KAMILA I SENNE MARZENIA XXVII. Rozebrana słowem honoru.
- No to…
Wyciągamy zeszyty, długopisy, co tam macie – zażartowała, podchodząc do swej
klasy.
Odpowiedzią
był rzecz jasna śmieszek. Kto by na początku lipca myślał o zeszytach i
długopisach. Zwłaszcza na plaży w Antonówku.
A jednak…
- Pierwszy
raz cieszę się, że jestem na lekcji – nie omieszkał przekazać nauczycielce tej
istotnej i zadziwiającej jednocześnie informacji pięknie opalony, szczupły,
czarnowłosy Dawid, klasowy zgrywus.
- Zdziwię
cię. Też się cieszę – nie pozostała dłużna, posyłając rozbrykanemu uczniowi
zaczepne spojrzenie.
Bo to była
prawda. Już sam fakt, że lekcja na plaży, ale jeszcze coś.
Po raz
pierwszy zdarzyło się jej prowadzić zajęcia w stroju kąpielowym. W samych
majtkach i staniku.
Była w
niemal doskonałym nastroju. Nie tylko z powodu wakacji, te trwały już od prawie
dwóch tygodni. Coś jej mówiło…
Ten klimat,
to miejsce, ten dzień. Zwariowany, choć przecież to całe zwariowanie miało
nadejść. Zaczęło się już teraz, niecodzienną lekcją prowadzoną w niecodziennym
miejscu na niecodzienny temat. A kontynuacja miała nastąpić wieczorem, w
znajdującym się niedaleko stąd mieszkaniu Adriana, jednego z uczniów jej klasy.
Ucznia, dodajmy, najlepszego, ujmującego, uśmiechniętego, inteligentnego, dość
przystojnego i parę przymiotników można by jeszcze dodać.
W
mieszkaniu, w którym miała odbyć się impreza dla całej klasy. Impreza z okazji
osiemnastych urodzin bardzo lubianego w klasie Adriana.
No, ale
najpierw lekcja. Lekcja co najmniej dziwna, ale…
- Komisja
Europejska do spraw walki z ciemnotą i zacofaniem nakazała bezwzględnie
wszystkim szkołom na terenie Unii Europejskiej wprowadzić lekcje dotyczące
wychowania seksualnego i przysłała nam program – oznajmiła a w zasadzie
przypomniała, bo wszyscy chyba byli o tym doskonale poinformowani.
Stała nad
grupą. Mimo wszystko nie chciała siadać w tym stroju. Było bezpieczniej,
chociaż… Czy stanowiłoby problem to, gdyby pozwoliła sobie na tą nutkę
perwersji, która tak tego dnia chodziła jej po głowie?
- I pani
dostosowała się strojem – nie omieszkał skomentować wstępu Dawid.
- Tak jak
ty i wszyscy pozostali – nie dała się zbić z tropu, wiedząc, że szczególnie z
nim będzie mieć ciężką przeprawę przy akurat tych zajęciach.
Żaden z
pozostałych pięciu chłopaków nie był aż tak odważny, chociaż coś tam mamrotali
pod nosem. Osiemnaścioro dziewcząt raczej odpuściło sobie komentowanie,
przynajmniej na początku. Ale Kamila widziała uśmiechy i pewnego rodzaju
podekscytowanie na ich twarzach.
- Nie będę
omawiała całego programu, to znaczy co wchodzi w jego skład, bo to mija się z
celem – stojąc przed grupą bawiła się dłońmi na wysokości brzucha. – Przejdę od
razu do pierwszego tematu, którym są fantazje seksualne.
- Ja mam
dużo – znów wyrwał się Dawid.
- Ja też –
pospieszyła się z chyba nie do końca odpowiednią ripostą, więc od razu
kontynuowała. – Niestety nie będę pracować według konkretnego programu tego
działu, gdyż takowe jeszcze do nas nie dotarły. Muszę improwizować.
- No to
słuchamy pani – tym razem Dawida uprzedziła Kasia, jedna z klasowych liderek.
- Otóż na
wstępie powiem, że fantazje dzielą się na takie, które można realizować jak
najbardziej i na takie, których realizacja jest utrudniona. Zasadniczo, omawiać
tych pierwszych chyba nie trzeba. Są to rzeczy, raczej powszechnie akceptowane,
stosowane przez dwójkę ludzi i prawdę mówiąc niczego odkrywczego na ten temat
powiedzieć się nie da.
- A
dlaczego niektórych nie można realizować? – wtrącił słuchający z uwagą Dawid.
- A
dlatego, że istnieje spora różnica między tym co dzieje się w głowie a tym, gdy
przychodzi okazja do realizacji. Mówiąc inaczej, w głowie, w marzeniach możemy
na przykład strzelać do ludzi, ale gdyby nagle zaistniała taka możliwość w
życiu realnym, to już nie bylibyśmy tacy skorzy, prawda? – wytłumaczyła
cierpliwie.
- A jakie to
by były fantazje według pani?
Wzięła
oddech. Dawid dość sprytnie ją podpuścił, nie wiedząc, że sama nauczycielka
akurat tego dnia… Nie dość, że postanowiła poprowadzić lekcję bardzo
profesjonalnie, starając się przekazać jak najwięcej wiedzy, to jeszcze jej
własny nastrój…
- Chcę być
z wami uczciwa i mówić o wszystkim, tym bardziej, że jak wspomniałam muszę
improwizować. A więc…
- Nie
zaczyna się zdania od „a więc”… - upomniał ją Dawid.
- Dziękuję
Dawidzie, masz rację. A więc… - powtórzyła a część dziewczyn skomentowała
sytuację śmiechem. – Są to fantazje, po których ciężko byłoby spojrzeć sobie w
lustro. Dla każdego może to być coś innego, ale na przykład… No nie jesteście
już małymi dziećmi, więc podam przykłady wprost. Choćby zdrada, nawet taka kontrolowana.
Albo publiczny ekshibicjonizm. W fantazji łatwo rozebrać się w miejscu
publicznym i to może być podniecające. Ale w rzeczywistości już dużo trudniej,
prawda? To już trzeba się zastanowić nad tym, co będzie po tym przyjemnym
fakcie, gdy do głowy przyjdzie otrzeźwienie.
Dla wygody
oparła się o drzewko, splatając dłonie. Wiedziała, że niejedna para oczu i to
nie tylko męskich, wpatruje się ze szczególną uwagą w pewne części jej mocno
nagiego ciała. Głównie w nogi. Ale także w dekolt, albo w trójkącik przysłonięty
bezpiecznie majtkami.
- A czy
pani ma także swoje fantazje? – zainteresowała się Kasia.
- Myślę, że
każdy z nas ma – odpowiedziała dość enigmatycznie.
- Niech nam
pani opowie – zareagował Dawid.
- Ja też
chciałabym usłyszeć, jakie są fantazje dojrzałej kobiety – dużo chytrzej
podeszła do tematu Kasia.
Zresztą
Kamila usłyszała jeszcze prośby z ust kilku innych uczniów i uczennic.
Zdawała
sobie sprawę, że zapędziła się w tym ekshibicjonizmie celowo. No właśnie… Jeśli
tak zaczynała dzień, to jak go mogła skończyć?
No dobra,
to nie był taki znów początek. Umówili się na piętnastą i ta właśnie godzina
wybijała na zegarku. To już trwało.
- Jak już
powiedziałam, postaram się poprowadzić lekcję poważnie, bo to poważny temat i
możecie na mnie liczyć – zapewniła solennie. – Moją fantazją jest uległość i
wszystko co kręci się wokół wstydu.
- Wstydu? –
Dawid jakby nie zrozumiał.
- Ale czy
mówi pani teraz o fantazjach realnych, czy nierealnych? – włączyła się Kasia
prostując swe nieźle już opalone nogi.
- O jednych
i o drugich. W przypadku tych pierwszych, uległość jest decydującym czynnikiem
a z uwagi na to, że są to fantazje bezpieczne, to i wstyd jakby się nie
pojawia. Bo te fantazje spełniam z mężem.
- Może
podać pani przykłady? – zainteresował się tym razem Karol, ciemnowłosy chłopak
patrzący na nauczycielkę z nietajoną ciekawością.
- Chodzi
głównie o to, że uwielbiam spełniać polecenia mojego męża. Także te
perwersyjne, jakich by sobie nie życzył.
- No… Na
przykład…? – niecierpliwił się Dawid.
Nie tylko
zresztą on. Wyczuła, że sporo podopiecznych ma ochotę na intymne wyznania
swojej licealnej wychowawczyni. No więc…
- No na
przykład chodzenie nago po mieszkaniu. Teraz już nie, bo dzieci dorastają, ale
wcześniej zdarzało się, że mąż życzył sobie bym chodziła przez sobotę w jakimś
letnim miesiącu kompletnie nago.
- I robiła
to pani? – zapytał Karol nie tając zazdrości i pewnego podekscytowania.
Z
wszystkich uczniów i uczennic własnej klasy, akurat on wzbudzał u niej najmniej
pozytywne odczucia. Jakoś tak… Trochę źle mu z oczu patrzyło. No dobrze, może
nie aż tak, ale uważała go trochę za zbyt egoistycznego, cynicznego młodzieńca.
Nienajlepiej odnosił się do dziewczyn. Zgrywał po trochu playboya, mimo, że do
wybitnie przystojnych się nie zaliczał.
- Tak,
robiłam – wyznała szczerze. – Nie miałam wyjścia, skoro mój pan mi kazał.
- A czy mąż
nie nakazywał pani czegoś, co było fantazją z tego drugiego gatunku? – wtrąciła
Kasia, nie chcąc widocznie czekać na zwierzenia wychowawczyni dotyczące zrealizowanych
fantazji.
- Nie. Jest
na tyle odpowiedzialny, że wie, iż nie może mi tego nakazać. Co najwyżej
poruszył taki temat w rozmowie, sprawdzając, czy bym się odważyła.
- I co pani
proponował?
- Na
przykład to samo, tyle, że w miejscu publicznym.
- I dlaczego
pani tego nie robiła? – wstrzelił się Dawid.
- Nie
powiedziałam, że nie zrobiłam – zaoponowała, wiedząc, że tym wyznaniem
podkręciła swojego ucznia i nie tylko jego.
-
Rozbierała się pani publicznie? Gdzie? – zaciekawił się na poważnie.
- Niedawno
byliśmy w Chorwacji, podczas urlopu. Tam panują nieco luźniejsze obyczaje. No i
na jednej z takich zwykłych plaż zasugerował bym rozebrała się do naga,
opalając sobie całe ciało. Co też uczyniłam. Nie był to jednak taki pełny
ekshibicjonizm, gdyż byliśmy raczej z dala od ludzi a mąż pilnował, by nikt nie
podszedł za blisko.
Przestąpiła
z nogi na nogę. Wiedziała, że profesjonalizm, profesjonalizmem, ale przekracza
pewne granice. Nie tylko dotyczące kontaktów nauczycieli z uczniami. Także te
we własnym umyśle. Ten ekshibicjonizm, tym razem duchowy, nakręcał ją nie
mniej, niż fizyczny.
- Jednym
słowem marzy pani by się rozebrać publicznie, na przykład tak teraz na tej
plaży? – Dawid usiłował zapędzić wychowawczynię w kozi róg.
- Po
pierwsze to nie jest tak, że to chodzi za mną non stop – podjęła rękawicę. – To
nie jest tak, że hop siup, mam ochotę ściągnąć jakąś cześć garderoby i iść tak
przez plażę. Musi zajść szereg pewnych czynników, o których nie ma już sensu
wspominać. Poza tym podałam tylko przykład, mogą być też inne. Na przykład
erotyczna sesja zdjęciowa u jakiegoś nieznanego mi fotografa i tak dalej.
- Czyli
fantazjuje pani o ekshibicjonizmie? – podsumowała Kasia.
- Między
innymi. Ale to wynika z czegoś innego. Jest efektem mojej uległości i wstydu, o
którym wspomniałam wcześniej. To się miesza i daje taki efekt.
Czuła, że
dopiero teraz wchodzi na śliski grunt prawdziwie intymnego wyznania. Ale jakoś
nie potrafiła się zatrzymać. Tym bardziej, że…
- O co
chodzi z tym wstydem, może pani wyjaśnić? – zapytała wyraźnie zainteresowana
Kasia.
- To jest
tak… - wzięła głęboki oddech Kamila, czując jednocześnie, że jej nogi stają się
nieco mniej pewne. – To wszystko wynika z poczucia wstydu, które to poczucie
potrafi być bardzo podniecające. Ot, właśnie przy okazji tego ekshibicjonizmu,
ale także innych rzeczy. Wtedy pojawiają się takiego motywy jak uległość,
poniżenie, czy właśnie wstyd. Ten wstyd jest strasznie krępujący, ale przez to
niezmiernie pociągający. Przekraczanie tych barier, tego wstydu napędza.
Przynajmniej mnie i moje fantazje. Chodzi o to obnażanie się. Na przykład
gdybym tutaj była naga…
- Może pani
spróbować – uwaga Dawida była tym razem bardziej wycofana a i on sam szybko się
roześmiał.
- Gdybym
była tutaj naga… To odbywałoby się to w taki sposób, że byłabym wśród was.
Ubranych. Czyli wy bylibyście w jakiś sposób naturalni a ja nie. Wy mielibyście
przewagę, która sprowadziłaby na mnie taką falę uległości, poniżenia z tego
powodu, że moglibyście oglądać moje intymne części ciała a ja waszych nie…
Wiem, że to trochę skomplikowane i być może nie umiem tego wyjaśnić dogłębniej…
W każdym razie ten wstyd, to poniżenie i wszystko co się z tym wiąże wynika
właśnie z tej uległości, co mnie akurat mocno nakręca – przyznała, zdając sobie
sprawę, że na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
- To możemy
się wszyscy rozebrać – zaproponował Dawid, wywołując lekkich śmiech i fale
komentarzy.
- Jak
zwykle słyszałeś tylko to co chciałeś usłyszeć – posłała pobłażliwe spojrzenie
uczniowi. – Miałam tylko przedstawić fantazje a nie realizować je. Tym
bardziej, że są one właśnie z gatunku nierealnych. Choćby poprzez fakt
występowania stosunków na linii nauczycielka-uczeń.
- A
dlaczego ich pani nie zrealizuje? – nie poddawał się. – Nawet jeżeli jesteśmy
my, wiadomo… Ale w innych sytuacjach…
- Właśnie
dlatego, że po wszystkich fantazjach trzeba wrócić do życia codziennego. I
załóżmy, że bym to teraz zrobiła. Jak wyglądałoby to później? Jak sobie to
wyobrażasz, gdybym za dwa miesiące od września miała prowadzić z wami lekcje i
spoglądać wam w oczy?
- No
normalnie… - spuścił nieco z tonu, nie znajdując argumentu na dalszą polemikę.
- Raczej
niezbyt – podkreśliła krótko.
Zapadło
chwilowe milczenie. Ona sama sięgnęła po butelkę wody mineralnej, bo od natłoku
słów wyschło jej gardło.
- No cóż…
To chyba tyle. Jakby ktoś pytał, to pierwszą lekcję na temat wychowania
seksualnego mamy zrobioną – zażartowała, zwracając się w stronę licealistów.
- A pani
profesor… A ja mam jeszcze pytanie – znów usłyszała opalonego ciemnowłosego
zgrywusa.
- Słucham…
- A powie
nam pani, jak jest pani wydepilowana?
Wśród
śmiechów dostrzegła jego spojrzenie usiłujące przebić materiał stroju
kąpielowego. Powstrzymała i swój własny uśmiech.
- To
pytanie zdecydowanie wykracza poza tematykę zajęć – nie poddała się, patrząc
licealiście prosto w oczy.
- No niech
pani powie, skoro się tak pani rozgadała – nie ustępował.
- Skoro się
rozgadałam… - powtórzyła, czując przyjemny ucisk w podbrzuszu. – Nie lubię na
zero, w zasadzie to mąż nie lubi, bo mu się to kojarzy z pedofilią. Tak więc
pozostaje lekki pasek.
Tak, to już
było erotyczne wyznanie. Nie miało nic wspólnego z fantazjami. Po prostu
zdradziła uczniowi a przy okazji i całej klasie jeden ze swoich intymnych
sekretów.
- A propos
fantazji – włączyła się Kasia. – Czy stanowiłoby dla pani problem, gdyby zdjęła
pani część garderoby, na przykład stanik, podczas opalania na plaży, tutaj?
-
Oczywiście, że stanowiłoby – odpowiedziała, powstrzymując się od drobnej
złośliwości. – Rozumiem, że nie o problem pytasz – dorzuciła nieco zmieszana.
Zmieszana,
bo gdyby pytał Dawid, czy kto inny z chłopaków… Ale swego rodzaju natarczywość
ze strony uczennicy odebrała trochę dziwnie. Chyba, że…
- No tak,
źle się wyraziłam – zgodziła się. – Bo w sumie, my chciałyśmy się poopalać
trochę topless – roześmiała się, jakby zawstydzona.
- Topless?
– powtórzyła Kamila. – Wy? Wszystkie? – zdziwiła się.
- No nie
wszystkie, ale część z nas.
- No to
dawajcie na plażę – rzucił natychmiast Dawid.
- Nie mogę
wam przecież tego zabronić – zaczęła wolno Kamila nie wiedząc sama jak się do
tego ustosunkować.
- Kasia
pytała, czy chce pani do nas dołączyć – wyjaśniła Wioletta, najbliższa
koleżanka Kasi.
- Pani
profesor, jak wszyscy, to wszyscy – podchwycił Dawid.
- Dawid! –
rzuciła tylko krótko temperując niesfornego ucznia. – Ja nie wnikam w takie
rzeczy, choć po prawdzie niespecjalnie mi się to podoba, ale…
- Przecież
ludzi prawie nie ma, jesteśmy trochę dalej od wjazdu na plaże, sama pani widzi
– broniła się Kasia.
- Rozumiem,
ale mimo wszystko… W każdym razie, mnie do tego nie mieszajcie – stwierdziła
dość kategorycznie.
I trochę
tego pożałowała. Nie dlatego, że zabrzmiało dość ostro, czy coś, tylko… Tylko
uświadomiła sobie, że w pewnym stopniu swoją kategoryczna odmową wyszła na
hipokrytkę.
A to z tego
powodu, że jak najbardziej miała ochotę na to, by się choć w części rozebrać. Oczywiście
nie przed klasą, chociaż… Nie no, realnie nie, ale taka fantazja, podkręcona
jeszcze przerobionym przed chwilą wykładem, mocno siedziała w jej głowie.
Tak, to
było to marzenie. Marzenie jej samej, nagiej, gdy idzie plażą pełną ludzi, gdy
każdy z nich patrzy się na nią, na jej nagie piersi, nagi tyłek i nagi wzgórek
łonowy. Gdy ona, poważna nauczycielka odkrywa przed masą ludzi swoje najskrytsze
tajemnice swego ciała.
To tak
naprawdę nie wchodziło w grę. Ale Kasia miała rację. Ludzi było mało i jeśli
już to po lewej, przy wjeździe na plażę. W tym miejscu dominowała zdecydowanie
jej klasa. A dalej, w prawo… .
- Idzie
pani z nami? – nie ustępował Dawid, choć tym razem nie złożył żadnej
niestosownej propozycji.
- Mam
ochotę na spacer – odpowiedziała wymijająco i ruszyła.
Przez
chwilę jeszcze szli razem, aż licealiści zaczęli zbaczać bardziej w kierunku
jeziora.
Miała
świadomość, że wygląda to trochę dziwacznie, kiedy ruszyła w odległym kierunku,
sama, bez celu, w samym stroju kąpielowym… Nadzieje, że nikt nie zwróci na to
uwagi były płonne. Nie, nie ona. Odrzucając fałszywą skromność, musiała liczyć
się z tym, że jej sylwetka jest długo ścigana wzrokiem licealistów.
Niemniej
jednak po kilku minutach śmiałego kursu a przeciwną, niż wszyscy stronę
zaowocowały tym, że w końcu zniknęła z pola widzenia.
Wtedy
zwolniła. Rozejrzała się na boki, także za siebie. Wokół nie było żywej duszy.
Teoretycznie mogła chować się jakaś gdzieś za drzewami, ale… Ale była tu już
parę razy i miała świadomość, że ta część ośrodka jest z reguły po prostu
pusta. A jakby jednak ktoś się pokazał? To cóż… Takie ryzyko zawsze dodaje
smaczku całej historii, więc…
Więc
sięgnęła do tyłu rozpinając stanik. Jeszcze przez moment zwlekała, ale
ostatecznie stanik wylądował w dłoni. Odetchnęła pełną piersią. Może niezbyt
imponujących rozmiarów, ale jednak nagą.
Dreszczyk
przebiegł przez ciało. I w zasadzie przebiegał non stop. Leciutki wiaterek
muskający nagie piersi jeszcze bardziej wzmagał to uczucie. Było boskie. Tak,
boskie. Sama popadła w osłupienie, że wzięło ją tak szybko.
Tak jak
opowiadała swym uczniom, ten moment z reguły dojrzewał, powoli, osiągając punkt
kulminacyjny po jakimś czasie. A teraz… Teraz wystarczył moment. Choć fakt, do
tego momentu trochę się jednak przygotowała. Cały ten wykład na temat fantazji
seksualnych, ten ekshibicjonizm duchowy… To też miało duży wpływ na jej
pragnienie. Pragnienie zrzucenia wszystkiego co na sobie miała.
Szła dalej
do przodu patrząc w bok, między rzadko stojące drzewa i zieleninę innego
rodzaju, wiedząc, że trochę ryzykuje. Nawet nie tyle tym, że ktoś może ją
zobaczyć. Jak zobaczy to trudno. Jeśli już ktoś miałby się znaleźć, to pewnie
jakiś miejscowy zagubiony dzieciak, czy inny dziwak. To nie byłaby tragedia.
Gorzej
gdyby taki nieoczekiwanie napotkany obywatel podpalił się widokiem pięknej i
niemal nagiej kobiety za bardzo. Wtedy sprawy mogłyby przybrać gorszy obrót.
Ale nie
bała się. Mimo wszystko. Może to klimat krajobrazu, tego czwartkowego
popołudnia. No i właśnie. Czwartek, stąd brały się te pustki na plaży i w całym
ośrodku.
Przystanęła.
Uznała, że nie ma sensu dalej iść. Drzewa znikły, po lewej stronie, od
Antonówka a w zasadzie pól i łąk dzieliły ją krzaki, krzewy i takie tam. Po
prawej miała jezioro.
Z uwagi na
nieregularną linię brzegową, cała jej klasa była z tego miejsca po prostu
niewidoczna. Tym samym ona, Kamila mogła poczuć się bezpiecznie.
Zadrżała.
Tak jak i jej serce. Palce wsunęły się pod majtki. Powoli, ale nieubłaganie
sunęły w dół. Tak, rozebrała się już na plaży. Ale chorwackiej, z dala od domu
i ewentualnych znajomych. Na dodatek pod czujnym okiem Daniela. Ale tutaj, w
Polsce, w ośrodku tuż pod swoim miastem, przy znajdującej się kilkaset metrów
dalej całej swej licealnej klasie?
Majtki
opadły do kostek. Pochyliła się i wzięła je w rękę, czując, że wiatr muska jej
nagie pośladki bezlitośnie, jakby celowo. Jakby przypominał statecznej,
szanowanej nauczycielce, że stoi nad wodą, kompletnie naga. I, że jeśli jednak
ktoś tam by się znalazł za tą zieleniną, to widziałby nagi tyłek pięknej
nauczycielki w pełnej krasie.
Ostrożnie
ułożyła strój na trawie i natychmiast skierowała się do wody. Nie dość, że
chciała się ochłodzić, to przynajmniej tam mogła się odwrócić w stronę plaży i
kontrolować sytuację.
- Uff…! –
sapnęła z nadmiaru wrażeń.
Jej ciało
żyło już własnym życiem. Nie potrafiła skupić się nad niczym innym, niż myślami
o erotyce. No dobrze, prawie. Nie odleciała na tyle daleko, by zapomnieć, że
jednak trzeba się trochę kontrolować.
Choć tak
naprawdę nie myślała o niczym konkretnym. Może tylko o tym, że nagle zostaje
przez kogoś zaskoczona. To by dopiero jeszcze była porcja wrażeń… Taka, że
przez chwilę zastanawiała się kto by to mógł ewentualnie być. Ktoś młodszy?
Starszy? Znajomy? Kompletnie obcy? Zwykły zabłąkany miejscowy? Czy jakiś
przystojniak niewiadomo skąd?
- Boże… -
jęknęła, czując się niemal jak w raju.
Pluskała
się, poruszała w wodzie w lewo i w prawo, co kilka sekund patrząc w kierunku
brzegu. Nie kontrolowała ciała. To mogło trwać niemal godzinami. Ale mogło
przecież trwać też na brzegu.
Zmoczywszy
swe nagie ciało dostatecznie wyszła na brzeg. Przez chwilę wahała się nie mając
pewności, czy nie nadużywać tego szczęścia, ale ciało chciało swoje.
Położyła
się na miękkiej trawie. Nie było to zbyt przyjemne, ale niczego innego nie
miała pod ręką. Z trudem uspokoiła swe ciało, by zaległo nieruchomo chłonąc
promienie słoneczne.
Oczywiście
co rusz patrzyła to w lewo, to w prawo a bezustannie przed siebie. Nic nie
mąciło spokoju. Leżała, wyprężając ku słońcu swoje nagie plecy i pośladki.
Trochę się
uspokoiła. Zaczęła rozmyślać nad dalszym przebiegiem dnia. Bo przecież to był
początek a później…
Odczekała
jeszcze chwilę i przewróciła się na przód wystawiając tym razem ku słońcu
przednią część ciała.
I wróciła
myślami niemal równo pół roku do tyłu. Do połowinek. Na których bawiła się nad
wyraz dobrze. Może dlatego, że cała klasa trzymała na tej imprezie ze sobą. I
nie wypuszczała klasowej wychowawczyni ze swego grona. Kamila poddała się ich
woli.
Numerem
jeden był Adrian. Nie dlatego, że był taki jaki był, ze swoimi wszystkimi
zaletami, tylko…
„Nie chcę
się chwalić, bo to nie tak…”, bronił się z uśmiechem przed gratulacjami, które
płynęły z ust klasowych koleżanek. „Ale po prostu uważam, że to jest dobry
numer i parę osób go usłyszy”.
Mówił o
swoim pierwszym poważnym hiphopowym tracku. Bo nie pierwszym w ogóle. Ale ten,
który nagrał ze swoim producentem był takim, w którego wierzył. Wierzył, że
jest dobry. Zresztą…
„Parę, to
znaczy ile? Sto? Tysiąc?”, podpuszczała nieco rozochocona wychowawczyni. Nie ze
złośliwości rzecz jasna. Raczej zaczepnie, ot tak, by się podroczyć z lubianym
chyba przez wszystkich uczniem.
„Dlaczego
mnie tak pani nie docenia…?” Adrian udał zawiedzonego.
„Broń Boże
Adrianie” pospieszyła z wyjaśnieniem. „Słyszałam twój kawałek. Nie znam się na
hip hopie, niestety, choć mój mąż jest specjalistą. W każdym razie jestem pod
wrażeniem tekstu, jest poetycki, zrobił na mnie wrażenie, powiem wręcz, że
uwielbiam niektóre takie metafory”, tłumaczyła widząc, iż jej słowa robią
uczniowi, hm… Dobrze.
„W czym
więc widzi pani problem?”
„W tym, że
na tej scenie nie ma niestety miejsca na coś takiego. Mówię o scenie muzycznej,
nie hiphopowej, bo się na niej nie znam. Aczkolwiek jeśli coś tam kojarzę, to
nawet wśród hiphopowców będziesz miał ciężko przebić się z takim tekstem, bo
duża część z nich i tak tego nie zrozumie, choć jak dla mnie, największą siłą
tego tekstu jest właśnie to, że mimo tej pięknej, nie waham się powiedzieć,
poetyckiej metafory ogólnej i wielu już w środku, to jest on bardzo czytelny,
przynajmniej dla człowieka, który coś wie o świecie. Ale po prostu… Nie, żebym
ci źle życzyła, to chyba jasne. Po prostu takie rzeczy się nie przebijają, nad
czym sama boleję.”
Sekundę po
tym wywodzie zrobiło się jej trochę głupio, że tak sceptycznie podeszła do
szans „Świętego Graala”, bo tak nazywał się ten numer. Ale Adrian nie obraził
się w żaden sposób. Wiedział dobrze co miała na myśli wychowawczyni. Niemniej,
obstawiał przy swoim.
„Kwestia
promocji jest ważna a to co pani mówi, też… Ale sądzę, że tu bit zrobi dużo a
tekst…”
„No dobra,
pytanie było, ile będziesz miał wejść na Youtube”, do dyskusji włączyła się
Kasia.
„Pani
profesor mówi, że tysiąc… No to ja odważnie, co tam. Milion”, twardo rzucił
Adrian z uśmiechem na ustach.
„Nie od
razu, że tysiąc, mam nadzieję, że więcej, ale milion… Życzę ci, ale…”, wciąż
bardziej droczyła się z sympatycznym uczniem, niż kurczowo trzymała swojej
wersji.
„No to
jakiś zakład musi być”, swoje trzy grosze wtrącił oczywiście Dawid.
„O,
właśnie…!” podchwyciła Kasia. „Ale o co?”
„Jak
wygram, to pani profesor będzie kelnerką na mojej osiemnastce w lipcu” rzucił
Adrian w akompaniamencie śmiechu i różnych komentarzy.
„Kelnerką w
bikini rzecz jasna!” palnęła Kasia, po czym szybko zamknęła usta, jakby dopiero
zdając sobie sprawę, że nieco przeholowała.
Kamila była
w zbyt dobrym nastroju, by się żachnąć. Raczej rozbroiło ja to a jeśli
zniesmaczyło to tylko w minimalnym stopniu. Jako jednak porządnie wychowana
dziewczyna, na samą myśl, że w jej czasach ktoś mógłby rzucić coś podobnego w
stronę nauczycielki… No raczej nie wyobrażała sobie. Nawet w luźnej atmosferze
żartów.
„Pani
profesor, stoi!” Dawid spojrzał pytająco, jednocześnie tonem i postawionym
tekstem stawiając wychowawczynię przed czynem dokonanym.
Uśmiechnięta
wzruszyła tylko ramionami, nie widząc sensu w zaprzeczaniu. Nie widząc, bo i
perspektywa miliona wejść była odległa i sam zakład potraktowała raczej
żartobliwie. Także na zasadzie… „A co jeśli przegram? Naprawdę będą starali się
to wyegzekwować?”
Odpowiedź
poznała cztery miesiące później, w maju. Na godzinie wychowawczej, na której
klasa od początku zachowywała się podejrzanie. Trochę nieznośnie, coś tam
chichotali. Wzbudziło to jej lekki niesmak, ale i uwagę. Aż pod koniec lekcji
Adrian wstał.
„Pani
profesor… Mamy tu komputer w klasie, mogę skorzystać na chwilę?”
„Teraz?
Dlaczego? W domu nie możesz?”, nie zrozumiała intencji ucznia.
„Koniecznie
muszę wejść a przy okazji komuś coś pokazać.”
W sali
kolejny raz rozległ się chichot i zapanowała lekkie rozprężenie. Kamila przez
chwilę pomyślała, że ktoś chce jej zrobić jakiś kawał. Ale…
„Skoro
musisz…”
Wyszedł z
ławki i skierował się w stronę stolika, na którym stał komputer. Ona sama na
chwilę zatopiła się w myślach przy przeglądaniu dziennika.
„Pani
profesor”, usłyszała niewinny ton głosu Adriana. „Pamięta pani może, że
opowiadałem pani kiedyś, że nagrałem dobry kawałek hiphopowy?”
„Tak…”,
odpowiedziała z wolna usiłując zebrać myśli a tymczasem w klasie rozległy się
już głośniejsze śmiechy i jakieś komentarze.
„Może pani
podejść?” zachęcił ją głośniej, starając się przekrzyczeć gwar.
Wstała i
podeszła. Zobaczyła stronę Youtube, potem tytuł filmu i…
„Może pani
przeczytać tą liczbę na głos?”
To niewinne
pytanie wzbudziło już niemal salwę śmiechu a nawet zebrało brawa. W klasie
zapanował gwar a pochylona nad monitorem Kamila patrzyła z niedowierzaniem.
„No pięknie…”,
mruknęła widząc rząd siedmiu cyfr. Milion wyświetleń z groszami.
Wyprostowała
się, nieco zaskoczona a nawet lekko oszołomiona, usiłując sobie uświadomić co
się stało…
„Pani
profesor, ja tylko powiem, że Adrian obiecał nam, że na osiemnastkę zaprosi całą
klasę”, odezwała się Kasia wywołując kolejną falę śmiechów i komentarzy.
„Hm…’
chrząknęła Kamila, czując lekki rumieniec na twarzy. „Gratuluję ci Adrian,
ale…”, zwróciła się do klasy. „O ile pamiętam nie zobowiązałam się…”
„Nieeee….!
Pani profesor, umów trzeba dotrzymywać!”, protest całej klasy zagłuszył jej
słowa.
‘Cisza,
proszę was…” zaapelowała raczej pobłażliwym tonem. „Hm… Cóż… Naprawdę nie czuję
się zobowiązana, zobaczymy co się da w tej sprawie zrobić”.
Dzwonek
kończący zajęcia uratował ją przed dalszym zgłębianiem tej zaskakującej
informacji.
Tak było
wtedy a teraz…
Teraz
przewróciła się na brzuch, raz jeszcze wystawiając na słońce nagie pośladki.
Ale… Ale nastrój powoli zaczął opadać. Trochę żałowała, bo okazja do tego by
opalić sobie tyłek, w tym kraju jeszcze się jej nie zdarzyła. A Daniel by się
chyba ucieszył…
Pewnie
gdyby dowiedział się, że ktoś przyłapał jego żonę jak opalała się nago w
Antonówku też by się ucieszył…
Nic z tego.
Wciąż czuła podekscytowanie, ale jednak trochę mniejsze. Już teraz zamyślona,
przypominając sobie połowinki i późniejszą lekcję w szkole zaniedbała
rozglądania się wokół. Gdyby miała ułożyć się na brzuchu i zamknąć oczy…
Nie.
Sięgnęła po majtki i wciągnęła je na swoje, suche już ciało. Chociaż tyle.
Uspokojona
złożyła głowę na dłoniach przymykając oczy i delektując się wrażeniami jak i
rozgrywając w myślach ten dzisiejszy wieczór. Może nie tyle rozgrywając, bo tu
nic do rozgrywania nie było, ile próbując sobie wyobrazić jak to w ogóle miało
wyglądać. Dwadzieścia pięć osób, na szczęście bez rodziców Adriana. Sama
młodzież, cała klasa. Jej własna. I cała. I ona, wychowawczyni. W majtkach i
staniku.
Niesamowite.
W każdej innej sytuacji raczej załamałaby ręce i poczuła duży stres, próbując
się wymigać z tego zakładu. A teraz… Nie udało się jej powstrzymać cichego
parsknięcia. Naprawdę? Czy ta klasa miała na nią aż tak dobroczynny wpływ, że
stawała się wobec niej uległa niemal jak w stosunku do Daniela? A może po
prostu jednak… Jednak gdzieś w środku czuła, że to jest właśnie ten dzień. Ten
dzień, gdy…
- Nie mam
zielonego pojęcia dlaczego jest pani tak wesoło, więc się tylko przywitam…
Dzień dobry.
Drgnęła
jakby obudzona z jakiegoś koszmaru słysząc wyraźny głos nad sobą i uniosła
głowę, po czym natychmiast przypadła do ziemi, zakrywając boki rękoma. Całe
szczęście, że nie zapomniała, iż nie ma na sobie stanika.
Kompletnie
zaskoczona spojrzała w górę. Wiedziała kto, bo głos rozpoznała, ale…
- Na miły
Bóg, kolego… Co cię napadło aby straszyć swoją nauczycielkę, co…?
- Przecież
ja się tylko grzecznie przywitałem – obronił się Adrian.
Uspokoiła
się trochę, widząc, że on patrzy zresztą w jej oczy, jakby w ogóle nie
zauważając kompletnie nagich pleców swej licealnej wychowawczyni. Co nie
zmieniło faktu, że poczuła się nieswojo. I w pewien sposób obezwładniona.
- Zaszedłeś
mnie od tyłu… - starała się wyjść z tej nieco kompromitującej sytuacji z twarzą
wyluzować. – Taka cisza a ja nic nie słyszałam. Jesteś jak Winnetou…
- Nie będę
ukrywał, że mocno przypomina mi pani Pocahontas – pokiwał głową, błyskawicznie
dostosują się do tematu. – Co nie zmienia faktu, że Indianki były na tyle
bystre, by nie gubić niektórych części garderoby i jeszcze pozwolić im się
walać tak po trawie…
- Jeśli już
o tym mowa… - chrząknęła nieco zdeprymowana. – Pozwolisz, że poproszę byś się
nieco odwrócił…
- Nie ma
mowy – pokręcił kategorycznie głową. – Jeszcze ktoś ten stanik ukradnie i
dopiero będzie problem.
Faktycznie,
usiadł obok nauczycielki. Odczuła, że jest chyba jednak nieco skrępowany
nagością licealnej wychowawczyni i tylko tak strugał odważniaka.
- Dowcipniś
– skomentowała krótko, po czym przechyliła się nieco w drugą stronę, sięgając po
stanik.
Założenie
go, ukrywając przy tym swą nagość kosztowało ją trochę nerwów i rumieńców na
policzkach. Z jednej strony rozmiar piersi sprawiał, że sprawa wydawała się
prosta do zrealizowania. Z drugiej, fakt, że czyniła to na oczach własnego
ucznia i to dość szczególnego, deprymował ją i sprawiał, że cała operacja
potrwała parę dobrych sekund.
- Już… -
podsumowała, gdy uporała się z czynnością.
Odwróciła
się od razu w stronę Adriana, mając wiadomość, że ten przez cały czas mógł
bezkarnie patrzeć nie tylko na nieporadne próby włożenia stanika przez piękną
nauczycielkę, ale i jej długie, nagie nogi w pełnej krasie. Z pewnością nie
omieszkał też zlustrować jej pośladków, opiętych już na szczęście majtkami.
A to mu się
udało…
I co by
było, gdyby jednak tak jak wcześniej zaryzykowała opalanie kompletnie nago i
nie włożyła majtek? Hm…
Ale jego
oczy, choć czujne, to jednak spokojnie patrzyły prosto w jej twarz. Może sam
wykazał się niezłym refleksem i nie dał się przyłapać na oglądaniu z bliska
niemal nagiego ciała licealnej wychowawczyni?
Wciąż
zdeprymowana odwróciła się normalnie, siadając w pozycji pół leżącej i
podpierając się łokciami. W tym samym momencie uświadomiła sobie, że wygląda
jak jakaś aktorka porno a ta sytuacja…
-
Przepraszam, że przeszkodziłem, jeśli pani sobie życzy, to zostawię panią samą.
Uśmiechnęła
się tylko delikatnie, wiedząc, że jego odejście niczego już nie mogło zmienić.
Tym bardziej, że dostatecznie wyleżała się w tym słońcu.
Ale ta
krępująca i deprymująca sytuacja wpływało na nią… Rozbrajająco.
- No chyba
nie powiesz, że wstydzisz się mojego towarzystwa – spojrzała…
No właśnie,
z subtelnym uśmiechem rodem, na szczęście bardziej z amerykańskiego, niż
niemieckiego pornosa.
Miała
świadomość, że w pewnym stopniu robi z siebie idiotkę, ale to nie musiało
przeszkadzać osiemnastolatkowi. A ona nie mogła się powstrzymać. Ostatnia
godzina na tej plaży, w słońcu i nago… I to, że ją zaskoczył, czym w jakiś
sposób spotęgował jej uległość…
- Miałem na
myśli to, że jest raczej odwrotnie – wyjaśnił, chyba faktycznie zepchnięty do
defensywy przez nienaturalnie zachowującą się nauczycielkę.
- I co teraz…?
Pochwalisz się reszcie, że zaskoczyłeś wychowawczynię opalającą się bez
stanika? – nie ustępowała i brnęła dalej w tej porno stylistyce.
- Niestety,
nie mam się do końca czym pochwalić, bo niczego nie udało mi się zobaczyć –
chyba się opanował i spróbował dostosować do poziomu rozmowy.
-
Biedactwo… - pokiwała głową.
- Zawsze
możemy nakręcić tę scenę raz jeszcze…
Zaśmiała
się cicho, czując lekki rumieniec na twarzy. Czyżby i jemu nasunęło się to samo
skojarzenie? Czy tylko nieświadomie użył takiego zwrotu?
- Pewnie
tak, ale czułabym się pewniej, gdyby i mężczyzna był ubrany tak samo jak i ja…
Nie! To już
była przesada. Sugerować własnemu uczniowi by zdjął z siebie koszulkę, spodenki
a nie daj Boże coś jeszcze… Otrzeźwiała.
- Dla
takiej sprawy jestem gotów się poświęcić – wygłosił jeszcze odpowiedź.
Ale ona
uciekła wzrokiem i wstała otrzepując się z piasku i poprawiając majtki. Spróbowała
wygładzić wilgotne włosy. Może skończyło się już porno, ale zaczął „Słoneczny
Patrol”.
- Złą
byłabym nauczycielką, gdybym zmuszała własnych uczniów do takich poświęceń –
skwitowała, siląc się na normalniejszy ton. – Czas chyba iść.
Czuła, że
podkręciła go trochę i wolałby inny scenariusz, ale teraz swym tonem, jak i
postawą sprowadziła go na ziemię. Posłusznie wstał i oboje udali się w kierunku
ośrodka, by dołączyć do reszty klasy.
Szli
spokojnie, rozmawiając beztrosko o różnych sprawach. Kamila, mimo wszystko
wciąż czuła się dość ulegle i z jej umysłu nie potrafiły uciec różne wizje
rozwijające sceny z momentu, gdy Adrian zaskoczył ją nad jeziorem.
Wizje
podkręcane przez jej własny strój. Godzinę wcześniej było trochę inaczej, bo i
cała gromada licealistów ubrana była tak samo. Ale teraz Adrian miał na sobie
jednak więcej a dodatkowo… No właśnie, to był Adrian.
Nie
spieszyli się, więc dobre dziesięć minut minęło, nim znaleźli się w pobliżu
licznej gromady znanych sobie nastolatków.
- O… Jest
MC! – krzyknął z daleka Dawid. – Ominęła cię najlepsza lekcja w życiu!
- Chyba, że
pani profesor udzieliła ci indywidualnej – skomentował dość niedwuznacznie
Karol.
Gdyby taki
komentarz wygłosił ktoś inny, dotknęłoby ją. A w przypadku Karola… Tym
bardziej. Nie uczyniła jednak niczego poza posłaniem uczniowi karcącego
spojrzenia. Ten chyba jakoś się nie przejął.
- Nie
zdążyłem, robiłem w domu przygotowania i sami wiecie…
-
Przygotowania… - szturchnęła go Kasia. – Pewnie pisałeś jakiś tekst na płytę,
przyznaj się lepiej.
- Heh, jak
ty mnie znasz… No dobra, mi ciągle chodzi coś po głowie.
- Może z
okazji osiemnastki zrobiłbyś swój własny koncert dla nas? – wyszła z pomysłem
drobna, jasnowłosa okularnica o imieniu Olga.
- Nie no…
Raczej w ramach prezentu chętnie wysłuchałbym klasowego utworu na mój temat –
odpłacił się uśmiechnięty Adrian.
- Mogliśmy
o tym pomyśleć wcześniej – zatarła dłonie Kamila.
- Nic nie
stoi na przeszkodzie, aby weszła pani na stół i zaśpiewała, tekst mogę na
szybko wymyślić – Adrianowi nie brakło odwagi w złożeniu kolejnej nie do końca
przyzwoitej propozycji.
- Z moim
śpiewem wygoniłabym całe towarzystwo na zewnątrz.
- Przecież
i tak jest ciepło, w czym problem?
Przekomarzali
się tak przez jakiś czas, aż przyszedł moment, by opuścić ośrodek, kierując się
w stronę mieszkania Adriana. Nim jednak to uczynili, udali się w kierunku
domków wypoczynkowych, przebierając w nieco bardziej wyjściowe stroje.
Kamila
uczyniła to samo, choć… Choć jej własna nagość wciąż ją kręciła. Silą rzeczy,
biorąc pod uwagę tak pogodę, jak i zakład, nie wzięła ze sobą jakichś
wyszukanych kreacji. Postanowiła zatem włożyć na siebie tylko spodenki i luźną
koszulę. I tak wyszła z ośrodka, kierując się w stronę ulicy a potem samotnie
przemierzając drogę do celu.
Tym razem
nie potrzebowała młodych podopiecznych, jako bodźca podsycającego ten
minimalny, ale jednak, ekshibicjonizm. Niestety okazało się, że czwartkowe
popołudnie niczego nie zmieniło. Lokalna droga była pusta, od czasu do czasu
przemknął tylko jakiś samochód. Niejeden z kierowców zatrąbił widząc
przemierzającą drogę samotną piękność, ale na tym się skończyło.
No… Prawie
na tym. Jeden z młodych kierowców zatrzymał i zaoferował podwiezienie. Ale
grzecznie podziękowała, wyjaśniając, że od celu dzieliło ją niespełna dwieście
metrów.
Jak na
złość, innego bardziej bezpośredniego amatora jej wdzięków w postaci długich
nóg nie znalazła. Wobec czego niespiesznym krokiem doszła do miejsca
przeznaczenia.
Tak, to
pewnie był ten dzień. Dzień idealny na niezwykłe przeżycia. Czuła to, bo mimo,
że na zegarze wybiła dwudziesta pierwsza, ten specyficzny nastrój nie opuszczał
jej ani na moment. Może czasami słabł przygaszony poczuciem wstydu, ale chwilę
później ten sam wstyd podsycał jej mroczne fantazje.
Początkowo,
jakby drocząc się i czekając na jakieś szpilki wbijane przez podopiecznych
śmigała po mieszkaniu głównego bohatera, tak jak przyszła. Ale uległa lekkim
przekomarzaniom, no i w tym właśnie momencie, trzy godziny przed północą,
skorzystała z pokoju, należącego do Adriana i zdjęła z siebie zbędne ciuchy.
O tym co
czuła, świadczył fakt, że nawet dość pospolite wydarzenie, jak przejście z
normalnego ubioru w bieliznę, nakręciło ją mocno. Pospolite… Pospolite, bo
wiedziała, że to zrobi, już wcześniej. Nie było to wiec nic nowego,
szokującego. Powinno być czymś normalnym.
Ale nie
było, bo na nauczycielkę mocno podziałała świadomość, że ściąga z siebie
koszulę i spodenki w pokoju należącym do Adriana. Tu przesiadywał, grał na
komputerze, oglądał telewizję, uczył się, pisał teksty, spał. To był jego
własny pokój a ona w tym pokoju dokonała właśnie striptizu.
I syciła
się tym, pozostając w nim dłużej niż trzeba. Z uwagą przyglądała się każdemu
zakamarkowi. Czuła się tu… Specyficznie. Mocno rozbrojona. Czuła, że po prostu
weszła w intymny świat swego niezwykłego ucznia.
Najchętniej
zajrzałaby mu nawet do szafek. Oczywiście nie zrobiła tego, ale sam fakt, że
miała na to ochotę…
W końcu
jednak uznała, że dłuższe przebywanie w tym pokoju mija się z celem. Tym
bardziej, że poza nim czekały na nią dużo większe atrakcje. Wszak przecież…
- O ja cię…
- pierwszy komentarz został wygłoszony przez oczywiście najszybszego Dawida. On
pierwszy dostrzegł strój pani profesor.
- No, no,
pani profesor… - ujrzała zdumione oczy jednej z uczennic. Zdumione, nie
wyrażały żadnego potępienia, raczej uznanie dla odwagi.
Tego się
spodziewała. Choć zawsze preferowała bieliznę z gatunku normalnej, tak tego
wieczoru…
Nie
zrobiłaby tego, gdyby klasa była inna. Ale ta… Czuła mniejszą, lub większą
sympatię do zdecydowanej większości. Na palcach mogła policzyć te osoby, które
traktowała z pewnym dystansem. Ale one się nie liczyły. Ta zdecydowana
większość zasłużyła. W każdym razie była pretekstem, by ten zakład potraktować
i jako solenną próbę wywiązania się z niego i jak spełnienie swoich fantazji.
I mało
które środowisko nadawało się do tego lepiej. Owszem, był ten jeden oczywisty
minus. Byli licealistami z klasy prowadzonej przez nią. Ale była szansa, że ten
minus zostanie zminimalizowany…
- Mam
nadzieję, że spełniłam warunki zakładu – wygłosiła, gdy w dużym pokoju, gdzie
siedziała większość uczestników imprezy, dojrzała wpatrzonych w siebie
kilkanaście par oczu. – I jeśli tak, to chyba oczywiste, że pewne rzeczy nie
wyjdą poza ten dom, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie…
- Nikt tu
nie ma za długiego języka, pani profesor… - Dawid spojrzał tak, że przekonałby
ateistę do uwierzenia w zmartwychwstanie.
No i to, że
uczynił to właśnie on, sprawiło, że na twarzy nauczycielki pojawił się
specyficzny uśmiech wyrażający lekki sceptycyzm.
- Tę prośbę
skierowałam głównie do ciebie, więc pamiętaj – zmrużyła nieco brwi, tak ostrzegawczo,
jak i po to, by nie brał wszystkiego na poważnie.
- A może
się pani odwrócić? – już zaczęło interesować go coś zupełnie innego.
Widziała
jak spod okna przechyla wzrok, który ześlizgnął się z twarzy nauczycielki na
biodra. Już dostrzegł, że te majtki, niekoniecznie są takimi z gatunku dla
grzecznych.
- Jeśli mam
służyć na tej osiemnastce, to Adrianowi… - odpowiedziała zaczepnie, nie chcąc
tak łatwo spełniać prośby nakręconego ucznia.
Wiedziała
dobrze, że prędzej, czy później to nastąpi. Że nie będzie przecież przez kilka
godzin stała pod ścianą zasłaniając pośladki. Wiedziała dobrze, po co włożyła
na siebie majtki, które z tyłu raczej więcej odkrywały, niż zasłaniały.
- O jakiej
służbie mowa? – przekrzywił twarz Adrian a na jego przyjaznej twarzy pokazał
się tak sympatyczny, jak i jednak wyrażający pewną nieśmiałość uśmiech.
- Tylko i
wyłącznie takiej, o której była mowa w zakładzie – podkreśliła patrząc mu w
oczy jak nauczycielka, która chce kogoś utemperować. Ale ton jej głosu był
nieco inny.
- To
zapraszam do kuchni – nie przestawał się uśmiechać a ona wiedziała, że jak się
odwróci…
Szmer
przebiegł po pokoju. Szmer, słyszalny, mimo muzyki, która nie grała zresztą
zbyt głośno. Ci, których spotkała na korytarzu widzieli już wcześniej, teraz
cała reszta, włącznie z rozpalonymi chłopakami i zaskoczonymi dziewczynami.
Szmer wyrażający uznanie, zaskoczenie, może nawet zazdrość, a także
niedowierzanie. Że ich nauczycielka, którą owszem, uważali za atrakcyjną, ale
jednak bardzo zasadniczą, odważyła się pokazać całej klasie w skąpych majtkach
odsłaniających sporą cześć pośladków. Mimo wszystko wciąż zgrabnych,
przynajmniej zdaniem Daniela, mimo tego, że już trzydziestoczteroletnich.
Ale
najbardziej ciekawiła ją reakcja Adriana. Reakcja, której niestety dostrzec nie
mogła, gdyż puścił nauczycielkę przodem. W ten sposób będąc o krok za nią przez
te kilka metrów miał doskonały wzgląd w jej mocno nagi tyłek.
Wychodząc
na korytarz czuła się rozebrana. Wchodząc do kuchni odniosła wrażenie, że jest
naga. Jeśli ten wieczór tak się zaczynał, jeżeli teraz kontynuowała to co
zaczęła kilka godzin temu…
Nie miała
pojęcia jakim występem z jej strony mogło się to skończyć, ale…
- Mam
nadzieję, że nie traktuje pani tego kelnerowania zbyt poważnie – odezwał się
Adrian.
Odwróciła
się dość raptownie chcąc po raz drugi tego dnia przyłapać go na tym, jak gapi
się w jej tyłek. I znów poczuła lekki zawód.
- Ja…
Dotrzymuję słowa, jakie by ono nie było – powiedziała z naciskiem, unosząc przy
tym w górę palec i zastanawiając się, czy wygląda teraz kusząco i erotycznie,
czy jednak bardziej komicznie i żałośnie.
- No
dobrze… - jakby wycofał się. – Tylko pracy to tu za wiele nie ma, wszystko jest
na stołach a z uwagi na temperaturę, jak i imprezę… Oni wszyscy raczej będą
pić, niż jeść.
Miał rację.
I trochę zastanowiła się, na ile teraz powinna okazać się klasową
wychowawczynią a na ile przymrużyć oko. Musiało skończyć się tym drugim, o ile
wszystko przebiegało w granicach normy. Gdyby ktoś ją przekroczył, wypadało
podjąć interwencję.
Pracy wiele
nie było, ale jednak parę kursów między kuchnią a dużym pokojem zrobiła. Nim do
tego jednak doszło…
- Pani
profesor, bo trzeba zaśpiewać w końcu sto lat – wyciągnęły ją z kuchni Marta z
Klaudią.
Weszła do
pokoju, gdzie zgromadziło się dwadzieścia pięć osób. Było tłoczno, więc tym
razem jak najbardziej stanęła gdzieś bliżej ściany, nie przepychając się.
Zauważyła,
że wszyscy trzymają w dłoniach kieliszki z jakąś zawartością. Chyba nie było
wątpliwości, że…
- Pani
profesor… - chrząknął Adrian. – To nie mój pomysł, ale skoro wszyscy, to chyba
pani też wypije te skromne pięćdziesiąt za zdrowie najlepszego rapera, jakiego
pani uczyła… - zakończył z typowym dla siebie defensywnym, sympatycznym i
rozbrajającym uśmieszkiem.
- Nie pijam
czystego alkoholu… - spróbowała się obronić, chociaż…
- Może
drinka? – zaproponował Adrian.
Ale do
akcji wkroczył natychmiast Dawid.
- Pani
profesor, jak wszyscy, to wszyscy i tak już zrobiła pani coś chyba
niecodziennego…
Teraz ona
chrząknęła. Trochę biła się z sobą. Nie dość, że faktycznie jeśli piła to tylko
drinki, to jeszcze klasa… Ale Dawid miał rację, czy symboliczna pięćdziesiątka
była czymś bardziej gorszącym, niż strój, który miała na sobie?
Widząc jej
niezdecydowanie Dawid natychmiast zrobił co trzeba i Kamila uniosła literatkę w
górę.
Rozległo
się chóralne sto lat a po jego zakończeniu, cała klasa, włącznie z okularnicą
Olgą, jej wyraźnie zawstydzoną koleżanką Martyną no i nauczycielką wychyliła
duszkiem zawartość tego co miała w dłoniach.
Sekundę
później niemal wszystkim powykrzywiało twarze, co z kolei zaowocowało zbiorowym
śmiechem. Impreza zaczęła się na dobre.
Kursowała
więc między kuchnią a pokojem i jeśli, w którymś momencie górę brało
skrępowanie, to uderzający do głowy alkohol pacyfikował je. Dokładnie tak. W
tych warunkach, po tak upalnym dniu, w mieszkaniu gdzie przebywało dwadzieścia
sześć osób, w tym pewnym zaduchu, przy dźwiękach nieco głośniejszej muzyki i
imprezowej atmosferze, jedna pięćdziesiątka czystej wódki robiła w głowie duży
zamęt.
Na tyle, że
w pewnym momencie nogi same rwały się jej do tańca, gdy rozstawiała na stołach
talerze z ciastem, bo inne pożywienie było zbędne. Ale nie odważyła się. Może
to dziwne, bo paradując nieustannie w tym stroju non stop łapała na sobie
masowe spojrzenia, ale to było coś innego, niż wejście w ten mały, stłoczony na
niewielkiej przestrzeni tłumek głównie dziewczyn, ale także kilku chłopaków,
gdzie jeden ocierał się o drugiego.
Patrzyli na
nią, niektórzy nawet mało dyskretnie. Jak Karol, który dość bezczelnie wyszedł
sobie w pewnym momencie na korytarz, wykorzystując w ten sposób okazję do
bezustannego patrzenia się na praktycznie nagie pośladki licealnej
wychowawczyni.
Trudno…
Zresztą myśl, że jej dupsko ogląda bezkarnie ktoś, kto jednak raczej na to nie
zasługiwał, była również z pewnością perwersyjna, choć nie do końca takiej
perwersji oczekiwała.
Patrzył
Karol, patrzył Dawid, także nieśmiały, choć wysoki i raczej niebrzydki Robert.
Patrzyły dziewczyny, czy to z podziwem, czy z zazdrością. Ale jednego
spojrzenia nie umiała wychwycić. Spojrzenia Adriana. To znaczy, patrzył i on,
szczególnie gdy wymienili ze sobą jeszcze po kilka uwag, czy to w pokoju, czy w
kuchni, ale zawsze w oczy. Nigdy niżej.
Dziwiło ją
to i trochę nawet denerwowało. Śmieszne… Tak bardzo zależało jej na nim? Może
właśnie dlatego, że jeszcze bardziej okazywał się mężczyzną. Nie napalonym
chłoptasiem oglądającym sobie nagie pośladki pięknej pani profesor, tylko
właśnie mężczyzną, umiejącym zachować zdrowy rozsądek.
- Wiara,
dwudziesta druga, czas na drugą kolejkę! – gdy szła korytarzem do jej uszu
dobiegł głos Dawida.
- Tak co
godzinę będziemy robić? – śmiała się Kasia.
- To do
północy niektórzy będą mieli dość.
- Dość…
Dość gadania – zarządził Dawid. – Albo jesteśmy jedną klasą, albo nie. Więc…?
Weszła do
środka nie mówiąc ani słowa, zbierając kilka pustych talerzyków. Gdy wróciła do
pokoju dwie minuty później zastała scenerię łudząco podobną do tej sprzed
godziny. Z jednym wyjątkiem. Tym razem nikt się nie pytał nauczycielki, czy ma
ochotę, czy nie. Ta spojrzała na zostawioną dla niej literatkę dość
sceptycznie.
- Dawid –
wiedziała, że to jego robota. – Niektórzy nie muszą aż tyle…
- Pani
profesor, samorząd klasowy postanowił, przegłosował… Nie ma pani za bardzo
wyjścia…
W swym natręctwie
był dość rozbrajający, więc tylko chrząknęła i nic nie mówiąc wzięła literatkę
w dłoń.
- Drugi i
ostatni raz – zastrzegła.
- Znowu za
solenizanta? – zapytał ktoś.
- A co mu
będziemy skąpić…
- Zaraz,
zaraz… - przerwał Dawid. – Nie wiem jak wy, ale ja bym wypił za to, żeby pani
profesor dokończyła nam lekcję z plaży!
- Ooo…
Zgoda, niech pani dokończy…! – podniósł się gwar złożony z kilku, może nawet
kilkunastu głosów.
- No to
wszyscy…!
Zaskoczona,
nieco zarumieniona wspomnieniem lekcji wypiła też, obiecując sobie solennie, że
to faktycznie ostatni. Po trzecim mógł się już jej łamać głos a także uginać
nogi. Co jak co, ale z pewnością paradowanie w stringach przed całą klasą było
czymś mniej kompromitującym, niż upicie się.
- Prawdę
mówiąc, o ile dobrze pamiętam, dokończyłam temat – odezwała się Kamila jako
pierwsza, gdy wszyscy odstawili naczynia na stół.
- Ale pani
profesor… - tym razem pałeczkę lidera przejęła Kasia. – Powiedziała pani o
jednej fantazji, o tym ekshibicjonizmie, ale z tym, z czym to się wiąże, to
jest z poczuciem wstydu i uległości, można pociągnąć temat bardziej i wydaje mi
się, że w związku z tym ma pani więcej takich fantazji, niż tylko
ekshibicjonizm.
- Pewnie
mam – zgodziła się ostrożnie. – Tylko, że to nie była lekcja o moich
fantazjach, ale o fantazjach ogólnie. Niekoniecznie musiałam opierać się na
swoich fantazjach.
- Ale pani
profesor… Uważam... W zasadzie wszyscy uważamy, że opowiadanie na własnym
przykładzie świetnie pani wyszło i mogłaby pani opowiedzieć nam więcej...
Uświadomić, no…
Kamila
zawahała się. Z jednej strony chciała być wzorową nauczycielką, z drugiej
czuła, że uczennica ją trochę podpuszcza. Tylko dlaczego? Gdyby to był któryś z
chłopaków… A ona, Kasia?
- Zdajecie
sobie doskonale sprawę, że to są prywatne rzeczy i bardzo intymne –
podkreśliła.
Nie musiała
podnosić głosu, bo muzyka szła definitywnie ciszej. Nastolatki porozsiadały się
na krzesłach, kilka osób stało. Tak jak i sama Kamila, między ścianą a szczytem
stołu, prezentując całej klasie swoje ciało w pełnej niemal odsłonie. Z
wyjątkiem tych miejsc zasłoniętych przez niewielki stanik i równie niewielkie
majtki.
- Ale pani
profesor, mamy do pani zaufanie i pani do nas pewnie też, bo inaczej nie
przyszłaby pani na imprezę… Szczególnie tak… - urwała a przez pokój przeleciał
śmieszek kilku osób.
Śmieszek,
który z jednej strony doprowadził wychowawczynię do kolejnych rumieńców, ale z
drugiej rozładował nieco atmosferę.
- Mam
zaufanie, jak najbardziej- uniosła nieco głos, starając się ogarnąć ten drobny
gwar. – Tylko, że to nie musi oznaczać ochoty do jakiegoś wielkiego wygadania
się…
- Ale na
plaży dobrze pani szło… - skomentowała nieco oskarżycielsko, jak i zachęcająco
Kasia.
- To niech
pani opowie tak o tych fantazjach – rzucił ktoś z chłopaków.
- No
właśnie, niech pani wymieni – nakierował nieco sprytniej Dawid.
Poczuła się
zachęcająco przytłoczona tym drobnym atakiem ze strony licealistów. Czuła zamęt
w głowie spowodowany wieloma rzeczami, także działającym coraz mocniej
alkoholem, ale była oczywiście na tyle trzeźwa, że gdyby tylko chciała, to
odmówiłaby bez problemu. Tylko, czy chciała odmawiać? A do tego jeszcze…
- Poza tym
solenizant może czuć się poszkodowany, bo nie słyszał lekcji na plaży.
- Kto późno
przychodzi, sam sobie szkodzi – z uśmiechem na ustach wbiła szpilkę w Adriana,
wyszukując go wzrokiem.
- No, pani
profesor… - rozległo się kilka głosów, też raczej ubawionych, niż natarczywych.
– To ten ekshibicjonizm i co jeszcze?
Tak jak na
plaży, splotła palce obu dłoni na wysokości brzucha.
- Oprócz
tego… Są to rzeczy, które po prostu wywołują wstyd. I przed… Na samą myśl o
tym. I w trakcie, gdy człowiek sobie uświadomi. I po, gdy emocje opadną i
trzeba sobie uświadomić co się stało.
Mimo, że
powoli czuła szum w głowie, to była pewna, że na zewnątrz nie zdradza żadnych
oznak lekkiego upojenia. Trzymała się prosto, język się nie plątał, wyrażała
się składnie a głos nie łamał.
- Mówię o
rzeczach naprawdę osobistych i podkreślam, że są to fantazje z gatunku tych nie
do spełnienia – zastrzegła raz jeszcze. – Może tak zatem będzie łatwiej, choć
nie jestem pewna… Tym samym, z poczuciem wstydu, co w ten sam sposób nakręca,
jak i hamuje związane są te bardziej perwersyjne fantazje. Na przykład… Czasami
fantazjuje się o gwałcie – wyznała dość ostrożnie, bezosobowo. – Oczywiście o
gwałcie, który nie do końca ma coś wspólnego z prawdziwym gwałtem. W przypadku
takich fantazji po prostu ważna jest osoba tego gwałciciela. Najczęściej jest
to ktoś bardzo bliski, albo ktoś, owszem daleki, ale ktoś kto się nam podoba. Ale
też nie zawsze.
- Kasia,
może ty chcesz, żebym cię zgwałcił? – rozległ się głos Dawida, gdy nauczycielka
przerwała na moment.
- Wolałabym
się sama zgwałcić moim gumowym… - palnęła ripostę Kasia i natychmiast umilkła,
zdając sobie sprawę, że się zagalopowała.
Cała klasa
wybuchła śmiechem a zmieszana licealistka ukryła zaczerwienioną twarz w
dłoniach.
- Dobra,
nie przerywajcie – po kilku sekundach zaczęto się nawzajem uspokajać.
- I co
jeszcze? - niecierpliwił się ktoś.
W tej
atmosferze było jakby łatwiej, tym bardziej, że niby opowiadając o sobie,
starała się by brzmiało to raczej neutralnie.
- No na
przykład inne rzeczy, działające na zasadzie kontrastu. Na przykład taka
sytuacja, gdy jakaś, jak to się mówi, szanująca się dziewczyna, kobieta, z
dobrego domu, dobrze wychowana, o wysokich wartościach, wiecie o czym mówię,
konserwatywna… - tłumaczyła. – Gdy taka właśnie dziewczyna, która w życiu
codziennym trzyma się kurczowo tych zasad a w sennych marzeniach staje się
kimś, no… Nie chcę tutaj używał słów, ale po prostu łatwiejsza…
- Kurwą –
rzucił jeden z niezbyt już trzeźwych chłopaków, wyłapując tak śmiechy jak i
dość zgorszone spojrzenia.
- Skoro
uczyniłeś to za mnie, to dziękuję – podsumowała pięknie swego ucznia Kamila
odpowiednim tonem, wywołując także lekki śmiech. – W każdym razie to wynika
właśnie z silnej uległości, także tego wstydu, bo już samo pomyślenie, że
mogłabym oddać się komuś, nie wiem, na dyskotece, w klubie… Jakiemuś lokalnemu
przystojniakowi polującemu na jakąś panienkę do zaliczenia… samo pomyślenie o
tym bywa wstydliwe a co, gdy już się konkretnie wyobraża taką sytuację, tą
konkretną bliskość… Wtedy dopiero narasta wstyd, ale potrafi być on, tak jak w
przypadku ekshibicjonizmu bardzo przyjemny, rozkoszny. To jest właśnie coś
bardzo uległego, wręcz poniżającego. Wtedy te fantazje nabrzmiewają.
- A z
kilkoma też? Gangbang? – zapytał wyraźnie zainteresowany Dawid.
- Takie
marzenia też się pojawiają w głowie – odpowiedziała znów zachowując pewną
ostrożność. – Też jest to szczególnie perwersyjne dla dobrze wychowanych
dziewczyn, gdy nagle postanawiają one zostać… Jakby to ładnie powiedzieć… Gdy
zostają sprowadzone do roli przedmiotu, by zaspokoić kilku mężczyzn, które się
po prostu na nich wyżywają. Gdy one same po prostu dopuszczają do siebie
kolejne członki, które mają się po prostu w nich spuścić… - urwała, czując, że
rozpędziła się nieco za mocno.
- I na
pewno nie chce pani tego spełnić? – rzucił na pozór niedbale Dawid, na wszelki
wypadek uciekając wzrokiem przed spojrzeniem nauczycielki.
- A co
dopiero, gdyby na przykład ktoś jeszcze miał to nagrać… – rzuciła Kasia, nim
Kamila zdążyła zastanowić się nad ripostą dla ucznia.
- O, to też
jest jeden z takich motywów – podchwyciła, czując okazję do zmiany tematu ze
zbyt krępującego. - Czyli nagranie takiego porno filmu. Nawet jeśli byłby to
film z partnerem, to fakt, że mógłby on trafić w niepowołane ręce,
niekoniecznie zresztą przypadkowo… To znaczy, gdyby na przykład mąż pokazał
taki film z żoną swojemu koledze z pracy, czy coś. Albo większej ilości osób.
To też jest coś podobnego…
- A czy
pani mąż pokazywał takie filmiki komuś? – zagadnął na pozór niefrasobliwie
Dawid.
- O ile mi
wiadomo nie – uśmiechnęła się, temperując ucznia, nim za chwilę dotarło do
niej, że…
- Czyli z
pani odpowiedzi wynika, że nagrywa sobie pani takie filmiki! – wygłosił
podekscytowany triumfującym głosem.
Zamilkła na
chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Zdradzający rozbawienie gwar, który uniósł
się w powietrzu, uniemożliwił jej zresztą ripostę.
- A zdrada
też? – zapytała jedna z dziewczyn.
- Być może,
ale mnie zdrada absolutnie nie kręci. Jest mi to zupełnie obce – pokręciła
stanowczo głową, przestępując z nogi na nogę.
- No to
dobrze… - kiwnęła głową ta sama dziewczyna.
- Tym
samym, jeśli chodzi o temat zajęć chyba go zupełnie wyczerpaliśmy, prawda?
Zamykam lekcję – zdecydowała przywołując na twarz uśmiech.
- Już? Tak
wcześnie? – zaoponował Dawid.
- Dawidzie,
gdybyś ty w szkole był tak skupiony i aktywny na zajęciach… Jakoś dziwnym
trafem nie przypominam sobie byś choć raz narzekał na dzwonek na przerwę…
- A no bo
pani tylko o Prusie i Słowackim…
- Ci
panowie potrafili być bardziej interesujący, niż to o czym mówiłam. Jesteśmy na
imprezie a nie w szkole, koniec – podkreśliła bardziej zdecydowanym głosem,
czując nieco wyschnięte gardło.
Sięgnęła po
szklankę pepsi, by zwilżyć usta. Czuła się, mimo wszystko, coraz pewniej. Tak
przez alkohol uderzający do głowy coraz mocniej, jak i przez tematykę zajęć.
Pewniej…
Ale nie tylko. Była rozemocjonowana. Pomijając wydarzenia poprzedzające to
wszystko, to… Przez ostatnich kilka dobrych minut stała w tym co miała na sobie
przed własną, pełną klasą w obcym mieszkaniu i opowiadała o zboczonych
fantazjach erotycznych. O swoich fantazjach. Tak nie do końca bezpośrednio o
swoich, ale jednak. I oni wszyscy to wiedzieli.
Czy można
było się jeszcze bardziej otworzyć na ten ekshibicjonizm? Czy w tym momencie
było jeszcze czego pilnować?
Szumiąca
coraz wyraźniej głowa nie znajdowała potwierdzającej odpowiedzi na to pytanie.
I tu mógł się rodzić problem.
Z uwagi na
zakończony wykład, jeden z uczniów odpowiedzialny za oprawę muzyczną podkręcił
trochę kolumny. Alkohol uderzający do głowy nie tylko nauczycielce, imprezowy
nastrój i wiele innych czynników sprawiły, że sporo osób zaczęło tłoczyć się na
niewielkim niestety, wręcz mikroskopijnym parkiecie.
Sama nie do
końca wiedziała co począć. Niby miała swe obowiązki, ale… Ale były one
wypełnione. Niewiele było tu do roboty a to co zostało mogło poczekać. A ona
sama, była już w takim nastroju, w którym chętnie pobujałaby się do czarnych
rytmów, bo te dominowały na osiemnastce Adriana.
- Pani
profesor, chyba już lepiej, żeby pani z nami została – usłyszała czyjś
dziewczęcy głos. Nie jeden zresztą.
Uśmiechnęła
się, ale nie opuściła swego miejsca. Choć narastały w niej znowu te same żądze,
co popołudniu, gdy spacerowała nad brzegiem jeziora, to tutaj…
Ale gdy
ktoś, ku aprobacie uczestników zgasił światło, pozostawiając palące się na
stołach świeczki…
Poruszała
się leniwie, samotnie, przy ścianie. Zresztą tutaj nie sposób było mówić o
samotności. Z uwagi na to, że dziewczyn było zdecydowanie więcej i z uwagi na
ciasnotę pomieszczenia. Jedni tarli się o drugich, stykając z innymi różnymi
częściami ciała.
Poruszała
się więc sama, ale sama nie była. Tuz obok rozpoznawała kolejne dziewczyny z
klasy. Chłopacy byli gdzieś dalej, w większości zresztą siedzieli przy stołach,
jakby nie zdradzając ochoty do wygibasów.
Ta
atmosfera zapewniała znakomite warunki wypitemu wcześniej alkoholowi, by
rozlewał się po ciele, by sterował nim, by decydował o wszystkim. Ruchy
nauczycielki były nieco śmielsze, dawała się ponieść muzyce i nastrojowi. Nawet
próbowała zmienić ustawienie, tak, by czasem wyświetlić imprezowiczom swoje
praktycznie nagie pośladki. Co i tak z uwagi na przyciemnienie nie stanowiło
jakiegoś ekshibicjonizmu.
No i tym
bardziej, że wokół kręciły się same dziewczyny. Cóż… W tym towarzystwie nie
ryzykowała tym, że ktoś napali się za bardzo, ale z drugiej strony ewentualne
krytyczne reakcje uczennic mogły uderzyć w nią silniej, niż takie same ze
strony uczniów. Pewnie dlatego, że w tym drugim przypadku trudno byłoby o
negatywne reakcje.
Rozpędzała
się z tym oddaniem się tańcowi, jednej ze swoich pasji, przyhamowanej ostatnimi
laty z wielu powodów. Towarzyszki z boku w żaden sposób nie dawały odczuć swej
licealnej nauczycielce, że coś jest nie tak, od czasu do czasu nawiązując
jakieś namiastki rozmowy. Zresztą na dobrą sprawę… No dobrze, miały na sobie
coś więcej niż skąpe majtki i staniki, ale większość ubrana była w spódniczki,
czy spodenki a na górze w koszulki.
Z jednej
strony niewiele, z drugiej zawsze coś więcej. Coś co sprawiało, że Kamila
momentami wciąż czuła się naga.
Kątem oka
dostrzegła ruch po drugiej stronie pokoju. Zauważyła, że Adrian wstał i
rozmawiał z kimś przez moment, potem z kimś jeszcze. Zaczął przeciskać się ku
wyjściu.
- Adrian,
wpłyń na Chomika, by zmienił muzę – rzuciła któraś dziewczyn.
- Nie mogę
teraz, muszę wyjść. Dostałem telefon od babci – wyjaśnił solenizant.
- Stało się
coś złego?
- Nie,
chyba nie – zmitygował ją, jak i pozostałe osoby Adrian. – Ale muszę wyjść do
niej. Wrócę za jakiś czas. Mieszka niedaleko z trzysta metrów stąd.
Kamila
patrzyła za swym uczniem, jak wychodzi na korytarz a potem znika za drzwiami,
opuszczając dom.
W tym samym
momencie muzyka przycichła a światło rozbłysło ponownie, chyba oślepiając
niektóre osoby, szczególnie te, które już trochę przedobrzyły z alkoholem.
- Chwila
przerwy, poczekamy na Adriana. A kto chce, to do kibelka – wyjaśnił w swoim
stylu Dawid.
Swą uwagą
jakby przypomniał niektórym o tym, że alkohol ma szczególny wpływ na pęcherz.
Duży pokój trochę opustoszał. Część osób wyszła na korytarz, na zewnątrz,
zrobiło się sporo luźniej.
- Chodź na
balkon – rzuciła jedna z licealistek do drugiej.
- A co tam
masz na tym balkonie? Chodź do Kaśki – skrzywiła się druga.
Porzucony
pomysł podchwyciła nauczycielka. Przeszła przez cały pokój i otworzyła drzwi na
balkon, po czym wkroczyła na niego ostrożnie.
Nikt za nią
nie podążył. Może to i lepiej, bo została na chwilę sama ze sobą a wieczorny wiaterek
przyjemnie chłodził rozgrzane ciało. Choć uspokoić rozgrzanej głowy nie zdołał.
Balkon był
dość długi, więc Kamila zrobiła trzy kroki w prawo i znalazła się pod
oświetlonym oknem. Wiedziała doskonale, że jest to łazienka. Gwar rozmów jaki
stamtąd dochodził, świadczył, że podopieczni korzystali z niej po kilka osób
naraz. A te rozmowy…
Stała tuż
obok okna, tak aby jej nie widzieli. Zresztą z uwagi na światło w pomieszczeniu
jak i ciemność na zewnątrz, nie dostrzegliby jej nawet gdyby nauczycielka
zajrzała do środka.
Z reguły
rozróżniała głosy mówiących osób, ale z czasem zlały się w jedno. Ciekawsze
było to, co wyrażały.
- Ale
widzieliście…? Ma tak wąskie majtki, że można jej zajrzeć między nogi
praktycznie, w sensie wiesz co mam na myśli. I jest wygolona perfekcyjnie,
żadnych włosów nie widziałem.
- Tak, ty
jej na pewno zaglądałeś… - ten sarkastyczny komentarz należał do wysokiego
Roberta.
- No ba… -
to oczywiście był Dawid. – I przynajmniej widziałem to co mówię.
- Powiedz
jeszcze, że cipkę widziałeś.
- Nie no,
ale między nogami, wysoko… I tak jak mówię, uda wygolone perfekt.
-
Przewidziała to. Poza tym plaża…
- Co ty
myślisz, że laski są zarośnięte jak trzydzieści lat temu? – tu uwagi Dawida
spotkały się kpiącą uwagą wygłoszoną dziewczęcym głosem.
- A ty co
masz?
- Co mam,
to mam… A ty golisz jajca? – dziewczęcy głos przeszedł w śmiech.
- Nie twój
interes… W każdym razie cipka fajna… A dupeczka…
Ktoś
zagwizdał. Pewnie sam Dawid.
- Dupeczka
fajna, aż mi już kilka razy ręka szła, żeby klepnąć – to z pewnością był głos
Karola.
- To
klepnij, w czym problem? – zachęcał Dawid. – Dostaniesz zjebke a co sobie
pomacasz to twoje…
Rozległ się
śmiech.
- Kurwa,
jakby to była maturalna… Ale tak, to miałbym jeszcze problem w trzeciej…
- Przecież
nie masz z tym problemów, masz średnią koło czterech, z czym się szczypiesz?
- A tam
wiesz… - Karol nie wydawał się przekonany.
Jak to
najczęściej bywało, ci co byli najodważniejsi w gębie tchórzyli gdy przyszło
zmierzyć się z rzeczywistością.
- A może
gdzieś by coś wymyślić, żeby wyskoczyła do środka spod tej ściany i by się
pomacało…
- A może by
w ogóle wymyślić jakąś zabawę, albo coś, żeby…
- No już
opowiadała o tych fantazjach, mogłeś wtedy wyskoczyć z czymś…
- Ale wtedy
mi to nie przyszło do głowy… Ale ciekawe, kurde… Naprawdę zdradzała swoje
fantazje? Że chciałby się ruchać z kimś tam, gdzieś tam, tak po prostu dać
dupy? Ona?
Głosy
mieszały się coraz bardziej. Nawet te dziewczęce z chłopięcymi.
- A co tam
ona… Baba jak każda. To, że w szkole jest taka to nie znaczy, że wiesz… Ruchać
się chce i to ostro!
Znów
śmiech.
- Ale tak,
jak… Kto to wypalił, że kurwa…?!
- No fakt,
kto, jak kto, ale że ona miałaby ochotę dać dupy jak jakaś dziwka…
- Kurwa…
Mam coraz większą ochotę by ścisnąć ją za ten tyłek!
- Nie, nie…
Ale może… Cos mi przyszło do głowy…
- Gdzie
jest Adrian w ogóle?
- Poszedł
do babki, mieszka niedaleko. A mi w związku z tym coś przyszło…
- Ale co?
- No coś w
stylu kawału i można by ją… Też wkręcić… Wiesz…
Głosy
zginęły na korytarzu, zniknęły w cichszym już gwarze dochodzącym z dalszej
odległości.
Zrobiła dwa
kroki tym razem w przód, opierając dłonie o barierkę i patrząc przed siebie w
znajdujący się kawałek dalej sąsiedni dom.
Westchnęła
ciężko, znów rozemocjonowana silniej, niż przed chwilą. Nie miała żadnych
fantazji na temat swych uczniów, nie. Chociaż nie byli jacyś tacy… Ale bez
przesady. Natomiast to o czym opowiadali i sama świadomość, że chyba po raz
pierwszy w życiu miała możliwość posłuchania co mówi się o niej, gdy ona tego
nie słyszy, przynajmniej w założeniu.
I to było
zdumiewająco podniecające.
Tak samo
jak słowa Dawida te z początku. Fakt, była wygolona, ale nie sądziła, że ktoś
będzie wpatrywał się w jej największe partie ud i że będą one tak widoczne dla
postronnych. Było to tak samo podniecające jak i krępujące.
I co teraz?
Powinna przerwać tę zabawę, albo zostawić tak jak jest, czy…
- Ej,
słuchajcie, bo sprawa jest! – usłyszała głos Dawida, który wszedł do dużego
pokoju.
Kamila sama
stanęła w drzwiach między balkonem a pokojem. W pomieszczeniu znajdowało się
kilkanaście osób.
- Doszliśmy
do wniosku, że Adrian dostał trochę za mało prezentów od nas – zaczęła Kasia i
parsknęła śmiechem a potem dokończyła. – I niektórym przyszło do głowy, że
możemy dać mu jeszcze jeden, jak wróci do domu.
- Jaki? –
posypały się pytania.
- Na bank
bardzo by się ucieszył, gdyby żeńska część klasy wyszła mu na powitanie w samej
bieliźnie.
- Haha…
Pięknie… - posypał się gwar wyrażający rozbawienie pomysłem, jak i spory
dystans do niego.
- Ja nie
podejmuję decyzji – Kasia, klasowe liderka w geście obronnym uniosła dłonie w
górę. – Możemy przegłosować.
- Czemu
głosować? – zapytała sceptycznie drobna Olga. – Jak ktoś chce to niech to zrobi
a jak nie, to nie…
- Ale
zawsze byłby lepszy efekt, gdybyśmy zrobiły to wszystkie – Kasia nieświadomie
przeszła do grona popierających pomysł.
- A oni? –
Olga wskazała na chłopaków.
- No
właśnie a wy…
- A my też
możemy, w czym problem? – wzruszył ramionami Dawid. – Nie wiem, czy Adrianowi
będzie się to podobać, ale…
Znów
rozległ się śmiech. Nieprzekonane dziewczyny spoglądały jedna na drugą. Kamila
wciąż stała w drzwiach milcząc i z zaciekawieniem czekając na finał.
- No to
jak…? – Kasia rozejrzała się wokół. – Przecież…
- Przecież
ciepło jest i mieliśmy niejeden WF razem – wpadł jej w słowo Dawid. – A pani
profesor dała nam przykład.
Kamila
chrząknęła, czując pewien dyskomfort tym posłużeniem za przykład w słowach
licealisty. Ale nie zdążyła wymyślić żadnej riposty, bo najpierw rozległ się
śmieszek a potem…
- Dobra
większość jest za… - stwierdziła Kasia.
- Ja tam
mogę, chciałabym zobaczyć jego minę – poparła ją jasnowłosa Daria.
- No to
robimy, dobra? – Dawid rozejrzał się wokół. – I my też.
Sam, nie
czekając na kolegów i koleżanki ściągnął z siebie koszulkę. Potem wyszedł na
korytarz.
- Chodźcie
do pokoju, tam zostawimy ciuchy! – zawołał.
Zaczął się
ruch. Ci, którym pomysł przypadł do gustu gremialnie opuszczali pokój.
Dziewczyny, którym podobało się to mniej, kręciły trochę głowami, nie wiedząc
jak się do końca zachować.
Ale Kamila
widziała, że jednak wychodzą. W wejściu mijały się z koleżankami, które w
akompaniamencie śmiechu wchodziły już w samych majtkach i stanikach.
Pokręciła
głową. Z jednej strony to wszystko trochę zaczęło przekraczać pewne normy, z
drugiej… Od kogo się zaczęło, jeśli nie od samej klasowej wychowawczyni?
Ale
milczała, stojąc wciąż na uboczu. Choć sytuacja okazała się nieco krępująca, to
sama z przynajmniej jednego powodu mogła odetchnąć z ulgą. Nie była już sama.
Kolejne dziewczyny wchodziły do pokoju mając na sobie bieliznę. Niektóre nosiły
zresztą również stringi.
Także i
chłopacy pojawili się w samych bokserkach. Nawet raczej nieśmiały Robert.
Zrobiło się hm… Dość erotycznie.
Tak jakby
do tej pory nie było.
- To nas
teraz pani profesor wyklnie… - rzuciła ze śmiechem jedna z dziewczyn.
- A pani
profesor przecież sama jest taka… Taka sama – skontrowała inna, wzbudzając
kolejne uśmieszki.
- Ale
mogłaby coś o tym wszystkim powiedzieć… - wygłosiła jedna z bardziej sumiennych
uczennic.
Kamila
opanowała zmieszanie czując na sobie wszystkie możliwe spojrzenia.
- Jeśli mam
być szczera, to najbardziej podoba mi się to, że okazaliście wszyscy
solidarność. Zawsze mi to imponowało… - wygłosiła spokojnie.
- No to
podkręćcie głośniki i ruszamy z imprezą – zaordynował Dawid.
- Zaraz… -
zaoponowała któraś z dziewczyn. – A nie poczekamy aż przyjdzie?
- Jak
przyjdzie, to wejdzie i zobaczy, na co chcesz czekać…?
- No tak,
myślałam… - urwała. – Może niech nas uprzedzi jak będzie wracał?
- I co
wtedy? Chcesz mu zrobić jakieś wielki pisk?
- No nie
wiem… - znów urwała, jakby niepewna swoich myśli.
- Właśnie
wyszedł – poinformował Robert po sekundzie ciszy, wyłączając telefon. – Będzie
tu za trzy, cztery minuty.
Znów
wszyscy zamilkli na sekundę. Jedni jakby niepewni swojego wyczyny. I drudzy,
jakby w ich głowach pojawiło się coś jeszcze bardziej szalonego. Dawid spojrzał
na Kasię. Oboje parsknęli śmiechem.
- Wiecie
co… - zaczął szczupły, czarnowłosy, opalony chłopak. – Mnie jeszcze coś
przyszło…
- Aj,
skończ już, bo pewnie to samo co mnie – Kasia zwijała się ze śmiechu.
- No to
mów… - ale nie czekając na koleżankę, kontynuował. – W sumie jesteśmy równą
klasą, nie…? Solidarną, jak powiedziała pani Kamila… I robimy wszystko razem. I
jeden za wszystkich i wszyscy za… No wiecie…
- Za
przywołanie Trzech Muszkieterów dostałbyś w szkole ode mnie plusa – skwitowała
tak samo rozbrojona jak i zaciekawiona Kamila.
- Tym
samym, kontynuując… Jak już robimy coś takiego, to zróbmy to do końca… - zrobił
pauzę, rozglądając się wokół.
- Czyli… -
niecierpliwiła się jedna z dziewczyn.
- Czyli
chce, żebyśmy zrzuciły staniki – dokończyła za kolegę Kasia, patrząc na Dawida
zarówno pobłażliwie, jak i z podekscytowaniem.
- Haha… -
kilka dziewczyn nie wytrzymało.
Ale…
- Mówisz
tak, bo wam łatwiej – Olga wysunęła oskarżycielski palec.
- Łatwiej,
czy nie, my prezentujemy gołe klaty – wygłosił nie bez słuszności Dawid.
- Ja tam
nie wiem… - usłyszeli głos wahającej się Kasi.
Jedno
spoglądało na drugie. Wśród niepewności, podekscytowania, wymieniając
rozbrajające uśmiechy. Inicjatorzy chyba wyczuli, że to wcale nie jest takie
nierealne.
- Jakby co,
to… Będzie za góra dwie minuty – odezwał się Robert.
- Dobra,
dziewczyny – głos Dawida zabrzmiał bardziej zdecydowanie. – Wiadomo, że nie
zmuszam, no nie? Ale jak ten, to… Przygasimy światło i tak powitamy Adriana.
- My
powitamy a nie wy – rzeczowo wtrąciła Olga.
- Witajcie,
na pewno się ucieszy – skontrował Dawid.
Podskoczył
do wyłącznika i zapadła ciemność przerywana, tak jak uprzednio świeczkami na
stołach i blaskiem lamp z ulicy.
- Teraz
wszyscy czekają, która zrobi to pierwsza – rzuciła któraś z licealistek .
- Masz na
myśli mnie? – wzięła do siebie słowa koleżanki Kasia. – A co tam…
Wśród
drobnego śmiechu i gestów wyrażających niedowierzanie, zobaczyli na tyle, na
ile się dało zobaczyć, jak klasowa liderka rozpina stanik i kładzie go na
oparcie krzesła.
- No i co?
A wy…? – rzuciła do wszystkich.
- Tak jak
pani profesor powiedziała, bądźcie solidarne – zareagował Dawid, próbując mało
dyskretnie wgapić się w nagie cycki klasowej koleżanki.
- Pani
profesor chyba nam zaraz nagany powpisuje – mruknęła Wioletta, charakteryzująca
się kręconymi włosami.
Kamila poczuła
na sobie kilkanaście par oczu. Chrząknęła niepewnie, sama nie wiedząc jak
zareagować.
- No cóż,
gdybym miała powpisywać komuś nagany, czy jakieś uwagi, to chyba musiałabym
zacząć od kogoś innego, niż wy – wygłosiła niedwuznacznie dając do zrozumienia
kogo miała na myśli. – Nie znaczy to, że was…
- Uliczka –
przerwał jej Dawid, komentując odgłos, który dobiegł zza domu. – Będzie tu za
dziesięć sekund. No dziewczyny… Skoro pani profesor nie widzi w tym nic złego…!
- No dalej,
nie pozwólcie, żebym została sama – Kasia spojrzała w grono koleżanek
podpierając się pod boki i prezentując swój nie taki mały biust. – Możemy
zrobić coś, co przejdzie do historii tej szkoły… - urwała, zaśmiewając się.
Na te
słowa, czując już obecność kolegi klasowego na schodach, słysząc jak wchodzi na
korytarz, dziesiątki rąk poszły w ruch. Kamila wstrzymała oddech, nie bardzo,
poprzez łomot w głowie rozumiejąc, czy to co widzi dzieje się naprawdę, czy to
tylko jakieś niesamowite halucynacje.
- Trzy…
Dwa… Jeden… Łaaaa…!
Dziesiątki
rąk uniosły się w górę a potem całym pokojem wstrząsnęła fala śmiechu
wyrażającego tak skrępowanie, jak i podekscytowanie. No i reakcję na wyraz
twarzy Adriana, który stanął w drzwiach wejściowych próbując ogarnąć co tu się
dzieje.
Kamila
wbiła się wzrokiem w jego twarz niewiele zresztą widząc. Przepchnęła się ku
przodowi, bo reakcja chłopaka interesowała ją bardzo. Wśród gwaru nie słyszała
co mówił, może także dlatego, że mówił niewiele.
Widać był,
że czuł skrępowanie tym co zobaczył. Pewnie się na swój sposób ucieszył, ale…
Ale to nie był typ chłopaka, który od razu doskakiwałby do kolejnych dziewczyn
gapiąc się każdej po kolei w cycki. Rzucił okiem na jedną koleżankę, potem
drugą, może trzecią…
- Myślałam
Adrian, że będziesz bardziej zadowolony – któraś z uczennic podzieliła myśli
nauczycielki.
- Ależ
jestem, skąd twoje obawy? – zapewnił Adrian. – Choć w tych warunkach niewiele
widać.
- Włączamy
światło… - zaproponował Dawid i nie słysząc jakiegoś wyraźniejszego sprzeciwu
zrealizował swe zamierzenie.
- No to
teraz już nie możesz narzekać – Kasia zawadiacko spojrzała w twarz Adriana.
- No cóż… -
widać, że go zatkało. – To teraz jeszcze możemy zrobić sobie zdjęcie klasowe, w
porządku? – spróbował wybrnąć, siląc się na luz.
Kamila z
przyjemnością wpatrywała się w twarz ucznia, nie spuszczając z niej wzroku.
Jego zakłopotanie było bardzo rozbrajające. On sam jeden pozostał ubrany. Miał
na sobie czarne szorty do kolan i sportowe buty a na górze ciemną bluzę z
kapturem. Mimo wszystko nie sprawiał wrażenia przeciętnego hiphopowca. Jego
twarz była na to zbyt inteligentna. Zbyt spokojna, jak na taką sytuację.
- Zrobimy?
– podchwyciła pomysł Kasia, ale bardziej dla żartu.
Kilka osób
dość dobitnie wyraziło swój sceptycyzm do tego pomysłu.
- To teraz
może jeszcze zrobimy konkurs na miss nagiego biustu w klasie? – tym razem
rzucił Dawid.
- A ja będę
jednoosobowym jury? – podchwycił Adrian, choć było widać, że podchodzi do tego
pomysłu z luzem i bez większego entuzjazmu.
- Skoro to
twoje święto, to któżby inny? – skwitowała Kasia dość wyraźnie wdzięcząca się
przed solenizantem.
- Miałbym
spory problem z dwudziestoma dziewczynami. Tym bardziej, że jak widzę jedna z
nich się wyłamała.
Jego raczej
niepewne spojrzenie podbite równie niepewnym uśmiechem utkwiło wreszcie w
klasowej wychowawczyni. Kamila poczuła jak przez jej też przecież prawie nagie
ciało przechodzą ciarki. Ciarki spowodowane kolejną erotyczną sytuacją tego
dnia. No i tą, choć nieśmiałą, to równie erotyczną sugestią.
- Rozumiem
Adrianie, że jesteś tym faktem rozczarowany…? – mimo, że wytrącona z równowagi,
to z delikatnym uśmiechem na ustach postanowiła nie zgrywać surowej
nauczycielki. Zresztą w tym momencie, po tym wszystkim co zrobiła tchnęłoby to
hipokryzją.
-
Skłamałbym, gdybym zaprzeczył – mimo niepewności podtrzymywał ten drobny flirt.
- Pani
profesor… Bo jak pamiętam, to pani wygłosiła, że imponuje pani nasza klasowa
solidarność… - odważył się przypomnieć Karol.
- No i pani
zachwycała się dewizą trzech muszkieterów – dołączył Dawid.
- Myślę, że
biorąc pod uwagę swoją profesję, możemy uznać, że jestem tak samo solidarna jak
wy wszyscy, prawda? – zareagowała spokojnie, nie przestając się uśmiechać.
Nie
musiała. Wiele mówiący wzrok wyjaśnił raczej wszystkie wątpliwości.
- No
dobrze, to trzeci raz po pięćdziesiąt i jedziemy – podsunął pomysł Dawid.
Wśród
śmiechów, docinków i gwaru alkohol został rozlany raz jeszcze. Nie ominęło to
Kamili, choć czuła jest już odpowiednio dobrze i jeszcze jedna kolejka może
spowodować, że pani nauczycielka trochę straci swój autorytet.
Ale nie
znalazła w sobie siły by odmówić.
- No to
żebyś widział w życiu jeszcze więcej cycków, niż teraz – rzucił niefrasobliwie
Dawid i znów wszyscy wypili, krzywiąc się.
Kamila
czuła szybsze bicie serca. Z kilku powodów. I trzeciej porcji alkoholu i tego
co widziała. Znała swoją klasę, wiedziała, że jest zdolna do pewnych wybryków,
ale to… No cóż…
Na dodatek
alkohol dawał się we znaki coraz mocniej. Ona sama już powoli traciła kontrolę
nad umysłem i ciałem. Trzy kolejki powoli zakłócały w niej zdolność do
logicznego myślenia. No a ciało… Wcześniej, przechodząc po pokoju czyniła to
pewnym krokiem, starając się jednocześnie robić wszystko tak, by nie wystawiać
swych praktycznie nagich pośladków na widok publiczny.
Teraz… Teraz
miała już to niemal gdzieś. Kroczyła niezbyt pewnym krokiem, owszem mając
świadomość, że jej pośladki są oglądane, nie tylko zresztą przez chłopaków. Ale
przestała o to dbać. Przestała zważać.
Jeśli
chcieli oglądać swój nauczycielkę w takiej krasie, to przecież i tak przez te
kilka godzin zdążyli ją obejrzeć. A ona, mimo wszystko, po coś się tak ubrała.
To nie tylko kwestia zakładu, z którego mogła jakoś wybrnąć. Ale nie wybrnęła.
Taka klasa, taka impreza, taki Adrian…
Nie uciekła
pod ścianę jak uprzednio. Chociaż wciąż jeszcze czuła dyskomfort widząc prawie
dwadzieścia dziewczyn swojej własnej klasy, ubranych jedynie w majtki, często
również niespecjalnie zakrywające pośladki… Chociaż czuła się dość niepewnie
wśród tej gromady licealistek z nagimi biustami, w większości dumnie i bez
zahamowań, nie licząc kilku tych bardziej wstydliwych, które albo usunęły się w
cień, albo niby tańczyły z rękoma skrzyżowanymi na klatce…
To starała
się przebywać w środku, wiedząc dobrze, że mimo wszystko wyróżnia się wzrostem
i jakąś postawą. Także mimowolnie wciąż szacunkiem, który sprawiał, że mimo
tłoku, który panował w pokoju, ona miała wokół siebie te minimum wolnej
przestrzeni, bo dziewczyny odsuwały się nieco zostawiając swej wychowawczyni
kawałek miejsca.
I pole do
popisu, bo Kamila dała się ponieść muzyce. Może nie tak jak by tego naprawdę
chciała, ale jednak. Poruszała się pewniej i odważniej, niż uprzednio, wiedząc
dobrze, że spojrzenia tych kilku licealistów nie schodzą z jej półnagiego
ciała, że świdrują jej prawie nagie pośladki i usiłują wkraść się pomiędzy uda,
upewniając się, że atrakcyjna nauczycielka jest pięknie i seksownie
wydepilowana w całości, co tylko mogło pobudzać ich wyobraźnię.
Tak jak
świadomość tego, że jest oglądana, pobudzała jej własną.
I to
pobudzała coraz silniej. Kamila nie potrafiła wygonić z głowy grzesznych myśli.
Może nie tyle żałowała, ale zastanawiała się co byłoby gdyby uległa i zdjęła
stanik. Albo gdyby teraz raz jeszcze ktoś ją o to poprosił. Jej nagie piersi i
sterczące sutki coraz silniej domagające się pieszczot wydostałyby się na
światło dzienne. Czy potrafiłaby zapanować nad tym obezwładniającym uczuciem
ekshibicjonizmu? Czy czerwona z powodu wypitego alkoholu i własnej nagości nie
zapragnęłaby nagle, by ktoś, ktokolwiek ścisnął te sutki, wziął je mocno w
usta, zmuszając szanowaną licealną wychowawczynię do tego, by wydała z siebie
pełen uległości jęk rozkoszy?
Ufff…
Ocknęła
się, ale tylko na moment. Rozejrzała się dyskretnie, czy nie robi z siebie
jakiegoś pośmiewiska. Czy to wszystko na pewno nie przekracza granic dobrego
smaku. Nie, chyba nie. Muzyka grała, niezbyt głośno, ale jednak i mimo
wszystko, dziewczyny w większości były skupione na sobie i dobrej zabawie.
Przecież one wszystkie też wypiły i niektórym też głowa mocno się kiwała. Kto
by się przejmował w tym momencie tańczącą tuż obok nauczycielką?
Ale byli
jeszcze uczniowie. Oni poniekąd też nie zawsze zwracali uwagę na mocno
rozebraną nauczycielkę. Przecież tuż obok siebie mieli dziewiętnaście
dziewczyn. I dziewiętnaście par nagich cycków.
I jeszcze
Adrian. Jedyny ubrany człowiek na tej imprezie… On sam, nawet gdyby chciał, to
nie mógł koncentrować się na nauczycielce. Niemal bezustannie był zaczepiany to
przez jakiegoś kolegę, to przez koleżankę. Celowała w tym głównie Kasia.
Nieco
uspokojona Kamila mogła zamknąć oczy. I zmysłowo ocierać się jednym udem o
drugie, co przyprawiało ją o zaskakująco rozkoszne doznania. Raczej nigdy
czegoś takiego nie robiła a tu, w tej sytuacji… Naprawdę momentami potrafiła
się otrzeć wyjątkowo silnie, co przyprawiało ją o niezwykle przyjemny
dreszczyk.
Gdzieś tam
otarła się o kogoś, ale nawet nie reagowała. Tym bardziej, że zetknięcie raczej
nie wynikało z czyjejś chęci do pomacania rozebranej nauczycielki. Ot, styknęła
się z kimś udem, potem drugim. Gdzieś poczuła dotyk na plecach. Nie reagowała.
Tym bardziej, że wokół nie było żadnych chłopaków, tylko dziewczyny.
Dziesiątki
myśli zaczęły pojawiać się w głowie. Wszystkie spowodowane przebiegiem
dzisiejszego dnia. Czy oprócz swej własnej nagości na plaży, wykładów na temat
erotycznych fantazji, czy swego własnego stroju na tej imprezie nie mogło
wydarzyć się jeszcze coś pobudzającego?
Może
zdjęłaby ten stanik? Ot, tak po prostu? Nie… Wyglądałoby to chyba zbyt
żenująco. Była okazja i minęła, zresztą… To byłaby chyba przesada. Ale coś
bardziej subtelnego? Tylko co? Przecież na dobrą sprawę w grę nie wchodziło nic
więcej, jak tylko rozebrać się jeszcze bardziej. Czyli odsłonić swe intymne
części ciała, piersi, tyłek, łono… Ale to przed chwilą wykluczyła.
Mimo, że
miała na to coraz większą ochotę. Jej sutki sztywniały raz za razem, jej cipka
robiła się dość wilgotna…
Znów się
ocknęła, tym razem z przestrachem i szybciej bijącym sercem. To pewnie przez
ten szum w głowie zareagowała za późno. Za późno, bo jej dłoń mimowolnie
zjechała niżej i przejechała się między udami, raz a nawet drugi a potem
potarła łono. I dopiero wtedy… Ale chyba nikt nie zauważył?
Rozejrzała
się, ale wszystko wydawało się być normalne. Licealiści śmiali się, bawili, tańczyli,
niektórzy zdradzali wyraźne objawy zmęczenia a niektórym wciąż było mało i
delektowali się piwem.
W głowie
szumiało, muzyka grała, nogi się ruszały, ciało pulsowało, sutki sterczały a
ona… Nie mogła a przede wszystkim nie chciała tego zwalczyć. To było zbyt
przyjemne, zbyt rozkoszne. Tylko co jeszcze…
- Pizza
przyjechała! – rzucił głośniejszym tonem Adrian a Kamila otworzyła oczy
usiłując ogarnąć się. – Ktoś pomoże mi ją odebrać?
- Tak,
wyskoczymy wszystkie a cyckami na wierzchu – skomentowała zgryźliwie Kasia.
- Pani
profesor pójdzie – rzuciła Olga.
Znów
poczuła kilka spojrzeń na sobie. Nie mogła odmówić.
Ogarnęła
się w jakimś stopniu, dopiero teraz zdając sobie sprawę jak rozgrzało się jej
ciało. Powoli, by nie zdradzić swego stanu zaczęła przeciskać się ku wyjściu.
Zatrzymała
spojrzenie na dwójce licealistek. Wioletta w kręconych włosach tańczyła mocno
przytulona do szczupłej blondynki, Alicji. Nie, żeby coś, ale… Spojrzenie
Kamili wylądowało na biustach dziewczyn apetycznie ze sobą zetkniętych. One
dwie… I nie krępowały się?
Rzuciła
jeszcze spojrzenie w tył wychwytując Chomika tańczącego z Olą. Chomik wyraźnie
rozradowany przy uwieszonej mu na szyi dziewczynie siłą rzeczy bezceremonialnie
gapił się w dół. I chociaż piersi Oli nie imponowały jakoś rozmiarem, to jednak
licealista miał je na wyciągnięcie dłoni. Praktycznie przed nosem.
Ufff…
Wolnym
krokiem, by nie doprowadzić do jakiejś kompromitacji ruszyła w towarzystwie
Adriana. Wyszli na balkon, ten po właściwej stronie. Schodami wchodził rozwoziciel
pizzy z ciężkim pakunkiem.
- Pięć
sztuk, to będzie sto pięćdziesiąt pięć złotych– poinformował nie spuszczając
wzroku z towarzyszącej Adrianowi piękności.
A ta
piękność dopiero teraz poczuła lekkie zażenowanie swym wyglądem. Szybko
przejechała wzrokiem po przybyszu. Trochę starszy od licealistów, ale niewiele.
Na szczęście nie znała go i miała nadzieję, że on jej też.
Ale nie
mogło być mowy o ucieczce, czy wycofaniu.
- Może pani
zanieść cztery do nich a jedną wezmę do pokoju? Bo zanim teraz ja to ogarnę –
poprosił Adrian mając na myśli uiszczenie rachunku..
Jego
spojrzenie znów niczego wielkiego nie mówiło. Może to i lepiej. Bo sama
świadomość towarzystwa interesującego i normalnie ubranego ucznia wpływała na
nią zbyt obezwładniająco. Gdyby jeszcze wykorzystał okazję i śmignął wzrokiem
po prawie nagiej sylwetce pani profesor…
Wystarczyło,
że robił to dostawca pizzy.
Przemierzyła
dystans, zostawiając kartonowe pudła na stole i wróciła. Z ulgą stwierdziła, że
co jak co, ale nogi czują się wystarczająco pewnie. Jej samej dodało to
pewności siebie.
Z większą
gracją wróciła na balkon odbierając ostatnią pizzę i nie przejmując się
kolejnymi spojrzeniami dostawcy odwróciła się prezentując pośladki w niemal
pełnej krasie i skierowała tym razem w drugą stronę, do pokoju Adriana.
Cisza,
która tu panowała jakby ogłuszyła ją. Ona sama jakby w zwolnionym tempie
pochyliła się nad stołem i położyła karton z pizzą.
Alkohol
wpływał na reakcje. Tym razem zbyt późno usłyszała kroki. Zareagowała dopiero
gdy drzwi do pokoju zamknęły się.
- No, no… -
mruknął Adrian a Kamila wyprostowała się natychmiast i odwróciła.
Na jej
twarzy pojawił się rumieniec. To, że paradowała w takim stroju, to jedno. To,
że przez moment poważana nauczycielka wypinała niemalże gołe dupsko w kierunku
jednego ze swych uczniów, to…
- Dlaczego
tutaj chcesz? Myślałam, że ze wszystkimi… - skierowała uwagę na inny temat.
- Chcę
posiedzieć przez chwilę – odpowiedział spokojnie.
- Nie
podoba ci się impreza? – zapytała patrząc na Adriana uważnie.
- Skądże –
zapewnił. – Po prostu chciałem chwilę spędzić tutaj.
Stali
naprzeciw siebie. Niby normalna sytuacja, gdyby nie to, że wszystko działo się
w jego domu. On był ubrany normalnie a ona w stringi i stanik. On był jej
uczniem a ona jego nauczycielką. On był trzeźwy a ona czuła w głowie szum.
Przestąpiła
niepewnie z nogi na nogę.
Może to
było złudzenie, ale nagle odniosła wrażenie, że w całym domu zapanowała cisza.
A przecież praktycznie za ścianą trwała impreza. Wszyscy nagle skupili się na
pizzy?
- Trochę
nie jestem pewna czy ci się podoba. Masz wspaniała imprezę, dostałeś piękny
prezent. Najpierw ten normalny, potem… - nie dokończyła, bo przecież nie
musiała.
- No nie do
końca, bo jedna pani uznała, że nie zasłużyłem na ten drugi prezent – na jego twarzy
znów pojawił się sympatyczny, charakterystyczny uśmieszek zdradzający lekką
niepewność.
- To raczej
nie jest kwestia zasługi – wyjaśniła poważnie, ale potem zmieniła ton. – To
trochę nieładnie sugerować własnej nauczycielce…
- Ja
niczego przecież nie sugeruję – jakby przestraszył się i wycofał, otwierając
karton z pizzą.
Jakby w tym
momencie zamykał temat. Ale ona jakimś cudem nie miała go dosyć.
- Adrian,
naoglądałeś się chyba wystarczająco. A jak możesz zauważyć swoimi rozmiarami
przegrywam z wieloma dziewczynami.
- Co pani
opowiada… - machnął ręką i ku jej zdziwieniu skierował się w stronę łóżka,
siadając na nim. – Niech się pani poczęstuje.
Poczuła, że
się wygłupiła i z tego tytułu na twarzy wykwitł kolejny rumieniec. W tej
temperaturze, atmosferze i buszującym we krwi alkoholu nie było już o to
trudno.
Usiadła
obok Adriana sięgając po kawałek pizzy, chociaż nie była specjalnie głodna.
Jedli przez chwilę w milczeniu.
W
milczeniu, które sprawiło, że już drugi raz do Kamili dotarło, że w domu jest
trochę za cicho. Co najwyżej jakiś tam drobny gwar za ścianą, ale to chyba
trochę za mało. Dziwne…
- Dziwię
się… Wyglądasz na zupełnie trzeźwego – przerwała w końcu tą ciszę.
- Dlaczego
to panią dziwi? Nie każdy nastolatek musi pić. Ja sobie radzę bez alkoholu.
- W ogóle?
– zainteresowała się.
-
Zasadniczo tak. A dzisiaj jedna kolejka wystarczyła – spojrzał na nią.
Uśmiechał
się lekko. Tak jakby był nieco speszony tą sytuacją. Tak jakby ten zakład i
jego realizacja przerosły go.
A może po
prostu był jednak inny i nic sobie nie robił z obecności półnagiej
wychowawczyni.
- I co tam
w hip hopie? – zagadała luźniej przegryzając kolejny kęs. – Jesteś bliżej
nagrania albumu, czy dalej? Bo jakoś się ostatnio nie chwaliłeś.
Bo nie
lubił się chwalić. Przypomniała to sobie po wygłoszeniu pytania.
- Już jest
nagrany – ożywił się trochę. – Mam dwanaście kawałków, jeszcze ostatnie prace i
będzie można kupić.
- I znów
myślisz, że osiągniesz jakąś okrągłą barierę? – zapytała nieco czupurnie.
- Lubi mnie
pani podpuszczać – tym razem nie odpuścił. – Nie, nie jestem nastawiony na
zysk. Pewnie parę płyt się sprzeda, reszta będzie do odsłuchania na Youtube.
Nie ma na to innej rady, taki jest rynek w Polsce.
- Jeśli
mnie zapewnisz, że wszystkie kawałki na tej płycie są takie jak „Święty Graal”,
to sama wydam na nią ostatnie pieniądze – zapewniła trzymając się żartobliwego
klimatu.
- No tak… A
nie można było inaczej się dogadać?
- Jak? –
zapytała kończąc pizzę.
Adrian
pałaszował już drugi kawałek. Jej ten jeden wystarczył w zupełności.
- No na
przykład jako nauczycielka mogła sama pani pomóc w pisaniu tekstów. Sama je
pani nazwała poetyckimi.
- To, że
jestem nauczycielką, nie musi oznaczać, że umiem takie pisać. W ogóle nie
rozumiem trochę mimo wszystko hip hopu. Nie wiedziałabym o czym pisać.
- Myślę, że
mogłaby wykorzystać pani każdy możliwy temat. Na przykład ten, o którym dziś
dała pani wykład…
Zdziwiła
się lekko. W końcu poruszył tą bardziej intymną sferę. Teraz i ona poczuła
szybsze krążenie krwi. Wciąż pozostawała w tym nastroju, który nie opuszczał
jej w ciągu całego dnia. Wciąż. I wciąż nie umiała temu zaradzić.
Z uwagą
spojrzała na licealistę.
- Takie
teksty znalazłyby słuchaczy z pewnością… - skwitowała niedwuznacznie.
-
Szczególnie, gdyby wyraźnie zaznaczono, że nie są marketingowym produktem,
tylko płyną prosto z serca…
Uhm, to
tak…
- Jesteś
zaskoczony? Może rozczarowany?
- Nie,
skądże – zaprzeczył, acz chyba trochę nerwowo. – To znaczy nie rozczarowany,
skoro mówiła pani, że to ta druga kategoria fantazji, które powinny zostać
tylko fantazjami. Ale zaskoczony… Trochę tak i chyba się pani nie dziwi.
-
Wychodzisz z założenia, że nauczycielce nie wypada? – nie spuszczała z niego
wzroku.
- Nauczycielce…
Nie tyle nauczycielce, ile pani sprawiała inne wrażenie raczej. Bardziej
spokojnej w takich kwestiach. No, ale jak widać każdy ma w głowie jakiegoś
hopla… Bez obrazy, oczywiście – zastrzegł natychmiast.
Kiwnęła
głową, przyjmując do siebie ostatnie zastrzeżenie.
- Pewnie
każdy. Ja swoje fantazje wyznałam, nie mając możliwości poznania innych. Na
przykład twoich.
No… To już
był bardziej zdecydowany atak. Trochę się go przestraszyła, ale zaciekawienie i
bijące serce wygrały. Wygrały także z kolejnym złudzeniem ciszy w mieszkaniu.
- Nie wiem,
może jedną mam – odpowiedział ostrożnie.
- Jaką?
Oszołomiona
alkoholem nawet nie próbowała ukryć ciekawości. Dopiero po fakcie, nieco
skrępowana przygryzła wargę.
- Może
taką, by i moja wychowawczyni dostosowała się do klasy i zrobiła to samo co
pozostałe dziewczyny?
Po cichu
spodziewała się tego, więc nie była specjalnie zaskoczona. Tym bardziej, że
wygłosił to dość luźnym tonem.
- Uhm…
Dziewiętnaście nagich biustów to wciąż za mało – nie zeszła z tematu, zdając
sobie sprawę jak mógłby wyglądać dla stojącej z boku osoby taki dialog
nauczycielki z uczniem.
-
Wiedziałem, że pani pójdzie w tym kierunku – zareagował trochę nerwowo. – Każdy
jeden to dużo, po prostu… - wzruszył ramionami.
Może wciąż
był trochę speszony, może po prostu nie lubił się wdawać w takie lekko drażliwe
flirty, które były specjalnością niektórych kobiet, ale mężczyzn już
niekoniecznie.
- No tak…
Łaskawy solenizant porozbierałby wszystkie możliwe dziewczyny a sam siedział w
ubraniu, tak…?
Nie
powstrzymała się. Wygłaszając ten zaczepny tekst, położyła dłoń na odsłoniętym
kolanie Adriana. Choć mogło to wyglądać śmiesznie, męskie nogi były tą częścią
ciała, do której miała słabość. Oczywiście ładne nogi, będące własnością
fajnych chłopaków.
A Adrian
był fajny. I jego nogi były zbudowane jak trzeba. Raczej szczupło, ale mogła
dostrzec zarys mięśni. Szczególnie nieco wygięte w łuk mięśnie łydki wyglądały
apetycznie. Uda zresztą też nie odbiegały od całości, przynajmniej tyle co
widziała, bo siedząc Adrian odsłaniał je w niewielkim zarysie.
-
Ostatecznie też mógłbym coś zdjąć, jeśli miałoby to pomóc… - uśmiech na jego
twarzy poszerzył się.
- Naprawdę?
– przekornie przechyliła głowę. – A gdybym poprosiła o zdjęcie koszulki, to co
wtedy?
- Proszę
bardzo – odparł wchłaniając ostatni kęs pizzy.
Kamila
poczuła, że serce zaczyna bić jej mocniej. Szum w głowie wyłączył logikę. Tylko
jakimiś resztkami świadomości zdążyła pojąć, że właśnie sprowokowała jednego ze
swych uczniów do striptizu. Może takiego delikatnego, ale jednak.
Adrian
poruszył się chwytając koszulkę, ale jej dłoń twardo trzymała się jego kolana a
nawet wykorzystując okazję przesunęła w górę, dotykając mięśni.
O, Boże…
Czy faceci czuli to samo dotykając kobiecych nóg? Czy tylko ona była taka
nienormalna?
- I już –
skomentował.
A ona
siedziała nie wiedząc co zrobić i wpatrywała się w naga klatkę piersiową
licealisty. Nie był to jakiś cud natury, ale ona nie szukała cudów. Ot,
normalna klatka z minimalnym zarysem mięśni, przyzwoicie opalona i to wszystko.
Ale fakt, że była to klatka piersiowa Adriana…
Przez cały
dzień chodziła nakręcona swoim ekshibicjonizmem, dziesiątki razy przeszło jej
przez głowę by zrobić jeszcze coś szalonego. Wiedziała, że albo teraz, albo już
nie.
Nie mogła
oprzeć się tej pokusie.
Z bijącym w
tempie biegnącego sprintera sercem, na drżących nogach uniosła się nieco i
czując, że to się nie dzieje, że to po prostu jakaś jej chora wyobraźnia…
Władowała się przodem na uda zaskoczonego Adriana rozchylając w ten sposób nogi
i sięgnęła dłonią w tył. Przez moment czuła się jak w jakiejś innej
rzeczywistości, ale dotyk własnych dłoni definitywnie był realny.
Bo tylko na sekundę wbiła się do jej mózgu
myśl, że niczego bardziej idiotycznego wymyślić nie mogła. Więc poprawiła.
Rozpinając stanik, zsuwając go z siebie i odsłaniając oszołomionemu uczniowi
swoje piersi.
Myślała nad
jakimś choćby pół sensownym komentarzem, ale mózg się zablokował a usta nie
potrafiły wykrztusić ani słowa. Mało tego, po kilku sekundach nieznośnego
milczenia i potwornego napięcia zrozumiała, że nie musi nic mówić i niczego
przekazywać. Jej rozszerzone oczy i ściągnięta twarz zdradzały jej emocje
bezlitośnie.
Dopiero
wtedy… Gdy patrzyła mu w oczy, gdy on nie potrafił spuścić wzroku ze
sterczących sutków swojej licealnej nauczycielki…
- Czy
podoba ci się prezent od wychowawczyni?
Ogromny
wysiłek, dzięki któremu zdołała choć trochę się opanować zaowocował delikatnym
uśmiechem, którym miała zdeprymować ucznia. Jednocześnie pochyliła się, jakby
chcąc wygrać to starcie, onieśmielić nastolatka, albo może…
Sekunda,
dwie, trzy… Sterczące już dosłownie przed oczami Adriana nagie piersi licealnej
wychowawczyni domagały się szalonych pieszczot. To dlatego Kamila się
pochyliła. To dlatego nie potrafiła oddalić się od licealisty, czując jego
gorący oddech na piersiach.
Aż poczuła,
że i on się nie opanował i chyba w tym szaleństwie zdołał jednak wyciągnąć
odpowiednie wnioski. Przybliżył głowę a Kamila zobaczyła coś, co stało się w
jakby zwolnionym tempie. Zobaczyła jak jej sterczące sutki znikają w gorących
ustach Adriana.
Nie stłumiła
ani westchnienia, ani jeszcze bardziej rozdygotanego ciała. Sama przy tym
mimowolnie odrzuciła głowę w tył, niczym rasowa aktorka porno. Przy czym u niej
to wszystko działało naturalnie. I naturalne było to, że nie miała szans by
oderwać się od osiemnastolatka. Jej perwersyjna, uległa natura nie pozwoliła na
to.
- O, kur…!
– sapnął drżącym głosem Adrian, dusząc ostatnie głoski, gdy wypuścił na chwilę
z ust piersi pięknej nauczycielki. Ale sekundę później znów je wziął, już dużo
pewniej i bardziej zdecydowanie. Jakby się bał, że ona za chwile oprzytomnieje.
Na wszelki wypadek przycisnął nauczycielkę do siebie.
A jej
dłonie miast zwyczajowo w takich sytuacjach objąć partnera zgłębiały tajemnice
jego fajnych nóg. Bezwstydnie wsuwała dłonie pod spodenki głębiej i głębiej,
wiedząc dobrze, że daje w ten sposób Adrianowi sygnał do czegoś więcej. Czegoś
co wciąż nie mieściło się jej w głowie, ale nie mogła temu się sprzeciwić.
Jakby
straciła hamulce, jakby nagie piersi pieszczone gorącymi ustami Adriana były
tym bodźcem, który sprawił, że kompletnie oderwała się od rzeczywistości. No bo
jak wytłumaczyć fakt, że jej dłonie wtargnęły pod spodenki licealisty tak
głęboko, że niemal rozrywały materiał a przede wszystkim dotknęły jego wyraźnie
pobudzonego członka?
Adrian
drgnął, ale ona… Bezwstydnie dotykała twardniejącego penisa. Pulsowanie, które
wyczuwała obezwładniało jej umysł. Także i jej ciałem wstrząsnęły drgawki
zdradzające bezlitośnie jak bardzo podniecona była na pozór zrównoważona i
dostojna nauczycielka.
Opanowało
ją jakieś szaleństwo. Gdy Adrian znów wypuścił jej piersi z ust, odsunęła się
nieco, ale nie po to by uciec. Jej dłonie znalazły się na zewnątrz, ale ich
właścicielka natychmiast odczuła tęsknotę za gorącym i intymnym dotykiem.
- Ty też mi
pokażesz swój prezent? - szepnęła starając się by brzmiało to zmysłowo. Choć
wyschnięte gardło nadało jej wypowiedzi nieco inne znaczenie.
Może
zabrzmiało to głupio, ale nie miało już znaczenia. Nie czekając na odpowiedź
Kamila zsunęła się z nóg Adriana i nie czując oporu sięgnęła dłonią w stronę
spodenek ściągając je z bioder ucznia. Z ulgą zauważyła, że chłopak uniósł się
nieco pomagając w ten sposób nauczycielce w wykonaniu czynności.
Z ulgą, bo
świadczyło o tym, że on też tego chciał. Najgorszą rzeczą byłoby, gdyby wyszło,
że Adrian przyjmuje to… Ot, tak, może fajnie, ale bez przesady.
Opadła na
kolanach na podłogę. Nie bawiła się w subtelność, jakby i ona bała się, że on
ucieknie. A przecież tak bardzo pragnęła… Jej wzrok natychmiast skierował się w
jedno miejsca a Kamila przesunęła tam głowę, czując jak policzki bezlitośnie
pulsują.
- Tak
właśnie chce pani spełnić jedną z tych niespełnianych fantazji? – usłyszała
zadane chrapliwym głosem pytanie, gdy chwyciła tym razem delikatniej gorącego,
pulsującego penisa.
Wstrzymała
oddech. To były jego pierwsze słowa od momentu, gdy wskoczyła mu na kolana.
Spojrzała mu w oczy.
- Nie
chcesz mi w tym pomóc? – wyrzuciła głucho, przesuwając palce po giętkim,
twardniejącym członku.
- Pytam… -
odparował szybko, siląc się na spokój. A może po prostu chciał być cicho, nie
psuć nastroju. – A jeszcze jakąś? Bo zrobiłaby to pani tak, że czuję się jak w
porno… A gdyby teraz ktoś to oglądał? Przeszkadzałoby to pani?
Nieco
zadziwiła ją ta sekwencja kilku zdań w kontekście pełnego milczenia w ciągu
ostatnich chwil. Ale nie była w stanie zastanowić się nad jego słowami.
- A nie
chciałbyś zagrać w nim ze swoją nauczycielką?
Kolejna
kwestia, która nie miała prawa wyjść z jej ust i może także przez to zabrzmiała
wyjątkowo idiotycznie. Ale w tej scenerii, w tym klimacie nic nie było
normalne. Słowa licealnej nauczycielki masującej sterczącego penisa własnego
ucznia tym bardziej.
- To
zagrajmy – odpowiedział krótko.
Ta krótka
wymiana zdań otrzeźwiła ja tylko minimalnie. Widok przystojnego, przynajmniej w
tej właśnie chwili, zniewalającego licealisty w pełni nagiego, widok jego
apetycznych ud i sterczącego członka natychmiast przywrócił ją na właściwe
tory.
Znów pojęła
niesamowitą perwersję tego wydarzenia i znów przyprawiło ją to o zawrót głowy.
Była stracona.
Więc nie
czekała zbyt długo. Wręcz przeciwnie, dłonie zeszły na uda, masując je i
ściskając a jej usta zatopiły się w sterczącym członku. Tak bardzo chciała
posmakować tego penisa, tak bardzo chciała poczuć go w ustach. Chociaż nie, nie
tyle chciała, ile wręcz dziko pragnęła.
Przestało
ją obchodzić, czy w oczach Adriana w jednej chwili zmieniła się z kobiecej,
odpowiedzialnej nauczycielki w rozpustną dziwkę. Po prostu chciała spełnić
jedną z najdzikszych fantazji jakie przeszły jej w życiu przez głowę a głuchy
szum w niej tylko to ułatwiał. Klęczała niemal w pełni nago przed swym uczniem,
jeszcze bardziej zresztą nagim i obciągała mu.
Uwielbiała
to robić mężowi, uwielbiała także komukolwiek w swych perwersyjnych,
wieczornych fantazjach. Nic więc dziwnego, że kiedy w końcu fantazja stała się
rzeczywistością oddała się jej z pełnym poświęceniem.
I nie. Nie
obciągała mu, tylko się z nim kochała. Z penisem swego atrakcyjnego ucznia.
Sterczącym, giętkim, przyjemnym wizualnie, bo leciutko zakrzywionym. Nie jakimś
wybitnie dużym, ale też i nie małym. Zresztą najważniejsze było w tym wszystkim
to, że należał on do właściwego mężczyzny. I znajdował się w równie atrakcyjnym
fizycznie otoczeniu.
Może
dlatego, gdy lizanie, ssanie i przesuwanie ustami po całym członku Adriana
rozpaliło ją jeszcze bardziej postanowiła podkręcić atmosferę jeszcze mocniej.
- Podoba ci
się jak obciągam? Bo ja mogłabym ci tak robić… - nie dokończyła, bo przecież
wszystko było jasne.
Pochylił
się nieco ku nauczycielce.
- Nie
obciąga mi pani, tylko się z nim kocha – wstrzelił Adrian, zaskakując tym
zwrotem Kamilę. – I jak to widzę, to nie marzę o niczym innym, tylko o tym, by
zalać spermą pani zmysłowe usta.
Mruknięcie
zmieszane z jękiem było jedną odpowiedzią na jaką było ją stać. Nie wiedziała,
czy to możliwe, ale na moment poświęciła się swej czynności jeszcze bardziej
starając się wsuwać członka najgłębiej jak się tylko da.
A, że dało
się i momentami stojący kutas Adriana trafiał praktycznie w gardło swej nauczycielki,
kwitowała to stłumionymi w tej sytuacji, ale niepowstrzymanymi jękami.
- Chce pani
mieć spermę w swych ustach? – nie wytrzymał w końcu i pochylił się jeszcze
bardziej. Chwycił nauczycielkę za włosy i niemal siłą oderwał od twardego
kutasa.
- Chcę… -
wysapała drżącym tonem, usiłując wyrwać się z jego chwytu .
- Ale ja
chcę posmakować pani cipki – skomentował obezwładniającym tonem znów
doprowadzając, że przez ciało Kamili przeszedł niesamowity dreszcz.
Puścił ją,
ale swymi ruchami dał wyraźnie do zrozumienia co miał na myśli. Chwycił ją za
ramiona i wciągnął na siebie.
Nie była
pewna, ale domyśliła się. Znów wylądowała na udach Adriana, tym razem w pełni
już nagich. A on ponownie chwycił w usta wciąż silnie sterczące sutki, co
skomentowała kolejnym jękiem. Jednocześnie jednak jego dłonie wsunęły się pod
skąpe majtki nauczycielki i zsunęły je z jej bioder.
Drżała z
emocji, mimowolnie próbując go powstrzymać, jakby nie będąc do końca pewną, czy
tak właśnie… Ale to on decydował i musiał mieć rację. To on jeszcze zwiększył
dawkę tej perwersji a ona musiała mieć to na uwadze już wcześniej.
Majtki
zsunęły się z bioder, potem nóg, aż w końcu także ze stóp, odsłaniając nagie
pośladki licealnej nauczycielki już tym razem w pełnej krasie, choć dla osiemnastolatka
niewidoczne. Widział za to co innego. Nagi wzgórek łonowy swej wychowawczyni,
wygolony jak rzadko kiedy na zero.
- Pięknie…
- wyszeptał przejeżdżając po nim dłonią, co wywołało w Kamili niemal
elektryczne doznania.
Znów
mimowolnie uniosła głowę, za to z pełną świadomością biodra. Oparła dłonie na
barkach Adriana, widząc że jego ręka przytrzymuje członka. Obserwującej to
wszystko z zapartym tchem Kamili nie pozostało nic innego jak tylko opuścić
się. Powoli, choć jej rozgrzana, wilgotna do granic cipka prosiła błagalnie o
jak najszybszą reakcję.
- O Jezu…!
– jęknęła przenikliwie, gdy twardy kutas Adriana bezproblemowo wniknął w nią.
Dokładnie tak. Zatrzymała się na chwilę chłonąc to niewiarygodne wydarzenie.
- O Boże…!
– jęknęła raz jeszcze, gdy uświadomiła sobie to wszystko.
Oto był
finał tego niezwykłego dnia. Nie miała żadnej pewności, że akurat taki sobie
wymarzyła, ale stał się faktem. Klęczała na nagim uczniu swej własnej licealnej
klasy mając w cipce jego nabrzmiałego kutasa.
Nie mogła wytrzymać.
Choć Adrian zachowywał się w tej sytuacji raczej zrozumiale biernie, ona sama
siłą rzeczy przejęła inicjatywę. Tak, to był prawdziwy pornos! Nie dość, że
dawała się rżnąć swojemu uczniowi, to jeszcze w takiej pozycji, gdy to ona
decydowała o wszystkim.
Okręcała
się biodrami wokół podbrzusza Adriana czując, że doznaje przy tym prawdziwej
ekstazy. Jeśli nie dało się tego powiedzieć wcześniej, to teraz wiedziała to
już z absolutną pewnością. Była stracona. Tak, że nawet trzęsienie ziemi nie
potrafiłoby jej oderwać od Adriana i jego penisa.
On starał
się utrzymywać w pionie, tak by chwycić choć jedną ręką którąś z piersi a drugą
wziąć w usta. Dopełniał tym samym rozkoszy jego nauczycielki. Nauczycielki,
która zatraciła się po raz kolejny w tym co robiła, ujeżdżając swego ucznia z
determinacją, z każdym ruchem coraz bardziej zaciekle, zatracając się
kompletnie w tym coraz dzikszym ruchaniu.
Boże, jak
to musiało z boku wyglądać? Co powiedział Adrian…? Gdyby ktoś to teraz oglądał?
Ba…! Ona sama oddałaby wiele, żeby móc zobaczyć siebie samą, jak stateczna,
wierna żona, przykładna matka dwójki dzieci, kobieca, wręcz niemal dostojna,
szanowana nauczycielka rucha się dziko ze swym własnym uczniem niczym dawno nie
zerżnięta dziwka.
Choć to on
powinien być dużo bliżej orgazmu, to czuła, że jest odwrotnie. Szaleństwo tej
perwersji, jej własna dzikość w ruchach, jej zatracenie, gdy odchyliła się
nieco, opierając dłońmi o apetyczne uda Adriana i unosiła oraz opadała na jego
sterczącego kutasa, zataczając przy tym okrężne ruchy… Marzyła, by trwało to
wieczność, ale rozbujane do granic możliwości żądze unicestwiały te fantazję.
- Nie
zastanowiła pani ta cisza tam u nich…? – usłyszała drżący głos Adriana.
- Ach… -
jedyną odpowiedzią na jaką potrafiła się zdobyć był tylko jęk.
- Marzyła
pani, by zagrać w pornosie… A co, jeśli oni jakimś sposobem nas widzą? –
podekscytowany podniósł głos nieco wyżej. – Może pani sobie to wyobrazić? I
przyjąć, że tak właśnie jest?
Zamykała i
otwierała oczy, nie zaprzestając przy tym swej szalonej jazdy. Jednocześnie
usiłowała zgłębić sens słów licealisty. Docierał do niej w jakimś strzępku. Nie
była w stanie sobie tego…
- To dajmy
im jeszcze jedną scenę – wyrzucił z siebie znów głośniej, jednocześnie
wyrywając się spod władzy rozgorączkowanej nauczycielki.
Także nieco
zdezorientowanej. Ale posłusznej przejmującemu dominację uczniowi.
- Niech się
pani wypnie pani profesor! Tak, żeby ich też wprawić w ekstazę
Nie miała
ochoty myśleć, tym bardziej, że dyskusja niczego by nie zmieniła. Posłusznie
uniosła się, stając na drżących nogach i opierając o ławę. Poczuła za sobą
rozpalonego Adriana. Na szczęście nie dał oddechu jej cipce. Szybko naprowadził
swego członka i chwycił za biodra.
- To też
jest prawdziwy pornos, nie…? – szepnął drżącym i rozemocjonowanym głosem do
ucha swej nauczycielki.
Choć
marzyło się jej skończyć w uprzedniej pozycji, to w tym przypadku też przecież…
Znów ujawniła się jej uległa natura. Wcześniej dominowała ona, teraz stery
przejął licealista. Kamila poczuła pewny chwyt za biodra, co przecież tak
uwielbiała.
Na dodatek
Adrian nie bawił się w ceregiele. Od początku przejął kontrolę nad swą
wychowawczynią i przede wszystkim jej mokrą cipką wbijając się głęboko. Tak,
teraz czuła jego mocnego penisa jeszcze silniej. I to tez spowodowało, że znów
nadeszła świadomość zbliżającego się finału.
Ale
ostatkiem sił wstrzymała go, napawając się silnym uściskiem rąk Adriana a
przede wszystkim tym jak dynamicznie wbijał się w gorącą cipkę swej
wychowawczyni. Napawając się tym, że poważna kobieta daje się rżnąć
osiemnastolatkowi jak ostatnia szmata.
- Jęcz, jak
w prawdziwym pornosie, w którym grasz… - zażądał tuż przed finałem, po raz
pierwszy zwracając się do swej pani profesor bezpośrednio.
- Aaach…!
Aaaach…! – nie potrzebowała do tego zachęty. Acz jego prośba spotęgowała tylko
doznania.
Jakby
piorun poraził jej ciało bezwzględnie młócone przez napalonego nastolatka.
Jęknęła jeszcze głośniej, tracąc definitywnie na moment kontrolę nad swym
ciałem.
Jeśli nie
upadła to tylko dlatego, że Adrian trzymał ją wciąż mocno, wbijając się silnie
swym kutasem i dążąc do finału. Co udało mu się kilka chwil po swej
nauczycielce. Mimo, że niewiele dzieliło ją od utraty świadomości, zdołała
odnotować ten fakt z bijącym sercem. Fakt, że ulubiony uczeń osiągnął rozkosz
dzięki swej licealnej wychowawczyni i spuścił w jej mokrej cipce, przyprawił
Kamilę o kolejny wstrząs.
Poczuła
ogarniające ją osłabienie, ale Adrian też pewnie odczuwający utratę sił nie
zostawił nauczycielki samej. Nie wypuszczając jej z uścisku skierował na łóżko.
Tym razem już tylko po to, by zalec obok niej.
Zamknęła
oczy a w pokoju obok usłyszała jakiś podniesiony gwar, włącznie z jakimiś
piskami, czy okrzykami triumfu. Próbowała go zanalizować, nawet połączyć ze
słowami Adriana. Ale w tym momencie było to zbyt trudne.
- Nie
przejmowała się pani w ogóle tym, że mógł tu wejść ktoś, kto by czegoś chciał
ode mnie? Albo od pani? – usłyszała pytanie wyrażone już spokojniejszym, choć
dalekim od spokojnego tonem.
Nie
zareagowała. Choć w głowie wciąż tłoczyły się jakieś myśli. Była zbyt osłabiona
i na myślenie i na gadanie. Najchętniej nie wstawałaby z tego łóżka.
Tylko jak…?
Przecież nie dość, że Adrian, to jeszcze tam za ścianą… To wszystko nie trwało
jakoś wybitnie długo, ale faktycznie, ktoś mógłby się zainteresować
nieobecnością dwójki głównych bohaterów tego dnia.
Zresztą,
gdyby tylko Adrian wyszedł, to co? Musiałby powiedzieć, że panią profesor
dopadła jakaś przypadłość. No tak, podejrzane… Albo dające powód do śmiechu, gdyby
licealistom przyszło do głowy, że szanowna wychowawczyni klasy upiła się na
osiemnastce jednego ze swych uczniów.
Ale
naprawdę…
- Idziemy?
– szepnął do ucha Adrian, przy okazji przejeżdżając dłonią po nagim ciele swej
nauczycielki.
- Za chwilę
– odpowiedziała wreszcie mrukliwie.
- Jak sobie
to wszystko przypominam… - zaczął z wolna po chwilowej ciszy. – To myślę, że
wyglądało to tak niesamowicie, że chciałbym zobaczyć nagranie z tego… A pani?
- Coś za
dużo o tym mówisz – szepnęła nie mając sił na mocniejszy ton.
Nie
odpowiedział. Wstał i bardziej po ruchach domyśliła się, że zaczął się ubierać.
- Poczekaj,
pójdziemy razem – poprosiła odwracając się.
- I co im
powiemy? – skrzywił się zawadiacko.
Milczała,
próbując spojrzeć na nastolatka z pewną dezaprobatą. Jakby dopiero teraz
dotarło do niej, że jest w pełni naga. No cóż, w kontekście tego co tu się
wydarzyło, nie powinno to stanowić problemu, ale… Powoli zaczynała odzyskiwać
świadomość. Tą „normalną”.
- A może
jednak wyjdzie pani tylko w majtkach? – nie przestawał żartować.
Chociaż nie
była pewna, czy żartuje. Wziął w dłoń jej stanik. Kamila przekręciła się na
bok, by mu go odebrać, ale Adrian uciekł nieco dalej.
- Wszyscy
są tak ubrani, niech pani też da im prezent – nie przestawał się szelmowsko
uśmiechać.
- Adrian… -
odezwała się tylko nieco głośniej, niż dotąd, ale jej głos zabrzmiał wyraźnie
krytycznie.
- Uhm… -
pokiwał głową. – Wyżyła się pani i już nie ma ochoty na takie perwersje?
Wieczór fantazjowania skończony? A może jednak nie?
Nie wiedziała
czy mówi poważnie, czy tylko żartuje. Ale jeśli żartował to nie do końca. Chyba
faktycznie nie miał dość. Dość władzy nad swą nauczycielką…
- Niech
pani odpowie – poprosił chyba nieco zniecierpliwiony.
- Nie
uśmiecha mi się to, chyba rozumiesz sam… - odpowiedziała.
Milczał
wpatrując się w nią z lekkim uśmiechem. Uśmiechem, który ja trochę niepokoił.
Tak jakby kryło się coś za nim.
- Idę –
oświadczył w końcu, oddając nauczycielce stanik. – Prędzej, czy później ktoś tu
wejdzie, więc chyba lepiej by…
Patrzyła
jak ubrany wychodzi. Otwierając oczywiście drzwi, co spowodowało natężenie
hałasu, dzięki któremu musiała podjąć taką samą decyzję.
Uniosła się
i wciągnęła na siebie majtki a potem zapięła stanik. Ale jej myśli krążyły już
gdzie indziej. Przecież oni tam wiedzieli… To znaczy wiedzieli, że na dobre
kilkanaście minut zniknął i Adrian i ich nauczycielka. Ktoś z całą pewnością
musiał widzieć, albo przynajmniej mieć świadomość, że klasowa wychowawczyni
zniknęła w pokoju dzisiejszego solenizanta.
Ostrożnie
wyszła na korytarz usiłując opanować wyraźnie osłabione nogi. Podobnie
osłabiona była głowa po trzech soczystych kolejkach. Może na kimś innym nie
wywarłoby to takiego wrażenia, ale na niej, na dodatek w tej temperaturze,
atmosferze, zaduchu…
Rozejrzawszy
się czujnie czmychnęła jeszcze do łazienki, gdzie dokonała odpowiednich
oględzin. Zmarszczyła brwi widząc swą twarz. Dość zmizerowaną, zmęczoną. Czym
bardziej? Jednak tym alkoholem. Bo choć te kilkanaście minut namiętności
zrobiły swoje, to jednak akurat te emocje dało się jakoś opanować.
Wzięła się
w garść i wyszła. Ostatecznie, oni wszyscy wypili tyle samo, albo i więcej. Już
wcześniej sporo osób zdradzało oznaki zmęczenia, więc po dodatkowym czasie… Już
gdy wychodziła, niektórzy a w zasadzie niektóre dziewczyny rozłożyły się
osłabione przy stole. Teraz ukradkiem z korytarza widziała to samo. Parę
dziewczyn wyraźnie zmęczonych. I wciąż topless.
Ale jednak
jakiś hałas był. Ktoś się śmiał, ktoś coś mówił, ktoś coś krzyknął. Tylko
muzyka nie grała. Dziwne.
Weszła w
końcu, wyprostowana, jak przystało na nauczycielkę, ściągając twarz i pozorując
trzeźwość. Emocje opadły na tyle, by choć na moment wyrzucić z umysłu to co
działo się wcześniej. Z finałem sprzed chwili włącznie. Mimo, że było to
piekielnie trudne i nie do końca się udało.
Z
niepokojem zorientowała się, że jednak dobrze połowa biesiadników trzymała się
na nogach i wyglądała chyba lepiej a przynajmniej nie gorzej, niż ona sama.
W drugiej
chwili zauważyła, że patrzyli w duży zawieszony na ścianie ekran telewizora.
Patrzyli z uwagą, napięciem, ale i jakimś luzem.
A ona sama…
Pierwszy napatoczył się Dawid. Jego opalenizna jakby błyszczała jeszcze
bardziej, niż zwykle. A on sam stał, chociaż chwiał się nieco. Alkohol chyba
dodał mu odwagi.
- Pani profesor…!
To jest chyba impreza pani życia! Tyle fantazji spełnionych! I to jeszcze
takich…! – aż złapał się za głowę patrząc na nią… Najbardziej chyba z
podekscytowaniem.
Milczała,
czując jak krążenie krwi znów osiąga szaleńczy poziom. Jak nogi miękną jeszcze
bardziej, niż kilkanaście minut temu. Jak serce znów zaczyna walić niczym
bęben. A usta otwierają się zdradzając narastający szok.
- Niech
pani siada – zaproponowała Kasia zupełnie nie przejmując się nagim, falującym
biustem. – Przecież mówiła pani, że o tym marzyła. No to Adrian spełnił pani
fantazję.
Kamila
usiadła, bo niczego innego nie była w stanie zrobić. Rumieniec wstydu opanował
jej twarz, ale nie schowała jej. Nie spuściła też w dół oczu. Niczym
zahipnotyzowana patrzyła w ekran widząc na nim siebie samą ujeżdżającą swego
ucznia w szalonym tempie rodem z prawdziwego pornosa. W obrazie kręconym
widocznie z kamery zamontowanej dokładnie na wprost łóżka.
- Ale
jazda…! – komentarz rzucony przez Dawida wydawał się jak najbardziej adekwatny.
A ona nawet
nie zwróciła na niego uwagi. Nie miała pojęcia jak się zachować. Jej umysł,
mimo takiego szoku wciąż pozostawał w otępieniu.
W
otępieniu, tak, że poczuła, jakby nagle znalazła się w innym świecie i nic do
niej nie docierało. Dopiero po chwili wróciła do rzeczywistości.
Wstać,
nakrzyczeć? Upomnieć, że zachowali się źle? Żart… Po tym wszystkim, gdy ona
sama rozebrała się do skąpej bielizny, paradując w niej przez kilka godzin na
oczach swych uczniów i uczennic? Po tym, gdy nie reagowała na masowy striptiz
licealistów? I po tym gdy sama wskoczyła na swego ucznia, dając się mu pieprzyć
jak tylko chciał? Tak, to byłby żart…
Nie mówiła
nic, patrząc tylko w skupieniu i starając się nie zwracać uwagi na komentarze
obecnych. Czuła się tak samo niezręcznie jak i ekscytująco. Heh, niezręcznie,
co za określenie… Nawet mimo tego szoku potrafiło ją na chwilę rozbawić.
Niezręcznie…
Gdy kilkunastu licealistów z jej własnej klasy oglądało właśnie porno film z
własną wychowawczynią dającą się przelecieć jednemu z uczniów. Niezręcznie…
I zarazem
podekscytowana. W jak najbardziej chory sposób, ale jednak. Dokładnie z tego
samego powodu jak niezręcznie.
Znów
poczuła mimowolny ucisk w podbrzuszu. Chcąc, nie chcąc zrobiła z siebie porno
gwiazdkę. A raczej zrobiono ją z niej. Niekoniecznie za jej zgodą. Ale…
Pomijając wszystkie inne odczucia poczuła także zdumienie kreatywnością i tym
podstępem własnej klasy.
- Dobrze,
skończyliście już oglądać? – wypowiedziała wreszcie pierwsze słowa, gdy na
moment górę wzięło skrępowanie. W chwili, gdy zobaczyła na ekranie moment
własnego orgazmu.
- Przecież
to już tak końcówka – z bezczelną pewnością siebie skomentował Dawid.
No trudno…
Musiała wytrzymać jeszcze parę sekund dymania. Potem jeszcze zrzut na łóżko i
koniec nagrania.
Większość
obecnych patrzyła w jej twarz. Co miała powiedzieć?
Wyręczył ją
Adrian.
- Mam
nadzieję, że przyjmie pani także prezent i ode mnie – podszedł bliżej i w
akompaniamencie lekkiego chichotu i krótkich komentarzy wręczył klasowej
nauczycielce płytę. – I mam nadzieję, że nie obrazi się pani, że zatrzymam
oryginał dla siebie.
Z ciężkim
westchnięciem przyjęła prezent. Bo co mogła zrobić? Widowiskowo połamać? Było
już po wszystkim. Widzieli ją na żywo podczas transmisji, widzieli podczas
powtórki. Mogli ją widzieć każdej chwili, gdyby tylko Adrian użyczył nagrania.
Boże…
Nim zdążyła
jakkolwiek zareagować dosiadł się coraz odważniejszy Dawid.
- Nie wiem,
czy dobrze liczyłem, ale została pani jeszcze na pewno jedna fantazja, prawda?
- Czy
zmierzasz do czegoś? – chrząknęła siląc się na sarkazm.
Ten dialog
z uczniem, który przed chwilą oglądał własną nauczycielkę w porno akcji z
klasowym kolegą był dostatecznie poniżający. Ale starała się trzymać fason.
Krzyk i jakakolwiek skrajna reakcja tego typu byłyby najgorszym wyjściem.
- Bo ja mam
osiemnastkę w sierpniu – wypalił. – A oprócz mnie w sierpniu ma jeszcze Karol a
wprawdzie Chomik miał już w kwietniu, to chętnie by powtórzył.
- Hm…? –
próbowała zajarzyć i chyba się już domyślała.
- Mam na
myśli to, że też chcielibyśmy jakiś ekskluzywny prezent – wyjaśnił dość
składnie jak na mocno nietrzeźwego. – A przy okazji i pani dostała by prezent
od nas…
Na wszelki
wypadek odsunął się nieco, mimo, że nadał swojej wypowiedzi niby żartobliwy
ton. Ale widziała, że czeka na jak najbardziej poważną odpowiedź.
- Dawidzie…
Jeszcze raz zapytasz o coś takiego i możesz szukać powodzenia na maturze
dwanaście miesięcy później… - odpowiedziała łagodnym a zarazem wiele mówiącym
tonem.
- A Adrian
mógł? – nie ustawał w swojej bezczelności.
- To jest
sprawa tylko między mną i Adrianem, rozumiesz? – wyjaśniła, znów czując
skrępowanie a wręcz poniżenie tłumaczeniem się ze swej niezwykle hardkorowe
akcji klasowemu uczniowi. W dodatku mocno nietrzeźwemu.
- Powinna
być pani bardziej sprawiedliwa – nie ustawał w swojej bezczelności.
I co mogła
zrobić? Te dziewczyny, które przysłuchiwały się dialogowi milczały, albo nawet
zaśmiewały cicho, jak Kasia. Chłopacy, tym bardziej.
Znów
zadziałał gospodarz imprezy.
- Pohamuj
się trochę – zwrócił się w kierunku Dawida. – Mówisz do pani Kamili.
Dawid chyba
miał na końcu języka jakiś dosadny komentarz, ale tym razem się jednak
pohamował.
Kamila
czuła się wciąż dwojako. Przecież to wszystko kompromitowało ją doszczętnie.
Tak, że nie mogła w to uwierzyć, iż ten hardkorowy dzień przyniósł takie
zwieńczenie. Gdy wydawało się, że finałem będzie nieziemska akcja z Adrianem,
stało się jeszcze coś innego, chyba nawet bardziej perwersyjnego.
Ale z
drugiej strony, to wszystko… Zniewalało ją niesamowicie. Znów rozbudziło ukryte
żądze. Z pewnością nie w taki sam sposób jak rozbudzała je ona sama wcześniej,
ale jednak. Chyba dlatego nie potrafiła poczuć żadnej złości na Adriana.
Poczuła wręcz coś w rodzaju podziwu. Nawet minimalnego uwielbienia.
Adrian był
prawdziwym bohaterem dnia, od samego rana. Ale teraz stał się nim jeszcze
bardziej.
Nie
potrafiła się na niego rozgniewać.
Ale z
minuty na minutę czuła, że nie potrafi usiedzieć w tym towarzystwie. Nie po tym
wszystkim. Nie mogła i już. I Adrian musiał to zrozumieć, gdy zobaczył
nauczycielkę jak wstaje od stołu i wychodzi w kierunku jego pokoju. Tego
samego, w którym kilka godzin wcześniej rozebrała się do bielizny a potem…
- Wychodzi
pani? – zapytał stając najpierw w drzwiach a potem wchodząc do środka.
- Tak, na
mnie już czas. Dostałeś swój prezent, prawda?
Milczał
patrząc jak nauczycielka wciąga na siebie spodenki a potem koszulkę. Jak
wystukuje wiadomość telefoniczną.
- Jeśli
dobrze odczytałem, nie sprawia pani wrażenia rozgniewanej na mnie – zagadnął w
końcu.
- Dobrze odczytujesz
– odpowiedziała lakonicznie.
Rzuciła
dookoła wzrokiem, upewniając się, że niczego nie zostawiła i ruszyła w kierunku
balkonu. Adrian podążył za nią.
- Ktoś po
panią przyjedzie?
- Mąż –
znów nie popisała się elokwencją.
- Ale
poczeka pani tutaj, prawda? Nie będzie pani chodzić o tej godzinie samotnie…
- Dojedzie w
piętnaście minut. Tyle czasu chyba nie wystarczy żadnemu gwałcicielowi? –
starała się trzymać fason.
- Pójdę z
panią – zaofiarował się natychmiast.
I poszedł.
Mimo wszystko jego ofiarność zauroczyła ją. Nie miała żadnego doświadczenia w
takich sytuacjach, ale domyślała się, że nie każdy by się na to zdobył.
Szli w
milczeniu mijając kolejne domki Antonówka aż te skończyły się. Na szczęście
lampy oświetlały drogę krajową tak, że nie było mowy o jakimś strachu.
Szli w
milczeniu a ona coraz silniej odczuwała pewne podekscytowanie. Teraz, gdy znów
byli sam na sam, wracała pamięć tych wszystkich niesamowitych przeżyć. No i
najważniejsze… Pierwszy raz szła obok kogoś, kto ją praktycznie przed chwilą
porządnie wymłócił. A tym kimś był osiemnastoletni uczeń z jej klasy. Który
jeszcze na sam koniec tego wieczoru okazał się opiekuńczy i odpowiedzialny.
Znów
zrobiło się jej tak erotycznie, jak wtedy, gdy była u niego w pokoju. Znów
czuła coś niezwykłego. Znów szła wyprostowana, pewna własnego kobiecego uroku.
- To mi
spłatałeś figla – odezwała się w końcu, ciekawa jego reakcji dotyczącej tego
wszystkiego.
- A pani mi
nie? – odparł błyskawicznie.
- Ale ty mi
podwójnego…
- Ale pani
chyba nie jest z tego powodu zła.
Nie była.
Im dłuższy czas upływał od tego szoku, im dłużej o tym myślała, świadomość
tego, że bezwiednie dała się podglądać niemal całej swej klasie jak daje dupy
swemu uczniowi wprawiała ją w osłupienie, ale nad wyraz rozkoszne.
Może także
dlatego przez reakcję licealistów. Poza drobnymi docinkami Dawida i łakomymi
spojrzeniami Karola obyło się bez chamstwa i jakichś większych sensacji?
Dlaczego? Bali się ruszyć temat mocniej, mimo wszystko? A może po prostu to już
takie czasy, że nie robiło to aż takiego wrażenia? A może swoje zrobiła
dysproporcja płciowa, bo w innym przypadku nie byłoby tak wesoło? A może po
prostu ją lubili, tak jak i ona ich?
Nieważne
zresztą. Przynajmniej nie teraz. Fakt był faktem, że ten kompromitujący
występek uszedł jej jakoś płazem i właśnie dzięki temu…
- Już
mówiłam… A ty nie powiedziałeś mi nic – zerknęła w bok.
- A co tu
mówić? – spojrzał i on.
- No tak,
czyli było to po prostu nic… - sprowokowała w typowo babskim stylu.
- Niech
pani nie żartuje – zareagował zgodnie z oczekiwaniami. – Było oczywiście wręcz
przeciwnie. Dlatego moje słowa są tu zbędne.
- Dziwne
jak na hiphopowca lubiącego ocierać się o poezję – brnęła dalej, czując, że jej
umysł stawał się coraz bardziej świeży.
- Lubię
ocierać się też o coś innego – nie dał się sprowokować i objął ją w talii
próbując przycisnąć nieco do siebie, ale bez rezultatu.
- Zaraz się
dowiem, że naszła cię ochota na napisanie jakiegoś dosadnego tekstu o swojej
osiemnastce…
- Chciałaby
pani zostać bohaterką takiego utworu? – zagadnął chytrze.
Obok nich
przemknął pierwszy tego wieczoru samochód, by chwilę później zniknąć w oddali.
Przystanęła
a Adrian, chyba trochę zaskoczony też. Zwróciła się twarzą ku niemu.
- To
jeszcze zależy kogo chciałbyś w tym utworze opisać. I co.
- Co ma
pani na myśli? – zapytał trochę zdezorientowany.
- To, czy
przeleciałeś swoją nauczycielkę, czy po prostu jakąś dziwkę, która przez
przypadek jest twoja nauczycielką.
- Co pani…
- dał się na moment zepchnąć do defensywy. – Nigdy bym tak o pani nie pomyślał.
- Czyżby? –
nie ustępowała. – No to pytam, czym to dla ciebie było.
- Czymś
niewyobrażalnym – wyjawił po sekundzie milczenia. – Czymś czego nie chciałbym
kończyć. Nigdy.
Uliczne
lampy oświetlały jego poważną i skupioną twarz. Jego sylwetkę. Adriana będącego
wciąż w tych samych ciuchach. Prezentującego styl, który bardzo ją kręcił. W
jakiś dziwny sposób zniewalał.
- Gdybym
była chłopakiem, też bym pewnie nie chciała czegoś takiego kończyć…
- Ale jest
pani kobietą i…
- I
chciałabym usłyszeć jak składasz wersy na ten temat.
- Tutaj?
Teraz? – nie opanował zdziwienia.
- Dlaczego
nie? Poezja bywa mocno erotyczna. Nawet jeśli nie traktuje o erotyce.
Zamilkł
patrząc na nauczycielkę nie mając pewności czy ta przypadkiem się z niego nie
nabija. Ale twarz Kamili wyrażała co najwyżej lekkie podekscytowanie. Nic
więcej.
- To była
ta osiemnastka, o której marzy każdy chłopak. Wyrafinowana tak, że nie da się
jej opisać w żadnych słowach. Nie oddałby tego dźwięk, ani żaden obraz. Nie
namalowałby tego nawet Bruegel, Rubens, ani Goya – deklamował spokojnie, choć
ciekawiło ją, czy w środku też był taki spokojny. Chyba nie.
- Bruegel
na pewno nie – parsknęła cichym śmiechem. – Rubens też chyba poczułby do mnie
obrzydzenie. Ale dość o nich. Przejdź do rzeczy.
- Do
rzeczy?
- Do
rzeczy. Mówię chyba wyraźnie?
Stłamsiła
go. Owszem, kilkadziesiąt minut wcześniej również była stroną czynną
doprowadzając do całej akcji, ale w zupełnie inny sposób.
Teraz stała
wyprostowana, pewna siebie, zdecydowana, elokwentna, błyskotliwa. Jak prawdziwa
nauczycielka przed jednym ze swych uczniów. Emanując w ten sposób kobiecością.
No i seksem, jeśli wziąć pod uwagę choćby jej nagie długie nogi.
Chyba
zrozumiał.
- Nie odda
tego Goya, nie opisze Mickiewicz, co czułem, gdy wsadziła w me usta swoje
piersi. Nie miałem szans utrzymać jej w ryzach, gdy wzięła w usta mojego
penisa. Jak szalona tańczyła cipką na moim kutasie zaginając całą nauczycielską
ekstraklasę. I chociaż jestem beznadziejny w opowiadaniu na żywo, to w łóżku z
panią profesor było jak…
- Z dziwką…
- dokończyła za niego. – Ładne słownictwo tak poza tym…
Spojrzał na
nią poważnie i jakby nawet z urazem.
- Chciałem
użyć słowa poetycko. A niezależnie czego by pani nie zrobiła, ani jak mnie nie
prowokowała, nigdy nie nazwę pani dziwką. Zbyt mocno panią lubię i szanuję.
Ujęło ją
to. Nie grał, nie mówił na pokaz. Znała go na tyle, by mu zaufać. Poza tym jaki
miałby interes w takiej deklaracji? Gdy przecież karty zostały rozdane trochę
wcześniej i zgarnął całą pulę?
- Myślisz
cały czas o tym co się stało u ciebie w pokoju? – zapytała ściszając nieco
głos, acz nie zmieniając postawy.
- No nie
cały, ale… Myślę – spojrzał badawczo.
- A gdy
sobie to przypominasz… - przysunęła się o krok niemal stykając całym ciałem. –
To staje ci?
Równolegle
z ostatnim zdaniem chwyciła przez spodenki penisa Adriana.
O ile do
tej pory jak najbardziej czuła się pewnie, to teraz zrozumiała, że przegięła.
Nawet w kontekście wydarzeń z całego dnia. A to dlatego, że to zagranie rodem z
filmu porno, czy jakiejś dyskoteki dla naćpanych małolatów zdecydowanie nie
było w jej stylu. Coś takiego zrobiła pierwszy raz w życiu. I to jeszcze komu…
Ale ręki
nie cofnęła. Patrzyła w oczy zaskoczonego Adriana, czując w głowie malejącą
pewność siebie a w dłoni jego penisa. Nie, nie stał, ale nie sprawiał wrażenia
śpiącego.
- Jakie to
do pani niepodobne – wygłosił zdumiewający komentarz raz jeszcze dowodząc, że
jest nietuzinkowym chłopakiem. – Czy to te wszystkie fantazje robią to z
panią…? Rządzą panią tak, że nie ma pani nic do powiedzenia?
Cofnęła
dłoń, czując, że sytuacja nieco się zmieniła. Teraz to on przez swój komentarz odzyskał
przynajmniej część kontroli, nie poddając się tak łatwo. Ta próba analizy
wybitnie niestosownego zachowania własnej nauczycielki wskazała, że niełatwo go
zmusić do uległości.
- Chodź –
zachęciła tylko kierując się kilka kroków w bok.
Pod drzewo.
Na dobrą sprawę byli widoczni, ale skoro przez te kilka minut przejechał tylko
jeden samochód… A głębszy las raczej ją odstraszał.
Poczuła, że
Adrian chciał przejąć inicjatywę, objął ją za biodra, ale nie pozwoliła na to.
Jednym gestem pokierowała nim tak, że to on znalazł się pod drzewem a ona…
- Pokażesz
mi go raz jeszcze? – zbliżyła się do nastolatka patrząc mu w oczy. – Może tym
razem uda ci się spuścić w moje usta, tak jak tego pragnąłeś?
Nie czekała
na odpowiedź. Bo zanim ją wybąkał ona była już na kolanach na trawie. Nie
przeszkadzało jej to.
Raz jeszcze
tego wieczoru, tym razem nie siląc się na jakąś grę wstępną ściągnęła z
licealisty spodenki wraz z bokserkami. Gra wstępna nie była do niczego
potrzebna, toczyła się już od jakiegoś czasu w jej głowie. Dla niego zrobiła ją
sama, muskając ustami wysokie partie apetycznych ud, nie omijając jąder. To ją
podniecało jeszcze bardziej. To, że w tych okolicznościach bawi się jądrami
ucznia, najpierw ściskając je lekko dłonią a potem oblizując i biorąc w usta. W
tym momencie była ugotowana. Może nie tak jak w mieszkaniu Adriana, ale jednak.
Delikatnie
podrażniła powoli rosnącego członka językiem chłonąc jego smak i własną
uległość. Przejechała językiem po całej długości penisa i to kilka razy. Także
od dołu, wiedząc, że akurat w tym miejscu mężczyźni są bardziej wrażliwi. Do
tego dołożyła kilka pocałunków i…
I penis był
już twardy niemal tak jak trzeba a ona miała go w ustach od razu przystępując
do namiętnego, ale nieustępliwego obciągania. Ssała go ostro, nie bawić się w
większe ceregiele. Może przesadzała, ale po prostu chciała skończyć przed
przyjazdem Daniela. W zasadzie chciała, żeby skończył on.
Nie chciał
nazwać jej dziwką, ale ona w tym momencie tak właśnie się czuła. Bo obciągała
nie z powodu uczucia, czy choćby nawet jakiejś poważnej fascynacji. Owszem,
lubiła Adriana i w jakiś sposób działał na nią, ale to nie to. Nie o to tu
chodziło. Chodziło przede wszystkim by spełnić się w roli obciągary, dziwki,
która działa na mężczyzn tak, że w ciągu kilku chwil potrafi doprowadzić do
tego, że spuszczają się.
Hormony
grały, przez ciał o przebiegały przyjemne dreszcze, ale tym razem nie o jej
własną seksualną przyjemność jej chodziło. Przyjemność tą miał czerpać przede
wszystkim osiemnastoletni licealista oficjalnie wchodzący tego dnia w dorosłe
życie. A ona, jego nauczycielka miała mu tę przyjemność dostarczyć. Stanowiło
to jej punkt honoru. Jakkolwiek by to nie brzmiało.
- Możesz
coś mówić… - zasugerowała zdyszana, gdy na chwilę oderwała się od penisa.
- A co chce
pani usłyszeć? – usłyszała pytanie zadane równie zdyszanym głosem.
- Mów. Po
prostu mów – niemal zażądała ostrzejszym tonem.
Niestety
milczał. Ale poczuł się na tyle dominująco, że Kamila poczuła jego dłonie na
swej głowie. Wsunął je lekko we włosy. Ale nie bawił się w sterowanie wychodząc
widocznie z założenia, że licealna nauczycielka świetnie radzi sobie sama.
Kamila
miała pewne obawy, że chłopak, który spuścił się w niej niespełna godzinę
wcześniej tym razem będzie musiał potrzebować dłuższego czasu, ale szybko
wyzbyła się tej myśli. Jego penis stał mocno, gotów do akcji, choć tym razem
pozostawał bierny.
A ona sama
zabawiła się w coś co jak zauważyła już wcześniej sprawiało Adrianowi sporą
frajdę. Próbowała wsadzić penisa jak najgłębiej i to się udawało. Chociaż nie
była doświadczona w głębokim gardle to teraz za cel postanowiła pobawić się w
to tak, by i Adrian miał z tego tytułu sporą frajdę. I pewnie miał. Wyczuwała
to. Kto by nie miał, pakując swego penisa na całą długość aż po gardło swojej
pięknej nauczycielce?
- Niech
pani tak robi, niech mi pani tak obciąga… - odezwał się wreszcie. Widocznie
wcześniej nie miał konceptu na jakikolwiek tekst.
- Uhm… -
mruknęła, bo przecież w tej sytuacji niczego powiedzieć nie mogła.
- Pani
profesor… Weź go najgłębiej jak się tylko da, tak… - zająknął się. – Tak, żebyś
poczuła moje włosy na twarzy…
Poczuła.
Niesamowitą miękkość w podbrzuszu, gdy usłyszała jak licealista zwraca się do
niej na „ty”. I zrobiła wszystko by wciągnąć jego kutasa najgłębiej, co się
udało. Zanurzyła się nosem w miękkim owłosieniu łonowym Adriana, z olbrzymią
satysfakcją czując, że ma w ustach jego twardego kutasa w całości w swoich
ustach.
Zamknęła
oczy oddając się temu uczuciu tak, że nie miała pewności, czy bardziej
podniecony jest Adrian, czy ona sama. Napawała się tą chwilą jednocześnie
próbując lizać językiem wypełniającego jej usta penisa. I odczuwając jak
niecierpliwie, nerwowo porusza się Adrian, tracąc widocznie kontrolę nad swoim
ciałem, co podniecało ją jeszcze mocniej.
- Ach… -
wreszcie i z jego ust wydobył się satysfakcjonujący ją jęk. – Ciągnij!
- Opowiesz
o tym kolegom, prawda? – wydusiła z siebie, wypuszczając penisa z ust.
- Nie –
zaprzeczył, gdy w tym czasie nauczycielka szybkimi ruchami dłoni masowała jego
członka. – To będzie tylko nasze…
Ujęło ją
to. Masowała penisa coraz silniej a po ruchach chłopaka uznawała, że zbliża się
on do finału na co wyczekiwała z przejęciem. Już miała zachęcić go do jeszcze
jakiegoś pikantnego tekstu, gdy nagle on odważył się chwycić ją za włosy.
Spojrzała w górę.
- Nie mogę
myśleć, że Dawid, a tym bardziej Karol mogą dostać takie prezent od pani na
swoich imprezach… Niech pani obieca, że…
- Za kogo
mnie masz? – zapytała spokojnie, co w tych warunkach brzmiało dość zabawnie,
jak i zarazem bezczelnie. – Tylko ty możesz spuścić się w moje usta. Chcesz
tego…?
- Już… -
wysapał nakręcony zapewnieniem pani profesor.
Już… Sama
to czuła. Masowała silnie penisa a w ostatniej chwili wsunęła go ponownie w
usta, aczkolwiek nie tak głęboko. Tylko główkę, ssąc mocno. Poczuła jak Adrian
niemal wyrywa się z jej objęć co ją jeszcze mocniej nakręciło. Tak samo jak to,
że jeszcze silniej zacisnął ręce w jej włosach.
A w ustach
poczuła zalewającą je ciepłą, lekką ciecz. Zacisnęła wargi by nie wypuścić
nasienia, tak jak obiecała. Uważnie patrzyła w górę starając się uchwycić wyraz
twarzy chłopaka. I ssała, do ostatniej kropli.
- Połknij…!
– zażądał zduszonym jak i charczącym głosem.
Najpierw
wstała a połknęła dopiero wtedy, gdy spojrzała uczniowi w twarz. Z trudem
trzymała się na drżących nogach.
Dostrzegł
to i przytulił nauczycielkę do siebie, trzymając ją w biodrach. Ona jedną ręką
objęła jego kark, drugą trzymała za wciąż nagiego, acz już mięknącego członka.
Dopiero po chwili zrozumiała co robi.
- Strasznie
mi się podoba twój penis – wyjaśniła szepcząc. – Aż nie chciałabym się z nim
rozstawać.
Nie
odpowiedział. Patrzył w oczy nauczycielki, która wciąż nie potrafiła wrócić do
normalności i uczyniła kolejne dziwkarskie wyznanie.
Milczała i
ona, pojmując wreszcie, że spełniła największą fantazję z tych, które ogarniała
ją nocami. I to jak… Chciała być dziwką, rozebraną, w pełni nagą, wykorzystaną
w każdy możliwy sposób… I dokonała tego a już ta ostatnia akcja wypadła
perfekcyjnie w każdym detalu. Od początku zdominowała swego ucznia i wszystko
rozegrało się tak jak chciała. Tak jak powinna to zrobić prawdziwa dziwka. Sprowokowała
nastolatka, zaciągnęła go w bardziej ustronne miejsce, rozebrała, obciągnęła z
całą pasją i wreszcie przyjęła jego orgazm w usta, połykając całą zawartość
nasienia.
Czy to
naprawdę się stało…? To wszystko? Przecież stała tu, obok drzewa, kilka metrów
od ulicy przytulając się do wciąż pół nagiego ucznia a w torebce miała płytę z
nagraniem z tego co wydarzyło się w pokoju Adriana.
Gdzieś w
oddali usłyszeli dźwięk zwiastujący nadjeżdżający samochód. Ocknęli się. Adrian
podciągnął spodnie zmuszając tym samym nauczycielkę by ta wypuściła z dłoni
jego zwiotczałego penisa. Ale nie odpuścił sobie możliwości, złapania
wychowawczyni za pośladki.
Strzelił
nawet lekkiego klapsa, co Kamila przyjęła z lekkim uśmiechem.
- A jak mój
album osiągnie jakąś tam przyzwoitą sprzedaż, albo w szkolę dostanę piątkę z
trudnej klasówki, to… - nie dokończył.
Wciąż
delikatnie się uśmiechała. Zrozumiała z łatwością o co mu chodziło.
Samochód
się zbliżał. Nie miała pewności, ale logika podpowiadała, że to właśnie ten.
Stanęła przy samej drodze.
- Nigdy nie
wiesz co ci życie przyniesie – odpowiedziała. – Nie możemy planować niczego.
Jak wypuścisz ten album, będziesz grał koncerty, to spotkasz dużo bardziej
odpowiednie dziewczyny.
- Jeśli mam
być szczery, nie oddałbym wszystkich swoich aktualnych i przyszłych fanek za
panią, jedną…
Znów się
uśmiechnęła, acz niepewnie. Słyszała już podobne teksty i różnie reagowała. Z
reguły sprawiały jej minimum satysfakcji, ale dużo bardziej wpędzały ją w
zakłopotanie. Tym bardziej teraz. Wiedziała, że Adrianowi nie chodziło tylko o
to, że jego nauczycielka ma boskie ciało i zrobiła z nim to co zrobiła. Ale
przecież…
- Nie mogę
się rozdwoić – odpowiedziała. – Natomiast… Zobaczymy się we wrześniu. Zobaczymy
co nam przyniesie życie. Co będzie, to będzie… - zakończyła dość
niedwuznacznie, zachowując jednak tym razem poważniejszy wyraz twarzy. Tak, że
ucznia zarazem utrzymać w ryzach, jak i jednak nie pozbawiać pewnej nadziei.
- Zawsze
może pani wpaść na koncert, bo może jakiś zagram w wakacje, jest taka opcja –
zdążył jeszcze rzucić Adrian, gdy nadjeżdżający samochód zaczął hamować.
-
Posłuchałabym twoich kawałków – odpowiedziała jeszcze z pewnym zaciekawieniem i
kiwając głową na znak pożegnania.
Wsiadła do
samochodu odnotowując, że Adrian cofnął się, jakby nie chciał patrzeć w twarz
człowieka, któremu właśnie przeleciał żonę.
Usiadła z
ulgą nic nie mówiąc. Daniel także milczał ruszając w drogę powrotną. Zamknęła
na chwilę oczy, jakby upewniając się, że dzisiejsze południe i wieczór nie były
snem, ani fantazją.
- Musisz
wiedzieć, że byłam dzisiaj mocno niegrzeczna – odezwała się w końcu po jakimś
czasie.
Nie mogła
tego trzymać w sobie. I choć dobrze znała nastawienie Daniela, bez którego
rzecz jasna nie pozwoliłaby sobie na żadną z tych rzeczy, to jednak
przyznawanie się do nich nie było taką przyjemnością.
Skoro
Daniel pozwalał, sugerował, nawet zachęcał, to nie mogło być mowy o zdradzie.
Ale mimo wszystko fakt, że była z innym mężczyzną, że było jej dobrze, wręcz
rozkosznie sprawiał jej pewien problem.
- Było ci
dobrze? – usłyszała.
No właśnie…
- Było –
przyznała z pewnym przymusem. – Ale jakich fantazji bym nie spełniała i czego
rozkosznego dzisiaj nie przeżyłam, to nigdy nie będzie mi tak dobrze jak z
tobą.
Nie
powiedziała tego tak na odpierdol, nie. Czuła to naprawdę, nie okłamałaby go.
Fantazje, fantazjami, ale przede wszystkim liczył się umysł. Ten, który
logicznie uświadamiał jej, ile zawdzięcza swojemu mężowi i jego podejściu.
- No patrz…
- skwitował w swoim stylu. – Ciekawe zatem co zaproponujesz w ramach
wyznaczenia kary samej sobie za niegrzeczne zachowanie.
- A co być
chciał? – spojrzała z zaciekawieniem.
- No
przecież mówię, że to ty masz wymyślić coś dla siebie, bym nie poczuł się jak
gorszy sort kochanka…
- Wszystko
już przeżyłeś… - przypomniała z zawahaniem. – Poza tym, to zawsze byłeś
kreatywny w takich akcjach.
- Fakt –
przyznał jakby z lekką niechęcią.
Wyczuła, że
po prostu chętnie przeżyłby coś nowego a tymczasem… Przez te czternaście lat
przerobił z nią już wszystko. Bo na wszystko mu pozwalała. Nie licząc
oczywiście jakichś mega hardkorów, które ich nie interesowały.
- To co… -
dorzucił. – Może rozbierzesz się i pójdziesz nago? A ja odjadę parę metrów w
przód…
Spojrzała
poważniej. Zbliżali się już do miasta, ich oczom ukazywały się pojedyncze
domki.
- Mówisz
poważnie, czy tylko… - nie była pewna.
Milczał
przez moment. Chyba jednak mu się nie chciało. A i ona nie wydawała werdyktu. Z
jednej strony, byłoby to przeżycie, z drugiej… Nie za dużo już tej publicznej
nagości dzisiaj?
- Dobra,
jutro coś wymyślę – poddał się i sam Daniel mocniej naciskając pedał gazu. –
Ale będziesz naga dużo mocniej niż dzisiaj. Jak przypuszczam.
Pomknęli do
domu a Kamila odetchnęła jednak z ulgą czując się wymęczona tak fizycznie, jak
i przede wszystkim psychicznie. Niemniej już zaczęła myśleć o dniu jutrzejszym.
Brawo, jak zawsze na wysokim poziomie. ��
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisane opowiadanie,jest takie jakie powinno być��
Czekam na kolejne i również chciałbym się dowiedzieć Czy będzie kolejna część Oliwi policjantki(bardzo fajnie sie czytało)
Pozdrawiam
Tomek
Jak już pisałem wcześniej, pozostałe trzy odcinki przygód Oliwii wrzucę we wrześniu. Daty nie podaję, bo nie znam.
OdpowiedzUsuńPozdro.
Wszystko co fajnie niestety szybko się kończy:(
OdpowiedzUsuńTo jest ta Kamila którą tak bardzo lubię.
Czekam z niecierpliwością na kolejne jej przygody:)
Pozdrowienia.
Świetne opowiadanie, jedno z najlepszych na tym blogu.
OdpowiedzUsuńNo i Kamila wreszcie wskoczyła w stringi:). Oby częściej:)
Przyjemnie się czyta, trochę literówek, ale to drobiazg. Trochę mało logiczne zachowanie Kamili, ale dzięki temu coś się dzieje w opowiadaniu. Tak mało chłopaków było na imprezie a tyle dziewczyn toples, więc myślałem, że w międzyczasie np. Dawid będzie zabawiał się z Kasią, a Karol jeszcze z kimś innym. Szkoda, że Kamila nie zafascynowała się dwoma chłopakami, nie tylko Adrianem.Obydwaj by ją pociągali na różne sposoby. A to by doprowadziło do trójkąta.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, jedne z najlepszych opowiadań na necie jakie można znaleźć. Ogromna przyjemność czytania. Gratki dla autora.
Hm... Rozumiałbym zarzut, że Kamila była nad wyraz łaskawa, ale nie bardzo wiem, czemu nielogiczna.
OdpowiedzUsuńCo do obecności innych... Po pierwsze, na tym polegała koncepcja, że Kamila poczuła słabość do Adriana a nie od razu do wszystkich obecnych. Po drugie, przyjdzie jeszcze pewnie czas na większy tłok:).
Ok, rzeczywiście, sformułowanie nielogiczna rzeczywiście nie do końca pasuje.
OdpowiedzUsuńOdnośnie tłoku, jeśli można prosić o to aby nie było to przy sprzeciwie Kamili. Jakoś gwałty mi mało pasują, ale tak jak było np. w żołnierzach - fajne. Oby więcej takich opowiadań na necie. Byłoby co czytać.
Opowiadanie bomba!
OdpowiedzUsuńW końcu Kamila chodzi w stringach. Niech Daniel przegoni Kamilę przez plażę w Antonówku albo gdzieś na kompleksie basenowym.
Kiedy kolejne opowiadanie?
OdpowiedzUsuńPodbijam pytanie
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, też jestem ciekawy. Czytanie opowiadań to sama przyjemność.
OdpowiedzUsuńWrzesień - trzy pozostałe części przygód Oliwii.
OdpowiedzUsuń11 listopad - KISM 28.
26 grudzień - KISM 29.
"Niedawno byliśmy w Chorwacji, podczas urlopu. Tam panują nieco luźniejsze obyczaje. No i na jednej z takich zwykłych plaż zasugerował bym rozebrała się do naga, opalając sobie całe ciało. Co też uczyniłam. Nie był to jednak taki pełny ekshibicjonizm, gdyż byliśmy raczej z dala od ludzi a mąż pilnował, by nikt nie podszedł za blisko"
OdpowiedzUsuńZawsze Kamila opowiada o czymś o czym już czytaliśmy...
tego jeszcze nie grali :P
autorze, może słówko komentarza?
Szanuję bystrych i wnikliwych czytelników:).
OdpowiedzUsuńAle najpierw odwrócę kota ogonem - skąd wiesz, że w/w przygoda nie została wymyślona na potrzeby dialogu w komentowanym opowiadaniu?:)
No i już bez wykręcania się - niektóre teksty wiszą w moim pliku od dwóch, albo trzech lat i nie mogę ich skończyć, albo dawno z nich zrezygnowałem i wykasowałem, kopiując jednak pewne "niuanse" do innych opowiadań. Tak jest i z powyższą sceną, którą wymyśliłem pewnie gdzieś w 2014 a potem przenosiłem chyba do trzech kolejnych tekstów, które również kasowałem, aż w końcu trafiła ona do opowiadania, które ukończyłem. Jest to tekst, o którym już wspominałem, ten, w którym Kamila przez czterdzieści stron nie ma na sobie niczego więcej, niż majtek i stanika. Publikacja w przyszłym roku.
Graty spostrzegawczości i pozdro.
Dzięki za uznanie :)
OdpowiedzUsuńMyślałem, że to te opowiadanie w którym Kamila gania przez 40 stron w samych majtkach i staniku... no bo poza przejściem z domku na imprezę do Adriana to tak jest. Skoro jest inne w którym Kamila prezentuje się światu mocno rozebrana - ekstra.
pozdrawiam :)
Panie Falanga,
OdpowiedzUsuńnie można opublikować wcześniej jakiegoś opowiadania o Kamili? Czy musimy czekać aż 3 miesiące? Jeśli nie chcesz publikować całego, może chociaż pół :P
Jak ktoś jakieś napisze, przyśle i będzie spełniało minimum przyzwoitości, to opublikuję.
OdpowiedzUsuńWitam,czy będzie więcej oopowiadań w których główną postacią jest Oliwia?Oczywiście prócz zapowiedzianych
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomek
Bardzo dobrze dobrane zdjęcia. Widać mnóstwo pracy i serca włożonego w publikację poszczególnych opowiadań. Jak do tej pory najlepsze opowiadania na sieci jakie trafiłem.
OdpowiedzUsuńTakie pytanie do innych czytelników, czy znają jakieś opowiadania, autorów, którzy piszą podobne teksty. Chodzi mi zwłaszcza o temat: nauczycielka, uczniowie, starsza kobieta, młodzież, "rozprawiczanie". No i na jakimś poziomie. Nie spotkałem jeszcze tak dobrze i ciekawie opowiedzianych historii jak te o Kamili, ale może za słabo szukałem.
90% opowiadań w tych klimatach, to teksty pisane przez dzieciaków, na kiepskim poziomie, gdzie brakuje porządnego wprowadzenia, gdzie dominuje absurdalny schemat "drzwi otworzyła mi matka kolegi, była w prześwitującej bieliźnie", albo sama bohaterka jest łatwa jak Helga z niemieckiego pornosa.
OdpowiedzUsuńSą czasem opowiadania lepsze w treści, ale niestety praktycznie wszystkie dość sztampowe, brakuje jakiegoś elementu zaskoczenia, jakiejś świeżości.
A szkoda, bo sam z olbrzymią ochotą poczytałbym coś dobrego w ten deseń. Niestety nie mogę niczego takiego znaleźć.
PS. Dzięki za docenienie tej pracy, bo różnie z tym bywa. Gdybym tak przedstawił teraz, ile czasu zajmuje cały proces
dotyczący tekstu (od jego powstawania, przez wybór zdjęć, po zamieszczenie), to pewnie natychmiast skończyłyby się pytania "kiedy następne".
Do komentarza wyżej - w żadnej serii z Oliwią w roli głównej (KiDs II, Pornogwiazdka, Na Dzikim Zachodzie, Krwistowłosa Wojowniczka, Policjantka) od dawna nie napisałem żadnego słowa i już nie napiszę. Nie mam ku temu żadnej weny, czasu by przysiąść i pomyśleć też nie.
Jest w pliku KISM jedno niedokończone opowiadanie, w którym Oliwia występuje (obok Kamili i Mieszka) w głównej roli, ale nie sądzę, bym i ten tekst kiedyś dokończył. Z powodów tych samych jak wyżej.
Całkowicie zgadzam się z Falangą. Jeśli ktoś sam spróbowałby napisać opowiadanie, z ciekawą fabułą, dialogami no i co bardzo ważne nie oderwane od rzeczywistości, ale z opisanymi wydarzeniami, które naprawdę mogłyby mieć miejsce darowałoby sobie pytania: kiedy następne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, sam parę razy przysiadałem do pisania o Kamili i wiem jak trudne i czasochłonne jest stworzenie realnej historii. Chodzą mi głowie "scenariusze" ale przełożenie tego na "papier" to wyższa szkoła jazdy. Czasami drobne rzeczy stają "w poprzek opowiadanej historii" i nie da się ich przejść bez można powiedzieć naginania praw fizyki i zdrowego rozsądku :P
Inna sprawa to to, że pisanie takiej historii to duża frajda. Na swój sposób pozwala tworzyć Kamilę od nowa. Polecam! Ja w każdym razie historię o naszej ulubionej bohaterce cały czas tworzę...
Z pozdrowieniami dla Autora
P
Mam nadzieję zatem, że już niedługo zobaczymy efekt finalny:).
OdpowiedzUsuńTo w sumie dobry moment, by również zachęcić innych czytelników - chcecie więcej opowiadań o Kamili? Weźcie sprawy w swoje ręce i piszcie. Zawsze mogę pomóc. Podsunąć pomysł ogólny, nakierować na coś, udzielić kilku wskazówek, skorygować tekst, nawet wysłać któryś z niedokończonych tekstów, itp, itd.
Wy zaś na swoich kartkach możecie ożywić główną bohaterkę, zdecydować, że tym razem pójdzie ona do szkoły w nieco krótszej sukience, zapomniawszy włożyć bieliznę a wykładając temat lekcji, usiądzie na biurku i założy nogę na nogę, zmieniając ich układ co minutę, czy dwie. I wymyślić milion innych rzeczy.
Być może, ktoś z was jest w stanie napisać coś fajnego, świeżego, ciekawego...
Pozdro.
Połowa września już za nami, kiedy można się spodziewać kolejnego opowiadania?
OdpowiedzUsuńPrawie na pewno nie we wrześniu.
OdpowiedzUsuńKomputer w poważnej rozsypce, wróci za dobrych kilka dni. O ile w ogóle wróci. Mam nadzieję, ze wróci chociaż dysk, lecz trochę to potrwa. No, ale i wtedy blog na jakiś czas znajdzie się na drugim planie.
Falanga JONS
Opowiadania Falangi tak postarały procesor że ten się spalił :) Kunszt naszego mistrza potrafi docenić nawet pecet :)
OdpowiedzUsuńGall_Anonim
Podjarały... Przepraszam za wpadkę
UsuńGall_Anonim
Całkowicie się zgadzam Gallu. Myślę, że pecet przeczytał coś co Falanga akurat pisze no i wystrzelił. Też jestem ciekawy co akurat jest na tapecie u naszego Mistrza.
OdpowiedzUsuńcoś ten komputer w poważnej rozsypce... :( uda się naprawić?
OdpowiedzUsuńChyba jest naprawdę źle, skoro autor nawet w komentarzach nic nie pisze. Szkoda. Uwielbiam czytać opowiadania o Kamili. Nawet zapowiedzi lubię, bo wiem, że niedługo przeczytam kolejne, bardzo dobre opowiadanie. Czymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńNo więc... Sytuacja powoli normalizuje się (podkreślam, powoli). Nie zmienia to faktu, że kolejne części "Oliwii Policjantki" przerzucam na luty, ale zapowiadane części z serii KISM powinny ukazać się zgodnie z planem.
OdpowiedzUsuńMoże najbliższe opowiadanie nie bardzo, ale druga część "Żołnierzy" z całą pewnością doczeka sie zapowiedzi, w postaci niemal wręcz (drobnej rzecz jasna, bo tylko blogowej) kampanii reklamowej:).
A jeżeli na blogu nuda... Do was należą komentarze, w których możecie pisac cokolwiek. Nie nalegam, nie narzucam, ale jeżeli rok temu o tej porze bawiliśmy się wspólnie w ankietę, to może teraz korzystając z dłuższej, wymuszonej przerwy między opowiadaniami, jakaś zabawa na Top3, albo Top5 Waszych ulubionych opowiadań z udziałem Kamili (albo i innych)? Rzecz jasna najlepiej z uzasadnieniem, choćby jednozdaniowym, ale jednak, bo takie posty czyta się najlepiej.
Jeśli i kogoś interesuje to i ja mogę wrzucić Top swoich ulubionych, własnych opowiadań:)
Falanga JONS
hola, hola. Nie da się wybrać 3 czy nawet 5 najlepszych opowiadań z blogu w którym zdecydowana większość to super perełki. Mimo wszystko postaram się przedstawić kilka, które na mnie wywarły największe wrażenie. Jednak 5 to za mało.
OdpowiedzUsuńOna tańczy dla nas - chyba najczęściej do tego opowiadania wracam. Nie sądziłem, że wybiorę tekst, którego akcja dzieje się w ciągu zaledwie 2-3 godzin. Mając do wyboru teksty kilkudniowe ten jest kwintesencją Kamili, która chce i nie chce. Broni się i ulega sobie. Jej wewnętrzna walka, co mogę, czego nie powinnam, ale jednak sobie ulegam bardzo mi się podoba.
Niespokojny urlop - zawsze mi się podobały opowiadania La Vendy, a w tym opowiadaniu najbardziej czuć jego duch. Niezależnie od tego, że LaVenda wywarł na mnie niesamowite wrażenie, to i tak uważam, że opowiadania Falangi są ciekawsze. Moje zdanie nie wynika z tego, że to jest na jego blogu, ale są bardziej rozbudowane. Kamila jest zbudowana dużo lepiej, jest to dużo głębsza postać.
Żołnierze opuszczonej - świetne opowiadanie. Akcja w lesie jest jak z dobrego kryminału. Całe opowiadanie dobrze trzyma w napięciu. Poza tym lubię Kamilę, która sama wybiera i bałamuci czy tam deprawuje małolatów.
Kamila niewolnica, nago nad jeziorem. Lubię te klimaty, jeziorko, ekshibicjonizm, lato.
Jak chcesz to klepnij, na chorwackim wybrzeżu - ekshibicjonizm - super. Podoba mi się, jak Kamila na wyjeździe łamie zasady.
Obóz piłkarski - zadania wyznaczane przez Daniela są w porządku. Mąż rządzi.
No i wszystkie pozostałe. Może lepiej wskazać, które się nie podobały?
Dzięki za post, jak najbardziej możesz wskazać także te nieudane opowiadania. Skoro jest miejsce na laury, to musi być także miejsce i na rózgi:).
OdpowiedzUsuńRównież zachęcam innych do wypowiedzi.
No to teraz mój ranking TOP5. Cofając się:
OdpowiedzUsuń5 - Królowa parkietu.
bardzo ciekawie nakreślony klimat zależności Kamili od Daniela, klimat publicznego ekshibicjonizmu, chyba pierwsze opowiadanie gdzie Kamila sama (no właściwie z niewielką pomocą) obnaża się i pierwszy publiczny seks
4 - Kamila nauczycielka (jako seria)
cała seria, bo porównując do obecnych opowiadań, to by było jedno dłuższe opowiadanko; klimat obozu, zniewolenia przez nieznanego ucznia, wykonywanie poleceń i stopniowanie napięcia
3 - Jak chcesz to klepnij i Na chorwackim wybrzeżu.
właściwie to dwa równorzędne opowiadania; klimat ekshibicjonizmu, Kamili puszczają hamulce poza domem i realizuje swoje fantazje; oczywiście w tym drugim opowiadaniu są one jeszcze bardziej wyuzdane i bardziej publiczne
2 - Żołnierze... i Następna szkolna wycieczka.
kolejny remis - mega opowiadania z rozbudowaną fabułą pozaerotyczną; w pierwszym Kamila staje się coraz bardziej dostępna dla uczniów, pojawia się motyw wdzięczności; w drugim ciekawa historia właściwie uzależnienia się emocjonalnego Kamili od ucznia
1 - Rozebrana słowem honoru.
Kamila przechodzi na kolejny poziom ekshibicjonizmu i realizacji fantazji erotycznych, właściwie publiczny seks z uczniem na oczach całej klasy; pokaz został przychylnie przyjęty przez uczniów, Kamila spotkała się z wyrazami uznania i po wszystkim młodzież traktuje nauczycielkę normalnie; ciekawe czy ten wątek, tzn. że Kamila może publicznie uprawiać seks wśród uczniów, którzy będą to traktować jako coś normalnego, zostanie gdzieś pociągnięty dalej?
Wg nie słabsze opowiadania też są, ale zawsze jest to sprawa subiektywna, każdy ma inny gust i pomysły.
Pozdrawiam.
Co do ostatniego wątku...
OdpowiedzUsuńRaz - nie odnoszę wrażenia, by akcja Kamili spotkała się z aż tak "normalną" reakcją licealistów, jest to chyba ciut bardziej skomplikowane, ale w sumie każdy odbiera po swojemu.
Dwa - osobiście wolę (i większość czytelników chyba też) Kamilę, jako osobę podejmującą decyzję pod wpływem impulsu, uległości, itp, niż taką bardziej wyrachowaną, w stylu "dzisiaj dam się przelecieć temu i temu, w takich a takich okolicznościach", stąd trudno zrobić z tego opowiadanie z porządną fabułą. No ale coś tam kombinuję i być może ekshibicjonizm Kamili znajdzie swoje ujście w jeszcze bardziej perwersyjnych fantazjach - a chyba wiesz, bądź domyślasz się, który pomysł ("tag") mam na myśli.
Pozdro.
3. Puchar dla mistrzów
OdpowiedzUsuń2. Żołnierze i ona tańczy dla nas
1. Czerwone majtki i na własność.
Po prostu lubię grupowe i tam gdzie Kamila nie jest gwałcona na siłę, tak jak to było w zemście kuzyna.
Tomek
Mój ranking TOP5
OdpowiedzUsuń5. Dzień Europejskiej Integracji - za ciekawy pomysł, kto z nas by nie chciał chodzić do takiej szkoły?
4. Rozebrana słowem honoru - za pełną integracje Kamili z klasą a szczególnie z jednym z uczniów:)
3.Ona tańczy dla nas - krótkie opowiadanko pokazujące jak żona powinna słuchać męża.
2. Na chorwackim wybrzeżu - Kamila pokazana w pełnej krasie, sex z uczniami, rówieśnikiem i osoba starszą.
Oj poszalała Kamilka:)
1. Żołnierze opuszczonej królowej - również ciekawie pomyślany wątek opowiadania gdzie Kamila w pełni odwdzięcza się swoim wybawcom a następnie robi w konia można by tak rzec osoby które chciały by ją niecnie wykorzystać.
Czekam niecierpliwie na następne opowiadania.
Mam nadzieję, że podobnie jak te wcześniejsze będzie się je czytało z wielka przyjemnością:)
Listopad się zbliża... Czy wrzucisz Autorze jakąś zapowiedź najbliższego opowiadania?
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do prośby, może jakaś mała zapowiedź przed najbliższymi przygodami Kamili?
OdpowiedzUsuńZapowiedzi stosuję w przypadku dłuższych opowiadań, bądź takich gdzie fabuła pozaerotyczna jest bardziej rozwinięta, lekko zakręcona. Najbliższe opowiadanie raczej nie spełnia żadnej z powyższych kategorii.
OdpowiedzUsuńZa to być może, ukaże się ono szybciej, niż 11. Być może już w środę.
Czyli opowiadanie będzie zbliżone np. do opowiadania "ochroniarz"?
OdpowiedzUsuńTrzy razy dłuższe, ale raczej niezbyt skomplikowane.
OdpowiedzUsuńJaki będzie tytuł najbliższego opowiadania?
OdpowiedzUsuńOby sie udało na środę! Nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńMoje top 5:
OdpowiedzUsuń5- „Puchar dla mistrzów“
Lubię gdy grupa typków dobiera się do naszej ulubienicy. Zwłaszcza gdy ona nie ma za bardzo prawa głosu. Po prostu mnie to urzeka.
4- „Żołnierze opuszczonej królowej“
Jest tutaj dużo wątków nieerotycznych, które mi się spodobały. To dziwne bo nie wchodzę na Twojego bloga by czytać o takich rzeczach. A mimo to całe opowiadanie przyprawione erotyzmem jest super. Jedyny minus to akcje homo... Gdyby nie one to byłoby podium.
3- „Wiktoria znaczy zwycięstwo“
Jedno ze starszych opowiadań. Nadal czule wspominam ten trójkącik. Piękna Wiktoria... Noi Kamila po drugiej stronie barykady.
2- „Czerwone majtki“ oraz „Na własność“
Dwa opowiadania. Jedno po drugim które wspólnie tworzą całość. Miodzio. Kamila w pierwszym opowiadaniu nie ma za dużo do gadania i następuje orgia. Coś co lubię. A co lubię jeszcze bardziej? Gdy podoba jej się tak bardzo że w drugim jest o wiele bardziej uległa. Miodziox2. Kwintesencja wszyskiego co dobre na tym blogu.
1- „Zdejmij majtki mamo“
Nie wiem. Po prostu tematyka tak bardzo do mnie trafia że musiałem dać to na 1 miejscu. Pomyślałem sobie: Które opowiadanie jest najlepsze i pierwsze co mi na myśl to przyszło mi opowiadanie z kategorii incest. Ahh.. Wszystko co dobre znajdziecie i tutaj. Może prócz grupowego. Ale młody w pojedynkę daje radę.
Drogi falango. A jakie Twoje opowiadanie jest numerem 1? I dlaczego. I jakie opowiadanie erotyczne nie Twojego autorstwa jest dla ciebie na 1 miejscu?
Pozdrawiam Gall_Annonim
Dość zaskakująca i oryginalna ta piątka, stare kawałki i tylko jeden świeższy.
OdpowiedzUsuńTo i ja polecę oryginalnie - przynajmniej w kwestii nie tyle najlepszego, ile ulubionego.
Mój numer jeden, to "Całe życie na stadionie", czyli druga część serii "KiDs". Dlaczego? Dlatego, że sporo tam wątków osobistych a akcja toczy się leniwie w trakcie poimprezowej niedzieli, w miejscu, które przez lata było moim drugim domem a całość zawiera się w trzech tagach, które przez cały niemal ten czas stanowiły treść mojego życia a więc żużel, futbol i w mniejszym stopniu świat kibicowski. Właśnie dlatego.
A najlepsze? Nie wiem, pewnie cykl "Żołnierzy", zarówno część pierwsza, jak i druga. Jest akcja (niekoniecznie chodzi mi o akcje kompatybilne z tematyką bloga), jest klimat, jest ciekawie.
Co do innych opowiadań, nietrudno się domyślić, że te najchętniej czytane, to boje Joanny z małolatami. Konkretnie więc "Joanna nad jeziorem", który zresztą zainspirował mnie po latach do "Niespokojnego urlopu", na drugim miejscu pewnie "Kąpiel Joanny".
Dawno temu (może nie aż tak, coś koło 2013), spodobała mi się mini seria SF, gdzie motywem erotycznym był incest, ale nie pamiętam już tytułu tej serii. Ukazywała się na Pokątnych, byłem jednym ze stosunkowo jej niewielu czytelników i chyba jedynym komentującym, jakbym poszperał, to znalazłbym, ale chyba nie ma takiej potrzeby.
Tyle, pozdro.
Moje ulubione opowiadanie nie twego autorstwa to Joanna nad morzem. LaVenda zamieścił tam wszystko co lubię.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze taka seria „Karen Wagner - Naga w szkole“. Trzecia ulubiona seria poza Kamilą i Joanną.
I to nie tak że nowe opowiadania mi się nie podobają. Wybrałem takie, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Ze wszystkich opowiadań na tym blogu najmniej przypadło mi do gustu to o Oliwii. Może dlatego że mało tam erotyzmu? Zobaczymy jak to poleci dalej.
Gall_Annonim
Są jakieś szanse na to, że przeczytamy kiedyś jakąś dalszą historię z Kamilą i Adrianem? Ciąg dalszy tego co się tu tak fajnie zaczęło?
OdpowiedzUsuńNie sądzę. Prędzej wrócę do innej historii na linii Kamila - Adrian, czyli mini serii "Szkolnych wycieczek".
OdpowiedzUsuń