Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 grudnia 2017




KAMILA I SENNE MARZENIA XXIX. Żołnierze porno królowej.

Rozdział 1. Najchętniej sama nagrałabym jakiś film.

- Niech pani powie nam wszystko od początku – chrząknął przedstawiciel polskiej oświaty, pan Grzegorz.
Kamila spróbowała zmienić pozycję na krześle, na wygodniejszą, ale coś jej mówiło, że to nie będzie łatwa przeprawa. Mina samego oświatowca nie wróżyła niczego dobrego. Towarzystwo jeszcze jednego mężczyzny, przedstawiciela organizatorów Europejskich Dni Młodzieży też nie zwiastowało pomyślnego wyroku.
- Zasadniczo od pierwszego dnia borykaliśmy się z problemem zbyt entuzjastycznie nastawionej do nas miejscowej społeczności. Do nas… Mam tu na myśli głównie dziewczyny, uczennice, nad którymi wraz z kilkoma koleżankami sprawuję opiekę.
- Pani Kamilo, to chyba żadna taka… Ujma? Przecież to dość normalne zachowanie…
- Nie jest normalne, gdy mamy do czynienia z naprawdę bezpośrednim zaczepianiem osób, które tego sobie nie życzą, włącznie z nauczycielkami w pewnym już zresztą wieku. Na dodatek to zaczepianie zdecydowanie przekroczyło dopuszczalne formy. W skrócie mówiąc, dochodziło do rękoczynów, prób podglądania, czy wręcz molestowania.

- Pani Kamilo, rozumiem o czym pani mówi, niech pani weźmie jednak pod uwagę czynniki usprawiedliwiające tą francuską młodzież.
- Jakie czynniki? – zapytała nieco podirytowana.
- To jest młodzież pochodząca w dużym stopniu z innej kultury. Bilskowschodniej. W tej kulturze panują nieco inne, bardziej bezpośrednie zwyczaje. Musimy być bardziej tolerancyjni dla przedstawicieli tamtych krajów, uświadamiać im delikatnie, że nie wszystko co jest dopuszczalne w kulturze, jest tożsame z naszymi, europejskimi wartościami.
- Pozwoli pan, że się nieco sprzeciwię – do dyskusji włączył się słuchający rozmowy przez elektro tłumacza drugi z mężczyzn, około czterdziestoletni Francuz o imieniu Bertrand. – Użył pan sformułowania europejskie wartości. Chciałbym zasugerować, że powinniśmy eliminować takie zwroty z naszego słownika. Nie powinniśmy już rozmawiać o europejskich wartościach, gdyż naszym celem jest jedna kultura, światowa i takie sformułowania mogą być bardzo niestosowne w stosunku do naszych gości.
- Usprawiedliwia pan w ten sposób zachowania tych chłopaków? – zapytała kulturalnie Kamila.
- Nie, skądże. W tej części dyskusji zgadzam się z tym co powiedział mój przyjaciel, że należy delikatnie zasugerować naszym gościom, iż powinni zrezygnować z pewnych obyczajów i okazać drugiej osobie większy szacunek.
- Proszę pana, my to czyniliśmy, ale bez skutku. To niczego nie zmieniało, w dalszym ciągu dochodziło do pogwałceń naszej wolności, tyczy się to głównie dziewcząt, moich uczennic, zresztą w pewnym stopniu niepełnoletnich. Szczytem wszystkiego była wczorajsza impreza na marsylskiej plaży.
- Tak, doszły mnie jakieś szczegóły – machnął ręką pan Grzegorz, widocznie nie chcąc by polska nauczycielka rozwijała ten drażliwy temat.
- Szczegóły? Ot, tak, po prostu…? Bezkarne klepanie moich podopiecznych po intymnych częściach ciała, obłapywanie i nawet próba gwałtu, to tylko szczegóły?
- Zdaje się, że pani podopieczni też nie zachowali się należycie – wtrącił Francuz.
- A jak się mieli zachować? W którymś momencie kilku z nich postanowiło zaprowadzić porządek i wytłumaczyć agresorom, że zachowują się źle, w inny sposób, skoro słowne argumenty nie działały. To nie oni zaczęli…
- Przemoc nie jest odpowiedzią na wszystkie pytanie, proszę pani. Prawdę mówiąc nie jest odpowiedzią na żadne pytanie. A niestety, zachowanie pani uczniów, daleko odbiegało od naszych norm i nie odbiegało od zachowań rasistowskich znanych nam choćby z państw Europy wschodniej.
- Co pan nazywa rasizmem, proszę pana? – podniosła nieco głos. – To, że kilku chłopaków postanowiło spuścić łomot Arabom, nie szanującym naszych praw i traktującym europejskie dziewczyny przedmiotowo?
- Proszę ostudzić emocje pani Kamilo, pani uwagi też ocierają się o rasizm i ksenofobię – ton głosu Francuza zabrzmiał nieco bardziej ostrzegawczo.
- Rozumiem – Kamila powstrzymała emocje, rozumiejąc już, że nic nie ugra. – Pana zdaniem, młodzi chłopcy mogą sobie pozwolić na wiele w stosunku do kobiet, tak? A w stosunku do chłopaków? Czy to jest już rasizm, czy jeszcze nie?
- Co ma pani na myśli?
- Wczorajszy konkurs na temat fizyki jądrowej. Jeden z moich podopiecznych zdobył dużo więcej punktów, niż przedstawiciel francuskiego regionu, ale ostatecznie przegrał z nim, bo ów Francuz skorzystał z punktu zapewniającego jakiś handicap, z tego powodu, iż jest on uchodźcą i w związku z tym nie musiał znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Co pan na to?
- To zupełnie normalne pani Kamilo. Ten Francuz, ma pani na myśli pewnie naszego Mokhtara, urodził się w Tunezji a w naszym kraju przebywa od jedenastu lat. Miał gorszy start, niż jego europejscy rówieśnicy i w związku z tym, zupełnie słusznie skorzystał z punktu regulaminu, według którego nie musiał uzyskiwać liczby punktów potrzebnej do zwycięstwa.
- W związku z czym oszukano mojego podopiecznego.
- Proszę pani… - Bertrand spojrzał pobłażliwie na polską nauczycielkę. – Ten regulamin był znany wcześniej, został zresztą oparty na kodeksie stosowanym od dłuższego już czasu we francuskich szkołach. Nawiasem mówiąc, uważam, że ministerstwa oświaty w krajach Europy wschodniej powinny włączyć go jak najszybciej…
- Przecież to niesprawiedliwie, kiedy od jednego ucznia wymaga się więcej a od innego mniej.
- Nie, proszę pani. Niesprawiedliwie byłoby gdybyśmy wymagali tej samej wiedzy od dwóch uczniów, gdy jeden z nich miał komfortowe warunki nauki a drugi wychował się w warunkach wojennych, w międzyczasie uciekając łodzią przez Morze Śródziemne.
- Ale jeśli się nie mylę, to w Tunezji nie było wojny od siedemdziesięciu lat, prawda? Poza tym ów Mokhtar, skoro przebywa we Francji od jedenastu lat, to znaczy, że przybył do niej mając siedem. Jakie zatem braki w nauce może mieć, skoro uczęszcza do francuskich szkół od samego początku edukacji?
- Pani Kamilo, to chyba nie jest najlepszy moment na roztrząsanie problemów natury historycznej i społecznej – wtrącił pan Grzegorz.
- Pewnie żaden moment nie jest właściwym, oprócz tych, kiedy podczas tego święta młodzieży rdzenny Europejczyk wygra wreszcie jakiś konkurs z obcym. Wtedy trzeba będzie coś wymyślić, by nagroda trafiła we właściwe ręce, prawda? – zapytała niewinnie.
- Proszę pani, znów ociera się pani o rasizm, ksenofobię i nietolerancję. Komu, jak komu, ale pani, jako nauczycielce, zdecydowanie to nie przystoi – zareagował Francuz.
- Już milczę – zapewniła słodko Kamila. – Zatem jakie jest postanowienie? Rozumiem, że nie ma żadnego…
- Postanowienie…? Ma pani na myśli zachowanie młodzieży francuskiej, biorącej udział w Europejskich Dniach Młodzieży? Myślę, że dobrym rozwiązaniem będzie przeprowadzenie z nimi rozmów, nawet zbiorowego szkolenia w temacie odpowiedniego zachowania w stosunku do płci przeciwnej, które wyznaczylibyśmy na jutro…
- To znaczy, że tym osiemnastolatkom do tej pory nie przeprowadzano żadnych takich szkoleń, nie udzielano właściwych informacji na temat europejskiej cywilizacji i europejskich zachowań? – zapytała cierpko, przy okazji wbijając szpilkę.
- Proszę pani… Niektórzy z tych młodych chłopców, przybyli do Marsylii kilka lat temu, niektórzy raptem przed kilkoma miesiącami… Proszę o odrobinę wyrozumiałości i tolerancji…
- Rozumiem… A jeszcze jedna sprawa mi się przypomniała. Doszły mnie słuchy, że w ramach konkursu filmowego, zgłoszono dziwny film… O ile coś mi się nie poplątało… - zakpiła, akcentując ostatnie słowa. – To jego autorami są uczniowie jednej ze szkół z Marsylii a swój film zatytułowali „Niebanalne sztuki uwodzenia”. I na tym filmie podobno prezentują owe sztuki, które polegają między innymi na tym, o czym wspomniałam wcześniej, na stosowaniu molestowania, czy innego rodzaju przemocy wobec dziewczyn. Co ma zamiar zrobić z tym Rada Konkursowa?
- No cóż… - chrząknął tym razem Francuz. – Pyta pani, czy film zostanie dopuszczony do finału? Tak, zostanie. Nie chcemy stosować cenzury w stosunku do autorów filmów, jak kontrowersyjne by one nie były. To byłoby zupełnie niezgodne z demokracją.
- Rozumiem i oczywiście się zgadzam – zapewniła ironicznie. – Czy zatem, gdyby moim podopiecznym przyszło do głowy zaprezentowanie filmiku, niech pomyślę… O, na przykład o lekcji dobrego wychowania i wpajania europejskich wartości, taki filmik również zostałby dopuszczony?
- To zależy rzecz jasna od tego, jak wyglądałaby prezentacja owych wartości, nie możemy przecież dopuścić do tego, by obrażać naszych gości, poza tym nie jestem przekonany, czy nie zastosowała pani eufemizmu i nie zasugerowała pewnej przemocy. Tego popierać oczywiście byśmy nie mogli. Na Dniach Młodzieży obowiązuje absolutny zakaz przemocy, szczególnie w stosunku do gości.
- Co oczywiście nie dotyczy muzułmanów – zakpiła wstając z krzesła i mając dość tej zupełnie bezsensownej dyskusji.
- Pani Kamilo, niech pani powstrzyma te ksenofobiczne komentarze dla siebie i niech pani…
Chciała skończyć tę tyradę po prostu zamknięciem drzwi, ale nie... Jeszcze przy nich samych przypomniało się jej, że ma coś ważnego do obwieszczenia najwyższemu przedstawicielowi Unii Europejskiej podczas tego święta.
- Niech pan sobie zapamięta, że nie pozwolę skrzywdzić żadnego z moich podopiecznych – rzuciła w głąb przepastnego gabinetu i podirytowana wyszła na korytarz.

- Co tam? Nawet nie wypijecie za swój pierwszy raz? – Patryk niefrasobliwie zwrócił się do siedzącej obok pary. Kolegi klasowego i jego dziewczyny z sąsiedniej klasy.
Oboje tylko uśmiechnęli się. Mateusz z luzem, bo taki miał charakter, Patrycja ze skrępowaniem, bo była jednak nieco wstydliwa. Ale nie na tyle purytańska, by zgromić bezpośredniego rozmówcę słowem, lub choćby wzrokiem.
- A skąd tym masz takie wiadomości? – zainteresował się Mateusz.
- Nie wiem, strzelam tylko – poddał się Patryk.
- Ale widzę, że bardzo się tym interesujesz – uśmiechnęła się Patrycja znajdując okazję do rewanżu.
- Ja…? A skąd! Tym bardziej, że idzie moja dziewczyna – kiwnął głową w prawo.
Roześmieli się. Niezbyt głośno, wręcz nieco ironicznie. Ale wszyscy jak jeden mąż skierowali wzrok ku nadchodzącej pani profesor. Cała czwórka, włącznie z milczącym, jak to miał w zwyczaju, długowłosym Sebastianem.
- Czekacie na mnie? – usłyszeli pytanie nauczycielki.
- Patryk nam kazał, mówił, że nigdzie się nie ruszy bez swojej dziewczyny – tym razem Sebastian otworzył usta pierwszy.
- Dowcipnisiu… Osiemnaście lat ukończone? – zapytała patrząc surowym okiem na krótkowłosego blondyna, trzymającego w dłoni puszkę z piwem.
- Jeszcze kilkanaście dni. A czemu? – zainteresował się Patryk udając nieświadomego.
- A temu, że za młody na alkohol – przedrzeźniła go siadając tuż obok, na murku.
- A na seks to już nie…?
Kamila spojrzała na niego złowrogo. Za nic nie mogła go utemperować. I co tu takiemu odpowiedzieć? Byliby sami, to jeszcze, ale w tym gronie? Chociaż przecież temat był nieobcy także Sebastianowi a i pewnie uśmiechający się dyskretnie Mateusz wiedział wszystko. Byli w trójkę zbyt dobrymi kolegami, by pewne rzeczy trzymać w tajemnicy.
No, ale jeszcze całkiem ładna, dość delikatnej i jednocześnie pełna kobiecej urody, sprawiająca wrażenie porządnej czarnowłosa Patrycja. W każdym razie bardzo dobra uczennica, jedna z najlepszych w szkole, z całą pewnością. Czy ona wiedziała? Czy Mateusz zdradził swojej dziewczynie wiadomości na temat pewnego słynnego wypadu do Antonówka, o którym z pewnością musiał się dowiedzieć?
Gdyby Kamila wiedziała, że ona też wie… Może wtedy nie byłoby sensu ukrywać czegoś, choć nawet i w takiej sytuacji nawiązywanie do różnych wydarzeń byłoby przecież nad wyraz krępujące. Poprzestała zatem na ostrzegawczym spojrzeniu rzuconym w kierunku Patryka.
- Żarty się ciebie trzymają… Rozbrykany jesteś ostatnio…
- Nie ostatnio, tylko od dwóch lat – sprostował. – A ostatnio akurat jestem całkowicie wyluzowany, zapewniam panią.
- Wierzę ci na słowo… - skrupulatnie zaczęła oglądać swoje paznokcie.
- Jak poszło u biurokratów? – wtrącił Mateusz, choćby z powodu przegranego przez niego w fatalnych okolicznościach konkursu na temat wiedzy o fizyce jądrowej, najbardziej zainteresowany efektem skargi, złożonej przez szkolną wychowawczynię.
- Bardzo kiepsko – wyznała bez ogródek, bo nie było sensu niczego ukrywać. – To są ludzie z innej bajki, ze zmielonymi mózgami .
Nie widziała powodu, by łagodzić język. Może w szkole zachowałaby się inaczej, ale tutaj w Marsylii, w blasku sierpniowego słońca, na mimo wszystko nieoficjalnej imprezie… Nie zawsze zachodziła potrzeba wygłaszania oficjalnych opinii sztywnym językiem.
A przy okazji mogła trochę rozbawić towarzystwo. Bo zawsze jest wesoło, kiedy nauczycielka używa dużo mniej oficjalnego języka.
- Przykro mi Mateusz, ale w tej sprawie nie da się niczego zrobić – dodała patrząc w twarz wysokiego licealisty.
- No dobra, nie to nie. Nie mam aż takiego ciśnienia – wzruszył ramionami chłopak.
- Moralne zwycięstwo musi ci wystarczyć – dodała jeszcze.
- I promienny uśmiech wychowawczyni – Patryk dokuczał w najlepsze.
- Patryku… - zwróciła się doń Kamila, faktycznie uśmiechając się szeroko, choć tylko ustami a nie twarzą. – Niech ci dobry Bóg odpłaci na maturze twoje wyluzowanie. Bo niektóre nauczycielki ci nie przepuszczą…
Znów rozbawiła podopiecznych. I przynajmniej na chwilę usadziła jasnowłosego ucznia.
- Nie mogę zrozumieć, jak oni tak mogą podchodzić do spraw związanych z tym molestowaniem – odezwała się dźwięcznym głosem Patrycja.
- Poddali się już dawno temu – rzucił Patryk. – Teraz tylko czekać, aż kozojeby wyrżną im całe społeczeństwo i wprowadzą już oficjalnie swoje porządki.
- Patryk… - zwróciła chłopakowi uwagę Kamila, ale w zasadzie tylko pro forma. Sama czuła złość i irytację przez to wszystko.
- A nie mówię prawdy? – lekko się zaperzył. – Albo ten film, jaki sobie wymyślili jacyś tam, od nich… Nagrywają film o podrywie, polegający na tym, że rejestrują jakieś wulgarne odzywki i chamskie zaczepianie dziewczyn. To nie wiem, może i my zrobimy taki film, bo nad czym tu się wysilać? – wzruszył ramionami.
- Jak dotąd nie mieliśmy żadnego pomysłu na jakiś ciekawy film w konkursie, dobrze pamiętam? – Kamila przekrzywiła głowę.
Faktycznie, spamiętanie wszystkich konkursów i projektów, w których brali udział uczniowie ze szkoły, bo przecież nie tylko członkowie jej klasy brali udział w tym olbrzymim obozie, przerastało trochę jej możliwości.
- Nie, nawet byliśmy o krok od rezygnacji a prawdę mówiąc pewnie to zrobimy. Dziewczyny chyba też niczego nie wymyślą. A my tym bardziej – wzruszył ramionami Patryk.
- A szkoda, bo można by tym, tam… Dowalić jakimś fajnym pomysłem – skwitował Mateusz. – Tylko co tu wymyślić, jak w konkursie bierze udział takie coś?
- Mam ich po dziurki w nosie, sama chętnie bym dokopała tym wszystkim dupkom, czy to w biurokracji, czy tym francuskim napaleńcom – poniosło ja trochę bardziej, niż zwykle, ale wciąż siedziały w niej niezbyt miłe przeżycie ostatnich dni jak i zakończona ledwie kilkanaście minut temu rozmowa z przedstawicielami wyższych władz na tych Europejskich Dniach...
- No to mówię, sami nagralibyśmy coś w ten deseń, skoro i tak nie mamy pomysłu na nic innego – powtórzył Patryk.
Mateusz spojrzał na niego pobłażliwie, ale nim ktokolwiek zdążył zareagować…
- Jak to wszystko widzę, to najchętniej sama bym nagrała jakiś film erotyczny, żeby im pokazać – wyrzuciła z niezwykle rzadką u niej gorzką zapalczywością Kamila.
Spojrzeli po sobie lekkim zdumieniem, czy aby na pewno dobrze słyszeli.
- Halo, pani profesor, film erotyczny…? – Patryk spojrzał na klasową wychowawczynię trochę tak jak się patrzy na pacjenta zakładu psychiatrycznego.
- Tak, Patryku. Po pierwsze niekoniecznie mówiłam, że ja w takim filmie miałabym wystąpić, bo myślę, że właśnie to przyszło ci do głowy a po drugie, rozumiem, że dla ciebie erotyka i porno to jedno i to samo. Otóż, nie pierwszy raz jesteś w błędzie.
- Ładnie panią wkurzyli, że wyskakuje pani z takim tematem – pokiwał głową zadziorny uczeń, nie przejmując się szpilką wbitą przez nauczycielkę. – To niech pani opowie jak to widzi?
Zawahała się, jakby wracając do równowagi. Owszem, wkurzyli ją oni wszyscy i może dlatego wyskoczyła z tak oryginalnym pomysłem w obecności ludzi, którzy niekoniecznie powinni takich propozycji wysłuchiwać.
No, ale w sumie… Patryk, Sebastian, nawet Mateusz… Tylko obecność Patrycji trochę ją deprymowała.
Złożyła obie dłonie i przyjęła bardziej kobiecą postawę, jakby nieco dystansując się od rzuconego przed chwilą dość szokującego pomysłu.
- Erotyka to coś subtelnego, w każdym razie można ją tak właśnie pokazać i to na tysiąc sposobów – wyjaśniła, jakby wykładała lekcję. – Erotyczne może być po prostu zdjęcie mężczyzny i to ubranego. Ale specjalnie dla ciebie, Patryku… Zdjęcie kobiety ubranej normalnie w jeansy i bluzkę. Czy nie mam racji?
- Oczywiście, ale przecież wyszła pani z propozycją filmu a nie zdjęć – zaoponował wywołany, niczym do tablicy uczeń.
- Zrozumiałeś tyle, ile rozumiesz na moich lekcjach, czyli niewiele – z satysfakcją popisała się drobną złośliwością. – To był tylko przykład. Mogłabym podać takich milion. Erotyka i co za tym idzie film erotyczny, nie musi składać się z aktów damsko-męskich, rozumiesz?
- Może mi pani nie uwierzy, ale rozumiem doskonale – pokiwał głową Patryk, świdrując nauczycielkę wzrokiem. – W takim jednak razie dalej mamy wiele zagwozdek. Co pani chciałaby przekazać w takim filmie? Jak wyglądałby scenariusz? I kto miałby w nim zagrać?
- Może właśnie w opozycji do tego chamskiego filmiku pokazalibyśmy taką właśnie subtelną erotykę? Może na tym polegałby scenariusz? A kto by zagrał? Cóż… To zależy od konkretnego scenariusza, od tego co mielibyśmy w nim pokazać.
- No ja rozumiem, ale przecież nie pokazalibyśmy na takim filmiku pani w samej bieliźnie przez godzinę, nie? Chociaż nie powiem, szansa na wygraną na pewno by była i to niezła – zaśmiał się na swój charakterystyczny sposób Patryk, przebierając jednocześnie nerwowo rękoma.
- Nie, to byłoby bez sensu. Poza tym nie mówiłam, że to ja mam w takim filmie zagrać – zastrzegła, jakby wycofując się trochę z tego szalonego mimo wszystko pomysłu.
- No dobrze, to ustalimy później – wtrącił Mateusz. – Ale ten scenariusz… Film musi mieć jakiś pomysł, konkretny. Jakby to miało wyglądać?
- Ja bym zrobił bohaterką nauczycielkę – odezwał się wreszcie Sebastian. – Można zacząć od czegoś subtelniejszego właśnie, na przykład od nauczycielki prowadzącej lekcję.
- Języka polskiego – uzupełnił oczywiście Patryk.
- Już rozpisałeś rolę dla mnie, tak? – skwitowała Kamila, raczej rozbrojona, niż rozeźlona. – No załóżmy, że tak. I… - zrobiła pauzę patrząc wyczekująco.
- I na przykład… Taka nauczycielka prowadzi lekcję i wynagradza zadowalające wypowiedzi uczniów, stopniowym striptizem – uśmiechnął się zawadiacko od ucha do ucha.
- Do takiego scenariusza musisz znaleźć sobie inną nauczycielkę – spojrzała litościwie na licealistę.
- Pani profesor, ale to nie jest takie głupie a przecież nie mogłaby pani przez cały film występować ubrana zapięta po szyję – poparł kolegę Sebastian, odgarniając z twarzy swe długie, jasne włosy.
- To jest głupie – podkreśliła z naciskiem. – To jest właśnie taka rzecz bardziej związana z filmami porno a nie z erotyką. A poza tym wcale nie zadeklarowałam jeszcze występu w takim filmie a już na pewno nie mówiłam nic o rozbieraniu.
- Ach tak… - niby oburzył się Patryk. – Chciałaby pani nakręcić film erotyczny, ale wysługiwać się nami i innymi dziewczynami? Ładnie to tak?
- Patryk, nie podpuszczaj mnie… - uniosła w górę palec ostrzegawczym ruchem.
- Nie podpuszczam, ale to nie fair z pani strony – pokręcił głową.
- Wróćmy może do tego scenariusza – uparcie trzymał się swojego tematu Mateusz. – Musielibyśmy napisać scenki i dialogi. Trochę by to potrwało.
- A po co dialogi? – sprzeciwił się coraz bardziej podekscytowany Patryk.
- Jak to po co? – Mateusz spojrzał na kolegę z potępieniem.
- No po co…? Można by tylko ustalić sceny, to jest co konkretnie kręcimy, co robimy a dialogi zostawić samym zainteresowanym, niech idą na żywioł.
- W sumie nie takie głupie – Sebastian znów poparł Patryka.
- To jeszcze zależy od samych scen. Od tego co konkretnie wymyślimy – Mateusz trochę spuścił z tonu.
- Już wymyśliliśmy – wzruszył ramionami Patryk. – Szkoła, lekcja, nauczycielka, klasa. Wykład z Potopu i… Albo nie… Zaraz, mam coś fajnego – przekrzywił głowę, intensywnie rozmyślając.
- Szukasz głównej aktorki? – zakpiła nieco wychowawczyni.
- Taką już mam. Aktorka w filmie erotycznym musi być najwyższych lotów, to nie te czasy, gdy wystarczyła po prostu goła baba.
- Najwyższych lotów…? – pokiwała głowa, nie wiedząc jak zareagować na ten komplement, w takiej sytuacji, chyba nie do końca ją przekonujący.
- Tak. Obawiam się, że Mateusz nie odda nam Patrycji – spojrzał szelmowsko na kolegę. – Poza tym Patrycja trochę za młoda. A pani nie dość, że w odpowiednim wieku, to jeszcze z życiowym doświadczeniem. Nauczycielskim – dopowiedział, by nie wyszło, że miał na myśli coś zupełnie innego.
- No a na tej lekcji…? – poddała się, mimo wszystko z pewnym zaciekawieniem przysłuchując się wywodom akurat tego ze swych podopiecznych, do którego miała dziwną słabość.
- Mam taki pomysł…
- To już wiemy, czekamy na konkrety…
- Chomik przywiózł na ten obóz wykrywacz kłamstw. Taki prosty w obsłudze, nie jakieś wielgachne urządzenie jak kiedyś. I reaguje natychmiast, nie trzeba czekać na jakieś analizy. Nie wiem w sumie po co, ale teraz przyda się doskonale.
- Wykrywacz kłamstw? – zdumiała się Kamila, mrużąc nieufnie oczy. – Po co? I co to ma wspólnego z filmem?
- No właśnie… Może w ramach lekcji, podłączona do aparatury nauczycielka zobowiązuje się do odpowiadania na różne pytania swoich uczniów a jeśli wykrywacz wykazałby kłamstwo, to na przykład musiałaby… No sama pani wie – rozbawiony spojrzał głębiej w oczy zainteresowanej wychowawczyni. – Albo na przykład opowiedzieć coś fajnego, albo zdjąć jaką część garderoby…
Pohamowała się od komentarza typu „nawet o tym nie myśl!”. Nie dość, że to byłoby za proste, to dodatkowo ten pomysł tak rozbroił ją, jak i na swój sposób urzekł. Choć wcale nie poczuwała się do zagrania głównej roli w takim spektaklu.
No, ale jakby nie patrzeć… Nieźle to sobie wymyślił. Niczym… Niczym ten ktoś, do kogo zdążyła go przyrównać już kiedyś…
- I ja mam w czymś takim zagrać? – zapytała raczej w typowy kobiecy sposób, by się podroczyć, czując doskonale, że ani on, ani reszta nie odpuści.
- Pani rzuciła pomysł, wiec nie zostawi nas z tym samych, prawda? – zapytał logicznie. – Sama chce im pani dokopać, wiec niech pani też się w to włączy.

Rozdział 2. Erotyczna godzina wychowawcza.

Nie zdawała sobie sprawy, jak szybko mogą minąć dwie godziny. Ledwo w głowie zakiełkował jej jakiś pomysł, raczej złośliwy, niż realny, to już…
- Seba, sprawdziłeś te kamery? – usłyszała w sali głos Patryka.
- Tak, działają bez zarzutu – dobiegła ich odpowiedź długowłosego mikrusa.
Wywalczyła te kamery w kilka minut. Wystarczyło pójść do głównego ośrodka i oświadczyć, że mają pomysł na film. Po chwili dysponowali całkiem dobrym sprzętem.
- Bezprzewodowy, można po prostu zamontować w danym miejscu i kamerzysta nie jest potrzebny – stwierdził Patryk. – W ten sposób możemy wszyscy uczestniczyć w akcji.
Tak, wszyscy… Już nie tylko ich czworo, ale…
- Musiałeś rozgłaszać wszystkim dookoła? – zwróciła się z pretensją w głosie do Patryka.
- A co mieliśmy zrobić? – spojrzał na nią niewinnie. – Klasa to klasa, musi być te trzydzieści osób. Musi to jakoś wyglądać a nie trzech chłopaków i jedna laska.
No, trzydziestu na szczęście nie było, ale liczba dobijała do dwudziestki. Uczennice z jej klasy i jeszcze parę osób z innych. W tym niestety głównie chłopacy. Trzecioklasiści z innych klas.
Przygryzła wargę czując delikatny mętlik w głowie. Jak to w ogóle przyjąć? Jak do tego podejść? Czy nie mogłaby…
- Mam nadzieje, że jakby co się pani na nas nie wypnie i nie wyjdzie w trakcie lekcji. Trzymajmy się konwencji i nagrywamy do końca – przekonywał Patryk, jak zwykle nie robiąc większych ceregieli.
Wybiła punkt szesnasta. W sali było tak samo gorąco jak i na całym południowym wybrzeżu Francji. Ale szósty zmysł mówił jej, że wypadało się zabezpieczyć, na wszelki wypadek, jakby coś było nie do końca tak…
- Acha, ustalmy, że to wszystko potrwa jakieś trzydzieści minut, potem ktoś włączy dzwonek. A poza tym… Ubrała się pani jakbyśmy byli w Finlandii – pokpiwał Patryk.
Przesadził, ale nie aż tak. Gdy uczniowie i uczennice prezentowali się bardzo luźno, przybywając w samych spodenkach, czy spódniczkach i koszulkach, ona włożyła spódnicę i to nawet dość długą, oraz koszulę. W sumie powinna jeszcze mieć coś więcej, ale nie chciała narazić się na śmieszność.
Co tam… Wbrew temu o co prosił Patryk, zawsze mogła po prostu przerwać wszystko i wyjść.
- No… - usłyszała głos zadowolonego Patryka. – Niech to ma ręce i nogi. Niech pani odczeka minutę i wejdzie do klasy.
Postąpiła zgodnie z zaleceniem. Odliczyła sześćdziesiąt sekund i na nieco uginających się nogach otworzyła drzwi wkraczając do pomieszczenia, które jej uczniowie szybko przerobili na salę lekcyjną.
- Dzień dobry! – rzuciła zdecydowanym głosem, nie chcąc zdradzać objawów tremy.
- Dzień dobry pani profesor! – odpowiedzieli niemal równym chórem zebrani.
Szybko przeliczyła obecnych. Wyglądało na to, że jest ośmiu chłopaków i jedenaścioro dziewczyn. W sumie, co to za różnica? Jeżeli zdarzy się coś niezbyt fajnego, to co za różnica, czy świadkami wpadki będą chłopaki, czy dziewczyny?
No w sumie to chyba jednak zależało od rodzaju ewentualnej wtopy.
- Jak samopoczucie? A może zrobiłabym wam jakąś kartkówkę, co…? – zakpiła lekko ze zgromadzonych, wiedząc, że nie ma to oczywiście żadnych szans.
- Nieeee… - odpowiedział jej klasowy chór.
- Pani profesor, generalnie doszliśmy do wniosku, że na nietypowość lekcji i ogólnie warunków tutaj, powinniśmy zrobić godzinę wychowawczą – rzucił ktoś spoza jej klasy. Nawet nie znała chłopaka z imienia.
Z miejsca uzyskał lekki aplauz a ona w tym czasie zerknęła na aparaturę. Cóż, technika poszła do przodu i faktycznie była to maszyna niewielkich rozmiarów. A podłączenie się do niej wymagało podklejenia całego jednego kabelka w okolicy nadgarstka, co uczyniła w ciągu kilku sekund.
Coś takiego miało wydawać wyroki o prawdzie i kłamstwach? Spojrzała mocno nieufnie.
- A o czym chcielibyście porozmawiać w trakcie tej godziny? – zapytała.
W sumie był to ciekawszy pomysł. Myśl o tym, że miała tu wykładać cokolwiek ze szkolnego materiału, w tych warunkach atmosferycznych skręcała jej wnętrzności. Ale z drugiej strony taki pomysł stwarzał sporą przewagę licealistom.
Czuła podskórnie jakiś podstęp.
- O wielu rzeczach – wzruszyła ramionami jakaś dziewczyna, również bliżej jej nieznana. – O tym, co tu się dzieje, o tym jak zachowują się ci muzułmanie. Czy to wszystko właśnie tak powinno wyglądać.
- Cóż… Odpowiedź jest chyba prosta, nie powinno – chrząknęła Kamila, prostując sylwetkę. – Byłam ze skargą u dowództwa tej imprezy – nakreśliła w powietrzu cudzysłów. – Złożyłam już raport… Kilku uczniom, nie wiem czy mam powtarzać…
- Niech pani opowie – poprosiła licealistka.
No to opowiedziała, rozluźniając się nieco. Gdzieś w jej głowie tkwiło, by się nie rozpędzać za bardzo z niektórymi kwestiami. Ale w sumie, nie miała nic do ukrycia, przynajmniej w tym temacie.
I tak to szło przez kilka, nawet kilkanaście minut. W sali robiło się coraz głośniej i trudno się dziwić. Była to lekcja nagrywana na potrzeby filmu, przeprowadzana w czasie wakacji, w czasie wakacyjnego pobytu we Francji. Nie było sensu trzymać jakiegokolwiek rygoru, chociaż raz musiała się wysilić by uspokoić towarzystwo.
- A może zagramy w jakąś grę, skoro tu tak jesteśmy? – zaproponowała nagle jedna z dziewczyn, akurat uczennica klasy prowadzonej przez Kamilę, Asia.
Niewysoka brunetka średniej wagi, była w klasie prowadzonej przez Kamilę chyba najodważniejszą dziewczyna, kreatywną, mającą sporo pomysłów. Wychowawczyni ceniła ją za to.
- Chyba w piłkę – mruknął nieco rozbawiony pomysłem Sebastian.
- Albo w pokera – dorzucił wysoki chłopak znany wszystkim pod ksywą Chomika.
- A może nie, może każdy z nas coś powie od siebie, coś intymnego – nie ustawała Asia.
- Jak intymnego? – nasrożył się inny z chłopaków.
- No nie wiem, jakieś intymne wyznanie, może na przykład wymyślimy jakieś pytanie i każdy z nas na nie odpowie, co?
Na sekundę zapanowała cisza. Chyba każdy zdawał sobie sprawę, że takie pytania, jakie by nie były, to obosieczny miecz. Fajnie usłyszeć odpowiedzi od innych osób, gorzej, kiedy trzeba wyjawić coś samemu.
- To wymyśl jakieś – rzucił Chomik.
- No na przykład, czy lubisz uprawiać seks oralny – oświadczyła dumnie, zaśmiewając się przy tym.
- A ty chcesz usłyszeć te odpowiedzi, czy po prostu się pochwalić? – złośliwy komentarz Patryka przebił się przez rumor na sali.
- Właśnie. To chyba lekka przesada – teraz podniosła głos nauczycielka.
- A może wykorzystamy to, że jesteśmy na wakacjach i przeprowadzimy demokratyczne głosowanie nad tym, o czym chcemy mieć lekcję wychowawczą, co? – nie ustępowała Asia.
- Zaraz, zaraz – teraz odezwała się inna dziewczyna, Marta, również z tej samej klasy. – Po co takie pytanie, skoro każdy może naściemniać ile wlezie?
- No właśnie nie! Po to mamy tą maszynę, by ją wykorzystać. Skoro obsługa jest tak prosta, to możemy podchodzić po kolei i podpinać się pod nią. To zajmie kilka sekund każdemu i wszystko będzie czyste – rozłożyła ręce podekscytowana brunetka.
Znów na sekundę zapadło milczenie i już Kamila miała zabrać głos, gdy nagle odezwały się liczne głosy popierające pomysł licealistki.
- Dobra, wchodzimy w to!
- To zaczynasz!
Kamila stała jakby z boku przy podejmowaniu tej decyzji. Niby mogła zaoponować, ale miała w głowie prośbę Patryka, by zachować konwencję filmu. Skoro się to nagrywa…
- No to zaczynam! – obwieściła. – Tylko bądźcie ciszej. Niech Chomik podejdzie do stołu i sprawnie obsłuży każdego, dobra?
Kilkanaście sekund wystarczyło, by wszystko było gotowe. Chomik podpiął wolny kabelek w okolice nadgarstka Joanny i można było zaczynać.
- Gotowa? – zapytał.
- Startuj – ponagliła go.
- Zawsze jest tak, że bezpośrednio przed odpowiedzią trzeba zadać pytanie. Odpowiedzi podajemy normalnym tonem, bez szczebiotu, czy innych śmiechów – wyjaśnił na szybko Chomik. – I jedyne odpowiedzi jakie podajemy, to „tak”, „nie”, lub „nie wiem”, co tyczy się tych, którzy nie mieli przyjemności uprawiać – Chomik wyszczerzył zęby, dzięki którym zawdzięczał przezwisko.
- Możesz zaczynać – obwieściła Asia.
- No to jedziemy… Czy lubisz uprawiać seks oralny?
- Tak – obwieściła Asia i odczekawszy sekundę roześmiała się na głos, zakrywając dłońmi twarz, jakby niezwykle szczęśliwa z pomysłu, który powstał w jej głowie.
- Zgadza się. Zatem następna, tak jak siedzimy, dobra? Karolina – Chomik wskazał na sąsiadkę Joanny w ławce.
Podpięcie jej pod maszynę zajęło jeszcze mniej czasu, niż w pierwszym przypadku. Nie minęło kilka sekund a Chomik mógł ponowić atak.
- Czy lubisz uprawiać seks oralny?
- Nie wiem – odpowiedziała krótko dziewczyna ze śmiertelnie poważną twarzą, choć sekundę później jej oblicze zaczerwieniło się.
- Doskonale, kolejna osoba – rzucił Chomik.
Kamila patrzyła tak z zaciekawieniem, jak i zakłopotaniem. Może powinna była wcześniej zareagować a tak… Czy to wszystko przez to zobowiązanie co do filmu? To wszystko działo się jakby obok niej. Tak jakby uczniowie przeprowadzili sobie ten spektakl nawet i bez jej udziału.
Oparta o okno stała, przysłuchując się odpowiedziom. Czuła się niezręcznie, gdy padały kolejne, najczęściej zawarte w dwóch słowach „nie wiem”. Po czym kolejka zaczynała się kończyć a głowy kolejnych uczniów zaczynały ukradkiem zerka na licealną nauczycielkę.
- Albo maszyna się zepsuła, albo wszyscy nagle staliście się uczciwi. Same poprawne odpowiedzi. Wszyscy już? – rzucił w końcu Chomik w głąb sali.
- Jeszcze pani profesor – odpowiedział szybko Patryk a sala zaniosła się delikatnym śmiechem.
Śmiechem, w którym dało się wyczuć hamowane emocje. Kamila poczuła, że i jej samej wskakuje rumieniec na twarz.
- Prosimy panią – zobaczyła bity w siebie wzrok Chomika.
- Myślę, że doskonale bawiliście się beze mnie, wiec nie będę do niczego potrzebna – zaoponowała rzucając dość słaby i banalny argument. 
- Pani profesor, no… - usłyszała lekki chór. Tak męski, jak i żeński.
Ci pierwsi… To jasne. A dziewczyny? Skoro one przez to przeszły, to pewnie chciały by szanowna nauczycielka zaliczyła to samo zadanie.
- Nie bardzo rozumiem po co wam to – potrząsnęła głową, starając się zamaskować zdenerwowanie.
- Wszyscy byli, niech pani też... Wszyscy za jednego… Jesteśmy we Francji, nie w szkole…
Te argumenty brzmiały jak brzmiały, ale ich natłok…
Na uginających się nogach ruszyła w kierunku tego niby nauczycielskiego biurka. Wstrzymując oddech dała się podpiąć do maszyny. A potem…
- Czy lubi pani seks oralny?
- Tak – odpowiedziała pewnym tonem. Skoro już musiała, to nie mogła sobie pozwolić na kolejne upokorzenie w postaci załamującego się głosu.
Odpowiedź Chomika stwierdzającego poprawność, utonęła w morzu braw. Zaczerwieniona, nie powstrzymała pełnego skrępowania uśmiechu, ponownie kierując się w stronę okna i opierając z ulgą o parapet. Trudno, tak być musiało…
- No i co? No i co? – cieszyła się Asia. – Tak narzekaliście… Może jeszcze raz?
- Może jednak wystarczy…? – rzuciła natychmiast Kamila, ale została dość gwałtownie zagłuszona przez licealistów.
- Ale jakie pytanie teraz?
- Może czy lubisz seks oralny bierny, lub czynny?
- Nieeee… - propozycja utonęła w masowym proteście.
- Wielu znów odpowiedziałoby, że nie wie.
- To musi być pytanie dla wszystkich – rzucił ktoś przytomnie zbierając poparcie.
- Dobra, mam – znów przebiła się Asia. - Skoro dla wszystkich… To niech będzie takie. Czy uprawiałeś masturbację w czasie tych wakacji?
- Asia, proszę cię…! – podniosła nieco głos Kamila a przyganą.
- Dobra zrobimy to! – zakrzyknęli ją natychmiast inni, podnosząc kolejny raz hałas w sali.
- Pani profesor, niech będzie to jedno pytanie, co to za problem? – posłał odpowiedź ktoś inny.
- Pytasz w czym jest problem, by opowiadać o tak intymnych rzeczach? – Kamila posłała mu nauczycielskie spojrzenie, którym z reguły w polskich salach lekcyjnych wygrywała.
Ale teraz była we Francji i lekcja wyglądała trochę inaczej.
- W sumie to po co opowiadać o czymś oczywistym? – wyrwał się jeden z chłopaków, znów doprowadzając do kolejnej fali śmiechów i hałasu.
- To tylko zabawa, możemy ci zadać inne pytanie jak chcesz – odpaliła natychmiast Asia.
- No tak, ja bym wolał zapytać z iloma dziewczynami, czy tam chłopakami mieliśmy okazję…
- Wykluczone – zareagował natychmiast Chomik. – Wykrywacz może ocenić odpowiedź tylko na „tak”, lub „nie”. Ewentualnie „nie wiem”. Każda inna odpowiedź, taka jak liczbowa jest niemożliwa do ocenienia.
- Czyli wracamy do tego co ustaliliśmy – obwieściła Asia przebijając się przez inne głosy.
- To zbyt ostre – wbił się w górę jakiś przenikliwy dziewczęcy głosik.
- Rozumiem, że panuje wolność wyboru i nie można zmuszać tych, którzy nie mają na to ochoty – odezwała się Kamila starając się by ton głosu nie był zbyt niechętny.
- Pani profesor, wszyscy to wszyscy, ale skoro pani nie chce się z nami integrować… - odparła rezolutnie Asia, popierana nieśmiało przez kilka osób.
- A co ma pani do ukrycia? – zapytał śmiało Patryk wywołując kolejną falę uśmieszków.
- Mam do ukrycia swoją własną prywatność Patryku drogi – odpowiedziała kulturalnie, acz nieco dosadnym tonem.
- Nie ma tak, jak wszyscy to wszyscy – rozbrykany licealista powtórzył przytaczany wielokrotnie argument, tylko, że dużo mocniejszym tonem.
Westchnęła tylko. Z jednej strony nie bawiła jej taka zabawa z uczniami szczególnie z własnej szkoły. Z drugiej rozumiała to słowo jak integracja, czy hasło o wszystkich. Sama poczuła się nieźle rozebrana po pierwszym pytaniu, które przecież też było intymne, ale… Ale mamy dwudziesty pierwszy wiek… Dorosłe kobiety uprawiają seks oralny.
Choć czy od razu wypadałoby to obwieszczać światu? Swoim uczniom? I to nie przy pytaniu „czy uprawiasz”, tylko „czy lubisz”?
Skoro tamto pytanie przeżyła, to…
- Asia, dawaj! – rzucił głośniejszym tonem Chomik znów podłączając brunetkę do maszyny.
- No jedziesz.
- Jak miało brzmieć…? Acha, już pytam. Czy masturbowałaś się w trakcie tych wakacji?
- Tak – zapewniła silnym tonem Asia. Maszyna milczała.
- Świetnie – pochwalił Chomik. – Następna proszę…
Znów podchodziły kolejne osoby, ale tym razem atmosfera była dużo gęściejsza. Kamila uświadomiła sobie to z pewnym opóźnieniem. W sumie to przecież logiczne.
O ile przeciętnemu osiemnastolatkowi nie jest wstyd przyznać, że nie uprawiał nigdy seksu oralnego, to w przypadku masturbacji sprawa była bardziej wstydliwa. No bo przyznawać się do czegoś takiego… W sumie chłopacy chyba mieli łatwiejsze zadanie, ale dziewczyny? Nie każda jest beztroską Asią. Czasami wśród takich wypowiedzi…
- Justyna, czy masturbowałaś się w trakcie tych wakacji? – skierował pytanie chomik w kierunku stojącej przed nim drobnej blondynki.
- Tak – zapiszczała niemal, wzbudzając lekki śmiech w sali. .
- Justyna, ty…? A taka niewinna, popatrz – skomentował z lekką złośliwością dość przygrubawy Szymon.
- Zamknij się łosiu – rzuciła mu wyraźnie skrępowana i rozeźlona dziewczyna.
No właśnie… A przecież…
Odliczając kolejne osoby poczuła rosnące znów zdenerwowanie. Z upływem kolejnych sekund nadchodził czas na nią. Będzie musiała tam podejść? I co odpowie? Zatai tę informację narażając się na śmiech i pewnie delikatną ironię, czy też przyzna? No bo choć nie praktykowała tego, to jednak kilka tygodni temu w środku lipca zdarzył się jeden taki przypadek, że…
- Pani profesor niech pani nie da się tym razem znowu prosić – usłyszała głos którejś z dziewczyn.
- Zatem może najlepszym wyjściem byłoby, gdybyście mnie nie prosili w ogóle? – rzuciła na odczepnego.
- Pani profesor, gramy w tej samej drużynie – usłyszała głos Patryka, przypominającego jej dość sugestywnie, że to wszystko to tylko droga ku wiadomemu celowi. Że jest ten cel, taki przecież szczytny. Cel, który wymyślił nie kto inny, tylko ona sama.
Ruszyła z oporem w kierunku biurka.
Nim rozbrzmiał głos Chomika uświadomiła sobie, że poszły dwie tury pytań a maszyna nie zabrzęczała ani razu. Czyżby wszyscy okazali się tak święci i udzielali tylko poprawnych odpowiedzi? A co, jeśli ta maszyna się zepsuła? A co jeśli…
Jeśli to wszystko to tylko taka podpucha? Podpucha mająca na celu przekonanie jej, że ta maszyna naprawdę działa i wychwyci każde kłamstwo? A może to jakaś popierdółka i nic więcej? Prawie czterdzieści odpowiedzi i żadnego kłamstwa? Nie no…
- Pani Kamilo – głos Chomika wraz z lekkim śmiechem rozchodzącym się po sali wyrwał ją z tych rozmyślań przyprawiających o szybsze bicie serca. – Czy masturbowała się pani w okresie tych wakacji?
- Nie – odpowiedziała natychmiast.
Drgnęła jak szalona, gdy dwie sekundy później maszyna po raz pierwszy w trakcie „zajęć” wydała z siebie dźwięk.
„Niech to wszystko diabli…!” zaklęła w myślach. A więc jednak… Ale to było niczym w porównaniu do… Do walącego jak młot serca i niemal ryku w pomieszczeniu.
- Pani profesor, ma pani kiepską pamięć chyba… - usłyszała złośliwy komentarz Patryka, ale ginął on w powodzi innych, nie jakichś ironicznych, czy coś, ale ogólnie w hałasie wywołanym przez rozemocjonowanych uczniów i uczennice.
- Czy ta maszyna nie ma prawa się popsuć? – przebiła się przez ten głos zaprowadzając względną ciszę.
- Pewnie ma, ale nie sądzi pani, że uwierzymy iż zepsuła się akurat teraz – rozległa się natychmiastowa riposta Patryka.
- Ty tego nie możesz wiedzieć – odpowiedziała dla zasady, starając się trzymać fason.
Zamknęła oczy na sekundę, czując, że jej policzki płoną żywym ogniem. Jeszcze w ten upał… W sumie wychodziło na to, że lepiej było powiedzieć prawdę. Nawet zdradzając tak upokarzający, intymny sekret, zachowałaby twarz a na dodatek…
- Pani profesor... Przypominam, że osoba która celowo wprowadziła w błąd naszą zgraną społeczność, słynącą z uczciwości, musi zostać ukarana w wiadomy sposób – wygłosił krótką, ale płomienną przemowę Patryk.
Kolejne upokorzenie. Przygryzła wargę posyłając mu krótkie, ale wyrażające pełną niechęć spojrzenie.
- Tu i tak jest gorąco pani profesor – nieoczekiwanie i dla niej i dla Patryka, w sukurs przede wszystkim męskiej społeczności przyszła Asia.
Czy mogła do niej mieć jakiekolwiek pretensje? Przecież zasady obowiązywały wszystkich.
Ech… Gdyby tak to była jeszcze tylko jej własna klasa… Ale było ich tu na tej wyciecze tylko dwanaścioro. Siedem osób uczęszczało do innych klas. Gdyby ich dało się wyprosić… Dla swojej klasy, dość sympatycznej tak z ogółu mogłaby machnąć ręką a tak…
- Rozumiem, że nie odpuścicie sobie dobrej zabawy? – równie dobrze mogła sobie podarować ten komentarz, ale coś musiała wygłosić.
- Wszystkim nam to groziło pani profesor – odezwała się Asia, o dziwo najbardziej aktywna w tych słownych utarczkach a nauczycielką.
- Przecież to tak jakby na plaży, no… - usłyszała czyjś niezidentyfikowany głos.
- Odwróćcie się wszyscy – zaordynowała, ale oczywiście wśród śmiechów, nikt nie wykonał tego niezbyt poważnego polecenia.
Wobec czego odwróciła się sama, szybko rozpinając guziki od koszuli. Właśnie tak, wolała uporać się z tym szybko, nie robiąc żadnego wyuzdanego striptizu, tylko zdjąć z siebie koszule, jakby zdejmowała ją powróciwszy po ciężkim dniu pracy do domu. I to właśnie uczyniła.
Ale zdejmując ją z siebie i pozostając w samym staniku czuła się, jakby była naga. Odwróciła się, nie patrząc nawet w twarze uczniów, wsłuchując się tylko w głośna owację i rzucając koszulę na krzesło.
- To w co jeszcze gramy? – rzuciła ze śmiechem Asia dobrze wiedząc jaka będzie riposta.
- Wystarczy tego dobrego na dziś – Kamila wyraziła swój sprzeciw silniejszym, niż zwykle głosem popartym odpowiednim wyrazem twarzy.
- A w tej spódniczce nie jest pani za gorąco? – odważył się rzucić jeszcze Chomik.
- Zdejmę ją w odpowiedniej chwili – tym razem ton głosu był łaskawszy.
Wzięła głęboki oddech godząc się ze swą porażką i tym, że prowadzi „lekcję” w samym staniku, jeśli chodzi o górną część garderoby.
Z jednej strony nic wielkiego, przecież tuż pod nosem mieli plażę i ona sama z niej korzystała, więc siłą rzeczy widział ją niejeden z licealistów. Na dodatek nie dość, że sam stanik plażowy był bardziej skąpy, to jeszcze na dole miała tylko majtki. Tu przynajmniej od pasa w dół była ubrana jak trzeba.
No, ale same okoliczności, w których to uczyniła, samo miejsce… I jeszcze ten upokarzający fakt, że doszło do tego wszystkiego po tym, gdy na jaw wyszło coś chyba dużo gorszego. Ta nieszczęsna masturbacja…
Tak wzdrygnęła się z niechęcią na to wszystko, jak i poczuła pewien przyjemny dreszcz płynący przez jej ciało. Szkoda tych obcych, bo gdyby byli tu sami swoi, to… To może nawet poczułaby się z powodu tej gry, z powodu tych wszystkich tematów przyjemniej, niż mogłoby się to wydawać. Nawet mimo swoich porażek.
- Teraz może pani poprowadzić jakiś wykład – rzucił Sebastian.
- A jaki wykład chcielibyście usłyszeć? – odpowiedziała splatając dłonie na nagim brzuchu.
- Na przykład temat uczciwości uczniów wobec nauczycieli i vice versa – natychmiast rzucił Patryk.
- Może ty masz coś na ten temat do powiedzenia?
- Ja? A skąd… Ja pani nigdy nie okłamałem – zapewnił gapiąc się jak większa część chłopaków w jej stanik.
- Chciałabym w to wierzyć Patryku… No to może ktoś rzuci coś poważniejszego?
I nim ktokolwiek coś wygłosił rozległ się dźwięk naśladujący szkolny dzwonek. Trzydzieści minut minęło. Kamila odetchnęła z ulgą. Nie tylko dlatego, że kończyła się historia jej niepowodzeń i pewnego poniżenia. Także dlatego, że w dość długiej spódniczce było jej naprawdę gorąco.
Licealiści dość niechętnie opuszczali pomieszczenie. Licealistki wyszły szybciej. Chłopakom, dziwnym trafem zabrało to więcej czasu. Najwięcej Patrykowi, który przystanął przy nauczycielce.
- Pani profesor… Nie sądzi pani, że mogłaby mi pani udzielić korepetycji?
- Jakie korepetycje masz na myśli?
Zrozumiała oczywiście w lot, że chłopak próbuje tandetnego scenariusza z byle jakiego pornosa. Spojrzała na niego niechętnie, ale uświadomiła sobie, że on po prostu gra i dobrze o tym wie.
- No właśnie za bardzo nie mam pojęcia… A może to ja bym udzielił pani jakichś, na przykład w temacie wspomnianej już uprzednio uczciwości.
- Czyli uważasz, że jestem nieuczciwa, tak…? – zapytała spokojnym głosem
- Aż tak bym tego nie określił, ale jednak tak trochę… No rozmija się pani czasem z prawdą…
- I zamierzasz mnie edukować? A może od razu ukarać? – jej głos zabrzmiał ciszej i subtelniej. A ona sama oparła dłonie o biurko przyjmując adekwatny do tonu wyraz twarzy
- Wow… - cofnął się o pół kroku jakby nieco zaskoczony postawą nauczycielki. – Dlaczego od razu karać…?
- Czyli edukować. A duże masz argumenty…? – zapytała jeszcze bardziej przekrzywiając twarz.
Gdyby to był ktoś inny… Ale to był Patryk. Poznała go już z dużo innej strony. Tak jak przede wszystkim on ją. Tyle, że w tym wszystkim był jeden szkopuł. O ile w sytuacji sam na sam mogła się tak zabawiać, to musiała przecież pamiętać, że to się nagrywa i ktoś to będzie musiał obejrzeć. Nawet jeżeli ostatecznie takie sceny pójdą do skasowania.
Nim więc Patrykowi przyszła do głowy jakakolwiek riposta, wyprostowała się kończąc grę.
- To tyle kolego jeśli chodzi o nasze zajęcia. Zmykaj już, bo muszę zamknąć salę i oddać klucz do pokoju nauczycielskiego – oznajmiła patrząc mu prosto w oczy.
- A co z korepetycjami? – zapytał wyraźnie zbity z tropu, co przyjęła ze sporą satysfakcją.
- A nic – wzruszyła ramionami. – Jak się zdecydujesz to daj znać. Ustalimy cenę. Ale jakby co, to ja nie jestem droga.

Rozdział 3. Porno sesja królowej.

Kilkadziesiąt minut odpoczynku w hotelowym pokoju przyniosło jej ulgę. Przebrała się w wygodniejsze ciuchy i zjadła skromny obiad. Nie chciała nawet oglądać materiału, do którego niemal od razu rzucili się Patryk z Sebastianem, oraz w mniejszym stopniu Mateusz ze swą dziewczyną. W sumie po co? Przecież wszystko miała w pamięci.
I co chwilę wzdragała się przypominając sobie sytuację z pytaniem o autoerotyzm. Dała ciała. Trudno, musiała przejść nad tym do porządku dziennego.
Tym bardziej, że jeżeli miała zamiar potraktować ten film erotyczny choćby w jakimś stopniu poważnie, to musiała liczyć się z tym już wcześniej, że takie wpadki się przytrafią. Po prostu, z definicji.
A skoro już w ten projekt weszła… To musiała go potraktować poważnie. Tym bardziej, że był to jej pomysł.
Odetchnęła, zasiadając na skraju łóżka. Pokoje były skromne, tym bardziej, że dostała jednoosobowy. Łóżko, telewizor, prysznic i to wszystko. No i jeszcze jedno krzesło.
Zerknęła na zegarek. Tamci pewnie wymyślali już jakieś następne epizody. Ciekawe jakie… Zasadniczo sama powinna coś wymyślić, żeby mieć coś w zanadrzu, gdy chłopaki wyskoczą z czymś nad wyraz oryginalnym. Generalnie już ta lekcja z tym wariografem była czymś zaskakującym. I jednocześnie, jak na takie przedsięwzięcie, bezpiecznym. Ale co dalej? Czy przyjdzie jej zdradzić jakieś inne tajemnice? Nie, ten pomysł został już wykorzystany. Więc co teraz? Będzie musiała zdradzić tajemnice swego ciała? Rzecz jasna, w jakimś tylko stopniu? Ale jednak. Choćby był to jakiś filmik przedstawiający ją w bieliźnie.
Przecież to ma być film erotyczny. Trochę nagości musi być. A kto miał to zrobić, jak nie ona?
Poczuła lekki niepokój. Wstała z miejsca i postanowiła złapać chłopaków. Bo bez niej mogliby się mocno zapędzić w swoich pomysłach.
- No i co tam? – dorwała ich pod hotelem, na dużym parkingu. Mieli odpalonego laptopa i oglądali nagranie z sali lekcyjnej.
Ich, to znaczy tylko Patryka i Sebastiana.
- Wyszło całkiem fajnie. Jest super jakość i na dźwięk też nie ma co narzekać – odpowiedział Sebastian unosząc głowę znad sprzętu.
- Potniemy to trochę, bo te pierwsze kilkanaście minut to będzie trochę nuda dla postronnego widza – dodał Patryk.
- I co dalej? – dopytywała się.
- Już pani tęskni za kamerą? – uśmiechnął się szelmowsko Patryk.
- Nie prowokuj. Jeśli mamy to zrobić, to im szybciej, tym lepiej.
- Co nagle, to po diable – ostudził nieco jej zapędy. I miał trochę racji. Niektóre rzeczy wypadało starannie przemyśleć. A tymczasem…
- A tymczasem nasze pomysły się trochę ograniczyły – dodał Sebastian. – W sumie to wszystko zależy od jednej sprawy – urwał patrząc znacząco na licealną nauczycielkę.
- Od jakiej? – nie zrozumiała jego zastrzeżeń.
- Od tego, jak bardzo będzie chciała się pani zaangażować. To znaczy… - poruszył się niespokojnie. – Ile będzie chciała pani z siebie dać. No... Ile pokazać – wyrzucił w końcu.
- Ach tak… Myślę, że na pewne rzeczy nie powinniśmy się porywać, prawda? – zapytała spokojnie patrząc jak na parking zajeżdża jakiś niezły sportowy, czerwony wóz.
- Jeszcze musielibyśmy ustalić co to są te „pewne rzeczy” – oderwał się od laptopa także Patryk. – Każdy może to różnie odbierać.
- A jak ty to odbierasz?
- To pani jest główną aktorką, pani decyduje, my przecież do niczego pani nie zmusimy.
Był trochę poważniejszy, niż w trakcie nagrania i jeszcze wcześniej, w czasie omawiania pomysłu. Takiego go lubiła. Postanowiła się otworzyć bardziej w tym dialogu.
- Przyznam szczerze, że o ile mam ambicję by zrobić ten film, tym bardziej, gdy już zaczęliśmy go robić, to nie mam zupełnie ochoty na to by… No sami wiecie…
Teraz i ona poruszyła się niespokojnie. Co by się nie działo miedzy nimi w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni, wtedy w Antonówku i potem w willi pana Zerkowskiego, to jednak rozmowa o takich aspektach filmu peszyła ją.
Ale Patryk nie dał za wygraną. Rozumiała to, bo skoro taki a nie inny film, to trzeba było podjąć jakieś konkretne decyzje.
- Pani Kamilo… - zaczął poważnym tonem. – Dobrze, że jesteśmy w takim gronie, wiec możemy mówić szczerze i bez ogródek. Niezależnie od tego czy się to pani podoba, czy nie. No więc… Widzieliśmy się w różnych sytuacjach i w różnych sytuacjach, różne rzeczy robiliśmy…
- Rozumiem do czego zmierzasz – przerwała mu nieco zarumieniona, znów kierując wzrok na sportowy wóz, z którego wysiadał jakiś mężczyzna w garniturze z wysoką blondynką. – Tylko są dwie rzeczy…
- Tak?
- Po pierwsze, to, że kiedyś coś się stało, nie oznacza, że było to coś zwyczajnego i będzie trwać wiecznie. To chyba jasne…
- Brzmi tak, jakby się pani tego wstydziła i przed tym uciekała, no, ale niech jest… - wzruszył ramionami licealista.
- Rozmawialiśmy już o tym Patryku. Nie uciekam od tego, acz sam rozumiesz, że to nie jest do końca normalne, prawda? Poza tym jest jeszcze druga sprawa.
- Samo nagranie?
- Tak. Otóż, mogłabym… - przerwała z lekkim westchnięciem. – Jakby to nie zabrzmiało… Mogłabym dać z siebie coś więcej, gdyby nie to, że to robimy film. I ten film ktoś musi obejrzeć. Ktoś obcy. W sumie to ileś osób. A niech by się stało, że ten film wygra i obejrzy go może ponad tysiąc osób na zakończenie Dni Młodzieży, po rozdaniu nagród za te wszystkie konkursy, gdzie dojdzie do prezentacji zwycięzców i emisji zwycięskiego filmu… Nie uważasz, że jest to spory problem?
- Pani profesor, jeśli mogę… - wtrącił Sebastian uprzedzając Patryka. – Nie, żebym coś sugerował, bo to nie tak, ale… – na jego twarzy pojawił się charakterystyczny dość nieśmiały uśmieszek. – Ale według mnie, gdyby ten film był ostrzejszy, to z pewnością byłoby to gwarancją, że nikt by go nie zobaczył. To znaczy nikt, poza samym jury. Myślę, że po prostu nie daliby mu wygrać.
- No, w sumie racja – przytaknął Patryk mrużąc oczy i przyjmując argumentację kolegi.
- Coś w tym jest Sebastian, tylko… Ja raczej wolałabym uniknąć nagrywania czegoś ostrzejszego, to chyba jasne, prawda?
- To jeszcze ustalmy co to znaczy to coś ostrego. Czy scena seksu, takiego udawanego z kimś. To byłoby coś ostrzejszego?
Zamknęła na chwilę oczy, powstrzymując westchnięcie. Od razu powinna odpowiedzieć, że coś takiego absolutnie nie wchodzi w grę. A tymczasem, mimo, że jej mózg faktycznie odrzucał tą opcję w przedbiegach, to jednak zawzięła się, by to przemyśleć.
- Nie odważyłabym się – potrząsnęła głową.
- To nie musi być scena rozbierana, jakby co – zastrzegł Patryk. – Tak jak czasem w amerykańskich filmach, jest scena erotyczna, tylko, że niczego nie widać. Praktycznie żadnej nagości. Nie, żebym namawiał, tylko mówię jak jest…
- Patryk, na razie mówię nie – rzuciła trochę bardziej stanowczo. – Tymczasem wolałabym skupić się na innych opcjach. To co zaproponowałeś, to dalej jest scena erotyczna, jak to nazwałeś i jest to mocno intymne. Nawet jeśli chodzi o coś udawanego.
- Inne opcje… No, mamy kilka. W sumie nie wiem, nawet nie kilka. Dwie, albo trzy…
- Jakie na przykład? – odważyła się wreszcie zwrócić ku niemu twarz.
- Na przykład jakaś sesja fotograficzna. Ktoś z nas wcieliłby się w rolę fotoreportera. Pani zagrałaby nauczycielkę, która z jakichś tam przyczyn chce sobie zrobić sesję. Na przykład w bieliźnie.
- Albo i bez – tym razem Sebastian wykazał się większą odwagą, choć na jego twarzy widniał wciąż defensywny uśmieszek.
- Sesja fotograficzna…? Ale w filmie, tak?
- No tak. Ktoś by niby panią fotografował a drugi to kręcił. Byłoby trochę ciała, trochę tej nagości, ale takiej do przyjęcia, jak myślę – perorował Patryk.
- Ciekawe… Można do tego wrócić. Coś jeszcze macie?
- Taki pomysł, choć trochę ryzykowny… A propos tej sesji, czy po prostu spaceru po plaży nagralibyśmy panią… W ten sposób jak zbiera pani spojrzenia męskie. Jak może uśmiecha się do tych różnych facetów, jak pani działa na nich. No i tak myśleliśmy, że mogłaby to pani zrobić na przykład też a może przede wszystkim, na oczach tych muzułmanów niektórych co się tak rzucają… Że idzie pani, im staje serce, albo co innego… - zaśmiał się na chwilę Patryk. – Że tak ich pani kusi, ale oni mogą tylko na panią popatrzeć
- Jest jeszcze jedna opcja, że mogłaby to pani robić na imprezie, ubrana normalnie, kobieco, tańcząc na parkiecie, gdzie co chwile by pewnie ktoś panią podrywał. A pani by tylko grzecznie odtrącała kolejnych adoratorów – dodał Sebastian.
- Ot, taka luźna scena? Bez jakiegoś finału? – zdziwiła się trochę.
- Finał możemy wymyślić i to taki uderzający właśnie w tych Francuzików – szybko wtrącił Patryk.
- Jaki? – zaciekawiła się.
- Tu już wracamy do tego co przed chwilą… Odtrąca pani po kolei tych wszystkich napuszonych palantów i ląduje pani w łóżku z młodym przystojnym licealistą z Polski – wyjaśnił bez ogródek a i na jego twarzy po dłuższej przerwie zagościł uśmiech. Ale ten spokojniejszy, choć podszyty lekką ironią. Ten, który czasami mocno ją urzekał.
- Ach tak, mogłam się domyślić… - skomentowała czując tak lekkie zmieszanie, jak i szybsze bicie serca. – Chcesz zagrać ze mną w scenie erotycznej, tak? – podpuściła go trochę.
- Nie chcę być nieuprzejmy, więc przypomnę tylko, że już graliśmy z panią w scenach erotycznych i to dużo mocniejszego kalibru, pani profesor
Jego ton stał sie jakby bardziej dobitny, ale i figlarny. Widocznie po chwilowej przerwie na powagę, do głosu zaczęła dochodzić jego bardziej zaczepna natura.
- Drań… - skwitowała krótko, takim tonem, by się nie miał za co obrażać. – Daliście mi trochę przemyśleń i prawdę mówiąc sama nie wiem co zrobić.
- No… Nie chcę ponaglać, ale termin upływa pojutrze. Jeśli wiec mamy coś działać, to jeśli nie dziś, to jutro musielibyśmy wszystko zrobić – uświadomił ją Patryk.
- A możemy przecież zrobić to tak, że nagramy i to i to – wtrącił Sebastian. – A jak się coś nam nie spodoba, to rezygnujemy, wyrzucamy, kasujemy i finał, no nie?
- Też tak uważam – poparł go Patryk. – Najchętniej nakręciłbym teraz jakąś scenę i to zawsze będą już dwie. Jutro ze dwie a może jeszcze coś się wymyśli i będzie można kleić film.
- No właśnie… - Kamila jakby sobie coś przypomniała. – Bo te sceny to jedno… A scenariusz całości? Bo to tak będzie wyglądać, jakby ktoś zlepił przypadkowe epizody i wykonał jakiegoś składaka, czy coś…
- Nie no, to wszystko się łączy. Film opowiada o niezwykłej nauczycielce i wszystko się połączy w jedno – wyjaśnił z pełną kurtuazją Patryk.
- No tak, ale film powinien mieć jakiś sensowny przebieg a już na pewno finał, czy motto, czy coś tam…
- Finał będzie – zapewnił. – Już go zresztą pani zdradziliśmy.
- Tak…? Jakoś nie przypominam sobie… Masz na myśli, to, że…
- Finał będzie, jak odrzuci pani amory Arabów i odda się pani pod opiekę słowiańskich wojowników – posłał jej zaczepny i zarazem niezwykle sympatyczny uśmiech.
Sama nie do końca wiedziała czego oczekiwać, gdy wchodziła do hotelowego pokoju, ale już nie swojego, tylko tego zajmowanego przez dwójkę osiemnastolatków z jej własnej klasy. Został on przerobiony nieco na potrzeby sceny, było trochę więcej wolnego miejsca.
Sama również nie wiedziała, dlaczego postanowiła włożyć na nogi obcisłe jeansy. Ot, tak wyszło… W sumie chyba mało to logiczne jeśli miała odgrywać taką scenę. Wszak jakaś krótsza spódniczka, czy sukienka sama w sobie prowokowałaby do erotycznych fotek, nie musiałaby z siebie niczego zdejmować a tak…
Nieco wcześniej Patryk, któremu przypadła rola fotografa w tej scenie próbował jeszcze dograć z nią ostatnie szczegóły.
- Pani profesor, więc tak… - krążył trochę, robiąc odpowiedni klimat do kwestii, którą chciał poruszyć. – Uprzedzając fakty… Rozumiem, że pewnie nie chciałaby pani pokazywać zbyt wielu rzeczy…?
- A ty chciałbyś żebym je pokazała, prawda? – była mimo wszystko lekko rozbawiona skrępowaniem ucznia.
- Nie o to mi chodzi – sprostował chyba naprawdę szczerze. – Miałem na myśli to, że pewnie będzie się pani krępować a jest jedna rzecz…
- Co masz na myśli?
- To, że przypomnę… Możemy tu nakręcić wszystko co tylko się da, jeśli będzie pani chciała a jakby co, zawsze będziemy mogli wyciąć z filmu.
- Ładnie to argumentujesz…
- Niech pani nie kpi, nie o to mi chodzi – zaprzeczył. – Chcę tylko pani uświadomić, że jeżeli będzie miała pani opory przed ewentualnym rozbieraniem się, to i tak może to pani robić, bo nie wynikną z tego żadne konsekwencje a szkoda byłoby przerywać kręcenie na rożne tam rozterki i dylematy.
Wytłumaczył się może trochę niezgrabnie, ale jednak jasno. Zajął miejsce przed stolikiem imitującym jego biurko, zaś Sebastian ulokował się dwa pokoje dalej – udostępniła mu bowiem swój. W tych spartańskich warunkach czuwał nad nagraniem, kontrolując zamontowane wcześniej w pokoju kamery.
No a ona odczekawszy kilkadziesiąt sekund zapukała i weszła. Znów na lekko drżących nogach, bo mimo tego wentyla bezpieczeństwa, którego miała świadomość, chciała zrobić tą scenę najlepiej jak tylko się dało.
Skoro przecież już wymyśliła ten projekt i skoro już wcześniej zrobiła pierwszy krok…
- Dzień dobry – odezwała się czystym głosem, podchodząc do biurka.
- Dzień dobry – przywitał się pełnym głosem Patryk. – Czym mogę służyć?
- Jestem nauczycielką, mam na imię Kamila – podała mu dłoń a on wstał i uścisnął ją, zachowując kamienną twarz.
- Proszę siadać – wskazał krzesło Patryk, jednocześnie nie folgując sobie i obrzucając sylwetkę interesantki niedwuznacznym spojrzeniem.
- Od jakiegoś czasu mam ochotę wykonać sobie jakieś interesujące zdjęcia, takie, wie pan… Atrakcyjne, przykuwające wzrok. Jednocześnie raczej dość subtelne.
- I przyszła z tym pani do mnie, tak?
- Tak, inni fotografowie maja napięty grafik, albo biorą zbyt dużo, niż mogę sobie pozwolić na z mojej skromnej nauczycielskiej pensji – wysiliła się na uśmiech.
- Czyli nie może pani zapłacić zbyt wiele? – Patryk odchylił się na krześle znów taksując nauczycielkę wzrokiem.
- Jeszcze nie wiem, ile pan by chciał… - przekrzywiła nieco twarz, czując lekkie niezadowolenie z tego, że rozmowa zeszła na taki dość prostacki wątek, sugerujący…
- Nie dużo, ale może chciałbym to rozwiązać nieco inaczej…
- Jak? – nieufnie zmarszczyła brwi.
- Tak, że… Mam już pewną wizję tych fotek i myślę, że bardzo by się pani spodobały. Wiec jeśli pani zaufa moim wskazówkom, to myślę, że dogadamy się i w kwestii ceny.
- Jeśli mogę zatem prosić… Może pani zatem wstać i przejść się po pokoju?
- W jakim celu? – zapytała, ale uniosła się znad krzesła.
- Chciałbym zobaczyć jak się pani porusza. Chciałbym stwierdzić, czy mój obiektyw pokocha panią od pierwszego razu.
Uśmiechnęła się lekko. Patryk radził sobie dobrze i praktycznie od początku przejął kontrolę nad tą sceną.
Już na samym starcie poddała mu się, jego pomysłowi. Zdumiewające… Co mogło wyniknąć z tego dalej?
Zrobiła kilka kroków najpierw w jedną, potem w drugą stronę. I jeszcze raz. Cały czas miała świadomość, że jest nagrywana i czuła z tego tytułu tak skrępowanie, jak i ekscytację. Tym bardziej, że tym razem miała świadomość, iż nie skończy się na chodzeniu, czy opowiadaniu różnych rzeczy jak podczas” lekcji”.
Tutaj musiała coś z siebie zdjąć. I to więcej, niż tylko koszulę. A najpewniej dużo więcej. Jak daleko mogła się posunąć? Tego nie wiedział ani Patryk, ani nawet ona sama.
- Jeszcze? – zapytała, siląc się na uśmiech.
- Ja mogę tak na panią patrzeć a przy okazji zresztą zrobię jakieś foto na rozgrzewkę – mówiąc to wziął w dłoń leżący na biurku aparat.
Dopiero teraz poczuła się naprawdę skrępowana i w pewnym stopniu uzależniona od Patryka. Teraz, chwytając aparat i pstrykając pierwsze zdjęcie poczuła jak przejmuje nad nią kontrolę. Teraz to ona w jakiś sposób musiała grać pod jego dyktando. Nie, nie do końca musiała, ale…
- Jeśli pani może, niech nie patrzy pani w obiektyw, w aparat – przekazał licealista. – Niech pani robi swoje, spaceruje, patrzy w stronę drzwi, albo okna na przykład. Niech pani będzie naturalna. A tak w ogóle… Nie byłoby lepiej i swobodniej, gdybyśmy mówili do siebie po imieniu?
Chrząknęła nieco zdeprymowana. Tak oto Patryk śmiało wykorzystał sytuacje, by się spoufalić. Cóż mogła odrzec, jeśli miała się trzymać filmowego schematu…?
- Jeżeli uważasz, że tak będzie lepiej…
- Jeśli zatem pozwolisz, włączę jakąś fajna muzykę.
Obrzuciła go wnikliwym spojrzeniem, gdy odwrócił się, włączając muzykę w stojącym na biurku laptopie. Przez głośniki sączyła się cicha, spokojna muzyka. Robiła klimat.
Tak samo jak to, że jej osiemnastoletni uczeń zwrócił się do niej per „ty”. Przez te niemal dziesięć lat pracy w zawodzie przyzwyczaiła się do zwyczajowych relacji na linii nauczycielka – uczeń a tu… Niby nic takiego strasznego, ale świadomość, że młody licealista przez jakiś czas będzie zwracał się do niej po imieniu, była z lekka obezwładniająca.
Nawet jeśli był to ten uczeń, który miał okazję już dwukrotnie przejść z nią w jeszcze bardziej intymny klimat. 
Pstryknął foto, gdy odwróciła twarz w stronę okna. Oswajał ją w jakiś sposób z aparatem. Pstryknął kolejny raz. I następny.
- Może spróbujemy czegoś bardziej odważnego? – zapytał.
- Co masz na myśli? – zdała się na jego inwencję, wyostrzając słuch.
- Może oprzesz się na przykład Kamilo o parapet wypinając swe ciało w moim kierunku.
Jej twarz nieco się zachmurzyła.… Chyba zgoda na mówienie sobie po imieniu nie była najlepszym pomysłem…
Wykonała polecenie czując coraz większe poniżenie. Nie dość, że tykał ją, to jeszcze teraz złożył taką propozycję. Wypinanie pośladków, choć opiętych przecież jeansami, w kierunku jednego ze swych uczniów, wpływało na nią mocno deprymująco. Znów przyszedł czas by zastanowić się nad tym, jak daleko mogłaby się posunąć.
- Może jest to dobry moment, by zdjęła pa… Byś zdjęła z siebie koszulkę? Zrobiłbym kilka fotek od tyłu.
Tak jak z jednej strony czuła opór by wykonywać polecenie dotyczące zdejmowanie z siebie choćby tak względnie niewinnej, przynajmniej w tej sytuacji, części garderoby, to z drugiej wiedziała, że nie ma na co czekać. Prędzej, czy później musiała to zrobić. Zdjęła koszulkę względnie szybko a aparat pracował cały czas. Tak trochę, jakby Patryk bawił się nim. Stojąc przodem do okna, odwróciła twarz w jego stronę.
- Mnie się to bardzo podoba, mam nadzieję, że tobie też – usłyszała słowa licealisty.
- Czekam na dalsze propozycje – wyrzuciła z siebie dość sucho. Chyba nie potrafiła wczuć się do końca w tą rolę i zaczęła się obawiać, że scena wyjdzie dość drętwo. Więc…
- Więc myślę, że dobrym motywem erotycznym byłoby, gdybyś zdjęła stanik i pokazała światu swoje zgrabne plecy w całej okazałości.
Jego głos chyba zmienił się trochę. Uświadomiła sobie, że wydawanie takich poleceń na pewno podnieciło Patryka. Tak, nie musiała być kompletnie naga. Wystarczyło, że stała w jeansach a on wydawał jej rozkaz zdjęcia stanika.
Nim to zrobiła, odwróciła się sylwetką w stronę pstrykającego fotki ucznia. Zgodnie z zaleceniem, starała się nie patrzyć w aparat, nie uśmiechać za bardzo. Kierowała wzrok gdzieś za plecy licealisty, w stronę drzwi, czując coraz większe obezwładnienie wynikające z tego fotograficznego obstrzału.
Obstrzału, którego celem stał się jej przykryty stanikiem biust.
Mimo tych wszystkich obiekcji, miała w głowie to, że musi coś od siebie dać. Więc niech da choćby to. Znów odwróciła się w stronę okna, sięgając dłońmi w tył. Powoli rozpięła stanik, ale postanowiła nie zdejmować go. Przytrzymała dłońmi, aby miseczki nie odsłoniły biustu a on w tym momencie fotografował jej nagie plecy.
- Świetnie – usłyszała dość stonowany głos.
Wyglądało to tak, jakby próbował pohamować swe podniecenie. A może ona przesadzała i nie podchodził do tego aż tak emocjonalnie?
Jeszcze tego by brakowało, by w takiej sytuacji osiemnastolatek zachował zimną krew w dużo większym stopniu niż praktycznie dwa razy starsza nauczycielka…
- Możesz odrzucić stanik i odwrócić się, dobrze…?
Na tyle było ją jeszcze stać. Stanik poleciał na łóżko a ona sama zwróciła się ku Patrykowi, krzyżując jednocześnie ręce na piersiach.
Na chwilę dał sobie spokój z pstrykaniem i wyprostował się oceniając jej sylwetkę, patrząc… Ich oczy spotkały się a ona nie widziała w tym niczego przyjemnego. Patrzyła jakby nieco wzburzona, czy raczej pochmurna. On, raczej przeciwnie. Wyczytała z jego oczu, że jednak podoba mu się to wszystko i że już obmyśla coś więcej.
- Może położy się pani na łóżku? – rzucił.
Nie odpowiedziała, robiąc tylko kilka kroków. Nie spuszczała rąk z nagiego biustu, więc raczej uwaliła się na łóżko, przesuwając po nim, niczym ryba. Musiało to pewnie wyglądać dość śmiesznie, ale mina Patryka nie zdradzała wesołości.
Wręcz przeciwnie, skupiony znalazł się nagle nad nią pstrykając kolejne fotki a ona leżała ze złączonymi na piersiach dłońmi, posłusznie, niczym skrępowana patrząc wprost szeroko otwartymi oczami w aparat, czasem zmieniając orient na fotografa.
Patrzyła, znów czując narastającą uległość, gdy nagle…
- Wiesz Kamilo… - urwał, chyba celowo, jakby napawając się tym, że zwraca się do licealnej wychowawczyni po imieniu. – Kamila, mam taki trick, że, w celu dobrej, pozytywnej atmosfery, lubię gdy modelka opowiada o czymś. Aby poczuć się swobodnie.
- O czym? – zapytała spokojnie.
- Najlepiej, żeby było tematycznie. Czyli o jakichś swoich fantazjach erotycznych.
Zatkało ją. Spojrzała na ucznia rozszerzonymi oczami, o co w tej pozycji było nietrudno. Miała mu się zwierzać z tak intymnych rzeczy, leżąc przecież i tak półnaga na łóżku, gdy on klęczał nad nią, pstrykając fotki?
Ale… Ale przecież to film… Na dobrą sprawę mogła opowiadać cokolwiek a ci, którzy mieliby to ewentualnie oglądać i tak nie mieliby pojęcia, czy to jej realne fantazje, czy tylko scenariusz.
- Nie wiem, czy moje fantazje są interesujące… Nawet nie wiem, czy takowe mam - zaczęła niepewnie.
- Nie muszą być aż tak interesujące. Mają cię odstresować. To nie konkurs na opowiadanie erotyczne.
Zachowywał się nadzwyczaj dojrzale. Aż spojrzała z lekką podejrzliwością. Ilu jeszcze rzeczy nie wiedziała o tym krótkowłosym blondynie średniej urody, która to uroda, pewnymi momentami zdawała się być dużo bardziej interesująca, niż tylko średnia? O tym blondynie, który nie dawał się ujarzmić, choć nie było w nim niczego z samca alfa, czy jakiegoś pożal się Boże, dyskotekowego playboya? Tym blondynie, który zdążył już ją przelecieć, niczym swoją własność.
Ale trzeciego razu być nie mogło, nawet gdyby ona sama…
- A może masz jakieś życzenie, by usłyszeć cos konkretnego?
Nie miała o to pojęcia dlaczego o to zapytała. Może chciała się dostosować do konwencji filmu?
- Nie – padła raczej zaskakująca odpowiedź. – Po prostu opowiadaj…
Zamknęła oczy. Opowiadaj? Tak po prostu? Bo nakazał to jej własny uczeń?
Wzięła głęboki oddech a z pół przymkniętych ust wydobył się świszczący dźwięk. Ale nim zdołała cokolwiek wymyślić, rozległ się znów głos Patryka.
- A może inaczej? Może ja ci pomogę i zapytam o kilka rzeczy?
- Dobrze, pytaj – zgodziła się nadspodziewanie łatwo, bardziej zaciekawiona samymi pytaniami, niż skrępowana ich tematyką, która z pewnością mogła być jedna.
- Jak najczęściej depilujesz swoją cipeczkę?
Głos mu chyba lekko zadrżał, ale nawet jeśli to lekko. Gdy ona wstrzymała oddech a potem zamrugała oczami.
- Najczęściej w pasek. Niezbyt szeroki – poczuła jak jej ciało przeszywa fala obezwładniającego ciepła. A na twarz wypływa rumieniec.
- Nie lubisz na zero? Tak teraz jest modnie… - nachylił się nieco niżej koncentrując się na sfotografowaniu jej nagiego brzucha.
- Wiem. Tak jest wygodniej, ale… Mąż lubi inaczej. Ja sama zresztą też – pospieszyła, żeby nie wyszło, że sprawa jej intymnej fryzury to decyzja tylko i wyłącznie męża.
- Teraz też masz paseczek? – usłyszała kolejne zdumiewająco i bezczelnie bezpośrednie pytanie licealisty.
- Tak… - ni to szepnęła, ni mruknęła.
- Pokażesz mi?
Niemal udławiła się przełykaną śliną, słysząc to zadane niewinnym tonem pytanie. Co to w ogóle…?
Nie no, dobra, nie byli w szkole, tylko we Francji, gdzie kręcili film erotyczny, ale… I znowu musiała sobie przypominać nie tak odległe czasy, kiedy on nie musiał się pytać, tylko po prostu patrzył w jej cipkę samemu stwierdzając jak jest wydepilowana.
A teraz jeszcze, nie czekając na odpowiedź, sięgnął wolna ręką w kierunku guzika od jej spodni. Powstrzymała go zostawiając tylko jedną rękę na piersiach, co wykorzystał pstrykając fotkę.
- Zostaw – poleciła krótko, starając się go utemperować, niezależnie od filmu. Zresztą tak było nawet lepiej, to, że nie dawała się rozebrać tak od razu na pewno podsycało pragnienia widza.
Nie no… Tak już to weszło jej w krew, że zaczęła o tym myśleć kategoriami odbiorcy…?
- Chciałem tylko rozpiąć a nie zdejmować – pospieszył z wytłumaczeniem.
Nie odpowiedziała patrząc mu przez chwilę w oczy.
- Może lepiej poprosić?
Próbowała wytrzymać ten wzrokowy pojedynek, jednocześnie jedną ręką niezdarnie rozpinając guzik w jeansach. Udało się to jej po jakimś czasie a potem rozpięła także zamek, tak aby uczniowi ukazał się fragment bielizny.
- Jesteś coraz odważniejsza – może się jej to tylko wydawało, ale głos Patryka zabrzmiał z lekka bezczelnie. – Wiesz co… Będzie lepiej jak wstaniesz i w tych poluźnionych spodniach podejdziesz znowu do okna.
Nie spuszczając ręki z biustu, ociężale wygramoliła się z łóżka i kolejny raz wykonała polecenie licealisty. Znów stanęła tyłem do niego a przodem do okna, nieco wypinając pośladki a…
- Kamila, może opuścisz obie dłonie, skoro aparatem i tak cię nie uchwycę?
Ilekroć wypowiadał jej imię, czuła jak napinają się jej mięśnie. Ale nie potrafiła się sprzeciwić i wrócić do dawnej formy.
Zmęczona nieco ręka jak na komendę powędrowała w dół. Oparła ją na parkiet i napawała się faktem, że stoi w samych jeansach, odsłaniając nagie piersi na dzienne światło. W sumie, słońce już zachodziło, w pokoju zrobiło się ciemniej a tam po drugiej stronie raczej nikogo nie było. Okno wychodziło na ten plac przed hotelem. Niby gdzieś kręcili się ludzie, ale nikomu nie przychodziło do głowy, by zadrzeć wzrok i zauważyć stojącą w oknie nagą kobietę z Polski.
Usłyszała kroki za sobą.
- Może teraz jednak ja pozwolę sobie na to by delikatnie uchylić rąbka tajemnicy? Tylko trochę – uprzedził a ona poczuła jego dłoń na spodniach. Zjechały trochę w dół. Faktycznie niewiele.
Do jej uszu doszedł odgłos robionego zdjęcia. I jeszcze jednego. Zastanawiała się, na ile widać jej majtki a na ile zjechały one w dół. Czuła, że dość delikatna bielizna, którą miała na sobie, jednak odsłoniła jakąś minimalną część pośladków. Ale nie chciała tego sprawdzać.
Zamknęła oczy, słysząc kolejne pstryknięcie.
Prawdę mówiąc nagle poczuła, by zamiast pstryknięć wydobywających się z aparatu w rytm dość leniwie wybrzmiewającej z laptopa muzyki, poczuć jeszcze raz na spodniach dłoń Patryka. Dłoń opuszczającą je o te dwa, albo trzy centymetry w dół.
Ale życie zaskoczyło ją raz jeszcze.
- A może masz ochotę opowiedzieć coś jeszcze?
- Co byś chciał wiedzieć? – zapytała leniwie, dostosowując się do muzyki w głośniku.
- Skoro masturbowałaś się dość niedawno, to powinnaś pamiętać o czym wtedy myślałaś, czyż nie…?
To nie było pytanie, to była prośba o odpowiedź. Znów poczuła szybsze krążenie krwi w żyłach. Znów ją zaskoczył swoją odwagą.
- Pewnie pamiętam…
- To opowiedz mi o tym.
- Patryk…! – początkowo chciała go zganić, jak nauczycielka ucznia, ale przypomniała sobie, że obowiązuje tu inna koncepcja. – Nie wydaje mi się to interesujące.
- Ale mnie to ciekawi – nie ustępował wykonując kolejne zdjęcie. – Myślę, że taka opowieść, choćby krótka mocno cię rozluźniła.
Nerwowo przestąpiła z nogi na nogę, szaleńczo bijąc się z myślami. Czy naprawdę to rozważała? Czy naprawdę chciała się rozebrać w taki sposób? Boże, niemożliwe, ale…
- To było miesiąc temu w lipcu, gdy pewnego upalnego dnia, będąc w odpowiednim nastroju przypomniałam sobie o pewnej fantazji…
- Jakiej fantazji? – jego glos brzmiał spokojnie, nadspodziewanie spokojnie.
Co za drań…! Nastoletni drań! Ona zwierza się ze swojej masturbacji i to komu…! Swojemu uczniowi a on… On nawet nie daje znaku, że go to cokolwiek pobudza.
- Kiedy stałam naga, kompletnie naga na oczach dwójki uczniów i kiedy mogli robić ze mną dokładnie to co chcieli…
Jeśli nie wiedział wcześniej, to wiedział już teraz. Na potrzeby filmiku, gdyby miał to ktoś obejrzeć, nazwała to fantazją. Ale to nie była żadna fantazja. To się wydarzyło i on dobrze o tym wiedział, bo sam w tym uczestniczył.
- Mów dalej…
- Mogli ze mną robić to co chwili i robili… Oglądali moje nagie ciało, patrzyli na nie i w każdej chwili…. Robili z nim co tylko chcieli.
Jeśli nie docierało do niej to do te pory, to dotarło teraz. Była podniecona i mocno uległa. Muzyka? Ta opowieść? Przypomnienie sobie sytuacji z Antonówka? Cała ta sytuacja kiedy stała topless w obecności swojego ucznia, choć odwrócona od niego, aż…
- Odwróć się. Ale nie zakrywaj – dodał szybko.
Czuła opory, ale nie miały one prawa wygrać. Oderwała ręce od parapetu, ale pozostały one opuszczone w dół. Odwróciła się w stronę swego ucznia, prezentując mu swój nagi biust. Może i niewielki, ale nagi. Ze sterczącymi z podniecenia sutkami.
Pstryknął foto, ale zauważyła, że jego ręka drgnęła. Że on sam… Chyba trochę stracił na pewności siebie.
Boże, przecież widział już ją nago i to dużo bardziej… Ale czy to znaczyło, że stać przed nim z nagimi piersiami było taką zwyczajną codziennością?
- A co takiego robili?
- Pieprzyli – to słowo z trudem przeszło przez jej gardło, ale nie mogła tego powstrzymać, choćby poprzez niesamowitą ciekawość dotyczącą jego reakcji.
Pstryknął raz jeszcze. I następny raz. A ona stała czując, że jej nagie piersi są rozgrzane jak rzadko kiedy. I nagle dotarło do niej, że nie może się doczekać kiedy w końcu…
- Zdejmij spodnie.
Jego głos zabrzmiał… Spokojnie, choć nie aż tak definitywnie. Ale nie był podniesiony, był… Albo nosił znamiona rozkazującego, takiego trochę nie znoszącego sprzeciwu. Choć przecież należał do osiemnastolatka.
Którego już wcześniej zdefiniowała jako młodszą, nieco chaotyczną, ale jednak, wersję Daniela.
Patrzyła mu w oczy a on w jej cycki. Zastanawiała się, kto bardziej chce ukrywać rosnące pożądanie. Przeklęła się w myślach, gdy rzuciła wzrokiem w kierunku jego czarnych spodenek. Nie dostrzegła żadnych wyraźniejszych objawów…
- Zdejmij… I powiedz Kamilo, czy aż tak bardzo podziałała na ciebie ta fantazja…?
Milczała, skrępowana, obezwładniona. To, że zdradziła jak wyglądała sama sytuacja to jedno. Ale przyznawać się do własnego podniecenia swojemu uczniowi?
Dłonie powoli zaczęły opuszczać spodnie. Nie dbała nawet o to, czy cienkie majtki pozostały na miejscu, choć wszystko wskazywało na to, że nie. Że zjechały, przynajmniej częściowo, odsłaniając Patrykowi i zamontowanym w pokoju kamerom sporą część łona.
Ale ona nawet nie próbowała poprawiać bielizny, patrząc prosto w twarz pstrykającego zdjęcia licealisty. Jednak ręka mu zadrżała. I chyba sprawiał wrażenie, jakby ten aparat zaczął mu przeszkadzać.
Nie próbowała poprawiać bielizny. Wręcz przeciwnie, myślała już tylko o jednym. O tym, kiedy wreszcie stanie kompletnie nago.
Nie czekając na żadne rozkazy, pochyliła się w dół zdejmując spodnie do końca. Sięgnęła dłonią w kierunku zsuwającej się bielizny.
- Nie! – powstrzymał ją gwałtownie. – Odwróć się jeszcze raz.
Wykonała polecenie bez słowa sprzeciwu, po raz kolejny opierając dłonie na parapecie i mając świadomość, że majtki zjechały w dół na tyle, by odsłonić pewien fragment pośladków.
- Wyglądasz nieziemsko Kamilo – usłyszała głos, który wreszcie zaczął zdradzać oznaki większego podniecenia. – Może lepiej, trochę poprawię.
Zbliżył się tak, że poczuła na karku jego oddech, który przyprawił ją o dreszcz. A sam Patryk pobawił się majtkami rozebranej nauczycielki i poprawił je, ale nie tak, jak wypadałoby…
Drgnęła, rzucając głową w bok. Majtki nie poszły w górę, lecz w dół, odsłaniając jeszcze większą część pośladków. Może w połowie, może nawet bardziej. Po czym Patryk odsunął się, wykonując serię zdjęć.
- Kamilo, najlepiej byłoby, gdybyś teraz powoli opuszczała majtki w dół… A skoro zdradziłaś swą fantazję, to powiedz, czy naprawdę chciałabyś pieprzyć się ze swymi uczniami? A może tylko z którymś, z jakimś wybranym…?
Milczała, uświadamiając sobie, że tak samo jak szalały jej hormony, domagając się tego ekshibicjonizmu, tego by stanąć kompletnie nago przed swoim uczniem i w efekcie kamerami, tak samo do jej umysłu docierało, że granica już dawno została przekroczona. Że film filmem a fantazja fantazją, lecz nie może pozwolić na to, by uczestnicy festiwalu oglądali jej gołe dupsko.
Nie w taki sposób należało chyba walczyć z tymi wszystkimi obłudnikami. A nawet już pomijając to…
Widząc, że milczy, podszedł do niej i sam trochę nerwowo a później bardziej zdecydowanym ruchem zaczął wolną ręką ściągać z niej majtki. Pozwoliła mu na to, czując raz jeszcze to niesamowite mrowienie na ciele, gdy z sekundy na sekundę stawało się ono coraz bardziej nagie, aż do momentu, gdy majtki opadły na podłogę.
Pozwoliła, by dopadła ją jeszcze ta ostatnia fala perwersyjnej rozkoszy. Bo cóż mogło być bardziej perwersyjnego, niż to, że bez sprzeciwu pozwoliła by osiemnastoletni uczeń zdjął majtki z niestawiającej żadnego oporu nauczycielki?
I to, by pstrykał zdjęcia jej kompletnie nagiej sylwetce. Całej. Gdy ona sama eksponowała swój nagi biust przez szybę i napawała się tą chwilą.
- Widzę Kamilo, że straciłaś ochotę na zwierzanie się – rzucił i coraz trudniej było mu ukryć podniecenie w głosie.
- Tak – mruknęła tylko odwracając się i opierając o ścianę.
Spojrzała kolejny raz w jego przysłoniętą aparatem twarz. Wykorzystał okazję, by zrobić kilka kolejnych zdjęć, mając swą nagą licealną wychowawczynię od przodu.
- Cudo… - skomentował cicho, jakby chcąc ukryć drżenie głosu.
- Myślę, że już wystarczy – odezwała się silniejszym głosem.
Zapanowała nad podnieceniem. To było to uczucie, które uwielbiała, ale jednocześnie nie mogła sobie pozwolić na coś więcej.
Słysząc jej słowa, opuścił dłoń z aparatem. Wyczuła, że chyba sam nie wie jak zareagować. Z całą pewnością zamarzyła mu się powtórka z Antonówka, ale wtedy było inaczej. Wtedy miał w ręku wszystkie karty a teraz nie bardzo. Na dodatek sam musiał pamiętać, że wszystko jest nagrywane.
Że niby ona jest naga, ona ma ochotę a jednak jest między nimi mur.
- Myślę, że można zrobić jeszcze sporo zdjęć w innych, ciekawszych pozycjach, ujęciach – wyraził swoją propozycję.
- Nie. Zrobiłeś dokładnie takie zdjęcia, jakie chciałam – potrząsnęła głową, jeszcze przez moment nie ruszając się. Tak jakby każda sekunda, gdy stała kompletnie naga przed licealistą przedłużała jej życie.
Wyglądało na to, że tym razem zabrakło mu konceptu. Tym samym Kamila odkleiła się od ściany pochylając w dół i sięgając po majtki.
Znienacka wykorzystał ten moment. Podszedł bliżej, obejmując ją w talii.
- Może zatem czas, byśmy porozmawiali o wynagrodzeniu?
Nie była pewna, czy wygłosił propozycję, mając na uwadze film, czy też z własnych pobudek, do których skłaniała go namiętność. Nie miało to znaczenia.
- Ustalimy to późnie, przy odbiorze. Teraz, jeśli pozwolisz, ubiorę się.
- Problem w tym, że ja nie mam ochoty dać ci się ubrać.
Lekko zaskoczona spojrzała mu w oczy. Wyczytała z nich ledwo pohamowaną zwierzęcą chuć. Tak, zdecydowanie myślał już tylko o jednym.
Zresztą nie dał się jej długo zastanawiać. Objął ją mocniej a ona wyczuła na podbrzuszu coś sztywnego. Natychmiast spróbowała się wyrwać, ale Patryk trzymał mocno a na dodatek jego dłonie silnie zacisnęły się na jej pośladkach.
- Puść mnie natychmiast! – zażądała, czując szybsze bicie serca.
Nie zareagował a nawet przycisnął ją jeszcze mocniej wpijając się ustami w jej piersi. Zszokowana, poczuła się naprawdę obezwładniona. Tym razem także fizycznie.
- Patryk, opamiętaj się i to natychmiast! – wyrzuciła z siebie, czując jego usta na sutkach a dłonie na tyłku.
Dotarło do niego jakby z opóźnieniem. Poluzował na chwilę chwyt i wyrwała się z jego objęć.
Ale sekundę później wyczuła, że jest gotowy do następnego ataku. Przestraszyła się nie na żarty.
- Co w ciebie wstąpiło?! – rzuciła w twarz licealisty.
- Stoisz przede mną nago, wypinasz swój tyłek i pytasz co ze mną jest…? – jego głos dławił się z podniecenia. A oczy…
Jego błyszczące nieziemsko oczy natychmiast włączyły alarm w jej mózgu. A gdy tylko zrobił błyskawiczny krok w jej stronę, zareagowała jeszcze szybciej. Nie oglądając się na nic, wykonała w tył zwrot i dobiegła do drzwi, czując za sobą gwałtowne ruchy.
Pisnęła przerażona, poczuwszy soczystego klapsa na tyłku i nie dbając o porzucone ubranie, trzymając w dłoni majtki, natychmiast wybiegła na hotelowy korytarz, tak jak stała.
Wyszedł za nią, ale nie poczynił dalszych ruchów. Stał tylko i patrzył jak kompletnie naga nauczycielka szybkim krokiem z walącym jak młot sercem przemieszcza się w kierunku drzwi do swojego pokoju. Te na szczęście były otwarte.
Kompletnie zszokowana wpadła jak huragan, zamykając je za sobą. Napotkała tylko trochę niepewne a trochę podekscytowane spojrzenie siedzącego na łóżku Sebastiana.
- Skończyłeś? To wyjdź! – rzuciła dość ostrym, rozemocjonowanym tonem.
Skrępowana tą dość żenującą sytuacją wychwyciła spojrzenie Sebastiana świdrujące jej nagie ciało, gdy pospiesznie wkładała na siebie majtki. Poczuła tylko jakiś ułamek skrępowania. Przecież widział ją tak, nie tylko w Antonówku. Przed chwilą obserwował całą akcję na monitorze.
Mimo tego po włożeniu majtek, przykryła piersi dłonią, czekając, aż długowłosy blondyn opuści jej pokój a potem rzuciła się na łóżko.
Wbrew pozorom nie czuła żadnej ulgi, żadnego uspokojenia. Wręcz przeciwnie, co chwilę zmieniała pozycję. Tak, była wciąż rozgrzana, rozpalona. I swoim striptizem i tym, że zmusiła się do opowiedzenia czegoś intymnego. I wreszcie tym ostatnim aktem przemocy.
Wciąż widziała przed sobą rozpalone oczy Patryka, zdradzające najwyższy stopień podniecenia. Wciąż miała świadomość jego błyskawicznych ruchów, którymi chciał ją zniewolić. Wciąż czuła na sobie jego silne dłonie trzymająca ją za dupsko. Jego usta liżące jej piersi, chwytające za sterczące sutki.
Naprawdę mógł to zrobić? Wziąć ją siłą, nie pytając o jej zdanie?
I tak i nie. Tak, bo właśnie dał ku temu spore dowody. Nie, bo nie wypuściłby jej z objęć. I gdyby tylko naprawdę tego chciał dogoniłby ją, czy to jeszcze w swoim pokoju, czy na korytarzu.
Nie mogła się uspokoić. Dłonie błądziły gdzieś w okolicach brzucha, jedna otarła się o majtki…
Nagle jednak uniosła głowę i zerknęła w ekran wciąż odpalonego laptopa. Kilka sekund wystarczyło, by zorientować się w sytuacji. Zrozumiała, że Sebastian wyłączył już nagrywanie, ale wciąż mogła oglądać przekaz z ich pokoju.
Sebastiana nie widziała. Był tylko Patryk. Siedział spokojnie, wręcz nad wyraz spokojnie. Patrzył się gdzieś przed siebie, w ścianę, bez celu. Albo zamyślił się nad czymś.
Niczego więcej nie robił. Dopiero po jakimś czasie wstał, przechadzając się spokojnie po pokoju.
Nie wyglądał na jakoś wybitnie rozpalonego. Jak miała to odebrać? Czy należało rozumieć, że on to wszystko zagrał? Nie, niemożliwe, widziała ten szalony błysk w oczach. Nie mógł być udawany. Ale może, mimo wszystko, tak naprawdę jednak się kontrolował? I zrobił to co zrobił, mając na uwadze film a nie nią samą?
Uspokoiła się i ona. Nie do końca, ale jednak. Przynajmniej jeśli chodziło o Patryka, to wszystko  wskazywało, że no… Było normalnie. Przynajmniej względnie normalnie. I że nie mogła mieć chyba do niego żadnych pretensji.
Co więcej, chwilę później zobaczyła, jak Patryk zaczyna zbierać jej ubranie, buty, stanik, koszulkę i spodnie. Jak układa to wszystko pieczołowicie na kupkę, z pewnym pietyzmem.
Głupie, czy nie głupie, ale uznała, że to najlepszy dowód na jego czystość, niewinność. Może i się podniecił, ale nie na tyle, by na poważnie wyrządzić jej jakąś krzywdę.
Westchnęła i wstała z łóżka, podchodząc do niewielkiej szafki. Wyciągnęła stanik i zapięła go na piersiach. Z jednej strony wciąż była bardziej rozebrana, niż ubrana, ale skoro kilka minut temu przebiegła te dziesięć metrów kompletnie nago…
Wyłączyła laptopa i wyjrzała ostrożnie przed drzwi. Na korytarzu nie było prawie nikogo, gdzieś tam w oddali na drugim końcu mignęła szybko jakaś postać. Nie widziała nikogo innego a już na pewno żadnego z licealistów.
W samej bieliźnie ruszyła przed siebie w kierunku pokoju obu chłopaków. Znów, mimo wszystko poczuła lekki dreszczyk emocji.
Zapukała w drzwi i nie czekając na reakcję, otworzyła je wchodząc do środka.
- Mogę już odebrać ubranie? – zapytała siląc się na normalny ton.
Nie odpowiedział. Wziął kupkę w dłonie i podał jej. Skinęła głową, z pewnym oporem odwracając się ku wyjściu.
- Nagramy jeszcze coś dzisiaj? – usłyszała za sobą równie normalny głos.
Zwróciła się ponownie ku uczniowi.
- Nie sądzę – odpowiedziała krótko. – Ale… - dodała szybko. – Jeżeli macie jakieś pomysły do przedyskutowania, to chętnie posłucham.
Kiwnął głową teraz on. Odczekała sekundę i ponownie skierowała się ku wyjściu.

Rozdział 4. Pod męskim prysznicem.

Emocje opadły, ale nie opuściły jej całkowicie nawet następnego dnia, gdy wstała stosunkowo wcześnie, jak na wakacyjną wycieczkę.
Biorąc prysznic i przygotowując sobie jakieś szybkie śniadanie, nie mogła zapomnieć tego na co pozwoliła sobie wczoraj. Zastanawiała się, co z tego wszystkiego będzie można zamieścić na filmie?
Momentami uznawała, że niezależnie jak daleko przekroczyła granice nie będzie domagać się żadnych cięć. Sekundę później odwaga opuszczała ją, gdy uświadamiała sobie, że wprawdzie nie ma tam żadnych scen związanych w jakikolwiek sposób z seksem, ale jest przecież ona, trzydziestopięcioletnie stateczna nauczycielka z liceum, kompletnie naga. Już to samo w sobie było powodem.
A co jeśli film przepadnie? Jest tu przecież sporo grup z Europy, nie każda chyba coś zaprezentuje, ale jednak pewnie większa część. Nie ma szans, by takowy film erotyczny na dodatek pozbawiony sensownej fabuły, wygrał na takiej imprezie. Oni do tego nie dopuszczą.
No, co innego, gdyby bohaterami filmu byli młodzi muzułmanie…
W każdym razie jeśli nie ma szans na wygraną, to czy nie można sobie pozwolić na coś więcej? To znaczy na udzielenie zgody, by licealiści zmontowali wszystko co zostało nagrane? Włącznie z wczorajszą sesją, w trakcie której rozebrała się do naga? W najgorszym razie obejrzy to kilku przedstawicieli z komisji, czy ilu ich tam siedzi…
Pukanie do drzwi raptownie przerwało jej te rozmyślania. Wstała i otworzyła. Na korytarzu stała dwójka jej uczniów.
- Dzień dobry – odezwał się Sebastian. – Skrócili termin, filmy trzeba ukończyć dzisiaj do osiemnastej.
- Naprawdę? No to nie mamy wiele czasu – wpuściła ich do środka.
- Wypadałoby dokręcić dzisiaj jedną, czy dwie sceny i połączyć to wszystko w całość – dodał Patryk.
Zupełnie nie nawiązywał do wczorajszych wydarzeń. Albo faktycznie w jakiś sposób zagrał, albo był tak bezczelny, że doszedł do wniosku, iż nic się nie stało. Ale nie był. Znała go na tyle, by to wiedzieć.
Acz od razu dało się wyczuć, że jest między nimi jakiś dystans. Patryk nie był tak żywiołowy jak zwykle. Raczej stonowany.
- Macie pomysły na jedno i drugie?
- Ja mam taki pomysł by zrobić z tego jakąś taka mini opowieść z pani komentarzem jako narratorki – odparł Patryk rzeczowo. - Ewentualnie narratorem mógłby być ktoś inny. W każdym razie te trzy, albo cztery sceny, sumując łącznie wszystko, przedzielone jakimiś wstawkami po kilkadziesiąt sekund i narracją.
- Ale te wstawki też muszą być jakieś konkretne, prawda?
- Oczywiście. Najlepsza opcja to taka, w której będzie pani ukazana w bieliźnie. Czy tam jakimś innym ubraniu odsłaniającym trochę ciała.
- Nie rozumiem za bardzo…
- No… Nagramy jak przechadza się pani po pokoju w bieliźnie, zamyślona, wpatrująca się gdzieś, patrząca przez okno na przykład. To taka wstawka, idealna pod komentarz narratora. A narrator po prostu opowiadałby coś o pani, na przykład tłumaczył pani odczucia, czy też wyjaśnił dlaczego poszła pani do fotografa i jeszcze inne takie.
- Możemy też nagrać coś z plaży – uzupełnił Sebastian.
- Ach tak, to jasne. Mogłabym się zgodzić na to… Ale jest jeszcze sprawa tych scenek, które musielibyśmy dograć, bo na razie mamy tylko dwie a to jednak za mało.
- A może porozmawiamy o nich, jak już będziemy panią kręcić? – zapytał lekko zniecierpliwiony Sebastian. – Bo czas ucieka a realizacja tamtych scenek może nam trochę zająć.
- W porządku – przyjęła ten argument robiąc krok w stronę niewielkiej szafy. – To może dacie mi się przygotować?
- A teraz nie ma pani pod tą sukienką nic? – zaoponował niefrasobliwie Sebastian. – I czy w związku z tym wszystkim, naprawdę musimy wychodzić na korytarz?
- Aż tak ci się spieszy? – zapytała tak samo podejrzliwie jak i z zaskoczeniem.
Bo nie zdziwił ją komentarz, tylko to, że wygłosił go Sebastian. Dużo prędzej spodziewałaby się takiego z ust Patryka.
- Mamy siedem godzin. Niby nie tak mało, ale trzeba zamontować kamery, choćby tutaj a po tym wszystkim jeszcze mieć czas na ostateczny montaż i w ogóle…
Faktycznie z jego głosu przebijało lekki zniecierpliwienie.
- To zajmijcie się kamerami – odpowiedziała, nie dodając niczego więcej.
Odebrali to jako przyzwolenie na pozostanie w pokoju. Zajęli się podłączaniem kamer, ale widziała, że ich spojrzenia padają na nią, jak zdejmuje sukienkę.
Popadła nieco w zły humor. Bo bielizna była wprawdzie dość obszerna, ale akurat majtki w niektórych miejscach siatkowane, prześwitujące.
No i rozbieranie się przed dwójką uczniów, niezależnie od historii ich znajomości i tego, że widzieli ją już w ogóle bez bielizny było czymś w pewien sposób poniżającym. Niezależnie od tego wszystkiego… Była nauczycielką a oni jej uczniami.
Poprawiła dyskretnie ułożenie majtek, przyjrzała się swojej sylwetce w lustrze. Musiała mieć świadomość, że będą to oglądać ludzie. Może tylko kilku, ale jednak.
- Powinno działać – obwieścił po kilku minutach Sebastian.
- To teraz możemy porozmawiać o tych brakujących scenach, tak? – zapytała przystając przed dwójką chłopaków.
- Tak, możemy. Ale najlepiej niech pani zachowuje się tak trochę zmysłowo. Niech się pani wolno przechadza po pokoju, podejdzie do okna, wyjrzy przez nie, porozgląda się trochę. To będzie dobrze wyglądało na filmie.
- Jasne… - mruknęła mieszając to z westchnięciem.
Takie poddawanie się sugestiom chłopaków nie wyglądało najlepiej. Ale z drugiej strony nie mogła niczego im zarzucić. Ich wizja była przekonująca.
Odwróciła się do nich tyłem, wiedząc, że majtki, które ma na sobie są prześwitujące i widać pod nimi sporą część pośladków. Nie mogła już nic na to poradzić. Podeszła do okna trochę zbyt nerwowym krokiem. Spoglądała przez uchyloną szybę mając świadomość, że oczy Sebastiana i Patryka koncentrują się na jej tyłku.
- Przedstawicie mi wasze koncepcje? – rzuciła przez ramię.
- Prawdę mówiąc wolelibyśmy jednej z nich nie przedstawiać, bo to lepiej wypadłoby, gdyby było niespodzianką – odezwał się tym razem Patryk.
- Niespodzianki w tej kategorii niespecjalnie mnie przekonują – zmarszczyła nieufnie brwi.
- Ale to bezpieczna niespodzianka, może nam pani zaufać. Możemy tylko zdradzić, że w tej scenie byłaby pani kompletnie ubrana i nie byłaby pani do niczego zmuszana – pospieszył z wyjaśnieniem.
- Mamy jeszcze coś innego, ale nie wiem czy pani na to przystanie – wtrącił szybko Sebastian uciekając od tematu niespodzianki.
- To też byłoby coś zaskakującego dla mnie?
- Nie. Mieliśmy w głowie jakiś konkurs miss plaży czy coś, tylko z udziałem naszych licealistek i pani. No i może byłby to konkurs topless na przykład.
- Śmiało – mruknęła, aczkolwiek ten dość zaskakujący i odważny pomysł lekko ją ożywił. – Jak rozumiem chętnych nie znaleźliście?
- Nie, bo jeszcze nie pytaliśmy o to – odpowiedział Patryk.
- To już nie pytajcie – oznajmiła. – O ile ja sama od biedy odpowiadam za siebie, to za zachęcanie do uczestnictwa w czymś takim waszych koleżanek a moich uczennic oberwałabym ostro, gdyby to się wydostało.
- Tak jakby nie mogła pani oberwać za to co zrobiła do tej pory… - mruknął Patryk z wyczuwalną ironią.
- Ale w tym przypadku ryzykuję tylko ja – ponowiła argument Kamila. – To jest mój problem i nikogo więcej.
- Czyli odpada – skwitował Sebastian. – Mieliśmy jeszcze inne opcje, ale będzie je trudno zrealizować.
- Jakie?
- To o czym wspominaliśmy wczoraj, impreza, dyskoteka i pani uwodząca postawa, zachowanie… Ale skoro musimy to zrobić do osiemnastej, to nie wypali.
- Wszystko rozbija się o to, co pani może nam zaoferować, jakby to nie zabrzmiało – dokończył Patryk. – Nie wiedząc tego, nie możemy wybiegać za daleko i mamy trochę związane ręce.
- Czyżbyś sugerował, żebym otworzyła się jeszcze bardziej? – odwróciła się, opierając o parapet i krzyżując ręce na piersiach.
- Zależy jak bardziej… Skoro to film erotyczny, to w pewien sposób rozumie się to samo przez się…
- Ale jak mówiłam, to film erotyczny a nie porno – przypomniała jasno.
- Niemniej brakuje trochę jakiegoś dobrego finału. I o ile rozumiem, nie będzie pani zbyt chętna na to… - nie ustępował Patryk.
- Masz na myśli to, bym poszła do łóżka z kimś? – zapytała spokojnie.
- Powiedzmy, że tak. Rzecz jasna nie chodzi o uprawianie konkretnego seksu, tylko sam stosunek – patrzył jej prosto w oczy.
- Zbyt dużo wymagacie…
Heh… W normalnej sytuacji powinna wybuchnąć gniewem na tak bezczelną propozycję i wyrzucić ich za drzwi. A tymczasem… Tak bardzo ta opcja filmu weszła jej w krew? Tak bardzo chciała go dokończyć?
- Nie wymagamy, tylko sugerujemy – poprawił Sebastian. – Ale wszystko w pani rękach.
- Nawet gdyby coś takiego miało mieć miejsce, to tez musiałaby być jakaś sytuacja z jajem, że tak powiem, która doprowadziłaby do czegoś takiego.
- Nie mamy za bardzo takiej, poza chęcią zapłaty za zdjęcia fotografowi – uśmiechnął się delikatnie Sebastian.
- Zapłaty, tak…? Nie dość, że banalne, to… To po prostu nie.
- Wobec tego, zawsze może pani zaprezentować trochę nagości – nie ustępował tym razem on. Było to w jego wydaniu trochę zadziwiające.
- Byłam już naga wczoraj – sprzeciwiła się, zwracając oczy w inną stronę.
Bo to tłumaczenie się trzydziestopięcioletniej nauczycielki w stosunku do swoich osiemnastoletnich uczniów było co najmniej kuriozalne. Nie aż tak, gdyby dotyczyło całkiem przypadkowych licealistów, ale jednak… Fakt, że przeżyli razem coś więcej niewiele tu zmieniał.
- Jeśli ma pani jakiś pomysł na coś fajnego bez nagości to akceptujemy – wtrącił Patryk.
Akceptujemy… Jak to zabawnie zabrzmiało…
- My mamy jeden – przypomniał Sebastian. – Ale przydałoby się coś jeszcze.
- Nic mi nie przychodzi do głowy – przyznała.
- Za to mi przyszło coś innego – oznajmił Patryk.
- Co takiego?
- Skoro te przerywniki będą trzy, albo i cztery, to nie może pani chodzić w jednej bieliźnie.
- Tak…? – wyostrzyła słuch marszcząc jednocześnie brwi.
- Tak. Może pani zmieni tą bieliznę na inną – zaproponował.
Spojrzała na niego z lekkim urazem wypisanym na twarzy. Gdyby to był ktoś inny…
Ale nie był. To był Patryk, który widział ją nagą już przy trzech… Tak, dokładnie, przy trzech okazjach. Sebastian nie ustępował mu zresztą pod tym względem.
- Oczywiście przy tobie – rzuciła nieco kąśliwie.
- Niech pani nie udaje, że się wstydzi – odpowiedział dość czupurnie.
- Patryk – postanowiła doprowadzić go do pionu. – Może wydarzyło się między nami kilka takich a nie innych rzeczy, ale ja wciąż jestem waszą nauczycielką, pamiętajmy o tym, w porządku?
- Pamiętamy, zapewniam panią – zgodził się Patryk. – Ale byłoby dobrze gdybyśmy nie tracili czasu i mieli na dysku jeszcze jakieś nagranie z panią w innym wydaniu. Przecież nie musimy montować do filmu tego jak się pani przebiera.
Pokiwała sceptycznie głową, poprzestając na posłaniu mu karcącego wzroku. Ale jednak on miał sporo racji. Czas na wstyd powinna zostawić gdzieś za sobą. Przynajmniej w jakimś stopniu.
Z widoczną niechęcią zwróciła się w stronę szafy otwierając ją i przeglądając zawartość. Z niechęcią, żeby nie pomyśleli sobie… I żeby przypadkiem nie wydało się, że wczorajsze emocje dostarczone przez Patryka i przez jej własny ekshibicjonizm wciąż w niej tkwią. Nie tak silnie, ale jednak.
- No… A my w tym czasie może jeszcze coś poopowiadamy… - rzucił Sebastian.
Nie odpowiedziała, wyciągając z szafy jedną z par majtek.
- Bo mamy coś tam w głowie jeszcze, ale przypuszczamy, że pani się nie zgodzi – uzupełnił Patryk. – Na przykład scenę jak się pani masturbuje…
- Ogarnij się Patryk, to absolutnie wykluczone – zareagowała stanowczo, nie odwracając nawet głowy. – Już mówiłam, erotyka może być, ale nie ma mowy o żadnym porno.
- W tej scenie mogłaby być pani na przykład pod kołdrą, żeby nie było – uzupełnił raz jeszcze ugodowym tonem. – Ale rozumiem, że to tez nie wchodzi w grę, więc…
- Wpadła nam jeszcze myśl o jeszcze jednej lekcji, która poprowadziłaby pani na przykład w samej bieliźnie za dobre wyniki klasy w roku szkolnym, czy coś takiego – włączył się Sebastian a ona odwrócona tyłem i rozpinając stanik, nie mogła dostrzec charakterystycznego uśmiechu na jego twarzy. – A potem może zaoferowałaby pani, by najlepszy uczeń za coś tam, rozpiął pani stanik, czy coś, ale rozumiem, że nagość przy tylu osobach pewnie by panią krępowała.
- Dobrze myślisz – skomentowała, zrzucając biustonosz i zastępując go nowym.
Z pewnym zdumieniem odnotowała fakt, że to, iż oglądają jej nagie plecy, nie robiło na niej większego wrażenia. Wrażenia, w sensie wstydu. W przeciwieństwie do innego rodzaju emocji…
- To może odegrałaby pani taką scenę w węższym gronie, kilku, bardziej zaufanych osób? – zapytał czujnie Patryk. – Zrobilibyśmy z tego na potrzeby filmu jakieś korepetycje…
- Nie widzi mi się to… - odpowiedziała krótko, choć akurat ten pomysł w jakiś sposób zakiełkował w jej głowie.
Zafrasowana była czym innym. Tym, ze chwyciła za majtki i po sekundowym zawahaniu, powstrzymując westchnięcie, opuściła je w dół.
- Hm… - usłyszała za sobą głos Patryka. I nie bardzo wiedziała, czy to komentarz do krytyki jego pomysłu, czy też do widoku gołego tyłka nauczycielki, który miał przed sobą.
W tej sytuacji świadomość tego jak mały jest jej hotelowy pokój dotarła do niej z całą mocą. Niby obaj stali pod drugą ścianą a tak naprawdę zrobiliby dłuższy krok w przód i mogliby z łatwością klepnąć w nagie pośladki licealnej wychowawczyni, które tak bezwstydnie im zaprezentowała.
Chociaż czuła, że policzki ją palą, nie spieszyła się z założeniem bielizny. Poprawiała coś w szafie dając chłopakom więcej czasu, niż było to potrzebne by gapili się w jej gołe dupsko.
- Więc mamy jeszcze jedną propozycję – na pozór spokojny głos Patryka kontrastował z tym co działo się w pokoju. Ale wczoraj mogła do tego przywyknąć.
- Jaką? – nie robiła sobie większych nadziei.
- Wizyta u lekarza. Jest pani chora na coś i musi pójść. No i lekarz wiadomo… – urwał nie widząc widocznie powodu wyjaśniania ciągu dalszego.
- Co wiadomo?
W porządku, dość tego dobrego. Pochyliła się na sekundę, wypinając pośladki jeszcze bardziej w stronę dwójki uczniów i wciągnęła majtki. Zamknęła oczy starając się powstrzymać zbyt szybki oddech i po chwili odwróciła się frontem do licealistów.
- No wiadomo chyba… - wzruszył ramionami Patryk. – Rozebrałby panią trochę, badając tu i ówdzie. Może nawet dla dobra filmu pobawiłby się w ginekologa…
- Ogólnie ja widziałbym to tak, by były to jakieś badania kompleksowe – wtrącił szybko Sebastian widząc skrzywienie na twarzy nauczycielki.
- No i kwestia lekarza jeszcze – uzupełnił Patryk. – Ja odpadam, bo byłem już fotografem, wiec trochę nie wypada. Sebastian warunkami fizycznymi też za bardzo nie pasuje.
- Myśleliśmy o Matim.
- Ewentualnie o Patrycji, co by było całkiem sensowne .
- Ach tak, albo oboje od razu… - doszła wreszcie do głosu. O ile przy pierwszych słowach jej podejście było mocno sceptyczne, tak pomysł z dwójką nowych lekarzy zaczął przybierać jakieś bardziej sensowne widoki.
- Mogą być i oboje – zgodził się niepewnie Patryk, nie wiedząc, czy pani profesor mówi na poważnie.
- Wymyślilibyśmy na szybko jakiś scenariusz, który dawałby podstawy do tego, by pani musiała udać się do lekarza, żeby to miało sens.
- Z tych wszystkich pomysłów, ten nadaje się najlepiej – zgodziła się trochę pod przymusem.
Bo nie był jakiś rewelacyjny, ale dużo lepszy, niż bezcelowe pokazywanie nagiego ciała w kamerze. A gdyby jeszcze na szybko udało się wymyślić do tego jakiś pół sensowną fabułę…
- Dobra – podsumował jednym słowem Patryk. – A teraz niech się pani przejdzie po pokoju wolnym krokiem w jedną i drugą stronę. Może pani na łóżku usiąść. A my usuwamy się trochę w cień.
Zdążyła mu jeszcze rzucić krytyczne spojrzenie, nim pociągnął za sobą Sebastiana w głąb pokoju a potem wykonała kilka spacerów. Do okna i z powrotem. Także usiadła na łóżku i podparła twarz dłońmi, jakby zastanawiała się nad czymś.
Gdy wstała i ponownie ruszyła w stronę okna Patryk uznał za stosowne zakończyć spektakl.
- Seba, możesz skoczyć do nas i wyłączyć – a potem zwrócił się do nauczycielki. – To jak? Jest pani gotowa jeszcze na taki pokaz na plaży?

Znów pod obstrzałem kamery, ale tym razem ręcznej, wyniesionej z siedziby szefostwa konkursu, oczywiście za ich przyzwoleniem. W rolę operatora wcielił się Sebastian a ona wykonywała krótkie spacery po marsylskiej plaży, między ludźmi kompletnie nieznanymi i licealistami. Wskoczyła nawet do wody a potem dała się nakręcić jak opala się na plaży.
Wpływało na nią to tak samo ożywczo, jak i deprymująco.
Pobudzony wczoraj ekshibicjonizm uaktywniał się coraz silniej i w pewnym stopniu, jak rzadko kiedy, odnajdywała satysfakcję paradowania w publicznym miejscu w skąpym stroju. Wprawdzie z uwagi na sporą konkurencję nie robiła tutaj jakieś wybitnej furory, ale jednak wyczuła sporą liczbę męskich spojrzeń. Choć nie wiedziała, czy to z powodu jej samej, czy też przez biegającego wszędzie za nią chłopaka z kamerą.
Z drugiej strony takie obnażanie się na oczach uczniów nie pozwoliło na poczucie tej pełnej satysfakcji. Do tego dochodziła sprawa filmu. Do tej pory zrobili dwie akcje, chyba całkiem przyzwoite, ale brakowało dwóch rzeczy. Dobrego pomysłu na połączenie wszystkiego w całość i jakiegoś takiego gwoździa, który podsumował by to dzieło.
A jaki gwóźdź wchodził w grę? Przecież nie było mowy o stosunku seksualnym z kimkolwiek, nawet takim udawanym. Chyba nie… Bo co innego, w jakiejś bardziej kameralnej scenerii, bez publiczności w rodzaju dziesiątek licealistów z jej własnej szkoły a co innego w tych okolicznościach.
Hah… Czy ona naprawdę przed chwilą rozważała, że w innych okolicznościach mogłaby dać się nakręcić w scenie seksu, choćby udawanego, na potrzeby filmu? Nie no… To przez tą wycieczkę? Coraz silniejszy nastrój powodowany ekshibicjonizmem? Albo wczorajszymi przeżyciami w pokoju Patryka?
W sumie nieważne… Ważne, że w ogóle o czymś takim pomyślała.
A może by tak choć na chwilę popuścić wodze fantazji, która i tak się przecież nie spełni? I pomyśleć nad tym gwoździem, którym byłoby kompletne obnażenie się przed jakimś aktorem, którym musiałby być ktoś z jej uczniów? Czy ktoś wymyśliłby jakiś fajny scenariusz umiejętnie doprowadzający to do finału? I jakby to wyglądało?
W sumie po co się zastanawiać, skoro główny kandydat na do tej roli, narzucający się w sposób logiczny, Patryk, uprawiał już nią seks zupełnie realnie?
Poruszyła się nerwowo, krążąc nad linią brzegową Morza Śródziemnego. Miała swobodę o tyle, że Sebastian oddalił się nieco, uznając, że chyba nakręcił wystarczająco dużą ilość materiału i nie było sensu bawić się kamerą dalej.
Czy gdyby naprawdę… Gdyby to wszystko było bardziej anonimowe, gdyby miała pewność, że ten filmik, któremu przyświecał praktycznie jeden cel, zagranie na nosie tym ważniakom z Brukseli, obejrzą praktycznie tylko oni… Gdyby wiedziała, że nie trafi on do szerszej publiczności, do tej widowni, która zasiądzie jutro by obejrzeć pokaz zwycięzców… A nawet niechby i trafił, tylko gdyby wyłączono z możliwości obejrzenia go kilkudziesięciu osobom z Polski, czyli licealistom obojga płci z jej własnej szkoły i trzem nauczycielkom, które sprawowały opiekę nad całą grupą…
To czy wtedy… Odważyłaby się zagrać w udawanej scenie miłosnej z Patrykiem?
Zamknęła oczy, na chwilę. Naprawdę? Aż tak się wkręciła w to? Aż tak zaczął ją nakręcać jej własny ekshibicjonizm, jej szalejąca uległość? Gdyby ich tu wszystkich nie było… A co tam, niech sobie i będą i oglądają…!
Nogi zmiękły jej potwornie na sama myśl, że mogłaby upublicznić swojego niemalże pornosa uczniom własnej szkoły. Przecież to byłoby nawet względnie bezpieczne. W tym względzie, że zobaczyliby ten film, ale tylko raz. Nie mieliby możliwości nagrać go, obejrzeć po raz drugi, skopiować i rozpowszechnić już po powrocie, nieobecnym tu kolegom i koleżankom ze szkoły, którzy pewnie mieliby olbrzymią ochotę zobaczyć swą nauczycielkę w takim wydaniu…
Ale nie zobaczyliby. Był film i nie ma. Przepadł w Marsylii. Była projekcja i tyle.
Poczuła jak jej cipka zrobiła się nie tyle wilgotna, ile mokra. Poczuła jak nawał z trudem chowanych emocji powoduje zawrót głowy.
Gdyby tylko nie jedna rzecz. Konsekwencje… Widzieliby i rozpowszechnili takie wieści po powrocie do kraju. A oprócz samych licealistów i licealistek były tu jeszcze przecież trzy inne nauczycielki.
Wprawdzie ponad trzy miesiące temu na burzliwej imprezie w posiadłości pana Zerkowskiego śmiało rzuciła hasło o tym, że pieprzyła się ze swoimi uczniami całą noc, ale wszyscy mogli to wziąć na karb jej wzburzenia. I tak było, bo gdy wróciła do szkoły dwa dni później w taki właśnie sposób wytłumaczyła swoje słowa i grono pedagogiczne przeszło nad całą tą historią do porządku dziennego.
Boże, jakie to wszystko jest…
Ale nawet ich obecność tutaj nie powstrzymała jej przez niezwykłymi widokami podsuwanymi przez umysł. Jak pełna uległości rozbiera się przed Patrykiem, albo jak on zdziera z niej ubranie… Jak wskakują do łóżka i oddają się pełni namiętności… Jak on nie wie, na ile to jest gra a na ile jej własne chęci… I być może z tego wszystkiego, nie wiedząc czy faktycznie chodziło tylko o udawany seks, czy nie, na oczach kamer, ładuje swojego sterczącego fiuta w jej rozgrzaną cipkę biorąc ją ostro od tyłu…
Zaparło jej dech w piersiach. Rzuciła nerwowe spojrzenie w tłum. Na całe szczęście Sebastian był kompletnie niewidoczny. Być może siedział już w swoim pokoju i kombinował coś z montażem.
I Bogu dzięki, bo lepiej, by jej twarzy nie widział teraz nikt.
Mówiąc młodzieżowo, zmiękła jej teraz rura i to poważnie. Sama siebie tak nakręciła, w tym palącym, prowansalskim słońcu, na oczach dziesiątek plażowiczów. Ona i porno. Gdyby nie te drobne psujące wszystko niuanse…
Niewiarygodne, jak silnie zmienił się tok jej myślenia. W głowie coraz częściej przewijały się obrazki z wczorajszego dnia. A nawet i dzisiejszego, choć z pozoru niewinnego.
Niewinnego… To już do takiego stanu doszła, że paradowanie z gołą dupą przed dwójką swych uczniów określa, ot, jakimś niewinnym wydarzeniem?
Potrząsnęła głową i szybszym krokiem ruszyła w kierunku hotelu. Znajdował się niedaleko plaży, kilkaset metrów. Przejście z jednego miejsca w drugie zajmowało kilka minut a ona szła szybko, jakby nie chciała by natchnienie ją opuściło.
Znów zaczęło jej mocno zależeć na tym filmie a przecież nie mógł stać się dobry, jeśli się nie poświęci. Z tej sumy dwóch dwójek zdecydowanie musiała wyjść czwórka.
Przekroczyła bramę całego kompleksu mając hotel po lewej a po prawej inne budynki, w dużej mierze sportowe. Szła w stroju kąpielowym. OK, sporo ludzi było tu ubranych adekwatnie do pogody, ale chyba żaden z nich nie był dorosłą nauczycielką, sprawującą pieczę nad kilkoma dziesiątkami nastolatków.
Kolejny powód by jej rozgrzany mózg nie schłodził się ani trochę. Kierowała się w stronę hotelu, by jak najszybciej dotrzeć do któregoś z pokoi, albo jej, albo…
- Pani Kamilo! – usłyszała z lewej znajomy głos. – Niech pani przyjdzie tutaj.
Jakby ktoś jej wysłuchał...
Przystanęła odszukując wzrokiem znajdującego się kilkadziesiąt metrów dalej Patryka.
- O co chodzi? – zawróciła z obranej wcześniej drogi kierując się w stronę licealisty.
- Jest drobny problem, musi pani w czymś pomóc – nie zrobił ani koku w przód, wyczekując na nadejście polonistki.
- Jaki problem? – zapytała starając się skupić, co z uwagi na jej stan emocjonalny nie przychodziło łatwo.
- Tutaj, w hali – wskazał głową na stojący za nim budynek.
Była w nim już kilka razy. To oczywiste, gdyż w tym budynku odbywało się wiele konkursów związanych z Dniami Młodzieży. Tak intelektualnych, jak i sprawnościowych. Mieściło się tu między innymi boisko do koszykówki, siatkówki, czy też piłki nożnej halowej.
- No mów, co się stało – dotarła wreszcie do niego i patrzyła w oczy, z pewnym trudem zachowując spokój.
- Wejdźmy od razu – zaproponował, odwracając się w kierunki hali.
- Poczekaj, powiedz mi… Widzisz chyba jak jestem ubrana – sprzeciwiła się.
- Idziemy na salę sportową, tam będzie pani wśród swoich – wyczuła pewną ironię, ale na twarzy ucznia nie pojawił się uśmiech. Wyglądał raczej na poważnego, skupionego.
- Jeszcze lepiej… - mruknęła. Kilkunastu, albo i kilkudziesięciu spoconych, naładowanych testosteronem nastolatków i ona w stroju kąpielowym…
- Przecież to jest tu od razu… - przekonywał ją, ciągnąć niemal za sobą na piętro.
- Może powiesz mi w końcu o co chodzi? – starała się dotrzymać mu kroku.
- Chłopaki grali mecz w kosza i trochę się poprztykali. Wyszły z tego tytułu pewnie nieuprzejmości
- Na tak… - przypomniała sobie, że akurat reprezentacja liceum faktycznie miała stoczyć dzisiaj bój  ćwierćfinałowy z jakimiś Niemcami. – Ale o co poprztykali? I co ja na to poradzę? Sami nie potrafią tego rozwiązać?
- Da pani radę – zapewnił. – Tylko pani może to rozwiązać.
- Hm…? – zmarszczyła brwi. O co mogło pójść?
Przeszli obok hali, za niewielkimi trybunami. Na sekundę zapomniała o problemie, gdyż zauroczył ją ten widok. Takie coś na wyposażeniu miasta. Dla młodzieży. Kiedy coś takiego w Polsce? Może są takie rzeczy w jakimś mieście, ale to jednym. A fajnie byłoby zobaczyć to częściej.
Za trybunami skręcili w kierunku szatni. Poczuła się trochę nieswojo. Wprawdzie hala była praktycznie pusta a już na pewno przechodząc z tyłu nie skupiła na sobie żadnej uwagi, ale szatnia?
- Ej, kolego… - zwolniła krok. – To męska szatnia.
- Nie ma ich tam, tylko przejdziemy – zmitygował ją.
Ruszyła, ale… Skoro przeszli przez męską szatnie i ich tu nie było, to dokąd…?
Szum lejącej się wody i męskie głosy uświadomiły jej natychmiast gdzie prowadził ją Patryk.
- Zaraz – teraz już się zatrzymała. – Mam wejść pod męskie prysznice?
- Tak i to natychmiast, bo będzie gorąco. Już jest! – oznajmił zdecydowanym tonem i niemal wepchnął ją do środka siłą.
- Patryk, przecież to przesada. Co ja mam to do roboty? Oszalałeś chyba, nie powinnam…
Szła opornie, ale jednak, jakoś instynktownie kierując się za Patrykiem. Co się stało, że potrzebowali jej obecności, że Patryk tak zdecydowanie nalegał.
Gwar rozmów stawał się silniejszy z każdym krokiem. Zresztą widziała już licealistów za murkiem, ich plecy, nagie torsy.
Wprawdzie w jej głowie uroiły się jakieś niedorzeczne obrazy, ale ufała, że wszystko będzie jak trzeba i…
Nie, jednak nie było…
Stanęła, czując wypływający na policzki rumieniec i jej dłoń natychmiast powędrowała ku twarzy, zakrywając ją. Niestety, wbrew nadziejom, nie było normalnie. Piątka chłopaków z drugich i trzecich klas była kompletnie naga. Choćby chciała tego nie widzieć, widziała ich penisy.
I choć w takich sytuacjach, człowiek niby się krępuje, to jednak jej wzrok jakby przyciągany jakimiś czarami, wylądował kolejno na pięciu penisach pięciu młodych koszykarzy. Dopiero potem zamknęła oczy, odwracając głowę.
- Dzień dobry – usłyszała czyjś wesoły, choć po prawdzie także ironiczny ton.
Zasadniczo chyba wcale nie byli skrępowani. Ich twarze zdobiły mniej, lub bardziej delikatne uśmiechy a ich oczy wędrowały po też przecież mocno odsłoniętej sylwetce licealnej nauczycielki.
- Na litość boską… O co tu chodzi? Co się stało, w czym mam pomóc? I dlaczego się nie ubraliście, skoro wiedzieliście, że przyjdę? – podniosła nieco głos przy ostatnich słowach.
- Skoro się pani ten widok nie podoba, to dlaczego tak ukradkowo zlustrowała pani nasze atrybuty? – zapytał swobodnie Bartek, jeden z przyszłorocznych maturzystów, uczeń sąsiedniej klasy.
- Uhm… Tak rozmawiać nie będę, wychodzę… - oznajmiła, faktycznie robiąc krok wstecz.
Ale Patryk był szybszy i natychmiast przekonał ją do zmiany decyzji.
- Pani profesor, może nie wszystko jest jak trzeba, ale mamy jeden problem do rozwiązania – wytłumaczył błyskawicznie.
- Dowiem się w końcu co to za problem? – przystanęła zrezygnowana, usiłując utrzymać wzrok na górnych partiach ciała młodych koszykarzy.
- Wygraliśmy ze szwabami – oznajmił Bartek. – Nie jest to oczywiście nasz problem. Ale przed meczem obiecaliśmy sobie coś.
- Co takiego? – zapytała nieufnie.
- To, że jeżeli awansujemy do półfinału, to zaprosimy pod prysznic najlepszą nauczycielkę w naszej szkole, by dokonała wyboru najlepszego koszykarza w drużynie.
Głośniejszy śmiech obecnych uświadomił jej prawdziwy sens tych słów. Nie chodziła rzecz jasna o najlepszego koszykarza, tylko o coś innego. Jakim cudem dałoby się wskazać dobrego koszykarza pod prysznicem a nie na parkiecie?
Spojrzała na nich z potępieniem. Nie aż takim, jakim zgromiłaby ich w szkole. Ale i tutaj wypadałoby udzielić im jakiejś reprymendy, gdyby nie to, że…
Choć ostatnie kilkadziesiąt minut rozemocjonowało ją mocno, to nie aż tak, by całkowicie straciła zdolność logicznego rozumowania. Osoba Patryka, ta sytuacja i odważne słowa Bartka… Nie mogła mieć całkowitej pewności, ale wszystko wskazywało, że padła ofiarą niespodzianki, o której wspominali Patryk z Sebastianem godzinę temu, w jej pokoju.
Naprawdę? Sebastian był tutaj, w tej piątce licealistów a w pomieszczeniu nie było nikogo z kamerą. Tylko ona, Patryk i pięciu nagich koszykarzy. Czyżby uwinęli się tak dobrze, że zamontowali kamery i tutaj?
O ile jej przypuszczenia były słuszne… Ale utkwiły w głowie i pohamowała swoje nauczycielskie zapędy. Nie mogła ich jednak powstrzymać tak do końca.
- Przykro mi, ale nie widzę tutaj żadnych wielkich potencjałów koszykarskich… - popisała się wyraźną aluzją, od której jej twarz nabrała zresztą sporych rumieńców, których nie umiała powstrzymać.
- Może powinna pani przyjrzeć się lepiej – rzucił najwyższy w ekipie, choć będący dopiero w drugiej klasie chłopak, którego znała tylko z widzenia.
- Mogę się przyglądać godzinami a niczego to nie zmieni. Czy już wszystko jasne? – jakby nie patrzeć wolała zakończyć ten niezręczny spektakl, aczkolwiek szóstym zmysłem wyczuwała, że to nie koniec.
I faktycznie…
- Powoli – zaoponował Patryk. – Bo chłopaki naprawdę się niemal pożarli. I pani musi zdecydować.
- O czym mam decydować? – spojrzała mu w oczy spokojnie.
- No o tym, o czym wspomniał Bartek. No dobrze, powiedzmy wprost… Chłopaki chcieli, by w nagrodę za awans do półfinału, wybrała pani takiego hm… Członka, który podoba się pani najbardziej.
Gdyby to działo się w Polsce, w szkole… Nie skończyłoby się to dla żartownisiów za ciekawie. Ale byli we Francji a ona miała mocne podstawy by przypuszczać, że to wszystko jest ustawione. Poniekąd pod nią samą.
- Żarty się was trzymają – oświadczyła zachowując spokój.
Chciała coś dodać jeszcze, ale rozbrykani koszykarze zachowywali się zadziwiająco odważnie. Jakoś nie krępowali się swojej nagości. Trochę ją to peszyło jak i denerwowało. Co oni…? Byli naprawdę jakimiś zboczeńcami nie robiącymi sobie nic z tego, że paradują kompletnie nago przed obcą, mimo wszystko kobietą?
W sumie ta kobieta była najatrakcyjniejszą nauczycielką w szkole i podobno nie tylko. Może to decydowało. No, ale mimo wszystko…
Nawet zbliżyli się do niej o krok. Niemal wszyscy z wyjątkiem Sebastiana. Ten spokojnie stał w tyle, jakby schowany za wyższymi kolegami.
- To może ja wyłożę co mi przyszło do głowy – odezwał się Patryk. – Niech pani Kamila powie chociaż po dwa zdania o każdym instrumencie i wtedy wszystko będzie jasne…
Ostatnie słowa utonęły w gwarze głośniejszych słów i śmiechu. Chłopakom było zdecydowanie za dobrze.
Ale to wejście Patryka dało jej praktycznie stuprocentową pewność, że wszystko jest ustawione. Mimo wszystko nie byłby tak odważny wobec niej. A i oni pewnie też. A może nawet tym bardziej. To Patryk z Sebastianem przekonali ich do tej gierki.
- Jasne… - skomentowała propozycję krytycznym tonem składając ręce na piersiach. – Może jeszcze zwycięzca dostanie jakaś nagrodę?
- O jakiej nagrodzie pani mówi? – zainteresował się nieznany jej z imienia wyższy łysielec.
- Jestem na tak, dla każdej możliwej nagrody – zapewnił natychmiast Bartek.
- Ja już wymyśliłem, pani Kamila dowie się, jak wskaże zwycięzcę – odezwał się Patryk.
- Panowie, rozumiem pewne zabawy, ale przesadzacie a to o tej nagrodzie, to już jest naprawdę niesmaczne – nigdy nie lubiła rugać swych uczniów, także teraz wolała raczej zaapelować o rozsądek.
- No to niech pani chociaż spełni to co zaproponował Patryk – poprosił raczej, niż zażądał Bartek, chyba najbardziej ekspresyjny w drużynie.
Stara sztuczka. Najpierw rzucają, albo sugerują pomysł nie do wykonania a potem spuszczają z tonu, by udobruchać oponenta, czy w tym przypadku oponentkę, aby ta zgodziła się spełnić tą drobniejszą prośbę.
Zaiste, drobna prośba…
Chrząknęła, odwracając wzrok. Była zmieszana. I miała świadomość, że jej zmieszanie działa na chłopaków jeszcze bardziej pobudzająco.
- Ale co można mówić o tych waszych instrumentach? – palnęła nieco skrępowanym tonem. – Po prostu są i… I to tyle. Penis, to penis, ważniejszy jest przyklejony do niego mężczyzna!
- Penis… - mruknął czwarty z koszykarzy. Tak, użycie takiego słowa przez szanowną i atrakcyjną panią profesor sprawiło, że uśmiechy na ich twarzach poszerzyły się.
- Może pani charakteryzować penisa wraz z właścicielem – wzruszył ramionami wyraźnie zadowolony Bartek.
- Już wolałabym poprzestać na jednym, byłoby krócej – oznajmiła nieco zrezygnowana.
- Ja mam jeszcze taki pomysł – rzucił Patryk. - By komentując każdy z tych instrumentów, za zgodą chłopaków potrzymała go pani w dłoni.
- Patryk, opanuj się… - zwróciła się gwałtownie w stronę jedynego ubranego licealisty, ale jej słowa utonęły w burzy śmiechów, okrzyków i klaśnięć w dłonie.
- Pani profesor, sama pani mówiła, że to krótko – zaapelował Bartek.
- Albo chociaż zwycięzcy – dorzucił ktoś inny.
- Zwycięzcy, to może co innego, by było fajnie… - do jej uszu dotarł głos dobrze zbudowanego łysielca, cichy, ale jednak wyraźny.
Spojrzała jednak tylko prosto mu w oczy z potępieniem, nie komentując jego słów.
- Chciałabym przypomnieć, że na razie nie wyraziłam zgody na ocenianie, nie mówiąc w ogóle o jakimś przytrzymywaniu. Jesteście naprawdę zboczeni – rzuciła raczej prowokacyjnie, rozumiejąc, że to ostanie słowo raczej ich rozzuchwali, niż urazi.
- No dobrze, to ostatnie może pani sobie sama wybrać a…
- Jakiż ty jesteś łaskawy Bartek – zadrwiła, chwytając się za biodra.
Rozumiała, że ich nagość, ale także jej postawa… Że nie uciekła, nie nakrzyczała… To ich nakręcało. Ale nakręcała ich jeszcze ona sama. Swoim wyglądem. Była przecież ubrana niewiele lepiej. Też prezentowała im sporą cześć nagiego ciała chronionego jedynie przez stanik i majtki.
- Skoro tak, to może zacznie pani ode mnie? Tak, alfabetycznie, jakby nie było – zaniósł się krótkim śmiechem, ale Kamila wyczuła w jego głosie napięcie.
- Pani profesor, niech pani nie da się prosić – przekonywał zza jej pleców Patryk.
Jego dość dyskretne, ale mocno wyczuwalne zaangażowanie, przekonywało ją, że wszystko było ukartowane na potrzeby filmu.
Nie ma co, chłopaki, jakby nie patrzeć, zrobili jej niespodziankę i przygotowali całkiem interesującą akcję. Choć mocno krępującą. Gdyby chodziło tylko o Patryka i Sebastiana… Ale oprócz nich było tu jeszcze czworo obcych, mimo wszystko licealistów. Jednych uczyła, innych nie.
Ale ta niespodzianka… Czy mogła odmówić? Spojrzała z pewnym w twarz Patryka z wyrazem twarzy typu „za jakie grzechy…?”. Ale…
- Po dwa słowa… - uniosła w górę i palec i brwi.
- Po dwa zdania – przypomniał szybko Bartek. – Jest pani nauczycielką polskiego, wstydziłaby się pani zawierać interesujące opinie w dwóch słowach.
Jego uszczypliwy tekst wywołał kolejną falę śmiechu. Wyczuła w nim coraz większe podekscytowanie uczniów.
Mimowolnie zwracała uwagę na Sebastiana. Ten wciąż pozostawał w cieniu, nie biorąc raczej udziału w ekspresyjnej formie wyrażania radości.
- Niech pani popatrzy bez skrępowania… - dorzucił jeszcze lider grupy.
Najpierw spojrzała mu krytycznie w oczy a potem…
Jej wzrok po raz pierwszy od momentu, gdy zobaczyła ich wszystkich, zszedł w dół. Poczuła, że czerwieni się w sposób nader wyraźny. Nic dziwnego. Lubiła nawet tego typu skrępowanie, ale akurat w tej sytuacji, było trochę… Krępujące.
- Bartek, tak…? – wiedziała doskonale, że fakt, iż przygląda się z uwagą penisowi jednego z uczniów, przyprawia o sporą dawkę satysfakcji tak właściciela jak i jego kompanów. – Nie wiem za bardzo na jakie sformułowania mam się wysilić.
- Szczegółowe – pomógł jej nieco złośliwie.
Wszystkie te penisy, były raczej oklapłe. Zwisały mniej, lub bardziej swobodnie.
- Nie da się niestety – pokręciła głową. – Nie wygląda brzydko, ale też niezbyt zachęcająco. Może w innej formie a tak… - wzruszyła ramionami, zdając sobie sprawę ze swojej celowej prowokacji.
- Możemy odczekać chwilę i będzie dużo fajniej… - zaproponował natychmiast.
- Mieliście dość czasu – sprzeciwiła się natychmiast, przywołując na twarz szeroki i jednocześnie sztucznie miły uśmiech. – Następny…
- Już koniec? – przerwał nieco rozczarowany Bartek.
- Miały być po dwa zdania? No i były… Następny kolega – spojrzała w przyrodzenie najwyższego w grupie chłopaka. – Jest takie powiedzenie o dużej szafie z małym kluczykiem i ten kluczyk nie jest może taki mały, ale jednak żadnej części ciała nie urywa – sformułowała dosadnie, rewanżując się za ich wcześniejsze żarty.
- Ale może w innych by urwał. Właśnie tą, o której pani pomyślała – zaoponował licealista.
- Tylko, że jesteśmy akurat w tej sytuacji a nie innej… Kolejny, tak…? – zrobiła krok w przód, znajdując się bliżej dobrze zbudowanego łysielca. – Powiem szczerze, iż nie wygląda brzydko, nawet może przyciągnąć wzrok.
Penis faktycznie był nieco bardziej okazałych rozmiarów, o dość przyjemnym dla oka kształcie. Na dodatek wygolony niemal na zero koszykarz mógł zaimponować również ogólną budową ciała.
- Jeśli wygrałem, to wie pani… - uśmiechnął się skromnie. – A co się pani w nim najbardziej podoba?
- Kształt – odpowiedziała bez wahania, znów czując przelewające się przez jej ciało falę rozkosznego wstydu. – No jest taki… Jaki powinien być, jeśli mężczyzna chciałby pozować do jakichś takich porno fotek.
- Mogę dla pani pozować – wtrącił wciąż ze skromnym uśmiechem.
- Pomijając fakt, że pozowanie do takich zdjęć, w mojej opinii dyskwalifikuje takiego mężczyznę z miejsca – dodała natychmiast, przechodząc do przedostatniego uczestnika tej tak samo głupiej jak i perwersyjnej zabawy.
- Teraz ja – odezwał się, siląc się na odwagę czwarty z uczestników, odzywający się do tej pory rzadko.
- Tutaj, podobnie jak z Bartkiem. Nie ma niczego specjalnego, choć nie odrzuca. Za mało, by mnie przekonać – dorzuciła niewinnie.
- To może jeszcze jeden konkurs, za minutę. Będzie tego więcej – zaproponował, niczym Bartek, ale nie odpowiedziała już, kompletnie go ignorując.
- I ostatni, tak? – wyczuła, że bicie serca wchodzi na wyższy poziom.
Wchodziło i to z kilku powodów. Z intymnymi argumentami Sebastiana zapoznała się bliżej już przecież na początku maja. I zrobiły na niej solidne wrażenie. Jego penis był długi, choć niespecjalnie gruby. I urzekał, nie tylko długością, ile przyjemnym kształtem.
Jakoś nie tęskniła za widokiem męskich penisów, bo co innego robiło na niej wrażenie. Ale członek Sebastiana wracał do niej czasami w nocnych wspomnieniach. I teraz miała okazję przyjrzeć mu się po raz drugi, po kilkunastu tygodniach przerwy. Szkoda tylko, ze w takim towarzystwie.
Ale… Ale skoro to wszystko było ukartowane, poniekąd a w zasadzie przede wszystkim dla niej… A ona jeszcze niemal przed chwilą doszła do wniosku, że przecież powinna się poświęcić dla sprawy trochę bardziej…
Milczała trochę dłużej, nie chcąc zdradzić przyspieszonego oddechu. Przystanęła w pobliżu swego ucznia, wiedząc, że lada chwila może zdradzić ją także chwiejny krok. Tylko na ułamek sekundy spojrzała długowłosemu blondynowi w twarz a potem uciekła wzrokiem w dół, by chłopak nie pomyślał zbyt wiele.
Ale tego ruchu już nie wycofała. Dłoń, jakby decydująca sama za siebie, delikatnie chwyciła członka. Palce łagodnie przesunęły się po całej jego długości.
- Ooooo…! - rozległo się po sali.
- To nie tak, że jest długi – zrobiła wszystko by jej głos zabrzmiał normalnie, więc mówiła ciszej. – Ma po prostu najprzyjemniejszy kształt z tych wszystkich, które tu widziałam. Na dodatek, co jest ważne a czego nie chcieliście słuchać… Należy do tego jedynego z was, który w tej sytuacji umiał zachować się powściągliwie. Także dlatego. Niech to też będzie dla was pewną lekcją życiową.
- Zapamiętamy – mruknął ktoś
Teraz powinna już chyba wypuścić członka z dłoni, ale dziwnym trafem nie umiała, choć miała świadomość, że czwórka koszykarzy i Patryk, przyglądają się tej scenie z pełną uwagę. Zwłaszcza ci czterej. Patrzą jak piękna nauczycielka stoi w sali prysznicowej w samym stroju kąpielowym i masuje penisa ich koledze.
Masuje... Opamiętała się w końcu, przerywając te trwającą trzy, może cztery sekundy czynność i z rozczarowaniem cofnęła dłoń. Zapragnęła teraz tylko tego, by wszyscy oni wyszli z sali do szatni i zostawili ją samą z Sebastianem.
Nie wiedziała, czy bardziej dlatego, że mobilizowała ją świadomość kamer, czy dlatego, że po prostu znów rozpalił ją penis Sebastiana.
Ale nie wyszli. Stali i patrzyli a ona rozumiała, że to co na sekundę przyszło jej do głowy, burząc krew w żyłach, pozostanie tylko niespełnioną fantazją. Choć nie miała pewności czy i w bardziej kameralnej sytuacji odważyłaby się ją spełnić.
Siłą zmusiła się do opanowania swych myśli. Cofnęła dłoń, ale jeszcze coś jeszcze przyszło jej do głowy. Przechyliła się nieco w przód.
- A i tyłeczek też niczego sobie – oznajmiła siląc się na spokojny ton i ścisnęła pośladki Sebastiana, czując wypływający na twarz uśmiech, choć z pewnością nie dorównywał jej rumieńcowi.
Wyraźnie zaskoczony licealista drgnął. Jego twarz przybrała wyraz lekkiego zawstydzenia.
- Ale pani zboczona – nie przepuścił okazji Bartek, by dopiec nieco nauczycielce. Mimo wszystko Kamila odczuła jego pewną zazdrość, jak i podniecenie.
- To nie ja stoję tu wciąż nago, eksponując swoje genitalia – tym razem nie odpuściła, odstępując Sebastiana o krok i czując rumieńce na twarzy.
Skoro oni nie palili się do wyjścia, to musiała ona. Inaczej się nie dało. Emocje nawarstwiły się zbyt mocno, by ta szopka mogła trwać dalej. Albo ona sam na sam z Sebastianem, albo…
Zrobiła krok ku wyjściu i nagle poczuła jakiś ruch za sobą. Zawahała się i odwróciła głowę za siebie, ale za późno.
- Skoro pani mogła… - usłyszała głos Sebastiana.
A w ślad za nim poczuła uderzenie w pośladek. Może i nie za mocne, ale z pewnością odczuwalne. Totalnie zaszokowana zachwiała się na nogach, otwierając szeroko usta i nie wiedząc jak zareagować.
- Seba, no co ty… - wokół rozległ się śmiech i kolejne brawa.
- Jeden do jednego a ja zmykam do szatni – oświadczy długowłosy blondyn i zgodnie z zapowiedzią jak strzała pomknął przed siebie.
Wciąż zaskoczona ruszyła jego śladem, niepewnie poprawiając majtki z tyłu, mając świadomość, że i reszta chłopaków zaczęła się zbierać.
Krępujący marsz przez salę i szatnię, w towarzystwie pięciu nagich chłopaków zakończyła chwilę później na zewnątrz całego budynku, co skwitowała głębokim oddechem i otarciem potu z czoła.
Niestety, Patryk został wewnątrz wraz z kolegami. Nie pozostało jej nic innego, by z nieco zwieszoną głową udać się do hotelowego pokoju.
Pierwsze co zrobiła, to sprawdziła komórkę. Na wyświetlaczu widniało kilka minut po czternastej. Zostały niespełna cztery godziny.

Rozdział 5. Konsylium licealnych ginekologów.

Prysznic, nawet ze sporą domieszką chłodnej wody nie ostudził jej zapałów. Przyjęła ten wniosek do świadomości, tak z pewną ekscytacją, jak i przestrachem.
Krążyła po swoim małym pokoju hotelowym i gorączkowo starała się coś wymyślić. Była blisko jakiejś akcji z Sebastianem. Wcześniej rozmyślała o jakiegoś rodzaju finale z Patrykiem. Nic nie wypaliło. To znaczy, jeszcze nie wypaliło. Ale było jasne, że opcja jakiegoś hm… Romansu ze Sebastianem pod prysznicami uciekła w siną dal.
Tylko momentami wracał jej rozsądek, zadający jedno trzeźwe pytanie. O czym ona w ogóle myśli i co bierze pod uwagę? Aż tak bardzo weszła jej ta sprawa na ambicję? Czy już zapomniała o tych wszystkich negatywnych aspektach? O licealistach, licealistkach, koleżankach z pracy i przede wszystkim, własnej przyzwoitości?
Nie… Ale co by się nie działo, musi zaryzykować i spróbować wycisnąć z tej niezwykłej przecież w jej życiu bajki jak najwięcej. Może nie tyle, by przekraczać granice, ale choćby spróbować do nich dotrzeć.
Ubrała się. Włożyła bieliznę a potem wyciągnęła z szafki pudełko świeżych, nieużywanych pończoch samonośnych. Z pewnym pietyzmem włożyła je na nogi i przejrzała w lustrze.
Wyglądała dziwkarsko. Gdyby miała pokazać się tak uczniom i dać się nagrać… Gdyby mieli widzieć to wszyscy licealiści, którzy wybrali się do Francji…
Zapragnęła aż wyjść tak ubrana, czy raczej rozebrana z pokoju na korytarz. Ale powstrzymała się i włożyła sukienkę. Może nie mini, bo takich nie używała, ale względnie niedługą, odsłaniającą kolana i fragment nóg nico powyżej.
Szpilki na nogi i można było wyjść. Skierowała się w stronę pokoju zajmowanego przez dwójkę uczniów i zapukała. Nie wiedząc nawet, czy ktoś jest w środku.
Szczęśliwie otworzył jej długowłosy blondyn.
- Sebastian, jeśli mogę prosić, wyjdź na korytarz – odezwała się cichym głosem.
Wyszedł, zamykając drzwi.
- Patryk też jest? – zapytała, nim zdążył załapać o co chodzi.
- Przyszedł przed chwilą, bierze prysznic – poinformował.
- Świetnie – faktycznie wszystko grało jak trzeba. – Mam do ciebie w takim razie prośbę. Czy możesz zamontować kamery w waszym pokoju a potem przyjść do mnie?
- Mogę… - odparł z zawahaniem i zaciekawieniem. Ale pohamował się z pytaniami.
- W porządku, wobec tego, czekam u siebie.
Odwróciła się i pomaszerowała do siebie. Usiadła na skraju łóżka, niecierpliwie odliczając kolejne minuty. Niemal w tym samym momencie, gdy wyświetlacz na telefonie oznajmił godzinę piętnastą, rozległo się pukanie do drzwi.
- I jak? – zapytała.
- Wszystko gra. Mogę to sprawdzić u pani.
- Dobrze. Tylko pospiesz się, jeśli możesz, ale wcześniej poinformuj Patryka, że przyjdę do niego jak wszystko będzie gotowe, by odebrać zdjęcia, dobrze?
Zdumienie i lekki uśmieszek na jego twarzy obudził w niej poczucie wstydu. Zamknąwszy drzwi po raz kolejny uświadomiła sobie, że robi z siebie idiotkę. Że z mitu porządnej, zimnej królowej zostaje tylko… Sam mit.
Ale nie było już odwrotu. Zresztą nie pomyślała nawet o czymś takim. Z pochmurną miną patrzyła jak czas ucieka do przodu.
Niespełna dziesięć minut minęło, nim Sebastian załatwił wszystko jak trzeba i pozostał w pokoju nauczycielki, mając przed sobą włączonego laptopa.
A ona, z drżeniem w sercu zapukała raz jeszcze w drzwi pokoju swych podopiecznych.
- Proszę! – usłyszała.
Weszła do środka, stukając obcasem. Westchnęła głęboko po raz ostatni. Tym razem to ona, po raz pierwszy w tej historii wypracowała swój scenariusz, ale przecież nie wszystko zależało od niej.
No, ale od niej zależało jak daleko przesunie granice.
- Dzień dobry – przywitała się z siedzącym przy stoliku Patryku.
- Cześć – odparł niedbale, od początku wczuwając się w swą rolę.
- Przyszłam po odbiór zdjęć. Powinny już być dzisiaj.
- I są. Proszę bardzo – podał jej naprędce przygotowaną kopertę.
- Cieszę się – odpowiedziała krótko, nie zaglądając w ogóle do środka.
- Nie przejrzy pani? – zapytał.
- Ufam twojemu talentowi i fachowości. Wczoraj bardzo dobrze poprowadziłeś sesję. Jestem pewna, że twoja praca przyniosła odpowiedni rezultat.
Coraz dziwniej czuła się stojąc jak petentka przed rozwalonym na krześle uczniem. Przez te dziesięć lat pracy w zawodzie życie nauczyło ją czegoś innego.
- Cieszy mnie to, choć trochę dziwi – odparł, obrzucając jej sylwetkę pewnym spojrzeniem.
Mimo, że jego oczy były spokojne, poczuła się rozbierana przez niego, tak, że przez skórę przeszły ciarki. Właśnie tak to na nią podziałało, mimo tego, że przecież w trakcie tej wycieczki a dokładnie w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin widział ją już nago i to dwukrotnie.
Chociaż w sumie jego zachowanie… Daleki był od okazywania jakichś większych emocji. A może było na to jeszcze za wcześnie?
Ale dla niej nie było. Czas gonił, bezcenne minuty uciekały.
- Mam zaufanie – powtórzyła. – Teraz do omówienia pozostała jeszcze jedna kwestia.
- Tak? - zmrużył oczy.
- Kwestia zapłaty – wyjaśniła.
- Powiedzmy, że chciałbym policzyć sobie za to dwieście złotych – palnął chyba trochę bez namysłu.
- No właśnie – pokiwała głowa, przestępując nerwowo z nogi na nogę. – Wczoraj sygnalizowałam, że przy nauczycielskiej pensji trzeba uważnie wydawać każdą złotówkę…
- Czy to oznacza, że ta kwota stanowi dla ciebie problem? – zapytał lekko zdziwiony.
- Cóż… - przekrzywiła nerwowo głowę, starając się opanować. – Być może istnieje inna forma zapłaty, którą byłbyś zainteresowany?
Trafiła w sedno. Drgnął, zdradzając wreszcie jakieś emocje. Spojrzał na nią, ale wciąż milczał.
Milczała i ona nieco zdeprymowana. Spodziewała się trochę innej reakcji.
Nie było wyjścia. Robiąc dobrą minę do złej gry, sięgnęła dłonią w dół, chwyciła rąbek sukienki i zaczęła ją unosić. Bez pośpiechu, centymetr, po centymetrze. Aż patrzącemu na to przedstawienie Patrykowi musiała ukazać się wreszcie koronka znamionująca koniec pończoch. Dalej znajdował się już tylko wstęp do raju.
- Czy to jest właśnie twoja oferta? – zapytał z wolna.
- Czy wszystko zawsze musisz ustalać dosłownie? – zapytała subtelnie, chociaż postawa Patryka dziwiła ją coraz bardziej.
Ale nie ustępowała. Chociaż w tej sytuacji… Robiąc zdecydowanie erotyczny gest, podciągając wysoko sukienkę, stojąc przed własnym uczniem… Poczuła poniżenie, mieszające się ze zwyczajowym w tej sytuacji podnieceniem.
- Kim jesteś z zawodu? – zapytał zaskakująco.
- Nauczycielką – odpowiedziała.
- A więc przedstawicielką… Bardziej rozwiniętej części społeczeństwa? Osobą wykształconą, o sporej wiedzy, inteligentną… Może nie dzisiaj, ale kiedyś profesorowie byli elita społeczeństwa, mam na myśli także nauczycieli w liceach.
Dłoń puściła sukienkę. Zdezorientowana Kamila nie wiedziała co odpowiedzieć. Przecież miał wszystko podane na tacy, o co mu więc…?
- Nie rozumiem o co ci chodzi – wyznała szczerze.
- Ja także nie wiem o co ci chodzi. Wolałbym zapytać.
- Tak…? – spojrzała wyczekująco.
- Przyszłaś tutaj, bo nie masz pieniędzy, czy po prostu chcesz mi dać dupy? – zapytał bezczelnie.
Jej spojrzenie wyostrzyło się. W co on grał? Czy nie mogło być tak, że zaplanował sobie ten scenariusz inaczej? Tak by to wyglądało…
- A czy jest jakaś różnica?
- Owszem jest. Bo chcę wiedzieć, czy chcesz dać mi się przelecieć z powodu ubóstwa, czy też dlatego, że to lubisz.
I on patrzył nauczycielce prosto w oczy. A ten wzrok przypominał jej, że ma do czynienia z własnym uczniem. Choć mocno wyjątkowym, bliskim, także fizycznie, to jednak z uczniem. Który teraz chciał rozgrywać wszystko na własnych zasadach.
I to wszystko sprawiało, że poziom poniżenia rósł z każdą sekundą. Rósł jak płonący rumieniec na twarzy.
- Czego ode mnie oczekujesz? – zapytała wprost.
- Wypnij swój tyłeczek – zażądał natychmiast.
Acha… Ot, młody licealista żądny wrażeń. Wrażeń i satysfakcji. Satysfakcji z powodu wydawania takich właśnie poleceń swojej atrakcyjnej nauczycielce. O to mu chodziło…
Powoli odwróciła się, czując jednak pewną konsternację. Dostosowywała się do dość bezczelnych poleceń swego ucznia. W sumie sama chciała przesunąć granicę, ale liczyła na to, że akcja będzie wyglądać inaczej.
Poczuła jak on od tyłu zadziera jej spódniczkę tak, że z pewnością ukazały mu się majteczki. Drgnęła. Choć miała to być scena filmowa, to co pomyślał sobie o nauczycielce? I on i oglądający to wszystko Sebastian?
- Odpowiesz mi w końcu? – usłyszała pytanie, czując jednocześnie palce Patryka wdzierające się pod majtki.
- Jakie? – zapytała, odwracając głowę.
- To, które już zadałem. Mam cię przelecieć za fotki, czy dlatego, ze tego chcesz?
- A nie możesz mnie po prostu przelecieć?
Boże, ile trudu kosztowało ją wygłoszenie tej kwestii… I sama nie wierzyła, że ją wygłosiła tak bez skrupułów.
- Nie, Kamilo. Odpowiedz mi.
- Skoro tak… - poczuła mętlik w głowie i utratę zdolności do logicznego rozumowania. Skoro chciał to usłyszeć, skoro było mu to czegoś potrzebne… - Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Ty? – zapytał, co wprawiło ją w zdenerwowanie. – Nauczycielka?
- Tak, jestem nauczycielką. Czy nauczycielki nie mogą się po prostu pieprzyć? – rumieniec wstydu i poniżenia zalał jej całą twarz.
Chciała go ukryć przed światem, ale się nie udało. Patryk zaskakującym ruchem, pociągnął ją za włosy i ustawił frontem do siebie, by następnie…
- Otóż to, Kamilo. Jesteś nauczycielką a tak naprawdę prawdziwą dziwką. I powinnaś się leczyć!
Jej policzki rozgorzały jak ogień w piecu. Czy on to powiedział, w kontekście zupełnie niezrozumiałego dla niej scenariusza, czy też dlatego, że tak myślał naprawdę?
W każdym razie, fakt, że takie słowa rzucił w nią jej własny uczeń…
Poczuła, że traci oddech. Jak miała zareagować? Próbować ratować scenariusz, którym kompletnie się nie odnajdywała, czy tez przyjąć postawę godną nauczycielki?
- Odwołaj swe słowa! – wyrzuciła z siebie wbijając w ucznia twardy wzrok.
- Nie ma mowy – zaprzeczył kategorycznie. – I muszę cię poinformować, że nie dam ci tej satysfakcji, by zaspokoić twoją dziwkarską żądzę.
- Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie dziwką… - zaperzyła się oszołomiona.
- Jesteś dziwką i po co to ukrywasz? – rzucił jej w twarz ona stała jak oniemiała. Skończyły się jej argumenty, kolejnym mogło być tylko i wyłącznie spoliczkowanie bezczelnego nastolatka
Ale nie potrafiła tego zrobić. Zamiast tego spuściła wzrok w dół i oszołomiona skierowała się ku wyjściu.
Potrafiła tylko się jeszcze zdziwić, że jej nie dogonił, nie spróbował niczego wyjaśnić, zatrzymać jej. Tak, jakby do końca łudziła się, że to gra, że zaraz wszystko wróci do normy, do tego ich projektu, na którego ukończenie zostało im nieco ponad dwie godziny.
Krew wrzała jej w żyłach, jak rzadko kiedy, gdy przekraczała drzwi do swego pokoju. Sebastian nawet o nic nie pytał, po prostu wyłączył sprzęt i wyszedł. A ona sama usiadła na łóżku kompletnie nie wiedząc co o tym myśleć.
A poprzez szok, który jej się udzielił, racjonalne myślenie jako takie, w ogóle było mocno utrudnione. O co chodziło Patrykowi? Co miał na myśli? Dlaczego tak się zachował i storpedował cały scenariusz, który, choć nie ustalony, musiał być przecież tak czytelny, że bardziej przejrzystej sytuacji Inie dało się stworzyć.
I przez to wszystko, uwalił chyba także film. Zerknęła na telefon. Dochodziła szesnasta. Już… Mieli nieco ponad dwie godziny na to, by skończyć ten film, zmontować i biegiem oddać komisji. Szaleństwo. Nie dość, że czasu brakowało, to Patryk swoim zachowaniem jeszcze to wszystko utrudnił a w zasadzie chyba uniemożliwił.
Dlaczego? Zaraz, zaraz… Czyżby przyszło mu do głowy, coś, co… Czy naprawdę swoim postępowaniem chciał doprowadzić do tego, by ostatecznie nie zgłosili swojego filmu w konkursie? Dlaczego? Czy w taki właśnie sposób chciał zadbać o jej reputację? Niemożliwe, ale…
Doszła do wniosku, że mogła spodziewać się po nim już chyba wszystkiego. Był nieobliczalny, potrafił być kreatywny i zaskakująco nieprzewidujący a jednak roztropny jak…
Pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślania. Gdy myślała, że nic już nie może jej zdziwić, zaskoczył ją widok nieznajomego chłopaka. No dobra, nie do końca nieznajomego. Jego twarz przewinęła się kilka razy na szkolnym korytarzu jej własnego liceum.
- Dzień dobry… Mam dla pani list – oznajmił i nie czekając na odpowiedź wycofał się, odchodząc.
Nieco zdezorientowana cofnęła się na łóżko, otwierając kopertę. W środku znalazła kartkę z zadrukowanym pismem.
Czytała i każde słowo sprawiało, że jej oczy rozszerzały się. Był to coś na wzór urzędowego pisma, czy jakiegoś powiadomienia. W każdym razie została zaproszona na…
„Badania lekarskie w związku z zaburzeniem prawidłowej działalności umysłu, ze względu na zbyt wybujałe fantazje seksualne, nie przystające osobie pełniącej tak ważną dla społeczeństwa funkcję.
Podpisano: dr Kowalczyk i dr Polczak.”
Jej twarz zdradzała chyba wszystkie możliwe emocje. Boże drogi…!
Ona siedzi i rozmyśla, nie wiedząc o co chodzi a tu… Okazuje się, ze chłopacy pomyśleli dosłownie o wszystkim. Nawet o takiej dupereli, jak oficjalne pismo. Choć przecież nie grało ono żadnego znaczenia dla filmu.
Chyba, że kamery były zamontowane i tutaj. O tym nie pomyślała. W sumie Sebastian przecież siedział tutaj długi czas sam. Mógł to zrobić. Aż rozejrzała się po pokoju, ale niczego nie znalazła. Co jeszcze zresztą o niczym nie świadczyło.
Ale fakt, że mogło tak być, ba… Że mogli te kamery zamontować na przykład już wczoraj i śledzić ją, przy jej kompletnej niewiedzy… Było to tak samo oburzające jak i niezwykle podniecające. Poczuła pierwszy od dłuższego czasu niezwykle mocny ucisk w podbrzuszu.
To był pierwszy z tych ekscytujących jak i jednocześnie ostrzegawczych sygnałów, że jest w stanie zrobić niemal wszystko. Gdzieś w tym szaleństwie zaczęła zamazywać się jej granica między filmem a rzeczywistością. Między tym, że fantazja fantazją, ale uczniowie i ewentualni oglądacze są prawdziwi. Zresztą…
Zresztą w tym akurat momencie, świadomość, że ktoś może obejrzeć mocno rozbierane sceny z jej udziałem na wielkiej sali kinowej, przyprawiała ją bardziej o podniecający zawrót głowy, niż o wstyd. Tak było…
Poczuła przypływ gwałtownych emocji. Zerwała się z łóżka i niemal wybiegła z pokoju, zamykając go na klucz. Z kopertą w dłoni, szybkim krokiem kierowała się „gabinetu lekarskiego dr Kowalczyk i dr Polczak”.
Czyli pokoju zajmowanego przez Mateusza i Patrycję.
Na drżących nogach zbiegała po schodach by dostać się na piętro niżej. Naprawdę załamywały się pod nią, ale nie przejmowała się zupełnie tym, że może zwracać uwagę obcych osób. Skoro byli obcy… Poza tym, na korytarzu napotkała takie w liczbie dwóch.
Ciężko oddychając, niecierpliwie szukała odpowiednich drzwi. Po kilkudziesięciu sekundach stanęła przed nimi, czując, że serce łomocze w piersi jak rzadko kiedy. Zapukała.
Mateusz i Patrycja… Boże, co to za pomysł… Nie dość, że Mateusz był akurat tym z jej uczniów, który nie brał udziału w rozpuście w Antonówku, to jeszcze Patrycja była jej niemal obca, choć oczywiście nie do końca. Była w klasie, z którą Kamila prowadziła zajęcia z języka polskiego, więc…
Więc była to znajomość najgorsza z możliwych. Bo w takich sytuacjach, albo z kimś bardzo bliskim, albo zupełnie obcym, który mógłby zrobić co swoje a potem wyszedł i zniknął z jej życia raz na zawsze.
A tu… Patrycja, którą widywała na lekcjach i po ten wycieczce też już za kilkanaście dni zobaczy ją w szkolnej ławie.
I ta Patrycja zaraz weźmie udział w…
- Tak? – usłyszała sympatyczny, choć chyba zdradzający pewną tremę żeński głos, gdy drzwi się otwarły.
- Dzień dobry – wygłosiła, karcąc się w duchu za totalny brak opanowania. – Dostałam wezwanie…
- Ach tak, wobec tego proszę wejść – uchyliła drzwi szerzej.
Duże, żywe i błyszczące oczy jednej z najlepszych uczennic liceum, przyprawiły ją o ból głowy. Tak, to poniżenie, które czuła od dłuższego czasu, znów dawało znać o sobie.
Jedna rzecz. Patrycja była z pewnością sympatyczną, porządną dziewczyną i to był ten plus, który… Jednocześnie stawał się minusem. Co ona zdążyła już sobie pomyśleć o licealnej nauczycielce i co pomyśli za chwilę…?
Stukot obcasów rozbrzmiewał w pokoju. No i właśnie… Co to będzie za chwilę? Bo przecież nie ona w tym momencie pisała scenariusz. Dając się ponieść pomysłowi uczniów, jeszcze czytając wiadomość i idąc tutaj, w ogóle się nad tym nie zastanowiła.
- Dzień dobry. Pani wybaczy, że nie poproszę by pani usiadła. Uważam, że to będzie zbędne. – siedzący za stolikiem Mateusz zaskoczył ją tymi słowami.
Czując, że musi się choć trochę opanować. Jak śmiesznie to wyglądało, gdy dwójka osiemnastolatków zachowywała się o niebo spokojniej, niż dorosła nauczycielka czująca, że jej oczy są non stop szeroko otwarte i zdradzają… No, wiele rzeczy. Dekoncentrację, jakieś rozedrganie, nerwowość i przede wszystkim trudności z brakiem opanowania…
Czyli to wszystko, czego z pewnością nigdy nie widzieli u niej w szkole.
Świadomość tego sprawiła jednak, że choćby w jakimś stopniu udało się jej przywrócić opanowanie. Przynajmniej na pozór. By nie robić z siebie ostatniej idiotki.
Którą zrobiła przecież i tak, przychodząc do pokoju, przyznając się poniekąd przed obcymi osobami do chęci zagrania w jakiejś scenie erotycznej. I to chyba nie takiej łagodnej.
- Cieszę się, że pani przyszła – odezwał się ponownie Mateusz. – Mam nadzieję, że wspólnie rozwiążemy pani problem.
O dziwo, jego głos był spokojny, tak samo jak i wyraz twarzy. To była jakaś paranoja… Spokojny Sebastian, trzeźwy Patryk a teraz jeszcze Mateusz. Wszyscy zachowywali się tak, jakby codziennie kręcili filmy erotyczne z kolejnymi nauczycielkami…
- Nie jestem pewna, czy mamy do czynienia z jakimś problemem – zaoponowała, wzorem „doktora” również siląc się na spokój.
- Najczęściej takie są właśnie objawy osoby uzależnionej od czegokolwiek. Nie widzą oni żadnych problemów. Dostrzegają go gdy jest już za późno – skwitował licealista.
- Świetnie – zareagowała dość sardonicznie. – W takim razie jak rozwiążemy mój problem?
- Przebadamy panią, mam nadzieję, że będzie pani dość… Pomocna.
- Na czym ma polegać to badanie?
- Na początek zadamy pani kilka pytań, w porządku?
- Proszę bardzo – wzruszyła ramionami, czując się coraz bardziej absurdalnie.
Patrycja krążyła gdzieś z tyłu. Kamila nie odwracała głowy, więc nie widziała czym zajmuje się młoda licealistka. Swą uwagę skupiała na Mateuszu, którego pamiętała jeszcze z czasów, gdy wyróżniał się tylko wzrostem i niczym innym. A teraz… Przybyło mu kilka kilogramów i to raczej nie postaci tłuszczu. I ogólnie sprawiał wrażenie jakby bardziej ogarniętego a co za tym idzie, przystojnego.
Nic dziwnego, że był w stanie zdobyć taką dziewczynę jak Patrycja.
- No to zaczniemy… Mam nadzieję, że będzie pani odpowiadać uczciwie, dobrze?
- Oczywiście – zapewniła i od razu zaczęła rozpalać ją także ciekawość.
- Jak często uprawia pani seks?
- Hm… - zatkało ją takie bezpośrednie pytanie rzucone w końcu przez ucznia z jej własnej klasy. – To zależy…
- No na przykład w tygodniu… Ile by to było? – spojrzał jej prosto w oczy.
- Raz… Czasem dwa. Chyba tyle.
Prawda. Okres pewnego szaleństwa skończył się jakiś czas temu. Była związana z Danielem już od czternastu lat. Największa fala namiętności musiała już trochę opaść.
- Czy stosuje pani jakiś zamiennik seksu?
- Co ma pan na myśli? – wzięła głęboki oddech.
- Masturbację – wyznał bez ogródek.
- Nie… - zawahała się.
- A to dziwne, widzi pani, bo według naszych informacji, przyznała się pani do masturbowania się nie dalej jak wczoraj. Miała być pani uczciwa wobec nas… - znów spojrzał jej w oczy.
- To nie tak – zalała ją fala gorąca a rumieniec powrócił na twarz, który to już raz tego dnia? – Czym innym jest pytanie o regularne stosowanie masturbacji a czym innym raz na jakiś czas.
Boże, czy ona naprawdę opowiadała to swojemu uczniowi i to akurat temu, z którym nie zdążyły połączyć ją bliższe stosunku, w przeciwieństwie do Patryka i Sebastiana?
Jeszcze, jakby było mało, Patrycja swobodnie usiadła obok swojego chłopaka, wpatrując się w stojącą przed stołem, niczym osądzana przestępczyni, nauczycielkę.
- No to niech pani odpowie, jak często się pani masturbuje? – nie ustępował.
- A czy to naprawdę ma jakieś znaczenie? – zmieszana zastosowała kobiecy unik.
- Proszę pani, niech pani pozwoli, żebyśmy to my oceniali co ma znaczenie a co nie. Gdyby nie miało, nie zadawalibyśmy takiego pytania, to chyba oczywiste, prawda?
- Dobrze, rozumiem… Raz, może dwa, albo trzy razy w roku – skapitulowała. Kompletnie zawstydzona wyjawieniem tak intymnej tajemnicy spuściła wzrok, niczym przyłapana na czymś dwunastolatka.
- Rozumiem już wszystko – oświadczył Mateusz.
- Co pan rozumie? – wydukała nieufnie i opornie nauczycielka.
- Uprawia pani seks zbyt rzadko w stosunku do własnych potrzeb i fantazji.
Zbladła na chwilę a potem rumieniec na jej twarzy powrócił ze zdwojoną siłą. Czy to żart, czy nie, czy to film, czy cokolwiek, ale… Ale jej licealny uczeń otarł się niebezpiecznie blisko o prawdę.
- Proszę nie robić ze mnie jakiejś zboczonej frustratki – zareagowała nieco ostrzej. – Poza tym co to ma wszystko wspólnego, albo może mieć z…
- Nikt nie robi z pani frustratki – odezwała się szybko Patrycja. – Zresztą zaraz zbadamy panią poważniej i wszystko będzie jasne.
- Zbadacie? – Kamila zmrużyła oczy. – Na czym będzie polegać to badanie?
- Już mówimy – oboje wstali z miejsca niemal równocześnie i podeszli do niej. – Niech się pani rozbierze.
- Jak to rozbierze? Czy…
- Niech pani zdejmie koszulę – zaordynował Mateusz.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Podskórnie czuła, że taka prośba padnie prędzej, czy później. No a mając przecież na uwadze film, nie mogła za bardzo się sprzeciwiać. Chociaż to akurat towarzystwo przyprawiało ją o niesamowite skrępowanie.
Rozpięła guziki, zdejmując koszulę. Pozostała tylko w biustonoszu, ale…
- Stanik też proszę zdjąć – wskazała palcem Patrycja.
- Nie rozumiem – tym razem postanowiła wygłosić sprzeciw. – Nie rozumiem co to ma do badań, przecież normalnie nie wykonuje się takich czynności. I co to za badania tak naprawdę?
- Musi je pani przejść pod kątem tego, czy ma pani odpowiednie kwalifikacje etyczne do pracy z dorastającą młodzieżą – wygłosił ze śmiertelnie poważną miną Mateusz.
- Ale do tej pory nikt tego ode mnie wymagał i wciąż nie wiem dlaczego mam się rozbierać, jakby tych badań nie można było przeprowadzić normalnie…
- Kiedyś nie było takiej potrzeby, dzisiaj zmieniły się przepisy. Proszę nie robić problemu i dostosować się do poleceń lekarzy – przekonywał Mateusz.
- Każdy musi przejść takie badania – dodała Patrycja. - Nie możemy pozwolić by nie przeszła ich osoba pełniąca tak ważną funkcję. To poważny kraj.
Pod tym naporem nie była w stanie kontynuować protestu. Potrząsnęła tylko głową, ale jej dłonie z niewielkim tylko oporem skierowały się w stronę pleców.
Rozpięła stanik i zdjęła go z siebie powoli. Miała jednak spory problem z uwolnieniem swego biustu i przez jakiś czas chowała go w dłoniach.
- Zapomniałam powiedzieć, że spódniczkę też powinna pani zdjąć – dodała Patrycja z poważnym obliczem, wpatrując się w twarz polonistki.
- To też wymagania lekarskie? – próbowała zakpić Kamila.
- Tak, tam też znajdziemy odpowiedzi na wiele pytań.
Chcąc nie chcąc musiała opuścić dłonie. Jej biust ukazał się oczom pary zakochanych w sobie licealistów a ona, kompletnie poniżona posłusznie zdjęła z siebie spódniczkę, nie wiedząc, czego wstydzić się bardziej.
Tego, że prezentuje parze uczniowskiej swoje nagie piersi, czy tego, że jeśli chodziło o dolne partie ciała, widzą ją w tak perwersyjnym wydaniu. Majtkach i samonośnych pończochach.
- I co my tu widzimy, panie doktorze? – nieoczekiwanie dla Kamili, Patrycja stawała się coraz odważniejsza. Nie znała jej od takiej strony.
- Myślę, że widzimy to samo.
Wstrzymała oddech, gdy oboje zbliżyli się d niej tak, że niemal stykali z jej ciałem. I oboje niemal bezczelnie wpatrywali się w jej nagie piersi, jakby czegoś tam szukając. Prze moment poczuła jeszcze większe poniżenie, niż wtedy, gdy rozbierała się a później prowokowała Patryka. Na miłość boską…
- Pani Kamilo… - zaczęła jakby nie dość pewnym tonem Patrycja, aby chwilę później przejechać się po niemal kompletnie nagiej nauczycielce jak czołg. – Czy w szkole, gdy prowadzi pani lekcje z nie zawsze pełnoletnią młodzieżą… Też tak pani sterczą sutki?
A poniżenie, które czuła do tej pory, było niczym wobec fali niesamowitego wstydu, która przelała się przez ciało. Tak samo zmroził ją, jak i rozgrzał. Zamknęła oczy, nie odpowiadając przez moment a serce podeszło jej do gardła. To prawda, sutki sterczały, niezależnie od tego, czy ona sama akceptowała to, czy nie.
- Nie, nie zawsze – odpowiedziała spokojnie.
Czerwona na twarzy, traciła kontrolę nie tylko nad ciałem, ale i nad umysłem, widząc jak para osiemnastolatków bez skrępowania gapi się na nagie cycki własnej nauczycielki.
Z trudem utrzymywała równowagę, stojąc na szpilkach. Jakby tego było mało…
- Mamy poważne wątpliwości – stwierdziła Patrycja.
I jakby niczego sobie nie robiąc, skubnęła lekko jeden z sutków rozebranej nauczycielki. Tym razem Kamila w końcu drgnęła. Już otwierała usta by zaprotestować, ale…
- Niech pani nie przeszkadza, to należy do naszej pracy – skomentował Mateusz.
Wiec nie przeszkadzała, gdy palce Patrycji pozostały na jej piersiach dłużej, masując delikatnie po całej ich powierzchni i nie przestając przy tym podrażniania sutków. Delikatnych raczej, ale może właśnie dlatego, Kamili z trudem udawało się utrzymać normalny rytm oddychania.
Delikatne ruchy uczennicy spowodowały jednak, że nauczycielka po prostu musiała zamknąć oczy.
- Proszę o pomoc panie doktorze, bo sama mam problem z diagnozą.
Kamila sapnęła lekko na te słowa Patrycji i nie potrafiła opanować kolejnego westchnięcia, gdy na jednej z piersi wylądowała dłoń Mateusza. Również on poszedł w ślady swojej dziewczyny, ale jego ruchy były trochę bardziej stanowcze. Może tylko na początku masował pierś nauczycielki, ale potem zaczął ją zdecydowanie mocniej ugniatać, podrażniając sutki również silniej, niż Patrycja. Nie wzbraniał się nawet przed ściśnięciem ich palcami.
- Pani doktor… Czy uważa pani, że reakcje piersi pacjentki są prawidłowe w stosunku do wykonywanego przez nią zawodu? – jak przez jakąś ścianę do uszu Kamili doszedł głos Mateusza.
- Jeśli sugeruje pan, że nie są standardowe, to mam podobną opinię… Cóż, będziemy musieli wykonać drugie badanie.
- Jakie badanie? – starała się zapanować nad ochrypłym głosem Kamila, otwierając oczy.
- Proszę się położyć – wskazała na łóżko licealistka.
Może to te dłonie, które sprawiały jej tyle skrępowania, ile przyjemności… Te dłonie, które oderwały się nagle od piersi, sprawiły, że Kamila nie miała ochoty na protesty. Czując niesamowity ucisk w podbrzuszu, położyła się na łóżku, złączając nogi.
- Niech pani rozłoży szeroko ręce – zadysponowała Patrycja.
I to polecenie wykonała posłusznie, choć widząc zbliżającą się po obu stronach łóżka parę nastolatków, doszła do wniosku, że coś tu chyba jest nie tak…
- Co robicie? – zaprotestowała skonsternowana , gdy oboje przyciągnęli do siebie jej dłonie a w ich dłoniach pojawiły się sznury.
- To część badań, pani dłonie powinny zostać unieruchomione, niech pani nie stawia oporu – wyjaśniła Patrycja.
Nie sprzeciwiała się więc za bardzo, stawiając tylko nikły opór dla zasady, podejrzewając, że kroi się coś niezupełnie dobrego. Gdyby miało być inaczej, nie planowaliby żadnego związania jej. Ale co wobec tego konkretnie zaplanowali?
Leżała zatem z rozstawionymi szeroko rękoma, przywiązanymi do przeciwnych skrajów łóżka. Unieruchomiona, bo gdyby coś… Mogłaby tylko bronić się nogami. Które zresztą…
- Proszę rozłożyć nogi – zażądała stojąca nad nią Patrycja.
Uczyniła to dość niechętnie, dobrze wiedząc, że skąpe majtki mogą w każdej chwili odsłonić jej najintymniejsze części ciała. Rozłożyła nogi a w zasadzie stopy w jakimś minimalnym stopniu, próbując złączyć kolana ze sobą.
- Ekhm… Kolana też proszę… - Patrycja zasugerowała jakby słabszym nieco głosem.
Co Kamila odebrała jako próbę naigrywania się z niej. Przynajmniej w jakiś sposób. Nie po raz pierwszy w ciągu ostatnich chwil uznała, że najlepszym wyjściem jest zamknięcie oczu. By nie widzieć tego, że leży niemal rozkrzyżowana na łóżku, nie licząc pończoch, w samych majtkach, na oczach dwójki licealistów.
I nim ostrożnie uchyliła kolana poczuła jak łóżko ugina się pod ciężarem jakiegoś ciała wdzierającego się między jej nogi. Zareagowała błyskawicznie, próbując je złączyć, ale za późno. Patrycja stanowiła w tym momencie przeszkodę już nie do pokonania.
- Proszę się nie wstydzić, ja tylko przeprowadzam badania – wytłumaczyła, sadowiąc się wygodnie między jej udami i pochylając… Tuż nad majtkami.
- Uhm… I co z tych badań wynika? – dobrze, że w takiej sytuacji było ją jeszcze stać na jakaś ironię. Choć w sumie to i tak lepiej, niż gdyby zaprotestowała wyraźniej, innymi słowami.
- Prawdę mówiąc niewiele widzę, coś mi przeszkadza… Pozwoli zatem pani…
Dłonie licealistki chwyciły za majtki Kamili. Ta zareagowała gwałtownym drgnięciem.
- Naprawdę nie sadzę, żeby to było potrzebne, dobrze? Nie, wypraszam sobie, co pani robi…?!
- Robię dokładnie to co do mnie należy, rozumie pani?
Patrycja chyba na moment zawahała się, ale chwilę później Kamila już jej nie powstrzymała. Nie powstrzymała zdradliwego jęku i szeroko tym razem otwartymi oczyma patrzyła jak majtki zjeżdżają z jej ciała. Licealistka położyła je starannie na boku, po czym…
Po czym powróciła do swego zajęcia. Ułożyła się między nogami Kamili, która próbowała je wciąż złączyć, oczywiście bez szans na cokolwiek. Nie powstrzymała gwałtownego wzdrygnięcia, gdy zobaczyła z jakim zainteresowaniem Patrycja obserwuje kompletnie nagą, dostępną w każdy możliwy sposób cipkę prawie dwa razy starszej nauczycielki.
Ciężko oddychała, nie panując już nad ruchami swego ciała, ale to był dopiero początek. Patrycja odczekawszy kilkanaście sekund, odwróciła głowę w kierunku swojego chłopaka.
- Panie doktorze, myślę, że jest coś ciekawego do obejrzenia. Może pan pozwolić?
Zaczerwieniona Kamila z wyschniętymi wargami poczuła jak jej nogi rozjeżdżają się jeszcze szerzej, praktycznie sprawiając jej ból, robiąc miejsca dla Mateusza, który dość bezceremonialnie wepchnął się na łóżko i jeszcze bardziej wnikliwie niż jego dziewczyna przyglądał się cipce swojej licealnej wychowawczyni.
- I co pan na to, pani doktorze? – Patrycja wskazała chłopakowi właśnie to miejsce.
- Nie do końca rozumiem co ma pani na myśli – głos Mateusza stał się jakby bardziej zamyślony.
- A proszę bardzo…
Dialog poniżał nauczycielkę niesamowicie, ale gdy chwilę później poczuła dotyk dziewczęcych palców Patrycji na wargach sromowych, rozchylających je, nie powstrzymała jęku, który tak przecież zdradzał jej bezradność i wiele innych uczuć w tej sytuacji, gdy dwójka licealistów oglądała jej nagą i równie bezbronną cipkę, która na dodatek…
- Chodzi pani o ten nadmiar wilgoci? – Mateusz pochylił się tak, że nauczycielka poczuła jego oddech na cipce.
- Dokładnie o to, doktorze. Czy widział pan kiedyś coś podobnego?
Kamila mogłaby przysiąc, że Patrycja z trudem stłumiła śmiech.
- To jest… To jest naturalne, przynajmniej w niektórych przypadkach – odważyła się w końcu wyrzucić z siebie.
- Acha… - odpowiedziała krótko Patrycja tonem sugerującym brak wiary w słowa nauczycielki.
- Pani doktor… Może pani…?
Słowa Mateusza były dla Kamili zdecydowanie niezrozumiałe, ale gest…
Wzdrygnęła się i jęknęła, gdy palec Patrycji przejechał się bezceremonialnie, już konkretnie po cipce. Zacisnęła mięśnie ud, ale nie była ich w stanie przesunąć nawet o centymetr. Patrycja i Mateusz wpatrujący się w jej cipkę uniemożliwiali jej to. Zresztą już nie tylko się wpatrywali.
- Proszę samemu spróbować – usłyszała zachęcający głos Patrycji skierowany do Mateusza.
Była bliska omdlenia, gdy i palce Mateusza zaczęły niby badać a w efekcie pieścić jej cipkę. Nawet nie pozorował badań. No, może pozorował przed swoją dziewczyną, która o dziwo, wcale nie sprawiała wrażenia zazdrosnej.
- A może pani Patrycjo – odezwał się Mateusz, nie przerywając pieszczot. – Może pani spróbuje inaczej i zda się na inne zmysły? Myślę, że wiem, w czym jest pani najlepsza…
Kamila mogłaby przysiąc, że z ust Patrycji dobiegł ją stłumiony śmiech, ale to było najmniej ważne. Bo swą uwagę skoncentrowała na intrygującym wezwaniu Mateusza a potem…
Potem znów nie powstrzymała jęku, gdy jej faktycznie wilgotna cipka zetknęła się już nie z palcami, ale z językiem licealistki. Tak, naprawdę, choć wydawało się to niewiarygodne. Patrycja polizała jej cipkę wzdłuż. Raz, drugi i trzeci. A nawet zetknęła się z nią swoimi zmysłowymi ustami, co doprowadziło Kamilę niemal do konwulsji.
Ale prawdziwego szoku miała doznać, gdy usta Patrycji oderwały się. A sama właścicielka wydawała się być chyba nieco zdyszana.
- Panie doktorze… Wciąż mam problemy z diagnozą… Może wypadałoby zorganizować jakieś konsylium?
- Nie, nie trzeba żadnego konsylium, Mate… Doktorze, proszę wrócić! – wyrzuciła z siebie Kamila, ale na próżno.
Mateusz szybko uniósł się z łóżka i skierował do drzwi. Z tego miejsca nie widziała ich, ale usłyszała głosy. Nie minęło kilkanaście sekund, gdy jej poczucie wstydu powiększyło się, o ile było to w ogóle możliwe. Mateusz wrócił z dwójką lepiej ubranych chłopaków. Sebastianem i Patrykiem.
- Z czym macie problem? – trochę pewny siebie a trochę jakby ironiczny głos Patryka znów doprowadził do tego, że zamknęła oczy.
- Proszę państwa, dość tej komedii, dobrze? – starała się podjąć interwencję w miarę silnym głosem.
- To nie komedia, to poważna sprawa – natychmiast usadził ją Patryk. – Skoro dwoje najlepszych specjalistów nie potrafi wydać orzeczenia, to musimy porządnie przedyskutować sprawę.
Teraz on zajął miejsce, gdzie poprzednio leżał Mateusz. Uwalił się u boku Patrycji, bezceremonialnie rozpychając nogi bezradnej nauczycielki. I równie bezczelnie zaczął jeździć palcami po jej cipce. Podobnie, jak nie próżnująca licealistka.
Kamila nie mogła się opanować. Jej ciało żyło własnym życiem wyrywając się spod kontroli właścicielki. Uda próbowały się zaciskać, drżały. Ciało wiło się po łóżku a jej usta rozchylały się wydając bezgłośne jęki. To wszystko przy zamkniętych oczach, którymi nie potrafiła spojrzeć w twarz swoim licealistom.
- Już… Dość…! – szepnęła w końcu nie mogąc znieść tego upokorzenia.
- Myślę, że za dużo pani gada – Patryk natychmiast poderwał się z łóżka podchodząc w pobliże głowy nauczycielki.
Nim ta zdążyła się zorientować, w dłoniach ucznia pojawiła się jakaś szmatka, którymi, mimo protestów przewiązał jej oczy.
Zszokowaną Kamilę ogarnęły ciemności. Teraz jeszcze bardziej niż przez ostatnie minuty, narażone była na niezwykłe bodźce dotykowe. Tym bardziej, że wkrótce obok jej uszu znalazły się jakieś zawiniątka, przypuszczalnie części ubrania, albo coś. W ten sposób także wrażenie słuchowe, choć nie wyłączone, zostały jednak w jakiś sposób przytłumione.
A te nie ustawały, bo Patrycja ponownie zaczęła się zabawiać jej cipką, ale tylko palcami. Może wstydziła się w większym towarzystwie oralu.
Straciła orientację kto, gdzie… Bo zbyt wiele rąk pojawiła się na jej ciele. Jeszcze jedna na cipce, inna na nogach. Ktoś masował jej nagie piersi, podrażniając sutki.
Choć całkowicie zniewolona pragnęła by przestali poniżać ją w ten sposób, bezceremonialnie zabawiając się jej kompletnie nagim ciałem na oczach bezlitosnych kamer… To z drugiej strony ten dotyk tych kilku napalonych dłoni dawał jej sporo perwersyjnej rozkoszy, tak z trudem ukrywanej. To był pomysł, to był ten strzał na koniec filmu…
Tylko… Czy to aby na pewno był już finał? Czy na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy coś głupiego? Czy będą pamiętać o tym, że to wszystko się nagrywa i ma służyć jednemu celowi? Czy, mimo tylu przekroczonych już granic, nikomu nie przyjdzie przypadkiem na myśl, by pokonać i tą ostateczną?
Czy może jednak, rozgrywając to wszystko tak zdumiewająco wspaniale, będą mieli wszystko pod kontrolą do samego końca i już za chwilę, nadejdzie koniec tego przedstawienia, wydadzą jakąś diagnozę i wszystko wróci do…
- Nie mam pomysłu – usłyszała nagle przytłumiony głos Patryka. – Jest nas tu czworo i nie umiemy podjąć decyzji, co z panią nauczycielką.
- Pozostaje zatem rozszerzyć konsylium – z szokiem przyjęła do siebie słowa Mateusza. – Na zewnątrz mamy kolejnych specjalistów…
- Nie! – zaprotestowała w końcu. – Przyjmę diagnozę, jaka by ona nie była i pogodzę się z nią!
- Hm… Musimy się naradzić… - do jej uszu dobiegł głos Patryka.
- Te słowa dowodzą, ze chyba jednak wszystko jest w porządku – to był Mateusz.
- Tak? Ja tam nie wierzę pacjentce. Proponuję poddać ją jednemu, ale za to bardzo konkretnemu badaniu.
- Popieram – usłyszała po raz pierwszy chyba głos Sebastiana.
Milczała, wsłuchując się w odgłosy dobiegające z pokoju. Jakieś mamrotanie, przestawianie czegoś, kroki… Nikt w trakcie tej minuty, czy dwóch nie dotykał jej ciała. Dopiero po tym czasie łóżko znów się zatrzęsło i ktoś wgramolił się między jej nogi, rozsuwając je uprzednio.
Poczuła narastający niepokój. Czy to nie było właśnie to, co przyprawiało ją o ból głowy? Bo tak przecież…
- Aaaach…! – wydostał się z jej ust jęk, gdy nieoczekiwanie znów poczuła język na swe cipce.
Ale to już nie było pozorowanie badania. To był język krążący w tym intymnym miejscu zdecydowanie, wprawnie, wiedzący co ma robić. Liżący jej cipkę zniewolonej pani profesor w jednym konkretnym celu. Liżący namiętnie a jednocześnie intensywnie. Bez przerwy.
Mineta nigdy nie była dla niej Bóg wie jakim przeżyciem. Oczywiście od czasu, do czasu… Ale tylko przez chwilę. Wolała gdy Daniel po kilkudziesięciu sekundach przechodził do innych działań. A tutaj… Język działał sprawnie, jakby nawet fachowo koncentrując się na najbardziej wrażliwych miejscach. Doprowadzając do…
- Aaaach…!
Fakt, że nie była powstrzymać jęków, przynajmniej czasami, doprowadzał ją do rozpaczy. Ale nie umiała i tyle. Rumieniec zalewał jej twarz, gdy uświadamiała sobie, że świadkami jej rozkoszy są trzej uczniowie i jedna uczennica.
I co najważniejsze… Ona sama nie miała pojęcia, kto usadowił się między jej nogami i kto tak wprawnie, na oczach szkolnych towarzyszy doprowadza ich wspólną nauczycielkę do coraz silniejszej rozkoszy.
A na dodatek… Gdy ona sama uznała, że mineta, choć bardzo podniecająca, osiągnęła już ten punkt, gdy sprawiała jej najwięcej rozkoszy, przeradzając się w trochę rutynowy schemat, coś się zmieniło.
Usta oderwały się od jej cipki a w to miejsce natychmiast pojawiły się palce. Ale nie bawiły się już wargami, tylko niemal od razu…
- Aaaach…! – jęknęła, drgnąwszy gwałtownie.
Tak, praktycznie od razu zaczęły wdzierać się w głąb. Zwinne, gorące palce. Palce bo do pierwszego torującego drogę i sprawdzającego jak jest tam w środku, ku osłupieniu szanownej pani profesor szybko dołączył drugi.
Dołączył dając nauczycielce to, czego jej brakowało. Szerokość, obwód grubego penisa, jakiego z pewnością w życiu nie zaznała. Tylko Daniel robiąc jej palcówkę rozdzierał jej cipkę jeszcze silniej, ale czynił to nadzwyczaj rzadko. A teraz… Teraz miała do czynienia z tym zjawiskiem tutaj. Ktoś z jej podopiecznych, pewnie przez przypadek, pieścił ją w sposób, którego dawno nie uświadczyła a który od dawna był jednym z jej ulubionych.
Jej cipka stała się tak wilgotna, że palce wchodziły w nią coraz głębiej docierając daleko i wypełniając jej wnętrze niczym dorodny penis. Ale na szczęście nie był to penis. Były to palce, które dawały gwałconej w pewien sposób nauczycielce nieziemską rozkosz.
Jęczała coraz częściej a jej ciało wiło się na łóżku. Krępowała się, ale natura zwyciężyła. Poza tym, po tym wszystkim… Po tych przeżyciach z dnia wczorajszego i z dzisiaj... Po tym, gdy przecież tutaj przez już chyba kilkadziesiąt minut, od początku, do końca posłusznie wypełniała poniżające polecenia Mateusza i Patrycji… Czy było się jeszcze czego wstydzić?
Nie było. I nawet świadomość kamer nie zablokowała gwałtownego orgazmu, który wstrząsnął jej ciałem a rozłożone uda silnie objęły korpus chyba zaskoczonego tym wybuchem ucznia, bądź uczennicę… Którym z nich by nie był ten, który doprowadził ją do takiego stanu.
Palce ostrożnie, powoli opuszczały jej cipkę, niemal milimetr po milimetrze, przez kilkanaście sekund, aż wreszcie Kamila poczuła ulgę. Jej ciało zaległo bezwładnie na łóżku, mimo, że krótko po orgazmie ktoś uwolnił jej dłonie z więzów.
- No dobrze, mamy już prawie siedemnastą, czas chyba na diagnozę – z trudem rozpoznała głos Patryka.
- Uważam, że reakcje pacjentki na znakomite wyczyny swoich uczniów są naprawdę zadowalające.
Słowa Mateusza, sprawiły, że w pozostali z trudem pohamowali śmiech. Wyczuła to. I słyszała. Leżąc wciąż bezwładnie na łóżku.
- Skoro tak i skoro nie widzę sprzeciwu… To uważam, że powinniśmy wystawić pozytywną opinię, prawda…?
- Prawda – teraz dotarł do niej głos Sebastiana. – I skoro wszystko jest jasne, to wracamy do swoich zajęć.
Usłyszała kroki i odgłos otwieranych a potem zamykanych drzwi. Z całą pewnością Patryk z Sebastianem udali się do swojego pokoju, dokonać ostatnich poprawek, montaży, by złożyć całość w ręce organizatorów konkursu.
- Pani Patrycjo a pani? – rozległ się głos Mateusza. – Jak ma pani zamiar spędzić dzisiejszy, gorący wieczór?
- Zmartwię pana, panie Mateuszu. Przypomnę, że mam jutro występ w konkursie biologicznym.
- Wcale mnie to nie martwi. Z chęcią pomogę pani w ogarnięciu niektórych zagadnień biologicznych…
- Panie Mateuszu, by się pan wstydził…! Z większością zagadnień radzę sobie sama. Do tego tak przy pacjentce…
- Może zatem zostawmy pacjentkę i pójdźmy na jakieś zasłużone chyba pepsi?
Powoli zbierająca się z łóżka Kamila zauważyła jak oboje licealiści wstają z krzeseł i kierując jeszcze wzrok na gramolącą się nauczycielkę, opuszczają pokój, zostawiając ją w nim samą.
Usiadła, ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiedziała, czy kamery jeszcze pracują, czy Patryk z Sebastianem dali sobie już spokój, ale nie dbała o to. Jakie to już miało znaczenie?
Siedziała, przerabiając w myślach to wszystko co tu się wydarzyło. Przychodząc tu, musiała spodziewać się wielu rzeczy, ale takich…?
Sama nie była w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to wszystko do czego tu doszło, nadaje się na film, czy nie? Ale to też nie miało znaczenia. Nie byłaby chyba w stanie wyperswadować chłopakom tego wszystkiego, nawet gdyby doszła do takiego wniosku, że jednak nie. Że jednak wysyłamy jakiś niekompletny film. Bo przecież na wycinanie tej ostatniej sceny, montowanie czegoś innego, było już zdecydowanie za późno.
- Mam to czego chciałam – szepnęła do siebie, próbując wstać z łóżka, co nie należało do najłatwiejszych czynności.
Zdemolowana, rozbita, zniszczona tak psychicznie, jak i fizycznie przez kilka dobrych minut mocowała się z włożeniem na siebie ubrania. Bielizny, spódniczki i koszuli. Z trudem przyszło jej zapięcie guzików, ale miała w sobie jeszcze na tyle świadomości, by nie paradować po hotelowych korytarzach z rozpiętą koszulą odsłaniającą jej nagi brzuch i stanik.
Tak, jakby wyszła wprost z jakiegoś porno studia.

Rozdział 6. Na oczach tysiąca ludzi.

Jak rzadko kiedy, w Marsylii lunął deszcz. Ale Kamila nawet tego nie zauważyła. Spała jak zabita, pewnie właśnie przez taką pogodę.
Obudziła się później, niż zwykle, ale i to nie zmotywowało jej do opuszczenia łóżka. Była dość otępiała, osowiała. Nie bardzo wiedziała, czy przez zbyt długi sen, czy wczorajsze wydarzenia.
Zeszła z łóżka niemal w południe. Wzięła prysznic i zrobiła sobie skromne śniadanie. Siedziała w pokoju, nie mając specjalnej ochoty pokazywać się komukolwiek na oczy.
Przynajmniej w stosunku do Patryka i Sebastiana nie była to taka pierwszyzna. Przecież to co działo się wczoraj nie odbiegało od szalonej majówki w Antonówku. A w zasadzie, to nawet nie zbliżyło się do niej. Ale tutaj warunki były inne.
No bo oprócz tej dwójki byli jeszcze Mateusz i przede wszystkim Patrycja, o której wiedziała, że jest dla niej pewnym autorytetem. Z reguły wnikliwie wsłuchiwała się w głos pani profesor na zajęciach w szkole. No i co teraz?
Hm… W sumie, to Patrycja, którą Kamila zawsze odbierała jako raczej grzeczną dziewczynę, wczoraj zaskoczyła ją najmocniej. Czyżby się myliła? A może to trójka chłopaków wywarła na niej jakiś większy nacisk i stąd jej zachowanie? A co, jeśli… Jeśli nauczycielka była dla Patrycji nie tylko pewnym autorytetem? Jeśli ona… Patrycja…
Potrząsnęła głową, nie chcąc zawracać sobie niej sprawami, które już się wydarzyły i na które teraz nie miała żadnego wpływu. W ogóle nie miała już na nic wpływu. Przecież cel nadrzędny tego całego szaleństwa, film dawno został przekazany komisji.
Tak, szaleństwo… Ciężko było uwierzyć w to, że uczestniczyła w czymś takim. Ba, że to ona była główną pomysłodawczynią. Choć tak po prawdzie, to ona rzuciła tylko w przypływie pewnej złości, niechęci, takie hasło, które oni a szczególnie Patryk, podchwycili natychmiast. No, ale to nie miało znaczenia. Mogła przecież storpedować to w każdej chwili.
Nie powstrzymała machiny i teraz… Odliczała minuty, które pozostały jej do prezentacji filmów i ogłoszenia zwycięzcy.
Setki osób, wiele szkół z całej Europy. Filmików pewnie było od groma, może dwadzieścia, może jeszcze więcej. Jakie szanse mieli, by wygrać? Miała nadzieję, że żadne.
Teraz tylko pytanie, czy to wszystko miało sens. Czy cała ta perwersyjna szopka, która w założeniu miała być porządnym prztyczkiem w nos tych pacanów z Brukseli, ukoiła ją samą i dostarczyła satysfakcji?
Hm… Jeśli film obejrzy tylko komisja, to cóż… Zemsta byłaby niepełna. Jeżeli film wygrałby i obejrzeliby go wszyscy, to… To może dopiekałaby im bardziej, ale z ogólnego punktu widzenia byłoby milion razy gorzej.
Przymknęła oczy, sama nie wiedząc, jakiego werdyktu tak naprawdę oczekuje. Tak naprawdę jedno o czym teraz marzyła, to jakieś wsparcie od Daniela. Rzuciła się na głęboką wodę, postawiła pod ścianą. I teraz odczuwała… No, nie tyle strach, ile jednak poważne wątpliwości. Poczuła się mocno zagubiona.
I nim rozległo się pukanie do drzwi, jeszcze jedno zdążyło jej przyjść do głowy. Wciąż nie wiedziała, które z jej podopiecznych, dokonało tego ostatniego, hm… Wyczynu. Czyje palce doprowadziły ją do tego ostatecznego zniewolenia i dały jej taką rozkosz.
Wstała z pewną niechęcią. Domyślała się kto stoi za drzwiami. Koleżanki z grona pedagogicznego nie odwiedzały jej, spotykały się w zasadzie rzadko. Zajęte swoimi klasami i gdzieś jakoś trzymały się razem. Bez niej.
I gdy już otwierała drzwi, uderzyło ją jeszcze coś. Że on… Że w zasadzie oni wszyscy. Ale szczególnie Patryk. Miał wczoraj przynajmniej jedną okazję a tak naprawdę dwie. I… I nie potraktował tych okazji jak możliwości do tego by przecież…
- Dzień dobry… Mogę wejść?
Nie odpowiedziała, uchylając tylko szerzej drzwi. Patryk wszedł przodem a ona rzuciła okiem na dolną cześć ciała, apetycznie schowaną pod jeansami.
- Jak się pani czuje? Po tym wszystkim? – stanął pośrodku i spojrzał w kierunku nauczycielki.
Zaskoczył ją tym pytaniem. Spojrzała trochę nieprzyjemnie spode łba. Naprawdę go to interesowało, czy było to obliczone na zrobienie dobrego wrażenia?
Nie… Co by o nim nie mówić, potrafił się zatroszczyć z normalnego powodu. Taki miał charakter. Trochę nieobliczalny, trochę wkurzający, ale jednak… Także dojrzały i opiekuńczy.
- Dlaczego pytasz?
- Pytam, bo dzisiaj wyniki. O piętnastej mamy werdykt. Będzie impreza, prezentacja…
- Dziękuję, lepiej byś mi tego nie przypominał… - odpowiedziała oschle, siadając ponownie na łóżku.
Znów ją zaskoczył. Przysiadł się i delikatnie objął ramieniem, jakby próbując, czy nauczycielka wyrwie się z jego objęć.
Ale ona, choć w jakimś geście samoobrony napięła mięśnie, nie uciekła. Potrzebowała tego chyba za bardzo. A skoro nie było Daniela, tylko jego młodsza wersja…
Poddała mu się, czując podświadomie, że to może obrócić się przeciwko niej. O ile takie sformułowanie wchodziło w grę.
- Przedwczoraj sama to pani wymyśliła, zaakceptowała wszystko, wręcz sama prowokowała… Ale w porządku, rozumiem… - machnął ręką.
No właśnie. Skoro rozumiał, to po co poruszał ten temat, co…? Trzeba była po prostu skwitować wszystko jednym, wielce wymownym „baby”…
Zamknęła oczy, kiedy wsunął palce w jej włosy. Nie sprzeciwiła się, wręcz oparła głowę o jego ramię. To było tym, czego teraz pragnęła.
Ale chciała jeszcze poznać odpowiedzi na dwie zagadki. Na jedną z nich… Brakło jej odwagi. Nie wiedziała jak poruszyć. Za to drugą…
- Wczoraj… Kiedy byłam u ciebie, po odbiór zdjęć – przypomniała mu tą sytuację.
- No… - mruknął w kierunku jej włosów.
- Miałeś okazję a zachowałeś się tak… Dlaczego?
- Nie wiem co chce pani usłyszeć. Czy to…
- Prawdę – wtrąciła.
- No więc z jednej strony mieliśmy już w głowach praktycznie cały scenariusz. W sumie, to nie wykluczał on sceny… Jaka by nie była. Ale nie chciałem. Chciałem to odegrać jak trzeba.
- A z drugiej?
- A z drugiej, pomyślałem sobie, że wycieczka wciąż trwa i zrobię to na przykład następnego dnia.
Uniosła głowę, spoglądając czujnie w twarz ucznia. Usiłowała nadać swemu obliczu wyraz potępienia, czy czegoś w tym rodzaju, ale wyszło jej to chyba kiepsko.
- Żartowniś z ciebie – mruknęła tylko.
I ponownie wtuliła twarz w jego ramię . On przycisnął ją nieco mocniej a ona zastanawiała się nad jego odważnymi słowami. Nie tak powinien zwracać się uczeń do nauczycielki. Tylko, czy Patryk był dla niej zwykłym uczniem, jakich setki? Nie był, to przecież oczywiste. Poza tym…
- Myślisz, że jak ci się raz udało, to sobie możesz przychodzić i poruchać sobie kiedy tylko chcesz? – palnęła, czując, że jej ciało wreszcie pobudza się do życia.
- A kto mówi o ruchaniu? – jakby zdziwił się trochę.
- Ty. Sam to powiedziałeś.
- Mówiłem o czymś innym – stwierdził.
- O czym zatem…?
Nie odpowiedział. Przewrócił ją na łóżko. Poczuła sztywniejące mięśnie, ale jednak nie stawiała oporu. Wolała rozstrzygnąć to słowami.
- Byłoby lepiej, gdybyś jednak trzymał ręce przy sobie…
- Będę – obiecał ku jej zaskoczeniu. – Wolę posłużyć się czymś innym.
I nim zdążyła zareagować, bo ta wypowiedź zabrzmiała zdecydowanie zbyt wulgarnie a przynajmniej tak jej się skojarzyło… Ułożył się u boku, podpierając łokciem i delikatnie pocałował w policzek.
Drgnęła. Z powodu pocałunku jak i uświadomienia sobie, że jej skojarzenie było błędne. Czym znowu poczuła się zaskoczona.
Ale także zdobywana i rozpieszczana. Tego pragnęła. Nawet jeżeli w roli głównej miał występować jej uczeń a nie mąż.
Ale ten uczeń był przecież w mocnym procencie kopią Daniela. To wbijała sobie do głowy, gdy Patryk delikatnymi pocałunkami pieścił jej całą twarz. Czoło, policzki, górę, dół, boki. Pieścił, rozgrzewając ją mimowolnie. Całował spokojnie, bez szaleństw, zdecydowanie namiętnie, niż zachłannie.
Co było kolejnym czynnikiem zaskoczenia. Zasadniczo od tej strony go nie znała.
I poczuła cos jeszcze. Tą perwersyjną uległość, która już za chwilę miała przerodzić się w chęć totalnego poniżenia. Jak wczoraj i przed. Jeszcze szybciej. Bo tu już nie było kamer, tu już wszystkie chwyty były dozwolone. Tego już nikt nie kręcił, nie było podstaw do tego by trzymać hamulce.
Nie do wiary, że o takich rzeczach myślała, że doprowadził ją do nich licealista z jej własnej klasy i to na pozór zwykły, jak wielu innych.
- Nie! – musiała podjąć tą decyzję i uniosła się, przyjmując pozycję siedzącą.
On zbierał się dużo wolniej, dlatego wykorzystała to niecnie. Przechyliła się lekko, strzelając mu klapsa w opięty jeansami tyłek.
- To tak molestuje pani swoich uczniów… - odezwał się tak zaskoczony, jak i chyba rozochocony.
Wolała więc wstać i wymknąć się z ewentualnego uścisku. Spojrzała w jego oczy, chyba mimo wszystko zdezorientowane, nie wiedzące o co chodzi. Ale w sumie ona sama…
- Prawdziwa z pani kobieta – usłyszała przyjemny komplement, by… - Nikt nie wie o co pani chodzi.
Trochę się żachnęła, ale mimo wszystko słowa Patryka sprawiły, że po raz pierwszy tego dnia na jej twarzy pojawił się uśmiech. Mogła być mu za to wdzięczna.
- Musze dokonać jeszcze pewnych przygotowań – oświadczyła łagodnie, gdy wstał. – Nie chcę cię wypędzać, ale… Sam wiesz.
- Rozumiem – skomentował, podchodząc ku drzwiom, ale odwrócił się jeszcze. – A było tak miło… Czy w podobny sposób będziemy świętować dzisiejsze zwycięstwo?
- Patryku… Może przyjmijmy taką dziwną rzecz, że jestem twoją nauczycielką a ty uczniem, dobrze…? – zasugerowała nie zmieniając tonu nawet o skrawek.
- Hm… Pamiętam takie sytuacje, gdy to pani nie przeszkadzało – odważył się przypomnieć.
Spojrzała tylko na niego, nie widząc powodu, by zareagować ostrzej. Miał przecież rację. Antonówek, willa Zerkowskiego… No a tutaj, w jego pokoju? Że nie doszło do ostateczności… I co z tego? Miał ją nagą… Boże, łącznie chyba trzy, albo cztery razy, nie…?
Podeszła spokojnie ku drzwiom i pochyliła ku blondynowi składając delikatny pocałunek na jego twarzy.
- A teraz uciekaj – poleciła niezwłocznie.
Wyszedł, choć z lekkim oporem. Nie wiedząc, że jego nauczycielka musiała powstrzymać się dużo mocniej, by nie szepnąć mu do ucha, że ma olbrzymią ochotę obciągnąć jego kutasa.

Wybiła piętnasta, gdy z duszą na ramieniu zasiadła w sali kinowej kompleksu, wynajętego na potrzeby Dni Młodzieży.
Dobrze, że spadł ten deszcz, bo przynajmniej trochę się ochłodziło. Gdyby nie to, pot pewnie lałby się z niej strumieniami. Przezornie postarała się usiąść z dala od swych koleżanek. Znalazła miejsce gdzieś na uboczu, obok licealistów z własnej klasy.
Opóźniała to przyjście, więc nie minęło wiele czasu, gdy na podeście pojawiły się trzy osoby, stanowiące jury konkursu. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta, wszyscy w okolicy czterdziestki.
Ledwo zdążyła zadać jedno, ważne pytanie.
- Zmontowaliście to wszystko? Nie wyszło jakoś drętwo?
- Zmontowaliśmy i dodaliśmy coś od siebie, żeby to był prawdziwy film a nie tylko zlepek scen – wyjaśnił siedzący najbliżej Patryk.
- Co dodaliście? – zaniepokoiła się lekko.
- Zobaczy pani – na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Mam nadzieję, że nie – skwitowała, rozglądając się wokół.
Za sobą miała już jakichś innych ludzi, chyba licealistów z Niemiec, albo Holandii, sądząc po języku. Grupka z jej własnej klasy siedziała obok i tuż pod. Licealiści z innych klas, gdzieś dalej, nawet nie widziała dokładnie gdzie, bo widownia była pojemna i mogło wejść spokojnie z dwa tysiące ludzi. A wypełniła się praktycznie w całości, młodzieżą z Francji, Polski, Niemiec, Węgier, Włoch, Hiszpanii, Szwecji i innych krajów.
A gdy spojrzała na prowadzących raz jeszcze, z ich ust padły właśnie pierwsze słowa. Powitali przybyłych i po kilku zdaniach opisujących szczytną ideę Europejskich Dni Młodzieży, przystąpili do podsumowania konkursu.
- W konkursie wzięło udział osiemnaście drużyn, tak to nazwijmy, jury musiało zapoznało się z wszystkimi pracami, to była ciężka noc, uwierzcie… Choć przyznam niektóre filmy, sprawiły nam sporo satysfakcji.
„Ciekawe, które”, przemknęło przez myśl Kamili. Mimo, że prowadzący mówił po angielsku rozumiała wszystko. Znała język w stopniu podstawowym, na dodatek każdy z widzów dysponował elektronicznym tłumaczem.
- Drodzy państwo, nie będziemy przedłużać. Od razu przystąpimy do rozdania nagród i przejdziemy do emisji filmu zwycięskiego – przeszedł do sedna prowadzący.
Znów rozejrzała się niespokojnie. Siedzący obok niej chłopacy nie zdradzali jakiegoś większego podekscytowania. No tak, przecież to nie oni występowali w tym filmie nago…
- Zanim ogłosimy zwycięzców, chciałbym jeszcze dodać – wtrącił drugi z prowadzących. – Że jury w tym roku szczególną uwagę zwróciło na kreatywność nowych form, młodych twórców. Na ich nowatorskość, niekonwencjonalność, szukanie nowych dróg, które poprawiłyby kondycję naszego społeczeństwa, pozostając w szacunku do tradycji, oczywiście to wszystko w połączeniu z artyzmem…
- W porządku Claude… – przerwał pierwszy, chrząkając znacząco. – Oto koperty, tym samym… Chciałbym ogłosić, że trzecie miejsce w konkursie przypadło reprezentantom szkoły średniej z… Goteborga! Jest to nagroda za film zatytułowany po prostu „Rasizm”. Film opowiada o młodej Szwedce, która w ramach wolontariatu nie chce pomagać uchodźcom, przybyszom z innego kontynentu, broniąc średniowiecznych reguł panujących jeszcze gdzieniegdzie na naszym kontynencie a która, pewnego dnia… Zresztą sami zobaczycie, w sali po lewej, tam zostanie wyświetlony ten film, zaraz po zakończeniu ceremonii. 
Rozległy się oklaski a moment później na scenie pojawiła się dwójka nastolatków ze Szwecji. Odebrali oni nagrodę, czyli pamiątkowy dyplom i jakąś statuetkę.
- Szału nie ma z tymi nagrodami – westchnął Patryk, poprawiając się na krześle. – Ale w sumie… My i tak swoją nagrodę odebraliśmy w trakcie kręcenia…
Kamila nie znalazła w sobie ochoty na to by choćby tylko spojrzeć na swego ucznia z dezaprobatą. Niecierpliwie oczekiwała na dalszy ciąg.
- Miejsce drugie… - odezwał się w końcu prowadzący. – To dzieło opowiadające o trudach nawiązywania kontaktów przez młodych przybyszy spoza Unii Europejskiej, z tubylczą płcią przeciwną, która często wykazuje się pożałowania godną ksenofobią, odmawiając potrzebującym tak bardzo im potrzebnego wsparcia i miłego słowa. Film ten nosi tytuł „Marsylski obyczaj” i został stworzony przez szkołę średnią w Marsylii… Cóż, za niespodzianka!
Oklaski na sali, zmieszały się z gwizdami. Ku scenie podążyło troje młodzieńców, wszyscy o orientalnej urodzie.
- To te typy, wieśniaki, popaprańce – obrazowo skomentował Patryk. – Drugie miejsce… Czyli ktoś ich wyruchał w dupsko i nie dał wygrać!
- Patryk! – upomniała nieco podminowanego ucznia Kamila, splatając dłonie na kolanach. Chociaż wydawało się to jej niemożliwe, to w mózgu zaczęły pojawiać się czarne wizje.
Wprawdzie tytuły filmów i ich przesłanie, wskazywały jasno, że ich własne ”dzieło” przepadło już dawno, ale jak to w takich sytuacjach bywa serce biło mocniej, pod dyktando mózgu rysującego te najgorsze scenariusze, choćby wydawały się być one najbardziej absurdalnymi.
- Film wyróżniony drugim miejscem będzie miał projekcję już za chwilę w sali po prawej. A teraz miejsce pierwsze… - usłyszała w końcu chrząknięcie prowadzącego, tłumiące szmer na sali. – Wybraliśmy… To znaczy jury wybrało film niosący najbardziej dobitny przekaz o pomaganiu sobie nawzajem w naszych mikrospołecznościach, które tworzymy.
W miarę wypowiadanych słów ogarniała ją ulga. Choć przecież jeszcze wczoraj a już w ogóle dwa dni temu marzyła by wyciąć tym prostakom taki numer, to… Wystraszyła się. I chyba nic w tym dziwnego. Swoją satysfakcję, uzyskała, choć… W mocno kontrowersyjny sposób.
Właśnie, kontro…
- Być może film, który wyróżniliśmy pierwszym miejscem, jest kontrowersyjny i z pewnością brakuje w nim globalnego aspektu, oraz, co boli nas najbardziej, różnorodności kulturowej, to jednak urzekła nas ta historia o tej niezwykłej solidarności.
Znów poczuła, że tętno przyspiesza. Zmrużyła oczy, coś ją zaniepokoiło…
- Nie przeciągając… Drodzy państwo… Miejsce pierwsze w konkursie filmowym Europejskich Dni Młodzieży… Film zatytułowany „Nauczycielka i jej żołnierze”! Film nakręcony przez grupę reprezentującą szkołę średnią polskiego miasta...
Dalsze słowa utonęły w morzu braw a ona sama wstrzymała oddech i poczuła ogólny bezwład aż…
- No dalej, dalej, idziemy…! – Patryk niemal wypchnął ją z fotelika. – Musimy odebrać nagrodę, ja i pani, jasne?
Zszokowana, nie pomyślała nawet o proteście. Wstała z miejsca, nerwowo obciągając sukienkę i na uginających się nogach ruszyła w kierunku sceny. Oszołomiona, schodziła po schodach długo, nie będąc w tym momencie absolutnie pewną swoich sił fizycznych.
Po prawdzie, będąc bliska zawału.
Oboje z Patrykiem uścisnęli dłonie prowadzących. Zrobiła dobrą minę do złej gry, uśmiechając się szeroko i jednocześnie nieszczerze. Odebrała statuetkę, Patryk wziął dyplom i udali się w drogę powrotną.
- O Boże…! – westchnęła, rozsiadając się wygodnie w foteliku, który dla jej uginających się nóg stanowił w tym momencie prawdziwe wybawienie.
- No to zaraz cały świat zobaczy jak się kręci pornosy w Polsce!
Ne wiedziała, czy Patryk cieszył się sam z siebie, czy też subtelnie wbił jeszcze gwoździa swojej licealnej wychowawczyni.
Z rozchylonymi ustami i dłonią nie to ocierającą czoło, ni to próbującą ukryć twarz, próbowała zrozumieć co się stało. A stało się to, że…
- Drodzy państwo, w ciągu pięciu minut rozpoczniemy projekcje zwycięskich filmów, dlatego prosimy, by każdy jak najszybciej zajął miejsce w odpowiedniej dla niego sali, w której chciałby zobaczyć wybrany przez siebie film.
Sala opróżniła się tylko nieznacznie. Nie dość, że obie boczne sale miały mocno ograniczoną pojemność, to przecież setki uczniów z neutralnych państw wolało zobaczyć film zwycięski. Wyszła tylko część Francuzów i Szwedów, oraz ci, którzy nie mieli ochoty oglądać żadnego filmu.
- Pani profesor, za chwilę będzie miała pani propozycję kontraktów z wielu wytwórni – tak, tym razem Patryk popisał się wyjątkową i nieskrywaną złośliwością.
- I naprawdę tego chcesz? – miast dać upust złości, skierowała tylko to jedno pytanie podpierając się lodowatym wzrokiem.
Zmieszał się a ona raz jeszcze obrzuciła wzrokiem salę. Kilkuset ludzi wyszło, ale to dalej było z pewnością dobrze ponad tysiąc widzów. No i pewnie ci, z innych klas i koleżanki z grona pedagogicznego… Też byli obecni, bo jak to… Nie obejrzeć filmu stworzonego przez szkolnych znajomych? Choćby nawet nie chciały, to zwykła grzeczność nakazywała…
- Proszę bardzo – odezwał się po chwili prowadzący. – Raz jeszcze gratulujemy zwycięzcom i zapraszamy do projekcji filmu naszych triumfatorów.
Światła nieco przygasły, co było chyba jedyną dobrą wiadomością. Mało kto mógł ostrzec pojawiające się na twarzy nauczycielki rumieńce. A to dopiero początek… Ale, zaraz, coś jeszcze…
- Co wy zrobiliście z tym filmem, że on o jakiejś solidarności mówił i w ogóle…?
- A takie tam… No musieliśmy trochę przerobić, trochę dodać od siebie, nie…?
Pokręciła głową. Ale nie miała czasu na kolejne pytania, bo na scenie wyświetlił się wielki obraz.
Właśnie, wielki… Wzdrygnęła się. Przy tych rozmiarach… Że też tego nie wzięła pod uwagę… Boże święty, każdy szczegół jej ciała będzie widoczny jak…
- O, matko… - mruknęła opierając głowę o wyprostowaną dłoń.
Usłyszała tylko lekki chichot dobiegający z sąsiedniego krzesła i na ekranie pojawił się obraz… Już konkretny, przedstawiający dwójkę dobrze znanych uczniów. Coś tam mówili. Nie słyszała pierwszych słów, potem skoncentrowała się bardziej. Do kamery przemawiał siedzący na placu Patryk.
„Tak, jesteśmy bardzo solidarni względem siebie, pomagamy sobie, jak trzeba. Włączając w to naszą nauczycielkę, którą po prostu uwielbiamy. I mamy pewność, że ona nam też. Ale w tej sytuacji problemy miała nasza pani profesor”.
Przed oczami migały jej obrazy. Serce kolejny raz zabiło mocniej, gdy na wielkim ekranie ukazała się ona sama. W ubraniu. A chwilę później, po wstawce z krótką wypowiedzią Sebastiana, już bez. To znaczy w bieliźnie, tak jak ją kręcili, chodzącą po pokoju. W tle słyszała słowa narratora a konkretnie narratorki. Z lekkim zdziwieniem rozpoznała głos Patrycji. Wcielając się w rolę jej, Kamili, opowiadała coś o jakichś problemach.
Nie słyszała wszystkiego, bo głos dobiegający z głośników został zakłócony przez szmer i hałas innego rodzaju, jak buczenie, czy nawet gwizdy, gdy zgromadzona na sali młodzież niemal z całej Europy, zobaczyła atrakcyjną nauczycielkę w samej bieliźnie.
„Co to będzie później…?” zadała sobie retoryczne pytanie, czując, że jej twarz jest już w tym momencie cała czerwona.
Przynajmniej teraz mogła czuć jeszcze względny luz, widząc siebie w trakcie lekcji. Było to dość poniżające, ale nie w taki sposób jak mogłoby by to być za chwilę. Z niepokojem oczekując kolejnych scen, koncentrowała się na przekazie. Akurat tutaj kamera była jakby w oddaleniu, przez co sama nauczycielka nie była aż tak widoczna. No, ale to tutaj…
- Wycięliśmy trochę, żeby nie było, że pół filmu to lekcja… - wyjaśnił Patryk.
- Mam nadzieję, że w pozostałych scenach też wycięliście kilka rzeczy – zasugerowała.
- Ach tak… - jakby zamyślił się na chwilę i zwlekał z odpowiedzią. – Nie, nie przypominam sobie – odparł swobodnie po kilku sekundach.
Przygryzła wargę, zaciskając dłonie i czując ścisk w gardle.
Faktycznie, skrócili tą scenę. Oczywiście jednak nie mogli pozwolić na to by wyciąć z niej fragment, kiedy szanowna pani profesor udziela odpowiedzi na krępujące pytania a potem rozpina koszulę i przez ostatnie minuty prowadzi zajęcia mając na sobie spódniczkę a na górze tylko stanik.
I oczywiście ten fragment wywołał spory aplauz widowni.
- No to teraz… - mruknęła po raz kolejny w odpowiedzi na reakcję oglądających. Przecież to był dopiero wstęp a za chwilę zacznie się prawdziwy hardcore…
Znów krótka wstawka, gdy chodzi… Tym razem nie po pokoju, tylko po ośrodku. Nawet nie wiedziała, że coś takiego nakręcili. Widocznie z ukrycia. Plus za to, że w trakcie tych kilkudziesięciu sekund była ubrana jak przystało na nauczycielkę.
Ale co się odwlecze…
Z bijącym wściekle sercem zobaczyła na ekranie panoramę pokoju chłopaków. Siedzącego na krześle Patryka. I wreszcie samą siebie wchodzącą do pokoju w ciasnych, mocno erotyzujących jeansach.
Spociła się. Mimo, że z natury była osobą spokojną, teraz nie potrafiła siedzieć na krześle. Najchętniej wyszłaby z sali, ale co by to zmieniło? Nic. I tak ponad tysiąc osób zobaczyłoby jej gołą dupę, gołe cycki…
To było nie do wytrzymania. Ale wytrzymać musiała, choć w momencie, gdy zobaczyła na ekranie siebie samą zdejmującą koszulkę a następnie rozpinającą i odrzucającą w bok stanik… Potem jeszcze kładącą się na łóżku i majstrującą przy spodniach. To wszystko przy coraz silniejszej aprobacie oglądających a przynajmniej męskiej części…
No i to wszystko przy tym dialogu. Dialogu, w którym zwierzała się z fantazji, opowiadała rzeczy, które…
Ale… Nagle coś zwróciło jej uwagę. Gdy już spodnie zaczęły opadać.
Że ten obraz, jakby się do niej zbliżył, jakby… Że nie było widać dolnych partii ciała, tylko nagi brzuch i piersi, owszem, zasłonięte rękoma. A gdy się odwróciła, to nagle ciach…! Kamera pokazywała twarz stojącego z aparatem w dłoni Patryka.
Ożywiła się niesamowicie. Z bijącym sercem odliczała kolejne sekundy a tu… Słyszała swój własny głos, jeśli akurat wypowiadała jakieś słowa, ale nie widziała siebie samej. A jak już widziała, to od pasa w górę. W zasadzie żadnej nagości, przynajmniej jeśli chodziło o tą kompromitującą nagość.
Boże, naprawdę…? Nieufnie nie chciała dać ponieść się nadziei oczekując, że lada moment kamera pokaże jej nagie ciało fotografowane przez Patryka. A tu nic. No, raz się zdarzyło coś więcej, zarys tego ciała. Krótka szamotanina z Patrykiem, jakieś mignięcie jak wybiega naga na korytarz, ale mignięcie. Z daleka, z boku, zupełnie bez jakichś takich szczegółów…
Odetchnęła z ulgą, jakby ktoś zdjął z niej olbrzymi kamień. Nie do wiary…!
Spojrzała na siedzącego obok Patryka. A to drań… Nic jej nie powiedział, nic, nawet przed chwilą, chociaż przecież jednak nie skłamał. Pytała go o to, czy coś zostało wycięte a nie o to, że w jakiś sposób ucięty został filmowy obraz, nie pokazujący nagich, intymnych części ciała nauczycielki.
- Nie męcz mnie Patryk i powiedz, czy dalej też to będzie tak wyglądało?
- Haha… A czy dostanę z tego tytułu jakaś nagrodę? – pokazał jej swoje roześmiane oczy.
Nie odpowiedziała, mierząc się z nim przez chwilę w pojedynku wzrokowym.
Serce wciąż biło jej mocno, bo przecież to nie był koniec, ale… Ale następna scena, w sensie kilkudziesięciosekundowy przerywnik, w którym znów jest w bieliźnie a potem ją zdejmuje z siebie, tak jak to zrobiła wczoraj rano, gdy w jej pokoju byli Patryk z Sebastianem… Znów to ucięto. Na ekranie wyraźnie było widać co robi nauczycielka, ale nie pokazano przy tym jej nagiego tyłka ani niczego innego…
Owszem, dysponowali dwiema kamerami podczas nagrywania, ale… Ale nie miała pojęcia, że wykorzystają je do bólu, montując wszystkie ujęcia tak, by nie pokazać swojej nauczycielki kompletnie gołej.
A więc jednak…
I sceny późniejsze… Pod prysznicem.. No fakt, to było strasznie krępujące, bo każdy z widzów wiedział doskonale co robi piękna nauczycielka prezentująca swe wdzięki w niewielkim stroju kąpielowym. Wiedział, ale nie widział. Słyszał jej kwestie, ale nie widział, jak pani profesor chwyta za penisa jednego z uczniów, wygłaszając przy tym kilka słów…
I ta ostatnia scena. Nie no, tu przecież… Znów niepokój ścisnął jej serce. Nie mogła się jej doczekać, aż…
Nie… Znów była tyłem do kamery, to znaczy w tej scenie, gdy stała już bez stanika. Chociaż sam fakt, że wykonała akt striptizu, zbiegł się z odpowiednią reakcją na widowni, ale tego już nie dało się uniknąć. Tak, czy owak, znów wszystko umiejętnie pokazali. Czyli nie pokazując niczego strategicznego. Dobra, lekki zarys piersi, co Kamila przypłaciła chwilowym rumieńcem. Tak samo, jak wtedy, gdy dawała się macać po cyckach Patrycji i Mateuszowi. Tak samo, jak w sytuacji, gdy leżała już na łóżku a na ekranie pojawiły się jej majtki trzymane przez Patrycję…
No i dalej, w sumie, to już sam fakt, że oni tam zabawiali się z nią a teraz oglądało to ponad tysiąc osób… No, ale znów… Tego uniknąć się nie dało.
I gdy już szykowała się na najgorsze, to jest na penetrację… Jak w jakimś zaczarowanym tricku, okazało się, że… Jej nie ma!
Zobaczyła na ekranie jak Patryk i Sebastian wychodzą z pokoju, chwilę później następna para. A ona ubiera się, choć tak, by znów nie było widać niczego intymnego.
Jeszcze moment na jej spacer po plaży, chwilę komentarza w wykonaniu Patrycji i… Koniec!
- Ale sobie zrobiliście kawał…! – jej komentarz zabrzmiał głośniej, niż tego chciała.
- Myśleliśmy, że się pani spodoba… - udał rozczarowanie Patryk, by następnie zwrócić się do kolegi. – Seba, słyszysz…? Na następnym konkursie dajemy do jury oryginał!
- Nie strugaj z siebie głupka, Patryk – ostudziła go natychmiast.
- Pięknie mi tu pani komplementy śle… - pokiwał głową znów udając rozczarowanie.
- Nie bierz mnie pod włos – spojrzała krytycznie. – Wiesz dobrze co miałam na myśli. Ale nie rozumiem… Dlaczego? I jak?
- Jak? Szybko. Nie było za wiele czasu, ale tak naprawdę ustaliliśmy to już pierwszego dnia, po tym, gdy pani… Gdy panią fotografowałem. Że utniemy to w obrazie. To, co się da. No to cięliśmy. Mieliśmy odpowiedni program w komputerze, zresztą sprzęt też był niczego sobie a Seba się trochę na tym zna i w sumie dzięki temu, bo potem po scenie doktorskiej, to cięliśmy z zegarkiem w ręku, żeby to dokleić, nagrać jeszcze głos Patrycji i biegiem zanieść do jury. To tak w skrócie.
Milczała przez chwilę, nie mogąc tego wszystkiego ogarnąć. Choć przecież motywacja do nakręcenia tego filmu była jasna, to stało się przecież stokroć lepiej, że zrobili to co zrobili.
Wstała. Po tym wszystkim nie potrafiła wysiedzieć w miejscu. Z jednej strony czuła niesamowitą ulgę, z drugiej widziała na sobie wszystkie te spojrzenia. Przecież tak, czy owak, sporo na tym filmie pokazała, sporo powiedziała i uczestniczyła w takich sytuacjach, że…
- Spotkamy się na bankiecie, tak? – rzuciła tylko i nawet nie czekając na odpowiedź, niemal biegiem opuściła salę.

Rozdział 7. Żeby ktoś o nic nie pytał, tylko po prostu mnie wziął.

Bankiet. Właśnie tak to można było nazwać. Trzeba przyznać, że organizatorzy popisali się. Znów wykorzystano duży kompleks, z kilkoma salami, ale także i plażę. Wszędzie stały stoliki z jedzeniem i piciem. Tego drugiego było więcej, mimo wszystko nikt nie mógł sobie pozwolić na marnotrawstwo żywności. Ale chyba nikt nie narzekał.
Alkoholu nie brakowało również, choć ten był już oczywiście płatny. A i nabywający go młodzieńcy musieli udowodnić swoją pełnoletniość.
Kamila nie przejmowała się jednak tym wszystkim. Ubrana dość luźno, ale jednocześnie względnie elegancko, z lekkim makijażem i starannie ułożoną fryzurą, przyciągała wzrok z daleka. Teoretycznie przyzwyczaiła się do takich sytuacji przez lata, w praktyce ciągle sprawiało jej to problem. Nie zaliczała się do gwiazdek starających się zwrócić uwagę za wszelką cenę na siebie.
W tym przypadku dochodziła jeszcze ta opcja, że wyczuwała iż ci co się patrzą… Patrzą na gwiazdę dzisiejszego pornosa. No dobrze, nawet jeśli to nie był pornos a i jej wdzięki zostały szczęśliwie mocno okrojone, to jednak… Jeżeli już miało jej zależeć na sławie, to na pewno nie tego typu.
Mimo, że większość towarzystwa, czyli kilka tysięcy ludzi, głównie młodzieży z całej Europy bawiło się dobrze a na wszystkich salach, jak i plaży rozbrzmiewał śmiech, gwar i hałas innego rodzaju, ona sama zasadniczo nudziła się jak mops.
Przyszła razem z koleżankami, które zresztą traktowały ją dość… Z pewnym dystansem. Nie były jakoś nastawione wrogo, ale widocznie filmik zaprezentowany podczas ogłoszenia wyników niespecjalnie im się spodobał. Na dobrą sprawę, Kamila nie dziwiła się im.
Ale to właśnie sprawiało, że było trochę nudno. Brakowało jej towarzystwa. Od momentu ukończenia projekcji zwycięskiego filmu, nie widziała się także z chłopakami i dziewczynami z klasy. W sumie, trudno się dziwić. Impreza odbywała się naprawdę na dużym terenie. Dziewczyny miały swoje towarzystwo, niekoniecznie zresztą z własnej szkoły. A chłopacy? Mateusz pewnie zajmował się Patrycją a Patryk i Sebastian?
Doszła do wniosku, że jeżeli naprawdę będzie im zależało, to znajdą ją sami. Pytanie, czy będzie im zależało, czy może znaleźli coś ciekawszego do roboty. Na przykład opijanie sukcesu, niekoniecznie w towarzystwie licealnej wychowawczyni.
Choć przecież zdawali sobie z pewnością sprawę, że ta przymknęłaby oko na pewne rzeczy.
- Nic nie pijesz? – szturchnęła ją w ramię jedna z koleżanek, nieco starsza nauczycielka matematyki.
- Nie mam ochoty – odpowiedziała krótko.
- Nie rób z siebie świętej nauczycielki… No dobra, już, nie to chciałam powiedzieć – dodała szybko, widząc, że Kamila odbiera słowa dość aluzyjnie. – Młodzi hasają po plaży, czy gdzieś tam, bierz jakieś piwo, od razu ci się polepszy.
Piwa nie piła. Nie lubiła. Podobnie jak i Daniel. Ale na drinka mogła sobie pozwolić. Więc dała się przekonać.
- Powiedz jeszcze raz, jaki diabeł cię podkusił – zagadnęła matematyczka.
Opowiedziała. Najpierw skromnie, w zarysach, potem, w miarę spijanego alkoholu i nudy coś więcej. A na sam koniec nawet względnie ze szczegółami. Oczywiście nie wszystkimi.
- Musiałaś ostro się na nich wkurzyć, że pozwoliłaś sobie na taki striptiz przed uczniami…
Dojrzała w oczach koleżanki… No właśnie, co? Ni to pewien szacunek za odwagę, ni to naganę, ni pewną złość, ni to wesołość… Pewnie wszystko naraz. No bo sytuacja chyba nie była aż tak jednoznaczna.
Acz pewnie i matematyczce i innym nauczycielkom przypomniała się sytuacja z maja, gdzie Kamila mocno podpadła dyrektorstwu, oznajmiając na przyjęciu w willi pana Zerkowskiego, że pieprzyła się z uczniami. Choć potem wycofała się z tego, oświadczając, że był to tylko żart mający na celu wkurzyć przełożonych, to chyba jednak pewien smrodek pozostał.
No i teraz uaktywnił się bardziej. Pewnie wszystkie znajome z grona pedagogicznego przypomniały sobie tę sytuację.
Ale ona miała już to gdzieś. Zerknęła na zegar w telefonie. Dochodziła dwudziesta druga. Jeszcze ten wieczór, noc i jutro w południe powrót do Polski.
Matematyczka odwróciła się w stronę kogoś innego, starszej nauczycielki geografii i Kamila znów poczuła ogarniającą ją nudę. Nie chciała ruszać samotnie na plażę w kierunku młodzieży. Trochę obawiała się różnych zaczepek, wolała ich uniknąć.
Czyżby nadeszła pora na spokojny sen? Teraz? Kiedy przez całe popołudnie w żyłach krążyła adrenalina? Po tym wszystkim co zaszło przez te dwa dni, po projekcji filmu, po zwycięstwie? Nie zamieniwszy ani słowa z nimi wszystkimi a przede wszystkim z…
Drgnęła poczuwszy czyjeś ciepłe dłonie na ramionach. Odwróciła głowę.
- A pani nie w tańcu? Nie podrywa pani nóg, gdy ciało tego pragnie? – usłyszała z ust podładowanego czymś Patryka.
- To ma być parafraza Sienkiewicza? – zapytała, mrużąc oczy. – Inne rzeczy chyba wychodzą ci lepiej…
- Naprawdę? – przekrzywił twarz ze zdziwienia. – Czyli jednak jest pani zadowolona.
Nie czekając na zaproszenie usiadł obok niej a ona ożywiła się wyraźniej. Towarzystwo starszych i statecznych koleżanek nie było tym, czego oczekiwała tego wieczoru. Patryk zmienił jej nastrój w jednej chwili.
- Tak bardzo ci na tym zależy?
- Pytam, bo nie byłem pewny. Nie wiedziałem jak pani zareaguje na nasze poprawki. Może zepsuliśmy pani marzenia o karierze w innej branży?
- Jesteś albo za bardzo odważny, albo nad wyraz bezczelny. Zdecyduj, którą opcję mam wybrać…
- Dobrze, przepraszam… - wyraził skruchę i to chyba autentyczną. – Po prostu wydawało mi się, że pani entuzjazm był dość ograniczony. No i nie wiedziałem…
- To teraz chyba już wiesz – na tym zakończyła wyrażenie swej opinii, poprzestając na długim spojrzeniu w jego niebieskie oczy.
Każda kobieta by zrozumiała a facet? Niekoniecznie. Ale on przecież potrafił być domyślny.
- Czyli jednak zrobiliśmy dobrze… No to dobrze… - wzruszył lekko ramionami. – Czyli jest nam pani wdzięczna chyba…?
Wyczuła, że z pewnością wlał w siebie jedno piwo. A może dwa. Więcej…? Chyba nie za bardzo.
- W ramach podziękowań… - zniżyła subtelnie głos, pochylając się ku lekko zdeprymowanemu w tym momencie Patrykowi. – Nie wezmę cię na badanie alkomatem. Jesteśmy kwita?
Nie powstrzymał uśmiechu.
- Myślałem o innych wyrazach wdzięczności… - ale nim zapytała co miał na myśli, nieco zmienił temat. – W sumie to nawet o tym wszystkim porządnie nie rozmawialiśmy. To znaczy o efektach. Bo o planach tak i to kilka razy. Ale o tym, jak to wyszło i jak się pani podobało…
- Uhm… - chrząknęła lekko.
To był pewien temat tabu. Jak tu komentować fakt, że rozebrała się przed nimi i to ile? Trzy razy? Nie licząc mini striptizu w klasie, czy paradowania w stroju kąpielowym w męskiej szatni. Ale rozumiała, że rozmowa na takie tematy z pewnością go nakręca. Nic dziwnego.
- A co byś chciał wiedzieć? – dodała zapytanie.
- Wiele rzeczy tak naprawdę. Mimo wszystko i mimo tego jak wyglądała nasza znajomość… - zrobił znaczącą pauzę a ona przekrzywiła głowę starając się zachować niewzruszony wyraz twarzy. – To nie jest codzienność, by piękna nauczycielka rozbierała się bez ceregieli przed uczniami i na dodatek kamerą.
- W porządku Patryku – zgodziła się. – Zatem uściślijmy, że już nigdy więcej tego nie zrobię, dobrze?
- Ależ proszę bardzo… Tylko chciałbym uzyskać pani komentarz do tego…
- Nie możesz poczekać na mojego rzecznika prasowego?
- Rzecznik prasowy z reguły jest powoływany po to, by kłamać – spojrzał na nią i dodał poważniejszym tonem. – Naprawdę interesuje mnie jak pani to widziała.
Milczała przez chwilę. Kobieca osobowość nakazywała jej wstrzymywanie się przede otwieraniem się, zdradzaniem swoich emocji, zwłaszcza jeśli miało się do czynienia z własnym uczniem, choćby tak specyficznym, który już, hm…
Ale nie chciała go oszukiwać. Tak jak rzadko kiedy zwodziła Daniela i to tylko dla podkręcenia atmosfery. Nienawidziła tych wszystkich gierek. Poprzekomarzać się można, raz, drugi, czy trzeci… Ale bez przesady.
- To było krępujące, chyba możesz się tego domyślić – powiedziała spokojnie.
- Tak, tylko… Chciałbym usłyszeć coś więcej, coś bardziej zbudowanego.
- Tylko, że nic więcej nie mogę powiedzieć, bo wszystko co mogłabym, zawiera się w tym, co usłyszałeś przed chwilą.
Teraz pomilczał i on, jakby próbując ataku z innej strony. Pozwalała mu na to, zaciekawiona, jak się do tego zabierze.
- To niech pani powie, co było w tym wszystkim najtrudniejsze – wyrzucił w końcu. – Któraś sytuacja, czy coś…
- Ciągle chcesz mnie rozbierać… - rzuciła prowokacyjnie subtelnym tonem.
- Skądże, jestem przecież pani żołnierzem…
- Ach tak… Jest to pierwszy mi znany taki przypadek w historii, by żołnierz napastował swoją królową.
- Może nie jestem dobry z historii a tak naprawdę jestem kiepski, ale jakieś przykłady bym znalazł.
- Dobrze, skończmy z historią, mam jej zdecydowanie za dużo we własnym domu – przerwała ten drobny flirt. – Co było najgorsze, tak? Wszystkie te sytuacje, gdy musiałam się rozbierać, to oczywiste – spojrzała w twarz, mając nadzieję, że rumieniec nie wyskoczy na jej twarz zbyt szybko.
- Myślałem, że wymieni pani tą sytuację u doktorów…
- Tą sytuację? – powtórzyła, kierując wzrok na stół i trzymaną w dłoni pustą już szklankę.
Przed oczami stanął jej widok samej siebie. Rozłożonej na łóżku, przywiązanej i maltretowanej przez palce… No właśnie, czyje? Wciąż nie wiedziała.
- Tak – przytaknął. – Gdy miała pani związane oczy i … No właśnie… Czy wie pani kto to pani zrobił?
- Miałam nadzieję, że ty mi powiesz – jej wzrok znów błądził gdzieś po sali. Rozmowa o tym wydarzeniu była dość poniżająca.
- Bardzo chętnie – zgodził się nad wyraz łatwo, by… - Ale tak od razu? A może obejrzymy ten film w całości, w oryginale i pani sama się dowie?
- Na to akurat nie mam ochoty – oświadczyła zdecydowanie. – Nie możesz mi po prostu powiedzieć?
- To by było zbyt proste… - teraz droczył się i on. – A może zagramy w grę?
- Patryk, na litość boską… - przekrzywiła twarz z lekkim niesmakiem, choć raczej udawanym. – W jaką grę?
- Niech pani wymieni najbardziej podejrzanego, czy podejrzaną – zaproponował. – Jeśli pani trafi, to potwierdzę.
- A jeśli nie?
- To wtedy pani przegra.
- A jeśli przegram, to nie będę wiedzieć, tak?
- Jeśli pani przegra, to zrobi pani striptiz w moim pokoju – odparł spokojnie. Choć jego oczy zdradzały pewne podekscytowanie.
Spojrzała w nie z wyrazem dezaprobaty. Na poły prawdziwej, na poły udawanej.
- Tupetu, jak zwykle ci nie brakuje – stwierdziła, ot, by coś powiedzieć.
- Nie brakuje mi też ochoty, by widzieć panią nago.
- Zachowajmy umiar w tym wszystkim, dobrze? Przecież przed chwilą, ku twojemu zadowoleniu obiecałam coś – perorowała spokojnie.
- Hm… To niech pani strzela…
Zamyśliła się a w tym momencie nagle światła na sali nieco przygasły. Jednocześnie muzyka stała się żywsza i głośniejsza.
- Znaleźli moment… - mruknęła do siebie.
- Nie podoba się pani? Prawdę mówiąc cały czas wyglądała pani tak, jakby chciała wskoczyć na parkiet, rozruszać się.
- Rozruszać to swoją drogą – przyznała. – Niekoniecznie tańcem – mruknęła cicho, lekko sarkastycznie.
Ale Patryk usłyszał.
- Rozumiem – powiedział i wstał z krzesła.
Nim się spostrzegła, znów niczym na początku, znalazł za jej plecami, ponownie kładąc dłonie na ramionach nauczycielki.
- Myślę, że wiem, jak mógłbym panią rozruszać – usłyszała.
- Tak? – zaciekawiła się. Czuła się trochę niekomfortowo, siedząc w takiej pozie i mając za plecami własnego ucznia.
- Tak – pochylił się ku niej i ściszył głos, co jeszcze spotęgowało dyskomfort. – Dokończylibyśmy to, co zaczęliśmy dziś w południe.
- Patryk… - napomknęła delikatnie, próbując równie subtelnie i bez rezultatu wymknąć spod jego niezbyt silnego, lecz zdecydowanego uścisku.
- Stwierdzam tylko – oświadczył tym samym głosem, nie zmieniając pozycji. – I jestem przekonany, że chciałaby pani tak samo jak ja… Pieprzyć się przez cały wieczór.
- Patryk, nie bądź chamski, jasne…? Bo… - nie dokończyła, starając się nie wiercić za bardzo, by nie wzbudzić zainteresowania koleżanek po lewej stronie zajętych jakąś dyskusją.
- A czy jestem chamski? – szepnął jej do ucha takim namiętnym tonem, że na chwilę zaprzestała protestu. – Wyraziłem tylko nasze pragnienia i to wszystko.
- Wyraziłeś swoje pragnienia – sprostowała. – I możesz mnie w końcu puścić?
- Proszę bardzo – rzeczywiście, uwolnił jej ramiona. – Idę do pokoju – oświadczył spokojnie, acz z jego głosu przebijała nuta zdradzająca napięcie. – Niech pani zjawi się tam za dziesięć minut.
Nim dotarł do niej sens tego zdania, licealista zniknął z jej oczu. Potrząsnęła głową, biorąc głębszy oddech.
Zerknęła w lewo. Matematyczka wciąż toczyła ożywioną dyskusją z nauczycielką geografii a momentami dołączała do nich inna z licealnych polonistek i nawet jedna z uczennic.
Zerknęła w prawo. Napotkała spojrzenie jakiegoś starszego, chyba już niezbyt trzeźwego jegomościa, który napotykając jej wzrok, wzniósł w górę szklankę z jakimś trunkiem, sugerując toast. Skrzywiła twarz w wymuszonym uśmiechu i czym prędzej odwróciła wzrok.
Czuła się rozedrgana. Postawa Patryka wytrąciła ją z równowagi. Naprawdę zrobił się z niego taki pewniaczek? Że podchodził do niej, swej licealnej wychowawczyni wyrażając swoje pragnienia, na poziomie „chodź, chce mi się ruchać”?
Nawet jeśli już wcześniej to robili, to nie znaczyło, że będzie na każde jego zawołanie. Przecież miała męża… Co on sobie w ogóle myślał? Czy to oznaczało, że za dwa tygodnie, gdy zacznie się wrzesień, podejdzie do niej po lekcji polskiego i powie „pani profesor, bzyknąłbym panią na tym biurku”…?
Niestosowne, zdecydowanie niestosowne. Tak, to mógł postępować tylko Daniel. A nie jakiś Patryk, któremu udało się ją kilka razy przelecieć, na co sobie, gwoli sprawiedliwości zasłużył. Ale to wszystko a nie, że tak…
Tak, Daniel. A nie Patryk, choć jego samego określiła już kilka razy młodym Danielem. Miał dopiero osiemnaście lat i to jeszcze niepełne, bo o ile wiedziała, urodziny miał za niespełna miesiąc, gdzieś w połowie września.
Wierciła się na krześle. Za kogo on się uważał? Wprawdzie niebrzydki, ale też niespecjalnie przystojny. No dobrze, z uwagi na swój charakter, osobowość, może także sylwetkę, owszem, urósł trochę w jej oczach, ale tak obiektywnie patrząc, to co…? Żaden ósmy cud świata. Dość fajny chłopak i tyle. Z pewnymi zaletami, jak lojalność, poczucie sprawiedliwości, uczciwości, solidarności… Trochę zgrywus, trochę inteligentny, trochę błyskotliwy a czasami nie… Czasami upierdliwy, złośliwy, przesadzający z pewnymi rzeczami. Jak choćby przed chwilą. 
No właśnie, ile to już minęło? Zerknęła na wyświetlacz telefonu. Dziesięć minut dobiegało końca. Potarła dłonie, rozglądając się nerwowo dookoła. Niech sobie siedzi i robi nadzieję. To się rozczaruje.
Nie będzie traktował własnej nauczycielki jak pojemnika na spermę. Nerwowo zacisnęła nogi.
Chociaż przecież nie o to mu chodziło. Znalazł z nią jakiś wspólny język, nie…? Rozumieli się momentami dobrze, nawet bardzo dobrze. Związali się jakoś ze sobą, jak choćby poprzez wydarzenia związane z aferą z islamistami. A potem tam u Zerkowskiego.
Ale nawet jeśli, to mógł to wyrazić chyba trochę fajniej, czyż nie? A nie tak, że pieprzyć… No, w sumie, to zaczął subtelniej o tym dokończeniu… A przecież fakt, w południe, gdy przyszedł do niej, zachował się jak mężczyzna. Przytulił, pocieszył, pocałował kilka razy, nie spiesząc się do Bóg wie czego… Trzymał się z łapami…
Taki dziwak… Trochę nie przystojny a trochę tak. Trochę niepoważny a trochę tak. Trochę chłopiec, szczególnie w tych krótkich spodenkach odsłaniających jego apetyczne, młode ciało a trochę mężczyzna, zachowujący się bardziej odpowiedzialnie niż niejeden jej rówieśnik. Trochę nieporadny chłopak a trochę zaskakujący uwodziciel.
Nerwowo przeleciała wzrokiem przez salę, znów napotykając spojrzenie nietrzeźwego starucha o nalanej twarzy. Było to dostrzegalne, nawet mimo braku dostatecznej ilości światła. Gdy rzucił jej przez stół jakieś słowa, pokiwała tylko głową i wstała natychmiast z krzesła, sięgając jednocześnie po telefon.
Piętnaście minut minęło. No dobra. To się chyba zdążył rozczarować i dojść do jedynego słusznego wniosku, że nic z tego nie będzie.
Na uginających się nogach, z trudem tłumiąc podekscytowanie ruszyła w głąb sali, w kierunku wyjścia do hotelu.
W drodze spróbowała się opanować, zwolnić chód i stawiać kolejne kroki tak pewnie, jak przystoi porządnej nauczycielce. Odetchnęła spokojniej i wyszła na placyk między halą a hotelem.
Było głośno, gwarno, ale to nie zakłóciło jej myśli. Nie zważając na nic, ani na nikogo, przemierzyła dystans kilkudziesięciu metrów i wkroczyła do hotelu. Nic sobie nie robiąc z dziesiątek skierowanych w jej stronę spojrzeń. Jej umysł zajmowało coś zupełnie innego.
Znów przyspieszyła krok, wspinając się po schodach na swoje piętro. Zwalniając, gdy schody się skończyły i stanęła na korytarzu, by sekundę później skierować się we właściwą stronę.
„Niech pani zjawi się tam za dziesięć minut”. To nie była prośba, ani nawet sugestia. To zabrzmiało niemal jak rozkaz. Wzburzyła się. Patryk chyba trochę odleciał. Trochę za daleko.
Ciemnoskóry nastolatek, którego minęła na korytarzu spojrzał na nią jak na kawał mięsa i posłał jej niedwuznaczny uśmiech. Przeszła dalej, patrząc uważnie w bok.
A każdy krok, który zbliżał ją do pokoju, powodował silniejsze bicie serca. I nie tylko. Każdy krok przypominał jej każdą z tych wszystkich sytuacji.
Jak wypina swoje nagie ciało, w kierunku pstrykającego fotki Patryka. Jak rozbiera się przed nim do naga następnego dnia przed południem, jakby było to coś zwyczajnego. Jak pod jego kierunkiem dokonuje oględzin pięciu penisów. Jak próbuje sprowokować scenę seksu a on, niczym poważny mężczyzna zapobiega temu. Wreszcie jak ratuje jej honor, dokonując odpowiednich cięć w filmie.
Niezwykle podekscytowana, stanęła przed drzwiami. Zapukała mocno.
Drzwi otworzyły się góra po dwóch sekundach. Nawet nie zapytała, czy może wejść, tylko to zrobiła. Przystanęła pod ścianą surowo patrząc na Patryka.
- Czy naprawdę uważasz, że możesz zwracać się w ten sposób do swojej nauczycielki?
- Robiliśmy gorsze rzeczy… - odpowiedział niezbyt chyba pewnie.
- Nawet jeśli… Zresztą posłuchaj – wyprostowała się parząc zdecydowanie w twarz licealisty. – Marzę o tym, by mnie ktoś o nic nie pytał i o nic nie prosił, tylko po prostu wziął jak swoją własność. Ale tym kimś nie jesteś ty.
I nie czekając na odpowiedź, nie zdążywszy nawet postawić kropki po tym niezwykle ekshibicjonistycznym wyznaniu, odwróciła się zdecydowanym ruchem i skierowała w stronę swojego pokoju.
Z przyspieszonym oddechem i palącymi policzkami, wyciągnęła klucz i otworzyła drzwi. Zrobiła ledwie jeden krok do środka, gdy usłyszała za sobą głos. Zareagowała niemal elektrycznie, odwracając się.
- Pani profesor…! Zgubiła pani coś…
- Co? – zapytała wytrącona z równowagi.
Tyle mu wystarczyło. Wepchnął ją do środka tak zdecydowanym ruchem, że nawet nie pomyślała o sprzeciwie. Dopiero sekundę później…
- Patryk…! Coś chyba mówiłam…?
- Milcz! – zgasił ją tak ostrym tonem, że posłuchała, niczym mała dziewczynka. – Chce się pani pieprzyć tak samo jak ja. I wyrucham panią, nie prosząc się o nic!
- Patryk, przestań, bo…
- Milcz! – powtórzył ostrzej, ale jeszcze ostrzejsza była jego mowa ciała znamionująca niepohamowaną żądzę połączoną z ledwo powstrzymywaną furią i agresją. – Na kolana i bierz się do roboty!
Tylko przez sekundę stała jak oniemiała, z otwartymi ustami, zszokowana tekstem Patryka. Tylko przez sekundę, bo w drugiej chwycił ją silnie za włosy i nie zważając na nic, zmusił do uklęknięcia.
W trzeciej sekundzie błyskawicznym ruchem ściągnął z siebie koszulkę a w czwartej nakierował jej głowę w kierunku swego krocza.
- Patryk…
- Jak już otwierasz usta, to weź w nie mojego kutasa, zamiast gadać, jasne?
Jego ton i zachowanie, zniewalały ją w tak szokujący sposób, że niemal straciła świadomość. Drżącymi rękami sięgnęła w kierunku spodenek ucznia, opuszczając je jakby bezmyślnie w dół… Nie, nie… To tylko sprawiało wrażenie bezmyślności. Czy to wskutek słów Patryka, czy nie, ale…
- Patryk… - odezwała się raz jeszcze, spoglądając zamglonym wzrokiem w górę. – Mów mi tak jeszcze… Cały czas…!
Zdążyła tylko uchwycić jego jeszcze bardziej zdeterminowany wzrok, to jak jego oczy robią coraz większe, jak jego ręka silnie zaciska się na jej włosach. A potem praktycznie bez żadnych podchodów ujęła w dłoń rosnącego penisa i sekundę później miała go już w ustach. Wzięła go tak, jakby tuż obok znajdowała się inna kobieta zdradzająca ten sam zamiar. A ona absolutnie nie chciała dzielić się urzekającym penisem Patryka z nikim innym.
- Jesteś boska…! – usłyszała tym razem już spokojniejszy, zdradzający uległość i satysfakcję głos, nie wiedząc, czy to wyznanie dotyczy jej samej w całości, czy tylko tego co właśnie czyniła.
Nie czyniła chyba niczego więcej, niż w dziesiątkach innych sytuacji tego typu z Danielem. Choć może ta jedna subtelna różnica sprawiała, że jednak było inaczej. Choć może te słowa Patryka, jak i jej nastrój z ostatnich godzin doprowadziły do tego, że obciągała z pasją, jakiej nie czuła od dawna.
- Mów…! – niemal zażądała zduszonym głosem, znajdując sekundę na to by wpuścić z ust członka swego ucznia i natychmiast wrócić do przerwanej czynności.
- Obciągaj… – usłyszała spokojne westchnienie. – Jesteś boska, jesteś najpiękniejszą kobietą jaką widziałem, najpiękniejszą na świecie... I wiesz dobrze, jak działa na mnie to, że taka piękność jak ty, bawi się moim kutasem.
- Jak? – wydyszała z siebie, znów robiąc sekundową przerwę.
- Jak w niebie, kurwa… I przysięgnij, że żaden inny w tym liceum, wcześniej, czy później… Żadnemu innemu nie będziesz obciągać, że tylko dla mnie jesteś taką suką…!
- Uhm…! – Wydusiła z siebie jękliwie, chłonąc z niesamowitym podnieceniem to ostatnie słowo.
- Tylko mi będziesz obciągać, jasne…? Jesteś zbyt poważną nauczycielką, zbyt piękną kobietą, takim ucieleśnieniem… O kurwa… Powiedz kurwa, że twoje usta będą lizać tylko mojego kutasa…!
- Tylko twojego… - zdążyła jeszcze wyrzucić z siebie a potem…
Zamarła i jednocześnie zakrztusiła się, gdy dłonie nad wyraz rozemocjonowanego ucznia ścisnęły jej głowę przyciągając ją do podbrzusza. Przez chwile pomyślała, że się udusi, gdy jego naprężony penis wszedł jej do gardła. I nie opuszczał go, bo Patryk napawał się tą sceną przez kilka dobrych sekund, by wreszcie odpuścić i wyciągnąć członka z ust zdyszanej pani profesor.
- Wstań! – polecił stanowczo i od razu dodał. – Rozbieraj się.
Wstała, ale oszołomienie całą sytuacją sprawiło, że ledwo sięgnęła dłonią w kierunku ubrania a Patryk już stał kompletnie nagi. Zdążył ściągnąć z siebie spodenki, wraz z bokserkami i nawet buty.
- No dalej…! – ponaglił ją.
A gdy ona nadal poruszała się w dość żółwim tempie, po prostu doskoczył do niej i bezceremonialnie, jak i równie gwałtownie zaczął zdejmować z niej ubranie.
- Rozerwiesz coś – spróbowała się sprzeciwić.
- Mam to w dupie – usłyszała kolejną równie bezczelną jak i zniewalającą odpowiedź.
I nim się spostrzegła stała już w samej bieliźnie. Ale też tylko przez moment, bo niecierpliwe palce Patryka szybko poradziły sobie ze stanikiem. Zniewolona poddała się jego determinacji, niecierpliwości, pożądaniu a na koniec…
- Ej…! – pisnęła po raz kolejny czując jak serce skacze jej mocno, gdy Patryk niecierpliwym gestem rozerwał jej majtki.
Który to już raz stanęła kompletnie naga przed swym uczniem? Nie miała nawet czasu się zastanowić, bo ten gwałtownie pchnął ją na łóżko i natychmiast wskoczył na nie.
- Rozłóż nogi! – rozkazał, jakby mówił do jakiejś swojej rówieśniczki a nie do licealnej wychowawczyni. – Chcę się dobrać do twojej cipki!
Jego słowa wywoływały powódź w rzeczonej cipce, ale jeszcze coś sprawiało, że poczuła prawdziwą rozkosz. Ten niesamowity żar jego ciała, samego Patryka… Żar, który w pełni odczuła dopiero teraz, w tej pozycji, gdy w pół leżąc patrzyła jak zajmuje miejsce między jej szeroko rozłożonymi udami, czując na swojej twarzy jednocześnie jego szybki, płytki i niezwykle gorący oddech.
Chyba zrozumiał. Chyba wyczytał z jej szeroko otwartych oczu. Pochylił się ku niej i pocałował w usta. Ale to było za mało. Wychyliła się jeszcze bardziej i przylgnęła ustami mocniej, silniej, intensywniej. Oddając mu się poprzez ten dziki, namiętny pocałunek jeszcze bardziej, niż poprzez to, co miało stać się za chwilę.
Oddała mu się, bo tylko przez chwilę ona była górą. Trzy, cztery sekundy później kontrolę przejął młody licealista wpijając się swym językiem w jej usta i może nawet nie mając świadomości, jak bardzo zdobywa tym pocałunkiem swoją nauczycielkę na własność.
Ale nawet jeśli, to i tak było mu wciąż za mało. Kamila oderwała się ciężko dysząc a jej wzrok padł na sterczącego silnie penisa, który niewątpliwie pragnął czegoś więcej. Nawet jeśli wstydziła się tego spojrzenia, to nie potrafiła oderwać wzroku.
Już chciała się odezwać, kiedy znów doszła do głosu furia Patryka. Pchnął ją tak, że opadła na poduszkę. A on miał już w ten sposób otwartą drogę do raju.
- Tęskniłaś za nim, prawda? - rzucił spokojniejszym, ale wciąż zdecydowanie podnieconym tonem.
- Wsadzisz mi go w końcu? – wyrzuciła z siebie roztrzęsionym głosem, nie potrafiąc w żaden sposób opanować drżenia ciała i niezwykłej nawet jak na nią potrzeby uległości. Potrzeby, która zmotywowała ją do wypowiedzenia tak dziwkarskich słów w kierunku swego ucznia.
Sekundę później autentycznie zawyła, kiedy rozpalony do granic niespodziewaną odzywką Patryk brutalnie wszedł w nią za jednym ruchem aż po sam koniec.
Tego się nie spodziewała. Zabolało jak diabli, ale cóż to był za rozkoszny ból…!
- Tak ci dobrze, dziwko? – usłyszała słowa, które sprawiły, że ciało przeszył nieziemski dreszcz. 
Autentycznie poczuła się jak we śnie. Przecież nawet wtedy w Antonówku, gdy spełniała praktycznie wszelkie polecenia chłopaków, wszystko odbywało się na zasadzie wzajemnego szacunku.
A tutaj… Niczym w faktycznym pornosie, szanowana nauczycielka dawała sobą pomiatać własnemu uczniowi jak ostatnia dziwka. Nie tyle nawet dawała, ile wręcz sama tego pragnęła.
To nie zasługiwało na miano ostrego seksu. To było brutalne rżnięcie w wykonaniu napalonego do granic licealisty, który dorwał wreszcie swą atrakcyjną nauczycielkę i wziął ją sobie jak swoją własność. Nie hamował się chyba przed niczym. Rozłożył jej nogi tak szeroko, że znów poczuła ból. Jej ciało wyprężyło się, co jeszcze bardziej ułatwiło penetrację jej cipki, w którą penis Patryka wchodził z furią i jednocześnie z łatwością, jak w masło.
- Aaaaaach….! Boże...! – jęczała przeciągle, jak niemal nigdy, jeszcze bardziej nakręcając się w ten sposób zdradzaniem tego, jak łatwo i jak bardzo dała się zniewolić małoletniemu chłopakowi.
- O, kurwa…! – sapał Patryk, chyba właśnie najbardziej upojony tym kosmicznym zniewoleniem.
Tą chwilą, w której jego piękna nauczycielka dawała mu dupy na zawołanie. I pozwalała by traktował ją jak ostatnią szmatę. By ją po prostu odczłowieczył.
I robił to niemal idealnie. Nieco odchylony, trzymał ją silnie za uda rozciągając je na boki, dzięki czemu jego penis wchodził w mokrą cipkę zniewolonej nauczycielki całą swą długością z premedytacją zadając jej ból. Tak, była pewna, że robił to świadomie i że czuł z tego tytułu dziką satysfakcję. Z tego, że na te kilka minut zmienił piękną, dystyngowaną nauczycielkę w zwykły, choć nieziemsko atrakcyjny obiekt do ruchania.
Aż, w którymś momencie chwycił ją za gardło przyduszając do poduszki.
- Powiedz, że uwielbiasz się ze mną ruchać – jego chrapliwy głos rozbrzmiał w jej uszach donośnie niczym kościelny dzwon o siódmej nad ranem.
Odpowiedzią było tylko jękliwe rzężenie. Poluzował chwyt. Kamila dyszała ciężko.
- Wsadź mi go… Wsadź mi go głębiej…
- Wsadziłem… Teraz cię tylko pierdolę…
- No to pierdol mnie… - obezwładniona nauczycielka wydobyła z siebie charkot połączony z jękiem. A jej słowa wydały się jej tak nierealne, że musiała powtórzyć. – Pierdol mnie, tylko mocno i głęboko…!
Oczy licealisty, choć wydawało się to niemożliwe, błysnęły jeszcze większym żarem. Z ust wydobyła się wręcz para a jego ruchy nabrały jeszcze większej dynamiki.
Wprowadził prośbę nauczycielki w życie najlepiej jak mógł. Pierdolił ją jak dziwkę, którą dostał na własność. Pierdolił jak w jakimś pornosie, wyżywając się za wszystkie czasy. Upajając sukcesem bezczelnego, brutalnego, dzikiego wyruchania najpiękniejszej nauczycielki na tym kontynencie, przy poniżającym dla niej akompaniamencie jej przenikliwych jęków a czasami charkotu.
Kamila miała jasność, że w tej sytuacji spełnienie dla obojga jest już dużo bliżej, niż dalej. Że to nie jest już kwestia minut. W tej całej scenerii własnego upodlenia, brakło już tylko jednego. Czegoś, czego nie praktykowała nawet z własnym mężem. Choć, jeśli nie z nim, to może z jego młodszą wersją?
Tylko, że za nic w świecie nie chciała tego powiedzieć. W całej tej dzikości zamarzyła, by on zrozumiał to sam. Tyle, że nic na to nie wskazywało. Chwyciła ręką jego dłoń wciąż trzymającą, choć lżej za gardło i przesunęła w kierunku swej twarzy, przyciskając ją silnie.
Ale nie zrozumiał. A może nie chciał? Może wystarczyło mu dzikie ruchanie licealnej nauczycielki i widok jej ciała przesuwającego się po łóżku w rytm jego szalonych ruchów. Pewnie tak, bo chwilę później, niemal dokładnie w momencie, gdy poczuł jak mięśnie na ciele szkolnej wychowawczyni zaciskają się raptownie, wystrzelił w niej całym ładunkiem spermy.
- O, kurwa…! – jęknął roztrzęsionym głosem.
Nie był to ich pierwszy raz, ale akurat ten… Przekroczyli praktycznie wszystkie możliwe granice.
Kamila zaległa bez ruchu, zamykając oczy. Ostra jazda wyczerpała ją maksymalnie. Nie spodziewała się, że potrafi upodlić się w taki sposób wobec własnego ucznia. To już nie było zwykłe dawanie dupy, nawet w porównaniu do Antonówka. To były Himalaje perwersji. Przynajmniej tak jej się wydawało.
No dobra, może jeszcze nie Himalaje… Gdyby to nagrali i wypuścili w ramach konkursu filmowego na tych Dniach Młodzieży… To by był szczyt. A może nawet i jeszcze nie. Ale, czy warto było w ogóle się nad tym zastanawiać?
- Teraz wreszcie ja sponiewierałem panią, ale chyba dwa razy lepiej, niż Seba, nie?
Dwa razy? Boże… Czym było tamte zniewolenie i przymuszenie do seksu z długowłosym blondynem w porównaniu z tym, czego dopuściła się przed chwilą? Do tych jej słów, w których prosiła wręcz o to, by zwracał się do niej chamsko, bezczelnie, brutalnie… Do słów, w których sama zachęcała go do tego, by pierdolił ją mocniej i głębiej…
Nie, nie było żadnego porównania. Tyle, że teraz, choć wciąż czuła się niesamowicie, zaczęło wracać poczucie rzeczywistości.
Jak się z tego wykaraskać? Czy to jest zresztą możliwe? I czy w ogóle ma sens po tym wszystkim?
- Mam nadzieję, że jest pani słowna i będzie mi obciągać przez cały rok, do matury, hm…?
No właśnie…
- W afekcie różne rzeczy się mówi – odezwała się cicho, po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- Acha… Już czuję wypieranie…
- To nie jest wypieranie – zaprzeczyła. – Nie mówmy o tym co będzie, żyjmy chwilą, dobrze? – wybrnęła z tego, wbrew swoim poglądom, wbrew zasadom. Zawsze rozważnie próbowała przemyśleć każdy swój krok. Teraz było odwrotnie. Po prostu taki wybieg zastosowała.
Leżeli chwilę w milczeniu. Po minucie, czy dwóch, poczuła dłoń Patryka na swoim nagim ciele, które wciąż prężyło się na łóżko, dostępne dla jego oczu.
- Czas się wyspać – rzuciła, chcąc go powstrzymać i jednocześnie delikatnie…
- Już ma pani dość? – zdziwił się.
- Dlaczego uważasz, że nie?
- Skoro się tak ostro pieprzyliśmy, to może teraz czas na coś bardziej zmysłowego? – przysunął głowę, całując ją w policzek.
- Nie – zareagowała bardziej zdecydowanie, odchylając się. – Czas na to, byś wrócił do siebie.
- Mowy nie ma – oświadczył, zaskakując nauczycielkę. – Kto panią przypilnuje, jak znowu nawiedzą panią jakieś demony?
- Nie kpij, dobrze? – zmieniła trochę front.
- Nie kpię z pani – zapewnił.
- Wobec tego zejdź z łóżka, bo mnie naprawdę zachciało się spać.
- Proszę bardzo – usłyszała skrzypnięcie łóżka.
Faktycznie, zszedł z niego i zrobił kilka kroków, dzięki czemu miała okazję zobaczyć nagie ciało osiemnastolatka w pełnej krasie, włącznie z jego tak urzekającym ją tyłeczkiem. Ale nim zdążyła się napatrzyć, znów została zaskoczona. Patryk po prostu podszedł do wyłącznika, zgasił światło i natychmiast ponownie zameldował się w jej łóżku.
- Co robisz? – zwróciła się zaskoczona.
- Chce się pani spać, no to idziemy spać – wyjaśnił logicznie, chowając się pod kołdrą, tak jak chwilę wcześniej nauczycielka.
Nie wiedziała co powiedzieć. W tych ciemnościach chyba dostrzegł jej zawahanie.
- No co… - dodał. – Nie chce chyba pani powiedzieć, że wykorzystała nieletniego i teraz chciałaby go pani wykopać za drzwi?
Zrezygnowała z jakiejkolwiek dyskusji, nie mając po prostu na nią siły i uznając, że jest bezcelowa. Przewróciła się na bok, odwracając tym samym do licealisty tyłem.
Nie minęła sekunda a wyczuła ruch za plecami. Patryk natychmiast wykorzystał okazję, by przewrócić się tak samo jak i ona i wręcz przykleić do niej swoim nagim ciałem, obejmując ją rękoma.
- Patryk… Weź te ręce.
- Nie ma mowy. Tak jest dobrze.
- Patryk… - poruszyła się wreszcie chcąc zaprotestować dobitniej, ale…
- Niech pani się nie sprzeciwia, bo narobię hałasu i będzie pani wstyd.
- Myślisz, że przestraszysz mnie swymi groźbami? – zapytała pobłażliwie nieco zirytowana.
- To dodam jeszcze jedną…
Milczała wyczekująco.
- Jak będzie pani tak niegrzeczna, to przelecę panią jeszcze raz.
Oficjalnie prychnęła z irytacją, ale w duchu niemal zaśmiała się, rozbrojona słowami ucznia.
Leżeli przez chwilę w milczeniu. Poczuła się dziwnie w tej sytuacji. Było to chyba zrozumiałe.
Ale chwilę później uświadomiła sobie, że leżąc w taki sposób, czując dłonie Patryka błądzące leniwie po brzuchu, czy w pobliżu piersi a także jego oddech na karku i chyba przede wszystkim całe ciało ze szczególnym uwzględnieniem penisa na pośladkach, nie zaśnie zbyt szybko.
Lekko więc zniecierpliwiona zmieniła ułożenie odwracając się twarzą w kierunku ucznia. Popchnęła go lekko, sugerując w ten sposób, by położył się na wznak, co też uczynił. Tym samym mogła spokojnie złożyć głowę tuż obok jego klatki piersiowej, co on przypieczętował objęciem nauczycielki ramieniem.
- Wreszcie przestała się pani zachowywać jak dziecko – skwitował.
- To znaczy jak? – zapytała zaciekawiona.
- Przestała pani sprawiać wrażenie, że chce pani, abym jak najszybciej uciekł stąd. Tak, jakby się pani tego wstydziła.
- Hm… - mruknęła.
Faktycznie, dopiero teraz to do niej zaczęło docierać. Że dając mu dyskretnie do zrozumienia, by sobie poszedł, zachowała się jak ci wszyscy mężczyźni, których wprawdzie na szczęście nie znalazła na swej intymnej drodze, ale których i tak nienawidziła. Ci, którzy po tym, jak się spuszczą w cipce świeżo poznanej dziewczyny najchętniej wykopaliby ją z łóżka, z pokoju i w ogóle z mieszkania.
- Różne rzeczy już przerobiliśmy, ale nigdy bym nie pomyślał, że da się pani tak zerżnąć. Tak… - szukał przez chwilę słowa. – Ostro, z pasją. Co w panią wstąpiło?
Cóż… Jeżeli przeruchała się z Patrykiem, to teraz najzwyczajniej świecie powinna ponieść tego konsekwencje. Tak, w kwestii jego towarzystwa, jak i podjęcia takiego tematu rozmowy.
- Może ty? – odpowiedziała zdawkowo.
- Może, czy na pewno? – zapytał. – Nie jestem na tyle zadufany w sobie, by pomyśleć, że tak na panią działam, by dała się pani tak ostro przelecieć.
No… To nie było w stylu Patryka. Przynajmniej jeśli chodziło o pierwszą część jego wypowiedzi. I w sumie, tymi słowami potwierdził, że jest nieobliczalny. Że ciężko tak naprawdę ustalić, który styl jest jego właściwym.
- A jeśli jednak? – pozwoliła sobie na taką dość prowokacyjną uwagę?
- To bym się uradował – wyczuła lekką uszczypliwość. Jednocześnie lewa ręka chłopaka wsunęła się pod kołdrę i wylądowała znienacka na dolnej części jej brzucha, zsuwając się jeszcze niżej.
- Ej! – wzdrygnęła się nieco, przytrzymując go. – Naprawdę nie masz dość?
- No nie wiem… Ja bym sobie jeszcze z panią pobaraszkował.
- Nie masz dość? Nawet po czymś takim?
Trochę się jej to wyrwało. Przecież ta szalona jazda, która wykończyła ją, musiała dać się we znaki także i licealiście. Zużył niewątpliwie sporo energii.
- Nie mam – odpowiedział. – A pani ma?
Wahała się z odpowiedzią. Ale znów uznała, że byłoby nieuczciwością chować pewne rzeczy.
- Wykończyłeś mnie – przyznała, ciesząc się, że jest tak ciemno i nie musi spuszczać wstydliwie wzroku.
I jednocześnie ciesząc swoim dość poniżającym wyznaniem, które sprawiło, że przez jej ciało przeszedł lekki dreszczyk.
- No to teraz moglibyśmy tak spokojniej… - zasugerował delikatnie. Przynajmniej jak na niego.
- Boli mnie tam… - wyznała, czując, że krew jednak zaczyna krążyć szybciej. Chyba bardziej z powodu tego krępującego wyznania, niż samej myśli o powtórce.
- Aż tak bardzo dałem się pani we znaki? – oprócz zdziwienia wyczuła w jego głosie oczywistą  satysfakcję.
- Dziwi cię to? – tym razem ominęła sedno tematu.
- To może przeleciałbym panią w drugą dziurkę?
Tym razem z trudem powstrzymała śmiech.
- Nie bądź bezczelny – ostudziła go. – A jeśli chcesz wiedzieć, to ta druga dziurka należy tylko i wyłącznie do mojego pana.
- Lubi pani jak ona tam panią rucha?
- Mógłbyś wyrażać się subtelniej, Patryku? – zapytała łagodnie.
- Mam zapytać, czy lubi pani się kochać w taki sposób? No dobrze, choć brzmi to dziwnie…
- Coś ty taki ciekawski, co…?
- No niech pani odpowie – naciskał.
- I tak i nie – odpowiedziała po chwili.
- Dlaczego? Niech pani się rozbierze trochę i mi zdradzi.
Jego szept zdradzał chyba większe objawy namiętności, niż jeszcze minutę temu.
- To skomplikowane – wyjaśniła skrępowana. – Nie przepadam za tym, gdy Daniel się za to zabiera. Ale w trakcie, gdy już… Pierwsze lody zostaną przełamane… Potrafi być to całkiem rozkoszne.
Dobrze, że nie widział jej zaczerwienionej twarzy. Natury nie dało się oszukać. Mogła sobie obiecywać szczerość w wypowiedziach i dotrzymywać jej, ale nie zmieniało to faktu, że takie rozbieranie się z intymności krępowało ją, mimo tylu już wspólnych przygód z Patrykiem.
- No dobrze, czyli będziemy musieli wrócić do pierwszej dziurki.
- Nigdy się nie poddajesz? – zapytała z westchnieniem sugerującym rezygnację.
 Wiedziała, że daje mu swym pytaniem, jak i zachowaniem argumenty, by jednak wykonał to co zapowiedział. Ale ona sama nie myślała już o tym z taką niechęcią jak chwilę wcześniej. Atmosfera i jego słowa robiły swoje.
Nie odpowiedział. Jego dłoń bardziej zdeterminowanym ruchem wtargnęła na łono nauczycielki. Próbowała stawić opór, ale był mało stanowczy. Faktycznie, czuła ból w cipce, ale palce Patryka nie próbowały żadnej penetracji, nawet nie znalazły się między nogami. Delikatnie pieścił łono swej licealnej nauczycielki.
- Podnieca panią, to, że mi znów stanął? – usłyszała w końcu.
- Uhm… - mruknęła raczej sceptycznie, ale i jednocześnie rozkosznie.
Bo raczej nigdy jej takie teksty nie podniecały. Chyba, że zachodziły wyjątkowe okoliczności. A ta okoliczność chyba zasługiwała na miano wyjątkowej.
- Pani profesor… - zaczął jakby niepewnie i niewinnie, ale od razu wyczuła w tym podstęp.
- Tak…?
- Niech pani rozchyli szeroko nogi…
Wiedziała. Przypominanie jej, jaki łączy ich oficjalnie stosunek, z pewnością sprawiało mu sporo frajdy a ją z miejsca poniżało.
- Tak bardzo lubisz… - zacięła się, bo słowa, które miała wypowiedzieć nie chciały jej przejść przez gardło, ale… - Tak bardzo lubisz… Czerpać satysfakcję z tego… Że pieprzysz i to już nie pierwszy raz swoją nauczycielkę?
- Ale teraz nie będziemy się pieprzyć – sprostował.
- A co niby? – zapytała zdziwiona.
- Sama pani powiedziała. Kochać się.
- Ach tak – postarała się, by jej komentarz został podszyty nutką ironii.
Wychwycił to.
- Niech pani nie kpi – z tymi słowami naparł jednocześnie, przewracając nauczycielkę na plecy i wdrapując się na górę. – Skoro panią tam boli, to zrobimy to subtelniej…
- Szkoda, że w szkole nie używasz takich słów… - spróbowała zakpić raz jeszcze, ale prawie od razu zapomniała o ironii.
- To może umówimy się…? – zapytał sadowiąc się między jej nogami, które siłą rzeczy rozjechały się na boki.
Mimo, że miało być spokojnie, znów poczuła żar jego ciała. Jego przyspieszony oddech, męską siłę i zdecydowanie.
- Na co? – zapytała szeptem, nie chcąc zdradzać oznak kolejnej fali podniecenia ogarniającej jej ciało.
- Ja będę bardziej elokwentny… A pani na pierwszej lekcji rozłoży tak na samo nogi, kiedy podejdę do biurka…?
- Uhm… - mruknęła jęcząc, bo szerszy komentarz nie wchodził w grę, gdy poczuła na swojej cipce jego penisa, którego chciał w nią wprowadzić.
Ale nie wprowadzał. Jeszcze była w takim stanie, że mogła wygłosić jakiś komentarz, że mogła się podroczyć, ale jej umysł zajął się kwestią, dlaczego on tak zwleka.
Jakby świadomie się z nią droczył, dodatkowo wzmagając jej doznania poprzez to, że wokół cipki krążyły także jego palce. Pochyliła głowę, ale niewiele mogła dostrzec.
- Co robisz? – zapytała znów szeptem, bo emocje wywoływane tym jego bawieniem się narastały.
- Mówiła pani, że panią boli – wyjaśnił również dość cicho i spokojnie, ale wyczuła, że i jego głos lekko drży. – No to tak… Będę zdobywał pani cipkę ostrożnie, powolutku, nie…?
Opadła na łóżko czując jak jej ciało przeszywa niesamowity dreszcz. Poprawiła ułożenie, zachodząc w głowę, jakim cudem? Skąd on, osiemnastoletni licealista, wcale przecież nie playboy z gigantycznym doświadczeniem, tylko zwykły chłopak, który parę razy przeleciał swoją nauczycielkę, ma pojecie o czymś takim i zachowuje się w łóżku bardziej dojrzale, niż dwa razy starsza kobieta?
Niezrozumiała, ale nawet nie próbowała rozwiązać tej zagadki. Nie była już w stanie. Emocje wywołane jego słowami zbliżyły się do maksymalnego poziomu. Usłużnie rozsunęła nogi jeszcze szerzej a z ust wydobyło się drżące, ciche westchnienie.
Dotyk jego kutasa na cipce, jego delikatne ruchy, jakby masował nim jej cipkę… Boże… Aż wreszcie zaczął się wbijać, ale nawet nie to… Po prostu wsunął tylko czubek, rozpychając nim cipkę swej nauczycielki, która w ciągu chwili zrobiła się mokra jak diabli.
- Och… - nie powstrzymała pierwszego, głośniejszego jęku.
- Podoba się pani…? Tak…? – usłyszała w głosie ucznia satysfakcję.
I dalej bawił się, wsuwając swego członka na kolejny centymetr i wykonując nim delikatnie okrężne ruchy. Ciekawe, czy wiedział, jakie doznania sprawia swoim zachowaniem licealnej wychowawczyni? Jeśli nie wiedział, to…
- Rób tak dalej, Patryk… - wysapała drżącym głosem, w którym nie potrafiła już ukryć swoich emocji.
Pal licho tą całą poniżającą perwersję. Jeśli chwilę wcześniej dała mu się zerżnąć jak dziwka, to po co bronić jeszcze jakichś granic, które dawno zostały zniszczone?
- Chcę usłyszeć błaganie – skomentował bardziej opanowanym głosem.
Przymknęła oczy, przełykając ślinę. Bawił się nią niczym rasowy jeździec. On osiemnastoletni uczeń, robił z nią co chciał. To dla niego, seks z licealną wychowawczynią, tak przecież podobno pożądaną i atrakcyjną przez wszystkich, miał być jakimś nieosiągalnym kosmosem a tymczasem…
- Błagam cię, nie przerywaj… - odezwała się głośniej, bo charczący szept byłby w ogóle niezrozumiały.
Zdawała sobie sprawę, że jej głośny, urywany oddech zdradzał jej emocje i rozbierał ją jeszcze bardziej. Rozbierał ze wszystkiego co chciałaby jeszcze ukryć. A penis a w zasadzie jego część w jej cipce sprawiał, że odpływała, wiercąc się rozkosznie na łóżku. Wiercąc, bo nie panowała już nad swym ciałem.
Aż żałowała, że jest tak ciemno, bo chciałaby widzieć więcej. Ale wpadający przez okno blask hotelowych lamp i świecący mocno księżyc, sprawiały, że potrafiła dostrzec emocje wypisane na twarzy swego ucznia.
Widziała te emocje, gdy wciąż klęczał przed nią i spoglądał w dół, widocznie dostrzegając także w jakimś stopniu nagą, bezbronną cipkę swojej pani profesor i to, że bawił się nią bezlitośnie, skazując na kompletne uzależnienie od jego zachcianek.
Tak… Kto tu okazał się panem, decydującym o wszystkim?
Panem, który wreszcie niecierpliwie pochylił się nad pełną uległości nauczycielką, pocałował delikatnie w usta i jednocześnie zaczął wpychać swego sterczącego penisa w jej cipkę, przy akompaniamencie krótkiego, urwanego jęku szanownej pani profesor.
Pochylił się jeszcze bardziej, podpierając dłońmi.
- Podoba się pani moje ciało, prawda? – zapytał cicho, ale i jego głos drżał. – Mówiła pani w Antonówku, że lubi pani mój tyłek i nie tylko…
- Tak… - jęknęła delikatnie, opierając dłonie na twardych barkach licealisty.
- A czy mój kutas w pani cipce też się pani podoba?
- Ach… - mruknęła tylko jękliwie, czując jak jednak także rozemocjonowany chłopak poruszył się niecierpliwie, znów wywołując, pewnie dość przypadkowo, okrężny ruch penisa, doprowadzający nauczycielkę do białej gorączki.
- Niech pani powie, pełnym zdaniem – zażądał natarczywym głosem. – Tak jak na nauczycielkę przystało.
- Bardzo mi się podoba twój kutas w mojej cipce Patryku – wyszeptała jednym tchem, czując jak serce skacze w górę. – Chciałabym tylko, żeby on coś tam robił a nie tylko w niej tkwił.
Prawda. Jego penis po prostu w niej tkwił i… I nic. Przez tą chwilę, gdy położył się na niej, nie wykonywał żadnych ruchów. Dopiero po tym…
Jęknęła. Patryk, tak jak zapowiadał był ostrożny i delikatny. Tak jak chciała. Wysunął swego penisa powoli i równie powoli powrócił. Potem znów i jeszcze raz. I w takim właśnie tempie posuwał swoją nauczycielkę.
W takim tempie, które uświadomiło jej, że ten osiemnastolatek, mimo niewątpliwego podniecenia, które go ogarnęło, kontroluje całą sytuację jak trzeba, podczas, gdy jego dwukrotnie starsza nauczycielka nie panuje nad sobą niemal w żaden sposób, niczym zakochana dziewica przeżywająca swój pierwszy raz.
- Zdobyłeś mnie… - wysapała drżącym głosem.
Nie wiedząc zresztą, czy on pojął sens tego oświadczenia. Bo przecież nie chodziło o to, że zdobył jej cipkę i ruchał ją jak swoją własność. Zdobył przecież coś więcej. Zniewolił ją, ubezwłasnowolnił. Nawet mimo tego, że było spokojnie, delikatnie, zmysłowo.
Nie. Nie mimo tego, tylko właśnie dlatego. W tym momencie osiemnastoletni uczeń okazał się prawdziwym mężczyzną, panem i władcą, dyktującym warunki przez cały czas. Posuwając rozedrganą nauczycielkę spokojnie, powoli, mimo, że pewnie jego twardy kutas wyrywał się ku większym doznaniom. Ale on, Patryk panował nad tym wszystkim bezbłędnie.
Zniewolił. Ubezwłasnowolnił. Zdobył. Ale mógł zrobić coś jeszcze. Mógł ją posiąść tak naprawdę, na własność i zrobić z nią wszystko. Absolutnie wszystko.
Przymknęła oczy, gdy usta Patryka dorwały się do jej piersi. I tu był delikatny, ale stanowczy. Wziął w usta jednego sutka, potem drugiego. Ssał je delikatnie, bawił się nimi językiem. Przyjmowała to z westchnieniem, jako kolejny objaw zniewolenia.
- Lubisz ruchać swoje nauczycielki, tak…? – wysapała nieco głośniej, znów ten sposób znajdując upust swojej mrocznej części osobowości.
- Nie – usłyszała przy uchu. – Lubię ruchać tylko jedną.
- Jaką? – dopytywała. – I dlaczego?
Czy wyczuł o co jej chodziło? Tak tego pragnęła…
- Najpiękniejszą. Najwspanialszą. Najbardziej kobiecą. Ciebie uwielbiam ruchać…
Przymknęła oczy, czując jak jej cipka płonie a przez ciało przebiega kolejna fala dreszczyku.
- Teraz niech pani mi coś powie… - usłyszała. Na to czekała.
- Pytaj, powiem ci wszystko – zapewniła.
- Naprawdę wszystko?
- Tak, Patryk, pytaj… - znów westchnęła, czując, jakby jego kutas zareagował trochę bardziej nerwowo i dostarczył tym samym jeszcze większych doznań.
- Niech mi pani powie jedną rzecz… Gdy przed chwilą… Naprawdę aż tak bardzo podobało się pani, gdy rżnąłem panią jak dziwkę, gdy nazywałem tak panią…? To jest właśnie to, co jest dla pani najlepsze…? Ech…
Jęknął i on, jakby nie wytrzymując już tego prowadzenia akcji, jakby chciał w końcu przyspieszyć i znów pieprzyć swą nauczycielkę jak swoją własność, ostro, bez znieczulenia… Albo jakby jego własne słowa o tym znów dodały mu wigoru.
- Chcesz mnie tak bardzo rozebrać, poniżyć? – szepnęła z trudem maskując emocje. – Uwielbiam to… W wyjątkowych sytuacjach… Tak jak mówiłam… żeby ktoś mnie wziął tak jak chce wziąć i o nic nie pytał…
Zamilkli oboje a ona wyczuła, że gorąca krew osiemnastolatka bierze już wyraźnie górę nad rozumem. Jego ruchy stały się bardziej nerwowe. Już przestało wystarczać to, że jego penis po prostu wbija się w cipkę pięknej nauczycielki.
Wyczuła to. A sekundę później Patryk odsunął się a jego penis opuścił rozgrzaną cipkę Kamili.
- Niech się pani odwróci – zażądał natychmiast.
Posłuchała. Po raz kolejny z lubością poddała się poleceniu swego ucznia. W tym stanie była gotowa zrobić chyba wszystko…
Na czworakach, wypięła pośladki w stronę osiemnastolatka. Lubiła to robić. I lubiła czuć niecierpliwie męskie dłonie, trzymające mocno za biodra. Tak jak teraz.
- Pani profesor… - usłyszała za sobą.
- Tak…? – odwróciła głowę.
- A może jednak pozwoliłaby się pani wyruchać w dupę?
Mimo niesamowitego ładunku emocji z trudem powstrzymała śmiech.
- Patryk… Zostaw to jedno mojemu mężowi, dobrze…?
Posłuchał. Chyba niechętnie, ale jednak. Nie powiedział nic, ale Kamila wyczuła jego penisa niżej. Tam gdzie trzeba.
Wbił się szybciej, niż uprzednio. Nie było już ochoty na powolne, romantyczne posuwanie. Przy tej pozycji pojawiły się już emocje innego rodzaju. Miało być szybciej, ostrzej, bardziej dominująco. I było. Dominował oczywiście Patryk, trzymając silnie wypięty tyłek pani profesor i posuwając ją głęboko, tak, że obojgu przeszła ochota na jakieś dialogi.
A przynajmniej Kamili. Silniejsze a przede wszystkim, dzięki tej pozycji głębokie ruchy Patryka sprawiły, że nie mogła skoncentrować się na niczym innym, niż na tym. Tym bardziej, że jednak bolało. W miarę kolejnych ruchów coraz bardziej. Rozkosz płynąca z tego ruchania hamowała ból, ale tak nie do końca.
I mimo wszystko trochę żałowała, że skończyło się względnie szybko. Znów dało się we znaki to uczucie uległości, wręcz poniżenia wynikającego z wypinania pośladków w stronę swojego licealisty, który korzystał ochoczo, posuwając panią profesor szybko, mocno i głęboko. Znów odczuła ogromną rozkosz z faktu, że daje się traktować swemu uczniowi jak dziwka do wyruchania, jak pojemnik na spermę. Zamykała oczy, oddając się temu odczuciu i napawając męską dominacja Patryka.
- Aaach… - jęknęła w końcu, gdy tuż przed finiszem licealisty, ona sama przeżyła kolejny tego dnia orgazm. Być może i on stał się bodźcem dla Patryka, który wystrzelił kolejnym ładunkiem spermy w cipce licealnej nauczycielki.
Wyczerpani padli na łóżko. Kamila stwierdziła, że i Patrykowi odebrało ochotę na rozmowy. O dziwo. Może jednak tak jak i ona wykończył ją, tak ona i jego?
Zasypiając nie mógł jednak pozbawić się przyjemności objęcia nauczycielki tak jak uprzednio. Nie broniła mu tego. Nie miała ani sił, ani ochoty na kolejną wymianę zdań. Zresztą, tak też było dobrze.

Pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy po otwarciu oczu była taka, że wczesny ranek to już nie jest. Druga, że Patryk nie spał. Leżał na boku i patrzył na nią a jego dłoń wciąż spoczywała na jej brzuchu.
Nie odzywała się przez chwilę. Poświęciła minutę, czy dwie na analizę sytuacji.
- Zbieramy się – zwróciła wreszcie twarz w stronę ucznia. – W południe wyjeżdżamy.
- Mnie wystarczy kwadrans – skwitował.
- Ale mnie nie… Muszę wziąć prysznic – usiadła na łóżku, starając się zasłonić kołdrą swą nagość.
- Weźmiemy razem, OK?
- Ja się chcę wykąpać a nie… - uściśliła urywając w odpowiednim momencie.
- Szkoda – mruknął. – Ale jedno nie przeszkadza drugiemu przecież…
Nie odpowiedziała, usiłując zebrać się do kupy i jakoś wykaraskać z tej krępującej sytuacji. Krępującej, bo szał uniesień stał się w sporej mierze przeszłością i trzeba było wrócić do rzeczywistości.
- Dasz mi trochę swobody? – zapytała w końcu.
- Wstydzi się pani? Po tym wszystkim?
Takiej odpowiedzi mogła się spodziewać. Znów nie odpowiedziała.
Odpowiedział Patryk, wstając z łóżka.
- Może pani wziąć przykład ze mnie – zachęcił niby dowcipnie, ale na jego twarzy nie dostrzegła uśmiechu. Raczej napięcie, chociaż nie do końca wiedziała o czym ma ono świadczyć.
Wstał, swobodnie przechadzając się nago po małym pokoju. Siłą rzeczy rzuciła wzrokiem na jego nagie ciało, na tak podobające się jej jego nogi, zarys pośladków. Na penisa, który w tym momencie nie prezentował się tak okazale jak w innych sytuacjach, no ale…
- Skoro pani popatrzyła na mnie, to teraz ja… Dobra?
- Jeszcze ci się nie znudziło? – lepsza riposta nie przyszła jej do głowy.
- Pani mi się nigdy nie znudzi. Ani naga, ani w ubraniu – zapewnił.
Z jednej strony nie miała ochoty pokazywać mu się nago. Z drugiej, nie miała sił na utarczki. Ani przede wszystkim czasu.
Powrót do rzeczywistości to jedno a fakt, że widział ją bez ubrania już tak często to drugie… Zmusiła się trochę i odrzuciła kołdrę, wstając z łóżka.
Wciąż czuła się rozespana, więc zrobiła to opornie. Na tyle, że nim wyprostowała się, Patryk stał już za jej plecami gotowy do…
- Patryk… - zareagowała stanowczo, gdy ręce ucznia przycisnęły nauczycielkę do siebie.
- Może jednak da się pani namówić na wspólny prysznic? – nie puścił.
- Wybacz, ale nie – zmieniła ton na łagodniejszy, ale wciąż pobrzmiewała w nim stanowczość.
- A buzi na pożegnanie?
- Patryk… Spoważniej i puść mnie w końcu, dobrze?
- Skoro tak… - puścił, choć z oporem.
Ale jednego nie mógł sobie darować. Gdy Kamila zrobiła krok w przód, poczuła na swoim tyłku soczystego klapsa. Naprawdę soczystego.
- Patryk, do cholery…! – zareagowała gniewnie, odwracając się w stronę licealisty.
- Prosiłem grzecznie o buziaka na pożegnanie, to pani wina – tłumaczył szybko, unosząc dłonie w górę w geście obrony. – Ale tyłeczek smakowity…
- Zmiataj stąd, już! – nakazała, kierując się w stronę kabiny prysznicowej.
- Już… - zapewnił tym samym tonem. – Albo może zostanę, bo jak wyjdę, to kto zamknie drzwi na klucz?
Zrezygnowana machnęła ręką słysząc ostatnie słowa. Z ulgą zamknęła kabinę, puszczając wodę. Ciepłą, wręcz gorącą. Taka lawa zawsze ją relaksowała, niezależnie od tego, czy była zima, czy tak jak teraz niemal trzydziestostopniowy upał.
Miała dobre kilka minut na przemyślenia. Górę brał oczywiście jeden temat. Temat powrotu do choćby w miarę względnych stosunków na linii nauczycielka – uczeń. Ale czy to w ogóle było możliwe? Zresztą choć miała te kilka minut czasu, to nie była w stanie spożytkować go na rozwiązywanie łamigłówek.
Po prostu odświeżyła się, nie przejmując się nawet tym, czy Patryk siedział jeszcze w pokoju, czy już sobie poszedł.
A on siedział. A raczej stał, choć zdążył się w tym czasie ubrać. Przekonała się o tym, gdy owinięta ręcznikiem opuściła kabinę.
I co gorsze nie sam. Zatrzymała się na chwilę z zawahaniem widząc także Sebastiana.
- Dzień dobry, jak nastrój?
Gdyby nie to, że długowłosego blondyna uważała za dobrego chłopaka, odebrałaby to przywitanie za próbę uszczypliwości. Ale nie… Chyba nie… Bo może stał tu długo? I Patryk opowiedział mu kilka interesujących historyjek?
Zresztą po co miał opowiadać, skoro Sebastian miał świadomość tego, że jego kolega nocował gdzie indziej. A gdzie… Jeśli się nie domyślał, to teraz miał pewność.
- Dzień dobry – odpowiedziała, starając się trzymać fason. – Nastrój będzie lepszy, jak pozwolicie mi się ubrać.
- Pozwolimy a jakże – pokiwał głową Patryk, nie zdradzając najmniejszej ochoty do opuszczenia pokoju.
Rzuciła mu krytyczne spojrzenie.
- Patryk zachowuj się jak mężczyzna, dobrze?
Wyczuła, że licealista miał już na końcu języka uwagę na temat męskich zachowań w odniesieniu do ostatnich godzin, ale zrezygnował. Może wreszcie wzięła w nim górę przyzwoitość.
- Idziemy się spakować – oznajmił ku uldze pani profesor. – Do zobaczenia pod autokarem – rzucił na odchodne.
Została sama. Zrzuciła ręcznik i powoli zaczęła się ubierać jednocześnie pakując bagaże. Podróż do domu zapowiadała się męcząco, tak z uwagi na upał, jak i towarzystwo wścibskich koleżanek no i uczniów. Szczególnie tego jednego. Drugiego zresztą też. W sumie to i trzeciego i… Czwartą uczennicę. Do cholery, przecież wszyscy to widzieli… Nawet jeśli nie wszystko, to jednak coś, czego widzieć nie powinni.
Czuła, że w takiej chwili musi po prostu wykonać jeden telefon. Stojąc w samej bieliźnie wyszukała w telefonie numer na komórkę Daniela i wcisnęła odpowiedni przycisk.

23 komentarze:

  1. Jak na wejściu przeczytałem te lewackie pierdolenie to z miejsca -10 :D dla lewaków oczywiście. Myślałem, że chociaż u Ciebie nie będę musiał czytać tego bełkotu, jednak rozumiem - na tym po części oparte jest opowiadanie. Myślę, że stosunek do tej poprawności mamy podobny.
    Opowiadania na szczęście jeszcze nie przeczytałem całego. Na razie genialna scena rozbierania Kamili przez aparatem. Cudo !!!!
    Warto było czekać tyle czasu na takie perełki. Mam nadzieję, że uda mi się powstrzymać przed przeczytaniem całości za jednym razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawia dla autora ��
    Opowiadanie długaśne ale czytało się przyjemnie.
    Czekam informacji o ewentualnej książce zawierającej wszystkie przygody Pani Kamili...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mistrz. Autorze przypomnij czy planujesz jeszcze opowiadania kontynuujące przygody Kamili i jej żołnierzy? Kamila obiecała jeszcze kilka rzeczy Patrykowi.
    Opowiadanie przeczytane na raz. 91 stron, a czytało się tak łatwo i przyjemnie. Szkoda,że już po wszystkim. Bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie, bdb pomysł ze zmontowaniem filmu i świetna ostatnia scena i emocje między Kamilą, a Patrykiem i tu nie tylko chodzi o scenę seksu ale o dialogi przed, w trakcie jak i po aż do samego końca. Brawo

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostrzegałem, że mimo objętości, czyta się raczej dobrze i lekko:).

    Plany to zawsze są. Rok temu o tej porze były plany na cztery kawałki. Jeden wyciąłem, więc jest niby plan na jeszcze jedną akcję.
    Tyle, że po napisaniu około 60-70 stron uważam, że ta trzecia część nie trzyma poziomu poprzednich i się głęboko zastanawiam nad kontynuacją. Może jestem zbyt krytyczny, ale chyba jednak nie.
    Jest na blogu czytelnik, który to przeczytał (choć chyba trochę mniejszy fragment), być może się wypowie na ten temat.
    A do obietnic Kamili, jak to do kobiet, trzeba mieć lekki dystans...:) Emocje opadną, wróci do domu i przypomni sobie, że jeśli ma jakieś zobowiązania to jednak w stosunku do kogoś innego a nie do licealistów:).

    Tyle, pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna robota. Bardzo kreatywnie stworzyłeś alternatywny świat z nowymi "zasadami" moralnymi.
    Widzisz to znak, że objętość nie powinna być dla Ciebie ograniczeniem.
    Może ten tajemniczy czytelnik wypowie się czy warto dzielić się kolejną historią czy nie. Autor jest względem siebie zawsze bardziej krytycznie nastawiony niż obiektywny czytelnik.
    Kamila tak jak to kobieta. Wróci do domu i przypomni sobie, że jest Daniel :)
    Na koniec tradycyjne pytanie od każdego. Kiedy kolejna opowiadanie i z jakiego cyklu? :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Autorze,

    najlepszego w Nowym Roku, powodzenia w życiu osobistym i prywatnym no i dużo, duuuużo weny pisarskiej :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki. Wzajemnie, wszystkim czytelnikom życzę szczęśliwego 2018.

    Plan na nowy rok, to nieszczęsna, przekładana Oliwia w roli policjantki, gdzieś pod koniec lutego i kolejny epizod z cyklu KISM, pewnie w pierwszych dniach wiosny. O konkretne daty nie pytajcie, sam ich nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam.
    Rzeczywiście przeczytałem początkowy fragment kolejnej części "Żołnierzy" i myślę, że Autor zdecydowanie jest za bardzo samokrytyczny. Nowa część wcale nie odstaje poziomem od drugiego odcinka, który wg mojej klasyfikacji jest jednym z topowych. Wiadomo, że każdy ma swoje gusta i lubi różne tagi, chciałby, żeby akcenty były inaczej rozkładane. Ale to normalne i wiem, że każdy z miłośników Kamili i tak znajduje w zdecydowanej większości historii to co lubi najbardziej. Dlatego Falango śmiało kontynuuj "żołnierską sagę" z przygodami Kamili.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze opowiadanie w którym moim zdaniem nie było takiego punktu kulminacyjnego jak w poprzednich. To co zapowiadało się, jak to opisał jeden z komentujących hadrcorowo czyli rozdział "na oczach tysięcy ludzi" był jednak spokojny. Scena z wcześniejszego rozdział tzw. badania lekarskiego Kamili też nie była taka ostra. Seks na końcu? No też nie. Mimo wszystko opowiadanie świetne. Właśnie też z tego powodu, że były właśnie te zaskakujące rozwiązania akcji. Żeby nie było, brakowało mi w tym opowiadaniu kilku rzeczy a mianowicie jakiejś sceny w dyskotece, może oklepania paru śniadych. Mimo dużego realizmu całej akcji zabrakło mi pokazania relacji Kamili z innymi nauczycielkami z jej szkoły. Trochę niezrozumiałe dla mnie było rozbieranie się Kamili w filmie. Uzasadnienie akcją było, ale całość mi się nie kleiła, szczególnie jak pojawił się tytuł filmu i powiązanie tego z solidarnością. Rozumiem autora, że ciężko coś stworzyć takiego, aby Kamila sama na potrzeby filmu chciała się rozebrać i miało to sens. Ciekawiej brzmiała koncepcja, że Kamila jest ratowana z rąk opryszków i ląduje w ramionach słowiańskiego bohatera :D Z tym, że taki film nie miałby szans wygrania :) Wspominając poprzednią część Kamili i żołnierzy akcja ze strzelaniną w lesie to był majstersztyk. Rambo przy tym to pipka ;P
    W końcowej scenie zabrakło mi jednak grupowej sceny z Kamilą. Szkoda, że był tylko Patryk. Gdyby był jeszcze Sebastian i Mateusz z Patrycją byłoby świetnie.
    Czepiam się szczegółów, a tak naprawdę opowiadanie jest rewelacyjne. Chce się czytać a wyobraźnia pracuje. Do tego zdjęcia, jak zawsze bardzo dobrane.
    Moim zdaniem - najlepsze opowiadania na sieci. Jedne trochę lepsze, inne trochę gorsze, ale poziom niezmiernie wysoki.
    Duże brawa dla Autora.

    Kris

    OdpowiedzUsuń
  10. Punkt kulminacyjny raczej był, może wyglądał on trochę inaczej, bo wcześniej zdążyło się wydarzyć kilka ciekawych rzeczy?

    Tak, tytuły rozdziałów, jak i samego opowiadania były nieco mylące, może dlatego niektórzy poczuli pewne rozczarowanie, trudno:).

    Hm, scena ginekologiczna nie była taka ostra w stosunku do...? Tytułu rozdziału? Może tak, nie oceniam. Nie chodzi chyba bowiem o całokształt, gdyż patrząc realnie - jest to moim zdaniem scena dość mocna.

    Przy akurat takiej koncepcji opowiadania, pole do opisu jest dość spore, ale z drugiej strony musiałem ograniczyć motywy i coś wybrać a coś odrzucić. Mam na myśli konkretne sceny, jak i ich rozwiązania.
    Można było dodać wspomniane sceny z dyskoteki i może wiążącego się z tym oklepania kilku nazbyt pobudzonych lokalsów, ale akurat ten pomysł odrzuciłem ze względu na to, że Kamila na imprezach bywa w moich tekstach stosunkowo często.
    Można było dorzucić inne i można było w każdej z opisanych już scen zastosować inne rozwiązanie, ale pisząc rok temu wybrałem tak a nie inaczej. Może tekst pisany dzisiaj wyglądałby nieco inaczej.
    Ale prawdę mówiąc uważam, że chyba wszystko poszło jak trzeba. Nie chciałem od razu w pierwszej scenie z wykrywaczem kłamstw rozbierać Kamili do bielizny, albo i jeszcze dalej, tak samo nie chciałem, by w kolejnej, podczas pozowania Kamila zatraciła się w sobie jeszcze mocniej. Zostawiłem to na koniec. Tak było lepiej, przynajmniej moim zdaniem.

    Historia z filmem jest nieco zagmatwana, nie do końca przedstawiłem ją zrozumiale. ale rozbieranie się Kamili samo z siebie ma w dużym stopniu związek z hasłem, które rzuciła w pierwszym rozdziale. A fabuła i tytuł filmu? Cóż, widocznie żołnierze poprzez zabieg narracji dokonali odpowiedniego montażu i stąd to wszystko. Na jakiś bardziej szczegółowy opis brakło mi przede wszystkim sił. Może lepiej, że zostawiłem to tak jak jest.

    Też myślę, że akcja w lesie mi się udała, ale uważam, że dzisiaj napisałbym to dużo lepiej. Cóż, drugiej takiej strzelaniny już nie będzie, bo nie ma sensu dokonywać autoplagiatów. Może jednak uda sie kiedyś wymyślić coś w ten deseń.

    Różne miałem koncepcje finału w głowie, wygrał ten, który widać w ostatnim rozdziale. Także dlatego, że niektóre niezrealizowane pomysły mogą zostać zrealizowane jeszcze kiedyś a przypomnę, że mimo braku ochoty na pisanie, saga Żołnierzy nie dobiegła jeszcze końca.

    Dzięki za komentarz, pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekając na nowe opowiadanie postanowiłem dodać w sprawie opowiadania dodać od siebie parę słów.
    Opowiadanie długie, ale czyta się przyjemnie. Jak czytam, to nie tylko moje odczucie. Nie zgodzę się z brakiem punktu kulminacyjnego. Jest to moim zdaniem badanie przez Mateusza i Patrycję. Potem napięcie było cały czas utrzymywane - pokaz, a potem seks z Patrykiem. We wcześniejszym opowiadaniu żołnierzy były seks z Patrykiem i Sebastianem w domku nad jeziorem, a potem dyskoteka i seks na stole - genialny.
    To co mi się podobało, to akcja pod prysznicami. Myślałem, że chłopaki z drużyny pojawią się jeszcze w opowiadaniu przy okazji badania Kamili.
    Klimat opowiadań mi odpowiada, ale rozumiem, że ktoś może chcieć przeczytać coś innego. Przykro, że autor traci chęć do pisania.
    Pytanie zatem do autora: co może Ciebie zachęcić do pisania? Kasa, kobiety, używki? Bo co do pomysłów to wyobraźni Ci nie brakuje, więc o to się nawet nie pytam.
    pozdrawiam
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie o żadne pieniądze chodzi, pomijając już fakt, że te są i tak nierealne.

    Brakuje wszystkiego tak naprawdę. Wiem, że może marudzę, bo piszę nie pierwszy raz o tym, ale skoro temat został przywołany raz jeszcze...

    Może jedyne czego nie brak to pomysły ogólne, ale gdy trzeba zbudować w nich konkretne akcje, sytuacje, dialogi (akurat te nigdy nie były moją mocną stroną), pojawia się problem.

    Z jednej strony krótsze opowieści są z reguły dość płynne, ale takie trochę jednosytuacyjne historie mnie nie bawią. Wolę zbudować coś większego, ale wtedy akcja traci trochę na płynności, zaczyna się wlec - mam w pliku przynajmniej jeden taki tekst a boję się, że jest ich jednak więcej.

    Sytuacje, przygody erotyczne wewnątrz fabuły głównej - to wszystko już było. Kamila w skąpym stroju na plaży - była milion razy. Kamila na dyskotece, w klubie - mniej niż milion, ale też często. Może wpaść do głowy coś bardziej oryginalnego, jak choćby pomysły wykorzystane w tekście powyżej, czyli wykrywacz kłamstw, pozowanie, ginekologia, czy te, które były gdzie wcześniej - kelnerka na osiemnastce, intymna ankieta internetowa, wybory miss topless w klubie i inne - to są motywy, które można wykorzystać
    raz, może po jakimś czasie drugi, ale nie w co trzecim tekście.
    Owszem, kilku rzeczy nie było, ale to oznacza, że mnie jakoś nie kręcą i na siłę pisał nie będę.
    Opisywanie setny raz konkretnej sceny seksualnej, najczęściej finałowej, też nie sprawia większej frajdy. I urozmaicanie typu - gang bang, czy druga dziewczyna, czy jeszcze coś tam, niespecjalnie tu pomaga.

    Już kawał czasu temu pisałem, że coraz trudniej przychodzi mi budowanie męskich bohaterów (a to też jest ważne, bo praktycznie zawsze chcę, by bohater był kimś konkretnym a nie tylko imieniem w tekście). Jest kilka typów bohaterów, z których korzystam - Adrian, czy Patryk, ewentualnie Dawid, albo Sebastian, bądź też Oskar, gdy trzeba jakiegoś bawidamka do nieco odmiennych klimatów. Może czytelnikom nie sprawia to problemu, gdy bohaterem nowego tekstu zostaje ktoś, z kim miał już do czynienia w kilku wcześniejszych opowiadaniach - mnie tak. Pojawia się znużenie i zniechęcenie.

    To co jest znakiem rozpoznawczym mojej pisaniny, czyli Kamila od środka, jej przeżycia, jej emocje - było milion razy i praktycznie niemal zawsze piszę to samo. W zasadzie czytelnicy mający pretensje do mnie, że w danym tekście tego nie ma (jak choćby w przedostatnim), powinni mieć pretensje głównie do siebie, bo po tylu tekstach powinni znać Kamilę na wylot i samemu sobie dopowiadać co ona w takim, czy innym momencie czuje, albo może czuć. Tutaj nie zmienia się aż tak wiele.
    A powiem, że mam w głowie jeszcze jeden pomysł na tekst, gdzie Kamila byłaby tak trochę obok, nieco jak przedmiot do zdobycia (niekoniecznie od razu do tego finału finałów, może chodziłoby o bardziej subtelne rzeczy), gdzie opowieść toczyłaby się z puntu widzenia kilku chłopaków. Tylko, że jak widać niejeden z czytelników skrytykowałby tekst, "no bo nie ma tych przeżyć Kamili". A to przecież nie dość, że nie do konca tak, to ten drugi punkt widzenia też może być ciekawy a nawet sporo ciekawszy, po tylu tekstach, gdzie główną a w zasadzie jedyną osią wydarzeń była Kamila.

    Parę rzeczy można by jeszcze wymienić. Włącznie z tą najważniejszą. Że jak już jest jakiś motyw, który mnie nakręci, że jak już nawet zbuduję względnie szczegółową fabułę, to i tak koniec końców braknie tej iskry, która sprawiłaby, bym odpalił worda i zaczął pisać.

    No i w sumie to permanentnie nie ma czasu. Prawie na nic.

    Chyba wyczerpująco na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawym pomysłem łączącym trochę co napisałaś, było by wprowadzenie męskiej postaci, która rozwijała postać Kamili i zarazem trochę ją przypominała. Punktem wyjścia mogła być krótka opowieść koleżanki o poprzedniej nocy, z interesującym mężczyzną. Kamilę zacząłby on ciekawić, próbowała by go poznać. Najpierw przez jego działania, (Może przypadkowy poznany sekret młodej stażystki w szkole(nagrany film???). Kamila mogła by zacząć stawać się zazdrosna. Rywalizować z najlepszymi kobietami w mieście.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie do końca rozumiem o co chodzi z tym rozwijaniem postaci Kamili i w jaki sposób miałoby to wyglądać. No i nie wiem jak to się łączy z tym co napisałem.

    Ale tak, czy inaczej, nie da się. dużo lepiej czuję się w tagach "młodszy - starsza", w sensie poważniejszej różnicy wiekowej a nie takiej +/- pięć lat. Mogę odejść od tego raz na dwa lata (jak to zrobiłem w dwóch, czy trzech tekstach), ale na dłuższą metę mnie to raczej nie bawi.

    Czymś ciekawszym w ten deseń, jeśli już, byłoby napisanie Kamili w wersji alternatywnej, od nowa, przede wszystkim bez jej zobowiązań rodzinnych. Ale sama fabuła główna nie zapewni żadnej świeżości.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam swoje hobby, lubię czytać książki, lubię wyjazdy rowerowe i dłubanie przy rowerze. Ze względu jednak na pracę, żonę, dzieciaki często nie ma na nic czasu. Nawet jak sięgam wieczorem po książkę, to nie sprawia mi ona radości bo jestem po prostu zmęczony. Dlatego rozumiem Ciebie. Wszystkiego można mieć dość i może się przejeść. Z kolei jako dla wielbiciela opowiadań o Kamili Twoje zniechęcenie to smutna wiadomość. Zabrzmi mocno górnolotnie, ale to tak jakby ulubiony bohater, osoba bliska zapowiadała, że wyjeżdża ... albo nie, raczej umierała. I skończy się seria i przygody Kamili. Smutne.
    Smutne tym bardziej, że jak do tej pory nie spotkałem się z tak długą serią opowiadań erotycznych z jedną bohaterką. Zdążyłem się do niej przywiązać. Polubić ją. Nie można tego powiedzieć o bohaterach opowiadań na innych portalach, gdzie główne postacie pojawią się tylko w jednym, góra kilku opowiadaniach serii i do widzenia. Po opowiadaniach LaVendy brakowało dłuższego cyklu z jedną bohaterką. Z tego też powodu żal, że Twoje pisanie wcześniej czy później się skończy. Mam nadzieję, że później. Na dodatek ogromnym plusem Twoich opowiadań jest to, że bardzo dobrze piszesz. Z dużym wyczuciem i elegancją stylu. Kolejnym atutem są zdjęcia. Zawsze dobrane do akcji, przyjemne dla oka.
    Moje uwagi co do Twoich zastrzeżeń: "ile można razy powtarzać tą samą sytuację, podobną akcję z Kamilą" mimo, że może wyda się to śmieszne, to przypominają mi się książki i filmy o Bondzie. Piszę o tym z kilku względów. Tam wszystko już było. Prawie milion razy, czasem kilka razy w jednym filmie ... no dobra. Wizyta w kosmosie była z tego co pamiętam tylko jedna ;) Mimo tego, że wciąż są te same lub podobne akcje, bijatyki z użyciem podobnych narzędzi, zbliżone do siebie gadżety to filmy się nie nudzą. Świat wyczekuje informacji kto i kiedy wystąpi w nowej odsłonie przygód agenta 007. Mimo zmiany aktorów Bond jest mniej więcej ten sam. Pięćdziesiąt lat i wciąż się to nie przejadło? Wydaje mi się, że z Kamilą jest podobnie. Na Twoje "usprawiedliwienie" ;) jeden, bardzo istotny drobiazg - scenariusze i filmy robiło już kilku scenografów i reżyserów. Nie jeden. Jeden pewnie też by miał dość :D Mimo to, Falango, jak będziesz miał do siebie zastrzeżenia, że jakaś sytuacja powtarza się w opowiadaniu - nie przejmuj się. Jeśli mogę się wypowiedzieć w imieniu czytelników - nam to nie przeszkadza. Pewne sytuacje muszą się wydarzyć aby doszło zbliżenia między Kamilą a jej nastolatkami. Niestety sytuacje w chlewie ze świnkami, gdzie Kamila jako nauczycielka w szkole wiejskiej odwiedza swojego ucznia nie spowodują, że rzuci się ona na chłopaków w seksualnym uniesieniu. Dyskoteka, plaża, koncert w klubie to miejsca sprzyjające zawiązywaniu bliższych relacji między ludźmi. Wspomniany chlewik, obora, urząd miasta czy zakupy w spożywczym nie sprzyjają. Myślę też, że zbyt wielu krytyków literackich z np. Nowych Książek tutaj nie ma, a jeśli są to raczej prywatnie i też nie będą mieli o to żalu ponieważ jak wcześniej napisałem opowiadania są bardzo dobrze napisane.
    Aby nie było, że wszystko jest ok. Piszesz, że już tyle razy czytaliśmy o tym co myśli Kamila, że powinniśmy wiedzieć co ma głowie. Może ja mam tylko takie wrażenie, ale Kamila jest od kilku opowiadań dużo bardziej wyzwolona, bardziej otwarta na różne sytuacje. Mniej się krępuje swojej nagości. Była inna w pierwszych opowiadaniach. Tylko dłuższa spódniczka, żadnych relacji z uczniami, nawet na plaży czuła się skrępowana stroje bikini. Teraz jest bardziej otwarta na różne sytuacje, pozwala sobie na pokazanie czegoś więcej. I to jest dobre. Każda postać ewoluuje i dlatego też przyjemnie jest czytać jak akurat w tym, czytanym właśnie opowiadaniu myśli bohaterka. Rozumiem jednak, że Ciebie to męczy. Opisywanie nasty raz, że czuje skrępowanie i zaraz ulegnie jak ktoś ją przyciśnie może znudzić, ale powiem od siebie, przyjemnie choć w opowiadaniach poczytać, jak kobieta znana wiele lat ulega i staję się seksualną lwicą ;)

    Z pozdrowieniami
    Artur

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię czytać długie, konkretne komentarze.

    Co do książek, też taka uwaga - w ostatnich latach czytałem regularnie po 30 książek rocznie, w ostatnim, zaledwie 13. To też o czymś świadczy.

    Co do Bonda - ciekawe porównanie...:) Wszystko OK, tylko chyba jednej rzeczy nie wziąłeś pod uwagę. Chodziło mi nie tylko o odbiór czytelników, ale i moją własną motywację. Być może czytelnik chętnie przeczyta po raz piętnasty o Kamili wylegującej się na plaży, natomiast mi opisywanie takiej sytuacji przychodzi z coraz większym trudem. Czuję się wtedy trochę, jakbym przepisywał przedostatnie opowiadanie (i dziesięć wcześniejszych), stąd to znużenie i brak zapału. to samo tyczy się innych sytuacji, akcji.

    No cóż, wypada przemyśleć Twoje uwagi.

    Natomiast coś więcej o ostatniej sprawie. Tak, Kamila trochę się zmienia, miewa różne motywacje, ale nawet wtedy nietrudno się ich chyba samemu domyślić i samemu rozwiązać sobie zagadkę "co miała w głowie bohaterka". Osobiście uważam - może będę odosobniony - że taka własna analiza zachowania Kamili w konkretnych sytuacjach (gdy autor prowadzi tekst z innego punktu widzenia) może być dużo ciekawsza, niż czytanie po raz pięćdziesiąty, jeśli nie tego samego, to czegoś dość bliźniaczego.
    Poza tym zawsze można wyjść z założenia, że skoro autor "porzucił" w danym tekście Kamilę na rzecz innego bohatera, to sama nauczycielka jest dość standardowa, taka jaką ją znamy z większości innych tekstów.
    I jeszcze jedno - otóż najzwyczajniej w świecie, przynajmniej niektóre teksty, zyskują na tym, gdy zmienia się narrator, punkt widzenia, itp. Nie zawsze trzeba prowadzić akcję poprzez Kamilę. Są takie teksty, gdzie osią główną może być chłopak zafascynowany nauczycielką, sąsiadką. Po prostu to wynika z koncepcji opowiadania - doskonałym przykładem jest tutaj przedostatni "Za oknem". Gdyby napisać to opowiadanie z punktu widzenia Kamili, wyszedłby zupełnie inny tekst, z innymi emocjami.
    No i sumując - wczorajsza niedziela była takim dniem, w którym po raz pierwszy od blisko trzech miesięcy nie odpaliłem Football Managera, tylko usiadłem przed plikiem "KISM" w wordzie i pisałem jak natchniony. A dlaczego jak natchniony? Bo jest to właśnie historia opowiedziana z punktu widzenia bohatera prowadzącego pierwszoosobową narrację. I powiem krótko - właśnie z powodu dokonania tego zabiegu pisało mi się tak świetnie. Gdybym zastosował standardowe metody, wyszedłby z tego kolejny tekst na poziomie "Gdy wszyscy grają znaczonymi kartami" (do niego najbardziej można porównać mój aktualny pomysł). Ale z uwagi na zmianę stylu, uważam, że to opowiadanie będzie lepsze (może przesadzam, może się za bardzo nakręciłem, nie wiem, przeczytacie kiedyś, to ocenicie) i "brak" Kamili w niczym nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, pomaga. Tym bardziej, że ów cudzysłów w słowie "brak" jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż nawet prowadząc narrację pierwszoosobową, Kamili wcale nie brakuje, spokojnie można zrozumieć jej zachowanie, intencje, mówiąc wprost, z łatwością można ją "przeczytać". A jeżeli pozostaną jakieś niedomówienia, niedopowiedzenia, zagwozdki? Tym lepiej! Nie zawsze wszystko musi być dopowiedziane w stu procentach. Czy nie jest czasem lepiej, gdy czytelnik nie ma wszystkiego podanego na tacy, tylko sam musi trochę pogłówkować?
    A co do samego tekstu - wczoraj walnąłem 25 stron, jeszcze trochę zostało, ale jestem wkręcony w niego i mogę przyjąć, że dokończę go w przyszły weekend, o ile bardziej nie zajmie mnie walka z moje ekipą o awans do Premiership:).

    Tyle z mojej strony, pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuje za szybkie odniesienie się do komentarza.
    Co do porównania z Bondem to pisząc o tym, że film tworzyli różni scenarzyści i reżyserzy miałem m.in. na myśli wspomnianą przez Ciebie motywację. Po którymś z kolei filmie z przygodami agenta 007 każdy scenarzysta miał go dość. Większość pomysłów, które były w głowach zostały już przeniesione na plan filmowy czy jak w Twoim przypadku na papier. Coś można jeszcze stworzyć, ale się nie chce. Nowa osoba wnosi nową jakość, nowe pomysły no i to o co mi przede wszystkim chodziło - chęć tworzenia na nowo wciąż tej samej postaci. Od razu dodam, że nie piszę tego aby zasugerować Ci porzucenie pisania o Kamili, bo tą kwestię poruszyłem wczoraj w dalszej części komentarza. Niestety nie widać za bardzo chętnych do kontynuowania Twojej pracy, a szkoda.
    Cieszę się, jak pewnie większość czytających komentarze, że nabrałeś ochoty na pisanie. Oczywiście, nawet od ostatniej kropki w opowiadaniu do jego publikacji jeszcze daleka droga, ale mimo wszystko miło przeczytać, że bohaterka żyje w Twojej głowie i ma cały czas ma ochotę na seks :)
    Jako czytelnik odniosę się do narracji w opowiadaniu za oknem. Inne, ale ... Kiedy pierwszy raz je przeczytałem, to pomyślałem, że to zupełnie inna Kamila. Zbieżność imion, zawodu i częściowo zachowania. W dużym stopniu wynikało to z tego, że całą akcję obserwowałem z perspektywy Kacpra. Nie zadałem sobie trudu, jak to piszesz pogłówkowania. W opowiadaniu erotycznym? Dopiero potem, w wolnej chwili powrót do opowiadania. Tak naprawdę, Kamila wciąż jest taka sama. Nic się w niej nie zmieniło. Robi to wszystko co by zrobiła, tylko nie widzimy jej "drogi w głowie" do takiego czy innego finału. Pytanie - ile czytelnikom będzie się chciało pogłówkować. Jeśli chcą mieć Kamilę - to czas wysilić szare komórki.
    Ogromnym plusem opowiadania, oczywiście po zaakceptowaniu w głowie sposobu narracji są nagłe zmiany Kamili. Jak to z jej perspektywy czytamy opowiadanie to widzimy przemianę w jej głowie. Jak tego nie ma to dla czytelnika i dla bohatera z którego perspektywy czytamy opowiadanie widać tylko efekt w postaci bardziej uległej i otwartej nauczycielki. Dlatego też bardzo duże wrażenie, przynajmniej na mnie, wywarły przekleństwa w jej ustach. Mocne. Niezależnie od tego, lubię jak Kamila każe aby ją "wypierdolić jak starą kurwę, która na to zasłużyła".
    W FM nie grałem, więc nie wiem czy tam jest jakiś sezon, nasilenie meczy. Sam od czasu do czasu zagram w GGE, ale tam już za dużo na moim poziomie osiągnąć się nie da. Mimo to pamiętam jak mnie to wciągało jeszcze kilka lat temu.

    Z pozdrowieniami
    Artur

    OdpowiedzUsuń
  18. Chętni do kontynuowania pracy poniekąd są, gorzej z konkretnymi efektami, pewnie poczekamy sobie na nie trochę:).
    A korzystając z okazji, zachęcę raz jeszcze (bo kiedyś też już to czyniłem), że jeżeli ktoś chce pisać, to nie ma sprawy, ja zawsze mogę pomóc, albo trochę, albo nawet więcej.

    Co do główkowania, wszystko zależy od odbiorcy i od tego, czego oczekuje on od opowiadania. Czy tylko ślizga się po tekście, wyczekując jakichś fajniejszych momentów, czy też czyta uważnie, wnikliwie i sam próbuje zanalizować zachowanie Kamili a także innych bohaterów, oraz nawet przewidzieć przyszłość, to jest kierunek, w którym potoczy się akcja. Nikogo nie obrażając - zawsze bardziej szanowałem ten drugi typ czytelnika. Pomijając oczywiście znaczący fakt, że w wielu moich opowiadaniach większych niespodzianek raczej nie ma.

    Żeby zakończyć (chyba) wątek wewnętrznych przeżyć Kamili, napiszę, że Kamila w zasadzie na starcie każdej opowieści jest taka sama. Normalna, raczej konserwatywna, trzymająca się zasad, wierna mężowi kobieta, która zmienia się w trakcie tekstu, pod wpływem własnych pragnień, lub zostaje wciągnięta w wir wydarzeń i traci nad nimi kontrolę. Wobec czego po kilkudziesięciu odcinkach wszystkich serii, które stworzyłem, żmudne opisywanie odczuć naszej bohaterki nie dość, że nie zawsze jest potrzebne, to jeszcze dla nikogo raczej nie powinno stanowić zagadki.
    Pewnymi wyjątkami są teksty, gdzie Kamila w jakiś sposób rozpoczyna od mocniejszego uderzenia i idzie dalej za ciosem - najlepszym przykładem byłoby tutaj "Jak chcesz to klepnij" i w tym przypadku narracja prowadzona od strony bohaterki jest oczywiście konieczna, bo to ona stanowi clou całego tekstu. Nawiasem mówiąc, mam jeszcze ze dwa, trzy pomysły na napisanie czegoś w ten deseń, zobaczymy co z tego wyjdzie. Zresztą w owych tekstach przymierzam się do napisania ich również w narracji pierwszoosobowej, oczywiście ze strony naszej nauczycielki.

    FM, to zwykła gra komputerowa, sezon można rozegrać w pięć dni, można też w pięć lat. No, ale wciąż jestem na etapie raczej częstszego grania, niż rzadszego, choć w ostatnich dniach, jak widać potrafiłem zmusić się do porzucenia tego hobby na rzecz innych.

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam.
    Czy Oliwia Policjantka odwiedzi nas w te mroźne lutowe dni?:)
    Z pozdrowieniami.

    OdpowiedzUsuń
  20. W lutowe pewnie już nie, ale postaram się wrzucić w następny weekend. Chyba bez zdjęć, bo nawet i na to nie mam czasu.

    A przy okazji, jedno pytanie mam. Czy ktoś z czytelników nie wrzucił gdzieś do internetu linku do "Na złość im wszystkim"? Pytam z ciekawości bo gdzieś od miesiąca licznik na tym opowiadaniu bije jak nienormalny.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak się w google wpisze "falanga jons" to pierwsze co wyświetla to link do bloga. Ale jak klikasz to przekierowuje do "na złość im wszystkim". Pewnie dlatego wynik rośnie jak szalony. Ale to tylko koncepcja.

    Pzdr.
    Siema

    OdpowiedzUsuń
  22. Sprawdziłem, faktycznie, dzięki:).

    OdpowiedzUsuń
  23. W sumie dobry myk. :-)

    Pzdr.
    Siema

    OdpowiedzUsuń