Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 grudnia 2019

 

 
KAMILA I SENNE MARZENIA XXXVI. Dobra. cz.II.


17. Z czterema facetami jednego dnia...


Sen nie był wybitnie przyjemny. Jak to bywało w jej przypadku, budziła się w nocy kilka razy i próbowała zasnąć na nowo. Był z tym problem.
W efekcie, na dobre wstała z łóżka, gdy dochodziło już południe.
Z wielu względów czuła się fatalnie. Przez długi czas siedziała na łóżku w samych majtkach, próbując przeżyć na nowo wczorajszy dzień.
W majtkach… Z tego wszystkiego przynajmniej to, że miała je na sobie było jakimś pozytywem. Usiłowała sobie przypomnieć moment, w którym zasnęła. Usta Christera buszowały między jej rozłożonymi udami. Czy…
Czy chłopak mógł wykorzystać okazję i wykorzystać, choćby tylko w jakiś sposób śpiącą jak trup piękną panią dyrektor? Czy mógł jej zajrzeć pod majtki? Albo zdjąć je na jakiś czas? Odsunąć kołdrę i zerknąć na nagie piersi? I może robić jakieś inne brzydkie rzeczy?
Potrząsnęła głową. Nie mogła dać głowy za to co wydarzyło się później, ale wszystko wskazywało, że majtki leżą na niej tak jak trzeba. Inne oznaki też chyba były w porządku.

Czyżby Christer faktycznie umiał zachować się z klasą i po prostu w którymś momencie wyszedł? Wiele na to wskazywało.
No dobra, nawet to było w tym momencie drugorzędne.
Ważniejsze było to, jak w tym momencie spojrzeć w twarze przede wszystkim Oskara i Christera? I pozostałych, którzy co nieco widzieli, albo przynajmniej o wszystkim wiedzieli? To znaczy o tym co działo się na parkiecie?
No i jeszcze koleżanki, do których też pewnie dotarło to i owo. Tak, te same koleżanki, które dużo mocniej zaszalały z całą grupą striptizerów, idąc na całość.
Co za klimat, co za wycieczka… Co to miało w ogóle być?
Całość dopełniła się, gdy sięgnęła po telefon. Na wyświetlaczu zobaczyła nieodebraną wiadomość. Zlatan.
Czy dysponuje już pani całym materiałem z dnia wczorajszego? Czekam na szczegółową relację”.
Ukryła twarz w dłoniach a potem uznała, że trzeba wziąć się w garść.
Toaleta, prysznic, śniadanie. W miarę możliwy, lekki relaks przy internecie. Ze dwie godziny na to wszystko i mogła odetchnąć trochę głębiej.
I przysiąść do odpisania Zlatanowi.
Zaczęła od „Sama nie mogę uwierzyć i boję się, co sobie pomyślisz, ale to wszystko popłynęło bardzo daleko”.
No i popłynęła… Z relacją dla internetowego, hm… Władcy? W każdym razie rozpisała się trochę, chociaż nie wchodziła w bardziej szczegółowe detale. Niemniej podstawowe informacje wypadało podać i w efekcie dwadzieścia minut musiało upłynąć, by ukończyła spowiedź.
- Idziesz z nami na obiad? - przerwała jej Ewa wchodząc do pokoju.
- Nie chce mi się – odpowiedziała krótko Kamila.
Była ledwo po śniadaniu. Ale przede wszystkim nie chciało się jej spędzać czasu z koleżankami, które wczoraj odstawiły taki numer.
Tak jakby ona sama zachowała się lepiej...
No ale ona nie dała dupy kilku striptizerom… W każdym razie coraz ciężej przychodziło patrzeć jej na Martę, która najpierw dała się rżnąć Oskarowi a wczoraj niedwuznacznie zdradziła, że miałaby na to ochotę z Christerem.
A tego drugiego Kamila nie mogła jej podarować. Christer był zbyt… Niewinny? Uczciwy? Normalny? Tak, czy owak...
Kolejna wiadomość.
Na razie nic sobie nie pomyślę, choć przyznam trochę mnie pani zaskoczyła. Nie wygląda pani na taką, widocznie te wszystkie siedzące w pani fantazje, o których pani pisała, siedzą w pani naprawdę mocno. W każdym razie, zanim się spotkamy a myślę, że to już dzisiaj… Czy wybiera się pani gdzieś w miejsce publiczne? Plaża, park, restauracja, cokolwiek?”
Zerknęła za okno. Było, jak powinno być o tej porze roku. Ciepło, choć na szczęście nie upalnie. Przebywanie w pokoju mijało się z celem, z drugiej strony, gdzie miała wyjść, albo raczej z kim?
No ale tak poszwendać się trochę...
Tak, pewnie wyjdę zaraz, choć nie mam pomysłu gdzie”.
Nie musiała długo czekać na odpis.
W takim razie chciałbym jeszcze przed naszym spotkaniem zlecić pani ostatnie prawdziwe zadanie, taki mały test na uległość, którą pani tak często zdradzała. No i na swe posłuszeństwo wobec mnie. Czy jest pani gotowa?”
Zamknęła oczy, nim odpisała. Pewnie gdyby ta wymiana wiadomości miała miejsce tuż po przebudzeniu zastanowiłaby się poważnie nad tym wszystkim. A może i odmówiła?
Ale teraz… Znów czuła pewne ożywienie, znów czuła ten niezwykły dreszczyk. Coraz silniej wracała świadomość czterech przygód erotycznych z czterema facetami, poprzedniego dnia. Z czterema! Przerażało ją to, ale…
Ale były tym wszystkim niezwykle zafascynowana. Samą sobą, swoimi mrocznymi, wyuzdanymi fantazjami. Swoją uległością, wręcz pragnieniem tego by zostać poniżoną do granic.
Pragnieniem, która znów spowodowała wilgoć w jej cipce.
A nad wszystko czuła ciekawość tego co wymyślił Zlatan. Być może przesadzała, ale oceniała tego nastolatka wysoko. To nie mogło być chyba nic banalnego. Więc...
Trochę się boję, ale jestem”, odpisała krótko.
Ta wzmianka o strachu też była ekshibicjonistyczna. To też było uczucie. No i w jakiś sposób przypominało to Zlatanowi, że ma do czynienia także a może przede wszystkim z człowiekiem. Żywym człowiekiem, którym targały różne emocje, czasami zresztą skrajnie ambiwalentne. Chociaż akurat on musiał sobie chyba z tego zdawać sprawę. Dowiódł tego nie raz w trakcie internetowych pogawędek.
Tym razem naczekała się dłużej. Jeśli miało to mieć związek z wyznaczonym zadaniem, to jej ciekawość rosła.
W końcu...
Wiem, że uwielbia pani kiedy mężczyzna wydaje pani różne ciekawe polecenia. I uwielbia je pani spełniać, więc… Jeśli pani wyjdzie, samotnie, to z pewnością natknie się na niejednego mężczyznę, który chciałby poznać panią bliżej. A jeśli komuś braknie śmiałości, to może pani kogoś takiego zachęcić uśmiechem i w ogóle… Tak więc, chciałbym, żeby w stosunku do pierwszego mężczyzny, który nawiąże z panią kontakt i zaczniecie rozmawiać… Koniecznie w stosunku do pierwszego, żeby nie było, że pani sobie wybiera takich, którzy na przykład bardziej pasują… Zrobi pani trzy rzeczy. Zapyta pani o długość jego penisa. Powie mu pani o tym, że wyobraża sobie pani seks z nim a jeśli będzie chciał szczegółów, to mu pani dopowie. I wreszcie wspomni pani o tym, kiedy się pani masturbowała ostatni raz i znów, jeśli będzie chciał to zdradzi mu pani większe szczegóły. Może o tym chłopaku, którego pani podglądała, bo z tego co pamiętam, wspomniała pani, że rzadko to robi a to był ostatni przypadek, chyba, że w ostatnich dniach coś wypłynęło. No i jak się podoba?”
Czytała to wszystko z rosnącym zaintrygowaniem. Rzeczywiście wymyślił! Aż skojarzyło się to jej z Danielem. Nie tylko ze względu na inwencję, nie tylko na to, że spełnienie tych poleceń, wiązałoby się z uległością naprawdę wysokiego kalibru.
Także dlatego, że sam Zlatan nie czerpał niczego dla siebie. Domagał się kontaktów z innymi mężczyznami. Dlaczego? Dziwne to było, choć po tylu latach związku z Danielem… Może jednak jej kochany małżonek miał innych nieświadomych naśladowców w różnych zakątkach kraju?
Z drugiej strony, jakkolwiek owe polecenia wzbudziły w niej podekscytowanie, tak… Musiała włączyć się obawa. I rozsądek. Przecież z tego co napisał wcześniej, czas na ich spotkanie zbliżał się coraz szybciej.
Mocne i to bardzo… Ale chcę temu podołać… Aczkolwiek dziwi mnie i zastanawia, gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?”
Ja jestem już blisko. Myślę, że gdzieś za trzy-cztery godziny… Mam nadzieję, że jest pani gotowa i posłuszna?”
Zamknęła oczy czując, że serce znacznie przyspieszyło swój rytm. To nie była zabawa. Jako osoba uczciwa i prawdomówna nie była w stanie zapewnić Zlatana o swej bezwzględnej uległości a potem nagle uciec w przypływie nagłej paniki. Nie, jeśli by się już zdecydowała…
Pamiętasz moje rozterki, prawda? Mam pewną propozycję, choć nie jestem pewna, czy Ci się ona spodoba”.
Słucham...”
Skoro ma pewne rozterki, które są chyba w pełni zrozumiałe, poddam się twej władzy i wykonam każde twe polecenie, o ile nie będzie się ono wiązało z samym aktem. W porządku?”
Nie lubiła takich targów o to co kto może a czego nie. Najlepiej gdy wszystko wynikało z biegu wydarzeń. Ale w tym przypadku sytuacja była bardzo specyficzna. A to miało być tą furtką, nad którą przecież poniekąd oboje myśleli kilka dni temu, ustalając pewne rzeczy.
W porządku”, zgodził się z zadziwiającą łatwością, co skonstatowała z lekkim zdumieniem, ale i jednocześnie z przyjemnością. „Choć moglibyśmy ustalić, że to działa na pewien okres. Może ileś godzin. Na przykład do północy a potem...”

A potem co? To znaczy, co jeśli jednak coś nie zatrybi? Po prostu sobie pójdzie? Wynikało z tego, że Zlatan pogodził się z taką możliwością.
I chyba nie wyglądało to wszystko tak źle...
W porządku, zgadzam się”, odpisała krótko, choć przez moment zastanawiała się nad dopiskiem „mój panie”. Ale ostatecznie nie zdecydowała się na taki.
Zwyczajnie jej nastrój uległ sporej poprawie i wydarzenia poprzedniego dnia jakby poszły w niepamięć. To znaczy te mniej pozytywne aspekty owych wydarzeń.
Po prostu czuła podekscytowanie zbliżającym się w końcu spotkaniem ze Zlatanem, którego tak, czy inaczej, zwyczajnie chciała poznać.
A także wyznaczonym jej zadaniem, które pragnęła sumiennie wypełnić i na samą myśl o tym, jej oddech tracił regularność.


18. Tak, zrobiłam sobie dobrze, myśląc o tobie.


Wyszła z pokoju przed piętnastą. Tak samo podekscytowana jak i spanikowana. Ale znała siebie już na tyle, by wiedzieć, że te przeciwstawne uczucia są na siebie skazane. I to po prostu robiło jej dobrze.
Myśl, że będzie musiała wcielić się, albo w jakąś uwodzicielkę, albo uległą, dość towarzysko nastawioną kobietę, z której można wyciągnąć każde, najbardziej intymne wyznanie dotyczące jej życia, powodowała u niej właśnie i podekscytowanie i strach.
No już choćby to pierwsze pytanie, które miała zadać. O długość penisa mężczyzny, z którym by rozmawiała. Jak do tego doprowadzić? Zapytać wprost? Znienacka? Przecież nawet ciągnąc jakiś damsko-męski temat, to raczej nie uchodziło… Rozmowa musiałaby zejść w naprawdę intymne zakątki.
A to miał być dopiero początek. Potem wyznania o tym, że wyobraża sobie seks z nim…
Co…? Jakiemuś świeżo poznanemu facetowi? Przecież to niemal wprost prowadziło do przełożenia rozmowy na rzeczywistość. Co, jeśli tenże rozmówca za bardzo wczułby się w klimat?
Może dlatego należało jakoś wpłynąć na wybór ewentualnego podrywacza? Tylko kto byłby najlepszy? Hm, jakiś stary dziadek, niezdolny do wyrządzenia krzywdy kobiecie. Tylko, że gdy próbowała sobie wyobrazić jak zadaje takiemu pytanie o długość członka...
Nie, odpadało...
No więc, kto…?
Jakiś maczo też odpadał. Nie dość, że sam w sobie poczułby zew natury i próbował dominować, to jeszcze po takich pytaniach, takich wyznaniach…
O, może ktoś o kim wiedziała, że jest zajęty, że ma żonę? Ale jak takiego rozpoznać?
Po tym, że przechodzi obok niej wraz z żoną, jak para, którą właśnie mijała snując się najpierw w okolicy baru obok hotelu a potem kierując w stronę parku.
Zwracała na sobie spojrzenia, nic nowego, choć w tym momencie, z oczywistych względów miało to znaczenie. Tyle, że nie przekładało się to na nic. Zresztą niewielu facetów spotkała na swej drodze. Z reguły zresztą były to pary, raz trafiła się jakaś kilkuosobowa grupka i to też nie wchodziło w grę.
Znalazło się kilka sztuk pojedynczych facetów, ale nie wykazali tyle determinacji by podejść i zagadać. A ona sama, jednak bardziej stremowana, mimo wszystko bała się zaczepiać ich, choćby przyjaznym uśmiechem.
Tym samym po kilkunastu minutach zasiadła na parkowej ławeczce niczym wczorajszego południa, gdy dosiadł się do niej Norbert.
Wczoraj, dokładnie dwadzieścia siedem godzin temu a jej wydawało się jakby to była wieczność. Tyle od tego czasu się zdarzyło.
W sumie wolała Norberta nie spotkać w parku, choć może zaglądał do niego co jakiś czas, jakby zamarzyła mu się powtórka wczorajszej historii. Ale przynajmniej teraz nikogo nie było. Było kilka osób, niemal bez wyjątku paru dzieciaków w towarzystwie osób starszych.
Kamila stłumiła westchnięcie i próbując okiełznać emocje sięgnęła po książkę. Miała świadomość, że czytanie pójdzie jej opornie, ale lepiej było siedzieć nad książką, niż siedzieć… Ot tak, nie robiąc nic.
I rzeczywiście w ciągu kilku pierwszych minut ciężko było wrócić do fabuły, ale potem rozkręciła się tak, że na chwilę zapomniała o świecie, z misją do wykonania włącznie.
I jak to zwykle bywa...
- Dzień dobry, nie przeszkadzam? - usłyszała tuż nad swą głową a gdy raptownie podniosła wzrok… - Przysiądę się, jeśli pani pozwoli.
Z szeroko otwartymi oczami patrzyła w Christera, siadającego tuż obok, nim zdążyła zareagować.
- Christer, wybacz, ale nie mogę teraz, czekam na kogoś – odzyskała mowę po sekundzie i wykorzystała to w gwałtownym tonie, uświadamiając sobie doskonale jakie konsekwencje wiążą się przecież z obecnością licealisty.
- Nie ma mowy – zaprzeczył, jak na niego zadziwiająco kategorycznie. - Przyszedłem się dowiedzieć, czy u pani wszystko w porządku i…
- Tak, w porządku – wpadła mu w słowo. - Christer, nie chcę cię wyganiać, ale to naprawdę ważne spotkanie i...
- Nie spławi mnie pani – postawił nieoczekiwany opór. - Nie odejdę, nim nie wyjaśni mi pani wszystkiego.
- Wyjaśnię ci, obiecuję, naprawdę, ale we właściwym czasie, nawet za godzinę, ale nie teraz!
- A na kogo pani tak czeka? - spojrzał na nią uważnie.
- To… Nie powinno cię interesować. Mam ważne spotkanie i nie będę w stanie rozmawiać o tym… Szczególnie o tym...
- No to jak tylko ten ktoś pojawi się na horyzoncie, to ja się zwinę bez słowa, dobrze?
Zatkało ją po raz drugi. Zabrakło jej argumentów. No chyba, że ten ostateczny...
- Christer, skoro mnie zmuszasz… Jako dyrektor szkoły, nakazuję ci odejść natychmiast!
Nie tylko to zlekceważył, ale wręcz rozsiadł się swobodnie, składając ręce na klatce.
- Wczoraj na parkiecie też była pani panią dyrektor?
- Co to ma do rzeczy? Posłuchasz mnie w końcu, czy nie?
- Nie – odparł krótko.
Siedziała obok i patrzyła w milczeniu, czując jak uginają się pod nią nogi. Nie wiedziała już kompletnie co powiedzieć. Musiałaby chyba wyrzucić go siłą z tej ławki.
Powoli docierało do niej to wszystko i powoli… Daniel lubił powiedzieć, że ostatnim aktem rozpaczy jest śmiech.
Tak więc i jej twarz powoli rozszerzał uśmiech. Nie ten świadczący o szczęściu i radości. Raczej taki pełen niedowierzania i bezradności. Taki, który zastąpiłby komentarz typu „ja chyba śnię...”.
Co tam pisał Zlatan? Pierwszy mężczyzna, który nawiąże kontakt. Koniecznie pierwszy, aby nie mogła sobie wybierać. Nie no, to był jakiś obłęd...
W sumie z jednej strony, wychodziło, że temat damsko-męski narzuci się sam, ale finalnie ten rozrachunek wychodził druzgocąco na niekorzyść Kamili, gdy uświadamiała sobie, że wiąże się to z zadaniem jednego pytania, którego żadna szanująca się pani dyrektor zadawać swemu uczniowi nie powinna. O dwóch pozostałych kwestiach wolała nawet nie myśleć.
Wręcz poczuła, że cierpnie jej skóra.
- Mówi pani, że wszystko w porządku, ale coś mi się wydaje…
Jego wzrok wyrażał spory sceptycyzm. Ale Christer patrzył na nią z jakąś sympatią. W sumie nic dziwnego, kto nie patrzyłby w ten sposób na skrępowaną, atrakcyjną kobietę, mając w pamięci to co wczoraj…
No właśnie, zaaferowana poleceniami, które miała wykonać, niemal zapomniała, że musi się zmierzyć ze zmorami wczorajszego wieczora. A to chyba nie było łatwiejsze.
Christer, Zlatan, ona sama… Nie… Trzeba było wziąć się garść, zachować jak dorosła kobieta i stawić czoła odpowiedzialności.
- Wszystko jest w porządku, po prostu mocno mnie zaskoczyłeś – nadała swemu głosowi normalny ton.
Tak jakby pogodziła się z tym wszystkim. Tak jakby oczekiwała kolejnych ciosów i sama miała się w to pobawić. Tak, jakby jej się to nagle, nie wiadomo dlaczego, zaczęło nawet podobać.
A skoro tak...
- No i…? Ładne nogi, co?
Zaskoczyła samą siebie tą wypowiedzią. Może przejście do ataku było całkiem sensownym rozwiązaniem?
- Bardzo ładne – uśmiechnął się szeroko, chyba również zaskoczony takim przejściem do tematu.
- No… - skwitowała krótko nie przestając patrzeć wyczekująco mu w oczy.
- W porządku – zareagował po kilku sekundach. - Co do wczoraj… To było dla mnie, czy przeciwko Oskarowi?
Bystry chłopak. I jednak inny. Kogo na jego miejscu obchodziłyby takie bardziej skomplikowane pobudki? Najważniejsze było to, że wypieścił i wycałował nogi pięknej kobiety. I do tego jeszcze szkolnej dyrektorki.
- Czy ma to jakieś większe znaczenie…? No dobrze, byłam trochę zła na niego, chyba rozumiesz...
- Oczywiście – kiwnął głową.
- Ale, co by nie powiedzieć… - złączyła kolana, obejmując je dłońmi, niczym grzeczna dziewczynka. - To było po prostu dla mnie. Widocznie ten wczorajszy dzień był taki i tak się ułożył, że… Że pozwoliłam sobie… No i tobie… Na tyle, na ile pozwoliłam. Niestety zgubiło mnie coś jeszcze. Nie powinnam zamawiać tego ostatniego drinka – pochyliła głową, jakby ubolewając nad swą nieodpowiedzialnością.
- Łatwo pani zrzuca wszystko na pijaństwo – Christer pokręcił sceptycznie głową.
- No ale pijaczką nie musisz mnie nazywać.
Faktycznie, to ubodło ją nieprzyjemnie. No bo jak to… Kilka razy w roku coś poważniej a że akurat wczoraj było trochę gorzej, niż zwykle, to…
No właśnie...
- Christer, nie chcę, żeby brzmiało to jak kiepskie usprawiedliwienie, ale po prostu wczoraj zdarzyło się dość dużo i stąd uznałam, że… No i trochę przeholowałam. Wiem, że zachowałam się nieodpowiednio, jak na funkcję, którą pełnię, ale tak wyszło i już zadbam o to, by to się to nie powtórzyło.
- Dość dużo – powtórzył. - Chodzi o tą sprawę z Oskarem?
- Też. Ale nie tylko.
Kiwnął tylko głową, nie chcąc wyciągać od pani dyrektor żadnych intymnych informacji, skoro ona sama poprzestała na krótkiej odpowiedzi. Hm, w sumie to miało swoje dobre strony, jak i złem, bo wynikało, że w pewnych sprawach to ona musiała być bardziej aktywna.
Gorączkowo rozmyślała jak poprowadzić rozmowę. Tak, by pewne rzeczy wyszły w miarę możliwości same z siebie. I uznała, że najlepszym sposobem będzie zjednanie ucznia czymś. A to coś przecież samo przychodziło do głowy.
- Christer posłuchaj… Wahałam się, czy ci to powiedzieć, ale myślę, że jest coś co powinieneś wiedzieć. I od razu dodam, że był to jeden z powodów, które wczoraj trochę wytrąciły mnie z równowagi i dla których zachowałam się tak a nie inaczej.
Chłopak tylko spojrzał z wyczekiwaniem, więc po krótkiej pauzie kontynuowała.
- Chodzi o zachowanie moich koleżanek a szczególnie jednej z nich…
- Coś słyszałem – przekrzywił twarz. - Urządziły sobie jakąś imprezę, taką… Nie?
No cóż, wiedziano o tym już wczoraj, gdy przybyła do klubu, więc takie info nie mogło ominąć i Christera.
- Tak – przyznała. - Ale to była jedna rzecz. Jest też druga. I dotyczy ciebie?
- Mnie? - zdziwił się. - O co chodzi?
- Zanim ci powiem – pochyliła się nieco ku chłopakowi. - Obiecaj mi, że wszystko co usłyszysz pozostanie między nami. Tak naprawdę wszystko do końca – poprawiła się natychmiast wykorzystując okazję. - Wszystko co powiem do momentu aż nie wstaniesz i wyjdziesz. W porządku?
- Tak, obiecuję – potwierdził, nie okazując przy tym większego poruszenia.
Może dlatego, że uczciwość i słowność były dla niego chlebem powszednim? Tak to odebrała.
- Ufam ci – wycelowała ostrzegawczo palec.
Ale jej twarz wypogodziła się nieco. Został nawiązany między nimi jakiś intymny kontakt. Nie polegający na łapaniu za dupę podczas tańca, czy…
Dobra, stop!
- Być może innym uczniom mogłoby się to spodobać, ale jeśli dobrze cię oceniam, ty możesz podejść do tego sceptycznie a już na pewno ja. Chodzi o panią Dudziak od matematyki.
- Co z nią? I co mam do tego ja? - patrzył zaintrygowany.
A jego autentyczne zaciekawienie strasznie dodawało mu uroku i robiło jej dobrze. Tak jakby zapomniała, kto w trakcie tej rozmowy miał być myśliwym ze strzelbą a kto kulawym zającem.
Poruszyła się nerwowo, ale nie zmieniła pozycji, uznając, że z dłońmi obejmującymi złączone kolana prezentuje się bardzo kobieco.
- Otóż pani Marta jest dość specyficzna, wiesz…? Co chcę przez to powiedzieć… Jest – chciała powiedzieć „moim przeciwieństwem”, ale mając w pamięci wczorajsze wydarzenia ugryzła się w język. - Jest bardzo liberalna i nie przejmuje się pewnymi konwenansami. Przechodząc do sedna. Bo pewnie nudzą cię takie ogólniki… Znów źle o mnie pomyślisz, ale to naprawdę było przypadkowo, przysięgam! Przedwczoraj wieczorem wyszłam na balkon zaczerpnąć powietrza a że tuż obok pani Dudziak ma swój pokój, zobaczyłam coś, niekoniecznie chcąc to zobaczyć...
Urwała na moment, próbując ubrać w słowa to co zamierzała powiedzieć.
- Co? - dopytywał się Christer.
Kamila wzięła głęboki oddech a potem spojrzała licealiście w oczy.
- Zobaczyłam panią Dudziak leżącą na stole. Nagą, z szeroko rozłożonymi nogami – uściśliła i poczuła wypływający na twarz lekki rumieniec, chyba zrozumiałym, gdy poruszała taki wątek w rozmowie z licealistą. - A pomiędzy nimi Oskara… - wyjaśniła oszczędnie, dając jednak wyraźnie do zrozumienia o co chodzi.
Z uwaga patrzyła na twarz Christera. Był wyraźnie zaskoczony uzyskaną informacją. Odwrócił na moment głowę przetrawiając wiadomość.
- A co ja mam do tego? - powtórzył swe pytanie po kilku sekundach milczenia.
Kamila wzięła kolejny głęboki oddech.
- To, że tuż przed tą imprezą moich koleżanek, o której już wiesz… Rozmawiałyśmy trochę o różnych rzeczach i pani Dudziak oznajmiła nam, że wzięła sobie na celownik kolejny cel. Ciebie.
Nie spuszczała oczu z Christera będąc niezmiernie ciekawą jego reakcji.
Z pewnym zaskoczeniem zobaczyła jak chłopak z trudem tłumi śmiech. A w zasadzie parsknięcie. Chyba takie z gatunku tych wyrażających pewną pogardę.
- Kiedyś namówiła mnie na korepetycje – wyjaśnił po chwili, potrzebnej do tego by się opanować. - I zachowywała się dziwnie, no tak…
Zaciął się a Kamila też milczała przypominając sobie opowieść Marty.
- Christer, nie chcę żeby zabrzmiało to tak, wiesz, dyrektorsko… - podsumowała temat. - Ale nie mogę przejść do porządku nad jej wypowiedziami. I nie chcę by dobrała się do ciebie, no wiesz…
- Wiem, rozumiem – machnął ręką z zadziwiającym lekceważeniem. - Pani Dudziak… Powiem tyle, że nie musi się pani o nic martwić.
Milczała, wpatrując się w twarz nastolatka.
- Na pewno? - upewniła się.
- Tak. Wolałbym inne nauczycielki – dodał, niby nieopatrznie.
Znów milczała, czując kolejny rumieniec. W tym niedopowiedzeniu Christer powiedział chyba wszystko.
- Nie pytam jakie – oświadczyła po raz pierwszy od dłuższego czasu zwracając twarz w innym kierunku.
- Myślę, że pani wie…
W jego tonie nie było jakiejś złośliwości, zaczepności, czy coś. Może zabrzmiał nieco zbyt ofensywnie. Może przesadzała z tym odbiorem. W każdym razie zrozumiała o kogo chodzi.
Czy było to jej z tym dobrze, czy nie, musiała to przełknąć i przy okazji wykorzystać wątek do jeszcze jednej rzeczy.
- Skoro tą sprawę mamy wyjaśnioną, to może teraz ty wyjaśnisz mi jedną rzecz?
- Jaką?
- Jak już wiesz, nie byłam wczoraj w najlepszej formie – przygryzła wargę. - I mam z tym niestety jeden problem.
Wstrzymała się na moment, czując coraz bardziej płonące policzki. No bo nie dość, że wracała do momentu, w którym jej licealista bezkarnie pieścił i całował jej nagie nogi, to jeszcze...
- Zdajesz sobie pewnie sprawę z tego, że wczoraj, gdy mnie odprowadziłeś do pokoju… - urwała, przełykając ślinę. - Z tego wszystkiego po prostu zasnęłam. Moja wtopa, ale powody już znasz – przyznała samokrytycznie. - Nurtuje mnie kwestia tego, co się działo dalej.
- W „Dezerterach” było coś, że alkohol to zguba ludzkości – Christer wykorzystał okazję, by dogryźć pani dyrektor. - Na drugi raz nie trzeba tyle pić.
Drażnił się z nią. Z jednej stronie, w tym układzie było to denerwujące, z drugiej… Nakręcało.
- Możesz wypowiedzieć się jaśniej? - zareagowała, pomijając przytyk.
- Proszę bardzo – zadeklarował i tym razem on pochylił się nieco ku pani dyrektor. - Wycałowałem pani nogi do samego końca i… I wyszedłem, widząc, że nie reaguje pani w najmniejszy sposób.
Wytrzymała to spojrzenie, choć było o to trudno i raz jeszcze poczuła rumieniec na twarzy. W tym momencie przecież, po raz pierwszy w tak bezpośredni sposób padło nawiązanie do wczorajszych wydarzeń.
Musiała się z tym zmierzyć. Musiała. I musiała przecież coś jeszcze…
- No i co? - słyszała swój głos jakby wypowiadała go obca osoba. - Nie przyszło ci na myśl, by zareagować inaczej? Wykorzystać bezwładną, śpiącą kobietę?
Żeby nie wyjść na taką bezbronną, wysiliła się na dość ofensywny ton.
- E, to nie to… - skrzywił się. - Nie potrafię tak.
Milczeli oboje przez moment. Kamila głównie dlatego, że, niczym szachistka układała sobie ten dialog kilka ruchów do przodu, więc...
- Czego pani chce się konkretnie dowiedzieć? Czy nie ściągnąłem z pani majtek, czy co?
- No choćby to… - mruknęła spuszczając wzrok.
- Nie ściągnąłem – podkreślił mocnym tonem. - Nie wiem kiedy pani zasnęła, ale, w którymś momencie zorientowałem się i tak jak powiedziałem. Wyszedłem.
- Są tacy, którzy zachowaliby się inaczej – skwitowała po chwili milczenia.
- Ale ja nie jestem taki.
- Rozumiem i wierze ci.
- Świetnie. Czy zatem powtórzymy to jeszcze?
Znów zmierzyli się wzrokiem. Jego niebieskie oczy urzekały ją, choć w tym momencie nie to było najważniejsze.
- Co masz na myśli konkretnie?
Czy jej się to podobało, czy nie, musiała przeciągnąć ten wątek.
- To co powiedziałem – wzruszył ramionami.
Skoro tak...
- A dużego masz? - zapytała z trudem, przygryzając wargę.
Wytrzymanie wzroku Christera tym razem graniczyło z cudem na miarę obrony Częstochowy, ale… Ale wytrzymała, czując, że rumieńca na twarzy nie potrafi już opanować.
- Chyba normalnego – odpowiedział po chwili, jakby zaskoczony i zepchnięty do defensywy niekomfortowym pytaniem ze strony pani dyrektor.
Dobra, zaliczone? Czy też chodziło o to by uzyskać konkretną odpowiedź? Sięganie w tym momencie po telefon i grzebanie w wiadomościach nie było najwłaściwszym rozwiązaniem.
- No nie bądź taki. Odpowiedz – poprosiła, czując się coraz bardziej jak idiotka.
- A do czego to pani? - spojrzał nieufnie.
- No tak, z ciekawości…
Cholerny Zlatan… Dlaczego musiała wykonywać to polecenie i zadawać takie pytania jednemu ze swych licealistów? I to akurat takiemu...
- Czy moje ręce i usta to było za mało?
- Nie drażnij się – skarciła go ostrzej. - Nie możesz po prostu odpowiedzieć?
- Odpowiem, jeżeli pani sensownie uzasadni, dlaczego to panią tak interesuje...
Raz jeszcze przygryzła wargę. Przecież nie mogła mu powiedzieć prawdy. A jeśli chciała uzyskać odpowiedź i jednocześnie grunt pod dalsza dyskusję, musiała… No właśnie, musiała się upokorzyć.
- Powiem szczerze Christer – spuściła oczy i schowała głowę, jakby wierząc, że schowa w ten sposób swoje potworne skrępowanie. - Od czasu tego incydentu w szatni, zwyczajnie czasem się nad tym zastanawiam...
Wyczytała z jego oczu nieufność, tak jakby nie wierzył w to uzasadnienie. Choć przecież chyba brzmiało trochę wiarygodnie, nie?
- No dobrze, czternaście. Wystarczy dla pani?
- Nie bądź taki – zareagowała ostrzegawczym tonem. - Nie sugeruj rzeczy, które jak sam wiesz, nie maja prawa się zdarzyć, dobrze?
Musiała tak a nie inaczej. Musiała, bo odezwała się w niej pani dyrektor rozmawiająca z licealistą. Niezależnie od tego, co się zdarzyło kilkanaście godzin wcześniej i tego, że to ona sama…
- To po co pani pytała? – spojrzał z lekkim potępieniem. - Teraz może mi pani powiedzieć, czy wystarczy.
Przeklęty Zlatan…
- Przypuszczam, że wystarczy ci do tego, do czego powinno wystarczyć, ale mnie w to nie mieszaj, dobrze? - zareagowała oficjalnym tonem.
- Dobrze, dobrze… - jakby poddał się, unosząc wyprostowane dłonie w górę.
Poruszyła się niecierpliwie, wciąż czując łomoczące serce. Jedno zadanie wykonane, teraz dwa, co tu ukrywać, dużo trudniejsze. Jak tu się poruszyć te watki, tak by nie wyjść na ostatnią idiotkę? Czy w ogóle się da? Czy można neutralnie poinformować „a tak w ogóle to po tym wszystkim, któregoś dnia zrobiłam sobie dobrze, wiesz?”
Chryste… Zamarzyło się jej, zapaść się pod ziemię.
No, ale skoro siedzieli już tym wątku, to…
- Wiesz, skoro wczoraj wróciliśmy do tego incydentu w szatni… Nie zapytałam z tego wszystkiego, czy nie uraziło cię to w jakiś sposób?
- Nie no, dlaczego? - wzruszył ramionami. - To był przypadek, więc nie mogę mieć pretensji. Choć trochę mnie to wyprowadziło z równowagi.
- Tak…?
- A pani jakby zareagowała, gdybym to ja panią podglądał?
- To nie było podglądanie… - zastrzegła delikatnie, wiedząc, że w jakimś stopniu mija się z prawdą?
- No cóż… - spojrzał ze sporym dystansem, dobitnie sugerując, że te słowa pani dyrektor zdecydowanie go nie przekonały.
- Rozumiem twój komentarz, może zatem dasz mi się wytłumaczyć?
Coś co normalnie byłoby nie do przyjęcia, w tym momencie stanowiło szansę na przekazanie tego co miała przekazać, wzięła więc głęboki oddech i widząc przyzwalającą reakcję Christera kontynuowała.
- Pamiętaj, że wszystko zostaje między nami – przypomniała. - Już wczoraj ci powiedziałam, że ten widok w jakiś sposób mnie urzekł, tak? Wszyscy mamy coś takiego, że coś nam się spodoba i przykuje wzrok na dłużej. No więc to co zobaczyłam, przyciągnęło mój wzrok i...
- No tak, mam nadzieję, że jeśli zdarzy się odwrotna sytuacja, będzie pani wyrozumiała dla mnie, jeśli postoję i trochę się pogapię – z lekką ironią wbił szpilkę dyrektorce.
- Wobec tego, mam nadzieję, że się nie zdarzy – zareagowała natychmiast nieco zadziorniej. - Wracając...
Może sprowokowana tą otoczką, wzięła się w garść uznając, że niezależnie od porcji wstydu jakie może przynieść jej to wyznanie, wypada wyjawić prawdę.
- Uważam cię za szczerego i uczciwego chłopaka, więc będę taka sama. Przyznam, że mnie to jakoś pobudziło. Ta sytuacja, ten widok sympatycznego, fajnego chłopaka, nagiego… Choć normalnie, uwierz, nie przepadam za takimi widokami i nie robią na mnie jakiegoś takiego wrażenia, to jednak w tym przypadku to też wytrąciło mnie nieco z równowagi, tylko, że może inaczej, niż ciebie. Może jeszcze wpłynęły na to inne czynniki, zaskoczenia sytuacją, niespodzianka, czy to, że jesteś uczniem naszego liceum, czyli osobą nieanonimową. Tym samym… Wytrąciło mnie to z równowagi tak, że zdarzyło mi się wracać do tego w myślach… W sumie nie były to jakieś myśli erotyczne – przygryzła wargę, gdy wypowiadała to słowo, ale uznała, że musiała, aby wypełnić zadanie. - Ale nie miałabym się chyba prawa obrazić gdybyś tak to właśnie potraktował. Bo poniekąd było to coś erotycznego. No i ta scena, w zasadzie zupełnie niewinna i przypadkowa, ale z drugiej strony także erotyczna.
Zamknęła usta nagle, jakby brakło jej słów. Trzykrotne napomknięcie o erotyce chyba wystarczyło.
Christer milczał przez moment, przetrawiając dłuższą, no i odważną przecież wypowiedź pani dyrektor. Kamila widziała, że przyprawiła go o lekki zamęt w głowie. Dobre i to.
- I to tyle? - skwitował raczej zaskakująco.
- Tylko? A co jeszcze byś chciał?
- Tak tylko mnie ciekawi… Czy w tych wyobrażeniach nie rozwinęła sobie pani tych fantazji dalej?
Uniosła nieco głowę, próbując przybrać „dyrektorski” wyraz twarzy. Chyba niepotrzebnie. Reakcja Christera zdradzała po prostu pewną inteligencję a nie jakąś niepotrzebną erotomanię.
- Coś sugerujesz? - zapytała mimo to ciut surowym tonem.
- Zwyczajnie pytam – nie dał się zbić z tropu.
I chyba dobrze, bo przecież do wykonania miała jeszcze jedno a odsuwanie się od Christera mocno by je utrudniło.
Tylko jak do tego przejść…? Czuła, że zaczyna się pocić.
- Delikatnie rozwinęłam – rozpoczęła, czując już niemal zawrót w głowie.
- Mogę poznać w jakim kierunku?
Uświadomiła sobie, że oto stoi właśnie przed chyba najbardziej perwersyjnym i poniżającym zadaniem jakie kiedykolwiek miała wykonać. Przeraziło ją to a jednocześnie poczuła niesamowity ucisk w podbrzuszu. To było do przewidzenia.
Ale to pewnego rodzaju mroczne podekscytowanie, które odczuwała nie mogło równać się z paniką.
- Dobrze… - zaczęła i urwała od razu, przełykając ślinę. - W kwestii wizualnej nie posunęłam się dalej. Jeżeli to miałeś na myśli, to chyba cię rozczaruję. Po prostu miałam ten jeden widok, który zarejestrowałam i to wszystko. Nie odwróciłeś się w tej mojej wyobraźni ani nie zrobiłeś czegokolwiek innego – zastrzegła.
- To w jakim kierunku pani to rozwinęła? - zapytał autentycznie zaciekawiony.
- Nie tyle rozwinęłam, ile posunęłam się dalej – poczuła jak krew odpływa z jej twarzy a potem wraca buchając prawdziwym żarem. - Ta sytuacja w szatni tak na mnie podziałała, że… Musiałam sobie zrobić dobrze. I mam nadzieję, że o więcej nie zapytasz.
Spuściła głowę, wsuwając dłoń we włosy po tym wyznaniu. Czuła, że jej ciało drży. Zrobiła to a ile ją to kosztowało emocji… Czuła niesamowite poniżenie sprawiające jej tą znaną już sobie doskonale mroczną rozkosz.
- Zrobić dobrze? - powtórzył wyraźnie zaskoczony.
No cóż, ilu licealistów na tym świecie usłyszało od swej jakiejkolwiek nauczycielki, że masturbowała się, wyobrażając sobie właśnie jego?
- Tak, raz – przyznała słabym, chłodnym głosem. - Czy to wszystko?
- Nie mogę uwierzyć, że powiedziała mi pani coś takiego...
Odważyła się podnieść wzrok. Rzeczywiście wyglądał jak ktoś, kto doszedł do wniosku, że się przesłyszał.
- Już ci mówiłam i to nie raz, że zawsze chcę być uczciwą w stosunku do drugiej osoby, szczególnie jeżeli ta jest taka w stosunku do mnie – przypomniała.
Christer kręcił głową w akcie niedowierzania niczego nie mówiąc. Kamila uznała, że to najlepszy moment do tego, by...
- Christer… Powiedzieliśmy sobie chyba wystarczająco dużo. Jeśli to wszystko, to pozwolisz, że się pożegnamy i pójdę na jakiś obiad, w porządku?
- No nie wiem, nie wiem, zaraz… - jakby ocknął się i próbował ogarnąć. - Pozostała chyba jeszcze tylko jedna sprawa?
- Jaka?
- Chodzi mi o rewanż.
Widziała na jego twarzy lekki uśmiech. Wywnioskowała, że nie chodzi mu tyle o ten rewanż, ile po prostu zwykłe podroczenie się. Chociaż… Skoro stanęła przed nim jakaś szansa na rozebranie pięknej dyrektorki liceum, to nawet on mógłby spróbować ją wykorzystać.
- A konkretnie? - zażądała sprecyzowania.
- No nie wiem, powiedzmy, że na dwa sposoby… - wykładał dość ostrożnym tonem. - Może zaprosi mnie pani dzisiaj przed wieczorna kąpielą…?
- Uhm… Raczej sobie tego nie wyobrażam. A ten drugi?
- Dużo prostszy. Po prostu stanie pani za ławką i ściągnie majtki a ja sobie popatrzę.
Milczała przez moment, chłonąc słowa licealisty. Oczywiście z dyrektorskiego punktu widzenia, najwłaściwiej byłoby go ofuknąć za samo złożenie takich propozycji, ale w tej sytuacji, po tym co działo się wczoraj i po tym z czego zwierzyła się przed momentem, nie miało to najmniejszego sensu.
Poza tym takie negocjacje, co by o nich nie mówić, wyglądały atrakcyjnie. Większość kobiet uwielbiała to. Kamila może nie aż tak, ale…
- Nie uważasz, że rozebrałeś mnie wystarczająco? Mam na myśli i wczoraj i teraz…
- Ale to nie miało żadnego związku z rewanżem, to szło zupełnie innym torem – wtrącił.
- Ale to co powiedziałam… Zdajesz sobie sprawę, że czasem trudniej coś takiego powiedzieć, niż rozebrać się fizycznie?
Mówiła prawdę. Ekshibicjonizm mentalny bywał częściej trudniejszy, niż fizyczny.
- Skoro tak, to zrobienie tego co zaproponowałem, nie powinno sprawić pani większego problemu? - Christer zinterpretował słowa dyrektorki po swojemu.
Celowo. Nie miała co do tego wątpliwości.
- Wybitnie kiepskie świadectwo musiałam sobie wczoraj wystawić, skoro twierdzisz, że nie byłby to większy problem – skwitowała samokrytycznie, ciekawa jego reakcji.
A przecież o połowie tego co się wczoraj stało, nie miał pojęcia...
- Tego nie powiedziałem – wycofał się kulturalnie.
- Powiedziałeś – przycisnęła go ze sporym zadowoleniem.
- Chodzi o to, że miałem co innego na myśli – bronił się. - A pani przekręca moje słowa.
- Tak jak ty moje.
- Ale co by nie mówić… Fajnie się tu siedzi z panią, pani dyrektor i negocjuje o tym, czy zdejmie pani majtki, czy nie...
O, kolejna delikatna szpilka. Musiała zareagować bardziej zdecydowanie.
- Dlatego nadszedł czas na zakończenie i negocjacji i naszej rozmowy, jasne?
- Ale to jest niesprawiedliwe – upierał się Christer.
- Co ma do tego niesprawiedliwość?
Tak, po tym, gdy wszystko co najgorsze było już za nią, ta wymiana argumentów była czymś całkowicie do przyjęcia. Bawiła ją, sprawiając pewną satysfakcję.
- No pani dyrektor… Niech pani stanie a ja sobie popatrzę na pani tyłeczek, skoro pani patrzyła na mój.
Zawahała się na moment. To było konkretnie wydane polecenie. Ale Zlatan chyba o niczym takim nie wspominał…? Mowa było tylko o werbalnym otwarciu się do granic, nie o wizualnym...
- Christer… Ja patrzyłam, ty dotykałeś… Ustalmy, że to na jedno wychodzi i skończyło się sprawiedliwie, tak?
Tak, negocjowanie i argumentowanie w takiej sprawie przyprawiało ją o zawrót głowy. Ale tym razem jednak dużo przyjemniejszy.
Czuła pewne podniecenie ta rozmową. Na tyle, że mimo wszystko rozważała propozycję chłopaka. Przynajmniej gdyby została zmuszona do jej wykonania. Czy mogłaby faktycznie stanąć za ławką, w miarę bezpiecznie, tyłem do drzew, zdjąć majtki i zaprezentować swemu, pewnie oniemiałemu licealiście, swój nagi tyłek?
Na moment uciekła wzrokiem w bok. Nie takie rzeczy wczoraj robiła. I dzisiaj, gdyby Christer przycisnął… Znów poczuła szybsze uderzenie serca.
Ale nie przycisnął. Nieoczekiwanie wstał z miejsca, trochę tak jakby pod wpływem emocji wynikającej z całej rozmowy. Chociaż w jej trakcie nie reagował jakoś wybitnie emocjonalnie.
- To ostatnia rzecz w takim razie – rozprostował swoje mięśnie.
- Jaka? - siedząca wciąż Kamila uniosła głowę w górę.
- Skoro jest pani nauczycielką i ma pani tendencje do wystawiania ocen… To poproszę o ocenę dla mojego tyłka. W skali szkolnej oczywiście.
Zmieszał ją i rozbroił jednocześnie. Znów skierowała spojrzenie gdzieś w bok a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Raz jeszcze objęła kolana dłońmi.
- Nie jestem specjalistką od oceniania tego typu zjawisk… - próbowała wybrnąć i przekornie zwlekać z udzieleniem odpowiedzi.
- Niech pani nie będzie taka… - zareagował bardziej zdecydowanie. - Na czwórkę bym się załapał?
- Hm… - chrząknęła a przed oczyma znów stanął tak często przywoływany w poprzednich tygodniach obrazek nagiego licealisty pod prysznicem. - Myślę, że tak… Na pewno tak…
- Tylko szczerze, tak jak pani zapowiadała…
- Zawsze jestem szczera… - ale fakt, jego przywołanie przyniosło efekt. - No dobrze, niech będzie, że na pięć.
- No to mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś w niedalekiej przyszłości powystawiamy sobie jeszcze oceny, nie?
Westchnęła głęboko i wstała po sekundzie zawahania, próbując utrzymać równowagę, mimo niepewnych nóg i zamętu w głowie.
A mimo tego zamętu wyczuła, że część jej bielizny między nogami, jest lekko wilgotna.
- Christer – spróbowała go przywołać do porządku. - Pewne rzeczy się zdarzyły, choć nie powinny… Niech to będzie podsumowanie tego wszystkiego...
- Tego wszystkiego co wtedy, co wczoraj, co dzisiaj… - przerwał jej, demonstrując subtelnie wyliczankę. - A kto wie co nam przyniesie jutro.
- Obstawiam, że nic wielkiego – skwitowała. - To wszystko Christer, do widzenia.
- A jeszcze jedna sprawa, bo mi się przypomniało!
- Co znowu? - lekko zniecierpliwiona odwróciła się z powrotem ku licealiście.
- Bo pani miała tu mieć jakieś bardzo ważne spotkanie a tymczasem nikt się nie zjawił a pni sobie idzie… Mam nadzieję, że nikogo nie spłoszyłem.
Jego twarz przybrała łobuzerski, zawadiacki wyraz. Kamila przez moment patrzyła w jego zniewalające oczy zastanawiając się nad odpowiedzią, aż…
- Do widzenia Christer – powtórzyła i nie niepokojona przez licealistę skierowała się ku hotelowi.


19. Trzymaj się z dala od Christera.


Jeżeli kilkadziesiąt minut rozmowy z Christerem tak ją wymęczyło emocjonalnie, to co miała przynieść pozostała część dnia?
Tym bardziej, że ta pierwsza nijak się miała do drugiej. Owszem, intymne zwierzanie się z masturbacji swemu licealiście to był wyższy a wręcz bardzo wysoki poziom perwersji, ale… Ale to był tylko wstęp do całej operacji mającej zacząć się już za chwilę.
Prawię za chwilę. Zgodnie z tym co pisał Zlatan, za godzinę, dwie, może trzy. I ten czas nieubłaganie mijał.
No i chodziło o operację, w której ona nie tyle miała zwierzać się z jakichś intymnych fragmentów jej życia, ile wręcz zostać niewolnicą. Nawet jeżeli wywalczyła wyłącznie jednego, chyba tego najważniejszego aspektu cechującego seksualną niewolnicę, to niewiele to zmieniało.
W hotelowej restauracji zjadła niewielki obiad. Niewielki, bo organizm zaaferowany zupełnie czymś innym, nie potrzebował żadnych większych ilości. Kamila siedziała i powoli wchłaniała pokarm, patrząc jak na zegarze mijają kolejne minuty.
Oczywiście zdała relację Zlatanowi, ale tym razem ograniczyła się tylko do krótkiej informacji, wychodząc z założenia, że skoro to świeża rzecz, to może ją opowiedzieć już na żywo. Tym bardziej, że trudno byłoby streścić rozmowę z Christerem i jej własne emocje w kilku zdaniach. A na pisanie takiego elaboratu jak dzisiaj rano nie miała najmniejszej ochoty.
Gotowa?”
Ta krótka wiadomość spowodowała, że znów zakręciło się jej w głowie. To był już chyba ostatni moment, żeby się wycofać.
Ale nie wycofała się. Nie, niezależnie od konsekwencji, od tego, na kogo mogła trafić, kim mogła się stać… Za dużo tego przebyła, by się wycofać.
Za dużo… Jego komentarz na forum a potem kilkutygodniowa wymiana wiadomości tamże. W sympatycznej atmosferze, czasem perwersyjnej, często z motylkami robiącymi dobrze… Ze spełnianymi życzeniami jak fotki, trochę zwykłe, czasem mniej niewinne… Z nieco poważniejszymi, jak film na którym prowadziła zajęcia nie mając na sobie majtek… Czy wreszcie już tymi, które realizowała tutaj, nad morzem.
I wprawdzie miała świadomość, że powinna zachować wstrzemięźliwość i nie wywyższać Zlatana ponad miarę, to jednak spokojnie mogła przyjąć, że nie jest to żaden zwyrodnialec, nie potrafiący się wysłowić zakapior z drugiej klasy zawodówki, ani ktoś inny w tym stylu. Po prostu, zbyt wiele razy dał dowód, że nie jest kimś takim.
No i jej własna słowność. Tego musiała się trzymać. Nawet w chwilach kiedy dopadało ja zwątpienie. A może szczególnie wtedy.
Boję się trochę, ale tak”, odpowiedź nie mogła być inna.
Nie ma czego się bać”, brzmiała odpowiedź. A dalej… „Wynająłem już domek, trochę kawałek za plażą. Żeby do niego dojść trzeba...”
W dalszych słowach Zlatan podał konkretny numer i na wszelki wypadek opisywał drogę. Wynikało z tego, że domek jest trochę oddalony od hotelu, ale… Mogło ją to trochę zaniepokoić, ale dodawało to też jeszcze większej perwersji.
Tak jakby to było jeszcze potrzebne...
Nie jestem pewien, o której dokładnie będę, więc chciałbym, żeby pani sama weszła i się urządziła. Poprosiłem, żeby drzwi były otwarte, więc dostanie się pani do środka bez problemu. Myślę, że mogłaby się pani znaleźć tam w okolicach osiemnastej. A ja gdy już przyjadę, to chciałbym zobaczyć panią czekającą na mnie z ciepłą herbatą i ubraną wyłącznie w bieliznę. To byłby dobry początek”.
Zakończył buźką a ona… Nawet nie zareagowała jakoś wybitniej, poza tym, że też lekko się uśmiechnęła. Mogła się spodziewać podobnego życzenia.
Też mam do załatwienia jedną sprawę, ale postaram się być punktualnie”.
Trochę lapidarnie, bez uczuciowo, ale tyle musiało wystarczyć. Jej nerwy były już w strzępkach, więc nie potrafiła się wysilić na więcej.
Spojrzała na zegar. Siedemnasta piętnaście. Domek znajdował się o jakiś kwadrans drogi od hotelu. Tak więc zostało jej pół godziny, nim wyruszy a podróż w nieznane.
Zacisnęła uda tak mocno jak tylko się dało. Nie potrafiła utrzymać się w ryzach. Ciało drżało a oczy biegały w każdym możliwym kierunku.
Ale musiała się opanować. Tak jak zaznaczyła, czekało ja jeszcze coś.
Zapłaciła rachunek i opuściła restaurację kierując się w stronę piętra. Najpierw odwiedziła swój pokój upewniając się, że ma przy sobie wszystko co mogłoby jej być przydatne w ciągu najbliższych godzin a potem wyszła i skierowała się do pokoju po drugiej stronie.
Zapukała i usłyszawszy zaproszenie weszła do środka.
Uprzedzona o jej wizycie Marta leżała sama na łóżku gapiąc się w telewizor. Oderwała od niego wzrok, spoglądając w stronę swej przełożonej.
- Przesadziłaś wczoraj – stwierdziła bez ogródek Kamila, nie bawiąc się w żadne gry wstępne.
- Tak jak wszystkie, nie wiem tylko czemu czepiasz się mnie – skrzywiła twarz matematyczka.
- Nie mówię o tym, choć to też, swoją drogą…
- To o czym? - zdziwiona Marta spojrzała uważnie na Kamilę.
- Mam na myśli to co wygadywałaś o Christerze. Tu przesadziłaś.
- Aha…
- Nie zapominaj, że jesteś nauczycielką i obowiązują cię pewne reguły. Żadna z nich nie pozwala na taką bliskość z żadnym z uczniów.
- Aha… - powtórzyła Marta, tym razem zaśmiewając się. - Bierzesz na poważnie wszystko to, co powiedziałyśmy wczoraj?
- Tak. Głównie dlatego, że wiem o wszystkim co wydarzyło się między tobą a Oskarem.
Strzeliła z grubej rury znów nie chcąc bawić się w podchody.
- Skąd…? - Marta raczej zdziwiła się, niż przestraszyła.
- Z kilku źródeł. Aż z kilku – podkreśliła Kamila. - Wystarczająco wiele by mieć pewność.
No tak, dwie licealistki w toalecie, wyznanie Oskara i to co sama zobaczyła stojąc na balkonie przedwczorajszego wieczora.
Wystarczyło. Zresztą Marta nawet nie myślała o tym by się bronić.
- I co dalej? - zapytała nad wyraz spokojnie.
- To, że już w tym momencie powinnaś zostać zawieszona i...
- Razem z tobą? - przerwała nagle matematyczka.
- Ze mną? - powtórzyła Kamila.
- Tak, z tobą. Czy to co mnie połączyło z Oskarem różni się od tego co wyprawiałaś wczoraj na parkiecie?
- Ja nikogo nie uwodziłam, nie porównuj tych dwóch sytuacji, bo są wyraźnie różne...
- Różne? Tylko dlatego, że nie dałaś się tam przelecieć na tym parkiecie ani jednemu ani drugiemu, tylko wymacać po dupie, tak, że połowa młodych widziała?
- To są inne kwestie i one wynikały z bardziej skomplikowanych powodów, więc wróćmy do ciebie – ni stąd, ni zowąd nagle to Kamila musiała przejść do obrony.
Ale Marta nie ustępowała. Gdy już przeszła do ataku, to...
- Twoje powody są skomplikowane? A moje już nie mogą być?
- Ty się po prostu chcesz rżnąć z dzieciakami ze szkoły a…
- A ty? Podobno miałaś profil na portalu dla ekskluzywnych prostytutek, który natychmiast zlikwidowałaś, gdy zostałaś rozpoznana….
- To też inna historia i nie ma nic wspólnego z tym do czego służył ten portal...
- Ach…! Ja jestem zwykłą dupdajką, my wszystkie jesteśmy, tylko ty masz swoje skomplikowane powody i różne historie?! Jakie to wzruszające…!
Kamila zamilkła na moment nie wiedząc co odpowiedzieć. Przecież nie było sensu tłumaczyć się z pobudek dotyczących tego co zrobiła z dwójką licealistów, jak z założenia profilu na takim portalu.
- Ja się rżnę z Oskarem, albo z Christerem i jest źle, ale ty dajesz się im łapać za dupę i wszystko jest w porządku, tak…?! A potem wychodzisz z imprezy pijana i ciągniesz młodego za sobą do pokoju. Co tam się działo wczoraj, opowiesz mi…?
- Nic się nie działo i nie twoja sprawa – przygryzła wargę wściekła i upokorzona Kamila.
- Czyli to co ja robię, to moja a nie twoja! - postawiła kropkę nad i drobna brunetka.
- A rżnęłaś się z Christerem? - Kamila zdała sobie nagle sprawę, że to nieoczekiwanie ta kwestia stała się bardziej palącą.
- A co cię to? - burknęła Marta. - Zazdrosna jesteś, tak?
- Pytam, bo wiem co robiłaś z Oskarem… - Kamila usiłowała zachować spokój.
- No i niech tak zostanie – matematyczka nie zamierzała ułatwiać jej życia.
Koniec. Kamili brakło argumentów. Jej własne zachowanie wczorajszego dnia obróciło się przeciwko niej. Nie przemyślała tego przychodząc do Marty.
Dalsza rozmowa nie miała już sensu. Kamila skierowała się ku wyjściu. Pozostało już tylko jedno.
- Powtórzę ci co powiedziałam wczoraj. Baw się z Oskarem, skoro chcesz, ale jak dowiem się, że coś próbujesz z Christerem… Nie będzie dla ciebie ratunku.
- Ty chyba naprawdę jesteś zazdrosna – Marta znów wcale nie wyglądała na przestraszoną, raczej podekscytowaną. - Co ci zrobił ten chłopak? Az sama zaczynam zazdrościć.
- Nic mi nie zrobił i nic nie zrobi. Po prostu masz się trzymać od niego z dala i potraktuj to jako bardzo poważne ostrzeżenie. To tyle z mojej strony.
- Obawiam się, że to mnie nie powstrzyma i że dam mu się przelecieć może nawet jeszcze dziś! - podniosła głos Marta, gdy Kamila wychodziła już na korytarz.
Wychodziła trochę wściekła a trochę przygnębiona. Diablica, pieprzona diablica. Nie ugięła się i sprytnie przeszła do kontrataku. Skąd się brały takie baby? I to jeszcze w gronie pedagogicznym?
Hm, może jednak nie powinna się dziwić…
I może nie powinna się w to wszystko aż tak angażować? Czy Marta nie miała jednak trochę racji wytykając jej pewne grzeszki?
No cóż… Nastrój zmienił się trochę na gorszy, ale miała nadzieję, że to długo nie potrwa. Po prostu wyrzucić z pamięci Martę i jej słowa.


20. Tak, Zlatan to ja.


Sprawdziła godzinę, miała jeszcze kilka minut, ale skoro wszystko było już załatwione, to na co czekać?
Wyszła z hotelu, kierując się spokojnym krokiem we wskazanym kierunku. Ciekawe… Może to ta rozmowa z Martą sprawiła, że pewne emocje trochę uleciały. Że wyglądało to tak, jakby sobie nic nie robiła z tego, że oto idzie na spotkanie z kimś komu… Komu obiecała praktycznie wszystko. Nawet jeśli odliczyć tą jedną rzecz...
Wiedziała jednak, że z każdym kolejnym metrem pamięć o rozmowie z Martą będzie się zacierać a emocje powrócą. W jeszcze większym natężeniu.
Idąc alejką wsłuchiwała się w stukot swoich szpilek. Czuła na sobie spojrzenia spacerowiczów, których w tej godzinie nie brakowało. Tak jakby nagle w ciągu dwudziestu czterech godzin miejscowość przeżyła najazd turystów z całego kraju.
- Dzień dobry!
Przed oczami mignęła jej mała grupka licealistów, witając swoją panią dyrektor. Odpowiedziała im spokojnie i szła dalej, zastanawiając się, ile z nich patrzyło teraz na jej odsłonięte trochę powyżej kolan nogi. W szkole raczej nie mieli specjalnie często do czynienia z takim widokiem.
No i ilu z nich pomyślało, że ich zasadnicza pani dyrektor idzie się ruchać z chłopakiem w ich wieku? Nawet jeżeli miało obyć się bez ruchania w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Zresztą kto tam wie co się naprawdę wydarzy…
I już ta myśl uświadomiła jej, że emocje wróciły na właściwy tor. Zaczęła czerpać z tego tą specyficzną satysfakcję, wręcz rozkosz. Rozkosz dorosłej, porządnej kobiety, wzorowej matki i żony, której nagle zamarzyło oddać się jakiemuś nieznanemu siedemnastolatkowi.
Westchnęła głęboko. Mimo, że kroczyło spokojnie, wolno, niemal dostojnie, to alejka i park wkrótce zniknęły z pola widzenia. Pod stopami miała już utwardzoną dróżkę a przed sobą rząd domków wypoczynkowych.
Przechodziła obok, kontrolując numery i mimowolnie próbując zajrzeć do środka. Jakoś tak, jakby próbowała sprawdzić co da się zobaczyć w środku z odległości kilku metrów. W sumie to nie było widać nic.
Zlatan nie kłamał. Ostatni domek z numerem trzydzieści dwa. Dalej był już tylko lasek. Świetne miejsce.
Świetne dla kogoś, kto zaplanował sobie ściągnięcie jakiejś niczemu nieświadomej ofiary i zabawiać się z nią bezkarnie Bóg wie jak długo.
Mimo, że poziom emocji rósł, uśmiechnęła się do siebie. Nie mogła być pewną niczego, ale odrzucała takie myśli. Gdyby to miał być ktoś inny… Ale nie Zlatan.
Zatrzymała się przed drzwiami, przypatrując się im przez chwilę. Przekraczając je, praktycznie odrzucała swą własną wolę. Zdawała się na władzę kogoś innego. Drgnęła, uświadamiając sobie tę myśl.
Nacisnęła klamkę. Wszystko się zgadzało, drzwi były otwarte. Weszła do środka. Trudno było oczekiwać luksusów, ale nie było źle. Przypomniała sobie szkolne wycieczki sprzed dwudziestu lat, gdy sama była licealistką. Ciężko było o porównania.
Tutaj miała pokój, małą kuchenkę i łazienkę z prysznicem. Wszystko wyglądało wystarczająco czysto i schludnie, by twarz przybrała wyraz zadowolenia.
No to co teraz? Rzuciła torebkę na stolik a sama… Zgodnie z poleceniem, po krótkim zawahaniu zrzuciła z siebie sukienkę, czując ciarki na skórze. Miała na sobie normalną bieliznę, którą raz jeszcze przejrzała krytycznym spojrzeniem w lustrze.
Ugotowała wodę na herbatę, z każdą upływającą minutą czując coraz silniejsze bicie serca. Trudno było myśleć o czym innym, niż o tym kiedy pojawi się Zlatan? Kim się okaże? Czy będzie tak samo fajnie, albo chociaż w ponad połowie, jak w internecie? Czy nie będzie miał w sobie czegoś, co mogłoby ją odrzucić i zniechęcić?
Nerwowo zatarła dłonie. Co chwilę wyglądała za okno, ale nie widziała nikogo. Zza szyby mogła zobaczyć Bałtyk, ale akurat na tej części nie było ludzi. Wcześniej, przy pierwszych domkach minęła kilka opalających się osób, ale tutaj nikogo. Jeśli miała to być reguła, to w sumie… Całkiem fajny klimat.
No to… Nic, tylko czekać. Ale tak bezczynnie? Nie miała wyboru.
Z jednej strony nie mogła usiedzieć w miejscu, z drugiej, od niemal ciągłego chodzenia w szpilkach zaczęły boleć ją stopy. Przysiadła więc na łóżku a chwilę później rozłożyła na nim wygodnie sięgając po komórkę. Zaczęła przeglądać facebooka, co jakiś czas zerkając w stronę okna, w nadziei wypatrzenia Zlatana. Czas mijał a ona...
Zapatrzona w telefon drgnęła gwałtownie usłyszawszy odgłos otwieranych drzwi. Serce niemal wystrzeliło z piersi, oczy otworzyły się szerzej.
Nie mając pojęcie, że dwie sekundy później jej oczy naprawdę wyjdą na orbit.
- Co ty tu robisz?! - wrzasnęła zrywając się z łóżka, z paniką w głosie i na twarzy. - Skąd tu się wziąłeś?!
- Mieszkam tu – wyjaśnił z roześmianą twarzą Christer. - Co panią tak szokuje?
Nie odpowiedziała, faktycznie zszokowana, wpatrując się w twarz licealisty. Przecież to nie mogło być prawdą, przecież już ustaliła ponad wszelką wątpliwość, że… W tym momencie nie potrafiła już przypomnieć sobie tego logicznego wykładu, dlaczego Christer nie mógł… Przecież jego wpis na forum wyraźnie tego dowodził.
- Jest pani jeszcze bardziej przerażona, niż w parku – dodał po chwili przerwy. - Czyżbym znów miał w czymś przeszkodzić? Znów pani na kogoś czeka? Może tym razem to tajemnicze spotkanie dojdzie do skutku?
Jeżeli przed chwilą miała jeszcze jakieś wątpliwości, że to jakaś pomyłka, czy coś, to teraz… Naigrywał się z niej, nie była aż tak głupia, by tego nie dostrzec.
On naprawdę był Zlatanem!
- To ty… - prawie wysyczała spokojniejszym głosem, w którym nie brakło jednak sutej dawki emocji. - Jakim cudem? Jak to się mogło stać? Oszukałeś mnie!
- Jak to oszukałem? W jaki sposób?
- W każdy! Choćby wtedy na forum, jak to się wszystko zaczęło! Od tego zdjęcia…! - urwała, czując wzburzenie.
- Nie rozumiem, o co chodzi z tym zdjęciem?
Faktycznie sprawiał wrażenie nierozumiejącego. Czyżby coś tu jednak nie grało?
- Skomentowałeś moje zdjęcie, tak jakbyś komentował nieznaną osobę, podczas gdy… - znów urwała, czując, że teoria, która narodziła się w jej głowie, jakoby to była celowa zagrywka Christera, prezentowała się niedorzecznie.
- Aha… - olśniło go. - Naprawdę pani nie znałem. Skąd miałem znać? Chodziłem wtedy jeszcze do gimnazjum.
Ręce jej opadły. Jednak była głupia. Przecież komentarz rzeczywiście pochodził sprzed już ponad roku. Jak mogła to przeoczyć w tej łamigłówce?
No cóż, pewnie z tego względu, że połączenie Zlatana z Christerem wystąpiło w jej głowie może raz i zajęło umysł na ułamek sekundy. Gdyby zastanowiła się wtedy bardziej...
- Ale potem oszukiwałeś! - znalazła kolejny argument. - Gdy już napisałam do ciebie, wiedziałeś kim jestem!
- I co miałem zrobić? - zapytał wprost. - Zresztą w pierwszych chwilach przyszło mi to do głowy, ale zrezygnowałem. Gdyby kiedyś zapytała pani wprost, to pewnie odpowiedziałbym.
Bezsilnie opadła na łóżko. Milczała przez moment czując, że serce wali jak młot. Zaraz, zaraz, przecież to, że Zlatan okazał się Christerem to jedno, ale…
Poczuła występujący na twarz rumieniec. Dopiero teraz to do niej docierało. Bo przecież...
- Zresztą chyba nie dziwi się pani, że milczałem na ten temat mając okazję porozmawiać na wszystkie możliwe tematy.
No właśnie, bo przecież to! Wbiła wzrok w twarz licealisty, czując, że jest w tym momencie wobec niego kompletnie naga. Gorzej, niż fizycznie, bo...
- Niech pani pomyśli, co wtedy czułem, gdy los dał mi niepowtarzalną szansę na to, by taka fantastyczna kobieta, nauczycielka z mojej szkoły zwierzyła mi się z… Z tego co lubi robić w...
- Stop, przerwij, dobrze? - uniosła dłonie w górę, czując, że rumieniec zaczyna grzać jak słońce.
No właśnie, wszystkie zwierzenia o różnych sytuacjach, o kilku niespodziankach jakie zafundował jej Daniel, o tym co lubi a czego nie.
- O pani fantazjach – Christer nieustępliwie podjął jednak temat. - O tym, jak bardzo uwielbia pani być uległa, aż tak, że chciałaby pani przeżyć gwałt. Że chciałaby pani być uległą do granic niewolnicą.
O tym, ze wysłała mu...
- To, że i ja przełożyłem to na rzeczywistość, że wysłała mi pani foto ze szkoły, gdy miała pani na sobie stringi, albo ten filmik, na którym zdjęła pani z siebie majtki i prowadziła bez nich całą lekcję.
- Nie musisz mi przypominać – agresja w głosie Kamili przerodziła się w bezsilną prośbę.
Pamiętała wszystko nad wyraz doskonale. Nic dziwnego, że czuła się naga, kompletnie naga. Tak naga, jakby stała nago przed całą szkołą.
- No i te zadania, które pani wyznaczyłem a pani tak je potraktowała. Nie mogę uwierzyć, że zrobiła pani coś takiego z tym młodym wczoraj a potem z tym właścicielem sklepu.
- Przestań już, mówiłam...
Każde jego słowo było jak ostrze wbijające się w jej nagie ciało, ale z drugiej strony powodowało to uczucie, które kończyło się mocnym zaciśnięciem ud. Nie potrafiła z tym wytrzymać.
- Lepiej powiedz od razu, co teraz o mnie myślisz – zażądała bardziej napastliwym głosem.
- Nic. Nic mi do tego – wzruszył ramionami. - Tym bardziej, że skoro nie dała im się pani przelecieć… No i z tego co pani pisała wcześniej, nie robiła pani takich rzeczy. To ja aż tak panią popchnąłem do tego?
Wolała nie odpowiadać. W sumie była to wypadkowa kilku rzeczy i Christer odegrał w tym niewielką rolę.
Nie, nie chciała do tego wracać… Wolała siedzieć na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Rozumiem, że czuje się pani mocno skrępowana, jak sobie o tym przypomni, ale...
- I jeszcze dzisiaj – przerwała mu. - Na ławce. Świetnie się bawiłeś, patrząc jak usiłuję poruszyć te zagadnienia, które sam nakazałeś mi poruszyć, prawda? I oczywiście pilnowałeś, żeby dosiąść się do mnie od razu i sprawdzić na swojej skórze...
- Nie powiem, było to całkiem fajne – roześmiał się lekko. - Ale w porównaniu z tym co przerobiliśmy w ostatnich tygodniach, to chyba betka, nie?
Nie skomentowała tego. Poniekąd miał rację.
- Rozumiem pani skrępowanie – wrócił do przerwanego wątku. - Ale przecież to co się działo wczoraj na parkiecie a potem u pani w pokoju… Skoro pozwoliła sobie pani na to, to i te pozostałe historie nie powinny pani aż tak deprymować.
- Wszystko mnie deprymuje – skwitowała z głębokim westchnięciem. - Teraz już wiem, dlaczego chciałeś abym opisała ci trzech chłopaków ze szkoły, którzy robią na mnie większe wrażenie.
- I strasznie mnie wtedy ucieszyło, że znalazłem się w tej trójce.
Przypomniała sobie to zastrzeżenie. Coś, że… „Jeśli okaże się, że jestem taki jak jeden z tych trzech, to...”
No więc był. Był jednym z nich. Co to mogło oznaczać?
Wstała z łóżka i spojrzała mu głęboko w oczy. On też patrzył. I czuła, że oboje myśleli o tym samym, że przypomniał sobie o tym. Tak jakby nie dało się o tym pamiętać...
Ale nie odzywał się. I ona milczała. Bo jedno trzęsienie ziemi przeszło, teraz jednak nadchodziło drugie. Powód, dla którego się tu umówili.
Znów poczuła, że stoi na miękkich nogach.
- Fajnie, że pierwsze zadanie wykonała pani bezbłędnie – chyba po raz pierwszy od momentu jak wszedł tak bez ceregieli, swobodnie otaksował wzrokiem sylwetkę licealnej dyrektorki prezentującej się przed nim w samej bieliźnie. - A drugie? - ruszył w kierunku kuchenki.
Skoro zaczął…
- Nie uważasz, że wypada jednak przedyskutować pewne sprawy?
- Nie – odpowiedział krótko i zdecydowanie. - Po co?
- Bo sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót...
- Na pewno nie dla mnie – roześmiał się znów.
- Ale dla mnie tak.
- No to słucham. Co zmieniło się od wczoraj, gdy pozwoliła mi pani dotykać swojego tyłeczka a potem w pokoju pieścić nogi? Wczoraj nie była pani dyrektorką a ja licealistą?
Była bezradna w tym starciu. Zresztą… Czy naprawdę tego chciała?
Opór był naturalnym odruchem obronnym. W momencie gdy dowiedziała się, że to Christer, ze zrozumiałych przyczyn odrzuciła możliwość… Albo nie tyle odrzuciła, ile ciężko było jej to sobie wyobrazić.
Z drugiej… To właśnie Christer, ten młody chłopak, który w jakiś sposób zwrócił na siebie jej uwagę. Nie tylko jej, przecież także i innych nauczycielek a przede wszystkim sporego grona licealistek.
Tak jak z jednej strony było to niezwykle krępujące, tak z drugiej, fakt, że miała zostać niewolnicą właśnie Christera… Czyż z tego wszystkiego nie było to rozwiązaniem… Najszczęśliwszym?
Boże, co to za dylematy...
- Pani dyrektor – odezwał się licealista widząc milczenie Kamili. - Z wami, kobietami tak już jest. Pozwoliła mi pani wczoraj na bardzo wiele a dzisiaj też wiele kosztowało panią by przyznać się do tego, do czego nakłoniłem poprzez sms. Wy jesteście bardzo przekorne. A coś mi się wydaje, że skoro powiedziała pani o mnie wiele, hm… Pochlebnych, miłych słów, to chyba najbliższe dni rysują się dla nas bardzo kolorowo, czyż nie?
Pokręciła głową z udawanym niesmakiem, choć faktycznie poczuła się rozbrojona jego słowami. Faktycznie tak było. Ciężko przyznać się do pewnych rzeczy, strasznie ciężko, ale było to chyba w pełni zrozumiałe.
- Co chciałbyś usłyszeć? Że co…? Że nie marzę teraz o niczym, niż…? - nie dokończyła, wyrażając się i tak dostatecznie jasno.
- Marzy pewnie pani dokładnie o tym, o czym pani marzyła przez ostatnich kilka tygodni – nie ugiął się przed jej wzrokiem. - Co złego, by się do tego przyznać? Czyż nie przyznała się już pani do masturbacji? A właśnie… Naprawdę to pani zrobiła? Pytam, bo z uwagi na to, że musiała pani zahaczyć ten temat wtedy na ławce, istnieje możliwość, że go pani wymyśliła.
Odwróciła wzrok, kiwając głową i zwlekając z odpowiedzią.
- Nie.
- Co nie?
- Nie wymyśliłam – przyznała się patrząc w okno.
- To niech to pani powie.
- Już powiedziałam. Co mam jeszcze?
- Niech pani powie pełnym zdaniem. Jak prawdziwa nauczycielka języka polskiego. Że się pani masturbowała, myśląc o mnie.
Westchnęła, znów rozbrojona.
- Nie myślałam, że jesteś taki zboczony – dogryzła.
- Zboczony? Ja? - spojrzał na nią pobłażliwym wzrokiem. - No właśnie… - skwitował krótko, nie musząc kończyć.
Niestety musiała odnotować kolejna porażkę. I przyjąć do wiadomości fakt, że w świetle ostatnich wydarzeń, wmawianie Christerowi zboczenia jest nawet nie tyle strzałem poza tarczę, ile wprost samobójem.
- No dalej, pani dyrektor… - naciskał delikatnie. - Niech pani spojrzy mi ładnie w oczy i powie. A potem zajmiemy się innymi fajnymi rzeczami.
- Jakimi?
- Różnymi. Na szczegóły przyjdzie czas. To jak w końcu?
- Upierdliwy jesteś – skwitowała złośliwym tonem.
Ale to, że był taki, robiło jej dobrze. Rozbrajało w pozytywnym sensie. No i czuła się osaczana. Też to lubiła. Było to przecież tak mocno powiązane z doprowadzaniem jej do uległości, poniżenia. Szczególnie tego drugiego, bo jak nazwać to, że została zmuszona do takiego wyznania?
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko czekając na słowa pani dyrektor. Ta pochyliła się ku niemu.
- Masturbowałam się myśląc o tobie – wyrecytowała pewnym tonem, czując rozkosz płynącą z tego poniżenia i silny rumieniec na twarzy. - Raz – dodała, żeby nie myślał sobie za wiele.
- Świetnie – rozpromienił się. - Bo mam nadzieję, że niedługo zobaczę pani drugi raz.
- Czyżby? - zmrużyła oczy. - Nie sądzę.
- Na pewno, na pewno. Nie odmówi mi pani.
- Czyżby? - powtórzyła. - Skąd ta pewność?
- Przecież mam pani słowo. Już to wystarczy.
- Jeszcze nie podjęłam żadnej decyzji – zastrzegła.
- Podjęła ją pani już wcześniej. A jakby co to są przecież inne argumenty.
- Jakie?
- No na przykład… Mam pani nagranie, kilka pani zdjęć i wszystkie pani wyznania na forum...
- To szantaż? - skrzywiła głowę, raczej zniesmaczona, niż przestraszona. - Przecież ty i tak nie wykorzystałbyś tego przeciwko mnie.
- Takie ma pani o mnie dobre zdanie? No dobrze, ale zawsze może pani myśleć, że jednak mógłbym się wkurzyć i wykorzystać.
- Hah… - roześmiała się tylko krótko, wyrażając sceptycyzm.
- Poza tym mogę tu panią zamknąć i nie wypuszczać...
- Jasne… - prychnęła. - I nikt by mnie nie szukał...
- Zanim ktoś by pomyślał, że należy pani poszukać, na przykład jutro rano… Do tego czasu mogłoby się zdarzyć wiele rzeczy.
- Mogłyby się nie zdarzyć żadne, bo nie zgodziłabym się.
- A myśli pani, że pytałbym o pani zgodę?
- Grozisz gwałtem? - znów bardziej odczuwała ciekawość, niż jakieś negatywne emocje. - To jest karalne, przypominam – dodała ostrzegawczym tonem.
- Mam solidną obronę w postaci pani fantazji na forum, także tych o byciu zgwałconą.
- Ale i tak mi tego nie zrobisz. Podobnie jak w przypadku szantażu.
- Szantażu pewnie nie, ale co do gwałtu… - zrobił niedwuznaczną pauzę.
- Christer, nie stosuj gróźb, których nie będziesz w stanie zrealizować – pouczyła, faktycznie sprawiając wrażenie nieprzestraszonej.
Ale fakt, że rozmawiała z licealistą o takich rzeczach, wiele mówił. Weszli w temat, byli w fazie wstępnej. Niezależnie od tego, że stwierdziła, iż nie podjęła żadnej decyzji.
Po prostu wszystko wskazywało na to, że życie podejmuje decyzje za nią. Albo inaczej, siedząc wciąż w domku Christera poniekąd decydowała o swojej przyszłości w najbliższym czasie.
- No dobrze, może mieć pani czasem niespodziankę dzisiaj, czy jutro – wzruszył ramionami.
Trochę musiała zastanowić się nad jego słowami. Mógłby okazać się aż tak zdecydowanym, zdeterminowanym, władczym w pełnym tego słowa znaczeniu?
To, że nie sprawiał wrażenia takiego, to jedno. To, że nie był też jakimś wymoczkiem, to drugie. Poza tym, jakby nie patrzeć, sporo jego poleceń już wykonała.
- Co masz w planach? - zapytała w taki sposób jakby jego plany nie łączyły się z jej.
- Kilka rzeczy – odpowiedział wymijająco. - Najpierw herbata. Wypijemy, porozmawiamy.


21. To teraz ty patrz na moją gołą dupę.


Znów poczuła, że decyzje są podejmowane poza nią samą. Ona pozostaje bierna i się im poddaje. Ale zostawiła to tak. Miała to tak wpojone, co zresztą Daniel wyszkolił jeszcze silniej.
Wprawdzie Christer to nie Daniel, ale była zobowiązana wobec niego tym co deklarowała wcześniej. Dlatego poddawała się.
Tym bardziej, że chłopak zachowywał się dość normalnie. Zaczął rozmawiać i to na zwykłe, neutralne tematy, szkolne, życiowe i tego typu. Bez żadnych nawiązań do tego co między nimi zdążyło się już zdarzyć.
Odniosła wrażenie, że po prostu oswajał ją. Żeby to nie wyglądało tak, że się spotykają i zaczynają ostrzejszą jazdę. Żeby to było trochę tak jak randka.
Randka, na której szanowna pani dyrektor siedziała na łóżku w samych majtkach i staniku. Biorąc pod uwagę ten fakt, wychodziło na to, że Christer zgarniał jednak profity ze swej władzy. Chociaż nie odczuwała jakichś wybitnie nachalnych spojrzeń na swych nagich nogach, czy innych częściach ciała.
Dużo bardziej odczuwała przyjemne ciarki na skórze, gdy coraz bardziej uświadamiała sobie swój dość krępujący ubiór. Musiała przyjąć do wiadomości, że szala jej nastawienia powoli przechyla się w stronę swej uległości. Zresztą nie tylko to, pewnym motywem była też ciekawość co do tego, co zaproponuje Christer.
Z całą pewnością uspokoiła się trochę po pierwszym szoku i z upływem czasu do głosu doszły już inne emocje. Niekoniecznie wybitnie pozytywne, raczej te odpowiedzialne za dostarczenie jej satysfakcji.
Coraz bardziej zaczynała odczuwać uzależnienie od Christera, uświadomienie sobie tego, że to on. Że jest i że będzie starał się zrealizować pewne rzeczy a ona… Ona zobowiązała się do posłuszeństwa wobec niego.
Fakt, że był uczniem jej szkoły, dodawał jeszcze większej pikanterii tej historii.
No i to, że był Christerem. Młodym, przystojnym chłopakiem a jednak normalnym. Z ładną twarzą, ładnymi oczami, ładnym uśmiechem. Nie robił z siebie Bóg wie kogo, nie próbował bawić się w jakiegoś kozaka, który poderwał sobie jakaś super dupę, próbując wymusić na niej realizację wcześniejszych deklaracji i nie sprawiał też wrażenia jakiegoś takiego… No, dzieciaka bez charakteru.
Był fajny. To określenie pasowało najlepiej. Tym bardziej, że w innych okolicznościach, mogłaby uznać, że jest to określenie niewystarczające.
Mimo wszystko jednak… Co dalej? Mogła przewidzieć jak w końcu zachowa się Christer, ale ona? Jak miała na to zareagować?
Oddać się w całości, bez uprzedzeń? Tak, jak to w jakiś sposób planowała przed wyjazdem? Albo raczej, jak o tym marzyła? Nie biorąc pod uwagę faktu, że Zlatan zmienił się w Christera?
Rosło w niej to rozkoszne uczucie wywołane całą sytuacją. Czy wszystko miał determinować fakt, że Zlatanem okazał się uczeń z jej szkoły? Poruszyła się nerwowo czując i zamęt w głowie i wilgoć między udami.
Czy może wyjść z najbardziej logicznego założenia i robić wszystko to co robiłaby ze Zlatanem? Tak, to było najbardziej logiczne. I jeśli miała trzymać się jakiejś logiki i jakichś postanowień, to właśnie tak...
Przygryzła wargę coraz mniej wsłuchując się w opowiadającego o czymś nastolatka. Czy właśnie podjęła jakąś sensowną decyzję?
I czy w kontekście jej zachowania z dnia poprzedniego od samego południa po wieczór, byłaby to decyzja aż tak szokująca?
- I co robimy? - wygłosiła wykorzystując przerwę i jakby wyrywając się trochę do przodu.
- Pewnie to samo co robiłaby pani, gdyby zamiast mnie był tu ten Zlatan – Christer nieświadomie powtórzył myśl pani dyrektor sprzed chwili.
Stłumiła westchnienie. To wszystko aż nazbyt czytelnie zmierzało do jednego. Czy naprawdę aż tak łatwo…
- Strasznie gorąco – wyznała. - Musiałabym chyba wziąć prysznic.
Nie było aż tak źle, ale czuła, że jej ciało spociło się. Chyba bardziej z powodu emocji, niż temperatury.
- Moja łazienka ma wysokie standardy – zapewnił chłopak wskazując drzwi z boku.
Kamila wstała z miejsca zdradzając niepewność. Skoro jednak już to zasugerowała to ruszyła w stronę łazienki.
Wszystko wydawało się być w porządku. Było czysto, leciała ciepła woda.
- Dobrze – zdecydowała. - Poczekasz na mnie kilka minut, tak?
Christer kiwnął głową a Kamila pozostała sama. Przez chwilę stała w bezruchu jakby nie mogąc się zdecydować. W końcu zdjęła z siebie stanik a potem majtki.
I dopiero wtedy skierowała dłoń w stronę drzwi usiłując je zatrzasnąć, tyle, że… Spróbowała raz, drugi, potem trzeci...
- Christer… Coś mi się drzwi nie chcą zamknąć...
- Zapomniałem powiedzieć. Zatrzask nie działa, może się pani zamknąć na klamkę – usłyszała głos z głębi pokoju.
Westchnęła dość nieprzyjemnie zaskoczona, ale i na swój dziwaczny sposób podniecona tym co usłyszała.
- W porządku, wobec tego liczę, że powstrzymasz się przed skorzystaniem przez te parę minut.
Odpowiedział coś, ale nie zrozumiała słów. Machnęła ręką i weszła do wanny. Tam właśnie, bo łazienka nie była wyposażona w kabinę prysznicową, wobec czego Kamila stanęła po prostu na środku wanny i odkręciła wodę.
Czuła ten ucisk w podbrzuszu. Ucisk spowodowany tym, że to się wreszcie dokonało. No jeszcze bez żadnych aktów fizycznych, ale że po prostu… Była w domku Zlatana, spotkali się po kilku tygodniach internetowej znajomości, tak przecież specyficznej. I że teraz była u niego kompletnie naga, choć przecież jej nie widział, to jednak...
I wciąż zastanawiała się jak to będzie wyglądać, jak daleko się posunie. Niby obiecała, niby coś tam, ale… Ale czy musiała trzymać się własnych deklaracji tak kurczowo? I nie zostawić sobie żadnej furtki do niczego?
Zresztą wtedy, gdy zastanawiała się nad tym wszystkim, nie wiedząc jeszcze, że będzie mieć do czynienia z Christerem...
Zamknęła oczy, racząc się wodą, która zagłuszała wszelkie szmery, więc gdy je otworzyła drgnęła gwałtownie z lękiem.
Naprzeciwko niej, w otwartych drzwiach stał Christer. Oparty o framugę z uwagą wpatrywał się w kompletnie nagie ciało szkolnej pani dyrektor.
- Co robisz?! Wyjdź natychmiast! - nakazała podniesionym głosem próbując przykryć słuchawką od prysznica swe nagie piersi a wolną ręką łono.
- Pfff… - prychnął tylko a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Biorę tylko rewanż.
- Więc już wziąłeś. Zamknij drzwi i wyjdź! - powtórzyła, nie zmieniając pozycji.
- Zamknąć mogę – tą część polecenia wykonał. - Ale przez zamknięte to już nie wyjdę.
Faktycznie, teraz znalazł się we wnętrzu niezbyt przecież obszernej łazienki. Stał może półtora metra od niej a jego oczy ślizgały się po kompletnie nagiej pani dyrektor wciąż starającej się zasłonić te najbardziej intymne części ciała.
- Dosyć się napatrzyłeś, ile razy mam prosić?
- Nie dosyć, bo jeszcze nie widziałem pani w takiej pozycji jak pani mnie wtedy – nie ustępował.
- Ale pewnie zdążyłeś zobaczyć coś innego… - skwitowała z pewną złością, nie chcąc ulec tak łatwo. - Długo mam prosić? Wyjdziesz w końcu i przestaniesz mnie krępować? - zapytała nieco łagodniejszym tonem.
- Może pani prosić ile pani chce, ale nie wyjdę – głos chłopaka zabrzmiał bardziej zdecydowanie. - Niech się pani odwróci i będziemy kwita.
Stała przez moment wyczekująco i doszła do wniosku, że nie przekona go. Nie miała ku temu argumentów. Może w innej sytuacji, ale nie w tej, gdy tyle między nimi zaszło, gdy tyle jeszcze miało się zdarzyć.
Mogła się jeszcze przekomarzać, nalegać, ale wiedziała, że Christer i tak nie odpuści.
Wobec tego… Jej oczy przybrały wyraz potępienia a ciało tak samo wyluzowało się, jak i jednocześnie spięło, gdy uświadomiła sobie co nastąpi.
Nie spuszczając oczu z twarzy Christera, przynajmniej tak długo jak było to możliwe, odwróciła się od niego tyłem. Mając oczywistą świadomość, że w tym momencie chłopak mógł sobie patrzeć bezkarnie na kompletnie nagie ciało szkolnej pani dyrektor. Na jaj w pełni odsłonięte plecy i długie nogi. Ale rzecz jasna przede wszystkim na kompletnie nagi tyłek.
Stłumiła westchnięcie i z pewnym oporem puściła strugę wody na plecy czując jak ta spływa w dół. I czując niemal namacalnie wzrok Christera na swych nagich pośladkach.
Tamten incydent w szatni trwał raptem kilka sekund, tutaj Kamila pozwoliła sobie na dłuższy ekshibicjonizm. Nie odzywała się zbyt wcześnie, obawiając się, że jej głos może zabrzmieć trochę nienaturalnie.
W końcu jednak zebrała się w sobie.
- Napatrzyłeś się? Wystarczy? No to wyjdź!
- Pani dyrektor, teraz…? Teraz to już nie ma powodu by się czegokolwiek wstydzić.
Podsumował w ten sposób całą ich bliższą znajomość z ostatnich kilku tygodni.
- Wiedziałam, że tak będzie – westchnęła tylko.
I w tym momencie mogło już nastąpić tylko jedno, co przyszło jej do głowy. Nie mogła się tak łatwo poddawać a przy tym...
Odwróciła się raz jeszcze, tym razem stając frontem do drzwi a słuchawkę prysznicową skierowała w stronę zupełnie zaskoczonego tym faktem chłopaka.
- Aj…! - podskoczył, próbując uchylić się przed strumieniem wody.
Ale w tej niewielkiej łazience nie było na to miejsca. Kamila z satysfakcją godną małego dziecka oblewała wodą próbującego się zasłonić Christera.
- Masz za swoje podglądaczu!
Tak, z satysfakcją patrzyła na coraz silniej zmoczone ubranie swego ucznia, jakby mniej bacząc, że robiąc to co robiła, odsłoniła przed nim swoja nagość w pełnej krasie. Ale w tym momencie Christer miał co innego na głowie, niż nagie cycki pani dyrektor.
Przynajmniej przez te kilka sekund. Widząc, że nie zanosi się na zmianą sytuacji, chłopak przemógł się i nagłym ruchem znalazł się tuż przy pani dyrektor, aż ta zareagowała z piskiem. Wyrwał słuchawkę z jej dłoni a potem zakręcił wodę.
Przez moment oboje oddychali ciężko. Aż Kamila uznała, że to najlepsza chwila by okryć się czymś, tym bardziej, że Christer był trochę na pół ślepy. Woda ciekła z jego włosów zalewając twarz.
- Nie podejrzewałem panią o coś takiego – pokręcił głową, jakby z uznaniem.
- Phi – prychnęła tylko, sięgając po ręcznik.
Serce biło jej mocniej. Może i zmoczony licealista nie mógł widzieć wszystkiego, jeśli cokolwiek widział, ale wciąż była naga. Nawet jeżeli sekundę później przykrywała już pewne części ciała ręcznikiem próbując dyskretnie się wytrzeć, wciąż miała tę świadomość.
Ale jeżeli ona potrafiła zaskoczyć młodego chłopaka, to nie oznaczało, że i sama nie mogła zostać zaskoczona.
- Co robisz? - znieruchomiała na moment widząc zachowanie licealisty.
- Przecież nie będę chodził w mokrych ciuchach, nie?
Milczała patrząc, jak Christer ściąga z siebie koszulkę, skarpetki, spodenki… Z bijącym mocniej sercem wyczekiwała na to, czy odważy się i…
Tak, odważył się. Z bijącym sercem odwróciła wzrok, czując, że uśmiech na jej twarzy zamiera a sama twarz przybiera czerwonawy kolor. Takie zachowanie chyba nie pasowało do Christera, ale jednak. Ściągnął także bokserki.
Ale to nie wszystko...
- Pani pozwoli, ale mam tylko jeden ręcznik…
- Christer…!
Nie bacząc na protest pani dyrektor, niemal wyrwał siłą ręcznik z jej rąk, wycierając swe przemoczone ciało.
- Przepraszam – powtórzył. - Ale to pani zaczęła.
Kamila stała nie wiedząc jak zareagować, poza tym, że znów przykryła dłońmi swe piersi i wzgórek. Z wyrzutem w oczach i dezaprobatą patrzyła na wycierającego się Christera.
- Dżentelmen z ciebie – pokręciła głową z mocno sceptycznym wyrazem twarzy. - I teraz jeszcze ja mam po tobie? - skrzywiła się.
- Niestety, taki survival – na twarzy nastolatka pojawił się uśmiech. - No niech pani nie mówi, że aż taka z pani dama.
Nie skomentowała tego, odwracając wzrok. Faktycznie, nie widziała tu żadnego innego ręcznika. Musiała odczekać moment, aż Christer dokończy.
- Tak, to ja dziękuję – wzruszyła w końcu ramionami, mając świadomość, że ręcznik i tak będzie mokry. - W co ja się teraz ubiorę? - załamała ręce widząc także zmoczoną w tym bitewnym szale bieliznę.
- Haha… - zaśmiał się tylko licealista. - Kto powiedział, że pani musi?
- Nie śmiej się tak mądralo – skrytykowała go ze złością.
Stała trochę jak głupia. Jej podejrzenia przerodziły się pewność, gdy dotknęła ręcznika. Odrzuciła go z powrotem Christerowi.
Ale gdy sięgnęła po bieliznę, chłopak okazał się szybszy i ubiegł ją biorąc w dłoń.
- Oddaj mi – zażądała natychmiast.
- Nie ma mowy – sprzeciwił się kategorycznie. - Bielizna jest mokra, pani też, będzie pani mocno niewygodnie.
- Jak ty o mnie dbasz… - skwitowała ironicznie. - No oddaj. Już!
- Powiedziałem, że nie – jego ton nie złagodniał.
A sam Christer wyszedł z łazienki do pokoju, zostawiając panią dyrektor samą. Nim zdążyła pomyśleć o ostatniej desce ratunku jaką była sukienka, zobaczyła, że chłopak też już się nią zajął.
W zasadzie powinna była zaprotestować, sprzeciwić się i stoczyć kolejną batalię o tę część garderoby, ale… Ale czuła w sobie coraz mniejsza siłę ku temu, pomijając już fakt, że chłopak pewnie i tak postawiłby na swoim.
- Sukienki też mi nie oddasz? - zapytała tylko spokojnie.
- Pani dyrektor… Czy sami sobie mimowolnie nie wypracowaliśmy najlepszej sytuacji jaka mogła nam się przydarzyć?
Spojrzała na niego przeciągle. Co za tekst… Ktoś inny palnąłby po prostu „jesteśmy nadzy i o to chodzi!” a on…
Wciąż stała w drzwiach łazienki zasłaniając jedną ręką piersi a drugą wzgórek. Patrzyła w stronę Christera, szczególnie gdy odwracał się tyłem. Jego tyłek… No podobał się jej. Dziwne, chociaż… Chociaż kobiety też zwracają uwagi na takie rzeczy. Tym bardziej, że jego widok przypominał jej tamtą nieoczekiwaną sytuację pod prysznicem.
Ale gdy zwracał się do niej przodem uciekała wzrokiem. Jakoś nie mogła przemóc się w patrzeniu na jednego ze swych uczniów a w zasadzie na jego penisa.
Zauważył to. Ale nie zareagował. Nie zdążył.
Nie wiadomo jak potoczyłoby się to wszystko, gdyby z jej torebki nie doszedł znajomy dźwięk telefonu.
Zawahała się, ale tylko na moment. To mogło być coś ważnego i raczej nie wypadało zlekceważyć. Szybkim krokiem wyszła z przejścia, kierując się w stronę swoich rzeczy. Jej dłonie nerwowo pobiegły w miejsca intymne, próbując je zasłonić, ale...
Ale szybko zorientowała się, że miała przynajmniej o jedną rękę za mało. A jeszcze gdy musiała sięgnąć telefon z torebki… Sięgnęła energicznym ruchem, mając przy tym świadomość, że Christer ma na widoku jej całe ciało nagie. I bez ceregieli mógł patrzeć na jej nagie pośladki.
Czuła szybsze bicie serca, odbierając rozmowę. Czuła czerwień na twarzy, ale nic tak naprawdę nie mogła zrobić. Jej nagość podniecała ją tak samo, jak i krępowała. Bo to, że prezentowała licealiście swe kompletnie nagie ciało od dłuższego czasu, nie miało tu jednak większego znaczenia.
Jak to przecież wyglądało… Licealna pani dyrektor w pokoju jednego ze swych uczniów. Odbierająca telefon kompletnie nago.
- Tak… - rzuciła do słuchawki nie wiedząc z kim ma do czynienia.
- Pani dyrektor? - usłyszała dziewczęcy głos. - Tu Asia Więckowska z trzeciej… Nie wiem czy pani wie, ale jest jedna sprawa.
- Jaka? - rzuciła dość niechętnie czując coraz większe skrępowanie i rozdrażnienie, bo spodziewała się jakiejś zwykłej głupoty.
Już za sekundę miała się przekonać o swej pomyłce.
- Kilku chłopaków zaczęło się mocno bawić i chyba przesadzili...
- No ale mów konkretnie o co chodzi? – ponagliła licealistkę, próbując się ustawić do Christera trochę bokiem.
- O to, że wzięli sobie pani zdjęcia, te niby z tego portalu takiego, o którym opowiadał Oskar… I załadowali je na ten sam portal, tworząc pani fikcyjne konto. No i...
Wyprostowała się w mgnieniu oka a jej twarz stężała. Na moment zapomniała nawet, że jest zupełnie naga a wzrok Christera na jej nagim ciele stał się kompletnie obojętny.
- Jacy chłopacy? I gdzie oni są? - zażądała odpowiedzi.
- No Oskar, Wojtek, Pantera, Owca, Wilczek i reszta… - wyliczała licealistka. - A siedzą w hotelu, w pokoju Wojtka, tam jest impreza.
- A inne nauczycielki? Pani Dudziak, Kalkowska… - rzuciła do słuchawki, po czym opamiętała się. - Aha, przecież ich nie ma i nie wrócą zbyt szybko.
Przez to wszystko zdążyło jej to wylecieć z głowy. Ewa wspominała o tym, że wybierają się wszystkie na jakiś koncert i wrócą po północy, zostawiając nastoletnią młodzież samą.
- W porządku, dziękuję – podsumowała rzeczowo i wyłączyła rozmowę.
Powoli wracała do rzeczywistości, do swej nagości i wzroku Christera bezlitośnie… Nie, jednak nie. Gdy spojrzała na niego, patrzył w jej oczy. Nie w cycki, nie na bezbronnie nagi wzgórek, tylko w jej oczy.
- Powie pani co się stało?
Zawahała się na moment, ale nie było sensu ukrywać. Dowiedziałby się prędzej, czy później. Poinformowała go w kilku słowach.
- Wybacz, ale muszę się ubrać i wracać do hotelu.
Sięgnęła po sukienkę, przygryzając wargę. To nie był chyba dobry pomysł z tym polewaniem…
- Jeszcze będę musiała wejść do siebie – mruknęła.
- Po majtki? - zrozumiał w lot Christer. - To chyba niekonieczne. Mam dla pani.
- Co? - spojrzała zaskoczona. - Co masz? Jak to?
- Kupiłem coś, mając nadzieję, że się przydadzą.
Zobaczyła jak licealista wyciąga coś z szafy. Nim podał jej normalnie zapakowane majtki, ona stała już przed nim w sukience.
- Co to jest? - zapytała nieufnie. Wszystko się niby zgadzało, ale...
- To majtki wibrujące – wyjaśnił jej spokojnie. - Działają na pilota.
- Christer… - spojrzała na niego tak z potępieniem jak i pewnym rozbawieniem. - Chyba przesadziłeś...
- Pani dyrektor…
Wystarczyły tylko te dwa słowa, by Kamila wróciła na ziemię. Czymże były te perwersyjne majtki w stosunku do tego wszystkiego, co...
Wzięła je i rozpakowała. Raz jeszcze spojrzała w twarz nastolatka a potem włożyła na siebie. Chyba nie były najwygodniejsze, ale w tego typu majtkach nie o to chodziło.
- A pilot? Mam nadzieję, że nie będziesz się nim bawił? - spojrzała ostrzegawczo.
- Nie, to w innej sytuacji – zapewnił subtelnie z lekką dawką ironii.
- No, zobaczymy – chrząknęła dyplomatycznie, wiedząc, że w tym momencie ma na głowie inny problem. - Aj…! Christer…! -wykrzyknęła z naganą, drgnąwszy gwałtownie, gdy poczuła nieoczekiwane wibracje na swej cipce.
- To tylko tak zapoznawczo – zareagował głośniej chłopak, jakby tłumiąc w zarodku ewentualną awanturę. - Już odkładam.
Westchnęła tylko z potępieniem, spoglądając złowrogo na chłopaka. I nic nie powiedziawszy, skierowała się ku wyjściu. Christer podążył za nią.


22. Soczysta zjebka od pani dyrektor.


Drogę do hotelu pokonali w milczeniu. Szok wywołany zidentyfikowaniem Zlatana mijał, choć rzecz jasna nie do końca. W tym jednak momencie widziała w nim Christera. Swego licealistę, który niewątpliwie w szykującym się konflikcie miał stanąć po jej stronie.
Choć czy potrzebowała jakichś zwolenników? Była w wojowniczym nastroju. Wcześniej próbowała załatwić pewne sprawy polubownie. Nie przyniosło to efektu. Więc teraz...
- Za dobra byłam – mruknęła w drodze.
No a skoro tak… To trzeba było pokazać teraz drugą twarz. Twarz pani dyrektor. I dać im nauczkę w stylu, którego się pewnie nie spodziewali.
Nie wiedziała, do którego konkretnie pokoju należało się skierować, ale gdy znalazła się na korytarzu domyśliła się z miejsca. Drzwi do jednego z nich były szeroko otwarte i dobiegał stamtąd harmider. Kamila zbliżyła się spokojnym krokiem, mając wciąż u boku Christera.
- Dzień dobry! - oznajmiła pewnym głosem wchodząc do środka. - Dobrze się chłopcy bawicie?
Na jej widok trochę ucichło. Ktoś ściszył muzykę a potem wyłączył w ogóle. Kamila przeleciała wzrokiem po twarzach obecnych. W pokoju było sześciu chłopaków, głównie tych, których wymieniała dzwoniąca uprzednio Asia.
Zamknęła za sobą drzwi. W pokoju zrobiło się znacznie ciszej.
- Bardzo dobrze – rzucił uwalony na łóżku Owca.
- A mi doniesiono, że niekoniecznie i że zabawiacie się bardzo niegrzecznie. Mylę się? - zdecydowanym wzrokiem spojrzała w twarze kolejnych licealistów.
Jej postawa wywołała pewne wrażenie. Nawet tacy liderzy jak Wojtek, czy Oskar mocno stracili na pewności siebie. Musieli zdawać sobie sprawę, że...
- Przeholowaliście – oznajmiła subtelnym a jednocześnie stanowczym głosem Kamila nie doczekawszy odpowiedzi.
Subtelnym, jakby chcąc dać do zrozumienia, że to czego się dopuścili nie wpłynęło na jej stan równowagi wewnętrznej.
- Wojtek – skierowała wzrok w stronę siedzącego przy stole chłopaka mającego przed sobą laptopa. - Czy skasujesz to co masz do skasowania, czy mam wezwać policję i oskarżyć was o złamanie artykułu sto dziewięćdziesiąt jeden kodeksu karnego, co jest zagrożone pozbawieniem wolności od trzech miesięcy do pięciu lat?
- Hm… - burknął Wojtek niecierpliwie kręcąc się na krześle.
Kamila widziała tylko jego nerwowe ruchy i to, że skrobie coś tam na klawiaturze. Ale to było za mało.
- Nie słyszę – ponagliła go zniecierpliwionym tonem.
- Już usuwam – burknął speszony Wojtek.
- No i pięknie – skwitowała z zadowoleniem. - I po co to wam to było?
- Ale przecież pani sama zamieszczała – odważył się Oskar, widząc, że pani dyrektor stała się jakby mniej wojownicza.
Na to czekała. Spojrzała na niego stanowczym wzrokiem.
- Dobrze zauważyłeś, sama – podkreśliła spokojnym i jednocześnie zdecydowanym tonem. - Ja sama o tym decydowałam, nikt inny, jasne? Czy ja powinnam decydować o tym, komu Oskar pokazujesz zdjęcia swojego kutasa?
Jeżeli już wcześniej było cicho, to teraz zatkało ich wszystkich. Jeden ukradkiem spoglądał na drugiego, nie mając pewności, czy się nie przesłyszał.
Że pani dyrektor użyła takiego właśnie słowa, jakiego użyła.
- Mój kutas jest moją własnością – próbował się nie poddawać się Oskar.
- Otóż to, Oskar – wdzięcznie wzruszyła ramionami. - I nikomu nic do twojego kutasa – podkreśliła. - Tak samo jak nikomu nic do mnie. Do moich nóg, do mojej bielizny. Do mojej dupy, do moich cycków i do mojej cipki. Ani do moich decyzji. Do tego, czy zamieściłam na tym portalu fotki, bo po prostu to lubię, czy do tego, że faktycznie chciałam się pieprzyć za duże pieniądze. Do niczego. Czy to jasne? - podkreśliła zdecydowanym tonem.
Kątem oka zauważyła, że leżący wciąż na łóżku Owca drgnął nerwowo. Także inni nie wytrzymywali nie bardzo ogarniając co się dzieje. I dlaczego ich piękna pani dyrektor używa takich słów.
- Mam dość argumentów, żeby was udupić – nie zaprzestała ataku. - I to karnie i cywilnie. I mogę zawiadomić prokuratora i choćby waszych rodziców. I co najważniejsze mamy przed sobą jeszcze jeden rok wspólnej nauki. Jeszcze rok do matury. Wystarczająco wiele, byście zapamiętali mnie nad wyraz dobrze, niekoniecznie z powodu tego co widać na tych fotkach. Jak tam Wojtek? Już się uwinąłeś?
- Tak, już usunięte – poinformował pospiesznie i jakby na dowód przesunął laptopa tak, by Kamila mogła zerknąć w monitor.
- To mnie cieszy. Oskar, czy pozwoliłeś, aby twoi koledzy skopiowali te zdjęcia do swoich folderów?
- Nie – zaprzeczył zagadnięty.
Kłamał. To było oczywiste. I to, że kłamał sprawiło jej olbrzymią satysfakcję.
- Ale ściemniasz – na jej twarzy odmalował się niemalże wyraz rozkoszy. - Ściemniałeś kiedy próbowałeś mnie szantażować, zapewniając, że nikomu nie pokażesz. Pokazałeś. I teraz też ściemniasz.
Licealista wydał z siebie tylko westchnienie, jakby chciał raz jeszcze zaprzeczyć, ale w ostatniej chwili zreflektował się, że to nie ma sensu.
- No to może wy powiedzcie, co? - zwróciła się do pozostałych? - Kuba? Owca? Pantera? Macie te zdjęcia, prawda? Kto się odważy przyznać? A może ktoś mnie przekona zaprzeczeniem?
Cisza była najlepszą odpowiedzią na pytania pani dyrektor.
- Świetnie – kontynuowała. - Rozumiem, że nikt z was nie przyzna się też, że zdążył już sobie zwalić pod moje fotki, co?
Znów poruszenie. Znów wytrąciła ich z równowagi swoim tekstem.
- Dobra, ja sobie zwaliłem – odezwał się milczący dotąd Pantera, chyba ciekawy reakcji szkolnej pani dyrektor.
- Jeden odważny – pochwaliła z sarkazmem. - Skoro tak, to może powiesz coś więcej? Chętnie poznamy szczegóły.
Zamilkła nagle i sama poruszyła się nerwowo. Dokąd zmierzała? Miała w głowie jakiś plan i chciała doprowadzić go do końca, ale… Ale po drodze kłębiły się znaki zapytania.
- Wczoraj wieczorem – nie dał się zbić z tropu licealista o twarzy wyraźnie posypanej pryszczami. - Jak widzieliśmy jak pani tańczy z Oskarem a potem z nim – wskazał głową patrzącego na to wszystko Christera. - Poszedłem do kibla i sobie zwaliłem.
- Tak po prostu? - wzruszyła ramionami, jakby zawiedziona. - Tyle to dla ciebie znaczy? Pięć słów na krzyż, czy tam siedem i to wszystko? Pracę maturalną też tak napiszesz? Na siedem słów?
- A co pani chce wiedzieć? - Pantera próbował kontynuować temat, ale szło mu to kiepsko. - Ile spermy wystrzeliłem z kutasa? - wzruszył ramionami i rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby szukając poklasku za swą wypowiedź w kierunku pani dyrektor, w której użył wysoce obscenicznych wyrażeń.
Ale poklasku nie znalazł. Spotkał się tylko z krytycznym spojrzeniem pięknej i wyraźnie zdegustowanej dyrektorki.
- Nawet jeżeli chciałbyś się skupić tylko na fizycznych aspektach, można byłoby to opowiedzieć dużo lepiej – skomentowała krytycznie. - Tak, to ty będziesz potrzebował niejednych korepetycji.
- To może pani udzieli nam tych korepetycji? - zaproponował Oskar, stłamszony wcześniejsza próbą sił i tym samym próbując odzyskać blask.
A więc jednak. Na to czekała. Przypadkowo, czy nie, poszło to w tę stronę, w którą…
- Uściślijmy, korepetycji z posługiwania się pięknym językiem polskim? I umiejętnością rozwijania kwiecistych zdań? - sprecyzowała.
- No, nazwijmy to tak...
- Świetnie. Tematykę też mam wymyślić sama? - zapytała raczej prowokacyjnie, wiedząc, że chłopaki nie odpuszczą tematu.
I raz jeszcze nie pomyliła się.
- Przecież już ją mamy – głos Oskara zabrzmiał aluzyjnie.
- Uhm… - skwitowała.
Co teraz? Zgodzić się od razu i przystąpić do dzieła? Czy podroczyć się jeszcze i zaryzykować, że chłopaki uciekną od tematu?
- A jakie konkretnie życzenia macie w tej kwestii? - i ona zabrzmiała dość niedwuznacznie.
- Ja mam jedno – Oskar nie dał dojść do głosu kolegom.
- Mianowicie…?
- Wczoraj wieczorem wyszła pani z klubu z nim – kolejny chłopak wskazał Christera, nie wymieniając go z imienia. - Ktoś mówił, że zasiedzieliście się w pokoju, to dziwne, nie…? Może opowie pani co się w nim działo.
Z trudem powstrzymała uśmiech. Nie miała wpływu na słowa Oskara a jednak poszedł on tą właśnie drogą, której oczekiwała.
Poczuła pewien triumf. Ale i coś innego. Gra wstępna dobiegła końca i teraz trzeba było przejść do meritum. I niezależnie od jej wojowniczego nastawienia i pewnego podniecenia tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, to było wyzwanie.
Po tym wszystkim nic już nie mogło być takie jak wcześniej. Jeżeli miała się zdecydować, wiedziała, że przekroczy kolejną granicę...
Nie tylko zresztą samą opowieścią.
- To jest historia, która należy także do Christera – zniżyła nieco głos, kierując spojrzenie w stronę pierwszoklasisty. - Nie wiem, czy chciałby, bym opowiedziała wszystko.
Jej głos i słowa podniosły napięcie. Była tego pewna.
Christer wzruszył ramionami.
- Ja tam nie wstydzę się tego, co się stało – rzucił.
I on dowalił teraz do pieca. Chociaż chyba trochę mimowolnie, ale jednak.
- Skoro tak – wyprostowała się, uznając, że nie ma sensu przedłużać. - Udzielę wam tych korepetycji.


23. I soczysty orgazm pani dyrektor.


Bardziej wyczuła, niż zaobserwowała poruszenie. Do równowagi wrócił mocno stłamszony na samym wejściu Kuba. Także Pantera i Owca zastygli w niecierpliwym oczekiwaniu a na ich twarzach pojawiły się pełne podekscytowania uśmieszki. Oskar siedział i milczał wpatrując się w twarz pani dyrektor.
Ale to nie był jeszcze koniec.
- Christer – raz jeszcze zwróciła się do stojącego nieco na uboczu towarzysza. - Czy kiedy dam ci znak ręką, zrobisz użytek ze swego wynalazku?
W pierwszej sekundzie nie zrozumiał. W drugiej na jego twarzy pojawił się wyraz szoku i zdumienia.
Ale posłusznie kiwnął głową.
- No to zaczynamy...
Spokojnie oparła się o stolik, na wszelki wypadek, gdyby nogi miały zawieść. Sama przecież nie do końca znała możliwości wynalazku i co za tym szło, nie miała tak naprawdę pojęcia dokąd zaprowadzi ją jej własna, podjęta spontanicznie inicjatywa.
Stłumiła westchnienie a przy okazji naszła ją myśl porządnej Kamili. Czy aby na pewno dobrze robi?
Zacisnęła zęby i spięła pośladki. Skoro zabrnęła tak daleko, to nie mogła się nagle wycofać. Mogłoby to chyba zostać odebrane jeszcze gorzej, niż cały spektakl, który miał się tu i teraz wydarzyć.
- Wyszliśmy razem, chyba nie powinnam tego mówić, ale nie czułam się zbyt pewnie. To był wieczór obfitujący w mocne wydarzenia, w zasadzie wcześniejsze godziny też nie należały do lekkich i miałam sporo interesujących przeżyć, ale nie o nich tutaj mowa, więc przejdźmy do rzeczy – ucięła w zarodku ewentualne prośby licealistów.
Ładny początek. Wprawdzie nie wyraziła się klarownie, ale pewnie niejednemu przyszły do głowy perwersyjne myśli. W sumie jednak… Tak właśnie miało być, czyż nie?
Nie było sensu czekać. Machnęła ręką w stronę Christera, w napięciu oczekując tego co się wydarzy.
- Uhm… - nie powstrzymała tak mruknięcia, jak i drgnięcia.
I od razu, przynajmniej na moment pożałowała swej decyzji. To było mocne. No dobra, może nie jakoś wybitnie, ale w tym towarzystwie, w kontekście tego, że musiała mówić…
- Byłam tak zmęczona, że w pokoju od razu zrzuciłam z siebie sukienkę i zostałam w samej bieliźnie – zaczęła silniejszym głosem, chcąc ukryć ewentualne drżenie. - W tym momencie nie interesowało mnie, że za mną stoi Christer. Po prostu chciałam położyć się do łóżka. I zrobiłam to.
Do ostatnich słów udawało się jej utrzymać względną płynność głosu. Ale przy tych ostatnich głos przeszedł na nieco wyższy ton.
Poczuła jak na jej twarz wypływa rumieniec. Niezależnie od tego, co sobie zaplanowała, to była zupełnie naturalna reakcja jej ciała. Stała w ciasnym pokoju, w otoczeniu kilku licealistów, opowiadając im erotyczna historię a między zaciśniętymi nogami odczuwała wibracje coraz rozkoszniej drażniące jej cipkę.
Nie przewidziała, że to wszystko potoczy się aż tak szybko.
- Byłam tak zmęczona, że nie zareagowałam, gdy Christer zdjął z moich stóp szpilki i zaczął je pieścić. Stopy… A może to nie było tylko zmęczenie. Może naprawdę jego dotyk, chociaż krępował i zawstydzał, to jednak sprawiał mi rozkosz, do której bałam się przyznać…
Już nie było udawania, że nic się nie dzieje. Jej głos drżał a ona sama zamknęła na moment oczy. Wibrator był bardzo cichutki i możliwe, że licealiści go nie słyszeli, ale nawet jeśli nie, to widzieli.
Widzieli swoją panią dyrektor, która nagle z wściekłej lwicy, stała się potulną pięknością, nie panująca nad swymi emocjami. Jeżeli jeszcze nie wiedzieli, to musieli się domyślać że coś tu jest...
- I zaszokowana swą bezradnością, czułam tylko jak ręce Christera przesuwają się coraz wyżej. Jak docierają do moich kolan a potem pieszczą moje nagie , bezbronne uda. Bezbronne, tak jak kompletnie bezbronna byłam w tym momencie ja. Bezbronna i co wstyd przyznać… Podniecona.
Znów ostatnie słowo podgrzało atmosferę. Bo znów nie utrzymała swego głosu, nawet drżącego. Przy ostatnim słowie zająknęła się, znów zamykając na moment oczy.
Drżał już nie tylko głos. Jej ciało również. Na moment uniosła jedną nogę, opierając kurczowo stopę o stół i mimowolnie odsłaniając chłopakom więcej swego ciała. Ale to nie pomagało w powstrzymaniu emocji. Mechanizm ukryty w majtkach bezlitośnie pieścił jej spragnioną doznań, wilgotną cipkę.
- Powinnam go zatrzymać, ale nie byłam w stanie…
Ciężko było uznać jej głos za drżący. Zwyczajnie stał się w jękliwy a jego tembr wysoki. Jakimś wysiłkiem świadomości, zrozumiała, jak wysoki, jękliwy, zdradzające olbrzymie podniecenie głos pięknej pani dyrektor musi wpływać na słuchających jej uczniów.
- W głowie miałam potworny szum. Spowodowany wcześniejszą zabawą i tym co robił mi Christer. Bo on nie przestawał… I w pewnym momencie z przerażeniem niemal, ale i niesamowitą rozkoszą poczułam jak jego cudowne, gorące palce wsuwają się pod moje majtki i zaczynają pieścić moją cipkę… Christer…!
Ostatnie słowo niemal wykrzyczane wysokim, błagalnym jękiem było niczym erupcja wulkanu. W pokoju zrobiło się tak gęsto od atmosfery, że faktycznie wszystko sprawiało wrażenie, jakby nie wiadomo skąd miał wytrysnąć gejzer gorącej lawy.
Nie przejmowała się tym, że dodała co nieco do swojej opowieści. Właśnie taki miał być jej cel. A w tym momencie… Było jej już wszystko jedno co kto sobie pomyśli.
- Byłam kompletnie zszokowana, ale i bezbronna… Bezbronna własną, nieoczekiwaną i niezwykłą rozkoszą. Gorące palce Christera pieściły moja cipkę, która zrobiła się wilgotna jak rzadko kiedy. Wiedziałam, że za nic w świecie nie powinnam mu na to pozwolić… I wiedziałam, że za nic w świecie nie potrafię tego przerwać. Christer pieścił moją cipkę namiętnie, stanowczo, nieustępliwie… Och…!
Choć próbowała wytrzymać za wszelką cenę, przy ostatnich słowach jej głos załamał się całkowicie a ona sama poczuła drżenie na całym ciele. Nie panowała już nad nim, wiercąc się po oparciu. Jej nogi żyły własnym życiem, rozkładając się szerzej, jaki i przede wszystkim silnie zaciskając.
Ale najgorszym z tego wszystkiego był wyraz jej twarzy zdradzający wszystko to co przeżywała w tym momencie Kamila. Zaczerwieniona twarz spoważniała a oczy zrobiły się wielkie, zdradzając bezlitośnie oglądającym jakie erotyczne uniesienie przeżywa teraz ich piękna pani dyrektor.
Tym bardziej, że przede wszystkim nie potrafiła już zapanować nad drżącym, łamiącym się, jękliwym głosem i coraz wyższym tonem.
I wiedziała, że to już ostatni akord.
- Jego palce drażniły moją cipkę tak, że nie było ucieczki. Boże… Christer… Nie wstydziłam się już tak, tylko napawałam tą rozkoszą, z sekundy na sekundę coraz większą… I ta rozkosz… Ach… Christer…!
Nie powstrzymała łamiącego się jęku, czując, że oto została ostatecznie pokonana. Nie zapanowała nad swym ciałem. Jej uda zacisnęły się bezwiednie, ręce silnie chwyciły o oparcie, biodra uniosły lekko. Jej głowa wygięła się w górę, oczy zamknęły a usta rozchyliły. Nie panowała nad ciałem a już w ogóle nad pieszczotami pod sukienką, pod majtkami.
- Och…! - jęknęła niemal płaczliwie, wysoko i urywanie, czując kompletną bezradność wobec zbliżającego się orgazmu i widowiska, które zaserwowała rozemocjonowanym licealistom. - Och…! Christer…!
Ostatnie słowo było płaczliwą prośbą skierowaną do swego niedawnego ucznia, ale w ostatniej chwili uświadomiła sobie, że w tych warunkach brzmi jak imię kochanka dającego jej spełnienie. Orgazm, który właśnie przeżywała. Przeżywała, zaciskając dłonie a w końcu także i usta, jakby wstydząc się werbalnych oznak swej erotycznej rozkoszy i jakby ignorując fakt, że inne oznaki są widoczne jak na patelni.
- O kurwa… - do jej uszu dobiegł czyjś pełen emocji komentarz.
I to był koniec. Choć jak zwykle po orgazmie potrzebowała dłuższej chwili by dojść do pełni sił, to wiedziała, że nie wytrzyma tu dłużej.
Wibrowanie ustało a ona odczekała tylko drobny moment, po czym spróbowała stanąć pewnie na nogach. Niespecjalnie się to udało. Nie mogło jednak być innego finału. Nie czekając ni chwili, na chwiejących się nogach, pospiesznie skierowała się w stronę drzwi, zostawiając za sobą grupkę rozgorączkowanych do granic licealistów.
Z wyjątkiem Christera, który wyszedł za nią.


24. Dominika, ty mała dziwko...


Zatrzymała się kawałek dalej, obok schodów, opierając o ścianę i próbując złapać oddech.
- Stop…! - rzuciła ostrzegawczym tonem i unosząc w górę palec, jakby wszystko było jego winą.
- Sama pani chciała – uśmiechnął się niemrawo.
Zamknęła oczy, odczekując kolejną minutę. O dużo za mało, by wrócić do równowagi, ale nie mogła tak stać w nieskończoność.
- Idę do siebie – podjęła decyzję.
- Nie wiem czy się na to zgodzę – Christer subtelnie przypomniał zasady wycieczki.
- Uhm… Tak bardzo zamarzyło ci się poruchać? - spróbowała dogryźć.
- A tam, od razu ruchać… - zupełnie naturalnie wzruszył ramionami, jakby faktycznie chodziło mu o coś innego. - Wiele ciekawych rzeczy można robić razem.
Spojrzała na niego podejrzliwie. No cóż, akurat do niego to pasowało. Rzeczywiście mógł nie kłamać.
- Tak, czy inaczej, idę do siebie – powtórzyła. - Wybacz, na dzisiaj mam dość twojego prysznica.
Milczał, jakby nie do końca wiedząc jak zinterpretować słowa pani dyrektor. Przecież odrzucenie możliwości powrotu do domku Christera na dzisiejszą noc nie oznaczała jeszcze odrzucenia innych możliwości...
- Po tym wszystkim, potrzebne mi będzie coś specjalnego – dodała półgłosem, jakby jednak chcąc naprowadzić chłopaka na właściwszą myśl. - Byłbyś tak miły i skoczył na dół do baru? Po coś mocnego... – poprosiła spokojnie.
Posłuchał i zniknął. A ona zmieniła piętro i z pewną ulgą wkroczyła do swego pokoju.
W sumie dalej nie wiedziała jak będzie wyglądać ciąg dalszy. W jej głowie tłukły się dwie koncepcje. Jedna ostrożniejsza nakazująca przyhamowanie tego wszystkiego, szczególnie po wyuzdanym przedstawieniu jakie urządziła przed chwilą w pokoju licealistów.
No i druga, każąca jej iść za ciosem. Może nawet nie tyle dało się nazwać to wyrachowana koncepcją, ile… Ile po prostu jej emocje nie zostały dostatecznie ugaszone. Kłębiły się wciąż, choć sama Kamila czuła się jednak dość wymęczona akcją sprzed chwili.
Tak, mimo pewnych oporów, czuła się mocno podekscytowana. Jakby nie patrzeć i tak zaszła z Christerem daleko. Nawet pomijając internetowe rozmówki, w trakcie których nie wiedziała, że ma do czynienia właśnie z nim. Choć, gdy się już dowiedziała, to przecież nie można było ich wymazać z pamięci.
Ale nawet bez nich… Dała mu się pomacać po dupie a potem po nogach… Pozwoliła, by przez kilka minut oglądał ją kompletnie nagą, pod prysznicem a potem w pokoju… No i teraz praktycznie on sam, swoim pomysłem doprowadził ją do orgazmu w obecności kilku uczniów.
Obiektywnie patrząc, dała mu już z siebie bardzo dużo. Od tego ostatecznego oddania się Zlatanowi, które deklarowała w internetowych wiadomościach, tak naprawdę dzielił już ją tylko jeden krok. Na dobrą sprawę wszystko to, co można było podpiąć pod „grę wstępną” było już za nimi.
Źle się czuła w dość wilgotnym ubraniu. Podeszła do szafy i zrzuciła z siebie sukienkę. Po chwili, zdjęła też majtki. Poczuła dreszczyk emocji. Wprawdzie Christer potrzebował trochę czasu by wrócić, ale w każdej chwili mógł zapukać i wtargnąć bez czekania na odpowiedź którykolwiek z licealistów.
No i jakby prowokując tą chwilę a tak naprawdę potęgując swoje emocje i robiąc sobie w ten sposób dobrze, odczekała małą chwilę, nim wciągnęła na siebie majtki. Tylko tyle.
Tak jakby witająca swego ucznia szkolna pani dyrektor topless, tylko w majtkach na sobie, była jak najbardziej normalnym zjawiskiem na świecie.
Ale jeśli nawet chciała włożyć coś jeszcze na górę, to coś odwiodło ją od tego pomysłu. Tym czymś był sygnał wiadomości tekstowej w telefonie.
Podeszła do stolika. Czyżby ktoś z domu? Jakaś wieczorna wiadomość od dzieci? Chyba powinny już spać.
Spojrzała na wyświetlacz. To Dominika. Uspokoiła się na chwilę, myśląc, że to coś standardowego.
Nie mając pojęcia jaką petardą zostanie za moment kompletnie ogłuszona ...
Kamila… Wiemy obie, że to wszystko jest dość specyficzne, to co nas łączy i ogólnie… Że to nie jest typowy układ para i znajoma koleżanka… Wiesz doskonale, że to nie było takie czyste, nigdy… Mam na myśli nas troje… I nasze uczucia względem wszystkich siebie... I mam nadzieję, że z tego powodu nie odbierzesz tego tak wybitnie źle… Ale muszę to napisać, bo mnie zżera… I nie wiem, czy powinno do tego dojść… Ale jednak doszło… I muszę Ci się z tego zwierzyć… Siedzę jeszcze u was, pan Daniel jest pod prysznicem a ja… Leżę naga w waszym łóżku, po tym, gdy przed chwilę pan Daniel zerżnął mnie do utraty tchu.”
Nogi ugięły się pod nią tak, że wręcz opadła na łóżko. Usta rozchyliły szeroko a serce załomotało, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Oddech przyspieszył dwukrotnie a sama Kamila wręcz zaczęła się trząść.
Jak to…?! To chyba jakiś żart…?! Przecież to niemożliwe…! Jakim cudem, oni...
Owszem, wiedziała doskonale, że jej mąż bardzo podoba się młodszej nauczycielce a jeszcze przed chwilą wręcz, licealistce. Tak, że trudno było nawet mówić o podobaniu, bardziej o zauroczeniu. Wiedziała i nie czuła z tego tytułu większej zazdrości. Bo chodziło o Dominikę, którą bardzo lubiła. I poniekąd imponowało jej to, że Daniel jest obiektem westchnień dużo młodszej od niego i przecież bardzo atrakcyjnej a jednak nie zadzierającej nosa, tylko sympatycznej, dość wycofanej blondynki.
I to niespecjalnie skrywane uczucie Dominiki do Daniela bardzo ją, Kamilę, rozbrajało. Sama zresztą trochę fantazjowała na ten temat. Daniel również, podpuszczając żonę i wspominając o trójkącie. Z reguły odbierała to trochę jako żart, tym bardziej, że Daniel był wzorem wiernego męża. I momentami wychodziło to tak, że sama Kamila miała większą ochotę na ten rzeczony trójkąt, niż Daniel.
Co więc mogło się stać? Co tam do cholery zaszło, że...
W trakcie dziesiątego czytania wiadomości, rozległ się dźwięk kolejnej. Otworzyła ją niecierpliwie.
Umówiliśmy się na rozmowę o historii, nieważne w sumie… Rozmawialiśmy, ale mnie coraz trudniej było skoncentrować się na wątku, bo jak pan Daniel zaczął opowiadać, to nie mogłam skupić się na niczym innym, niż na tym jak on teraz wygląda i jak imponująco się prezentuje… Na tym, że to przecież ja mam wykształcenie historyczne a on nie, ale to on udzielał mi lekcji… I z każdą minutą robiło mi się coraz bardziej gorąco… A gdy już uświadomiłam sobie, że on co chwilę patrzy na moje nogi, to zupełnie… Mówiąc wprost, zrobiło mi się mokro jak nigdy...”
- Ty mała dziwko…! - jęknęła chrapliwie zdemolowana Kamila.
Pewnie przyszła w jakiejś mini, eksponując swoje długie i co tu dużo mówić, fantastyczne nogi a Daniel… Daniel zawsze miał słabość do tej właśnie akurat części kobiecego ciała. Bardziej niż do piersi na przykład. Uwielbiał kobiece nogi a przecież te były sporym atutem Dominiki.
No dobra, nie dziwka… Chyba trochę przeholowała z tą krytyką, po prostu… W tym stanie emocjonalnym w jakim się znalazła użyła pierwszego z brzegu adekwatnego słowa, jakie jej przyszło do głowy.
Wciąż nie mogła uwierzyć, że to się stało, że do tego doszło… Że jej mąż i jej najlepsza przyjaciółka poszli ze sobą do łóżka, że… Że to się stało a ona była w tym momencie czterysta kilometrów dalej, kompletnie tego nie widząc, nie będąc świadkiem tego wydarzenia...
Tak, uzmysłowiła sobie, że to było w tym momencie najważniejsze. Nie to, że Daniel zerżnął Dominikę, tylko to, że wszystko odbyło się bez jej udziału, bez jej oficjalnego przyzwolenia. Poczuła ogromną zazdrość.
Teraz wreszcie mogła z całą mocą poczuć się jak jej mąż, gdy snuł swoje fantazje o pięknej żonie pieprzonej przez jakiegoś małolata z liceum...
Była potwornie rozemocjonowana, podniecona. Jej zmysły szalały tak bardzo, że ze sporym opóźnieniem zarejestrowała delikatne pukanie do drzwi i wejście do środka. Odwróciła głowę dopiero na głos Christera.
- Takie coś może być?
- Tak – spojrzała na stojącą na stoliku Żubrówkę. - Nalej mi od razu i zamknij drzwi – poleciła zdecydowanym głosem.
Mimowolnie sugerując w ten sposób dalszy przebieg wieczoru.
Odgłos zatrzasku zbiegł się z dźwiękiem kolejnej wiadomości. Odpaliła z niecierpliwością.
Pan Daniel chyba to zauważył… Nasza rozmowa zaczęła zmieniać temat, gdy nagle… Poczułam jego dłoń na swoich nogach, ot tak, jak gdyby nigdy nic… Wiesz, że nawet nie byłam w stanie się sprzeciwić…? W tym momencie pragnęłam tylko, żeby mnie po prostu rozebrał i wypieścił całe moje gorące ciało… A on odczytał to idealnie… Przesuwał rękę wyżej i zaczął mnie całować… Boże, co to było za uczucie…! A jakie wtedy, gdy bezceremonialnie i zachłannie zaczął mnie rozbierać z sukienki i bielizny, tak, że w ciągu kilku sekund byłam nagle kompletnie naga...”
- Ty mała pindo…! - zaklęła drżącym głosem Kamila.
- Co pani mówi? - nie dosłyszał Christer, rozsiadając się przy stoliku.
- Nic, daj mi tą wódkę – sięgnęła ręką w stronę licealisty.
I jakby dopiero w tym momencie, przez ten ruch, otwierający ją nagość, nagość jej piersi wystawionych na wzrok siedemnastolatka uświadomiła sobie, że jest naga. Co z tego, że nie pierwszy raz...
I jakby nic sobie z tego nie robiła, kompletnie roztrzęsiona, już nie tyle własnymi przeżyciami dnia dzisiejszego, ile przede wszystkim niesamowitymi emocjami zaserwowanymi przez wiadomości od Dominiki.
- No no... - mruknął Christer.
I pokręcił głową widząc jak jego pani dyrektor przechyliła głowę i wchłonęła w siebie kieliszek czystej wódki.
- Nawet się pani twarz nie skrzywiła – dodał z uśmiechem.
No i to miało być najlepszym dowodem na to, w jakim stanie znajdowała się Kamila. I jeszcze…
- Nalej drugi – zażądała, nie komentując poprzednich słów.
Spełnił prośbę a ona raz jeszcze przewertowała smsa. Po czym… Sięgnęła po oferowany przez Christera kieliszek, znów odsłaniając mu swe nagie piersi w pełnej krasie i… Znów wychyliła go duszkiem. Ale tym razem poczuła smak wódki dużo bardziej dotkliwie.
- Fuj…! - skrzywiła się. - Co za cholerne świństwo!
- Pani dyrektor… - pokiwał sceptycznie głową. - Z tej strony pani nie znałem...
- A z jakiej znałeś? - odchyliła się na łóżku, tym razem w pełni świadomie demonstrując swoje nagie cycki.
Z satysfakcją zauważyła, że Christer nie opanował się i jego spojrzenie wylądowało właśnie na jej nagich piersiach, co wcześniej nie było taką oczywistością. Zauważyła, że licealista lubił patrzeć w jej oczy, na jej twarz… A na te bardziej intymne miejsca tak średnio. No przynajmniej nie tak, jak gapiłby się przeciętny, napalony nastolatek.
I to spojrzenie Christera sprawiało jej właśnie satysfakcję.
Satysfakcję przysłaniającą skrępowanie, że szanowna pani dyrektor bezceremonialnie prezentuje jednemu z najmłodszych licealistów swe nagie piersi.
Milczeli oboje przez jakiejś trzy sekundy, jakby nieświadomi własnych wrażeń oddając się tej niecodziennej chwili, aż dźwięk kolejnej wiadomości ocknął Kamilę.
- Ale tam pani negocjuje ostro… - usłyszała dość sceptyczny głos Christera, lecz nie poczuła się zainteresowana udzieleniem odpowiedzi.
Byłam naga i czułam się z tym wobec pana Daniela wyjątkowo rozkosznie… Poddałam się całkowicie jego woli i on to wykorzystał tak, że… Kazał mi się wypiąć, po czym wziął mnie od tyłu, Boże…! Czy wiesz, co to było za uczucie, gdy on mocno trzymał mnie za biodra, uniemożliwiając jakikolwiek ruch z mojej strony i po prostu pieprzył mnie na całego…? Kamila, umierałam z rozkoszy i marzyłam by trwało to w nieskończoność…! By rżnął mnie do utraty tchu, do utraty sił, moich, lub jego…! I robił to długo, choć dla mnie stanowczo za krótko…! Czuje się jakby dopadł mnie jakiś obłęd i wciąż nie mogę uwierzyć, że to się stało… Ale czuję też niezwykłą rozkosz, że pan Daniel spełnił się we mnie, że sprawiłam mu tą satysfakcję… I cholernie Ci zazdroszczę, że możesz to przeżywać na co dzień a ja… A ja tylko czekam z niecierpliwością, w łóżku, bo on już wychodzi z łazienki i jestem w pełni gotowa, by spełnić każde jego życzenie… Pa!”


25. Wchodź głęboko i pierdol mnie mocno.


Z głębokim westchnięciem odrzuciła telefon w bok i pochyliła się na moment, ukrywając twarz w dłoniach.
- Coś nie tak? - wyczuła lekki niepokój w głosie licealisty.
Mogła ukryć wyraz swej twarzy, ale drżenia swego ciała już nie. Drżenia dowodzącego jak silnie zawładnęły nią emocje i podniecenie.
Zazdroszczę, że możesz to przeżywać na co dzień”… Tak, jasne…! Tak było, kiedyś a teraz… No w sumie, nie mogła przecież narzekać, ale to trochę nie było już takie jak wtedy. Nie codziennie i nie zawsze tak do końca jak trzeba.
A teraz… Po tym smsie, nie marzyła o niczym innym, by jej mąż wziął ją właśnie tak jak opisywała Dominika. Od tyłu, mocno, silnie, w każdej sekundzie udowadniając kto tu jest władcą a kto posłuszną niewolnicą, gotową na każde żądanie swego pana… Od tyłu, trzymając silnie za biodra i wbijając się swym sztywnym penisem po sam jego koniec wywołując u swej niewolnicy tak samo ból, jak i dużo, dużo silniejszą rozkosz...
Czuła zazdrość, potęgującą jej kłębiące się na kosmicznym poziomie emocje… Tym bardziej, że z tego co pisała Dominika, to nie był jeszcze koniec zmagań. To miało jeszcze trwać. Co wymyśli Daniel? Raz jeszcze pokaże młodszej o szesnaście lat pięknej blondynce, kto rządzi a kto po prostu ma się dać zerżnąć? A może rozłoży się na łóżku i nakaże swojej nowej niewolnicy, by wzięła w usta jego kutasa? Albo wymyśli coś jeszcze innego?
Poczuła tak silny ucisk w podbrzuszu, że aż musiała pochylić się z kolejnym westchnięciem. Lekka zmiana pozycji sprawiła, że odczuła wilgoć na majtkach.
Poczuła także pierwszy szum w głowie, spowodowany dwoma szybkimi strzałami.
Nie wytrzymała napięcia. Wstała z miejsca, czując chwiejność nóg. I mając świadomość, że pręży przed siedzącym praktycznie na wyciągnięcie ręki Christerem, swe prawie zupełnie nagie ciało, nie licząc trójkątnego materiału przykrywającego jej łono.
- Christer… - zaczęła niepewnie i od razu urwała.
To nie tak miało być, to nie ona miała zachęcać. To on powinien przejąć inicjatywę, gdy tymczasem siedział na krześle, choć widać w nim było pewne emocje. No cóż, te akurat były zrozumiałe, nie każdego dnia, pierwszy z brzegu licealista może gapić się do woli w prawie nagą piękną, szkolną panią dyrektor.
Potrzebowała Daniela, nie Christera.
Z drugiej strony… Gdyby w miejscu Christera siedział właśnie siedemnastoletni Daniel, to… To byłoby tak samo. Albo i jeszcze gorzej, bo jak sam mówił, w tym wieku był w ogóle wycofany i nieśmiały.
Czy mogła więc mieć jakiekolwiek pretensje do młodego chłopaka? Nie, ale odczuwała pewien niedosyt.
I już miała otwierać usta, by powiedzieć cokolwiek, gdy...
- Chyba się pani nie obrazi...
Z tymi słowami poczuła jak dłonie licealisty chwytają jej majtki i zjeżdżają w dół. Jak jego oczom odsłania się wzgórek łonowy pani dyrektor w pełnej krasie. Niby to już drugi raz tego dnia, ale w zupełnie innych okolicznościach. No i miał go teraz przed samym nosem.
Opierając się na barkach wciąż siedzącego chłopaka uniosła ostrożnie swe stopy, by majtki poleciały gdzieś w bok.
No dobra, więc...
- Christer… Dobry z ciebie chłopak… Ale czy potrafisz być zwierzęciem?
No… To było ostre. I zdecydowane. Odpowiedni facet natychmiast pojąłby czego chce od niego piękna, naga kobieta.
I tyle musiało wystarczyć. Te słowa i przypomnienie sobie, z czego zwierzała się pani dyrektor w trakcie wymiany wiadomości internetowych. I ten fakt, że Christer faktycznie był dobrym chłopakiem, ale także inteligentnym. Jeżeli potrafił wysilić szare komórki...
Odwróciła się powoli i spostrzegła dwie rzeczy. Pierwszą było to, że Christer wstał i w szybkim tempie ściągnął z siebie koszulkę. Drugą był błysk w jego oku, tak jakby zebrał się w sobie i zrozumiał czego oczekiwała od niego piękna pani dyrektor, z której ledwo co ściągnął majtki.
Pochyliła się nad łóżkiem, jakby chcąc poprawić pościel a tak naprawdę dać licealiście kilka sekund czasu. Dodatkowo motyw wypinającej się w jego kierunku pięknej pani dyrektor, kompletnie nagiej, też mógł być kolejnym bodźcem.
I nie wiedziała, czy był, ale nagle w ciągu sekundy poczuła kilka rzeczy.
Gwałtowny ruch za sobą, dłoń Christera chwytającą ją za włosy i przyciągającą do siebie a na koniec soczysty klaps w dupsko.
- Au…! - zawyła jękliwie. - Christer...
- Cicho! - nakazał zadziwiająco agresywnie i przyładował raz jeszcze.
- Robisz mi krzywdę…! - jęknęła, czując faktycznie ból, ale i wzrastające z każdym uderzeniem gwałtowne bicie serce.
- Przecież pani to lubi – skomentował chłodnym głosem i strzelił kolejnego klapsa.
- Christer… - jęknęła raz jeszcze uwięziona w mocnym uścisku licealisty. - Usłyszą nas, Marta ma obok pokój…!
- Chłopacy panią słyszeli, to i ona może – nie dał się przekonać i strzelił następnego klapsa.
- Christer…! - szamotała się na tyle, na ile mogła. - Przestań, słyszysz!? To co robisz, jest...
- Ale ma pani zajebisty tyłek do bicia… - niczym się nie przejmując, wszedł jej w słowo i dalej tłukł swą panią dyrektor po dupie.
A Kamila z czerwoną twarzą przyjmowała tą niezwykle upokarzającą, jak i rozkoszną chłostę wymierzaną jej przez licealnego pierwszoklasistę. Nie odezwała się już, z trudem powstrzymując jęki. Jęki bólu, jak i rozkoszy. Serce tłukło jej jak szalone a cipka była coraz bardziej mokra.
- Christer, na miłość boską, proszę…! - zajęczała w końcu cicho. - To boli…!
- Pani przecież lubi ten ból...
Ale ustał w końcu a Kamila poczuła na karku jego zdyszany oddech. Czuła jego podniecenie, jego testosteron. Stało się... Obudziła w spokojnym licealiście zwierzaka.
- Zrób ze mną wszystko – zaapelowała proszącym tonem. - Ale nie bij mnie już.
No tak, po tym apelu nie było już się gdzie schować… Wszystko zostało podane jak na tacy.
- Wszystko… - usłyszała mruknięcie za sobą.
A gdy opadła na czworaka na łóżko, do jej uszu doszedł jeszcze odgłos zdejmowanych przez Christera bokserek, bo tylko te miał jeszcze dotąd na sobie.
No więc żeby nie było tak łatwo...
- Myślisz, że tutaj też mnie tak łatwo sterroryzujesz? - wciąż dysząc odwróciła głowę w stronę nastolatka.
Czuła, że jej twarz przybrała czerwony kolor. To z emocji, które zafundował jej Christer klepiąc po dupie jak swoją własność. Poczuła z tego tytułu niemal totalne zniewolenie. Ale chciała poczuć je jeszcze mocniej i przestawało mieć znaczenie, że wykonawcą jej perwersyjnych pragnień miał się stać siedemnastoletni uczeń z jednej z klas liceum, którym zarządzała.
To przecież był jeszcze dodatkowy powód wpędzający ją w stan kompletnego poniżenia. A przecież...
No właśnie, Christer zupełnie się nie patyczkował. Wskoczył na łóżko i przewrócił panią dyrektor na wznak, rozpychając jej nogi swoimi i błyskawicznie znalazł się pomiędzy jej udami. Wszystko to potoczyło się w takim tempie, że Kamila poczuła nie tylko jeszcze większe podniecenia, ale także i jakiś ludzki pierwiastek strachu.
- Christer… - zaczęła, z pewną obawą w głosie, ale od razu zamilkła.
Serce podeszło jej do gardła, gdy zobaczyła przed sobą ten nieziemski wprost widok. Siebie samą, rozłożoną bezradnie na łóżku kompletnie nagą a między swymi szeroko rozłożonymi nogami, licealnego siedemnastolatka, jego równie nagie ciało, bardzo pociągające i w tym momencie już nie tyle chłopięce, ile bardziej męskie. Kolor opalenizny, pot na skórze i przede wszystkim jego sterczącego penisa. Christer wyglądał wprost bajecznie i nie była w stanie oderwać od niego wzroku.
Ale nade wszystko czuła tą erotyczna magię, kosmiczną dawkę zniewalającego testosteronu. Dyszenie pobudzonego do granic młodego chłopaka, który miał właśnie dostąpić zaszczytu wyruchania szkolnej pani dyrektor leżącej pod nim niczym bezradna niewolnica.
Uświadomiwszy sobie to wszystko, Kamila poczuła, że traci niemal zmysły.
- Na co jeszcze czekasz…? - wydyszała wysokim, jękliwym głosem.
Przykrył jej ciało zdecydowanie, zdobywając ustami jej szyję, jej twarz a wreszcie i usta, choć tylko na chwilę. Gdy ona kontemplowała jeszcze pierwszy pocałunek z młodym licealistą, on był już niżej, biorąc zachłannie w usta nagie piersi pani dyrektor i z lubością pastwiąc się nad silnie sterczącymi sutkami doprowadził ją do głośniejszych jęków.
- Christer… - szepnęła tylko wprost do ucha.
Samowolnie rozłożyła nogi jeszcze szerzej, by chłopakowi było wygodniej. Swój własny gest sprawił jej jeszcze większą rozkosz. A Christer być może odczuł go też i zinterpretował po swojemu, bo oderwał się od cycków pani dyrektor i odsunął nieco, spoglądając w dół.
Kamila doskonale wiedziała co oznaczało to spojrzenia. Spojrzała sama, chłonąc z zapartym oddechem ten nieziemski moment.
Zamarła widząc jak Christer chwyta swojego sterczącego penisa w dłoń, kierując go między nogi leżącej jak sparaliżowana pani dyrektor. Zamarła a potem… Zamknęła oczy, czując jak jej cipka otwiera się pod naporem penisa i jak wjeżdża on w nią niczym w masło, nie napotykając po drodze żadnego oporu.
- Och…! - jęknęła wysoko.
I szczęśliwie, Christer na nic nie czekał, bo od razu zaczął ją posuwać doprowadzając do kolejnych jęków z rozchylonych ust leżącej pod nim pani dyrektor. I on był podniecony i ona. A ona chyba nawet dużo bardziej. Wiele się na to przecież złożyło.
I odczuwała szczególną rozkosz, że Christer poświęcił grze wstępnej tylko małą chwilkę. Nie potrzebowała tego. Potrzebowała dobrego, mocnego rżnięcia. Nawet w wykonaniu siedemnastolatka, którego przez ostatni rok widywała w szkolnej ławie i miała go w niej widzieć jeszcze przez kolejne dwa.
A sam fakt, że jest pieprzona przez kogoś właśnie takiego, tylko pozornie mógł wpędzić ją w jakieś skrępowanie. No bo o jakim skrępowaniu mowa, po tym wszystkim, co przeżyli od momentu, gdy znalazła na internetowym forum jego komentarz do swej fotki? O jakim, skoro on teraz rytmicznie wpychał w jej wilgotną cipkę gorącego penisa, rżnąc nie stawiającej żadnego oporu swą panią dyrektor?
Dlatego...
Wykonała ekwilibrystyczny ruch i przycisnęła lewe kolano do twarzy, tak, że lewa noga znalazła się w środku, między nimi a potem delikatnie położyła ją na bark Christera, odpychając go w ten sposób od siebie. Chłopak chyba nie do końca zrozumiał gest i zamiary pani dyrektor.
- Odsuń się trochę – wyjaśniła zasapanym głosem. - Tak, inaczej… Tak…
W końcu zrozumiał. Odsunął się nieco, prostując, podciągając swe kolana i opierając się na nich.
- O tak… - wysapała. - Tak… Wchodź we mnie… Mocno… Głęboko...
Dokładnie tak, w tej pozycji, penis Christera wdzierał się w jej cipkę jeszcze głębiej, niż przy typowym klasyku. A ona tego przecież…
- Potrzebuję tego, właśnie tak… - jęknęła czując jak jej ciało porusza się wzdłuż łóżka w rytm dynamicznych posunięć Christera. - Tak właśnie… Potrzebuję… Pierdolenia… Słyszysz…?
Słyszał i pierdolił swą panią dyrektor dokładnie tak jak tego chciała, zmuszając do tego by zamykała oczy a z jej ust co chwilę wydobywały się kolejne rozkoszne jęki. Pierdolił ją mocno i głęboko. To nie było już tylko zwykłe ruchanie szkolnej pani dyrektor, ile faktyczne pierdolenie na całego i kompletna dominacja siedemnastolatka na swą szkolną przełożoną starszą nieco ponad dwukrotnie.
Sama ta świadomość wywoływała u leżącej bezwolnie Kamili niezwykle poniżającą rozkosz a gdy dochodziły do tego nieustępliwe ruchy twardego penisa przystojnego licealisty rozdzierające jej wilgotną do granic cipkę, czuła, że naprawdę traci zmysły.
- Pierdol mnie jak najdłużej… - wysapała drżącym głosem. - Mocno i długo...
Ale to nie mogło długo trwać, tym bardziej, że trwało już trochę czasu. I ona miała w głowie wiadomości od Dominiki i on miał przed sobą leżącą pod nim piękną panią dyrektor, którą mógł ruchać bez ceregieli. I ona miała przed sobą pieprzącego ją do utraty tchu przystojnego młodego licealistę, o którego zabijały się inne dziewczyny, z nauczycielkami włącznie i on miał w głowie świadomość, że posuwa super laskę, którą chciałyby posuwać miliony innych facetów.
Dlatego już chwilę później, czując zbliżający się orgazm, musiała odwołać swe wcześniejsze słowa i wygłosić coś innego.
- Spuść się we mnie… - otworzyła oczy, wpatrując się w jego, błękitne, zamglone podnieceniem. - Zalej mnie spermą… Proszę…!
Sama taka prośba wygłoszona do licealnego ucznia, sprawiła, że natychmiast poczuła jak jej ciało wyraźnie sygnalizuje nadchodzący koniec świata. Jak mięśnie się napinają, jak...
- Szybciej… - zażądała jęcząc. - Szybciej, Christer… Ach…!
Nie miała nawet pojęcia, czy spełnił jej żądanie, bo rżnął ją przecież tak dynamicznie, że bardziej się już chyba nie dało. To już nie miało znaczenia. Odleciała kompletnie, zastygając w bezruchu i zdążyła jeszcze tylko poczuć, jak Christer zalewa jej cipkę gorącą spermą.
- Och… - westchnęła tylko na koniec.
A po tym, gdy Christer wysunął penisa z cipki, zastygła bezwładnie na łóżku z zamkniętymi oczami, czując tylko, jak chłopak kładzie się powoli obok niej.
Stosunkowo długo leżała w tym bezruchu, zresztą Christer również. Nie odzywali się do siebie, nie dotykali. Kamila czuła, że tak było lepiej, zresztą jej organizm był zbyt wymęczony całą sytuacją, która zresztą stanowiła ukoronowanie wszystkich męczących niewątpliwie przeżyć ostatnich kilkudziesięciu godzin.
Leżała na prawym boku, mając za sobą Christera, który niewątpliwie mógł wykorzystać ten fakt bo bezkarnego pogapienia się na nagie pośladki szkolnej pani dyrektor. Nie zareagowała na tą myśl w żaden sposób. Zmęczenie było jednym powodem. Drugim… Czy po tym wszystkim było jeszcze na jakiś wstyd? Nawet jeżeli tym obok niej był młody licealista?
Skupiła się na czym innym. Przez jej głową przeleciała cała ta historia. Jej zdjęcie na internetowym forum, komentarz Zlatana, jej zaczepka a potem rozkwitająca znajomość… Znajomość podkręcana zdjęciami pięknej nauczycielki i filmikami, na których widać jak prowadzi lekcje nie mając na sobie majtek… Znajomość z wymianą śmiałych wiadomości z tym ekshibicjonizmem emocjonalnym… Deklaracje i spełniane polecenia, tutaj w Piotrowicach… Wreszcie odważne akcje z Christerem na parkiecie i potem w pokoju... No i w końcu spotkanie, szok i… Teraz tutaj, finalizacja tego wszystkiego co miało nastąpić, choć przecież sama zgłaszała wcześniej pewne zastrzeżenie by nie traktować tego tak super dosłownie. No, ale… Jednak. Tutaj i teraz, po kilku dobrych tygodniach intensywnej znajomości...
- W końcu mnie zaliczyłeś – odezwała się cicho po raz pierwszy od finiszu ich wspólnej, nadspodziewanie oszałamiającej, dzikiej jazdy.
Nie odpowiedział, zamiast tego poczuła jego ciepłą dłoń na biodrze. Dłoń, która prawie od razu zjechała na jej odsłonięte pośladki.
Odczekała moment, chłonąc lekki dyskomfort, jak i pewną rozkosz płynąca z tego, że bezkarnie pozwalała się macać po gołej dupie jednemu ze swych uczniów.
- Pójdziesz do siebie? - spróbowała odwrócić głowę i nadać swemu głosowi normalny ton.
- Moje łóżko jest twarde… A i pani w niektórych miejscach jest miękka...
Jakby na potwierdzenie tych słów Kamila poczuła jak jego dłoń zaciska się lekko na jej nagim pośladku.
Odwróciła się bardziej, zmuszając go, by wycofał dłoń. Za to miał teraz swą panią dyrektor w pełni nagą od przodu.
- Nie możesz tu zostać – stwierdziła dość subtelnym głosem. - Gdyby ktoś rano cię tu zobaczył, albo widział jak wychodzisz… No i Ewa zaraz może wrócić.
Kiwnął głową. Zrozumiał zadziwiająco łatwo i nie robił problemu. Tak łatwo, że zgodnie z kobiecą przewrotnością poczuła lekki zawód z tego tytułu.
- Ale to dopiero początek – zastrzegł.
Milczała, próbując zajrzeć mu w oczy, co nie było łatwe, bo on prześlizgnął się wzrokiem po jej nagich cyckach a potem po wzgórku łonowym.
- Ale na pożegnanie coś jeszcze… - dodał.
I natychmiast pochylił się, biorąc w usta jedną z piersi pani dyrektor. Kamila westchnęła zarówno z lekką niecierpliwością, pewnym skrępowaniem i rozkoszą. To ostatnie zwyciężyło. Język i usta Christera, którymi pieścił jej pierś, robiły jej dobrze. Zamknęła oczy na moment, czując jak znów się rozgrzewa.
Ba, wyglądało na to, że jej organizm w ogóle się nie schłodził. I wypadało chyba powstrzymać Christera przed tym, nim...
- Wystarczy już… - szepnęła delikatnie, ale i ponaglająco, choć jakby dla przekory przycisnęła dłonią jego głowę do swej piersi. - Bo nie wyjdziesz stąd do rana.
Nie dał się odgonić tak łatwo. Jeszcze przez chwilę rozkosznie znęcał się nad piersią pani dyrektor, nim w końcu odsunął usta.
- Ale od jutra już niczego mi pani nie zabroni – zastrzegł a Kamila dostrzegła w jego postawie tak wyczekiwane i upragnione przez nią podniecenie i pewną natarczywość.
- Zobaczymy… - odpowiedziała enigmatycznie, ale z wiele mówiącym, delikatnym uśmiechem na twarzy.
Wstała, raz jeszcze prezentując swą nagą sylwetkę licealiście i podeszła do szafy biorąc jakiś szlafrok. Dała chwilę Christerowi, by i on się ubrał, po czym ostrożnie otworzyła drzwi.
Na zewnątrz było cicho i spokojnie. Dała licealiście znak.
- Do widzenia – rzucił na pożegnanie.
I gdy przechodził obok niej, wykorzystał moment zaskoczenia oraz to, że rozglądająca się dookoła pani dyrektor nie zwróciła na niego większej uwagi i pocałował ją prosto w usta.
Zdumioną Kamilę w tym momencie zatkało. Została zdezorientowana z żywiej bijącym sercem, patrząc na znikającego na korytarzu Christera.


26. Nie proś, tylko rozkazuj, rozumiesz?


Nawet nie wiedziała kiedy wróciła Ewa. Dostrzegła ją śpiącą na łóżku obok dopiero po przebudzeniu. Dziwne, widocznie coś tutaj wpływało na mocny sen.
W każdym razie sama obudziła się stosunkowo późno a potem i tak leżała długo w łóżku, przypominając sobie burzliwe wydarzenia poprzednich kilkudziesięciu godzin. Z tym najbardziej burzliwym na czele.
Choć nie… Czy aby wczorajsze wiadomości od Dominiki nie wzburzyły w jej żyłach krwi jeszcze bardziej, niż to co się stało chwilę później?
Nie no, bez przesady… Niezależnie od skali wybryku jej męża i młodszej koleżanki, nic nie mogło przebić tego, że dała dupy licealiście z pierwszej klasy.
Leżała w łóżku i nie mogła uwierzyć. Ba… A czy mogła uwierzyć w to, że dwa dni temu poszła do łóżka z przygodnie poznanym miejscowym nastolatkiem w wieku Christera? A kilkadziesiąt minut później obciągnęła poznanemu chwilę wcześniej przystojnemu przedsiębiorcy, jak prawdziwie ostatnia dziwka? A wczorajszy pokaz orgazmu w pokoju wypełnionym wkurzającymi licealistami?
Nie, jednak nie. To, co się stało wczoraj przebiło to wszystko. A przecież to miał być dopiero początek…
Potrafiła się na to zdecydować? Hm, z jednej strony decyzje podejmował kto inny, ona miała się tylko im poddać… No, ale właśnie, czy potrafiła? Czy to nie był właściwy moment, by jednak zatrzymać tę karuzelę niczym nieskrępowanego, iście wariackiego szaleństwa? Powiedzieć, „dobra, wczoraj przesadziliśmy, w zasadzie cały czas przesadzaliśmy, zapędzając się grubo za daleko”?
I wycofać się ze swej deklaracji? Nie no, to akurat byłby najmniejszy problem.
Ale z drugiej… Skoro tak często o tym fantazjowała… O swej uległości, o tym by ktoś ją doszczętnie poniżył i robił co chciał, nie pytając ją w ogóle o zgodę… Jeśli nie teraz, to kiedy?
Tylko ta osoba Christera… Owszem, z jednej strony niemal idealny. Przystojny, ale w sumie nie o to nawet chodziło. Fajny, sympatyczny, na pewno w ogólnym rozrachunku bardzo pozytywny. Ale z drugiej… Jej uczeń, z którym jeszcze po powrocie z wycieczki miała spotkać się w szkolnej sali a potem… Potem jeszcze dwa lata aż do jego matury...
To też dodawało atrakcyjności tej perwersji, wzbogacało ją niesamowicie, ale… Jeśli miałaby zachować choć cień zdrowego rozsądku, to ten fakt wykluczał go całkowicie.
Tyle, czy teraz już nie za późno na takie refleksje? Szczególnie po tym co stało się wczoraj, wieczorem? Już pooglądał ją nagą, już wyruchał… Jeśli raz, to jakie znaczenie, że zrobi to po raz drugi, trzeci, czy piąty?
Zaschło jej w ustach na samą myśl, że mogłaby stać się wreszcie prawdziwą seksualną zabawką dla jakiegoś chłopaka. I to akurat dla Christera.
Nogi miękły jej i sztywniały jak wszystkie inne mięśnie na samą myśl o tym. I przy okazji tego drugiego zjawiska zerwała się gwałtownie z łóżka. Może by ochłonąć, udała się do łazienki, by wykonać wszystkie te czynności, które z reguły wykonuje się po przebudzeniu.
Kilkanaście minut później wyszła z niej i wtedy zbiegło się kilka rzeczy. Ciało śpiącej dotąd mocno Ewy poruszyło się na łóżku a sama Kamila usłyszała dobrze sobie znany dźwięk połączenia telefonicznego. Z miejsca podbiegła do stolika, odbierając połączenie. Spodziewała się Christera, ale to był ktoś inny. Ktoś, kto sprawił, że jej twarz zastygła.
- O, kurwa…! - usłyszała tylko staropolskie powitanie wstającego dnia z ust rozziewanej Ewy.
A sama natychmiast wyszła na balkon.
- No, tłumacz się – rzuciła dość surowym tonem do słuchawki.
- Kamila… To wszystko było nie tak, rozumiesz? Zaraz ci wyjaśnię, tylko… - głos Dominiki wydawał się zdradzać zdenerwowanie.
No i nic dziwnego chyba.
- No na pewno masz co wyjaśniać, tylko mocno się postaraj, mała pindo... – jej głos wciąż cechował się surowością i chłodem.
- Kamila… - w głosie Dominiki usłyszała nieoczekiwany uraz. - Mówię ci przecież, że to wszystko było nie tak, jak myślisz. Nic się nie stało, rozumiesz?!
- Jak to nic się nie stało? - rzuciła nieufnie.
- Boże… Posłuchaj całej historii i nie przerywaj, dobrze?
- Hm… - chrząknęła niepewnie.
Może bywała trochę naiwna, ale coś jej zaczęło mówić, że faktycznie coś mogło być nie tak.
- Posłuchaj… Wczoraj rzeczywiście się spotkaliśmy, ale po pierwsze, nie u was, tylko u mnie. Pan Daniel przyjechał mi pomóc, bo wiesz, że znalazłam pracę i piszę jakieś artykuły dla Naszej Historii, tego portalu w internecie, mówiłam ci, nie?
No tak, mówiła…
A tak nawiasem mówiąc, nieustanne tytułowanie jej męża „panem Danielem”, rozbrajało ją doszczętnie. Daniel nie miał oczywiście nic przeciwko temu, by Dominika zwracała się do niego normalnie, wprost po imieniu, ale ona jakoś tak się uparła i mu „panowała”.
Odnosiła wrażenie, że to właśnie przez specyficzny stosunek Dominiki do Daniela.
- I wspólnie z twoim mężem napisaliśmy coś o hiszpańskiej wojnie domowej, on jest w tym mistrzem, sama wiesz to lepiej, niż ja. No i wiesz… W pewnym momencie zrobiło się tak, że to on bardziej pisał, niż ja. Na co stwierdziłam, że wykorzystam ten czas i pójdę pod prysznic. No i poszłam a później wróciłam, dokończyliśmy ten artykuł i wysłaliśmy. Po czym pan Daniel wstał, wyszedł i wrócił do domu a ja poszłam spać.
- No i…? - próbowała zrozumieć Kamila. - A skąd te smsy od ciebie?
- No więc właśnie… Wstałam dziś rano i wiesz, tak normalnie… A potem przejrzałam telefon i mnie zmroziło, jak znalazłam te smsy w wysłanych. Czytałam po pięć razy, nie mogąc zrozumieć, no i w końcu… Twój mąż musiał wykorzystać ten czas, gdy ja byłam w łazience i wysłał je z mojego telefonu. Ja wiem, że to może brzmieć jak wymówka, ale tak było Kamila, zapewniam cię!
Milczała przez moment, nie wiedząc czy się wkurzać, czy śmiać. Oczywiście, że to mogła być wymówka, ale… Ale nie była. Nie dość, że Daniel by jej tego nie zrobił, to znaczy, nie przeleciałby Dominiki, ani żadnej innej kobiety, za jej plecami, to przecież ta cała akcja tak bardzo do niego pasowała…
- Mówisz, że mam w to uwierzyć? - dla pozoru zgrywała jeszcze nieufną.
- Kamila, zapewniam cię…
Ton głosu Dominiki stał się tak proszący, czy wręcz błagalny, że Kamila poczuła się w obowiązku przerwać to.
- Dobra, wierze ci – oświadczyła pewnym głosem.
- Na pewno? - dopytywała się blondynka.
- Tak, na pewno. Wiem, że stać go na takie wybryki. I ty też wiesz.
- No tak, trochę przecież wiem...
- A na drugi raz pilnuj lepiej telefonu, bo jeszcze znajdzie jakieś twoje fotki z gołymi cyckami, albo on, albo kto inny i co wtedy?
- Nie mam takich – żachnęła się młoda historyczka.
- Pewnie nie… - zgodziła się Kamila, czując coraz większa ulgę i wpadając w coraz lepszy nastrój. - Ale może Daniel wymierzy ci taką karę za niepilnowanie telefonu i co wtedy zrobisz?
- Kamila… - głos Dominik zdradzał pewne zawahanie, jak i lekki uraz.
- Dobra, dobra – machnęła wolną ręką pani dyrektor. - To wszystko co chciałaś?
- Wszystko. Baw się dobrze z tymi gangsterami naszymi...
- Bawię się… Cześć.
Wyłączyła rozmowę i spojrzała przed siebie. Nad Bałtykiem stał już nowy dzień. Piękny i słoneczny. A w ciągu ostatnich dwóch, trzech minut stał się on jeszcze piękniejszy.
Ulga, która spłynęła na jej ciało była prawdziwym błogosławieństwem. Kamila poczuła się prawdziwie zrelaksowana a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Wahała się przez moment, to naturalne. To nie była prosta decyzja i może podjęła ją trochę za bardzo pod wpływem chwili. Dlatego odczekała minutę, drugą, nawet piątą, gapiąc się w telefon i rozważając wszystko co do rozważenia było.
Ale emocje wygrały. Podekscytowanie i chęć przygody. Nawet jeżeli to coś ciężko było nazwać przygodą z prawdziwego zdarzenia. Musiała odważyć się i porwać na coś wielkiego. Tak jak wielcy podróżnicy stojący u progu nieprzebytej dżungli w Afryce, czy Amazonii. Tan ona teraz też musiała zmierzyć się z tak wielkim wyzwaniem.
Odwróciła na moment głowę, patrząc przez okno w stronę pokoju. Ewa wyczołgała się z łóżka, z miejsca kierując się w stronę łazienki. Było jasne, że spędzi w niej naprawdę parę dobrych minut.
Spojrzała w prawo. Okna w pokoju Marty były zamknięte. Niezależnie od tego, czy młoda matematyczka spała, czy już nie, nie powinna usłyszeć swej przełożonej.
Spojrzała na trzymany w dłoni telefon i czując narastające bicie serca wybrała połączenie, po czym przyłożyła komórkę do ucha, niecierpliwie czekając na...
- Dzień dobry, pani dyrektor – usłyszała czysty głos Christera.
Chłopak musiał chyba wstać trochę wcześniej.
- Dzień dobry – odpowiedziała wolno. - Nasyciłeś się już tym, czym miałeś i przeszło ci? Czy może wciąż odczuwasz niedosyt?
Nie mówiła wprost, ale ton ewidentnie podpowiadał o co chodziło.
- Pani chyba żartuje – Christer załapał w lot. - Mówiłem wczoraj, że to dopiero początek.
Wzięła głęboki oddech.
- Pamiętasz o czym pisaliśmy sobie wtedy, Christer? Tak, wiem, że o wielu rzeczach, ale tak ogólnie, o pragnieniach i o fantazjach, o tych najbardziej perwersyjnych...
- Pewnie, że pamiętam.
- Wobec tego powiem ci coś… Ale tylko jeden raz i więcej tego nie powtórzę, rozumiesz?
- Tak…
- No więc… Christer… Nie proś już o nic… Nie proś, tylko rozkazuj, rozumiesz?
- Tak...
Po głosie wyczuła, że trochę go zatkało. Przyjęła to z pewną satysfakcją.
- To dobrze. Masz pamiętać tylko o jednym. Że dobry władca nie tyle wykorzystuje swoich poddanych, ile chroni ich przed niebezpieczeństwem, w porządku?
- Oczywiście, pani dyrektor.
- No. To czekam…
I wyłączyła rozmowę, czując jak z sekundy na sekundę jej organizm pobudza się do życia.


89 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie!
    Muszę przyznać trochę się bałem.Wiedziałem,że tekst będzie długi i myślałem,że będzie za długi przez co cała akcja pójdzie wolno,na szczęście jest wszystko tak jak powinno być.Do niczego się nie przyczepię,opis scen,odczuć Kamili po prostu fenomenalny,naprawdę można poczuć jakby sie było uczestnikiem tych wydarzeń.Jestem ciekawy jakie kolejne wyzwania będzie miała Kamila w następnej części.Czy jakieś pomysły lub delikatne sugestie na nowe przygody Kamili można zgłaszać w mailu?Oczywiście proszę o wstawienie kolejnej części jak najszybciej ale wiem,że musi upłynąć jakiś czas.Czy dobrze zrozumiałem,następna część jest już gotowa?Odnoszę sie tutaj do pewnego komentarza

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie. Ja też jestem ciekaw i to bardzo. Bo z gatunku wyzwań, to jest w głowie cały jeden pomysł i to bardziej "przegadany".
    Przyjmę każdy pomysł na maila.
    Kolejna część to "Perwersyjna", czyli nie ma szans na ukazanie się wcześniej, niż w połowie roku. Logicznie rzecz biorąc, jeśli wstawiłbym to opowiadanie szybciej, to definitywnie zamknąłbym sobie drogę do napisania drugiej (hm, w zasadzie już chyba trzeciej) części "Dobrej". Chociaż (jak już pisałem) coraz bardziej przyzwyczajam się do myśli, że tej drugiej (trzeciej) części nie będzie, to nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, tym samym na "Perwersyjną" sobie poczekamy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluje. Jestem pod wrażeniem. Po raz kolejny udowodniłeś że warto poczekać... nawet pół roku. Ale jak wielu po cichu liczę że wiosną złapiesz wiatr w żagle i będzie szybciej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo , brawo, brawo. Pozostaje wielki niedosyt, ale nie jest to niedosyt związany z poziomem tekstu , tylko niedosyt związany z tym, że to koniec. Koniec mam nadzieję jednak drugiej części pierwszej części, a ta druga część pierwszej części czyli pewnie 3 i 4 tekst "dobrej" się pojawią przed Perwersyjną.

    Za jedno na pewno można podziękować. Lepiej poczekać 6 miesięcy na kolejne kilkadziesiąt/ kilkaset stron o Kamili niż czekać 9 lat lub więcej jak fani George'a R.R Martina na The Winds of Winter.
    Rób to co robisz. Każdy chciałby czytać o Kamili przynajmniej raz na kwartał lub 4 miesiące, ale lepsze jest to co nam dostarczasz niż nic.

    Swoją drogą zastanawiałeś się jaka byłaby optymalna częstotliwość publikowania tekstów, żeby utrzymać odpowiedni ruch na blogu i podtrzymać zainteresowanie Kamilą ( wierni fani o niej pamiętają ) 4 teksty w roku dasz radę pisać?
    Pozdrowienia i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Życzę dużo weny, chęci i czasu na pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma czegoś takiego jak optymalna częstotliwość, bo dla jednego to będą cztery teksty rocznie, dla drugiego dziesięć a dla trzeciego codziennie nowy tekst.
    Zresztą zakładanie ilości tekstów na blogu byłoby z mojej strony dziwaczne. Napiszę dwa opowiadania to zamieszczę dwa. Napiszę dziesięć, to opublikuję dziesięć. Wszystko zależy od weny.
    Chwilowy plan na 2020 to jeden tekst - bo tyle mam ukończonych. Jak dopiszę coś (np kolejną część "Dobrej", albo dokończę to co się pisze), to będzie więcej.

    Dzięki i również pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie nieważne ile tekstów będzie na rok to i tak systematycznie zaglądam z nadzieja, że pojawiło się nowe opowiadanie ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do nadziei to wypadałoby chyba przytoczyć teraz najsłynniejszy cytat Dantego:).
    Drugiej części "Dobrej" definitywnie nie będzie. Na "Perwersyjną" poczekamy sobie spokojnie do lata i jest spore prawdopodobieństwo, że będzie to moje ostatnie opowiadanie. Chociaż nie na 100%.

    OdpowiedzUsuń
  8. Falango, nie strasz nas, proszę. Jeszcze przecież "Zła" jest na horyzoncie. No i pewnie jeszcze z kilka nowych historii:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Falanga jeśli nie złapałeś chińskiej grypy to nie masz usprawiedliwienia ;-) A tak poważnie to narobiłeś smaku wszystkim swoim ostatnim opowiadaniem i nieusprawiedliwionym zaniechaniem było by teraz zostawienie tryptyku...

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ukończę "Złą" - to jest 50/50. Jak ukończę to wpuszczę na blog. Tryptyk byłby domknięty.
    Na razie muszę na nowo zająć się "Perwersyjną", bo obiecałem, że znajdą się w niej to co normalnie miałoby wejść w drugą część "Dobrej".
    A co do ewentualnych innych tekstów - chodzi o to, że nie chcę już składać deklaracji, że są pomysły i coś tam się pisze. Co z tego, że tak jest, skoro do finału droga daleka i dużo częściej w ostatnich miesiącach przerywam pisanie i już do niego nie wracam?
    Ujmijmy to tak - "Perwersyjna" byłaby ostatnim tekstem jaki deklaruję zamieścić na blogu. Wszystko co ewentualnie może się jeszcze ukazać to po prostu naddatek, gdyby po prostu doszło do tego, że jednak udało się skończyć/napisać tekst taki czy owaki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Autorze,

    Po lekturze dotychczasowych opowiadań o Kamili myślałem, czy można napisać coś lepiej, bardziej obszernie, z nowymi pomysłami, nowymi przygodami. No jak widać można.
    Jestem pod wrażeniem ciekawego poprowadzenia akcji. Kamila od początku idzie jak burza, ale na szczęście nie jak tępa dzida z osobowością darmowej kurwy. Bohaterowie męscy to również postacie stworzone z dużą dozą realności. Nie jacyś kosmici. Akcja mimo, że prowadzona z zamiarem opisania dłuższej historii nie jest nudna. Nie ma jednego rżnięcia. Jest stopniowanie emocji. No i przede wszystkim bohaterowie. Christera da się polubić, a Oskara nie bardzo. Chyba w realnym życiu jakiś Oskar zdrowo Ciebie wkurwił. Podoba mi się Marta. Wyrazista postać, kurewski, ale ciekawy charakter i do tego nie jakiś bezmózgi pustak. Chciałeś to jeszcze podkreślić robiąc ją matematykiem? Bardzo podobała mi się akcja z Norbertem. 11 punktów w 1 dzięsięciostopniowej skali. Potem Marek. Genialne. Nic dodać, nic ująć. A pomysł z majtkami z wibratorem i scenką. Poezja. No ale, pozwolę sobie na małą, własną dygresję na temat opowiadań ogólnie, a nie tylko Twoich.
    Opowiadania są dość rzadko publikowane, więc trzeba czytać inne portale. A czytać lubię. Może Polacy wcale tak mało nie czytają, ale się nie przyznają, że czytają erotyki i porno :D
    Czasem na innych portalach trafiają się długie opowiadania, ale te to najczęściej, nuda, dłużyzna i kręcenie się wokół trzepaka. W zdecydowanej większości opowiadań, główni bohaterowie to Casonowy co im pała wisi do kolan. Strzela z niej 11 razy na godzinę. No i oczywiście, taki typ jest najczęściej z gimnazjum, ogólniaka albo z wydziału pierdolenia i minety jakieś szkółki wyższej. Takie wszystkojeby, które jak tylko pstrykną to zamiast wybijać pół wszechświata, cały damski wszechświat mają u stóp. Wszystkie dupy, stare, młode, piękne, brzydki przed nim klękają i marzą, żeby im wsadził. Najlepiej po same migdałki, albo po same jelito cienkie.
    No kurwa…. przepraszam, może akurat ten komentarz, nie jestem miejscem, żeby się uzewnętrzniać na temat tego co znajduję w otchłani internetu, ale … No tamtego gówna nie da się czytać. Piszę to jednak, ponieważ jak czytam Twoje komentarze, że to już koniec, to nic tylko sznurek i sucha gałąź. Jak Ty nie będziesz pisać, to internety można już będzie zamknąć, o opowiadaniach erotycznych nie wspomnę. Rozumiem znudzenie, ale jeśli stajesz czasem przed klawiaturą i wzorem Hamleta zadajesz sobie pytanie: pisać czy nie - oto jest pytanie. Ja odpowiadam. Pisz. Bo w Tobie jedyna nadzieja.

    Miłego weekendu !!
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam. Dzięki za mocny, klarowny komentarz.

    Zaczynając od końca (jak i od początku jednocześnie), na to hamletowskie pytanie, poniekąd sam sobie odpowiadasz we wstępie. Ciężko wymyślić coś nowego, bo prawie wszystko zostało już napisane, stąd bierze się brak poważniejszej weny.
    Dlatego też, treść pytania jakie sobie stawiam, nie brzmi "pisać, czy nie", tylko: co napisać? O czym pisać? Jak?
    Nie jest też przypadkiem, że kiedy wpada do głowy jakiś świeższy pomysł, to pierwsze kilka, kilkanaście stron idzie fajnie, ale potem wszystko zaczyna się sprowadzać do jednego i ochota na kontynuację spada do zera. To jest ten główny motyw, dla którego przygody Kamili nie mają już większej przyszłości.

    Co do opowiadania, fabuły i bohaterów:
    Żadnego Oskara za bardzo w życiu prywatnym nie poznałem, po prostu budując kilka lat temu pierwszy raz taką postać, dałem mu takie imię i tak zostało. Przynajmniej czytelnik wiedząc, że w danym tekście pojawia się Oskar, ma już jakąś świadomość czego mniej więcej się po nim spodziewać. Pewnie, że w kolejnym tekście ktoś taki mógłby być Kubą, Tomkiem, czy innym Antkiem, ale nie widzę za bardzo sensu w żonglowaniu imionami.
    Interesująco odbierasz Martę, ciekawe czy ktoś inny odebrał ją podobnie, czy raczej negatywnie. Może i z Oskarem jest podobnie, bo to raczej negatywna postać, ale dobrze się sprawdza w tej roli, no i co by tu jeszcze dodać, żeby za wiele nie zdradzić... Mianowicie wiem, że wielu czytelnikom podoba się koncept Kamili ulegającej tym pozytywnym chłopakom, ale są też ci, którzy woleliby mocniejszych wrażeń, niekoniecznie z tymi grzecznymi. Więc dorzucę tylko na koniec, że w mojej pisaninie Oskar nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
    A scena z majtkami została przeniesiona z innego opowiadania, które nie doczekało się zamknięcia (choć - jak by to enigmatycznie nie zabrzmiało - przypuszczam, że jeszcze się ukaże), od razu więc dodam, że w owym opowiadaniu Kamila recytowała spragnionym kultury słuchaczom najbardziej smakowite fragmenty XIII księgi Pana Tadeusza:). Przenosząc tą scenę do "Dobrej", zmieniłem tekst i czuję, że trzeba było przenieść chyb całość, no ale wtedy jeszcze liczyłem, że dokończę tamten tekst.

    Co do innych opowiadań - mam podobne odczucia, brakuje jakichś fajniejszych tekstów w opcji "starsza - młodszy", ale nic na to nie poradzimy, bo jedynym rozwiązaniem jest opcja pt "jak chcesz coś takiego przeczytać, to sam sobie napisz" i tyle z naszych narzekań.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Autorze,

      Dziękuję za feedback. Każde opowiadanie erotyczne, choćby najbardziej wymyślne kończy się seksem. Czy to będzie Kamila, Zosia czy Kasia, a po drugiej stronie Tomek, Patryk, Łukasz czy wszyscy razem. Taki gatunek literacki. Może to być jeszcze kosmita, albo terminator czy inna maszyna :) to będzie coś nowego, ale zawsze to i tak będzie seks. Tematyka i tagi młodszy - starsza mocno ograniczają pomysły.
      A skoro nie opowiadania o Kamili, to co? Fantastyka, horrory, kryminały? Pisanie idzie Ci bardzo dobrze. Jak to się mówi, masz lekkie pióro. Żal marnować taki talent.
      Marta jest w porządku. Taki Oskar z cyckami, albo bardzo wyzwolona Kamila, nie przejmująca się co pomyślą inni. W opowiadaniu perwersyjna Kamila pójdzie w tą stronę?
      Dobrze, że scena z wibratorem w majtkach jeszcze się pojawi. To bardzo dobry pomysł, który z niewielkimi modyfikacjami można jeszcze nawet kilka razy wykorzystać. Scenę z prowadzeniem lekcji bez bielizny też mógłbyś wykorzystać. Już drugi raz Kamila prowadzi lekcje bez majtek, ale mogłaby też bez stanika. A tak w ogóle, to żal, że to już koniec. Jak ja odbieram opowiadania. Nawet gdy sytuacja z wcześniejszego opowiadania się powtarza, to nie jest to dla czytającego problem. Nie dlatego, że mógłbym czytać opowiadania o Kamili podobne jedno do drugiego, ale dlatego, że tak rzadko publikujesz to nie pamiętam co było w opowiadaniach wrzucanych na stronę 5 lat temu. Do tego, Kamilę da się lubić, nie tylko ruchać ;) Gdy będziesz pisać coś nowego z zupełnie innej beczki, możesz zawsze wrzucić na drugim planie nauczycielkę Kamilę. Oczywiście, jeśli będziesz pisać. A jakie masz inne hobby poza pisaniem? Poza żużlem.
      Sam pisać nie będę. Może inny czytający się zgłosi. Osobiście wyznaję zasadę, że jak się coś robi, warto to robić chociażby poprawnie. Gówna i tandety erotycznej na sieci jest wystarczająco. Nie muszę się do tego zbioru dokładać, bo pomysły na opowiadanie to jedno, a przeniesienie tego na papier to drugie.

      Miłego tygodnia !!
      Piotr

      Usuń
    2. Tak, zawsze musi być seks i ta ostatnia droga do niego. Nie licząc "Niewolnicy", gdzie ostrożnie się rozkręcałem, tylko jeden tekst nie zakończył się konkretną sceną seksu ("Wyspa na Morzu Czarnym"). Od dłuższego czasu widzę, że fajniej pisze mi się o lżejszej erotyce, zwłaszcza gdy są to jakieś świeższe rzeczy.

      Również ostatnio nie jestem taki przekonany, czy pisanie idzie mi tak dobrze, może to właśnie kwestia pewnego zmęczenia, spowodowanego pisaniem tego samego o tym samym.
      Dodatkowo - jak już wspomniałem kiedyś - niedokończone serie z Oliwią, dają dużo do myślenia w kwestii, czy będę umiał napisać coś innego, poza przygodami Kamili.
      Ale jeśli już...
      Generalnie stosunkowo często miałem tak, że czytając różne książki (kryminał, sensacja, przygodówka), mimowolnie przekładałem pewne rzeczy, niuanse na Kamilę, tzn, w jakiś sposób inspirowało mnie to, by nie zrobić "czegoś takiego" u mnie.
      Jak widać, nie wyszło mi to, bo żadnych takich akcji nie ma w mojej pisanie.
      W którymś z wcześniejszych komentarzy wspominałem, że był (jest) pomysł na jakieś zakończenie serii, albo pewne jej podsumowanie. Otóż koncept polegał na tym, by będąca w swoim "normalnym" wieku Kamila napotkała na swej drodze młodszego - wreszcie - Daniela. Do tego można by wykorzystać opcję "Total Recall", bądź "A gdyby tak...". No i w szerszym ujęciu miał to być kryminał, gdzie przy tej okazji pojawiłaby się Wiktoria, czyli koleżanka Daniela z licealnej klasy, późniejsza policjantka z wydziału kryminalnego. Nie da jednak rady. Nie umiem ogarnąć tego, by wyszło z tego coś konkretnego.
      Choć - pozwolę sobie uchylić rąbka tajemnicy - w tej kwestii (mam na myśli Kamilę i młodego Daniela) nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa a ponieważ mam na ten akurat wątek dość spore ciśnienie, to zrobię wszystko by to ukończyć.
      No i kolejne ale...
      Mianowicie a propos czytanych książek - jestem pod mocnym wrażeniem "Nielegalnych" Severskiego, gdzieś tam zawsze lubiłem te wielowątkowe łamigłówki, czy to kryminalne, czy wywiadowcze, akcje rozgrywające się dialogowo w biurach, itp (nawiasem mówiąc, wielka szkoda, że na rynku jest tak niewiele dobrych pozycji z tej tematyki). I tak właśnie naszedł mnie i to dość silnie, koncept na jakieś potyczki licealnych agentur wywiadowczych.
      Nietrudno się domyślić, że byłaby to raczej śmiechowa opowiastka z pewnymi elementami parodii, niż poważna z trupami i lejącą się krwią, no i erotyka zostałaby tu zepchnięta na trzeci (albo i dalszy) plan, poza tym zdaje sobie sprawę, że byłby to tekst tylko dla wytrawnych fanów Kamili, niekoniecznie tych, którzy wchodzą tu by poczytać o jej erotycznych wyczynach, ale nie ukrywam, że siedzi to trochę we mnie.
      Jakiś tam zalążek w głowie się urodził - motyw materiałów kompromitujących Kamilę, które trzeba zdobyć, odnaleźć, czy wykupić od kogoś, nim ubiegnie nas agentura innych liceów, która ma olbrzymią ochotę na skompromitowanie pięknej pani dyrektor konkurencyjnego liceum... W roli głównej oczywiście komórka specjalna złożona z trójki niedawnych żołnierzy a w tle wrogie agentury, tajni współpracownicy, brak funduszy, dezinformacja i jakieś fajniejsze zabiegi wywiadowcze. Coś tam w głowie już siedzi, ale tu by trzeba dużo więcej, by wszystko ogarnąć i postarać się uniknąć banalnych i najprostszych rozwiązań.
      Pewnie taki tekst przeczytałaby garstka czytelników, czyli ci, dla których Kamila to ktoś jednak trochę więcej, niż tylko fajna laska lubiąca poddawać się dość niecodziennym erotycznym fantazjom, ale cóż, na to nic nie poradzę.

      Fabuły "Perwersyjnej" nie zdradzę, mogę tylko z pamięci zacytować jeden z grudniowych komentarzy, "jeżeli tak wygląda Kamila "dobra", to jaka będzie dalej?"
      No właśnie:).
      I to by było na tyle.

      Pozdro.

      Usuń
    3. Skromniś :) Seria z Oliwią była ok, ale mi bardziej spodobał się KIDs w tym KIDs wersja alternatywna. Tam erotyki było niewiele, w porównaniu z opowiadaniami o Kamili. Udało się napisać coś bez porno? Udało, i to bardzo.
      Pierwsza część opowiadania żołnierze, kiedy ganiali się z pukawkami po lesie - super. Nie było tam ruchania, a emocje napięte jak baranie jaja. Pomysł na total recall ciekawy i bardzo fajnie podany. Pewnie bardziej ogarnięty czytelnik, z lepszą pamięcią poda więcej takich przykładów. Zatem nie pisz, że Ci nie wychodzi. Inna sprawa to znudzenie pisaniem o tym samym. Nie wiem jak inni, ale podejrzewam, że wchodzących na bloga aż tak to nie nudzi.
      Jeśli sprawi Ci przyjemność pisanie kryminałów, to czemu nie? Joanna z opowiadań la vendy nie była tylko nauczycielką, więc i Kamila może zmienić pracę. Może działać pod przykryciem, jako psycholog agentów, jako prywatna nauczycielka syna jakiegoś mafioza itd… To Twój blog i Twoja bohaterka, więc możesz robić co chcesz. Jeśli Ci to będzie sprawiać przyjemność. Tylko mała prośba od wiernych czytelników - nie uśmiercaj Kamili :D
      Wcześniej zapomniałem napisać - zajebiste zdjęcia!
      Miłego !!
      Piotr

      Usuń
  13. Pisanie sprawia przyjemność, jeśli wiem o czym mam pisać, jeśli jest wena. Może to być zatem także i kryminał, o ile w głowie ułoży się praktycznie cała fabuła z czymś więcej, niż dwa przewidywalne zwroty akcji na krzyż.
    To pisze się jednak trochę inaczej niż zwykłą erotykę, nawet jeżeli i w tym gatunku czasami w kilku opowiadaniach prowadziło się akcję lekkimi zakrętami. To jest jednak nieporównywalne.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  14. A może wyślesz Kamilę na jakąś 14 dniową kwarantannę?

    OdpowiedzUsuń
  15. Hihi, raczej do izolatorium czy coś takiego. W domu to tylko Daniel zajmuje się jej tyłkiem. A odwiedzin nie ma ��

    OdpowiedzUsuń
  16. Wyszedł by z tego zwykły, sztampowy pornol. Fajnie, że z Kamilą jako główną bohaterką, ale pornol.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak wyżej.
    A rutynowy mega pornol ciągnący się całymi dniami to ostatnia rzecz o jakiej mam ochotę pisać. To jest główny powód, dla którego odechciało mi się kontynuacji "Dobrej" (czyli ostatnich dwóch dni wycieczki).

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej,

    No tak od razu pornolem po oczach? Panowie ... :)
    A przecież można inaczej. Na przykład w czasie kolejnych dwóch dni wycieczki mogłoby się wydarzyć to:
    1. W domku wynajętym przez Christera znaleziona zostaje po anonimowym telefonie naćpana i np. zgwałcona licealistka. Zaczyna się śledztwo, kto był w domku, gdzie był wynajmujący itd...
    2. Do domku Christera przyjeżdżają jego dwaj kuzyni ze Szwecji w podobnym do niego wieku. Nic a nic nie mówią po polsku. Kamila zgodnie z prośbą z ostatniego rozdziału: ... rozkazuj itd. dostaje zadanie od Christera, że ma iść do domku, a tam przed wejściem do domku ma się rozebrać do naga, sukienkę zostawić koło furtki a następnie przygotować szwedzki stół. Oczywiście w domku są jego kuzyni, Christera brak, a ubranie znika. Kamila nie zna szwedzkiego, chłopaki polskiego, a zadanie wykonać trzeba. Pornol - niekoniecznie, ale poniżenie Kamili jak najbardziej. Tego też wieczoru mogą iść wszyscy razem na imprezę. Może to być zabawa razem z licealistami jak i "ogólnowioskowa". Co dalej, to mogą być wspólne kąpiele, tańce na plaży czy np zabawa z udziałem Norberta :)
    3. Na dachu hotelu gdzie mieszkają licealiści lądują kosmici :D Chcą porwać kilkoro uczennic i uczniów do badań. W zamian za to Christer chce się poświęcić i proponuje siebie za porwanych. Kamila będąc pod wrażeniem chłopaka, również zgłasza się na ochotnika. Na koniec, po klasycznym heblowaniu i wystrzeleniu Kamili na orbitę okazuje się, że to nie kosmici tylko niemieccy producenci filmów porno :)
    4. Marta, urażona porzuceniem przez Oskara dogaduję się z Kamilą i wspólnie gwałcą sztucznym dildo chłopaka i wszystko transmitują na redtube. Po tym wydarzeniu, Oskar postanawia zmienić orientację i zostaje znanym działaczem ruchów lewicowych.
    5. Dostawcą napoi na najbliższą imprezę licealistów jest Marek ze sklepu z alkoholami. W przypływie zazdrości o Kamilę oraz będąc pod wpływem jakiś narkotyków dodaje do beczki piwa mocnego afrodyzjaku. Kamila, która nie lubi piwa obserwuje jak jej uczniowie i pozostałe nauczycielki dostają pierdolca i zaczynają się zbiorowo obnażać i obłapiać. Sama pod wpływem emocji dołącza do nich i mamy pornola jak się patrzy :D
    6. Kamila po wyznaniu wobec Christera na balkonie idzie na śniadanie. Niestety je coś nieświeżego, dostaje bolesnej obstrukcji i resztę wyjazdu spędza w kiblu pisząc sprośne smsy z Christerem :D
    7. Do Kamili ze skargą przychodzą jej uczennice. Powodem jest fatalne zachowanie chłopaków, którzy nie potrafią się zachować, nie umieją ich podrywać itd... Po krótkiej naradzie z pozostałymi nauczycielkami Kamila ogłasza, że resztę wyjazdu zajmą zajęcia z podrywania. Oprócz wykładów będą odbywały się również scenki pokazowe z flirtowania itp. Na ochotnika zgłasza się oczywiście Marta, ale chcąc też dać przykład i zachęcić pozostałe nauczycielki zgłasza się też Kamila. Ciąg dalszy nie musi być wcale porno, ale może być tak, że Kamila poniesiona emocjami obnaża się psychicznie i trochę też fizycznie wobec uczestników w jej grupie.

    Hmm... trochę mnie widzę poniosło :D ale czemu nie ;)
    Jeszcze odnosząc się do jednego z wcześniejszych komentarzy. Najlepiej byłoby napisać coś fajnego samemu, ale podstawą jest, żeby zrobić to choć w miarę dobrze. Kilka razy samemu próbowałem coś naskrobać. Nawet Falanga miał okazję coś z tego przeczytać. Jednak mimo prób i prac nad tekstami efekt był tragiczny. Do pisania trzeba mieć talent. Podobnie jak z muzyką, jak ktoś nie ma słuchu, to choćby się zesrał, nie przestanie fałszować. Po prostu nie będzie potrafił zaśpiewać czysto. Pomysły to jedno, umiejętność fajnego tego napisania to drugie, a chęć pisania to już jeszcze kolejna sprawa. A połączenia tych wszystkich trzech rzeczy w jak największej obfitości życzę Autorowi.
    Pozdrawiam
    P

    OdpowiedzUsuń
  19. Aha, w uzupełnieniu. Oczywiście scenariusze każdy w swojej głowie może łączyć. Na przykład, 2 i 4, albo 1, 2 i 5 :D :D Pierwotnie, siadając do komputera chciałem napisać o obecnej sytuacji, czyli o poprowadzeniu przez Kamilę e-lekcji i może nagrywania dla uczniów filmików edukacyjnych. Dopiero potem mnie poniosło :P
    Obecna sytuacja mocno ogranicza ilość pomysłów na opowiadanie, ale jednocześnie pozwala na pójście w stronę ekshibicjonizmu. Można się mocno rozebrać, założyć maskę i jesteśmy anonimowi. Dotyczy to i Kamili, uczniów, nauczycieli.

    OdpowiedzUsuń
  20. Co do ostatniego komentarza, to żeby wiele nie zdradzić a coś jednak przekazać... Względnie anonimowa Kamila w internecie, obnażona zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie - to jeszcze przed nami, bo to akurat opowiadanie powinienem dokończyć (choćby ze względów osobistych i ambicjonalnych).
    Co do pomysłów - ciekawe ilu czytelników by mi zostało, gdybym w wakacje uraczył ich tekstem z motywem nr 6:)
    Wreszcie co do Twoich tekstów, to pisałem już, że nie ma mowy o żadnej tragedii i nie ustępowały one moim pierwszym. Miałem czelność, by publikować kolejne odcinki "Niewolnicy", więc i Ty powinieneś się trochę zawziąć i dokończyć swoje:)
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej,

    dziękuję za miłe słowa o moich wypocinach :) Cóż, dupy nie urywało, a akcja była prosta jak w pierwszych minutach niemieckiego ślizgacza Ile razy to czytałem, to widziałem jak bardzo poziomem odstaje od Twojej najwcześniejszej twórczości.
    Mniejsza z tym, czasem dalej coś sobie skrobnę, ale bez przekonania. Inna sprawa, że jak dochodzę do kluczowej części to się poddaje. To za każdym razem zalatuje mi twórczością onanistycznej gimbazy i wolę to skasować niż czytać jeszcze raz :D
    Ok, co do moich propozycji kontynuacji opowiadań to miałem ubaw po pachy. Może któryś z czytelników ma jeszcze inne propozycje dalszych dni wycieczki? Uwolnienie fantazji jest super i polecam każdemu. Mam nadzieję Falanga, że nie czujesz się urażony, że tak wykorzystałem Kamilę ;) i na Twoim blogu proponuje takie opisywanie swoich fantazji.
    Pozdrawiam
    P

    OdpowiedzUsuń
  22. Cóż, mnie w przypływie wyjątkowej trzeźwości umysłu moje opowiastki wydawały się głupawe a jednak pisałem.
    Co się mam obrażać, Kamila jak każda kobieta miewa te gorsze dni także od drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń
  23. Cześć,

    Najbliższe opowiadanie to perwersyjna czy planujesz coś opublikować w międzyczasie? Pisałeś o ciśnieniu na jedno opowiadanie. Nie wiadomo kiedy będzie koniec roku szkolnego no i przez to nie wiadomo kiedy będzie coś nowego na bloku.

    Anonim

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak, następny tekst to "Perwersyjna" i ukaże się najwcześniej w wakacje, ale raczej sugeruję nastawić się na koniec roku.
    Tekst, na który mam ciśnienie, się pisze i jeszcze trochę to potrwa. Ale na 99% ukończę go, najwyżej będzie słabszy niż mógłby być.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć
    Bardzo dobre opowiadanie. Nie męczy, czyta się z przyjemnością a zdjęcia dobrze współgrają z tekstem. Prawdziwa Liga mistrzów jeżeli chodzi o opowiadania.
    W pierwszej części opowiadania jest przytoczony opis seksu z nauczycielką. Tekst jakiegoś ucznia wrzucony na forum. Napisany trochę niechlujnie, bezładnie, płytko. Świetnie kontrastujący z opowiadaniem. Widać bardzo dobre umiejętności piszącego. Napisać marny tekst też trzeba umieć. Podobało mi się zarówno wykonanie jak i pomysł. Poza tym bardzo ciekawe urabianie Kamili przez Zlatana. Wyciąganie nowych, ukrytych pragnień i przez to podgrzewanie atmosfery. Oswajanie Kamili z jej własnymi demonami wyszło bardzo dobrze, nie sztampowo. Zrobienie laski za 50 zeta, udawany seks z Norbertem, wreszcie scena z majtkami z wibratorem – bomba. Jest to jedno z lepszych opowiadań o Kamili. Pod wieloma względami.
    Teraz nie o opowiadaniu. Odniosłem takie wrażenie, może błędne, że wszelkie sugestie, propozycje, scenariusze opowiadań pisane w komentarzach przez czytelników odnoszą przeciwny efekt. Falanga jak mi się wydaje, cały czas chce czegoś zupełnie nowego. Co nie pojawiało się w innych opowiadaniach czy nawet w komentarzach na blogu. Kręci go pisanie całkowicie niestandardowo i zaskakiwanie czytelników. Każde opowiadanie jest świeże, wnoszące nową jakość pod względem fabuły. Im mniej sugerujemy scenariusz, tym lepiej. Chyba, że Falanga sam to sugeruje jak to było w opowiadaniu o porno intrydze. Sugestie, propozycje lepiej podesłać na maila. Po to jest też chyba podany.
    A może się mylę.

    Pozdrawiam
    Artur

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie no, to nie jest tak, że sugestie i propozycje czytelników przynoszą przeciwny efekt z tego tytułu, iż są zamieszczane tutaj. Jeżeli tak już jest, to głównie przez moje marudzenie i wybrzydzanie. Wiadomym jest - z powodów wielokrotnie przeze mnie przytaczanych - że siłą rzeczy z miesiąca na miesiąc staję się coraz bardziej wybredny, no i fakt, szukam tych prawdziwych armat.
    Z drugiej zaś strony czytelnik nie do końca wie co może mnie zainteresować, czym i jakim konkretem we mnie trafić, no bo i skąd ma wiedzieć.
    A czasami mogą to być proste z pozoru rzeczy, jak wspominana już przeze mnie i akurat także przez Ciebie "Porno intryga", czyli zamiana głównej bohaterki na głównego bohatera i pierwszoosobowa narracja. Niby z niewiele, ale ten pomysł dał mi wtedy mocnego kopa do pisania. Nie mnie oceniać, czy styl pisania tamtego tekstu odbiegał jakoś od innych, ale mnie osobiście pisało się jednak inaczej. Przede wszystkim luźniej a to jednocześnie oznaczało, że lepiej.
    Zresztą przykład, który przytoczyłeś wyżej, czyli przygoda opisana na forum w pierwszej części "Dobrej" - to też pisało się fajnie. Odmienny styl typowego nastolatka, coś nowego, coś fajnego. To też kolejny przykład, że napisanie czegoś z odmiennego punktu widzenia, czyli podekscytowanego nastolatka, może być całkiem fajne. Przynajmniej dla mnie.
    A mail działa cały czas. Jeśli ktoś ma coś ciekawego w głowie, albo może sam chce coś napisać, bądź też dokończyć któreś z moich opowiadań, niech pisze.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobra chłopaki. I dziewczyny też. Jest jedno zadanie dla bardziej kreatywnych czytelników, ale także dla takich, którym czegoś do tej pory brakowało.

    Wyobraźmy sobie taki motyw, że Kamila podejmuje się wykonania kilku zadań dla dzwoniącego do niej nieco tajemniczego mężczyzny.

    Nie chodzi o żadne dłuższe fabuły, tylko krótsze rzeczy, zasadniczo jednowątkowe.
    Sceneria - początek września, koniec lata, szkoła, Dominika. Brak Daniela, brak dzieci.
    Co jest wykluczone? Seks odpada, nagość też nieco ograniczona.
    Ogólnie chodzi o rzeczy dość subtelne, ale jednocześnie z lekka perwersyjne, dla kobiety, która podejmuje się podjęcia wyzwania dla w zasadzie nieznanego mężczyzny. Wszystko ma być nagrane na kamerze, bądź choćby dyktafonie.
    Jakieś rzeczy, których w moich opowiadaniach nie było a może były, ale można je jednak powtórzyć, poprawić, zrobić lepiej.
    Co mogłoby wchodzić w grę?

    Jeśli ktoś ma pomysły, niech pisze, ale z oczywistych względów najlepiej na maila.
    Tyle, napisałem chyba wszystko, więc czekam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dzień dobry
    Może warto zrobić coś w stylu "za oknem"?Mam na myśli narrację,brak Daniela i dzieci.Można dodać jakąś historię Kamili,wysłać ją gdzieś w góry albo inny region,ogólnie do innego kraju.Tylko z tym innym krajem to jeszcze można poczytać o kulturze i zachowaniach tam panujących,nie wiem czy da sie to tak przedstawić,zszokować troche Kamile.Może niech pojedzie gdzieś na misje humanitarną?Ogólnie miałem pomysł,żeby Kamila wykupiła wycieczke,rejs na oceanie i oczywiście coś sie dzieje a Kamila zostaje na jakiejś wyspie czy coś.Można nowe postacie wykreować chyba.Taki rejs z nastoletnią córką też byłby ciekawy.Mam jeszcze troche pomysłów z gatunku fantastycznych przynajmniej w jakimś stopniu.Szkoda,że Kamila sie kończy.
    Pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeśli chodzi o opcję roboczo zwaną "A gdyby tak..." (czyli Kamili z nieco innym życiorysem), to coś w ten deseń się pisze i co najmniej jeden taki tekst się jeszcze ukaże.
    Pomysły ogólne bywają atrakcyjne (szczególnie ostatni z tych, które podałeś), ale żaden pomysł ogólny nie napisze się sam, jeśli w środku nie zajdzie się nic ciekawego.
    Choć fakt, wątek Kamili z Oliwią jest na tyle kuszący, że sam produkuję się w tym temacie od jakiegoś czasu, tylko na razie efekty są takie sobie.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdybym podał troche więcej szczegółów?W sensie taki zarys miejsc,sytuacji,wizerunek postaci I tak tylko kilka słów co kogo łączy?Czy to byłoby w jakimś stopniu pomocne?
      Fajna nazwa "a gdyby tak"
      Wyobraźnia zaczeła działać
      Pytanie jeszcze takie,czy kamila musi być nauczycielką j.polskiego z wielkopolski?

      Usuń
    2. Wielokrotnie pisałem, że jeśli ktoś ma jakieś pomysły, to niech pisze. Jeśli są to pomysły bardziej szczegółowe - to koniecznie na maila.
      Może zmodyfikuję, może odrzucę, nie wiem. Ale spróbować przecież chyba warto.

      Usuń
  30. A kiedy możemy się spodziewać kolejnej premiery wydawniczej?

    OdpowiedzUsuń
  31. Wydawniczej to nigdy, ale blogowej...:) Nie wiem. Jeśli życie pozwoli, to "Perwersyjna" wpadnie na blog w wakacje (choć na pewno nie w pierwszych dniach, bardziej możliwe, że w sierpniu). Jak nie - to na Gwiazdkę.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie masz litości dla maluczkich... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo długie opowiadanie, czytało się z samą przyjemnością :)
    Będę częściej zaglądać na tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  34. Kamila na prezydenta!
    To by dopiero było opowiadanie :-D

    OdpowiedzUsuń
  35. No cóż, nie zaskoczę chyba nikogo, gdy napiszę, że taki pomysł też się przewinął przez głowę:).

    OdpowiedzUsuń
  36. No to już ma dwa głosy :-D
    Jak napiszesz opowiadanie to dostanie jeszcze z tysiąc !

    OdpowiedzUsuń
  37. Dzień dobry
    Wiadomo już czy publikacja nastąpi w Sierpniu?

    Pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  38. Hej, może jednak Falango opublikujesz coś w te wakacje, tęsknimy za Kamilą... :(

    OdpowiedzUsuń
  39. Następny tekst na 90% w grudniu.

    OdpowiedzUsuń
  40. Zła wiadomość.
    Falango, a może wene znajdziesz w opowiadaniach z podtekstem wojennym? Opis walki w lesie w żołnierzach to jeden z lepszych tekstów. Nie chodzi o teksty komiczne jak z tym atakiem wojsk węgierskich ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Kiedyś tam wspominałem, że błysnęła mi w głowie myśl jakiegoś dłuższego tekstu, czy mini serii w stylu "Kamila na Marsie". Taka kolonizacja Marsa byłaby świetnym motywem na tego typu akcje.

    Był też pomysł zainspirowany "Psami wojny" Forsytha i "Konkwistą" Łysiaka, czyli walka o przejęcie władzy nad jakimś bananowym państewkiem w Afryce, może z siłami ONZ w tle, albo jakąś Komisją UE, pod przewodnictwem Polaków.

    Także jedna z opcji III części "Żołnierzy" (bo miałem co najmniej dwie opcje na trzecią część) była utrzymana w klimacie militarnym, trochę podobnym jak wyżej, tyle, że oczywiście nie w Afryce, tylko w rodzimym mieście Kamili. Napisał mi się fragment tego tekstu (coś koło dwudziestu stron) i chociaż na pewno go nie dokończę, to jest pewna szansa, że zamieszczę na blogu.

    I było jeszcze coś tam, ale teraz sobie nie przypomnę.

    Niestety żaden z powyższych tekstów nie doczekał się sensowniejszej fabuły i pomysły odeszły w zapomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  42. Może warto wstawić jakieś nieskończone opowiadania,może to kogoś natchnie.Kiedyś chyba coś takiego zostało wstawione ale dawno

    OdpowiedzUsuń
  43. Niedawno mocno wyczyściłem plik z niedokończonych - ostały się te, które zostaną dokończone, plus owa wersja "Żołnierzy", która powinna jeszcze kiedyś trafić na blog, ale z pewnych powodów na to jeszcze poczekamy.

    OdpowiedzUsuń
  44. Już prawie grudzień... :-P

    OdpowiedzUsuń
  45. Fakt... Za oknem prawie pizga złem. Ja już prezenty kupiłem pod choinkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  46. OK, 26 grudzień, KISM 37 "Perwersyjna".

    Tylko jeden tekst w tym roku, trudno. Dobra wiadomość to taka, że w przyszłym będą przynajmniej dwa. To na sto procent. A czy więcej? Są na to spore szanse.

    Spis rozdziałów:

    1. Na głęboką falę -----------------1
    2. Jak to szło czwartego dnia? -----9
    3. Piątego dnia -------------------17
    4. Ekskluzywne porno dla bogatych -29
    5. Po prostu dać się przelecieć ---40
    6. Zagrać w pornosie, czy nie...? -51
    7. Pani dyrektor porno aktorką ----56
    8. Pani dyrektor prostytutką ------74
    9. Wyruchana i poniżona do granic -79

    93 strony, już tylko jakieś 15 tygodni. Tyle:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście pomijając fakt, że Kamila wraca do akcji niezmiernie cieszy chyba każdego, że w przyszłym roku będzie więcej naszej ulubionej brunetki. Nie trzeba będzie czekać znowu 12 miesięcy, ale po zapowiedziach już widzę, że warto. Można powiedzieć z góry dziękuje mistrzu. ;)

      Usuń
  47. Dzięki za info
    Czy ostatnia część czyli "zła" też powstanie?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  48. Grudzień daleko, ale co zrobić. A na przyszły rok planujesz wrzucić np. żołnierzy?

    OdpowiedzUsuń
  49. Jeśli "Zła" zostanie napisana, to poinformuję.
    Ten fragment "Żołnierzy" być może w przyszłym roku trafi na blog.

    OdpowiedzUsuń
  50. hej,

    Nic nowego się nie pojawia na blogu a czytać się chce. Zatem szperam teraz na stronach w jęz. angielskim. Na razie nic nawet na zbliżonym poziomie nie znalazłem w podobnych tagach. Jak coś w tematyce slave to poziom węgierskiego metra.
    Może ktoś, coś ...??

    OdpowiedzUsuń
  51. Na głęboką falę czy głębokie gardło?

    OdpowiedzUsuń
  52. raczej chodziło o głęboką wodę...

    OdpowiedzUsuń
  53. A może na wysoką falę?

    OdpowiedzUsuń
  54. a możemy prosić choć o jakiś spoilerek? tak dla zasmakowania klimatu...

    OdpowiedzUsuń
  55. Postaram się wrzucić coś względnie niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  56. Raz:

    I wszystko wskazywało, że jednak uniknie. Powoli, ale nieubłaganie zbliżała się do sklepu. I im bliżej była, tym bardziej czuła, że nogi uginają się mocniej.
    Przed samym wejściem opanowała się jednak tyle, ile potrafiła. Dyskretnie poprawiła włosy i pewnym krokiem weszła do środka.
    Serce zabiło mocniej, ale zapanowała nad tym odruchem jak i nad wypływającym na twarz rumieńcem. Marek był w środku i ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, bo potem Kamila skierowała wzrok zupełnie gdzie indziej, ukazując swą udawaną obojętność na widok chłopaka, którego jakieś dwa miesiące temu sprowokowała tak, by zjechał z drogi głównej w leśną polanę i…
    - Dzień dobry – odezwała się czystym, dźwięcznym głosem, zwracając się przede wszystkim do młodej dziewczyny za ladą.
    Ale gdy oczy jej i Marka spotkały się raz jeszcze, przywołała na twarz delikatny uśmiech. Nie świadczący o niczym więcej, niż o tym, że poznała starego znajomego.
    Z którym znajomość trwała kilkadziesiąt minut. Choć fakt, bardzo intensywnych.
    - W czymś pomóc? - odezwała się dziewczyna.
    No właśnie, tu był problem. Nie planowała żadnej imprezy. Sama z sobą? Więc po co tu przyszła?
    - Rozglądam się za jakąś pamiątką z wakacji. Dość wyszukaną, ale niezbyt drogą...
    Starała się poruszać zgrabnie między półkami, a w górę wbijał się przede wszystkim stukot szpilek. Miała świadomość, że to, plus wizualne efekty, jak jej odsłonięte nogi, robiło efekty.
    - Pomogę – zaoferował się Marek niemal natychmiast.
    A gdy znalazł się w pobliżu nie omieszkał dać znaku, że bez problemu rozpoznał klientkę.
    - Jest tyle miejsc nad Bałtykiem, ale widzę, że Piotrowice jednak przyciągają swoim urokiem...
    Zaczął subtelnym głosem, ale niedwuznacznym tekstem. Najlepiej wypadałoby się go wyprostować jakoś, ale Kamila nigdy nie była mistrzynią ciętej riposty.
    Więc może inaczej?
    - Może niekoniecznie tylko Piotrowice…
    I natychmiast odwróciła wzrok, jakby uznała, że powiedziała za dużo.
    - W porządku… - nie naciskał, chyba zadowolony z odpowiedzi. - Znowu z całą szkołą? W środku wakacji?
    - Cała szkoła rozpierzchła się po kraju a pewnie i świecie.
    Wyraźnie dała znać, że jest sama. No chyba, że z rodziną.
    - I tak samej dobry alkohol...? - kontynuował Marek stojąc kawałek od niej, jakby nie chcąc wywierać presji.
    - Już mówiłam, że dostałam zadanie przywieźć mężowi – spojrzała w oczy chłopakowi, tym razem już dużo pewniej.
    I w ten sposób odkryła ostatnie karty. Tylko głąb nie zrozumiałby, że jest sama.

    OdpowiedzUsuń
  57. Dwa:

    Nie dawał się spłoszyć i w sumie zyskiwał na tym. Choć podskórnie miała świadomość, że robi to tylko dlatego, że zamarzyła mu się powtórka sprzed dwóch miesięcy. I to pewnie tym razem w pełnym wydaniu.
    Kontynuowała swoje uniki, nie dając sobie wejść na głowę. Wystarczało to, że mógł pooglądać ją praktycznie nagą. Może wtedy więcej przeżył, ale teraz więcej widział. I z tego co widziała, wcale nie krępował się jej strojem, czy raczej jego brakiem. Jego wzrok nie schodził z jej nagich piersi, czy innych, ponętnych części ciała.
    Czuła to narastające rozkoszne poniżenie. Tak, to już był zdecydowanie inny klimat, niż wcześniej, gdy postanowiła poopalać się w bardzo skąpym stroju. Teraz… Teraz była w towarzystwie mężczyzny, z kilku powodów specyficznego. I pozwalała mu na to, na co nie pozwoliła nikomu innemu w jej życiu, nie licząc oczywiście Daniela. Pozwalała by ten specyficzny a jednocześnie praktycznie obcy jej facet oglądał ją bezkarnie prawie nagą. Na czele z tym nagim, bardzo intymnym fragmentem ciała jak piersi.
    Wtręty o tym co było i o tym co ewentualnie może być teraz też robiły swoje. Wprawdzie Marek nie zapuszczał się za daleko w swoich wizjach, poprzestając na kilku drobnych sugestiach, ale to krążyło gdzieś pomiędzy nimi. Kamila wyczuwała to bez trudu.
    I gdzieś w jej głowie po raz pierwszy zaczęło się precyzować to z czym wyjechała z Wielkopolski. Rzecz jasna dość mgliście, bo wszystkiego nie dało się zaplanować, poza tym dobrze było zostawić furtkę na różne możliwości, także odwrotu. Ale rzeczywistość rzeczywistością a wizje wizjami. W nich mogła pobiec do przodu i pomyśleć, czy naprawdę mogłaby posunąć się z Markiem dalej?
    Tak, wyjechała z domu z dość mocnym nastawieniem, ale to też były fantazje. I gdy doszło do ich konfrontacji z rzeczywistością, musiały pojawić się spore wątpliwości.
    W każdym razie to wszystko wpływało na uczucie owego rozkosznego poniżenia. I jeszcze coś…
    - Siema, byku! - usłyszała w pewnym momencie tuż obok.
    - Siema – padła odpowiedź ze strony jej towarzysza.
    No właśnie… Niby nic takiego w tych warunkach, ale...
    Ale Kamila uświadomiła sobie coś. Tak z punktu widzenia tego koleżki, który zobaczył… No właśnie, zobaczył swego kolegę, w towarzystwie pięknej kobiety, nieco starszej i przede wszystkim pół nagiej, z gołymi cyckami na wierzchu. Jak to mogło wyglądać? To znaczy, jak mogło wyglądać w wyobrażeniu tego koleżki? Tak, że jego kumpel znalazł się właśnie na świetnej drodze, by wyruchać naprawdę ekstra laskę.
    I to z pewnością wpłynęło na jej poczucie tej rozkosznej uległości. Marek wygrał coś, zawsze ktoś będzie miał w pamięci to, że on bardzo swobodnie rozmawiał z prawie nagą pięknością. I będzie ją przypominał w tych rozmowach.
    Hm…
    - Czas na mnie – oświadczyła wreszcie, w którymś momencie.
    Wstała, prostując swe ciało. Już wcześniej obciągnęła majtki tak, by zasłaniały pośladki, nie dając tym samym zbyt wielu widoków Markowi. No ale w sumie patrząc na jej pośladki opięte jedynie majtkami i tak niewiele tracił…

    OdpowiedzUsuń
  58. Trzy:

    - Myślałem już, że złapałeś pana Boga za nogi… - Tomek gładko prawił komplementy.
    - Ktoś inny już złapał – Kamila uznała za słuszne wtrącić się w rozmowę, demonstrując jedną z dłoni tak, by było widać obrączkę na palcu.
    - Ulżyło mi farciarzu… - skomentował Tomek patrząc w stronę kolegi.
    - Co ty taki zazdrosny? Przecież masz w czym wybierać…
    - No nie bądź taki i powiedz o co chodzi – znów wtrąciła Kamila trochę zresztą autentycznie zaciekawiona.
    - Pracuję w firmie PolStar – wyjaśnił enigmatycznie Tomek.
    - Niewiele mi to mówi – pokręciła głową Kamila.
    - To firma zajmująca się filmami porno – sprecyzował.
    - Występujesz w nich? - zainteresowała się.
    - Chyba jako lokaj – skrzywił twarz w uśmiechu. - Nie, jestem po drugiej stronie tego co na ekranie.
    Przez chwilę potoczyła się rozmowa w tym klimacie. Kamila faktycznie była autentycznie zaciekawiona wątkiem, bo nigdy wcześniej nie poznała nikogo kto pracowałby w tej branży.
    - Pytasz, jakbyś chciała sama wystąpić – dociął Marek.
    Nie zdążyła zareagować inaczej niż grymasem na twarzy.
    - No więc właśnie, jakby co to jesteśmy w pracy też – ubiegł ją Tomek. - Mamy mocno specyficzne zlecenie. W sumie nie pierwsze, ale...
    - Jakie?
    Tomek przez chwilę wstrzymywał się z odpowiedzią, dopalając papierosa.
    - Jakiś czas temu naszą działalnością zainteresowało się kilku ludzi. Takich z pieniędzmi, nie…? Trochę nas zasponsorowali, ale nie w tym rzecz, tylko w tym, że często dają zlecenia i wtedy dopiero rzucają prawdziwy hajs.
    - Ale jakie zlecenia? - dopytywał Marek.
    - Chodzi im o to, by w naszych filmach wystąpiły prawdziwe sławy, albo naprawdę super laski. Najlepiej jedno w drugim.
    - Co ty gadasz… - skrzywił się nieufnie Marek.
    - No tak jest. Już trzy takie filmy nagraliśmy a teraz przyjechaliśmy kręcić czwarty, bo już mamy...
    - Trzy? - przerwał Marek. - To z kim?
    - Pierwszy był z Górecką. Rozumiesz jak się zdziwiliśmy, jak rozstawiamy sprzęt a tu naprawdę wchodzi ona?
    - Z Górecką? Z tą Górecką? Jaja sobie robisz…
    - Z tą Górecką – przytaknął Tomek z uśmiechem na twarzy. - To nie ja byłam Kasią… - zanucił, śmiejąc się.
    - Człowieku, nie wierzę, pokaż to – zażądał Marek.
    - Nie mamy takich filmów – pokręcił głową Tomek. - One wszystkie zgodziły się tylko i wyłącznie pod takim warunkiem, że to będzie do prywatnej kolekcji naszych sponsorów. Są spisane umowy, są wysokie kary dla nich, gdyby to wyszło w Polskę, wiesz… Dlatego są tylko cztery kopie tych filmów, właśnie w prywatnych kolekcjach naszych sponsorów, schowanych w sejfach...
    - Szkoda, zobaczyłbym i uwierzył…
    - Koledze nie wierzysz?
    - Wole mieć wszystko na papierze, albo na filmie…
    Tomek cmoknął i rozejrzał się wokół siebie. A potem pochylił i ściszył głos.
    - Filmów nie ma, ale patrz… - wyciągnął telefon i grzebał w nim przez chwilę. - Wiesz, to jest zabronione, jakby ktoś zobaczył, że to mam, to wylatuję z roboty, ale… Coś tam sobie nagrałem. Patrzcie.
    Zaciekawiona Kamila pochyliła się nad telefonem Tomka. Zobaczyła obraz, na którym dwoje ludzi uprawiało seks. Całą swą uwagę skupiła na kobiecie, chcąc upewnić się, czy Tomek nie fantazjował. I wszystko wskazywało na to, że nie. Choć obraz był niewielki a twarzy nie udało się zidentyfikować w stu procentach, to jednak można było przyjąć, że...
    - Ty, kurwa… To faktycznie ona – Marek był widocznie dużo pewniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  59. Cztery:

    - Już mówię – wszedł Tomek, który widocznie był organizatorem tego wszystko. - Pomysł jest prosty. Casting dla czterech osób, przepytamy, tu jest dowolność w scenariuszu, każdy wybierze sobie sam, tak, żeby to było jak najbardziej naturalne, potem pary…
    - A to tworzenie w pary nie jest zbyt nienaturalne? - dopytywał się Andrzej.
    - Możemy to pominąć przecież i przejść od razu do finału, ale nie sądzę, żeby to był problem. Możemy ustawić panią Skowronek z tym chłopakiem, co go już mamy, niech poznają się wcześniej i niech to wygląda naturalnie. O, zresztą można zrobić casting w parach, żaden problem, tak, żeby to wyglądało, że mamy dwie naturalne pary.
    - A co potem? - zapytała siatkarka.
    - Potem te dwie pary, już w studiu. Najpierw między sobą a potem wymiana.
    - Hah… - siatkarka przywołała na twarz uśmiech, ale widocznie była jednak skrępowana.
    Z pewnością czuła się nienaturalnie. Jeżeli był jakiś powód, który przekonał ją do tego wszystkiego, to jednak… To nie był jej żywioł. Ona, jeśli już, to mogła wziąć udział w czymś skromnym. Tak, żeby było przy tym jak najmniej osób. Skasować swoją dolę, bo pewnie to odegrało największą rolę, pojechać do domu i zapomnieć.
    W sumie tak jak Kamila. Gdyby Andrzej zapytał ją raz jeszcze, to…
    - A co z tą drugą parą? - niecierpliwił się Zbigniew.
    - Marek już się zgodził – Tomek wskazał na kolegę a Kamila nie miała pojęcia, czy mówi na poważnie, czy nie za bardzo.
    - Tak? Z panią? - spojrzenie kilku osób padło na Kamilę.
    Wzdrygnęła się.
    - Nie, nie sądzę – odpowiedziała zachowując spokój.
    - Może jednak się pani zastanowi – nie ustępował Andrzej. - Co pani przeszkadza? Jest pani ze swoim towarzyszem, tak? Skoro on się zgadza…
    - Nie, to nie jest tak...
    - Jaka kwota by panią przekonała? To nie są małe pieniądze, rozumiem pani zasadniczość, ale tu się nie ma czego wstydzić, miliony ludzi to robią, albo chciałyby to zrobić…
    - Przeszkadza mi nadmiar tłoku – wyjawiła oględnie, nie precyzując co miała na myśli.
    - Możemy porozmawiać jeden na jeden – Andrzej zinterpretował to po swojemu.
    I chyba jednak słusznie, bo właśnie o to chodziło Kamili. Inaczej zachowywałaby się rozmawiając z kimś w cztery oczy, inaczej z gronie, w tym momencie dziesięciu obecnych w loży osób.
    - Na razie to ja muszę skorzystać z toalety – wykpiła się wstając z miejsca.
    - Ja również – obwieściła siatkarka.

    OdpowiedzUsuń
  60. I pięć:

    Przyjęła wygodniejszą pozycję, jakby zachęcającą. Rozłożyła ręce na oparciach a jej nogi były rozchylone. Nie jakoś wybitnie szeroko, ale jednak. Jakby zachęcała Marka.
    - Pamiętam jak ssałaś mojego kutasa. Nie chce mi się wierzyć, że robisz to z każdym, więc jestem pewny, że to dla mnie, że przy mnie tak oszalałaś.
    Daniel nie opowiadałby jakichś debilnych pierdół o sobie samym, nie robiłby z siebie żadnego herosa. Przeciwnie, skupiłby się na niej, próbując odgadnąć jej myśli, nastrój i fantazje a tak naprawdę po prostu pokierować nimi w tą stronę, której sam by pragnął.
    Był w tym mistrzem. Marek… No cóż…
    Drgnęła, gdy poczuła jego dłoń na swych majtkach. Między udami. Na swej cipce.
    - Nie dotykaj – sprzeciwiła się.
    Nie wykonała jednak żadnego innego ruchu.
    - Chcesz, żebym cię tam dotykał a ja przecież miałem sprawdzić jak jesteś mokra.
    - Skoro sprawdziłeś, to weź rękę.
    Jej spojrzenie powędrowała w dół, jakby chciała się upewnić, że faktycznie pozwala się macać Markowi przez majtki po cipce. W klubie, w którym przebywało sporo ludzi. Wprawdzie w tym miejscu nikt nie widział i raczej nikt widzieć nie mógł, bo loża była trochę w cieniu, z dala od innych. No ale jednak...
    - Po co, skoro to lubisz i tego chcesz? Ja też chcę masować twoją cipkę, pragnę tego...
    Ostatnie słowa załamały się nieco i przeszły w namiętny szept. Nieudawany. Marek faktycznie był bardzo podniecony i ta świadomość podniecała i ją.
    - Może ty pragniesz, ale niekoniecznie ja. Weź rękę – zażądała kolejny raz a jej głos był dużo bardziej opanowany.
    Jednocześnie wciąż pozostawała w bezruchu. Jej rozłożone na oparciach ręce były jakby sparaliżowane. Jej rozchylone nogi również. A ona czuła jak fantastycznie bawi się sama ze sobą, żądając by Marek wycofał dłoń, jednocześnie samej nie robiąc w tym celu zupełnie nic.
    I chyba to jednak wyczuł.
    - Nie – postawił się. - Chcę wiedzieć jak jesteś mokra.
    - I co? Dowiedziałeś się?
    Faktycznie, jeżeli jakaś część jej ciała reagowała, to właśnie cipka. Z każdą sekundą stawała się coraz bardziej wilgotna.
    - Dowiedziałem się, że jest gotowa przyjąć mojego kutasa – jego głos zabrzmiał agresywniej. - A jeśli ona, to ty też.
    Ten agresywniejszy głos zrobił jej dobrze. Zamilkła na chwilę, wpatrując się w płonące oczy Marka, gdy on wciąż pieścił przez majtki jej coraz bardziej mokrą cipkę. Z coraz większym trudem przychodziło jej zachowanie równowagi.
    - Nic nie wiesz – odezwała się wreszcie. - Mój mąż zrobiłby to inaczej i sprawił, że sama bym się na niego rzuciła. A ty chcesz po prostu mnie zaliczyć, puknąć, wyruchać… Nie myśląc w ogóle o mnie.
    Zachłystywała się własnymi słowami, tocząc taki dialog z nieznanym jej praktycznie obcym facetem.
    - Tak samo jak ty chcesz żebym cię porządnie zerżnął – nie odpuścił napastliwie. - I nie próbuj wmawiać, że nie.
    Krew wzburzyła się w niej. Był teraz tym… Tym najgorszym typem. Cynicznym, egoistycznym przystojniakiem, dążącym do wyruchania super laski bez względu na konsekwencje.
    - A nawet jeśli to co?
    Znów poczuła szaleństwo w głowie. Zasadniczo przyznała się do swojej fantazji. Do tego, by faktycznie ją zerżnął.
    - To, że pójdziemy do mnie i zrobię to.
    Nie wytrzymywał. Jego palce poruszały się adekwatnie do jego głosu. Były coraz bardziej agresywnie i mocno masowały przez majtki jej cipkę. Wciąż przez majtki, bo gdy raz niecierpliwie usiłowały się wedrzeć pod nie, zacisnęła uda mocniej, uniemożliwiając to.
    - Nie – pokręciła głową, ostatnimi siłami zachowując na zewnątrz względny spokój. - Ja właśnie wychodzę do swojego pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  61. 26 grudnia, było o tym kilka postów wyżej...

    OdpowiedzUsuń
  62. Czemu nie jest już 26 grudnia ....

    OdpowiedzUsuń
  63. Jak zawsze jest lepiej niż mam nadzieję

    OdpowiedzUsuń
  64. Trzy pierwsze rozdziały to nadal zagadka, podobnie jak trzy ostatnie. Zapowiada się świetnie. Nie wpadł bym na pomysł z "porno dla wybranych".
    Najtrudniejsze to czekanie. Jeszcze ponad dwa miesiące.

    OdpowiedzUsuń
  65. Zapowiada się bardzo ciekawie - pierwsze rozdziały to zdaje się zakończenie wycieczki szkolnej a później to samodzielne wakacje Kamili. Ciekawe, czy cały pobyt Kamili kręcić się będzie wokół Marka? A raczej czy Marek wokół Kamili... Lub w Kamili jak kto woli:) Tytuły rozdziałów są bardzo zachęcające, czy wpływ na to miała ankieta sprzed kilku lat?

    OdpowiedzUsuń
  66. Nie, tamta ankieta na tę chwilę nie ma już chyba wpływu na cokolwiek.
    Po prostu efekt rozpędzania się Kamili i przemiany z "dobrej" w "perwersyjną". Jeśli te przymiotniki w ogóle cokolwiek znaczą w odniesieniu do mojej pisaniny:).

    OdpowiedzUsuń
  67. To liczymy, że Kamila mocno się rozpędzi i będzie miała wiele ciekawych przygód:) Może sama zacznie przejmować inicjatywę? Zdradzisz czemu następna cześć "Zła" jest kontrowersyjna?

    OdpowiedzUsuń
  68. Poczekamy na publikację "Perwersyjnej" i komentarze, potem ewentualnie zajmiemy się "Złą".

    OdpowiedzUsuń
  69. Miesiąc do świąt, czas podsumowań. Falango, jakbyś miał napisać top 3 swoich ulubionych książek to nawet chętnie bym je przeczytał. Może szybciej zleci do nowego opowiadania.

    Pzdr.
    Siema

    OdpowiedzUsuń
  70. Zbyt szeroki wachlarz by wybrać swoje Top 3. I w sumie każdego innego dnia mógłbym wybrać zupełnie inny zestaw.
    Ale jeśli już...
    H.Sienkiewicz "Ogniem i mieczem"
    W.Wernic "Złe miasto"
    H.Coben "Bez skrupułów"
    To tylko beletrystyka, książek naukowych (w moim przypadku historycznych) nie brałem pod uwagę.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  71. No to jeszcze tylko 2 tygodnie i znowu spotykamy się z Kamilą pod choinką:). "Perwersyjna" wyjdzie w całości od razu czy też w 2 etapach?

    OdpowiedzUsuń
  72. 92 strony, więc chyba da radę zmieścić się w jednym wpisie.

    OdpowiedzUsuń
  73. Podziwiam, opowiadanie raz na rok, a ludzie czekają jak na pralkę w perelu. Do tego 80 komentarzy. Podziw

    OdpowiedzUsuń
  74. W sumie to chyba dobra wiadomość.
    Jest jednak inna, dużo gorsza. Wczoraj przetestowałem nowy format do wstawiania postów i test wykazał, że styl, który utrzymuję od początku (czyli fotki po lewej stronie), w nowym formacie wygląda po prostu beznadziejnie a niektórzy użyliby pewnie określenia "wkurwiająco".
    I nic z tym nie da się zrobić.
    Chyba, że zdjęcia poszłyby do środka, robiąc dziury na te fotki w tekście co te około dwadzieścia linijek.
    Tak, problemy pierwszego świata... Ale wiem, że dla wielu osób, fotki w moich tekstach to podstawa a ja chciałbym, żeby to jakoś wyglądało.
    A wygląda tak, że jedna opcja zła a druga też zła.
    Zobaczymy co będzie.

    OdpowiedzUsuń
  75. Hej
    Zdjęcia są mega ważne. Poza tym zawsze dobierasz je świetnie więc jakkolwiek nie umieścisz będzie dobrze. A że ja korzystam prawie zawsze z czytania w telefonie mi na pewno nie będzie przeszkadzać :-)
    Pozdrawiam
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
  76. Może nie do końca (jak zwykle zresztą) wyraziłem się jasno.
    W nowym formacie cierpi całość. Wstawianie fotek w taki sposób sprawia, że całość wygląda źle, włącznie z tekstem, który jest mocno nieestetyczny (jak na moje oczekiwania) i czyta się go źle.
    Trudno, jakoś sobie poradzę, tym bardziej, że przyszedł mi właśnie do głowy dość niezły pomysł jak to rozwiązać.

    OdpowiedzUsuń
  77. Jeszcze tylko kilkanaście, kilkadziesiąt godzin !!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  78. Witam
    Prawie rok oczekiwania. Cóż za zmyślna forma tortur.

    OdpowiedzUsuń
  79. Kamila zawsze wybiera przystojniaków ..a co z grubasami? Co z szkolną ofermą której trzeba dodać odwagi ? Jako wzorowy pedagog Kama powinna wprowadzić w świat seksu szkolną pokrake.

    OdpowiedzUsuń
  80. Szybko lecąc z pamięci, grubas był.
    Zależnie od tego jak zdefiniujemy ofermę, ktoś o zbliżonej charakterystyce też się pojawił.

    OdpowiedzUsuń
  81. Jedna jaskółka wiosny nie czyni .... Dać jednej ofermie a zająć się na poważnie szkolnymi łamagami to wielka różnica... byłoby fajnie poczytać jak Kamila zajmuje się uczniami z ....grupy wyrównawczej ....zamiast jak ciągle ulega szkolnym sportowcom .. szkolny playboy puka Kamile ..dla którego jest jedną z wielu ... A grubasy w okularach po takim seksie może już umrzeć szczęśliwy...

    OdpowiedzUsuń