ma siedemnaście lat, skoro jest lepszy, niż większość tych starych? Wiek nie ma znaczenia a pobawić się takim młodym, nieużywanym i nauczyć go kilku rzeczy… To jest frajda! - zakończyła dobitnie.
Kamila patrzyła na młodszą koleżankę niemal wrogo. Zachowanie Marty coraz bardziej jej się nie podobało. Delikatnie mówiąc.
Bo nie dość, że wyraźnie przekroczyła reguły, łamiąc prawo, poprzez seks z jednym z uczniów, to jeszcze usiłowała się zabrać za drugiego. I o ile Kamila mogła zacisnąć zęby i przymknąć oko na wybryki koleżanki z Oskarem, to faktu, że ta nad wyraz liberalna nimfomanka chciała uwieść dużo bardziej pozytywnego Christera, nie mogła tolerować w żaden sposób. Nie. Mogła się ruchać z kim popadnie, skoro taka już była. Ale nie z Christerem. Ten chłopak zdecydowanie zasługiwał na coś lepszego.
Chrząknęła, wykorzystując moment ciszy.
- Marta, od Christera trzymaj się z dala – powiedziała ostrzegawczym tonem.
- A to dlaczego? - zdziwiła się matematyczka. - Tylko nie wyjeżdżaj mi z jakimiś regułami i zasadami, bo…
- Właśnie z nimi wyjadę, bo po to są, by ich przestrzegać – przerwała bardziej stanowczym tonem. - Poza tym, Christer to chłopak innego kalibru, takiego typu, że można go łatwo skrzywdzić, nie to co ten twój Oskar, czy inni.
- Skrzywdzić? - przekrzywiła twarz Marta z lekko szyderczym wyrazem twarzy. - Oni są w takim wieku, że marzą tylko o jednym. Wydupczyć fajna laskę. A czasem nawet nie tyle fajną, ile wręcz każdą jaka się nawinie. I każdy tak ma, każdy – podkreśliła. - Każdy jeden, Christer też. Nawet jeśli niektórzy to ukrywają, bo nie maja tej pewności siebie, śmiałości, odwagi. Tacy jak Oskar od razu zabierają się do roboty, nad takimi jak Christer trzeba lekko popracować. A ja już mam kilka sposobów na niego i wiesz…
- Marta, ogarnij się trochę – przerwała potok słów Beata.
- Zdejmuj majtki przed Oskarem, ale Christera zostaw w spokoju, dobrze? - nie ustępowała Kamila.
- A może ty zazdrosna jesteś i tobie też Christer wpadł w oko, co? - nagle zmieniła ton Marta.
Nim nieco zaskoczona a trochę zbulwersowana tym oskarżeniem Kamila otworzyła usta by udzielić stosownej odpowiedzi, na korytarzu rozległ się szmer przeradzający w konkretniejszy hałas. Oczy wszystkich nauczycielek zwróciły się w stronę otwierających się drzwi.
- Dzień dobry – przywitał się wchodzący do środka mężczyzna. Za nim do środka wkraczali kolejni.
- No w końcu…! - Marta wyrzuciła już z głowy Christera, koncentrując się na przybyszach.
- Jestem Adam – przedstawił się ten pierwszy. - A to… Wojtek, Michał, Marcin i Damian.
Pięciu. Dla pięciu kobiet. Kamila poruszyła się niespokojnie. Niby to miał być striptiz, ale z wcześniejszych słów rzucanych przez koleżanki wynikało, że niekoniecznie na striptizie musi się skończyć… No więc, pięciu…?
W pokoju zrobiło się dużo tłoczniej. Wprawdzie pokoje akurat w tym przybytku były trochę większe, niż w standardowym hotelu, to jednak teraz… Jeden ocierał się o drugiego. Zrobiło się małe zamieszanie.
- No to jak panie sobie życzą – przeszedł do sedna Adam. - Czy mamy zaczynać od razu, czy może poznamy się lepiej… - jego głos zawisł w powietrzu, w oczekiwaniu na reakcje ożywionych nauczycielek.
- Poznać to możemy się w każdej chwili – cienki głos Marty wzbił się ponad zgiełk. - Najlepiej jak już będzie po wszystkim – zachichotała.
Adam kiwnął głową, odbierając słowa drobnej matematyczki za zachętę do startu.
Kamila dołączyła do stojących koleżanek. Zrobiło się jej trochę nieswojo. Potrząsnęła głową, dając wyraźny sygnał, że najchętniej to jednak opuściłaby pokój. Niech się zabawiają same.
- Stój i czekaj – nalegała Marta, zapomniawszy już o wcześniejszej scysji.
- Nie mam na co czekać – zawzięcie broniła się Kamila.
Niezbyt głośno, nie chcąc ściągać na siebie krytycznych spojrzeń pozostałych koleżanek.
Nie pasowała tu. Nie chciała tego. Choć w sumie liczyła, że to nie okaże się tym, czy miało się okazać. Łudziła się, że jednak jej koleżanki są bardziej ogarnięte, bardziej opanowane, bardziej myślące.
Ale nie były. Liberalna do granic Marta, wiadomo… Ale nie spodziewała się, że Beata i Iwona okażą się niewiele mniej otwarte. Młode pokolenie nauczycielek. Wszystkie krótko przed trzydziestką. I jedna, starsza Ewa.
Wszystkie mniej lub bardziej liberalne, wyzwolone, bezpruderyjne. A do tego wakacje i poznana raptem dzień wcześniej grupa chłopaków, striptizerów, których oferta nie musiała się kończyć na striptizie, o ile rozochocone panie mogły sobie zażyczyć czegoś więcej.
Nie, to się nie mogło dobrze skończyć...
- Siedź – nakazała Marta raz jeszcze widząc wahanie Kamili. - Nikt cię do niczego nie zmusza. Nie spodoba ci się, to sobie pójdziesz. Ale nigdzie nie idź, tylko baw się razem z nami.
Bawić się? Nie, to nie było najlepsze określenie. Ta sytuacja nie pasowała do niej.
Czuła zdenerwowanie. Mimo, że przecież niczego nie deklarowała, to jak powinna się zachować, gdy atmosfera zrobi się zbyt gorąca? Głupie pytanie, tak jak powinna się zachować kobieta z klasą. Podziękować i wyjść.
Chociaż to nie takie proste…
Bawić mogła się Marta i reszta. Nie ona. Ona traktowała to inaczej. Czuła podekscytowanie, owszem. Ale to wiązało się z tymi fantazjami, w których na przekór własnym wartościom oddaje się bez zahamowań obcemu facetowi, który po prostu rżnie ją bez ceregieli jak ostatnią dziwkę. Poniekąd w tym stylu czego dopuściła się dzisiaj z Norbertem a potem z Markiem. I co miało się wydarzyć ze Zlatanem.
Ale nie z nimi. Nie z grupką pięciu dobrze zbudowanych mężczyzn w okolicach trzydziestki.
No ale… Przynajmniej zrobić taki mały krok, zobaczyć jak to jest, jak zachowają się koleżanki…
A one… Zaskoczyły ją i przeraziły. Niemal od razu przykleiły się do mężczyzn, gdy ci pojawili się w pokoju. Zrobiło się tłoczno, ale dziewczynom to nie przeszkadzało. Chłopakom tym bardziej. Tylko Kamila doznała klaustrofobicznego uczucia.
Rozglądała się wokół, próbując demonstrować postawę „nie zbliżajcie się do mnie, moje koleżanki chcą was bardziej”. Od biedy zdawało to rezultat. Gdy nie pomagała postawa, musiała wykładać swe myśli werbalnie.
Niestety było to konieczne, gdy i niektórzy mężczyźni stali się nieco zbyt nachalni, jak i gdy koleżanki próbowały nakłonić ją do tego by wyluzować i… No właśnie, bawić się.
- Myślałam, że to miał być striptiz – mruknęła subtelnie, widząc co się dzieje i na co się zanosi.
- A z czego ich tu rozbierać? - odpowiedziała swobodnie Marta. - Chcesz striptizu, to masz!
Młoda matematyczka bez ceregieli odchyliła bokserki jednego z porno aktorów a oczom Kamili ukazał się jego penis. Chrząknęła, tłumiąc skrępowanie i odwróciła wzrok.
Owszem, serce biło jej mocniej, bo to wszystko siedziało w jej psychice a ta była najważniejsza. To ona dostarczała Kamili najwięcej rozkoszy. To, że była tutaj, że wykonała jakiś krok w celu spełnienia swej fantazji. Że przebywa w miejscu, w którym...
No właśnie… Patrzyła jak coraz więcej części ubrania ląduje na podłodze, na kanapie… Jak koleżanki wchodzą z coraz silniejsza interakcję z chłopakami pewnie w podobnym wieku.
Jedynym plusem było to, że z uwagi na niezłomną postawę Kamili, nie była przez nikogo zaczepiana. Stała bardziej z boku patrząc z oszołomieniem i skrepowaniem na nagie piersi Marty, pieszczone przez, jak zarejestrowała, Wojtka. Na starszą przecież Ewę, liżącą się namiętnie z Michałem.
I na majtki Iwony, zerwane wręcz z pasją przez Marcina. Z pasją, która, co tu ukrywać, sprawiła, że serce Kamili obserwującej to już praktycznie porno w wersji live, zabiło mocniej a nogi się ugięły. Starała się jednak panować nad sobą i tłumić uczucia, gdy widziała jak właśnie Iwona jako pierwsza… Jako pierwsza rozłożyła nogi szerzej a Marcin wdarł się w nią swym penisem z impetem, wywołując jęk ze strony młodej nauczycielki biologii.
Kamila czuła jak płoną jej policzki. Jako jedyna została w ubraniu i jako jedyna ogarniała całość. Patrzyła na rozłożoną na kanapie Iwonę, w którą wbijał się Marcin. Młoda nauczycielka biologii miała nad sobą krocze Beaty, blondynki od angielskiego, która w pozycji na czworaka z pasją obciągała chłopakowi o imieniu, którego nie zarejestrowała. Tuż obok znajdowała się stojąca, oparta o kanapę Marta. Drobną matematyczkę mocno pieprzył od tyłu dobrze zbudowany lider grupy, Adam a różnice w obu sylwetkach silnie kojarzyły się Kamili z tą właśnie mroczną fantazją, w której mężczyzna bierze po prostu wszystko.
Po drugiej stronie Ewa… No właśnie ta Ewa, najstarsza z nich, czterdziestoletnia... No więc ta poważna niby Ewa, zabawiała się z dwoma facetami! Jezu, co tu się…
Stała z boku, czując się trochę jak idiotka. Jak podglądaczka. W końcu dotarło to do niej. Wszyscy pieprzyli się już z wszystkimi, na całego. Tylko ona, jak jakaś…
Nie wytrzymała. Odwróciła się i rozstrojona opuściła pokój wychodząc na hotelowy korytarz. Wolnym krokiem, starając się opanować drżenie nóg, skierowała się w dół, w stronę znajdującego się na parterze klubu.
Próbowała odetchnąć głębiej, ale gdzie? W zadymionym klubie? Zdegustowana pokręciła głową. Może nie był to najlepszy wybór, ale nie innego nie miała. Powrót do własnego pokoju nie wchodził w grę po tym co zobaczyła.
No i miała coś jeszcze do zrobienia. Coś przecież obiecała.


14. Czuję, że ma pani stringi, pani dyrektor.


Ni stąd, ni zowąd chwilę później znalazła się w dużym boksie, zajmowanym przez licealistów. Widziała w nim coś koło dziesięciu osób, może więcej, bo co chwile ktoś wychodził a ktoś dołączał.
- Myśleliśmy, że bawi się pani razem z resztą nauczycielek – rzucił tak samo subtelnie, jak i złośliwie Bartek.
Spojrzała na niego z rezerwą. Pozostali przysłuchiwali się z dyskretnymi uśmiechami na twarzach. Skąd oni wiedzieli takie rzeczy? Hm...
- Możesz mnie tam zastąpić – odpowiedziała krótko.
- Pani się nie nadaje do takich rzeczy, tak? - drążył temat uparcie.
- A co ty taki ciekawy, co…? - uniosła podbródek patrząc surowo.
- No bo my sobie rozmawiamy tu o różnych tematach, to myśleliśmy, że pani do nas dołączy...
- Żebyś ty tak dobrze myślał w szkole…
- No przecież nie powie mi pani, że mam z tym jakiś problem?
Fakt, raczej nie miał. Był dość pojętnym uczniem, choć leniwym.
- Nie powinna się pani tak krępować, mamy dwudziesty pierwszy wiek – dołączył Oskar.
Jeśli ta grupa miała jakiegoś lidera, to był nim oczywiście on. Na wycieczce było kilka klas i w każdej z nich znajdowały się jakieś osoby wiodące, ale Oskar był ponad nimi. Znał go po prostu każdy.
- Ja się przecież niczego nie krępuję, nie wiem skąd wyciągnęliście taki wniosek – odpowiedziała spokojnie.
- No to może nam pani udzielić odpowiedzi – Oskar sprawiał wrażenie bardziej uważnego.
- A co chcecie wiedzieć?
- To o czym napomknął Bartek...
- To, czemu nie uczestniczy pani w tym gang bangu, jak reszta nauczycielek – wygłosił bez ogródek Bartek, wywołując kolejne uśmiechy na twarzach licealistów.
Normalnie raczej by się zjeżyła, słysząc tak bezceremonialny tekst, ale teraz po tym co widziała przed chwilą… Po tym, gdy okazało się, że jej koleżanki w ogóle nie zadbały o dyskrecję… No i tutaj, w wakacyjnym klimacie...
- Tak jak mówiłeś, nie nadaję się do tego – wyznała.
- A do czego się pani nadaje?
- Do stawiania pał wszystkim nieprzygotowanym do lekcji – podjęła rękawicę.
- A lubi pani je stawiać? - Bartek nie ustawał w swej bezczelności.
- Prawdę mówiąc wolałabym, byś ty, lub inni… Dużo bardziej poważnie traktowali obowiązek czytania lektur...
- Uhm… - nie znalazł riposty.
Opuściła na moment lożę, kierując się w stronę baru. Zamówiła drinka i wróciła do towarzystwa. Po tym co działo się w jednym z pokojów piętro wyżej, krygowanie się z delikatną porcją alkoholu przed licealistami wydało się jej zbędne.
Siedziała w milczeniu, zatopiona w myślach. Przed oczyma wciąż miała te fascynujące obrazki szkolnych koleżanek pieprzonych przez młodych, dobrze zbudowanych chłopaków. Bez ceregieli dających im dupy. Wciąż była podekscytowana. Hamowała trochę swe emocje przed uczniami, ale momentami w jej wnętrzu wręcz kipiało od nich.
Praktycznie na jej oczach rozegrała się jedna z najmroczniejszych fantazji, jakie miała w życiu. W sumie coś podobnego przeżyła także dzisiaj, ale… Ale były pewne różnice. Tak w doborze facetów, jak i w tym, że mimo wszystko ona miała wtedy cały czas wszystko pod kontrolą. Mogła przerwać w każdej chwili a tutaj… Mogło to nie być takie proste.
- Co pani tak odleciała? - usłyszała z boku głos Bartka.
Spojrzała na niego krytycznie. Potrafił ją zachwycić czasem na lekcji jakimś błyskotliwym wnioskiem, jak i wkurzyć niemiłosiernie lenistwem. Gdyby chciał, mógłby być najlepszym uczniem w szkole.
- A zdradzi nam pani coś więcej, dlaczego nie bierze pani w tym udziału? - wykorzystał natychmiast moment Oskar
Spojrzała na niego. Czy dążył do czegoś? Czy już rozpoczynał jakąś grę wstępną, dzięki której oboje mieli wylądować na parkiecie kręcąc się wokół siebie? O to mu chodziło?
- Może to decyduje – wyprostowała dłoń, demonstrując ślubną obrączkę na jednym z palców.
- Aha, tradycyjna… Ale pani Ewa też jest chyba mężatką.
- Nie wnikam w dylematy moralne moich koleżanek.
Zapadło chwilowe milczenie. Wiedziała, że nie potrwa długo, bo towarzystwo chyba wyczuło dobrą okazje do pogadania z atrakcyjną nauczycielką na całkiem kuszące tematy.
I choć normalnie by to odrzuciła, to teraz… Te kilka czynników sprawiało, że nie uciekała od tematu.
- Nie potrafiłabym tak, z obcym mężczyzną, w jednym tylko celu. Nie wiem dlaczego masz o mnie takie zdanie, ale musisz je zmienić – zniżyła nieco głos.
- A kto powiedział, że ja tak o pani myślę? - zaprzeczył natychmiast. - Ale z tego wynika, że jeśli tego kogoś pani zna i nie chodzi tylko o jeden cel… - nie dokończył, zostawiając resztę domysłom.
Uśmiechnęła się szerzej kwitując te dość zaczepne słowa. Raz jeszcze subtelnie przyjrzała się swym dłoniom, jakby to miało wystarczyć za odpowiedź.
- No raczej nie, bo jakby się mąż o tym dowiedział i później przełożył przez kolano, to… - teraz nie dokończyła ona, wywołując tymi słowami odpowiednie poruszenie wśród słuchaczy.
- Ale przecież nie musiałby się dowiedzieć…
- Musiałby – skwitowała krótko. - Nienawidzę kłamstwa i kogoś tak bliskiego nigdy nie oszukam.
Znów chwilowe milczenie i jakieś komentarze, których treści nie słyszała.
- A dla ciebie, Oskar jak ważna jest szczerość? - wykorzystała moment do kontrataku.
- Dla mnie też rzecz jasna – zapewnił.
Jasne, jasne… Jasne jak noc listopadowa.
- A gdyby nie miała pani męża? - rzucił ktoś z grupy.
- Wtedy tez nie – wzruszyła ramionami. - Ja lubię jednak inaczej.
Tak, mimo tej fantazji siedzącej w głowie, mimo tego, że wciąż była pod wrażeniem niedawnych widoków. Lubiła inaczej. Zdecydowanie.
- Czyli jak? - podchwycił Oskar.
Dlaczego zdecydowała się odpowiedzieć? Ten klimat, to wszystko co w niej siedziało… Czuła dobrą zabawę. Właśnie teraz a nie pół godziny temu w hotelowym pokoju. Teraz to ona, nawet będąc pod wpływem innych czynników, dyktowała warunki i rozpalała swoich uczniów. Miała tego świadomość i wiedziała, że tutaj, w tej sytuacji mogła sobie na to pozwolić. To nie była szkoła. To była fajna zabawa z nią w roli głównej. Z nią, czującą miłe i stosunkowo silne uciski w podbrzuszu.
Nawet jeżeli w dość mrocznym tle tkwił cień szantażu ze strony Oskara.
- Po prostu lubię poznawanie się a na to nie ma czasu w takich sytuacjach – wyjaśniła. - Mam na myśli także fizyczne poznawanie się. Dotknięcie nagiego ramienia na przykład. Dłoni. Innych części ciała, niekoniecznie od razu intymnych. To jest taka długa gra wstępna, którą uwielbiam.
- Pani mąż tak pani robi? - dopytywał się niecierpliwie ktoś, wykorzystując dostępność, zwykle niedostępnej atrakcyjnej nauczycielki..
Otwierała usta, by oznajmić, że to co dzieje się między nią a jej mężem nie powinno już nikogo obchodzić, ale...
- Mój mąż uwielbia pieścić moje ciało, jest w tym wręcz niestrudzony – wyznała, wiedząc, że podkręca atmosferę. - Nie ma chyba nic wspanialszego niż jego dłoń sunąca delikatnie po moich plecach, od talii po kark.
- A gdzie indziej też? - dopytywał się z zainteresowaniem Bartek.
- Ty myślisz tylko o jednym – ostudziła go.
- A pani też lubi go tak pieścić? - wtrącił Oskar.
- Oczywiście, zawsze oddaje to co dostanę.
Nadstawiła uszu, spodziewając się kolejnego pytania o jakieś szczególne miejsca, które lubi pieścić, ale jednak nikt się nie odważył.
- To pewnie lubi pani tańczyć – odezwała się tym razem któraś z licealistek.
- Bardzo – pokręciła głową.
- To nie powinna tu chyba pani z nami siedzieć…
- Może i nie, ale kandydatów brak – skwitowała.
- Pełno tu facetów – wzruszyła ramionami licealistka.
- Ale ja nie mam ochoty na bliższe kontakty z kimś kogo nie znam – przypomniała subtelnie.
- Ale Oskara pani zna…
Zawahała się na moment, jakby tknięta jakimś przeczuciem. To nawiązanie do Oskara nie spodobało się jej. Zabrzmiało trochę, jakby sam bohater przygotował innych do jakiejś akcji z piękną panią dyrektor.
Naprawdę? Czy może była trochę przewrażliwiona?
- Nie, ja się boję – zareagował natychmiast wspomniany.
- Nie narzucam się, ale jakby co, to nie gryzę – subtelnie docięła Kamila.
- To nie o to… Ja się boje siebie samego – wyznał zaskakująco.
- Co masz na myśli?
- Boję się tego, że za bardzo panią lubię i że moje ręce chciałyby zrobić pani zbyt dobrze – wyznał patrząc uważnie na nauczycielkę.
Rozległ się śmiech a Kamila przygryzła wargę. Pozwoliła Oskarowi błysnąć. Pozwolił sobie na zbyt dużo. Takie słowa do pani dyrektor… Owszem, wcześniej dała niewypowiedziane przyzwolenie a i sama zachowała się trochę prowokująco no ale...
- Skoro tak uważasz… - skomentowała po chwili.
- O… „Let’s make love” - rozbujał się Oskar, słuchając klimatycznej muzyki dobiegającej z głośników.
- Idź z panią profesor, skoro tak cię wyrywa – odpuściła go jedna z licealistek.
- Ja już coś powiedziałem – bronił się chłopak.
- No idź…!
- Nie bądź dupa…
Chwila przekomarzania się, wymieniania spojrzeń i wyczekiwania. Kamila próbowała wyostrzyć przytępione już alkoholem zmysły. Jeśli nie przesadzała, to ta sytuacja sprawiała wrażenie trochę sztucznej. Jedni namawiali a Oskar bronił się, chociaż przecież sam wcześniej wytargował ten właśnie taniec.
O co chodziło? Może o jakiś smaczek w postaci czegoś takiego, typu „patrzcie, ja sobie siedzę a pani dyrektor sama chce ze mną pofiglować na parkiecie”?
Nie potrafiła tego rozszyfrować. Wiedziała tylko, że jeśli ma zamknąć sprawę z Oskarem, to najlepiej tu, teraz i mieć to wszystko z głowy.
Ale było coś jeszcze. Zaskakujące podniecenie z jej strony.
Te kilka czynników wpływających na to… Oskar, wiadomo, super przystojniak i w ogóle. Ten Oskar, który sam wczorajszego wieczoru zerżnął nauczycielkę matematyki. Miała to przed oczami. Nagiego przystojniaka, jego zgrabny tyłeczek, jego biodra napędzające kutasa, którym wbijał się w cipkę matematyczki.
Nawet jeżeli w ostatecznym rozrachunku ten Oskar był zły, to… To dodawało to całej sprawie tego niesamowitego, perwersyjnego smaczku. Kamila czuła lekki zawrót głowy spowodowany nie tylko większa ilością wypitego alkoholu.
Czy nie było tak, że czasami, późnym wieczorem fantazjowała o tym, że bierze ją ktoś zły, ktoś, kto kompletnie nie zasługuje na ruchanie takiej kobiety jak ona? Że bierze ją jak swoją własność, rucha, albo wręcz gwałci a ona się temu nie sprzeciwia, pokornie przyjmując kolejne ruchy kutasa w swej cipce?
Czy to, że pozwoliłaby wygrać temu złemu w dość, mimo wszystko, banalnej sprawie, nie byłoby także spełnieniem jednej z tych najmroczniejszych fantazji? No właśnie, banalnej, w porównaniu do ruchania się z jakimś obrzydliwym, zadufanym w sobie narcyzem.
- No dobrze… Pani profesor… - z zamyślenia wyrwał ją głos Oskara. Chłopak stał obok niej.
Poczuła szybsze uderzenie serca. Zawahała się na moment, ale bardziej dla pozoru, niż realnie. W końcu także wstała.
Zza pleców dobiegły ją jakieś nerwowe śmieszki i komentarze, których treści nie zrozumiała. Miała jednak świadomość czego się tyczą.
- Czujesz dyskomfort z uwagi na to, że zaraz znajdziesz się pod obstrzałem? - z delikatnym uśmiechem wbiła mu szpilkę, aby nie myślał sobie, że taniec przy wolniejszej muzyce z atrakcyjną nauczycielką to sama przyjemność.
- Może zatem oszukamy ich wszystkich i znajdziemy sobie miejsce tylko dla siebie? - jego odpowiedź zabrzmiała pewniej.
Doskonale. Zaskoczył ją tym a ona nie zamierzała się sprzeciwiać. Im dalej od licealistów, tym lepiej.
Tym lepiej, że było tam trochę ciemniej. Tylko, że to nie stało w zgodzie z wcześniejszą sugestią Oskara.
Już od samego początku znaleźli się blisko siebie. Przytłoczyło to ją w jakiś sposób, choć nie dała znać tego po sobie.
- Co kombinujesz? - zapytała, gdy już znaleźli swój rytm a dłonie Oskara znalazły się na biodrach pani dyrektor.
- Kombinuję?
- Mówiłeś, że chcesz tak aby wszyscy widzieli.
- Aha… W sumie nie ma to takiego znaczenia.
Zamilkli na chwilę. Byli blisko siebie, ale bez przesady. Odniosła wrażenie, że licealista daje jej pewne poczucie swobody.
- To dobry moment by wyjaśniła pani, na co to pani było – rzucił po chwili.
- Co wyjaśnić?
- Ten portal. Ciężko mi uwierzyć by akurat pani trudniła się dorabianiem jako luksusowa prostytutka.
- Bo nie dorabiałam tak. Nigdy.
- Więc po co?
Milczała przez chwilę bijąc się z myślami. Zostawić wszystko dla siebie, czy może rozebrać się nieco, co jak zwykle wpłynęłoby pozytywnie na jej uległy charakter?
- To sprawka mojego męża – odezwała się w końcu.
- Nie rozumiem...
- Nie będę ci wyjaśniać szczegółowo. Po prostu mojego męża kręci to, że inni mogą oglądać mnie w mniej oficjalnym wydaniu. A akurat ta strona gwarantowała duży licznik wejść, jak mało która.
- A facebook, albo instagram?
- Tam nie ma dyskrecji, od razu wiadomo kto jest kim, bo trzeba podać prawdziwe dane, albo nie da się przebić przez miliony użytkowników.
Patrzył na nią, jakby chciał zagiąć ją jeszcze w jakiś sposób, ale Kamila wyczytała z jego twarzy, że chyba jednak dał wiarę jej wyjaśnieniom.
- Ale pani to chyba lubi, co? - Oskar zbliżył twarz o kilka centymetrów.
A przy okazji, wykorzystując wolniejsze numery oparł swe dłonie na ramionach pani dyrektor. Jednocześnie zachęcił ją, by ta oparła swoje na jego biodrach.
Posłuchała.
- Co lubię?
- Pokazywać się tak… Wczoraj na plaży opalała się pani w samych majtkach…
- Ale tyłem...
- No ale mimo wszystko…
- A jeśli w jakiś sposób lubię, to jest w tym coś złego?
- Skądże. Tylko pytam.
Pytał i chyba dostał odpowiedź, dzięki której upewnił się w swoim przeświadczeniu.
- A co jeszcze pani lubi?
- A może teraz ty mi powiesz co lubisz?
- A co chce pani konkretnie wiedzieć?
Tańczyli blisko siebie, ich ciała stykały się ze sobą. To była ta niegrzeczność, której się domagał? Chyba nie. Taki taniec z piękną panią dyrektor mógłby usatysfakcjonować większość licealistów, ale nie Oskara. On chciał czegoś więcej i musiała zdawać sobie z tego sprawę. Tym bardziej, że miał przecież w ręku dość solidne argumenty by liczyć na coś więcej.
Patrzyła w jego oczy, zdając sobie sprawę, że o ile tacy faceci zawsze odrzucali ją mentalnie, to jednak znajdowała się pod ich wpływem. Oczu, wyrazu twarzy, zapachu, który w tak bliskim kontakcie wyczuwała doskonale.
I o ile wciąż była to sytuacja niekomfortowa, no bo pani dyrektor liceum tańcząca z jednym z uczniów, który miał pewnie ochotę znaleźć się jeszcze bliżej… Z uczniem, który jednak robił za tego złego… To z drugiej strony ta sytuacja nakręcała ją. I może jednak była w stanie sprostać pewnym oczekiwaniom Oskara, nawet jeżeli miałyby godzić w jej godność.
Cóż sobie myślała właśnie wczoraj, gdy leżała już w łóżku daremnie próbując zasnąć? Gdy w jej umyśle przesuwały się kolejne wizje Oskara pieprzącego ją do bólu i poniżającego w każdy możliwy sposób? Mogła to składać na karb jej własnej, chorej uległości i widoków, których doświadczyła wcześniej podpatrując Oskara rżnącego Martę, ale fakt był faktem.
Wzięła głębszy oddech i sama zbliżyła się do Oskara tak, że ich piersi zetknęły się bardziej. Tak jakby wyluzowała i na moment spróbowała przejąć kontrolę nad sobą, nad całą sytuacją. Jakby chciała coś komuś udowodnić.
- No na przykład, jak było wczoraj z panią Dudziak?
Zaskoczyła go. Nie wiedział, że ona wie. Nie wiedział skąd wie. No właśnie...
- Skąd pani wie?
Wzruszyła ramionami, wyraźnie sygnalizując w ten sposób, że ta kwestia nie ma żadnego znaczenia.
Oskar milczał przez moment, wolno poruszając się w takt muzyki. Wykorzystał fakt, że Kamila sama praktycznie niemal przykleiła się do niego i objął ją jedną ręką w talii a drugą delikatnie błądził po jej plecach.
- Niech pani oprze głowę na ramieniu, tak jak zakochana – oświadczył.
- Uciekasz od tematu?
- Nie. Niech pani to zrobi a ja pani wszystko wyszepczę do ucha.
Oczywiście odczuła potrzebę podroczenia się, ale… Odpuściła. Opór nie miał większego sensu, Oskar nie odpuściłby. Kamila dość ostrożnie złożyła głowę na ramię.
- No to mów – i jej głos zabrzmiał subtelniej.
Czy nie za mocno wczuwała się w swą rolę?
- Chodzi o wczoraj, tak?
- A więc wcześniej też coś było? - zareagowała zgodnie z logiką.
- Tak. Kilka razy.
Zamknęła na moment oczy. Mimo wszystko nie tego oczekiwała.
- Chce pani to wiedzieć jako pani dyrektor?
- Po prostu mi powiedz.
- No dobrze. Mam nadzieję, że pamięta pani o naszych wcześniejszych ustaleniach.
W ślad za tymi słowami ręka Oskara zjechała z talii pani dyrektor. Kamila chwyciła ją i przytrzymała, odrywając jednocześnie głowę od ramienia.
- Czy mi się wydaje, że chciałeś położyć rękę na… - nie dokończyła patrząc licealiście w oczy.
- Tak – potwierdził bez skrępowania. - Niech to będzie ten akt… Tego o czym mówiłem, no… Chodzi mi o tą niegrzeczność.
Milczała przez moment, nie wiedząc jak zareagować. Z jednej strony zezwolenie licealiście na macanie dupy pani dyrektor było czymś absurdalnym, z drugiej musiała mieć na uwadze, że była to relatywnie niewielka cena za jego milczenie.
Zgodnie ze swoją kobiecą naturą nie potrafiła wyrazić zgody w sposób werbalny. Powoli, jakby przełamując się, znów położyła głowę na ramieniu chłopaka. Wstrzymała oddech delektując się tą właśnie absurdalną sytuacją.
Sytuacją, gdy ręka Oskara wylądowała na jej tyłku. Delikatnie, bez jakiegoś mocniejszego nacisku. No ale była tam i po chwili zaczęła się poruszać, jakby masowała pośladki pięknej pani dyrektor przez materiał sukienki.
- Powiesz mi w końcu? - usiłowała skupić uwagę na innej kwestii.
- To było jeszcze w październiku, któregoś dnia po szkole...
W październiku? A więc dobre ponad pół roku temu? Nie no...
- Pani Marta uznała, że potrzebuję korepetycji i zaproponowała, że możemy pojechać od razu po szkole. No to wsiedliśmy w jej samochód.
Oho… Czyżby Marta była zadziwiająco mało kreatywna w swoich planach?
- Ja już miałem jakieś doświadczenie, może pani powie, że coś ze mną nie tak, ale coś mi się zaświeciło w głowie, to znaczy skojarzyło z jednym. Nie tak do końca, ale… No i jak po przyjeździe pani Marta zaczęła się przy mnie przebierać, to zacząłem nabierać pewności, że coś tu jest nie tak. Zdjęła jeansy, tłumacząc, że w domu lubi chodzić w czymś luźnym i pokazała mi się w samych majtkach, na dodatek od tyłu a okazało się, że to były stringi, więc tak naprawdę wypinała do mnie praktycznie gołą dupę, grzebiąc w szafie i szukając tego czegoś luźniejszego, tylko, że dziwnym trafem jakoś długo nie mogła znaleźć.
Kamila zamknęła oczy kołysząc się leniwie u boku Oskara. Nie po to tu była, by wysłuchiwać kolejnych erotycznych historyjek, ale tak się złożyło, że… Że ze znanych doskonale powodów pragnęła usłyszeć ciągu dalszego, nawet jeżeli cała ta otoczka w postaci zapchanego klubu, przytulającego się Oskara i bawiącego się nieco dalej grona licealistów była dość krępująca.
Postanowiła nawet odpuścić akt, że dłoń Oskara jakby mocniej zaczęła zaciskać się na jej pośladkach, czemu nie przeszkadzał materiał lekkiej, zwiewnej sukienki.
- I przez cały czas komentowała, że tego nie ma, bo nie pasuje a coś innego właśnie wyprała i trwało to tak długo, że miałem już praktycznie pewność. A jak już poprosiła mnie o pomoc… To podszedłem i w przypływie odwagi chwyciłem ją za biodra. Nawet nie zareagowała jakoś tak wybitnie, wręcz przeciwnie, jeszcze przez kilka sekund grzebała w szafie, no więc co mogłem sobie pomyśleć? Powiedziałem, że jak dla mnie, to mogłaby mi udzielić korepetycji w samych stringach. Zaśmiała się i zapytała, czy aż tak podoba mi się jej tyłeczek… To nabrałem jeszcze większej pewności i skoro tak… Złapałem ją za dupsko i ścisnąłem. Nie narobiła krzyku, tylko pisnęła nieco a może nawet odebrałem to jako jęk. Więc było po wszystkim. Podniecony odwróciłem ją do siebie i zaczęliśmy się całować jak szaleni. Natychmiast ściągnąłem z niej górną część ubrania, ona rozpięła stanik. Całowałem ją wszędzie, pieściłem i chwilę później byliśmy już na łóżku a ja rżnąłem ją jak szalony. Bo w sumie to miałem już przyjemność z ładniejszymi dziewczynami, ale to było coś niesamowitego, bo Marta była przecież moją nauczycielką. Ruchaliśmy się jak szaleni aż...
- Dobra Oskar, wystarczy – przerwała mu głośniejszym szeptem do ucha.
O wiele za późno. Wystarczyło przerwać po kilku zdaniach. Ale ten nastrój, to wszystko, kazały jej zaczekać z tym praktycznie do samego końca.
Nastrój spotęgowany przez stonowany głos licealisty wpadający jej wprost do ucha. I przez jego dłonie już bezkarnie ściskające bezbronne pośladki pięknej pani dyrektor.
No i twardość jego kutasa, którą zaczynała odczuwać w dole. Poczuła się w związku z tym dziwnie. Tak, to było najlepsze określenie. Bo nie wiedziała, czy odczuwa z tego tytułu zażenowanie, czy jednak pewną rozkosz, wywołaną świadomością tego jak oddziałuje na największego przystojniaka w liceum.
- I co było dalej? Oskar...
Ostatni słowo wygłosiła ostrzegawczym tonem, znów wykonując ruch jakby chciała się wycofać. To przez to, że licealista uniósł sukienkę lekko w górę, wdzierając się pod nią jedną ręką. Poczuła ją na nodze. Na wyższej partii uda.
- Pani dyrektor, uwielbiam pani nogi, niech pani da mi chwilę i to będziemy szczęśliwi, co?
Ciężko powiedzieć by jej się to podobało, ale jakoś nie potrafiła wyrazić sprzeciwu. Prawie pół doby wcześniej dała się wymacać w tym miejscu ledwo poznanemu siedemnastolatkowi, więc teraz…
- Podnieca cię to? - zapytała nieoczekiwanie dla samej siebie.
Czego chciała się dowiedzieć? Chciała go stłamsić? A może usłyszeć wprost do ucha wyznanie największego przystojniaka w szkole, który w jej fantazjach wczorajszej nocy zerznął ją w każdy możliwy sposób?
- Pani cała mnie podnieca – usłyszała kilka centymetrów od ucha. - Dużo bardziej niż Marta i pewnie dobrze pani o tym wie.
Może nie tyle wiedziała, ile powinna się domyślać.
- A panią podnieca mój twardy penis?
Ach… To się nazywa riposta. Zmieszała się trochę.
- Nie obraź się Oskar, ale raczej nie – mruknęła mu do ucha. - Możemy wrócić do tematu?
- Pewnie, że możemy...
W ślad za tymi słowami jego ręka przesunęła się w górę. Obejmowała ją od tylu, więc Kamila poczuła ją już praktycznie na granicy nóg i pośladków. Oczywiście powinna to przerwać, ale… Ale zastygła w milczeniu, jakby czekając czy Oskar odważy się na coś więcej.
Albo inaczej, czy ona sama, szanowna pani dyrektor odważy się na to, by pozwolić jednemu ze swych licealistów by zaczął macać ją centralnie po dupie?
- Byłem u niej jeszcze na korepetycjach kilka razy… Nie tak cyklicznie, może raz, czy dwa w miesiącu. Wiadomo, to fajna rzecz, ale z drugiej strony coś mnie od niej odrzucało. Ona jest kompletnie bezuczuciowa, traktuje wszystko instrumentalnie. Miałem wrażenie, że może mi szeptać gorące słowa a godzinę później powtarzać dokładnie takie same z zupełnie innym facetem. Nie do końca mi to pasowało. Ja rozumiem, że nie mogło być z tego nic wielkiego i nie dążyłem do tego, ale mimo wszystko trzeba mieć pewne zasady a ona nie ma ich chyba żadnych. Zwyczajnie żadnych. No, ale… Co się dało poruchać… Ma pani stringi? Pani dyrektor?
Stało się… Jak zahipnotyzowana z dwóch stron… Z jednej słowami Oskara, z drugiej jego rękoma, która w końcu wylądowała na nagich pośladkach licealnej pani dyrektor. Nagich, bo faktycznie miała na sobie stringi, co zdecydowanie nie należało do reguły.
- Czy istnieje jakiś przepis zakazujący szkolnym dyrektorkom chodzenie w stringach? - zapytała mrucząc.
Nawet nie czekała na odpowiedź, całkowicie chłonąc swoją uległość, która znów wkraczała na kosmiczny poziom. Owszem, tym razem był dodatkowy powód w postaci szantażu ze strony Oskara, ale wypadałoby chociaż zachować cień przyzwoitości i powalczyć o to by...
By ten szkolny playboy nie zdobył jej dupy tak łatwo.
A zdobył. I Kamila cieszyła się tym razem z atmosfery i otoczki, która uniemożliwiała w każdym razie utrudniała zdradę. Oskar nie mógł dostrzec zdradzającej niezwykłe emocje twarzy pani dyrektor. Emocje wywołane tym, że oddała się temu złemu. Że tańczyła z nim wolno, przytulona, opierając głowę na jego ramieniu i przede wszystkim dając się bezkarnie macać po nagiej dupie.
Czuła na pośladkach coraz silniejszy, coraz bardziej niecierpliwy dotyk dłoni Oskara. Najpierw jeździł po nich palcami, ale dość szybko przeszedł do objęcia ich całymi dłońmi a potem już wręcz zaczął ściskać.
A ona mu w tym kompletnie nie przeszkadzała. Czując, owszem skrępowanie i mając świadomość, ze robić coś złego, może nawet okropnego, coś, na co żadna szanująca się kobieta a już na pewno pani dyrektor liceum nie powinna pozwolić, ale jednocześnie coraz większa dawkę obezwładniającej rozkoszy spowodowanej świadomością, że najzwyczajniej w świecie oddawała się temu złemu. Że dając się macać po dupie, po prostu kurwiła się.
- To wszystko? - zapytała w końcu siląc się na normalny ton.
- A co pani chce jeszcze wiedzieć? - głos Oskara zdawał się być już mniej normalny. Wyczuwała pewnego rodzaju sapanie. A więc i on był podniecony. - Pieprzyliśmy się parę razy, raz nawet w szkole, na biurku w sali matematycznej. Marta poprosiła mnie o pozostanie na moment a potem bez ceregieli doprowadziła do tego, że rżnąłem ją na biurku. To było mocne.
Kamila czując ociężałą głowę tak z powodu rozbujanych emocji, jak i wypitego alkoholu uniosła ją. Rozejrzała się dookoła. W ciągu ostatnich chwil jakby zapomniała się trochę i teraz wracała do świata żywych. Pomogły jej w tym dłonie Oskara wciąż niecierpliwie i dość agresywnie ściskające jej nagie dupsko, czym doprowadzały panią dyrektor tak do zawstydzenia jak i szaleństwa.
- Dość! - szepnęła mocniej, odrywając się od licealisty. - To wszystko. Sprawa zakończona, prawda?
Oskar milczał. Kamila cofnęła się o krok, zyskując trochę wolnej przestrzeni i uwalniając pośladki od gorących dłoni Oskara. Poprawiła sukienkę.
Niby nie wszystko, bo wcześniej Oskar domagał się jeszcze wyjścia razem, nie bardzo wiadomo w jakim celu. No nie bardzo, bo co…? Chciał sprawić wrażenie na postronnych obserwatorach, że po gorącym tańcu zabiera swoją zdobycz w bardziej ustronne miejsce w celu finalizacji? Zniknąć z pola widzenia szkolnych kolegów i koleżanek na dobre? Z piękną panią dyrektor u boku?
Nie no, nawet gdyby, to chyba nikt by nie przyjął tej historii na poważnie.
- W porządku – wygłosił nieoczekiwanie. - Tylko całus na pożegnanie i jest po wszystkim.
- Oskar – pokręciła głową w formie sprzeciwu, chcąc odejść.
- Pani dyrektor – nie ustąpił. - Jeden niewinny buziak i tyle.
Nie wyrażała na to ochoty, ale nie większych miała sił na utarczkę i droczenie się. Oskar znów zbliżył się bardziej, chwycił ją za ramiona i zbliżył usta. Kamila na sekundę poczuła na swoich wargach smak ust największego szkolnego przystojniaka.
Poczuła, że znów czerwienieje. Niby nic takiego, szczególnie w porównaniu z macaniem po dupie, no ale…
Nie patrząc w stronę Oskara, wolnym krokiem udała się w stronę toalety. Oszołomiona wciąż tym zmysłowym tańcem, tym, że dała się naprawdę ostro wymacać jednemu ze swych licealistów. Także jego opowieściami, jak i wreszcie wypitemu alkoholowi, którego obecność w jej ciele coraz mocniej dawała o sobie znać.


15. Widziałaś jak wymacał dyrektorkę po dupie?


Chwile później siedziała w kabinie na desce, próbując raz jeszcze przetrawić to wszystko. Te ostatnie dwanaście godzin, od momentu, gdy w południe wyszła na spacer do parku.
Machnęła ręką. Nie miało to sensu, zresztą nie potrafiła. Alkohol dawał o sobie znać i wiedziała z doświadczenia, że ten stan potrwa jeszcze z kilkadziesiąt minut. Nie była w stanie myśleć o niczym poważniejszym.
Mogła tylko o jednym. Że przynajmniej sprawa z Oskarem została załatwiona raz na zawsze. O ile był słownym chłopakiem. Ale przecież obiecał… A chociaż ona sama określała go mianem złego, to chyba nie był taką świnią, by...
Usłyszała otwierające się drzwi i gwar. Do środka weszły jakieś dziewczyny, co najmniej dwie. Przez moment rozmyślała, czy zbierać się do wyjścia, czy poczekać aż tamte dwie załatwią co trzeba, gdy...
- Ale ten Oski ją wymacał po dupie, nie? - rozległ się roześmiany, dziewczęcy głos.
Jedno zdanie wystarczyło, by Kamila zamarła na desce. Jak to? Przecież byli w takim miejscu, że… Może nie chodziło o nią? Może...
- Ale na pewno? - drugi dziewczęcy głos wyrażał większe wątpliwości. - Skąd to wiesz?
- Nie widziałaś? Staliśmy w kilka osób na schodach do loży dla VIPów, Bartek, Maruda, chyba Karolina z Olą i jeszcze parę osób. I stamtąd było wszystko widać prawie jak na dłoni.
Kamila zmrużyła oczy, próbując sobie przypomnieć konstrukcję klubu. Czy faktycznie coś przeoczyła i dała się zrobić w bambuko? Poczuła jak nie pierwszy raz tego dnia na jej twarz wypływa rumieniec. Boże, jeśli tak, to…
- Zostałam u nas, z resztą. To co było?
- No walnęli takiego przytulańca, że aż niektórym chłopakom skoczył pewnie gul – słowom dziewczyny towarzyszył śmiech. - A potem widzieliśmy jak Oski zaczął macać ją po tyłku a na koniec nawet wsadził jej ręce pod sukienkę i jeździł po dupie a może jeszcze gdzie indziej, kto tam wie… Chociaż chyba nie.
- Jaja sobie robisz…
- Poważnie ci mówię, zapytaj kogo chcesz.
- Oski? Nie no, ja rozumiem pewne rzeczy, ale żeby z dyrektorką? No kurwa…!
- No mówię, się popisał chłopak. Biedny Christer, mocno się rozczaruje – w toalecie znów rozległ się śmiech.
A zszokowana Kamila otworzyła usta szerzej. Jak to Christer? Co miał do tego Christer? O co tu cho...
- Ale o co dokładnie biega z tym Christerem?
- Julita, na litość boską, ty w ogóle nic nie wiesz – głos pierwszej z dziewczyn zdradzał irytację. - Przestań się zajmować tylko nauką i swoim Antkiem i rozejrzyj trochę po świecie!
Julita… Chmielewska? Przyszłoroczna maturzystka? Innej Julity nie kojarzyła a i głoś chyba...
- Wolę Antka, niż wszystkie inne romanse – roześmiała się połajana Julita. - No i wiem przynajmniej o tych jej zdjęciach na tym portalu dla prostytutek.
Podsłuchująca Kamila wstrzymała oddech na dobre, czując jak przez jej zesztywniałe ciało przechodzi dreszcz. Zdjęcia? Wiedzą o tym? Oskar jednak wygadał!?
- Ty, ale numer, nie? Kto by się spodziewał tego akurat po niej. Jak myślisz, faktycznie dawała za pięć kawałków jakimś dzianym typom?
- Nie wiem Aga, nie wiem… W ogóle to pewne, że to ona?
- A widziałaś zdjęcia?
- No widziałam, bo przecież Oski pokazywał wszystkim. No i nie wiem, bo ja tam nigdy u niej nie byłam, ale znalazło się dwóch takich, którzy mówili, że z tego co pamiętają, to mógł być jej pokój no i ona sama. A zdjęcia… Kosmos!
- No… Jeszcze ja sama bym na nią poleciała – roześmiała się Aga a Julita dołączyła do niej.
Zaś kompletnie zdemolowana Kamila czuła się niemal jak bokser po nokaucie. Wszystko poszło nie tak! Wszystko! Nie dość, że w jakiś sposób uległa Oskarowi, dając mu się macać po dupie, to jeszcze okazało się, że widziało to pewne grono licealistów. A na koniec wyszło na to, że jej poświęcenie poszło na marne, bo Oskar i tak pokazał zdjęcia komu się dało, pewnie wszystkim!
I na dodatek coś było nie tak z Christerem, ale co…?
No właśnie...
- To co z tym Christerem? - zapytała Julita.
- No oni od początku mieli coś do siebie, tak jakoś… Szczególnie jak Oski nabrał wiatru w żagle przez to, że wiesz, z Dudziakową od matmy, nie…?
Dwie kolejne rzeczy wytrąciły Kamilę z równowagi. Pierwsza taka, że drzwi otworzyły się po raz kolejny, do środka ktoś wszedł i zrobił się mały hałas, przez co dziewczyny przerwały na moment rozmowę a druga, że ze słów Agnieszki wynikało, iż wszyscy od dawna wiedzieli o Oskarze i Marcie.
Piękne odkrycie, nie ma co. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, siedząca wciąż na desce Kamila wzięła głęboki oddech.
Po kilku sekundach obie licealistki podjęły temat, ale z uwagi na hałas Kamila musiała wytężać słuch, by zrozumieć wszystko. Niestety uciekło jej sporo słów.
- Bo się kłócili o to, że… Christer uważał, że jest inna… Oskar się nabijał i mówił, że każda… Że Kamilę można… Jak Martę… A Christer nie… I Christer wtedy...
Odgłos spuszczanej wody zagłuszył kolejne słowa. Zaintrygowana Kamila musiała odczekać chwilę.
- No i teraz Oski będzie chodził jak paw i nabijał się z Christera, nie? Biedny, nie zasłużył, że Kamila go tak zrobiła w trąbę… Dobra, skończyłaś? Wychodzimy?
Wyglądało na to, że obie licealistki zakończyły rozmowę i faktycznie kilkadziesiąt sekund później wszystko ucichło a Kamila pozostała w toalecie sama.
Odczekała jakieś dwie minuty, wyszła, spojrzała w lustro przyglądając się krytycznym wzrokiem swemu odbiciu i opuściła pomieszczenie kierując się w stronę sali.


16. Że przelizałeś się z panią dyrektor i łapałeś ją za dupę.


Z dwojga złego, lepiej, że dowiedziała się wszystkiego, niż miałaby żyć dalej w kompletnej nieświadomości.
Nie wiedziała tylko o co dokładnie chodziło z Christerem. Z rozmowy wynikało, że on i Oskar mieli jakąś wymianę zdań, scysję i zupełnie odmienne punkty widzenia na pewne sprawy, konkretnie na swe nauczycielki. A jeszcze konkretniej na nią, Kamilę.
Czyżby chodziło o to, że, w dużym skrócie, Oskar nie miał najlepszego zdania na temat prowadzenia się nowo mianowanej pani dyrektor a Christer wręcz przeciwnie? Tak to musiało wyglądać, coś w ten deseń.
A więc wracała na salę, zdradzona niemal przez wszystkich. Głównie przez Oskara, który zrobił ją w konia i wykorzystał na oczach innych. No i w oczach innych… Kim teraz była? Panią dyrektor, która dała się wymacać po dupie jednemu z licealistów. Panią dyrektor, która najpewniej świadczyła podejrzane usługi typom z wypchanymi portfelami.
Zdradzona… Zdradzona przez Martę, która teraz wiodła rej przy jednym ze stolików, zagadując nie kogo innego, niż Christera. Widziała to z daleka.
Kto wie, czy ten widok nie zabolał Kamili jeszcze bardziej, niż ta cała historia z Oskarem.
No, może nie tyle zabolał, co zirytował, wkurzył. Tak, wściekła się. Do całej tej serii klęsk miało jeszcze dojść to, że Marta mogła zrealizować swą groźbę i fantazję w jednym. Uwieść Christera.
Groźbę, to było właściwe słowo. Oskar był zdeprawowany, jak i Marta, ich historia nie robiła na niej jakiegoś przytłaczającego wrażenia. Ale świadomość, że Marta mogłaby zaciągnąć do łóżka Christera doprowadzała ją do szału. Nie mogła na to pozwolić.
Nim doszła do miejsc opanowanych przez licealistów i matematyczkę, która widocznie zdążyła już opuścić seks imprezę ze striptizerami, ale mimo to wciąż zachowywała się energicznie, jakby ta impreza nie zaspokoiła jej w żadnym stopniu, zahaczyła o bar, prosząc o małego drinka. Wchłonęła go w siebie w ciągu minuty. Przesadziła? Szumiąca już głowa sugerowała, że tak, ale widocznie potrzebowała tego jeszcze jednego.
Starała się iść spokojnym krokiem, prosto, nie chcąc zdradzić swego stanu. W momencie gdy znalazła się w zasięgu wzroku licealistów, skupiła na sobie spojrzenia ich wszystkich.
Nie chciała się skupiać nad tym co mówiły. Czy to, że „znowu nasza piękna dyrektorka”, czy raczej „o, to ta, co się dała wymacać po dupie naszemu kumplowi”.
Sprężyła się. Niezależnie od wszystkiego była dyrektorką liceum i tak się w tym momencie prezentowała.
- Chłopaki, zróbcie trochę miejsca dla pani dyrektor!
Głos Marty zabrzmiał entuzjastycznie, ale Kamila nie dała się nabrać. Dobrze wiedziała, że nie była w tym momencie mile widzianą osobą przez matematyczkę. Ta wolałaby został sam na sam z młodym wikingiem.
- Nie, nie fatygujcie się – Kamila postarała się, by jej głos brzmiał normalnie a przy okazji i stanowczo. - Christer, czy mogłabym zamienić z tobą kilka słów?
Wyczuła na sobie przenikliwy wzrok Marty, jakby ta domyśliła się od razu. Być może nawet chciała zaprotestować, ale uznała, że nie będzie toczyć afery ze swą przełożoną na oczach licealistów.
Chłopak posłusznie wstał i zaczął przeciskać się w stronę przejścia. Kamila starała się zapanować nad rumieńcem. Przecież po tym wszystkim, całe uczniowskie grono mogło mieć jedno skojarzenie.
Ale tego nie mogła uniknąć.
- W czym mogę pomóc? - nastolatek znalazł się w końcu przy niej.
- Przejdźmy się kawałek, dobrze? - starała się nie mówić zbyt głośno, unikając w ten sposób głębszych wydechów, które mogłyby nie zrobić zbyt fajnego wrażenia na chłopaku.
Ruszył posłusznie za nią, aż w zasadzie znaleźli się poza polem widzenia innych.
- Może znajdziemy sobie jakieś ustronne miejsce na parkiecie? - zaproponowała.
- Nigdy nie spodziewałbym się, że to pani zaprosi mnie do tańca – odparł rezolutnie.
Patrzyła na niego z uwagą. Nie sprawiał wrażenia jakiegoś rozczarowanego. Był raczej zaciekawiony. Może nie wiedział o niczym? Nie, mało prawdopodobne. Tego typu historie rozchodzą się wśród młodzieży z szybkością światła.
Zresztą ona sama zawahała się na moment. Raptem przed chwilą zabawiała się w ten sposób z Oskarem a teraz znalazła się w tym samym miejscu z innym licealistą. Co sobie pomyślą inni, jeśli to zauważą? A na pewno zauważą.
Zbliżyli się do siebie, ale Christer nie był Oskarem. Trzymał się nieco bardziej na dystans.
No dobrze od czego tu zacząć?
- Nie mieliśmy okazji rozmawiać od tego nieszczęsnego incydentu w szatni – wyznała patrząc chłopakowi w oczy. - Chcę, żebyś wiedział, że był to przypadek i jest mi z tego powodu głupio.
- No w porządku – zareagował normalnie. - Choć jakąś fajną rekompensatą bym nie pogardził – uśmiechnął się.
- Jaką konkretnie?
- Hm… Oko za oko – oświadczył z pewną rezerwą, ciekaw reakcji pani dyrektor.
Może i poważne wpadki, które przeżyła w ciągu ostatnich minut były niczym kubeł zimnej wody na głowę, ale… Ale Christer, to nie Oskar. I nie był niczemu winien. A nawet, jeśli dobrze zrozumiała rozmowę Agnieszki i Julity w toalecie, wręcz przeciwnie.
I tego postanowiła się trzymać.
Tym bardziej, że mimo tego wszystkiego, znów poczuła przyjemny ucisk w podbrzuszu. Wizja, w której wiedziona jakimś poczuciem sprawiedliwości, obnaża się przez tym nastoletnim polskim Szwedem...
Jakby wykorzystując sytuację, przybliżyła się bardziej w tym leniwym tańcu i położyła swe dłonie na jego barkach. Ręce Christera znalazły się na jej biodrach, ale nie były zbyt agresywne
- Zdajesz sobie sprawę, że to byłoby chyba zbyt… Niewykonalne.
- Nie będę niekulturalny i postaram się nie przypominać, że jednak doprowadziła pani do… Innych, niewykonalnych historii – skomentował bardzo grzecznie.
W lot zrozumiała, że nawiązał do sytuacji sprzed dwudziestu minut. Poczuła, że jest spięta.
- Nie będziesz przypominał, ale przypominasz. To jest ta druga sytuacja, o której chciałam ci powiedzieć, w zasadzie się wytłumaczyć… Ta historia ma inne podłoże...
- Wiem – wszedł jej w słowo, dość luźno. - Dotarło do mnie co nieco i rozumiem pani pobudki.
Dotarło do mnie, że publikowała pani zdjęcia na portalu dla prostytutek”, tak to zabrzmiało. Nie było to najweselsze, ale musiała się z tym pogodzić i żyć.
- Rozumiesz? - powtórzyła.
- Tak, co w tym trudnego? - niedostrzegalnie wzruszył ramionami. - Nietrudno się domyślić, że Oskar chciał z tego coś wycisnąć.
Milczała przez moment patrząc w jego jasne włosy okalające ładną, pociągającą twarz i w jego niebieskie oczy. Może Oskar był bardziej męski a on chłopięcy, ale… Swoim zachowaniem też zdradzał jednak pewną męskość.
- I rozumiem, że nie masz z tego tytułu do mnie jakichś pretensji?
Alkohol szumiał w głowie coraz mocniej i Kamila zrozumiała, że trochę popłynęła z tym pytaniem, spowodowanym podsłuchaną rozmową w toalecie.
- A dlaczego miałbym mieć? - spojrzał z lekkim zdziwieniem. - To pani życie, mi nic do tego.
- Chodziło mi o to… Że doszły mnie słuchy, że nie łączą cię z Oskarem zbyt pokojowe stosunki.
- Nawet jeśli… - znów lekko wzruszył ramionami, tym razem spuszczając na moment wzrok. - To i tak jest to przecież mój problem a nie pani. Nie wiem dlaczego pani ma się tym przejmować.
Oho… Zniósł porażkę mężnie, jak prawdziwy facet. Wciąż nie miała pewności, czy dobrze zrozumiała ten fragment rozmowy w toalecie, ale jeśli tak, to Christer musiał przeżyć jednak pewien zawód postawą pani dyrektor, nawet jeżeli przyjął do wiadomości, że była ona jednak wymuszona.
- Po prostu pytam, czy nie chciałbyś wziąć jakiegoś rewanżu na Oskarze – spojrzała mu w oczy.
Jakby znów o sekundę za późno dotarło do niej, że zabrzmiało to jak jakaś bardzo niestosowna propozycja.
- Jakiego konkretnie rew… Ma pani na myśli siebie? - i on zajarzył z lekkim opóźnieniem.
- Tak ogólnie pytam – wolała się jednak wycofać.
- Odnoszę wrażenie, że… - urwał w połowie zdania a ona, mimo szumu w głowie wiedziała co chciał przekazać.
Odnoszę wrażenie, że pani bardziej zależy na tym rewanżu, niż mi”, coś takiego wyczytała z jego spojrzenia. Czy nie było w tym racji?
O dziwo, nie speszyła się tym, że on ją przejrzał. W jakiś sposób rozebrał ją z jej ukrytych pragnień. A rozbieranie mentalne było nie mniej frapujące, niż fizyczne.
- Nie chodzi mi o to, byś od razu powtórzył to co on… - urwała.
- Nie miałem tego na myśli – zapewnił tak naturalnie, że uwierzyła mu bez granic.
No i poczuła jednak pewne zaskoczenie.
- Ja chciałbym od pani czegoś innego – kontynuował po chwili milczenia.
- Czego? - zapytała krótko.
- Szczerości. Bezwzględnej – uściślił. - W jednej kwestii. Niech mi to pani obieca.
- Chcesz o coś zapytać? Nie mogę tak obiecać, ale postaram się.
- OK, niech mi pani powie, ale tak naprawdę… Dlaczego wtedy w szatni, stała pani przez kawałek czasu gapiąc się na mnie, zanim sobie pani poszła i to dopiero po mojej interwencji?
Powstrzymała rumieniec, choć pytanie Christera wytrąciło ją nieco z równowagi. Także przez coraz bardziej odczuwalny alkohol.
Czyli faktycznie… Wolał rozbierać umysł, niż ciało. Choć w tej kwestii to akurat nic dziwnego.
- Wstydzi się pani? - dodał, widząc, że Kamila milczy.
- To jest coś bardziej skomplikowanego – przyznała bez bicia. - Ale dobrze...
Znów zamilkła. Nie no, trzeba było wziąć się w garść, tym bardziej, że tak niedawno w sytuacji z Oskarem dała się ponieść swej uległości, choć nieco przymuszonej.
Alkohol też pomógł w podjęciu decyzji.
- Dobrze – powtórzyła. - Będę szczera. Dla ciebie – uściśliła, znów dopiero po chwili uświadamiając sobie, że sprawia chłopakowi nadspodziewaną przyjemność. - Zafascynował mnie na swój sposób ten obrazek. Po prostu.
- Obrazek, czy nagi chłopak pod prysznicem? - dopytywał się z ciekawością i lekkim uśmiechem na twarzy.
- Jedno i drugie. Ale rozumiem, że oczekujesz… Nie będę ściemniać… Nie jestem zwolenniczką oglądania nagich mężczyzn, to nie jest coś co mnie, wiesz… Ale jednak… No, mówiąc krótko, podobało mi się. Tak ogólnie i tak w szczególe...
Trochę przestraszyła się swojej nieskładności. Już chyba wolała się tak poniżająco uzewnętrznić, niż wyjść w oczach lubianego ucznia na pijaną.
Bo chyba musiała przyjąć, że ten dodatkowy drink był jednym drinkiem za dużo. Jednak nie powinna...
- No i to by było wszystko o czym mieliśmy porozmawiać, czyż nie? - podsumowała nieco żwawszym tonem, jakby chcąc odepchnąć tą dość jednak erotyczną otoczkę.
- To pani powinna wiedzieć. Może jednak zostało coś jeszcze…?
Zapytał chyba bardziej siebie samego, niż ja, więc milczała w oczekiwaniu.
- Chyba, że chce pani już wrócić do naszych? - miał na myśli towarzystwo na drugim końcu sali.
Potrząsnęła głową.
- Ja będę wracała do pokoju. Ten dzień już się skończył.
- To może pożegna się pani ze mną, lepiej niż z Oskarem?
Znieruchomiała wbijając wzrok w Christera. To, jak na niego była dość odważna propozycja.
I… Zadziałała nią w sposób nieoczekiwany. Rozbroiła ją. Może to także z powodu alkoholu puściły jej pewne hamulce.
Roześmiała się lekko, jakby chcąc dodać sobie odwagi. Przysunęła się bliżej i pochyliła dotykając wargami ust Christera. To było coś elektryzującego. Pocałowała go drugi raz a potem jeszcze trzeci. Oszołomiona uświadomiła sobie, że nie ma dość i czeka na to by zetknąć się z nim po raz czwarty.
Jak i jednocześnie uświadamiając sobie, że oto wchodzi w interakcję z czwartym facetem tego dnia. Jednego dnia! To brzmiało jak jakiś chory absurd!
I nie powstrzymało jej przed tym czwartym zetknięciem. Tak naprawdę ostatnim, bo…
Bo już się nie odkleiła. Christer zareagował tym razem bardziej zdecydowanie przyciągając do siebie panią dyrektor i aktywnie wpił się swoimi ustami w jej. Zaskoczył ją tym wyraźnie i ożywił. Poczuła jak podkręcana alkoholem krew szybciej krąży w żyłach.
Ale to nie był koniec zaskoczeń, bo Kamila, która wyraźnie uległa natarczywości nastolatka, wkrótce poczuła jego dłonie wdzierające się z boku pod sukienkę. I tak jak wcześniej w przypadku Oskara, poczuła jak zaciskają się na jej praktycznie nagich pośladkach.
Znieruchomiała na moment, nie wiedząc do końca jak się zachować. Czy po dyrektorsku i odrzucić? Tym bardziej, że w jej głowie pojawiło się jakieś przeczucie mówiące, że to może być coś w rodzaju gry. Że najpierw Oskar a potem Christer, jak w jakiejś rywalizacji, której ona miała stać się łatwym przedmiotem…
Ale odrzuciła tę myśl. Nie Christer, nie on.
Wpijała się więc ustami w jego a chwilę później sklepiły się jeszcze ich języki dopełniając całości tego rozkosznego absurdu. Alkohol coraz mocniej przytępiał zmysły, więc z trudem przychodziło jej uwierzyć, że oto liże się ostro z jednym z pierwszoklasistów, gdy dodatkowo on ściska jej dupsko.
Nie zrobiła jednak niczego by to powstrzymać. Dlaczego? Czy tak dobrze było jej w tej zaskakującej sytuacji? Czy może wyszła z założenia, że skoro Oskar dostał coś zupełnie niezasłużenie, to Christer tym bardziej powinien otrzymać to samo?
Jakkolwiek nonsensownie to brzmiało, to w dużej mierze robiła to właśnie dla niego. Ale także z tego powodu, że czuła podniecenie tą całą sytuacją. Tym, że całowała się namiętnie z przystojnym licealistą dając mu pomacać swe pośladki.
Oczywiście nic nie mogło trwać wiecznie. Po długim pocałunku oderwała się w końcu od Christera dysząc ciężko. I on nie pozostał obojętny na uroki swej szkolnej dyrektorki, zdradzając niezwykły jak na niego brak opanowania. Ale zauważyła, że ogarnął się chyba pierwszy.
I mimo że wciąż czuła jego dłonie ściskające jej nagie pośladki, to wypadałoby się chyba już pożegnać.
- Dobranoc Christer – rzuciła dość chrapliwym głosem. - Możesz wrócić do loży i pochwalić, że przelizałeś się z panią dyrektor i łapałeś ją za tyłek.
Cofnęła się o pół kroku, oswabadzając się z uścisku chłopaka. Poprawiła ułożenie sukienki.
- Nie mam ochoty się tym chwalić – pokręcił głową licealista. - Będzie lepiej jeśli odprowadzę panią do pokoju.
Przez moment nie wiedziała jak zareagować na tę propozycję. Nie odpowiedziała więc, tylko wykonała w tył zwrot i lawirując między imprezowiczami opuściła klub.
I chyba dopiero na korytarzu uświadomiła sobie jak trudnym zadaniem było dotarcie do hotelowego pokoju. Alkohol uderzył do głowy tak, że z trudem utrzymywała równowagę. A to tylko dlatego, by nie skompromitować się na oczach licealisty.
Szła więc mało pewnym krokiem przez korytarz a potem wspinając się po schodach by wejść na swoje piętro, słysząc nieustanny stukot obcasów i czując dyskretną obecność Christera.
Czuła też mocny rumieniec na twarzy. Po wcześniejszej akcji z Oskarem po prostu uwolniła się od jego towarzystwa. Teraz Christer, po takiej samej wciąż był z nią i patrzył. Na prawie pijaną panią dyrektor, którą sekundy wcześniej, jak samo to ujęła, przelizał i wymacał po dupie.
I otwierając drzwi do pokoju uświadomiła sobie jeszcze kilka rzeczy. Że to ostatecznie nie Oskar, tylko Christer wyszedł w jej towarzystwie z klubu. I że ona jakoś nie chciała jeszcze zostawać sama. Poczuła się… Dziwnie. I gdy znalazła się w swym pokoju sama z młodym licealistą, który ostrożnie wszedł do środka...
- To tyle – dyplomatycznie podziękowała mu tymi słowami za towarzystwo, tak by nie poczuł się w obowiązku wyjść. - Ja idę spać. Możesz zgasić światło i zamknąć drzwi?
Tak, to też nie wiązało się z pożegnaniem. Tak jakby zostawała furtkę Christerowi.
Światło zgasło w momencie, gdy Kamila włączyła nocną lampę przy łóżku. Usłyszała odgłos zamykanych drzwi. Nie odwróciła się nawet, jakby postać Christera była czymś obojętnym.
Ale miała oczywistą swiadomość, że chłopak pozostał w pokoju.
I mógł sobie popatrzeć na piękną panią dyrektor bez ceregieli ściągającą z siebie sukienkę. Kamila na tym nie poprzestała. Kładąc się do łóżka, rozpięła także stanik, uwalniając spod niego swe nagie piersi. Ale Christer nie miał już prawa dostrzec nagości, gdyż Kamila natychmiast przykryła się kołdrą.
Układając się w łóżku co najmniej dziwnie. Tak jakby na skos, zasłaniając kołdrą twarz, piersi, brzuch i majtki, choć tego ostatniego nie była już pewna. Stopy miała oparte na podłodze, wobec tego jej długie, nagie nogi, które prezentowała w całej okazałości były niczym wystawione na strzał dla jakiegoś rozpalonego mężczyzny.
Wiedziała z doświadczenia, że Danielowi takie widoki nigdy nie były obojętne. Nigdy. Ale, czy Christer...
No i… Czy to nie był kolejny powód, by poważnie zastanowić się nad samą sobą?
Może i był, tylko który raz tego dnia przyszła jej do głowy taka myśl.
- Możesz mi zdjąć buty? - wyszeptała z trudem.
I wreszcie usłyszała jakiś ruch w pokoju. Nie widziała co się dzieje, mogła zdać się tylko na inne zmysły. Wyglądało na to, że Christer przysunął sobie jakieś krzesło i usiadł przed łóżkiem, na wprost leżącej przed nim bezwładnie pani dyrektor mając widok na jej długie, nagie nogi od stóp po same majtki.
Kamila poczuła kolejną tego dnia falę zniewalającej rozkoszy. Ale nie była w stanie zareagować fizycznie. Także wtedy, gdy poczuła ciepłe dłonie Christera na swoich stopach, gdy zdejmował z nich szpilki. Dłonie jeszcze bardziej zwiększające tę falę rozkoszy płynącą przez prawie nagie ciało pani dyrektor.
Z trudem panowała nad nieregularnym oddechem, gdy dotarło do niej, że Christer nie poprzestał na samym zdjęciu obuwia ze nóg pani dyrektor, tylko pieścił jej stopy. Delikatnie masując, czasem lekko ściskając. Tak jakby wiedział, czego akurat pani dyrektor pragnie.
Albo po prostu realizował swoje własne potrzeby. Bo pewnie Oskar próbowałby szybko dobrać się do innych części ciała...
Ale Christer widocznie sycił się tym, że pieści w ogóle jakąkolwiek część ciała pięknej pani dyrektor i to mu wystarczało. Rozleniwiał tym samym Kamilę, która czuła coraz bardziej ogarniającą ją senność.
I nie zmienił tego to, że poczuła w końcu dłonie Christera przesuwające się wyżej. Ba, że...
Że do jej uszu dobiegł lekki szmer, sugerujący, że chłopak zmienił pozycję, albo w ogóle zszedł z krzesła. Tak, to drugie, bo jego dłoń przesunęła się po wyciągniętej łydce aż po kolana a...
A zszokowana Kamila poczuła na swoich stopach gorące usta Christera. Naprawdę gorące, składające delikatne i namiętne pocałunki. Kolejna fala tej niespodziewanej i zakazanej rozkoszy przeszyła jej i tak przecież rozgrzane już ciało.
Alkohol tak ją osłabił, że nie była w stanie wykonać żadnego ruchu świadczącego o sprzeciwie, lub czymkolwiek. Leżała na łóżku jak zabita, czując niesamowity szum w głowie.
I dłonie Christera wciąż delikatnie, ale nieubłaganie przemieszczające się coraz wyżej. Docierające już w bardziej miękki rewiry. W ślad za nimi szły jego usta całujące teraz wyciągnięte, napięte łydki, by dotrzeć w końcu i do kolan.
Ostatnie co w tym stanie Kamila mogła poczuć, to jeszcze ten niesamowity dreszczyk, który nie opuścił jej już do końca. Dreszczyk zniewalającej rozkoszy, mieszający się z paniką.
- Christer... – wyszeptała po raz ostatni, starając się, by w głosie zabrzmiała nagana, lub cokolwiek sugerujące sprzeciw.
Tak, by chłopak nie zapuścił się za daleko, bo z drugiej strony, nie chciała jeszcze by rezygnował.
Nie wiedziała, czy zrozumiał, w każdym jednak razie nie rezygnował. Jego usta rozpalały skórę jej ud, niby początkowo względnie złączonych, ale teraz już rozdzielonych za sprawą wcześniejszych pieszczot Christera. Całował ją tak samo delikatnie i namiętnie, ale jeśli mogła jeszcze wyciągać jakieś wnioski, to wywnioskowała, że nie są to jakieś wybitnie zachłanne pieszczoty rozpalonego do granic nastolatka.
Tak jakby chłopak był bardziej stonowany i kontrolował siebie samego, wiedząc, że pewnych granic nie może przekroczyć. Że po prostu pieści i… Zakończy jeżeli uzna, że posunął się już wybitnie daleko.
I ta myśl była ostatnią jaka zagościła w jej szumiącej jak ul głowie. Przy asyście gorących ust Christera całujących jej nagie, rozchylone i rozgrzane do granic uda, mocno nietrzeźwa pani dyrektor najzwyczajniej w świecie zasnęła. 

C.D.N. 

4 komentarze:

  1. Dzisiaj tylko część zapowiadanej pierwszej części. Szesnaście rozdziałów a więc od końca drugiego dnia wycieczki.
    Tekst był widocznie zbyt długi i nie chciał się zapisać po skopiowaniu z dysku. Gdy wkleiłem mniejszą część, zapis zadziałał. Całe szczęście, że wykonałem tą operację na początku a nie po całej pracy.
    Drugą cześć pierwszej części pierwszej części (brzmi coraz śmieszniej) postaram się wrzucić do końca roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście, że dostaliśmy "chociaż" tyle. Dobrze, że koniec roku tak blisko, bo czyta się to fantastycznie. Jak dobrą książkę. Tak trzymaj. Brawo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie rozwija się akcja. Kamila postanawia zrealizować swoje fantazje... Czekam na rozwiązanie zagadki kim jest Zlatan, no i na kolejne, trzecie jego życzenie do spełnienia przez Kamilę.
    Uda się Falango poznać przed Sylwestrem trzeci dzień nad morzem?
    Pozdrawiem i życzę Szczęśliwego Nowego Roku i nadejścia w nim wielu nowych pomysłów, zwłaszcza literackich.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się że powieść jest dojść schematyczna ...zawsze to szkolny przystojniak zalicza Kamile a ona ma ciągle dylematy choć miała już pół szkoły... Mam taką wizję że Kamila zostaje aktorka porno ..Ale to nie jest zwykle porno a film instruktażowy na lekcje przystosowanie "do życia w rodzinie" ...oczywiscie nakaz nagrania takiego filmu przychodzi z ministerstwa oświaty ..A Kamila w szkolnym referendum zostaje wybrana na głowę aktorka filmu .. Z 15 minutowego filmu instruktażowego robi się weekendowa młocka. Z zmiana aktorów powtórkami scen ..awanturą syna który musi być na planie i pilnować czy mamie nie robią krzywdy ... dopiero pan Janusz szkolny woźny stanął na wysokości zadania i bzyknął panią dyrektor Kamila gdzie traktował ją z szacunkiem a film wyglądał jak erotyk A nie zwykle porno z tanią dziwką... Ale oczywiście to tylko moje sugestie ...

    OdpowiedzUsuń