KAMILA I SENNE MARZENIA XIV. Królowa
parkietu.
Siedzący w
loży klubu imprezowego „Amazonka”, Daniel, dopalał papierosa i mocniej ścisnął
trzymany w dłoni telefon. Ale jego spojrzenie nie opuszczało ani na sekundę
wyróżniającej się na tle balangowiczów sylwetki pięknej, wysokiej brunetki,
ubranej dość pospolicie a jednocześnie zmysłowo w krótką spodniczkę i zwykłą
koszulkę.
Ze swego
miejsca mógł doskonale widzieć, jak często owa piękność skupia na sobie
spojrzenia imprezowiczów obojga płci.
Uśmiechnął
się lekko. Tak było zawsze. Godzinę wcześniej też. Gdy wkraczali do lokalu i
szedł u boku żony. I te spojrzenia ogarniające Kamilę i myśli, których nie
znał, ale wiedział jak wyglądają. „Jaki facet mógł wyrwać taką dupę i czemu
akurat taki baran?”.
A teraz…
Dyskretnie wypuszczona w samotny bój żona, wokół której krążyło stado sępów. A
przynajmniej stadko.
Wiedziała
co ma zrobić. Przynajmniej w fazie początkowej. Potem wszystko zależało od
niego. Jak bardzo nakręci go to, co zobaczy. Więc patrzył.
Patrzył,
jak miejscu u boku pięknej brunetki wygrał jakiś dyskotekowy podrywacz. Tak
przynajmniej oceniał go z wyglądu. Nieco wyższy od Kamili, nieco młodszy. No
dobra, nie nieco. Sporo, pewnie o dziesięć lat a może i więcej. Wyglądał na
dwadzieścia, może z lekkim plusem, więc do trzydziestotrzyletniej kobiety
trochę mu brakowało. Ubrany dość typowo w czarne jeansy i koszulę. Ciemnowłosy,
krótko ścięty po bokach.
Z pewnością
robił sobie wiele nadziei, gdy spojrzał w twarz delikatnie uśmiechającej się
piękności.
Daniel znał
ten uśmiech. Nie świadczył on o żadnej akceptacji. Raczej mówił „no chłopcze,
pokaż na co cię stać, wysil się, bo na razie twój wygląd mnie odrzuca, z taką
aparycją wyrywaj sobie blond solarystki”.
Żona miała
telefon przy sobie. Oczywiście, przy dźwiękach muzyki nie mogła usłyszeć
sygnału, ale poczuć wibracje już tak. Zresztą, co jakiś czas dyskretnie zerkała
na wyświetlacz, zaciekawiona, czy pan i władca wysłał jakieś instrukcje.
Ale nie
wysyłał, postanowił czekać na rozwój wydarzeń. Nie ingerował w wybór Kamili,
chociaż czuł to samo co ona.
To znaczy
to, że żona też nie lubiła tego typu bawidamków, królów jednej nocy. Ale z
drugiej strony właśnie dlatego było to nakręcające. Nakręcające, gdy tego typu
pseudo macho dobierał się do jego kobiety.
Przecież
nad wszystkim panuje on, Daniel. Jeden sms i Kamila odrzuci adoratora, szukając
kolejnego. Albo wracając do boksu.
Ale Daniel
obserwował, jak żona, widocznie czując jego przyzwolenie nie zignorowała
małoletniego playboya. Na razie niech się dzieje co chce.
A działo
się tyle, że… Oboje poruszali się w rytm spokojniejszej muzyki i byli coraz
bliżej siebie. Daniel zerkał na nich, ale też dookoła, chcąc poznać reakcje
otoczenia. Czy inni będą patrzyć z zazdrością, z uwagą na ten duet… Tak,
patrzyli. Parę osób rzuciło kilka spojrzeń. Trochę nie do końca mógł zrozumieć,
czy chodzi właśnie o zazdrość, czy po prostu patrzyli na to, jak na jakiś
spektakl. Na młodego przystojniaka i piękną kobietę, krótko po trzydziestce, bez
problemu, kasującą swą urodę zdecydowaną większość dużo młodszych od niej
dziewczyn.
Nieco
zaaferowany otoczeniem, niemal przegapił moment, gdy chłopak postanowił
przenieść się do swego boksu, ciągnąć swą zdobycz. Widział, że Kamila ma na to
średnią ochotę. Czyżby wszystko potoczyło się za szybko i żona nie zdążyła się
rozgrzać? Możliwe.
Bo przecież
ten oczywisty opór polegający na tym, że ona jest wierną mu konserwatystką, nie
przepada za takimi playboyami i ogólnie ten dzisiejszy występ, to nic innego
jak prezent rocznicowy dla męża, był oczywisty i nie o to chodziło.
Zadumał się
po raz kolejny nad tą rocznicą. To dwanaście lat temu, po wizycie dwójki
policjantów, oficjalnie zatwierdzili swój związek. Trochę czasu minęło. Z
naciskiem na ślub i narodziny dwójki dzieci.
No dobra,
kij ze wspomnieniami. Lepiej skupić się na tym co tu i teraz.
Spojrzał
lekko w bok. Boks chłopaka znajdował się całkiem blisko, z boku. Tak więc nie
musiał czynić żadnych wygibasów, ani wytężać wzroku by dostrzec co robi jego
żona. Tym bardziej, że światło było przyzwoite. Na tej sali panowały inne
standardy, niż na drugiej, gdzie puszczano muzykę techno.
Kamila
usadowiła się zaraz przy wejściu. To dla niego, wiedziała, że mąż będzie chciał
mieć nad wszystkim kontrolę a do tego potrzebował dobrego widoku przede
wszystkim na nią. Ale młodzieniec w jakiś sposób przepchnął ją kawałek dalej i
sam usiadł od strony parkietu. Trochę nie spodobało się to Danielowi, ale cóż…
W ten sposób jakby tracił nieco władzę nad tym wszystkim, nad żoną. Która nagle
samoistnie, z ukrycia mogła dopuścić się czegoś, czego mąż by sobie nie życzył.
Tak, to też było perwersyjne i Daniel poczuł szybsze krążenie krwi w
organizmie.
Teraz mogło
zacząć się coś więcej. Odważy się i po jakichś rozładowujących atmosferę
tekstach, przejdzie do ataku? Czy zachowa się, o dziwo, jak dżentelmen i nie
spróbuje niczego?
Z lekkim
napięciem, Daniel spojrzał w twarz żony. Wydawała się być rozluźniona. Nie
oznaczało to, że zaczęła krzyczeć, śmiać się na cały głos, gestykulować. Nie,
ona zawsze była stonowana i nie w tym przejawiało się wyluzowanie. Dostrzegł
lekki uśmiech na jej obliczu. Taki wyrażający pewien dystans. To oznaczało, że
zaakceptowała swoja rolę i dawała się wciągać w sieci przystojniaka.
On zwracał
się ku niej, mając za sobą parkiet. Swą uwagę całkowicie poświęcił nowej
zdobyczy, widocznie uznał, że jest tego warta. Coś tam opowiadał, ale też nie
rzucał się jak pospolity gamoń. Tak, był obyty z dziewczynami i być może takimi
z wyższej półki też.
Minuty
mijały a oni rozmawiali. Widocznie kobiecość, może to swoiste niezdobycie,
którym emanowała Kamila, onieśmielały nawet kogoś takiego. A może wystraszył
się i nie chciał jej spłoszyć, uznając, że ta zdobycz, nie z gatunku „takich”…
Daniel
pochylił się nad telefonem. Wykonał kilka ruchów i wpisał krótką wiadomość.
„Pokaż mu
co masz na nogach”.
Wiedział,
że się domyśli. Miała na sobie pończochy samonośne, które zawsze go kręciły.
Przypuszczał, że innych też mogły. A nawet gdyby pończochy nie, to sam fakt
odsłonięcia uda, dość wysoko, byłoby pewnym sygnałem.
Widział jak
Kamila odbiera wiadomość. A chwilę później, pochyla się nad stolikiem sięgając
po szklankę z napojem. W zasadzie nie tyle pochyla, ile wygina w pozycji
siedzącej z nogą na nodze. Spódniczka lekko odjechała w tył, odsłaniając
koronkę. Tak, zrobiła to perfekcyjnie. Tym bardziej, że nie spieszyła się z
uchwyceniem szklanki, jakby nie mogąc wcelować dłonią i pozostała w tej pozycji
parę dobrych sekund. W momencie, gdy odwróciła wzrok od chłopaka, ten swobodnie
zerknął w dół, nie zdając sobie sprawy, że jego niby niezauważone spojrzenie,
zostało doskonale zauważone przez mężczyznę siedzącego kawałek dalej.
Kamila
wróciła do swojej pozycji, zerknęła w dół i dyskretnie poprawiła ułożenie
spódniczki, uśmiechając się jakby przepraszająco, nie robiąc jednocześnie z
siebie nastoletniej idiotki. To musiało zadziałać na każdego faceta.
Najmocniej
zadziałało chyba na Daniela. Nie spodziewał się, że żona tak dobrze odnajdzie
się w tej roli. Cóż, jak do tej pory było dość niewinnie. Co, gdyby podkręcić
akcję? Też byłaby taka spokojna, wyluzowana i ogarnięta?
Nie musiał
zadawać sobie takich pytań. Wyostrzył zmysły wpatrując się w zajętą sobą parę.
Coś mu mówiło, że już za chwilę przekona się o tym osobiście. Bo…
Bo chłopak
nie za bardzo pozwolił, by spódniczka jego zdobyczy wróciła na swe miejsce.
Daniel widział, jak jego ręka sięga w dół. Nie mógł dostrzec wszystkiego, bo
sylwetka siedzącego przy wejściu do boksu chłopaka zasłaniała trochę to co
robił, tym bardziej, że był nieco odwrócony w stronę Kamili. Widział jednak, że
dłonie obojga spotkały się w dole. Czyli, że Kamila postanowiła stawić opór.
Mocny, czy tylko lekki?
Dłoń
chłopaka nie wróciła na górę. Wytężając wzrok, Daniel po kilku sekundach
zauważył, że ręka playboya jeździ po udzie Kamili. Tak raczej delikatnie, po
jej górnej części. Sprawiając wrażenie, jakby chciała odsunąć nieco spódniczkę
i raz jeszcze przyjrzeć się koronkowym pończochom. Napawać ich niewątpliwie
erotycznym widokiem.
Tyle, że
Kamila nie pozwalała na to. Nie przestając się uśmiechać, wciąż stanowczo
broniła dostępu do swego terytorium, dając się zdobywać na jego obrzeżach.
Ta dość
subtelna erotyka… Scena, w której młody, napalony bawidamek dobierał się do
jego pięknej żony podkręciła Daniela mocno. To było to, czego oczekiwał. Szybkim
ruchem znów odpalił telefon. Wystukał kolejnego smsa.
„Pokaż mu
swoje majtki”.
Znów
odebrała wiadomość od razu. Jej twarz nie zmieniła się. Chyba.
Minęło
kilkadziesiąt sekund w czasie których młodzieniec jakby stracił swój impet
nieustępliwością niedoszłej ofiary. I po tym czasie Daniel zauważył zmianę
pozycji Kamili. Do tej pory siedziała lekko ukośnie, tak, aby być bardziej
frontem do siedzącego obok chłopaka. Teraz, wygodniej oparła się o tył,
niemalże przyjmując pozycje pół leżącą. No tak, prawie. W związku z czym, jakby
miała mniej swobodny dostęp do swojej spódniczki, do swoich ud. W każdym razie
nie kontrolowała ich tak, jak w trakcie ostatnich minut.
Daniel
żałował mocno, że nie może wiedzieć co mówi teraz młodzieniec. Co mówił
wcześniej i co powie za chwilę. Tak samo żałował, że nie może poznać jego
myśli. Co mu przyszło do głowy? Czy ta zmiana pozycji jego zdobyczy popchnie go
do czegoś?
Daniel
zobaczył, jak dłoń przystojniaka znów trafiła na udo Kamili. Ta, tym razem ani
drgnęła. Jedyna reakcją było przymknięcie oczu. To musiało sprowokować
podrywacza do działania. Ofiara dość wyraźnie wystawiła mu swe ciało i zamknęła
oczy, jakby…
Wzrok
Daniela uważnie śledził dłoń chłopaka sunącą w górę uda. Nie wewnątrz, ale
górą, tak jak uprzednio. Zobaczył, jak ta dłoń po raz kolejny chwyta skrawek
lekkiego materiału i przesuwa go w górę, tym razem jednak bez reakcji niemal
pół leżącej kobiety. Czu on poczuł teraz podniecenie? Jeśli tak, to jak
wielkie? Czy nagle zrozumiał, że jego zabiegi odniosły efekt i oto pojawia się
przed nim szansa na coś naprawdę mocnego?
Zauważył,
że spódniczka została odsunięta naprawdę dość wysoko. Poczuł szybsze bicie
serca, pewnie tak samo jak tamten pseudo macho. Oto był świadkiem, jak jakiś
typek chyba faktycznie gapi się majtki jego żony. Co za tym idzie, miał na
widok jej długie nogi w całej okazałości. Przyodziane jednocześnie w bardzo
zmysłowe samonośne pończochy.
Z wrażenia
zatarł dłonie. No… To były te emocje, których oczekiwał.
Tylko co
dalej? Nie miał ochoty by ten bawidamek macał ciało Kamili, to znaczy te
najbardziej intymne miejsca. Choć trochę chciał, to byłoby mocno nakręcające.
Ale z drugiej… Czy on zasłużył sobie na to?
Widział, że
Kamila nie reaguje. Choć jej powieki uniosły się i spoglądała na swego
zdobywcę. Beż uśmiechu, z pewną czujnością, ale i spokojem. Tak, jakby
wystawianie swojego ciała i intymnych części garderoby na widok poznanym przed
kilkudziesięcioma minutami chłopakom, było dla niej codziennością. Co ona mogła
teraz czuć? Dyskomfort? Poniżenie? A może przeciwnie, ją też to w jakiś sposób
podniecało?
Przecież
nie reagowała, gdy młody bawidamek z gatunku tych, których szczerze nie lubiła,
bezkarnie gapił się na jej długie nogi, gładząc je i widząc przy okazji jej
majtki.
O ile
dobrze znał swoją żonę, mógł przypuszczać, że mimo wszystko zrobiła się choć
trochę wilgotna. Tak właśnie działały na nią męska władza i jej własna bezsilna
uległość.
Szalenie
interesowało go teraz, czy Kamila mogłaby pójść dużo dalej, sama z siebie?
Zaśmiał się nerwowo. Nie, na pewno nie. To była jego żona, która kochała go a
on ją. Nie było takiej opcji. Teraz po prostu wypełniała prośbę swojego męża i
czekała na wiadomość nakazującą zakończenie tego przedstawienia.
Zastanawiał
się szybko na co jeszcze mógłby pozwolić, co sprowokować. Gdyby nie to, że
dzisiaj w planach miał jeszcze jedną rzecz, pewnie poszedłby dalej, mimo
wszystko. A tak, nie chciał. Ale z drugiej strony… Czy może nie należałoby
rozpalić tego playboya jeszcze bardziej, by potem ni stąd, ni zowąd zostawić
bez ceregieli?
Chwycił
komórkę, ale szybko odłożył na stolik. Niech ta akcja idzie swoją drogą. Jeśli
nawet stanie się coś, czego nie do końca akceptuje, to i tak nie będzie to
koniec świata.
Z pewnym
wzburzeniem, ale i zapartym tchem obserwował jak młodzieniec dobiera się do
jego żony coraz natarczywiej. Że jego dłonie próbują wślizgnąć się między uda
Kamili, ale ta zacisnęła je mocniej, kiwając przecząco głową. Posłuchał,
przenosząc ręką ponad spódniczkę. Po kilkunastu sekundach chwycił koszulkę i
uniósł ją nieco w górę.
Heh,
ciekawe, czy domyśla się, że jego ofiara nie ma na sobie stanika…
Nie
przekonał się o tym. Położył dłoń na nagim brzuchu Kamili i zaczął go pieścić,
licząc pewnie, że tą pieszczotą doprowadzi wciąż znajdującą się w tej samej
pozycji królewnę do przyjemnych dreszczy. W sumie pewnie się nie pomylił.
No to
piękniś miał w ten sposób przed sobą piękną brunetkę, z zadartą spodniczką i
koszulką. Mógł patrzeć na jej nogi, majtki i brzuch. Daniel poruszył się
nerwowo. Dostał to co chciał. Z jednej strony czuł niechęć do takich typów i
chciał zakończyć to przedstawienie.
Z drugiej
było mu mało. Jego żona, przedmiot fantazji wielu chłopaków w tym mieście,
jednocześnie tak wierna mu do bólu, wystawiona na macanie innego gościa… Czy
pozwolić mu na to by zajrzał w głąb jej majtek?
Ten, jakby
wyczytał w jego myślach, Daniel zauważył, że jego dłoń zeszła w dół, próbując
odchylić gumkę od majtek. Drgnął nerwowo. Znajdująca się kilka metrów dalej
Kamila też. Chwyciła dłoń adoratora i uniemożliwiła mu jego zachciankę.
Gdyby nie
to, co miał w planach później….
Pozwoliłby.
Widok jego żony ulegającej małoletniemu przystojniakowi doprowadzał go do
szału. Tak pozytywnego, jak i negatywnego. Ale opcja drugiej bajki przeważyła.
Chwycił za telefon.
„Dobra,
teraz pocałuj pana i powiedz do widzenia”.
Na pozór
uległa Kamila zatrybiła na wibracje telefonu. Daniel widział, że żona lekko
zmarszczyła brwi.
Przez
chwilę wpół leżała jak przez ostatnich kilka minut, jakby pozwalając na
pieszczoty brzucha w wykonaniu bawidamka. A potem uniosła się lekko i szepnęła
mu coś do ucha. Jednocześnie złożyła lekki buziak na jego policzku. Daniel
poczuł się zazdrosny. Zobaczył jak Kamila usiłuje wstać, na co tamten nie chce
jej pozwolić. Ale Kamila była stanowcza. I chwilę później znalazła się w
odpowiedniej loży.
- I czym
cię tak uwiódł? – zakpił nieco Daniel.
Kamila
streściła pokrótce przebieg rozmowy. Daniel widział, że żona jest trochę nie w
sosie. Znał ją dobrze, ale teraz nie potrafił wszystkiego rozgryźć.
- Dobra,
rozbieraj się – zdecydował.
To na pozór
dziwne i perwersyjne polecenie zostało przez nich uzgodnione wcześniej. Kamila
przesunęła się w głąb loży i spokojnie zsunęła z siebie majtki, zastępując je
krótkimi spodenkami z materiału. Chwilę później zdjęła spódniczkę a na koniec
pończochy. W tym czasie Daniel pilnował, by przebierająca się żona nie została
podpatrzona przypadkiem przez kogoś. Choć było to niemożliwe.
- Dobrze,
że nie kazałeś mi całować go w usta – uśmiechnęła się w swoim stylu Kamila.
- Aż tak ci
się nie podobał?
- Ciastko –
wzruszyła ramionami żona. – Ale wiesz, że ja takich nie lubię. Zresztą ty też.
To prawda.
Dlatego właśnie to było takie perwersyjne. Wystawić Kamilę osobnikowi, którego
oboje nie akceptują. To dodatkowo podkręcało atmosferę.
- Wymacał
ci cipkę? Albo zajrzał pod majtki? – zapytał z pewnym napięciem.
Zgodnie z
jego oczekiwaniami zaprzeczyła. W sumie można to było rozegrać jeszcze inaczej.
Pozwolić ma na więcej, choćby na to co wymienił wyżej a potem sprowokować jakąś
sytuację i dać mu po ryju. Ale chyba nie wypadało. Może nie zasłużył na to?
Może głupio tak oceniać po wyglądzie i pozorach?
- Jaki był?
– zapytał.
Wiedziała o
co mu chodzi.
- Nie jakiś
pierdołowaty, ani nie jakiś pieprznięty egoista. I wrażenia ruchacza też nie
sprawiał. Ale wiesz, w ciągu trzydziestu minut to się nie da tak określić na
pewno. W każdym razie, byłam na nie – uśmiechnęła się na koniec wywodu żona.
Usiłował
wyczytać coś z jej twarzy, z jej mowy ciała. Tak, była poruszona,
podekscytowana tym co się stało, tym na co pozwoliła. Zadowoliło go to. On się
nakręcił, ona też. Odbiło się to na niej, nie potraktowała tego na zasadzie
„mąż chce, więc rób co uważasz, ja ci pozwolę”. Nie, żyła tym co się stało. I
to stanowiło odpowiednie preludium do tego co teraz.
- Dostałem
prezent rocznicowy od ciebie – odezwał się Daniel. – Teraz czas na mój prezent
dla ciebie.
- Już nie
mogę się doczekać – dostrzegł na jej twarzy lekko drwiący uśmiech. Znał dobrze
powód. Ten prezent zasadniczo znów miał być podarkiem bardziej dla niego, niż
dla niej.
Tyle, że
ona nie wiedziała wszystkiego.
Wstała z
miejsca.
- Już? Mam
zaczynać? – zapytała, zaczepnie kręcąc się w lewo i prawo.
Spojrzał. W
tej skąpej kreacji, ta szanowana licealna nauczycielka wyglądała jak… Lepiej
nie kończyć. Gdyby zobaczył ją szkolny dyrektor…
- Nie do
końca – chrząknął. – Podejdź tu.
Przysunęła
się, nie do końca wiedząc o co mu chodzi. Usiadła obok niego. Nim odezwała się,
Daniel chwycił ją mocno.
- Wyglądasz
bosko, po prostu bosko – wygłosił takim tonem i z taką mocą, że lekki uśmieszek
natychmiast zniknął z jej twarzy. – Najchętniej zerżnąłbym cię tu, nie bacząc na
to czy ktoś patrzy, czy nie.
Wiedział, że takie słowa zawsze na nią
działały. To był dobry wstęp do tego co miało się stać za chwilę. Nie czekając
na jej odpowiedź, przycisnął ją do siebie i mocno pocałował w usta. Przez
chwilę lizali się z całą namiętnością, ostro jak niewyżyte nastolatki.
Wiedział,
że takie zachowanie z jego strony zmiękczy żonę jeszcze bardziej. Ale to nie
była gra, on w tej chwili naprawdę jej pożądał. W krótkich spodenkach i
koszulce. Bez majtek i stanika. W szpilkach, które dodawały jej kobiecości
jeszcze bardziej, choć wydawało się to już niemożliwe.
Była
ubrana, lecz praktycznie naga. Jego żona, niemal naga, wystawiona na lubieżny
wzrok setek imprezowiczów…
- Wstawaj –
polecił zdecydowanie. A gdy Kamila spełniła nakaz i przesunęła się przed niego,
znów chwycił ją, uniemożliwiając opuszczenie boksu. Nie mówiąc ani słowa,
odsunął spodenki od jej ciała, spoglądając w dół. W jej nagie pośladki. Nikt
nie mógł niczego widzieć, za nimi były tylko pusta loża i ściana. Ale sam fakt,
że rozbiera żonę tutaj, w klubie, pełnym imprezowiczów działał mocno. Choć on w
tej chwili chciał po prostu zobaczyć ją nagą i obserwować jej reakcje. A Kamila
zachowała się przewidywalnie. Drgnęła nerwowo, nie chcąc mu pozwolić na
przekroczenie granic. Nie mogła jednak powstrzymać jego żądzy. Jego dłoń przez
kilka sekund myszkowała pod spodenkami, zaciskając się na pośladkach Kamili.
- Kiedy
dołączysz? – zapytała cicho, gdy już się uspokoił i spodenki ponownie zakryły
jej ciało. Wzięło ją i on to wiedział.
- Wybiorę
odpowiedni moment – usłyszała. – Wiesz co masz robić.
Skinęła lekko
głową. Wzięła głęboki oddech i uwolniła się objęć męża. Odwróciła się jeszcze,
by mógł wyczytać z jej oczu to, ile dla niej znaczy. Bez jakiegoś ckliwego
romantyzmu. Po prostu.
- I
pamiętaj – rzucił, gdy znów odwracała się robiąc krok w stronę parkietu. – Nie
odwracaj się. Niech to wygląda tak jak… Sama wiesz.
Nie
odpowiedziała. Wiedziała.
Daniel
zapalając papierosa patrzył jak Kamila rusza w przód. Rzucił okiem na jej
sylwetkę, prawie nagie ciało, które nigdy nie miało mu się prawa znudzić. Na
jej wolne kroki, które powodowały, że Kamila wydawała mu się jeszcze bardziej
kusząca, niż zwykle. Na lekko kołyszące się biodra. Na spojrzenia chłopaków w
różnym wieku, którymi obrzucali przechodzącą obok nich piękność kierującą się w
stronę sali techno.
Stłumił w
sobie pożądanie, chwilę później zgasił papierosa i również opuścił lożę. Ale
udał się w zupełnie inną stronę.
Kamila
maszerowała przez salę spokojnym krokiem, ale czuła się wybita z rytmu.
Wszystkim. I tym, że przed chwilą zrobiła z siebie trochę uległą sukę dla
jakiegoś barana. I tym, że teraz na wpół rozebrana skupia na sobie wzrok
niejednego napalonego małolata. I tym, że to co najbardziej perwersyjne,
dopiero przed nią.
Trzy
sprawy, trzy powody, ale mianownik był jeden. Zrobienie z siebie kurewki. Co
było kompletnie sprzeczne z jej charakterem i jednocześnie niezwykle kuszące w
kategoriach fantazji.
Bo wszystko
co doprowadzało ją do uległości, czy, może bardziej, do poniżenia, doprowadzało
ją do pasji. I było takie dziwkowate.
Tak jak
przed chwilą, gdy dawała się macać jakiemuś playboyowi. Może dla wielu
dziewczyn byłyby to niewinne macanki, ale ona nie zwykła udostępniać innym
mężczyznom nawet tak niewinnych miejsc jak nogi, czy brzuch. Nie zwykła
pokazywać im majtek. Takie sytuacje wytrącały ją z równowagi.
I tak jak
teraz, gdy szła wolno po imprezowym parkiecie w samych spodenkach i niezbyt
długiej koszulce w pewnych sytuacjach odsłaniającej pępek. Choć nie brakowało
tu odważnie ubranych dziewczyn, to chyba nikt nie był aż tak rozebrana jak ona.
Stateczna, dojrzała, konserwatywna trzydziestodwuletnia nauczycielka z liceum.
I tak jak,
dla innych dziewczyn mógłby to być chleb powszedni, tak dla niej stanowiło to
duże wyzwanie i obciążenie. Nigdy nie była zadufaną w sobie panną, uważającą
się za ósmy cud świata, ale wiedziała jak działa na facetów. Mówiły jej to
dziesiątki, setki spojrzeń w szkole, na mieście, na takich imprezach jak ta.
Dlatego krocząc teraz spokojnie w kierunku sali techno, nie musiała zerkać na
boki, by mieć świadomość, że gapi się na nią niejeden facet. Gapi i rozbiera
wzrokiem a w myślach robi pewnie jeszcze inne rzeczy.
Dlatego
czuła się wytrącona z równowagi. Na pół rozebrana, w pewien sposób poniżona,
wystawiona na wzrok napalonych ogierów. Zachwiała się w którymś momencie,
szybko jednak łapiąc równowagę.
Bodźce,
których doznała w trakcie igraszek z Radkiem, bo takim imieniem przedstawił się
ten playboy, oraz bodźce, których doznawała teraz wpływały na nią mocno. Ale
przedarłszy się pod drugi bar, już na sali techno, zamówiła jeszcze jednego
drinka. W sumie nie wiedziała, czy to dla podkręcenia, czy uspokojenia.
Przeżycia z
ostatnich kilkudziesięciu minut, multum ludzi na parkiecie, ogłuszająca muzyka
i ogólny klimat już wprowadziły ją w odpowiedni nastrój. Może ten drink nie był
potrzebny? Ale skoro już zamówiła…
Zapłaciła i
odwróciła się w kierunku parkietu. Od razu wychwyciła kilka spojrzeń
skierowanych w swoja stronę. Niektóre odpuściły, inne postanowiły zawalczyć.
Wzruszyła ramionami.
Opierając
się o blat, spokojnie popijała drinka. Miała w zasięgu wzroku całą salę techno,
ale tak naprawdę widziała tylko to co najbliżej. Dalej panowała ciemnica, więc
na parkiecie dostrzegała tylko zarys kłębiącego się tłumu. Co jeszcze bardziej
spotęgowało poczucie nagości. Bo, poza osobami kręcącymi się najbliżej, ona nie
mogła za bardzo zobaczyć nikogo, za to ją, cała reszta. Nawet ci, z dalszych
miejsc na parkiecie. O ile oczywiście ktoś jej nie zasłonił.
Westchnęła,
trochę podenerwowana, czując lekki pot na dłoniach. Czuła szybciej bijące
serce. Co ten Daniel wymyślił? Wiedziała tylko tak ogólnie. Nie chciał zdradzić
wszystkiego, uzasadniając to niespodzianką. Rozumiała to i nawet przyjmowała z
pewnym entuzjazmem, bo jak każda kobieta lubiła niespodzianki. Ale akurat
niespodzianka polegająca na byciu półnagą na imprezowej sali, w otoczeniu
kilkuset rozbrykanych ludzi była kontrowersyjna. Tak przyjemnie perwersyjna,
jak i jednocześnie ciężka do zaakceptowania.
Miała po
prostu wejść w ten tłum. Ustawić się gdzieś tam, zwracając się twarzą ku małej,
prowizorycznej scenie, na której za chwilę miał pojawić się jakiś tam pseudo
DJ, dający swój set. Nie znała go kompletnie, ale nie to było istotne.
Najważniejsze, że miała tym być. By zagrać w pewien sposób, taką no…
Prostytutkę. Jakoś tak. Nie wiedząc w ogóle, że…
- No
właśnie, co, jeśli ktoś zacznie do mnie dobierać się wcześniej? – pytała nieco
podekscytowana kilka dni wcześniej.
- A kto się
dobiera do nieznanej dziewczyny w taki sposób? – odpowiedział pytaniem Daniel.
- Pewnie
znaleźliby się tacy…
- Widocznie
zatem, taki był wyrok pana naszego – zaśmiał się niefrasobliwie tym swoim
charakterystycznym uśmieszkiem. – Czyż to nie jest perwersyjne, że nie
odwracając się, będziesz zdana na podryw kogoś, kogo nie widzisz? Gdybyś od
razu widziała, że to ja, straciłoby to swój urok w dużym stopniu…
Miał rację,
ale jeśli…
Jej
spojrzenie zderzyło się ze lekko roześmianym wzrokiem jakiegoś chłopaka.
Wzdrygnęła się. Nie jakiegoś. To był Mariusz, uczeń z jej szkoły. Stał kilka
metrów dalej i patrzył na swoją licealną nauczycielkę, na jej długie nogi w
samych spodenkach. Raz jeszcze poczuła się naga.
Będzie miał
chłopak co opowiadać w szkole. Oby tylko przypadkiem nie znalazł się za chwilę
w jeszcze bardziej niekorzystnym miejscu.
Trudno,
musiała liczyć się z tym, że tu na miejscu spotka kogoś ze szkoły. Ucznia, czy
uczennicę. Wręcz niemożliwością była sytuacja, by się, na któregoś nie
natknęła.
Z nerwów
dopiła drinka, odstawiając pustą szklankę na blat. Czuła, że jej twarz zdradza
niepewność, niepokój. Nic dziwnego, to co miało się stać za chwile, nie było
czymś zwyczajowym.
A co, jeśli
jeszcze bardziej podkręcić atmosferę? Bo najchętniej zniknęłaby w tym tłumie.
Tam było ciasno, ale i ciemno. Mało kto zerkałby w dół gapiąc się na jej tyłek
opięty ciasnymi spodenkami.
Ale w
swojej uległości postanowiła dać upust wrodzonemu ekshibicjonizmowi. Znów
powolnym krokiem ruszyła wokół parkietu. Tutaj oświetlenie, choć kiepskie, było
nieco wyraźniejsze. Idąc między parkietem a boksami, wystawiała swoje półnagie
ciało na widok rozemocjonowanych, rozimprezowanych mężczyzn i kobiet. Mogli bez
przeszkód gapić się na jej nagie nogi, na jej pośladki zasłonięte tylko
obcisłymi spodenkami. Pod którymi nie miała majtek. Mogli gapić się z
odległości metra, czasem nawet jeszcze mniejszej.
Tak, to ją
paraliżowało, ale i nakręcało. Tak właśnie dostojna nauczycielka robiła z
siebie imprezową kurewkę. Po kilkunastu krokach, z wrażenia zacisnęła pięści,
czując, że w tym momencie jest naprawdę naga.
Poczuła
wibracje… Tak, przy pasku. Te przede wszystkim. Chwyciła telefon w dłoń.
„Pięknie
kochanie, wiesz co oni wszyscy czuli, gdy tak przechodziłaś obok nich? Domyśl
się, albo przetestuj raz jeszcze. Zrób jeszcze jedno kółko wokół parkietu.
Zaczaruj spojrzeniem, gestem, ciałem;)”.
Daniel był
w formie, niewątpliwie. Wiadomość od niego uspokoiła ją trochę i jednocześnie
nieco nakręciła.
Znów
ruszyła wyznaczoną trasą.
Muzyka
dudniła, uderzając do głowy, wywołując jakieś impulsy, robiąc odpowiedni
klimat. Poddawała się jej, robiąc niespiesznie krok za krokiem. Rzucała okiem w
lewo na parkiet, rzucała w prawo spotykając się z męskimi spojrzeniami. Nie
chciała prowokować zbyt mocno. Miała tylko podkręcić. Tak przypadkowych
imprezowiczów, jak i siebie. Ale tamtych tylko na sekundę, tak, by żaden nie
przykleił się do niej. To było zarezerwowane dla Daniela.
Miała ich
podkręcić. Jak dziwka szukająca najlepszego kandydata na porządne ruchanie. A
nie stateczna nauczycielka, urodzona konserwatystka, szanowna pani domu, matka
dwójki dzieci.
Nauczycielka…
Jej oko wyłowiło kolejnego ucznia w którymś z boksów. Na szczęście nie widział
jej, zajęty rozmową z jakaś dziewczyną, ale gdy zaraz przejdzie jeszcze bliżej,
a ta dziewczyna rzuci na nią zazdrośnie okiem… Odwróciła wzrok, widząc ruch
głowy licealisty. Patrzyła gdzie indziej, ale czuła, że on teraz z odległości
kilkudziesięciu centymetrów gwałci wzrokiem jej tyłek.
Czując tak
szybsze bicie serca, pewne nakręcenie, jak i przede wszystkim niepewność
połączoną z poniżeniem, straciła nieco równowagę. Nogi nie niosły jej tak
pewnie i zeszła nieco z drogi zahaczając swym ciałem o boksy.
Chyba ktoś
to wykorzystał, ocierając się ramieniem o jej udo. Starała się odsunąć dalej od
linii boksów i wejść na środek „chodnika”, ale tam też chodzili inni
imprezowicze i było to utrudnione. Raz jeszcze poczuła lekkie macnięcie po
udzie. Nie wiedziała na ile przypadkowe, na ile celowe.
„Daję się
wykorzystywać jak prawdziwa dziwka”, pomyślała tak z lekką goryczą, jak i
pewnym podnieceniem. To jeszcze nie było nic strasznego, aczkolwiek zawsze w
takich sytuacjach reagowała alergicznie. Nie wiedziała, jak zachowałaby się,
gdyby komuś przyszło do głowy zmacać ją po tyłku, czy nawet klepnąć w niego. Chyba
wyszłaby ze swej roli.
Ale, czy na
pewno?
Czuła, że
nogi drżą. Obchodząc parkiet, co jakiś czas rzucała silne spojrzenia w kierunku
mijanych chłopaków. Najczęściej takich, w towarzystwie partnerek. Było
bezpieczniej, bo nie mieli opcji, by zostawić je nagle na środku sali i podążyć
za hipnotyzującym wzrokiem mijającej ich półnagiej, wysokiej brunetki.
Alkohol
uderzał do głowy mocniej. W tym klimacie, przy dudniącej muzyce, w oparach dymu
papierosowego, przy krzykach usiłujących przebić się przez dźwięki trance.
Wczuwała się w swą rolę coraz mocniej. Zwracała coraz mniejszą uwagę na
kontakty fizyczne z różnymi ludźmi. Może dlatego, że żadnego chamskiego nie
było. Ot, jakieś otarcie o ramię, o udo, raczej przypadkowe. Gdzieś tam
przystanęła na chwilę, czekając aż rozładuje się tłok na „chodniku” i poczuła
nieśmiały dotyk czyjejś dłoni na swoim udzie. Ale tylko przez sekundę.
Chwilę
później, odniosła wrażenie, że czyjaś dłoń przejechała po zewnętrznej stronie
tego samego uda nieco silniej, od kolana, niemal po spodenki. Drgnęła, czym
może wystraszyła sprawcę.
„Ktoś
chciał sobie pomacać. I pomacał, bo trafił na łatwą kurewkę.”. Sarkastyczna
myśl, wbrew zwyczajowym oczekiwaniom, sprawiła, że zrobiło się jej jeszcze
cieplej wewnątrz. Wiedziała, że to dobry moment, by przerwać. By wejść na
parkiet i dać się porwać muzyce, czekając na swojego pana.
Myśl sprzed
chwili kiełkowała. Myśląc o sobie, jak o kurewce, czuła tak spore poniżenie,
jak i płynącą z tego tytułu dziką rozkosz. No, jeszcze nie tak dziką… Ale… Oto,
samotna, bezbronna, mocno rozebrana, zachowująca się prowokacyjnie kobieta.
Schodząc na
parkiet rzuciła okiem w bok i drgnęła jeszcze bardziej.
Zobaczyła
utkwiony w siebie wzrok Radka, tego samego, z którym bawiła się jeszcze
kilkadziesiąt minut wcześniej. Szczęśliwie był on zajęty adorowaniem innej
brunetki, ale wyglądało to dość luźno. To znaczy tak, że chyba mógł w każdej
chwili opuścić jej towarzystwo i poszukać sobie innego.
Uciekła
wzrokiem i przesunęła się kilka metrów w przód, by znaleźć się jak najdalej od
Radka. Ale po namyśle zrezygnowała. Nie dość, że był tam duży tłok, to było
także nieco jaśniej. A ona przecież… Za chwilę miał do niej dołączyć pan i
władca. I robić jakieś dziwne rzeczy…
Więc byłoby
lepiej, by została bardziej z tyłu. I ludzi mniej z boku i niemal w ogóle za
plecami i przede wszystkim dość ciemno.
Znów
poczuła wibracje przy pasku. Trochę czasu jej zajęło, by nieco roztrzęsiona
odebrała smsa.
„Jesteś
Królową parkietu, co tam… całej Wielkopolski, wiesz przecież, nie? No to teraz
ciesz się chwilą, bierz co swoje i czekaj na pana!;)”.
Uśmiechnęła
się. Daniel jednym zdaniem, czy w tym przypadku dwoma, zrobił to co trzeba. Poczuła
przypływ pewnej mocy. Siły, do tego, by stać się kurwą oczekującą na swego
władcę.
Czując się
dużo pewniej zaczęła oddawać się muzyce. Jej rytmowi, jej dźwiękom. Poruszała
się, tylko chwilowo dość wolno, zmysłowo. Potem nieco szybciej. Unosząc dłonie
w górę, najpierw średnio, potem mocniej. Tak, że odsłaniała swój brzuch
praktycznie w całości. Mało kto mógł to widzieć, ale świadomość, że pod
koszulką nie ma stanika, nakręcała ją. Nie, nie było możliwości, by piersi
wyszły na widok, choćby podniosła ręce najwyżej jak się dało. Ale jednak…
Lustrowała
towarzystwo obok, ale tak bardziej od niechcenia. Czuła się wyuzdanie, ale mimo
wszystko bezpiecznie. Wiedziała, że Daniel dołączy w ciągu kilku minut. Może
dziesięciu? Może da jej chwilę poszaleć, może popatrzy, jak jego żona rządzi na
parkiecie, zwracając ku sobie męski wzrok…
Nie no…
Było chyba zbyt ciemno, by mogła przyciągnąć spojrzenia wielu facetów. Zresztą
to i lepiej, biorąc pod uwagę najbliższą przyszłość…
Może ta
ciemność sprawiła, że poczynała sobie odważniej. Muzyka ją niosła. Kręciła
biodrami, czasem odważniej wypinała pośladki. Bez obawy, że ktoś tam z tyłu
klepnie, bo tam raczej nikogo nie było.
Pozwoliła
sobie także na rzucanie odważniejszych spojrzeń w kierunku innych
imprezowiczów, mając zresztą świadomość, że tamci ich nie dostrzegą. Spojrzeń w
pewnym sensie nieco wyzywających, pewnych siebie. Ale takich z klasą a nie
pseudo dziwkarskich, rodem z murzyńskich clipów w MTV.
Zerkając w
bok zauważyła Radka, młodego playboya. Już samego, bez towarzyszki. Wszedł w
parkiet, rozglądając się. Może szukał właśnie jej? Może chciał dokończyć to co
zaczęli godzinę temu? Zaśmiała się cichutko do siebie. Może przyciągnąć go do
siebie wzrokiem? Może Daniel miałby dodatkową frajdę przeganiając młodego
intruza, pokazując mu, że takie kobiety są dla prawdziwych mężczyzn a nie
policealnych wymoczków?
Weszła z
metr głębiej, trochę bardziej miedzy ludzi. Obojga płci. Wszystko wskazywało na
to, że są bardziej zajęci sobą, niż nią, więc w porządku. Ale z minuty na
minutę, czuła nieco większy ścisk. Jej biodra ocierały się o inne. A może
odwrotnie, to jej biodra przyciągały inne, aby się ocierały?
W każdym
razie, do poważniejszych kontaktów nie dochodziło. Jej konserwatywna natura
mówiła, że to dobrze. Jej druga, ta, która teraz ujawniała się coraz silniej,
że… Nie do końca.
Może też
dzięki temu, że to właśnie ta mroczniejsza cześć jej osobowości napędzana
alkoholem i charakterem tego wieczoru doszła do głosu, przestała trochę zwracać
na kontakty fizyczne ze współimprezowiczami. Napędzana przez dźwięki muzyki,
tańczyła, jeśli można było to nazwać tańcem. W każdym razie, bez większych
oporów poruszała się w rytm podawany przez DJa.
Dość słabo
wyczuła czyjąś dłoń nieco powyżej talii. Dłoń, która szybko zniknęła. Potem
jeszcze jedną, z drugiej strony. Potem ktoś jeszcze niby przypadkiem przejechał
ręką po plecach. Ktoś inny po jej ramieniu. Za każdym razem trwało to na tyle,
krótko, że nim się zorientowała, intruza albo nie było, albo nie była w stanie
go zidentyfikować.
„Macają
mnie jak chcą…”, przeszło jej przez myśl. Były w tym stwierdzeniu i naturalna
niechęć i nutka perwersyjnego poniżenia. „Macają sobie dziwkę… Może nawet to
był Mariusz, albo ten drugi, jak mu tam… Chyba Dominik z klasy maturalnej.
Znaleźli sobie dziwkę do macania i będą mieli o czym opowiadać w szkole”.
Ale mimo
wszystko nie przejmowała się tym, wiedząc, że teoria o tym, iż sprawcami są
uczniowie z jej liceum jest bardzo blada. Poza tym, plecy, styknięcie z udem na
sekundę… To nie były aż tak poważne rzeczy.
Robiło się
jej coraz bardziej gorąco. Zastanawiała się, jak zareagowałaby, gdyby ktoś
zabrał się do macania na poważniej. Gdyby wyczuł, że stojąca przed nim, czy
obok niego wysoka brunetka jest trochę… Rozemocjonowana? W każdym razie dość
przystępna. Tak jak wskazuje na to jej ubiór i ruchy.
Na sekundę
zapragnęła nawet tego trochę bardziej. Jak już robi z siebie kurwę…
Ona, całe
życie niedostępna praktycznie dla nikogo. Dość alergicznie reagująca na
chamski, czy nawet po prostu bezpośredni podryw…
A teraz…
Teraz poczuła wreszcie czyjąś dłoń jakby mocniej. Drgnęła lekko. Nie, to były
dwie dłonie.
Ktoś stał
za nią i delikatnie chwycił za biodra.
Czy to
Daniel? Czas najwyższy, to mógł być tylko on. Choć raczej chwyciłby mocniej.
Ale może on też wczuwał się w rolę pana, dopiero zdobywającego sobie królową na
własność?
Lekki uśmiech
pojawił się na jej twarzy. Poczuła się bezpieczniej. W końcu znalazła swojego
władcę, który pojawił się tak jak zapowiedział. A to, że nie wyjawił jej, jak
daleko się posunie, sprawiało, że krew zaczęła krążyć w żyłach trochę szybciej.
Ale też
dzięki jego obecności poczuła się na parkiecie dużo pewniej. Teraz te napaleńce
po bokach nie są takie groźne. Może nie będą już niczego próbować, widząc, że
za jej plecami stoi jej właściciel.
Poruszała
się dalej, ale spokojniej, dając męskim dłoniom na swym ciele pole do popisu.
Fakt, że były tam, że delikatnie zaznaczały swoją obecność i przypuszczalnie
miały się posunąć daleko, choć absolutnie nie wiedziała jak, przyprawiał ją o
dreszcze.
Zgodnie z
umową nie odwracała się. Ale rzucając twarzą lekko w bok, zobaczyła całkiem
blisko towarzysza sprzed godziny, Radka. Wzdrygnęła się nieco, uświadamiając
sobie, że może on sobie co nieco obejrzeć. Wolała tego uniknąć. Chociaż
przecież z drugiej strony, siłą rzeczy, ktoś i tak musiał co nieco zobaczyć.
Nawet w tych ciemnościach.
A może
Daniel, sobie znanym sposobem sam przywiódł go jakoś tutaj, aby był świadkiem,
jak zdobywa się takie kobiety? Po nim wszystkiego można się było spodziewać.
A dłonie
przesuwały się powoli po jej bokach. Nie za wysoko, nie za mocno. Ale palce
subtelnie sunęły wzdłuż jej ciała, przyprawiając o delikatne mrowienie.
Zaś sekundę
później dłonie przesunęły się na jej brzuch. Mimowolnie zerknęła w dół, ale w
tych warunkach mogła dostrzec bardzo niewiele.
Siłą rzeczy
poczuła lekki napór na siebie. Pan i władca stał za nią tak blisko, że niemal
stykał się z jej ciałem. A w zasadzie stykał, w momentach, gdy wciąż pozostając
pod wpływem muzyki, lekko wyginała pośladki w tył.
Tak, to
było perwersyjne. Czuła się we władaniu, mimo wszystko obcego faceta. Bo
ostatecznie przecież istniała jakaś opcja, że to mógł być ktoś inny, niż jej
mąż.
Poczuła
ciarki na skórze, gdy dłonie wtargnęły nieco pod koszulkę. Nie za wysoko, nie
za mocno, nie na tyle, by dotrzeć do nagich piersi, ale jednak.
A po
kolejnej chwili, jej właściciel opuścił swe dłonie wzdłuż ciała, chyba nawet
pochylając się nieco i macając jej nogi. Konkretnie uda, ich tylnią część.
Tak, Daniel
uwielbiał jej nogi. Zresztą nogi były tą częścią kobiecego ciała, na które
zwracał największą uwagę. Wiedziała o tym doskonale.
A teraz
czuła jak te dłonie delikatnie wdzierają się między uda. Znajdują się wewnątrz
nich. Nie dochodząc do spodenek, ale jednak wysoko. I bawią się nimi,
przyprawiając ich właścicielkę o gęsią skórkę.
Tym
bardziej, że po bokach zrobiło się dość tłoczno. Z jednej strony dobrze, bo
taka sytuacja utrudnia dokładne sprawdzenia stojącego obok sąsiada, ale z
drugiej, wychodziło na to, że ona daje już dość ostro macać, może nie tyle na
oczach, ale jednak w towarzystwie wielu ludzi.
Z wrażenia
westchnęła głęboko. Tym bardziej, gdy dłonie nieco silniej rozsunęły jej uda i
po sekundzie ścisnęły je, tuż pod pośladkami.
Tak, to był
ten spektakl, którego spodziewała się po Danielu. Nie zawiódł jej. Ani
spektakl, ani Daniel. Tylko co dalej? Na co odważy się jeszcze?
Czy może w
jego ocenie, to dopiero początek?
Nie no, na
pewno nie mógł poprzestać na tym. Poczuła jak władca znów nieco przywiera do
niej swym ciałem a jego dłonie ponownie wślizgują się pod koszulkę. Ale tym
razem zaczęły jeździć po bokach. Znów delikatnie, samymi końcówkami palców,
tak, że poczuła jeszcze mocniejsze mrowienie. Zmusiła się by nie odwrócić
głowy. To według Daniela popsułoby zabawę.
A dłonie
jeździły całkiem odważnie w górę, docierając niemal pod pachy. Powodowało to
wciąż przyjemne dreszcze, jak i zmieszanie, uderzające do głowy Kamili, bo siłą
rzeczy, w górę unosiła się także jej koszulka. W pewnym momencie niewiele
brakło, by na wolność wydostały się jej piersi.
Ruchem rąk,
poprosiła sprawcę o większą subtelność, ale nie podziałało. Ten nieustępliwie
przesuwał swe dłonie, rozpychając ręce Kamili od reszty ciała. W końcu
zrozumiała. Oddając się tańcu, wyciągnęła ręce wysoko nad głowę.
Wraz z
zawrotem głowy poczuła męskie dłonie jeżdżące bo jej bokach swobodniej. Ale
swobodniej poczuły się także jej piersi. Zamarła, czując, że koszulka podjeżdża
w górę jej ciała tak wysoko, że…
Że odsłania
jej nagi biust.
Czuła, jak
nogi się uginają.
Fakt, że we
względnych ciemnościach, fakt, że ludzie nie rozglądali się raczej po bokach,
ale… Ale stała na parkiecie największego klubu w mieście z nagim biustem.
Sutki, które zetknęły się teraz bezpośrednio z klubowym powietrzem, stwardniały
natychmiast.
Nie
wiedziała jakim cudem utrzymuje tak długo ręce w górze. Umysł krzyczał, żeby
opuścić je w dół, ale coś nie pozwalało. Jakby ta bezsilność, posłuszeństwo
wobec właściciela okazały się decydujące. I ona, licealna nauczycielka
eksponowała teraz publicznie, przy setkach ludzi swe nagie piersi, modląc się,
by coraz mocniej napierający władca chronił je na swój cudowny sposób przed
widokiem imprezowiczów. Tak, by nikt ich nie zobaczył.
Ale
świadomość, że ktoś może wbić z nią swój wzrok i zobaczyć, działała na Kamilę
obezwładniająco.
A on, pan i
władca, jakby jeszcze na złość, perfidnie zaczął się bawić nimi, zamykając je w
swych dłoniach, ściskając lekko i masując. A na koniec szczypiąc delikatnie
sutki. Nie trwało to długo, ale dla tak spanikowanej, jak i podnieconej
nauczycielki, sekundy zamieniały się niemal w minuty.
W końcu
jednak skończył, koszulka wróciła na swe miejsce a Kamila poczuła, że stoi
tylko dlatego, że on podtrzymuje ją swym silnym ciałem.
„Daniel,
jesteś geniuszem…!”, to była pierwsza myśl, która przyszła jej do głowy.
„Geniuszem a ja będę twoja kurewką po wszystkie czasy, skoro chcesz bym nią
była!”.
A jeśli to
jednak nie Daniel? Przecież wciąż nie miała pewności.
I nie miała
czasu się nad tym zastanowić. Nie minęło kilka sekund a jej usta rozchyliły się
szerzej. Poczuła męskie dłonie po raz kolejny na jej brzuchu, ale tym razem
schodzące niżej. Poczuła, jak dość delikatnie, powoli jakby droczyły się z nią,
ale jednak nieustępliwie usiłują odchylić gumkę od spodenek.
A więc
Danielowi wciąż było mało. No tak, można było się tego spodziewać.
Muzyka
dudniła, po chwilowej utracie kontroli nad sobą, spowodowanej odsłonięciem
piersi, Kamila powoli wracała do rytmu wyznaczanego przez dźwięki trance,
poruszając leniwie biodrami a tamże właśnie, jej pan, powoli wdzierał się
swoimi palcami pod spodenki.
Powoli,
jakby nie mogąc się zdecydować, jakby chciał torturować swoją niewolnicę tym
przedłużającym się oczekiwaniem. Aż w końcu zmienił nieco taktykę i chwycił
spodenki w swe silne dłonie.
Odsunął je
nieco od ciała i okrężnymi ruchami zaczął je z niej zsuwać.
Nie
wytrzymała. Opuściła dłonie w dół, chwytając jego ręce, jakby chciała je
powstrzymać. To był naturalny odruch, nie mający nic wspólnego z
nieposłuszeństwem i on powinien o tym wiedzieć. Po prostu… Nie mogła tak od
razu, tak… Musiała wyrazić swój protest.
Jego dłonie
zatrzymały się, ale tylko na chwilę. Jakby sam stracił trochę równowagę, może z
powodu nadmiernego tłoku po bokach, może za jego plecami też się zrobiło
tłoczniej, nie wiedziała. Ale przyparł się bardziej do niej, tak, że
minimalnie, ale jednak poczuła jego zapach i gdy dotarł do niej, w zasadzie
bardziej do mózgu, niż do nosa, wzdrygnęła się.
To chyba
nie był zapach Daniela.
Z
oczywistych względów wiedziała doskonale, jak pachnie jej mąż, ale to tutaj…
Czy to było coś innego, czy jej się tylko zdawało? Może to efekt tej sali, tych
wszystkich ludzi, tego klimatu? Może sama, po alkoholu miała problemy ze swoim
węchem.
Próbowała
wyostrzyć zmysły, ale nie było to łatwe. Dobrze imprezowy nastrój uniemożliwiał
to jej, dodatkowo wciąż czuła jak spodenki zsuwają się niżej. Nawet nie centymetr
po centymetrze, ale jednak. Powoli, w stosunkowo długim okresie czasu, tak,
jakby władca bawił się nią, jej uczuciami, doprowadzając tym sposobem do
wrzenia.
Tak, to
znów przywodziło na myśl Daniela. To było zdecydowanie w jego stylu.
Nieco
uspokojona pod tym względem i rozedrgana pod tym drugim. Bo czuła jak spodenki
już gdzieś w połowie odsłaniają pośladki. A ona odruchowo, w poczuciu
zagrożenia, szukając bezpiecznego schronienia, chowa się, przyciskając do jego
ciała. Wyczuwając jeansy i coś jeszcze.
I przywarła
do niego całym ciałem, rozpaczliwie szukając schronienia, gdy poczuła, że gumka
jest pod pośladkami.
Drżała i
nie potrafiła tego nawet ukryć. Tak, jak przed chwilą eksponowała swe nagie
piersi, których jednak chyba nikt, szczęśliwie nie mógł widzieć, tak teraz
stała na parkiecie wśród szalejącej gromady ludzi z opuszczonymi spodenkami.
Czując delikatny chłód na swych pośladkach i wzgórku łonowym.
„Oszalał!”,
przemknęło jej przez myśl. „Miałam być kurewką, ale… Ale nie aż tak! Daniel,
Boże, co ty ze mną robisz? Albo ze mnie… Robisz ze mnie prawdziwą kurwę…!”.
Swe ręce
trzymała na jego przegubach, ale nie powstrzymała niczego. Głównie tego, że
ręce Daniela zdecydowanie skierowały się na wzgórek i tam, w swoim stylu
delikatnie masowały go.
Z reguły
zostawiała tam pasek, ale tym razem, jak rzadko kiedy była wydepilowana na
zero. Jego palce delikatnie masujące nagi, wygolony wzgórek w obecności
kilkuset ludzi doprowadzały ją do utraty tchu. Z ust wydarło się przeciągłe
westchnięcie.
Była stracona.
Spanikowana, stojąc z gołą dupą w dzikim tłumie ludzi i jednocześnie podniecona
tą bezgraniczną perwersją do absolutności, oddawała się zdecydowanym
pieszczotom swego pana. A jego palce…
Palce
jednej dłoni zjeżdżały coraz bardziej w dół a druga ręka znalazła miejsce
miedzy ich ciałami, by chwycić nagie pośladki Kamili. Tak, chwycić, tu już nie
było miejsca na czułości i inne delikatności. Tam, za jej plecami, Daniel
ściskał tyłek, wjeżdżając palcem między pośladki, nawet majstrując coś przez
chwilę przy otworze analnym, na co zareagowała gwałtownym drgnięciem.
Odpuścił,
ale nie przestał ugniatać pośladków. Za to z przodu jego dłoń znalazła się już
między udami Kamili.
Na tyle
głęboko, by mogła się przekonać, jak bardzo wilgotna jest cipka posłusznej kurewki.
Choć Kamila
starała się nie dopuścić do siebie tej myśli, to jednak nie mogła od niej
uciec. Coraz bardziej oczywiste stawało się, że apogeum całej tej gry znajdzie
miejsce dopiero za chwilę.
Rozchyliła
usta jeszcze szerzej, gdy poczuła jak palce jeżdżą bezwstydnie po jej wargach
sromowych. Ścisnęła go za przegub niemal z całej siły, ale nie zareagował. Może
dlatego, że wyczuł, iż Kamila w tym momencie nie tyle protestuje, ile
przytrzymuje się, by nie upaść.
A ona, poniżona
do granic, biernie oczekiwała tylko jednego. Tego, czego nie mogła sobie
wyobrazić a jednocześnie bardzo pragnęła. Bardzo. Tu i teraz, nawet w takiej
scenerii, w zatłoczonej ludzkiej gromadzie, nie zadającej sobie sprawy, co
dzieje się tuż obok nich.
I doczekała
się. Prawa dłoń pana i władcy objęła ją mocno w pasie, jakby on sam zdawał
sobie sprawę, że jego naga niewolnica nie jest w stanie utrzymać się na nogach
o własnych siłach a wskazujący palec lewej dłoni, powoli, acz nieustępliwie
wdzierał się do środka. W sam głąb, Najdalej jak mógł. Doprowadzając Kamilę do
tego, by wydała z siebie przeciągły jęk, przechodzący w świst.
I palec
wyszedł, doprowadzając Kamilę do drgawek. Potem wszedł i znów wyszedł. Tak
kilka razy. Tak, by Kamila zrozumiała, że jest zdana na łaskę swego władcy i by
wiedziała, że on może wyruchać ją nawet w takich okolicznościach. Choćby tylko
palcem.
Nie zdążyła
jednak zrozumieć, dlaczego ten palec po którymś wyjściu zwleka z ponownym
atakiem a władca kombinuje coś z tyłu niecierpliwie, gdy…
Gdy
ponownie poczuła napór czegoś. Ale to coś było większe, było szersze, to znaczy
grubsze. To nie były dwa palce, nie, nie… To był…
Po raz
kolejny usta rozchyliły się w niepomiernym zdumieniu a na twarz wylał się
potężny rumieniec. Nie mogła uwierzyć, nie mogła. Ale tak było. Do jej gorącej
i wilgotnej cipki wsuwał się twardy penis.
Gdyby
Daniel nie przytrzymał jej mocniej, upadłaby. Tak mocno ugięły się pod nią
nogi. To było niewyobrażalne. Daniel nieraz opowiadał o różnych fantazjach.
Także takich raczej absurdalnych. To była jedna z nich. Nie wierzyła, że
kiedykolwiek będzie w stanie wprowadzić ją w życie. A tu…
A tu, w
sali klubowej, w obecności kilkuset osób, mimo tego, że w ciemnościach, to
jednak w obecności absolutnie wyczuwalnej. Czuła jak penis swego pana i władcy
znajduje się w jej cipce. W niej. W samym środku.
Totalnie
poniżona, sprowadzona do roli dziwki dymanej w środku imprezowej Sali,
przestała odczuwać cokolwiek. Poza tym, że ktoś tam z tyłu pieprzył ją jak
chciał.
Czuła tylko
to. I jeszcze jedną niepokojącą rzecz. Co, jeśli to jednak nie Daniel? Co jeśli
coś się stało, nie mógł przyjść a ktoś inny po prostu poderwał ją i nie
wyczuwając oporu robił z nią co chciał?
Na myśl o
tym, poczuła zarówno niekomfortowy niepokój, jak i kolejną falę olbrzymiego podniecenia.
Mimo braku
absolutnej pewności, wychyliła się nieco do przodu. W ten sposób pan i władca,
czy to Daniel, czy jakiś przypadkowy imprezowicz, mógł ruchać ją od tyłu
zdecydowanie łatwiej.
Ruchała się
w klubie, na sali, między kilkoma setkami imprezowiczów. Ona, licealna
nauczycielka, zasadnicza i konserwatywna ruchała się tu, w tych
okolicznościach. Poniżona, ruchała się i chciała więcej. Niezależnie od tego,
kimkolwiek był ten, który ruchał ją jak jakąś dyskotekową szmatę.
Powoli,
niespiesznie, tak jakby i on obawiał się robienia sensacji, tego, że ktoś może
zobaczyć co się dzieje, puknąć w ramię kolegę i pokazać mu. Ruchał ją
ostrożnie, spokojnie, trzymając mocno za biodra. Ale tak, czy owak, ruchał.
Nie trwało
to długo. Pan i władca wykonał z kilkanaście ruchów. Ale każdy z nich był dla
Kamili tym, czym lądowanie na księżycu dla ludzkości. Był czymś czego nigdy nie
miała prawa zapomnieć.
Wiedziała,
iż ludzie z boku mogą coś wyczuć, widziała, że ktoś tam rzucił spojrzenie na
nią. Nie wiedziała z jakiego powodu, czy może dostrzegł coś więcej, czy tylko
tak przypadkowo. Ale jednak, ktoś spojrzał, ktoś otarł się w tym ścisku
mocniej. A ona wciąż była ruchana przez kogoś, kogo do końca nie była pewna.
Nieprawdopodobne skurcze, których doświadczyła
i ciężkie westchnienia wychodzące z jej ust ustały, kiedy raz jeszcze chwyciła
swego władcę za przegub dłoni i coś do niej dotarło.
Nie
wiedziała dlaczego teraz, dlaczego tak późno a nie wcześniej, ale dotarło.
Lepiej późno, niż wcale. Ale to coś zmroziło jej krew.
Nie wyczuła
na jego dłoni zegarka. Przejechała ręka by się upewnić raz, drugi i trzeci. Nie
było tam zegarka.
Daniel,
nieco staromodny, nosił zegarek zawsze. Zdejmował go przed spaniem. Czasami w
domu też go nie miał na ręce, ale gdy wychodził gdziekolwiek, do pracy, na
mecz, po prostu w miasto, zakładał go zawsze. Zawsze. A teraz go tam nie miał.
Nie
zwróciła uwagi nawet na kolejne pchnięcie. Wiedziała już na pewno, że tym, kto
ją rucha, nie jest Daniel.
Zacisnęła
dłonie na jego rękach, próbując się wyrwać. Tamten zastygł. Jakby domyślił się,
że ona wie. Nie puścił jej bioder, ale przynajmniej jego penis opuścił jej
cipkę.
Była wciąż
podniecona, ale przede wszystkim spanikowana. Kto ją ruchał? Komu dała dupy?
Kto, bezczelnie na środku imprezowej sali śmiał ją rżnąć, wykorzystując jej
taktyczną uległość?
Nie
potrafiła się odwrócić. Jedyna co mogła, to naciągnęła na biodra spodenki.
Drżała. Tamten już wiedział. Czuła to.
Przyciągnął
ją do siebie i próbował odwrócić. Nie było to łatwe w tym tłoku, ale udało mu
się. Osłabiona, totalnie zdekoncentrowana i oszołomiona całą sytuację nie była
w stanie zdobyć się na niemal żaden opór. Chwytając ją za włosy, wyciągnął z
parkietu i prowadził przed sobą. Szła z trudem na uginających się nogach.
Dlatego i on się nie spieszył. Gdzie ją prowadził w tych ciemnościach?
- Tutaj –
usłyszała zduszony, nieco chrapliwy głos za sobą, jakby odpowiadający na
pytanie, które zadawała sobie w myślach.
Zerknęła w
lewo. To były pomieszczenia WC, ale nie dla imprezowiczów a dla personelu.
Normalnie były zamknięte, klucze mieli barmani i…
Ale gdy
posłusznie nacisnęła klamkę, drzwi ustąpiły.
Nie
wiedziała dlaczego to zrobiła. Dlaczego była tak posłuszna temu, który ją tak
nikczemnie wykorzystał. Chciała uciec z tej sali, na której została tak
brutalnie wykorzystana? Wydymana przez kogoś, kogo wciąż nie widziała.
Weszła, czy
raczej została wepchnięta. W pomieszczeniu było jasno. Natychmiast skierował ją
do pierwszej kabiny z boku. W jakim celu? Chyba wciąż liczył na…
A ona nie
mogła zebrać w sobie dostatecznie dużo sił, by stawić opór.
Szczęśliwie
pomieszczenia toaletowe dla personelu były w dużo lepszym stanie, niż te dla
klientów. Wciąż trzymana za biodra i za włosy została postawiona twarzą do
ściany. Zebrała w sobie siły, by się w końcu odwrócić, ale nie było to
potrzebne. Nacisk zelżał.
-
Dokończymy, prawda? Chyba nie odmówisz…
Nim się
odwróciła, wiedziała już. Skojarzenie było bezbłędne. Choć tego głosu nie
słyszała przez… Dwanaście lat? No tak, miała wtedy dwadzieścia jeden, on
siedemnaście. Teraz musi mieć dwadzieścia dziewięć. Kurde, jak ten czas minął.
I po co w ogóle te wyliczenia?
Wyrósł. To
znaczny zmężniał. Już nie był chłopcem, nastolatkiem. Jest facetem. Ale
sylwetka się nie zmieniła. Po prostu dojrzał.
Dyszała
ciężko, nie umiejąc ukryć emocji, które nią targały. Wstydziła się trochę tego
patrząc w jego oczy. Znów miał nad nią przewagę. Tak jak zawsze.
Trzy minuty
temu znów… Znów, jakimś czarodziejskim sposobem wepchnął w nią swego penisa.
Miał na to jakiś niesamowity patent.
- Zawsze
jak się spotkamy, jest gorąco – powiedział, jakby czytając w jej myślach. – To
jakiś znak, nie uważasz?
Nie było w
tych słowach ironii, czy szydery. On mówił szczerze, tak to odczuwała. Widziała
to w jego twarzy. Była poważna, choć dało się wyczytać z niej ślady
podniecenia. Też była czerwona, pewnie niewiele mniej, niż jej własna.
No i jego
oczy. Płonęły bardziej, niż kiedyś. Może dlatego, że wiedział, iż mu nie
odmówi? Ale skąd wiedział? Przecież mogła się zebrać w sobie i…
- To sprawka
Daniela – powiedziała wreszcie coś. – Gdyby nie on, nigdy byś… - nie musiała
kończyć. Jej słowa mogły go ostudzić. Tak, aby nie myślał, że za każdym razem
gdy się spotkają jego kutas ląduje albo w jej ustach, albo w cipce.
Trzy razy
oko w oko i trzy razy przeleciał ją. Raz w usta, dwa razy tradycyjnie. Teraz
czwarty… Westchnęła głęboko.
- Myślałem
o tobie – jego głos był łagodniejszy a jego oddech uderzał w jej twarz. –
Często, nawet bardzo. Chyba się nie dziwisz?
Co miała
powiedzieć? Że należy do tych kobiet, których się nie zapomina? Zwłaszcza jeśli
są nie tylko ładne, to jeszcze tak dostępne?
Z wrażenia
zacisnęła uda. Ale on to zauważył i wdarł się tam kolanem. Jego ręce sięgnęły w
stronę jej koszulki. Dwie sekundy później leżała obok.
- Ej… -
mruknęła tylko.
- Czysto
jest, nic się nie bój – wysyczał i sięgnął dłonią w dół. Tym razem nie był tak
delikatny, jak dwanaście lat temu. Wręcz zerwał z niej spodenki zdecydowanym
ruchem.
Stała naga
w kiblu w „Amazonce”. Za chwile miała dołączyć do grona tych, o których
opowiada się miejskie legendy. Głównie w szkołach, czy na osiedlach. Jedną z
tych, które zostają zerżnięte w dyskotekowym kiblu.
Ona. Nie
niegrzeczna, rozbrykana licealistka, czy studentka, która wypiła za dużo. Ona.
Licealna nauczycielka.
I miała to
gdzieś. Choć na chwilę. Skoro Daniel pozwolił. Nie mogła być pewna, ale to on
miał tutaj być. A skoro go nie ma w zastępstwie pojawia się były kolega z
drużyny, na tyle bliski, że pozwolił mu przelecieć swoją wtedy jeszcze
dziewczynę. Nie, nie mogło być mowy o żadnym przypadku.
Daniel
wszystko zaplanował i wszystko wyszło mu tak jak chciał. Znowu wygrał.
- Aj,
Mateusz… - szepnęła tylko, gdy poczuła jak agresywnie wpija się ustami w jej
szyję, w usta, w sutki… To wystarczyło. Kilkanaście sekund i była niemal tak
rozgrzana, jak chwilę wcześniej na parkiecie.
W sumie sam
fakt, że stoi kompletnie naga, przed tym chłopakiem, zdana na jego zachcianki,
też się do tego przyczynił w tym samym stopniu co jego pieszczoty.
- Znowu
chcesz bym była twoją dziwką? – ciężko przeszły jej te słowa przez usta. Ale
podnieciły ją.
- Kamila… -
oderwał się na chwilę od biustu. – Nigdy nie byłaś dla mnie dziwką i nigdy nie
będziesz – jego oczy i siła głosu przekonały ją kompletnie.
Nie wrócił
do pieszczot. Trzymając ją za rękę pociągnął w tył. Błyskawicznie rozpiął zamek
i spuścił spodnie w dół. Usiadł na zamkniętej muszli.
- Siadaj! –
z tymi słowami pociągnął ją do siebie. Wiedziała co ma zrobić. I zaskoczyło ją
to trochę.
Oparł się
wygodnie z tyłu a ona spojrzała w dół. Jego penis sterczał. Chyba nie aż tak
mocno, ale… Dotknęła go, jakby chcąc się przywitać z dawno niewidzianym
znajomym. Chwyciła i masowała przez kilka sekund. Tak, by był gotowy.
Usiadła
okrakiem na Mateuszu a potem poprawiła pozycję, zbliżając się do jego bioder.
Celowali oboje, na efekt nie trzeba było długo czekać. Chwilę później Kamila
poczuła jak penis byłego bramkarza młodej piłkarskiej drużyny rozpycha jej
cipkę. Odrzuciła głowę w tył zamykając oczy. Jedno wejście, tak jakby na próbę,
potem drugie i trzecie. I już był w całości. W niej. Wypełniał ja w ej pozycji
całkowicie, co skwitowała przeciągłym westchnięciem.
Poczuła
potworną przyjemność płynącą z tego faktu, że zamiast dupczenia, to ona dosiada
go i ona steruje tym wszystkim. Ich ciała były bliziutko siebie, stykały się.
Mateusz zdjął z siebie koszulkę, przez co mogła dotykać jego całkiem przyjemnie
wyglądającej klatki piersiowej. Ocierał się momentami o jej sutki, co sprawiało
jeszcze większa przyjemność.
Ale przede
wszystkim dosiadała go. Żałowała, że nie ma tu lustra, że nie może obejrzeć się
w tej roli z innej perspektywy. Że nie widzi się, jak trzymając dłonie z tyłu,
na jego kolanach, unosi się i opada, wpuszczając i wypuszczając ze swej
płonącej cipki, jego sterczącego już jak drąg penisa. Nie krępowała się,
pozwalając sobie na ciche jęki.
Zamknęła
oczy, delektując się tą jazdą. Jak rzadko się jej to zdarzało, jak rzadko
Daniel doprowadzał do tego. Może to przez nią, może za słabo akcentowała swoje
potrzeby dotyczące właśnie tej pozycji? Nie no, od jutra stanowczo zażąda tego
dużo częściej.
- Czekaj…
Odwróć się – głos Mateusza przywołał ją do porządku.
Spełniła
polecenia. Wstała i ponownie nabiła się na jego członka, tym razem z drugiej
strony. Z tej odczuwała chyba nieco mniejszą przyjemność. Nie mogła widzieć
twarzy Mateusza, jego torsu.
Mogła czuć
za to jego dłonie na swoich biodrach. Zniewalały ją. Poniewczasie znalazły się
na pośladkach. Próbowały rozchylić je, tak jakby chciał zobaczyć jej analny
otwór. Westchnęła głębiej. Było to tak krępujące jak i rozkosznie podniecające.
Czuła, że się zbliża.
No, nie
tyle zbliża, ile w zasadzie już jest. Chwyciła się mocniej ud Mateusza i
zaczęła nabijać szybciej. Z satysfakcja odczuła, że teraz to już na pewno ona o
wszystkim decyduje, że ciało Mateusza służy do tego by sama osiągnęła szczyt.
Że on o tym rządzi i że to na swój sposób wykorzystuje.
- Aaaach… -
mimo wszystko wolała pohamować nieco jęk rozkoszy. Na chwilę zastygła na
gorącym penisie, choć lekko się okręcała w lewo i prawi, do przodu i w tył.
Sekundę
później zrozumiała, że Mateusz też nie mógł wytrzymać i musiała poddać się jego
woli. Uniósł się znad muszli i nie wyjmując swego kutasa ze środka, przyparł
Kamilę do ściany i kilkunastoma ruchami, konkretnie przeorał jej cipkę. Usłyszała
jego westchnięcie i poczuła jak sperma zalewa jej wnętrze.
Milczeli
przez chwilę, stojąc przy ścianie. W końcu zrobiła ruch, jakby chciała się
ubrać.
- Poczekaj
– powstrzymał ją na chwilę.
Znów usiadł
na zamkniętej muszli i posadził ją na swych kolanach, obejmując i przytulając
do siebie. Ten gest zaskoczył ją i sprawił pewną przyjemność. Tkwili tak przez
chwilę, jednak Kamila czuła się coraz bardziej niezręcznie w tym miejscu.
- Nie
przypuszczałam, że będę się kiedykolwiek przytulać w dyskotekowym kiblu –
mruknęła wreszcie do swego towarzysza.
- A
przypuszczałaś, że będziesz się rżnąć? A może już kiedyś się rżnęłaś?
Nie
odpowiedziała, mrużąc tylko oczy. Wydawał się bardziej wyluzowany, uspokojony,
niż kilka minut temu. No tak, wiadomo czemu.
Powoli
stanęła na nogach. Sięgnęła po ubranie. Nim zdążył je włożyć na siebie, poczuła
jeszcze kilka niezbyt mocnych szczypnięć w pośladki.
- Czas się
zbierać – oznajmiła. Nie bardzo wiedząc, czy sobie, czy jemu.
- Zostawisz
mnie tu?
- Impreza
się skończyła… - zaczęła ostrożnie, po prawdzie, nie bardzo wiedząc co dalej.
No bo co? Miała z nim wrócić do domu? Trochę zgłupiała.
- No tak,
dostałaś co chciałaś i idziesz w dal.
- Nie rób z
siebie dzieciaka – spróbowała odparować jakoś to oskarżenie wypowiedziane raczej
niezbyt poważnym tonem.
Wstał.
Podciągnął spodnie i zapiął zamek. Włożył na siebie koszulkę.
- No to
idziemy, nie? – chwycił ją za dłoń.
- Idziemy –
powtórzyła. – Razem? Gdzie?
- Do domu –
odpowiedział swobodnie.
- Nie gadaj
ze mną jak z idiotką. Do jakiego domu?
- Pomyślmy…
Może do twojego? Tam czekają na nas, nie? No, może nie na nas, ale na ciebie na
pewno.
- Coś
kombinujesz… - zmarszczyła lekko brwi, chwytając za klamkę.
- Na pewno
nie aż tak, jak główny organizator całej akcji – zaśmiał się cicho patrząc w
jej oczy.
Spojrzała i
ona.
Wyszli,
kierując się bokiem, jak najszybciej chcąc zostawić za sobą parkiet. Doszli pod
bar. Opustoszały. Większość imprezowiczów skakała na parkiecie, albo raczyła
się trunkami w boksach. Przy ladzie siedział tylko jeden człowiek spokojnie
popijający jakiś napój.
Na jego
widok Kamila puściła dłoń Mateusza, czując jak serce po raz kolejny tej nocy
przyspiesza swój bieg. Ale tym razem z zupełnie już innego powodu.
Hmm, czuję niedosyt. Pewnie dlatego, że jestem Twoim stałym czytelnikiem i podobny scenariusz miał miejsce w poprzednim opowiadaniu. Historia będzie kontynuowana?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, StałyCzytelnik.
Czyli nie tyle niedosyt, ile przesyt.
OdpowiedzUsuńCóż, gdyby nie pewna presja, zostawiłbym to opowiadanie na później. Nie chciałem jednak rozczarowywać czytelników, więc musiałem coś wrzucić a to jest jedyne opowiadanie, które miałem ukończone. Mimo obiekcji, że reakcja będzie właśnie taka jak Twoja.
W każdym razie, kolejne dwa opowiadania będą inne.
Pisząc ten komentarz powyżej obawiałem się takiej reakcji, póki co to tylko moja reakcja, może innym się bardziej podoba, to właściwie jeden z moich pierwszych komentarzy, pomimo bycia Twoim czytelnikiem (fanem) przez dłuższy czas, wcześniej jednak biernym, niekomentującym. Nie chciałem w żadnym wypadku Cię zniechęcić do publikowania i pisania, wręcz przeciwnie, chciałem dać rzeczowy komentarz. Nawet dziś tak się zastanawiałem, że la venda się wypalił bo pisał cały czas tym samym schematem, u Ciebie natomiast mamy cały czas różne motywy, dlatego rób to co robisz dalej, a ja z mojej strony obiecuje głupio juz nie komentować. Pozdrawiam, StałyCzytelnik.
OdpowiedzUsuńŻaden komentarz nie jest głupi, o ile zawiera coś więcej, niż dwa słowa.
OdpowiedzUsuńTo nie Twój komentarz wywołał taką reakcję. Jak pisałem, już przed publikacją miałem obawy, że to zostanie tak odebrane, że trochę za dużo takich grzybów w ostatnim czasie. Niestety stałem się trochę więźniem w miarę regularnego publikowania opowiadań a innego nie miałem, pozostałe (na pewno różniące się od tego, wciąż się "piszą"). Opcje były dwie - albo publikuję właśnie to powyższe, albo zostawiam je na później i robię przerwę, może na dwa tygodnie a może na pięć. Wybrałem pierwszą opcję, czując, że to nie jest najlepsze rozwiązanie.
Pozdrawiam i na koniec napiszę, że życzyłbym sobie takich rzeczowych komentarzy jak najwięcej.
A ja pozwolę sobie zwrócić uwagę na zdjęcia. Świetnie dobrane. Niekoniecznie dokładnie ilustrują opisywane wydarzenia, ale bardzo dobrze oddają klimat, atmosferę opowiadania. To, oprócz fajnie napisanego tekstu zdecydowanie na plus wyróżnia Twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńStaram się, żeby zdjęcia właśnie jak najdokładniej odzwierciedlały tekst, ale nie da się oczywiście tego zrobić w stu procentach.
OdpowiedzUsuńCo do opowiadań jeszcze, to dzisiaj kończę jedno, o którym wspominałem wcześniej, że będzie miało 40 stron. Ostatecznie wyjdzie z tego 56-57 stron. Wiem, że są sympatycy takich nieco rozbudowanych historyjek, w których akcja idzie bez pośpiechu, ale nie jestem pewny, że aż tak długi tekst i ich nie zanudzi (rekordowe do tej pory opowiadanie liczyło sobie 31 stron).
Nie muszę chyba dodawać, że jest to opowiadanie - w przeciwieństwie do ostatnich - z dłuższą, bardziej rozbudowaną fabułą.
Z tego względu, jak i paru innych, ten tekst zamieszczę w okolicach Gwiazdki. Po drodze coś pewnie będzie, o ile skończę.
W międzyczasie przyszedł mi pomysł na kolejny taki tekst (mam na myśli objętość i poniekąd klimat), tylko muszę wszystko sobie poukładać. Czy coś z tego wyjdzie - pokaże czas.
Opowiadanie sto razy lepsze niz poprzednie, ktorego niestety momentami nie dalo sie czytac. Oczywiscie mowie tylko i wylacznie o swoich odczuciach. I tak na dobra sprawe jedyne ktore mi sie nie podoba.
OdpowiedzUsuńAle tyle o wadach. Fajnie ze w koncu nie ma malolatow. Lekki przesyt w tym temacie jest. Ale bardzo lekki. Klimat podobny do dekonspiracji. Czyli tajemniczy tancerz. Tez na plus. No i jednak to co lubie najbardziej to spodziewany koniec w niespodziewany sposob.
Nie ma polskich znakow bo na telefonie pisze. Sorki.
Jeśli jako mniej więcej stały czytelnik mogę coś zasugerować w temacie wychodzenia poza schematy, to dawno nie było żadnej akcji kobieco-kobiecej (podejrzewam ze Dominika z K&D 3 nie miałaby nic przeciwko kolejnemu spotkaniu. Notabene - Oliwia, jeśli wierzyć plotkom, nie za bardzo interesuje się chłopakami. I jakby tak pomyśleć to szkoła Kamili jest pewnie pełna ładnych nauczycielek).
OdpowiedzUsuńByła, jak najbardziej niedawno, w serii KNIU, to chyba dwa opowiadania do tyłu.
OdpowiedzUsuńMam w zanadrzu jedno takie opowiadanie, o którym kiedyś pisałem, że najpewniej go nie zamieszczę, bo jest za głupie. Bohaterkami są dwie kobiety. Być może jednak kiedyś się przełamię i wrzucę na bloga, zwłaszcza, że publikację tego jedynego jak na razie napisanego tekstu, odkładam na koniec roku.
Co do Oliwii, już chyba wspomniałem, raczej nie planuję jej wikłać w stosunki damsko-damskie.
Racja, mój błąd. Co do Oliwii to pamiętam, ale kojarzę tez ze wspomniałeś tez coś o cieniu szansy. Szkoda że nie, ale podejrzewam ze i tak czeka ją sporo ciekawych przygód za te kilka(naście) lat, gdy Kamila dobije 60 i ona będzie musiała przejąć >>pałeczkę<< (he he).
OdpowiedzUsuńW sumie to poruszyłeś ciekawy temat.
OdpowiedzUsuńCo do Oliwii bowiem, to:
1. Jej rola zasadniczo zaczyna sie i kończy na KiDs. Po to między innymi zacząłem pisać sequel, aby dać się jej rozwinąć. Niestety, jak wspomniałem, sequel na razie utknął w miejscu.
2. Dalej - zacząłem również pisać inną serię, której bohaterką jest Oliwia, ba, nawet dwie. Akcja jednej dzieje się współcześnie na Sardynii, gdzie Oliwia znajduje pracę w pubie, który nie jest tym, czym się z pozoru wydaje, zaś akcja drugiej, w Polsce przed czasami Mieszka. Niestety obie również stanęły na feralnej trzeciej części.
3. No i wreszcie - generalnie pojawiła się opcja, by raz jeszcze napisać coś nowego w klimatach nauczycielka-uczeń, ale w formie książki, z dużo dłuższą akcją wstępną, itd, itp. Początkowo, rzecz jasna, myślałem o Kamili, tyle, że musiałbym napisać jej życiorys niemal od nowa (bez Daniela i przeżyć z nim związanych, dzieci, bez przeszłości, takiej, jaką czytelnicy znają z wszystkich serii, itp), co byłoby trochę bez sensu. Teraz jednak nachodzi mnie myśl, by główną bohaterką została Oliwia, co już na starcie ma kilka plusów. W sumie ciekawa opcja...
Jeśli mogę coś zasugerować (jestem innym Anonimowym) to siła Oliwii leży głównie w jej młodości, kontrastujacej z postępująca mamuśkowatoscia Kamili. Myślę że bardziej pasowałaby do relacji typu uczennica-nauczyciel/uczennica-nauczycielka, jako postać pasywna w obu przypadkach. To oczywiście tylko takie sugestie - myślę że tak ja, jak i reszta czytelników chętnie przyjmiek każde opowiadanie w którym jest przynajmniej 1 osoba płci żeńskiej (jeśli wiesz co mam na myśli ;)).
OdpowiedzUsuńTj. Bardziej niż ewentualna dorosła nauczycielka.
OdpowiedzUsuńWszystkie sugestie czytam i przyjmuję pod rozwagę. Inna rzecz, że nie wszystkie mnie napędzają do pisania, co chyba jest zrozumiałe.
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru robić z Oliwii gorącej trzydziestki. Jedna Kamila wystarczy. Gdybym zaczął pracować na tym tekstem, to myślę, że owa przygoda spotkałaby Oliwię na początku jej nauczycielskiej kariery, czy gdzieś w połowie trzeciej dekady życia. Zatem nie byłaby może nastolatką, ale też chyba nikt nie użyłby określeń, typu, stara, dojrzała, mamuśkowata.
A wracając do komentowanego opowiadania to aż się prosi o dalszy ciąg i dalsze niespodzianki Daniela czekające na naszą bohaterkę w domu... a może jeszcze gdzieś indziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P
Panie Falanga, kiedy można liczyć na pażdziernikowe opowiadanie ? Jan
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie nie będzie takiego.
OdpowiedzUsuńRaz - z braku ukończonych (poza jednym, które, jak już nadmieniłem, zostawiam na później).
Dwa - w zamian za to noszę się z zamiarem zamieszczenia czegoś innego. Wrzucę hurtem dwa, trzy, albo cztery opowiadania. Będą to inauguracyjne odcinki różnych serii.
Uprzedzam, że erotyki będzie w nich tyle co kot napłakał (jeśli w ogóle), tak jak praktycznie we wszystkich moich seriach. Piszę o tym z góry, aby niektórzy czytelnicy nie rozczarowali się zbyt mocno.
No i uprzedzam, że bohaterką żadnej z nich nie będzie Kamila. Zresztą ktoś, kto uważnie czytał komentarze pod tekstami raczej powinien wiedzieć czego się spodziewać.
Uprzedzam wreszcie, że wrzucę to wszystko hurtem, albowiem żadna z tych serii nie jest skończona. Stąd taka próba, jak to się przyjmie, jak będą wyglądały ewentualne komentarze. O ile takowe pod opowiadaniami mało erotycznymi się w ogóle pojawią i o ile ktoś to wszystko w ogóle przeczyta.
Termin, to jak zwykle któraś sobota (czy względnie niedziela). Być może następna, może kolejna, nie wiem jeszcze.
Cóż, będziemy tęsknić za Kamilą....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P