KAMILA I SENNE MARZENIA
XXIX. Żołnierze porno królowej.
Rozdział 1. Najchętniej sama nagrałabym
jakiś film.
- Niech pani
powie nam wszystko od początku – chrząknął przedstawiciel polskiej oświaty, pan
Grzegorz.
Kamila
spróbowała zmienić pozycję na krześle, na wygodniejszą, ale coś jej mówiło, że
to nie będzie łatwa przeprawa. Mina samego oświatowca nie wróżyła niczego
dobrego. Towarzystwo jeszcze jednego mężczyzny, przedstawiciela organizatorów
Europejskich Dni Młodzieży też nie zwiastowało pomyślnego wyroku.
- Zasadniczo od
pierwszego dnia borykaliśmy się z problemem zbyt entuzjastycznie nastawionej do
nas miejscowej społeczności. Do nas… Mam tu na myśli głównie dziewczyny,
uczennice, nad którymi wraz z kilkoma koleżankami sprawuję opiekę.
- Pani Kamilo,
to chyba żadna taka… Ujma? Przecież to dość normalne zachowanie…
- Nie jest
normalne, gdy mamy do czynienia z naprawdę bezpośrednim zaczepianiem osób,
które tego sobie nie życzą, włącznie z nauczycielkami w pewnym już zresztą
wieku. Na dodatek to zaczepianie zdecydowanie przekroczyło dopuszczalne formy.
W skrócie mówiąc, dochodziło do rękoczynów, prób podglądania, czy wręcz
molestowania.
- Pani Kamilo,
rozumiem o czym pani mówi, niech pani weźmie jednak pod uwagę czynniki
usprawiedliwiające tą francuską młodzież.
- Jakie
czynniki? – zapytała nieco podirytowana.
- To jest
młodzież pochodząca w dużym stopniu z innej kultury. Bilskowschodniej. W tej
kulturze panują nieco inne, bardziej bezpośrednie zwyczaje. Musimy być bardziej
tolerancyjni dla przedstawicieli tamtych krajów, uświadamiać im delikatnie, że
nie wszystko co jest dopuszczalne w kulturze, jest tożsame z naszymi,
europejskimi wartościami.
- Pozwoli pan,
że się nieco sprzeciwię – do dyskusji włączył się słuchający rozmowy przez
elektro tłumacza drugi z mężczyzn, około czterdziestoletni Francuz o imieniu
Bertrand. – Użył pan sformułowania europejskie wartości. Chciałbym zasugerować,
że powinniśmy eliminować takie zwroty z naszego słownika. Nie powinniśmy już
rozmawiać o europejskich wartościach, gdyż naszym celem jest jedna kultura, światowa
i takie sformułowania mogą być bardzo niestosowne w stosunku do naszych gości.
-
Usprawiedliwia pan w ten sposób zachowania tych chłopaków? – zapytała
kulturalnie Kamila.
- Nie, skądże.
W tej części dyskusji zgadzam się z tym co powiedział mój przyjaciel, że należy
delikatnie zasugerować naszym gościom, iż powinni zrezygnować z pewnych
obyczajów i okazać drugiej osobie większy szacunek.
- Proszę pana,
my to czyniliśmy, ale bez skutku. To niczego nie zmieniało, w dalszym ciągu
dochodziło do pogwałceń naszej wolności, tyczy się to głównie dziewcząt, moich
uczennic, zresztą w pewnym stopniu niepełnoletnich. Szczytem wszystkiego była
wczorajsza impreza na marsylskiej plaży.
- Tak, doszły
mnie jakieś szczegóły – machnął ręką pan Grzegorz, widocznie nie chcąc by
polska nauczycielka rozwijała ten drażliwy temat.
- Szczegóły?
Ot, tak, po prostu…? Bezkarne klepanie moich podopiecznych po intymnych
częściach ciała, obłapywanie i nawet próba gwałtu, to tylko szczegóły?
- Zdaje się, że
pani podopieczni też nie zachowali się należycie – wtrącił Francuz.
- A jak się
mieli zachować? W którymś momencie kilku z nich postanowiło zaprowadzić
porządek i wytłumaczyć agresorom, że zachowują się źle, w inny sposób, skoro
słowne argumenty nie działały. To nie oni zaczęli…
- Przemoc nie
jest odpowiedzią na wszystkie pytanie, proszę pani. Prawdę mówiąc nie jest
odpowiedzią na żadne pytanie. A niestety, zachowanie pani uczniów, daleko
odbiegało od naszych norm i nie odbiegało od zachowań rasistowskich znanych nam
choćby z państw Europy wschodniej.
- Co pan nazywa
rasizmem, proszę pana? – podniosła nieco głos. – To, że kilku chłopaków
postanowiło spuścić łomot Arabom, nie szanującym naszych praw i traktującym
europejskie dziewczyny przedmiotowo?
- Proszę
ostudzić emocje pani Kamilo, pani uwagi też ocierają się o rasizm i ksenofobię
– ton głosu Francuza zabrzmiał nieco bardziej ostrzegawczo.
- Rozumiem –
Kamila powstrzymała emocje, rozumiejąc już, że nic nie ugra. – Pana zdaniem,
młodzi chłopcy mogą sobie pozwolić na wiele w stosunku do kobiet, tak? A w
stosunku do chłopaków? Czy to jest już rasizm, czy jeszcze nie?
- Co ma pani na
myśli?
- Wczorajszy
konkurs na temat fizyki jądrowej. Jeden z moich podopiecznych zdobył dużo
więcej punktów, niż przedstawiciel francuskiego regionu, ale ostatecznie
przegrał z nim, bo ów Francuz skorzystał z punktu zapewniającego jakiś
handicap, z tego powodu, iż jest on uchodźcą i w związku z tym nie musiał znać
odpowiedzi na wszystkie pytania. Co pan na to?
- To zupełnie
normalne pani Kamilo. Ten Francuz, ma pani na myśli pewnie naszego Mokhtara,
urodził się w Tunezji a w naszym kraju przebywa od jedenastu lat. Miał gorszy
start, niż jego europejscy rówieśnicy i w związku z tym, zupełnie słusznie
skorzystał z punktu regulaminu, według którego nie musiał uzyskiwać liczby
punktów potrzebnej do zwycięstwa.
- W związku z
czym oszukano mojego podopiecznego.
- Proszę pani…
- Bertrand spojrzał pobłażliwie na polską nauczycielkę. – Ten regulamin był
znany wcześniej, został zresztą oparty na kodeksie stosowanym od dłuższego już
czasu we francuskich szkołach. Nawiasem mówiąc, uważam, że ministerstwa oświaty
w krajach Europy wschodniej powinny włączyć go jak najszybciej…
- Przecież to
niesprawiedliwie, kiedy od jednego ucznia wymaga się więcej a od innego mniej.
- Nie, proszę
pani. Niesprawiedliwie byłoby gdybyśmy wymagali tej samej wiedzy od dwóch
uczniów, gdy jeden z nich miał komfortowe warunki nauki a drugi wychował się w
warunkach wojennych, w międzyczasie uciekając łodzią przez Morze Śródziemne.
- Ale jeśli się
nie mylę, to w Tunezji nie było wojny od siedemdziesięciu lat, prawda? Poza tym
ów Mokhtar, skoro przebywa we Francji od jedenastu lat, to znaczy, że przybył
do niej mając siedem. Jakie zatem braki w nauce może mieć, skoro uczęszcza do
francuskich szkół od samego początku edukacji?
- Pani Kamilo,
to chyba nie jest najlepszy moment na roztrząsanie problemów natury
historycznej i społecznej – wtrącił pan Grzegorz.
- Pewnie żaden
moment nie jest właściwym, oprócz tych, kiedy podczas tego święta młodzieży
rdzenny Europejczyk wygra wreszcie jakiś konkurs z obcym. Wtedy trzeba będzie
coś wymyślić, by nagroda trafiła we właściwe ręce, prawda? – zapytała
niewinnie.
- Proszę pani,
znów ociera się pani o rasizm, ksenofobię i nietolerancję. Komu, jak komu, ale
pani, jako nauczycielce, zdecydowanie to nie przystoi – zareagował Francuz.
- Już milczę –
zapewniła słodko Kamila. – Zatem jakie jest postanowienie? Rozumiem, że nie ma
żadnego…
-
Postanowienie…? Ma pani na myśli zachowanie młodzieży francuskiej, biorącej
udział w Europejskich Dniach Młodzieży? Myślę, że dobrym rozwiązaniem będzie
przeprowadzenie z nimi rozmów, nawet zbiorowego szkolenia w temacie
odpowiedniego zachowania w stosunku do płci przeciwnej, które wyznaczylibyśmy
na jutro…
- To znaczy, że
tym osiemnastolatkom do tej pory nie przeprowadzano żadnych takich szkoleń, nie
udzielano właściwych informacji na temat europejskiej cywilizacji i
europejskich zachowań? – zapytała cierpko, przy okazji wbijając szpilkę.
- Proszę pani…
Niektórzy z tych młodych chłopców, przybyli do Marsylii kilka lat temu,
niektórzy raptem przed kilkoma miesiącami… Proszę o odrobinę wyrozumiałości i
tolerancji…
- Rozumiem… A
jeszcze jedna sprawa mi się przypomniała. Doszły mnie słuchy, że w ramach
konkursu filmowego, zgłoszono dziwny film… O ile coś mi się nie poplątało… -
zakpiła, akcentując ostatnie słowa. – To jego autorami są uczniowie jednej ze
szkół z Marsylii a swój film zatytułowali „Niebanalne sztuki uwodzenia”. I na
tym filmie podobno prezentują owe sztuki, które polegają między innymi na tym,
o czym wspomniałam wcześniej, na stosowaniu molestowania, czy innego rodzaju
przemocy wobec dziewczyn. Co ma zamiar zrobić z tym Rada Konkursowa?
- No cóż… -
chrząknął tym razem Francuz. – Pyta pani, czy film zostanie dopuszczony do
finału? Tak, zostanie. Nie chcemy stosować cenzury w stosunku do autorów
filmów, jak kontrowersyjne by one nie były. To byłoby zupełnie niezgodne z
demokracją.
- Rozumiem i
oczywiście się zgadzam – zapewniła ironicznie. – Czy zatem, gdyby moim
podopiecznym przyszło do głowy zaprezentowanie filmiku, niech pomyślę… O, na
przykład o lekcji dobrego wychowania i wpajania europejskich wartości, taki
filmik również zostałby dopuszczony?
- To zależy
rzecz jasna od tego, jak wyglądałaby prezentacja owych wartości, nie możemy
przecież dopuścić do tego, by obrażać naszych gości, poza tym nie jestem
przekonany, czy nie zastosowała pani eufemizmu i nie zasugerowała pewnej
przemocy. Tego popierać oczywiście byśmy nie mogli. Na Dniach Młodzieży obowiązuje
absolutny zakaz przemocy, szczególnie w stosunku do gości.
- Co oczywiście
nie dotyczy muzułmanów – zakpiła wstając z krzesła i mając dość tej zupełnie
bezsensownej dyskusji.
- Pani Kamilo,
niech pani powstrzyma te ksenofobiczne komentarze dla siebie i niech pani…
Chciała
skończyć tę tyradę po prostu zamknięciem drzwi, ale nie... Jeszcze przy nich
samych przypomniało się jej, że ma coś ważnego do obwieszczenia najwyższemu
przedstawicielowi Unii Europejskiej podczas tego święta.
- Niech pan
sobie zapamięta, że nie pozwolę skrzywdzić żadnego z moich podopiecznych –
rzuciła w głąb przepastnego gabinetu i podirytowana wyszła na korytarz.
- Co tam? Nawet
nie wypijecie za swój pierwszy raz? – Patryk niefrasobliwie zwrócił się do
siedzącej obok pary. Kolegi klasowego i jego dziewczyny z sąsiedniej klasy.
Oboje tylko
uśmiechnęli się. Mateusz z luzem, bo taki miał charakter, Patrycja ze
skrępowaniem, bo była jednak nieco wstydliwa. Ale nie na tyle purytańska, by
zgromić bezpośredniego rozmówcę słowem, lub choćby wzrokiem.
- A skąd tym
masz takie wiadomości? – zainteresował się Mateusz.
- Nie wiem, strzelam
tylko – poddał się Patryk.
- Ale widzę, że
bardzo się tym interesujesz – uśmiechnęła się Patrycja znajdując okazję do
rewanżu.
- Ja…? A skąd!
Tym bardziej, że idzie moja dziewczyna – kiwnął głową w prawo.
Roześmieli się.
Niezbyt głośno, wręcz nieco ironicznie. Ale wszyscy jak jeden mąż skierowali
wzrok ku nadchodzącej pani profesor. Cała czwórka, włącznie z milczącym, jak to
miał w zwyczaju, długowłosym Sebastianem.
- Czekacie na
mnie? – usłyszeli pytanie nauczycielki.
- Patryk nam
kazał, mówił, że nigdzie się nie ruszy bez swojej dziewczyny – tym razem
Sebastian otworzył usta pierwszy.
- Dowcipnisiu…
Osiemnaście lat ukończone? – zapytała patrząc surowym okiem na krótkowłosego
blondyna, trzymającego w dłoni puszkę z piwem.
- Jeszcze
kilkanaście dni. A czemu? – zainteresował się Patryk udając nieświadomego.
- A temu, że za
młody na alkohol – przedrzeźniła go siadając tuż obok, na murku.
- A na seks to
już nie…?
Kamila
spojrzała na niego złowrogo. Za nic nie mogła go utemperować. I co tu takiemu
odpowiedzieć? Byliby sami, to jeszcze, ale w tym gronie? Chociaż przecież temat
był nieobcy także Sebastianowi a i pewnie uśmiechający się dyskretnie Mateusz
wiedział wszystko. Byli w trójkę zbyt dobrymi kolegami, by pewne rzeczy trzymać
w tajemnicy.
No, ale jeszcze
całkiem ładna, dość delikatnej i jednocześnie pełna kobiecej urody, sprawiająca
wrażenie porządnej czarnowłosa Patrycja. W każdym razie bardzo dobra uczennica,
jedna z najlepszych w szkole, z całą pewnością. Czy ona wiedziała? Czy Mateusz
zdradził swojej dziewczynie wiadomości na temat pewnego słynnego wypadu do
Antonówka, o którym z pewnością musiał się dowiedzieć?
Gdyby Kamila
wiedziała, że ona też wie… Może wtedy nie byłoby sensu ukrywać czegoś, choć
nawet i w takiej sytuacji nawiązywanie do różnych wydarzeń byłoby przecież nad
wyraz krępujące. Poprzestała zatem na ostrzegawczym spojrzeniu rzuconym w
kierunku Patryka.
- Żarty się ciebie
trzymają… Rozbrykany jesteś ostatnio…
- Nie ostatnio,
tylko od dwóch lat – sprostował. – A ostatnio akurat jestem całkowicie
wyluzowany, zapewniam panią.
- Wierzę ci na
słowo… - skrupulatnie zaczęła oglądać swoje paznokcie.
- Jak poszło u
biurokratów? – wtrącił Mateusz, choćby z powodu przegranego przez niego w
fatalnych okolicznościach konkursu na temat wiedzy o fizyce jądrowej,
najbardziej zainteresowany efektem skargi, złożonej przez szkolną
wychowawczynię.
- Bardzo
kiepsko – wyznała bez ogródek, bo nie było sensu niczego ukrywać. – To są
ludzie z innej bajki, ze zmielonymi mózgami .
Nie widziała
powodu, by łagodzić język. Może w szkole zachowałaby się inaczej, ale tutaj w
Marsylii, w blasku sierpniowego słońca, na mimo wszystko nieoficjalnej imprezie…
Nie zawsze zachodziła potrzeba wygłaszania oficjalnych opinii sztywnym
językiem.
A przy okazji
mogła trochę rozbawić towarzystwo. Bo zawsze jest wesoło, kiedy nauczycielka
używa dużo mniej oficjalnego języka.
- Przykro mi
Mateusz, ale w tej sprawie nie da się niczego zrobić – dodała patrząc w twarz
wysokiego licealisty.
- No dobra, nie
to nie. Nie mam aż takiego ciśnienia – wzruszył ramionami chłopak.
- Moralne
zwycięstwo musi ci wystarczyć – dodała jeszcze.
- I promienny
uśmiech wychowawczyni – Patryk dokuczał w najlepsze.
- Patryku… -
zwróciła się doń Kamila, faktycznie uśmiechając się szeroko, choć tylko ustami
a nie twarzą. – Niech ci dobry Bóg odpłaci na maturze twoje wyluzowanie. Bo
niektóre nauczycielki ci nie przepuszczą…
Znów rozbawiła
podopiecznych. I przynajmniej na chwilę usadziła jasnowłosego ucznia.
- Nie mogę
zrozumieć, jak oni tak mogą podchodzić do spraw związanych z tym molestowaniem
– odezwała się dźwięcznym głosem Patrycja.
- Poddali się
już dawno temu – rzucił Patryk. – Teraz tylko czekać, aż kozojeby wyrżną im
całe społeczeństwo i wprowadzą już oficjalnie swoje porządki.
- Patryk… -
zwróciła chłopakowi uwagę Kamila, ale w zasadzie tylko pro forma. Sama czuła
złość i irytację przez to wszystko.
- A nie mówię
prawdy? – lekko się zaperzył. – Albo ten film, jaki sobie wymyślili jacyś tam,
od nich… Nagrywają film o podrywie, polegający na tym, że rejestrują jakieś
wulgarne odzywki i chamskie zaczepianie dziewczyn. To nie wiem, może i my
zrobimy taki film, bo nad czym tu się wysilać? – wzruszył ramionami.
- Jak dotąd nie
mieliśmy żadnego pomysłu na jakiś ciekawy film w konkursie, dobrze pamiętam? –
Kamila przekrzywiła głowę.
Faktycznie,
spamiętanie wszystkich konkursów i projektów, w których brali udział uczniowie
ze szkoły, bo przecież nie tylko członkowie jej klasy brali udział w tym
olbrzymim obozie, przerastało trochę jej możliwości.
- Nie, nawet
byliśmy o krok od rezygnacji a prawdę mówiąc pewnie to zrobimy. Dziewczyny
chyba też niczego nie wymyślą. A my tym bardziej – wzruszył ramionami Patryk.
- A szkoda, bo
można by tym, tam… Dowalić jakimś fajnym pomysłem – skwitował Mateusz. – Tylko
co tu wymyślić, jak w konkursie bierze udział takie coś?
- Mam ich po
dziurki w nosie, sama chętnie bym dokopała tym wszystkim dupkom, czy to w biurokracji,
czy tym francuskim napaleńcom – poniosło ja trochę bardziej, niż zwykle, ale
wciąż siedziały w niej niezbyt miłe przeżycie ostatnich dni jak i zakończona
ledwie kilkanaście minut temu rozmowa z przedstawicielami wyższych władz na
tych Europejskich Dniach...
- No to mówię,
sami nagralibyśmy coś w ten deseń, skoro i tak nie mamy pomysłu na nic innego –
powtórzył Patryk.
Mateusz
spojrzał na niego pobłażliwie, ale nim ktokolwiek zdążył zareagować…
- Jak to
wszystko widzę, to najchętniej sama bym nagrała jakiś film erotyczny, żeby im
pokazać – wyrzuciła z niezwykle rzadką u niej gorzką zapalczywością Kamila.
Spojrzeli po
sobie lekkim zdumieniem, czy aby na pewno dobrze słyszeli.
- Halo, pani
profesor, film erotyczny…? – Patryk spojrzał na klasową wychowawczynię trochę
tak jak się patrzy na pacjenta zakładu psychiatrycznego.
- Tak, Patryku.
Po pierwsze niekoniecznie mówiłam, że ja w takim filmie miałabym wystąpić, bo
myślę, że właśnie to przyszło ci do głowy a po drugie, rozumiem, że dla ciebie
erotyka i porno to jedno i to samo. Otóż, nie pierwszy raz jesteś w błędzie.
- Ładnie panią
wkurzyli, że wyskakuje pani z takim tematem – pokiwał głową zadziorny uczeń,
nie przejmując się szpilką wbitą przez nauczycielkę. – To niech pani opowie jak
to widzi?
Zawahała się,
jakby wracając do równowagi. Owszem, wkurzyli ją oni wszyscy i może dlatego
wyskoczyła z tak oryginalnym pomysłem w obecności ludzi, którzy niekoniecznie
powinni takich propozycji wysłuchiwać.
No, ale w
sumie… Patryk, Sebastian, nawet Mateusz… Tylko obecność Patrycji trochę ją
deprymowała.
Złożyła obie
dłonie i przyjęła bardziej kobiecą postawę, jakby nieco dystansując się od
rzuconego przed chwilą dość szokującego pomysłu.
- Erotyka to
coś subtelnego, w każdym razie można ją tak właśnie pokazać i to na tysiąc
sposobów – wyjaśniła, jakby wykładała lekcję. – Erotyczne może być po prostu
zdjęcie mężczyzny i to ubranego. Ale specjalnie dla ciebie, Patryku… Zdjęcie
kobiety ubranej normalnie w jeansy i bluzkę. Czy nie mam racji?
- Oczywiście,
ale przecież wyszła pani z propozycją filmu a nie zdjęć – zaoponował wywołany,
niczym do tablicy uczeń.
- Zrozumiałeś
tyle, ile rozumiesz na moich lekcjach, czyli niewiele – z satysfakcją popisała
się drobną złośliwością. – To był tylko przykład. Mogłabym podać takich milion.
Erotyka i co za tym idzie film erotyczny, nie musi składać się z aktów
damsko-męskich, rozumiesz?
- Może mi pani
nie uwierzy, ale rozumiem doskonale – pokiwał głową Patryk, świdrując
nauczycielkę wzrokiem. – W takim jednak razie dalej mamy wiele zagwozdek. Co
pani chciałaby przekazać w takim filmie? Jak wyglądałby scenariusz? I kto
miałby w nim zagrać?
- Może właśnie
w opozycji do tego chamskiego filmiku pokazalibyśmy taką właśnie subtelną
erotykę? Może na tym polegałby scenariusz? A kto by zagrał? Cóż… To zależy od
konkretnego scenariusza, od tego co mielibyśmy w nim pokazać.
- No ja
rozumiem, ale przecież nie pokazalibyśmy na takim filmiku pani w samej
bieliźnie przez godzinę, nie? Chociaż nie powiem, szansa na wygraną na pewno by
była i to niezła – zaśmiał się na swój charakterystyczny sposób Patryk,
przebierając jednocześnie nerwowo rękoma.
- Nie, to
byłoby bez sensu. Poza tym nie mówiłam, że to ja mam w takim filmie zagrać –
zastrzegła, jakby wycofując się trochę z tego szalonego mimo wszystko pomysłu.
- No dobrze, to
ustalimy później – wtrącił Mateusz. – Ale ten scenariusz… Film musi mieć jakiś
pomysł, konkretny. Jakby to miało wyglądać?
- Ja bym zrobił
bohaterką nauczycielkę – odezwał się wreszcie Sebastian. – Można zacząć od
czegoś subtelniejszego właśnie, na przykład od nauczycielki prowadzącej lekcję.
- Języka
polskiego – uzupełnił oczywiście Patryk.
- Już
rozpisałeś rolę dla mnie, tak? – skwitowała Kamila, raczej rozbrojona, niż
rozeźlona. – No załóżmy, że tak. I… - zrobiła pauzę patrząc wyczekująco.
- I na
przykład… Taka nauczycielka prowadzi lekcję i wynagradza zadowalające
wypowiedzi uczniów, stopniowym striptizem – uśmiechnął się zawadiacko od ucha
do ucha.
- Do takiego
scenariusza musisz znaleźć sobie inną nauczycielkę – spojrzała litościwie na
licealistę.
- Pani
profesor, ale to nie jest takie głupie a przecież nie mogłaby pani przez cały
film występować ubrana zapięta po szyję – poparł kolegę Sebastian, odgarniając
z twarzy swe długie, jasne włosy.
- To jest
głupie – podkreśliła z naciskiem. – To jest właśnie taka rzecz bardziej
związana z filmami porno a nie z erotyką. A poza tym wcale nie zadeklarowałam
jeszcze występu w takim filmie a już na pewno nie mówiłam nic o rozbieraniu.
- Ach tak… -
niby oburzył się Patryk. – Chciałaby pani nakręcić film erotyczny, ale
wysługiwać się nami i innymi dziewczynami? Ładnie to tak?
- Patryk, nie
podpuszczaj mnie… - uniosła w górę palec ostrzegawczym ruchem.
- Nie
podpuszczam, ale to nie fair z pani strony – pokręcił głową.
- Wróćmy może
do tego scenariusza – uparcie trzymał się swojego tematu Mateusz. –
Musielibyśmy napisać scenki i dialogi. Trochę by to potrwało.
- A po co
dialogi? – sprzeciwił się coraz bardziej podekscytowany Patryk.
- Jak to po co?
– Mateusz spojrzał na kolegę z potępieniem.
- No po co…?
Można by tylko ustalić sceny, to jest co konkretnie kręcimy, co robimy a
dialogi zostawić samym zainteresowanym, niech idą na żywioł.
- W sumie nie
takie głupie – Sebastian znów poparł Patryka.
- To jeszcze
zależy od samych scen. Od tego co konkretnie wymyślimy – Mateusz trochę spuścił
z tonu.
- Już
wymyśliliśmy – wzruszył ramionami Patryk. – Szkoła, lekcja, nauczycielka,
klasa. Wykład z Potopu i… Albo nie… Zaraz, mam coś fajnego – przekrzywił głowę,
intensywnie rozmyślając.
- Szukasz
głównej aktorki? – zakpiła nieco wychowawczyni.
- Taką już mam.
Aktorka w filmie erotycznym musi być najwyższych lotów, to nie te czasy, gdy
wystarczyła po prostu goła baba.
- Najwyższych
lotów…? – pokiwała głowa, nie wiedząc jak zareagować na ten komplement, w
takiej sytuacji, chyba nie do końca ją przekonujący.
- Tak. Obawiam
się, że Mateusz nie odda nam Patrycji – spojrzał szelmowsko na kolegę. – Poza
tym Patrycja trochę za młoda. A pani nie dość, że w odpowiednim wieku, to
jeszcze z życiowym doświadczeniem. Nauczycielskim – dopowiedział, by nie
wyszło, że miał na myśli coś zupełnie innego.
- No a na tej
lekcji…? – poddała się, mimo wszystko z pewnym zaciekawieniem przysłuchując się
wywodom akurat tego ze swych podopiecznych, do którego miała dziwną słabość.
- Mam taki
pomysł…
- To już wiemy,
czekamy na konkrety…
- Chomik
przywiózł na ten obóz wykrywacz kłamstw. Taki prosty w obsłudze, nie jakieś
wielgachne urządzenie jak kiedyś. I reaguje natychmiast, nie trzeba czekać na
jakieś analizy. Nie wiem w sumie po co, ale teraz przyda się doskonale.
- Wykrywacz
kłamstw? – zdumiała się Kamila, mrużąc nieufnie oczy. – Po co? I co to ma
wspólnego z filmem?
- No właśnie…
Może w ramach lekcji, podłączona do aparatury nauczycielka zobowiązuje się do
odpowiadania na różne pytania swoich uczniów a jeśli wykrywacz wykazałby
kłamstwo, to na przykład musiałaby… No sama pani wie – rozbawiony spojrzał
głębiej w oczy zainteresowanej wychowawczyni. – Albo na przykład opowiedzieć
coś fajnego, albo zdjąć jaką część garderoby…
Pohamowała się
od komentarza typu „nawet o tym nie myśl!”. Nie dość, że to byłoby za proste,
to dodatkowo ten pomysł tak rozbroił ją, jak i na swój sposób urzekł. Choć
wcale nie poczuwała się do zagrania głównej roli w takim spektaklu.
No, ale jakby
nie patrzeć… Nieźle to sobie wymyślił. Niczym… Niczym ten ktoś, do kogo zdążyła
go przyrównać już kiedyś…
- I ja mam w
czymś takim zagrać? – zapytała raczej w typowy kobiecy sposób, by się
podroczyć, czując doskonale, że ani on, ani reszta nie odpuści.
- Pani rzuciła
pomysł, wiec nie zostawi nas z tym samych, prawda? – zapytał logicznie. – Sama
chce im pani dokopać, wiec niech pani też się w to włączy.
Rozdział 2. Erotyczna godzina wychowawcza.
Nie zdawała
sobie sprawy, jak szybko mogą minąć dwie godziny. Ledwo w głowie zakiełkował
jej jakiś pomysł, raczej złośliwy, niż realny, to już…
- Seba,
sprawdziłeś te kamery? – usłyszała w sali głos Patryka.
- Tak, działają
bez zarzutu – dobiegła ich odpowiedź długowłosego mikrusa.
Wywalczyła te
kamery w kilka minut. Wystarczyło pójść do głównego ośrodka i oświadczyć, że
mają pomysł na film. Po chwili dysponowali całkiem dobrym sprzętem.
-
Bezprzewodowy, można po prostu zamontować w danym miejscu i kamerzysta nie jest
potrzebny – stwierdził Patryk. – W ten sposób możemy wszyscy uczestniczyć w
akcji.
Tak, wszyscy…
Już nie tylko ich czworo, ale…
- Musiałeś
rozgłaszać wszystkim dookoła? – zwróciła się z pretensją w głosie do Patryka.
- A co mieliśmy
zrobić? – spojrzał na nią niewinnie. – Klasa to klasa, musi być te trzydzieści
osób. Musi to jakoś wyglądać a nie trzech chłopaków i jedna laska.
No, trzydziestu
na szczęście nie było, ale liczba dobijała do dwudziestki. Uczennice z jej
klasy i jeszcze parę osób z innych. W tym niestety głównie chłopacy.
Trzecioklasiści z innych klas.
Przygryzła
wargę czując delikatny mętlik w głowie. Jak to w ogóle przyjąć? Jak do tego
podejść? Czy nie mogłaby…
- Mam nadzieje,
że jakby co się pani na nas nie wypnie i nie wyjdzie w trakcie lekcji.
Trzymajmy się konwencji i nagrywamy do końca – przekonywał Patryk, jak zwykle
nie robiąc większych ceregieli.
Wybiła punkt
szesnasta. W sali było tak samo gorąco jak i na całym południowym wybrzeżu
Francji. Ale szósty zmysł mówił jej, że wypadało się zabezpieczyć, na wszelki
wypadek, jakby coś było nie do końca tak…
- Acha,
ustalmy, że to wszystko potrwa jakieś trzydzieści minut, potem ktoś włączy
dzwonek. A poza tym… Ubrała się pani jakbyśmy byli w Finlandii – pokpiwał
Patryk.
Przesadził, ale
nie aż tak. Gdy uczniowie i uczennice prezentowali się bardzo luźno,
przybywając w samych spodenkach, czy spódniczkach i koszulkach, ona włożyła
spódnicę i to nawet dość długą, oraz koszulę. W sumie powinna jeszcze mieć coś
więcej, ale nie chciała narazić się na śmieszność.
Co tam… Wbrew
temu o co prosił Patryk, zawsze mogła po prostu przerwać wszystko i wyjść.
- No… -
usłyszała głos zadowolonego Patryka. – Niech to ma ręce i nogi. Niech pani
odczeka minutę i wejdzie do klasy.
Postąpiła
zgodnie z zaleceniem. Odliczyła sześćdziesiąt sekund i na nieco uginających się
nogach otworzyła drzwi wkraczając do pomieszczenia, które jej uczniowie szybko
przerobili na salę lekcyjną.
- Dzień dobry!
– rzuciła zdecydowanym głosem, nie chcąc zdradzać objawów tremy.
- Dzień dobry
pani profesor! – odpowiedzieli niemal równym chórem zebrani.
Szybko
przeliczyła obecnych. Wyglądało na to, że jest ośmiu chłopaków i jedenaścioro
dziewczyn. W sumie, co to za różnica? Jeżeli zdarzy się coś niezbyt fajnego, to
co za różnica, czy świadkami wpadki będą chłopaki, czy dziewczyny?
No w sumie to
chyba jednak zależało od rodzaju ewentualnej wtopy.
- Jak
samopoczucie? A może zrobiłabym wam jakąś kartkówkę, co…? – zakpiła lekko ze
zgromadzonych, wiedząc, że nie ma to oczywiście żadnych szans.
- Nieeee… -
odpowiedział jej klasowy chór.
- Pani
profesor, generalnie doszliśmy do wniosku, że na nietypowość lekcji i ogólnie
warunków tutaj, powinniśmy zrobić godzinę wychowawczą – rzucił ktoś spoza jej
klasy. Nawet nie znała chłopaka z imienia.
Z miejsca
uzyskał lekki aplauz a ona w tym czasie zerknęła na aparaturę. Cóż, technika
poszła do przodu i faktycznie była to maszyna niewielkich rozmiarów. A
podłączenie się do niej wymagało podklejenia całego jednego kabelka w okolicy
nadgarstka, co uczyniła w ciągu kilku sekund.
Coś takiego
miało wydawać wyroki o prawdzie i kłamstwach? Spojrzała mocno nieufnie.
- A o czym
chcielibyście porozmawiać w trakcie tej godziny? – zapytała.
W sumie był to
ciekawszy pomysł. Myśl o tym, że miała tu wykładać cokolwiek ze szkolnego
materiału, w tych warunkach atmosferycznych skręcała jej wnętrzności. Ale z
drugiej strony taki pomysł stwarzał sporą przewagę licealistom.
Czuła
podskórnie jakiś podstęp.
- O wielu
rzeczach – wzruszyła ramionami jakaś dziewczyna, również bliżej jej nieznana. –
O tym, co tu się dzieje, o tym jak zachowują się ci muzułmanie. Czy to wszystko
właśnie tak powinno wyglądać.
- Cóż… Odpowiedź
jest chyba prosta, nie powinno – chrząknęła Kamila, prostując sylwetkę. – Byłam
ze skargą u dowództwa tej imprezy – nakreśliła w powietrzu cudzysłów. – Złożyłam
już raport… Kilku uczniom, nie wiem czy mam powtarzać…
- Niech pani
opowie – poprosiła licealistka.
No to
opowiedziała, rozluźniając się nieco. Gdzieś w jej głowie tkwiło, by się nie
rozpędzać za bardzo z niektórymi kwestiami. Ale w sumie, nie miała nic do
ukrycia, przynajmniej w tym temacie.
I tak to szło
przez kilka, nawet kilkanaście minut. W sali robiło się coraz głośniej i trudno
się dziwić. Była to lekcja nagrywana na potrzeby filmu, przeprowadzana w czasie
wakacji, w czasie wakacyjnego pobytu we Francji. Nie było sensu trzymać
jakiegokolwiek rygoru, chociaż raz musiała się wysilić by uspokoić towarzystwo.
- A może
zagramy w jakąś grę, skoro tu tak jesteśmy? – zaproponowała nagle jedna z
dziewczyn, akurat uczennica klasy prowadzonej przez Kamilę, Asia.
Niewysoka
brunetka średniej wagi, była w klasie prowadzonej przez Kamilę chyba
najodważniejszą dziewczyna, kreatywną, mającą sporo pomysłów. Wychowawczyni
ceniła ją za to.
- Chyba w piłkę
– mruknął nieco rozbawiony pomysłem Sebastian.
- Albo w pokera
– dorzucił wysoki chłopak znany wszystkim pod ksywą Chomika.
- A może nie,
może każdy z nas coś powie od siebie, coś intymnego – nie ustawała Asia.
- Jak
intymnego? – nasrożył się inny z chłopaków.
- No nie wiem,
jakieś intymne wyznanie, może na przykład wymyślimy jakieś pytanie i każdy z
nas na nie odpowie, co?
Na sekundę
zapanowała cisza. Chyba każdy zdawał sobie sprawę, że takie pytania, jakie by
nie były, to obosieczny miecz. Fajnie usłyszeć odpowiedzi od innych osób,
gorzej, kiedy trzeba wyjawić coś samemu.
- To wymyśl
jakieś – rzucił Chomik.
- No na
przykład, czy lubisz uprawiać seks oralny – oświadczyła dumnie, zaśmiewając się
przy tym.
- A ty chcesz
usłyszeć te odpowiedzi, czy po prostu się pochwalić? – złośliwy komentarz
Patryka przebił się przez rumor na sali.
- Właśnie. To
chyba lekka przesada – teraz podniosła głos nauczycielka.
- A może
wykorzystamy to, że jesteśmy na wakacjach i przeprowadzimy demokratyczne
głosowanie nad tym, o czym chcemy mieć lekcję wychowawczą, co? – nie ustępowała
Asia.
- Zaraz, zaraz
– teraz odezwała się inna dziewczyna, Marta, również z tej samej klasy. – Po co
takie pytanie, skoro każdy może naściemniać ile wlezie?
- No właśnie
nie! Po to mamy tą maszynę, by ją wykorzystać. Skoro obsługa jest tak prosta,
to możemy podchodzić po kolei i podpinać się pod nią. To zajmie kilka sekund
każdemu i wszystko będzie czyste – rozłożyła ręce podekscytowana brunetka.
Znów na sekundę
zapadło milczenie i już Kamila miała zabrać głos, gdy nagle odezwały się liczne
głosy popierające pomysł licealistki.
- Dobra,
wchodzimy w to!
- To zaczynasz!
Kamila stała
jakby z boku przy podejmowaniu tej decyzji. Niby mogła zaoponować, ale miała w
głowie prośbę Patryka, by zachować konwencję filmu. Skoro się to nagrywa…
- No to
zaczynam! – obwieściła. – Tylko bądźcie ciszej. Niech Chomik podejdzie do stołu
i sprawnie obsłuży każdego, dobra?
Kilkanaście
sekund wystarczyło, by wszystko było gotowe. Chomik podpiął wolny kabelek w
okolice nadgarstka Joanny i można było zaczynać.
- Gotowa? –
zapytał.
- Startuj –
ponagliła go.
- Zawsze jest
tak, że bezpośrednio przed odpowiedzią trzeba zadać pytanie. Odpowiedzi
podajemy normalnym tonem, bez szczebiotu, czy innych śmiechów – wyjaśnił na
szybko Chomik. – I jedyne odpowiedzi jakie podajemy, to „tak”, „nie”, lub „nie
wiem”, co tyczy się tych, którzy nie mieli przyjemności uprawiać – Chomik
wyszczerzył zęby, dzięki którym zawdzięczał przezwisko.
- Możesz
zaczynać – obwieściła Asia.
- No to
jedziemy… Czy lubisz uprawiać seks oralny?
- Tak –
obwieściła Asia i odczekawszy sekundę roześmiała się na głos, zakrywając dłońmi
twarz, jakby niezwykle szczęśliwa z pomysłu, który powstał w jej głowie.
- Zgadza się.
Zatem następna, tak jak siedzimy, dobra? Karolina – Chomik wskazał na sąsiadkę
Joanny w ławce.
Podpięcie jej
pod maszynę zajęło jeszcze mniej czasu, niż w pierwszym przypadku. Nie minęło
kilka sekund a Chomik mógł ponowić atak.
- Czy lubisz
uprawiać seks oralny?
- Nie wiem –
odpowiedziała krótko dziewczyna ze śmiertelnie poważną twarzą, choć sekundę
później jej oblicze zaczerwieniło się.
- Doskonale,
kolejna osoba – rzucił Chomik.
Kamila patrzyła
tak z zaciekawieniem, jak i zakłopotaniem. Może powinna była wcześniej zareagować
a tak… Czy to wszystko przez to zobowiązanie co do filmu? To wszystko działo
się jakby obok niej. Tak jakby uczniowie przeprowadzili sobie ten spektakl
nawet i bez jej udziału.
Oparta o okno
stała, przysłuchując się odpowiedziom. Czuła się niezręcznie, gdy padały
kolejne, najczęściej zawarte w dwóch słowach „nie wiem”. Po czym kolejka
zaczynała się kończyć a głowy kolejnych uczniów zaczynały ukradkiem zerka na
licealną nauczycielkę.
- Albo maszyna
się zepsuła, albo wszyscy nagle staliście się uczciwi. Same poprawne
odpowiedzi. Wszyscy już? – rzucił w końcu Chomik w głąb sali.
- Jeszcze pani
profesor – odpowiedział szybko Patryk a sala zaniosła się delikatnym śmiechem.
Śmiechem, w
którym dało się wyczuć hamowane emocje. Kamila poczuła, że i jej samej wskakuje
rumieniec na twarz.
- Prosimy panią
– zobaczyła bity w siebie wzrok Chomika.
- Myślę, że
doskonale bawiliście się beze mnie, wiec nie będę do niczego potrzebna –
zaoponowała rzucając dość słaby i banalny argument.
- Pani
profesor, no… - usłyszała lekki chór. Tak męski, jak i żeński.
Ci pierwsi… To
jasne. A dziewczyny? Skoro one przez to przeszły, to pewnie chciały by szanowna
nauczycielka zaliczyła to samo zadanie.
- Nie bardzo
rozumiem po co wam to – potrząsnęła głową, starając się zamaskować zdenerwowanie.
- Wszyscy byli,
niech pani też... Wszyscy za jednego… Jesteśmy we Francji, nie w szkole…
Te argumenty
brzmiały jak brzmiały, ale ich natłok…
Na uginających
się nogach ruszyła w kierunku tego niby nauczycielskiego biurka. Wstrzymując
oddech dała się podpiąć do maszyny. A potem…
- Czy lubi pani
seks oralny?
- Tak –
odpowiedziała pewnym tonem. Skoro już musiała, to nie mogła sobie pozwolić na
kolejne upokorzenie w postaci załamującego się głosu.
Odpowiedź
Chomika stwierdzającego poprawność, utonęła w morzu braw. Zaczerwieniona, nie
powstrzymała pełnego skrępowania uśmiechu, ponownie kierując się w stronę okna
i opierając z ulgą o parapet. Trudno, tak być musiało…
- No i co? No i
co? – cieszyła się Asia. – Tak narzekaliście… Może jeszcze raz?
- Może jednak
wystarczy…? – rzuciła natychmiast Kamila, ale została dość gwałtownie
zagłuszona przez licealistów.
- Ale jakie
pytanie teraz?
- Może czy
lubisz seks oralny bierny, lub czynny?
- Nieeee… -
propozycja utonęła w masowym proteście.
- Wielu znów
odpowiedziałoby, że nie wie.
- To musi być
pytanie dla wszystkich – rzucił ktoś przytomnie zbierając poparcie.
- Dobra, mam –
znów przebiła się Asia. - Skoro dla wszystkich… To niech będzie takie. Czy
uprawiałeś masturbację w czasie tych wakacji?
- Asia, proszę
cię…! – podniosła nieco głos Kamila a przyganą.
- Dobra zrobimy
to! – zakrzyknęli ją natychmiast inni, podnosząc kolejny raz hałas w sali.
- Pani
profesor, niech będzie to jedno pytanie, co to za problem? – posłał odpowiedź
ktoś inny.
- Pytasz w czym
jest problem, by opowiadać o tak intymnych rzeczach? – Kamila posłała mu
nauczycielskie spojrzenie, którym z reguły w polskich salach lekcyjnych
wygrywała.
Ale teraz była
we Francji i lekcja wyglądała trochę inaczej.
- W sumie to po
co opowiadać o czymś oczywistym? – wyrwał się jeden z chłopaków, znów
doprowadzając do kolejnej fali śmiechów i hałasu.
- To tylko
zabawa, możemy ci zadać inne pytanie jak chcesz – odpaliła natychmiast Asia.
- No tak, ja
bym wolał zapytać z iloma dziewczynami, czy tam chłopakami mieliśmy okazję…
- Wykluczone –
zareagował natychmiast Chomik. – Wykrywacz może ocenić odpowiedź tylko na
„tak”, lub „nie”. Ewentualnie „nie wiem”. Każda inna odpowiedź, taka jak
liczbowa jest niemożliwa do ocenienia.
- Czyli wracamy
do tego co ustaliliśmy – obwieściła Asia przebijając się przez inne głosy.
- To zbyt ostre
– wbił się w górę jakiś przenikliwy dziewczęcy głosik.
- Rozumiem, że
panuje wolność wyboru i nie można zmuszać tych, którzy nie mają na to ochoty –
odezwała się Kamila starając się by ton głosu nie był zbyt niechętny.
- Pani
profesor, wszyscy to wszyscy, ale skoro pani nie chce się z nami integrować… -
odparła rezolutnie Asia, popierana nieśmiało przez kilka osób.
- A co ma pani
do ukrycia? – zapytał śmiało Patryk wywołując kolejną falę uśmieszków.
- Mam do
ukrycia swoją własną prywatność Patryku drogi – odpowiedziała kulturalnie, acz
nieco dosadnym tonem.
- Nie ma tak,
jak wszyscy to wszyscy – rozbrykany licealista powtórzył przytaczany
wielokrotnie argument, tylko, że dużo mocniejszym tonem.
Westchnęła
tylko. Z jednej strony nie bawiła jej taka zabawa z uczniami szczególnie z
własnej szkoły. Z drugiej rozumiała to słowo jak integracja, czy hasło o
wszystkich. Sama poczuła się nieźle rozebrana po pierwszym pytaniu, które
przecież też było intymne, ale… Ale mamy dwudziesty pierwszy wiek… Dorosłe
kobiety uprawiają seks oralny.
Choć czy od
razu wypadałoby to obwieszczać światu? Swoim uczniom? I to nie przy pytaniu
„czy uprawiasz”, tylko „czy lubisz”?
Skoro tamto
pytanie przeżyła, to…
- Asia, dawaj!
– rzucił głośniejszym tonem Chomik znów podłączając brunetkę do maszyny.
- No jedziesz.
- Jak miało
brzmieć…? Acha, już pytam. Czy masturbowałaś się w trakcie tych wakacji?
- Tak – zapewniła
silnym tonem Asia. Maszyna milczała.
- Świetnie –
pochwalił Chomik. – Następna proszę…
Znów
podchodziły kolejne osoby, ale tym razem atmosfera była dużo gęściejsza. Kamila
uświadomiła sobie to z pewnym opóźnieniem. W sumie to przecież logiczne.
O ile
przeciętnemu osiemnastolatkowi nie jest wstyd przyznać, że nie uprawiał nigdy
seksu oralnego, to w przypadku masturbacji sprawa była bardziej wstydliwa. No
bo przyznawać się do czegoś takiego… W sumie chłopacy chyba mieli łatwiejsze
zadanie, ale dziewczyny? Nie każda jest beztroską Asią. Czasami wśród takich
wypowiedzi…
- Justyna, czy
masturbowałaś się w trakcie tych wakacji? – skierował pytanie chomik w kierunku
stojącej przed nim drobnej blondynki.
- Tak –
zapiszczała niemal, wzbudzając lekki śmiech w sali. .
- Justyna, ty…?
A taka niewinna, popatrz – skomentował z lekką złośliwością dość przygrubawy
Szymon.
- Zamknij się
łosiu – rzuciła mu wyraźnie skrępowana i rozeźlona dziewczyna.
No właśnie… A
przecież…
Odliczając
kolejne osoby poczuła rosnące znów zdenerwowanie. Z upływem kolejnych sekund
nadchodził czas na nią. Będzie musiała tam podejść? I co odpowie? Zatai tę
informację narażając się na śmiech i pewnie delikatną ironię, czy też przyzna?
No bo choć nie praktykowała tego, to jednak kilka tygodni temu w środku lipca
zdarzył się jeden taki przypadek, że…
- Pani profesor
niech pani nie da się tym razem znowu prosić – usłyszała głos którejś z
dziewczyn.
- Zatem może
najlepszym wyjściem byłoby, gdybyście mnie nie prosili w ogóle? – rzuciła na
odczepnego.
- Pani
profesor, gramy w tej samej drużynie – usłyszała głos Patryka, przypominającego
jej dość sugestywnie, że to wszystko to tylko droga ku wiadomemu celowi. Że
jest ten cel, taki przecież szczytny. Cel, który wymyślił nie kto inny, tylko
ona sama.
Ruszyła z
oporem w kierunku biurka.
Nim rozbrzmiał
głos Chomika uświadomiła sobie, że poszły dwie tury pytań a maszyna nie
zabrzęczała ani razu. Czyżby wszyscy okazali się tak święci i udzielali tylko
poprawnych odpowiedzi? A co, jeśli ta maszyna się zepsuła? A co jeśli…
Jeśli to
wszystko to tylko taka podpucha? Podpucha mająca na celu przekonanie jej, że ta
maszyna naprawdę działa i wychwyci każde kłamstwo? A może to jakaś popierdółka
i nic więcej? Prawie czterdzieści odpowiedzi i żadnego kłamstwa? Nie no…
- Pani Kamilo –
głos Chomika wraz z lekkim śmiechem rozchodzącym się po sali wyrwał ją z tych
rozmyślań przyprawiających o szybsze bicie serca. – Czy masturbowała się pani w
okresie tych wakacji?
- Nie –
odpowiedziała natychmiast.
Drgnęła jak
szalona, gdy dwie sekundy później maszyna po raz pierwszy w trakcie „zajęć”
wydała z siebie dźwięk.
„Niech to
wszystko diabli…!” zaklęła w myślach. A więc jednak… Ale to było niczym w
porównaniu do… Do walącego jak młot serca i niemal ryku w pomieszczeniu.
- Pani
profesor, ma pani kiepską pamięć chyba… - usłyszała złośliwy komentarz Patryka,
ale ginął on w powodzi innych, nie jakichś ironicznych, czy coś, ale ogólnie w
hałasie wywołanym przez rozemocjonowanych uczniów i uczennice.
- Czy ta
maszyna nie ma prawa się popsuć? – przebiła się przez ten głos zaprowadzając
względną ciszę.
- Pewnie ma,
ale nie sądzi pani, że uwierzymy iż zepsuła się akurat teraz – rozległa się
natychmiastowa riposta Patryka.
- Ty tego nie
możesz wiedzieć – odpowiedziała dla zasady, starając się trzymać fason.
Zamknęła oczy
na sekundę, czując, że jej policzki płoną żywym ogniem. Jeszcze w ten upał… W
sumie wychodziło na to, że lepiej było powiedzieć prawdę. Nawet zdradzając tak
upokarzający, intymny sekret, zachowałaby twarz a na dodatek…
- Pani
profesor... Przypominam, że osoba która celowo wprowadziła w błąd naszą zgraną
społeczność, słynącą z uczciwości, musi zostać ukarana w wiadomy sposób –
wygłosił krótką, ale płomienną przemowę Patryk.
Kolejne
upokorzenie. Przygryzła wargę posyłając mu krótkie, ale wyrażające pełną
niechęć spojrzenie.
- Tu i tak jest
gorąco pani profesor – nieoczekiwanie i dla niej i dla Patryka, w sukurs przede
wszystkim męskiej społeczności przyszła Asia.
Czy mogła do
niej mieć jakiekolwiek pretensje? Przecież zasady obowiązywały wszystkich.
Ech… Gdyby tak
to była jeszcze tylko jej własna klasa… Ale było ich tu na tej wyciecze tylko
dwanaścioro. Siedem osób uczęszczało do innych klas. Gdyby ich dało się
wyprosić… Dla swojej klasy, dość sympatycznej tak z ogółu mogłaby machnąć ręką
a tak…
- Rozumiem, że
nie odpuścicie sobie dobrej zabawy? – równie dobrze mogła sobie podarować ten
komentarz, ale coś musiała wygłosić.
- Wszystkim nam
to groziło pani profesor – odezwała się Asia, o dziwo najbardziej aktywna w tych
słownych utarczkach a nauczycielką.
- Przecież to
tak jakby na plaży, no… - usłyszała czyjś niezidentyfikowany głos.
- Odwróćcie się
wszyscy – zaordynowała, ale oczywiście wśród śmiechów, nikt nie wykonał tego
niezbyt poważnego polecenia.
Wobec czego
odwróciła się sama, szybko rozpinając guziki od koszuli. Właśnie tak, wolała
uporać się z tym szybko, nie robiąc żadnego wyuzdanego striptizu, tylko zdjąć z
siebie koszule, jakby zdejmowała ją powróciwszy po ciężkim dniu pracy do domu.
I to właśnie uczyniła.
Ale zdejmując
ją z siebie i pozostając w samym staniku czuła się, jakby była naga. Odwróciła
się, nie patrząc nawet w twarze uczniów, wsłuchując się tylko w głośna owację i
rzucając koszulę na krzesło.
- To w co
jeszcze gramy? – rzuciła ze śmiechem Asia dobrze wiedząc jaka będzie riposta.
- Wystarczy
tego dobrego na dziś – Kamila wyraziła swój sprzeciw silniejszym, niż zwykle
głosem popartym odpowiednim wyrazem twarzy.
- A w tej
spódniczce nie jest pani za gorąco? – odważył się rzucić jeszcze Chomik.
- Zdejmę ją w
odpowiedniej chwili – tym razem ton głosu był łaskawszy.
Wzięła głęboki
oddech godząc się ze swą porażką i tym, że prowadzi „lekcję” w samym staniku,
jeśli chodzi o górną część garderoby.
Z jednej strony
nic wielkiego, przecież tuż pod nosem mieli plażę i ona sama z niej korzystała,
więc siłą rzeczy widział ją niejeden z licealistów. Na dodatek nie dość, że sam
stanik plażowy był bardziej skąpy, to jeszcze na dole miała tylko majtki. Tu
przynajmniej od pasa w dół była ubrana jak trzeba.
No, ale same
okoliczności, w których to uczyniła, samo miejsce… I jeszcze ten upokarzający
fakt, że doszło do tego wszystkiego po tym, gdy na jaw wyszło coś chyba dużo
gorszego. Ta nieszczęsna masturbacja…
Tak wzdrygnęła
się z niechęcią na to wszystko, jak i poczuła pewien przyjemny dreszcz płynący
przez jej ciało. Szkoda tych obcych, bo gdyby byli tu sami swoi, to… To może
nawet poczułaby się z powodu tej gry, z powodu tych wszystkich tematów
przyjemniej, niż mogłoby się to wydawać. Nawet mimo swoich porażek.
- Teraz może
pani poprowadzić jakiś wykład – rzucił Sebastian.
- A jaki wykład
chcielibyście usłyszeć? – odpowiedziała splatając dłonie na nagim brzuchu.
- Na przykład
temat uczciwości uczniów wobec nauczycieli i vice versa – natychmiast rzucił
Patryk.
- Może ty masz
coś na ten temat do powiedzenia?
- Ja? A skąd…
Ja pani nigdy nie okłamałem – zapewnił gapiąc się jak większa część chłopaków w
jej stanik.
- Chciałabym w
to wierzyć Patryku… No to może ktoś rzuci coś poważniejszego?
I nim
ktokolwiek coś wygłosił rozległ się dźwięk naśladujący szkolny dzwonek.
Trzydzieści minut minęło. Kamila odetchnęła z ulgą. Nie tylko dlatego, że
kończyła się historia jej niepowodzeń i pewnego poniżenia. Także dlatego, że w
dość długiej spódniczce było jej naprawdę gorąco.
Licealiści dość
niechętnie opuszczali pomieszczenie. Licealistki wyszły szybciej. Chłopakom,
dziwnym trafem zabrało to więcej czasu. Najwięcej Patrykowi, który przystanął
przy nauczycielce.
- Pani
profesor… Nie sądzi pani, że mogłaby mi pani udzielić korepetycji?
- Jakie
korepetycje masz na myśli?
Zrozumiała
oczywiście w lot, że chłopak próbuje tandetnego scenariusza z byle jakiego
pornosa. Spojrzała na niego niechętnie, ale uświadomiła sobie, że on po prostu
gra i dobrze o tym wie.
- No właśnie za
bardzo nie mam pojęcia… A może to ja bym udzielił pani jakichś, na przykład w temacie
wspomnianej już uprzednio uczciwości.
- Czyli
uważasz, że jestem nieuczciwa, tak…? – zapytała spokojnym głosem
- Aż tak bym
tego nie określił, ale jednak tak trochę… No rozmija się pani czasem z prawdą…
- I zamierzasz
mnie edukować? A może od razu ukarać? – jej głos zabrzmiał ciszej i subtelniej.
A ona sama oparła dłonie o biurko przyjmując adekwatny do tonu wyraz twarzy
- Wow… - cofnął
się o pół kroku jakby nieco zaskoczony postawą nauczycielki. – Dlaczego od razu
karać…?
- Czyli
edukować. A duże masz argumenty…? – zapytała jeszcze bardziej przekrzywiając
twarz.
Gdyby to był
ktoś inny… Ale to był Patryk. Poznała go już z dużo innej strony. Tak jak
przede wszystkim on ją. Tyle, że w tym wszystkim był jeden szkopuł. O ile w
sytuacji sam na sam mogła się tak zabawiać, to musiała przecież pamiętać, że to
się nagrywa i ktoś to będzie musiał obejrzeć. Nawet jeżeli ostatecznie takie
sceny pójdą do skasowania.
Nim więc Patrykowi
przyszła do głowy jakakolwiek riposta, wyprostowała się kończąc grę.
- To tyle
kolego jeśli chodzi o nasze zajęcia. Zmykaj już, bo muszę zamknąć salę i oddać
klucz do pokoju nauczycielskiego – oznajmiła patrząc mu prosto w oczy.
- A co z
korepetycjami? – zapytał wyraźnie zbity z tropu, co przyjęła ze sporą
satysfakcją.
- A nic –
wzruszyła ramionami. – Jak się zdecydujesz to daj znać. Ustalimy cenę. Ale
jakby co, to ja nie jestem droga.
Rozdział 3. Porno sesja królowej.
Kilkadziesiąt
minut odpoczynku w hotelowym pokoju przyniosło jej ulgę. Przebrała się w
wygodniejsze ciuchy i zjadła skromny obiad. Nie chciała nawet oglądać
materiału, do którego niemal od razu rzucili się Patryk z Sebastianem, oraz w
mniejszym stopniu Mateusz ze swą dziewczyną. W sumie po co? Przecież wszystko
miała w pamięci.
I co chwilę
wzdragała się przypominając sobie sytuację z pytaniem o autoerotyzm. Dała
ciała. Trudno, musiała przejść nad tym do porządku dziennego.
Tym bardziej,
że jeżeli miała zamiar potraktować ten film erotyczny choćby w jakimś stopniu
poważnie, to musiała liczyć się z tym już wcześniej, że takie wpadki się
przytrafią. Po prostu, z definicji.
A skoro już w
ten projekt weszła… To musiała go potraktować poważnie. Tym bardziej, że był to
jej pomysł.
Odetchnęła,
zasiadając na skraju łóżka. Pokoje były skromne, tym bardziej, że dostała
jednoosobowy. Łóżko, telewizor, prysznic i to wszystko. No i jeszcze jedno
krzesło.
Zerknęła na
zegarek. Tamci pewnie wymyślali już jakieś następne epizody. Ciekawe jakie…
Zasadniczo sama powinna coś wymyślić, żeby mieć coś w zanadrzu, gdy chłopaki
wyskoczą z czymś nad wyraz oryginalnym. Generalnie już ta lekcja z tym
wariografem była czymś zaskakującym. I jednocześnie, jak na takie
przedsięwzięcie, bezpiecznym. Ale co dalej? Czy przyjdzie jej zdradzić jakieś
inne tajemnice? Nie, ten pomysł został już wykorzystany. Więc co teraz? Będzie
musiała zdradzić tajemnice swego ciała? Rzecz jasna, w jakimś tylko stopniu?
Ale jednak. Choćby był to jakiś filmik przedstawiający ją w bieliźnie.
Przecież to ma
być film erotyczny. Trochę nagości musi być. A kto miał to zrobić, jak nie ona?
Poczuła lekki
niepokój. Wstała z miejsca i postanowiła złapać chłopaków. Bo bez niej mogliby
się mocno zapędzić w swoich pomysłach.
- No i co tam?
– dorwała ich pod hotelem, na dużym parkingu. Mieli odpalonego laptopa i
oglądali nagranie z sali lekcyjnej.
Ich, to znaczy
tylko Patryka i Sebastiana.
- Wyszło
całkiem fajnie. Jest super jakość i na dźwięk też nie ma co narzekać –
odpowiedział Sebastian unosząc głowę znad sprzętu.
- Potniemy to
trochę, bo te pierwsze kilkanaście minut to będzie trochę nuda dla postronnego
widza – dodał Patryk.
- I co dalej? –
dopytywała się.
- Już pani
tęskni za kamerą? – uśmiechnął się szelmowsko Patryk.
- Nie prowokuj.
Jeśli mamy to zrobić, to im szybciej, tym lepiej.
- Co nagle, to
po diable – ostudził nieco jej zapędy. I miał trochę racji. Niektóre rzeczy
wypadało starannie przemyśleć. A tymczasem…
- A tymczasem
nasze pomysły się trochę ograniczyły – dodał Sebastian. – W sumie to wszystko
zależy od jednej sprawy – urwał patrząc znacząco na licealną nauczycielkę.
- Od jakiej? –
nie zrozumiała jego zastrzeżeń.
- Od tego, jak
bardzo będzie chciała się pani zaangażować. To znaczy… - poruszył się
niespokojnie. – Ile będzie chciała pani z siebie dać. No... Ile pokazać –
wyrzucił w końcu.
- Ach tak…
Myślę, że na pewne rzeczy nie powinniśmy się porywać, prawda? – zapytała
spokojnie patrząc jak na parking zajeżdża jakiś niezły sportowy, czerwony wóz.
- Jeszcze
musielibyśmy ustalić co to są te „pewne rzeczy” – oderwał się od laptopa także
Patryk. – Każdy może to różnie odbierać.
- A jak ty to
odbierasz?
- To pani jest
główną aktorką, pani decyduje, my przecież do niczego pani nie zmusimy.
Był trochę
poważniejszy, niż w trakcie nagrania i jeszcze wcześniej, w czasie omawiania
pomysłu. Takiego go lubiła. Postanowiła się otworzyć bardziej w tym dialogu.
- Przyznam
szczerze, że o ile mam ambicję by zrobić ten film, tym bardziej, gdy już
zaczęliśmy go robić, to nie mam zupełnie ochoty na to by… No sami wiecie…
Teraz i ona
poruszyła się niespokojnie. Co by się nie działo miedzy nimi w ciągu ostatnich
kilkunastu tygodni, wtedy w Antonówku i potem w willi pana Zerkowskiego, to
jednak rozmowa o takich aspektach filmu peszyła ją.
Ale Patryk nie
dał za wygraną. Rozumiała to, bo skoro taki a nie inny film, to trzeba było
podjąć jakieś konkretne decyzje.
- Pani Kamilo…
- zaczął poważnym tonem. – Dobrze, że jesteśmy w takim gronie, wiec możemy
mówić szczerze i bez ogródek. Niezależnie od tego czy się to pani podoba, czy
nie. No więc… Widzieliśmy się w różnych sytuacjach i w różnych sytuacjach,
różne rzeczy robiliśmy…
- Rozumiem do
czego zmierzasz – przerwała mu nieco zarumieniona, znów kierując wzrok na
sportowy wóz, z którego wysiadał jakiś mężczyzna w garniturze z wysoką
blondynką. – Tylko są dwie rzeczy…
- Tak?
- Po pierwsze,
to, że kiedyś coś się stało, nie oznacza, że było to coś zwyczajnego i będzie
trwać wiecznie. To chyba jasne…
- Brzmi tak,
jakby się pani tego wstydziła i przed tym uciekała, no, ale niech jest… -
wzruszył ramionami licealista.
- Rozmawialiśmy
już o tym Patryku. Nie uciekam od tego, acz sam rozumiesz, że to nie jest do
końca normalne, prawda? Poza tym jest jeszcze druga sprawa.
- Samo
nagranie?
- Tak. Otóż, mogłabym…
- przerwała z lekkim westchnięciem. – Jakby to nie zabrzmiało… Mogłabym dać z
siebie coś więcej, gdyby nie to, że to robimy film. I ten film ktoś musi
obejrzeć. Ktoś obcy. W sumie to ileś osób. A niech by się stało, że ten film
wygra i obejrzy go może ponad tysiąc osób na zakończenie Dni Młodzieży, po
rozdaniu nagród za te wszystkie konkursy, gdzie dojdzie do prezentacji
zwycięzców i emisji zwycięskiego filmu… Nie uważasz, że jest to spory problem?
- Pani
profesor, jeśli mogę… - wtrącił Sebastian uprzedzając Patryka. – Nie, żebym coś
sugerował, bo to nie tak, ale… – na jego twarzy pojawił się charakterystyczny
dość nieśmiały uśmieszek. – Ale według mnie, gdyby ten film był ostrzejszy, to
z pewnością byłoby to gwarancją, że nikt by go nie zobaczył. To znaczy nikt,
poza samym jury. Myślę, że po prostu nie daliby mu wygrać.
- No, w sumie
racja – przytaknął Patryk mrużąc oczy i przyjmując argumentację kolegi.
- Coś w tym
jest Sebastian, tylko… Ja raczej wolałabym uniknąć nagrywania czegoś
ostrzejszego, to chyba jasne, prawda?
- To jeszcze
ustalmy co to znaczy to coś ostrego. Czy scena seksu, takiego udawanego z kimś.
To byłoby coś ostrzejszego?
Zamknęła na
chwilę oczy, powstrzymując westchnięcie. Od razu powinna odpowiedzieć, że coś
takiego absolutnie nie wchodzi w grę. A tymczasem, mimo, że jej mózg faktycznie
odrzucał tą opcję w przedbiegach, to jednak zawzięła się, by to przemyśleć.
- Nie
odważyłabym się – potrząsnęła głową.
- To nie musi
być scena rozbierana, jakby co – zastrzegł Patryk. – Tak jak czasem w amerykańskich
filmach, jest scena erotyczna, tylko, że niczego nie widać. Praktycznie żadnej
nagości. Nie, żebym namawiał, tylko mówię jak jest…
- Patryk, na
razie mówię nie – rzuciła trochę bardziej stanowczo. – Tymczasem wolałabym
skupić się na innych opcjach. To co zaproponowałeś, to dalej jest scena
erotyczna, jak to nazwałeś i jest to mocno intymne. Nawet jeśli chodzi o coś
udawanego.
- Inne opcje…
No, mamy kilka. W sumie nie wiem, nawet nie kilka. Dwie, albo trzy…
- Jakie na
przykład? – odważyła się wreszcie zwrócić ku niemu twarz.
- Na przykład
jakaś sesja fotograficzna. Ktoś z nas wcieliłby się w rolę fotoreportera. Pani
zagrałaby nauczycielkę, która z jakichś tam przyczyn chce sobie zrobić sesję.
Na przykład w bieliźnie.
- Albo i bez –
tym razem Sebastian wykazał się większą odwagą, choć na jego twarzy widniał
wciąż defensywny uśmieszek.
- Sesja
fotograficzna…? Ale w filmie, tak?
- No tak. Ktoś
by niby panią fotografował a drugi to kręcił. Byłoby trochę ciała, trochę tej
nagości, ale takiej do przyjęcia, jak myślę – perorował Patryk.
- Ciekawe…
Można do tego wrócić. Coś jeszcze macie?
- Taki pomysł,
choć trochę ryzykowny… A propos tej sesji, czy po prostu spaceru po plaży
nagralibyśmy panią… W ten sposób jak zbiera pani spojrzenia męskie. Jak może
uśmiecha się do tych różnych facetów, jak pani działa na nich. No i tak
myśleliśmy, że mogłaby to pani zrobić na przykład też a może przede wszystkim,
na oczach tych muzułmanów niektórych co się tak rzucają… Że idzie pani, im
staje serce, albo co innego… - zaśmiał się na chwilę Patryk. – Że tak ich pani
kusi, ale oni mogą tylko na panią popatrzeć
- Jest jeszcze
jedna opcja, że mogłaby to pani robić na imprezie, ubrana normalnie, kobieco,
tańcząc na parkiecie, gdzie co chwile by pewnie ktoś panią podrywał. A pani by
tylko grzecznie odtrącała kolejnych adoratorów – dodał Sebastian.
- Ot, taka
luźna scena? Bez jakiegoś finału? – zdziwiła się trochę.
- Finał możemy
wymyślić i to taki uderzający właśnie w tych Francuzików – szybko wtrącił Patryk.
- Jaki? –
zaciekawiła się.
- Tu już
wracamy do tego co przed chwilą… Odtrąca pani po kolei tych wszystkich
napuszonych palantów i ląduje pani w łóżku z młodym przystojnym licealistą z
Polski – wyjaśnił bez ogródek a i na jego twarzy po dłuższej przerwie zagościł
uśmiech. Ale ten spokojniejszy, choć podszyty lekką ironią. Ten, który czasami
mocno ją urzekał.
- Ach tak,
mogłam się domyślić… - skomentowała czując tak lekkie zmieszanie, jak i szybsze
bicie serca. – Chcesz zagrać ze mną w scenie erotycznej, tak? – podpuściła go
trochę.
- Nie chcę być
nieuprzejmy, więc przypomnę tylko, że już graliśmy z panią w scenach
erotycznych i to dużo mocniejszego kalibru, pani profesor
Jego ton stał
sie jakby bardziej dobitny, ale i figlarny. Widocznie po chwilowej przerwie na
powagę, do głosu zaczęła dochodzić jego bardziej zaczepna natura.
- Drań… -
skwitowała krótko, takim tonem, by się nie miał za co obrażać. – Daliście mi
trochę przemyśleń i prawdę mówiąc sama nie wiem co zrobić.
- No… Nie chcę
ponaglać, ale termin upływa pojutrze. Jeśli wiec mamy coś działać, to jeśli nie
dziś, to jutro musielibyśmy wszystko zrobić – uświadomił ją Patryk.
- A możemy
przecież zrobić to tak, że nagramy i to i to – wtrącił Sebastian. – A jak się
coś nam nie spodoba, to rezygnujemy, wyrzucamy, kasujemy i finał, no nie?
- Też tak
uważam – poparł go Patryk. – Najchętniej nakręciłbym teraz jakąś scenę i to
zawsze będą już dwie. Jutro ze dwie a może jeszcze coś się wymyśli i będzie
można kleić film.
- No właśnie… -
Kamila jakby sobie coś przypomniała. – Bo te sceny to jedno… A scenariusz
całości? Bo to tak będzie wyglądać, jakby ktoś zlepił przypadkowe epizody i
wykonał jakiegoś składaka, czy coś…
- Nie no, to
wszystko się łączy. Film opowiada o niezwykłej nauczycielce i wszystko się
połączy w jedno – wyjaśnił z pełną kurtuazją Patryk.
- No tak, ale
film powinien mieć jakiś sensowny przebieg a już na pewno finał, czy motto, czy
coś tam…
- Finał będzie
– zapewnił. – Już go zresztą pani zdradziliśmy.
- Tak…? Jakoś nie
przypominam sobie… Masz na myśli, to, że…
- Finał będzie,
jak odrzuci pani amory Arabów i odda się pani pod opiekę słowiańskich
wojowników – posłał jej zaczepny i zarazem niezwykle sympatyczny uśmiech.
Sama nie do
końca wiedziała czego oczekiwać, gdy wchodziła do hotelowego pokoju, ale już
nie swojego, tylko tego zajmowanego przez dwójkę osiemnastolatków z jej własnej
klasy. Został on przerobiony nieco na potrzeby sceny, było trochę więcej
wolnego miejsca.
Sama również
nie wiedziała, dlaczego postanowiła włożyć na nogi obcisłe jeansy. Ot, tak
wyszło… W sumie chyba mało to logiczne jeśli miała odgrywać taką scenę. Wszak
jakaś krótsza spódniczka, czy sukienka sama w sobie prowokowałaby do
erotycznych fotek, nie musiałaby z siebie niczego zdejmować a tak…
Nieco wcześniej
Patryk, któremu przypadła rola fotografa w tej scenie próbował jeszcze dograć z
nią ostatnie szczegóły.
- Pani
profesor, więc tak… - krążył trochę, robiąc odpowiedni klimat do kwestii, którą
chciał poruszyć. – Uprzedzając fakty… Rozumiem, że pewnie nie chciałaby pani
pokazywać zbyt wielu rzeczy…?
- A ty
chciałbyś żebym je pokazała, prawda? – była mimo wszystko lekko rozbawiona
skrępowaniem ucznia.
- Nie o to mi
chodzi – sprostował chyba naprawdę szczerze. – Miałem na myśli to, że pewnie
będzie się pani krępować a jest jedna rzecz…
- Co masz na
myśli?
- To, że
przypomnę… Możemy tu nakręcić wszystko co tylko się da, jeśli będzie pani
chciała a jakby co, zawsze będziemy mogli wyciąć z filmu.
- Ładnie to
argumentujesz…
- Niech pani
nie kpi, nie o to mi chodzi – zaprzeczył. – Chcę tylko pani uświadomić, że
jeżeli będzie miała pani opory przed ewentualnym rozbieraniem się, to i tak
może to pani robić, bo nie wynikną z tego żadne konsekwencje a szkoda byłoby
przerywać kręcenie na rożne tam rozterki i dylematy.
Wytłumaczył się
może trochę niezgrabnie, ale jednak jasno. Zajął miejsce przed stolikiem
imitującym jego biurko, zaś Sebastian ulokował się dwa pokoje dalej –
udostępniła mu bowiem swój. W tych spartańskich warunkach czuwał nad nagraniem,
kontrolując zamontowane wcześniej w pokoju kamery.
No a ona
odczekawszy kilkadziesiąt sekund zapukała i weszła. Znów na lekko drżących
nogach, bo mimo tego wentyla bezpieczeństwa, którego miała świadomość, chciała
zrobić tą scenę najlepiej jak tylko się dało.
Skoro przecież
już wymyśliła ten projekt i skoro już wcześniej zrobiła pierwszy krok…
- Dzień dobry –
odezwała się czystym głosem, podchodząc do biurka.
- Dzień dobry –
przywitał się pełnym głosem Patryk. – Czym mogę służyć?
- Jestem
nauczycielką, mam na imię Kamila – podała mu dłoń a on wstał i uścisnął ją,
zachowując kamienną twarz.
- Proszę siadać
– wskazał krzesło Patryk, jednocześnie nie folgując sobie i obrzucając sylwetkę
interesantki niedwuznacznym spojrzeniem.
- Od jakiegoś
czasu mam ochotę wykonać sobie jakieś interesujące zdjęcia, takie, wie pan…
Atrakcyjne, przykuwające wzrok. Jednocześnie raczej dość subtelne.
- I przyszła z
tym pani do mnie, tak?
- Tak, inni
fotografowie maja napięty grafik, albo biorą zbyt dużo, niż mogę sobie pozwolić
na z mojej skromnej nauczycielskiej pensji – wysiliła się na uśmiech.
- Czyli nie
może pani zapłacić zbyt wiele? – Patryk odchylił się na krześle znów taksując
nauczycielkę wzrokiem.
- Jeszcze nie
wiem, ile pan by chciał… - przekrzywiła nieco twarz, czując lekkie
niezadowolenie z tego, że rozmowa zeszła na taki dość prostacki wątek,
sugerujący…
- Nie dużo, ale
może chciałbym to rozwiązać nieco inaczej…
- Jak? –
nieufnie zmarszczyła brwi.
- Tak, że… Mam
już pewną wizję tych fotek i myślę, że bardzo by się pani spodobały. Wiec jeśli
pani zaufa moim wskazówkom, to myślę, że dogadamy się i w kwestii ceny.
- Jeśli mogę
zatem prosić… Może pani zatem wstać i przejść się po pokoju?
- W jakim celu?
– zapytała, ale uniosła się znad krzesła.
- Chciałbym
zobaczyć jak się pani porusza. Chciałbym stwierdzić, czy mój obiektyw pokocha
panią od pierwszego razu.
Uśmiechnęła się
lekko. Patryk radził sobie dobrze i praktycznie od początku przejął kontrolę
nad tą sceną.
Już na samym
starcie poddała mu się, jego pomysłowi. Zdumiewające… Co mogło wyniknąć z tego
dalej?
Zrobiła kilka
kroków najpierw w jedną, potem w drugą stronę. I jeszcze raz. Cały czas miała
świadomość, że jest nagrywana i czuła z tego tytułu tak skrępowanie, jak i
ekscytację. Tym bardziej, że tym razem miała świadomość, iż nie skończy się na
chodzeniu, czy opowiadaniu różnych rzeczy jak podczas” lekcji”.
Tutaj musiała
coś z siebie zdjąć. I to więcej, niż tylko koszulę. A najpewniej dużo więcej.
Jak daleko mogła się posunąć? Tego nie wiedział ani Patryk, ani nawet ona sama.
- Jeszcze? –
zapytała, siląc się na uśmiech.
- Ja mogę tak
na panią patrzeć a przy okazji zresztą zrobię jakieś foto na rozgrzewkę –
mówiąc to wziął w dłoń leżący na biurku aparat.
Dopiero teraz
poczuła się naprawdę skrępowana i w pewnym stopniu uzależniona od Patryka.
Teraz, chwytając aparat i pstrykając pierwsze zdjęcie poczuła jak przejmuje nad
nią kontrolę. Teraz to ona w jakiś sposób musiała grać pod jego dyktando. Nie,
nie do końca musiała, ale…
- Jeśli pani
może, niech nie patrzy pani w obiektyw, w aparat – przekazał licealista. –
Niech pani robi swoje, spaceruje, patrzy w stronę drzwi, albo okna na przykład.
Niech pani będzie naturalna. A tak w ogóle… Nie byłoby lepiej i swobodniej,
gdybyśmy mówili do siebie po imieniu?
Chrząknęła
nieco zdeprymowana. Tak oto Patryk śmiało wykorzystał sytuacje, by się
spoufalić. Cóż mogła odrzec, jeśli miała się trzymać filmowego schematu…?
- Jeżeli
uważasz, że tak będzie lepiej…
- Jeśli zatem
pozwolisz, włączę jakąś fajna muzykę.
Obrzuciła go
wnikliwym spojrzeniem, gdy odwrócił się, włączając muzykę w stojącym na biurku
laptopie. Przez głośniki sączyła się cicha, spokojna muzyka. Robiła klimat.
Tak samo jak
to, że jej osiemnastoletni uczeń zwrócił się do niej per „ty”. Przez te niemal
dziesięć lat pracy w zawodzie przyzwyczaiła się do zwyczajowych relacji na
linii nauczycielka – uczeń a tu… Niby nic takiego strasznego, ale świadomość,
że młody licealista przez jakiś czas będzie zwracał się do niej po imieniu,
była z lekka obezwładniająca.
Nawet jeśli był
to ten uczeń, który miał okazję już dwukrotnie przejść z nią w jeszcze bardziej
intymny klimat.
Pstryknął foto,
gdy odwróciła twarz w stronę okna. Oswajał ją w jakiś sposób z aparatem.
Pstryknął kolejny raz. I następny.
- Może
spróbujemy czegoś bardziej odważnego? – zapytał.
- Co masz na
myśli? – zdała się na jego inwencję, wyostrzając słuch.
- Może oprzesz
się na przykład Kamilo o parapet wypinając swe ciało w moim kierunku.
Jej twarz nieco
się zachmurzyła.… Chyba zgoda na mówienie sobie po imieniu nie była najlepszym
pomysłem…
Wykonała
polecenie czując coraz większe poniżenie. Nie dość, że tykał ją, to jeszcze
teraz złożył taką propozycję. Wypinanie pośladków, choć opiętych przecież
jeansami, w kierunku jednego ze swych uczniów, wpływało na nią mocno
deprymująco. Znów przyszedł czas by zastanowić się nad tym, jak daleko mogłaby
się posunąć.
- Może jest to
dobry moment, by zdjęła pa… Byś zdjęła z siebie koszulkę? Zrobiłbym kilka fotek
od tyłu.
Tak jak z
jednej strony czuła opór by wykonywać polecenie dotyczące zdejmowanie z siebie
choćby tak względnie niewinnej, przynajmniej w tej sytuacji, części garderoby,
to z drugiej wiedziała, że nie ma na co czekać. Prędzej, czy później musiała to
zrobić. Zdjęła koszulkę względnie szybko a aparat pracował cały czas. Tak
trochę, jakby Patryk bawił się nim. Stojąc przodem do okna, odwróciła twarz w
jego stronę.
- Mnie się to
bardzo podoba, mam nadzieję, że tobie też – usłyszała słowa licealisty.
- Czekam na
dalsze propozycje – wyrzuciła z siebie dość sucho. Chyba nie potrafiła wczuć
się do końca w tą rolę i zaczęła się obawiać, że scena wyjdzie dość drętwo.
Więc…
- Więc myślę,
że dobrym motywem erotycznym byłoby, gdybyś zdjęła stanik i pokazała światu
swoje zgrabne plecy w całej okazałości.
Jego głos chyba
zmienił się trochę. Uświadomiła sobie, że wydawanie takich poleceń na pewno
podnieciło Patryka. Tak, nie musiała być kompletnie naga. Wystarczyło, że stała
w jeansach a on wydawał jej rozkaz zdjęcia stanika.
Nim to zrobiła,
odwróciła się sylwetką w stronę pstrykającego fotki ucznia. Zgodnie z
zaleceniem, starała się nie patrzyć w aparat, nie uśmiechać za bardzo.
Kierowała wzrok gdzieś za plecy licealisty, w stronę drzwi, czując coraz
większe obezwładnienie wynikające z tego fotograficznego obstrzału.
Obstrzału,
którego celem stał się jej przykryty stanikiem biust.
Mimo tych
wszystkich obiekcji, miała w głowie to, że musi coś od siebie dać. Więc niech
da choćby to. Znów odwróciła się w stronę okna, sięgając dłońmi w tył. Powoli
rozpięła stanik, ale postanowiła nie zdejmować go. Przytrzymała dłońmi, aby
miseczki nie odsłoniły biustu a on w tym momencie fotografował jej nagie plecy.
- Świetnie –
usłyszała dość stonowany głos.
Wyglądało to
tak, jakby próbował pohamować swe podniecenie. A może ona przesadzała i nie
podchodził do tego aż tak emocjonalnie?
Jeszcze tego by
brakowało, by w takiej sytuacji osiemnastolatek zachował zimną krew w dużo
większym stopniu niż praktycznie dwa razy starsza nauczycielka…
- Możesz
odrzucić stanik i odwrócić się, dobrze…?
Na tyle było ją
jeszcze stać. Stanik poleciał na łóżko a ona sama zwróciła się ku Patrykowi,
krzyżując jednocześnie ręce na piersiach.
Na chwilę dał
sobie spokój z pstrykaniem i wyprostował się oceniając jej sylwetkę, patrząc…
Ich oczy spotkały się a ona nie widziała w tym niczego przyjemnego. Patrzyła
jakby nieco wzburzona, czy raczej pochmurna. On, raczej przeciwnie. Wyczytała z
jego oczu, że jednak podoba mu się to wszystko i że już obmyśla coś więcej.
- Może położy
się pani na łóżku? – rzucił.
Nie
odpowiedziała, robiąc tylko kilka kroków. Nie spuszczała rąk z nagiego biustu,
więc raczej uwaliła się na łóżko, przesuwając po nim, niczym ryba. Musiało to
pewnie wyglądać dość śmiesznie, ale mina Patryka nie zdradzała wesołości.
Wręcz przeciwnie,
skupiony znalazł się nagle nad nią pstrykając kolejne fotki a ona leżała ze
złączonymi na piersiach dłońmi, posłusznie, niczym skrępowana patrząc wprost
szeroko otwartymi oczami w aparat, czasem zmieniając orient na fotografa.
Patrzyła, znów
czując narastającą uległość, gdy nagle…
- Wiesz Kamilo…
- urwał, chyba celowo, jakby napawając się tym, że zwraca się do licealnej
wychowawczyni po imieniu. – Kamila, mam taki trick, że, w celu dobrej,
pozytywnej atmosfery, lubię gdy modelka opowiada o czymś. Aby poczuć się
swobodnie.
- O czym? –
zapytała spokojnie.
- Najlepiej,
żeby było tematycznie. Czyli o jakichś swoich fantazjach erotycznych.
Zatkało ją.
Spojrzała na ucznia rozszerzonymi oczami, o co w tej pozycji było nietrudno.
Miała mu się zwierzać z tak intymnych rzeczy, leżąc przecież i tak półnaga na
łóżku, gdy on klęczał nad nią, pstrykając fotki?
Ale… Ale
przecież to film… Na dobrą sprawę mogła opowiadać cokolwiek a ci, którzy
mieliby to ewentualnie oglądać i tak nie mieliby pojęcia, czy to jej realne
fantazje, czy tylko scenariusz.
- Nie wiem, czy
moje fantazje są interesujące… Nawet nie wiem, czy takowe mam - zaczęła
niepewnie.
- Nie muszą być
aż tak interesujące. Mają cię odstresować. To nie konkurs na opowiadanie
erotyczne.
Zachowywał się
nadzwyczaj dojrzale. Aż spojrzała z lekką podejrzliwością. Ilu jeszcze rzeczy
nie wiedziała o tym krótkowłosym blondynie średniej urody, która to uroda,
pewnymi momentami zdawała się być dużo bardziej interesująca, niż tylko
średnia? O tym blondynie, który nie dawał się ujarzmić, choć nie było w nim
niczego z samca alfa, czy jakiegoś pożal się Boże, dyskotekowego playboya? Tym
blondynie, który zdążył już ją przelecieć, niczym swoją własność.
Ale trzeciego
razu być nie mogło, nawet gdyby ona sama…
- A może masz
jakieś życzenie, by usłyszeć cos konkretnego?
Nie miała o to
pojęcia dlaczego o to zapytała. Może chciała się dostosować do konwencji filmu?
- Nie – padła
raczej zaskakująca odpowiedź. – Po prostu opowiadaj…
Zamknęła oczy.
Opowiadaj? Tak po prostu? Bo nakazał to jej własny uczeń?
Wzięła głęboki
oddech a z pół przymkniętych ust wydobył się świszczący dźwięk. Ale nim zdołała
cokolwiek wymyślić, rozległ się znów głos Patryka.
- A może
inaczej? Może ja ci pomogę i zapytam o kilka rzeczy?
- Dobrze, pytaj
– zgodziła się nadspodziewanie łatwo, bardziej zaciekawiona samymi pytaniami,
niż skrępowana ich tematyką, która z pewnością mogła być jedna.
- Jak
najczęściej depilujesz swoją cipeczkę?
Głos mu chyba
lekko zadrżał, ale nawet jeśli to lekko. Gdy ona wstrzymała oddech a potem
zamrugała oczami.
- Najczęściej w
pasek. Niezbyt szeroki – poczuła jak jej ciało przeszywa fala obezwładniającego
ciepła. A na twarz wypływa rumieniec.
- Nie lubisz na
zero? Tak teraz jest modnie… - nachylił się nieco niżej koncentrując się na
sfotografowaniu jej nagiego brzucha.
- Wiem. Tak
jest wygodniej, ale… Mąż lubi inaczej. Ja sama zresztą też – pospieszyła, żeby
nie wyszło, że sprawa jej intymnej fryzury to decyzja tylko i wyłącznie męża.
- Teraz też masz
paseczek? – usłyszała kolejne zdumiewająco i bezczelnie bezpośrednie pytanie
licealisty.
- Tak… - ni to
szepnęła, ni mruknęła.
- Pokażesz mi?
Niemal udławiła
się przełykaną śliną, słysząc to zadane niewinnym tonem pytanie. Co to w
ogóle…?
Nie no, dobra,
nie byli w szkole, tylko we Francji, gdzie kręcili film erotyczny, ale… I znowu
musiała sobie przypominać nie tak odległe czasy, kiedy on nie musiał się pytać,
tylko po prostu patrzył w jej cipkę samemu stwierdzając jak jest wydepilowana.
A teraz
jeszcze, nie czekając na odpowiedź, sięgnął wolna ręką w kierunku guzika od jej
spodni. Powstrzymała go zostawiając tylko jedną rękę na piersiach, co
wykorzystał pstrykając fotkę.
- Zostaw –
poleciła krótko, starając się go utemperować, niezależnie od filmu. Zresztą tak
było nawet lepiej, to, że nie dawała się rozebrać tak od razu na pewno
podsycało pragnienia widza.
Nie no… Tak już
to weszło jej w krew, że zaczęła o tym myśleć kategoriami odbiorcy…?
- Chciałem
tylko rozpiąć a nie zdejmować – pospieszył z wytłumaczeniem.
Nie odpowiedziała
patrząc mu przez chwilę w oczy.
- Może lepiej
poprosić?
Próbowała
wytrzymać ten wzrokowy pojedynek, jednocześnie jedną ręką niezdarnie rozpinając
guzik w jeansach. Udało się to jej po jakimś czasie a potem rozpięła także
zamek, tak aby uczniowi ukazał się fragment bielizny.
- Jesteś coraz
odważniejsza – może się jej to tylko wydawało, ale głos Patryka zabrzmiał z
lekka bezczelnie. – Wiesz co… Będzie lepiej jak wstaniesz i w tych poluźnionych
spodniach podejdziesz znowu do okna.
Nie spuszczając
ręki z biustu, ociężale wygramoliła się z łóżka i kolejny raz wykonała
polecenie licealisty. Znów stanęła tyłem do niego a przodem do okna, nieco
wypinając pośladki a…
- Kamila, może
opuścisz obie dłonie, skoro aparatem i tak cię nie uchwycę?
Ilekroć
wypowiadał jej imię, czuła jak napinają się jej mięśnie. Ale nie potrafiła się
sprzeciwić i wrócić do dawnej formy.
Zmęczona nieco
ręka jak na komendę powędrowała w dół. Oparła ją na parkiet i napawała się
faktem, że stoi w samych jeansach, odsłaniając nagie piersi na dzienne światło.
W sumie, słońce już zachodziło, w pokoju zrobiło się ciemniej a tam po drugiej
stronie raczej nikogo nie było. Okno wychodziło na ten plac przed hotelem. Niby
gdzieś kręcili się ludzie, ale nikomu nie przychodziło do głowy, by zadrzeć wzrok
i zauważyć stojącą w oknie nagą kobietę z Polski.
Usłyszała kroki
za sobą.
- Może teraz
jednak ja pozwolę sobie na to by delikatnie uchylić rąbka tajemnicy? Tylko
trochę – uprzedził a ona poczuła jego dłoń na spodniach. Zjechały trochę w dół.
Faktycznie niewiele.
Do jej uszu
doszedł odgłos robionego zdjęcia. I jeszcze jednego. Zastanawiała się, na ile
widać jej majtki a na ile zjechały one w dół. Czuła, że dość delikatna
bielizna, którą miała na sobie, jednak odsłoniła jakąś minimalną część
pośladków. Ale nie chciała tego sprawdzać.
Zamknęła oczy,
słysząc kolejne pstryknięcie.
Prawdę mówiąc
nagle poczuła, by zamiast pstryknięć wydobywających się z aparatu w rytm dość
leniwie wybrzmiewającej z laptopa muzyki, poczuć jeszcze raz na spodniach dłoń
Patryka. Dłoń opuszczającą je o te dwa, albo trzy centymetry w dół.
Ale życie
zaskoczyło ją raz jeszcze.
- A może masz
ochotę opowiedzieć coś jeszcze?
- Co byś chciał
wiedzieć? – zapytała leniwie, dostosowując się do muzyki w głośniku.
- Skoro
masturbowałaś się dość niedawno, to powinnaś pamiętać o czym wtedy myślałaś,
czyż nie…?
To nie było
pytanie, to była prośba o odpowiedź. Znów poczuła szybsze krążenie krwi w
żyłach. Znów ją zaskoczył swoją odwagą.
- Pewnie
pamiętam…
- To opowiedz
mi o tym.
- Patryk…! – początkowo
chciała go zganić, jak nauczycielka ucznia, ale przypomniała sobie, że
obowiązuje tu inna koncepcja. – Nie wydaje mi się to interesujące.
- Ale mnie to
ciekawi – nie ustępował wykonując kolejne zdjęcie. – Myślę, że taka opowieść,
choćby krótka mocno cię rozluźniła.
Nerwowo
przestąpiła z nogi na nogę, szaleńczo bijąc się z myślami. Czy naprawdę to
rozważała? Czy naprawdę chciała się rozebrać w taki sposób? Boże, niemożliwe,
ale…
- To było
miesiąc temu w lipcu, gdy pewnego upalnego dnia, będąc w odpowiednim nastroju
przypomniałam sobie o pewnej fantazji…
- Jakiej
fantazji? – jego glos brzmiał spokojnie, nadspodziewanie spokojnie.
Co za drań…!
Nastoletni drań! Ona zwierza się ze swojej masturbacji i to komu…! Swojemu
uczniowi a on… On nawet nie daje znaku, że go to cokolwiek pobudza.
- Kiedy stałam
naga, kompletnie naga na oczach dwójki uczniów i kiedy mogli robić ze mną
dokładnie to co chcieli…
Jeśli nie
wiedział wcześniej, to wiedział już teraz. Na potrzeby filmiku, gdyby miał to
ktoś obejrzeć, nazwała to fantazją. Ale to nie była żadna fantazja. To się
wydarzyło i on dobrze o tym wiedział, bo sam w tym uczestniczył.
- Mów dalej…
- Mogli ze mną
robić to co chwili i robili… Oglądali moje nagie ciało, patrzyli na nie i w
każdej chwili…. Robili z nim co tylko chcieli.
Jeśli nie
docierało do niej to do te pory, to dotarło teraz. Była podniecona i mocno
uległa. Muzyka? Ta opowieść? Przypomnienie sobie sytuacji z Antonówka? Cała ta
sytuacja kiedy stała topless w obecności swojego ucznia, choć odwrócona od
niego, aż…
- Odwróć się.
Ale nie zakrywaj – dodał szybko.
Czuła opory,
ale nie miały one prawa wygrać. Oderwała ręce od parapetu, ale pozostały one
opuszczone w dół. Odwróciła się w stronę swego ucznia, prezentując mu swój nagi
biust. Może i niewielki, ale nagi. Ze sterczącymi z podniecenia sutkami.
Pstryknął foto,
ale zauważyła, że jego ręka drgnęła. Że on sam… Chyba trochę stracił na
pewności siebie.
Boże, przecież
widział już ją nago i to dużo bardziej… Ale czy to znaczyło, że stać przed nim
z nagimi piersiami było taką zwyczajną codziennością?
- A co takiego
robili?
- Pieprzyli –
to słowo z trudem przeszło przez jej gardło, ale nie mogła tego powstrzymać,
choćby poprzez niesamowitą ciekawość dotyczącą jego reakcji.
Pstryknął raz
jeszcze. I następny raz. A ona stała czując, że jej nagie piersi są rozgrzane
jak rzadko kiedy. I nagle dotarło do niej, że nie może się doczekać kiedy w
końcu…
- Zdejmij
spodnie.
Jego głos
zabrzmiał… Spokojnie, choć nie aż tak definitywnie. Ale nie był podniesiony,
był… Albo nosił znamiona rozkazującego, takiego trochę nie znoszącego
sprzeciwu. Choć przecież należał do osiemnastolatka.
Którego już
wcześniej zdefiniowała jako młodszą, nieco chaotyczną, ale jednak, wersję
Daniela.
Patrzyła mu w
oczy a on w jej cycki. Zastanawiała się, kto bardziej chce ukrywać rosnące
pożądanie. Przeklęła się w myślach, gdy rzuciła wzrokiem w kierunku jego
czarnych spodenek. Nie dostrzegła żadnych wyraźniejszych objawów…
- Zdejmij… I
powiedz Kamilo, czy aż tak bardzo podziałała na ciebie ta fantazja…?
Milczała,
skrępowana, obezwładniona. To, że zdradziła jak wyglądała sama sytuacja to
jedno. Ale przyznawać się do własnego podniecenia swojemu uczniowi?
Dłonie powoli
zaczęły opuszczać spodnie. Nie dbała nawet o to, czy cienkie majtki pozostały
na miejscu, choć wszystko wskazywało na to, że nie. Że zjechały, przynajmniej
częściowo, odsłaniając Patrykowi i zamontowanym w pokoju kamerom sporą część
łona.
Ale ona nawet
nie próbowała poprawiać bielizny, patrząc prosto w twarz pstrykającego zdjęcia
licealisty. Jednak ręka mu zadrżała. I chyba sprawiał wrażenie, jakby ten
aparat zaczął mu przeszkadzać.
Nie próbowała
poprawiać bielizny. Wręcz przeciwnie, myślała już tylko o jednym. O tym, kiedy
wreszcie stanie kompletnie nago.
Nie czekając na
żadne rozkazy, pochyliła się w dół zdejmując spodnie do końca. Sięgnęła dłonią
w kierunku zsuwającej się bielizny.
- Nie! –
powstrzymał ją gwałtownie. – Odwróć się jeszcze raz.
Wykonała
polecenie bez słowa sprzeciwu, po raz kolejny opierając dłonie na parapecie i
mając świadomość, że majtki zjechały w dół na tyle, by odsłonić pewien fragment
pośladków.
- Wyglądasz
nieziemsko Kamilo – usłyszała głos, który wreszcie zaczął zdradzać oznaki
większego podniecenia. – Może lepiej, trochę poprawię.
Zbliżył się
tak, że poczuła na karku jego oddech, który przyprawił ją o dreszcz. A sam
Patryk pobawił się majtkami rozebranej nauczycielki i poprawił je, ale nie tak,
jak wypadałoby…
Drgnęła,
rzucając głową w bok. Majtki nie poszły w górę, lecz w dół, odsłaniając jeszcze
większą część pośladków. Może w połowie, może nawet bardziej. Po czym Patryk
odsunął się, wykonując serię zdjęć.
- Kamilo,
najlepiej byłoby, gdybyś teraz powoli opuszczała majtki w dół… A skoro
zdradziłaś swą fantazję, to powiedz, czy naprawdę chciałabyś pieprzyć się ze
swymi uczniami? A może tylko z którymś, z jakimś wybranym…?
Milczała,
uświadamiając sobie, że tak samo jak szalały jej hormony, domagając się tego
ekshibicjonizmu, tego by stanąć kompletnie nago przed swoim uczniem i w efekcie
kamerami, tak samo do jej umysłu docierało, że granica już dawno została
przekroczona. Że film filmem a fantazja fantazją, lecz nie może pozwolić na to,
by uczestnicy festiwalu oglądali jej gołe dupsko.
Nie w taki
sposób należało chyba walczyć z tymi wszystkimi obłudnikami. A nawet już
pomijając to…
Widząc, że
milczy, podszedł do niej i sam trochę nerwowo a później bardziej zdecydowanym
ruchem zaczął wolną ręką ściągać z niej majtki. Pozwoliła mu na to, czując raz
jeszcze to niesamowite mrowienie na ciele, gdy z sekundy na sekundę stawało się
ono coraz bardziej nagie, aż do momentu, gdy majtki opadły na podłogę.
Pozwoliła, by
dopadła ją jeszcze ta ostatnia fala perwersyjnej rozkoszy. Bo cóż mogło być
bardziej perwersyjnego, niż to, że bez sprzeciwu pozwoliła by osiemnastoletni
uczeń zdjął majtki z niestawiającej żadnego oporu nauczycielki?
I to, by
pstrykał zdjęcia jej kompletnie nagiej sylwetce. Całej. Gdy ona sama
eksponowała swój nagi biust przez szybę i napawała się tą chwilą.
- Widzę Kamilo,
że straciłaś ochotę na zwierzanie się – rzucił i coraz trudniej było mu ukryć
podniecenie w głosie.
- Tak –
mruknęła tylko odwracając się i opierając o ścianę.
Spojrzała
kolejny raz w jego przysłoniętą aparatem twarz. Wykorzystał okazję, by zrobić
kilka kolejnych zdjęć, mając swą nagą licealną wychowawczynię od przodu.
- Cudo… -
skomentował cicho, jakby chcąc ukryć drżenie głosu.
- Myślę, że już
wystarczy – odezwała się silniejszym głosem.
Zapanowała nad
podnieceniem. To było to uczucie, które uwielbiała, ale jednocześnie nie mogła
sobie pozwolić na coś więcej.
Słysząc jej
słowa, opuścił dłoń z aparatem. Wyczuła, że chyba sam nie wie jak zareagować. Z
całą pewnością zamarzyła mu się powtórka z Antonówka, ale wtedy było inaczej.
Wtedy miał w ręku wszystkie karty a teraz nie bardzo. Na dodatek sam musiał
pamiętać, że wszystko jest nagrywane.
Że niby ona
jest naga, ona ma ochotę a jednak jest między nimi mur.
- Myślę, że
można zrobić jeszcze sporo zdjęć w innych, ciekawszych pozycjach, ujęciach –
wyraził swoją propozycję.
- Nie. Zrobiłeś
dokładnie takie zdjęcia, jakie chciałam – potrząsnęła głową, jeszcze przez
moment nie ruszając się. Tak jakby każda sekunda, gdy stała kompletnie naga
przed licealistą przedłużała jej życie.
Wyglądało na to,
że tym razem zabrakło mu konceptu. Tym samym Kamila odkleiła się od ściany
pochylając w dół i sięgając po majtki.
Znienacka
wykorzystał ten moment. Podszedł bliżej, obejmując ją w talii.
- Może zatem
czas, byśmy porozmawiali o wynagrodzeniu?
Nie była pewna,
czy wygłosił propozycję, mając na uwadze film, czy też z własnych pobudek, do
których skłaniała go namiętność. Nie miało to znaczenia.
- Ustalimy to
późnie, przy odbiorze. Teraz, jeśli pozwolisz, ubiorę się.
- Problem w
tym, że ja nie mam ochoty dać ci się ubrać.
Lekko
zaskoczona spojrzała mu w oczy. Wyczytała z nich ledwo pohamowaną zwierzęcą
chuć. Tak, zdecydowanie myślał już tylko o jednym.
Zresztą nie dał
się jej długo zastanawiać. Objął ją mocniej a ona wyczuła na podbrzuszu coś
sztywnego. Natychmiast spróbowała się wyrwać, ale Patryk trzymał mocno a na
dodatek jego dłonie silnie zacisnęły się na jej pośladkach.
- Puść mnie
natychmiast! – zażądała, czując szybsze bicie serca.
Nie zareagował
a nawet przycisnął ją jeszcze mocniej wpijając się ustami w jej piersi.
Zszokowana, poczuła się naprawdę obezwładniona. Tym razem także fizycznie.
- Patryk,
opamiętaj się i to natychmiast! – wyrzuciła z siebie, czując jego usta na
sutkach a dłonie na tyłku.
Dotarło do
niego jakby z opóźnieniem. Poluzował na chwilę chwyt i wyrwała się z jego
objęć.
Ale sekundę
później wyczuła, że jest gotowy do następnego ataku. Przestraszyła się nie na
żarty.
- Co w ciebie
wstąpiło?! – rzuciła w twarz licealisty.
- Stoisz przede
mną nago, wypinasz swój tyłek i pytasz co ze mną jest…? – jego głos dławił się
z podniecenia. A oczy…
Jego błyszczące
nieziemsko oczy natychmiast włączyły alarm w jej mózgu. A gdy tylko zrobił
błyskawiczny krok w jej stronę, zareagowała jeszcze szybciej. Nie oglądając się
na nic, wykonała w tył zwrot i dobiegła do drzwi, czując za sobą gwałtowne
ruchy.
Pisnęła
przerażona, poczuwszy soczystego klapsa na tyłku i nie dbając o porzucone
ubranie, trzymając w dłoni majtki, natychmiast wybiegła na hotelowy korytarz,
tak jak stała.
Wyszedł za nią,
ale nie poczynił dalszych ruchów. Stał tylko i patrzył jak kompletnie naga nauczycielka
szybkim krokiem z walącym jak młot sercem przemieszcza się w kierunku drzwi do
swojego pokoju. Te na szczęście były otwarte.
Kompletnie
zszokowana wpadła jak huragan, zamykając je za sobą. Napotkała tylko trochę
niepewne a trochę podekscytowane spojrzenie siedzącego na łóżku Sebastiana.
- Skończyłeś?
To wyjdź! – rzuciła dość ostrym, rozemocjonowanym tonem.
Skrępowana tą
dość żenującą sytuacją wychwyciła spojrzenie Sebastiana świdrujące jej nagie
ciało, gdy pospiesznie wkładała na siebie majtki. Poczuła tylko jakiś ułamek
skrępowania. Przecież widział ją tak, nie tylko w Antonówku. Przed chwilą
obserwował całą akcję na monitorze.
Mimo tego po
włożeniu majtek, przykryła piersi dłonią, czekając, aż długowłosy blondyn
opuści jej pokój a potem rzuciła się na łóżko.
Wbrew pozorom
nie czuła żadnej ulgi, żadnego uspokojenia. Wręcz przeciwnie, co chwilę
zmieniała pozycję. Tak, była wciąż rozgrzana, rozpalona. I swoim striptizem i
tym, że zmusiła się do opowiedzenia czegoś intymnego. I wreszcie tym ostatnim
aktem przemocy.
Wciąż widziała
przed sobą rozpalone oczy Patryka, zdradzające najwyższy stopień podniecenia.
Wciąż miała świadomość jego błyskawicznych ruchów, którymi chciał ją zniewolić.
Wciąż czuła na sobie jego silne dłonie trzymająca ją za dupsko. Jego usta
liżące jej piersi, chwytające za sterczące sutki.
Naprawdę mógł
to zrobić? Wziąć ją siłą, nie pytając o jej zdanie?
I tak i nie.
Tak, bo właśnie dał ku temu spore dowody. Nie, bo nie wypuściłby jej z objęć. I
gdyby tylko naprawdę tego chciał dogoniłby ją, czy to jeszcze w swoim pokoju,
czy na korytarzu.
Nie mogła się
uspokoić. Dłonie błądziły gdzieś w okolicach brzucha, jedna otarła się o
majtki…
Nagle jednak
uniosła głowę i zerknęła w ekran wciąż odpalonego laptopa. Kilka sekund
wystarczyło, by zorientować się w sytuacji. Zrozumiała, że Sebastian wyłączył
już nagrywanie, ale wciąż mogła oglądać przekaz z ich pokoju.
Sebastiana nie
widziała. Był tylko Patryk. Siedział spokojnie, wręcz nad wyraz spokojnie.
Patrzył się gdzieś przed siebie, w ścianę, bez celu. Albo zamyślił się nad
czymś.
Niczego więcej
nie robił. Dopiero po jakimś czasie wstał, przechadzając się spokojnie po
pokoju.
Nie wyglądał na
jakoś wybitnie rozpalonego. Jak miała to odebrać? Czy należało rozumieć, że on
to wszystko zagrał? Nie, niemożliwe, widziała ten szalony błysk w oczach. Nie
mógł być udawany. Ale może, mimo wszystko, tak naprawdę jednak się kontrolował?
I zrobił to co zrobił, mając na uwadze film a nie nią samą?
Uspokoiła się i
ona. Nie do końca, ale jednak. Przynajmniej jeśli chodziło o Patryka, to
wszystko wskazywało, że no… Było
normalnie. Przynajmniej względnie normalnie. I że nie mogła mieć chyba do niego
żadnych pretensji.
Co więcej,
chwilę później zobaczyła, jak Patryk zaczyna zbierać jej ubranie, buty, stanik,
koszulkę i spodnie. Jak układa to wszystko pieczołowicie na kupkę, z pewnym
pietyzmem.
Głupie, czy nie
głupie, ale uznała, że to najlepszy dowód na jego czystość, niewinność. Może i
się podniecił, ale nie na tyle, by na poważnie wyrządzić jej jakąś krzywdę.
Westchnęła i
wstała z łóżka, podchodząc do niewielkiej szafki. Wyciągnęła stanik i zapięła
go na piersiach. Z jednej strony wciąż była bardziej rozebrana, niż ubrana, ale
skoro kilka minut temu przebiegła te dziesięć metrów kompletnie nago…
Wyłączyła
laptopa i wyjrzała ostrożnie przed drzwi. Na korytarzu nie było prawie nikogo,
gdzieś tam w oddali na drugim końcu mignęła szybko jakaś postać. Nie widziała
nikogo innego a już na pewno żadnego z licealistów.
W samej
bieliźnie ruszyła przed siebie w kierunku pokoju obu chłopaków. Znów, mimo
wszystko poczuła lekki dreszczyk emocji.
Zapukała w
drzwi i nie czekając na reakcję, otworzyła je wchodząc do środka.
- Mogę już
odebrać ubranie? – zapytała siląc się na normalny ton.
Nie
odpowiedział. Wziął kupkę w dłonie i podał jej. Skinęła głową, z pewnym oporem
odwracając się ku wyjściu.
- Nagramy
jeszcze coś dzisiaj? – usłyszała za sobą równie normalny głos.
Zwróciła się
ponownie ku uczniowi.
- Nie sądzę –
odpowiedziała krótko. – Ale… - dodała szybko. – Jeżeli macie jakieś pomysły do
przedyskutowania, to chętnie posłucham.
Kiwnął głową
teraz on. Odczekała sekundę i ponownie skierowała się ku wyjściu.
Rozdział 4. Pod męskim prysznicem.
Emocje opadły,
ale nie opuściły jej całkowicie nawet następnego dnia, gdy wstała stosunkowo
wcześnie, jak na wakacyjną wycieczkę.
Biorąc prysznic
i przygotowując sobie jakieś szybkie śniadanie, nie mogła zapomnieć tego na co
pozwoliła sobie wczoraj. Zastanawiała się, co z tego wszystkiego będzie można
zamieścić na filmie?
Momentami
uznawała, że niezależnie jak daleko przekroczyła granice nie będzie domagać się
żadnych cięć. Sekundę później odwaga opuszczała ją, gdy uświadamiała sobie, że
wprawdzie nie ma tam żadnych scen związanych w jakikolwiek sposób z seksem, ale
jest przecież ona, trzydziestopięcioletnie stateczna nauczycielka z liceum,
kompletnie naga. Już to samo w sobie było powodem.
A co jeśli film
przepadnie? Jest tu przecież sporo grup z Europy, nie każda chyba coś
zaprezentuje, ale jednak pewnie większa część. Nie ma szans, by takowy film
erotyczny na dodatek pozbawiony sensownej fabuły, wygrał na takiej imprezie.
Oni do tego nie dopuszczą.
No, co innego,
gdyby bohaterami filmu byli młodzi muzułmanie…
W każdym razie
jeśli nie ma szans na wygraną, to czy nie można sobie pozwolić na coś więcej?
To znaczy na udzielenie zgody, by licealiści zmontowali wszystko co zostało
nagrane? Włącznie z wczorajszą sesją, w trakcie której rozebrała się do naga? W
najgorszym razie obejrzy to kilku przedstawicieli z komisji, czy ilu ich tam
siedzi…
Pukanie do
drzwi raptownie przerwało jej te rozmyślania. Wstała i otworzyła. Na korytarzu
stała dwójka jej uczniów.
- Dzień dobry –
odezwał się Sebastian. – Skrócili termin, filmy trzeba ukończyć dzisiaj do
osiemnastej.
- Naprawdę? No
to nie mamy wiele czasu – wpuściła ich do środka.
- Wypadałoby
dokręcić dzisiaj jedną, czy dwie sceny i połączyć to wszystko w całość – dodał
Patryk.
Zupełnie nie
nawiązywał do wczorajszych wydarzeń. Albo faktycznie w jakiś sposób zagrał,
albo był tak bezczelny, że doszedł do wniosku, iż nic się nie stało. Ale nie
był. Znała go na tyle, by to wiedzieć.
Acz od razu
dało się wyczuć, że jest między nimi jakiś dystans. Patryk nie był tak
żywiołowy jak zwykle. Raczej stonowany.
- Macie pomysły
na jedno i drugie?
- Ja mam taki
pomysł by zrobić z tego jakąś taka mini opowieść z pani komentarzem jako
narratorki – odparł Patryk rzeczowo. - Ewentualnie narratorem mógłby być ktoś
inny. W każdym razie te trzy, albo cztery sceny, sumując łącznie wszystko,
przedzielone jakimiś wstawkami po kilkadziesiąt sekund i narracją.
- Ale te
wstawki też muszą być jakieś konkretne, prawda?
- Oczywiście.
Najlepsza opcja to taka, w której będzie pani ukazana w bieliźnie. Czy tam
jakimś innym ubraniu odsłaniającym trochę ciała.
- Nie rozumiem
za bardzo…
- No… Nagramy
jak przechadza się pani po pokoju w bieliźnie, zamyślona, wpatrująca się
gdzieś, patrząca przez okno na przykład. To taka wstawka, idealna pod komentarz
narratora. A narrator po prostu opowiadałby coś o pani, na przykład tłumaczył
pani odczucia, czy też wyjaśnił dlaczego poszła pani do fotografa i jeszcze
inne takie.
- Możemy też
nagrać coś z plaży – uzupełnił Sebastian.
- Ach tak, to
jasne. Mogłabym się zgodzić na to… Ale jest jeszcze sprawa tych scenek, które
musielibyśmy dograć, bo na razie mamy tylko dwie a to jednak za mało.
- A może
porozmawiamy o nich, jak już będziemy panią kręcić? – zapytał lekko
zniecierpliwiony Sebastian. – Bo czas ucieka a realizacja tamtych scenek może
nam trochę zająć.
- W porządku –
przyjęła ten argument robiąc krok w stronę niewielkiej szafy. – To może dacie
mi się przygotować?
- A teraz nie
ma pani pod tą sukienką nic? – zaoponował niefrasobliwie Sebastian. – I czy w związku
z tym wszystkim, naprawdę musimy wychodzić na korytarz?
- Aż tak ci się
spieszy? – zapytała tak samo podejrzliwie jak i z zaskoczeniem.
Bo nie zdziwił
ją komentarz, tylko to, że wygłosił go Sebastian. Dużo prędzej spodziewałaby
się takiego z ust Patryka.
- Mamy siedem
godzin. Niby nie tak mało, ale trzeba zamontować kamery, choćby tutaj a po tym
wszystkim jeszcze mieć czas na ostateczny montaż i w ogóle…
Faktycznie z
jego głosu przebijało lekki zniecierpliwienie.
- To zajmijcie
się kamerami – odpowiedziała, nie dodając niczego więcej.
Odebrali to
jako przyzwolenie na pozostanie w pokoju. Zajęli się podłączaniem kamer, ale
widziała, że ich spojrzenia padają na nią, jak zdejmuje sukienkę.
Popadła nieco w
zły humor. Bo bielizna była wprawdzie dość obszerna, ale akurat majtki w
niektórych miejscach siatkowane, prześwitujące.
No i
rozbieranie się przed dwójką uczniów, niezależnie od historii ich znajomości i
tego, że widzieli ją już w ogóle bez bielizny było czymś w pewien sposób
poniżającym. Niezależnie od tego wszystkiego… Była nauczycielką a oni jej
uczniami.
Poprawiła
dyskretnie ułożenie majtek, przyjrzała się swojej sylwetce w lustrze. Musiała
mieć świadomość, że będą to oglądać ludzie. Może tylko kilku, ale jednak.
- Powinno
działać – obwieścił po kilku minutach Sebastian.
- To teraz
możemy porozmawiać o tych brakujących scenach, tak? – zapytała przystając przed
dwójką chłopaków.
- Tak, możemy.
Ale najlepiej niech pani zachowuje się tak trochę zmysłowo. Niech się pani
wolno przechadza po pokoju, podejdzie do okna, wyjrzy przez nie, porozgląda się
trochę. To będzie dobrze wyglądało na filmie.
- Jasne… -
mruknęła mieszając to z westchnięciem.
Takie
poddawanie się sugestiom chłopaków nie wyglądało najlepiej. Ale z drugiej
strony nie mogła niczego im zarzucić. Ich wizja była przekonująca.
Odwróciła się
do nich tyłem, wiedząc, że majtki, które ma na sobie są prześwitujące i widać
pod nimi sporą część pośladków. Nie mogła już nic na to poradzić. Podeszła do
okna trochę zbyt nerwowym krokiem. Spoglądała przez uchyloną szybę mając
świadomość, że oczy Sebastiana i Patryka koncentrują się na jej tyłku.
- Przedstawicie
mi wasze koncepcje? – rzuciła przez ramię.
- Prawdę mówiąc
wolelibyśmy jednej z nich nie przedstawiać, bo to lepiej wypadłoby, gdyby było
niespodzianką – odezwał się tym razem Patryk.
- Niespodzianki
w tej kategorii niespecjalnie mnie przekonują – zmarszczyła nieufnie brwi.
- Ale to
bezpieczna niespodzianka, może nam pani zaufać. Możemy tylko zdradzić, że w tej
scenie byłaby pani kompletnie ubrana i nie byłaby pani do niczego zmuszana –
pospieszył z wyjaśnieniem.
- Mamy jeszcze
coś innego, ale nie wiem czy pani na to przystanie – wtrącił szybko Sebastian
uciekając od tematu niespodzianki.
- To też byłoby
coś zaskakującego dla mnie?
- Nie. Mieliśmy
w głowie jakiś konkurs miss plaży czy coś, tylko z udziałem naszych licealistek
i pani. No i może byłby to konkurs topless na przykład.
- Śmiało –
mruknęła, aczkolwiek ten dość zaskakujący i odważny pomysł lekko ją ożywił. –
Jak rozumiem chętnych nie znaleźliście?
- Nie, bo
jeszcze nie pytaliśmy o to – odpowiedział Patryk.
- To już nie
pytajcie – oznajmiła. – O ile ja sama od biedy odpowiadam za siebie, to za
zachęcanie do uczestnictwa w czymś takim waszych koleżanek a moich uczennic
oberwałabym ostro, gdyby to się wydostało.
- Tak jakby nie
mogła pani oberwać za to co zrobiła do tej pory… - mruknął Patryk z wyczuwalną
ironią.
- Ale w tym
przypadku ryzykuję tylko ja – ponowiła argument Kamila. – To jest mój problem i
nikogo więcej.
- Czyli odpada
– skwitował Sebastian. – Mieliśmy jeszcze inne opcje, ale będzie je trudno
zrealizować.
- Jakie?
- To o czym
wspominaliśmy wczoraj, impreza, dyskoteka i pani uwodząca postawa, zachowanie…
Ale skoro musimy to zrobić do osiemnastej, to nie wypali.
- Wszystko
rozbija się o to, co pani może nam zaoferować, jakby to nie zabrzmiało –
dokończył Patryk. – Nie wiedząc tego, nie możemy wybiegać za daleko i mamy
trochę związane ręce.
- Czyżbyś
sugerował, żebym otworzyła się jeszcze bardziej? – odwróciła się, opierając o
parapet i krzyżując ręce na piersiach.
- Zależy jak
bardziej… Skoro to film erotyczny, to w pewien sposób rozumie się to samo przez
się…
- Ale jak
mówiłam, to film erotyczny a nie porno – przypomniała jasno.
- Niemniej
brakuje trochę jakiegoś dobrego finału. I o ile rozumiem, nie będzie pani zbyt
chętna na to… - nie ustępował Patryk.
- Masz na myśli
to, bym poszła do łóżka z kimś? – zapytała spokojnie.
- Powiedzmy, że
tak. Rzecz jasna nie chodzi o uprawianie konkretnego seksu, tylko sam stosunek
– patrzył jej prosto w oczy.
- Zbyt dużo
wymagacie…
Heh… W
normalnej sytuacji powinna wybuchnąć gniewem na tak bezczelną propozycję i
wyrzucić ich za drzwi. A tymczasem… Tak bardzo ta opcja filmu weszła jej w
krew? Tak bardzo chciała go dokończyć?
- Nie wymagamy,
tylko sugerujemy – poprawił Sebastian. – Ale wszystko w pani rękach.
- Nawet gdyby
coś takiego miało mieć miejsce, to tez musiałaby być jakaś sytuacja z jajem, że
tak powiem, która doprowadziłaby do czegoś takiego.
- Nie mamy za
bardzo takiej, poza chęcią zapłaty za zdjęcia fotografowi – uśmiechnął się
delikatnie Sebastian.
- Zapłaty, tak…?
Nie dość, że banalne, to… To po prostu nie.
- Wobec tego,
zawsze może pani zaprezentować trochę nagości – nie ustępował tym razem on.
Było to w jego wydaniu trochę zadziwiające.
- Byłam już
naga wczoraj – sprzeciwiła się, zwracając oczy w inną stronę.
Bo to
tłumaczenie się trzydziestopięcioletniej nauczycielki w stosunku do swoich
osiemnastoletnich uczniów było co najmniej kuriozalne. Nie aż tak, gdyby
dotyczyło całkiem przypadkowych licealistów, ale jednak… Fakt, że przeżyli
razem coś więcej niewiele tu zmieniał.
- Jeśli ma pani
jakiś pomysł na coś fajnego bez nagości to akceptujemy – wtrącił Patryk.
Akceptujemy…
Jak to zabawnie zabrzmiało…
- My mamy jeden
– przypomniał Sebastian. – Ale przydałoby się coś jeszcze.
- Nic mi nie
przychodzi do głowy – przyznała.
- Za to mi
przyszło coś innego – oznajmił Patryk.
- Co takiego?
- Skoro te
przerywniki będą trzy, albo i cztery, to nie może pani chodzić w jednej
bieliźnie.
- Tak…? –
wyostrzyła słuch marszcząc jednocześnie brwi.
- Tak. Może
pani zmieni tą bieliznę na inną – zaproponował.
Spojrzała na
niego z lekkim urazem wypisanym na twarzy. Gdyby to był ktoś inny…
Ale nie był. To
był Patryk, który widział ją nagą już przy trzech… Tak, dokładnie, przy trzech
okazjach. Sebastian nie ustępował mu zresztą pod tym względem.
- Oczywiście
przy tobie – rzuciła nieco kąśliwie.
- Niech pani
nie udaje, że się wstydzi – odpowiedział dość czupurnie.
- Patryk –
postanowiła doprowadzić go do pionu. – Może wydarzyło się między nami kilka
takich a nie innych rzeczy, ale ja wciąż jestem waszą nauczycielką, pamiętajmy
o tym, w porządku?
- Pamiętamy,
zapewniam panią – zgodził się Patryk. – Ale byłoby dobrze gdybyśmy nie tracili
czasu i mieli na dysku jeszcze jakieś nagranie z panią w innym wydaniu.
Przecież nie musimy montować do filmu tego jak się pani przebiera.
Pokiwała
sceptycznie głową, poprzestając na posłaniu mu karcącego wzroku. Ale jednak on
miał sporo racji. Czas na wstyd powinna zostawić gdzieś za sobą. Przynajmniej w
jakimś stopniu.
Z widoczną
niechęcią zwróciła się w stronę szafy otwierając ją i przeglądając zawartość. Z
niechęcią, żeby nie pomyśleli sobie… I żeby przypadkiem nie wydało się, że
wczorajsze emocje dostarczone przez Patryka i przez jej własny ekshibicjonizm
wciąż w niej tkwią. Nie tak silnie, ale jednak.
- No… A my w
tym czasie może jeszcze coś poopowiadamy… - rzucił Sebastian.
Nie
odpowiedziała, wyciągając z szafy jedną z par majtek.
- Bo mamy coś
tam w głowie jeszcze, ale przypuszczamy, że pani się nie zgodzi – uzupełnił
Patryk. – Na przykład scenę jak się pani masturbuje…
- Ogarnij się
Patryk, to absolutnie wykluczone – zareagowała stanowczo, nie odwracając nawet
głowy. – Już mówiłam, erotyka może być, ale nie ma mowy o żadnym porno.
- W tej scenie
mogłaby być pani na przykład pod kołdrą, żeby nie było – uzupełnił raz jeszcze
ugodowym tonem. – Ale rozumiem, że to tez nie wchodzi w grę, więc…
- Wpadła nam
jeszcze myśl o jeszcze jednej lekcji, która poprowadziłaby pani na przykład w
samej bieliźnie za dobre wyniki klasy w roku szkolnym, czy coś takiego –
włączył się Sebastian a ona odwrócona tyłem i rozpinając stanik, nie mogła
dostrzec charakterystycznego uśmiechu na jego twarzy. – A potem może
zaoferowałaby pani, by najlepszy uczeń za coś tam, rozpiął pani stanik, czy
coś, ale rozumiem, że nagość przy tylu osobach pewnie by panią krępowała.
- Dobrze
myślisz – skomentowała, zrzucając biustonosz i zastępując go nowym.
Z pewnym
zdumieniem odnotowała fakt, że to, iż oglądają jej nagie plecy, nie robiło na
niej większego wrażenia. Wrażenia, w sensie wstydu. W przeciwieństwie do innego
rodzaju emocji…
- To może
odegrałaby pani taką scenę w węższym gronie, kilku, bardziej zaufanych osób? –
zapytał czujnie Patryk. – Zrobilibyśmy z tego na potrzeby filmu jakieś
korepetycje…
- Nie widzi mi
się to… - odpowiedziała krótko, choć akurat ten pomysł w jakiś sposób
zakiełkował w jej głowie.
Zafrasowana
była czym innym. Tym, ze chwyciła za majtki i po sekundowym zawahaniu,
powstrzymując westchnięcie, opuściła je w dół.
- Hm… -
usłyszała za sobą głos Patryka. I nie bardzo wiedziała, czy to komentarz do
krytyki jego pomysłu, czy też do widoku gołego tyłka nauczycielki, który miał
przed sobą.
W tej sytuacji
świadomość tego jak mały jest jej hotelowy pokój dotarła do niej z całą mocą.
Niby obaj stali pod drugą ścianą a tak naprawdę zrobiliby dłuższy krok w przód
i mogliby z łatwością klepnąć w nagie pośladki licealnej wychowawczyni, które
tak bezwstydnie im zaprezentowała.
Chociaż czuła,
że policzki ją palą, nie spieszyła się z założeniem bielizny. Poprawiała coś w
szafie dając chłopakom więcej czasu, niż było to potrzebne by gapili się w jej
gołe dupsko.
- Więc mamy
jeszcze jedną propozycję – na pozór spokojny głos Patryka kontrastował z tym co
działo się w pokoju. Ale wczoraj mogła do tego przywyknąć.
- Jaką? – nie
robiła sobie większych nadziei.
- Wizyta u
lekarza. Jest pani chora na coś i musi pójść. No i lekarz wiadomo… – urwał nie
widząc widocznie powodu wyjaśniania ciągu dalszego.
- Co wiadomo?
W porządku,
dość tego dobrego. Pochyliła się na sekundę, wypinając pośladki jeszcze
bardziej w stronę dwójki uczniów i wciągnęła majtki. Zamknęła oczy starając się
powstrzymać zbyt szybki oddech i po chwili odwróciła się frontem do
licealistów.
- No wiadomo
chyba… - wzruszył ramionami Patryk. – Rozebrałby panią trochę, badając tu i
ówdzie. Może nawet dla dobra filmu pobawiłby się w ginekologa…
- Ogólnie ja
widziałbym to tak, by były to jakieś badania kompleksowe – wtrącił szybko
Sebastian widząc skrzywienie na twarzy nauczycielki.
- No i kwestia
lekarza jeszcze – uzupełnił Patryk. – Ja odpadam, bo byłem już fotografem, wiec
trochę nie wypada. Sebastian warunkami fizycznymi też za bardzo nie pasuje.
- Myśleliśmy o
Matim.
- Ewentualnie o
Patrycji, co by było całkiem sensowne .
- Ach tak, albo
oboje od razu… - doszła wreszcie do głosu. O ile przy pierwszych słowach jej
podejście było mocno sceptyczne, tak pomysł z dwójką nowych lekarzy zaczął
przybierać jakieś bardziej sensowne widoki.
- Mogą być i
oboje – zgodził się niepewnie Patryk, nie wiedząc, czy pani profesor mówi na
poważnie.
-
Wymyślilibyśmy na szybko jakiś scenariusz, który dawałby podstawy do tego, by
pani musiała udać się do lekarza, żeby to miało sens.
- Z tych
wszystkich pomysłów, ten nadaje się najlepiej – zgodziła się trochę pod
przymusem.
Bo nie był
jakiś rewelacyjny, ale dużo lepszy, niż bezcelowe pokazywanie nagiego ciała w
kamerze. A gdyby jeszcze na szybko udało się wymyślić do tego jakiś pół
sensowną fabułę…
- Dobra –
podsumował jednym słowem Patryk. – A teraz niech się pani przejdzie po pokoju
wolnym krokiem w jedną i drugą stronę. Może pani na łóżku usiąść. A my usuwamy
się trochę w cień.
Zdążyła mu
jeszcze rzucić krytyczne spojrzenie, nim pociągnął za sobą Sebastiana w głąb
pokoju a potem wykonała kilka spacerów. Do okna i z powrotem. Także usiadła na
łóżku i podparła twarz dłońmi, jakby zastanawiała się nad czymś.
Gdy wstała i
ponownie ruszyła w stronę okna Patryk uznał za stosowne zakończyć spektakl.
- Seba, możesz
skoczyć do nas i wyłączyć – a potem zwrócił się do nauczycielki. – To jak? Jest
pani gotowa jeszcze na taki pokaz na plaży?
Znów pod
obstrzałem kamery, ale tym razem ręcznej, wyniesionej z siedziby szefostwa
konkursu, oczywiście za ich przyzwoleniem. W rolę operatora wcielił się
Sebastian a ona wykonywała krótkie spacery po marsylskiej plaży, między ludźmi
kompletnie nieznanymi i licealistami. Wskoczyła nawet do wody a potem dała się
nakręcić jak opala się na plaży.
Wpływało na nią
to tak samo ożywczo, jak i deprymująco.
Pobudzony
wczoraj ekshibicjonizm uaktywniał się coraz silniej i w pewnym stopniu, jak
rzadko kiedy, odnajdywała satysfakcję paradowania w publicznym miejscu w skąpym
stroju. Wprawdzie z uwagi na sporą konkurencję nie robiła tutaj jakieś wybitnej
furory, ale jednak wyczuła sporą liczbę męskich spojrzeń. Choć nie wiedziała,
czy to z powodu jej samej, czy też przez biegającego wszędzie za nią chłopaka z
kamerą.
Z drugiej
strony takie obnażanie się na oczach uczniów nie pozwoliło na poczucie tej
pełnej satysfakcji. Do tego dochodziła sprawa filmu. Do tej pory zrobili dwie
akcje, chyba całkiem przyzwoite, ale brakowało dwóch rzeczy. Dobrego pomysłu na
połączenie wszystkiego w całość i jakiegoś takiego gwoździa, który podsumował
by to dzieło.
A jaki gwóźdź
wchodził w grę? Przecież nie było mowy o stosunku seksualnym z kimkolwiek,
nawet takim udawanym. Chyba nie… Bo co innego, w jakiejś bardziej kameralnej
scenerii, bez publiczności w rodzaju dziesiątek licealistów z jej własnej
szkoły a co innego w tych okolicznościach.
Hah… Czy ona
naprawdę przed chwilą rozważała, że w innych okolicznościach mogłaby dać się
nakręcić w scenie seksu, choćby udawanego, na potrzeby filmu? Nie no… To przez
tą wycieczkę? Coraz silniejszy nastrój powodowany ekshibicjonizmem? Albo
wczorajszymi przeżyciami w pokoju Patryka?
W sumie
nieważne… Ważne, że w ogóle o czymś takim pomyślała.
A może by tak
choć na chwilę popuścić wodze fantazji, która i tak się przecież nie spełni? I
pomyśleć nad tym gwoździem, którym byłoby kompletne obnażenie się przed jakimś
aktorem, którym musiałby być ktoś z jej uczniów? Czy ktoś wymyśliłby jakiś
fajny scenariusz umiejętnie doprowadzający to do finału? I jakby to wyglądało?
W sumie po co
się zastanawiać, skoro główny kandydat na do tej roli, narzucający się w sposób
logiczny, Patryk, uprawiał już nią seks zupełnie realnie?
Poruszyła się
nerwowo, krążąc nad linią brzegową Morza Śródziemnego. Miała swobodę o tyle, że
Sebastian oddalił się nieco, uznając, że chyba nakręcił wystarczająco dużą
ilość materiału i nie było sensu bawić się kamerą dalej.
Czy gdyby
naprawdę… Gdyby to wszystko było bardziej anonimowe, gdyby miała pewność, że
ten filmik, któremu przyświecał praktycznie jeden cel, zagranie na nosie tym
ważniakom z Brukseli, obejrzą praktycznie tylko oni… Gdyby wiedziała, że nie
trafi on do szerszej publiczności, do tej widowni, która zasiądzie jutro by
obejrzeć pokaz zwycięzców… A nawet niechby i trafił, tylko gdyby wyłączono z
możliwości obejrzenia go kilkudziesięciu osobom z Polski, czyli licealistom
obojga płci z jej własnej szkoły i trzem nauczycielkom, które sprawowały opiekę
nad całą grupą…
To czy wtedy…
Odważyłaby się zagrać w udawanej scenie miłosnej z Patrykiem?
Zamknęła oczy,
na chwilę. Naprawdę? Aż tak się wkręciła w to? Aż tak zaczął ją nakręcać jej
własny ekshibicjonizm, jej szalejąca uległość? Gdyby ich tu wszystkich nie
było… A co tam, niech sobie i będą i oglądają…!
Nogi zmiękły
jej potwornie na sama myśl, że mogłaby upublicznić swojego niemalże pornosa
uczniom własnej szkoły. Przecież to byłoby nawet względnie bezpieczne. W tym
względzie, że zobaczyliby ten film, ale tylko raz. Nie mieliby możliwości
nagrać go, obejrzeć po raz drugi, skopiować i rozpowszechnić już po powrocie,
nieobecnym tu kolegom i koleżankom ze szkoły, którzy pewnie mieliby olbrzymią
ochotę zobaczyć swą nauczycielkę w takim wydaniu…
Ale nie
zobaczyliby. Był film i nie ma. Przepadł w Marsylii. Była projekcja i tyle.
Poczuła jak jej
cipka zrobiła się nie tyle wilgotna, ile mokra. Poczuła jak nawał z trudem
chowanych emocji powoduje zawrót głowy.
Gdyby tylko nie
jedna rzecz. Konsekwencje… Widzieliby i rozpowszechnili takie wieści po
powrocie do kraju. A oprócz samych licealistów i licealistek były tu jeszcze
przecież trzy inne nauczycielki.
Wprawdzie ponad
trzy miesiące temu na burzliwej imprezie w posiadłości pana Zerkowskiego śmiało
rzuciła hasło o tym, że pieprzyła się ze swoimi uczniami całą noc, ale wszyscy
mogli to wziąć na karb jej wzburzenia. I tak było, bo gdy wróciła do szkoły dwa
dni później w taki właśnie sposób wytłumaczyła swoje słowa i grono pedagogiczne
przeszło nad całą tą historią do porządku dziennego.
Boże, jakie to
wszystko jest…
Ale nawet ich
obecność tutaj nie powstrzymała jej przez niezwykłymi widokami podsuwanymi
przez umysł. Jak pełna uległości rozbiera się przed Patrykiem, albo jak on
zdziera z niej ubranie… Jak wskakują do łóżka i oddają się pełni namiętności…
Jak on nie wie, na ile to jest gra a na ile jej własne chęci… I być może z tego
wszystkiego, nie wiedząc czy faktycznie chodziło tylko o udawany seks, czy nie,
na oczach kamer, ładuje swojego sterczącego fiuta w jej rozgrzaną cipkę biorąc
ją ostro od tyłu…
Zaparło jej
dech w piersiach. Rzuciła nerwowe spojrzenie w tłum. Na całe szczęście
Sebastian był kompletnie niewidoczny. Być może siedział już w swoim pokoju i
kombinował coś z montażem.
I Bogu dzięki,
bo lepiej, by jej twarzy nie widział teraz nikt.
Mówiąc
młodzieżowo, zmiękła jej teraz rura i to poważnie. Sama siebie tak nakręciła, w
tym palącym, prowansalskim słońcu, na oczach dziesiątek plażowiczów. Ona i
porno. Gdyby nie te drobne psujące wszystko niuanse…
Niewiarygodne,
jak silnie zmienił się tok jej myślenia. W głowie coraz częściej przewijały się
obrazki z wczorajszego dnia. A nawet i dzisiejszego, choć z pozoru niewinnego.
Niewinnego… To
już do takiego stanu doszła, że paradowanie z gołą dupą przed dwójką swych
uczniów określa, ot, jakimś niewinnym wydarzeniem?
Potrząsnęła
głową i szybszym krokiem ruszyła w kierunku hotelu. Znajdował się niedaleko
plaży, kilkaset metrów. Przejście z jednego miejsca w drugie zajmowało kilka
minut a ona szła szybko, jakby nie chciała by natchnienie ją opuściło.
Znów zaczęło
jej mocno zależeć na tym filmie a przecież nie mógł stać się dobry, jeśli się
nie poświęci. Z tej sumy dwóch dwójek zdecydowanie musiała wyjść czwórka.
Przekroczyła
bramę całego kompleksu mając hotel po lewej a po prawej inne budynki, w dużej
mierze sportowe. Szła w stroju kąpielowym. OK, sporo ludzi było tu ubranych
adekwatnie do pogody, ale chyba żaden z nich nie był dorosłą nauczycielką,
sprawującą pieczę nad kilkoma dziesiątkami nastolatków.
Kolejny powód
by jej rozgrzany mózg nie schłodził się ani trochę. Kierowała się w stronę
hotelu, by jak najszybciej dotrzeć do któregoś z pokoi, albo jej, albo…
- Pani Kamilo!
– usłyszała z lewej znajomy głos. – Niech pani przyjdzie tutaj.
Jakby ktoś jej
wysłuchał...
Przystanęła
odszukując wzrokiem znajdującego się kilkadziesiąt metrów dalej Patryka.
- O co chodzi?
– zawróciła z obranej wcześniej drogi kierując się w stronę licealisty.
- Jest drobny
problem, musi pani w czymś pomóc – nie zrobił ani koku w przód, wyczekując na
nadejście polonistki.
- Jaki problem?
– zapytała starając się skupić, co z uwagi na jej stan emocjonalny nie
przychodziło łatwo.
- Tutaj, w hali
– wskazał głową na stojący za nim budynek.
Była w nim już
kilka razy. To oczywiste, gdyż w tym budynku odbywało się wiele konkursów
związanych z Dniami Młodzieży. Tak intelektualnych, jak i sprawnościowych.
Mieściło się tu między innymi boisko do koszykówki, siatkówki, czy też piłki
nożnej halowej.
- No mów, co
się stało – dotarła wreszcie do niego i patrzyła w oczy, z pewnym trudem
zachowując spokój.
- Wejdźmy od
razu – zaproponował, odwracając się w kierunki hali.
- Poczekaj,
powiedz mi… Widzisz chyba jak jestem ubrana – sprzeciwiła się.
- Idziemy na
salę sportową, tam będzie pani wśród swoich – wyczuła pewną ironię, ale na
twarzy ucznia nie pojawił się uśmiech. Wyglądał raczej na poważnego,
skupionego.
- Jeszcze
lepiej… - mruknęła. Kilkunastu, albo i kilkudziesięciu spoconych, naładowanych
testosteronem nastolatków i ona w stroju kąpielowym…
- Przecież to
jest tu od razu… - przekonywał ją, ciągnąć niemal za sobą na piętro.
- Może powiesz
mi w końcu o co chodzi? – starała się dotrzymać mu kroku.
- Chłopaki
grali mecz w kosza i trochę się poprztykali. Wyszły z tego tytułu pewnie
nieuprzejmości
- Na tak… -
przypomniała sobie, że akurat reprezentacja liceum faktycznie miała stoczyć
dzisiaj bój ćwierćfinałowy z jakimiś
Niemcami. – Ale o co poprztykali? I co ja na to poradzę? Sami nie potrafią tego
rozwiązać?
- Da pani radę
– zapewnił. – Tylko pani może to rozwiązać.
- Hm…? –
zmarszczyła brwi. O co mogło pójść?
Przeszli obok
hali, za niewielkimi trybunami. Na sekundę zapomniała o problemie, gdyż
zauroczył ją ten widok. Takie coś na wyposażeniu miasta. Dla młodzieży. Kiedy
coś takiego w Polsce? Może są takie rzeczy w jakimś mieście, ale to jednym. A
fajnie byłoby zobaczyć to częściej.
Za trybunami
skręcili w kierunku szatni. Poczuła się trochę nieswojo. Wprawdzie hala była
praktycznie pusta a już na pewno przechodząc z tyłu nie skupiła na sobie żadnej
uwagi, ale szatnia?
- Ej, kolego… -
zwolniła krok. – To męska szatnia.
- Nie ma ich
tam, tylko przejdziemy – zmitygował ją.
Ruszyła, ale…
Skoro przeszli przez męską szatnie i ich tu nie było, to dokąd…?
Szum lejącej
się wody i męskie głosy uświadomiły jej natychmiast gdzie prowadził ją Patryk.
- Zaraz – teraz
już się zatrzymała. – Mam wejść pod męskie prysznice?
- Tak i to
natychmiast, bo będzie gorąco. Już jest! – oznajmił zdecydowanym tonem i niemal
wepchnął ją do środka siłą.
- Patryk,
przecież to przesada. Co ja mam to do roboty? Oszalałeś chyba, nie powinnam…
Szła opornie,
ale jednak, jakoś instynktownie kierując się za Patrykiem. Co się stało, że
potrzebowali jej obecności, że Patryk tak zdecydowanie nalegał.
Gwar rozmów
stawał się silniejszy z każdym krokiem. Zresztą widziała już licealistów za
murkiem, ich plecy, nagie torsy.
Wprawdzie w jej
głowie uroiły się jakieś niedorzeczne obrazy, ale ufała, że wszystko będzie jak
trzeba i…
Nie, jednak nie
było…
Stanęła, czując
wypływający na policzki rumieniec i jej dłoń natychmiast powędrowała ku twarzy,
zakrywając ją. Niestety, wbrew nadziejom, nie było normalnie. Piątka chłopaków
z drugich i trzecich klas była kompletnie naga. Choćby chciała tego nie
widzieć, widziała ich penisy.
I choć w takich
sytuacjach, człowiek niby się krępuje, to jednak jej wzrok jakby przyciągany
jakimiś czarami, wylądował kolejno na pięciu penisach pięciu młodych
koszykarzy. Dopiero potem zamknęła oczy, odwracając głowę.
- Dzień dobry –
usłyszała czyjś wesoły, choć po prawdzie także ironiczny ton.
Zasadniczo
chyba wcale nie byli skrępowani. Ich twarze zdobiły mniej, lub bardziej
delikatne uśmiechy a ich oczy wędrowały po też przecież mocno odsłoniętej
sylwetce licealnej nauczycielki.
- Na litość
boską… O co tu chodzi? Co się stało, w czym mam pomóc? I dlaczego się nie
ubraliście, skoro wiedzieliście, że przyjdę? – podniosła nieco głos przy
ostatnich słowach.
- Skoro się
pani ten widok nie podoba, to dlaczego tak ukradkowo zlustrowała pani nasze
atrybuty? – zapytał swobodnie Bartek, jeden z przyszłorocznych maturzystów,
uczeń sąsiedniej klasy.
- Uhm… Tak
rozmawiać nie będę, wychodzę… - oznajmiła, faktycznie robiąc krok wstecz.
Ale Patryk był
szybszy i natychmiast przekonał ją do zmiany decyzji.
- Pani
profesor, może nie wszystko jest jak trzeba, ale mamy jeden problem do
rozwiązania – wytłumaczył błyskawicznie.
- Dowiem się w
końcu co to za problem? – przystanęła zrezygnowana, usiłując utrzymać wzrok na
górnych partiach ciała młodych koszykarzy.
- Wygraliśmy ze
szwabami – oznajmił Bartek. – Nie jest to oczywiście nasz problem. Ale przed
meczem obiecaliśmy sobie coś.
- Co takiego? –
zapytała nieufnie.
- To, że jeżeli
awansujemy do półfinału, to zaprosimy pod prysznic najlepszą nauczycielkę w
naszej szkole, by dokonała wyboru najlepszego koszykarza w drużynie.
Głośniejszy
śmiech obecnych uświadomił jej prawdziwy sens tych słów. Nie chodziła rzecz
jasna o najlepszego koszykarza, tylko o coś innego. Jakim cudem dałoby się
wskazać dobrego koszykarza pod prysznicem a nie na parkiecie?
Spojrzała na
nich z potępieniem. Nie aż takim, jakim zgromiłaby ich w szkole. Ale i tutaj
wypadałoby udzielić im jakiejś reprymendy, gdyby nie to, że…
Choć ostatnie
kilkadziesiąt minut rozemocjonowało ją mocno, to nie aż tak, by całkowicie straciła
zdolność logicznego rozumowania. Osoba Patryka, ta sytuacja i odważne słowa
Bartka… Nie mogła mieć całkowitej pewności, ale wszystko wskazywało, że padła
ofiarą niespodzianki, o której wspominali Patryk z Sebastianem godzinę temu, w
jej pokoju.
Naprawdę? Sebastian
był tutaj, w tej piątce licealistów a w pomieszczeniu nie było nikogo z kamerą.
Tylko ona, Patryk i pięciu nagich koszykarzy. Czyżby uwinęli się tak dobrze, że
zamontowali kamery i tutaj?
O ile jej
przypuszczenia były słuszne… Ale utkwiły w głowie i pohamowała swoje
nauczycielskie zapędy. Nie mogła ich jednak powstrzymać tak do końca.
- Przykro mi,
ale nie widzę tutaj żadnych wielkich potencjałów koszykarskich… - popisała się
wyraźną aluzją, od której jej twarz nabrała zresztą sporych rumieńców, których
nie umiała powstrzymać.
- Może powinna
pani przyjrzeć się lepiej – rzucił najwyższy w ekipie, choć będący dopiero w
drugiej klasie chłopak, którego znała tylko z widzenia.
- Mogę się
przyglądać godzinami a niczego to nie zmieni. Czy już wszystko jasne? – jakby
nie patrzeć wolała zakończyć ten niezręczny spektakl, aczkolwiek szóstym
zmysłem wyczuwała, że to nie koniec.
I faktycznie…
- Powoli –
zaoponował Patryk. – Bo chłopaki naprawdę się niemal pożarli. I pani musi
zdecydować.
- O czym mam
decydować? – spojrzała mu w oczy spokojnie.
- No o tym, o
czym wspomniał Bartek. No dobrze, powiedzmy wprost… Chłopaki chcieli, by w
nagrodę za awans do półfinału, wybrała pani takiego hm… Członka, który podoba
się pani najbardziej.
Gdyby to działo
się w Polsce, w szkole… Nie skończyłoby się to dla żartownisiów za ciekawie.
Ale byli we Francji a ona miała mocne podstawy by przypuszczać, że to wszystko
jest ustawione. Poniekąd pod nią samą.
- Żarty się was
trzymają – oświadczyła zachowując spokój.
Chciała coś
dodać jeszcze, ale rozbrykani koszykarze zachowywali się zadziwiająco odważnie.
Jakoś nie krępowali się swojej nagości. Trochę ją to peszyło jak i denerwowało.
Co oni…? Byli naprawdę jakimiś zboczeńcami nie robiącymi sobie nic z tego, że
paradują kompletnie nago przed obcą, mimo wszystko kobietą?
W sumie ta
kobieta była najatrakcyjniejszą nauczycielką w szkole i podobno nie tylko. Może
to decydowało. No, ale mimo wszystko…
Nawet zbliżyli
się do niej o krok. Niemal wszyscy z wyjątkiem Sebastiana. Ten spokojnie stał w
tyle, jakby schowany za wyższymi kolegami.
- To może ja
wyłożę co mi przyszło do głowy – odezwał się Patryk. – Niech pani Kamila powie
chociaż po dwa zdania o każdym instrumencie i wtedy wszystko będzie jasne…
Ostatnie słowa
utonęły w gwarze głośniejszych słów i śmiechu. Chłopakom było zdecydowanie za
dobrze.
Ale to wejście
Patryka dało jej praktycznie stuprocentową pewność, że wszystko jest ustawione.
Mimo wszystko nie byłby tak odważny wobec niej. A i oni pewnie też. A może
nawet tym bardziej. To Patryk z Sebastianem przekonali ich do tej gierki.
- Jasne… -
skomentowała propozycję krytycznym tonem składając ręce na piersiach. – Może
jeszcze zwycięzca dostanie jakaś nagrodę?
- O jakiej
nagrodzie pani mówi? – zainteresował się nieznany jej z imienia wyższy
łysielec.
- Jestem na
tak, dla każdej możliwej nagrody – zapewnił natychmiast Bartek.
- Ja już
wymyśliłem, pani Kamila dowie się, jak wskaże zwycięzcę – odezwał się Patryk.
- Panowie,
rozumiem pewne zabawy, ale przesadzacie a to o tej nagrodzie, to już jest
naprawdę niesmaczne – nigdy nie lubiła rugać swych uczniów, także teraz wolała
raczej zaapelować o rozsądek.
- No to niech
pani chociaż spełni to co zaproponował Patryk – poprosił raczej, niż zażądał
Bartek, chyba najbardziej ekspresyjny w drużynie.
Stara sztuczka.
Najpierw rzucają, albo sugerują pomysł nie do wykonania a potem spuszczają z
tonu, by udobruchać oponenta, czy w tym przypadku oponentkę, aby ta zgodziła
się spełnić tą drobniejszą prośbę.
Zaiste, drobna
prośba…
Chrząknęła,
odwracając wzrok. Była zmieszana. I miała świadomość, że jej zmieszanie działa
na chłopaków jeszcze bardziej pobudzająco.
- Ale co można
mówić o tych waszych instrumentach? – palnęła nieco skrępowanym tonem. – Po
prostu są i… I to tyle. Penis, to penis, ważniejszy jest przyklejony do niego
mężczyzna!
- Penis… -
mruknął czwarty z koszykarzy. Tak, użycie takiego słowa przez szanowną i
atrakcyjną panią profesor sprawiło, że uśmiechy na ich twarzach poszerzyły się.
- Może pani
charakteryzować penisa wraz z właścicielem – wzruszył ramionami wyraźnie
zadowolony Bartek.
- Już wolałabym
poprzestać na jednym, byłoby krócej – oznajmiła nieco zrezygnowana.
- Ja mam
jeszcze taki pomysł – rzucił Patryk. - By komentując każdy z tych instrumentów,
za zgodą chłopaków potrzymała go pani w dłoni.
- Patryk,
opanuj się… - zwróciła się gwałtownie w stronę jedynego ubranego licealisty,
ale jej słowa utonęły w burzy śmiechów, okrzyków i klaśnięć w dłonie.
- Pani
profesor, sama pani mówiła, że to krótko – zaapelował Bartek.
- Albo chociaż
zwycięzcy – dorzucił ktoś inny.
- Zwycięzcy, to
może co innego, by było fajnie… - do jej uszu dotarł głos dobrze zbudowanego
łysielca, cichy, ale jednak wyraźny.
Spojrzała
jednak tylko prosto mu w oczy z potępieniem, nie komentując jego słów.
- Chciałabym
przypomnieć, że na razie nie wyraziłam zgody na ocenianie, nie mówiąc w ogóle o
jakimś przytrzymywaniu. Jesteście naprawdę zboczeni – rzuciła raczej
prowokacyjnie, rozumiejąc, że to ostanie słowo raczej ich rozzuchwali, niż
urazi.
- No dobrze, to
ostatnie może pani sobie sama wybrać a…
- Jakiż ty
jesteś łaskawy Bartek – zadrwiła, chwytając się za biodra.
Rozumiała, że
ich nagość, ale także jej postawa… Że nie uciekła, nie nakrzyczała… To ich
nakręcało. Ale nakręcała ich jeszcze ona sama. Swoim wyglądem. Była przecież
ubrana niewiele lepiej. Też prezentowała im sporą cześć nagiego ciała
chronionego jedynie przez stanik i majtki.
- Skoro tak, to
może zacznie pani ode mnie? Tak, alfabetycznie, jakby nie było – zaniósł się krótkim
śmiechem, ale Kamila wyczuła w jego głosie napięcie.
- Pani
profesor, niech pani nie da się prosić – przekonywał zza jej pleców Patryk.
Jego dość
dyskretne, ale mocno wyczuwalne zaangażowanie, przekonywało ją, że wszystko było
ukartowane na potrzeby filmu.
Nie ma co,
chłopaki, jakby nie patrzeć, zrobili jej niespodziankę i przygotowali całkiem
interesującą akcję. Choć mocno krępującą. Gdyby chodziło tylko o Patryka i
Sebastiana… Ale oprócz nich było tu jeszcze czworo obcych, mimo wszystko
licealistów. Jednych uczyła, innych nie.
Ale ta
niespodzianka… Czy mogła odmówić? Spojrzała z pewnym w twarz Patryka z wyrazem
twarzy typu „za jakie grzechy…?”. Ale…
- Po dwa słowa…
- uniosła w górę i palec i brwi.
- Po dwa zdania
– przypomniał szybko Bartek. – Jest pani nauczycielką polskiego, wstydziłaby
się pani zawierać interesujące opinie w dwóch słowach.
Jego
uszczypliwy tekst wywołał kolejną falę śmiechu. Wyczuła w nim coraz większe
podekscytowanie uczniów.
Mimowolnie
zwracała uwagę na Sebastiana. Ten wciąż pozostawał w cieniu, nie biorąc raczej
udziału w ekspresyjnej formie wyrażania radości.
- Niech pani
popatrzy bez skrępowania… - dorzucił jeszcze lider grupy.
Najpierw
spojrzała mu krytycznie w oczy a potem…
Jej wzrok po
raz pierwszy od momentu, gdy zobaczyła ich wszystkich, zszedł w dół. Poczuła,
że czerwieni się w sposób nader wyraźny. Nic dziwnego. Lubiła nawet tego typu
skrępowanie, ale akurat w tej sytuacji, było trochę… Krępujące.
- Bartek, tak…?
– wiedziała doskonale, że fakt, iż przygląda się z uwagą penisowi jednego z
uczniów, przyprawia o sporą dawkę satysfakcji tak właściciela jak i jego
kompanów. – Nie wiem za bardzo na jakie sformułowania mam się wysilić.
- Szczegółowe –
pomógł jej nieco złośliwie.
Wszystkie te
penisy, były raczej oklapłe. Zwisały mniej, lub bardziej swobodnie.
- Nie da się
niestety – pokręciła głową. – Nie wygląda brzydko, ale też niezbyt zachęcająco.
Może w innej formie a tak… - wzruszyła ramionami, zdając sobie sprawę ze swojej
celowej prowokacji.
- Możemy
odczekać chwilę i będzie dużo fajniej… - zaproponował natychmiast.
- Mieliście
dość czasu – sprzeciwiła się natychmiast, przywołując na twarz szeroki i
jednocześnie sztucznie miły uśmiech. – Następny…
- Już koniec? –
przerwał nieco rozczarowany Bartek.
- Miały być po
dwa zdania? No i były… Następny kolega – spojrzała w przyrodzenie najwyższego w
grupie chłopaka. – Jest takie powiedzenie o dużej szafie z małym kluczykiem i
ten kluczyk nie jest może taki mały, ale jednak żadnej części ciała nie urywa –
sformułowała dosadnie, rewanżując się za ich wcześniejsze żarty.
- Ale może w
innych by urwał. Właśnie tą, o której pani pomyślała – zaoponował licealista.
- Tylko, że
jesteśmy akurat w tej sytuacji a nie innej… Kolejny, tak…? – zrobiła krok w
przód, znajdując się bliżej dobrze zbudowanego łysielca. – Powiem szczerze, iż
nie wygląda brzydko, nawet może przyciągnąć wzrok.
Penis
faktycznie był nieco bardziej okazałych rozmiarów, o dość przyjemnym dla oka
kształcie. Na dodatek wygolony niemal na zero koszykarz mógł zaimponować
również ogólną budową ciała.
- Jeśli
wygrałem, to wie pani… - uśmiechnął się skromnie. – A co się pani w nim
najbardziej podoba?
- Kształt –
odpowiedziała bez wahania, znów czując przelewające się przez jej ciało falę
rozkosznego wstydu. – No jest taki… Jaki powinien być, jeśli mężczyzna chciałby
pozować do jakichś takich porno fotek.
- Mogę dla pani
pozować – wtrącił wciąż ze skromnym uśmiechem.
- Pomijając
fakt, że pozowanie do takich zdjęć, w mojej opinii dyskwalifikuje takiego mężczyznę
z miejsca – dodała natychmiast, przechodząc do przedostatniego uczestnika tej
tak samo głupiej jak i perwersyjnej zabawy.
- Teraz ja –
odezwał się, siląc się na odwagę czwarty z uczestników, odzywający się do tej
pory rzadko.
- Tutaj,
podobnie jak z Bartkiem. Nie ma niczego specjalnego, choć nie odrzuca. Za mało,
by mnie przekonać – dorzuciła niewinnie.
- To może
jeszcze jeden konkurs, za minutę. Będzie tego więcej – zaproponował, niczym
Bartek, ale nie odpowiedziała już, kompletnie go ignorując.
- I ostatni,
tak? – wyczuła, że bicie serca wchodzi na wyższy poziom.
Wchodziło i to
z kilku powodów. Z intymnymi argumentami Sebastiana zapoznała się bliżej już
przecież na początku maja. I zrobiły na niej solidne wrażenie. Jego penis był
długi, choć niespecjalnie gruby. I urzekał, nie tylko długością, ile przyjemnym
kształtem.
Jakoś nie
tęskniła za widokiem męskich penisów, bo co innego robiło na niej wrażenie. Ale
członek Sebastiana wracał do niej czasami w nocnych wspomnieniach. I teraz
miała okazję przyjrzeć mu się po raz drugi, po kilkunastu tygodniach przerwy.
Szkoda tylko, ze w takim towarzystwie.
Ale… Ale skoro
to wszystko było ukartowane, poniekąd a w zasadzie przede wszystkim dla niej… A
ona jeszcze niemal przed chwilą doszła do wniosku, że przecież powinna się
poświęcić dla sprawy trochę bardziej…
Milczała trochę
dłużej, nie chcąc zdradzić przyspieszonego oddechu. Przystanęła w pobliżu swego
ucznia, wiedząc, że lada chwila może zdradzić ją także chwiejny krok. Tylko na
ułamek sekundy spojrzała długowłosemu blondynowi w twarz a potem uciekła
wzrokiem w dół, by chłopak nie pomyślał zbyt wiele.
Ale tego ruchu
już nie wycofała. Dłoń, jakby decydująca sama za siebie, delikatnie chwyciła
członka. Palce łagodnie przesunęły się po całej jego długości.
- Ooooo…! -
rozległo się po sali.
- To nie tak,
że jest długi – zrobiła wszystko by jej głos zabrzmiał normalnie, więc mówiła
ciszej. – Ma po prostu najprzyjemniejszy kształt z tych wszystkich, które tu
widziałam. Na dodatek, co jest ważne a czego nie chcieliście słuchać… Należy do
tego jedynego z was, który w tej sytuacji umiał zachować się powściągliwie.
Także dlatego. Niech to też będzie dla was pewną lekcją życiową.
- Zapamiętamy –
mruknął ktoś
Teraz powinna
już chyba wypuścić członka z dłoni, ale dziwnym trafem nie umiała, choć miała
świadomość, że czwórka koszykarzy i Patryk, przyglądają się tej scenie z pełną
uwagę. Zwłaszcza ci czterej. Patrzą jak piękna nauczycielka stoi w sali
prysznicowej w samym stroju kąpielowym i masuje penisa ich koledze.
Masuje... Opamiętała
się w końcu, przerywając te trwającą trzy, może cztery sekundy czynność i z
rozczarowaniem cofnęła dłoń. Zapragnęła teraz tylko tego, by wszyscy oni wyszli
z sali do szatni i zostawili ją samą z Sebastianem.
Nie wiedziała,
czy bardziej dlatego, że mobilizowała ją świadomość kamer, czy dlatego, że po
prostu znów rozpalił ją penis Sebastiana.
Ale nie wyszli.
Stali i patrzyli a ona rozumiała, że to co na sekundę przyszło jej do głowy,
burząc krew w żyłach, pozostanie tylko niespełnioną fantazją. Choć nie miała
pewności czy i w bardziej kameralnej sytuacji odważyłaby się ją spełnić.
Siłą zmusiła
się do opanowania swych myśli. Cofnęła dłoń, ale jeszcze coś jeszcze przyszło
jej do głowy. Przechyliła się nieco w przód.
- A i tyłeczek
też niczego sobie – oznajmiła siląc się na spokojny ton i ścisnęła pośladki
Sebastiana, czując wypływający na twarz uśmiech, choć z pewnością nie
dorównywał jej rumieńcowi.
Wyraźnie
zaskoczony licealista drgnął. Jego twarz przybrała wyraz lekkiego zawstydzenia.
- Ale pani
zboczona – nie przepuścił okazji Bartek, by dopiec nieco nauczycielce. Mimo
wszystko Kamila odczuła jego pewną zazdrość, jak i podniecenie.
- To nie ja
stoję tu wciąż nago, eksponując swoje genitalia – tym razem nie odpuściła,
odstępując Sebastiana o krok i czując rumieńce na twarzy.
Skoro oni nie
palili się do wyjścia, to musiała ona. Inaczej się nie dało. Emocje nawarstwiły
się zbyt mocno, by ta szopka mogła trwać dalej. Albo ona sam na sam z
Sebastianem, albo…
Zrobiła krok ku
wyjściu i nagle poczuła jakiś ruch za sobą. Zawahała się i odwróciła głowę za
siebie, ale za późno.
- Skoro pani
mogła… - usłyszała głos Sebastiana.
A w ślad za nim
poczuła uderzenie w pośladek. Może i nie za mocne, ale z pewnością odczuwalne. Totalnie
zaszokowana zachwiała się na nogach, otwierając szeroko usta i nie wiedząc jak
zareagować.
- Seba, no co
ty… - wokół rozległ się śmiech i kolejne brawa.
- Jeden do
jednego a ja zmykam do szatni – oświadczy długowłosy blondyn i zgodnie z
zapowiedzią jak strzała pomknął przed siebie.
Wciąż
zaskoczona ruszyła jego śladem, niepewnie poprawiając majtki z tyłu, mając
świadomość, że i reszta chłopaków zaczęła się zbierać.
Krępujący marsz
przez salę i szatnię, w towarzystwie pięciu nagich chłopaków zakończyła chwilę
później na zewnątrz całego budynku, co skwitowała głębokim oddechem i otarciem
potu z czoła.
Niestety,
Patryk został wewnątrz wraz z kolegami. Nie pozostało jej nic innego, by z
nieco zwieszoną głową udać się do hotelowego pokoju.
Pierwsze co
zrobiła, to sprawdziła komórkę. Na wyświetlaczu widniało kilka minut po
czternastej. Zostały niespełna cztery godziny.
Rozdział 5. Konsylium licealnych
ginekologów.
Prysznic, nawet
ze sporą domieszką chłodnej wody nie ostudził jej zapałów. Przyjęła ten wniosek
do świadomości, tak z pewną ekscytacją, jak i przestrachem.
Krążyła po
swoim małym pokoju hotelowym i gorączkowo starała się coś wymyślić. Była blisko
jakiejś akcji z Sebastianem. Wcześniej rozmyślała o jakiegoś rodzaju finale z
Patrykiem. Nic nie wypaliło. To znaczy, jeszcze nie wypaliło. Ale było jasne,
że opcja jakiegoś hm… Romansu ze Sebastianem pod prysznicami uciekła w siną
dal.
Tylko momentami
wracał jej rozsądek, zadający jedno trzeźwe pytanie. O czym ona w ogóle myśli i
co bierze pod uwagę? Aż tak bardzo weszła jej ta sprawa na ambicję? Czy już
zapomniała o tych wszystkich negatywnych aspektach? O licealistach,
licealistkach, koleżankach z pracy i przede wszystkim, własnej przyzwoitości?
Nie… Ale co by
się nie działo, musi zaryzykować i spróbować wycisnąć z tej niezwykłej przecież
w jej życiu bajki jak najwięcej. Może nie tyle, by przekraczać granice, ale
choćby spróbować do nich dotrzeć.
Ubrała się.
Włożyła bieliznę a potem wyciągnęła z szafki pudełko świeżych, nieużywanych
pończoch samonośnych. Z pewnym pietyzmem włożyła je na nogi i przejrzała w
lustrze.
Wyglądała
dziwkarsko. Gdyby miała pokazać się tak uczniom i dać się nagrać… Gdyby mieli
widzieć to wszyscy licealiści, którzy wybrali się do Francji…
Zapragnęła aż
wyjść tak ubrana, czy raczej rozebrana z pokoju na korytarz. Ale powstrzymała
się i włożyła sukienkę. Może nie mini, bo takich nie używała, ale względnie
niedługą, odsłaniającą kolana i fragment nóg nico powyżej.
Szpilki na nogi
i można było wyjść. Skierowała się w stronę pokoju zajmowanego przez dwójkę
uczniów i zapukała. Nie wiedząc nawet, czy ktoś jest w środku.
Szczęśliwie
otworzył jej długowłosy blondyn.
- Sebastian,
jeśli mogę prosić, wyjdź na korytarz – odezwała się cichym głosem.
Wyszedł,
zamykając drzwi.
- Patryk też
jest? – zapytała, nim zdążył załapać o co chodzi.
- Przyszedł
przed chwilą, bierze prysznic – poinformował.
- Świetnie –
faktycznie wszystko grało jak trzeba. – Mam do ciebie w takim razie prośbę. Czy
możesz zamontować kamery w waszym pokoju a potem przyjść do mnie?
- Mogę… -
odparł z zawahaniem i zaciekawieniem. Ale pohamował się z pytaniami.
- W porządku,
wobec tego, czekam u siebie.
Odwróciła się i
pomaszerowała do siebie. Usiadła na skraju łóżka, niecierpliwie odliczając
kolejne minuty. Niemal w tym samym momencie, gdy wyświetlacz na telefonie
oznajmił godzinę piętnastą, rozległo się pukanie do drzwi.
- I jak? –
zapytała.
- Wszystko gra.
Mogę to sprawdzić u pani.
- Dobrze. Tylko
pospiesz się, jeśli możesz, ale wcześniej poinformuj Patryka, że przyjdę do
niego jak wszystko będzie gotowe, by odebrać zdjęcia, dobrze?
Zdumienie i
lekki uśmieszek na jego twarzy obudził w niej poczucie wstydu. Zamknąwszy drzwi
po raz kolejny uświadomiła sobie, że robi z siebie idiotkę. Że z mitu
porządnej, zimnej królowej zostaje tylko… Sam mit.
Ale nie było
już odwrotu. Zresztą nie pomyślała nawet o czymś takim. Z pochmurną miną
patrzyła jak czas ucieka do przodu.
Niespełna
dziesięć minut minęło, nim Sebastian załatwił wszystko jak trzeba i pozostał w
pokoju nauczycielki, mając przed sobą włączonego laptopa.
A ona, z
drżeniem w sercu zapukała raz jeszcze w drzwi pokoju swych podopiecznych.
- Proszę! –
usłyszała.
Weszła do
środka, stukając obcasem. Westchnęła głęboko po raz ostatni. Tym razem to ona,
po raz pierwszy w tej historii wypracowała swój scenariusz, ale przecież nie
wszystko zależało od niej.
No, ale od niej
zależało jak daleko przesunie granice.
- Dzień dobry –
przywitała się z siedzącym przy stoliku Patryku.
- Cześć –
odparł niedbale, od początku wczuwając się w swą rolę.
- Przyszłam po
odbiór zdjęć. Powinny już być dzisiaj.
- I są. Proszę
bardzo – podał jej naprędce przygotowaną kopertę.
- Cieszę się –
odpowiedziała krótko, nie zaglądając w ogóle do środka.
- Nie przejrzy
pani? – zapytał.
- Ufam twojemu
talentowi i fachowości. Wczoraj bardzo dobrze poprowadziłeś sesję. Jestem
pewna, że twoja praca przyniosła odpowiedni rezultat.
Coraz dziwniej
czuła się stojąc jak petentka przed rozwalonym na krześle uczniem. Przez te
dziesięć lat pracy w zawodzie życie nauczyło ją czegoś innego.
- Cieszy mnie
to, choć trochę dziwi – odparł, obrzucając jej sylwetkę pewnym spojrzeniem.
Mimo, że jego
oczy były spokojne, poczuła się rozbierana przez niego, tak, że przez skórę
przeszły ciarki. Właśnie tak to na nią podziałało, mimo tego, że przecież w
trakcie tej wycieczki a dokładnie w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin
widział ją już nago i to dwukrotnie.
Chociaż w sumie
jego zachowanie… Daleki był od okazywania jakichś większych emocji. A może było
na to jeszcze za wcześnie?
Ale dla niej
nie było. Czas gonił, bezcenne minuty uciekały.
- Mam zaufanie
– powtórzyła. – Teraz do omówienia pozostała jeszcze jedna kwestia.
- Tak? -
zmrużył oczy.
- Kwestia
zapłaty – wyjaśniła.
- Powiedzmy, że
chciałbym policzyć sobie za to dwieście złotych – palnął chyba trochę bez
namysłu.
- No właśnie –
pokiwała głowa, przestępując nerwowo z nogi na nogę. – Wczoraj sygnalizowałam,
że przy nauczycielskiej pensji trzeba uważnie wydawać każdą złotówkę…
- Czy to
oznacza, że ta kwota stanowi dla ciebie problem? – zapytał lekko zdziwiony.
- Cóż… -
przekrzywiła nerwowo głowę, starając się opanować. – Być może istnieje inna
forma zapłaty, którą byłbyś zainteresowany?
Trafiła w
sedno. Drgnął, zdradzając wreszcie jakieś emocje. Spojrzał na nią, ale wciąż
milczał.
Milczała i ona
nieco zdeprymowana. Spodziewała się trochę innej reakcji.
Nie było
wyjścia. Robiąc dobrą minę do złej gry, sięgnęła dłonią w dół, chwyciła rąbek
sukienki i zaczęła ją unosić. Bez pośpiechu, centymetr, po centymetrze. Aż
patrzącemu na to przedstawienie Patrykowi musiała ukazać się wreszcie koronka
znamionująca koniec pończoch. Dalej znajdował się już tylko wstęp do raju.
- Czy to jest
właśnie twoja oferta? – zapytał z wolna.
- Czy wszystko
zawsze musisz ustalać dosłownie? – zapytała subtelnie, chociaż postawa Patryka
dziwiła ją coraz bardziej.
Ale nie
ustępowała. Chociaż w tej sytuacji… Robiąc zdecydowanie erotyczny gest,
podciągając wysoko sukienkę, stojąc przed własnym uczniem… Poczuła poniżenie,
mieszające się ze zwyczajowym w tej sytuacji podnieceniem.
- Kim jesteś z
zawodu? – zapytał zaskakująco.
- Nauczycielką
– odpowiedziała.
- A więc
przedstawicielką… Bardziej rozwiniętej części społeczeństwa? Osobą
wykształconą, o sporej wiedzy, inteligentną… Może nie dzisiaj, ale kiedyś
profesorowie byli elita społeczeństwa, mam na myśli także nauczycieli w
liceach.
Dłoń puściła
sukienkę. Zdezorientowana Kamila nie wiedziała co odpowiedzieć. Przecież miał
wszystko podane na tacy, o co mu więc…?
- Nie rozumiem
o co ci chodzi – wyznała szczerze.
- Ja także nie
wiem o co ci chodzi. Wolałbym zapytać.
- Tak…? –
spojrzała wyczekująco.
- Przyszłaś
tutaj, bo nie masz pieniędzy, czy po prostu chcesz mi dać dupy? – zapytał
bezczelnie.
Jej spojrzenie
wyostrzyło się. W co on grał? Czy nie mogło być tak, że zaplanował sobie ten
scenariusz inaczej? Tak by to wyglądało…
- A czy jest
jakaś różnica?
- Owszem jest.
Bo chcę wiedzieć, czy chcesz dać mi się przelecieć z powodu ubóstwa, czy też
dlatego, że to lubisz.
I on patrzył
nauczycielce prosto w oczy. A ten wzrok przypominał jej, że ma do czynienia z
własnym uczniem. Choć mocno wyjątkowym, bliskim, także fizycznie, to jednak z
uczniem. Który teraz chciał rozgrywać wszystko na własnych zasadach.
I to wszystko sprawiało,
że poziom poniżenia rósł z każdą sekundą. Rósł jak płonący rumieniec na twarzy.
- Czego ode
mnie oczekujesz? – zapytała wprost.
- Wypnij swój
tyłeczek – zażądał natychmiast.
Acha… Ot, młody
licealista żądny wrażeń. Wrażeń i satysfakcji. Satysfakcji z powodu wydawania
takich właśnie poleceń swojej atrakcyjnej nauczycielce. O to mu chodziło…
Powoli
odwróciła się, czując jednak pewną konsternację. Dostosowywała się do dość
bezczelnych poleceń swego ucznia. W sumie sama chciała przesunąć granicę, ale
liczyła na to, że akcja będzie wyglądać inaczej.
Poczuła jak on
od tyłu zadziera jej spódniczkę tak, że z pewnością ukazały mu się majteczki.
Drgnęła. Choć miała to być scena filmowa, to co pomyślał sobie o nauczycielce?
I on i oglądający to wszystko Sebastian?
- Odpowiesz mi
w końcu? – usłyszała pytanie, czując jednocześnie palce Patryka wdzierające się
pod majtki.
- Jakie? –
zapytała, odwracając głowę.
- To, które już
zadałem. Mam cię przelecieć za fotki, czy dlatego, ze tego chcesz?
- A nie możesz
mnie po prostu przelecieć?
Boże, ile trudu
kosztowało ją wygłoszenie tej kwestii… I sama nie wierzyła, że ją wygłosiła tak
bez skrupułów.
- Nie, Kamilo.
Odpowiedz mi.
- Skoro tak… -
poczuła mętlik w głowie i utratę zdolności do logicznego rozumowania. Skoro
chciał to usłyszeć, skoro było mu to czegoś potrzebne… - Chcę, żebyś mnie
pieprzył.
- Ty? –
zapytał, co wprawiło ją w zdenerwowanie. – Nauczycielka?
- Tak, jestem
nauczycielką. Czy nauczycielki nie mogą się po prostu pieprzyć? – rumieniec
wstydu i poniżenia zalał jej całą twarz.
Chciała go
ukryć przed światem, ale się nie udało. Patryk zaskakującym ruchem, pociągnął
ją za włosy i ustawił frontem do siebie, by następnie…
- Otóż to,
Kamilo. Jesteś nauczycielką a tak naprawdę prawdziwą dziwką. I powinnaś się
leczyć!
Jej policzki
rozgorzały jak ogień w piecu. Czy on to powiedział, w kontekście zupełnie
niezrozumiałego dla niej scenariusza, czy też dlatego, że tak myślał naprawdę?
W każdym razie,
fakt, że takie słowa rzucił w nią jej własny uczeń…
Poczuła, że
traci oddech. Jak miała zareagować? Próbować ratować scenariusz, którym
kompletnie się nie odnajdywała, czy tez przyjąć postawę godną nauczycielki?
- Odwołaj swe
słowa! – wyrzuciła z siebie wbijając w ucznia twardy wzrok.
- Nie ma mowy –
zaprzeczył kategorycznie. – I muszę cię poinformować, że nie dam ci tej
satysfakcji, by zaspokoić twoją dziwkarską żądzę.
- Jeśli jeszcze
raz nazwiesz mnie dziwką… - zaperzyła się oszołomiona.
- Jesteś dziwką
i po co to ukrywasz? – rzucił jej w twarz ona stała jak oniemiała. Skończyły
się jej argumenty, kolejnym mogło być tylko i wyłącznie spoliczkowanie
bezczelnego nastolatka
Ale nie
potrafiła tego zrobić. Zamiast tego spuściła wzrok w dół i oszołomiona skierowała
się ku wyjściu.
Potrafiła tylko
się jeszcze zdziwić, że jej nie dogonił, nie spróbował niczego wyjaśnić,
zatrzymać jej. Tak, jakby do końca łudziła się, że to gra, że zaraz wszystko
wróci do normy, do tego ich projektu, na którego ukończenie zostało im nieco
ponad dwie godziny.
Krew wrzała jej
w żyłach, jak rzadko kiedy, gdy przekraczała drzwi do swego pokoju. Sebastian
nawet o nic nie pytał, po prostu wyłączył sprzęt i wyszedł. A ona sama usiadła
na łóżku kompletnie nie wiedząc co o tym myśleć.
A poprzez szok,
który jej się udzielił, racjonalne myślenie jako takie, w ogóle było mocno
utrudnione. O co chodziło Patrykowi? Co miał na myśli? Dlaczego tak się
zachował i storpedował cały scenariusz, który, choć nie ustalony, musiał być
przecież tak czytelny, że bardziej przejrzystej sytuacji Inie dało się
stworzyć.
I przez to
wszystko, uwalił chyba także film. Zerknęła na telefon. Dochodziła szesnasta.
Już… Mieli nieco ponad dwie godziny na to, by skończyć ten film, zmontować i
biegiem oddać komisji. Szaleństwo. Nie dość, że czasu brakowało, to Patryk
swoim zachowaniem jeszcze to wszystko utrudnił a w zasadzie chyba uniemożliwił.
Dlaczego?
Zaraz, zaraz… Czyżby przyszło mu do głowy, coś, co… Czy naprawdę swoim
postępowaniem chciał doprowadzić do tego, by ostatecznie nie zgłosili swojego
filmu w konkursie? Dlaczego? Czy w taki właśnie sposób chciał zadbać o jej
reputację? Niemożliwe, ale…
Doszła do
wniosku, że mogła spodziewać się po nim już chyba wszystkiego. Był
nieobliczalny, potrafił być kreatywny i zaskakująco nieprzewidujący a jednak
roztropny jak…
Pukanie do
drzwi przerwało jej rozmyślania. Gdy myślała, że nic już nie może jej zdziwić,
zaskoczył ją widok nieznajomego chłopaka. No dobra, nie do końca nieznajomego.
Jego twarz przewinęła się kilka razy na szkolnym korytarzu jej własnego liceum.
- Dzień dobry…
Mam dla pani list – oznajmił i nie czekając na odpowiedź wycofał się,
odchodząc.
Nieco
zdezorientowana cofnęła się na łóżko, otwierając kopertę. W środku znalazła
kartkę z zadrukowanym pismem.
Czytała i każde
słowo sprawiało, że jej oczy rozszerzały się. Był to coś na wzór urzędowego
pisma, czy jakiegoś powiadomienia. W każdym razie została zaproszona na…
„Badania
lekarskie w związku z zaburzeniem prawidłowej działalności umysłu, ze względu
na zbyt wybujałe fantazje seksualne, nie przystające osobie pełniącej tak ważną
dla społeczeństwa funkcję.
Podpisano: dr
Kowalczyk i dr Polczak.”
Jej twarz
zdradzała chyba wszystkie możliwe emocje. Boże drogi…!
Ona siedzi i
rozmyśla, nie wiedząc o co chodzi a tu… Okazuje się, ze chłopacy pomyśleli
dosłownie o wszystkim. Nawet o takiej dupereli, jak oficjalne pismo. Choć
przecież nie grało ono żadnego znaczenia dla filmu.
Chyba, że
kamery były zamontowane i tutaj. O tym nie pomyślała. W sumie Sebastian
przecież siedział tutaj długi czas sam. Mógł to zrobić. Aż rozejrzała się po
pokoju, ale niczego nie znalazła. Co jeszcze zresztą o niczym nie świadczyło.
Ale fakt, że
mogło tak być, ba… Że mogli te kamery zamontować na przykład już wczoraj i
śledzić ją, przy jej kompletnej niewiedzy… Było to tak samo oburzające jak i
niezwykle podniecające. Poczuła pierwszy od dłuższego czasu niezwykle mocny
ucisk w podbrzuszu.
To był pierwszy
z tych ekscytujących jak i jednocześnie ostrzegawczych sygnałów, że jest w stanie
zrobić niemal wszystko. Gdzieś w tym szaleństwie zaczęła zamazywać się jej
granica między filmem a rzeczywistością. Między tym, że fantazja fantazją, ale
uczniowie i ewentualni oglądacze są prawdziwi. Zresztą…
Zresztą w tym
akurat momencie, świadomość, że ktoś może obejrzeć mocno rozbierane sceny z jej
udziałem na wielkiej sali kinowej, przyprawiała ją bardziej o podniecający
zawrót głowy, niż o wstyd. Tak było…
Poczuła
przypływ gwałtownych emocji. Zerwała się z łóżka i niemal wybiegła z pokoju,
zamykając go na klucz. Z kopertą w dłoni, szybkim krokiem kierowała się
„gabinetu lekarskiego dr Kowalczyk i dr Polczak”.
Czyli pokoju
zajmowanego przez Mateusza i Patrycję.
Na drżących
nogach zbiegała po schodach by dostać się na piętro niżej. Naprawdę załamywały
się pod nią, ale nie przejmowała się zupełnie tym, że może zwracać uwagę obcych
osób. Skoro byli obcy… Poza tym, na korytarzu napotkała takie w liczbie dwóch.
Ciężko
oddychając, niecierpliwie szukała odpowiednich drzwi. Po kilkudziesięciu
sekundach stanęła przed nimi, czując, że serce łomocze w piersi jak rzadko
kiedy. Zapukała.
Mateusz i
Patrycja… Boże, co to za pomysł… Nie dość, że Mateusz był akurat tym z jej
uczniów, który nie brał udziału w rozpuście w Antonówku, to jeszcze Patrycja
była jej niemal obca, choć oczywiście nie do końca. Była w klasie, z którą
Kamila prowadziła zajęcia z języka polskiego, więc…
Więc była to
znajomość najgorsza z możliwych. Bo w takich sytuacjach, albo z kimś bardzo
bliskim, albo zupełnie obcym, który mógłby zrobić co swoje a potem wyszedł i
zniknął z jej życia raz na zawsze.
A tu… Patrycja,
którą widywała na lekcjach i po ten wycieczce też już za kilkanaście dni
zobaczy ją w szkolnej ławie.
I ta Patrycja
zaraz weźmie udział w…
- Tak? –
usłyszała sympatyczny, choć chyba zdradzający pewną tremę żeński głos, gdy
drzwi się otwarły.
- Dzień dobry –
wygłosiła, karcąc się w duchu za totalny brak opanowania. – Dostałam wezwanie…
- Ach tak,
wobec tego proszę wejść – uchyliła drzwi szerzej.
Duże, żywe i
błyszczące oczy jednej z najlepszych uczennic liceum, przyprawiły ją o ból
głowy. Tak, to poniżenie, które czuła od dłuższego czasu, znów dawało znać o
sobie.
Jedna rzecz.
Patrycja była z pewnością sympatyczną, porządną dziewczyną i to był ten plus,
który… Jednocześnie stawał się minusem. Co ona zdążyła już sobie pomyśleć o
licealnej nauczycielce i co pomyśli za chwilę…?
Stukot obcasów
rozbrzmiewał w pokoju. No i właśnie… Co to będzie za chwilę? Bo przecież nie
ona w tym momencie pisała scenariusz. Dając się ponieść pomysłowi uczniów,
jeszcze czytając wiadomość i idąc tutaj, w ogóle się nad tym nie zastanowiła.
- Dzień dobry.
Pani wybaczy, że nie poproszę by pani usiadła. Uważam, że to będzie zbędne. – siedzący
za stolikiem Mateusz zaskoczył ją tymi słowami.
Czując, że musi
się choć trochę opanować. Jak śmiesznie to wyglądało, gdy dwójka
osiemnastolatków zachowywała się o niebo spokojniej, niż dorosła nauczycielka
czująca, że jej oczy są non stop szeroko otwarte i zdradzają… No, wiele rzeczy.
Dekoncentrację, jakieś rozedrganie, nerwowość i przede wszystkim trudności z
brakiem opanowania…
Czyli to
wszystko, czego z pewnością nigdy nie widzieli u niej w szkole.
Świadomość tego
sprawiła jednak, że choćby w jakimś stopniu udało się jej przywrócić
opanowanie. Przynajmniej na pozór. By nie robić z siebie ostatniej idiotki.
Którą zrobiła
przecież i tak, przychodząc do pokoju, przyznając się poniekąd przed obcymi
osobami do chęci zagrania w jakiejś scenie erotycznej. I to chyba nie takiej
łagodnej.
- Cieszę się,
że pani przyszła – odezwał się ponownie Mateusz. – Mam nadzieję, że wspólnie
rozwiążemy pani problem.
O dziwo, jego
głos był spokojny, tak samo jak i wyraz twarzy. To była jakaś paranoja…
Spokojny Sebastian, trzeźwy Patryk a teraz jeszcze Mateusz. Wszyscy zachowywali
się tak, jakby codziennie kręcili filmy erotyczne z kolejnymi nauczycielkami…
- Nie jestem
pewna, czy mamy do czynienia z jakimś problemem – zaoponowała, wzorem „doktora”
również siląc się na spokój.
- Najczęściej
takie są właśnie objawy osoby uzależnionej od czegokolwiek. Nie widzą oni
żadnych problemów. Dostrzegają go gdy jest już za późno – skwitował licealista.
- Świetnie –
zareagowała dość sardonicznie. – W takim razie jak rozwiążemy mój problem?
- Przebadamy
panią, mam nadzieję, że będzie pani dość… Pomocna.
- Na czym ma
polegać to badanie?
- Na początek
zadamy pani kilka pytań, w porządku?
- Proszę bardzo
– wzruszyła ramionami, czując się coraz bardziej absurdalnie.
Patrycja
krążyła gdzieś z tyłu. Kamila nie odwracała głowy, więc nie widziała czym
zajmuje się młoda licealistka. Swą uwagę skupiała na Mateuszu, którego
pamiętała jeszcze z czasów, gdy wyróżniał się tylko wzrostem i niczym innym. A
teraz… Przybyło mu kilka kilogramów i to raczej nie postaci tłuszczu. I ogólnie
sprawiał wrażenie jakby bardziej ogarniętego a co za tym idzie, przystojnego.
Nic dziwnego,
że był w stanie zdobyć taką dziewczynę jak Patrycja.
- No to
zaczniemy… Mam nadzieję, że będzie pani odpowiadać uczciwie, dobrze?
- Oczywiście –
zapewniła i od razu zaczęła rozpalać ją także ciekawość.
- Jak często
uprawia pani seks?
- Hm… - zatkało
ją takie bezpośrednie pytanie rzucone w końcu przez ucznia z jej własnej klasy.
– To zależy…
- No na
przykład w tygodniu… Ile by to było? – spojrzał jej prosto w oczy.
- Raz… Czasem
dwa. Chyba tyle.
Prawda. Okres
pewnego szaleństwa skończył się jakiś czas temu. Była związana z Danielem już
od czternastu lat. Największa fala namiętności musiała już trochę opaść.
- Czy stosuje
pani jakiś zamiennik seksu?
- Co ma pan na
myśli? – wzięła głęboki oddech.
- Masturbację –
wyznał bez ogródek.
- Nie… -
zawahała się.
- A to dziwne,
widzi pani, bo według naszych informacji, przyznała się pani do masturbowania
się nie dalej jak wczoraj. Miała być pani uczciwa wobec nas… - znów spojrzał
jej w oczy.
- To nie tak –
zalała ją fala gorąca a rumieniec powrócił na twarz, który to już raz tego
dnia? – Czym innym jest pytanie o regularne stosowanie masturbacji a czym innym
raz na jakiś czas.
Boże, czy ona
naprawdę opowiadała to swojemu uczniowi i to akurat temu, z którym nie zdążyły
połączyć ją bliższe stosunku, w przeciwieństwie do Patryka i Sebastiana?
Jeszcze, jakby
było mało, Patrycja swobodnie usiadła obok swojego chłopaka, wpatrując się w
stojącą przed stołem, niczym osądzana przestępczyni, nauczycielkę.
- No to niech
pani odpowie, jak często się pani masturbuje? – nie ustępował.
- A czy to
naprawdę ma jakieś znaczenie? – zmieszana zastosowała kobiecy unik.
- Proszę pani,
niech pani pozwoli, żebyśmy to my oceniali co ma znaczenie a co nie. Gdyby nie
miało, nie zadawalibyśmy takiego pytania, to chyba oczywiste, prawda?
- Dobrze,
rozumiem… Raz, może dwa, albo trzy razy w roku – skapitulowała. Kompletnie
zawstydzona wyjawieniem tak intymnej tajemnicy spuściła wzrok, niczym
przyłapana na czymś dwunastolatka.
- Rozumiem już
wszystko – oświadczył Mateusz.
- Co pan
rozumie? – wydukała nieufnie i opornie nauczycielka.
- Uprawia pani
seks zbyt rzadko w stosunku do własnych potrzeb i fantazji.
Zbladła na
chwilę a potem rumieniec na jej twarzy powrócił ze zdwojoną siłą. Czy to żart,
czy nie, czy to film, czy cokolwiek, ale… Ale jej licealny uczeń otarł się
niebezpiecznie blisko o prawdę.
- Proszę nie
robić ze mnie jakiejś zboczonej frustratki – zareagowała nieco ostrzej. – Poza
tym co to ma wszystko wspólnego, albo może mieć z…
- Nikt nie robi
z pani frustratki – odezwała się szybko Patrycja. – Zresztą zaraz zbadamy panią
poważniej i wszystko będzie jasne.
- Zbadacie? –
Kamila zmrużyła oczy. – Na czym będzie polegać to badanie?
- Już mówimy –
oboje wstali z miejsca niemal równocześnie i podeszli do niej. – Niech się pani
rozbierze.
- Jak to
rozbierze? Czy…
- Niech pani
zdejmie koszulę – zaordynował Mateusz.
Nie wiedziała
co odpowiedzieć. Podskórnie czuła, że taka prośba padnie prędzej, czy później.
No a mając przecież na uwadze film, nie mogła za bardzo się sprzeciwiać.
Chociaż to akurat towarzystwo przyprawiało ją o niesamowite skrępowanie.
Rozpięła
guziki, zdejmując koszulę. Pozostała tylko w biustonoszu, ale…
- Stanik też
proszę zdjąć – wskazała palcem Patrycja.
- Nie rozumiem
– tym razem postanowiła wygłosić sprzeciw. – Nie rozumiem co to ma do badań,
przecież normalnie nie wykonuje się takich czynności. I co to za badania tak
naprawdę?
- Musi je pani
przejść pod kątem tego, czy ma pani odpowiednie kwalifikacje etyczne do pracy z
dorastającą młodzieżą – wygłosił ze śmiertelnie poważną miną Mateusz.
- Ale do tej
pory nikt tego ode mnie wymagał i wciąż nie wiem dlaczego mam się rozbierać,
jakby tych badań nie można było przeprowadzić normalnie…
- Kiedyś nie
było takiej potrzeby, dzisiaj zmieniły się przepisy. Proszę nie robić problemu
i dostosować się do poleceń lekarzy – przekonywał Mateusz.
- Każdy musi
przejść takie badania – dodała Patrycja. - Nie możemy pozwolić by nie przeszła
ich osoba pełniąca tak ważną funkcję. To poważny kraj.
Pod tym naporem
nie była w stanie kontynuować protestu. Potrząsnęła tylko głową, ale jej dłonie
z niewielkim tylko oporem skierowały się w stronę pleców.
Rozpięła stanik
i zdjęła go z siebie powoli. Miała jednak spory problem z uwolnieniem swego
biustu i przez jakiś czas chowała go w dłoniach.
- Zapomniałam
powiedzieć, że spódniczkę też powinna pani zdjąć – dodała Patrycja z poważnym
obliczem, wpatrując się w twarz polonistki.
- To też
wymagania lekarskie? – próbowała zakpić Kamila.
- Tak, tam też
znajdziemy odpowiedzi na wiele pytań.
Chcąc nie chcąc
musiała opuścić dłonie. Jej biust ukazał się oczom pary zakochanych w sobie
licealistów a ona, kompletnie poniżona posłusznie zdjęła z siebie spódniczkę,
nie wiedząc, czego wstydzić się bardziej.
Tego, że
prezentuje parze uczniowskiej swoje nagie piersi, czy tego, że jeśli chodziło o
dolne partie ciała, widzą ją w tak perwersyjnym wydaniu. Majtkach i samonośnych
pończochach.
- I co my tu
widzimy, panie doktorze? – nieoczekiwanie dla Kamili, Patrycja stawała się
coraz odważniejsza. Nie znała jej od takiej strony.
- Myślę, że
widzimy to samo.
Wstrzymała
oddech, gdy oboje zbliżyli się d niej tak, że niemal stykali z jej ciałem. I
oboje niemal bezczelnie wpatrywali się w jej nagie piersi, jakby czegoś tam
szukając. Prze moment poczuła jeszcze większe poniżenie, niż wtedy, gdy
rozbierała się a później prowokowała Patryka. Na miłość boską…
- Pani Kamilo…
- zaczęła jakby nie dość pewnym tonem Patrycja, aby chwilę później przejechać
się po niemal kompletnie nagiej nauczycielce jak czołg. – Czy w szkole, gdy
prowadzi pani lekcje z nie zawsze pełnoletnią młodzieżą… Też tak pani sterczą
sutki?
A poniżenie,
które czuła do tej pory, było niczym wobec fali niesamowitego wstydu, która
przelała się przez ciało. Tak samo zmroził ją, jak i rozgrzał. Zamknęła oczy,
nie odpowiadając przez moment a serce podeszło jej do gardła. To prawda, sutki
sterczały, niezależnie od tego, czy ona sama akceptowała to, czy nie.
- Nie, nie
zawsze – odpowiedziała spokojnie.
Czerwona na
twarzy, traciła kontrolę nie tylko nad ciałem, ale i nad umysłem, widząc jak
para osiemnastolatków bez skrępowania gapi się na nagie cycki własnej
nauczycielki.
Z trudem
utrzymywała równowagę, stojąc na szpilkach. Jakby tego było mało…
- Mamy poważne
wątpliwości – stwierdziła Patrycja.
I jakby niczego
sobie nie robiąc, skubnęła lekko jeden z sutków rozebranej nauczycielki. Tym
razem Kamila w końcu drgnęła. Już otwierała usta by zaprotestować, ale…
- Niech pani
nie przeszkadza, to należy do naszej pracy – skomentował Mateusz.
Wiec nie
przeszkadzała, gdy palce Patrycji pozostały na jej piersiach dłużej, masując
delikatnie po całej ich powierzchni i nie przestając przy tym podrażniania
sutków. Delikatnych raczej, ale może właśnie dlatego, Kamili z trudem udawało
się utrzymać normalny rytm oddychania.
Delikatne ruchy
uczennicy spowodowały jednak, że nauczycielka po prostu musiała zamknąć oczy.
- Proszę o
pomoc panie doktorze, bo sama mam problem z diagnozą.
Kamila sapnęła
lekko na te słowa Patrycji i nie potrafiła opanować kolejnego westchnięcia, gdy
na jednej z piersi wylądowała dłoń Mateusza. Również on poszedł w ślady swojej
dziewczyny, ale jego ruchy były trochę bardziej stanowcze. Może tylko na
początku masował pierś nauczycielki, ale potem zaczął ją zdecydowanie mocniej
ugniatać, podrażniając sutki również silniej, niż Patrycja. Nie wzbraniał się
nawet przed ściśnięciem ich palcami.
- Pani doktor…
Czy uważa pani, że reakcje piersi pacjentki są prawidłowe w stosunku do
wykonywanego przez nią zawodu? – jak przez jakąś ścianę do uszu Kamili doszedł
głos Mateusza.
- Jeśli
sugeruje pan, że nie są standardowe, to mam podobną opinię… Cóż, będziemy
musieli wykonać drugie badanie.
- Jakie
badanie? – starała się zapanować nad ochrypłym głosem Kamila, otwierając oczy.
- Proszę się
położyć – wskazała na łóżko licealistka.
Może to te
dłonie, które sprawiały jej tyle skrępowania, ile przyjemności… Te dłonie,
które oderwały się nagle od piersi, sprawiły, że Kamila nie miała ochoty na
protesty. Czując niesamowity ucisk w podbrzuszu, położyła się na łóżku,
złączając nogi.
- Niech pani
rozłoży szeroko ręce – zadysponowała Patrycja.
I to polecenie
wykonała posłusznie, choć widząc zbliżającą się po obu stronach łóżka parę
nastolatków, doszła do wniosku, że coś tu chyba jest nie tak…
- Co robicie? –
zaprotestowała skonsternowana , gdy oboje przyciągnęli do siebie jej dłonie a w
ich dłoniach pojawiły się sznury.
- To część
badań, pani dłonie powinny zostać unieruchomione, niech pani nie stawia oporu –
wyjaśniła Patrycja.
Nie
sprzeciwiała się więc za bardzo, stawiając tylko nikły opór dla zasady,
podejrzewając, że kroi się coś niezupełnie dobrego. Gdyby miało być inaczej,
nie planowaliby żadnego związania jej. Ale co wobec tego konkretnie
zaplanowali?
Leżała zatem z
rozstawionymi szeroko rękoma, przywiązanymi do przeciwnych skrajów łóżka.
Unieruchomiona, bo gdyby coś… Mogłaby tylko bronić się nogami. Które zresztą…
- Proszę
rozłożyć nogi – zażądała stojąca nad nią Patrycja.
Uczyniła to
dość niechętnie, dobrze wiedząc, że skąpe majtki mogą w każdej chwili odsłonić
jej najintymniejsze części ciała. Rozłożyła nogi a w zasadzie stopy w jakimś
minimalnym stopniu, próbując złączyć kolana ze sobą.
- Ekhm… Kolana
też proszę… - Patrycja zasugerowała jakby słabszym nieco głosem.
Co Kamila
odebrała jako próbę naigrywania się z niej. Przynajmniej w jakiś sposób. Nie po
raz pierwszy w ciągu ostatnich chwil uznała, że najlepszym wyjściem jest
zamknięcie oczu. By nie widzieć tego, że leży niemal rozkrzyżowana na łóżku,
nie licząc pończoch, w samych majtkach, na oczach dwójki licealistów.
I nim ostrożnie
uchyliła kolana poczuła jak łóżko ugina się pod ciężarem jakiegoś ciała
wdzierającego się między jej nogi. Zareagowała błyskawicznie, próbując je
złączyć, ale za późno. Patrycja stanowiła w tym momencie przeszkodę już nie do
pokonania.
- Proszę się
nie wstydzić, ja tylko przeprowadzam badania – wytłumaczyła, sadowiąc się
wygodnie między jej udami i pochylając… Tuż nad majtkami.
- Uhm… I co z
tych badań wynika? – dobrze, że w takiej sytuacji było ją jeszcze stać na jakaś
ironię. Choć w sumie to i tak lepiej, niż gdyby zaprotestowała wyraźniej,
innymi słowami.
- Prawdę mówiąc
niewiele widzę, coś mi przeszkadza… Pozwoli zatem pani…
Dłonie
licealistki chwyciły za majtki Kamili. Ta zareagowała gwałtownym drgnięciem.
- Naprawdę nie
sadzę, żeby to było potrzebne, dobrze? Nie, wypraszam sobie, co pani robi…?!
- Robię
dokładnie to co do mnie należy, rozumie pani?
Patrycja chyba
na moment zawahała się, ale chwilę później Kamila już jej nie powstrzymała. Nie
powstrzymała zdradliwego jęku i szeroko tym razem otwartymi oczyma patrzyła jak
majtki zjeżdżają z jej ciała. Licealistka położyła je starannie na boku, po
czym…
Po czym
powróciła do swego zajęcia. Ułożyła się między nogami Kamili, która próbowała
je wciąż złączyć, oczywiście bez szans na cokolwiek. Nie powstrzymała
gwałtownego wzdrygnięcia, gdy zobaczyła z jakim zainteresowaniem Patrycja
obserwuje kompletnie nagą, dostępną w każdy możliwy sposób cipkę prawie dwa
razy starszej nauczycielki.
Ciężko
oddychała, nie panując już nad ruchami swego ciała, ale to był dopiero
początek. Patrycja odczekawszy kilkanaście sekund, odwróciła głowę w kierunku
swojego chłopaka.
- Panie
doktorze, myślę, że jest coś ciekawego do obejrzenia. Może pan pozwolić?
Zaczerwieniona
Kamila z wyschniętymi wargami poczuła jak jej nogi rozjeżdżają się jeszcze
szerzej, praktycznie sprawiając jej ból, robiąc miejsca dla Mateusza, który
dość bezceremonialnie wepchnął się na łóżko i jeszcze bardziej wnikliwie niż
jego dziewczyna przyglądał się cipce swojej licealnej wychowawczyni.
- I co pan na
to, pani doktorze? – Patrycja wskazała chłopakowi właśnie to miejsce.
- Nie do końca
rozumiem co ma pani na myśli – głos Mateusza stał się jakby bardziej zamyślony.
- A proszę
bardzo…
Dialog poniżał
nauczycielkę niesamowicie, ale gdy chwilę później poczuła dotyk dziewczęcych
palców Patrycji na wargach sromowych, rozchylających je, nie powstrzymała jęku,
który tak przecież zdradzał jej bezradność i wiele innych uczuć w tej sytuacji,
gdy dwójka licealistów oglądała jej nagą i równie bezbronną cipkę, która na
dodatek…
- Chodzi pani o
ten nadmiar wilgoci? – Mateusz pochylił się tak, że nauczycielka poczuła jego
oddech na cipce.
- Dokładnie o
to, doktorze. Czy widział pan kiedyś coś podobnego?
Kamila mogłaby
przysiąc, że Patrycja z trudem stłumiła śmiech.
- To jest… To
jest naturalne, przynajmniej w niektórych przypadkach – odważyła się w końcu
wyrzucić z siebie.
- Acha… -
odpowiedziała krótko Patrycja tonem sugerującym brak wiary w słowa
nauczycielki.
- Pani doktor…
Może pani…?
Słowa Mateusza
były dla Kamili zdecydowanie niezrozumiałe, ale gest…
Wzdrygnęła się
i jęknęła, gdy palec Patrycji przejechał się bezceremonialnie, już konkretnie
po cipce. Zacisnęła mięśnie ud, ale nie była ich w stanie przesunąć nawet o
centymetr. Patrycja i Mateusz wpatrujący się w jej cipkę uniemożliwiali jej to.
Zresztą już nie tylko się wpatrywali.
- Proszę samemu
spróbować – usłyszała zachęcający głos Patrycji skierowany do Mateusza.
Była bliska
omdlenia, gdy i palce Mateusza zaczęły niby badać a w efekcie pieścić jej
cipkę. Nawet nie pozorował badań. No, może pozorował przed swoją dziewczyną,
która o dziwo, wcale nie sprawiała wrażenia zazdrosnej.
- A może pani
Patrycjo – odezwał się Mateusz, nie przerywając pieszczot. – Może pani spróbuje
inaczej i zda się na inne zmysły? Myślę, że wiem, w czym jest pani najlepsza…
Kamila mogłaby
przysiąc, że z ust Patrycji dobiegł ją stłumiony śmiech, ale to było najmniej
ważne. Bo swą uwagę skoncentrowała na intrygującym wezwaniu Mateusza a potem…
Potem znów nie
powstrzymała jęku, gdy jej faktycznie wilgotna cipka zetknęła się już nie z
palcami, ale z językiem licealistki. Tak, naprawdę, choć wydawało się to
niewiarygodne. Patrycja polizała jej cipkę wzdłuż. Raz, drugi i trzeci. A nawet
zetknęła się z nią swoimi zmysłowymi ustami, co doprowadziło Kamilę niemal do
konwulsji.
Ale prawdziwego
szoku miała doznać, gdy usta Patrycji oderwały się. A sama właścicielka
wydawała się być chyba nieco zdyszana.
- Panie
doktorze… Wciąż mam problemy z diagnozą… Może wypadałoby zorganizować jakieś
konsylium?
- Nie, nie
trzeba żadnego konsylium, Mate… Doktorze, proszę wrócić! – wyrzuciła z siebie
Kamila, ale na próżno.
Mateusz szybko
uniósł się z łóżka i skierował do drzwi. Z tego miejsca nie widziała ich, ale
usłyszała głosy. Nie minęło kilkanaście sekund, gdy jej poczucie wstydu
powiększyło się, o ile było to w ogóle możliwe. Mateusz wrócił z dwójką lepiej
ubranych chłopaków. Sebastianem i Patrykiem.
- Z czym macie problem?
– trochę pewny siebie a trochę jakby ironiczny głos Patryka znów doprowadził do
tego, że zamknęła oczy.
- Proszę
państwa, dość tej komedii, dobrze? – starała się podjąć interwencję w miarę
silnym głosem.
- To nie
komedia, to poważna sprawa – natychmiast usadził ją Patryk. – Skoro dwoje
najlepszych specjalistów nie potrafi wydać orzeczenia, to musimy porządnie
przedyskutować sprawę.
Teraz on zajął
miejsce, gdzie poprzednio leżał Mateusz. Uwalił się u boku Patrycji,
bezceremonialnie rozpychając nogi bezradnej nauczycielki. I równie bezczelnie
zaczął jeździć palcami po jej cipce. Podobnie, jak nie próżnująca licealistka.
Kamila nie
mogła się opanować. Jej ciało żyło własnym życiem wyrywając się spod kontroli
właścicielki. Uda próbowały się zaciskać, drżały. Ciało wiło się po łóżku a jej
usta rozchylały się wydając bezgłośne jęki. To wszystko przy zamkniętych
oczach, którymi nie potrafiła spojrzeć w twarz swoim licealistom.
- Już… Dość…! –
szepnęła w końcu nie mogąc znieść tego upokorzenia.
- Myślę, że za
dużo pani gada – Patryk natychmiast poderwał się z łóżka podchodząc w pobliże
głowy nauczycielki.
Nim ta zdążyła
się zorientować, w dłoniach ucznia pojawiła się jakaś szmatka, którymi, mimo
protestów przewiązał jej oczy.
Zszokowaną
Kamilę ogarnęły ciemności. Teraz jeszcze bardziej niż przez ostatnie minuty,
narażone była na niezwykłe bodźce dotykowe. Tym bardziej, że wkrótce obok jej
uszu znalazły się jakieś zawiniątka, przypuszczalnie części ubrania, albo coś.
W ten sposób także wrażenie słuchowe, choć nie wyłączone, zostały jednak w
jakiś sposób przytłumione.
A te nie
ustawały, bo Patrycja ponownie zaczęła się zabawiać jej cipką, ale tylko
palcami. Może wstydziła się w większym towarzystwie oralu.
Straciła
orientację kto, gdzie… Bo zbyt wiele rąk pojawiła się na jej ciele. Jeszcze
jedna na cipce, inna na nogach. Ktoś masował jej nagie piersi, podrażniając
sutki.
Choć całkowicie
zniewolona pragnęła by przestali poniżać ją w ten sposób, bezceremonialnie
zabawiając się jej kompletnie nagim ciałem na oczach bezlitosnych kamer… To z
drugiej strony ten dotyk tych kilku napalonych dłoni dawał jej sporo
perwersyjnej rozkoszy, tak z trudem ukrywanej. To był pomysł, to był ten strzał
na koniec filmu…
Tylko… Czy to
aby na pewno był już finał? Czy na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy coś
głupiego? Czy będą pamiętać o tym, że to wszystko się nagrywa i ma służyć
jednemu celowi? Czy, mimo tylu przekroczonych już granic, nikomu nie przyjdzie
przypadkiem na myśl, by pokonać i tą ostateczną?
Czy może
jednak, rozgrywając to wszystko tak zdumiewająco wspaniale, będą mieli wszystko
pod kontrolą do samego końca i już za chwilę, nadejdzie koniec tego
przedstawienia, wydadzą jakąś diagnozę i wszystko wróci do…
- Nie mam
pomysłu – usłyszała nagle przytłumiony głos Patryka. – Jest nas tu czworo i nie
umiemy podjąć decyzji, co z panią nauczycielką.
- Pozostaje
zatem rozszerzyć konsylium – z szokiem przyjęła do siebie słowa Mateusza. – Na
zewnątrz mamy kolejnych specjalistów…
- Nie! –
zaprotestowała w końcu. – Przyjmę diagnozę, jaka by ona nie była i pogodzę się
z nią!
- Hm… Musimy
się naradzić… - do jej uszu dobiegł głos Patryka.
- Te słowa
dowodzą, ze chyba jednak wszystko jest w porządku – to był Mateusz.
- Tak? Ja tam
nie wierzę pacjentce. Proponuję poddać ją jednemu, ale za to bardzo konkretnemu
badaniu.
- Popieram –
usłyszała po raz pierwszy chyba głos Sebastiana.
Milczała,
wsłuchując się w odgłosy dobiegające z pokoju. Jakieś mamrotanie, przestawianie
czegoś, kroki… Nikt w trakcie tej minuty, czy dwóch nie dotykał jej ciała.
Dopiero po tym czasie łóżko znów się zatrzęsło i ktoś wgramolił się między jej
nogi, rozsuwając je uprzednio.
Poczuła
narastający niepokój. Czy to nie było właśnie to, co przyprawiało ją o ból
głowy? Bo tak przecież…
- Aaaach…! –
wydostał się z jej ust jęk, gdy nieoczekiwanie znów poczuła język na swe cipce.
Ale to już nie
było pozorowanie badania. To był język krążący w tym intymnym miejscu
zdecydowanie, wprawnie, wiedzący co ma robić. Liżący jej cipkę zniewolonej pani
profesor w jednym konkretnym celu. Liżący namiętnie a jednocześnie intensywnie.
Bez przerwy.
Mineta nigdy
nie była dla niej Bóg wie jakim przeżyciem. Oczywiście od czasu, do czasu… Ale
tylko przez chwilę. Wolała gdy Daniel po kilkudziesięciu sekundach przechodził
do innych działań. A tutaj… Język działał sprawnie, jakby nawet fachowo
koncentrując się na najbardziej wrażliwych miejscach. Doprowadzając do…
- Aaaach…!
Fakt, że nie
była powstrzymać jęków, przynajmniej czasami, doprowadzał ją do rozpaczy. Ale
nie umiała i tyle. Rumieniec zalewał jej twarz, gdy uświadamiała sobie, że
świadkami jej rozkoszy są trzej uczniowie i jedna uczennica.
I co
najważniejsze… Ona sama nie miała pojęcia, kto usadowił się między jej nogami i
kto tak wprawnie, na oczach szkolnych towarzyszy doprowadza ich wspólną
nauczycielkę do coraz silniejszej rozkoszy.
A na dodatek…
Gdy ona sama uznała, że mineta, choć bardzo podniecająca, osiągnęła już ten
punkt, gdy sprawiała jej najwięcej rozkoszy, przeradzając się w trochę rutynowy
schemat, coś się zmieniło.
Usta oderwały
się od jej cipki a w to miejsce natychmiast pojawiły się palce. Ale nie bawiły
się już wargami, tylko niemal od razu…
- Aaaach…! –
jęknęła, drgnąwszy gwałtownie.
Tak,
praktycznie od razu zaczęły wdzierać się w głąb. Zwinne, gorące palce. Palce bo
do pierwszego torującego drogę i sprawdzającego jak jest tam w środku, ku
osłupieniu szanownej pani profesor szybko dołączył drugi.
Dołączył dając
nauczycielce to, czego jej brakowało. Szerokość, obwód grubego penisa, jakiego
z pewnością w życiu nie zaznała. Tylko Daniel robiąc jej palcówkę rozdzierał
jej cipkę jeszcze silniej, ale czynił to nadzwyczaj rzadko. A teraz… Teraz
miała do czynienia z tym zjawiskiem tutaj. Ktoś z jej podopiecznych, pewnie
przez przypadek, pieścił ją w sposób, którego dawno nie uświadczyła a który od
dawna był jednym z jej ulubionych.
Jej cipka stała
się tak wilgotna, że palce wchodziły w nią coraz głębiej docierając daleko i
wypełniając jej wnętrze niczym dorodny penis. Ale na szczęście nie był to
penis. Były to palce, które dawały gwałconej w pewien sposób nauczycielce
nieziemską rozkosz.
Jęczała coraz
częściej a jej ciało wiło się na łóżku. Krępowała się, ale natura zwyciężyła.
Poza tym, po tym wszystkim… Po tych przeżyciach z dnia wczorajszego i z
dzisiaj... Po tym, gdy przecież tutaj przez już chyba kilkadziesiąt minut, od
początku, do końca posłusznie wypełniała poniżające polecenia Mateusza i
Patrycji… Czy było się jeszcze czego wstydzić?
Nie było. I
nawet świadomość kamer nie zablokowała gwałtownego orgazmu, który wstrząsnął
jej ciałem a rozłożone uda silnie objęły korpus chyba zaskoczonego tym wybuchem
ucznia, bądź uczennicę… Którym z nich by nie był ten, który doprowadził ją do
takiego stanu.
Palce
ostrożnie, powoli opuszczały jej cipkę, niemal milimetr po milimetrze, przez
kilkanaście sekund, aż wreszcie Kamila poczuła ulgę. Jej ciało zaległo
bezwładnie na łóżku, mimo, że krótko po orgazmie ktoś uwolnił jej dłonie z
więzów.
- No dobrze,
mamy już prawie siedemnastą, czas chyba na diagnozę – z trudem rozpoznała głos
Patryka.
- Uważam, że
reakcje pacjentki na znakomite wyczyny swoich uczniów są naprawdę zadowalające.
Słowa Mateusza,
sprawiły, że w pozostali z trudem pohamowali śmiech. Wyczuła to. I słyszała.
Leżąc wciąż bezwładnie na łóżku.
- Skoro tak i skoro
nie widzę sprzeciwu… To uważam, że powinniśmy wystawić pozytywną opinię,
prawda…?
- Prawda –
teraz dotarł do niej głos Sebastiana. – I skoro wszystko jest jasne, to wracamy
do swoich zajęć.
Usłyszała kroki
i odgłos otwieranych a potem zamykanych drzwi. Z całą pewnością Patryk z
Sebastianem udali się do swojego pokoju, dokonać ostatnich poprawek, montaży,
by złożyć całość w ręce organizatorów konkursu.
- Pani Patrycjo
a pani? – rozległ się głos Mateusza. – Jak ma pani zamiar spędzić dzisiejszy,
gorący wieczór?
- Zmartwię
pana, panie Mateuszu. Przypomnę, że mam jutro występ w konkursie biologicznym.
- Wcale mnie to
nie martwi. Z chęcią pomogę pani w ogarnięciu niektórych zagadnień
biologicznych…
- Panie
Mateuszu, by się pan wstydził…! Z większością zagadnień radzę sobie sama. Do
tego tak przy pacjentce…
- Może zatem
zostawmy pacjentkę i pójdźmy na jakieś zasłużone chyba pepsi?
Powoli
zbierająca się z łóżka Kamila zauważyła jak oboje licealiści wstają z krzeseł i
kierując jeszcze wzrok na gramolącą się nauczycielkę, opuszczają pokój,
zostawiając ją w nim samą.
Usiadła,
ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiedziała, czy kamery jeszcze pracują, czy
Patryk z Sebastianem dali sobie już spokój, ale nie dbała o to. Jakie to już
miało znaczenie?
Siedziała,
przerabiając w myślach to wszystko co tu się wydarzyło. Przychodząc tu, musiała
spodziewać się wielu rzeczy, ale takich…?
Sama nie była w
stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to wszystko do czego tu doszło,
nadaje się na film, czy nie? Ale to też nie miało znaczenia. Nie byłaby chyba w
stanie wyperswadować chłopakom tego wszystkiego, nawet gdyby doszła do takiego
wniosku, że jednak nie. Że jednak wysyłamy jakiś niekompletny film. Bo przecież
na wycinanie tej ostatniej sceny, montowanie czegoś innego, było już
zdecydowanie za późno.
- Mam to czego
chciałam – szepnęła do siebie, próbując wstać z łóżka, co nie należało do
najłatwiejszych czynności.
Zdemolowana,
rozbita, zniszczona tak psychicznie, jak i fizycznie przez kilka dobrych minut
mocowała się z włożeniem na siebie ubrania. Bielizny, spódniczki i koszuli. Z
trudem przyszło jej zapięcie guzików, ale miała w sobie jeszcze na tyle
świadomości, by nie paradować po hotelowych korytarzach z rozpiętą koszulą
odsłaniającą jej nagi brzuch i stanik.
Tak, jakby
wyszła wprost z jakiegoś porno studia.
Rozdział 6. Na oczach tysiąca ludzi.
Jak rzadko
kiedy, w Marsylii lunął deszcz. Ale Kamila nawet tego nie zauważyła. Spała jak
zabita, pewnie właśnie przez taką pogodę.
Obudziła się
później, niż zwykle, ale i to nie zmotywowało jej do opuszczenia łóżka. Była
dość otępiała, osowiała. Nie bardzo wiedziała, czy przez zbyt długi sen, czy
wczorajsze wydarzenia.
Zeszła z łóżka
niemal w południe. Wzięła prysznic i zrobiła sobie skromne śniadanie. Siedziała
w pokoju, nie mając specjalnej ochoty pokazywać się komukolwiek na oczy.
Przynajmniej w
stosunku do Patryka i Sebastiana nie była to taka pierwszyzna. Przecież to co
działo się wczoraj nie odbiegało od szalonej majówki w Antonówku. A w zasadzie,
to nawet nie zbliżyło się do niej. Ale tutaj warunki były inne.
No bo oprócz
tej dwójki byli jeszcze Mateusz i przede wszystkim Patrycja, o której
wiedziała, że jest dla niej pewnym autorytetem. Z reguły wnikliwie wsłuchiwała
się w głos pani profesor na zajęciach w szkole. No i co teraz?
Hm… W sumie, to
Patrycja, którą Kamila zawsze odbierała jako raczej grzeczną dziewczynę,
wczoraj zaskoczyła ją najmocniej. Czyżby się myliła? A może to trójka chłopaków
wywarła na niej jakiś większy nacisk i stąd jej zachowanie? A co, jeśli… Jeśli
nauczycielka była dla Patrycji nie tylko pewnym autorytetem? Jeśli ona…
Patrycja…
Potrząsnęła
głową, nie chcąc zawracać sobie niej sprawami, które już się wydarzyły i na
które teraz nie miała żadnego wpływu. W ogóle nie miała już na nic wpływu. Przecież
cel nadrzędny tego całego szaleństwa, film dawno został przekazany komisji.
Tak,
szaleństwo… Ciężko było uwierzyć w to, że uczestniczyła w czymś takim. Ba, że
to ona była główną pomysłodawczynią. Choć tak po prawdzie, to ona rzuciła tylko
w przypływie pewnej złości, niechęci, takie hasło, które oni a szczególnie
Patryk, podchwycili natychmiast. No, ale to nie miało znaczenia. Mogła przecież
storpedować to w każdej chwili.
Nie
powstrzymała machiny i teraz… Odliczała minuty, które pozostały jej do prezentacji
filmów i ogłoszenia zwycięzcy.
Setki osób,
wiele szkół z całej Europy. Filmików pewnie było od groma, może dwadzieścia,
może jeszcze więcej. Jakie szanse mieli, by wygrać? Miała nadzieję, że żadne.
Teraz tylko
pytanie, czy to wszystko miało sens. Czy cała ta perwersyjna szopka, która w
założeniu miała być porządnym prztyczkiem w nos tych pacanów z Brukseli, ukoiła
ją samą i dostarczyła satysfakcji?
Hm… Jeśli film
obejrzy tylko komisja, to cóż… Zemsta byłaby niepełna. Jeżeli film wygrałby i
obejrzeliby go wszyscy, to… To może dopiekałaby im bardziej, ale z ogólnego
punktu widzenia byłoby milion razy gorzej.
Przymknęła
oczy, sama nie wiedząc, jakiego werdyktu tak naprawdę oczekuje. Tak naprawdę
jedno o czym teraz marzyła, to jakieś wsparcie od Daniela. Rzuciła się na
głęboką wodę, postawiła pod ścianą. I teraz odczuwała… No, nie tyle strach, ile
jednak poważne wątpliwości. Poczuła się mocno zagubiona.
I nim rozległo
się pukanie do drzwi, jeszcze jedno zdążyło jej przyjść do głowy. Wciąż nie
wiedziała, które z jej podopiecznych, dokonało tego ostatniego, hm… Wyczynu.
Czyje palce doprowadziły ją do tego ostatecznego zniewolenia i dały jej taką
rozkosz.
Wstała z pewną
niechęcią. Domyślała się kto stoi za drzwiami. Koleżanki z grona pedagogicznego
nie odwiedzały jej, spotykały się w zasadzie rzadko. Zajęte swoimi klasami i
gdzieś jakoś trzymały się razem. Bez niej.
I gdy już
otwierała drzwi, uderzyło ją jeszcze coś. Że on… Że w zasadzie oni wszyscy. Ale
szczególnie Patryk. Miał wczoraj przynajmniej jedną okazję a tak naprawdę dwie.
I… I nie potraktował tych okazji jak możliwości do tego by przecież…
- Dzień dobry…
Mogę wejść?
Nie
odpowiedziała, uchylając tylko szerzej drzwi. Patryk wszedł przodem a ona
rzuciła okiem na dolną cześć ciała, apetycznie schowaną pod jeansami.
- Jak się pani
czuje? Po tym wszystkim? – stanął pośrodku i spojrzał w kierunku nauczycielki.
Zaskoczył ją
tym pytaniem. Spojrzała trochę nieprzyjemnie spode łba. Naprawdę go to
interesowało, czy było to obliczone na zrobienie dobrego wrażenia?
Nie… Co by o
nim nie mówić, potrafił się zatroszczyć z normalnego powodu. Taki miał
charakter. Trochę nieobliczalny, trochę wkurzający, ale jednak… Także dojrzały
i opiekuńczy.
- Dlaczego
pytasz?
- Pytam, bo dzisiaj
wyniki. O piętnastej mamy werdykt. Będzie impreza, prezentacja…
- Dziękuję,
lepiej byś mi tego nie przypominał… - odpowiedziała oschle, siadając ponownie
na łóżku.
Znów ją
zaskoczył. Przysiadł się i delikatnie objął ramieniem, jakby próbując, czy nauczycielka
wyrwie się z jego objęć.
Ale ona, choć w
jakimś geście samoobrony napięła mięśnie, nie uciekła. Potrzebowała tego chyba
za bardzo. A skoro nie było Daniela, tylko jego młodsza wersja…
Poddała mu się,
czując podświadomie, że to może obrócić się przeciwko niej. O ile takie
sformułowanie wchodziło w grę.
- Przedwczoraj
sama to pani wymyśliła, zaakceptowała wszystko, wręcz sama prowokowała… Ale w
porządku, rozumiem… - machnął ręką.
No właśnie.
Skoro rozumiał, to po co poruszał ten temat, co…? Trzeba była po prostu
skwitować wszystko jednym, wielce wymownym „baby”…
Zamknęła oczy,
kiedy wsunął palce w jej włosy. Nie sprzeciwiła się, wręcz oparła głowę o jego
ramię. To było tym, czego teraz pragnęła.
Ale chciała
jeszcze poznać odpowiedzi na dwie zagadki. Na jedną z nich… Brakło jej odwagi.
Nie wiedziała jak poruszyć. Za to drugą…
- Wczoraj…
Kiedy byłam u ciebie, po odbiór zdjęć – przypomniała mu tą sytuację.
- No… - mruknął
w kierunku jej włosów.
- Miałeś okazję
a zachowałeś się tak… Dlaczego?
- Nie wiem co
chce pani usłyszeć. Czy to…
- Prawdę –
wtrąciła.
- No więc z
jednej strony mieliśmy już w głowach praktycznie cały scenariusz. W sumie, to
nie wykluczał on sceny… Jaka by nie była. Ale nie chciałem. Chciałem to odegrać
jak trzeba.
- A z drugiej?
- A z drugiej,
pomyślałem sobie, że wycieczka wciąż trwa i zrobię to na przykład następnego
dnia.
Uniosła głowę,
spoglądając czujnie w twarz ucznia. Usiłowała nadać swemu obliczu wyraz
potępienia, czy czegoś w tym rodzaju, ale wyszło jej to chyba kiepsko.
- Żartowniś z
ciebie – mruknęła tylko.
I ponownie
wtuliła twarz w jego ramię . On przycisnął ją nieco mocniej a ona zastanawiała
się nad jego odważnymi słowami. Nie tak powinien zwracać się uczeń do
nauczycielki. Tylko, czy Patryk był dla niej zwykłym uczniem, jakich setki? Nie
był, to przecież oczywiste. Poza tym…
- Myślisz, że
jak ci się raz udało, to sobie możesz przychodzić i poruchać sobie kiedy tylko
chcesz? – palnęła, czując, że jej ciało wreszcie pobudza się do życia.
- A kto mówi o
ruchaniu? – jakby zdziwił się trochę.
- Ty. Sam to
powiedziałeś.
- Mówiłem o
czymś innym – stwierdził.
- O czym
zatem…?
Nie
odpowiedział. Przewrócił ją na łóżko. Poczuła sztywniejące mięśnie, ale jednak
nie stawiała oporu. Wolała rozstrzygnąć to słowami.
- Byłoby lepiej,
gdybyś jednak trzymał ręce przy sobie…
- Będę –
obiecał ku jej zaskoczeniu. – Wolę posłużyć się czymś innym.
I nim zdążyła
zareagować, bo ta wypowiedź zabrzmiała zdecydowanie zbyt wulgarnie a
przynajmniej tak jej się skojarzyło… Ułożył się u boku, podpierając łokciem i
delikatnie pocałował w policzek.
Drgnęła. Z
powodu pocałunku jak i uświadomienia sobie, że jej skojarzenie było błędne.
Czym znowu poczuła się zaskoczona.
Ale także
zdobywana i rozpieszczana. Tego pragnęła. Nawet jeżeli w roli głównej miał
występować jej uczeń a nie mąż.
Ale ten uczeń
był przecież w mocnym procencie kopią Daniela. To wbijała sobie do głowy, gdy
Patryk delikatnymi pocałunkami pieścił jej całą twarz. Czoło, policzki, górę,
dół, boki. Pieścił, rozgrzewając ją mimowolnie. Całował spokojnie, bez
szaleństw, zdecydowanie namiętnie, niż zachłannie.
Co było
kolejnym czynnikiem zaskoczenia. Zasadniczo od tej strony go nie znała.
I poczuła cos
jeszcze. Tą perwersyjną uległość, która już za chwilę miała przerodzić się w
chęć totalnego poniżenia. Jak wczoraj i przed. Jeszcze szybciej. Bo tu już nie
było kamer, tu już wszystkie chwyty były dozwolone. Tego już nikt nie kręcił,
nie było podstaw do tego by trzymać hamulce.
Nie do wiary,
że o takich rzeczach myślała, że doprowadził ją do nich licealista z jej
własnej klasy i to na pozór zwykły, jak wielu innych.
- Nie! –
musiała podjąć tą decyzję i uniosła się, przyjmując pozycję siedzącą.
On zbierał się
dużo wolniej, dlatego wykorzystała to niecnie. Przechyliła się lekko, strzelając
mu klapsa w opięty jeansami tyłek.
- To tak
molestuje pani swoich uczniów… - odezwał się tak zaskoczony, jak i chyba
rozochocony.
Wolała więc
wstać i wymknąć się z ewentualnego uścisku. Spojrzała w jego oczy, chyba mimo
wszystko zdezorientowane, nie wiedzące o co chodzi. Ale w sumie ona sama…
- Prawdziwa z
pani kobieta – usłyszała przyjemny komplement, by… - Nikt nie wie o co pani
chodzi.
Trochę się
żachnęła, ale mimo wszystko słowa Patryka sprawiły, że po raz pierwszy tego
dnia na jej twarzy pojawił się uśmiech. Mogła być mu za to wdzięczna.
- Musze dokonać
jeszcze pewnych przygotowań – oświadczyła łagodnie, gdy wstał. – Nie chcę cię
wypędzać, ale… Sam wiesz.
- Rozumiem –
skomentował, podchodząc ku drzwiom, ale odwrócił się jeszcze. – A było tak miło…
Czy w podobny sposób będziemy świętować dzisiejsze zwycięstwo?
- Patryku… Może
przyjmijmy taką dziwną rzecz, że jestem twoją nauczycielką a ty uczniem,
dobrze…? – zasugerowała nie zmieniając tonu nawet o skrawek.
- Hm… Pamiętam
takie sytuacje, gdy to pani nie przeszkadzało – odważył się przypomnieć.
Spojrzała tylko
na niego, nie widząc powodu, by zareagować ostrzej. Miał przecież rację.
Antonówek, willa Zerkowskiego… No a tutaj, w jego pokoju? Że nie doszło do
ostateczności… I co z tego? Miał ją nagą… Boże, łącznie chyba trzy, albo cztery
razy, nie…?
Podeszła
spokojnie ku drzwiom i pochyliła ku blondynowi składając delikatny pocałunek na
jego twarzy.
- A teraz
uciekaj – poleciła niezwłocznie.
Wyszedł, choć z
lekkim oporem. Nie wiedząc, że jego nauczycielka musiała powstrzymać się dużo
mocniej, by nie szepnąć mu do ucha, że ma olbrzymią ochotę obciągnąć jego
kutasa.
Wybiła
piętnasta, gdy z duszą na ramieniu zasiadła w sali kinowej kompleksu,
wynajętego na potrzeby Dni Młodzieży.
Dobrze, że
spadł ten deszcz, bo przynajmniej trochę się ochłodziło. Gdyby nie to, pot
pewnie lałby się z niej strumieniami. Przezornie postarała się usiąść z dala od
swych koleżanek. Znalazła miejsce gdzieś na uboczu, obok licealistów z własnej
klasy.
Opóźniała to przyjście,
więc nie minęło wiele czasu, gdy na podeście pojawiły się trzy osoby,
stanowiące jury konkursu. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta, wszyscy w okolicy
czterdziestki.
Ledwo zdążyła
zadać jedno, ważne pytanie.
-
Zmontowaliście to wszystko? Nie wyszło jakoś drętwo?
- Zmontowaliśmy
i dodaliśmy coś od siebie, żeby to był prawdziwy film a nie tylko zlepek scen –
wyjaśnił siedzący najbliżej Patryk.
- Co
dodaliście? – zaniepokoiła się lekko.
- Zobaczy pani
– na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Mam nadzieję,
że nie – skwitowała, rozglądając się wokół.
Za sobą miała
już jakichś innych ludzi, chyba licealistów z Niemiec, albo Holandii, sądząc po
języku. Grupka z jej własnej klasy siedziała obok i tuż pod. Licealiści z
innych klas, gdzieś dalej, nawet nie widziała dokładnie gdzie, bo widownia była
pojemna i mogło wejść spokojnie z dwa tysiące ludzi. A wypełniła się
praktycznie w całości, młodzieżą z Francji, Polski, Niemiec, Węgier, Włoch,
Hiszpanii, Szwecji i innych krajów.
A gdy spojrzała
na prowadzących raz jeszcze, z ich ust padły właśnie pierwsze słowa. Powitali
przybyłych i po kilku zdaniach opisujących szczytną ideę Europejskich Dni Młodzieży,
przystąpili do podsumowania konkursu.
- W konkursie
wzięło udział osiemnaście drużyn, tak to nazwijmy, jury musiało zapoznało się z
wszystkimi pracami, to była ciężka noc, uwierzcie… Choć przyznam niektóre
filmy, sprawiły nam sporo satysfakcji.
„Ciekawe,
które”, przemknęło przez myśl Kamili. Mimo, że prowadzący mówił po angielsku
rozumiała wszystko. Znała język w stopniu podstawowym, na dodatek każdy z
widzów dysponował elektronicznym tłumaczem.
- Drodzy
państwo, nie będziemy przedłużać. Od razu przystąpimy do rozdania nagród i
przejdziemy do emisji filmu zwycięskiego – przeszedł do sedna prowadzący.
Znów rozejrzała
się niespokojnie. Siedzący obok niej chłopacy nie zdradzali jakiegoś większego
podekscytowania. No tak, przecież to nie oni występowali w tym filmie nago…
- Zanim
ogłosimy zwycięzców, chciałbym jeszcze dodać – wtrącił drugi z prowadzących. –
Że jury w tym roku szczególną uwagę zwróciło na kreatywność nowych form,
młodych twórców. Na ich nowatorskość, niekonwencjonalność, szukanie nowych
dróg, które poprawiłyby kondycję naszego społeczeństwa, pozostając w szacunku
do tradycji, oczywiście to wszystko w połączeniu z artyzmem…
- W porządku
Claude… – przerwał pierwszy, chrząkając znacząco. – Oto koperty, tym samym…
Chciałbym ogłosić, że trzecie miejsce w konkursie przypadło reprezentantom
szkoły średniej z… Goteborga! Jest to nagroda za film zatytułowany po prostu
„Rasizm”. Film opowiada o młodej Szwedce, która w ramach wolontariatu nie chce
pomagać uchodźcom, przybyszom z innego kontynentu, broniąc średniowiecznych reguł
panujących jeszcze gdzieniegdzie na naszym kontynencie a która, pewnego dnia…
Zresztą sami zobaczycie, w sali po lewej, tam zostanie wyświetlony ten film,
zaraz po zakończeniu ceremonii.
Rozległy się
oklaski a moment później na scenie pojawiła się dwójka nastolatków ze Szwecji.
Odebrali oni nagrodę, czyli pamiątkowy dyplom i jakąś statuetkę.
- Szału nie ma
z tymi nagrodami – westchnął Patryk, poprawiając się na krześle. – Ale w sumie…
My i tak swoją nagrodę odebraliśmy w trakcie kręcenia…
Kamila nie
znalazła w sobie ochoty na to by choćby tylko spojrzeć na swego ucznia z
dezaprobatą. Niecierpliwie oczekiwała na dalszy ciąg.
- Miejsce
drugie… - odezwał się w końcu prowadzący. – To dzieło opowiadające o trudach
nawiązywania kontaktów przez młodych przybyszy spoza Unii Europejskiej, z
tubylczą płcią przeciwną, która często wykazuje się pożałowania godną
ksenofobią, odmawiając potrzebującym tak bardzo im potrzebnego wsparcia i
miłego słowa. Film ten nosi tytuł „Marsylski obyczaj” i został stworzony przez
szkołę średnią w Marsylii… Cóż, za niespodzianka!
Oklaski na
sali, zmieszały się z gwizdami. Ku scenie podążyło troje młodzieńców, wszyscy o
orientalnej urodzie.
- To te typy,
wieśniaki, popaprańce – obrazowo skomentował Patryk. – Drugie miejsce… Czyli
ktoś ich wyruchał w dupsko i nie dał wygrać!
- Patryk! –
upomniała nieco podminowanego ucznia Kamila, splatając dłonie na kolanach. Chociaż
wydawało się to jej niemożliwe, to w mózgu zaczęły pojawiać się czarne wizje.
Wprawdzie
tytuły filmów i ich przesłanie, wskazywały jasno, że ich własne ”dzieło”
przepadło już dawno, ale jak to w takich sytuacjach bywa serce biło mocniej,
pod dyktando mózgu rysującego te najgorsze scenariusze, choćby wydawały się być
one najbardziej absurdalnymi.
- Film
wyróżniony drugim miejscem będzie miał projekcję już za chwilę w sali po
prawej. A teraz miejsce pierwsze… - usłyszała w końcu chrząknięcie
prowadzącego, tłumiące szmer na sali. – Wybraliśmy… To znaczy jury wybrało film
niosący najbardziej dobitny przekaz o pomaganiu sobie nawzajem w naszych
mikrospołecznościach, które tworzymy.
W miarę
wypowiadanych słów ogarniała ją ulga. Choć przecież jeszcze wczoraj a już w
ogóle dwa dni temu marzyła by wyciąć tym prostakom taki numer, to… Wystraszyła
się. I chyba nic w tym dziwnego. Swoją satysfakcję, uzyskała, choć… W mocno
kontrowersyjny sposób.
Właśnie,
kontro…
- Być może
film, który wyróżniliśmy pierwszym miejscem, jest kontrowersyjny i z pewnością
brakuje w nim globalnego aspektu, oraz, co boli nas najbardziej, różnorodności
kulturowej, to jednak urzekła nas ta historia o tej niezwykłej solidarności.
Znów poczuła,
że tętno przyspiesza. Zmrużyła oczy, coś ją zaniepokoiło…
- Nie
przeciągając… Drodzy państwo… Miejsce pierwsze w konkursie filmowym
Europejskich Dni Młodzieży… Film zatytułowany „Nauczycielka i jej żołnierze”!
Film nakręcony przez grupę reprezentującą szkołę średnią polskiego miasta...
Dalsze słowa
utonęły w morzu braw a ona sama wstrzymała oddech i poczuła ogólny bezwład aż…
- No dalej,
dalej, idziemy…! – Patryk niemal wypchnął ją z fotelika. – Musimy odebrać
nagrodę, ja i pani, jasne?
Zszokowana, nie
pomyślała nawet o proteście. Wstała z miejsca, nerwowo obciągając sukienkę i na
uginających się nogach ruszyła w kierunku sceny. Oszołomiona, schodziła po
schodach długo, nie będąc w tym momencie absolutnie pewną swoich sił
fizycznych.
Po prawdzie,
będąc bliska zawału.
Oboje z
Patrykiem uścisnęli dłonie prowadzących. Zrobiła dobrą minę do złej gry,
uśmiechając się szeroko i jednocześnie nieszczerze. Odebrała statuetkę, Patryk
wziął dyplom i udali się w drogę powrotną.
- O Boże…! –
westchnęła, rozsiadając się wygodnie w foteliku, który dla jej uginających się
nóg stanowił w tym momencie prawdziwe wybawienie.
- No to zaraz
cały świat zobaczy jak się kręci pornosy w Polsce!
Ne wiedziała,
czy Patryk cieszył się sam z siebie, czy też subtelnie wbił jeszcze gwoździa
swojej licealnej wychowawczyni.
Z rozchylonymi
ustami i dłonią nie to ocierającą czoło, ni to próbującą ukryć twarz, próbowała
zrozumieć co się stało. A stało się to, że…
- Drodzy
państwo, w ciągu pięciu minut rozpoczniemy projekcje zwycięskich filmów,
dlatego prosimy, by każdy jak najszybciej zajął miejsce w odpowiedniej dla
niego sali, w której chciałby zobaczyć wybrany przez siebie film.
Sala opróżniła
się tylko nieznacznie. Nie dość, że obie boczne sale miały mocno ograniczoną
pojemność, to przecież setki uczniów z neutralnych państw wolało zobaczyć film
zwycięski. Wyszła tylko część Francuzów i Szwedów, oraz ci, którzy nie mieli
ochoty oglądać żadnego filmu.
- Pani
profesor, za chwilę będzie miała pani propozycję kontraktów z wielu wytwórni –
tak, tym razem Patryk popisał się wyjątkową i nieskrywaną złośliwością.
- I naprawdę
tego chcesz? – miast dać upust złości, skierowała tylko to jedno pytanie
podpierając się lodowatym wzrokiem.
Zmieszał się a
ona raz jeszcze obrzuciła wzrokiem salę. Kilkuset ludzi wyszło, ale to dalej
było z pewnością dobrze ponad tysiąc widzów. No i pewnie ci, z innych klas i
koleżanki z grona pedagogicznego… Też byli obecni, bo jak to… Nie obejrzeć
filmu stworzonego przez szkolnych znajomych? Choćby nawet nie chciały, to zwykła
grzeczność nakazywała…
- Proszę bardzo
– odezwał się po chwili prowadzący. – Raz jeszcze gratulujemy zwycięzcom i
zapraszamy do projekcji filmu naszych triumfatorów.
Światła nieco
przygasły, co było chyba jedyną dobrą wiadomością. Mało kto mógł ostrzec
pojawiające się na twarzy nauczycielki rumieńce. A to dopiero początek… Ale,
zaraz, coś jeszcze…
- Co wy
zrobiliście z tym filmem, że on o jakiejś solidarności mówił i w ogóle…?
- A takie tam…
No musieliśmy trochę przerobić, trochę dodać od siebie, nie…?
Pokręciła
głową. Ale nie miała czasu na kolejne pytania, bo na scenie wyświetlił się
wielki obraz.
Właśnie,
wielki… Wzdrygnęła się. Przy tych rozmiarach… Że też tego nie wzięła pod uwagę…
Boże święty, każdy szczegół jej ciała będzie widoczny jak…
- O, matko… -
mruknęła opierając głowę o wyprostowaną dłoń.
Usłyszała tylko
lekki chichot dobiegający z sąsiedniego krzesła i na ekranie pojawił się obraz…
Już konkretny, przedstawiający dwójkę dobrze znanych uczniów. Coś tam mówili.
Nie słyszała pierwszych słów, potem skoncentrowała się bardziej. Do kamery
przemawiał siedzący na placu Patryk.
„Tak, jesteśmy
bardzo solidarni względem siebie, pomagamy sobie, jak trzeba. Włączając w to
naszą nauczycielkę, którą po prostu uwielbiamy. I mamy pewność, że ona nam też.
Ale w tej sytuacji problemy miała nasza pani profesor”.
Przed oczami
migały jej obrazy. Serce kolejny raz zabiło mocniej, gdy na wielkim ekranie
ukazała się ona sama. W ubraniu. A chwilę później, po wstawce z krótką
wypowiedzią Sebastiana, już bez. To znaczy w bieliźnie, tak jak ją kręcili,
chodzącą po pokoju. W tle słyszała słowa narratora a konkretnie narratorki. Z
lekkim zdziwieniem rozpoznała głos Patrycji. Wcielając się w rolę jej, Kamili,
opowiadała coś o jakichś problemach.
Nie słyszała
wszystkiego, bo głos dobiegający z głośników został zakłócony przez szmer i
hałas innego rodzaju, jak buczenie, czy nawet gwizdy, gdy zgromadzona na sali
młodzież niemal z całej Europy, zobaczyła atrakcyjną nauczycielkę w samej
bieliźnie.
„Co to będzie
później…?” zadała sobie retoryczne pytanie, czując, że jej twarz jest już w tym
momencie cała czerwona.
Przynajmniej
teraz mogła czuć jeszcze względny luz, widząc siebie w trakcie lekcji. Było to
dość poniżające, ale nie w taki sposób jak mogłoby by to być za chwilę. Z
niepokojem oczekując kolejnych scen, koncentrowała się na przekazie. Akurat
tutaj kamera była jakby w oddaleniu, przez co sama nauczycielka nie była aż tak
widoczna. No, ale to tutaj…
- Wycięliśmy
trochę, żeby nie było, że pół filmu to lekcja… - wyjaśnił Patryk.
- Mam nadzieję,
że w pozostałych scenach też wycięliście kilka rzeczy – zasugerowała.
- Ach tak… -
jakby zamyślił się na chwilę i zwlekał z odpowiedzią. – Nie, nie przypominam
sobie – odparł swobodnie po kilku sekundach.
Przygryzła wargę,
zaciskając dłonie i czując ścisk w gardle.
Faktycznie,
skrócili tą scenę. Oczywiście jednak nie mogli pozwolić na to by wyciąć z niej
fragment, kiedy szanowna pani profesor udziela odpowiedzi na krępujące pytania
a potem rozpina koszulę i przez ostatnie minuty prowadzi zajęcia mając na sobie
spódniczkę a na górze tylko stanik.
I oczywiście
ten fragment wywołał spory aplauz widowni.
- No to teraz…
- mruknęła po raz kolejny w odpowiedzi na reakcję oglądających. Przecież to był
dopiero wstęp a za chwilę zacznie się prawdziwy hardcore…
Znów krótka
wstawka, gdy chodzi… Tym razem nie po pokoju, tylko po ośrodku. Nawet nie
wiedziała, że coś takiego nakręcili. Widocznie z ukrycia. Plus za to, że w
trakcie tych kilkudziesięciu sekund była ubrana jak przystało na nauczycielkę.
Ale co się
odwlecze…
Z bijącym
wściekle sercem zobaczyła na ekranie panoramę pokoju chłopaków. Siedzącego na
krześle Patryka. I wreszcie samą siebie wchodzącą do pokoju w ciasnych, mocno
erotyzujących jeansach.
Spociła się.
Mimo, że z natury była osobą spokojną, teraz nie potrafiła siedzieć na krześle.
Najchętniej wyszłaby z sali, ale co by to zmieniło? Nic. I tak ponad tysiąc
osób zobaczyłoby jej gołą dupę, gołe cycki…
To było nie do
wytrzymania. Ale wytrzymać musiała, choć w momencie, gdy zobaczyła na ekranie
siebie samą zdejmującą koszulkę a następnie rozpinającą i odrzucającą w bok
stanik… Potem jeszcze kładącą się na łóżku i majstrującą przy spodniach. To
wszystko przy coraz silniejszej aprobacie oglądających a przynajmniej męskiej
części…
No i to
wszystko przy tym dialogu. Dialogu, w którym zwierzała się z fantazji,
opowiadała rzeczy, które…
Ale… Nagle coś
zwróciło jej uwagę. Gdy już spodnie zaczęły opadać.
Że ten obraz,
jakby się do niej zbliżył, jakby… Że nie było widać dolnych partii ciała, tylko
nagi brzuch i piersi, owszem, zasłonięte rękoma. A gdy się odwróciła, to nagle
ciach…! Kamera pokazywała twarz stojącego z aparatem w dłoni Patryka.
Ożywiła się
niesamowicie. Z bijącym sercem odliczała kolejne sekundy a tu… Słyszała swój własny
głos, jeśli akurat wypowiadała jakieś słowa, ale nie widziała siebie samej. A
jak już widziała, to od pasa w górę. W zasadzie żadnej nagości, przynajmniej
jeśli chodziło o tą kompromitującą nagość.
Boże,
naprawdę…? Nieufnie nie chciała dać ponieść się nadziei oczekując, że lada
moment kamera pokaże jej nagie ciało fotografowane przez Patryka. A tu nic. No,
raz się zdarzyło coś więcej, zarys tego ciała. Krótka szamotanina z Patrykiem,
jakieś mignięcie jak wybiega naga na korytarz, ale mignięcie. Z daleka, z boku,
zupełnie bez jakichś takich szczegółów…
Odetchnęła z
ulgą, jakby ktoś zdjął z niej olbrzymi kamień. Nie do wiary…!
Spojrzała na
siedzącego obok Patryka. A to drań… Nic jej nie powiedział, nic, nawet przed
chwilą, chociaż przecież jednak nie skłamał. Pytała go o to, czy coś zostało
wycięte a nie o to, że w jakiś sposób ucięty został filmowy obraz, nie
pokazujący nagich, intymnych części ciała nauczycielki.
- Nie męcz mnie
Patryk i powiedz, czy dalej też to będzie tak wyglądało?
- Haha… A czy
dostanę z tego tytułu jakaś nagrodę? – pokazał jej swoje roześmiane oczy.
Nie
odpowiedziała, mierząc się z nim przez chwilę w pojedynku wzrokowym.
Serce wciąż
biło jej mocno, bo przecież to nie był koniec, ale… Ale następna scena, w
sensie kilkudziesięciosekundowy przerywnik, w którym znów jest w bieliźnie a
potem ją zdejmuje z siebie, tak jak to zrobiła wczoraj rano, gdy w jej pokoju
byli Patryk z Sebastianem… Znów to ucięto. Na ekranie wyraźnie było widać co
robi nauczycielka, ale nie pokazano przy tym jej nagiego tyłka ani niczego
innego…
Owszem,
dysponowali dwiema kamerami podczas nagrywania, ale… Ale nie miała pojęcia, że
wykorzystają je do bólu, montując wszystkie ujęcia tak, by nie pokazać swojej
nauczycielki kompletnie gołej.
A więc jednak…
I sceny
późniejsze… Pod prysznicem.. No fakt, to było strasznie krępujące, bo każdy z
widzów wiedział doskonale co robi piękna nauczycielka prezentująca swe wdzięki
w niewielkim stroju kąpielowym. Wiedział, ale nie widział. Słyszał jej kwestie,
ale nie widział, jak pani profesor chwyta za penisa jednego z uczniów,
wygłaszając przy tym kilka słów…
I ta ostatnia
scena. Nie no, tu przecież… Znów niepokój ścisnął jej serce. Nie mogła się jej
doczekać, aż…
Nie… Znów była
tyłem do kamery, to znaczy w tej scenie, gdy stała już bez stanika. Chociaż sam
fakt, że wykonała akt striptizu, zbiegł się z odpowiednią reakcją na widowni,
ale tego już nie dało się uniknąć. Tak, czy owak, znów wszystko umiejętnie
pokazali. Czyli nie pokazując niczego strategicznego. Dobra, lekki zarys
piersi, co Kamila przypłaciła chwilowym rumieńcem. Tak samo, jak wtedy, gdy
dawała się macać po cyckach Patrycji i Mateuszowi. Tak samo, jak w sytuacji,
gdy leżała już na łóżku a na ekranie pojawiły się jej majtki trzymane przez
Patrycję…
No i dalej, w
sumie, to już sam fakt, że oni tam zabawiali się z nią a teraz oglądało to
ponad tysiąc osób… No, ale znów… Tego uniknąć się nie dało.
I gdy już
szykowała się na najgorsze, to jest na penetrację… Jak w jakimś zaczarowanym
tricku, okazało się, że… Jej nie ma!
Zobaczyła na
ekranie jak Patryk i Sebastian wychodzą z pokoju, chwilę później następna para.
A ona ubiera się, choć tak, by znów nie było widać niczego intymnego.
Jeszcze moment
na jej spacer po plaży, chwilę komentarza w wykonaniu Patrycji i… Koniec!
- Ale sobie
zrobiliście kawał…! – jej komentarz zabrzmiał głośniej, niż tego chciała.
- Myśleliśmy,
że się pani spodoba… - udał rozczarowanie Patryk, by następnie zwrócić się do
kolegi. – Seba, słyszysz…? Na następnym konkursie dajemy do jury oryginał!
- Nie strugaj z
siebie głupka, Patryk – ostudziła go natychmiast.
- Pięknie mi tu
pani komplementy śle… - pokiwał głową znów udając rozczarowanie.
- Nie bierz
mnie pod włos – spojrzała krytycznie. – Wiesz dobrze co miałam na myśli. Ale
nie rozumiem… Dlaczego? I jak?
- Jak? Szybko.
Nie było za wiele czasu, ale tak naprawdę ustaliliśmy to już pierwszego dnia,
po tym, gdy pani… Gdy panią fotografowałem. Że utniemy to w obrazie. To, co się
da. No to cięliśmy. Mieliśmy odpowiedni program w komputerze, zresztą sprzęt
też był niczego sobie a Seba się trochę na tym zna i w sumie dzięki temu, bo
potem po scenie doktorskiej, to cięliśmy z zegarkiem w ręku, żeby to dokleić,
nagrać jeszcze głos Patrycji i biegiem zanieść do jury. To tak w skrócie.
Milczała przez
chwilę, nie mogąc tego wszystkiego ogarnąć. Choć przecież motywacja do
nakręcenia tego filmu była jasna, to stało się przecież stokroć lepiej, że
zrobili to co zrobili.
Wstała. Po tym
wszystkim nie potrafiła wysiedzieć w miejscu. Z jednej strony czuła niesamowitą
ulgę, z drugiej widziała na sobie wszystkie te spojrzenia. Przecież tak, czy
owak, sporo na tym filmie pokazała, sporo powiedziała i uczestniczyła w takich
sytuacjach, że…
- Spotkamy się
na bankiecie, tak? – rzuciła tylko i nawet nie czekając na odpowiedź, niemal
biegiem opuściła salę.
Rozdział 7. Żeby ktoś o nic nie pytał,
tylko po prostu mnie wziął.
Bankiet.
Właśnie tak to można było nazwać. Trzeba przyznać, że organizatorzy popisali
się. Znów wykorzystano duży kompleks, z kilkoma salami, ale także i plażę.
Wszędzie stały stoliki z jedzeniem i piciem. Tego drugiego było więcej, mimo
wszystko nikt nie mógł sobie pozwolić na marnotrawstwo żywności. Ale chyba nikt
nie narzekał.
Alkoholu nie
brakowało również, choć ten był już oczywiście płatny. A i nabywający go
młodzieńcy musieli udowodnić swoją pełnoletniość.
Kamila nie
przejmowała się jednak tym wszystkim. Ubrana dość luźno, ale jednocześnie
względnie elegancko, z lekkim makijażem i starannie ułożoną fryzurą,
przyciągała wzrok z daleka. Teoretycznie przyzwyczaiła się do takich sytuacji
przez lata, w praktyce ciągle sprawiało jej to problem. Nie zaliczała się do
gwiazdek starających się zwrócić uwagę za wszelką cenę na siebie.
W tym przypadku
dochodziła jeszcze ta opcja, że wyczuwała iż ci co się patrzą… Patrzą na
gwiazdę dzisiejszego pornosa. No dobrze, nawet jeśli to nie był pornos a i jej
wdzięki zostały szczęśliwie mocno okrojone, to jednak… Jeżeli już miało jej
zależeć na sławie, to na pewno nie tego typu.
Mimo, że
większość towarzystwa, czyli kilka tysięcy ludzi, głównie młodzieży z całej
Europy bawiło się dobrze a na wszystkich salach, jak i plaży rozbrzmiewał
śmiech, gwar i hałas innego rodzaju, ona sama zasadniczo nudziła się jak mops.
Przyszła razem
z koleżankami, które zresztą traktowały ją dość… Z pewnym dystansem. Nie były
jakoś nastawione wrogo, ale widocznie filmik zaprezentowany podczas ogłoszenia
wyników niespecjalnie im się spodobał. Na dobrą sprawę, Kamila nie dziwiła się
im.
Ale to właśnie
sprawiało, że było trochę nudno. Brakowało jej towarzystwa. Od momentu
ukończenia projekcji zwycięskiego filmu, nie widziała się także z chłopakami i
dziewczynami z klasy. W sumie, trudno się dziwić. Impreza odbywała się naprawdę
na dużym terenie. Dziewczyny miały swoje towarzystwo, niekoniecznie zresztą z
własnej szkoły. A chłopacy? Mateusz pewnie zajmował się Patrycją a Patryk i
Sebastian?
Doszła do
wniosku, że jeżeli naprawdę będzie im zależało, to znajdą ją sami. Pytanie, czy
będzie im zależało, czy może znaleźli coś ciekawszego do roboty. Na przykład
opijanie sukcesu, niekoniecznie w towarzystwie licealnej wychowawczyni.
Choć przecież
zdawali sobie z pewnością sprawę, że ta przymknęłaby oko na pewne rzeczy.
- Nic nie
pijesz? – szturchnęła ją w ramię jedna z koleżanek, nieco starsza nauczycielka
matematyki.
- Nie mam
ochoty – odpowiedziała krótko.
- Nie rób z
siebie świętej nauczycielki… No dobra, już, nie to chciałam powiedzieć – dodała
szybko, widząc, że Kamila odbiera słowa dość aluzyjnie. – Młodzi hasają po
plaży, czy gdzieś tam, bierz jakieś piwo, od razu ci się polepszy.
Piwa nie piła.
Nie lubiła. Podobnie jak i Daniel. Ale na drinka mogła sobie pozwolić. Więc
dała się przekonać.
- Powiedz
jeszcze raz, jaki diabeł cię podkusił – zagadnęła matematyczka.
Opowiedziała.
Najpierw skromnie, w zarysach, potem, w miarę spijanego alkoholu i nudy coś
więcej. A na sam koniec nawet względnie ze szczegółami. Oczywiście nie
wszystkimi.
- Musiałaś
ostro się na nich wkurzyć, że pozwoliłaś sobie na taki striptiz przed uczniami…
Dojrzała w
oczach koleżanki… No właśnie, co? Ni to pewien szacunek za odwagę, ni to
naganę, ni pewną złość, ni to wesołość… Pewnie wszystko naraz. No bo sytuacja
chyba nie była aż tak jednoznaczna.
Acz pewnie i
matematyczce i innym nauczycielkom przypomniała się sytuacja z maja, gdzie
Kamila mocno podpadła dyrektorstwu, oznajmiając na przyjęciu w willi pana
Zerkowskiego, że pieprzyła się z uczniami. Choć potem wycofała się z tego,
oświadczając, że był to tylko żart mający na celu wkurzyć przełożonych, to
chyba jednak pewien smrodek pozostał.
No i teraz
uaktywnił się bardziej. Pewnie wszystkie znajome z grona pedagogicznego
przypomniały sobie tę sytuację.
Ale ona miała
już to gdzieś. Zerknęła na zegar w telefonie. Dochodziła dwudziesta druga.
Jeszcze ten wieczór, noc i jutro w południe powrót do Polski.
Matematyczka
odwróciła się w stronę kogoś innego, starszej nauczycielki geografii i Kamila
znów poczuła ogarniającą ją nudę. Nie chciała ruszać samotnie na plażę w
kierunku młodzieży. Trochę obawiała się różnych zaczepek, wolała ich uniknąć.
Czyżby nadeszła
pora na spokojny sen? Teraz? Kiedy przez całe popołudnie w żyłach krążyła
adrenalina? Po tym wszystkim co zaszło przez te dwa dni, po projekcji filmu, po
zwycięstwie? Nie zamieniwszy ani słowa z nimi wszystkimi a przede wszystkim z…
Drgnęła
poczuwszy czyjeś ciepłe dłonie na ramionach. Odwróciła głowę.
- A pani nie w
tańcu? Nie podrywa pani nóg, gdy ciało tego pragnie? – usłyszała z ust
podładowanego czymś Patryka.
- To ma być
parafraza Sienkiewicza? – zapytała, mrużąc oczy. – Inne rzeczy chyba wychodzą
ci lepiej…
- Naprawdę? –
przekrzywił twarz ze zdziwienia. – Czyli jednak jest pani zadowolona.
Nie czekając na
zaproszenie usiadł obok niej a ona ożywiła się wyraźniej. Towarzystwo starszych
i statecznych koleżanek nie było tym, czego oczekiwała tego wieczoru. Patryk
zmienił jej nastrój w jednej chwili.
- Tak bardzo ci
na tym zależy?
- Pytam, bo nie
byłem pewny. Nie wiedziałem jak pani zareaguje na nasze poprawki. Może
zepsuliśmy pani marzenia o karierze w innej branży?
- Jesteś albo
za bardzo odważny, albo nad wyraz bezczelny. Zdecyduj, którą opcję mam wybrać…
- Dobrze,
przepraszam… - wyraził skruchę i to chyba autentyczną. – Po prostu wydawało mi
się, że pani entuzjazm był dość ograniczony. No i nie wiedziałem…
- To teraz
chyba już wiesz – na tym zakończyła wyrażenie swej opinii, poprzestając na
długim spojrzeniu w jego niebieskie oczy.
Każda kobieta
by zrozumiała a facet? Niekoniecznie. Ale on przecież potrafił być domyślny.
- Czyli jednak
zrobiliśmy dobrze… No to dobrze… - wzruszył lekko ramionami. – Czyli jest nam
pani wdzięczna chyba…?
Wyczuła, że z
pewnością wlał w siebie jedno piwo. A może dwa. Więcej…? Chyba nie za bardzo.
- W ramach
podziękowań… - zniżyła subtelnie głos, pochylając się ku lekko zdeprymowanemu w
tym momencie Patrykowi. – Nie wezmę cię na badanie alkomatem. Jesteśmy kwita?
Nie powstrzymał
uśmiechu.
- Myślałem o
innych wyrazach wdzięczności… - ale nim zapytała co miał na myśli, nieco
zmienił temat. – W sumie to nawet o tym wszystkim porządnie nie rozmawialiśmy.
To znaczy o efektach. Bo o planach tak i to kilka razy. Ale o tym, jak to
wyszło i jak się pani podobało…
- Uhm… -
chrząknęła lekko.
To był pewien
temat tabu. Jak tu komentować fakt, że rozebrała się przed nimi i to ile? Trzy
razy? Nie licząc mini striptizu w klasie, czy paradowania w stroju kąpielowym w
męskiej szatni. Ale rozumiała, że rozmowa na takie tematy z pewnością go
nakręca. Nic dziwnego.
- A co byś
chciał wiedzieć? – dodała zapytanie.
- Wiele rzeczy
tak naprawdę. Mimo wszystko i mimo tego jak wyglądała nasza znajomość… - zrobił
znaczącą pauzę a ona przekrzywiła głowę starając się zachować niewzruszony
wyraz twarzy. – To nie jest codzienność, by piękna nauczycielka rozbierała się
bez ceregieli przed uczniami i na dodatek kamerą.
- W porządku
Patryku – zgodziła się. – Zatem uściślijmy, że już nigdy więcej tego nie
zrobię, dobrze?
- Ależ proszę
bardzo… Tylko chciałbym uzyskać pani komentarz do tego…
- Nie możesz
poczekać na mojego rzecznika prasowego?
- Rzecznik prasowy
z reguły jest powoływany po to, by kłamać – spojrzał na nią i dodał
poważniejszym tonem. – Naprawdę interesuje mnie jak pani to widziała.
Milczała przez
chwilę. Kobieca osobowość nakazywała jej wstrzymywanie się przede otwieraniem
się, zdradzaniem swoich emocji, zwłaszcza jeśli miało się do czynienia z
własnym uczniem, choćby tak specyficznym, który już, hm…
Ale nie chciała
go oszukiwać. Tak jak rzadko kiedy zwodziła Daniela i to tylko dla podkręcenia
atmosfery. Nienawidziła tych wszystkich gierek. Poprzekomarzać się można, raz,
drugi, czy trzeci… Ale bez przesady.
- To było
krępujące, chyba możesz się tego domyślić – powiedziała spokojnie.
- Tak, tylko…
Chciałbym usłyszeć coś więcej, coś bardziej zbudowanego.
- Tylko, że nic
więcej nie mogę powiedzieć, bo wszystko co mogłabym, zawiera się w tym, co
usłyszałeś przed chwilą.
Teraz pomilczał
i on, jakby próbując ataku z innej strony. Pozwalała mu na to, zaciekawiona,
jak się do tego zabierze.
- To niech pani
powie, co było w tym wszystkim najtrudniejsze – wyrzucił w końcu. – Któraś
sytuacja, czy coś…
- Ciągle chcesz
mnie rozbierać… - rzuciła prowokacyjnie subtelnym tonem.
- Skądże,
jestem przecież pani żołnierzem…
- Ach tak… Jest
to pierwszy mi znany taki przypadek w historii, by żołnierz napastował swoją
królową.
- Może nie
jestem dobry z historii a tak naprawdę jestem kiepski, ale jakieś przykłady bym
znalazł.
- Dobrze,
skończmy z historią, mam jej zdecydowanie za dużo we własnym domu – przerwała
ten drobny flirt. – Co było najgorsze, tak? Wszystkie te sytuacje, gdy musiałam
się rozbierać, to oczywiste – spojrzała w twarz, mając nadzieję, że rumieniec
nie wyskoczy na jej twarz zbyt szybko.
- Myślałem, że
wymieni pani tą sytuację u doktorów…
- Tą sytuację?
– powtórzyła, kierując wzrok na stół i trzymaną w dłoni pustą już szklankę.
Przed oczami
stanął jej widok samej siebie. Rozłożonej na łóżku, przywiązanej i
maltretowanej przez palce… No właśnie, czyje? Wciąż nie wiedziała.
- Tak –
przytaknął. – Gdy miała pani związane oczy i … No właśnie… Czy wie pani kto to
pani zrobił?
- Miałam
nadzieję, że ty mi powiesz – jej wzrok znów błądził gdzieś po sali. Rozmowa o
tym wydarzeniu była dość poniżająca.
- Bardzo
chętnie – zgodził się nad wyraz łatwo, by… - Ale tak od razu? A może obejrzymy
ten film w całości, w oryginale i pani sama się dowie?
- Na to akurat
nie mam ochoty – oświadczyła zdecydowanie. – Nie możesz mi po prostu
powiedzieć?
- To by było
zbyt proste… - teraz droczył się i on. – A może zagramy w grę?
- Patryk, na
litość boską… - przekrzywiła twarz z lekkim niesmakiem, choć raczej udawanym. –
W jaką grę?
- Niech pani
wymieni najbardziej podejrzanego, czy podejrzaną – zaproponował. – Jeśli pani
trafi, to potwierdzę.
- A jeśli nie?
- To wtedy pani
przegra.
- A jeśli
przegram, to nie będę wiedzieć, tak?
- Jeśli pani
przegra, to zrobi pani striptiz w moim pokoju – odparł spokojnie. Choć jego
oczy zdradzały pewne podekscytowanie.
Spojrzała w nie
z wyrazem dezaprobaty. Na poły prawdziwej, na poły udawanej.
- Tupetu, jak
zwykle ci nie brakuje – stwierdziła, ot, by coś powiedzieć.
- Nie brakuje
mi też ochoty, by widzieć panią nago.
- Zachowajmy
umiar w tym wszystkim, dobrze? Przecież przed chwilą, ku twojemu zadowoleniu
obiecałam coś – perorowała spokojnie.
- Hm… To niech
pani strzela…
Zamyśliła się a
w tym momencie nagle światła na sali nieco przygasły. Jednocześnie muzyka stała
się żywsza i głośniejsza.
- Znaleźli
moment… - mruknęła do siebie.
- Nie podoba
się pani? Prawdę mówiąc cały czas wyglądała pani tak, jakby chciała wskoczyć na
parkiet, rozruszać się.
- Rozruszać to
swoją drogą – przyznała. – Niekoniecznie tańcem – mruknęła cicho, lekko
sarkastycznie.
Ale Patryk
usłyszał.
- Rozumiem –
powiedział i wstał z krzesła.
Nim się
spostrzegła, znów niczym na początku, znalazł za jej plecami, ponownie kładąc
dłonie na ramionach nauczycielki.
- Myślę, że
wiem, jak mógłbym panią rozruszać – usłyszała.
- Tak? –
zaciekawiła się. Czuła się trochę niekomfortowo, siedząc w takiej pozie i mając
za plecami własnego ucznia.
- Tak –
pochylił się ku niej i ściszył głos, co jeszcze spotęgowało dyskomfort. –
Dokończylibyśmy to, co zaczęliśmy dziś w południe.
- Patryk… -
napomknęła delikatnie, próbując równie subtelnie i bez rezultatu wymknąć spod
jego niezbyt silnego, lecz zdecydowanego uścisku.
- Stwierdzam
tylko – oświadczył tym samym głosem, nie zmieniając pozycji. – I jestem
przekonany, że chciałaby pani tak samo jak ja… Pieprzyć się przez cały wieczór.
- Patryk, nie
bądź chamski, jasne…? Bo… - nie dokończyła, starając się nie wiercić za bardzo,
by nie wzbudzić zainteresowania koleżanek po lewej stronie zajętych jakąś
dyskusją.
- A czy jestem
chamski? – szepnął jej do ucha takim namiętnym tonem, że na chwilę zaprzestała
protestu. – Wyraziłem tylko nasze pragnienia i to wszystko.
- Wyraziłeś
swoje pragnienia – sprostowała. – I możesz mnie w końcu puścić?
- Proszę bardzo
– rzeczywiście, uwolnił jej ramiona. – Idę do pokoju – oświadczył spokojnie,
acz z jego głosu przebijała nuta zdradzająca napięcie. – Niech pani zjawi się
tam za dziesięć minut.
Nim dotarł do
niej sens tego zdania, licealista zniknął z jej oczu. Potrząsnęła głową, biorąc
głębszy oddech.
Zerknęła w
lewo. Matematyczka wciąż toczyła ożywioną dyskusją z nauczycielką geografii a
momentami dołączała do nich inna z licealnych polonistek i nawet jedna z
uczennic.
Zerknęła w
prawo. Napotkała spojrzenie jakiegoś starszego, chyba już niezbyt trzeźwego
jegomościa, który napotykając jej wzrok, wzniósł w górę szklankę z jakimś
trunkiem, sugerując toast. Skrzywiła twarz w wymuszonym uśmiechu i czym prędzej
odwróciła wzrok.
Czuła się
rozedrgana. Postawa Patryka wytrąciła ją z równowagi. Naprawdę zrobił się z
niego taki pewniaczek? Że podchodził do niej, swej licealnej wychowawczyni
wyrażając swoje pragnienia, na poziomie „chodź, chce mi się ruchać”?
Nawet jeśli już
wcześniej to robili, to nie znaczyło, że będzie na każde jego zawołanie.
Przecież miała męża… Co on sobie w ogóle myślał? Czy to oznaczało, że za dwa
tygodnie, gdy zacznie się wrzesień, podejdzie do niej po lekcji polskiego i
powie „pani profesor, bzyknąłbym panią na tym biurku”…?
Niestosowne,
zdecydowanie niestosowne. Tak, to mógł postępować tylko Daniel. A nie jakiś
Patryk, któremu udało się ją kilka razy przelecieć, na co sobie, gwoli
sprawiedliwości zasłużył. Ale to wszystko a nie, że tak…
Tak, Daniel. A
nie Patryk, choć jego samego określiła już kilka razy młodym Danielem. Miał
dopiero osiemnaście lat i to jeszcze niepełne, bo o ile wiedziała, urodziny
miał za niespełna miesiąc, gdzieś w połowie września.
Wierciła się na
krześle. Za kogo on się uważał? Wprawdzie niebrzydki, ale też niespecjalnie
przystojny. No dobrze, z uwagi na swój charakter, osobowość, może także
sylwetkę, owszem, urósł trochę w jej oczach, ale tak obiektywnie patrząc, to
co…? Żaden ósmy cud świata. Dość fajny chłopak i tyle. Z pewnymi zaletami, jak
lojalność, poczucie sprawiedliwości, uczciwości, solidarności… Trochę zgrywus,
trochę inteligentny, trochę błyskotliwy a czasami nie… Czasami upierdliwy,
złośliwy, przesadzający z pewnymi rzeczami. Jak choćby przed chwilą.
No właśnie, ile
to już minęło? Zerknęła na wyświetlacz telefonu. Dziesięć minut dobiegało
końca. Potarła dłonie, rozglądając się nerwowo dookoła. Niech sobie siedzi i
robi nadzieję. To się rozczaruje.
Nie będzie
traktował własnej nauczycielki jak pojemnika na spermę. Nerwowo zacisnęła nogi.
Chociaż
przecież nie o to mu chodziło. Znalazł z nią jakiś wspólny język, nie…?
Rozumieli się momentami dobrze, nawet bardzo dobrze. Związali się jakoś ze
sobą, jak choćby poprzez wydarzenia związane z aferą z islamistami. A potem tam
u Zerkowskiego.
Ale nawet
jeśli, to mógł to wyrazić chyba trochę fajniej, czyż nie? A nie tak, że
pieprzyć… No, w sumie, to zaczął subtelniej o tym dokończeniu… A przecież fakt,
w południe, gdy przyszedł do niej, zachował się jak mężczyzna. Przytulił,
pocieszył, pocałował kilka razy, nie spiesząc się do Bóg wie czego… Trzymał się
z łapami…
Taki dziwak…
Trochę nie przystojny a trochę tak. Trochę niepoważny a trochę tak. Trochę
chłopiec, szczególnie w tych krótkich spodenkach odsłaniających jego apetyczne,
młode ciało a trochę mężczyzna, zachowujący się bardziej odpowiedzialnie niż
niejeden jej rówieśnik. Trochę nieporadny chłopak a trochę zaskakujący
uwodziciel.
Nerwowo
przeleciała wzrokiem przez salę, znów napotykając spojrzenie nietrzeźwego starucha
o nalanej twarzy. Było to dostrzegalne, nawet mimo braku dostatecznej ilości
światła. Gdy rzucił jej przez stół jakieś słowa, pokiwała tylko głową i wstała
natychmiast z krzesła, sięgając jednocześnie po telefon.
Piętnaście
minut minęło. No dobra. To się chyba zdążył rozczarować i dojść do jedynego
słusznego wniosku, że nic z tego nie będzie.
Na uginających
się nogach, z trudem tłumiąc podekscytowanie ruszyła w głąb sali, w kierunku
wyjścia do hotelu.
W drodze
spróbowała się opanować, zwolnić chód i stawiać kolejne kroki tak pewnie, jak
przystoi porządnej nauczycielce. Odetchnęła spokojniej i wyszła na placyk
między halą a hotelem.
Było głośno,
gwarno, ale to nie zakłóciło jej myśli. Nie zważając na nic, ani na nikogo,
przemierzyła dystans kilkudziesięciu metrów i wkroczyła do hotelu. Nic sobie
nie robiąc z dziesiątek skierowanych w jej stronę spojrzeń. Jej umysł zajmowało
coś zupełnie innego.
Znów
przyspieszyła krok, wspinając się po schodach na swoje piętro. Zwalniając, gdy
schody się skończyły i stanęła na korytarzu, by sekundę później skierować się
we właściwą stronę.
„Niech pani
zjawi się tam za dziesięć minut”. To nie była prośba, ani nawet sugestia. To
zabrzmiało niemal jak rozkaz. Wzburzyła się. Patryk chyba trochę odleciał. Trochę
za daleko.
Ciemnoskóry
nastolatek, którego minęła na korytarzu spojrzał na nią jak na kawał mięsa i
posłał jej niedwuznaczny uśmiech. Przeszła dalej, patrząc uważnie w bok.
A każdy krok,
który zbliżał ją do pokoju, powodował silniejsze bicie serca. I nie tylko.
Każdy krok przypominał jej każdą z tych wszystkich sytuacji.
Jak wypina
swoje nagie ciało, w kierunku pstrykającego fotki Patryka. Jak rozbiera się
przed nim do naga następnego dnia przed południem, jakby było to coś
zwyczajnego. Jak pod jego kierunkiem dokonuje oględzin pięciu penisów. Jak
próbuje sprowokować scenę seksu a on, niczym poważny mężczyzna zapobiega temu.
Wreszcie jak ratuje jej honor, dokonując odpowiednich cięć w filmie.
Niezwykle podekscytowana,
stanęła przed drzwiami. Zapukała mocno.
Drzwi otworzyły
się góra po dwóch sekundach. Nawet nie zapytała, czy może wejść, tylko to
zrobiła. Przystanęła pod ścianą surowo patrząc na Patryka.
- Czy naprawdę
uważasz, że możesz zwracać się w ten sposób do swojej nauczycielki?
- Robiliśmy
gorsze rzeczy… - odpowiedział niezbyt chyba pewnie.
- Nawet jeśli…
Zresztą posłuchaj – wyprostowała się parząc zdecydowanie w twarz licealisty. –
Marzę o tym, by mnie ktoś o nic nie pytał i o nic nie prosił, tylko po prostu
wziął jak swoją własność. Ale tym kimś nie jesteś ty.
I nie czekając
na odpowiedź, nie zdążywszy nawet postawić kropki po tym niezwykle
ekshibicjonistycznym wyznaniu, odwróciła się zdecydowanym ruchem i skierowała w
stronę swojego pokoju.
Z
przyspieszonym oddechem i palącymi policzkami, wyciągnęła klucz i otworzyła
drzwi. Zrobiła ledwie jeden krok do środka, gdy usłyszała za sobą głos.
Zareagowała niemal elektrycznie, odwracając się.
- Pani
profesor…! Zgubiła pani coś…
- Co? –
zapytała wytrącona z równowagi.
Tyle mu
wystarczyło. Wepchnął ją do środka tak zdecydowanym ruchem, że nawet nie
pomyślała o sprzeciwie. Dopiero sekundę później…
- Patryk…! Coś
chyba mówiłam…?
- Milcz! –
zgasił ją tak ostrym tonem, że posłuchała, niczym mała dziewczynka. – Chce się
pani pieprzyć tak samo jak ja. I wyrucham panią, nie prosząc się o nic!
- Patryk,
przestań, bo…
- Milcz! –
powtórzył ostrzej, ale jeszcze ostrzejsza była jego mowa ciała znamionująca
niepohamowaną żądzę połączoną z ledwo powstrzymywaną furią i agresją. – Na
kolana i bierz się do roboty!
Tylko przez
sekundę stała jak oniemiała, z otwartymi ustami, zszokowana tekstem Patryka.
Tylko przez sekundę, bo w drugiej chwycił ją silnie za włosy i nie zważając na
nic, zmusił do uklęknięcia.
W trzeciej
sekundzie błyskawicznym ruchem ściągnął z siebie koszulkę a w czwartej
nakierował jej głowę w kierunku swego krocza.
- Patryk…
- Jak już
otwierasz usta, to weź w nie mojego kutasa, zamiast gadać, jasne?
Jego ton i
zachowanie, zniewalały ją w tak szokujący sposób, że niemal straciła świadomość.
Drżącymi rękami sięgnęła w kierunku spodenek ucznia, opuszczając je jakby
bezmyślnie w dół… Nie, nie… To tylko sprawiało wrażenie bezmyślności. Czy to
wskutek słów Patryka, czy nie, ale…
- Patryk… -
odezwała się raz jeszcze, spoglądając zamglonym wzrokiem w górę. – Mów mi tak
jeszcze… Cały czas…!
Zdążyła tylko
uchwycić jego jeszcze bardziej zdeterminowany wzrok, to jak jego oczy robią
coraz większe, jak jego ręka silnie zaciska się na jej włosach. A potem
praktycznie bez żadnych podchodów ujęła w dłoń rosnącego penisa i sekundę
później miała go już w ustach. Wzięła go tak, jakby tuż obok znajdowała się
inna kobieta zdradzająca ten sam zamiar. A ona absolutnie nie chciała dzielić
się urzekającym penisem Patryka z nikim innym.
- Jesteś
boska…! – usłyszała tym razem już spokojniejszy, zdradzający uległość i
satysfakcję głos, nie wiedząc, czy to wyznanie dotyczy jej samej w całości, czy
tylko tego co właśnie czyniła.
Nie czyniła
chyba niczego więcej, niż w dziesiątkach innych sytuacji tego typu z Danielem.
Choć może ta jedna subtelna różnica sprawiała, że jednak było inaczej. Choć
może te słowa Patryka, jak i jej nastrój z ostatnich godzin doprowadziły do
tego, że obciągała z pasją, jakiej nie czuła od dawna.
- Mów…! –
niemal zażądała zduszonym głosem, znajdując sekundę na to by wpuścić z ust
członka swego ucznia i natychmiast wrócić do przerwanej czynności.
- Obciągaj… –
usłyszała spokojne westchnienie. – Jesteś boska, jesteś najpiękniejszą kobietą
jaką widziałem, najpiękniejszą na świecie... I wiesz dobrze, jak działa na mnie
to, że taka piękność jak ty, bawi się moim kutasem.
- Jak? –
wydyszała z siebie, znów robiąc sekundową przerwę.
- Jak w niebie,
kurwa… I przysięgnij, że żaden inny w tym liceum, wcześniej, czy później…
Żadnemu innemu nie będziesz obciągać, że tylko dla mnie jesteś taką suką…!
- Uhm…! –
Wydusiła z siebie jękliwie, chłonąc z niesamowitym podnieceniem to ostatnie
słowo.
- Tylko mi
będziesz obciągać, jasne…? Jesteś zbyt poważną nauczycielką, zbyt piękną
kobietą, takim ucieleśnieniem… O kurwa… Powiedz kurwa, że twoje usta będą lizać
tylko mojego kutasa…!
- Tylko
twojego… - zdążyła jeszcze wyrzucić z siebie a potem…
Zamarła i
jednocześnie zakrztusiła się, gdy dłonie nad wyraz rozemocjonowanego ucznia
ścisnęły jej głowę przyciągając ją do podbrzusza. Przez chwile pomyślała, że
się udusi, gdy jego naprężony penis wszedł jej do gardła. I nie opuszczał go,
bo Patryk napawał się tą sceną przez kilka dobrych sekund, by wreszcie odpuścić
i wyciągnąć członka z ust zdyszanej pani profesor.
- Wstań! –
polecił stanowczo i od razu dodał. – Rozbieraj się.
Wstała, ale
oszołomienie całą sytuacją sprawiło, że ledwo sięgnęła dłonią w kierunku
ubrania a Patryk już stał kompletnie nagi. Zdążył ściągnąć z siebie spodenki,
wraz z bokserkami i nawet buty.
- No dalej…! –
ponaglił ją.
A gdy ona nadal
poruszała się w dość żółwim tempie, po prostu doskoczył do niej i
bezceremonialnie, jak i równie gwałtownie zaczął zdejmować z niej ubranie.
- Rozerwiesz
coś – spróbowała się sprzeciwić.
- Mam to w
dupie – usłyszała kolejną równie bezczelną jak i zniewalającą odpowiedź.
I nim się
spostrzegła stała już w samej bieliźnie. Ale też tylko przez moment, bo
niecierpliwe palce Patryka szybko poradziły sobie ze stanikiem. Zniewolona
poddała się jego determinacji, niecierpliwości, pożądaniu a na koniec…
- Ej…! –
pisnęła po raz kolejny czując jak serce skacze jej mocno, gdy Patryk
niecierpliwym gestem rozerwał jej majtki.
Który to już
raz stanęła kompletnie naga przed swym uczniem? Nie miała nawet czasu się
zastanowić, bo ten gwałtownie pchnął ją na łóżko i natychmiast wskoczył na nie.
- Rozłóż nogi!
– rozkazał, jakby mówił do jakiejś swojej rówieśniczki a nie do licealnej
wychowawczyni. – Chcę się dobrać do twojej cipki!
Jego słowa
wywoływały powódź w rzeczonej cipce, ale jeszcze coś sprawiało, że poczuła
prawdziwą rozkosz. Ten niesamowity żar jego ciała, samego Patryka… Żar, który w
pełni odczuła dopiero teraz, w tej pozycji, gdy w pół leżąc patrzyła jak
zajmuje miejsce między jej szeroko rozłożonymi udami, czując na swojej twarzy
jednocześnie jego szybki, płytki i niezwykle gorący oddech.
Chyba
zrozumiał. Chyba wyczytał z jej szeroko otwartych oczu. Pochylił się ku niej i
pocałował w usta. Ale to było za mało. Wychyliła się jeszcze bardziej i
przylgnęła ustami mocniej, silniej, intensywniej. Oddając mu się poprzez ten
dziki, namiętny pocałunek jeszcze bardziej, niż poprzez to, co miało stać się
za chwilę.
Oddała mu się,
bo tylko przez chwilę ona była górą. Trzy, cztery sekundy później kontrolę
przejął młody licealista wpijając się swym językiem w jej usta i może nawet nie
mając świadomości, jak bardzo zdobywa tym pocałunkiem swoją nauczycielkę na
własność.
Ale nawet
jeśli, to i tak było mu wciąż za mało. Kamila oderwała się ciężko dysząc a jej
wzrok padł na sterczącego silnie penisa, który niewątpliwie pragnął czegoś
więcej. Nawet jeśli wstydziła się tego spojrzenia, to nie potrafiła oderwać
wzroku.
Już chciała się
odezwać, kiedy znów doszła do głosu furia Patryka. Pchnął ją tak, że opadła na
poduszkę. A on miał już w ten sposób otwartą drogę do raju.
- Tęskniłaś za
nim, prawda? - rzucił spokojniejszym, ale wciąż zdecydowanie podnieconym tonem.
- Wsadzisz mi
go w końcu? – wyrzuciła z siebie roztrzęsionym głosem, nie potrafiąc w żaden
sposób opanować drżenia ciała i niezwykłej nawet jak na nią potrzeby uległości.
Potrzeby, która zmotywowała ją do wypowiedzenia tak dziwkarskich słów w
kierunku swego ucznia.
Sekundę później
autentycznie zawyła, kiedy rozpalony do granic niespodziewaną odzywką Patryk
brutalnie wszedł w nią za jednym ruchem aż po sam koniec.
Tego się nie
spodziewała. Zabolało jak diabli, ale cóż to był za rozkoszny ból…!
- Tak ci
dobrze, dziwko? – usłyszała słowa, które sprawiły, że ciało przeszył nieziemski
dreszcz.
Autentycznie
poczuła się jak we śnie. Przecież nawet wtedy w Antonówku, gdy spełniała
praktycznie wszelkie polecenia chłopaków, wszystko odbywało się na zasadzie
wzajemnego szacunku.
A tutaj… Niczym
w faktycznym pornosie, szanowana nauczycielka dawała sobą pomiatać własnemu
uczniowi jak ostatnia dziwka. Nie tyle nawet dawała, ile wręcz sama tego
pragnęła.
To nie
zasługiwało na miano ostrego seksu. To było brutalne rżnięcie w wykonaniu
napalonego do granic licealisty, który dorwał wreszcie swą atrakcyjną
nauczycielkę i wziął ją sobie jak swoją własność. Nie hamował się chyba przed
niczym. Rozłożył jej nogi tak szeroko, że znów poczuła ból. Jej ciało wyprężyło
się, co jeszcze bardziej ułatwiło penetrację jej cipki, w którą penis Patryka
wchodził z furią i jednocześnie z łatwością, jak w masło.
- Aaaaaach….!
Boże...! – jęczała przeciągle, jak niemal nigdy, jeszcze bardziej nakręcając
się w ten sposób zdradzaniem tego, jak łatwo i jak bardzo dała się zniewolić
małoletniemu chłopakowi.
- O, kurwa…! –
sapał Patryk, chyba właśnie najbardziej upojony tym kosmicznym zniewoleniem.
Tą chwilą, w
której jego piękna nauczycielka dawała mu dupy na zawołanie. I pozwalała by
traktował ją jak ostatnią szmatę. By ją po prostu odczłowieczył.
I robił to
niemal idealnie. Nieco odchylony, trzymał ją silnie za uda rozciągając je na
boki, dzięki czemu jego penis wchodził w mokrą cipkę zniewolonej nauczycielki
całą swą długością z premedytacją zadając jej ból. Tak, była pewna, że robił to
świadomie i że czuł z tego tytułu dziką satysfakcję. Z tego, że na te kilka minut
zmienił piękną, dystyngowaną nauczycielkę w zwykły, choć nieziemsko atrakcyjny
obiekt do ruchania.
Aż, w którymś
momencie chwycił ją za gardło przyduszając do poduszki.
- Powiedz, że
uwielbiasz się ze mną ruchać – jego chrapliwy głos rozbrzmiał w jej uszach
donośnie niczym kościelny dzwon o siódmej nad ranem.
Odpowiedzią
było tylko jękliwe rzężenie. Poluzował chwyt. Kamila dyszała ciężko.
- Wsadź mi go…
Wsadź mi go głębiej…
- Wsadziłem…
Teraz cię tylko pierdolę…
- No to pierdol
mnie… - obezwładniona nauczycielka wydobyła z siebie charkot połączony z
jękiem. A jej słowa wydały się jej tak nierealne, że musiała powtórzyć. –
Pierdol mnie, tylko mocno i głęboko…!
Oczy licealisty,
choć wydawało się to niemożliwe, błysnęły jeszcze większym żarem. Z ust
wydobyła się wręcz para a jego ruchy nabrały jeszcze większej dynamiki.
Wprowadził
prośbę nauczycielki w życie najlepiej jak mógł. Pierdolił ją jak dziwkę, którą
dostał na własność. Pierdolił jak w jakimś pornosie, wyżywając się za wszystkie
czasy. Upajając sukcesem bezczelnego, brutalnego, dzikiego wyruchania
najpiękniejszej nauczycielki na tym kontynencie, przy poniżającym dla niej
akompaniamencie jej przenikliwych jęków a czasami charkotu.
Kamila miała
jasność, że w tej sytuacji spełnienie dla obojga jest już dużo bliżej, niż
dalej. Że to nie jest już kwestia minut. W tej całej scenerii własnego
upodlenia, brakło już tylko jednego. Czegoś, czego nie praktykowała nawet z
własnym mężem. Choć, jeśli nie z nim, to może z jego młodszą wersją?
Tylko, że za
nic w świecie nie chciała tego powiedzieć. W całej tej dzikości zamarzyła, by on
zrozumiał to sam. Tyle, że nic na to nie wskazywało. Chwyciła ręką jego dłoń
wciąż trzymającą, choć lżej za gardło i przesunęła w kierunku swej twarzy,
przyciskając ją silnie.
Ale nie
zrozumiał. A może nie chciał? Może wystarczyło mu dzikie ruchanie licealnej
nauczycielki i widok jej ciała przesuwającego się po łóżku w rytm jego
szalonych ruchów. Pewnie tak, bo chwilę później, niemal dokładnie w momencie,
gdy poczuł jak mięśnie na ciele szkolnej wychowawczyni zaciskają się raptownie,
wystrzelił w niej całym ładunkiem spermy.
- O, kurwa…! –
jęknął roztrzęsionym głosem.
Nie był to ich
pierwszy raz, ale akurat ten… Przekroczyli praktycznie wszystkie możliwe
granice.
Kamila zaległa
bez ruchu, zamykając oczy. Ostra jazda wyczerpała ją maksymalnie. Nie
spodziewała się, że potrafi upodlić się w taki sposób wobec własnego ucznia. To
już nie było zwykłe dawanie dupy, nawet w porównaniu do Antonówka. To były
Himalaje perwersji. Przynajmniej tak jej się wydawało.
No dobra, może
jeszcze nie Himalaje… Gdyby to nagrali i wypuścili w ramach konkursu filmowego
na tych Dniach Młodzieży… To by był szczyt. A może nawet i jeszcze nie. Ale,
czy warto było w ogóle się nad tym zastanawiać?
- Teraz
wreszcie ja sponiewierałem panią, ale chyba dwa razy lepiej, niż Seba, nie?
Dwa razy? Boże…
Czym było tamte zniewolenie i przymuszenie do seksu z długowłosym blondynem w
porównaniu z tym, czego dopuściła się przed chwilą? Do tych jej słów, w których
prosiła wręcz o to, by zwracał się do niej chamsko, bezczelnie, brutalnie… Do
słów, w których sama zachęcała go do tego, by pierdolił ją mocniej i głębiej…
Nie, nie było
żadnego porównania. Tyle, że teraz, choć wciąż czuła się niesamowicie, zaczęło
wracać poczucie rzeczywistości.
Jak się z tego
wykaraskać? Czy to jest zresztą możliwe? I czy w ogóle ma sens po tym
wszystkim?
- Mam nadzieję,
że jest pani słowna i będzie mi obciągać przez cały rok, do matury, hm…?
No właśnie…
- W afekcie
różne rzeczy się mówi – odezwała się cicho, po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- Acha… Już
czuję wypieranie…
- To nie jest
wypieranie – zaprzeczyła. – Nie mówmy o tym co będzie, żyjmy chwilą, dobrze? –
wybrnęła z tego, wbrew swoim poglądom, wbrew zasadom. Zawsze rozważnie
próbowała przemyśleć każdy swój krok. Teraz było odwrotnie. Po prostu taki
wybieg zastosowała.
Leżeli chwilę w
milczeniu. Po minucie, czy dwóch, poczuła dłoń Patryka na swoim nagim ciele,
które wciąż prężyło się na łóżko, dostępne dla jego oczu.
- Czas się
wyspać – rzuciła, chcąc go powstrzymać i jednocześnie delikatnie…
- Już ma pani
dość? – zdziwił się.
- Dlaczego
uważasz, że nie?
- Skoro się tak
ostro pieprzyliśmy, to może teraz czas na coś bardziej zmysłowego? – przysunął
głowę, całując ją w policzek.
- Nie –
zareagowała bardziej zdecydowanie, odchylając się. – Czas na to, byś wrócił do
siebie.
- Mowy nie ma –
oświadczył, zaskakując nauczycielkę. – Kto panią przypilnuje, jak znowu
nawiedzą panią jakieś demony?
- Nie kpij,
dobrze? – zmieniła trochę front.
- Nie kpię z
pani – zapewnił.
- Wobec tego
zejdź z łóżka, bo mnie naprawdę zachciało się spać.
- Proszę bardzo
– usłyszała skrzypnięcie łóżka.
Faktycznie,
zszedł z niego i zrobił kilka kroków, dzięki czemu miała okazję zobaczyć nagie
ciało osiemnastolatka w pełnej krasie, włącznie z jego tak urzekającym ją
tyłeczkiem. Ale nim zdążyła się napatrzyć, znów została zaskoczona. Patryk po
prostu podszedł do wyłącznika, zgasił światło i natychmiast ponownie zameldował
się w jej łóżku.
- Co robisz? – zwróciła
się zaskoczona.
- Chce się pani
spać, no to idziemy spać – wyjaśnił logicznie, chowając się pod kołdrą, tak jak
chwilę wcześniej nauczycielka.
Nie wiedziała
co powiedzieć. W tych ciemnościach chyba dostrzegł jej zawahanie.
- No co… - dodał.
– Nie chce chyba pani powiedzieć, że wykorzystała nieletniego i teraz chciałaby
go pani wykopać za drzwi?
Zrezygnowała z
jakiejkolwiek dyskusji, nie mając po prostu na nią siły i uznając, że jest
bezcelowa. Przewróciła się na bok, odwracając tym samym do licealisty tyłem.
Nie minęła
sekunda a wyczuła ruch za plecami. Patryk natychmiast wykorzystał okazję, by
przewrócić się tak samo jak i ona i wręcz przykleić do niej swoim nagim ciałem,
obejmując ją rękoma.
- Patryk… Weź
te ręce.
- Nie ma mowy.
Tak jest dobrze.
- Patryk… -
poruszyła się wreszcie chcąc zaprotestować dobitniej, ale…
- Niech pani
się nie sprzeciwia, bo narobię hałasu i będzie pani wstyd.
- Myślisz, że
przestraszysz mnie swymi groźbami? – zapytała pobłażliwie nieco zirytowana.
- To dodam
jeszcze jedną…
Milczała
wyczekująco.
- Jak będzie
pani tak niegrzeczna, to przelecę panią jeszcze raz.
Oficjalnie
prychnęła z irytacją, ale w duchu niemal zaśmiała się, rozbrojona słowami
ucznia.
Leżeli przez
chwilę w milczeniu. Poczuła się dziwnie w tej sytuacji. Było to chyba
zrozumiałe.
Ale chwilę
później uświadomiła sobie, że leżąc w taki sposób, czując dłonie Patryka
błądzące leniwie po brzuchu, czy w pobliżu piersi a także jego oddech na karku
i chyba przede wszystkim całe ciało ze szczególnym uwzględnieniem penisa na
pośladkach, nie zaśnie zbyt szybko.
Lekko więc
zniecierpliwiona zmieniła ułożenie odwracając się twarzą w kierunku ucznia.
Popchnęła go lekko, sugerując w ten sposób, by położył się na wznak, co też
uczynił. Tym samym mogła spokojnie złożyć głowę tuż obok jego klatki
piersiowej, co on przypieczętował objęciem nauczycielki ramieniem.
- Wreszcie
przestała się pani zachowywać jak dziecko – skwitował.
- To znaczy
jak? – zapytała zaciekawiona.
- Przestała
pani sprawiać wrażenie, że chce pani, abym jak najszybciej uciekł stąd. Tak,
jakby się pani tego wstydziła.
- Hm… -
mruknęła.
Faktycznie,
dopiero teraz to do niej zaczęło docierać. Że dając mu dyskretnie do
zrozumienia, by sobie poszedł, zachowała się jak ci wszyscy mężczyźni, których
wprawdzie na szczęście nie znalazła na swej intymnej drodze, ale których i tak
nienawidziła. Ci, którzy po tym, jak się spuszczą w cipce świeżo poznanej
dziewczyny najchętniej wykopaliby ją z łóżka, z pokoju i w ogóle z mieszkania.
- Różne rzeczy
już przerobiliśmy, ale nigdy bym nie pomyślał, że da się pani tak zerżnąć. Tak…
- szukał przez chwilę słowa. – Ostro, z pasją. Co w panią wstąpiło?
Cóż… Jeżeli
przeruchała się z Patrykiem, to teraz najzwyczajniej świecie powinna ponieść tego
konsekwencje. Tak, w kwestii jego towarzystwa, jak i podjęcia takiego tematu
rozmowy.
- Może ty? –
odpowiedziała zdawkowo.
- Może, czy na
pewno? – zapytał. – Nie jestem na tyle zadufany w sobie, by pomyśleć, że tak na
panią działam, by dała się pani tak ostro przelecieć.
No… To nie było
w stylu Patryka. Przynajmniej jeśli chodziło o pierwszą część jego wypowiedzi.
I w sumie, tymi słowami potwierdził, że jest nieobliczalny. Że ciężko tak
naprawdę ustalić, który styl jest jego właściwym.
- A jeśli jednak?
– pozwoliła sobie na taką dość prowokacyjną uwagę?
- To bym się
uradował – wyczuła lekką uszczypliwość. Jednocześnie lewa ręka chłopaka wsunęła
się pod kołdrę i wylądowała znienacka na dolnej części jej brzucha, zsuwając
się jeszcze niżej.
- Ej! – wzdrygnęła
się nieco, przytrzymując go. – Naprawdę nie masz dość?
- No nie wiem…
Ja bym sobie jeszcze z panią pobaraszkował.
- Nie masz
dość? Nawet po czymś takim?
Trochę się jej
to wyrwało. Przecież ta szalona jazda, która wykończyła ją, musiała dać się we
znaki także i licealiście. Zużył niewątpliwie sporo energii.
- Nie mam –
odpowiedział. – A pani ma?
Wahała się z
odpowiedzią. Ale znów uznała, że byłoby nieuczciwością chować pewne rzeczy.
- Wykończyłeś
mnie – przyznała, ciesząc się, że jest tak ciemno i nie musi spuszczać
wstydliwie wzroku.
I jednocześnie
ciesząc swoim dość poniżającym wyznaniem, które sprawiło, że przez jej ciało
przeszedł lekki dreszczyk.
- No to teraz
moglibyśmy tak spokojniej… - zasugerował delikatnie. Przynajmniej jak na niego.
- Boli mnie
tam… - wyznała, czując, że krew jednak zaczyna krążyć szybciej. Chyba bardziej
z powodu tego krępującego wyznania, niż samej myśli o powtórce.
- Aż tak bardzo
dałem się pani we znaki? – oprócz zdziwienia wyczuła w jego głosie
oczywistą satysfakcję.
- Dziwi cię to?
– tym razem ominęła sedno tematu.
- To może
przeleciałbym panią w drugą dziurkę?
Tym razem z
trudem powstrzymała śmiech.
- Nie bądź
bezczelny – ostudziła go. – A jeśli chcesz wiedzieć, to ta druga dziurka należy
tylko i wyłącznie do mojego pana.
- Lubi pani jak
ona tam panią rucha?
- Mógłbyś
wyrażać się subtelniej, Patryku? – zapytała łagodnie.
- Mam zapytać,
czy lubi pani się kochać w taki sposób? No dobrze, choć brzmi to dziwnie…
- Coś ty taki
ciekawski, co…?
- No niech pani
odpowie – naciskał.
- I tak i nie –
odpowiedziała po chwili.
- Dlaczego?
Niech pani się rozbierze trochę i mi zdradzi.
Jego szept
zdradzał chyba większe objawy namiętności, niż jeszcze minutę temu.
- To skomplikowane
– wyjaśniła skrępowana. – Nie przepadam za tym, gdy Daniel się za to zabiera.
Ale w trakcie, gdy już… Pierwsze lody zostaną przełamane… Potrafi być to
całkiem rozkoszne.
Dobrze, że nie
widział jej zaczerwienionej twarzy. Natury nie dało się oszukać. Mogła sobie
obiecywać szczerość w wypowiedziach i dotrzymywać jej, ale nie zmieniało to
faktu, że takie rozbieranie się z intymności krępowało ją, mimo tylu już
wspólnych przygód z Patrykiem.
- No dobrze,
czyli będziemy musieli wrócić do pierwszej dziurki.
- Nigdy się nie
poddajesz? – zapytała z westchnieniem sugerującym rezygnację.
Wiedziała, że daje mu swym pytaniem, jak i
zachowaniem argumenty, by jednak wykonał to co zapowiedział. Ale ona sama nie
myślała już o tym z taką niechęcią jak chwilę wcześniej. Atmosfera i jego słowa
robiły swoje.
Nie
odpowiedział. Jego dłoń bardziej zdeterminowanym ruchem wtargnęła na łono
nauczycielki. Próbowała stawić opór, ale był mało stanowczy. Faktycznie, czuła
ból w cipce, ale palce Patryka nie próbowały żadnej penetracji, nawet nie
znalazły się między nogami. Delikatnie pieścił łono swej licealnej
nauczycielki.
- Podnieca
panią, to, że mi znów stanął? – usłyszała w końcu.
- Uhm… -
mruknęła raczej sceptycznie, ale i jednocześnie rozkosznie.
Bo raczej nigdy
jej takie teksty nie podniecały. Chyba, że zachodziły wyjątkowe okoliczności. A
ta okoliczność chyba zasługiwała na miano wyjątkowej.
- Pani
profesor… - zaczął jakby niepewnie i niewinnie, ale od razu wyczuła w tym
podstęp.
- Tak…?
- Niech pani
rozchyli szeroko nogi…
Wiedziała.
Przypominanie jej, jaki łączy ich oficjalnie stosunek, z pewnością sprawiało mu
sporo frajdy a ją z miejsca poniżało.
- Tak bardzo
lubisz… - zacięła się, bo słowa, które miała wypowiedzieć nie chciały jej
przejść przez gardło, ale… - Tak bardzo lubisz… Czerpać satysfakcję z tego… Że
pieprzysz i to już nie pierwszy raz swoją nauczycielkę?
- Ale teraz nie
będziemy się pieprzyć – sprostował.
- A co niby? –
zapytała zdziwiona.
- Sama pani
powiedziała. Kochać się.
- Ach tak –
postarała się, by jej komentarz został podszyty nutką ironii.
Wychwycił to.
- Niech pani
nie kpi – z tymi słowami naparł jednocześnie, przewracając nauczycielkę na
plecy i wdrapując się na górę. – Skoro panią tam boli, to zrobimy to
subtelniej…
- Szkoda, że w
szkole nie używasz takich słów… - spróbowała zakpić raz jeszcze, ale prawie od
razu zapomniała o ironii.
- To może
umówimy się…? – zapytał sadowiąc się między jej nogami, które siłą rzeczy
rozjechały się na boki.
Mimo, że miało
być spokojnie, znów poczuła żar jego ciała. Jego przyspieszony oddech, męską
siłę i zdecydowanie.
- Na co? –
zapytała szeptem, nie chcąc zdradzać oznak kolejnej fali podniecenia
ogarniającej jej ciało.
- Ja będę
bardziej elokwentny… A pani na pierwszej lekcji rozłoży tak na samo nogi, kiedy
podejdę do biurka…?
- Uhm… -
mruknęła jęcząc, bo szerszy komentarz nie wchodził w grę, gdy poczuła na swojej
cipce jego penisa, którego chciał w nią wprowadzić.
Ale nie
wprowadzał. Jeszcze była w takim stanie, że mogła wygłosić jakiś komentarz, że
mogła się podroczyć, ale jej umysł zajął się kwestią, dlaczego on tak zwleka.
Jakby świadomie
się z nią droczył, dodatkowo wzmagając jej doznania poprzez to, że wokół cipki
krążyły także jego palce. Pochyliła głowę, ale niewiele mogła dostrzec.
- Co robisz? –
zapytała znów szeptem, bo emocje wywoływane tym jego bawieniem się narastały.
- Mówiła pani,
że panią boli – wyjaśnił również dość cicho i spokojnie, ale wyczuła, że i jego
głos lekko drży. – No to tak… Będę zdobywał pani cipkę ostrożnie, powolutku,
nie…?
Opadła na łóżko
czując jak jej ciało przeszywa niesamowity dreszcz. Poprawiła ułożenie,
zachodząc w głowę, jakim cudem? Skąd on, osiemnastoletni licealista, wcale
przecież nie playboy z gigantycznym doświadczeniem, tylko zwykły chłopak, który
parę razy przeleciał swoją nauczycielkę, ma pojecie o czymś takim i zachowuje
się w łóżku bardziej dojrzale, niż dwa razy starsza kobieta?
Niezrozumiała,
ale nawet nie próbowała rozwiązać tej zagadki. Nie była już w stanie. Emocje
wywołane jego słowami zbliżyły się do maksymalnego poziomu. Usłużnie rozsunęła
nogi jeszcze szerzej a z ust wydobyło się drżące, ciche westchnienie.
Dotyk jego
kutasa na cipce, jego delikatne ruchy, jakby masował nim jej cipkę… Boże… Aż
wreszcie zaczął się wbijać, ale nawet nie to… Po prostu wsunął tylko czubek,
rozpychając nim cipkę swej nauczycielki, która w ciągu chwili zrobiła się mokra
jak diabli.
- Och… - nie
powstrzymała pierwszego, głośniejszego jęku.
- Podoba się
pani…? Tak…? – usłyszała w głosie ucznia satysfakcję.
I dalej bawił
się, wsuwając swego członka na kolejny centymetr i wykonując nim delikatnie
okrężne ruchy. Ciekawe, czy wiedział, jakie doznania sprawia swoim zachowaniem
licealnej wychowawczyni? Jeśli nie wiedział, to…
- Rób tak
dalej, Patryk… - wysapała drżącym głosem, w którym nie potrafiła już ukryć
swoich emocji.
Pal licho tą
całą poniżającą perwersję. Jeśli chwilę wcześniej dała mu się zerżnąć jak
dziwka, to po co bronić jeszcze jakichś granic, które dawno zostały zniszczone?
- Chcę usłyszeć
błaganie – skomentował bardziej opanowanym głosem.
Przymknęła
oczy, przełykając ślinę. Bawił się nią niczym rasowy jeździec. On
osiemnastoletni uczeń, robił z nią co chciał. To dla niego, seks z licealną
wychowawczynią, tak przecież podobno pożądaną i atrakcyjną przez wszystkich,
miał być jakimś nieosiągalnym kosmosem a tymczasem…
- Błagam cię,
nie przerywaj… - odezwała się głośniej, bo charczący szept byłby w ogóle
niezrozumiały.
Zdawała sobie
sprawę, że jej głośny, urywany oddech zdradzał jej emocje i rozbierał ją
jeszcze bardziej. Rozbierał ze wszystkiego co chciałaby jeszcze ukryć. A penis
a w zasadzie jego część w jej cipce sprawiał, że odpływała, wiercąc się
rozkosznie na łóżku. Wiercąc, bo nie panowała już nad swym ciałem.
Aż żałowała, że
jest tak ciemno, bo chciałaby widzieć więcej. Ale wpadający przez okno blask
hotelowych lamp i świecący mocno księżyc, sprawiały, że potrafiła dostrzec
emocje wypisane na twarzy swego ucznia.
Widziała te
emocje, gdy wciąż klęczał przed nią i spoglądał w dół, widocznie dostrzegając
także w jakimś stopniu nagą, bezbronną cipkę swojej pani profesor i to, że
bawił się nią bezlitośnie, skazując na kompletne uzależnienie od jego
zachcianek.
Tak… Kto tu
okazał się panem, decydującym o wszystkim?
Panem, który
wreszcie niecierpliwie pochylił się nad pełną uległości nauczycielką, pocałował
delikatnie w usta i jednocześnie zaczął wpychać swego sterczącego penisa w jej
cipkę, przy akompaniamencie krótkiego, urwanego jęku szanownej pani profesor.
Pochylił się
jeszcze bardziej, podpierając dłońmi.
- Podoba się
pani moje ciało, prawda? – zapytał cicho, ale i jego głos drżał. – Mówiła pani
w Antonówku, że lubi pani mój tyłek i nie tylko…
- Tak… -
jęknęła delikatnie, opierając dłonie na twardych barkach licealisty.
- A czy mój
kutas w pani cipce też się pani podoba?
- Ach… -
mruknęła tylko jękliwie, czując jak jednak także rozemocjonowany chłopak
poruszył się niecierpliwie, znów wywołując, pewnie dość przypadkowo, okrężny
ruch penisa, doprowadzający nauczycielkę do białej gorączki.
- Niech pani
powie, pełnym zdaniem – zażądał natarczywym głosem. – Tak jak na nauczycielkę
przystało.
- Bardzo mi się
podoba twój kutas w mojej cipce Patryku – wyszeptała jednym tchem, czując jak
serce skacze w górę. – Chciałabym tylko, żeby on coś tam robił a nie tylko w
niej tkwił.
Prawda. Jego
penis po prostu w niej tkwił i… I nic. Przez tą chwilę, gdy położył się na
niej, nie wykonywał żadnych ruchów. Dopiero po tym…
Jęknęła.
Patryk, tak jak zapowiadał był ostrożny i delikatny. Tak jak chciała. Wysunął
swego penisa powoli i równie powoli powrócił. Potem znów i jeszcze raz. I w
takim właśnie tempie posuwał swoją nauczycielkę.
W takim tempie,
które uświadomiło jej, że ten osiemnastolatek, mimo niewątpliwego podniecenia,
które go ogarnęło, kontroluje całą sytuację jak trzeba, podczas, gdy jego
dwukrotnie starsza nauczycielka nie panuje nad sobą niemal w żaden sposób,
niczym zakochana dziewica przeżywająca swój pierwszy raz.
- Zdobyłeś
mnie… - wysapała drżącym głosem.
Nie wiedząc
zresztą, czy on pojął sens tego oświadczenia. Bo przecież nie chodziło o to, że
zdobył jej cipkę i ruchał ją jak swoją własność. Zdobył przecież coś więcej.
Zniewolił ją, ubezwłasnowolnił. Nawet mimo tego, że było spokojnie, delikatnie,
zmysłowo.
Nie. Nie mimo
tego, tylko właśnie dlatego. W tym momencie osiemnastoletni uczeń okazał się
prawdziwym mężczyzną, panem i władcą, dyktującym warunki przez cały czas.
Posuwając rozedrganą nauczycielkę spokojnie, powoli, mimo, że pewnie jego
twardy kutas wyrywał się ku większym doznaniom. Ale on, Patryk panował nad tym
wszystkim bezbłędnie.
Zniewolił.
Ubezwłasnowolnił. Zdobył. Ale mógł zrobić coś jeszcze. Mógł ją posiąść tak
naprawdę, na własność i zrobić z nią wszystko. Absolutnie wszystko.
Przymknęła
oczy, gdy usta Patryka dorwały się do jej piersi. I tu był delikatny, ale
stanowczy. Wziął w usta jednego sutka, potem drugiego. Ssał je delikatnie,
bawił się nimi językiem. Przyjmowała to z westchnieniem, jako kolejny objaw
zniewolenia.
- Lubisz ruchać
swoje nauczycielki, tak…? – wysapała nieco głośniej, znów ten sposób znajdując
upust swojej mrocznej części osobowości.
- Nie –
usłyszała przy uchu. – Lubię ruchać tylko jedną.
- Jaką? –
dopytywała. – I dlaczego?
Czy wyczuł o co
jej chodziło? Tak tego pragnęła…
-
Najpiękniejszą. Najwspanialszą. Najbardziej kobiecą. Ciebie uwielbiam ruchać…
Przymknęła
oczy, czując jak jej cipka płonie a przez ciało przebiega kolejna fala
dreszczyku.
- Teraz niech
pani mi coś powie… - usłyszała. Na to czekała.
- Pytaj, powiem
ci wszystko – zapewniła.
- Naprawdę
wszystko?
- Tak, Patryk,
pytaj… - znów westchnęła, czując, jakby jego kutas zareagował trochę bardziej
nerwowo i dostarczył tym samym jeszcze większych doznań.
- Niech mi pani
powie jedną rzecz… Gdy przed chwilą… Naprawdę aż tak bardzo podobało się pani,
gdy rżnąłem panią jak dziwkę, gdy nazywałem tak panią…? To jest właśnie to, co
jest dla pani najlepsze…? Ech…
Jęknął i on,
jakby nie wytrzymując już tego prowadzenia akcji, jakby chciał w końcu
przyspieszyć i znów pieprzyć swą nauczycielkę jak swoją własność, ostro, bez
znieczulenia… Albo jakby jego własne słowa o tym znów dodały mu wigoru.
- Chcesz mnie
tak bardzo rozebrać, poniżyć? – szepnęła z trudem maskując emocje. – Uwielbiam
to… W wyjątkowych sytuacjach… Tak jak mówiłam… żeby ktoś mnie wziął tak jak
chce wziąć i o nic nie pytał…
Zamilkli oboje
a ona wyczuła, że gorąca krew osiemnastolatka bierze już wyraźnie górę nad
rozumem. Jego ruchy stały się bardziej nerwowe. Już przestało wystarczać to, że
jego penis po prostu wbija się w cipkę pięknej nauczycielki.
Wyczuła to. A
sekundę później Patryk odsunął się a jego penis opuścił rozgrzaną cipkę Kamili.
- Niech się
pani odwróci – zażądał natychmiast.
Posłuchała. Po
raz kolejny z lubością poddała się poleceniu swego ucznia. W tym stanie była
gotowa zrobić chyba wszystko…
Na czworakach,
wypięła pośladki w stronę osiemnastolatka. Lubiła to robić. I lubiła czuć
niecierpliwie męskie dłonie, trzymające mocno za biodra. Tak jak teraz.
- Pani
profesor… - usłyszała za sobą.
- Tak…? –
odwróciła głowę.
- A może jednak
pozwoliłaby się pani wyruchać w dupę?
Mimo
niesamowitego ładunku emocji z trudem powstrzymała śmiech.
- Patryk…
Zostaw to jedno mojemu mężowi, dobrze…?
Posłuchał.
Chyba niechętnie, ale jednak. Nie powiedział nic, ale Kamila wyczuła jego
penisa niżej. Tam gdzie trzeba.
Wbił się
szybciej, niż uprzednio. Nie było już ochoty na powolne, romantyczne posuwanie.
Przy tej pozycji pojawiły się już emocje innego rodzaju. Miało być szybciej,
ostrzej, bardziej dominująco. I było. Dominował oczywiście Patryk, trzymając
silnie wypięty tyłek pani profesor i posuwając ją głęboko, tak, że obojgu
przeszła ochota na jakieś dialogi.
A przynajmniej
Kamili. Silniejsze a przede wszystkim, dzięki tej pozycji głębokie ruchy
Patryka sprawiły, że nie mogła skoncentrować się na niczym innym, niż na tym.
Tym bardziej, że jednak bolało. W miarę kolejnych ruchów coraz bardziej.
Rozkosz płynąca z tego ruchania hamowała ból, ale tak nie do końca.
I mimo wszystko
trochę żałowała, że skończyło się względnie szybko. Znów dało się we znaki to
uczucie uległości, wręcz poniżenia wynikającego z wypinania pośladków w stronę
swojego licealisty, który korzystał ochoczo, posuwając panią profesor szybko,
mocno i głęboko. Znów odczuła ogromną rozkosz z faktu, że daje się traktować
swemu uczniowi jak dziwka do wyruchania, jak pojemnik na spermę. Zamykała oczy,
oddając się temu odczuciu i napawając męską dominacja Patryka.
- Aaach… -
jęknęła w końcu, gdy tuż przed finiszem licealisty, ona sama przeżyła kolejny
tego dnia orgazm. Być może i on stał się bodźcem dla Patryka, który wystrzelił
kolejnym ładunkiem spermy w cipce licealnej nauczycielki.
Wyczerpani
padli na łóżko. Kamila stwierdziła, że i Patrykowi odebrało ochotę na rozmowy.
O dziwo. Może jednak tak jak i ona wykończył ją, tak ona i jego?
Zasypiając nie
mógł jednak pozbawić się przyjemności objęcia nauczycielki tak jak uprzednio.
Nie broniła mu tego. Nie miała ani sił, ani ochoty na kolejną wymianę zdań.
Zresztą, tak też było dobrze.
Pierwsza myśl
jaka przyszła jej do głowy po otwarciu oczu była taka, że wczesny ranek to już
nie jest. Druga, że Patryk nie spał. Leżał na boku i patrzył na nią a jego dłoń
wciąż spoczywała na jej brzuchu.
Nie odzywała
się przez chwilę. Poświęciła minutę, czy dwie na analizę sytuacji.
- Zbieramy się
– zwróciła wreszcie twarz w stronę ucznia. – W południe wyjeżdżamy.
- Mnie
wystarczy kwadrans – skwitował.
- Ale mnie nie…
Muszę wziąć prysznic – usiadła na łóżku, starając się zasłonić kołdrą swą
nagość.
- Weźmiemy
razem, OK?
- Ja się chcę
wykąpać a nie… - uściśliła urywając w odpowiednim momencie.
- Szkoda –
mruknął. – Ale jedno nie przeszkadza drugiemu przecież…
Nie
odpowiedziała, usiłując zebrać się do kupy i jakoś wykaraskać z tej krępującej
sytuacji. Krępującej, bo szał uniesień stał się w sporej mierze przeszłością i
trzeba było wrócić do rzeczywistości.
- Dasz mi
trochę swobody? – zapytała w końcu.
- Wstydzi się
pani? Po tym wszystkim?
Takiej
odpowiedzi mogła się spodziewać. Znów nie odpowiedziała.
Odpowiedział
Patryk, wstając z łóżka.
- Może pani wziąć
przykład ze mnie – zachęcił niby dowcipnie, ale na jego twarzy nie dostrzegła
uśmiechu. Raczej napięcie, chociaż nie do końca wiedziała o czym ma ono
świadczyć.
Wstał,
swobodnie przechadzając się nago po małym pokoju. Siłą rzeczy rzuciła wzrokiem
na jego nagie ciało, na tak podobające się jej jego nogi, zarys pośladków. Na
penisa, który w tym momencie nie prezentował się tak okazale jak w innych
sytuacjach, no ale…
- Skoro pani
popatrzyła na mnie, to teraz ja… Dobra?
- Jeszcze ci
się nie znudziło? – lepsza riposta nie przyszła jej do głowy.
- Pani mi się
nigdy nie znudzi. Ani naga, ani w ubraniu – zapewnił.
Z jednej strony
nie miała ochoty pokazywać mu się nago. Z drugiej, nie miała sił na utarczki.
Ani przede wszystkim czasu.
Powrót do
rzeczywistości to jedno a fakt, że widział ją bez ubrania już tak często to
drugie… Zmusiła się trochę i odrzuciła kołdrę, wstając z łóżka.
Wciąż czuła się
rozespana, więc zrobiła to opornie. Na tyle, że nim wyprostowała się, Patryk
stał już za jej plecami gotowy do…
- Patryk… -
zareagowała stanowczo, gdy ręce ucznia przycisnęły nauczycielkę do siebie.
- Może jednak
da się pani namówić na wspólny prysznic? – nie puścił.
- Wybacz, ale
nie – zmieniła ton na łagodniejszy, ale wciąż pobrzmiewała w nim stanowczość.
- A buzi na
pożegnanie?
- Patryk…
Spoważniej i puść mnie w końcu, dobrze?
- Skoro tak… -
puścił, choć z oporem.
Ale jednego nie
mógł sobie darować. Gdy Kamila zrobiła krok w przód, poczuła na swoim tyłku
soczystego klapsa. Naprawdę soczystego.
- Patryk, do
cholery…! – zareagowała gniewnie, odwracając się w stronę licealisty.
- Prosiłem
grzecznie o buziaka na pożegnanie, to pani wina – tłumaczył szybko, unosząc
dłonie w górę w geście obrony. – Ale tyłeczek smakowity…
- Zmiataj stąd,
już! – nakazała, kierując się w stronę kabiny prysznicowej.
- Już… -
zapewnił tym samym tonem. – Albo może zostanę, bo jak wyjdę, to kto zamknie
drzwi na klucz?
Zrezygnowana machnęła
ręką słysząc ostatnie słowa. Z ulgą zamknęła kabinę, puszczając wodę. Ciepłą,
wręcz gorącą. Taka lawa zawsze ją relaksowała, niezależnie od tego, czy była
zima, czy tak jak teraz niemal trzydziestostopniowy upał.
Miała dobre
kilka minut na przemyślenia. Górę brał oczywiście jeden temat. Temat powrotu do
choćby w miarę względnych stosunków na linii nauczycielka – uczeń. Ale czy to w
ogóle było możliwe? Zresztą choć miała te kilka minut czasu, to nie była w
stanie spożytkować go na rozwiązywanie łamigłówek.
Po prostu
odświeżyła się, nie przejmując się nawet tym, czy Patryk siedział jeszcze w
pokoju, czy już sobie poszedł.
A on siedział.
A raczej stał, choć zdążył się w tym czasie ubrać. Przekonała się o tym, gdy
owinięta ręcznikiem opuściła kabinę.
I co gorsze nie
sam. Zatrzymała się na chwilę z zawahaniem widząc także Sebastiana.
- Dzień dobry,
jak nastrój?
Gdyby nie to,
że długowłosego blondyna uważała za dobrego chłopaka, odebrałaby to przywitanie
za próbę uszczypliwości. Ale nie… Chyba nie… Bo może stał tu długo? I Patryk
opowiedział mu kilka interesujących historyjek?
Zresztą po co
miał opowiadać, skoro Sebastian miał świadomość tego, że jego kolega nocował
gdzie indziej. A gdzie… Jeśli się nie domyślał, to teraz miał pewność.
- Dzień dobry –
odpowiedziała, starając się trzymać fason. – Nastrój będzie lepszy, jak
pozwolicie mi się ubrać.
- Pozwolimy a
jakże – pokiwał głową Patryk, nie zdradzając najmniejszej ochoty do opuszczenia
pokoju.
Rzuciła mu
krytyczne spojrzenie.
- Patryk
zachowuj się jak mężczyzna, dobrze?
Wyczuła, że
licealista miał już na końcu języka uwagę na temat męskich zachowań w
odniesieniu do ostatnich godzin, ale zrezygnował. Może wreszcie wzięła w nim
górę przyzwoitość.
- Idziemy się
spakować – oznajmił ku uldze pani profesor. – Do zobaczenia pod autokarem –
rzucił na odchodne.
Została sama.
Zrzuciła ręcznik i powoli zaczęła się ubierać jednocześnie pakując bagaże.
Podróż do domu zapowiadała się męcząco, tak z uwagi na upał, jak i towarzystwo
wścibskich koleżanek no i uczniów. Szczególnie tego jednego. Drugiego zresztą
też. W sumie to i trzeciego i… Czwartą uczennicę. Do cholery, przecież wszyscy
to widzieli… Nawet jeśli nie wszystko, to jednak coś, czego widzieć nie
powinni.
Czuła, że w
takiej chwili musi po prostu wykonać jeden telefon. Stojąc w samej bieliźnie
wyszukała w telefonie numer na komórkę Daniela i wcisnęła odpowiedni przycisk.
Jak na wejściu przeczytałem te lewackie pierdolenie to z miejsca -10 :D dla lewaków oczywiście. Myślałem, że chociaż u Ciebie nie będę musiał czytać tego bełkotu, jednak rozumiem - na tym po części oparte jest opowiadanie. Myślę, że stosunek do tej poprawności mamy podobny.
OdpowiedzUsuńOpowiadania na szczęście jeszcze nie przeczytałem całego. Na razie genialna scena rozbierania Kamili przez aparatem. Cudo !!!!
Warto było czekać tyle czasu na takie perełki. Mam nadzieję, że uda mi się powstrzymać przed przeczytaniem całości za jednym razem.
Pozdrawia dla autora ��
OdpowiedzUsuńOpowiadanie długaśne ale czytało się przyjemnie.
Czekam informacji o ewentualnej książce zawierającej wszystkie przygody Pani Kamili...
Mistrz. Autorze przypomnij czy planujesz jeszcze opowiadania kontynuujące przygody Kamili i jej żołnierzy? Kamila obiecała jeszcze kilka rzeczy Patrykowi.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie przeczytane na raz. 91 stron, a czytało się tak łatwo i przyjemnie. Szkoda,że już po wszystkim. Bardzo oryginalny pomysł na opowiadanie, bdb pomysł ze zmontowaniem filmu i świetna ostatnia scena i emocje między Kamilą, a Patrykiem i tu nie tylko chodzi o scenę seksu ale o dialogi przed, w trakcie jak i po aż do samego końca. Brawo
Ostrzegałem, że mimo objętości, czyta się raczej dobrze i lekko:).
OdpowiedzUsuńPlany to zawsze są. Rok temu o tej porze były plany na cztery kawałki. Jeden wyciąłem, więc jest niby plan na jeszcze jedną akcję.
Tyle, że po napisaniu około 60-70 stron uważam, że ta trzecia część nie trzyma poziomu poprzednich i się głęboko zastanawiam nad kontynuacją. Może jestem zbyt krytyczny, ale chyba jednak nie.
Jest na blogu czytelnik, który to przeczytał (choć chyba trochę mniejszy fragment), być może się wypowie na ten temat.
A do obietnic Kamili, jak to do kobiet, trzeba mieć lekki dystans...:) Emocje opadną, wróci do domu i przypomni sobie, że jeśli ma jakieś zobowiązania to jednak w stosunku do kogoś innego a nie do licealistów:).
Tyle, pozdro.
Świetna robota. Bardzo kreatywnie stworzyłeś alternatywny świat z nowymi "zasadami" moralnymi.
OdpowiedzUsuńWidzisz to znak, że objętość nie powinna być dla Ciebie ograniczeniem.
Może ten tajemniczy czytelnik wypowie się czy warto dzielić się kolejną historią czy nie. Autor jest względem siebie zawsze bardziej krytycznie nastawiony niż obiektywny czytelnik.
Kamila tak jak to kobieta. Wróci do domu i przypomni sobie, że jest Daniel :)
Na koniec tradycyjne pytanie od każdego. Kiedy kolejna opowiadanie i z jakiego cyklu? :)
Pozdrawiam
Autorze,
OdpowiedzUsuńnajlepszego w Nowym Roku, powodzenia w życiu osobistym i prywatnym no i dużo, duuuużo weny pisarskiej :)
pozdrawiam
Dzięki. Wzajemnie, wszystkim czytelnikom życzę szczęśliwego 2018.
OdpowiedzUsuńPlan na nowy rok, to nieszczęsna, przekładana Oliwia w roli policjantki, gdzieś pod koniec lutego i kolejny epizod z cyklu KISM, pewnie w pierwszych dniach wiosny. O konkretne daty nie pytajcie, sam ich nie znam.
Witam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście przeczytałem początkowy fragment kolejnej części "Żołnierzy" i myślę, że Autor zdecydowanie jest za bardzo samokrytyczny. Nowa część wcale nie odstaje poziomem od drugiego odcinka, który wg mojej klasyfikacji jest jednym z topowych. Wiadomo, że każdy ma swoje gusta i lubi różne tagi, chciałby, żeby akcenty były inaczej rozkładane. Ale to normalne i wiem, że każdy z miłośników Kamili i tak znajduje w zdecydowanej większości historii to co lubi najbardziej. Dlatego Falango śmiało kontynuuj "żołnierską sagę" z przygodami Kamili.
Pozdrawiam.
Pierwsze opowiadanie w którym moim zdaniem nie było takiego punktu kulminacyjnego jak w poprzednich. To co zapowiadało się, jak to opisał jeden z komentujących hadrcorowo czyli rozdział "na oczach tysięcy ludzi" był jednak spokojny. Scena z wcześniejszego rozdział tzw. badania lekarskiego Kamili też nie była taka ostra. Seks na końcu? No też nie. Mimo wszystko opowiadanie świetne. Właśnie też z tego powodu, że były właśnie te zaskakujące rozwiązania akcji. Żeby nie było, brakowało mi w tym opowiadaniu kilku rzeczy a mianowicie jakiejś sceny w dyskotece, może oklepania paru śniadych. Mimo dużego realizmu całej akcji zabrakło mi pokazania relacji Kamili z innymi nauczycielkami z jej szkoły. Trochę niezrozumiałe dla mnie było rozbieranie się Kamili w filmie. Uzasadnienie akcją było, ale całość mi się nie kleiła, szczególnie jak pojawił się tytuł filmu i powiązanie tego z solidarnością. Rozumiem autora, że ciężko coś stworzyć takiego, aby Kamila sama na potrzeby filmu chciała się rozebrać i miało to sens. Ciekawiej brzmiała koncepcja, że Kamila jest ratowana z rąk opryszków i ląduje w ramionach słowiańskiego bohatera :D Z tym, że taki film nie miałby szans wygrania :) Wspominając poprzednią część Kamili i żołnierzy akcja ze strzelaniną w lesie to był majstersztyk. Rambo przy tym to pipka ;P
OdpowiedzUsuńW końcowej scenie zabrakło mi jednak grupowej sceny z Kamilą. Szkoda, że był tylko Patryk. Gdyby był jeszcze Sebastian i Mateusz z Patrycją byłoby świetnie.
Czepiam się szczegółów, a tak naprawdę opowiadanie jest rewelacyjne. Chce się czytać a wyobraźnia pracuje. Do tego zdjęcia, jak zawsze bardzo dobrane.
Moim zdaniem - najlepsze opowiadania na sieci. Jedne trochę lepsze, inne trochę gorsze, ale poziom niezmiernie wysoki.
Duże brawa dla Autora.
Kris
Punkt kulminacyjny raczej był, może wyglądał on trochę inaczej, bo wcześniej zdążyło się wydarzyć kilka ciekawych rzeczy?
OdpowiedzUsuńTak, tytuły rozdziałów, jak i samego opowiadania były nieco mylące, może dlatego niektórzy poczuli pewne rozczarowanie, trudno:).
Hm, scena ginekologiczna nie była taka ostra w stosunku do...? Tytułu rozdziału? Może tak, nie oceniam. Nie chodzi chyba bowiem o całokształt, gdyż patrząc realnie - jest to moim zdaniem scena dość mocna.
Przy akurat takiej koncepcji opowiadania, pole do opisu jest dość spore, ale z drugiej strony musiałem ograniczyć motywy i coś wybrać a coś odrzucić. Mam na myśli konkretne sceny, jak i ich rozwiązania.
Można było dodać wspomniane sceny z dyskoteki i może wiążącego się z tym oklepania kilku nazbyt pobudzonych lokalsów, ale akurat ten pomysł odrzuciłem ze względu na to, że Kamila na imprezach bywa w moich tekstach stosunkowo często.
Można było dorzucić inne i można było w każdej z opisanych już scen zastosować inne rozwiązanie, ale pisząc rok temu wybrałem tak a nie inaczej. Może tekst pisany dzisiaj wyglądałby nieco inaczej.
Ale prawdę mówiąc uważam, że chyba wszystko poszło jak trzeba. Nie chciałem od razu w pierwszej scenie z wykrywaczem kłamstw rozbierać Kamili do bielizny, albo i jeszcze dalej, tak samo nie chciałem, by w kolejnej, podczas pozowania Kamila zatraciła się w sobie jeszcze mocniej. Zostawiłem to na koniec. Tak było lepiej, przynajmniej moim zdaniem.
Historia z filmem jest nieco zagmatwana, nie do końca przedstawiłem ją zrozumiale. ale rozbieranie się Kamili samo z siebie ma w dużym stopniu związek z hasłem, które rzuciła w pierwszym rozdziale. A fabuła i tytuł filmu? Cóż, widocznie żołnierze poprzez zabieg narracji dokonali odpowiedniego montażu i stąd to wszystko. Na jakiś bardziej szczegółowy opis brakło mi przede wszystkim sił. Może lepiej, że zostawiłem to tak jak jest.
Też myślę, że akcja w lesie mi się udała, ale uważam, że dzisiaj napisałbym to dużo lepiej. Cóż, drugiej takiej strzelaniny już nie będzie, bo nie ma sensu dokonywać autoplagiatów. Może jednak uda sie kiedyś wymyślić coś w ten deseń.
Różne miałem koncepcje finału w głowie, wygrał ten, który widać w ostatnim rozdziale. Także dlatego, że niektóre niezrealizowane pomysły mogą zostać zrealizowane jeszcze kiedyś a przypomnę, że mimo braku ochoty na pisanie, saga Żołnierzy nie dobiegła jeszcze końca.
Dzięki za komentarz, pozdro.
Czekając na nowe opowiadanie postanowiłem dodać w sprawie opowiadania dodać od siebie parę słów.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie długie, ale czyta się przyjemnie. Jak czytam, to nie tylko moje odczucie. Nie zgodzę się z brakiem punktu kulminacyjnego. Jest to moim zdaniem badanie przez Mateusza i Patrycję. Potem napięcie było cały czas utrzymywane - pokaz, a potem seks z Patrykiem. We wcześniejszym opowiadaniu żołnierzy były seks z Patrykiem i Sebastianem w domku nad jeziorem, a potem dyskoteka i seks na stole - genialny.
To co mi się podobało, to akcja pod prysznicami. Myślałem, że chłopaki z drużyny pojawią się jeszcze w opowiadaniu przy okazji badania Kamili.
Klimat opowiadań mi odpowiada, ale rozumiem, że ktoś może chcieć przeczytać coś innego. Przykro, że autor traci chęć do pisania.
Pytanie zatem do autora: co może Ciebie zachęcić do pisania? Kasa, kobiety, używki? Bo co do pomysłów to wyobraźni Ci nie brakuje, więc o to się nawet nie pytam.
pozdrawiam
Piotr
Nie o żadne pieniądze chodzi, pomijając już fakt, że te są i tak nierealne.
OdpowiedzUsuńBrakuje wszystkiego tak naprawdę. Wiem, że może marudzę, bo piszę nie pierwszy raz o tym, ale skoro temat został przywołany raz jeszcze...
Może jedyne czego nie brak to pomysły ogólne, ale gdy trzeba zbudować w nich konkretne akcje, sytuacje, dialogi (akurat te nigdy nie były moją mocną stroną), pojawia się problem.
Z jednej strony krótsze opowieści są z reguły dość płynne, ale takie trochę jednosytuacyjne historie mnie nie bawią. Wolę zbudować coś większego, ale wtedy akcja traci trochę na płynności, zaczyna się wlec - mam w pliku przynajmniej jeden taki tekst a boję się, że jest ich jednak więcej.
Sytuacje, przygody erotyczne wewnątrz fabuły głównej - to wszystko już było. Kamila w skąpym stroju na plaży - była milion razy. Kamila na dyskotece, w klubie - mniej niż milion, ale też często. Może wpaść do głowy coś bardziej oryginalnego, jak choćby pomysły wykorzystane w tekście powyżej, czyli wykrywacz kłamstw, pozowanie, ginekologia, czy te, które były gdzie wcześniej - kelnerka na osiemnastce, intymna ankieta internetowa, wybory miss topless w klubie i inne - to są motywy, które można wykorzystać
raz, może po jakimś czasie drugi, ale nie w co trzecim tekście.
Owszem, kilku rzeczy nie było, ale to oznacza, że mnie jakoś nie kręcą i na siłę pisał nie będę.
Opisywanie setny raz konkretnej sceny seksualnej, najczęściej finałowej, też nie sprawia większej frajdy. I urozmaicanie typu - gang bang, czy druga dziewczyna, czy jeszcze coś tam, niespecjalnie tu pomaga.
Już kawał czasu temu pisałem, że coraz trudniej przychodzi mi budowanie męskich bohaterów (a to też jest ważne, bo praktycznie zawsze chcę, by bohater był kimś konkretnym a nie tylko imieniem w tekście). Jest kilka typów bohaterów, z których korzystam - Adrian, czy Patryk, ewentualnie Dawid, albo Sebastian, bądź też Oskar, gdy trzeba jakiegoś bawidamka do nieco odmiennych klimatów. Może czytelnikom nie sprawia to problemu, gdy bohaterem nowego tekstu zostaje ktoś, z kim miał już do czynienia w kilku wcześniejszych opowiadaniach - mnie tak. Pojawia się znużenie i zniechęcenie.
To co jest znakiem rozpoznawczym mojej pisaniny, czyli Kamila od środka, jej przeżycia, jej emocje - było milion razy i praktycznie niemal zawsze piszę to samo. W zasadzie czytelnicy mający pretensje do mnie, że w danym tekście tego nie ma (jak choćby w przedostatnim), powinni mieć pretensje głównie do siebie, bo po tylu tekstach powinni znać Kamilę na wylot i samemu sobie dopowiadać co ona w takim, czy innym momencie czuje, albo może czuć. Tutaj nie zmienia się aż tak wiele.
A powiem, że mam w głowie jeszcze jeden pomysł na tekst, gdzie Kamila byłaby tak trochę obok, nieco jak przedmiot do zdobycia (niekoniecznie od razu do tego finału finałów, może chodziłoby o bardziej subtelne rzeczy), gdzie opowieść toczyłaby się z puntu widzenia kilku chłopaków. Tylko, że jak widać niejeden z czytelników skrytykowałby tekst, "no bo nie ma tych przeżyć Kamili". A to przecież nie dość, że nie do konca tak, to ten drugi punkt widzenia też może być ciekawy a nawet sporo ciekawszy, po tylu tekstach, gdzie główną a w zasadzie jedyną osią wydarzeń była Kamila.
Parę rzeczy można by jeszcze wymienić. Włącznie z tą najważniejszą. Że jak już jest jakiś motyw, który mnie nakręci, że jak już nawet zbuduję względnie szczegółową fabułę, to i tak koniec końców braknie tej iskry, która sprawiłaby, bym odpalił worda i zaczął pisać.
No i w sumie to permanentnie nie ma czasu. Prawie na nic.
Chyba wyczerpująco na ten temat...
Ciekawym pomysłem łączącym trochę co napisałaś, było by wprowadzenie męskiej postaci, która rozwijała postać Kamili i zarazem trochę ją przypominała. Punktem wyjścia mogła być krótka opowieść koleżanki o poprzedniej nocy, z interesującym mężczyzną. Kamilę zacząłby on ciekawić, próbowała by go poznać. Najpierw przez jego działania, (Może przypadkowy poznany sekret młodej stażystki w szkole(nagrany film???). Kamila mogła by zacząć stawać się zazdrosna. Rywalizować z najlepszymi kobietami w mieście.
OdpowiedzUsuńNie do końca rozumiem o co chodzi z tym rozwijaniem postaci Kamili i w jaki sposób miałoby to wyglądać. No i nie wiem jak to się łączy z tym co napisałem.
OdpowiedzUsuńAle tak, czy inaczej, nie da się. dużo lepiej czuję się w tagach "młodszy - starsza", w sensie poważniejszej różnicy wiekowej a nie takiej +/- pięć lat. Mogę odejść od tego raz na dwa lata (jak to zrobiłem w dwóch, czy trzech tekstach), ale na dłuższą metę mnie to raczej nie bawi.
Czymś ciekawszym w ten deseń, jeśli już, byłoby napisanie Kamili w wersji alternatywnej, od nowa, przede wszystkim bez jej zobowiązań rodzinnych. Ale sama fabuła główna nie zapewni żadnej świeżości.
Mam swoje hobby, lubię czytać książki, lubię wyjazdy rowerowe i dłubanie przy rowerze. Ze względu jednak na pracę, żonę, dzieciaki często nie ma na nic czasu. Nawet jak sięgam wieczorem po książkę, to nie sprawia mi ona radości bo jestem po prostu zmęczony. Dlatego rozumiem Ciebie. Wszystkiego można mieć dość i może się przejeść. Z kolei jako dla wielbiciela opowiadań o Kamili Twoje zniechęcenie to smutna wiadomość. Zabrzmi mocno górnolotnie, ale to tak jakby ulubiony bohater, osoba bliska zapowiadała, że wyjeżdża ... albo nie, raczej umierała. I skończy się seria i przygody Kamili. Smutne.
OdpowiedzUsuńSmutne tym bardziej, że jak do tej pory nie spotkałem się z tak długą serią opowiadań erotycznych z jedną bohaterką. Zdążyłem się do niej przywiązać. Polubić ją. Nie można tego powiedzieć o bohaterach opowiadań na innych portalach, gdzie główne postacie pojawią się tylko w jednym, góra kilku opowiadaniach serii i do widzenia. Po opowiadaniach LaVendy brakowało dłuższego cyklu z jedną bohaterką. Z tego też powodu żal, że Twoje pisanie wcześniej czy później się skończy. Mam nadzieję, że później. Na dodatek ogromnym plusem Twoich opowiadań jest to, że bardzo dobrze piszesz. Z dużym wyczuciem i elegancją stylu. Kolejnym atutem są zdjęcia. Zawsze dobrane do akcji, przyjemne dla oka.
Moje uwagi co do Twoich zastrzeżeń: "ile można razy powtarzać tą samą sytuację, podobną akcję z Kamilą" mimo, że może wyda się to śmieszne, to przypominają mi się książki i filmy o Bondzie. Piszę o tym z kilku względów. Tam wszystko już było. Prawie milion razy, czasem kilka razy w jednym filmie ... no dobra. Wizyta w kosmosie była z tego co pamiętam tylko jedna ;) Mimo tego, że wciąż są te same lub podobne akcje, bijatyki z użyciem podobnych narzędzi, zbliżone do siebie gadżety to filmy się nie nudzą. Świat wyczekuje informacji kto i kiedy wystąpi w nowej odsłonie przygód agenta 007. Mimo zmiany aktorów Bond jest mniej więcej ten sam. Pięćdziesiąt lat i wciąż się to nie przejadło? Wydaje mi się, że z Kamilą jest podobnie. Na Twoje "usprawiedliwienie" ;) jeden, bardzo istotny drobiazg - scenariusze i filmy robiło już kilku scenografów i reżyserów. Nie jeden. Jeden pewnie też by miał dość :D Mimo to, Falango, jak będziesz miał do siebie zastrzeżenia, że jakaś sytuacja powtarza się w opowiadaniu - nie przejmuj się. Jeśli mogę się wypowiedzieć w imieniu czytelników - nam to nie przeszkadza. Pewne sytuacje muszą się wydarzyć aby doszło zbliżenia między Kamilą a jej nastolatkami. Niestety sytuacje w chlewie ze świnkami, gdzie Kamila jako nauczycielka w szkole wiejskiej odwiedza swojego ucznia nie spowodują, że rzuci się ona na chłopaków w seksualnym uniesieniu. Dyskoteka, plaża, koncert w klubie to miejsca sprzyjające zawiązywaniu bliższych relacji między ludźmi. Wspomniany chlewik, obora, urząd miasta czy zakupy w spożywczym nie sprzyjają. Myślę też, że zbyt wielu krytyków literackich z np. Nowych Książek tutaj nie ma, a jeśli są to raczej prywatnie i też nie będą mieli o to żalu ponieważ jak wcześniej napisałem opowiadania są bardzo dobrze napisane.
Aby nie było, że wszystko jest ok. Piszesz, że już tyle razy czytaliśmy o tym co myśli Kamila, że powinniśmy wiedzieć co ma głowie. Może ja mam tylko takie wrażenie, ale Kamila jest od kilku opowiadań dużo bardziej wyzwolona, bardziej otwarta na różne sytuacje. Mniej się krępuje swojej nagości. Była inna w pierwszych opowiadaniach. Tylko dłuższa spódniczka, żadnych relacji z uczniami, nawet na plaży czuła się skrępowana stroje bikini. Teraz jest bardziej otwarta na różne sytuacje, pozwala sobie na pokazanie czegoś więcej. I to jest dobre. Każda postać ewoluuje i dlatego też przyjemnie jest czytać jak akurat w tym, czytanym właśnie opowiadaniu myśli bohaterka. Rozumiem jednak, że Ciebie to męczy. Opisywanie nasty raz, że czuje skrępowanie i zaraz ulegnie jak ktoś ją przyciśnie może znudzić, ale powiem od siebie, przyjemnie choć w opowiadaniach poczytać, jak kobieta znana wiele lat ulega i staję się seksualną lwicą ;)
Z pozdrowieniami
Artur
Lubię czytać długie, konkretne komentarze.
OdpowiedzUsuńCo do książek, też taka uwaga - w ostatnich latach czytałem regularnie po 30 książek rocznie, w ostatnim, zaledwie 13. To też o czymś świadczy.
Co do Bonda - ciekawe porównanie...:) Wszystko OK, tylko chyba jednej rzeczy nie wziąłeś pod uwagę. Chodziło mi nie tylko o odbiór czytelników, ale i moją własną motywację. Być może czytelnik chętnie przeczyta po raz piętnasty o Kamili wylegującej się na plaży, natomiast mi opisywanie takiej sytuacji przychodzi z coraz większym trudem. Czuję się wtedy trochę, jakbym przepisywał przedostatnie opowiadanie (i dziesięć wcześniejszych), stąd to znużenie i brak zapału. to samo tyczy się innych sytuacji, akcji.
No cóż, wypada przemyśleć Twoje uwagi.
Natomiast coś więcej o ostatniej sprawie. Tak, Kamila trochę się zmienia, miewa różne motywacje, ale nawet wtedy nietrudno się ich chyba samemu domyślić i samemu rozwiązać sobie zagadkę "co miała w głowie bohaterka". Osobiście uważam - może będę odosobniony - że taka własna analiza zachowania Kamili w konkretnych sytuacjach (gdy autor prowadzi tekst z innego punktu widzenia) może być dużo ciekawsza, niż czytanie po raz pięćdziesiąty, jeśli nie tego samego, to czegoś dość bliźniaczego.
Poza tym zawsze można wyjść z założenia, że skoro autor "porzucił" w danym tekście Kamilę na rzecz innego bohatera, to sama nauczycielka jest dość standardowa, taka jaką ją znamy z większości innych tekstów.
I jeszcze jedno - otóż najzwyczajniej w świecie, przynajmniej niektóre teksty, zyskują na tym, gdy zmienia się narrator, punkt widzenia, itp. Nie zawsze trzeba prowadzić akcję poprzez Kamilę. Są takie teksty, gdzie osią główną może być chłopak zafascynowany nauczycielką, sąsiadką. Po prostu to wynika z koncepcji opowiadania - doskonałym przykładem jest tutaj przedostatni "Za oknem". Gdyby napisać to opowiadanie z punktu widzenia Kamili, wyszedłby zupełnie inny tekst, z innymi emocjami.
No i sumując - wczorajsza niedziela była takim dniem, w którym po raz pierwszy od blisko trzech miesięcy nie odpaliłem Football Managera, tylko usiadłem przed plikiem "KISM" w wordzie i pisałem jak natchniony. A dlaczego jak natchniony? Bo jest to właśnie historia opowiedziana z punktu widzenia bohatera prowadzącego pierwszoosobową narrację. I powiem krótko - właśnie z powodu dokonania tego zabiegu pisało mi się tak świetnie. Gdybym zastosował standardowe metody, wyszedłby z tego kolejny tekst na poziomie "Gdy wszyscy grają znaczonymi kartami" (do niego najbardziej można porównać mój aktualny pomysł). Ale z uwagi na zmianę stylu, uważam, że to opowiadanie będzie lepsze (może przesadzam, może się za bardzo nakręciłem, nie wiem, przeczytacie kiedyś, to ocenicie) i "brak" Kamili w niczym nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, pomaga. Tym bardziej, że ów cudzysłów w słowie "brak" jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż nawet prowadząc narrację pierwszoosobową, Kamili wcale nie brakuje, spokojnie można zrozumieć jej zachowanie, intencje, mówiąc wprost, z łatwością można ją "przeczytać". A jeżeli pozostaną jakieś niedomówienia, niedopowiedzenia, zagwozdki? Tym lepiej! Nie zawsze wszystko musi być dopowiedziane w stu procentach. Czy nie jest czasem lepiej, gdy czytelnik nie ma wszystkiego podanego na tacy, tylko sam musi trochę pogłówkować?
A co do samego tekstu - wczoraj walnąłem 25 stron, jeszcze trochę zostało, ale jestem wkręcony w niego i mogę przyjąć, że dokończę go w przyszły weekend, o ile bardziej nie zajmie mnie walka z moje ekipą o awans do Premiership:).
Tyle z mojej strony, pozdro.
Dziękuje za szybkie odniesienie się do komentarza.
OdpowiedzUsuńCo do porównania z Bondem to pisząc o tym, że film tworzyli różni scenarzyści i reżyserzy miałem m.in. na myśli wspomnianą przez Ciebie motywację. Po którymś z kolei filmie z przygodami agenta 007 każdy scenarzysta miał go dość. Większość pomysłów, które były w głowach zostały już przeniesione na plan filmowy czy jak w Twoim przypadku na papier. Coś można jeszcze stworzyć, ale się nie chce. Nowa osoba wnosi nową jakość, nowe pomysły no i to o co mi przede wszystkim chodziło - chęć tworzenia na nowo wciąż tej samej postaci. Od razu dodam, że nie piszę tego aby zasugerować Ci porzucenie pisania o Kamili, bo tą kwestię poruszyłem wczoraj w dalszej części komentarza. Niestety nie widać za bardzo chętnych do kontynuowania Twojej pracy, a szkoda.
Cieszę się, jak pewnie większość czytających komentarze, że nabrałeś ochoty na pisanie. Oczywiście, nawet od ostatniej kropki w opowiadaniu do jego publikacji jeszcze daleka droga, ale mimo wszystko miło przeczytać, że bohaterka żyje w Twojej głowie i ma cały czas ma ochotę na seks :)
Jako czytelnik odniosę się do narracji w opowiadaniu za oknem. Inne, ale ... Kiedy pierwszy raz je przeczytałem, to pomyślałem, że to zupełnie inna Kamila. Zbieżność imion, zawodu i częściowo zachowania. W dużym stopniu wynikało to z tego, że całą akcję obserwowałem z perspektywy Kacpra. Nie zadałem sobie trudu, jak to piszesz pogłówkowania. W opowiadaniu erotycznym? Dopiero potem, w wolnej chwili powrót do opowiadania. Tak naprawdę, Kamila wciąż jest taka sama. Nic się w niej nie zmieniło. Robi to wszystko co by zrobiła, tylko nie widzimy jej "drogi w głowie" do takiego czy innego finału. Pytanie - ile czytelnikom będzie się chciało pogłówkować. Jeśli chcą mieć Kamilę - to czas wysilić szare komórki.
Ogromnym plusem opowiadania, oczywiście po zaakceptowaniu w głowie sposobu narracji są nagłe zmiany Kamili. Jak to z jej perspektywy czytamy opowiadanie to widzimy przemianę w jej głowie. Jak tego nie ma to dla czytelnika i dla bohatera z którego perspektywy czytamy opowiadanie widać tylko efekt w postaci bardziej uległej i otwartej nauczycielki. Dlatego też bardzo duże wrażenie, przynajmniej na mnie, wywarły przekleństwa w jej ustach. Mocne. Niezależnie od tego, lubię jak Kamila każe aby ją "wypierdolić jak starą kurwę, która na to zasłużyła".
W FM nie grałem, więc nie wiem czy tam jest jakiś sezon, nasilenie meczy. Sam od czasu do czasu zagram w GGE, ale tam już za dużo na moim poziomie osiągnąć się nie da. Mimo to pamiętam jak mnie to wciągało jeszcze kilka lat temu.
Z pozdrowieniami
Artur
Chętni do kontynuowania pracy poniekąd są, gorzej z konkretnymi efektami, pewnie poczekamy sobie na nie trochę:).
OdpowiedzUsuńA korzystając z okazji, zachęcę raz jeszcze (bo kiedyś też już to czyniłem), że jeżeli ktoś chce pisać, to nie ma sprawy, ja zawsze mogę pomóc, albo trochę, albo nawet więcej.
Co do główkowania, wszystko zależy od odbiorcy i od tego, czego oczekuje on od opowiadania. Czy tylko ślizga się po tekście, wyczekując jakichś fajniejszych momentów, czy też czyta uważnie, wnikliwie i sam próbuje zanalizować zachowanie Kamili a także innych bohaterów, oraz nawet przewidzieć przyszłość, to jest kierunek, w którym potoczy się akcja. Nikogo nie obrażając - zawsze bardziej szanowałem ten drugi typ czytelnika. Pomijając oczywiście znaczący fakt, że w wielu moich opowiadaniach większych niespodzianek raczej nie ma.
Żeby zakończyć (chyba) wątek wewnętrznych przeżyć Kamili, napiszę, że Kamila w zasadzie na starcie każdej opowieści jest taka sama. Normalna, raczej konserwatywna, trzymająca się zasad, wierna mężowi kobieta, która zmienia się w trakcie tekstu, pod wpływem własnych pragnień, lub zostaje wciągnięta w wir wydarzeń i traci nad nimi kontrolę. Wobec czego po kilkudziesięciu odcinkach wszystkich serii, które stworzyłem, żmudne opisywanie odczuć naszej bohaterki nie dość, że nie zawsze jest potrzebne, to jeszcze dla nikogo raczej nie powinno stanowić zagadki.
Pewnymi wyjątkami są teksty, gdzie Kamila w jakiś sposób rozpoczyna od mocniejszego uderzenia i idzie dalej za ciosem - najlepszym przykładem byłoby tutaj "Jak chcesz to klepnij" i w tym przypadku narracja prowadzona od strony bohaterki jest oczywiście konieczna, bo to ona stanowi clou całego tekstu. Nawiasem mówiąc, mam jeszcze ze dwa, trzy pomysły na napisanie czegoś w ten deseń, zobaczymy co z tego wyjdzie. Zresztą w owych tekstach przymierzam się do napisania ich również w narracji pierwszoosobowej, oczywiście ze strony naszej nauczycielki.
FM, to zwykła gra komputerowa, sezon można rozegrać w pięć dni, można też w pięć lat. No, ale wciąż jestem na etapie raczej częstszego grania, niż rzadszego, choć w ostatnich dniach, jak widać potrafiłem zmusić się do porzucenia tego hobby na rzecz innych.
Pozdro.
Witam.
OdpowiedzUsuńCzy Oliwia Policjantka odwiedzi nas w te mroźne lutowe dni?:)
Z pozdrowieniami.
W lutowe pewnie już nie, ale postaram się wrzucić w następny weekend. Chyba bez zdjęć, bo nawet i na to nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńA przy okazji, jedno pytanie mam. Czy ktoś z czytelników nie wrzucił gdzieś do internetu linku do "Na złość im wszystkim"? Pytam z ciekawości bo gdzieś od miesiąca licznik na tym opowiadaniu bije jak nienormalny.
Jak się w google wpisze "falanga jons" to pierwsze co wyświetla to link do bloga. Ale jak klikasz to przekierowuje do "na złość im wszystkim". Pewnie dlatego wynik rośnie jak szalony. Ale to tylko koncepcja.
OdpowiedzUsuńPzdr.
Siema
Sprawdziłem, faktycznie, dzięki:).
OdpowiedzUsuńW sumie dobry myk. :-)
OdpowiedzUsuńPzdr.
Siema