Łączna liczba wyświetleń

piątek, 25 grudnia 2020



KAMILA I SENNE MARZENIA XXXVII. Perwersyjna.

 

1. Na głęboką wodę.


Ciężko było przyhamować podekscytowanie, może także dlatego, że niespecjalnie z tym walczyła. Wakacje zapowiadały się inaczej. Dużo krócej, za to intensywniej.

Choć po prawdzie, sama nie wiedziała czego się po nich spodziewać. Różnica w podejściu brała się z przeżytych wcześniej historii z Christerem. Zasadniczo po tym wszystkim, pewne granice przesunęły się dalej.

Oczywiście to, że przesunęły się granice, nie zmieniało faktu, że licealna pani dyrektor pozostała taka sama. Ze swoimi wybujałymi, wręcz chorymi fantazjami, ale jednocześnie z setką moralnych zastrzeżeń. Ale paradoksalnie to było tym, co rozgrzewało ją najbardziej.

Nie ma żadnej sensacji w tym, gdy publiczny striptiz robi doświadczona striptizerka, jakaś porno modelka, dla której obnażanie się jest tą przysłowiową bułką z masłem. Prawdziwe emocje zaczynały się wtedy, gdy za niegrzeczne rzeczy miała wziąć się konserwatywna, porządna, szanowna żona i matka, pełniąca w życiu zawodowym poważną i odpowiedzialną funkcję.


     Dlatego, mimo swego odważniejszego w założeniu podejścia, w środku nic się nie zmieniało. Milion rozterek sprawiających, że serce biło mocniej już w trakcie długiej podróży koleją.

Rozterki rozterkami, tu nie zmieniało się nic, ale zmianie uległa fizyczna postawa Kamili. Sprawiała wrażenie odważniejszej i sama siebie przekonywała do tego, że… Że można.

Choć oczywiście nie wiedziała co konkretnie można. I nie miała pojęcia czego tak naprawdę się spodziewać. Tym bardziej, że jechała bez konkretnego planu.  

No, prawie…

W każdym razie wylądowała w tych samych Piotrowicach, co na początku czerwca. Wtedy na dłuższy okres, tym razem na dwa, trzy dni. Wtedy z licznym gronem licealistów, teraz sama. Zdana tylko na siebie, swoje fantazje i rzeczywistość.

Dojechała późno, praktycznie pod wieczór, więc pierwszego dnia po prostu odpoczęła po podróży, zjadła kolację i poszła spać w hotelowym pokoju.

Następnego dnia po przebudzeniu i wykonaniu podstawowych czynności mogła skupić się na tym co ją tu ponownie przygnało.

Jak to zwykle bywa, gdy staje się już bezpośrednio, niemal oko w oko z tym na co się czekało długi czas, pewne napięcie opada, nieznacznie, albo nawet mocniej. Tak było też w przypadku Kamili. Znów wróciły zastrzeżenia, obawy.

Z drugiej strony, zawsze mogła się wycofać. Nie deklarowała niczego, nikomu nic nie obiecywała. Robiła to tylko dla siebie i miała otwarte wszystkie możliwe drzwi. I te z przodu i te z tyłu. Mogła robić krok w przód i krok w tył. I nikomu nic do tego.

Czasami wcześniej zdarzało się, że łapał ją podobny nastrój, podsycany zresztą przez Daniela. Pozwalała sobie wtedy na drobny ekshibicjonizm, bo za takowy uznawała paradowanie w stroju kąpielowym, czasami nawet w hotelu a najczęściej na plaży. Tak, to, że na plaży wszyscy byli tak rozebrani, nie zmieniało faktu, że pokazywanie sporej części swego ciała nago uznawała właśnie za pewnego rodzaju ekshibicjonizm. No bo co to za argument, że wszyscy tak robią? Jak wszyscy zaczną strzelać do siebie, to też trzeba to będzie uznać za normalne? No więc właśnie…


Ale tym razem korciło ją co innego. I prawdę mówiąc z minuty na minutę nakręcało coraz bardziej. I tego chciała spróbować, już na samym początku. Zresztą było to naturalne.

Wyszła z hotelu, czując coraz większe podekscytowanie. A także, będące zresztą nieodłącznym elementem pewne zdenerwowanie. Nic dziwnego.

Pierwszy raz w życiu przyszło jej stanąć twarzą w twarz z kimś, z kim wcześniej…

Na samą myśl o tym ogarniały ją wszelkie możliwe odczucia. Kroczyła drogą, którą pamiętała, mając w pobliżu park, ale szybko dochodząc do ulicy. Skierowała się w prawo i szła. W kierunku sklepu monopolowego.

Te możliwe odczucia… I podekscytowanie i niepewność i zażenowanie… Jak to miało wyglądać? Wejść do sklepu i powiedzieć „Cześć to ja? Pamiętasz jeszcze, czy od tego czasu poznałeś już może dogłębniej tuzin ładniejszych pań?”

Nie no… Wejść, dokonać jakiegoś zakupu… Coś w ten deseń. A nie stać i patrzeć ciekawie, czy pamięta, czy oczy mu się zaświecą...

A może… Sprowokować trochę, pouśmiechać się, nawiązać jakoś do tego co było?

Eee… Będzie, co życie przyniesie. Wypadało zdać się na los. Choć może jakiś program wizyty też by się przydał.

W każdym razie czuła podekscytowanie z każdym krokiem przybliżającym ją do sklepu. Notabene, do głowy przyszedł jej także młody Norbert, który mieszkał przecież na tej samej ulicy, choć kilkaset metrów dalej. Co by było, gdyby nieoczekiwanie spotkała i jego? Tego wolała uniknąć.

I wszystko wskazywało, że jednak uniknie. Powoli, ale nieubłaganie zbliżała się do sklepu. I im bliżej była, tym bardziej czuła, że nogi uginają się mocniej.

Przed samym wejściem opanowała się jednak tyle, ile potrafiła. Dyskretnie poprawiła włosy i pewnym krokiem weszła do środka.


Serce zabiło mocniej, ale zapanowała nad tym odruchem jak i nad wypływającym na twarz rumieńcem. Marek był w środku i ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, bo potem Kamila skierowała wzrok zupełnie gdzie indziej, ukazując swą udawaną obojętność na widok chłopaka, którego jakieś dwa miesiące temu sprowokowała tak, by zjechał z drogi głównej w leśną polanę i…

- Dzień dobry – odezwała się czystym, dźwięcznym głosem, zwracając się przede wszystkim do młodej dziewczyny za ladą.

Ale gdy oczy jej i Marka spotkały się raz jeszcze, przywołała na twarz delikatny uśmiech. Nie świadczący o niczym więcej, niż o tym, że poznała starego znajomego.

Z którym znajomość trwała kilkadziesiąt minut. Choć fakt, bardzo intensywnych.

- W czymś pomóc? - odezwała się dziewczyna.

No właśnie, tu był problem. Nie planowała żadnej imprezy. Sama z sobą? Więc po co tu przyszła?

- Rozglądam się za jakąś pamiątką z wakacji. Dość wyszukaną, ale niezbyt drogą...

Starała się poruszać zgrabnie między półkami, a w górę wbijał się przede wszystkim stukot szpilek. Miała świadomość, że to, plus wizualne efekty, jak jej odsłonięte nogi, robiło efekty.

- Pomogę – zaoferował się Marek niemal natychmiast.

A gdy znalazł się w pobliżu nie omieszkał dać znaku, że bez problemu rozpoznał klientkę.

- Jest tyle miejsc nad Bałtykiem, ale widzę, że Piotrowice jednak przyciągają swoim urokiem...

Zaczął subtelnym głosem, ale niedwuznacznym tekstem. Najlepiej wypadałoby się go wyprostować jakoś, ale Kamila nigdy nie była mistrzynią ciętej riposty.

Więc może inaczej?

- Może niekoniecznie tylko Piotrowice…


I natychmiast odwróciła wzrok, jakby uznała, że powiedziała za dużo.

- W porządku… - nie naciskał, chyba zadowolony z odpowiedzi. - Znowu z całą szkołą? W środku wakacji?

- Cała szkoła rozpierzchła się po kraju a pewnie i świecie.

Wyraźnie dała znać, że jest sama. No chyba, że z rodziną.

- I tak samej dobry alkohol...? - kontynuował Marek stojąc kawałek od niej, jakby nie chcąc wywierać presji.

- Już mówiłam, że dostałam zadanie przywieźć mężowi – spojrzała w oczy chłopakowi, tym razem już dużo pewniej.

I w ten sposób odkryła ostatnie karty. Tylko głąb nie zrozumiałby, że jest sama.

A on nie był głąbem. Analizując w ciągu tych kilku tygodni wrażenia z pierwszej wycieczki, z biegiem czasu coraz mocniej widziała w nim cwaniaka. Nie takiego stuprocentowego, ale jednak. Pewnie miał swoje ludzkie cechy, ale w przypadkach, gdy chodziło o własną korzyść, egoizm brał zdecydowanie górę.

No a poza tym… Wciąż był jednak dość przystojny, z tym błyskiem w oku, potwierdzającym jej wcześniejszą analizę. Ta sama fryzura z kucykiem, jeszcze silniejsza opalenizna i chyba bardziej chłopięca, niż męska sylwetka, mimo tego, że mieścił się w przedziale dwadzieścia pięć – trzydzieści, jeśli chodziło o wiek. Pewnie bliżej tej niższej granicy.

- Więc na spokojnie, jeśli nie teraz, to zawsze można później w bardziej sprzyjających okolicznościach...

Uhm...

- Nie wiem, czy się zdarzą, bo za dwa dni wracam.

- Skoro jest problem z wyborem, to może wybiorę sam coś odpowiedniego a rozliczymy się później?

Ach tak… Odwróciła się natychmiast zdecydowanie w stronę Marka mierząc go wzrokiem. Dobrze zrozumiała co miał na myśli. Tylko, że wtedy to był pretekst a teraz… Teraz nie miała zamiaru robić z siebie dziwki za pięćdziesiąt złotych, sto, dwieście, czy ileś tam.

Ale… Coś tam siedziało w jej głowie i chociaż wcześniej nie miała jakichś planów związanych z Markiem, to jednak…


- Zdecydowanie wolałabym się rozliczyć od razu, bez żadnych kredytów i innych… - skwitowała jasno i dobitnie. - Ale fakt mam problem z wyborem a czas goni...

- Jeśli wybór ma być poważny, to wezmę się za to i dostarczę pod wskazany adres – nie odpuszczał.

- Mój adres na najbliższych kilka godzin, to plaża. Pewnie koło krzewów, jeśli dobrze pamiętam to miejsce. Więc może być problem.

Nieprzypadkowo o tym wspomniała. Miejsce, które miejscowi zwali „koło krzewów” znała z poprzedniej z wycieczki i nie dość, że określało ono konkretne miejsce, to jeszcze charakteryzowało się dość specyficznym podejściem plażowiczów.

A przecież nie było opcji, by od razu wskazywać mu hotel i numer pokoju… Jeszcze przy obecności młodej sprzedawczyni.

I wkrótce po tym, z kobiecym wdziękiem opuściła sklep. Marek obiecał, że w miarę możliwości spełni życzenie klientki i postara się ja odnaleźć.

Ale ona czuła, że ta oszczędna informacja to tylko kamuflaż przed młodą dziewczyną za ladą. Była prawie pewna, że Marek zjawi się na plaży najszybciej jak to tylko możliwe.

Nie musiał się jednak spieszyć. Sama Kamila najpierw wróciła do pokoju, dokonała stosownych zmian w stroju i dopiero potem ruszyła w kierunku Bałtyku i znanego sobie miejsca.

Znalazła je szybko i ku swemu zadowoleniu stwierdziła, że nie ma tam wielkiego tłoku a nawet przeciwnie jest sporo miejsca i raczej nieliczni plażowicze. W dobrym wieku, czyli głównie raczej starsi, niewiele, ale jednak. Starsi, nie robiący problemów z większym ekshibicjonizmem, niż ma to miejsce na zwykłych plażach.

Nie zwlekając więc zrobiła striptiz, pozostając w stroju kąpielowym. Najpierw wskoczyła do morza, odnawiając znajomość z Bałtykiem po dwumiesięcznej przerwie a po kilkunastominutowej kąpieli wróciła na swoje miejsce, zalegając na kocyku.

I nim oddała się słonecznym promieniom, nie omieszkała zdjąć stanika.

Położyła się na brzuchu. Spokojnie, nie trzeba było od razu prezentować nagich piersi całej Polsce. Czy choćby tym najwyżej kilkunastu osobom z względnie bliskiego otoczenia.


Normalnie w takiej sytuacji przeżywałaby to wszystko mocno, ale tym razem… Jakoś nie działało to tak. Dlaczego? Czy to wydarzenia sprzed dwóch miesięcy, czy jej własne nastawienie tak bardzo przesunęły granice? Bo po kilku minutach leżenia musiała przyjąć to do wiadomości.

Nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle. Zależy zresztą, z której strony patrzeć. Ale skoro nie za bardzo ruszał ją fakt, że leży, owszem w takim miejscu, w którym wiele osób korzystało z pewnego luzu, przyzwolenia na większy liberalizm, ale jednak wciąż było to miejsce publiczne… No więc, że leży w samych majtkach, które zresztą podciągnęła tak, że zmieniły się w stringi, to znaczy odchyliła większą część pośladków na słońce.

Większą… Praktycznie odsłoniła je w całości…

No i nie działało to na nią? Nie no jednak zaczęło działać. Głównie poprzez wypięcie ku ludziom praktycznie nagiego tyłka. Z drugiej strony, nie wyczuwała w bliższym otoczeniu żadnego poważniejszego ruchu, nikt, albo prawie nikt nie skorzystał z okazji, by pogapić się na praktycznie nagie pośladki, praktycznie nagiej piękności skądś tam...

Może specyfika tego miejsca i ludzie tutaj przebywający przyzwyczaili się do takich widoków? Może. Chociaż chyba powinna być różnica, czy prawie nago opala się piękna kobieta, czy starszy już, hm… Kaszalot.

Nie no, może nie było to najbardziej kulturalne, ale chyba nie przesadzała. Znała swoją wartość i swoje atuty.

Mniejsza ze zgłębianiem takich rozważań. Może to i lepiej, że w pobliżu nie pojawiło się całe stado samców, którzy mogliby podziwiać jej wdzięki całymi godzinami. Mogła się sycić własnym ekshibicjonizmem i tym, że od czasu do czasu ktoś tam przejdzie obok i sobie popatrzy.

No i jakoś tym sposobem rozkoszowanie się tą sytuacją wskoczyło jednak na nieco wyższy poziom. Dobre i to.

I musiało wskoczyć chwilę później, gdy Kamila uznała, że czas na przednią część ciała. Przewróciła się na plecy, pokazując wreszcie tym nielicznym plażowiczom, którzy mogli cokolwiek dojrzeć, swe nagie piersi.


Znów… Nie odczuła tego aż tak, jak powinna by w takiej sytuacji. Czy ten festiwal golizny i innych nieprzyzwoitych wydarzeń sprzed dwóch miesięcy tak na to wpływał? A może też fakt, że w tym najbliższym otoczeniu zauważyła jedną a potem drugą kobietę bez stanika. A wśród fal Bałtyku jeszcze trzecią. I jakoś nie robiło to na nikim jakiegoś większego wrażenia. Przynajmniej tak wnioskowała.

W pewnym momencie uświadomiła sobie, że osobą, która zdecydowanie najczęściej gapiła się na jej nagie cycki, była ona sama. Hm… Jeśli był tu na plaży jakiś bystrzak, który to wychwycił, mógł mieć z tego tytułu niezły ubaw.

W porządku. Zamknęła więc oczy i zaległa prężąc ku słońcu przednie części swego ciała, włącznie z nagimi piersiami.

I jak to zwykle w takich wypadkach bywa, długo się tym nie nacieszyła.

- Aż nie wiem, czy przeszkodzić, czy po prostu stać i patrzeć...

Nie musiała otwierać oczu, by rozpoznać głos Marka, choć przecież aż tyle się z nim nie nagadała.

Poczuła skrępowanie. Jednak! Marek nie był kimś obojętnym. Mimo wszystko znała go. Poznała go dwa miesiące temu, gdy w czasie półgodzinnej znajomości zdążyła sprowokować go do wywiezienia jej w las, gdzie posłusznie obciągnęła mu.

Na samą myśl o tym, poczuła napinające się mięśnie ud.

- A co wolałbyś robić? - zrzuciła na niego odpowiedzialność na konwersację.

- To zależy od ciebie – gładko przypomniał, że już wtedy byli na „ty”. - I jedno i drugie ma swoje zalety.

Nie odpowiedziała. Marek i rozsiadł się obok i dopiero wtedy otworzyła oczy.

W tych warunkach, gdzie praktycznie wszyscy byli półnadzy, Marek w spodenkach do kolan i koszulce prezentował się dziwacznie. Ale szybko dostosował się do reszty i Kamila mogła zobaczyć jak chłopak ściąga wszystko co trzeba, pozostając w kąpielówkach.

- Poczekasz na mnie, nie?


I nie czekając na odpowiedź pomknął ku morzu. A Kamila miała kilkanaście minut na przemyślenie kilku rzeczy. Ot, choćby na uświadomienie sobie, że jakby co, to ma przy sobie młodego, dość przystojnego a jednocześnie trochę niepokojącego mężczyznę.

Niepokojącego przez te jego oczy. Były ładne, dość specyficzne, ale zdradzały trochę to jego cwaniactwo, ten egoizm. Jednym słowem, nie był to człowiek, któremu mogłaby zaufać tak naprawdę. Nie to, że był zły, bo nie był taki, ale… Ale na linii między złym a dobrym jest jeszcze kilka punktów, no i powiedzmy w skali od zera do dziesięciu, dawała mu, powiedzmy sześć.

Ale może właśnie dlatego w tych okolicznościach stawał się w jej oczach atrakcyjnym. Doskonale wpisywał się w te najbardziej perwersyjne fantazje, jakie od lat nękały ją wieczorami. Zresztą…

Przecież jeszcze niczego nie ustaliła, niczego tak naprawdę nie zaplanowała. Samo towarzystwo kogoś takiego nie było niczym niewłaściwym, w razie gdyby coś się jej odwidziało, mogła zakończyć tą znajomość w ciągu sekundy.

Na razie jednak nie miała najmniejszej ochoty jej kończyć. Wręcz przeciwnie, rozkoszowała się nią na swój sposób. Obecność Marka umilała jej pobyt tutaj i mogła stanowić punkt wyjścia do hm… Do kilku rzeczy.

- Od razu lepiej – obwieścił pojawiwszy się po jakichś dziesięciu minutach.

- Ładnie tak zostawiać młodą praktykantkę na żer miejscowych pijaków a samemu bawić się w najlepsze? - posłała zaczepny tekst.

- Przywilej właściciela – odpowiedział równie zaczepnie. - O tej porze nie mamy wielu klientów, praktycznie tylko samochodowcy, którzy się zatrzymują. Anita da sobie radę bez problemu – wyjaśnił po chwili.

- Mam nadzieję, że dostanie premię – skwitowała.

Celowo utrzymywała nieco wyniosły ton, taki, który klasyfikował ją jako damę z wysokim poczuciem własnej wartości. Taki przyjęła styl, w sumie nie aż tak odbiegający od jej prawdziwego „ja”.

Prawdziwa dama, kobieca, nieco wyniosła, oczywiście nie aż tak by można ją określić mianem niesympatycznej, czy wręcz wrednej. A jednocześnie ładna, dla wielu piękna, jednym słowem niezła dupa. Albo wręcz super dupa.


Sumując, nieco wyniosła super dupa, która aż prosi się o to by ją wziąć w karby i porządnie zerżnąć. Aż uśmiechnęła się do tego wizerunku.

No i… Niby niezdobyta, super dupa, która dwa miesiące temu obciągnęła mu w ciągu półgodzinnej znajomości. To ją trochę otrzeźwiło i przyciągnęło ten rozkoszny ucisk w podbrzuszu.

- A jaka premia należy się mnie za coś takiego? - równie uśmiechnięty Marek wyjmując z torby, którą miał przy sobie butelkę nieznanego jej alkoholu. - To koniak, trochę tańszy niż tamten wtedy, ale wciąż ekskluzywny.

Niż tamten wtedy…

- Dobrą masz pamięć – rzuciła niby od niechcenia.

Pamiętała przecież jaka historia wiązała się z tamtym wydarzeniem. Upust o pięćdziesiąt złotych.

- Każdego dnia sobie przypominam.

Jakby wykorzystał poruszony temat i bez żadnych hamulców spojrzał wprost na jej nagie piersi. Tak, że Kamila poczuła po raz kolejny dyskomfort a jednocześnie ciarki na skórze.

A Marek nie folgował sobie i dokładnym spojrzeniem zlustrował jej praktycznie nagie ciało, od ramion i piersi, przez brzuch, po długie, zgrabne nogi.

- Uhm… A co takiego konkretnie sobie przypominasz?

Sama nie wiedziała po co kontynuowała ten wątek. W sumie chciała pozostać w klimacie erotyki, ale niekoniecznie wracając do tego co wtedy się stało.

- Wszystko… - Marek chyba poczuł się zachęcony. - Tajemniczą piękność, która chwilę później okazała się panią dyrektor w liceum… Którą kilkanaście minut później trzymałem w ramionach, całując jej piersi… I która chwilę potem miała w ustach...

- To bardzo banalne – wtrąciła, nie chcąc słuchać spodziewanych dosłowności. - Mógłbyś się bardziej postarać.

- A no tak, mam do czynienia z nauczycielką…


- Nie tylko dlatego, ale choćby… - wciąż prezentowała nieco pretensjonalny ton, domagający się wręcz usadzenia.

A skoro tak...

- Sama mogłabyś powiedzieć, czy twoje piersi pamiętają mój dotyk.

Dobrze wycelował. Trochę nie wiedziała jak zareagować. Pozostawał tylko ograny, kobiecy motyw.

- To akurat nie powinno cię interesować.

- Dlaczego? Wstydzisz się tego?

- Po prostu nie uważam, by wracanie do tego było czymś odpowiednim.

- Przecież sama chciałaś…

- Ale to już przeszłość – w typowo kobiecy sposób zgrabnie ominęła przytyk. - Zawsze lepiej zająć się tym co przed nami.

- Świetnie – umiejętnie wykazał cierpliwość na babskie gadanie. - Opowiedz o swoich planach na najbliższe czterdzieści osiem godzin.

Nie dawał się spłoszyć i w sumie zyskiwał na tym. Choć podskórnie miała świadomość, że robi to tylko dlatego, że zamarzyła mu się powtórka sprzed dwóch miesięcy. I to pewnie tym razem w pełnym wydaniu.

Kontynuowała swoje uniki, nie dając sobie wejść na głowę. Wystarczało to, że mógł pooglądać ją praktycznie nagą. Może wtedy więcej przeżył, ale teraz więcej widział. I z tego co widziała, wcale nie krępował się jej strojem, czy raczej jego brakiem. Jego wzrok nie schodził z jej nagich piersi, czy innych, ponętnych części ciała.

Czuła to narastające rozkoszne poniżenie. Tak, to już był zdecydowanie inny klimat, niż wcześniej, gdy postanowiła poopalać się w bardzo skąpym stroju. Teraz… Teraz była w towarzystwie mężczyzny, z kilku powodów specyficznego. I pozwalała mu na to, na co nie pozwoliła nikomu innemu w jej życiu, nie licząc oczywiście Daniela. Pozwalała by ten specyficzny a jednocześnie praktycznie obcy jej facet oglądał ją bezkarnie prawie nagą. Na czele z tym nagim, bardzo intymnym fragmentem ciała jak piersi.

Wtręty o tym co było i o tym co ewentualnie może być teraz też robiły swoje. Wprawdzie Marek nie zapuszczał się za daleko w swoich wizjach, poprzestając na kilku drobnych sugestiach, ale to krążyło gdzieś pomiędzy nimi. Kamila wyczuwała to bez trudu.


I gdzieś w jej głowie po raz pierwszy zaczęło się precyzować to z czym wyjechała z Wielkopolski. Rzecz jasna dość mgliście, bo wszystkiego nie dało się zaplanować, poza tym dobrze było zostawić furtkę na różne możliwości, także odwrotu. Ale rzeczywistość rzeczywistością a wizje wizjami. W nich mogła pobiec do przodu i pomyśleć, czy naprawdę mogłaby posunąć się z Markiem dalej?

Tak, wyjechała z domu z dość mocnym nastawieniem, ale to też były fantazje. I gdy doszło do ich konfrontacji z rzeczywistością, musiały pojawić się spore wątpliwości.

W każdym razie to wszystko wpływało na uczucie owego rozkosznego poniżenia. I jeszcze coś…

- Siema, byku! - usłyszała w pewnym momencie tuż obok.

- Siema – padła odpowiedź ze strony jej towarzysza.

No właśnie… Niby nic takiego w tych warunkach, ale...

Ale Kamila uświadomiła sobie coś. Tak z punktu widzenia tego koleżki, który zobaczył… No właśnie, zobaczył swego kolegę, w towarzystwie pięknej kobiety, nieco starszej i przede wszystkim pół nagiej, z gołymi cyckami na wierzchu. Jak to mogło wyglądać? To znaczy, jak mogło wyglądać w wyobrażeniu tego koleżki? Tak, że jego kumpel znalazł się właśnie na świetnej drodze, by wyruchać naprawdę ekstra laskę.

I to z pewnością wpłynęło na jej poczucie tej rozkosznej uległości. Marek wygrał coś, zawsze ktoś będzie miał w pamięci to, że on bardzo swobodnie rozmawiał z prawie nagą pięknością. I będzie ją przypominał w tych rozmowach.

Hm…

- Czas na mnie – oświadczyła wreszcie, w którymś momencie.

Wstała, prostując swe ciało. Już wcześniej obciągnęła majtki tak, by zasłaniały pośladki, nie dając tym samym zbyt wielu widoków Markowi. No ale w sumie patrząc na jej pośladki opięte jedynie majtkami i tak niewiele tracił…

- Ja też muszę wracać do sklepu – oznajmił Marek.

Milczała, czekając na rozwój sytuacji. Było jasne, że Marek tego tak nie zostawi. Być może wyczuł już coś, gdy pojawiła się u niego w sklepie, do tego to spotkanie tutaj… Milczała więc, zapinając stanik.

- Wieczorem jest koncert w klubie, tym od razu obok hotelu – zaczął.


Wciąż milczała, czekając cierpliwie.

- Może wpadnę po ciebie? Czy przyjdziesz sama?

- Ach…! A kto ci powiedział, że się wybieram? - zareagowała wreszcie żywo.

- Nie sądzę, byś przyjechała tutaj spędzić te dwa dni w hotelu.

- Uhm… A ty? Zostawisz cały interes na barkach biednej dziewczyny?

- Ona już dawno będzie w domu szykując się na jutro… Wieczorami siedzi tam inny pracownik.

Kiwnęła tylko głową w komentarzu.

- Ale jest mi miło, że tak troszczysz się o mój biznes – nie przepuścił okazji.

Był dość wyszczekany, nie dawał sobie wejść na głowę. Chociaż… Może przesadzała, może po prostu zbyt często miała do czynienia z młodymi, których jednak łatwo było zgasić jednym zdaniem? Szczególnie w szkole…

- Zobaczymy jeszcze – stwierdziła oględnie. - To tymczasem.

Dała wyraźnie do zrozumienia, że udaje się w stronę hotelu. Zauważyła, że Marek chciał coś odpowiedzieć, ale ostatecznie dał sobie spokój.

- To cześć – rzucił tylko i poszedł w swoją stronę.

Uhm… Zachował się jak facet. Nie narzucając się, nie prosząc. Na zasadzie „wyjdzie, to wyjdzie a jak nie, to nie”. I mimo że niewątpliwie czuła, że chce rozwinąć tą znajomość, to jednak umiał się powstrzymać i nie robić z z siebie błazna.

A ona? Czy nie przesadziła trochę z tą swoją pozorną obojętnością i lekkimi próbami zrażania go? Nie no, chyba nie… Ale może mogła się zachować bardziej ugodowo?

Nie, było w porządku. Nie zraziła go chyba. A nawet gdyby, to… Wszystko można było wyprostować w klubie na tym koncercie, albo poszukać innej znajomości.

O ile oczywiście miała się w tym klubie w ogóle pojawić.



2. Jak to szło czwartego dnia?



Ale zanim się w nim pojawiła miała trochę czasu by spędzić go w hotelowym pokoju sama se sobą. I ze wspomnieniami. Bo to miejsce, ten ośrodek i ten hotel przywoływały je nad wyraz silnie. Pierwsze trzy dni wycieczki szkolnej, w trakcie której dopuściła się kilku co najmniej nieprzyzwoitych czynów. I dwa kolejne, które określić nieprzyzwoitymi, byłoby kosmicznym niedopowiedzeniem.


Jak to było? Jak to szło?

Po wczesnym telefonie tego dnia, gdy wyjaśniły sobie pewne sprawy z Dominiką i kolejnym telefonie do Christera stało się oczywiste, że czekają ich dwa długie dni we własnym i tylko we własnym towarzystwie. Zawczasu przekazała większą część swych nauczycielskich obowiązków koleżankom, ignorując domyślne uśmiechy Ewy i pozostałej części grona pedagogicznego. Domyśliły się, że zniknięcie ich przełożonej na praktycznie czterdzieści osiem godzin musi mieć związek z jakimś przystojnym mężczyzną. Były z pewnością mocno podekscytowane świadomością, która zagnieździła się w ich umysłach, że ich do tej pory mocno prorodzinna, konserwatywna koleżanka znalazła sobie jakiegoś kochanka. Ale żadna nie odważyła się zasugerować tego i co najwyżej pouśmiechały się w milczeniu.

W sumie lepsza ta utrata w pewnym stopniu godności, niż to, gdyby miały się dowiedzieć kim ten kochanek faktycznie jest.

A ona wyszła, tak jak poprzedniego dnia, znów na uginających się nogach. Niby wszystko zostało już odkryte, niby poprzedniego wieczoru doszło do pierwszego razu i mleko się rozlało, ale… Ale to nie oznaczało, że teraz mogła podejść do ego wszystkiego na luzie, beztrosko pogwizdując sobie jakąś wesołą melodyjkę. To nie było w jej stylu.

Dlatego wkroczyła do domku Christera z dość poważnym wyrazem twarzy zdradzającym pewnie jej emocje, jakby niekoniecznie od tego co ich połączyło chciała zacząć ten dzień. Ale Christer nie wytrzymał. Jakim by nie był dość przyjaznym chłopakiem, nie omieszkał przepuścić takiej okazji. Sytuacji, gdy jego piękna pani dyrektor sama zadeklarowała to co zadeklarowała.

Już po kilku sekundach, wykorzystując moment, gdy ustawił się do niej tyłem, zadarł lekką, letnią sukienkę w górę, patrząc na jej majtki.

Christer!”, odwróciła się gwałtownie.

Przecież mogę”, odparował natychmiast. „Niech się pani odwróci.”

Wahała się przez moment. Owszem, zadeklarowała swoją bezgraniczną uległość, ale inaczej wygląda to w rozmowie internetowej, czy telefonicznej a inaczej, gdy trzeba się z tym zmierzyć na żywo.

Po raz tysięcznym przeszło jej przez myśl zwątpienie, czy robi dobrze. I po raz tysięczny nie potrafiła uzyskać właściwej odpowiedzi.

Odwróciła się a Christer znów zadarł jej sukienkę w górę a potem, bezceremonialnie, ściągnął z niej majtki.


Tak szybko?”, jęknęła sugerując lekką irytację. „Myślałam, że porozmawiamy trochę.”

Porozmawiamy w moim języku”, zareagował zadziwiająco dość stanowczo. „Niech pani wypnie tyłek!”

Nie do końca się jej to spodobało, ale posłusznie uczyniła co nakazał, czując jak jej ciało rozgrzewa się w ciągu sekundy. Rzucała głowa w bok, jakby chcąc się upewnić co zamierza Christer. Przysunął się do niej tak, że wyczuła przez jego spodenki ożywiającego się penisa. Ale przez moment jeszcze nic nie robił, tylko ściskał nagie pośladki swej pani dyrektor gorącymi dłońmi.

Czyli nie chce pani tego”, zapytał po kilku sekundach.

Myślałam, że...”, urwała, sama nie wiedząc dokładnie jak to przekazać. A najbardziej nie wiedząc tego co właściwie myślała.

Pytam, czy chce pani, czy nie, pani dyrektor?”

A dlaczego?”

Wolałabym trochę się przyzwyczaić do tej sytuacji...”, wybrnęła.

Czyli nie chce pani...”

Do czego zmierzasz?” znów rzuciła głową w bok, czując gorący oddech licealisty na swym karku.

Do pani fantazji”, wyjaśnił krótko i dość zapalczywie. „Pisała pani o gwałcie. A ja po tym jak się naczekałem tyle, po tym jak to wszystko stało się rzeczywistością… Mam straszną ochotę panią zgwałcić.”

Serce na moment jej stanęło. Christer? Ten pogodny raczej chłopak w roli gwałciciela?

Z drugiej strony… Cóż, każdy może się za mocno napalić w takiej sytuacji. I fakt, że napalił się na nią ktoś taki jak Christer… Albo odwrotnie, to, że Christer napalił się na nią tak bardzo… Podnieciło ją to nieoczekiwanie.

Ale tak samo jak podniecona, była oszołomiona. I nie mogła przecież pozwolić tak...

Christer...”, usiłowała wyswobodzić się z jego uścisku, ale licealista był czujny i nie pozwolił jej na to.

Stój jak jesteś!”, polecił jej, po raz chyba pierwszy zwracając się do swej pani dyrektor bezpośrednio a nie formalnie.

Ale Christer…!”, usiłowała oponować podnosząc nieco głos.


Milcz!”, polecił krótko i wykorzystując swą siłę zaczął ściągać z niej sukienkę.

Szarpała się przez moment, próbując pozostać w ubraniu, ale licealista nie pozwolił na to.

Bo ją rozerwę i wróci pani w hotelu nago, bo majtek też nie oddam!”, zagroził a ona czując w jego głosie coraz wyraźniejsze podniecenie, miała świadomość, że rozgrzewa się jeszcze bardziej. I jakby osłabiona tym uczuciem dała ściągnąć z siebie sukienkę zostając w samym staniku. Oczywiście tylko na chwilę, bo coraz mocniej rozemocjonowany chłopak rozpiął go i ściągnął z niej po chwili.

Odetchnęła ciężej, stojąc naga przed Christerem, już po raz kolejny w czasie tej wycieczki. Znów poczuła wstyd. Całkiem zrozumiały. Ale serce przyspieszyło rytmu, gdy zobaczyła jak Christer gwałtownym ruchem ściąga z siebie koszulkę a potem spodenki.

Nie!”, zareagowała dość alergicznie, jakby spanikowana.

Chociaż widok Christera, już prawie nagiego… Jego ciało, zgrabne, pociągające, opalone, lekko umięśnione… To wszystko sprawiało, że nogi zaczęły jej drżeć.

Christer, poczekajmy trochę!”, zarządziła i zrobiła krok w przód, jakby chcąc wyminąć swego ucznia.

A potem dostrzegła tylko niesamowity błysk w jego pięknych, błękitnych oczach. I zobaczyła tylko jego rękę błyskawicznie zatrzymującą ją. A potem po prostu totalnie oszołomiona padła na łóżko pchnięta silnie przez licealistę, rozkładając się na nim szeroko i świecąc przed nim naga, wilgotną cipką.

I nawet z tego szoku nie zdążyła wydusić z siebie ani słowa, bo chłopak w ciągu sekundy uporał się z bokserkami i równie nagi momentalnie wskoczył na łóżko, przypierając panią dyrektor z całej siły.

Christer, proszę…!” jęknęła, usiłując złączyć nogi, ale było to niemożliwe, bo wewnątrz nich znajdował się młody licealista.

Młody, piękny, napalony, ciężko oddychający, podniecony do granic, wydalający z siebie przyjemną woń potu i przede wszystkim olbrzymiej ilości testosteronu. Jego wygląd, jego zapach, jego zachowanie. I to, że był uczniem jej szkoły, kończącym właśnie pierwszą klasę.

Kombinacja czegoś co sprawiło, że nie była w stanie się ruszyć.

Mogła tylko wygiąć się i otworzyć szeroko usta, jak i oczy, gdy poczuła jak Christer wpycha w jej mokrą i nie stawiającą oporu cipkę swego sterczącego penisa.


Ach...”, jęknęła krótko i wysoko.

Wepchnął i od razu zaczął posuwać, nie napotykając żadnego oporu w jej cipce, bo wilgoć ułatwiła wszystko. I nawet jeżeli ona sama odczuwała jakiś drobny ból, to był on niczym w porównaniu z innymi doznaniami.

Głównie z tym, że jest gwałcona przez swego licealistę.

Choć tak naprawdę nie dało się tego nazwać gwałtem w żaden sposób. Christer miał przyzwolenie dane już wcześniej i znał jej fantazje. A przecież ona sama, choć owszem, nie była przekonana do takiego rozpoczęcia dnia, zgodziła się tak naprawdę na wszystko.

Ale… Ale z postaw ich obojga sprzed chwili… Wynikało jednak to, że jest gwałcona. Było tak, chociaż w jakiejś części. Więc jak połączyć to, że ten gwałt sprawiał jej olbrzymią rozkosz?

Choć fakt, szokował również.

Szokował, może najbardziej dlatego, że jego sprawcą był Christer, jednak porządny chłopak, który brał teraz bez ceregieli swoją licealną panią dyrektor. I to ją podniecało tak samo jak musiało podniecać jego.

Tak, czuła się w jakiś sposób gwałcona, choć zaprzestała jakiegokolwiek oporu. Jej świadomość skupiała się na doznaniach duchowych i fizycznych, gdy czuła jak penis Christera rżnie ją w cipkę bez ceregieli, bezceremonialnie, szybko, szybko, jeszcze szybciej, jakby licealna pani dyrektor była absolutnie jego własnością i jakby jej cipka należała do jego penisa. I może sam chłopak skupiwszy się pewnie bardziej na swych własnych doznaniach, nie miał pojęcia jak dobrze robi pani dyrektor jego rżnięcie.

Chociaż słysząc jej ciche, urwane jęki musiał mieć tego świadomość.

Boże…!”, jęknęła w którymś momencie.

A Christer jakby ocknął się w nim i odsunął od niej, przyklęknąwszy, tak jak poprzedniego wieczora i w ten sposób jego ruchy stały się jeszcze bardziej dynamiczne. I jeśli coś jeszcze w tym wszystkim miało nosić znamiona gwałtu, to to, że sprawiał wrażenie, iż nie dba o satysfakcję swej licealnej dyrektorki, tylko samotnie, dość egoistycznie zmierza do finału. Stosunkowo szybkiego finału, ale nie było w tym chyba nic dziwnego po całej tej akcji wstępnej.


Spuścił się w niej, nie dając pani dyrektor odpowiedniej satysfakcji, ale nie żałowała tego. Świadomość, że uczestniczyła w czymś takim, że na przywitanie dała się w jakiś sposób zgwałcić Christerowi, była wystarczającą rozkoszą. Tak samo jak widok młodego, napalonego do granic chłopaka, który rytmicznie i dynamicznie wchodził w nią swoim twardym kutasem.

I najbardziej ta świadomość, że doprowadziła do takiego staniu podniecenia właśnie Christera. To sprawiło jej olbrzymią frajdę.

Wyszedł z niej a ona patrzyła z rozkoszą na jego młodzieńcze, błyszczące od potu ciało, które chwilę później zaległo obok niej.

Oddech uspokajał się, choć wciąż odczuwała spore podniecenie. Podniecenie w stosunku do nastolatka. Choć tak nie do końca. Wiadomo, że bardziej podniecały ją jej własne fantazje A że spełniała je właśnie z tym ujmującym siedemnastolatkiem...

Będziemy teraz tak leżeć do wieczora?”, przerwała wreszcie milczenie.

A przeszkadza to pani?”

Wzruszyła ramionami. Niby nie przeszkadzało. Było nawet fajnie, acz gdy emocje zaczęły nieco opadać, wracało poczucie skrępowania.

No i właśnie, czy fakt, że leżała nago, obok nagiego licealisty nie był tak samo perwersyjny jak… No jak seks z nim i to nawet jakiś bardziej wyuzdany?

Tym bardziej, że Chrster ułożył się na boku, mając kompletnie nagie ciało pięknej pani dyrektor na wyciągnięcie palca. Co też wykorzystywał, nie tylko patrząc, ale i dotykając. Raczej leniwie, jakby smakował je, zapoznawał z nim, z tego reakcjami. Ostrożnie, powoli, niemalże romantycznie. Niekoniecznie wsuwając dłoń między nogi. Wystarczały mu bardziej neutralne fragmenty ciała, jak choćby brzuch.

Podoba ci się?”, zapytała po kolejnej chwili milczenia, mając na myśli swe nagie ciało.

A zna pani kogoś, komu by się nie podobało?”

Uśmiechnęła się lekko.

Chcesz usłyszeć, jak bardzo jestem w sobie zadufana? Nie wiem, pewnie jest wielu ludzi, na których nie robiłoby to wrażenia...”

Raczej nie w naszej szkole.”


Nie pamiętała już dokładnie całego dialogu. Pamiętała tylko, że leżeli i sycili się swoją obecnością. Pewnie Christer bardziej, nic dziwnego. Ale byłaby niesprawiedliwa, gdyby całą swą odczuwaną perwersyjną rozkosz złożyła na karb swej duchowości. Christer podobał się jej, na pewno. Był fajny, miał fajny charakter i ciało też.

Rozmawiali o wielu rzeczach, czasem jednak tylko wychodząc poza erotykę, poza to, co siłą rzeczy nasuwało się samo. Wypytywał ją jeszcze o wiele spraw, tak jakby przez internet nie zdradziła mu wszystkiego. W sumie jednak nic dziwnego, między wysyłaniem wiadomości na forum a opowiadaniem na żywo istniała spora różnica. Wiele rzeczy, niuansów można było doprecyzować.

A palce Christera nie schodziły z jej ciała. Błądziły po brzuchu przyprawiając o przyjemne ciarki, bawiły się piersiami, krążyły wokół sutków, sprawiając, że głos Kamili stawał się momentami cichszy, bardziej subtelny. Jeszcze bardziej, gdy palce Christera pieściły delikatną skórę wzgórka łonowego.

Nie broniła mu tego. Syciła się nie tylko jego dotykiem, ale i własną uległością, która już wcześniej nakazywała nie sprzeciwić się licealiście w niczym i którą zadeklarowała już wcześniej.

Dlatego też...

Dla mnie nie ma czegoś takiego, jak być dobrym w łóżku”, wyjaśniała jakiś czas później. „Wszystko sprowadza się do tego, że obie strony chcą… I to wszystko”, podsumowała.

Też tak uważam”, zgodził się Christer. „Ale z drugiej strony trochę psuje mi to plany.”

Dlaczego?”, spojrzała z uwagą.

Bo...”, zająknął się. „Chciałem sobie potrenować trochę.”

Potrenować?”, powtórzyła z lekkim zarówno niedowierzaniem i zaskoczeniem, unosząc się trochę i opierając na łokciach. „Co masz na myśli?”

Normalnie. Spróbować kilku pozycji, gdzie pani objaśniłaby mi co i jak… I dlaczego tak lepiej a dlaczego nie...”


Zdumiała się. Odgarnęła ręką włosy nieco speszona. Dziwne, ale jednak takiego uczucia doznała.

Mogła liczyć się z tym, że Christer, jaki by nie był, da upust swoim hormonom, że będzie musiała się liczyć z wydupczeniem, zerżnięciem, wyruchaniem, ale… Potrenowaniem?

Licealista musiał wyczuć jej zawahanie i postanowił przejąć inicjatywę.

Wstań”, rzucił do pani dyrektor, samemu zrywając się z łóżka.

I jednocześnie poprowadził ją ku jedynemu w tym domku stolikowi. Nie musiał mówić wiele, intencje były jasne. Naga Kamila usiadła na stole mając przed sobą ucznia.

Nie do końca wiem na czym miałaby polegać ta lekcja”, odezwała się czując jednak silniejsze skrępowanie.

Jakoś ta sytuacja była bardziej pornograficzna. Nic dziwnego. Ona naga na stole a przed nią nagi siedemnastolatek rozsuwający jej kolana.

Znów znajdował się tak blisko, że czuła jego zapach. Jego pożądanie.

O, na tym”, odpowiedział krótko, chwytając panią dyrektor za uda. Jednocześnie rozwarł je, jak i przyciągnął do siebie.

W ten sposób Kamila znalazła się na stole w pozycji półleżącej. Była jeszcze bardziej naga, niż przed chwilą. Wzrok Christera lustrujący jej bezbronną cipkę uświadamiał jej to dobitnie.

Po prostu chciałbym sprawdzić...”

Nie dokończył na czym miałoby polegać to sprawdzenie. Przez moment pieścił palcami cipkę szkolnej pani dyrektor, próbując uzyskać odpowiedni stopień wilgoci, po czym przymierzył się i...

I wszedł, ale tak tylko trochę. Wręcz samą główką. I zatrzymał się, wykonując ruchy okrężne penisem.

To chciałem sprawdzić, czy tak może się pani podobać bardziej”, oświadczył, koncentrując wzrok w tym właśnie miejscu.

Kamila czuła, że traci kontrolę nad sobą. Jeszcze przed chwilą miała na twarzy delikatny, świadczący o pewnym skrępowaniu, uśmiech. Teraz zniknął on, ustępując miejsca innego rodzaju emocjom.

I co?”, dopytał po chwili zaciekawiony. „Lepiej na długość, czy na grubość?”


Westchnęła głębiej. Uczyniła poważniejszy wysiłek, by postarać się wyglądać normalnie i na jej twarz znów powrócił lekki, wyrażający pewne zawstydzenie uśmiech.

Jedno i drugie”, odpowiedziała szybko, starając się by jej głos brzmiał normalnie.

Ale chyba się pani podoba?”, nie zaprzestawał swoich ruchów.

No tak, jasne...”, parsknęła krótkim, urwanym śmiechem, co było efektem wstrzymywania oddechu przez moment.

Jak miało być inaczej? Mogła wytrzymać w stanie neutralności kilka, kilkanaście sekund, ale… Tyle dało się wytrzymać, patrząc jak młody licealista przymierza się swoim sterczącym kutasem do jej cipki i bawi się nią rozkosznie, zamiast po prostu wejść i rżnąć, jak uczyniłby to chyba każdy z jego rówieśników, gdyby miał taką okazję.

Zaskoczona, wytrącona z równowagi jego zachowaniem, czuła, że znajduje się na granicy i że już za chwilę… Głęboko westchnęła, wypuszczając powietrze.

Mam się tak bawić dalej, czy lepiej wsadzić go głęboko?”

Co za drań… Jego głos zdradzał dużo większe opanowanie, niż jej, dwa razy starszej, dojrzałej już kobiety. Tak jakby dla niego to była rutyna a dla niej zupełnie niespotykane przeżycie.

Nie odpowiedziała, znów zaparło jej dech w piersiach, gdy poczuła jak sterczący penis Christera rozpycha jej pochwę wjeżdżając głębiej i głębiej, ale… Nie jakimś szybszym ruchem, tylko właśnie tak powoli, na spokojnie.

I znów panią bzykam...”, tym razem to na twarzy licealisty pojawił się nieco perfidny uśmieszek.

Penis zatrzymał się a Christer znów zaczął wykonywać okrężne ruchy u wejścia, tym razem uważnie kontrolując mimikę twarzy rozedrganej pani dyrektor.

Może pani powie coś szerzej?”, zagadnął. „Albo o tym co się dzieje, albo… Może to jest dobra pora by nauczyła mnie pani jaka jest różnica między imiesłowem biernym a czynnym, w czasie gdy ja będę...”, urwał, bo było jasne co miał na myśli. „W sumie to by było całkiem podniecające”.

Nie, nie nabijał się z niej, choć przyszło to jej do głowy przez sekundę. Zamknęła oczy, delektując się okrężnymi ruchami penisa, wiedząc, że jej twarz bezlitośnie zdradza licealiście wszystkie odczucia rozłożonej na stole pani dyrektor.


Christer...”, jęknęła zduszonym głosem. „Kto tu komu miał dawać lekcje…?”

Tymi słowami bezlitośnie ujawniła swą uległość i podniecenie. Sprawiając jednocześnie sporą rozkosz swemu uczniowi. Przyznała przecież w ten sposób jasno i klarownie, że Christer traktuje ją swym kutasem jak profesor.

I tak było. Pomijając już to wszystko co się działo, to fakt, że to on prowadził całą akcję, nie ulegając aż tak emocjom, w przeciwieństwie do pani dyrektor, która wiła się i szeroko otwierała usta, oddychając ciężej,

Ale i on jednak też tracił powoli kontrolę nad sobą. No cóż, gdy miało się pod sobą piękną i nagą dyrektorkę…

Ale mogłaby pani powiedzieć jak lepiej...”

Zebrała się w sobie, próbując względnie opanować.

Christer… Rób i tak i tak...”, sapnęła unosząc się lekko na łokciach i spoglądając w dół. Patrzyła, chłonąc widok penisa wchodzącego w jej cipkę. „Wchodź… I ruszaj nim tak jak to robisz...”

Wydawanie instrukcji swemu licealiście faktycznie było niezwykle podniecające, ale fakt, że wygłosiła tą instrukcję dość słabym, praktycznie proszącym tonem...

A może pani coś mówić jak ja będę panią posuwał?”, tym razem dokończył, jakby odważniej, wykonując jednocześnie odpowiednie ruchy.

To ja lubię gdy się do mnie mówi”, odpowiedziała.

Jednocześnie poczuła, że Christer chwycił ją gwałtowniej i przysunął jeszcze kilka centymetrów bliżej. W tej pozycji jego członek mógł wchodzić w nią na całą długość, do samego końca...

A teraz? Czuje pani?”

No właśnie, pchnął, patrząc w dół, by upewnić się, czy jego penis wcisnął się cały.

W odpowiedzi Kamila drgnęła i odrzuciła głowę w tył.

O, teraz, wygląda pani bajecznie...”, usłyszała zachwycony a raczej podniecony głos licealisty.

Jego podniecenie podniecało i ją. Niezwykłym przeżyciem była ta chwila, w której opanowany nastolatek dyrygował wszystkim, doprowadzając panią dyrektor do błogiej rozkoszy, ale teraz chciała, by już wziął się do roboty. Ech...


Skoro wyglądała bajecznie, to pozostała w tej pozycji, pozwalając by długie włosi opadły na blat stołu. Zamknęła oczy i z błogą rozkoszą poddawała się regularnym ruchom pieprzącego ją Christera. Skończył się czas drażnienia, udzielania lekcji i trenowania. No właśnie…

To miał być ten trening?”, wydyszała przez zaciśnięte usta. „I jak wrażenia?”, wysiliła się na lekki sarkazm.

Miał być i jest...”, odparł głosem zdradzającym emocje. „Tylko, jak sama pani mówiła… Kto tu komu udziela lekcji i kto tu kogo trenuje?”

Milczała chłonąć ten dość perwersyjny dialog.

Ale jeśli trenujemy...”

Zwolnił na chwilę i zmienił nieco pozycję rżniętej dyrektorki. Tak, że znalazła się przechylona nieco na bok. Jej prawa noga oparła się o blat a lewą oparł sobie na bark. W ten sposób Kamila jeszcze silniej poczuła kontakt z nagim ciałem nastolatka.

I jeszcze mocniej jego dominację. Także dlatego, że Christer w tej pozycji jakby bardziej dostał wigoru i zaczął rżnąć panią dyrektor szybciej, silniej, gwałtowniej.

Och...”, jęknęła Kamila raz a potem drugi.

I tym razem doczekała się wreszcie orgazmu. Pobudzona poprzednią akcją i doprawiona tą, przeżyła go, niezbyt długo przed kolejną tego dnia eksplozją Christera w swej cipce.

Jak to bywało, orgazm osłabił ją i gdy Christer po finiszu oderwał się od zerzniętej dyrektorki, opadła bezwładnie na stół podciągając nogi. Leżała tak ładnych kilka minut.

Zawsze tak pani ma?”, dopytał się wyraźnie zainteresowany zachowaniem pani dyrektor.

Tak”, odpowiedziała krótko po chwili.

Im mocniejszy orgazm, tym dłuższe zbieranie sił. W sumie stół nie był w tym momencie najprzyjemniejszym miejscem do wylegiwania się, ale nie miała sił a jeszcze bardziej ochoty, by z niego schodzić.

Trochę potrwało, nim w końcu zeszła. Na dobrą sprawę nie wiedziała jednak co począć.

Byłoby dobrze się w końcu ubrać, co”?


Zapytała, bo nie była pewna reakcji licealisty a to on w końcu miał rządzić.

Ale tylko bieliznę”, usłyszała w odpowiedzi. „Jest przecież wystarczająco ciepło, nie?”

Zawsze to jakieś ubranie. Lepiej paradować po pomieszczeniu mając na sobie chociaż te majtki i stanik.

Druga akcja tego dnia, więc emocje trochę opadły. Chociaż na pewno nie do końca. Christer był bardziej wyluzowany, w końcu, licząc ostatnie dwadzieścia cztery godziny, przeleciał panią dyrektor już trzy razy a nic nie wskazywało na to, by był to już koniec.

Przydałoby się zjeść jakiś obiad. Albo obiadokolację”, rzuciła.

Nie za bardzo chciała pokazywać się publicznie z Christerem, ten wpadł więc na pomysł, by zamówić coś na wynos z dostawą do domku.

Skończyło się tym, że dwie porcje kebabu odebrała przed domkiem Kamila mając na sobie tylko bieliznę. Był to oczywiście pomysł nastolatka, na który przystała z pewnymi oporami. Czuła się trochę niezręcznie, mając świadomość, że zgrywa obiekt seksualny na polecenie swego ucznia. Z drugiej strony, było to z lekka podniecające. Taki delikatny ekshibicjonizm i kolejny przejaw uległości wobec młodego licealisty.

Zjedli, potem usiedli przed telewizorem, coś tam oglądając a tak naprawdę gaworząc o różnych sprawach, co poniekąd bardziej wymęczyło Kamilę niż dwa wcześniejsze zbliżenia.

Wydawać się mogło, że nawet szybko regenerujący się nastolatek miał dosyć i tego dnia nic już nie musiało się wydarzyć. Ale wieczorem, gdy oznajmiła, że udaje się pod prysznic...

Pójdę z panią, we dwójkę będzie efektywniej.”

Trochę rozbroił ją ten argument. Każdym razie nie miała argumentów by się sprzeciwić, choć zaczepnie usiłowała wybić mu to z głowy. Ale nie poddał się i wkrótce oboje znaleźli się w kabinie.

Dość ciasnej. Na tyle, że ich nagie ciała stykały się ze sobą.

Musiała przyznać, że wyczekiwała trochę momentu, w którym jej nagość, zapach i wzajemny dotyk, sprawią, że Christer znów wykorzysta swą pozycję i weźmie ją w tej kabinie.


Tak też się stało. Przycisnął ją do szyby, nakazał wypiąć pośladki i wszedł od tyłu, trzymając ręce na jej biodrach. Tym razem brakło jakiejś większej finezji. Christer brał ją, by po prostu przelecieć i spuścić się w niej. A ona posłusznie, niczym nie mająca nic do powiedzenia prostytutka dawała mu dupy na zawołanie. Tym samym, w przeciwieństwie do akcji numer dwa, tym razem dużo bardziej była podniecona własną uległością, niż faktycznym rżnięciem w wykonaniu siedemnastolatka.

Po wszystkim trzeba było jeszcze ponowić prysznic i w końcu udać się do łóżka.

Chyba już się wyszalałeś na dzisiaj?”, rzuciła z lekkim uśmieszkiem, kładąc się obok.

A jeśli nie?”, uniósł zadziornie głowę.

Jeśli nie… To jutro może być problem”, zasugerowała ostrożnie.

Tak, wszystko miało swoje granice. Wszystko było przyjemne, ale z umiarem.

W razie czego ma pani jeszcze usta i drugi otwór”, wygłosił bezpośrednio.

Ten drugi jest zarezerwowany, chyba już to omówiliśmy”, przypomniała subtelnie.

Zasnęli. Oczywiście nie od razu, bo nie było aż tak późno, pogadali jeszcze o kilku sprawach a dłonie Christera i tak błądziły po ciele pani dyrektor, choć powstrzymywały się przed wtargnięciem w bardziej intymne miejsca.



3. Piątego dnia.



Czy drugi dzień oficjalnego romansu ze Zlatanem vel Christerem mógł przynieść coś jeszcze bardziej perwersyjnego?


To zależy. Skoro w poprzednich dniach, przekroczyła już ten najwyższy możliwy próg uległości, dając mu się przelecieć w sumie aż cztery razy, posłusznie, nie wygłaszając przy tym praktycznie słowa sprzeciwu, to chyba ciężko byłoby wymyślić coś co by to przebiło.

Chyba, że mowa o poranku. Gdyby ktoś zabłądził i znalazł się pod otwartym oknem domku Christera, usłyszałby rytmiczny odgłos zderzających się ciał. Do takiego mocno podniecającego wniosku doszła Kamila, obudzona nakazem wypięcia pośladków w stronę licealisty. Zasadniczo nie miała na to większej ochoty, ale skoro Christer nalegał i chciał… Trochę pod przymusem przyjęła żądaną pozycję a potem poczuła jak licealista wpycha w jej nierozgrzaną cipkę swojego sterczącego penisa i jak bez ceregieli zaczyna ja ruchać. Początkowo spokojnie a potem dynamiczniej.

Tak, zgodziła się na to, pod wpływem danego słowa, dodatkowo była trochę rozespana i jakby początkowo nie kontaktowała zbyt dobrze. Dlatego nie mówili nic i jedynym hałasem był wspomniany odgłos, który z sekundy na sekundę rozgrzewał panią dyrektor. To właśnie spowodowało jej podniecenie. To, że nie miała wielkiej ochoty na taką zabawę z rana i po prostu zwyczajnie wypięła dupę, żeby Christer mógł sobie poruchać.

Ot, zachowała się jak zwykła prostytutka. W półsennym nastroju przyjmowała w swojej cipce ruchy sztywnego penisa. Christer się nie spieszył, tak jakby pieprzenie pięknej pani dyrektor stało się rutyną. Ale wchodził w nią, do samego końca, wywołując w ten sposób rytmiczny odgłos, który z upływem czasu coraz bardziej urzekał Kamilę i coraz mocniej sprawiał, że jej cipka robiła się wilgotniejsza. Nie mówiła nic, powstrzymywała własne odgłosy, żeby tylko słuchać i napawać się tym efektem.

Niestety, jak można było się spodziewać, nim rozgrzała się na dobre, Christer skończył w niej, wyruchawszy panią dyrektor po raz kolejny, w sumie już piąty, w ciągu jakichś trzydziestu sześciu godzin. Tak, to zdecydowanie mogło wejść w rutynę.

Inna sprawa, że do końca wycieczki zostało już tylko kilkanaście godzin. Następnego dnia z rana mieli wracać do domów.

Czy emocje opadły? Pewnie nie był to już możliwie najwyższy level, ale fakt, że to młody siedemnastolatek wciąż miał decydujące zdanie, był wciąż bardzo podniecający.

Damy sobie godzinę przerwy? Uporządkujemy pewne sprawy, wrócę do hotelu na chwilę”, zapytała nim jeszcze wybiło południe.


Zgodził się. Widocznie i on doszedł do wniosku, że taka przerwa, w sumie przecież stosunkowo krótko, dobrze bym im zrobiła.

Przerwa ostatecznie potrwała trochę dłużej, więc gdy spotkali się ponownie, tym razem już na plaży a wa zasadzie kawałek za nią, Christer nie omieszkał tego podkreślić.

Wobec tego, dzisiejszą noc, też spędzi pani u mnie”.

Christer znalazł odpowiednie miejsce, z dala od hotelu, kilkaset metrów za jego domkiem. Miejsce opustoszałe, wciąż nad morzem, ale ze względu na odludzie i ukształtowanie terenu raczej bezpieczne i nieodwiedzane przez nikogo.

Miejsce odpowiednie do tego, by rozebrać się do naga i wystawić swe ciało na działanie promieni słonecznych. Oczywiście nie zgodziła się tak od razu, wysuwając zastrzeżenia, ale chłopak był uparty, więc nie miała wyjścia.

Czuła się trochę nieswojo, ale i rozkosznie. Christer zapewniał, że będzie uważał aby nikt nich nie zaskoczył. Mogła mu chyba ufać, bo gdy sama leżała wypinając nagi tyłek ku słońcu, on praktycznie cały czas siedział, mając tym samym dużo lepszą widoczność.

Nie omieszkał oczywiście nasmarować jej ciała olejkiem, starannie wcierając go w pośladki, co przyjęła bardziej z rozbawieniem, niż jakimkolwiek innym uczuciem.

Już? Namacałeś się?” zapytała uszczypliwie, gdy jeszcze siedział na niej i masował tyłek.

Mógłbym macać godzinami”.

Ale zszedł w końcu i podsumował to dwoma dość delikatnymi klapsami, po jednym na każdy pośladek. Ale potem i tak co chwilę jego dłoń obejmowała nagie pośladki szkolnej pani dyrektor, ściskała je, masowała…

Skończy się tym, że będę cała opalona, ale tam będę mała biały odcisk twoich rąk” zauważyła.

A przeszkadzałoby to pani?”

W takich sytuacjach, gdy emocje były na niższym poziomie, częściej zwracał się do niej oficjalnie. Miało to swój urok i dla niej i dla niego. Gdyby bowiem zdążyli zapomnieć, to przypominało im to o tym, jakie relacje ich łączą. Szkolna dyrektorka i jeden z licealistów.


Wskoczymy do wody?” zapytał po jakimś czasie.

Nie miała nic przeciwko temu aczkolwiek gdy przyszło jej wstać i wyprostować swe nagie ciało… Rozejrzała się dookoła upewniając się, że w pobliżu nie ma nikogo niepożądanego, mając jednocześnie na uwadze krępujący mimo wszystko fakt, że w tym samym czasie Christer bezkarnie lustrował kompletnie nagie ciało pani dyrektor, tak jakby je widział pierwszy raz.

Bez ubrania, nago”, domagał się.

A ty co?” zareagowała pytaniem, widząc, że chłopak miał na sobie bokserki.

Ale chyba lepiej, że ich nie zdjął. Mimo wszystko czułaby się jeszcze mniej komfortowo w obecności kompletnie nagiego licealisty.

Tak jakby sytuacja, że ona jest kompletnie naga wobec niego nie była wystarczająco niekomfortowa.

Była, ale działała na nią podniecająco, wzmacniając poczucie zależności. A ona sama jeszcze to uczucie podniecającego ryzyka potęgowała, odpływając momentami stosunkowo daleko od miejsca gdzie zostawili swoje ubrania. Gdyby w którymś z takich momentów na brzegu pojawił się ktoś obcy zrobiłby się straszny problem z wyjściem z wody.

Nie mówiąc już o tym, co by było gdyby ten obcy zaskoczył ich bardziej i wymyślił coś głupiego, na przykład kradzież ubrań.

Ale nic takiego się nie stało. Oboje mogli delektować się morską wodą, w gorący jak na początek czerwca dzień a Kamila z minuty na minutę coraz bardziej przyzwyczajała się do swojej nagości.

Lubi pani być nago?” Christer jakby dostosował się do rozmyślań swej dyrektorki.

Lubię i nie lubię”, wzruszyła ramionami. „Pewnie już omawialiśmy ten temat. To bardziej skomplikowane. Kwestia wielu różnych okoliczności”.

Przyjął to do siebie i nie drążył za bardzo. Chwilę później domyśliła się dlaczego.

Wyszedł z wody przed nią. Niespiesznie podążyła jego śladem. Zauważyła, że ubrał się dość pospiesznie a potem… Zwinął jej ubranie i wziął w ręce.


Co robisz?” zapytała zafrasowana, czując jednak już szóstym zmysłem o co chodzi.

Poczekam na panią w domku”, odkrzyknął. „Przejdzie się pani ten kawałek nago”.

Chyba żartujesz”, zaniepokoiła się, czując szybsze bicie serca. „Mogę tu kogoś spotkać. Nie, oddaj mi to”, podążyła w kierunku brzegu.

Ale choćby chciała, nie była w stanie dogonić Christera, który stał już na twardszej nawierzchni, w butach.

Będę szedł przed panią i jakby co, to wrócę. A tymczasem widzimy się u mnie!”

Christer!” krzyknęła za nim.

Ale chłopak nic sobie z tego nie zrobił. Jakby dla upewnienia się, że jest to nieodwołalne, ruszył do przodu biegiem oddalając się na jakieś sto metrów. A ponieważ brzeg nieco skręcał, Kamila zgubiła go z oczu.

No tak… Wyszła na brzeg, kompletnie naga, kompletnie sama… Niby nic takiego, zważywszy na brak śladów obcych ludzi, ale… Ale łażenie nago w samym środku dnia nad brzegiem morza, nie było czymś co nie mogło wywołać żadnych emocji, nawet jeśli z pozoru wszystko wyglądało dość bezpiecznie.

Do domku Christera było stąd jakieś trzysta metrów. Czyli około pięciu minut drogi w tych warunkach.

Przez moment stanęła nago, nieco wystraszona, ale i podekscytowana w tym bardziej pozytywnym stopniu. Przez moment przemknęło jej przez myśl, co by było gdyby się przeliczyli i jednak nagle skądś pojawił się ktoś nieznajomy?

Nie no, fantazje, fantazjami, ale… Gdyby był to jakiś silny mężczyzna sprawiający wrażenie trochę władczego, nieobliczalnego, pewnie by się wystraszyła. Ale gdyby jakiś niewinny nastolatek, zaszokowany widokiem pięknej, nagiej kobiety…

No nie było na co czekać. Ruszyła w przód, śladem licealisty, brodząc na bosaka w piasku. Po prawej stronie miała morze, więc skupiała swą uwagę na lewej. Tutaj przez większą część dystansu miała rozległy wgląd w dalszy obszar i nie widziała niczego niepokojącego. Potem zaczynała się jakaś betonowa budowla, pod którą trzeba było przejść a za nią już las i kilkadziesiąt metrów do domku Christera.


Szła, powoli, bo w tych warunkach nie dało się przyspieszyć, niepokojąc się z lekką i jednocześnie delektując całą sytuacją. Pół drogi zapowiadało się bezpiecznie, potem po wejściu pod ten beton… Nic nie było, ale w tym momencie traciła wgląd w teren. Teoretycznie po przejściu tych kilkudziesięciu metrów wychodziła znów na czysty teren, gdzie po lewej był las, po prawej zaczynała się powoli plaża i domki. Ten Christera był pierwszy, ale… Ale dalej mogli być jacyś ludzie.

Jacyś… Mogli to byś nawet licealiści. Miała nadzieję, ze Christer wziął to pod uwagę.

Trochę wkurzył ją tym pomysłem, ale z drugiej strony zapewnił jakąś przygodę. Gdyby tak została teraz nakryta, jak spaceruje sobie kompletnie nago nad brzegiem Bałtyku...

Tak więc gdy beton skończył się i przyszło jej wyjść na otwarty teren, zwolniła i ostrożnie rozejrzała się. Po lewej zaczynał się przerzedzony las, w którym zdawało się nie być żywego ducha. Po prawej było morze i plaża. Przed nią nic, ale w oddali, może jakieś sto metrów stąd, rozłożyła się już jakaś grupka ludzi.

Do pokonania miała jakieś trzydzieści, czterdzieści metrów. Przygryzła wargę. Christera ani widu, ani słychu, wyglądało więc na to, że będzie musiała poradzić sobie sama.

Kim byli tamci? Nie mogła być pewna, ale nic nie wskazywało by był to ktoś ze szkoły. W tym momencie byli jeszcze dość daleko i wyglądało na to, że pierwsze metry mogła pokonać względnie swobodnie. Umiejętnie operując dłońmi, mogła nawet sprawić wrażenie, że wcale nie jest naga.

Nie było na co czekać, wszak teoretycznie w każdej chwili mogła zostać przygwożdżona przez jakiegoś nieoczekiwanego gościa w lesie. Ruszyła w przód, starając się iść szybko, ze spuszczoną głową, patrząc tylko spode łba na tych co przed nią. Na to, jak zmniejsza się dystans przed nimi, na to, czy dalej zajmują się sobą, czy może jednak zwrócą uwagę na samotnie idącą kobietę w mocno skąpym stroju, ba… Może okaże się, że w żadnym.

Jeśli się tego domyślili, to chyba na samym końcu, gdy już na ostatnich metrach puściła się truchtem, wbiegając do domku i niemal zderzając z Christerem, który obserwował jej wyczyny.

I jak się podobało?” dostrzegła szeroki uśmiech na twarzy ucznia.

Wariat!” rzuciła zdyszana, jakby nie patrzeć, trochę zła na chłopaka za to, że poddał ją takiej próbie, ale też wyraźnie ożywiona ekshibicjonistyczną przygodą.


Dość bezpieczną, skoro nikt tak naprawdę jej nie przyłapał.

Gdzie moje ubranie?”

Tam”, wskazał. „Ale pozwalam tylko majtki.”

Posprzeczała się z nim przez chwilę, ale ustąpiła. Tak jak poprzedniego dnia przyszło jej paradować po domku z odsłoniętymi piersiami, na których co rusz czuła wzrok Christera.

Szczerze… Podnieciło to panią?”

Trochę”, odpowiedziała po krótkim zastanowieniu, czy udzielić wymaganej, szczerej odpowiedzi.

A gdyby ktoś zobaczył? To wtedy bardziej, czy mniej?” dopytywał się.

To zależy, kto by mnie mógł widzieć i ile by zobaczył… Jak bym wpadła nagle w jakąś grupę podekscytowanej młodzieży, to byłoby dramatycznie, ale gdyby jakiś niewinny dzieciak w twoim wieku… I co tak wypytujesz mały zboku? Stanął ci?” usiłowała odgryźć się trochę.

Tak i mam ochotę znowu cię przelecieć”, odparował bezpośrednio.

Lepiej nie”, zastrzegła trochę zaniepokojona. „Chyba za bardzo zaszaleliśmy.”

Co masz na myśli? Boli cię?”

Tak”, odparła po krótkim zastanowieniu. „A przecież nie zrobisz mi krzywdy, no nie?”

Skądże. Skorzystamy z drugiej dziurki.”

Druga jest zastrzeżona, już mówiłam.”

Zawsze mogę panią zgwałcić w dupę, pani dyrektor”, odparł niezarażony.

Zamilkła na moment, wysuwając tylko ostrzegawczym ruchem palec kierunku licealisty. Niespecjalnie przestraszyła się tą groźbą. Bardziej zastanowiła nad tym, czy rzeczywiście akurat on mógłby ją wprowadzić w życie. Wprawdzie poprzedniego dnia na przywitanie błysnął zdecydowaniem, siłą, ale to mimo wszystko mieściło się w zakresie tego, co oboje dopuszczali.

Analny gwałt się w tym nie mieścił.

Rzuciła na niego okiem razi drugi. Był nastolatkiem i tak go traktowała, ale momentami, pewnymi ruchami, wyrazem twarzy sprawiał, że widziała już w nim mężczyznę. Takiego, który naprawdę mógłby ją wziąć siłą i zerżnąć tak jak chciał.


Mimo wszystko miała przypuszczenia graniczące z pewnością, że czego by nie powiedział i jak daleko nie posunęła ta znajomość, to nie zrobiłby tego. On też, tak jak i ona, miał swoje fantazje, do których zrealizowania w normalnym życiu, nawet w tak dość sprzyjającej sytuacji by się nie posunął. Nie zrobiłby jej krzywdy.

Może dlatego przez moment zamyśliła się nad tą wizją, która bardziej niż niepokojąca okazała się podniecająca. Wyobraziła sobie atrakcyjne, nagie ciało Christera, jego napinające się mięśnie, jego wykrzywioną z emocji twarzą, jego błyszczące, wyrażające zdecydowanie oczy, gdy stoi za wypiętą panią dyrektor, gwałcąc ją w dupę.

Tak, nieoczekiwanie podnieciła się tą wizją. Poczuła jak jej cipka zwilgotniała.

Zjemy coś?” zaproponował licealista, chyba zupełnie nieświadom rozmyślań swojej szkolnej dyrektorki.

W sumie zjadłabym”, pokiwała głową.

Zamówię dużą pizzę”, postanowił. „Jak nie zjemy to zostanie na kolację.”

Dobry gospodarz z ciebie”, pochwaliła z lekka kpiącym głosem.

Dogryzali sobie przez kawałek czasu. W jakiś sposób skrępowanie ustępowało. Syciła się swoja uległością, swoją nagością wobec siedemnastoletniego ucznia. Wiedziała, że mimo pewnego ostrzeżenia, to nie był jeszcze koniec fizycznych uciech.

Niespełna pół godziny później Christer dojrzał zmierzającego w ich stronę dostawcę pizzy.

W porządku”, zatarł dłonie. „Niech pani odbierze.”

Jak?”, nie zrozumiała do końca intencji. „Przecież...”

Tak jak pani jest”, upewnił ją w swym zamierzeniu. „Niech sobie chłopak popatrzy.”

Christer, wariacie… Przesadzasz. Nigdzie nie wyjdę”, spojrzała na niego z uwagą, nie będąc pewnym, czy nie żartuje.

Dalej, dalej, bo on nie wie pod który domek, trzeba po niego wyjść”, zachęcał gorączkowo.

Jakby poprzez to popędzanie straciła na chwilę rozum i ochotę do dalszego sprzeciwu. Wstała z miejsca, ostrożnie wyglądając przez drzwi.


Po lewej, tak jak uprzednio widziała niewielką grupę młodzieży zajętej sobą, dobre pięćdziesiąt metrów stąd. Z prawej zbliżał się młody chłopak, pewnie nie więcej niż dwudziestoletni, widocznie dorabiający sobie w wakacje.

Uśmiechnęła się pod przymusem, dając w ten sposób sygnał, że to właśnie do tego domku ma się zbliżyć i podejść.

To tutaj?”, usłyszała jego głos.

Kiwnęła głową, czując jak serce bije mocniej a nogi uginają się. Na jej twarzy pojawił się szeroki, pełen skrępowania uśmiech.

Początkowo przykrywała piersi przedramieniem, ale siłą rzeczy, gdy przyszło jej zapłacić za dostawę i odebrać karton… Robiła wszystko, by nie przedłużać tego momentu i nie pokazać swoich sterczących sutków i chyba się udało. Twarz dostawcy wyrażała zaskoczenie i również skrępowanie, chłopak był z gatunku tych nieśmiałych, więc oszczędził sobie jakichś tekstów, mruknął coś tylko pod nosem z uśmiechem. A Kamila odczekała chwilę aż oddalił się, odwróciła i wróciła do Christera.

Jesteś większym zboczeńcem, niż myślałam”, ofuknęła go zgryźliwie.

To ja dałem pokaz orgazmu chłopakom z naszej szkoły?”, odciął się tak, że Kamila posłała mu tylko krytyczne spojrzenie i się nie odezwała.

W sumie on też. Skupili się na jedzeniu.

Tak minęła jakaś godzina, w trakcie której zauważyła, że Christer był dość podminowany. Chyba nie mogła mu się dziwić. Od porannego bzykania upłynęło sporo czasu i pewnie testosteron znów zaczął go rozpierać. Tym bardziej, że w tym czasie doszło do kilku dość erotycznych sytuacji. Tym bardziej, że wciąż miał przed sobą panią dyrektor w samych tylko majtkach. I tym bardziej, że każda upływająca godzina zwiastowała, że koniec zabawy jest coraz bliżej.

Od porannego bzykania… Jak to brzmiało i jakim cudem przyjmowała za coś normalnego, że nieuchronnie zbliża się kolejne...

No normalnym. Skoro zgodziła się na coś takiego, to i musiała być na coś takiego nastawiona.

W każdym razie wyczuła, że Christer powoli zbiera się do kolejnej akcji. Prawdę mówiąc sama fizycznie miała średnią ochotę na cokolwiek, choć jej zmysły wciąż nie do końca były zaspokojone.

Dobra, może zdejmie pani te majtki?”, rzucił w końcu.

Jeszcze ktoś zobaczy i co będzie?”, zaoponowała.


Faktycznie, cały czas siedzieli przy otwartych drzwiach. Fakt, że nie na wprost, no i z uwagi na położenie domku niespecjalnie byli narażeni na jakąś wpadkę, ale jednak.

Proszę bardzo”, Christer trzasnął drzwiami.

Już dawno powinieneś mieć dość”, rzuciła.

Chyba nie docenia pani siebie samej.”

Ach tak…”

No tak, tak...”, pokiwał głową.

I jakby chcąc dać przykład sam pozbył się spodenek, które do tej pory miał na sobie a potem i bokserek. Patrząca na to wszystko Kamila zrobiła wielkie oczy.

Christer...”, pokiwała głową, niby z dezaprobatą.

Uhm… Ale jednak lubi pani popatrzeć na mojego penisa”, zakpił nieco z jej reakcji.

No a na co mam patrzeć? To siłą rzeczy przyciąga wzrok.”

Czyli jednak...”

Nie kombinuj. Ty chyba też wolisz patrzeć na coś innego, niż ramiona?”, wstała z krzesła.

Wolę. Niech pani też ściągnie majtki.”

A może jednak lepiej jak będę je miała? Gorąco jest.”

Nie odpowiedział. Zamiast tego, gdy stanęła przy zlewie, bez większych ceregieli sam ściągnął z niej majtki.

Faktycznie trochę fajniej, niż ramiona”, zareagował nieco złośliwie, ściskając szkolną dyrektorkę za pośladki.

Stała przez moment posłusznie, nie utrudniając mu zabawy, choć kobieca natura nakazała się sprzeciwić. Była jednak dość podniecona a na uwadze miała fakt, że koniec zbliża się coraz bardziej.

Jeśli dotarło to do niej, to uświadamiało jednoznacznie, że i ona się jednak też dobrze bawi. Że ta przygoda sprawiła jej sporo satysfakcji.

Skoro gorąco, to chodźmy położyć się w łóżku” zaproponował.


Odwrócił się i poszedł a ona stała przez moment miała okazję popatrzeć na jego młode, atrakcyjne ciało od tyłu.

Odczekała i jakby nieco pod przymusem, wolnym krokiem podążyła śladem Christera, czując jego wzrok przede wszystkim na swoim łonie.

Znalazła miejsce obok licealisty, kładąc się na wznak a on natychmiast przekręcił się na bok i pochylił ku jej nagiemu ciału i przyssał do jednej z piersi.

Christer...”, westchnęła tylko.

No co?”, usłyszała przytłumione mruknięcie.

Mówiłam coś...”

Przecież nic nie robię… Trochę się popieścimy.”

Uhm...”

Ale faktycznie, poświęcił sporo czasu na pieszczoty. Jego dłonie nie schodziły z nagiego ciała pani dyrektor. Sycił się nim, jakby nie było mu dość, jakby wiedział, że to powoli ostatnie godziny.

Jakby chciał to wszystko zapamiętać możliwie najlepiej.

Jego dotyk bywał krępujący, mimo wszystkich tych przeżyć, ale też sprawiał jej przyjemność. Szczególnie, kiedy na jego prośbę rozłożyła nogi szerzej a on delikatnie, niemalże leniwie bawił się cipką pani dyrektor, przesuwając palcami wzdłuż, choć czasem pieścił też miękką skórą jej wzgórka.

Zmienił pozycję, kładąc się przed nią. Rozmawiali przy tym momentami, co w kontekście wydarzeń poprzednich dni, pozornie nie wydawało się być niczym szczególnym, ale tak naprawdę było wybitnie perwersyjne.

Jak bowiem nazwać sytuację, gdy rozmawiała leniwie z licealistą, którego głowa znajdowała się między jej szeroko rozłożonymi nogami, kilka, czy kilkanaście centymetrów od jej nagiej cipki? Usta Christera znajdowały się tak blisko, że czuła na niej jego oddech, gdy odzywał się głośniej.

Co sprawiało, że dawała się ponieść emocjom i momentami zamykała oczy a jej cipka wilgotniała. Nie byłaby jednak kobietą, gdyby nie zdobyła się na lekki sarkazm.

A ty w ogóle odzywasz się do mnie, czy do czego tam?”

Mogę i porozmawiać z pani cipką”, odparł bez skrępowania.


Drgnęła, gdy poczuła lekki pocałunek na wargach sromowych. I kolejny. Całował ją tam niespiesznie, delikatnie, jakby całowanie cipki szkolnej pani dyrektor było czymś najzupełniej zwyczajnym.

I świadomość tego, ta cała otoczka sprawiały, że cipka wilgotniała jeszcze bardziej a ona sama zamykała oczy coraz częściej.

Podoba się pani taka rozmowa?”, zapytał po jakimś czasie.

Nie odpowiedziała, tylko westchnęła głęboko, co samo w sobie było jasną i klarowną odpowiedzią.

A potem i on przyłożył się bardziej do dzieła, robiąc z jej cipką co tylko mu się żywnie spodobało. Mniej całował, bardziej lizał. A po jakimś czasie po prostu stymulował ją palcami. Pieścił długo i intensywnie, uparcie czekając aż pani dyrektor zacznie szczytować, co musiał przyjąć ze sporą satysfakcją.

Teraz ty”, przesunął się wyżej.

Odczekała kilka minut przychodząc do siebie, nim poprawiła pozycję, przekręcając się na bok.

Co ja?”, zapytała.

Podobało ci się ja ja to robiłem? Zrób to samo. Powiedz, co ci się najbardziej podoba we mnie?”, zapytał mając na myśli części ciała.

Wszystko mi się podoba”, odparła po chwili milczenia.

Nie ma tak, jedną konkretną rzecz.”

Hm… Tyłek”, potrzebowała paru sekund, by przemóc się i powiedzieć.

Świetnie”, przewrócił się na brzuch. „Pobaw się nim.”

Pobaw?”

Dotknij, popieść, pocałuj...”

Nie była oczywiście idiotką, by nie załapać za pierwszym razem, po prostu wolała się upewnić. Wydawanie konkretnych poleceń przez siedemnastolatka też miało swój urok.

Teraz ona śladem Christera sprzed chwili zsunęła się w dół i pochyliła nad nim, dotykając leniwie skóry jego pleców. Ta część ciała też jej się podobała. Zresztą nie skłamała mówiąc, że wszystko jej się w nim podoba.


Dotykała i całowała, wiedząc, że jej opadające na ciało Christera włosy też same w sobie pieszczą chłopaka. Przesuwała się ustami coraz niżej a z każdym pocałunkiem angażowała się w to co robi coraz mocniej.

Tak, może to było polecenie i może nie musiała na to mieć początkowo ochoty. Ale z biegiem czasu podniecała się coraz mocniej, bo to młode męskie ciało tak na nią działało. Miała świadomość, że Christer jest popularny wśród dziewczyn, więc pewnie niejedna z nich chciałaby znaleźć się teraz na miejscu pani dyrektor.

Gdyby tylko mogła sobie wyobrazić co pani dyrektor robi z tyłkiem jednego z jej licealistów...

A robiła dość perwersyjne rzeczy, bo do takich zaliczało się z pewnością całowanie zgrabnych pośladków Christera a nawet lizanie ich. Najpierw subtelne, powolne, końcem języka a potem już bardziej zachłanne.

Pani dyrektor liżąca dupę szkolnemu uczniowi? No cóż…

Ale podniecało to ją. I sama czynność i świadomość tego komu to robi. A jeszcze za chwilę...

Pięknie… Teraz rozchyl i tam też...”

Tak, poczuła jeszcze większe emocje. To było jeszcze bardziej perwersyjne.

Nie wahała się długo. Posłusznie rozchyliła pośladki i pochyliła się, całując je od wewnętrznej strony. Raz, drugi, trzeci. A następnie wysunęła język i przejechała pomiędzy nimi na całej długości. Poczuła pewien zamęt w głowie. Podnieciło ją to. Podnieciło ją, że pozwala sobie na taką pieszczotę w stosunku do siedemnastoletniego chłopaka. Czynność, którą wykonywała była dość poniżająca i mocno wpłynęło to na jej podniecenie.

Liż… Tylko sam środek”, usłyszała nieco przytłumiony głos Christera.

Skupiła się na tym zadaniu, koncentrując się na samym otworze. To było… No właśnie, takie poniżające i podniecające jednocześnie. Doskonale zgrywało się z jej osobowością. Nie widziała problemu w tym, że znęca się językiem nad tą właśnie częścią ciała. Namiętnie i zachłannie całowała i lizała centralny punkt między pośladkami swojego licealisty.

Była tym podniecona i domyśliła się, że chłopak też. Nieco poniżej pośladków miała wgląd w jego penisa, który chyba zwiększył swój rozmiar.

No właśnie...

Dobra”, Christer poruszył, dając sygnał do zmiany pozycji.


Odsunęła się, umożliwiając to a on przewrócił się na plecy.

Teraz tak. Zacznij od nóg.”

Na moment chciała się sprzeciwić, ot tak, dla przekory, ale poniechała tego, nie chcąc zdradzać stanu swego podniecenia.

A podnieciło ją i jej własne pokorne posłuszeństwo, które nakazało jej zastosować się do słów Christera. Znalazła miejsce w dole łóżka między tym razem jego szerzej rozłożonymi nogami i posłusznie zabrała się do dzieła, całując stopy chłopaka, potem szczupłe, zgrabne łydki a następnie to co najbardziej lubiła, czyli uda. Młode, zgrabne, opalone, lekko umięśnione. Temu oddawała się z równą pasją z jaką chwilę wcześniej lizała go między pośladkami. Całowała namiętnie, zatracając się w sobie i docierając w końcu swymi ustami do jąder.

Zatrzymała się, podnosząc wzrok na chłopaka. Jakby chciała usłyszeć od niego kolejne instrukcje. No dobra, bez żadnego jakby. Naprawdę wyczekiwała na nie z bijącym mocniej sercem.

Obciągnij mi jeszcze lepiej, niż temu typowi trzy dni temu.”

Zastygła a potem spuściła wzrok i na moment zbladła na przypomnienie tego wyczynu przez swego ucznia. A następnie, celowo, czy nie, ale upokorzona wystarczająco, bez bawienia się w ceregiele wsunęła wyraźnie sterczącego penisa w usta.

Jakoś brakło jej ochoty na podrażnianie i inne tego typu rzeczy, w których lubowała się standardowo, nim wzięła penisa w usta. Może właśnie przez te słowa Christera.

Od razu zaczęła się pastwić nad jego penisem, czując tę przyjemną, wilgotną twardość w ustach. Przesuwała ustami po całej długości, ale wolno, powoli, bardziej koncentrując się na swoich doznaniach, tym, że ma w ustach drugiego penisa podczas tej wycieczki. Tak jakby chciała zapoznać się z nim, zapamiętać jego smak i całe to uczucie. Ale nawet to, podnieciło chłopaka. Nic dziwnego. Jemu musiało wystarczyć to, że kompletnie naga piękna pani dyrektor posłusznie obciąga jego sztywnego kutasa. Wystarczył mu sam dotyk jej ust na jego penisie, sam jej gorący oddech na nim.

Widziała to, ruszał się na łóżku, co świadczyło, że te pieszczoty pani dyrektor mocno na niego działają.


Nie wypuszczała penisa z ust, trzymała go w nich cały czas. Podobało się to jej. Nigdy nie robiła tego, bo Daniel akurat tak chciał. Praktycznie zawsze miała na to ochotę a jeśli akurat nie, to wystarczyło ją lekko podpuścić, skierować jej myśli na właściwy tor i już.

Tutaj było tak samo. Co by nie mówić o tym, że nie był to penis jej męża, tylko obcego chłopaka, nie zmieniało faktu, że była tym podniecona i chciała obciągać. Bardzo chciała.

O kurwa… Obciągnij mi suko...”, odważył się Christer. „Lubisz jak się tak do ciebie mówi…?”

Nie była w stanie przypomnieć sobie, czy ten aspekt też poruszyli w trakcie rozmów internetowych, więc zawahała się na moment. Nie była przekonana, czy mogła sobie pozwolić na to, by w trakcie akurat tej czynności jej licealista powinien zwracać się do niej w ten sposób.

Jasne, jakby to było dla niej największym policzkiem...

Obciągnij mi jak dziwka, pani dyrektor...”, rozkręcał się Christer.

Na moment faktycznie odezwała się w niej nauczycielka i zastanowiła się, czy nie przywołać młodego licealisty do porządku, ale w gruncie rzeczy byłoby to dość zabawne w kontekście tego wszystkiego co już przerobili.

Tym samym, szala zdecydowanie bardziej przechyliła się na drugą stronę.

Mów tak...”, szepnęła chrypliwie, po raz pierwszy wypuszczając penisa z ust. „Mów, jak najwięcej...”

Nim schowała w ustach jego penisa, uświadomiła sobie, że jej zachęta zrobiła na nim wrażenie. Zmienił nieco pozycję, uniósł się trochę i położył dłoń na jej głowie, przyciskając nieco.

O kurwa...”, westchnął głęboko. „Aż zaczynam żałować, że dopiero teraz zachciało mi się włożyć kutasa w pani usta, pani dyrektor… Nie wiedziałem, że aż tak bardzo pani to lubi… Jak prawdziwa dziwka…”

Z każdym wypowiadanym słowem czuła coraz większe emocje, nieważne czy były to słowa względnie neutralne, czy też ostrzejsze, jak na samym końcu. Choć fakt, moment, w którym nastoletni uczeń nazywał ją, dyrektorkę szkoły, prawdziwą dziwką doprowadzał jej zmysły do dużo większego szaleństwa.

Czuła jego dłoń na głowie, po jakimś czasie zaczął ją dociskać. Poddała się temu, próbując wsunąć jego penisa w całości. Dała radę. Poczuła go w sobie i poczuł też Christer.


Ja pierdolę… Mam kutasa w twoim gardle… O kurwa… Jesteś jeszcze lepsza niż zwykła dziwka… Trzymaj go tak i nie wypuszczaj…”

Podniecały ją te słowa, ale jeszcze silniej podniecał ją fakt, że padają one z ust kogoś takiego jak Christer. Gdyby to był na przykład Oskar, albo Marek… W ich przypadku byłoby to bardziej normalne, ale Christer? Podniecał ją fakt, że doprowadziła go do aż takich emocji.

Znalazła miejsce, by wsunąć dłoń i ścisnąć lekko jądra a potem masować je, czym wywołała kolejną reakcję Christera. Czuła nie tylko jego kutasa w ustach, ale i dłoń we włosach a także żar jego ciała i to, że to ciało żyło na tym łóżku, przesuwając się nieznacznie.

Jego kutas stał się już kompletnie śliski. Powoli uniosła głowę a potem zaczęła rytmicznie obciągać mu ustami. Dobrze wyczuła, że chłopak był już ugotowany i można było przystąpić do finiszu. Na początku spokojnie, ale potem coraz szybciej, za każdym razem starając się by wchodził on jak najgłębiej, praktycznie do samego gardła. Wystarczyło kilka takich ruchów, by Christer nie wytrzymał.

Ja pierdolę…! Rób mi tak dziwko, rób mi tak…! Ale z ciebie dziwka… Rób…!”

Podniecona niemniej niż sam Christer, starała się utrzymać jego poruszające się ciało w ryzach i obciągała szybko, dynamicznie, właśnie jak rasowa dziwka, mając świadomość, że zbliżają się ostatnie chwile tego obciągania. Mimo, że powoli zaczynała odczuwać pewne zmęczenie, nie zwolniła ani na trochę. Jęki i urywane słowa z ust Christera, oraz świadomość, że jego penis jest twardy jak skała.

Ach...”, wzdrygnął się nagle a ona poczuła jak jej gardło wypełnia się spermą nastolatka. Christer docisnął jej głowę do podbrzusza. Odczekała chwilę, czując, że dławi się, ale trochę, niegroźnie.

A potem nacisk zelżał a Christer padł na poduszkę. Odsunęła głowę, wypuszczając mięknącego penisa z ust. Z pełnym satysfakcji uśmiechem przesunęła się, kładąc obok chłopaka.

A teraz mnie pocałujesz?”, postanowiła się podroczyć.

Nie odpowiedział kontemplując przez moment. No cóż, chłopacy z reguły dochodzą do siebie dużo szybciej niż kobiety, więc miała satysfakcję, że spisała się tak, iż Christer odleciał tak samo jak ona wcześniej.

Poczuła też, że mimo przeżytego niedawno orgazmu sama nabrała ochoty na coś więcej. Ale wiedziała, że nie nastąpi to zbyt wcześnie.


Wstała więc z łóżka i dopiero teraz uświadomiła sobie, że przez cały ten czas drzwi były otwarte. Gdyby tak zjawił się tu ktoś niepożądany…

A może zjawił się, tylko oni dali się pochłonąć emocjom tak, że tego nie zauważyli? Nie, chyba nie… Szczególnie gdyby był to ktoś znajomy. Z pewnością nie omieszkałby dać znać, że widzi panią dyrektor w takiej akcji z jednym z uczniów.

Choć może jakaś bardziej nieśmiała licealistka…

Wyjrzała przez drzwi. Nikogo nie zauważyła. Towarzystwo z lewej strony, aktywne w poprzednich godzinach gdzieś zniknęło.

Coś w niej się obudziło. To co przez poprzednie kilkadziesiąt minut działo się w domku podsyciło jej emocje. Nie miała dosyć.

Ostrożnie wyszła z domku, z każdym krokiem zyskując lepszy wgląd w teren. Było już późne popołudnie a dookoła pusto. Tam gdzieś dalej na plaży kręcili się jacyś ludzie, ale to dalej, oznaczało dobre sto metrów w lewo. W prawo nic, tylko szczątki betonowej budowli a za nimi lasek.

Z każdym kolejnym krokiem w kierunku znajdującego się przed nią morza czuły coraz silniejszy ucisk w podbrzuszu. Dobra, tutaj nikt jej nie widział, ci ludzie tam daleko po lewej nie byli w stanie stwierdzić, czy widoczna z daleka kobieta miała cokolwiek na sobie, czy nie a nawet jeżeli byliby wychwycić brak zarysu jakiegokolwiek ubrania, to i tak znajdowali się w zbyt poważnej odległości by mogli widzieć jakieś intymne części jej ciała.

Ale za domkiem? Tam też był lasek. Gdyby ktoś się zaplątał i zaskoczył ją?

Podjęła ryzyko i kierowała się w stronę morza czując silne podniecenie i silny ucisk w podbrzuszu. Oddychała nierówno podniecona swoja nagością, tym, że wystawia się na jakąś kompromitująca wpadkę. Gdyby jeszcze zaskoczył ją ktoś miejscowy, albo inny wycieczkowicz... Ale gdyby był to ktoś z liceum?

Doszła do brzegu i przykucnęła nad wodą. Obejrzała się za siebie. Domek znajdował się jakieś trzydzieści, czterdzieści metrów dalej. I blisko i daleko, zależy jak na to patrzeć.

Ach… Naprawdę czuła się mocno podniecona. Starała się jednak kontrolować swoje emocje i patrzyła by nie dać się przyłapać.

To by było dopiero… Szanowna pani dyrektor jednego z liceów przyłapana kompletnie naga nad brzegiem Bałtyku.

Zaśmiała się cicho do siebie a chwilę później usłyszał lekki szelest. Odwróciła głowę i zobaczyła zmierzającego w jej stronę Christera. Przynajmniej on miał w sobie tyle przyzwoitości by włożyć bokserki.


Pani jest jednak niemożliwa, pani dyrektor”, pokręcił głową.

Uśmiechała się dalej. Dobrze wiedziała co miał na myśli. Nie kojarzyła się tak. Tak jak te laski z instagrama, dla których wypięcie dupy w samych stringach było bułką z masłem. Kojarzyła się inaczej. Jako kobieta, owszem, atrakcyjna, ale bardziej właśnie kobieta. Taka z klasą, pani domu i w ten deseń.

Nie jak laska, która… No dobra, pomińmy to wszystko co wcześniej. Która wdaje się w ognisty romans z siedemnastoletnim uczniem i po dwóch dniach dawaniu mu dupy na każde zawołanie spaceruje sobie nago po bałtyckiej plaży.

Ja pani jeszcze dzisiaj nie daruję”, zapowiedział.

Musisz być bardzo ostrożny”, przypomniała.

Milczeli przez moment.

Ale jak wrócimy do szkoły...”

Jego głos zawisł na chwilę w powietrzu a ona też milczała. Nie poruszyli do tej pory tego tematu. Tematu, obok którego nie dało się przejść obojętnie. Co będzie jak wrócą? Dwa lata mijania się na szkolnych korytarzach i patrzenia sobie w oczy na lekcjach. Patrzenia w oczy licealisty, który ruchał ją jak tylko chciał.

Jak wrócimy do szkoły, to przynajmniej raz mi pani obciągnie tak jak dzisiaj”, dokończył.

Znów się zaśmiała.

Tak bardzo ci się podobało?”

Patrzenie mu w oczy po tym wszystkim było czymś niezwykle urzekającym.

A tak bardzo to panią dziwi?”

Nie dziwi, tylko pytam.”

Odczekali jeszcze chwilę, rozmawiając, głównie o tym co się wydarzyło i tym co może się wydarzyć po powrocie do domów. Albo i o tym co się nie wydarzy.


No dobrze, odczekali dłuższą chwilę, bo Kamila podniecona swoją nagością i oczarowana tym klimatem przedłużała pobyt na świeżym powietrzu. Minęło trochę czasu nim wrócili do domku Christera.

Ostatnie godziny dnia spędzili rozmawiając luźno na różne tematy przy włączonym telewizorze. Oczywiście Christer nie omieszkał rzucić kilku aluzji co do jego oczekiwań, ale ona starała się je tonować.

Wieczorem wzięła prysznic, tym razem bez takich atrakcji jak poprzedniego dnia i ułożyła w łóżku. Odczuwając senność nie czekała aż Christer upora się z jakimś serialem w TV i zasnęła, nim wyłączył telewizor.

Nieoczekiwanie dla siebie samej obudziła się w nocy, nie wiedząc nawet o której dokładnie, ale nie to zaprzątało jej uwagę, tylko coś zupełnie innego. A raczej ktoś. Mianowicie Christer wdrapujący się na nią i rozsuwający szeroko jej nogi.

Ej, co robisz?”, zareagowała nie do końca jeszcze wszystko rozumiejąc.

Ten ostatni raz, bo nie mogę zasnąć.”

Zatkało ją na moment, chłonęła tylko rzeczywistość, w której kilka sekund po tych słowach poczuła jak penis Christera wjeżdża w jej niezbyt wilgotną cipkę.

Christer...”, jęknęła z bólu.

Wiem, wiem, zaraz będzie grać”, przerwał jej rozgorączkowany i rozemocjonowany tak, że nie ponowiła sprzeciwu.

Nie ponowiła, kompletnie zszokowana. Praktycznie nim obudziła swą świadomość w pełni była już ruchana przez Christera.

Christer, ale...”

No dobra, chciałem jeszcze tylko panią przelecieć ostatni raz, przed wyjazdem”, znów usłyszała jego zdradzający podniecenie głos.

Tylko jeszcze raz przelecieć”, powtórzyła w myślach. Jak to brzmiało...

W każdym razie, sama fizyczność tego aktu sprawiała jej pewien ból. Czuła się niekomfortowo.


Ale to, że to zrobił, że w taki sposób… Emocjonalnie zareagowała błyskawicznie a w jej cipce szybko pojawiły się soki umożliwiające licealiście sprawniejsze poruszanie się w niej.

Uświadamiała to sobie z każdą sekundą, czując narastające podniecenie. Ot, z jakiegoś powodu Christer nie zasnął i postanowił raz jeszcze przelecieć swoją szkolną panią dyrektor. A skoro postanowił, to i wcielił w życie, nie bardzo pytając o zdanie samą zainteresowaną.

Znów czuła na sobie jego oddech, pot i przede wszystkim napędzany podnieceniem testosteron. Czyli wszystko to co zwiększyło i jej podniecenie.

Zwolnij”, szepnęła jękliwie. „Poczekaj trochę.”

Poczekaj… Na nią. Żeby też doszła do tego poziomu. Żeby i sama doszła do szczytu.

Posłuchał a ona zamknęła oczy delektując się tym niesamowitym wydarzeniem. Tym, że Christer bez ceregieli postanowił przelecieć panią dyrektor i wziął ją jak swoją. Świadomość tego mocno utkwiła jej w głowie, co powodowało, że oddychała ciężej za każdym pchnięciem Christera.

Christera, któremu dawała się właśnie wyruchać po raz szósty w ciągu tych czterdziestu ośmiu godzin. Nie licząc jednego loda.

To wystarczyło. Posuwał ją sprawnie, napalony, ale nie na tyle, by po prostu spuścić się w niej i zapomnieć o wszystkim. Poczekał. Poinstruowała go szeptem raz jeszcze, czym pewnie podnieciła go jeszcze bardziej rozkosz. No o jak inaczej zareagować, gdy piękna pani dyrektor prosi niemal wprost o żeby i jej dał orgazm?

I dał. Dał chwilę przed tym, nim sam spuścił się w jej cipce. A potem zszedł z niej i ułożył obok. Po tym wszystkim nie miał już chyba problemu z zaśnięciem.

Wczesnym rankiem obudziła się i zobaczywszy śpiącego chłopaka postanowiła go nie budzić. Ubrała się w ciszy i opuściła domek, kierując w stronę hotelu.

W taki oto sposób dobiegła końca najbardziej perwersyjna szkolna wycieczka w jej życiu.



4. Porno dla bogatych.



No i po tych wspomnieniach musiała wrócić do rzeczywistości. Jak słusznie zauważył Marek, nie przyjechała tu po to, by siedzieć w pokoju i wyjść dwa razy na plażę. To samo mogła robić w domu.


Dlatego wieczorem opuściła pokój, ubrana… Raczej normalnie, nie robiła z siebie żadnej bogini. Naturalność była jej atutem, wystarczyła zwykła, letnia sukienka odsłaniająca trochę ciała i można było pójść na ten koncert jakiegoś zespołu trance.

Była sama. Bez rodziny, bez całego stada licealistów, bez ani jednego znajomego. W tym aspekcie był to atut. Sama sobie była panią, sama podejmowała decyzje, mając na uwadze, że ich efekty nie staną się przedmiotem plotek wśród najbliższych, czy po prostu innych, którzy ją znali.

Czuła pewne podekscytowanie, ale bez przesady. Jakoś dobrze było jej samej z sobą i czuła, że podejmuje dobre postanowienia. Tym, z którym szła na imprezę, było to, by nie podniecać się za bardzo, przyhamować trochę i przyjąć podejście typu „co będzie, to będzie”. Tak było najlepiej.

Jej pewność siebie uleciała trochę w momencie gdy przekroczyła próg lokalu, bo jednak nie bywała w takich miejscach sama. Jeśli już to z koleżankami, rzadziej z mężem. Zawsze lepiej było mieć jakieś towarzystwo pod ręką.

Ale poradziła sobie, zresztą pomógł jej w tym sam koncert. Publiczność bawiła się pod sceną, zostawiając sporo wolnych boksów z tyłu. Zajęła jeden z nich racząc się drinkiem.

No i był to także pewien test. Dla Marka. Na to, czy znajdzie ją i dołączy, czy pozwoli by ubiegł go ktoś inny.

A jeśli znalazłby się ten inny? Cóż, nie miała wielkiej ochoty na nawiązywanie bliższych znajomości, nawet jeżeli dwa miesiące temu było inaczej. Wtedy było wtedy a dziś… Zresztą coś jej mówiło, że jeśli ma uczynić jakikolwiek krok w celu choćby próby realizacji pewnych fantazji, to jednak z Markiem. Trochę go już poznała, w takim sensie, że nie był dla niej kimś kompletnie obcym. No i miał swoje zalety. A jeśli miał wady, to w tym kontekście, o którym myślała, nie były one wcale wadami.

Hm, zapędziła się chyba za daleko. Ale było to nieuniknione. Niezależnie od wszystkiego, przyjechała tu z pewnym nastawieniem i nie mogła od tego uciec.

No i czas leciał. Był wieczór, jeszcze jutro i pojutrze powrót do domu. Tak to sobie zaplanowała. Ani dnia więcej.

No i…? Zaczęły ją ogarniać pewne wątpliwości. Czy to wszystko nie jest jednak zbyt głupie? Czy jest to w ogóle czegokolwiek warte? Czy nie lepiej by pewne fantazje pozostały fantazjami? Przecież sporo ich już spełniła, choćby dwa miesiące wcześniej.

Czy naprawdę musi zrobić z siebie dziwkę na jedną noc? Czy po wszystkim, gdy ochłonie, będzie w stanie spojrzeć sobie w oczy?


Czy nie lepiej dopić tego drinka, rzucić wszystko w cholerę, wrócić do pokoju i może już jutro wrócić do domu, gdzie czeka Daniel wraz z dziećmi? Czekają na oddaną żoną i kochającą matkę. Pewnie o tej porze już...

- A więc jednak jesteś – nagłe pojawienie się Marka, który bez ceregieli usiadł naprzeciwko przerwało jej dość ponure rozmyślania.

- Przysiadasz się a nawet nie wiesz, czy nie zająłeś komuś miejsca – zareagowała nieco agresywnie, mimowolnie kontynuując swą postawę z plaży.

- Jak się pojawi to dam mu rabat w sklepie i da nam spokój – nie poddał się.

Uśmiechnęła się mimo wszystko. Niezależnie od wszystkiego, od jej charakteru, miło było zobaczyć kogoś, komu mocno zależało na niej, na jej towarzystwie.

Nawet jeżeli temu komuś nie chodziło o fantastyczną kobietę, tylko o super dupę do wyruchania. Co oczywiście nie było jej w smak, ale jakoś zaspokajało jej kobiecą próżność.

Co by nie powiedzieć, Marek był dość atrakcyjnym, młodym mężczyzną, który mógł sobie wybrać niejedną spośród obecnych tu dziewczyn. Wybrał ją. Mógł sobie dać spokój po dość oschłym pożegnaniu na plaży, ale nie dał.

Może także dlatego, że jednak liczył na hm… Spore emocje.

Dobra, mniejsza z tym, trochę za dużo tego główkowania. Spuściła trochę z tonu i zaczęła zachowywać się inaczej w rozmowie z Markiem. Oczywiście nie jakoś przymilnie, ani nie jak słodka idiotka. Po prostu normalnie a jeśli rzucała jakiś zaczepny tekst, to nie z wyniosła miną, tylko z lekkim uśmiechem na twarzy.

I widziała, że podoba się to jej towarzyszowi.

Wątpliwości, które pojawiły się tuż przed nadejściem Marka odsunęły się nieco w bok, ale szala jej pragnień nie przechyliła się na drugi bok. Stanęła gdzieś pośrodku, czyli tak jak sobie to Kamila obiecywała przed wyjściem do klubu.

Choć może delikatnie jednak zaczynało się robić jej dobrze. Ale delikatnie.

Dlatego potrząsnęła głowa, gdy zaproponował jej wyjście na parkiet.

- Nie mam dzisiaj na to ochoty.

- A na co masz?


- Żebym ja sama wiedziała… - wzruszyła ramionami w przypływie szczerości.

- Może na coś z mojej kolekcji? - zasugerował.

Uśmiechnęła się tylko przygryzając wargę, bo na jej ustach pojawiła się riposta z upijaniem. Coś w stylu „może mnie wcale nie trzeba upijać”. Ale posunęłaby się za daleko. Dałaby otwartą furtkę a tego wolała jednak uniknąć.

I nie wiedziała jak skończyłby się ten wieczór, gdyby nie mały przypadek. A jak wiadomo przypadki mają czasem olbrzymie znaczenie.

Otóż, Marek zniknął na moment przebijając się do baru po zapas alkoholu. Nie wracał na tyle długo, że zaczęła się rozglądać. W końcu sama ruszyła w stronę baru, mając nadzieję go znaleźć.

I znalazła. Toczył rozmowę z kimś w jego wieku i był wyraźnie ożywiony. Tak jakby…

- Sorry, że się zagadałem – odezwał się, gdy zobaczył ją tuż przy sobie. - To kolega, którego nie widziałem prawie od roku, Tomek.

Uśmiechnęła się na przywitanie i skinęła głową. Tradycyjnie została przywitana długim, wnikliwym spojrzeniem. No cóż, przyzwyczaiła się do takich rzeczy.

- Tomek pracuje w Warszawie, w dość specyficznej branży...

- Nie musisz wszystkiego od razu opowiadać – przerwał Markowi kolega.

- No chyba się nie wstydzisz. Tylko pracujesz i nic więcej.

- Wiesz co… Chodźcie z nami do vipów – zaproponował Tomek. - Jest nas kilka osób, włącznie z tymi lepszymi… - zaśmiał się.

Kamila nie sprzeciwiła się, choć nie miała szczególnej ochoty na jakieś większe towarzystwo. Na miejscu okazało się jednak, że w loży dla vipów siedziała tylko jedna dziewczyna.

- Każdy poszedł w swoją stronę – wyjaśnił Tomek.

- To ilu was przyjechało? I po co? - dopytywał się Marek.

- Cztery osoby, plus to co na miejscu – znów uśmiechnął się tajemniczo. - A po co? Trochę wakacje a trochę praca, tak już mamy… - zaśmiał się szerzej.

- To powiedz Kamili czym się zajmujesz, co tu bawić się w tajemnice? – naciskał Marek.


- Ty mi powiedz jak się pozmieniało w twoim życiu – Tomek niedwuznacznie spojrzał w stronę Kamili.

- Nie no, nie pozmieniało się, to tylko tak… - skrzywił się trochę Marek.

- Myślałem już, że złapałeś pana Boga za nogi… - Tomek gładko prawił komplementy.

- Ktoś inny już złapał – Kamila uznała za słuszne wtrącić się w rozmowę, demonstrując jedną z dłoni tak, by było widać obrączkę na palcu.

- Ulżyło mi farciarzu… - skomentował Tomek patrząc w stronę kolegi.

- Co ty taki zazdrosny? Przecież masz w czym wybierać…

- No nie bądź taki i powiedz o co chodzi – znów wtrąciła Kamila trochę zresztą autentycznie zaciekawiona.

- Pracuję w firmie PolStar – wyjaśnił enigmatycznie Tomek.

- Niewiele mi to mówi – pokręciła głową Kamila.

- To firma zajmująca się filmami porno – sprecyzował.

- Występujesz w nich? - zainteresowała się.

- Chyba jako lokaj – skrzywił twarz w uśmiechu. - Nie, jestem po drugiej stronie tego co na ekranie.

Przez chwilę potoczyła się rozmowa w tym klimacie. Kamila faktycznie była autentycznie zaciekawiona wątkiem, bo nigdy wcześniej nie poznała nikogo kto pracowałby w tej branży.

- Pytasz, jakbyś chciała sama wystąpić – dociął Marek.

Nie zdążyła zareagować inaczej niż grymasem na twarzy.

- No więc właśnie, jakby co to jesteśmy w pracy też – ubiegł ją Tomek. - Mamy mocno specyficzne zlecenie. W sumie nie pierwsze, ale...

- Jakie?

Tomek przez chwilę wstrzymywał się z odpowiedzią, dopalając papierosa.

- Jakiś czas temu naszą działalnością zainteresowało się kilku ludzi. Takich z pieniędzmi, nie…? Trochę nas zasponsorowali, ale nie w tym rzecz, tylko w tym, że często dają zlecenia i wtedy dopiero rzucają prawdziwy hajs.

- Ale jakie zlecenia? - dopytywał Marek.


- Chodzi im o to, by w naszych filmach wystąpiły prawdziwe sławy, albo naprawdę super laski. Najlepiej jedno w drugim.

- Co ty gadasz… - skrzywił się nieufnie Marek.

- No tak jest. Już trzy takie filmy nagraliśmy a teraz przyjechaliśmy kręcić czwarty, bo już mamy...

- Trzy? - przerwał Marek. - To z kim?

- Pierwszy był z Górecką. Rozumiesz jak się zdziwiliśmy, jak rozstawiamy sprzęt a tu naprawdę wchodzi ona?

- Z Górecką? Z tą Górecką? Jaja sobie robisz…

- Z tą Górecką – przytaknął Tomek z uśmiechem na twarzy. - To nie ja byłam Kasią… - zanucił, śmiejąc się.

- Człowieku, nie wierzę, pokaż to – zażądał Marek.

- Nie mamy takich filmów – pokręcił głową Tomek. - One wszystkie zgodziły się tylko i wyłącznie pod takim warunkiem, że to będzie do prywatnej kolekcji naszych sponsorów. Są spisane umowy, są wysokie kary dla nich, gdyby to wyszło w Polskę, wiesz… Dlatego są tylko cztery kopie tych filmów, właśnie w prywatnych kolekcjach naszych sponsorów, schowanych w sejfach...

- Szkoda, zobaczyłbym i uwierzył…

- Koledze nie wierzysz?

- Wole mieć wszystko na papierze, albo na filmie…

Tomek cmoknął i rozejrzał się wokół siebie. A potem pochylił i ściszył głos.

- Filmów nie ma, ale patrz… - wyciągnął telefon i grzebał w nim przez chwilę. - Wiesz, to jest zabronione, jakby ktoś zobaczył, że to mam, to wylatuję z roboty, ale… Coś tam sobie nagrałem. Patrzcie.

Zaciekawiona Kamila pochyliła się nad telefonem Tomka. Zobaczyła obraz, na którym dwoje ludzi uprawiało seks. Całą swą uwagę skupiła na kobiecie, chcąc upewnić się, czy Tomek nie fantazjował. I wszystko wskazywało na to, że nie. Choć obraz był niewielki a twarzy nie udało się zidentyfikować w stu procentach, to jednak można było przyjąć, że...

- Ty, kurwa… To faktycznie ona – Marek był widocznie dużo pewniejszy.

- No ona, ona…

- Pokaż jeszcze raz!


Tomek wznowił projekcję raptem dwudziestosekundowego filmiku. Kamila raz jeszcze mogła zobaczyć kobietę grzmoconą od tyłu przez jakiegoś mężczyznę. Dwa razy odwróciła ona głowę w jego kierunku i wtedy można było się przekonać, że osobą występującą w tym pornosie była faktycznie jedna z najpopularniejszych polskich piosenkarek.

- To ty też masz swoją kolekcję – Marek odsunął się od telefonu. - Masz jeszcze kogoś? Mówiłeś, że trzy takie były.

- Mam jeszcze jeden – kiwnął głową Tomek. - Z Książkowską.

- Ona też? To suka… - wyrwało się Markowi.

- Byłem przy tym, jak negocjowali z nią na imprezie takiej. Oburzała się, że jak tak można ją traktować i wiesz… A potem w filmie jechała na dwa baty, ale ponoć zapłacili jej poważnie dużo.

- Dawaj!

Znów oboje pochylili się nad telefonem. I znów okazało się, że Tomek nie kłamał. Zobaczyli twarz dobrze znanej polskiej aktorki, ujeżdżającej jakiegoś aktora a obok stał jeszcze ktoś. Filmik był jeszcze krótszy od poprzedniego i szybko się skończył.

- A trzecia to kto? - Marek chyba opanował już szok.

- Ta aktorka, Gruda-Żemachowska – wyjaśnił Tomek.

- Ona też?

- Tak i to w niezłej akcji. Z jedną laską, akurat nieznaną, ale naprawdę super i z jednym kolesiem od nas. W trójkącie. No ale tego już nie mam.

- A teraz? Bo mówiłeś, że jesteś w pracy? Macie już czwartą?

- Czekaj… - wstrzymał go Tomek.

Miał powód, bo zrobiło się tłoczniej. W loży pojawiło się kilka osób, w tym dwóch nieco starszych mężczyzn gdzieś bliżej pięćdziesiątki, których Kamila natychmiast utożsamiła z tymi sponsorami, o których wspominał kolega Marka.

Oprócz tego zjawiła się jakaś dziewczyna i jeszcze jeden chłopak. Zrobiło się nieco tłoczniej. Kamila musiała przejść kolejny rytuał przedstawiania się i znów poczuła na sobie dłuższe spojrzenia wszystkich nowo przybyłych mężczyzn.

- A przepraszam, Tomek… Ty teraz w pracy, czy tylko tak? - jeden z owych biznesmenów Andrzej, niedwuznacznie spojrzał na Kamilę.


Nie wiedziała jak zareagować. Z jednej strony powinna zaprotestować, że ktoś śmiał w ogóle tak pomyśleć, z drugiej mogłaby się zdradzić, że wie już co nieco o działalności, o której chyba wiedzieć nie powinna. Więc nie zareagowała.

Poza tym, że poczuła jakiś nieoczekiwany dreszczyk na skórze. Co jak co, w życiu często traktowaną jako piękną, wręcz nieziemską kobietę, ale nie jako potencjalną porno aktorkę.

W sumie, w tym klimacie było to dla niej bardziej zabawne, niż ubliżające.

- Panie Andrzeju, to pan ma argumenty ku temu by przekonywać takie panie a nie ja – kulturalnie skwitował Tomek.

Kamila poczuła na sobie kolejne długie spojrzenie starszego z mężczyzn.

- Im dłużej na panią patrzę, tym bardziej myślę… - znów zaczął z wyraźną sugestią. - Proszę się tylko nie obrażać, my tutaj rozpatrujemy każde kandydatury a skoro mamy kogoś z naprawdę wysokiej półki...

- Ja się wcale nie obrażam – wyjaśniła, zupełnie pomijając wątek łączenia jej z porno biznesem.

- Wspaniale. No… Będzie dostawa, czy nie?

Te słowa skierował już do kogoś innego a tyczyło się oczywiście drogiego alkoholu.

- Trzeba było powiedzieć mi - wyrwało się Markowi na widok kelnerki z tacą na której stały butelki. - Mam lepszy zapas.

No ale na to było już za późno. A uczestnicy musieli zadowolić się zasobami klubu, które zresztą nie były takie złe.

Skorzystała i sama Kamila, aczkolwiek oszczędniej, może dlatego, że miała w pamięci przypadek sprzed dwóch miesięcy, kiedy to wyraźnie przeholowała i skończyło się zaśnięciem w dość interesującej sytuacji z Christerem. No a może wolała uchodzić za kobietę z klasą.

Dlatego raczyła się oszczędnie, różnie oszczędnie uczestnicząc w konwersacji, choć starali się w nią wciągnąć dwaj starsi panowie. Zresztą zrobił się lekki harmider. Kamila była zaczepiana to przez Andrzeja, to przez Marka, nawet i Tomka. W sumie wszyscy gadali ze wszystkimi. O wszystkim.

Tym samym języki się rozplątały i nie trzeba było trzymać w tajemnicy swej wiedzy o tej bardziej tajemniczej działalności firmy PolStar.

I krygująca się Kamila, odpędzająca się początkowo kulturalnie od zapędów starszych panów, nie uciekała od samego tematu. Zresztą i oni nie mieli tajemnic.


Krygowała się i zgrywała kobietę z klasą, taką dla której tego typu temat był obcym. Ale jak to bywa, im dłużej oswajała się z tym towarzystwem, z rozmowami, w których często pojawiały się porno wątki z ich pracy i różne opowieści, tym bardziej ten temat stawał się czymś naturalnym.

Tak naturalnym, że… Że sama zaczęła traktować go naturalnie. Nie w sensie występu, ale po prostu.

Ale i jej umysł pracował już nad tym. Jakby nie patrzeć ta fantazja była jedną z tych najmroczniejszych, z całą pewnością.

Wyjeżdżając raz jeszcze nad morze nie miała akurat w planach czegoś takiego, po prostu nie liczyła się z tym. Ale teraz zaskoczyła ją ta sytuacja, w której się znalazła, z ludźmi, którzy pracowali w branży i organizowali takie rzeczy. No a na dodatek...

- Przecież wszystko jest czyste – tłumaczył spokojnie Andrzej. - Spotykamy się na kilka godzin, podpisujemy umowę, w której zobowiązujemy się do utrzymania wszystkiego w tajemnicy, pod surowymi karami i wszystko gra… Panie zarabiają, my mamy to co chcemy i nikt inny nie ma prawa się dowiedzieć o tym a już na pewno zobaczyć.

Przedstawiał to strasznie naturalnie, tak jakby to była bardzo naturalna sprawa. I w sumie miał rację, przynajmniej od tej technicznej strony. Bo wychodziło na to, że takie oto, znane, podziwiane i wielbione osoby mogły zagrać w filmie porno a mimo tego, nikt nie miał o tym pojęcia. Ona sama przecież też. Gdyby nie zbieg okoliczności, gdyby nie jej powtórny przyjazd do Piotrowic, odnowienie znajomości z Markiem a potem spotkanie jego kolegi, nie miałaby o czymś takim żadnej wiedzy.

- Obawiam się, że to jednak nie dla mnie – odpowiadała kulturalnie.

- Ja tylko mówię… - zastrzegał spokojnie biznesmen. - Nikogo do niczego nie zmuszamy.

Odmawiała tak na wszelki wypadek, mimo że nikt nie zdążył złożyć jej żadnej oficjalnej propozycji. Tak jakby zapobiegawczo uciekała przed nią.

No właśnie, czy to nie było tak, że uciekała na zapas, bo bała się, że jednak… Że co? Że ulegnie, zapali się do spełnienia swej najdzikszej fantazji i ulegnie?

Nie, niemożliwe… Przecież… nie no, nie wchodziło w grę… Chociaż samo wyobrażenie sobie, że jest przed kamerą… Ale z kim? Zresztą, czy to miałoby jakieś znaczenie?

- Tomek, mamy skompletowaną obsadę? - zapytał Andrzej, jakby przypadkowo wstrzelił się w jej myśl.

- No… Z chłopakami, to zawsze się ktoś znajdzie, nie? - zaczął wolno zagadnięty. - Zresztą jeden już jest, tylko jeszcze nie podpisał, mówił, że jutro. Poza tym pana gwiazda, chociaż ona też chyba jeszcze nie podjęła decyzji…


- Podejmie, zaraz powinna być – przerwał Andrzej spoglądając na zegarek.

- No to dwie osoby, poza tym drugi chłopak się znajdzie no i jeszcze ta druga…

- Słabo… - pokręcił głową drugi z biznesmenów, Zbigniew. - Jutro mieliśmy to zrobić.

- Scenariusz musi być bogaty – wtrąciła Kamila, zaciekawiona aż taką liczbą osób.

- Z filmu na film poprawiamy, tak, żeby nie było monotonii – wytłumaczył Andrzej.

- Za rok, albo dwa posuniemy się tak, że jeszcze powalczymy o Oskara – obwieścił pół żartem Zbigniew.

- Scenariusz nie jest jakiś wymyślny, ale po prostu film będzie dłuższy i to zawsze jest lepiej – wyjaśnił Tomek zwracając się ku Kamili.

- Rozumiem, że jest tajemnicą…

- A skąd… Ale – urwał.

Urwał, bo w otoczeniu pojawiła się nowa postać, przyćmiewając lożę. Głównie z powodu wzrostu. Dziewczyna była bardzo wysoka a Kamila już w pierwszej sekundzie uznała, że skądś ją zna. A w drugiej poczuła, że na jej twarzy pojawia się pełen zdumienia uśmiech a jej oczy otworzyły się szerzej.

Spodziewała się jakiejś młodszej aktorki, czy piosenkarki, bez większych zasad, czy coś. A tu…

- Pani Skowronek, witamy – Andrzej powstał z miejsca i zrobiło się lekkie zamieszanie.

Kamila wciąż ze zdumieniem patrzyła na nowo przybyłą. To miała być ta gwiazda nowego porno filmu? Skowronek? Siatkarka, wieloletnia reprezentantka kraju?

Owszem, bardzo atrakcyjna, wysoka, zgrabna, siłą rzeczy długonoga, uśmiechnięta, sympatyczna, ale… No właśnie, także z tych powodów, byłaby pewnie jedną z ostatnich dziewczyn, które Kamila uznałaby za potencjalne porno aktorki. Zdecydowanie nie sprawiała takiego wrażenia.

Nie wierzyła, ale kolejne minuty przekonywały ją, że to jednak jest prawda. Że to właśnie ładna, wysoka siatkarka, bożyszcze wielu kibiców siatkówki, miała być główną gwiazdą kolejnego filmu mającego trafić do prywatnej kolekcji kilku biznesmenów.

No i to odkrycie też wpłynęło na jej nastrój. Rzadko oglądała takie filmy, czasem Daniel znalazł coś fajnego, czasem puścił ich własne nagrane wcześniej igraszki. I to tyle. W każdym razie miała w głowie zupełnie inny obraz aktorki porno. I nawet jeżeli chodziło o specyficzne aktorki, to spodziewała się jednak kogoś innego. Siatkarka kojarzyła się zupełnie inaczej.


Jako, owszem, atrakcyjna kobieta, ale… Ale kobieta, zwykła, normalna. A nie jakaś seksowna kusicielka, czy coś.

W sumie, tak samo jak Kamila.

Uśmiech dawno zszedł z jej ust. Z powagą i pewnym napięciem nie spuszczała oczu z siatkarki, kontrolując jej ruchy, słuchając jej słów. I zastanawiając się gorączkowo nad jej motywacją. Czyżby chodziło tylko o pieniądze? A może jednak coś więcej? Może ona, niby zupełnie nie kojarząca się z czymś takim, też w środku była trochę inna? Czy Kamila musiała być jedna na świecie?

- Cieszę się, że mamy jedną prawdziwą kobietę – skwitował zadowolony Andrzej, kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Najchętniej chciałbym widzieć jeszcze taką drugą, podobną, taką wręcz damę. Zapłaciłbym jeszcze więcej, by to zobaczyć

- No właśnie, może w końcu jakieś szczegóły, bo ciągle tylko słyszę, że dwie… - poprosiła uśmiechnięta i chyba jednak nieco skrępowana siatkarka.

- Już mówię – wszedł Tomek, który widocznie był organizatorem tego wszystko. - Pomysł jest prosty. Casting dla czterech osób, przepytamy, tu jest dowolność w scenariuszu, każdy wybierze sobie sam, tak, żeby to było jak najbardziej naturalne, potem pary…

- A to tworzenie w pary nie jest zbyt nienaturalne? - dopytywał się Andrzej.

- Możemy to pominąć przecież i przejść od razu do finału, ale nie sądzę, żeby to był problem. Możemy ustawić panią Skowronek z tym chłopakiem, co go już mamy, niech poznają się wcześniej i niech to wygląda naturalnie. O, zresztą można zrobić casting w parach, żaden problem, tak, żeby to wyglądało, że mamy dwie naturalne pary.

- A co potem? - zapytała siatkarka.

- Potem te dwie pary, już w studiu. Najpierw między sobą a potem wymiana.

- Hah… - siatkarka przywołała na twarz uśmiech, ale widocznie była jednak skrępowana.

Z pewnością czuła się nienaturalnie. Jeżeli był jakiś powód, który przekonał ją do tego wszystkiego, to jednak… To nie był jej żywioł. Ona, jeśli już, to mogła wziąć udział w czymś skromnym. Tak, żeby było przy tym jak najmniej osób. Skasować swoją dolę, bo pewnie to odegrało największą rolę, pojechać do domu i zapomnieć.

W sumie tak jak Kamila. Gdyby Andrzej zapytał ją raz jeszcze, to…

- A co z tą drugą parą? - niecierpliwił się Zbigniew.


- Marek już się zgodził – Tomek wskazał na kolegę a Kamila nie miała pojęcia, czy mówi na poważnie, czy nie za bardzo.

- Tak? Z panią? - spojrzenie kilku osób padło na Kamilę.

Wzdrygnęła się.

- Nie, nie sądzę – odpowiedziała zachowując spokój.

- Może jednak się pani zastanowi – nie ustępował Andrzej. - Co pani przeszkadza? Jest pani ze swoim towarzyszem, tak? Skoro on się zgadza…

- Nie, to nie jest tak...

- Jaka kwota by panią przekonała? To nie są małe pieniądze, rozumiem pani zasadniczość, ale tu się nie ma czego wstydzić, miliony ludzi to robią, albo chciałyby to zrobić…

- Przeszkadza mi nadmiar tłoku – wyjawiła oględnie, nie precyzując co miała na myśli.

- Możemy porozmawiać jeden na jeden – Andrzej zinterpretował to po swojemu.

I chyba jednak słusznie, bo właśnie o to chodziło Kamili. Inaczej zachowywałaby się rozmawiając z kimś w cztery oczy, inaczej z gronie, w tym momencie dziesięciu obecnych w loży osób.

- Na razie to ja muszę skorzystać z toalety – wykpiła się wstając z miejsca.

- Ja również – obwieściła siatkarka.

I chwilę później obie znalazły się w spokojniejszy miejscu, tylko we dwie. Kamila przez moment zastanowiła się, czy nie był to jakiś wybieg ze strony siatkarki, ale chyba nie. Czego mogłaby chcieć od niej?

Chyba nie chciała niczego. Wobec tego Kamila już na osobności, stojąc przed lustrem mogła zagadnąć sama.

- Wyglądasz na dość zdenerwowaną tym wszystkim. To chyba nie twój świat.

- Widać to po mnie? - uśmiechnięta sportsmenka nawet nie próbowała zanegować tego wniosku.

- Co cię do tego skłoniło? Jeśli to nie tajemnica – zastrzegła subtelnie Kamila.

- A ciebie?

- Ja… - zająknęła się. - Ja w tym nie uczestniczę, jestem tam przypadkowo.


- Ale jak patrzyłam, to odniosłam wrażenie, że chyba by ci się to podobało.

- Skąd taki wniosek? - na twarzy zaskoczonej Kamili pojawił się rumieniec.

- Jakoś tak. Gdyby ci się nie podobało, to byś wyszła. A ten twój chłopak? Co, jeśli on wejdzie w to?

- To nie jest mój chłopak – zaprzeczyła natychmiast.

- Szkoda, chętnie zobaczyłabym kogoś takiego jak ty.

- Dlaczego? - Kamila znów poczuła się zaskoczona.

- Czuję, że jesteś taka… No, zbliżona do mnie – wytłumaczyła. - Kobieta a nie jakaś małolata. Jakoś czułabym się lepiej w takim towarzystwie.

A więc wrażenia Kamili były chyba zgodne z prawdą. Siatkarka nie wydawała się być przekonana do swej decyzji, miała swe wątpliwości...

- To dlaczego się zgodziłaś? - powtórzyła pytanie sprzed chwili.

- Namówili mnie – parsknęła lekkim śmiechem. - Takie pieniądze na chodniku nie leżą… No jest kilka rzeczy… - zakończyła oględnie.

Kamila zrozumiała, że nie dowie się niczego więcej. Odpuściła. Nie lubiła naciskać.

Chwilę później obie ponownie zameldowały się na górze. Zrobiło się luźniej, bo zniknęli gdzieś i Tomek i pozostali. Obecni byli tylko Andrzej i Marek.

Luźniej a więc jakieś skrępowanie trochę znikło. Tylko...

- Proszę bardzo – Andrzej podał kartkę siatkarce. - Do przeczytania i podpisania. Wszystko musi być jasne. I dla pani też – nieoczekiwanie drugi egzemplarz trafił w ręce Kamili.

- Proszę pana, już coś powiedziałam… - chrząknęła po raz kolejny zaskoczona Kamila, uśmiechając się szeroko.

- Nie nalegam, żeby pani cokolwiek podpisywała, niech pani po prostu przeczyta.

Z oporami wzięła papier w dłoń. Była to umowa dotycząca występu w filmie porno.

Zaśmiała się głośniej, zakładając nogę na nogę. Czytała, choć niczego ciekawszego nie znalazła. Poza punktami, które chyba w zamierzeniu biznesmena miały ją przekonać do występu. Czyli to co zobowiązywało producentów do zachowania nagrania w tajemnicy pod groźbą, hm… miliona złotych kary? No cóż, to z pewnością była solidna gwarancja.


No i drugi punkt, który też zrobił wrażenie. Występ w filmie honorowany kwotą dwudziestu tysięcy złotych. No cóż, nie przymierała głodem, z obu pensji dyrektorskich dało się spokojnie wyżyć na przyzwoitym poziomie, ale…

Ale jeśli w ogóle myślała o czymś takim, to na pewno nie w kategoriach kasy. Tylko raz jeden pieniądze były jakimś czynnikiem… No właśnie, czynnikiem a nie motywem. Mowa o sytuacji z Markiem i tych pięćdziesięciu złotych, których niby jej brakowało do dobrego alkoholu. To był pretekst, nic więcej...

- Ja już podpisałem, tak więc będziemy mieć jutro przyjemność – swobodnie poinformował Marek, patrząc w kierunku reprezentantki Polski w siatkówce.

Ta skwitowała to tylko wyrażającym lekkie skrępowanie uśmiechem.

- Mamy trzy osoby pani Kamilo – powiedział Andrzej. - Dwóch chłopaków i panią Kasię. Pani zdecyduje, acz powtórzę już to co powiedziałem. Robi pani takie wrażenie, że coraz bardziej chciałbym widzieć panią w tym filmie.

- To nauczycielka i pani dyrektor w szkole – wtrącił Marek.

- Naprawdę? Ładny zawód… - pokręcił głową Andrzej.

- Który z miejsca wyklucza pewne sytuacje – skwitowała subtelnie Kamila.

- To powtórzę jeszcze coś innego. Tego filmu, włącznie z obsługą nie zobaczy więcej, niż dziesięć osób. To elitarny film, tylko dla nas kilku i nikogo więcej.

Pokiwała głową, milcząc. Z pewnym przerażeniem uświadomiła sobie, że jednak w jakiś sposób rozważa występ. Może nie tak oficjalnie, uczestnicząc akurat w tym projekcie, o którym mówili, ale jednak. I nie była to sprawka alkoholu, bo z pewnością nie wypiła aż tyle.

Ale czuła pewne oszołomienie tą sytuacją. Marek, jego kolega, jego zajęcie, filmy, które im pokazywał, dość szokujące nazwiska, które im podał… A teraz cała ta grupa, dość kulturalni na pierwszy rzut oka biznesmeni, piękna siatkarka w roli pierwszej gwiazdy filmu, ciekawy, perwersyjny scenariusz… No i jej własne nastawienie z którym jechała tutaj. Nawet jeżeli czasem trochę puszczało, to potem wracało przypominając jej, że po coś tu przyjechała.

I nieco wcześniej, słuchając scenariusza i później i teraz, niezależnie czy tego chciała, czy nie, w jej umyśle pojawiały się flesze, w których widziała siebie samą w studiu filmowym. Z siatkarką, Markiem i kimś tam jeszcze. I co konkretnie? Siebie samą, rozbierającą się publicznie wśród nich, już nagą… I ich wszystkich też przecież nagich… A to początek, bo dalej… No właśnie, ona z Markiem i Kasia z tym drugim… A potem na odwrót? Jakby się czuła? Czy tak naprawdę przyszłoby jej to łatwo? Skoro wszyscy… No ale zaraz, jakie znaczenie miało to, że oni też? To nie musiało jej w niczym pomóc. No i nagość to jedno a potem… Ona, dymana przez Marka w jednej pozycji, albo drugiej a potem przez tego drugiego? Którego kompletnie nie znała?


Dyskretnie przełknęła ślinę, ale ciężko było jej powstrzymać drżenie ciała, które nagle ja opanowało. To wszystko pięknie mogło wyglądać w fantazji, ale oto moment, w którym trzeba było jakoś jaśniej wyobrazić sobie rzeczywistość.

Rzeczywistość, w której Kamila miała ruchać się z dwoma mężczyznami a ktoś obok miał to wszystko nagrywać.

Jej twarz stężała. Z całą pewnością wyobrażenie sobie tego było na swój sposób fascynujące. Ale wiedziała jedno…

- Nie podpiszę tego – zwróciła papier ku Andrzejowi.

Choć uświadomiła sobie, że czyni to z niechęcią. I to odkrycie podekscytowało ją mocno. Bo upewniło, że jednak naprawdę rozważa tą możliwość. I że odrzucenie jej, nie musi być wcale najszczęśliwszym rozwiązaniem...

- Nie musi pani podpisywać – Andrzej nie przyjął umowy - Proszę wziąć, zapoznać się z tym raz jeszcze, poczekamy do jutra. Jeśli pani odmówi, to trudno.

Nie chcąc wprowadzać jakiegoś niesympatycznego nastroju zastosowała się do prośby i schowała umowę wewnątrz torebki.

A opuszczając nogi na podłogę, poczuła, że zmiękły. Miałaby teraz problem utrzymać się na szpilkach.

Na jej twarzy od dawna nie było już uśmiechu a jeżeli nawet to taki raczej asekuracyjny. Nie, nadal nie wyobrażała sobie wzięcia udziału w tym na poważnie, to był jakiś absurd, ale… Absurd, który nabrał przecież tak realnych kształtów jak nigdy.

Odpłynęła na moment. Gdzieś z boku siatkarka, Marek i biznesmen toczyli jakieś rozmowy, dopinając szczegóły i poruszając inne wątki a ona wyłączyła się z tego. Wystarczyło, by poczuwszy raz na kolanie dłoń Marka drgnęła mocno. Tak mocno była spięta, naładowana.

Przez kilka dobrych minut żyła tą fantazją, którą miała na wyciągnięcie ręki. Na dodatek fantazją z gatunku tych ostrożniejszych. Porno, które trafia tylko do kilku zainteresowanych osób. I nikogo więcej.

Na zewnątrz mogła grać porządną kobietę, ale w środku nie potrafiła myśleć o niczym innym i siedząc w loży żyła właśnie tym. Coraz bardziej uświadamiała sobie, że szuka pretekstu, by jednak…

Naprawdę, mogłaby? Fantazja to jedno a normalnie… Nie brakło by jej odwagi? Zresztą nie tyle o odwagę tu chodziło. Raczej o to, że po wszystkim wypadałoby następnego dnia obudzić się, stanąć przed lustrem i pomyśleć „tak, wczoraj wzięłam udział w filmie porno, zostałam wyruchana przez dwóch facetów a teraz jest paru gości z pieniędzmi, którzy mogą to sobie w każdej chwili oglądać. Oglądać jak jestem pieprzona od tyłu przez jakiegoś obcego faceta”.

Wargi miała wyschnięte a serce łomotało jak diabli. Sięgnęła po koniak, biorąc głęboki oddech. Muzyka dudniła, atmosfera była wybitnie klubowa a ona wciąż zastanawiała się nad ewentualnym udziałem w filmie porno.

- To na tyle – do jej uszu dobiegł głos spoglądającego na zegarek Andrzeja. - Do zobaczenia jutro.

- Ja też uciekam – oznajmiła siatkarka podnosząc się z miejsca.



5. Po prostu dać się przelecieć.

 

Zostali sami we dwoje, tak jak na początku. Kamila musiała choć trochę oderwać się od fantazji. Nie było to łatwe.


Zresztą w tym momencie była już inną Kamilą. Gdy raz jeszcze poczuła dłoń Marka na kolanie nie zareagowała. Spojrzała tylko i nic więcej. Niewątpliwie była w jakimś stopniu na swój sposób podniecona.

Podniecona tym wspólnym mianownikiem łączącym i fantazje o porno filmie i przyzwolenie na macanki. Swą uległością.

- Dlaczego się zdecydowałeś? - zapytała.

- Bo to same plusy – wzruszył ramionami.

- Jakie?

- Kasa, pani siatkarka, przygoda, niezła jazda… A ty?

- Co ja? Nic nie powiedziałam...

- Dlaczego ty się zdecydowałaś obciągnąć mi? Wtedy?

Wytrzymała jego spojrzenie. Ucieczka byłaby porażką a nie była w nastroju do oddawania pola.

- Może to wszystko co ty? Z wyjątkiem kasy...

- Aha… Coś innego sobie przypominam.

- Nic nie wiesz. To był tylko pretekst.

- Tylko?

- Tak. Naprawdę uważasz, że te głupie pięćdziesiąt złotych mogłoby o czymś decydować?

O, takie porażki lubiła, przynajmniej w jakimś stopniu. Porażki polegające na tym, że ktoś zmuszał ją do intymnych zwierzeń. Takich jak „dlaczego mi ciągnęłaś?”. To było rozkosznie upokarzające.

- No właśnie coś mi nie grało. Pani dyrektor i te kilka złotych...

- No to już wiesz czemu nie grało.

Jego dłoń przesunęła się wyżej, dotykała jej nagiego uda. Wciąż nie reagowała.

- Ciekawa z ciebie laska… Pełna sprzeczności.

- Będziesz rysować teraz mój portret psychologiczny?

- A wiesz, że to zajebiście kręcące? Nie tak jak te laski, które można rozpracować w dwie minuty.


- Uhm… Duże masz doświadczenie… - kiwała głową.

- No nie wiem… Ale nie narzekam. Lubisz takich? Głupie pytanie, każda kobieta lubi.

Tym razem milczała. Fakt, Daniel często sugerując w swoich fantazjach jakieś takie numery, zawsze podsuwał jej obraz młodszego chłopaka, nastolatka, siłą rzeczy niedoświadczonego i raczej stremowanego możliwością znalezienia się w intymnej sytuacji ze starszą kobietą, do tego nieziemsko atrakcyjną.

Z drugiej strony, natury kobiety nie dało się oszukać. Choć racjonalnie uciekała od tego typu pewnych siebie facetów, wyobrażających sobie, że mogą wszystko, to jednak podświadomie taka postawa robiła na niej pewne wrażenie.

I choćby w kwestii fantazji, taki Marek, młody, ale nie nastolatek przecież, dość przystojny, pociągał ją. Czuła pewne podniecenie, wynikające i z tego, że pozwalała mu się macać po nogach i z tego, że robi to właśnie on.

- Lubię wszystko to, co zaproponuje mi mój mąż – odezwała się w końcu.

- A on wie o tym?

- Oczywiście. Wie wszystko. Muszę mu mówić o wszystkim.

- A o tym też się dowie?

- O czym?

- O tym, że rozważasz propozycję występu w pornosie?

Zaśmiała się krótko.

- Dowie się wszystkiego co myślę na ten temat.

- A o innych rzeczach też się dowie?

- O jakich znów…?

- O tym, że macam się i robi ci to dobrze.

- A skąd wiesz, że robi?

- I o tym, że masz ochotę dokończyć to co zaczęliśmy wtedy?

- Jak dokończyć? - tym razem wymusiła uśmiech.

- Tak jak się kończy. Przez pół nocy w łóżku.


Znów zaśmiała się. Ale bardziej nerwowo i z pewnym oczekiwaniem. Co mogła odpowiedzieć? Zareagować przekornie jak typowa kobieta i popisać się ripostą w stylu „chyba w twoich snach”, czy jednak…

- Ochota nie zawsze idzie w parze z realizacją.

- Czyli masz… To już jakiś punkt wyjścia – zareagował z widocznym zadowoleniem.

Jeździł bezkarnie palcami po jej nogach, już prawie po całej długości jej uda, od kolana wzwyż. Nie reagowała. Robiło jej to dobrze, nawet jeżeli miała świadomość, że przekracza pewne granice.

Co z tego, skoro dwa miesiące temu przekroczyła te granice z nim dużo bardziej? Czym wobec tego był rozkoszny dotyk dłoni Marka na jej udach...

- Mam też ochotę na przykład na wycieczkę po kanionie Colorado. I co z tego?

- Taka różnica, że tam jest sucho...

- No to co? - nie zrozumiała.

- To, że w twoim kanionie jest z pewnością dużo wilgotniej.

Jego dłoń spróbowała się wślizgnąć między jej uda. Nie udało się, bo siedząc z nogą na nodze Kamila skutecznie zablokowała ten manewr.

- Rozchyl – zażądał a na wyczuła w jego głosie lekkie zniecierpliwienie.

Tracił powoli kontrolę nad sobą i robiło jej to dobrze. Widok atrakcyjnego mężczyzny, na którego tak oddziaływała, podniecał ją z całą pewnością, tak jak podniecałby każdą inną dziewczynę.

- Przesadzasz – skwitowała tylko krótko, bez uśmiechu.

- Nie. Rozchyl. Chcę to sprawdzić.

- Może wystarczy, że zapytasz?

- To pochwal się, czy twoja cipka jest mokra?

Ich spojrzenia spotkały się. Widziała w jego oku błysk dodający mu atrakcyjności jak i zdradzający podniecenie. Uświadomiła sobie, że z minut na minutę ten chłopak stawał się w jej oczach coraz bardziej atrakcyjny i w jakiś sposób zniewalał ją.


O ile bardziej nie zniewalały ją jej własne fantazje a przede wszystkim ta, by ulec. Ulec i dać się… Wykorzystać. Przynajmniej w jakimś stopniu.

Kilka sekund, kilkanaście… Nie spuszczając oczu z Marka powoli rozchyliła uda, stawiając obie stopy na podłodze. Ciekawa reakcji Marka i tego gdzie ona sama wytyczy granice.

Jeśli wytyczy je w ogóle...

Bo co jak co, ale Marek zrobił to umiejętnie. Mimo widocznego zniecierpliwienia i gorączki, która już go ogarniała zareagował spokojniej, powoli wsuwając palce między rozsunięte uda Kamili. Nie przywierając do majtek, tylko pieszcząc końcami palców te coraz bardziej wrażliwe miejsce po wewnętrznej stronie ud.

- Coś zaniemówiłaś…

W zasadzie to prosił się o zakończenie tej zabawy, ale jego nieustępliwość i bezczelność podniecały ją. Znów górę brała chęć tego by dać się wykorzystać najbardziej, jak tylko można. No dobrze, najbardziej, na ile można sobie pozwolić.

Podniecały, ale starała się tego nie okazywać. Gdzieś zaczęła wychodzić z niej dziwkarska natura. Pozwalała się wykorzystywać zachowując maskę obojętności.

- Bo może to ja chciałabym czegoś posłuchać? - rzuciła takim właśnie obojętnym tonem.

- A czego?

- Ty już to wymyśl, jak taki kozak jesteś… Potrafisz?

Daniel często mówił coś w takich chwilach. Różne rzeczy, komplementując jej ciało, ją samą w ogóle. Albo opowiadając różne historyjki, snując jakieś swe fantazje, czy też coś innego. Czasami wznosząc się na wyżyny poezji, by potem zaskoczyć ją i nie przebierać w słowach.

Często jego słowa rozpalały ją bardziej, niż dotyk. Czy Marek był w stanie dorównać jej mężowi?

Nie był. Wiedziała to już od samego początku. Daniel był dużo bardziej wyrafinowany.

- Myślę, że masz mokro przy mnie, na mój widok, tamta historia jest tego dowodem. Podnieca mnie to a ja podniecam ciebie.

No właśnie, nie był. Daniel zrobiłby to zupełnie inaczej, od samego początku, szukając niebanalnych rozwiązań.


Przyjęła wygodniejszą pozycję, jakby zachęcającą. Rozłożyła ręce na oparciach a jej nogi były rozchylone. Nie jakoś wybitnie szeroko, ale jednak. Jakby zachęcała Marka.

- Pamiętam jak ssałaś mojego kutasa. Nie chce mi się wierzyć, że robisz to z każdym, więc jestem pewny, że to dla mnie, że przy mnie tak oszalałaś.

Daniel nie opowiadałby jakichś debilnych pierdół o sobie samym, nie robiłby z siebie żadnego herosa. Przeciwnie, skupiłby się na niej, próbując odgadnąć jej myśli, nastrój i fantazje a tak naprawdę po prostu pokierować nimi w tą stronę, której sam by pragnął.

Był w tym mistrzem. Marek… No cóż…

Drgnęła, gdy poczuła jego dłoń na swych majtkach. Między udami. Na swej cipce.

- Nie dotykaj – sprzeciwiła się.

Nie wykonała jednak żadnego innego ruchu.

- Chcesz, żebym cię tam dotykał a ja przecież miałem sprawdzić jak jesteś mokra.

- Skoro sprawdziłeś, to weź rękę.

Jej spojrzenie powędrowała w dół, jakby chciała się upewnić, że faktycznie pozwala się macać Markowi przez majtki po cipce. W klubie, w którym przebywało sporo ludzi. Wprawdzie w tym miejscu nikt nie widział i raczej nikt widzieć nie mógł, bo loża była trochę w cieniu, z dala od innych. No ale jednak...

- Po co, skoro to lubisz i tego chcesz? Ja też chcę masować twoją cipkę, pragnę tego...

Ostatnie słowa załamały się nieco i przeszły w namiętny szept. Nieudawany. Marek faktycznie był bardzo podniecony i ta świadomość podniecała i ją.

- Może ty pragniesz, ale niekoniecznie ja. Weź rękę – zażądała kolejny raz a jej głos był dużo bardziej opanowany.

Jednocześnie wciąż pozostawała w bezruchu. Jej rozłożone na oparciach ręce były jakby sparaliżowane. Jej rozchylone nogi również. A ona czuła jak fantastycznie bawi się sama ze sobą, żądając by Marek wycofał dłoń, jednocześnie samej nie robiąc w tym celu zupełnie nic.


I chyba to jednak wyczuł.

- Nie – postawił się. - Chcę wiedzieć jak jesteś mokra.

- I co? Dowiedziałeś się?

Faktycznie, jeżeli jakaś część jej ciała reagowała, to właśnie cipka. Z każdą sekundą stawała się coraz bardziej wilgotna.

- Dowiedziałem się, że jest gotowa przyjąć mojego kutasa – jego głos zabrzmiał agresywniej. - A jeśli ona, to ty też.

Ten agresywniejszy głos zrobił jej dobrze. Zamilkła na chwilę, wpatrując się w płonące oczy Marka, gdy on wciąż pieścił przez majtki jej coraz bardziej mokrą cipkę. Z coraz większym trudem przychodziło jej zachowanie równowagi.

- Nic nie wiesz – odezwała się wreszcie. - Mój mąż zrobiłby to inaczej i sprawił, że sama bym się na niego rzuciła. A ty chcesz po prostu mnie zaliczyć, puknąć, wyruchać… Nie myśląc w ogóle o mnie.

Zachłystywała się własnymi słowami, tocząc taki dialog z nieznanym jej praktycznie obcym facetem.

- Tak samo jak ty chcesz żebym cię porządnie zerżnął – nie odpuścił napastliwie. - I nie próbuj wmawiać, że nie.

Krew wzburzyła się w niej. Był teraz tym… Tym najgorszym typem. Cynicznym, egoistycznym przystojniakiem, dążącym do wyruchania super laski bez względu na konsekwencje.

- A nawet jeśli to co?

Znów poczuła szaleństwo w głowie. Zasadniczo przyznała się do swojej fantazji. Do tego, by faktycznie ją zerżnął.

- To, że pójdziemy do mnie i zrobię to.

Nie wytrzymywał. Jego palce poruszały się adekwatnie do jego głosu. Były coraz bardziej agresywnie i mocno masowały przez majtki jej cipkę. Wciąż przez majtki, bo gdy raz niecierpliwie usiłowały się wedrzeć pod nie, zacisnęła uda mocniej, uniemożliwiając to.

- Nie – pokręciła głową, ostatnimi siłami zachowując na zewnątrz względny spokój. - Ja właśnie wychodzę do swojego pokoju.

- Po co? - wyrwało mu się.


Przytrzymała jego dłoń, łącząc uda i odrywając ją od płonącej cipki. Odwróciła się w stronę sali i nadludzkim wysiłkiem przywołała na twarz uśmiech.

- Po to by kochać się sama z sobą – rzuciła czując czerwień na twarzy. - Skoro nie ma tu mojego męża, to moje ręce będą musiały błądzić po całym moim nagim ciele, pieścić je w zastępstwie i dać mi rozkosz.

Nie czekała nawet na reakcję, choć jej spojrzenie jeszcze na sekundę utkwiło w twarzy Marka. Wstała zachowując ostrożność i na glinianych nogach skierowała się ku wyjściu.

- Odprowadzę cię – usłyszała za sobą głos towarzysza.

Nie odpowiedziała, skupiając uwagę na sobie samej. Na tym by iść prosto i nie przewrócić się. Tym bardziej w klubie, gdzie atmosfera uderzała jej do głowy, powodując zamęt.

Ale na korytarzu i na schodach nie było lepiej. Kroczyła ostrożnie a obok siebie, lub za sobą miała Marka, gapiącego się pewnie w takich momentach na jej tyłek.

- I co? Fajny jest? - odwróciła się z uśmiechem do Marka, gdy pokonała ostatni stopień schodów i wkroczyła na korytarz swego piętra.

Zachłystywała się swą wulgarnością i… No tak, dziwkarstwem. Pytać obcego faceta o to, czy ma fajny tyłek?

- Klepałbym całą noc – odpowiedział Marek ze swadą.

Odwróciła się od niego, krocząc w kierunku swego pokoju. Najbliższa przyszłość rysowała się przed nią coraz wyraźniej i ta wizja sprawiała, że z trudem łapała oddech.

Sama nie wiedziała kiedy znalazła się w swoim pokoju. A Marek wraz z nią.

Tak jak nie wiedziała kiedy, sięgnęła do zapięcia w sukience i kilka sekund później stała przed Markiem w samej bieliźnie, z ulgą zdejmując obuwie.

- A jednak… - usłyszała mruknięcie.

A sekundę później stojący za nią Marek mocno chwycił ją w talii i obrócił twarzą ku sobie.

- Chcę ci powiedzieć – uniosła w górę palec ostrzegawczym gestem. - Że w gadce jesteś słaby. I przypuszczam taki sam w łóżku.

Jej słowa zabrzmiały… No właśnie, przecież nie jak ostrzeżenie. Raczej jak obelga, ale przede wszystkim jak zachęta.


I tak odczytał to Marek. Chwycił ją mocno i przycisnął do ściany.

- Pokaże ci jaki jestem… - wychrypiał jej prosto w twarz.

By potem wpić się ustami w jej szyję, usta, dekolt...

- Hola, hola a kto powiedział, że mam ochotę to sprawdzić…? - wygłosiła Kamila ze słowa na słowo coraz słabszym tonem.

Bo Marek się nimi kompletnie nie przejął. Tak jakby był pewny, że przywiodła go tutaj, by się z nim ruchać. Ta myśl sprawiła, że jej cipka zapłonęła jeszcze bardziej. I zachłannie całował dostępne fragmenty nagiego ciała pięknej nieznajomej, nie tamując już w żaden sposób swego podniecenia.

Tak jak nie tamowała go Kamila, czując jakby wręcz jej tutaj nie było. Jakby stała obok i patrzyła na całą akcję. Albo jakby śniła, że w swym podnieceniu pozwala się całować i bezkarnie dotykać po swoim rozgrzanym ciele obcemu, młodszemu gdzieś o prawie dziesięć lat lokalnemu przystojniakowi.

Jakby to, że on gorączkowo rozpina jej stanik, który po chwili spada na podłogę odsłaniając na moment jej nagie piersi, które natychmiast stały się celem ataku ust i dłoni Marka, przyprawiając ją o niesamowicie rozkoszny zawrót głowy działo się w jakiejś innej rzeczywistości.

Tak samo jak widok Marka nerwowo i błyskawicznie pozbywającego się własnego ubrania.

Jeśli miała się w niej odezwać wzorowa żona i matka, to właśnie teraz. Ale nie odezwała się, pozwalając, by Marek przyklęknął i całując brzuch zdeterminowanym ruchem ściągnął z niej majtki, podziwiając nagie łono i również zachłannie je całując, co Kamila skomentowało głębokim westchnięciem.

- Kurwa, ale jestem… - wygłosiła na poły chrapliwie, na poły szeptem, bo głos załamywał się w niej.

I załamał się tak, że słowo „podniecona” nie zdołało wyjść z jej ust.

Może i dobrze, bo Marek wiedziałby o niej już wszystko. I wiedziałby na co może sobie pozwolić.

Tak… Tak jakby to co się działo, tak jakby to, że rozebrał ją do naga, całował i macał w każdym możliwym miejscu mu tego nie mówiło...


Nie zdążyła się nawet nad tym zastanowić. Zaparło jej dech, gdy ponownie wstał i objął ją mocno unosząc w powietrze. Sekundę potem oboje wylądowali w łóżku.

Tak, że Kamila musiała rozchylić nogi a Marek błyskawicznie znalazł się między nimi, pochylając nad nią i znów namiętnie i gorączkowo obcałowując jej szyję, twarz, usta, piersi...

Zatrzymał się na chwilę przy tych piersiach, biorąc je w usta. Tak jakby wiedział, że każda sekunda zabawy z nimi niweluje ewentualny opór leżącej pod nim piękności do zera. Jedną pierś macał dłonią i ściskał, nie wypuszczając przy tym z ust sutka drugiej piersi.

I robił dobrze, bo Kamila leżała jak sparaliżowana chłonąc te oszałamiające pieszczoty.

Oszałamiające, nie tyle ze względów czysto fizycznych, choć i tym nie można było wiele zarzucić. Oszałamiających głównie z tego powodu, gdy uświadamiała sobie, że ona, wzorowa i wierna do bólu żona, zacznie się ruchać z nieznajomym facetem, poderwana jak jakaś łatwa dziwka. Poderwana po to by dać się wyruchać i podnieść ego wyruchaniem takiej super laski.

Ta świadomość niemiłosiernie ją podniecała. Ta, że aż straciła niemal kontakt z rzeczywistością. I ocknęła się w momencie, gdy głowa Marka znalazła się na wysokości jej bezbronnego łona a on sam przerwał pieszczoty.

Przerwał po to, by zdjąć z siebie ostatnią część garderoby jaką na sobie miał. Bokserki.

Jeśli ostatnią chwila na opamiętanie się nie była ta, w której Marek rozbierał ją w swym szale podniecenia, to teraz…

Ale ona leżała jak totalnie sparaliżowana, wpatrując się tylko w kompletnie nagie i trzeba przyznać, apetyczne ciało klęczącego przed nią Marka. A najbardziej w jego sterczącego, dużego przecież penisa.

Leżała i nie ruszała się, gdy on chwycił jej nogi, rozchylając jeszcze bardziej, mając w pełni widok w jej nagą cipkę. Ale przecież nie chodziło tu już o to, że on ją widział. Chodziło o to, że za moment...

Więc jeśli to była ta ostatnia chwila, w której mogła jeszcze powiedzieć stop, to...

- Guma…! - jęknęła chrypliwie wysokim tonem.


A potem, znów jak zahipnotyzowana patrzyła na Marka błyskawicznie nakładającego prezerwatywę na penisa. Jak on pochyla się nad nią.

Poczuła drżenie całego ciała. Całego. Nie potrafiła nad nim zapanować. Zamknęła oczy, uświadamiając sobie, że to co się dzieje, to jakiś obłęd.

Że to właśnie teraz jest ten moment, gdy z wzorowej żony staje się ostatnią kurwą, dającą się przelecieć rozpalonemu, przystojnemu cwaniakowi.

Więc jeśli mogła coś jeszcze wygłosić...

- Ruchałeś kiedyś taką laskę jak ja? - otworzyła oczy patrząc wprost w znajdującą się kilka centymetrów przed nią zdradzającą równie potworne podniecenie twarz Marka.

- Ruchałem fajne laski, ale takiej piękności jak ty nigdy – odparł a jego gorący oddech sparaliżował jej twarz.

A potem...

- O, kurwa…!

- Aaach…!

Jego przekleństwo i jej wysoki jęk zbiegły się w czasie, gdy penis Marka z łatwością wdarł się z jej wilgotną do granic cipkę i wypełnił ją w całości. I zastygł na moment.

- Dobry Boże…! - jęknęła głośno, czując organ Marka w każdej przestrzeni swej cipki.

- Dobrze ci? - usłyszała pełen podniecenia i jednocześnie satysfakcji głos mężczyzny.

Nie doczekał odpowiedzi. Z zamkniętymi oczyma Kamila chłonęła tę niezwykłą chwilę. Chwilę, w której pozwoliła by obcy kutas wdarł się w jej cipkę.

Miała jeszcze słowami zdradzić, że jest już po wszystkim? Że nie jest już w stanie zaprotestować przeciw czemukolwiek?

- Widzę, że tak…

Wycofał się wreszcie i pchnął, ponownie wywołując jęk Kamili.

- No to teraz dowiesz się jaki jestem naprawdę…


- Ach…! - zareagowała na kolejne pchnięcie.

- Jak bardzo potrafię cię sponiewierać…

- Ach...

- Aż sama będziesz prosić o tym bym cie rżnął do utraty tchu...

- Ach…!

Za każdym razem, gdy zaczynał mówić wycofywał swego członka a gdy kończył pchał do przodu mocno i zdecydowanie, doprowadzając Kamilę do obłędu i niekontrolowanego jęku z jej ust.

I choć nie chciała się do tego przyznać – do totalnego zniewolenia. Owszem, jej psychika odegrała tu niebagatelną rolę. To, że uległa w końcu i pozwoliła się przygodnie wyruchać, podniecało ją dużo bardziej niż sam Marek i jego zachowanie.

Ale w tym momencie Marek a w zasadzie jego kutas… Kutas, duży, twardy, rozpychający jej wilgotną cipkę do granic… Jego kutas demolujący jej cipkę zniewalał ją w kosmiczny sposób.

- No właśnie… Zajebiście jęczysz…

- Aaach…

- I choć nie mówisz mi tego, to ja już wiem, że pragniesz tego… Twoje ciało mi to mówi. I twoja przekurewsko wilgotna cipka…

- Ach…

I po tym zapanowała kilkusekundowa cisza ze strony Marka, który nieco poprawił swą pozycję i zaczął energiczniej posuwać leżąca pod nim Kamilę.

A ona czuła, że tak było nawet lepiej. Bo jego przerywane pchnięcia były czymś niewyobrażalnie rozkosznym na samym początku. Ale teraz…

Ale teraz zatraciła się już w tym wszystkim i nie marzyła o niczym innym niż…

Niż o porządnym, mocnym, bezlitosnym ruchaniu.

Takim, jakiego doświadczała w tym momencie. No może nie jeszcze w jakiejś Bóg wie jakiej skali. Ale jednak była ruchana mocno, soczyście, szybko, przez Marka.


I czuła się przez niego zdominowana. Czuła jego gorące ciało na sobie, jego jeszcze gorętszy oddech na swej twarzy. Jego podniecenie, zdecydowanie, determinację, upór. Jego uda rozpychające jej nogi.

I jego dużego, twardego kutasa dynamicznie penetrującego jej cipkę.

Była zdobyta. Zdobyta do końca. Wiedziała, że nie ma mowy o przerywaniu niczego. Nie chodziło o to, że Marek by jej na to nie pozwolił. Chodziło o o, że ona sama nie chciałaby tego.

I jeśli już realizowała swą najmroczniejszą fantazję o tym jak staje się łatwą kurewką zdobytą i wyruchaną przez jakiegoś typka, to…

- No… Zaczniesz prosić? Chcę cie wreszcie usłyszeć, choć twoje jęki i tak mnie rozpierdalają… - i on dyszał coraz mocniej, nie kontrolując już prawie swego podniecenia.

Prawie, bo jednak zwolnił tempo ruchania.

- Rób to… - wydyszała z trudem, przyjmując kolejne pchnięcie.

- Co mam robić?

Przełknęła ślinę.

- Pierdol mnie…

Jej głos dochodził jakby zza ściany. Nie mogła przyjąć, że sama to mówi. Że sama o to prosi. Takimi słowami…

- Jeszcze raz…

- Pierdol mnie, Marek – powtórzyła, po raz pierwszy tego wieczoru wypowiadając imię swego przygodnego kochanka, co przynajmniej według jej samej dodało jeszcze kolejnej porcji pikanterii to tego totalnego zniewolenia. - Pierdol mnie… Rżnij mnie mocno, szybko…

Zrobiła przerwę na krótki jęk, gdy znów poczuła bardziej dynamiczne wejście kutasa w swą cipkę.

- Pierdol mnie… - wyjęczała wyższym głosem. - Jestem cała twoja. Teraz jestem – poprawiła się szybko. - Możesz ze mną robić wszystko co tylko chcesz, widzisz…? Pieprz mnie, pierdol, rżnij, ruchaj… Aaach… I mów do mnie, Marek, mów kim dla ciebie jestem, mów co czujesz, mów…! Aaach…!


Wciąż domagała się by realizacja tego pragnienia, tej fantazji, wkroczyła na możliwie najwyższe obroty. Tak jakby te, w których znalazła się teraz nie kręciły się wystarczająco mocno.

Marek pchnął jeszcze kilka razy, doprowadzając Kamilę do jęku i przerwał nagle.

- Odwróć się! - zażądał.

Nie trudno było się domyślić intencji Marka. Kamila z trudem, jakby w zwolnionym tempie zmieniła pozycję, czując przy tym nad wyraz silnie jak bardzo jej ciało jest rozedrgane, osłabione…

Penis Marka opuścił jej płonąca cipkę a ona natychmiast zapragnęła go mieć w sobie. Przyjęła pozycję na czworaka, wypinając pośladki w kierunku Marka.

- Wsadź go szybko! - poprosiła błagalnie. - I mów!

Jęknęła po raz kolejny, gdy po kilku sekundach niecierpliwego oczekiwania Marek wsunął swego penisa w jej cipkę. A ona dobrze wiedziała czym to się skończy.

Jego długi penis w tej pozycji mógł wchodzić w nią jeszcze głębiej.

- Rżnij mnie do bólu – zażądała niemal, mimo tego.

Chyba tak naprawdę nie chciała tego bólu. Ale wiedziała, że jej żądanie podnieci Marka jeszcze bardziej. Tak jakby to co się działo między nimi było niewystarczające...

Poczuła to co uwielbiała najbardziej. Silne, męskie dłonie na swoich biodrach. Dłonie przytrzymujące ją, niemal unieruchamiające w miejscu.

A za tymi dłońmi mężczyznę, który ruchał ją bez ceregieli swoim dużym kutasem.

- O, kurwa… - sapnął Marek przy kolejnym pchnięciu.

- Mów mi, proszę…

- Jesteś największa super dupą jaką w życiu widziałem… - sapał, rżnąc ją szybko, choć nie aż tak, jak to było możliwe. - A widziałem tu wiele świetnych lasek. Ale ty jesteś najlepsza. Nie wiem jak można być tak nieskończenie pięknym... I jeszcze teraz cię rucham… O, kurwa…!

Nie wytrzymała. Odwróciła głowę do tyłu. Musiała to widzieć. Widzieć przystojnego mężczyznę, rżnącego ją bez skrupułów. Rżnącego porządną kobietę z zasadami, wzorową żonę, jaką była. Jego świetne, opalone, nagie ciało. Jego dłonie, którymi przytrzymywał jej biodra, choć czasami przesuwał w przód, chwytając za cycki. Jego silne nogi i ich napinające się mięśnie. Ich ruchy, napędzające jego twardego kutasa, który demolował jej rozgrzaną do granic cipkę.


- Aaach…! - to już nie był jęk, to już był prawie krzyk.

Krzyk, który zaczynał się regularnie powtarzać.

- Jęcz, kurwa, jęcz…! I krzycz…! Krzycz moje imię…! Mówiłem, że ci pokażę i co…? - jakby na potwierdzenie tych słów strzelił jej soczystego klapsa w nagie, wypięte dupsko.

- Powiedz…! - zajęczała wysokim tonem w przerwie między kolejnymi jękami. - Powiedz, że będziesz… Aaach…! Że będziesz się mną… Chwalił kolegom… Że wyruchałeś taką… Aaach…!

- Tak… Będę opowiadał, że wyrwałem i przeleciałem najlepszą laską jaką można sobie wyobrazić...

- Aaaach…! Marek…!

- Że zdarłem z niej ubranie… Że rżnąłem z przodu, z tyłu… - znów strzelił klapsa. - A ona jęczała i krzyczała moje imię… Że tak odleciała w kosmos…!

- Aaach…!

Nie było już ratunku. To był koniec. Wszystko się dopełniło a ona odczuła, że zbliża się prawdziwy wstrząs. Chwyciła mocno kołdrę, zaciskając na niej palce.

- Marek…! Zalicz mnie i spuść się…! Aaach…!

To były ostatnie słowa, które padły z jej ust. Ostatnie, bo Marek przyspieszył swe ruchy, rżnąc ją zapamiętale swym potężnym kutasem, tak, że nawet gdyby chciała, to nie mogła wydobyć ze swych ust żadnych innych dźwięków, niż kolejne jęki.

I to były ostatnie jęki. Przy kolejnym pchnięciu i następnym… Poczuła, że jej ciało napina się a ona niemal traci zmysły, doznając iście nieziemskiej rozkoszy. Jakby nawet na chwilę straciła przytomność. Na skutek tego, że mimo potężnego orgazmu, Marek dalej pieprzył ją ostro, spuszczając się dopiero chwilę po niej, z niemal równie głośnym jękiem.

Osunęła się na łóżko bezwładnie, czując się naprawdę ledwo przytomna. W zasadzie Marek mógłby teraz zrobić z nią dokładnie wszystko, bo ona, kompletnie osłabiona nie potrafiłaby zareagować chyba w żaden sposób.

Na szczęście nie robił niczego, bo sam wyczerpany uwalił się obok niej, wzdychając głośno.


Więc ona, na spokojnie a przynajmniej na tyle na spokojnie, ile była w stanie to zrobić, przeanalizowała sobie ostatnie kilka godzin, z naciskiem na ostatnie kilkadziesiąt minut. Czyli czas, w którym fantazja o byciu łatwą laską, powiedzmy wprost, kurwą dla przystojniaka, który wyrwał sobie taka laskę gdzieś na imprezie i przeleciał w różnych pozycjach, zaliczając ją ostatecznie, przerodziła się w rzeczywistość.

Myślała o tym, myślała i wciąż nie mogła uwierzyć, że do tego doszło,. Wciąż wydawało się jej, że śni na jawie. Że Marek i jego długi kutas rżnący bezlitośnie jej cipkę był elementem snu, czy jakiegoś wybitnie realistycznego pornosa, którego właśnie obejrzała.

Kolejnych minut trzeba było, by Kamila zaczęła wracać do świata żywych i dotarło do niej wreszcie na co się odważyła. Czego dokonała.

Na jaki etap swojego erotycznego życia się wspięła i jak jednocześnie splamiła swój kobiecy honor.

Tak samo, budził się powoli i Marek. Już wcześniej czuła jego dłoń na boku i nie reagowała. Ale gdy ta dłoń zaczęła błądzić po innych rewirach jego ciała, strąciła ją.

- Wyjdź – poprosiła na tyle stanowczym głosem, na jaki było ją w tym momencie stać.

- Dopiero zaczęliśmy…

- Nie. Już skończyliśmy – ucięła zdecydowanie. - Wyjdź.

- Nie mam na to ochoty, przecież…

- Wyjdź – powtórzyła po raz kolejny, odwracając się w jego stronę. - Ubierz się i wyjdź. Nie interesuje mnie na co masz ochotę. Nie będzie już dzisiaj niczego więcej.

Wyraz jej twarzy przekonał go chyba bardziej, niż jej słowa. Westchnął i uniósł się, schodząc z łóżka.

- A jutro? - zapytał.

Nie odpowiedziała. Ułożyła się wygodniej i nakryła kołdrą. Nie chciała patrzeć w jego stronę. Nasłuchiwała tylko odgłosów dochodzących z pokoju.

- No to do jutra, odezwę się – usłyszała jeszcze a potem był już tylko odgłos otwieranych i zamykanych drzwi.

Leżała jeszcze dłuższą chwilę, by w końcu wstać, udać się na wciąż słabych nogach do toalety, wrócić, zgasić światło i ułożyć się do snu.



6. Zagrać w pornosie, czy nie…?



Nim następnego dnia na zegarku pojawiła się godzina osiemnasta nie wydarzyło się zbyt wiele. Przynajmniej w kwestii fizycznej. Co z innego ze kwestią duchowości, psychiki, wnętrza...


Przecież przez cały dzień musiała zmierzyć się aż z dwiema niezwykłymi wprost kwestiami.

W pierwszej oczywiście jej myśli jak bumerang wracały do wczorajszego wieczora. Całymi godzinami, od ranka do późnego popołudnia chłonęła te nieziemskie emocje, którym wczoraj dała upust. Na przemian… Czuła się koszmarnie, uświadamiając sobie jak bardzo się upodliła, pozwalając na to by przeleciał ją ktoś obcy, na dodatek z grupy tych facetów, do których normalnie czuła pewną, albo i wręcz dużą awersję. I jednocześnie świadomość tego samego powodowała, że miękły jej nogi, serce biło w szalonym rytmie a ona cała niemal trzęsła się z potwornego podniecenia.

Raz za razem nie mogła uwierzyć, że naprawdę się na to zdecydowała, że naprawdę dała się zerżnąć Markowi, tak jak on sobie tego życzył, dając upust swym emocjom i oddając mu się praktycznie w całości. A potem przypominała sobie to całe wydarzenie i chłonęła te właśnie emocje, jakby to działo się tu i teraz.

Jedno wydarzenie a tak dwie skrajnie odmienne reakcje. Ale to mogła przewidzieć. Wszystko było zgodne z jej dość zagmatwaną osobowością.

W każdym razie fakt był faktem i tego musiała się trzymać. Pozwolić by przeleciał ją ktoś obcy… To już nie była fantazja z gatunku tych nie do zrealizowania. Została zrealizowana poprzedniego wieczora.

Skoro tak… Pozostawała druga kwestia. Która po wczorajszych wydarzeniach jawiła się już trochę inaczej.

Film porno… Tak jak poprzednia fantazja, był to motyw, który nigdy nie miał się doczekać urzeczywistnienia. Ot, fajnie było o tym porozmyślać przed snem, gdy była w dość rozkosznym nastroju. Ale to tyle i nic więcej. Rzeczywistością pozostawało tylko kilka prywatnych filmików nakręconych przez Daniela a więc dość średniej jakości.

Tyle, że zasadniczość Kamili wczoraj pękła jak bańka mydlana i nic z niej nie pozostało. Nie no, wróć… To, że raz posunęła się o krok za daleko, nie oznaczało, że teraz codziennie będzie się ruchać z kim popadnie. Nie, na powrót stanie się wzorową żoną, cieszącą się tym, że ma takiego a nie innego męża. To, że wczoraj stało się coś niewyobrażalnego nie zmieni faktu, że było tylko epizodem.

Ale chodziło o to, że skoro wczoraj zdecydowała się na taki krok, to czy dzisiaj…


I przecież to też byłoby tylko epizodem. Godzina, czy dwie… Owszem w mocno specyficznych warunkach. Z przynajmniej jednym kamerzystą, może kimś jeszcze z obsługi. No i nie tylko z Markiem, ale jeszcze z tą siatkarką, plus kolejnym facetem. To jest minimum pięć osób, w tym cztery biorące udział bezpośredni. Musiałaby być wobec nich naga, choć to i tak byłby najmniejszy problem wobec tego co działoby się później.

A działoby się to, że ruchałoby ją dwóch facetów. Najpierw jeden, potem drugi.

No i wszystko to zostałoby nagrane. Film trafiłby do sejfu kilku osób, które mogłyby włączyć go w każdej chwili swego życia patrząc jak przekupili sobie jedną laskę, by zagrała dla nich w filmie porno.

Ale przecież musiała to brać pod uwagę, gdy fantazjowała czasem wieczorami o występie w takim filmie. To wszystko. I tłok na planie i to, że później będzie oglądana.

No a tutaj… I to był największy plus całej akcji. Miała wystąpić w pornosie i miała być oglądana, ale tylko przez kilka osób i nikogo więcej. Zaliczyłaby występ w filmie porno, zaliczyłaby jedną ze swych najbardziej drapieżnych i najostrzejszych fantazji i to praktycznie zupełnie bezkarnie. Nikt z bliskich nigdy nie dowiedziałby się, że ona, ich sąsiadka, nauczycielka, koleżanka, kuzynka, córka, ciotka wystąpiła w perwersyjnym filmie porno. Nikt by się nie dowiedział i nikt by tego nigdy nie zobaczył.

Tak, to stanowiło największy atut tej akcji i jednocześnie największy bodziec zachęcający.

Zachęcający… Zacisnęła uda patrząc na zegarek. Uświadomiła sobie, że rozważania na temat występu w tym filmie zepchnęły na drugi plan wczorajsze szaleństwa. W sumie nic dziwnego, przecież czas gonił i w zasadzie powinna już dać znać biznesmenom. Ale też nie o to tylko chodziło.

Umówiła się z nimi, że spotkają się o siedemnastej w hotelowej restauracji. Kolejne minuty uciekały a ona nie potrafiła podjąć decyzji. Nic dziwnego.

Przygryzała wargę, gdy uznawała, że tak naprawdę to nie dla niej. A chwilę później miękły jej nogi, gdy uświadamiała sobie jak blisko jest podjęcia decyzji na „tak”.

Porządna żona i porządna kobieta a występ w filmie porno… Ale przecież już wczoraj pokazała, że potrafiła ulec emocjom i odrzucić porządność w kąt, przynajmniej na kilkadziesiąt minut.

Film porno, który będą oglądać jacyś ludzie… Ale tylko kilku tych ludzi, w swoich prywatnych domach. Nikt więcej.


Film porno, w którym miała się po prostu najzwyczajniej w świecie dać wyruchać dwóm obcym facetom… No ale przecież kilkanaście godzin temu zrobiła praktycznie to samo. To samo, bo różnica polegała tylko na liczbie.

Pół godziny przed czasem zeszła w dół, jakby szukając natchnienia, jakiegoś znaku. Jakby miało się wydarzyć coś, co skłoniłoby ją do podjęcia takiej a nie innej decyzji.

Na chwilę z równowagi wytrąciło ją coś jeszcze innego. Jeśli w ogóle dało się mówić o tym, że utrzymywała stan jakiejś równowagi. Wchodząc do restauracji, niemal zderzyła się z wychodzącym stamtąd młodym chłopakiem. Jedno spojrzenie…

- Oskar – zareagowała siląc się na spokój. - Jeszcze raz tutaj?

Oskar, uczeń jej liceum, ten sam, który odegrał tak dużą rolę w wydarzeniach sprzed dwóch miesięcy, dokładnie w tym samym ośrodku. Ten Oskar, którego widziała na własne oczy jak posuwał inną z licealnych nauczycielek, Martę. No i jeszcze parę rzeczy można by o nim, włącznie z takimi, które zrodziły między nimi dość poważny konflikt...

- Dzień dobry, pani dyrektor – przywitał się grzecznie. - Ja tu jestem prawie na stałe. To znaczy nad morzem tak ogólnie. Mam tu rodzinę.

- Życzę zatem miłego wypoczynku i nie przeszkadzam – odpowiedziała równie ugodowo i ruszyła dalej.

Ale moment później obejrzała się jeszcze dyskretnie lustrując chłopaka. Nie dało się ukryć, że był bardzo przystojny. I czasem odbierała go jako nastolatka a czasem jako już młodego mężczyznę. Trochę nie wiedziała jak go skategoryzować.

No ale w każdym razie tak, jak trzeba było chłopaka, któremu uległa dorosła kobieta i jego nauczycielka. Choć w sumie nie do końca było jasne kto tu komu uległ...

Niecierpliwiąc się odczekała do umówionej godziny. Pan Andrzej pojawił się punktualnie.

Rozmowa tak naprawdę była krótka. Kamila szybko uświadomiła sobie, że chce słuchać tylko zachęt. A pan Andrzej, jako wytrawny biznesmen przedstawiał właśnie wyłącznie takie.

- Dwadzieścia tysięcy złotych, gwarancja pełnego bezpieczeństwa, atrakcyjność partnerów, miła atmosfera, pełna kultura – wyliczał po kolei.

Kręciła się niecierpliwie na krześle.


- W zamian, zgoda na scenariusz, kara dwudziestu tysięcy złotych za nagłą odmowę i pozostaje pani do naszej dyspozycji do następnego dnia, do południa, ot po prostu taka mała wieczorna impreza i pożegnanie następnego dnia, nic więcej – zastrzegł, wzmacniając swe słowa uniesionym w górę palcem.

O swoich zobowiązaniach słuchała tak naprawdę jednym uchem. I to uświadomiło jej w pełni do jakiej decyzji zmierzała.

Nie zdołała ukryć głębokiego westchnienia. Opanowała drżenie ręki i zacisnęła usta, biorąc w dłoń długopis.

Znów poczuła to co wczoraj. Że nie dowierza, że to się dzieje. Ze składa podpis pod tym cyrografem.

- Naprawdę mocno się cieszę – skwitował jak najbardziej poważnie pan Andrzej. - Zatem już praktycznie za chwilę stratujemy. Zaraz zadzwonię do Tomka i on przedstawi pani szczegółowy scenariusz. Do zobaczenia wkrótce.

Wstał i wyszedł. A chwilę później i ona, na drżących nogach kierując się do swego pokoju. A konkretnie do łazienki.

Do łazienki, w której przystanęła przed lustrem, długo wpatrując się w swą, podobno piękną twarz.

- Oto pani dyrektor… - szepnęła do swego odbicia. - Pani dyrektor liceum, która stała się dziwką a teraz zostanie już tylko ostatnią kurwą. Pani dyrektor…

Patrząc na siebie w lustrze przez moment przyszło je na myśl co by było, gdyby elegancką, szanowną panią dyrektor w wyuzdanym filmie porno mogli zobaczyć uczniowie jej liceum.



Owszem, podniecenie było pewną częścią jej nastroju, ale gdy, chcąc dostosować się do scenariusza, usiadła na jednej z nadmorskich ławek zdecydowaną górę brało skrępowanie. Momentami potworne.

Nic dziwnego, gdyby była inna… W sensie łatwiejsza, jak określali to mężczyźni… Odrzuciłaby skrępowanie i cieszyła możliwością realizacji swej fantazji.

Tylko, czy wtedy świadomość występu w filmie porno wywoływałaby w niej tak kosmiczne emocje? Jak by to było…?


Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Podobnie jak i na drugie, mianowicie jak zareaguje na tego drugiego faceta. Pewnie nie mogło być źle, bo liczyła, że organizatorzy zadbają o to, by po obu stronach znaleźli się atrakcyjni ludzie. Marek z pewnością za takiego uchodził a ten drugi… Kimkolwiek by nie był, z pewnością musiał być przynajmniej fizycznie dość atrakcyjny. Co z charakterem? Czy mógł okazać się jakimś zarozumiałym, nadętym bucem wywołującym odruch wymiotny? No mógł… Tylko, czy miało to większe znaczenie?

W sumie trochę miało. Nie lubiła takich, niektórych wręcz nienawidziła i z całą pewnością nie dałaby im dupy w życiu codziennym. Z drugiej strony, świadomość, że czyni to, doprowadziłaby ją do tego niesamowitego wręcz upodlenia, co z kolei przełożyłoby się na te jej perwersyjne podniecenie…

No ale jednak wolała kogoś normalniejszego. I to był znów kolejny z motywów. Bo przecież sytuacja z Markiem była czymś kurewskim. Tak to trzeba było nazwać. Dała mu przecież dupy po bardzo krótkiej znajomości.

To jak nazwać to, że teraz zadeklarowała, że pozwoli się zerżnąć facetowi, którego do tej pory nie widziała na oczy? Którego zobaczy na kilka minut przed tym jak załaduje kutasa w jej cipkę? Czy to jednak nie przesada?

Przesada, czy nie, karty zostały rozdane a umowy podpisane i musiała to przyjąć do wiadomości.

Chrząknęła i poprawiła pozycję, gdy zobaczyła zbliżającą się parę. Byli to znany już jej kolega Marka, Tomek i dziewczyna niosąca ze sobą kamerę.

Poczuła szybsze uderzenie serce. Zaczęło się. Wiedziała jaki jest scenariusz. Był on dość podobny do filmów porno na zasadzie castingu, czy tam zaczepiania dziewczyn na ulicach.

Wiedziała jeszcze, że z uwagi na to, że zdecydowała się jako ostatnia, video z tą drugą parą zostało już nagrane.

- Dzień dobry – przywitał ją Tomek. - Zdaje się, że znaleźliśmy czwartą i ostatnią kandydatkę do naszego filmu. Czy może się nam pani przedstawić?

Tak, to nie był film porno dla masowego odbiorcy, więc ekipa darowała sobie udawanie, że oto zaczepiają na ulicy niczego nieświadomą kobietę i po krótkiej pogawędce proponuje jej wiadome rzeczy.

- Mam na imię Kamila – odpowiedziała z lekkim uśmiechem za którym skrywały się narastające w kosmicznym tempie emocje.


- Ładne imię. Czy możesz nam Kamilo powiedzieć coś o sobie?

- Co konkretnie chciałbyś wiedzieć?

- Ile masz lat, czym się zajmujesz, co lubisz, czego nie...

W teorii mogła pościemniać, w praktyce… Raz, że dano jej delikatnie do zrozumienia, by tego nie robiła a dwa… Co mogło się stać po ujawnieniu niektórych danych, jak na przykład wiek?

- Mam trzydzieści sześć lat, jestem dyrektorką jednego z liceów w Wielkopolsce – odpowiedziała, próbując pohamować nerwowe kręcenie się. - Co lubię…? Życie rodzinne i swój dom. Czego nie lubię? Prymitywnych mężczyzn, tępych licealistów, zawistnych kobiet...

- Wspomniałaś o domu. Czy jesteś z kimś związana?

- Tak, mam męża – jej oczy nieruchomo wpatrywały się w kamerę.

- Możesz powiedzieć coś o nim? Na przykład to, czy dowie się co masz zamiar zrobić?

- Oczywiście. Nie mogłabym ukryć przed nim tego faktu. Byłby to koniec jakiegokolwiek uczucia…

- Jak myślisz, jak zareaguje? Nie będzie zazdrosny o swą piękną żonę w takim towarzystwie i w takiej sytuacji?

- Będzie bardzo zazdrosny. I bardzo podniecony… - uznała, że na tej lakonicznej informacji może zakończyć swój wywód.

- W porządku. Powiedz nam zatem, czy masz już doświadczenie z takimi filmami.

- Nie licząc rodzinnych, zupełnie nie – pokręciła głową.

- To może powiesz nam coś o tych rodzinnych?

- Niewiele jest do opowiadania… Są to raczej krótkie filmy kręcone przez mojego męża, który uczestniczył w naszych zabawach. Nie ma na nich raczej niczego wybitnie specjalnego – ostrożnie dobierała słowa.

- Zdradź nam jeszcze, jak wygląda twoja największa fantazja seksualna?

- Hm… To chyba właśnie ta, która zrealizuje się za moment… - pełen zdenerwowania uśmiech dużo wyraźniej rozszerzył jej twarz.


- Jak myślisz, czy któremukolwiek z twoich uczniów przemknęło teraz na myśl, że jego pani dyrektor za chwile weźmie udział w filmie porno?

- Nie mam pojęcia, czy komukolwiek z nich mogłoby to przyjść na myśl - mocno obejmowała dłońmi kolana, siedząc od początku nagrywania ze skrzyżowanymi nogami.

- A czy pozwoliłabyś choćby jednemu z nich obejrzeć film z twoimi wyczynami?

- Nigdy w życiu – pokręciła głową z delikatnym uśmiechem na twarzy.

- Zdaje się, że zmierza do nas twój partner.

Kamila zerknęła w bok. Nadchodził Marek. Zgodnie z tym co wiedziała, on przerobił już tą nagrywkę solo, teraz pozostało w duecie.

Przywitał się uśmiechnięty od ucha do ucha i usiadł obok niej.

- Marek, ciebie już poznaliśmy, teraz opowiedz nam, jak poznałeś tak atrakcyjną kobietę?

No tak, mogła spodziewać się tego typu pytań. Prawie niedostrzegalnie przygryzła wargę, ujawniając swój dyskomfort z powodu poruszonego wątku.

- To rzeczywiście ciekawa historia – lekko roześmiał się, znajdujący się w zupełnie innym nastroju Marek. - Poznaliśmy się dwa miesiące temu, gdy Kamila krążyła wokół mego sklepu z alkoholem. Niestety musiałem go zamknąć na kilkanaście minut, gdyż musiałem wyjechać. Kamila zabrała się ze mną a ja z każdą sekundą uświadamiałem sobie z jak wystrzałową laską mam do czynienia.

Słuchała z uwagą, siedząc z nieco spuszczonym wzrokiem i lekko przygryzając wargę. Czuła, że na jej twarz wypływa rumieniec. OK, nic nie powinno być krępujące bardziej, niż zbliżający się wielkimi krokami udział w filmie porno, ale zdradzanie światu tak intymnych historii… Nawet jeśli tym światem miało być raptem kilka osób…

- Kamila miała drobny problem z kwotą za alkohol, który chciała zakupić i w trakcie jazdy powrotnej zaproponowała bym skręcił do lasu. Wysiedliśmy no i… Chwilę potem ona klęczała przede mną zabawiając się moim penisem.

- Niesamowita historia… - Tomek wydawał się być autentycznie zaskoczony i zaciekawiony tym co usłyszał. - Można powiedzieć, że wprost z filmu porno. Kamilo, czy to wydarzyło się naprawdę?

- Tak – podsumowała krótko, przenosząc wzrok na kamerę.

- I co było dalej?


- Dalej… Nie było nic – uprzedziła Marka.

- Rozumiem, że rozstaliście się tak szybko jak poznaliście?

- Tak. Drugi raz zobaczyłem ją dopiero wczoraj, gdy znów pojawiła się w moim sklepie – wyjaśnił Marek.

- No i…? Opowiedz.

- W wielkim skrócie, umówiliśmy się. Spotkaliśmy się wieczorem w klubie, gdzie napotkaliśmy znajomych, z którymi porozmawialiśmy – aluzyjnie skwitował Marek. - Potem ich pożegnaliśmy i udaliśmy się do pokoju Kamili.

- Słucham…? To musiało być bardzo interesujące, opowiadaj dalej – zachęcał Tomek.

- Bo to było interesujące… Szybko pozbyliśmy się ubrań, krew uderzyła nam obojgu do głowy, rzuciłem Kamilę na łóżko, gdzie całowaliśmy się jak szaleni a następnie… Chyba sami możecie się domyślić – zakończył wywód triumfalnym uśmiechem Marek.

W przeciwieństwie do milczącej Kamili, która miała świadomość, że cała ekipa widzi jej skrępowanie.

- Możemy się domyślić, ale ciekawiej będzie jeśli zdradzisz nam choćby kilka szczegółów – podkręcał Tomek.

- Te kilka szczegółów to… Po prostu pieprzyliśmy się ostro – wygarnął bez ceregieli Marek. - Jak jakieś dwa dziki… - roześmiał się też chyba trochę nerwowo. - Z przodu i z tyłu. Kamila była boska, naprawdę. Wiem, że jest piękna, ale tak trochę w inny sposób, nie kojarzący się z tymi sprawami. Dlatego to jak gorąca potrafi być w łóżku było dla mnie sporym zaskoczeniem. Żałuję, że skończyło się na jednym razie, ale ten jeden raz będę długo pamiętał...

No i cóż… Oto wszystko się wydało. Z lekko opuszczoną głową i wzrokiem wbitym w ziemię przyjmowała kompletnie obnażające ją słowa Marka. Na razie słyszały je dwie obce osoby, później dojdzie reszta. Niby to, że obce to z jednej strony pocieszenie. Była dla nich obca, więc nikt nie będzie jej tego wypominał do śmierci, bo po prostu nie będzie mieć z nimi żadnego kontaktu. No, ale jednak...

- Ale pewnie pocieszasz się, że powoli zbliża się czas drugiego – podsumował Tomek.

I tak oto dobiegł końca pierwszy etap tej zabawy.

Która składała się z dwóch etapów.

I tym samym nadszedł czas na ten drugi.

Kamila na glinianych nogach podniosła się z ławki i wraz z całym towarzystwem podążyła w stronę budynku wynajmowanego przez pana Andrzeja.



7. Pani dyrektor porno aktorką.



Jeszcze wszystko się nie zaczęło a ona czuła się dziwnie, znów jakby wyszła z siebie i szła obok, patrząc na samą siebie idącą w grupce czterech osób w wiadome miejsce, w wiadomym celu.


Zachłystywała się tym uczuciem. Mimo wszystkich wątpliwości chłonęła je, wiedząc, że to co przeżywa już się nie powtórzy. Że owszem, może jeszcze kiedyś zdecyduje się na występ w pornosie, ale tu, teraz to był ten pierwszy raz. Ten, który zawsze pamięta się najmocniej.

Wiedziała, że zawsze już, do samej śmierci będzie wracać pamięcią do tego momentu. Do tego, gdy została zaczepiona przez kamerzystów, gdy ona a potem Marek zdradzali różne intymne rzeczy i do tego, gdy z każdym krokiem zbliżała się do budynku, gdy wchodziła do niego, gdy z każdym krokiem zbliżała się do tego nieprawdopodobnego finału.

Nie uśmiechała się. Kotłujące się emocje i drżące nogi całkowicie wygasiły uśmiech na jej twarzy. Chłonęła to wszystko co perwersyjne. Zwróciła uwagę na kilka osób w przestronnym holu. Widocznie były to osoby z obsługi. Aż tylu? Hm, może zaplątał się tu ktoś przypadkowy.

A ten czwarty? Był wśród nich? Może nie, bo nie widziała jeszcze także siatkarki.

Przeszli do jakiegoś pomieszczenia. Zostawili w nim rzeczy osobiste, jak telefony, portfele, czy coś. I pozostał ostatni krok. Otwierając drzwi, znaleźli się w dużym, przestronnym pokoju o dość surowym wystroju. Dwa złączone z sobą łóżka i stolik z porozstawianymi obok krzesłami. Nic więcej.

Kamila z najwyższym trudem stłumiła westchnienie. Niezależnie od wszystkiego, od jej charakteru i związanych z nim wątpliwości trzeba było się ogarnąć. Wiedziała na co się pisze.

Choć… Te fantazje bywały jednak sporo bezpieczniejsze...

I nawet nie wiedziała jak bardzo. I nawet nie przypuszczała jak bardzo się zaraz o tym przekona.

- A gdzie druga para? - rzuciła trochę w głąb, trochę do Marka.

- Poczekamy – wzruszył ramionami.

Nie naczekali się długo. Ledwie Kamila usiadła na skraju łóżka, odnotowując, że jest ono bardzo miękkie, z pokoju obok, z którego przed chwilą wyszli rozległy się jakieś głosy.

- No i jak to sobie wyobrażasz? Że jak to będzie? Na początku… - uzupełniła swoje pytanie, tak by Marek zrozumiał o co jej chodzi.


No bo faktycznie, pewnie później, w trakcie akcji, gdy jakiekolwiek wątpliwości nie mogły mieć już znaczenia, wszystko mogło się toczyć w miarę naturalnie. Ale na początku? Ot tak, rozbiorą się, jak gdyby nigdy nic i przejdą do akcji?

- No normalnie – znów wzruszył ramionami, jakby ta kwestia nie miała żadnego znaczenia i on sam faktycznie z miejsca był gotów do przystąpienia do dzieła.

- Mamy to już zaplanowane – wtrącił Tomek, ale nie dodał niczego więcej, bo otworzyły się drzwi.

Pierwsza do środka weszła wysoka siatkarka zasłaniając przez moment swego partnera. Weszła z lekkim, choć trochę niepewnym uśmiechem na twarzy. Ale Kamila momentalnie straciła dla niej zainteresowanie. Zza pleców siatkarki wyłonił się bowiem jej partner.

Poczuła jak jej ciało sztywnieje, wręcz mrozi się przeszyte dreszczem. Nie miała przecież żadnych problemów by rozpoznać drugą osobę.

Za siatkarką do pokoju wkroczył Oskar.

Trudno było opisać wszystkie uczucia jakie w tym momencie dopadły Kamilę. Od kompletnego zaskoczenia, które wypisało się na jej twarzy po wspomniany zimny dreszcz. I tak naprawdę, wręcz panikę.

Panikę na myśl o tym, że nie dość, iż została przyłapana przez własnego licealistę na uczestnictwie ww filmie porno, to jeszcze zaraz zostanie przez tegoż licealistę...

Gdy pokój wypełniły grzecznościowe przywitanie, ona potrzebowała dobrej chwili, by zrozumieć co się stało a w zasadzie co się stanie za chwilę.

- Dzień dobry, pani dyrektor – przywitał się z uśmiechem zadowolenia na ustach.

- Dzień dobry – odpowiedziała, wolno, dość cicho, próbując się opanować.

Ale nie miała wątpliwości, że swą postawą zdradziła zbyt wiele. I wszystkim obecnym, którzy chyba dzięki słowom Oskara na przywitanie zrozumieli o co chodziło i przede wszystkim samemu Oskarowi.

To, że tak mocno speszył swą szkolną nauczycielkę… To, co stało za tym speszeniem, to co rysowało się w najbliższych minutach… To musiało sprawić mu olbrzymią frajdę.

Kamila poczuła niewiarygodnie silny ucisk w podbrzuszu. Będzie się ruchać z Oskarem? Ta myśl ogłuszyła ją jakby obok wybuchł granat hukowy.


Tomek wypowiadał słowa powitania, dodawał coś od siebie, ale ona słuchała go jednym uchem, skrywając kolejny atak paniki. Nie mogła tu przecież zostać. Z Oskarem? Z Oskarem, który zgodnie z założeniem będzie mógł bezkarnie zerżnąć swą panią dyrektor w jakikolwiek możliwy sposób? W jaki tylko przyjdzie mu do głowy?

To, że ta osoba Oskara dopełniła jeszcze bardziej perwersji całej tej sytuacji, to jedno, ale na Boga… Czy oznaczało to, że należało zaakceptować każdy przejaw dodatkowej perwersji?

Poczuła gwałtowną chęć wyjścia, ale… Ale nie mogła. W umowie był punkt mówiący o karze finansowej. Podpisując ją zaakceptowała go. To logiczne.

W sumie… Stać by ich było. Choć nie należeli do zamożnych ludzi, to jednak. Ale… Co miałaby powiedzieć Danielowi? „Chciałam się poruchać w pornosie a potem jednak nagle zrezygnowałam, bo zobaczyłam Oskara”?

A z drugiej strony, co mu powie? „Nie uwierzysz, zapisałam się na porno a potem okazało się, że będzie dymał mnie jeden z moich licealistów, no i przeleciał mnie”?

Jedno i drugie brzmiało chyba tak samo głupio.

Spuściła na moment głowę niemal między kolana w geście kompletnej bezradności. Skoro zaakceptowała taki kontrakt, musiała również zaakceptować, że za chwilę Oskar będzie patrzył jak jego pani dyrektor pieprzy się na całego z jakimś obcym facetem a potem on sam...

I wydarzenia sprzed dwóch miesięcy nie miały tutaj większego znaczenia. Wtedy to było wtedy a dziś...

Brakło zdecydowania. Był taki moment, raz, albo i dwa, gdy spięła się i chciała oznajmić, że wychodzi, ale… I na to brakło jej odwagi.

- Już kręcimy, tak? - słowa Tomka skierowane do znajdującej się pod ścianą Iwony przywróciły ją do rzeczywistości.

W pokoju znajdowały się jeszcze dwie inne kamerzystki.

- Nie będę za wiele mówił, myślę, że wszyscy jesteśmy przygotowani na fajną zabawę, tak jak to miało miejsce w poprzednich sytuacjach.

Gdzieś w tyle leciała trochę nastrojowa, ale chyba bardziej zmysłowa muzyka. Owszem, trochę rozprężała.


A przynajmniej rozprężałaby Kamilę, gdyby nie to, że dwa metry obok niej siedział jej licealny uczeń.

- No to wszystko wiemy – wyprostował się Tomek. - Zostawiam was z koleżankami i życzę udanej zabawy.

Chwilę później zniknął za drzwiami. Zostali w czwórkę, plus trzy kamerzystki i sącząca się niezbyt głośno zmysłowa muzyka.

-Nie moglibyśmy się od razu rozebrać? - rzucił Marek, który chyba najlepiej przystosował się do sytuacji. - Od razu poszłoby fajniej.

- Zacznij od siebie – spróbowała dogryźć mu Kamila, przełamując swe długie milczenie.

- Mówisz… - Marek poczuł się wywołany do tablicy.

I wstał zrzucając z siebie koszulkę. Następnie pozbył się butów i spodni. Przez chwilę Kamila myślała, że zachowa odrobinę przyzwoitości, ale… Ale Marek bez ceregieli zdjął także bokserki i ukazał się wszystkim nagi.

Kamila zauważyła, że ten widok wywołał uśmiech na twarzy Kasi. Siatkarka zdradzała widoczne zainteresowanie Markiem. Zlustrowała ciało nagiego mężczyzny i jego penisa też. Fakt, Marek nie miał powodów do wstydu, chyba w żadnym punkcie. Dlatego bez skrępowania przeszedł się po pokoju, dumnie prezentując swe ciało.

- Fajne – mruknęła Kasia trochę z zawstydzeniem, trochę z aprobatą.

Marek ponownie wskoczył na łóżku, obejmując od tyłu Kamilę i całując jej nagie ramiona. Ta, speszona odsunęła się nieco, zdradzając wyraźny sprzeciw. Nie chciała, nie umiała. Obecność Oskara potwornie ją krępowała.

- No nie bądź taka, nie możemy przedłużać tego w nieskończoność, bo tu przyjdą i nas zmuszą – naciskał Marek.

Ale Kamili to jakoś nie przekonywało.

- Musisz się bardziej postarać, twoja partnerka jest skrępowana – pouczyła Marka Kasia.

- Wczoraj nie była… - skomentował chłopak.

- Nie wnikam co działo się między wami wczoraj…

- A ja bym się chciał dowiedzieć co się działo – wtrącił Oskar z deprymującym Kamilę uśmieszkiem na twarzy.


- Może Kamila sama opowie… Ej, właśnie – Markowi coś się przypomniało. - Wy naprawdę jesteście z jednej szkoły? Ty chodzisz do niej a Kamila jest twoją nauczycielką?

- I dyrektorką – uściślił zadowolony Oskar.

- To ci się fuksło… Podymasz sobie panią dyrektor i to jeszcze taką… - roześmiał się Marek.

- Możesz się uspokoić? - skarciła partnera Kamila.

- Kochanie, jesteśmy tutaj, wiemy na co się pisaliśmy… Nie zgrywaj takiej znowu…

- Zrozum, że to nie jest codziennością, by uczestniczyć w takiej akcji ze swym uczniem – znów w obronie Kamili stanęła siatkarka.

- No rozumiem, ale wtedy trzeba było nie przychodzić… - wzruszył ramionami Marek.

No właśnie, gdyby jeszcze raz mogła to rozważyć… Ale teraz?

- A może zanim przystąpimy do rzeczy, każdy z nas powie czego oczekuje a czego nie chciałby zrobić? Tak powiedzmy po jednej rzeczy – wymyśliła Kasia.

- To pierwsze, w porządku, ale to drugie? Przecież sami się na to pisaliśmy a oni tam na to czekają – powtórzył Marek.

- No właśnie, bez sensu – poparł go Oskar.

- A czego chciałabyś nie robić?

- No nie wiem… Nie mam chyba takich… - wycofała się trochę siatkarka.

Kamila milczała. Mogła wygłosić, że nie chciałaby w żaden sposób dotyku Oskara, szczególnie tego, wiadomo… Ale nie dość, że naraziłaby się na domyślne uśmiechy Marka i szczególnie Oskara, to nie przeszłoby to. A jeszcze…

- Jak wygłosisz czego nie chciałabyś zrobić, to zaraz jeszcze ściągniesz organizatorów i nam delikatnie przypomną o tym i o tamtym – nie bez racji dodał Marek.

- No więc zajmijmy się tym drugim. Niech każdy wygłosi jakieś swoje życzenie – rzucił Oskar. - I przyjmijmy, że musi zostać spełnione. Oprócz tego co w scenariuszu.

Tego co w scenariusz, czyli dwie pary ze sobą i wymiana partnerów… To już miał zagwarantowane.


- Jakieś życzenia ekstra? - upewniła się Kasia.

- Tak, właśnie.

Zapadło chwilowe milczenie. Niektórzy spoglądali po sobie. Kamila nie czuła się zainteresowana tematem, nie miała żadnych życzeń. Znalazła się tu, by spełnić swoja fantazję, jakiekolwiek udziwnienia wydawały się w tym momencie zbędne.

Może miałaby takowe, gdyby skład „aktorów” był nieco inny...

- No dobra… - odezwał się po tej chwili milczenia Marek. - Nie wiem… W sumie to… Może po prostu obie uklękniecie przede mną i będziecie się zabawiać moim małym na spółkę…

- Nie taki on mały chyba – parsknęła śmiechem siatkarka.

- No i dobrze… A ty?

- Hm… - poruszyła się nerwowo. - Ja bym chciała mieć w sobie dwa naraz… Obojętnie gdzie i który… No wiecie… - splotła dłonie na skrzyżowanych kolanach.

- Kamila?

- Nic – pokręciła głową.

- Oskar?

Ten odczekał dwie sekundy. Jakby sygnalizując, że chce wygłosić coś poważniejszego.

- Ja mam takie jedno… Chciałbym, żeby moja pani dyrektor rozebrała mnie, bo gorąco jest… No i żeby rozbierając, pieściła swoimi gorącymi ustami te miejsca, które właśnie rozebrała, szczególnie to ostatnie… No i żeby oczywiście sama była już rozebrana.

- Błysnąłeś – rzuciła w jego kierunku uśmiechnięta Kasia.

- Ładny motyw na rozpoczęcia, rozgrzejemy się wszyscy – podchwycił Marek. - Kamila, przecięcie wstęgi spada na twoje barki...

- Nie powiedziałam, że wyrażam na to zgodę – sprzeciwiła się, czując, że brzmi strasznie sztucznie.

- No nie bądź taka, nie przyszliśmy, żeby gadać o sposobach łowienia ryb… Pomogę ci trochę…


Z tymi słowami znów dobrał się do partnerki, próbując oswobodzić ją ze zbędnego ubrania. Kamila napięła mięśnie, jednak nie protestowała tak jak uprzednio. Wiedziała gdzie jest i po co. Prędzej, czy później musiało to nastąpić.

Odzienie opadło do bioder, ukazując jej stanik. Było jej tak niewygodnie, więc uwolniła się z objęć Marka, wstając z łóżka. Ubranie praktycznie samo opadło w dół.

- A wy będziecie stać i patrzeć? - rzuciła w stronę Marka i Kasi.

Gorszą rzeczą od spełnienia wyuzdanego życzenia swego licealisty, było spełnienie tego życzenia z publicznością oglądającą ten spektakl z uwagą i zainteresowaniem.

- Rozbiorę ciebie do końca a potem Kasię – rzucił Marek również wstając.

- Dam sobie radę – znów uciekła przed jego dotykiem.

Miała na sobie już tylko bieliznę. Krępowało ją to, ale jednak też rozgrzewało. Coraz mocniej uświadamiała sobie jakiego zadania ma się podjąć. I to przyprawiało ją o zimny dreszcz jak i mięknące nogi.

Marek wzruszył ramionami i zagadał do Kasi. Ta chyba również początkowo stawiała trochę opór, ale potem jednak pozwoliła na bliższy kontakt.

Kamila jednak, mimo że znajdowała się przecież tuż obok, tego nie widziała. Musiała skoncentrować się na czymś innym. Na samej sobie i wygodnie leżącym w łóżku Oskarem.

- Zdejmie pani bieliznę, czy mam pomóc? - zaofiarował się subtelnie przypominając o wszystkich założeniach swojej prośby.

Przygryzła wargę, zła. Nie dość, że miała zrobić, to co miała, to jeszcze jej licealista zaczynał przejmować władzę nad nią. Przez chwilę nie wiedziała jak zareagować. Nie chciała stawać się tak uległą od razu i to jeszcze na rozkazy swego własnego ucznia.

Ale… Nie teraz, to za minutę, dwie, czy za pięć… Sięgnęła dłonią w tył, rozpinając stanik. Uwolniła swe piersi demonstrując je znajdującemu się w pozycji pół leżącej, opierającego się o łokcie Oskarowi.

- I majteczki – rzucił już wyraźnie podekscytowany i z wyrazem pewnego triumfu na twarzy.


Pochyliła się, chcąc choć na moment skryć swe potworne skrępowanie i zażenowanie. Z trudem opuściła majtki w dół, by ostatecznie zdjąć je z siebie całkowicie.

Była goła. Kompletnie naga przed swym licealnym uczniem, który chłonął rozpalonym wzrokiem nagość swej nauczycielki, szczególnie wpatrując się w wygolone łono, które na środku przecinał niewielki pasek.

A przecież był to dopiero początek. Weszła na łóżko kolanami, rozstawiając je siłą rzeczy dość szeroko i pochyliła nad Oskarem, widząc katem oka, jak Marek też pozbawia siatkarkę zbędnych ubrań.

- Najpierw się pocałujmy, jak wtedy – przypomniał zdarzenie z poprzedniej wycieczki i zbliżył swe usta do jej.

Całował dość agresywnie a przynajmniej namiętnie. Chciał tego. Chciał przelizać się wpierw ze swą nagą nauczycielką, czuła to. Starała się mu to trochę utrudnić, ale on niewiele sobie z tego robił. Przycisnął ją z tyłu, utrudniając jakiekolwiek reakcje i wdarł się językiem między usta swej pani profesor.

Zdobył ją po raz pierwszy. Chciał się przelizać i przelizał. Namiętnie, zaborczo. Odczuła to mocno. Wpłynęło to na jej stan. Tak, jak z jednej strony wciąż odrzucała myśl o jakimkolwiek kontakcie ze swym uczniem w tym towarzystwie, tak z drugiej strony

- Masz zakaz mówienia o tym komukolwiek – zakomunikowała, oderwawszy się wreszcie od ust Oskara.

- No nie wiem, nie wiem… - nie wydawał się zbyt przekonany do podjęcia takiego zobowiązania.

I ona nie była idiotką by łudzić się, że chłopak po powrocie do szkoły nie rozpowie takich rzeczy. Pozostawało mieć nadzieję, że nie każdemu kto mu się nawinie pod rękę i że przecież nie będzie mógł tego w żaden sposób udowodnić.

- Zobaczymy jeszcze jak się pani spisze… - poruszył się nerwowo na łóżku a ona w tym kontakcie wyczuła przez spodenki jego twardego penisa na swym podbrzuszu.

Deprymowało ją to wszystko niesamowicie, jak i jednak podniecało. To przecież ta uległość, to poniżenie, ta perwersja…


W każdym razie było już jasne, że po chwilowym wyciszeniu i panice, jej emocjonalność weszła na dużo wyższy poziom. Wystarczyła świadomość, że prawie leży naga na ubranym wciąż jeszcze licealiście, całując się z nim a zaraz jeszcze... Już to wystarczało by jej ciałem wstrząsały delikatniejsze drgawki a ona sama dostała gęsiej skórki.

Gdy dodać do tego, że chodziło o licealistę, z którym nie miała najlepszych kontaktów i to delikatnie mówiąc. Który należał do grona tych super przystojniaków, takich bardziej cwaniaczków, do których czuła z reguły sporą awersję...

To ta perwersja całego wydarzenia wskakiwała na kosmiczny wręcz poziom.

I będąc pod wpływem tych myśli, chwyciła za koszulkę, z determinacją ściągając ją z ciała chłopaka. Potem sięgnęła w kierunku spodenek.

- Moment! - przytrzymał ją. - Miała pani coś jeszcze do zrobienia. Tylko proszę, tak… Namiętnie, z czułością…

Nie do końca wiedziała, czy...

No cóż, najlepiej było dowiedzieć się od źródła.

- Nie sprawiałeś wrażenie takiego, którego interesowałoby w ten sposób – spojrzała mu w oczy, choć było to ciężką próbą. - Naprawdę chcesz, czy tylko tak pogrywasz?

Pogrywasz, w sensie próbujesz dodatkowo upokorzyć…

- Lubię, dlaczego mam nie lubić? - jakby nawet się zdziwił. - A jeszcze jak pani mi to będzie robić...

Karty odkrywały się. Precyzując, ona otwierała swoje. Była fizycznie naga a przy tym rozbierała się także emocjonalnie.

Zmuszona do uległości, poczuła potężny ucisk w podbrzuszu, gdy złożyła pierwszy pocałunek na barki Oskara. Potem drugi i trzeci a następnie powtórzyła to z drugiej strony. Wyczuła dobrze, że te pierwsze pieszczoty szybko wprawiły licealistę w odpowiedni nastrój a przy okazji ją samą też.

Schodziła niżej namiętnie całując naga klatkę piersiową osiemnastolatka a potem i brzuch. Namiętnie, bo choć wciąż wzdragała się przed tym niepożądanym tak naprawdę kontaktem, kontaktem którego za wszelką cenę chciała uniknąć, to coś w niej kazało wypełnić polecenie najlepiej jak tylko się dało.

- Zajebiście… - mruknął jękliwie wyraźnie pobudzony Oskar. - Teraz niżej.


Co by nie powiedzieć, młode ciało nielubianego ucznia prezentowało się wspaniale. Jeśli miało jakąś wadę, to taką, że było młode. Ale przecież nie odrzucało to jej w żaden sposób.

Czując kolejny potworny ucisk w podbrzuszu i coraz większa wilgoć w cipce, chwyciła za spodenki Oskara i ściągnęła je od razu, wraz z bokserkami, by później nie powtarzać tego samego manewru i ponowni położyła się na nim, jednak niżej, pieszcząc dłońmi nogi licealisty i gdzieniegdzie składając kolejne pocałunki, szczególnie na udach.

Mając świadomość, że im niżej znajduje się jej głowa, tym bardziej ona sama wypina się, ukazując głównej kamerzystce w centrum nie tylko kompletnie nagie pośladki, ale także i cipkę.

Ale to miało mniejsze znaczenie. Ważniejszym był fakt, że nadchodził czas na coś najbardziej poniżającego.

Jakby zwalniała, jakby się jej nie spieszyło, jakby odwlekała ten moment, pieszcząc całkiem apetyczne uda Oskara dłońmi i całując je sporadycznie. Ale nie mogła tego unikać w nieskończoność. Tym bardziej, że rozpalony chłopak sam zaczynał zdradzać objawy zniecierpliwienia.

- No, pani dyrektor… Niech pani wreszcie posmakuje mojego kutasa!

Powiedział to nieco głośniej, tak, że szamoczący się obok w podobnych pieszczotach Marek z Kasią zwrócili na to uwagę.

Był to dodatkowy powód dla którego Kamila oblała się rumieńcem. Jej poniżenie dopełniło się jeszcze mocniej.

Czuła żar na swej twarzy, ale nie tylko. Bezsilność, która doprowadziła ją do takiej sytuacji, rozgrzała także jej ciało. Świadomość, że jej nagość jest dostępna dla w sumie sześciu osób, sprawiało, że mięśnie na jej ciele napinały się z podniecenia a podbrzusze przeszył kolejny zniewalający skurcz.

Nie było wyjścia, delikatnie, drżącą dłonią pogładziła penisa Oskara. Pogładziła, go, pomasowała kilka razy, po całej długości. Prezentował się chyba nieco ponadprzeciętnie, był niewiele mniejszy od członka Marka.

W końcu przejechała po całej jego długości językiem. Potem raz jeszcze i kolejny.


A następnie… Niesamowite jak bardzo ambiwalentne emocje umiała przeżywać. Wciąż czując złość na całą sytuację i przede wszystkim do Oskara, czuła jednocześnie, że nie może się oprzeć swej totalnej uległości i temu, do czego doprowadziły ją jej wyuzdane fantazje.

Jak ostatnia kurwa, rozchyliła usta i wsunęła w nie sterczącego penisa swego licealisty, który skomentował ten czyn głośnym westchnięciem.

A Kamila, nie zważając na nic innego i nie czekając na żadne zachęty, najzwyczajniej w świecie zaczęła obciągać kutasa swego licealisty. Obciągać tak jak sobie tego życzył. Z zamkniętymi oczami, z namiętnością, może jeszcze nie z Bóg wie jaką pasją, ale… Ale robiła to tak, jakby tego chciała.

Bo chciała. Nic nie mogło rozpalić jej tak, jak świadomość, że ona, kobieta z klasą, robi coś tak wyjątkowo świńskiego. Że robi loda, że trzyma w ustach twardego, sterczącego i mocno rozgrzanego kutasa.

- O kurwa…! - jęknął wyraźnie mocno już podniecony Oskar chłonąc widok pięknej pani dyrektor nagiej i obsługującej jego penisa.

Robiła więc i choć wciąż czuła niemalejącą awersję do samego Oskara, to pragnęła robić mu dobrze, pragnęła zabawiać się z jego kutasem i nie chciała, by ktoś to choć jeszcze przez jakiś czas przerywał. Zbyt dobrze czuła się z kutasem nieprzyjemnego licealisty w ustach. Zbyt dobrze czuła się z własnym poniżeniem, mając jednocześnie świadomość, gdzie i do jakich sytuacji może ją to doprowadzić.

Po prostu zbyt wielką, perwersyjną przyjemność sprawiało jej przesuwanie wilgotnymi ustami po nabrzmiałym kutasie jednego z najprzystojniejszych młodzieńców jakich w życiu widziała. I za bardzo lubiła to robić, tak samo, jak bardzo uwielbiała to uczucie uległości, czy wręcz poniżenia, by przerwać. A w każdym razie by przerwać zbyt szybko. Obciągała namiętnie, bez chwili wytchnienia, nie wypuszczając kutasa Oskara ze swych ust przez ładny kawałek czasu.

Aż, jakby w odpowiednim momencie, gdy pierwsza fala tego potwornego, uwłaczającego wręcz podniecenia całą sytuacją nieco opadła, wysunęła go z ust, próbując wzrokiem ogarnąć całą sytuację, to jak leży między szeroko rozłożonymi nogami Oskara, który przez cały ten czas opierał się na łokciach i to, jak zachowują się dwaj pozostali uczestnicy projektu.

- Jednak chłopak chyba będzie miał co opowiadać po powrocie do szkoły – usłyszała za sobą zdradzający podniecenie głos Marka. - Ale teraz zróbmy to co do nas należy. Zajmijmy się swoimi partnerami.


Kamila poczuła dłonie Marka na swoich biodrach. Tak jakby przymierzał się do wzięcia jej od tyłu.

Ogarnęła sytuację na tyle, by zobaczyć, że leżąca obok siatkarka też jest już kompletnie naga a jej zachowanie zdradzało, że przeżyła też dość bliskie chwile z Markiem.

- Mogłeś jeszcze poczekać chwilę – w głosie Oskara dało się wyczuć lekką pretensję.

- Będziesz miał swoje pięć minut… - Marek odpowiedział słowami, które znów zmieniły odczucia Kamili, wprowadzając na pierwszy plan panikę. - Kasia ci się nie podoba? Wróćmy do scenariusza a potem…

Nie dokończył. Oskar chyba jednak wolałby ostrzejsze pieszczoty ze swą nauczycielką, ale… Ale piękna siatkarka też miała swoje walory.

I podobnie jak Kamila wypięła się w stronę skraju łóżka, chociaż… Kamila odniosła wrażenie, że uczyniła to z pewną rezerwą. Już wcześniej zresztą doszła do wniosku, że Kasia gustowała bardziej w mężczyznach, niż w chłopcach i choć Marek sam był wyraźnie młodszy od niej, to jednak bliżej mu było do trzydziestki, niż do wieku nastolatka.

Jeszcze przez moment dyskretnie zerkała w bok. To na usadowioną obok niej Kasię, to na przymierzającego się do wejścia i masującego jej cipkę Marka.

Znów poczuła potężny ucisk w podbrzuszu. Lód lodem, nikt nie powie, że to coś niewinnego. Ale ruchanie… I to jeszcze ruchanie w perwersyjnym wydaniu, przez obcego mężczyznę, dodatkowo na oczach kilku ludzi, to…

- A jak ci się Kasia nie widzi to popatrz jak się rucha twoja nauczycielka – usłyszała za sobą słowa Marka.

No właśnie…

I w takt tych słów poczuła jak jego sterczący penis wbija się między jej uda, wypełniając rozgrzaną i wilgotną cipkę. Drgnęła i jęknęła cicho.

- O, widzisz? - głos Marka zdradzał wyraźne oznaki satysfakcji.

A jej twarz znów przybrała czerwony kolor. Nagość fizyczna nigdy nie wzbudzała w niej emocji tak porównywalnych jak nagość psychiczna, duchowa. A jęcząc w takt ruchów pieprzącego ją Marka, obnażała się w ten właśnie sposób.


Wzdychając i jęcząc na oczach własnego ucznia.

A rozgrzana i podniecona wcześniejszą sytuacją z obciąganiem, nie potrafiła powstrzymać tych westchnień, choć akurat w tym momencie nie czuła tak olbrzymich emocji jak wczorajszego wieczora, gdy poszła na całość sama decydując o tym, że da się przygodnie przelecieć jakiemuś obcemu przystojniakowi.

Po wczorajszych uniesieniach, fakt, że ponownie pozwala się ruchać Markowi nie wywoływał w niej aż takich emocji. Prawdę mówiąc dużo większe wywoływało to, że czyni to na oczach widzów. Że stojący obok Marka i pieprzący Kasię Oskar, doskonale widzi swoją nauczycielkę nagą i dającą dupy jakiemuś facetowi.

Ale ją też coś nieoczekiwanie podnieciło. To, że znajdująca się tuż przy niej Kasia, tak samo jak i ona, na czworaka, co by nie powiedzieć jedna z najpopularniejszych i najładniejszych w Polsce kobiet jest w tym momencie tak łatwo rżnięta przez jej szkolnego lovelasa. Że Oskar… Znów zalicza kogoś nietuzinkowego. Tak jak to było z inną nauczycielką, Martą, co pamiętała przecież z poprzedniej wycieczki, gdy podglądała ich przez balkonowe okno. I tek teraz, gdy rznął piękną siatkarkę, mającą niewątpliwie w kraju tysiące swoich wielbicieli, którzy tylko mogli tylko pomarzyć o tym, by przeżyć z nią tak upojne chwile. A teraz Oskar po prostu bezceremonialnie walił ją od tyłu swoim twardym, ponętnym kutasem.

No i że zaliczył ją, panią dyrektor… Już wtedy podczas szkolnej wycieczki, pieścił i ściskał jej nagie pośladki… A przed chwilę zniewolił doprowadzając do tego by namiętnie ssała mu kutasa. A to przecież nie miał być jeszcze koniec, choć łudziła się, że…

No właśnie, z ruchów obok i z odgłosów wydobywających się z ust Kasi i Oskara, mogła się domyślić, że to długo nie potrwa. Że oboje skończą zaraz swą jazdę. Że Oskar pieprzy swoją partnerkę ostro, szybko, podniecony wcześniejszym obciąganiem. Że spuści się w niej lada moment.

Uświadomiła sobie, że dużo bardziej skupia się na parze obok, niż na trzepiącym ją od tyłu Markiem. Tak jakby dawanie dupy obcemu facetowi było czymś normalnym, zwyczajnym, jakby przytrafiało się to jej codziennie. Ta myśl na nowo ją podnieciła i sprawiła, że z jej ust znów zaczynały wychodzić westchnienia i pojękiwania.

Zaaferowana obciąganiem nie miała nawet pojęcia, czy Kasia zabawiła się z Markiem w ten sam sposób, czy po prostu oboje pieścili się nawzajem. Ale i Marek dymał ją coraz mocniej,


Dymał bez takiej finezji, po prostu po to by zerżnąć i się w niej spuścić. Przyjmowała to przynajmniej ze stosunkowo zdumiewającym spokojem. Nie robiło to na niej aż takiego wrażenia jak wczorajsze ruchanie na pełnej kurwie. Znów coś dotarło do jej zmysłów. To, że zachowuje się jak prostytutka, która czeka na to aż jej klient się w niej spuści.

Co to oznaczało? Że poniżające obciąganie swojemu licealiście przyniosło jej dużo więcej perwersyjnej satysfakcji, niż to, że po prostu dawała dupy jakiemuś facetowi?

Nie no, fakt był faktem. I chyba tak naprawdę nie powinna się temu dziwić. Temu, że najwięcej satysfakcji dawały jej własne odczucia. Własne, które generowała w mózgu. Tak jak poniżenie wynikające z tego, że wczoraj dała się przygodnie zerżnąć. Tak jak poniżenie wynikające z tego, że przed chwila została zmuszona do obciągania własnemu uczniowi.

Tak jak poniżenie wynikające z tego, że teraz daje się pieprzyć na oczach kamer i paru osób. I ta myśl doprowadziła ją do podniecenia i sprawiła, że poczuła, iż jest na dobrej drodze do orgazmu.

Tym bardziej, że tuz obok Kasia jęknęła kilka razy głośniej, poczuwszy widocznie jeszcze bardziej dynamiczne ruchy rżnącego ją Oskara. Dynamiczne, bo młody licealista właśnie kończył akcję, co również i Kamilę przyprawiło o szybsze bicie serca.

Niestety to samo stało się z Markiem. Nie wyczuł zachowań swej partnerki, przyspieszył i.. Skończył w jej cipce. Góra kilkanaście sekund po młodszym koledze.

- Ufff… - te i podobne westchnięcia wyszły z ust kilku osób.

Kamila odniosła wrażenie, że nawet z ust jakiejś kamerzystki. Czy aż tak gorąca była ta scena? Obiektywnie patrząc, chyba nie. Co innego w jej własnym odczuciu.

- Możemy chyba zbić pionę młody… - sekundę później Kamila usłyszała klaśnięcie dłoni

- A my? - odezwała się Kasia, zmieniając pozycję i kładąc na boku.

- Możecie polizać sobie cycki, przegapiłyście dobrą okazję.

- I teraz co? Już koniec?


- W zwykłym pornosie tak bywa, ale my… Stać nas na jeszcze jedną rundkę, nie?

- No coś wcześniej powiedziałam i byłabym mocno rozczarowana – przypomniała subtelnie siatkarka.

- Spokojnie, daj nam kilka minut… - lekko wyczerpany Marek uwalił się na łóżku obok Kasi, podczas gdy Oskar wciąż stał i jakby nic sobie nie robiąc przechadzał się po pokoju.

- No dobrze, kilka minut…

- Ja też wyraziłem swoje życzenie, już zapomniałyście?

- A może nas nakręcicie szybciej? - włączył się Oskar.

- Jak?

- Zajmiecie się same sobą.

Kasia odwróciła głowę w stronę Kamili. Ta zmieszała się trochę. Nie dość, że to wszystko, to jeszcze lesbijski seks na życzenie licealisty?

- Hm… - mruknęła chyba niezdecydowana Kasia, nie widząc w oczach Kamili wybitnej akceptacji.

Kamila leżała bokiem na skraju łóżka, zwracając się frontem ku Markowi, leżącemu na przeciwnym skraju, ale między nimi znajdowała się jeszcze wysoka przecież, zasłaniająca ją w jakiś sposób Kasia, tak więc niczego specjalnie nie widzieli.

No dobra, stojący i przechadzający się leniwie Oskar pewnie widział. Ale mniejsza z tym.

Drgnęła lekko czując dłoń Kasi na swoim udzie, przesuwającą się od kolan po biodro. Nie przeszkadzała, przynajmniej na razie. Co innego, gdyby miało dojść do czegoś więcej. Nie była na to gotowa.

Zasadniczo nie miała nigdy lesbijskich fantazji. Pobawiła się w ten sposób kiedyś z Dominiką, byłą uczennicą, obecnie młodą nauczycielką, która była zafascynowana jej mężem. Wyszły z tego dziwne historie, no ale… Ale nigdy nie było to jakoś tak, że padły sobie w objęcia i bezgranicznie oddały kobiecej namiętności.

Druga kobieta nie odrzucała jej jakoś wybitnie, zwłaszcza jeśli była atrakcyjna a Kasi nie sposób było tego odmówić. Ale też nie pociągała. Czuła pewną przyjemność z delikatnej pieszczoty serwowanej przez siatkarkę, ale nie wyobrażała sobie czegoś więcej.

Panowie przez moment milczeli, czekając jak rozwinie się akcja. Ale się nie rozwijała.


- No zróbcie coś dla nas… Jak nie tak, to chociaż popieśćcie sobie piersi, albo… - nie dokończył wyraźnie pobudzony Oskar.

- Albo poliżcie sobie cipki – dokończył bezceremonialnie Marek. - Chociaż przez chwilę.

- Tak, dla was… A wy dla nas co? - mruknęła siatkarka.

- My się wam zrewanżujemy raz jeszcze i to szybciej, niż myślicie.

Kasia spojrzała głęboko w oczy Kamili, ta umknęła wzrokiem w bok. Nie, na pewno nie mogła wejść w jakiś poważniejszy kontakt, chociaż…

- Kamila, podoba ci się to? Szczerze… - dopytywał się Marek, koncentrując się na delikatnych pieszczotach Kasi.

- Podoba, nie przeczę, ale to nie znaczy, że mam ochotę na coś więcej – odpowiedziała zgodnie z prawdą.

- No chociaż niech jedna drugiej poliże, jak już nie chcecie obie naraz… - naciskał coraz bardziej podniecony Oskar.

Kasia nie spuszczała wzroku z Kamili. Ta próbowała odczytać z niego cokolwiek.

- Ja bym potrafiła, ale Kamila nie ma na to ochoty – stwierdziła siatkarka.

- Kamila no… Ile można prosić…

Milczała przez moment. Nie uśmiechało się jej rozkładanie nóg przed wszystkimi. Tak jakby miała coś jeszcze do ukrycia… Tak jakby nie wisiał nad nią miecz Damoklesa w postaci Oskara, który chyba wciąż liczył, że dobierze się do cipki pani dyrektor i przeleci ją w końcu…

- Mogę… Przez chwilę… Ale nie tak. Oskar, połóż się ładnie obok Marka – zarządziła.

Chwilę to trwało, bo licealista wolał mieć dużo lepsze widoki. Ale w końcu przysiadł na drugim skraju dużego łóżka.

Kamila ułożyła się tak, by obaj chłopacy mogli widzieć ją z boku i rozsunęła nogi szerzej, ale w ten sposób nie mogli widzieć jej cipki.

Siatkarka znalazła się między jej nogami zadziwiająco szybko. Najpierw jeszcze pieściła palcami wewnętrzną stronę szeroko rozłożonych ud Kamili, próbując ją rozgrzać tak jak było to możliwe a potem jej palce znalazły się w okolicach cipki pani dyrektor.


Kamila próbowała okiełznać pewne emocje. Nie chciała popadać w jakieś uniesienia z drugą kobietą, jeszcze na oczach dwójki chłopaków, szczególnie ucznia zarządzanego przez nią liceum. I w sumie jej się to udało.

Choć, gdy wreszcie gorący język atrakcyjnej siatkarki znalazł się na jej mokrej cipce nie powstrzymała drgnięcia, co spotkało się z oczywistą aprobatą znajdujących się kawałek dalej obu chłopaków.

W sensie fizycznym zrobiło się jej zadziwiająco dobrze. Poczuła pewne podniecenie spowodowane dłońmi Kasi przesuwającymi się po jej udach, ale także pieszczącymi jej wrażliwy brzuch. Także włosy siatkarki miękko opadające na jej podbrzusze przyprawiały ją o rozkoszną gęsią skórkę. Język powoli zataczający kółka na jej cipce dopełniał całości.

Tak, zrobiło się jej dobrze. Może nie doceniało samej siebie. Może to efekt znajomości kobiecego ciała i wykorzystania tego przez Kasię. W każdym razie rozłożona szeroko na łóżku Kamila czuła przyjemność z pieszczot zadawanych przez piękną siatkarkę. I choć wciąż czuła skrępowanie tym, że jest oglądana w lesbijskiej scenie przez Marka i Oskara, o jednak nie zamierzała zmuszać Kasi do przerywania tych pieszczot.

W sumie… Nie była już nastolatką podnieconą towarzystwem kogoś sławnego, ale… Ale fakt, że znana, popularna, piękna siatkarka reprezentacji Polski leżała przed nią naga liżąc jej cipkę też sprawiał jej spora satysfakcję.

I nawet przez moment uświadomiła sobie, że nie jest tak daleko od orgazmu, ale… Ale w tym momencie, podobnie jak w sytuacji z Markiem, usta Kasi oderwały się od jej cipki a sama siatkarka podniosła się z miejsca.

- Spróbujcie powiedzieć, że nie jesteście zadowoleni – zwróciła się w kierunku chłopaków.

Kamila nie zwróciła uwagi na ich odpowiedź, koncentrując swa uwagę na klęczącej przed nią wysokiej, krótko ostrzyżonej, pięknookiej, nagiej brunetce. Widziała jej ładne ciało sportsmenki, długie, atrakcyjne nogi. Tylko piesi miała małe, mniejsze niż jej własne. Być może to przez uprawianie sportu, cóż… Nie każdy musiał być idealny.

- To teraz chyba moja, nie? - niby zapytał, ale de facto zadecydował Marek. - Chodźcie obie.

I tak chwilę później, przy Marku znalazły się z jego lewej strony Kasia a z prawej, na skraju łóżka Kamila.


Ciężko było spełnić fantazję Marka, bo Kamila zobaczyła coś, co upewniło ją we wcześniejszych przypuszczeniach. Kasia praktycznie od razu przystąpiła do dzieła, dając dowód, że Marek był dla niej dużo bardziej interesujący, niż młodszy o dobrych kilka lat, praktycznie prawie dekadę Oskar.

Siatkarka niewiele czasu poświęciła nagiemu ciału Marka jako takiemu. Niemal od razu zajęła się jego wracającym do życia penisem. Tak jakby jednocześnie wysyłając sygnał Kamili, że nie odda go tak łatwo. Co zresztą licealnej pani dyrektor wcale nie przeszkadzało.

Mogła skoncentrować się na obserwacji tego wydarzenia. I porównać je z tym, jak sama obciągała swemu uczniowi. Może było to wrażenie subiektywne, może przemawiała przez nią jakaś perwersyjna ambicja, ale uznała, że sama sprawiła się lepiej.

Piękna siatkarka obciągała po prostu bardziej mechanicznie, podczas gdy sama Kamila wkładała w to chyba więcej serca. Nie wiedziała, czy Marek doszedł do tego samego wniosku, ale…

- Poczekaj, daj trochę Kamili, miały być dwie…

Kasia z głośnym cmoknięciem wypuściła penisa z ust. Kamila z pewną niechęcią objęła obślinionego kutasa w dłoń i pomasowała go chwilę a potem wzięła w usta. Jednak też tak trochę bez energii.

Uniosła więc głowę i przez moment, jakby zachęcona własną ambicją podrażniła perwersyjnie językiem sam czubek. Mając świadomość, że robi z siebie prawdziwa, obsesyjną wręcz lodziarę, na oczach swego licealisty.

Oskar stał za nią i mógł bez ceregieli patrzeć jak jego szkolna nauczycielka bawi się w arcymistrzynię obciągania. Poza tym mógł bez przeszkód podziwiać jej nagie pośladki, które miał w zasięgu wzroku, jak i dłoni.

I gdy po podrażnianiu penisa Marka wsunęła go wreszcie w usta, tym razem trochę wolniej, namiętniej, zamykając oczy, poczuła dłoń Oskara, masującą jej nagie dupsko. A potem lekko ściskającą.

Nie zwróciła mu uwagi. W tym momencie, po tym co się stało wcześniej, był to po prostu już tylko kolejny bodziec zwiększający stan jej uległości. Leżąca względnie bokiem, z jednej strony obciągała penisa Markowi, z drugiej, dawała się macać po dupie.

- Dobra, teraz obie, po prostu liżcie – przerwał tę czynność Marek.


Więc zajęły się tym. Kamila czuła gorący oddech siatkarki, gdy ich języki znajdowały się w zasadzie o milimetry od siebie. Jedna lizała sterczącego penisa z jednej strony, druga z drugiej.

- Pani profesor, muszę powiedzieć, że ciągnie pani rewelacyjnie, powinna pani występować w pornosach zawodowo. Może coś takiego w szkole zorganizujemy? - Oskar nie przepuścił okazji, by nie rzucić swej dyrektorce mocno poniżającego tekstu.

I przy okazji mocniej złapać ją za dupsko.

Nie przyjęła tego, pochłonięta pieszczeniem penisa Marka do spółki z Kasią. Nie kręciło jej to wybitnie, ale miało to jednak swe plusy. Czuła obok siebie gorący oddech siatkarki a reakcje ciała Marka wskazywały, że to, iż jego kutasem zajęły się dwie piękne kobiety, dostarcza mu sporo rozkoszy.

I chyba ten motyw najbardziej satysfakcjonował Kamilę.

- Dobra – jęknął w końcu wyraźnie pobudzony Marek, odsuwając się nieco. - Wszystko gra, przystąpmy do ostatnich akordów.

- Czyli do mnie – wygłosiła natychmiast Kasia przypominając o swojej fantazji.

- Tak jest – Marek nie przepuścił okazji i strzelił klapsa odwracającej się wysokiej piękności. - Ustaw się jak chcesz i powiedz co chcesz i w jaką dziurę.

Chwilę trwały targi i przekomarzania aż w końcu ruszyło. Tym razem to Kamila mogła wreszcie odetchnąć i w pozycji półleżącej przyjąć pozycje obserwatorki. Miało to przynajmniej dwie dobre strony.

To, że mogła odetchnąć i chyba po raz pierwszy uwaga wszystkich nie była skupiona na niej. To Kasia była w centrum zdarzenia. Kasia, posuwana od tyłu przez Marka a z przodu trzymająca w ustach penisa Oskara.

No i po drugie… Miała cichą nadzieję, że wszyscy tak się zapamiętają, że… Że zgodnie z tym co powiedział Marek o ostatnich akordach, że może Kasia sprawi się dobrze i obciągnie Oskarowi aż do finału. Że nie dojdzie do tego, co miało być dla niej tym najgorszym.


Z jednej strony największa perwersją, owszem, w tej chorej scenerii przyprawiającą o ucisk w podbrzuszu, ale z drugiej, tej trzymającej się bardziej rzeczywistości, owszem czuła ten ten ucisk, ale bardziej przyprawiający ją o mdłości. Mdłości, na myśl o tym, że mogłaby w tych okolicznościach, na oczach kilku osób zostać zerżnięta przez własnego licealistę.

Niby już chwilę wcześniej została przez niego mocno upokorzona, gdy zmusił ją do obciągnięcia, co zresztą uczyniła z perwersyjną namiętnością, ale… Ale to nie był jeszcze pełen seks. To było mimo wszystko co innego, niż gdyby miał wtargnąć do jej cipki i bezlitośnie zerżnąć.

Na samą myśl o tym, że może dojść do tego już za chwilę a może jednak nie… Czuła jak jej ciało napina się, jak ona sama drży z niepewności. Jak znów momentami ogarnia ją panika. Rżnął ją Christer dwa miesiące temu, inny z licealistów. Ale to był Christer. Ktoś o innym usposobieniu, osobowości. Danie dupy Oskarowi było czymś zupełnie innym. Czymś wybitnie perwersyjnym, praktycznie kurewskim.

Dlatego leżąc na boku i podpierając się łokciem nie panowała nad reakcjami swego ciało i drgawkami. Nie tyle z powodu Marka ujeżdżającego od tyłu kolejną z pań, tym razem Kasię. I nie tyle z powodu widoku samej Kasi, pięknej siatkarki, zadowalającej, niczym właśnie trochę taka dziwka dwóch przecież tak samo jej obcych chłopaków.

Niemal kibicowała Kasi w tym obciąganiu Oskarowi i niemal załamywała ręce, gdy widziała, że w tej pozycji, gdzie dominował Marek swoimi szybkimi ruchami, siatkarka nie była chyba w stanie poprawnie doprowadzić nastolatka do tego by spuścił się w jej usta.

Zresztą sam Oskar… Niby momentami wczuwał się w tą sytuację i Kamila widziała na jego twarzy rozkosz wynikającą z faktu, że obciągała mu piękna reprezentantka Polski, ale momentami, jakby był trochę… No może nie znudzony, ale jednak nie do końca usatysfakcjonowany. A może po prostu on sam mierzył swe siły na zamiary i zachował chłodną głowę…

- Już? Spełniona? - usłyszała jego niecierpliwy głos, zwiastujący właśnie to do czego doszła sama Kamila.

- Uhm… - usłyszała niewyraźny komentarz Kasi trzymającej wciąż w ustach kutasa.

- Dobra…


Kamila z zaciśniętym gardłem patrzyła jak Oskar wyjmuje swego penisa z ust siatkarki i rzuca tylko kilka słów w stronę Marka.

- Baw się sam…

No i sam obchodzi łóżko, tak by znaleźć się naprzeciwko Kamili. Ta z sercem walącym jak młot, drgnęła jak oparzona.

- Oskar, możesz dokończyć w Kasi – oświadczyła w miarę spokojnie, ale jednocześnie stanowczo.

Znajdowała się przed nim w pozycji półleżącej, oparta na łokciach. Nogi miała złączone razem.

- Już w niej skończyłem wcześniej – przypomniał stojąc przed panią dyrektor kompletnie nagi ze sterczącym, wilgotnym kutasem.

- Oskar, wystarczająco wiele dla ciebie zrobiłam – zareagowała alergicznie, wystawiając przed siebie dłoń, jakby chcąc go powstrzymać.

- Ale ja też chcę więcej!

Z szokiem przyjęła gdy wyraźnie rozgorączkowany Oskar niecierpliwie szarpnął ją za dłoń. Straciła równowagę. Usiadła, krzyżując na łóżku nogi.

- Oskar, nie rób scen… Dokończ sobie z Kasią, albo inaczej, jak tam chcesz… - poprosiła łagodniej, mając świadomość, że w pokoju oprócz drugiej pary są przecież jeszcze kamerzystki.

- Zna pani zasady, miała być wymiana partnerów! - nie odpuszczał.

- W czym masz problem Kamila, wszystko jest zgodne z umową – zareagował Marek przyciągnięty szamotaniną obok niego, dobrze zresztą rozumiejąc powód oporów ze strony Kamili.

- No właśnie! - potwierdził Oskar.

I na potwierdzenie tych słów zrobił coś co zszokowana Kamila przyjęła jeszcze większym szokiem. Mianowicie chwycił jej nogi, nieco powyżej stóp, za kostki i silnie, niemal brutalnie rozciągnął szeroko, tak, że krzyknęła z bólu.

Miał w ten sposób widok na jej kompletnie nagą, bezbronną cipkę i wpatrywał się w nią rozgorączkowanym wzrokiem, ale tylko przez sekundę.


- Oskar…! - zareagowała jakimś półkrzykiem, z naganą w głosie.

- Nie! - uciął jakąkolwiek dyskusję w zarodku. - Nie po to tyle czekałem.

Stłamsił ją woka mgnieniu swoją postawą. Z determinacją w oczach wtargnął całym sobą pomiędzy jej szeroko rozłożone nogi. Kamila nie była w stanie zareagować.

Czy w ogóle był w tej sytuacji sens się bronić?

- Dobra, obciągnę ci, do samego końca… - wyrzuciła z siebie drżącym głosem.

- Co pani mówi, pani dyrektor…?

Nie wiedziała czy drwi z niej, czy raz jeszcze chce usłyszeć tak niecodzienną propozycję.

- Obciągnę ci, tak jak wtedy – powtórzyła. - Ale nie rób tego co zamierzasz.

Miała jego twarz o centymetry przed sobą. Czuła jego gorący oddech na swej twarzy. Tłamsił ją, zdobywał przewagę, dominował a za chwilę…

- Rżnęła się pani z Christerem, rżnęła z tym Markiem, obciągała mi a teraz ma pani jakiś problem? Dalej…!

Ostatnim słowem wyrażającym zniecierpliwienie ponowił atak. Zepchnął jej głowę na poduszkę i w ten sposób leżał już po prostu nagi na swej równie nagiej nauczycielce, między jej szeroko rozchylonymi nogami.

Tak, że czuła na swym łonie napór twardego jak stal kutasa.

- W czym ma pani problem? - powtórzył z determinacją w głosie. - Co to dla pani za różnica, czy spuszczę ci się w usta, czy wyrucham w cipkę?

Wiedziała, że patrzą na nich wszyscy. I Marek i Kasia, którzy jakby przynajmniej w części stracili zainteresowanie własnym seksem. I trzy kamerzystki, które teraz bardziej skupiały swą uwagę na niej i Oskarze, jakby natychmiast reagując na coś kompletnie nieszablonowego, nieoczekiwanego, ożywczego.

Tak, życia nie można było odmówić tej scenie i im obojgu. Ona, mimo wszystko, wciąż jeszcze pracowała udami, ale nie była w stanie przecież przeszkodzić w ten sposób znajdującemu się między nimi licealiście.


Zresztą… Poniechała tego szybko. Zamiast tego, zamarła, czując jak jej całe ciało zaczyna drżeć. Jak jej cipka wilgotnieje w kosmicznym tempie.

Zamarła, wpatrując się szeroko otwartymi oczami, w podnieconą i zdeterminowaną twarz Oskara. Mając świadomość, że jego ręka nerwowo pracuje w dole… Pracuje chwytając jego sterczącego kutasa… Po to by naprowadzić go w odpowiednie miej...

- Aaach…! - jęknęła wysoko i przeciągle, gdy poczuła jak twardy kutas jej ucznia rozpycha ścianki jej cipki.

Z uwagi na wilgotność rozpycha wyjątkowo bezproblemowo. Po prostu wystarczyło go odpowiednio nakierować i...

I kutas osiemnastolatka znalazł się w cipce jego szkolnej nauczycielki a zarazem pani dyrektor.

- O kurwa…! - jęknął też i Oskar, ale dużo bardziej emocjonalnie, niż miało to miejsce kilkadziesiąt minut wcześniej.

Odchylił biodra i zaatakował znów a potem powtórzył manewr. Jego kutas wchodził w mokrą cipkę licealnej nauczycielki jak w masło.

- O kurwa… - powtórzył, tym razem trochę ciszej, jakby chcąc wyszeptać to pani profesor do ucha. - W końcu się ruchamy.

I to była prawda, przynajmniej w połowie. On ruchał ją, z uwagi na temperaturę sytuacji od początku wyraźnie szybko. A ona zszokowana i zarówno spanikowana, jak i podniecona do granic, leżała niemal bezruchu, wpatrując się wciąż szeroko otwartymi oczami w oddaloną o centymetry twarz Oskara i po prostu dawała mu się ruchać.

Spanikowana, choć ta panika powoli ustępowała. Mimo niezwykłego rozemocjonowania musiało dotrzeć do niej, że stało się to, co sobie uświadomiła, że się stanie już dobrą godzinę wcześniej. I że jednak… I tak ją poobmacywał i tak ją pooglądał i tak robiła mu loda, będąc pewnie niewiele od tego, by doprowadzić go do spustu...


I podniecona. Zamknęła wreszcie oczy, czując jak dopełnia się ta cała historia jej fantazji. Jak oto w filmie porno, w którym odważyła się wziąć udział, zostaje wyruchana przez kogoś, kto absolutnie nie powinien tego zaszczytu dostąpić. Nie dość, ze uczeń jej własnego liceum, to taki z gatunku tych, do których czuła spora awersję.

No i ten właśnie uczeń, absolutnie niezasłużenie bezcześcił wręcz piękna i nagie ciało nieziemsko pięknej podobno pani dyrektor. A ona nie mogła nic ku temu zaradzić. Mogła tylko leżeć pod nim, trzymać swe uda szeroko rozstawione i czuć jak biodra Oskara poruszają się dynamicznie, wpychając gładko jego twardego kutasa raz za razem na całą długość. I doprowadzając do tego, że z ust pani dyrektor również raz za razem wydobywają się ciche jęki, czy westchnienia.

I sama nie wiedziała co robi jej tak dobrze. Czy ta cała skrajnie perwersyjna sytuacja, czy faktycznie odpowiedniej długości twardy kutas Oskara, demolujący jej cipkę i doprowadzający panią dyrektor do niezwykle wstydliwej, bo zakazanej i niechcianej rozkoszy.

- Mówiłem, że będzie nam dobrze… - szeptał do ucha pani dyrektor, w rytm kolejnych mocnych ruchów. - Słyszę jak jęczysz, widzę twoją twarz… Widzę, że podoba ci się jak cię rżnę...

Już nie była dla niego panią dyrektor, czy profesor. Już zwracał się do niej po imieniu, jakby dodatkowo pokazując na co może sobie pozwolić. Była dla niego panią dyrektor, która pod wpływem jego kutasa zmieniała się po prostu w Kamilę do pieprzenia.

Chcąc, nie chcąc, musiała sobie uświadomić, że…

- Nie oszukasz nikogo, masz w cipce prawdziwą powódź…

No właśnie, no właśnie… Mogła to nazwać gwałtem, czymś na co nigdy nie powinna mieć ochoty i na co nigdy nie powinna się zgodzić. Ale jej zmysły mówiły coś zupełnie innego niż rozum a jej ciało kompletnie ją zdradzało.

Zmysły podpowiadały, że takie emocje były jej przeznaczeniem. Nawet gdy mózg się temu sprzeciwiał.

Dlatego, gdy…


- Zmieniamy, wstawaj! - zaordynował nagle Oskar.

Przez usta próbował wyjść sprzeciw, ale nie wyszedł. Kamila posłusznie, choć z pewnymi problemami, bo szeroko rozłożone nogi trochę bolały, przekręciła się na bok, przyjmując pozycję na czworaka.

W nagrodę za posłuszeństwo zarobiła soczystego klapsa. A potem drugiego. Nie zareagowała na ten przejaw bezczelnej i totalnej dominacji Oskara w żaden inny sposób, niż rumieńcem na twarzy.

I uświadomiła sobie, że wręcz z niecierpliwością czeka na to aż złapię ją mocno za biodra i aż…

Czuła, że nawet na czworaka ledwo utrzymuje równowagę.

- Masz zajebisty tyłeczek, dyrektorko – oświadczył Oskar i raz jeszcze strzelił klapsa bezbronnej nauczycielce.

Do uszu Kamila dobiegł lekki i wyjątkowo poniżający śmiech Marka. Równocześnie poczuła jak wciąż twardy kutas Oskara znów wjeżdża w jej cipkę. I znów jęknęła, czując, że w tej pozycji posuwa się on dalej, niż przy klasycznej.

- O kurwa, macie chyba najlepsza scenę w tym filmie – wygłosił Marek.

- Zaraz będzie jeszcze lepsza.

Nie miała pojęcia co oznaczają słowa Oskara, ale zaraz się dowiedziała. Poczuła jak licealista pochylił się nad nią, chwycił jej ręce i oderwał od łózka przeciągając w tył.

Zaskoczona tym manewrem padła na twarz kompletnie unieruchomiona. Poczuła jak Oskar skrzyżował jej ręce na plecach i teraz…

I teraz po prostu rżnął a ona od przodu opierała się tylko głową o poduszkę mając dłonie unieruchomione na plecach, tuż nad pośladkami.

- Nie wiedziałem, że tak można ujeżdżać swoją nauczycielkę – znów usłyszała wyrażający uznanie głos Marka.


Przypominanie stopnia znajomości jaki łączył ją z Oskarem dodatkowo potęgowało rumieniec i dodatkowo poniżało ją w oczach wszystkich obecnych.

Szczególnie w kontekście tej szalonej jazdy, gdy Oskar tym razem nie trzymał jej za biodra, tylko za ręce, niczym konia za lejce i… No właśnie, najzwyczajniej w świecie ujeżdżał tak jak klacz.

Ujeżdżał mocno, ostro, dynamicznie, wręcz jak jakaś torpeda, zmuszając swoją nauczycielkę do cichszych a potem głośniejszych jęków, których nie była w stanie powstrzymać. Nie była, dając wszystkim świadkom tego poniżającego spektaklu dowód jak bardzo zdominował ją i posiadł na własność szkolny uczeń.

I uświadomiła sobie dwie rzeczy naraz. Że ta jazda w tym tempie nie mogla długo trwać. I że ta jazda z tymi nieziemskimi emocjami musiała się skończyć szczytowaniem nie tylko dla Oskara.

Wsłuchując się w niezwykle perwersyjny odgłos zderzających się ciał, odgłos męskiego podbrzusza uderzających zdecydowanie w kobiece pośladki przeżyła orgazm niemal równie mocny jak wczorajszego wieczoru z Markiem.

- Hah! - usłyszała jeszcze okrzyk zadowolenia i dzikiej satysfakcji z ust Oskara.

Nie wiedząc, czy był on komentarzem do tego, że doprowadził swą nauczycielkę do orgazmu, mimo że tak przecież wzbraniała się przed tym ruchaniem, czy do tego, że sam właśnie spuścił się w jej cipce.

- Kurwa… W szkole mi nie uwierzą…

Leżąc bezwładnie na łóżku nie słuchała dalszych wywodów Oskara, ani słów pozostałych uczestników, którzy też już skończyli swoją jazdę. Dwa razy po dwa. Wszystko dobiegło końca.

- Nagrałbyś sobie...


- Zostawiliśmy przecież telefony tam.

Leżała z przymkniętymi oczami słuchając tych komentarzy, słuchając bezczelnych oznak triumfu Oskara. No, nie tak, że cieszył się jak małe dziecko, ale dopiął swego. Marzyło mu się zaliczenie pięknej pani dyrektor i dokonał tego w iście perwersyjnym stylu. Mało tego, mógł uznać, że jego postawa doprowadziła ją jeszcze do orgazmu.

Z przymkniętymi oczami uświadamiała sobie, że oto właśnie przeżyła największe upokorzenie w swym dotychczasowym życiu.

Leżała dobrych kilka minut w tej wstydliwej pozycji, dając wszystkim możliwość ku temu by oglądali jej nagie ciało, w tym głównie nagie dupsko. Niby i tak w trakcie ostatniej godziny trudno było ukryć cokolwiek, ale jednak…

Wstała dopiero wtedy gdy wszyscy stali już praktycznie ubrani. Wypadało pójść w ich ślady. Milczała a ubierając się nie zareagowała nawet, gdy Marek uszczypnął ją w dupę a Oskar sprzedał kolejnego klapsa.



8. Pani dyrektor prostytutką.



Kilkadziesiąt minut później siedzieli już wszyscy w bardziej ekskluzywnym pomieszczeniu w nieco większym gronie. Wszyscy w czwórkę, kamerzystki, Tomek jako główny scenarzysta, jakiś jego pomocnik, dwaj biznesmeni i jeszcze z dwie osoby.

Kamili niespecjalnie się ta impreza uśmiechała, ale była to część umowy i należało ją wypełnić. Zresztą, na dobrą sprawę nie było tak źle. Rozmowy tyczyły się różnych spraw, niekoniecznie nakręconego wcześniej filmu porno. Tym bardziej, że Kamila unikała towarzystwa współtowarzyszy a szczególnie Oskara i przebywała raczej z dwójką sponsorów, głównie panem Andrzejem.

Niemniej słuchając co mają do powiedzenia dwaj zabawiający ją rozmową biznesmeni co chwilę wracała myślami do ostatnich przeżyć. Nie było chyba w tym niczego dziwnego. Nie co dzień bierze się udział w filmie porno i nie co dzień daje się w nim wydymać realnemu szkolnemu wychowankowi, z którym za miesiąc miała się spotkać w murach liceum.


I sytuacja sprzed dwóch miesięcy z Christerem nie była aż tak podobna. Chociaż...

Chociaż trochę była. Różniła ją tylko podejście do obu chłopaków. Christerowi dała się wyruchać, bo go lubiła. Oskarowi dała się wyruchać, choć go nie cierpiała.

Tak, czy owak, za cztery tygodnie, we wrześniu, w szkole, miała stanąć przed przed dwójką uczniów, którzy wyruchali ją jak tylko chcieli i prowadzić lekcje z ich udziałem. Dobre sobie. To jest ta konserwatywna, zasadnicza nauczycielka? Matka, żona i szkolna pani dyrektor?

Czy może jednak schowana w ich skórach jakaś zwykła, ostatnia kurwa?

Widziała, że Oskar szukał z nią jakiegoś kontaktu, ale unikała go na tyle skutecznie, że dał ostatecznie dał sobie spokój i zrezygnował.

A ona miała jeszcze jedną sprawę. Było coś co musiała jeszcze załatwić.

- Jest jedna rzecz, na której mi zależy – zaczęła w którymś momencie. - Nie uwzględniliśmy tego w umowie.

- Co ma pani na myśli?

- Wie pan… - poprawiła się nieco na krześle, zdradzając lekkie zakłopotanie. - Myślę, że mój mąż chciałby zobaczyć ten film.

- O, pewnie nie tylko on… - na twarzy Andrzeja pojawił się uśmiech.

- No właśnie, więc mam nadzieję, że dostanę kopię...

- Niestety, nie ma takiej możliwości – pokręcił głową biznesmen. - Jest to zawarte w umowie. W przypadku gdyby ktoś wykradł pani kopię, moglibyśmy mieć z tego tytułu nieprzyjemności.

- Jakie nieprzyjemności?

- Chodzi o względy bezpieczeństwa, które przecież wpisaliśmy do umów. Chodzi także o pani dobro.

- No tak, ale gdyby ktoś ukradł film, to byłby to raczej mój problem, nie pana.

- Nie do końca. Proszę pamiętać, że nie jest pani sama na tym filmie, mam tu na myśli szczególnie naszą siatkarkę. Gdyby ten film ujrzał światło dzienne, wybuchłaby afera, za którą wszyscy zapłacilibyśmy bardzo słono. Zarówno pod względem finansowym, jak i wizerunkowym.


Milczała przez moment doceniając słuszność argumentacji biznesmena.

- Mogę panu obiecać, że będziemy pilnować tego filmu bardzo starannie – wytoczyła taki argument.

- Proszę pani… - pokręcił sceptycznie głową. - Gdybyśmy kilka godzin temu zapewnili panią wyłącznie na słowo honoru, że nie udostępnimy tego filmu szerszej widowni, to czy uznałaby to pani za wystarczające zapewnienie?

Znów miał rację. A ona wiedziała, że jeśli wróci do domu bez tego filmu, to Daniel będzie… Nawet nie tyle rozczarowany, ile wręcz wkurzony.

W zasadzie to nawet nie zastanowiła się porządnie nad jego reakcją. Miał swoje fantazje, ale trochę ograniczały się one do konkretnych osób. Nie była do końca pewna, czy jej popisy tak bardzo go usatysfakcjonują.

Ale wiedziała jedno. Myśl o tym, że jego żona wystąpiła w filmie porno, który kilka zupełnie obcych osób będzie mogło sobie włączyć za każdym razem, gdy tylko przyjdzie im na to ochota a on nie zobaczy go w ogóle… Byłaby dla niego nie do strawienia.

- Panie Andrzeju – zareagowała bardziej zdecydowanie. - Powiem wprost, że bardzo zależy mi na tym, by przywieźć ten film do domu. Czy naprawdę nie ma żadnego wyjścia...?

Teraz i on milczał przez moment, jakby analizując postawę pięknej rozmówczyni.

- Naprawdę bardzo? - zapytał, podwijając rękawy koszuli.

- Tak, bardzo. Głównie ze względu na męża.

- Hm… Wie pani co… Może przeniesiemy się do mojego pokoju i odtworzymy ten film?

Nie sprzeciwiła się, choć kilka sekund potrwało, nim zebrała się w sobie i wstała podążając śladem pana Andrzeja. Co zresztą nie uszło uwadze obecnych. Dotarło do niej to co sobie mogli wszyscy pomyśleć i poczuła szybsze bicie serca.


Zresztą sama nie była głupia. Może nie mogła mieć pewności, ale… Ale dlaczego mieli kontynuować ten wątek na osobności a nie tutaj?

Czyżby z uwagi na jej deklarację? To znaczy na zapewnienie, że tak bardzo zależy jej na tym filmie?

Wychodząc, poczuła się jak prawdziwa prostytutka. Albo wręcz dziwka. Zresztą nieważne. Dla wielu wyglądało to tak, jakby bogaty biznesmen wyciągnął sobie z imprezy najlepsza laskę, by ją wyruchać.

Tylko… Czy ona miała na to pozwolić? I czy zresztą taki był jego powód? Może faktycznie chciał negocjować, przy oglądaniu filmu?

Weszli oboje do pokoju Andrzeja. Wyglądał dużo bardziej luksusowo, niż jej. Nic dziwnego.

- Napijemy się czegoś lepszego? - zaproponował.

Nie zwróciła uwagi na to co jej podał, nie była zresztą znawczynią lepszych trunków. Stała na wprost biznesmena sącząc drogi alkohol i czując coraz potężniejszy zawrót w głowie. Coraz silniej docierało do niej jak się prezentuje w tym momencie i jak jest traktowana przez biznesmena. Jak dziwka. Jak luksusowa kurwa.

- Bardzo mi się podobał pani występ w filmie – mówił biznesmen. - I nie chodzi mi nawet o to, że jest pani niezwykle atrakcyjna. Chodzi mi o to, że podeszła pani do tego bardzo emocjonalnie, naturalnie, to było widać. Ten Oskar… To uczeń z pani szkoły. Nie dziwię się, że targały panią tak olbrzymie emocje.

Milczała, popijając drobnymi łykami alkohol i spuszczając wzrok w dół. Ciężko było patrzeć w oczy Andrzejowi, po takim występie. Najpierw była przed nim naga fizycznie, teraz rozebrał ja emocjonalnie. I to drugie było chyba dużo gorsze.

Tym bardziej, że stało się coraz bardziej oczywiste do czego zmierzał biznesmen.

- Jestem świadom tego, że przy mnie nie odczułaby pani aż takich emocji… Może to i lepiej dla pani… Tym bardziej, że poświęciłaby mi pani stosunkowo niewiele czasu, pewnie z kilkanaście minut, na tyle oboje możemy się zapomnieć. I po wszystkim też zapomnieć...


Daj mi się przelecieć, to zajmie tylko dłuższą chwilę a dostaniesz film”, przetłumaczyła sobie słowa biznesmena i poczuła jak napinają się mięśnie jej ciała a oddech zamiera. Poczuła szum w głowie i przestąpiła z nogi na nogę by zachować równowagę.

Uniosła w geście obronnym ramiona w górę, gdy palce biznesmena wślizgnęły się pod ramiączka sukienki. Ale nie uczyniła niczego więcej. Ramiączka zsunęły się na bok i sukienka z pewnym oporem poleciała w dół.

Zastygła w milczeniu. Jej ciało było napięte. Poczuła gorącą dłoń biznesmena, masującą jej kark, tak jakby chciał ją rozgrzać. Zamknęła oczy.

Andrzej nie bawił się w dłuższe ceregiele. Poczuła jak rozpina jej stanik a jej przeleciało przez głowę kilka błyskawicznych myśli.

Dała się potraktować jak laska na jedną noc, ruchając się z Markiem. Potem wystąpiła w filmie porno, ruchając się z dwoma facetami i w sumie także z drugą dziewczyną. Teraz miała podsumować to wszystko i najzwyczajniej w świecie zostać prostytutką.

Poczuła wyschnięte usta. Stanik odpadł od jej ciała a dłoń coraz swobodniej zachowującego się biznesmena wsunęła się pod jej majtki. Napięła pośladki w geście obronnym, jeśli coś takiego można było uznać za formę obrony... Znów zamknęła oczy i odetchnęła ciężej, gdy poczuła silną dłoń biznesmena zaciskającą się na jego pośladkach.

Usta biznesmena zachłannie przylgnęły do tylnych części jej ciała. Do ramion, karku, pleców. A jego dłonie zawzięcie ściskały i masowały pośladki pani dyrektor, zaś ta nie stawała najmniejszego oporu. Nie bardzo wiedziała, czy dlatego, że nie ma sensu, czy z innych powodów.

Bo nie było sensu. Warunki zostały ustalone a wytrawny negocjator w postaci starego biznesmena był nie do pokonania, wiedziała to. Mogła tylko przyjąć jego niemoralną propozycję, albo odrzucić. A odrzucenie praktycznie nie wchodziło w grę.

Znów odetchnęła ciężej, gdy poczuła jak majtki zjeżdżają w dół a chwilę później stoi przed biznesmenem naga. Na przemian zamykała oczy i otwierała. Jakby nie patrzeć w sytuacjach z Markiem, czy nawet w przypadku filmu porno miała coś do powiedzenia, miała wpływ na to co się dzieje. Tutaj nie. To Andrzej miał decydować o wszystkim. A ona miała zrobić wszystko by jego życzenie spełnić.


Mogła mieć tylko nadzieję, że nie zachce mu się czegoś dziwnego. Ale skoro napomknął, że wszystko potrwa kilkanaście minut...

Odwrócił ją ku sobie. Zachowywał się coraz swobodniej i przywarł do jej nagiego ciała, wpijając się ustami w szyję. Na szczęście nie przyszło mu do głowy przelizanie się z nią. Mogła tylko znów zacisnąć usta i zamknąć oczy, pozwalając by usta obcego, starszego faceta zdobywały jej nagie ciało. Szyję, dekolt a potem piersi.

- Ach… - nie powstrzymała westchnienia i drgnięcia, gdy Andrzej wziął w usta jej sutek. Wziął i pastwił się na nim przez dłuższą chwilę, ssąc go z coraz większa natarczywością.

Tym samym i ciało Kamili ożywiło się znaczniej. Zaczęło reagować. Pod naporem biznesmena i jego pieszczoty, nie stała już twardo na sztywnych nogach. Zaczęła się słaniać, tracić równowagę, jej ramiona spoczęły na barkach Andrzeja.

Drgnęła raz jeszcze, gdy dłoń biznesmena przesunęła się po jej wzgórku i trafiła między nogi, bez ceregieli masując jej cipkę. Siłą rzeczy z każdą sekundą Kamila czuła się coraz bardziej zniewolona. Coraz bardziej jak zwykła prostytutka. Choćby nawet ekskluzywna.

Czuła już te opary namiętności, bo biznesmen pozwalał sobie na coraz więcej i wyraźnie tracił hamulce poddając się własnym emocjom. I ona sama po naporem tego wszystkiego nie mogła być już zimną, wyrachowaną prostytutką pozwalającą się po prostu rozebrać do naga i bezkarnie macać. Chłonęła swą uległość, to, że pozwala na wszystko obcemu, średnio atrakcyjnemu, coraz bardziej napalonemu facetowi, który poniekąd wykorzystywał sytuację.

- No…! - oderwał się wreszcie od jej cycków a Kamila na jego twarzy dostrzegła, że faktycznie dał się już ponieść swemu podnieceniu. - Przejdźmy tu.

To nie był już głos względnie sympatycznego starszego mężczyzny. Teraz prezentował się już jako twardy negocjator, który musi podporządkować sobie klienta i wywalczyć jak najlepsze warunki.

Czy też w tym przypadku klientkę.

Zmuszona do bierności Kamila nie sprzeciwiała się, tylko czując się jak we śnie, na drżących nogach skierowała się w stronę stołu. Niczego więcej nie musiała robić. Coraz bardziej dominujący biznesmen bez ceregieli chwycił ją za pośladki, uniósł w górę i rozłożył na blacie stołu.


Nogi Kamili rozeszły się w bok. W nerwowym i wstydliwym odruchu spróbowała je jeszcze złączyć, ale bez skutku. Między nimi był już Andrzej, w pełni panujący nad sytuacją, pochylający się w stronę pięknej prostytutki, sprawiając, że opadała ona coraz niżej na blat stołu. Całujący raz jeszcze jej nagie piersi i macający dłońmi bezkarnie jej nagie ciało.

Coraz bliżej nadchodziło to co było nieuniknione i Kamila czuła, że musi się temu poddać. Opadła na stół, opierając głowę na ręce i milcząco dając przyzwolenie na wszystko co się stanie. Mimo pozycji, czuła jak jej nogi drżą, usta nie panują nad nierównym oddechem a jej pierś unosi się falowo.

Zarejestrowała jeszcze widok rozpinanych spodni biznesmena i zamknęła oczy. Serce tłukło jak szalone. Dziwka, ostatnia dziwka... Poczuła w sobie jeszcze bunt, że nie powinna, że do cholery, nie ona, pani dyrektor, kobieta… Ale nie mogła nic zrobić. Choćby i nie chciała tego, musiała potraktować tą sytuację jako jedno z jej nocnych fantazji.

Fantazji, w których była zwykłą prostytutką, którą można było bezkarnie wyruchać, jeśli miało się ku temu odpowiednie argumenty.

Jej ciało wygięło się na stole się raz jeszcze a usta otworzyła szerzej, gdy poczuła jak penis biznesmena najzwyczajniej w świecie wjeżdża do jej cipki. Wjeżdża sprawiając pewien ból. Bo biznesmen nie patyczkował się. Może był i podniecony jak nastolatek, któremu przyszło nagle zerżnąć niezwykle atrakcyjną kobietę? W każdym razie wszedł, twardo, mocno, dopychając swego kutasa do samego końca.

- Auu… - wzdrygnęła się lekko, krzywiąc twarz.

- Boli… - usłyszała krótki komentarz Andrzeja. - Bez przesady, jak Oskar rżnął panią ostro, to jęczała pani tak rozkosznie.

Ten komentarz uwłaczył jej w najwyższym stopniu i uświadomił sobie jak znowu została potraktowana jako piękna lalka do ruchania. Władczy i wyraźnie podniecony biznesmen nie zważał już na nią. Liczył się tylko on i jego nieziemskie żądze.

I realizował je, wchodząc w nią szybko, zdecydowanie, rozpychając kutasem jej nie do końca przygotowaną cipkę. A ona musiała zacisnąć zęby, krzywiąc twarz. W końcu zamknęła oczy, wiedząc dobrze, że nie przerwie tego bezuczuciowego, przynajmniej z jej strony, ruchania, że nawet gdyby jej się to zamarzyło, to nie ma to już najmniejszego sensu. Że jest zdana na ruchającego ją biznesmena, który przerwał tylko na moment. Po to by chwycić ją za biodra i bezceremonialnie przysunąć bliżej, tak, że jej cipka znalazła się na krawędzi stołu. By jej rżnięcie przychodziło starszemu biznesmenowi jeszcze łatwiej. Co w gruncie rzeczy sprawiało jej jeszcze większy ból, bo jego kutas wbijał się w jej cipkę jeszcze głębiej.


- Ach…! - nie wytrzymała i jęknęła raz jeszcze.

- O tak… - mruknął tylko zdyszany biznesmen, ignorując oznakę bólu rżniętej prostytutki.

I chwycił ją za lewą nogę, zarzucając sobie stopę na bark. Zwrócił twarz w jej stronę a Kamila poczuła jego zachłanne usta na stopie, jego dłoń na łydce i głębiej, gdy macał jej uda.

- Ach… - jęknęła raz jeszcze.

Z zaciśniętymi ustami przesuwała się po blacie stołu w rytm ruchów ruchającego ją Andrzeja i tylko odliczała czas, kiedy skończy się to upokorzenie i ten ból.

Choć, jakby nie patrzeć, zgodnie z jej dziwaczną naturą, przeżywane upokorzenie sprawiało jej także perwersyjną przyjemność emocjonalną. Chłonęła ten fakt ostatecznego skurwienia. Tym razem już zgodnego z jego definicją. Dawała dupy, wprawdzie nie bezpośrednio za pieniądze, ale za coś konkretnego. To była dokładnie prostytucja. I ona to robiła. Po raz pierwszy w życiu stała się prostytutką.

Może właśnie ta mocno uderzająca w jej głowę świadomość sprawiła, że w jej cipce zrobiło się wilgotniej i ruchy Andrzeja nie sprawiały tyle bólu, choć to co stało się wcześniej, zostawiło pewien ślad.

Czuła przyspieszone ruchy biznesmena i nadchodzący finisz. I wtedy…

Zupełnie nieoczekiwanie rozległ się odgłos otwieranych drzwi. Rzuciła głową w bok a jej oczom ukazał się… Oskar.

Ciśnienie skoczyło jej dwukrotnie a oczy otworzyły szeroko.

- Ups… - zachował się tak jakby czegoś szukał, tylko pobłądził i pomylił pokoje.

Ale jeśli pomylił to przecież i tak ta pomyłka okazała się dla niego nad wyraz satysfakcjonująca. Jeden rzut oka wystarczył przecież, by zobaczyć co tu się dzieje i kto występuje w głównej roli.

- Wynoś się stąd! - rzuciła w jego stronę Kamila zdławionym głosem.

Równie zaskoczony biznesmen opanował się po sekundzie, zaśmiał krótko i wrócił do przerwanej na momencik czynności, wyraźnie dając znak, że obecność nieoczekiwanego gościa niespecjalnie mu przeszkadza.


- Ja tylko szukałem… - był wyraźnie pod wpływem alkoholu i jego ruchy był powolne, jak i słowa.

Ale właśnie z tego powodu jego wizyta w pokoju dłużyła się jej niesamowicie, tym bardziej, że Andrzej posuwał ją w dalszym ciągu i mogła się tylko domyślić jak to wszystko wygląda w oczach zdumionego licealisty.

Zdumionego, choć niby kilka godzin wcześniej mógł nie tylko widzieć, ale i samemu pieprzyć swą licealną panią dyrektor. Być może jednak historia, w której rozłożona na stole dyrektorka daje dupy bogatemu biznesmenowi wydawała się jeszcze bardziej poniżająca. Przynajmniej dla niej samej.

- To szukaj gdzie indziej! - wydyszała, nie umiejąc zapanować nad głosem, ani tym bardziej nad ruchami, bo biznesmen jakby poczuł się zmobilizowany, więc postanowił przejąć jeszcze bardziej kontrolę nad wszystkim i pchał kutasa jeszcze dynamiczniej.

- Ach… - skwitowała to tylko bezwolnym jękiem.

Ale nie spuszczała oczu z Oskara, który widocznie postanowił sobie dać spokój i rzucił okiem jeszcze patrząc jak starszy facet posuwa jego licealną dyrektorkę jak zwykłą prostytutkę, po czym wycofał się na korytarz i zamknął drzwi.

A odgłos zamykanych drzwi zbiegł się z finiszem biznesmena, który spuścił się w cipce Kamili, co ta przyjęła drżeniem ciała. Drżeniem, które zdradzało wszystkie możliwe emocje, od pewnej rozkoszy, przez poczucie maksymalnej uległości, aż po obrzydzenie.

Zbierała się powoli ze stołu, z jednej strony upokorzona i zawstydzona. A przede wszystkim zaliczona przez bogatego biznesmena, który po prostu wykorzystał sytuację i wyruchał ją jak ostatnią dziwkę.


Ale tak jakby nie miała tego dość i nogi nie do końca chciały się złączyć, przez co, przywracający się do porządku biznesmen mógł sobie wciąż patrzeć na tą największą intymność wciąż nagiej dyrektorki, którą przed chwilą bezceremonialnie wyruchał.

Niemniej, w końcu sięgnęła po majtki, stanik a na końcu sukienkę, słuchając jakichś niezgrabnych komentarzy biznesmena, który na koniec pozwolił sobie jeszcze na klapsa.

Nie chciała już by jej dotykał i pragnęła opuścić jego pokój jak najszybciej. Musiała jednak naczekać się trochę by formalności stało się zadość i w końcu z płytą w dłoni wyszła na korytarz a potem… Nie wróciła już do wszystkich, tylko skierowała się w stronę tego samego pokoju, w którym wszystko się odbyło i wzięła długi prysznic a potem wskoczyła do łóżka starając się opanować wszelkie możliwe emocje i zasnąć.



9. Wyruchana i poniżona do granic.



Spali wszyscy w tym samym pokoju, w którym uprzednio nakręcono film. Obyło się bez ekscesów i jakichkolwiek prób ponowienia akcji, tym razem bez obecności kamer. Może niektórzy byli zmęczeni, może za bardzo rozkręcili się na wieczornej imprezie, w każdym razie Kamila nie czuła by ktokolwiek zakłócił jej sen.

No i obudziła się między dziesiątą a jedenastą. Wprawdzie, jak wynikało z umowy, niby do południa wszyscy mieli być do dyspozycji producentów, ale widocznie niektórych zwolniono z tego obowiązku.

Wiedziała, że Kasia urwała się wcześniej, argumentując to jakimiś obowiązkami sportowymi. Marek też przekonał organizatorów, że biznes sam kręcił się nie będzie. Wiedziała, że tak naprawdę pozostali już tylko ona i Oskar.

Licealisty jednak w pokoju nie było. Być może wstał wcześniej i udał się odświeżyć? Może brał właśnie prysznic, albo zszedł na śniadanie? Nieważne. Była sama. I wylegiwała się na łóżku, chłonąc ostatnie wydarzenia. Wydarzenia przyprawiające tak samo o ból głowy jak i szybsze bicie serca.


Chłonęła to wszystko… Przygodne danie dupy Markowi… Film porno i ruchanie się z Markiem, Kasią i przede wszystkim Oskarem. No i ten koniec, gdzie dała się wydupczyć starszemu biznesmenowi za nagranie filmu.

To wszystko było jak obłęd. Jak jakiś chory sen. Tak właśnie się czuła. Że – nomen omen – wystąpiła w jakimś filmie z jakimś chorym scenariuszem. Że ten film zaczął się przedwczoraj, gdy po dwóch miesiącach przerwy ponownie postawiła stopę w Piotrowicach. Tych samych, które wciąż pamiętały jej wyczyny z początku czerwca.

Tylko, że tamte wyczyny, jednak trochę bardziej mieściły się granicach normalności. Ot, zrobiła z siebie niewolnicę lubianego przez siebie licealisty, pozwalając na to, by ruchał ją, jak chciał i kiedy chciał.

Teraz… Teraz pozwoliła, by ruchał ją praktycznie każdy kto miał na to ochotę. Niezależnie od tego, czy czuła do niego jakąkolwiek sympatię, czy wręcz przeciwnie.

Nie wytrzymała tych myśli. Odrzuciła kołdrę i wstała, czując jak miękkie z wrażenia zrobiły się jej nogi.

Dostrzegła uchylone drzwi na balkon, na które wczoraj nie zwróciła uwagi. Cóż, wczoraj miała głowę zaprzątniętą czymś zupełnie innym.

Wyszła wolnym krokiem mając na sobie tylko stringi i stanik. Dotyk marmurowej posadzki nie był specjalnie chłodny i nie sprawiał problemu.

Oparła się o balustradę. Była na drugim pietrze a przed sobą miała parkowe drzewa, zaś dalej budynki nadmorskiego ośrodka. W tle mogła dostrzec fale Bałtyku.

Tkwiła tak kilka minut rozmyślając o wszystkim i o niczym. Ale bardziej o czymś konkretnym. Rzecz jasna na pierwszym planie znajdowały się wydarzenia ostatnich trzydziestu sześciu godzin.

Po tych kilku minutach zdecydowała się odrzucić stanik. Sama nie wiedząc dlaczego. Tak jakby uwierał ją. Zdjęła i rzuciła w bok pozostając w samych stringach.

Słońce przyjemnie ogrzewało prawie nagie ciało a lekki wiaterek równie rozkosznie delikatnie je chłodził. I tak się właśnie czuła. Rozkosznie. Choć nie była to ta faktyczna definicja rozkoszy, tylko jej własna, dużo bardziej specyficzna.


W głowie ciągle miała widok trzech penisów. Penisów Marka, Oskara i Andrzeja, wchodzących bezkarnie raz za razem w jej usta, bądź w cipkę.

Penisów, które z porządnej matki, żony i odpowiedzialnej dyrektorki liceum zrobiły zwykłą kurwę od dawania dupy.

Na samą myśl jej uda zacisnęły się mocniej. Tak jakby...

Nie zareagowała słysząc odgłos otwieranych a chwilę później zamykanych drzwi do pokoju i czyjeś kroki w jego wnętrzu. A potem te same kroki, zbliżające się do niej jakby leniwie.

- Dzień dobry, pani dyrektor.

I po słowach i po głosie bez trudu rozpoznała Oskara. Odpowiedziała tylko ledwo dostrzegalnym skinieniem głowy. Wciąż patrzyła przed siebie.

Mając świadomość, że Oskar ma przed sobą praktycznie całe ciało pani dyrektor prawie nagie. Bo jedynym elementem materiału był niewielki pasek na stringach.

Mógł do woli podziwiać długie nogi pani dyrektor w pełnej krasie. Mógł patrzeć na jej w pełni nagie plecy, uświadamiając sobie, że szkolna nauczycielka nie ma na sobie stanika. I nawet jeżeli nie widział jej nagich piersi schowanych z przodu między ramionami, to taka świadomość musiała na niego działać.

No i mógł patrzeć na jej praktycznie nagi tyłek, bo czymże był ten pasek stringów przebiegający między pośladkami?

- Widzę, że jednak lubi pani bardziej pokazywać się nago, niż myślałem – usłyszała.

- Nie podoba ci się moje ciało? - zapytała spokojnie nie odwracając głowy.

- Tego przecież nie powiedziałem.

Stał trochę obok, ale trochę za nią. Na tyle obok, by toczyć rozmowę. I na tyle z tyłu, by mieć jej nieco wypięte pośladki na wyciągnięcie ręki.

Czuła z tego tytułu nieprawdopodobne ciarki na skórze. I z powodu pogody i z powodu swego ekshibicjonizmu eksponowanego komuś takiemu.

- Może mi pani odpowiedzieć na jedno pytanie?


Milczała. Nie odczuwała potrzeby potwierdzenia. Oskar i tak nie oczekiwał tego.

- Bardzo mnie ujęło jak mnie pani pieściła a szczególnie mojego kutasa. Robiła to pani z prawdziwą pasją, pani dyrektor… Chciałbym wiedzieć, czy pani obrabia tak wszystkie kutasy, czy może ja zasłużyłem na szczególne względy?

Milczała, czując narastające ciarki na skórze. Tak zwracał się do niej jej licealny uczeń...

Przez moment nie wiedziała, czy zignorować, czy odpowiedzieć. A jeśli odpowiedzieć, to w jakim stylu…

- Tak, lubię obciągać – wyznała szczerze, zwracając twarz ku licealiście.

Stał prosto, ubrany praktycznie tak jak ona. W sensie takim, że miał na sobie bokserki i nic więcej.

Stał, prezentując swe niemalże boskie ciało. Raczej szczupłe, dość chłopięce, choć z pewnymi już przejawami męskości. Zgrabne i przede wszystkim świetnie opalone w każdym miejscu. A że on sam był przystojny, przyzwoicie ostrzyżony, to nic dziwnego, że szalały za nim zarówno licealistki, jak i niektóre nauczycielki. Choćby Marta, którą przeleciał kilka razy, czego sama Kamila była przecież świadkiem.

- Uwielbiam obciągać – dodała. - Szczególnie te kutasy, które mi się bardziej podobają. Które należą do tych mężczyzn, których uwielbiam. Czyli, jak nietrudno ci się domyślić, mam na myśli mojego męża.

- Hm… Wydawało mi się, że nie pała pani do mnie jakimś cieplejszym uczuciem a jednak obciągała z prawdziwa pasją. Czyli jednak ja się myliłem… - zakończył trochę niedwuznacznie i triumfująco.

- Mylisz się teraz – zaprzeczyła ze spokojem. - To co przeżyłeś wczoraj, to była tylko namiastka. Nigdy nie doświadczysz z mojej strony takiej pasji obciągania jak mój mąż.

Kłamała. Jak rzadko kiedy. Wczoraj obciągała Oskarowi tak, że… No prawie się z nim kochała. Dawała siebie wszystko, lub prawie wszystko. Chciała robić dobrze i jemu i sobie. I robiła. Tak, że gdyby widział to Daniel i potraktował trochę bardziej poważnie, mógłby zrobić się zazdrosny.

Powiedziała to, żeby nie czuł się za mocny. I żeby go trochę podminować, rozwścieczyć. I chyba jej się to lekko udało. Tym bardziej, że już sam widok pani profesor na balkonie w takim stroju a w zasadzie niemal kompletnie bez niego musiał wzbudzić w nim emocje.


A gadanie o obciąganiu i „kutasy” w ustach pani dyrektor dodatkowo je potęgowały.

- Może się i mylę, choć coś jednak nie wydaje mi się…

A w ślad za tymi słowami poszedł dotyk. Kamila poczuła palce Oskara sunące po swojej nodze. Oparł je nisko, na wyciągnięcie ręki, w okolicach kolana a potem delikatnie, niespiesznie przeciągnął w górę, zatrzymując się jednak w wyraźnej odległości od pośladków i wracając w dół.

- Oskar, czy nie pozwalasz sobie na wiele? - zwróciła mu uwagę.

I tylko tyle. Nic więcej. Nawet nie drgnęła, nawet nie odwróciła w jego stronę. Tak jakby to, że macał ją licealista nie było czymś godnym większej uwagi.

Ale takiego rozwoju wydarzeń się spodziewała. I zaskakująco delikatny dotyk Oskara świetnie współgrał ze słonecznymi promieniami i cichym wiatrem.

- Pyta pani poważnie? Po tym co wczoraj?

Nie odpowiedziała. Zgasił ją trochę. Można rzecz jasna było rzucić kobiecą wymówkę w stylu „wczoraj było wczoraj a dziś...”, ale to nie było w jej stylu.

Zamiast tego pozwalała macać się Oskarowi, chłonąc jego dotyk i czując, że jej ciało jest niezwykle rozgrzane.

- Ale możemy do tego wrócić – kontynuował.

Jego palce wciąż jeździły po tylnej stronie jej uda, czasami zbaczając trochę do wnętrza, czasami podjeżdżając pod same pośladki.

Zastanawiała się, jak bardzo podnieca go fakt, że jego piękna nauczycielka daje mu się tak bezkarnie macać po swym nagim ciele. I uświadomiła sobie, że dużo by dała, by się tego dowiedzieć.

- Mianowicie… Wie pani, że jest pani naprawdę super laską, no nie…? Wie pani… My braliśmy panią trochę inaczej. Jako taką piękność, ale jednak bardziej kojarzącą się naturalnie, nie jak te wydupczone laski z teledysków, porobione, solara, tipsy, sztuczne włosy i takie tam… Takie, które od razu kojarzą się z dupczeniem, bo do tego są… A pani nie. Pani jako taka inna piękność, ale wie pani… Jako prawdziwa kobieta z zasadami i tak dalej...


Może nie mówił niczego wybitnie podniecającego, czy coś, ale to, że mówił o niej i dotykał ją przez cały ten czas sprawiało, że jej ciało zesztywniało a przez skórę przebiegały coraz bardziej rozkoszne ciarki. Tak, Kamila czuła się rozkosznie, zgodnie z jej definicją tego uczucia.

Ale jeszcze bardziej zesztywniała, gdy Oskar przestał pieścić jej nogi. Wyczuła ruch, jakby przesunął się pół kroku w bok, stając praktycznie wprost za nią. I wtedy...

I wtedy poczuła palce Oskara pod paskiem stringów. Poczuła jak delikatnie odrywają go od ciała i przeciągają na lewą stronę. Tak, że oczom licealisty musiał ukazać się jej przedziałek między pośladkami.

A więc praktycznie goła dupa pani dyrektor.

Zamarła i zesztywniała. Jej uczeń rozchylił jej majtki a ona nawet nie śmiała zareagować. No, prawie...

- Oskar… - zwróciła się spokojnie.

- A tymczasem – kontynuował, jakby nic sobie nie robiąc z uwagi nauczycielki i przyglądając się jej nagiemu dupsku przez odchylone stringi. - Tymczasem wyszło na to, że… Że naprawdę niezła z ciebie kurewka.

Wydawało się, że nic nie mogło sprawić by zesztywniała jeszcze bardziej, tymczasem… Słowa Oskara właśnie tego dokonały. Nie dość, że zwrócił się do szkolnej nauczycielki per „ty”, to jeszcze nazwał w taki sposób.

Milczała, kompletnie nie wiedząc co odpowiedzieć. Bo co czynić, to wiedziała.

Stać i nie przeszkadzać. Zresztą słowa Oskara i jego zachowanie rozkosznie ją paraliżowały.

A szczególnie wybitnie dotyk paska od stringów na jej pośladku, uświadamiający jej, że licealista właśnie bezkarnie ogląda nagą dupę pani profesor.

- Gdy powiem w szkole, że wzięłaś udział w pornosie, że dymałem cię w nim, że ciągnęłaś mi jak ostatnia dziwka… Jak myślisz, jak zareagują?

- Nikt w to nie uwierzy – odezwała się wreszcie spokojnie, nie zdradzając emocji.


I wciąż pozwalając, żeby Oskar bawił się rozchylaniem stringów i oglądaniem jej nagiej dupy.

- Dokładnie, nikt by nie uwierzył – zgodził się. - Czy to jest ten powód, dla którego możesz pieprzyć się jak ostatnia kurewka? Tak jak wczoraj pieprzyłaś się z tym Markiem i ze mną… A jeszcze na koniec z tym starym dziadem. Nie mogę uwierzyć, że dałaś mu się zerżnąć. To było prawdziwie kurewskie, przyznaję.

Kawałek już czasu stała kompletnie zesztywniała, bojąc się drgnąć, bojąc się, że gdyby zmieniła ułożenie stóp, straciłaby równowagę i poleciała na posadzkę.

- I co z tego? - zapytała wciąż siląc się na spokój.

- Co z czego? - nie zrozumiał.

- Co z tego, że dałam się przelecieć? Wam wszystkim? - z trudem utrzymywała równy głos. - Skoro tylko mój mąż może mieć tak naprawdę na własność w każdej chwili, jakiej sobie zażyczy? I przelecieć mnie w każdy sposób, jaki mu tylko przyjdzie do głowy? Możecie sobie mnie poruchać raz, ale to tyle. A on ma mnie zawsze.

Jakie to było rozkosznie upokarzające…! To, że mówiła o tym wszystkim swojemu uczniowi. Że opowiadała o ruchaniu w kontekście tego, że dała się przelecieć paru osobom. Co przecież nigdy nie powinno mieć miejsca. Ani sam fakt, ani opowiadanie o nim.

Możecie sobie mnie ruchać”… Naprawdę to powiedziała? Naprawdę uczyniła z ruchania zwykłą czynność biologiczną, nie mającą nic wspólnego z uczuciami?

Tak jakby zwierzała się licealiście, że „jak będę chciała, to w pociągu dam się przelecieć konduktorowi, wielkie mi halo”...

- To z tego, że wiele mówi o twojej naturze – nie dał się zbić z tropu Oskar. - Dziwko – dorzucił jeszcze na koniec.

- Oskar… - tym razem zareagowała szybciej, choć ton jej głosu nie podniósł się ani trochę. - Tak może do mnie mówić tylko mój mąż.

No, no… Coraz lepiej...

- Ale jakoś go tu nie widzę… Ale fajnie, że ci się to podoba.


- Pani dyrektor – dodała wciąż zachowując spokój w głosie. - Może się ruchaliśmy, ale nie przeszłam z tobą na ty.

Może się ruchaliśmy”… Nawet sam Oskar znieruchomiał na chwilę nie będąc pewnym czy się nie przesłyszał.

Bo to nie był normalny tekst, nawet jak na standardy tej wyjątkowo bezczelnej, erotycznej i poniżającej rozmowy. Poniżającej panią dyrektor.

Wyczuwała jego podniecenie, jego testosteron. I to robiło jej dobrze. To sprawiała, że cipka wilgotniała. Nawet jeżeli nie chciała się do tego przed sobą przyznać. Ten dość bezczelny szkolny przystojniaczek robił jej dobrze.

On, jego słowa, jego zachowanie i jego obecność.

- Nie może, ale na pewno się ruchaliśmy – skomentował niezbyt wyszukanie, za to dosadnie. - Czy kiedykolwiek przypuszczałaś, że dasz mi się przelecieć? Że zerżnę cię a jakimś tandetnym porno filmie? Kurwa, to się w pale nie mieści...

Milczała nie komentując tego. W pełni koncentrowała się na zachowaniu Oskara. Strasznie, ale to naprawdę strasznie paliła ją niezwykła erotyczna ciekawość, co zrobi, do czego się posunie.

Bo ona sama z jakimś tajonym, dzikim podnieceniem wręcz oczekiwała, że jednak się posunie.

- Tak, może się ruchaliśmy – powtórzyła, czując kosmiczną rozkosz z tego jak sama poniża się takimi słowami przed własnym uczniem. - Ale nikt nigdy nie wyrucha mnie tak, jak mój mąż, którego bezgranicznie kocham i któremu pozwalam na każde rżnięcie, jakie tylko mu się zamarzy, o czym ty i inni możecie tylko fantazjować.

Ogłuszały ją własne słowa. Czuła się znów tak jakby była obok, obok tej surrealistycznej wręcz sceny.

Paliła ją ciekawość do jego reakcji. Jak odbierze jej słowa? Czy nabierze podejrzeń i uzna to za podjudzanie i prowokowanie? A nawet jeśli, to co wtedy?

Nie… Może znał się na nastolatkach a może bazował tylko na swoim wyglądzie i niektórych cechach charakteru jak pewność siebie, odwaga…

- Czyli jesteś inna – zawyrokował.


Kamila poczuła jak pasek stringów przesuwa się jeszcze bardziej w bok, z całą pewnością odsłaniając stojącemu za nią Oskarowi całe dupsko jego licealnej dyrektorki w pełnej krasie.

I wciąż nie reagowała, stojąc w bezruchu jak marmurowy posąg. Napawając się swą własną, kolosalną uległością nieporównywalną chyba z niczym innym.

- Jesteś inna – powtórzył. - Grzmocisz się z kim popadnie, obciągasz komu popadnie… Już dwa miesiące temu dałaś popis, ale to co teraz… I jeszcze rozbierasz się przed kim popadnie. Nic sobie nie robisz z tego, że ktoś ogląda twoje cycki, albo dupę. Nikt z nas w szkole nie potrafiłby sobie wyobrazić jaką kurewką możesz być. Że gdybyś mogła, to chodziłabyś po całej szkole nago i w ogóle nie robiłoby ci to różnicy…

Jego uwłaczające słowa sprawiały, że traciła zmysły. Ale ostatkiem sił umysłowych zwróciła na nie uwagę.

Przed sobą miała park i ona przez szpary w drzewach mogła co nieco widzieć, ale jeśli ktoś przebywał w parku z pewnością musiałby się mocno natrudzić by dojrzeć nagą kobietą na balkonie. Z budynków dalej tym bardziej. Jedynie trochę obok stało kilka domów i tutaj istniało pewne ryzyko, ale… Nie odnotowała żadnych podejrzanych ruchów. No i gdyby ktoś przeszedł się na dole, pod nimi, ale tu też...

Odnotowała za to podejrzane ruchy zupełnie gdzie indziej.

Oto Oskar jakby zachłyśnięty swoimi słowami o nagości pani dyrektor, zostawił wreszcie pasek od stringów, ale… Ale tylko po to by wsunąć palce pod majtki nauczycielki z obu stron. I delikatnie zaczął je opuszczać w dół.

- Oskar… - zareagowała standardowo, choć na skórze poczuła ciarki, jakich jeszcze chyba w życiu nie miała. - Czy pozwoliłam na to?

I nic więcej. Stała zmrożona zachowaniem swego ucznia, który akurat, to trzeba przyznać, subtelnie, spokojnie, opuszczał majtki odsłaniając powoli kolejne centymetry nagiego tyłka pięknej pani dyrektor.

- A czy ja się pytałem o pozwolenie? Po co robisz z tego sensację, głupia dziwko?


Nie wiedziała co mrozi ją bardziej i co sprawia, że jej rozgrzane zmysły doprowadzały ją do totalnego obłędu. Niewiarygodnie bezczelne zachowanie szkolnego ucznia bezkarnie rozbierającego swą nauczycielkę do naga, czy jego jeszcze bardziej bezczelne i uwłaczające słowa, wypowiedziane z agresją i irytacją? Tak, jakby on myślał, że to wszystko rzeczywiście mu się z jakiegoś powodu należy w zupełnie naturalny sposób.

- Wczoraj obciągałaś mi na pełnej kurwie, potem zerżnąłem cię na ostro, aż jęczałaś jak w niemieckim pornosie a teraz masz z tym jakiś problem? Sama paradujesz z gołymi cyckami a teraz nie podoba ci się, że zdejmuję z ciebie majtki?

Ciarki na skórze jeszcze bardziej przybierały na sile, gdy materiał od majtek delikatnie muskający skórę pośladków powoli zsuwał się coraz niżej, odsłaniając Oskarowi nagi tyłek pani dyrektor w pełnej krasie.

- Oskar… - zareagowała raz jeszcze, samej sobie dziwiąc się, jakim cudem potrafi zachować spokój w głosie.

Zignorował ją kompletnie. Gdy majtki zsunęły się z bioder, nie napotkały już większego oporu i same wręcz opadły na posadzkę.

Oskar pochylił się a ona… Ona delikatnie uniosła stopy, jakby zdradliwie akceptując fakt, że zupełnie legalnie zgodziła się rozebrać do naga.

- I teraz wyglądasz tak, jak powinnaś wyglądać w szkole.

Z sercem w żołądku oczekiwała wręcz jakiegoś klapsa czy coś, ale o dziwo nic takiego nie nastąpiło.

Oskar stał za nią i podziwiał jej nagie pośladki. Z całą pewnością musiał być dumny z tego, że zdjął majtki z pani dyrektor i miał ją przed sobą nagą. Zamiast klapsa, poczuła delikatny dotyk palców. Dwóch palców, które Oskar wsunął między pośladki, rozchylając je w ten sposób i patrząc w centralny punkt nagiego tyłeczka licealnej nauczycielki.

No więc właśnie...

- I co? Podnieca cię to? Stanął ci? - rzuciła głową w bok, starając się spojrzeć w twarz ucznia.


- A tak bardzo interesuje cię, czy mi stoi? - obrócił pytanie. - Dwa miesiące temu rozmawialiśmy o tym, pamiętasz? I mówiłaś, że nie.

Mówił to wszystko w takt ruchu swoich palców, przesuwających się po wewnętrznych stronach pośladków nauczycielki i bezustannie je rozchylających.

- Masz zajebiste dupsko – podsumował. - W ogóle muszę przyznać, że wszystko masz zajebiste. Ale dupsko przede wszystkim. Gdybym był twoim mężem pieprzyłbym cię każdego dnia. Też lubisz rżnąć się w dupę?

- Lubię – nie po raz pierwszy odpowiedziała raczej niezgodnie z prawdą. - Mój mąż jest w tym mistrzem i wszystko zrobi tak, bym czuła się odpowiednio dobrze, gdy mnie tak posuwa.

- A jest coś czego nie lubisz?

Milczała, nie widząc sensu w udzieleniu odpowiedzi. Milczała skupiając się na dotyku Oskara, który bardziej zaczynał koncentrować się na jej analnym otworze, jakby próbując wedrzeć się palcem do środka.

- Zostaw to – poleciła.

Oczywiście nie posłuchał, ale z jego ruchów wynikało, że nie jest to dla niego priorytet.

Palce licealisty zjechały niżej. Między uda. A w zasadzie tylko próbowały wejść między nie, bo były zaciśnięte od kilku minut i nie dał rady.

- Rozchyl – zażądał.

Przez sekundę zastanawiała się, czy nie zbyt wiele tej absurdalnej uległości. Czy nie powinna wreszcie stawić licealiście większego oporu.

Po czym ostrożnie przesunęła jedną stopę w bok, umożliwiając w ten sposób Oskarowi na zaliczenie kolejnego triumfu i zdobycie kolejnej bazy.

- Ja pierdolę, nikt w całej szkole nigdy by nie pomyślał, że jesteś taka łatwa… - skomentował mrukliwie, ale i z coraz większym podnieceniem w glosie a jego palce wjechały głęboko między uda pani dyrektor.

Ale jeszcze nie w cipkę, Na razie delikatnie masowały tylko wargi sromowe.


Delikatnie, bez pośpiechu, tak jak przy tyłku… Musiała przyznać, że nie spodziewała się tego po Oskarze. Wczoraj, napalony od razu doskoczył do niej przy pierwszej możliwości i zerżnął ją bez zbędnej zabawy. A teraz…

- No to jak? Podnieca cię to, że mój kutas stoi?

- Ja się tylko pytałam, czy ci stoi – podtrzymywała wulgarny i świński temat tak przecież niegodny licealnej pani dyrektor.

- Oczywiście, że mi stoi. Lubisz jak mi stoi? Nie odpowiadaj, wiem to. Zastanawia mnie teraz jednak jeszcze… Czy lubisz jak innym stoi na twój widok? Co? Zastanawiasz się czasem, któremu z nas stoi, jak siedzimy w ławkach? Albo jak stoisz w sklepie, idziesz gdzieś po mieście… Lubisz, gdy masz świadomość, że jakiemuś kolesiowi stanął bo zobaczył taką super dupę jak ty?

Milczała, chłonąc te słowa a jeszcze bardziej subtelny, acz zdecydowany dotyk Oskara. Nie miała pojęcia po co masuje jej wargi. Dlaczego nie próbuje czegoś więcej. Daniel… On tak, on uwielbiał pieścić każdy zakamarek jej ciała, czy to w konkretnym celu, czy bez niego. Ale Oskar? Młody, napalony? Mający przed sobą nieco wypiętą, kompletnie nagą panią dyrektor?

- Odpowiedz – zażądał a ona wciąż napawała się jego agresją i podnieceniem w głosie.

- Uwielbiam – skłamała po raz trzeci.

Bo prawie nigdy nie robiło to na niej wrażenia. Raczej odrzucało ją. Ale wtedy, w jakich sytuacjach była „normalną” Kamilą a nie wyuzdaną do granic, suką bez hamulców.

- Uwielbiam. Bo wiem, że może mu stać, ale on nigdy mnie nie dostanie. Może sobie tylko pomarzyć o mnie. Pomarzyć i wyobrazić jak jestem ujeżdżana przez mojego Daniela…

- Hah, dobre! - agresywniej zareagował Oskar. - Wczoraj pierdoliłaś się z kim popadnie, z tym Markiem, ze mną i z tym starym dziadem. Jemu też obciągałaś, żeby mu stanął? Miałaś w ustach kutasa tego dziadka? No przyznaj się! Powiedz jaką kurewką jesteś naprawdę!

Czuła, że Oskar już ledwo panuje nad sobą. W rytm jego słów palce jeździły szybciej po jej wargach, jakby nerwowo, Nawet zadrżały, co i ona przyjęła z perwersyjnym podnieceniem.


- To jest co innego i nie zrozumiesz tego.

- Dobra, dobra…

Już nie tyle czuła, ile była pewna, że zaraz coś się zacznie. Usztywniała nogi z całej siły i trzymała się silniej za barierkę by nie upaść od tego niewyobrażalnego nawału nieziemskich emocji spowodowanych tą uwłaczającą rozmową, inwektywami Oskara, pozwalaniem na nazywanie siebie dziwką i kurwą, czy zwierzaniem się ze swych erotycznych fantazji. Jego podnieceniem, jego agresją, nagością jego ciała.

A do tego całkowitym przyzwoleniem na to jej własny uczeń rozebrał ją do naga i bezkarnie macał po nogach, tyłku, aż wreszcie po cipce.

- To zobacz sobie sama – wygłosił.

Z trudem odchyliła głowę. Serce skoczyło jej do gardła, gdy zobaczyła piękne ciało Oskara i jego samego ściągającego bokserki. Stanął przed nią pewny siebie, zdeterminowany, agresywny, piękny i nagi. Z kutasem sterczącym twardo jak stal. Tak, że aż nie mogła oderwać od niego wzroku., wiedząc na jaki komentarz się naraża.

- A więc jednak, podoba ci się mój kutas, dziwko – wygłosił triumfalnie w twarz pani dyrektor. - Wczoraj też ci się podobał, nie? Podobał ci się taki twardy jak ci wsadzałem w cipkę po same jaja...

- Powiem, ze wygląda fantastycznie – odpowiedziała, choć czuła, że coraz trudniej zapanować jej nad głosem a już na pewno nad emocjami. - Zresztą… Będę szczera. Masz naprawdę świetnego kutasa.

Tak bardzo nie mogła uwierzyć, że zdobyła się na takie wyznanie, że aż zapragnęła to powtórzyć jeszcze raz.

Masz naprawdę świetnego kutasa”, do własnego ucznia… Naprawdę wyszło to z jej ust?

- Dodaj jeszcze, że chcesz, abym zerżnął cię nim tak jak wczoraj… - już nie taił swojej agresji i potęgujących się w nim emocji. - Powiedz, że mam ci go wsadzić po same jaja, tak, żebyś wyła z bólu i rozkoszy!

- Nie Oskar, nie pozwalam ci na to – zgłosiła sprzeciw.

- Gówno mnie to na co pozwalasz – wydyszał zachodząc ją od tyłu. - Wczoraj rżnęłaś się ze mną i jęczałaś jak stara dziwka a teraz coś nie tak? Wypnij się!


- To, że wczoraj mnie zerżnąłeś, nie znaczy, że dzisiaj też mam ci na to pozwolić…

To, że wczoraj mnie zerżnąłeś”… Przypominanie tych wydarzeń, takim językiem musiało dać odpowiedni efekt. Obojgu…

- Nie pierdol…! - mruknął drżącym głosem Oskar, znów wsuwając dłoń między nieco rozchylone uda pani dyrektor. - Wypnij się bardziej dziwko! Zaraz przelecę cię tak, że zapomnisz o swoim mężu!

- Nie Oskar, to niemożliwe – sprzeciwiła się spokojnym głosem, o ile lekko drżący już głos można było uznać za spokojny. - Nikt nie potrafi ruchać tak jak mój Daniel…

I mimo tego, delikatnie rozsunęła swe nogi i jednocześnie bardziej wypięła ku niemu swą nagą dupę.

- To zaraz ci kurwo pokażę… Patrz!

Wstrzymała oddech, oczekując tego, niczym wybuchu bomby atomowej. Bliska omdlenia wyczuła nerwowe gmeranie przy swojej cipce. Najpierw palce, jakby poszukujące wejścia a potem…

Potem poczuła podbrzusze licealisty na pośladkach, jego niezwykle gorący oddech na karku i wreszcie… Jego kutasa, który tak jak wczoraj, wślizgnął się w jej cipkę bez żadnego oporu

- Aaach…!

Ryk Oskara zabrzmiał głośniej, niż jej cichy jęk, którego nie powstrzymała, gdy wreszcie poczuła w swej wilgotnej do granic cipce od dawna oczekiwanego kutasa.

- No i co? - usłyszała naładowany agresją i triumfem głos w swoich uszach. - Znów cię rucham!

- I co z tego, że ruchasz? - odpowiedziała wciąż próbując zachować stoicki spokój w głosie.

- I co z tego, że ruchasz? - powtórzył wycofując się i nacierając swym kutasem znów. - To jest takie nic…?

- Tak, co z tego, że ruchasz? - powtórzyła, coraz bardziej słabnącym i drżącym głosem. - Co z tego, że ruchasz, skoro nie potrafisz?


Z olbrzymim trudem stłumiła jęk, gdy penis Oskara gwałtownie wjechał w jej cipkę.

- Pierdolisz, dziwko… - wyczuła charczący głos Oskara nad uchem.

Jego silne dłonie mocno przytrzymujące za biodra, jego gorący oddech na karku i jego kosmiczne podniecenie.

- Pierdolisz… - powtórzył zapalczywie, wykonując kolejne ruchy. - Jesteś kompletnie goła, widzę twoją gołą dupę, o… - strzelił wreszcie klapsa. - Wypinasz gołą dupę, ja cię rżnę jak ostatnią dziwkę a tym mówisz, że co z tego…?

Zacisnęła usta na moment, by powstrzymać kolejny jęk. Sięgnęła dłonią w opadające na twarz włosy i wsunęła je za ucho.

- I co z tego? - zapytała, podejmując kosmiczny wysiłek, by zachować względny spokój w głosie. - Ruchać sobie możesz, ale…

- Ruchać sobie mogę…? - usłyszała szyderczy i triumfujący głos nad karkiem. - No to cię rucham, jak dziwkę…!

Pieprzył ją mocno, ostro a ona słyszała wydobywające się z jego ust odgłosy świadczące o tym, że jest podniecony niewiele mniej, niż bezlitośnie rżnięta pani dyrektor.

- I myślisz, że tym wygrywasz?

- Tym, że cię rżnę, pani dyrektor…? Tym, że zdradzasz swojego męża i dajesz mi dupy? Tym, że ruchałem cię wczoraj i rucham teraz? Tak, kurwa, wygrywam a co…?!

Jego słowa sprawiały, że umierała z tej absurdalnej, perwersyjnej rozkoszy. Tak bardzo, że uświadomiła sobie, że za chwilę naprawdę może stracić zmysły.

- Jesteś podniecony Oskar, prawda...?

- Jestem i zaraz ci pokażę jak...

- No właśnie… To ja cię doprowadziłam do tego podniecenia... To ja wygrywam, niezależnie od tego co sobie myślisz… To ja cię tak podniecam, że twój kutas potrafi stanąć w trzy sekundy… To ja, pamiętaj…


- I co kurwa z tego, skoro cię rżnę? - głos Oskara odznaczał się coraz większym sapaniem, dyszeniem.

- To, że tylko rżniesz. Nic więcej nie umiesz. I jesteś w tym słaby, mój mąż rżnie mnie dużo lepiej.

- Zamknij się głupia dziwko…!

Nie panowała nad swym ciałem w żaden sposób. Przesuwało się ono w rytm silnych i szybkich ruchów bioder Oskara, którymi napędzał wchodzącego w jej mokrą cipkę twardego i rozgrzanego kutasa.

Rozumiała, że to już koniec, że za chwilę nie będzie w stanie wypowiedzieć już niczego. Że za chwilę może nawet stracić świadomość. Bo chyba tylko trzymające ją mocno za biodra dłonie Oskara sprawiały, że nie upadła na posadzkę.

- Możesz mnie ruchać, możesz mnie pieprzyć, możesz mi się nawet kazać zamknąć – wygłosiła słabym głosem i upajając się swym gigantycznym poniżeniem. - Ale nie zmieni to faktu, że jesteś po prostu cienki.

- Tak…? - zareagował, jakby słowa pieprzonej pani dyrektor jednak odbiły się w jego umyśle. - Wypnij dupę bardziej!

Posłuchała z absurdalną i jednocześnie nieziemską rozkoszą, pochylając się natychmiast jeszcze bardziej nad barierką i wypinając swe nagie dupsko w kierunku pieprzącego ją ucznia.

Musiało to zaowocować jednym. Teraz wchodził w nią jeszcze mocniej i jeszcze głębiej. Teraz swym kutasem naprawdę demolował kompletnie bezbronną cipkę swej pięknej pani dyrektor.

I Kamila była już o krok od obłędu. Tym bardziej, że…

- Posłuchaj tej muzyki – podniecony głos Oskara dobiegł jakby nieco z dala. - To jest najlepsza muzyka pod słońcem. Słyszysz?

Słyszała doskonale. Licealista miał na myśli ten bardzo charakterystyczny w tej pozycji odgłos zderzających się ciał. Jego bioder, uderzających przy każdym soczystym pchnięciu w wypięte pośladki pani dyrektor.

I jak rzadko kiedy Kamila musiała się z nim zgodzić. Ta muzyka stanowiła magiczne wprost dopełnienie tej absurdalnie perwersyjnej historii. Tym bardziej, że Oskar nie patyczkował się i od samego początku wchodził w wypiętą cipkę pani dyrektor szybko, dynamicznie, wręcz gwałtownie.


- A to jak tańczysz na moim kutasie, jest najlepszym teledyskiem do tej muzy...

Tak, nie widziała tego, ale czuła przecież, jak mocno przytrzymywane za biodra jej ciało, przesuwa się bezradnie, kompletnie uzależnione od silnych ruchów Oskara. I jeśli dochodził do tego odgłos szybkich i głośnych uderzeń bioder o pośladki…

Boże, jak kosmicznie musiało to wyglądać…!

Ale ona nawet nie żałowała, że nie widzi tego z boku. To co czuła, to co słyszała i to co sobie uświadomiła, musiało wystarczyć. I wystarczało, zaspokajając jej najgłębsze pragnienie owych doznań.

I to musiał być już ostatni akord. Miała świadomość, że chwila, gdy oszalały z podniecenia Oskar spuści się do cipki licealnej pani dyrektor zbliża się wielkimi krokami. A i ona sama przecież...

- Ach…! - wyrwało się jej w końcu.

Nie mogła się powstrzymać a i nie było sensu już niczego udawać.

- Podoba ci się, dziwko...! - zatriumfował dyszącym głosem. - Już nie jesteś taka mocna w pierdoleniu…!

- Teraz ty… - wydusiła z siebie przerywanym głosem. - Teraz ty… Mnie pierdol...

- Co tam mówisz…? - podniósł głos.

Chyba po to by usłyszeć raz jeszcze tak nieziemską prośbę, swej pięknej licealnej pani dyrektor.

- Pierdol mnie Oskar… - wykrztusiła, czując jak jej ciało płynie w rytm dynamicznych ruchów Oskara.

- Powtórz…! - zażądał rozpalony do granic chłopak, chwytając ją za biodra jeszcze silniej.


- Pierdol mnie…! - powtórzyła nieco głośniej, czując, że autentycznie traci zmysły.

Choć nie straciła ich do końca. Otwartymi, choć zamglonymi oczami spoglądającymi w dół dostrzegła jakąś starsza panią w dole, w wieku pewnie ponad pięćdziesięciu lat, nieco po prawej stronie, wpatrującą się w górę i wyraźnie zainteresowaną tym co działo się na jednym z najwyżej położonych balkonów.

Kamila na moment uchwyciła kontakt wzrokowy, ale nie zrobiła niczego by się schować, co byłoby zresztą bez sensu. Patrzyła tylko przez moment w zmierzającą pewnie do sklepu starszą kobietę koło sześćdziesiątki, która na tyle, na ile mogła cokolwiek widzieć, wpatrywała się w balkon, w kompletnie nagą, wypiętą, dojrzałą już kobietę, pieprzoną bez granic, z furią przez napalonego małolata.

Kamila zamknęła oczy, czując, że niemal traci przytomność. Z jej cipki lało się a ona szczytowała przy akompaniamencie głośnego odgłosu zderzających się nagich ciał a potem w takt głośnego niemalże ryku, który wydał Oskar, spuszczający się obficie w cipce swej licealnej pani dyrektor.

- Aaach…! - ryknął raz jeszcze. - O, kurwa…!

Aczkolwiek w ryku tym pobrzmiewało także drżenie a ona sam załamał się na koniec, co uświadomiło Kamili, jakie potężne emocje sprawiła swemu uczniowi.

I mimo że sama słaniała się wciąż wypinając swe nagie dupsko, potwornie wymęczona tak fizycznie, jak i przede wszystkim emocjonalnie, to zdążyła poczuć jeszcze z tego tytułu kolejną dawkę rozkoszy.

Oskar coś tam gadał, ale ona zamknęła na moment oczy, próbując przede wszystkim nie stracić przytomności a po chwili otworzyła je znów wpatrując się w dół. Pięćdziesięciolatka stała tam wciąż, wpatrując się w górę i chyba coś mrucząc do siebie. Na tyle, ile można było z tej odległości dostrzec, z jej twarzy dało się wyczytać tak ciekawość, jak i pewne potępienie.

Kamila pochyliła głowę, powoli prostując się. Jej mięśnie były napięte do granic, co w związku z przeżytym przed momentem piorunującym orgazmem było trudne do utrzymania na dłuższą metę. Wyprostowała plecy, czując ich ból po tym, gdy uprzednio przez parę dobrych minut pozostawała w niezbyt wygodnej pozycji.


Wyprostowała się i odwróciła w stronę wciąż rozemocjonowanego licealisty. Pierwszy raz tego dnia zobaczyła go kompletnie nagiego z odpowiedniej perspektywy, jak i on ją. Zerknął z ciekawością i podekscytowaniem na wzgórek łonowy pani dyrektor a potem na jej nagie piersi.

- Myślałem, że pani Dudziak to prawdziwa dziwka – odezwał się chrapliwym głosem, też zdradzającym pewne osłabienie. - Ale ty… Nie, inaczej… Pani naprawdę potrafi zrobić z siebie kurwę wszech czasów, pani dyrektor.

Nie odpowiedziała, stojąc i w milczeniu wpatrując się w bardzo ponętne nagie ciało licealisty. Wiedziała, że Oskar będzie próbował się jeszcze nad nią pastwić, dogryzać jej, triumfować, że przeleciał ją bez żadnych ceregieli.

I ona tak samo chciała przed tym uciec, jak i tego słuchać, pogłębiając jeszcze te doszczętnie upadlające doznania.

I podjęła decyzję by jednak wyminąć Oskara i udać się do pokoju a przede wszystkim do łazienki. Ale on zagrodził jej drogę, chwytając bez ceregieli za ramię. Była zbyt osłabiona by powstrzymać się przed tym aktem agresji. Jak się okazało, tylko chwilowym, lecz...

- Nie uciekaj, chcę popatrzeć na twoja gołą cipkę i cycki! - zareagował agresywniej. - Skoro już jesteś taką kurewką, to czego się wstydzisz?

Spuściła oczy i mimo tych słów wyminęła ucznia. Ten tym razem przepuścił ją. Ale odwrócił się i w drzwiach do pokoju strzelił pani dyrektor soczystego klapsa w jej nagie dupsko.

- Ładnie, co? - skomentował z satysfakcją, wchodząc za nią do pokoju. - Daj mi chwilę i pobawimy się dalej. Dziwko – dokończył z silnym akcentem.

Ale ona nie słuchała go i skierowała się w stronę łazienki. Oskar dostrzegł to od razu.

- Dobra… - zaczął i urwał.

Weszła do środka i zaczęła napuszczać wodę do wanny. Po tym wszystkim nie potrzebowała prysznica, tylko długiej kąpieli w gorącej wodzie. Niezależnie od coraz wyższej temperatury za oknem.


Oskar stał w drzwiach do łazienki patrząc bez skrępowania na wciąż kompletnie nagą panią dyrektor. Na nagą, jakby chodzenie nago w obecności młodych licealistów było najzwyklejszą czynnością na świecie.

- Dobra – powtórzył. - Umyj się ładnie. Bo jak wyjdziesz, to będę jeszcze musiał przelecieć cię w dupę, kurewko...

Cofnął się a ona wykorzystała moment by zamknąć drzwi na zamek. Odczekała jeszcze cierpliwie chwilę, by wanna wypełniła się wodą i weszła do środka, poczuwszy od razu większy relaks.

Relaks… Po tym wszystkim co stało się w ciągu ostatnich trzydziestu minut to słowo brzmiało co najmniej dziwnie. Wręcz mocno niestosownie.

Tak, czy inaczej, ułożyła się wygodnie w wannie, chłonąć wydarzenia ostatnich… Chyba od przedwczoraj, gdy zaczęło się daniem dupy Markowi a następnego dnia, wzięciem udziału w filmie porno, gdzie dała się przeruchać dwóm facetom a przy okazji wylizać cipkę znanej siatkarce reprezentacji Polski, by wreszcie znów dać się przelecieć starszemu biznesmenowi. A teraz...

No właśnie, zastanawiała się przez moment, w którym momencie skurwiła się najbardziej.

To określenie sprawiło, że poczuła dreszczyk na skórze i rumieniec na twarzy. Jej oddech przyspieszył na moment.

Nie, nie było takiego momentu… Dała się wyruchać nieznanemu przecież przystojniakowi, potem zagrała w filmie porno a na koniec zademonstrowała pełną gamę swej uległości, nie stawiając absolutnie żadnego oporu młodemu licealiście, dając mu się po prostu zerżnąć i pozwalając by lżył ją w każdy możliwy sposób, włącznie z nazywaniem kurwą.

Nie było. Każda z tych sytuacji była przejawem kurewstwa zasadniczej na co dzień, szkolnej pani dyrektor, na najwyższym poziomie.


Choć… Czy aby na pewno? Czy ten poziom został wywindowany na takie szczyty, że nie było już możliwości, by wspiąć się wyżej? A gdyby tak wyszła z tej łazienki i znów bezwolnie oddała Oskarowi? Gdyby wręcz poprosiła go o to, by zerżnął swą panią dyrektor raz jeszcze, w każdej pozycji, jaka tylko przyszłaby mu do głowy? Gdyby błagała, by faktycznie wyruchał ją w dupę? Mocno, do bólu, bezlitośnie, zdradzając tym samym swego ukochanego męża, który zawsze zastrzegał, że niezależnie od wszystkiego ten właśnie otwór należy tylko i wyłącznie do niego...

Poruszyła się nerwowo w wannie, poczuwszy jak stopień jej podniecenia znów wskakuje na wyższy poziom. To było iście przerażające. W ciągu ostatnich trzydziestu sześciu godzin zrobiła z siebie najprawdziwszą kurwę, dziesięć minut temu dała się upodlić niemal do granic przeżywszy piorunujący orgazm i wciąż było jej mało?

Zanurzyła głowę, próbując otrzeźwieć. Przyszło to z niemałym trudem. Wiedziała, że musi zacisnąć zęby, wyjść z łazienki, ubrać się i zignorować Oskara, niezależnie od jego zachowania. A potem wrócić do hotelu, zdać klucze i udać się na dworzec.

Wstała i wyszła z wanny. Niby zrelaksowana, ale wciąż niepewna. Stała, przyglądając się nagiemu ciału pewnej zasadniczej pani dyrektor liceum, kochanej matki i kochającej żony. Ciału, które znała od dziecka a jakby nagle stało stało się czymś obcym, należącym jakby do zupełnie innej osoby.

Wycelowała palec w lustro.

- Jesteś… - szepnęła drżącym głosem patrząc w lustrzane odbicie. - Jesteś prawdziwą, ostatnią kurwą… Najprawdziwszą.



 

21 komentarzy:

  1. Hej
    Wreszcie jest...
    Publikowałem już komentarz ale gdzieś uciekł
    Tekst jest mi trudno ocenić z pewnością jestem przyzwyczajony do twojego stylu jednakże chyba nie ma na blogu innego opowiadania w którym kamila byłaby tak długo i tak intenywnie po swojej "ciemnej stronie".Widać różnice pomiędzy tym opowiadaniem a pierwszym z tej mini serii,wątek wspomnień z wycieczki daje w sumie takie właśnie poczucie.W sumie wykorzystałeś nowe sceny tak jak sam film ale też scena balokonowa dlatego ten tekst wydaje sie taki świeży,przykładowo nagi powrót Kamili już był.Wątek Oskara jako takiego ostatecznego dominatora Kamili też spoko chociaż raczej nie ostatecznego przecież daniel ale jednak chłopak dał rade.Tekst naprawde może sie podobać,może warto zamieścić go gdzieś na portalu z opowiadaniami ale każdy inny też byłby spoko,w sumie nie ma nic innego w takim klimacie więc...
    Całe opowiadanie oceniam na 4.5/5
    Kilka pytań:
    Czy będziesz kontynuować tą mini serie tzn czy powstanie "zła"?Jestem Ciekawy jak to dalej by sie potoczyło,szczególnie,że widać ten zmieniający sie klimat,chciałbym zobaczyć jeszcze "ciemniejszą strone kamili"
    Czy ogólnie planujesz coś publikować za kilka miesięcy?

    Życzę Ci autorze wszystkiego dobrego szczególnie weny
    Warto było czekać

    Pozdrawiam
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc właśnie na tym miał polegać ten tryptyk o chyba jednoznacznym już w tym momencie tytule "Dobra, perwersyjna i zła" (to nawiązanie do klasycznego antywesternu Sergio Leone, tak a propos wcześniejszych motywów filmowych, choć w tym przypadku nawiązałem tylko do samego tytułu a nie fabuły). Była Kamila "dobra", teraz "perwersyjna", czyli bardziej po ciemnej stronie, choć czy nie może pójść jeszcze dalej? No właśnie, tutaj, trzeba wrócić do tego pytania, które już stawiano w komentarzach - dlaczego był problem ze "Złą", skąd te kontrowersje?

    No i już chyba z grubsza wiadomo. Nie trzeba zdradzać fabuły, czy raczej ogólnego pomysłu, by domyślić się, w którą stronę miała pójść trzecia część. No i - mimo, że to tylko opowiadanie - jest to coś, z czym musiałbym się porządniej zmierzyć.

    Jak już pisałem wcześniej - w przyszłym roku na pewno dwa teksty. Ile by ich zresztą nie było, pierwszy z nich zostanie opublikowany gdzieś bliżej lata.

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak,trzecia część musiałaby być inna niż ogół twoich opowiadań,może wykorzystasz motyw zdrady w ich pojęciu to znaczy Kamila mimo zakazu Daniela...
      Myśle,że to byłby dobry motyw bo chyba nigdzie sie nie zdarzyło aby Daniel czegoś sie nie dowiedział itp
      Może zrobisz tak aby szersze grono dowiedziało sie o jej naturze a ona miałaby to gdzieś
      Fajnie byłoby zobaczyć jej życie w szkole po tych wydarzeniach relacje z jej uczniami w takiej codzienności.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie wnikając za bardzo w fabułę - mocno trafiłeś. Ten pierwszy motyw miał być jednym z dwóch głównych "Złej".
      Drugi akurat nie, ale teraz przyszedł mi do głowy fajny pomysł jak to wykorzystać w fabule.
      Zobaczymy co z tego będzie i czy w ogóle.
      Pozdro.

      Usuń
  3. Cześć,
    Cały rok przerwy, ale mamy wreszcie kolejne opowiadanie z Kamilą. Musiałem je przeczytać kilkukrotnie i to na raty. Bardzo w tym pomaga podział na rozdziały. Raz - żeby na spokojnie chwycić treść, dwa - żeby poznać "nową" Kamilę.
    Rzeczywiście nastąpiła w niej wewnętrzna przemiana i zaczęła wcielać w życie swoje fantazje. Tytuł jest bardzo trafny, bo rzeczywiście została perwersyjna strona duszy Kamili. Już nawet nie chodzi o to, że bzyka się ile wlezie i właściwie z każdym mężczyzną i kobietą, z którymi ma kontakt. Raczej chodzi o to, iż nastąpiło przełamanie bariery "chcę, ale się boję". Czerpie z tego perwersyjną przyjemność, gdyż nawet sytuacje w których z początku podchodziła "na zimno" jak prostytutka, ostatecznie ją rozpalały i czerpała ogromną przyjemność z przejścia do fazy realizacji swoich erotycznych fantazji.
    Jak dla mnie jest to ciekawe i fajne odświeżenie naszej nauczycielki i tak trzymać. Teraz to ciekawe, w którym kierunku pójdzie Kamila w dalszej części trylogii (a może i kolejnych odsłonach tej miniserii). Czy "zła" Kamila będzie bardziej wyuzdana, bardziej otwarta na nowe znajomości? Pewnie i to, ale już Falanga nas zaskoczy i nowym zwrotem akcji. Może teraz zdradzisz autorze coś, dlaczego "Zła" jest kontrowersyjna?
    To tyle tak na szybko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że w komentarzach powyżej napisano dostatecznie wiele i nie trzeba większego pomyślunku by odpowiedzieć sobie na ostatnie pytanie. Ja sam tym bardziej nie chcę pisać za wiele, gdyż...
    Ostatecznie nie wiadomo jaka będzie "zła" Kamila, bo nie wiadomo, czy w ogóle będzie.
    Pierwszy pomysł na "Złą" doleciał gdzieś do trzydziestej strony i poszedł do kosza.
    Gdzieś jednak nim to jeszcze nastąpiło przyszedł mi do głowy inny pomysł i po przemyśleniu zacząłem go realizować właśnie pod kątem "Złej". Od razu dodam, że jest to wątek dużo ciekawszy, niż pierwszy. W dalszym jednak ciągu nie wiem, czy doczeka on finału.
    Dlatego na razie nie będę wiele o tym pisał. Niech najpierw napisze się samo opowiadanie.
    Tym bardziej, że gdybym ukończył "Złą", tak jak chcę, momentalnie nasunąłby się pomysł na jeszcze jedną część tej serii o roboczym tytule "Najlepsza".
    No ale to wszystko trzeba jeszcze napisać.
    Tyle z mojej strony.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  5. Weny i natchnienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    I zdradzisz już coś więcej o planach na ten rok? Do tej pory zapowiedziałeś na pewniaka 2 publikacje, ale może przyszła wena i natchnienie uda się Falango skończyć "Złą". A może i coś więcej:). Ja osobiście liczę, że uda się nam spotkać z Kamilą bardziej wcześniej niż później.
    Pozdrawiam i pomysłów życzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Zła" się pisze. W tempie kilku stron na miesiąc. Jak się napisze, to poinformuję.
    Tak, czy owak, plany się nie zmieniły. Na ten rok dwa kawałki o roboczych tytułach: "Dwa plus jeden" (44 strony) i "A gdyby tak jeszcze inaczej" (na tę chwilę 107 stron, ale może będzie dłuższe). Pierwszy czerwiec/lipiec, drugi na koniec roku.
    I to będzie definitywny koniec mojego pisania. Oczywiście jeżeli coś jeszcze napiszę (choćby tą "Złą", czy coś innego), to wrzucę, ale bez planowania. Może w przyszłym roku, może za dwa, albo pięć. No albo nigdy.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak nas przyzwyczaiłeś Autorze do długich opowiadaniań, że to pierwsze letnie to będzie takie mini opowiadanie:). Liczę, ze to jednak nie będzie definitywny koniec Twojego pisania, chociaż zapowiadasz to już od dłuższego czasu. Przecież Kamila nie wybiera się jeszcze na emeryturę i ma wiele do zdziałania w edukacji swoich uczniów (i nie tylko uczniów):)!
    A tak poważniej to liczę, że jednak masz pomysły na nowe kolejne przygody Kamili, i że będziesz mieć chęć je zamieścić na blogu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć,
    może zamieścisz Falango jakiś mały spoilerek kolejnego opowiadania, albo chociaż spis treści...
    Najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Krótsze (jak na moje możliwości) opowiadanie, więc nie ma podziału na rozdziały.
    Z uwagi na charakter, tym razem obejdzie się również bez spoilera. Chyba, że w ciągu tych paru tygodni zmienię zdanie.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć,
    W końcu jest spokojna chwila aby klepnąć komentarz. Jest dystans, bo od przeczytania trochę czasu minęło. Opowiadanie jak zawsze czyta się z niezwykłą przyjemnością, ale ... No może nawet nie "ale". Trudno mi było przyjąć taką Kamilę. Pierwsza część, z Christerem - świetna. Kąpiele nago, wymuszenie nagiego spaceru z plaży i na plażę. Scenka z dostawcą pizzy. Takie sytuacje są moimi ulubionymi. Mógł się tam zapodziać jakiś chłopak, niekoniecznie uczeń Kamili, ale nie można mieć wszystkiego. I tak było to świetne. Część druga z ponownym przyjazdem nad Bałtyk to dla mnie za mocne. Taka Kamila jest dla mnie zbyt perwersyjna i wyuzdana. Jednak szanuję pomysł autora i doceniam warsztat i świetne sceny oraz prowadzenie akcji. Kamila, która daje się ponieść emocjom chwili to jest coś mi bliższego. W drugiej części Kamila jedzie konkretnie po rżnięcie, a jej udział w porno to dla mnie trochę za dużo... ale tylko trochę ;)
    W drugiej części myślałem, że na koniec pojawią się koledzy Oskara, ale dobrze, że ich nie było. To byłoby przegięcie i kompletna degrengolada Kamili :) ale cóż, być może jeszcze wszystko przed nami. Mam nadzieję.
    Swoją drogą, przy pierwszej części "dobrej" sugerowałem w komentarzach kilka możliwych scenariuszy. I co - żaden się nie pojawił. Choć heblowanie Kamili było i owszem :)
    Pozostaje nam czekać z niecierpliwością na zapowiedziane opowiadanie i mieć nadzieję, że coś się jeszcze kiedyś pojawi na blogu. A do tego momentu, możemy posnuć sobie w komentarzach różne wersje opowiadań, czy też dalszego ciągu "dobrej, perwersyjnej i ...." Może zamiast złej będzie cześć trzecia o nazwie "......". No właśnie....

    Pozdrawiam
    Paweł :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przewidywałem, że ciemniejsza strona Kamili nie każdemu przypadnie do gustu. Stąd też - nawiążę do tego raz jeszcze - te wahania w stosunku do ostatniej części tryptyku.
    Owe scenariusze pojawiły się chyba, gdy "Perwersyjna" było już od dawna ukończona:).
    Co będzie z trzecią częścią, zobaczymy. W kwestii zaś tegorocznych tekstów, to będą one bardziej w klimacie tradycyjnej Kamili.
    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    Nie ma co się wahać, jeśli udało Ci się skończyć trzecią część - publikuj. Byle nie za prędko. Co do braku zrozumienia, najwyżej nie będzie czytana przez niektórych. Nie wszystko dla wszystkich. Mój "problem" z Kamilą z ostatniego opowiadania, to nie sama Kamila, tylko to, że udostępniła się dla złych i w tym dawaniu złym była jej największa przyjemność. I w tym jest cała perwersyjność, że dała praktycznie bez przymusu, tym, którym nigdy by nie dawała. Ciekawe czy byłaby możliwość perwersyjności z dobrymi? Czy byłoby to coś na kształt zabawy w domku w opowiadania żołnierze z Patrykiem i Sebastianem? A może w opowiadaniu "gdy wszyscy grają znaczonymi kartami"? Perwersyjna Kamila już na pewno była w opowiadaniu "na własność". Czterech facetów jeden po drugim, w tym raz trójka w jednym momencie. Z tym, że w tamtych opowiadaniach chciała dać chłopakom, albo sama sytuacja ją podnieciła. Tutaj podnietą, przynajmniej tak mi się wydaje, było dawanie dupy złemu Oskarowi i puszczanie się z Markiem i tym biznesmenem za płytę CD. O! I to tyle w ten "świetny", deszczowy poranek majowy :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakaś data premiery ktoś coś?

    Pzdr.
    Siema

    OdpowiedzUsuń
  15. Już pisałem, czerwiec/lipiec. Znajdzie się jakiś wolny dzień (najpewniej któraś sobota), to wpadnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. To jak? Udostępnisz nam jakiś mały spoilerek na podniesienie apetytu przed publikacją? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeśli nic się nie zmieni, to przyjmijmy, że wrzucę tekst w pierwszą sobotę lipca, czyli za niecałe trzy tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Po cichu miałem nadzieję, że podtrzymasz tradycję i jednak opowiadanie pojawi się pod koniec czerwca. Zajrzę za tydzień.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Pierwsza sobota lipca jest. Czekamy mistrzu z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń