Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 września 2015




KAMILA I SENNE MARZENIA XIV. Królowa parkietu.

Siedzący w loży klubu imprezowego „Amazonka”, Daniel, dopalał papierosa i mocniej ścisnął trzymany w dłoni telefon. Ale jego spojrzenie nie opuszczało ani na sekundę wyróżniającej się na tle balangowiczów sylwetki pięknej, wysokiej brunetki, ubranej dość pospolicie a jednocześnie zmysłowo w krótką spodniczkę i zwykłą koszulkę.
Ze swego miejsca mógł doskonale widzieć, jak często owa piękność skupia na sobie spojrzenia imprezowiczów obojga płci.
Uśmiechnął się lekko. Tak było zawsze. Godzinę wcześniej też. Gdy wkraczali do lokalu i szedł u boku żony. I te spojrzenia ogarniające Kamilę i myśli, których nie znał, ale wiedział jak wyglądają. „Jaki facet mógł wyrwać taką dupę i czemu akurat taki baran?”.
A teraz… Dyskretnie wypuszczona w samotny bój żona, wokół której krążyło stado sępów. A przynajmniej stadko.
Wiedziała co ma zrobić. Przynajmniej w fazie początkowej. Potem wszystko zależało od niego. Jak bardzo nakręci go to, co zobaczy. Więc patrzył.

Patrzył, jak miejscu u boku pięknej brunetki wygrał jakiś dyskotekowy podrywacz. Tak przynajmniej oceniał go z wyglądu. Nieco wyższy od Kamili, nieco młodszy. No dobra, nie nieco. Sporo, pewnie o dziesięć lat a może i więcej. Wyglądał na dwadzieścia, może z lekkim plusem, więc do trzydziestotrzyletniej kobiety trochę mu brakowało. Ubrany dość typowo w czarne jeansy i koszulę. Ciemnowłosy, krótko ścięty po bokach.
Z pewnością robił sobie wiele nadziei, gdy spojrzał w twarz delikatnie uśmiechającej się piękności.
Daniel znał ten uśmiech. Nie świadczył on o żadnej akceptacji. Raczej mówił „no chłopcze, pokaż na co cię stać, wysil się, bo na razie twój wygląd mnie odrzuca, z taką aparycją wyrywaj sobie blond solarystki”.
Żona miała telefon przy sobie. Oczywiście, przy dźwiękach muzyki nie mogła usłyszeć sygnału, ale poczuć wibracje już tak. Zresztą, co jakiś czas dyskretnie zerkała na wyświetlacz, zaciekawiona, czy pan i władca wysłał jakieś instrukcje.
Ale nie wysyłał, postanowił czekać na rozwój wydarzeń. Nie ingerował w wybór Kamili, chociaż czuł to samo co ona.
To znaczy to, że żona też nie lubiła tego typu bawidamków, królów jednej nocy. Ale z drugiej strony właśnie dlatego było to nakręcające. Nakręcające, gdy tego typu pseudo macho dobierał się do jego kobiety.
Przecież nad wszystkim panuje on, Daniel. Jeden sms i Kamila odrzuci adoratora, szukając kolejnego. Albo wracając do boksu.
Ale Daniel obserwował, jak żona, widocznie czując jego przyzwolenie nie zignorowała małoletniego playboya. Na razie niech się dzieje co chce.
A działo się tyle, że… Oboje poruszali się w rytm spokojniejszej muzyki i byli coraz bliżej siebie. Daniel zerkał na nich, ale też dookoła, chcąc poznać reakcje otoczenia. Czy inni będą patrzyć z zazdrością, z uwagą na ten duet… Tak, patrzyli. Parę osób rzuciło kilka spojrzeń. Trochę nie do końca mógł zrozumieć, czy chodzi właśnie o zazdrość, czy po prostu patrzyli na to, jak na jakiś spektakl. Na młodego przystojniaka i piękną kobietę, krótko po trzydziestce, bez problemu, kasującą swą urodę zdecydowaną większość dużo młodszych od niej dziewczyn.
Nieco zaaferowany otoczeniem, niemal przegapił moment, gdy chłopak postanowił przenieść się do swego boksu, ciągnąć swą zdobycz. Widział, że Kamila ma na to średnią ochotę. Czyżby wszystko potoczyło się za szybko i żona nie zdążyła się rozgrzać? Możliwe.
Bo przecież ten oczywisty opór polegający na tym, że ona jest wierną mu konserwatystką, nie przepada za takimi playboyami i ogólnie ten dzisiejszy występ, to nic innego jak prezent rocznicowy dla męża, był oczywisty i nie o to chodziło.
Zadumał się po raz kolejny nad tą rocznicą. To dwanaście lat temu, po wizycie dwójki policjantów, oficjalnie zatwierdzili swój związek. Trochę czasu minęło. Z naciskiem na ślub i narodziny dwójki dzieci.
No dobra, kij ze wspomnieniami. Lepiej skupić się na tym co tu i teraz.
Spojrzał lekko w bok. Boks chłopaka znajdował się całkiem blisko, z boku. Tak więc nie musiał czynić żadnych wygibasów, ani wytężać wzroku by dostrzec co robi jego żona. Tym bardziej, że światło było przyzwoite. Na tej sali panowały inne standardy, niż na drugiej, gdzie puszczano muzykę techno.
Kamila usadowiła się zaraz przy wejściu. To dla niego, wiedziała, że mąż będzie chciał mieć nad wszystkim kontrolę a do tego potrzebował dobrego widoku przede wszystkim na nią. Ale młodzieniec w jakiś sposób przepchnął ją kawałek dalej i sam usiadł od strony parkietu. Trochę nie spodobało się to Danielowi, ale cóż… W ten sposób jakby tracił nieco władzę nad tym wszystkim, nad żoną. Która nagle samoistnie, z ukrycia mogła dopuścić się czegoś, czego mąż by sobie nie życzył. Tak, to też było perwersyjne i Daniel poczuł szybsze krążenie krwi w organizmie.
Teraz mogło zacząć się coś więcej. Odważy się i po jakichś rozładowujących atmosferę tekstach, przejdzie do ataku? Czy zachowa się, o dziwo, jak dżentelmen i nie spróbuje niczego?
Z lekkim napięciem, Daniel spojrzał w twarz żony. Wydawała się być rozluźniona. Nie oznaczało to, że zaczęła krzyczeć, śmiać się na cały głos, gestykulować. Nie, ona zawsze była stonowana i nie w tym przejawiało się wyluzowanie. Dostrzegł lekki uśmiech na jej obliczu. Taki wyrażający pewien dystans. To oznaczało, że zaakceptowała swoja rolę i dawała się wciągać w sieci przystojniaka.
On zwracał się ku niej, mając za sobą parkiet. Swą uwagę całkowicie poświęcił nowej zdobyczy, widocznie uznał, że jest tego warta. Coś tam opowiadał, ale też nie rzucał się jak pospolity gamoń. Tak, był obyty z dziewczynami i być może takimi z wyższej półki też.
Minuty mijały a oni rozmawiali. Widocznie kobiecość, może to swoiste niezdobycie, którym emanowała Kamila, onieśmielały nawet kogoś takiego. A może wystraszył się i nie chciał jej spłoszyć, uznając, że ta zdobycz, nie z gatunku „takich”…
Daniel pochylił się nad telefonem. Wykonał kilka ruchów i wpisał krótką wiadomość.
„Pokaż mu co masz na nogach”.
Wiedział, że się domyśli. Miała na sobie pończochy samonośne, które zawsze go kręciły. Przypuszczał, że innych też mogły. A nawet gdyby pończochy nie, to sam fakt odsłonięcia uda, dość wysoko, byłoby pewnym sygnałem.
Widział jak Kamila odbiera wiadomość. A chwilę później, pochyla się nad stolikiem sięgając po szklankę z napojem. W zasadzie nie tyle pochyla, ile wygina w pozycji siedzącej z nogą na nodze. Spódniczka lekko odjechała w tył, odsłaniając koronkę. Tak, zrobiła to perfekcyjnie. Tym bardziej, że nie spieszyła się z uchwyceniem szklanki, jakby nie mogąc wcelować dłonią i pozostała w tej pozycji parę dobrych sekund. W momencie, gdy odwróciła wzrok od chłopaka, ten swobodnie zerknął w dół, nie zdając sobie sprawy, że jego niby niezauważone spojrzenie, zostało doskonale zauważone przez mężczyznę siedzącego kawałek dalej.
Kamila wróciła do swojej pozycji, zerknęła w dół i dyskretnie poprawiła ułożenie spódniczki, uśmiechając się jakby przepraszająco, nie robiąc jednocześnie z siebie nastoletniej idiotki. To musiało zadziałać na każdego faceta.
Najmocniej zadziałało chyba na Daniela. Nie spodziewał się, że żona tak dobrze odnajdzie się w tej roli. Cóż, jak do tej pory było dość niewinnie. Co, gdyby podkręcić akcję? Też byłaby taka spokojna, wyluzowana i ogarnięta?
Nie musiał zadawać sobie takich pytań. Wyostrzył zmysły wpatrując się w zajętą sobą parę. Coś mu mówiło, że już za chwilę przekona się o tym osobiście. Bo…
Bo chłopak nie za bardzo pozwolił, by spódniczka jego zdobyczy wróciła na swe miejsce. Daniel widział, jak jego ręka sięga w dół. Nie mógł dostrzec wszystkiego, bo sylwetka siedzącego przy wejściu do boksu chłopaka zasłaniała trochę to co robił, tym bardziej, że był nieco odwrócony w stronę Kamili. Widział jednak, że dłonie obojga spotkały się w dole. Czyli, że Kamila postanowiła stawić opór. Mocny, czy tylko lekki?
Dłoń chłopaka nie wróciła na górę. Wytężając wzrok, Daniel po kilku sekundach zauważył, że ręka playboya jeździ po udzie Kamili. Tak raczej delikatnie, po jej górnej części. Sprawiając wrażenie, jakby chciała odsunąć nieco spódniczkę i raz jeszcze przyjrzeć się koronkowym pończochom. Napawać ich niewątpliwie erotycznym widokiem.
Tyle, że Kamila nie pozwalała na to. Nie przestając się uśmiechać, wciąż stanowczo broniła dostępu do swego terytorium, dając się zdobywać na jego obrzeżach.
Ta dość subtelna erotyka… Scena, w której młody, napalony bawidamek dobierał się do jego pięknej żony podkręciła Daniela mocno. To było to, czego oczekiwał. Szybkim ruchem znów odpalił telefon. Wystukał kolejnego smsa.
„Pokaż mu swoje majtki”.
Znów odebrała wiadomość od razu. Jej twarz nie zmieniła się. Chyba.
Minęło kilkadziesiąt sekund w czasie których młodzieniec jakby stracił swój impet nieustępliwością niedoszłej ofiary. I po tym czasie Daniel zauważył zmianę pozycji Kamili. Do tej pory siedziała lekko ukośnie, tak, aby być bardziej frontem do siedzącego obok chłopaka. Teraz, wygodniej oparła się o tył, niemalże przyjmując pozycje pół leżącą. No tak, prawie. W związku z czym, jakby miała mniej swobodny dostęp do swojej spódniczki, do swoich ud. W każdym razie nie kontrolowała ich tak, jak w trakcie ostatnich minut.
Daniel żałował mocno, że nie może wiedzieć co mówi teraz młodzieniec. Co mówił wcześniej i co powie za chwilę. Tak samo żałował, że nie może poznać jego myśli. Co mu przyszło do głowy? Czy ta zmiana pozycji jego zdobyczy popchnie go do czegoś?
Daniel zobaczył, jak dłoń przystojniaka znów trafiła na udo Kamili. Ta, tym razem ani drgnęła. Jedyna reakcją było przymknięcie oczu. To musiało sprowokować podrywacza do działania. Ofiara dość wyraźnie wystawiła mu swe ciało i zamknęła oczy, jakby…
Wzrok Daniela uważnie śledził dłoń chłopaka sunącą w górę uda. Nie wewnątrz, ale górą, tak jak uprzednio. Zobaczył, jak ta dłoń po raz kolejny chwyta skrawek lekkiego materiału i przesuwa go w górę, tym razem jednak bez reakcji niemal pół leżącej kobiety. Czu on poczuł teraz podniecenie? Jeśli tak, to jak wielkie? Czy nagle zrozumiał, że jego zabiegi odniosły efekt i oto pojawia się przed nim szansa na coś naprawdę mocnego?
Zauważył, że spódniczka została odsunięta naprawdę dość wysoko. Poczuł szybsze bicie serca, pewnie tak samo jak tamten pseudo macho. Oto był świadkiem, jak jakiś typek chyba faktycznie gapi się majtki jego żony. Co za tym idzie, miał na widok jej długie nogi w całej okazałości. Przyodziane jednocześnie w bardzo zmysłowe samonośne pończochy.
Z wrażenia zatarł dłonie. No… To były te emocje, których oczekiwał.
Tylko co dalej? Nie miał ochoty by ten bawidamek macał ciało Kamili, to znaczy te najbardziej intymne miejsca. Choć trochę chciał, to byłoby mocno nakręcające. Ale z drugiej… Czy on zasłużył sobie na to?
Widział, że Kamila nie reaguje. Choć jej powieki uniosły się i spoglądała na swego zdobywcę. Beż uśmiechu, z pewną czujnością, ale i spokojem. Tak, jakby wystawianie swojego ciała i intymnych części garderoby na widok poznanym przed kilkudziesięcioma minutami chłopakom, było dla niej codziennością. Co ona mogła teraz czuć? Dyskomfort? Poniżenie? A może przeciwnie, ją też to w jakiś sposób podniecało?
Przecież nie reagowała, gdy młody bawidamek z gatunku tych, których szczerze nie lubiła, bezkarnie gapił się na jej długie nogi, gładząc je i widząc przy okazji jej majtki.
O ile dobrze znał swoją żonę, mógł przypuszczać, że mimo wszystko zrobiła się choć trochę wilgotna. Tak właśnie działały na nią męska władza i jej własna bezsilna uległość.
Szalenie interesowało go teraz, czy Kamila mogłaby pójść dużo dalej, sama z siebie? Zaśmiał się nerwowo. Nie, na pewno nie. To była jego żona, która kochała go a on ją. Nie było takiej opcji. Teraz po prostu wypełniała prośbę swojego męża i czekała na wiadomość nakazującą zakończenie tego przedstawienia.
Zastanawiał się szybko na co jeszcze mógłby pozwolić, co sprowokować. Gdyby nie to, że dzisiaj w planach miał jeszcze jedną rzecz, pewnie poszedłby dalej, mimo wszystko. A tak, nie chciał. Ale z drugiej strony… Czy może nie należałoby rozpalić tego playboya jeszcze bardziej, by potem ni stąd, ni zowąd zostawić bez ceregieli?
Chwycił komórkę, ale szybko odłożył na stolik. Niech ta akcja idzie swoją drogą. Jeśli nawet stanie się coś, czego nie do końca akceptuje, to i tak nie będzie to koniec świata.
Z pewnym wzburzeniem, ale i zapartym tchem obserwował jak młodzieniec dobiera się do jego żony coraz natarczywiej. Że jego dłonie próbują wślizgnąć się między uda Kamili, ale ta zacisnęła je mocniej, kiwając przecząco głową. Posłuchał, przenosząc ręką ponad spódniczkę. Po kilkunastu sekundach chwycił koszulkę i uniósł ją nieco w górę.
Heh, ciekawe, czy domyśla się, że jego ofiara nie ma na sobie stanika…
Nie przekonał się o tym. Położył dłoń na nagim brzuchu Kamili i zaczął go pieścić, licząc pewnie, że tą pieszczotą doprowadzi wciąż znajdującą się w tej samej pozycji królewnę do przyjemnych dreszczy. W sumie pewnie się nie pomylił.
No to piękniś miał w ten sposób przed sobą piękną brunetkę, z zadartą spodniczką i koszulką. Mógł patrzeć na jej nogi, majtki i brzuch. Daniel poruszył się nerwowo. Dostał to co chciał. Z jednej strony czuł niechęć do takich typów i chciał zakończyć to przedstawienie.
Z drugiej było mu mało. Jego żona, przedmiot fantazji wielu chłopaków w tym mieście, jednocześnie tak wierna mu do bólu, wystawiona na macanie innego gościa… Czy pozwolić mu na to by zajrzał w głąb jej majtek?
Ten, jakby wyczytał w jego myślach, Daniel zauważył, że jego dłoń zeszła w dół, próbując odchylić gumkę od majtek. Drgnął nerwowo. Znajdująca się kilka metrów dalej Kamila też. Chwyciła dłoń adoratora i uniemożliwiła mu jego zachciankę.
Gdyby nie to, co miał w planach później….
Pozwoliłby. Widok jego żony ulegającej małoletniemu przystojniakowi doprowadzał go do szału. Tak pozytywnego, jak i negatywnego. Ale opcja drugiej bajki przeważyła. Chwycił za telefon.
„Dobra, teraz pocałuj pana i powiedz do widzenia”.
Na pozór uległa Kamila zatrybiła na wibracje telefonu. Daniel widział, że żona lekko zmarszczyła brwi.
Przez chwilę wpół leżała jak przez ostatnich kilka minut, jakby pozwalając na pieszczoty brzucha w wykonaniu bawidamka. A potem uniosła się lekko i szepnęła mu coś do ucha. Jednocześnie złożyła lekki buziak na jego policzku. Daniel poczuł się zazdrosny. Zobaczył jak Kamila usiłuje wstać, na co tamten nie chce jej pozwolić. Ale Kamila była stanowcza. I chwilę później znalazła się w odpowiedniej loży.
- I czym cię tak uwiódł? – zakpił nieco Daniel.
Kamila streściła pokrótce przebieg rozmowy. Daniel widział, że żona jest trochę nie w sosie. Znał ją dobrze, ale teraz nie potrafił wszystkiego rozgryźć.
- Dobra, rozbieraj się – zdecydował.
To na pozór dziwne i perwersyjne polecenie zostało przez nich uzgodnione wcześniej. Kamila przesunęła się w głąb loży i spokojnie zsunęła z siebie majtki, zastępując je krótkimi spodenkami z materiału. Chwilę później zdjęła spódniczkę a na koniec pończochy. W tym czasie Daniel pilnował, by przebierająca się żona nie została podpatrzona przypadkiem przez kogoś. Choć było to niemożliwe.
- Dobrze, że nie kazałeś mi całować go w usta – uśmiechnęła się w swoim stylu Kamila.
- Aż tak ci się nie podobał?
- Ciastko – wzruszyła ramionami żona. – Ale wiesz, że ja takich nie lubię. Zresztą ty też.
To prawda. Dlatego właśnie to było takie perwersyjne. Wystawić Kamilę osobnikowi, którego oboje nie akceptują. To dodatkowo podkręcało atmosferę.
- Wymacał ci cipkę? Albo zajrzał pod majtki? – zapytał z pewnym napięciem.
Zgodnie z jego oczekiwaniami zaprzeczyła. W sumie można to było rozegrać jeszcze inaczej. Pozwolić ma na więcej, choćby na to co wymienił wyżej a potem sprowokować jakąś sytuację i dać mu po ryju. Ale chyba nie wypadało. Może nie zasłużył na to? Może głupio tak oceniać po wyglądzie i pozorach?
- Jaki był? – zapytał.
Wiedziała o co mu chodzi.
- Nie jakiś pierdołowaty, ani nie jakiś pieprznięty egoista. I wrażenia ruchacza też nie sprawiał. Ale wiesz, w ciągu trzydziestu minut to się nie da tak określić na pewno. W każdym razie, byłam na nie – uśmiechnęła się na koniec wywodu żona.
Usiłował wyczytać coś z jej twarzy, z jej mowy ciała. Tak, była poruszona, podekscytowana tym co się stało, tym na co pozwoliła. Zadowoliło go to. On się nakręcił, ona też. Odbiło się to na niej, nie potraktowała tego na zasadzie „mąż chce, więc rób co uważasz, ja ci pozwolę”. Nie, żyła tym co się stało. I to stanowiło odpowiednie preludium do tego co teraz.
- Dostałem prezent rocznicowy od ciebie – odezwał się Daniel. – Teraz czas na mój prezent dla ciebie.
- Już nie mogę się doczekać – dostrzegł na jej twarzy lekko drwiący uśmiech. Znał dobrze powód. Ten prezent zasadniczo znów miał być podarkiem bardziej dla niego, niż dla niej.
Tyle, że ona nie wiedziała wszystkiego.
Wstała z miejsca.
- Już? Mam zaczynać? – zapytała, zaczepnie kręcąc się w lewo i prawo.
Spojrzał. W tej skąpej kreacji, ta szanowana licealna nauczycielka wyglądała jak… Lepiej nie kończyć. Gdyby zobaczył ją szkolny dyrektor…
- Nie do końca – chrząknął. – Podejdź tu.
Przysunęła się, nie do końca wiedząc o co mu chodzi. Usiadła obok niego. Nim odezwała się, Daniel chwycił ją mocno.
- Wyglądasz bosko, po prostu bosko – wygłosił takim tonem i z taką mocą, że lekki uśmieszek natychmiast zniknął z jej twarzy. – Najchętniej zerżnąłbym cię tu, nie bacząc na to czy ktoś patrzy, czy nie.
 Wiedział, że takie słowa zawsze na nią działały. To był dobry wstęp do tego co miało się stać za chwilę. Nie czekając na jej odpowiedź, przycisnął ją do siebie i mocno pocałował w usta. Przez chwilę lizali się z całą namiętnością, ostro jak niewyżyte nastolatki.
Wiedział, że takie zachowanie z jego strony zmiękczy żonę jeszcze bardziej. Ale to nie była gra, on w tej chwili naprawdę jej pożądał. W krótkich spodenkach i koszulce. Bez majtek i stanika. W szpilkach, które dodawały jej kobiecości jeszcze bardziej, choć wydawało się to już niemożliwe.
Była ubrana, lecz praktycznie naga. Jego żona, niemal naga, wystawiona na lubieżny wzrok setek imprezowiczów…
- Wstawaj – polecił zdecydowanie. A gdy Kamila spełniła nakaz i przesunęła się przed niego, znów chwycił ją, uniemożliwiając opuszczenie boksu. Nie mówiąc ani słowa, odsunął spodenki od jej ciała, spoglądając w dół. W jej nagie pośladki. Nikt nie mógł niczego widzieć, za nimi były tylko pusta loża i ściana. Ale sam fakt, że rozbiera żonę tutaj, w klubie, pełnym imprezowiczów działał mocno. Choć on w tej chwili chciał po prostu zobaczyć ją nagą i obserwować jej reakcje. A Kamila zachowała się przewidywalnie. Drgnęła nerwowo, nie chcąc mu pozwolić na przekroczenie granic. Nie mogła jednak powstrzymać jego żądzy. Jego dłoń przez kilka sekund myszkowała pod spodenkami, zaciskając się na pośladkach Kamili.
- Kiedy dołączysz? – zapytała cicho, gdy już się uspokoił i spodenki ponownie zakryły jej ciało. Wzięło ją i on to wiedział.
- Wybiorę odpowiedni moment – usłyszała. – Wiesz co masz robić.
Skinęła lekko głową. Wzięła głęboki oddech i uwolniła się objęć męża. Odwróciła się jeszcze, by mógł wyczytać z jej oczu to, ile dla niej znaczy. Bez jakiegoś ckliwego romantyzmu. Po prostu.
- I pamiętaj – rzucił, gdy znów odwracała się robiąc krok w stronę parkietu. – Nie odwracaj się. Niech to wygląda tak jak… Sama wiesz.
Nie odpowiedziała. Wiedziała.
Daniel zapalając papierosa patrzył jak Kamila rusza w przód. Rzucił okiem na jej sylwetkę, prawie nagie ciało, które nigdy nie miało mu się prawa znudzić. Na jej wolne kroki, które powodowały, że Kamila wydawała mu się jeszcze bardziej kusząca, niż zwykle. Na lekko kołyszące się biodra. Na spojrzenia chłopaków w różnym wieku, którymi obrzucali przechodzącą obok nich piękność kierującą się w stronę sali techno.
Stłumił w sobie pożądanie, chwilę później zgasił papierosa i również opuścił lożę. Ale udał się w zupełnie inną stronę.

Kamila maszerowała przez salę spokojnym krokiem, ale czuła się wybita z rytmu. Wszystkim. I tym, że przed chwilą zrobiła z siebie trochę uległą sukę dla jakiegoś barana. I tym, że teraz na wpół rozebrana skupia na sobie wzrok niejednego napalonego małolata. I tym, że to co najbardziej perwersyjne, dopiero przed nią.
Trzy sprawy, trzy powody, ale mianownik był jeden. Zrobienie z siebie kurewki. Co było kompletnie sprzeczne z jej charakterem i jednocześnie niezwykle kuszące w kategoriach fantazji.
Bo wszystko co doprowadzało ją do uległości, czy, może bardziej, do poniżenia, doprowadzało ją do pasji. I było takie dziwkowate.
Tak jak przed chwilą, gdy dawała się macać jakiemuś playboyowi. Może dla wielu dziewczyn byłyby to niewinne macanki, ale ona nie zwykła udostępniać innym mężczyznom nawet tak niewinnych miejsc jak nogi, czy brzuch. Nie zwykła pokazywać im majtek. Takie sytuacje wytrącały ją z równowagi.
I tak jak teraz, gdy szła wolno po imprezowym parkiecie w samych spodenkach i niezbyt długiej koszulce w pewnych sytuacjach odsłaniającej pępek. Choć nie brakowało tu odważnie ubranych dziewczyn, to chyba nikt nie był aż tak rozebrana jak ona. Stateczna, dojrzała, konserwatywna trzydziestodwuletnia nauczycielka z liceum.
I tak jak, dla innych dziewczyn mógłby to być chleb powszedni, tak dla niej stanowiło to duże wyzwanie i obciążenie. Nigdy nie była zadufaną w sobie panną, uważającą się za ósmy cud świata, ale wiedziała jak działa na facetów. Mówiły jej to dziesiątki, setki spojrzeń w szkole, na mieście, na takich imprezach jak ta. Dlatego krocząc teraz spokojnie w kierunku sali techno, nie musiała zerkać na boki, by mieć świadomość, że gapi się na nią niejeden facet. Gapi i rozbiera wzrokiem a w myślach robi pewnie jeszcze inne rzeczy.
Dlatego czuła się wytrącona z równowagi. Na pół rozebrana, w pewien sposób poniżona, wystawiona na wzrok napalonych ogierów. Zachwiała się w którymś momencie, szybko jednak łapiąc równowagę.
Bodźce, których doznała w trakcie igraszek z Radkiem, bo takim imieniem przedstawił się ten playboy, oraz bodźce, których doznawała teraz wpływały na nią mocno. Ale przedarłszy się pod drugi bar, już na sali techno, zamówiła jeszcze jednego drinka. W sumie nie wiedziała, czy to dla podkręcenia, czy uspokojenia.
Przeżycia z ostatnich kilkudziesięciu minut, multum ludzi na parkiecie, ogłuszająca muzyka i ogólny klimat już wprowadziły ją w odpowiedni nastrój. Może ten drink nie był potrzebny? Ale skoro już zamówiła…
Zapłaciła i odwróciła się w kierunku parkietu. Od razu wychwyciła kilka spojrzeń skierowanych w swoja stronę. Niektóre odpuściły, inne postanowiły zawalczyć. Wzruszyła ramionami.
Opierając się o blat, spokojnie popijała drinka. Miała w zasięgu wzroku całą salę techno, ale tak naprawdę widziała tylko to co najbliżej. Dalej panowała ciemnica, więc na parkiecie dostrzegała tylko zarys kłębiącego się tłumu. Co jeszcze bardziej spotęgowało poczucie nagości. Bo, poza osobami kręcącymi się najbliżej, ona nie mogła za bardzo zobaczyć nikogo, za to ją, cała reszta. Nawet ci, z dalszych miejsc na parkiecie. O ile oczywiście ktoś jej nie zasłonił.
Westchnęła, trochę podenerwowana, czując lekki pot na dłoniach. Czuła szybciej bijące serce. Co ten Daniel wymyślił? Wiedziała tylko tak ogólnie. Nie chciał zdradzić wszystkiego, uzasadniając to niespodzianką. Rozumiała to i nawet przyjmowała z pewnym entuzjazmem, bo jak każda kobieta lubiła niespodzianki. Ale akurat niespodzianka polegająca na byciu półnagą na imprezowej sali, w otoczeniu kilkuset rozbrykanych ludzi była kontrowersyjna. Tak przyjemnie perwersyjna, jak i jednocześnie ciężka do zaakceptowania.
Miała po prostu wejść w ten tłum. Ustawić się gdzieś tam, zwracając się twarzą ku małej, prowizorycznej scenie, na której za chwilę miał pojawić się jakiś tam pseudo DJ, dający swój set. Nie znała go kompletnie, ale nie to było istotne. Najważniejsze, że miała tym być. By zagrać w pewien sposób, taką no… Prostytutkę. Jakoś tak. Nie wiedząc w ogóle, że…
- No właśnie, co, jeśli ktoś zacznie do mnie dobierać się wcześniej? – pytała nieco podekscytowana kilka dni wcześniej.
- A kto się dobiera do nieznanej dziewczyny w taki sposób? – odpowiedział pytaniem Daniel.
- Pewnie znaleźliby się tacy…
- Widocznie zatem, taki był wyrok pana naszego – zaśmiał się niefrasobliwie tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem. – Czyż to nie jest perwersyjne, że nie odwracając się, będziesz zdana na podryw kogoś, kogo nie widzisz? Gdybyś od razu widziała, że to ja, straciłoby to swój urok w dużym stopniu…
Miał rację, ale jeśli…
Jej spojrzenie zderzyło się ze lekko roześmianym wzrokiem jakiegoś chłopaka. Wzdrygnęła się. Nie jakiegoś. To był Mariusz, uczeń z jej szkoły. Stał kilka metrów dalej i patrzył na swoją licealną nauczycielkę, na jej długie nogi w samych spodenkach. Raz jeszcze poczuła się naga.
Będzie miał chłopak co opowiadać w szkole. Oby tylko przypadkiem nie znalazł się za chwilę w jeszcze bardziej niekorzystnym miejscu.
Trudno, musiała liczyć się z tym, że tu na miejscu spotka kogoś ze szkoły. Ucznia, czy uczennicę. Wręcz niemożliwością była sytuacja, by się, na któregoś nie natknęła.
Z nerwów dopiła drinka, odstawiając pustą szklankę na blat. Czuła, że jej twarz zdradza niepewność, niepokój. Nic dziwnego, to co miało się stać za chwile, nie było czymś zwyczajowym.
A co, jeśli jeszcze bardziej podkręcić atmosferę? Bo najchętniej zniknęłaby w tym tłumie. Tam było ciasno, ale i ciemno. Mało kto zerkałby w dół gapiąc się na jej tyłek opięty ciasnymi spodenkami.
Ale w swojej uległości postanowiła dać upust wrodzonemu ekshibicjonizmowi. Znów powolnym krokiem ruszyła wokół parkietu. Tutaj oświetlenie, choć kiepskie, było nieco wyraźniejsze. Idąc między parkietem a boksami, wystawiała swoje półnagie ciało na widok rozemocjonowanych, rozimprezowanych mężczyzn i kobiet. Mogli bez przeszkód gapić się na jej nagie nogi, na jej pośladki zasłonięte tylko obcisłymi spodenkami. Pod którymi nie miała majtek. Mogli gapić się z odległości metra, czasem nawet jeszcze mniejszej.
Tak, to ją paraliżowało, ale i nakręcało. Tak właśnie dostojna nauczycielka robiła z siebie imprezową kurewkę. Po kilkunastu krokach, z wrażenia zacisnęła pięści, czując, że w tym momencie jest naprawdę naga.
Poczuła wibracje… Tak, przy pasku. Te przede wszystkim. Chwyciła telefon w dłoń.
„Pięknie kochanie, wiesz co oni wszyscy czuli, gdy tak przechodziłaś obok nich? Domyśl się, albo przetestuj raz jeszcze. Zrób jeszcze jedno kółko wokół parkietu. Zaczaruj spojrzeniem, gestem, ciałem;)”.
Daniel był w formie, niewątpliwie. Wiadomość od niego uspokoiła ją trochę i jednocześnie nieco nakręciła.
Znów ruszyła wyznaczoną trasą.
Muzyka dudniła, uderzając do głowy, wywołując jakieś impulsy, robiąc odpowiedni klimat. Poddawała się jej, robiąc niespiesznie krok za krokiem. Rzucała okiem w lewo na parkiet, rzucała w prawo spotykając się z męskimi spojrzeniami. Nie chciała prowokować zbyt mocno. Miała tylko podkręcić. Tak przypadkowych imprezowiczów, jak i siebie. Ale tamtych tylko na sekundę, tak, by żaden nie przykleił się do niej. To było zarezerwowane dla Daniela.
Miała ich podkręcić. Jak dziwka szukająca najlepszego kandydata na porządne ruchanie. A nie stateczna nauczycielka, urodzona konserwatystka, szanowna pani domu, matka dwójki dzieci.
Nauczycielka… Jej oko wyłowiło kolejnego ucznia w którymś z boksów. Na szczęście nie widział jej, zajęty rozmową z jakaś dziewczyną, ale gdy zaraz przejdzie jeszcze bliżej, a ta dziewczyna rzuci na nią zazdrośnie okiem… Odwróciła wzrok, widząc ruch głowy licealisty. Patrzyła gdzie indziej, ale czuła, że on teraz z odległości kilkudziesięciu centymetrów gwałci wzrokiem jej tyłek.
Czując tak szybsze bicie serca, pewne nakręcenie, jak i przede wszystkim niepewność połączoną z poniżeniem, straciła nieco równowagę. Nogi nie niosły jej tak pewnie i zeszła nieco z drogi zahaczając swym ciałem o boksy.
Chyba ktoś to wykorzystał, ocierając się ramieniem o jej udo. Starała się odsunąć dalej od linii boksów i wejść na środek „chodnika”, ale tam też chodzili inni imprezowicze i było to utrudnione. Raz jeszcze poczuła lekkie macnięcie po udzie. Nie wiedziała na ile przypadkowe, na ile celowe.
„Daję się wykorzystywać jak prawdziwa dziwka”, pomyślała tak z lekką goryczą, jak i pewnym podnieceniem. To jeszcze nie było nic strasznego, aczkolwiek zawsze w takich sytuacjach reagowała alergicznie. Nie wiedziała, jak zachowałaby się, gdyby komuś przyszło do głowy zmacać ją po tyłku, czy nawet klepnąć w niego. Chyba wyszłaby ze swej roli.
Ale, czy na pewno?
Czuła, że nogi drżą. Obchodząc parkiet, co jakiś czas rzucała silne spojrzenia w kierunku mijanych chłopaków. Najczęściej takich, w towarzystwie partnerek. Było bezpieczniej, bo nie mieli opcji, by zostawić je nagle na środku sali i podążyć za hipnotyzującym wzrokiem mijającej ich półnagiej, wysokiej brunetki.
Alkohol uderzał do głowy mocniej. W tym klimacie, przy dudniącej muzyce, w oparach dymu papierosowego, przy krzykach usiłujących przebić się przez dźwięki trance. Wczuwała się w swą rolę coraz mocniej. Zwracała coraz mniejszą uwagę na kontakty fizyczne z różnymi ludźmi. Może dlatego, że żadnego chamskiego nie było. Ot, jakieś otarcie o ramię, o udo, raczej przypadkowe. Gdzieś tam przystanęła na chwilę, czekając aż rozładuje się tłok na „chodniku” i poczuła nieśmiały dotyk czyjejś dłoni na swoim udzie. Ale tylko przez sekundę.
Chwilę później, odniosła wrażenie, że czyjaś dłoń przejechała po zewnętrznej stronie tego samego uda nieco silniej, od kolana, niemal po spodenki. Drgnęła, czym może wystraszyła sprawcę.
„Ktoś chciał sobie pomacać. I pomacał, bo trafił na łatwą kurewkę.”. Sarkastyczna myśl, wbrew zwyczajowym oczekiwaniom, sprawiła, że zrobiło się jej jeszcze cieplej wewnątrz. Wiedziała, że to dobry moment, by przerwać. By wejść na parkiet i dać się porwać muzyce, czekając na swojego pana.
Myśl sprzed chwili kiełkowała. Myśląc o sobie, jak o kurewce, czuła tak spore poniżenie, jak i płynącą z tego tytułu dziką rozkosz. No, jeszcze nie tak dziką… Ale… Oto, samotna, bezbronna, mocno rozebrana, zachowująca się prowokacyjnie kobieta.
Schodząc na parkiet rzuciła okiem w bok i drgnęła jeszcze bardziej.
Zobaczyła utkwiony w siebie wzrok Radka, tego samego, z którym bawiła się jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej. Szczęśliwie był on zajęty adorowaniem innej brunetki, ale wyglądało to dość luźno. To znaczy tak, że chyba mógł w każdej chwili opuścić jej towarzystwo i poszukać sobie innego.
Uciekła wzrokiem i przesunęła się kilka metrów w przód, by znaleźć się jak najdalej od Radka. Ale po namyśle zrezygnowała. Nie dość, że był tam duży tłok, to było także nieco jaśniej. A ona przecież… Za chwilę miał do niej dołączyć pan i władca. I robić jakieś dziwne rzeczy…
Więc byłoby lepiej, by została bardziej z tyłu. I ludzi mniej z boku i niemal w ogóle za plecami i przede wszystkim dość ciemno.
Znów poczuła wibracje przy pasku. Trochę czasu jej zajęło, by nieco roztrzęsiona odebrała smsa.
„Jesteś Królową parkietu, co tam… całej Wielkopolski, wiesz przecież, nie? No to teraz ciesz się chwilą, bierz co swoje i czekaj na pana!;)”.
Uśmiechnęła się. Daniel jednym zdaniem, czy w tym przypadku dwoma, zrobił to co trzeba. Poczuła przypływ pewnej mocy. Siły, do tego, by stać się kurwą oczekującą na swego władcę.
Czując się dużo pewniej zaczęła oddawać się muzyce. Jej rytmowi, jej dźwiękom. Poruszała się, tylko chwilowo dość wolno, zmysłowo. Potem nieco szybciej. Unosząc dłonie w górę, najpierw średnio, potem mocniej. Tak, że odsłaniała swój brzuch praktycznie w całości. Mało kto mógł to widzieć, ale świadomość, że pod koszulką nie ma stanika, nakręcała ją. Nie, nie było możliwości, by piersi wyszły na widok, choćby podniosła ręce najwyżej jak się dało. Ale jednak…
Lustrowała towarzystwo obok, ale tak bardziej od niechcenia. Czuła się wyuzdanie, ale mimo wszystko bezpiecznie. Wiedziała, że Daniel dołączy w ciągu kilku minut. Może dziesięciu? Może da jej chwilę poszaleć, może popatrzy, jak jego żona rządzi na parkiecie, zwracając ku sobie męski wzrok…
Nie no… Było chyba zbyt ciemno, by mogła przyciągnąć spojrzenia wielu facetów. Zresztą to i lepiej, biorąc pod uwagę najbliższą przyszłość…
Może ta ciemność sprawiła, że poczynała sobie odważniej. Muzyka ją niosła. Kręciła biodrami, czasem odważniej wypinała pośladki. Bez obawy, że ktoś tam z tyłu klepnie, bo tam raczej nikogo nie było.
Pozwoliła sobie także na rzucanie odważniejszych spojrzeń w kierunku innych imprezowiczów, mając zresztą świadomość, że tamci ich nie dostrzegą. Spojrzeń w pewnym sensie nieco wyzywających, pewnych siebie. Ale takich z klasą a nie pseudo dziwkarskich, rodem z murzyńskich clipów w MTV.
Zerkając w bok zauważyła Radka, młodego playboya. Już samego, bez towarzyszki. Wszedł w parkiet, rozglądając się. Może szukał właśnie jej? Może chciał dokończyć to co zaczęli godzinę temu? Zaśmiała się cichutko do siebie. Może przyciągnąć go do siebie wzrokiem? Może Daniel miałby dodatkową frajdę przeganiając młodego intruza, pokazując mu, że takie kobiety są dla prawdziwych mężczyzn a nie policealnych wymoczków?
Weszła z metr głębiej, trochę bardziej miedzy ludzi. Obojga płci. Wszystko wskazywało na to, że są bardziej zajęci sobą, niż nią, więc w porządku. Ale z minuty na minutę, czuła nieco większy ścisk. Jej biodra ocierały się o inne. A może odwrotnie, to jej biodra przyciągały inne, aby się ocierały?
W każdym razie, do poważniejszych kontaktów nie dochodziło. Jej konserwatywna natura mówiła, że to dobrze. Jej druga, ta, która teraz ujawniała się coraz silniej, że… Nie do końca.
Może też dzięki temu, że to właśnie ta mroczniejsza cześć jej osobowości napędzana alkoholem i charakterem tego wieczoru doszła do głosu, przestała trochę zwracać na kontakty fizyczne ze współimprezowiczami. Napędzana przez dźwięki muzyki, tańczyła, jeśli można było to nazwać tańcem. W każdym razie, bez większych oporów poruszała się w rytm podawany przez DJa.
Dość słabo wyczuła czyjąś dłoń nieco powyżej talii. Dłoń, która szybko zniknęła. Potem jeszcze jedną, z drugiej strony. Potem ktoś jeszcze niby przypadkiem przejechał ręką po plecach. Ktoś inny po jej ramieniu. Za każdym razem trwało to na tyle, krótko, że nim się zorientowała, intruza albo nie było, albo nie była w stanie go zidentyfikować.
„Macają mnie jak chcą…”, przeszło jej przez myśl. Były w tym stwierdzeniu i naturalna niechęć i nutka perwersyjnego poniżenia. „Macają sobie dziwkę… Może nawet to był Mariusz, albo ten drugi, jak mu tam… Chyba Dominik z klasy maturalnej. Znaleźli sobie dziwkę do macania i będą mieli o czym opowiadać w szkole”.
Ale mimo wszystko nie przejmowała się tym, wiedząc, że teoria o tym, iż sprawcami są uczniowie z jej liceum jest bardzo blada. Poza tym, plecy, styknięcie z udem na sekundę… To nie były aż tak poważne rzeczy.
Robiło się jej coraz bardziej gorąco. Zastanawiała się, jak zareagowałaby, gdyby ktoś zabrał się do macania na poważniej. Gdyby wyczuł, że stojąca przed nim, czy obok niego wysoka brunetka jest trochę… Rozemocjonowana? W każdym razie dość przystępna. Tak jak wskazuje na to jej ubiór i ruchy.
Na sekundę zapragnęła nawet tego trochę bardziej. Jak już robi z siebie kurwę…
Ona, całe życie niedostępna praktycznie dla nikogo. Dość alergicznie reagująca na chamski, czy nawet po prostu bezpośredni podryw…
A teraz… Teraz poczuła wreszcie czyjąś dłoń jakby mocniej. Drgnęła lekko. Nie, to były dwie dłonie.
Ktoś stał za nią i delikatnie chwycił za biodra.
Czy to Daniel? Czas najwyższy, to mógł być tylko on. Choć raczej chwyciłby mocniej. Ale może on też wczuwał się w rolę pana, dopiero zdobywającego sobie królową na własność?
Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Poczuła się bezpieczniej. W końcu znalazła swojego władcę, który pojawił się tak jak zapowiedział. A to, że nie wyjawił jej, jak daleko się posunie, sprawiało, że krew zaczęła krążyć w żyłach trochę szybciej.
Ale też dzięki jego obecności poczuła się na parkiecie dużo pewniej. Teraz te napaleńce po bokach nie są takie groźne. Może nie będą już niczego próbować, widząc, że za jej plecami stoi jej właściciel.
Poruszała się dalej, ale spokojniej, dając męskim dłoniom na swym ciele pole do popisu. Fakt, że były tam, że delikatnie zaznaczały swoją obecność i przypuszczalnie miały się posunąć daleko, choć absolutnie nie wiedziała jak, przyprawiał ją o dreszcze.
Zgodnie z umową nie odwracała się. Ale rzucając twarzą lekko w bok, zobaczyła całkiem blisko towarzysza sprzed godziny, Radka. Wzdrygnęła się nieco, uświadamiając sobie, że może on sobie co nieco obejrzeć. Wolała tego uniknąć. Chociaż przecież z drugiej strony, siłą rzeczy, ktoś i tak musiał co nieco zobaczyć. Nawet w tych ciemnościach.
A może Daniel, sobie znanym sposobem sam przywiódł go jakoś tutaj, aby był świadkiem, jak zdobywa się takie kobiety? Po nim wszystkiego można się było spodziewać.
A dłonie przesuwały się powoli po jej bokach. Nie za wysoko, nie za mocno. Ale palce subtelnie sunęły wzdłuż jej ciała, przyprawiając o delikatne mrowienie.
Zaś sekundę później dłonie przesunęły się na jej brzuch. Mimowolnie zerknęła w dół, ale w tych warunkach mogła dostrzec bardzo niewiele.
Siłą rzeczy poczuła lekki napór na siebie. Pan i władca stał za nią tak blisko, że niemal stykał się z jej ciałem. A w zasadzie stykał, w momentach, gdy wciąż pozostając pod wpływem muzyki, lekko wyginała pośladki w tył.
Tak, to było perwersyjne. Czuła się we władaniu, mimo wszystko obcego faceta. Bo ostatecznie przecież istniała jakaś opcja, że to mógł być ktoś inny, niż jej mąż.
Poczuła ciarki na skórze, gdy dłonie wtargnęły nieco pod koszulkę. Nie za wysoko, nie za mocno, nie na tyle, by dotrzeć do nagich piersi, ale jednak.
A po kolejnej chwili, jej właściciel opuścił swe dłonie wzdłuż ciała, chyba nawet pochylając się nieco i macając jej nogi. Konkretnie uda, ich tylnią część.
Tak, Daniel uwielbiał jej nogi. Zresztą nogi były tą częścią kobiecego ciała, na które zwracał największą uwagę. Wiedziała o tym doskonale.

A teraz czuła jak te dłonie delikatnie wdzierają się między uda. Znajdują się wewnątrz nich. Nie dochodząc do spodenek, ale jednak wysoko. I bawią się nimi, przyprawiając ich właścicielkę o gęsią skórkę.
Tym bardziej, że po bokach zrobiło się dość tłoczno. Z jednej strony dobrze, bo taka sytuacja utrudnia dokładne sprawdzenia stojącego obok sąsiada, ale z drugiej, wychodziło na to, że ona daje już dość ostro macać, może nie tyle na oczach, ale jednak w towarzystwie wielu ludzi.
Z wrażenia westchnęła głęboko. Tym bardziej, gdy dłonie nieco silniej rozsunęły jej uda i po sekundzie ścisnęły je, tuż pod pośladkami.
Tak, to był ten spektakl, którego spodziewała się po Danielu. Nie zawiódł jej. Ani spektakl, ani Daniel. Tylko co dalej? Na co odważy się jeszcze?
Czy może w jego ocenie, to dopiero początek?
Nie no, na pewno nie mógł poprzestać na tym. Poczuła jak władca znów nieco przywiera do niej swym ciałem a jego dłonie ponownie wślizgują się pod koszulkę. Ale tym razem zaczęły jeździć po bokach. Znów delikatnie, samymi końcówkami palców, tak, że poczuła jeszcze mocniejsze mrowienie. Zmusiła się by nie odwrócić głowy. To według Daniela popsułoby zabawę.
A dłonie jeździły całkiem odważnie w górę, docierając niemal pod pachy. Powodowało to wciąż przyjemne dreszcze, jak i zmieszanie, uderzające do głowy Kamili, bo siłą rzeczy, w górę unosiła się także jej koszulka. W pewnym momencie niewiele brakło, by na wolność wydostały się jej piersi.
Ruchem rąk, poprosiła sprawcę o większą subtelność, ale nie podziałało. Ten nieustępliwie przesuwał swe dłonie, rozpychając ręce Kamili od reszty ciała. W końcu zrozumiała. Oddając się tańcu, wyciągnęła ręce wysoko nad głowę.
Wraz z zawrotem głowy poczuła męskie dłonie jeżdżące bo jej bokach swobodniej. Ale swobodniej poczuły się także jej piersi. Zamarła, czując, że koszulka podjeżdża w górę jej ciała tak wysoko, że…
Że odsłania jej nagi biust.
Czuła, jak nogi się uginają.
Fakt, że we względnych ciemnościach, fakt, że ludzie nie rozglądali się raczej po bokach, ale… Ale stała na parkiecie największego klubu w mieście z nagim biustem. Sutki, które zetknęły się teraz bezpośrednio z klubowym powietrzem, stwardniały natychmiast.
Nie wiedziała jakim cudem utrzymuje tak długo ręce w górze. Umysł krzyczał, żeby opuścić je w dół, ale coś nie pozwalało. Jakby ta bezsilność, posłuszeństwo wobec właściciela okazały się decydujące. I ona, licealna nauczycielka eksponowała teraz publicznie, przy setkach ludzi swe nagie piersi, modląc się, by coraz mocniej napierający władca chronił je na swój cudowny sposób przed widokiem imprezowiczów. Tak, by nikt ich nie zobaczył.
Ale świadomość, że ktoś może wbić z nią swój wzrok i zobaczyć, działała na Kamilę obezwładniająco.
A on, pan i władca, jakby jeszcze na złość, perfidnie zaczął się bawić nimi, zamykając je w swych dłoniach, ściskając lekko i masując. A na koniec szczypiąc delikatnie sutki. Nie trwało to długo, ale dla tak spanikowanej, jak i podnieconej nauczycielki, sekundy zamieniały się niemal w minuty.
W końcu jednak skończył, koszulka wróciła na swe miejsce a Kamila poczuła, że stoi tylko dlatego, że on podtrzymuje ją swym silnym ciałem.
„Daniel, jesteś geniuszem…!”, to była pierwsza myśl, która przyszła jej do głowy. „Geniuszem a ja będę twoja kurewką po wszystkie czasy, skoro chcesz bym nią była!”.
A jeśli to jednak nie Daniel? Przecież wciąż nie miała pewności.
I nie miała czasu się nad tym zastanowić. Nie minęło kilka sekund a jej usta rozchyliły się szerzej. Poczuła męskie dłonie po raz kolejny na jej brzuchu, ale tym razem schodzące niżej. Poczuła, jak dość delikatnie, powoli jakby droczyły się z nią, ale jednak nieustępliwie usiłują odchylić gumkę od spodenek.
A więc Danielowi wciąż było mało. No tak, można było się tego spodziewać.
Muzyka dudniła, po chwilowej utracie kontroli nad sobą, spowodowanej odsłonięciem piersi, Kamila powoli wracała do rytmu wyznaczanego przez dźwięki trance, poruszając leniwie biodrami a tamże właśnie, jej pan, powoli wdzierał się swoimi palcami pod spodenki.
Powoli, jakby nie mogąc się zdecydować, jakby chciał torturować swoją niewolnicę tym przedłużającym się oczekiwaniem. Aż w końcu zmienił nieco taktykę i chwycił spodenki w swe silne dłonie.
Odsunął je nieco od ciała i okrężnymi ruchami zaczął je z niej zsuwać.
Nie wytrzymała. Opuściła dłonie w dół, chwytając jego ręce, jakby chciała je powstrzymać. To był naturalny odruch, nie mający nic wspólnego z nieposłuszeństwem i on powinien o tym wiedzieć. Po prostu… Nie mogła tak od razu, tak… Musiała wyrazić swój protest.
Jego dłonie zatrzymały się, ale tylko na chwilę. Jakby sam stracił trochę równowagę, może z powodu nadmiernego tłoku po bokach, może za jego plecami też się zrobiło tłoczniej, nie wiedziała. Ale przyparł się bardziej do niej, tak, że minimalnie, ale jednak poczuła jego zapach i gdy dotarł do niej, w zasadzie bardziej do mózgu, niż do nosa, wzdrygnęła się.
To chyba nie był zapach Daniela.
Z oczywistych względów wiedziała doskonale, jak pachnie jej mąż, ale to tutaj… Czy to było coś innego, czy jej się tylko zdawało? Może to efekt tej sali, tych wszystkich ludzi, tego klimatu? Może sama, po alkoholu miała problemy ze swoim węchem.
Próbowała wyostrzyć zmysły, ale nie było to łatwe. Dobrze imprezowy nastrój uniemożliwiał to jej, dodatkowo wciąż czuła jak spodenki zsuwają się niżej. Nawet nie centymetr po centymetrze, ale jednak. Powoli, w stosunkowo długim okresie czasu, tak, jakby władca bawił się nią, jej uczuciami, doprowadzając tym sposobem do wrzenia.
Tak, to znów przywodziło na myśl Daniela. To było zdecydowanie w jego stylu.
Nieco uspokojona pod tym względem i rozedrgana pod tym drugim. Bo czuła jak spodenki już gdzieś w połowie odsłaniają pośladki. A ona odruchowo, w poczuciu zagrożenia, szukając bezpiecznego schronienia, chowa się, przyciskając do jego ciała. Wyczuwając jeansy i coś jeszcze.
I przywarła do niego całym ciałem, rozpaczliwie szukając schronienia, gdy poczuła, że gumka jest pod pośladkami.
Drżała i nie potrafiła tego nawet ukryć. Tak, jak przed chwilą eksponowała swe nagie piersi, których jednak chyba nikt, szczęśliwie nie mógł widzieć, tak teraz stała na parkiecie wśród szalejącej gromady ludzi z opuszczonymi spodenkami. Czując delikatny chłód na swych pośladkach i wzgórku łonowym.
„Oszalał!”, przemknęło jej przez myśl. „Miałam być kurewką, ale… Ale nie aż tak! Daniel, Boże, co ty ze mną robisz? Albo ze mnie… Robisz ze mnie prawdziwą kurwę…!”.
Swe ręce trzymała na jego przegubach, ale nie powstrzymała niczego. Głównie tego, że ręce Daniela zdecydowanie skierowały się na wzgórek i tam, w swoim stylu delikatnie masowały go.
Z reguły zostawiała tam pasek, ale tym razem, jak rzadko kiedy była wydepilowana na zero. Jego palce delikatnie masujące nagi, wygolony wzgórek w obecności kilkuset ludzi doprowadzały ją do utraty tchu. Z ust wydarło się przeciągłe westchnięcie.
Była stracona. Spanikowana, stojąc z gołą dupą w dzikim tłumie ludzi i jednocześnie podniecona tą bezgraniczną perwersją do absolutności, oddawała się zdecydowanym pieszczotom swego pana. A jego palce…
Palce jednej dłoni zjeżdżały coraz bardziej w dół a druga ręka znalazła miejsce miedzy ich ciałami, by chwycić nagie pośladki Kamili. Tak, chwycić, tu już nie było miejsca na czułości i inne delikatności. Tam, za jej plecami, Daniel ściskał tyłek, wjeżdżając palcem między pośladki, nawet majstrując coś przez chwilę przy otworze analnym, na co zareagowała gwałtownym drgnięciem.
Odpuścił, ale nie przestał ugniatać pośladków. Za to z przodu jego dłoń znalazła się już między udami Kamili.
Na tyle głęboko, by mogła się przekonać, jak bardzo wilgotna jest cipka posłusznej kurewki.
Choć Kamila starała się nie dopuścić do siebie tej myśli, to jednak nie mogła od niej uciec. Coraz bardziej oczywiste stawało się, że apogeum całej tej gry znajdzie miejsce dopiero za chwilę.
Rozchyliła usta jeszcze szerzej, gdy poczuła jak palce jeżdżą bezwstydnie po jej wargach sromowych. Ścisnęła go za przegub niemal z całej siły, ale nie zareagował. Może dlatego, że wyczuł, iż Kamila w tym momencie nie tyle protestuje, ile przytrzymuje się, by nie upaść.
A ona, poniżona do granic, biernie oczekiwała tylko jednego. Tego, czego nie mogła sobie wyobrazić a jednocześnie bardzo pragnęła. Bardzo. Tu i teraz, nawet w takiej scenerii, w zatłoczonej ludzkiej gromadzie, nie zadającej sobie sprawy, co dzieje się tuż obok nich.
I doczekała się. Prawa dłoń pana i władcy objęła ją mocno w pasie, jakby on sam zdawał sobie sprawę, że jego naga niewolnica nie jest w stanie utrzymać się na nogach o własnych siłach a wskazujący palec lewej dłoni, powoli, acz nieustępliwie wdzierał się do środka. W sam głąb, Najdalej jak mógł. Doprowadzając Kamilę do tego, by wydała z siebie przeciągły jęk, przechodzący w świst.
I palec wyszedł, doprowadzając Kamilę do drgawek. Potem wszedł i znów wyszedł. Tak kilka razy. Tak, by Kamila zrozumiała, że jest zdana na łaskę swego władcy i by wiedziała, że on może wyruchać ją nawet w takich okolicznościach. Choćby tylko palcem.
Nie zdążyła jednak zrozumieć, dlaczego ten palec po którymś wyjściu zwleka z ponownym atakiem a władca kombinuje coś z tyłu niecierpliwie, gdy…
Gdy ponownie poczuła napór czegoś. Ale to coś było większe, było szersze, to znaczy grubsze. To nie były dwa palce, nie, nie… To był…
Po raz kolejny usta rozchyliły się w niepomiernym zdumieniu a na twarz wylał się potężny rumieniec. Nie mogła uwierzyć, nie mogła. Ale tak było. Do jej gorącej i wilgotnej cipki wsuwał się twardy penis.
Gdyby Daniel nie przytrzymał jej mocniej, upadłaby. Tak mocno ugięły się pod nią nogi. To było niewyobrażalne. Daniel nieraz opowiadał o różnych fantazjach. Także takich raczej absurdalnych. To była jedna z nich. Nie wierzyła, że kiedykolwiek będzie w stanie wprowadzić ją w życie. A tu…
A tu, w sali klubowej, w obecności kilkuset osób, mimo tego, że w ciemnościach, to jednak w obecności absolutnie wyczuwalnej. Czuła jak penis swego pana i władcy znajduje się w jej cipce. W niej. W samym środku.
Totalnie poniżona, sprowadzona do roli dziwki dymanej w środku imprezowej Sali, przestała odczuwać cokolwiek. Poza tym, że ktoś tam z tyłu pieprzył ją jak chciał.
Czuła tylko to. I jeszcze jedną niepokojącą rzecz. Co, jeśli to jednak nie Daniel? Co jeśli coś się stało, nie mógł przyjść a ktoś inny po prostu poderwał ją i nie wyczuwając oporu robił z nią co chciał?
Na myśl o tym, poczuła zarówno niekomfortowy niepokój, jak i kolejną falę olbrzymiego podniecenia.
Mimo braku absolutnej pewności, wychyliła się nieco do przodu. W ten sposób pan i władca, czy to Daniel, czy jakiś przypadkowy imprezowicz, mógł ruchać ją od tyłu zdecydowanie łatwiej.
Ruchała się w klubie, na sali, między kilkoma setkami imprezowiczów. Ona, licealna nauczycielka, zasadnicza i konserwatywna ruchała się tu, w tych okolicznościach. Poniżona, ruchała się i chciała więcej. Niezależnie od tego, kimkolwiek był ten, który ruchał ją jak jakąś dyskotekową szmatę.
Powoli, niespiesznie, tak jakby i on obawiał się robienia sensacji, tego, że ktoś może zobaczyć co się dzieje, puknąć w ramię kolegę i pokazać mu. Ruchał ją ostrożnie, spokojnie, trzymając mocno za biodra. Ale tak, czy owak, ruchał.
Nie trwało to długo. Pan i władca wykonał z kilkanaście ruchów. Ale każdy z nich był dla Kamili tym, czym lądowanie na księżycu dla ludzkości. Był czymś czego nigdy nie miała prawa zapomnieć.
Wiedziała, iż ludzie z boku mogą coś wyczuć, widziała, że ktoś tam rzucił spojrzenie na nią. Nie wiedziała z jakiego powodu, czy może dostrzegł coś więcej, czy tylko tak przypadkowo. Ale jednak, ktoś spojrzał, ktoś otarł się w tym ścisku mocniej. A ona wciąż była ruchana przez kogoś, kogo do końca nie była pewna.
 Nieprawdopodobne skurcze, których doświadczyła i ciężkie westchnienia wychodzące z jej ust ustały, kiedy raz jeszcze chwyciła swego władcę za przegub dłoni i coś do niej dotarło.
Nie wiedziała dlaczego teraz, dlaczego tak późno a nie wcześniej, ale dotarło. Lepiej późno, niż wcale. Ale to coś zmroziło jej krew.
Nie wyczuła na jego dłoni zegarka. Przejechała ręka by się upewnić raz, drugi i trzeci. Nie było tam zegarka.
Daniel, nieco staromodny, nosił zegarek zawsze. Zdejmował go przed spaniem. Czasami w domu też go nie miał na ręce, ale gdy wychodził gdziekolwiek, do pracy, na mecz, po prostu w miasto, zakładał go zawsze. Zawsze. A teraz go tam nie miał.
Nie zwróciła uwagi nawet na kolejne pchnięcie. Wiedziała już na pewno, że tym, kto ją rucha, nie jest Daniel.
Zacisnęła dłonie na jego rękach, próbując się wyrwać. Tamten zastygł. Jakby domyślił się, że ona wie. Nie puścił jej bioder, ale przynajmniej jego penis opuścił jej cipkę.
Była wciąż podniecona, ale przede wszystkim spanikowana. Kto ją ruchał? Komu dała dupy? Kto, bezczelnie na środku imprezowej sali śmiał ją rżnąć, wykorzystując jej taktyczną uległość?
Nie potrafiła się odwrócić. Jedyna co mogła, to naciągnęła na biodra spodenki. Drżała. Tamten już wiedział. Czuła to.
Przyciągnął ją do siebie i próbował odwrócić. Nie było to łatwe w tym tłoku, ale udało mu się. Osłabiona, totalnie zdekoncentrowana i oszołomiona całą sytuację nie była w stanie zdobyć się na niemal żaden opór. Chwytając ją za włosy, wyciągnął z parkietu i prowadził przed sobą. Szła z trudem na uginających się nogach. Dlatego i on się nie spieszył. Gdzie ją prowadził w tych ciemnościach?
- Tutaj – usłyszała zduszony, nieco chrapliwy głos za sobą, jakby odpowiadający na pytanie, które zadawała sobie w myślach.
Zerknęła w lewo. To były pomieszczenia WC, ale nie dla imprezowiczów a dla personelu. Normalnie były zamknięte, klucze mieli barmani i…
Ale gdy posłusznie nacisnęła klamkę, drzwi ustąpiły.
Nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Dlaczego była tak posłuszna temu, który ją tak nikczemnie wykorzystał. Chciała uciec z tej sali, na której została tak brutalnie wykorzystana? Wydymana przez kogoś, kogo wciąż nie widziała.
Weszła, czy raczej została wepchnięta. W pomieszczeniu było jasno. Natychmiast skierował ją do pierwszej kabiny z boku. W jakim celu? Chyba wciąż liczył na…
A ona nie mogła zebrać w sobie dostatecznie dużo sił, by stawić opór.
Szczęśliwie pomieszczenia toaletowe dla personelu były w dużo lepszym stanie, niż te dla klientów. Wciąż trzymana za biodra i za włosy została postawiona twarzą do ściany. Zebrała w sobie siły, by się w końcu odwrócić, ale nie było to potrzebne. Nacisk zelżał.
- Dokończymy, prawda? Chyba nie odmówisz…
Nim się odwróciła, wiedziała już. Skojarzenie było bezbłędne. Choć tego głosu nie słyszała przez… Dwanaście lat? No tak, miała wtedy dwadzieścia jeden, on siedemnaście. Teraz musi mieć dwadzieścia dziewięć. Kurde, jak ten czas minął. I po co w ogóle te wyliczenia?
Wyrósł. To znaczny zmężniał. Już nie był chłopcem, nastolatkiem. Jest facetem. Ale sylwetka się nie zmieniła. Po prostu dojrzał.
Dyszała ciężko, nie umiejąc ukryć emocji, które nią targały. Wstydziła się trochę tego patrząc w jego oczy. Znów miał nad nią przewagę. Tak jak zawsze.
Trzy minuty temu znów… Znów, jakimś czarodziejskim sposobem wepchnął w nią swego penisa. Miał na to jakiś niesamowity patent.
- Zawsze jak się spotkamy, jest gorąco – powiedział, jakby czytając w jej myślach. – To jakiś znak, nie uważasz?
Nie było w tych słowach ironii, czy szydery. On mówił szczerze, tak to odczuwała. Widziała to w jego twarzy. Była poważna, choć dało się wyczytać z niej ślady podniecenia. Też była czerwona, pewnie niewiele mniej, niż jej własna.
No i jego oczy. Płonęły bardziej, niż kiedyś. Może dlatego, że wiedział, iż mu nie odmówi? Ale skąd wiedział? Przecież mogła się zebrać w sobie i…
- To sprawka Daniela – powiedziała wreszcie coś. – Gdyby nie on, nigdy byś… - nie musiała kończyć. Jej słowa mogły go ostudzić. Tak, aby nie myślał, że za każdym razem gdy się spotkają jego kutas ląduje albo w jej ustach, albo w cipce.
Trzy razy oko w oko i trzy razy przeleciał ją. Raz w usta, dwa razy tradycyjnie. Teraz czwarty… Westchnęła głęboko.
- Myślałem o tobie – jego głos był łagodniejszy a jego oddech uderzał w jej twarz. – Często, nawet bardzo. Chyba się nie dziwisz?
Co miała powiedzieć? Że należy do tych kobiet, których się nie zapomina? Zwłaszcza jeśli są nie tylko ładne, to jeszcze tak dostępne?
Z wrażenia zacisnęła uda. Ale on to zauważył i wdarł się tam kolanem. Jego ręce sięgnęły w stronę jej koszulki. Dwie sekundy później leżała obok.
- Ej… - mruknęła tylko.
- Czysto jest, nic się nie bój – wysyczał i sięgnął dłonią w dół. Tym razem nie był tak delikatny, jak dwanaście lat temu. Wręcz zerwał z niej spodenki zdecydowanym ruchem.
Stała naga w kiblu w „Amazonce”. Za chwile miała dołączyć do grona tych, o których opowiada się miejskie legendy. Głównie w szkołach, czy na osiedlach. Jedną z tych, które zostają zerżnięte w dyskotekowym kiblu.
Ona. Nie niegrzeczna, rozbrykana licealistka, czy studentka, która wypiła za dużo. Ona. Licealna nauczycielka.
I miała to gdzieś. Choć na chwilę. Skoro Daniel pozwolił. Nie mogła być pewna, ale to on miał tutaj być. A skoro go nie ma w zastępstwie pojawia się były kolega z drużyny, na tyle bliski, że pozwolił mu przelecieć swoją wtedy jeszcze dziewczynę. Nie, nie mogło być mowy o żadnym przypadku.
Daniel wszystko zaplanował i wszystko wyszło mu tak jak chciał. Znowu wygrał.
- Aj, Mateusz… - szepnęła tylko, gdy poczuła jak agresywnie wpija się ustami w jej szyję, w usta, w sutki… To wystarczyło. Kilkanaście sekund i była niemal tak rozgrzana, jak chwilę wcześniej na parkiecie.
W sumie sam fakt, że stoi kompletnie naga, przed tym chłopakiem, zdana na jego zachcianki, też się do tego przyczynił w tym samym stopniu co jego pieszczoty.
- Znowu chcesz bym była twoją dziwką? – ciężko przeszły jej te słowa przez usta. Ale podnieciły ją.
- Kamila… - oderwał się na chwilę od biustu. – Nigdy nie byłaś dla mnie dziwką i nigdy nie będziesz – jego oczy i siła głosu przekonały ją kompletnie.
Nie wrócił do pieszczot. Trzymając ją za rękę pociągnął w tył. Błyskawicznie rozpiął zamek i spuścił spodnie w dół. Usiadł na zamkniętej muszli.
- Siadaj! – z tymi słowami pociągnął ją do siebie. Wiedziała co ma zrobić. I zaskoczyło ją to trochę.
Oparł się wygodnie z tyłu a ona spojrzała w dół. Jego penis sterczał. Chyba nie aż tak mocno, ale… Dotknęła go, jakby chcąc się przywitać z dawno niewidzianym znajomym. Chwyciła i masowała przez kilka sekund. Tak, by był gotowy.
Usiadła okrakiem na Mateuszu a potem poprawiła pozycję, zbliżając się do jego bioder. Celowali oboje, na efekt nie trzeba było długo czekać. Chwilę później Kamila poczuła jak penis byłego bramkarza młodej piłkarskiej drużyny rozpycha jej cipkę. Odrzuciła głowę w tył zamykając oczy. Jedno wejście, tak jakby na próbę, potem drugie i trzecie. I już był w całości. W niej. Wypełniał ja w ej pozycji całkowicie, co skwitowała przeciągłym westchnięciem.
Poczuła potworną przyjemność płynącą z tego faktu, że zamiast dupczenia, to ona dosiada go i ona steruje tym wszystkim. Ich ciała były bliziutko siebie, stykały się. Mateusz zdjął z siebie koszulkę, przez co mogła dotykać jego całkiem przyjemnie wyglądającej klatki piersiowej. Ocierał się momentami o jej sutki, co sprawiało jeszcze większa przyjemność.
Ale przede wszystkim dosiadała go. Żałowała, że nie ma tu lustra, że nie może obejrzeć się w tej roli z innej perspektywy. Że nie widzi się, jak trzymając dłonie z tyłu, na jego kolanach, unosi się i opada, wpuszczając i wypuszczając ze swej płonącej cipki, jego sterczącego już jak drąg penisa. Nie krępowała się, pozwalając sobie na ciche jęki.
Zamknęła oczy, delektując się tą jazdą. Jak rzadko się jej to zdarzało, jak rzadko Daniel doprowadzał do tego. Może to przez nią, może za słabo akcentowała swoje potrzeby dotyczące właśnie tej pozycji? Nie no, od jutra stanowczo zażąda tego dużo częściej.
- Czekaj… Odwróć się – głos Mateusza przywołał ją do porządku.
Spełniła polecenia. Wstała i ponownie nabiła się na jego członka, tym razem z drugiej strony. Z tej odczuwała chyba nieco mniejszą przyjemność. Nie mogła widzieć twarzy Mateusza, jego torsu.
Mogła czuć za to jego dłonie na swoich biodrach. Zniewalały ją. Poniewczasie znalazły się na pośladkach. Próbowały rozchylić je, tak jakby chciał zobaczyć jej analny otwór. Westchnęła głębiej. Było to tak krępujące jak i rozkosznie podniecające. Czuła, że się zbliża.
No, nie tyle zbliża, ile w zasadzie już jest. Chwyciła się mocniej ud Mateusza i zaczęła nabijać szybciej. Z satysfakcja odczuła, że teraz to już na pewno ona o wszystkim decyduje, że ciało Mateusza służy do tego by sama osiągnęła szczyt. Że on o tym rządzi i że to na swój sposób wykorzystuje.
- Aaaach… - mimo wszystko wolała pohamować nieco jęk rozkoszy. Na chwilę zastygła na gorącym penisie, choć lekko się okręcała w lewo i prawi, do przodu i w tył.
Sekundę później zrozumiała, że Mateusz też nie mógł wytrzymać i musiała poddać się jego woli. Uniósł się znad muszli i nie wyjmując swego kutasa ze środka, przyparł Kamilę do ściany i kilkunastoma ruchami, konkretnie przeorał jej cipkę. Usłyszała jego westchnięcie i poczuła jak sperma zalewa jej wnętrze.
Milczeli przez chwilę, stojąc przy ścianie. W końcu zrobiła ruch, jakby chciała się ubrać.
- Poczekaj – powstrzymał ją na chwilę.
Znów usiadł na zamkniętej muszli i posadził ją na swych kolanach, obejmując i przytulając do siebie. Ten gest zaskoczył ją i sprawił pewną przyjemność. Tkwili tak przez chwilę, jednak Kamila czuła się coraz bardziej niezręcznie w tym miejscu.
- Nie przypuszczałam, że będę się kiedykolwiek przytulać w dyskotekowym kiblu – mruknęła wreszcie do swego towarzysza.
- A przypuszczałaś, że będziesz się rżnąć? A może już kiedyś się rżnęłaś?
Nie odpowiedziała, mrużąc tylko oczy. Wydawał się bardziej wyluzowany, uspokojony, niż kilka minut temu. No tak, wiadomo czemu.
Powoli stanęła na nogach. Sięgnęła po ubranie. Nim zdążył je włożyć na siebie, poczuła jeszcze kilka niezbyt mocnych szczypnięć w pośladki.
- Czas się zbierać – oznajmiła. Nie bardzo wiedząc, czy sobie, czy jemu.
- Zostawisz mnie tu?
- Impreza się skończyła… - zaczęła ostrożnie, po prawdzie, nie bardzo wiedząc co dalej. No bo co? Miała z nim wrócić do domu? Trochę zgłupiała.
- No tak, dostałaś co chciałaś i idziesz w dal.
- Nie rób z siebie dzieciaka – spróbowała odparować jakoś to oskarżenie wypowiedziane raczej niezbyt poważnym tonem.
Wstał. Podciągnął spodnie i zapiął zamek. Włożył na siebie koszulkę.
- No to idziemy, nie? – chwycił ją za dłoń.
- Idziemy – powtórzyła. – Razem? Gdzie?
- Do domu – odpowiedział swobodnie.
- Nie gadaj ze mną jak z idiotką. Do jakiego domu?
- Pomyślmy… Może do twojego? Tam czekają na nas, nie? No, może nie na nas, ale na ciebie na pewno.
- Coś kombinujesz… - zmarszczyła lekko brwi, chwytając za klamkę.
- Na pewno nie aż tak, jak główny organizator całej akcji – zaśmiał się cicho patrząc w jej oczy.
Spojrzała i ona.
Wyszli, kierując się bokiem, jak najszybciej chcąc zostawić za sobą parkiet. Doszli pod bar. Opustoszały. Większość imprezowiczów skakała na parkiecie, albo raczyła się trunkami w boksach. Przy ladzie siedział tylko jeden człowiek spokojnie popijający jakiś napój.
Na jego widok Kamila puściła dłoń Mateusza, czując jak serce po raz kolejny tej nocy przyspiesza swój bieg. Ale tym razem z zupełnie już innego powodu.

18 komentarzy:

  1. Hmm, czuję niedosyt. Pewnie dlatego, że jestem Twoim stałym czytelnikiem i podobny scenariusz miał miejsce w poprzednim opowiadaniu. Historia będzie kontynuowana?
    Pozdrawiam, StałyCzytelnik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli nie tyle niedosyt, ile przesyt.
    Cóż, gdyby nie pewna presja, zostawiłbym to opowiadanie na później. Nie chciałem jednak rozczarowywać czytelników, więc musiałem coś wrzucić a to jest jedyne opowiadanie, które miałem ukończone. Mimo obiekcji, że reakcja będzie właśnie taka jak Twoja.
    W każdym razie, kolejne dwa opowiadania będą inne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisząc ten komentarz powyżej obawiałem się takiej reakcji, póki co to tylko moja reakcja, może innym się bardziej podoba, to właściwie jeden z moich pierwszych komentarzy, pomimo bycia Twoim czytelnikiem (fanem) przez dłuższy czas, wcześniej jednak biernym, niekomentującym. Nie chciałem w żadnym wypadku Cię zniechęcić do publikowania i pisania, wręcz przeciwnie, chciałem dać rzeczowy komentarz. Nawet dziś tak się zastanawiałem, że la venda się wypalił bo pisał cały czas tym samym schematem, u Ciebie natomiast mamy cały czas różne motywy, dlatego rób to co robisz dalej, a ja z mojej strony obiecuje głupio juz nie komentować. Pozdrawiam, StałyCzytelnik.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żaden komentarz nie jest głupi, o ile zawiera coś więcej, niż dwa słowa.
    To nie Twój komentarz wywołał taką reakcję. Jak pisałem, już przed publikacją miałem obawy, że to zostanie tak odebrane, że trochę za dużo takich grzybów w ostatnim czasie. Niestety stałem się trochę więźniem w miarę regularnego publikowania opowiadań a innego nie miałem, pozostałe (na pewno różniące się od tego, wciąż się "piszą"). Opcje były dwie - albo publikuję właśnie to powyższe, albo zostawiam je na później i robię przerwę, może na dwa tygodnie a może na pięć. Wybrałem pierwszą opcję, czując, że to nie jest najlepsze rozwiązanie.
    Pozdrawiam i na koniec napiszę, że życzyłbym sobie takich rzeczowych komentarzy jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja pozwolę sobie zwrócić uwagę na zdjęcia. Świetnie dobrane. Niekoniecznie dokładnie ilustrują opisywane wydarzenia, ale bardzo dobrze oddają klimat, atmosferę opowiadania. To, oprócz fajnie napisanego tekstu zdecydowanie na plus wyróżnia Twoje opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Staram się, żeby zdjęcia właśnie jak najdokładniej odzwierciedlały tekst, ale nie da się oczywiście tego zrobić w stu procentach.
    Co do opowiadań jeszcze, to dzisiaj kończę jedno, o którym wspominałem wcześniej, że będzie miało 40 stron. Ostatecznie wyjdzie z tego 56-57 stron. Wiem, że są sympatycy takich nieco rozbudowanych historyjek, w których akcja idzie bez pośpiechu, ale nie jestem pewny, że aż tak długi tekst i ich nie zanudzi (rekordowe do tej pory opowiadanie liczyło sobie 31 stron).
    Nie muszę chyba dodawać, że jest to opowiadanie - w przeciwieństwie do ostatnich - z dłuższą, bardziej rozbudowaną fabułą.
    Z tego względu, jak i paru innych, ten tekst zamieszczę w okolicach Gwiazdki. Po drodze coś pewnie będzie, o ile skończę.
    W międzyczasie przyszedł mi pomysł na kolejny taki tekst (mam na myśli objętość i poniekąd klimat), tylko muszę wszystko sobie poukładać. Czy coś z tego wyjdzie - pokaże czas.

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie sto razy lepsze niz poprzednie, ktorego niestety momentami nie dalo sie czytac. Oczywiscie mowie tylko i wylacznie o swoich odczuciach. I tak na dobra sprawe jedyne ktore mi sie nie podoba.

    Ale tyle o wadach. Fajnie ze w koncu nie ma malolatow. Lekki przesyt w tym temacie jest. Ale bardzo lekki. Klimat podobny do dekonspiracji. Czyli tajemniczy tancerz. Tez na plus. No i jednak to co lubie najbardziej to spodziewany koniec w niespodziewany sposob.

    Nie ma polskich znakow bo na telefonie pisze. Sorki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli jako mniej więcej stały czytelnik mogę coś zasugerować w temacie wychodzenia poza schematy, to dawno nie było żadnej akcji kobieco-kobiecej (podejrzewam ze Dominika z K&D 3 nie miałaby nic przeciwko kolejnemu spotkaniu. Notabene - Oliwia, jeśli wierzyć plotkom, nie za bardzo interesuje się chłopakami. I jakby tak pomyśleć to szkoła Kamili jest pewnie pełna ładnych nauczycielek).

    OdpowiedzUsuń
  9. Była, jak najbardziej niedawno, w serii KNIU, to chyba dwa opowiadania do tyłu.
    Mam w zanadrzu jedno takie opowiadanie, o którym kiedyś pisałem, że najpewniej go nie zamieszczę, bo jest za głupie. Bohaterkami są dwie kobiety. Być może jednak kiedyś się przełamię i wrzucę na bloga, zwłaszcza, że publikację tego jedynego jak na razie napisanego tekstu, odkładam na koniec roku.
    Co do Oliwii, już chyba wspomniałem, raczej nie planuję jej wikłać w stosunki damsko-damskie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Racja, mój błąd. Co do Oliwii to pamiętam, ale kojarzę tez ze wspomniałeś tez coś o cieniu szansy. Szkoda że nie, ale podejrzewam ze i tak czeka ją sporo ciekawych przygód za te kilka(naście) lat, gdy Kamila dobije 60 i ona będzie musiała przejąć >>pałeczkę<< (he he).

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie to poruszyłeś ciekawy temat.
    Co do Oliwii bowiem, to:
    1. Jej rola zasadniczo zaczyna sie i kończy na KiDs. Po to między innymi zacząłem pisać sequel, aby dać się jej rozwinąć. Niestety, jak wspomniałem, sequel na razie utknął w miejscu.
    2. Dalej - zacząłem również pisać inną serię, której bohaterką jest Oliwia, ba, nawet dwie. Akcja jednej dzieje się współcześnie na Sardynii, gdzie Oliwia znajduje pracę w pubie, który nie jest tym, czym się z pozoru wydaje, zaś akcja drugiej, w Polsce przed czasami Mieszka. Niestety obie również stanęły na feralnej trzeciej części.
    3. No i wreszcie - generalnie pojawiła się opcja, by raz jeszcze napisać coś nowego w klimatach nauczycielka-uczeń, ale w formie książki, z dużo dłuższą akcją wstępną, itd, itp. Początkowo, rzecz jasna, myślałem o Kamili, tyle, że musiałbym napisać jej życiorys niemal od nowa (bez Daniela i przeżyć z nim związanych, dzieci, bez przeszłości, takiej, jaką czytelnicy znają z wszystkich serii, itp), co byłoby trochę bez sensu. Teraz jednak nachodzi mnie myśl, by główną bohaterką została Oliwia, co już na starcie ma kilka plusów. W sumie ciekawa opcja...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli mogę coś zasugerować (jestem innym Anonimowym) to siła Oliwii leży głównie w jej młodości, kontrastujacej z postępująca mamuśkowatoscia Kamili. Myślę że bardziej pasowałaby do relacji typu uczennica-nauczyciel/uczennica-nauczycielka, jako postać pasywna w obu przypadkach. To oczywiście tylko takie sugestie - myślę że tak ja, jak i reszta czytelników chętnie przyjmiek każde opowiadanie w którym jest przynajmniej 1 osoba płci żeńskiej (jeśli wiesz co mam na myśli ;)).

    OdpowiedzUsuń
  13. Tj. Bardziej niż ewentualna dorosła nauczycielka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystkie sugestie czytam i przyjmuję pod rozwagę. Inna rzecz, że nie wszystkie mnie napędzają do pisania, co chyba jest zrozumiałe.
    Nie mam zamiaru robić z Oliwii gorącej trzydziestki. Jedna Kamila wystarczy. Gdybym zaczął pracować na tym tekstem, to myślę, że owa przygoda spotkałaby Oliwię na początku jej nauczycielskiej kariery, czy gdzieś w połowie trzeciej dekady życia. Zatem nie byłaby może nastolatką, ale też chyba nikt nie użyłby określeń, typu, stara, dojrzała, mamuśkowata.

    OdpowiedzUsuń
  15. A wracając do komentowanego opowiadania to aż się prosi o dalszy ciąg i dalsze niespodzianki Daniela czekające na naszą bohaterkę w domu... a może jeszcze gdzieś indziej.
    Pozdrawiam
    P

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie Falanga, kiedy można liczyć na pażdziernikowe opowiadanie ? Jan

    OdpowiedzUsuń
  17. Prawdopodobnie nie będzie takiego.
    Raz - z braku ukończonych (poza jednym, które, jak już nadmieniłem, zostawiam na później).
    Dwa - w zamian za to noszę się z zamiarem zamieszczenia czegoś innego. Wrzucę hurtem dwa, trzy, albo cztery opowiadania. Będą to inauguracyjne odcinki różnych serii.
    Uprzedzam, że erotyki będzie w nich tyle co kot napłakał (jeśli w ogóle), tak jak praktycznie we wszystkich moich seriach. Piszę o tym z góry, aby niektórzy czytelnicy nie rozczarowali się zbyt mocno.
    No i uprzedzam, że bohaterką żadnej z nich nie będzie Kamila. Zresztą ktoś, kto uważnie czytał komentarze pod tekstami raczej powinien wiedzieć czego się spodziewać.
    Uprzedzam wreszcie, że wrzucę to wszystko hurtem, albowiem żadna z tych serii nie jest skończona. Stąd taka próba, jak to się przyjmie, jak będą wyglądały ewentualne komentarze. O ile takowe pod opowiadaniami mało erotycznymi się w ogóle pojawią i o ile ktoś to wszystko w ogóle przeczyta.
    Termin, to jak zwykle któraś sobota (czy względnie niedziela). Być może następna, może kolejna, nie wiem jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cóż, będziemy tęsknić za Kamilą....

    Pozdrawiam
    P

    OdpowiedzUsuń